Dzięki za ten odcinek, potwierdzenie że słuchanie organizmu i elastyczne podejście do treningu daje finalnie najlepsze efekty. Właśnie jestem po 2 tyg urlopie z rodzinką gdzie były mocne spacery ale rowerowy detoks 🙃 Teraz dzika radość z jazdy, łatwość wkręcania na wysokie tętno, pełna regeneracja przed drugą częścią sezonu. Super że jesteś 👍 bo trzeba wiedzieć czego słuchać, jak interpretować i jak działać 😀
Nie chce Ci tutaj psuć Tomek Homeostazy i procesu treningowego, aczkolwiek uważam że jeden interwał nawet mocny to za mało do oceny tego jaki masz dzień i czy układ nerwowy jest gotowy na wysiłek. Po pierwsze nie zawsze musi być idealnie gotowy, po drugie u wytrenowanych zawodników pierwszy interwał jest zawsze na niższym tętnie niż pozostałe. Można to zniwelować bardzo dobrą rozgrzewką przechodzącą przez wszystkie strefy aby pobudzić organizm do wysiłku ale to nadal może nie wystarczyć. Także jak nogi podają i czuć że jest pod nogą to leciałbym z treningiem a tętno w pozostałych interwałach weszło by na właściwie parametry. PS. Nadal czekam na odcinek właśnie apropo stłumienia tętna, wytłumaczenie co i jak, i jak to wpływa na performance u różnych zawodników, wiem że temat nie jest łatwy, ale z pewnością interesujący dla wielu.
@@marcinwozniak1291 jasne, może być taka sytuacja ale finalnie taka decyzja została podjęta bo: a) u mnie bardzo rzadko zdarza się żebym potrzebował czasu na rozkręcenie się, praktycznie wszystkie życiowe peaki robiłem jako pierwsze podejście b) bardzo rzadko potrzebuje jakiegoś dodatkowego pobudzenia czy mocnej rozgrzewki, klasyczne rozkręcenie się w Z2 + kilka przyspieszeń zapewnia mi gotowość treningową (nie to że tak sobie wymyśliłem ale testowałem różne rozwiązania i z tym wychodziło bardzo ok) c) nie nazwałbym się jakimś mocno wytrenowanym, stąd też efekt tego „zamulonego” tętna rzadko u mnie występuje chyba że na wyścigach etapowych i po nich - ale to jako całokształt raczej niż potrzeba dłuższego czy mocniejszego rozgrzania W tym momencie o którym mówimy - możliwe że szło by to dalej rozkręcać, dramatycznych odczuć w nogach nie było ale patrząc na cały okres podszedłem do tego intuicyjnie - nie chcąc się męczyć robota która mnie na tamten moment jeszcze nie satysfakcjonowała. Finalnie na dobre wyszło. Być może byłoby jeszcze lepiej ale jest kilka elementów które na tą decyzję właśnie wpłynęły :) Materiał o stłumieniu tętna mam w notatkach, czeka na jesień / zimę jak będzie więcej czasu na research i przygotowanie bo ciężko do tego z marszu podejść. Sezon rządzi się swoim prawem pracy 😅
Jak dla mnie bez sensu po pierwszym powtórzeniu odpuszczać treninig. U mnie zazwyczaj przy drugim powtórzeniu tętno rośnie, a przy ostatnim to ciężko zrobić , bo tętno mnie zabija
Świetny odcinek, jak zwykle dużo konkretnej wiedzy
Dzięki!
Dzięki za ten odcinek, potwierdzenie że słuchanie organizmu i elastyczne podejście do treningu daje finalnie najlepsze efekty. Właśnie jestem po 2 tyg urlopie z rodzinką gdzie były mocne spacery ale rowerowy detoks 🙃 Teraz dzika radość z jazdy, łatwość wkręcania na wysokie tętno, pełna regeneracja przed drugą częścią sezonu. Super że jesteś 👍 bo trzeba wiedzieć czego słuchać, jak interpretować i jak działać 😀
Pozdrawiam serdecznie
Dla zasięgu 💪👍
Nie chce Ci tutaj psuć Tomek Homeostazy i procesu treningowego, aczkolwiek uważam że jeden interwał nawet mocny to za mało do oceny tego jaki masz dzień i czy układ nerwowy jest gotowy na wysiłek. Po pierwsze nie zawsze musi być idealnie gotowy, po drugie u wytrenowanych zawodników pierwszy interwał jest zawsze na niższym tętnie niż pozostałe. Można to zniwelować bardzo dobrą rozgrzewką przechodzącą przez wszystkie strefy aby pobudzić organizm do wysiłku ale to nadal może nie wystarczyć. Także jak nogi podają i czuć że jest pod nogą to leciałbym z treningiem a tętno w pozostałych interwałach weszło by na właściwie parametry.
PS. Nadal czekam na odcinek właśnie apropo stłumienia tętna, wytłumaczenie co i jak, i jak to wpływa na performance u różnych zawodników, wiem że temat nie jest łatwy, ale z pewnością interesujący dla wielu.
@@marcinwozniak1291 jasne, może być taka sytuacja ale finalnie taka decyzja została podjęta bo:
a) u mnie bardzo rzadko zdarza się żebym potrzebował czasu na rozkręcenie się, praktycznie wszystkie życiowe peaki robiłem jako pierwsze podejście
b) bardzo rzadko potrzebuje jakiegoś dodatkowego pobudzenia czy mocnej rozgrzewki, klasyczne rozkręcenie się w Z2 + kilka przyspieszeń zapewnia mi gotowość treningową (nie to że tak sobie wymyśliłem ale testowałem różne rozwiązania i z tym wychodziło bardzo ok)
c) nie nazwałbym się jakimś mocno wytrenowanym, stąd też efekt tego „zamulonego” tętna rzadko u mnie występuje chyba że na wyścigach etapowych i po nich - ale to jako całokształt raczej niż potrzeba dłuższego czy mocniejszego rozgrzania
W tym momencie o którym mówimy - możliwe że szło by to dalej rozkręcać, dramatycznych odczuć w nogach nie było ale patrząc na cały okres podszedłem do tego intuicyjnie - nie chcąc się męczyć robota która mnie na tamten moment jeszcze nie satysfakcjonowała. Finalnie na dobre wyszło. Być może byłoby jeszcze lepiej ale jest kilka elementów które na tą decyzję właśnie wpłynęły :)
Materiał o stłumieniu tętna mam w notatkach, czeka na jesień / zimę jak będzie więcej czasu na research i przygotowanie bo ciężko do tego z marszu podejść. Sezon rządzi się swoim prawem pracy 😅
Jak dla mnie bez sensu po pierwszym powtórzeniu odpuszczać treninig. U mnie zazwyczaj przy drugim powtórzeniu tętno rośnie, a przy ostatnim to ciężko zrobić , bo tętno mnie zabija
Dla Ciebie bez sensu, dla mnie nie. Tak jak u Ciebie zazwyczajt o tętno może dopiero później rosnąć tak u mnie reakcje są inne stąd taka decyzja :)