Problemem w Polsce jest dostępność do lekarzy i psychoterapeutów. Mieszkam w Warszawie gdzie dostęp do leczenia wydawałoby się jest najlepszy. Wizyta do psychiatry w ramach NFZ - 9 miesięcy oczekiwania. Terapia w ramach NFZ - 2,5 roku oczekiwania. Żeby leczyć depresję trzeba być dobrze sytuowanym. 1 sesja terapeutyczna tygodniowo za minimum 150zł + jedna wizyta u psychiatry w miesiącu za 200 zł + leki. W moim przypadku potrzebowałbym prawie 900zł miesięcznie żeby się leczyć. Nie mam tych pieniędzy, bo depresja doprowadziła mnie do bezrobocia i długów. Wszystko fajnie wygląda w teorii ale łatwiej jest trafić pod opiekę psychologiczno psychiatryczną jeśli się sobie podetnie żyły i zadzwoni po pogotowie albo zrobi inny cyrk z próbą samobójczą niż w normalnym trybie ambulatoryjnym. Gdy pomimo trudnej sytuacji zacząłem terapię prywatnie, po 5 sesjach terapeuta stwierdził że to nie jest dobry pomysł żebym w obecnej sytuacji finansowej wydawał 600zł miesięcznie na sesje i zakończył moją terapię dając mi jedynie namiary na jedną z państwowych poradni, gdzie czas oczekiwania to były "zaledwie" dwa lata, wcześniej gdy szukałem terapii w ramach NFZ na własną rękę terminy były między 2,5 a 3 lata. Niestety nasze państwo wychodzi z założenia że w świra nie ma co inwestować więc lepiej żeby się zaje.ał.
Masz racje, jest problem z dostępem do specjalistów, ale radziłabym spróbować jeszcze gdzieś indziej poszukać pomocy. W centrum interwencji kryzysowej są psychoterapeuci i udzielają pomocy. Ogólnie okres oczekiwania jest dosyć losowy, spotkałam ludzi, którzy czekali na terapie na NFZ tydzień, a inni czekają kilka miesięcy.
Krzysztof, to strasznie prawdziwe co piszesz, ja nawet nie próbuję się leczyć na NFZ bo to tylko wzmaga moje lęki społeczne i ogólne poczucie beznadziei. Niestety nawet jak się doczekasz na terapeutę po tych 3 latach, to pewnie dadzą z 10 spotkań i tyle...i jeszcze możliwe, że będą one przeprowadzone na odwal się. Jeżeli mogę Ci kogoś polecić, kto jest świetnym terapeutą z Warszawy (online, nie wiem jak stacjonarnie) i o dziwo tanio jak na warunki warszawskie to Elwira Chruściel, popatrz sobie na znanym lekarzu. Może ona mogłaby Ci pomóc?
Bylam w Polsce 2 lata temu w Marcu. Tylko 3 tygodnie ale malo co pierdoca nie dostalam przez brak slonca, smog, I zimnej pogody. Nie zdawalam sobie sprawy jak bardzo potrzebuje sloneczne dni aby sie dobrze czuc. Slyszalam o sezonalnej depresji ale nie myslam ze to cos co mnie spotka.
Po części się zgadzam, że żyjemy w kraju z kartonu oblepionego gównem, ale trzeba jednak szukać pozytywów. Gdyby każdy tylko analizował i szukał tych złych rzeczy to wszyscy byśmy byli w głębokiej du.. znaczy, depresji :-).
"Nie płacz bo jak Ci wpie*dolę to dopiero będziesz miała powód do płaczu.", tak często słyszałam gdy byłam kilkuletnim dzieckiem więc unikam płaczu przy ludziach bo nie chcę być oceniana. Jako WWO zaś silnie wszystko przeżywam więc znajduję sobie czas/miejsce i/lub zajęcie aby rozładowywać napięcie. Płaczę do muzyki jak nikogo nie ma obok. A jak przeżywam coś gorszego to najpierw zawsze staram się sama rozwiązać swoje problemy i trudne stany emocjonalne, w ostatecznej ostateczności poruszam z kimś ten temat. Nawet wobec partnera jest mi trudno okazywać mój smutek czy żal. Boję się zdewaluowania moich uczuć.
@@flegmis5629 no cóż, ja tam lubię sobie sama sprawiać ból a jak ktoś inny chce mnie skrzywdzić to atakuję i wrzeszczę, no i wykręcając rękę mogłeś mu/jej coś zrobić. Po za tym są różne rodzaje bólu, ten od cięcia się jest jakby dla niektórych przyjemniejszy, nie jestem pewna. Po za tym zgadzam się z komentarzem pod twoim pierwszym
Na wstępie napiszę, że z problemem depresji i nerwicy borykam się już od lat dzieciństwa i brałem przeróżne leki, chodziłem na terapie. Wychodzenie z tego typu problemów to jest bardzo długa droga i podstawą jej powinna być nauka obsługi własnej psychiki, która jest po prostu zbyt wrażliwa na to co spotyka nas w życiu. Nadreaktywny układ nerwowy, rozpamiętywanie, przeżywanie wszystkiego, lęki, natrętne negatywne myśli to jest coś co w dużej mierze sami sobie fundujemy bo nikt nas nie nauczył jak kontrolować psychikę. Wydawało mi się, że jestem zależny od nastroju, czyli jak mam dobry nastrój to super i jak mam doła i lęki to źle i to jest jak pogoda, zmienia się i przychodzi i odchodzi kiedy chce bez mojej kontroli a to nie jest prawdą. Trzeba się nauczyć jak siebie obserwować, jak zmieniać perspektywę obserwacji świata, siebie samego, stosować ćwiczenia związane ze zmianą myślenia. Na początku to się wydaje nierealne, albo przynajmniej bardzo trudne, ale nastrój można kontrolować kontrolując własne myśli. Dobrym startem jest sama obserwacja bez osądu naszych stanów, potem nauka podchodzenia bez emocji, albo zmiana tych emocji. To jest trudne bo to wywołuje bunt ego i nie wszyscy mają odwagę by grzebać we własnej psychice. Dużo daje pogodzenie się z rzeczami, które minęły, ze zjawiskami na które nie mamy wpływu. Na to co się dzieje wokół nie mamy wpływu, ale mamy duży wpływ jaki mamy stosunek do tych rzeczy bo właśnie ten stosunek wywołuje zaburzenia psychiczne, ale wiele osób nie jest tego świadoma. Traktujemy nasze emocje i psychikę jak coś niezależnego od nas, co jest błędem. Coś co działa na nas negatywnie możemy po pewnym wysiłku i nauce zamienić w coś co przynajmniej jest obojętne i nie powoduje stresu i depresji. Trzeba pogodzić się i zaakceptować przemijanie, śmierć, ból, odrzucenie. Jest to trudne, ale do zrobienia. Może niektórzy to zrozumieją, niektórzy nie, ale nasze życie to ciągła nauka i nabywanie doświadczeń, również takich jak depresja, która moim zdaniem jest rodzajem wewnętrznego buntu na to co nas spotyka a co nie jest zgodne z naszym wnętrzem. Życzę wszystkim owocnej pracy nad sobą i udanych porzuceń tych czarnych dni smutnych myśli. Aha, na koniec dodam, że ja osobiście nie traktuję depresji jako choroby, choć w najgorszych momentach czułem, że to jest sprawa działania mózgu, że po prostu źle funkcjonuje. Mimo, że jest to straszny stan to jest on jakby potrzebny, żeby dotrzeć do swojego wnętrza i wydobyć to co cierpi, zrozumieć dlaczego cierpi i zaakceptować to. Trzeba też przestać się obwiniać za takie stany bo one są w pewnym sensie normalne, tylko świat zabrania cierpieć bo według kulturowych norm trzeba być na chodzie non stop, zawsze w formie. Depresja dla sformalizowanego świata to choroba bo jednostka nie może pracować, więc trzeba ją leczyć by znów była "szczęśliwym" trybikiem w materialistycznej machinie. Dlatego psychika się buntuje
Wszystko fajnie, ale takie dywagacje prowadza tylko do jednego oklepanego sloganu "wez się w garść" a to nie na tym polega. Ktoś musi podać rękę. A farmakologia jest w niektórych przypadkach wskazana. To jak zachorujesz autoimunologicznie, czy jak kolwiek innej nie przyjmiesz lekow? Przemowisz do swojej tarczycy, trzustki czy jakiegokolwiek innego organu i powiesz 'dzialaj' i bedzie dobrze? Z lwią częścią komentarza się zgadzam, jest potrzebna praca nad samym sobą, ale to jak operacja i rehabilitacja, farmakologia i dieta, farmakologia i terapia aby człowiek mógł zdrowieć muszą iść w parze. Pozdrawiam cieplutko i życzę samych pozytywnych myśli :)
Ja w czasach szkolnych robiłem wszystko na odwal się kolokwialnie rzecz ujmując Po lekcjach byłem zmęczony spałem całymi popołòdniami i wieczorami Noc też przespać potrafiłem Jak znajomi pogadać przychodzili to gadałem z nimi żeby gadać czekając aż sobie pòjda Na siłkę też chodziłem żeby nie truli mi zabardzo Po skończeniu edukacji gdy opuściłem szkołę poczułem przypływ energii i wszystko jest przyjemniejsze
@Merida 111 Ja robiłem średnie i dwòletnie studium zawodowe na kierunku TECHNIK MASAŻYSTA Chodziłem do szkoły z internatem Tam większość to patola była
Znam ten problem, żyje w czasie przeszłym, bazując na przykrych doświadczeniach, dostaje obsesji na ich punkcie. Ciągłe zmęczenie i brak motywacji. Ale czasami mam taki zastrzyk energii, i zaciesz, na krótko i znowu to samo
Uwazam, ze samobojstwa dokonane znacznie czesciej sa popelniane przez jednostki agresywne niz pasywne. Zalozylabym sie o 100 zl, ze samobojstwa dokonane czesciej wykonuja w grupie kobiecej kobiety z meskim wzorcem dlugosci palcow, ktory uzyskuja w zyciu plodowym jako efekt palenia swoich matek. Typowy samobojca to mezczyzna mieszkajacy samotnie i naduzywajacy alkoholu. Nie jest to niczyja ofiara chyba, ze wlasnego testosteronu. Leczenie nastoletnich mezczyzn o wysokim poziomie testosteronu antydepresantami zwiekszalo liczbe samobojstw w tej grupie oraz zachowan agresywnych i buntowniczych. Lepsze bylyby dla nich leki wyciszajace lub uspokajajace, o czym powinien zdecydowac specjalista. Najwiecej morderst jest popelnianych przez mezczyzn w wieku 20-24 lat, jest to takze wiek, w ktorym na mezczyzne dziala najwieksza dawka hormonow.
Temat interesujący. Również z chęcią obejrzałabym film o przyjaźni jak na nas wpływa, jak rozpoznać szczere intencje innych wobec nas i jakie piętno odciska na nas jej brak. Może jeszcze jak się przełamać do poznawania nowych ludzi i czy tylko psychoterapia jest rozwiązaniem. Pozdrawiam ;)
Żeby zawrzeć jakieś przyjaźnie,to trzeba wyjść do ludzi i wykazać inicjatywę,bo to my mamy taką potrzebę.Mamy wtedy większą możliwość poznania kogoś i wybrania odpowiedniej,która przypadnie nam do gustu i wzajemnie.Oczywiscie nie robimy tego na oślep,ale spokojnie dokonujemy wyborów biorąc pod uwagę różne czynniki.Tak czyniąc przełamujemy nieśmiałość i będzie nam to wychodzić coraz lepiej.Tak myślę! Pozdrawiam🤔💫🕊️💜
znajomość z innymi ludźmi może być równie destrukcyjna, co motywująca, w większości przynosi raczej rozczarowania, niż satysfakcję. Zdrada w przyjaźni np jest tak samo, a może nawet bardziej dotkliwa, co w związku, itd
@@mrsverbel3428 jednakże nie są tak satysfakcjonujące jak w prawdziwym życiu. Przynajmniej ja mam takie wrażenie, przyjaźnienie sie w internecie daje troche iluzje i nie jest w pełni w stanie zastąpić przyjaźni na żywo
Masz całkowitą rację mój drogi imienniku! Bliska relacja z osobą, przy której można się po prostu otworzyć i zacząć mówić co jest nie tak jest niezwykle ważna przy wszelkich sytuacjach gdzie pojawia się duże obniżenie nastroju (włącznie właśnie z depresją). Sęk w tym, że znalezienie takiej osoby jest o wiele trudniejsze dla osoby znajdującej się w takim stanie niż dla osoby zdrowej...
Zgadzam się, że teraz możemy przypisywać zjawisku depresji za dużo objawów i może być ona mylnie za często diagnozowana. Uważam też że wynika to częściowo z tego, że często w codziennym życiu ten problem jest bagatelizowany do zwykłego smutku i ludzie, którzy np. mają gorszy dzień kolokwialnie mówią „deprecha mnie dopadła” czy inne pododaje sformułowania, które nie podnoszą świadomości na temat tego jak poważna jest ta choroba, a wręcz ją zmniejszają.
Myślę,że z reakcji na różne sytuacje,które nas spotykają w życiu nie należy robić problemu.Chyba,że patrzymy niewłaściwie na różne sprawy,reagujemy niewłaściwie lub za mocno przeżywamy.Myślę,że odpowiednia(najlepsza dla nas)wiedza na życie,odpowiednie warunki może ustawić na właściwe tory i wyciszyć🤔💫🕊️💜
Jakoś dziecko bardzo często słyszałam od moich rodziców 'nie płacz, bo zaraz będziesz miała prawdziwe powody do płaczu', 'nie masz czego ryczeć', 'znowu beczysz?' itp.Teraz już jakoś dorosła kobieta mam problem z okazaniem uczuć..
Myślę że po koronawirusie ( albo już w trakcie niego ) dużo osób zachorowało na depresję albo zachoruje na tą chorobę z powodu strachu lęku lub odrzucenia przez bliskich albo samotności ......
Choruje na depresje i leczenia się od 8 lat. W wieku 13 lat miałam próbę samobójczą i dopiero po próbie zdiagnozowano mi depresje. Wczesniej nikt nie zauważył nic niepokojącego
@@lokita5701 Czyli że jak wychodząc z domu do pracy mam dziwne wrażenie że dzisiaj przydarzy się coś naprawdę złego, wręcz czuję jak bym miał ulec wypadkowi albo nawet gorzej to to może być depresja?? Problemy z dobrym wyspaniem się, ogólne zniechęcenie do wszystkiego i "introwertyzm" może mieć związek z depresją??
@@piotrek1958 Nie jestem lekarzem więc nie zdiagnozuję ;) Ale w tej chwili kiedy to piszę jestem w pracy na przerwie i właśnie tak jak opisaleś czuję każdego dnia więc może to depresja a może świadomość że cokolwiek nie zrobię i tak jestem niewolnikiem na tej planetce opanowanej przez nasz beznadziejny gatunek a do tego nawet grawitacja ma nade mną przewagę więc nwm jak takie odczucia nazwać
@MrLoui13 ale to jest bagatelizowanie choroby. Dystymia jest tak samo niebezpieczna, bo trwa latami, a ciężko ją samemu zdiagnozować. Właśnie dlatego, że jest, jak to zostało ujęte, "lekka".
Myślę, że kobiety mogą lepiej przechodzić depresję przez to, że znacznie łatwiej rozmawia im się z innymi o uczuciach i dzięki temu mogą o tym z kimś porozmawiać. U mężczyzn jest to trochę gorsza sytuacja, bo rozmawianie o uczuciach w tym gronie potrafi być wyśmiewane i ostatecznie człowiek czuję się przez to jeszcze gorzej i pojawia mu się kolejny powód, którego się w życiu żałuje + pojawiają się myśli typu: "Co on sobie o mnie myśli". Warto znaleźć sobie takich znajomych, którzy wysłuchają, a nawet i będę Cię wspierać - to pomaga. A jeśli nie przyjaciół płci męskiej, to pewnie znacznie łatwiej porozmawia się o tym z jakąś koleżanką. Pozdrawiam wszystkich i trzymam kciuki za tych, którzy aktualnie zmagają się z depresją
Depresja, z tego co wiem, jest znieczuleniem się na emocje, wyłączenie ich. Tak jak antybiotyk zabija wszystkie bakterie, te dobre i te złe, tak depresja zwalcza złe emocje, które nas dręczą, ale przy okazji wyłącza te dobre, niezbędne do życia. Jest to jakieś lekarstwo na objawy, ale nie leczy choroby. Wszystkie wypierane uczucia zostają zablokowane w ciele i na ogół objawiają się chronicznym, nieświadomym napięciem różnych mięśni. Na przykład spięte mięśnie karku, szyi, gardła, żuchwy i jakie tam jeszcze są, mogą elegancko wywoływać ból głowy. Problemy gastryczne, niewydolność oddechowa, niewydolność krążeniowa - dla organizmu obciążonego wypartymi emocjami to pikuś, taki mały dodatek do ogólnego, syfiastego samopoczucia. Emocje, wrażenia, doświadczenia i przeżycia muszą przez życie płynąć, bo inaczej robi się emocjonalne zatwardzenie. Jakby ktoś chciał o tym poczytać, to odsyłam do bioenergetyki Lowena.
@@weramarta2359 Nie będę tutaj robił jakiejś psychoterapii, ale mam wrażenie, że jesteś na coś albo raczej kogoś wkurwiona i powinnaś sobie porządnie zionąć ogniem, żeby spuścić ciśnienie i poczuć ulgę. Jednak żeby pogodzić się z tym życiem i załatwić sprawę, musiałabyś sobie kilka spraw wyjaśnić. Jakich - nie wiem, nie znam Twojego życia, ale trzymam kciuki.
Odzyskuję balans. ...zmuszając się do pracy i działania. ...Nie pokaże, że żle się czuje. ...bo od kiedy pamiętam jako dziecko musiałam być silna dla bezsilności mojej mamy która była jak dziecko....wobec ojca. ...Czułam wtedy, że ja muszę się nią opiekować i że ona jest dla mnie najważniejsza. ....i to zostało do dziś. ...Dziękuję ...Dużo się dowiedziałam i dzięki temu mogę zmieniać siebie. ... na lepsze. ...🌹🍀Często zastanawiałam się nad tym, że dlaczego jestem dobra i staram się być wyrozumiała dla złych ludzi, .? dlaczego myślę, że swoją dobrocią jestem w stanie zdziałać cuda. ...Myliłam się. ...😢
Moi rodzice nie byli udanym małżeństwem... Do tej pory pamiętam, jak mi babcia powiedziała, że mam się opiekować mamą... I robiłam to... emocjonalnie. Jak depresja mnie dopadła pod koniec studiów, których w jej efekcie nie dałam rady ukończyć, dowiedziałam się, co ta konieczność opieki emocjonalnie nad rodziną mi zrobiła. Jest lepiej, ale moje relacje z rodziną nadal są mocno zaburzone i toksyczne dla mnie. Dzisiaj miałam zadzwonić do hydraulika... dawnego sąsiada naszej rodziny... dwa dni się zbierałam... zaczęłam mieć całą masę objawów somatycznych... nie dałam rady... dzisiaj musiał to zrobić mój partner. Bo co jeśli ten hydraulik zobaczy jaki mam bałagan w domu i powie rodzicom... i znowu będą mnie krytykować, jak bardzo sobie nie radzę. Co z tego, że szanse na takie zajście są minimalne... emocje wiedzą swoje :(
Ja mam już prawie 3 lata nie zdiagnozowaną,ale bardzo dużo na ten temat czytałem i nie mam wątpliwości.Widze jak funkcjonowałem kiedyś i jakie miałem podejście do życia i widzę co się dzieje teraz.Nie zdecydowałem się iść do lekarza ani na żadne leki,ale odkryłem CBD naprawdę świetna sprawa,stosowana regularnie robi robotę.Polecam poczytać na ten temat i kupić buteleczkę,,.
Ja też nie wiedziałam co mi dolega, do czasu aż mi psychiatra przepisała leki bo nie umiałam czytać ze zrozumieniem, zero koncentracji, senność, bóle brzucha i to takie, że nie mogłam z łóżka wstać, bóle mięśni, kołatanie serca, i inne. Psychotropy pomogły na wszystkie moje objawy fizyczne.
Ja się lecze na depresję..... bardzo trudna choroba :/ bez leków bym sobie nie poradziła ale trafiłam na super psychiatre i wszystko idzie ku lepszemu :)
Świetny merytoryczny odcinek -zresztą jak zwykle. Trochę jestem zaskoczona, bo odnalazłam duzo siebie w tym odcinku .. szczególnie w temacie masek. Aktualnie pracuje z osobą chrujaca na depresję(fizjo), ale nie spodziewałam się, że mamy az tyle wspólnego. Życzę wszystkim chorującym powrotu do zdrowia ❤
Najlepsze są wasze komentarze 😊 to tak jakby się czytając uzyskiwalo ciąg dalszy vide.Pozdro dla wszystkich "obciążonych " Kiedy się pojmiesz ze życie to ciągła płynność i zmiany, życie to różne bieguny ...to żyję się łatwiej .
Moja matka na to zmarła w 2008r. Była psychoterapia, było ignorowanie, było tłumaczenie, było tak naprawdę dużo, oprócz ciepła domowego, wsparcia przytulenia i płaczu. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że potrzebne jest takiej osobie zamknięte leczenie w ośrodku. Mało rozumieliśmy z tego co się dzieje 😢
Moja ciocia wyskoczyła z 11go piętra, mówiła rodzinne, że jej źle, ale każdy to zbagatelizował i śmierć samobujcza była tego następstwem. Pozdrawiam serdecznie.
Moim zdaniem u podłoża depresji leżą problemu i patologiczne wzorce jakich człowiek doświadczył w dzieciństwie i emocje, z którymi nie potrafiliśmy poradzić sobie wtedy odbijają się w dorosłym życiu pod postacią m.in depresji.
Dla odmiany, trochę kontrowersyjnie, powiem co mnie osobiście irytuje. Gorszy dzień albo sytuacja, która powoduje 'negatywne' emocje takie jak smutek czy złość (które przecież nie są złe i bardziej bym się martwiła o zdrowie psychiczne osób, które cały czas czują się szczęśliwe albo utrzymują, że tak jest) i kiedy zapyta się je co się stało albo jak się czujesz a taka osoba odpowiada, że po prostu ma depresję... Chociaż to jeszcze jestem w stanie znieść, można uznać, że taka osoba ma na myśli po prostu spadek nastroju a nie faktycznie stan chorobowy. Jednak kiedy taki stan utrzymuje się dłużej i taka osoba zamiast zastanowić się co mogło spowodować taką sytuację albo zamiast udać się chociażby na konsultacje psychologiczne za namową bliskiej osoby wściekła się, że przecież nie jest 'psychiczna' (Chociaż nikt tak nie uważa) i nadal przy tym utrzymuje, że ma depresję to osobiście coś mnie w środku ściska. I nie chcę dewaluować tego, że taka osoba faktycznie ma się źle i odbiera takie formy pomocy jako atak to bardzo mnie to boli. I ja wiem, że każdy reaguje inaczej i prawdopodobnie żadna z takich osób nie chcę źle ani dla siebie ani dla innych jednak takie zachowanie wydaje mi się bardzo krzywdzące i w pewien sposób toksyczne dla bliskich jej osób, które z jednej strony się martwią i chcą pomóc a z drugiej tak naprawdę nie wiedzą co tak właściwie mają myśleć i potem faktycznie mogą przestać wierzyć w wiarygodność owej depresji (która przecież nie została stwierdzona przez lekarza czy psychologa). Z kolejnej strony są osoby, które walczą z tą depresją. Bardzo krzywdzące może być dla nich spłaszczanie depresji do spadku nastroju (tymbardziej, że wyjście z depresji często kosztuje je wiele czasu farmakoterapi połączonej z psychoterapię co i tak nie wyklucza późniejszych nawrotów choroby, tymbardziej jeśli wynika ona np z niedoczynności tarczycy) albo stawianie potwierdzonej diagnozy na równi z byciem 'psychicznym' cokolwiem to znaczy. Wyszedł mi elaborat, mam nadzieję, że nie jest on dla nikogo krzywdzący bo moja irytacja wynika również z frustracji dlaczego niektórzy mając tak poważny problem dewaluują go i uciekają przed pomocą. Pomimo świadomości jak złożona jest ludzka psychika i jak złożone są czasami problemy to chciałabym mimo wszystko, żeby ludzie chcieli szukać pomocy i po nią sięgać. Do materiału niemal się nie odniosłam, uważam jednak, że jest on niesamowicie merytoryczny i bardzo mi się podobał.
Byłam na terapii. W jej trakcie, zaczęłam się gorzej czuć. Dotarło do mnie, że tonę w problemach i już nie mogę się wycofać z terapii. Pani terapeutka powiedział, że jeśli nie zacznę pracować to może się to skończyć antydepresantami. Przeraziłam się. Terapię ukończyłam, ale ból rąk, nóg i pleców nasilił się. Wylądowałam u psychiatry. Wg mnie, powinnam brać leki w trakcie terapii u psychologa. Leki pozwalają się uspokoić, skupić na problemie i zacząć działać. U mnie na samą terapię było za późno. Wielu rzeczy się nauczyłam, ale nie miałam siły żeby je wtedy wprowadzić w życie.
Ja zauważyłam że wszyscy teraz mają depresję. Tylko nikt się nie przyznaje bo trzeba żyć, jak okażesz słabość to zamiast otrzymać pomoc to jeszcze cie dobiją.
żałuję że nie wiedziałam o różnych rodzajach depresji, miałam bardzo silny przewlekły ból głowy i wszystkie badania u neurologa były robione wszystko było ok. radości z życia też było mało w sumie żyłam tak o, szare życie zwykłego człowieka. Neurolog nawet zapytał się czy nie mam depresji ale powiedziałam że chyba nie jestem bardziej smutna niż inni ludzie . przez półtora roku miałam leki antydeoresyjne ale zero wsparcia psychicznego. Później za to miałam też problemy z jedzeniem. Wygrzebałam się sama po 3 latach z tego gównianego czasu
Bardzo ważny temat, sama zmagam się z problemami psychicznymi i widze w swoim otoczeniu, że jest to wielki temat tabu, a często ludzie nie wiedzą jak sobie z tym radzić jak jest ktoś chory. Często również osoby wtydza się prosić o pomoc i czekają aż samo przejdzie.
Moja jakość życia poprawiła się dzieki uprawianiu sportów między innymi właśnie dzięki bieganiu. Gdziekolwiek nie poszłam o poradę psychologa w większości przypadkow przepisywali mi leki nawet zaraz po 30minutowej rozmowie z takim specjalista (masakra) . Mam wstręt do tego typu rozwiązywania problemow gdyż jako dziecko faszerowano mnie psychotropami ( psycholodzy nie wiedzieli, że znęcała się nademna matka fizycznie i psychicznie bo bałam się mówić o tym ponieważ byłam bardzo zastraszana, mówiła że jak powiem to komuś to moja siostra trafi do domu dziecka) i przez tego typu leki nie czułam się sobą, miałam wrażenie, że jestem w zupełnie innym ciele i mało pamiętam w ogóle z tamtych dni, w których musiałam zażywać lekarstwa. Także mam ogromny wstręt do leków a psycholog, który z góry ustala, że trzeba coś brać jak dla mnie jest skreślony. Od kad w końcu wyprowadziłam się od matki i już jej nie widuje z moimi problemami zmagam się właśnie po przez sport i częste przebywanie między ludźmi, nawet przejście się po parku i świadomość, że jestem między innymi niekoniecznie z nimi rozmawiając sprawia, że czuję się naprawdę dobrze i zapominam o wszystkim co było złe . Zgadzam się z tym, że metodą sportu i ogólnie jakiejkolwiek aktywności fizycznej można wyjść z depresji samo to, że uprawiając sport (o ile nie robi się tego tylko w domu w zamkniętym pomieszczeniu) ma się styczność z innymi ludźmi i otaczającym nas światem, masz mózg wydziela wtedy endorfiny, do tego nasze ciało też zmienia się na lepsze. Gdy już się raz sprobuje biegania, sportu to naprawdę ciężko jest to zatrzymać. Trochę jak uzależnienie. Jedyny minus tego jest taki, że jeśli sytuacja zmusi nas by na moment z tym skończyć to depresja i złe samopoczucie wraca czasami bardziej nasilone 😒 bo do tego dochodzi jeszcze ten żal, że nie można już robić tego co tak bardzo poprawiało nam nastrój, nasza jakość życia . ❤️
Problemem była Twoja matka, a nie psychotropy. Oczywiście lepiej byłoby ich nie brać, ale sport to jest też taka powiedzmy pułapka. Właśnie przez te endorfiny, bo potrzebujesz więcej i więcej i działa to jak narkotyk. Jak sportu zabraknie (różnie w życiu bywa) to znów depresja i poszukiwanie endorfin. Mózgu chorego nie oszukasz. Prędzej czy później trzeba brać te psychotropy i nie należy się ich bać. Lepiej je brać niż np. palić czy zażywać narkotyki. Dobrze, że udało Ci się wyzwolić od problemów z matką. Powodzenia
@@nataszanowak5506 psychotropy mogą być ok. (z tym że nie dla mnie jak już napisałam), ale po dogłębnym zbadaniu problemu u pacjenta, a nie tylko pytanie co Ci jest? - A źle ślę czuję. No to przepiszemy panu/pani psychotropy I cyk pacjent z głowy Na takich natrafiałamw w swoim życiu. Więc stwierdziłam że sama siebie ogarnę,a że sport zawsze był moim sprzymierzeńcem to postanowiłam kontynuować pasję. Lepsze to niż zajadanie wiadra lodów i wspominanie tego co złe. Jestem dorosła wiem mam prawo podejmować sama za siebie decyzję. Już nikt mi nie wmusi żadnych tabletek siłą jak kiedyś gdy byłam dzieckiem. Co to za wymysły zeby w ogóle dzieciom podawać psychotropy zamiast dążyć do rozpoznania problemu w czym innym chociażby w opiekunie tego dziecka. Myślę że spożywanie psychotropow przez dziecko nie spowoduje, że nagle rodzic/opiekun przestanie się znęcać nad tym małym człowiekiem.
Przez wiele lat zmagałam się z ciężką depresją. Farmakologia sprawiała, że smutek mijał, ale wraz z nim wszelkie emocje. Czułam się jak kłoda. Na członków rodziny patrzyłam jak na obcych, mijanych na ulicy. To było jeszcze gorsze od samej depresji. Rzuciłam więc leki, za to zmieniłam dietę. I choć trudno w to uwierzyć: pomogło. Skończyły się bezsenne noce, ciągłe uczucie pustki, bezdenny smutek. Owszem, czasem się zdarzają gorsze dni, ale to jest niebo w zestawieniu z tym, co gnębiło mnie przez tyle lat..
Nazywajmy rzeczy po imieniu: "Dystymia" - stan kiedy osiągnąłeś dno na każdym etapie życia i walisz cały czas głową w mur, nie widzisz rozwiązań bo wszyscy dookoła nie wiedzą o co kaman, cieszą się, mają jakieś cele itp, a ty walisz jak głupi w ścianę - frustrujesz się przez swoją np; "bezradność"- a najlepsze jest to: wszyscy mówi wyjdź do ludzi, myślę że to jest zaburzenie wartości, nie przepracowane konflikty, nie ogarnięte życie, brak zdrowych nawyków, np: głupie wymówki jakie natłukło ci społeczeństwo i ty sam za dzieciaka, odziedziczenie różnych symptomów po rodzicach np: "toksykach" (bardzo możliwe że jest się kopią 2.0 zachowań po rodzicach), to może wyglądać tak jak byś był zagubiony w jakimś obszarze życia i szukał jakiejś ścieżki wyjścia, ale się poddajesz przy 'którejś' próbie, potem masz symptomy nerwicowe przypominające choroby narządów. Więc sprawa wygląda tak: z mojej perspektywy "trzeba posprzątać to gunwo od najmniejszych rzeczy - metodą jak zjeść słonia" i pamiętaj 1 ważną zasadę ludzki organizm wszystko bierze na kredyt np: sen, zbędne informacje, dopaminka z komputera, telefonu i innych rzeczy nałogowych przez co ci to utrudnia wyjście ze zrozumienia siebie. Pozdrawiam sam się jeszcze zmagam z tym.
Szacun. Wszystkie poruszane tematy są doskonale ujęte i przekazane we wspaniały, wręcz mistrzowski sposób. Absolutnie nie rozumiem dlaczego ktokolwiek poddaje się dyskusji, jeżeli temat nie interesuje, sugeruję zwyczajnie nie oglądać, forum dyskusyjnych zapewne są tysiące. Słucha się wspaniale i przekaz bezbłędny... Dziękuję za informację o chorobie dwubiegunowej, mieszkam w Hiszpanii, tutaj za dużo na ten temat nie mówią... Pozdrawiam serdecznie. 🌷🌷🌷
Od dłuższego czasu zastanawiam się, czym jest to, co czasami czuję. Widzę po tym filmie oraz wcześniej zdobytych informacjach, że objawy depresji są temu dalekie. Pamiętam, że zauważyłam to dwa lata temu, miałam takie dni, najczęściej w weekendy (chyba dlatego, że nie byłam wtedy tak często zajęta innymi rzeczami, ludźmi jak w tygodniu), kiedy czułam się po prostu dobita, czułam psychiczny ciężar w głowie, fakt że to wszystko nie ma sensu i jest po nic, życie jest bez sensu sprawiało, że byłam zdołowana, czułam się z tym samotna, zmęczona, chociaż to wcale nie brało się od tego, że myślałam w jakikolwiek sposób o sensie życia czy coś, po prostu w wolnej samotnej chwili pojawiało się znikąd i tak przez resztę dnia. Potem albo już nie pamiętam czy to się pojawiało, rzadziej albo w ogóle już tego nie było, ale w tym roku (może jeszcze pod koniec 2019) zauważyłam znowu kilka takich przypadkow (jednak dużo mniej - do tej pory z 2 czy 3). I bardzo mnie zdziwiło, że to wróciło, nie spodziewałam się tego, trochę zdążyłam o tym zapomnieć. Naprawdę nie wiem co o tym myśleć, na pewno nie jest to depresja, ale też na pewno nie jest to zwykły smutek.
Ja też kiedyś miałam podobnie. Dosyć systematycznie, co tydzień lub dwa wpadałam w taki mega głęboki dół. Najczęściej zaczynało się wieczorami. Czułam się okropnie i beznadziejnie. I to utrzymywało się parę dni, a później mijało. I później znowu przychodziło. A ponieważ to działo się w okresie jesienno-zimowym to stwierdziłam, że mogła to być depresja sezonowa, ale z drugiej strony to nie było, aż takie silne, żeby nazwać to depresją. To było ok 2-3 lata temu i już od dawna tak nie miałam
9.30. Mimo wszystko wydaje mi się, że fakt, że teraz jesteśmy "słabi" poniekąd jest oznaką sukcesu cywilizacyjnego. Żyjemy na tyle bezpiecznie i komfortowo, że po prostu nie musimy być tak twardzi.
Ciekawy odcinek. Z pewnością różne rodzaje bólów mogą mieć podłoże psychiczne, ale to także bywa raniącym stereotypem. Ja chodząc do lekarzy często byłam lekceważona, bo miałam widoczną depresję. Bagatelizowali moje opowieści o dolegliwościach i musiałam na własną rękę wykonywać różne badania (prywatnie), by wrócić z nimi do lekarza, jak z dowodem na swoją niewinność. Czytałam też o tym, że kobiety rzadziej mogą liczyć na poważne traktowanie ich dolegliwości. Staram się jednak patrzyć obiektywnie na to, co mi dolega i muszę powiedzieć, że medytacja jest wspaniałym środkiem na objawy bólowe wywołane złym samopoczuciem.
Myślę że depresja dotyka ludzi o większym IQ niż reszta. Taki robol idzie do pracy z dnia na dzień piję piwerko i nic go nie obchodzi, ludzie którzy obierają proste schematy,ustalone drogi przez życie,mają mniejsza okazję aby spotkać się tą piękną przypadłością. Można by powiedzieć że dzięki niej, człowiek lepiej widzi. ;D
Mega ważny temat, najważniejsze jest wsparcie kogoś bliskiego , poza tym według mnie sensowna psychoterapia. Pomaga też medytacja i np joga lub tai chi. Pozdrawiam ciepło
Podoba mi się odwoływanie do filmów i seriali u pana. Przez trafiłem na ten kanał 😃 A co do depresji. Ta choroba strasznie niszczy, ciężko w obecnych czasach jej nie mieć. Ona chyba niedługo będzie już stale nam towarzyszyć jak Koronawirus. Pozdrawiam 🤙
Doceniam Pana filmy, szczególnie ten. Powinno się mieć świadomość istnienia takich "ukrytych objawów" różnych chorób, nie tylko, aby sprawdzić obiektywnie siebie samego, ale też by obserwować zachowania bliskich sobie osób. Niepokojące znaki, często brak "dogadania się" po dokładnej analizie mogą okazać się kluczem do rozwiązania konfliktu lub rozpoznania u danej osoby choroby oraz podjęcie leczenia. Oczywiście nie można wrzucać każdego przypadku do 1 worka, trzeba patrzeć "z dystansem", ale zawsze warto wiedzieć o takich rzeczach.
Ciekawostka: kiedy czułam się szczęśliwa nie dostawałam komplementów a propos wyglądu. Aktualnie umieram od środka a ludzie mówią, że wyglądam na szczęśliwą.
Lekarze to najchętniej wypisują antydepresanty z których jest ciężko wyjść. Ja chodzilam od lekarza do lekarza z bólami wędrującymi po ciele, zaparciami. I tak naprawdę lekarze wiedzę mają żadna na temat depresji. Sama sobie znalazłam na siebie sposób. Zioła i vit b12 w dużych dawkach i światłoterapie i taniec latino. Po lekarzach już nie chodzę. Szkoda czasu i mojego zdrowia.
Można tak? Czy da się ukryć ból? Myślę,że nie,bo ma on odzwierciedlenie na naszej twarzy,w tym co mówimy i robimy.Moze na krótką chwilę,ale na dłuższą metę raczej nie dla dobrego obserwatora🤔💫🕊️💜
Bardzo ciekawy materiał, przez długi czas miałem ukrytą depresję, po czasie przerodziła się w paraliżujące zaburzenia lękowe, a w trakcie leczenia okazało się, że jestem dwubiegunowy. Jednak wspominanie o dr Wojdyłło ugh, nie lubię jej podejścia do leków, nie ma wykształcenia medycznego, więc nie powinna się na ten temat wypowiadać.
Denerwują mnie ludzie którzy śmieją sie z "9 latki z depresją" ja w wieku 9 lat popadłam w depresje .... I jak widze osobe która powie " Matka zabrała mi telefon.... Mam depresje" zaczyna we mnie sie coś gotować , nie każdy wie jak to jest mieć deprsje . Niestety po depresji najczęściej dręczą innych wspomnienia np. Wyśmiewanie , nękanie. Nie jest łatwo sobie z tym poradzić bo sama tak mam , inni mówią " zapomnij przecież to proste" ale jak można zapominać o rzeczach przez które odechciewało Ci sie normalnie funkcjonować a w głębszych przypadkach żyć? Nie jest łatwo. Dlatego nie ocenia sie przedewszystkim ludzi po ich zachowaniu , wyglądzie bo nie wie sie co tak naprawde ta osoba przeżła . Dziękuje i miłego dnia.
Co jakis czas mam problemy z depresja ,ktora przychodzi nagle zazywalam rozne antydepresanty ale nie czulam sie jakos specjalnie dobrze ,mialam bole glowy i wymioty .Przypadkiem natknelam sie na program leczenia depresji umyslalfa ,juz po pierwszych nagraniach poczulam sie jakby ktos zaczal sciagac ciezar z mojego umyslu.poczulam niesamowita ulge .Nie wierzylam w takie rzeczy ,ale teraz widze poprawe .To lepsze niz tony lekow.
Bardzo dobry materiał, zwłaszcza z tą depresją ukrytą. Mnie kiedyś mocno bolały mieśnie po pracy, mimo, że praca biurowa- tak wychodził ze mnie stres... Obecnie jest chyba trochę wiecej depresji niż kiedyś, ale kiedyś też była, tylko tak się o niej nie mówiło, ludzie z depresją byli nieco stygmatyzowani, nie było też takich możliwości leczenia i psychoterapii jak dziś... W tej chwili jest wiecej depresji, bo świat biegnie szybciej, media zarzucają informacjami, wywołują stres, ludzie skupiają sie na sukcesie, mniej interesują się duchowością ,religią, która zawsze dawała wsparcie i jakąś równowagę życiową. Wychowanie dzieci tak jak sie je obecnie wychowuje też przyczynia się do większej ilości depresji w społeczeństwie...Patrzac na moich znajomych z depresjja to jednak myślę,że na początek dobre jest leczenie farmakologiczne Wielu ludzi zaczyna od psychoterapii i na tej terapii nie bardzo sobie dają radę, szybko ją rzucają. Więc wg mnie najpierw leczenie, potem terapia, a dopiero potem różne dodatkowe: muzykoterpia, bieganie-jako coś podtrzymującego i motywującego. Ale dla każdego pewnie to będzie wygladać trochę inaczej. Pozdrawiam.
I poradziłeś (aś) sobie z tym ? Ja zaczynam u siebie podejrzewać coś podobnego, tzn żaden lekarz nie jest w stanie stwierdzić co mi jest, wszystki badania wychodzą ok a ja codziennie czuje grypopodobny ból mięsni i brak energii, kazdy wysilek fizyczny mnie wykańcza a ja wcale się nie przepracowywuje, również praca w biurze...
Bardzo ciekawy materiał, niestety uważam że nauka za bardzo zrzuca winy w depresji na biologię i dziedziczenie. Radzilabym się przyjrzeć środowisku naukowemu na nowo w tej materii... U mnie depresja została wywołana głównie traumami z dzieciństwa, które zostały zepchane do podświadomości, do tego głęboka wrażliwość na codzienność i na różnorodne bodźce występujące jednocześnie jak chalas i ruch uliczny połączony ze smogiem i do tego wrzeszczace dzieci albo muzyka której nie lubię. Do tego chroniczny brak słońca, śmierć bliskiej osoby i obecna sytuacja społeczna i inne. Dla mnie depresja to wciąż krwawiacy wrzod na tyłku i rak duszy.. I właśnie zdałam sobie sprawę jak jestem silna psychicznie że to wszystko znoszę okolo 44 lata co jakiś czas dostając kolejny cios. Niestety męczyć się z samym sobą przez tyle lat to nie wiem nawet jak to nazwać a najgorsze ze nie wiem w imię czego to się odbywa. Dla mnie depresja to efekt widzenia zdarzeń i świata w taki sposób że nie daje się psychicznego i mentalnego zezwolenia na rzeczywistość w której przyszło nam żyć i nie ma to nic wspólnego ze źle pracującymi neuroprzekaznikami w mózgu... Mówienie przez Panią psycholog że diagnoza depresja jest nadużywana jest nie na miejscu. Wystarczy przewlekły stres z którym sobie nie radzimy i jest już podwalinami pod depresję a do tego jak dodamy inne czynniki, które mają charakter ciągły destrukcyjnych to choroba duszy gotowa.
A co jeśli wiadomo jakie są przyczyny, sytuacja bardzo trudna do zmiany, jeśli ma się świadomość skąd to się bierze, to czy jedynym ratunkiem jest farmakoterapia? A co po odstawieniu leków?
Jak mi kiedyś babcia opisała, co się stało z prababcią, po śmierci pradziadka, to jest klasyczny opis depresji. Prababcia, bardzo silna i energiczna kobieta, na pewien czas wyłączyła się z życia i wszystko spadło właśnie na moją babcię, która to jakoś dźwigała. A babcia przez większość życia cierpiała na migreny... Były depresje, ale i też problemy były kiedyś inne... bardziej namacalne... egzystencjalne. Teraz wszystko się coraz bardziej komplikuje. Mózg często jest przebodźcowany. Czasami się zastanawiam, czy depresja, to nie jest próba naszego organizmu, żeby nas zmusić do zwolnienia zanim rozbijemy się o ścianę. Jak osobiście nie cierpię tych okresów depresyjnych w moim życiu, to te kryzysy zmuszają mnie do pewnych introspekcji, na które bym w innych warunkach nie wpadła, które później okazują się być bardzo owocne i umożliwiają mi poprawienie czegoś. Teraz mam taki trudny okres, bo w zeszłym roku podjęłam pewne odważne kroki odnośnie zmian w swoim życiu... szło dobrze, ale potem się wysypało... i nie wiem co dalej... pojawił się spadek nastroju... a potem jeszcze przyszła pandemia i już wszystko stanęło na głowie... niefajne dla kogoś, kto aktualnie nie wie, co zrobić ze swoim życiem... ale co począć... to też kiedyś minie. Tylko póki trwa, boli...
@@BekasKszyk czy ja wiem, czy ludzie są jacyś bardzo inni. Oczywiście, trochę na pewno, bo inne czasu, inne wyzwania. Jeśli coś, to bym powiedziała, że prędzej jesteśmy przebodźcowani i próbujemy aplikować mechanizmy relacji międzyludzkich działających w małych grupach do mas ludzkich, gdzie człowiek nie jest człowiekiem, a abstrakcyjnym konceptem. Obcując z technologią, kolejne pokolenia będą się stopniowo dostosowywać ... o ile nie nastąpi kolejna technologiczna rewolucja, która wywróci wszystko do góry nogami. I nie, żeby było coś złego w technologicznych rewolucjach. Po prostu trzeba sobie zdawać sprawę z ograniczeń ludzkiego umysłu w sytuacji, kiedy rzeczywistość zaczęła się zmieniać szybciej niż kiedykolwiek wcześniej.
Muszę to komuś powiedzieć, więc zrobię to tu. Często miewam takie objawy depresji, np. przez 3 dni z rzędu a potem przez 3 dni wszystko jest ok i jestem szczęśliwa i tak w kółko. Niedawno trafiłam do szpitala z bólami w klatce piersiowej i kołataniem serca, ale wszystko było ok. Miałam tam rozmowę z psychologiem i było to najcięższą rzeczą jaką zrobiłam. Płakałam 2 lub 3 dni i czułam się jak gówno po czym mi przeszło ! Serio nie wiem co ze mną nie tak ale tak już jest. Niewiem co mam ze sobą począć, bo gdy mówię mamie że nie mam siły wstać z łóżka a po paru dniach czuję się o niebo lepiej to ona myśli że symuluje ☹ Czy ktoś może mi tu w jaki kolwiek sposób pomóc bo czuje się winna i że tak naprawdę to sobie tylko wmawiam czy coś 🙁
Od dziecka praktycznie wogóle nie płakałam. Ostatnio płakałam (tak że parę łez spłynęło mi po policzkach) jakieś parę miesięcy temu. Prawdziwego płaczu nie pamiętam. Nie płakałam w żaden sytuacji. Kolega obcia w przedszkolu mi włosy- nie płakałam. Złamałam sobie rękę, nogę, zwichnęłam palec- nią płakałam. Czułam się okropnie- nie płakałam. Zmarła mi babcia - też nie płakałam. Trzymam od dziecka wszystkie emocje w sobie, płacz czasami zastępuje durnym uśmiechaniem się by sobie pomóc. Po obejrzeniu tego filmiku postanowiłam że umowie się do psychologia- może on mi coś powie, doradzi, bo już nie umiem wykazywać żadnych negatywnych emocji
Bardzo interesujący i wartościowy film. Mam pytanie / prośbę, czy mogły się Pan wypowiedzieć bardziej na temat skłonności do fantazjowania / nadmiernego marzycielstwa u ludzi. O przyczynach i leczeniu. Pozdrawiam serdecznie 😃
Depresja to żal nad sobą że nie wszystko w życiu układa się po naszej myśli . Trzeba sobie uświadomić jjaką piękną istotą jesteśmy niepowtarzalną i jedyną we wszechświecie jak bardzo zasługujemy na miłość .Osoby niekochane nie potrafię się odnależć.Kiedy kochamy rozwijamy się emocjonalnie .Kochajmy wszystko i wszystkich a smutek i depresją odejdę w zapomnienie.Ja kocham wszystkich smutaskow bo pod smutkiem zawsze ukrywa się cudny szlachetny biedny nieszczęśliwy ukochany człowiek.
Zastanawiam się czy ukryta depresja pokrywa się z pojęciem funkcjonalnej depresji. Przez pewien czas leczyłam się na zaburzenia depresyjno-lękowe i temat jest dla mnie bardzo ciekawy.
Kategoria nr 1 2:45. Ciesze sie ze w koncu ten temat zostaje odkryty. 3 lata chodzilem po lekarzach z migrenami i cpps. Tomografy nie tomografy itp. W koncu sam doszedlem do tego co mi jest. Lekarze sa chuja warci czasami. Na przestrzeni lat pomogl mi jeden i faktycznie znal problem i wiedzial jak go zwalczyc.
Z tego co widać to depresja coraz szybciej się rozwija na całym świecie. Ostatnio nawet coraz więcej filmów powstaje na jej temat. W przyszłości depresja może się stać nawet chorobą cywilizacyjną.
Ja takie objawy mam... biorąc leki od psychiatry. Bez nich oczywiście byłoby dużo gorzej, ale tak dodatkowo jeszcze męczy mnie strasznie powoli upływający czas i to nie tylko wtedy, kiedy na coś czekam albo robię coś nieprzyjemnego. Upływa mi tak 90% albo i więcej czasu, nawet w trakcie snu. Wiem, że to też jest objaw, bo jak miałam depresję, to wtedy było pod tym względem jeszcze gorzej. Life is brutal.
Moja depresja została zdiagnozowana ponad rok temu. Okazało się, że mam ją od ponad 9lat....poszłam po pomoc dopiero jak już nie mogłam sama ze sobą wytrzymać i moje otoczenie też.
Najlepszy tekst rodzica do nastoletniego dziecka "jakie Ty możesz mieć problemy w tym wieku? Będziesz mieć 40 lat to zobaczysz co to są prawdziwe problemy a nie jakieś głupoty, o które płaczesz"
Jestem idealnym przykładem. Mam 17lat, przez rok nachodziłam się po lekarzach by szukać przyczyny codziennych i mocnych bólów głowy aż wyszło że to najprawdopodobniej przez stań psychiczny bo aktualnie leczę depresje i jestem na antydepresantach od prawie roku. Pamiętam jak moja pierwsza psycholog mówiła że pojawił się u niej chłopak, którego przez kilka lat bolała głowa po czym także wyszło, że ma depresje(to było jak jeszcze nie wiedziałam że ja ją mam i dalej szukałam przyczyn bólów)
@@monikasmarzewska9158 powiem tak, z poczatku psycholog pogarszal moj stan psychiczny i przez samymi lekami bylo tak zle ze dwa razy myslalam o probach bardzo powaznie, dzielil mnie od nich krok, wiec jak zaczelam brac je (Asentra) to byla duza roznica ale one po 3tygodniach przestawaly dzialac i przez praktycznie miesiac bralam je tylko by skonczyc ale nic nie dawaly i znowu bylo zle. Od lutego biore nowe (podajze Trittico) i jest git, mam fazy gdy czuje sie zle badz mam lekkie mysli samobojcze ale to tylko przez jakies wydarzenia a nie tak bez powodu jak bywalo bez lekow wiec powiem szczerze ze dzialaja
@@monikasmarzewska9158 Jesli chodzi o wplyw na organizm to Asentra przynosila duzo skutkow ubocznych, czulam sie mega zle, mialam czeste zawroty glowy i praktycznie caly czas spalam. Przy tych drugich na poczatku tez mialam skutki uboczne ale po zmniejszeniu dawki sie one zmiejszyly i teraz po tym czasie ciezko mi powiedziec czy dalej sa bo w taki sposob czuje sie powiedzmy ze caly czas. Jesli masz jeszcze jakies pytania to smialo pytaj sun
Mam 33 lata, pozbyłam się nerwobóli w wieku ok 26 lat. Miałam je od podstawówki tzn. najpierw kołki sercowe, później bóle głowy na zmianę z bólami żołądka lub pleców. Zmiany miejsca były co kilka/ kilkanaście miesiecy. Bóle były tak silne że gdy miałam je w plecach to nie byłam w stanie rozścielić sobie łóżka i nawet normalnie chodzić. Ból żołądka promieniował na lewą rękę aż do palców. Na ostatnim roku studiów miałam mobbingujaca szefowe w pracy, kolokwia, pracę do napisania. Bóle zamieniły się w tachykardię, zawroty głowy i omdlenia. Nie byłam w stanie funkcjonować. Pogotowie kilkukrotnie zabierało mnie z ulicy i doszukiwano się przyczyny w serduchu i konieczności wszczepienia rozrusznika. Trafiłam na kardiologa które kazał mi kupić syrop Cravisol i tabletki na wzmocnienie serducha dla starych dziadków. Po kilku miesiącach zaczęłam widzieć różnice, aktualnie praktycznie nie mam objawów. Czasami jakąś kółka nerkowa/ jelitowa/ bóle żołądka ale od razu idę do apteki po Cravisol ( mniej niż dychę kosztuje bez recepty). Założyłam rodzinę, żyje normalnie. Nadwrażliwość zostaje na zawsze i miewam gorsze dni ale jak wspomnę co było kiedyś..
Na pewno pomaga w tym fakt, że sam autor wzbudza sympatię. Wygląda na zdrowego, stabilnego emocjonalnie, szczerego i przyjaźnie nastawionego...ziomeczka:)
Ja mam tak, że przez ok 2 tyg może dłużej/krócej (różnie, zazwyczaj dłużej jak jestem z moją bff z ktorą rzadko się widzę, a krócej jak chodzę do szkoły i mam strasznie dużo nauki) mam motywację i mam energię, a późnej przez tydzień, może 2 mam tak że nic mi się nie chce, jestem pesymistką, smutno mi, mam dość otaczających mnie ludzi. Ogólnie jestem też introwertykiem. Kiedyś bardzo przejmowalam się opinią innych, teraz mam ją gdzieś, ktoś mi coś powie wrednego prosto w twarz, a to mnie nie rusza, gdy nie próbuje dopuścić do sb tej myśli i nie analizuję właśnie tego co się stało. Teraz też nie płacze publicznie i nie mówię o swoich emocjach, po prostu nie potrafię Myślę, że nauczyłam się wyłączać emocje przed ludźmi, niestety nie tylko negatywne... znaczy ogólnie to jest dziwne, bo potrafię też świetnie udawac pozytywnie nastawiona i uśmiechniętą osobę. Nie potrafię za to byc sobą przy innych, nawet przy mojej bff, którą znam długo, napewno lepiej czuje się w jej towarzystwie, ale nawet po wielu latach przyjaźni nie potrafię się otworzyć. Jest mi ciężko nawiązywać dłuższe znajomości Tylko przed sobą mogę okazywać emocje, tak jest najlepiej, po prostu... nikt nie musi też wiedzieć kiedy mi smutno i co mnie rusza, a co nie To nie ich sprawa Czy to właśnie taka depresja? Idk i tak ciężko mi to tu pisać
Są ludzie, którzy tylko czekają na moment, aż w końcu ktoś im powie, że są chorzy na coś, dzięki czemu będą mogli w końcu z czystym sumieniem zapadać się dalej. Tym razem jednak z medycznie uzasadnionym wymaganiem pomocy od innych.
Problemem w Polsce jest dostępność do lekarzy i psychoterapeutów. Mieszkam w Warszawie gdzie dostęp do leczenia wydawałoby się jest najlepszy. Wizyta do psychiatry w ramach NFZ - 9 miesięcy oczekiwania. Terapia w ramach NFZ - 2,5 roku oczekiwania. Żeby leczyć depresję trzeba być dobrze sytuowanym. 1 sesja terapeutyczna tygodniowo za minimum 150zł + jedna wizyta u psychiatry w miesiącu za 200 zł + leki. W moim przypadku potrzebowałbym prawie 900zł miesięcznie żeby się leczyć. Nie mam tych pieniędzy, bo depresja doprowadziła mnie do bezrobocia i długów. Wszystko fajnie wygląda w teorii ale łatwiej jest trafić pod opiekę psychologiczno psychiatryczną jeśli się sobie podetnie żyły i zadzwoni po pogotowie albo zrobi inny cyrk z próbą samobójczą niż w normalnym trybie ambulatoryjnym. Gdy pomimo trudnej sytuacji zacząłem terapię prywatnie, po 5 sesjach terapeuta stwierdził że to nie jest dobry pomysł żebym w obecnej sytuacji finansowej wydawał 600zł miesięcznie na sesje i zakończył moją terapię dając mi jedynie namiary na jedną z państwowych poradni, gdzie czas oczekiwania to były "zaledwie" dwa lata, wcześniej gdy szukałem terapii w ramach NFZ na własną rękę terminy były między 2,5 a 3 lata.
Niestety nasze państwo wychodzi z założenia że w świra nie ma co inwestować więc lepiej żeby się zaje.ał.
Masz racje, jest problem z dostępem do specjalistów, ale radziłabym spróbować jeszcze gdzieś indziej poszukać pomocy. W centrum interwencji kryzysowej są psychoterapeuci i udzielają pomocy. Ogólnie okres oczekiwania jest dosyć losowy, spotkałam ludzi, którzy czekali na terapie na NFZ tydzień, a inni czekają kilka miesięcy.
Krzysztof, to strasznie prawdziwe co piszesz, ja nawet nie próbuję się leczyć na NFZ bo to tylko wzmaga moje lęki społeczne i ogólne poczucie beznadziei. Niestety nawet jak się doczekasz na terapeutę po tych 3 latach, to pewnie dadzą z 10 spotkań i tyle...i jeszcze możliwe, że będą one przeprowadzone na odwal się. Jeżeli mogę Ci kogoś polecić, kto jest świetnym terapeutą z Warszawy (online, nie wiem jak stacjonarnie) i o dziwo tanio jak na warunki warszawskie to Elwira Chruściel, popatrz sobie na znanym lekarzu. Może ona mogłaby Ci pomóc?
Współczuję ci człowieku. Ja płacę 180 za psychiatrę raz na dwa miesiące i za leki. Wszelkich terapeutów odrzucam bo nie mam kasy.
Bylam w Polsce 2 lata temu w Marcu. Tylko 3 tygodnie ale malo co pierdoca nie dostalam przez brak slonca, smog, I zimnej pogody. Nie zdawalam sobie sprawy jak bardzo potrzebuje sloneczne dni aby sie dobrze czuc. Slyszalam o sezonalnej depresji ale nie myslam ze to cos co mnie spotka.
@@peterdes6792 widać nie pomogły
Życie w Polsce to jedna wielka depresja
@@nataliahuba4934 weź się dziewczyno ogarnij. Masz aż takie problemy z odczytaniem żartu z komentarza?
Plusik za Morrigan na profilowym :)
Po części się zgadzam, że żyjemy w kraju z kartonu oblepionego gównem, ale trzeba jednak szukać pozytywów. Gdyby każdy tylko analizował i szukał tych złych rzeczy to wszyscy byśmy byli w głębokiej du.. znaczy, depresji :-).
Polecam wyjechać
True ..
"Nie płacz bo jak Ci wpie*dolę to dopiero będziesz miała powód do płaczu.", tak często słyszałam gdy byłam kilkuletnim dzieckiem więc unikam płaczu przy ludziach bo nie chcę być oceniana. Jako WWO zaś silnie wszystko przeżywam więc znajduję sobie czas/miejsce i/lub zajęcie aby rozładowywać napięcie. Płaczę do muzyki jak nikogo nie ma obok. A jak przeżywam coś gorszego to najpierw zawsze staram się sama rozwiązać swoje problemy i trudne stany emocjonalne, w ostatecznej ostateczności poruszam z kimś ten temat. Nawet wobec partnera jest mi trudno okazywać mój smutek czy żal. Boję się zdewaluowania moich uczuć.
Też tak miałam, teraz to nawet jak płaczę to bezgłośnie tylko mi łzy spływają po policzkach, to smutne, że rodzice tak nas uczą
Depresja nie istnieje i dobrze ludzie mówią np typ się tnie mówi że lubi ból to dla czego jak mu wyjebałem i wykręciłem rękę to krzyczał dość?
@Małgorzata Rak sam się na ulicy tnie (ten typ)
@@flegmis5629 no cóż, ja tam lubię sobie sama sprawiać ból a jak ktoś inny chce mnie skrzywdzić to atakuję i wrzeszczę, no i wykręcając rękę mogłeś mu/jej coś zrobić. Po za tym są różne rodzaje bólu, ten od cięcia się jest jakby dla niektórych przyjemniejszy, nie jestem pewna. Po za tym zgadzam się z komentarzem pod twoim pierwszym
@@flegmis5629 🤦♀️
Gdy twoja depresja ma depresje ...
Kiedy twoja depresja depresji ma depresję
Bronisz Lebiecki twoje już suche i przekombinowane
To ja
gdy twoja depresja która ma depresje z depresją ma depresje
@@broniszlebiecki9298 kiedy depresja twojej depresji ma depresje
Moja depresja jest jak covid: bezobjawowa
Ale covid i depresja maja objawy xd
ale covid i depresja ma objawy xd
@@marikaels4061 Nieadwno zamknęli pizzerię, bo jeden z pracowników przechodził koronawirusa bezobjawowo.
Xd dobry czarny humor
th-cam.com/video/mri7Bh9yVAE/w-d-xo.html
Na wstępie napiszę, że z problemem depresji i nerwicy borykam się już od lat dzieciństwa i brałem przeróżne leki, chodziłem na terapie. Wychodzenie z tego typu problemów to jest bardzo długa droga i podstawą jej powinna być nauka obsługi własnej psychiki, która jest po prostu zbyt wrażliwa na to co spotyka nas w życiu. Nadreaktywny układ nerwowy, rozpamiętywanie, przeżywanie wszystkiego, lęki, natrętne negatywne myśli to jest coś co w dużej mierze sami sobie fundujemy bo nikt nas nie nauczył jak kontrolować psychikę. Wydawało mi się, że jestem zależny od nastroju, czyli jak mam dobry nastrój to super i jak mam doła i lęki to źle i to jest jak pogoda, zmienia się i przychodzi i odchodzi kiedy chce bez mojej kontroli a to nie jest prawdą. Trzeba się nauczyć jak siebie obserwować, jak zmieniać perspektywę obserwacji świata, siebie samego, stosować ćwiczenia związane ze zmianą myślenia. Na początku to się wydaje nierealne, albo przynajmniej bardzo trudne, ale nastrój można kontrolować kontrolując własne myśli. Dobrym startem jest sama obserwacja bez osądu naszych stanów, potem nauka podchodzenia bez emocji, albo zmiana tych emocji. To jest trudne bo to wywołuje bunt ego i nie wszyscy mają odwagę by grzebać we własnej psychice. Dużo daje pogodzenie się z rzeczami, które minęły, ze zjawiskami na które nie mamy wpływu. Na to co się dzieje wokół nie mamy wpływu, ale mamy duży wpływ jaki mamy stosunek do tych rzeczy bo właśnie ten stosunek wywołuje zaburzenia psychiczne, ale wiele osób nie jest tego świadoma. Traktujemy nasze emocje i psychikę jak coś niezależnego od nas, co jest błędem. Coś co działa na nas negatywnie możemy po pewnym wysiłku i nauce zamienić w coś co przynajmniej jest obojętne i nie powoduje stresu i depresji. Trzeba pogodzić się i zaakceptować przemijanie, śmierć, ból, odrzucenie. Jest to trudne, ale do zrobienia. Może niektórzy to zrozumieją, niektórzy nie, ale nasze życie to ciągła nauka i nabywanie doświadczeń, również takich jak depresja, która moim zdaniem jest rodzajem wewnętrznego buntu na to co nas spotyka a co nie jest zgodne z naszym wnętrzem. Życzę wszystkim owocnej pracy nad sobą i udanych porzuceń tych czarnych dni smutnych myśli. Aha, na koniec dodam, że ja osobiście nie traktuję depresji jako choroby, choć w najgorszych momentach czułem, że to jest sprawa działania mózgu, że po prostu źle funkcjonuje. Mimo, że jest to straszny stan to jest on jakby potrzebny, żeby dotrzeć do swojego wnętrza i wydobyć to co cierpi, zrozumieć dlaczego cierpi i zaakceptować to. Trzeba też przestać się obwiniać za takie stany bo one są w pewnym sensie normalne, tylko świat zabrania cierpieć bo według kulturowych norm trzeba być na chodzie non stop, zawsze w formie. Depresja dla sformalizowanego świata to choroba bo jednostka nie może pracować, więc trzeba ją leczyć by znów była "szczęśliwym" trybikiem w materialistycznej machinie. Dlatego psychika się buntuje
Bardzo trafne uwagi! Zycze Ci duzo zdrowia! 😉
Wszystko fajnie, ale takie dywagacje prowadza tylko do jednego oklepanego sloganu "wez się w garść" a to nie na tym polega. Ktoś musi podać rękę. A farmakologia jest w niektórych przypadkach wskazana. To jak zachorujesz autoimunologicznie, czy jak kolwiek innej nie przyjmiesz lekow? Przemowisz do swojej tarczycy, trzustki czy jakiegokolwiek innego organu i powiesz 'dzialaj' i bedzie dobrze? Z lwią częścią komentarza się zgadzam, jest potrzebna praca nad samym sobą, ale to jak operacja i rehabilitacja, farmakologia i dieta, farmakologia i terapia aby człowiek mógł zdrowieć muszą iść w parze. Pozdrawiam cieplutko i życzę samych pozytywnych myśli :)
Dzięki za podzielenie się. Właśnie zdałem sobie sprawę z tego że mam depresję.
Dzięki za podzielenie się. Właśnie zdałem sobie sprawę z tego że mam depresję.
Ile ty masz lat?
Ja w czasach szkolnych robiłem wszystko na odwal się kolokwialnie rzecz ujmując
Po lekcjach byłem zmęczony spałem całymi popołòdniami i wieczorami
Noc też przespać potrafiłem
Jak znajomi pogadać przychodzili to gadałem z nimi żeby gadać czekając aż sobie pòjda
Na siłkę też chodziłem żeby nie truli mi zabardzo
Po skończeniu edukacji gdy opuściłem szkołę poczułem przypływ energii i wszystko jest przyjemniejsze
bo w końcu jesteś sam sobą
@Merida 111 Ja robiłem średnie i dwòletnie studium zawodowe na kierunku TECHNIK MASAŻYSTA
Chodziłem do szkoły z internatem
Tam większość to patola była
@@arkadiuszfornal2139 Coś z tą edukacją słabo wyszło,"południe" " dwuletnie"?🙂Ale jak się spało po wszystkich lekcjach,to się nie dziwię🙂
Brawo Ty !! Tobie się udało.
Ja mam akurat na odwrót za dzieciaka adhd a teraz zmuła, że ciągle bym spał i nie mam energii na nic
Znam ten problem, żyje w czasie przeszłym, bazując na przykrych doświadczeniach, dostaje obsesji na ich punkcie. Ciągłe zmęczenie i brak motywacji. Ale czasami mam taki zastrzyk energii, i zaciesz, na krótko i znowu to samo
Mam bardzo podobnie 😔
Wszyscy ludzie powinni zostać psychopatami wtedy nie byłoby depresji
Już są xd
Uwazam, ze samobojstwa dokonane znacznie czesciej sa popelniane przez jednostki agresywne niz pasywne. Zalozylabym sie o 100 zl, ze samobojstwa dokonane czesciej wykonuja w grupie kobiecej kobiety z meskim wzorcem dlugosci palcow, ktory uzyskuja w zyciu plodowym jako efekt palenia swoich matek. Typowy samobojca to mezczyzna mieszkajacy samotnie i naduzywajacy alkoholu. Nie jest to niczyja ofiara chyba, ze wlasnego testosteronu. Leczenie nastoletnich mezczyzn o wysokim poziomie testosteronu antydepresantami zwiekszalo liczbe samobojstw w tej grupie oraz zachowan agresywnych i buntowniczych. Lepsze bylyby dla nich leki wyciszajace lub uspokajajace, o czym powinien zdecydowac specjalista. Najwiecej morderst jest popelnianych przez mezczyzn w wieku 20-24 lat, jest to takze wiek, w ktorym na mezczyzne dziala najwieksza dawka hormonow.
Temat interesujący. Również z chęcią obejrzałabym film o przyjaźni jak na nas wpływa, jak rozpoznać szczere intencje innych wobec nas i jakie piętno odciska na nas jej brak. Może jeszcze jak się przełamać do poznawania nowych ludzi i czy tylko psychoterapia jest rozwiązaniem. Pozdrawiam ;)
Żeby zawrzeć jakieś przyjaźnie,to trzeba wyjść do ludzi i wykazać inicjatywę,bo to my mamy taką potrzebę.Mamy wtedy większą możliwość poznania kogoś i wybrania odpowiedniej,która przypadnie nam do gustu i wzajemnie.Oczywiscie nie robimy tego na oślep,ale spokojnie dokonujemy wyborów biorąc pod uwagę różne czynniki.Tak czyniąc przełamujemy nieśmiałość i będzie nam to wychodzić coraz lepiej.Tak myślę! Pozdrawiam🤔💫🕊️💜
@@kalinkaja8827 Przyjaźnie są nie tylko na żywo.
znajomość z innymi ludźmi może być równie destrukcyjna, co motywująca, w większości przynosi raczej rozczarowania, niż satysfakcję. Zdrada w przyjaźni np jest tak samo, a może nawet bardziej dotkliwa, co w związku, itd
@@mrsverbel3428 jednakże nie są tak satysfakcjonujące jak w prawdziwym życiu. Przynajmniej ja mam takie wrażenie, przyjaźnienie sie w internecie daje troche iluzje i nie jest w pełni w stanie zastąpić przyjaźni na żywo
Te przewidywania WHO mogą przyprawić o depresję.
Prawda
Ty też możesz xd
jesteś wszedzie
.
Skuteczna jest podobno nalewka alkoholowa z koprolitu.
"" idź pobiegaj 🏃"
Masz raka?
Idź pobiegaj, przejdzie ci!
Absurdalne!
Nauczycielka wf powiedziała to mojej znajomej🤡🤡🤡
@@sheronimakaroni3426 jprdl, gratuluję durnej (żeby nie pisać po pierdolonej (choć właśnie to napisałam)) nauczycielki👍...
@@sheronimakaroni3426 i współczuję bardzo...
Masz całkowitą rację mój drogi imienniku! Bliska relacja z osobą, przy której można się po prostu otworzyć i zacząć mówić co jest nie tak jest niezwykle ważna przy wszelkich sytuacjach gdzie pojawia się duże obniżenie nastroju (włącznie właśnie z depresją). Sęk w tym, że znalezienie takiej osoby jest o wiele trudniejsze dla osoby znajdującej się w takim stanie niż dla osoby zdrowej...
Zgadzam się, że teraz możemy przypisywać zjawisku depresji za dużo objawów i może być ona mylnie za często diagnozowana. Uważam też że wynika to częściowo z tego, że często w codziennym życiu ten problem jest bagatelizowany do zwykłego smutku i ludzie, którzy np. mają gorszy dzień kolokwialnie mówią „deprecha mnie dopadła” czy inne pododaje sformułowania, które nie podnoszą świadomości na temat tego jak poważna jest ta choroba, a wręcz ją zmniejszają.
Myślę,że z reakcji na różne sytuacje,które nas spotykają w życiu nie należy robić problemu.Chyba,że patrzymy niewłaściwie na różne sprawy,reagujemy niewłaściwie lub za mocno przeżywamy.Myślę,że odpowiednia(najlepsza dla nas)wiedza na życie,odpowiednie warunki może ustawić na właściwe tory i wyciszyć🤔💫🕊️💜
Jakoś dziecko bardzo często słyszałam od moich rodziców 'nie płacz, bo zaraz będziesz miała prawdziwe powody do płaczu', 'nie masz czego ryczeć', 'znowu beczysz?' itp.Teraz już jakoś dorosła kobieta mam problem z okazaniem uczuć..
Myślę że po koronawirusie ( albo już w trakcie niego ) dużo osób zachorowało na depresję albo zachoruje na tą chorobę z powodu strachu lęku lub odrzucenia przez bliskich albo samotności ......
Mi się się akurat trochę poprawiło w pozytywnym znaczeniu ;) Odcinając się od świata i zajmując się czymś pozbywam się większości problemów
Właściwe podejście do tej nowej sytuacji nie pozbawi nas spokoju i radości.🤔💫🕊️💜
Choruje na depresje i leczenia się od 8 lat. W wieku 13 lat miałam próbę samobójczą i dopiero po próbie zdiagnozowano mi depresje. Wczesniej nikt nie zauważył nic niepokojącego
Jak ja Pana szanuje! Jeden z najbardziej wartościowych kanałów na you tube.
Nic dziwnego ze duzo ludzi czuje podskórnie że coś jest nie tak - bo coś jest nie tak i to grubo - DEPRESJA TO ZYCIE / ZYCIE TO DEPRESJA
depresja to styl życia a nie życie. depresja to śmierć...
@Merida 111 Haha to wszystko co ma do powiedzenia polaczek cebulaczek w tym temacie 😆
@@lokita5701 Czyli że jak wychodząc z domu do pracy mam dziwne wrażenie że dzisiaj przydarzy się coś naprawdę złego, wręcz czuję jak bym miał ulec wypadkowi albo nawet gorzej to to może być depresja?? Problemy z dobrym wyspaniem się, ogólne zniechęcenie do wszystkiego i "introwertyzm" może mieć związek z depresją??
@@piotrek1958 Nie jestem lekarzem więc nie zdiagnozuję ;) Ale w tej chwili kiedy to piszę jestem w pracy na przerwie i właśnie tak jak opisaleś czuję każdego dnia więc może to depresja a może świadomość że cokolwiek nie zrobię i tak jestem niewolnikiem na tej planetce opanowanej przez nasz beznadziejny gatunek a do tego nawet grawitacja ma nade mną przewagę więc nwm jak takie odczucia nazwać
Depresja to przede wszystkim poważna choroba
Jest lekka odmiana depresji to dystymia. Moze kilka slow w tym temacie. Co mozesz Lukaszu o tym cos wiecej powiedziec?
nazywanie dystymii "lekką" odmianą jest błędne i dosyć krzywdzące.
@MrLoui13 ale to jest bagatelizowanie choroby. Dystymia jest tak samo niebezpieczna, bo trwa latami, a ciężko ją samemu zdiagnozować. Właśnie dlatego, że jest, jak to zostało ujęte, "lekka".
Myślę, że kobiety mogą lepiej przechodzić depresję przez to, że znacznie łatwiej rozmawia im się z innymi o uczuciach i dzięki temu mogą o tym z kimś porozmawiać. U mężczyzn jest to trochę gorsza sytuacja, bo rozmawianie o uczuciach w tym gronie potrafi być wyśmiewane i ostatecznie człowiek czuję się przez to jeszcze gorzej i pojawia mu się kolejny powód, którego się w życiu żałuje + pojawiają się myśli typu: "Co on sobie o mnie myśli". Warto znaleźć sobie takich znajomych, którzy wysłuchają, a nawet i będę Cię wspierać - to pomaga. A jeśli nie przyjaciół płci męskiej, to pewnie znacznie łatwiej porozmawia się o tym z jakąś koleżanką. Pozdrawiam wszystkich i trzymam kciuki za tych, którzy aktualnie zmagają się z depresją
Jak ja to czytam że znowu kobiety lepiej coś przechodzą to mnie wkurw łapie
Depresja, z tego co wiem, jest znieczuleniem się na emocje, wyłączenie ich. Tak jak antybiotyk zabija wszystkie bakterie, te dobre i te złe, tak depresja zwalcza złe emocje, które nas dręczą, ale przy okazji wyłącza te dobre, niezbędne do życia. Jest to jakieś lekarstwo na objawy, ale nie leczy choroby. Wszystkie wypierane uczucia zostają zablokowane w ciele i na ogół objawiają się chronicznym, nieświadomym napięciem różnych mięśni. Na przykład spięte mięśnie karku, szyi, gardła, żuchwy i jakie tam jeszcze są, mogą elegancko wywoływać ból głowy. Problemy gastryczne, niewydolność oddechowa, niewydolność krążeniowa - dla organizmu obciążonego wypartymi emocjami to pikuś, taki mały dodatek do ogólnego, syfiastego samopoczucia. Emocje, wrażenia, doświadczenia i przeżycia muszą przez życie płynąć, bo inaczej robi się emocjonalne zatwardzenie.
Jakby ktoś chciał o tym poczytać, to odsyłam do bioenergetyki Lowena.
Sama depresja jest emocja.
Ja akurat nie mam uczuć. Zerwałam z chłopakiem jakoś miałam wywalone w to a każdy na mnie narzekał i wyzywał a ja miałam wywalone na to
@@weramarta2359 Ważna jest odpowiedź na pytanie - dlaczego miałaś wywalone? Na pewno jakieś uczucia się za tym kryją.
@@_Emilian_ zapewne dlatego że mam na życie wyjebane i na wszystko
@@weramarta2359 Nie będę tutaj robił jakiejś psychoterapii, ale mam wrażenie, że jesteś na coś albo raczej kogoś wkurwiona i powinnaś sobie porządnie zionąć ogniem, żeby spuścić ciśnienie i poczuć ulgę. Jednak żeby pogodzić się z tym życiem i załatwić sprawę, musiałabyś sobie kilka spraw wyjaśnić. Jakich - nie wiem, nie znam Twojego życia, ale trzymam kciuki.
Odzyskuję balans. ...zmuszając się do pracy i działania. ...Nie pokaże, że żle się czuje. ...bo od kiedy pamiętam jako dziecko musiałam być silna dla bezsilności mojej mamy która była jak dziecko....wobec ojca. ...Czułam wtedy, że ja muszę się nią opiekować i że ona jest dla mnie najważniejsza. ....i to zostało do dziś. ...Dziękuję ...Dużo się dowiedziałam i dzięki temu mogę zmieniać siebie. ... na lepsze. ...🌹🍀Często zastanawiałam się nad tym, że dlaczego jestem dobra i staram się być wyrozumiała dla złych ludzi, .? dlaczego myślę, że swoją dobrocią jestem w stanie zdziałać cuda. ...Myliłam się. ...😢
Moi rodzice nie byli udanym małżeństwem... Do tej pory pamiętam, jak mi babcia powiedziała, że mam się opiekować mamą... I robiłam to... emocjonalnie. Jak depresja mnie dopadła pod koniec studiów, których w jej efekcie nie dałam rady ukończyć, dowiedziałam się, co ta konieczność opieki emocjonalnie nad rodziną mi zrobiła. Jest lepiej, ale moje relacje z rodziną nadal są mocno zaburzone i toksyczne dla mnie.
Dzisiaj miałam zadzwonić do hydraulika... dawnego sąsiada naszej rodziny... dwa dni się zbierałam... zaczęłam mieć całą masę objawów somatycznych... nie dałam rady... dzisiaj musiał to zrobić mój partner. Bo co jeśli ten hydraulik zobaczy jaki mam bałagan w domu i powie rodzicom... i znowu będą mnie krytykować, jak bardzo sobie nie radzę. Co z tego, że szanse na takie zajście są minimalne... emocje wiedzą swoje :(
Twoje... kropki.. są... takie.. dramatyczne...
@@BlackKati15 ja tam lubie kropki... niektórzy twierdzą, że można je potem łączyć :)
Możesz być osoba nadwrażliwa, poczytaj o tym.
Kiedyś lubiłem i pasjonowało mnie wiele tematów. Między innymi motoryzacja od małego była moja pasja ,dziś to nie jest to samo
Od ponad roku podejrzewam u siebie depresję ale boję się komukolwiek powiedzieć a tym bardziej iść do psychologa
Ja mam już prawie 3 lata nie zdiagnozowaną,ale bardzo dużo na ten temat czytałem i nie mam wątpliwości.Widze jak funkcjonowałem kiedyś i jakie miałem podejście do życia i widzę co się dzieje teraz.Nie zdecydowałem się iść do lekarza ani na żadne leki,ale odkryłem CBD naprawdę świetna sprawa,stosowana regularnie robi robotę.Polecam poczytać na ten temat i kupić buteleczkę,,.
Mnie do pójścia do psychiatry namówiła córka,żyję na nowo,nie czekaj,walcz.
@@bombelbombel7416 Dzięki za komentarz, jutro sobie kupię. Może i mnie pomorze :-)
Ja też nie wiedziałam co mi dolega, do czasu aż mi psychiatra przepisała leki bo nie umiałam czytać ze zrozumieniem, zero koncentracji, senność, bóle brzucha i to takie, że nie mogłam z łóżka wstać, bóle mięśni, kołatanie serca, i inne. Psychotropy pomogły na wszystkie moje objawy fizyczne.
Właśnie mam taką depresję, zwolniłem się niedawno ze stresującej pracy gdzie była nieprzyjazna atmosfera i niby jest lepiej ale wciąż nie jest dobrze.
Mam to samo. Tylko, że zwolniłam się dopiero wczoraj. Czuję się fatalnie i obawiam się, że sam odpoczynek nie wystarczy. :(
To nie takie proste ;) Zmiana zajęcia nie rozwiąże problemów tak o, chyba że na zasadzie że w danej chwili jesteś zajęty i nie myślisz o problemach
@@patak2053- czy myślisz, że zasilenie szeregu bezrobotnych rozwiąże problem? Teraz to dopiero nie masz argumentu, żeby z łóżka wstać...
Ja się lecze na depresję..... bardzo trudna choroba :/ bez leków bym sobie nie poradziła ale trafiłam na super psychiatre i wszystko idzie ku lepszemu :)
zdrówka duzo życzę
Świetny merytoryczny odcinek -zresztą jak zwykle. Trochę jestem zaskoczona, bo odnalazłam duzo siebie w tym odcinku .. szczególnie w temacie masek. Aktualnie pracuje z osobą chrujaca na depresję(fizjo), ale nie spodziewałam się, że mamy az tyle wspólnego. Życzę wszystkim chorującym powrotu do zdrowia ❤
Najlepsze są wasze komentarze 😊 to tak jakby się czytając uzyskiwalo ciąg dalszy vide.Pozdro dla wszystkich "obciążonych "
Kiedy się pojmiesz ze życie to ciągła płynność i zmiany, życie to różne bieguny ...to żyję się łatwiej .
Na depresje , najlepsze jest zajecie ,ktore kochamy i zgodne z talentem ...
Moja matka na to zmarła w 2008r. Była psychoterapia, było ignorowanie, było tłumaczenie, było tak naprawdę dużo, oprócz ciepła domowego, wsparcia przytulenia i płaczu. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że potrzebne jest takiej osobie zamknięte leczenie w ośrodku. Mało rozumieliśmy z tego co się dzieje 😢
Moja ciocia wyskoczyła z 11go piętra, mówiła rodzinne, że jej źle, ale każdy to zbagatelizował i śmierć samobujcza była tego następstwem. Pozdrawiam serdecznie.
Moim zdaniem u podłoża depresji leżą problemu i patologiczne wzorce jakich człowiek doświadczył w dzieciństwie i emocje, z którymi nie potrafiliśmy poradzić sobie wtedy odbijają się w dorosłym życiu pod postacią m.in depresji.
Moje podejście jest takie że dużo cierpliwości trzeba do takich osób.
Dla odmiany, trochę kontrowersyjnie, powiem co mnie osobiście irytuje. Gorszy dzień albo sytuacja, która powoduje 'negatywne' emocje takie jak smutek czy złość (które przecież nie są złe i bardziej bym się martwiła o zdrowie psychiczne osób, które cały czas czują się szczęśliwe albo utrzymują, że tak jest) i kiedy zapyta się je co się stało albo jak się czujesz a taka osoba odpowiada, że po prostu ma depresję... Chociaż to jeszcze jestem w stanie znieść, można uznać, że taka osoba ma na myśli po prostu spadek nastroju a nie faktycznie stan chorobowy. Jednak kiedy taki stan utrzymuje się dłużej i taka osoba zamiast zastanowić się co mogło spowodować taką sytuację albo zamiast udać się chociażby na konsultacje psychologiczne za namową bliskiej osoby wściekła się, że przecież nie jest 'psychiczna' (Chociaż nikt tak nie uważa) i nadal przy tym utrzymuje, że ma depresję to osobiście coś mnie w środku ściska. I nie chcę dewaluować tego, że taka osoba faktycznie ma się źle i odbiera takie formy pomocy jako atak to bardzo mnie to boli. I ja wiem, że każdy reaguje inaczej i prawdopodobnie żadna z takich osób nie chcę źle ani dla siebie ani dla innych jednak takie zachowanie wydaje mi się bardzo krzywdzące i w pewien sposób toksyczne dla bliskich jej osób, które z jednej strony się martwią i chcą pomóc a z drugiej tak naprawdę nie wiedzą co tak właściwie mają myśleć i potem faktycznie mogą przestać wierzyć w wiarygodność owej depresji (która przecież nie została stwierdzona przez lekarza czy psychologa). Z kolejnej strony są osoby, które walczą z tą depresją. Bardzo krzywdzące może być dla nich spłaszczanie depresji do spadku nastroju (tymbardziej, że wyjście z depresji często kosztuje je wiele czasu farmakoterapi połączonej z psychoterapię co i tak nie wyklucza późniejszych nawrotów choroby, tymbardziej jeśli wynika ona np z niedoczynności tarczycy) albo stawianie potwierdzonej diagnozy na równi z byciem 'psychicznym' cokolwiem to znaczy. Wyszedł mi elaborat, mam nadzieję, że nie jest on dla nikogo krzywdzący bo moja irytacja wynika również z frustracji dlaczego niektórzy mając tak poważny problem dewaluują go i uciekają przed pomocą. Pomimo świadomości jak złożona jest ludzka psychika i jak złożone są czasami problemy to chciałabym mimo wszystko, żeby ludzie chcieli szukać pomocy i po nią sięgać.
Do materiału niemal się nie odniosłam, uważam jednak, że jest on niesamowicie merytoryczny i bardzo mi się podobał.
Byłam na terapii. W jej trakcie, zaczęłam się gorzej czuć. Dotarło do mnie, że tonę w problemach i już nie mogę się wycofać z terapii. Pani terapeutka powiedział, że jeśli nie zacznę pracować to może się to skończyć antydepresantami. Przeraziłam się. Terapię ukończyłam, ale ból rąk, nóg i pleców nasilił się. Wylądowałam u psychiatry. Wg mnie, powinnam brać leki w trakcie terapii u psychologa. Leki pozwalają się uspokoić, skupić na problemie i zacząć działać. U mnie na samą terapię było za późno. Wielu rzeczy się nauczyłam, ale nie miałam siły żeby je wtedy wprowadzić w życie.
Myślałam, że obejrzę kolejny banalny filmik o depresji, a miło się zaskoczyłam! Interesujące spojrzenie i ciekawe źródła inspiracji
Ja zauważyłam że wszyscy teraz mają depresję. Tylko nikt się nie przyznaje bo trzeba żyć, jak okażesz słabość to zamiast otrzymać pomoc to jeszcze cie dobiją.
żałuję że nie wiedziałam o różnych rodzajach depresji, miałam bardzo silny przewlekły ból głowy i wszystkie badania u neurologa były robione wszystko było ok. radości z życia też było mało w sumie żyłam tak o, szare życie zwykłego człowieka. Neurolog nawet zapytał się czy nie mam depresji ale powiedziałam że chyba nie jestem bardziej smutna niż inni ludzie . przez półtora roku miałam leki antydeoresyjne ale zero wsparcia psychicznego. Później za to miałam też problemy z jedzeniem. Wygrzebałam się sama po 3 latach z tego gównianego czasu
Bardzo ważny temat, sama zmagam się z problemami psychicznymi i widze w swoim otoczeniu, że jest to wielki temat tabu, a często ludzie nie wiedzą jak sobie z tym radzić jak jest ktoś chory. Często również osoby wtydza się prosić o pomoc i czekają aż samo przejdzie.
Każdy psycholog jest w czymś najlepszy.Idealnie pan to przedstawił.
Szkoda że nie ma na tym świecie człowieka który byłby mi wstawianie pomóc 😢😢
Terapeuta
Moja jakość życia poprawiła się dzieki uprawianiu sportów między innymi właśnie dzięki bieganiu. Gdziekolwiek nie poszłam o poradę psychologa w większości przypadkow przepisywali mi leki nawet zaraz po 30minutowej rozmowie z takim specjalista (masakra) . Mam wstręt do tego typu rozwiązywania problemow gdyż jako dziecko faszerowano mnie psychotropami ( psycholodzy nie wiedzieli, że znęcała się nademna matka fizycznie i psychicznie bo bałam się mówić o tym ponieważ byłam bardzo zastraszana, mówiła że jak powiem to komuś to moja siostra trafi do domu dziecka) i przez tego typu leki nie czułam się sobą, miałam wrażenie, że jestem w zupełnie innym ciele i mało pamiętam w ogóle z tamtych dni, w których musiałam zażywać lekarstwa. Także mam ogromny wstręt do leków a psycholog, który z góry ustala, że trzeba coś brać jak dla mnie jest skreślony. Od kad w końcu wyprowadziłam się od matki i już jej nie widuje z moimi problemami zmagam się właśnie po przez sport i częste przebywanie między ludźmi, nawet przejście się po parku i świadomość, że jestem między innymi niekoniecznie z nimi rozmawiając sprawia, że czuję się naprawdę dobrze i zapominam o wszystkim co było złe . Zgadzam się z tym, że metodą sportu i ogólnie jakiejkolwiek aktywności fizycznej można wyjść z depresji samo to, że uprawiając sport (o ile nie robi się tego tylko w domu w zamkniętym pomieszczeniu) ma się styczność z innymi ludźmi i otaczającym nas światem, masz mózg wydziela wtedy endorfiny, do tego nasze ciało też zmienia się na lepsze. Gdy już się raz sprobuje biegania, sportu to naprawdę ciężko jest to zatrzymać. Trochę jak uzależnienie. Jedyny minus tego jest taki, że jeśli sytuacja zmusi nas by na moment z tym skończyć to depresja i złe samopoczucie wraca czasami bardziej nasilone 😒 bo do tego dochodzi jeszcze ten żal, że nie można już robić tego co tak bardzo poprawiało nam nastrój, nasza jakość życia . ❤️
Problemem była Twoja matka, a nie psychotropy. Oczywiście lepiej byłoby ich nie brać, ale sport to jest też taka powiedzmy pułapka. Właśnie przez te endorfiny, bo potrzebujesz więcej i więcej i działa to jak narkotyk. Jak sportu zabraknie (różnie w życiu bywa) to znów depresja i poszukiwanie endorfin. Mózgu chorego nie oszukasz. Prędzej czy później trzeba brać te psychotropy i nie należy się ich bać. Lepiej je brać niż np. palić czy zażywać narkotyki. Dobrze, że udało Ci się wyzwolić od problemów z matką. Powodzenia
@@nataszanowak5506 psychotropy mogą być ok. (z tym że nie dla mnie jak już napisałam), ale po dogłębnym zbadaniu problemu u pacjenta, a nie tylko pytanie co Ci jest?
- A źle ślę czuję.
No to przepiszemy panu/pani psychotropy
I cyk pacjent z głowy
Na takich natrafiałamw w swoim życiu. Więc stwierdziłam że sama siebie ogarnę,a że sport zawsze był moim sprzymierzeńcem to postanowiłam kontynuować pasję. Lepsze to niż zajadanie wiadra lodów i wspominanie tego co złe. Jestem dorosła wiem mam prawo podejmować sama za siebie decyzję. Już nikt mi nie wmusi żadnych tabletek siłą jak kiedyś gdy byłam dzieckiem. Co to za wymysły zeby w ogóle dzieciom podawać psychotropy zamiast dążyć do rozpoznania problemu w czym innym chociażby w opiekunie tego dziecka. Myślę że spożywanie psychotropow przez dziecko nie spowoduje, że nagle rodzic/opiekun przestanie się znęcać nad tym małym człowiekiem.
Przez wiele lat zmagałam się z ciężką depresją. Farmakologia sprawiała, że smutek mijał, ale wraz z nim wszelkie emocje. Czułam się jak kłoda. Na członków rodziny patrzyłam jak na obcych, mijanych na ulicy. To było jeszcze gorsze od samej depresji. Rzuciłam więc leki, za to zmieniłam dietę. I choć trudno w to uwierzyć: pomogło. Skończyły się bezsenne noce, ciągłe uczucie pustki, bezdenny smutek. Owszem, czasem się zdarzają gorsze dni, ale to jest niebo w zestawieniu z tym, co gnębiło mnie przez tyle lat..
Jaką diete stosujesz?
Genetyczna jest.
Ale też życie z traumami i z brakiem rozwiązań.brakuem światełka w tunelu.Brakiem wsparcia od rodziny ect.
Dokładnie! ☹️
Nazywajmy rzeczy po imieniu: "Dystymia" - stan kiedy osiągnąłeś dno na każdym etapie życia i walisz cały czas głową w mur, nie widzisz rozwiązań bo wszyscy dookoła nie wiedzą o co kaman, cieszą się, mają jakieś cele itp, a ty walisz jak głupi w ścianę - frustrujesz się przez swoją np; "bezradność"- a najlepsze jest to: wszyscy mówi wyjdź do ludzi, myślę że to jest zaburzenie wartości, nie przepracowane konflikty, nie ogarnięte życie, brak zdrowych nawyków, np: głupie wymówki jakie natłukło ci społeczeństwo i ty sam za dzieciaka, odziedziczenie różnych symptomów po rodzicach np: "toksykach" (bardzo możliwe że jest się kopią 2.0 zachowań po rodzicach), to może wyglądać tak jak byś był zagubiony w jakimś obszarze życia i szukał jakiejś ścieżki wyjścia, ale się poddajesz przy 'którejś' próbie, potem masz symptomy nerwicowe przypominające choroby narządów. Więc sprawa wygląda tak: z mojej perspektywy "trzeba posprzątać to gunwo od najmniejszych rzeczy - metodą jak zjeść słonia" i pamiętaj 1 ważną zasadę ludzki organizm wszystko bierze na kredyt np: sen, zbędne informacje, dopaminka z komputera, telefonu i innych rzeczy nałogowych przez co ci to utrudnia wyjście ze zrozumienia siebie. Pozdrawiam sam się jeszcze zmagam z tym.
Szacun. Wszystkie poruszane tematy są doskonale ujęte i przekazane we wspaniały, wręcz mistrzowski sposób. Absolutnie nie rozumiem dlaczego ktokolwiek poddaje się dyskusji, jeżeli temat nie interesuje, sugeruję zwyczajnie nie oglądać, forum dyskusyjnych zapewne są tysiące. Słucha się wspaniale i przekaz bezbłędny... Dziękuję za informację o chorobie dwubiegunowej, mieszkam w Hiszpanii, tutaj za dużo na ten temat nie mówią... Pozdrawiam serdecznie. 🌷🌷🌷
Od dłuższego czasu zastanawiam się, czym jest to, co czasami czuję. Widzę po tym filmie oraz wcześniej zdobytych informacjach, że objawy depresji są temu dalekie.
Pamiętam, że zauważyłam to dwa lata temu, miałam takie dni, najczęściej w weekendy (chyba dlatego, że nie byłam wtedy tak często zajęta innymi rzeczami, ludźmi jak w tygodniu), kiedy czułam się po prostu dobita, czułam psychiczny ciężar w głowie, fakt że to wszystko nie ma sensu i jest po nic, życie jest bez sensu sprawiało, że byłam zdołowana, czułam się z tym samotna, zmęczona, chociaż to wcale nie brało się od tego, że myślałam w jakikolwiek sposób o sensie życia czy coś, po prostu w wolnej samotnej chwili pojawiało się znikąd i tak przez resztę dnia. Potem albo już nie pamiętam czy to się pojawiało, rzadziej albo w ogóle już tego nie było, ale w tym roku (może jeszcze pod koniec 2019) zauważyłam znowu kilka takich przypadkow (jednak dużo mniej - do tej pory z 2 czy 3). I bardzo mnie zdziwiło, że to wróciło, nie spodziewałam się tego, trochę zdążyłam o tym zapomnieć.
Naprawdę nie wiem co o tym myśleć, na pewno nie jest to depresja, ale też na pewno nie jest to zwykły smutek.
Ja też kiedyś miałam podobnie. Dosyć systematycznie, co tydzień lub dwa wpadałam w taki mega głęboki dół. Najczęściej zaczynało się wieczorami. Czułam się okropnie i beznadziejnie. I to utrzymywało się parę dni, a później mijało. I później znowu przychodziło. A ponieważ to działo się w okresie jesienno-zimowym to stwierdziłam, że mogła to być depresja sezonowa, ale z drugiej strony to nie było, aż takie silne, żeby nazwać to depresją. To było ok 2-3 lata temu i już od dawna tak nie miałam
Moze choroba afektywna dwubiegunowa bedzie dobrym tropem w Waszym przypadku. Lekarzem nie jestem, ale warto poczytać ;)
9.30. Mimo wszystko wydaje mi się, że fakt, że teraz jesteśmy "słabi" poniekąd jest oznaką sukcesu cywilizacyjnego. Żyjemy na tyle bezpiecznie i komfortowo, że po prostu nie musimy być tak twardzi.
Ciekawy odcinek. Z pewnością różne rodzaje bólów mogą mieć podłoże psychiczne, ale to także bywa raniącym stereotypem. Ja chodząc do lekarzy często byłam lekceważona, bo miałam widoczną depresję. Bagatelizowali moje opowieści o dolegliwościach i musiałam na własną rękę wykonywać różne badania (prywatnie), by wrócić z nimi do lekarza, jak z dowodem na swoją niewinność. Czytałam też o tym, że kobiety rzadziej mogą liczyć na poważne traktowanie ich dolegliwości. Staram się jednak patrzyć obiektywnie na to, co mi dolega i muszę powiedzieć, że medytacja jest wspaniałym środkiem na objawy bólowe wywołane złym samopoczuciem.
Jeśli jest ktoś bliski Wam i ma depresję - pomóżcie mu, bo w depresji potrzebna jest pomocna dłoń.
Myślę że depresja dotyka ludzi o większym IQ niż reszta. Taki robol idzie do pracy z dnia na dzień piję piwerko i nic go nie obchodzi, ludzie którzy obierają proste schematy,ustalone drogi przez życie,mają mniejsza okazję aby spotkać się tą piękną przypadłością. Można by powiedzieć że dzięki niej, człowiek lepiej widzi. ;D
"piękną" przypadłością? Oj chyba nie taka piękna xD
Mega ważny temat, najważniejsze jest wsparcie kogoś bliskiego , poza tym według mnie sensowna psychoterapia. Pomaga też medytacja i np joga lub tai chi. Pozdrawiam ciepło
Podoba mi się odwoływanie do filmów i seriali u pana. Przez trafiłem na ten kanał 😃 A co do depresji. Ta choroba strasznie niszczy, ciężko w obecnych czasach jej nie mieć. Ona chyba niedługo będzie już stale nam towarzyszyć jak Koronawirus. Pozdrawiam 🤙
Doceniam Pana filmy, szczególnie ten. Powinno się mieć świadomość istnienia takich "ukrytych objawów" różnych chorób, nie tylko, aby sprawdzić obiektywnie siebie samego, ale też by obserwować zachowania bliskich sobie osób. Niepokojące znaki, często brak "dogadania się" po dokładnej analizie mogą okazać się kluczem do rozwiązania konfliktu lub rozpoznania u danej osoby choroby oraz podjęcie leczenia.
Oczywiście nie można wrzucać każdego przypadku do 1 worka, trzeba patrzeć "z dystansem", ale zawsze warto wiedzieć o takich rzeczach.
Ciekawostka: kiedy czułam się szczęśliwa nie dostawałam komplementów a propos wyglądu. Aktualnie umieram od środka a ludzie mówią, że wyglądam na szczęśliwą.
Lekarze to najchętniej wypisują antydepresanty z których jest ciężko wyjść.
Ja chodzilam od lekarza do lekarza z bólami wędrującymi po ciele, zaparciami. I tak naprawdę lekarze wiedzę mają żadna na temat depresji. Sama sobie znalazłam na siebie sposób. Zioła i vit b12 w dużych dawkach i światłoterapie i taniec latino. Po lekarzach już nie chodzę. Szkoda czasu i mojego zdrowia.
Czytam komentarze i wydaję mi się, że większość nie ma pojęcia o depresji. Najlepiej wiedzą ludzie którzy ją mają/mieli.
+
Całe moje życie to depresja maskowana.
Moje też...
No true
Można tak? Czy da się ukryć ból? Myślę,że nie,bo ma on odzwierciedlenie na naszej twarzy,w tym co mówimy i robimy.Moze na krótką chwilę,ale na dłuższą metę raczej nie dla dobrego obserwatora🤔💫🕊️💜
Bardzo ciekawy materiał, przez długi czas miałem ukrytą depresję, po czasie przerodziła się w paraliżujące zaburzenia lękowe, a w trakcie leczenia okazało się, że jestem dwubiegunowy. Jednak wspominanie o dr Wojdyłło ugh, nie lubię jej podejścia do leków, nie ma wykształcenia medycznego, więc nie powinna się na ten temat wypowiadać.
Temat mi bliski, gdyż moja mama choruje na depresję i boję się, że też mogę na nią chorować
Denerwują mnie ludzie którzy śmieją sie z "9 latki z depresją" ja w wieku 9 lat popadłam w depresje .... I jak widze osobe która powie " Matka zabrała mi telefon.... Mam depresje" zaczyna we mnie sie coś gotować , nie każdy wie jak to jest mieć deprsje . Niestety po depresji najczęściej dręczą innych wspomnienia np. Wyśmiewanie , nękanie. Nie jest łatwo sobie z tym poradzić bo sama tak mam , inni mówią " zapomnij przecież to proste" ale jak można zapominać o rzeczach przez które odechciewało Ci sie normalnie funkcjonować a w głębszych przypadkach żyć? Nie jest łatwo. Dlatego nie ocenia sie przedewszystkim ludzi po ich zachowaniu , wyglądzie bo nie wie sie co tak naprawde ta osoba przeżła . Dziękuje i miłego dnia.
Co jakis czas mam problemy z depresja ,ktora przychodzi nagle zazywalam
rozne antydepresanty ale nie czulam sie jakos specjalnie dobrze
,mialam bole glowy i wymioty .Przypadkiem natknelam sie na program
leczenia depresji umyslalfa ,juz po pierwszych nagraniach poczulam sie jakby
ktos zaczal sciagac ciezar z mojego umyslu.poczulam niesamowita ulge
.Nie wierzylam w takie rzeczy ,ale teraz widze poprawe .To lepsze niz tony lekow.
Jaka pełna nazwa tej terapii
Bardzo dobry materiał, zwłaszcza z tą depresją ukrytą. Mnie kiedyś mocno bolały mieśnie po pracy, mimo, że praca biurowa- tak wychodził ze mnie stres... Obecnie jest chyba trochę wiecej depresji niż kiedyś, ale kiedyś też była, tylko tak się o niej nie mówiło, ludzie z depresją byli nieco stygmatyzowani, nie było też takich możliwości leczenia i psychoterapii jak dziś... W tej chwili jest wiecej depresji, bo świat biegnie szybciej, media zarzucają informacjami, wywołują stres, ludzie skupiają sie na sukcesie, mniej interesują się duchowością ,religią, która zawsze dawała wsparcie i jakąś równowagę życiową. Wychowanie dzieci tak jak sie je obecnie wychowuje też przyczynia się do większej ilości depresji w społeczeństwie...Patrzac na moich znajomych z depresjja to jednak myślę,że na początek dobre jest leczenie farmakologiczne Wielu ludzi zaczyna od psychoterapii i na tej terapii nie bardzo sobie dają radę, szybko ją rzucają. Więc wg mnie najpierw leczenie, potem terapia, a dopiero potem różne dodatkowe: muzykoterpia, bieganie-jako coś podtrzymującego i motywującego. Ale dla każdego pewnie to będzie wygladać trochę inaczej. Pozdrawiam.
I poradziłeś (aś) sobie z tym ? Ja zaczynam u siebie podejrzewać coś podobnego, tzn żaden lekarz nie jest w stanie stwierdzić co mi jest, wszystki badania wychodzą ok a ja codziennie czuje grypopodobny ból mięsni i brak energii, kazdy wysilek fizyczny mnie wykańcza a ja wcale się nie przepracowywuje, również praca w biurze...
Bardzo ciekawy materiał, niestety uważam że nauka za bardzo zrzuca winy w depresji na biologię i dziedziczenie. Radzilabym się przyjrzeć środowisku naukowemu na nowo w tej materii... U mnie depresja została wywołana głównie traumami z dzieciństwa, które zostały zepchane do podświadomości, do tego głęboka wrażliwość na codzienność i na różnorodne bodźce występujące jednocześnie jak chalas i ruch uliczny połączony ze smogiem i do tego wrzeszczace dzieci albo muzyka której nie lubię. Do tego chroniczny brak słońca, śmierć bliskiej osoby i obecna sytuacja społeczna i inne. Dla mnie depresja to wciąż krwawiacy wrzod na tyłku i rak duszy.. I właśnie zdałam sobie sprawę jak jestem silna psychicznie że to wszystko znoszę okolo 44 lata co jakiś czas dostając kolejny cios. Niestety męczyć się z samym sobą przez tyle lat to nie wiem nawet jak to nazwać a najgorsze ze nie wiem w imię czego to się odbywa. Dla mnie depresja to efekt widzenia zdarzeń i świata w taki sposób że nie daje się psychicznego i mentalnego zezwolenia na rzeczywistość w której przyszło nam żyć i nie ma to nic wspólnego ze źle pracującymi neuroprzekaznikami w mózgu... Mówienie przez Panią psycholog że diagnoza depresja jest nadużywana jest nie na miejscu. Wystarczy przewlekły stres z którym sobie nie radzimy i jest już podwalinami pod depresję a do tego jak dodamy inne czynniki, które mają charakter ciągły destrukcyjnych to choroba duszy gotowa.
A co jeśli wiadomo jakie są przyczyny, sytuacja bardzo trudna do zmiany, jeśli ma się świadomość skąd to się bierze, to czy jedynym ratunkiem jest farmakoterapia? A co po odstawieniu leków?
Jak mi kiedyś babcia opisała, co się stało z prababcią, po śmierci pradziadka, to jest klasyczny opis depresji. Prababcia, bardzo silna i energiczna kobieta, na pewien czas wyłączyła się z życia i wszystko spadło właśnie na moją babcię, która to jakoś dźwigała. A babcia przez większość życia cierpiała na migreny...
Były depresje, ale i też problemy były kiedyś inne... bardziej namacalne... egzystencjalne. Teraz wszystko się coraz bardziej komplikuje. Mózg często jest przebodźcowany. Czasami się zastanawiam, czy depresja, to nie jest próba naszego organizmu, żeby nas zmusić do zwolnienia zanim rozbijemy się o ścianę. Jak osobiście nie cierpię tych okresów depresyjnych w moim życiu, to te kryzysy zmuszają mnie do pewnych introspekcji, na które bym w innych warunkach nie wpadła, które później okazują się być bardzo owocne i umożliwiają mi poprawienie czegoś. Teraz mam taki trudny okres, bo w zeszłym roku podjęłam pewne odważne kroki odnośnie zmian w swoim życiu... szło dobrze, ale potem się wysypało... i nie wiem co dalej... pojawił się spadek nastroju... a potem jeszcze przyszła pandemia i już wszystko stanęło na głowie... niefajne dla kogoś, kto aktualnie nie wie, co zrobić ze swoim życiem... ale co począć... to też kiedyś minie. Tylko póki trwa, boli...
To tak jak Ja :/, btw żyjemy w czasach wygodnickich i ciągłej gratyfikacji co znieczula ludzi psychikę
@@BekasKszyk czy ja wiem, czy ludzie są jacyś bardzo inni. Oczywiście, trochę na pewno, bo inne czasu, inne wyzwania. Jeśli coś, to bym powiedziała, że prędzej jesteśmy przebodźcowani i próbujemy aplikować mechanizmy relacji międzyludzkich działających w małych grupach do mas ludzkich, gdzie człowiek nie jest człowiekiem, a abstrakcyjnym konceptem. Obcując z technologią, kolejne pokolenia będą się stopniowo dostosowywać ... o ile nie nastąpi kolejna technologiczna rewolucja, która wywróci wszystko do góry nogami. I nie, żeby było coś złego w technologicznych rewolucjach. Po prostu trzeba sobie zdawać sprawę z ograniczeń ludzkiego umysłu w sytuacji, kiedy rzeczywistość zaczęła się zmieniać szybciej niż kiedykolwiek wcześniej.
nie podoba mi się to niebieskie światło, przez nie ciężko pozniej zasnąc bo pobudza ale i tak w tle odsłuchuje takze light hahaha
Jak nałożysz na telefon filtr nieprzepuszczający niebieskie światło, to wtedy nie przeszkadza [;
@@xeno-2137 😶😒
studio wygląda tajemniczo, klimatycznie hehe
włącz sobie opcję Ochrona wzroku
@@ntcer nie patrz na niego😀. Ja słucham go podczas pracy jak coś robie
Oj. Depresja to jest bardzo poważny problem😔
Muszę to komuś powiedzieć, więc zrobię to tu. Często miewam takie objawy depresji, np. przez 3 dni z rzędu a potem przez 3 dni wszystko jest ok i jestem szczęśliwa i tak w kółko. Niedawno trafiłam do szpitala z bólami w klatce piersiowej i kołataniem serca, ale wszystko było ok. Miałam tam rozmowę z psychologiem i było to najcięższą rzeczą jaką zrobiłam. Płakałam 2 lub 3 dni i czułam się jak gówno po czym mi przeszło ! Serio nie wiem co ze mną nie tak ale tak już jest. Niewiem co mam ze sobą począć, bo gdy mówię mamie że nie mam siły wstać z łóżka a po paru dniach czuję się o niebo lepiej to ona myśli że symuluje ☹ Czy ktoś może mi tu w jaki kolwiek sposób pomóc bo czuje się winna i że tak naprawdę to sobie tylko wmawiam czy coś 🙁
Trzeba z tym iść do psychiatry. Jeśli pierwszy nie pomoże to inny.... Im szybciej tym lepiej, ja straciłam jakieś cztery lata życia przez depresję.
Od dziecka praktycznie wogóle nie płakałam. Ostatnio płakałam (tak że parę łez spłynęło mi po policzkach) jakieś parę miesięcy temu. Prawdziwego płaczu nie pamiętam. Nie płakałam w żaden sytuacji. Kolega obcia w przedszkolu mi włosy- nie płakałam. Złamałam sobie rękę, nogę, zwichnęłam palec- nią płakałam. Czułam się okropnie- nie płakałam. Zmarła mi babcia - też nie płakałam. Trzymam od dziecka wszystkie emocje w sobie, płacz czasami zastępuje durnym uśmiechaniem się by sobie pomóc. Po obejrzeniu tego filmiku postanowiłam że umowie się do psychologia- może on mi coś powie, doradzi, bo już nie umiem wykazywać żadnych negatywnych emocji
Troche ci zazdroszcze. Ja tyle nieraz walcze żeby nie plakac..
Depresja spowodowana jest brakiem robieniem tego co chcemy, do czego jesteśmy stworzeni etc 😢
"głowa do góry", "inni mają gorzej", "pokochaj siebie".
Bardzo interesujący i wartościowy film. Mam pytanie / prośbę, czy mogły się Pan wypowiedzieć bardziej na temat skłonności do fantazjowania / nadmiernego marzycielstwa u ludzi. O przyczynach i leczeniu.
Pozdrawiam serdecznie 😃
jest coś takiego jak osobowość neurotyczna.
Od dzieciaka bujałam w oblokach.teraz tez.ale juz mniej chodz lubię wlaczyc muzykę i marzyc czy to coś złego? Ze wszystkiego zrobimy jakiś problem
Nie byłam u lekarza, lecz zmagam się z objawami, przez co nawet moja pamięć w młodym wieku ma bardzo słabą jakość
Depresja to żal nad sobą że nie wszystko w życiu układa się po naszej myśli . Trzeba sobie uświadomić jjaką piękną istotą jesteśmy niepowtarzalną i jedyną we wszechświecie jak bardzo zasługujemy na miłość .Osoby niekochane nie potrafię się odnależć.Kiedy kochamy rozwijamy się emocjonalnie .Kochajmy wszystko i wszystkich a smutek i depresją odejdę w zapomnienie.Ja kocham wszystkich smutaskow bo pod smutkiem zawsze ukrywa się cudny szlachetny biedny nieszczęśliwy ukochany człowiek.
Chyba juz wiem na co cierpie, az się rozplakalam
Bardzo ciekawy film. Liczę na to, że pojawi się więcej takich filmów o tej tematyce
Jeśli nie wiesz że masz depresje to dobrze, to najprawdopodobniej oznacza że jej nie masz 😉 wszystko jest stanem umysłu ☘
Moja depresja jest ze mną już tyle że stała się w moim życiu celem do walki z nią samą
Zastanawiam się czy ukryta depresja pokrywa się z pojęciem funkcjonalnej depresji. Przez pewien czas leczyłam się na zaburzenia depresyjno-lękowe i temat jest dla mnie bardzo ciekawy.
Nie wiem jak reszta oglądających, ale wnioskuję 🤔 większość osób, które znam jest chore 🙄 niesamowite!
Więcej, podejrzewam, że każdy, choćby przejściowo, miał, ma, lub będzie miał depresję zgodnie z tym, co powiedziane w filmie, niestety.
Dzisiaj jest naprawdę niemożliwe, o tym nie wiedzieć. Wszyscy wiemy, że mamy głęboką depresję.
Nie wszyscy maja depresję 🤔
Kategoria nr 1 2:45.
Ciesze sie ze w koncu ten temat zostaje odkryty. 3 lata chodzilem po lekarzach z migrenami i cpps. Tomografy nie tomografy itp. W koncu sam doszedlem do tego co mi jest. Lekarze sa chuja warci czasami. Na przestrzeni lat pomogl mi jeden i faktycznie znal problem i wiedzial jak go zwalczyc.
o super wychodzi na to że mam depresje, tak myślałem
Z tego co widać to depresja coraz szybciej się rozwija na całym świecie. Ostatnio nawet coraz więcej filmów powstaje na jej temat. W przyszłości depresja może się stać nawet chorobą cywilizacyjną.
Idealnie! Akurat interesuję się tym tematem.
Ja takie objawy mam... biorąc leki od psychiatry. Bez nich oczywiście byłoby dużo gorzej, ale tak dodatkowo jeszcze męczy mnie strasznie powoli upływający czas i to nie tylko wtedy, kiedy na coś czekam albo robię coś nieprzyjemnego. Upływa mi tak 90% albo i więcej czasu, nawet w trakcie snu. Wiem, że to też jest objaw, bo jak miałam depresję, to wtedy było pod tym względem jeszcze gorzej. Life is brutal.
Kiedy masz depresje to wiesz, że coś jest z tobą nie tak. Nie musisz wyczytywac w internecie symptomów
Nie wiedziałem, teraz wiem, że mam. Życie jest piękne, tylko nie moje XD
Moja depresja została zdiagnozowana ponad rok temu. Okazało się, że mam ją od ponad 9lat....poszłam po pomoc dopiero jak już nie mogłam sama ze sobą wytrzymać i moje otoczenie też.
Ja Mam depresje od kad opuscilem kraj I matke . Bardzo fajny program
Najlepszy tekst rodzica do nastoletniego dziecka "jakie Ty możesz mieć problemy w tym wieku? Będziesz mieć 40 lat to zobaczysz co to są prawdziwe problemy a nie jakieś głupoty, o które płaczesz"
Światowa organizacja zdrowia to banda złodziei.
Jestem idealnym przykładem. Mam 17lat, przez rok nachodziłam się po lekarzach by szukać przyczyny codziennych i mocnych bólów głowy aż wyszło że to najprawdopodobniej przez stań psychiczny bo aktualnie leczę depresje i jestem na antydepresantach od prawie roku. Pamiętam jak moja pierwsza psycholog mówiła że pojawił się u niej chłopak, którego przez kilka lat bolała głowa po czym także wyszło, że ma depresje(to było jak jeszcze nie wiedziałam że ja ją mam i dalej szukałam przyczyn bólów)
Jaki zauważyłeś wpływ antydepresantów na swój organizm? Czy coś się poprawilo?
@@monikasmarzewska9158 powiem tak, z poczatku psycholog pogarszal moj stan psychiczny i przez samymi lekami bylo tak zle ze dwa razy myslalam o probach bardzo powaznie, dzielil mnie od nich krok, wiec jak zaczelam brac je (Asentra) to byla duza roznica ale one po 3tygodniach przestawaly dzialac i przez praktycznie miesiac bralam je tylko by skonczyc ale nic nie dawaly i znowu bylo zle. Od lutego biore nowe (podajze Trittico) i jest git, mam fazy gdy czuje sie zle badz mam lekkie mysli samobojcze ale to tylko przez jakies wydarzenia a nie tak bez powodu jak bywalo bez lekow wiec powiem szczerze ze dzialaja
@@monikasmarzewska9158 Jesli chodzi o wplyw na organizm to Asentra przynosila duzo skutkow ubocznych, czulam sie mega zle, mialam czeste zawroty glowy i praktycznie caly czas spalam. Przy tych drugich na poczatku tez mialam skutki uboczne ale po zmniejszeniu dawki sie one zmiejszyly i teraz po tym czasie ciezko mi powiedziec czy dalej sa bo w taki sposob czuje sie powiedzmy ze caly czas. Jesli masz jeszcze jakies pytania to smialo pytaj sun
Mam 33 lata, pozbyłam się nerwobóli w wieku ok 26 lat. Miałam je od podstawówki tzn. najpierw kołki sercowe, później bóle głowy na zmianę z bólami żołądka lub pleców. Zmiany miejsca były co kilka/ kilkanaście miesiecy. Bóle były tak silne że gdy miałam je w plecach to nie byłam w stanie rozścielić sobie łóżka i nawet normalnie chodzić. Ból żołądka promieniował na lewą rękę aż do palców. Na ostatnim roku studiów miałam mobbingujaca szefowe w pracy, kolokwia, pracę do napisania. Bóle zamieniły się w tachykardię, zawroty głowy i omdlenia. Nie byłam w stanie funkcjonować. Pogotowie kilkukrotnie zabierało mnie z ulicy i doszukiwano się przyczyny w serduchu i konieczności wszczepienia rozrusznika. Trafiłam na kardiologa które kazał mi kupić syrop Cravisol i tabletki na wzmocnienie serducha dla starych dziadków. Po kilku miesiącach zaczęłam widzieć różnice, aktualnie praktycznie nie mam objawów. Czasami jakąś kółka nerkowa/ jelitowa/ bóle żołądka ale od razu idę do apteki po Cravisol ( mniej niż dychę kosztuje bez recepty). Założyłam rodzinę, żyje normalnie. Nadwrażliwość zostaje na zawsze i miewam gorsze dni ale jak wspomnę co było kiedyś..
Nie wiem czemu ale lubię twoje filmy 👍
Bo są dobre! [:
@@xeno-2137 no fakt
Na pewno pomaga w tym fakt, że sam autor wzbudza sympatię. Wygląda na zdrowego, stabilnego emocjonalnie, szczerego i przyjaźnie nastawionego...ziomeczka:)
@Emilian , ach te pozory ;]
@@CzowiekAbsurdalny Trochę mnie niepokoi że sądzisz ze to pozory 😀
Ja mam tak, że przez ok 2 tyg może dłużej/krócej (różnie, zazwyczaj dłużej jak jestem z moją bff z ktorą rzadko się widzę, a krócej jak chodzę do szkoły i mam strasznie dużo nauki) mam motywację i mam energię, a późnej przez tydzień, może 2 mam tak że nic mi się nie chce, jestem pesymistką, smutno mi, mam dość otaczających mnie ludzi. Ogólnie jestem też introwertykiem.
Kiedyś bardzo przejmowalam się opinią innych, teraz mam ją gdzieś, ktoś mi coś powie wrednego prosto w twarz, a to mnie nie rusza, gdy nie próbuje dopuścić do sb tej myśli i nie analizuję właśnie tego co się stało.
Teraz też nie płacze publicznie i nie mówię o swoich emocjach, po prostu nie potrafię
Myślę, że nauczyłam się wyłączać emocje przed ludźmi, niestety nie tylko negatywne... znaczy ogólnie to jest dziwne, bo potrafię też świetnie udawac pozytywnie nastawiona i uśmiechniętą osobę.
Nie potrafię za to byc sobą przy innych, nawet przy mojej bff, którą znam długo, napewno lepiej czuje się w jej towarzystwie, ale nawet po wielu latach przyjaźni nie potrafię się otworzyć. Jest mi ciężko nawiązywać dłuższe znajomości
Tylko przed sobą mogę okazywać emocje, tak jest najlepiej, po prostu... nikt nie musi też wiedzieć kiedy mi smutno i co mnie rusza, a co nie
To nie ich sprawa
Czy to właśnie taka depresja?
Idk i tak ciężko mi to tu pisać
noi wpadłam w jeszcze większą depresje bo wszystko mi się zgadza ....
Dziękuję, super wideo 💜
Są ludzie, którzy tylko czekają na moment, aż w końcu ktoś im powie, że są chorzy na coś, dzięki czemu będą mogli w końcu z czystym sumieniem zapadać się dalej. Tym razem jednak z medycznie uzasadnionym wymaganiem pomocy od innych.
Tak. Ważna jest psychoterapia połączona z aktywnością - fajnie jak jest ktoś kto nas w d...pę kopnie na rozruch...
Eh Człowiek jest absurdalny