Uwielbiam słuchać Panią Profesor❤ ubogacający wywiad W czasie 40 minut poruszono wiele ważnych kwestii.Mam ogromną nadzieję że Pani Profersor będzie jeszcze wiele razy edukować nas na kanale❤ .Bardzo dziękuję za ten odcinek
W tym temacie napisze jedno. Dostawałem lanie za dzieciaka i czy to spowodowało, że wyrosłem na ludzi? Nie sądzę! Jako dorosły człowiek widzę tą metodę jako pójście na łatwiznę. Kompletnie nie mam relacji z ojcem, który zamiast rozmowy wybierał rękę lub pas. Może właśnie to spowodowało, że nie udało mi się tej relacji zbudować. Matka nigdy nie podniosła na mnie ręki, tylko tłumaczyła i relacje mamy świetną. Tak, nie należałem do grzecznych dzieci, ale jednak można było. I najważniejszą lekcje jaką wyciągnąłem z mojego dzieciństwa była jedna. Pewnego razu Kiedy dostałem lanie od ojca za to że kolejny raz nie wróciłem do domu z podwórka na czas. Obiecałem sobie, że jak będę miał dzieci, to nigdy ich nie uderzę. Nie chciałem, żeby czuły się tak jak ja wtedy. I nigdy tego nie zrobiłem i nie zrobię! Czy jest łatwo? Oczywiście, że nie! Jednak w momentach w których emocje biorą górę, wracają mi wspomnienia i od razu stawiają do pionu. Dużo rozmawiamy, dużo tłumacze i to po 500 razy, ale mam cholerną sfatysfakcję jak widzę tego efekty u dzieci i za to jaką prace wykonuje nad sobą. Kompletnie nie trafiają do mnie argumenty, że są sytuacje gdzie trzeba dać dziecku klapsa, bo inaczej nie zrozumie.
Całym sercem popieram pańską postawę. Rezultaty takiego wychowania są nie tylko pozytywne ale i trwałe. To działa też na zasadzie 'podaj dalej', więc warto zadać sobie trudu by to zrozumieć i stosować. Często się słyszy 'świata nie zmienisz" albo 'co ja mogę', ale właśnie TO jest naszym wkładem w zmianę świata. Także ta wspaniała nagroda na starość w postaci dobrych relacji między dziećmi a rodzicami i dobrym traktowaniem potrzebujących pomocy rodziców, jest tym naszym, a potem naszych dzieci, wkładem. I to wcale nie wynika z wdzięczności, ale ze zrozumienia i empatii, które mają warunki rozwoju w procesie wychowania.
Szkoda że jak wychowywałam dzieci to nie było takich wywiadów . Słucham wszystkich rozmów i mam poczucie , że tyle rzeczy mogłam zrobić lepiej . To nie jest tak , że mam wyrzuty sumienia , tylko brakowało mi takiego wsparcia w kwestii wychowywania . Odbieram te wywiady jako wielką pomoc . Ubogacające 40 minut . Dziękuję . Nie ma sensu powielać błędów ze starego wychowania , które pozostawia wiele do życzenia . Świat tak pędzi i rozwijamy się w każdej dziedzinie życia . Oby i w kwestii wychowania iść do przodu , szukać i eksperymentować dla dobra dzieci . Na koniec przychodzi mi do głowy myśl : Czy aktualni rodzice będą otwarci na inny punkt widzenia w kwestiach wychowania ? Pozdrowienia dla obu Pań .
@@mariawidawska7678, po komentarzach widać, że część z nas (tzn. aktualnych rodziców) nie jest na to gotowa. Na fakty dowiedzione przez naukowców (np. neurobiologów) reagują postawą "tym gorzej dla faktów"
Pani profesor ma ogromne zasługi i doświadczenie, usłyszałam tu wiele cennych informacji, ale nie mogę słuchać o tej ręce, która była niegrzeczna i o myciu jej zimną wodą. Ani dziecko, ani żadna część jego ciała nie jest niegrzeczna (dziecko może nawet pomyśleć w tej sytuacji, że jest zła). To kierowanie uwagi dziecka na jakąś część ciała, a przecież każde jego zachowanie jest odpowiedzią na coś co dzieje się w nim w jego emocjach. Poza tym to prowadzi do wyobcowania części ciała, a każdy jest całością i dobrze się czuje i zdrowo funkcjonuje, kiedy to czuje. To moje osobiste odczucie i nie mam na celu krytyki pani profesor, jedynie poczułam silną chęć wyrażenia tego co tak mocno czuję słuchając raz po raz przywoływanego przykładu z rączką dziecka.
Myślę i czuję dokładnie to samo! A dodam, że wiele dzieci z zaburzeniami integracji sensorycznej nie czuje do końca swojego ciała, co wtedy? Jeszcze wzmaga ro zaburzenie. Jako osoba dorosła miewam przez podobne głupoty w stresie chęć... odcięcia sobie ręki. To nie jest dobre dla dzieci!!!
Jakoś brzmi z przypadkami histerii/dysocjacji opisywanymi przez Freuda, gdzie w konsekwencji konfliktu wewnętrznego "niedobra" ręka pacjentek pozostawała sparaliżowana. Wystarczy trochę talentu dysocjacyjne u dziecka i mamy kłopot...
* piszę po obejrzeniu niespełna 13 minut rozmowy - 😉pokusiło mnie zajrzeć do komentarzy. I mnie 🥺poruszyła (aż do lekkiego ścisku brzucha) "metoda zimnej wody" + 'diagnoza'/wina "niegrzecznej rączki". * Rzuciło mi się w uszy: na początku rozmowy pani profesor mówi o tym, że jej mama była pedagogiem specjalnym a tata był człowiekiem niesłychanie empatycznym. Można pozazdrościć takich, a wręcz t y c h konkretnych rodziców. I pozazdrościć tym konkretnym rodzicom, że mieli takie zasoby: wybitnie dobrą bazę charakterologiczną i dostęp do w i e d z y - co pozwoliło im być wybitnie dobrymi rodzicami - nie wątpię, że przy dużej pracy własnej. Ciekawe, jaki jest % osób-szczęściarzy, które są tak wyposażone 'na starcie' życia, że później, jako rodzice, są błogosławieństwem dla swoich dzieci - i dla siebie samych. W populacji ludzi / rodziców widać cały przekrój "kolorystyczny": od mrocznej, skrajnej 👹czerni (przez wszelkie odcienie szarości) - po prawie 😇anielskość. Obie te skrajności są bardzo nieliczne - anielskość jednostkowa. Straszne są 'czernie'. A "anielskość" niemal niespotykana; świetnie, że nie jest konieczna dla szczęśliwego dzieciństwa i spełnionego, pozytywnego rodzicielstwa. Niestety z obserwacji wnioskuję, że więcej jest czerni niż anielskości; ...oby ta proporcja się odwróciła. ⚡ wiele refleksji i stwierdzeń pani profesor jest bardzo mądrych, cennych ❣️
Tak, przyznaje że mnie też zmroziło kiedy usłyszałam o historii z tą niegrzeczna rączką, która trzeba umyć(jak w średniowieczu). Już i tak w dzisiejszych czasach Dzieci potrafią znienawidzic bezzasadnie części swojego ciała juz bardzo wcześnie a poza tym naprawdę profesura i błędny przekaz dziecku już na samym początku że części "mojego" ciała mają odrębną świadomość? 😢 Jak?
Dziękuję za ten komentarz. Mnie też to zabolało. Tak samo jak wmuszanie jedzenia, bo "tu jest tak napisane" - to też przemocowe zachowanie, a co jeśli dziecko nie jest głodne? Niemowlęta cudownie umieją się samoregulować, komunikują kiedy są głodne. A potem przez wmuszanie jedzenia i tego, ze "rodzic wie lepiej" kiedy mają jeść i kiedy są głodne, dzieci przestają słuchać sygnałów swojego ciała i lawinowo rosną nadwagi i zaburzenia jedzenia. Nie warto powielać błędów starszego pokolenia w tym zakresie!
Chętnie słucham pani profesor , myślę, że nie ma jednej idealnej metody wychowywania dzieci i nie ma idealnych dzieci . Wychowując trójkę swoich pociech nie miałam żadnego przygotowania pedagogicznego , kierowałam się miłością do nich i odpowiedzialnością za nich. Karciłam, podnosiłam głos, krzyczałam , ale i przytulałam, chwaliłam, a dziś jestem z nich bardzo dumna.
Och moj Boże, jaka kobieta i jaka historia! Wierzę, ze ktos tak wrazliwy, elokwentny i madry zazna szczęścia, spełnia się marzenia. Zycze pani z serca przebiegnięcia 5 km a nawet maratonu! ❤
Z wieloma argumentami się zgadzam. Z oceną ostateczną bym poczekał . Te pokolenia wychowywane bez kar fizycznych , bez opresji jak mówi pani Profesor dopiero będą wchodziły do społeczeństwa i wtedy się zobaczy jaką wykażą się empatią wobec swoich najbliższych ,również społeczną, jak sobie poradzą ze swoim życiem pełnym ludzi z zewnątrz , którzy nie będą znali tego kodu wychowania, jak będą sobie radzić ze stresem codziennym i nadzwyczajnym? To są pytania , na które odpowie dopiero przyszłość i nie przeceniałbym roli badań bo to nie jedyny punkt odniesienia .
Ja nic nie chce mówić, ale trend bezstresowego wychowania popularny był wśród rodziców dzieci rocznikowo będących już po studiach, powoli zaczynających mieć własne dzieci, karierę zawodową z wpisem na CV przekraczającym na spokojnie, w wielu przypadkach, 3-5 lat pracy. Obecni solenizanci świętujący 18stki papieża znają tylko z memów, dla niektórych z nich Madonna to muzyka "twojego starego", zaś matura była przełożona przez globalną epidemię. Obawiam się, że poza badaniami w social mediach znajdzie się wiele esejów, komentarzy i dyskusji dotyczących tego tematu z perspektywy dzieci już wychowanych bezstresowo. Te osoby są już dorosłe, mają swoje zdanie i same zostają rodzicami. W przypadku zachodnich krajów, gdzie ten trend pojawił się nieco szybciej niż w Polsce, to takie osoby już spokojnie przekraczają 30stke, nie wiem, na jakie jeszcze wejście do społeczeństwa z ich strony czekamy. Aż pójdą na emeryturę? Doczekają wnucząt? Wikipedia (nie najlepsze źródło, ale źródło) opisuje ten trend jako zbiór praktyk i teorii z lat 50-70, to nawet nie jest jakaś metoda wychowawcza, tylko idea braku przemocy w wychowaniu, która występuje w różnych metodach, teoriach i praktykach wychowawczych. W Polsce dotyczy ona dzieci już z lat 90tych.
🥴Buuu ! Zacznę burzę w szklance wody, bo pozornie chodzi o drobiazg, ale zareagowac muszę, bo unaczej się uduszę: 😬 ... przecież słowa, że "rączka była niegrzeczna" - to jest kłamstwo ! Po jakim czasie dziecko to pojmie/'zauważy' i zasymiluje ? ... świadomie - może nigdy😞nie zasymiluje. Niegrzeczne mogą być/są zachowania, czyny ... NIE części ciała ! Po kilku takich zachowaniach rodzica, dziecko (zwłaszcza tak małe) może czuć dezaprobatę na widok własnej ręki. Albo obawę, gdy rodzic powie np. "idziemy umyć ręce" - i "weźmie dziecko za rączkę" Na widok umywalki może protestować, bo będzie ją kojarzyło z nieprzyjemnie zimną wodą i negatywnymi okolicznościami. Poprostu myjąc ręce w zimnej wodzie, może mieć w podświadomości karę. Bo to była kara, a nie np. powstrzymywanie dziecka i tłumaczenie. 😐 Zamiast własnym przykładem uczyć dziecko, że zimna woda na dłoniach jest 'fajna', to mamy je uczyć, że jest okropna ... ? Że mycie rąk jest nieprzyjemne ? Że to dramat ? 😓Drobna przemoc w białych rękawiczkach. * i żeby nie było: mam w pamięci swoje własne błędy i przewiny wychowawcze / "wychowawcze" wobec dzieci i niejedno mam sobie do zarzucenia. * z własnego (raczej trudnego, mocno dawnego) dzieciństwa, pamiętam częste mycie się w zimnej wodzie - ale nigdy! za karę. I absolutnie NIE jest to złe wspomnienie.
Bardzo przyjemnie ogląda się Pani materiały, jako studentowi pedagogiki specjalnej pomagają mi poukładać wiele aspektów w głowie. Chciałem jednak podzielić się swoim doświadczeniem z byciem bitym i apropo tego że dziecko przestaje się z tego powodu czuć kochane. Moja mama biła mnie w okresie pierwszej połowy szkoły podstawowej i przed jej zaczęciem, zawsze mówiła że "bije mnie bo mnie kocha", moja relacja z matką była chorobliwie zarzyła, do tego stopnia że potrafiłem powiedzieć nie bijącemu mnie ojcu "ty mnie nie kochasz bo mnie nie bijesz". Osobiście uważam że bylem wtedy bity za swoją niedoskonałość, zwracjąc uwagę szczególnie na to że aktualnie mama wspomina mnie jako ideał dziecka w porównaniu do mojej 12 letniej siostry. Ludzie których poznaję nie są w stanie uwierzyć w to jak spokojnym i uśmiechniętym człowiekiem jestem, niektórzy tylko czekają aż pewnego dnia wybuchnę uzewnętrzniając wszystkie skumulowane w środku nieokazane do tej pory emocje. Dla większego kontekstu dodam że płakałem praktycznie każdego dnia mojego życia na etapie szkoły podstawowej, bardzo często bez wyraźnego powodu, od kiedy poszedłem do szkoły średniej nie płaczę niemal wcale i podświadomie uśmiecham się przez większość dnia, chyba że na czymś bardzo się koncentruję tak jak teraz na pisaniu to mój wyraz twarzy jest po prostu neutralny. Jakoś tak mi się zebrało na tak długi wywód, na tym zakończę.
Ja nie biję dzieci, choć sama byłam bita i wcale nie czułam się tak jak pani profesor opisuje. Dostałam klapsa, co było otrzeźwiające i jasne, ze w danej chwili nie było przyjemne, ale potrafiłam potem zdać sobie sprawę dlaczego tak się stało, a zawsze wiedziałam, że ten klaps to koniec tematu. Potem wszystko wraca do normy, tata mnie kocha, bawi się ze mną, babcia karmi, potem tata kąpie, czyta do snu. Nikt mi niczego nie wypomina. Czułam się bezpieczna w domu. Prawdziwa przemoc przyszła potem wraz z nową żoną ojca, która miała narcystyczne zaburzenie osobowości. W dwa lata zniszczyła mi psychikę i poczucie bezpieczeństwa bez jednego muśnięcia. Gaslighting, porównywanie do innych, przymus zasłużenia sobie na miłość, odebranie w wieku 8 lat prawa do bycia dzieckiem, demonizowanie i napuszczanie na tych członków rodziny, którzy do tej pory mnie kochali, wmawianie mi, że nie kocham ojca, karanie ciszą, wypominanie najmniejszych błędów latami. Wierzcie mi są gorsze rzeczy niż klapsy, o których niewielu ma świadomość. Najgorsze, że nic o tym nie wiedzą nauczyciele, wychowawczyni spijała każde słowo tej narcyzki, zamiast mi pomóc wyrwać się spod jej wpływu. A ojca latami szanowałam, uwielbiałam bez względu na klapsy i miałam jak mi się wydawało dobrą relację dopóki, nie dowiedziałam się kim jest jego żona i nie postanowiłem się od niej całkowicie odciąć. Niestety to oznaczalo, że od ojca też musiałam się odciąć, bo wybrał bycie latającą małpą narcyza zamiast córkę, ale to nie ma nic wspólnego z klapsami w dzieciństwie.
Fakt, że są gorsze rzeczywistości niż klapsy nie oznacza wcale, że klapsy są dobrą metodą na cokolwiek. Przywoływanie dziecka do porządku klapsami to oznaka bezradności rodzica i traktowania dziecka jako osobę podrzędnej kategorii
Jesli wiem jak mnie zniszczyly psychicznie klapsy i to ciagnie sie za mna przez cale zycie to nie bede ryzykowac i sprawdzac czy akurat moje dziecko zareaguje tak jak ja czy tak jak Pani.
@@poprostugochaTo nieprawda. Rodzice mnie bili gdy byłam niegrzeczna, ale bardzo kochali i wychowali na dobrego człowieka. Chodzi nie o klapsy tylko miłość.
@@minakoyamada8603, są i książki, i podcasty. Oboje piszą także o nastolatkach. Bardzo szeroko, wielopłaszczyznowo. Dr Agnieszka Kozak ma swój kanał na yt, prof. Kaczmarzyk jest zapraszany przez wielu ludzi związanych z edukacją i nauką.
Bardzo mądry wywiad, ale nikt z nas nie jest idealnym rodzicem, po prostu się uczymy na żywca, a nie w labolatorium. Dlatego czymś normalnym jest że popełnia się błędy, nawet o tym nie wiedząc. Po prostu żyjemy nieidealnie i nieidealnie wychowujemy dzieci
Wiecie co mnie najlepiej śmieszy, że takie psycholożki a potem okazuje się, że same nie potrafiły wychować swoich własnych dzieci. Pamiętacie co zrobił syn najsłynniejszej niani w Polsce .... no właśnie wszystkich nauczają a same nie potrafią wychowywać.
W pierwszych minutach tej rozmowy, Pani Jagoda wspomina o tym, że stworzenie silnej więzi z własnym dzieckiem, było jej największym sukcesem. Z tego można wnioskować, że w stopniu co najmniej zadowalającym zrealizowała własne założenia wychowawcze. Nie musisz zgadzać się, co do ważności tego aspektu, nie jesteś jednak uprawniony, do tego, by decydować, co znaczy dobre wychowanie i które jego aspekty są mniej, a które bardziej istotne. Jeśli dajesz wiarę, temu co powiedziała na początku, to Twoj komentarz jest całkowicie niezrozumiały, a co za tym idzie również zbyteczny. Jeśli jednak nie dajesz temu wiary, to nie widzę powodów byś wierzył w cokolwiek co padło w dalszej części rozmowy. W tym wypadku polecam Ci zająć się czymś bardziej przydatnym, np. czytaniem, dzięki któremu możesz dowiedzieć się jak bardzo bezwartościowe są przykłady anegdotyczne oraz, że "śmieszy najbardziej" , a nie "najlepiej". Przykład użycia: "Mnie najbardziej śmieszą głupie komentarze na yt." Bez odbioru!
Pani profesor do tematu podeszła sielankowo. Jest sporo niedopowiedzeń, omówiony tylko jeden punkt widzenia, a nie całe spektrum. Przedstawiony został chów klatkowy ludzi w warunkach idealnych, a nie wychowywanie dzieci. Ja wiem, wówczas ten wywiad by musiał trwać minimum 10 godzin, czy wiecej. A to jest ważne, rodzicie potrzebują takich informacji, jak działa dziecko, i jak je wychować. I nie dostają konkretów, nie dostają różnych punktów widzenia. Nigdy nie ma jednej drogi do celu.
Mnie się pytają czemu mam takie spokojne grzeczne dzieci - bo ja z nimi rozmawiam i jestem (trudno, czasem nie poprasuje, nie pomaluje paznokci...) ale jestem z nimi! To tylko 14 lat potem już nie mamy za dużego wpływu.... pamiętajmy!
Pamiętam że 2 klapsy od mamy a miałam z 12lat i poszło o spóźnienie się z podwórka.Dzis mając prawie 40lat stwierdzam że to zbędna metoda która trwale wchodzi w głowę a nic dobrego nie przynosi.Od początku mieliśmy ustalone z mężem zero klapsów na dzieciach
Czytam te wszystkie komentarze "klaps to nie bicie" "a co złego w klapsie?" I ogarnia mnie smutek. Co złego pani Profesor tłumaczy dość klarownie nie będę powtarzać. Uderza mnie w tych relacjach z dzieciństwa to, że one wszystkie mają ten sam schemat: branie winy na siebie: " byłem/am okropnym dzieckiem, niegrzecznym", "nic nie rozumiałam/em" i usprawiedliwianie rodzica, który zastosował przemoc: "co miał zrobić", "nawet go rozumiem". Wszystkie te komentarze zawierają te elementy, a uczuciwie przeczytałam wszystkie. Rozumiem, że bardzo trudno jest skonfrontować się z tym, że ojciec albo matka zastosowali przemoc i uderzyli. I przyznać, że było się takiej przemocy ofiarą (nawet jeśli nie spowodowała traumy, ale nie każde potencjalnie traumatyczne przeżycie wywoła u każdego taką samą reakcję). Nie masz traumy? Ok. Super. Gratuluję skutecznych mechanizmów radzenia sobie ze stresem o ile nie jest nim wyparcie bo się zdarza. Jeśli przyznacie, że rodzic uderzył i wedle wiedzy naukowej to nie było ok - bo nawet jeśli nie wywołało traumy to potencjalnie mogło i rodzic uderzając ryzykuje zdrowiem psychicznym swojego dziecka - to nie jest równoznaczne z powiedzeniem mój rodzic był chorym zwyrolem. Nikt nie nauczył takiego rodzica zdrowego radzenia sobie ze swoimi emocjami, przed '89 mieliśmy komunizm, drugą wojnę światową, holokaust, pierwszą wojnę światową, to dużo pokoleniowej traumy i walki o podstawowy byt. To zrozumiałe, że ci ludzie nie mieli praktycznie żadnych kompetencji do wychowywania dzieci, wiedzy o psychice dziecka, czasu i zasobów żeby zrobić więcej niż umyć, nakarmić i dopilnować żeby nie umarło a może i poszło do szkoły. To były okropne czasy a trauma nie znika tylko przechodzi dalej na kolejne pokolenia. Jeśli rodzic uderzył to nie dlatego, że nie kochał i był psychopatą (chociaż takich przypadków jest dużo) to dlatego, że nie umiał radzić sobie ze sobą bo nie było nikogo kto by go tego nauczył. To jest dramat. Ale to nie znaczy, że dziecko, które zostało uderzone nie ma prawa jako dorosły stwierdzić, że chociaż rozumie przyczyny, to uważa, że to jednak nie było w porządku i doświadczył przemocy i być może jakoś to na niego wpłynęło, albo potencjalnie mogło. Ma prawo. Jeśli to przyzna to nie stanie się nic złego i rodzic nie przestanie go kochać. Może nawet przyzna, że faktycznie słabo zrobił. Kolejna rzecz - dzieci nie są niegrzeczne. Dzieci nie regulują swoich emocji ich mózgi nie są dojrzałe, nie mają życiowego doświadczenia. Każda emocja i przeżycie będzie dla dziecka jedną z pierwszych w życiu, a co za tym idzie bardziej gwałtownych, bo dziecko nie wie jakie są konsekwencje emocji, co z nimi zrobić jak okazywać. Dziecko nie wie również jak nazwać swoje potrzeby i jak je zakomunikować. Rodzic jest od tego żeby je nazwać i zaspokoić. Jeśli dziecko zachowuje się "niegrzecznie" to dlatego, że zaczyna odczuwać frustrację z powodu niezaspokojenia jakiejś potrzeby, tym silniej im bardziej ta potrzeba jest ignorowana przez rodzica. Dziecko zrobi wszystko aby rodzic zaspokoił jego potrzeby bo jest od niego w 100% zależne. Lanie nie rozwiązuje tego problemu - potrzeba dziecka nie została zaspokojona, dziecko uczy się, że ma je tłumić i nie okazywać, ale tak - z zewnątrz będzie grzeczne. Nawet psów już się tak nie tresuje, to czemu dzieciom się to robi? Każdy człowiek, który był dzieckiem był zależny od rodzica i nikt nie regulował sam swoich emocji. Jeśli dostał lanie to się nie nauczył jak zaspokoić swoje potrzeby i wyrażać emocje. Nauczy się je tłumić. Nikt nie był "beznadziejnym, okropnym, nie posłusznym, niegrzecznym dzieckiem". Tylko normalnym dzieckiem, które nie wiedziało jak komunikować swoje potrzeby i emocje bo tak właśnie mają dzieci. Są inne metody żeby dziecko tego nauczyć, ale faktycznie są żmudne, trudne, męczące i wymagają czasem od rodzica pracy nad sobą. A jeśli chodzi o bezstresowe wychowanie to w świadomości społecznej istnieje jakiś mit i chochoł. Coś takiego nie istnieje jako metoda wychowawcza. Istnieje natomiast traktowanie dziecka jak żywego człowieka, który ma emocje i uczucia. To chyba nie jest radykalne podejście
Chociaż mama mi powiedziała, co to znaczy, że nóżka czy rączka zawiniła, wtedy nie uczymy dziecka odpowiedzialności za własne czyny, przecież to ono jest niegrzeczne. A druga sprawa, moczenie dziecku w zimnej wodzie budzi awersję do zimnej wody, potem nie wejdzie do jeziora, bo będzie mu się kojarzyło z karą. No, słuszne uwagi
Mam małego smyka. Ostatnio trafiłem na Panią profesor i słucham z zaciekawieniem. Dla mnie to bardzo wartosciowa wiedza szczególnie wyklad w Tychach. Tutaj sie jednak z Pania nie zgodzę. kiedys wypatrzyłem u kyzyna pieniądze z gry monopol. Swoja gre mialem dostac na urodziny. Wpadlem na genialny pomysl żeby przywłaszczyć po ciuchu czesc jego banknotów dla swojej przyszlej gry. Mama zauważyła bankoty i przy wszystkich narobiła mi takiego wstydu ze myslałem ze zapadne sie do srodka ziemi. Od tamtej pory nic, nigdzie i nikomu nie ukradłem.
A ja juz wołałabym dostac klapsa niz to karanie cisza,zaslugiwanie na uwage,odgadywanie humorow i zyczen matki.Przymuszanie do praktyk religijnych,niszczenie przejawów samodzielnosci.Prxeszukiwanie rzeczy ,czytanie pamietnika ,obgadywanie i wymyslanie bzdur by sama mogla sie dowartosciowac.Bardzo sie balam miec córkę, nie chcialam takiej relacji .Na szczescie mamy super relacje.
To jest kłamstwo że twoja ręka jest winna, wszystkim steruje mózg o tym mówi nauka. Nie należy oszukiwać dzieci. Dziecko zrobiło coś złego ręka bo nie panuje nad emocjami.
@@katarzynalugasz Dokładnie. Dzieci są mądre na swój sposób. Oczami wyobraźni widzę jak dziecko nauczy sie zganiać na rączkę, na nóżkę a pózniej na Stasia czy Zosię. Nie widzę w tym żadnej metody.
@@100tulek, gorzej będzie, jak dziecko zacznie swoją rękę utożsamiać ze złem. Nie jestem specjalistą, lecz intuicja podpowiada mi tutaj potencjalne problemy z autoagresją.
Przede wszystkim zaczęłabym od wyjaśnienia dziecku dlaczego to co zrobiło było nie ok. Symboliczne umywanie ręki to może jest metoda na złapie chwili oddechu i danie czasu na refleksje, ale raczej nie zastąpi rozmowy
Kiedy rodzic bije, czujesz się nie kochany. Nie sądzę, abym wtedy myślała o rodzicu, że nie radzi sobie ze mną. Nie zgadzam się z Panią w tym punkcie. Dziecko wtedy odczuwa bardzo wielki ból emocjonalny i złość. Byłam bita.
Regularne "bicie" czy tam lanie to nie to samo co klaps jak dziecko jest rozbrykane i umysłowo poza kontrolą. Jak dzieciak dostanie głupawki to żadną metodą nie dotrzesz. Sama dostawałam tylko w takich sytuacjach i nie mam z tym związanych żadnych negatywnych emocji, a wręcz współczuję rodzicom bo byłam wtedy w kompletnej głupawce a oni musieli być wykończeni.
Dostawałam ręcznikiem przez plecy i wyrosłam na człowieka. Jestem wdzięczna mamie że stawiała mi granice i była drogowskazem. Bardzo mnie kochała. To samo tata , który nigdy mnie nie uderzył ale miał autorytet i wystarczy że spojrzał a wiedziałam że trzeba przestać pajacować. Obydwoje już nie żyją ale dzięki nim jestem silna , radzę sobie że stresem , z problemami bo dali mi ogrom miłości a te demonizowane klapsy bardzo mi pomagały wracać na właściwy tor.
Ja też nie identyfikuję się z uczuciami zbitego dziecka wg opisu Pani profesor. Mama mnie biła zawsze gdy byłam niegrzeczna, a mimo to nie czułam się niekochana albo żeby ona nie dawała sobie rady, bo zawsze była bardzo zaradną kobietą. Rodzice dużo ze mną rozmawiali i tłumaczyli. Nie chodzi o klapsy w wychowywaniu tylko o dawanie miłości. Wiem, że oddaliby za mnie życie a ja za nich. I jestem im nieskończenie wdzięczna za tą miłość.
Postawienie granic to nie bicie matko kochana co za dziwne rozumowanie.Mnie matka uderzyła i do tej pory pamiętam to jako traumę.Pamietaj że każdy ma inną osobowość i to że na ciebie nie wpłynęło nie znaczy że na inną osobe(w tym dziecko)nie wpłynie.
Nigdy nie zrozumiem bicia dzieci. I ja i mój partner zaznalismy go w dziecinstwie. Nie bijemu córki.wychowujemy bez kar i nagród. I jest to droga na pewno trudniejsza. Wymaga poświęcenia dziecku ogromu uwagi. Jako ateiści wierzymy w to że człowiek potrafi czynić dobro bez kija i marchewki bez wizji nieba i piekła. Z pełną świadomością że mamy jedno życie i powinniśmy je dobrze wykorzystać. Naprawiać błędy. Nasze nieznające z domu kar i nagród dziecko jest empatyczne i bardzo dobrze społecznie przystosowane. Rozumie reguły społeczne. Rozumie,że ludzie mają swoje granice które trzeba respektować. Rozumie że domu można skakać po łóżku a u babci nie bo babcia ma gdzie indziej granice niż mama i tata.
@@joannamazurkiewicz7351 Bardzo ciekawy komentarz. Jestem odmiennego zdania niż Pani. Po tym jak pamiętam siebie z dzieciństwa kiedy zawsze wolałem sprawdzić sam i pomimo tłumaczeń i ostrzeżeń miewałem naprawdę zwariowane pomysły ( np wysadzić butle gazową na polu żeby zobaczyć co będzie) to dla mnie zawsze dwa, trzy pasy były jasnym przekazem. Ale też teraz moja szwagierka stara się ostrzegać, dawać rady i tłumaczyć świat swojej córeczce ale ona kompletne ją olewa i wręcz czasami traktuje ja ostentacyjnie. Mogła by Pani rozwinąć jak udało się wam wytłumaczyć ten skomplikowany świat i co jest w nim dobre a co złe bez pochwał i kar? Mega ciekawe jest to jak udało się Państwu wytłumaczyć że to co jest dobre dla dziecka niekoniecznie jest dobre dla innych w kontekście że mamy jedno życie. Bo przecież wasza pociecha mogła pomyśleć że skoro jest jedno życie to nie ma co się oglądać na innych i przeżyć je tak żeby wyciągnąć jak najwięcej a jednak tak nie myśli. Jakby mogła Pani trochę opowiedzieć to na pewno przeczytam z zaciekawieniem. Moim zdaniem każde dziecko jest inne i to co się u jednego sprawdziło niekoniecznie byłoby skuteczne u drugiego to trzeba powiedzieć że wychowanie malucha bez użycia argumentu nieba czy piekła i bez kar i pochwał wydaje się mega wyzwaniem. Pozdrawiam serdecznie
Wogóle widzimy to bezstresowe wychowanie więcej patologicznych zachowań wobec innych dzieci a za to mamy wrzeszczacych jak pojebani rodziców więc jest cool zbadajcie odsetek patologicznych zachowań dzieci wobec innych dzieci tych bezstresowo wychowywanych😂 za dekadę lub dwie zobaczycie dopiero skutki tego pomysłu jak rozszerzy im się Kora rozszerzy to zobaczycie jacy będą super👍
Czy naderwanie ucha to też przemoc fizyczna? Wchodząc w dorastanie wkurzyłam Ojca. Tata nie wytrzymał, złapał mnie za ucho i pociągnął do góry, próbował dać klapsa ale nie zdążył. Miałam 10/11 lat ale nadal mam żal i pamiętam bardzo mocno. Chcę wiedzieć czy przesadzam.
@@wiolettafota4192 to nie jest młodzież wychowana bezstresowo bo przy takim wychowaniu mają stres rodzice. To są dzieci które poprostu wyrosły. Nie mają żadnych wzorców, moralnego kręgosłupa, nic im nie można powiedzieć i wszystko im się należy. To są dzieci wychowane przez social media, od najmłodszego tablet do ręki żeby był spokój, a jak podrośnie to strach się bać.
18:28 mam nie krzyknąć na dziecko jak znalazło spinkę i wtyka w kontakt? Ja nawet dałam po łapie tak się przestraszyłam. Wiem że to moja wina że znalazl moja spinkę, oczywiście potem tłumaczyłam i przeprosiłam za ostre zachowanie ale czasami właśnie (w takich przypadkach jak opisalam) się nie da!
Będzie ofermą w szkole i nie będzie potrafił obronić siebie, ani nikogo. Będzie chciał zastosować pedagogiczne podejście, a agresywny imigrant da jemu tylko kopa w twarz. i tak skończy się pedagogika.
Agresja wobec dziecka to przemoc , która przerodzi się w nienawiść do rodzica ,wychowawcy , owszem dziecko wykona polecenie , lecz niewnawisc , żal ,smutek zostanie .Przemoc fizyczna niczego nie zmieni jest przestepstwem , oraz utratą uczuć pozytywnych do bijącego …
Ta pani tego nie wie, i nie zadała sobie trudu, żeby sprawdzić. Dopuszcza to "klamstwo", bo jest miłe i przyjemne, chociaż okłamywać dzieci nie należy. I wyłazi niekonsekwencja. Wiele kłamstw jest miłych i przyjemnych, czy to dopuszcza ich popieranie? Nie lepiej wytłumaczyć dziecku, że żył kiedyś biskup Mikołaj, kim był, co robił, i że to na jego pamiątkę? Ale tu wchodzimy na grunt wiary i moralności chrześcijańskiej, a dzisiaj to jest passé. Wychowanie też robi się antychrześcijańskie.
Wg mnie nie powinno być przedmiotu o relacjach, tylko te prawidłowe relacje powinny być praktykowane na każdym przedmiocie i w całym życiu szkolnym (przerwy, wycieczki). Nauczyciele powinni towarzyszyć uczniom w rozwiązywaniu problemów z rówieśnikami i pokazywać właśnie w praktyce, jak w demokratyczny sposób te konflikty rozwiązywać. (Są gotowe schematy.) Wszyscy nauczyciele powinni przejść obowiątkowe szkolenia w tym obszarze. W każdej szkole powinne być dostępne szkolenia dla uczniów-mediatorów, którzy dobrowolnie na przerwach też pomagają rozwiązywać mniejsze konflikty (docenione potem na świadectwie jako zaangażowanie społeczne.) Tak działa to w niemieckich szkołach, w których uczniowie mają takie same problemy jak w innych szkołach. Uczeń musi wiedzieć, że ma wsparcie w dorosłych i czuć się bezpiecznie.
Nie pamiętam ile dokładnie ale jak byłem mały, moze jakieś 6lat, byliśmy u dziadków w gościach i była tam jeszcze dalsza rodzina. Bawiłem się gdzieś tam i znalazłem jakieś długie chwasty. Wyrwałem je i poszedłem "chłostać" ojca po plecach. Na pewno mnie odganiał i "groził" ale nic sobie z tego nie robiłem więc w końcu dostałem klapsa ale powiedziałem "ale mnie to boli za mało soli" to ojciec wziął pasa i dostałem wystarczająco soli żeby się popłakać xD według mnie, użycie siły do zdyscyplinowania dziecka jak nie słucha itd nic nie działa, jest akceptowalne. Ja nie mam mu za złe, że wtedy dostałem pasem bo sobie na to ewidentnie zasłużyłem. Byłem smarkiem i nic nie rozumiałem ale wkońcu mi to pomogło. Zgaduję, że w dzisiejszym świecie takie coś by nie przeszło i rodzice staraliby się "przebłagać" dziecko żeby przestało albo daliby mu tablet czy telefon do zabawy zamiast czegoś nauczyć.
Pytanie tylko dlaczego doszło do całej sytuacji i dlaczego piszesz, że nic nie zrozumiałeś. Często rodzice ignorują niepożądane zachowania dzieci w jednych sytuacjach, wobec innych osób i tym samym uczą dzieci, że są one akceptowalne. Jest oczywiste, że nagla zmiana stanowiska nie przyniesie natychmiastowych efektów
Z tej opowieści wynika, że stosowanie kar cielesnych wchodziło w zakres środków wychowawczych w Pana dzieciństwie i nie przynosiło trwałych rezultatów. Na przykładzie tego zdarzenia widzę, że sześciolatek nauczył się tylko tego, że ma słuchać się ojca. Nie rodzi się empatia w stosunku do ojca (bo dokuczanie tacie jest dla niego przykre, lub bolesne) ani zasady kulturalnego zachowania w gościach. Może się mylę, ale odnoszę wrażenie że było to dla Pana traumą, którą pamięta Pan do dzisiaj i próbuje Pan Ojca tłumaczyć (zresztą też Go rozumiem) ale jak Pan sam zauważył "Byłem smarkiem i nic nie rozumiałem..." Tego typu zabawy z tatą mogły już się zdarzać wcześniej i nie były potępiane a tu nagle rozbawiony dzieciak słyszy, ze ma przestać. Trudno tak nagle wyhamować i ta odpowiedź dziecka na klapsa to taka próba ratowania "twarzy" i wstęp do godnego wycofania się z tej sytuacji. Ojciec zaś, zapewne sam wychowywany tradycyjnym sposobem, jest zawstydzony przed gośćmi brakiem autorytetu i reaguje tak jak potrafi. To nie znaczy, że nie kocha swego dziecka, ale nie zna innych sposobów.
@@BarSwo klapsa dostalem moze z 3 razy w życiu a przynajmniej te co pamiętam. U mnie w domu nie było bicia. Nie nazwałbym tamtej sytuacji traumatyczną, ba nie powiedziałbym też, że próbuję usprawiedliwiać ojca bo wiem, że to co robiłem było złe.
W dzisiejszych czasach istnieją także inne rozwiązania. Różne od błagania dzieci lub zabawiania ich tabletem. Gdy mamy mocną, prawidłową więź z dzieckiem, wystarczy rozmowa, czasem nawet delikatny gest ręki połączony z czułym spojrzeniem. I nikomu nie dzieje się krzywda. Nikt też nie musi wspominać siebie jako nic niewiedzącego "smarka"
Tragedia co piszesz, robiłeś tak bo chciałeś kontaktu z ojcem uwagi którego nie miałeś pewnie na co dzień.... I piszesz że lanie było ok.... Masakra :(
Super wywiad. Co prawda zastanawiam sie nad tą ręką.. Dziecko nie jest zle, ale jego zachowanie może być złe, niepoprawne. Być może ta ręka to metafora zrozumiala dla dziecka?
Intuicja podpowiada mi, że z tą ręką to nie jest dobry kierunek. Ręka to przecież część ciała, a nie doczepiana proteza. Należy się jej taki sam szacunek, jak każdej innej naszej części.
Pani profesor to się stanie chyba moim idolem. Bije od niej mniesamowitą mądrą miłością do dzieci❤ Mimo to gwałtownie sprzeciwiam się mówieniu "twoja rączka jest niegrzeczna", można tak się nabawić nawet dysocjacji. Ręką jest częścią dziecka, nie oderwanym bytem. Podobnie z myślami, o tym też pani mówiła. I drugie - troszkę wyszła tu stygmatyzacja ludzi bitych w dzieciństwie, co widać w komentarzach. Nie można mówić, że każdy bity bije, tak jak nie każde dziecko alkoholika pije! Ani że to nie jest w pełni człowiek. Do zmiany potrzebujemy właśnie odkrywać swoje człowieczeństwo i z niego czerpać, czuć się sobą, całościowo. Bardzo stygmatyzujace i okrutne. Pewnie pani profesor jednak jest specjalistą tylko od dzieci, nie od wszystkiego, w tym nie od patopsychologii, ale jednak trzeba uważać na słowa! Tak samo nie da się sobie powiedzieć "nie będę czegoś robił" i po prostu przestać, trzeba znaleźć tego przyczynę! Bardzo poważny błąd! Tak mówią osoby o silnej woli, ale nie każdy ma taki konstrukt psychiczny ani taki szczęście jak pani profesor do wychowywania się w normalnej rodzinie. Poza tym cudny wykład i dziękuję za niego mając nadzieję na więcej;).
Tak. Pani profesor opisuje świat idealny. Taki świat nie istnieje. Z tych dzieci będą ofermy i kaleki życiowe. Dzieci z tego chowu bezstresowego widzimy dzisiaj w szkołach a teraz jeszcze prawo do nicnierobienia i mamy głupka i ofermę. Bez odbioru.
Bardzo ciekawy temat, jednak film jest tak naszpikowany debilnymi reklamami, ze nie da sie go ogladac. Szkoda nerwow. I jeszcze ten glosny szum w tle (prawdopodobnie wentylatora komputera). Katastrofa.
Większość rodziców niestety nie doświadczyło miłości, akceptacji ze strony rodziców, rodziny,czuło się gorszym, musiało walczyć zabiegać o uznanie o miłość i teraz jest w rozwoju emocjonalnym na poziomie nastolatków którzy wymuszają na swoich dzieciach zachowania takie jakie oni chcą, nie biorą w ogóle pod uwagę uczuć dzieci, uważają że zapewniając dziecku " wikt i opierunek" nowe ubrania itp dają wszystko. Nie byli kochani tak jak dziecko oczekuje i nie umieją kochać tylko wymagać, żądać, nakazywać, rokazywać i karać 😢
Mój stary nadużywał fizycznych metod przywracania ustawień fabrycznych. Pasek, kabel. Ale nie mam z z tego powodu żadnych traum, a nawet nie rozpamiętuję tego. A sam nie używałem nigdy przemocy w stosunku do swoich dzieci. Nigdy klapsa nawet nie dostały. Nawet w wojsku, nie chciało mi się ścigać i dyscyplinować fizycznie młodego wojska ( jak to za wojska poborowego bywało). Skutkiem ubocznym, działań mojego ojca, jest to, że mój układ nerwowy uodpornił się na ból.
Grunt to dobre relacje w rodzinie. Baza. Jeśli tego nie ma dziecko ma pole do popisu czyli miota się i testuje. Czuje się pozbawione poczucia bezpieczeństwa. To dorosłe chlopy niedojrzali do roli ojca dziadka itd oni psują grunt do wychowywania. My kobiety po ciąży i porodzie mamy naturalne poczucie co tu się wydarzyło, jaki to cud i świętość że jest dziecko. I teraz co się dzieje dalej. Najpierw wiadomo jest euforia w rodzinie. Tatusiowie balują robią pępkowe itp a potem taki ojciec nie potrafi ugotować żonie rosołu żeby ją wzmocnić w pologu. A jeszcze zaraz zaczyna się że nie ma sexu i nie ma robienia koło doroslego faceta. Dziecko jest zagorzone przez samca który walczy z dzieckiem o swoje utracone wygody. "Dziecko chce spędzać czas z obojgiem rodziców widzieć rodziców razem" Moje dziecko obejmuje nas gdy przez minutę w ciagu dnia widzi nas razem. Łaknie tego. Ma 2,5 roku. Mąż chce tylko pracować i wracać do domu gdy dziecko juz będzie spać. Chciał dziecka. Bo Chciał mieć to odchaczone. Teść zadowolony bo jest dziadkiem. Toksyczne rodzeństwo zazdrosne. No konkurs wygrany. I co dalej? Żona jak surogatka a potem jak niania 24h Dziecko to widzi i czuje. Sztuczne terarium z przerwami na wakacje gdy tatuś chce "odpocząć " ale bierze pracę zdalną i nadal na wakacjach opędza się od rodziny, chodzi sam do baru bo przecież ma wakacje i darmową opiekunkę do dziecka w pakiecie. Tak to wygląda więc rozwód murowany. A potem dzieci do psychologa.
Jeśli dzieci nie mogą robić co chcą to jak go zdyscyplinować ? Czy pusta gadanina jest skuteczna w wychowaniu ? Dawanie nagród jest dobre dla pieska jak przyniesie nam patyk na spacerze.
Konsekwencja,rozmowa,budowanie relacji i spędzanie z nim czasu.Pora spojrzeć na całą rodzinę na siebie,na relacje z partnerka a potem na dziecko.Czasami ważne jest by pójść do specjalisty a nie mówić ze się nie da
Wszystkie te przykłady i odpowiedzi są jakieś dziwne, nieadekwatne to świata w jakim żyjemy i żyli nasi przodkowie xD co to za pacyfistyczne podejście do życia? Nikt nie powinien nikogo uderzyć a już w szczególności dziecka xD ja dostałem jak zasłużyłem (nie było tego dużo) i to nie ja zaczynałem bójki w szkole tylko to za mną biegali bo chcieli się ze mną bić. Może ojciec mnie za mało bił. Wojna to też część dyplomacji. Wcale nie uważam, że jeśli ktoś użył siły (np. klaps) to zawiódł jako rodzic. Skoro jeśli ludzie mówią, że prowadzą spokojne życie, a to że zdarzy im się użyć "siły" żeby zdyscyplinować swoje dzieci to znaczy, że sami uważają, że to zadziałało w ich przypadku (tak jak u mnie). Oczywiście nie mówię tu o jakimś znęcaniu się czy czymś takim ;p też nie rozumiem dlaczego szlaban czy "zamknięcie" w pokoju jest złe xD co mam pójść przytulić moje dziecko jak się dowiem, że np. ukradło coś ze sklepu i symbolicznie umyć ręce jak Piłat? xD pójdzie znowu kraść bo będzie wiedziało, że w zasadzie nic złego się z tym nie wiąże. Ukradnie znowu, umyje ręce i sprawa załatwiona xD "Nie wolno kraść i pyskować do mamy bo to nieładnie. Proszę, tylko nie płacz. A teraz chodź umyjemy rączki i buzię" xD Co to znaczy, że nie można powiedzieć, że dziecko było niegrzeczne? Jeśli dziecko kogoś uderzyło to to nie było dziecko tylko jakaś ręka? xD "jeśli twoja ręka jest przyczyną grzechu, odetnij ją" xD dziecko powinno się nauczyć odpowiedzialności i tego, że za akcją idzie reakcja i wszystkie z nią związane konsekwencje a to odczłowieczanie dziecka albo raczej rozczłonkowywanie tworzyłoby tylko dodatkowe problemy. Powiedzenie, że złapało się kogoś za rękę a on mówi, że to nie jego ręka nabiera tu dosłownego. Za takich specjalistów to ja dziękuję...
Jak dziecko kradnie to znaczy, że nikt mu nie wytłumaczył dlaczego tego nie należy robić. Malca nie ma co za kradzież karac, trzeba się dowiedzieć dlaczego do kradzieży doszło. Co do niegrzecznej rączki lub nóżki to się akurat zgodzę, dziwne tłumaczenie. Mysle, że ogólnie się praktykuje mówienie, że dane zachowanie było niegrzeczne raczej niż dziecko, które tego zachowania się " dopuscilo"
Piękne odniesienia do chrześcijaństwa. Teraz umyj rączki, popełnij grzech, idź do konfesjonału, zostanie wybaczone. Potem od nowa. Jeśli się np. nakradłeś, to powiedz, że się narobiłeś, żeby mieć co masz i masz czyste rączki.
Klapsa a nie co dzień lać w odstępach gidz ,bo to chore nikt nic nie robi bo mówią że się mszcze za to co robili mnie i przegrali dranstwo ,dziś w nie jednym pięknym domu wszystko jest na Pokaz ,założone kamery wrazie czego dzieci już nie płaczą bo p.z mopsy nie może tego zobaczyć czysto ,a tak naprawdę to te dzieci są straszone innymi bo cię ta pani zabierze itd ,w szkole też nie wolno nic bo tatulek lub mamuśka a czasem i babcia się wtrąca wszystko jest dobrze i tak te dzieci się dalej wychowują w biciu zakłamaniu ,obłudzie i czasem w zlodziejstwie ,nie moje dziecko nie kradnie bo przecież kamienic ,ale matka ,babcia ,kradli i dzieci w tym brały udział ,a teraz ich dzieci ,bogate rodziny ,książka na ten temat ,długi ,dlugi
Przestańcie dzieci traktować jak nietykalne księżniczki.To co teraz się dzieje to następne wykolejenie.Bic nie wolno to jasne ,ale jak bachor pyskuje i rządzi a matka nie reaguje i pozwala aby taki bił pięściami babcie i pluł to już hodowla wykolejeńców .
Komentarz chyba nie na miejscu. Tu nikt nie mówi o traktowaniu jak księżniczki i nie zwracaniu uwagi źle zachowujacym się dzieciom. Ten komentarz to chyba dla tych rodziców, którzy nie uczą dziecka moralności, zasad społecznych i nie stawiają granic.
@@poprostugocha Dziecko nie może być Panem w domu bo traci respekt przed starszymi.Jesli taki 4 latek zobaczy że on rządzi to ma rodziców za nic.Dziecko musi być kierowane przez rodzica a jak widzę to dzieci teraz przejęły kontrolę nad rodzicami i dziadkami.
@@mr.s6073, zgoda. W opisanej sytuacji dziecko traci grunt pod nogami i gubi się w relacjach. Nie oznacza to wcale, że mamy prawo mówić o dziecku bachor lub myśleć o nim jako o przyszłym wykolejeńcu.
Dziecko które ma uwagę, miłość,.... Nigdy nie pluje na babcie.... Chyba że jest dzieckiem chorym, zabyrzonym :( wtedy bicie rodziców tym bardziej nie pomoże...
Jestem rozdarta słuchając tego odcinka. Zgadzam się z większością rzeczy, z podejściem do ekranów, do bicia. Jednak mycie ręki zimną wodą, bo "ręka była niegrzeczna" lub zmuszanie do jedzenia bo "tu jest tak napisane" to również przemocowe zachowania i nie podoba mi się proponowanie takich rozwiązań, bez szacunku do drugiego (małego) człowieka.
Wg definicji tej pani byłam bitym dzieckiem. Bo matka od czasu do czasu dawala mi klapsy, a tata chyba ze 2 x przyłożył mi solidniej (ale poza tym tata mnie nie bił w ogóle). I wczesniej i teraz oceniam to tak samo - matka "klapsiła" bo sobie nie radziła, tata po prostu był konsekwentny. Bo najpierw prosił i tłumaczył (dziecko, czyli ja, nic; rozumie, ale robi swoje), potem groził ( dziecko nic, dalej swoje), a potem groźbę wykonał. Dzisiaj to postępowanie taty jest dla mnie wzorem, choć o rodzaj kary można się sprzeczać. Ważne, zeby kara była nieuchronna, dostosowana do wieku i przewinienia (najpierw tlumaczymy, wiadomo; nie za wszystko trzeba od razu karać), a dziecko rozumiało, że jest konsekwencją jego postępowania (co to za bzduty, że ręka czy noga robi źle, to jest antywychowanie). Uważam też, że kara nie powinna być zbyt daleko w czasie odsunięta od czynu, bo to rodzi frustrację i poczucie niesprawiedliwosci - im mlodsze dziecko, tym ewentualna kara szybsza i kończymy sprawę. Myślę też, że często zamiast karać za nieodpowiednią aktywność dziecka, należy mu zaproponować coś akceptowalnego. I niech mi nikt nie wmawia, że bicie wywołało u mnie traumę. To nie klapsy czy lanie były frustrujące, tylko ich kontekst. Może ja byłam jakimś super pojętnym dzieckiem, nie wiem. 😜 Mam Aspergera, co wyszło dopiero w późnej dorosłości.
>osoba która bada dzieci przez prawie czterdzieści lat, oprócz tego wychowała własne >osoba z aspergerem co bierze na chłopski rozum Kto ma większy autorytet
Ja nie jestem za klapasami ale mam jedno pytanie do wszystkich. Co się dzieje dzisiaj z tymi dziecmi? Tylu specjalistów od wychowania, tyle dbania o emocje, tyle pomocy psychologicznej, tak duże skupienie na indywidualności, praca z emocjami itd a one dziś nie wiedza jaką mają płeć, da sie im wmowic wszystko by nimi sterować. Stare wartosci i autorytety nie istnieją, jest rozpusta, coraz wieksza depresja i zaburzenia psychiczne. Czy ktos mi powie jak do tego doszło przy tylu soecjalistach a kiedys ich nie było, ludzie dostawali klapsy,bali się ojca... Naprawdę gdy patrzę na dzisiejsze dzieci zastanawiam się czy nie lepiej dac klapsa zamiast stosowac te zalcane przez psychologów techniki. Te dzieci mają zero odporności na stres, zero honoru, tylko unikanie problemow, wpuszczanie jednym uchem, wypuszczanie drugim, zero szukania wniny w sobie, ucieczka od problemów w używki itd... cos jest nie tak... ewidentnie
Jako przedstawiciel pokolenia wywołanego do odpowiedzi - otóż mamy się prawie, że dobrze, kończymy studia, chodzimy do pracy zarabiać na mieszkania, na których wynajem nas nie będzie stać, zaczynamy mieć własne dzieci, wszystko gra generalnie, szkoda naszych rodziców, często cierpiących na DDA (syndrom dorosłego dziecko alkoholika), którzy przekazali traumy pokoleniowe, bo ich wychowali rodzice z traumami ich rodziców (wiecie, dzieciństwo to najpierw sobie była wojna, potem były sobie puste półki, potem było sobie bezstresowe wychowanie, teraz jest sobie smartfon). Nasi rodzice byli bici, brali kredyty we frankach, kupowali mieszkania na wolnym rynku, samochody i w ogóle... A my sobie patrzymy, jak świat płonie w pozarach, ludzie giną na wojnach za płotem, place rosną tak trzy razy wolniej niż koszt życia, a ludzie narzekają, że nic nam się nie chce, choć przecież za minimalną można wynajmować mieszkanie 12 m2 na zadupiu pod miastem z dojazdem godzina do roboty w korpo i jeszcze kupić jedzenie! Bezstresowe wychowanie nie jest tym, co powoduje problemy wymienione tutaj. Te problemy są wynikiem dzisiejszej rzeczywistości, no i tak, być może przez to, że ojciec nie latał z pasem za nami, żeby przyłożyć, bo miał zły dzień, a my nie posprzątaliśmy po obiedzie, sprawiło, że mamy nieco mniejszą odporność na stres. Ale czy byłoby nam lepiej, gdybyśmy stracili relację z rodzicem, bo był agresywnym starym pijanym? Osobiście, wątpię.
Sorry, ale nie kupuję tego demonizowania (lekkich) klapsów. Wyibraźcie sobie, ze kilkulatek rzuca kamykami w inne dziecko w puaskownicy. I co, powtarzać do skutku - gdy każda kolejna próba to kolejny rzucony kamyk? A może powiedzieć, zedistanie nagrodę, gdy przestanie? Przecież to wręcz zachęta, by nastepnym razem robić to samo!
@@poprostugocha czyli zamiast lekkiego klapsa, masz w pełni siłowe i bolesne ciągnęcie dziecka za rękę lub siłowe i bolesne niesienie wyrywającego się dziecka pod pachą. Użyj wyobraźni, zanim coś napiszesz.
@@0001jkl, siłowe i bolesne niesienie? Dla kogo takie bolesne? Bo raczej nie dla dziecka. Rozumiem, że osoba z fizyczną niepełnosprawnością mogłaby mieć problem z uniesieniem kilkulatka zatopionego w skrajnych emocjach, ale dorosła, zdrowa osoba? Zauważyłam, że częściej to my, kobiety decydujemy się na rozwiązanie, które nas więcej kosztuje (choć nie jest to normą, bo jak widać po odpowiedziach pod tym filmem, sporo kobiet pochwala bicie dzieci). Bierzemy spokojnie to dziecko, mimo że ono w tych emocjach czasem nas podrapie, czy wierzga nogami. A mężczyźni, którzy mają przecież więcej siły i mogliby bez najmniejszego problemu wynieść protestujące dziecko, częściej uciekają się do klapsa w obecności (sic!) wszystkich. Bo użycie siły pełni zasadniczo dwie role: ochronną i przemocową. I ja naprawdę nie mogę zrozumieć, dlaczego rodzic świadomie wybiera tą drugą opcję. Wygoda? Chęć pokazania, kto tu rządzi? Słabe to i jakieś takie miałkie
@@poprostugocha czy ty kiedykolwiek próbowałaś, nawet nie nieść, ale utrzymać w miejscu kilkulatka, który się awanturuje i wyrywa? Do tego trzeba siły i uścisku, który dla dziecka na pewno przyjemny nie jest. Klaps przez ubranie to przy tym nic. Różnica polega na tym, że klaps, nawet lekki, jest jednoznacznie kojarzony z karą, a nawet bolesne przytrzymanie - nie.
@@0001jkl, tak, trzymałam. I to niejeden raz, dbając przy tym, by dziecko nic sobie nie zrobiło. Problem widzę raczej w tym, że dawanie klapsa jest uważane za dopuszczalne, jeśli dotyczy dzieci. Spróbuj dać klapsa partnerowi, koleżance, gdy jesteście wśród ludzi i się z nimi nie zgadzasz. Albo wyobraź sobie, że w analogicznej sytuacji, gdy z emocji mówisz do kogoś podniesionym głosem, sama takiego klapsa dostajesz. Na tzw. "otrzeźwienie". Brzmi dziwnie? No właśnie, prawda? Więc dlaczego serwujemy to dzieciom? Tylko dlatego, że są dziećmi, są od nas zależne i słabsze? Czy to nie jest tak, że klaps jest raczej porażką rodzica? Oznaką jego bezradności, nieumiejętności? Mając całą gamę środków, które działają długofalowo, wybieramy raczej coś, co działa tylko tu i teraz, a na dłuższą metę nie prowadzi do dobrych nawyków i zrozumienia sytuacji. Wiem, dużo tych pytań. Tak samo, jak dużo we mnie niezgody na traktowanie dzieci jak ludzi niższej kategorii.
Zadne badania naukowe nie potwierdzaja hiperaktywnosci po cukrze u dzieci. Byly jedne i bledne badania i caly swiat teraz wymysla ze hiperaktywnosc wystepuje po cukrze. Prosze wiedze sobie odswiezyc.
Dzieci są różne. Co pani proponuje, gdy dziecko kładzie się na środku 4 pasmowej jezdni? Czy nie przenieść je na chodnik? O tym można porozmawiać w bezpiecznym miejscu. Ale nie na środku drogi 4 pasmowej. Czy wziąć za rączkę i porozmawiać z nim na chodniku.
🎉 wychowywanie dzieci to dawanie im uwagi!!! I to się nie podoba, zapracowanym rodzicom uzaleznionym od mediow spolecznosciowych.- jest jakiś sposób na niegrzeczne dziecko? Tak - Uwaga!! To jest jak z chudnięciem - żeby schudną mniej jeść i więcej się ruszać! I to boli. Rodzice się pytają czy jest jakiś sposób na niegrzeczne dziecko (który mnie nie będzie angażował i będę mógł siedzieć w necie)....
Teraz psycholodzy powinni być specjalistami od psów, bo z psychiką niewiele mają wspólnego a przynajmniej nazwa by się nie zmarnowała... Sorry ale te dzisci dzisiaj to są tak słabe, nie ponosza konsekwencji itd. Co z tego ze rodzice sobie pogadają jak nabroi? Jednym uchem wpuści, drugim wypuści... Nie jestem za biciem ale jestem za tym by rodzic miał coś do powiedzenia, a przez to pranie głowy jakie stosuje szkoła, tacy doradcy jak Pani to autorytet rodzica jest spychany... Obece osoby i pseudonauka mają dziś priorytet. Dzieci zmieniaja pięć, proces nieodwracalny bo dali sobie wmowić że mogą i nie musza się akceptować. Przez doradztwo takich osób dzieci robią sobie traumy nie tylko zwiazane ze zmianą plci ale tez innymi wybrykami i pozniej macie wiecej pacjentów. Czy yo jest cel?
Z klapsami się nie zgadzam. Klaps jest bardzo wychowawczy. W dorosłym wychowany pod kloszem będzie jak ciura który nie będzie potrafił się obronić, Jak widać typowe kobiece podejście do wychowania na ciure roku
Absolutnie nigdy. Przemoc w wychowywaniu, nawet w najłagodniejszej formie to zwykła tresura. Jak nie umiesz dziecku wytłumaczyć słownie, to nie nadajesz się na rodzica. Bijąc tracisz zaufanie u dziecka. Bijąc pokazujesz dziecku, że nie ma kontroli nad tym co dzieje się z jego ciałem. Ludzie uciekający się do przemocy zawiedli jako rodzice, a ci promujący przemoc jako dobrą formę wychowawczą nie mają pojęcia o czym mówią. Bicie dzieci to zasiewanie w nich traum.
Wrogowie bicia nie rozumieją jednej rzeczy: że tak jak na dorosłego, którego też nie należy bić ani tym bardziej zabijać każda policja świata ma pałki, paralizatory, gazy i kule, te zabijające, tak w przypadku dzieci - a to jest zakres po lat 18 przecież - w szczególnych wypadkach rękoczyn może być JEDYNĄ działającą opcją. Naturalnie nie ma sensu tłuc niemowlęcia - za głupie, nic nie zrozumie, nie widzi związku. Ale już taki 10-latek? Za moich dziecięcych czasów sporo rodziców stosowało swego rodzaju "kodeks karny" ze z góry zapowiedzianymi konsekwencjami złych uczynków. Dostałeś pałę z przedmiotu? Paskiem w zadek. Żaden gniew, żadna złość - po prostu skutek twego wyboru, leniu. I tak to trochę koledzy widzieli. Przed wywiadówką sobie żartowali, że wezmą w skórę. Czy to ich jakoś zepsuło? Nie wiem. Wiem, że człowiek to typ, którego zmusza się do aktywności albo kijem, albo marchewką. Dobrym słowem - niekoniecznie. A dawniej ludzie tej marchewki za bardzo nie mieli. Co mógł obywatel PRL zaproponować dziecku w roli nagrody za sprawowanie po prostu poprawne? Cukierki? Drogie bywały albo wcale. To samo zabawki. W dodatku ten PRL to i tak była kraina miodem i mlekiem płynąca na tle wcześniejszych epok. Więc tylko karą za czyny złe dało się dyscyplinować potomstwo. Dziś jest o tyle łatwiej, że zestaw marchewek bogaty i dostępny. Ale też o tyle trudniej, że byle marchewka nie robi wrażenia - zwłaszcza że zdaniem obu stron, i dzieci, i rodziców, ona się jak premie rządowi Szydło PO PROSU NALEŻY! A jeśli należy się niemal wszystko - to znów brakuje tej nagrody, będącej w zasięgu przeciętnej rodziny. I dzieci stają okoniem. "Wynieś Jasiu śmieci". "Nie wyniosę i co mi zrobisz?" No i nic mama nie zrobi. Bo jak Jasia zechce zamknąć w areszcie domowym, Jasio pierdyknie popielnicą w okno, wybije szybę za kilkaset PLN - i nie poniesie kary. I to jest to osławione bezstresowe wychowanie - często po prostu bezradność wobec opornego, który się wycwani i odmawia wszystkiego, co mu sprawia trudność. A próby karania poprzez odcięcie od nagród - kwituje szantażem i terrorem tego typu. Dawniej taką eskalację kończył klaps, dla starszego parę pasków w tyłek. Dziś - często rodzina jest bezsilna a w zwycięskim nieletnim rodzi się przekonanie, że tak to należy załatwiać. Mówić "mnie się należy, spadajcie, niczego nie zrobię" - i wygrywać na tym skrajnym egoizmie. Naturalnie większość dzieci taka nie jest. Ale też nie z myślą o większości dorosłych policja ma te pałki i pistolety. ZAWSZE należy nastawiać system także na skrajności. Kto bagatelizuje problem z 1% osobników opornych - jest durniem i robi krzywdę 99% pozostałych, bo ignorowanie patologii, pozwolenie by ich nie pacyfikowano w imię niestosowania środków bardziej drastycznych, demoralizuje pozostałych i zło się stopniowo szerzy. Poza tym stałe wznoszenie hasła "dzieci bić nie wolno" w wielu nastolatkach rodzi przekonanie, że choć mają po te 80 kg wagi i 180 cm wzrostu - nadal są świętymi krowami, które mogą stłuc i skopać dorosłego na ulicy i nic im nie wolno za to zrobić. A on ma obowiązek zbierać ciosy, bo oddać nie może- toż oni są dziećmi.
Podstawowe pytanie: dlaczego dziecko się (jak to określiłeś) wycwaniło? Co go do tego popchnęło? Druga sprawa - policja ma broń do obrony siebie, a nie z myślą o ludziach.
@@poprostugocha Co popchnęło dziecko? A bo to ważne? Niekiedy po prostu środowisko. Pawka Morozow nie dlatego rodziców podkablował jako kułaków, że go tak rodzice wychowali. Jego ukształtowała otaczająca zewsząd komuna. I dziś tak samo kształtuje młodych mocno miejscami przegniły, zdemoralizowany świat. Natomiast co do broni policji - nie, ona przede wszystkim nas ma bronić, obywateli. Gdyby chodziło wyłącznie o bezpieczeństwo policjanta, to by zbroję dostał i instrukcję "natychmiast uciekaj" i by sobie z bandziorami nie wchodzili w drogę. Pistolet jest po to, by zabić zbója, który obywateli nęka w ten czy inny sposób a policji stawia opór. Albo nawet i nie stawia, tylko akurat bierze zamach i chce obywatelowi łeb siekierą rozrąbać. Wtedy bum, bum, i z bandziora trup a z policjanta słuszny bohater :) I jeśli zbój jest nieletni - to to musi wyglądać identycznie. Inaczej padną niepotrzebne ofiary w porządnych obywatelach.
A od kiedy policja używa pałek do karania innych ludzi? Było to słynne wideo z nagrania, wycięte, jak ochroniarz użył paralizatora na mężczyźnie, który się awanturował i użył go w sposób "niewspolmierny". Toć był szykanowany, potępiany i ostracyzowany aż do momentu, gdy na wierzch nie wyszło pełne wideo, które pokazało, że był to efekt nie słownej sprzeczki, a napaści cielesnej na tegoż ochroniarza. A przecież nawet nie był funkcjonariuszem publicznym. Dziecko może się nie słuchać, może być toporne, ale w wielu wypadkach, nie jest to wina dziecka, a środowiska, przykładów zaobserwowanych, niekonsekwencji, może nie w domu, może w szkole, albo w sąsiedztwie, albo wśród jego znajomych. "Lanie", bo oceny, tworzy presje, które potem przechodzą w traumy i pracoholizm, wystarczy spojrzeć sobie na pokolenie lat 40-90tych, wcale nie trzeba daleko szukać. "Lanie", bo ktoś się nie słucha nie powoduje słuchania, tylko strach przez konsekwencjami. Konsekwencje mogą być kompletnie inne, o wiele bardziej humanitarne, nazwijmy to. Ten pasek to brak kreatywności ze strony rodzica i doprawdy, istnieją setki publikacji z lepszymi systemami, istnieją przewodniki do rozmowy. A jak ktoś nie ma lepszych pomysłów, to mamy pedagogów, psychologów i inne osoby o podobnych funkcjach, które przez kilka lat przygotowywały się do tego, aby odpowiedzieć na pytanie, co jeszcze można zrobić. Czasem takie zachowania, wbrew rodzicom, są efektem zaburzeń, które przy odpowiedniej pomocy psychologiczno-pedagogicznej da się przystopować, wygasić, bądź w ogóle uśpić całkowicie, w najgorszym wypadku, z pomocą stymulantów. Opisane tu sytuacje, przez Pana, zakrawają o o wiele bardziej złożone problemy wychowawcze wynikające z błędów popełnionych poprzednio, które trzeba naprawić, albo do których trzeba nie dopuścić, a nie o skutek, że dziecko jest jakie jest, bo takie jest. Porównać można by to z osobą starszą - czy jest zgorzkniała, bo jest stara? Nie, jest zgorzkniała, bo tak przeżyła swoje życie i ma swoje problemy, indywidualne spojrzenie na świat i póki ktoś jej nie udowodni, że się myli, to będzie zgorzkniała tak widocznie, jak tylko się da - niszcząc dzień wszystkim wokół. Człowiek to nie jest maszyna, którą jak się zaprogramuje, to ona już tak będzie chodzić, bo życie jest troszkę bardziej skomplikowane jednak, niż jakiś program, który zawsze się odpali tak samo. I tak, czasem są podbramkowe sytuacje, ale są one wynikiem ciągu przyczynowo-skutkowego, a nie braku kary cielesnej
Dziecko nie "rozumie" bo są różne potrzeby dziecka, jeżeli dziecko potrzebuje w danej chwili biegać i skakać a rodzic potrzebuje wyciszenia bo potrzebuje je ubrać to potrzeba dziecka nie gra z potrzebą rodzica i potrzeba dużo pracy i dużo czasu żeby sobie z taką sytuacja konfliktu potrzeb poradzić. Więc Pani profesor nie wszystko jest takie 0,1 jak Pani mówi. Co to znaczy czy mąż jest grzeczny? np nie biega po domu i nie szuka żony? co znaczy słowo grzeczny? spełniający potrzebę rodzica w danej chwili? Słowo grzeczny jest jednym z najgorszych słów...
Ja raz dostalam od ojca zapmietalam nigdy nie uderzylam swoich dzieci nie wrocilam na czae do domu jak dostawl lanie moj brat siedzialam w lazience i puszcalam wode zeby nie slyszecz placzu nogdy nie zbodoal ojcic relacji z synem a gdzie milosc do dziecka
Pani profesor i jej "mądrości".... Efekty wychowania a raczej jego braku "róbta co chceta" widzimy teraz chociażby w szkołach, bezczelność, arogancja wobec nauczycieli i rodziców. Dziecko nalezy wychowywać w poczuciu odpowiedzialności i świadomości, ze czyny wywołują określone skutki. Posłuszeństwo wobec rodzicow to podstawa, problemem są rodzice, których należy wychować... Niestety rodzice to efekt wychowania przez lewicowy system.... t.j. bez zasad, bez moralności, z postawieniem na własne ego ... i efekty widać. Twierdzenie, ze metody wychowawcze naszych rodziców nalezy przekreślić i iść z "postępowymi metodami wychowawczymi" to błąd. Skutki tego juz odczuwamy.
"Agresja jest zła, nie wolno się bić itp..." czy gdyby tak były wychowywane osoby przez ostatnie stulecia to czy Polska odzyskałaby niepodległosć? Czy Polska walczyłaby z okupantem? Czy wyzwolilibyśmy się spod komuny? Ludzie, nie chodzi o maltretowanie dzieci albo bicie za błahostki. Czasami dzieci robią takie głupie rzeczy i są tak zaślepione w głupocie, że tylko ten klaps albo krzyk jest wstanie to dziecko wytrzeźwić. Dziecko musi nauczyć się konsekwencji. Potem mamy tych ekoterrorystów z ostatniego pokolenia... Nie popadajmy ze skrajności w skrajność A już to mówienie, że rączka była niegrzeczna to jakiś absurd. Wychowywanie dziecka, które swoje wybory będzie usprawiedliwiać tym, że jego ciało nie jest nim... litości...
Nie popieram bicia dzieci, ale klaps w sytuacji ekstremalnej ? Co w tym złego? Wychowanie bezstresowe właśnie daje owoce: np. zabójstwo koleżanki z klasy przez dwie 12- letnie koleżanki, które wcześniej sprawdziły w internecie, że nie można ich ukarać.Zamordowały z premedytacją i ….nic? To sprawa aktualna. Przypadków morderstw dokonanych przez dzieci jest coraz więcej, prawie 10% .
Czyli jesteś za biciem, bo klaps to bicie. Profesor dosłownie powiedziała, że nie można wychowywać bezstresowo. Druga sprawa, na samym początku były przedstawione statystki bicia dzieci przez rodziców, które wzrastają i idąc tym tropem przemoc wśród dzieci również może być spowodowana przemocą w domu. Czy wiesz jak te dziewczyny były wychowywane? Ile razy dostały po głowie od rodziców? Przemoc zawsze rodzi przemoc i tyle w temacie.
@@krzysztofzakrzewski5510 Wszelkie skrajności są złe, oczywiście „klapsanie” codzienne i za zwykłe nieposłuszeństwo to głupota i przemocowość, ale są sytuacje kiedy wstrząs jest potrzebny; dziecko dwuletnie rozbrykane i nie reagujące na żadne słowa jak opanować natychmiast żeby nie zrobiło sobie krzywdy? Obserwuję takie sytuacje często / możesz tłumaczyć jeśli sytuacja pozwala/, a szarpanie i krzyk są o wiele gorsze, trzymanie siłą nie jest przemocą? Łatwo ferować wyroki teoretyzując, a dziecko spadnie ze skarpy, zostanie ugryzione przez psa, któremu dokucza, włoży palec do oka niemowlakowi i ….. Oczywiście takie zachowania można skorygować, ale na to trzeba czasu, a sytuacja jest gorąca tu i teraz. Wyrzućmy skrajności i rozmawiajmy o zdrowych zachowaniach.
@@barbaraxyz1890 trzymanie za rękę swojego kochanego dziecka za rękę jest przemocą? Natomiast dawanie klapsa żeby uzyskać "wstrząs" nie jest przemocą? Jaki efekty ma ten wstrząs? Wychowywanie dziecka to zadanie dla superbohaterów z pewnością, nikt nie mówił że będzie łatwo. Kiedy dziecko biegnie w strone ulicy to czy nie lepiej wziac go za reke i spokojnie wytlumaczyc co sie stanie jak na nia wbiegnie niz dac klapsa? Np. Odwołać się do ulubionych bajek dziecka - kiedy miś stłuk sobie nóżkę to musiał iść do pana doktora i nie mógł się bawić. Bo co ten klaps załatwi? Wkłada psu rece do ucha albo ciagnie za ogon, bo nie wie jak obchodzić się z takim stworzeniem. Może warto pokazać dziecku jak traktować zwierzęta? Oczywiście łatwo jest o tym mówić czy pisać, a w praktyce trzeba wielokrotnie wziąć glęboki oddech, żeby nie wybuchnąć na dziecko. Uważam, że to jest największa sztuka wychowania dziecka, panowanie rodzica nad własnymi emocjami i to przynosi później efekty.
@@krzysztofzakrzewski5510 polewanie rąk czy innych części ciała zimną wodą w ramach kary to też przemoc. To tylko odwrotność przypalania. Różnica tylko taka, że mniej boli i nie zostawia śladu lol
@@aterovis3693 kto mówi o polewaniu? Kłania się słuchanie ze zrozumieniem... za dużo razy chyba dostałeś po głowie w dzieciństwie i widzimy tego skutki.
"Klapsy" to jedna z wielu zaraz jakie są importowane do domów ze świata "panóf" (oprawców żądających posługi i braku własnej inicjatywy... a już na pewno nie takiej, która jest słuszną reakcją na ich bandyctwo). "Klapsy" i wszelka inna agresja to towar importowany z zewnątrz poprzez tzw. ludzi dorosłych - to jest część wymagań pochodzących od umiłowanych przywódców wszelkiego sortu i funkcji, która spada na wnętrze rodzin, które to one powinny być centrum naszego dbania. Cena służenia panom i przymusu wstrzymywania się od naturalnych reakcji jest właśnie taka, że ludzie prędzej swoim dzieciom klapsy dadzą niż piąchę w ryj świętym panom, aby i oni wzięli się do pracy. I ma to też swoje późniejsze logiczne odbicie w świadomości dziecka - dlaczego ten kołtun zwany rodzicem mi daje klapsa, bo rzucę papierek, a kanaliom, które dokonują rozbojów lub innego wyzysku kłania się w pas. To już lepiej być uczciwym wobec swojego dziecka i uczyć go, że walisz w ryj i wyzyskujesz do oporu - wtedy takie dziecko ma znacznie większe szanse na należyte poruszanie się w przestrzeni społecznej niż dziecko zdradzone przez własnych właścicieli biologicznych. Chcesz bić swoje dzieci i je tresować, to czyń również proporcjonalną reakcję wobec reszty świata - strzelaj do bandziora z nożem dokonującego napaści, wal w ryj pałą "pana", który nie chce zapłacić należności za pracę. I wówczas będzie przynajmniej zachowana pewna czytelna spójność. Ludziom zabierany jest czas, aby dźwigali panów (panów bogów zwłaszcza zawsze i wszędzie) i ten brak siłą rzeczy musi odbijać się na wypracowaniu emocjonalnej przestrzeni między rodzicami, a dziećmi.
mam nadzieję, że to ironia. Bicie, przemoc, w każdej formie to barbarzyństwo. A my chcemy przecież dążyć ku doskonałości "na wzór i podobieństwo Boże".
@@BarSwo No niestety, ale masz w wielu przypadkach sytuację bez wyjścia "bez bicia". Jeśli ktoś jest świadomym śmiałkiem na wydawanie się w ofierze wszelkim zbirom, to niech to czyni sobą, a nie nakłonionymi do tego ludźmi (nakłonionymi przeważnie już na etapie dziecięcym).
Jak kogos ugryzie to jak myjemy? Ta metoda pokazuje jednak zeby tych ekspertów nie slychac beznamiętnie tylko jednak zachowac zdrowy rozsądek i brac na nich poprawke. Mistrzowie teori i badan a w domu taki sam problem z dzieciakami.
🔔 SUBSKRYBUJ kanał, żeby nie przegapić kolejnych odcinków 🔥dziękuję!
Do zobaczenia! 🙋♀
Oby więcej było takich pedagogów i psychologów w żłobkach, przedszkolach, szkołach..
Ale niespodzianka, bardzo dziękuję i proszę o kolejne rozmowy z panią profesor.
Pani profesor jest wspaniała, uwielbiam słuchać jej mądrych wypowiedzi, proszę o więcej wywiadów z Panią profesor.
Dziękuję i pozdrawiam.
Uwielbiam słuchać Panią Profesor❤ ubogacający wywiad W czasie 40 minut poruszono wiele ważnych kwestii.Mam ogromną nadzieję że Pani Profersor będzie jeszcze wiele razy edukować nas na kanale❤ .Bardzo dziękuję za ten odcinek
Kocham takie wywiady z mądrymi ludźmi, z których my rodzice możemy się duuuzo dowiedzieć. Dziękuję 🙂
W tym temacie napisze jedno. Dostawałem lanie za dzieciaka i czy to spowodowało, że wyrosłem na ludzi? Nie sądzę! Jako dorosły człowiek widzę tą metodę jako pójście na łatwiznę. Kompletnie nie mam relacji z ojcem, który zamiast rozmowy wybierał rękę lub pas. Może właśnie to spowodowało, że nie udało mi się tej relacji zbudować. Matka nigdy nie podniosła na mnie ręki, tylko tłumaczyła i relacje mamy świetną. Tak, nie należałem do grzecznych dzieci, ale jednak można było. I najważniejszą lekcje jaką wyciągnąłem z mojego dzieciństwa była jedna. Pewnego razu Kiedy dostałem lanie od ojca za to że kolejny raz nie wróciłem do domu z podwórka na czas. Obiecałem sobie, że jak będę miał dzieci, to nigdy ich nie uderzę. Nie chciałem, żeby czuły się tak jak ja wtedy. I nigdy tego nie zrobiłem i nie zrobię! Czy jest łatwo? Oczywiście, że nie! Jednak w momentach w których emocje biorą górę, wracają mi wspomnienia i od razu stawiają do pionu. Dużo rozmawiamy, dużo tłumacze i to po 500 razy, ale mam cholerną sfatysfakcję jak widzę tego efekty u dzieci i za to jaką prace wykonuje nad sobą. Kompletnie nie trafiają do mnie argumenty, że są sytuacje gdzie trzeba dać dziecku klapsa, bo inaczej nie zrozumie.
Brawa dla Ciebie! ❤
Całym sercem popieram pańską postawę. Rezultaty takiego wychowania są nie tylko pozytywne ale i trwałe. To działa też na zasadzie 'podaj dalej', więc warto zadać sobie trudu by to zrozumieć i stosować. Często się słyszy 'świata nie zmienisz" albo 'co ja mogę', ale właśnie TO jest naszym wkładem w zmianę świata. Także ta wspaniała nagroda na starość w postaci dobrych relacji między dziećmi a rodzicami i dobrym traktowaniem potrzebujących pomocy rodziców, jest tym naszym, a potem naszych dzieci, wkładem. I to wcale nie wynika z wdzięczności, ale ze zrozumienia i empatii, które mają warunki rozwoju w procesie wychowania.
❤
Gratuluję Panu❤❤❤
Brawo dojrzały mężczyzna który myśli i żyje po swojemu wierny swoim ideałom !!
Szkoda że jak wychowywałam dzieci to nie było takich wywiadów . Słucham wszystkich rozmów i mam poczucie , że tyle rzeczy mogłam zrobić lepiej . To nie jest tak , że mam wyrzuty sumienia , tylko brakowało mi takiego wsparcia w kwestii wychowywania . Odbieram te wywiady jako wielką pomoc . Ubogacające 40 minut . Dziękuję . Nie ma sensu powielać błędów ze starego wychowania , które pozostawia wiele do życzenia . Świat tak pędzi i rozwijamy się w każdej dziedzinie życia . Oby i w kwestii wychowania iść do przodu , szukać i eksperymentować dla dobra dzieci . Na koniec przychodzi mi do głowy myśl : Czy aktualni rodzice będą otwarci na inny punkt widzenia w kwestiach wychowania ? Pozdrowienia dla obu Pań .
@@mariawidawska7678, po komentarzach widać, że część z nas (tzn. aktualnych rodziców) nie jest na to gotowa. Na fakty dowiedzione przez naukowców (np. neurobiologów) reagują postawą "tym gorzej dla faktów"
Moglabym sluchac pani profesor jeszcze dluuugo, mega wazne i potrzebne tematy, czuje niedosyt, poprosze wiecej ❤
Pani profesor ma ogromne zasługi i doświadczenie, usłyszałam tu wiele cennych informacji, ale nie mogę słuchać o tej ręce, która była niegrzeczna i o myciu jej zimną wodą. Ani dziecko, ani żadna część jego ciała nie jest niegrzeczna (dziecko może nawet pomyśleć w tej sytuacji, że jest zła). To kierowanie uwagi dziecka na jakąś część ciała, a przecież każde jego zachowanie jest odpowiedzią na coś co dzieje się w nim w jego emocjach. Poza tym to prowadzi do wyobcowania części ciała, a każdy jest całością i dobrze się czuje i zdrowo funkcjonuje, kiedy to czuje. To moje osobiste odczucie i nie mam na celu krytyki pani profesor, jedynie poczułam silną chęć wyrażenia tego co tak mocno czuję słuchając raz po raz przywoływanego przykładu z rączką dziecka.
Myślę i czuję dokładnie to samo! A dodam, że wiele dzieci z zaburzeniami integracji sensorycznej nie czuje do końca swojego ciała, co wtedy? Jeszcze wzmaga ro zaburzenie. Jako osoba dorosła miewam przez podobne głupoty w stresie chęć... odcięcia sobie ręki. To nie jest dobre dla dzieci!!!
Jakoś brzmi z przypadkami histerii/dysocjacji opisywanymi przez Freuda, gdzie w konsekwencji konfliktu wewnętrznego "niedobra" ręka pacjentek pozostawała sparaliżowana. Wystarczy trochę talentu dysocjacyjne u dziecka i mamy kłopot...
* piszę po obejrzeniu
niespełna 13 minut rozmowy
- 😉pokusiło mnie zajrzeć do komentarzy. I mnie 🥺poruszyła
(aż do lekkiego ścisku brzucha) "metoda zimnej wody" + 'diagnoza'/wina "niegrzecznej rączki".
* Rzuciło mi się w uszy:
na początku rozmowy pani profesor mówi o tym, że jej mama była pedagogiem specjalnym a tata był człowiekiem niesłychanie empatycznym. Można pozazdrościć takich, a wręcz t y c h konkretnych rodziców. I pozazdrościć tym konkretnym rodzicom, że mieli takie zasoby: wybitnie dobrą bazę charakterologiczną i dostęp
do w i e d z y - co pozwoliło im być wybitnie dobrymi rodzicami - nie wątpię, że przy dużej pracy własnej.
Ciekawe, jaki jest % osób-szczęściarzy, które są tak wyposażone 'na starcie' życia, że później, jako rodzice, są błogosławieństwem dla swoich dzieci - i dla siebie samych.
W populacji ludzi / rodziców widać cały przekrój "kolorystyczny": od mrocznej, skrajnej 👹czerni (przez wszelkie odcienie szarości) - po prawie 😇anielskość. Obie te skrajności są bardzo nieliczne - anielskość jednostkowa. Straszne są 'czernie'. A "anielskość" niemal niespotykana; świetnie, że nie jest konieczna dla szczęśliwego dzieciństwa i spełnionego, pozytywnego rodzicielstwa. Niestety z obserwacji wnioskuję, że więcej jest czerni niż anielskości; ...oby ta proporcja się odwróciła.
⚡ wiele refleksji i stwierdzeń pani profesor jest bardzo mądrych, cennych ❣️
Tak, przyznaje że mnie też zmroziło kiedy usłyszałam o historii z tą niegrzeczna rączką, która trzeba umyć(jak w średniowieczu). Już i tak w dzisiejszych czasach Dzieci potrafią znienawidzic bezzasadnie części swojego ciała juz bardzo wcześnie a poza tym naprawdę profesura i błędny przekaz dziecku już na samym początku że części "mojego" ciała mają odrębną świadomość? 😢 Jak?
Dziękuję za ten komentarz. Mnie też to zabolało. Tak samo jak wmuszanie jedzenia, bo "tu jest tak napisane" - to też przemocowe zachowanie, a co jeśli dziecko nie jest głodne? Niemowlęta cudownie umieją się samoregulować, komunikują kiedy są głodne. A potem przez wmuszanie jedzenia i tego, ze "rodzic wie lepiej" kiedy mają jeść i kiedy są głodne, dzieci przestają słuchać sygnałów swojego ciała i lawinowo rosną nadwagi i zaburzenia jedzenia. Nie warto powielać błędów starszego pokolenia w tym zakresie!
Chętnie słucham pani profesor , myślę, że nie ma jednej idealnej metody wychowywania dzieci i nie ma idealnych dzieci . Wychowując trójkę swoich pociech nie miałam żadnego przygotowania pedagogicznego , kierowałam się miłością do nich i odpowiedzialnością za nich. Karciłam, podnosiłam głos, krzyczałam , ale i przytulałam, chwaliłam, a dziś jestem z nich bardzo dumna.
Ale czy one sa dumne z pani?
@@anettekedden9076 Nie wiem, ale staram się aby tak było.
Wspaniały film z panią profesorką ❤️ słucham z ogromnym zainteresowaniem. Dziękuję za kolejną część ✨🙏🏻
Och moj Boże, jaka kobieta i jaka historia! Wierzę, ze ktos tak wrazliwy, elokwentny i madry zazna szczęścia, spełnia się marzenia. Zycze pani z serca przebiegnięcia 5 km a nawet maratonu! ❤
Dziękuję Pani profesor, zawsze Pani wypowiedzi są bardzo ubogacające. Pielęgnujmy relacje. Wszystkiego dobrego 😊
Świetna rozmowa! Miło trafić na coś mądrego :D
PS. fajne początkowe intro!
Jesteśmy coraz bardziej delikatni. Miękkie czasy, słabi ludzie.
Z wieloma argumentami się zgadzam. Z oceną ostateczną bym poczekał . Te pokolenia wychowywane bez kar fizycznych , bez opresji jak mówi pani Profesor dopiero będą wchodziły do społeczeństwa i wtedy się zobaczy jaką wykażą się empatią wobec swoich najbliższych ,również społeczną, jak sobie poradzą ze swoim życiem pełnym ludzi z zewnątrz , którzy nie będą znali tego kodu wychowania, jak będą sobie radzić ze stresem codziennym i nadzwyczajnym? To są pytania , na które odpowie dopiero przyszłość i nie przeceniałbym roli badań bo to nie jedyny punkt odniesienia .
Ja nic nie chce mówić, ale trend bezstresowego wychowania popularny był wśród rodziców dzieci rocznikowo będących już po studiach, powoli zaczynających mieć własne dzieci, karierę zawodową z wpisem na CV przekraczającym na spokojnie, w wielu przypadkach, 3-5 lat pracy. Obecni solenizanci świętujący 18stki papieża znają tylko z memów, dla niektórych z nich Madonna to muzyka "twojego starego", zaś matura była przełożona przez globalną epidemię. Obawiam się, że poza badaniami w social mediach znajdzie się wiele esejów, komentarzy i dyskusji dotyczących tego tematu z perspektywy dzieci już wychowanych bezstresowo. Te osoby są już dorosłe, mają swoje zdanie i same zostają rodzicami. W przypadku zachodnich krajów, gdzie ten trend pojawił się nieco szybciej niż w Polsce, to takie osoby już spokojnie przekraczają 30stke, nie wiem, na jakie jeszcze wejście do społeczeństwa z ich strony czekamy. Aż pójdą na emeryturę? Doczekają wnucząt? Wikipedia (nie najlepsze źródło, ale źródło) opisuje ten trend jako zbiór praktyk i teorii z lat 50-70, to nawet nie jest jakaś metoda wychowawcza, tylko idea braku przemocy w wychowaniu, która występuje w różnych metodach, teoriach i praktykach wychowawczych. W Polsce dotyczy ona dzieci już z lat 90tych.
🥴Buuu ! Zacznę burzę w szklance wody, bo pozornie
chodzi o drobiazg, ale zareagowac muszę, bo unaczej się uduszę:
😬 ... przecież słowa, że
"rączka była niegrzeczna"
- to jest kłamstwo !
Po jakim czasie dziecko to pojmie/'zauważy' i zasymiluje ? ... świadomie - może nigdy😞nie zasymiluje.
Niegrzeczne mogą być/są zachowania, czyny ... NIE części ciała !
Po kilku takich zachowaniach rodzica, dziecko (zwłaszcza tak małe) może czuć dezaprobatę na widok własnej ręki. Albo obawę, gdy rodzic powie np. "idziemy umyć ręce" - i "weźmie dziecko za rączkę"
Na widok umywalki może protestować, bo będzie ją kojarzyło z nieprzyjemnie zimną wodą i negatywnymi okolicznościami. Poprostu myjąc ręce w zimnej wodzie, może mieć w podświadomości karę. Bo to była kara, a nie np. powstrzymywanie dziecka i tłumaczenie.
😐 Zamiast własnym przykładem uczyć dziecko, że zimna woda na dłoniach jest 'fajna', to mamy je uczyć, że jest okropna ... ? Że mycie rąk jest nieprzyjemne ? Że to dramat ?
😓Drobna przemoc
w białych rękawiczkach.
* i żeby nie było: mam w pamięci swoje własne błędy i przewiny wychowawcze / "wychowawcze" wobec dzieci i niejedno mam sobie do zarzucenia.
* z własnego (raczej trudnego, mocno dawnego) dzieciństwa, pamiętam częste mycie się w zimnej wodzie - ale nigdy! za karę.
I absolutnie NIE jest to złe wspomnienie.
Bardzo przyjemnie ogląda się Pani materiały, jako studentowi pedagogiki specjalnej pomagają mi poukładać wiele aspektów w głowie.
Chciałem jednak podzielić się swoim doświadczeniem z byciem bitym i apropo tego że dziecko przestaje się z tego powodu czuć kochane.
Moja mama biła mnie w okresie pierwszej połowy szkoły podstawowej i przed jej zaczęciem, zawsze mówiła że "bije mnie bo mnie kocha", moja relacja z matką była chorobliwie zarzyła, do tego stopnia że potrafiłem powiedzieć nie bijącemu mnie ojcu "ty mnie nie kochasz bo mnie nie bijesz".
Osobiście uważam że bylem wtedy bity za swoją niedoskonałość, zwracjąc uwagę szczególnie na to że aktualnie mama wspomina mnie jako ideał dziecka w porównaniu do mojej 12 letniej siostry. Ludzie których poznaję nie są w stanie uwierzyć w to jak spokojnym i uśmiechniętym człowiekiem jestem, niektórzy tylko czekają aż pewnego dnia wybuchnę uzewnętrzniając wszystkie skumulowane w środku nieokazane do tej pory emocje.
Dla większego kontekstu dodam że płakałem praktycznie każdego dnia mojego życia na etapie szkoły podstawowej, bardzo często bez wyraźnego powodu, od kiedy poszedłem do szkoły średniej nie płaczę niemal wcale i podświadomie uśmiecham się przez większość dnia, chyba że na czymś bardzo się koncentruję tak jak teraz na pisaniu to mój wyraz twarzy jest po prostu neutralny.
Jakoś tak mi się zebrało na tak długi wywód, na tym zakończę.
Ja nie biję dzieci, choć sama byłam bita i wcale nie czułam się tak jak pani profesor opisuje. Dostałam klapsa, co było otrzeźwiające i jasne, ze w danej chwili nie było przyjemne, ale potrafiłam potem zdać sobie sprawę dlaczego tak się stało, a zawsze wiedziałam, że ten klaps to koniec tematu. Potem wszystko wraca do normy, tata mnie kocha, bawi się ze mną, babcia karmi, potem tata kąpie, czyta do snu. Nikt mi niczego nie wypomina. Czułam się bezpieczna w domu.
Prawdziwa przemoc przyszła potem wraz z nową żoną ojca, która miała narcystyczne zaburzenie osobowości. W dwa lata zniszczyła mi psychikę i poczucie bezpieczeństwa bez jednego muśnięcia. Gaslighting, porównywanie do innych, przymus zasłużenia sobie na miłość, odebranie w wieku 8 lat prawa do bycia dzieckiem, demonizowanie i napuszczanie na tych członków rodziny, którzy do tej pory mnie kochali, wmawianie mi, że nie kocham ojca, karanie ciszą, wypominanie najmniejszych błędów latami.
Wierzcie mi są gorsze rzeczy niż klapsy, o których niewielu ma świadomość. Najgorsze, że nic o tym nie wiedzą nauczyciele, wychowawczyni spijała każde słowo tej narcyzki, zamiast mi pomóc wyrwać się spod jej wpływu. A ojca latami szanowałam, uwielbiałam bez względu na klapsy i miałam jak mi się wydawało dobrą relację dopóki, nie dowiedziałam się kim jest jego żona i nie postanowiłem się od niej całkowicie odciąć. Niestety to oznaczalo, że od ojca też musiałam się odciąć, bo wybrał bycie latającą małpą narcyza zamiast córkę, ale to nie ma nic wspólnego z klapsami w dzieciństwie.
Brawo za rozsądek.
Fakt, że są gorsze rzeczywistości niż klapsy nie oznacza wcale, że klapsy są dobrą metodą na cokolwiek.
Przywoływanie dziecka do porządku klapsami to oznaka bezradności rodzica i traktowania dziecka jako osobę podrzędnej kategorii
Jesli wiem jak mnie zniszczyly psychicznie klapsy i to ciagnie sie za mna przez cale zycie to nie bede ryzykowac i sprawdzac czy akurat moje dziecko zareaguje tak jak ja czy tak jak Pani.
@@poprostugochaTo nieprawda. Rodzice mnie bili gdy byłam niegrzeczna, ale bardzo kochali i wychowali na dobrego człowieka. Chodzi nie o klapsy tylko miłość.
@@sellery6369, a co z tego, co napisałam, jest nieprawdą?
Podtrzymuję swoje zdanie, że klapsy nie są dobrą metodą na okazywanie miłości.
Chętnie wysłucham wykładu na temat "obsługi" nastolatków.
„Obsługa” brzmi dla mnie mechanistycznie. 🤔
akceptować i zachować spokój w każdej sytuacji. Patrzeć, pytać, przyjmowac uczucia, rozmawiać tłumaczyć, przytulać.
Z całego serca polecam profesora Kaczmarzyka - neurobiologa i neurodydaktyka oraz doktor Agnieszkę Kozak - psycholog i psychoterapeutę
Czy to są książki? Podcasty? Gdzie szukać?
@@minakoyamada8603, są i książki, i podcasty. Oboje piszą także o nastolatkach. Bardzo szeroko, wielopłaszczyznowo. Dr Agnieszka Kozak ma swój kanał na yt, prof. Kaczmarzyk jest zapraszany przez wielu ludzi związanych z edukacją i nauką.
Jak powiedziałem o kontrakciespołecznym odrazu pomogło.
Kocham rozmowy z Panią Profesor!! Czekam na kolejne mimo, ze jeszcze nie obejrzałam tego 😅
Dobry materiał!
Bardzo mądry wywiad, ale nikt z nas nie jest idealnym rodzicem, po prostu się uczymy na żywca, a nie w labolatorium. Dlatego czymś normalnym jest że popełnia się błędy, nawet o tym nie wiedząc. Po prostu żyjemy nieidealnie i nieidealnie wychowujemy dzieci
Wiecie co mnie najlepiej śmieszy, że takie psycholożki a potem okazuje się, że same nie potrafiły wychować swoich własnych dzieci. Pamiętacie co zrobił syn najsłynniejszej niani w Polsce .... no właśnie wszystkich nauczają a same nie potrafią wychowywać.
W pierwszych minutach tej rozmowy, Pani Jagoda wspomina o tym, że stworzenie silnej więzi z własnym dzieckiem, było jej największym sukcesem. Z tego można wnioskować, że w stopniu co najmniej zadowalającym zrealizowała własne założenia wychowawcze. Nie musisz zgadzać się, co do ważności tego aspektu, nie jesteś jednak uprawniony, do tego, by decydować, co znaczy dobre wychowanie i które jego aspekty są mniej, a które bardziej istotne.
Jeśli dajesz wiarę, temu co powiedziała na początku, to Twoj komentarz jest całkowicie niezrozumiały, a co za tym idzie również zbyteczny.
Jeśli jednak nie dajesz temu wiary, to nie widzę powodów byś wierzył w cokolwiek co padło w dalszej części rozmowy. W tym wypadku polecam Ci zająć się czymś bardziej przydatnym, np. czytaniem, dzięki któremu możesz dowiedzieć się jak bardzo bezwartościowe są przykłady anegdotyczne oraz, że "śmieszy najbardziej" , a nie "najlepiej".
Przykład użycia: "Mnie najbardziej śmieszą głupie komentarze na yt."
Bez odbioru!
Pani profesor do tematu podeszła sielankowo. Jest sporo niedopowiedzeń, omówiony tylko jeden punkt widzenia, a nie całe spektrum. Przedstawiony został chów klatkowy ludzi w warunkach idealnych, a nie wychowywanie dzieci.
Ja wiem, wówczas ten wywiad by musiał trwać minimum 10 godzin, czy wiecej. A to jest ważne, rodzicie potrzebują takich informacji, jak działa dziecko, i jak je wychować. I nie dostają konkretów, nie dostają różnych punktów widzenia. Nigdy nie ma jednej drogi do celu.
Dziękuję
Mnie się pytają czemu mam takie spokojne grzeczne dzieci - bo ja z nimi rozmawiam i jestem (trudno, czasem nie poprasuje, nie pomaluje paznokci...) ale jestem z nimi! To tylko 14 lat potem już nie mamy za dużego wpływu.... pamiętajmy!
Pamiętam że 2 klapsy od mamy a miałam z 12lat i poszło o spóźnienie się z podwórka.Dzis mając prawie 40lat stwierdzam że to zbędna metoda która trwale wchodzi w głowę a nic dobrego nie przynosi.Od początku mieliśmy ustalone z mężem zero klapsów na dzieciach
Kochać, kochać, kochać
Czytam te wszystkie komentarze "klaps to nie bicie" "a co złego w klapsie?" I ogarnia mnie smutek. Co złego pani Profesor tłumaczy dość klarownie nie będę powtarzać. Uderza mnie w tych relacjach z dzieciństwa to, że one wszystkie mają ten sam schemat: branie winy na siebie: " byłem/am okropnym dzieckiem, niegrzecznym", "nic nie rozumiałam/em" i usprawiedliwianie rodzica, który zastosował przemoc: "co miał zrobić", "nawet go rozumiem". Wszystkie te komentarze zawierają te elementy, a uczuciwie przeczytałam wszystkie. Rozumiem, że bardzo trudno jest skonfrontować się z tym, że ojciec albo matka zastosowali przemoc i uderzyli. I przyznać, że było się takiej przemocy ofiarą (nawet jeśli nie spowodowała traumy, ale nie każde potencjalnie traumatyczne przeżycie wywoła u każdego taką samą reakcję). Nie masz traumy? Ok. Super. Gratuluję skutecznych mechanizmów radzenia sobie ze stresem o ile nie jest nim wyparcie bo się zdarza. Jeśli przyznacie, że rodzic uderzył i wedle wiedzy naukowej to nie było ok - bo nawet jeśli nie wywołało traumy to potencjalnie mogło i rodzic uderzając ryzykuje zdrowiem psychicznym swojego dziecka - to nie jest równoznaczne z powiedzeniem mój rodzic był chorym zwyrolem. Nikt nie nauczył takiego rodzica zdrowego radzenia sobie ze swoimi emocjami, przed '89 mieliśmy komunizm, drugą wojnę światową, holokaust, pierwszą wojnę światową, to dużo pokoleniowej traumy i walki o podstawowy byt. To zrozumiałe, że ci ludzie nie mieli praktycznie żadnych kompetencji do wychowywania dzieci, wiedzy o psychice dziecka, czasu i zasobów żeby zrobić więcej niż umyć, nakarmić i dopilnować żeby nie umarło a może i poszło do szkoły. To były okropne czasy a trauma nie znika tylko przechodzi dalej na kolejne pokolenia. Jeśli rodzic uderzył to nie dlatego, że nie kochał i był psychopatą (chociaż takich przypadków jest dużo) to dlatego, że nie umiał radzić sobie ze sobą bo nie było nikogo kto by go tego nauczył. To jest dramat. Ale to nie znaczy, że dziecko, które zostało uderzone nie ma prawa jako dorosły stwierdzić, że chociaż rozumie przyczyny, to uważa, że to jednak nie było w porządku i doświadczył przemocy i być może jakoś to na niego wpłynęło, albo potencjalnie mogło. Ma prawo. Jeśli to przyzna to nie stanie się nic złego i rodzic nie przestanie go kochać. Może nawet przyzna, że faktycznie słabo zrobił. Kolejna rzecz - dzieci nie są niegrzeczne. Dzieci nie regulują swoich emocji ich mózgi nie są dojrzałe, nie mają życiowego doświadczenia. Każda emocja i przeżycie będzie dla dziecka jedną z pierwszych w życiu, a co za tym idzie bardziej gwałtownych, bo dziecko nie wie jakie są konsekwencje emocji, co z nimi zrobić jak okazywać. Dziecko nie wie również jak nazwać swoje potrzeby i jak je zakomunikować. Rodzic jest od tego żeby je nazwać i zaspokoić. Jeśli dziecko zachowuje się "niegrzecznie" to dlatego, że zaczyna odczuwać frustrację z powodu niezaspokojenia jakiejś potrzeby, tym silniej im bardziej ta potrzeba jest ignorowana przez rodzica. Dziecko zrobi wszystko aby rodzic zaspokoił jego potrzeby bo jest od niego w 100% zależne. Lanie nie rozwiązuje tego problemu - potrzeba dziecka nie została zaspokojona, dziecko uczy się, że ma je tłumić i nie okazywać, ale tak - z zewnątrz będzie grzeczne. Nawet psów już się tak nie tresuje, to czemu dzieciom się to robi? Każdy człowiek, który był dzieckiem był zależny od rodzica i nikt nie regulował sam swoich emocji. Jeśli dostał lanie to się nie nauczył jak zaspokoić swoje potrzeby i wyrażać emocje. Nauczy się je tłumić. Nikt nie był "beznadziejnym, okropnym, nie posłusznym, niegrzecznym dzieckiem". Tylko normalnym dzieckiem, które nie wiedziało jak komunikować swoje potrzeby i emocje bo tak właśnie mają dzieci. Są inne metody żeby dziecko tego nauczyć, ale faktycznie są żmudne, trudne, męczące i wymagają czasem od rodzica pracy nad sobą. A jeśli chodzi o bezstresowe wychowanie to w świadomości społecznej istnieje jakiś mit i chochoł. Coś takiego nie istnieje jako metoda wychowawcza. Istnieje natomiast traktowanie dziecka jak żywego człowieka, który ma emocje i uczucia. To chyba nie jest radykalne podejście
Chociaż mama mi powiedziała, co to znaczy, że nóżka czy rączka zawiniła, wtedy nie uczymy dziecka odpowiedzialności za własne czyny, przecież to ono jest niegrzeczne. A druga sprawa, moczenie dziecku w zimnej wodzie budzi awersję do zimnej wody, potem nie wejdzie do jeziora, bo będzie mu się kojarzyło z karą. No, słuszne uwagi
też mam wątpliwości co do takiej metody, jak również do uczenia dziecka, że diabeł go podkusił.
@@BarSwobo obie sa glupie
Mam małego smyka. Ostatnio trafiłem na Panią profesor i słucham z zaciekawieniem. Dla mnie to bardzo wartosciowa wiedza szczególnie wyklad w Tychach. Tutaj sie jednak z Pania nie zgodzę. kiedys wypatrzyłem u kyzyna pieniądze z gry monopol. Swoja gre mialem dostac na urodziny. Wpadlem na genialny pomysl żeby przywłaszczyć po ciuchu czesc jego banknotów dla swojej przyszlej gry. Mama zauważyła bankoty i przy wszystkich narobiła mi takiego wstydu ze myslałem ze zapadne sie do srodka ziemi. Od tamtej pory nic, nigdzie i nikomu nie ukradłem.
Skąd pomysł, że gdyby zamiast wstydu była rozmowa, to byś to zrobił znowu?
Czy cel uświęca środki ? 🤔
Zależy jaki cel jakie środki, no ludzie..
A ja juz wołałabym dostac klapsa niz to karanie cisza,zaslugiwanie na uwage,odgadywanie humorow i zyczen matki.Przymuszanie do praktyk religijnych,niszczenie przejawów samodzielnosci.Prxeszukiwanie rzeczy ,czytanie pamietnika ,obgadywanie i wymyslanie bzdur by sama mogla sie dowartosciowac.Bardzo sie balam miec córkę, nie chcialam takiej relacji .Na szczescie mamy super relacje.
Uwierz nie chciałabyś też mieć wymierzanych klapsow tak samo jak całej reszty
@@moje_spojrzenie klapsy były też...nie wierzę , sprawdzam
Cudowna Pani ❤ dziekuje za cenne rady.
To jest kłamstwo że twoja ręka jest winna, wszystkim steruje mózg o tym mówi nauka.
Nie należy oszukiwać dzieci. Dziecko zrobiło coś złego ręka bo nie panuje nad emocjami.
❤
@@katarzynalugasz Dokładnie. Dzieci są mądre na swój sposób. Oczami wyobraźni widzę jak dziecko nauczy sie zganiać na rączkę, na nóżkę a pózniej na Stasia czy Zosię. Nie widzę w tym żadnej metody.
@@100tulek, gorzej będzie, jak dziecko zacznie swoją rękę utożsamiać ze złem. Nie jestem specjalistą, lecz intuicja podpowiada mi tutaj potencjalne problemy z autoagresją.
Przede wszystkim zaczęłabym od wyjaśnienia dziecku dlaczego to co zrobiło było nie ok. Symboliczne umywanie ręki to może jest metoda na złapie chwili oddechu i danie czasu na refleksje, ale raczej nie zastąpi rozmowy
Kiedy rodzic bije, czujesz się nie kochany. Nie sądzę, abym wtedy myślała o rodzicu, że nie radzi sobie ze mną. Nie zgadzam się z Panią w tym punkcie. Dziecko wtedy odczuwa bardzo wielki ból emocjonalny i złość. Byłam bita.
Regularne "bicie" czy tam lanie to nie to samo co klaps jak dziecko jest rozbrykane i umysłowo poza kontrolą. Jak dzieciak dostanie głupawki to żadną metodą nie dotrzesz. Sama dostawałam tylko w takich sytuacjach i nie mam z tym związanych żadnych negatywnych emocji, a wręcz współczuję rodzicom bo byłam wtedy w kompletnej głupawce a oni musieli być wykończeni.
rozróżnijmy klaps od bicia. Klapsa daje mojej dziewczynie i wychodzi na plus. Lania jej nie daję. jest różnica?
Z tego wniosek, że rodzic powinien być pedagogiem lub psychologiem
Powinien być człowiekiem
Raczej nie,pomysl o naucz,ycielach w latach 60,70,.80. Bicie bylo norma
U nas biła nauczycielka i za włosy ciągnęła w latach 70 - tych
Bicie dociera do skóry a nie do rozumu.
Dostawałam ręcznikiem przez plecy i wyrosłam na człowieka.
Jestem wdzięczna mamie że stawiała mi granice i była drogowskazem.
Bardzo mnie kochała.
To samo tata , który nigdy mnie nie uderzył ale miał autorytet i wystarczy że spojrzał a wiedziałam że trzeba przestać pajacować.
Obydwoje już nie żyją ale dzięki nim jestem silna , radzę sobie że stresem , z problemami bo dali mi ogrom miłości a te demonizowane klapsy bardzo mi pomagały wracać na właściwy tor.
Kurcze coś jest ze mną nie tak bo ja również dostawałam w dzieciństwie klapsy i jakoś nie czuje się skrzywiona ani agresywna...
Chciałabym ręcznikiem dostawać a nie kijem albo pasem z całej siły aż do czerwoności od sfrustrowanej matki wiecznie niezadowolonej
@@monikagruszecka6555 bo była też ogromną miłość.
To były bardzo ciężkie czasy i rodzice musieli twardo żyć i wymagać
Ja też nie identyfikuję się z uczuciami zbitego dziecka wg opisu Pani profesor. Mama mnie biła zawsze gdy byłam niegrzeczna, a mimo to nie czułam się niekochana albo żeby ona nie dawała sobie rady, bo zawsze była bardzo zaradną kobietą. Rodzice dużo ze mną rozmawiali i tłumaczyli. Nie chodzi o klapsy w wychowywaniu tylko o dawanie miłości. Wiem, że oddaliby za mnie życie a ja za nich. I jestem im nieskończenie wdzięczna za tą miłość.
Postawienie granic to nie bicie matko kochana co za dziwne rozumowanie.Mnie matka uderzyła i do tej pory pamiętam to jako traumę.Pamietaj że każdy ma inną osobowość i to że na ciebie nie wpłynęło nie znaczy że na inną osobe(w tym dziecko)nie wpłynie.
Nigdy nie zrozumiem bicia dzieci. I ja i mój partner zaznalismy go w dziecinstwie. Nie bijemu córki.wychowujemy bez kar i nagród. I jest to droga na pewno trudniejsza. Wymaga poświęcenia dziecku ogromu uwagi. Jako ateiści wierzymy w to że człowiek potrafi czynić dobro bez kija i marchewki bez wizji nieba i piekła. Z pełną świadomością że mamy jedno życie i powinniśmy je dobrze wykorzystać. Naprawiać błędy.
Nasze nieznające z domu kar i nagród dziecko jest empatyczne i bardzo dobrze społecznie przystosowane. Rozumie reguły społeczne. Rozumie,że ludzie mają swoje granice które trzeba respektować. Rozumie że domu można skakać po łóżku a u babci nie bo babcia ma gdzie indziej granice niż mama i tata.
@@joannamazurkiewicz7351 Bardzo ciekawy komentarz. Jestem odmiennego zdania niż Pani. Po tym jak pamiętam siebie z dzieciństwa kiedy zawsze wolałem sprawdzić sam i pomimo tłumaczeń i ostrzeżeń miewałem naprawdę zwariowane pomysły ( np wysadzić butle gazową na polu żeby zobaczyć co będzie) to dla mnie zawsze dwa, trzy pasy były jasnym przekazem. Ale też teraz moja szwagierka stara się ostrzegać, dawać rady i tłumaczyć świat swojej córeczce ale ona kompletne ją olewa i wręcz czasami traktuje ja ostentacyjnie. Mogła by Pani rozwinąć jak udało się wam wytłumaczyć ten skomplikowany świat i co jest w nim dobre a co złe bez pochwał i kar? Mega ciekawe jest to jak udało się Państwu wytłumaczyć że to co jest dobre dla dziecka niekoniecznie jest dobre dla innych w kontekście że mamy jedno życie. Bo przecież wasza pociecha mogła pomyśleć że skoro jest jedno życie to nie ma co się oglądać na innych i przeżyć je tak żeby wyciągnąć jak najwięcej a jednak tak nie myśli. Jakby mogła Pani trochę opowiedzieć to na pewno przeczytam z zaciekawieniem. Moim zdaniem każde dziecko jest inne i to co się u jednego sprawdziło niekoniecznie byłoby skuteczne u drugiego to trzeba powiedzieć że wychowanie malucha bez użycia argumentu nieba czy piekła i bez kar i pochwał wydaje się mega wyzwaniem. Pozdrawiam serdecznie
Wogóle widzimy to bezstresowe wychowanie więcej patologicznych zachowań wobec innych dzieci a za to mamy wrzeszczacych jak pojebani rodziców więc jest cool zbadajcie odsetek patologicznych zachowań dzieci wobec innych dzieci tych bezstresowo wychowywanych😂 za dekadę lub dwie zobaczycie dopiero skutki tego pomysłu jak rozszerzy im się Kora rozszerzy to zobaczycie jacy będą super👍
Czy naderwanie ucha to też przemoc fizyczna?
Wchodząc w dorastanie wkurzyłam Ojca. Tata nie wytrzymał, złapał mnie za ucho i pociągnął do góry, próbował dać klapsa ale nie zdążył. Miałam 10/11 lat ale nadal mam żal i pamiętam bardzo mocno. Chcę wiedzieć czy przesadzam.
To byla przemoc 100%
Bardzo dobry podcast, czy jest dostepny na innych platformach? Te reklamy na jutubie sa meczace.
Jeżeli będziesz subskrybować kanał, to wszystkie nowe nagrania są bez reklam. Archiwalne zawsze są naszpikowane reklamami(cena dostępności).
Widac w szkolach i na ulicach młodzież wychowaną bezstesowo,brawo ,nie mozha im nawet uwagi zwrocic
@@wiolettafota4192 to nie jest młodzież wychowana bezstresowo bo przy takim wychowaniu mają stres rodzice. To są dzieci które poprostu wyrosły. Nie mają żadnych wzorców, moralnego kręgosłupa, nic im nie można powiedzieć i wszystko im się należy. To są dzieci wychowane przez social media, od najmłodszego tablet do ręki żeby był spokój, a jak podrośnie to strach się bać.
Poproszę o radę jak mają dyscyplinować przedszkolaków nauczycielki w bardzo licznej grupie
18:28 mam nie krzyknąć na dziecko jak znalazło spinkę i wtyka w kontakt? Ja nawet dałam po łapie tak się przestraszyłam. Wiem że to moja wina że znalazl moja spinkę, oczywiście potem tłumaczyłam i przeprosiłam za ostre zachowanie ale czasami właśnie (w takich przypadkach jak opisalam) się nie da!
A co jak takie idealnie wychowanie dziecko oberwie np. w szkole?
To samo, co w przypadku nieidealnie wychowanego.
@@poprostugocha Czyli co dokladnie?
Będzie ofermą w szkole i nie będzie potrafił obronić siebie, ani nikogo. Będzie chciał zastosować pedagogiczne podejście, a agresywny imigrant da jemu tylko kopa w twarz. i tak skończy się pedagogika.
Agresja wobec dziecka to przemoc , która przerodzi się w nienawiść do rodzica ,wychowawcy , owszem dziecko wykona polecenie , lecz niewnawisc , żal ,smutek zostanie .Przemoc fizyczna niczego nie zmieni jest przestepstwem , oraz utratą uczuć pozytywnych do bijącego …
Święty Mikołaj z Bari biskup istniał i wspomagał biednych dzisiaj św Mikołaj jest obchodzony na pamiątkę obdarowywania to tradycja
Ta pani tego nie wie, i nie zadała sobie trudu, żeby sprawdzić. Dopuszcza to "klamstwo", bo jest miłe i przyjemne, chociaż okłamywać dzieci nie należy. I wyłazi niekonsekwencja. Wiele kłamstw jest miłych i przyjemnych, czy to dopuszcza ich popieranie? Nie lepiej wytłumaczyć dziecku, że żył kiedyś biskup Mikołaj, kim był, co robił, i że to na jego pamiątkę? Ale tu wchodzimy na grunt wiary i moralności chrześcijańskiej, a dzisiaj to jest passé. Wychowanie też robi się antychrześcijańskie.
Współczesny święty Mikołaj wziął się z marketingu coca coli
*z Miry
Raczkowanie to ruch wsteczny.
Wg mnie nie powinno być przedmiotu o relacjach, tylko te prawidłowe relacje powinny być praktykowane na każdym przedmiocie i w całym życiu szkolnym (przerwy, wycieczki). Nauczyciele powinni towarzyszyć uczniom w rozwiązywaniu problemów z rówieśnikami i pokazywać właśnie w praktyce, jak w demokratyczny sposób te konflikty rozwiązywać. (Są gotowe schematy.) Wszyscy nauczyciele powinni przejść obowiątkowe szkolenia w tym obszarze. W każdej szkole powinne być dostępne szkolenia dla uczniów-mediatorów, którzy dobrowolnie na przerwach też pomagają rozwiązywać mniejsze konflikty (docenione potem na świadectwie jako zaangażowanie społeczne.) Tak działa to w niemieckich szkołach, w których uczniowie mają takie same problemy jak w innych szkołach. Uczeń musi wiedzieć, że ma wsparcie w dorosłych i czuć się bezpiecznie.
Nie pamiętam ile dokładnie ale jak byłem mały, moze jakieś 6lat, byliśmy u dziadków w gościach i była tam jeszcze dalsza rodzina. Bawiłem się gdzieś tam i znalazłem jakieś długie chwasty. Wyrwałem je i poszedłem "chłostać" ojca po plecach. Na pewno mnie odganiał i "groził" ale nic sobie z tego nie robiłem więc w końcu dostałem klapsa ale powiedziałem "ale mnie to boli za mało soli" to ojciec wziął pasa i dostałem wystarczająco soli żeby się popłakać xD według mnie, użycie siły do zdyscyplinowania dziecka jak nie słucha itd nic nie działa, jest akceptowalne. Ja nie mam mu za złe, że wtedy dostałem pasem bo sobie na to ewidentnie zasłużyłem. Byłem smarkiem i nic nie rozumiałem ale wkońcu mi to pomogło. Zgaduję, że w dzisiejszym świecie takie coś by nie przeszło i rodzice staraliby się "przebłagać" dziecko żeby przestało albo daliby mu tablet czy telefon do zabawy zamiast czegoś nauczyć.
Pytanie tylko dlaczego doszło do całej sytuacji i dlaczego piszesz, że nic nie zrozumiałeś. Często rodzice ignorują niepożądane zachowania dzieci w jednych sytuacjach, wobec innych osób i tym samym uczą dzieci, że są one akceptowalne. Jest oczywiste, że nagla zmiana stanowiska nie przyniesie natychmiastowych efektów
Z tej opowieści wynika, że stosowanie kar cielesnych wchodziło w zakres środków wychowawczych w Pana dzieciństwie i nie przynosiło trwałych rezultatów. Na przykładzie tego zdarzenia widzę, że sześciolatek nauczył się tylko tego, że ma słuchać się ojca. Nie rodzi się empatia w stosunku do ojca (bo dokuczanie tacie jest dla niego przykre, lub bolesne) ani zasady kulturalnego zachowania w gościach. Może się mylę, ale odnoszę wrażenie że było to dla Pana traumą, którą pamięta Pan do dzisiaj i próbuje Pan Ojca tłumaczyć (zresztą też Go rozumiem) ale jak Pan sam zauważył "Byłem smarkiem i nic nie rozumiałem..." Tego typu zabawy z tatą mogły już się zdarzać wcześniej i nie były potępiane a tu nagle rozbawiony dzieciak słyszy, ze ma przestać. Trudno tak nagle wyhamować i ta odpowiedź dziecka na klapsa to taka próba ratowania "twarzy" i wstęp do godnego wycofania się z tej sytuacji. Ojciec zaś, zapewne sam wychowywany tradycyjnym sposobem, jest zawstydzony przed gośćmi brakiem autorytetu i reaguje tak jak potrafi. To nie znaczy, że nie kocha swego dziecka, ale nie zna innych sposobów.
@@BarSwo klapsa dostalem moze z 3 razy w życiu a przynajmniej te co pamiętam. U mnie w domu nie było bicia. Nie nazwałbym tamtej sytuacji traumatyczną, ba nie powiedziałbym też, że próbuję usprawiedliwiać ojca bo wiem, że to co robiłem było złe.
W dzisiejszych czasach istnieją także inne rozwiązania. Różne od błagania dzieci lub zabawiania ich tabletem.
Gdy mamy mocną, prawidłową więź z dzieckiem, wystarczy rozmowa, czasem nawet delikatny gest ręki połączony z czułym spojrzeniem. I nikomu nie dzieje się krzywda. Nikt też nie musi wspominać siebie jako nic niewiedzącego "smarka"
Tragedia co piszesz, robiłeś tak bo chciałeś kontaktu z ojcem uwagi którego nie miałeś pewnie na co dzień.... I piszesz że lanie było ok....
Masakra :(
Super wywiad. Co prawda zastanawiam sie nad tą ręką.. Dziecko nie jest zle, ale jego zachowanie może być złe, niepoprawne.
Być może ta ręka to metafora zrozumiala dla dziecka?
Intuicja podpowiada mi, że z tą ręką to nie jest dobry kierunek. Ręka to przecież część ciała, a nie doczepiana proteza. Należy się jej taki sam szacunek, jak każdej innej naszej części.
Pani profesor to się stanie chyba moim idolem. Bije od niej mniesamowitą mądrą miłością do dzieci❤ Mimo to gwałtownie sprzeciwiam się mówieniu "twoja rączka jest niegrzeczna", można tak się nabawić nawet dysocjacji. Ręką jest częścią dziecka, nie oderwanym bytem. Podobnie z myślami, o tym też pani mówiła.
I drugie - troszkę wyszła tu stygmatyzacja ludzi bitych w dzieciństwie, co widać w komentarzach. Nie można mówić, że każdy bity bije, tak jak nie każde dziecko alkoholika pije! Ani że to nie jest w pełni człowiek. Do zmiany potrzebujemy właśnie odkrywać swoje człowieczeństwo i z niego czerpać, czuć się sobą, całościowo. Bardzo stygmatyzujace i okrutne. Pewnie pani profesor jednak jest specjalistą tylko od dzieci, nie od wszystkiego, w tym nie od patopsychologii, ale jednak trzeba uważać na słowa! Tak samo nie da się sobie powiedzieć "nie będę czegoś robił" i po prostu przestać, trzeba znaleźć tego przyczynę! Bardzo poważny błąd! Tak mówią osoby o silnej woli, ale nie każdy ma taki konstrukt psychiczny ani taki szczęście jak pani profesor do wychowywania się w normalnej rodzinie.
Poza tym cudny wykład i dziękuję za niego mając nadzieję na więcej;).
Tak. Pani profesor opisuje świat idealny. Taki świat nie istnieje. Z tych dzieci będą ofermy i kaleki życiowe. Dzieci z tego chowu bezstresowego widzimy dzisiaj w szkołach a teraz jeszcze prawo do nicnierobienia i mamy głupka i ofermę. Bez odbioru.
Bardzo ciekawy temat, jednak film jest tak naszpikowany debilnymi reklamami, ze nie da sie go ogladac. Szkoda nerwow. I jeszcze ten glosny szum w tle (prawdopodobnie wentylatora komputera). Katastrofa.
Większość rodziców niestety nie doświadczyło miłości, akceptacji ze strony rodziców, rodziny,czuło się gorszym, musiało walczyć zabiegać o uznanie o miłość i teraz jest w rozwoju emocjonalnym na poziomie nastolatków którzy wymuszają na swoich dzieciach zachowania takie jakie oni chcą, nie biorą w ogóle pod uwagę uczuć dzieci, uważają że zapewniając dziecku " wikt i opierunek" nowe ubrania itp dają wszystko. Nie byli kochani tak jak dziecko oczekuje i nie umieją kochać tylko wymagać, żądać, nakazywać, rokazywać i karać 😢
Niby jak we współczesnym świecie są rozwiązywane konflikty? Siłowo. I tyle w temacie. Nie da się uchronić dzieci przed życiem
Mój stary nadużywał fizycznych metod przywracania ustawień fabrycznych. Pasek, kabel. Ale nie mam z z tego powodu żadnych traum, a nawet nie rozpamiętuję tego. A sam nie używałem nigdy przemocy w stosunku do swoich dzieci. Nigdy klapsa nawet nie dostały. Nawet w wojsku, nie chciało mi się ścigać i dyscyplinować fizycznie młodego wojska ( jak to za wojska poborowego bywało).
Skutkiem ubocznym, działań mojego ojca, jest to, że mój układ nerwowy uodpornił się na ból.
Grunt to dobre relacje w rodzinie. Baza. Jeśli tego nie ma dziecko ma pole do popisu czyli miota się i testuje. Czuje się pozbawione poczucia bezpieczeństwa. To dorosłe chlopy niedojrzali do roli ojca dziadka itd oni psują grunt do wychowywania. My kobiety po ciąży i porodzie mamy naturalne poczucie co tu się wydarzyło, jaki to cud i świętość że jest dziecko. I teraz co się dzieje dalej. Najpierw wiadomo jest euforia w rodzinie. Tatusiowie balują robią pępkowe itp a potem taki ojciec nie potrafi ugotować żonie rosołu żeby ją wzmocnić w pologu. A jeszcze zaraz zaczyna się że nie ma sexu i nie ma robienia koło doroslego faceta. Dziecko jest zagorzone przez samca który walczy z dzieckiem o swoje utracone wygody.
"Dziecko chce spędzać czas z obojgiem rodziców widzieć rodziców razem" Moje dziecko obejmuje nas gdy przez minutę w ciagu dnia widzi nas razem. Łaknie tego. Ma 2,5 roku. Mąż chce tylko pracować i wracać do domu gdy dziecko juz będzie spać. Chciał dziecka. Bo Chciał mieć to odchaczone. Teść zadowolony bo jest dziadkiem. Toksyczne rodzeństwo zazdrosne. No konkurs wygrany. I co dalej? Żona jak surogatka a potem jak niania 24h Dziecko to widzi i czuje. Sztuczne terarium z przerwami na wakacje gdy tatuś chce "odpocząć " ale bierze pracę zdalną i nadal na wakacjach opędza się od rodziny, chodzi sam do baru bo przecież ma wakacje i darmową opiekunkę do dziecka w pakiecie. Tak to wygląda więc rozwód murowany. A potem dzieci do psychologa.
Jeśli dzieci nie mogą robić co chcą to jak go zdyscyplinować ? Czy pusta gadanina jest skuteczna w wychowaniu ? Dawanie nagród jest dobre dla pieska jak przyniesie nam patyk na spacerze.
Pusta gadanina nie działa. Za to działa dobra relacja z dzieckiem i dobry przykład. Wtedy dzieci chętniej współpracują przy rozmowach.
Konsekwencja,rozmowa,budowanie relacji i spędzanie z nim czasu.Pora spojrzeć na całą rodzinę na siebie,na relacje z partnerka a potem na dziecko.Czasami ważne jest by pójść do specjalisty a nie mówić ze się nie da
Wszystkie te przykłady i odpowiedzi są jakieś dziwne, nieadekwatne to świata w jakim żyjemy i żyli nasi przodkowie xD co to za pacyfistyczne podejście do życia? Nikt nie powinien nikogo uderzyć a już w szczególności dziecka xD ja dostałem jak zasłużyłem (nie było tego dużo) i to nie ja zaczynałem bójki w szkole tylko to za mną biegali bo chcieli się ze mną bić. Może ojciec mnie za mało bił. Wojna to też część dyplomacji. Wcale nie uważam, że jeśli ktoś użył siły (np. klaps) to zawiódł jako rodzic. Skoro jeśli ludzie mówią, że prowadzą spokojne życie, a to że zdarzy im się użyć "siły" żeby zdyscyplinować swoje dzieci to znaczy, że sami uważają, że to zadziałało w ich przypadku (tak jak u mnie). Oczywiście nie mówię tu o jakimś znęcaniu się czy czymś takim ;p też nie rozumiem dlaczego szlaban czy "zamknięcie" w pokoju jest złe xD co mam pójść przytulić moje dziecko jak się dowiem, że np. ukradło coś ze sklepu i symbolicznie umyć ręce jak Piłat? xD pójdzie znowu kraść bo będzie wiedziało, że w zasadzie nic złego się z tym nie wiąże. Ukradnie znowu, umyje ręce i sprawa załatwiona xD "Nie wolno kraść i pyskować do mamy bo to nieładnie. Proszę, tylko nie płacz. A teraz chodź umyjemy rączki i buzię" xD Co to znaczy, że nie można powiedzieć, że dziecko było niegrzeczne? Jeśli dziecko kogoś uderzyło to to nie było dziecko tylko jakaś ręka? xD "jeśli twoja ręka jest przyczyną grzechu, odetnij ją" xD dziecko powinno się nauczyć odpowiedzialności i tego, że za akcją idzie reakcja i wszystkie z nią związane konsekwencje a to odczłowieczanie dziecka albo raczej rozczłonkowywanie tworzyłoby tylko dodatkowe problemy. Powiedzenie, że złapało się kogoś za rękę a on mówi, że to nie jego ręka nabiera tu dosłownego. Za takich specjalistów to ja dziękuję...
Jak dziecko kradnie to znaczy, że nikt mu nie wytłumaczył dlaczego tego nie należy robić. Malca nie ma co za kradzież karac, trzeba się dowiedzieć dlaczego do kradzieży doszło.
Co do niegrzecznej rączki lub nóżki to się akurat zgodzę, dziwne tłumaczenie. Mysle, że ogólnie się praktykuje mówienie, że dane zachowanie było niegrzeczne raczej niż dziecko, które tego zachowania się " dopuscilo"
W punkt.
Bicie, wojna - ogólnie przemoc to droga na skróty. Zaczyna się dokładnie tam, gdzie i nasza bezradność, do której boimy się przyznać.
Piękne odniesienia do chrześcijaństwa. Teraz umyj rączki, popełnij grzech, idź do konfesjonału, zostanie wybaczone. Potem od nowa. Jeśli się np. nakradłeś, to powiedz, że się narobiłeś, żeby mieć co masz i masz czyste rączki.
Klapsa a nie co dzień lać w odstępach gidz ,bo to chore nikt nic nie robi bo mówią że się mszcze za to co robili mnie i przegrali dranstwo ,dziś w nie jednym pięknym domu wszystko jest na Pokaz ,założone kamery wrazie czego dzieci już nie płaczą bo p.z mopsy nie może tego zobaczyć czysto ,a tak naprawdę to te dzieci są straszone innymi bo cię ta pani zabierze itd ,w szkole też nie wolno nic bo tatulek lub mamuśka a czasem i babcia się wtrąca wszystko jest dobrze i tak te dzieci się dalej wychowują w biciu zakłamaniu ,obłudzie i czasem w zlodziejstwie ,nie moje dziecko nie kradnie bo przecież kamienic ,ale matka ,babcia ,kradli i dzieci w tym brały udział ,a teraz ich dzieci ,bogate rodziny ,książka na ten temat ,długi ,dlugi
?
❤
Przestańcie dzieci traktować jak nietykalne księżniczki.To co teraz się dzieje to następne wykolejenie.Bic nie wolno to jasne ,ale jak bachor pyskuje i rządzi a matka nie reaguje i pozwala aby taki bił pięściami babcie i pluł to już hodowla wykolejeńców .
Komentarz chyba nie na miejscu. Tu nikt nie mówi o traktowaniu jak księżniczki i nie zwracaniu uwagi źle zachowujacym się dzieciom. Ten komentarz to chyba dla tych rodziców, którzy nie uczą dziecka moralności, zasad społecznych i nie stawiają granic.
Bachor to obraźliwe określenie. Nie rozumiem agresji wobec dzieci za zachowania, które spowodowali rodzice.
@@poprostugocha Dziecko nie może być Panem w domu bo traci respekt przed starszymi.Jesli taki 4 latek zobaczy że on rządzi to ma rodziców za nic.Dziecko musi być kierowane przez rodzica a jak widzę to dzieci teraz przejęły kontrolę nad rodzicami i dziadkami.
@@mr.s6073, zgoda. W opisanej sytuacji dziecko traci grunt pod nogami i gubi się w relacjach.
Nie oznacza to wcale, że mamy prawo mówić o dziecku bachor lub myśleć o nim jako o przyszłym wykolejeńcu.
Dziecko które ma uwagę, miłość,.... Nigdy nie pluje na babcie.... Chyba że jest dzieckiem chorym, zabyrzonym :( wtedy bicie rodziców tym bardziej nie pomoże...
Jestem rozdarta słuchając tego odcinka. Zgadzam się z większością rzeczy, z podejściem do ekranów, do bicia. Jednak mycie ręki zimną wodą, bo "ręka była niegrzeczna" lub zmuszanie do jedzenia bo "tu jest tak napisane" to również przemocowe zachowania i nie podoba mi się proponowanie takich rozwiązań, bez szacunku do drugiego (małego) człowieka.
Wg definicji tej pani byłam bitym dzieckiem. Bo matka od czasu do czasu dawala mi klapsy, a tata chyba ze 2 x przyłożył mi solidniej (ale poza tym tata mnie nie bił w ogóle). I wczesniej i teraz oceniam to tak samo - matka "klapsiła" bo sobie nie radziła, tata po prostu był konsekwentny. Bo najpierw prosił i tłumaczył (dziecko, czyli ja, nic; rozumie, ale robi swoje), potem groził ( dziecko nic, dalej swoje), a potem groźbę wykonał. Dzisiaj to postępowanie taty jest dla mnie wzorem, choć o rodzaj kary można się sprzeczać. Ważne, zeby kara była nieuchronna, dostosowana do wieku i przewinienia (najpierw tlumaczymy, wiadomo; nie za wszystko trzeba od razu karać), a dziecko rozumiało, że jest konsekwencją jego postępowania (co to za bzduty, że ręka czy noga robi źle, to jest antywychowanie). Uważam też, że kara nie powinna być zbyt daleko w czasie odsunięta od czynu, bo to rodzi frustrację i poczucie niesprawiedliwosci - im mlodsze dziecko, tym ewentualna kara szybsza i kończymy sprawę. Myślę też, że często zamiast karać za nieodpowiednią aktywność dziecka, należy mu zaproponować coś akceptowalnego.
I niech mi nikt nie wmawia, że bicie wywołało u mnie traumę. To nie klapsy czy lanie były frustrujące, tylko ich kontekst. Może ja byłam jakimś super pojętnym dzieckiem, nie wiem. 😜 Mam Aspergera, co wyszło dopiero w późnej dorosłości.
Przeraża mnie co piszesz :(
>osoba która bada dzieci przez prawie czterdzieści lat, oprócz tego wychowała własne
>osoba z aspergerem co bierze na chłopski rozum
Kto ma większy autorytet
Tylu psychologow , doradców od wychowania a dzis dzieci nie wiedzą jaką mają płeć...
Ja nie jestem za klapasami ale mam jedno pytanie do wszystkich. Co się dzieje dzisiaj z tymi dziecmi? Tylu specjalistów od wychowania, tyle dbania o emocje, tyle pomocy psychologicznej, tak duże skupienie na indywidualności, praca z emocjami itd a one dziś nie wiedza jaką mają płeć, da sie im wmowic wszystko by nimi sterować. Stare wartosci i autorytety nie istnieją, jest rozpusta, coraz wieksza depresja i zaburzenia psychiczne. Czy ktos mi powie jak do tego doszło przy tylu soecjalistach a kiedys ich nie było, ludzie dostawali klapsy,bali się ojca...
Naprawdę gdy patrzę na dzisiejsze dzieci zastanawiam się czy nie lepiej dac klapsa zamiast stosowac te zalcane przez psychologów techniki. Te dzieci mają zero odporności na stres, zero honoru, tylko unikanie problemow, wpuszczanie jednym uchem, wypuszczanie drugim, zero szukania wniny w sobie, ucieczka od problemów w używki itd... cos jest nie tak... ewidentnie
Zgadzam się z tym komentarzem w 100 %.
Taki dzieci były też dawniej, tylko dawniej wielu rzeczy się nie diagnozowalo...
Jako przedstawiciel pokolenia wywołanego do odpowiedzi - otóż mamy się prawie, że dobrze, kończymy studia, chodzimy do pracy zarabiać na mieszkania, na których wynajem nas nie będzie stać, zaczynamy mieć własne dzieci, wszystko gra generalnie, szkoda naszych rodziców, często cierpiących na DDA (syndrom dorosłego dziecko alkoholika), którzy przekazali traumy pokoleniowe, bo ich wychowali rodzice z traumami ich rodziców (wiecie, dzieciństwo to najpierw sobie była wojna, potem były sobie puste półki, potem było sobie bezstresowe wychowanie, teraz jest sobie smartfon). Nasi rodzice byli bici, brali kredyty we frankach, kupowali mieszkania na wolnym rynku, samochody i w ogóle... A my sobie patrzymy, jak świat płonie w pozarach, ludzie giną na wojnach za płotem, place rosną tak trzy razy wolniej niż koszt życia, a ludzie narzekają, że nic nam się nie chce, choć przecież za minimalną można wynajmować mieszkanie 12 m2 na zadupiu pod miastem z dojazdem godzina do roboty w korpo i jeszcze kupić jedzenie!
Bezstresowe wychowanie nie jest tym, co powoduje problemy wymienione tutaj. Te problemy są wynikiem dzisiejszej rzeczywistości, no i tak, być może przez to, że ojciec nie latał z pasem za nami, żeby przyłożyć, bo miał zły dzień, a my nie posprzątaliśmy po obiedzie, sprawiło, że mamy nieco mniejszą odporność na stres. Ale czy byłoby nam lepiej, gdybyśmy stracili relację z rodzicem, bo był agresywnym starym pijanym? Osobiście, wątpię.
Sorry, ale nie kupuję tego demonizowania (lekkich) klapsów. Wyibraźcie sobie, ze kilkulatek rzuca kamykami w inne dziecko w puaskownicy. I co, powtarzać do skutku - gdy każda kolejna próba to kolejny rzucony kamyk? A może powiedzieć, zedistanie nagrodę, gdy przestanie? Przecież to wręcz zachęta, by nastepnym razem robić to samo!
Wyobrażam sobie. W tej sytuacji wystarczy zabrać dziecko z piaskownicy.
@@poprostugocha czyli zamiast lekkiego klapsa, masz w pełni siłowe i bolesne ciągnęcie dziecka za rękę lub siłowe i bolesne niesienie wyrywającego się dziecka pod pachą.
Użyj wyobraźni, zanim coś napiszesz.
@@0001jkl, siłowe i bolesne niesienie? Dla kogo takie bolesne? Bo raczej nie dla dziecka. Rozumiem, że osoba z fizyczną niepełnosprawnością mogłaby mieć problem z uniesieniem kilkulatka zatopionego w skrajnych emocjach, ale dorosła, zdrowa osoba? Zauważyłam, że częściej to my, kobiety decydujemy się na rozwiązanie, które nas więcej kosztuje (choć nie jest to normą, bo jak widać po odpowiedziach pod tym filmem, sporo kobiet pochwala bicie dzieci). Bierzemy spokojnie to dziecko, mimo że ono w tych emocjach czasem nas podrapie, czy wierzga nogami. A mężczyźni, którzy mają przecież więcej siły i mogliby bez najmniejszego problemu wynieść protestujące dziecko, częściej uciekają się do klapsa w obecności (sic!) wszystkich.
Bo użycie siły pełni zasadniczo dwie role: ochronną i przemocową. I ja naprawdę nie mogę zrozumieć, dlaczego rodzic świadomie wybiera tą drugą opcję. Wygoda? Chęć pokazania, kto tu rządzi? Słabe to i jakieś takie miałkie
@@poprostugocha czy ty kiedykolwiek próbowałaś, nawet nie nieść, ale utrzymać w miejscu kilkulatka, który się awanturuje i wyrywa? Do tego trzeba siły i uścisku, który dla dziecka na pewno przyjemny nie jest. Klaps przez ubranie to przy tym nic. Różnica polega na tym, że klaps, nawet lekki, jest jednoznacznie kojarzony z karą, a nawet bolesne przytrzymanie - nie.
@@0001jkl, tak, trzymałam. I to niejeden raz, dbając przy tym, by dziecko nic sobie nie zrobiło.
Problem widzę raczej w tym, że dawanie klapsa jest uważane za dopuszczalne, jeśli dotyczy dzieci. Spróbuj dać klapsa partnerowi, koleżance, gdy jesteście wśród ludzi i się z nimi nie zgadzasz. Albo wyobraź sobie, że w analogicznej sytuacji, gdy z emocji mówisz do kogoś podniesionym głosem, sama takiego klapsa dostajesz. Na tzw. "otrzeźwienie".
Brzmi dziwnie? No właśnie, prawda?
Więc dlaczego serwujemy to dzieciom? Tylko dlatego, że są dziećmi, są od nas zależne i słabsze?
Czy to nie jest tak, że klaps jest raczej porażką rodzica? Oznaką jego bezradności, nieumiejętności? Mając całą gamę środków, które działają długofalowo, wybieramy raczej coś, co działa tylko tu i teraz, a na dłuższą metę nie prowadzi do dobrych nawyków i zrozumienia sytuacji.
Wiem, dużo tych pytań. Tak samo, jak dużo we mnie niezgody na traktowanie dzieci jak ludzi niższej kategorii.
Zadne badania naukowe nie potwierdzaja hiperaktywnosci po cukrze u dzieci. Byly jedne i bledne badania i caly swiat teraz wymysla ze hiperaktywnosc wystepuje po cukrze. Prosze wiedze sobie odswiezyc.
Być może, ale i tak cukier jest niezdrowy 🤷🏻♀️
Dzieci są różne. Co pani proponuje, gdy dziecko kładzie się na środku 4 pasmowej jezdni? Czy nie przenieść je na chodnik? O tym można porozmawiać w bezpiecznym miejscu. Ale nie na środku drogi 4 pasmowej. Czy wziąć za rączkę i porozmawiać z nim na chodniku.
🎉 wychowywanie dzieci to dawanie im uwagi!!! I to się nie podoba, zapracowanym rodzicom uzaleznionym od mediow spolecznosciowych.- jest jakiś sposób na niegrzeczne dziecko? Tak - Uwaga!! To jest jak z chudnięciem - żeby schudną mniej jeść i więcej się ruszać! I to boli. Rodzice się pytają czy jest jakiś sposób na niegrzeczne dziecko (który mnie nie będzie angażował i będę mógł siedzieć w necie)....
Teraz psycholodzy powinni być specjalistami od psów, bo z psychiką niewiele mają wspólnego a przynajmniej nazwa by się nie zmarnowała...
Sorry ale te dzisci dzisiaj to są tak słabe, nie ponosza konsekwencji itd. Co z tego ze rodzice sobie pogadają jak nabroi? Jednym uchem wpuści, drugim wypuści... Nie jestem za biciem ale jestem za tym by rodzic miał coś do powiedzenia, a przez to pranie głowy jakie stosuje szkoła, tacy doradcy jak Pani to autorytet rodzica jest spychany... Obece osoby i pseudonauka mają dziś priorytet. Dzieci zmieniaja pięć, proces nieodwracalny bo dali sobie wmowić że mogą i nie musza się akceptować.
Przez doradztwo takich osób dzieci robią sobie traumy nie tylko zwiazane ze zmianą plci ale tez innymi wybrykami i pozniej macie wiecej pacjentów. Czy yo jest cel?
Nie powinno się dzieci karać ,ale rączka była niegrzeczna i dostała karę zimnej wody ?
Bardzo dziwne
Z klapsami się nie zgadzam. Klaps jest bardzo wychowawczy. W dorosłym wychowany pod kloszem będzie jak ciura który nie będzie potrafił się obronić, Jak widać typowe kobiece podejście do wychowania na ciure roku
Absolutnie nigdy. Przemoc w wychowywaniu, nawet w najłagodniejszej formie to zwykła tresura. Jak nie umiesz dziecku wytłumaczyć słownie, to nie nadajesz się na rodzica. Bijąc tracisz zaufanie u dziecka. Bijąc pokazujesz dziecku, że nie ma kontroli nad tym co dzieje się z jego ciałem. Ludzie uciekający się do przemocy zawiedli jako rodzice, a ci promujący przemoc jako dobrą formę wychowawczą nie mają pojęcia o czym mówią. Bicie dzieci to zasiewanie w nich traum.
Co za bzdury
@@piotrl.7549Przemoc, bicie, trauma, tresura, utrata zaufania,brak kontroli... Totalnie Ci się coś odkleiło.
Wrogowie bicia nie rozumieją jednej rzeczy: że tak jak na dorosłego, którego też nie należy bić ani tym bardziej zabijać każda policja świata ma pałki, paralizatory, gazy i kule, te zabijające, tak w przypadku dzieci - a to jest zakres po lat 18 przecież - w szczególnych wypadkach rękoczyn może być JEDYNĄ działającą opcją. Naturalnie nie ma sensu tłuc niemowlęcia - za głupie, nic nie zrozumie, nie widzi związku. Ale już taki 10-latek? Za moich dziecięcych czasów sporo rodziców stosowało swego rodzaju "kodeks karny" ze z góry zapowiedzianymi konsekwencjami złych uczynków. Dostałeś pałę z przedmiotu? Paskiem w zadek. Żaden gniew, żadna złość - po prostu skutek twego wyboru, leniu. I tak to trochę koledzy widzieli. Przed wywiadówką sobie żartowali, że wezmą w skórę. Czy to ich jakoś zepsuło? Nie wiem. Wiem, że człowiek to typ, którego zmusza się do aktywności albo kijem, albo marchewką. Dobrym słowem - niekoniecznie. A dawniej ludzie tej marchewki za bardzo nie mieli. Co mógł obywatel PRL zaproponować dziecku w roli nagrody za sprawowanie po prostu poprawne? Cukierki? Drogie bywały albo wcale. To samo zabawki. W dodatku ten PRL to i tak była kraina miodem i mlekiem płynąca na tle wcześniejszych epok. Więc tylko karą za czyny złe dało się dyscyplinować potomstwo.
Dziś jest o tyle łatwiej, że zestaw marchewek bogaty i dostępny. Ale też o tyle trudniej, że byle marchewka nie robi wrażenia - zwłaszcza że zdaniem obu stron, i dzieci, i rodziców, ona się jak premie rządowi Szydło PO PROSU NALEŻY! A jeśli należy się niemal wszystko - to znów brakuje tej nagrody, będącej w zasięgu przeciętnej rodziny. I dzieci stają okoniem. "Wynieś Jasiu śmieci". "Nie wyniosę i co mi zrobisz?" No i nic mama nie zrobi. Bo jak Jasia zechce zamknąć w areszcie domowym, Jasio pierdyknie popielnicą w okno, wybije szybę za kilkaset PLN - i nie poniesie kary.
I to jest to osławione bezstresowe wychowanie - często po prostu bezradność wobec opornego, który się wycwani i odmawia wszystkiego, co mu sprawia trudność. A próby karania poprzez odcięcie od nagród - kwituje szantażem i terrorem tego typu. Dawniej taką eskalację kończył klaps, dla starszego parę pasków w tyłek. Dziś - często rodzina jest bezsilna a w zwycięskim nieletnim rodzi się przekonanie, że tak to należy załatwiać. Mówić "mnie się należy, spadajcie, niczego nie zrobię" - i wygrywać na tym skrajnym egoizmie.
Naturalnie większość dzieci taka nie jest. Ale też nie z myślą o większości dorosłych policja ma te pałki i pistolety.
ZAWSZE należy nastawiać system także na skrajności. Kto bagatelizuje problem z 1% osobników opornych - jest durniem i robi krzywdę 99% pozostałych, bo ignorowanie patologii, pozwolenie by ich nie pacyfikowano w imię niestosowania środków bardziej drastycznych, demoralizuje pozostałych i zło się stopniowo szerzy.
Poza tym stałe wznoszenie hasła "dzieci bić nie wolno" w wielu nastolatkach rodzi przekonanie, że choć mają po te 80 kg wagi i 180 cm wzrostu - nadal są świętymi krowami, które mogą stłuc i skopać dorosłego na ulicy i nic im nie wolno za to zrobić. A on ma obowiązek zbierać ciosy, bo oddać nie może- toż oni są dziećmi.
Podstawowe pytanie: dlaczego dziecko się (jak to określiłeś) wycwaniło? Co go do tego popchnęło?
Druga sprawa - policja ma broń do obrony siebie, a nie z myślą o ludziach.
@@poprostugocha Co popchnęło dziecko? A bo to ważne? Niekiedy po prostu środowisko. Pawka Morozow nie dlatego rodziców podkablował jako kułaków, że go tak rodzice wychowali. Jego ukształtowała otaczająca zewsząd komuna. I dziś tak samo kształtuje młodych mocno miejscami przegniły, zdemoralizowany świat. Natomiast co do broni policji - nie, ona przede wszystkim nas ma bronić, obywateli. Gdyby chodziło wyłącznie o bezpieczeństwo policjanta, to by zbroję dostał i instrukcję "natychmiast uciekaj" i by sobie z bandziorami nie wchodzili w drogę. Pistolet jest po to, by zabić zbója, który obywateli nęka w ten czy inny sposób a policji stawia opór. Albo nawet i nie stawia, tylko akurat bierze zamach i chce obywatelowi łeb siekierą rozrąbać. Wtedy bum, bum, i z bandziora trup a z policjanta słuszny bohater :)
I jeśli zbój jest nieletni - to to musi wyglądać identycznie. Inaczej padną niepotrzebne ofiary w porządnych obywatelach.
A od kiedy policja używa pałek do karania innych ludzi? Było to słynne wideo z nagrania, wycięte, jak ochroniarz użył paralizatora na mężczyźnie, który się awanturował i użył go w sposób "niewspolmierny". Toć był szykanowany, potępiany i ostracyzowany aż do momentu, gdy na wierzch nie wyszło pełne wideo, które pokazało, że był to efekt nie słownej sprzeczki, a napaści cielesnej na tegoż ochroniarza. A przecież nawet nie był funkcjonariuszem publicznym.
Dziecko może się nie słuchać, może być toporne, ale w wielu wypadkach, nie jest to wina dziecka, a środowiska, przykładów zaobserwowanych, niekonsekwencji, może nie w domu, może w szkole, albo w sąsiedztwie, albo wśród jego znajomych. "Lanie", bo oceny, tworzy presje, które potem przechodzą w traumy i pracoholizm, wystarczy spojrzeć sobie na pokolenie lat 40-90tych, wcale nie trzeba daleko szukać. "Lanie", bo ktoś się nie słucha nie powoduje słuchania, tylko strach przez konsekwencjami. Konsekwencje mogą być kompletnie inne, o wiele bardziej humanitarne, nazwijmy to. Ten pasek to brak kreatywności ze strony rodzica i doprawdy, istnieją setki publikacji z lepszymi systemami, istnieją przewodniki do rozmowy. A jak ktoś nie ma lepszych pomysłów, to mamy pedagogów, psychologów i inne osoby o podobnych funkcjach, które przez kilka lat przygotowywały się do tego, aby odpowiedzieć na pytanie, co jeszcze można zrobić. Czasem takie zachowania, wbrew rodzicom, są efektem zaburzeń, które przy odpowiedniej pomocy psychologiczno-pedagogicznej da się przystopować, wygasić, bądź w ogóle uśpić całkowicie, w najgorszym wypadku, z pomocą stymulantów.
Opisane tu sytuacje, przez Pana, zakrawają o o wiele bardziej złożone problemy wychowawcze wynikające z błędów popełnionych poprzednio, które trzeba naprawić, albo do których trzeba nie dopuścić, a nie o skutek, że dziecko jest jakie jest, bo takie jest.
Porównać można by to z osobą starszą - czy jest zgorzkniała, bo jest stara? Nie, jest zgorzkniała, bo tak przeżyła swoje życie i ma swoje problemy, indywidualne spojrzenie na świat i póki ktoś jej nie udowodni, że się myli, to będzie zgorzkniała tak widocznie, jak tylko się da - niszcząc dzień wszystkim wokół. Człowiek to nie jest maszyna, którą jak się zaprogramuje, to ona już tak będzie chodzić, bo życie jest troszkę bardziej skomplikowane jednak, niż jakiś program, który zawsze się odpali tak samo. I tak, czasem są podbramkowe sytuacje, ale są one wynikiem ciągu przyczynowo-skutkowego, a nie braku kary cielesnej
Pozdrawiam Panią profesol, uważam, że w wielu miejscach Pani przesadza.
Dziecko nie "rozumie" bo są różne potrzeby dziecka, jeżeli dziecko potrzebuje w danej chwili biegać i skakać a rodzic potrzebuje wyciszenia bo potrzebuje je ubrać to potrzeba dziecka nie gra z potrzebą rodzica i potrzeba dużo pracy i dużo czasu żeby sobie z taką sytuacja konfliktu potrzeb poradzić. Więc Pani profesor nie wszystko jest takie 0,1 jak Pani mówi. Co to znaczy czy mąż jest grzeczny? np nie biega po domu i nie szuka żony? co znaczy słowo grzeczny? spełniający potrzebę rodzica w danej chwili? Słowo grzeczny jest jednym z najgorszych słów...
Ja raz dostalam od ojca zapmietalam nigdy nie uderzylam swoich dzieci nie wrocilam na czae do domu jak dostawl lanie moj brat siedzialam w lazience i puszcalam wode zeby nie slyszecz placzu nogdy nie zbodoal ojcic relacji z synem a gdzie milosc do dziecka
A po polsku można?😂
Pani profesor i jej "mądrości"....
Efekty wychowania a raczej jego braku "róbta co chceta" widzimy teraz chociażby w szkołach, bezczelność, arogancja wobec nauczycieli i rodziców.
Dziecko nalezy wychowywać w poczuciu odpowiedzialności i świadomości, ze czyny wywołują określone skutki.
Posłuszeństwo wobec rodzicow to podstawa, problemem są rodzice, których należy wychować...
Niestety rodzice to efekt wychowania przez lewicowy system....
t.j. bez zasad, bez moralności, z postawieniem na własne ego ... i efekty widać.
Twierdzenie, ze metody wychowawcze naszych rodziców nalezy przekreślić i iść z "postępowymi metodami wychowawczymi" to błąd. Skutki tego juz odczuwamy.
"Agresja jest zła, nie wolno się bić itp..." czy gdyby tak były wychowywane osoby przez ostatnie stulecia to czy Polska odzyskałaby niepodległosć? Czy Polska walczyłaby z okupantem? Czy wyzwolilibyśmy się spod komuny?
Ludzie, nie chodzi o maltretowanie dzieci albo bicie za błahostki. Czasami dzieci robią takie głupie rzeczy i są tak zaślepione w głupocie, że tylko ten klaps albo krzyk jest wstanie to dziecko wytrzeźwić. Dziecko musi nauczyć się konsekwencji. Potem mamy tych ekoterrorystów z ostatniego pokolenia...
Nie popadajmy ze skrajności w skrajność
A już to mówienie, że rączka była niegrzeczna to jakiś absurd. Wychowywanie dziecka, które swoje wybory będzie usprawiedliwiać tym, że jego ciało nie jest nim... litości...
Nie popieram bicia dzieci, ale klaps w sytuacji ekstremalnej ? Co w tym złego? Wychowanie bezstresowe właśnie daje owoce: np. zabójstwo koleżanki z klasy przez dwie 12- letnie koleżanki, które wcześniej sprawdziły w internecie, że nie można ich ukarać.Zamordowały z premedytacją i ….nic? To sprawa aktualna. Przypadków morderstw dokonanych przez dzieci jest coraz więcej, prawie 10% .
Czyli jesteś za biciem, bo klaps to bicie. Profesor dosłownie powiedziała, że nie można wychowywać bezstresowo. Druga sprawa, na samym początku były przedstawione statystki bicia dzieci przez rodziców, które wzrastają i idąc tym tropem przemoc wśród dzieci również może być spowodowana przemocą w domu. Czy wiesz jak te dziewczyny były wychowywane? Ile razy dostały po głowie od rodziców? Przemoc zawsze rodzi przemoc i tyle w temacie.
@@krzysztofzakrzewski5510 Wszelkie skrajności są złe, oczywiście „klapsanie” codzienne i za zwykłe nieposłuszeństwo to głupota i przemocowość, ale są sytuacje kiedy wstrząs jest potrzebny; dziecko dwuletnie rozbrykane i nie reagujące na żadne słowa jak opanować natychmiast żeby nie zrobiło sobie krzywdy? Obserwuję takie sytuacje często / możesz tłumaczyć jeśli sytuacja pozwala/, a szarpanie i krzyk są o wiele gorsze, trzymanie siłą nie jest przemocą? Łatwo ferować wyroki teoretyzując, a dziecko spadnie ze skarpy, zostanie ugryzione przez psa, któremu dokucza, włoży palec do oka niemowlakowi i ….. Oczywiście takie zachowania można skorygować, ale na to trzeba czasu, a sytuacja jest gorąca tu i teraz. Wyrzućmy skrajności i rozmawiajmy o zdrowych zachowaniach.
@@barbaraxyz1890 trzymanie za rękę swojego kochanego dziecka za rękę jest przemocą? Natomiast dawanie klapsa żeby uzyskać "wstrząs" nie jest przemocą? Jaki efekty ma ten wstrząs? Wychowywanie dziecka to zadanie dla superbohaterów z pewnością, nikt nie mówił że będzie łatwo. Kiedy dziecko biegnie w strone ulicy to czy nie lepiej wziac go za reke i spokojnie wytlumaczyc co sie stanie jak na nia wbiegnie niz dac klapsa? Np. Odwołać się do ulubionych bajek dziecka - kiedy miś stłuk sobie nóżkę to musiał iść do pana doktora i nie mógł się bawić. Bo co ten klaps załatwi? Wkłada psu rece do ucha albo ciagnie za ogon, bo nie wie jak obchodzić się z takim stworzeniem. Może warto pokazać dziecku jak traktować zwierzęta? Oczywiście łatwo jest o tym mówić czy pisać, a w praktyce trzeba wielokrotnie wziąć glęboki oddech, żeby nie wybuchnąć na dziecko. Uważam, że to jest największa sztuka wychowania dziecka, panowanie rodzica nad własnymi emocjami i to przynosi później efekty.
@@krzysztofzakrzewski5510 polewanie rąk czy innych części ciała zimną wodą w ramach kary to też przemoc. To tylko odwrotność przypalania. Różnica tylko taka, że mniej boli i nie zostawia śladu lol
@@aterovis3693 kto mówi o polewaniu? Kłania się słuchanie ze zrozumieniem... za dużo razy chyba dostałeś po głowie w dzieciństwie i widzimy tego skutki.
"Klapsy" to jedna z wielu zaraz jakie są importowane do domów ze świata "panóf" (oprawców żądających posługi i braku własnej inicjatywy... a już na pewno nie takiej, która jest słuszną reakcją na ich bandyctwo). "Klapsy" i wszelka inna agresja to towar importowany z zewnątrz poprzez tzw. ludzi dorosłych - to jest część wymagań pochodzących od umiłowanych przywódców wszelkiego sortu i funkcji, która spada na wnętrze rodzin, które to one powinny być centrum naszego dbania. Cena służenia panom i przymusu wstrzymywania się od naturalnych reakcji jest właśnie taka, że ludzie prędzej swoim dzieciom klapsy dadzą niż piąchę w ryj świętym panom, aby i oni wzięli się do pracy.
I ma to też swoje późniejsze logiczne odbicie w świadomości dziecka - dlaczego ten kołtun zwany rodzicem mi daje klapsa, bo rzucę papierek, a kanaliom, które dokonują rozbojów lub innego wyzysku kłania się w pas. To już lepiej być uczciwym wobec swojego dziecka i uczyć go, że walisz w ryj i wyzyskujesz do oporu - wtedy takie dziecko ma znacznie większe szanse na należyte poruszanie się w przestrzeni społecznej niż dziecko zdradzone przez własnych właścicieli biologicznych.
Chcesz bić swoje dzieci i je tresować, to czyń również proporcjonalną reakcję wobec reszty świata - strzelaj do bandziora z nożem dokonującego napaści, wal w ryj pałą "pana", który nie chce zapłacić należności za pracę. I wówczas będzie przynajmniej zachowana pewna czytelna spójność.
Ludziom zabierany jest czas, aby dźwigali panów (panów bogów zwłaszcza zawsze i wszędzie) i ten brak siłą rzeczy musi odbijać się na wypracowaniu emocjonalnej przestrzeni między rodzicami, a dziećmi.
mam nadzieję, że to ironia. Bicie, przemoc, w każdej formie to barbarzyństwo. A my chcemy przecież dążyć ku doskonałości "na wzór i podobieństwo Boże".
@@BarSwo No niestety, ale masz w wielu przypadkach sytuację bez wyjścia "bez bicia". Jeśli ktoś jest świadomym śmiałkiem na wydawanie się w ofierze wszelkim zbirom, to niech to czyni sobą, a nie nakłonionymi do tego ludźmi (nakłonionymi przeważnie już na etapie dziecięcym).
Bzdury!
Teraz to rodzic nic nie może i to dzieci znecaja się nad nauczycielami i rodzicami
Jak kogos ugryzie to jak myjemy? Ta metoda pokazuje jednak zeby tych ekspertów nie slychac beznamiętnie tylko jednak zachowac zdrowy rozsądek i brac na nich poprawke. Mistrzowie teori i badan a w domu taki sam problem z dzieciakami.