Podcast #67 - Pogadajmy o rozmiarach - Story Time

แชร์
ฝัง
  • เผยแพร่เมื่อ 6 ม.ค. 2025

ความคิดเห็น • 45

  • @annakowalska4642
    @annakowalska4642 2 ปีที่แล้ว +5

    Gdybym usiadła za mikrofonem, ro moja historia wyglądałaby dokładnie tak samo.
    Ten ciężar dziecka, że jest grube i ma samo schudnąć. Kapphal lumpeksy..
    Aż się popłakałam.
    Schudłam dopiero w wieku 30 lat z 150 do 80kg. Obecnie próbuje schudnąć (rodziłam w tym samym czasie co Ty, z tym, że jestem samotna mama i tego czasu, stresu jest ogrom). Ale ogarniam.
    Popalakalan się. Dziękuję Ci za te opowiesc.

  • @pixi2209
    @pixi2209 2 ปีที่แล้ว +11

    Zgadzam się co do szyldów w sklepach, w stylu "Dla puszystych" itp. To nie zachęca, a nawet odstrasza, bo obciachem jest dla mlodej dziewczyny /kobiety, a w sumie dla każdej wchodzić do sklepu, na ktorym jest napisane stygmatyzujące hasło, w stylu "Dla słoni i wielorybów". Nawet jeśli człowiek ma otyłość, nie trzeba go dodatkowo piętnować sklepami "specjalistycznymi".

  • @MissKoletta
    @MissKoletta ปีที่แล้ว +3

    Ja rozumiem firmy odzieżowe o tyle, że jakąś granicę rozmiaru muszą sobie narzucić, a dzisiaj właściwie trudno powiedzieć, gdzie ona przebiega, bo ludzie bywają coraz więksi. Ubrań w bardzo dużych rozmiarach raczej nie sprzeda się za wiele i im sklep jest mniejszy (ma mniejszy kapitał), tym trudniej mu robić szeroką rozmiarówkę - ryzyko wtopy finansowej jest ogromne. Znajome zrobiły w swojej firmie ubrania XS-XL i te skrajne często im zostawały (choć wyprodukowały ich mniej), a małej marki zwyczajnie nie stać na to. Jak zaczęły produkować ich jeszcze mniej, to potem ktoś jojczył, że nie ma jego rozmiaru 🤷Zwłaszcza trudno jest, jak ktoś chce produkować ubrania dobrej jakości, tworzyć je w miarę etycznie. W takich sklepach, gdzie uzywa się materiałów przyzwoitej jakości i pochodzenia, rzeczywiście bardzo duże rozmiary to dużo większy koszt produkcji 😐

    • @izabelab5769
      @izabelab5769 7 หลายเดือนก่อน

      To ludzie są coraz więksi czy ubrań w dużych rozmiarach raczej się nie sprzeda za wiele? 🤷

  • @Hopeless-666-
    @Hopeless-666- 2 ปีที่แล้ว +7

    Tu Majka adminka 😁
    Mam niemal dokładnie takie same wspomnienia. Pamiętam to stanie na mrozie na KARTONOWYCH podkładkach na targu, te durne zasłony, które czasami były w moim odczuciu za krótkie, zbyt prześwitujące, albo miały różne inne defekty. Pamiętam sprzedawców, którzy - o ile w ogóle coś mieli - to były to max 2-3 pary jakichś spodni. Jakichś. Musiałam kupić te, w które się zmieściłam, bo albo takie, albo żadne. Nieważne, że kolor mi się nie podobał (od zawsze nie lubię jasnych jeansów i jakichkolwiek jasnych spodni). I to, że kiedy stałam w majtkach, to jakiejś sprzedawczyni zdarzyło się odsunąć zasłonę i pytać z niewinną miną, czy coś na mnie pasuje 😱 to było najgorsze. Brak szacunku do czyjegoś wstydu czy intymności...
    Pamiętam też te getry, poszperałam w Google i to się nazywa ZAPIĘTKI. Czyli getry z zapiętkami. Miały swój plus, przynajmniej były wygodne. Pamiętam też wpijające się w mój niemały brzuch guziki z jeansów, no i te bolesne ślady... Zdarzało się też, że wsadzałam w to miejsce chusteczkę czy coś innego, byle tylko nie bolało. I też chodziłam z wujkiem (rodziców nie było stać) do sklepów typu Mustang czy Big Star (w tym pierwszym znalazłam duży rozmiar aż raz, w drugim - dopiero jak sporo schudłam). I do sklepów z odzieżą damską. Doskonale znam tekst, że TAK DUŻYCH to nie mamy. Albo: spróbuję specjalnie dla ciebie to sprowadzić. Czułam się wtedy naprawdę SPECJALNIE. Specjalnie źle. Jak dziecko specjalnej troski... Dzięki za ten podcast 🥲🙃

  • @pixi2209
    @pixi2209 2 ปีที่แล้ว +3

    Zdarzało mi się w sklepie spojrzenie ze zgrozą na twarzach pań sprzedających, gdy pytałam o wiekszy rozmiar niż ten na wieszaku. A mialam 44, 46, 48. Często ciuchy kończyły się już na 42. Z czasem darowałam sobie stresu, a sprzedawczyniom wbijającego w ziemię "szoku", czy satysfakcji i wytrzeszczu oczu, kręcąc przecząco głową. Wchodzilam do sklepu i z miejsca pytałam do jakiego rozmiaru mają ciuchy. Zakupy były szybsze, łatwiejsze, przez eliminowanie, mniej stresu i wiedziałam które sklepy omijać. Skoro gardzą klientami i rozmiarami powyżej 42, to nie zarobią i tyle. Pieniądze zostawiałam u innych sprzedawców.

  • @beatadul4927
    @beatadul4927 2 ปีที่แล้ว +5

    Wszystko o czym mówisz to jakbyś opowiadała o mnie i o moim życiu , aż się popłakałam bo wróciły wszystkie wspomnienia i te chyba najbardziej przykre ze szkoły 😞

  • @1984rilla
    @1984rilla 2 ปีที่แล้ว +1

    W dzieciństwie nie miałam problemów z nadwagą, pojawiły się dopiero w dorosłości. To wtedy znienawidziłam galerie handlowe i do dziś ubieram się wyłącznie na vinted i w lumpach. Jednak moim koszmarem czasów nastoletnich i wczesnej dorosłości w latach na przełomie 90/00 był zakup stanika. W kazdym sklepie max miseczka C, a D to był juz cud i najczęściej z obwodem 90, a ja potrzebowałam 70 😭. Mialam zawsze duży biust i zawsze wyglądałam jak 7 nieszczęść w zle dobranym biustonoszu. Ewentualnie kupowalam te nieszczesne 90D i robiłam zaszewki. Po studoach wyjechałam na 2 lata do UK i odkrylam staniki w rozmiarach F i większych przy malutkich obwodach. Kupiłam ich chyba z 50 przed powrotem do PL 😄. Na szczęście teraz kupno biustonosza w kazdym rozmiarze nie stanowi probpemu (glownie online) chociaż trzeba za nie dużo zapłacić.

  • @AleksandraZC
    @AleksandraZC 2 ปีที่แล้ว +1

    Twoje wspomnienia są tak bardzo mi bliskie...Ten podcast od razu przywiódł mi na myśl moje, bliźniacze doświadczenia, mierzenie ubrań na zimnie, za krępująco krótką kotarą, na kartonach, oceniający wzrok pań podających ubrania, z wyprzedzeniem mówiących do mojej mamy, że "uuuu pani takich dużych rozmiarów to my nie mamy". Trauma związana z zakupami, z brakiem ubrań w moim rozmiarze (jako dziecko), zawstydzające komentarze sprzedawczyń, oceniące, pełne współczucia spojrzenia spowodowały, że przez długie lata póżniej pozwalałam sobie być tylko w rozmiarze 36/38, nie kupowałam ubrań wcale w czasie kiedy tyłam, moja relacja z jedzeniem stała się totalnie zaburzona, balansowałam nad przepaścią, kiedy nie mogłam wejść w bluzkę w rozm. 36, nie kupowałam żadnej, wciskałam się na siłę w "s", nie rozumiałam, że to tylko metka, że lepiej kupić coś co na mnie pasuje, a nie z każdej strony opina... Brrr na samą myśl mam ciarki 😒

  • @annaj.3266
    @annaj.3266 2 ปีที่แล้ว +2

    Z ubraniami kiedyś też miałam problem, przez lata nastoletnie miałam rozmiary 40/42, czasem 44, raz nawet kupiłam spódnicę 46. Znalezienie czegoś w sieciówkach było trudne, zwykle to co wyglądało ładnie wisiało jako XS, XS, S, S, S, i M. Przez dużą mobilizację, dietę i ćwiczenia udało mi się przez ostatnie lata schudnąć do rozmiaru 36/38 i S/M, więc teraz nie mam żadnego problemu i mogę przebierać, ale moja mama ma r. 42 i nasze wspólne poszukiwania ciuchów sprawiają kłopot nawet w 2022 roku.

  • @alexfindpassionpassion6116
    @alexfindpassionpassion6116 2 ปีที่แล้ว +1

    Hej, mieszkam w Wawie ale my też mieliśmy taki "Stadion" z ciuchami z Chin. Jako dzieciak w podstawówce czułam się ośmieszona za każdym razem przy przymierzaniu spodni i niektórych bluzek, czułam się jak wieloryb, było mi wstyd przebierać się przy ludziach. Bylam otyłym i niskim dzieckiem, każde spodnie były o wiele za długie bo zamiast dziecięcych musiałam nosić te dla dorosłych. Wf to w ogóle powód do wstydu gdzieś od 4 klasy podstawowej do końca gimnazjum, nienawidziłam każdych zajęć, czułam się jak potwór.

  • @pixi2209
    @pixi2209 2 ปีที่แล้ว +4

    Dziękuję za szczere, piękne, wzruszające świadectwo.😘 🤗 Jest bardzo potrzebne, by o tym mówić. Ludzie którzy nie mają z tym problemu, niby nie widzą problemu. Ale często lubią się pośmiać lub wytknąć, jak pani w sklepie.

    • @Motywatorka
      @Motywatorka  2 ปีที่แล้ว

      Prawda. Dopóki się nie ma tego problemu może się wydawać, że sprawa jest „błaha”.

  • @annaj.3266
    @annaj.3266 2 ปีที่แล้ว +4

    "Damskie nam się kończą na 41" - przy moich stopach w rozmiarze 42 to niestety naprawdę boli (mam 177cm wzrostu, więc stopy naturalnie też muszę mieć większe i nie mam z tego powodu kompleksów). Przez większość swojego życia wchodziłam do Deichmanna (bo o CCC albo mniejszych sklepach mogłam zapomnieć, właściwie do teraz niewiele się zmieniło) i było kilka par butów na krzyż - jedne sandały, dwie pary adidasów, koniec. Oznaczone wielką naklejką jako XXL. Mogłam zapomnieć o szukaniu sobie butów jakich tylko chcę. Brałam po prostu to co było. To nic, że zupełnie mi się nie podobały. Albo te albo żadne. Teraz w dobie powszechnego Internetu i wielu różnych sklepów mogę znaleźć sobie ładne 42-ki, ale i tak nie jest to normą. Trzeba poszukać.

    • @1984rilla
      @1984rilla 2 ปีที่แล้ว

      Ja akurat noszę standardowe 39, ale wiem o czym mówisz, bo mój mąż nosi 48. Zakup butów to zawsze koszmar 🙈. I ta jedna jedyna para w deichmanie z naklejką xxl.

  • @anetka7494
    @anetka7494 2 ปีที่แล้ว +3

    Jakie to smutne 😭 utożsamiam się z każdym Twoim doświadczeniem, które opisałaś. Jeszcze dodałabym, ze przez to wszystko często chodziłam w bardzo obcisłych ubraniach, z których wylewało się ciało (oby się tylko wcisnąć w coś „modnego”), a, co jeszcze gorsze, zdarzało mi się tez chodzić w za małych butach (ze wstydu przez duża rozmiarówkę). Moja matka była przy tym mistrzem zawstydzenia mnie przy ludziach (obcych i znajomych). Odstawanie od rówieśników było wieczną, ciągle niemijającą karą i na pewno do dziś odczuwam skutki na sposób budowania przeze mnie relacji.
    Btw. Kiedyś miałam taką sytuację, ze mój kuzyn z otyłością szukał dla siebie spodni (jakichkolwiek). Jego babcia, odwiedzając nas w Warszawie, poprosiła mnie o sprawdzenie sklepów „dla puszystych”. I pamietam, ze gdy zadzwoniłam do sklepu Gruba ryba, to ich największe rozmiary były za małe na niego. Jak bardzo stygmatyzujące jest takie doświadczenie?!

  • @magda.chwilka
    @magda.chwilka 2 ปีที่แล้ว +1

    Kolejny raz słucham Twojego podcastu i kolejny raz mam wrażenie jakbym słuchała o sobie… 😉

  • @joannat4279
    @joannat4279 2 ปีที่แล้ว +2

    U mnie momentem przełomowym, w którym stwierdziłam, że trzeba coś zrobić, był moment kolejnych już zakupów, podczas których nie mogłam znaleźć nic, w co bym się zmieściła, dopięła. Nosiłam rozmiar 44/46. Nigdy nie zapomnę jak w galerii zobaczyłam na manekinie fajne dżinsy. Nie pamiętam dokładnie jaki to był sklep. Mówię do męża, że fajne, że wejdę przymierzyć. No i wchodzę i mówię, że chciałabym przymierzyć takie spodnie jak na manekinie, a pani tylko spojrzała na mnie I powiedziała " największe jakie mamy to 42, więc..." Uciekłam, dosłownie. Ja też jestem wysoka, mam 178 cm wzrostu i szlag mnie trafia, jak mierzę sukienkę, a ona mi ledwo tyłek zakrywa. Modne dżinsy mom fit? Taaa, na mnie wyglądają jak rybaczki. Choć znalazłam na asosie w sekcji tall ale wybór, w porównaniu z "normalnymi" żaden 😔 Buty 41/42 , jeszcze płaskie, bo jestem wysoka( kto co lubi, jak ktoś lubi to super) i nie lubię butów na obcasach. Sklep z większymi rozmiarami, buty NAWET 42, 43 ale wkładka jak w 41. Zazwyczaj buty kupuję takie jakie są, nie jakie mi się podobają😣 Dużo by pisać. Pozdrawiam #sdk

  • @sonya7993
    @sonya7993 2 ปีที่แล้ว

    W dzieciństwie byłam bardzo szczupła. Po 3 dzieciach niestety nie wróciłam do formy. Mam rozmiar 46 i mieszkam w Niemczech (jedno szczęście) bo tutaj jest większa rozmiarówka. Ale niedawno po dłuższym poszukiwaniu ,,ładnych,, spodni w tym rozmiarze, wpadłam w rozpacz. To naprawdę boli. Zwłaszcza ,że biorę leki na ataki paniki, które mają swoje skutki uboczne i przytyłam po nich 10kg. Wolę to od ataków,które niszczyły mi życie. Ale nie wyobrażam sobie mieć tego problemu jako dziecko. Bardzo Ci współczuję. Teraz w internecie można kupić łódź podwodną i jeszcze ją zwrócić Ale wtedy....

  • @justynajustyna1599
    @justynajustyna1599 2 ปีที่แล้ว

    :) W kwestii komentarzy na temat rozmiaru - zawsze mi mi się przypomina młode dziewczę ze szczecińskiego targowiska, które na moje pytanie o rozmiar dżinsów wskazało palcem w nieokreślonym kierunku ze słowami "Nadrozmiary tam wiszą!"
    Spodnie ze "strzemionami" też nosiłam w czasach szkolnych - też do zdarcia, to były tzw. narciarki - jestem trochę starsza od Ciebie i wtedy akurat modne :) . Pozdrawiam.
    PS Zawsze z przyjemnością wyłapuję u Ciebie szczecińskie akcenty:)

  • @evelina_rk1621
    @evelina_rk1621 2 ปีที่แล้ว +1

    #sdk
    Mam bardzo wiele takich wspomnień, o których mówisz w podcastcie. Z perspektywy czasu mam świadomość, że to strasznie smutne, że już jako ośmio, dziesięcio czy dwunastoletnia dziewczynka miałam tak mocno zakodowane w głowie, że jestem za gruba i muszę schudnąć, żeby być taka, jak inne dzieci. Wiedziałam, że nie mogę się częstować chipsami od koleżanki w szkole i że muszę mało jeść, gdy jestem z rodzicami u kogoś w gościach, no bo jak to będzie wyglądało, jak ja będę się częstowała ciastem.
    Pamiętam też taką sytuację, gdy w podstawówce pani nauczycielka na lekcji zaczęła wołać do siebie po kolei wszystkie dziewczynki i mierzyć im biodra, bo miała do oddania spódnicę. Ja tak strasznie się bałam, że mnie też zawoła, że zapytałam, czy mogę iść do łazienki i stwierdziłam, że tam przeczekam to mierzenie. Pamiętam też bilans w szkole, gdzie siedząc w poczekalni ośrodka zdrowia dzieci zaczęły porównywać, ile ważą, a ja tylko modliłam się, żebym ja nie musiała pokazywać swojej książeczki zdrowia.
    Już w dorosłym życiu wielokrotnie dostawałam komentarze, które w zamyśle miały być komplementami, że np. ,, ładnie wyglądasz w tej sukience, bo cię wyszczupla'', ,,jak do twojej figury, to ta sukienka jest super''. Szczerze, to zawsze wtedy chciało mi się płakać i nie wiem, jak ktoś może uznawać takie słowa za komplementy. Albo niby pocieszające słowa ,,nie każdy może być piękny i szczupły, ważniejszy jest charakter'' i spojrzenia w moją stronę, bo to przecież takie pokrzepiające. Wiem, że zazwyczaj te osoby naprawdę chciały powiedzieć mi coś miłego, ale niestety zazwyczaj kończyło się to płaczem i dreszczami na samą myśl o kolejnym rodzinnym spotkaniu.
    Kiedy już później byłam trochę szczuplejsza, to zdarzyło się, że słyszałam komentarz tego samego typu, jednak w drugą stronę i zapewne wyjdę na hipokrytkę, ale to było tak szalenie miłe i budujące, że miałam wrażenie, że zaczynają mi się wynagradzać te wszystkie upokorzenia. Kiedyś kupowałam kurtkę na zimę i weszłam do jakiegoś sklepu, w którym chyba w większości były większe rozmiary, bo gdy zapytałam o jakiś model, to usłyszałam, że nie mają takich małych rozmiarów, jak dla mnie. Innym razem przymierzałam kurtkę w sklepie, nie mogłam się zdecydować i tak chodziłam po przymierzalni od lustra do lustra. W pewnym momencie pani, która też coś mierzyła obok zapytała, nad czym się waham i ja powiedziałam, że nie jestem przekonana do kroju. A ona na to, no że tak, jest trochę poszerzający, ale przecież ja nie ma powodów do tego, aby to miał być problem.
    Jakiś czas temu kupowałam też 3 sukienki wieczorowe i pamiętam, że mega się tym stresowałam, bo zawsze miałam lichy wybór i w sumie musiałam brać to, co było, a tu jeszcze potrzebowałam trzech. Wtedy poszło bardzo dobrze, ale obok mnie sukienki mierzyła dziewczyna, na którą to, co pasowało, to jej się nie podobało, a to, co jej się podobało, to nie było rozmiaru. Widziałam ten smutek w jej oczach i autentycznie przypomniało mi się moje mierzenie sukienek z przeszłości, kiedy to miałam ochotę po prostu zniknąć z tej planety i wrócić już po imprezie.
    Także komentarze ludzi wbijają nam się głęboko w pamięć. Czasem niewinne zdanie pamiętamy całe życie. Do dzisiaj pamiętam, jak usłyszałam, jak ktoś opisuje mnie drugiej osobie, że to będzie ,,ta niska i gruba''. Ja cały czas walczę i mam nadzieję, że uda mi się dojść do takiego momentu, że sama będę mogła przed lustrem w sklepie stwierdzić, że we wszystkim, co bym chciała mieć wyglądam ładnie. Jakkolwiek banalnie to nie brzmi, to będzie to przepiękny dzień 🙂

  • @bonax4768
    @bonax4768 2 ปีที่แล้ว +1

    Moja koleżanka zawsze mi mowi " a wiesz widziałam fajne bluzki i były w dużych rozmiarach takich dla Ciebie" albo jesteśmy w sklepie, ona bierze jakiś ciuch i mówi "ale wielkie" a to jest np rozmiar 46, dla Ciebie nie byłoby to dobre choć wie że muszę mieć rozmiar 48 albo bierze jakiś ciuch idzie z nim do przymierzalni i za chwilę mówi przynieś mi rozmiar mniejszy bo to jest za duże,ja jej podaję a ona no jeszcze za duży , podaj mi jeszcze mniejszy. Przestała być moją koleżanką na wypady po sklepach po kilku takich akcjach

  • @aleksandra.rita.piotrowska
    @aleksandra.rita.piotrowska 2 ปีที่แล้ว +1

    #słuchamdokońca

  • @kingabolewska3760
    @kingabolewska3760 2 ปีที่แล้ว

    Dla mnie takim najgorszym momentem było szukanie sukienki na studniówkę. Miałam swoją wymarzoną, która od kilku miesięcy wisiała w każdym sklepie. Jednak przy mierzeniu okazało się, że albo brakowało rozmiarów, albo jak już się dopięłam to wszystko inne wyglądało okropnie. Jakby poszerzono tylko talię, a rękawy czy biust pozostał z mniejszych rozmiarów. Mimo, że nie byłam wtedy jakoś wyjątkowo gruba, taka zwykła Lka, nie udało mi się w moim średnim mieście znaleźć nic odpowiedniego w galeriach, zwykłych sklepach czy na targowiskach. Ostatni strzał to były odwiedziny u mojej ciotki 100km dalej tydzień przed studniówką. Przeciągnęła mnie po wszystkich sklepach, ale w większości słyszałam tylko, żeby przyłożyć sobie mniejszy rozmiar i obejrzeć, a większy rozmiar dopiero zamówią. Ostatecznie z płaczem kupiłam sukienkę, która mi się nie podobała, była za droga jak na mój budżet, ale jako, że miałam już nóż ma gardle, a ciotka zaczynała się denerwować, że wydziwiam i nic mi nie pasuje, to już nie szukałam dalej. Nie miałam siły. W dzień studniówki okazało się, że fryzjerka nie umiała dobrać fryzury do mojej okrągłej buzi, a kosmetyczka bardzo dziwnie zarysowała mi kości policzkowe. W domu poprawiałam wszystko na ostatnią chwilę. Wgl nie czułam się jak księżniczka, którą powinnam być tego dnia. A dodatkowo widok szczuplejszych koleżanek w mojej wymarzonej sukience, która była wtedy bardzo popularna, dobijał mnie jeszcze bardziej. Po latach miło wspominam studniówkę, a sukienkę zakładam na imprezy rodzinne. Czuję, że wtedy nie podobała mi się tylko ze względu na to, że nie mogłam wybrać, tylko musiałam wziąć to co jako jedyne w miarę pasowało.

  • @em.4372
    @em.4372 2 ปีที่แล้ว +1

    Doskonale pamietam te czasy, kiedy nie było w ogóle dużych rozmiarów w sklepach, max 40/XL. Dopiero po studiach, jak już wróciłam z emigracji czyli całkiem niedawno od 2008 r. zobaczylam w sklepach powoli zmiany. I te zmiany na szczęście na lepsze. Choć bez C&A gdzie czuje się właśnie normalność za jaką tęsknisz, byłoby krucho. Bo ileż jest ciuchów dla osób plus size ale dla konkretnych sylwetek bez talii, z dużym biustem? Takich workow nieładnych...

  • @dagmaraalaburda5824
    @dagmaraalaburda5824 2 ปีที่แล้ว

    też chodziłam w narciarach, ale się nie wstydziłam tego ...

  • @anna-sj3ux
    @anna-sj3ux 6 หลายเดือนก่อน

    💚

  • @marzka6280
    @marzka6280 2 ปีที่แล้ว

    Ja miałam takie sytuacje szukajac sukni ślubnej. Salony reklamowały się, że posiadają większe rozmiary. Jak dzwoniłam okazywalo się, że duży rozmiar to 42 :( "tak mamy rozmiary aż do 42".

  • @margarethale4980
    @margarethale4980 2 ปีที่แล้ว +5

    Jeżeli chce się kupić suknię ślubną, to już od rozmiaru 40 jest problem...

    • @izabelab5769
      @izabelab5769 7 หลายเดือนก่อน

      To prawda. Moja siostra nasłuchała się tyłu przykrych komentarzy kiedy szukała sukni, a miała tylko niewielką nadwagę. Ja ze strachu przed takimi komentarzami poszłam od razu do salonu plus size (chociaż nosiłam rozmiar 42)i panie krawcowe mówiły że jeszcze takiego szczypiorka nie miały 😄☺️

  • @paulinakaniewska6968
    @paulinakaniewska6968 2 ปีที่แล้ว

    Nie wiedziałam, że masz siostrę Anie ja też tylko moja jest 9 lat starsza, ja jestem twój rocznik 😉 z ubraniami nie miałam problemu, bo byłam jako dziecko szczupła wręcz za chuda , ale moje tycie zaczęło się w szkole średniej. Ogólnie zawsze od zawsze miałam koleżankę w ławce chudą mega chudą zawsze chudszą i wyższą od siebie czemu powtarzam to słowo "chudą" Bo ja nawet ważąc 60 kg wzrost 168 to przy szczuplej psiapsi wyglądałam jak mały pulpet miałam z tego powodu bardzo dużo smutnych chwil. Co do ubrań w sklepach bardzo często spotkałam się z problemem, brak ubrań w Pani rozmiarze ☹️🙁😣noooo smutne. Ogólnie ten podkast jest dziś świetny dziękuję Ci za niego i przykro mi z Twoich przeżyć

  • @zyciebywafajne4672
    @zyciebywafajne4672 2 ปีที่แล้ว

    #sdk 😊🌷

  • @nigirii
    @nigirii 2 ปีที่แล้ว

    Hej, hej! Motywatorko! Co się podziało z playlistą podcast na yt? 😅

  • @annag6512
    @annag6512 2 ปีที่แล้ว +2

    Chciałam tylko powiedzieć, że g***o prawda, jeśli ktoś mówi, że większe rozmiary powinny być droższe... Koszty materiału czy robocizny (niestety) są nieporównywalnie mniejsze niż cena która my płacimy za ubrania... Niestety tak działa fast fashion :(

  • @iwonaweronika3550
    @iwonaweronika3550 2 ปีที่แล้ว

    #SDK

  • @MonikaMonika-oz5re
    @MonikaMonika-oz5re 2 ปีที่แล้ว

    SDK 😊

  • @KiedyXIX
    @KiedyXIX 2 ปีที่แล้ว

    #sdk❤️

  • @waniliabasia5730
    @waniliabasia5730 2 ปีที่แล้ว

    #sdk

  • @adamskyadamsky3025
    @adamskyadamsky3025 2 ปีที่แล้ว +2

    Droga Paulino, musisz się przyjrzeć swojemu dzieciństwu z innej strony. Ja, choć jestem już dorosłym facetem, miałem dokładnie ten sam problem co Ty, "od zawsze" byłem gruby! I to bardzo gruby! Natomiast jak po latach zauważyłem otyłość była tylko objawem, "chora" była za to dusza. Bo prawdą jest, że 99% otyłych osób po prostu szuka w jedzeniu pocieszenia i "leczy serce". Coś w Twoim dzieciństwie (czy ogólnie wszystkich osób otyłych) sprawiło, że rzuciliśmy się na jedzenie jak na jakieś lekarstwo, pocieszenie, że ta chwila przyjemności z batonikiem czy fast foodem w ustach, sprawiało, że tamte problemy choć na chwilę znikały. I dlatego robiliśmy to tak często jak tylko się dało, stąd nadmiar kilogramów! U mnie było to, że w rodzinie było bardzo dużo alkoholu, że tak to ogólnie powiem. DDA. U każdego może być to indywidualna sprawa dlaczego. Teraz natomiast już jesteśmy wszyscy dorośli, już potrafimy sami zorganizować sobie życie i nie musimy "leczyć" się jedzeniem. Jak to zrozumiemy to problem otyłości zniknie sam, trzeba zdać sobie po prostu sprawę, że już nie jestem tym małym, bezbronnym dzieckiem, który w jedzeniu uciekał od swoich problemów, tylko, że jesteśmy już innymi ludźmi, niezależnymi, po prostu kowalami własnego losu. Pozdrawiam

  • @jadzia8w388
    @jadzia8w388 2 ปีที่แล้ว

    K5t

  • @joannawarzecha7920
    @joannawarzecha7920 9 หลายเดือนก่อน

    #SDK

  • @dorotamolag4951
    @dorotamolag4951 2 ปีที่แล้ว

    #sdk

  • @fryderykjaszczak2145
    @fryderykjaszczak2145 8 หลายเดือนก่อน

    #sdk