Kolejny z naszej mini-serii odcinków wokół książek wydawnictwa RN - naszego wydawnictwa :) Tutaj znajdziecie więcej o książce dr Karoliny Ćwiek-Rogalskiej 📗 "Ziemie. Historie odzyskiwania i utraty" radionaukowe.pl/ziemie/ Audiobook przeczytała Agata Kulesza Więcej o wydawnictwie możecie dowiedzieć się tu: 📖 Poznaj nasze wydawnictwo: radionaukowe.pl/wydawnictwo 📚 Wygodny sklep i zestawy: wydawnictwoRN.pl oraz z filmu, w którym opowiadam kulisy: th-cam.com/video/tI_YUCEczoQ/w-d-xo.html Dr Karolinę Ćwiek-Rogalska będzie można spotkać na żywo w czasie spotkania autorskiego 30 października w Big Book Cafe MDM w Warszawie o godz. 19:00. Transmisja na FB Radia Naukowego. Ja oczywiście będę na miejscu! Miłego słuchania i czytania! :) Karolina
Pomijając względy polityczne, czuję ogromny podziw dla organizatorów życia społecznego bezpośrednio po tak wyniszczającej Polskę i Polaków wojnie, okupacji, kiedy trzeba było zmierzyć z tak ogromnymi wyzwaniami jak odbudowa zniszczeń wojennych, wielka akcja przesiedleńcza, organizacja na nowo ochrony zdrowia, nauki..Jestem z pokolenia dzieci pionierów ziem zachodnich a konkretnie z Wrocławia a konkretnie z wrocławskiego Oporowa czyli osiedla wrocławskich powojennych akademików w sensie naukowców. Na ziemie zachodnie oprócz przymusowych przesiedleńców ze wschodu trafiła polska szpica społeczna czyli ludzie odważni, otwarci, ambitni z terenu całej przedwojennej Polski np na moim Oporowie oprócz mieszkańców zwykłych było mnóstwo magistrów doktorów, profesorów, przybyłych ze Lwowa, Wilna, Warszawy.. i razem z tymi "zwykłymi" stworzyli nową społeczność, w której hydraulik i profesor byli sobie równie potrzebni w nowej rzeczywistości. Od roku odbywają się comiesięczne spotkania w cyklu "Oporowskie spotkania z historią" na które przychodzą tłumnie młodzi i starzy Oporowianie, prelegentami są profesorowie np. prof. Milica Semków, nestor wrocławskich przewodników Bronisław Zathey i wielu innych znakomitych Oporowian, preciekawie opowiadających o faktach, historiach i historyjkach czasów pionierskich. Już cieszę się na kolejne.. Polecam lokalnym społecznikom z ziem zachodnich organizowanie podobnych spotkań póki jeszcze ma kto wspominać, bo zapotrzebowanie na tożsamość jest ogromne.
Znam inną historię z życia wzięta . Ci wykształceni ze Lwowa, Wilna itp szybko z Wrocławia uciekali bojąc się o własne życie gdyż przeważająca ilość mieszkańców Wrocławia stanowili szabrownicy i przestępcy oraz zacofani ludzie z Galicji . Nie mówiąc już o dużej ilości przesiedlonych do Wrocławia .. Ukraińców ze ściany wschodniej , którym marzył się 'dziki zachod'.
Podziwiam Panią Karolinę za dużą wiedzę ogólną, świetne przygotowanie merytoryczne do każdego wywiadu, sposób prowadzenia rozmów, umiejętność słuchania i zadawania pytań. A teraz jeszcze dochodzi do tego wszystkiego nowy projekt, czyli Wydawnictwo RN. Życzę serdecznie powodzenia w jego realizacji!
Mam do dziś chochlę do zupy, która pozostała w domu Niemców zajętym przez moich Dziadków (wieś Lubanowo). Ta rodzina niemiecka wracała do tego domu, dziadkowie ich przyjmowali. To były tragiczne wydarzenia, bo moi Dziadkowie stracili dom leżący obecnie w Ukrainie. Wielki szacunek dla tych ludzi i ich historii. Dziękuję za rozmowę.
Bardzo ciekawy odcinek! To jest historia rodziny mojego męża, a dokładniej jego mamy, która jest Mazurką, ale z tych nielicznych Mazurów, ktorzy w plebiscycie 1920 roku głosowali za Polską. Przed wojną peześladowani za to, że czuli się Polakami, a po wojnie szykanowani za znajomość niemieckiego i przez Polaków uznawani za Niemców i odsądzani od czci i wiary. Trudna historia.
Na większości ziem wyzyskanych nigdy nie było Polaków. Dziś wyraźnie widać że Polacy nie potrafią sami zarządzać Polską. Zawsze Polacy wiszą czyjejś u klamki. 😂
Pani doktor opowiada niezwykle ciekawie. Dawno nie było takiego gościa w Radiu Naukowym. Mimo, że interesuję się historią powojenną, to jednak temat Ziem Odebranych mi umknął. W domu nie mówiło się o tym dużo, mimo że rodzina mojej mamy żyła na tych ziemiach. Jej dziadkowie po mieczu stracili majątek szlachecki na (szeroko pojętej) Litwie i początkowo mieszkali w małym mieszkanku w Legnicy (potem w Białymstoku), mój nieżyjący dziadek (ur. 1935) tam się uczył, a w latach 50. wyjechał na studia do Warszawy. Zaś dziadkowie mej matki po kądzieli byli na robotach w Magdeburgu i zamieszkali w Bielawie na Dolnym Śląsku, w której żyli do końca życia. Tam urodził się w 1946 wuj mojej matki, tam żył i zmarł 70 lat później. Historia matki mojej matki była bardziej skomplikowana, bo moja babcia urodziła się w 1942 w Magdeburgu, jej pierwszym językiem był niemiecki i kiedy rodzice ją odzyskali to postanowili ją oddać jej babci z Wielkopolski, która uczyła ją języka polskiego. Po kilku latach trafiła do Bielawy, czując się obco we własnej rodzinie... Nigdy nie udało jej się polepszyć relacji z rodzicami. Szybko czmychnęła do Warszawy, a w Sopocie na wczasach poznała mojego dziadka i wróciła z nim do Warszawy.
Także mieszkam na ziemiach odzyskanych. Przy styku województw dolnośląskiego i wielkopolskiego. Zanim mieszkańcy wprowadzili się, sąsiedzi z wielkopolski okradli wszystko co dało się koniem i wozem wywieźć.. takie czasy. Gdy już pierwsi przybyli, a znowu tamci przyjechali na szaber do pałacu w wiosce, w odwecie nowi mieszkańcy nie próbowali odzyskać skradzionych rzeczy, spalili w odwecie dom w którym to ukryli, aby więcej już nie przyjeżdżali... Niedawno zmarła w mojej miejscowości ostatnia z pierwszych, niedługo całkiem pamięć się zatraci... Przed śmiercią była u mojej matki i opowiadała swoją historię przybycia, od rozstrzelania jej rodziców przez upa gdy widziała to jako mała dziewczynka ukryta w zbożu do przybycia na ziemię odzyskane. Łzy same cisnęły się do oczu. Kiedyś nie umiałem zadawać pytań, gdy to potrafię, nie mam komu... Dbajmy o pamięć, gdy ją zatracimy, zginiemy jako naród.
Urodziłem się tam , w powiecie międzyrzeckim i dla mnie to moja ojczyzna i dom, mieszkałem w dawnym mieście Cysterców, Bledzewie ite Ziemie w moim odczuciu nie róznią się bardzo od reszty Wielkopolski, a tak prywatnie, ta zamiana wschód na zachód dała nam potężną energię do rozwoju, teraz to najbogatsza Polska
najstarsza moneta Polski, choć zwana groszem, dokładnie w połowie drogi między Lubniewicami a Skwierzyną a pod ziemią? no właśnie umocnienia i takie tam różne pamiątki po przemarszach tej czy innej armii, czasem wrogiej a czasem przyjaznej - sami swoi.
Najbogatsza Polska. XD Uwielbiam ten mit Polski A i Polski B. Polska A to jest kilka-kilkanaście najbogatszych dzielnic paru największych miast Polski. Jak powycinać te wszystkie Warszawy, Wrocławie i Poznanie z województw, to się okazuje, że bieda aż piszczy. Np. taki Konin to jest zapupie. Ba, nawet gdyby z takiej Warszawy wyciąć Wolę, Mokotów, Wilanów i Śródmieście, to by się okazało, że bieda, bieda, bieda.
@@DJ7fulPo coś ten mit jest nam jednak "potrzebny" jako zbiorowości. Mam wrażenie, że dla jednych jest czymś w rodzaju "nadania wartości" i potwierdzenia. "Jesteśmy tymi lepszymi". "Zamożni, wykształceni. Z dużych miast. Wiemy lepiej i więcej rozumiemy". Dla drugich - pewnego rodzaju sado-maso kompleksu, którym wręcz (mam wrażenie) "lubią" się okładać, lub który jest po prostu łatwą i uniwersalną wymówką do tego że "Wicie rozumicie - tutej jest jak jest. Co my tu możemy? To nie Warszaaawa. Gdzieś tam są te Wrocławie, Poznanie, Gdański. Gdzie nam do tego..."
Bardzo ciekawa rozmowa, Dziękuję. Jako artystyczne dopełnienie poznawcze proponuję obejrzeć trudny ale świetny film "Róża" oraz przeczytać jedną z moich ulubionych książek (tak ogólnie, a nie że w tym temacie) "Dom pod Lutnią" Kazimierza Orłosia.
Dziekuje za ten odcinek! Ta tematyka jest ciagle jak najbardziej bardzo zywa ,choc tyle lat minelo.Urodzilam sie w Boleslawcu ,moi dziadkowie ,jedni ze Lwowa,a drudzy z okolic Wilna przyjechali na te ziemie miedzy 1945 i 46 rokiem.I wlasnie dokladnie tak bylo ,jak Panie opisuja, to wszystko bardzo zlozone , trudne,traumatyczne, ale tez ludzie mieli nadzieje na znalezienie swojego nowego miejsca na Ziemi. I tez podobne mialam rozne historyczne rozkminy np w zwiazku z obeliskiem ku czci Kutuzowa ,ktory zmarl byl w Boleslawcu goniac armie Napoleona uciekajaca z Moskwy ,ktorego my Polacy ,jako chyba jedyni na Swiecie po Francuzach i Korsykanczykach darzymy wielkim sentymentem. Obelisk ,o dziwo nie zostal zniszczony ,choc postawiony z inicjatywy krola pruskiego. Wspomnienia Dziedkow i rodziny ,ich tesknota za pozostawiona stara ojczyzna, przyjezdzajacy z NRD dawni wlasciciele gosodarstwa ,ktore przejeli z kolei moi dziadkowie ,wyprawa mojej drugiej babci pod koniec lat 70-tych do Lwowa,zeby jeszcze raz zobaczyc miasto,wktorym sie urodzila ....Albo moje pierwsze reakcje na architekture w Polsce centralnej i wschodniej-tez wydawalo mi sie ,ze jestem w innym swiecie :)) "Ze ta Polska to tutaj jakas inna" :)) ...A za to np taki Szczecin to ,jak w domu....Bardzo to wszystko ciekawe, jest mnostwo watkow,ktore mozna w zwiazu z tym poruszac .
To o czym Pani opowiada idealnie przekłada się na historię mojej rodziny. Rodzice taty byli z Kresów dziadek walczył o Kołobrzeg osiedlili się w zachodniej części kraju jeszcze przed końcem wojny a rodzice mamy to powstańcy którzy zostali bez dobytku i rodziny jako młode nastolatki i osiedlili się na ziemiach odzyskanych po epizodzie zamieszkania na Śląsku.
Również pochodzę z tych ziem i bardzo ucieszyłam się z tego odcinka, gdyż ten temat był zawsze obecny w mojej rodzinie , wieczorne opowieści o tym jak to było zapadały w pamięć. Sytuacja przesiedleńców była dodatkowo skomplikowana, na te same ziemie przesiedlani byli ludzie , którzy współpracowali z Banderowcami ,którym byli przychylni. Albo też rodziny mieszane polsko-ukraińskie. Wielu z nich było osiedlanych we Wrocławiu i okolicach. Czytałam pismo urzędowe osoby ( chyba sołtysa ) który rozpaczliwie prosił o jedzenie dla tych ludzi gdyż bał się co będą robić kiedy tego jedzenia nie będą mieli.
Dziekuje za ten odcinek, bliski mojemu sercu. Podobnie jak p. Karoline dziwil mnie w mlodosci fakt, ze wszystko co polskie dzialo sie zawsze gdzies indziej a o prawdziwej przeszlosci tych ziem byla cisza, a w zasadzie po prostu duzo klamstw i niedopowiedzen. Pochodze z Piły (kiedys Schneidemühl), z tego samego pogranicza, co Walcz. Pozdrawiam serdecznie, ksiazka zamowiona, czekam😊
Słuchałem z zapartym tchem tej audycji i cały czas konfrontowałem to, o czym była mowa z własnymi przeżyciami pierwszych dwudziestu lat mojego życia. Dużo Panie mówią o ,,otoczce", o globalnej sytuacji w okresie zasiedlania Ziem Odzyskanych. Dziękuję za te informacje bo były najczęściej dla nas niedostępne lub nieistotne. Z bardzo wczesnych lat dziecięcych pamiętam, jak trudno było o żywność, jak mój Ojczulek szedł na nocny patrol z duszą na ramieniu i dyżurną laską drewnianą pokaźnych rozmiarów. Wtedy bałem się o jego życie, a dzisiaj patrzę na to, jak na ponury żart, bo rabusie mieli poniemieckie giwery. Ale były też ,,przepychanki" pomiędzy tymi z Polski i ZZA BUGA. Nie tylko wśród dzieci... Oj! długo, by wspominać. Dziękuję za tę wspaniałą audycję i sięgam, z ogromną ciekawością, po polecaną książkę.
Świetny odcinek. Oby tak dalej. Już poleciłem zakup książek z RN. Nie lubię niespodzianek w prezentach na urodziny. Dlatego podpowiadam co bym chciał otrzymać. Po co się rozczarować ?!
to jest nasza historia. W mojej rodzinie , my wnukowie znamy ten czas przesiedlenia bardzo dobrze,znamy daty, nazwiska ludzi, wiemy skąd przyjechali, wiemy z czym przychali oraz z kim. Wiemy gdzie mieszkali, znamy adresy ,znamy ludzi , z którymi sąsiadowali, znamy nawiska wysiedlonych Niemców. Znamy historię i po kądzieli i po mieczu. Mieszkam w Świnoujściu, jestem pierwszym pokoleniem urodzonym na ziemiach zachodnich , a trzecim zamieszkałym na tych ziemiach.
Fajnie że pojawił się obraz w podcastach. Chociaż osobiście będę dalej słuchał bez oglądania. Pozwala to nie wyrabiać sobie opini na temat osoby z którą jest rozmowa (na podstawie wyglądu, tak, okropne, ale przypuszczam ze nie tylko ja tak mam) oraz bardziej skupić się na słowach.
Witam wszystkich członków RN. BARDZO podoba mi się nowa forma przekazu.Taki przekaz na żywo,jest jeszcze bardziej dostępny. Dziękuję. 🍀🍀🍀🌹🌹🌹 Stały słuchacz. Pozdrawiam z Wielkopolski.
Jestem Dolnoślązaczką. Moi rodzice, urodzili się krótko po wojnie, już tu Historia moich dziadków natomiast, to i powrót z Syberii, i specjalista (kolejarz) goniący niejako Polskę ale też uciekający z kielecczyzny przed swoją wojenną historią (AK i partyzantka). Mieszkanie, które dziadkowie dostali i zasiedlili - było właśnie takie, prawie że zupa jeszcze na stole stała. Myślę, że 99,9% nas, urodzonych na Dolnym Śląsku, ma takie właśnie historie rodzinne.
Zwiedzając Niemcy nocowaliśmy w gasthofie w gorach połabskich. Właścicielka jak sie dowiedziała, że jesteśmy z Polski i że mówimy po niemiecku, przyszła do nas porozmawiać. Okazało się, że jak była dzieckiem to wysiedlono jej rodzinę z Karpacza. Nie było w niej złości, ale dużo takiego żalu i smutku
Jednym z największych (choć od nas niezależnych) sukcesów Polski po 1945 było zdobycie Ziem Zachodnich i odpuszczenie sobie Kresów, w sensie mentalnym, bo rzeczywista utrata dokonała się bez naszej wiedzy i zgody. Nie mieliśmy przecież żadnego wpływu na kształt granic po 2 wojnie, ale otrzymaliśmy tereny do Odry i Nysy Łużyckiej, co miało wiele zalet. Po pierwsze, to naprawdę duży obszar (1/3 terenów dzisiejszej Polski). Po drugie, kształt granic jest odtąd strategicznie o wiele korzystniejszy z punktu widzenia obronności. Granica z Niemcami wyraźnie się skróciła i biegnie teraz tylko na zachodzie, a nie też od północy i południa. Po trzecie, przedwojenna wielkość i ludność Wrocławia i Szczecina znacznie przewyższała wielkość i ludność Lwowa i Wilna. Po czwarte, uzyskaliśmy dobrze rozwinięte i stosunkowo nie zniszczone okręgi przemysłowe na Górnym Śląsku i w okolicach Wałbrzycha, żeglowną Odrę , port w Szczecinie, szeroki dostęp do Bałtyku, dawne Prusy Wschodnie i tzw. Wolne Miasto Gdańsk. Po piąte, po utracie Kresów i migracji (przymusowej lub dobrowolnej) ludności polskiej ze wschodu na zachód, Polska stała się krajem etnicznie jednorodnym, dzięki czemu uniknęliśmy losu byłej Jugosławii w latach 90, ponieważ po upadku ZSRR nie było w Polsce napięć na tle etnicznym i religijnym. Gdybyśmy nadal posiadali wtedy Kresy, mielibyśmy wojny domowe z Ukraińcami, Litwinami i Białorusinami walczącymi o swoją niepodległość. Po szóste wreszcie, już na poziomie indywidualnym, nowo uzyskane tereny poniemieckie dały szansę przyjezdnym na dokonanie skoku cywilizacyjnego i zdobycie awansu społecznego, pomimo utrzymującego się przez lata sentymentu do utraconego “kraju dzieciństwa”. Doceniajmy Ziemie Odzyskane. Dobrze się stało!
@@nordynek korzyści są bezdyskusyjne, wystarczy zaznaczyć że Kresy Wsch. poza Wilnem i Lwowem są dla współczesnych Polaków Terra Incognita. Często poza polską szlachtą we cza na folwarku w promieniu wielu kilometrów w ogóle nie było Polaków. Zwarty etniczny obszar polski jest większy niż przed wojną pomimo, że państwo jest mniejsze o obszar równy współczesnej rep. czeskiej.
@@nordynek gdyby nawet granice przedwojenne się ostały to migracja masowa ludzi ze wsi do miast odwróciłaby proporcje narodowościowe szczególnie we Lwowie czy innych miastach Galicji i Wołynia. Stłamszony żywioł ukraiński ze wsi zalałby te miasta, dla których ukraińska prowincja stanowiła zaplecze.
Trafnie, bez emocji i "ładunku ideologicznego", że tak skorzystam z określenia, które padło w tym materiale. Komu tutaj w Polsce nie podobają się współczesne granice? Chyba mało komu. Choć w różnych współczesnych narracjach umniejsza się dawnym władzom, a nawet je oczernia, wynosząc na pierwszy plan krzywdę osób przesiedlanych. I tutaj w tym materiale też to widać, jak trudno, szczególnie pani Karolinie, powiedzieć coś pozytywnego o powojennych działaniach władz. Jest to o tyle ciekawe, że współczesne władze kiepsko sobie radzą z o wiele mniejszymi przedsięwzięciami.
Proszę nie zapominać , że Wrocław został zasiedlony po wojnie duża iloscia Ukraińców wyznających miłość do Bandery . Co zresztą widać mocno także dzisiaj i nie bez powodu mówią oni między sobą ' Wrocław to nasza stolica w Polsce ' .
Moja rodzina przyjechała do Wrocławia w 1946. Wcześniej w 1945 dotarli do Czarnkowa pod Poznaniem.W 1946 przenieśli się do Wrocławia. Pochodzili z Brzuchowic koło Lwowa.Brzuchowice były słynne w Polsce międzywojennej z procesu Rity Gorgonowej. Niestety w 1946 w wieku lat 18 mój wujek Stanisław został zamordowany właśnie we Wrocławiu. Sprawcy nie zostali wykryci.
Niemcy opuszczając swoje domy zostawiali różne cenne rzeczy w skrytkach w domu lub ich pobliżu wierząc, że po nie wrócą. Moja ciocia po 50 latach mieszkania w poniemieckim mieszkaniu odnalazła przypadkiem taką skrytkę w trakcie remontu, a w niej różne rzeczy sprzed wojny. A ile jeszcze takich skrytek nie zostało odnalezionych...
Bardzo ciekawy temat. Moi teściowie mieszkają na Ziemiach Zachodnich. To faktycznie bardzo skomplikowane. Rodzice mojej teściowej to polsko-niemieckie małżeństwo z Warszawy (mama mojej teściowej wywodziła się z niemieckich kolonistów spod Warszawy), a rodzice mojego teścia przybyli na Ziemię Zachodnie z Syberii, gdzie zostali zesłani. Moi przodkowie też mieszkali tam, konkretnie na Dolnym Śląsku do początku XIX w., potem przeprowadzili się do Wielkopolski, więc dla mnie w pewnym sensie też są to ziemie odzyskane.
Hej Dziekuję Karolino za kolejny odcinek do ktorego moge się emocjonować. Na wstepie. "Co z tą dziurą zrobić" - absolutnie nic. Polska przegrała wojnę, przegrała pokój. Przesunieto granice, pozbierano polakow na wschodzie I przetransportowano masowo na nowe, ale stare ziemie Polski. Mielismy nad tym zero kontroli. Nowa rzeczywistość, Nowy dom, Nowy start. Pozostaje Konsolidacja, przejęcie kontroli, obrona ludzi I terytorium. Niemcy mogą iść do diabła. Trzeba bylo nie zaczynać. Czas zacząć życie..
Witam serdecznie nazywam się Artur i mieszkam w miejscowości Przysucha i jeżeli chodzi o temat czasów po wojnia to jest to jeden wielki zamęt historyczny tzn. że sądząc z wypowiedzi świadków czasów po wojnie to była to jedna wielka dziura historyczna i równie wielka niepewność ludzi tych z jednej i drugiej strony bo jedni są na ziemiach odzyskanych a przyjechali z dawnych kresow wschodnich a także wiele ludzkich dramatów z jednej strony a także i wielkich nadziei pokladanych w takich działaniach i, nie wielu ludzi także było w stanie się odnaleźć w nowej sytuacji powodując wielką mobilność ludzi jak też ogólna trauma tych ludzi, którzy przeżyli wojnę nie rzadko w trudnych warunkach co powodowało przypadki szabru nie rzadko ale jak wynika tego wywiadu nie tylko ponieważ były także przypadki pozytywnego rozwoj społeczno gospodarczego a co za tym idzie zaczyna się kategoryzowanie ludności wg tego typu pojmowania ludzie ze wschodniej części Polski jako uboga gospodarczo gdzie propaganda że strony władz zrobiła swoje.. I a propos rocznicy zakończenia wojny i stałe istniejącej kwestii reparacji podczas jej trwania . A swoją drogą to nasuwa mi się pewna zbieżność tamtych lat po wojennych z tym co obecnie dzieje się na Ukrainie w związku z agresją rosyjską bo zwłaszcza w początkowym momencie konfliktu również istniała nie pewność co do przyszłości w nowym miejscu choć powód tego stanu rzeczy miał i ma inne podłoże, ale zarówno wtedy jak i teraz ludziom towarzyszą zarówno obawy jak i nadzieję w związku z zaistniałą kilka lat temu sytuacją.
Historia mojej rodziny. Cała moja jest rozrzucona po trasie pociągu z Lwowa do Legnicy, część została w okolicy Rzeszowa, część pod Krakowem, najtwardsi dojechali na Dolny Śląsk. Miasteczko do którego dojechała moja babcia było tak wyszabrowane, że nie było nawet ram obrazów na budowę płotów. Moja babcia miała szczęście, jakimś cudem została lampą naftowa. Oprócz tego mieli tylko kilka tobolków.
Jako urodzony w Wałbrzychu w późnym prlu powiem, że to było normalne, że coś jest poniemieckie, że drogi budowali jeszcze Niemcy. Znało się niemieckie nazwy miast w których się mieszkało. Teraz od wielu lat mieszkam we Wrocławiu i tutaj widzę często jakby skupianie się na mieście i historii miasta w oderwani od kraju. Mówi się o Niemcach, jako poprzednich lokatorach. Tak poprostu. Wtedy byla ich kolej, teraz jest nasza i tak poprostu jest. Do dziś widać zresztą gdzieniegdzie niemieckie napisy. Budynek architektury politechniki wrocławskiej stracił niemiecki napis dosłownie kilka lat temu. Mówi się o festung breslau, o tym, że Niemcy walczyli tu o przetrwanie pod koniec wojny. W ogóle to poroniony pomysł, żeby przesunąć kraj... Dla nas to jest fakt, wszyscy o tym wiemy i nawet jeśli nie jest to dla nas coś normalnego, to jest to poprostu akceptowane. A pamiętam jak kiedyś coś wspomniałem o tym hiszpanowi, tak, jakbym rozmawiał z kimś kto o tym wie. "no bo to było niemieckie, ale jak po wojnie przesunieto Polskę, to coś tam" a on, mnie tu zatrzymał i lekko zszokowany chciał, żebym wytłumaczył mu więcej. Ciężki i ciekawy temat.
Nie wiem dlaczego używamy tylko argumentu, że były to kiedyś ziemie piastowskie. Zgoda jeśli chodzi o Śląsk. Natomiast Pomorze Zachodnie były we wladaniu książęcej, słowiańskiej dynastii Gryfitow. Ich zamki są i w Szczecinie i Darłowie. Kazimierz IV Słupski zgodnie z wolą Kazimierza Wielkiego miał być jego następcą na tronie. Pomorze Gdańskie było we wladaniu książęcej dynastii Sobieslawicow ( słowiańskiej), którego jeden z książąt Świętopełk Wielki jako pierwszy w historii walczył z Zakonem Krzyżackim.
Moja prababcia przyszła na ziemie odzyskane ze zrujnowanej Warszawy. Zajęła jakieś poniemieckie gospodarstwo ale całe życie, mówiła, że Niemcy wrócą po swoje. Nie remontowała domu, nie ulepszała gospodarstwa, bo Niemcy wrócą. Umarła w 2002 roku, do końca życia bała się, że po jej gospodarstwo wrócą Niemcy. My do dziś mieszkamy na tym terenie, stary dom popadł w ruinę ale moje pokolenie już nie ma strachu, że oni przyjdą po swoje. Ciekawe jak to wszystko się zmieniło w ciągu 70 lat.
Moja babcia z rodzeństwem została przesiedlona z Kresów na Dolny Śląsk do domów poniemieckich i też ich nie remontowali, bo "nie chcieli remontować Niemcowi." Ich dzieci, osoby 70+, nadal nie chcą ich remontować z tych samych powodów, ich domy popadają w ruinę i pewnie "umrą" razem z nimi.
Moja Mama przyjechała na Dolny Śląsk w latach 60 i to było powszechne przekonanie - to tylko tymczasowa sytuacja. Będzie III wojna i wrócimy do siebie, na wschód.
Pisałem magisterkę, jeden rozdział byl zbieżny. Sporo w archiwach siedziałem. Pełnomocnicy rządu nie mieli lekko. Np. w powiecie lęborskim pełnomocnik dostał przydział iluś tam ton ryb na wyżywienie mieszkancow. Ale uwaga do złapania w morzu :). Tylko że nie miał czym tego łowić.
@@marektln karpia nie wymyślono w PRL-U, co najwyżej jego masową hodowlę. Przepis na karpia po polsku widnieje w książce kucharskiej z 1910 roku Antoniego Teslara, kuchmistrza Potockich.
@@wandawoosowicz919 Tak , karpie były zawsze, ale po wojnie nie było białka i przekonali naród, że karp to ryba wigilijna. Co ciekawe w NRD też nie bylo łatwo po wojnie, ale karp był tam rybą niejadalną. W miejskich stawach hulały karpie jak u siebie, wędkarze ich nie łowili
Dzieki za material 👌 Pochodze z okolic dawnej granicy panstwowej Gmina Zbroslawice auf Deutsch Broslawitz powiat Tarnowskie Gory. Co ciekawe miejscowi Niemcy nie byli wysiedlani do dzis w kazdej miejscowosci jest towarzystwo Niemieckie DFK.
Jak mnie cieszylo, gdy Pani Goscini dopytywala sie, czy moze jeszcze cos dopowiedziec o tym czy o tamtym, bo ja wowczas klaskalam w dlonie pokrzykujac do ekranu "Pani, mow, gadaj, opowiadaj! To wszystko jest takie ciekawe!". Tym bardziej cieszy mnie nakrecenie i prawdziwa pasja eksplodujaca z tej Pani, ze ona tak zgrabnie, skladnie i ciekawie to wszystko opowiada. Zupelnie inaczej slucha sie rozmow, gdzie trzeba goscia ciagnac za jezyk, albo opowiesc jest nieskladna i trudna do podazania za watkiem, ale to na szczescie nie na tym kanale. Buziaki i pozdrowienia, wraz z podziekowaniami za szalowy odcinek!❤❤❤
Trauma niezaprzeczalna to fakt ale to przesunięcie granic dla mnie było najlepszym co mogło nam się przydażyć . Z jednej strony Polska dostała tereny z lepszą infrastrukturą, forma ukarania niemców a dodatkowo sprawienie że staliśmy się bardziej jednorodni. Trzeba pamiętać że przed wojną ziemie utracone były najbardziej problematyczne, zamachy terrorystyczne, wzajemne zbrodnie itp itd
Dla tych ludzi co musieli się przenieść to trauma, ale dla kraju i jego widoków na przyszłość to zmiana korzystna. Posiadanie wyraźnych granic etnicznych i państwowych to od groma mniej problemów i niepotrzebnych wydatków. W całym tym nieszczęściu II wojny to przynajmniej te granice są udane.
Co do struktury etnicznej się zgodzę ale trzeba pamiętać, że ziemie wschodnie były po wojnie w lepszym stanie infrastrukturalnym i przemysłowym a o czym się dzisiaj nie mówi, były też bogate w surowce.
@@rotmistrzjanm8776 no nie, ziemie wschodnie były niezagospodarowane, a ziemie Polesia, Nowogródka, Wileńszczyzny i Wołynia nie miały i nie mają surowców. A za to surowce takie jak KGHM, gaz ziemny (Pom. Zach), ropa (Bałtyk, Pom. Zach) węgiel brunatny (Bogatynia, Nowa Sól) i kamienny (Bytom, Zabrze, Gliwice, Wałbrzych) mieliśmy i mamy nadal. Co nam po ropie z Borysławia skoro już przed wojną i w czasie wojny je wyczerpano, a co nam po węglu z Nowowołyńska i Krystynopola, jak nam węgla nie brakuje, a po naszej stronie granicy zbudowaliśmy tylko jedną kopalnię. Słowem Kresy to gospodarczo taka jałówka. Ani to nie leży jak należy, ani zaplecza, ani nic.
To byl jeden Wielki Chaos, jescze w latach 90 tych przyjezdzali dawni wlasciciele do swoich niegdysiejszych domow i dawali marki na remonty, malowanie i powtarzali MY TU KIEDYS WROCIMY... PS za malo powiedziane o niszczeniu rzeczy poniemieckich tylko dlatego ze byly niemieckie w tym kapliczek przydroznych,
19:23 coś podobne było z Ukraińcami z "Zakierzonia", kiedy ich przywieziono do Ukrainy, to nazywano ich tam "Polaky", "Mazury", "Zachidniaky", i preważnie w negatywnym sensie.
Pochodzę i mieszkam w Wielkopolsce - nie zauważam drastycznej różnicy architektonicznej między moim regionem a Dolnym Śląskiem, Lubuskiem czy nawet wschodnimi Niemcami.
Materialem dominujacym fasad jest wypalana czerwona cegla .Cale ciagi uliczne wraz z elementami masywnego drewna . To stanowilo karte wizytowa niemieckiego budownictwa . Jugendstil na prowincji jeszcze w powijakach byl , modernistyczny Bauhaus tym bardziej .
Jestem z Kluczborka i w województwie Opolskim nie uświadczysz drewnianego budownictwa na wsiach, za to gdy przekraczam Prosnę w stronę Częstochowy lub jadę do województwa łódzkiego, praktycznie w każdej wsi można spotkać drewniane domy.
Och, jak to przyjemnie posłuchać Radia Naukowego bez tego przydługiego wstępu: „Wi ach not mejking sajens foch sajens, wi ach mejking sajens foch ze benefit of jumaniti”
U mnie w rodzinie rxsdko opowiadala babcia o pierwszym okresie zamiszkiwania, bo bala się. Do lat 90 nie remontowani domu, mieszkania, bo wrócą Niemcy. Łazienkę zrobilismy dopiero po 1995 r. Mam taką trochę naturę mieszkania na walizkach. Na cmentarzu spoczywaja tylko moi pradziadowie, dziadowie. A na Ukrainie już brak nagrobków. Tylko tablica na kosciele o fundatorach. Rodzice sąsiada rozwali w oborze instalacje do pojenia, s znajomych zniszczyli lodownię
Ciekawe jak wyglądało nadawanie nazw pozyskanym miejscowościom bo rozumiem, że nie wszystkie tak jak np Wałcz sprzed pół tysiąca lat funkcjonowały pod polską nazwą.
Jestem wdzięczny moim przodkom z obu stron, że zdecydowali się przenieść z okolic Lublina na Dolny Śląsk. Jak sobie pomyślę, że miałbym teraz mieszkać w jakimś Lubartowie to ciary xD
Zaniedbane cmentarze w relacji Wassermana? Bywamy bardzo często u znajomych / przyjaciół z Dolnego Śląska. Z ich pomocą wskazałbym kilkanaście z otwartymi piwnicami / rozwalonymi trumnami, kośćmi i czaszkami. Wypełnionych butelkami i śmieciami. Nawet w centrum jednej z miejscowości. Relikt procederu z lat 40 / 50. To przerażające ale jak widać nikt z tym nic nie robi. Ostatnia wizyta na takim cmentarzu w roku 2023.
Szkoda, ze pani prowadzaca mimo wielu wyjasnien pani Karoliny nadal glownie widzi ludzi z kresow wschodnich jako glownych zasiedlajacych. Nie zapominajmy o mieszkancach Polski w granicach przedwojennych, ktorzy zostali wcieleni do Rzeszy jako Kraju Warty, wysiedleni do Generalnej Gubernii albo Niemiec, i najzwyczajniej po wojnie wrocili do siebie.
Kolejny z naszej mini-serii odcinków wokół książek wydawnictwa RN - naszego wydawnictwa :) Tutaj znajdziecie więcej o książce dr Karoliny Ćwiek-Rogalskiej 📗 "Ziemie. Historie odzyskiwania i utraty" radionaukowe.pl/ziemie/
Audiobook przeczytała Agata Kulesza
Więcej o wydawnictwie możecie dowiedzieć się tu:
📖 Poznaj nasze wydawnictwo: radionaukowe.pl/wydawnictwo
📚 Wygodny sklep i zestawy: wydawnictwoRN.pl
oraz z filmu, w którym opowiadam kulisy:
th-cam.com/video/tI_YUCEczoQ/w-d-xo.html
Dr Karolinę Ćwiek-Rogalska będzie można spotkać na żywo w czasie spotkania autorskiego 30 października w Big Book Cafe MDM w Warszawie o godz. 19:00. Transmisja na FB Radia Naukowego. Ja oczywiście będę na miejscu!
Miłego słuchania i czytania! :)
Karolina
Bardzo ciekawy program 😊
Ą
Pomijając względy polityczne, czuję ogromny podziw dla organizatorów życia społecznego bezpośrednio po tak wyniszczającej Polskę i Polaków wojnie, okupacji, kiedy trzeba było zmierzyć z tak ogromnymi wyzwaniami jak odbudowa zniszczeń wojennych, wielka akcja przesiedleńcza, organizacja na nowo ochrony zdrowia, nauki..Jestem z pokolenia dzieci pionierów ziem zachodnich a konkretnie z Wrocławia a konkretnie z wrocławskiego Oporowa czyli osiedla wrocławskich powojennych akademików w sensie naukowców. Na ziemie zachodnie oprócz przymusowych przesiedleńców ze wschodu trafiła polska szpica społeczna czyli ludzie odważni, otwarci, ambitni z terenu całej przedwojennej Polski np na moim Oporowie oprócz mieszkańców zwykłych było mnóstwo magistrów doktorów, profesorów, przybyłych ze Lwowa, Wilna, Warszawy.. i razem z tymi "zwykłymi" stworzyli nową społeczność, w której hydraulik i profesor byli sobie równie potrzebni w nowej rzeczywistości. Od roku odbywają się comiesięczne spotkania w cyklu "Oporowskie spotkania z historią" na które przychodzą tłumnie młodzi i starzy Oporowianie, prelegentami są profesorowie np. prof. Milica Semków, nestor wrocławskich przewodników Bronisław Zathey i wielu innych znakomitych Oporowian, preciekawie opowiadających o faktach, historiach i historyjkach czasów pionierskich. Już cieszę się na kolejne.. Polecam lokalnym społecznikom z ziem zachodnich organizowanie podobnych spotkań póki jeszcze ma kto wspominać, bo zapotrzebowanie na tożsamość jest ogromne.
Znam inną historię z życia wzięta .
Ci wykształceni ze Lwowa, Wilna itp szybko z Wrocławia uciekali bojąc się o własne życie gdyż przeważająca ilość mieszkańców Wrocławia stanowili szabrownicy i przestępcy oraz zacofani ludzie z Galicji .
Nie mówiąc już o dużej ilości przesiedlonych do Wrocławia .. Ukraińców ze ściany wschodniej , którym marzył się 'dziki zachod'.
Podziwiam Panią Karolinę za dużą wiedzę ogólną, świetne przygotowanie merytoryczne do każdego wywiadu, sposób prowadzenia rozmów, umiejętność słuchania i zadawania pytań. A teraz jeszcze dochodzi do tego wszystkiego nowy projekt, czyli Wydawnictwo RN. Życzę serdecznie powodzenia w jego realizacji!
Zelazny projekt.... na tym kanale jest bardzo dużo, na ten temat
Mam do dziś chochlę do zupy, która pozostała w domu Niemców zajętym przez moich Dziadków (wieś Lubanowo). Ta rodzina niemiecka wracała do tego domu, dziadkowie ich przyjmowali. To były tragiczne wydarzenia, bo moi Dziadkowie stracili dom leżący obecnie w Ukrainie. Wielki szacunek dla tych ludzi i ich historii. Dziękuję za rozmowę.
Bardzo ciekawy odcinek! To jest historia rodziny mojego męża, a dokładniej jego mamy, która jest Mazurką, ale z tych nielicznych Mazurów, ktorzy w plebiscycie 1920 roku głosowali za Polską. Przed wojną peześladowani za to, że czuli się Polakami, a po wojnie szykanowani za znajomość niemieckiego i przez Polaków uznawani za Niemców i odsądzani od czci i wiary. Trudna historia.
Mazurzy, zaginiona cywilizacja.
Jak Żydzi.
Na większości ziem wyzyskanych nigdy nie było Polaków. Dziś wyraźnie widać że Polacy nie potrafią sami zarządzać Polską. Zawsze Polacy wiszą czyjejś u klamki. 😂
Pani doktor opowiada niezwykle ciekawie. Dawno nie było takiego gościa w Radiu Naukowym.
Mimo, że interesuję się historią powojenną, to jednak temat Ziem Odebranych mi umknął.
W domu nie mówiło się o tym dużo, mimo że rodzina mojej mamy żyła na tych ziemiach.
Jej dziadkowie po mieczu stracili majątek szlachecki na (szeroko pojętej) Litwie i początkowo mieszkali w małym mieszkanku w Legnicy (potem w Białymstoku), mój nieżyjący dziadek (ur. 1935) tam się uczył, a w latach 50. wyjechał na studia do Warszawy.
Zaś dziadkowie mej matki po kądzieli byli na robotach w Magdeburgu i zamieszkali w Bielawie na Dolnym Śląsku, w której żyli do końca życia. Tam urodził się w 1946 wuj mojej matki, tam żył i zmarł 70 lat później. Historia matki mojej matki była bardziej skomplikowana, bo moja babcia urodziła się w 1942 w Magdeburgu, jej pierwszym językiem był niemiecki i kiedy rodzice ją odzyskali to postanowili ją oddać jej babci z Wielkopolski, która uczyła ją języka polskiego. Po kilku latach trafiła do Bielawy, czując się obco we własnej rodzinie... Nigdy nie udało jej się polepszyć relacji z rodzicami. Szybko czmychnęła do Warszawy, a w Sopocie na wczasach poznała mojego dziadka i wróciła z nim do Warszawy.
Dr Karolina Ćwiek Rogalska pięknie mówi, wspaniale się słucha, temat fascynujący 🤗
Także mieszkam na ziemiach odzyskanych. Przy styku województw dolnośląskiego i wielkopolskiego. Zanim mieszkańcy wprowadzili się, sąsiedzi z wielkopolski okradli wszystko co dało się koniem i wozem wywieźć.. takie czasy. Gdy już pierwsi przybyli, a znowu tamci przyjechali na szaber do pałacu w wiosce, w odwecie nowi mieszkańcy nie próbowali odzyskać skradzionych rzeczy, spalili w odwecie dom w którym to ukryli, aby więcej już nie przyjeżdżali... Niedawno zmarła w mojej miejscowości ostatnia z pierwszych, niedługo całkiem pamięć się zatraci... Przed śmiercią była u mojej matki i opowiadała swoją historię przybycia, od rozstrzelania jej rodziców przez upa gdy widziała to jako mała dziewczynka ukryta w zbożu do przybycia na ziemię odzyskane. Łzy same cisnęły się do oczu. Kiedyś nie umiałem zadawać pytań, gdy to potrafię, nie mam komu... Dbajmy o pamięć, gdy ją zatracimy, zginiemy jako naród.
Pamięć zostanie, opowiem o tym (uczę historii:)
Urodziłem się tam , w powiecie międzyrzeckim i dla mnie to moja ojczyzna i dom, mieszkałem w dawnym mieście Cysterców, Bledzewie ite Ziemie w moim odczuciu nie róznią się bardzo od reszty Wielkopolski, a tak prywatnie, ta zamiana wschód na zachód dała nam potężną energię do rozwoju, teraz to najbogatsza Polska
najstarsza moneta Polski, choć zwana groszem, dokładnie w połowie drogi między Lubniewicami a Skwierzyną a pod ziemią? no właśnie umocnienia i takie tam różne pamiątki po przemarszach tej czy innej armii, czasem wrogiej a czasem przyjaznej - sami swoi.
Najbogatsza Polska. XD Uwielbiam ten mit Polski A i Polski B. Polska A to jest kilka-kilkanaście najbogatszych dzielnic paru największych miast Polski. Jak powycinać te wszystkie Warszawy, Wrocławie i Poznanie z województw, to się okazuje, że bieda aż piszczy. Np. taki Konin to jest zapupie. Ba, nawet gdyby z takiej Warszawy wyciąć Wolę, Mokotów, Wilanów i Śródmieście, to by się okazało, że bieda, bieda, bieda.
@@DJ7ful cytując pewnego profesora: "celne"
@@DJ7fulPo coś ten mit jest nam jednak "potrzebny" jako zbiorowości. Mam wrażenie, że dla jednych jest czymś w rodzaju "nadania wartości" i potwierdzenia. "Jesteśmy tymi lepszymi". "Zamożni, wykształceni. Z dużych miast. Wiemy lepiej i więcej rozumiemy". Dla drugich - pewnego rodzaju sado-maso kompleksu, którym wręcz (mam wrażenie) "lubią" się okładać, lub który jest po prostu łatwą i uniwersalną wymówką do tego że "Wicie rozumicie - tutej jest jak jest. Co my tu możemy? To nie Warszaaawa. Gdzieś tam są te Wrocławie, Poznanie, Gdański. Gdzie nam do tego..."
@@DJ7ful dlatego my w "Polsce B" nazywamy ich "Polską C" 😉
Bardzo ciekawa rozmowa, Dziękuję. Jako artystyczne dopełnienie poznawcze proponuję obejrzeć trudny ale świetny film "Róża" oraz przeczytać jedną z moich ulubionych książek (tak ogólnie, a nie że w tym temacie) "Dom pod Lutnią" Kazimierza Orłosia.
Dziekuje za ten odcinek! Ta tematyka jest ciagle jak najbardziej bardzo zywa ,choc tyle lat minelo.Urodzilam sie w Boleslawcu ,moi dziadkowie ,jedni ze Lwowa,a drudzy z okolic Wilna przyjechali na te ziemie miedzy 1945 i 46 rokiem.I wlasnie dokladnie tak bylo ,jak Panie opisuja, to wszystko bardzo zlozone , trudne,traumatyczne, ale tez ludzie mieli nadzieje na znalezienie swojego nowego miejsca na Ziemi. I tez podobne mialam rozne historyczne rozkminy np w zwiazku z obeliskiem ku czci Kutuzowa ,ktory zmarl byl w Boleslawcu goniac armie Napoleona uciekajaca z Moskwy ,ktorego my Polacy ,jako chyba jedyni na Swiecie po Francuzach i Korsykanczykach darzymy wielkim sentymentem. Obelisk ,o dziwo nie zostal zniszczony ,choc postawiony z inicjatywy krola pruskiego. Wspomnienia Dziedkow i rodziny ,ich tesknota za pozostawiona stara ojczyzna, przyjezdzajacy z NRD dawni wlasciciele gosodarstwa ,ktore przejeli z kolei moi dziadkowie ,wyprawa mojej drugiej babci pod koniec lat 70-tych do Lwowa,zeby jeszcze raz zobaczyc miasto,wktorym sie urodzila ....Albo moje pierwsze reakcje na architekture w Polsce centralnej i wschodniej-tez wydawalo mi sie ,ze jestem w innym swiecie :)) "Ze ta Polska to tutaj jakas inna" :)) ...A za to np taki Szczecin to ,jak w domu....Bardzo to wszystko ciekawe, jest mnostwo watkow,ktore mozna w zwiazu z tym poruszac .
Jak zwykle wysoki poziom rozmowy. Wiecej tego typu tematyki historycznej!
Zelazny projekt...jest tam więcej na ten temat. Wał Pomorski. Wspomnienia żołnierzy.
To o czym Pani opowiada idealnie przekłada się na historię mojej rodziny. Rodzice taty byli z Kresów dziadek walczył o Kołobrzeg osiedlili się w zachodniej części kraju jeszcze przed końcem wojny a rodzice mamy to powstańcy którzy zostali bez dobytku i rodziny jako młode nastolatki i osiedlili się na ziemiach odzyskanych po epizodzie zamieszkania na Śląsku.
U mnie jedni dziedkowie chłopi z dzisiejszej litwy, drudzy z Grodna, a i jedna prababka kaszubka i się osiedlili w Koszalinie i okolicach
Również pochodzę z tych ziem i bardzo ucieszyłam się z tego odcinka, gdyż ten temat był zawsze obecny w mojej rodzinie , wieczorne opowieści o tym jak to było zapadały w pamięć.
Sytuacja przesiedleńców była dodatkowo skomplikowana, na te same ziemie przesiedlani byli ludzie , którzy współpracowali z Banderowcami ,którym byli przychylni. Albo też rodziny mieszane polsko-ukraińskie.
Wielu z nich było osiedlanych we Wrocławiu i okolicach. Czytałam pismo urzędowe osoby ( chyba sołtysa ) który rozpaczliwie prosił o jedzenie dla tych ludzi gdyż bał się co będą robić kiedy tego jedzenia nie będą mieli.
Dokładnie .
Dlaczego więc nikt nie mówi głośno o tym , że Wrocław został zasiedlony banderowcami po wojnie ?
Dziekuje za ten odcinek, bliski mojemu sercu. Podobnie jak p. Karoline dziwil mnie w mlodosci fakt, ze wszystko co polskie dzialo sie zawsze gdzies indziej a o prawdziwej przeszlosci tych ziem byla cisza, a w zasadzie po prostu duzo klamstw i niedopowiedzen. Pochodze z Piły (kiedys Schneidemühl), z tego samego pogranicza, co Walcz. Pozdrawiam serdecznie, ksiazka zamowiona, czekam😊
Piła przewija się w książce :)
Słuchałam z zapartym tchem. Lubię takie historie.Dziękuję😊
Uwielbiam ten kanał 😊 Mnóstwo ciekawych informacji. Dziękuję pani Karolino 😉👍
Słuchałem z zapartym tchem tej audycji i cały czas konfrontowałem to, o czym była mowa z własnymi przeżyciami pierwszych dwudziestu lat mojego życia. Dużo Panie mówią o ,,otoczce", o globalnej sytuacji w okresie zasiedlania Ziem Odzyskanych. Dziękuję za te informacje bo były najczęściej dla nas niedostępne lub nieistotne. Z bardzo wczesnych lat dziecięcych pamiętam, jak trudno było o żywność, jak mój Ojczulek szedł na nocny patrol z duszą na ramieniu i dyżurną laską drewnianą pokaźnych rozmiarów. Wtedy bałem się o jego życie, a dzisiaj patrzę na to, jak na ponury żart, bo rabusie mieli poniemieckie giwery.
Ale były też ,,przepychanki" pomiędzy tymi z Polski i ZZA BUGA. Nie tylko wśród dzieci... Oj! długo, by wspominać. Dziękuję za tę wspaniałą audycję i sięgam, z ogromną ciekawością, po polecaną książkę.
Świetny odcinek. Oby tak dalej. Już poleciłem zakup książek z RN. Nie lubię niespodzianek w prezentach na urodziny. Dlatego podpowiadam co bym chciał otrzymać. Po co się rozczarować ?!
Koniecznie kupię tę książkę. Zawsze ta historia mnie interesowała, moja rodzina pochodzi z Kotliny Kłodzkiej.
Smakowita rozmowa, na tyle fascynująca, że jako Opolanin musiałem tę książkę zamówić.
to jest nasza historia. W mojej rodzinie , my wnukowie znamy ten czas przesiedlenia bardzo dobrze,znamy daty, nazwiska ludzi, wiemy skąd przyjechali, wiemy z czym przychali oraz z kim. Wiemy gdzie mieszkali, znamy adresy ,znamy ludzi , z którymi sąsiadowali, znamy nawiska wysiedlonych Niemców. Znamy historię i po kądzieli i po mieczu. Mieszkam w Świnoujściu, jestem pierwszym pokoleniem urodzonym na ziemiach zachodnich , a trzecim zamieszkałym na tych ziemiach.
Fajnie że pojawił się obraz w podcastach. Chociaż osobiście będę dalej słuchał bez oglądania. Pozwala to nie wyrabiać sobie opini na temat osoby z którą jest rozmowa (na podstawie wyglądu, tak, okropne, ale przypuszczam ze nie tylko ja tak mam) oraz bardziej skupić się na słowach.
Obraz zdecydowanie na plus, ale warto też dodawać grafiki i schematy obrazujące daną kwestie 😊
Obraz zdecydowanie na plus, ale warto też dodawać grafiki i schematy obrazujące daną kwestie 😊
Myślę, że można u siebie wypracować to, by nie odbierać ludzi po wyglądzie.
Ja też będę słuchać ale dlatego, że zawsze słucham Radia Naukowego robiąc coś przy okazji.
Witam wszystkich członków RN. BARDZO podoba mi się nowa forma przekazu.Taki przekaz na żywo,jest jeszcze bardziej dostępny. Dziękuję. 🍀🍀🍀🌹🌹🌹 Stały słuchacz.
Pozdrawiam z Wielkopolski.
Jestem Dolnoślązaczką. Moi rodzice, urodzili się krótko po wojnie, już tu
Historia moich dziadków natomiast, to i powrót z Syberii, i specjalista (kolejarz) goniący niejako Polskę ale też uciekający z kielecczyzny przed swoją wojenną historią (AK i partyzantka).
Mieszkanie, które dziadkowie dostali i zasiedlili - było właśnie takie, prawie że zupa jeszcze na stole stała.
Myślę, że 99,9% nas, urodzonych na Dolnym Śląsku, ma takie właśnie historie rodzinne.
Różnie. Moja rodzina przyjechała do Wrocławia z Wielkopolski a wcześniej byli obywatelami cesarstwa niemieckiego
Jestem po lekturze książki Magdaleny Grzebałkowskiej 1946. Wojna i Pokój. Z dziką rozkoszą poszerzę wiedzę w tym zakresie. Dzięki
Ultra ciekawa rozmowa. Dziękuję !!!
Wspaniały odcinek.
Och! W tym temacie genialna jest tez ksiazka Magdaleny Grzebałkowskiej 1945. Świeżo po lekturze doczytam Wasze dzieło. 👏
Niesamowicie ciekawy i złożony temat. Mam apetyt na książkę!
"Ziemie nam wymienione". Tak najbardziej pasuje.
1:09:28 we Lwowie na jednej ze stacji kolejowej z pod napisu ЛИЧАКІВ występuje napis LYCZAKÓW
Zwiedzając Niemcy nocowaliśmy w gasthofie w gorach połabskich. Właścicielka jak sie dowiedziała, że jesteśmy z Polski i że mówimy po niemiecku, przyszła do nas porozmawiać. Okazało się, że jak była dzieckiem to wysiedlono jej rodzinę z Karpacza. Nie było w niej złości, ale dużo takiego żalu i smutku
Superb odcinek!!
Kapitalny temat. O mojej ojczyźnie. :)
Pochodzę z Dolnego Śląska i wielokulturowy krajobraz z widocznymi licznymi nawarstwieniami traktuje jako własne dziedzictwo.
super, ze jest kamera!!!
@@krshehe błogosławieni którzy nie widzieli, a uwierzyli, a tymczasem to jest wygenerowane przez AI, nie wierz we wszystko co widzisz.
Dziekuje , wazny temat , swietnie z kamera 👍👍👍
No i super!Proszę już nie odchodzić od tej formy.
Jednym z największych (choć od nas niezależnych) sukcesów Polski po 1945 było zdobycie Ziem Zachodnich i odpuszczenie sobie Kresów, w sensie mentalnym, bo rzeczywista utrata dokonała się bez naszej wiedzy i zgody. Nie mieliśmy przecież żadnego wpływu na kształt granic po 2 wojnie, ale otrzymaliśmy tereny do Odry i Nysy Łużyckiej, co miało wiele zalet. Po pierwsze, to naprawdę duży obszar (1/3 terenów dzisiejszej Polski). Po drugie, kształt granic jest odtąd strategicznie o wiele korzystniejszy z punktu widzenia obronności. Granica z Niemcami wyraźnie się skróciła i biegnie teraz tylko na zachodzie, a nie też od północy i południa. Po trzecie, przedwojenna wielkość i ludność Wrocławia i Szczecina znacznie przewyższała wielkość i ludność Lwowa i Wilna. Po czwarte, uzyskaliśmy dobrze rozwinięte i stosunkowo nie zniszczone okręgi przemysłowe na Górnym Śląsku i w okolicach Wałbrzycha, żeglowną Odrę , port w Szczecinie, szeroki dostęp do Bałtyku, dawne Prusy Wschodnie i tzw. Wolne Miasto Gdańsk. Po piąte, po utracie Kresów i migracji (przymusowej lub dobrowolnej) ludności polskiej ze wschodu na zachód, Polska stała się krajem etnicznie jednorodnym, dzięki czemu uniknęliśmy losu byłej Jugosławii w latach 90, ponieważ po upadku ZSRR nie było w Polsce napięć na tle etnicznym i religijnym. Gdybyśmy nadal posiadali wtedy Kresy, mielibyśmy wojny domowe z Ukraińcami, Litwinami i Białorusinami walczącymi o swoją niepodległość. Po szóste wreszcie, już na poziomie indywidualnym, nowo uzyskane tereny poniemieckie dały szansę przyjezdnym na dokonanie skoku cywilizacyjnego i zdobycie awansu społecznego, pomimo utrzymującego się przez lata sentymentu do utraconego “kraju dzieciństwa”.
Doceniajmy Ziemie Odzyskane. Dobrze się stało!
@@nordynek korzyści są bezdyskusyjne, wystarczy zaznaczyć że Kresy Wsch. poza Wilnem i Lwowem są dla współczesnych Polaków Terra Incognita. Często poza polską szlachtą we cza na folwarku w promieniu wielu kilometrów w ogóle nie było Polaków. Zwarty etniczny obszar polski jest większy niż przed wojną pomimo, że państwo jest mniejsze o obszar równy współczesnej rep. czeskiej.
@@nordynek gdyby nawet granice przedwojenne się ostały to migracja masowa ludzi ze wsi do miast odwróciłaby proporcje narodowościowe szczególnie we Lwowie czy innych miastach Galicji i Wołynia. Stłamszony żywioł ukraiński ze wsi zalałby te miasta, dla których ukraińska prowincja stanowiła zaplecze.
Ziemie dostane 😢
Trafnie, bez emocji i "ładunku ideologicznego", że tak skorzystam z określenia, które padło w tym materiale.
Komu tutaj w Polsce nie podobają się współczesne granice?
Chyba mało komu. Choć w różnych współczesnych narracjach umniejsza się dawnym władzom, a nawet je oczernia, wynosząc na pierwszy plan krzywdę osób przesiedlanych.
I tutaj w tym materiale też to widać, jak trudno, szczególnie pani Karolinie, powiedzieć coś pozytywnego o powojennych działaniach władz.
Jest to o tyle ciekawe, że współczesne władze kiepsko sobie radzą z o wiele mniejszymi przedsięwzięciami.
Proszę nie zapominać , że Wrocław został zasiedlony po wojnie duża iloscia Ukraińców wyznających miłość do Bandery .
Co zresztą widać mocno także dzisiaj i nie bez powodu mówią oni między sobą ' Wrocław to nasza stolica w Polsce ' .
Doskonała perspektywa historii.
Moja rodzina przyjechała do Wrocławia w 1946. Wcześniej w 1945 dotarli do Czarnkowa pod Poznaniem.W 1946 przenieśli się do Wrocławia. Pochodzili z Brzuchowic koło Lwowa.Brzuchowice były słynne w Polsce międzywojennej z procesu Rity Gorgonowej. Niestety w 1946 w wieku lat 18 mój wujek Stanisław został zamordowany właśnie we Wrocławiu. Sprawcy nie zostali wykryci.
Smutna historia
Dobra robota
Fantastyczna rozmowa Pań. Pozdrawia szczecinianina z urodzenia 🙂
Niemcy opuszczając swoje domy zostawiali różne cenne rzeczy w skrytkach w domu lub ich pobliżu wierząc, że po nie wrócą. Moja ciocia po 50 latach mieszkania w poniemieckim mieszkaniu odnalazła przypadkiem taką skrytkę w trakcie remontu, a w niej różne rzeczy sprzed wojny. A ile jeszcze takich skrytek nie zostało odnalezionych...
Tak mówiła niemiecka propaganda. Oddają ziemie za czas na opracowanie wunderwaffe
Świetne! ❤
Bardzo dziękuję ❤
Odcinek mega ,słucham tego i podświadomie szukam analogi czasów …..
Ważny epizod historii Polski
Kupie tą książkę 👍🇵🇱
Bardzo ciekawy temat. Moi teściowie mieszkają na Ziemiach Zachodnich. To faktycznie bardzo skomplikowane. Rodzice mojej teściowej to polsko-niemieckie małżeństwo z Warszawy (mama mojej teściowej wywodziła się z niemieckich kolonistów spod Warszawy), a rodzice mojego teścia przybyli na Ziemię Zachodnie z Syberii, gdzie zostali zesłani.
Moi przodkowie też mieszkali tam, konkretnie na Dolnym Śląsku do początku XIX w., potem przeprowadzili się do Wielkopolski, więc dla mnie w pewnym sensie też są to ziemie odzyskane.
O ! Wreszcie ciebie Moja Piękna Karolino widzę nareszcei 😁😘😍❤️!
Hej Dziekuję Karolino za kolejny odcinek do ktorego moge się emocjonować.
Na wstepie.
"Co z tą dziurą zrobić" - absolutnie nic.
Polska przegrała wojnę, przegrała pokój.
Przesunieto granice, pozbierano polakow na wschodzie I przetransportowano masowo na nowe, ale stare ziemie Polski.
Mielismy nad tym zero kontroli.
Nowa rzeczywistość,
Nowy dom,
Nowy start.
Pozostaje
Konsolidacja, przejęcie kontroli, obrona ludzi I terytorium.
Niemcy mogą iść do diabła.
Trzeba bylo nie zaczynać.
Czas zacząć życie..
Witam serdecznie nazywam się Artur i mieszkam w miejscowości Przysucha i jeżeli chodzi o temat czasów po wojnia to jest to jeden wielki zamęt historyczny tzn. że sądząc z wypowiedzi świadków czasów po wojnie to była to jedna wielka dziura historyczna i równie wielka niepewność ludzi tych z jednej i drugiej strony bo jedni są na ziemiach odzyskanych a przyjechali z dawnych kresow wschodnich a także wiele ludzkich dramatów z jednej strony a także i wielkich nadziei pokladanych w takich działaniach i, nie wielu ludzi także było w stanie się odnaleźć w nowej sytuacji powodując wielką mobilność ludzi jak też ogólna trauma tych ludzi, którzy przeżyli wojnę nie rzadko w trudnych warunkach co powodowało przypadki szabru nie rzadko ale jak wynika tego wywiadu nie tylko ponieważ były także przypadki pozytywnego rozwoj społeczno gospodarczego a co za tym idzie zaczyna się kategoryzowanie ludności wg tego typu pojmowania ludzie ze wschodniej części Polski jako uboga gospodarczo gdzie propaganda że strony władz zrobiła swoje.. I a propos rocznicy zakończenia wojny i stałe istniejącej kwestii reparacji podczas jej trwania . A swoją drogą to nasuwa mi się pewna zbieżność tamtych lat po wojennych z tym co obecnie dzieje się na Ukrainie w związku z agresją rosyjską bo zwłaszcza w początkowym momencie konfliktu również istniała nie pewność co do przyszłości w nowym miejscu choć powód tego stanu rzeczy miał i ma inne podłoże, ale zarówno wtedy jak i teraz ludziom towarzyszą zarówno obawy jak i nadzieję w związku z zaistniałą kilka lat temu sytuacją.
Dlaczego w tej miejscowości pewna partia robi swoje kongresy?
Historia mojej rodziny. Cała moja jest rozrzucona po trasie pociągu z Lwowa do Legnicy, część została w okolicy Rzeszowa, część pod Krakowem, najtwardsi dojechali na Dolny Śląsk. Miasteczko do którego dojechała moja babcia było tak wyszabrowane, że nie było nawet ram obrazów na budowę płotów. Moja babcia miała szczęście, jakimś cudem została lampą naftowa. Oprócz tego mieli tylko kilka tobolków.
Dziękuję 🎉
Tę opowieść powinno się słuchać z "Nim wstanie dzień" w tle i tomikiem poezji Świrszczyńskiej w dłoniach.
Świrszczyńska....tyle wzruszającego piękna w tej poezji...
Mój pradziadek z prababcią i dziadkiem jechał pociągiem i pociąg się zepsuł w Miliczu i już tam zostali 😀
Bardzo ładne tereny. Nie dawno tam byłem
Świetny temat dla ciekawskich i chcących zgłebić temat polecam książkę "Wieczny Początek" Beaty Szady.
Jako urodzony w Wałbrzychu w późnym prlu powiem, że to było normalne, że coś jest poniemieckie, że drogi budowali jeszcze Niemcy. Znało się niemieckie nazwy miast w których się mieszkało. Teraz od wielu lat mieszkam we Wrocławiu i tutaj widzę często jakby skupianie się na mieście i historii miasta w oderwani od kraju. Mówi się o Niemcach, jako poprzednich lokatorach. Tak poprostu. Wtedy byla ich kolej, teraz jest nasza i tak poprostu jest. Do dziś widać zresztą gdzieniegdzie niemieckie napisy. Budynek architektury politechniki wrocławskiej stracił niemiecki napis dosłownie kilka lat temu. Mówi się o festung breslau, o tym, że Niemcy walczyli tu o przetrwanie pod koniec wojny. W ogóle to poroniony pomysł, żeby przesunąć kraj... Dla nas to jest fakt, wszyscy o tym wiemy i nawet jeśli nie jest to dla nas coś normalnego, to jest to poprostu akceptowane. A pamiętam jak kiedyś coś wspomniałem o tym hiszpanowi, tak, jakbym rozmawiał z kimś kto o tym wie. "no bo to było niemieckie, ale jak po wojnie przesunieto Polskę, to coś tam" a on, mnie tu zatrzymał i lekko zszokowany chciał, żebym wytłumaczył mu więcej. Ciężki i ciekawy temat.
Nie wiem dlaczego używamy tylko argumentu, że były to kiedyś ziemie piastowskie. Zgoda jeśli chodzi o Śląsk.
Natomiast Pomorze Zachodnie były we wladaniu książęcej, słowiańskiej dynastii Gryfitow. Ich zamki są i w Szczecinie i Darłowie.
Kazimierz IV Słupski zgodnie z wolą Kazimierza Wielkiego miał być jego następcą na tronie.
Pomorze Gdańskie było we wladaniu książęcej dynastii Sobieslawicow ( słowiańskiej), którego jeden z książąt Świętopełk Wielki jako pierwszy w historii walczył z Zakonem Krzyżackim.
Ciekawy temat. Pozdrawiam z Wrocławia
Jak dobrze, ze to intro zostalo zmienione !!!! 😀😀
Wróci 🙃 inni tęsknią! To intro jest chyba jak kolendra: kochasz albo nienawidzisz
@@DanielCiunajcis-in7gs nie chwalmy dnia przed zachodem słońca.
@@RadioNaukowe Nie! To bylo straszne...
@@RadioNaukowe niech wraca. Ja kocham.
Jako potomek przesiedleńców ze Lwowa z jednej strony i wracających z Francji z drugiej, apeluję „Hala Ludowa".
kupiłem tę książkę :)
Moja prababcia przyszła na ziemie odzyskane ze zrujnowanej Warszawy. Zajęła jakieś poniemieckie gospodarstwo ale całe życie, mówiła, że Niemcy wrócą po swoje. Nie remontowała domu, nie ulepszała gospodarstwa, bo Niemcy wrócą. Umarła w 2002 roku, do końca życia bała się, że po jej gospodarstwo wrócą Niemcy.
My do dziś mieszkamy na tym terenie, stary dom popadł w ruinę ale moje pokolenie już nie ma strachu, że oni przyjdą po swoje. Ciekawe jak to wszystko się zmieniło w ciągu 70 lat.
Tak czy siak, pepeszy ze strychu nie wyrzucajcie.
Moja babcia z rodzeństwem została przesiedlona z Kresów na Dolny Śląsk do domów poniemieckich i też ich nie remontowali, bo "nie chcieli remontować Niemcowi." Ich dzieci, osoby 70+, nadal nie chcą ich remontować z tych samych powodów, ich domy popadają w ruinę i pewnie "umrą" razem z nimi.
Moja Mama przyjechała na Dolny Śląsk w latach 60 i to było powszechne przekonanie - to tylko tymczasowa sytuacja. Będzie III wojna i wrócimy do siebie, na wschód.
a jak wyglądała sprawa własności takiej opuszczonej przez Niemców nieruchomości? Zasiedlało się "pustostan" i już był twój?
Koleje mojej rodziny da podobne. Łazienkę zrobiliśmy w babci mieszkaniu w 1994
Jeszcze 1953 roku mieszkaliśmy w kamienicy której właścicielem był Niemiec.
Pisałem magisterkę, jeden rozdział byl zbieżny. Sporo w archiwach siedziałem. Pełnomocnicy rządu nie mieli lekko. Np. w powiecie lęborskim pełnomocnik dostał przydział iluś tam ton ryb na wyżywienie mieszkancow. Ale uwaga do złapania w morzu :). Tylko że nie miał czym tego łowić.
@@MrJarl76 aktyw partyjny musiał się wykazać, nie było zmiłuj
I tak wymyślono karpia i jego hodowle.
@@marektln karpia nie wymyślono w PRL-U, co najwyżej jego masową hodowlę. Przepis na karpia po polsku widnieje w książce kucharskiej z 1910 roku Antoniego Teslara, kuchmistrza Potockich.
@@wandawoosowicz919 Tak , karpie były zawsze, ale po wojnie nie było białka i przekonali naród, że karp to ryba wigilijna. Co ciekawe w NRD też nie bylo łatwo po wojnie, ale karp był tam rybą niejadalną. W miejskich stawach hulały karpie jak u siebie, wędkarze ich nie łowili
Elbląg, moje miasto. Elbląg i okolice to moja Ojczyzna.
Nie spodziewałem się, że dożyję odcinka o Wałczu, moim mieście rodzinnym
O, to bardzo polecam książkę: Wałcz jest tam "postacią" pierwszoplanową!
radionaukowe.pl/publikacje/ziemie/
Dzieki za material 👌
Pochodze z okolic dawnej granicy panstwowej Gmina Zbroslawice auf Deutsch Broslawitz powiat Tarnowskie Gory.
Co ciekawe miejscowi Niemcy nie byli wysiedlani do dzis w kazdej miejscowosci jest towarzystwo Niemieckie DFK.
tyle co mogą to przyjść, wypić piwo, popierdziec w fotel i powspominać
@@Mariusz-c9e no niby ja mlodzi wyjechali do Reichu na pochodzenie.
Jak mnie cieszylo, gdy Pani Goscini dopytywala sie, czy moze jeszcze cos dopowiedziec o tym czy o tamtym, bo ja wowczas klaskalam w dlonie pokrzykujac do ekranu "Pani, mow, gadaj, opowiadaj! To wszystko jest takie ciekawe!".
Tym bardziej cieszy mnie nakrecenie i prawdziwa pasja eksplodujaca z tej Pani, ze ona tak zgrabnie, skladnie i ciekawie to wszystko opowiada.
Zupelnie inaczej slucha sie rozmow, gdzie trzeba goscia ciagnac za jezyk, albo opowiesc jest nieskladna i trudna do podazania za watkiem, ale to na szczescie nie na tym kanale.
Buziaki i pozdrowienia, wraz z podziekowaniami za szalowy odcinek!❤❤❤
Trauma niezaprzeczalna to fakt ale to przesunięcie granic dla mnie było najlepszym co mogło nam się przydażyć . Z jednej strony Polska dostała tereny z lepszą infrastrukturą, forma ukarania niemców a dodatkowo sprawienie że staliśmy się bardziej jednorodni. Trzeba pamiętać że przed wojną ziemie utracone były najbardziej problematyczne, zamachy terrorystyczne, wzajemne zbrodnie itp itd
Dla tych ludzi co musieli się przenieść to trauma, ale dla kraju i jego widoków na przyszłość to zmiana korzystna. Posiadanie wyraźnych granic etnicznych i państwowych to od groma mniej problemów i niepotrzebnych wydatków. W całym tym nieszczęściu II wojny to przynajmniej te granice są udane.
Co do struktury etnicznej się zgodzę ale trzeba pamiętać, że ziemie wschodnie były po wojnie w lepszym stanie infrastrukturalnym i przemysłowym a o czym się dzisiaj nie mówi, były też bogate w surowce.
@@rotmistrzjanm8776 no nie, ziemie wschodnie były niezagospodarowane, a ziemie Polesia, Nowogródka, Wileńszczyzny i Wołynia nie miały i nie mają surowców. A za to surowce takie jak KGHM, gaz ziemny (Pom. Zach), ropa (Bałtyk, Pom. Zach) węgiel brunatny (Bogatynia, Nowa Sól) i kamienny (Bytom, Zabrze, Gliwice, Wałbrzych) mieliśmy i mamy nadal. Co nam po ropie z Borysławia skoro już przed wojną i w czasie wojny je wyczerpano, a co nam po węglu z Nowowołyńska i
Krystynopola, jak nam węgla nie brakuje, a po naszej stronie granicy zbudowaliśmy tylko jedną kopalnię. Słowem Kresy to gospodarczo taka jałówka. Ani to nie leży jak należy, ani zaplecza, ani nic.
To byl jeden Wielki Chaos, jescze w latach 90 tych przyjezdzali dawni wlasciciele do swoich niegdysiejszych domow i dawali marki na remonty, malowanie i powtarzali MY TU KIEDYS WROCIMY... PS za malo powiedziane o niszczeniu rzeczy poniemieckich tylko dlatego ze byly niemieckie w tym kapliczek przydroznych,
A propos niszczenia - w książce jest więcej. W rozmowie nie sposób wszystko zmieścić :)
Taa wrócili, oni nawet do byłego NRD nie wracają. Palma im odbija na krótko po zjednoczeniu. Teraz kolonizują ich Syryjczycy.
Nie tylko kapliczek😢
19:23 coś podobne było z Ukraińcami z "Zakierzonia", kiedy ich przywieziono do Ukrainy, to nazywano ich tam "Polaky", "Mazury", "Zachidniaky", i preważnie w negatywnym sensie.
Wracają z powrotem...
Prawie usłyszałem tam myślnik 🎉
Pochodzę i mieszkam w Wielkopolsce - nie zauważam drastycznej różnicy architektonicznej między moim regionem a Dolnym Śląskiem, Lubuskiem czy nawet wschodnimi Niemcami.
Materialem dominujacym fasad jest wypalana czerwona cegla .Cale ciagi uliczne wraz z elementami masywnego drewna .
To stanowilo karte wizytowa niemieckiego budownictwa .
Jugendstil na prowincji jeszcze w powijakach byl , modernistyczny Bauhaus tym bardziej .
Jestem z Kluczborka i w województwie Opolskim nie uświadczysz drewnianego budownictwa na wsiach, za to gdy przekraczam Prosnę w stronę Częstochowy lub jadę do województwa łódzkiego, praktycznie w każdej wsi można spotkać drewniane domy.
Warmia piękna jak sen.
Och, jak to przyjemnie posłuchać Radia Naukowego bez tego przydługiego wstępu: „Wi ach not mejking sajens foch sajens, wi ach mejking sajens foch ze benefit of jumaniti”
A mi to się bardzo podobało.
Cieszmy się póki można,.
A ja lubie...
U mnie w rodzinie rxsdko opowiadala babcia o pierwszym okresie zamiszkiwania, bo bala się. Do lat 90 nie remontowani domu, mieszkania, bo wrócą Niemcy. Łazienkę zrobilismy dopiero po 1995 r. Mam taką trochę naturę mieszkania na walizkach. Na cmentarzu spoczywaja tylko moi pradziadowie, dziadowie. A na Ukrainie już brak nagrobków. Tylko tablica na kosciele o fundatorach. Rodzice sąsiada rozwali w oborze instalacje do pojenia, s znajomych zniszczyli lodownię
Ciekawe jak wyglądało nadawanie nazw pozyskanym miejscowościom bo rozumiem, że nie wszystkie tak jak np Wałcz sprzed pół tysiąca lat funkcjonowały pod polską nazwą.
O ile pamiętam był jakiś urzęd do nadawania nowych nazw. I niektóre zmieniano dwa razy.
❤
❤
Jestem wdzięczny moim przodkom z obu stron, że zdecydowali się przenieść z okolic Lublina na Dolny Śląsk. Jak sobie pomyślę, że miałbym teraz mieszkać w jakimś Lubartowie to ciary xD
Pani Doktor, "Śląsk Opolski"? Do 57 min. podobało mi się bardzo :)
👍
Nie tylko widać granice ziem odzyskanych ale i zaborów 😂
Polecam "Odrzanię" Zbigniewa Rokity. Wspaniała książka.
A ja nie polecam. Poznań leży w dorzeczu Odry, a taki Gdańsk i Olsztyn już nie - "Odrzania" nie istnieje.
@@MrZylak Kto czytał uważnie wie, że nie chodzi tylko o geografię, ale o dziedzictwo i tożsamość.
Polecam Poniemieckie Kuszyk.
Świetny odcinek,,jest jeszcze na kanale o tematyce kresowej?
Jeszcze przed nami!
41:19 bez cudzysłowu, nie cudzysłowia
mieszkam na ziemiach odzyskanych.
👍👍
Jak to powiedziane zostało w filmie "Sami Swoi" , "...Sąd sądem ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie..."
Kiedyś widziałem mapę Polski z zaznaczonymi 'miastami przyjaciółmi' miast z Niemiec. Nie ma takich w międzywojennych granicach Polski.
Zaniedbane cmentarze w relacji Wassermana? Bywamy bardzo często u znajomych / przyjaciół z Dolnego Śląska. Z ich pomocą wskazałbym kilkanaście z otwartymi piwnicami / rozwalonymi trumnami, kośćmi i czaszkami. Wypełnionych butelkami i śmieciami. Nawet w centrum jednej z miejscowości. Relikt procederu z lat 40 / 50. To przerażające ale jak widać nikt z tym nic nie robi. Ostatnia wizyta na takim cmentarzu w roku 2023.
Dolny śląsk należał do piastów do 1675 a język polski był tam do końca XVIII wieku
Szkoda, ze pani prowadzaca mimo wielu wyjasnien pani Karoliny nadal glownie widzi ludzi z kresow wschodnich jako glownych zasiedlajacych. Nie zapominajmy o mieszkancach Polski w granicach przedwojennych, ktorzy zostali wcieleni do Rzeszy jako Kraju Warty, wysiedleni do Generalnej Gubernii albo Niemiec, i najzwyczajniej po wojnie wrocili do siebie.
Fantastyczna rozmowa. Kupuję bezwzględnie!
A w niedalekim Złotowie historia zatacza koło
33:06 jeszcze były zorganizowane oddziały niemieckich Wilków ktrorzy napscadli na Polakôw po wojnie
A to juz u Slawka Gortycha ta opowiesc 😊