Piękny egzemplarz z bardzo pięknym wykończeniem wnętrza a takiego wykończenia bagażnika seryjnie nie było . Jaki smutny ? Normalne współczesne auto . A co może VAGi , Ople , Saaby , Volva , Skody , Dacie I Wartburgi mają ciekawsze i nie czarne tylko kolorowe wnętrza ? Co do Łady to po raz kolejny przypominam że to była wersja eksportowa a zwykłą krajową Fiat by zmiażdżył szczególnie te po upadku ZSRR które gniły i psuły się jeszcze bardziej niż FSO 125p i nawet wtrysk paliwa tego nie poprawił . Jeśli mowa o jakości to tylko Łada 1500S czyli WAZ 2106 z radzieckiej produkcji ma porównywalną albo nawet trochę lepszą jakość od 125p bo to jest najlepsza Łada w historii a reszta to po prostu zwykłe skrzypiące tanie auta rodzinne . Wracając do naszego Fiacika to nierówne szczeliny paneli nadwozia nie wpływają na pracę motoru a poza tym nawet bym tego nie zauważył a jeśli coś odstaje to trzeba wyregulować zawiasy drzwi i zamki . Fakt że drzwiami trzeba trzasnąć jak w Moskwiczach , Ładach i Wołgach czy Skodach , Daciach i Trabantach oraz Wartburgach a w Polonezach zamykają się jak w autach z lat osiemdziesiątych po dotknięciu ale mimo wszystko . Fiat do dzisiaj nic się nie zestarzał i wygląda jak współczesne auta i jestem za tym co mi powiedział cztery lata temu emeryt właściciel buraczanego sedana że 125p i Polonez Atu powinny być nadal produkowane i zapełniać ulice miast bo nie ma lepszych samochodów i że nie sprzeda i będzie jeździł dopóki mu koła nie odpadną bo gdzie dostanie drugie takie dobre auto bo nowe to są odpady z komputerami które są nietrwałe i nic nie można przy nich zrobić i ciągle się psują i za które trzeba płacić miliony przy naprawach . Nasz sedan był 1986 i miał czarną tapicerkę natomiast kolega ma wersję sedan Lux z 1984 roku i jest tam właśnie taka sama tapicerka jak w tym kombi. Prowadzi się jak współczesne auto i znakomicie przyspiesza jedynie przy skręcaniu i zawracaniu rzeczywiście trzeba się napocić jak w Volkswagenie Golfie 2 czy innych VAGach i tylne hamulce lubią się zapiekać , co do awaryjności to mają już swoje lata i każdy samochód się psuje bo następuje zmęczenie materiału . Straszyli mnie wszyscy że w Polonezie jeszcze ciężej się skręca dlatego uparłem się na Poloneza Caro Plus ale nie sądziłem że wpadnę na minę , sprzęgło rzeczywiście jest twarde i ojciec już chciał zmieniać ale u kolegi we Fiacie nowe również było twarde . Zawieszenie w obu autach jest pancerne i znakomicie radzi sobie w terenie i na dziurach czy koleinach i wertepach i jest wtedy bardzo wygodne . Widoczność Fiat rzeczywiście ma doskonałą dlatego uwielbiam sedana bo jest też najpiękniejszy a Rosjanie mówią o Żiguli że ma taką dobrą widoczność że nie potrzebuje zewnętrznych lusterek bo wystarczy spojrzeć przez tylną szybę przy włączaniu się do ruchu i zmianie pasa ruchu . Co do skrzyni biegów mogli trochę to dopracować bo jak w Polonezie nie miałem żadnego kłopotu z nimi to we Fiacie trochę już tak mimo że to ta sama skrzynia biegów ale jest w nienaturalnej wymuszonej pozycji bo to nadwozie nie było pod nią projektowane i kolega mówi że przy wrzucaniu piątki można uderzyć w kolano pasażerki . Te okrągłe wskaźniki to miał być sztos i nowoczesność na wzór zachodnich samochodów i nawet ma tam kontrolkę zapięcia pasów bezpieczeństwa czyli coś co nie pojawiło się w Polonezach . Kombi i pickupy właśnie miały obrotomierz, to sedany miały zaślepkę jak jest u sąsiada bo ma Fiata po dziadku z 1990 roku chyba . No to prawda że Polonez jest lepszej jakości mimo to ojciec nadal uważa że to 125p jest najlepszym polskim samochodem osobowym mimo że Warszawa jest najwygodniejsza . Trzy podpory wału korbowego ma też Skoda a o tym jakoś cichosza . Normalne auto rodzinne ale jak ktoś szuka niewiadomo czego to przepraszam bardzo , jak mu nie odpowiada to zawsze ma jeszcze Zaporożca , Trabanta , Syrenę i Malucha . Ja bym chciał 125p jeździć na co dzień ale wiadomo że tym sprzed 1980 roku bo były ładniej wykończone a potem wszystko zdejmowali żeby było taniej i z tymi trójkątnymi szybkami chyba też tak było bo w Ładzie wprowadzili jednolite okno jak w Wartburgu już w 1980 w WAZie 2105 a my później w 1994 tylko we Fiacie 126 ale i tak mechanicznie nowe Fiaty są lepsze bo mają mechanikę Poloneza i modne polonezowe przykręcane czarne kołpaki . Ten widzę że ma niebieskie lusterko kierowcy . Co do pasów bezpieczeństwa to u kolegi są też takie same statyczne białe i też mam z tym problem a u nas były automatyczne pewnie z Poloneza z przodu i z tyłu . Koraliki też były ale dość szybko wylądowały na balkonie bo raz że rwą tapicerkę a dwa że drewniane nie są zbyt wygodne . To kombi jest jedną z najpiękniejszych odmian Fiatów 124/125 na świecie .
Też się przez lata śmiałem z koralików,ale zmieniłem zdanie, gdy jako instruktor spotkałem je w jednej "L". Po 8-10 godzinach pracy,koszula nie lepiła mi się do pleców.
Miałem takiego farta, że dziadek mojego przyjaciela zostawił mu 6 lata temu swoje 125p., bo sam już nie mógł jeździć. Sedan, rocznik 1989, 50kkm przebiegu, ogólnie stan taki jak tego z filmu. Fiacior po 4 latach postoju w garażu odpalił od strzała i w sumie przez kolejne 4 lata zrobił 5kkm bez żadnej usterki, a jedyny serwis jaki zobaczył w tym czasie to była wymiana oleju. Kumpel nawet przez parę miesięcy w 2017 roku używał go normalnie do pracy. :D A poza tym to raz w roku wyciągaliśmy go z garażu i robiliśmy sobie kilkaset kilometrową wycieczkę. Jedyny problem co roku to było sprzęgło, które się sklejało i trzeba było się trochę namęczyć, żeby się rozkleiło. Faktycznie, jakość wykonania późnych egzemplarzy to żart. Ale jak się przymruży oczy, pominie rocznik i potraktuje takiego Fiaciora tylko jako machina do cofania się w czasie, to całkiem miłe wozidło. Anachroniczne.
Mam duży sentyment do deefa, ale jego obecne ceny to jest dopiero dramat. 125p Lux z odprężonym silnikiem 1.5, skrzynią czwórką i welurową tapicerka należący do mojego dziadka był autem, którym uczelem się jeździć. Szkoda, że wyszły ich minus trzy sztuki i nigdy takiego nie kupię. To auto rozbił na słupie jego drugi właściciel. FSO 1500 ME kombi kupił w 1991 roku mój ojciec. Też miło wspominam ten egzemplarz. Również miał welur i dodatkowo chromowane halogeny. Najfajniej było jeździć z kuzynostwem i siostrą w bagaju z rozłożoną kanapą😊 Dzięki za filmik 👍🏻
Ale bym się takim przewiózł. 20 lat temu marzyłem o takim Fiacie. Brzmi to teraz dziwnie bo wówczas nie patrzyło się na niego przez pryzmat klasyka. Ja naprawdę chciałem mieć takie auto bo mi się podobało :)
@@mariusz07 Tak, ale trzeba przyznać, że nie były to trwałe wozy - szczególnie jeśli parkowały pod chmurką. Ogólnie po ok. 13-17 latach nie było już do czego spawać a motor też się kończył - chodził jak sieczkarnia i palił olej. Przeciętny użytkownik miał do wyboru remontować swojego DF, albo trochę dołożyć i kupić np. Golfa 2, które za ten czas stały się już bardziej osiągalne. Pierwsza dekada lat 2000 to okres wzmożonego złomowania dużych Fiatów. Pomijam oczywiście dobrze utrzymane egzemplarze, które poległy w wyniku akcji z upustami przy zakupie nowego samochodu.
Ha! W roku 1995 jako uczniak w samochodówce praktykowałem w łódzkim WKTS i faktycznie grzebałem w tych sprzętach. Podówczas WKTS świeżo kupił też karetki na bazie Citroena (chyba) Jumpera i było dla nich osobne stanowisko w warsztacie. To był kosmos do tego stopnia, że to "francuskie" stanowisko miało nawet oddzielny żel do mycia rąk, podczas gdy pospólstwo od Kantów i Nysek (ach, ta regulacja hamulca ręcznego) szorowała trollowate łapska pasta BHP z trocinami. [EDIT] Co prawda obrotomierzy to w nich nie pamiętam. Ale to może być kwestia ubywającej masy szarej.
Pierwszy pełnoprawny samochód jaki prowadziłem. Jest sentyment, ale też wspomnienie wygody, zamiatania tyłem na zakrętach i ...bezproblemowego odpalania nawet zimą 😌 A to był MR86 😁
Aż przypomniał mi się test Peugeota 406 u Blogomotive - tu kombi, tam też, tu parking z drewnianą barierką, tam też. Obu twórców szanuję. Bass robisz dobrą robotę👍
Kurde są jakie są ale i czasy były jakie były. Mnie mimo tego że od 21 lat jeżdżę amerykańczami od czasu do czasu chodzi po głowie nasz Polski kant. Bo kurde fajne one są.
Warto zaznaczyć, że sanitarka i karetka to dwa różne pojęcia. I łatwo odróżnić "ucywilizowaną" karetkę od sanitarki - o ile matowe szyby można było teoretycznie wymienić (choć problemem była dostępność części), o tyle wywietrznik dachowy nad bagażnikiem, raczej niespotykany w egzemplarzach dla kowalskiego, pozostawał w aucie do końca. To samo z tapicerką - w karetkach często była w kolorze medycznym - błękitnym czy seledynowym. Zostawały też ślady po montażu radiostacji przed miejscem pasażerem z przodu. EDIT: takiego kombiaka miał mój stryj, a sedana drugi stryj. My wtedy mieliśmy Skodę 105. Dynamika w kredensach była rzecz jasna lepsza, wg danych katalogowych 18 a 23 sekundy do 100, ale komfort jazdy... no nie, zdecydowanie wolałem Skodę.
FSO 1500 z 91 roku może i było przestarzałe, ale jak sobie przypomnę w jakim stanie sprowadzało się wtedy i jak naprawiało auta z zza granicy, to już wolę to FSO. One przynajmniej były w miarę nowe i raczej bezwypadkowe. Kadett sprowadzony z Niemiec to był wtedy taki przeszczep że aż strach. A co do spasowania to dzisiaj Tesla jest podobnie spasowana jak to FSO i wszyscy jej bronią że tak ma być. :)
Powiem ci tak. Moi rodzice kupili w 1991 Fiestę mk1 z 79 roku. Była zjedzona przez korozję w stopniu mocnym. Była w cenie nowego Malucha i była 1000x lepsza od FSO i FSM razem. Mój Ojciec miał wtedy Poloneza akwarium 88 i wolał jeździć Fiestą, która paliła gumę ze świateł i mieściła się w 8 l po mieście. Co prawda po deszczu stała woda na podłodze ... no ale. W 2000 roku zrobiliśmy jej remont i był to mój 1 samochód, którym zrobiłem 140 tyś km. Życie zakończyła w hucie. Teraz mam i Poloneza + i Fiestę mk1, przeleciałem rajd Koguta rok temu i komfort, cisza i ergonomia bije Poloneza na głowę.
@@diodadioda , może po prostu trafiłeś na w miarę bezwypadkowy egzemplarz. Uwierz mi, widziałem wtedy Golfy II, Kadety, Vectry po totalnych dzwonach, co szły na dawców. To były auta po śmiertelnych wypadkach sztukowane z kilku egzemplarzy. Źle spasowane z wieloma wadami ukrytymi. Fajnie wyglądały przez rok, dwa, a później każdy z tym uciekał na giełdę, taki to był syf.
Zegary wyglądają jak wyjęte z poloneza, tylko plastikiem z wyciętymi otworami zasłonięte. A poza tym, zawsze chciałem mieć takiego FSO 125p z ostatniego roku produkcji. Mimo tych wszystkich wad jakie ma. Kiedyś nawet na wiosce u mojej żony jeździł taki i w czerwonym kolorze jeszcze, ładny był. Zniknął niestety. Pozdrawiam Widzów i Prowadzącego! :)
Każdy wie, że to było lata świetlne od świata zachodniego, ale dochody przeciętnego Polaka też. Ja dość dobrze wspominam produkty FSO, było ich sporo w mojej bliższej i dalszej rodzinie. Od FSO 125p z końca lat 80-tych do Poloneza Plusa, którego ojciec w 2008 roku w dobrym stanie sprzedał. Pod koniec lat 90-tych i na początku '00 one były tanie jak barszcz, proste w obsłudze i naprawie i każdy mechanik umiał za niewielką kasę zrobić co trzeba, części dostępne dosłownie wszędzie w serwisach, na giełdach. Fakt, że było to to paliwożerne w porównaniu z ówczesnymi wyrobami z tzw. "normalnych" krajów, ale instalacja gazowa sprawę załatwiała. Robiło się co roku w wakacje po kilka tysięcy km bez większych problemów. Jako dość komfortowy dupowóz "z punktu A do punktu B" naprawdę OK.
Jak byłem dzieckiem, to mój ojciec miał 125p. Pamiętam, że toporny był bardzo. Potem w 1991 ojciec nabył drogą kupna ;) nowego poloneza przejściówkę. Ja czułem ogromną różnicę na korzyść poloneza. Ale to naprawdę ogromną. Spotykam się jednak dość często z opiniami, że to 125p było przyjemniejsze w prowadzeniu, szybsze, bardziej komfortowe. Mówią że polonez był za ciężki do tego samego silnika i podwozia i że fiacior objeżdżał go z palcem w dupie. Ja pamiętam coś zupełnie odwrotnego. Fiacior ojca z trudem utrzymywał stałą prędkość na trasie w okolicach 120 km/h. Znaczy jechał tyle i pewnie szybciej też by pojechał, ale to był koszmar. Z kolei poldek bez problemu leciał sobie w trasie te 140-150 i nie było takiego dramatu jak w fiacie przy 110-120. Tak że tak :)
No mój też miał i tak nadal uważa natomiast mi się wydaje że nawet Polonez ma bardziej miękkie zawieszenie no i jest praktyczny . Nie mogę się wypowiadać bo miałem najlepszego najnowszego Poloneza Caro Plus czyli najlepsze auto jakie prowadziłem w życiu a powinien to być Polonez Borewicz MR'78 czy MR'83 . Wszystko też zależy od regulacji silnika i stanu technicznego pojazdu bo 150 klg między nimi to jest niewielka różnica .
Dwuletnia średnia krajowa brutto w 1991. Odpowiednik dzisiejszych 160-170 tysięcy PLN. Chociaż przy ówczesnej inflacji sporą różnicę robi czy to był na przykład początek czy koniec roku... Rodzice mojego kolegi z podstawówki mieli taki sprzęt, jeszcze z nieusuwalnie mlecznymi szybami i wtedy odbiór był jednoznaczny - kupa złomu. A auto miało ledwie jakieś 13-15 lat.
@@Artur_Intro takie zabarwione na biało żeby nie były przezroczyste, stosuje się to na przykład w oknach drzwi łazienkowych. Wygooglaj 125p sanitarka - szyby w klapie, tylnych drzwiach i te ostatnie boczne miały dolną połowę właśnie taką nieprzezroczystą. Tego cholerstwa nijak nie dało się potem pozbyć.
Jak byłem dzieckiem, to sąsiad miał karetkę z demobilu i w ramach remontu zlecił uszycie tapicerki z prawdziwej skóry - miał jakieś zapasy ze swoich źródeł. Tak więc w 1989 r. miał fiata kombi ze skórzaną, jasną tapicerką, który pachniał, jak sklep obuwniczy.
Miałem dwa kanciaki, kilka kaszlaków i poldka też. Obecnie nie kupiłbym nic z powyższych żeby trzymać to w garażu i picować. Trauma dalej trzyma. Te wozidła były dobre, jak nie było innych, a jak się pojawiły, to przestały.
Dokładnie. Dlatego nie rozumiem ludzi którzy płaczą na widok tych złomów. Chyba że to jest płacz szczęścia że nie muszą juz tym jeździć. Tzn. taki płacz z radości
Kanał dobry, tylko po co te zagrania pod publiczkę Motobiedy? Daj Pan z tym spokój, panie Bassdriver, masz Pan sporo swoich widzów a to trochę wyższa liga niż gimbaza od Biedy. Nie ma potrzeby szukać poziom niżej.
Ale musiałbym udawać, że mam inne poczucie humoru. A mam właśnie takie, jakie widać na filmach. Sztywnych i suchych natomiast nie zamierzam robić, bo zwyczajnie by mnie to nie bawiło.
To nie był idealny pojazd, miał wiele niedociągnięć ale był też jednym z najtańszych w przeliczeniu na dolary czy jakąś inną światową walutę. Nie da się wyprodukować samochodu jakości Mercedesa, VW czy Toyoty ale W CENIE Fiata/Poloneza. Inne tanie wozy z tamtych lat jak Skody, Zastavy czy Dacie też jakością ani bezawaryjnością nie grzeszyły. Nawet Opel był wyraźnie droższy. Miał trwalsze i mniej paliwożerne silniki, ale buda gniła podobnie. Jak to się mówi? Dostajesz to, za co płacisz.
No dobra, ale pasy statyczne i róg ramki szyby, o który można się skaleczyć? Serio?Dziś natomiast za kwotę znacząco niższą w stosunku do siły nabywczej pieniądza dostaje się np. Dacię Sandero. Owszem, wiem, w niektórych te samochody budzą odruch wymiotny, ale tak naprawdę to uczciwe urządzenia do przemieszczania się. A gdy porównamy Sandero z jej konkurencją i Dużego z tym, co wówczas można było mieć zamiast niego, Dacia wypada tak jakby nieco korzystniej. P.S. Zastava 1100 była zajebista.
@@Bassdriver Trochę trudno jest dokonać w pełni obiektywnego porównania. Przez 30 lat technika znacznie poszła naprzód. Ja wiem, że Dacia Sandero itd. Ale spójrz chociażby na pierwsze laptopy czy komórki, jakie na tle dzisiejszych sprzętów oferowały możliwości a mogli sobie na nie pozwolić właściwie tylko biznesmeni. Teraz przy sobie nosimy ustrojstwo, które zawstydziłoby nie jednego peceta z przełomu wieków. W latach 90 produkowano też wynalazki jak Tico, Cinquecento czy Favoritka - o słabej, wiotkiej konstrukcji, ciągle gaźnikowe. Teraz nikt by ich nie kupił za takie pieniądze w stosunku do zarobków a wtedy były to normalne samochody. Duży Fiat słabo wypada na tle współczesnych konstrukcji czy droższych marek ze swoich czasów ale dla ludzi z przełomu lat 80/90 wcale nie było to takie oczywiste. Właśnie zakończono dwusuwowe Wartburgi, ciągle produkowano tylnosilnikowe Skody, Zaporożce czy tragicznej jakości Dacie, klony Renault 12. Do produkcji wchodził Polonez Caro, technicznie ciągle będący DF-em. Trochę inne realia.
No Fiat to już było auto lepsze wyższej klasy bo tańsze były Skoda i Wartburg i chyba też Dacia . W PRL-u Moskwicz chyba był w podobnej cenie a droższe były Polonez , Zastava , Łada i Wołga .
@@obywatelcane6775 Borze Tucholski, Dacie z tamtych lat. Testowałem kilka lat temu Dacię 1310, chyba też z '91. Jakościowo to już nie był nawet dramat. To była absolutna groteska. Za to Favoritka była zupełnie spoko i do dziś da się nią jeździć. Natomiast Zastava (zanim zaczęli wprowadzać "unowocześnienia") była super. Byłem w szoku, jak fajnie to jeździ.
@@Bassdriver Wszystkie te wozy łączyła jedna cecha, mianowicie blachy z papieru, na poziomie najbardziej felernego Poloneza. Dacie i Zastavy już na początku lat 2000 stanowiły ciekawostkę na drogach a Favoritkę Auto Świat opisywał jako ryzykowny zakup. Bardzo wiotka karoseria wzmacniana rozpórką, w skrajnych przypadkach dochodziło do pękania szyb. Sąsiad w bloku u rodziców miał zieloną Zastavę - na pewno przez całe lata 90. Bardzo ją sobie chwalił jaka ekonomiczna i bezawaryjna ale właściwie co rok jakieś mniejsze lub większe naprawy blacharskie. W końcu się poddał i kupił kilkuletnią Ładę 2107 w stanie idealnym, wyglądała jak nowy samochód. P.S. Jeden mega ogarnięty elektryk samochodowy w naszym mieście jeździł Dacią. Teraz już na emeryturze ale czasami jeszcze zbuduje jakiś zasilacz albo naprawi komuś furę. Do dziś się z kolegami zastanawiamy, dlaczego taki mądry człowiek wybrał akurat Dacię 🙂
Pan Bassdriver, nie przeszedł horroru związanego z posiadaniem Jaguara XJ12 series II.... Po takich doświadczeniach, można spojrzeć na jakość wykonania Fiata 125p...nieco łaskawszym wzrokiem.
Mój tata miał takiego postawił kiedyś fiata z otwartą szyba przy śmietnikach między blokami , jak wrócił miał worki na śmieci wrzucone do środka ktoś musiał pomylić 😊
Luksus tego auta można poczuć tylko i wyłącznie przesiadając się z urządzenia do przemieszczania zwanego Fiatem 126p. W innym przypadku , mimo sympatii do wszystkiego co polskie, Fiat 125p był archaikiem na skalę światową w nowoczesnej Europie. A poza tym to włoska technologia.
Takim uczyłem się jeździć ,potem model 1,5 z 1975 był moim pierwszym autkiem. Przez dwa lata nigdy mnie nie zawiódł a poza tym jak na autko z 76 nie był starożytny w porównaniu do zachodniego wcale nie lepszego wówczas sprzętu. I gdyby zakończono produkcję w 1983 roku to pf125 byłby modelem, który zestarzał się godnie z klasą. Niestety produkcja tego samochodu zrobiła z niego wręcz pośmiewisko. Jednak uważam, że modele z lat 70 tych są jak najbardziej godne tytułu samochodu kolekcjonerskiego. W tamtych latach zachód wcale nie miał się czym chwalić.
Potwierdzam. Byłem właścicielem tej patologii 😁 W 1996 na potrzeby działalności kupiłem byłą karetkę (rocznik 1986), która oczywiście nigdy nie była karetką. Po poskrobaniu plastików złaziła czarna farba i ukazywał się seledynowy kolor - taki kolor niektórych elementów wnętrza, miały fabrycznie karetki. Wszystkie opinie z tego filmu potwierdzam w pełnej rozciągłości 😁
Cywilem nigdy, ale karetką miałem okazję jechać jako pacjent kilkadziesiąt kilometrów aby inny lekarz stwierdził że to rysa na kliszy a nie problem z kością :)
Stopień chujowości. Choć w sumie racja, przesadziłem. Nawet późny Duży jako samochód jest nieporównywalnie lepszy od Czarnka w roli ministra. Mniej szkód, no i nie musisz takiego kupować.
Dorzucę swoje 3 grosze do tej "historii", ale myślę, że cenne, bo wzięte z autopsji i potwierdzające w pełni słowa w tytule filmu. W 1990 roku moi rodzice kupili takiego właśnie Fiata/FSO, tyle że w czerwonym kolorze. Miał być "bajer", no bo, panie, zespół napędowy Poloneza, skrzynia 5-tka i te rzeczy...😁 A do tego - wersja francuska! 😁 Niestety okazało się, że francuski to, co najwyżej, był klucz, którym chłopaki oszołomieni zmianą ustroju, dokręcali od niechcenia co drugą śrubę. A było to tak: odbiór samochodu z samego FSO w al. Stalingradzkiej w czerwcu 1990. Dwa dni po odbiorze wóz zaczyna zostawiac za sobą czarne kłęby dymu spowijające ulice niczym niewyregulowany Ikarus ruszający z przystanku. Reklamacja w FSO. Diagnoza - pęknięte pierścienie. Rozwiązanie problemu - wymiana silinika w samochodzie (uwaga - po dwóch dnia używania samochodu! 😁😁). Po trzech dniach w wymienionym silniku zaczyna się... dokładnie to samo! Kłęby czarnego, śmierdzącego, gryzącego smogu znowu unoszą się nad miastem, niczym zasłona dymna. Ponownie reklamacja, tym razem połączona z awanturą urządzoną w FSO przez moją bojowo nastawioną mamę. 😁 Decyzja fabryki - druga wymiana silnika! 😁😁😁 Wymieniony silnik okazał się już względnie sprawny. Piszę "względnie", ponieważ po 60 000 km kwalifikował się juz do remontu i szlifów, co też i uczyniono. Do tego wszystkiego jeszcze takie "kwiatki": okazało się, że w dachu na jakimś zgrzewie/łączeniu z zawiasami piątych drzwi (wersja kombi, rzecz jasna") jest potężna dziura, przez którą po każdym deszczu leci okrutnie woda, więc na podłodze bagażnika stoi woda... 😁 Poza tym wiecznie włączająca się samoczynnie tylna wycieraczka i niemożność naprawienia tej wady w FSO. Pamiętam, jak na moich oczach serwisant ASO FSO "doradził" nam, żeby po prostu wyjąć tę wycieraczkę z całym ramieniem z gniazda, więc nawet jak dalej będzie się włączać, to juz po problemie 😁😁😁 Po 2 latach (sic!) na przednim pasie z kratkami pod zderzakiem pojawiły się wykwity korozji i purchle... O przepalających się od byle czego bezpiecznikach, nawet nie wspomnę... Tak więc, jednym słowem, to była jedna, wielka tragedia/masakra 😁 Przysięgam, że nie fantazjuję, a wszystkie wyżej przytoczone zdarzenia są w 100% prawdziwe! 🙂 Ale i tak jako młodzieniec w tamtym czasie cieszyłem się z tego złomu, bo po latach jeżdżenia maluchem jawił mi się jako luksusowy wóz 🤣🤣🤣😂😂😂 Dzięki za ten film, wróciły wspomnienia, jak żywe!
BZDÓRY PISZEŻ FSO TO NAJLEBRZE AŁTA NAŚWIECIE LEBRZE OD FOLCWAGENA TOJOTY A CO TERA NIBY PRODÓKÓJEMY NIC NIEMA A WTEDY BYŁO I SIE LÓDZIE CIESZYLI za 3...2...1
Jeśli się gdzieś nie machnąłem w liczeniu, to w przeliczeniu na obecne złotówki ta cena wynosiła coś koło 55 900 zł, czyli taka Dacia Sandero. Biorąc pod uwagę ówczesny stan posiadania tych złotówek w narodzie, to szacunkowa wartość z filmu brzmi dość prawdopodobnie.
Trzeba też brać po uwagę siłę nabywczą pieniądza w tamtych latach tj. wynagrodzenie przeciętnego robotnika [nie średnią krajową] i co za te pieniądze można było kupić. Ok. 10 lat temu robiłem takie wyliczenia dla Syreny i wyszło mi, że kosztowała coś w granicach 40.000, porównywalnie z ówczesną Corsą - tj. kiedy ludzie zarabiali ok. 1500. W przypadku samochodów z pierwszej połowy lat 90 jest to nadzwyczaj trudne. Przed denominacją w 95 ceny i zarobki zmieniały się z miesiąca na miesiąc. Ale nawet milion z 95, 100 zł z 96 i 100 zł obecnie to nie były takie same pieniądze. Np. pod koniec lat 90 benzyna kosztowała ok. 2 zł, tańsze papierosy podobnie. Chleb do złotówki. Najbardziej lubię reakcje tych młodych urodzonych już po 2000 roku jakie to wszystko było "tanie". Benzyna po 1.80. Tylko ludzie też nie zarabiali wtedy 3-4.000 jak obecnie.
@@obywatelcane6775 Trudno, żeby reagowali inaczej, skoro przez większość ich życia inflacja była niemalże pomijalna. Złotówka wydawała się taką samą złotówką "od zawsze". Tym bardziej, jeśli słyszeli coś tam o denominacji, która mogła się jawić jako koniec inflacji i ostatnia istotna zmiana wartości złotówki. Siła nabywcza jest mniej więcej odwzorowana w inflacji. Nie chce mi się teraz znowu liczyć, ale pewnie tamto 1,80 zł było warte tyle co obecne 10 zł.
@@8Hshan Nic dodać, nic ująć. Chciałem jedynie przypomnieć dla młodszych widzów, że tamte pieniądze to nie są dokładnie te same pieniądze co dzisiaj. Nowy Polonez kosztował ok. 22.000 zł. Teraz każdy powie co to jest, pół roku pracy i można było kupić nowy samochód z fabryki! No nie do końca, na pewno nie dla ludzi z lat 90. Bardzo ciekawe zagadnienie, można się wciągnąć. Cofnijmy się 30 lat wstecz. Pamiętam jak rodzice opowiadali, ile kosztowały różne rzeczy w latach 60 - wtedy było podobnie jak mniej więcej 10-15 lat temu, zarabiało się ok. 1000 zł. Dla mojego pokolenia kilka tysięcy kosztował pączek 🙂W latach 80/90 samochód to była droga zabawka. Mogłeś sobie kupić Syrenkę za 100 zł [obecne 500] ale weź później utrzymaj, kiedy litr paliwa kosztował na dzisiejsze dychę a olej do mieszanki 60-70.
W 91r mój ojciec kupił właśnie taką sanitarkę i woził nią towar do naszego sklepu jeździł nią do 98r i zrobił ok 600 tys km ważąc skrzynki z piwem w sezonie ogórki arbuzy i inne produkty spożywcze w 98r kupił kangoo pierwszej generacji i ma je do tej pory 😜
Utrzymywanie produkcji 125p przez całe lata 80-te było całkowicie naturalne w kontekście tamtego ustroju. Jednym bowiem z ważnych, o ile nie kluczowych jego elementów, był rozbudowany system przywilejów, a samochód był wręcz wymarzonym elementem tego systemu, bowiem był przedmiotem nie pierwszej potrzeby -- a wręcz podpadającym pod kategorię dobra luksusowego --, wobec czego można było ustalić wyraźny podział, jaki samochód komu się należy. A że samochodów osobowych produkowaliśmy trzy modele, z czego jeden "dla mas" (cudzysłów powinien być tu chyba podwójny), więc absolutnie nie można się było wyrzec produkcji jednego z pozostałych dwóch, wówczas bowiem dyrektor małego przedsiębiorstwa, sekretarz jakiegoś tam powiatowego szczebla, itp. musieli by jeździć tym samym, co jakiś zasłużony pracownik, czy inny podrzędny, ale zasługujący na przydział czegoś lepszego od malucha, działacz, i motoryzacyjny wyznacznik kasty by zniknął. Co z tego, że Polonez i 125p to było praktycznie to samo auto? Dla nas, to było to samo, a wówczas to było jak różnica między Toyotą a Mercedesem, jeśli chodzi o prestiż.
Widzę, że zgadzasz się z moim zdaniem, że w produkcji powinien pozostać 125p kombi, ale ja bym za datę tego przełomu wybrał 1985 i przy okazji skasował silnik 115c (i 116c oczywiście, którego produkcji w ogóle nie powinniśmy zaczynać, bo tylko ograniczał rozwój 115c). Zastąpić mógł go AA i właściwie tylko po to powstała ta wersja. No właśnie, bo jeżeli zgadzasz się z moim zdaniem, to nie jesteś przypadkiem fanbojem FSO w ostrym stadium wyparcia? 🤔 Co do testu fotela, to w nich siedzi się ciut niżej niż w Ładzie, czyli powinieneś to pochwalić, ale na koralikach cały efekt się pewnie zniwelował - te koraliki oprócz obciachu, mocno niszczą tapicerkę, zwłaszcza z dermy. Nie wiem czy właściciel jest tego świadomy. Nie było nic o prowadzeniu, ale z Ładą nie da się porównać, bo tamta Łada stała na felgach 14cali z jakiegoś Fiata i oponach 185/65/14 (określam na oko), a to zupełnie inna bajka niż fabryczne 13cali na balonach. Opór na kierownicy w Ładzie i 125p jest bardzo zbliżony i jeżeli w tym egzemplarzu faktycznie kierownica obraca się tak ciężko, to przekładnia może być uszkodzona - potrafili zapomnieć nalać do nich Hipolu, warto właściciela o tym powiadomić. Może porównać z innymi egzemplarzami DFai PNa, może będzie jakieś otwarcie sezonu pod fabryką lub okolicach, to będzie dużo materiału porównawczego.
Wiesz co, jeździłem kilkoma Dużymi (pracowałem jako przewodnik w WPT1313, do tego przejechałem się tym pankowym) i w każdym kierownica chodziła tak koszmarnie. A co do materiału porównawczego - chętnie przejechałbym się starszym egzemplarzem, najlepiej sprzed MR75.
smutna motoryzacja oddaje doskonale klimat smutnych czasów w tym jakby nie patrzeć smutnym kraju. Patrząc gdzie dziś jest Skoda lub choćby Dacia (nie jestem wielkim fanem tych marek...ale mimo wszystko) dopiero człowiek zdaje sobie sprawę z tego w jakiej dupie byliśmy infrastrukturalnie i nadal jesteśmy....
ej, te 42 miliony PLZ to nie było tak mało w 1991 :) To dokładnie ówczesna dwuletnia przeciętna pensja wg ZUSu. Tłumacząc na dane z 2022, 152k PLN :) Ale to i tak było sporo taniej niż auto zachodnie w rozsądnym stanie wtedy
Za te pieniądze kupowano rekina 316 z 77-79 na giełdzie w całkiem sensownym stanie. Przejściówka z salonu kosztowała 52-56 mln, tyle tylko ze fso oferowano wtedy że sporymi rabatami.
@@kotekpipi to było 3 lata później niż 91 - inflacja potrafiła tak zapierdzielać. Ale o ile Twoja babka nie była szefową wszystkich szefów, to walnąłeś się o jedno lub dwa zera, 600M PLZ to na dzisiejsze 60k PLN, nawet obecnie nikt takiej emerytury nie ma...
Pozwolę sąbię przystąpić do obrony Fiata wobec testowanej niedawno Łady. Otóż w krajach demo-ludowych istniało takie pojęcie jak "produkt eksportowy". Eksportowy, czyli - ten lepszy, wykonany z lepszych materiałów, bardziej starannie. Po to, żeby przed człekiem zagranicznym wstydu nie było. O ile pamięć mnie nie myli - tamta Łada przyjechała z samej Francji! A więc z zachodniego, imperialistycznego rynku, gdzie tym bardziej pokazać się lepiej należało. Mogę o tych sprawach trochę poopowiadać, ponieważ w bliskiej rodzinie były dwa Fiaty 125p. Moich rodziców - krajowy, kupiony w 1980 z talonu i eksportowy Fiat mojego wuja tzw. "prywaciarza", kupiony w Pewexie za dolary w roku zdaje się 1977 albo 78. Żeby nie przynudzać napiszę tylko tyle - to były dwa całkowicie inne wszechświaty. Fiat eksportowy, z Pewexu różnił się wszystkim od Fiata "krajowego": materiałami, spasowaniem, kulturą pracy silnika, przyspieszeniem. Wszytko w nim było znacznie lepsze, znacznie wyższej klasy. Dlatego też - jeżeli porównujemy samochody demo-ludowe, to powinno to być zestawienie krajowy-krajowy i eksportowy-eksportowy, a nie zasię - krajowy z eksportowym, bo ZAWSZE będzie to niemiarodajne.
Słuszna uwaga. Jednakowoż mój dziadek od strony ojca miał kiedyś zwykłą, beżową 2107 i ona zupełnie znośnie dawała radę. Mieliśmy też dwa nieeksportowe Poldy, jeden po drugim. Pierwszy to był koszmar. Drugi z kolei był niezły. Dużo zatem zależało od dnia, humoru pracowników itd. Poza tym pod koniec produkcji maszyny w tłoczni FSO były już skrajnie wyeksploatowane i tu nie pomogłaby żadna eksportowa wersja.
Wychowałem się na tych samochodach - miałem ponad 10 fiatów i wszyscy moi znajomi/koledzy je mieli - nie zgodzę się, że blachy były źle spasowane tym gorzej, im bliżej końca produkcji. Było odwrotnie, im starszy samochód tym gorzej spasowane blachy. Ja się śliniłem do tych z końca lat produkcji (wtedy miały po kilka lat) bo miały 'idealnie' spasowane blachy. Robiłem blacharkę w tych samochodach i na szpary zwracałem szczególną uwagę. Nie wiem czym to jest spowodowane, że czym starszy Fiat, tym bardziej porozjeżdżane szpary - być może tym, że było mało zgrzewów i konstrukcja była o zerowej sztywności i wszystko się rozjeżdżało. Nikomu po 30 latach teraz nie udowodnię - ale jestem tego pewny co mówię. Im nowszy Fiacik tym lepiej spasowane blachy. Fiat z dobrze (jak na Fiata) spasowanymi blachami, po 15 latach wyglądał tragicznie i to prawie każdy egzemplarz - w zależności od przebiegu.
@@hejuPL Wiadomo, że w porównaniu do aut zachodnich z tamtego okresu czy idąc dalej, aktualnie produkowanych to będzie on się prowadzić jak koń, który biegnie w kaloszach a my siedzimy na nim bez siodła. Sęk w tym, że to ma swój urok, oczywiście pod warunkiem, że nie jest to Twoje daily :)
Jak na 91 rok to faktycznie juz mocno trąci. Ale taka Łada np produkowana dłużej robi wrażenie nieco nowoczesniejszej... Kwestia designu? Jednak jak oglądam demoludowe auta z 1991 roku to dużo bardziej doceniam zachodnią motoryzację.
No tak , przecież Łada miała restyling na olimpiadę Moskwa 1980 i to daje złudne uczucie świeżości że mamy do czynienia z o generację nowszym autem niż duży Fiat . Ale po upadku ZSRR jakość wykonania była o wiele gorsza od nowych dużych Fiatów i nawet wtrysk paliwa tego nie poprawił i tak było w 2016/2017 i być może nadal tak jest że stoją pod chmurką na przyfabrycznym placu wToljatti niesprzedane nowe Łady 2104 i 2107 obok najnowszych plastikowych modeli produkowane do 2012 roku .
Owszem, ale 1. ciekawe ile łożysk wału (abstrahując od całej reszty), 2. ale nie ma sztywnej osi ;-) Resory mam też w Volvo 340, zawieszona jest na nich oś DeDion. Zupełnie inaczej to jeździ, choć tył też skacze.
Właśnie takie mam doświadczenie z fiatami, najlepsze roczniki do 77, później zubażanie i spadek jakości. A z polonezem było jak dla mnie odwrotnie - wolę plusa z gsi i wspomaganiem niż "klasycznego" borewicza z gaźnikiem i starym układem hamulcowym.
Bardzo chętnie przetestowałbym Plusa kombi i wczesnego Borka, byłoby niezłe porównanie. Może się uda, namiary są :D ale to nie dziś i nie jutro. A wczesnego Fiaciora też bym przetestował, najlepiej przed '72, jeszcze z wajchą przy kierze. Ponoć jakość była zupełnie inna. Ale weź tu znajdź takiego.
Ze wszystkim się zgadzam chociaż nowsze Fiaty są bardziej niezawodne przynajmniej teoretycznie bo mają mechanikę Poloneza . Sam będę szukał Poloneza Caro Plus GSI bo miałem na razie tylko GLI .
@@motoryzacjawaldka9597 GSI faktycznie lala. Wałek rozrządu i szklanki . do tego znacznie ograniczona baza części dedykowanych do plusa. Przemyśl ten pomysł.
Wołałbym spędzić cały dzień w Golfie II niż godzinę za kierownicą późnego 125p. I tak, też jeździłem oboma. Co do Polda - zależy jaki, która wersja itd, ale Golf też wygra.
@@Bassdriver Oczywiście że Polonez wygra bo jest dwie klasy wyższy niż to szwabskie ścierwo . W FSO 125p jak podjeżdżałem pod przedszkole i połowę podstawówki to czułem się jak dyrektor a w tym szwabskim parchu jak mnie zmuszali żeby tym jeździć to był horror i wstydziłem się tym gównem podjeżdżać pod szkoły bo to wstyd jeździć czymś takim awaryjnym i równie paskudnym co niewygodnym tylko Polaczki są idiotami że im wmówili już w PRL-u że szwabskie jest lepsze od polskiego i kupowali masowo przy tym niszcząc te z KDLów a Niemcy tylko śmiali się w głos z głupich Polaczków i cieszyli się że pozbyli się odpadów z garażu bo to nie ma żadnych zalet i tak jest do dzisiaj . Jeździłem trochę FSO 125p kolegi i poza zawracaniem i manewrowaniem to podczas jazdy na wprost i na zakrętach prowadzi się lepiej niż te wszystkie dzisiejsze plastiki a i kolega również uważa że nie było żadnego spadku jakości tylko w międzyczasie wygasła licencja na wszystkie Fiaty typu 125p , 127p , 128 3p , 131p i 132p czy Zastavy 1100p poza 126p bo od samego początku duże Fiaty miały takie same zalety , wady i usterki co jego egzemplarz . To takie pieprzenie pod publikę żeby tylko zdobyć poklask i nic więcej jak u motobiedoty .
Dyrektor Płocka XD Chłopie, z Twoich mentalnych wysrywów toczy bekę nie tylko całe Twoje miasto, ale nawet incele z Wypoku. Weź już się nie ośmieszaj. Późne 125p to gówno i nie będę udawał że jest inaczej tylko dlatego, że jakiś fanatyk o mentalności zbliżonej do niebieskowłosego Osraka vel Sraxelio zanieczyścił gatki.
Miałem w młodości Nexię która była Kadettem z lat 80 i była całkowicie z innej epoki. Moja była tylko 5 lat młodsza od auta prezentowanego na filmie i wydawała mi się ona dinozaurem. Jak bardzo się myliłem. Mój ojciec kupił używaną sanitarkę w 1991 roku i szybko bo 1992 wymienił na Zastavę z 1980 roku i to był przeskok jakościowy. Sam narzekał że już wolał FSM. W 1994 kupił już Tipo i to już była całkowicie inna historia. Jakość i wygląd wnętrza poraża. Przypominam że już wtedy powstawała Tempra SW. Golf III był produkowany w ostatnim roku produkcji tego padła, 1991 została zakończona produkcja Civica 4 generacji. Skoda Favorit 1991 roku przechodziła lifting, wtedy też rozpoczęto produkcję FSM Cinquecento. Myślałem że 126p FL miało tragiczny wygląd wnętrza, ale ten rygielek tylnej kanapy i deska robi z "kaszlaka" samochód wysokiej jakości. Dzięki temu filmowi odrodziło się moje PTSD którego nabawiłem się w FSO ojca. Kocham Fiaty, ale teraz rozumiem dlaczego w Polsce ludzie nie lubią tej marki. Fiat jest mylony z FSO.
Jeżeli przeliczymy ta cenę FSO 1500 na dolary to...ten samochód kosztował 600 DOLARÓW! I za te pieniądze musi być pewnie lepszy niż Mercedes.... Bardzo mnie bawi ocena samochodu bez odniesienia do jego ceny, czyli typowy "Poloczek" lat 90 w akcji. Samochód nowy FSO 1500 kosztował w 1991 od 45 do 48 milionów, Polonez Caro za 56-62 miliony złotych, tańszy był sedan FSO 1500 i Polonez Przejściówka 1991. Dolar kosztował 8 538,97 złoty. Do dziś mam taki samochód rok 1979 i jestem z niego zadowolony bo wiem jaką miał wartość w salonie. Tak dla wiadomości Autora Polski Fiat Kombi 1300 w 1975 w Anglii został samochodem roku - najlepsze kombi w swojej klasie.
Pragnę jedynie podkreślić, że oceniam samochód z '91 pierwszego roku, odnosząc się do jakości egzemplarzy z tamtych lat i porównując je do ówczesnej konkurencji, czyli z przełomu lat 80. i 90., nie z 70. A poza tym bardzo dziękuję za komentarz - każdy z nich "karmi" algorytmy, dzięki czemu film zyskuje większy zasięg!
@@BassdriverPoproszę o porównanie do samochodu za 600 dolarów. I wtedy będzie to rzetelne. Zawsze jakość jest odzwierciedleniem ceny. Proponuje obejrzeć Top Geer i pełny komentarz o Polonezie. Podsumowanie Top Geer - to nie jest zły samochód w tej cenie...pobił np Poloneza w nasępnych rankingach Ferrari 599 GTB Floriano... Osobiście miałem takiego FSO 125p Kombi z 1991 i zrobiłem nim mnóstwo kilometrów. Samochód na zachodnich olejach sprawował się rewelacyjnie a na holenderskim paliwie palił około 6 litrów benzyny. Co daje pojecie jakie gówno sprzedawał CPN w tamtych czasach. Tylko ze ja miałem świadomość ile zapłaciłem za samochód FSO a ile wtedy kosztował mnie Mercedes 123 Kombi 3.0 TD którego miałem równolegle. 'Polaczkowatość" to dla mnie heit na takie produkty jak Polonez, Mały Fiat, czy FSO lub Honker w oderwaniu od rzeczywistości tamtych lat. Średnia pensja w tamtych latach to było 300 dolarów w Polsce. Czyli dwie pensje brutto i mamy FSO. Proszę pokazać dziś nowy samochód w tej cenie dorównujący standardem temu kombi. Zaraz... zaraz... może Izera?
Jeśli udostępnisz taki do testu - bardzo chętnie. Natomiast tymczasem pozwól, że nie będę modlił się do grata, jeżdżenie którym na dłuższą metę jest torturą, tylko dlatego, że jest tani. Tzn. był, bo teraz zadbane egzemplarze kosztują chore pieniądze. Zresztą nie sądzę byś miał ochotę jeść gówno tylko dlatego, że jest tańsze np. od kebaba.
@@Bassdriver Zawsze mówię moim klientom że tanio i dobrze razem nie występuje w przyrodzie. Jest tylko tanio i wystarczająco dobrze w tej cenie. Tanio i dobrze jest to polska przywara narodowa bo nawet na zachodzie mówi się że jak potrzebujesz solidnego pracownika, to weź Polaka tylko nie mów mu ile ta jego praca jest naprawdę warta...z samochodami jest to samo. Nie trzeba sie do niczego modlić, po prostu trzeba znać wartość danego pojazdu co przekłada się na to co dostajemy za 600 dolarów. I nie jest to dobry rower czy chiński skuter z marketu. Za te pieniądze w tamtych czasach można było sobie sobie kupić tylko PCta...o zachodnim nowym samochodzie można było zapomnieć.... Dopiero w 1997 po wejściu Daewoo do FSO pojawiły się koreańskie Ople. Nexia, Espero...Lanos ale wtedy ludzie już zarbiali więcej pieniędzy a i tak Espero kosztowało 30/35 tys a Polonez 19 tys, Maluch 11 tys.
@@Bassdriver Co do udostępnienia pojazdu na testy, niestety mój licencyjny Fiat 125p Kombi 1979 nie jest zarejestrowany. Natomiast pod względem silnika, mechaniki - skrzynia z prostym lewarkiem i sprzęgłem hydraulicznym - jest to samochód wolniejszy i mniej komfortowy niż model FSO 1500 Kombi 1989/1992. tu mamy mechanikę Poloneza, prędkość maksymalna między 160/170 km/h. W moim obecnym 150 km/h to był by maks. Silnik Poloneza jest mocniejszy -75/82KM , prostszy w obsłudze i daje więcej mocy oraz jest bardziej żywotny - 400 tyś km na Agipie syntetycznym 5W50, Skoda Fabia 2001 benzyna nie ma szans na prostej z takim FSO. Porównanie rocznika 78/79 z tym 91 był by to krok do tyłu w wrażeniach z jazdy.
@@Bassdriver Nie zmienia to tego że nie należy "deptać przeszłości ołtarzy, bo miłość ludzka stoi tam na strzyży i Wy winniście im cześć"" - Adam Asnyk Do młodych.
@@wadysawraczkowski5402 cześć gratowi, który był produkowany o jakieś 8-10 lat za długo i pod koniec był już swoją własną karykaturą? No nie. Zresztą sam to powiedziałem - Pierwsze Duże Fiaty w stosunku do ówczesnej konkurencji były zupełnie w porządku, absolutnie nie było wstydu. Nawet jeszcze w latach 70. były zupełnie ok. Natomiast po '82-'83 to już była pomyłka.
@@Bassdriver Nie gratowi cześć, a ludzkiej miłości do tego grata. jaki był, taki był , ale był. - nasz. A dziś co mamy własnego w tej dziedzinie? Niemniej masz rację, to był grat, coś o tym wiem 😒, mimo to wciąż z miłosnym sentymentem wspominam tego grata. Czy wiesz ile dał radości, gdy był?😊
@@wadysawraczkowski5402 ależ wierzę. W tamtych czasach to był luksus i trudno się dziwić, że ludzie o nich marzyli. I nikomu nie bronię mieć sentymentu - ja sam mam ogromny sentyment do Trabanta, choć obiektywnie był absolutnym śmieciem (i tak, jest film, gdzie mówię o tym). Natomiast śmieszą mnie fanatycy, którzy PRL widzieli na filmach i zdjęciach a przed dowolnymi wyrobami FSO padają na kolana i głoszą peany na ich cześć. Poza tym mam wrodzoną tendencję do przekłuwania nadmiernie napompowanych baloników ;-)
moja mama w 1990 jako pielęgniarka zarabiała między 800 tys a milion, czyli dzisiaj pielegniarka ile może zarabiać, załóżmy że 3000zł netto razy 48 to jest 144.000zł na dzisiejsze, czyli majątek jak na taki samochód, chyba dobrze policzyłem :) pozdrawiam
Jako miłośnik i wielokrotnie posiadacz Dużych Fiatów , czy innych kasztanów z tej Żerańskiej "fabryki" przyznam, że całkowicie zgadzam się z autorem filmu. Na przełomie lat 80-90, kredens naprawdę był nieśmiesznym żartem. Ja jestem przyzwyczajony do wartości tych aut w okolicach 500zł. Kanonizowania ich i dorabiania ideologii, że to super klasyk, co przedkłada się na aktualne ceny, naprawdę długo nie pojmę. 😅 Lubię dłubać przy tych autach, naprawiać je innym, ale staram się podchodzić do tego szamba rozsądnie. Mam wiedzę, pomogę, nauczę, ale we własnej stajni mają być bardziej wyszukane klasyki. Kanta czy Poloneza nie mam od przeszło dekady i nie kupię już nigdy więcej! Wyrosłem z tego 😂 Owszem, 125p to jest prosty wóz, idealny do rozpoczęcia przygody ze starą motoryzacją. Ewentualnie można traktować to jako obiekt pewnego rodzaju sentymentów i to tyle. Większym jednak festiwalem spi***lenia jest dla mnie fenomen Poloneza caro, którym zachwycają się małolaci. To się jednak chyba bierze z tego, że są przeważnie aspołeczni, boją się dziewczyn i wolą sobie zniszczyć życie żerańskim wyrobem😂. W dodatku oszukują się, że oni jak i ich pojazd są zajebiści, a tak serio to jak jakieś dziecko pokazuje ich palcem na ulicy, to mówi: "Mamo, zobacz! Debil!" 😂😂😂
piękne słowa. Osobiście uważam, że społeczność Maluchów i Polonezów w Polsce zjebana. Na jednym zlocie można zobaczyć stado toksycznych ludzi których uważają się za guru bo mają polskiego KLASYGA. Najgorsze są jednak ceny tych aut, to jest jeden nieśmieszny żart, jak handlarze sztucznie napędzili karuzelę spierdolenia cenową, gdzie co ogłoszenie jest biały kruk z niskim przebiegiem ( szkoda, że po 100 k się zeruje) ale to szukanie lajka w końcu, jeszcze remont na odwal się, jednym słowem jak bym miał wpakować 20k to bym szukał jakiegoś egzotycznego wozu. Najlepsze to, że jak kupowało się fiaty w latach 2010 to płaciło się 400 zł i jeszcze się sprzedawca śmiał, że pozbywasz się mu problemu z pod domu. Ogólnie co do klasyków z KDL to taniej idzie kupić Auto z DDR, Czy Czechosłowacji niż zawyżonego ceną 125p.
Zmechanizowany stolec na kołach i nawiązania do Waldków. :D Stary, wymiatasz poziomem humoru i metaforami. :) Do Fiutona mam jakieś szczątki sentymentu. Gdy byłem dzieckiem, mój dziadek miał trzy takie, chronologicznie od 1300, do tego ze znaczkiem FSO. Do dziś pamiętam, że wnętrze miało dość specyficzny zapach, jak również stosunkowo ładne kolorowe kontrolki na zegarach. Ale, żeby nie było zbyt sentymentalnie! Jako dorosły człowiek miałem okazję przejechać się takim tworem z końca produkcji. Późniejsza przesiadka do pięć lat starszej Sierry, przypominała jednak przesiadkę do samochodu świeżo odebranego z salonu. Najgorszy jest sztywny most na resorach, który sprawia wrażenie jakby tył żył własnym życiem na drodze. Silnik, który przy każdym dotknięciu pedału gazu zagłusza panewkami wszystkie hałasy to też jakaś zgroza.
@@NowakMarcin83 Oczywiście . A jeszcze jak są koleiny czy dziury albo polna droga to nie ma sobie równych bo każde współczesne auto ucieka w podskokach bo by się rozleciało .
Znowu sie nie dziwie czemu zagraniczni inwestorzy odskoczyli od FSO jak widzieli że w 91 roku budowali paździerza z lat 60tych i jeszcze chcieli żeby Polonez nadal był produkowany Ale dżihadysci z FSO i tak powiedzo że FSO zabiły zachodnie kosporacje bo było za dużą konkurencją. Ciekawe w czym?
Szczerze,sam lubię 125p,ale aż takim dobrym autem nie jest-bez przesady,wiem też że jest on beznadziejny pod każdym względem ale i tak chciałbym go mieć ze względu na sentyment
Nie jest beznadziejny bo ma mnóstwo zalet i poza tym że po latach silnik jest kapryśny i ciężko się manewruje i trochę dużo pali jak na obecną sytuację oraz są problemy z częściami zamiennymi i mechanicy przed nimi uciekają to jest to dobre auto rodzinne .
@@jansz7487 jest taki błąd logiczny, nazywa się fałszywa dychotomia. Właśnie zaprezentowałeś bardzo ładny przykład ;-) Owsiaka owszem, lubię I szanuję (znam ludzi, których dzieciaki żyją dzięki sprzętowi ufundowanemu przez WOŚP - a co fundują ukochane przez Czarnka i resztę pisuarów klechy, poza traumą na całe życie?), ale ministrem bym go nie widział. On sam siebie zresztą też nie. Wystarczyłby ktoś, kto nie chce indoktrynować religijnie młodych ludzi wpychając im takie koszmary jak HiT.
@@Bassdriver Nie ma żadnego błędu logicznego,bo ja tu dychotomii nie zastosowałem.Nie wykluczyłem zastosowania innych zbiorów poza A,B. Poza tym każde z tych nazwisk , które podałem nie należą raczej do tego samego zbioru, ewentualnie można każdą z tych osób uznać za oddzielną wartość,tak że wykluczanie się dychotomiczne nie zachodzi. Widzę tutaj raczej twój błąd interpretacji.
Ojciec Motobiedy nareszcie znalazł swój motoryzacyjny ideał: - Ponadczasowa stylistyka wyraźnie inspirowana cegłą. - Praktyczne nadwozie kombi pozwalające bez problemu pomieścić bas w usztywnianym pokrowcu. - Sprawdzony prosty silnik który był produkowany przez długie lata i podlegał ciągłemu doskonaleniu. - Pomagający w zawracaniu napęd na tylną oś. Właściwie do tego ideału zabrakło jedynie jakiegoś dziwacznego i w gruncie rzeczy zupełnie niepotrzebnego gadżetu do którego mogliby pałować się kultyści modelu - ot, na przykład wycieraczek na reflektorach... Ale przecież takie auto też istnieje - to Łada 2104 auto marzeń Basisty 🤣
Słuchać mi się nie chce takiego narzekania. Tak szukając wad na siłę,to do każdego auta się można doczepić. Ja miałem kiedyś fiata z roku 1983 i dobrze mi się nim jeździło. Miło go wspominam.
@@Bassdriver taka motoryzacja jak i kraj:) jeśli w dużych miastach w latach 90 w centrum mogłeś trafić na konną furmankę to raczej nie spodziewał bym się fajerwerków w przemyśle :) więc po co narzekać;) Piękna linia , kolor tapicerki... dla mnie bomba! Dziś BMW sprzedaję dizle których żywotność jest pewnie na podobnym poziomie a chcą za to dużo pieniążków ;-)
Ja też jeździłem,jako kierowca karetki, często zdezelowanymi PF kombi i mile to wspominam.Męskie auto,bo trzeba było mieć trochę siły w rękach. No i ten zapach oleju i wyjący dyfer. Nie dla dzisiejszych tęczowych chłopców w rurkach. Natomiast mam traumatyczne przeżycia po paru jazdach Żukiem. Fiat przy Żuku, to jest Mercedes. Wolałbym powozić konnym zaprzęgiem, niż prowadzić Żuka.
Konkretnie, rzetelnie, podziwiam za cierpliwość do,, dużego, znienawidzonego, fiaciora,, 😉a malkontenci niech caluja tam gdzie słońce nie dochodzi😎czekam z niecierpliwością na kolejne auto🖐️
Jak można porównać w latach osiemdziesiątych Fiat 125 p innym samochodem! A w latach dziewięćdziesiątych produkcja została zakończona! Po za tym trzeba było żyć w tamtym okresie że by wygłaszać tego typu opinie!!!.
Moj wujek mial takiego w sedanie i nawet podobała mi się deska z okrągłymi licznikami 😉😉 pamiętał jak dachował nim po czym odkupił go od niego jego brat czyli drugi wujek😉 odpicowal go i jeździł długo aż go ruda zaczęła zjadać....
Lepiej sprawdzi do którego roku na takim zawieszeniu produkowali super brykę dla lanserów czyli forda mustanga. Przywoływanie Capri jest bez sensu przy perełce z koniem na masce.
Choć jestem miłośnikiem FSO jestem w stanie stwierdzić że każde produkowane padło z FSO było produkowane zbyt długo i wchodziło po swoim czasie oraz na mechanice wywodzacej się z stricte lat 40 vel 50 przeskok jak z osiedlowej ławki do pobliskiego monopolowego wypowiadając zaklęcie finlandium lejbolsa do lat 90 produkować padło z mechaniką z lat 40 i 50 a jakość wykonania wygląda jak by skladali te samochody będąc cały czas na haju może jakiś Wiesław na zakładzie miał co dziennie okazję albo teściowa zeszła a to mieszkanie dostał albo spadek 😆 kupujesz samochód FSO nowy z fabryki i dociera do ciebie jaki zrobiłeś błąd
Ten samochód nie ma ani jednej zalety ( no może widoczność i te błotniki które widać zza szyby 😅), a zarazem ma mnóstwo zalet - jak na tamte lata. Jedno jest pewne - jest milion razy tańszy w utrzymaniu, niz każe ałdi po 2010r i wiele innych szmelców epoki ekoterroryzmu. Gaźnik i resory też są jego zaletą - tak tak, to nie żart. Może jak znajdę więcej czasu, to coś więcej napiszę.
Nie no, bagażnik ma naprawdę niezły. Natomiast gaźnik i resory były zaletą wtedy, gdy mało kto u nas potrafił porządnie serwisować cokolwiek innego. A weź teraz znajdź gaźnikowca, który wie co robi i jednocześnie nie zedrze z Ciebie srylionów.
@@Bassdriver - Gaźnik wbrew obiegowej opinii nie psuł się tak często, usterki gaźnika wynikają z braku pracy gdy samochód długo stoi. Jego naprawa i czyszczenie było bardzo proste i tanie. Nie jeden Kowalski potrafił to zrobić sam. Setki tys km zrobiłem tymi gruzami i ani razu nie byłem u gaźnikowca. Regulacja też była prosta - jedna śruba i na oko 😅 Ogólnie to wszystko w tym sprzęcie trzeba było robić co kilkadziesiąt tys km - tak od 20 do 50. Zawieszenie przód, klocki ham. reg. zaworów. gaźnik/aparat, wycieki oleju i co kilka lat resory. No i remont silnika co ok 100tys 😅 który jednak był bardzo ale to bardzo tani. Sama wymiana pierścieni (koszt max 100zł) dawała ogromną poprawę. Droższa była obróbka wału i cylindrów niż wszystkie części. Był w cholerę niewygodny ale bardzo go miło wspominam. Zawsze mnie dowoził do celu i nigdy się nie zepsuł tak, żeby nie dojechać do celu - a jeździło się po całej PL.
Ojciec miał takiego na początku lat 90. Podczas jazdy przez tylną klapę zasysało spaliny do środka. Nic się z tym zrobić nie dało, żadne uszczelnianie i regulacje klapy nie pomagały. Ten samochód był jak PRL - pomyłką historii.
Dlatego zasysało spaliny ,bo pewnie tłumik był od sedana. Ten z kombi miał charakterystyczną końcówkę, wygiętą na zewnątrz. Niektórzy nazywali to :"ogon psa". Ponieważ w PRL brakowało wszystkiego,mało kto miał możliwość kupienia wydechu dedykowanego do kombi. Oczywiście dużą rolę odgrywał stan uszczelki klapy i jej regulacja.
Piękny egzemplarz z bardzo pięknym wykończeniem wnętrza a takiego wykończenia bagażnika seryjnie nie było . Jaki smutny ? Normalne współczesne auto . A co może VAGi , Ople , Saaby , Volva , Skody , Dacie I Wartburgi mają ciekawsze i nie czarne tylko kolorowe wnętrza ? Co do Łady to po raz kolejny przypominam że to była wersja eksportowa a zwykłą krajową Fiat by zmiażdżył szczególnie te po upadku ZSRR które gniły i psuły się jeszcze bardziej niż FSO 125p i nawet wtrysk paliwa tego nie poprawił . Jeśli mowa o jakości to tylko Łada 1500S czyli WAZ 2106 z radzieckiej produkcji ma porównywalną albo nawet trochę lepszą jakość od 125p bo to jest najlepsza Łada w historii a reszta to po prostu zwykłe skrzypiące tanie auta rodzinne . Wracając do naszego Fiacika to nierówne szczeliny paneli nadwozia nie wpływają na pracę motoru a poza tym nawet bym tego nie zauważył a jeśli coś odstaje to trzeba wyregulować zawiasy drzwi i zamki . Fakt że drzwiami trzeba trzasnąć jak w Moskwiczach , Ładach i Wołgach czy Skodach , Daciach i Trabantach oraz Wartburgach a w Polonezach zamykają się jak w autach z lat osiemdziesiątych po dotknięciu ale mimo wszystko . Fiat do dzisiaj nic się nie zestarzał i wygląda jak współczesne auta i jestem za tym co mi powiedział cztery lata temu emeryt właściciel buraczanego sedana że 125p i Polonez Atu powinny być nadal produkowane i zapełniać ulice miast bo nie ma lepszych samochodów i że nie sprzeda i będzie jeździł dopóki mu koła nie odpadną bo gdzie dostanie drugie takie dobre auto bo nowe to są odpady z komputerami które są nietrwałe i nic nie można przy nich zrobić i ciągle się psują i za które trzeba płacić miliony przy naprawach . Nasz sedan był 1986 i miał czarną tapicerkę natomiast kolega ma wersję sedan Lux z 1984 roku i jest tam właśnie taka sama tapicerka jak w tym kombi. Prowadzi się jak współczesne auto i znakomicie przyspiesza jedynie przy skręcaniu i zawracaniu rzeczywiście trzeba się napocić jak w Volkswagenie Golfie 2 czy innych VAGach i tylne hamulce lubią się zapiekać , co do awaryjności to mają już swoje lata i każdy samochód się psuje bo następuje zmęczenie materiału . Straszyli mnie wszyscy że w Polonezie jeszcze ciężej się skręca dlatego uparłem się na Poloneza Caro Plus ale nie sądziłem że wpadnę na minę , sprzęgło rzeczywiście jest twarde i ojciec już chciał zmieniać ale u kolegi we Fiacie nowe również było twarde . Zawieszenie w obu autach jest pancerne i znakomicie radzi sobie w terenie i na dziurach czy koleinach i wertepach i jest wtedy bardzo wygodne . Widoczność Fiat rzeczywiście ma doskonałą dlatego uwielbiam sedana bo jest też najpiękniejszy a Rosjanie mówią o Żiguli że ma taką dobrą widoczność że nie potrzebuje zewnętrznych lusterek bo wystarczy spojrzeć przez tylną szybę przy włączaniu się do ruchu i zmianie pasa ruchu . Co do skrzyni biegów mogli trochę to dopracować bo jak w Polonezie nie miałem żadnego kłopotu z nimi to we Fiacie trochę już tak mimo że to ta sama skrzynia biegów ale jest w nienaturalnej wymuszonej pozycji bo to nadwozie nie było pod nią projektowane i kolega mówi że przy wrzucaniu piątki można uderzyć w kolano pasażerki . Te okrągłe wskaźniki to miał być sztos i nowoczesność na wzór zachodnich samochodów i nawet ma tam kontrolkę zapięcia pasów bezpieczeństwa czyli coś co nie pojawiło się w Polonezach . Kombi i pickupy właśnie miały obrotomierz, to sedany miały zaślepkę jak jest u sąsiada bo ma Fiata po dziadku z 1990 roku chyba . No to prawda że Polonez jest lepszej jakości mimo to ojciec nadal uważa że to 125p jest najlepszym polskim samochodem osobowym mimo że Warszawa jest najwygodniejsza . Trzy podpory wału korbowego ma też Skoda a o tym jakoś cichosza . Normalne auto rodzinne ale jak ktoś szuka niewiadomo czego to przepraszam bardzo , jak mu nie odpowiada to zawsze ma jeszcze Zaporożca , Trabanta , Syrenę i Malucha . Ja bym chciał 125p jeździć na co dzień ale wiadomo że tym sprzed 1980 roku bo były ładniej wykończone a potem wszystko zdejmowali żeby było taniej i z tymi trójkątnymi szybkami chyba też tak było bo w Ładzie wprowadzili jednolite okno jak w Wartburgu już w 1980 w WAZie 2105 a my później w 1994 tylko we Fiacie 126 ale i tak mechanicznie nowe Fiaty są lepsze bo mają mechanikę Poloneza i modne polonezowe przykręcane czarne kołpaki . Ten widzę że ma niebieskie lusterko kierowcy . Co do pasów bezpieczeństwa to u kolegi są też takie same statyczne białe i też mam z tym problem a u nas były automatyczne pewnie z Poloneza z przodu i z tyłu . Koraliki też były ale dość szybko wylądowały na balkonie bo raz że rwą tapicerkę a dwa że drewniane nie są zbyt wygodne . To kombi jest jedną z najpiękniejszych odmian Fiatów 124/125 na świecie .
XDDDDDDD
Batura deklu znowu leków nie wziąłeś
Ciekawe, kiedy skodyfikują ślepy fanatyzm jako jednostkę chorobową.
Stary, ale Ty wiesz, że mamy 2023 rok, a PRL skończył się 34 lata temu?
@@Bassdriver Nie zrobią tego, bo >wstaw liczbę ludzi popierających PiS< dostanie dożywotnie L4. Współczuję, że musiałeś jeździć tym paździerzem.
Pierwszy raz spotykam sie z wnętrzem auta inspirowanym piłką lekarską ❤
Cytując Piaseckiego z Zygmuntem (skecz"Boryna"), "I ona to bynajmniej nie leczy ta piłka"! 😂
Pojeździj latem to będziesz wiedział, skąd koraliki ;)
Też się przez lata śmiałem z koralików,ale zmieniłem zdanie,
gdy jako instruktor spotkałem je w jednej "L".
Po 8-10 godzinach pracy,koszula nie lepiła mi się do pleców.
Miałem takiego farta, że dziadek mojego przyjaciela zostawił mu 6 lata temu swoje 125p., bo sam już nie mógł jeździć. Sedan, rocznik 1989, 50kkm przebiegu, ogólnie stan taki jak tego z filmu. Fiacior po 4 latach postoju w garażu odpalił od strzała i w sumie przez kolejne 4 lata zrobił 5kkm bez żadnej usterki, a jedyny serwis jaki zobaczył w tym czasie to była wymiana oleju. Kumpel nawet przez parę miesięcy w 2017 roku używał go normalnie do pracy. :D A poza tym to raz w roku wyciągaliśmy go z garażu i robiliśmy sobie kilkaset kilometrową wycieczkę. Jedyny problem co roku to było sprzęgło, które się sklejało i trzeba było się trochę namęczyć, żeby się rozkleiło. Faktycznie, jakość wykonania późnych egzemplarzy to żart. Ale jak się przymruży oczy, pominie rocznik i potraktuje takiego Fiaciora tylko jako machina do cofania się w czasie, to całkiem miłe wozidło. Anachroniczne.
Mam duży sentyment do deefa, ale jego obecne ceny to jest dopiero dramat. 125p Lux z odprężonym silnikiem 1.5, skrzynią czwórką i welurową tapicerka należący do mojego dziadka był autem, którym uczelem się jeździć. Szkoda, że wyszły ich minus trzy sztuki i nigdy takiego nie kupię. To auto rozbił na słupie jego drugi właściciel. FSO 1500 ME kombi kupił w 1991 roku mój ojciec. Też miło wspominam ten egzemplarz. Również miał welur i dodatkowo chromowane halogeny. Najfajniej było jeździć z kuzynostwem i siostrą w bagaju z rozłożoną kanapą😊 Dzięki za filmik 👍🏻
Ale bym się takim przewiózł. 20 lat temu marzyłem o takim Fiacie. Brzmi to teraz dziwnie bo wówczas nie patrzyło się na niego przez pryzmat klasyka. Ja naprawdę chciałem mieć takie auto bo mi się podobało :)
Bo tak było. 10 lat po zakończeniu produkcji to było auto w dobrej cenie dla młodych. Jeszcze w 2000 roku trochę FSO 1500 jeździło.
Mi się i teraz podoba.
Kombi z "kominem" wygląda pięknie tylko nie wiem co to za wersja.
Jestem rocznik 95, od zawsze interesują mnie auta i od kiedy pamiętam zawsze mi się podobały gdy je widziałem.
@@mariusz07 Tak, ale trzeba przyznać, że nie były to trwałe wozy - szczególnie jeśli parkowały pod chmurką. Ogólnie po ok. 13-17 latach nie było już do czego spawać a motor też się kończył - chodził jak sieczkarnia i palił olej. Przeciętny użytkownik miał do wyboru remontować swojego DF, albo trochę dołożyć i kupić np. Golfa 2, które za ten czas stały się już bardziej osiągalne. Pierwsza dekada lat 2000 to okres wzmożonego złomowania dużych Fiatów. Pomijam oczywiście dobrze utrzymane egzemplarze, które poległy w wyniku akcji z upustami przy zakupie nowego samochodu.
Ha! W roku 1995 jako uczniak w samochodówce praktykowałem w łódzkim WKTS i faktycznie grzebałem w tych sprzętach. Podówczas WKTS świeżo kupił też karetki na bazie Citroena (chyba) Jumpera i było dla nich osobne stanowisko w warsztacie. To był kosmos do tego stopnia, że to "francuskie" stanowisko miało nawet oddzielny żel do mycia rąk, podczas gdy pospólstwo od Kantów i Nysek (ach, ta regulacja hamulca ręcznego) szorowała trollowate łapska pasta BHP z trocinami.
[EDIT] Co prawda obrotomierzy to w nich nie pamiętam. Ale to może być kwestia ubywającej masy szarej.
Teraz, to takie podziały klasowe,to trzeba by było zgłosić do sądu pracy :)
Pierwszy pełnoprawny samochód jaki prowadziłem. Jest sentyment, ale też wspomnienie wygody, zamiatania tyłem na zakrętach i ...bezproblemowego odpalania nawet zimą 😌
A to był MR86 😁
Aż przypomniał mi się test Peugeota 406 u Blogomotive - tu kombi, tam też, tu parking z drewnianą barierką, tam też. Obu twórców szanuję. Bass robisz dobrą robotę👍
A ja, jakieś 100 lat temu robiłam prawko na dużym fiacie. Wtedy wszyscy mi zazdrościli bo uczyli się jeździć maluchami.
Mój znajomy prawo jazdy,w latach pięćdziesiątych,robił na Jeepie Willysie.
@@jansz7487 oooo, to chyba zazdroszczę
Ja też na takim robiłem i to combi jak na filmie. Miło wspominam...
@@jansz7487
A ja robilem ''dwojke'' na pszczole (Star 660).
@@w900lstudio No ja niestety,tylko Kamaz .
Ale i tak dużo frajdy było, bo instruktor żądał zmiany biegów na "dwa sprzęgła" i z międzygazem.
Kurde są jakie są ale i czasy były jakie były. Mnie mimo tego że od 21 lat jeżdżę amerykańczami od czasu do czasu chodzi po głowie nasz Polski kant. Bo kurde fajne one są.
Warto zaznaczyć, że sanitarka i karetka to dwa różne pojęcia. I łatwo odróżnić "ucywilizowaną" karetkę od sanitarki - o ile matowe szyby można było teoretycznie wymienić (choć problemem była dostępność części), o tyle wywietrznik dachowy nad bagażnikiem, raczej niespotykany w egzemplarzach dla kowalskiego, pozostawał w aucie do końca. To samo z tapicerką - w karetkach często była w kolorze medycznym - błękitnym czy seledynowym. Zostawały też ślady po montażu radiostacji przed miejscem pasażerem z przodu.
EDIT: takiego kombiaka miał mój stryj, a sedana drugi stryj. My wtedy mieliśmy Skodę 105. Dynamika w kredensach była rzecz jasna lepsza, wg danych katalogowych 18 a 23 sekundy do 100, ale komfort jazdy... no nie, zdecydowanie wolałem Skodę.
FSO 1500 z 91 roku może i było przestarzałe, ale jak sobie przypomnę w jakim stanie sprowadzało się wtedy i jak naprawiało auta z zza granicy, to już wolę to FSO. One przynajmniej były w miarę nowe i raczej bezwypadkowe. Kadett sprowadzony z Niemiec to był wtedy taki przeszczep że aż strach. A co do spasowania to dzisiaj Tesla jest podobnie spasowana jak to FSO i wszyscy jej bronią że tak ma być. :)
Ja nie bronię. Dobra Tesla to płonąca Tesla.
@@Bassdriver , aż tak się nie będę mścił. Jednak obstawiam że za 15 lat z pierwszej Tesli to będzie niezły 🍄 owóz i powód do beki. :)
Powiem ci tak. Moi rodzice kupili w 1991 Fiestę mk1 z 79 roku. Była zjedzona przez korozję w stopniu mocnym. Była w cenie nowego Malucha i była 1000x lepsza od FSO i FSM razem. Mój Ojciec miał wtedy Poloneza akwarium 88 i wolał jeździć Fiestą, która paliła gumę ze świateł i mieściła się w 8 l po mieście. Co prawda po deszczu stała woda na podłodze ... no ale. W 2000 roku zrobiliśmy jej remont i był to mój 1 samochód, którym zrobiłem 140 tyś km. Życie zakończyła w hucie. Teraz mam i Poloneza + i Fiestę mk1, przeleciałem rajd Koguta rok temu i komfort, cisza i ergonomia bije Poloneza na głowę.
prawda,pamiętam jak medytowali,lepszy sprowadzony z zachodu w połówce z wypadku czy auto z FSO
@@diodadioda , może po prostu trafiłeś na w miarę bezwypadkowy egzemplarz. Uwierz mi, widziałem wtedy Golfy II, Kadety, Vectry po totalnych dzwonach, co szły na dawców. To były auta po śmiertelnych wypadkach sztukowane z kilku egzemplarzy. Źle spasowane z wieloma wadami ukrytymi. Fajnie wyglądały przez rok, dwa, a później każdy z tym uciekał na giełdę, taki to był syf.
Zegary wyglądają jak wyjęte z poloneza, tylko plastikiem z wyciętymi otworami zasłonięte.
A poza tym, zawsze chciałem mieć takiego FSO 125p z ostatniego roku produkcji. Mimo tych wszystkich wad jakie ma. Kiedyś nawet na wiosce u mojej żony jeździł taki i w czerwonym kolorze jeszcze, ładny był. Zniknął niestety.
Pozdrawiam Widzów i Prowadzącego! :)
Każdy wie, że to było lata świetlne od świata zachodniego, ale dochody przeciętnego Polaka też. Ja dość dobrze wspominam produkty FSO, było ich sporo w mojej bliższej i dalszej rodzinie. Od FSO 125p z końca lat 80-tych do Poloneza Plusa, którego ojciec w 2008 roku w dobrym stanie sprzedał. Pod koniec lat 90-tych i na początku '00 one były tanie jak barszcz, proste w obsłudze i naprawie i każdy mechanik umiał za niewielką kasę zrobić co trzeba, części dostępne dosłownie wszędzie w serwisach, na giełdach. Fakt, że było to to paliwożerne w porównaniu z ówczesnymi wyrobami z tzw. "normalnych" krajów, ale instalacja gazowa sprawę załatwiała. Robiło się co roku w wakacje po kilka tysięcy km bez większych problemów. Jako dość komfortowy dupowóz "z punktu A do punktu B" naprawdę OK.
Jak byłem dzieckiem, to mój ojciec miał 125p. Pamiętam, że toporny był bardzo. Potem w 1991 ojciec nabył drogą kupna ;) nowego poloneza przejściówkę. Ja czułem ogromną różnicę na korzyść poloneza. Ale to naprawdę ogromną. Spotykam się jednak dość często z opiniami, że to 125p było przyjemniejsze w prowadzeniu, szybsze, bardziej komfortowe. Mówią że polonez był za ciężki do tego samego silnika i podwozia i że fiacior objeżdżał go z palcem w dupie. Ja pamiętam coś zupełnie odwrotnego. Fiacior ojca z trudem utrzymywał stałą prędkość na trasie w okolicach 120 km/h. Znaczy jechał tyle i pewnie szybciej też by pojechał, ale to był koszmar. Z kolei poldek bez problemu leciał sobie w trasie te 140-150 i nie było takiego dramatu jak w fiacie przy 110-120. Tak że tak :)
No mój też miał i tak nadal uważa natomiast mi się wydaje że nawet Polonez ma bardziej miękkie zawieszenie no i jest praktyczny . Nie mogę się wypowiadać bo miałem najlepszego najnowszego Poloneza Caro Plus czyli najlepsze auto jakie prowadziłem w życiu a powinien to być Polonez Borewicz MR'78 czy MR'83 . Wszystko też zależy od regulacji silnika i stanu technicznego pojazdu bo 150 klg między nimi to jest niewielka różnica .
Dwuletnia średnia krajowa brutto w 1991. Odpowiednik dzisiejszych 160-170 tysięcy PLN.
Chociaż przy ówczesnej inflacji sporą różnicę robi czy to był na przykład początek czy koniec roku...
Rodzice mojego kolegi z podstawówki mieli taki sprzęt, jeszcze z nieusuwalnie mlecznymi szybami i wtedy odbiór był jednoznaczny - kupa złomu. A auto miało ledwie jakieś 13-15 lat.
Mleczne szyby, co to znaczy konkretnie bo pierwsze słyszę?
Wtedy kto miał kasę to i tak zamieniał ją na towar. Pieniądz nic nie był wart, więc bardziej opłacało kupić się nawet takie FSO jako lokatę kapitału.
@@Artur_Intro takie zabarwione na biało żeby nie były przezroczyste, stosuje się to na przykład w oknach drzwi łazienkowych. Wygooglaj 125p sanitarka - szyby w klapie, tylnych drzwiach i te ostatnie boczne miały dolną połowę właśnie taką nieprzezroczystą. Tego cholerstwa nijak nie dało się potem pozbyć.
@@las3k91 bo to zdaje się było wypiaskowane, jedyna na to metoda to wymiana zestawu szkiełek, zapewne nieuzasadniona ekonomicznie
@@andrzejbielecki8080 mogło tak być :D
Jak byłem dzieckiem, to sąsiad miał karetkę z demobilu i w ramach remontu zlecił uszycie tapicerki z prawdziwej skóry - miał jakieś zapasy ze swoich źródeł. Tak więc w 1989 r. miał fiata kombi ze skórzaną, jasną tapicerką, który pachniał, jak sklep obuwniczy.
No to było jakieś. Szanuję. Nie rozumiem ale szanuję.
Miałem dwa kanciaki, kilka kaszlaków i poldka też. Obecnie nie kupiłbym nic z powyższych żeby trzymać to w garażu i picować. Trauma dalej trzyma. Te wozidła były dobre, jak nie było innych, a jak się pojawiły, to przestały.
Dokładnie. Dlatego nie rozumiem ludzi którzy płaczą na widok tych złomów. Chyba że to jest płacz szczęścia że nie muszą juz tym jeździć. Tzn. taki płacz z radości
lubię oglądać kanał Bassdriver,dziwię się że ma tak mało subskrybcji
dokładnie!
Bo to dobry kanał jest
Kanał dobry, tylko po co te zagrania pod publiczkę Motobiedy? Daj Pan z tym spokój, panie Bassdriver, masz Pan sporo swoich widzów a to trochę wyższa liga niż gimbaza od Biedy. Nie ma potrzeby szukać poziom niżej.
Ale musiałbym udawać, że mam inne poczucie humoru. A mam właśnie takie, jakie widać na filmach. Sztywnych i suchych natomiast nie zamierzam robić, bo zwyczajnie by mnie to nie bawiło.
To nie był idealny pojazd, miał wiele niedociągnięć ale był też jednym z najtańszych w przeliczeniu na dolary czy jakąś inną światową walutę. Nie da się wyprodukować samochodu jakości Mercedesa, VW czy Toyoty ale W CENIE Fiata/Poloneza. Inne tanie wozy z tamtych lat jak Skody, Zastavy czy Dacie też jakością ani bezawaryjnością nie grzeszyły. Nawet Opel był wyraźnie droższy. Miał trwalsze i mniej paliwożerne silniki, ale buda gniła podobnie. Jak to się mówi? Dostajesz to, za co płacisz.
No dobra, ale pasy statyczne i róg ramki szyby, o który można się skaleczyć? Serio?Dziś natomiast za kwotę znacząco niższą w stosunku do siły nabywczej pieniądza dostaje się np. Dacię Sandero. Owszem, wiem, w niektórych te samochody budzą odruch wymiotny, ale tak naprawdę to uczciwe urządzenia do przemieszczania się. A gdy porównamy Sandero z jej konkurencją i Dużego z tym, co wówczas można było mieć zamiast niego, Dacia wypada tak jakby nieco korzystniej.
P.S. Zastava 1100 była zajebista.
@@Bassdriver Trochę trudno jest dokonać w pełni obiektywnego porównania. Przez 30 lat technika znacznie poszła naprzód. Ja wiem, że Dacia Sandero itd. Ale spójrz chociażby na pierwsze laptopy czy komórki, jakie na tle dzisiejszych sprzętów oferowały możliwości a mogli sobie na nie pozwolić właściwie tylko biznesmeni. Teraz przy sobie nosimy ustrojstwo, które zawstydziłoby nie jednego peceta z przełomu wieków. W latach 90 produkowano też wynalazki jak Tico, Cinquecento czy Favoritka - o słabej, wiotkiej konstrukcji, ciągle gaźnikowe. Teraz nikt by ich nie kupił za takie pieniądze w stosunku do zarobków a wtedy były to normalne samochody. Duży Fiat słabo wypada na tle współczesnych konstrukcji czy droższych marek ze swoich czasów ale dla ludzi z przełomu lat 80/90 wcale nie było to takie oczywiste. Właśnie zakończono dwusuwowe Wartburgi, ciągle produkowano tylnosilnikowe Skody, Zaporożce czy tragicznej jakości Dacie, klony Renault 12. Do produkcji wchodził Polonez Caro, technicznie ciągle będący DF-em. Trochę inne realia.
No Fiat to już było auto lepsze wyższej klasy bo tańsze były Skoda i Wartburg i chyba też Dacia . W PRL-u Moskwicz chyba był w podobnej cenie a droższe były Polonez , Zastava , Łada i Wołga .
@@obywatelcane6775 Borze Tucholski, Dacie z tamtych lat. Testowałem kilka lat temu Dacię 1310, chyba też z '91. Jakościowo to już nie był nawet dramat. To była absolutna groteska. Za to Favoritka była zupełnie spoko i do dziś da się nią jeździć. Natomiast Zastava (zanim zaczęli wprowadzać "unowocześnienia") była super. Byłem w szoku, jak fajnie to jeździ.
@@Bassdriver Wszystkie te wozy łączyła jedna cecha, mianowicie blachy z papieru, na poziomie najbardziej felernego Poloneza. Dacie i Zastavy już na początku lat 2000 stanowiły ciekawostkę na drogach a Favoritkę Auto Świat opisywał jako ryzykowny zakup. Bardzo wiotka karoseria wzmacniana rozpórką, w skrajnych przypadkach dochodziło do pękania szyb. Sąsiad w bloku u rodziców miał zieloną Zastavę - na pewno przez całe lata 90. Bardzo ją sobie chwalił jaka ekonomiczna i bezawaryjna ale właściwie co rok jakieś mniejsze lub większe naprawy blacharskie. W końcu się poddał i kupił kilkuletnią Ładę 2107 w stanie idealnym, wyglądała jak nowy samochód. P.S. Jeden mega ogarnięty elektryk samochodowy w naszym mieście jeździł Dacią. Teraz już na emeryturze ale czasami jeszcze zbuduje jakiś zasilacz albo naprawi komuś furę. Do dziś się z kolegami zastanawiamy, dlaczego taki mądry człowiek wybrał akurat Dacię 🙂
Pan Bassdriver, nie przeszedł horroru związanego z posiadaniem Jaguara XJ12 series II....
Po takich doświadczeniach, można spojrzeć na jakość wykonania Fiata 125p...nieco łaskawszym wzrokiem.
Przejechałem się Roverem SD1 wiem więc co znaczy dumny robotnik, który ma wyjebane.
@@Bassdriver
W rzeczy samej...
Mój XJ12: ma więc niewielki przebieg, bo dalszy wyjazd to wyzwanie rzucone losowi...
Pozdrawiam z NYC
@@halimirowskiej ależ bym testował XJ12 ❤️ Ale do NYC nieprędko się wybieram, niestety.
@@Bassdriver
XJ12 czeka...
A w NYC polecam Beacon Theater z Pat Metheny w środku.
@@halimirowskiej Brytyjska motoryzacja tamtego okresu to był już kompletny upadek. Zastój technologiczny i jakość gorsze niż w demoludach.
Mój tata miał takiego postawił kiedyś fiata z otwartą szyba przy śmietnikach między blokami , jak wrócił miał worki na śmieci wrzucone do środka ktoś musiał pomylić 😊
Luksus tego auta można poczuć tylko i wyłącznie przesiadając się z urządzenia do przemieszczania zwanego Fiatem 126p. W innym przypadku , mimo sympatii do wszystkiego co polskie, Fiat 125p był archaikiem na skalę światową w nowoczesnej Europie. A poza tym to włoska technologia.
Takim uczyłem się jeździć ,potem model 1,5 z 1975 był moim pierwszym autkiem. Przez dwa lata nigdy mnie nie zawiódł a poza tym jak na autko z 76 nie był starożytny w porównaniu do zachodniego wcale nie lepszego wówczas sprzętu. I gdyby zakończono produkcję w 1983 roku to pf125 byłby modelem, który zestarzał się godnie z klasą. Niestety produkcja tego samochodu zrobiła z niego wręcz pośmiewisko. Jednak uważam, że modele z lat 70 tych są jak najbardziej godne tytułu samochodu kolekcjonerskiego. W tamtych latach zachód wcale nie miał się czym chwalić.
jak pokazujesz wnętrze to mi się zapach przypomniał tego auta, taki mix zapachu starszego pana i smaru:)
20:25 w fordach w tamtych latach też się jeszcze zdarzał na gaźniku, miałem escorta z '93 z 1.3 gaźnik.
Potwierdzam. Byłem właścicielem tej patologii 😁
W 1996 na potrzeby działalności kupiłem byłą karetkę (rocznik 1986), która oczywiście nigdy nie była karetką. Po poskrobaniu plastików złaziła czarna farba i ukazywał się seledynowy kolor - taki kolor niektórych elementów wnętrza, miały fabrycznie karetki. Wszystkie opinie z tego filmu potwierdzam w pełnej rozciągłości 😁
Zaskoczyłeś mne Panie.Tytuł bardzo prawdziwy.
Cywilem nigdy, ale karetką miałem okazję jechać jako pacjent kilkadziesiąt kilometrów aby inny lekarz stwierdził że to rysa na kliszy a nie problem z kością :)
powiedz mi jaka była Twoja droga że od fiata 125 doszedłeś do ministra Czarnka>?
Ta droga,to lbgt.etc.
Stopień chujowości. Choć w sumie racja, przesadziłem. Nawet późny Duży jako samochód jest nieporównywalnie lepszy od Czarnka w roli ministra. Mniej szkód, no i nie musisz takiego kupować.
Dorzucę swoje 3 grosze do tej "historii", ale myślę, że cenne, bo wzięte z autopsji i potwierdzające w pełni słowa w tytule filmu. W 1990 roku moi rodzice kupili takiego właśnie Fiata/FSO, tyle że w czerwonym kolorze. Miał być "bajer", no bo, panie, zespół napędowy Poloneza, skrzynia 5-tka i te rzeczy...😁 A do tego - wersja francuska! 😁 Niestety okazało się, że francuski to, co najwyżej, był klucz, którym chłopaki oszołomieni zmianą ustroju, dokręcali od niechcenia co drugą śrubę. A było to tak: odbiór samochodu z samego FSO w al. Stalingradzkiej w czerwcu 1990. Dwa dni po odbiorze wóz zaczyna zostawiac za sobą czarne kłęby dymu spowijające ulice niczym niewyregulowany Ikarus ruszający z przystanku. Reklamacja w FSO. Diagnoza - pęknięte pierścienie. Rozwiązanie problemu - wymiana silinika w samochodzie (uwaga - po dwóch dnia używania samochodu! 😁😁). Po trzech dniach w wymienionym silniku zaczyna się... dokładnie to samo! Kłęby czarnego, śmierdzącego, gryzącego smogu znowu unoszą się nad miastem, niczym zasłona dymna. Ponownie reklamacja, tym razem połączona z awanturą urządzoną w FSO przez moją bojowo nastawioną mamę. 😁 Decyzja fabryki - druga wymiana silnika! 😁😁😁 Wymieniony silnik okazał się już względnie sprawny. Piszę "względnie", ponieważ po 60 000 km kwalifikował się juz do remontu i szlifów, co też i uczyniono. Do tego wszystkiego jeszcze takie "kwiatki": okazało się, że w dachu na jakimś zgrzewie/łączeniu z zawiasami piątych drzwi (wersja kombi, rzecz jasna") jest potężna dziura, przez którą po każdym deszczu leci okrutnie woda, więc na podłodze bagażnika stoi woda... 😁 Poza tym wiecznie włączająca się samoczynnie tylna wycieraczka i niemożność naprawienia tej wady w FSO. Pamiętam, jak na moich oczach serwisant ASO FSO "doradził" nam, żeby po prostu wyjąć tę wycieraczkę z całym ramieniem z gniazda, więc nawet jak dalej będzie się włączać, to juz po problemie 😁😁😁 Po 2 latach (sic!) na przednim pasie z kratkami pod zderzakiem pojawiły się wykwity korozji i purchle... O przepalających się od byle czego bezpiecznikach, nawet nie wspomnę... Tak więc, jednym słowem, to była jedna, wielka tragedia/masakra 😁 Przysięgam, że nie fantazjuję, a wszystkie wyżej przytoczone zdarzenia są w 100% prawdziwe! 🙂 Ale i tak jako młodzieniec w tamtym czasie cieszyłem się z tego złomu, bo po latach jeżdżenia maluchem jawił mi się jako luksusowy wóz 🤣🤣🤣😂😂😂 Dzięki za ten film, wróciły wspomnienia, jak żywe!
BZDÓRY PISZEŻ FSO TO NAJLEBRZE AŁTA NAŚWIECIE LEBRZE OD FOLCWAGENA TOJOTY A CO TERA NIBY PRODÓKÓJEMY NIC NIEMA A WTEDY BYŁO I SIE LÓDZIE CIESZYLI za 3...2...1
@@Bassdriver 😂😂😂👍
Czegoś nie rozumiem. Jeśli ten samochód to taki jeżdżący kał, to dlaczego chciałbym takim jeździć widząc tą piękną maskę przed sobą?
Robiłem prawko na kancie jeszcze w 1996 roku. Całkiem przyzwoicie to jeździło ale faktycznie było już archaiczne.
Ważne że jeździ i się nie psuje a nie zapychać sobie umysł ozdobnikami .
Jeśli się gdzieś nie machnąłem w liczeniu, to w przeliczeniu na obecne złotówki ta cena wynosiła coś koło 55 900 zł, czyli taka Dacia Sandero. Biorąc pod uwagę ówczesny stan posiadania tych złotówek w narodzie, to szacunkowa wartość z filmu brzmi dość prawdopodobnie.
Trzeba też brać po uwagę siłę nabywczą pieniądza w tamtych latach tj. wynagrodzenie przeciętnego robotnika [nie średnią krajową] i co za te pieniądze można było kupić. Ok. 10 lat temu robiłem takie wyliczenia dla Syreny i wyszło mi, że kosztowała coś w granicach 40.000, porównywalnie z ówczesną Corsą - tj. kiedy ludzie zarabiali ok. 1500. W przypadku samochodów z pierwszej połowy lat 90 jest to nadzwyczaj trudne. Przed denominacją w 95 ceny i zarobki zmieniały się z miesiąca na miesiąc. Ale nawet milion z 95, 100 zł z 96 i 100 zł obecnie to nie były takie same pieniądze. Np. pod koniec lat 90 benzyna kosztowała ok. 2 zł, tańsze papierosy podobnie. Chleb do złotówki. Najbardziej lubię reakcje tych młodych urodzonych już po 2000 roku jakie to wszystko było "tanie". Benzyna po 1.80. Tylko ludzie też nie zarabiali wtedy 3-4.000 jak obecnie.
@@obywatelcane6775 Trudno, żeby reagowali inaczej, skoro przez większość ich życia inflacja była niemalże pomijalna. Złotówka wydawała się taką samą złotówką "od zawsze". Tym bardziej, jeśli słyszeli coś tam o denominacji, która mogła się jawić jako koniec inflacji i ostatnia istotna zmiana wartości złotówki.
Siła nabywcza jest mniej więcej odwzorowana w inflacji. Nie chce mi się teraz znowu liczyć, ale pewnie tamto 1,80 zł było warte tyle co obecne 10 zł.
@@8Hshan Nic dodać, nic ująć. Chciałem jedynie przypomnieć dla młodszych widzów, że tamte pieniądze to nie są dokładnie te same pieniądze co dzisiaj. Nowy Polonez kosztował ok. 22.000 zł. Teraz każdy powie co to jest, pół roku pracy i można było kupić nowy samochód z fabryki! No nie do końca, na pewno nie dla ludzi z lat 90. Bardzo ciekawe zagadnienie, można się wciągnąć. Cofnijmy się 30 lat wstecz. Pamiętam jak rodzice opowiadali, ile kosztowały różne rzeczy w latach 60 - wtedy było podobnie jak mniej więcej 10-15 lat temu, zarabiało się ok. 1000 zł. Dla mojego pokolenia kilka tysięcy kosztował pączek 🙂W latach 80/90 samochód to była droga zabawka. Mogłeś sobie kupić Syrenkę za 100 zł [obecne 500] ale weź później utrzymaj, kiedy litr paliwa kosztował na dzisiejsze dychę a olej do mieszanki 60-70.
W 91r mój ojciec kupił właśnie taką sanitarkę i woził nią towar do naszego sklepu jeździł nią do 98r i zrobił ok 600 tys km ważąc skrzynki z piwem w sezonie ogórki arbuzy i inne produkty spożywcze w 98r kupił kangoo pierwszej generacji i ma je do tej pory 😜
Naprawde duzy przebieg.Teraz w nowych autach silniki sie sypia po 200k
Utrzymywanie produkcji 125p przez całe lata 80-te było całkowicie naturalne w kontekście tamtego ustroju. Jednym bowiem z ważnych, o ile nie kluczowych jego elementów, był rozbudowany system przywilejów, a samochód był wręcz wymarzonym elementem tego systemu, bowiem był przedmiotem nie pierwszej potrzeby -- a wręcz podpadającym pod kategorię dobra luksusowego --, wobec czego można było ustalić wyraźny podział, jaki samochód komu się należy. A że samochodów osobowych produkowaliśmy trzy modele, z czego jeden "dla mas" (cudzysłów powinien być tu chyba podwójny), więc absolutnie nie można się było wyrzec produkcji jednego z pozostałych dwóch, wówczas bowiem dyrektor małego przedsiębiorstwa, sekretarz jakiegoś tam powiatowego szczebla, itp. musieli by jeździć tym samym, co jakiś zasłużony pracownik, czy inny podrzędny, ale zasługujący na przydział czegoś lepszego od malucha, działacz, i motoryzacyjny wyznacznik kasty by zniknął. Co z tego, że Polonez i 125p to było praktycznie to samo auto? Dla nas, to było to samo, a wówczas to było jak różnica między Toyotą a Mercedesem, jeśli chodzi o prestiż.
Teraz tylko Poldek w Kombiu:) został
Widzę, że zgadzasz się z moim zdaniem, że w produkcji powinien pozostać 125p kombi, ale ja bym za datę tego przełomu wybrał 1985 i przy okazji skasował silnik 115c (i 116c oczywiście, którego produkcji w ogóle nie powinniśmy zaczynać, bo tylko ograniczał rozwój 115c). Zastąpić mógł go AA i właściwie tylko po to powstała ta wersja.
No właśnie, bo jeżeli zgadzasz się z moim zdaniem, to nie jesteś przypadkiem fanbojem FSO w ostrym stadium wyparcia? 🤔
Co do testu fotela, to w nich siedzi się ciut niżej niż w Ładzie, czyli powinieneś to pochwalić, ale na koralikach cały efekt się pewnie zniwelował - te koraliki oprócz obciachu, mocno niszczą tapicerkę, zwłaszcza z dermy. Nie wiem czy właściciel jest tego świadomy.
Nie było nic o prowadzeniu, ale z Ładą nie da się porównać, bo tamta Łada stała na felgach 14cali z jakiegoś Fiata i oponach 185/65/14 (określam na oko), a to zupełnie inna bajka niż fabryczne 13cali na balonach.
Opór na kierownicy w Ładzie i 125p jest bardzo zbliżony i jeżeli w tym egzemplarzu faktycznie kierownica obraca się tak ciężko, to przekładnia może być uszkodzona - potrafili zapomnieć nalać do nich Hipolu, warto właściciela o tym powiadomić. Może porównać z innymi egzemplarzami DFai PNa, może będzie jakieś otwarcie sezonu pod fabryką lub okolicach, to będzie dużo materiału porównawczego.
Wiesz co, jeździłem kilkoma Dużymi (pracowałem jako przewodnik w WPT1313, do tego przejechałem się tym pankowym) i w każdym kierownica chodziła tak koszmarnie. A co do materiału porównawczego - chętnie przejechałbym się starszym egzemplarzem, najlepiej sprzed MR75.
smutna motoryzacja oddaje doskonale klimat smutnych czasów w tym jakby nie patrzeć smutnym kraju. Patrząc gdzie dziś jest Skoda lub choćby Dacia (nie jestem wielkim fanem tych marek...ale mimo wszystko) dopiero człowiek zdaje sobie sprawę z tego w jakiej dupie byliśmy infrastrukturalnie i nadal jesteśmy....
Mój tata w '88 zdawał prawko na dużym Fiacie 😁 Później był maluch, którego nienawidził.
ej, te 42 miliony PLZ to nie było tak mało w 1991 :) To dokładnie ówczesna dwuletnia przeciętna pensja wg ZUSu. Tłumacząc na dane z 2022, 152k PLN :) Ale to i tak było sporo taniej niż auto zachodnie w rozsądnym stanie wtedy
Za te pieniądze kupowano rekina 316 z 77-79 na giełdzie w całkiem sensownym stanie. Przejściówka z salonu kosztowała 52-56 mln, tyle tylko ze fso oferowano wtedy że sporymi rabatami.
Wtedy nie było pensji brutto i netto, więc cała pensja była na rękę, dlatego należy ją porównywać z obecną netto i wtedy wszystko się zgadza :)
moja babka w 94 roku miała 600 mln emerytury
@@kotekpipi to było 3 lata później niż 91 - inflacja potrafiła tak zapierdzielać. Ale o ile Twoja babka nie była szefową wszystkich szefów, to walnąłeś się o jedno lub dwa zera, 600M PLZ to na dzisiejsze 60k PLN, nawet obecnie nikt takiej emerytury nie ma...
@@wielowatkowa3615 good point, prawda :)
Dziękuję za film,,, 👍
Uwielbiam Fiaty z końcówki produkcji. Pamiętam jak patrzyłem na takie nówki sztuki na parkingu Polmozbytu i marzyłem, żeby takiego Fiata mieć.
Już 10 lat później mogłeś zrealizować to marzenie za 200 złotych 😂
Hej ! Apple Carplay jest po kablu?
Tak, do prodiża.
Pozwolę sąbię przystąpić do obrony Fiata wobec testowanej niedawno Łady. Otóż w krajach demo-ludowych istniało takie pojęcie jak "produkt eksportowy". Eksportowy, czyli - ten lepszy, wykonany z lepszych materiałów, bardziej starannie. Po to, żeby przed człekiem zagranicznym wstydu nie było. O ile pamięć mnie nie myli - tamta Łada przyjechała z samej Francji! A więc z zachodniego, imperialistycznego rynku, gdzie tym bardziej pokazać się lepiej należało.
Mogę o tych sprawach trochę poopowiadać, ponieważ w bliskiej rodzinie były dwa Fiaty 125p. Moich rodziców - krajowy, kupiony w 1980 z talonu i eksportowy Fiat mojego wuja tzw. "prywaciarza", kupiony w Pewexie za dolary w roku zdaje się 1977 albo 78. Żeby nie przynudzać napiszę tylko tyle - to były dwa całkowicie inne wszechświaty. Fiat eksportowy, z Pewexu różnił się wszystkim od Fiata "krajowego": materiałami, spasowaniem, kulturą pracy silnika, przyspieszeniem. Wszytko w nim było znacznie lepsze, znacznie wyższej klasy. Dlatego też - jeżeli porównujemy samochody demo-ludowe, to powinno to być zestawienie krajowy-krajowy i eksportowy-eksportowy, a nie zasię - krajowy z eksportowym, bo ZAWSZE będzie to niemiarodajne.
Słuszna uwaga. Jednakowoż mój dziadek od strony ojca miał kiedyś zwykłą, beżową 2107 i ona zupełnie znośnie dawała radę. Mieliśmy też dwa nieeksportowe Poldy, jeden po drugim. Pierwszy to był koszmar. Drugi z kolei był niezły. Dużo zatem zależało od dnia, humoru pracowników itd. Poza tym pod koniec produkcji maszyny w tłoczni FSO były już skrajnie wyeksploatowane i tu nie pomogłaby żadna eksportowa wersja.
Wychowałem się na tych samochodach - miałem ponad 10 fiatów i wszyscy moi znajomi/koledzy je mieli - nie zgodzę się, że blachy były źle spasowane tym gorzej, im bliżej końca produkcji.
Było odwrotnie, im starszy samochód tym gorzej spasowane blachy. Ja się śliniłem do tych z końca lat produkcji (wtedy miały po kilka lat) bo miały 'idealnie' spasowane blachy.
Robiłem blacharkę w tych samochodach i na szpary zwracałem szczególną uwagę. Nie wiem czym to jest spowodowane, że czym starszy Fiat, tym bardziej porozjeżdżane szpary - być może tym, że było mało zgrzewów i konstrukcja była o zerowej sztywności i wszystko się rozjeżdżało.
Nikomu po 30 latach teraz nie udowodnię - ale jestem tego pewny co mówię. Im nowszy Fiacik tym lepiej spasowane blachy. Fiat z dobrze (jak na Fiata) spasowanymi blachami, po 15 latach wyglądał tragicznie i to prawie każdy egzemplarz - w zależności od przebiegu.
Bardzo bym chciał dorwać takiego wczesnego, najlepiej jeszcze z wajchą przy kierze. I na pewno bym się przyjrzał.
Z przyjemnością, zakupiłbym takiego Fiaciora w dobrym stanie. Dla mnie, piękny on jest!
Wcześniej polecam sie przejechać .
Jest bardzo ładny.Te cztery reflektory , patrzące jakby ze złością.Zawsze mi się podobały, właśnie wersje kombi.
Lampy z tyłu, też bardzo ładne.
Nie no, stylistycznie mógł się podobać. Jako nowy tak do lat 70. ;-)
@@hejuPL Wiadomo, że w porównaniu do aut zachodnich z tamtego okresu czy idąc dalej, aktualnie produkowanych to będzie on się prowadzić jak koń, który biegnie w kaloszach a my siedzimy na nim bez siodła. Sęk w tym, że to ma swój urok, oczywiście pod warunkiem, że nie jest to Twoje daily :)
Jak na 91 rok to faktycznie juz mocno trąci. Ale taka Łada np produkowana dłużej robi wrażenie nieco nowoczesniejszej... Kwestia designu?
Jednak jak oglądam demoludowe auta z 1991 roku to dużo bardziej doceniam zachodnią motoryzację.
No tak , przecież Łada miała restyling na olimpiadę Moskwa 1980 i to daje złudne uczucie świeżości że mamy do czynienia z o generację nowszym autem niż duży Fiat . Ale po upadku ZSRR jakość wykonania była o wiele gorsza od nowych dużych Fiatów i nawet wtrysk paliwa tego nie poprawił i tak było w 2016/2017 i być może nadal tak jest że stoją pod chmurką na przyfabrycznym placu wToljatti niesprzedane nowe Łady 2104 i 2107 obok najnowszych plastikowych modeli produkowane do 2012 roku .
Piękne jest!
Fiacurem kombi świetnie jeździło się poślizgami po śniegu i lodzie,bo miał cięższy tył niż sedan.
24:48 - najlepsza część filmu xD
mercedesiarze tfu
Mam dla niego jedną ciepłą myśl, mianowicie widywałam takie w najszczęśliwszym okresie dzieciństwa.
OHV + resor z tyłu jest w najnowszej corvette 😂
Owszem, ale 1. ciekawe ile łożysk wału (abstrahując od całej reszty), 2. ale nie ma sztywnej osi ;-) Resory mam też w Volvo 340, zawieszona jest na nich oś DeDion. Zupełnie inaczej to jeździ, choć tył też skacze.
@@Bassdriver 5 łożysk głównych na 8 cylindrów;) Skoda Fabia 1.4MPI z 2003 roku ma 3 podpory wału i rozrzad na popychaczach.
@@stasiek6420 Bo ten silnik w Fabii to pamięta skody 100, jak nie starsze
Właśnie takie mam doświadczenie z fiatami, najlepsze roczniki do 77, później zubażanie i spadek jakości. A z polonezem było jak dla mnie odwrotnie - wolę plusa z gsi i wspomaganiem niż "klasycznego" borewicza z gaźnikiem i starym układem hamulcowym.
Bardzo chętnie przetestowałbym Plusa kombi i wczesnego Borka, byłoby niezłe porównanie. Może się uda, namiary są :D ale to nie dziś i nie jutro. A wczesnego Fiaciora też bym przetestował, najlepiej przed '72, jeszcze z wajchą przy kierze. Ponoć jakość była zupełnie inna. Ale weź tu znajdź takiego.
@@Bassdriver Mam PN+ ambulansa ;) to jest dopiero dramat ;)
Ze wszystkim się zgadzam chociaż nowsze Fiaty są bardziej niezawodne przynajmniej teoretycznie bo mają mechanikę Poloneza . Sam będę szukał Poloneza Caro Plus GSI bo miałem na razie tylko GLI .
@@motoryzacjawaldka9597 GSI faktycznie lala. Wałek rozrządu i szklanki . do tego znacznie ograniczona baza części dedykowanych do plusa. Przemyśl ten pomysł.
Aż się prosi o colab z "synem"
Gdyby tylko chciał.
Stara deska z taśmociągiem i obrotomierzem z boku była świetna.
W latach 70. - tak.
Może nie był doskonały ale jeździł jak samochód i wyglądał jak samochód
Mam taki pomysl zeby kupic takiego i wsadzic mu silnik od Żuka. Co o tym myslicie?
Absolutna patologia, podoba mi się.
21:00 Wiemy do kogo to nawiązanie :) Może następnym razem zrób porównanie poloneza z golfem w praktyce
Golf polegnie w pierwszej kolejności , wiem bo obuma jeździłem , prędzej z Passatem .
Wołałbym spędzić cały dzień w Golfie II niż godzinę za kierownicą późnego 125p. I tak, też jeździłem oboma. Co do Polda - zależy jaki, która wersja itd, ale Golf też wygra.
@@motoryzacjawaldka9597 xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
@@Bassdriver Oczywiście że Polonez wygra bo jest dwie klasy wyższy niż to szwabskie ścierwo . W FSO 125p jak podjeżdżałem pod przedszkole i połowę podstawówki to czułem się jak dyrektor a w tym szwabskim parchu jak mnie zmuszali żeby tym jeździć to był horror i wstydziłem się tym gównem podjeżdżać pod szkoły bo to wstyd jeździć czymś takim awaryjnym i równie paskudnym co niewygodnym tylko Polaczki są idiotami że im wmówili już w PRL-u że szwabskie jest lepsze od polskiego i kupowali masowo przy tym niszcząc te z KDLów a Niemcy tylko śmiali się w głos z głupich Polaczków i cieszyli się że pozbyli się odpadów z garażu bo to nie ma żadnych zalet i tak jest do dzisiaj . Jeździłem trochę FSO 125p kolegi i poza zawracaniem i manewrowaniem to podczas jazdy na wprost i na zakrętach prowadzi się lepiej niż te wszystkie dzisiejsze plastiki a i kolega również uważa że nie było żadnego spadku jakości tylko w międzyczasie wygasła licencja na wszystkie Fiaty typu 125p , 127p , 128 3p , 131p i 132p czy Zastavy 1100p poza 126p bo od samego początku duże Fiaty miały takie same zalety , wady i usterki co jego egzemplarz . To takie pieprzenie pod publikę żeby tylko zdobyć poklask i nic więcej jak u motobiedoty .
Dyrektor Płocka XD Chłopie, z Twoich mentalnych wysrywów toczy bekę nie tylko całe Twoje miasto, ale nawet incele z Wypoku. Weź już się nie ośmieszaj.
Późne 125p to gówno i nie będę udawał że jest inaczej tylko dlatego, że jakiś fanatyk o mentalności zbliżonej do niebieskowłosego Osraka vel Sraxelio zanieczyścił gatki.
Miałem w młodości Nexię która była Kadettem z lat 80 i była całkowicie z innej epoki. Moja była tylko 5 lat młodsza od auta prezentowanego na filmie i wydawała mi się ona dinozaurem. Jak bardzo się myliłem.
Mój ojciec kupił używaną sanitarkę w 1991 roku i szybko bo 1992 wymienił na Zastavę z 1980 roku i to był przeskok jakościowy. Sam narzekał że już wolał FSM. W 1994 kupił już Tipo i to już była całkowicie inna historia.
Jakość i wygląd wnętrza poraża. Przypominam że już wtedy powstawała Tempra SW. Golf III był produkowany w ostatnim roku produkcji tego padła, 1991 została zakończona produkcja Civica 4 generacji. Skoda Favorit 1991 roku przechodziła lifting, wtedy też rozpoczęto produkcję FSM Cinquecento. Myślałem że 126p FL miało tragiczny wygląd wnętrza, ale ten rygielek tylnej kanapy i deska robi z "kaszlaka" samochód wysokiej jakości. Dzięki temu filmowi odrodziło się moje PTSD którego nabawiłem się w FSO ojca.
Kocham Fiaty, ale teraz rozumiem dlaczego w Polsce ludzie nie lubią tej marki. Fiat jest mylony z FSO.
Zacznij od zmiany lekarza i leków, bo te coś nie działają.
Sam miałem Borewicza i Atu+ i zgadzam się z Bassdriver-em - te samochody to dramat :D
Dokładnie, BIOTAD PLUS team💪💪
@@marcomarco5056 O co chodzi z tym Biotad Plus? Co to jest?
@@Roszak5 wygląda jak jakiś bot
@@Bondo9o Biotad Plus to jakiś lek jest 😉
@@Roszak5 wiem, ale on wkleja pod każdym filmem dokładnie tą samą treść.
Jeżeli przeliczymy ta cenę FSO 1500 na dolary to...ten samochód kosztował 600 DOLARÓW! I za te pieniądze musi być pewnie lepszy niż Mercedes....
Bardzo mnie bawi ocena samochodu bez odniesienia do jego ceny, czyli typowy "Poloczek" lat 90 w akcji. Samochód nowy FSO 1500 kosztował w 1991 od 45 do 48 milionów, Polonez Caro za 56-62 miliony złotych, tańszy był sedan FSO 1500 i Polonez Przejściówka 1991. Dolar kosztował 8 538,97 złoty.
Do dziś mam taki samochód rok 1979 i jestem z niego zadowolony bo wiem jaką miał wartość w salonie. Tak dla wiadomości Autora Polski Fiat Kombi 1300 w 1975 w Anglii został samochodem roku - najlepsze kombi w swojej klasie.
Pragnę jedynie podkreślić, że oceniam samochód z '91 pierwszego roku, odnosząc się do jakości egzemplarzy z tamtych lat i porównując je do ówczesnej konkurencji, czyli z przełomu lat 80. i 90., nie z 70.
A poza tym bardzo dziękuję za komentarz - każdy z nich "karmi" algorytmy, dzięki czemu film zyskuje większy zasięg!
@@BassdriverPoproszę o porównanie do samochodu za 600 dolarów. I wtedy będzie to rzetelne.
Zawsze jakość jest odzwierciedleniem ceny. Proponuje obejrzeć Top Geer i pełny komentarz o Polonezie. Podsumowanie Top Geer - to nie jest zły samochód w tej cenie...pobił np Poloneza w nasępnych rankingach Ferrari 599 GTB Floriano...
Osobiście miałem takiego FSO 125p Kombi z 1991 i zrobiłem nim mnóstwo kilometrów. Samochód na zachodnich olejach sprawował się rewelacyjnie a na holenderskim paliwie palił około 6 litrów benzyny. Co daje pojecie jakie gówno sprzedawał CPN w tamtych czasach. Tylko ze ja miałem świadomość ile zapłaciłem za samochód FSO a ile wtedy kosztował mnie Mercedes 123 Kombi 3.0 TD którego miałem równolegle.
'Polaczkowatość" to dla mnie heit na takie produkty jak Polonez, Mały Fiat, czy FSO lub Honker w oderwaniu od rzeczywistości tamtych lat. Średnia pensja w tamtych latach to było 300 dolarów w Polsce. Czyli dwie pensje brutto i mamy FSO.
Proszę pokazać dziś nowy samochód w tej cenie dorównujący standardem temu kombi.
Zaraz... zaraz... może Izera?
Jeśli udostępnisz taki do testu - bardzo chętnie. Natomiast tymczasem pozwól, że nie będę modlił się do grata, jeżdżenie którym na dłuższą metę jest torturą, tylko dlatego, że jest tani. Tzn. był, bo teraz zadbane egzemplarze kosztują chore pieniądze. Zresztą nie sądzę byś miał ochotę jeść gówno tylko dlatego, że jest tańsze np. od kebaba.
@@Bassdriver Zawsze mówię moim klientom że tanio i dobrze razem nie występuje w przyrodzie. Jest tylko tanio i wystarczająco dobrze w tej cenie.
Tanio i dobrze jest to polska przywara narodowa bo nawet na zachodzie mówi się że jak potrzebujesz solidnego pracownika, to weź Polaka tylko nie mów mu ile ta jego praca jest naprawdę warta...z samochodami jest to samo.
Nie trzeba sie do niczego modlić, po prostu trzeba znać wartość danego pojazdu co przekłada się na to co dostajemy za 600 dolarów. I nie jest to dobry rower czy chiński skuter z marketu.
Za te pieniądze w tamtych czasach można było sobie sobie kupić tylko PCta...o zachodnim nowym samochodzie można było zapomnieć....
Dopiero w 1997 po wejściu Daewoo do FSO pojawiły się koreańskie Ople. Nexia, Espero...Lanos ale wtedy ludzie już zarbiali więcej pieniędzy a i tak Espero kosztowało 30/35 tys a Polonez 19 tys, Maluch 11 tys.
@@Bassdriver Co do udostępnienia pojazdu na testy, niestety mój licencyjny Fiat 125p Kombi 1979 nie jest zarejestrowany. Natomiast pod względem silnika, mechaniki - skrzynia z prostym lewarkiem i sprzęgłem hydraulicznym - jest to samochód wolniejszy i mniej komfortowy niż model FSO 1500 Kombi 1989/1992. tu mamy mechanikę Poloneza, prędkość maksymalna między 160/170 km/h. W moim obecnym 150 km/h to był by maks.
Silnik Poloneza jest mocniejszy -75/82KM , prostszy w obsłudze i daje więcej mocy oraz jest bardziej żywotny - 400 tyś km na Agipie syntetycznym 5W50, Skoda Fabia 2001 benzyna nie ma szans na prostej z takim FSO.
Porównanie rocznika 78/79 z tym 91 był by to krok do tyłu w wrażeniach z jazdy.
Aleś człowieku zjechał moje młodzieńcze marzenia i obecne wspomnienia 😒.
Ale marzeń i wspomnień nikt nie zabierze.
@@Bassdriver Nie zmienia to tego że nie należy "deptać przeszłości ołtarzy, bo miłość ludzka stoi tam na strzyży i Wy winniście im cześć"" - Adam Asnyk Do młodych.
@@wadysawraczkowski5402 cześć gratowi, który był produkowany o jakieś 8-10 lat za długo i pod koniec był już swoją własną karykaturą? No nie. Zresztą sam to powiedziałem - Pierwsze Duże Fiaty w stosunku do ówczesnej konkurencji były zupełnie w porządku, absolutnie nie było wstydu. Nawet jeszcze w latach 70. były zupełnie ok. Natomiast po '82-'83 to już była pomyłka.
@@Bassdriver Nie gratowi cześć, a ludzkiej miłości do tego grata. jaki był, taki był , ale był. - nasz. A dziś co mamy własnego w tej dziedzinie? Niemniej masz rację, to był grat, coś o tym wiem 😒, mimo to wciąż z miłosnym sentymentem wspominam tego grata. Czy wiesz ile dał radości, gdy był?😊
@@wadysawraczkowski5402 ależ wierzę. W tamtych czasach to był luksus i trudno się dziwić, że ludzie o nich marzyli. I nikomu nie bronię mieć sentymentu - ja sam mam ogromny sentyment do Trabanta, choć obiektywnie był absolutnym śmieciem (i tak, jest film, gdzie mówię o tym). Natomiast śmieszą mnie fanatycy, którzy PRL widzieli na filmach i zdjęciach a przed dowolnymi wyrobami FSO padają na kolana i głoszą peany na ich cześć. Poza tym mam wrodzoną tendencję do przekłuwania nadmiernie napompowanych baloników ;-)
moja mama w 1990 jako pielęgniarka zarabiała między 800 tys a milion, czyli dzisiaj pielegniarka ile może zarabiać, załóżmy że 3000zł netto razy 48 to jest 144.000zł na dzisiejsze, czyli majątek jak na taki samochód, chyba dobrze policzyłem :) pozdrawiam
Jako miłośnik i wielokrotnie posiadacz Dużych Fiatów , czy innych kasztanów z tej Żerańskiej "fabryki" przyznam, że całkowicie zgadzam się z autorem filmu. Na przełomie lat 80-90, kredens naprawdę był nieśmiesznym żartem. Ja jestem przyzwyczajony do wartości tych aut w okolicach 500zł. Kanonizowania ich i dorabiania ideologii, że to super klasyk, co przedkłada się na aktualne ceny, naprawdę długo nie pojmę. 😅
Lubię dłubać przy tych autach, naprawiać je innym, ale staram się podchodzić do tego szamba rozsądnie. Mam wiedzę, pomogę, nauczę, ale we własnej stajni mają być bardziej wyszukane klasyki. Kanta czy Poloneza nie mam od przeszło dekady i nie kupię już nigdy więcej! Wyrosłem z tego 😂
Owszem, 125p to jest prosty wóz, idealny do rozpoczęcia przygody ze starą motoryzacją. Ewentualnie można traktować to jako obiekt pewnego rodzaju sentymentów i to tyle.
Większym jednak festiwalem spi***lenia jest dla mnie fenomen Poloneza caro, którym zachwycają się małolaci. To się jednak chyba bierze z tego, że są przeważnie aspołeczni, boją się dziewczyn i wolą sobie zniszczyć życie żerańskim wyrobem😂. W dodatku oszukują się, że oni jak i ich pojazd są zajebiści, a tak serio to jak jakieś dziecko pokazuje ich palcem na ulicy, to mówi: "Mamo, zobacz! Debil!" 😂😂😂
Oto słowa wielkiej mądrości.
piękne słowa. Osobiście uważam, że społeczność Maluchów i Polonezów w Polsce zjebana. Na jednym zlocie można zobaczyć stado toksycznych ludzi których uważają się za guru bo mają polskiego KLASYGA. Najgorsze są jednak ceny tych aut, to jest jeden nieśmieszny żart, jak handlarze sztucznie napędzili karuzelę spierdolenia cenową, gdzie co ogłoszenie jest biały kruk z niskim przebiegiem ( szkoda, że po 100 k się zeruje) ale to szukanie lajka w końcu, jeszcze remont na odwal się, jednym słowem jak bym miał wpakować 20k to bym szukał jakiegoś egzotycznego wozu. Najlepsze to, że jak kupowało się fiaty w latach 2010 to płaciło się 400 zł i jeszcze się sprzedawca śmiał, że pozbywasz się mu problemu z pod domu. Ogólnie co do klasyków z KDL to taniej idzie kupić Auto z DDR, Czy Czechosłowacji niż zawyżonego ceną 125p.
@@ARCcapitan W każdym kraju tak jest że najwyższą wartość mają auta rodzimej produkcji bo do samego auta dochodzi tutaj jeszcze kwestia sentymentu .
Zmechanizowany stolec na kołach i nawiązania do Waldków. :D Stary, wymiatasz poziomem humoru i metaforami. :) Do Fiutona mam jakieś szczątki sentymentu. Gdy byłem dzieckiem, mój dziadek miał trzy takie, chronologicznie od 1300, do tego ze znaczkiem FSO. Do dziś pamiętam, że wnętrze miało dość specyficzny zapach, jak również stosunkowo ładne kolorowe kontrolki na zegarach. Ale, żeby nie było zbyt sentymentalnie! Jako dorosły człowiek miałem okazję przejechać się takim tworem z końca produkcji. Późniejsza przesiadka do pięć lat starszej Sierry, przypominała jednak przesiadkę do samochodu świeżo odebranego z salonu. Najgorszy jest sztywny most na resorach, który sprawia wrażenie jakby tył żył własnym życiem na drodze. Silnik, który przy każdym dotknięciu pedału gazu zagłusza panewkami wszystkie hałasy to też jakaś zgroza.
A dla mnie sztywny most to zaleta. Pakujesz pół świniaka, metr ziemniorów i jedziesz przez pole do monopolowego w sąsiedniej wsi.
@@NowakMarcin83 Oczywiście . A jeszcze jak są koleiny czy dziury albo polna droga to nie ma sobie równych bo każde współczesne auto ucieka w podskokach bo by się rozleciało .
Zrobił byś test Skody Octavii Scout.
Jeśli udostępnisz do testu, czemu nie.
@@Bassdriver właśnie nie mam a bym kupił i nie mam gdzie zobaczyć recenzji.
@@staron8001 no to niestety, żaden motoryzacyjny youtuber nie posiadł umiejętności wyczarowywania sobie testówek na życzenie.
@@Bassdriver może będziesz pierwszy 😎 pozdrawiam.
Znowu sie nie dziwie czemu zagraniczni inwestorzy odskoczyli od FSO jak widzieli że w 91 roku budowali paździerza z lat 60tych i jeszcze chcieli żeby Polonez nadal był produkowany
Ale dżihadysci z FSO i tak powiedzo że FSO zabiły zachodnie kosporacje bo było za dużą konkurencją. Ciekawe w czym?
Zapewne w komedii.
Miałem kiedyś Dużego Fiata ze skrzynią pięciobiegową. Tam gdzie jest kwadratowa zaślepka obrotomierza był zegarek.
Moj był z 1972 roku 1300 jeździłem nim 26 lat był w oryginale bardzo żaluzje że sprzedałem 😢
Jedyny 125p kombi jakiego widziałem to auto należące do Ośrodka zdrowia u mnie na wsi. Więc skojarzenia średnie😅 ale auto mega ciekawe😊
Najlepszy polski samochód bo włoski;-)
Jechałem takim w 1995. Z nogą w gipsie na wyciągniku. Złamali mi ją powtórnie na wybojach.
A ja prowadząc taką karetkę, wchodząc
poślizgiem w rondo,przywróciłem
czynności życiowe pacjenta:)
Puls wrócił..
Blachy spasowane stopami... a nie, sorki, nie ten kanał.😂
Ale samochody i spasowanie te same...
Szczerze,sam lubię 125p,ale aż takim dobrym autem nie jest-bez przesady,wiem też że jest on beznadziejny pod każdym względem ale i tak chciałbym go mieć ze względu na sentyment
Nie jest beznadziejny bo ma mnóstwo zalet i poza tym że po latach silnik jest kapryśny i ciężko się manewruje i trochę dużo pali jak na obecną sytuację oraz są problemy z częściami zamiennymi i mechanicy przed nimi uciekają to jest to dobre auto rodzinne .
Dla mnie bezsensowne jest ocenianie spasów czy jakości elementów zewnetrznych w samochodzie, który zapewne niejedno wiadro szpachli przyjął na siebie
Błagam, każdy Duży po '83, z którym miałem do czynienia, wyglądał pod tym względem tak samo źle. Ten w Muzeum Skarb Narodu też.
Ale zes fiaciora zjechal a on taki fajny jest.
Nie ma co narzekac. W tamtym czasie wielu chcialo go miec a i ludzie robote mieli
Daj sobie spokój z politycznymi komentarzami. Robisz filmy o motoryzacji czy przemycasz opozycyjną narrację jak "Moto bieda"?
Czy napisałbyś taki sam komentarz, gdybym miał usta pełne lepkiej, ciepłej miłości Prezesa?
A co do Twojego pytania - nagrywam co chcę, zasadniczo.
Panie Mariusz,daj Pan spokój.
Widzisz , że autor na stanowisku ministra oświaty, pewnie widziałby
Owsiaka, Muchę,Jachirę lub Lempart :)
@@jansz7487 jest taki błąd logiczny, nazywa się fałszywa dychotomia. Właśnie zaprezentowałeś bardzo ładny przykład ;-) Owsiaka owszem, lubię I szanuję (znam ludzi, których dzieciaki żyją dzięki sprzętowi ufundowanemu przez WOŚP - a co fundują ukochane przez Czarnka i resztę pisuarów klechy, poza traumą na całe życie?), ale ministrem bym go nie widział. On sam siebie zresztą też nie. Wystarczyłby ktoś, kto nie chce indoktrynować religijnie młodych ludzi wpychając im takie koszmary jak HiT.
@@Bassdriver Spokojnie pelo wygra ,
to ministrem zostanie jakiś tęczowy.
@@Bassdriver Nie ma żadnego błędu logicznego,bo ja tu dychotomii nie zastosowałem.Nie wykluczyłem zastosowania innych zbiorów poza A,B.
Poza tym każde z tych nazwisk , które podałem nie należą raczej do tego samego zbioru, ewentualnie można każdą z tych osób uznać za oddzielną wartość,tak że wykluczanie się dychotomiczne nie zachodzi.
Widzę tutaj raczej twój błąd interpretacji.
Dobry troll z tymi napisami w miniaturce, ich ład i wklejka idealnie licuje z jakością wykonania kanta 😅
Panie Basistów, proszę zrobić test Renault Scenic 2 generacji. Pozdrawiam
Basisto, słownik, przepraszam
Jeśli udostępnisz do testu - czemu nie.
@@Bassdriver Jak byś był gdzieś w kuj-pom to mam i zapraszam :)
ciekawe komu rygiel od furtki zniknął z działki by tak zabezpieczać te oparcie ;)
Ale to się nigdy nie zepsuje.
Ojciec Motobiedy nareszcie znalazł swój motoryzacyjny ideał:
- Ponadczasowa stylistyka wyraźnie inspirowana cegłą.
- Praktyczne nadwozie kombi pozwalające bez problemu pomieścić bas w usztywnianym pokrowcu.
- Sprawdzony prosty silnik który był produkowany przez długie lata i podlegał ciągłemu doskonaleniu.
- Pomagający w zawracaniu napęd na tylną oś.
Właściwie do tego ideału zabrakło jedynie jakiegoś dziwacznego i w gruncie rzeczy zupełnie niepotrzebnego gadżetu do którego mogliby pałować się kultyści modelu - ot, na przykład wycieraczek na reflektorach...
Ale przecież takie auto też istnieje - to Łada 2104 auto marzeń Basisty 🤣
2104 jest bardzo fajna, ale jakoś wolę Volva ;-)
Koraliki na siedzenich były pomocne latem jak i zimą na tych skajach. Fiat 125p im nowszy tym gorszy.
Reno twingo też miało na początku ohv.
Prawda! A Corvette ma do dziś ;-)
OHV ; jakie przestarzałe . GM do dzisiaj tłucze swoje smallblocki
A tak, to prawda. Pytanie ile mają łożysk wału.
Słuchać mi się nie chce takiego narzekania. Tak szukając wad na siłę,to do każdego auta się można doczepić. Ja miałem kiedyś fiata z roku 1983 i dobrze mi się nim jeździło. Miło go wspominam.
Jest na to jedna rada. Tak bajecznie prosta, że sam się zdziwisz, że na to nie wpadłeś. Lepiej usiądź.
Siedzisz?
Otóż...
NIE SŁUCHAJ.
@@Bassdriver taka motoryzacja jak i kraj:) jeśli w dużych miastach w latach 90 w centrum mogłeś trafić na konną furmankę to raczej nie spodziewał bym się fajerwerków w przemyśle :) więc po co narzekać;)
Piękna linia , kolor tapicerki... dla mnie bomba!
Dziś BMW sprzedaję dizle których żywotność jest pewnie na podobnym poziomie a chcą za to dużo pieniążków ;-)
Miał Fiata w 83 i jeździł i chwalił, pozdro dla kumatych i dla autora filmu, czekam na kolejne materiały 😎
Ja też jeździłem,jako kierowca karetki, często zdezelowanymi PF kombi
i mile to wspominam.Męskie auto,bo trzeba było mieć trochę siły w rękach.
No i ten zapach oleju i wyjący dyfer.
Nie dla dzisiejszych tęczowych chłopców w rurkach.
Natomiast mam traumatyczne przeżycia po paru jazdach Żukiem.
Fiat przy Żuku, to jest Mercedes.
Wolałbym powozić konnym zaprzęgiem, niż prowadzić Żuka.
Konkretnie, rzetelnie, podziwiam za cierpliwość do,, dużego, znienawidzonego, fiaciora,, 😉a malkontenci niech caluja tam gdzie słońce nie dochodzi😎czekam z niecierpliwością na kolejne auto🖐️
Jak można porównać w latach osiemdziesiątych Fiat 125 p innym samochodem! A w latach dziewięćdziesiątych produkcja została zakończona! Po za tym trzeba było żyć w tamtym okresie że by wygłaszać tego typu opinie!!!.
Dzień dobry, rocznik '79 pozdrawia.
Czyli produkcja i tak była zakończona za późno. Tak jak praktycznie każdego socjalistycznego złomu
Moj wujek mial takiego w sedanie i nawet podobała mi się deska z okrągłymi licznikami 😉😉 pamiętał jak dachował nim po czym odkupił go od niego jego brat czyli drugi wujek😉 odpicowal go i jeździł długo aż go ruda zaczęła zjadać....
Lepiej sprawdzi do którego roku na takim zawieszeniu produkowali super brykę dla lanserów czyli forda mustanga. Przywoływanie Capri jest bez sensu przy perełce z koniem na masce.
125p pobili rekord średniej prędkości długodystansowo, kto nie wie, polecam nadrobić historię 😀 Nie był to taki zły wóz 😀
I to na trzech dystansach .
Choć jestem miłośnikiem FSO jestem w stanie stwierdzić że każde produkowane padło z FSO było produkowane zbyt długo i wchodziło po swoim czasie oraz na mechanice wywodzacej się z stricte lat 40 vel 50 przeskok jak z osiedlowej ławki do pobliskiego monopolowego wypowiadając zaklęcie finlandium lejbolsa do lat 90 produkować padło z mechaniką z lat 40 i 50 a jakość wykonania wygląda jak by skladali te samochody będąc cały czas na haju może jakiś Wiesław na zakładzie miał co dziennie okazję albo teściowa zeszła a to mieszkanie dostał albo spadek 😆 kupujesz samochód FSO nowy z fabryki i dociera do ciebie jaki zrobiłeś błąd
Jaki kraj wtedy takie auto. Teraz kraju nie ma i aut też nie ma 🤣
Na cholerę oni robili starszy model tej samej wielkości ale mniej praktyczny (sedan) chyba za wszelką cenę chcieli utrzymać stara linie produkcyjną
Jezus Maria ten samochód jest tak chujowy, że aż brakuje słów aby go opisać XDD
Oto słowa mądrości 😅
Ten samochód nie ma ani jednej zalety ( no może widoczność i te błotniki które widać zza szyby 😅), a zarazem ma mnóstwo zalet - jak na tamte lata.
Jedno jest pewne - jest milion razy tańszy w utrzymaniu, niz każe ałdi po 2010r i wiele innych szmelców epoki ekoterroryzmu.
Gaźnik i resory też są jego zaletą - tak tak, to nie żart. Może jak znajdę więcej czasu, to coś więcej napiszę.
Nie no, bagażnik ma naprawdę niezły. Natomiast gaźnik i resory były zaletą wtedy, gdy mało kto u nas potrafił porządnie serwisować cokolwiek innego. A weź teraz znajdź gaźnikowca, który wie co robi i jednocześnie nie zedrze z Ciebie srylionów.
@@Bassdriver - Gaźnik wbrew obiegowej opinii nie psuł się tak często, usterki gaźnika wynikają z braku pracy gdy samochód długo stoi. Jego naprawa i czyszczenie było bardzo proste i tanie. Nie jeden Kowalski potrafił to zrobić sam. Setki tys km zrobiłem tymi gruzami i ani razu nie byłem u gaźnikowca. Regulacja też była prosta - jedna śruba i na oko 😅
Ogólnie to wszystko w tym sprzęcie trzeba było robić co kilkadziesiąt tys km - tak od 20 do 50.
Zawieszenie przód, klocki ham. reg. zaworów. gaźnik/aparat, wycieki oleju i co kilka lat resory.
No i remont silnika co ok 100tys 😅 który jednak był bardzo ale to bardzo tani. Sama wymiana pierścieni (koszt max 100zł) dawała ogromną poprawę. Droższa była obróbka wału i cylindrów niż wszystkie części.
Był w cholerę niewygodny ale bardzo go miło wspominam. Zawsze mnie dowoził do celu i nigdy się nie zepsuł tak, żeby nie dojechać do celu - a jeździło się po całej PL.
Pamiętam dobrze jak Polskie Fiaty jako karetki pogotowia ratunkowego typu kombi do 1988 roku malowano na żółta barwę a potem były białe
Ojciec miał takiego na początku lat 90. Podczas jazdy przez tylną klapę zasysało spaliny do środka. Nic się z tym zrobić nie dało, żadne uszczelnianie i regulacje klapy nie pomagały. Ten samochód był jak PRL - pomyłką historii.
Jak to się nie dało? Dało się. Uchylało się szybę. Sam pamiętam :) Ciężkie zimy, sól na drogach i sporą korozją robiła swoje.
Wszystko się da zrobić o ile ma się pojęcie. Znam przypadki smarowania tarczy hamulcowej towotem jak zaciski ustały 😂
Dlatego zasysało spaliny ,bo pewnie tłumik był od sedana.
Ten z kombi miał charakterystyczną końcówkę, wygiętą na zewnątrz.
Niektórzy nazywali to :"ogon psa".
Ponieważ w PRL brakowało wszystkiego,mało kto miał możliwość kupienia wydechu dedykowanego do kombi.
Oczywiście dużą rolę odgrywał stan uszczelki klapy i jej regulacja.