A ja powiem, jaki jest najlepszy motocykl a jaki najgorszy. Najlepszy to taki, który się nam podoba, na który nas stać i który jest sprawny. Najgorszy to taki, który ktoś nam narzucił, jest niesprawny i naprawy przekraczają nasz budżet. Dziękuję, dobranoc.
Cześć. Wiele osób mówiło mi, "Nie kupuj 125, to wstyd, to nie jedzie", standardowe gadki moich znajomych. Uparlem się, kupiłem nowa r125. Jeżdżę drugi sezon, zrobiłem 17tys km. Wolna jest to fakt, ale dała mi możliwość zdobycia doświadczenia, oceny swoich możliwości, wyrobienia dobrych nawykow. Nie raz miałbym kolizję, wymuszenia innych użytkowników drogi. Obecnie robię kategorię A, w planach jest ku0no motocykla 600cm. Czy żałuję kupna 125? Ani chwili. Pozdrawiam!
Tak, sam małymi kroczkami nauczyłem się jeździć. Najpierw pożyczony skuter, potem biegówka, która na początku cały czas mi przy ruszaniu gasła. Następnie Yamaha r125, która zrobiłem w sezonie 17tys. Dzięki temu dziś jeżdżę większym motocyklem bez obaw i z rozwagą, czegovkazdwmu z Was życzę!
Nareszcie trafiłem w internecie na osobę, która ma zdanie identycznie jak ja- zgadzam się z Radkiem w 100% :D I powiedział coś, co bardo mi się spodobało- "Jeśli kogoś stać powinien kupić sobie prom kosmiczny. Ja bym kupił! Ja bym kupił i bym go rozkurwił. Bo ja taki jestem i ja tak lubię." Mam nadzieję, że kiedyś będziemy mieli okazję porozmawiać na żywo, pozdrawiam! :D
Nauczyłem się ruszać, hamować, skręcać (podstawowe czynności) na 50tce.. Następnie CBR125 i szatańskie 13KM.. 2 lata polatane i wjechała ZX6R.. Prawie 10cio krotnie mocniejszy motocykl. Tak... Jeździłem powoli, odkręcałem, starałem się ogarnąć tą moc i mimo, że wciąż będę ogarniał ten motocykl cały czas to wiem, że "jutro" będę umiał więcej niż umiałem "wczoraj". I wiem też, że te 2 lata na 125tce dało mi relatywnie dużo doświadczenia i dzięki temu nieco łatwiej byłoby mi przyswoić się do Ninji. Cały czas czułem respekt do tej maszyny, przy każdym przekręceniu kluczyka, manetki... Przy każdym wbiciu biegu. Czuję, że nadal tak będzie.. "Większa tolerancja" przepisów (o czym mówił Radek :D) zawsze była, jest i będzie.. Obojętnie czy na motocyklu czy w aucie.. Ważne, żeby wiedzieć kiedy można, a kiedy nie. (TZN NIE ŻEBY ZAPIERDALAĆ 150 PO MIEŚCIE PRZEZ PRZEJŚCIE DLA PIESZYCH KOŁO SZKOŁY, a jak już chcesz lecieć 200 na autobahn'e). Olej we łbie.. przede wszystkim. Bez tego pierwszy lepszy winkiel i nawet 125tka może być wyżej i wyprowadzić rider'a do rowu.. Jak ktoś będzie miał poukładane w głowie i będzie wiedział co robi to pojedzie litrem i sobie krzywdy nie zrobi (fakt, że może mieć pełne gacie, ale to z racji respektu i wiedzy co taka maszyna potrafi zrobić przy mocniejszym odkręceniu manetki).
Idealne podsumowanie tych wszystkich nic nie wnoszących filmów o tematyce kupowania pierwszego motocykla. Ważne są umiejętności i twoje podejście, a nie to na czym jeździsz. Takich właśnie informacji szukają ludzie. Świetne podejście do tematu.
Z góry przepraszamy, że nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na wszystkie wasze komentarze. Jak damy radę, to postaramy się do wszystkiego odnieść w dodatkowym odcinku. MIłego!
Właśnie znalazłem Wasz kanał i mega mi się podoba! Ostatnio bardzo zainteresowałem się motocyklami, mimo, że nawet nie mam jeszcze prawa jazdy, planuję je zrobić w te wakacje. Mam do Was pytanie - jakie jest wasze stanowisko odnośnie trzymania motocykla pod chmurką/ewentualnie we wspólnym garażu podziemnym. Jestem studentem, na prywatny garaż w najbliższym czasie nie mam perspektyw i zastanawiam się, czy jest jeszcze dla mnie jakakolwiek szansa :P
Nie warto trzymać go na zewnątrz, motocykle są bardzo wrażliwe na deszcz. Ja kupiłem 8 letni, widać że stał na dworze bo większość śrub zardzewiała, wydech też taki był. Sama przyjemność żeby doprowadzić wszystko do porządku więc teraz się nim zajmuje
Komentarz mocno późno po opublikowaniu materiału, ale... Oglądałem wszystkie wasze 3 filmy o wyborze pierwszego moto przy udziale Radka, i muszę przyznać, że zgadzam się w 100% właśnie z Radkiem. Najczęściej padającym argumentem przeciw sześćsetkom czy litrom jaki słyszę (również wypowiadany przez Daniela) to "będziesz się dłużej uczył". I wierzę, że jest on prawdziwy i istotny w przypadku osób, które chcą jeździć w motoGP, innych zawodach czy po prostu kupiły motocykl żeby kręcić możliwie jak najszybsze czasy na torze. Moim zdaniem jednak, jest w ogóle nieistotny w przypadku osób takich jak np. ja, gdzie kupiłem moto żeby się nim po prostu cieszyć, jeździć w koło komina, czasem może gdzieś dalej lub może nawet okazjonalnie na tor. Nie chcę się uczyć być jak najlepszym, chcę po prostu posiadać maszynę, która mi się podoba, na którą będzie mi się przyjemnie patrzyło i przyjemnie nią jeździło, nawet jeśli będzie to oznaczać, że będę musiał zakręty pokonywać wolniej, czy będę na nich wyprzedzany nawet przez 125-tki. Sam na pierwsze moto kupiłem gixa 600, którym jeździ mi się trudniej i bardziej ociężale niż chociażby XJ6, na którym zdawałem kat. A, ale jeśli miałbym znowu wybierać pierwsze moto, dokonałbym dokładnie takiego samego zakupu. Po prostu zawsze bardziej podobały mi się motocykle sportowe niż wszystkie inne, podobał mi się dźwięk sześćsetek w rzędzie, więc nie rozumiem dlaczego miałbym się "karać" jakąś 125-tką czy czymś innym tego typu. Grunt to zdawać sobie sprawę z tego, że nie mam umiejętności takich, żeby lecieć np. 100km/h po szybkich zakrętach. Lecę więc sobie po nich powiedzmy 50km/h i nadal się cieszę, że jadę tym konkretnym sprzętem, mimo że wolniej. Bo skoro i tak jeżdżę sobie na moto tylko dlatego, że lubię, to zwyczajnie nigdzie mi się nie spieszy i nie boli mnie to, że schodzi mi to 2x dłużej niż gdybym jechał 125-tką czy czymś innym, równie lekkim i prostym.
Łysy i Radzio to jest najlepsze zestawienie :D Podoba mi sie wszystko u was zawartość merytoryczna i poczucie humoru super sie ogląda :D ''Najlepszy morał nie można się mniej zabić lub więcej zabić'' :D
Otóż to! ;) Na 50ccm uczysz się jak się tym skręca, jak się rusza, co to wgl. znaczy mieć 2 koła i silnik. 125ccm nauczy cię szybszej jazdy 100-150km/h, przy dobrych egzemplarzach możesz wybrać się na tor lub zakręty, spróbować tam swoich sił. Poczuć jak to się robi i czego się nie robi. I dopiero myślę można wsiadać tak ze spokojem na 600ccm. A start od 600-1000ccm. Owszem, również nauczy cię tego samego! Tylko że mogą... Ponieść cię emocje, przyciśniesz, nagle zakręt, ty za hamulec i jebudu... ;) Większa masa + większa moc = Mniejszy margines błędu. ^^ Sam gdy pierwszy raz miałem okazję przejechać się turystykiem 1200ccm. (wcześniej jeździłem tylko jakimiś sportowymi 125) I nawet nie przyciskając, przekonałem się jak trudno się tym hamuje, jak długa jest droga hamowania i jak łatwo stracić panowanie nad takim moto. (ledwo wyrobiłem się przed zakrętem z hamowaniem) A nie przekroczyłem nawet 100km/h! A i sporo uczyłem się teorii jak i trochę też praktyki jak się takim moto skręca, hamuje, przyśpiesza i ogólnie "jeździ". Czyli miałem już jakieś swoje małe doświadczenie z dwoma kołami. I nie wyobrażam sobie, jak mógł by sobie z takim moto poradzić ktoś, kto jeździł tylko na kursie i wsiada na takie 1200ccm. Albo by był co najwyżej mistrzem prostej, albo wy wydzwonił na pierwszym zakręcie. ^^
Co tam 125, dla mnie nie musi być duża moc, ale żeby miał masę. Ważę swoje i na 125 czuje się jak na dziecencym rowerze i raz miałem wypadek na tym, a jeździłem na 600 i 1000 żadnych sytuacji nie miałem.
LucZyn też chłop wielki, ale wolał zaczynać od 125ccm na którym wyglądał śmiesznie... ;) Markowsky też chłop tęgi, a mu komarki nawet nie przeszkadzaj ^^ Tak że stawiam że problemem nie jest to że sprzęt jest mały i lekki (mały i lekki = dużo łatwiejsze prowadzenie) Tylko problemem jest twoje ego. ^^
Jakub Jakubowy Jak masz 125ccm, to się nie pchasz między 600 i 1000ccm które lubią zapierdalać. ^^ Najlepiej latać wtedy z ekipą 50-125ccm. Lub po prostu samą ekipą 125ccm. (no chyba że faktycznie w twojej okolicy nie ma nikogo kto ma taką pojemność) Ale tak ja u mnie przynajmniej, to 125ccm nie brakuje. ^^ Jest ogólnie parę ekip które 125ccm latają wspólnie w trasy. A nawet ziomek Banditem 600 często z 125ccm lata, a nawet z 50ccm. ;) Bo gość lubi bardziej zwiedzać, niż zapierdalać. ^^ No i twierdzi że z 50-125ccm jest większa "beka". Bo zawsze na trasie coś się zepsuje, i ogólnie robi się więcej przerw i można się wspólnie po śmiać. ;)
Podobają mi się tego typu dyskusję, dają do myślenia, podejście dwóch różnych osób, bez wymyślania niczego na siłę, wnioski same się nasuwają do głowy, co należy zrobić...
Pan Radek nie bierze pod uwagę faktu że umiejętności (odruchy) świeżego motocyklisty często nie idą w parze z myśleniem i wyobraźnią. Wszyscy wiemy że motocykle o małej mocy wybaczają wiele błędów początkujących ponieważ każde odwinięcie manetki nie powoduje wyrwania się sprzęta do przodu. Krótko mówiąc motocykle pojemności rzędu 1000cc często jeżdżą szybciej niż początkujący motocykliści potrafią myśleć.
Do jazdy motorem trzeba miec instynkt + duzo jezdzic, jezdzic i jeszcze raz jezdzic duzo, duzo zakretów pokonywac w ta i z powrotem i od nowa.ja mieszkam od kilku lat w alpach gdzie sa super traski do jazdy motorem i co zawsze na paocztku sezonie jade najczesciej sam np (Jochpass) gdzie Robbie 6 -10 rundek w dól i do góry....az czuje ze to jest to i licze czy zrobilem jakis bald czy nie....pozdrawiam
A ja właśnie jestem w Szwajcarii 🇨🇭i dzisiaj przejechałem super traski 450km i te bla, bla już nie czytam, bo każdy co chce to kupuje i tak jeździ jak umie... Przyjemności...
Masz całkowitą rację. Sam na 125ce przy pierwszej jeździe "bez niańki" ruszają bardziej dynamicznie z nawrotem (wyjazd w las) za mocno dałem gazu i wylądowałem w rowie po drugiej stronie jezdni. Dobrze, że było pusto...
kazdy mądry powinien podejść do tematu zakupu pierwszego motocykla sam, ja zacząłem o GSX-R 600 118-125KM 2001r , kazdy mi mowił ty jesteś poj*bany takie mocno moto na pierwsze zabijesz się, tylko zanim zacząłem jezdzic poczytałem od czego zaczać jazde jak sie rusza hamuje dogrzewa opony jak leci nitka w zakrętkach jak oceniać zakrety, dodam tylko ze z moto to miałem motorynke jak mialem 8-12 lat a tak to w wieku 25 kupilem Gixa 3 miesiace i jezdzilem na kolanie lepiej od tych co mieli 15 letnie doswiadczenie bo mnie interesowala technika jazdy motocyklem a nie zapierd*lanie, zero wywrotek i wypadków jak do tej pory wszystko zależy jak podchodzisz do tematu pozdro LwG
Kupiłem po 35 latach przerwy na moto skuter 300 cm3 żeby sobie przypomnieć i się rozjeździć. Kupiłem książkę motocyklista doskonały i ćwiczę przeciwskręt i manewry na placu. Nabieram pewności i myślę, że w tym albo następnym sezonie przesiądę się na 600-750 cm3. Oczywiście mogłem od razu kupić mocniejszą maszynę i pewnie też doszedł bym do tych umiejętności, ale się bałem większej maszyny po takiej przerwie. Może niepotrzebnie.
11:15 "Pięć umiejętności, które powinienem nabyć, żeby jeździć 600-tką." Kleimy? Moje 5: 1. Analiza ruchu i przewidywanie co zrobią inni uczestnicy za 2, 3, 4 sekundy. 2. Nawyk "nikt przede mną mnie nie widzi" oraz "jestem malutkim światełkiem, nie wiadomo jak szybkim i jak daleko". 3. Omijanie (niespodziewanych) przeszkód przeciwskrętem. 4. Hamowanie w zakręcie (przód+tył). 5. Winklowe nawyki: "ten zakręt jest ciaśniejszy niż mi się wydaje" vel "wolniej na wejściu=szybciej na wyjściu", "nie odkręcam dopóki nie widzę wyjścia z zakrętu" oraz "w tym ślepym zakręcie jedzie autobus lub TIR z naprzeciwka." vel "kask nie przekracza linii środka jezdnii".
Od kilku dni oglądam Wasz kanał. Fajne podejście do tematu. Sam zrobiłem prawo jazdy 20 lat temu....potem zakup motocykla schowałem do szafy. Wzięli mnie do wojska, potem praca, założenie rodziny. Teraz kiedy już sytuacja życiowa jest uporządkowana zastanawiam się nad zakupem motocykla. Prawo jazdy jak wspomniałem mam od 2004, ale zanim kupie maszynę wykupiłem kilka godzin jazdy pod okiem instruktora żeby przypomnieć sobie o co w tym chodzi 😉😎
O tym, że można kupić 600 czy litra na pierwsze moto i jeździć to chyba wie każdy. Tylko po co sobie utrudniać życie? Mam obecnie CBR 250R na miasto i CBR 600RR dla frajdy i na tor. Chętnie bym wsadził nowego adepta na jeden i drugi i puścił w ruch uliczny. W ruch uliczny! Nie na pustą prostą. I niech potem powie które moto wybiera na swoje pierwsze. I wcale nie chodzi mi o jakieś banowanie tego, że 600 jest złe na początek. Chodzi mi o to, że do wszystkiego trzeba dojść. Z motocyklami jest jak z karierą zawodową. Każdy chce być dyrektorem od razu po studiach, ale żeby być dobrym dyrektorem to trzeba najpierw nabyć trochę praktyki na niższych szczeblach. Owszem, niektórzy od razu wskakują na wysoki stołek, ale kończy się to tym, że nieustannie tylko kombinują jak to zrobić, żeby z niego nie spaść i nikt nie domyślił się, że tak naprawdę to nic nie potrafią... a chyba nie o to chodzi... Mniejszy pojemnościowo motocykl to motocykl zwinniejszy, a każde 10kg to duża różnica. Dużo łatwiej nim manewrować i nauczyć się odpowiedniego balansu. Mniejsze motocykle reagują dużo spokojniej na gaz, a co jeszcze ważniejsze, spokojniej hamują silnikiem. Jak usiądzie "nowy" na większość sportowych 600 i puści ze strachu gaz w zakręcie (nie mówiąc o hamowaniu bo to problem każdego moto) to będzie wyprost i wizyta w okolicach rowu. Nawet redukcje przed światłami będą problematyczne - na mocnym sporcie jak ktoś nie ogarnia tematu to będzie jechał jak kangur przy akompaniamencie wycia silnika. Ci którzy jeżdżą ileś lat, niech nie patrzą na to z obecnego poziomu, ale niech pomyślą jak im się jeździło w pierwszych tygodniach i niech sobie wyobrażą, że można było uniknąć wielu z tych żenujących sytuacji, kiedy stali w korku, bo bali się, że motocykl ich przewróci jak zaczną się przeciskać, albo że jechali do świateł na sprzęgle, bo ich przerażała redukcja. A Ci wszyscy geniusze typu "och, kupiłem R1 na pierwsze moto, bo mi się podobała i zobacz - żyję" niech wreszcie załapią, że to nie chodzi o to czy przeżyjesz czy nie, ale o to jakim sposobem najszybciej nauczyć się bezpiecznie jeździć na motocyklu. Zwłaszcza, że nikt nie każe jeździć na tej spokojniejszej maszynie 10 lat. Wystarczy chociaż jeden rozruchowy sezon po czym sprzedajesz moto z tyle, za ile kupiłeś i potem cieszysz się większym, gdzie z miejsca wykorzystujesz dużą część jego potencjału.
Jeździłem tylko na rowerze, poszedłem na kurs na prawko "A" i od razu wsiadłem na suzuki gladius 650, teraz posiadam moto 300cm. Nie widzę dużej różnicy w prowadzeniu (jeśli stosujesz przeciwskręt), trochę ciężej się manewruje cięższym motorem na placu i trzeba tylko delikatniej manetką operować. Jeżeli nie ufasz sobie co do jazdy, uważasz że będziesz szarżować to nie powinieneś w ogóle wsiadać na motor bo i na 125 sie możesz zabić.
Moja przygoda z jednosladem zaczela sie w 2004 roku kiedy to kupielem pierwszy skuter keewey focus 50cc i choc juz marzylem o besti tak jak wiekszosc z Was to jednak wolalem poczekac po zdaniu prawka na katA zakupilem Mz ETZ 251, kolejny rok Honda Transalp ,nastepnie pojawila sie Honda Cbr 600f2 kiedy brakowalo mocy w transalpie ,minelo przeszlo 10 lat kiedy zrozumialem ze juz czas ...czas na bestie dzis aktualnie od 3 lat poruszam sie Hayabusa ,wiec do wszystkich rada moja powoli a cierpliwy kamień ugotuje .
Witam powiem tak, moja przygoda zaczyna się w 1997 roku kiedy dostałem od Ojca popularna na tamte czasy motorynkę, później długo nie jeździłem. W 2009 roku kupiłem swoją pierwsza crossówkę yamahe yz 125 (2t), to był szok 40 koni pod dupą robiło mega wrażenie, polatałem 2 sezony i była to już tylko zabawka po tym czasie :) Nastepnym motocyklem była yamaha yz 400f (4t) ponad 60 koni które orało tak pole że sam się bałem ale dawałem rade, później kosztowne remonty wybiły mi z głowy motocykle 4t i wróciłem do 2t a mianowicie kupiłem KTM EXC 250 (2t) , motocykl skrojony idealnie dla mnie nie potrzebuje nic więcej i został ze mną do dzisiaj. Co chwila zastanawiałem się czy ja sobie dam rade na drodze czy to jest dla mnie czy też to szybka droga do trumny. Przemyślałem to i postanowiłem wskoczyć na ulicę był to rok 2014 i kupiłem mój pierwszy moto na ulice, Yamahe r6 nie powiem bo miałem za każdym razem strach kiedy wsiadałem na motocykl 100km +. R6 przekonała mnie do siebie swoimi wymiarami jest to zgrabny motocykl i po 2-3 miesiącach czułem się na niej idealnie i nie chce powiedzieć że CZUJE SIĘ NA NIEJ 100% PEWNIE BO KTO SIĘ POCZUJĘ PEWNIE TEN ZAZWYCZAJ UMIERA. W ciągu tych 3 lat zrobilem prawie 30 tysiecy km i "dużo" na ulicy już widziałem. Moje zdanie jest takie że nie ma nic złego w klasie 600cc na pierwszy moto na ulice jeśli ma się jakieś zaplecze (ja np miałem to leśne doświadczenie) i trochę oleju w głowie. Trzeba pamiętać o tym że na ulicy nie myślisz tylko o tym jak jedziesz TY, musisz myśleć za INNYCH bo komuś zagnieciesz drzwi a z siebie zrobisz kaleke. MĄDRYCH WYBORÓW BRACIA, LwG!
#EnduroFun dobrze powiedziane. Mam bardzo podobne doświadczenia jak Ty.. również zacząłem w 1998 roku była motorynka, potem Kawasaki kx250 i Kawasaki zx6r wiele kilometrów przelatane i potem długa przerwa. Wracam do tego po 10 latach. Jestem w trakcie poszukiwań i tym razem supermoto albo enduro.. Szerokości!
Dla mnie po 5 latach na choperach (600 potem 1400) i kilku latach przerwy (żona, dzieci) najważniejszym w powrocie do motocykla było: 1. ma nie iść na koło z gazu, 2. mniej niż 100 kucy, 3.vmax mniej niż 200km/h. Kupiłem kawe er6n i co? Pełne gacie jak to zapierdala.
Pewnie👍 jak sie jezdzic serpetynki traski z zakretami i po mieście to super sprawa.....ja od kilku lat mieszkam w alpach gdzie jest Eldorado dla motocyklistów..piekne traski z 1000-ami zakretów i tu wlasnie dopracowalem swoja technike jazdy w zakretach als np ( Jochpass) co jest kolo mnie w odlegosci 35km to przyjezdrzalem po 10x na dól do góry i tak w kolo oczywiście inne traski tez....ale oponki z przodu po obu stronach byla zjechane prawie do plutna
Zgadzam sie w 100%.Przesiadłem się z 250 po paru latach na litra.No i....zajebiście!!! Tu chodzi tylko i wyłącznie o olej w głowie!!!! Nie o pojemność!!! Pierwsze kroki w pokonywaniu zakrętów wyglądały tak ,że koledzy wchodzili w nie z większą prędkością,a ja w takiej prędkości w jakiej czułem się dany zakręt pokonać. To nic że na chwile zostawili mnie w tyle,ale zaraz na prostej "mistrz prostej" :) doganiałem ich,i tak znowu "a piać macieju" do kolejnego zakrętu.Najważniejsze nie kozaczyć gdy się nie ma umiejętności,ani nie przejmować się co "oni" pomyślą o mnie."Co oni pomyślą" życia Wam nie wróci. Lepiej być w ich oczach dupą, niż martwym.Litrem też pojedziesz 80km/h ,i świeżych na mocnych motocyklach nie zabija pojemność tylko to poczucie...co inni powiedzą.....
Jeżdżę już 11 lat :) Stopniowo zwiększalem pojemności 50\125.. aktualnie mam 18stke i od roku jeżdżę hornetem 600 i żyje ,wszystko zależy od tego co masz w głowie i czy umiesz myśleć za innych i przewidywać sytuację na drodze POZDRO :D
Jak mialem 16 lat zrobiłem A1. Cieszę sie bardzo za to doświadczenie. 12 lat jezdziłem wiaderkiem 125. Zaliczyłem parę gleb. Zrozumialem jaką kolosalną różnice robią stare i nawe opony, masa. Kiedyś jechałem za sznurkiem aut 40km/h postanowiłem wyprzedzić. Przyspieszyłem do 100km/h a tu okazuje się ze przed sznurkiem aut skręca w lewo w polną drogę ciągnik rolniczy z 2 przyczepami. Wychamowałem tak, ze rece miałem pod naczepą a przyczepe przy klatce piersiowej. Szybko sie odepchnąłem do tyłu i udalo mi sie uniknąć kontaktu z wciąż łamiącą się jadącą przyczepą. Gdybym jechał mocniejszym motocyklem nie jechał bym 100. Jechał bym więcej. Być moze dziś bym nie istniał lub był bym kaleką. Na motocyklu trzeba być bardzo ostrozny, on błędów nie wybacza
Dzięki temu odcinkowi, macie suba :) Mam podobne podejście. Sam zacząłem od absurdalnej pojemności 1200 i żyję. Fakt, że na małym piździku mniej się człowiek zmęczy na początku. Jednak jak już się zacznie ogarniać jak działa fizyka, czym jest przeciwskręt, fiksacja wzroku etc, 230kg prowadzi się jak rower. Problemem nie są złe motocykle, tylko brak przygotowania ludzi do ich obsługi. Pozdro ;)
Naked, tylko 98 km (w dowodzie), jednak wyrywa łokcie lepiej niż nie jedna szlifiera. Bandit 1200. A jeżdżę od jakiegoś czasu spokojnie przepisowa, czasem coś więcej.
ale sam przyznasz rację że na pierwsze moto nie jest dobrym pomysłem kupno dużej pojemności...sam ciężar ,droga hamowania jest całkiem inna jak przy mniejszych pojemnościach. Kiedy już wydaje się że ogarnąłeś maszynę , łapiesz pewności odkręcasz manetkę więcej i więcej a to jest najniebezpieczniejsze na początku.
Mój pierwszy motocykl to YAMAHA TDM 850 4TX. Mam go 3 lata i uważam, że to dobra propozycja na początek. Jedzie od samego dołu, jest wygodny, duży ale jednocześnie łatwy w prowadzeniu. Mega uniwersalny motocykl. Polecam
kolega kudłaty troche fantazjuje , ile pokarze licznik zalezy odemnie ale mając 125 cc nieststy nie pojade 150 po mieście, motocykl jedzie tam gdzie chce i to prawda poczatkujacy rajjjjjder dopiero uczy sie jezdzic waga ma znaczenie przyspieszenie tym bardziej , nakręcasz już nakręconych gimbusów na litra a nie zapominaj że małolaty mają bez obrazy,,, w wiekszości siano w głowie 100% za to fantazje 200% umiejętności 3000% jezeli obok stoi kolerzanka z klasy:) , co do toru realnie ktoś kto kupuje moto za 5000- 10000zł nie jedzie na tor bo juz nie ma za co. popatrz kto jezdzi na torach
łysy dobrze gada apex troche pajacuje no ale to moje subiektywne zdanie sam zaczynałem od mniejszych motorków i jest to moim zdaniem dość dobra droga pozdro
Czy pajacuje to bym nie powiedział :D znam bardzo dużo motocyklistów którzy zaczynali od mocnych 600 czy litrów i jeżdżą już dobre kilka lat i żyją. A niektórzy nabrali w ciągu roku tyle doświadczenia co inni przez 5-6 lat jazdy.
Też znam bardzo dużo osób które zaczynało od 600ccm i żyją. Ale znam też dużo takich którzy zaczęli od 600ccm i nie przeżyli sezonu na takim moto. (w 2016r w mojej okolicy 6 osób przesiadło się z 50ccm na 600ccm, i zginęli w ciągu tego sezonu) Równie dobrze znam też dużo osób które zaczynało od 125ccm. (+ oczywiście 50ccm) I ci którzy na 125ccm zaczynali, żyją wszyscy. Ale kilku na tych 125 miało wypadek. I raczej dzięki temu że to 125ccm, a nie 600ccm. Żyją. ;) Bo prędkość była mniejsza, moto lżejsze i zderzenie z samochodem czy wypadek na zakręcie, zaowocował co najwyżej siniakami, obdarciami i złamaniem kości.
Boszu MotoVlog miałem dwa wypadki na gsxr 750cm3 i przy 30 zlamałem obojczyk a przy 140 gdy skończyła się mi droga i zwiedzanie było rowu to nic mi się nie stało. Morał taki że trzeba mieć trochę szczęścia, by się nie zabić z braku umiejętności
6:15 Akurat tu się mogę nie zgodzić. Teraz wiele osób zaczyna od 125cc bo może takim jeździć na prawo jazdy kat B. Ja sam tak zrobiłem i choć w cenie tego motocykla miałbym np 390 mając prawko kat A to wiem że nie zmarnowałem tych pieniędzy na coś co nie jest dla mnie. No i w planach jest kat A i większą pojemność a nie szybka sprzedaż pojazdu i narzekanie na motocyklistów bo to wariaty 😂
U mnie podobnie. Zakupiłem 125 żeby zobaczyć czy to w ogóle dla mnie i tak śmigam już 3 lata. Teraz będę robił kat. A, a doświadczenie jakieś się zebrało na 125.
zacząłem na olejaku 1100 i uważam ze nie ma sensu na takim dużym motocyklu zaczynać bo ciągle jest blokada psychiczna ze go rozbije. ma to plusy bo jeżdżę 5 sezon i żyje ale patrząc pod względem umiejętności to dopiero po dwóch sezonach można było powiedzieć ze potrafię tym jechać pewnie w zakręcie. wiec zależy co kto lubi.
Po 23 latach przerwy kupilem 900 klasyka. Szybka i piekna Yamaha Diversion. Zajebiscie szybka w porownaniu z tym co mialem jako dwodziestolatek. (CZ 350). Bylem zesrany jak sie tym czolgiem przejechalem. Potem sie zaprzyjaznilismy i oswoilismy. Potem byla Yamaha D'light 115 twist and go. Wspanialy skuter. Idiotproof. Teraz mam BMW g650GS. Motocykl pogardzany i niedoceniany ale bardzo niezawodny i wdzieczny. Jezdze cala zime i nie zawodzi mnie na razie. Robie okolo 110 km dziennie. Piec dni w tygodniu. Nie jestesmy szybcy ale dojezdzamy prawie wszedzie, w prawie kazdych warunkach. Pozdrawiam z deszczowej i zimnej wyspy.
Hej. Ja zacząłem w tym sezonie od 125 Yamaha Virago. Spodobało się, zrobiłem prawko i kupiłem kawasaki z 800. Wrażenia fajne. Głośno, szybko ale jak mówią prowadzący, zakręty pokazują amatorstwo. Ja wchodzę ostrożniej niż towarzystwo i nie próbuje ich gonić na siłę. Na spokojnie. Czekam na sezon i ruszę na tor się poduczyć, a póki co powdycham spaliny innych motorow :)
Hahaha z tym promem kosmicznym to płacze ze śmiechu ale najlepsze było podsumowanie "ja bym go kupił, i rozkurwił" zrobiłeś mi dzień, dzięki 😂 stary ja też na pierwszy motorek kupiłem srad'a 600 i to było piękne, suzi była piękna, ale tak jak mówisz, poznałem wiele skrajności z których wychodziłem cało i Suzi była cała, ale jak wiadomo są skrajności które same w sobie są skrajne, zgadzam się w 100 % że mając większe pojęcie w zakresie rozumowania tego co się dzieje i zachowania motocykla w pewnych sytuacjach, kiedy mamy do huja czasu a czasem jeszcze więcej, tak ze dwa ułamki sekundy. W skrócie, skrajności doświadczyłem, Suzuki rozkurwiłem a ona nie została dłużna i rozkurwiła mnie wcale nie gorzej. Jeździłem nią 8 lat. Złamałem kręgosłup nogę w udzie, drugą poniżej kolana, leżą rękę i pękła mi miednica troszkę. Ale żyje, nawet chodzę, pracuję. A skoro żyję, łatwo można się domyślić, że nie wyjebałem przy 200. Teraz nie mam motoru, za to jestem z kobietą, do której właśnie wtedy jechałem. Suzi była lepsza, bo o ślubie nie wspomniała nigdy 😂
odgrzebałem filmik i chciałem podzielić się swoimi doświadczeniami. Zaczynałem na motorowerach, było ich dwa (kingway chopper i rg80), o dziwo najwięcej gleb miałem na kingwayu. potem przyszedł czas na pierwszy powazny motocykl, czyli xj600. Znów na nim miałem dużo niebezpiecznych sytuacji, ale na szczęście bez konsekwecji. Potem przesiadłem się na ZZR600, czyli już moc ok. 100KM i nim mi sie bardzo fajine jeździło, byłem na torze, no świetne moto. Zjebało mi się, w skrzyni rozjebał sie 4 bieg. Chciałem coś innego, coś fajniejszego. Oglądnąłem kilka SV650, po czym kupiłem pierwszą VTR1000F którą obejrzałem. Mówili że mnie pojebało, że to ciężko ogarnąć. Ale ja powiem że po 100konnej 600tce VTR nie jest taki straszny jak o nim mówią :)
Ja od małego dzieciaka zaczynałem na chińskim Romet ws50, potem zabrałem BMW 1200 rs ojca, nie zabiłem się. Nie pajacowalem. Nabrałem ogromnego szacunku, potem 50-tka w 2t, w międzyczasie jeździłem cb500 która stała w garażu, jako 15latek... Pochłonięty jazda 500tka postanowiłem że kupię 125, po 2 latach jazdy na 125 postanowiłem że kupię 690. Taka oto historia. A jaki z niej morał? Nie ważne czym, ważne tylko jak masz poukładane w głowie.
Oglądam któryś już raz i widzę JIN i JAN. Jajko z brodą, które jest rozsądne i Radek który jest zdrowym świrem próbując pokazać, że można mieć "odpał" na litra i przeżyć :D
Z mężem wyszliśmy z założenia że trzeba się otrzaskać z zachowaniem w ruchu miejskim. Nie siedzisz w aucie, nie chroni cię blacha a kierowcy są często ślepi i nie rzadziej złośliwi. 50, 125 i kursy doskonalące technikę. Teraz szykujemy się na prawko żeby powoli zwiększać pojemność. Trzydziestka dawno za nami, uważam że mamy zdrowe podejście. Lata za kółkiem, mnogość wypadków jakich byliśmy świadkami, zbieranie poszkodowanych (jestem ratownikiem) powodowało że coraz bardziej odkładaliśmy moment przejścia na wyższy "level". Jasne, na każdego kierowcę musimy patrzeć jak na potencjalne zagrożenie ale czasami największym zagrożeniem dla siebie jesteśmy my sami. Brak techniki, zbyt duża pojemność przy zerowym braku wiedzy, wyobraźni i techniki sprawia że wielu motocyklistów zostaje kalekami lub ginie na drogach. Cóż, każdy z nas odpowiada za siebie. Szkoda mi tylko dzieciaków które dopiero odebrały papier, wsiadają na potwora żeby pokozaczyć a potem dostają po dupie od życia.
Temat rzeka. Myślę że ustawa o 125 wniosła dodatkowy plus którego wcześniej nikt nie brał pod uwagę, a mianowicie raczej każdy nim zcedyduje sie na choćby 500te nabędzie jakieś tam umiejętności właśnie na 125ce i dopiero po nie pójdzie robic uprawnienia na wieksze poj. i takowe zakupi. Ja przeskoczyłem z 50tki na 600tę i też dałem radę ☺ na literze pewnie też bym sie uchował, choć kto wie ;-) pozdro
Zaczynałem kilka sezonów temu od 125. Obecnie 650. Początki na 125 - ce dały mi podstawy i uchroniły od kilku wypadków, które zaliczyłbym pewnie cięższym motocyklem. Oczywiście była też na początku teoria: " Motocyklista doskonały" (3 części) oraz "Przyspieszenie II" a potem wdrożenie tego do odruchów. Moim zdaniem każdy powinien sobie wybrać czy zaczyna powoli, czy rzuca się od razu na głęboką wodę. Wszystko zależy tylko od osobistej tolerancji ryzyka. Z moich prywatnych obserwacji wynika, że starsze osoby bardzo często zaczynają właśnie od 125 tek, a dopiero potem idą w duże pojemności. Młodsi idą na żywioł. Każdy wiek ma swoje prawa.
Na sam początek zdecydowanie polecam....Moto Guzzi V85TT.Fajny na,,spacerek,, ciekawe brzmienie silnika,wygodna pozycja,no i zwrotność.Ciekawy sprzęt do turystyki.Zwłaszcza z trzema kuframi.Pozdrawiam Wszystkich i szerokiej drogi życzę,oraz radości z jazdy.Nie ważne,jakim jednośladem.
bandit 600 max na start(nie ucieknie z pod dupy, trochę toporny ale stabilny) chociaż sam po 2 mc jazdy nim kupiłem 954 i przez pierwsze kilka dni nogi miałem z waty gdy z niej zsiadałem. Sportowe litry nie są dla opowiedzianych ludzi, to moto do ciężkiego napierdalania. Nie ważne jak masz poukładane w głowie to i tak będziesz chciał cały czas czuć to pierdolnięcie.
Dobra, to parę słów ode mnie po odkopanym z czeluści internetów filmie :D Moja przygoda z motocyklami zaczęła się w kwietniu tego roku - zakupiłem pierwszą 125'tkę, dokładniej pisząc Junaka 122F. Po około dwóch miesiącach padł mi silnik więc postanowiłem, że zwiększę pojemność na 150 cc przy okazji wymiany cylindra i tłoka. Junak nauczył mnie manewrowania, pokazał że nie wolno puszczać zbyt szybko sprzęgła mając wypełniony zakupami plecak i przede wszystkim nauczył mnie czerpania radości z jazdą dwoma kółkami. Tak się złożyło że stwierdziłem że jeszcze w tym sezonie zaczynam działać w temacie prawa jazdy KAT A. Zapisałem się na kurs w 10 sierpnia i od 10 września jestem dumnym posiadaczem nowej kategorii w prawie jazdy. Co kupiłem jeszcze w trakcie kursu? Yamahę TDM 850 o której masę ludzi pisało że nie nadaje się na pierwszy poważny motocykl ze względu na swoją wagę i wysoki środek ciężkości. Co teraz myślę? czy było warto pchać się w TDM na pierwszy motocykl po jakiś 1000 km? Uważam że to najlepszy możliwy wybór w tej półce cenowej. Po 20h jazdy MT-07 na którym czułem się na komarku mogę się rozsiąść wygodnie na TDM i pojechać w 200 km trasę bez bólu tylnej części ciała :D A więc podsumowując... uważam że wszystko jest dla ludzi :)
Pierwszy motocykl po zdaniu prawka to była honda vt750c 1983r. Po czterech latach zamieniłem moto na żonę. Następnie po 13 latach zamieniłem żonę na xvs1300 i po dwóch miesiącach kobita zdjęła mnie razem ze sprzętem ze skrzyżowania. Teraz czekam aż odrzucę kule i powitam laskę (gwóźdź od kolana po kostkę, 5 śrubek i obowiązkowa orteza zostanie ze mną na zawsze). Myślę że następny motór to będzie honda cb1100 ex lub Triumph Bonneville t120. Pozdro.
ja mialem pierwsze moto Honde VFR800 z 2002 roku. pierwszy sezon. zrobilem nim z 15tys km w rok. ciesze sie ze nie bylem wariatem bo drugiego roku kupilem R1 z 2009 roku i roznica byla ogromna. pozycja za kierownica plus do tego potezna moc. zaden wstyd kupic slabsze moto aby obyc sie z maszyna. polecam rowniez jazde na torze. najlepiej z instruktorem aby nauczyc sie nie bac skladac poprawnie w zakret i nie bac sie motocykla. nauczyc sie jak wchodzic w zakret. jazda na torze bardzo wiele pokazuje jakie bledy popelniamy dlatego dobrze jest wpqsc na tor nauczyc sie techniki jazdy po zakretach. wiadomo ze po roku mistrzami nie bedziemy ale nie bedziemy sie bac na drodze (majac rozsadek w glowie). smiem twierdzic ze motocykl stricte supersport jak R1 czy CBR1000RR ktore rowniez mam to motocykle ktore duzo wiecej wymagaja umiejetnosci wymagaja od jezdzca co zwykle nakedy czy cruisery bo pozycja na motocyklu jest spartanska do tego moc ogarnac to nie jest takie proste. dlatego z wlasnego doswiadczenia wiem ze nie ma co patrzec na gadanie kumpli "kupuj litra", polecam na poczatku rozsadek i dobor motocykla do umiejetnosci a nie do tego jak fajnie bedziemy na nim wygladac podjezdzajac na osiedle 😉 jak kogos stac to polecam California Superbike School. w UK sa na przyklad 4 moduly. kasa na pewno nie bedzie wydana w bloto. tam wiele sie nauczymy. w mojej opinii jazda na motocyklu to CIĄGŁA NAUKA... Pozdrawiam z UK!
Zaczynałem od 50 cm3 dupolota robionego w Tokio. W wieku 16 lat zdałem na A1 i przesiadłem się na Honde Varadero 125 XL. Po wiaderku na krótko było Suzuki SV 600 i Yamaha R1 a następnie wróciłem do turystyki i było to BMW R 850 RT :). Sądzę osobiście że takie przesiadanie się z mniejszych i większych maszyn jest warta uwagi. :)
Ja zacząłem od 125-tki i stopniowo pojemność wzrasta, obecnie 500 ale gdy znajomi dowiedzieli się że kupłem CBFke to odrazu pojawiał się uśmiech na twarzach i pytanie czemu nie 600, a ja na to ,,przyjdzie jeszcze czas na 600"
Latałem szosówką 70KM, podczas gdy znajomi na sportach 600-1000cm3 mówili że smiechawa. Po roku Kupiłem sporta tak jak oni, 120KM, dużo Nm, ale nie jestem typem "odkręcaj, jedziemy ile fabryka dała" i teraz dziwnie mi jest jeździć sportem + full gear na sobie, nic nie zapakujesz, na dłuższej trasie męczące, także w rezultacie fajnie bo duży zapas mocy, fajnie się składa w zakrętach, szacun bo już nie latasz w tekstylniakach i na komarku, ale w sumie to zabawa na kilka godzin, a lubiłem wypady całodniowe nawet kilka dni z rzędu - teraz już ochota przeszła...
Dobrze jest zacząć od pojemności 125cc. Moja przygoda z dwoma kółkami rozpoczęła się w 2015 roku. Chciałem mieć dużą i ciężką maszynę dlatego kupiłem Varadero 125. Waga sięgała prawie 190 kg. 15 koni w widlastym silniku pozwalało się rozpędzić do około 115-120 km/h. Dla żółtodzioba było to wystarczające. Wielu motocyklistów których spotkałem twierdziło że pojemność mojej maszyny wynosiła 600 cc :) Varadero 125 sprawiało takie łudzące wrażenie. Po roku jazdy stwierdziłem że chcę zrobić prawo jazdy i na kursie dostałem o 30 kg cięższego i 5 razy mocniejszego Gladiusa. Instruktor powiedział siadaj i jedź. No to pojechałem dość śmiało. Była lekka mżawka i na pierwszym łuku na placu manewrowym kiedy za mocno odkręciłem manetkę, obróciło mi motocykl o 180 stopni. Na szczęście bez wywrotki. Ta przygoda pokazała mi różnicę między słabą a mocną maszyną. Prawko zdałem bez problemu w 2016 i natychmiast kupiłem Honde Magne 750cc. Niesamowita maszyna z czterocylindrowym silnikiem ale w układzie V. Pięknie wygięte cztery rury wydechowe. Nie miała owiewki więc cały wiatr szedł na klatę. Ważyła już 250 kg i posiadała przyspieszenie kuli armatniej. Jeździłem nią 2 lata ale stwierdziłem że 13 litrów baku to zbyt mało i obecnie mam VStroma 650. Fajny uniwersalny i spokojny motocykl. Bardzo komfortowy w trasie. Robiłem ok 600 km dziennie bez uczucia zmęczenia. Z chęcią jednak kupiłbym jeszcze drugi motocykl z jeszcze mniejszym silnikiem na takie szybkie wypady na miasto po zakupy :)
Uważam że najlepiej rozpocząć już od dzieciństwa. Ja mam prawo jazdy AM i B1 i kupiłem 50ccm GB motors street. Jako że zdawałem na samochodzie Microcar nigdy nie siedziałem na motocyklu. Wsiadlem po zakupie na niego pierwszy raz i takie "o cholera jakie to ciężkie" (110kg około) na drugi dzień pojechałem trochę dalej, poćwiczyłem zmianę biegów i ogólnie zobaczyłem jak go opanować. Na początku mimo że to 50cc wydawało mi się że ciągnie mnie do przodu i się po prostu bałem jechać więcej niż 30km/h a te 45 wydawało mi się bardzo szybko. Kilka dni jeżdżenia i teraz nawet 65km/h na nim to dla mnie trochę za mało a tym bardziej jego przyspieszenie. Uważam że fajnie jest zacząć od 50cc lub 125cc (gdybym robił A1 to bym kupił 125cc) nawet na takich małych motocyklach nabieramy doświadczenia, wiemy jak wsiadać na motocykl, jak ruszać i inne, skuter to jest taka głupia alternatywa bo on po prostu jest za łatwy w prowadzeniu tam nie ma skrzyni biegów i nie siedzimy jak ja motocyklu. Za rok jak będę miał 18 lat to zdaję B i A2. Kupuję silnik 125cc (nie kupuję nowego motocykla ponieważ chcę też ważniejszy dla mnie samochód) potem robię A i wyedy upatrzyłem sobie Bajaj Dominar 400. Tani duży naked. Chcę zwiększać pojemność stopniowo. Docelowo ma to być Kawasaki Ninja ZX10r lub Ninja 1000, jakiś Cruiser, motocross, suoermoto (taka kolekcja). Więc naprawdę warto zacząć od małych pojemności od dziecka, poznawać stopniowo możliwości coraz większej pojemności (w 50cc przekrecenie manetki na maksa oprócz pierdzenia mało daje a w 1000cc podniesie nas na tylne koło) więc lepiej nie przesiadac się na dużą pojemność z umiejętnościami i przyzwyczajeniami z małej
Kupiłem CBR600 F4i na pierwsze moto po zdaniu prawka na YBR250 wbrew poradom innych, wielu się śmiało, że chudy, słaby i sobie nie poradzę. Żyję, nie byłem w szpitalu ani u jakiegokolwiek lekarza z powodu obrażeń na moto, nie zaliczyłem żadnej parkingówki, ani stłuczki, moto całe, nie straciłem PJ za punkty, ani za nic związanego z jazdą. W pierwszym roku co prawda bałem się przekroczyć 200 i czasem wyprzedzały mnie szybsze samochody, czasem też stałem w korku i na światłach :) Potem się unormowało. CBR600 ma spore koszty utrzymania w dobrym stanie, dosyć drogie ubezpieczenie, sporo pali - mnie więcej niż 8 l/100 km, więcej niż powiedzmy 250ccm, jest też droższa w razie stłuczki, ale to jest hobby, a wydatków na hobby się nie liczy. Myślę, że kupiłem dobrze i kupiłbym tak jeszcze raz. O zmianie na większy nie myślę :)
Z doświadczenia swojego powiem że gdybym mógł zacząć od nowa historia na motocyklu zacząłbym od jakieś trzy setki lub cztery setki... Zacząłem od 230 kg bestii o pojemności 750 bo bardzo mi się podobał ten sprzęt ale było to dla mnie ciężka katorga przez 2 lata... Tak naprawdę potem doszedłem do pojemności 600 i już szczerze dla mnie więcej nie potrzeba a ja nie jestem w stanie więcej wycisnąć. Pozdro LWG!
Pierwszy moto na jakim znajomy uczył mnie jeździć to była Jawa "Ogar" 50cc. Niewiele myśląc załatwiłem sobie MZ ETZ 250, nigdy nie miałem na niej żadnego incydentu, byłem młody, latało się tym po wiosce, motor był sprawny mniej więcej tak jak stara taczka na budowie, brak przedniego hamulca, amortyzatory tak miękkie że się czułem się jak na poduszkowcu (ciekawe czy był w nich olej itp, hmm..) Ogólnie latało się tym po wsi na wariata. Jedyny raz kiedy leżała na glebie był wtedy kiedy jechał nią znajomy i podczas nawracania powoli na wąskiej drodze trochę nie ogarnął że jedzie za wolno i nas przeważyła. Zrobiłem nią +/- z 3000-4000tyś kilometrów, ile dokładnie nie wiem bo licznik nie działał więc liczyłem to na podstawie przepalonego paliwa. Niedługo potem (2-3lata) przyszła kolej na Jawę 350. Zrobiłem nią może z 200km..... czemu tak mało? Bo złamałem nogę na rowerze, o ironio. 2 lata leczenie i nie wróciłem na moto bo nie czułem się pewnie, noga była dalej "delikatna" bałem się jeździć ciężkimi motorami z taką psychiczną blokadą że albo przyjdzie się podeprzeć i nie wytrzyma, albo się wywrócę i wyjdzie na to samo. Także Jawę sprzedałem. Aktualnie mając 32 lata zastanawiam się czy w tym smutnym jak pizda życiu nie kupić sobie chociaż jakiejś zabawki. W związku z tym chodzi mi po głowie jakiś fajny Bobber. Oczywiście im więcej szukam bazy pod projekt tym wyższe wymagania. Na początku patrzałem na 750~~ mówię sobie, starczy, kupie tanio, tanio zrobię i będę latał. Nie minął miesiąc a już przeglądam Intrudery 1400-1500 i patrzę ze smakiem na Roadstar 1600 ( ten silnik wygląda jak milion dolarów) Druga sprawa to mnie ścigacze nigdy nie interesowały, a przekracznie 100km/h to było wydarzenie roku. Ja sobie lubie głośno i przyjemnie popierdzieć, ewentualnie dobrze przyśpieszyć do 70-80, narobić hałasu i dalej jechać jak człowiek. W sumie jakbym pomyślał że mam jechać jakiś 1100 ścigiem to bałbym się go rozkręcać. Trudno, najwyżej się zabije, zobaczymy.
Ja tak jak ty kupiłem na pierwsze moto Yamaha r6 z 2003 roku. Cały czas mnie jarał ten model. I będę teraz nim zdawać praktyke w szkole jazdy bo w Niemczech można na swojej maszynie się uczyć co jest wielkim plusem tak myślę. I myślę też że mam duży respekt do tej maszyny i pierdu pierdu. Ale myślę tak jak ty że nie ma znaczenia pierwsza pojemność tylko ile się oleju zachowa w głowie. Pozdrawiam
ja kupilem 125 na B 2 lata temu, w przyszłym miesiącu kończę prawo jazdy na kat A (oby) i planuje przeskoczyć na 600 do tego samego namawiałem znajomych którzy kupowali żeby pojeździć ze mną. Polecam nauczyć się najpierw na czymś mniejszym nie ma w tym wstydu.
mam 34 lata wlasnie zrobiłem prawko na motor uczyłem się i zdawałem na yamaha xj6 ogarnalem go fajnie się jeździ i teraz nie wyobrażam sobie szukac czegos słabszego... szukam wlasnie xj6 ewentualnie rozważam zakup honda hornet lub yamaha fz6 nie wiem który lepszy.... kiedyś marzyl mi się scigacz ale wole na razie przyzwyczaić się do tego czym wiem ze pojade a z czasem pomysle :)
Moje pierwsze Moto jakie kupiłem (miesiąc temu heheh) to Street Triple 675 . Dużo ludzi odradza taki wybór . Sam się troszkę bałem bo jednak mt-07 jest dość słabszy niż 675 od Triumpha . Do maszyny podszedłem z dużym szacunkiem i nie odkręciłem do odciny na pierwszej dłuższej. Faktycznie na A2 troszkę mu dałem ale jazda bez przedniej szyby powyżej 120 km/h to troszkę walka z wiatrem niż przyjemność . Radzę po prostu mieć troszkę wyobraźni i analizować sytuację na drodze . Odradzam w byciu najszybszym w mieście .Ściganie się z innymi użytkownikami drogi lub popisy bez jakiegoś większego doświadczenia mogą skończyć się dość tragicznie jeśli coś nie pójdzie jak trzeba . Myślcie trzeźwo a w miejscach gdzie można sobie pozwolić czemu nie odkręcić manety bardziej :) Samo kontrola i zdrowa wyobraźnia jest tu kluczową kwestią ;)
Ja nigdy wcześniej niejeździłem żadnym -cyklem mającym motor przed pójściem na prawko kat.A . Zdałem, na pierwsze moto wybrałem Honde F4i i nieczuje że to zły wybór, tylko ja po zdaniu prawka mam jednak świadomość o braku "skilla" żeby odkręcać manete w opór i tego nierobie gdy nieczuje że w danej chwili nieogarne sytuacji na drodze. Kwestia pewności swoich umiejętności i rozwagi przy używaniu manetki i można jeździć. Pzdr. :)
A żeby minimalizować błędy "nowych" motocyklistów powinni zmienić prawo odnośnie kursów na prawko aby z tych obecnie 20h jazd kilka z nich musiałoby odbyło się na torze ;)
Też miałem takie plany nic większego niż 300 ale w końcu dopadła mnie chęć posiadania czegoś większego a praktycznie każdy motocykl jaki mi się podoba ma więcej niż 600 np: Ducati , Aprilie, czy inne nie typowe motocykle
Witam, sam zaczynałem na ER-6n (650)od kawasaki ale zanim w ogóle poszedłem na kurs dużo czytałem m. in. książkę "motocyklista doskonały" która dopiero otwarła mi oczy i wytłumaczyła aspekty techniczne jazdy na motocyklu ba !! uświadomiła mnie że nic nie wiem i lekkomyślnie podchodziłem do tematu dzisiaj jeżdżę 2 lata i szczerze to dalej jestem cienki, staram się, uczę dalej testuje ale na spokojnie i do przodu. Mała porada: czytajcie , uczcie się, trenujcie technikę i zachowania.... a motor.... jeżeli wiesz że masz zimną krew i szczerze sobie odpowiesz na pytanie czy masz do kogo wracać do domu? (mniemam że tak) to kup motocykl odpowiedni do twojego charakteru (naked, touring) i przeznaczenia jazdy (asfalt, teren), nie ma sensu patrzeć na pojemność jeżeli nie dobierzesz typu motocykla do siebie. Pozdrawiam
Fajny odcinek ale puenta z cyckami najlepsza. Panowie uważam jednak, że podeszliście do tematu z perspektywy małolata. Skoro chodzi o pierwsze moto to trzeba szukać czegoś w miarę taniego, żeby małe uszkodzenia o które na początku nie trudno zbytnio nie bolały. Moc do 80 KM bo jak sami powiedzieliście i tak po tygodniu będziesz chciał sprawdzić ile to pojedzie. Najlepiej jakiś Naked bo odechce ci się od razu przekroczyć 140 km/h. Za kasę która ci zostanie kupić dobre ubranie kurtka, spodnie do tego obowiązkowo buty, rękawice. Niestety są to drogie rzeczy.
Dawno nie jeździłem, to już prawie z 10 lat, wtedy po tez okolo 10 letniej przerwie kupiłem GS500E, i na początku nie umiałem skręcać, a lata wczesniej śmigałem jawami o cz i było ok. Po jakimś czasie chlopaki gadający na ściągaczach 600plus nie mogli wyjść z podziwu, że jedynie na prostej minuciekaja a w zakretach i tak ich dochodziłem.
Wg mnie nie ważne na jaki motocykl wybierze się na pierwsze moto, ważne by mieć poukładane w głowie. Sam kupiłem simsona (do nauki), a po pół roku już miałem zdane prawko i 600. Ważną rzeczą, której nie poruszyliście jest wrażenie prędkości z jaką się jedzie - jest ono inne w większych, ciężkich motocyklach niż np w 125. Tak jak jadąc maluchem 80km/h ma się śmierć w oczach, tak jadąc limuzyną powiedzmy 140 ma się wrażenie, że stoi się w miejscu. Pewnie nie jeden z nas pałował maszynę jadąc np ponad 200, po czym zwolnił do powiedzmy 120 i miał wrażenie, że jedzie wolno, że nic się nie dzieje i że super panuje nad motocyklem. Spoko gdy jest prosta, ale gdy zbliża się zakręt, a my dalej mamy wrażenie że się "wleczemy" to może się niemile skończyć. Trzeba być świadomym tego efektu i rzeczywistej prędkości z jaką się jedzie, a nie tej jaką się odczuwa. Dla tego też, chociaż na każdym sprzęcie się można zabić, to na mniejszym ten efekt na pewno będzie mniej szkodliwy niż np na 2 razy cięższej hayce, w której i przy 200 człowiek czuje się komfortowo i bezpiecznie, póki nie nadejdzie zakręt :)
To co mówi brodaty jest kompletnie nieodpowiedzialne. Nie bierze pod uwagę, że do jazdy motocyklem trzeba mieć predyspozycje!!! Owszem, niektórzy ujarzmiają 600-tkę czy nawet litra jako pierwsze moto, ale większość sobie z tym nie poradzi! Teraz jakiś zapaleniec po obejrzeniu tego odcinka, porwie się od razu na litra i nieszczęście gotowe.
Standard: motorynka, parę lat skuter, kilka lat honda rebel 125. Za rok prawko i plan na Yamahę Virago 750/1100. Miałem okazję doświadczyć jazdy Virago 750. Uważam za bardzo subtelną w oddawaniu mocy i liniową ,lekką z komfortową pozycją. Przede wszystkim świetnie się na niej czuję ( bardzo mała subiektywnie chociaż sam mam 172cm). Daje wrażenie jazdy jak na 125, dopóki tego chcesz (krótko:D). Poczułem respekt (na ta chwile na SuperSporta600-1000 nie wsiadł bym) Ktoś coś o tym motocyklu (na pierwsze Moto i w ogóle). Czekam na test tego klasyka u was.
Ja zaczynałem od hondy shadow 125cc w momencie jak weszły nowe przepisy. Nie posiadałem prawka ale od dawna jarałem się motocyklami. Jak załapałem bakcyla to w następnym sezonie zrobiłem uprawnienia sprzedałem hondę i kupiłem harleya. Wiem, że to innego rodzaju sprzęt niż sport ale ta hondzia naprawdę mi dużo dała. Prowadziło się to jak rower i było lekkie (w stosunku do harleya mniej więcej o połowę lżejsza). Co prawda nie miałem do tej pory jeszcze żadnej gleby podczas jazdy bo zawsze starałem się jeździć w miarę ostrożnie (ale znów bez przesady emerycka jazda to nie była), ale zwykłe parkingówki się zdarzały a i hamowanie awaryjne też się przytrafiało i to nie raz. Gdybym od razu wsiadł na większy sprzęt to wiem na pewno, że w kilku sytuacjach zaliczyłbym glebę bo nie miałem jeszcze wyrobionych podstawowych nawyków. Później harleyem jeździło mi się naprawdę świetnie mimo że to był ciężki kredens ze słabymi hamulcami itd. W każdym razie teraz przymierzam się do jakiegoś sporta ale bałbym się wsiadać na takiego potwora jak r1 chociaż te motocykle są piękne i chciałbym się z taką t1 w końcu kiedyś zmierzyć i się nią pobawić :).
Śmigałem Yamahą r125 2011 r półtora sezonu, pouczyłem się, ćwiczyłem zgodnie z poradnikami (skrajne warunki hamowania, rzucania dupą na śliskim itd.) i przeszedłem na Hondę f4 na gaźniku 2000 rok. Żyję? Żyję. Jest ok, jakoś nie muszę odkręcać co prosta do pełna.
Bardzo dobry materiał. Szczególnie przykuła moją uwagę dyskusja o tempie nabierania umejętności. Że najpierw dużo się przyswaja i człowiek myśli że dużo się nauczył. Jestem właśnie na tym etapie. Mam swoje pierwsze moto i dokładnie to zauważyłem :) W kazdym razie każdemu początkującemu i nie tylko polecam materiał "Biblia pokonywania zakrętów motocyklem." Naprawdę wspaniałe źródło wiedzy o jeździe jednośladami.
kupilem cbr 125 rw9 :D i nakurwiam na kole mam go tydzien i prawko tez tydzien jaram sie :D i jest gitara nie czuje potrzeby wiekszego sprzetu :D (28lat) i odcinka :D 120 k/h czuje sie bezpiecznie :D jest zajebiscie :D
6:15 Material ma 5 lat, a ja dopiero na niego trafilem, niestety za pozno. Na poczatek kupilem sobie 250, zeby sie uczyc i nabierac doswiadczenia, wiadomo. Szybko sie jednak okazalo ze 250 to jest zdecydowanie za malo i potrzebuje wiecej. Niestety malo kto kupuje 250 (nawet na pierwsza maszyne), a wiec dla mnie to byl spory problem to sprzedac.
Na pierwszy motocykl kupiłem w ducati monstera 696 pod koniec sezonu juz sie nudziłem jazdą mój drugi motocykl to ducati multistrada 1200s także przeskok mocy i wagi duży i jakoś świetnie daje sobie rady podczas jazdy bez żadnych przygód a odkręcić manetkę lubię tylko robię w to miejscach gdzie warunki na to pozwalają
co ty pier*olisz gościu jak seryjnie senda ma 9km a to 50 a 80 taka spokojnie 25km bedzie miała mózgu -Cylinder Barikit 80 racing + Port -Wał Doppler -Yasuni R3 po renowacji u Penka -Dellorto 21 -Stożek Polini Air Box -Membramy i zawór malossi -Tarcze sprzęgła S6 carbon -Nowe łożyska SKF na silniku -Nowe uszczelki na całym silniku -Sprężyny sprzęgła Malossi MHR dodam że 85 2t (yamaha yz 85) ma 29hp więc najpierw radzę się dowiedzieć co i jak
hmmm to tak nie działa jak ty mówisz i drd pro miała 9, ale przecież ty wiesz lepiej i penie nawet nie miałeś, i 125 to mają po ok 40km ale co ja sie znam i chiny się nie liczą. Polecam ci jescze raz czytanie cymbale zanim coś napiszesz
Silnik pojemność skokowa: 49.90 ccm typ silnika: 1 cylider liczba cylindrów: 1 moc: max 9km , stopień sprężania: 13.0:1 średnica x skok tłoka: 39.9 x 40 mm zasilanie silnika: gaźnik chłodzenie: Cieczą skrzynia biegów: 6-biegów przeniesienie napędu: łańcuch sprzęgło: Mokre, wielotarczowe Wymiary i wagi: długość: 2035 mm szerokość: 805 mm wysokość: 1220 mm wysokość siedzenia: 850 mm maksymalna wysokość siedzenia: 900 mm rozstaw osi: 1355 mm masa własna: ok. 80kg masa z płynami i paliwem: ok. 95kg pojemność zbiornika paliwa: empty 7 l, reservefuelcapacity 1 l ilość oleju w silniku: 750ml ????? Zawieszenie: przednia opona: 80/90-21 tylna opona: 110/80-18 skok zawieszenia - przód: 190 mm skok zawieszenia - tył: 50 mm hamulce przód / tył: hamulec tarczowy, 1 tarcza, , hamulec tarczowy, 1 tarcza, dane techniczne sendy xtreme z 04 roku czyli na EBS a teraz derbi ma d50b0 na gazniku 17,5 mm a więc koni będzie około 11 w serii :)
Fajnie jest poszpanować bestią, ale tylko gdy ją poskromiłes i masz ją na smyczy. Jak nie umiesz nad nią panować to może pokąsać ciebie i ludzi wokół. To oczywiście metafora. Panowie, uważajcie co mówicie bo tu chodzi o zycie ludzi, szczególnie młokosów których latwo nakręcić na motocykl ktory ma głośny silnik i daje w rurę, ale jako motocyklista nie ma umiejętności aby nad nim panować. Może zrobić krzywdę sobie i innym i zostawić ich z traumą do końca życia. To poważna sprawa.
z tym strachem w zakrętach to akurat prawda, nawet jeśli myślisz że ty sie nie boisz to i tak szczerze imo lepiej kupić mniejszą pojemność ze względu przede wszystkim na masę maszyny. i zrywnośc w zakrętach. znaczy mozna jeszcze zblokować moc ale to i tak nie jest to samo. sam osobiscie uważam że lepiej zacząć od mniejszej pojemności. bo szczerze to nawet jak myslisz że nie będzie ci odpierdalać to pewnie i tak po jakimś czasie zachce ci sie odkręcic manetę do końca. z resztą, imo lepiej sie wyjebać na 125 za 6k niż r6 za 30. sam zaczynałem od skutera za 1500 który nauczył mnie troche wyczucia, jezdzilem nim chyba z 4 lata, myslałem ze już mniej więcej wiem co i jak to mówie kupie coś z biegami, kupiłem tzrkę i pomimo tego że to 50 i to 50 to całkowicie inne uczucie, tak samo jak z wagą tzrka wydawała mi sie nieskończenie cięższa od skutera. teraz na jazdach mam 700 a chce się przesiąć na 300, i też pewnie bedzie uczucie jak bym nigdy wcześniej nie jezdził. dlatego ja osobiście bym to podzielił bardziej nie wg. pojemności a wg stosunku cena pojemnośc, bo jak kupisz starą tańszą 600 za 6k po szlifie i nie będzie ci skoda jak zaliczysz kolejnego to spoko, ale jak nigdy wcześniej nie jedziłeś, od 5 lat odkładasz hajs i chcesz kupić coś mocnego za powiedzmy 30k to ja bym dał sobie spokój. no chyba że masz w pizdzie pieniądze które na to wydajesz bo stać cie na to żeby taką maszynę rozjebać. z resztą. jak ci sie zechce odkręcić manetkę w 125 a w 600 to różnica w prędkości będzie duża, a jadąc wolniej zawsze jest większa tolerancja na potencjalne błędy. tak samo jak w zakręcie gdzieś przypadkowo przekręcisz manetkę czy coś
Za młodu jeździłem WSKą, po 20 latach przerwy wzięło mnie na motor i wziąłem 125kę TDRkę, dla mnie idealny wybór do ponownej nauki jazdy na moto, a jak nabiorę umiejętności to mam już na oku jej większą siostrę, czyli TDMkę.
Ja uczyłam sie na motorowerze, po około miesiacu wskoczylam na yamaha FZ6, rok pózniej kupiłam sobie R1. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z motorami, taka kolejność była dla mnie dobra.
Ja zaczynałem od litra ktm990 smt, obecnie 2 lata od kiedy zrobiłem uprawnienia a po roku Szwajcaria, Austria, Włochy, Polska (mieszkam w UK) przez te 2 lata 20 tyś kilometrów. Wszystko zależy jak kto rozumie prowadzenie motocykla i ile ma w głowie i samozaparcie do doskonalenia.
A ja powiem, jaki jest najlepszy motocykl a jaki najgorszy. Najlepszy to taki, który się nam podoba, na który nas stać i który jest sprawny. Najgorszy to taki, który ktoś nam narzucił, jest niesprawny i naprawy przekraczają nasz budżet. Dziękuję, dobranoc.
Dobranoc Panowi.
Kawasaki ninja 635 planuje kupić jako pierwszy moto
Brawo. Zalać mu!
amen
Cześć. Wiele osób mówiło mi, "Nie kupuj 125, to wstyd, to nie jedzie", standardowe gadki moich znajomych. Uparlem się, kupiłem nowa r125. Jeżdżę drugi sezon, zrobiłem 17tys km. Wolna jest to fakt, ale dała mi możliwość zdobycia doświadczenia, oceny swoich możliwości, wyrobienia dobrych nawykow. Nie raz miałbym kolizję, wymuszenia innych użytkowników drogi. Obecnie robię kategorię A, w planach jest ku0no motocykla 600cm. Czy żałuję kupna 125? Ani chwili. Pozdrawiam!
eloelo hejka Prawda pozdrawiam 💪🏻
Hihi... mam romecika 125 :) jak go opanuje to pomysle o wiekszym :D
@heniaso zgadza się!
Przydatny komentarz, mam to samo w planach :) Jazda na razie 125ka, a jak mi się spodoba to prawko na A i coś mocniejszego. Sam się uczyłeś jeździć?
Tak, sam małymi kroczkami nauczyłem się jeździć. Najpierw pożyczony skuter, potem biegówka, która na początku cały czas mi przy ruszaniu gasła. Następnie Yamaha r125, która zrobiłem w sezonie 17tys. Dzięki temu dziś jeżdżę większym motocyklem bez obaw i z rozwagą, czegovkazdwmu z Was życzę!
Nareszcie trafiłem w internecie na osobę, która ma zdanie identycznie jak ja- zgadzam się z Radkiem w 100% :D
I powiedział coś, co bardo mi się spodobało- "Jeśli kogoś stać powinien kupić sobie prom kosmiczny. Ja bym kupił! Ja bym kupił i bym go rozkurwił. Bo ja taki jestem i ja tak lubię." Mam nadzieję, że kiedyś będziemy mieli okazję porozmawiać na żywo, pozdrawiam! :D
Moim pierwszym była Yamaha r1, teraz latam H2, uczyłem się długo jednego i drugiego, ale odpukać 10 lat bez przygód. Pozdrawiam
Nauczyłem się ruszać, hamować, skręcać (podstawowe czynności) na 50tce.. Następnie CBR125 i szatańskie 13KM.. 2 lata polatane i wjechała ZX6R.. Prawie 10cio krotnie mocniejszy motocykl. Tak... Jeździłem powoli, odkręcałem, starałem się ogarnąć tą moc i mimo, że wciąż będę ogarniał ten motocykl cały czas to wiem, że "jutro" będę umiał więcej niż umiałem "wczoraj". I wiem też, że te 2 lata na 125tce dało mi relatywnie dużo doświadczenia i dzięki temu nieco łatwiej byłoby mi przyswoić się do Ninji. Cały czas czułem respekt do tej maszyny, przy każdym przekręceniu kluczyka, manetki... Przy każdym wbiciu biegu. Czuję, że nadal tak będzie.. "Większa tolerancja" przepisów (o czym mówił Radek :D) zawsze była, jest i będzie.. Obojętnie czy na motocyklu czy w aucie.. Ważne, żeby wiedzieć kiedy można, a kiedy nie. (TZN NIE ŻEBY ZAPIERDALAĆ 150 PO MIEŚCIE PRZEZ PRZEJŚCIE DLA PIESZYCH KOŁO SZKOŁY, a jak już chcesz lecieć 200 na autobahn'e). Olej we łbie.. przede wszystkim. Bez tego pierwszy lepszy winkiel i nawet 125tka może być wyżej i wyprowadzić rider'a do rowu.. Jak ktoś będzie miał poukładane w głowie i będzie wiedział co robi to pojedzie litrem i sobie krzywdy nie zrobi (fakt, że może mieć pełne gacie, ale to z racji respektu i wiedzy co taka maszyna potrafi zrobić przy mocniejszym odkręceniu manetki).
AdixX Moto To ta kawa na profilowym? ładniutka ;)
Tak to ta na profilowym :) Dzięki! ;)
I to bardzo dobra droga :) I odpowiednie wnioski.
Idealne podsumowanie tych wszystkich nic nie wnoszących filmów o tematyce kupowania pierwszego motocykla.
Ważne są umiejętności i twoje podejście, a nie to na czym jeździsz. Takich właśnie informacji szukają ludzie.
Świetne podejście do tematu.
Z góry przepraszamy, że nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na wszystkie wasze komentarze.
Jak damy radę, to postaramy się do wszystkiego odnieść w dodatkowym odcinku. MIłego!
Właśnie znalazłem Wasz kanał i mega mi się podoba! Ostatnio bardzo zainteresowałem się motocyklami, mimo, że nawet nie mam jeszcze prawa jazdy, planuję je zrobić w te wakacje. Mam do Was pytanie - jakie jest wasze stanowisko odnośnie trzymania motocykla pod chmurką/ewentualnie we wspólnym garażu podziemnym. Jestem studentem, na prywatny garaż w najbliższym czasie nie mam perspektyw i zastanawiam się, czy jest jeszcze dla mnie jakakolwiek szansa :P
Nie warto trzymać go na zewnątrz, motocykle są bardzo wrażliwe na deszcz. Ja kupiłem 8 letni, widać że stał na dworze bo większość śrub zardzewiała, wydech też taki był. Sama przyjemność żeby doprowadzić wszystko do porządku więc teraz się nim zajmuje
Komentarz mocno późno po opublikowaniu materiału, ale... Oglądałem wszystkie wasze 3 filmy o wyborze pierwszego moto przy udziale Radka, i muszę przyznać, że zgadzam się w 100% właśnie z Radkiem. Najczęściej padającym argumentem przeciw sześćsetkom czy litrom jaki słyszę (również wypowiadany przez Daniela) to "będziesz się dłużej uczył". I wierzę, że jest on prawdziwy i istotny w przypadku osób, które chcą jeździć w motoGP, innych zawodach czy po prostu kupiły motocykl żeby kręcić możliwie jak najszybsze czasy na torze. Moim zdaniem jednak, jest w ogóle nieistotny w przypadku osób takich jak np. ja, gdzie kupiłem moto żeby się nim po prostu cieszyć, jeździć w koło komina, czasem może gdzieś dalej lub może nawet okazjonalnie na tor. Nie chcę się uczyć być jak najlepszym, chcę po prostu posiadać maszynę, która mi się podoba, na którą będzie mi się przyjemnie patrzyło i przyjemnie nią jeździło, nawet jeśli będzie to oznaczać, że będę musiał zakręty pokonywać wolniej, czy będę na nich wyprzedzany nawet przez 125-tki. Sam na pierwsze moto kupiłem gixa 600, którym jeździ mi się trudniej i bardziej ociężale niż chociażby XJ6, na którym zdawałem kat. A, ale jeśli miałbym znowu wybierać pierwsze moto, dokonałbym dokładnie takiego samego zakupu. Po prostu zawsze bardziej podobały mi się motocykle sportowe niż wszystkie inne, podobał mi się dźwięk sześćsetek w rzędzie, więc nie rozumiem dlaczego miałbym się "karać" jakąś 125-tką czy czymś innym tego typu. Grunt to zdawać sobie sprawę z tego, że nie mam umiejętności takich, żeby lecieć np. 100km/h po szybkich zakrętach. Lecę więc sobie po nich powiedzmy 50km/h i nadal się cieszę, że jadę tym konkretnym sprzętem, mimo że wolniej. Bo skoro i tak jeżdżę sobie na moto tylko dlatego, że lubię, to zwyczajnie nigdzie mi się nie spieszy i nie boli mnie to, że schodzi mi to 2x dłużej niż gdybym jechał 125-tką czy czymś innym, równie lekkim i prostym.
Panowie, powiem tyle, genialny odcinek, jak opowiadaliście to wszystko to czułem się jakbym sam siebie słyszał.
Co nie :D Przynajmniej nie gadają od rzeczy tak jak niektórzy
Łysy i Radzio to jest najlepsze zestawienie :D
Podoba mi sie wszystko u was zawartość merytoryczna i poczucie humoru super sie ogląda :D
''Najlepszy morał nie można się mniej zabić lub więcej zabić'' :D
Bo to jest tak, że 125cc wybaczy ci więcej '' początkujących '' błędów niż większy motocykl.
Otóż to! ;)
Na 50ccm uczysz się jak się tym skręca, jak się rusza, co to wgl. znaczy mieć 2 koła i silnik.
125ccm nauczy cię szybszej jazdy 100-150km/h, przy dobrych egzemplarzach możesz wybrać się na tor lub zakręty, spróbować tam swoich sił. Poczuć jak to się robi i czego się nie robi.
I dopiero myślę można wsiadać tak ze spokojem na 600ccm.
A start od 600-1000ccm. Owszem, również nauczy cię tego samego! Tylko że mogą... Ponieść cię emocje, przyciśniesz, nagle zakręt, ty za hamulec i jebudu... ;)
Większa masa + większa moc = Mniejszy margines błędu. ^^
Sam gdy pierwszy raz miałem okazję przejechać się turystykiem 1200ccm. (wcześniej jeździłem tylko jakimiś sportowymi 125) I nawet nie przyciskając, przekonałem się jak trudno się tym hamuje, jak długa jest droga hamowania i jak łatwo stracić panowanie nad takim moto. (ledwo wyrobiłem się przed zakrętem z hamowaniem) A nie przekroczyłem nawet 100km/h! A i sporo uczyłem się teorii jak i trochę też praktyki jak się takim moto skręca, hamuje, przyśpiesza i ogólnie "jeździ". Czyli miałem już jakieś swoje małe doświadczenie z dwoma kołami.
I nie wyobrażam sobie, jak mógł by sobie z takim moto poradzić ktoś, kto jeździł tylko na kursie i wsiada na takie 1200ccm. Albo by był co najwyżej mistrzem prostej, albo wy wydzwonił na pierwszym zakręcie. ^^
podobnie u mnie. pierwsze zderzenie miałem z murem.
Co tam 125, dla mnie nie musi być duża moc, ale żeby miał masę. Ważę swoje i na 125 czuje się jak na dziecencym rowerze i raz miałem wypadek na tym, a jeździłem na 600 i 1000 żadnych sytuacji nie miałem.
LucZyn też chłop wielki, ale wolał zaczynać od 125ccm na którym wyglądał śmiesznie... ;)
Markowsky też chłop tęgi, a mu komarki nawet nie przeszkadzaj ^^
Tak że stawiam że problemem nie jest to że sprzęt jest mały i lekki (mały i lekki = dużo łatwiejsze prowadzenie)
Tylko problemem jest twoje ego. ^^
Jakub Jakubowy Jak masz 125ccm, to się nie pchasz między 600 i 1000ccm które lubią zapierdalać. ^^
Najlepiej latać wtedy z ekipą 50-125ccm. Lub po prostu samą ekipą 125ccm. (no chyba że faktycznie w twojej okolicy nie ma nikogo kto ma taką pojemność)
Ale tak ja u mnie przynajmniej, to 125ccm nie brakuje. ^^ Jest ogólnie parę ekip które 125ccm latają wspólnie w trasy.
A nawet ziomek Banditem 600 często z 125ccm lata, a nawet z 50ccm. ;) Bo gość lubi bardziej zwiedzać, niż zapierdalać. ^^ No i twierdzi że z 50-125ccm jest większa "beka". Bo zawsze na trasie coś się zepsuje, i ogólnie robi się więcej przerw i można się wspólnie po śmiać. ;)
Podobają mi się tego typu dyskusję, dają do myślenia, podejście dwóch różnych osób, bez wymyślania niczego na siłę, wnioski same się nasuwają do głowy, co należy zrobić...
Kupić litra 😉
"wielkosc nie ma znaczenia,licza sie umiejetnosci" najlepszy cytat xD
Prawda np. Ja skuterem 50 (simson sr 50) jade szybciej nirz mój kolega quadem 250
Masny nie zrozumiałeś o co koledze chodziło, zapytaj koleżanki ze szkoły :)
@@matdamon8344 wiem wiem o co chodzi
Wsumie śmiesznie i dwuznacznie to brzmi , ale ma to sens i jest to prawdą.
xDDDD
Więcej takich odcinków, jest sensownie i zabawnie trafiliście w moje gusta :)
Pan Radek nie bierze pod uwagę faktu że umiejętności (odruchy) świeżego motocyklisty często nie idą w parze z myśleniem i wyobraźnią. Wszyscy wiemy że motocykle o małej mocy wybaczają wiele błędów początkujących ponieważ każde odwinięcie manetki nie powoduje wyrwania się sprzęta do przodu. Krótko mówiąc motocykle pojemności rzędu 1000cc często jeżdżą szybciej niż początkujący motocykliści potrafią myśleć.
milo umiejętności, odruchy ale także kordynacja, przyzwyczajenie do 'szybszego' myślenia, budowanie wyobraźni etc.
Niedobrze, nie dobrze.
Do jazdy motorem trzeba miec instynkt + duzo jezdzic, jezdzic i jeszcze raz jezdzic duzo, duzo zakretów pokonywac w ta i z powrotem i od nowa.ja mieszkam od kilku lat w alpach gdzie sa super traski do jazdy motorem i co zawsze na paocztku sezonie jade najczesciej sam np (Jochpass) gdzie Robbie 6 -10 rundek w dól i do góry....az czuje ze to jest to i licze czy zrobilem jakis bald czy nie....pozdrawiam
A ja właśnie jestem w Szwajcarii 🇨🇭i dzisiaj przejechałem super traski 450km i te bla, bla już nie czytam, bo każdy co chce to kupuje i tak jeździ jak umie... Przyjemności...
Masz całkowitą rację.
Sam na 125ce przy pierwszej jeździe "bez niańki" ruszają bardziej dynamicznie z nawrotem (wyjazd w las) za mocno dałem gazu i wylądowałem w rowie po drugiej stronie jezdni.
Dobrze, że było pusto...
15:00 najlepszy moment ,,ja bym kupił i ją rozkurwił" xDDD
Ja taki jestem, ja tak lubię haha
kazdy mądry powinien podejść do tematu zakupu pierwszego motocykla sam, ja zacząłem o GSX-R 600 118-125KM 2001r , kazdy mi mowił ty jesteś poj*bany takie mocno moto na pierwsze zabijesz się, tylko zanim zacząłem jezdzic poczytałem od czego zaczać jazde jak sie rusza hamuje dogrzewa opony jak leci nitka w zakrętkach jak oceniać zakrety, dodam tylko ze z moto to miałem motorynke jak mialem 8-12 lat a tak to w wieku 25 kupilem Gixa 3 miesiace i jezdzilem na kolanie lepiej od tych co mieli 15 letnie doswiadczenie bo mnie interesowala technika jazdy motocyklem a nie zapierd*lanie, zero wywrotek i wypadków jak do tej pory wszystko zależy jak podchodzisz do tematu pozdro LwG
popieram kolego wychodze dokladnie z tego samego zalozenia
Kupiłem po 35 latach przerwy na moto skuter 300 cm3 żeby sobie przypomnieć i się rozjeździć. Kupiłem książkę motocyklista doskonały i ćwiczę przeciwskręt i manewry na placu. Nabieram pewności i myślę, że w tym albo następnym sezonie przesiądę się na 600-750 cm3. Oczywiście mogłem od razu kupić mocniejszą maszynę i pewnie też doszedł bym do tych umiejętności, ale się bałem większej maszyny po takiej przerwie. Może niepotrzebnie.
11:15 "Pięć umiejętności, które powinienem nabyć, żeby jeździć 600-tką." Kleimy? Moje 5:
1. Analiza ruchu i przewidywanie co zrobią inni uczestnicy za 2, 3, 4 sekundy.
2. Nawyk "nikt przede mną mnie nie widzi" oraz "jestem malutkim światełkiem, nie wiadomo jak szybkim i jak daleko".
3. Omijanie (niespodziewanych) przeszkód przeciwskrętem.
4. Hamowanie w zakręcie (przód+tył).
5. Winklowe nawyki: "ten zakręt jest ciaśniejszy niż mi się wydaje" vel "wolniej na wejściu=szybciej na wyjściu", "nie odkręcam dopóki nie widzę wyjścia z zakrętu" oraz "w tym ślepym zakręcie jedzie autobus lub TIR z naprzeciwka." vel "kask nie przekracza linii środka jezdnii".
Idealnie opisany temat, oglądało się zajebiscie, szkoda że tak krótko :D
Od kilku dni oglądam Wasz kanał. Fajne podejście do tematu. Sam zrobiłem prawo jazdy 20 lat temu....potem zakup motocykla schowałem do szafy. Wzięli mnie do wojska, potem praca, założenie rodziny. Teraz kiedy już sytuacja życiowa jest uporządkowana zastanawiam się nad zakupem motocykla. Prawo jazdy jak wspomniałem mam od 2004, ale zanim kupie maszynę wykupiłem kilka godzin jazdy pod okiem instruktora żeby przypomnieć sobie o co w tym chodzi 😉😎
O tym, że można kupić 600 czy litra na pierwsze moto i jeździć to chyba wie każdy. Tylko po co sobie utrudniać życie? Mam obecnie CBR 250R na miasto i CBR 600RR dla frajdy i na tor. Chętnie bym wsadził nowego adepta na jeden i drugi i puścił w ruch uliczny. W ruch uliczny! Nie na pustą prostą. I niech potem powie które moto wybiera na swoje pierwsze. I wcale nie chodzi mi o jakieś banowanie tego, że 600 jest złe na początek. Chodzi mi o to, że do wszystkiego trzeba dojść. Z motocyklami jest jak z karierą zawodową. Każdy chce być dyrektorem od razu po studiach, ale żeby być dobrym dyrektorem to trzeba najpierw nabyć trochę praktyki na niższych szczeblach. Owszem, niektórzy od razu wskakują na wysoki stołek, ale kończy się to tym, że nieustannie tylko kombinują jak to zrobić, żeby z niego nie spaść i nikt nie domyślił się, że tak naprawdę to nic nie potrafią... a chyba nie o to chodzi...
Mniejszy pojemnościowo motocykl to motocykl zwinniejszy, a każde 10kg to duża różnica. Dużo łatwiej nim manewrować i nauczyć się odpowiedniego balansu. Mniejsze motocykle reagują dużo spokojniej na gaz, a co jeszcze ważniejsze, spokojniej hamują silnikiem. Jak usiądzie "nowy" na większość sportowych 600 i puści ze strachu gaz w zakręcie (nie mówiąc o hamowaniu bo to problem każdego moto) to będzie wyprost i wizyta w okolicach rowu. Nawet redukcje przed światłami będą problematyczne - na mocnym sporcie jak ktoś nie ogarnia tematu to będzie jechał jak kangur przy akompaniamencie wycia silnika. Ci którzy jeżdżą ileś lat, niech nie patrzą na to z obecnego poziomu, ale niech pomyślą jak im się jeździło w pierwszych tygodniach i niech sobie wyobrażą, że można było uniknąć wielu z tych żenujących sytuacji, kiedy stali w korku, bo bali się, że motocykl ich przewróci jak zaczną się przeciskać, albo że jechali do świateł na sprzęgle, bo ich przerażała redukcja.
A Ci wszyscy geniusze typu "och, kupiłem R1 na pierwsze moto, bo mi się podobała i zobacz - żyję" niech wreszcie załapią, że to nie chodzi o to czy przeżyjesz czy nie, ale o to jakim sposobem najszybciej nauczyć się bezpiecznie jeździć na motocyklu. Zwłaszcza, że nikt nie każe jeździć na tej spokojniejszej maszynie 10 lat. Wystarczy chociaż jeden rozruchowy sezon po czym sprzedajesz moto z tyle, za ile kupiłeś i potem cieszysz się większym, gdzie z miejsca wykorzystujesz dużą część jego potencjału.
Daniel się z Tobą w pełni zgadza :)
Zacząłem od k6 600 zakupionej w 2014 i nie żałuję. Póki co żyję i jak dobrze pójdzie, to w tym roku zmieniam na litra.
Jeździłem tylko na rowerze, poszedłem na kurs na prawko "A" i od razu wsiadłem na suzuki gladius 650, teraz posiadam moto 300cm. Nie widzę dużej różnicy w prowadzeniu (jeśli stosujesz przeciwskręt), trochę ciężej się manewruje cięższym motorem na placu i trzeba tylko delikatniej manetką operować. Jeżeli nie ufasz sobie co do jazdy, uważasz że będziesz szarżować to nie powinieneś w ogóle wsiadać na motor bo i na 125 sie możesz zabić.
Nie , bądź se dyrektorem od razu jeśli dasz radę
Ja jak dorosne to mam zamiar kupic na pierwszy motocykl honda cbr 1000 widzialem ile kosztuje wiec byl z rok odkladal i bym kupil dobry pomysl ?
Moja przygoda z jednosladem zaczela sie w 2004 roku kiedy to kupielem pierwszy skuter keewey focus 50cc i choc juz marzylem o besti tak jak wiekszosc z Was to jednak wolalem poczekac po zdaniu prawka na katA zakupilem Mz ETZ 251, kolejny rok Honda Transalp ,nastepnie pojawila sie Honda Cbr 600f2 kiedy brakowalo mocy w transalpie ,minelo przeszlo 10 lat kiedy zrozumialem ze juz czas ...czas na bestie dzis aktualnie od 3 lat poruszam sie Hayabusa ,wiec do wszystkich rada moja powoli a cierpliwy kamień ugotuje .
Witam powiem tak, moja przygoda zaczyna się w 1997 roku kiedy dostałem od Ojca popularna na tamte czasy motorynkę, później długo nie jeździłem. W 2009 roku kupiłem swoją pierwsza crossówkę yamahe yz 125 (2t), to był szok 40 koni pod dupą robiło mega wrażenie, polatałem 2 sezony i była to już tylko zabawka po tym czasie :) Nastepnym motocyklem była yamaha yz 400f (4t) ponad 60 koni które orało tak pole że sam się bałem ale dawałem rade, później kosztowne remonty wybiły mi z głowy motocykle 4t i wróciłem do 2t a mianowicie kupiłem KTM EXC 250 (2t) , motocykl skrojony idealnie dla mnie nie potrzebuje nic więcej i został ze mną do dzisiaj. Co chwila zastanawiałem się czy ja sobie dam rade na drodze czy to jest dla mnie czy też to szybka droga do trumny. Przemyślałem to i postanowiłem wskoczyć na ulicę był to rok 2014 i kupiłem mój pierwszy moto na ulice, Yamahe r6 nie powiem bo miałem za każdym razem strach kiedy wsiadałem na motocykl 100km +. R6 przekonała mnie do siebie swoimi wymiarami jest to zgrabny motocykl i po 2-3 miesiącach czułem się na niej idealnie i nie chce powiedzieć że CZUJE SIĘ NA NIEJ 100% PEWNIE BO KTO SIĘ POCZUJĘ PEWNIE TEN ZAZWYCZAJ UMIERA. W ciągu tych 3 lat zrobilem prawie 30 tysiecy km i "dużo" na ulicy już widziałem. Moje zdanie jest takie że nie ma nic złego w klasie 600cc na pierwszy moto na ulice jeśli ma się jakieś zaplecze (ja np miałem to leśne doświadczenie) i trochę oleju w głowie. Trzeba pamiętać o tym że na ulicy nie myślisz tylko o tym jak jedziesz TY, musisz myśleć za INNYCH bo komuś zagnieciesz drzwi a z siebie zrobisz kaleke. MĄDRYCH WYBORÓW BRACIA, LwG!
#EnduroFun dobrze powiedziane. Mam bardzo podobne doświadczenia jak Ty.. również zacząłem w 1998 roku była motorynka, potem Kawasaki kx250 i Kawasaki zx6r wiele kilometrów przelatane i potem długa przerwa. Wracam do tego po 10 latach. Jestem w trakcie poszukiwań i tym razem supermoto albo enduro.. Szerokości!
Już was lubię, materiał z luźnej rozmowy, elegancko:)
Dla mnie po 5 latach na choperach (600 potem 1400) i kilku latach przerwy (żona, dzieci) najważniejszym w powrocie do motocykla było: 1. ma nie iść na koło z gazu, 2. mniej niż 100 kucy, 3.vmax mniej niż 200km/h.
Kupiłem kawe er6n i co? Pełne gacie jak to zapierdala.
Pewnie👍 jak sie jezdzic serpetynki traski z zakretami i po mieście to super sprawa.....ja od kilku lat mieszkam w alpach gdzie jest Eldorado dla motocyklistów..piekne traski z 1000-ami zakretów i tu wlasnie dopracowalem swoja technike jazdy w zakretach als np ( Jochpass) co jest kolo mnie w odlegosci 35km to przyjezdrzalem po 10x na dól do góry i tak w kolo oczywiście inne traski tez....ale oponki z przodu po obu stronach byla zjechane prawie do plutna
Zgadzam sie w 100%.Przesiadłem się z 250 po paru latach na litra.No i....zajebiście!!! Tu chodzi tylko i wyłącznie o olej w głowie!!!! Nie o pojemność!!! Pierwsze kroki w pokonywaniu zakrętów wyglądały tak ,że koledzy wchodzili w nie z większą prędkością,a ja w takiej prędkości w jakiej czułem się dany zakręt pokonać. To nic że na chwile zostawili mnie w tyle,ale zaraz na prostej "mistrz prostej" :) doganiałem ich,i tak znowu "a piać macieju" do kolejnego zakrętu.Najważniejsze nie kozaczyć gdy się nie ma umiejętności,ani nie przejmować się co "oni" pomyślą o mnie."Co oni pomyślą" życia Wam nie wróci. Lepiej być w ich oczach dupą, niż martwym.Litrem też pojedziesz 80km/h ,i świeżych na mocnych motocyklach nie zabija pojemność tylko to poczucie...co inni powiedzą.....
Jeżdżę już 11 lat :)
Stopniowo zwiększalem pojemności 50\125..
aktualnie mam 18stke i od roku jeżdżę hornetem 600 i żyje ,wszystko zależy od tego co masz w głowie i czy umiesz myśleć za innych i przewidywać sytuację na drodze POZDRO :D
zyjesz?
@@rowur8568chyba nie
Jak mialem 16 lat zrobiłem A1. Cieszę sie bardzo za to doświadczenie. 12 lat jezdziłem wiaderkiem 125. Zaliczyłem parę gleb. Zrozumialem jaką kolosalną różnice robią stare i nawe opony, masa. Kiedyś jechałem za sznurkiem aut 40km/h postanowiłem wyprzedzić. Przyspieszyłem do 100km/h a tu okazuje się ze przed sznurkiem aut skręca w lewo w polną drogę ciągnik rolniczy z 2 przyczepami. Wychamowałem tak, ze rece miałem pod naczepą a przyczepe przy klatce piersiowej. Szybko sie odepchnąłem do tyłu i udalo mi sie uniknąć kontaktu z wciąż łamiącą się jadącą przyczepą. Gdybym jechał mocniejszym motocyklem nie jechał bym 100. Jechał bym więcej. Być moze dziś bym nie istniał lub był bym kaleką. Na motocyklu trzeba być bardzo ostrozny, on błędów nie wybacza
Dzięki temu odcinkowi, macie suba :)
Mam podobne podejście. Sam zacząłem od absurdalnej pojemności 1200 i żyję. Fakt, że na małym piździku mniej się człowiek zmęczy na początku. Jednak jak już się zacznie ogarniać jak działa fizyka, czym jest przeciwskręt, fiksacja wzroku etc, 230kg prowadzi się jak rower.
Problemem nie są złe motocykle, tylko brak przygotowania ludzi do ich obsługi.
Pozdro ;)
Z jakimi prędkościami jeździsz? :D i to jest ścig czy kanapowiec? :)
Naked, tylko 98 km (w dowodzie), jednak wyrywa łokcie lepiej niż nie jedna szlifiera. Bandit 1200. A jeżdżę od jakiegoś czasu spokojnie przepisowa, czasem coś więcej.
ale sam przyznasz rację że na pierwsze moto nie jest dobrym pomysłem kupno dużej pojemności...sam ciężar ,droga hamowania jest całkiem inna jak przy mniejszych pojemnościach. Kiedy już wydaje się że ogarnąłeś maszynę , łapiesz pewności odkręcasz manetkę więcej i więcej a to jest najniebezpieczniejsze na początku.
Mój pierwszy motocykl to YAMAHA TDM 850 4TX. Mam go 3 lata i uważam, że to dobra propozycja na początek. Jedzie od samego dołu, jest wygodny, duży ale jednocześnie łatwy w prowadzeniu. Mega uniwersalny motocykl. Polecam
kolega kudłaty troche fantazjuje , ile pokarze licznik zalezy odemnie ale mając 125 cc nieststy nie pojade 150 po mieście, motocykl jedzie tam gdzie chce i to prawda poczatkujacy rajjjjjder dopiero uczy sie jezdzic waga ma znaczenie przyspieszenie tym bardziej , nakręcasz już nakręconych gimbusów na litra a nie zapominaj że małolaty mają bez obrazy,,, w wiekszości siano w głowie 100% za to fantazje 200% umiejętności 3000% jezeli obok stoi kolerzanka z klasy:) , co do toru realnie ktoś kto kupuje moto za 5000- 10000zł nie jedzie na tor bo juz nie ma za co. popatrz kto jezdzi na torach
20 lat nie jeździłem na moto i wczoraj kupiłem Z1000 sx😎
Jazda testowa zaliczona!
łysy dobrze gada apex troche pajacuje no ale to moje subiektywne zdanie sam zaczynałem od mniejszych motorków i jest to moim zdaniem dość dobra droga pozdro
Czy pajacuje to bym nie powiedział :D znam bardzo dużo motocyklistów którzy zaczynali od mocnych 600 czy litrów i jeżdżą już dobre kilka lat i żyją. A niektórzy nabrali w ciągu roku tyle doświadczenia co inni przez 5-6 lat jazdy.
Też znam bardzo dużo osób które zaczynało od 600ccm i żyją. Ale znam też dużo takich którzy zaczęli od 600ccm i nie przeżyli sezonu na takim moto. (w 2016r w mojej okolicy 6 osób przesiadło się z 50ccm na 600ccm, i zginęli w ciągu tego sezonu)
Równie dobrze znam też dużo osób które zaczynało od 125ccm. (+ oczywiście 50ccm) I ci którzy na 125ccm zaczynali, żyją wszyscy. Ale kilku na tych 125 miało wypadek. I raczej dzięki temu że to 125ccm, a nie 600ccm. Żyją. ;) Bo prędkość była mniejsza, moto lżejsze i zderzenie z samochodem czy wypadek na zakręcie, zaowocował co najwyżej siniakami, obdarciami i złamaniem kości.
Boszu MotoVlog miałem dwa wypadki na gsxr 750cm3 i przy 30 zlamałem obojczyk a przy 140 gdy skończyła się mi droga i zwiedzanie było rowu to nic mi się nie stało. Morał taki że trzeba mieć trochę szczęścia, by się nie zabić z braku umiejętności
No tak, dużo zależy od szczęścia lub nieszczęścia.
Ale nie ma ogólnie co kusić losu... ^^
Takim pajacowaniem jak to okresliłeś, dotarlo do kilku osob co z czym sie je.
Krotki przekaz bez pierdolenia.
6:15 Akurat tu się mogę nie zgodzić. Teraz wiele osób zaczyna od 125cc bo może takim jeździć na prawo jazdy kat B. Ja sam tak zrobiłem i choć w cenie tego motocykla miałbym np 390 mając prawko kat A to wiem że nie zmarnowałem tych pieniędzy na coś co nie jest dla mnie. No i w planach jest kat A i większą pojemność a nie szybka sprzedaż pojazdu i narzekanie na motocyklistów bo to wariaty 😂
U mnie podobnie.
Zakupiłem 125 żeby zobaczyć czy to w ogóle dla mnie i tak śmigam już 3 lata. Teraz będę robił kat. A, a doświadczenie jakieś się zebrało na 125.
zacząłem na olejaku 1100 i uważam ze nie ma sensu na takim dużym motocyklu zaczynać bo ciągle jest blokada psychiczna ze go rozbije. ma to plusy bo jeżdżę 5 sezon i żyje ale patrząc pod względem umiejętności to dopiero po dwóch sezonach można było powiedzieć ze potrafię tym jechać pewnie w zakręcie. wiec zależy co kto lubi.
Jaki problem iść na szkolenie?
Po 23 latach przerwy kupilem 900 klasyka. Szybka i piekna Yamaha Diversion. Zajebiscie szybka w porownaniu z tym co mialem jako dwodziestolatek. (CZ 350). Bylem zesrany jak sie tym czolgiem przejechalem. Potem sie zaprzyjaznilismy i oswoilismy. Potem byla Yamaha D'light 115 twist and go. Wspanialy skuter. Idiotproof. Teraz mam BMW g650GS. Motocykl pogardzany i niedoceniany ale bardzo niezawodny i wdzieczny. Jezdze cala zime i nie zawodzi mnie na razie. Robie okolo 110 km dziennie. Piec dni w tygodniu. Nie jestesmy szybcy ale dojezdzamy prawie wszedzie, w prawie kazdych warunkach. Pozdrawiam z deszczowej i zimnej wyspy.
wypraszam sobie ! :D ja przeszedłem drogę 50cc>125cc>600cc :D
Teraz dalej=1000ccm, 12000ccm, 1500ccm, itd. Dalej to juz RAKIETA kosmiczna.
Po co ma się cofajć z 12k do 1.5k
50/125/250/400 CM
no to ja jeździłem w gimbazie 50 teraz zrobilem A i jeżdżę 650
50 -> 500. Z odrobiną respektu i samokrytyki.
Hej. Ja zacząłem w tym sezonie od 125 Yamaha Virago. Spodobało się, zrobiłem prawko i kupiłem kawasaki z 800. Wrażenia fajne. Głośno, szybko ale jak mówią prowadzący, zakręty pokazują amatorstwo. Ja wchodzę ostrożniej niż towarzystwo i nie próbuje ich gonić na siłę. Na spokojnie. Czekam na sezon i ruszę na tor się poduczyć, a póki co powdycham spaliny innych motorow :)
Hahaha z tym promem kosmicznym to płacze ze śmiechu ale najlepsze było podsumowanie "ja bym go kupił, i rozkurwił" zrobiłeś mi dzień, dzięki 😂 stary ja też na pierwszy motorek kupiłem srad'a 600 i to było piękne, suzi była piękna, ale tak jak mówisz, poznałem wiele skrajności z których wychodziłem cało i Suzi była cała, ale jak wiadomo są skrajności które same w sobie są skrajne, zgadzam się w 100 % że mając większe pojęcie w zakresie rozumowania tego co się dzieje i zachowania motocykla w pewnych sytuacjach, kiedy mamy do huja czasu a czasem jeszcze więcej, tak ze dwa ułamki sekundy. W skrócie, skrajności doświadczyłem, Suzuki rozkurwiłem a ona nie została dłużna i rozkurwiła mnie wcale nie gorzej. Jeździłem nią 8 lat. Złamałem kręgosłup nogę w udzie, drugą poniżej kolana, leżą rękę i pękła mi miednica troszkę. Ale żyje, nawet chodzę, pracuję. A skoro żyję, łatwo można się domyślić, że nie wyjebałem przy 200. Teraz nie mam motoru, za to jestem z kobietą, do której właśnie wtedy jechałem. Suzi była lepsza, bo o ślubie nie wspomniała nigdy 😂
odgrzebałem filmik i chciałem podzielić się swoimi doświadczeniami. Zaczynałem na motorowerach, było ich dwa (kingway chopper i rg80), o dziwo najwięcej gleb miałem na kingwayu. potem przyszedł czas na pierwszy powazny motocykl, czyli xj600. Znów na nim miałem dużo niebezpiecznych sytuacji, ale na szczęście bez konsekwecji. Potem przesiadłem się na ZZR600, czyli już moc ok. 100KM i nim mi sie bardzo fajine jeździło, byłem na torze, no świetne moto.
Zjebało mi się, w skrzyni rozjebał sie 4 bieg.
Chciałem coś innego, coś fajniejszego. Oglądnąłem kilka SV650, po czym kupiłem pierwszą VTR1000F którą obejrzałem.
Mówili że mnie pojebało, że to ciężko ogarnąć. Ale ja powiem że po 100konnej 600tce VTR nie jest taki straszny jak o nim mówią :)
JA ZACZĄŁEM NA skuterze 50ccm i planuje kupic rometa r150
Ja od małego dzieciaka zaczynałem na chińskim Romet ws50, potem zabrałem BMW 1200 rs ojca, nie zabiłem się. Nie pajacowalem. Nabrałem ogromnego szacunku, potem 50-tka w 2t, w międzyczasie jeździłem cb500 która stała w garażu, jako 15latek... Pochłonięty jazda 500tka postanowiłem że kupię 125, po 2 latach jazdy na 125 postanowiłem że kupię 690. Taka oto historia. A jaki z niej morał? Nie ważne czym, ważne tylko jak masz poukładane w głowie.
Oglądam któryś już raz i widzę JIN i JAN. Jajko z brodą, które jest rozsądne i Radek który jest zdrowym świrem próbując pokazać, że można mieć "odpał" na litra i przeżyć :D
Z mężem wyszliśmy z założenia że trzeba się otrzaskać z zachowaniem w ruchu miejskim. Nie siedzisz w aucie, nie chroni cię blacha a kierowcy są często ślepi i nie rzadziej złośliwi. 50, 125 i kursy doskonalące technikę. Teraz szykujemy się na prawko żeby powoli zwiększać pojemność. Trzydziestka dawno za nami, uważam że mamy zdrowe podejście. Lata za kółkiem, mnogość wypadków jakich byliśmy świadkami, zbieranie poszkodowanych (jestem ratownikiem) powodowało że coraz bardziej odkładaliśmy moment przejścia na wyższy "level".
Jasne, na każdego kierowcę musimy patrzeć jak na potencjalne zagrożenie ale czasami największym zagrożeniem dla siebie jesteśmy my sami. Brak techniki, zbyt duża pojemność przy zerowym braku wiedzy, wyobraźni i techniki sprawia że wielu motocyklistów zostaje kalekami lub ginie na drogach.
Cóż, każdy z nas odpowiada za siebie.
Szkoda mi tylko dzieciaków które dopiero odebrały papier, wsiadają na potwora żeby pokozaczyć a potem dostają po dupie od życia.
Temat rzeka. Myślę że ustawa o 125 wniosła dodatkowy plus którego wcześniej nikt nie brał pod uwagę, a mianowicie raczej każdy nim zcedyduje sie na choćby 500te nabędzie jakieś tam umiejętności właśnie na 125ce i dopiero po nie pójdzie robic uprawnienia na wieksze poj. i takowe zakupi. Ja przeskoczyłem z 50tki na 600tę i też dałem radę ☺ na literze pewnie też bym sie uchował, choć kto wie ;-) pozdro
Fakt. Naszym zdaniem ustawa o 125ccm to same dobro :)
Zaczynałem kilka sezonów temu od 125. Obecnie 650. Początki na 125 - ce dały mi podstawy i uchroniły od kilku wypadków, które zaliczyłbym pewnie cięższym motocyklem. Oczywiście była też na początku teoria: " Motocyklista doskonały" (3 części) oraz "Przyspieszenie II" a potem wdrożenie tego do odruchów. Moim zdaniem każdy powinien sobie wybrać czy zaczyna powoli, czy rzuca się od razu na głęboką wodę. Wszystko zależy tylko od osobistej tolerancji ryzyka. Z moich prywatnych obserwacji wynika, że starsze osoby bardzo często zaczynają właśnie od 125 tek, a dopiero potem idą w duże pojemności. Młodsi idą na żywioł. Każdy wiek ma swoje prawa.
czy to tylko mój komp, czy w 7:40 rozdjeżdża wam się video i audio?
Na sam początek zdecydowanie polecam....Moto Guzzi V85TT.Fajny na,,spacerek,, ciekawe brzmienie silnika,wygodna pozycja,no i zwrotność.Ciekawy sprzęt do turystyki.Zwłaszcza z trzema kuframi.Pozdrawiam Wszystkich i szerokiej drogi życzę,oraz radości z jazdy.Nie ważne,jakim jednośladem.
bandit 600 max na start(nie ucieknie z pod dupy, trochę toporny ale stabilny) chociaż sam po 2 mc jazdy nim kupiłem 954 i przez pierwsze kilka dni nogi miałem z waty gdy z niej zsiadałem. Sportowe litry nie są dla opowiedzianych ludzi, to moto do ciężkiego napierdalania. Nie ważne jak masz poukładane w głowie to i tak będziesz chciał cały czas czuć to pierdolnięcie.
Dobra, to parę słów ode mnie po odkopanym z czeluści internetów filmie :D
Moja przygoda z motocyklami zaczęła się w kwietniu tego roku - zakupiłem pierwszą 125'tkę, dokładniej pisząc Junaka 122F. Po około dwóch miesiącach padł mi silnik więc postanowiłem, że zwiększę pojemność na 150 cc przy okazji wymiany cylindra i tłoka. Junak nauczył mnie manewrowania, pokazał że nie wolno puszczać zbyt szybko sprzęgła mając wypełniony zakupami plecak i przede wszystkim nauczył mnie czerpania radości z jazdą dwoma kółkami.
Tak się złożyło że stwierdziłem że jeszcze w tym sezonie zaczynam działać w temacie prawa jazdy KAT A. Zapisałem się na kurs w 10 sierpnia i od 10 września jestem dumnym posiadaczem nowej kategorii w prawie jazdy. Co kupiłem jeszcze w trakcie kursu? Yamahę TDM 850 o której masę ludzi pisało że nie nadaje się na pierwszy poważny motocykl ze względu na swoją wagę i wysoki środek ciężkości. Co teraz myślę? czy było warto pchać się w TDM na pierwszy motocykl po jakiś 1000 km? Uważam że to najlepszy możliwy wybór w tej półce cenowej. Po 20h jazdy MT-07 na którym czułem się na komarku mogę się rozsiąść wygodnie na TDM i pojechać w 200 km trasę bez bólu tylnej części ciała :D A więc podsumowując... uważam że wszystko jest dla ludzi :)
Panowie. Absurdalne to jest godzinne stanie autem w korku, aby z rana dojechać do pracy...apropos 13:00
Pierwszy motocykl po zdaniu prawka to była honda vt750c 1983r. Po czterech latach zamieniłem moto na żonę. Następnie po 13 latach zamieniłem żonę na xvs1300 i po dwóch miesiącach kobita zdjęła mnie razem ze sprzętem ze skrzyżowania. Teraz czekam aż odrzucę kule i powitam laskę (gwóźdź od kolana po kostkę, 5 śrubek i obowiązkowa orteza zostanie ze mną na zawsze). Myślę że następny motór to będzie honda cb1100 ex lub Triumph Bonneville t120. Pozdro.
"Ja bym ją kupił i ją rozkurwił, ja to lubię "
Kupiłem to rozjebałem, krótka piłka.
Bardziej od motocykla potrzebny ci jest psychiatra.Szkoda by mi było ludzi, których mógłbyś skrzywdzić, ciebie już trochę mniej
@@zdzisawdardzinski7673 Jak nie umiesz w internet to się nie odzywaj. To jest mem.
ja mialem pierwsze moto Honde VFR800 z 2002 roku. pierwszy sezon. zrobilem nim z 15tys km w rok. ciesze sie ze nie bylem wariatem bo drugiego roku kupilem R1 z 2009 roku i roznica byla ogromna. pozycja za kierownica plus do tego potezna moc. zaden wstyd kupic slabsze moto aby obyc sie z maszyna. polecam rowniez jazde na torze. najlepiej z instruktorem aby nauczyc sie nie bac skladac poprawnie w zakret i nie bac sie motocykla. nauczyc sie jak wchodzic w zakret. jazda na torze bardzo wiele pokazuje jakie bledy popelniamy dlatego dobrze jest wpqsc na tor nauczyc sie techniki jazdy po zakretach. wiadomo ze po roku mistrzami nie bedziemy ale nie bedziemy sie bac na drodze (majac rozsadek w glowie). smiem twierdzic ze motocykl stricte supersport jak R1 czy CBR1000RR ktore rowniez mam to motocykle ktore duzo wiecej wymagaja umiejetnosci wymagaja od jezdzca co zwykle nakedy czy cruisery bo pozycja na motocyklu jest spartanska do tego moc ogarnac to nie jest takie proste. dlatego z wlasnego doswiadczenia wiem ze nie ma co patrzec na gadanie kumpli "kupuj litra", polecam na poczatku rozsadek i dobor motocykla do umiejetnosci a nie do tego jak fajnie bedziemy na nim wygladac podjezdzajac na osiedle 😉
jak kogos stac to polecam
California Superbike School.
w UK sa na przyklad 4 moduly. kasa na pewno nie bedzie wydana w bloto.
tam wiele sie nauczymy. w mojej opinii
jazda na motocyklu to CIĄGŁA NAUKA...
Pozdrawiam z UK!
Dzieki że rozwialiscie wiele moich watpliwości, kupiłem R jak rakieta.
Siemaneczko,
Żyjesz jeszcze?
@@kamil5358 pewnie nie [*]
Zaczynałem od 50 cm3 dupolota robionego w Tokio. W wieku 16 lat zdałem na A1 i przesiadłem się na Honde Varadero 125 XL. Po wiaderku na krótko było Suzuki SV 600 i Yamaha R1 a następnie wróciłem do turystyki i było to BMW R 850 RT :). Sądzę osobiście że takie przesiadanie się z mniejszych i większych maszyn jest warta uwagi. :)
Ja zacząłem od 125-tki i stopniowo pojemność wzrasta, obecnie 500 ale gdy znajomi dowiedzieli się że kupłem CBFke to odrazu pojawiał się uśmiech na twarzach i pytanie czemu nie 600, a ja na to ,,przyjdzie jeszcze czas na 600"
Są idiotami i tyle. Jak sie zapierdala to sie omija najpiękniejsze widoki po drodze
Nie moc a technika zrobi ciebie...
szczególnie jeśli nigdy nie miałeś styczności z motorami
Kris youwannaknow a ja myślałem że najbardziej śmieją się z kosiarkowych motorynek pokroju yamahy tzr :L
Latałem szosówką 70KM, podczas gdy znajomi na sportach 600-1000cm3 mówili że smiechawa. Po roku Kupiłem sporta tak jak oni, 120KM, dużo Nm, ale nie jestem typem "odkręcaj, jedziemy ile fabryka dała" i teraz dziwnie mi jest jeździć sportem + full gear na sobie, nic nie zapakujesz, na dłuższej trasie męczące, także w rezultacie fajnie bo duży zapas mocy, fajnie się składa w zakrętach, szacun bo już nie latasz w tekstylniakach i na komarku, ale w sumie to zabawa na kilka godzin, a lubiłem wypady całodniowe nawet kilka dni z rzędu - teraz już ochota przeszła...
Dobrze jest zacząć od pojemności 125cc. Moja przygoda z dwoma kółkami rozpoczęła się w 2015 roku. Chciałem mieć dużą i ciężką maszynę dlatego kupiłem Varadero 125. Waga sięgała prawie 190 kg. 15 koni w widlastym silniku pozwalało się rozpędzić do około 115-120 km/h. Dla żółtodzioba było to wystarczające. Wielu motocyklistów których spotkałem twierdziło że pojemność mojej maszyny wynosiła 600 cc :) Varadero 125 sprawiało takie łudzące wrażenie. Po roku jazdy stwierdziłem że chcę zrobić prawo jazdy i na kursie dostałem o 30 kg cięższego i 5 razy mocniejszego Gladiusa. Instruktor powiedział siadaj i jedź. No to pojechałem dość śmiało. Była lekka mżawka i na pierwszym łuku na placu manewrowym kiedy za mocno odkręciłem manetkę, obróciło mi motocykl o 180 stopni. Na szczęście bez wywrotki. Ta przygoda pokazała mi różnicę między słabą a mocną maszyną. Prawko zdałem bez problemu w 2016 i natychmiast kupiłem Honde Magne 750cc. Niesamowita maszyna z czterocylindrowym silnikiem ale w układzie V. Pięknie wygięte cztery rury wydechowe. Nie miała owiewki więc cały wiatr szedł na klatę. Ważyła już 250 kg i posiadała przyspieszenie kuli armatniej. Jeździłem nią 2 lata ale stwierdziłem że 13 litrów baku to zbyt mało i obecnie mam VStroma 650. Fajny uniwersalny i spokojny motocykl. Bardzo komfortowy w trasie. Robiłem ok 600 km dziennie bez uczucia zmęczenia. Z chęcią jednak kupiłbym jeszcze drugi motocykl z jeszcze mniejszym silnikiem na takie szybkie wypady na miasto po zakupy :)
Obaj macie racje, ale łatwiej i bezpieczniej zaczynac jest od mniejszych mocy.
nie ma na to reguły. Jak będziesz miał się zabić to zrobisz to nawet na 50ccm
Uważam że najlepiej rozpocząć już od dzieciństwa. Ja mam prawo jazdy AM i B1 i kupiłem 50ccm GB motors street. Jako że zdawałem na samochodzie Microcar nigdy nie siedziałem na motocyklu. Wsiadlem po zakupie na niego pierwszy raz i takie "o cholera jakie to ciężkie" (110kg około) na drugi dzień pojechałem trochę dalej, poćwiczyłem zmianę biegów i ogólnie zobaczyłem jak go opanować. Na początku mimo że to 50cc wydawało mi się że ciągnie mnie do przodu i się po prostu bałem jechać więcej niż 30km/h a te 45 wydawało mi się bardzo szybko. Kilka dni jeżdżenia i teraz nawet 65km/h na nim to dla mnie trochę za mało a tym bardziej jego przyspieszenie. Uważam że fajnie jest zacząć od 50cc lub 125cc (gdybym robił A1 to bym kupił 125cc) nawet na takich małych motocyklach nabieramy doświadczenia, wiemy jak wsiadać na motocykl, jak ruszać i inne, skuter to jest taka głupia alternatywa bo on po prostu jest za łatwy w prowadzeniu tam nie ma skrzyni biegów i nie siedzimy jak ja motocyklu. Za rok jak będę miał 18 lat to zdaję B i A2. Kupuję silnik 125cc (nie kupuję nowego motocykla ponieważ chcę też ważniejszy dla mnie samochód) potem robię A i wyedy upatrzyłem sobie Bajaj Dominar 400. Tani duży naked. Chcę zwiększać pojemność stopniowo. Docelowo ma to być Kawasaki Ninja ZX10r lub Ninja 1000, jakiś Cruiser, motocross, suoermoto (taka kolekcja). Więc naprawdę warto zacząć od małych pojemności od dziecka, poznawać stopniowo możliwości coraz większej pojemności (w 50cc przekrecenie manetki na maksa oprócz pierdzenia mało daje a w 1000cc podniesie nas na tylne koło) więc lepiej nie przesiadac się na dużą pojemność z umiejętnościami i przyzwyczajeniami z małej
To ta jak ja :D motor trzymałem tylko na kursie i przez 10 lat nic z tym nie zrobiłem . Teraz kupuje Ducati monster 600.
Kupiłem CBR600 F4i na pierwsze moto po zdaniu prawka na YBR250 wbrew poradom innych, wielu się śmiało, że chudy, słaby i sobie nie poradzę. Żyję, nie byłem w szpitalu ani u jakiegokolwiek lekarza z powodu obrażeń na moto, nie zaliczyłem żadnej parkingówki, ani stłuczki, moto całe, nie straciłem PJ za punkty, ani za nic związanego z jazdą. W pierwszym roku co prawda bałem się przekroczyć 200 i czasem wyprzedzały mnie szybsze samochody, czasem też stałem w korku i na światłach :) Potem się unormowało.
CBR600 ma spore koszty utrzymania w dobrym stanie, dosyć drogie ubezpieczenie, sporo pali - mnie więcej niż 8 l/100 km, więcej niż powiedzmy 250ccm, jest też droższa w razie stłuczki, ale to jest hobby, a wydatków na hobby się nie liczy.
Myślę, że kupiłem dobrze i kupiłbym tak jeszcze raz. O zmianie na większy nie myślę :)
Z doświadczenia swojego powiem że gdybym mógł zacząć od nowa historia na motocyklu zacząłbym od jakieś trzy setki lub cztery setki... Zacząłem od 230 kg bestii o pojemności 750 bo bardzo mi się podobał ten sprzęt ale było to dla mnie ciężka katorga przez 2 lata... Tak naprawdę potem doszedłem do pojemności 600 i już szczerze dla mnie więcej nie potrzeba a ja nie jestem w stanie więcej wycisnąć. Pozdro LWG!
Pierwszy moto na jakim znajomy uczył mnie jeździć to była Jawa "Ogar" 50cc. Niewiele myśląc załatwiłem sobie MZ ETZ 250, nigdy nie miałem na niej żadnego incydentu, byłem młody, latało się tym po wiosce, motor był sprawny mniej więcej tak jak stara taczka na budowie, brak przedniego hamulca, amortyzatory tak miękkie że się czułem się jak na poduszkowcu (ciekawe czy był w nich olej itp, hmm..) Ogólnie latało się tym po wsi na wariata.
Jedyny raz kiedy leżała na glebie był wtedy kiedy jechał nią znajomy i podczas nawracania powoli na wąskiej drodze trochę nie ogarnął że jedzie za wolno i nas przeważyła. Zrobiłem nią +/- z 3000-4000tyś kilometrów, ile dokładnie nie wiem bo licznik nie działał więc liczyłem to na podstawie przepalonego paliwa.
Niedługo potem (2-3lata) przyszła kolej na Jawę 350. Zrobiłem nią może z 200km..... czemu tak mało? Bo złamałem nogę na rowerze, o ironio. 2 lata leczenie i nie wróciłem na moto bo nie czułem się pewnie, noga była dalej "delikatna" bałem się jeździć ciężkimi motorami z taką psychiczną blokadą że albo przyjdzie się podeprzeć i nie wytrzyma, albo się wywrócę i wyjdzie na to samo. Także Jawę sprzedałem.
Aktualnie mając 32 lata zastanawiam się czy w tym smutnym jak pizda życiu nie kupić sobie chociaż jakiejś zabawki. W związku z tym chodzi mi po głowie jakiś fajny Bobber. Oczywiście im więcej szukam bazy pod projekt tym wyższe wymagania. Na początku patrzałem na 750~~ mówię sobie, starczy, kupie tanio, tanio zrobię i będę latał. Nie minął miesiąc a już przeglądam Intrudery 1400-1500 i patrzę ze smakiem na Roadstar 1600 ( ten silnik wygląda jak milion dolarów)
Druga sprawa to mnie ścigacze nigdy nie interesowały, a przekracznie 100km/h to było wydarzenie roku. Ja sobie lubie głośno i przyjemnie popierdzieć, ewentualnie dobrze przyśpieszyć do 70-80, narobić hałasu i dalej jechać jak człowiek. W sumie jakbym pomyślał że mam jechać jakiś 1100 ścigiem to bałbym się go rozkręcać.
Trudno, najwyżej się zabije, zobaczymy.
To juz wez 2 litry,zeby dwa razy nie chodzic XD
Ja tak jak ty kupiłem na pierwsze moto Yamaha r6 z 2003 roku. Cały czas mnie jarał ten model. I będę teraz nim zdawać praktyke w szkole jazdy bo w Niemczech można na swojej maszynie się uczyć co jest wielkim plusem tak myślę.
I myślę też że mam duży respekt do tej maszyny i pierdu pierdu. Ale myślę tak jak ty że nie ma znaczenia pierwsza pojemność tylko ile się oleju zachowa w głowie. Pozdrawiam
ten odcinek śmieszy tak samo nawet za piąty razem :D
ja kupilem 125 na B 2 lata temu, w przyszłym miesiącu kończę prawo jazdy na kat A (oby) i planuje przeskoczyć na 600 do tego samego namawiałem znajomych którzy kupowali żeby pojeździć ze mną. Polecam nauczyć się najpierw na czymś mniejszym nie ma w tym wstydu.
Zaczełem z Crossa 50 a skończyłem na SuperMoto 690
mam 34 lata wlasnie zrobiłem prawko na motor uczyłem się i zdawałem na yamaha xj6 ogarnalem go fajnie się jeździ i teraz nie wyobrażam sobie szukac czegos słabszego... szukam wlasnie xj6 ewentualnie rozważam zakup honda hornet lub yamaha fz6 nie wiem który lepszy.... kiedyś marzyl mi się scigacz ale wole na razie przyzwyczaić się do tego czym wiem ze pojade a z czasem pomysle :)
Super kanal, fajna wiedzą, prowadzony z jajem. Jak dla mnie trzy razy tak panowie. Do zobaczenia na torze🏍️
Moje pierwsze Moto jakie kupiłem (miesiąc temu heheh) to Street Triple 675 . Dużo ludzi odradza taki wybór . Sam się troszkę bałem bo jednak mt-07 jest dość słabszy niż 675 od Triumpha . Do maszyny podszedłem z dużym szacunkiem i nie odkręciłem do odciny na pierwszej dłuższej. Faktycznie na A2 troszkę mu dałem ale jazda bez przedniej szyby powyżej 120 km/h to troszkę walka z wiatrem niż przyjemność . Radzę po prostu mieć troszkę wyobraźni i analizować sytuację na drodze . Odradzam w byciu najszybszym w mieście .Ściganie się z innymi użytkownikami drogi lub popisy bez jakiegoś większego doświadczenia mogą skończyć się dość tragicznie jeśli coś nie pójdzie jak trzeba . Myślcie trzeźwo a w miejscach gdzie można sobie pozwolić czemu nie odkręcić manety bardziej :) Samo kontrola i zdrowa wyobraźnia jest tu kluczową kwestią ;)
Ja tak robiłem zacząłem na 50 potem na 125 teraz już A2 mam jedna 350 i 660.
Teraz już czekam na pełne A. Ale już się boję tych 100 konnych :D
Michał MZ
dobra droga :)
Ja nigdy wcześniej niejeździłem żadnym -cyklem mającym motor przed pójściem na prawko kat.A . Zdałem, na pierwsze moto wybrałem Honde F4i i nieczuje że to zły wybór, tylko ja po zdaniu prawka mam jednak świadomość o braku "skilla" żeby odkręcać manete w opór i tego nierobie gdy nieczuje że w danej chwili nieogarne sytuacji na drodze. Kwestia pewności swoich umiejętności i rozwagi przy używaniu manetki i można jeździć. Pzdr. :)
A żeby minimalizować błędy "nowych" motocyklistów powinni zmienić prawo odnośnie kursów na prawko aby z tych obecnie 20h jazd kilka z nich musiałoby odbyło się na torze ;)
Ja za młodego komarkiem i WSK. Po zrobieniu prawka 2 sezony na gs 500. Teraz planuje xj600, i nigdy w życiu nie planuje wsiadać na nic powyżej 650.
Też miałem takie plany nic większego niż 300 ale w końcu dopadła mnie chęć posiadania czegoś większego a praktycznie każdy motocykl jaki mi się podoba ma więcej niż 600 np: Ducati , Aprilie, czy inne nie typowe motocykle
Witam, sam zaczynałem na ER-6n (650)od kawasaki ale zanim w ogóle poszedłem na kurs dużo czytałem m. in. książkę "motocyklista doskonały" która dopiero otwarła mi oczy i wytłumaczyła aspekty techniczne jazdy na motocyklu ba !! uświadomiła mnie że nic nie wiem i lekkomyślnie podchodziłem do tematu dzisiaj jeżdżę 2 lata i szczerze to dalej jestem cienki, staram się, uczę dalej testuje ale na spokojnie i do przodu. Mała porada: czytajcie , uczcie się, trenujcie technikę i zachowania.... a motor.... jeżeli wiesz że masz zimną krew i szczerze sobie odpowiesz na pytanie czy masz do kogo wracać do domu? (mniemam że tak) to kup motocykl odpowiedni do twojego charakteru (naked, touring) i przeznaczenia jazdy (asfalt, teren), nie ma sensu patrzeć na pojemność jeżeli nie dobierzesz typu motocykla do siebie. Pozdrawiam
Fajny odcinek ale puenta z cyckami najlepsza. Panowie uważam jednak, że podeszliście do tematu z perspektywy małolata. Skoro chodzi o pierwsze moto to trzeba szukać czegoś w miarę taniego, żeby małe uszkodzenia o które na początku nie trudno zbytnio nie bolały. Moc do 80 KM bo jak sami powiedzieliście i tak po tygodniu będziesz chciał sprawdzić ile to pojedzie. Najlepiej jakiś Naked bo odechce ci się od razu przekroczyć 140 km/h. Za kasę która ci zostanie kupić dobre ubranie kurtka, spodnie do tego obowiązkowo buty, rękawice. Niestety są to drogie rzeczy.
+luki
Racja :)
Dawno nie jeździłem, to już prawie z 10 lat, wtedy po tez okolo 10 letniej przerwie kupiłem GS500E, i na początku nie umiałem skręcać, a lata wczesniej śmigałem jawami o cz i było ok. Po jakimś czasie chlopaki gadający na ściągaczach 600plus nie mogli wyjść z podziwu, że jedynie na prostej minuciekaja a w zakretach i tak ich dochodziłem.
14:37 i gdzieśtam na początku brak cenzurki :D
Wg mnie nie ważne na jaki motocykl wybierze się na pierwsze moto, ważne by mieć poukładane w głowie. Sam kupiłem simsona (do nauki), a po pół roku już miałem zdane prawko i 600. Ważną rzeczą, której nie poruszyliście jest wrażenie prędkości z jaką się jedzie - jest ono inne w większych, ciężkich motocyklach niż np w 125. Tak jak jadąc maluchem 80km/h ma się śmierć w oczach, tak jadąc limuzyną powiedzmy 140 ma się wrażenie, że stoi się w miejscu.
Pewnie nie jeden z nas pałował maszynę jadąc np ponad 200, po czym zwolnił do powiedzmy 120 i miał wrażenie, że jedzie wolno, że nic się nie dzieje i że super panuje nad motocyklem. Spoko gdy jest prosta, ale gdy zbliża się zakręt, a my dalej mamy wrażenie że się "wleczemy" to może się niemile skończyć. Trzeba być świadomym tego efektu i rzeczywistej prędkości z jaką się jedzie, a nie tej jaką się odczuwa. Dla tego też, chociaż na każdym sprzęcie się można zabić, to na mniejszym ten efekt na pewno będzie mniej szkodliwy niż np na 2 razy cięższej hayce, w której i przy 200 człowiek czuje się komfortowo i bezpiecznie, póki nie nadejdzie zakręt :)
To co mówi brodaty jest kompletnie nieodpowiedzialne. Nie bierze pod uwagę, że do jazdy motocyklem trzeba mieć predyspozycje!!! Owszem, niektórzy ujarzmiają 600-tkę czy nawet litra jako pierwsze moto, ale większość sobie z tym nie poradzi! Teraz jakiś zapaleniec po obejrzeniu tego odcinka, porwie się od razu na litra i nieszczęście gotowe.
Standard: motorynka, parę lat skuter, kilka lat honda rebel 125. Za rok prawko i plan na Yamahę Virago 750/1100. Miałem okazję doświadczyć jazdy Virago 750. Uważam za bardzo subtelną w oddawaniu mocy i liniową ,lekką z komfortową pozycją. Przede wszystkim świetnie się na niej czuję ( bardzo mała subiektywnie chociaż sam mam 172cm). Daje wrażenie jazdy jak na 125, dopóki tego chcesz (krótko:D). Poczułem respekt (na ta chwile na SuperSporta600-1000 nie wsiadł bym) Ktoś coś o tym motocyklu (na pierwsze Moto i w ogóle). Czekam na test tego klasyka u was.
Bandit 1200s na pierwsze moto . Zgadzam się w 100% ze pojemność nie ma znaczenia, tylko można jeździć mądrze albo głupio
Można też jeździć i uczyć się na lekkim i poręcznym motocyklu, albo turlać na czymś wagi pieca kumulacyjnego.
Ja zaczynałem od hondy shadow 125cc w momencie jak weszły nowe przepisy. Nie posiadałem prawka ale od dawna jarałem się motocyklami. Jak załapałem bakcyla to w następnym sezonie zrobiłem uprawnienia sprzedałem hondę i kupiłem harleya. Wiem, że to innego rodzaju sprzęt niż sport ale ta hondzia naprawdę mi dużo dała. Prowadziło się to jak rower i było lekkie (w stosunku do harleya mniej więcej o połowę lżejsza). Co prawda nie miałem do tej pory jeszcze żadnej gleby podczas jazdy bo zawsze starałem się jeździć w miarę ostrożnie (ale znów bez przesady emerycka jazda to nie była), ale zwykłe parkingówki się zdarzały a i hamowanie awaryjne też się przytrafiało i to nie raz. Gdybym od razu wsiadł na większy sprzęt to wiem na pewno, że w kilku sytuacjach zaliczyłbym glebę bo nie miałem jeszcze wyrobionych podstawowych nawyków. Później harleyem jeździło mi się naprawdę świetnie mimo że to był ciężki kredens ze słabymi hamulcami itd. W każdym razie teraz przymierzam się do jakiegoś sporta ale bałbym się wsiadać na takiego potwora jak r1 chociaż te motocykle są piękne i chciałbym się z taką t1 w końcu kiedyś zmierzyć i się nią pobawić :).
Śmigałem Yamahą r125 2011 r półtora sezonu, pouczyłem się, ćwiczyłem zgodnie z poradnikami (skrajne warunki hamowania, rzucania dupą na śliskim itd.) i przeszedłem na Hondę f4 na gaźniku 2000 rok. Żyję? Żyję. Jest ok, jakoś nie muszę odkręcać co prosta do pełna.
CBR 600 F4. 💞💗❤
Masz ją jeszcze?
@@marcinfoleher3027 A no mam :)
Kupiona za 7300, w rok włożone 4 tyś, nigdy mi się nie zwróci. Spoko sprzęt.
@@ryma11224000 to dużo. Ja za swoją dałem 7000 ale póki co to bez żadnego wkładu. Zimą coś muszę pomyśleć o rozrządzie bo co jakiś czas go słychać.
Znając życie to napinacz bo był w nich felerny, dobrą opcją jest zmiana na ten z modelu r6
Bardzo dobry materiał. Szczególnie przykuła moją uwagę dyskusja o tempie nabierania umejętności. Że najpierw dużo się przyswaja i człowiek myśli że dużo się nauczył. Jestem właśnie na tym etapie. Mam swoje pierwsze moto i dokładnie to zauważyłem :) W kazdym razie każdemu początkującemu i nie tylko polecam materiał "Biblia pokonywania zakrętów motocyklem." Naprawdę wspaniałe źródło wiedzy o jeździe jednośladami.
kupilem cbr 125 rw9 :D i nakurwiam na kole mam go tydzien i prawko tez tydzien jaram sie :D i jest gitara nie czuje potrzeby wiekszego sprzetu :D (28lat) i odcinka :D 120 k/h czuje sie bezpiecznie :D jest zajebiscie :D
6:15 Material ma 5 lat, a ja dopiero na niego trafilem, niestety za pozno. Na poczatek kupilem sobie 250, zeby sie uczyc i nabierac doswiadczenia, wiadomo. Szybko sie jednak okazalo ze 250 to jest zdecydowanie za malo i potrzebuje wiecej. Niestety malo kto kupuje 250 (nawet na pierwsza maszyne), a wiec dla mnie to byl spory problem to sprzedac.
Jap..e pierwszy kur..wa film na yt o pierwszym moto z ktorym sie zgadzam - i huj
Ludzie to są kurde najlepsze wlogi o tej tematyce jakie kiedykolwiek oglądałem
Jutro jadę kupić litra i jadę go rozkurwić dzięki za poradę
Na pierwszy motocykl kupiłem w ducati monstera 696 pod koniec sezonu juz sie nudziłem jazdą mój drugi motocykl to ducati multistrada 1200s także przeskok mocy i wagi duży i jakoś świetnie daje sobie rady podczas jazdy bez żadnych przygód a odkręcić manetkę lubię tylko robię w to miejscach gdzie warunki na to pozwalają
a ja nie opanowałem mocy w 25 konnej 80 w 2t a jezdziłem z 6 lat na skuterze 125 4t XD i na zakręcie sie rozpierodliłem po tygodniu od zakupu :D
Filip Bayanbulag seryjne tylko kartery
co ty pier*olisz gościu jak seryjnie senda ma 9km a to 50 a 80 taka spokojnie 25km bedzie miała mózgu -Cylinder Barikit 80 racing + Port
-Wał Doppler
-Yasuni R3 po renowacji u Penka
-Dellorto 21
-Stożek Polini Air Box
-Membramy i zawór malossi
-Tarcze sprzęgła S6 carbon
-Nowe łożyska SKF na silniku
-Nowe uszczelki na całym silniku
-Sprężyny sprzęgła Malossi MHR
dodam że 85 2t (yamaha yz 85) ma 29hp więc najpierw radzę się dowiedzieć co i jak
hmmm to tak nie działa jak ty mówisz i drd pro miała 9, ale przecież ty wiesz lepiej i penie nawet nie miałeś, i 125 to mają po ok 40km ale co ja sie znam i chiny się nie liczą. Polecam ci jescze raz czytanie cymbale zanim coś napiszesz
Silnik
pojemność skokowa: 49.90 ccm
typ silnika: 1 cylider
liczba cylindrów: 1
moc: max 9km ,
stopień sprężania: 13.0:1
średnica x skok tłoka: 39.9 x 40 mm
zasilanie silnika: gaźnik
chłodzenie: Cieczą
skrzynia biegów: 6-biegów
przeniesienie napędu: łańcuch
sprzęgło: Mokre, wielotarczowe
Wymiary i wagi:
długość: 2035 mm
szerokość: 805 mm
wysokość: 1220 mm
wysokość siedzenia: 850 mm
maksymalna wysokość siedzenia: 900 mm
rozstaw osi: 1355 mm
masa własna: ok. 80kg
masa z płynami i paliwem: ok. 95kg
pojemność zbiornika paliwa: empty 7 l, reservefuelcapacity 1 l
ilość oleju w silniku: 750ml ?????
Zawieszenie:
przednia opona: 80/90-21
tylna opona: 110/80-18
skok zawieszenia - przód: 190 mm
skok zawieszenia - tył: 50 mm
hamulce przód / tył: hamulec tarczowy, 1 tarcza, , hamulec tarczowy, 1 tarcza,
dane techniczne sendy xtreme z 04 roku czyli na EBS a teraz derbi ma d50b0 na gazniku 17,5 mm a więc koni będzie około 11 w serii :)
Dokładnie, niektóre 125 2t mają 40km, a co w tym dziwnego ze w 80 jest 25km? Kwestia dobrego tuningu. ^^
Fajnie jest poszpanować bestią, ale tylko gdy ją poskromiłes i masz ją na smyczy. Jak nie umiesz nad nią panować to może pokąsać ciebie i ludzi wokół. To oczywiście metafora.
Panowie, uważajcie co mówicie bo tu chodzi o zycie ludzi, szczególnie młokosów których latwo nakręcić na motocykl ktory ma głośny silnik i daje w rurę, ale jako motocyklista nie ma umiejętności aby nad nim panować. Może zrobić krzywdę sobie i innym i zostawić ich z traumą do końca życia. To poważna sprawa.
kuźwa ten gość z brodą Piona jak nic zajebiście gada :D polać mu :)
z tym strachem w zakrętach to akurat prawda, nawet jeśli myślisz że ty sie nie boisz to i tak szczerze imo lepiej kupić mniejszą pojemność ze względu przede wszystkim na masę maszyny. i zrywnośc w zakrętach. znaczy mozna jeszcze zblokować moc ale to i tak nie jest to samo. sam osobiscie uważam że lepiej zacząć od mniejszej pojemności. bo szczerze to nawet jak myslisz że nie będzie ci odpierdalać to pewnie i tak po jakimś czasie zachce ci sie odkręcic manetę do końca. z resztą, imo lepiej sie wyjebać na 125 za 6k niż r6 za 30. sam zaczynałem od skutera za 1500 który nauczył mnie troche wyczucia, jezdzilem nim chyba z 4 lata, myslałem ze już mniej więcej wiem co i jak to mówie kupie coś z biegami, kupiłem tzrkę i pomimo tego że to 50 i to 50 to całkowicie inne uczucie, tak samo jak z wagą tzrka wydawała mi sie nieskończenie cięższa od skutera. teraz na jazdach mam 700 a chce się przesiąć na 300, i też pewnie bedzie uczucie jak bym nigdy wcześniej nie jezdził. dlatego ja osobiście bym to podzielił bardziej nie wg. pojemności a wg stosunku cena pojemnośc, bo jak kupisz starą tańszą 600 za 6k po szlifie i nie będzie ci skoda jak zaliczysz kolejnego to spoko, ale jak nigdy wcześniej nie jedziłeś, od 5 lat odkładasz hajs i chcesz kupić coś mocnego za powiedzmy 30k to ja bym dał sobie spokój. no chyba że masz w pizdzie pieniądze które na to wydajesz bo stać cie na to żeby taką maszynę rozjebać. z resztą. jak ci sie zechce odkręcić manetkę w 125 a w 600 to różnica w prędkości będzie duża, a jadąc wolniej zawsze jest większa tolerancja na potencjalne błędy. tak samo jak w zakręcie gdzieś przypadkowo przekręcisz manetkę czy coś
Ja zaczalem od hayabusy turbo polecam super moto dla poczatkujacego
Nie no xd komar 50 pierwsza milosc
Za młodu jeździłem WSKą, po 20 latach przerwy wzięło mnie na motor i wziąłem 125kę TDRkę, dla mnie idealny wybór do ponownej nauki jazdy na moto, a jak nabiorę umiejętności to mam już na oku jej większą siostrę, czyli TDMkę.
A ja bym i tak zaczal od czegos co wejdzie na A2 :D
Ja uczyłam sie na motorowerze, po około miesiacu wskoczylam na yamaha FZ6, rok pózniej kupiłam sobie R1. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z motorami, taka kolejność była dla mnie dobra.
Łukasz już się wykruszył z motobandy? :(
Ja zaczynałem od litra ktm990 smt, obecnie 2 lata od kiedy zrobiłem uprawnienia a po roku Szwajcaria, Austria, Włochy, Polska (mieszkam w UK) przez te 2 lata 20 tyś kilometrów. Wszystko zależy jak kto rozumie prowadzenie motocykla i ile ma w głowie i samozaparcie do doskonalenia.