Dziękuję, że ktoś to powiedział. Od momentu, gdy zapoznałam się z terminem WWO, coś mi zgrzytało i dzisiaj Zostało zebrane w sensowne wypowiedzi. Gratuluję przygotowania do odcinku i podjęcia tematyki.
Zgadzam się, że sama książka ma bardzo wiele wad i też nie podobała mi się narracja, że wwo to są jacyś ludzie z super mocami. Istnieją inne książki, które opisują ww w inny sposób, czemu obie panie o tym nie wspominają? Druga kwestia - czy błędna indetyfikacja naprawdę będzie prowadziła tylko do zasłania się jakąś etykietą i wymagania od otoczenia dopasowania się? Podejrzewam, że życie w końcu weryfikuje etykiety, że to w końcu musi się załamać. Sama sięgając po tę książkę nie zatrzymałam się tylko na niej, a szukałam dalej. Nie widzę też tych oczekiwań, że świat ma się dostosować do kogokolwiek. Uwielbiam zdanie terapeutki Ilse Sand (też pisała o wwo), żeby nie dostosowywać się do świata, a dostosowywać świat do siebie. To nie znaczy że świat ma się do kogoś dostosować, tylko żeby sobie samemu stworzyć taki świat, żeby mu odpowiadał. Mam wrażenie, że autorki niezbyt są przygotowane do ogólnego tematu, a bardziej robią recenzje książki E. Aron, która nie jest najlepsza. Zachęcam do głębszego zapoznania się z tematem, bo już na naszym polskim podwórku prowadzone są badania dotyczące ww
Jakiś czas temu zaczytywałam się w książkach o tematyce WWO. Wreszcie czułam się przez kogoś rozumiana i "usprawiedliwiona" . Jako DDA potrzebowałam , by ktoś nazwał to, co dzieje się we mnie w sposób przeze mnie akceptowalny. Nie poprzestałam na czytaniu wprowadzających chwilowy spokój książkach. Psychoterapia i program 12 kroków dla DDA uświadomił mi, że żadna etykieta roboty za mnie nie wykona.
Wysoka wrażliwość jako określenie nie jest po to by się chełpić, a by w końcu odetchnąć od codziennego poniżania się, by się ciut zaakceptować, a szczególnie rzeczy na które nie mamy wpływu. Wmawianie, że wszyscy możemy wszystko, a nasze reakcje są tylko naszą winą są dobre dla psychologów którzy jedynie za hajs będą nas wyciągać z tego 10 lat bo hajs musi się zgadzać, ale dla nich. I będą cały czas mówili, że jak się nie zmieniamy to znaczy, że za mało pracy wykonujemy i nam psycholog za kolejne 250zł co tydzień powie co robimy źle, jak źle myślimy itd. Wysoka wrażliwość pomaga też w ocenie potencjału człowieka do danych zagadnień, bo są to inne zagadnienia niż dla osoby niewrażliwej. Dużo osób na rynku pracy może nie dawać rady bo wybierają zawody niezgodne z osobowością, a u mężczyzn to szczególnie. Niejeden WWO musiał pracować na budowie z troglodytami, by się wykończyć psychicznie, a gdyby od początku pomagał ludziom np. jako pielęgniarz... oj byłoby inaczej. Tu opisałem swiadomosc-zwiazkow.pl/wysoka-wrazliwosc-jest-inspiracja/ I wielu ludziom to pomogło, przejść właśnie przez okres poniżania, słabości i stać się lepszymi, bardziej wolnymi od presji, co stanowiło o większym szczęściu i łatwiejszym nawiązywaniu kontaktów, czy podejmowaniu różnych działań.
Dotrwałam :) Z częścią się zgadzam (choćby z tym, że ten test jest mało rzetelny), z dużą częścią jednak nie. Uważam, że dyskusja jest przydatna, natomiast obrzucanie autorki błotem i takie oburzanie się na całą tę koncepcję WWO to przesada. Książka nie jest naukowa, można to łatwo spostrzec czytając ją, bo już sam język i pobieżne traktowanie niektórych kwestii o tym świadczy. Ale czy to powód, żeby tak ją zjechać i dopisywać autorce złe intencje? Mam wrażenie, że po prostu ubrała ona pewne cechy temperamentalne w pojęcie wysokiej wrażliwości - that's all. O to cała burza... Ale skąd pomysł, że osoby ww przez lekturę książki nie będą chciały korzystać z pomocy specjalistycznej? Totalna bzdura. Znam wiele takich osób, które mimo świadomości swojej wrażliwości wciąż mają poczucie bycia gorszym, czy mniej akceptowanym i chcą to przepracować z terapeutą. Nikt nie powiedział, że wysoka wrażliwość ma usprawiedliwić wszelkie nasze ułomności. Faktycznie w książce ta cecha przedstawiona jest jako swego rodzaju super moc, mimo to nie sądzę, by intencją autorki było utwierdzenie ludzi ww, że są jakimiś nadludźmi. To już kwestia interpretacji. Ja odebrałam to jako pewne podbudowywanie tych osób i przedstawienie tego w bardziej pozytywnym świetle, aby przez takie specyficzne cechy nie czuły się gorsze, a przez zrozumienie swojego temperamentu mogły się lepiej zaadaptować do warunków tego Świata. Nie odwrotnie. Bo tutaj też oponuję - nie ma w tej książce słowa o tym, że to Świat ma się przystosowywać do naszej wrażliwości. Nie przypominam sobie takiej narracji... Anyway, dzięki za podcast, fajnie się Was słucha 💚
@@jolantamatuszewska5713 Oj tak. Bardzo trafnie. Nie chciałabym oceniać stylu wypowiedzi Pani Marty, bo każdy robi to na swój sposób 😉 z pewnością ma on ogromne znaczenie, szczególnie w przypadku podcastu. Jednak w tym konkretnym odcinku zarówno wartość merytoryczna jak i łagodny ton Pani Joanny bardziej do mnie przemawiają ☺️
Dziękuję wam bardzo za ten podcast! W świecie tzw. "rozwoju duchowego", zadziwiająca ilość osób używa tej autodiagnozy jako wymówki od brania odpowiedzialności za siebie i swoje zachowanie (często anty-społeczne) i też do karmienia swojego ego, wywyższając się na poziom jakiejś boskiej orchidei - jak to pięknie określiłyście, stawiając się w takim podejściu - "Ja jestem wyjątkowy, a ty mnie nigdy nie zrozumiesz, bo nie czujesz tak głęboko jak ja". ...jak by się w ogóle dało zmierzyć, kto jak "głęboko" czuje cokolwiek i porównać z poziomem czucia drugiego człowieka.
Webinar bardzo ciekawy, wysłuchałam z uwagą i Pań argumenty do mnie przemawiają. Jedna uwaga - nie istnieje taka jednostka jak "spektrum Aspergera". Jest "zespół Aspergera", ale już będący w odwrocie (nie występuje w ICD-11). Najlepiej używać sformułowania "spektrum autyzmu".
Hmmm. Publikacja Aron może nie jest merytoryczna ale.. Ale powiem tu o sobie. Dzięki temu że była jako pierwsza na rynku była dla mnie odkrywcza i bardzo uwalniajaca.Gdy na nią trafiłam bardzo miałam w sobie wielkie uff. Ktoś opisał nareszcie wszelkie cechy które spowodowały że czułam się całe życie dziwnie i wyobcowana. Dalsze artykuły i opracowania tematy WWO sprawiają że czuję się na równi z innymi, głośnymi i ekstrawertycznymi osobami. Są ludzie tacy jak ja, nie jestem z tymi cechami,, dziwna,, 😀 Nie przyszłoby mi do głowy żeby czuć się wyjątkowo czy być wyróżniana na tle reszty społeczeństwa. I nie tak odebrałam ta książkę. Natomiast poruszanie tego tematu w mediach i na forach psychologicznych jest dla mnie wsparciem przy np tłumaczeniu najbliższym co się że mną dzieje przy przestymulowaniu muszę odmówić wielu spotkań i zdarzeń bo mi nie służą. Termin WWO gromadzi i opisuję świat wewnętrzny takich ludzi jak ja.Tak więc nie wyrzucajmy tego opisu cech WWO do kosza proszę. . I ta wiedza jest konieczna dla WWO ale i empatii i zrozumienia osób nie WWO. Dla wzajemnego zrozumienia i pogodzenia tych dwóch światów.
kwestia chyba pozostaje to czy te cechy ci przeszkadzają, czy utrudniają ci życie. Kto się nie rozwija ten? Ja jestem DDA, i wiele cech moich cech teraz rozumiem, pracuję z nimi , nie mówię jestem DDa musisz mnie zaakceptować i koniec.
@@Iwona_Fig Ja to (i Magdalenę) zrozumiałam tak że nie chodzi o żądanie akceptacji ale właśnie o zaopiekowanie się sobą jako takim , zarządzanie swoimi cechami tak aby się nie przeciążać a więc swego rodzaju...pracę nad sobą...bo jeśli tak się zajmie ten ktoś swoimi problemami, swoją energią to pozyska energię na inne pozytywne doświadczenia mając na nie siły, również na obowiązki, rozwój który może wcześniej zaniedbywał nie umiejąc zarządzać empatycznie sobą. Tak więc ja to zdefiniowanie siebie postrzegam jako wstęp do takiej dobrej kochającej pracy ze/nad sobą.
Czuję jakąś taką ulgę. Ja właśnie z tych całych "WWO". Przeczytałam kiedyś tę książkę, była balsamem dla umęczonej duszy/psychiki. Jak człowiek całe życie słucha, że jest "maruda/ płaczek/odludek/ księżniczka na ziarnku grochu", to cóż się dziwić, że kiedy nagle ktoś widzi w tym coś pięknego, to tak chętnie i w ciemno przyklejamy sobie na czoło etykietkę WWO ? Ale balsam szybko wysechł, poczucie osamotnienia pozostało, a bezradność wobec świata jak była tak jest. Aż kiedyś, pod jednym z filmów na YT o WWO, wśród komentarzy wrażliwców, szczęśliwych że w końcu się odnaleźli i w końcu ktoś zobaczył jacy są wspaniali, ktoś napisał: "nie ma WWO, jest tylko niska inteligencja emocjonalna" . Ten ktoś rozwalił system i chyba nawet nie wie, ile dobrego zrobił w moim życiu :D Ta książka o WWO pomaga, ale objawowo. Dlatego jest sukcesem w tych czasach...
No i to jest dobra podstawa pod psychoterapię (książki nie wywołują głębokich i długotrwałych zmian, terapia tak). Koncepcja "WWO" bardzo takową utrudnia.
@@davidstevenson6913 Nie musisz mi "współczuć" (mam nadzieję, że nie myślisz na poważnie, że to szczere współczucie) bo radzę sobie dobrze bez tego. Co do zmian od książek, to jakieś napewno mogą być. Ale rzadkością są zmiany długotrwałe (w perspektywie lat po przeczytaniu książki) i głębokie. Choć to już kwestia kontrastu w dużej mierze. Ktoś może myśleć, że doświadczył głębokiej zmiany bo zaczął "akceptować" swoje neurozy i żyje mu się trochę lżej. Podczas kiedy mógłby np. ograniczyć je w 90%. Według mnie ciężko o takie szerokie zmiany od samych książek, bo książki przeważnie po prostu wspierają narrację na temat nas samych, w którą chcemy wierzyć. Np. Książki o WWO zaprzeczą, że jest coś z Tobą nie tak i jeszcze zachęcą do myślenia o sobie jako kimś wyjątkowym. Myślenie, że coś z nami nie tak jest oczywiście szkodliwe i dobrze sobie go oszczędzić, ale jeśli ma się to odbyć kosztem idealizacji swojej dojrzałości emocjonalnej, to niedobrze. Książki nie wypunktują Ci masy egocentrycznych niedojrzałych schematów myślowych, które napędzają "problemy z wrażliwością". Nie wypunktują wprost bo ludzie tego nie będą tego tak chętnie czytać. Ludzie szukają wygodnych usprawiedliwień, dowartościowania. I to im daje pop-psychologia.
Dzięki za ten podcast ❤️ Potwierdził moje własne wnioski w temacie WWO 😁 Jakiś grubszy czas temu, gdy "przebudziłam" się - tudzież zorientowałam że coś mi życiu nie gra zaczęłam szukać co mi jest. Było mi WSZYSTKO!!! Z WWO na czele. Nie pasowało mi to za bardzo bo obudziła się też moja bojowość, kwestionowanie rzeczy i refleksyjność nad otaczającą mnie rzeczywistością ze mną jako jej elementem tudzież współtwórcą. Zaczęłam szperać i mój laicki w tematach psychologii umysł wychwycił cechę wspólną tekstów/testów z WWO w temacie. Ku*** toć tą wyjątkowość można zastosować do przeróżnych typów ludzi. To tak jakby autorzy sklejali różności tak by pasowały do Mietka byłego alkusa i DDA oraz wycofanej, nieśmiałej ale przegenialnej malarki Agaty (przypadkowe przykłady) i do mnie po toksycznym związku i bukietem traum dziecięcych. Zauważyłam też trend na bycie WWO wszelkich grupach wiedźmowych, DDA, czy ADHD. No rozrzut jest? Jest 🙂 Dziękuję za wyjaśnienie, które pomogło poukładać moje wnioski 😁 Pozdrawiam z wietrznej i rozpadanej deszczem dziś Anglii ⭐
Jak ja się cieszę, że taka dyskusja powstała. Okropnie nie lubię wywyższania wwo które nie ma dokładnych naukowych uwarunkowań. Jako osoba z nerwicą natręctw, która męczy się każdego dnia nawet nie wiem jak mam się ustosunkować do tego jak osoby od tak diagnozują same siebie bez specjalisty jako wwo. Czasem czuję jakby ktoś siebie zdiagnozował jako sierotę bożą w stanie spoczynku i czekał na nagrodę w formie społecznego przytulenia za niedobry świat, a życie jak tutaj zaznaczono nie będzie Cię głaskać. Pozdrawiam serdecznie.
Jestem raczej laikiem w temacie psychologii i psychoterapii, a że zmagam się z różnymi przejawami niedostosowania do ...hmm... "psychologii ogółu", termin WWO odebrałem jak objawienie, znacznie mniej skupiając się nad pozostałymi poruszonymi tutaj pojęciami, jak różne przejawy wrażliwości czy np. wpływu stylów przywiązania. Podcast okazał się być bardzo trzeźwiący, także zgodnie z myślą, że jedna nowa informacja zmienia wszystkie inne. Jestem za to bardzo, bardzo wdzięczny .
Hahaha mega dobry odcinek :) Obie Panie tworzą świetny duet w rozmowie :) Merytorycznie zdecydowanie prawda...kiedy pierwszy raz udalem sie na wizyte do gabinetu dostalem do wypelnienia rzeczony test :) wiedzialem ze jestem bardziej introwertykiem i uronilem kilka łez kiedy umarł Mufasa w królu lwie...wiec wszystko pasuje jestem WWO i po temacie :) Na szczęście nie pasowało mi ze jest jak jest i tyle. Okazalo się że może i jestem bardziej wrażliwy niż większość facetów ale główna przyczyną okazało się DDD i ojciec, który zaorał mnie psychicznie przez wiele lat dzieciństwa. Po ograniczeniu kontaktów z nim do minimum i postawieniu solidnych granic okazało się że już nie jestem aż takim introwertykiem i nie boje się ludzi i przestałem być największą życiową pierdołą ever :) ale gdybym sobie wmowil ze jestem WWO i juz nic nie musze robic to dalej tkwil bym w czarbej d... :) pozdrawiam i dziekuje za ten podcast :)
jestem w 27 minucie i zastanawiam się czy to podcast o WWO czy o książce.. jestem zdiagnozowaną WWO po wielu terapiach.. nigdy nie oczekiwałam, ani tym bardziej teraz, że świat zaopiekuje moją wrażliwość! tylko ja to mogę zrobić.. mogę poprosić o wsparcie drugą osobę ale nikt nie ma takiego obowiązku aby moją prośbę spełnić.. żądamy przywilejów? nie wiem kto żąda, ja na pewno nie.. WWO według mnie, na bazie moich doświadczeń musi się znacznie więcej napracować żeby ogarnąć emocje.. zmaga się z większym bałaganem wewnętrznym.. zadaje o wiele więcej pytań i ma o wiele więcej rozkmin niż przeciętny człowiek.. i tyle.. to proste.. nie ma tu podtekstów, że świat ma nas specjalnie traktować.. niby z jakiej racji? temat wydaje mi się spłaszczony i tak trochę "kopnięty" w kostkę..
Hmm, właśnie te rozkminy przyprawiają o zawrót głowy i wpędzają w lęk i smutek🌪️🧠a może by tak zamiast ciągłego myślenia💭ruszyć się, zadzwonić do przyjaciela☎️posprzątać. Ruch to życie💃❤️
"zdiagnozowaną WWO", przez kogo i w jaki sposób? O tym właśnie jest ten odcinek. O pseudonaukowej etykietce, spłodzonej bez żadnych merytorycznych podstaw, która rozpasała się w nomenklaturze ku przerażeniu specjalistów.
Ojej właśnie to ,więcej pytań i rozkmin niż przeciętny człowiek’ tak zgrzyta… co to właściwie znaczy? Jakby ktoś mnie zapytał czy mam dużo rozkmin to bym powiedziała, że tak i naprawdę mam… ale czy więcej niż moje przyjaciółki czy rodzina? W ogóle co to znaczy powiedzieć o kimś że ma mało rozkmin - chyba znaczy tyle że jest płytki albo mało inteligentny…
O rany, dziękuję! Nie przebrnęłam przez tę książkę, nie byłam w stanie. Ja to nazywałam tonem "narodu wybranego", ale "sekciarstwo" jest w punkt. Ale nie miałam takiej wiedzy, żeby móc zrozumieć, co tu jest nie tak. I faktycznie spotykam osoby, które mówią "jestem WWO, dostosuj się do mnie, ja nic nie poradzę". Dzięki!!!
No dla mnie to temat tego podcastu jest klasyczną walką Starego z Nowym. Pojawiła się jakaś koncepcja, która sporo może zburzyć. Ludzie, którzy piszą o wysokiej wrażliwości sensorycznej, nowatorsko podkreślają, że tu nie ma niczego do zmiany, jest natomiast do ZROZUMIENIA i PRZYJĘCIA. I co się wtedy stanie, gdy WW zostanie zrozumiana i przyjęta? Otóż 20% ludzkości (o takich statystykach mówi się w przypadku WWO) wyskoczą z gabinetów psychologicznych! W których to gabinetach cała masa wykształconych terapeutów mogłaby przez lata "pomagać tym osobom dostosować się do świata". A autorzy koncepcji o wysokiej wrażliwości próbują dać ludziom narzędzie do tego, żeby nie chcieli (o zgrozo!) dostosowywać się do świata! I co wtedy się stanie? Otóż tak, marzę o tym, żeby to świat zaczął "dostosowywać się" do ludzi o wysokiej wrażliwości sensorycznej, bo to może być potężna zmiana ewolucyjna. Chcę świata, w którym to nie nauka oparta o silną dominację ego, ale wysoka wrażliwość będzie tworzyć NOWE. Pani Marto! Niech się Pani nie boi tego nowego świata! Rozumiem, że odkąd ludzkość istnieje, nowe koncepcje budziły zawsze opór, bo zagrażają status quo. Ale - chcemy czy nie, na tym polega zmiana i rozwój.
No nie wiem, dla mnie kompletnie nic nie zmieniło poznanie terminu WWO, nie sprawiło to że nagle przestałem uważać, że wolałbym być inny, nie sprawiłoby że porzuciłbym psychoterapię itp. Przecież to kompletnie nie zmienia świata, w którym i tak będzie nam trudno, z etykietką WWO czy bez.
Genialny odcinek! Uwielbiam Was słuchać i mam ogrom wdzięczności za mówienie wprost co nie zawsze jest łatwe jednocześnie mocno daje do myślenia. Wiele się uczę i za to również mam wdzięczność 💚
A mnie autodiagnoza WWO bardzo pomogła. Bo niestety żyjemy w kraju w którym opieka psychiatryczna jest na dość słabym poziomie, zwłaszcza w miniejszych miastach i dla ludzi, którzy korzystają z NFZ, a nie drogich gabinetów..... Moje diagnozy, obcesowe traktowanie przez pracowników służby zdrowia i leki które pryzmowałam, doprowadzały mnie do jeszcze większej nienawiści w zwątpienia w samą siebie. WWO uratowało mnie, bo dało mi choć trochę oddechu i nie wymagania - jak Panie w podcascie podkreślają - tylko dania sobie przyzwolenia na to, że jestem "inna". Oczywiście zgadzam się że podłoże, pochodzenie WWO może być różne i warto by było dodać taką informację w książce. Warto zaznaczyć, że właśnie szeroka charakterystyka WWO prowadzi ludzi z "tym" w odmęty i na margines, bo nie potrafią odnaleźć się w obecnym świecie. Myślę, że książka dodaje sił i odwagi, pomaga się pogodzić z sobą... A często to jest początek sukcesu każdej terapii. Nie F-y czy suche diagnozy, w które wpisze lekarz razem z receptą.
Tak! mi też pomogła zaakceptować trudny emocjonalnie stan w jakim byłam gdy ją czytałam. Odpuściłam trochę... jednak długofalowo zgadzam się z paniami z podcastu... teraz nie dam sobie zabrać swojej sprawczości na rzecz jakiś łatek
Jak ja dziękuję za ten odcinek!ulgę czuję. Należę do osób, które reagują ostrym wewnętrznym dysonansem, a nawet krew mnie zalewa na hasło "Wysoka wrażliwość". Zazwyczaj miałam gabinetowe doświadczenia z tym tematem, wyłącznie u osób które ze swoich deficytów stworzyły zasoby.
Pani Marto, czy mogłaby Pani zrobić odcinek o integracji sensorycznej? To ostatnio też głośny, modny temat, ale i dość kontrowersyjny. W Polsce internet psychologiczny i rodzicielski huczy od SI i diagnoz i zaburzeń SI, a w innych krajach ciszej. Podstawy teoretyczne chyba nie są najsolidniejsze. Bardzo proszę rozprawić się z tym tematem, będę naprawdę wdzięczna (ja i zapewne wiele innych osób, zdiagnozowanych i leczonych "po omacku").
Myślę, że Panie zbyt krytycznie podeszły do tematu wysokiej wrażliwości. Problemem terminu WWO jest wrzucanie wszystkiego do jednego worka i wymieszanie terminów. Temperament, wrażliwość sensoryczna, reaktywność emocjonalna, empatia, poziom wyczulenia na subtelności zmieszany z dysfunkcjami, zaburzeniami i różnego rodzaju deficytami. Bez psychologicznej wiedzy łatwo można się w tym pogubić i efekty traum po przeczytaniu takiej książki ułomnie zostaną zdiagnozowane przez czytelnika jako wysoka wrażliwość co może mieć negatywny skutek. Jednak w tym materiale brakowało mi dostrzeżenia i akceptacji dla cech, które są podpinane pod wysoką wrażliwość a nie wynikają z dysfunkcji. Chyba, że dysfunkcją nazwiemy wszystko co nie jest super efektywne. Faktycznie można wpaść w pułapkę łatki osoby wysoko wrażliwej i zacząć się usprawiedliwiać jednak jest druga strona medalu z której będą osoby, które dzięki tej w prawdzie bardzo ogólnej koncepcji będą mogły lepiej radzić sobie ze swoimi reakcjami. Nie każdy kto przeczyta książkę wpadnie w bezradność i się podda bo jest wrażliwy. Wręcz przeciwnie, dzięki lepszemu zrozumieniu można uczynić życie bardziej satysfakcjonujące, można lepiej określić swoje cele, motywacje, wartości nie patrząc na to co jest popularne i modne. Nie oznacza to bycia gorszym ani lepszym czy wyjątkowym jak to powiedziane zostało tutaj. Zauważam jednak, że takie treści mogą być jak nóż. Jedni wykorzystają go do polepszenia bytu a drudzy nieumiejętnie próbując dodatkowo się pokaleczą. Każdy jest inny a termin wysoka wrażliwość nie jest naukowy i próbuje jedynie zebrać pewien zestaw cech, które istnieją i nie są koniecznie następstwem dysfunkcji.
Ogólnie zgadzam się z powyższą opinią. Jedno mam pytanie: czy na pewno to nie jest termin naukowy, skoro prowadzone są badania w jego obszarze? U nas temat kuleje, ale za granicą jest to bardziej rozbudowane już
@@ilona4883 powinien w końcu zostać uznany za naukowy, bo już jest sporo badań w tym temacie. Sama w swojej magisterce na temat wwo mam ponad 200 przypisów, a ciągle powstają nowe badania.
@@aniusiaczek6505 powinien, a cały czas słyszę, że to przykrywka dla zaburzeń... czyżby to jakaś obawa przed przyznaniem, że można inaczej postrzegać i odczuwać świat wokół? Bardzo ciekawe jak sam termin jest odbierany i przez kogo
@@ilona4883 bardzo ciekawe zjawisko. Sam ten filmik pokazuje, że niektórzy ludzie mają duży problem z wrażliwością innych i mają na ten temat jakieś dziwne przekonania i uprzedzenia. Ciekawe co jest tego przyczyną.
Miala byc metytoryczna krytyka konceptu, tymczasem Panie daly poniesc sie emocjom, wyszedl groch z kapusta, a ja czuje sie osobiscie zhejtowany za wyzsza wrazliwosc. Jak psychoterapeuta moze powiedziec, ze jest to "minus", z ktorym nalezy walczyc, zeby dostosowac sie do industrialnego spoleczenstwa? Przez cale zycie bylo mi mowione, ze to nie jest normalne, ale nawet po 5 letniej terapii stan wrazliwosci sie nie zmienil, nasilil wrecz. Tak, jestem wdzieczny autorce ksiazki, ze wprowadzila termin WWO, ktory pozwala nazwac to co czuję, mowic o tym glosno, dzieki temu wiem, ze takich osob jest wiecej i wcale nie musza czuc sie jak wyrzutki czy dziwaki. Czy spoleczenstwo mogloby byc bardziej empatyczne? Tak, mogloby.
Sęk w tym, że WWO to nie minus, z którym trzeba walczyć. Elaine Aron wrzuciła do jednego worka mnóstwo tematów psychologicznych i psychiatrycznych, z których niektóre naprawdę warto zabrać do psychiatry, żeby sobie samemu pomóc. Np. (c)PTSD choćby z nadużyć emocjonalnych czy seksualnych w dzieciństwie, które może być przyczyną wielu problemów, a w niektórych przypadkach prowadzić do samobójstw.
Społeczeństwo mogłoby być bardziej empatyczne, zgadzam się. Ale niestety nie możemy założyć, że takie będzie. Nawet jeśli zakomunikuję komuś, czego potrzebuję, nie oznacza to niestety, że na pewno spełni moją prośbę.W związku z czym myślę, że warto spróbować wypracować sobie strategię "przetrwania". I przyjrzeć się sobie. Bo są cechy, których nie zmienimy, są takie, które nam nie przeszkadzają, no i takie, z którymi jesteśmy w stanie coś zrobić. A wychodzi na to, że część osób identyfikujących się z określeniem WWO po prostu przyjmuje do wiadomości dosłownie wszystkie swoje cechy i ograniczenia - nawet takie, z którymi warto jakoś sobie poradzić, jeśli się da.
Wysluchalam z uwagą i nie zgadzam się. Bardzo spłycony temat. To, że ktoś błędnie "zdiagnozuje się" jako WWO nie znaczy, że sam koncept jest nieprawdziwy i nie istnieje. Być może narzędzia diagnostyczne nie są dopracowane, ale to nadal nie znaczy, że nie ma WWO. Jest to określenie na zespół pewnych nasilonych cech, które leżą bardziej na skraju pewnego spektrum i wiążą się z nimi specyficzne trudności w funkcjonowaniu jednostki. Nie wiem skąd idea, że WWO oczekują, że świat się do nich dostosuje czy, że usprawiedliwiają tym konceptem swoje deficyty czy trudności. Niemniej podcast ciekawy. Pozdrawiam.
Zgadzam się w 100%. I też mocno zastanawia mnie , skąd panie wzięły stwierdzenie, że WWO oczekują, że cały świat się do nich dostosuje. Ja jeszcze nigdzie się z tym nie spotkałam. I sama też od świata niczego nie oczekuję. Natomiast świadomość bycia WWO pozwoliła mi lepiej zrozumieć świat. I siebie lepiej wpasować do tego świata.
No właśnie chyba chodzi o to, że "teoria" WWO jest tak skonstruowana, że niewiele z niej wynika - wydaje się mieć konstrukcję raczej horoskopu niż naukowej teorii pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_horoskopowy
Gdy pierwszy raz usłyszałam o „WWO”, to poczułam ulgę - ”wow, jednak nie jestem dziwna, tylko coś takiego istnieje”. Natomiast nigdy nie postrzegałam tego jak wyjątkowość. Wręcz przeciwnie, ale nauczyłam się z tym żyć i akceptuje, ze taka jestem. Nie lubię bardzo kiedy ktoś mnie ocenia, ale tez absolutnie nie oczekuję, ze ktoś będzie słać mi drogę różami, bo jestem WWO. Książki nie czytałam, ale jestem na grupie WWO na fejsbuku i jak czytam niektóre posty, to myślę, ze niektórzy na pewno przeczytali te pozycje i nie szukają pomocy u specjalisty, tylko w internecie dzielą się swoim życiem, bo przecież są WWO… i tak jak mówicie w podcascie, to może być ogromny problem.
Strasznie dobry odcinek. Ja czasem się posługuję określeniem WWO, ale to dlatego, że wiele osób go zna, wszedł do jakiejś takiej popkultury, i czasem łatwiej powiedziec tak, niż tłumaczyć, że ADHD to nie tylko "zaburzenie siedzenia w miejscu" i że "tak, przez to, że mam adhd przeszkadza mi, jak są odpalone wszystkie swiatła w domu i dwa telewizory". Ale cała 'diagnostyka' wwo, i to wszystko - jest bardzo... horoskopowa. Czyta się to jak wszystkie wróżby i każdy poczyta i powie "o, totalnie to o mnie". Czasem też łatwiej jest zaakceptować 'po prostu jestem wwo' zamiast wejść w diagnostykę i dostać etykietę bardziej nacechowaną w popularnej świadomości negatywnie i 'zaburzenie'. Końcowo jednak jest to horoskop udający psychologię i neurologię ;(
Hej, Dzięki za ten odcinek :) Ja też zapoznałam się z literaturą WWO (jest tego już obecnie cała biblioteka) i właściwie od początku traktowałam to raczej jako materiały do samopomocy niż źródło wiedzy naukowej. Chciałabym też zwrócić uwagę na to, że Aaron zachęca do zwracania się po pomoc psychologiczną - sama poszłam do lekarza dopiero po przeczytaniu jednego z jej poradników. I co jeszcze jest ciekawe, dwóch psychologów, z którymi miałam kontakt, sugerowało mi, abym sięgnęła po te książki, a kiedy odpowiadałam, że już czytałam, panie dopytywały mnie, co o tym myślę i czy teraz widzę jakieś dobre strony swojej wrażliwości :D
Bardzo dziękuję za ten odcinek. Bezcenna to rada, żeby sprawdzać źródła i nie wrzucać wielu cech do jednego worka. Co do mnie, mogę być WWO, ale równie dobrze mogę nie być. Sama siebie nie będę diagnozować, a do etykietek się nie przywiązuję☺️
Co za duecik🥰 Jestem bardzo wdzięczna za ten odcinek, ponieważ trudno mi było do tej pory ponazywać to co czuję wobec tego konceptu. Dziękuję obu Paniom za tą analizę❤
Zobaczyłam opis rozmowy i pomyślałam, że chyba muszę przejrzeć swoje subskrybcje na yt, bo ostatnio mam wrażenie, że nieustająco słucham wąskiej grupy osób, które odwiedzają się wzajemnie w swoich podkastach i rozmawiają o podobnych rzeczach. Jednak ta rozmowa dotyczyła tak ważnej i rzadko poruszanej sprawy, że muszę podziękować za nią i pokajać za początkowy sceptycyzm.
Ja się zgadam z Wami ale tez na własnym doświadczeniu mogę powiedzieć, ze od czegoś trzeba zacząć . U mnie był rozwój osobisty potem dopiero terapia i myślę, że może dla niektórych to następny krok w poszukiwaniach …
Może w psychoedukacji zabrakło miejsca na wrażliwość czy to sensoryczną czy emocjonalną i dlatego wrażliwe osoby poczuły się wreszcie przez kogoś dostrzeżone i zrozumiane? Zgadzam się z tym, że warto też zastanowić się przy okazji tej koncepcji skąd się u danej osoby bierze taki duży zasób wrażliwości, bo tak duża wrażliwość (tzn. utrudniająca codzienne życie) może się okazać ważnym tematem na terapię.
Dziękuję. Było mi to bardzo potrzebne. Pewnego dnia warsztat "rozwojowy", w którym bez przemyślenia postanowiłam wziąć udział, rozpoczął się od ustaleń jak powinniśmy się wszyscy zachowywać, żeby nie urazić i nie skrzywdzić obecnych tam WWO. Z zasady szanuję innych, więc nie rozumiałam dlaczego to akurat ja mam się dostosować, a nie każdy. Moja osobowość i temperament zostały zupełnie pominięte i oczekiwano, że będę cicho mówić, wolno chodzić, głosować nad terminem przerwy, ... Uciekłam
hmm, może dlatego że chyba łatwiej jest osobie z natury głośno mówiącej mówić trochę ciszej i spokojniej niż osobie która się czuje takim współtowarzyszem przytłoczona przestać być tym przytłoczoną... nie wiem, strzelam że to jednak jest łatwiej.
@@lonelysoldier17 czyli że "ciche" ma większe prawa - rozumiem. Gdyby to było łatwe żeby zmienić naturalny sposób bycia to przecież cichy mógłby również być głośny
@@beatamichalska6220 nie chodzi o większe prawa, chociaż to chyba też i mamy np. ciszą nocną, do której trzeba się dostosować nawet jak komuś nie pasuje...
Dziękuję bardzo. Wrzuciło mi to nową perspektywę. Nie zgadzam się jedynie z autorytarnym twierdzeniem Pań, że m nikt nie uzna, że ma ubogie życie wewnętrzne. Znam takie osoby. I to nic złego. Te osoby również tak uważają.
Ja z cała pewnością nie jestem WWO. Ale jestem matką dzieci w spektrum autyzmu. I jak czytam/widzę/rozmawiam z rodzicami dzieci, po których na 100 m widać zaburzenia ze spektrum i/lub ADHD, a Ci dorośli ludzie w lęku przed diagnozą cisną głodne kawałki o WW swojego dziecka, to ręce opadają
często obserwuje jak ludzie nie biorą odpowiedzialności za swoje zachowanie bo .. tak mają, są tacy wrazliwi, HSP itp .. i pisze to z pozycji osoby dla której koncept WWO zrobił też trochę dobrego, bo zawsze wstydziłem się swojej wrażliwości a model w którym wrażliwość jest 'świętym grałem' z jednej strony jest atrakcyjny ale co wazniejsze pozwolił załamać przekonania o tym jak to wrażliwość jest zła i niedopuszczalna (wynik doswiadczen dziecinstwa i bycia mezczyzna) .. naszczescie widzę również że często 'nadmierna wrazliwosc' to po prostu miejsca/doswiadczenia które wymagają pracy i integracji A i jedna uwaga .. pod koniec padają słowa o introwersji wraz z całą jej nieśmiałością.. introwersja i nieśmiałość to dwa różne zjawiska (choc moga i czesto wystepuja razem)
Pani Marto, godzinami mogłabym słuchać Pani seplenienia. Jakoś nigdy nie wpłynęło na jasność przekazu. Pięknie Pani mówi. Wspaniale buduje Pani narrację, opowieść jest barwna, język obrazowy, właśnie dzięki potocznym zwrotom. A tzw. "wulgaryzmy" wulgarne stają się tylko w określonych kontekstach, w Pani wykonaniu są jak silne, dźwięczne akordy w muzyce Chopina. Pozdrawiam serdecznie i kłaniam się nisko.
Dziękuję za to nagranie i jednocześnie rozumiem, że niektóre osoby mogły poczuć się urażone. Wulgaryzmy autorki kanału sprawiają, że chce się od razu obronić przed nimi i jeszcze bardziej osadzić w "teorii" WWO. Bardziej do mnie doszedł spokojny ton Pani, która była gościem :)
Świetny odcinek! Dodałabym też, odchodząc trochę od tematu samej wysokiej wrażliwości, że chociaż zgadzam się z tym, że nie można oczekiwać, że wszystko i wszyscy dostosują się do nas ze względu na nasze ograniczenia, to w pewnym momencie może to przerodzić się w przenoszenia odpowiedzialności na jednostkę, która cierpi przez problemy systemowe. Jest to oczywiście ekstremalna i zniekształcona wersja tego stwierdzenia, niemniej jednak uważam, że na pewnym poziomie dostosowywanie się jednostki może być zwyczajnie niewystarczające Pomimo to, jest to bardzo potrzebny odcinek, który ładnie podsumowuje wszystkie niedociągnięcia i problemy wokół tematu wysokiej wrażliwości
Pani Marto, uwielbiam Pani słuchać, choćby o hodowli tulipanów 😉 Jako że wierzę w naukę, to chętnie bym również posłuchała,jak się Pani pastwi nad ustawieniami Hellingera😀
Jak się cieszę ze taki odcinek wyszedł. Co za ulga. Sama o tym myslalam i już chciałam łapać za książkę, ale coś mi nie pasowało wlasnie w tym przekazie. Cudownie, ze wzięliście to na warsztat
Dzięki za ciekawe "rozprawienie się" z tą "teorią". Moja wysoka wrażliwość spowodowała wręcz, że z ogromną uwagą dotrwałem do 50 minuty, mimo wszystko ;)
Z ciekawością wysłuchałem rozmowy. Muszę jednak przyznać, że czytając książki Pani Aron w ogóle nie odniosłem wrażenia o tworzeniu 'sekciarskiego parasola', który implikowałby wyższość WW nad resztą ludzkości. Plusem waszej rozmowy natomiast jest jeden z wniosków, że lektura nie wiadomo jakiej ilości książek nie jest zamiennikiem terapii. Argumentu o braku źródeł u Pani Aron też nie rozumiem, moja kopia książki ma listę źródeł załączoną do każdego rozdziału. Dużą trudnością w odbiorze argumentów była nadmierna emocjonalność obu Pań. Po głosie czuć było niemalże kipiącą złość wobec książek Pani Aron i WW (nie mam tu na myśli zazdrości). To już jest kwestia mojej wysokiej wrażliwości, którą jednak przetrzymałem by wysłuchać audycji do końca ;)
Dzięki za ten odcinek. Ciekawa też jestem opinii psychiatrów odnośnie tego wątpliwego konceptu. W Internecie roi się od psychologów, którzy pracują na koncepcji WWO. Jak wiemy, niestety zawód psychologa i psychoterapeuty nie jest uregulowany właściwie w Polsce i mnożą się "terapeuci" od WWO. Dlatego przydałoby się stanowisko poważnych towarzystw skupiających psychologów i psychiatrów.
Wow, dziękuję za ten podcast. Nie czytałąm książki i raczej nie przewiduję jej czytania. Z tego, co wiem o WWO, to też sporo rzeczy by do mnie pasowało - wrażliwość na dotyk, skłonność do introwersji... Jednak mnie nigdy nie pasowało to etykietowanie - jestem WWO, to wiele wyjaśnia. Po co to? Są w moim życiu rzeczy, które mi trudniej w sobie pokochać, ale chcę to zrobić i radzić sobie, brać odpowiedzialność. Etykieta tę odpowiedzialność zdejmuje... Dwa dni temu usłyszałam na YT panią, która tłumaczyła, czego osoby WWO nie lubią, a co lubią w seksie. Zgroza. Gdybym się tym przejęła, musiałabym zrezygnować z połowy rzeczy, ktore w tej sferze uwielbiam. 😜😜
Mimo wszystko nie zwalałabym całej winy na etykietę - bo według mnie to nie ona zdejmuje z nas odpowiedzialność, sami to robimy. Etykieta może nas ograniczać, jeśli jej na to pozwolimy. To ode mnie zależy, co zrobię z konkretną przyklejoną do mnie nalepką; ona za mnie nie przeżyje życia, jest tylko jakimś narzędziem lub hasłem, mogę zdecydować, jak ją potraktuję.
Miałam wrażenie, że jestem jedyną osobą, która nie nazwała się wysoko wrażliwą. Mam pewne cechy, wynikające z bycia dda i innych rzeczy (haha, tak mamm bogate życie wewnętrzne ;) ale ta etykieta nie dawała mi satysfakcji, a budziła watpliwosci. Ciesze się, że ktoś w końcu powiedział że nie należy tej ksiazki brać całkiem poważnie i na niej się zatrzymywać.
Dobry materiał, dziękuję za tę analizę. O koncepcie wysokiej wrażliwości myslalam zawsze jak o pewnych cechach temperamentu, wymienionych przez Panie w podcascie, cechach przynoszacych wg mnie często utrudnienia w funkcjonowaniu we współczesnym świecie (sama je mam, w chwilach frustracji nazywalam je nawet niepelnosprawnoscia). Warto mieć ich świadomość i szukac strategii zaradczych. Dla mnie ta ksiazka i szum wokół niej zwrocil uwagę na to, co bylo dotychczas mniej zaopiekowane, tak jak zostało powiedziane w podcaście. Jednocześnie też obserwowałam zjawisko rozwijania się grup identyfikujących się z WWO. Wypisalam się z takiej grupy na fb po jakimś czasie ;) Za mało konstruktywnie tam było.
Mam wrażenie, ze podobnie jest z książką (mam nadzieję, ze nie pomyliłam) "Jak mniej myśleć. Dla analizujących bez końca i wysoko wrażliwych". Każdy w tym znajdzie jakieś swoje cechy, no i głaski...
Faktycznie, w tej książce autorka wymieniła cechy typowe dla WWO i podaje sposoby radzenia sobie z przystosowaniem. Masz rację, że każdy znajdzie wśród nich jakieś swoje cechy, bo różnie nas życie ukształtowało, a pewne nadwrażliwości u wielu ludzi bez wątpienia są wynikiem na przykład rzeczonego trudnego dzieciństwa. I teraz sęk w tym, że WWO jest się wtedy, kiedy w osobie zawierają się wszystkie z wymienionych cech, bądź znaczna większość. WWO to zespół cech mocno nasilonych, które często w irracjonalny sposób wpływają na życie osób z tą przypadłością, stąd tyle się mówi o "wyjątkowości", gdyż często reakcje na bodźce u takich osób odchodzą od ogólnie znanej normy. Uważam, że mylenie WWO z po prostu wrażliwym człowiekiem (wrażliwym z różnych przyczyn i na różnych obszarach) jest nadużyciem o podobnej skali, co mylenie depresji z okresowymi stanami obniżonego nastroju ( które również pojawiają się z różnych przyczyn wewnętrznych bądź zewnętrznych), co najczęściej nie jest tożsame z depresją, która jest chorobą ( i jako taka też posiada wiele cech). Niemniej jednak oba te zjawiska bez wątpienia istnieją i wymagają rzetelnej, niepochopnej diagnozy.
Odcinek fajny - jako krytyczna recenzja książki E. Aron. Rzeczywiście opracowanie lotów niskich, zresztą jak większość tego typu poradników. Temat wwo jako teoria opracowany słabo (oględnie mówiąc), brak jakichkolwiek odwołań do innych badań czy opracowań na ten temat, również z pogranicza psychologii i neurologii a chcąc zajmować się tematem jako teorią może warto poszperać. Określenie "orchidee" nie zostało stworzone przez E. Aron tylko przez innego autora. Pana, który jest profesorem, pediatrą i psychiatrą. Nie wspomniałyście Panie o tym (jeśli mi umknęło przepraszam, zwracam honor}. Pani Marto słucham odcinków od początku, są super, uwielbiam i pozdrawiam.
Może to raczej kwestia wzięcia odpowiedzialności za siebie i budowania swojego życia i higieny życia tak żeby mieć je satysfakcjonujące. Nie traktowania tego jak coś wyjątkowego bo każdy jest wyjątkowy, to nie są supermocne 😅. Jest czasem dużo fajniej a czasem dużo trudniej.
miałam tą książkę, bo mi sie wydawało że córka jest wwo, jak zaczęłam czytać to przerwałam po paru stronach , straszny bełkot i wszystko wymieszane, ps o niesmiałości polecam książkę Zmibardo, czasami tez mam wrażenie że niektóre książki sie nie starzeją :)
Super rozmowa, ja oczywiście byłam święcie przekonana, że WWO jest udowodnione potwierdzone i wszystko si, niestety nie weryfikuje się, kto co skąd jak, książki nie czytałam ale wychodzi na to, że na szczęście 😃 W każdym razie cechy WWO mam i szczęśliwie ten odcinek uświadomił mi, że pomimo rozpoznania wielu cech jakoś organicznie czułam, że to przecież i tak nie rozwiązuje problemu i nie ułatwia funkcjonowania w świecie a faktycznie jakby stwierdzenie, że jest się WWO miało już załatwiać sprawę 😃👍
Jest udowodnione i jest mnóstwo badań na ten temat oraz ciągle powstają nowe. Nie ma co przyjmować za pewnik opinii osób, które tak pobieżnie przejrzały temat i swoje zdanie opierają jedynie na książce skierowanej do osób wwo a nie do naukowców... Artykułów naukowych jest sporo, ale do nich autorki nagrania już jak widać nie zajrzały.
Pani Marto,czy mogłaby Pani przygotować odcinek o jodze kundalini? Czy to jest możliwe że śpiewanie mantr zmienia świadomość? Mudry- ustawienia tak zmieniają świadomość? Czy to naprawdę tak działa? Dziękuję bardzo Edyta
Hej, identyfikuję się jako osoba WWO i nie dość że dotrwałem do końca to... nie czytałem tej książki i nawet o niej nie wiedziałem. Dzięki że poruszyłyście to. O wwo dowiedziałem się na hypie z innych filmików popularnonaukowo psychologicznych. Poprawiło to moje samopoczucie i sprawiło że lepiej rozumiem siebie i swoje zachowania i reakcje. Zacząłem też głębszą introspekcję w te zachowania. Prawdopodobonie mam ADHD(jestem w trakcie diagnozy) , miałem długi epizod nerwicy jako nastolatek i diagnozę osobowości lękowej natręctw w życiu dorosłym co pewnie też tutaj dokłada cegięłkę i chodzę na terapie. Gościni Gutral wypowiadała się bardzo w porządku, i z perspektywy osoby z wyższym wykształceniem doceniam bardzo kontestowanie słabej jakości książki popularnonaukowej. Jednocześnie uważam że prowadząca mówiła z pozycji osoby uprzywilejowanej w wielu aspektach i w tonie dogmatycznym z innej strony, co odebrałem jako próba narzucenia jej wizji na świat. Nie wiem w sumie jakie poglądy mają wypowiadające się psycholożki w podcaście ale myślę że gdyby trochę zmienić kontekst, i podcast byłby dwoma mężczyznami, wypowiadającymi się o cechach kobiet w takim samym tonie jak prowadzące "świat jest realny, a nie idealny", "trzeba się dostosować", "nie można oczekiwać akceptacji wszystkiego" to może zrozumiałyby błędy w przyjętej narracji. Mam oczywiście nadzieję że jako kobiety nigdy nie doświadczyłyście takich tekstów od uprzywilejowanych mężczyzn ale w moim odbiorze właśnie tak sie tutaj zachowałyście :) A jeszcze wynikająca z tonu głosu prowadzącej duma z przyjęcia takiej pozycji dokłada tutaj do negatywnego odbioru. Dałoby się lepiej ;P PS. I podkreślam jeszcze raz nie kontestuję tutaj waszej merytoryki i wiedzy, wręcz przeciwnie przyjmuję ją i za nią dziękuję.
W koncepcji WWO jest wiele dziur i wymaga ona dopracowania, jeśli ma być naukowo i terapeutycznie przydatna. Nierzetelność treści i metodologii, brak naukowego podparcia, tendencyjna diagnostyka oparta na dychotomicznych i nieprecyzyjnych pytaniach, aura raczej pseudonauki, to wszystko nie pozwala się temu przeobrazić z teorii w coś wartościowego. Asia sama powiedziała, że nie ma problemu, jeśli komuś jest komfortowo określać się jako WWO i traktować to jako skrót myślowy. Ale to wciąż jest tylko fantomowe, bo za tą niesprecyzowaną i wątłą autodiagnozą stoją poważniejsze rzeczy, które mogą zostać zbagatelizowane i niezaopiekowane. W którym momencie na skali wrażliwości zaczyna się WWO, a kiedy jest to przeciętna wartość? Bo jak już ustaliliśmy, każdy ma bogate życie wewnętrzne, czy każdego porusza lub drażni odpowiednia lub zbyt głośna muzyka. Czy jest to zmienne, czy stałe zjawisko w określonych czasach i sytuacjach? Tworzenie teorii i zjawisk psychologicznych, na podstawie sklejanych na widzimisię faktycznych naukowych treści, to bardzo nieodpowiedzialna decyzja. Dziewczyny zajrzały pod przytulną i ciepłą kołderkę, obnażając wygodne autodiagnozy, nie ma co się dziwić, że ludzie się obruszyli, bo to burzy ludziom koncepcje na siebie. Sam niedawno myślałem że jestem WWO, ale od początku wydawało mi się to podejrzane i cieszę się, że ktoś obdarł to w końcu z tych orchidei. Uważam się za osobę ponadprzeciętnie wrażliwa, w tej nomenklaturze mogę być i WWO. Dopóki jednak nie jest to konsensus naukowy, to nic to nie znaczy, bo składają się na to konkretne rzeczy, a nie diagnoza w stylu kocha-nie kocha.
No nareszczie. Zaczynam słuchać. Tak właśnie czekałam na sensorykę. To też jest ważne. A na dodatek u osób nie autystycznych też można z tym pracować. Podobnie jak z osobami, dziećmi z autyzmem. Mało kto o tym wie. Z zapachami, dotykiem, dzwiękami. A jeszcze dochodzi Alergologia. Tam w książce jest mnóstwo obserwacji ale mało narzędzi. Szkoda, że autorka nie wie co to jest Alergia lub nietolerancja. Z tych informacji wyszedł by kolejny odcinek gdyby Pani zaprosiła osoby znające się na terapiach odwrażliwiania.
Ten odcinek "wzbudził" we mnie emocje tylko na podstawie samych komentarzy ;) zarówno pod tym filmem, jak i w offline bo opowiadano mi o nim, że m.in. postawiono tu tezę, że ludzie zasłaniają się WWO, nie pracujące nad sobą (jeśli to potrzebne, a mało komu nie potrzebne). Osobiście uważam, że czy ktoś jest WWO, czy DDA, czy komunikuje się biernoagresywni, czy inne rzwczy kogos trapią, to bez pracy nad sobą nic się nie zmienia i nic tych osób nie tłumaczy z ich zachowań. Polecam książkę Joanny Kozłowskiej o WWO. Tam pojawia się sporo odnośników do zagranicznych badań nad WWO. Ja z tej książki wyciągnęłam dla siebie wiele metod pracy utozsamiam się z opisem osoby z wrażliwością przetwarzania sensorycznego. Ale tak jak wspominałam - podobnie jak fakt, że jestem DDD, czy WWO, nie tlumaczy to moich toksycznych zachowań czy nie powoduje, że myślę "aha czyli stąd takie a nie inne myślenie o sobie. Jest mi teraz lepiej, bo o tym wiem." Może być mi lepiej, kiedy zacznę pracować nad tymi sprawami :)
Bardzo powierzchowne rozumienie, WWO leży już od rodzaju porodu jednostki w jaki przyszła na świat, po konflikt biologiczny jaki w niej powstaje poprzez wychowanie rodziców o kontrastowych poglądach i wartościach, potem wchodzą doświadczenia na pograniczu życia i śmierci danej osoby....bardzo głęboki temat.
W wieku lat ca 60 trafilam na ksiazki Christel Petitcollin, okazaly sie dla mnie bardzo wazne,,,Poczulam ulge, zrozumiala troche siebie, zakceptowalam... jestem DDA wiec kombinacja ze hoho.Musze odsluchac jeszcze raz wasz podcast bo w paru miejscach cos mnie zabodlo. Wiec dopisze pozniej...
Cieszę się, że trochę wbrew sobie wysłuchałam Pań. Główne pytanie: czy WWO rzeczywiście istnieje czy to wymysł? Zdarzyło mi się spotkać na tiktoku osobę, która tworzyła filmiki o tym, że jest wrażliwa (chyba nawet nie WWO), a gdy ktoś zaoponował w komentarzu zaczynała obrażać - to jest wrażliwość i empatia skierowane tylko na siebie - zmierzam tu do wniosku, że autodiagnoza jest czymś złym i szkodliwym, dla niektórych może być nawet wymówka jak na powyższym przykładzie do obrażania innych i wykorzystywania złudnej "wrażliwości", która tyczy się tylko tej danej osoby, więc jej obrażać już nie wolno w jej mniemaniu. Zaczęłam podejrzewać u siebie WWO, ale na swoją obronę dodam, że mi ta identyfikacja pomaga głównie w pozwoleniu sobie na odczuwaniu wszelkich uczuć i nie szukania w tym czegoś złego; jestem też w terapii, więc wiem, że świat się nie zmieni dla mnie; i mam plan spróbować podjąć się na nowo diagnozy, może pod kątem ADHD, tylko szukam cały czas specjalisty (Łódź). A książki nie czytałam. "Świat jest realny, a nie idealny" 🖤
Uważam, że w pewnych przypadkach autodiagnoza WWO może być czymś w rodzaju narcystycznej pożywki. Bardzo mnie cieszy krytyczne spojrzenie może dlatego, że je podzielam. WWO ma jakiś nimb tragicznie romantyczny jak kiedyś swego czasu dostało się melancholii generosie, a tymczasem to naturalnie żadne odkrycie, że część populacji jest bardziej labilna czy reaktywna sensorycznie, nerwowo, neurotycznie (niepotrzebne skreślić). W obszernej definicji ,,wysokowrażliwej osoby" łatwo odnaleźć siebie w czasach rozbuchanego indywidualizmu opierającego się o egotyzm. Może to moja nadinterpretacja, jednak pewną nieufność u mnie budzi to co modne i wzbudzające powszechną ekscytacje jeśli chodzi o trendy psychologiczne. Dziękuję za prace jaką Panie włożyły w podcast a osobno Pani Niedźwiedzkiej za inspirowanie wielu swoją wiedzą.
Odcinek ważny i potrzebnym ale za krótko i za mało konkretnie :P Chętnie słuchałabym rozmowy pań choćby i przez kilka godzin, cytatów również. I niechby ten walec rozjechał koncept WWO na konkretną miazgę (ło jeżu, jaka brutalna myśl u delikatnego kwiatuszka! jakże to?! ;D). Myślę też, że przydałby się odcinek w rzetelny sposób opowiadający o rzeczach, które leżą na dnie wielkiego wora z napisem "HSP", czyli o wspomnianych wysokiej reaktywności emocjonalnej i wysokiej wrażliwości sensorycznej. Żeby nie wylać dziecka z kąpielą, zaproponować osobom posiadającym te cechy coś porządnego w miejsce pseudonauki i sprowadzić je na właściwe tory.
Moja byla juz przyjaciółka zaczytywała się w książkach o WWO. Mega sie podekscytowała. Zaczela się tak określać. Najzabawniejsze, ze kiedy urodziła sie jej corka od samego początku ją tak określała. Xyz zachowuje się tak bo jest wwo, xyz krzyczy teraz bo jest wwo, płacze o wszystko bo jest wwo. Nie zwracaj jej uwagi więc...
Rewelacja, dziękuje za ten odcinek. 👍👍👍 Niejednokrotnie nacięłam się na takie pseudopublikacje… A może teraz recenzja Czułej Przewodniczki…? Czy to nie na Wasze siły….? 😉
Czuła przewodniczka to nie jest książka psychologiczna tylko rozwojowa i trochę duchowa. Mi po latach terapii i w kolejnym epizodzie depresyjnym super poukładało pewne rzeczy, super uzupełniła oczywistości, które nie padały na terapiach np. Rozdział o serdeczności. Ona mówi o milosci do siebie bez tego amerykańskiego newagowego pierdololo. Ja jestem mega wdzięczna za nią, choć nie jest zupełnie odkrywcza doa kogoś kto w rozwojowe siedzi to jest ciepła, szczera i napisana wyraźnie jako ksiazka wspierająca kobiety :)
oh oh, jak się zżymałam ją czytając, jest zlepkiem kilku naprawdę ważnych i ciekawych książek, ktore zostały spłycone, chociaż może ktoś dzięki niej wniknął głębiej w siebie i zaczął szukać przyczyn, pracować nad sobą? kto wie
Otóż ja znam naprawdę wiele osób, których świat wewnętrzny jest wybitnie ubogi. Te osoby same się do tego przyznają i zupełnie nie mają z tym problemu, a tym bardziej ja. Zatem dziwi mnie przekonanie obydwu Pań, że: "Kto może powiedzieć, że jego świat wewnętrzny jest ubogi?!". Nie każdy musi mieć i faktycznie ma bogate życie wewnętrzne, bujną wyobraźnię, czy głębokie rozkminy na wszelakie tematy. Odważę się stwierdzić, że większość ludzi, których miałam okazję poznać w swoim życiu nie ma. I to nie jest zarzut w ich stronę, czy obelga. Po prostu różnimy się od siebie - pod względem zasobności życia wewnętrznego również. Nie jestem psychologiem, ani żadnym naukowcem, nie znam się na metodach prowadzenia badań, więc być może z punktu naukowego mają Panie rację odnośnie zjawiska WWO. Ale ja, jako przeciętna osoba, która bardzo odnajduję się w opisach z książki Pani Aaron i utożsamia z WWO, muszę przyznać, że drażni mnie takie podejście jakie przedstawiają Panie w tej rozmowie. Sekciarska narracja?? Wg mnie autorka wiedząc jak ludzie wysoko wrażliwi często byli uważani w swoim środowisku za beksy, za miękkich, za dziwolągów, chciała dobitnie zaakcentować, że nic z tymi ludźmi nie jest nie tak, że wszystko jest w porządku. I być może przez niektórych czytelników jest to odbierane jakoby że WWO postrzegają się jako wyjątkowi, lub też że mamy się tak postrzegać. Ja tak tego nie odebrałam, a raczej jak coś, gdzie dobry przyjaciel cię przytula i mówi: "Hej, nie jesteś nienormalna, wszystko ok." Wg mnie WWO nie jest bzdurą, czy wymysłem Pani Aaron i mówię to z własnego doświadczenia :) I choćby cały świat najtęższych psychologicznych głów obśmiewał to zjawisko, z Okuniewską na czele, to mi ta książka uratowała życie, dała ulgę i pozwoliła mi spojrzeć na siebie z miłością, a nie z wiecznymi pretensjami. I nie czuję się teraz ani wyjątkowa, ani jakaś uprzywilejowana. Po prostu - dostałam instrukcję obsługi swojego układu nerwowego do ręki. I za to wdzięczność max.
Ja również znam osoby, które mają ubicie życie wewnętrzne i nie mają z tym problemu (i słusznie), znam i takie, które krzywią się z niesmakiem na samo to hasło :) znam też takie, które mówią „nie wiem o co pytasz” I mnie też zdziwiło to stwierdzenie (bez cienia wątpliwości) obu pań w podkaście…
Nawiązując do teorii Junga - o co mu chodzi z tym ekstrawertyzmem w introwertyku? Jeśli nie lubię hałasu, hucznych imprez, zbyt wielkiej liczby bodźców, jeśli trudno mi rozmawiać z większą liczbą osób - to jest to najwyraźniej moja stała cecha. Gdzie w tym może być miejsce na ekstrawertyzm, coś krańcowo odmiennego?
No i super :) kiedy pierwszy raz usłyszałam o WWO to sądziłam, że spoko że ktoś to zidentyfikował i sama się z tym częścią ,symptomów’ utożsamiam. Ale jak potem ten termin się widzi podpinany wszędzie i co druga osoba na instagramie pisze że niedawno odkryła że jest wwo to coś zgrzyta… lepiej w sumie żeby się zajmowali swoim zdrowiem psych niż nie, ale właśnie to poczucie wielkiej wyjątkowości jest trochę śmieszne.
I tak zapytam... bo jestem dopiero w połowie wcześniejszych podcastów O Zmierzchu i na bieżąco od roku. Czy jest jakiś materiał o ADHD? Prawdy i mity, oraz czym to w zasadzie jest i jak funkcjonować 🙂
Bardzo lubię podcast o zmierzchu, ale ten odcinek mnie rozczarował i wyjątkowo zezłościł. W odcinku panie traktują wrażliwość tylko w kontekście jakiejś choroby. Mimo, że w książce było napisane bardzo dużo również o jej zaletach. Dla pań to najwyraźniej zjawisko wyłącznie patologiczne, które należy leczyć (pewnie najlepiej elektrowstrząsami). Podczas gdy w rzeczywistości są to specyficzne cechy jednostki, które nie są jednoznacznie złe czy dobre. Po prostu są i od danej osoby zależy jaki użytek z nich zrobi. Ponadto nie analizujecie panie artykułów naukowych o WWO, tylko książkę, która jest szeroko dostępnym poradnikiem, przeznaczonym zdecydowanie dla zwykłych zjadaczy chleba, a nie naukowców. I czepiają się, że jest mało naukowa! Nie mają panie w zasadzie nic do powiedzenia osobom wrażliwym, oprócz krytyki książki. Jest to najbardziej nietolerancyjny odcinek. Gadanie, że świat się nie dostosuje do nas i sugerowanie, że to może być choroba. Z tego punktu widzenia wszystkie mniejszości powinny się dalej ukrywać, zaprzeczać czy to swojej wrażliwości, czy orientacji, czy kolorowi skóry i najlepiej iść się leczyć w zakładzie zamkniętym (co oczywiście w zupełności jest nieprawdą, bo każdy ma prawo do bycia sobą w poszanowaniu drugiej istoty).
Rozbawił mnie ten komentarz, tam pięknie sobie zaprzeczasz. Jednocześnie chcesz, żeby "wysoka wrażliwość" była jak każda inna cecha, ale jednocześnie ma być wyjątkowa, bo to coś ekstra. Plus cały lament z oblężonej twierdzy, której nikt nie atakuje! Gdzie dziewczyny mówiły, że sama wrażliwość to choroba? Sugerowały, że jeśli ktoś ma "symptomy" WWO to może być tak naprawdę symptom jakiegoś zaburzenia lub choroby, a nie że sama wrażliwość jest zła 🤷 A na samym samym końcu Ty serio porównujesz problemy mniejszości, czy osób dotkniętych rasizmem do... bycia wrażliwym? Czyli cechy, którą każdy z nas posiada w mniejszym lub większym stopniu? Wow, wstyd mi za ludzi, który maja taki tupet!
Mam kolejne pytanie: dlaczego to osoba mająca jakąś specyficzną cechę koniecznie musi dostosować się do otoczenia i uczyć się, jak w świecie żyć? Przykład: cierpię na nadwrażliwość słuchową. Czy osobie, która, powiedzmy, słucha obok mnie głośnej muzyki, stanie się coś, jeśli ją ściszy? Dlaczego mam cierpieć w imię czyjegoś widzimisię? Hałas jest zresztą szkodliwy dla każdego, nie tylko dla osób z nadwrażliwością słuchową. Im więcej ciszy, spokoju i szacunku dla drugiego człowieka, tym według mnie lepiej. A uszanowania moich potrzeb i praw nie odbieram jako certolenie się ze mną, tylko jako coś normalnego. Źle zrozumiałam: potrzebuję wypracować sobie strategię. A nie znosić hałas. I jeśli nie powiem temu komuś, że coś mi przeszkadza, sam z siebie o mój komfort nie zadba. Jak powiem, to niestety też może nie zadbać... ale wtedy przynajmniej nie będę miała nic do zarzucenia sobie. I będę mogła zareagować jakoś inaczej.
Tak jak panią Martę wk*riwa ta książka we wszytskich swych niedoskonałościach tak mnie wk*rwia cała klasa ludzi związanych z psychologią i psychoterapią. Już mówię o co chodzi. Psychoterapia uratowała mi życie albo przynajmniej bardzo polepszyła jego jakość ale ja miałam to szczęście, że dostałam się dosyć szybko na porządną cotygodniową psychoterapię na NFZ, która trwała 2,5 roku. Powinna trwać dłużej ale przyszedł covid i poradnie psychiczne zostały oblężone i moja terapia musiała się zakończyć. Potrzebuję teraz kontynuować terapię ale zwyczajnie mnie na to nie stać. Rachunki i koszty życia pochłaniają całą moją wypłatę. Mieszkam w małym mieście i tu sesja kosztuje 140 zł u koleżanki we Wrocku 150 zł. Ciekawa jestem ile taka Pani Marta bierze za sesję albo jej koleżanki z Warszawy. Jestem obrzydzona bo uważam, że to jest żerowanie na potrzebujacych i wcale mnie nie dziwi, że ludzie sięgają po książki, które pomagają im sobie radzić z rzeczywistością.
Rozumiem, że Ty też nie pobierasz opłat za swoją pracę tylko działasz w ramach wolontariatu, a odżywiasz się satysfakcja? System pomocy psychologicznej i psychiatrycznej w Polsce jest słaby i wymaga reformy i dużo większego finansowania, ale pretensje to terapeutów, że pracują odpłatnie są bardzo niestosowne! Nie ma też nic złego w czytaniu książek i samopomocy, że rola specjalisty jest też wskazywanie treści, które są niezgodne z nauką lub zwyczaje szkodliwe! To jest odpowiedzialne podejście.
@@AC-jl7hb nie krytykuję terapeutów za to że chcą zarabiać na swojej pracy. Chodzi mi o to, że stawki jakie ustalają są niemorlanie wysokie. Nie ma szans żeby polak zarabiający średnią krajową mógł sobie pozwolić na terapię.
Dziewczyny ja was proszę, idźcie za ciosem i w kolejnym odcinku zrecenzujcie książkę "czuła przewodniczka", umieram z ciekawości co bysic rmial do powiedzenia na ten temat
Właśnie ja miałam takie "eee? " jak usłyszałam o wwo. No i tak zaczęłam myśleć jako typowy laik czy jestem wwo czy nie. I zaczęłam grzebać i każdy mówił coś innego w tym temacie 😂 więc stwierdziłam, że mam to w nosie. Nie mam zamiaru się bawić w Psychoterapeutę i nie będę się diagnozować.
Nie wiem, coś mi tutaj nie pasuje... Ja w ogóle nie odebrałem ani tej książki ani etykiety WWO jako coś, że o hej teraz mam etykietę i nie muszę nic robić - no bo jakby... no wiadomo, że świat się do mnie nie dostosuje i to ja jestem niedostosowany do świata, zawsze to wiedziałem. I nigdy nie czułem się wyjątkowy, po przeczytaniu książki też nie, nadal uważam, że wysoka wrażliwość (czy jakkolwiek inaczej to nazwać), to jest upierdliwa, utrudniająca życie rzecz. No bo właśnie: WWO to jest moim zdaniem nic innego jak pewien skrót myślowy określający wielość jakichś cech - ok, jeśli panie prowadzące wolą żebym nazywał siebie nadwrażliwym sensorycznie, nadreaktywnym emocjonalnie człowiekiem, to spoko, mogę tak mówić ;) ale WWO jest krócej. I nie, nie jestem DDA, moje dzieciństwo nie było patologiczne, a diagnostyka nie potwierdziła mi Aspergera (ale to podobno jest trudno zdiagnozować u osoby dorosłej, więc pewnie istnieje jakaś szansa, że to mój przypadek mimo braku diagnozy).
Psychologia sekciarska... Ja używam, na własny użytek, psychologia z wysokichobcasow... A że słowem WWO jednym coś zgrzyta a ja napiszę wprost: mnie zawsze w****ialo bo pozostawione było w kontekście mam to i może nie tak, jak autorki założyły, świat się do tego ma dostosować, tylko fakt, że do takich 'diagnoz' dochodzę sprowadza mnie i moje strategie radzenia sobie z tym na manowce....Czyli pośrednio zmusza świat do zaakceptowania.
Dziękuję! Jako nauczyciel obcuje z dziećmi o najrózniejszych trudnościach. Tworzy się miliony papierów, które niejednokrotnie są NIEREALNE. Dlaczego? Bo to dziecko powinno pracować nad sobą, bo świat jest trudny i za moment gdy skończy się szkoła nikt nie będzie certolił się z pracownikiem np. WWO... Uczmy strategii radzenia sobie, a nie stawiania oczekiwać środowisku. Jak we wszystkim umiar, rozsądek i wrażliwość niekoniecznie wysoka :D
Proszę mi odpowiedzieć na pytanie: Czy nauka, specjaliści psychologii, autorytety, publikacje naukowe potwierdzają, że diagnostycznie występuje takie coś jak WWO
Myślę, że Aron pisze pozytywnie o wysokiej wrażliwości ku pokrzepieniu serc, jak Sienkiewicz Potop. Natomiast ten syndrom czy cokolwiek to jest absolutnie nie ułatwia życia.
Nie uważam introwertyczności za minus. Czy wszyscy muszą być ekstrawertyczni, do bólu towarzyscy? Myślę, że nie. Różnimy się i to jest piękne. Przypominam sobie odcinek "Psy i koty" - nie usłyszałam w nim, że bycie "kotem" jest wadą, czymś, co wymaga naprawy. A teraz... Nie, wydaje mi się, że to nie jest wada. Może przeszkadzać osobie będącej introwertyczną, ale obiektywnie rzecz biorąc... A czy żadnemu ekstrawertykowi nigdy nie zawadza ta jego cecha?
Dziękuję, że ktoś to powiedział. Od momentu, gdy zapoznałam się z terminem WWO, coś mi zgrzytało i dzisiaj Zostało zebrane w sensowne wypowiedzi. Gratuluję przygotowania do odcinku i podjęcia tematyki.
Mi tak samo..
Zgadzam się, że sama książka ma bardzo wiele wad i też nie podobała mi się narracja, że wwo to są jacyś ludzie z super mocami. Istnieją inne książki, które opisują ww w inny sposób, czemu obie panie o tym nie wspominają? Druga kwestia - czy błędna indetyfikacja naprawdę będzie prowadziła tylko do zasłania się jakąś etykietą i wymagania od otoczenia dopasowania się? Podejrzewam, że życie w końcu weryfikuje etykiety, że to w końcu musi się załamać. Sama sięgając po tę książkę nie zatrzymałam się tylko na niej, a szukałam dalej. Nie widzę też tych oczekiwań, że świat ma się dostosować do kogokolwiek. Uwielbiam zdanie terapeutki Ilse Sand (też pisała o wwo), żeby nie dostosowywać się do świata, a dostosowywać świat do siebie. To nie znaczy że świat ma się do kogoś dostosować, tylko żeby sobie samemu stworzyć taki świat, żeby mu odpowiadał. Mam wrażenie, że autorki niezbyt są przygotowane do ogólnego tematu, a bardziej robią recenzje książki E. Aron, która nie jest najlepsza. Zachęcam do głębszego zapoznania się z tematem, bo już na naszym polskim podwórku prowadzone są badania dotyczące ww
Bardzo trafny komentarz
Jakiś czas temu zaczytywałam się w książkach o tematyce WWO. Wreszcie czułam się przez kogoś rozumiana i "usprawiedliwiona" . Jako DDA potrzebowałam , by ktoś nazwał to, co dzieje się we mnie w sposób przeze mnie akceptowalny. Nie poprzestałam na czytaniu wprowadzających chwilowy spokój książkach. Psychoterapia i program 12 kroków dla DDA uświadomił mi, że żadna etykieta roboty za mnie nie wykona.
Wysoka wrażliwość jako określenie nie jest po to by się chełpić, a by w końcu odetchnąć od codziennego poniżania się, by się ciut zaakceptować, a szczególnie rzeczy na które nie mamy wpływu. Wmawianie, że wszyscy możemy wszystko, a nasze reakcje są tylko naszą winą są dobre dla psychologów którzy jedynie za hajs będą nas wyciągać z tego 10 lat bo hajs musi się zgadzać, ale dla nich. I będą cały czas mówili, że jak się nie zmieniamy to znaczy, że za mało pracy wykonujemy i nam psycholog za kolejne 250zł co tydzień powie co robimy źle, jak źle myślimy itd.
Wysoka wrażliwość pomaga też w ocenie potencjału człowieka do danych zagadnień, bo są to inne zagadnienia niż dla osoby niewrażliwej. Dużo osób na rynku pracy może nie dawać rady bo wybierają zawody niezgodne z osobowością, a u mężczyzn to szczególnie. Niejeden WWO musiał pracować na budowie z troglodytami, by się wykończyć psychicznie, a gdyby od początku pomagał ludziom np. jako pielęgniarz... oj byłoby inaczej.
Tu opisałem swiadomosc-zwiazkow.pl/wysoka-wrazliwosc-jest-inspiracja/
I wielu ludziom to pomogło, przejść właśnie przez okres poniżania, słabości i stać się lepszymi, bardziej wolnymi od presji, co stanowiło o większym szczęściu i łatwiejszym nawiązywaniu kontaktów, czy podejmowaniu różnych działań.
Pani Joanno, "świat jest realny, a nie idealny" dzięki, za ten koncept, odziera z resztek iluzji. I dobrze 🙂
Dotrwałam :) Z częścią się zgadzam (choćby z tym, że ten test jest mało rzetelny), z dużą częścią jednak nie. Uważam, że dyskusja jest przydatna, natomiast obrzucanie autorki błotem i takie oburzanie się na całą tę koncepcję WWO to przesada. Książka nie jest naukowa, można to łatwo spostrzec czytając ją, bo już sam język i pobieżne traktowanie niektórych kwestii o tym świadczy. Ale czy to powód, żeby tak ją zjechać i dopisywać autorce złe intencje? Mam wrażenie, że po prostu ubrała ona pewne cechy temperamentalne w pojęcie wysokiej wrażliwości - that's all. O to cała burza... Ale skąd pomysł, że osoby ww przez lekturę książki nie będą chciały korzystać z pomocy specjalistycznej? Totalna bzdura. Znam wiele takich osób, które mimo świadomości swojej wrażliwości wciąż mają poczucie bycia gorszym, czy mniej akceptowanym i chcą to przepracować z terapeutą. Nikt nie powiedział, że wysoka wrażliwość ma usprawiedliwić wszelkie nasze ułomności. Faktycznie w książce ta cecha przedstawiona jest jako swego rodzaju super moc, mimo to nie sądzę, by intencją autorki było utwierdzenie ludzi ww, że są jakimiś nadludźmi. To już kwestia interpretacji. Ja odebrałam to jako pewne podbudowywanie tych osób i przedstawienie tego w bardziej pozytywnym świetle, aby przez takie specyficzne cechy nie czuły się gorsze, a przez zrozumienie swojego temperamentu mogły się lepiej zaadaptować do warunków tego Świata. Nie odwrotnie. Bo tutaj też oponuję - nie ma w tej książce słowa o tym, że to Świat ma się przystosowywać do naszej wrażliwości. Nie przypominam sobie takiej narracji... Anyway, dzięki za podcast, fajnie się Was słucha 💚
Zgadzam się w pełni. Myślę, że krytyka trochę na wyrost. Żadne skrajności nie są dobre.
Ojej! Doslownie jakbym własne mysli czytała! @maryland dziekuję za to co napisalaś 💙
@@jolantamatuszewska5713 ty rownieź doskonale moje mysli oddałaś! Takie samo wrażenie odniosłam sluchając! 😍
@@jolantamatuszewska5713 Oj tak. Bardzo trafnie. Nie chciałabym oceniać stylu wypowiedzi Pani Marty, bo każdy robi to na swój sposób 😉 z pewnością ma on ogromne znaczenie, szczególnie w przypadku podcastu. Jednak w tym konkretnym odcinku zarówno wartość merytoryczna jak i łagodny ton Pani Joanny bardziej do mnie przemawiają ☺️
@@madzikandcats haha, nie ma za co 😄 cieszę się, że więcej osób myśli podobnie 💚
Dziękuję wam bardzo za ten podcast! W świecie tzw. "rozwoju duchowego", zadziwiająca ilość osób używa tej autodiagnozy jako wymówki od brania odpowiedzialności za siebie i swoje zachowanie (często anty-społeczne) i też do karmienia swojego ego, wywyższając się na poziom jakiejś boskiej orchidei - jak to pięknie określiłyście, stawiając się w takim podejściu - "Ja jestem wyjątkowy, a ty mnie nigdy nie zrozumiesz, bo nie czujesz tak głęboko jak ja". ...jak by się w ogóle dało zmierzyć, kto jak "głęboko" czuje cokolwiek i porównać z poziomem czucia drugiego człowieka.
Webinar bardzo ciekawy, wysłuchałam z uwagą i Pań argumenty do mnie przemawiają.
Jedna uwaga - nie istnieje taka jednostka jak "spektrum Aspergera". Jest "zespół Aspergera", ale już będący w odwrocie (nie występuje w ICD-11). Najlepiej używać sformułowania "spektrum autyzmu".
Hmmm. Publikacja Aron może nie jest merytoryczna ale.. Ale powiem tu o sobie. Dzięki temu że była jako pierwsza na rynku była dla mnie odkrywcza i bardzo uwalniajaca.Gdy na nią trafiłam bardzo miałam w sobie wielkie uff. Ktoś opisał nareszcie wszelkie cechy które spowodowały że czułam się całe życie dziwnie i wyobcowana. Dalsze artykuły i opracowania tematy WWO sprawiają że czuję się na równi z innymi, głośnymi i ekstrawertycznymi osobami. Są ludzie tacy jak ja, nie jestem z tymi cechami,, dziwna,, 😀 Nie przyszłoby mi do głowy żeby czuć się wyjątkowo czy być wyróżniana na tle reszty społeczeństwa. I nie tak odebrałam ta książkę. Natomiast poruszanie tego tematu w mediach i na forach psychologicznych jest dla mnie wsparciem przy np tłumaczeniu najbliższym co się że mną dzieje przy przestymulowaniu muszę odmówić wielu spotkań i zdarzeń bo mi nie służą. Termin WWO gromadzi i opisuję świat wewnętrzny takich ludzi jak ja.Tak więc nie wyrzucajmy tego opisu cech WWO do kosza proszę. . I ta wiedza jest konieczna dla WWO ale i empatii i zrozumienia osób nie WWO. Dla wzajemnego zrozumienia i pogodzenia tych dwóch światów.
kwestia chyba pozostaje to czy te cechy ci przeszkadzają, czy utrudniają ci życie. Kto się nie rozwija ten? Ja jestem DDA, i wiele cech moich cech teraz rozumiem, pracuję z nimi , nie mówię jestem DDa musisz mnie zaakceptować i koniec.
@@Iwona_Fig Ja to (i Magdalenę) zrozumiałam tak że nie chodzi o żądanie akceptacji ale właśnie o zaopiekowanie się sobą jako takim , zarządzanie swoimi cechami tak aby się nie przeciążać a więc swego rodzaju...pracę nad sobą...bo jeśli tak się zajmie ten ktoś swoimi problemami, swoją energią to pozyska energię na inne pozytywne doświadczenia mając na nie siły, również na obowiązki, rozwój który może wcześniej zaniedbywał nie umiejąc zarządzać empatycznie sobą. Tak więc ja to zdefiniowanie siebie postrzegam jako wstęp do takiej dobrej kochającej pracy ze/nad sobą.
Dziękuję za Twój komentarz, miałam i mam tak samo
Czuję jakąś taką ulgę. Ja właśnie z tych całych "WWO". Przeczytałam kiedyś tę książkę, była balsamem dla umęczonej duszy/psychiki. Jak człowiek całe życie słucha, że jest "maruda/ płaczek/odludek/ księżniczka na ziarnku grochu", to cóż się dziwić, że kiedy nagle ktoś widzi w tym coś pięknego, to tak chętnie i w ciemno przyklejamy sobie na czoło etykietkę WWO ? Ale balsam szybko wysechł, poczucie osamotnienia pozostało, a bezradność wobec świata jak była tak jest. Aż kiedyś, pod jednym z filmów na YT o WWO, wśród komentarzy wrażliwców, szczęśliwych że w końcu się odnaleźli i w końcu ktoś zobaczył jacy są wspaniali, ktoś napisał: "nie ma WWO, jest tylko niska inteligencja emocjonalna" . Ten ktoś rozwalił system i chyba nawet nie wie, ile dobrego zrobił w moim życiu :D Ta książka o WWO pomaga, ale objawowo. Dlatego jest sukcesem w tych czasach...
No i to jest dobra podstawa pod psychoterapię (książki nie wywołują głębokich i długotrwałych zmian, terapia tak). Koncepcja "WWO" bardzo takową utrudnia.
@@fallenleaf1471 książki nie wywołują długotrwałych i głębokich zmian? Współczuję.
@@fallenleaf1471 współczuję ci że nie potrafisz cieszyć się zmianami które są przez książki
@@davidstevenson6913 Nie musisz mi "współczuć" (mam nadzieję, że nie myślisz na poważnie, że to szczere współczucie) bo radzę sobie dobrze bez tego.
Co do zmian od książek, to jakieś napewno mogą być. Ale rzadkością są zmiany długotrwałe (w perspektywie lat po przeczytaniu książki) i głębokie. Choć to już kwestia kontrastu w dużej mierze. Ktoś może myśleć, że doświadczył głębokiej zmiany bo zaczął "akceptować" swoje neurozy i żyje mu się trochę lżej. Podczas kiedy mógłby np. ograniczyć je w 90%. Według mnie ciężko o takie szerokie zmiany od samych książek, bo książki przeważnie po prostu wspierają narrację na temat nas samych, w którą chcemy wierzyć. Np. Książki o WWO zaprzeczą, że jest coś z Tobą nie tak i jeszcze zachęcą do myślenia o sobie jako kimś wyjątkowym. Myślenie, że coś z nami nie tak jest oczywiście szkodliwe i dobrze sobie go oszczędzić, ale jeśli ma się to odbyć kosztem idealizacji swojej dojrzałości emocjonalnej, to niedobrze. Książki nie wypunktują Ci masy egocentrycznych niedojrzałych schematów myślowych, które napędzają "problemy z wrażliwością". Nie wypunktują wprost bo ludzie tego nie będą tego tak chętnie czytać. Ludzie szukają wygodnych usprawiedliwień, dowartościowania. I to im daje pop-psychologia.
@@fallenleaf1471 ten komentarz jeszcze bardziej sprawił ze współczuję ci stanu umysłu. I tego że.. szkoda gadać
Dzięki za ten podcast ❤️ Potwierdził moje własne wnioski w temacie WWO 😁 Jakiś grubszy czas temu, gdy "przebudziłam" się - tudzież zorientowałam że coś mi życiu nie gra zaczęłam szukać co mi jest. Było mi WSZYSTKO!!! Z WWO na czele. Nie pasowało mi to za bardzo bo obudziła się też moja bojowość, kwestionowanie rzeczy i refleksyjność nad otaczającą mnie rzeczywistością ze mną jako jej elementem tudzież współtwórcą. Zaczęłam szperać i mój laicki w tematach psychologii umysł wychwycił cechę wspólną tekstów/testów z WWO w temacie. Ku*** toć tą wyjątkowość można zastosować do przeróżnych typów ludzi. To tak jakby autorzy sklejali różności tak by pasowały do Mietka byłego alkusa i DDA oraz wycofanej, nieśmiałej ale przegenialnej malarki Agaty (przypadkowe przykłady) i do mnie po toksycznym związku i bukietem traum dziecięcych. Zauważyłam też trend na bycie WWO wszelkich grupach wiedźmowych, DDA, czy ADHD. No rozrzut jest? Jest 🙂 Dziękuję za wyjaśnienie, które pomogło poukładać moje wnioski 😁 Pozdrawiam z wietrznej i rozpadanej deszczem dziś Anglii ⭐
Jak ja się cieszę, że taka dyskusja powstała. Okropnie nie lubię wywyższania wwo które nie ma dokładnych naukowych uwarunkowań. Jako osoba z nerwicą natręctw, która męczy się każdego dnia nawet nie wiem jak mam się ustosunkować do tego jak osoby od tak diagnozują same siebie bez specjalisty jako wwo. Czasem czuję jakby ktoś siebie zdiagnozował jako sierotę bożą w stanie spoczynku i czekał na nagrodę w formie społecznego przytulenia za niedobry świat, a życie jak tutaj zaznaczono nie będzie Cię głaskać. Pozdrawiam serdecznie.
Jestem raczej laikiem w temacie psychologii i psychoterapii, a że zmagam się z różnymi przejawami niedostosowania do ...hmm... "psychologii ogółu", termin WWO odebrałem jak objawienie, znacznie mniej skupiając się nad pozostałymi poruszonymi tutaj pojęciami, jak różne przejawy wrażliwości czy np. wpływu stylów przywiązania. Podcast okazał się być bardzo trzeźwiący, także zgodnie z myślą, że jedna nowa informacja zmienia wszystkie inne. Jestem za to bardzo, bardzo wdzięczny .
Hahaha mega dobry odcinek :) Obie Panie tworzą świetny duet w rozmowie :) Merytorycznie zdecydowanie prawda...kiedy pierwszy raz udalem sie na wizyte do gabinetu dostalem do wypelnienia rzeczony test :) wiedzialem ze jestem bardziej introwertykiem i uronilem kilka łez kiedy umarł Mufasa w królu lwie...wiec wszystko pasuje jestem WWO i po temacie :) Na szczęście nie pasowało mi ze jest jak jest i tyle. Okazalo się że może i jestem bardziej wrażliwy niż większość facetów ale główna przyczyną okazało się DDD i ojciec, który zaorał mnie psychicznie przez wiele lat dzieciństwa. Po ograniczeniu kontaktów z nim do minimum i postawieniu solidnych granic okazało się że już nie jestem aż takim introwertykiem i nie boje się ludzi i przestałem być największą życiową pierdołą ever :) ale gdybym sobie wmowil ze jestem WWO i juz nic nie musze robic to dalej tkwil bym w czarbej d... :) pozdrawiam i dziekuje za ten podcast :)
Super komentarz, gratuluję, Rafał. 🙂
Acha, WWO równa się pierdoła...? Dzięki tym paniom wiesz, że nią nie jesteś...?
@@annaswierczynska8414 nie napisałem tego co Pani stwierdza więc nie wiem skąd taka opinia :)
Same here
jestem w 27 minucie i zastanawiam się czy to podcast o WWO czy o książce.. jestem zdiagnozowaną WWO po wielu terapiach.. nigdy nie oczekiwałam, ani tym bardziej teraz, że świat zaopiekuje moją wrażliwość! tylko ja to mogę zrobić.. mogę poprosić o wsparcie drugą osobę ale nikt nie ma takiego obowiązku aby moją prośbę spełnić.. żądamy przywilejów? nie wiem kto żąda, ja na pewno nie.. WWO według mnie, na bazie moich doświadczeń musi się znacznie więcej napracować żeby ogarnąć emocje.. zmaga się z większym bałaganem wewnętrznym.. zadaje o wiele więcej pytań i ma o wiele więcej rozkmin niż przeciętny człowiek.. i tyle.. to proste.. nie ma tu podtekstów, że świat ma nas specjalnie traktować.. niby z jakiej racji? temat wydaje mi się spłaszczony i tak trochę "kopnięty" w kostkę..
Hmm, właśnie te rozkminy przyprawiają o zawrót głowy i wpędzają w lęk i smutek🌪️🧠a może by tak zamiast ciągłego myślenia💭ruszyć się, zadzwonić do przyjaciela☎️posprzątać. Ruch to życie💃❤️
Zuzanna, prawda, to my musimy dostosować się do świata, bo jest nas po prostu mało.
"zdiagnozowaną WWO", przez kogo i w jaki sposób? O tym właśnie jest ten odcinek. O pseudonaukowej etykietce, spłodzonej bez żadnych merytorycznych podstaw, która rozpasała się w nomenklaturze ku przerażeniu specjalistów.
Ojej właśnie to ,więcej pytań i rozkmin niż przeciętny człowiek’ tak zgrzyta… co to właściwie znaczy? Jakby ktoś mnie zapytał czy mam dużo rozkmin to bym powiedziała, że tak i naprawdę mam… ale czy więcej niż moje przyjaciółki czy rodzina? W ogóle co to znaczy powiedzieć o kimś że ma mało rozkmin - chyba znaczy tyle że jest płytki albo mało inteligentny…
jeszcze3 albo nie żyje 😁
O rany, dziękuję! Nie przebrnęłam przez tę książkę, nie byłam w stanie. Ja to nazywałam tonem "narodu wybranego", ale "sekciarstwo" jest w punkt. Ale nie miałam takiej wiedzy, żeby móc zrozumieć, co tu jest nie tak. I faktycznie spotykam osoby, które mówią "jestem WWO, dostosuj się do mnie, ja nic nie poradzę". Dzięki!!!
No dla mnie to temat tego podcastu jest klasyczną walką Starego z Nowym. Pojawiła się jakaś koncepcja, która sporo może zburzyć. Ludzie, którzy piszą o wysokiej wrażliwości sensorycznej, nowatorsko podkreślają, że tu nie ma niczego do zmiany, jest natomiast do ZROZUMIENIA i PRZYJĘCIA. I co się wtedy stanie, gdy WW zostanie zrozumiana i przyjęta? Otóż 20% ludzkości (o takich statystykach mówi się w przypadku WWO) wyskoczą z gabinetów psychologicznych! W których to gabinetach cała masa wykształconych terapeutów mogłaby przez lata "pomagać tym osobom dostosować się do świata". A autorzy koncepcji o wysokiej wrażliwości próbują dać ludziom narzędzie do tego, żeby nie chcieli (o zgrozo!) dostosowywać się do świata! I co wtedy się stanie? Otóż tak, marzę o tym, żeby to świat zaczął "dostosowywać się" do ludzi o wysokiej wrażliwości sensorycznej, bo to może być potężna zmiana ewolucyjna. Chcę świata, w którym to nie nauka oparta o silną dominację ego, ale wysoka wrażliwość będzie tworzyć NOWE. Pani Marto! Niech się Pani nie boi tego nowego świata! Rozumiem, że odkąd ludzkość istnieje, nowe koncepcje budziły zawsze opór, bo zagrażają status quo. Ale - chcemy czy nie, na tym polega zmiana i rozwój.
Problemem jest to, że koncepcja jest dziurawa i nienaukowa, a nie że jest nowa! 🤦
No nie wiem, dla mnie kompletnie nic nie zmieniło poznanie terminu WWO, nie sprawiło to że nagle przestałem uważać, że wolałbym być inny, nie sprawiłoby że porzuciłbym psychoterapię itp. Przecież to kompletnie nie zmienia świata, w którym i tak będzie nam trudno, z etykietką WWO czy bez.
Genialny odcinek! Uwielbiam Was słuchać i mam ogrom wdzięczności za mówienie wprost co nie zawsze jest łatwe jednocześnie mocno daje do myślenia. Wiele się uczę i za to również mam wdzięczność 💚
A mnie autodiagnoza WWO bardzo pomogła. Bo niestety żyjemy w kraju w którym opieka psychiatryczna jest na dość słabym poziomie, zwłaszcza w miniejszych miastach i dla ludzi, którzy korzystają z NFZ, a nie drogich gabinetów..... Moje diagnozy, obcesowe traktowanie przez pracowników służby zdrowia i leki które pryzmowałam, doprowadzały mnie do jeszcze większej nienawiści w zwątpienia w samą siebie. WWO uratowało mnie, bo dało mi choć trochę oddechu i nie wymagania - jak Panie w podcascie podkreślają - tylko dania sobie przyzwolenia na to, że jestem "inna". Oczywiście zgadzam się że podłoże, pochodzenie WWO może być różne i warto by było dodać taką informację w książce. Warto zaznaczyć, że właśnie szeroka charakterystyka WWO prowadzi ludzi z "tym" w odmęty i na margines, bo nie potrafią odnaleźć się w obecnym świecie. Myślę, że książka dodaje sił i odwagi, pomaga się pogodzić z sobą... A często to jest początek sukcesu każdej terapii. Nie F-y czy suche diagnozy, w które wpisze lekarz razem z receptą.
Tak! mi też pomogła zaakceptować trudny emocjonalnie stan w jakim byłam gdy ją czytałam. Odpuściłam trochę... jednak długofalowo zgadzam się z paniami z podcastu... teraz nie dam sobie zabrać swojej sprawczości na rzecz jakiś łatek
Jak ja dziękuję za ten odcinek!ulgę czuję. Należę do osób, które reagują ostrym wewnętrznym dysonansem, a nawet krew mnie zalewa na hasło "Wysoka wrażliwość". Zazwyczaj miałam gabinetowe doświadczenia z tym tematem, wyłącznie u osób które ze swoich deficytów stworzyły zasoby.
Pani Marto, czy mogłaby Pani zrobić odcinek o integracji sensorycznej? To ostatnio też głośny, modny temat, ale i dość kontrowersyjny. W Polsce internet psychologiczny i rodzicielski huczy od SI i diagnoz i zaburzeń SI, a w innych krajach ciszej. Podstawy teoretyczne chyba nie są najsolidniejsze. Bardzo proszę rozprawić się z tym tematem, będę naprawdę wdzięczna (ja i zapewne wiele innych osób, zdiagnozowanych i leczonych "po omacku").
Myślę, że Panie zbyt krytycznie podeszły do tematu wysokiej wrażliwości. Problemem terminu WWO jest wrzucanie wszystkiego do jednego worka i wymieszanie terminów. Temperament, wrażliwość sensoryczna, reaktywność emocjonalna, empatia, poziom wyczulenia na subtelności zmieszany z dysfunkcjami, zaburzeniami i różnego rodzaju deficytami. Bez psychologicznej wiedzy łatwo można się w tym pogubić i efekty traum po przeczytaniu takiej książki ułomnie zostaną zdiagnozowane przez czytelnika jako wysoka wrażliwość co może mieć negatywny skutek. Jednak w tym materiale brakowało mi dostrzeżenia i akceptacji dla cech, które są podpinane pod wysoką wrażliwość a nie wynikają z dysfunkcji. Chyba, że dysfunkcją nazwiemy wszystko co nie jest super efektywne. Faktycznie można wpaść w pułapkę łatki osoby wysoko wrażliwej i zacząć się usprawiedliwiać jednak jest druga strona medalu z której będą osoby, które dzięki tej w prawdzie bardzo ogólnej koncepcji będą mogły lepiej radzić sobie ze swoimi reakcjami. Nie każdy kto przeczyta książkę wpadnie w bezradność i się podda bo jest wrażliwy. Wręcz przeciwnie, dzięki lepszemu zrozumieniu można uczynić życie bardziej satysfakcjonujące, można lepiej określić swoje cele, motywacje, wartości nie patrząc na to co jest popularne i modne. Nie oznacza to bycia gorszym ani lepszym czy wyjątkowym jak to powiedziane zostało tutaj. Zauważam jednak, że takie treści mogą być jak nóż. Jedni wykorzystają go do polepszenia bytu a drudzy nieumiejętnie próbując dodatkowo się pokaleczą. Każdy jest inny a termin wysoka wrażliwość nie jest naukowy i próbuje jedynie zebrać pewien zestaw cech, które istnieją i nie są koniecznie następstwem dysfunkcji.
Calkowicie sie z tym zgadzam
Ogólnie zgadzam się z powyższą opinią. Jedno mam pytanie: czy na pewno to nie jest termin naukowy, skoro prowadzone są badania w jego obszarze? U nas temat kuleje, ale za granicą jest to bardziej rozbudowane już
@@ilona4883 powinien w końcu zostać uznany za naukowy, bo już jest sporo badań w tym temacie. Sama w swojej magisterce na temat wwo mam ponad 200 przypisów, a ciągle powstają nowe badania.
@@aniusiaczek6505 powinien, a cały czas słyszę, że to przykrywka dla zaburzeń... czyżby to jakaś obawa przed przyznaniem, że można inaczej postrzegać i odczuwać świat wokół? Bardzo ciekawe jak sam termin jest odbierany i przez kogo
@@ilona4883 bardzo ciekawe zjawisko. Sam ten filmik pokazuje, że niektórzy ludzie mają duży problem z wrażliwością innych i mają na ten temat jakieś dziwne przekonania i uprzedzenia. Ciekawe co jest tego przyczyną.
Miala byc metytoryczna krytyka konceptu, tymczasem Panie daly poniesc sie emocjom, wyszedl groch z kapusta, a ja czuje sie osobiscie zhejtowany za wyzsza wrazliwosc. Jak psychoterapeuta moze powiedziec, ze jest to "minus", z ktorym nalezy walczyc, zeby dostosowac sie do industrialnego spoleczenstwa? Przez cale zycie bylo mi mowione, ze to nie jest normalne, ale nawet po 5 letniej terapii stan wrazliwosci sie nie zmienil, nasilil wrecz. Tak, jestem wdzieczny autorce ksiazki, ze wprowadzila termin WWO, ktory pozwala nazwac to co czuję, mowic o tym glosno, dzieki temu wiem, ze takich osob jest wiecej i wcale nie musza czuc sie jak wyrzutki czy dziwaki. Czy spoleczenstwo mogloby byc bardziej empatyczne? Tak, mogloby.
Sęk w tym, że WWO to nie minus, z którym trzeba walczyć. Elaine Aron wrzuciła do jednego worka mnóstwo tematów psychologicznych i psychiatrycznych, z których niektóre naprawdę warto zabrać do psychiatry, żeby sobie samemu pomóc. Np. (c)PTSD choćby z nadużyć emocjonalnych czy seksualnych w dzieciństwie, które może być przyczyną wielu problemów, a w niektórych przypadkach prowadzić do samobójstw.
Społeczeństwo mogłoby być bardziej empatyczne, zgadzam się. Ale niestety nie możemy założyć, że takie będzie. Nawet jeśli zakomunikuję komuś, czego potrzebuję, nie oznacza to niestety, że na pewno spełni moją prośbę.W związku z czym myślę, że warto spróbować wypracować sobie strategię "przetrwania". I przyjrzeć się sobie. Bo są cechy, których nie zmienimy, są takie, które nam nie przeszkadzają, no i takie, z którymi jesteśmy w stanie coś zrobić. A wychodzi na to, że część osób identyfikujących się z określeniem WWO po prostu przyjmuje do wiadomości dosłownie wszystkie swoje cechy i ograniczenia - nawet takie, z którymi warto jakoś sobie poradzić, jeśli się da.
Wysluchalam z uwagą i nie zgadzam się. Bardzo spłycony temat. To, że ktoś błędnie "zdiagnozuje się" jako WWO nie znaczy, że sam koncept jest nieprawdziwy i nie istnieje. Być może narzędzia diagnostyczne nie są dopracowane, ale to nadal nie znaczy, że nie ma WWO. Jest to określenie na zespół pewnych nasilonych cech, które leżą bardziej na skraju pewnego spektrum i wiążą się z nimi specyficzne trudności w funkcjonowaniu jednostki. Nie wiem skąd idea, że WWO oczekują, że świat się do nich dostosuje czy, że usprawiedliwiają tym konceptem swoje deficyty czy trudności. Niemniej podcast ciekawy. Pozdrawiam.
Dokladnie
Zgadzam się w 100%.
I też mocno zastanawia mnie , skąd panie wzięły stwierdzenie, że WWO oczekują, że cały świat się do nich dostosuje. Ja jeszcze nigdzie się z tym nie spotkałam. I sama też od świata niczego nie oczekuję. Natomiast świadomość bycia WWO pozwoliła mi lepiej zrozumieć świat. I siebie lepiej wpasować do tego świata.
No właśnie chyba chodzi o to, że "teoria" WWO jest tak skonstruowana, że niewiele z niej wynika - wydaje się mieć konstrukcję raczej horoskopu niż naukowej teorii
pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_horoskopowy
Ale WWO to jest samodiagnoza, jest to pojęcie nienaukowe, więc żaden specjalista nikogo nie zdiagnozuje jako WWO.
Po przeczytaniu tej konkretnej książki pojawiła się taka idea. Bo ten podcast jest na podstawie tej konkretnej książki.
Gdy pierwszy raz usłyszałam o „WWO”, to poczułam ulgę - ”wow, jednak nie jestem dziwna, tylko coś takiego istnieje”. Natomiast nigdy nie postrzegałam tego jak wyjątkowość. Wręcz przeciwnie, ale nauczyłam się z tym żyć i akceptuje, ze taka jestem. Nie lubię bardzo kiedy ktoś mnie ocenia, ale tez absolutnie nie oczekuję, ze ktoś będzie słać mi drogę różami, bo jestem WWO. Książki nie czytałam, ale jestem na grupie WWO na fejsbuku i jak czytam niektóre posty, to myślę, ze niektórzy na pewno przeczytali te pozycje i nie szukają pomocy u specjalisty, tylko w internecie dzielą się swoim życiem, bo przecież są WWO… i tak jak mówicie w podcascie, to może być ogromny problem.
Strasznie dobry odcinek. Ja czasem się posługuję określeniem WWO, ale to dlatego, że wiele osób go zna, wszedł do jakiejś takiej popkultury, i czasem łatwiej powiedziec tak, niż tłumaczyć, że ADHD to nie tylko "zaburzenie siedzenia w miejscu" i że "tak, przez to, że mam adhd przeszkadza mi, jak są odpalone wszystkie swiatła w domu i dwa telewizory". Ale cała 'diagnostyka' wwo, i to wszystko - jest bardzo... horoskopowa. Czyta się to jak wszystkie wróżby i każdy poczyta i powie "o, totalnie to o mnie". Czasem też łatwiej jest zaakceptować 'po prostu jestem wwo' zamiast wejść w diagnostykę i dostać etykietę bardziej nacechowaną w popularnej świadomości negatywnie i 'zaburzenie'.
Końcowo jednak jest to horoskop udający psychologię i neurologię ;(
Hej, Dzięki za ten odcinek :) Ja też zapoznałam się z literaturą WWO (jest tego już obecnie cała biblioteka) i właściwie od początku traktowałam to raczej jako materiały do samopomocy niż źródło wiedzy naukowej. Chciałabym też zwrócić uwagę na to, że Aaron zachęca do zwracania się po pomoc psychologiczną - sama poszłam do lekarza dopiero po przeczytaniu jednego z jej poradników. I co jeszcze jest ciekawe, dwóch psychologów, z którymi miałam kontakt, sugerowało mi, abym sięgnęła po te książki, a kiedy odpowiadałam, że już czytałam, panie dopytywały mnie, co o tym myślę i czy teraz widzę jakieś dobre strony swojej wrażliwości :D
Bardzo dobry odcinek, dziękuję za merytoryczne potraktowanie szerokiego tematu wwo🙂
Świetny podcast, otwierający klapki w głowie 💪
Bardzo dziękuję za ten odcinek. Bezcenna to rada, żeby sprawdzać źródła i nie wrzucać wielu cech do jednego worka. Co do mnie, mogę być WWO, ale równie dobrze mogę nie być. Sama siebie nie będę diagnozować, a do etykietek się nie przywiązuję☺️
Co za duecik🥰 Jestem bardzo wdzięczna za ten odcinek, ponieważ trudno mi było do tej pory ponazywać to co czuję wobec tego konceptu. Dziękuję obu Paniom za tą analizę❤
Zobaczyłam opis rozmowy i pomyślałam, że chyba muszę przejrzeć swoje subskrybcje na yt, bo ostatnio mam wrażenie, że nieustająco słucham wąskiej grupy osób, które odwiedzają się wzajemnie w swoich podkastach i rozmawiają o podobnych rzeczach. Jednak ta rozmowa dotyczyła tak ważnej i rzadko poruszanej sprawy, że muszę podziękować za nią i pokajać za początkowy sceptycyzm.
Ja się zgadam z Wami ale tez na własnym doświadczeniu mogę powiedzieć, ze od czegoś trzeba zacząć . U mnie był rozwój osobisty potem dopiero terapia i myślę, że może dla niektórych to następny krok w poszukiwaniach …
Może w psychoedukacji zabrakło miejsca na wrażliwość czy to sensoryczną czy emocjonalną i dlatego wrażliwe osoby poczuły się wreszcie przez kogoś dostrzeżone i zrozumiane? Zgadzam się z tym, że warto też zastanowić się przy okazji tej koncepcji skąd się u danej osoby bierze taki duży zasób wrażliwości, bo tak duża wrażliwość (tzn. utrudniająca codzienne życie) może się okazać ważnym tematem na terapię.
Dokonałam samodiagnozy WWO, lecz po wysłuchaniu tej rozmowy zmieniam zdanie. Czuję ulgę uff
Dziękuję. Było mi to bardzo potrzebne. Pewnego dnia warsztat "rozwojowy", w którym bez przemyślenia postanowiłam wziąć udział, rozpoczął się od ustaleń jak powinniśmy się wszyscy zachowywać, żeby nie urazić i nie skrzywdzić obecnych tam WWO. Z zasady szanuję innych, więc nie rozumiałam dlaczego to akurat ja mam się dostosować, a nie każdy. Moja osobowość i temperament zostały zupełnie pominięte i oczekiwano, że będę cicho mówić, wolno chodzić, głosować nad terminem przerwy, ... Uciekłam
hmm, może dlatego że chyba łatwiej jest osobie z natury głośno mówiącej mówić trochę ciszej i spokojniej niż osobie która się czuje takim współtowarzyszem przytłoczona przestać być tym przytłoczoną... nie wiem, strzelam że to jednak jest łatwiej.
@@lonelysoldier17 czyli że "ciche" ma większe prawa - rozumiem. Gdyby to było łatwe żeby zmienić naturalny sposób bycia to przecież cichy mógłby również być głośny
@@beatamichalska6220 nie chodzi o większe prawa, chociaż to chyba też i mamy np. ciszą nocną, do której trzeba się dostosować nawet jak komuś nie pasuje...
Dziękuję bardzo. Wrzuciło mi to nową perspektywę.
Nie zgadzam się jedynie z autorytarnym twierdzeniem Pań, że m nikt nie uzna, że ma ubogie życie wewnętrzne. Znam takie osoby. I to nic złego. Te osoby również tak uważają.
Jestem do końca 😁 kierować się rozumem, szukać rozwiązań i... wszystko się ułoży 😉 Dziękuję!!!!
Ja z cała pewnością nie jestem WWO. Ale jestem matką dzieci w spektrum autyzmu. I jak czytam/widzę/rozmawiam z rodzicami dzieci, po których na 100 m widać zaburzenia ze spektrum i/lub ADHD, a Ci dorośli ludzie w lęku przed diagnozą cisną głodne kawałki o WW swojego dziecka, to ręce opadają
często obserwuje jak ludzie nie biorą odpowiedzialności za swoje zachowanie bo .. tak mają, są tacy wrazliwi, HSP itp .. i pisze to z pozycji osoby dla której koncept WWO zrobił też trochę dobrego, bo zawsze wstydziłem się swojej wrażliwości a model w którym wrażliwość jest 'świętym grałem' z jednej strony jest atrakcyjny ale co wazniejsze pozwolił załamać przekonania o tym jak to wrażliwość jest zła i niedopuszczalna (wynik doswiadczen dziecinstwa i bycia mezczyzna) .. naszczescie widzę również że często 'nadmierna wrazliwosc' to po prostu miejsca/doswiadczenia które wymagają pracy i integracji
A i jedna uwaga .. pod koniec padają słowa o introwersji wraz z całą jej nieśmiałością.. introwersja i nieśmiałość to dwa różne zjawiska (choc moga i czesto wystepuja razem)
Pani Marto, godzinami mogłabym słuchać Pani seplenienia. Jakoś nigdy nie wpłynęło na jasność przekazu. Pięknie Pani mówi. Wspaniale buduje Pani narrację, opowieść jest barwna, język obrazowy, właśnie dzięki potocznym zwrotom. A tzw. "wulgaryzmy" wulgarne stają się tylko w określonych kontekstach, w Pani wykonaniu są jak silne, dźwięczne akordy w muzyce Chopina. Pozdrawiam serdecznie i kłaniam się nisko.
Dziękuję za to nagranie i jednocześnie rozumiem, że niektóre osoby mogły poczuć się urażone. Wulgaryzmy autorki kanału sprawiają, że chce się od razu obronić przed nimi i jeszcze bardziej osadzić w "teorii" WWO. Bardziej do mnie doszedł spokojny ton Pani, która była gościem :)
Świetny odcinek! Dodałabym też, odchodząc trochę od tematu samej wysokiej wrażliwości, że chociaż zgadzam się z tym, że nie można oczekiwać, że wszystko i wszyscy dostosują się do nas ze względu na nasze ograniczenia, to w pewnym momencie może to przerodzić się w przenoszenia odpowiedzialności na jednostkę, która cierpi przez problemy systemowe. Jest to oczywiście ekstremalna i zniekształcona wersja tego stwierdzenia, niemniej jednak uważam, że na pewnym poziomie dostosowywanie się jednostki może być zwyczajnie niewystarczające
Pomimo to, jest to bardzo potrzebny odcinek, który ładnie podsumowuje wszystkie niedociągnięcia i problemy wokół tematu wysokiej wrażliwości
Pani Marto, uwielbiam Pani słuchać, choćby o hodowli tulipanów 😉 Jako że wierzę w naukę, to chętnie bym również posłuchała,jak się Pani pastwi nad ustawieniami Hellingera😀
Dołączam się do prośby o podjęcie tematu ustawień :)
Także się pod tymi prośbami podpisuję.
o - też poproszę :)
(choć z drugiej strony nie wiem, czy to nie byłby za bardzo rozrywkowy content jak na tak wartościowy podcast)
Niestety, masz religijne i dogmatyczne podejście do nauki, współczuję ci
@@davidstevenson6913 kto? Ja?
Jak się cieszę ze taki odcinek wyszedł. Co za ulga. Sama o tym myslalam i już chciałam łapać za książkę, ale coś mi nie pasowało wlasnie w tym przekazie. Cudownie, ze wzięliście to na warsztat
Dzięki za ciekawe "rozprawienie się" z tą "teorią". Moja wysoka wrażliwość spowodowała wręcz, że z ogromną uwagą dotrwałem do 50 minuty, mimo wszystko ;)
Dziękuje, znakomity materiał :)
Turbo konkret. Bardzo dziękuję. tekst "upierdzę życie ludziom wokół siebie " 🤣 Kradnę !!!
Jesteście wspaniałe. Bardzo przydatny odcinek. Mam już tak strasznie dosyć tłumaczenia wszystkiego hasłem WWO - istny koszmar
Z ciekawością wysłuchałem rozmowy. Muszę jednak przyznać, że czytając książki Pani Aron w ogóle nie odniosłem wrażenia o tworzeniu 'sekciarskiego parasola', który implikowałby wyższość WW nad resztą ludzkości. Plusem waszej rozmowy natomiast jest jeden z wniosków, że lektura nie wiadomo jakiej ilości książek nie jest zamiennikiem terapii. Argumentu o braku źródeł u Pani Aron też nie rozumiem, moja kopia książki ma listę źródeł załączoną do każdego rozdziału.
Dużą trudnością w odbiorze argumentów była nadmierna emocjonalność obu Pań. Po głosie czuć było niemalże kipiącą złość wobec książek Pani Aron i WW (nie mam tu na myśli zazdrości). To już jest kwestia mojej wysokiej wrażliwości, którą jednak przetrzymałem by wysłuchać audycji do końca ;)
Mam podobne odczucia.
Dzięki za ten odcinek. Ciekawa też jestem opinii psychiatrów odnośnie tego wątpliwego konceptu. W Internecie roi się od psychologów, którzy pracują na koncepcji WWO. Jak wiemy, niestety zawód psychologa i psychoterapeuty nie jest uregulowany właściwie w Polsce i mnożą się "terapeuci" od WWO. Dlatego przydałoby się stanowisko poważnych towarzystw skupiających psychologów i psychiatrów.
Wow, dziękuję za ten podcast. Nie czytałąm książki i raczej nie przewiduję jej czytania. Z tego, co wiem o WWO, to też sporo rzeczy by do mnie pasowało - wrażliwość na dotyk, skłonność do introwersji... Jednak mnie nigdy nie pasowało to etykietowanie - jestem WWO, to wiele wyjaśnia. Po co to? Są w moim życiu rzeczy, które mi trudniej w sobie pokochać, ale chcę to zrobić i radzić sobie, brać odpowiedzialność. Etykieta tę odpowiedzialność zdejmuje... Dwa dni temu usłyszałam na YT panią, która tłumaczyła, czego osoby WWO nie lubią, a co lubią w seksie. Zgroza. Gdybym się tym przejęła, musiałabym zrezygnować z połowy rzeczy, ktore w tej sferze uwielbiam. 😜😜
Mimo wszystko nie zwalałabym całej winy na etykietę - bo według mnie to nie ona zdejmuje z nas odpowiedzialność, sami to robimy. Etykieta może nas ograniczać, jeśli jej na to pozwolimy. To ode mnie zależy, co zrobię z konkretną przyklejoną do mnie nalepką; ona za mnie nie przeżyje życia, jest tylko jakimś narzędziem lub hasłem, mogę zdecydować, jak ją potraktuję.
Miałam wrażenie, że jestem jedyną osobą, która nie nazwała się wysoko wrażliwą. Mam pewne cechy, wynikające z bycia dda i innych rzeczy (haha, tak mamm bogate życie wewnętrzne ;) ale ta etykieta nie dawała mi satysfakcji, a budziła watpliwosci. Ciesze się, że ktoś w końcu powiedział że nie należy tej ksiazki brać całkiem poważnie i na niej się zatrzymywać.
Dobry materiał, dziękuję za tę analizę. O koncepcie wysokiej wrażliwości myslalam zawsze jak o pewnych cechach temperamentu, wymienionych przez Panie w podcascie, cechach przynoszacych wg mnie często utrudnienia w funkcjonowaniu we współczesnym świecie (sama je mam, w chwilach frustracji nazywalam je nawet niepelnosprawnoscia). Warto mieć ich świadomość i szukac strategii zaradczych. Dla mnie ta ksiazka i szum wokół niej zwrocil uwagę na to, co bylo dotychczas mniej zaopiekowane, tak jak zostało powiedziane w podcaście. Jednocześnie też obserwowałam zjawisko rozwijania się grup identyfikujących się z WWO. Wypisalam się z takiej grupy na fb po jakimś czasie ;) Za mało konstruktywnie tam było.
Mam wrażenie, ze podobnie jest z książką (mam nadzieję, ze nie pomyliłam) "Jak mniej myśleć. Dla analizujących bez końca i wysoko wrażliwych". Każdy w tym znajdzie jakieś swoje cechy, no i głaski...
Taka narracja w stylu "jesteś super, Twoje wady to zalety i nie musisz nic zmieniać" jest bardzo podejrzana
Prawda jest taka, że w zależności od sytuacji każda wada może być zaletą, a każda zaleta wadą ;)
Faktycznie, w tej książce autorka wymieniła cechy typowe dla WWO i podaje sposoby radzenia sobie z przystosowaniem. Masz rację, że każdy znajdzie wśród nich jakieś swoje cechy, bo różnie nas życie ukształtowało, a pewne nadwrażliwości u wielu ludzi bez wątpienia są wynikiem na przykład rzeczonego trudnego dzieciństwa. I teraz sęk w tym, że WWO jest się wtedy, kiedy w osobie zawierają się wszystkie z wymienionych cech, bądź znaczna większość. WWO to zespół cech mocno nasilonych, które często w irracjonalny sposób wpływają na życie osób z tą przypadłością, stąd tyle się mówi o "wyjątkowości", gdyż często reakcje na bodźce u takich osób odchodzą od ogólnie znanej normy. Uważam, że mylenie WWO z po prostu wrażliwym człowiekiem (wrażliwym z różnych przyczyn i na różnych obszarach) jest nadużyciem o podobnej skali, co mylenie depresji z okresowymi stanami obniżonego nastroju ( które również pojawiają się z różnych przyczyn wewnętrznych bądź zewnętrznych), co najczęściej nie jest tożsame z depresją, która jest chorobą ( i jako taka też posiada wiele cech). Niemniej jednak oba te zjawiska bez wątpienia istnieją i wymagają rzetelnej, niepochopnej diagnozy.
Odcinek fajny - jako krytyczna recenzja książki E. Aron. Rzeczywiście opracowanie lotów niskich, zresztą jak większość tego typu poradników. Temat wwo jako teoria opracowany słabo (oględnie mówiąc), brak jakichkolwiek odwołań do innych badań czy opracowań na ten temat, również z pogranicza psychologii i neurologii a chcąc zajmować się tematem jako teorią może warto poszperać. Określenie "orchidee" nie zostało stworzone przez E. Aron tylko przez innego autora. Pana, który jest profesorem, pediatrą i psychiatrą. Nie wspomniałyście Panie o tym (jeśli mi umknęło przepraszam, zwracam honor}. Pani Marto słucham odcinków od początku, są super, uwielbiam i pozdrawiam.
Może to raczej kwestia wzięcia odpowiedzialności za siebie i budowania swojego życia i higieny życia tak żeby mieć je satysfakcjonujące. Nie traktowania tego jak coś wyjątkowego bo każdy jest wyjątkowy, to nie są supermocne 😅. Jest czasem dużo fajniej a czasem dużo trudniej.
Świetna i bardzo potrzebna rozmowa! ☺️ Dziękuję!
miałam tą książkę, bo mi sie wydawało że córka jest wwo, jak zaczęłam czytać to przerwałam po paru stronach , straszny bełkot i wszystko wymieszane, ps o niesmiałości polecam książkę Zmibardo, czasami tez mam wrażenie że niektóre książki sie nie starzeją :)
Super rozmowa, ja oczywiście byłam święcie przekonana, że WWO jest udowodnione potwierdzone i wszystko si, niestety nie weryfikuje się, kto co skąd jak, książki nie czytałam ale wychodzi na to, że na szczęście 😃 W każdym razie cechy WWO mam i szczęśliwie ten odcinek uświadomił mi, że pomimo rozpoznania wielu cech jakoś organicznie czułam, że to przecież i tak nie rozwiązuje problemu i nie ułatwia funkcjonowania w świecie a faktycznie jakby stwierdzenie, że jest się WWO miało już załatwiać sprawę 😃👍
Jest udowodnione i jest mnóstwo badań na ten temat oraz ciągle powstają nowe. Nie ma co przyjmować za pewnik opinii osób, które tak pobieżnie przejrzały temat i swoje zdanie opierają jedynie na książce skierowanej do osób wwo a nie do naukowców... Artykułów naukowych jest sporo, ale do nich autorki nagrania już jak widać nie zajrzały.
@@aniusiaczek6505 poproszę o linki do tego mnóstwa badań, chętnie poczytam!
Pani Marto,czy mogłaby Pani przygotować odcinek o jodze kundalini? Czy to jest możliwe że śpiewanie mantr zmienia świadomość? Mudry- ustawienia tak zmieniają świadomość? Czy to naprawdę tak działa?
Dziękuję bardzo
Edyta
Czułam że z tym konceptem jest coś nie tak, dzięki za obszerne wytłumaczenie :)
Hej, identyfikuję się jako osoba WWO i nie dość że dotrwałem do końca to... nie czytałem tej książki i nawet o niej nie wiedziałem. Dzięki że poruszyłyście to. O wwo dowiedziałem się na hypie z innych filmików popularnonaukowo psychologicznych. Poprawiło to moje samopoczucie i sprawiło że lepiej rozumiem siebie i swoje zachowania i reakcje. Zacząłem też głębszą introspekcję w te zachowania.
Prawdopodobonie mam ADHD(jestem w trakcie diagnozy) , miałem długi epizod nerwicy jako nastolatek i diagnozę osobowości lękowej natręctw w życiu dorosłym co pewnie też tutaj dokłada cegięłkę i chodzę na terapie.
Gościni Gutral wypowiadała się bardzo w porządku, i z perspektywy osoby z wyższym wykształceniem doceniam bardzo kontestowanie słabej jakości książki popularnonaukowej. Jednocześnie uważam że prowadząca mówiła z pozycji osoby uprzywilejowanej w wielu aspektach i w tonie dogmatycznym z innej strony, co odebrałem jako próba narzucenia jej wizji na świat.
Nie wiem w sumie jakie poglądy mają wypowiadające się psycholożki w podcaście ale myślę że gdyby trochę zmienić kontekst, i podcast byłby dwoma mężczyznami, wypowiadającymi się o cechach kobiet w takim samym tonie jak prowadzące "świat jest realny, a nie idealny", "trzeba się dostosować", "nie można oczekiwać akceptacji wszystkiego" to może zrozumiałyby błędy w przyjętej narracji.
Mam oczywiście nadzieję że jako kobiety nigdy nie doświadczyłyście takich tekstów od uprzywilejowanych mężczyzn ale w moim odbiorze właśnie tak sie tutaj zachowałyście :) A jeszcze wynikająca z tonu głosu prowadzącej duma z przyjęcia takiej pozycji dokłada tutaj do negatywnego odbioru.
Dałoby się lepiej ;P
PS. I podkreślam jeszcze raz nie kontestuję tutaj waszej merytoryki i wiedzy, wręcz przeciwnie przyjmuję ją i za nią dziękuję.
W koncepcji WWO jest wiele dziur i wymaga ona dopracowania, jeśli ma być naukowo i terapeutycznie przydatna. Nierzetelność treści i metodologii, brak naukowego podparcia, tendencyjna diagnostyka oparta na dychotomicznych i nieprecyzyjnych pytaniach, aura raczej pseudonauki, to wszystko nie pozwala się temu przeobrazić z teorii w coś wartościowego.
Asia sama powiedziała, że nie ma problemu, jeśli komuś jest komfortowo określać się jako WWO i traktować to jako skrót myślowy. Ale to wciąż jest tylko fantomowe, bo za tą niesprecyzowaną i wątłą autodiagnozą stoją poważniejsze rzeczy, które mogą zostać zbagatelizowane i niezaopiekowane.
W którym momencie na skali wrażliwości zaczyna się WWO, a kiedy jest to przeciętna wartość? Bo jak już ustaliliśmy, każdy ma bogate życie wewnętrzne, czy każdego porusza lub drażni odpowiednia lub zbyt głośna muzyka. Czy jest to zmienne, czy stałe zjawisko w określonych czasach i sytuacjach?
Tworzenie teorii i zjawisk psychologicznych, na podstawie sklejanych na widzimisię faktycznych naukowych treści, to bardzo nieodpowiedzialna decyzja.
Dziewczyny zajrzały pod przytulną i ciepłą kołderkę, obnażając wygodne autodiagnozy, nie ma co się dziwić, że ludzie się obruszyli, bo to burzy ludziom koncepcje na siebie.
Sam niedawno myślałem że jestem WWO, ale od początku wydawało mi się to podejrzane i cieszę się, że ktoś obdarł to w końcu z tych orchidei. Uważam się za osobę ponadprzeciętnie wrażliwa, w tej nomenklaturze mogę być i WWO. Dopóki jednak nie jest to konsensus naukowy, to nic to nie znaczy, bo składają się na to konkretne rzeczy, a nie diagnoza w stylu kocha-nie kocha.
No nareszczie. Zaczynam słuchać. Tak właśnie czekałam na sensorykę. To też jest ważne. A na dodatek u osób nie autystycznych też można z tym pracować. Podobnie jak z osobami, dziećmi z autyzmem. Mało kto o tym wie. Z zapachami, dotykiem, dzwiękami. A jeszcze dochodzi Alergologia. Tam w książce jest mnóstwo obserwacji ale mało narzędzi. Szkoda, że autorka nie wie co to jest Alergia lub nietolerancja. Z tych informacji wyszedł by kolejny odcinek gdyby Pani zaprosiła osoby znające się na terapiach odwrażliwiania.
Ten odcinek "wzbudził" we mnie emocje tylko na podstawie samych komentarzy ;) zarówno pod tym filmem, jak i w offline bo opowiadano mi o nim, że m.in. postawiono tu tezę, że ludzie zasłaniają się WWO, nie pracujące nad sobą (jeśli to potrzebne, a mało komu nie potrzebne). Osobiście uważam, że czy ktoś jest WWO, czy DDA, czy komunikuje się biernoagresywni, czy inne rzwczy kogos trapią, to bez pracy nad sobą nic się nie zmienia i nic tych osób nie tłumaczy z ich zachowań. Polecam książkę Joanny Kozłowskiej o WWO. Tam pojawia się sporo odnośników do zagranicznych badań nad WWO. Ja z tej książki wyciągnęłam dla siebie wiele metod pracy utozsamiam się z opisem osoby z wrażliwością przetwarzania sensorycznego. Ale tak jak wspominałam - podobnie jak fakt, że jestem DDD, czy WWO, nie tlumaczy to moich toksycznych zachowań czy nie powoduje, że myślę "aha czyli stąd takie a nie inne myślenie o sobie. Jest mi teraz lepiej, bo o tym wiem." Może być mi lepiej, kiedy zacznę pracować nad tymi sprawami :)
Bardzo powierzchowne rozumienie, WWO leży już od rodzaju porodu jednostki w jaki przyszła na świat, po konflikt biologiczny jaki w niej powstaje poprzez wychowanie rodziców o kontrastowych poglądach i wartościach, potem wchodzą doświadczenia na pograniczu życia i śmierci danej osoby....bardzo głęboki temat.
W wieku lat ca 60 trafilam na ksiazki Christel Petitcollin, okazaly sie dla mnie bardzo wazne,,,Poczulam ulge, zrozumiala troche siebie, zakceptowalam... jestem DDA wiec kombinacja ze hoho.Musze odsluchac jeszcze raz wasz podcast bo w paru miejscach cos mnie zabodlo. Wiec dopisze pozniej...
"Mówimy: to dosyć kiepskie, i czytamy dalej. Powiadamy: ależ to taniocha - i nie możemy się oderwać..." :)
Cieszę się, że trochę wbrew sobie wysłuchałam Pań. Główne pytanie: czy WWO rzeczywiście istnieje czy to wymysł?
Zdarzyło mi się spotkać na tiktoku osobę, która tworzyła filmiki o tym, że jest wrażliwa (chyba nawet nie WWO), a gdy ktoś zaoponował w komentarzu zaczynała obrażać - to jest wrażliwość i empatia skierowane tylko na siebie - zmierzam tu do wniosku, że autodiagnoza jest czymś złym i szkodliwym, dla niektórych może być nawet wymówka jak na powyższym przykładzie do obrażania innych i wykorzystywania złudnej "wrażliwości", która tyczy się tylko tej danej osoby, więc jej obrażać już nie wolno w jej mniemaniu.
Zaczęłam podejrzewać u siebie WWO, ale na swoją obronę dodam, że mi ta identyfikacja pomaga głównie w pozwoleniu sobie na odczuwaniu wszelkich uczuć i nie szukania w tym czegoś złego; jestem też w terapii, więc wiem, że świat się nie zmieni dla mnie; i mam plan spróbować podjąć się na nowo diagnozy, może pod kątem ADHD, tylko szukam cały czas specjalisty (Łódź). A książki nie czytałam.
"Świat jest realny, a nie idealny" 🖤
Uważam, że w pewnych przypadkach autodiagnoza WWO może być czymś w rodzaju narcystycznej pożywki. Bardzo mnie cieszy krytyczne spojrzenie może dlatego, że je podzielam. WWO ma jakiś nimb tragicznie romantyczny jak kiedyś swego czasu dostało się melancholii generosie, a tymczasem to naturalnie żadne odkrycie, że część populacji jest bardziej labilna czy reaktywna sensorycznie, nerwowo, neurotycznie (niepotrzebne skreślić). W obszernej definicji ,,wysokowrażliwej osoby" łatwo odnaleźć siebie w czasach rozbuchanego indywidualizmu opierającego się o egotyzm. Może to moja nadinterpretacja, jednak pewną nieufność u mnie budzi to co modne i wzbudzające powszechną ekscytacje jeśli chodzi o trendy psychologiczne. Dziękuję za prace jaką Panie włożyły w podcast a osobno Pani Niedźwiedzkiej za inspirowanie wielu swoją wiedzą.
Dziękuję za ten odcinek:))))))
A ja dam suba za 'pierdololo' i rzucanie długopisem. Materiał też dobry. Jak przesłucham cały kanał, poproszę o więcej.
Odcinek ważny i potrzebnym ale za krótko i za mało konkretnie :P Chętnie słuchałabym rozmowy pań choćby i przez kilka godzin, cytatów również. I niechby ten walec rozjechał koncept WWO na konkretną miazgę (ło jeżu, jaka brutalna myśl u delikatnego kwiatuszka! jakże to?! ;D).
Myślę też, że przydałby się odcinek w rzetelny sposób opowiadający o rzeczach, które leżą na dnie wielkiego wora z napisem "HSP", czyli o wspomnianych wysokiej reaktywności emocjonalnej i wysokiej wrażliwości sensorycznej. Żeby nie wylać dziecka z kąpielą, zaproponować osobom posiadającym te cechy coś porządnego w miejsce pseudonauki i sprowadzić je na właściwe tory.
Potrzebowałam tego tematu.
Już mnie mdli od narracji o płatkach śniegu wydalających tęczę.
Moja byla juz przyjaciółka zaczytywała się w książkach o WWO. Mega sie podekscytowała. Zaczela się tak określać. Najzabawniejsze, ze kiedy urodziła sie jej corka od samego początku ją tak określała. Xyz zachowuje się tak bo jest wwo, xyz krzyczy teraz bo jest wwo, płacze o wszystko bo jest wwo. Nie zwracaj jej uwagi więc...
Minęły od audycji dwa lata. Czy w dniu dzisiejszy ten koncept to dalej groch z kapustą ?
Dalej groch z kapustą
Rewelacja, dziękuje za ten odcinek. 👍👍👍 Niejednokrotnie nacięłam się na takie pseudopublikacje… A może teraz recenzja Czułej Przewodniczki…? Czy to nie na Wasze siły….? 😉
Czuła przewodniczka to nie jest książka psychologiczna tylko rozwojowa i trochę duchowa. Mi po latach terapii i w kolejnym epizodzie depresyjnym super poukładało pewne rzeczy, super uzupełniła oczywistości, które nie padały na terapiach np. Rozdział o serdeczności. Ona mówi o milosci do siebie bez tego amerykańskiego newagowego pierdololo. Ja jestem mega wdzięczna za nią, choć nie jest zupełnie odkrywcza doa kogoś kto w rozwojowe siedzi to jest ciepła, szczera i napisana wyraźnie jako ksiazka wspierająca kobiety :)
oh oh, jak się zżymałam ją czytając, jest zlepkiem kilku naprawdę ważnych i ciekawych książek, ktore zostały spłycone, chociaż może ktoś dzięki niej wniknął głębiej w siebie i zaczął szukać przyczyn, pracować nad sobą? kto wie
Świetny odcinek ❤
Otóż ja znam naprawdę wiele osób, których świat wewnętrzny jest wybitnie ubogi. Te osoby same się do tego przyznają i zupełnie nie mają z tym problemu, a tym bardziej ja. Zatem dziwi mnie przekonanie obydwu Pań, że: "Kto może powiedzieć, że jego świat wewnętrzny jest ubogi?!". Nie każdy musi mieć i faktycznie ma bogate życie wewnętrzne, bujną wyobraźnię, czy głębokie rozkminy na wszelakie tematy. Odważę się stwierdzić, że większość ludzi, których miałam okazję poznać w swoim życiu nie ma. I to nie jest zarzut w ich stronę, czy obelga. Po prostu różnimy się od siebie - pod względem zasobności życia wewnętrznego również.
Nie jestem psychologiem, ani żadnym naukowcem, nie znam się na metodach prowadzenia badań, więc być może z punktu naukowego mają Panie rację odnośnie zjawiska WWO. Ale ja, jako przeciętna osoba, która bardzo odnajduję się w opisach z książki Pani Aaron i utożsamia z WWO, muszę przyznać, że drażni mnie takie podejście jakie przedstawiają Panie w tej rozmowie. Sekciarska narracja?? Wg mnie autorka wiedząc jak ludzie wysoko wrażliwi często byli uważani w swoim środowisku za beksy, za miękkich, za dziwolągów, chciała dobitnie zaakcentować, że nic z tymi ludźmi nie jest nie tak, że wszystko jest w porządku. I być może przez niektórych czytelników jest to odbierane jakoby że WWO postrzegają się jako wyjątkowi, lub też że mamy się tak postrzegać. Ja tak tego nie odebrałam, a raczej jak coś, gdzie dobry przyjaciel cię przytula i mówi: "Hej, nie jesteś nienormalna, wszystko ok."
Wg mnie WWO nie jest bzdurą, czy wymysłem Pani Aaron i mówię to z własnego doświadczenia :)
I choćby cały świat najtęższych psychologicznych głów obśmiewał to zjawisko, z Okuniewską na czele, to mi ta książka uratowała życie, dała ulgę i pozwoliła mi spojrzeć na siebie z miłością, a nie z wiecznymi pretensjami. I nie czuję się teraz ani wyjątkowa, ani jakaś uprzywilejowana. Po prostu - dostałam instrukcję obsługi swojego układu nerwowego do ręki. I za to wdzięczność max.
Ja również znam osoby, które mają ubicie życie wewnętrzne i nie mają z tym problemu (i słusznie), znam i takie, które krzywią się z niesmakiem na samo to hasło :) znam też takie, które mówią „nie wiem o co pytasz”
I mnie też zdziwiło to stwierdzenie (bez cienia wątpliwości) obu pań w podkaście…
Nawiązując do teorii Junga - o co mu chodzi z tym ekstrawertyzmem w introwertyku? Jeśli nie lubię hałasu, hucznych imprez, zbyt wielkiej liczby bodźców, jeśli trudno mi rozmawiać z większą liczbą osób - to jest to najwyraźniej moja stała cecha. Gdzie w tym może być miejsce na ekstrawertyzm, coś krańcowo odmiennego?
No i super :) kiedy pierwszy raz usłyszałam o WWO to sądziłam, że spoko że ktoś to zidentyfikował i sama się z tym częścią ,symptomów’ utożsamiam. Ale jak potem ten termin się widzi podpinany wszędzie i co druga osoba na instagramie pisze że niedawno odkryła że jest wwo to coś zgrzyta… lepiej w sumie żeby się zajmowali swoim zdrowiem psych niż nie, ale właśnie to poczucie wielkiej wyjątkowości jest trochę śmieszne.
Mała poprawka: na początku 23. minuty mówisz o „spektrum Aspergera” zamiast o „zespole Aspergera” albo „spektrum autyzmu”.
I tak zapytam... bo jestem dopiero w połowie wcześniejszych podcastów O Zmierzchu i na bieżąco od roku. Czy jest jakiś materiał o ADHD? Prawdy i mity, oraz czym to w zasadzie jest i jak funkcjonować 🙂
Nie przypominam sobie takiego odcinka ;)
5:01 MMPI też jest na dychotomicznej skali, a jakoś nie słyszy się o pretensjach psychologów do tego testu :p
Bardzo lubię podcast o zmierzchu, ale ten odcinek mnie rozczarował i wyjątkowo zezłościł.
W odcinku panie traktują wrażliwość tylko w kontekście jakiejś choroby. Mimo, że w książce było napisane bardzo dużo również o jej zaletach. Dla pań to najwyraźniej zjawisko wyłącznie patologiczne, które należy leczyć (pewnie najlepiej elektrowstrząsami). Podczas gdy w rzeczywistości są to specyficzne cechy jednostki, które nie są jednoznacznie złe czy dobre. Po prostu są i od danej osoby zależy jaki użytek z nich zrobi.
Ponadto nie analizujecie panie artykułów naukowych o WWO, tylko książkę, która jest szeroko dostępnym poradnikiem, przeznaczonym zdecydowanie dla zwykłych zjadaczy chleba, a nie naukowców. I czepiają się, że jest mało naukowa!
Nie mają panie w zasadzie nic do powiedzenia osobom wrażliwym, oprócz krytyki książki. Jest to najbardziej nietolerancyjny odcinek. Gadanie, że świat się nie dostosuje do nas i sugerowanie, że to może być choroba. Z tego punktu widzenia wszystkie mniejszości powinny się dalej ukrywać, zaprzeczać czy to swojej wrażliwości, czy orientacji, czy kolorowi skóry i najlepiej iść się leczyć w zakładzie zamkniętym (co oczywiście w zupełności jest nieprawdą, bo każdy ma prawo do bycia sobą w poszanowaniu drugiej istoty).
Rozbawił mnie ten komentarz, tam pięknie sobie zaprzeczasz. Jednocześnie chcesz, żeby "wysoka wrażliwość" była jak każda inna cecha, ale jednocześnie ma być wyjątkowa, bo to coś ekstra. Plus cały lament z oblężonej twierdzy, której nikt nie atakuje! Gdzie dziewczyny mówiły, że sama wrażliwość to choroba? Sugerowały, że jeśli ktoś ma "symptomy" WWO to może być tak naprawdę symptom jakiegoś zaburzenia lub choroby, a nie że sama wrażliwość jest zła 🤷 A na samym samym końcu Ty serio porównujesz problemy mniejszości, czy osób dotkniętych rasizmem do... bycia wrażliwym? Czyli cechy, którą każdy z nas posiada w mniejszym lub większym stopniu? Wow, wstyd mi za ludzi, który maja taki tupet!
Mam kolejne pytanie: dlaczego to osoba mająca jakąś specyficzną cechę koniecznie musi dostosować się do otoczenia i uczyć się, jak w świecie żyć? Przykład: cierpię na nadwrażliwość słuchową. Czy osobie, która, powiedzmy, słucha obok mnie głośnej muzyki, stanie się coś, jeśli ją ściszy? Dlaczego mam cierpieć w imię czyjegoś widzimisię? Hałas jest zresztą szkodliwy dla każdego, nie tylko dla osób z nadwrażliwością słuchową. Im więcej ciszy, spokoju i szacunku dla drugiego człowieka, tym według mnie lepiej. A uszanowania moich potrzeb i praw nie odbieram jako certolenie się ze mną, tylko jako coś normalnego.
Źle zrozumiałam: potrzebuję wypracować sobie strategię. A nie znosić hałas. I jeśli nie powiem temu komuś, że coś mi przeszkadza, sam z siebie o mój komfort nie zadba. Jak powiem, to niestety też może nie zadbać... ale wtedy przynajmniej nie będę miała nic do zarzucenia sobie. I będę mogła zareagować jakoś inaczej.
Tak jak panią Martę wk*riwa ta książka we wszytskich swych niedoskonałościach tak mnie wk*rwia cała klasa ludzi związanych z psychologią i psychoterapią. Już mówię o co chodzi. Psychoterapia uratowała mi życie albo przynajmniej bardzo polepszyła jego jakość ale ja miałam to szczęście, że dostałam się dosyć szybko na porządną cotygodniową psychoterapię na NFZ, która trwała 2,5 roku. Powinna trwać dłużej ale przyszedł covid i poradnie psychiczne zostały oblężone i moja terapia musiała się zakończyć. Potrzebuję teraz kontynuować terapię ale zwyczajnie mnie na to nie stać. Rachunki i koszty życia pochłaniają całą moją wypłatę. Mieszkam w małym mieście i tu sesja kosztuje 140 zł u koleżanki we Wrocku 150 zł. Ciekawa jestem ile taka Pani Marta bierze za sesję albo jej koleżanki z Warszawy. Jestem obrzydzona bo uważam, że to jest żerowanie na potrzebujacych i wcale mnie nie dziwi, że ludzie sięgają po książki, które pomagają im sobie radzić z rzeczywistością.
Rozumiem, że Ty też nie pobierasz opłat za swoją pracę tylko działasz w ramach wolontariatu, a odżywiasz się satysfakcja? System pomocy psychologicznej i psychiatrycznej w Polsce jest słaby i wymaga reformy i dużo większego finansowania, ale pretensje to terapeutów, że pracują odpłatnie są bardzo niestosowne! Nie ma też nic złego w czytaniu książek i samopomocy, że rola specjalisty jest też wskazywanie treści, które są niezgodne z nauką lub zwyczaje szkodliwe! To jest odpowiedzialne podejście.
@@AC-jl7hb nie krytykuję terapeutów za to że chcą zarabiać na swojej pracy. Chodzi mi o to, że stawki jakie ustalają są niemorlanie wysokie. Nie ma szans żeby polak zarabiający średnią krajową mógł sobie pozwolić na terapię.
Dobrze powiedziane
Dziewczyny ja was proszę, idźcie za ciosem i w kolejnym odcinku zrecenzujcie książkę "czuła przewodniczka", umieram z ciekawości co bysic rmial do powiedzenia na ten temat
Właśnie ja miałam takie "eee? " jak usłyszałam o wwo. No i tak zaczęłam myśleć jako typowy laik czy jestem wwo czy nie. I zaczęłam grzebać i każdy mówił coś innego w tym temacie 😂 więc stwierdziłam, że mam to w nosie. Nie mam zamiaru się bawić w Psychoterapeutę i nie będę się diagnozować.
Ok, co myślicie o książce: "Glow Kids"/ "Dzieci ekranu"?
Oj trudny początek dziewczyny...
Wszyscy jesteśmy wrażliwi 'Jakoś' bo żywi.
Nie wiem, coś mi tutaj nie pasuje... Ja w ogóle nie odebrałem ani tej książki ani etykiety WWO jako coś, że o hej teraz mam etykietę i nie muszę nic robić - no bo jakby... no wiadomo, że świat się do mnie nie dostosuje i to ja jestem niedostosowany do świata, zawsze to wiedziałem. I nigdy nie czułem się wyjątkowy, po przeczytaniu książki też nie, nadal uważam, że wysoka wrażliwość (czy jakkolwiek inaczej to nazwać), to jest upierdliwa, utrudniająca życie rzecz.
No bo właśnie: WWO to jest moim zdaniem nic innego jak pewien skrót myślowy określający wielość jakichś cech - ok, jeśli panie prowadzące wolą żebym nazywał siebie nadwrażliwym sensorycznie, nadreaktywnym emocjonalnie człowiekiem, to spoko, mogę tak mówić ;) ale WWO jest krócej. I nie, nie jestem DDA, moje dzieciństwo nie było patologiczne, a diagnostyka nie potwierdziła mi Aspergera (ale to podobno jest trudno zdiagnozować u osoby dorosłej, więc pewnie istnieje jakaś szansa, że to mój przypadek mimo braku diagnozy).
Kocham, po prostu kocham 💚
Psychologia sekciarska... Ja używam, na własny użytek, psychologia z wysokichobcasow...
A że słowem WWO jednym coś zgrzyta a ja napiszę wprost: mnie zawsze w****ialo bo pozostawione było w kontekście mam to i może nie tak, jak autorki założyły, świat się do tego ma dostosować, tylko fakt, że do takich 'diagnoz' dochodzę sprowadza mnie i moje strategie radzenia sobie z tym na manowce....Czyli pośrednio zmusza świat do zaakceptowania.
Dziękuję! Jako nauczyciel obcuje z dziećmi o najrózniejszych trudnościach. Tworzy się miliony papierów, które niejednokrotnie są NIEREALNE. Dlaczego? Bo to dziecko powinno pracować nad sobą, bo świat jest trudny i za moment gdy skończy się szkoła nikt nie będzie certolił się z pracownikiem np. WWO... Uczmy strategii radzenia sobie, a nie stawiania oczekiwać środowisku. Jak we wszystkim umiar, rozsądek i wrażliwość niekoniecznie wysoka :D
Proszę mi odpowiedzieć na pytanie: Czy nauka, specjaliści psychologii, autorytety, publikacje naukowe potwierdzają, że diagnostycznie występuje takie coś jak WWO
Nie, nie potwierdzają, nie ma takiej jednostki jak WWO
Tak, w angielskojezycznych badaniach.
@@rosacentifollia Uprzejma prośba o podlinkowanie wspomnianych badań. Dziękuję
@@AC-jl7hb Wystarczy poszukać samemu. Pozdrawiam.
@@rosacentifollia Tak myślałam lol 🤣 Nie siej proszę dezinformacji! Pozdrawiam
Myślę, że Aron pisze pozytywnie o wysokiej wrażliwości ku pokrzepieniu serc, jak Sienkiewicz Potop. Natomiast ten syndrom czy cokolwiek to jest absolutnie nie ułatwia życia.
Nie uważam introwertyczności za minus. Czy wszyscy muszą być ekstrawertyczni, do bólu towarzyscy? Myślę, że nie. Różnimy się i to jest piękne. Przypominam sobie odcinek "Psy i koty" - nie usłyszałam w nim, że bycie "kotem" jest wadą, czymś, co wymaga naprawy. A teraz... Nie, wydaje mi się, że to nie jest wada. Może przeszkadzać osobie będącej introwertyczną, ale obiektywnie rzecz biorąc... A czy żadnemu ekstrawertykowi nigdy nie zawadza ta jego cecha?