Z informacji na temat Quiet Quitting jakie udało mi się uzbierać, od zwolenników jaki i przeciwników doszedłem do wniosków, które bardzo łatwo przedstawić krótką metaforą. Każdy kto pracuje dla kogoś wykonuje pewną usługę określoną w umowie dla pracodawcy, za którą dostaje określone wynagrodzenie i to jest fakt. Proszę sobie teraz wyobrazić, że zatrudniają Państwo fachowca do wykonania remontu łazienki. Fachowiec wykonuje swoją pracę wszystko co zrobił jest ok jesteście zadowoleni płacicie fachowcowi, ale nagle pojawia się w waszej głowie " A dlaczego nie wyremontował także kuchni przy okazji bez dopłaty ? " ... Na tym właśnie polega narracja Quiet quitting'u. Właściciele firm, menadżerowie czy też wyżej postawieni w firmach pracownicy, chcieli by aby pracownik robił "Coś ponad to ", za które już nie bardzo chce się to wynagrodzić. Proszę też zauważyć, że pracownicy wpisujący się w "quiet quitting" w większości wywodzą się z tych procentów ludzi, którzy wg. danych ukazanych w filmie byli uznawani za "wysoko zaangażowanych w pracę", ale niestety przejechali się na swoich pracodawcach czy też osobach nad nimi i za tą swoją prace nie byli odpowiednio kompensowani przez długi czas budząc frustracje i wciąż narastające pytania "a dlaczego mam to robić skoro nie mam takiego obowiązku wg umowy i nie zostaje za to doceniony? ". Więc tak na prawdę cała ta burda nie wywodzi się od pracowników którzy wykonują swoją pracę wg standardów i obowiązków zawartych w umowie tylko od pracodawców, którzy by chcieli aby pracownik pracował nadgodziny, rezygnował z życia prywatnego na rzecz pracy i zajmował się rzeczami, które nie wchodzą w jego kompetencje bez odpowiedniej kompensacji za czas i pracę, co sami nazywają "lenistwem".
Za to pracodawcy często dają quiet promotion. Obowiązków coraz więcej, ale hajs i stanowisko cały czas takie same. + całe te quiet quitting to po prostu kolejna wydmuszka linkedinowa, bo o czymś trzeba przecież pisać i mieć zasięgi - jeśli ktoś się opierniczał wcześniej w robocie, to będzie się opierniczał dalej. A pracownik, który robi dokładnie tyle, ile się od niego wymaga (czy tam ile ma w umowie) to jest dobry pracownik.
Przepraszamy za kiepskie audio, mikrofony odmówiły posłuszeństwa, dźwięk jest tylko z telefonu. Dlatego brzmi jak z chlewa. Następnym razem będzie lepiej, tak jak i lepiej jest w przypadku poprzednich filmików.
Za to pięknie dobraliście koszulki, a na górnej półce czai się Asimov, co też jest miłym elementem. * Trochę mnie tylko niepokoi ten "Mózg psychopaty" ustawiony nad głową jednego z panów w taki sposób, żeby się rzucał w oczy. 😈
Jak powiedział glapiński "nie może być tak ,że pracownik bierze 39 tysięcy miesięcznie za JEDNO głosowanie i jest przeciw". Normalni ludzie pracują za 2100.
Od jakiegos czasu zaczalem wyznawać zasadę 20/80 - 20 procent zaangażowania, żeby otrzymac 80 procent rezultatu, ergo dobrze zrobionej roboty. Jak na razie działa, przestałem się przejmować. To jest tylko praca. Praca wielu ludzi nie zmienia niczyjego życia w najmniejszym stopniu, moja podobnie, więc czym się przejmować?
Pracowalem w firmie, gdzie nadgodziny, teoretycznie wg. KP do zrobienia na prosbe pracodawcy w chwilach naglej potrzeby, byly norma. Firma funkcjonowala w stanie ciaglego kryzysu i naglych potrzeb :)
@@Elcicikos Nie wszędzie, pracuję jako początkujący inżynier/programista w zagranicznej korporacji, przez rok nadgodziny brałem może z 5 razy, kolega z zespołu dopiero po roku pierwszy raz wziął. Główne powody dla których brałem nadgodziny: "wycieczka" do innej siedziby firmy, by przejąć wiedzę, późne "calle", wrzucanie kodu na "release" gdy pojawią się jakieś problemy. Ogólnie obłożenie pracą jest wręcz za małe, szukanie co by tu jeszcze można zrobić jest bardziej męczące niż konkretna praca 😕
9:30 jest 🖤 Zapfeffer bez owoców za to z kwiatkami typu, że dzwoni gabinet-zleceniodawca z mordencją: - Dlaczego jeszcze nie ma u mnie protezy pana X!? - Rano kierowca zabierał, proszę sprawdzić na recepcji. - A, jest...(jebs słuchawką)
Jest też różne miejsce w życiu (wieku). 20-30 lat można się rzucić w szalony wir zapierdolu- byle w dobrym miejscu, gdzie się da dużo nauczyć. Ktoś kiedyś powiedział, że np przyjazd do New Yorku jest dla młodych - zapieprz i zwariowane perspektywy. Ok 40 lat od roboty oczekuje się już raczej coraz lepszych finansów. Już nie możesz zapieprzać bez opamiętania (fizycznie i socjalnie - dzieci są albo się pojawiają). Rozwój też git, ale już nie jako najważniejszy czynnik.
Czemu od razu quitting, ludzie zawsze się opieprzali w robocie i (mam nadzieję) opieprzać się będą. Dopóki wszystkim to odpowiada to nie wiem gdzie problem.
No dobra gdzie leży granica? Wymiana papieru w drukarce to już mój obowiązek czy nie? A co z magiczynm inne polecenia przełożonych? (tak, ja się buntuje przed podlacznaiem nowych komputerow i drukarek oraz skręcaniu nowych mebli biurowych...)
To żaden trend. Tak się dzieje od lat. Po prostu teraz chwytliwa nazwa się pokazała :) Za niedługo amerykanie znajdą przyczynę i nazwą jakoś tych gburowatych szefów, przez których ten quiet quitting powstał :D
Z informacji na temat Quiet Quitting jakie udało mi się uzbierać, od zwolenników jaki i przeciwników doszedłem do wniosków, które bardzo łatwo przedstawić krótką metaforą.
Każdy kto pracuje dla kogoś wykonuje pewną usługę określoną w umowie dla pracodawcy, za którą dostaje określone wynagrodzenie i to jest fakt. Proszę sobie teraz wyobrazić, że zatrudniają Państwo fachowca do wykonania remontu łazienki. Fachowiec wykonuje swoją pracę wszystko co zrobił jest ok jesteście zadowoleni płacicie fachowcowi, ale nagle pojawia się w waszej głowie " A dlaczego nie wyremontował także kuchni przy okazji bez dopłaty ? " ... Na tym właśnie polega narracja Quiet quitting'u. Właściciele firm, menadżerowie czy też wyżej postawieni w firmach pracownicy, chcieli by aby pracownik robił "Coś ponad to ", za które już nie bardzo chce się to wynagrodzić. Proszę też zauważyć, że pracownicy wpisujący się w "quiet quitting" w większości wywodzą się z tych procentów ludzi, którzy wg. danych ukazanych w filmie byli uznawani za "wysoko zaangażowanych w pracę", ale niestety przejechali się na swoich pracodawcach czy też osobach nad nimi i za tą swoją prace nie byli odpowiednio kompensowani przez długi czas budząc frustracje i wciąż narastające pytania "a dlaczego mam to robić skoro nie mam takiego obowiązku wg umowy i nie zostaje za to doceniony? ". Więc tak na prawdę cała ta burda nie wywodzi się od pracowników którzy wykonują swoją pracę wg standardów i obowiązków zawartych w umowie tylko od pracodawców, którzy by chcieli aby pracownik pracował nadgodziny, rezygnował z życia prywatnego na rzecz pracy i zajmował się rzeczami, które nie wchodzą w jego kompetencje bez odpowiedniej kompensacji za czas i pracę, co sami nazywają "lenistwem".
Za to pracodawcy często dają quiet promotion.
Obowiązków coraz więcej, ale hajs i stanowisko cały czas takie same.
+ całe te quiet quitting to po prostu kolejna wydmuszka linkedinowa, bo o czymś trzeba przecież pisać i mieć zasięgi - jeśli ktoś się opierniczał wcześniej w robocie, to będzie się opierniczał dalej.
A pracownik, który robi dokładnie tyle, ile się od niego wymaga (czy tam ile ma w umowie) to jest dobry pracownik.
Przepraszamy za kiepskie audio, mikrofony odmówiły posłuszeństwa, dźwięk jest tylko z telefonu. Dlatego brzmi jak z chlewa. Następnym razem będzie lepiej, tak jak i lepiej jest w przypadku poprzednich filmików.
Za to pięknie dobraliście koszulki, a na górnej półce czai się Asimov, co też jest miłym elementem.
*
Trochę mnie tylko niepokoi ten "Mózg psychopaty" ustawiony nad głową jednego z panów w taki sposób, żeby się rzucał w oczy. 😈
@@Serzkanapka
*nad mózgiem. To podpis.
@@EkonomiaiCalaReszta ...a więc jednak! 😆🐍
Jak powiedział glapiński "nie może być tak ,że pracownik bierze 39 tysięcy miesięcznie za JEDNO głosowanie i jest przeciw".
Normalni ludzie pracują za 2100.
Z mojego doświadczenia wynika, że jak mam jasno określone zadania to robie wszystko sprawnie i jak najszybciej
Od jakiegos czasu zaczalem wyznawać zasadę 20/80 - 20 procent zaangażowania, żeby otrzymac 80 procent rezultatu, ergo dobrze zrobionej roboty. Jak na razie działa, przestałem się przejmować. To jest tylko praca. Praca wielu ludzi nie zmienia niczyjego życia w najmniejszym stopniu, moja podobnie, więc czym się przejmować?
Chciałbym tak umieć. Ja potrafię spędzić kilka godzin nad jakimś detalem miniatury filmu na yt mimo że film jeszcze nie jest nagrany...
Pracowalem w firmie, gdzie nadgodziny, teoretycznie wg. KP do zrobienia na prosbe pracodawcy w chwilach naglej potrzeby, byly norma. Firma funkcjonowala w stanie ciaglego kryzysu i naglych potrzeb :)
Jak wszędzie 😁😁
@@Elcicikos Nie wszędzie, pracuję jako początkujący inżynier/programista w zagranicznej korporacji, przez rok nadgodziny brałem może z 5 razy, kolega z zespołu dopiero po roku pierwszy raz wziął. Główne powody dla których brałem nadgodziny: "wycieczka" do innej siedziby firmy, by przejąć wiedzę, późne "calle", wrzucanie kodu na "release" gdy pojawią się jakieś problemy. Ogólnie obłożenie pracą jest wręcz za małe, szukanie co by tu jeszcze można zrobić jest bardziej męczące niż konkretna praca 😕
ja pracowałem w takiej pracy biurowej bez perspektyw, to szefostwo zawsze oczekiwało więcej i w sumie to nie było czegoś takiego jak minimum
9:30 jest 🖤 Zapfeffer bez owoców za to z kwiatkami typu, że dzwoni gabinet-zleceniodawca z mordencją:
- Dlaczego jeszcze nie ma u mnie protezy pana X!?
- Rano kierowca zabierał, proszę sprawdzić na recepcji.
- A, jest...(jebs słuchawką)
Polecam dawać 10% zaangażowania w pracy a 90% poświęcać poza pracą
Jest też różne miejsce w życiu (wieku).
20-30 lat można się rzucić w szalony wir zapierdolu- byle w dobrym miejscu, gdzie się da dużo nauczyć. Ktoś kiedyś powiedział, że np przyjazd do New Yorku jest dla młodych - zapieprz i zwariowane perspektywy.
Ok 40 lat od roboty oczekuje się już raczej coraz lepszych finansów. Już nie możesz zapieprzać bez opamiętania (fizycznie i socjalnie - dzieci są albo się pojawiają). Rozwój też git, ale już nie jako najważniejszy czynnik.
Zróbcie odcinek na temat Central Bank Digital Currency (CBDC).
Czemu od razu quitting, ludzie zawsze się opieprzali w robocie i (mam nadzieję) opieprzać się będą. Dopóki wszystkim to odpowiada to nie wiem gdzie problem.
No dobra gdzie leży granica? Wymiana papieru w drukarce to już mój obowiązek czy nie? A co z magiczynm inne polecenia przełożonych? (tak, ja się buntuje przed podlacznaiem nowych komputerow i drukarek oraz skręcaniu nowych mebli biurowych...)
Za jakość pogłosu, jak w toalecie...?
Bardzo podoba mi się konkluzja o czasie pracy :d
Świetny przyklad jak mozna mowic przez 18min i nie przekazac niczego konkretnego :)
Mi szkoda zdrowia na prace ponad miare bo pracuje fizucznie
Warto mówić o tym zjawisku!
To żaden trend. Tak się dzieje od lat. Po prostu teraz chwytliwa nazwa się pokazała :) Za niedługo amerykanie znajdą przyczynę i nazwą jakoś tych gburowatych szefów, przez których ten quiet quitting powstał :D
Dobry materiał
O nie! lewackie audio! :D
A no właśnie, mieliśmy kłopoty z mikrofonem, więc niestety jest audio tylko z telefonu. Jak z chlewa :(
A to tylko jedna z zalet!
Zainwestujcie w lepsze mikrofony albo znajdźcie lepsze pomieszczenie bo głowa boli od tego audio
Zazwyczaj jest o wiele lepiej z audio, tu po prostu mikrofony odmówiły posłuszeństwa i jest tylko z telefonu.
Pan Tik Tak??? Ten po prawej. :D
Czy to Kamil fajfus ?
Nie, to Łukasz Komuna.
Czy to pan Tik-Tak?
Tak.
Tik.
Pan Tik-Tak !!!
Zmarnowany kwadrans.