Chodziłem do psychologa ponoc najlepszego w moim miescie. Chuj to daje, zadnej poprawy, moze ci beda jakies rezultaty ale musisz chciec sie zmienic. Osobiscie uwazam ze najlepszym lekarstwem na psychike jest muzyka. Nie raz ratowała komuś życie
Niestety dzisiaj "łatka" depresji jest źle kojarzona i od razu przypisuje się takim ludziom wyolbrzymianie. Skoro masz siłę wstać do roboty i tylko snujesz sie jak cień, unikając spotkań z ludźmi, wydaje ci sie że nie masz "prawa" określa swojego stanu jako depresji. Mnie to np ciagle odwodzi od pójścia do psychologa, ponieważ chyba boję sie usłyszeć, że takie stany miną mi, bo chociażby jestem młodą osobą na takim rozgałęzieniu życiowym (dopiero zaczęłam studia, pierwsze kroki w stronę dorosłości) i ogólnie inny mają gorzej. Fakt, nigdy jeszcze tego nie usłyszałam, ale gdy tylko zaczynam ten temat z bliskimi zaczyna sie przekrzykiwanie i licytowanie kto tu ma najgorzej i kto rzeczywiście zasługuje na miano osoby chorej na depresję...
Sama zwróciłaś uwagę, że jeszcze nigdy tego nie usłyszałaś. Warto się przełamać i pójść wbrew lękom, bo konsekwencje nie pójścia mogą być przerażająco okropne, a konsekwencje pójścia zbawienne.
Ja poszłam w zeszłym roku do terapeuty z przypadku i po opisaniu moich objawów usłyszałam "jaka depresja? Przecież chodzi pani do pracy". To była moja ostatnia wizyta w tamtym miejscu. Zdecydowałam się na wizytę u psychiatry. Pani dr wysłuchała mnie, zaproponowała mi leki i podała namiary na kliku terapeutów. Nie wspomniała, że mam depresję, jednak patrząc wstecz wiem, że bez względu na jednostkę chorobową, potrzebowałam farmakoterapii oraz psychoterapii. Leków już nie biorę (system nerwowy ukojony), na terapię uczęszczam (prywatnie - wiem, mam finansowe szczęście).
Niestety na różnych ludzi trafiamy w życiu. Moja wizyta u jednego psychologa skończyła się szybko- "Pani nie ma depresji. Osoby z depresją nie malują rzęs"- taki tekst usłyszałam, a to że byłam na skraju opuszczenia świata, to dla niej nie był argument. Na szczęście psychiatra był bardziej pomocny, ale zraziłam się do psychologów i mam opór, by się udać do kolejnego na terapię.
@@kjewonphilgyongdzip z terapeutą jak z drugą połówką lub przyjacielem - nie każdy się nadaje ;) próbuj dalej! Ja jestem przykładem, że można znaleźć dobrego specjalistę.
@@KiM-vr1fj Nie chwaliłeś się, Panie wrażliwy, uszczypliwy Marku, że jesteś księgowym Absurdalnego :) Jeśli bym potrzebował porady, to w sumie mógłbym pomyśleć czy by się do niego zgłosić. Niech sobie zarabia nawet miliony, nie widzę w tym nic złego.
Wielu, wielu tragedii można byłoby uniknąć gdyby ludzie dookoła okazywali sobie więcej serdeczności, odnosili się do siebie z szacunkiem, żeby interesował ich los innych ludzi. Kiedy zauważmy, że świat nie jest taki jak wydawało nam się kiedy byliśmy dziećmi, wpadamy w różne stany, po rezygnację. Niektórzy są na to przygotowani, inni nie i ich dusza cierpi. Energia miłości uleczy każdy ból ♥️🙏
Dziękuję. :) Własciwie tak jak mówisz... Większosc chorób psychicznych, zaczyna się od braku miłosci - czasu, zrozumienia,,,, a nasza osobowość kształtuje się już w dziecinstwie... I niestety, potem kolejne lata życia ludzie muszą poświęcić, na to, by pokochać na nowo siebie. Zrozumieć siebie. W tym swoej emocje, pragnienia, swój stłamszony gniew.... Hejka :)
@@maciej5578 prawda👌😉 po przeczytaniu kilku publikacji i poradników...można powiedzieć, że traumy rodzinne przekazywane nowym pokoleniom + religia+ historia wojenna RP dają o sobie znać z wzmożoną siłą naszemu nowoczesnemu pokoleniu. Zrozumienie tego i patrzenie na to jak na zjawisko udało mi się "nie przeżywać tego wszystkiego za bardzo". Teraz spędzam więcej czasu samotnie w lesie otaczam się zwierzętami i pomagam innym jeśli tego sobie życzą. Myślę, że warto dojść do tego punktu żeby żyło się lepiej 💌 pozdrawiam ☀️ życzę słońca 😊
Gorzej jeżeli wszyscy w niektórych sytuacjach i dla niektórych ludzi bywamy trochę "toksyczni" ;) Oczywiście, nie ma co sprowadzać tego do absurdu i są lepsze i gorsze postawy, niemniej toksyczni ludzie to zazwyczaj nie jacyś, rzadko napotykani "psychopaci", to często bardzo normalne, przeciętne osoby.
Arkadiusz, skąd wiesz, że ta osoba - wg Ciebie toksyczna - też nie ma depresji? Każdy, kogo spotykamy na swojej drodze ma swoje problemy, skrzywienia i nie jest stworzony tylko dla sprawiania nam komfortu psychicznego. Każdy z nas może zachować się toksycznie, często nieświadomie.
@@alexx_9955 Ja się jeszcze wtrącę na chwileczkę i powiem, że jesteśmy stworzeni właśnie po to, żeby się wzajemnie kochać. Tego uczył np. Jezus, i bardzo dobrze chłop gadał. Jeśli ktoś nam szkodzi, to znaczy że jest chory i potrzebuje lekarstwa.
8:10 Mi się poszczęściło. Poszłam do lekarza prywatne, zapłaciłam 200zl za wizytę ale Pan Doktor po wysłuchaniu mojej historii i stwierdzeniu że dziwi się że przyszlam tak późno wpisał mnie na listę swoich stałych pacjentów na NFZ. Ciesze się i jestem bardzo wdzięczna temu Doktorowi.
I teraz jesteś w historii na zawsze że do niego chodziłaś. Jeśli masz pracę albo będziesz się starała o pracę w której wymagana jest czysta psychologiczna historia, to jej nie dostaniesz zwolnią cię, lub nie dostaniesz na coś pozwolenia
Bardzo mało jest psychologów, psychiatrow, którzy naprawdę są w stanie pomóc... A świadomość ludzi jest bardzo mała.. Niektórzy myślą że depresja to wymysl..
B. Dziękujemy za dzisiejszy materiał i prosimy o podobny ale nt nerwicy natręctw vel OCD.. czy o nerwicy w ogóle. Temat jak że bardzo na czasie.. Obok depresji oczywiście 😔
Uwielbiam pana filmy, psychologia i zagadnienia z nią związane zawsze mnie jakoś ciekawiły, a na pana kanale znalazłem wiele ciekawych aspektów wytłumaczonych w 'ludzki' sposób dla przeciętnego odbiorcy :). Dzięki pańskim materiałom przybliżyłem sobie bardziej zagadnienia psychologii oraz znalazłem odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. oby tak dalej!! ps. przyjemnie by się słuchało również podcastu w takiej tematyce 😊
A mi właśnie po zdiagnozowaniu depresji bardzo ulżyło. Już od wielu lat zdarzało mi się miewać epizody, nazwijmy to, głębokiego smutku, często połączonego z natrętnymi wręcz myślami rezygnacyjnymi. Ale tak się złożyło, że jestem też całe życie, okropnym smieszkiem i prowadzę całkiem aktywny, a może lepszym określeniem byłoby "przygodowy" tryb życia. Stąd też mój stan nie pasował do standardowego obrazu depresji. Bardzo długo zwlekałam z terapią, zdecydowałam się za namową brata, w momencie, powiedziałabym krytycznym. Trafiłam do cudownego terapeuty. Diagnoza pokazala mi, że mój stan nie był wynikiem słabości a choroby, przez co ja sama troszkę lepiej się sobą zaopiekowałam. Nadal jest mi głupio kiedy niektórzy odkrywają, że jestem na lekach. Wyobrażam sobie jak myślą "po co jej leki? Może od nich jest taka turbo śmieszna"
Moja rodzina uważa choroby psychiczne za klęskę człowieka, objaw jego słabości, coś niedopuszczalnego. Jak rodzice zaczęli czytać, że depresja to choroba mojego pokolenia, mówili do mnie, że chociaż ja jestem "normalna", a nie płatkiem śniegu. Dlatego kryłam się z własną chorobą psychiczną 3 lata. Czułam ogromny wstyd, że zachorowałam i przeszukiwałam internet jak na własną rękę się jej pozbyć. Przez ten czas zdążyła się rozwinąć, aż przestałam sobie z nią radzić, miałam myśli samobójcze. Zagrożenia w liceum z przedmiotów, nawet z rozszerzeń. Nie byłam w stanie się uczyć. Więc powiedziałam wszystko rodzicom. Z początku nie mogli uwierzyć, bo kryłam się po mistrzowsku przez te wszystkie lata. Potem mama (m in pedagożka) wyklinała, że nie widzi bym miała depresję (tą chorobę u siebie podejrzewałam). Całe leczenie oraz wizyty musiałam załatwiać sama, jako "dowód dojrzałości", co zwiększyło u mnie ilość przeżytych ataków paniki. Byłam przez rodziców piętnowana, jak mogłam "dopuścić do zachorowania"... Drugą trudnością w leczeniu był ich stosunek do psychiatry - mama nie wierzyła w leki, była pewna, że jedynie spustoszą organizm, a wyleczyć się mogę tylko psychoterapią. Wykryto u mnie dystymię (lżejszą, przewlekłą depresję). Gdy rodzicom to powiedziałam, mama śmiała mi wygarnąć, że miała rację (że to nie depresja). Przez to bardziej bagatelizowali mój stan. Aktualnie całe swoje leczenie pozostawiam dla siebie. Rodzice chcieli zrozumieć chorobę, ale nie potrafią, dlatego odcięłam ich od tego tematu. Nie wiedzą co przyjmuję, kiedy czuję się źle przez chorobę, o czym rozmawiam ze specjalistami. To najlepsza droga jaką mogłam wybrać.
Bardzo interesujący filmik, sporo się dowiedziałam. Niestety posiadam depresję od wielu lat, tzn. Od gimnazjum choć zaczątki były w podstawówce. Teraz mam 27 lat. Najsmutniejsze jest to że chyba nigdy z niej nie wyjdę tak jak chciałabym, walczę i działam ale niestety doszłam do punktu gdzie nawet terapie i leki są bezcelowym działaniem bo nie dają wiele. Zaakceptowałam depresję bo musiałam, uczę się z nią żyć. Jednak bardzo czuję się zawiedziona nawet nie wiem przez kogo może przez wszystkich, po prostu szkoda że już nigdy nie poczuje się tak normalnie i dobrze jak to było w dzieciństwie zanim uświadomiłam sobie cokolwiek. Czasami mam taki stan że wszystko już nie ma celu, sensu to jest tragiczne odczucie. Bardzo tego nienawidzę, ciężkie to i nie do końca wiem czemu się pojawia. Jednocześnie wiem czemu mogłoby ale świadomość i przepracowanie problemów nic nie dały. Dzięki ciężkiej pracy z psychiką mam nie raz miłe dni, wesołe wtedy jest po prostu okej acz nadal nie tak jak chciałoby się mimo to doceniam to co osiągnęłam. Przeważnie czuję się nijak, hmm dziwnie, obco, neutralnie czasem wplata się że mówię że jest spoko to wtedy gdy się czymś zajmuje. Faktycznie gdy się czymś zajmuje jest spoko bo nie uruchamiam "myślotoku". Wypracowałam też mechanizm że umiem być sama ze sobą i lubię to przeważnie. Być samemu a być samemu ze sobą to dwie różne kwestie. I ciekawostka, jedynie w szkole na lekcjach kiedyś czułam "odczucie znudzenia" gdy szkoły się skończyły nie odczulam już tego w ogóle bo ja nie umiem się nudzić. Jednak w ostatnim roku czuję coś nowego w tej kwesti. Czuję znudzenie i przytłoczenie gdy myślę ile jeszcze będę żyć w takim stanie i tylko w ten sposób potrafię czuć nudę. A życie naprawdę mam umiarkowanie ciekawe wg. Mnie, mimo depresji bo nie jest jednostajne. Mnóstwo w nim emocji, tylko kwestia przyszłości jest nudna bo nawet teraz zaczynam czuć się znudzona czuciem tego samego smutku ponownie i ponownie. Możliwe że nie każdy pojmie co chce przekazać ale to jest okej I oczywiście świetny kanał, lubię taka wiedzę:)
Ostatnio dyskutowałam z koleżanką na temat depresji i ona stwierdziła, że depresja sama minąć nie może (ja uważałam, że w pojedynczych przypadkach pewnie się to zdarza, ale bardzo rzadko), a jak mija to jest to chandra a nie depresja. Tylko jak tak ma się "chandrę" i samo minie, to po co zawracać głowę lekarzowi i jak to rozpoznać? Miałam taki epizod swojego czasu, kiedy wszystko było bez sensu itd. Minęło, ale chętnie bym sprawdziła, czy ze mną wszystko ok (generalnie nie umiem utrzymywać znajomości i mam parę swoich dziwactw), ale póki mi jest z tym dobrze, to szkoda mi zawracania głowy komuś, kto może akurat pomoże osobie, która tego potrzebuje :) Na koniec, moim zdaniem, jeden z gorszych tekstów, które można usłyszeć, gdy własne życie wydaje się być kulą u nogi swojej i innych: "Przez ciebie dostaję depresji".
Ja od mniej więcej zeszłego roku straciłam kilku niegdyś bliskich mi znajomych, a że mieszkam w małej miejscowości to było jak oddzielenie się od większości rówieśników. od około tego czasu zaczełam wyobrażać sobie właśnie jakieś zmyślone światy, było to tak że np. zamyślona patrzyłam się w szybę autobusu jadąc do szkoły i w tym czasię oglądała kreskówkę nad którą mam kontrolę. Potem zaczełam miewać doła raz na jakiś czas, który trwał od jednego dnia nawet do dwóch tygodni. Często zaczynał się nad nadmiernym rozmyślaniem i czymś co nazywałam "stanem lękowym" choć nim raczej nie był, ale polegał na tym że unikałam ludzi bo bałam się tego co o mnie myślą i że mnie obgadują. Towarzyszyło temu moje wymyślanie. czasami nawet zaczynałam się zastanawiać dlaczego nie może być jak w tych "krainach" i co jeżeli jest to możliwe... A potem zdawałam sobie sprawę o jakich głupotach myślę. I tak w kółko raz na jakiś czas. A pomimo tego że są wakacje cały czas rozmyślam i boje się powrotu do szkoły bo boje się że nie zdam a to jedyne na czym mi zależy a jak mam sobie poradzić skoro nie znam podstaw programu i nawet nie przypominam sobie lekcji z nich😔. Jak nie zdam stracę jedynych znajomych którym ufam. Niby mogłabym się tych podstaw nauczyć ale jest tego już tak wiele że sama nie wiem co mam konkretnie robić. A kiedy tylko myślę o powiedzeniu komuś o moich dziwnych pseudo problemach zdaję sobie sprawę jak dziwnie to wszystko brzmi i z góry wiem że dostanę odpowiedź coś w stylu:mam taka nie być, wsiąść się w garść,głowa do góry,uśmiechnij się (Sory za ortografię i interfunkcje )
@@maciej5578 łał... czasami sama jestem zaskoczona tym co pisałam kiedyś w internecie. w każdym razie te obiawy które opisywałam rok temu ustały a przynajmniej bardzo osłabły... od korona ferii nie miałam żadnych większych problemów z mieszającą się żeczywistością czy coś... 😅 chyba musiałam po prostu odpocząć psychicznie od ludzi i szkoły...🤷♀️ to było serio dziwne... A co do tego filmiku. Jest ciekawy ale depresji to ja nie mam i znam osobę z zaburzeniami kompulsywno opsesyjnymi i w sumie to nawet nie ma co mnie do niej porównywać... :v
mógłbyś poruszyć temat depresji wysoce funkcjonalnej? ciekawił mnie jej temat, bo z jednej strony człowiek stara się wszystko trzymać w ryzach, na swoim miejscu, chodzi na pozór uśmiechnięty, a jednak czuje się, że coś jest nie tak
To, co mówisz o pewnym wycieńczeniu organizmu po ekstremalnym stresie (u mnie to samo, co u kolegi z komentarza), sprawdziło się też u mnie. Miałam zdiagnozowaną depresję, ale bardziej mój psychol(-og :D) nazywał to załamaniem nerwowym, tak było mi łatwiej. Jednocześnie zgadza się też to, co mówisz później, że ciężko jest w pewnym stopniu "żyć normalnie". W dużym stopniu zależy to też od osobowości, wcześniejszych doświadczeń. Ja aktualnie jestem zdrowym, szczęśliwym człowiekiem, natomiast "filtr przewartościowania" jest nie do pozbycia się. Chciałabym się kiedyś obudzić i nie mieć tego filtru, tej zmiany, którą czuję. Wiem doskonale, że mam prawo się tak czuć, mam prawo nie uznawać narzucanych zewnętrznie powinności (i zresztą nie musi być to wcale efekt skrajnie trudnych doświadczeń), ale często też czuję się zwyczajnie jak idiotka, konfrontując z kimś swoje uczucia. Znacie to uczucie przeczytania książki bądź jakiegoś doświadczenia w życiu, które dało Wam coś takiego wow, nie tylko szersze przemyślenia, ale jakąś taką zmianę w życiu? To dla mnie było to jak uderzenie cegłą w głowę, mimo że nigdy nie byłam osobą z jakiejś skrajności, raczej zawsze ceniłam w sobie te dobre cechy. Nie czuję się wcale bogatsza o jakieś doświadczenia, mądrzejsza. Podziwiam ludzi, którzy po czymś takim mają siłę i taką pewność siebie do mówienia innym, jak to jest i jak to się powinno robić. Może ten post wydaje się być pisany przez smutną osobę, ale tak nie jest, naprawdę od wielu miesięcy czuję taki spokój i szczęście, chociaż to fakt - jestem zdecydowanie bardziej wycofana.
Trafiona diagnoza i co za tym idzie odpowiednie nazwanie choroby ma bardzo duże znaczenie. Jest niestety część osób, która jest w stanie zainteresować się z troską chorym bliskim dopiero wtedy kiedy lekarz czarno na białym napisze, że to co się dzieje jest np. depresją. Bardzo często objawy tej choroby są przez bliskich traktowane jako tzw. gorsze dni, humor zależny od zmian pogody, albo i o zgrozo - objaw lenistwa i poprzewracania się w głowie... Są po prostu osoby, które muszą to mieć napisane aby uwierzyły.
Diagnoza? A moze diagnoza to Przeszkoda? Zawierzenie Autorytetowi w dzisiejszych czasach to sprawa mooocno dyskusyjna. Polecam nasz krotki metraz w tym temacie. m.th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Słuchałam z wielkim zainteresowaniem 😊 Chciałam prosić by wypowiedział się Pan o chorobie afejtywnej jednobiegunowej i dwubiegunowej. Jak rozpoznać, jak się leczy, skąd się mogła wziąć itd.
Możliwe, że się mylę, ale sądzę, że część osób chce "nazwy swojej przypadłości", poszukuje jej, z tego względu, że uzyskując informacje, jest w stanie (a przynajmniej taką ma nadzieję) obrać jakiś kierunek, aby nad tym (sobą) pracować, coś z tym robić. Daje to jakiekolwiek pole manewru, jakikolwiek start, nadzieję na zmianę, ew. złudzenie.
Miałam depresję dość długo, pewnie dalej ją mam, bo się nie leczyłam. Straciłam pracę bo nie wstawałam z łóżka wogóle. Teraz trochę się w kimś zauroczyłam, ale coś pójdzie nie tak to wiem, że znów będzie bardzo źle. Miewałam juz myśli samobójcze tak z nikąd. Teraz tego gościa poznałam, bo się zmuszałam do kontaktu z ludzmi. Schudłam też straszliwie, bo nie miałam apetytu i wstręt do jedzenia. Nie leczyłam się też, bo nie miałam pieniędzy. Byłam u psychiatry po leki, nie chciał mi przypisać. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek poszła do psychoterapeuty, bo nie mam ochoty po tym doświadczeniu. Wszyscy mają Cię w d****, to są fakty. Pozdrawiam.
Niestety ludzie bywają okrutni :( ale warto spróbować, na świecie są jeszcze lekarze i psychoterapeuci z powołania, którzy mają w sobie szczerą chęć pomocy innym. Wiem, że walczysz, proszę nie poddawaj się. Serdecznie pozdrawiam, trzymaj się
Nawiązując do komentarza o kosztach terapii, zdecydowanie nie polecam zdawania się na NFZ. Miałam to "szczęście?" dostać się na NFZ na terapię i szczerze mówiąc na spotkaniu z tą panią czułam się jak bym była u niezbyt lubianej koleżanki, żeby się wypłakać i wyżalić. Przez pół roku spotkani, pani nie zrobiła mi żadnego testu, nie zadała ćwiczenia, nie mówiąc o nawiązaniu relacji. Skarżyłam się na swoje odczucia, parce znajomych, a gdy w końcu zapytała czy zrobi mi jakieś ćwiczenia, czy cokolwiek, w końcu to ona jest lekarzem, usłyszałam, że nie jest lekarzem i że mam za duże oczekiwania. Dla porównania gdy poszłam do psychoterapeuty prywatnie po pierwszym spotkaniu dostał do wypełniania test/ kwestionariusz. Na jego podstawie dostałam informację z jakimi schematami mam problem i nad czym będziemy pracować. Dostałam też propozycję terapii behawioralno-poznawczej. Rożnica w podejściu ogromna. Może wtedy po prostu źle trafiłam, ale miałam wrażenie że pani się nie chce, w końcu po co płaci jej państwo czy pacjent jest zadowolony czy nie - przyjdzie następny. Fakt jest to drogie, ale nie żałuję żadnej wydanej złotówki do tej pory i w przyszłości na obecną terapię i spotkania z psychoterapeutką. Mam nadzieję że mój przypadek nie zniechęci nikogo do szukania, ale pomoże wybrać dla siebie to co mu posłuży. Pozdrawiam i dziękuję za odcinek.
Tez miałam kiedyś spotkania z psychologiem przez NFZ i nie polecam. 45min sesja a baba gapila się non stop w zegar na ścianie co powodowało uczucie że jest ona zupełnie mną nie zainteresowana. Taki kraj, za darmo zazwyczaj jest najgorsza jakość usług. Za pieniądze każdy się będzie starał bardziej
Spodobało mi się, żeby nie szukać na siłę konkretnej diagnozy choroby, a rozwiązywać swoje objawy (problem rozumiany jako sprawa do załatwienia). Mam jednak małe zastrzeżenia ;-) Kwestia pierwsza: przyznanie się przed sobą 'jeju, może to zwyczajnie depresja, a nie nieuleczalna niepełnosprawność twojego mózgu' bardzo mi pomogło. Właśnie przez to, że nawet sama byłam w gronie osób, które depresję miały za wymyślanie sobie problemów. Zawsze myślałam, że wymyślam sobie problemy. Powiedzenie sobie tego, że to choroba, uleczalna (ba, i świadomość że nie jestem z tym problemem sama!) dało pewną ulgę. Objawy depresji traktowałam jako problem = sprawa do załatwienia. I znów zastrzeżenie: można zlikwidować objawy choroby psychicznej i pomoże to na pewien czas, ale potem odezwą się przyczyny: depresja zaczyna się gdzieś w środku, nawet można nie być świadomym, co 'nie pasuje' mojej duszy, dlaczego jest zawsze przygnębiona i nie umie odpoczywać. I znów: znalazłam w necie opisy przyczyn, tylko hipotetyczne, ale wydawały mi się trafne (po prostu wyłapałam ciąg przyczynowo-skutkowy: jak u mnie konkretnie ta przyczyna wpływała wcześniej na moje zachowania - objawy), próbowałam je likwidować. Znów pomogło tylko na jakiś czas. Nie mam zdiagnozowanej depresji - nadal nie odważyłam się pójść do terapeuty (dziękuję Ci za ten wątek o odwlekaniu...)
Jak ktoś straci pracę często nie ma pieniędzy na przeżycie, nie stać go na terapię a nawet na leki. Mój kuzyn musiał czekać na wizytę do psychiatry kilka miesięcy, niestety nie uzyskał pomocy i popełnił samobójstwo. 😢
@@_Emilian_ Niestety to jeden z wielu przypadków w Polsce, że z powodu długich kolejek do psychiatrów wielu szczególnie młodych ludzi popełnia samobójstwa. Druga sprawa psychiatra w przychodni ma niewiele czasu na pacjenta, często zaleca terapię nieodpowiednią przy depresji i skutki takiej terapii mogą być tragiczne. Polecam książki Tomasza Witkowskiego, który od wielu lat bierze pod lupę psychologię.
@@sceptykwielokrotny Niestety bardzo często psychiatra nie potrafi odróżnić depresji od melancholii czyli smutku związanego z przejściowym pogorszeniem nastroju, spowodowanymi różnymi sytuacjami. Gdy nie potrafimy pomóc sobie sami, zrozumieć, że nic nie trwa wiecznie i smutek przeminie, wtedy potrzebna jest odpowiednia terapia. Psychiatra przypisuje antydepresanty, które uzależniają a firmy farmaceutyczne zarabiają. Oczywiście przy prawdziwej depresji leki przeciwdepresyjne mogą pomóc.
Nie wiem co się dzieje. Kiedy byłam w starej szkole wydawalo mi się, że to przez brak akceptacji u niektórych, było mi źle, nawet bardzo. Zawsze gdy kladlam się spać zaczynałam płakać. Nie miałam jakiejkolwiek ochoty pojscia do tamtej szkoly. Przyszly wakacje i zmiana szkoly, poniewaz pewnien okres się zakończył. StwierdzIłam, ze zacznę od nowa. Od takiego swiezego startu. Wydawało mi się, ze to wszystko przez stare srodowisko. Miewalam wtedy okropne mysli, nawet i te samobójcze, uciekalam od problemow i polubilam moja samotnosc. Poszlam do nowej szkoły. Zaczelam z usmiechem na twarzy, nadmiernym optymizmem, kolorowym strojem codziennie, po prostu zawsze swoja pozytywna wersja. Bylo świetnie. Uwielbialam tam chodzić. Pozniej niestety znalazly się osoby, raczej typy czarnych motyli dołujacych innych, zaczeli tlamsic moja pewnosc siebie i radosc. Przestawalam byc tak wesola. Zaczynalam wiecej myslec. Pozniej myślałam, ze juz mi przeszło i znowu jest dobrze. Teraz tam wrocilam. W wakacje juz nie plakalam z powodu rowiesnikow tylko rodziny. Teraz juz nawet nie wiem czemu płacze, ale nie podoba mi się to. Zmienilam styl.ubierania.Juz nie gustuje w kolorach, przygaslam. Czuje, ze pochlania mnie czerń, jakas odchlan. Gubię się. Nie wiem co mi jest. Nigdy nie nazywalam żadnego z moich doznan, cierpien choroba. Wszytsko wypieralam. Nie dzielilam się uczuciami. Teraz tym bardziej się nie dzielę. Ukrywam smutek i.płacz. Ale to.nie działa. Czuje ze wpadlam w wir i nie mogę pozbyc się doła, ciągle płacze, teraz juz bez powodu. Potrafię się śmiać i uśmiechać, czeroac jakąś radosc, ale czuje ze jest jej coraz mniej. Dlatego, ze się odość czesto smialam ze znajomymi wydawalo mi się ze cos sobie wmawiam, ale skoro to nie przechodzi, to co jest tak naprawdę grane? Dobrze, ze stałą radość czerpie chociaz z widoku mojego.psa. Inaczej chyba zostalabym pochlonieta całkowicie w rozpaczy.
Mam siostrę 45 lat chora na schizofrenie i męża 25 też na schizofrenie. Nie twierdzę, że ja masz, ale wizyta u do brego podkreślam dobrego psychiatry być może pomoże identyfikować proplem i sobie z nim poradzić. Niedobór hormonów tarczycy powoduje niemalże identyczne objawy jak depresja. Dowiedzialam się tego od psychiatry gdy na Sor w szpitalu po 12 h drgawek nie wiezeili co mi jest, zawieźli mnie do psychiatry, a miałam już wyniki tarczycowe. Mimo ogromu problemów potrafię się cieszyć zapłaconym rachunkiem za prąd. Coś jest nie tak i sama sobie z tym nie poradzisz. Poproś o pomoc dobrego psychologa lub psychiatrę, prywatnie u dobrego. Szkoda mi ciebie bo widziałam u siostry i męża czy jest cierpienie psychiczne, ktoś kto tego nie doświadczył nie wie. Ja obcowałam z tym od liceum obserwując i pomagając siostrze. Jej męki psychiczne przeżywałam jak swoje. Poproś o pomoc a życie przestanie być udręką. Trzymam za ciebie kciuki
Powodem chęci nazwania swojego stanu, np. czy jest to depresja czy nie, może być pewna ulga. Dzięki sklasyfikowaniu choroby niejako uzyskujesz pozwolenie od siebie samego do pójścia na terapię, w której wcześniej nie mogłeś uczestniczyć, bo jesteś "zdrowy". Możesz powiedzieć o tym rodzicom, a oni nie mają argumentu typu: weź się w garść, a nie się użalasz nad sobą. Sam miałem okres, gdy "chciałem" mieć depresję, aby móc w końcu powiedzieć o swoich problemach, wyżalić się komuś, kto w pełni nas zrozumie i wskaże drogę, którą powinniśmy podążyć. Otrzymanie iskierki nadziei w tym trudnym okresie. Nie chodziło o posiadanie choroby, ale o uzyskanie pomocy i możliwość wyjaśnienia swoich dolegliwości.
Podoba mi sie ten komemtarz. Fakt. To.yez wygodne ale uważam ze nieraz wołanie o pomoc. Zreszta, ilu ludzi tyle "depresji"... m.th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
7:31 Na Śląsku na psychiatrę na NFZ czekałam dwa miesiące, a potem, gdy dostałam skierowanie, miesiąc na rozpoczęcie psychoterapii w wymiarze jednej godziny tygodniowo, w międzyczasie zmienił się ośrodek, do którego chodziłam, bo NFZ rozwiązał umowę z tym pierwszym ośrodkiem, miesiąc przerwy może miałam, zanim poszłam do drugiego ośrodka, do tej samej terapeutki, też na NFZ. Gdy już byłam po roku ponad terapii indywidualnej i przyszedł czas, że zaczęłam potrzebować grupowej, z tygodnia na tydzień zmieniłam formę. Może ze dwa razy poszłam prywatnie do psychiatry po receptę, bo jestem zapominalska i jakoś tak magicznie mi się tabsy w blistrze kończyły xd jeśli gdzieś pracują ludzie, którzy serio dbają o pacjentów, to ogarną temat, mimo wybrakowania systemu.
Witam serdecznie, dziękuję za Pana twórczość, z przyjemnością oglądam ten kanał. Chcę się odnieść do komentarza osoby, która po wyleczeniu raka dostała depresji. Dosłownie wczoraj oglądałem wypowiedź neurobiolożki Sandrine Thuret na ten temat. Opowiada o rozmowie, w której jej znajomy, onkolog, jest zafrasowany faktem, że jego pacjenci po pełnym wyleczeniu raka mają później depresję. Dr Sandrine wcale nie była tym faktem zdziwiona - wyjaśniła mu, że leki były tak mocne, że powstrzymały rozwój nowych komórek neuronowych w mózgu (tak, wytwarzają się, norma zdrowego człowieka to około 700 dziennie w hipokampie) i wynik tego to stany depresyjne. Oczywiście powodów może być multum, chociaż ten jest moim zdaniem bardziej namacalny. Jak przywrócić prawidłowy proces tworzenia tych komórek? Oprócz przede wszystkim odpowiedniego leczenia przez specjalistę zaleca się odpowiednią dietę, ćwiczenia aerobowe (może być seks :p), uczenie się nowych rzeczy, wysypianie się. Doprowadza to do lepszej neurogenezy. To jest coś, z czym się w pełni zgadzam - to, jak dbamy o siebie fizycznie ma wplyw na naszą psychikę. Oczywiście działa to w obie strony.. Pozdrawiam
Nasz umysł zdradza nam dość poważną lukę. To duża Rysa. Ogromna. Mówi się tak, że potrafimy dostrzec źdźbło trawy w cudzym oku ale już we własnym niestety nie dostrzegamy ogromnej belki... Ta rysa jest tak duża że często mamy po prostu problem z dostrzeżeniem jej. Zupełnie jak w przypadku tekstu piosenki Urszuli pod tytułem Rysa na szkle. th-cam.com/video/8Hbr3NOQ3fc/w-d-xo.html Zegar bije już szósty raz Słońce pada na stół Zaraz wejdziesz zapadnę w trans Obudzi mnie ból I sama nie wiem czy tego chcę? Czasem życia mego mi żal • Rysa na szkle Schody w górę i schody w dół Kto ma klucze do drzwi? Kochaj mocno, kochaj mnie Egoizm na pół " I sama nie wiem czy siebie znam? Tyle mego to, co się śni Czego wciąż mi brak? Przecież wszystko mam Obcy ludzie mówią, Że tak zazdroszczą mi Czego wciąż mi brak? Co tak cenne jest? • Że ta nienazwana myśl Rysą jest na szkle" Beznamiętnie podpalam świat W końcu liczy się gest • Obracam w palcach zagadkę dnia Fala bije o brzeg • I sama nie wiem czy szukać bram Do ogrodu, gdzie mieszka nic Czego wciąż mi brak? Przecież wszystko mam Obcy ludzie mówią, Że tak zazdroszczą mi Czego wciąż mi brak? Co tak cenne jest? • Że ta nienazwana myśl Rysą jest na szkle Czego wciąż mi brak? Czego miewam mniej? • Na ulicy mówią mi Wszystko jest O.K. Czego wciąż mi brak? Co tak cenne jest? • Że ta nienazwana myśl Rysą jest na szkle Czego wciąż mi brak? Przecież wszystko mam Nie zrozumie nigdy mnie Ten, kto nie jest sam Czego wciąż mi brak? Czemu chcę to mieć? • Jaka nienazwana myśl Rysą jest na szkle? Czego wciąż mi brak? Czego miewam mniej? Czego zawsze w życiu mi brak? • Teraz przejdę do czegoś innego. i.sadistic.pl/pics/9dc1c72c4cf4.png To jest link do grafiki z łamigłówką logiczną. Chodzi w niej o to żeby wyrysować plan pomieszczeń w brudnopisie i spróbować przejść przez wszystkie pary drzwi jedną ciągłą i nie przerywaną linią rysując ścieżkę w zeszycie tak żeby przejść przez wszystkie pary drzwi tylko jeden raz. Już kiedyś, jeszcze jak byłem nastolatkiem spotkałem się z tą zagadką. Widziałem w jaki sposób usiłowały rozwiązać tę zagadkę różne osoby. Za każdym razem to wyglądało dość podobnie. Zaczyna się od jednej próby. Drugiej i trzeciej. Aż w końcu wychodzi jakieś 150 prób i podejść po czym ktoś taki się poddaje i uznaje że najprawdopodobniej nie da się tego zrobić. I można wtedy nawet usłyszeć dość sensowny argument ku temu. Na przykład że to przez nieparzystą ilość pomieszczeń względem ilości par drzwi i to wydaje się być dość sensowne. Tak. Ale to niestety nie jest jeszcze żaden dowód a ktoś kto się temu będzie przyglądać z boku będzie odnosić głupie wrażenie że być może da się to jednak zrobić. Rysa na szkle... I zacznie próbować. Wykona jedną, drugą i trzecią próbę. Aż w końcu wyrysuje kolejne 150 może 200 prób i skończy tam gdzie każdy. Na dokładnie takich samych wnioskach... Pytając kogoś o to ile tego rzeczywistoście może wyjść ktoś taki również będzie zgadywać że tego nie może być więcej niż 200 możliwych ścieżek. A prawidłowe podejście do tego jest inne. Po pierwsze dajemy się ponieść sugestii z rysowaniem ścieżek. Błąd. Inaczej należy się do tego zabrać. Należy ponumerować każdą parę drzwi i rozpisać drogi numerami. Wszelkie istniejące sekwencje wszystkich istniejących wypadkowych zdarzeń, ścieżek i możliwych dróg. Według chronologicznie ułożonego klucza numerycznego sekwencji zdarzeń. Poukładanego od A do Z. To jest jedyny rzeczowy sposób na wykazanie tego czy coś da się zrobić, czy też jest to niemożliwe. Przez jakiś czas usiłowałem to nawet robić. Tam znajdują się 32 punkty startowe. 9 na zewnątrz i 7... 7??? Nie, to jest ilość par drzwi wewnątrz budynku a punktów startowych w środku jest (23). Popełniłbym drobną pomyłkę. Podczas analizy pierwszego z tych 32 punków zatrzymałem się między szóstą a siódmą parą drzwi. Ta liczba za każdym razem mi się potrajała, wypisały mi się przy tym dwa długopisy i na siódmej parze drzwi z pierwszego punktu sobie odpuściłem. Już widziałem ile mi tego wyjdzie. Blisko siedem i pół tysiąca sekwencji zdarzeń... A nawet nie byłem w połowie drogi. Dosłownie kropla w morzu pracy. Nie mówiąc już o pozostałych punktach obiektu do przeanalizowania. Ile by tego wyszło na tym etapie w którym się zatrzymałem uwzględniając pozostałe punkty startowe? 240000 sekwencji zdarzeń. I pytając kogoś o to ile tego rzeczywistoście może wyjść również będzie zgadywać że tego nie może być więcej niż 200 możliwych ścieżek. Nie uwierzy jeśli mu zdradzisz w jak dużym błędzie jest ktoś taki. I właśnie w tym rzecz. Obawiam się że tak jak w przypadku tej zagadki, czy też piosenki może być z dosłownie wszystkim. Nasza podświadomość czasem to odbiera ale niestety nie komunikuje nas o tym w czym rzecz. Już raz o tym mówiłeś. Życie nie ma jakiegoś takiego samo narzucającego się sensu czy celu. To jest dla nas pewien problem. Często możemy złapać samych siebie na tym jak słabo tak właściwie znamy samych siebie, oraz reguł gry jakie panują w życiu. Ta rysa w naszej psychice jest duża. Bardzo możliwe że nie da się tego tak po prostu jakoś naprawić. I nawet gdyby to było niemożliwe to myślę że należy to robić. Trochę jak w przypadku tej zagadki. Możemy zdawać sobie sprawę z tego że takiej drogi do rozwiązywania zagadki tam może po prostu nie być. Ale i tak warto jest to zrobić do samego końca po to żeby mieć dowód tego jak to rzeczywistoście jest z tą zagadką. Jeśli istnieje taka droga to tym sposobem można ją odnaleźć a nawet wykazać to, na ile sposobów coś może być możliwe. Jeśli nie da się tego zrobić. To nic nie szkodzi i to nie jest to wcale jeszcze koniec. O ile możemy zwracać uwagę na rzeczy materialne czy obiekty to tutaj za specjalnie nie ma jakiegoś dużego problemu. Natomiast problem się pojawia dość spory jeśli zaczynamy wchodzić w sferę słownika pojęć, życia psychicznego czy formatu człowieka w jaki się nieświadomie przeobraża druga osoba. Hmmm. Fantazje? Tak szczerze mówiąc nie mam pomysłu na to jak to skomentować. Jest taki film pod tytułem Wyspa Fantazji. Głupi film. Ładnie wykonany. Z dość sporym potencjałem, ale treść mogłaby dużo lepsza. W życiu tak niestety nie ma. To z czego musimy sobie zdawać sprawę to jest fakt iż dysponujemy zwierzęcym umysłem w którym logika czy umiejętność abstrakcyjnego myślenia są jedynie dodatkiem. Musimy poznać jego zakamarki i słabości. A jeżeli chodzi o terapię, to jeżeli sami sobie nie będziemy umieli pomóc czy się uratować to nikt tego nie zrobi. Wtedy będziemy mieli przekichane
znaleźć psychoterapeutę (ect.) z polecenia - łatwo powiedzieć, ale nie każdy wie, gdzie szukać / nie każdy ma, gdzie szukać / nie każdy ma, kogo spytać
@@aleksandrawojda8125, w internecie to nie to samo nie mając żadnej wiedzy zbyt łatwo trafić na kogoś, kto nie pomoże nie mając żadnej wiedzy, można np. sugerować się szybkim terminem, a do dobrych terapeutów nie ma szybkich terminów)
Bardzo ciekawy odcinek :) Odnosząc się do ostatniego komentarza, osobom zainteresowanym polecam zbadanie tematu tzw. "maladaptive daydreaming". Nie mam pewności, czy istnieje polska nazwa dla tego zjawiska, ale można na ten temat znaleźć sporo materiałów w angielskojęzycznych źródłach. Być może skala MDS (Maladaptive Daydreaming Scale) opracowana przed dr Somer pomoże komuś sprawdzić, czy to tylko marzycielstwo, czy coś zmierzającego w stronę zaburzenia.
Przykre jest to że gdy młoda osoba (około 13 lat) podejrzewa u siebie depresję i mówi o tym rodzicom, a oni to lekceważą mówiąc, że to tylko hormony. Jednak gdy udaje się jej przekonać ich to wizyty u psychiatry rodzice rezygnują z tego, ponieważ twierdzą, że leczenie jest za drogie. Tutaj nasuwa się pytanie co takie dziecko może w takiej sytuacji zrobić wiedząc, że jego stan psychiczny się pogarsza?
@@songo4045 niewielu jest psychologów z powołania i co poradzisz? Lepiej żeby poszła tam niż nigdzie. Autorko komentarza, jeśli nie znajdziesz żadnego rozwiązania, mozesz odezwac się do mnie. Nie mam papierka psychologa ale mam dość sporą wiedzę i doświadczenie, bo od lat zgłębiam różne nurty terapeutyczne i na co dzień pomagam ludziom - między innymi takim, którym psycholog nie umial pomóc - odzyskać równowagę psychiczną i poczucie własnej wartości. Jesli zechcesz napisz wiadomość przez funpage na fb "Wolność serca". Zwykle konsultuję odpłatnie ale dla Ciebie chętnie zrobię wyjątek.
Moje problemy rozwiązał Bóg w tym temacie a to moje świadectw: kiedyś byłam katoliczką bardzo za Maryją i tylko do niej się modliłam ale kiedy cały świat zawalił mi się na głowę popadłam w głęboką depresję i modliłam się do Maryji i modliłam i błagałam i płakałam a depresja była coraz głębsza i było tak źle że tylko spałam i płakałam, myślałam tylko o śmierci, moja córeczka miała wtedy 2 latka i nie myślałam czy jej tata się nią dobrze zajmuje czy nie, myślałam tylko o śmierci przybita do łóżka, siły ode mnie odeszły ledwo chodziłam do łazienki.....nie miałam nikogo kto by mi pomógł wyjść z tego ani leków na depresję...I po jakimś czasie doszło do mnie że Maryja mnie nie słucha i ma mnie gdzieś bo mimo że płaczę i ją błagałam o pomoc odpowiedzi nie dostałam na moje wołanie więc przestałam się modlić a depresja cały czas była coraz głębsza i po paru dniach obudziłam się wieczorem i czułam że zaczynam wariować a dokładnie opisując to czułam że coś przejmuje kontrolę nad moim ciałem a ja zaczynam ją trącić i wiedziałam że zbliża się mój koniec i w desperacji zaczęłam błagalnym głosem wołać do Boga mówiąc : 'Boże Ojcze błagam zabierz to ode mnie bo czuję że to mój koniec, Jezu Chryste Synu Boga Żywego błagam zabierz to ode mnie, Duchu Święty proszę Cię zabierz to ode mnie'......... I kiedy przestałam wołać do Boga odrazu usnęłam a rano kiedy obudziłam się depresji nie było ani śladu i moja pierwsza myśl to była że muszę wstać i dziecku zrobić coś do jedzenia......To był niesamowity cud..... nie było by mnie tu gdyby nie Bóg ❤️ I czytanie Biblii bardzo otworzyło mi oczy po tym jak narodziłam się na nowo🤗
Fajny i wartościowy kanał, naprawdę przystępnie opowiadasz. Czy mógłbyś wytłumaczyć rolę snów? Bardzo często pamiętam swoje sny, ale są one tak surrealistyczne, poplątane i zakręcone że nie mam pojęcia jak je rozumieć. Pozdrawiam
Co do pierwszego przytoczonego komentarza - dobrze, jakby na to odpowiadał lekarz, zamiast dywagować nad depresją. Dla mnie to brzmi na ataki lękowe, moje na początku wyglądały bardzo podobnie do opisanych przez komentującego objawów, sama też wtedy traktowałam to jako "napady silnej nieuzasadnionej depresji". Najlepiej po prostu iść do specjalisty i dać sobie pomóc.
Nie wiem od czego zacząć.. Od kilku miesięcy a nawet może wcześniej czuję spięcie w głowie.. Od 3 gimnazjum uczyłam się bardzo ostro, praktycznie nie odpoczywając.. A rodzina i tak uważała ze nic nie robie.. Obecnie jestem po 2 roku studiów chemicznych, które są bardzo wymagające.. Teraz nie zdałam egzaminu jednego i nie mogę się zmotywować żeby się do niego nauczyć.. Ciągle odczuwam smutek, strach, lek.. Nie wiem co robić ze swoim życiem dalej.. Nawet nie wiem co lubię robić bo nigdy tego nie poznałam.. Nie poznałam siebie.. Ból głowy sprawia że nie mogę normalnie funkcjonowac.. Od marca też zobaczyłam jakie są perspektywy po tych studiach i to mnie bardzo zniechęciło.. Zaczęłam czyść fora internetowe i opinie ludzi którzy nie mają po tym pracy.. Ciągle tylko od marca wertuje internet w poszukiwaniu nowych ludzi którzy nie są zadowoleni ze swojego wyboru studiów chemicznych.. Na 1 roku miałam stypendium z tego kierunku, ale już na 2 roku było tak ciężko że musiałam się przenieść do Krakowa mimo tego że mieszkam 30 km od Krakowa.. Mam dość.. Często pojawiają mi się myśli że nie chce żyć.. Jedynym wsparciem jest chłopak ale mam wrażenie że on ma mnie już dość.. Czuję Spadek motywacji do nauki tego wszystkiego i do robienia czegokolwiek.. Ból w głowie chyba nawet zaczął się w liceum, gdzie bardzo dużo się już wtedy uczyłam.. W domu też nigdy nie miałam za ciekawej sytuacji.. Tata odszedł ode mnie, mamy i siostry gdy miałam 6 lat.. Widziałam jak przeciął mamie rękę i lala się z niej krew przed jego wyjazdem.. Potem mama pojechała ze mną autobusem do szkoły.. Babcia i dziadek u których mieszkamy całe życie mówili, że mamy wyoierdalc do babki czyli matki mojego ojca.. Ja ciągle byłam porównywana do ojca że jestem taka sama jak on, że powinnam się zmienić i jak to można się tak podać do ojca go nie widząc. Nie raz babcia się na mnie darła.. I nigdy nikt ze mną nie rozmawiał na spokojnie.. Jak chciałam coś dostać to było trzaskanie drzwiami.. Zawsze byłam krytykowana.. Uważana za najgorsza a zawsze miałam najlepsze oceny w klasie.. Musiałam być najlepsza, a nigdy nie zastanawialam się co chce robic w życiu.. Na studiach mi zrobili pranie mózgu.. Głowa boli mnie cały czas. Od pewnego czasu mam problemy ze snem i apetytem.. Bardzo mało jem.. Nie odczuwam potrzeby jedzenia.. Schudłam około 7 kg.. Wszystko to mnie wykończyło.. Nawet nie wiem co chce robić i kim chce być.. Czuję lek przed dalszym życiem.. Nie wiem co będzie dalej.. Nie wiem czy dam radę przetrwać ten czas.. Kolejny rok na tych studiach.. Idę do toalety od razu babcia zaczyna mówić '' idziesz srac'' ile można.. Od małego mi mówili' 'nie mów nikomu co się dzieje w domu'' i że mi zrobią takie płótno.. Cigale tylko że jestem plucha, że nic nie potrafię.. Gdy chodziłam do liceum bardzo dużo się uczyłam, a i tak zawsze było, że jestem najgorsza.. W domu było że udaje że się uczę, a naprawdę poświęciłam bardzo dużo czasu.. Gdy chciałam iść do pracy w wakacje po maturze to powiedzieli po co będę gdzieś szła.. A kieszonkowego nie dostawałam.. Czuję że życie mi ucieka przez palce
Weźzcie w swoje ręce. Jestem matką studentki i syna 36.siostra miała chizofrenie i mój mąż też. Rozumiem wszystko o czym piszesz. Byłam 25 kadrowa. Pracy nie ma po wszystkim. Kierunek studiów nie ma znaczenia. Zrób sobie przerwę na pół roku od studiów. Popracój, a zobaczysz co chceš, w życiu robic. Jestem Mgr inż miałam chęć ii bardzo dużo. Aatudiach, ale nie aprawialo mi to problemu. W lic biegałam na treningi, byłam w wymagającej klasie mat fiz. Być może, że te studia sa nie dla ciebie. To samo zawsze mówię córce. Studiuje dziennie na politechnice i wykłada towary a półce w Lidlu. Człowiek może być fryzjerem, mechanikiem i być w tym świetny, spełniać się i być szczęśliwy. Może realizujesz ambicje rodziców a nie swoje marzenia? A permanentny ból głowy może świadczyć o chorobie somatycznej. Zrób rezonans głowy. Wiem o czym mówię jestem matką i pracuje z osobami niepełnosprawnymi. Musíš zrobić w życiu przerwę, By wiedzieć jaka droga chcesz podążać. Nie szukaj wiedzy, o. Pracy po chemii w internecie bo to bez sensu. 25 lat przyjmowałam ludzi do pracy, robią zupełnie coś innego ni się wyuczyli. Ale jak są silni psychicznie, pewni siebie i zaradni to podstawa. Jesteś dorosła, zacznij myśleć o sobie a nie o tym żeby rodzice byli z ciebie zadowoleni. To tym masz być zadowola, szczęśliwa, a nie udręczoną chmią i życiem. Może twoje powołanie to coś zupełnie innego? Nie nie słuchaj bzdur np. że nei jesteś Ambitną. Szpiate psychiatryczne są pełne ambitnych wykształconych ludzi, że złamana psychiką. Mam w rodzinie osobę po pierwszym roku biotechnologii poszła na rok na kasę do biedronki. Potem wróciła na studia inne i wie już co chce w życiu robić. Rodzice nie naciskali bo zdrowie psychiczne jest najważniejsze. Co komu po byciu i zynierem, ja prze resztę życia tuła się po psychiatrykach? A widuje szczęśliwe spełnione fryzjerki, masażystki, sklepowe. Trzymam za ciebie kciuki, jestem też matką. 👍
A jeszcze jedno bo nie doczytałam. Wyprowadź się od toksycznych dziadków, sączą w ciebie jad. Idź do pracy do biedronki, wynajmij pokój za 400 zl, i zapomnij o toksycznej rodzinie. To co się z tobą dzieje to wynik psychicznego znęcania się nad tobą przez rodzinę. Są bardzo podłymi lidźmi. To normalne, że masz cechy ojca lepsze czy gorsze. No przecież nie sąsiada. Nie zostawaj z tymi ludźmi bo cię doprowadzą do samobójstwa. Albo zamieszkaj w akademiku podejmij dorywcza pracę i zero z nimi kontaktów. To są toksyczni ludzie. Ratuj siebie.
U mojego syna w wieku 6 lat zdiagnozowano bardzo rzadki nowotwór. Zupelnym przypadkiem. Mieszkamy w Niemczech i wszystko działo się bardzo szybko. Żyłam tylko terminami, badaniami oczekiwaniem na operację. Syn wyzdrowiał i nagle wszystko się zatrzymalo. Mamy teraz normalnie żyć? Bez szpitala? Dopiero po wszystkim doszło do mnie co tak na prawdę się wydarzyło, gdzie byłam, co widziałam. Nie dopadła mnie depresja ale stany i myśli depresyjne, napady płaczu z czasem przeszło choć lęki wracają przy każdej kontroli.
Okropnie smutne jest to, że określenie "depresja" jest nadużywane. Powiedzmy ktoś ma gorsze dni to jest w stanie stwierdzić, że ma depresje, a to najczęściej po prostu wcześniej wymienione gorsze dni. Wiecie jakie słowa usłyszałam od najważniejszej osoby w moim życiu pół roku temu jak wpadłam w to gówno? "-Depresja to nie katarek, nie da się jej wyleczyć, nie wyobrażam sobie życia z Tobą":) i to w dzień wigilii. Nikt mnie nigdy tak nie zranił. Zostałam potraktowana jak zepsuta zabawka, która już do niczego się nie nadaje. Aktualnie nie jestem w stanie nikomu zaufać, zostałam tak zniszczona przez tą osobę, że nie wyobrażam sobie nowego związku. Aktualnie leczę się farmakologicznie, czuje się naprawdę dobrze ale nie mogę z dnia na dzień odstawić leków.
Mój przypadek jest trochę dziwny, wytłumaczę: na przykład jak z kimś się pokłócę to jak każda wrażliwa nastolatka, płaczę czyli najłatwiejszy sposób odreagowania, ale czy każdy gdy w takiej chwili gdy spojrzy na okno ma myśli samobójcze? Bo ja mam. W dodatku próbowałam na każdy sposób wytłumaczyć mamie (która w dodatku jest PSYCHOLOGIEM) to nigdy nie mogłam jej wytłumaczyć bo bałam się jej reakcji na myśli samobójcze. Kiedyś gdy się z nią pokłóciłam w końcu jej powiedziałam o tym że chciałam skoczyć z okna, to się na mnie wydarła i w końcu powiedziałam że tylko się załamywałam przy oknie co nie było prawdą. Rozmawianie z ojcem nie wchodziło w grę, on by zareagował jeszcze gorzej. Po jakimś czasie mama zauważyła że jestem jakaś ,,bez życia" (tak powiedziała), to spytała czy chcę iść na wizytę do psychologa , bo ona się już zajmuję rekrutem coś w tym stylu, ale ja odpowiedziałam że nie chcę bo próbowałam robić dobrą minę do złej gry ale już jest ze mną trochę lepiej bo moje relacje z bliskimi na szczęście się polepszyły. Nie wiem co już pisać dalej... więc papa! mam nadzieję że spróbujesz to zobaczyć :)
Moja historia może zawierać drastyczne sceny . Więc to wszystko zaczęło się w 7 klasie szkoły podstawowej . Otaczalam się toksycznymi ludźmi którzy się wyśmiewali ze mnie . (Nie miałam i dalej nie mam takiej osoby z którą bym mogła porozmawiać o moich problemach). Czułam wtedy pustkę i smutek , w dodatku było mi trudno robić podstawowe czynności ale i tak wykonywałam wszystko żeby nikt nie zauważył że że mną jest coś nie tak. Później w 8 klasie ( to był najgorszy okres w życiu) Jescze bardziej czułam smutek , pustkę do tego doszło myśli samobójcze i samookaleczanie. Przez cały czas myślałam jak skończyć ze sobą ponieważ nie chciałam już cierpieć. W większości samokaleczalam się na rękach i udach gdzie do dzisiaj mam blizny. Płakałam tak często że czasem nie miałam siły plakac. Kiedy skończyłam 8 klasę to myślałam że już się skończy to piekło przez które przechodziłem. Niestety tak nie było bo dalej tak się czułam tylko już nie aż tak mocno to odczuwałam . W liceum przestałam się samookaleczac ale dalej nie było ze mną dobrze mimo że już nie było to wszystko tak nasilone jak wtedy. Obecnie dalej czuje pustkę, smutek itp. Ale nie aż tak żeby to mocno mi przeszkadzało w życiu. Gorzej się czuje kiedy dostaje tak jakby "ataki" . Wtedy przez dłuższy czas czuje się jakbym znowu byłabym w tym najgorszym okresie . Próbowałam rozmawiać z rodzicami ale ich wymówką jest że inni mają gorzej. A znajomi z którymi średnio dobrze trzymam kontakt też nie ma nich kiedy ja nich potrzebuje. Mam często problemy z ufnością bo byłam wykorzystywana materialnie , obgadywywana przez ludzi z którymi się trzymałam. I mam też duże problemy z spaniem bo często nie mogę przez całą noc spać lub zasypiam bardzo późno. Mam nadzieję że moja historia do czegoś się przyda.
Zapomniałam dodać że co działo się w 8 klasie to przeżywałam to prawie że codziennie. I też myślałam że jak już nie będę spotykać się z toksycznymi ludźmi to będzie mi lepiej.
Kochana, to co się stało zostawiło rany w Twojej psychice i to nie zagoi się bez Twojej własnej troski o siebie. Jesteś warta miłości, troski i szacunku, koniecznie dawaj je sobie sama, to przyniesie Ci powoli uzdrowienie. Zacznij być sama dla siebie najlepszym przyjacielem. I powolutku szukaj ludzi, którym można ufać - dowiedz się jak ich rozpoznać, czytając o ich przeciwieństwie (ludziach toksycznych), jest tego dużo w internecie. Prowadzę na fb stronę "Wolność serca", dla ludzi z podobnymi problemami. Jeśli masz chęć zainspirować się, to zapraszam.
I bedzie jeszzcze wiecej. Polecam masz krotki metraz w tym temacie w dobie " uczciwych" dziennikarzy, politgkow... psychologow. m.th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Ostatnie miesiące były dla mnie trudne miałam myśli samobójcze, ciełam się chcałam uciec z domu, nadal mam paraliże senne i z każdym dniem czuje się jeszcze gorzej, jednakże mam momenty (3 razy w miesiącu) gdzie mam wrażenie że moge przebiec 5 kilometrów, mam dużo pomysłów które muszę zrobić tu i teraz bo inaczej świat się skończy. Miesiąc temu chodziłam do psychologa ale były to tylko 4 wizyty a później nas nie było stać na dalsze wizyty, mój ojciec wmawia mi że myśli samobójcze są "normalne" w moim wieku i osoby którymi miałam dobry kontakt mnie opuścili, nie mam się do kogo zwrócić o pomoc
No .. bardzo nie fajnie, kiedy ktoś kto powinien zareagować, mówi ze to normalne... mogę się jedynie domyślać jak się poczułaś.. często wybucham płaczem, i krzyczę ze mam już dosyć, ze na prawdę chce umrzeć.. przy tym jest zawsze mój chłopak.. który ma to chyba tylko za napady histerii .. w sumie tak to wyglada.. ale myśli w głowie ciagle są takie.. powstrzymuje mnie jedynie myśl o tym, co bym zrobiła moim najbliższym... rodzice odrazu wmawiali by sobie ze to przez nich.. na prawdę, ta myśl jedynie mnie trzyma przy życiu.. ale boje się ze w pewnym momencie będzie tak złe.. ze nie spojrzę już na to ..
Ja mam tak jak w pierwszym komentarzu. Codziennie ok.5-15 razy, tak z nikąd, nawt w szkole na lekcji lub na przerwie , w domu, na zakupach. Wtedy zazwyczaj lekko drżę i płaczę/mam łzy w oczch. Nie wiem czy nie mam jakiegoś problemu z psychiką.
Świetny odcinek, oglądam ten kanał juz od dawna i (tu trochę z innej beczki) zastanawiam się jak to się dzieje ze masz tak ucinane zasięgi? Kanał zebrał pokaźną ilość subskrypcji, pamiętam jak pod odcinkiem potrafilo być około 300 100, 50 tys wyświetleń a niektóre mają tylko 8 tys często po tych z większą ilością wyświetleń. Jak to się dzieje ? :D Pozdrawiam
fajnie jednak jeśli byłyby jakieś biomarkery tego wszystkiego bo takie wróżenie z fusów nie przydaje wiarygodności i tak nie traktowanej poważnie przez wielu psychologii, na pewno nie pomaga to chorym.
Ok a co, jeśli niewątpliwie jako płód jak i jako niemowlę byłem niedożywiony? Moja mama to niejadek, żadne odżywki białkowe czy coś nie rozwiązują problemu. Potem mama nie miała mleka, a matczyne mleko jest najlepszym pokarmem. Jestem w ciągłym dołku całe życie, biorę antydepresant i jest TYLKO znośnie.
Jesli az tyle kasy wydam , na diagnoze . to bedzie super depresja! Deprejsa to wyssysanie pieniedzy od "lekarza" , a znajdujemy sie w stanie bezwolnosci i z coraz wieksza dawka antydepresantow . A moze powiemy , ze stany depresyjne tworza czesc naszego zycia i najlepiej w sobie onalezc fontanne samoleczenia. Kazdy wie o czym mowie. Polecam sen!
Tez tak myśle.. wiem doskonale ze mam depresje, lub coś co można tak nazwać. Kiedy mój partner, zasugerował lekarza terapeutę, od razu powiedziałam ze po co mam tam iść? Żeby mi jakieś tumaniące leki dał? Żeby płacić mu tyle kasy żeby ze mną rozmawiał? Ja wiem co w moim życiu się zdarzyło, wiem co mnie w życiu załamuje i co ma na mnie wpływ. Znając siebie(co jak dla mnie jest sztuką) możemy zacząć działać. Jednak zauważyłam ze ważne jest zrozumienie osób, którzy są dla nas najbliżsi, od których oczekujemy tego zrozumienia. Jak mówiłam, nie muszę płacić lekarzowi za rozmowę, jak mogę porozmawiać z kimś bliskim i to mi da największa ulgę.. jednak ze, z tymi bliskimi bywa różnie ;)
Ogólnie zauważyłam u siebie że jeśli jestem czymś zajęta,muszę cały czas coś załatwiać,przebywam z ludźmi to skupiam się na tym co się dzieje tu i teraz. Ale zdarzają się takie momenty gdy jestem sama i moja głowa nie ma czym się zająć, i wtedy zaczyna się problem. Nie wiem czy to jakiś zły nawyk ale mój umysł wraca do smutnych wydarzeń lub ciągle rozmyślam o moich obecnych problemach zamiast się odprężyć w danej chwili, zaczynam myśleć za dużo.Czasami mam wrażenie że mój umysł sam wymyśla sobie problemy z nudów, które tak naprawdę nie są problemami lub są to bardzo nieistotne sprawy. Jest to wręcz dla mnie jak obsesyjne myślenie a jak w nie popadne, dzień w dzień to potrafię nawet przez kilka miesięcy chodzić w takim podburzonym stanie. Więc zawsze staram się zająć czymś,artykuły w internecie, filmiki dające mi wiedze(tak jak pańskie). Nie wiem czy jest to może usilne staranie odwrócenie uwagi od własnych problemów czy może to wszystko jest fikcją i bogatą wyobraźnia mojego mózgu,zawsze jak myślę o jakiejś mojej trudnej sytuacji to zastanawiam się ,,Może ona wcale nie jest taka trudna" bo przecież dla innej osoby ,o odmiennym wykształceniu,pochodzeniu i wychowaniu czyli jakiejkolwiek innej niż mnie samej może ten problem wydawać się łatwy lub wręcz nieistotny . Więc sama nie wiem czy jest to przereagowanie czy może faktycznie jest coś na rzeczy. Takie dość długawe moje zagmatwanie
Hmmm. Tak. Jedno i drugie. Osoby wrazliwe z niskim poczuciem wartosci moga sie latwo wkrecic. Uwaga na terapetutow swych... Na ekspertow.... m.th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Spotkałam się z "opinią " przyjaciółki, że nie jest zadowolona z związku, wręcz meczy się w nim. Jednak nie chciała z niego zrezygnować, to tylko moje domysły wynikające z rozmów z nią, ale wydaje mi się, że bała się, że nie znajdzie nic "lepszego". Że ten facet znał ją, kiedy miała najgorszy czas w życiu itp. I zastanawiam się co w takiej sytuacji powinien zrobić człowiek? Czy szukać innej "opcji" będąc z obecnym chłopakiem, żeby przekonać się, że jest w stanie znaleźć kogoś lepszego- co jest niemoralne, czy lepiej zerwać najpierw I wtedy szukac- co może ją doprowadzić do ciężkiej depresji (Bo miała już ją wczesniej I lęk przed samotnością jest ogromny)?
Ja uważam ze nie powinna szukać kogoś w trakcie, ona może się z nim meczy, ale on ja może kochac... wiec taka akcja mogłaby „obudzić” depresje w nim ;) a to przecież nie wporzadku... jeśli się z nim meczy, to powinni się rozstać, ale nie w złości.. trzeba szczerze porozmawiać i wytłumaczyć dlaczego tak się stało.. jak się czuła i jakie miała myśli ... ale tez mi się wydaje, chodź są to tylko moje domysły .. ze dziewczyna nie potrafi z tym chłopakiem rozmawiać.. mówisz ze się z nim męczy.. ale nie mówi mu co czuje.. a to ze się boi ze znów wpadnie w depresje gdy go zostawi ... to chyba większy problem.. bo najwyraźniej boi się samotności ..
Do osoby, z pytaniem co robić jak nie stać na prywatne konsultacje, a w nfz kolejki. Odstaw coś na mieście, by zamknęli Cie na obserwacje psychiatryczną. Tylko takimi zaporowomi/siłowymi metodami można coś w tym kraju uzyskać.
Hahaha, a yeeee :D podoba mi się to ;) oni kombinują, my tez kombinujmy :D A co można najlepiej odstawić? Np wejść na dach i udawać(po części) ze chce odebrać sobie życie :D odrazu na badania i odrazu rozmowa o tym, dlaczego ten świat taki okropny :) Bo wiesz, jak odwali się jakaś akcje, totalnie pokręconą, to istnieje ryzyko ze wezmą cię za świra i zamiast rozmowy z lekarzem, wsadzą do psychiatryka i nafaszerują lekami :D
Zastanawiam się czy wystarczy przeczytać kilka książek zeby gadac o depresji? Ten film to potencjalna pułapka dla osób które rzeczywiście cierpią na depresję
Czy nadmiernie skupienie na pracy i niechęć i wręcz lęk przed określeniem się w życiu aby stworzyć z kimś stały związek i nie mieć już możliwości innych czy to też depresyjne?
No i kolejne trafienie w sedno. Problemy psychiczne zamiast rozwiązywać zwykliśmy "leczyć" często żyjąc ponad stan. Pozorne placebo ,a realny problem natury psychicznej uderzy ze zdwojoną siłą. Niestety boleśnie się o tym przekonałem, gdy moja partnerka wybaczyła mi zdradę, a ja do tego wróciłem. Pewnie zostanę za chwilę zmieszany z łajnem , jednak po raz pierwszy tak na prawdę potrafiłem spojrzeć na ten problem z pewną głębią. To kobieta mojego życia bardzo ją kocham. Sam fakt ,że kolejny raz nie skreśliła mnie pokazuje ,że jest to coś niesamowitego. Sam jednak też dojrzałem. Przy pierwszej zdradzie pomyślałem ,że była to chwila słabości. Teraz wiem, że jest to moje leczenie swojego ego. W najbliższym czasie rozpoczynamy terapię, która mam nadzieje pomoże mi odzyskać równowagę i dać szczęście mojej kobiecie. Niestety , ale do pójścia do psychologa zwyczajnie trzeba dojrzeć, zauważyć sam problem. Każdy można sobie wytłumaczyć na milion sposobów, a dopiero dojrzałość pozwala poznać jego prawdziwe obliczę. :)
W mniejszych miejscowościach nie ma żadnego problemu z psychoterapią czy psychiatrą na NFZ - polecam się rozejrzeć w okolicy jak mówicie, że w większych miastach jak Warszawa jest problem. No i na NFZ psychoterapeuta nie na interesu w przeciąganiu terapii w nieskończoność - jest wręcz przeciwnie.
Mam pytanie ja mam uczucie bez silniści i mam czasami myśli że nie jestem przydatna i zrób to zabij się ale jeszcze się nie odważyłam na taki krok jestem hejtowana i naprawdę nie mam na nic siły czuję się po prostu nieprzydatna i od dwóch tygodni z nosa zamiast smarkuw leci krew błagam pomóżcie mi komentujecie co to oznacza
Zakwalifikowanie jest ważne ,bo trzeba podporządkować farmakoterapię.To są b .poważne rzeczy,a nie ludzkie wymysły.Zaburzenia lękowe to nie bajka. Relacje toksyczne zostawić.
Co do pierwszego komentarza, dlaczego tak trudno ludziom zaakceptować, że życie po prostu nie ma sensu i mają rację myśląc w te samotne weekendy, że "to wszytko po nic". Serio? Depresja, kryzys egzystencjalny? A może po prostu chwila szczerości i odarcia z iluzji?
Haha, dobra myśl ;) faktycznie ta „depresja” która mówi nam : ze to nie ma sensu, świat idzie za szybko i w złym kierunku, wszystcy są okropni, nie chce żyć bo i tak to nie ma sensu.. Jest po prostu realnym spojrzeniem, kogoś kogo nie kręci stwarzanie tej „iluzji” i życia w taki sposób jaki nakazuje nam system.. Temat do poważnej analizy! Coś w tym jest :)
Hmmm... A potem lekarze przypisują te swoje proszki i zarabiają... Fajna uwaga. Takie...hmm... przebudzenie... m.th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
DEPRESJA to ucieczka od PRESJI! ... Narzucamy sobie sami i wszyscy dookoła bycie idealnym pod każdym wzgledem i stąd umysł znajduje ucieczkę od presji właśnie depresją.
"Jak wiemy depresją brak witamin, lecz naprawdę nie ma miejsca, oficjalna medycyna stwierdza Że depresją jest silna choroba, na nią nie ma lekarstw. Jest jedno wyjście jaką jest psychoza. To brednie i pozwól, że Ci streszczę o czym mówię. Trudzę się, bo sam wiem jak bałem się to zrozumieć. Życie w nieświadomości mam za sobą, a było straszną trwogą nie rozumieć go, lecz dziś jest mi błogo. Pragniesz tworzyć, nie burzyć, uzdrawiać, a nie ranić. Dożyć chwil kiedy dłuży się dzień jak za dawnych lat"
Mam 17 l. Ja miałam zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne (czyli No jeden z rodzajów depresji) i miałam coś w stylu syndromu wyparcia. psycholog się pomylił, to nie jest depresja, wszystko tylko nie to i tak mocno cały czas się tym przekonywałam że w połowie przestałam brać leki. niestety ostatnio to wszystko wróciło, i zostało mi tylko może ze 40tabletek, I chyba wstyd mi się rodzicom przyznać co się dzieje + bardzo nie chce nikogo obciążać finansowo rodziców i kończy się wszystko tym że nie wiem co robić. _-_
Ja od ok. miesiąca mam mega doła albo jakiś kryzys :( nic mi się nie chce, cały czas myślę o swojej przyszłości i albo jestem cały dzień na wszystko zły albo siedzę w pokoju i wgl prawie nie wychodzę :/
Czy mógłby pan zrobić film na temat nadużywania substancji psychoaktywnych? Mam skończone 17 lat i mam duży problem z używkami byłem uzależniony od marihuany ale potem przerzuciłem się na alkohol. Codziennie od 1.5 roku palę papierosy. Mam cudowną dziewczynę która kocha mnie jak nikt inny na świecie ale ja nie potrafię tego docenić. Boję się że coś jest ze mną nie tak i wiem że tak jest ale nie potrafię z tym poradzić i nikt nie potrafi mi pomóc
Emilian pije praktycznie od 4 miesięcy 4-5 razy w ciągu tygodnia a wcześniej paliłem zioło (xd) przez 3 miesiące myśle ze prawie codziennie, ciagle narzekam ze się nudzę i z trudnością przychodzi mi spędzanie czasu w normalny sposób
@@rafal3912 Jeśli potrafisz wytrzymać bez picia i jesteś w stanie siłą woli odstawić koperek, to używki nie są problemem, a jedynie sposobem na poradzenie sobie z innym problemem - życiem w pojebanych czasach. Założę się, że (z lekkim zapasem) 99% ludzi musi ciągle się czymś zajmować; muszą coś oglądać, słuchać, czytać, albo jeść, palić, pić, pracować, rozmawiać. Muszą coś robić, bo nie dają rady wytrzymać z samym sobą i swoją chorą głową. Konkretniej z chorą duszą, sercem - z zawaloną śmieciami nieświadomością, która ciągle wyrzuca nieprzyjemne uczucia. Przez to ciągle jesteśmy spięci, czegoś się boimy, za czymś gonimy, nie wiemy kim tak właściwie jesteśmy i o co chodzi w tym całym życiu. Można zrobić z tym porządek, ale trzeba włożyć sporo pracy. Jak zrobisz porządek, to substancje psychoaktywne same znikną z Twojego życia. A jeśli zechcesz, to będziesz mógł je zapraszać na jakieś specjalne okazje, pod pełną kontrolą;)
ktos to oglada? czyta? mam mysli ze to towarzyszy mi od lat.. depresja. ogladajac rozne fillmy i historiami ludzi pokrywaja mi sie wielokrotnie moje rozterki, moje zachowania. niewiem co powoduje moje zle samopoczucie. mam kochajaca kobiete, dobra prace, wszystkiego przybywa. znajomi mowia "wiele osob ci zazdrosci" "tobie to juz blisko do pelni szczescia" "ale masz fajnie poukladanie". nie zebym negowal ale dlaczego to wszystko nie cieszy? dlaczego mysle by zginac w wypadku najczesciej w probie ratowania innej osoby? dlaczego w snach wielokrotnie jestem ofiara z finalem smierci?
Mam pytanko psychiatra prywatnie czy na NFZ ? I drugie czy jak będę mieć spotkanie na NFZ to jest możliwość żeby nikt z rodziny się nie dowiedział o mojej wizycie ? Pozdrawiam !
Na NFZ się zazwyczaj czeka miesiącami albo ci psycholodzy i w ogóle to nic związanego z psychologia mieć nie powinni. Prywatnie drogo, ale na pewno łatwiej trafić na kogoś fajnego. A co do rodziny by się nie dowiedzieli to zależy czy jesteś osobą pełnoletnią, czy jesteś w małżeństwie itp
no tak ale z niczergo nie wymyśliś, pieniędzy na namalujesz jak nie masz to nie masz . I mimo ze zycie od tego zależy. Ludzie nie maja pieniędzy na leczenie raka czy innych chorób. Tak tez jest z tą. A głupia bolerioza podobnie, bardzo podobnie. Pomijając fakt że trwa lata zanim się ją zdiagnozuje. Ja też mam ciężką depresje i wiem że sama z tego nie wyjde. Ale nie mam żądnych perspektyw by coś się zmieniło, no chyba że ostateczny koniec. chyba tylko to by pomogło
Po pierwsze, depresja nie jest problemem, lecz usposobieniem człowieka, a już ze psychiatrią, to nie ma to już zupełnie nic wspólnego. Ja jestem smutnym melancholikiem, a do tego jeszcze wysoko wrażliwcem i jest mi z tym baaardzo dobrze. Rozumiem, że jest nagonka na stany ludzi, którzy w życiu, czy w ciągu dnia robią sobie przerwy, zamyślają się na moment, odrywają się na moment, czy na dzień od tego, co robią, nawet od życia, wpadają w smutek, ale jest to ciągle usposobienie człowieka, które najbardziej przeszkadza tym, którzy chcieliby pozbawić człowieka tego wszystkiego, co jest dla niego naturalne, ponieważ jest on mniej wydajny, niż zastraszeni, zestresowani ludzie, których można bardziej eksploatować, a nawet wpędzić ich w „wyścig szczurów”. Zero kaski kosztem zdrowia dla psychopatycznych krwiopijców! Z nimi należy nauczyć się sobie tak radzić, aby zawsze wychodzili na idiotów w kontakcie z normalnym, żyjącym zgodnie z naturą człowiekiem szczególnie, gdy wydaje im się, że mają pełną kontrolę nad człowiekiem. A psychiatrzy i psychologowie? Dla nich też zero kaski! Niech nie wymyślają głupot. Niech raczej wezmą się za jakąś pożyteczną robotę!
No.. teraz psychologowie i większość „specjalistów” od naprawiania główki, nie maja na celu pomoc czlowiekowi .większości teraz chodzi o pieniądze.. bo tak właśnie napędzili ten świat.. tak jak napisałeś „wyścig szczurów” . Tez uważam, ze te niektóre stany, co powszechnie diagnozowane są jako „depresyjne”.. są właśnie częścią naszej osobowości.. bo ktoś może wprowadzać się w ten stan „depresji” myśląc o rzeczach na które nie ma wpływu, bo z natury jest np bardzo wrażliwy.. i dotykają go tematy jak wojna, kataklizmy, cierpienie ludzkie..czy inne podobne myśli, które mogą właśnie powodować „ogromny smutek” . Takie ciagle myślenie u kogoś może doprowadzić do samobójstwa, i wiem ze zabrzmi to okropnie, ale to świadomy wybór, niechęć do życia na świecie, w którym najprościej mowiac, nie chciał być. Mogą takie coś nazwać właśnie depresją, i przez ciagle myśli na które nie miało się wpływu, dostaje się psychotropy.. co tak na prawdę otumania czyja głowę, czyli po prostu ogłupią ... Bardzo mnie interesuje umysł ludzki i chciałabym iść w tym kierunku, nie w nazwę psychologi czy psychiatrii, po prostu, chciałabym tłumaczyć tym najbardziej zagubionym i zaślepionym, by mogli w końcu myśleć samodzielnie ;) Bo to chyba o to chodzi, kluczem do szczęścia jest znać siebie i akceptować to kim jestestesmy, jak i mieć swój rozum :) Pozdrawiam cię serdecznie! Myśle ze się ze mną zgadzasz, bo z mojej strony uważam ze z twoim tokiem myślenia, moglibyśmy się umówić na kawę, by podyskutować o takich rzeczach i przy okazji wymienić się spostrzezeniami 🤓
O depresji,pomocy osobie cierpiącej na tę,nie zawaham się użyć określenia,straszną chorobę jest coraz głośniej.I słusznie.Uwrażliwianie społeczeństwa na ten problem,jest niezwykle istotne.Jak być obok,z osobą dotkniętą depresją,jak starać się pomóc,okazywać wsparcie,zrozumienie,niekoniecznie akceptację.Bo,o ile akceptujemy chorego,o tyle sama choroba swym istnieniem w bliskim człowieku wywołuje gwałtowny sprzeciw.Czemu właśnie ktoś bliski tak cierpi,dlaczego ją/jego to przygniata.A co z osobami,które niejako współodczuwają,gdy są w relacji z kimś,kto jest w jeszcze bliższej relacji z panią D?O tym mówi,się rzadziej,a może powinno?Czyż depresja nie jest jak ospa-zaraźliwa?Gdychęć pomocy,oddania siebie,swych sił i energii choremu,zrozumienia,strąca kogoś w tę samą otchłań...Co wówczas?
A były i takie przypadki :) wszystko zależy oczywiście od osób które w tym trwają. Po pierwsze to uważam ze jeśli jakaś osoba, czy to rodzina, czy przyjaciel, widzi u drugiej osoby, niepokojące sygnały ze tak powiem.. powinna jakoś zareagować. Porozmawiać na sam początek.. bo niektóre stany depresyjne mogą być jakby „wołaniem o zrozumienie” . Nie każdy jest wylewny, nie do każdego jest łatwo dotrzeć.. wiec leżeli się nie uda, wtedy najlepiej iść do tego specjalisty. Nie koniecznie odrazu na terapie, ale najpierw udać się do psychologa :) ten już stwierdzi czy jest to stan, którego wymaga długotrwała terapia, czy wystarczy rozmowa właśnie z psychologiem ;) Kiedy dwie osoby, wzajemnie siebie w taki stan wciągną.. i nie będzie z nimi kogoś kto by mogl zareagować.. Opcji jest kilka, w zależności od stanu w jaki wpadną, jeśli to będzie silna depresja, w której myśli samobójcze przeważają nad wszystkimi.. no to stawiam na wspólne samobójstwo. Jeśli nie jest to aż tak silny stan by odebrać sobie życie, ale mino wszystko, objawem jest „niechęć do życia” mogłyby te osoby wpaść w narkotyki.. lub robić inne rzeczy, które moga już bezpowrotnie zmienić i zniszczyć życie. Ale jest tez opcja, patrząc realnie stosunkowo rzadka, taka ze pogrążą się oboje ale po jakimś czasie trwania w tym razem i dzięki jakimś czynnikom mogą z tego wyjść.. albo przynajmniej być na dobrej drodze. Ale raczej jest to możliwe, w przypadku bardzo silnych osobowości :) Mam nadzieje ze jakoś na to pytanie odpowiedziałam ;) Interesuje się tym od zawsze i w tym kierunku się rozwijam ;)
Ehh, nie do końca rozumiem to podejście że trzeba to traktować jak zagrożenie życia i wyłożyć te pieniądze. Jak się ich nie ma to się ich nie ma i nie ma jak ich wylozyc, nieważne czy to depresja czy rak
@@zuzwha W tym, że czytam dużo szybciej, dłużej film się ładuje, więcej danych zużywa, kiedy np. na komórce oglądam, bo film ma 17 minut, a połowę to czytanie wiadomości.
Może odcinek o perwersjach seksualnych? Np niektórzy ludzie mają tak, że nie potrafią odczuwać przyjemności z seksu, jeśli nikt nie zadaje im bólu. Temat raczej trudny, ale warty podjęcia
Ooo, Bardzo ciekawy temat. Dlaczego niektórzy ludzie, nie odczuwają przyjemności z seksu i czemu wcale to niektórych nie kręci . Bardzo chciałabym usłyszeć o tym na twoim kanale ;)
Nie, nie, nie. Dosyć tego. Przymykałam oko jak źle ubierałeś w słowa poważny problem. Czasem wydawałeś się lekceważący, jakbyś korzystał z realnych ludzkich tragedii na własny użytek, dla ciekawości i mam nadzieję że nie gorzej. Ale powiedzenie "może to nawet nie jest depresja" osobie, która napisała wprost że ma depresję, zupełnie mnie zraziło. Osobiście uważam, że ten konkretnie filmik nie powinien mieć miejsca. Ludzie skrócili w komentarzach swoje historie i stan zdrowia, a Ty na podstawie tych streszczeń próbujesz COŚ wyjaśnić. Tylko co? I komu? Myślę, że nawet Ty tego nie wiesz. Sranie w banie. Mam tylko nadzieję, że żadna z osób, które posłużyły Ci w tym filmiku za obiekty badań nie weźmie na poważnie tego co powiedziałeś.
pomoc psychologa w Polsce leży, świadomość ludzi też
Chodziłem do psychologa ponoc najlepszego w moim miescie. Chuj to daje, zadnej poprawy, moze ci beda jakies rezultaty ale musisz chciec sie zmienic. Osobiscie uwazam ze najlepszym lekarstwem na psychike jest muzyka. Nie raz ratowała komuś życie
Son Go tak, trzeba chcieć sie zmienic
@@songo4045 W żebyś wiedział. Gdyby nie kilku artystów, prawdopodobnie byłbym dziś 2 m pod ziemią.
@@zordonwielki9044 ja też, pewnie wielu z nas. To pokazuje dramatyke dzisiejszych czasów.
Prawda, niestety to prawda 😐
Niestety dzisiaj "łatka" depresji jest źle kojarzona i od razu przypisuje się takim ludziom wyolbrzymianie. Skoro masz siłę wstać do roboty i tylko snujesz sie jak cień, unikając spotkań z ludźmi, wydaje ci sie że nie masz "prawa" określa swojego stanu jako depresji. Mnie to np ciagle odwodzi od pójścia do psychologa, ponieważ chyba boję sie usłyszeć, że takie stany miną mi, bo chociażby jestem młodą osobą na takim rozgałęzieniu życiowym (dopiero zaczęłam studia, pierwsze kroki w stronę dorosłości) i ogólnie inny mają gorzej. Fakt, nigdy jeszcze tego nie usłyszałam, ale gdy tylko zaczynam ten temat z bliskimi zaczyna sie przekrzykiwanie i licytowanie kto tu ma najgorzej i kto rzeczywiście zasługuje na miano osoby chorej na depresję...
Sama zwróciłaś uwagę, że jeszcze nigdy tego nie usłyszałaś. Warto się przełamać i pójść wbrew lękom, bo konsekwencje nie pójścia mogą być przerażająco okropne, a konsekwencje pójścia zbawienne.
Ja poszłam w zeszłym roku do terapeuty z przypadku i po opisaniu moich objawów usłyszałam "jaka depresja? Przecież chodzi pani do pracy". To była moja ostatnia wizyta w tamtym miejscu. Zdecydowałam się na wizytę u psychiatry. Pani dr wysłuchała mnie, zaproponowała mi leki i podała namiary na kliku terapeutów. Nie wspomniała, że mam depresję, jednak patrząc wstecz wiem, że bez względu na jednostkę chorobową, potrzebowałam farmakoterapii oraz psychoterapii. Leków już nie biorę (system nerwowy ukojony), na terapię uczęszczam (prywatnie - wiem, mam finansowe szczęście).
@@przemysawpiotrowski6213 prawda
Niestety na różnych ludzi trafiamy w życiu. Moja wizyta u jednego psychologa skończyła się szybko- "Pani nie ma depresji. Osoby z depresją nie malują rzęs"- taki tekst usłyszałam, a to że byłam na skraju opuszczenia świata, to dla niej nie był argument. Na szczęście psychiatra był bardziej pomocny, ale zraziłam się do psychologów i mam opór, by się udać do kolejnego na terapię.
@@kjewonphilgyongdzip z terapeutą jak z drugą połówką lub przyjacielem - nie każdy się nadaje ;) próbuj dalej! Ja jestem przykładem, że można znaleźć dobrego specjalistę.
Ale Ty nas rozpieszczasz ilością filmów ostatnio :))
Bo brakuje mu kaski i dlatego szuka u ludzi w ich normalnych stanach i zachowaniach nienormalności. Może ktoś przyjdzie do niego po poradę? :)))
Marek K Iwanowicz XDDDDDD
@@KiM-vr1fj słabo
@@KiM-vr1fj Nie chwaliłeś się, Panie wrażliwy, uszczypliwy Marku, że jesteś księgowym Absurdalnego :) Jeśli bym potrzebował porady, to w sumie mógłbym pomyśleć czy by się do niego zgłosić. Niech sobie zarabia nawet miliony, nie widzę w tym nic złego.
Marek K Iwanowicz ja bym Twoje materiały obejrzał z chęcią, wrzuć coś jak skończysz już z pisaniem bóldupiących komentarzy 🥳
Totalny lęk przed wszystkim. nawet najprostsza decyzja powoduje lęk
Hej, polecam nasz krótki metraz od depresji do OCD.
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Lek. Tozsamosc. Poczicie wartosci. Demoniczne mysli? Zla terapia?
Polecam nasz krotki metraz w tym temacie.
m.th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Wielu, wielu tragedii można byłoby uniknąć gdyby ludzie dookoła okazywali sobie więcej serdeczności, odnosili się do siebie z szacunkiem, żeby interesował ich los innych ludzi. Kiedy zauważmy, że świat nie jest taki jak wydawało nam się kiedy byliśmy dziećmi, wpadamy w różne stany, po rezygnację. Niektórzy są na to przygotowani, inni nie i ich dusza cierpi. Energia miłości uleczy każdy ból ♥️🙏
W tym temacie depresja _ OCD, poecam nasz krótki metraż.
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
@@maciej5578 dobreto 😉
Dziękuję. :) Własciwie tak jak mówisz... Większosc chorób psychicznych, zaczyna się od braku miłosci - czasu, zrozumienia,,,, a nasza osobowość kształtuje się już w dziecinstwie... I niestety, potem kolejne lata życia ludzie muszą poświęcić, na to, by pokochać na nowo siebie. Zrozumieć siebie. W tym swoej emocje, pragnienia, swój stłamszony gniew.... Hejka :)
@@maciej5578 prawda👌😉 po przeczytaniu kilku publikacji i poradników...można powiedzieć, że traumy rodzinne przekazywane nowym pokoleniom + religia+ historia wojenna RP dają o sobie znać z wzmożoną siłą naszemu nowoczesnemu pokoleniu. Zrozumienie tego i patrzenie na to jak na zjawisko udało mi się "nie przeżywać tego wszystkiego za bardzo". Teraz spędzam więcej czasu samotnie w lesie otaczam się zwierzętami i pomagam innym jeśli tego sobie życzą. Myślę, że warto dojść do tego punktu żeby żyło się lepiej 💌 pozdrawiam ☀️ życzę słońca 😊
@@maciej5578 Pp111
Ja myślę że gdyby wielu ludzi nie miało w swym otoczeniu osòb toksycznych to dylemat odnośnie depresji przestałby istnieć
Dokładnie
Mentalna toksyczność to większa zaraza niż koronawirus, grypa, malaria, hiv, aids i odra razem wzięte.
Gorzej jeżeli wszyscy w niektórych sytuacjach i dla niektórych ludzi bywamy trochę "toksyczni" ;) Oczywiście, nie ma co sprowadzać tego do absurdu i są lepsze i gorsze postawy, niemniej toksyczni ludzie to zazwyczaj nie jacyś, rzadko napotykani "psychopaci", to często bardzo normalne, przeciętne osoby.
Arkadiusz, skąd wiesz, że ta osoba - wg Ciebie toksyczna - też nie ma depresji? Każdy, kogo spotykamy na swojej drodze ma swoje problemy, skrzywienia i nie jest stworzony tylko dla sprawiania nam komfortu psychicznego.
Każdy z nas może zachować się toksycznie, często nieświadomie.
@@alexx_9955 Ja się jeszcze wtrącę na chwileczkę i powiem, że jesteśmy stworzeni właśnie po to, żeby się wzajemnie kochać. Tego uczył np. Jezus, i bardzo dobrze chłop gadał. Jeśli ktoś nam szkodzi, to znaczy że jest chory i potrzebuje lekarstwa.
8:10 Mi się poszczęściło. Poszłam do lekarza prywatne, zapłaciłam 200zl za wizytę ale Pan Doktor po wysłuchaniu mojej historii i stwierdzeniu że dziwi się że przyszlam tak późno wpisał mnie na listę swoich stałych pacjentów na NFZ. Ciesze się i jestem bardzo wdzięczna temu Doktorowi.
Oj. Z Doktorami to roznie bywa. Polecam nasz krotki metraz w tym temacie.
m.th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
I teraz jesteś w historii na zawsze że do niego chodziłaś. Jeśli masz pracę albo będziesz się starała o pracę w której wymagana jest czysta psychologiczna historia, to jej nie dostaniesz zwolnią cię, lub nie dostaniesz na coś pozwolenia
@@MarcinKowalczyk-l8w Jestem z wykształcenia i zawodu grafikiem, więc nie ma znaczenia w moim zawodzie czy i jak sie leczyłam :).
Ojej, nie spodziewałam się odpowiedzi, a tym bardziej na filmie! Bardzo mi miło, dziękuję za poruszenie tego tematu :)
No widzisz jak fajnie jest na kanale u Pana Łukasza :)
Bardzo mało jest psychologów, psychiatrow, którzy naprawdę są w stanie pomóc...
A świadomość ludzi jest bardzo mała..
Niektórzy myślą że depresja to wymysl..
Hm...Zgoda.
Polecam masz krotki metraz. Depresja, Ocd, Lekarze....
m.th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Widać, że się wczułeś przy robieniu zdjęcia do miniaturki. Normalnie aż chce się pogłaskać i powiedzieć "nie smutaj, będzie dobrze".
Cieszę się , że trafilam na Pana kanał , pozdrawiam
Wreszcie jakiś kanał o wiedzy o nas samych. Też nagrałem jeden odc. amatorski o sprawach ludzkich .
B. Dziękujemy za dzisiejszy materiał i prosimy o podobny ale nt nerwicy natręctw vel OCD.. czy o nerwicy w ogóle. Temat jak że bardzo na czasie.. Obok depresji oczywiście 😔
Ocd. Tutaj. Polecam.masz krotki metraz. W tym dziiwnym czasie..... 🤔
m.th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Dziękuję za to że dzielisz się swoją wiedzą ❤😘🎈
Czy mógłbyś nagrać coś o syndromie grzecznej dziewczynki/ chłopca ... ?
Uwielbiam pana filmy, psychologia i zagadnienia z nią związane zawsze mnie jakoś ciekawiły, a na pana kanale znalazłem wiele ciekawych aspektów wytłumaczonych w 'ludzki' sposób dla przeciętnego odbiorcy :). Dzięki pańskim materiałom przybliżyłem sobie bardziej zagadnienia psychologii oraz znalazłem odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. oby tak dalej!!
ps. przyjemnie by się słuchało również podcastu w takiej tematyce 😊
A mi właśnie po zdiagnozowaniu depresji bardzo ulżyło. Już od wielu lat zdarzało mi się miewać epizody, nazwijmy to, głębokiego smutku, często połączonego z natrętnymi wręcz myślami rezygnacyjnymi. Ale tak się złożyło, że jestem też całe życie, okropnym smieszkiem i prowadzę całkiem aktywny, a może lepszym określeniem byłoby "przygodowy" tryb życia. Stąd też mój stan nie pasował do standardowego obrazu depresji. Bardzo długo zwlekałam z terapią, zdecydowałam się za namową brata, w momencie, powiedziałabym krytycznym. Trafiłam do cudownego terapeuty. Diagnoza pokazala mi, że mój stan nie był wynikiem słabości a choroby, przez co ja sama troszkę lepiej się sobą zaopiekowałam.
Nadal jest mi głupio kiedy niektórzy odkrywają, że jestem na lekach. Wyobrażam sobie jak myślą "po co jej leki? Może od nich jest taka turbo śmieszna"
A ja się chwalę swoim stanem. :-)
@@herminax2145 w takim razie nie sadze zebys go zaznala.
@@herminax2145 lansowanie się depresją? Tego jeszcze nie było
@@guesswhosback1989 Bardzo się mylisz.
@@dalekoodkompa Nie lansowanie, lecz brak wstydu. Dlaczego miałabym wstydzić się tego, że choruję?
Moja rodzina uważa choroby psychiczne za klęskę człowieka, objaw jego słabości, coś niedopuszczalnego. Jak rodzice zaczęli czytać, że depresja to choroba mojego pokolenia, mówili do mnie, że chociaż ja jestem "normalna", a nie płatkiem śniegu.
Dlatego kryłam się z własną chorobą psychiczną 3 lata. Czułam ogromny wstyd, że zachorowałam i przeszukiwałam internet jak na własną rękę się jej pozbyć. Przez ten czas zdążyła się rozwinąć, aż przestałam sobie z nią radzić, miałam myśli samobójcze. Zagrożenia w liceum z przedmiotów, nawet z rozszerzeń. Nie byłam w stanie się uczyć. Więc powiedziałam wszystko rodzicom.
Z początku nie mogli uwierzyć, bo kryłam się po mistrzowsku przez te wszystkie lata. Potem mama (m in pedagożka) wyklinała, że nie widzi bym miała depresję (tą chorobę u siebie podejrzewałam).
Całe leczenie oraz wizyty musiałam załatwiać sama, jako "dowód dojrzałości", co zwiększyło u mnie ilość przeżytych ataków paniki. Byłam przez rodziców piętnowana, jak mogłam "dopuścić do zachorowania"... Drugą trudnością w leczeniu był ich stosunek do psychiatry - mama nie wierzyła w leki, była pewna, że jedynie spustoszą organizm, a wyleczyć się mogę tylko psychoterapią.
Wykryto u mnie dystymię (lżejszą, przewlekłą depresję). Gdy rodzicom to powiedziałam, mama śmiała mi wygarnąć, że miała rację (że to nie depresja). Przez to bardziej bagatelizowali mój stan.
Aktualnie całe swoje leczenie pozostawiam dla siebie. Rodzice chcieli zrozumieć chorobę, ale nie potrafią, dlatego odcięłam ich od tego tematu. Nie wiedzą co przyjmuję, kiedy czuję się źle przez chorobę, o czym rozmawiam ze specjalistami.
To najlepsza droga jaką mogłam wybrać.
Cześć. Polecam nasz film.
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Bardzo interesujący filmik, sporo się dowiedziałam. Niestety posiadam depresję od wielu lat, tzn. Od gimnazjum choć zaczątki były w podstawówce. Teraz mam 27 lat. Najsmutniejsze jest to że chyba nigdy z niej nie wyjdę tak jak chciałabym, walczę i działam ale niestety doszłam do punktu gdzie nawet terapie i leki są bezcelowym działaniem bo nie dają wiele.
Zaakceptowałam depresję bo musiałam, uczę się z nią żyć. Jednak bardzo czuję się zawiedziona nawet nie wiem przez kogo może przez wszystkich, po prostu szkoda że już nigdy nie poczuje się tak normalnie i dobrze jak to było w dzieciństwie zanim uświadomiłam sobie cokolwiek.
Czasami mam taki stan że wszystko już nie ma celu, sensu to jest tragiczne odczucie. Bardzo tego nienawidzę, ciężkie to i nie do końca wiem czemu się pojawia. Jednocześnie wiem czemu mogłoby ale świadomość i przepracowanie problemów nic nie dały.
Dzięki ciężkiej pracy z psychiką mam nie raz miłe dni, wesołe wtedy jest po prostu okej acz nadal nie tak jak chciałoby się mimo to doceniam to co osiągnęłam.
Przeważnie czuję się nijak, hmm dziwnie, obco, neutralnie czasem wplata się że mówię że jest spoko to wtedy gdy się czymś zajmuje. Faktycznie gdy się czymś zajmuje jest spoko bo nie uruchamiam "myślotoku".
Wypracowałam też mechanizm że umiem być sama ze sobą i lubię to przeważnie. Być samemu a być samemu ze sobą to dwie różne kwestie.
I ciekawostka, jedynie w szkole na lekcjach kiedyś czułam "odczucie znudzenia" gdy szkoły się skończyły nie odczulam już tego w ogóle bo ja nie umiem się nudzić.
Jednak w ostatnim roku czuję coś nowego w tej kwesti. Czuję znudzenie i przytłoczenie gdy myślę ile jeszcze będę żyć w takim stanie i tylko w ten sposób potrafię czuć nudę. A życie naprawdę mam umiarkowanie ciekawe wg. Mnie, mimo depresji bo nie jest jednostajne. Mnóstwo w nim emocji, tylko kwestia przyszłości jest nudna bo nawet teraz zaczynam czuć się znudzona czuciem tego samego smutku ponownie i ponownie.
Możliwe że nie każdy pojmie co chce przekazać ale to jest okej
I oczywiście świetny kanał, lubię taka wiedzę:)
Cześć, pozdrawiam i poelcam nasz film, od depresji do OCD.
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Ostatnio dyskutowałam z koleżanką na temat depresji i ona stwierdziła, że depresja sama minąć nie może (ja uważałam, że w pojedynczych przypadkach pewnie się to zdarza, ale bardzo rzadko), a jak mija to jest to chandra a nie depresja. Tylko jak tak ma się "chandrę" i samo minie, to po co zawracać głowę lekarzowi i jak to rozpoznać?
Miałam taki epizod swojego czasu, kiedy wszystko było bez sensu itd. Minęło, ale chętnie bym sprawdziła, czy ze mną wszystko ok (generalnie nie umiem utrzymywać znajomości i mam parę swoich dziwactw), ale póki mi jest z tym dobrze, to szkoda mi zawracania głowy komuś, kto może akurat pomoże osobie, która tego potrzebuje :)
Na koniec, moim zdaniem, jeden z gorszych tekstów, które można usłyszeć, gdy własne życie wydaje się być kulą u nogi swojej i innych: "Przez ciebie dostaję depresji".
W tym temacie polecam nasz film.
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Ja od mniej więcej zeszłego roku straciłam kilku niegdyś bliskich mi znajomych, a że mieszkam w małej miejscowości to było jak oddzielenie się od większości rówieśników. od około tego czasu zaczełam wyobrażać sobie właśnie jakieś zmyślone światy, było to tak że np. zamyślona patrzyłam się w szybę autobusu jadąc do szkoły i w tym czasię oglądała kreskówkę nad którą mam kontrolę. Potem zaczełam miewać doła raz na jakiś czas, który trwał od jednego dnia nawet do dwóch tygodni. Często zaczynał się nad nadmiernym rozmyślaniem i czymś co nazywałam "stanem lękowym" choć nim raczej nie był, ale polegał na tym że unikałam ludzi bo bałam się tego co o mnie myślą i że mnie obgadują. Towarzyszyło temu moje wymyślanie. czasami nawet zaczynałam się zastanawiać dlaczego nie może być jak w tych "krainach" i co jeżeli jest to możliwe... A potem zdawałam sobie sprawę o jakich głupotach myślę. I tak w kółko raz na jakiś czas. A pomimo tego że są wakacje cały czas rozmyślam i boje się powrotu do szkoły bo boje się że nie zdam a to jedyne na czym mi zależy a jak mam sobie poradzić skoro nie znam podstaw programu i nawet nie przypominam sobie lekcji z nich😔. Jak nie zdam stracę jedynych znajomych którym ufam. Niby mogłabym się tych podstaw nauczyć ale jest tego już tak wiele że sama nie wiem co mam konkretnie robić. A kiedy tylko myślę o powiedzeniu komuś o moich dziwnych pseudo problemach zdaję sobie sprawę jak dziwnie to wszystko brzmi i z góry wiem że dostanę odpowiedź coś w stylu:mam taka nie być, wsiąść się w garść,głowa do góry,uśmiechnij się (Sory za ortografię i interfunkcje )
Pozdrawiam, poelcam też.
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
@@maciej5578 łał... czasami sama jestem zaskoczona tym co pisałam kiedyś w internecie. w każdym razie te obiawy które opisywałam rok temu ustały a przynajmniej bardzo osłabły... od korona ferii nie miałam żadnych większych problemów z mieszającą się żeczywistością czy coś... 😅 chyba musiałam po prostu odpocząć psychicznie od ludzi i szkoły...🤷♀️ to było serio dziwne...
A co do tego filmiku. Jest ciekawy ale depresji to ja nie mam i znam osobę z zaburzeniami kompulsywno opsesyjnymi i w sumie to nawet nie ma co mnie do niej porównywać... :v
Cieszy to jak ten kanał się rozrósł, tym bardziej jak pamiętam kiedy miałes tysiąc subow
łapka w górę za częstotliwość filmików :D
mógłbyś poruszyć temat depresji wysoce funkcjonalnej? ciekawił mnie jej temat, bo z jednej strony człowiek stara się wszystko trzymać w ryzach, na swoim miejscu, chodzi na pozór uśmiechnięty, a jednak czuje się, że coś jest nie tak
Są znane przypadki komików, wiecznie uśmiechniętych, a okazuje się potem, że popełniają samobójstwo, albo że ich życie to życie samotnika...
Masa ludzi przywdziewa maski. Potem dochodzi do tragedii i z reguły całe otoczenie jest w szoku. Bo "wydawało się" że był uśmiechnięty czy spokojny.
@@jackblock7451 Mnie niektórzy nazywają w pracy Smiley bo taka jestem uśmiechnięta. A ja czuję się paskudnie, coraz gorzej.
Polecam nasz krótki metraz w tym temacie.
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
To, co mówisz o pewnym wycieńczeniu organizmu po ekstremalnym stresie (u mnie to samo, co u kolegi z komentarza), sprawdziło się też u mnie. Miałam zdiagnozowaną depresję, ale bardziej mój psychol(-og :D) nazywał to załamaniem nerwowym, tak było mi łatwiej. Jednocześnie zgadza się też to, co mówisz później, że ciężko jest w pewnym stopniu "żyć normalnie". W dużym stopniu zależy to też od osobowości, wcześniejszych doświadczeń. Ja aktualnie jestem zdrowym, szczęśliwym człowiekiem, natomiast "filtr przewartościowania" jest nie do pozbycia się. Chciałabym się kiedyś obudzić i nie mieć tego filtru, tej zmiany, którą czuję. Wiem doskonale, że mam prawo się tak czuć, mam prawo nie uznawać narzucanych zewnętrznie powinności (i zresztą nie musi być to wcale efekt skrajnie trudnych doświadczeń), ale często też czuję się zwyczajnie jak idiotka, konfrontując z kimś swoje uczucia. Znacie to uczucie przeczytania książki bądź jakiegoś doświadczenia w życiu, które dało Wam coś takiego wow, nie tylko szersze przemyślenia, ale jakąś taką zmianę w życiu? To dla mnie było to jak uderzenie cegłą w głowę, mimo że nigdy nie byłam osobą z jakiejś skrajności, raczej zawsze ceniłam w sobie te dobre cechy. Nie czuję się wcale bogatsza o jakieś doświadczenia, mądrzejsza. Podziwiam ludzi, którzy po czymś takim mają siłę i taką pewność siebie do mówienia innym, jak to jest i jak to się powinno robić. Może ten post wydaje się być pisany przez smutną osobę, ale tak nie jest, naprawdę od wielu miesięcy czuję taki spokój i szczęście, chociaż to fakt - jestem zdecydowanie bardziej wycofana.
Hej, pozdrawiam i polecam od depresji do OCD.
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Trafiona diagnoza i co za tym idzie odpowiednie nazwanie choroby ma bardzo duże znaczenie. Jest niestety część osób, która jest w stanie zainteresować się z troską chorym bliskim dopiero wtedy kiedy lekarz czarno na białym napisze, że to co się dzieje jest np. depresją. Bardzo często objawy tej choroby są przez bliskich traktowane jako tzw. gorsze dni, humor zależny od zmian pogody, albo i o zgrozo - objaw lenistwa i poprzewracania się w głowie... Są po prostu osoby, które muszą to mieć napisane aby uwierzyły.
Rzeczywiście zgodzę się, że diagnoza ma duże znaczenie dla środowiska, np. bliskich
@@CzowiekAbsurdalny mam pytanie ...czy można prosić o kontakt przez.maila ??? kuliszwiktoria@gmail.com
Diagnoza? A moze diagnoza to Przeszkoda? Zawierzenie Autorytetowi w dzisiejszych czasach to sprawa mooocno dyskusyjna. Polecam nasz krotki metraz w tym temacie.
m.th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Słuchałam z wielkim zainteresowaniem 😊 Chciałam prosić by wypowiedział się Pan o chorobie afejtywnej jednobiegunowej i dwubiegunowej. Jak rozpoznać, jak się leczy, skąd się mogła wziąć itd.
Możliwe, że się mylę, ale sądzę, że część osób chce "nazwy swojej przypadłości", poszukuje jej, z tego względu, że uzyskując informacje, jest w stanie (a przynajmniej taką ma nadzieję) obrać jakiś kierunek, aby nad tym (sobą) pracować, coś z tym robić. Daje to jakiekolwiek pole manewru, jakikolwiek start, nadzieję na zmianę, ew. złudzenie.
Nazwany potwór staje się trochę mniej straszny
Miałam depresję dość długo, pewnie dalej ją mam, bo się nie leczyłam. Straciłam pracę bo nie wstawałam z łóżka wogóle. Teraz trochę się w kimś zauroczyłam, ale coś pójdzie nie tak to wiem, że znów będzie bardzo źle. Miewałam juz myśli samobójcze tak z nikąd. Teraz tego gościa poznałam, bo się zmuszałam do kontaktu z ludzmi. Schudłam też straszliwie, bo nie miałam apetytu i wstręt do jedzenia. Nie leczyłam się też, bo nie miałam pieniędzy. Byłam u psychiatry po leki, nie chciał mi przypisać. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek poszła do psychoterapeuty, bo nie mam ochoty po tym doświadczeniu. Wszyscy mają Cię w d****, to są fakty. Pozdrawiam.
Niestety ludzie bywają okrutni :( ale warto spróbować, na świecie są jeszcze lekarze i psychoterapeuci z powołania, którzy mają w sobie szczerą chęć pomocy innym. Wiem, że walczysz, proszę nie poddawaj się. Serdecznie pozdrawiam, trzymaj się
O tym polecam nasz film, pozdrawiam.
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Nawiązując do komentarza o kosztach terapii, zdecydowanie nie polecam zdawania się na NFZ. Miałam to "szczęście?" dostać się na NFZ na terapię i szczerze mówiąc na spotkaniu z tą panią czułam się jak bym była u niezbyt lubianej koleżanki, żeby się wypłakać i wyżalić. Przez pół roku spotkani, pani nie zrobiła mi żadnego testu, nie zadała ćwiczenia, nie mówiąc o nawiązaniu relacji. Skarżyłam się na swoje odczucia, parce znajomych, a gdy w końcu zapytała czy zrobi mi jakieś ćwiczenia, czy cokolwiek, w końcu to ona jest lekarzem, usłyszałam, że nie jest lekarzem i że mam za duże oczekiwania.
Dla porównania gdy poszłam do psychoterapeuty prywatnie po pierwszym spotkaniu dostał do wypełniania test/ kwestionariusz. Na jego podstawie dostałam informację z jakimi schematami mam problem i nad czym będziemy pracować. Dostałam też propozycję terapii behawioralno-poznawczej.
Rożnica w podejściu ogromna. Może wtedy po prostu źle trafiłam, ale miałam wrażenie że pani się nie chce, w końcu po co płaci jej państwo czy pacjent jest zadowolony czy nie - przyjdzie następny.
Fakt jest to drogie, ale nie żałuję żadnej wydanej złotówki do tej pory i w przyszłości na obecną terapię i spotkania z psychoterapeutką.
Mam nadzieję że mój przypadek nie zniechęci nikogo do szukania, ale pomoże wybrać dla siebie to co mu posłuży.
Pozdrawiam i dziękuję za odcinek.
Tez miałam kiedyś spotkania z psychologiem przez NFZ i nie polecam. 45min sesja a baba gapila się non stop w zegar na ścianie co powodowało uczucie że jest ona zupełnie mną nie zainteresowana. Taki kraj, za darmo zazwyczaj jest najgorsza jakość usług. Za pieniądze każdy się będzie starał bardziej
Spodobało mi się, żeby nie szukać na siłę konkretnej diagnozy choroby, a rozwiązywać swoje objawy (problem rozumiany jako sprawa do załatwienia). Mam jednak małe zastrzeżenia ;-) Kwestia pierwsza: przyznanie się przed sobą 'jeju, może to zwyczajnie depresja, a nie nieuleczalna niepełnosprawność twojego mózgu' bardzo mi pomogło. Właśnie przez to, że nawet sama byłam w gronie osób, które depresję miały za wymyślanie sobie problemów. Zawsze myślałam, że wymyślam sobie problemy. Powiedzenie sobie tego, że to choroba, uleczalna (ba, i świadomość że nie jestem z tym problemem sama!) dało pewną ulgę.
Objawy depresji traktowałam jako problem = sprawa do załatwienia. I znów zastrzeżenie: można zlikwidować objawy choroby psychicznej i pomoże to na pewien czas, ale potem odezwą się przyczyny: depresja zaczyna się gdzieś w środku, nawet można nie być świadomym, co 'nie pasuje' mojej duszy, dlaczego jest zawsze przygnębiona i nie umie odpoczywać. I znów: znalazłam w necie opisy przyczyn, tylko hipotetyczne, ale wydawały mi się trafne (po prostu wyłapałam ciąg przyczynowo-skutkowy: jak u mnie konkretnie ta przyczyna wpływała wcześniej na moje zachowania - objawy), próbowałam je likwidować. Znów pomogło tylko na jakiś czas. Nie mam zdiagnozowanej depresji - nadal nie odważyłam się pójść do terapeuty (dziękuję Ci za ten wątek o odwlekaniu...)
Poelcam więc.
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Jak ktoś straci pracę często nie ma pieniędzy na przeżycie, nie stać go na terapię a nawet na leki. Mój kuzyn musiał czekać na wizytę do psychiatry kilka miesięcy, niestety nie uzyskał pomocy i popełnił samobójstwo. 😢
Mój kraj, taki piękny... Ja pie***le.
@@_Emilian_ Niestety to jeden z wielu przypadków w Polsce, że z powodu długich kolejek do psychiatrów wielu szczególnie młodych ludzi popełnia samobójstwa. Druga sprawa psychiatra w przychodni ma niewiele czasu na pacjenta, często zaleca terapię nieodpowiednią przy depresji i skutki takiej terapii mogą być tragiczne. Polecam książki Tomasza Witkowskiego, który od wielu lat bierze pod lupę psychologię.
@@sceptykwielokrotny Niestety bardzo często psychiatra nie potrafi odróżnić depresji od melancholii czyli smutku związanego z przejściowym pogorszeniem nastroju, spowodowanymi różnymi sytuacjami. Gdy nie potrafimy pomóc sobie sami, zrozumieć, że nic nie trwa wiecznie i smutek przeminie, wtedy potrzebna jest odpowiednia terapia. Psychiatra przypisuje antydepresanty, które uzależniają a firmy farmaceutyczne zarabiają. Oczywiście przy prawdziwej depresji leki przeciwdepresyjne mogą pomóc.
Dokładnie tak...
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Uprzejmie proszę o odcinek dotyczący schizoidii :3
Nie wiem co się dzieje. Kiedy byłam w starej szkole wydawalo mi się, że to przez brak akceptacji u niektórych, było mi źle, nawet bardzo. Zawsze gdy kladlam się spać zaczynałam płakać. Nie miałam jakiejkolwiek ochoty pojscia do tamtej szkoly. Przyszly wakacje i zmiana szkoly, poniewaz pewnien okres się zakończył. StwierdzIłam, ze zacznę od nowa. Od takiego swiezego startu. Wydawało mi się, ze to wszystko przez stare srodowisko. Miewalam wtedy okropne mysli, nawet i te samobójcze, uciekalam od problemow i polubilam moja samotnosc. Poszlam do nowej szkoły. Zaczelam z usmiechem na twarzy, nadmiernym optymizmem, kolorowym strojem codziennie, po prostu zawsze swoja pozytywna wersja. Bylo świetnie. Uwielbialam tam chodzić. Pozniej niestety znalazly się osoby, raczej typy czarnych motyli dołujacych innych, zaczeli tlamsic moja pewnosc siebie i radosc. Przestawalam byc tak wesola. Zaczynalam wiecej myslec. Pozniej myślałam, ze juz mi przeszło i znowu jest dobrze. Teraz tam wrocilam. W wakacje juz nie plakalam z powodu rowiesnikow tylko rodziny. Teraz juz nawet nie wiem czemu płacze, ale nie podoba mi się to. Zmienilam styl.ubierania.Juz nie gustuje w kolorach, przygaslam. Czuje, ze pochlania mnie czerń, jakas odchlan. Gubię się. Nie wiem co mi jest. Nigdy nie nazywalam żadnego z moich doznan, cierpien choroba. Wszytsko wypieralam. Nie dzielilam się uczuciami. Teraz tym bardziej się nie dzielę. Ukrywam smutek i.płacz. Ale to.nie działa. Czuje ze wpadlam w wir i nie mogę pozbyc się doła, ciągle płacze, teraz juz bez powodu. Potrafię się śmiać i uśmiechać, czeroac jakąś radosc, ale czuje ze jest jej coraz mniej. Dlatego, ze się odość czesto smialam ze znajomymi wydawalo mi się ze cos sobie wmawiam, ale skoro to nie przechodzi, to co jest tak naprawdę grane? Dobrze, ze stałą radość czerpie chociaz z widoku mojego.psa. Inaczej chyba zostalabym pochlonieta całkowicie w rozpaczy.
Mam siostrę 45 lat chora na schizofrenie i męża 25 też na schizofrenie. Nie twierdzę, że ja masz, ale wizyta u do brego podkreślam dobrego psychiatry być może pomoże identyfikować proplem i sobie z nim poradzić. Niedobór hormonów tarczycy powoduje niemalże identyczne objawy jak depresja. Dowiedzialam się tego od psychiatry gdy na Sor w szpitalu po 12 h drgawek nie wiezeili co mi jest, zawieźli mnie do psychiatry, a miałam już wyniki tarczycowe. Mimo ogromu problemów potrafię się cieszyć zapłaconym rachunkiem za prąd. Coś jest nie tak i sama sobie z tym nie poradzisz. Poproś o pomoc dobrego psychologa lub psychiatrę, prywatnie u dobrego. Szkoda mi ciebie bo widziałam u siostry i męża czy jest cierpienie psychiczne, ktoś kto tego nie doświadczył nie wie. Ja obcowałam z tym od liceum obserwując i pomagając siostrze. Jej męki psychiczne przeżywałam jak swoje. Poproś o pomoc a życie przestanie być udręką. Trzymam za ciebie kciuki
Powodem chęci nazwania swojego stanu, np. czy jest to depresja czy nie, może być pewna ulga. Dzięki sklasyfikowaniu choroby niejako uzyskujesz pozwolenie od siebie samego do pójścia na terapię, w której wcześniej nie mogłeś uczestniczyć, bo jesteś "zdrowy". Możesz powiedzieć o tym rodzicom, a oni nie mają argumentu typu: weź się w garść, a nie się użalasz nad sobą. Sam miałem okres, gdy "chciałem" mieć depresję, aby móc w końcu powiedzieć o swoich problemach, wyżalić się komuś, kto w pełni nas zrozumie i wskaże drogę, którą powinniśmy podążyć. Otrzymanie iskierki nadziei w tym trudnym okresie. Nie chodziło o posiadanie choroby, ale o uzyskanie pomocy i możliwość wyjaśnienia swoich dolegliwości.
Podoba mi sie ten komemtarz. Fakt. To.yez wygodne ale uważam ze nieraz wołanie o pomoc. Zreszta, ilu ludzi tyle "depresji"...
m.th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
7:31
Na Śląsku na psychiatrę na NFZ czekałam dwa miesiące, a potem, gdy dostałam skierowanie, miesiąc na rozpoczęcie psychoterapii w wymiarze jednej godziny tygodniowo, w międzyczasie zmienił się ośrodek, do którego chodziłam, bo NFZ rozwiązał umowę z tym pierwszym ośrodkiem, miesiąc przerwy może miałam, zanim poszłam do drugiego ośrodka, do tej samej terapeutki, też na NFZ. Gdy już byłam po roku ponad terapii indywidualnej i przyszedł czas, że zaczęłam potrzebować grupowej, z tygodnia na tydzień zmieniłam formę. Może ze dwa razy poszłam prywatnie do psychiatry po receptę, bo jestem zapominalska i jakoś tak magicznie mi się tabsy w blistrze kończyły xd jeśli gdzieś pracują ludzie, którzy serio dbają o pacjentów, to ogarną temat, mimo wybrakowania systemu.
Pozdrawiam i poelcam .
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Mimo, że temat niemiły milo Pana słuchać
Witam serdecznie, dziękuję za Pana twórczość, z przyjemnością oglądam ten kanał.
Chcę się odnieść do komentarza osoby, która po wyleczeniu raka dostała depresji. Dosłownie wczoraj oglądałem wypowiedź neurobiolożki Sandrine Thuret na ten temat. Opowiada o rozmowie, w której jej znajomy, onkolog, jest zafrasowany faktem, że jego pacjenci po pełnym wyleczeniu raka mają później depresję.
Dr Sandrine wcale nie była tym faktem zdziwiona - wyjaśniła mu, że leki były tak mocne, że powstrzymały rozwój nowych komórek neuronowych w mózgu (tak, wytwarzają się, norma zdrowego człowieka to około 700 dziennie w hipokampie) i wynik tego to stany depresyjne. Oczywiście powodów może być multum, chociaż ten jest moim zdaniem bardziej namacalny.
Jak przywrócić prawidłowy proces tworzenia tych komórek? Oprócz przede wszystkim odpowiedniego leczenia przez specjalistę zaleca się odpowiednią dietę, ćwiczenia aerobowe (może być seks :p), uczenie się nowych rzeczy, wysypianie się. Doprowadza to do lepszej neurogenezy.
To jest coś, z czym się w pełni zgadzam - to, jak dbamy o siebie fizycznie ma wplyw na naszą psychikę. Oczywiście działa to w obie strony..
Pozdrawiam
Nasz umysł zdradza nam dość poważną lukę.
To duża Rysa.
Ogromna.
Mówi się tak, że potrafimy dostrzec źdźbło trawy w cudzym oku ale już we własnym niestety nie dostrzegamy ogromnej belki...
Ta rysa jest tak duża że często mamy po prostu problem z dostrzeżeniem jej.
Zupełnie jak w przypadku tekstu piosenki Urszuli pod tytułem Rysa na szkle.
th-cam.com/video/8Hbr3NOQ3fc/w-d-xo.html
Zegar bije już szósty raz
Słońce pada na stół
Zaraz wejdziesz zapadnę w trans
Obudzi mnie ból
I sama nie wiem czy tego chcę?
Czasem życia mego mi żal
• Rysa na szkle
Schody w górę i schody w dół
Kto ma klucze do drzwi?
Kochaj mocno, kochaj mnie
Egoizm na pół
" I sama nie wiem czy siebie znam?
Tyle mego to, co się śni
Czego wciąż mi brak?
Przecież wszystko mam
Obcy ludzie mówią,
Że tak zazdroszczą mi
Czego wciąż mi brak?
Co tak cenne jest?
• Że ta nienazwana myśl
Rysą jest na szkle"
Beznamiętnie podpalam świat
W końcu liczy się gest
• Obracam w palcach zagadkę dnia
Fala bije o brzeg
• I sama nie wiem czy szukać bram
Do ogrodu, gdzie mieszka nic
Czego wciąż mi brak?
Przecież wszystko mam
Obcy ludzie mówią,
Że tak zazdroszczą mi
Czego wciąż mi brak?
Co tak cenne jest?
• Że ta nienazwana myśl
Rysą jest na szkle
Czego wciąż mi brak?
Czego miewam mniej?
• Na ulicy mówią mi
Wszystko jest O.K.
Czego wciąż mi brak?
Co tak cenne jest?
• Że ta nienazwana myśl
Rysą jest na szkle
Czego wciąż mi brak?
Przecież wszystko mam
Nie zrozumie nigdy mnie
Ten, kto nie jest sam
Czego wciąż mi brak?
Czemu chcę to mieć?
• Jaka nienazwana myśl
Rysą jest na szkle?
Czego wciąż mi brak?
Czego miewam mniej?
Czego zawsze w życiu mi brak?
• Teraz przejdę do czegoś innego.
i.sadistic.pl/pics/9dc1c72c4cf4.png
To jest link do grafiki z łamigłówką logiczną.
Chodzi w niej o to żeby wyrysować plan pomieszczeń w brudnopisie i spróbować przejść przez wszystkie pary drzwi jedną ciągłą i nie przerywaną linią rysując ścieżkę w zeszycie tak żeby przejść przez wszystkie pary drzwi tylko jeden raz.
Już kiedyś, jeszcze jak byłem nastolatkiem spotkałem się z tą zagadką.
Widziałem w jaki sposób usiłowały rozwiązać tę zagadkę różne osoby.
Za każdym razem to wyglądało dość podobnie.
Zaczyna się od jednej próby.
Drugiej i trzeciej.
Aż w końcu wychodzi jakieś 150 prób i podejść po czym ktoś taki się poddaje i uznaje że najprawdopodobniej nie da się tego zrobić.
I można wtedy nawet usłyszeć dość sensowny argument ku temu.
Na przykład że to przez nieparzystą ilość pomieszczeń względem ilości par drzwi i to wydaje się być dość sensowne.
Tak.
Ale to niestety nie jest jeszcze żaden dowód a ktoś kto się temu będzie przyglądać z boku będzie odnosić głupie wrażenie że być może da się to jednak zrobić.
Rysa na szkle...
I zacznie próbować.
Wykona jedną, drugą i trzecią próbę.
Aż w końcu wyrysuje kolejne 150 może 200 prób i skończy tam gdzie każdy.
Na dokładnie takich samych wnioskach...
Pytając kogoś o to ile tego rzeczywistoście może wyjść ktoś taki również będzie zgadywać że tego nie może być więcej niż 200 możliwych ścieżek.
A prawidłowe podejście do tego jest inne.
Po pierwsze dajemy się ponieść sugestii z rysowaniem ścieżek.
Błąd.
Inaczej należy się do tego zabrać.
Należy ponumerować każdą parę drzwi i rozpisać drogi numerami.
Wszelkie istniejące sekwencje wszystkich istniejących wypadkowych zdarzeń, ścieżek i możliwych dróg.
Według chronologicznie ułożonego klucza numerycznego sekwencji zdarzeń.
Poukładanego od A do Z.
To jest jedyny rzeczowy sposób na wykazanie tego czy coś da się zrobić, czy też jest to niemożliwe.
Przez jakiś czas usiłowałem to nawet robić.
Tam znajdują się 32 punkty startowe.
9 na zewnątrz i 7...
7???
Nie, to jest ilość par drzwi wewnątrz budynku a punktów startowych w środku jest (23).
Popełniłbym drobną pomyłkę.
Podczas analizy pierwszego z tych 32 punków zatrzymałem się między szóstą a siódmą parą drzwi.
Ta liczba za każdym razem mi się potrajała, wypisały mi się przy tym dwa długopisy i na siódmej parze drzwi z pierwszego punktu sobie odpuściłem.
Już widziałem ile mi tego wyjdzie.
Blisko siedem i pół tysiąca sekwencji zdarzeń...
A nawet nie byłem w połowie drogi.
Dosłownie kropla w morzu pracy.
Nie mówiąc już o pozostałych punktach obiektu do przeanalizowania.
Ile by tego wyszło na tym etapie w którym się zatrzymałem uwzględniając pozostałe punkty startowe?
240000 sekwencji zdarzeń.
I pytając kogoś o to ile tego rzeczywistoście może wyjść również będzie zgadywać że tego nie może być więcej niż 200 możliwych ścieżek.
Nie uwierzy jeśli mu zdradzisz w jak dużym błędzie jest ktoś taki.
I właśnie w tym rzecz.
Obawiam się że tak jak w przypadku tej zagadki, czy też piosenki może być z dosłownie wszystkim.
Nasza podświadomość czasem to odbiera ale niestety nie komunikuje nas o tym w czym rzecz.
Już raz o tym mówiłeś.
Życie nie ma jakiegoś takiego samo narzucającego się sensu czy celu.
To jest dla nas pewien problem.
Często możemy złapać samych siebie na tym jak słabo tak właściwie znamy samych siebie, oraz reguł gry jakie panują w życiu.
Ta rysa w naszej psychice jest duża.
Bardzo możliwe że nie da się tego tak po prostu jakoś naprawić.
I nawet gdyby to było niemożliwe to myślę że należy to robić.
Trochę jak w przypadku tej zagadki.
Możemy zdawać sobie sprawę z tego że takiej drogi do rozwiązywania zagadki tam może po prostu nie być.
Ale i tak warto jest to zrobić do samego końca po to żeby mieć dowód tego jak to rzeczywistoście jest z tą zagadką.
Jeśli istnieje taka droga to tym sposobem można ją odnaleźć a nawet wykazać to, na ile sposobów coś może być możliwe.
Jeśli nie da się tego zrobić.
To nic nie szkodzi i to nie jest to wcale jeszcze koniec.
O ile możemy zwracać uwagę na rzeczy materialne czy obiekty to tutaj za specjalnie nie ma jakiegoś dużego problemu.
Natomiast problem się pojawia dość spory jeśli zaczynamy wchodzić w sferę słownika pojęć, życia psychicznego czy formatu człowieka w jaki się nieświadomie przeobraża druga osoba.
Hmmm.
Fantazje?
Tak szczerze mówiąc nie mam pomysłu na to jak to skomentować.
Jest taki film pod tytułem Wyspa Fantazji.
Głupi film.
Ładnie wykonany.
Z dość sporym potencjałem, ale treść mogłaby dużo lepsza.
W życiu tak niestety nie ma.
To z czego musimy sobie zdawać sprawę to jest fakt iż dysponujemy zwierzęcym umysłem w którym logika czy umiejętność abstrakcyjnego myślenia są jedynie dodatkiem.
Musimy poznać jego zakamarki i słabości.
A jeżeli chodzi o terapię, to jeżeli sami sobie nie będziemy umieli pomóc czy się uratować to nikt tego nie zrobi.
Wtedy będziemy mieli przekichane
Dokładnie tak, polecam.
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
znaleźć psychoterapeutę (ect.) z polecenia - łatwo powiedzieć, ale nie każdy wie, gdzie szukać / nie każdy ma, gdzie szukać / nie każdy ma, kogo spytać
A może poszukaj w internecie myśle ze w twoim mieście napewno jest jakiś psychoterapeuta.
@@aleksandrawojda8125, w internecie to nie to samo
nie mając żadnej wiedzy zbyt łatwo trafić na kogoś, kto nie pomoże
nie mając żadnej wiedzy, można np. sugerować się szybkim terminem, a do dobrych terapeutów nie ma szybkich terminów)
@@juuulek rozumiem 😌
Bardzo ciekawy odcinek :) Odnosząc się do ostatniego komentarza, osobom zainteresowanym polecam zbadanie tematu tzw. "maladaptive daydreaming". Nie mam pewności, czy istnieje polska nazwa dla tego zjawiska, ale można na ten temat znaleźć sporo materiałów w angielskojęzycznych źródłach. Być może skala MDS (Maladaptive Daydreaming Scale) opracowana przed dr Somer pomoże komuś sprawdzić, czy to tylko marzycielstwo, czy coś zmierzającego w stronę zaburzenia.
Dzięki, akurat mam taki dołek ;)
Hej, polecam nasz krótki metraz, od depresji do OCD.
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Ciekawy odcinek! Dzięki wielkie ;)
Przykre jest to że gdy młoda osoba (około 13 lat) podejrzewa u siebie depresję i mówi o tym rodzicom, a oni to lekceważą mówiąc, że to tylko hormony. Jednak gdy udaje się jej przekonać ich to wizyty u psychiatry rodzice rezygnują z tego, ponieważ twierdzą, że leczenie jest za drogie. Tutaj nasuwa się pytanie co takie dziecko może w takiej sytuacji zrobić wiedząc, że jego stan psychiczny się pogarsza?
Nie zawsze 13
Szkolny psycholog
@@natacja nie raz byłem u psychologa czy pedagoga szkolnego i powiem jedno nic to nie daje, a czasami nawet pogarsza taka moja opinia:)
@@songo4045 niewielu jest psychologów z powołania i co poradzisz? Lepiej żeby poszła tam niż nigdzie.
Autorko komentarza, jeśli nie znajdziesz żadnego rozwiązania, mozesz odezwac się do mnie. Nie mam papierka psychologa ale mam dość sporą wiedzę i doświadczenie,
bo od lat zgłębiam różne nurty terapeutyczne i na co dzień pomagam ludziom - między innymi takim, którym psycholog nie umial pomóc - odzyskać równowagę psychiczną i poczucie własnej wartości. Jesli zechcesz napisz wiadomość przez funpage na fb "Wolność serca". Zwykle konsultuję odpłatnie ale dla Ciebie chętnie zrobię wyjątek.
No to jest najgorsze jak tak rodzice tłumacza.Bo wiek dorastania nie jest łatwy wiem o czym tu mowa.Mi tez wiele rzeczy dolega od 13 roku życia.
Moje problemy rozwiązał Bóg w tym temacie a to moje świadectw:
kiedyś byłam katoliczką bardzo za Maryją i tylko do niej się modliłam ale kiedy cały świat zawalił mi się na głowę popadłam w głęboką depresję i modliłam się do Maryji i modliłam i błagałam i płakałam a depresja była coraz głębsza i było tak źle że tylko spałam i płakałam, myślałam tylko o śmierci, moja córeczka miała wtedy 2 latka i nie myślałam czy jej tata się nią dobrze zajmuje czy nie, myślałam tylko o śmierci przybita do łóżka, siły ode mnie odeszły ledwo chodziłam do łazienki.....nie miałam nikogo kto by mi pomógł wyjść z tego ani leków na depresję...I po jakimś czasie doszło do mnie że Maryja mnie nie słucha i ma mnie gdzieś bo mimo że płaczę i ją błagałam o pomoc odpowiedzi nie dostałam na moje wołanie więc przestałam się modlić a depresja cały czas była coraz głębsza i po paru dniach obudziłam się wieczorem i czułam że zaczynam wariować a dokładnie opisując to czułam że coś przejmuje kontrolę nad moim ciałem a ja zaczynam ją trącić i wiedziałam że zbliża się mój koniec i w desperacji zaczęłam błagalnym głosem wołać do Boga mówiąc : 'Boże Ojcze błagam zabierz to ode mnie bo czuję że to mój koniec, Jezu Chryste Synu Boga Żywego błagam zabierz to ode mnie, Duchu Święty proszę Cię zabierz to ode mnie'......... I kiedy przestałam wołać do Boga odrazu usnęłam a rano kiedy obudziłam się depresji nie było ani śladu i moja pierwsza myśl to była że muszę wstać i dziecku zrobić coś do jedzenia......To był niesamowity cud..... nie było by mnie tu gdyby nie Bóg ❤️ I czytanie Biblii bardzo otworzyło mi oczy po tym jak narodziłam się na nowo🤗
Katolicyzm a ocd i depresja..
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Fajny i wartościowy kanał, naprawdę przystępnie opowiadasz.
Czy mógłbyś wytłumaczyć rolę snów?
Bardzo często pamiętam swoje sny, ale są one tak surrealistyczne, poplątane i zakręcone że nie mam pojęcia jak je rozumieć.
Pozdrawiam
Słodki kotek
Co do pierwszego przytoczonego komentarza - dobrze, jakby na to odpowiadał lekarz, zamiast dywagować nad depresją. Dla mnie to brzmi na ataki lękowe, moje na początku wyglądały bardzo podobnie do opisanych przez komentującego objawów, sama też wtedy traktowałam to jako "napady silnej nieuzasadnionej depresji". Najlepiej po prostu iść do specjalisty i dać sobie pomóc.
Nie wiem od czego zacząć.. Od kilku miesięcy a nawet może wcześniej czuję spięcie w głowie.. Od 3 gimnazjum uczyłam się bardzo ostro, praktycznie nie odpoczywając.. A rodzina i tak uważała ze nic nie robie.. Obecnie jestem po 2 roku studiów chemicznych, które są bardzo wymagające.. Teraz nie zdałam egzaminu jednego i nie mogę się zmotywować żeby się do niego nauczyć.. Ciągle odczuwam smutek, strach, lek.. Nie wiem co robić ze swoim życiem dalej.. Nawet nie wiem co lubię robić bo nigdy tego nie poznałam.. Nie poznałam siebie.. Ból głowy sprawia że nie mogę normalnie funkcjonowac.. Od marca też zobaczyłam jakie są perspektywy po tych studiach i to mnie bardzo zniechęciło.. Zaczęłam czyść fora internetowe i opinie ludzi którzy nie mają po tym pracy.. Ciągle tylko od marca wertuje internet w poszukiwaniu nowych ludzi którzy nie są zadowoleni ze swojego wyboru studiów chemicznych.. Na 1 roku miałam stypendium z tego kierunku, ale już na 2 roku było tak ciężko że musiałam się przenieść do Krakowa mimo tego że mieszkam 30 km od Krakowa.. Mam dość.. Często pojawiają mi się myśli że nie chce żyć.. Jedynym wsparciem jest chłopak ale mam wrażenie że on ma mnie już dość.. Czuję Spadek motywacji do nauki tego wszystkiego i do robienia czegokolwiek.. Ból w głowie chyba nawet zaczął się w liceum, gdzie bardzo dużo się już wtedy uczyłam..
W domu też nigdy nie miałam za ciekawej sytuacji.. Tata odszedł ode mnie, mamy i siostry gdy miałam 6 lat.. Widziałam jak przeciął mamie rękę i lala się z niej krew przed jego wyjazdem.. Potem mama pojechała ze mną autobusem do szkoły.. Babcia i dziadek u których mieszkamy całe życie mówili, że mamy wyoierdalc do babki czyli matki mojego ojca.. Ja ciągle byłam porównywana do ojca że jestem taka sama jak on, że powinnam się zmienić i jak to można się tak podać do ojca go nie widząc. Nie raz babcia się na mnie darła.. I nigdy nikt ze mną nie rozmawiał na spokojnie.. Jak chciałam coś dostać to było trzaskanie drzwiami..
Zawsze byłam krytykowana.. Uważana za najgorsza a zawsze miałam najlepsze oceny w klasie.. Musiałam być najlepsza, a nigdy nie zastanawialam się co chce robic w życiu..
Na studiach mi zrobili pranie mózgu.. Głowa boli mnie cały czas.
Od pewnego czasu mam problemy ze snem i apetytem.. Bardzo mało jem.. Nie odczuwam potrzeby jedzenia.. Schudłam około 7 kg.. Wszystko to mnie wykończyło..
Nawet nie wiem co chce robić i kim chce być..
Czuję lek przed dalszym życiem.. Nie wiem co będzie dalej.. Nie wiem czy dam radę przetrwać ten czas.. Kolejny rok na tych studiach..
Idę do toalety od razu babcia zaczyna mówić '' idziesz srac'' ile można.. Od małego mi mówili' 'nie mów nikomu co się dzieje w domu'' i że mi zrobią takie płótno..
Cigale tylko że jestem plucha, że nic nie potrafię..
Gdy chodziłam do liceum bardzo dużo się uczyłam, a i tak zawsze było, że jestem najgorsza.. W domu było że udaje że się uczę, a naprawdę poświęciłam bardzo dużo czasu..
Gdy chciałam iść do pracy w wakacje po maturze to powiedzieli po co będę gdzieś szła.. A kieszonkowego nie dostawałam..
Czuję że życie mi ucieka przez palce
Hej, jestem w podobnej sytuacji, wiem jak to strasznie bolesne i wyczerpujące.. gdybyś chciała pogadać to daj znać 🤗
Weźzcie w swoje ręce. Jestem matką studentki i syna 36.siostra miała chizofrenie i mój mąż też. Rozumiem wszystko o czym piszesz. Byłam 25 kadrowa. Pracy nie ma po wszystkim. Kierunek studiów nie ma znaczenia. Zrób sobie przerwę na pół roku od studiów. Popracój, a zobaczysz co chceš, w życiu robic. Jestem Mgr inż miałam chęć ii bardzo dużo. Aatudiach, ale nie aprawialo mi to problemu. W lic biegałam na treningi, byłam w wymagającej klasie mat fiz. Być może, że te studia sa nie dla ciebie. To samo zawsze mówię córce. Studiuje dziennie na politechnice i wykłada towary a półce w Lidlu. Człowiek może być fryzjerem, mechanikiem i być w tym świetny, spełniać się i być szczęśliwy. Może realizujesz ambicje rodziców a nie swoje marzenia? A permanentny ból głowy może świadczyć o chorobie somatycznej. Zrób rezonans głowy. Wiem o czym mówię jestem matką i pracuje z osobami niepełnosprawnymi. Musíš zrobić w życiu przerwę, By wiedzieć jaka droga chcesz podążać. Nie szukaj wiedzy, o. Pracy po chemii w internecie bo to bez sensu. 25 lat przyjmowałam ludzi do pracy, robią zupełnie coś innego ni się wyuczyli. Ale jak są silni psychicznie, pewni siebie i zaradni to podstawa. Jesteś dorosła, zacznij myśleć o sobie a nie o tym żeby rodzice byli z ciebie zadowoleni. To tym masz być zadowola, szczęśliwa, a nie udręczoną chmią i życiem. Może twoje powołanie to coś zupełnie innego? Nie nie słuchaj bzdur np. że nei jesteś Ambitną. Szpiate psychiatryczne są pełne ambitnych wykształconych ludzi, że złamana psychiką. Mam w rodzinie osobę po pierwszym roku biotechnologii poszła na rok na kasę do biedronki. Potem wróciła na studia inne i wie już co chce w życiu robić. Rodzice nie naciskali bo zdrowie psychiczne jest najważniejsze. Co komu po byciu i zynierem, ja prze resztę życia tuła się po psychiatrykach? A widuje szczęśliwe spełnione fryzjerki, masażystki, sklepowe. Trzymam za ciebie kciuki, jestem też matką. 👍
A jeszcze jedno bo nie doczytałam. Wyprowadź się od toksycznych dziadków, sączą w ciebie jad. Idź do pracy do biedronki, wynajmij pokój za 400 zl, i zapomnij o toksycznej rodzinie. To co się z tobą dzieje to wynik psychicznego znęcania się nad tobą przez rodzinę. Są bardzo podłymi lidźmi. To normalne, że masz cechy ojca lepsze czy gorsze. No przecież nie sąsiada. Nie zostawaj z tymi ludźmi bo cię doprowadzą do samobójstwa. Albo zamieszkaj w akademiku podejmij dorywcza pracę i zero z nimi kontaktów. To są toksyczni ludzie. Ratuj siebie.
U mojego syna w wieku 6 lat zdiagnozowano bardzo rzadki nowotwór. Zupelnym przypadkiem. Mieszkamy w Niemczech i wszystko działo się bardzo szybko. Żyłam tylko terminami, badaniami oczekiwaniem na operację. Syn wyzdrowiał i nagle wszystko się zatrzymalo. Mamy teraz normalnie żyć? Bez szpitala? Dopiero po wszystkim doszło do mnie co tak na prawdę się wydarzyło, gdzie byłam, co widziałam. Nie dopadła mnie depresja ale stany i myśli depresyjne, napady płaczu z czasem przeszło choć lęki wracają przy każdej kontroli.
Proszę powiedz co myślisz o zrobieniu odcinku o CHAD związkach z CHADowcem leczeniu itp. Podobne do Borderline ale inne
Okropnie smutne jest to, że określenie "depresja" jest nadużywane. Powiedzmy ktoś ma gorsze dni to jest w stanie stwierdzić, że ma depresje, a to najczęściej po prostu wcześniej wymienione gorsze dni. Wiecie jakie słowa usłyszałam od najważniejszej osoby w moim życiu pół roku temu jak wpadłam w to gówno? "-Depresja to nie katarek, nie da się jej wyleczyć, nie wyobrażam sobie życia z Tobą":) i to w dzień wigilii. Nikt mnie nigdy tak nie zranił. Zostałam potraktowana jak zepsuta zabawka, która już do niczego się nie nadaje. Aktualnie nie jestem w stanie nikomu zaufać, zostałam tak zniszczona przez tą osobę, że nie wyobrażam sobie nowego związku.
Aktualnie leczę się farmakologicznie, czuje się naprawdę dobrze ale nie mogę z dnia na dzień odstawić leków.
Biorę sporo dodatkowych lekcji (jestem nauczycielem), aby było mnie stać na terapię, co mnie starsznie męczy i spowalnia efekt terapii.
W filmie jak rozpoznać depresję mówiłeś o braku motywacji. Jak odróżnić brak motywacji od bycia leniwą bułką?
Polecam więc nasz krótki metraz - Dusidło.
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Mój przypadek jest trochę dziwny, wytłumaczę: na przykład jak z kimś się pokłócę to jak każda wrażliwa nastolatka, płaczę czyli najłatwiejszy sposób odreagowania, ale czy każdy gdy w takiej chwili gdy spojrzy na okno ma myśli samobójcze? Bo ja mam.
W dodatku próbowałam na każdy sposób wytłumaczyć mamie (która w dodatku jest PSYCHOLOGIEM) to nigdy nie mogłam jej wytłumaczyć bo bałam się jej reakcji na myśli samobójcze. Kiedyś gdy się z nią pokłóciłam w końcu jej powiedziałam o tym że chciałam skoczyć z okna, to się na mnie wydarła i w końcu powiedziałam że tylko się załamywałam przy oknie co nie było prawdą. Rozmawianie z ojcem nie wchodziło w grę, on by zareagował jeszcze gorzej. Po jakimś czasie mama zauważyła że jestem jakaś ,,bez życia" (tak powiedziała), to spytała czy chcę iść na wizytę do psychologa , bo ona się już zajmuję rekrutem coś w tym stylu, ale ja odpowiedziałam że nie chcę bo próbowałam robić dobrą minę do złej gry ale już jest ze mną trochę lepiej bo moje relacje z bliskimi na szczęście się polepszyły.
Nie wiem co już pisać dalej... więc papa! mam nadzieję że spróbujesz to zobaczyć :)
O gorszych dniach...
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Moja historia może zawierać drastyczne sceny . Więc to wszystko zaczęło się w 7 klasie szkoły podstawowej . Otaczalam się toksycznymi ludźmi którzy się wyśmiewali ze mnie . (Nie miałam i dalej nie mam takiej osoby z którą bym mogła porozmawiać o moich problemach). Czułam wtedy pustkę i smutek , w dodatku było mi trudno robić podstawowe czynności ale i tak wykonywałam wszystko żeby nikt nie zauważył że że mną jest coś nie tak. Później w 8 klasie ( to był najgorszy okres w życiu) Jescze bardziej czułam smutek , pustkę do tego doszło myśli samobójcze i samookaleczanie. Przez cały czas myślałam jak skończyć ze sobą ponieważ nie chciałam już cierpieć. W większości samokaleczalam się na rękach i udach gdzie do dzisiaj mam blizny. Płakałam tak często że czasem nie miałam siły plakac. Kiedy skończyłam 8 klasę to myślałam że już się skończy to piekło przez które przechodziłem. Niestety tak nie było bo dalej tak się czułam tylko już nie aż tak mocno to odczuwałam . W liceum przestałam się samookaleczac ale dalej nie było ze mną dobrze mimo że już nie było to wszystko tak nasilone jak wtedy. Obecnie dalej czuje pustkę, smutek itp. Ale nie aż tak żeby to mocno mi przeszkadzało w życiu. Gorzej się czuje kiedy dostaje tak jakby "ataki" . Wtedy przez dłuższy czas czuje się jakbym znowu byłabym w tym najgorszym okresie . Próbowałam rozmawiać z rodzicami ale ich wymówką jest że inni mają gorzej. A znajomi z którymi średnio dobrze trzymam kontakt też nie ma nich kiedy ja nich potrzebuje. Mam często problemy z ufnością bo byłam wykorzystywana materialnie , obgadywywana przez ludzi z którymi się trzymałam. I mam też duże problemy z spaniem bo często nie mogę przez całą noc spać lub zasypiam bardzo późno. Mam nadzieję że moja historia do czegoś się przyda.
Zapomniałam dodać że co działo się w 8 klasie to przeżywałam to prawie że codziennie. I też myślałam że jak już nie będę spotykać się z toksycznymi ludźmi to będzie mi lepiej.
Kochana, to co się stało zostawiło rany w Twojej psychice i to nie zagoi się bez Twojej własnej troski o siebie. Jesteś warta miłości, troski i szacunku, koniecznie dawaj je sobie sama, to przyniesie Ci powoli uzdrowienie. Zacznij być sama dla siebie najlepszym przyjacielem. I powolutku szukaj ludzi, którym można ufać - dowiedz się jak ich rozpoznać, czytając o ich przeciwieństwie (ludziach toksycznych), jest tego dużo w internecie. Prowadzę na fb stronę "Wolność serca", dla ludzi z podobnymi problemami. Jeśli masz chęć zainspirować się, to zapraszam.
Jak widzę jak młodzi ludzie cierpią to aż mi szkoda takich ludzi.
I bedzie jeszzcze wiecej. Polecam masz krotki metraz w tym temacie w dobie " uczciwych" dziennikarzy, politgkow... psychologow.
m.th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Ostatnie miesiące były dla mnie trudne miałam myśli samobójcze, ciełam się chcałam uciec z domu, nadal mam paraliże senne i z każdym dniem czuje się jeszcze gorzej, jednakże mam momenty (3 razy w miesiącu) gdzie mam wrażenie że moge przebiec 5 kilometrów, mam dużo pomysłów które muszę zrobić tu i teraz bo inaczej świat się skończy. Miesiąc temu chodziłam do psychologa ale były to tylko 4 wizyty a później nas nie było stać na dalsze wizyty, mój ojciec wmawia mi że myśli samobójcze są "normalne" w moim wieku i osoby którymi miałam dobry kontakt mnie opuścili, nie mam się do kogo zwrócić o pomoc
Ten twój ojciec to brzmi jak typowa polska cebula, tak zwany Janusz
No .. bardzo nie fajnie, kiedy ktoś kto powinien zareagować, mówi ze to normalne... mogę się jedynie domyślać jak się poczułaś.. często wybucham płaczem, i krzyczę ze mam już dosyć, ze na prawdę chce umrzeć.. przy tym jest zawsze mój chłopak.. który ma to chyba tylko za napady histerii .. w sumie tak to wyglada.. ale myśli w głowie ciagle są takie.. powstrzymuje mnie jedynie myśl o tym, co bym zrobiła moim najbliższym... rodzice odrazu wmawiali by sobie ze to przez nich.. na prawdę, ta myśl jedynie mnie trzyma przy życiu.. ale boje się ze w pewnym momencie będzie tak złe.. ze nie spojrzę już na to ..
Pozdrawiam i polecam.
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Ja mam tak jak w pierwszym komentarzu. Codziennie ok.5-15 razy, tak z nikąd, nawt w szkole na lekcji lub na przerwie , w domu, na zakupach. Wtedy zazwyczaj lekko drżę i płaczę/mam łzy w oczch. Nie wiem czy nie mam jakiegoś problemu z psychiką.
Świetny odcinek, oglądam ten kanał juz od dawna i (tu trochę z innej beczki) zastanawiam się jak to się dzieje ze masz tak ucinane zasięgi? Kanał zebrał pokaźną ilość subskrypcji, pamiętam jak pod odcinkiem potrafilo być około 300 100, 50 tys wyświetleń a niektóre mają tylko 8 tys często po tych z większą ilością wyświetleń. Jak to się dzieje ? :D
Pozdrawiam
Ilekroć oglądam Twoje filmy zawsze muszę wytężać słuch. Nie dało by się dodawać głośniejszych filmików? Byłabym super wdzięczna!
fajnie jednak jeśli byłyby jakieś biomarkery tego wszystkiego bo takie wróżenie z fusów nie przydaje wiarygodności i tak nie traktowanej poważnie przez wielu psychologii, na pewno nie pomaga to chorym.
Ok a co, jeśli niewątpliwie jako płód jak i jako niemowlę byłem niedożywiony? Moja mama to niejadek, żadne odżywki białkowe czy coś nie rozwiązują problemu. Potem mama nie miała mleka, a matczyne mleko jest najlepszym pokarmem. Jestem w ciągłym dołku całe życie, biorę antydepresant i jest TYLKO znośnie.
Jesli az tyle kasy wydam , na diagnoze . to bedzie super depresja! Deprejsa to wyssysanie pieniedzy od "lekarza" , a znajdujemy sie w stanie bezwolnosci i z coraz wieksza dawka antydepresantow . A moze powiemy , ze stany depresyjne tworza czesc naszego zycia i najlepiej w sobie onalezc fontanne samoleczenia. Kazdy wie o czym mowie. Polecam sen!
Tez tak myśle.. wiem doskonale ze mam depresje, lub coś co można tak nazwać. Kiedy mój partner, zasugerował lekarza terapeutę, od razu powiedziałam ze po co mam tam iść? Żeby mi jakieś tumaniące leki dał? Żeby płacić mu tyle kasy żeby ze mną rozmawiał?
Ja wiem co w moim życiu się zdarzyło, wiem co mnie w życiu załamuje i co ma na mnie wpływ. Znając siebie(co jak dla mnie jest sztuką) możemy zacząć działać. Jednak zauważyłam ze ważne jest zrozumienie osób, którzy są dla nas najbliżsi, od których oczekujemy tego zrozumienia.
Jak mówiłam, nie muszę płacić lekarzowi za rozmowę, jak mogę porozmawiać z kimś bliskim i to mi da największa ulgę.. jednak ze, z tymi bliskimi bywa różnie ;)
Wiele zalezy odsamoreflekcji i oczytaniu iwlasnej pracy irozmowy samego ze soba.
Od samorefleksji , otoczenia, lekarzy,,, polecam wiec..
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
jak dobrze, że istnieje taki lek jak psylocybina
Mertazepina
Ogólnie zauważyłam u siebie że jeśli jestem czymś zajęta,muszę cały czas coś załatwiać,przebywam z ludźmi to skupiam się na tym co się dzieje tu i teraz. Ale zdarzają się takie momenty gdy jestem sama i moja głowa nie ma czym się zająć, i wtedy zaczyna się problem. Nie wiem czy to jakiś zły nawyk ale mój umysł wraca do smutnych wydarzeń lub ciągle rozmyślam o moich obecnych problemach zamiast się odprężyć w danej chwili, zaczynam myśleć za dużo.Czasami mam wrażenie że mój umysł sam wymyśla sobie problemy z nudów, które tak naprawdę nie są problemami lub są to bardzo nieistotne sprawy. Jest to wręcz dla mnie jak obsesyjne myślenie a jak w nie popadne, dzień w dzień to potrafię nawet przez kilka miesięcy chodzić w takim podburzonym stanie. Więc zawsze staram się zająć czymś,artykuły w internecie, filmiki dające mi wiedze(tak jak pańskie). Nie wiem czy jest to może usilne staranie odwrócenie uwagi od własnych problemów czy może to wszystko jest fikcją i bogatą wyobraźnia mojego mózgu,zawsze jak myślę o jakiejś mojej trudnej sytuacji to zastanawiam się ,,Może ona wcale nie jest taka trudna" bo przecież dla innej osoby
,o odmiennym wykształceniu,pochodzeniu i wychowaniu czyli jakiejkolwiek innej niż mnie samej może ten problem wydawać się łatwy lub wręcz nieistotny . Więc sama nie wiem czy jest to przereagowanie czy może faktycznie jest coś na rzeczy. Takie dość długawe moje zagmatwanie
Hmmm. Tak. Jedno i drugie. Osoby wrazliwe z niskim poczuciem wartosci moga sie latwo wkrecic. Uwaga na terapetutow swych... Na ekspertow....
m.th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Spotkałam się z "opinią " przyjaciółki, że nie jest zadowolona z związku, wręcz meczy się w nim. Jednak nie chciała z niego zrezygnować, to tylko moje domysły wynikające z rozmów z nią, ale wydaje mi się, że bała się, że nie znajdzie nic "lepszego". Że ten facet znał ją, kiedy miała najgorszy czas w życiu itp. I zastanawiam się co w takiej sytuacji powinien zrobić człowiek? Czy szukać innej "opcji" będąc z obecnym chłopakiem, żeby przekonać się, że jest w stanie znaleźć kogoś lepszego- co jest niemoralne, czy lepiej zerwać najpierw I wtedy szukac- co może ją doprowadzić do ciężkiej depresji (Bo miała już ją wczesniej I lęk przed samotnością jest ogromny)?
Ja uważam ze nie powinna szukać kogoś w trakcie, ona może się z nim meczy, ale on ja może kochac... wiec taka akcja mogłaby „obudzić” depresje w nim ;) a to przecież nie wporzadku... jeśli się z nim meczy, to powinni się rozstać, ale nie w złości.. trzeba szczerze porozmawiać i wytłumaczyć dlaczego tak się stało.. jak się czuła i jakie miała myśli ...
ale tez mi się wydaje, chodź są to tylko moje domysły .. ze dziewczyna nie potrafi z tym chłopakiem rozmawiać.. mówisz ze się z nim męczy.. ale nie mówi mu co czuje.. a to ze się boi ze znów wpadnie w depresje gdy go zostawi ... to chyba większy problem.. bo najwyraźniej boi się samotności ..
Do osoby, z pytaniem co robić jak nie stać na prywatne konsultacje, a w nfz kolejki. Odstaw coś na mieście, by zamknęli Cie na obserwacje psychiatryczną. Tylko takimi zaporowomi/siłowymi metodami można coś w tym kraju uzyskać.
Hahaha, a yeeee :D podoba mi się to ;) oni kombinują, my tez kombinujmy :D
A co można najlepiej odstawić? Np wejść na dach i udawać(po części) ze chce odebrać sobie życie :D odrazu na badania i odrazu rozmowa o tym, dlaczego ten świat taki okropny :)
Bo wiesz, jak odwali się jakaś akcje, totalnie pokręconą, to istnieje ryzyko ze wezmą cię za świra i zamiast rozmowy z lekarzem, wsadzą do psychiatryka i nafaszerują lekami :D
Zastanawiam się czy wystarczy przeczytać kilka książek zeby gadac o depresji? Ten film to potencjalna pułapka dla osób które rzeczywiście cierpią na depresję
Czy nadmiernie skupienie na pracy i niechęć i wręcz lęk przed określeniem się w życiu aby stworzyć z kimś stały związek i nie mieć już możliwości innych czy to też depresyjne?
Depresja ma różne oblicza: (
Oj różne. Polecam więc - Dusidło.
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
No i kolejne trafienie w sedno. Problemy psychiczne zamiast rozwiązywać zwykliśmy "leczyć" często żyjąc ponad stan. Pozorne placebo ,a realny problem natury psychicznej uderzy ze zdwojoną siłą. Niestety boleśnie się o tym przekonałem, gdy moja partnerka wybaczyła mi zdradę, a ja do tego wróciłem. Pewnie zostanę za chwilę zmieszany z łajnem , jednak po raz pierwszy tak na prawdę potrafiłem spojrzeć na ten problem z pewną głębią. To kobieta mojego życia bardzo ją kocham. Sam fakt ,że kolejny raz nie skreśliła mnie pokazuje ,że jest to coś niesamowitego. Sam jednak też dojrzałem. Przy pierwszej zdradzie pomyślałem ,że była to chwila słabości. Teraz wiem, że jest to moje leczenie swojego ego. W najbliższym czasie rozpoczynamy terapię, która mam nadzieje pomoże mi odzyskać równowagę i dać szczęście mojej kobiecie. Niestety , ale do pójścia do psychologa zwyczajnie trzeba dojrzeć, zauważyć sam problem. Każdy można sobie wytłumaczyć na milion sposobów, a dopiero dojrzałość pozwala poznać jego prawdziwe obliczę. :)
W mniejszych miejscowościach nie ma żadnego problemu z psychoterapią czy psychiatrą na NFZ - polecam się rozejrzeć w okolicy jak mówicie, że w większych miastach jak Warszawa jest problem. No i na NFZ psychoterapeuta nie na interesu w przeciąganiu terapii w nieskończoność - jest wręcz przeciwnie.
Mam pytanie ja mam uczucie bez silniści i mam czasami myśli że nie jestem przydatna i zrób to zabij się ale jeszcze się nie odważyłam na taki krok jestem hejtowana i naprawdę nie mam na nic siły czuję się po prostu nieprzydatna i od dwóch tygodni z nosa zamiast smarkuw leci krew błagam pomóżcie mi komentujecie co to oznacza
nie wiem o co chodzi z tą krwią,
ale ja mam to samo co ty więc nie jesteś sama
Zakwalifikowanie jest ważne ,bo trzeba podporządkować farmakoterapię.To są b .poważne rzeczy,a nie ludzkie wymysły.Zaburzenia lękowe to nie bajka.
Relacje toksyczne zostawić.
Co do pierwszego komentarza, dlaczego tak trudno ludziom zaakceptować, że życie po prostu nie ma sensu i mają rację myśląc w te samotne weekendy, że "to wszytko po nic". Serio? Depresja, kryzys egzystencjalny? A może po prostu chwila szczerości i odarcia z iluzji?
Haha, dobra myśl ;) faktycznie ta „depresja” która mówi nam : ze to nie ma sensu, świat idzie za szybko i w złym kierunku, wszystcy są okropni, nie chce żyć bo i tak to nie ma sensu.. Jest po prostu realnym spojrzeniem, kogoś kogo nie kręci stwarzanie tej „iluzji” i życia w taki sposób jaki nakazuje nam system..
Temat do poważnej analizy! Coś w tym jest :)
Hmmm... A potem lekarze przypisują te swoje proszki i zarabiają... Fajna uwaga. Takie...hmm... przebudzenie...
m.th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Melancholia a depresja z tym mają problem lekarze którzy nie potrafią zdiagnozować na pierwszy rzut oka.
DEPRESJA to ucieczka od PRESJI! ... Narzucamy sobie sami i wszyscy dookoła bycie idealnym pod każdym wzgledem i stąd umysł znajduje ucieczkę od presji właśnie depresją.
I tak i nie...
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
"Jak wiemy depresją brak witamin, lecz naprawdę nie ma miejsca, oficjalna medycyna stwierdza
Że depresją jest silna choroba, na nią nie ma lekarstw. Jest jedno wyjście jaką jest psychoza.
To brednie i pozwól, że Ci streszczę o czym mówię. Trudzę się, bo sam wiem jak bałem się to zrozumieć.
Życie w nieświadomości mam za sobą, a było straszną trwogą nie rozumieć go, lecz dziś jest mi błogo.
Pragniesz tworzyć, nie burzyć, uzdrawiać, a nie ranić. Dożyć chwil kiedy dłuży się dzień jak za dawnych lat"
Jeżeli stawiasz sobie pytanie, czy to depresja czy nie, to znaczy że to nie jest depresja.
Mi w Szczecinie psychoterapia wychodzi 110 tygodniowo czyli pomad 400 ale mimo wszystko to jest sporo, nie ważnie czy 400 czy 600 czy 900.
Sporo... jak w filmie, polecam.
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Wszyscy umrzemy
Ale wolę że starości niż z powodu depresji jak mój kuzyn 55lat
@@kssuvorov3497 współczuję, niestety ja widzę to nieco inaczej
Mam 17 l.
Ja miałam zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne (czyli No jeden z rodzajów depresji) i miałam coś w stylu syndromu wyparcia. psycholog się pomylił, to nie jest depresja, wszystko tylko nie to
i tak mocno cały czas się tym przekonywałam że w połowie przestałam brać leki.
niestety ostatnio to wszystko wróciło, i zostało mi tylko może ze 40tabletek, I chyba wstyd mi się rodzicom przyznać co się dzieje + bardzo nie chce nikogo obciążać finansowo rodziców
i kończy się wszystko tym że nie wiem co robić. _-_
A na czym to polega u ciebie? Mogłabyś opisać swoje zachowania, myśli i odczucia? Wiadomo ze na internecie może to być napisane zbyt ogólnie.
@@dyskutantka5639 zacznijmy od tego o który etap ci chodzi
i od tego że mam wątpliwości co do diagnozy
od depresji do Ocd, polecam.
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Ja od ok. miesiąca mam mega doła albo jakiś kryzys :( nic mi się nie chce, cały czas myślę o swojej przyszłości i albo jestem cały dzień na wszystko zły albo siedzę w pokoju i wgl prawie nie wychodzę :/
To nie oznacza od razu tej choroby. Poczytaj więcej :)
w tym temacie polecam nasz film. Pozdrawiam.
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Czy mógłby pan zrobić film na temat nadużywania substancji psychoaktywnych?
Mam skończone 17 lat i mam duży problem z używkami byłem uzależniony od marihuany ale potem przerzuciłem się na alkohol. Codziennie od 1.5 roku palę papierosy.
Mam cudowną dziewczynę która kocha mnie jak nikt inny na świecie ale ja nie potrafię tego docenić. Boję się że coś jest ze mną nie tak i wiem że tak jest ale nie potrafię z tym poradzić i nikt nie potrafi mi pomóc
Mnóstwo nastolatków pije, pali i eksperymentuje z różnymi substancjami. Skąd wiesz, że z Tobą jest coś nie tak? Aż tak dużo chlejesz?
Emilian pije praktycznie od 4 miesięcy 4-5 razy w ciągu tygodnia a wcześniej paliłem zioło (xd) przez 3 miesiące myśle ze prawie codziennie, ciagle narzekam ze się nudzę i z trudnością przychodzi mi spędzanie czasu w normalny sposób
@@rafal3912 Jeśli potrafisz wytrzymać bez picia i jesteś w stanie siłą woli odstawić koperek, to używki nie są problemem, a jedynie sposobem na poradzenie sobie z innym problemem - życiem w pojebanych czasach. Założę się, że (z lekkim zapasem) 99% ludzi musi ciągle się czymś zajmować; muszą coś oglądać, słuchać, czytać, albo jeść, palić, pić, pracować, rozmawiać. Muszą coś robić, bo nie dają rady wytrzymać z samym sobą i swoją chorą głową. Konkretniej z chorą duszą, sercem - z zawaloną śmieciami nieświadomością, która ciągle wyrzuca nieprzyjemne uczucia. Przez to ciągle jesteśmy spięci, czegoś się boimy, za czymś gonimy, nie wiemy kim tak właściwie jesteśmy i o co chodzi w tym całym życiu.
Można zrobić z tym porządek, ale trzeba włożyć sporo pracy. Jak zrobisz porządek, to substancje psychoaktywne same znikną z Twojego życia. A jeśli zechcesz, to będziesz mógł je zapraszać na jakieś specjalne okazje, pod pełną kontrolą;)
Emilian trudno mi się z toba nie zgodzić
@@rafal3912 Masz zamiar coś z tym zrobić czy uznasz, że nie jest tak źle i będziesz żyć na "jakoś to będzie"?
Ja czasem mam chandrę ale żeby wrzucać to do jednego worka z depresją. 🤔
Wiem ze czlowiek w depresji chce normalnie funkcjonowac, ale nie jest w stanie, troche jakby "mozg byl chory", albo "przemeczenie materialu"
ktos to oglada? czyta?
mam mysli ze to towarzyszy mi od lat.. depresja. ogladajac rozne fillmy i historiami ludzi pokrywaja mi sie wielokrotnie moje rozterki, moje zachowania. niewiem co powoduje moje zle samopoczucie. mam kochajaca kobiete, dobra prace, wszystkiego przybywa. znajomi mowia "wiele osob ci zazdrosci" "tobie to juz blisko do pelni szczescia" "ale masz fajnie poukladanie". nie zebym negowal ale dlaczego to wszystko nie cieszy? dlaczego mysle by zginac w wypadku najczesciej w probie ratowania innej osoby? dlaczego w snach wielokrotnie jestem ofiara z finalem smierci?
Mam pytanko psychiatra prywatnie czy na NFZ ?
I drugie czy jak będę mieć spotkanie na NFZ to jest możliwość żeby nikt z rodziny się nie dowiedział o mojej wizycie ?
Pozdrawiam !
Na NFZ się zazwyczaj czeka miesiącami albo ci psycholodzy i w ogóle to nic związanego z psychologia mieć nie powinni. Prywatnie drogo, ale na pewno łatwiej trafić na kogoś fajnego. A co do rodziny by się nie dowiedzieli to zależy czy jesteś osobą pełnoletnią, czy jesteś w małżeństwie itp
O męskiej depresji, polecam.
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Polecam System Milosci Wiesia i dzialanie.
no tak ale z niczergo nie wymyśliś, pieniędzy na namalujesz jak nie masz to nie masz
. I mimo ze zycie od tego zależy. Ludzie nie maja pieniędzy na leczenie raka czy innych chorób. Tak tez jest z tą. A głupia bolerioza podobnie, bardzo podobnie. Pomijając fakt że trwa lata zanim się ją zdiagnozuje.
Ja też mam ciężką depresje i wiem że sama z tego nie wyjde. Ale nie mam żądnych perspektyw by coś się zmieniło, no chyba że ostateczny koniec. chyba tylko to by pomogło
Po pierwsze, depresja nie jest problemem, lecz usposobieniem człowieka, a już ze psychiatrią, to nie ma to już zupełnie nic wspólnego. Ja jestem smutnym melancholikiem, a do tego jeszcze wysoko wrażliwcem i jest mi z tym baaardzo dobrze.
Rozumiem, że jest nagonka na stany ludzi, którzy w życiu, czy w ciągu dnia robią sobie przerwy, zamyślają się na moment, odrywają się na moment, czy na dzień od tego, co robią, nawet od życia, wpadają w smutek, ale jest to ciągle usposobienie człowieka, które najbardziej przeszkadza tym, którzy chcieliby pozbawić człowieka tego wszystkiego, co jest dla niego naturalne, ponieważ jest on mniej wydajny, niż zastraszeni, zestresowani ludzie, których można bardziej eksploatować, a nawet wpędzić ich w „wyścig szczurów”. Zero kaski kosztem zdrowia dla psychopatycznych krwiopijców! Z nimi należy nauczyć się sobie tak radzić, aby zawsze wychodzili na idiotów w kontakcie z normalnym, żyjącym zgodnie z naturą człowiekiem szczególnie, gdy wydaje im się, że mają pełną kontrolę nad człowiekiem. A psychiatrzy i psychologowie? Dla nich też zero kaski! Niech nie wymyślają głupot. Niech raczej wezmą się za jakąś pożyteczną robotę!
No.. teraz psychologowie i większość „specjalistów” od naprawiania główki, nie maja na celu pomoc czlowiekowi .większości teraz chodzi o pieniądze.. bo tak właśnie napędzili ten świat.. tak jak napisałeś „wyścig szczurów” .
Tez uważam, ze te niektóre stany, co powszechnie diagnozowane są jako „depresyjne”.. są właśnie częścią naszej osobowości.. bo ktoś może wprowadzać się w ten stan „depresji” myśląc o rzeczach na które nie ma wpływu, bo z natury jest np bardzo wrażliwy.. i dotykają go tematy jak wojna, kataklizmy, cierpienie ludzkie..czy inne podobne myśli, które mogą właśnie powodować „ogromny smutek” . Takie ciagle myślenie u kogoś może doprowadzić do samobójstwa, i wiem ze zabrzmi to okropnie, ale to świadomy wybór, niechęć do życia na świecie, w którym najprościej mowiac, nie chciał być. Mogą takie coś nazwać właśnie depresją, i przez ciagle myśli na które nie miało się wpływu, dostaje się psychotropy.. co tak na prawdę otumania czyja głowę, czyli po prostu ogłupią ...
Bardzo mnie interesuje umysł ludzki i chciałabym iść w tym kierunku, nie w nazwę psychologi czy psychiatrii, po prostu, chciałabym tłumaczyć tym najbardziej zagubionym i zaślepionym, by mogli w końcu myśleć samodzielnie ;)
Bo to chyba o to chodzi, kluczem do szczęścia jest znać siebie i akceptować to kim jestestesmy, jak i mieć swój rozum :)
Pozdrawiam cię serdecznie! Myśle ze się ze mną zgadzasz, bo z mojej strony uważam ze z twoim tokiem myślenia, moglibyśmy się umówić na kawę, by podyskutować o takich rzeczach i przy okazji wymienić się spostrzezeniami 🤓
Polecam więc.
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
O depresji,pomocy osobie cierpiącej na tę,nie zawaham się użyć określenia,straszną chorobę jest coraz głośniej.I słusznie.Uwrażliwianie społeczeństwa na ten problem,jest niezwykle istotne.Jak być obok,z osobą dotkniętą depresją,jak starać się pomóc,okazywać wsparcie,zrozumienie,niekoniecznie akceptację.Bo,o ile akceptujemy chorego,o tyle sama choroba swym istnieniem w bliskim człowieku wywołuje gwałtowny sprzeciw.Czemu właśnie ktoś bliski tak cierpi,dlaczego ją/jego to przygniata.A co z osobami,które niejako współodczuwają,gdy są w relacji z kimś,kto jest w jeszcze bliższej relacji z panią D?O tym mówi,się rzadziej,a może powinno?Czyż depresja nie jest jak ospa-zaraźliwa?Gdychęć pomocy,oddania siebie,swych sił i energii choremu,zrozumienia,strąca kogoś w tę samą otchłań...Co wówczas?
A były i takie przypadki :) wszystko zależy oczywiście od osób które w tym trwają.
Po pierwsze to uważam ze jeśli jakaś osoba, czy to rodzina, czy przyjaciel, widzi u drugiej osoby, niepokojące sygnały ze tak powiem.. powinna jakoś zareagować. Porozmawiać na sam początek.. bo niektóre stany depresyjne mogą być jakby „wołaniem o zrozumienie” . Nie każdy jest wylewny, nie do każdego jest łatwo dotrzeć.. wiec leżeli się nie uda, wtedy najlepiej iść do tego specjalisty. Nie koniecznie odrazu na terapie, ale najpierw udać się do psychologa :) ten już stwierdzi czy jest to stan, którego wymaga długotrwała terapia, czy wystarczy rozmowa właśnie z psychologiem ;)
Kiedy dwie osoby, wzajemnie siebie w taki stan wciągną.. i nie będzie z nimi kogoś kto by mogl zareagować..
Opcji jest kilka, w zależności od stanu w jaki wpadną, jeśli to będzie silna depresja, w której myśli samobójcze przeważają nad wszystkimi.. no to stawiam na wspólne samobójstwo.
Jeśli nie jest to aż tak silny stan by odebrać sobie życie, ale mino wszystko, objawem jest „niechęć do życia” mogłyby te osoby wpaść w narkotyki..
lub robić inne rzeczy, które moga już bezpowrotnie zmienić i zniszczyć życie.
Ale jest tez opcja, patrząc realnie stosunkowo rzadka, taka ze pogrążą się oboje ale po jakimś czasie trwania w tym razem i dzięki jakimś czynnikom mogą z tego wyjść.. albo przynajmniej być na dobrej drodze. Ale raczej jest to możliwe, w przypadku bardzo silnych osobowości :)
Mam nadzieje ze jakoś na to pytanie odpowiedziałam ;)
Interesuje się tym od zawsze i w tym kierunku się rozwijam ;)
Polecam więc.
th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Ehh, nie do końca rozumiem to podejście że trzeba to traktować jak zagrożenie życia i wyłożyć te pieniądze. Jak się ich nie ma to się ich nie ma i nie ma jak ich wylozyc, nieważne czy to depresja czy rak
A moze leki tlumia a nie lecza? A psycholelarze zarabiaja a nie lecza? A moze....
m.th-cam.com/video/duz4Oh07NA8/w-d-xo.html
Musisz czytać komentarze? Lepiej wyświetlić i od razu odpowiadać, a oglądający sobie zatrzymają film, żeby przeczytać :)
To będą narzekania, że jak ktoś tylko słucha a nie ogląda to nie usłyszał :) Niech już zostanie tak, można zatrzymać, przeczytać i przewinąć;)
a w czym to przeszkadza?
@@zuzwha W tym, że czytam dużo szybciej, dłużej film się ładuje, więcej danych zużywa, kiedy np. na komórce oglądam, bo film ma 17 minut, a połowę to czytanie wiadomości.
@@CzowiekAbsurdalny jak wyżej
Mi pasuje - słucham jako podcast. 👌👌
Może odcinek o perwersjach seksualnych? Np niektórzy ludzie mają tak, że nie potrafią odczuwać przyjemności z seksu, jeśli nikt nie zadaje im bólu. Temat raczej trudny, ale warty podjęcia
Ooo, Bardzo ciekawy temat.
Dlaczego niektórzy ludzie, nie odczuwają przyjemności z seksu i czemu wcale to niektórych nie kręci .
Bardzo chciałabym usłyszeć o tym na twoim kanale ;)
Może teraz ptsd?
Nie, nie, nie. Dosyć tego. Przymykałam oko jak źle ubierałeś w słowa poważny problem. Czasem wydawałeś się lekceważący, jakbyś korzystał z realnych ludzkich tragedii na własny użytek, dla ciekawości i mam nadzieję że nie gorzej. Ale powiedzenie "może to nawet nie jest depresja" osobie, która napisała wprost że ma depresję, zupełnie mnie zraziło. Osobiście uważam, że ten konkretnie filmik nie powinien mieć miejsca. Ludzie skrócili w komentarzach swoje historie i stan zdrowia, a Ty na podstawie tych streszczeń próbujesz COŚ wyjaśnić. Tylko co? I komu? Myślę, że nawet Ty tego nie wiesz. Sranie w banie. Mam tylko nadzieję, że żadna z osób, które posłużyły Ci w tym filmiku za obiekty badań nie weźmie na poważnie tego co powiedziałeś.
W końcu ktoś mądry
Jak można wyleczyć zaburzenie psychiczne
Jest coś takiego też jak epizod depresyjny
Jest :) Ale wydaje mi się, że wprowadza on więcej zamieszania niż porządku;]
kurcze za dużo tych filmów xD