Ta rozmowa była jak powiew świeżego powietrza, jak wszystkie zresztą wywiady z Panią profesor. Pani profesor Ewa Pisula jest pierwszą osobą w Polsce, która ma zdrowy stosunek zarówno do osób w spektrum, jak i do samego zjawiska. Tak, piszę o zjawisku, a nie o zaburzeniu, bo w głębi duszy od zawsze wiedziałam, że ta "inność" nie jest chorobą czy zaburzeniem, tylko właśnie innym sposobem odczuwania świata. Wychowałam syna w spektrum. Dziś jest samodzielnym dorosłym człowiekiem. Ale dopiero od niedawna mam pełną świadomość, że sama jestem w spektrum. Zmiany w świadomości społecznej i naukowej działy się na moich oczach. Z tego, co widzę, najtrudniej wciąż o te zmiany tam, gdzie są najbardziej potrzebne, czyli w przedszkolach i szkołach podstawowych. Zbyt często jeszcze polska szkoła jest "zakładem pracy nauczyciela" w pierwszym rzędzie, zamiast być miejscem rozwoju i edukacji dziecka. Ale to jest, myślę, temat na odrębną rozmowę.
A kiedy osoba autystyczna jest nauczycielem to wówczas jak Pani zdefiniuje szkołę w pierwszym rzędzie? Błędem jest frazes, który na stałe funkcjonuje w świadomości społecznej mówiący, że "dzieci są najważniejsze". Otóż, każdy jest ważny. Dziś osoba autystyczna jest dzieckiem, ale jutro dorasta. Wówczas co? Wszystko należy przedefiniować, przewartościować, bo znowu rzeczywistość odstaje od potrzeb takiej osoby? A czym jest szkoła dla pedagoga lub psychologa dziecięcego, wg Pani? W równym stopniu ważne jest dziecko, co osoba niepełnosprawna, emeryt, osoba dorosła, każdy kto potrzebuje pomocy i ten, który ją niesie. Ale to temat na inną rozmowę.
@@malgorzatawarzecha787 wszytko trzeba wyważyć.. Żądania od szkoły dostosowania się do uczniów... Są do pewnego stopnia uzasadnione, ale trzeba to egzekwować w odpowiedni sposób, szkolac kadrę, uwrazliwiajac i usprawniajac sam system. Uczeń jedbak też powinien umieć dostosować się do szkoły, do jej systemu. Jak nie umie się dostosować i wszyscy y dookoła będą go tylko w tym utwierdza i podkładać "pampersy" to nie poradzi sobie jako dorosły w dorosłym świecie. W którym jednostka nie jest jakoś specjalnie na piedestale. Nie dalej jak wczoraj oglądałam w holenderskiej tv program o tym jak ciężko mają w szkołach dzieci ponadprzeciętnie inteligentne czy uzdolnione, jak są niezrozumiane, jak izolowane, jak wiele to rodzi u nich problemów, bo i o specjalnych szkołach czy programach tylko takim uczniom poświeconych. Oczywiście świetnie. Zbyt sztywny system moze bard, i szkodzic, ale umówmy się... Idealnie nie bedzie nigdy. Jest zbyt wiele odstepst od usrednionej normy w różne kierunki, bo ludzie są bardo różni, aby wszystkim zawsze dogodzic, na każdym etapie. Trzeba się jakoś łapać w biegu i tyle.
Bez mała 30 lat temu pisałam pracę na temat autyzmu, jeszcze w oparciu o klasyfikację ICD 10. UŁ. Nie mieszkam już od bardzo dawna w Polsce i nie pracuję już jako pedagog specjalny, niemniej autyzm ciągle mnie fascynuje i spektrum autyzmu nadal jest nie do końca poznany. Jest częściej diagnozowany ale to nie jest epidemia. To skala, jaką się posługujemy. Wspaniale przeprowadzony wywiad, za który bardzo dziękuję.
Bardzo dziękuję za ten podkast Mam dwoje dzieci ze spektrum - syn, u ktorego było "to" widoczne od wczesnego dzieciństwa, obecnie z diagnozą od 10 lat i córka, u ktorej zaczęło coś się "dziać" gdy weszła w okres dojrzewania.
myślę (również na własnym przykładzie), że młodość dla takich osób to w mniejszym lub większym stopniu męczarnia, szkoła, studia wymagają dopasowywania się, ciągłego dostosowywania do ludzi ekstrawertycznych, trzeba chodzić na spotkania towarzyskie, rozmawiać z innymi, robić prezentacje na zajęciach, czasem też być aktywnym na zajęciach, trzeba mieć partnera, grupę znajomych, wśród młodzieży jak ktoś odstaje może być obiektem nieprzyjemnych uwag lub izolacji (dotyczy to też ludzi z niepełnosprawnościami, obcokrajowców, ludzi z problemami finansowymi, których nie stać na ubrania czy wycieczki), potem jak już ta młodość minie to da się żyć, człowiek ma więcej spokoju, zwłaszcza jak ma już jakąś pozycję zawodową i finansową, może robić co mu się podoba i ma w nosie co inni o nim myślą.
Zawsze jest trudna, bo człowiek w tym czasie ciągle się zmienia i ciągle musi dokonywać życiowych wyborów. Proszę zrobić osobny program o "przygodach" osoby neuronormatywnej z atypową. To dopiero jest jazda.
Fantastyczny reportaż/ rozmowa... byłem z kobietą z dzieckiem w spektrum. To nas podzieliło że względu na różne podejścia w wychowymaniu. Ona chciała bezgranicznie chronić syna a ja starałem się nie traktować go ulgowo... no i nie wyszlo choć oboje chielismy dla niego najlepiej.. dlugo by pisać 😢 Pozdrawiam i dziękuję za wiele wyjaśnień.
Poznałem chłopaka w pracy dwa lata temu, trafił do mnie na szkolenie. Później chodził tylko do mnie, z nikim innym nie rozmawiał. Powiedział mi o swojej "chorobie". Jest świetny, mogę mu we wszystkim zaufać i teraz jest najlepszym przyjacielem
Czekałem na odcinek o tym temacie :) Jako ciekawostkę powiem, że u mnie autyzm nie tylko nie przeszkadza, ale wręcz pomaga w wystąpieniach publicznych. Dzieje się tak dlatego, że nie patrzę w oczy podczas mówienia i audytorium jest dla mnie jakby bezkształtną masą. Dużo bardziej stresująca jest rozmowa w 4 oczy. Natomiast na jedną rzecz chciałbym zwrócić uwagę. Padła gdzieś w rozmowie sugestia, że mówienie "osoba z autyzmem" jest lepsze, bardziej przyjazne. No właśnie nie do końca. W środowiskach osób autystycznych jest to sprawa dyskusyjna. Zazwyczaj tak mówią rodzice dzieci autystycznych i terapeuci, żeby podkreślać, że ta osoba nie jest "cała autystyczna", tylko autyzm jest jedną z wielu jej cech. Natomiast sami główni zainteresowani, zwłaszcza dorosłe osoby, raczej preferują przymiotnik "autystyczny" lub rzeczowniki "autysta", "autystyk", "autystyczka". To "osoba z autyzmem" jest trochę jak "osoba z plecakiem, z parasolem". Jakby to była rzecz, którą można było wziąć ze sobą lub zostawić.
Zgadzam się w kwestii przymiotnika! Mój 10latek też woli określenie "autystyk". Osoby w spektrum często tłumacza, że autyzm wpływa na tak wiele obszarów ich funkcjonowania, że jest częścią ich tożsamości. Bez autyzmu nie byliby ta sama osoba. W przeciwieństwie do chorób, gdzie osoba wyleczona to wciąż ta sama osoba ;)
Cudowna rozmowa - słuchając ludzi takich jak Pani Profesor, nabiera się pokory do nauki, docenia, jak bardzo zawiły jest to temat, a jednocześnie zyskuje sporo optymizmu.
Dziękuję za tą bardzo wartościową rozmowę. Autyzm to tylko jedna z przypadłości, ale potrzeby adaptacyjne ma większość ludzi. Jeżeli choroba jest zaklasyfikowana jako niepełnosprawność to choć pracodawca czy instytucje mają jakieś zobowiązania, natomiast jest cała rzesza ludzi z chorobami przewlekłymi i chronicznymi, które nie otrzymują rzadnej pomocy, bo dla pracodawcy koszta, lekarz ma 10minutówki co pół roku lub później, a ubezpieczyciel chronicznych nie pokrywa. W rezultacie tacy ludzie udają w pełni sprawnych a jak nie to są uznani w pracy za niewydolnych i neutralizowani ze stanowisk, często doprowadzani do skraju wyczerpania.
Wykład żyje. Posyłam go w świat.. Edukacja potrzebna nam wszystkim. Neuroróżnorodność była jest i będzie. Można się spierać czy szukać słów ułatwiających nam wzajemne rozumienie i nazwanie rozumienia i odczuwania świata. Jestem od 20 lat praktykiem klinicystą i widzę z perspektywy czasu jak wiele osób zostało błędnie zdiagnozowanych w związku z pomijaniem wówczas "autyzmu" i przyporządkowaniem go tylko do dzieci. W kryteriach diagnostycznych czy schizofrenii, czy schizotypii - jest autyzm. Kryzysy najsilniesze, związane z wejściem w dorosłość ujawniały trudności i były powodem hospitalizacji psychiatrycznych. Obecnie diagnozowanie dzieci- pozwala ich rodzicom na przyjrzenie się sobie, a także poprzednim pokoleniom. I niejednokrotnie potwierdzenie tego co było w nich od zawsze. W każdym przypadku- nazwanie jest oczyszczeniem i odbarczeniem. Dziękuję za wykład raz jeszcze i niech on żyje...
Bardzo dziękuję za ten film, to jest bardzo potrzebne, żeby poruszać ten temat. Jeśli będzie się o tym mówiło i edukowało pomoże to osobom neurotypowym zaakceptować osoby z autyzmem. Według mnie największy problem leży w tym, że normy społeczne są nieelastyczne, ludzie boją się inności i brakuje wiedzy. Różnorodność neurologiczna jest całkowicie naturalna, dlatego uważam, że powinno się ją akceptować. Oczywiście osoby z autyzmem powinny rozwijać swoje umiejętności społeczne, ale uważam, że powinny mieć możliwość wybrania jak bardzo chcą dążyć do dopasowania się do społeczeństwa i nie czuć presji. Ta presja powoduje, że osoby z autyzmem siebie nie akceptują, co jest bardzo bolesne i sam tego doświadczyłem.
Pierwsza!❤😊 Zaczynam słuchać! Temat bardzo mnie interesuje, pracuje z takimi dziećmi w szkole, poza tym mam znajomego który niedawno zdjagnozowal się pod tym kątem :)
@@dzieciaczki21 nie znam go aż tak dogłębnie. Nie siedzę w jego głowie i nie zwierza mi się ze wszystkich swoich myśli. Miał problemy z emocjami, z używkami, z utrzymaniem relacji itd. Postanowił się przebadać pod tym kątem (ktoś mu to zasugerował) i diagnoza to spektrum autyzmu. No cóż. Z tego co ja zauważam jest trochę specyficzny. Ma trudności w wyrażaniu emocji, jest bezposredni, sposób jego mówienia jest trochę jakby spowolniony w brzmieniu, fokusuje się na pewnej czynności zaniedbując inne.
Przydatna niezwykle to rozmowa dla kogoś, kto próbuje funkcjonować w środowisku osób "w spektrum" zachowań tak różnych, jak różne jest "bycie" rozmówców, współpracowników, partnerów i tych wszystkich, którzy wydają się być "poza zasięgiem". Bardzo dziękuję Paniom za Wasz wysiłek i starania skupione na opisie i wyjaśnieniu nam - słuchaczom tego, co kryje się w pojęciu "spektrum autyzmu". Cenne działanie 🍀☯️
Jako autystka i mama autysty, bałam się odsłuchać tego odcinka. Uwielbiam Radio Naukowe i bałam się, że moja sympatia zniknie, jeśli tu padną słowa, które będą niezgodne z moją wiedzą i przekonaniami 😅 jestem team, że mam supermoce i że niedługo neurotyp będzie niczym orientacja czy kolor włosów. Ale! Chciałam powiedzieć, że aż się wzruszyłam, słuchając! Fajny odcinek, mnóstwo wiedzy i no nawet nie mam się do czego przyczepić 😄 a jakiś czas temu temat autyzmu (z oczywistych względów) był moją fascynacją. No, może zabrakło głośnego powiedzenia, że odchodzimy od nazwy "zespół aspergera". Pozdrawiam i dziękuję za ten odcinek! ❤️
@@justyna2439 nie wg mnie, tylko już w nowym ICD tego nie ma. Trochę historycznie- wynika to z tego, kim był Asperger, a trochę z tych samych powodów, dla których odchodzimy od wysoko- i niskofunkcjonujacego, czy dziecięcego i atypowego. Po prostu "spektrum autyzmu" (ewentualnie z towarzyszącymi zaburzeniami).
@@annasaapata4225 Co ma kariera polityczna pana do naukowej klasyfikacji choroby czy zaburzenia? Fajnie, że odchodzicie od wysoko i niskofunkcjonującego, ale jak to się ma do tego, że 70% ludzi z autyzmem jest niepełnosprawna intelektualnie? Jak sobie wyobrażasz, że niepełnosprawność intelektualna stanie się jak kolor włosów czy orientacja (jaka orientacja? orientacja w terenie? orientacja w klasyfikacji zaburzeń neurologicznych?).
Moja 15-letnia córka właśnie otrzymała diagnozę ASD. Na orzeczenie o spektrum i potrzebie kształcenia specjalnego (to kolejny krok w procedurze) będziemy czekać ok. roku - taka kolejka do Poradni, która wydaje orzeczenia . Podobnie jak na psychoterapeutę zajmującym się tego typu młodzieżą, córka jest na liście rezerwowej, będą dzwonić za rok. Czuję się bezsilna, bo bardzo chciałabym jej pomóc, a profesjonalna pomoc nie wiadomo kiedy nadejdzie...
Diagnozę spektrum autyzmu (zespół Aspergera) zrobilem w 2023 roku w wieku 33 lat i powiem tak - moment diagnozy był w moim życiu przełomowy. Pomogło mi to w lepszym zrozumieniu siebie, wielu aspektów mojego życia, zachowań, zwyczajów i sposobów myślenia. Polecam każdemu kto podejrzewa u siebie alternatywne okablowanie mózgu. Z fartem!
Może nieco o sobie napiszę. Od dziecka jestem osobą uczuciową oraz przyjażnie nastasioną fo ludzi. Długo nie mogłem sobie z ludżmi poradzić. Zbyt łatwo dawałem się innym ludziom naciągać. Czasami miałem dość i wybuchałem sprzeciwem. A to psuło wtedy moje relacje. Ja moje wybuchy niechęci jako reakcję na złe traktowanie, mocno przeżywałem. Ale szybko dawałem się udobruchać. W tak zwanych typowych ludziach, zbyt często jest wiele niegodziwości. Korzystałem z porad psychologów. Ale i psychologia mnie dość wcześnie interesowała. Dziś sam jestem psychologiem od traum i uzależnień. Jak sobie poradziłem? Równolegle z zgłębianiem i studiowaniem psychologii, zacząłem studiować sztukę skutecznych negocjacji. Ale też przestudiowałem filozofię stoicką. Dziś wiem, że brakowało mi asertywności. Alr nie tej oportunistycznej którą czasem u ludzi dostrzegam. Ale racczej tej zrównoważonej. Sztuka nehocjacji bowiem, daje rozwiązania per to per. I dziś polecam ludziom naukę sztuki negocjacjii. Podam przy okazji podstawowy fundament sztuki negocjowania. Nigdy nie atakuj i nigdy się nie broń. Ale też trzeba uważać, aby nie wpaść w postawę wycofania lub uległości. W sumie zmężniałem. Ale długo musiałem na to pracować. Dodam bo ważne. Wybaczaj krzywdzicielom. Najgorsze co można uczynić, to żyć w ciągłym poczuciu skrzywdzenia. Słyszę o "empatii". Dużo na tym polu nad sobą pracowałem. Powiem tak. Kto sobie w trudnych sytuacjach aktywnie poradził, jest lepszym psychologiem. I dostregłem jak ważne jest opanowanie pobocznych dziedzin wiedzy. Wiedzy z psuchologiczną spójnej. Daje to elastyczność i ułatwia poruszanie się na polu nowym. Na polu przypadków nowych.
@@_mazur Człowiek wrażliwy musi zmężnieć. Obecne czasy tego wymagają. Trudno być wrażliwym i mężnym zarazem. W takiej sytuacji bez wiedzy psychologicznej się nie da. Prawo ewolucji. Znajdż sobie niszę ewolucyjną lub giń. Samemu Bogu zadawałem pytanie .... jak żyć uczciwie w nieuczciwym świecie? I to wielokrotnie. Wierność sobie, musi kosztować.
Wiesz mam podobnie, tylko się z tym nie uporałem... Można się samodoskonalić w necie jest wszystko ale potrzebuje wsparcia... Przyjmiesz mnie na wizytę? Lub polecisz kogoś na Śląsku?
@@michalkubiak4620 Studia to są kierunki. Liczy się przyszła przydatność w zawodzie a nie styl pisania. Nikt nie ma obowiązku studiowania polonistyki. A i człowieka z dyslekcją nikt dziś nie dyskwalifikuje. Chodzi o przydatność człowieka. Nie każdy musi być poetą. A poza tym .... odczep się trollu. A i moja praca polega raczej na mówieniu niż na pisaniu. Poza tym polonistki mnie uwielbiały za styl i rozumienie dla przykładu Romaantyzmu. Oświecenia. Błyszczałem przy omawianiu lektór. Średnio miałem jednak dobre oceny z polskiego. Na Polonistę się nie nadaję. Ale nie ma takiej potrzeby..No i Skarbie treść ma znaczenie nie formą. Dla Ciebie na odwrót. Ale to jest Twój problem nie mój polonisto. Twoim problemem jest umniejszanie innym ludziom. Masz w sobie ducha rywalizacji. A to Ci żle służy.
Najgorsze w określeniu "wyskofunkcjonjący" nie jest potencjał stygmatyzujący, a to, że dotyczy tego jaki problem z autystą ma społeczeństwo, a nie jaką trudność ma autysta ze społeczeństwem. Z zewnątrz wyglądam na wyskofunkcjonjącą, ale koszt, jaki ponoszę, by się dostosować do neurotypowego świata, jest nie zauważony. Chodzę do pracy, tak jak inni, ale przychodzę do domu wyczerpana dużo bardziej, ale spełniam kryteria obywatela pelnosprawnego. Mam wysokie IQ, ale sposób funkcjonowania mojego mózgu wymaga ciągłej kontroli tego, co i jak robię, a to jest energetycznie drenujące. Dlatego te funkcjonowanie jest krzywdzące.
Tak, wysoka inteligencja w jakiś sposób pomaga "maskowaniu", co jest też częstym terminem w kręgu spektrum autyzmu. Utożsamiam się z tobą, i jest to wyczerpujące , bo w jakiś sposób podskórnie , mimo maskowania, nadal otacza nas pewna aura neuroodmienności, co często prowadzi raczej do pewnych konfliktów niż sojuszy, przynajmniej w moim przypadku, choćby w pracy. To rodzaj umowy społecznej, rzucenie maski chyba w jakiś sposób wyzwala, ale wiele lat tworzenia nawyków w tej kwestii sprawia, że staje się to utrudnione i żmudne. Sam jestem zdania, że za te lata stresu społecznego powinienem otrzymać rentę, być może w bliskiej przyszłości łatwiej będzie zdziałać cokolwiek tutaj. Ostatnio podczas rozmowy z psychiatrą, młodą kobietą, po moim komunikacie, że mam podejrzenia, że jestem właśnie neuroodmienny, spojrzała na mnie podejrzliwie, nie do końca rozumiejąc mój przekaz. Ciekawy był paradoks tej sytuacji, tego typu zdarzenia wypełniają całe moje życie. Ani w tę, ani we w tę?...
Osoby z autyzmem, zespołem Aspergera mają przyznawana rentę socjalną. Mogą sobie pracować ( są wyznaczone sumy jakie można zarabiać żeby nie uszczuplić renty). Wydaje mi się to dobre, bo daje poczucie zabezpieczenia i zmniejsza napięcie, które u osób " wysokofunkcjonujacych" jest stale ekstremalne. Przez co każde większe zawirowanie życiowe może dać duże pogorszenie funkcjonowania, depresję, nawet zaburzenia psychotyczne. Tak samo jeśli jest postawiona diagnoza to należy wystąpić o orzeczenie o niepełnosprawności. To żaden obciach. Ktoś kto urodził się z krótszą nogą lub stracił nogę w wypadku korzysta z takich rzeczy. A ktoś kto ma całościowe zaburzenia rozwoju czyli autyzm, urodził się z innym funkcjonowaniem mózgu- też powinien mieć pomoc i z niej korzystać, niezależnie od aktualnego funkcjonowania.
@@e.k.7845 Ale to trzeba wystąpić i o orzeczenie i o rentę. Jak ktoś pracuje i dobrze funkcjonuje, to raczej nie dostanie. Ja dzięki terapii głównie funkcjonuję teraz bardzo ok, wiele osób w moim otoczeniu z diagnozą też pracuje i nie potrzebuje tego typu pomocy. Każdemu według potrzeb, zależy jakie one są.
A ja za to odwrotnie. Dla mnie wrzucanie wszystkich do jednego wora pod nazwą "spektrum" jest krzywdzące i niezmiernie mnie wkurza. Zawsze gdy w materiałach o autyźmie pokazuje się osoby wysokofunkcjonujące, to zaraz odzywają się rodzice osób niskofunkcjonujących z pretensjami, że zakłamywany jest obraz autyzmu, że trzeba pokazywać piekło życia z dziećmi, które nie mówią, walą łbem o ścianę, gryzą, biją i krzyczą. Z drugiej strony, pokazywanie tylko osób niskofunkcjonujacych sprawia, że brakuje świadomosci o zmaganiach aspi i jeszcze długo będzie się ich wykluczało społecznie, bo są "inni". Dobrze, że w jako takiej świadomości ludzi jest utrwalony podział na zespół Aspergera i autyzm, bo przynajmniej mówiąc co konkretnie mam, mogę zawęzić zakres moich potrzeb. Bo o ile osoba z autyzmem wymaga ogromnej opieki, często do końca życia, to osoba z Aspergerem potrzebuje cierpliwości i wyrozumiałości w uczeniu się zasad życia w społeczeństwie. I teraz kluczowe dla każdej osoby pytanie. Czy chcę żyć wśród ludzi, czy jest to dla mnie przykry obowiązek, by przeżyć i wolę raczej wkurzać się na wymagania. Ja jestem wdzięczna Bogu, że funkcjonuję na tyle wysoko, że mogę brać odpowiedzialność za pracę, za zwierzęta, za dzieci, za małżeństwo, że mimo większych od przeciętnej osoby trudności daję radę w stopniu akceptowalnym przez innych. Że mogę uczyć moje dzieci miłości do innych ludzi, która polega właśnie na zapieraniu się siebie. Oczywiście udaje się to z pomocą Boga, męża i pracodawcy, zawężając to z czym się zmagam, mogę wyrazić potrzeby i w dorosłym życiu po za szkołą, są one akceptowane. Jestem dumna, że mimo trudu idę do przodu i raczej wkurzam się czasem na siebie, że przez ograniczenia w ciele i zwiększoną potrzebę komfortu, nie mogę dać z siebie więcej, a chciałabym, zwłaszcza z miłości do Boga i rodziny.
Á propos wieży... kiedyś na szkoleniu kazano nam namalować dom. Mój miał wszystko, ogródek, komin z dymem, firanki w oknach. Zostałam wyśmiana przy całej grupie bo miało być inaczej, prościej. To było 20 lat temu , do dziś mam ten szkic i pamiętam jak się wtedy czułam.
Jestem matką autysty, zdiagnozowanego dopiero w wieku 30 roku życia.na szczęście w UK.Tak późno, bo moja ignorancja i niewiedza i brak pochylenia sie nad jego ewidentynymi różnicami pomiedzy rówieśnikami doprowadziły do wielu przykrych momentów.Jego autyzm pomyliłam z introwertyzmem,osobliwym charakterem, jego duża inteligencja zamydliła mi oczy a te wszystkie osobliwego cechy odczytałam jako niemalże zalety.Dalam mu wiec wolność i moje zaufanie w to że jego indywidualizm zasługuje na może nie tyle na pielęgnowanie co na prawo bycia takim .Jednak był to moim zdaniem błąd.Zresztą syn byl dzieciństwie podobny do mnie, ja posiadam wiele cech jego które z wiekiem się pogłębiają .A bardziej to on ma moje cechy..Jednak jego ogromne problemy z adaptacją społeczną wykluczyły go praktycznie kompletnie z życia spolecznego.Brak diagnozy z powodu mojej ignorancji skrzywdziły go,tym bardziej że bycie odmiennym i nigdy do końca zaakceptowanym, były dla mnie czymś zwykłym. Ja nauczyłam się dosłownie funkcjonowania w grupie ale to cały czas jest aktorstwo i ogromny wysiłek a zmęczenie po dniu przebytym z ludźmi jest ogromne. Nauczenie sie tego było okupione wieloma problemami osobistymi a nawet traumami.Kazde wyzwaniem wejścia w nową grupę ludzi łączył sie u mnie z nerwicą.Moj syn natomiast jest kompletnie wykluczony z życia ,dodatkowo doszło do tego jeszcze inne zaburzenie.Ta mieszanka okazała się morderczą.
Ja mam w pracy, w Królestwie Niderlandów 8/40 osób z zaburzeniami czy spektrum autyzmu. Każdy ma inne, każdy jest inny, a najlepsze jest to, ze właśnie ze soba się najlepiej dogadują ;) wykonują proste prace, są bardzo dokładni, jak zmienia się pogoda to krzyczą. Najlepszym aspektem jest to, ze oni pracują, a nie są obiektem wstydu dla rodziny. Mało tego - mają prawa jazdy i nie są dla rodziny utrudnieniem w kwestii dowozu.
Jako osoba która w wieku 30 lat dowiedziała się co z nią jest, chciałabym powiedzieć rodzicom, których dziecko zostało zdiagnozowane na autyzm, że jesteście w brew pozorom w świetnej sytuacji. Macie możliwość nauczyć się rozumieć swoje dziecko i nauczyc je rozumieć siebie oraz funkcjonowania w świecie. Możecie nakierunkować je w rozwoju w sferach które będą dla nich wygodniejsze i wykazać wyrozumiałość w tych w których sobie gorzej radzą. Ja gdybym wiedziała wcześniej o autyzmie to wybrałabym inne studia, teraz próba przebranżowienia się z pracy wymagającej kontaktu z klientem na coś innego jest niemal niemożliwa (wiem bo próbowałam). Wykształcenie i doświadczenie zawodowe mam pod zawód wymagający pracy z klientem i jeśli chce pracować zawodowo i jakoś żyć, to muszę się dosłownie męczyć. Jeśli macie tą wiedzę na etapie dzieciństwa, macie dużo wieksze pole manewru. Może wasze dziecko niedoswiadczy tyle niezrozumienia i nie zepsuje sobie tylu relacji co ja, dzięki temu że zaczniecie działać wcześniej. Tylko nie popadnijcie w skrajności i nie zrobcie z dziecka kaleki, z autymem można sobie dobrze radzić w życiu tylko jest trochę trudniej, jednak nie ma powodu się całkowicie izolować i uwierzyć że jest się niezdolnyn dziwolągiem ;)
Ja jestem w spektrum, jest to dziedziczne, nie chce żadnych papierów ani ułatwień. Jedyne co potrzeba to dostęp do edukacji jak można wytrenować brakujące umiejętności np: wspominany "small talk". Najważniejsze aby wiedzieć, że się jest w spektrum i jak przezwyciężać problemy z umiejętnościami społecznymi. Są też zalety, zauważyłem, że osoby w spektrum mają wyższe umiejętności w konkretnym kierunku często fizyka, matematyka.
Przebiję pokój wyciszeń na klucz - w szkole jego dziecka zrobiono pokój wyciszeń z HARMONOGRAMEM 😂tak że moje dziecko może się wyciszać przez dwie godziny lekcyjne tygodniowo, w czasie swoich rewalidacji :))))) (no ale najważniejsze, że dyrekcja może się szumnie chwalić, że dostosowuje szkołę do potrzeb dzieci w spektrum! 😄)
@@pawmal1988 tuż obok jest gabinet higienistki, wystarczyłoby, żeby ona wpuszczała tam uczniów (sugerowałam to rozwiązanie dyrekcji, żeby nie było). A jeśli i tak uważasz, że to niewykonalne, to po co w ogóle udawać, że to pokój wyciszeń, skoro po prostu nie spełnia swojej funkcji?
@@pawmal1988 Nawet jeśli, to nadal uważam, że w takiej sytuacji nazywanie tego pokojem wyciszeń, a co więcej reklamowanie szkoły jako przyjazna dzieciom w spektrum, bo "mamy pokój wyciszeń" jest absurdalne
Jak bardzo rodzinnie spektrum występuje: ja i obie moje córki mamy zespół aspergera. I jak po latach patrzę na moje wspomnienia związane z moim , nie żyjącym już tatą i jak opisywała jego dzieciństwo moja babcia to odnoszę wrażenie, że też był w spektrum...
8 letni autysta powiedział do mnie - "ja nie mam z tym problemu , że go mam, tylko wy macie z tym problem". Słuchajmy i akceptujmy ich takimi jakimi są i nie próbujmy zmieniać na siłę- wtedy będą dobrze funkcjonować.
Cudowne... ja właśnie uważam że za dużo ekspertów chce być ekpertami i robią problem tam gdzie go nie ma... te nasze społeczeństwa i wyzysk czlowieka nie jest normalny, uwazanie że wszyscy maja być tacy sami tak samo dobrzy i wspaniali a tak sie nie da w żadnym świecie....
Ciekawe czy stwierdzi tak samo za 5-6 lat... Teraz części problemów mógł nie doświadczyć. W miarę rozwoju sklisów socjalnych u rówieśników będzie pozostawał coraz bardziej w tyle. Pytanie na ile zdaje sobie sprawę z innych konsekwencji autyzmu (i na ile upierdliwe wrażliwości mu się wylosowały). Przykładowo może kojarzyć że coś mu śmierdzi i generować ale nie wiązać tego x autyzmem. Na moim przykładzie Zostałem zdiagnozowany jako dorosły. Teraz z perspektywy czasu mogę powiedzieć że mój autyzm stał się problematyczny od 6 klasy wzwyż Od połowy 1 klasy gimnazjum miałem prawie codzienne myśli samobójcze. I to nawet nie dlatego że byłem obiektem znęcania się (i miałem w tym MNÓSTWO farta bo większość autystów była co najmniej szykanowana) tylko dlatego że nie miałem(nie mam) zdolności nawiązywania relacji z innymi. Byłem dla wszystkich zupełnie przezroczysty. Na imprezy klasowe nawet osoby nad którymi się znęcano były zapraszane. Ja? Nigdy! I to nie dlatego że unikałem ludzi. Nie angażowałem się itd... byłem w środowisku pingpongistów, koszykarzy, geeków, os. Spędzających czas w bibliotece itd Byłem ok z każdym w klasie itd. ale i tak byłem wszędzie kimś z zewnątrz. A ja uwielbiam rozmawiać z ludźmi. A przez całe gimnazjum miałem całe 6 rozmów wychodzących poza kurtuazyjne cześć cześć, co u ciebie itp. Wg jednej z teorii mamy kręgi bliskości. Nie pamiętam szczegółów ale pamiętam że w 2 najbliższych kręgów do JA nie miałem NIKOGO. Do dziś nie miałem przyjaciół w klasycznym rozumieniu słowa. A jeśli rozumieć ich jako najbliższych znajomych to mam absolutną pewność że wszyscy z listy byli by w szoku. Do dzisiaj nie miałem dziewczyny. Myślę że do dzisiaj tysiące razy błagałem Boga by mnie zabił i przeklinałem go że nie mam dość sprawczości by zrobić to samemu. I to jeszcze ptzed moim nawróceniem.
Moja nadwrażliwość na słońce, temperaturę, zapachy i wynikające z tego moje zachowanie generowało ciągłe spory z rodziną. Podsumowując. Z braniem tego stwierdzenia na poważnie poczekajcie kilka latek bo się to może zmienić. A obojętność wzgl. Asd zmienić w nienawiść do siebie i ASD i niewyobrażalne cierpienie
@@shreder221 Mam doczynienia z kimś kogo podejrzewam o autyzm. Też był gnojony w szkole i nie miał znajomych, do tej pory nie ma. Z matematyki, fizyki szóstki. Z polskiego nie zdał matury. Nie rozumie niektórych zwrotów zwyczajowych. Np. kiedy pytam go "nasza córka długo spała?" to odpowiedź jest w stylu tak/nie. Nie dociera do niego, że powinien jakoś bardziej określić ilość snu, że to pytanie w stylu bardziej jak długo, a nie czy długo, że dla każdego długo znaczy co innego. Próba dowiedzenia się czegokolwiek od niego to konieczność zadawania miliona pytań, bo nie rozumie, że pytam o cały kontekst, a nie tylko to co było w pytaniu. Kiedy mówię mu o swoich uczuciach i emocjach to się złości. W zasadzie z emocji zna tylko złość i złośliwość, ale uważa że złośliwy nie jest. Seksualnie też oczekuje że ktoś podejmie inicjatywę, bo jak on coś aranżuje to jest topornie i prostacko, bo nie umie działać między wierszami i tworzyć tak zwaną atmosferę. Może godzinami gadać o świecie totalnie zewnętrznym, ale nie interesuje go co się dzieje wewnątrz rodziny. Bardzo podoba mi się jego inteligentny żart, ale po urodzeniu córki w ciągłym niedoczasie jest uciążliwa niemożność wyciągniecia z niego informacji, a jego wręcz bawi to, że zadałam niedokładne pytanie. Ludzie, którzy nie muszą z nim żyć uważaja go za grzecznego, ale lekko dziwnego, bo się nie integruje a jak się odzywa to cichutko... Ale po jakimś czasie i narodzinach córki okazało się, że nie radzi sobie z emocjami innych i swoimi. Ludzie uważają go (ja na początku też) za bardzo inteligentnego, bo jest świetny z matmy, ma błyskotliwy i inteligentny żart. Powiedziałabym lekko cyniczny i bardzo logiczny. Nikt nie widzi, że jego iloraz inteligencji emocjonalnej to zero.
@@bs9675 Tak mogłabym pisać o zainteresowaniu światem zewnętrznym a kompletnym brakiem zainteresowania ludźmi nawet najbliższymi . Na zewnątrz uważany za wyjątkowo grzecznego i sympatycznego . O mówieniu gdy patrzy i niby słucha a za moment zdziwiony , że nigdy o tym nie słyszał . O zapominaniu o rzeczach , które jego zainteresowań nie dotyczą . Chociaż ma zawód wymagający dużej odpowiedzialności , jest w nim bardzo dobry , skończył studia z dobrymi wynikami , coraz trudniej razem być . Po 30 latach ja jestem wyczerpana ciągłym przypominaniem , załatwianiem za niego wielu spraw , brakiem emocjonalnego wsparcia i brakiem choćby odrobiny docenienia tego , co robię .
Mnie się wydaje, że często są to introwertycy, a nie ludzie ze spektrum autyzmu. Mam wrażenie, że zrobiło się modne, że człowiek bardziej wycofany, czyli tzw introwertyk podciagany jest pod spektrum autyzmu.
Mnie się wydaje że trochę mało wiesz 😅. Postawienie diagnozy to nie jest takie hop siup i problemy osób będących w spektrum nie dotyczą tylko relacji społecznych, czasem się nawet zdarza że w bardzo małym stopniu właśnie to zagadnienie jest problematyczne. To nie tak, że każdy kto potrzebuje samotności jest w spektrum autyzmu, często to po prostu introwertycy, którzy nie wykazują więcej przejawów autyzmu, na podstawie których, a może nawet ilości których osoby z autyzmem są diagnozowane.
Wiesz, jakby się tak uprzeć, to każdego, powtarzam: każdego można zdiagnozować jako człowieka w spektrum autyzmu. Mówię to na podstawie przeczytanych artykułów, wywiadów i podcastów na temat autyzmu.6:49 o@@AneysaJoeJanis
Bardzo dobry wywiad, choć mam zastrzeżenia. Sam jestem niedawno zdiagnozowaną osobą w spektrum i mam wprost wpisane w dokument "wysokofunkcjonujący" i nie rozumiem dlaczego rezygnuje się z tego nazewnictwa. Ja z jednej strony rozumiem, że osoba nie-wysokofunkcjonująca może poczuć się teraz dotknięta, ale pamiętajmy, że to są jedynie medyczne określenia i zawsze, kiedy ich ktoś używa to przypominam, że one są zarezerwowane dla specjalistów, ewentualnie dla nas. To jedynie specjalista i sama osoba autystyczna umie ocenić jakie mam tak naprawdę objawy i jak bardzo są one nasilone. Teraz z faktu, że wszystkich w spektrum, także tych dawniej diagnozowanych jako osoby z zespołem Aspergera nazywa się "osobami w spektrum autyzmu" może to doprowadzić dla porównania do stygmatyzacji właśnie tych osób wysokofunkcjonujących, takich jak ja. Może to bardzo zakryć rzeczywistość i przez ludzie mogą zapomnieć o podstawowej rzeczy. Jesteśmy różni, bo to jest spektrum. Ja np. mam problem w nagłych, niespodziewanych sytuacjach społecznych, ogólnie nagłe, nieprzewidziane sytuację potrafią mnie niekiedy zestresować, nie słyszę w szumie, dość regularnie odpływam w "swój świat", przejawiam dziwne zachowania tzw. stimy (tu bawię się długopisem, tu jak jestem sam gryzę koszulkę), mam problem z mimiką (w normalnych sytuacjach społecznych, a nie kiedy przemawiam na forum), ale tak to w innych kwestiach całkowicie się odnajduję. To ja pierwszy zresztą zazwyczaj zagaduję do ludzi i umiem żyć w społeczeństwie. Tak samo osoba zdiagnozowana jako autystyczna, ale nie wysokofunkcjonująca też może normalnie żyć, choć będzie miała najprawdopodobniej niestety jeszcze więcej trudności w życiu i niestety, ale rolą specjalisty poza byciem empatycznym jest informowanie o tym i szukanie rozwiązań, które ułatwią życie osobie tym dotkniętej. Ja właśnie nie rozumiem tej dzisiejszej współczesnej tolerancji. Dla mnie najważniejsza jest wiedza, umiejętność zdefiniowania problemu. Jeżeli jesteś nastawiony, że jesteś tolerancyjny wobec grup wykluczanych to od razu zmusza cię do szukania jedynie pozytywów u danej osoby, a to jest błąd. Pamiętajmy też, że nasze problemy, wady nie zawsze są bezpośrednią konsekwencją spektrum, bo poza tym że mamy spektrum jesteśmy jeszcze kimś więcej.
Czy niesłyszenie w szumie jest jakoś skorelowane w spektrum? Pytam, bo jako 35-latek widzę u siebie wiele cech podobnych do autyzmu, natomiast rok temu dostałem diagnozę ADHD
@@artras8512 nie jestem od diagnozowania spektrum, ale wydaje mi się, że tzw. zaburzenie przetwarzania słuchowego jest charakterystyczne zarówno dla spektrum, jak i dla ADHD. Osoby z ADHD często mają problemy z uwagą, ze skupieniem na konkretnej rzeczy, a więc to nawet logiczne. Poza tym większość osób w spektrum ma również ADHD. A jak podejrzewasz zgłoś się na diagnozę. Niestety w Polsce ciężko to zrobić na NFZ w przypadku dorosłych, ale da się. Skierowanie od lekarza i polecam Fundację JiM w Łodzi.
29:32 co do dzieci z autyzmem, to zapewne im nie pomoże, ale czy ich opiekunom to już nie był bym taki pewny. opiekun musi spróbować wszystkiego by mieć czyste sumienie, brudne sumienie to pierwszy krok do... depresji. :-(
Kurcze,rozczarowalam sie tym odcinkiem, a kocham Twoj kanal! Swiat jest zorganizowany tak (przynajmniej w teorii, bo jak jest to wszyscy wiemy), by zylo sie jak najsprawniej jak najwiekszej ilosci osob. Ja mam ADHD i nienawidze ciszy, czy to daje mi prawo by zadac, by wszedzie byl halas i zgielk? A co z psychopatami i zoofilami-oni tez maja zaburzenie, czy im tez zorganizujemy taki swiat, ktory bedzie im pasowal? Kazdemu z nas w jakis sposob jest ciezko i dla nikogo swiat nie jest idealny,troche sie czuje jakby ludzie z autyzmem zostali przez Ciebie postawieni na piedestale i choc sa mniejszoscia, to swiat powinien sie dostosowac!? Dziwne myslenie... Ja oprocz ADHD mam WWO i strasznie przezywam rozne rzeczy, a jednak nigdy mi nie przyszlo do glowy mowic, ze swiat ma sie zmienic dla mnie...
Drogie Panie nie uważam, że Autyzm i ADHD istnieje w jednej osobie. Natomiast uważam, że praca nad uplastycznieniem umysłu wprowadza umysł w różne stany, który usiłujecie Państwo diagnozować co chwila inaczej. "Nadpobudliwość" w spektrum autyzmu i ADHD, to zupełnie inne zjawiska. Tzw. samoorzecznicy zabierają głos, bo chcą przekazać ważne spostrzeżenia, które nie łatwo wychwycić w gabinecie
Tourette: przełamuj bariery i podążaj za impulsem! Autyzm: nie istnieje zgłębienie tematu przy którym już wystarczy i można się zatrzymać! ADHD: odpal umysł na obrotach niedostępnych dla innych, chyba że tego nie czujesz i nie masz nastroju, to potknij się o gumkę z własnych majtek! Umysł Analityczno-Logiczny: analogie między analogiami, reverse engineering, i moc obliczeniowa żeby to wszystko objąc i zintegrować! Z waszych połączonych sił powstaje KAPITAN AŁTYSTA :) Miks artystów z autystami ma swoje drugie dno: zdaje mi się że ludzie z umownym "wysoko funkcjonalnym autyzmem" zawsze byli w społeczeństwie, obecni , doceniani, zauważani, i rozumiani tak jak dziś zaczyna się ich rozumieć. Dopóki Twój Tourette, autyzm, ADHD i analityczno-logiczny umysł pozwala tworzyć na przykład improwizacje jazzowe, wszystko jest społecznie zrozumiałe. Jeżeli nie wiadomo czemu jesteś lepszym blacharzem czy księgowym niż inni w Twojej branży, jest to trochę dziwne, zwłaszcza jeżeli czasem zachowujesz się jak stuknięty (a to i tak ten lepszy scenariusz, w którym się funkcjonalnie w czymś odnajdujesz). Tak mi się własnie przypomniał cytat z Hłaski, z Bazy Sokołowska, jak mieli tam tego ZiSa na gaźnik i wszyscy się zeszli zobaczyć jak Rustecki pracuje, a on kręcił śrubkami na ćwierć obrotu, aż silnik pod jego palcami nabrał wolnych obrotów i można było policzyć migające śmigła wentylatora. - Artysta. - Gites. Dawajcie następnego grata. (Cytat z pamięci, ale myślę że prawie co do literki.) Tak mi się przypomina jeszcze jako przykład nieliteracki, Sobiesław Zasada, który przerzucił skupienie z lekkiej atletyki na jazdę samochodem, Pewnie gdyby ktoś mu pokazał w dobrym momencie jak grać na gitarze, to też by pozamiatał i jak na przykład Chris Rea, miałby swoje laury i w muzyce popularnej, i w bluesie.
Uważam, że rezygnowanie z rozróżnienia spektrum autyzmu na nisko i wysoko funkcjonujący autyzm jest nie fair i zupełnie rozmywa indywidualność osoby o której się mówi. Mój chłopak jest wysokofunkcjonujacym autystą i powiedzenie że jest w spektrum w którym są osoby z którymi nie da się skomunikować prowadzi tylko do nieporozumień. Po co zostawiać ludziom takie pole do nadinterpretacji? Między tymi ludźmi potrafi być przepaść i jak ich wrzucamy do jednego wora to neurotypowych też tam można wrzucić skoro spektrum autyzmu może znaczyć wszystko i nic jednocześnie. Nie cierpię tego rozmywania pojęć bo utrudnia to komunikację i zrozumienie. Skoro facet może nazwać się kobietą tylko dlatego że założył sukienkę i tak mówi to czym w ogóle jest kobieta? Nieskończonym zbiorem? Tak bardzo boimy się urazić czyjeś uczucia, że popełniamy brutalne gwałty na logice a moim zdaniem jest to gorsze.
Pięknie powiedziane. Żyjemy w czasach kiedy każdy identyfikuje się jak chce byle nie jako człowiek. Indywidualizm zastąpił logikę. Nie ma kolektywu tylko jest mnóstwo samotnych ludzi którzy nie potrafią się odnaleźć w normalnej rzeczywistości bo łatwiej jest pielęgnować ego niż pracować nad sobą.
Wywiad wprowadził sporo chaosu wg mnie (zwłaszcza początek wywiadu). Neuroróżnorodność nie jest tożsame z ASD (moja opinia). Krótko mówiąc: zaburzenia ze spektrum autyzmu wiążą się z trzema rodzajami objawów. Dotyczą one mowy i komunikacji, relacji międzyludzkich oraz ograniczonych zachowań i zainteresowań. Jest to tzw. triada autystyczna, którą każdy szanowany autysta w mniejszym lub większym stopniu posiada. Nie można mieć ,,trochę,, autyzmu.
Doskonała diagnoza dzisiejszej poprawności! I jeszcze te feminatywy ze strony Pani redaktor jak ,,naukowczyni". Drogie Panie czy słyszycie jak to brzmi?
określenie kogoś jako nisko funkcjonującego jest stygmatyzujące i zapewne tylko o ten przypadek chodziło w rozmowie. Czy to jest na wyrost czy nie, ciężko stwierdzić ale w dobie internetu, obiegu informacji i wszelkiej narastającej społecznej agresji trzeba dmuchać na zimne. Kiedyś takim przypadkiem były stopnie określenia niepełnosprawności umysłowej, lekka niepełnosprawność była określana "debilizmem", słowo wydawałoby się jak każde inne ale jakie zrobiło zawrotną "karierę" w kulturze to wszyscy wiemy.
Z prawidłowym oszacowaniem ilości przypadków jest ten problem, że diagnoza jest szalenie kosztowna. Tysiąc złotych? Jeżeli jest duży problem z dzieckiem i nóż na gardle, nie ma wyjścia. Jeśli jakoś tam funkcjonujemy, takiej kasy nie wydamy, chyba że ktoś rzeczywiście dobrze zarabia. Generalnie opieka psychologiczna leży, lub jest bardzo droga.
Dopóki nie zrozumiemy, że to co nie jest chorobą (bo tylko chorobę można wyleczyć), jest spektrum jakieś w nas inności i ta inność jest normalna. Dopóki tego nie zrozumiemy, to zawsze będziemy postrzegać innych przez "naszą normę". Każdy jest w spektrum swoich niedoskonałości i społecznie powinniśmy ułatwiać wszystkim dopasowywać sie do codzienności otoczenia, czy jest to osoba z autyzmem, z Zespołem Downa, niepełnosprawna, czy w innym spektrum... No ale to trzeba najpierw zrozumieć, bo jeśli się tego nie rozumie, to czy takie niezrozumienie nie jest jakąś formą "niepełnosprawności" czy wręcz choroby!?!
@piotrkaborda Brak możliwości wyleczenia nie jest definicją choroby. Inaczej nie uważalibyśmy za chorobę zwyrodnienia stawów kręgosłupa, tego też nie da się wyleczyć.
@@Kwadraturatak, nie wszystkie choroby można wyleczyć, bo być może nie mamy jeszcze odpowiedniej wiedzy na dziś, ale to nie znaczy, że nie będziemy kiedyś umieli wyleczyć wszystkich chorób 🙂 Pytanie jest inne. Dlaczego w niektórych umysłach jest brak akceptacji na odmienność innego człowieka?
@@piotrkaborda Dlaczego miałbym akceptować każdego człowieka? Nie każdy człowiek i nie każde zachowanie musi mi pasować. Ludzi należy tolerować (w pewnym rozsądnym zakresie), ale nie ma obowiązku by ich akceptować.
Myślicie ze diagnoza autyzmu w jakiś sposob pomaga osobie chorej? Mam w rodzinie przypadek diagnozy u osoby po 30ce. Chodzi oczywiscie o osobę wysokofunkcjonującą, pracującą i samodzielną ale z tzw trudnym charakterem. Ja osobiscie mam wątpliwości czy jej to ppmaga. Raczej jest wytłumaczeniem dla zyciowych niepowodzeń i wytłumaczeniem braku pracy nad sobą. Ale może się mylę...
Tak jest z moim dorosłym dzieckiem ; po diagnozie tragedia . Dodam wysokofunkcjonujące , z zawodem wyjątkowo wymagającym odpowiedzialności i radzi sobie świetnie . Dom i rodzina , którą stworzył 6 lat temu , totalna klapa .
Wszystko zależy od osoby. Dla mnie kwestia zrozumienia samego siebie i sposobu funkcjonowania - dużo odmieniła. Wiem co mnie trigeruje, co przeciąża i kiedy zrobić krok w tył, żeby nie dostać meltdown'u. Epizody depresyjne praktycznie zniknęły i tak, żyje mi się lepiej i myślę że komfort współistnienia ze mną, mojego otoczenia, także się poprawił. Nie czuję się rozgrzeszony za idiotyzmy które w życiu robiłem, ale to jest już trudniejszy temat. Przeszłości już nie zmienię, jednak tak, nie mając świadomości kim jestem, nie byłem w stanie inaczej funkcjonować. To się musiało tak wydarzyć. Natomiast całość jest przed nami i teraz znam instrukcję obsługi samego siebie :)
Też zjawisko kamuflażu jest u młodych z ADHD, zwłaszcza dziewczyn, które nadpobudliwość ruchową jeszcze potrafią przezwyciężyć, ale pozostawanie skupioną podczas lekcji już jest za trudne.
Z rozmowy odniosłem wrażenie (być może błędne), że to głównie na osobach ze spektrum autyzmu i ich najbliższych powinny ciążyć trudności ze zrozumieniem siebie i wypracowywania zachowań umożliwiających poprawne funkcjonowanie w społeczeństwie. Jestem zdania, że edukować powinno się w tym temacie w zasadzie cały ogół społeczeństwa. Mnie osobiście, jako doresłemu juz autystykowi, najbardziej w dzieciństwie pomogła akceptacja i zwyczajna dobra wola ze strony innych ludzi, którzy nie oceniali mnie przez pryzmat tego, że nieco inaczej formułuje myśli niz oni itp. Gdyby zacząć kierować komunikat szerzej do "zwykłych" ludzi, być może mniej osób ze spektrum spotykałoby się z niezasłuzonym ostracyzmem (jak przypadki wspomniane z resztą w rozmowie).
Wow, świetny ten komentarz... jaki prawdziwy... na siłę wmawiać tym ludziom że są dziwni bo chorzy i maja sie zmieniać... jak krzywdy nie robią to komu zależy by go zmusić do zmiany? Do zmian które wy lekarze uważacie za wspaniale i najlepsze. A jak osoba jest po prostu nie śmiała? Nie ma drygu zagadywania innych osób i nikomu ta nieśmiałość nie wadzi to będziecie zmuszać te osobę by gadała z ludźmi? Bo uważacie że bycie nieśmiały jest czymś nie normalnym?
Jasne, że powinno to iść dwutorowo. Jednak w moim funkcjonowaniu największą rolę odegrało właśnie samopoznanie, nauka akceptacji siebie, stawiania granic. To ja decyduję czy dam radę iść w zatłoczone miejsce (jeśli jestem aktualnie w dobrym stanie to dam bez problemu na jakiś czas, ale jak w gorszym to mnie to przeciąży i wywoła meltdown), spotkać się danego dnia ze znajomymi, to ja czytam u siebie sygnały czy bodźców nie jest za dużo i czas na odpoczynek.
1. Zespół Aspergera już nie istnieje, osoby na to zdiagnozowane są po prostu ''w spektrum autyzmu''. 2. Nie używa się już też symbolu puzzli w kontekście autyzmu, bo implikowało to niedopasowanie do reszty, brakujący element itd. Poza tym bardzo spoko wywiad. Wspaniale, że myśli się teraz o studiujących autystycznych osobach. Ja sama 3 razy zaczynałam studia i byłam mega zagubiona w tej biurokracji. Ostatecznie skończyłam uczelnię prywatną, gdzie było dużo mniej załatwiania rzeczy i stania w kolejkach do dziekanatu.
Czemu puzle mają oznaczać niedopasowanie do reszty? Równie dobrze mogą być symbolem złożoności i kompleksowości, jest nawet po angielsku określenie "puzzle-minded" które oznacza właśnie człowieka o takiej skomplikowanej i głębokiej naturze
37:35 "otworzyć się na indywidualność" - założenie utopijne, choć piękne. Dzieci muszą uczyć się norm społecznych, inaczej pani profesor w przyszłości nie będzie mogła prowadzić wykładów, gdyby siedzieli w audytorium sami atypowi indywidualiści.
@@luciuslucullus1345 zgadzam się, choć tak naprawdę nie piję konkretnie do autystyków, tylko do tzw. "edukacji włączającej" - na pewno ma plusy, bywają dzieci, które faktycznie się włączą i dobrze funkcjonują w grupie, w klasie mimo niepełnosprawności intelektualnej, ale system nie uwzględnia tego, że nie wszystkie dzieciaki dobrze funkcjonują w szkole ogólnodostępnej. Później mamy sytuację, że uczeń z umiejętnościami na poziomie klas I-III jest w VII klasie i nie może się odnaleźć, bo nie umie liczyć czy czytać ze zrozumieniem - ok, tak już ma, ale do tego rozwala zajęcia, bo nie umie inaczej zaistnieć i się popisuje, a reszta klasy w normie intelektualnej traci. Nie każdy się nadaje do szkoły ogólnodostępnej i szkoły powinny mieć możliwość powiedzenia: "nie, na tym etapie syn/córka powinien iść do szkoły specjalnej, gdzie będzie w małej grupie i będzie uczyć się podstaw".
Czytając komentarze stwierdzam, że to w zasadzie zabawne, że nawet zwykła diagnoza zupełnie obcych ludzi może być dla niektórych problemem. Chyba powinienem mieć więcej problemów z diagnozami innych ludzi. Powinienem się martwić i oburzać, że coraz więcej kobiet jest diagnozowanych na Endometriozę. Pewnie sztucznie poszerzają kryteria, wymyślają i wyciągają kasę. Teraz każdy chce mieć jakąś "metriozę" i się wyróżniać. W d.. się poprzewracało. A dyskopatia? To dopiero. Świat schodzi na psy...
Najbardziej śmieszy mnie jak to podobno a przynajmniej tak twierdza psychiatrzy i psycholodzy autystycy nie łapią tzw. teorii unyslu i przez to sa nieempatyczni w stosunku do tych neurotypowych. No przeciez neurotypowi też nie rozumieja teorii umyslu i nie rozumieja osob autystycznych dokuczaja im sa nieempatyczni i na siłę próbują ich dostosowac. Czyli kij ma dwa końce. I kto ma tu racje.?
Ja np. zastanawiam się, czy sam nie mam spektrum autyzmu. Np. od najmłodszych lat powraca do mnie pytanie, czy nie jest się zakłamanym jeżeli identyfikuje się ze wspólnotą, generalizując sukcesy jednostek w różnych dziedzinach, w tym nauce lub sztuce, gdy samemu się nie jest nawet aktywnym w tych dziedzinach. Na zasadzie Curie Skłodowska też była warunkowana przez kulturę polską, więc wszyscy obywatele formalnie pod administracją polską są Curie Skłodowskimi. SSyndrom kibica sportowego, krzyczącego "przegraliśmy", popełniającego błędy poznawcze przez wybujałe ego, sprawującego rolę społeczne jak bałwanek Buli z wieczorynki, któremu księżyc zrobił kuku na muniu, a słoneczko móżdżek przypiekło. I kroczy w świetlnym mroku odbicia chwały.
Dla kogoś kto nie jest w temacie, audycja jest niezrozumiała, same ogólniki, zbyt mało konkretnych przykladów. Zrozumiałam z audycji, że każdy kto jest nieśmiały , albo introwertykiem, albo ma problemy z poznaniem swojej psychiki jest autystykiem.
Ja autyzm trochę porównałabym do leworęczności: osoby neuroatypowe nie są gorsze, tylko myślą innymi schematami myślowymi niż osoby neurotypowe, natomiast z racji częstotliwości występowania, świat jest dostosowany do praworęcznych i neurotypowych, w związku z tym, osoby z tych mniejszości mają pewne trudności: osoby leworęczne muszą w dziwny sposób chwytać narzędzia lub używać "gorszej" ręki, rozmazują tusz w trakcie pisania, potrzebują specjalnych nożyczek... Natomiast osoby ze spektrum źle znoszą brak rutyny, hałas, przebodźcowanie itd. Rzecz w tym, że wystarczy zmienić mało, żeby tym ludziom ułatwić życie. Np. szkoły wyposażyć w narzędzia dedykowane leworęcznym i stworzyć takie stanowiska nauki/pracy. A w sklepach nie używać jaskrawego światła i przyciszyć muzykę.
Autor tekstu który Pani przytoczyła prawdopodobnie śpiewał o sobie... Bardzo ciekawy człowiek, proszę odszukać jego film "Hans: alkohol, dragi, kłamstwo, depresja, nerwica, lęki, nadzieja, prawda" Zapewne wielu hiphopowców to ludzie w spektrum.
A ja mam wrażenie że plagę to my mamy, ale etykietowania wszystkich. Jeszcze 30 lat temu kiedy chodziłem do przedszkola dzieci były różne. Jedne nadpobudliwe, a inne takie ze nie dało się z nimi rozmawiać. Z czasem dzieci takie wyrosly z tych przypadłości, I obecnie są dorosłymi z karierami posiadającymi swoje pociechy. Obecnie jeśli dziecko jest nadpobudliwe, to wciska mu się ADHD i leki wyciszające bo rodzicowi tak wygodniej. 2 tabletki przed szkołą żeby brzdac był spokojny i wszyscy zadowoleni. Co prawda mózg brzdąca zle się wtedy rozwija ale skoro ma stwierdzone ADHD to lekami leczymy bo tak trzeba. Jeśli dziecko nie ma ochoty na interakcje to oczywiście autyzm. A później mówienie całej grupie że słuchajcie Kubuś ma Autyzm i trzeba do Kubusia podchodzić w sposób specjalny. A później Kubuś wymaga specjalnego traktowania od wszystkich przez resztę życia bo tak został.wychowany. A jaki wpływ na "autyzm" I "ADHD" ma bezstresowe wychowanie i zajmowanie dziecku czasu tabletem i telefonem od najmłodszych lat ? A tego nikt pod uwagę nie bierze, bo mimo 8 godzin spędzonych przy tablecie dziennie dziecko powinno być zupełnie normalne i komunikatywne..... nie twierdzę że autyzmu nie ma, ale jest też w tym wszystkim zwykły człowiek który jest różny. Z pewnych rzeczy się wyrasta, a nad pewnymi trzeba pracować od najmłodszych lat. Ale o tym się nie myśli, bo lepsza farmakologia.
@expectanscertum przykro mi ale po "Jadowitym Jęzorze" przestałem czytać. W swoim poście nikogo nie obraziłem, tylko wyraziłem opinie. Nie dyskutuje z osobami które ja wstępie starają się mnie obrazić. Pozdrawiam i zdrówka życzę.
Prawda jest taka, że robi się patologia diagnostyczna - sporo szkół i rodziców wręcz naciska na uzyskanie orzeczenia, bo są z tego korzyści - finansowe dla szkół i większa specjalna uwaga dla dziecka. Dziwi mnie tylko czemu nikt nie alarmuje jak bardzo środowisko się zmieniło i jaki to ma wpływ na rozwój dzieci. Rodzice zabiegani, a dzieci od małego trzymane w betonie i na miękkim dywanie uczą się świata z ekranów, karmione coraz gorszym jedzeniem. Jaka jest więc szansa na prawidłowy rozwój tych dzieci??? Minimum stymulacji sensorycznej, podwórko elektroniczne. Nawet na półkoloniach na przerwach dzieci gapią się w ekran. I naukowcy dziwią się czemu zdrowi intelektualnie mają cechy spektrum a nie mogą znaleźć biomarkerow. Może warto o tym zrobić odcinek - o cyfrowym wplywie na rozwój małych mózgów.
Niestety zly wplyw ekranow na dzieci i mowienie o tym spotyka sie z furią rodzicow, ludzie nie maja czasu, swiat jest szybki, wiec smartfon pozwala ubrac dziecko w spokoju czy nakarmic. Ludzie (sami skadinad uzaleznieni) aby zyskac troche czasu dla siebie czy zeby latwiej "ogarnąć" dziecko sadzaja je przed ekran i na informacje o zlym wplywie takich praktyk reaguja jak palacze gdy powiesz im, ze palenie podnosi ryzyko rozwoju nowotworu. Milion argumentow typu: babcia palila i zyla 100 lat, u rodzicow dajacych dzieciom smartfony wyglada to na zasadzie "dziecko od malego oglada bajki i telefon, a mowi lepiej niz syn kolezanki ktora na telefon nie pozwala". Dysonans poznawczy i proba zredukowania dyskomforfu, zazwyczaj ludzie z dysonansem wybieraja odrzucenie nowej wiedzy niz zmiane przekonan/nawykow
Trochę nietrafiona argumentacja. Owszem, pęd świata, ekrany mogą nasilać pewne rzeczy, ale ich nie powodują. Jestem osobą autystyczną, urodzoną na początku lat 80-tych, w spektrum jest mój syn, też najprawdopodobniej moja mama i dziadek, więc dość typowo występuje u wielu osób w rodzinie. Jest faktem, że funkcjonuję znacznie gorzej przy dużym czasie spędzonym przed ekranem, ale i w skupiskach ludzi, hałasie, a dużo lepiej przy przebywaniu w naturze i spokojnym otoczeniu. Cywilizowany świat często średnio działa na autystów, ot cała tajemnica.
@@agnieszkapilot-bambynek8025 ale nikt nie neguje tego, że autyzm czy adhd jest, ale z doświadczenia wiem, że wręcz nagina się diagnozy, bo szkoły mają z tego dodatkowe korzyści finansowe, a “trudne” dziecko może dostać nauczyciela wspomagającego, dać dziecku leki uspokajające żeby nie sprawiało problemów wychowawczych. Takie są realia. I np. masz chłopca, który jest wulkanem energii potrzebuje dużo ruchu, co jest fizjologicznie prawidłowe i naturalne, a każą dziecku siedzieć pół dnia w ławce, a że nie siedzi to odsyłają po specjalistach i “wariata” robią. Wiem coś o tym bo wyciągnęłam syna ze szkoły i teraz uczymy się w trybie edukacji domowej. Najlepsza decyzja. Dziecko odżyło, odzyskuje wiarę w siebie, a w szkole ciągle było ze wygląda jak adhd czy spektrum. Nawet szkoła leki sugerowała. Normalne energiczne dziecko, diagnozy nic nie potwierdziły, a wyszło że silny stres mimikował niektóre zachowania typowe dla spektrum. Sami mamy ASa w rodzinie więc temat nam znany. Ja mogę pozwolić na naukę w domu i poświęcić dziecku uwagę, a ile rodziców na siłę szuka papierka czy faszeruje uspokajaczami, bo nie ma czasu. O to chodzi. A ekrany mocno ryją banie, polecam “Cyfrowa demencja”. Opóźniają pewne umiejętności w życiu codziennym, np. umiejętności społeczne albo uczy dzieci zachowań, które w realnym świecie nie są akceptowalne, bo mózg dzieci do pewnego wieku nie rozróżnia rzeczywistości od wirtualnego świata. Nie rozwija się prawidłowo motoryka i zaburza postrzeganie rzeczywistości- w grze jest wszystko łatwiej i następuje natychmiastowa gratyfikacja, a potem w świecie wydaje się wszystko nudne szare i takie trudne.
@@agnieszkapilot-bambynek8025 ale potrzeba przebywania w naturze i trudność funkcjonowania w hałaśliwych zaludnionych miejscach wdg mnie nie jest zaburzeniem tylko normalnością. Świat jest dziś tak na maxa przebodzcowany przecież, że mało kto chce być w wyścigu szczurów, betonie, w jakiś spędach. Może to nie nasze dzieci są zaburzone tylko świat w którym zmuszone są funkcjonować? Nikt nie może być zdrowy w chorym środowisku.
Bardzo interesujący wywiad. Jednak trudno mi się go słucha, ponieważ wydaje mi się, że Pani Profesor często zastępuje polskie "cecha charakterystyczna" kalką z angielskiego. Doszedłem do 10:33. Pozdrowienia, włączam dalej. (Niech żyje deskryptywizm. Niektórym praktykom językowym mówimy "nie"!) 🖖
@@mariannasobczak7930 Może i tak, ale to nie ma nic do tego, co napisałem. Sam pracuję w międzynarodowej organizacji i codziennie przez kilka godzin mam spotkania wyłącznie po angielsku. Chodzi tylko o zdawanie sobie sprawy, kiedy robimy niepotrzebne kalki i jak one brzmią w wypowiedzi w innym języku. No i oczywiście rejestr - kiedy rozmawiam ze znajomymi w swoim wieku, sięgam po angielski bardzo często, ale kiedy udzielam wypowiedzi w radiu, bardziej uważam na polszczyznę.
Dzięki za tę audycje, bo z największym problemem z jakim się spotykam to zrozumienie społeczeństwa. Cięgle mają mnie za dziwaka. A osoby które mnie znają i tak ciągle oczekują ode mnie innego zachowania, nie wyłączając męża. Autysta ☺️
Takie ciche miejsce, gdzie nie należy głośno rozmawiać ani puszczać muzyki... nazywa się biblioteka. W liceum była jednym z moich schronień, zwłaszcza głębiny magazynu z książkami. Tylko w niektórych bibliotekach światło jest potworne! Co do określenia "osoba z autyzmem" - jako autystka uważam je za mocno mylące i trochę na swój sposób obraźliwe. Trochę jakby mówić np. "osoba z polskością" czy "osoba z żeńskością". Podobało by się Wam tak?
@@aldonasabina314 Moje dziecko jest przede wszystkim sobą. Moje drugie dziecko, jest przede wszystkim - supełnie inną - też sobą. Ja jestem przede wszystkim sobą. Mój mąż jest przede wszystkim sobą. Moja najbliższa przyjaciółka jest przede wszystkim sobą. I, gdy z różnych powodów i w różnym wieku, zaczęliśmy szukać diagnozy, wyszło na to, że każda z tych wersji bycia sobą zawiera sporą dawkę autyzmu. Takie geny i takie środowisko. Bez tego specyficznego postrzegania świata, bez tego specyficznego sposobu przetwarzania informacji, bez unikalnej wyobraźni każdego z nas, bylibyśmy nieautystyczni - i każde z nas byłoby supełnie inną osobą niż w rzeczywistości jest. Pewnie mielibyśmy łatwiej w życiu społecznym, ale nie bylibyśmy tym, kim jesteśmy.
Im bardziej rozmyjemy kryteria, im łagodniejsze objawy uznamy za "spektrym autyzmu", tym większy procent polulacji się załapie. Dzięki temu zaczną na tę diagnozę załapytać się ludzie bardzo dobrze funkcjonujący w codziennym życiu. A wszystko ze szkodą dla ludzi, którym autyzm naprawdę niszczy życie i powoduje niepełnosprawność. Nie wiem dokąd to ma zmierzać, ale nie podobami mi się to.
@@shindianaify W taki sam sposób w jaki 15-20 lat temu fala naciąganych rozpoznań ADHD u dzieci z problemami wychowawczymi utrudniła diagnozę i pomoc dzieciom z prawdziwym ADHD. Diagnoza ADHD zaczęła funkcjonować jako synonim "rozpuszczony g@wniarz, chroniony przed odpowiedzialnością przez rodziców dzięki fałszywej diagnozie". Do tego dzieci ze źle rozpoznanym ADHD zamiast być wychowywane bardziej konsekwentnie, były albo leczona farmakologicznie na zaburzenia, którego nie miały, albo odpuszczano sobie ich wychowywanie, bo przecież "są chore". W tłumie dobrze funkcjonujących ludzi z pewnym kolorytem osobowościowym, którym rozpoza się "spektrum autyzmu" zaginą ludzie, których należałoby zdiagnozować i pomóc im, bo ich autyzm jest dla nich realnym problemem życiowym.
@@LordOfTime23 Bardzo dobry pomysł, tylko komu chcesz zabrać pieniądze? Bo z budżetem państwa jest jak z za krótką kołdrą, albo marzną ci nogi, albo głowa.
1. Oczywiście, ze autyzm to choroba 2. To, ze statystyki wskazuja na wzrost zachorowan niekoniecznie wynika z lepszego diagnozowania lub "przywilejów", byc moze cos powoduje wiecej zachorowań 3. To, ze w jednym wojewodztwie jest wiecej zachorowan a w innym mniej nie znaczy, ze dane sa zle. Pamietacie studnie smierci, wokol ktorej ludzie umierali na cholere? Wtedy tez sie smiali, no jak to możliwe 4. Wszystko ma jakas przyczyne, domagam sie wyjadnienia tego zjawiska lepiej niz "eeeee, nooo, jest wiele przyczyn..."
Jestem jak najbardziej przeciw stygmatyzowaniu, ale... Jak już chcemy diagnozować to należy albo przyznać co jest typowe a co nietypowe, przynajmniej w sensie znanych, uzgodnionych norm albo... Zmienić system i nie poszczegolne osoby dostosowywać do systemu ale system do osób. Czy tak zrobimy? Nie! A przynajmniej nie na 100 procent i nie w najbliższych 100 latach. Jeśli w ogóle. Zawsze będzie jakaś norma i odstępstwa. Wiec nie róbmy z siebie hipokrytów (haha, przekręciło mi się na hipokrygow - krygujacych się hipokrytow!) i.... nie nazywajmy czarnego albo czerwonego niebieskim lub białym. Na coś trzeba się umówić albo przestać o tym w ogóle mówić. I tyle. Atypowe czy nienormatywne. Wysoki czy niski funkcjonujący. Zaburzone czy poza norma... Jakie to ma znaczenie. Naprawdę nasze społeczeństwa ostatnio za dużo czepiają się słów, a za mało chcą slyszec o istocie rzeczy. Gdyby tak wyglądała madycyna, że np. Podwyższone TSH nazywano by swoisty. Ale nie uznawane za odstępstwo od normy to byśmy nie mogli tego leczyć.a tylko stwierdzać... Bo po prostu jesteśmy różnorodni. Tak?
pani prowadzaca bardzo niekompetentna.. powiela szkodliwe stereotypy, nazwy i wprowadza nieprawdziwe informacje. nie ma czegos takiego jak grupa osob z nasilonymi objawami. co to wogole znaczy?? autyzm to spektrum - kazdy ma roznie nasilone objawy, dziecko stereotypowo z "silnymi objawami" moze umiec np mowic i na odwrot.
Proszę się zastanowić nad używaniem słów przebodźcowanie dewaluacja i inne neurologii -zmy; Jeżeli normalnie Polak puchatego to nie znajduje odpowiednich polskich określeń i to jest tylko wymądrzać Przepraszam bardzo
Dobry hajs trzepią teraz diagności. Dwie wysoce kosztowne wizyty i już cyk diagnoza spektrum autyzmu bądź adhd. Potem taki dorosły ma wymówkę "bo ja mam autyzm/adhd, dlatego taki/taka jestem i tyle, nic z tym nie zrobię", a nastolatek może przypiąć sobie do plecaka modną przypinkę krzyczącą "mam autyzm". Kryteria diagnostyczne są luzowane bardziej i bardziej, i dotyczy to coraz większej ilości zaburzeń czy chorób, choćby dwubiegunówki. Robienie z ludzi niepełnosprawnych to dobry biznes na miarę XXI wieku.
Żaden powód nie powinien być traktowany jako usprawiedliwienie dla czynów i postaw społecznie szkodliwych. Jednak zrozumienie i świadomość problrmu może pomóc w pokonanu tego problemu. Może też pomóc w akceptacji "dzienych" ale nie szkodliwych zachować
@@justynajustyna09 Naprawdę? W szkole moich dzieci był chłopak z autymem, takim prawidłowo rozpoznanym. Był też w normie intelektualnej czyli i telektualnie mógłby ogarniać normy społeczne. W chwilach frustracji podchodził blisko jakiejś osoby i piszczał jej prosto w twarz z odległości 10 cemtymetrów. Jak myślisz czy nauczyciele mówili mu, że nie może tak robić. To inni byli karceni za to, że śmią protestować. Przecież ma autyzm, więc nie wolno mu niczego zabraniać. Żyjesz w naprawdę cudownie wyobrażonym świecie, w którym ludzie nie nadużywają diagnoz i nie czerpią korzyści z bycia chorymi.
@@LK-of5rb nie powinno mieć to miejsca. Nauczyciel powinien wiedzieć co zrobić w takiej sytuacji. To nie jest wina diagnozy tylko braku świadomości ze strony nauczyciela. Nauczyciele to odrębny temat bo z nimi jest jak z lekarzami czyli ciężko znaleźć dobrego w swoim fachu.
Tak, kiedyś nawet moja znajoma stwierdziła że nie istnieje coś takiego jak "autyzm wysoko-funkcjonujący", po prostu wpisuje się autyzm ludziom nietypowym.
Im dłużej słucham, tym mniej rozumiem dlaczego niektóre środowiska tak bardzo prą do tego by nie nazywać autyzmy zaburzeniem psychicznym. Idąc tym tokiem rozumowania, można uznać, że człowiek, który urodził się bez ręki lub stracił ją w wypadku, też nie jest w stanie patologicznym i nie jest to niepełnosprawność, tylko rodzaj normy, a wszyscy jesteśmy w spektrum „rękizmu” od dwóch do zera. Bycie niewidomym całkowicie, częściowo to też nie choroba wzroku, tylko rodzaj spektrum „oczyzmu”, bo wszak każdy posiada mniejszą czy większą wadę wzroku. Pani profesor podkreśla, że osoby ze spektrum autyzmu mają większe niż przeciętnie trudności w funkcjonowaniu społecznym, skłonność do przebodźcowania, gorsze możliwości regulowania emocji, szukane są farmakologiczne sposoby pomocy (unikała słowa leczenia) dla osób w spektrum autyzmu. Osoby autystyczne wymagają często specjalnego traktowania, dostosowania do nich środowiska, warunków pracy, nauczyciela wspomagającego w szkole, a nierzadko zaświadczeń o stopniu niepełnosprawności, rent chorobowych. Widać wyraźnie, że ich psychospecyfika (unikam na razie słowa zaburzenie psychiczne) odbija się bardzo negatywnie na codziennym funkcjonowaniu, wymagają specjalnego wsparcia, a czasami nawet utrzymania finansowego przez społeczeństwo. Dlaczego nie jest to zaburzenie, tylko rodzaj normy? Czy istotne odstępstwo od normy, które powoduje cierpnienie, istotne pogorszenie dobrostanu i funkcjonowania nie jest definicją zaburzenia lub choroby? Do tego nie rozumiem dlaczego tak bardzo rozszerza się kryteria diagnostyczne (nie wiem czy w wypadku zaprzeczania, że autyzm to zaburzenie psychiczne to trafne określenie), co powoduje, że w jednym worku mamy bardzo źle funkcjonujących ludzi i osoby dla których ich „spektrum autyzmu” to jedynie pewien koloryt charakterologiczny. Mam poczucie, że na fali unikania słowa „choroba psychiczna”, „zaburzenie psychiczne” i idące za tym rozmywanie kryteriów diagnostycznych robi się bardzo dużą krzywdę naprawdę cierpiącym ludziom z autyzmem. To trochę jak z depresją. Smutek jako emocja jest powszechnym i zdrowym doświadczeniem, ale jednak wyróżniamy coś takiego jak chorobę psychiczną „depresję”. Nie twierdzimy, że istnieje „spektrum depresyjności” i przez to depresja jest rodzajem neuroróżnorodności.
To unikanie określenia "choroba psychiczna" czy "zaburzenie psychiczne" wynika chyba z tego że poprzednie pokolenia mają bardzo negatywne skojarzenia związane z takim nazywaniem. Chorego psychicznie wysyła się od razu do jakiegoś zakładu zamkniętego gdzie będzie sobie siedział zapomniany przez ludzi. Teraz to już zupełnie nie ma sensu bo nikt nie myśli w ten sposób i takie omijanie nazywania rzeczy i rozmywanie problemu robi więcej szkody niż pożytku
@@kubataborowski7520 Ale to jest droga donikąd. Zamiast oswajać ludzi z zaburzeniami i chorobami psychicznym, próbuje się udawać, że chorób czy zaburzeń psychicznych nie ma. Czy to sprawi, że ci ludzie chorzy będą lepiej leczeni, lepiej traktowani, bardziej szczęśliwi, kiedy zaczniemy zaprzeczać temu, że mają jakiś problem do leczenia? Ciekawe kiedy doczekamy powrotu antypsychiatrii i twierdzenia, że schizofrenia nie jest chorobą, tylko odmianą piękna ludzkiej neuroróżnorodności.
Spektrum autyzmu jest raczej analogiczne do nieheteronormatywności. Negatywne skutki wynikają z tego, jak społeczeństwo odbiera taką osobę, a nie z tej różnorodności jako takiej.
@@LordOfTime23 Naprawdę? Za nadważliwość na bodżce odpowiada społeczeństwo? Za trudności osób autystycznych w rozumieniu komunikacji niewerbalnej odpowiada społeczeństwo? Za trudności w regulacji emocji odpowiada społeczeństwo? Za trudność z tworzenie w umyśle abstrakcyjnych reprezentacji świata otaczającego odpowiada społeczeństwo? A może też za seketywność pokarmową, stereotypie, skrajnie wąskie zainteresowania, trudności z akceptowaniem zmian w otoczeniu?
Patologizacja po prostu nie pomaga. Zniechęca społeczeństwo do odwrócenia się do drugiego człowieka i próby zrozumienia go, choć jest tuż obok. Bo ta osoba jest po prostu chora, czy niepełnosprawna. Pojawia się lęk, stres i niechęć do poznania i otwarcia się na człowieka obok. Spektrum wspolwystepuje często z chorobami, zaburzeniami i niepełnosprawnością intelektualną, które nasilają objawy/utrudniają radzenie sobie z nimi. Warto sięgnąć po inne materialy oraz, przede wszystkim, treści tworzone przez osoby autystyczne o różnym stopniu radzenia sobie z rzeczywistością oraz od edukatorow ktorzy sami są w spektrum. I otworzyć się samemu bardziej na temat, może wtedy przyjdzie więcej zrozumienia. Ja w tych wiadomościach widzę po prostu silną niezgodę na fakt, że temat dopiero ledwo od kilkudziesięciu lat jest naprawdę badany, bo pierwsze prace były albo pomijane, albo dotyczyły bardzo zawezonej grupy badawczej. Myślę też, że cofnięcie się do początków badań nad autyzmem pomaga zrozumieć, skąd bierze się dzisiejsza potrzeba zmiany optyki. Wiele z problemów autystow, niezależnie od ich stopnia radzenia sobie z trudnościami, rozwiązałoby edukowanie społeczeństwa. Zrozumienie i życzliwość jest pomocne niezależnie, czy jeździsz na wozku, czy z powodu choroby przewleklej masz na prozadku dziennym bole takie, ze sam sie zastanawiasz jak funkcjonujesz, czy np. Masz trudności w zrozumieniu przekazów niewerbalnych i jesteś nadwrazliwy na dźwięki czy światło. Chyba, ze chcemy cofać się do czasów, gdzie eugenika wiodła prym.
Ta rozmowa była jak powiew świeżego powietrza, jak wszystkie zresztą wywiady z Panią profesor. Pani profesor Ewa Pisula jest pierwszą osobą w Polsce, która ma zdrowy stosunek zarówno do osób w spektrum, jak i do samego zjawiska. Tak, piszę o zjawisku, a nie o zaburzeniu, bo w głębi duszy od zawsze wiedziałam, że ta "inność" nie jest chorobą czy zaburzeniem, tylko właśnie innym sposobem odczuwania świata. Wychowałam syna w spektrum. Dziś jest samodzielnym dorosłym człowiekiem. Ale dopiero od niedawna mam pełną świadomość, że sama jestem w spektrum. Zmiany w świadomości społecznej i naukowej działy się na moich oczach. Z tego, co widzę, najtrudniej wciąż o te zmiany tam, gdzie są najbardziej potrzebne, czyli w przedszkolach i szkołach podstawowych. Zbyt często jeszcze polska szkoła jest "zakładem pracy nauczyciela" w pierwszym rzędzie, zamiast być miejscem rozwoju i edukacji dziecka. Ale to jest, myślę, temat na odrębną rozmowę.
A kiedy osoba autystyczna jest nauczycielem to wówczas jak Pani zdefiniuje szkołę w pierwszym rzędzie? Błędem jest frazes, który na stałe funkcjonuje w świadomości społecznej mówiący, że "dzieci są najważniejsze". Otóż, każdy jest ważny. Dziś osoba autystyczna jest dzieckiem, ale jutro dorasta. Wówczas co? Wszystko należy przedefiniować, przewartościować, bo znowu rzeczywistość odstaje od potrzeb takiej osoby? A czym jest szkoła dla pedagoga lub psychologa dziecięcego, wg Pani? W równym stopniu ważne jest dziecko, co osoba niepełnosprawna, emeryt, osoba dorosła, każdy kto potrzebuje pomocy i ten, który ją niesie. Ale to temat na inną rozmowę.
@@malgorzatawarzecha787 wszytko trzeba wyważyć.. Żądania od szkoły dostosowania się do uczniów... Są do pewnego stopnia uzasadnione, ale trzeba to egzekwować w odpowiedni sposób, szkolac kadrę, uwrazliwiajac i usprawniajac sam system. Uczeń jedbak też powinien umieć dostosować się do szkoły, do jej systemu. Jak nie umie się dostosować i wszyscy y dookoła będą go tylko w tym utwierdza i podkładać "pampersy" to nie poradzi sobie jako dorosły w dorosłym świecie. W którym jednostka nie jest jakoś specjalnie na piedestale. Nie dalej jak wczoraj oglądałam w holenderskiej tv program o tym jak ciężko mają w szkołach dzieci ponadprzeciętnie inteligentne czy uzdolnione, jak są niezrozumiane, jak izolowane, jak wiele to rodzi u nich problemów, bo i o specjalnych szkołach czy programach tylko takim uczniom poświeconych. Oczywiście świetnie. Zbyt sztywny system moze bard, i szkodzic, ale umówmy się... Idealnie nie bedzie nigdy. Jest zbyt wiele odstepst od usrednionej normy w różne kierunki, bo ludzie są bardo różni, aby wszystkim zawsze dogodzic, na każdym etapie. Trzeba się jakoś łapać w biegu i tyle.
Bez mała 30 lat temu pisałam pracę na temat autyzmu, jeszcze w oparciu o klasyfikację ICD 10. UŁ. Nie mieszkam już od bardzo dawna w Polsce i nie pracuję już jako pedagog specjalny, niemniej autyzm ciągle mnie fascynuje i spektrum autyzmu nadal jest nie do końca poznany. Jest częściej diagnozowany ale to nie jest epidemia. To skala, jaką się posługujemy. Wspaniale przeprowadzony wywiad, za który bardzo dziękuję.
Bardzo dziękuję za ten podkast
Mam dwoje dzieci ze spektrum - syn, u ktorego było "to" widoczne od wczesnego dzieciństwa, obecnie z diagnozą od 10 lat i córka, u ktorej zaczęło coś się "dziać" gdy weszła w okres dojrzewania.
myślę (również na własnym przykładzie), że młodość dla takich osób to w mniejszym lub większym stopniu męczarnia, szkoła, studia wymagają dopasowywania się, ciągłego dostosowywania do ludzi ekstrawertycznych, trzeba chodzić na spotkania towarzyskie, rozmawiać z innymi, robić prezentacje na zajęciach, czasem też być aktywnym na zajęciach, trzeba mieć partnera, grupę znajomych, wśród młodzieży jak ktoś odstaje może być obiektem nieprzyjemnych uwag lub izolacji (dotyczy to też ludzi z niepełnosprawnościami, obcokrajowców, ludzi z problemami finansowymi, których nie stać na ubrania czy wycieczki), potem jak już ta młodość minie to da się żyć, człowiek ma więcej spokoju, zwłaszcza jak ma już jakąś pozycję zawodową i finansową, może robić co mu się podoba i ma w nosie co inni o nim myślą.
Zastanawiam się czy to nie jest tak w ogóle w przypadku wszystkich, że ta młodość jest taka trudna. A w przypadku osób w spectrum moze tylko trudniej.
Zawsze jest trudna, bo człowiek w tym czasie ciągle się zmienia i ciągle musi dokonywać życiowych wyborów.
Proszę zrobić osobny program o "przygodach" osoby neuronormatywnej z atypową. To dopiero jest jazda.
Lubię słuchać tych audycji.
W erze opiniotwórczych programów, to mi daje nadzieję że dziennikarze jeszcze istnieją.
♥️
Dziękuję za wspaniałego gościa!
Fantastyczny reportaż/ rozmowa... byłem z kobietą z dzieckiem w spektrum.
To nas podzieliło że względu na różne podejścia w wychowymaniu. Ona chciała bezgranicznie chronić syna a ja starałem się nie traktować go ulgowo... no i nie wyszlo choć oboje chielismy dla niego najlepiej.. dlugo by pisać 😢
Pozdrawiam i dziękuję za wiele wyjaśnień.
Nie zdążyłem przełączyć na inny utwór muzyczny i nie żałuję. Świetny temat, świetna rozmowa. Anielski Głos.
Dziękuję za ten odcinek
Dziękuję, bardzo ciekawa audycja.
Poznałem chłopaka w pracy dwa lata temu, trafił do mnie na szkolenie. Później chodził tylko do mnie, z nikim innym nie rozmawiał. Powiedział mi o swojej "chorobie". Jest świetny, mogę mu we wszystkim zaufać i teraz jest najlepszym przyjacielem
Dziękuję. 😇🙏
To bardzo ważny materiał.
Czekałem na odcinek o tym temacie :)
Jako ciekawostkę powiem, że u mnie autyzm nie tylko nie przeszkadza, ale wręcz pomaga w wystąpieniach publicznych. Dzieje się tak dlatego, że nie patrzę w oczy podczas mówienia i audytorium jest dla mnie jakby bezkształtną masą. Dużo bardziej stresująca jest rozmowa w 4 oczy.
Natomiast na jedną rzecz chciałbym zwrócić uwagę. Padła gdzieś w rozmowie sugestia, że mówienie "osoba z autyzmem" jest lepsze, bardziej przyjazne. No właśnie nie do końca. W środowiskach osób autystycznych jest to sprawa dyskusyjna. Zazwyczaj tak mówią rodzice dzieci autystycznych i terapeuci, żeby podkreślać, że ta osoba nie jest "cała autystyczna", tylko autyzm jest jedną z wielu jej cech. Natomiast sami główni zainteresowani, zwłaszcza dorosłe osoby, raczej preferują przymiotnik "autystyczny" lub rzeczowniki "autysta", "autystyk", "autystyczka". To "osoba z autyzmem" jest trochę jak "osoba z plecakiem, z parasolem". Jakby to była rzecz, którą można było wziąć ze sobą lub zostawić.
Zgadzam się w kwestii przymiotnika! Mój 10latek też woli określenie "autystyk". Osoby w spektrum często tłumacza, że autyzm wpływa na tak wiele obszarów ich funkcjonowania, że jest częścią ich tożsamości. Bez autyzmu nie byliby ta sama osoba. W przeciwieństwie do chorób, gdzie osoba wyleczona to wciąż ta sama osoba ;)
Komentarz dla zasięgów, dzięki za ten odcinek
Cudowna rozmowa - słuchając ludzi takich jak Pani Profesor, nabiera się pokory do nauki, docenia, jak bardzo zawiły jest to temat, a jednocześnie zyskuje sporo optymizmu.
Dziękuję za tą bardzo wartościową rozmowę. Autyzm to tylko jedna z przypadłości, ale potrzeby adaptacyjne ma większość ludzi. Jeżeli choroba jest zaklasyfikowana jako niepełnosprawność to choć pracodawca czy instytucje mają jakieś zobowiązania, natomiast jest cała rzesza ludzi z chorobami przewlekłymi i chronicznymi, które nie otrzymują rzadnej pomocy, bo dla pracodawcy koszta, lekarz ma 10minutówki co pół roku lub później, a ubezpieczyciel chronicznych nie pokrywa. W rezultacie tacy ludzie udają w pełni sprawnych a jak nie to są uznani w pracy za niewydolnych i neutralizowani ze stanowisk, często doprowadzani do skraju wyczerpania.
Bardzo dziękuję za ten wywiad.
Dzieki za odcinek
Dzięki
Wykład żyje. Posyłam go w świat..
Edukacja potrzebna nam wszystkim. Neuroróżnorodność była jest i będzie. Można się spierać czy szukać słów ułatwiających nam wzajemne rozumienie i nazwanie rozumienia i odczuwania świata. Jestem od 20 lat praktykiem klinicystą i widzę z perspektywy czasu jak wiele osób zostało błędnie zdiagnozowanych w związku z pomijaniem wówczas "autyzmu" i przyporządkowaniem go tylko do dzieci. W kryteriach diagnostycznych czy schizofrenii, czy schizotypii - jest autyzm. Kryzysy najsilniesze, związane z wejściem w dorosłość ujawniały trudności i były powodem hospitalizacji psychiatrycznych. Obecnie diagnozowanie dzieci- pozwala ich rodzicom na przyjrzenie się sobie, a także poprzednim pokoleniom. I niejednokrotnie potwierdzenie tego co było w nich od zawsze. W każdym przypadku- nazwanie jest oczyszczeniem i odbarczeniem.
Dziękuję za wykład raz jeszcze i niech on żyje...
Bardzo dziękuję za ten film, to jest bardzo potrzebne, żeby poruszać ten temat. Jeśli będzie się o tym mówiło i edukowało pomoże to osobom neurotypowym zaakceptować osoby z autyzmem. Według mnie największy problem leży w tym, że normy społeczne są nieelastyczne, ludzie boją się inności i brakuje wiedzy. Różnorodność neurologiczna jest całkowicie naturalna, dlatego uważam, że powinno się ją akceptować. Oczywiście osoby z autyzmem powinny rozwijać swoje umiejętności społeczne, ale uważam, że powinny mieć możliwość wybrania jak bardzo chcą dążyć do dopasowania się do społeczeństwa i nie czuć presji. Ta presja powoduje, że osoby z autyzmem siebie nie akceptują, co jest bardzo bolesne i sam tego doświadczyłem.
Dziękuję Wam drogie Panie za ten odcinek❤
Pierwsza!❤😊
Zaczynam słuchać! Temat bardzo mnie interesuje, pracuje z takimi dziećmi w szkole, poza tym mam znajomego który niedawno zdjagnozowal się pod tym kątem :)
JA byłem pierwszy. Ale Ladys First!
Zwłaszcza kiedy pracują z pięknymi umysłami.👍🤗
I jak sobie radzi ten dorosły znajomy? Czy jego zachowanie wyróżnia się na tle zdrowych?
@@jezuschrystus.onlycash dzięki ;)
@@dzieciaczki21 nie znam go aż tak dogłębnie. Nie siedzę w jego głowie i nie zwierza mi się ze wszystkich swoich myśli. Miał problemy z emocjami, z używkami, z utrzymaniem relacji itd. Postanowił się przebadać pod tym kątem (ktoś mu to zasugerował) i diagnoza to spektrum autyzmu.
No cóż. Z tego co ja zauważam jest trochę specyficzny. Ma trudności w wyrażaniu emocji, jest bezposredni, sposób jego mówienia jest trochę jakby spowolniony w brzmieniu, fokusuje się na pewnej czynności zaniedbując inne.
To jest plaga, każdy sobie to teraz diagnozuje. Wielu.psychiatrow się z tego śmieje.
Pięknie😍
Przydatna niezwykle to rozmowa dla kogoś, kto próbuje funkcjonować w środowisku osób "w spektrum" zachowań tak różnych, jak różne jest "bycie" rozmówców, współpracowników, partnerów i tych wszystkich, którzy wydają się być "poza zasięgiem".
Bardzo dziękuję Paniom za Wasz wysiłek i starania skupione na opisie i wyjaśnieniu nam - słuchaczom tego, co kryje się w pojęciu "spektrum autyzmu". Cenne działanie 🍀☯️
Dziękuję za odcinek! Ważny :) ale przyznam, że zrobiłam sobie przerwę w słuchaniu, by włączyć Luxtorpedę. Dziękuję za przypomnienie kawałku
Jako autystka i mama autysty, bałam się odsłuchać tego odcinka. Uwielbiam Radio Naukowe i bałam się, że moja sympatia zniknie, jeśli tu padną słowa, które będą niezgodne z moją wiedzą i przekonaniami 😅 jestem team, że mam supermoce i że niedługo neurotyp będzie niczym orientacja czy kolor włosów. Ale! Chciałam powiedzieć, że aż się wzruszyłam, słuchając! Fajny odcinek, mnóstwo wiedzy i no nawet nie mam się do czego przyczepić 😄 a jakiś czas temu temat autyzmu (z oczywistych względów) był moją fascynacją. No, może zabrakło głośnego powiedzenia, że odchodzimy od nazwy "zespół aspergera". Pozdrawiam i dziękuję za ten odcinek! ❤️
Czemu wg ciebie należy odejść od nazewnictwa zespołu Aspergera?
@@justyna2439 nie wg mnie, tylko już w nowym ICD tego nie ma. Trochę historycznie- wynika to z tego, kim był Asperger, a trochę z tych samych powodów, dla których odchodzimy od wysoko- i niskofunkcjonujacego, czy dziecięcego i atypowego. Po prostu "spektrum autyzmu" (ewentualnie z towarzyszącymi zaburzeniami).
@@justyna2439zapraszam do ICD-11
Autyzm fascynacja Ojapierd..
@@annasaapata4225 Co ma kariera polityczna pana do naukowej klasyfikacji choroby czy zaburzenia?
Fajnie, że odchodzicie od wysoko i niskofunkcjonującego, ale jak to się ma do tego, że 70% ludzi z autyzmem jest niepełnosprawna intelektualnie?
Jak sobie wyobrażasz, że niepełnosprawność intelektualna stanie się jak kolor włosów czy orientacja (jaka orientacja? orientacja w terenie? orientacja w klasyfikacji zaburzeń neurologicznych?).
Bardzo ciekawa rzeczowa rozmowa.
Dziękuję ❤
Moja 15-letnia córka właśnie otrzymała diagnozę ASD. Na orzeczenie o spektrum i potrzebie kształcenia specjalnego (to kolejny krok w procedurze) będziemy czekać ok. roku - taka kolejka do Poradni, która wydaje orzeczenia . Podobnie jak na psychoterapeutę zajmującym się tego typu młodzieżą, córka jest na liście rezerwowej, będą dzwonić za rok. Czuję się bezsilna, bo bardzo chciałabym jej pomóc, a profesjonalna pomoc nie wiadomo kiedy nadejdzie...
Diagnozę spektrum autyzmu (zespół Aspergera) zrobilem w 2023 roku w wieku 33 lat i powiem tak - moment diagnozy był w moim życiu przełomowy. Pomogło mi to w lepszym zrozumieniu siebie, wielu aspektów mojego życia, zachowań, zwyczajów i sposobów myślenia.
Polecam każdemu kto podejrzewa u siebie alternatywne okablowanie mózgu.
Z fartem!
Z fartem!
@@RadioNaukowe Myślę, że zespół Aspergera jest na tyle specyficzny, że Radio Naukowe mogłoby poświęcić temu tematowi osobny odcinek.
Alternatywne okablowanie mózgu?
Może nieco o sobie napiszę. Od dziecka jestem osobą uczuciową oraz przyjażnie nastasioną fo ludzi. Długo nie mogłem sobie z ludżmi poradzić. Zbyt łatwo dawałem się innym ludziom naciągać. Czasami miałem dość i wybuchałem sprzeciwem. A to psuło wtedy moje relacje. Ja moje wybuchy niechęci jako reakcję na złe traktowanie, mocno przeżywałem. Ale szybko dawałem się udobruchać. W tak zwanych typowych ludziach, zbyt często jest wiele niegodziwości. Korzystałem z porad psychologów. Ale i psychologia mnie dość wcześnie interesowała. Dziś sam jestem psychologiem od traum i uzależnień. Jak sobie poradziłem? Równolegle z zgłębianiem i studiowaniem psychologii, zacząłem studiować sztukę skutecznych negocjacji. Ale też przestudiowałem filozofię stoicką. Dziś wiem, że brakowało mi asertywności. Alr nie tej oportunistycznej którą czasem u ludzi dostrzegam. Ale racczej tej zrównoważonej. Sztuka nehocjacji bowiem, daje rozwiązania per to per. I dziś polecam ludziom naukę sztuki negocjacjii. Podam przy okazji podstawowy fundament sztuki negocjowania. Nigdy nie atakuj i nigdy się nie broń. Ale też trzeba uważać, aby nie wpaść w postawę wycofania lub uległości. W sumie zmężniałem. Ale długo musiałem na to pracować. Dodam bo ważne. Wybaczaj krzywdzicielom. Najgorsze co można uczynić, to żyć w ciągłym poczuciu skrzywdzenia. Słyszę o "empatii". Dużo na tym polu nad sobą pracowałem. Powiem tak. Kto sobie w trudnych sytuacjach aktywnie poradził, jest lepszym psychologiem. I dostregłem jak ważne jest opanowanie pobocznych dziedzin wiedzy. Wiedzy z psuchologiczną spójnej. Daje to elastyczność i ułatwia poruszanie się na polu nowym. Na polu przypadków nowych.
tez z takich jak Ty👍 stoicyzm to fundament, praca z oddechem do tego sport i stawianie granic 😀
@@_mazur Człowiek wrażliwy musi zmężnieć. Obecne czasy tego wymagają. Trudno być wrażliwym i mężnym zarazem. W takiej sytuacji bez wiedzy psychologicznej się nie da. Prawo ewolucji. Znajdż sobie niszę ewolucyjną lub giń. Samemu Bogu zadawałem pytanie .... jak żyć uczciwie w nieuczciwym świecie? I to wielokrotnie. Wierność sobie, musi kosztować.
Wiesz mam podobnie, tylko się z tym nie uporałem... Można się samodoskonalić w necie jest wszystko ale potrzebuje wsparcia... Przyjmiesz mnie na wizytę? Lub polecisz kogoś na Śląsku?
ciężko mi uwierzyć, że osoba PO STUDIACH może robić tyle błędów językowych.
@@michalkubiak4620 Studia to są kierunki. Liczy się przyszła przydatność w zawodzie a nie styl pisania. Nikt nie ma obowiązku studiowania polonistyki. A i człowieka z dyslekcją nikt dziś nie dyskwalifikuje. Chodzi o przydatność człowieka. Nie każdy musi być poetą. A poza tym .... odczep się trollu. A i moja praca polega raczej na mówieniu niż na pisaniu. Poza tym polonistki mnie uwielbiały za styl i rozumienie dla przykładu Romaantyzmu. Oświecenia. Błyszczałem przy omawianiu lektór. Średnio miałem jednak dobre oceny z polskiego. Na Polonistę się nie nadaję. Ale nie ma takiej potrzeby..No i Skarbie treść ma znaczenie nie formą. Dla Ciebie na odwrót. Ale to jest Twój problem nie mój polonisto. Twoim problemem jest umniejszanie innym ludziom. Masz w sobie ducha rywalizacji. A to Ci żle służy.
Przeciążenie sensoryczne obecnie dotyczy wszystkich. Jedną z głównych przyczyn są np. smartfony - mózg nie radzi sobie z ilością informacji.
Chyba Twój😂
Przeciążenie sensoryczne to nadmiar bodźców zmysłowych (światła, dźwięku, dotyku), a nie informacji. To dwie inne rzeczy.
@@wania3094 autorka komentarza chyba miała na myśli przebodźcowanie bardziej. To faktycznie jest bardzo typowe dla obecnych czasów
@@kingellakingae dalej, przebodźcowanie dotyczy bodźców, a nie informacji. To dwie inne rzeczy i smartfony nie mają nic do objawów autyzmu.
@@wania3094 No generalnie masz racje, ale smartfony, monitory ledowe z tego co wiem emitują niebieskie światło.
Najgorsze w określeniu "wyskofunkcjonjący" nie jest potencjał stygmatyzujący, a to, że dotyczy tego jaki problem z autystą ma społeczeństwo, a nie jaką trudność ma autysta ze społeczeństwem. Z zewnątrz wyglądam na wyskofunkcjonjącą, ale koszt, jaki ponoszę, by się dostosować do neurotypowego świata, jest nie zauważony. Chodzę do pracy, tak jak inni, ale przychodzę do domu wyczerpana dużo bardziej, ale spełniam kryteria obywatela pelnosprawnego. Mam wysokie IQ, ale sposób funkcjonowania mojego mózgu wymaga ciągłej kontroli tego, co i jak robię, a to jest energetycznie drenujące. Dlatego te funkcjonowanie jest krzywdzące.
Tak, wysoka inteligencja w jakiś sposób pomaga "maskowaniu", co jest też częstym terminem w kręgu spektrum autyzmu. Utożsamiam się z tobą, i jest to wyczerpujące , bo w jakiś sposób podskórnie , mimo maskowania, nadal otacza nas pewna aura neuroodmienności, co często prowadzi raczej do pewnych konfliktów niż sojuszy, przynajmniej w moim przypadku, choćby w pracy.
To rodzaj umowy społecznej, rzucenie maski chyba w jakiś sposób wyzwala, ale wiele lat tworzenia nawyków w tej kwestii sprawia, że staje się to utrudnione i żmudne. Sam jestem zdania, że za te lata stresu społecznego powinienem otrzymać rentę, być może w bliskiej przyszłości łatwiej będzie zdziałać cokolwiek tutaj. Ostatnio podczas rozmowy z psychiatrą, młodą kobietą, po moim komunikacie, że mam podejrzenia, że jestem właśnie neuroodmienny, spojrzała na mnie podejrzliwie, nie do końca rozumiejąc mój przekaz. Ciekawy był paradoks tej sytuacji, tego typu zdarzenia wypełniają całe moje życie. Ani w tę, ani we w tę?...
Genialnie to ujęłaś, dokładnie tak samo to widzę.
Osoby z autyzmem, zespołem Aspergera mają przyznawana rentę socjalną. Mogą sobie pracować ( są wyznaczone sumy jakie można zarabiać żeby nie uszczuplić renty). Wydaje mi się to dobre, bo daje poczucie zabezpieczenia i zmniejsza napięcie, które u osób " wysokofunkcjonujacych" jest stale ekstremalne. Przez co każde większe zawirowanie życiowe może dać duże pogorszenie funkcjonowania, depresję, nawet zaburzenia psychotyczne.
Tak samo jeśli jest postawiona diagnoza to należy wystąpić o orzeczenie o niepełnosprawności. To żaden obciach. Ktoś kto urodził się z krótszą nogą lub stracił nogę w wypadku korzysta z takich rzeczy. A ktoś kto ma całościowe zaburzenia rozwoju czyli autyzm, urodził się z innym funkcjonowaniem mózgu- też powinien mieć pomoc i z niej korzystać, niezależnie od aktualnego funkcjonowania.
@@e.k.7845 Ale to trzeba wystąpić i o orzeczenie i o rentę. Jak ktoś pracuje i dobrze funkcjonuje, to raczej nie dostanie. Ja dzięki terapii głównie funkcjonuję teraz bardzo ok, wiele osób w moim otoczeniu z diagnozą też pracuje i nie potrzebuje tego typu pomocy. Każdemu według potrzeb, zależy jakie one są.
A ja za to odwrotnie. Dla mnie wrzucanie wszystkich do jednego wora pod nazwą "spektrum" jest krzywdzące i niezmiernie mnie wkurza. Zawsze gdy w materiałach o autyźmie pokazuje się osoby wysokofunkcjonujące, to zaraz odzywają się rodzice osób niskofunkcjonujących z pretensjami, że zakłamywany jest obraz autyzmu, że trzeba pokazywać piekło życia z dziećmi, które nie mówią, walą łbem o ścianę, gryzą, biją i krzyczą. Z drugiej strony, pokazywanie tylko osób niskofunkcjonujacych sprawia, że brakuje świadomosci o zmaganiach aspi i jeszcze długo będzie się ich wykluczało społecznie, bo są "inni". Dobrze, że w jako takiej świadomości ludzi jest utrwalony podział na zespół Aspergera i autyzm, bo przynajmniej mówiąc co konkretnie mam, mogę zawęzić zakres moich potrzeb. Bo o ile osoba z autyzmem wymaga ogromnej opieki, często do końca życia, to osoba z Aspergerem potrzebuje cierpliwości i wyrozumiałości w uczeniu się zasad życia w społeczeństwie.
I teraz kluczowe dla każdej osoby pytanie. Czy chcę żyć wśród ludzi, czy jest to dla mnie przykry obowiązek, by przeżyć i wolę raczej wkurzać się na wymagania. Ja jestem wdzięczna Bogu, że funkcjonuję na tyle wysoko, że mogę brać odpowiedzialność za pracę, za zwierzęta, za dzieci, za małżeństwo, że mimo większych od przeciętnej osoby trudności daję radę w stopniu akceptowalnym przez innych. Że mogę uczyć moje dzieci miłości do innych ludzi, która polega właśnie na zapieraniu się siebie. Oczywiście udaje się to z pomocą Boga, męża i pracodawcy, zawężając to z czym się zmagam, mogę wyrazić potrzeby i w dorosłym życiu po za szkołą, są one akceptowane. Jestem dumna, że mimo trudu idę do przodu i raczej wkurzam się czasem na siebie, że przez ograniczenia w ciele i zwiększoną potrzebę komfortu, nie mogę dać z siebie więcej, a chciałabym, zwłaszcza z miłości do Boga i rodziny.
Á propos wieży... kiedyś na szkoleniu kazano nam namalować dom. Mój miał wszystko, ogródek, komin z dymem, firanki w oknach. Zostałam wyśmiana przy całej grupie bo miało być inaczej, prościej. To było 20 lat temu , do dziś mam ten szkic i pamiętam jak się wtedy czułam.
Te całe szkolenia,szkoły,korporacje,o kant ... walnąć.
Jestem matką autysty, zdiagnozowanego dopiero w wieku 30 roku życia.na szczęście w UK.Tak późno, bo moja ignorancja i niewiedza i brak pochylenia sie nad jego ewidentynymi różnicami pomiedzy rówieśnikami doprowadziły do wielu przykrych momentów.Jego autyzm pomyliłam z introwertyzmem,osobliwym charakterem, jego duża inteligencja zamydliła mi oczy a te wszystkie osobliwego cechy odczytałam jako niemalże zalety.Dalam mu wiec wolność i moje zaufanie w to że jego indywidualizm zasługuje na może nie tyle na pielęgnowanie co na prawo bycia takim .Jednak był to moim zdaniem błąd.Zresztą syn byl dzieciństwie podobny do mnie, ja posiadam wiele cech jego które z wiekiem się pogłębiają .A bardziej to on ma moje cechy..Jednak jego ogromne problemy z adaptacją społeczną wykluczyły go praktycznie kompletnie z życia spolecznego.Brak diagnozy z powodu mojej ignorancji skrzywdziły go,tym bardziej że bycie odmiennym i nigdy do końca zaakceptowanym, były dla mnie czymś zwykłym.
Ja nauczyłam się dosłownie funkcjonowania w grupie ale to cały czas jest aktorstwo i ogromny wysiłek a zmęczenie po dniu przebytym z ludźmi jest ogromne.
Nauczenie sie tego było okupione wieloma problemami osobistymi a nawet traumami.Kazde wyzwaniem wejścia w nową grupę ludzi łączył sie u mnie z nerwicą.Moj syn natomiast jest kompletnie wykluczony z życia ,dodatkowo doszło do tego jeszcze inne zaburzenie.Ta mieszanka okazała się morderczą.
Ja mam w pracy, w Królestwie Niderlandów 8/40 osób z zaburzeniami czy spektrum autyzmu. Każdy ma inne, każdy jest inny, a najlepsze jest to, ze właśnie ze soba się najlepiej dogadują ;) wykonują proste prace, są bardzo dokładni, jak zmienia się pogoda to krzyczą.
Najlepszym aspektem jest to, ze oni pracują, a nie są obiektem wstydu dla rodziny. Mało tego - mają prawa jazdy i nie są dla rodziny utrudnieniem w kwestii dowozu.
Mogę się spytać co to za praca?
I jak tam trafić?
A do jest złego w oczyszczaniu z metali ciężkich? 🤔
Jako osoba która w wieku 30 lat dowiedziała się co z nią jest, chciałabym powiedzieć rodzicom, których dziecko zostało zdiagnozowane na autyzm, że jesteście w brew pozorom w świetnej sytuacji. Macie możliwość nauczyć się rozumieć swoje dziecko i nauczyc je rozumieć siebie oraz funkcjonowania w świecie. Możecie nakierunkować je w rozwoju w sferach które będą dla nich wygodniejsze i wykazać wyrozumiałość w tych w których sobie gorzej radzą. Ja gdybym wiedziała wcześniej o autyzmie to wybrałabym inne studia, teraz próba przebranżowienia się z pracy wymagającej kontaktu z klientem na coś innego jest niemal niemożliwa (wiem bo próbowałam). Wykształcenie i doświadczenie zawodowe mam pod zawód wymagający pracy z klientem i jeśli chce pracować zawodowo i jakoś żyć, to muszę się dosłownie męczyć. Jeśli macie tą wiedzę na etapie dzieciństwa, macie dużo wieksze pole manewru. Może wasze dziecko niedoswiadczy tyle niezrozumienia i nie zepsuje sobie tylu relacji co ja, dzięki temu że zaczniecie działać wcześniej. Tylko nie popadnijcie w skrajności i nie zrobcie z dziecka kaleki, z autymem można sobie dobrze radzić w życiu tylko jest trochę trudniej, jednak nie ma powodu się całkowicie izolować i uwierzyć że jest się niezdolnyn dziwolągiem ;)
akurat jak jestem zmuszony do egzystowania w tlumie to sie odcinam muzyka ze sluchawek, od miasta wole dzicz co roku jestem w bieszczadach
Książki pani Tempel Grandin polecam dla każdego kto chce ze tak powiem zajrzeć w świat osób na spektrum...
Powstał też film Temple Grandin (2010)
Ja jestem w spektrum, jest to dziedziczne, nie chce żadnych papierów ani ułatwień. Jedyne co potrzeba to dostęp do edukacji jak można wytrenować brakujące umiejętności np: wspominany "small talk". Najważniejsze aby wiedzieć, że się jest w spektrum i jak przezwyciężać problemy z umiejętnościami społecznymi. Są też zalety, zauważyłem, że osoby w spektrum mają wyższe umiejętności w konkretnym kierunku często fizyka, matematyka.
Small talk można traktować jak intelektualną grę, trzeba być pomysłowym i analitycznym żeby go prowadzić i nie dopuścić do niezręczności
moja narzeczona i mój syn są autystyczni. najlepsi ludzie na świecie❤
Przebiję pokój wyciszeń na klucz - w szkole jego dziecka zrobiono pokój wyciszeń z HARMONOGRAMEM 😂tak że moje dziecko może się wyciszać przez dwie godziny lekcyjne tygodniowo, w czasie swoich rewalidacji :))))) (no ale najważniejsze, że dyrekcja może się szumnie chwalić, że dostosowuje szkołę do potrzeb dzieci w spektrum! 😄)
A jak sobie to wyobrażasz ? Trudno żeby każdy mógł sobie wchodzić kiedy chce.
@@pawmal1988 tuż obok jest gabinet higienistki, wystarczyłoby, żeby ona wpuszczała tam uczniów (sugerowałam to rozwiązanie dyrekcji, żeby nie było). A jeśli i tak uważasz, że to niewykonalne, to po co w ogóle udawać, że to pokój wyciszeń, skoro po prostu nie spełnia swojej funkcji?
@@kirawisniowiecka5496 No racja w sumie. Ale zauważ, że ktoś pewnie musiałby pilnować dziecka w tym czasie.
@@pawmal1988 Nawet jeśli, to nadal uważam, że w takiej sytuacji nazywanie tego pokojem wyciszeń, a co więcej reklamowanie szkoły jako przyjazna dzieciom w spektrum, bo "mamy pokój wyciszeń" jest absurdalne
@@kirawisniowiecka5496 No dyrektorka cwaniara. Masz prawo być zła na to.
Jak bardzo rodzinnie spektrum występuje: ja i obie moje córki mamy zespół aspergera. I jak po latach patrzę na moje wspomnienia związane z moim , nie żyjącym już tatą i jak opisywała jego dzieciństwo moja babcia to odnoszę wrażenie, że też był w spektrum...
NAUKOWCZYNI, moje uszy krwawią
A jak lepiej?? Naukówka?
Mam podejrzenie autyzmu i miałam nadzieję, że ta audycja nieco mi rozjaśni obraz, ale zabrakło mi w niej usystematyzowania pojęć.
Dodałabym jeszcze zdefiniowania i dania przykładów na czym autyzm polega.
W końcu doczekam się Co to jest autyzm proszę być konkretnym bo czekam i czekam😂
8 letni autysta powiedział do mnie - "ja nie mam z tym problemu , że go mam, tylko wy macie z tym problem". Słuchajmy i akceptujmy ich takimi jakimi są i nie próbujmy zmieniać na siłę- wtedy będą dobrze funkcjonować.
Cudowne... ja właśnie uważam że za dużo ekspertów chce być ekpertami i robią problem tam gdzie go nie ma... te nasze społeczeństwa i wyzysk czlowieka nie jest normalny, uwazanie że wszyscy maja być tacy sami tak samo dobrzy i wspaniali a tak sie nie da w żadnym świecie....
Ciekawe czy stwierdzi tak samo za 5-6 lat...
Teraz części problemów mógł nie doświadczyć. W miarę rozwoju sklisów socjalnych u rówieśników będzie pozostawał coraz bardziej w tyle. Pytanie na ile zdaje sobie sprawę z innych konsekwencji autyzmu (i na ile upierdliwe wrażliwości mu się wylosowały). Przykładowo może kojarzyć że coś mu śmierdzi i generować ale nie wiązać tego x autyzmem.
Na moim przykładzie
Zostałem zdiagnozowany jako dorosły. Teraz z perspektywy czasu mogę powiedzieć że mój autyzm stał się problematyczny od 6 klasy wzwyż Od połowy 1 klasy gimnazjum miałem prawie codzienne myśli samobójcze. I to nawet nie dlatego że byłem obiektem znęcania się (i miałem w tym MNÓSTWO farta bo większość autystów była co najmniej szykanowana) tylko dlatego że nie miałem(nie mam) zdolności nawiązywania relacji z innymi. Byłem dla wszystkich zupełnie przezroczysty. Na imprezy klasowe nawet osoby nad którymi się znęcano były zapraszane. Ja? Nigdy!
I to nie dlatego że unikałem ludzi. Nie angażowałem się itd... byłem w środowisku pingpongistów, koszykarzy, geeków, os. Spędzających czas w bibliotece itd Byłem ok z każdym w klasie itd. ale i tak byłem wszędzie kimś z zewnątrz. A ja uwielbiam rozmawiać z ludźmi. A przez całe gimnazjum miałem całe 6 rozmów wychodzących poza kurtuazyjne cześć cześć, co u ciebie itp.
Wg jednej z teorii mamy kręgi bliskości. Nie pamiętam szczegółów ale pamiętam że w 2 najbliższych kręgów do JA nie miałem NIKOGO.
Do dziś nie miałem przyjaciół w klasycznym rozumieniu słowa. A jeśli rozumieć ich jako najbliższych znajomych to mam absolutną pewność że wszyscy z listy byli by w szoku. Do dzisiaj nie miałem dziewczyny. Myślę że do dzisiaj tysiące razy błagałem Boga by mnie zabił i przeklinałem go że nie mam dość sprawczości by zrobić to samemu. I to jeszcze ptzed moim nawróceniem.
Moja nadwrażliwość na słońce, temperaturę, zapachy i wynikające z tego moje zachowanie generowało ciągłe spory z rodziną.
Podsumowując.
Z braniem tego stwierdzenia na poważnie poczekajcie kilka latek bo się to może zmienić. A obojętność wzgl. Asd zmienić w nienawiść do siebie i ASD i niewyobrażalne cierpienie
@@shreder221
Mam doczynienia z kimś kogo podejrzewam o autyzm.
Też był gnojony w szkole i nie miał znajomych, do tej pory nie ma. Z matematyki, fizyki szóstki. Z polskiego nie zdał matury.
Nie rozumie niektórych zwrotów zwyczajowych. Np. kiedy pytam go "nasza córka długo spała?" to odpowiedź jest w stylu tak/nie. Nie dociera do niego, że powinien jakoś bardziej określić ilość snu, że to pytanie w stylu bardziej jak długo, a nie czy długo, że dla każdego długo znaczy co innego. Próba dowiedzenia się czegokolwiek od niego to konieczność zadawania miliona pytań, bo nie rozumie, że pytam o cały kontekst, a nie tylko to co było w pytaniu.
Kiedy mówię mu o swoich uczuciach i emocjach to się złości. W zasadzie z emocji zna tylko złość i złośliwość, ale uważa że złośliwy nie jest. Seksualnie też oczekuje że ktoś podejmie inicjatywę, bo jak on coś aranżuje to jest topornie i prostacko, bo nie umie działać między wierszami i tworzyć tak zwaną atmosferę.
Może godzinami gadać o świecie totalnie zewnętrznym, ale nie interesuje go co się dzieje wewnątrz rodziny.
Bardzo podoba mi się jego inteligentny żart, ale po urodzeniu córki w ciągłym niedoczasie jest uciążliwa niemożność wyciągniecia z niego informacji, a jego wręcz bawi to, że zadałam niedokładne pytanie.
Ludzie, którzy nie muszą z nim żyć uważaja go za grzecznego, ale lekko dziwnego, bo się nie integruje a jak się odzywa to cichutko... Ale po jakimś czasie i narodzinach córki okazało się, że nie radzi sobie z emocjami innych i swoimi.
Ludzie uważają go (ja na początku też) za bardzo inteligentnego, bo jest świetny z matmy, ma błyskotliwy i inteligentny żart. Powiedziałabym lekko cyniczny i bardzo logiczny. Nikt nie widzi, że jego iloraz inteligencji emocjonalnej to zero.
@@bs9675 Tak mogłabym pisać o zainteresowaniu światem zewnętrznym a kompletnym brakiem zainteresowania ludźmi nawet najbliższymi . Na zewnątrz uważany za wyjątkowo grzecznego i sympatycznego . O mówieniu gdy patrzy i niby słucha a za moment zdziwiony , że nigdy o tym nie słyszał .
O zapominaniu o rzeczach , które jego zainteresowań nie dotyczą . Chociaż ma zawód wymagający dużej odpowiedzialności , jest w nim bardzo dobry , skończył studia z dobrymi wynikami , coraz trudniej razem być .
Po 30 latach ja jestem wyczerpana ciągłym przypominaniem , załatwianiem za niego wielu spraw , brakiem emocjonalnego wsparcia i brakiem choćby odrobiny docenienia tego , co robię .
Mnie się wydaje, że często są to introwertycy, a nie ludzie ze spektrum autyzmu. Mam wrażenie, że zrobiło się modne, że człowiek bardziej wycofany, czyli tzw introwertyk podciagany jest pod spektrum autyzmu.
Mnie się wydaje że trochę mało wiesz 😅. Postawienie diagnozy to nie jest takie hop siup i problemy osób będących w spektrum nie dotyczą tylko relacji społecznych, czasem się nawet zdarza że w bardzo małym stopniu właśnie to zagadnienie jest problematyczne. To nie tak, że każdy kto potrzebuje samotności jest w spektrum autyzmu, często to po prostu introwertycy, którzy nie wykazują więcej przejawów autyzmu, na podstawie których, a może nawet ilości których osoby z autyzmem są diagnozowane.
Wiesz, jakby się tak uprzeć, to każdego, powtarzam: każdego można zdiagnozować jako człowieka w spektrum autyzmu. Mówię to na podstawie przeczytanych artykułów, wywiadów i podcastów na temat autyzmu.6:49 o@@AneysaJoeJanis
Nic nie wyniosłem z tej dyskusji
Bardzo dobry wywiad, choć mam zastrzeżenia. Sam jestem niedawno zdiagnozowaną osobą w spektrum i mam wprost wpisane w dokument "wysokofunkcjonujący" i nie rozumiem dlaczego rezygnuje się z tego nazewnictwa. Ja z jednej strony rozumiem, że osoba nie-wysokofunkcjonująca może poczuć się teraz dotknięta, ale pamiętajmy, że to są jedynie medyczne określenia i zawsze, kiedy ich ktoś używa to przypominam, że one są zarezerwowane dla specjalistów, ewentualnie dla nas. To jedynie specjalista i sama osoba autystyczna umie ocenić jakie mam tak naprawdę objawy i jak bardzo są one nasilone. Teraz z faktu, że wszystkich w spektrum, także tych dawniej diagnozowanych jako osoby z zespołem Aspergera nazywa się "osobami w spektrum autyzmu" może to doprowadzić dla porównania do stygmatyzacji właśnie tych osób wysokofunkcjonujących, takich jak ja. Może to bardzo zakryć rzeczywistość i przez ludzie mogą zapomnieć o podstawowej rzeczy. Jesteśmy różni, bo to jest spektrum. Ja np. mam problem w nagłych, niespodziewanych sytuacjach społecznych, ogólnie nagłe, nieprzewidziane sytuację potrafią mnie niekiedy zestresować, nie słyszę w szumie, dość regularnie odpływam w "swój świat", przejawiam dziwne zachowania tzw. stimy (tu bawię się długopisem, tu jak jestem sam gryzę koszulkę), mam problem z mimiką (w normalnych sytuacjach społecznych, a nie kiedy przemawiam na forum), ale tak to w innych kwestiach całkowicie się odnajduję. To ja pierwszy zresztą zazwyczaj zagaduję do ludzi i umiem żyć w społeczeństwie. Tak samo osoba zdiagnozowana jako autystyczna, ale nie wysokofunkcjonująca też może normalnie żyć, choć będzie miała najprawdopodobniej niestety jeszcze więcej trudności w życiu i niestety, ale rolą specjalisty poza byciem empatycznym jest informowanie o tym i szukanie rozwiązań, które ułatwią życie osobie tym dotkniętej. Ja właśnie nie rozumiem tej dzisiejszej współczesnej tolerancji. Dla mnie najważniejsza jest wiedza, umiejętność zdefiniowania problemu. Jeżeli jesteś nastawiony, że jesteś tolerancyjny wobec grup wykluczanych to od razu zmusza cię do szukania jedynie pozytywów u danej osoby, a to jest błąd. Pamiętajmy też, że nasze problemy, wady nie zawsze są bezpośrednią konsekwencją spektrum, bo poza tym że mamy spektrum jesteśmy jeszcze kimś więcej.
Czy niesłyszenie w szumie jest jakoś skorelowane w spektrum? Pytam, bo jako 35-latek widzę u siebie wiele cech podobnych do autyzmu, natomiast rok temu dostałem diagnozę ADHD
@@artras8512 nie jestem od diagnozowania spektrum, ale wydaje mi się, że tzw. zaburzenie przetwarzania słuchowego jest charakterystyczne zarówno dla spektrum, jak i dla ADHD. Osoby z ADHD często mają problemy z uwagą, ze skupieniem na konkretnej rzeczy, a więc to nawet logiczne. Poza tym większość osób w spektrum ma również ADHD. A jak podejrzewasz zgłoś się na diagnozę. Niestety w Polsce ciężko to zrobić na NFZ w przypadku dorosłych, ale da się. Skierowanie od lekarza i polecam Fundację JiM w Łodzi.
Zawsze najgorsza jest ignorancja wynikajaca z zaryglowania umysłu na wiedzę.
Tak, tak. Nie ma żadnych norm. Wszyscy jesteśmy autystykami. XD
29:32 co do dzieci z autyzmem, to zapewne im nie pomoże, ale czy ich opiekunom to już nie był bym taki pewny. opiekun musi spróbować wszystkiego by mieć czyste sumienie, brudne sumienie to pierwszy krok do... depresji. :-(
Kurcze,rozczarowalam sie tym odcinkiem, a kocham Twoj kanal! Swiat jest zorganizowany tak (przynajmniej w teorii, bo jak jest to wszyscy wiemy), by zylo sie jak najsprawniej jak najwiekszej ilosci osob. Ja mam ADHD i nienawidze ciszy, czy to daje mi prawo by zadac, by wszedzie byl halas i zgielk? A co z psychopatami i zoofilami-oni tez maja zaburzenie, czy im tez zorganizujemy taki swiat, ktory bedzie im pasowal? Kazdemu z nas w jakis sposob jest ciezko i dla nikogo swiat nie jest idealny,troche sie czuje jakby ludzie z autyzmem zostali przez Ciebie postawieni na piedestale i choc sa mniejszoscia, to swiat powinien sie dostosowac!? Dziwne myslenie... Ja oprocz ADHD mam WWO i strasznie przezywam rozne rzeczy, a jednak nigdy mi nie przyszlo do glowy mowic, ze swiat ma sie zmienic dla mnie...
Mamy dwóch autystyków. Jako mama b.dobrze rozumiem Aspiego, a mąż introwertyk młodszego atypowego. Przypadek?
Drogie Panie nie uważam, że Autyzm i ADHD istnieje w jednej osobie. Natomiast uważam, że praca nad uplastycznieniem umysłu wprowadza umysł w różne stany, który usiłujecie Państwo diagnozować co chwila inaczej. "Nadpobudliwość" w spektrum autyzmu i ADHD, to zupełnie inne zjawiska. Tzw. samoorzecznicy zabierają głos, bo chcą przekazać ważne spostrzeżenia, które nie łatwo wychwycić w gabinecie
Zgadzam sie na 100%, ja mam ADHD a zarazem jestem WWO-czyli tak daleko od autyzmu jak tylko mozna😅
Adhd z okresami maniakalnymi często diagnozuje się jako autyzm - błędnie.
Tourette: przełamuj bariery i podążaj za impulsem!
Autyzm: nie istnieje zgłębienie tematu przy którym już wystarczy i można się zatrzymać!
ADHD: odpal umysł na obrotach niedostępnych dla innych, chyba że tego nie czujesz i nie masz nastroju, to potknij się o gumkę z własnych majtek!
Umysł Analityczno-Logiczny: analogie między analogiami, reverse engineering, i moc obliczeniowa żeby to wszystko objąc i zintegrować!
Z waszych połączonych sił powstaje KAPITAN AŁTYSTA :)
Miks artystów z autystami ma swoje drugie dno: zdaje mi się że ludzie z umownym "wysoko funkcjonalnym autyzmem" zawsze byli w społeczeństwie, obecni , doceniani, zauważani, i rozumiani tak jak dziś zaczyna się ich rozumieć. Dopóki Twój Tourette, autyzm, ADHD i analityczno-logiczny umysł pozwala tworzyć na przykład improwizacje jazzowe, wszystko jest społecznie zrozumiałe. Jeżeli nie wiadomo czemu jesteś lepszym blacharzem czy księgowym niż inni w Twojej branży, jest to trochę dziwne, zwłaszcza jeżeli czasem zachowujesz się jak stuknięty (a to i tak ten lepszy scenariusz, w którym się funkcjonalnie w czymś odnajdujesz).
Tak mi się własnie przypomniał cytat z Hłaski, z Bazy Sokołowska, jak mieli tam tego ZiSa na gaźnik i wszyscy się zeszli zobaczyć jak Rustecki pracuje, a on kręcił śrubkami na ćwierć obrotu, aż silnik pod jego palcami nabrał wolnych obrotów i można było policzyć migające śmigła wentylatora.
- Artysta.
- Gites. Dawajcie następnego grata.
(Cytat z pamięci, ale myślę że prawie co do literki.) Tak mi się przypomina jeszcze jako przykład nieliteracki, Sobiesław Zasada, który przerzucił skupienie z lekkiej atletyki na jazdę samochodem, Pewnie gdyby ktoś mu pokazał w dobrym momencie jak grać na gitarze, to też by pozamiatał i jak na przykład Chris Rea, miałby swoje laury i w muzyce popularnej, i w bluesie.
Uważam, że rezygnowanie z rozróżnienia spektrum autyzmu na nisko i wysoko funkcjonujący autyzm jest nie fair i zupełnie rozmywa indywidualność osoby o której się mówi. Mój chłopak jest wysokofunkcjonujacym autystą i powiedzenie że jest w spektrum w którym są osoby z którymi nie da się skomunikować prowadzi tylko do nieporozumień. Po co zostawiać ludziom takie pole do nadinterpretacji? Między tymi ludźmi potrafi być przepaść i jak ich wrzucamy do jednego wora to neurotypowych też tam można wrzucić skoro spektrum autyzmu może znaczyć wszystko i nic jednocześnie. Nie cierpię tego rozmywania pojęć bo utrudnia to komunikację i zrozumienie. Skoro facet może nazwać się kobietą tylko dlatego że założył sukienkę i tak mówi to czym w ogóle jest kobieta? Nieskończonym zbiorem? Tak bardzo boimy się urazić czyjeś uczucia, że popełniamy brutalne gwałty na logice a moim zdaniem jest to gorsze.
Pięknie powiedziane. Żyjemy w czasach kiedy każdy identyfikuje się jak chce byle nie jako człowiek. Indywidualizm zastąpił logikę. Nie ma kolektywu tylko jest mnóstwo samotnych ludzi którzy nie potrafią się odnaleźć w normalnej rzeczywistości bo łatwiej jest pielęgnować ego niż pracować nad sobą.
Wywiad wprowadził sporo chaosu wg mnie (zwłaszcza początek wywiadu).
Neuroróżnorodność nie jest tożsame z ASD (moja opinia).
Krótko mówiąc: zaburzenia ze spektrum autyzmu wiążą się z trzema rodzajami objawów. Dotyczą one mowy i komunikacji, relacji międzyludzkich oraz ograniczonych zachowań i zainteresowań. Jest to tzw. triada autystyczna, którą każdy szanowany autysta w mniejszym lub większym stopniu posiada.
Nie można mieć ,,trochę,, autyzmu.
Doskonała diagnoza dzisiejszej poprawności! I jeszcze te feminatywy ze strony Pani redaktor jak ,,naukowczyni". Drogie Panie czy słyszycie jak to brzmi?
określenie kogoś jako nisko funkcjonującego jest stygmatyzujące i zapewne tylko o ten przypadek chodziło w rozmowie. Czy to jest na wyrost czy nie, ciężko stwierdzić ale w dobie internetu, obiegu informacji i wszelkiej narastającej społecznej agresji trzeba dmuchać na zimne. Kiedyś takim przypadkiem były stopnie określenia niepełnosprawności umysłowej, lekka niepełnosprawność była określana "debilizmem", słowo wydawałoby się jak każde inne ale jakie zrobiło zawrotną "karierę" w kulturze to wszyscy wiemy.
Psychiatrzy są zgodni. Zapanowała moda na autyzm i ludzie za wszelką cenę chcą go mieć, to jest chore XD
Bardzo dziękuję za tę rozmowę...
Z prawidłowym oszacowaniem ilości przypadków jest ten problem, że diagnoza jest szalenie kosztowna. Tysiąc złotych? Jeżeli jest duży problem z dzieckiem i nóż na gardle, nie ma wyjścia. Jeśli jakoś tam funkcjonujemy, takiej kasy nie wydamy, chyba że ktoś rzeczywiście dobrze zarabia. Generalnie opieka psychologiczna leży, lub jest bardzo droga.
Tysiąc złotych? Znacznie więcej bo wszystko lub prawie wszystko prywatnie.
*liczby przypadków. "Przypadki" to rzeczownik policzalny, więc napisanie "ilości" jest błędem.
Nwm jak to wygląda u dzieci ale u dorosłych można się zdiagnozować na NFZ. Np. na oddziale F6
@@shreder221
Na NFZ wyznaczyli mi termin za 2,5 roku
❤❤
Dopóki nie zrozumiemy, że to co nie jest chorobą (bo tylko chorobę można wyleczyć), jest spektrum jakieś w nas inności i ta inność jest normalna. Dopóki tego nie zrozumiemy, to zawsze będziemy postrzegać innych przez "naszą normę".
Każdy jest w spektrum swoich niedoskonałości i społecznie powinniśmy ułatwiać wszystkim dopasowywać sie do codzienności otoczenia, czy jest to osoba z autyzmem, z Zespołem Downa, niepełnosprawna, czy w innym spektrum...
No ale to trzeba najpierw zrozumieć, bo jeśli się tego nie rozumie, to czy takie niezrozumienie nie jest jakąś formą "niepełnosprawności" czy wręcz choroby!?!
@piotrkaborda
Brak możliwości wyleczenia nie jest definicją choroby. Inaczej nie uważalibyśmy za chorobę zwyrodnienia stawów kręgosłupa, tego też nie da się wyleczyć.
@@LK-of5rb mam nadzieję, że nie tylko ten wniosek (kim kolwiek jesteś) można wyczytać z mojego wpisu 🙂
Nie wszystkie choroby można wyleczyć :0
@@Kwadraturatak, nie wszystkie choroby można wyleczyć, bo być może nie mamy jeszcze odpowiedniej wiedzy na dziś, ale to nie znaczy, że nie będziemy kiedyś umieli wyleczyć wszystkich chorób 🙂
Pytanie jest inne. Dlaczego w niektórych umysłach jest brak akceptacji na odmienność innego człowieka?
@@piotrkaborda Dlaczego miałbym akceptować każdego człowieka? Nie każdy człowiek i nie każde zachowanie musi mi pasować. Ludzi należy tolerować (w pewnym rozsądnym zakresie), ale nie ma obowiązku by ich akceptować.
59:10 biblioteka? Nie komplikujmy prostych spraw.
Myślicie ze diagnoza autyzmu w jakiś sposob pomaga osobie chorej? Mam w rodzinie przypadek diagnozy u osoby po 30ce. Chodzi oczywiscie o osobę wysokofunkcjonującą, pracującą i samodzielną ale z tzw trudnym charakterem. Ja osobiscie mam wątpliwości czy jej to ppmaga. Raczej jest wytłumaczeniem dla zyciowych niepowodzeń i wytłumaczeniem braku pracy nad sobą. Ale może się mylę...
To jest bardzo powszechne po diagnozie. Ja na takich mówię brandzlownicy
Tak jest z moim dorosłym dzieckiem ; po diagnozie tragedia . Dodam wysokofunkcjonujące , z zawodem wyjątkowo wymagającym odpowiedzialności i radzi sobie świetnie . Dom i rodzina , którą stworzył 6 lat temu , totalna klapa .
No może się mylisz
Wszystko zależy od osoby. Dla mnie kwestia zrozumienia samego siebie i sposobu funkcjonowania - dużo odmieniła. Wiem co mnie trigeruje, co przeciąża i kiedy zrobić krok w tył, żeby nie dostać meltdown'u. Epizody depresyjne praktycznie zniknęły i tak, żyje mi się lepiej i myślę że komfort współistnienia ze mną, mojego otoczenia, także się poprawił.
Nie czuję się rozgrzeszony za idiotyzmy które w życiu robiłem, ale to jest już trudniejszy temat. Przeszłości już nie zmienię, jednak tak, nie mając świadomości kim jestem, nie byłem w stanie inaczej funkcjonować. To się musiało tak wydarzyć. Natomiast całość jest przed nami i teraz znam instrukcję obsługi samego siebie :)
Też zjawisko kamuflażu jest u młodych z ADHD, zwłaszcza dziewczyn, które nadpobudliwość ruchową jeszcze potrafią przezwyciężyć, ale pozostawanie skupioną podczas lekcji już jest za trudne.
Z rozmowy odniosłem wrażenie (być może błędne), że to głównie na osobach ze spektrum autyzmu i ich najbliższych powinny ciążyć trudności ze zrozumieniem siebie i wypracowywania zachowań umożliwiających poprawne funkcjonowanie w społeczeństwie. Jestem zdania, że edukować powinno się w tym temacie w zasadzie cały ogół społeczeństwa.
Mnie osobiście, jako doresłemu juz autystykowi, najbardziej w dzieciństwie pomogła akceptacja i zwyczajna dobra wola ze strony innych ludzi, którzy nie oceniali mnie przez pryzmat tego, że nieco inaczej formułuje myśli niz oni itp. Gdyby zacząć kierować komunikat szerzej do "zwykłych" ludzi, być może mniej osób ze spektrum spotykałoby się z niezasłuzonym ostracyzmem (jak przypadki wspomniane z resztą w rozmowie).
Wow, świetny ten komentarz... jaki prawdziwy... na siłę wmawiać tym ludziom że są dziwni bo chorzy i maja sie zmieniać... jak krzywdy nie robią to komu zależy by go zmusić do zmiany? Do zmian które wy lekarze uważacie za wspaniale i najlepsze. A jak osoba jest po prostu nie śmiała? Nie ma drygu zagadywania innych osób i nikomu ta nieśmiałość nie wadzi to będziecie zmuszać te osobę by gadała z ludźmi? Bo uważacie że bycie nieśmiały jest czymś nie normalnym?
Jasne, że powinno to iść dwutorowo. Jednak w moim funkcjonowaniu największą rolę odegrało właśnie samopoznanie, nauka akceptacji siebie, stawiania granic. To ja decyduję czy dam radę iść w zatłoczone miejsce (jeśli jestem aktualnie w dobrym stanie to dam bez problemu na jakiś czas, ale jak w gorszym to mnie to przeciąży i wywoła meltdown), spotkać się danego dnia ze znajomymi, to ja czytam u siebie sygnały czy bodźców nie jest za dużo i czas na odpoczynek.
Odcinek super, ale jak zaczęłam tu czytać komentarze to się trochę załamałam 🙆🏼♀️
❤
1. Zespół Aspergera już nie istnieje, osoby na to zdiagnozowane są po prostu ''w spektrum autyzmu''.
2. Nie używa się już też symbolu puzzli w kontekście autyzmu, bo implikowało to niedopasowanie do reszty, brakujący element itd.
Poza tym bardzo spoko wywiad. Wspaniale, że myśli się teraz o studiujących autystycznych osobach. Ja sama 3 razy zaczynałam studia i byłam mega zagubiona w tej biurokracji. Ostatecznie skończyłam uczelnię prywatną, gdzie było dużo mniej załatwiania rzeczy i stania w kolejkach do dziekanatu.
Czemu puzle mają oznaczać niedopasowanie do reszty? Równie dobrze mogą być symbolem złożoności i kompleksowości, jest nawet po angielsku określenie "puzzle-minded" które oznacza właśnie człowieka o takiej skomplikowanej i głębokiej naturze
37:35 "otworzyć się na indywidualność" - założenie utopijne, choć piękne. Dzieci muszą uczyć się norm społecznych, inaczej pani profesor w przyszłości nie będzie mogła prowadzić wykładów, gdyby siedzieli w audytorium sami atypowi indywidualiści.
Wiele wykładów trafia w próżnię kiedy wykładowca nie potrafi ich prowadzić i wszystko leci później ze skryptów.
@@luciuslucullus1345 zgadzam się, choć tak naprawdę nie piję konkretnie do autystyków, tylko do tzw. "edukacji włączającej" - na pewno ma plusy, bywają dzieci, które faktycznie się włączą i dobrze funkcjonują w grupie, w klasie mimo niepełnosprawności intelektualnej, ale system nie uwzględnia tego, że nie wszystkie dzieciaki dobrze funkcjonują w szkole ogólnodostępnej. Później mamy sytuację, że uczeń z umiejętnościami na poziomie klas I-III jest w VII klasie i nie może się odnaleźć, bo nie umie liczyć czy czytać ze zrozumieniem - ok, tak już ma, ale do tego rozwala zajęcia, bo nie umie inaczej zaistnieć i się popisuje, a reszta klasy w normie intelektualnej traci. Nie każdy się nadaje do szkoły ogólnodostępnej i szkoły powinny mieć możliwość powiedzenia: "nie, na tym etapie syn/córka powinien iść do szkoły specjalnej, gdzie będzie w małej grupie i będzie uczyć się podstaw".
to może teraz coś o adhd?
Czytając komentarze stwierdzam, że to w zasadzie zabawne, że nawet zwykła diagnoza zupełnie obcych ludzi może być dla niektórych problemem. Chyba powinienem mieć więcej problemów z diagnozami innych ludzi. Powinienem się martwić i oburzać, że coraz więcej kobiet jest diagnozowanych na Endometriozę. Pewnie sztucznie poszerzają kryteria, wymyślają i wyciągają kasę. Teraz każdy chce mieć jakąś "metriozę" i się wyróżniać. W d.. się poprzewracało. A dyskopatia? To dopiero. Świat schodzi na psy...
Najbardziej śmieszy mnie jak to podobno a przynajmniej tak twierdza psychiatrzy i psycholodzy autystycy nie łapią tzw. teorii unyslu i przez to sa nieempatyczni w stosunku do tych neurotypowych. No przeciez neurotypowi też nie rozumieja teorii umyslu i nie rozumieja osob autystycznych dokuczaja im sa nieempatyczni i na siłę próbują ich dostosowac. Czyli kij ma dwa końce. I kto ma tu racje.?
Ja np. zastanawiam się, czy sam nie mam spektrum autyzmu. Np. od najmłodszych lat powraca do mnie pytanie, czy nie jest się zakłamanym jeżeli identyfikuje się ze wspólnotą, generalizując sukcesy jednostek w różnych dziedzinach, w tym nauce lub sztuce, gdy samemu się nie jest nawet aktywnym w tych dziedzinach. Na zasadzie Curie Skłodowska też była warunkowana przez kulturę polską, więc wszyscy obywatele formalnie pod administracją polską są Curie Skłodowskimi. SSyndrom kibica sportowego, krzyczącego "przegraliśmy", popełniającego błędy poznawcze przez wybujałe ego, sprawującego rolę społeczne jak bałwanek Buli z wieczorynki, któremu księżyc zrobił kuku na muniu, a słoneczko móżdżek przypiekło. I kroczy w świetlnym mroku odbicia chwały.
Podoba mi się, że nie boisz się prostych tematów i mówić o nich w skomplikowany sposób.
Dla kogoś kto nie jest w temacie, audycja jest niezrozumiała, same ogólniki, zbyt mało konkretnych przykladów. Zrozumiałam z audycji, że każdy kto jest nieśmiały , albo introwertykiem, albo ma problemy z poznaniem swojej psychiki jest autystykiem.
Ja autyzm trochę porównałabym do leworęczności: osoby neuroatypowe nie są gorsze, tylko myślą innymi schematami myślowymi niż osoby neurotypowe, natomiast z racji częstotliwości występowania, świat jest dostosowany do praworęcznych i neurotypowych, w związku z tym, osoby z tych mniejszości mają pewne trudności: osoby leworęczne muszą w dziwny sposób chwytać narzędzia lub używać "gorszej" ręki, rozmazują tusz w trakcie pisania, potrzebują specjalnych nożyczek... Natomiast osoby ze spektrum źle znoszą brak rutyny, hałas, przebodźcowanie itd.
Rzecz w tym, że wystarczy zmienić mało, żeby tym ludziom ułatwić życie. Np. szkoły wyposażyć w narzędzia dedykowane leworęcznym i stworzyć takie stanowiska nauki/pracy. A w sklepach nie używać jaskrawego światła i przyciszyć muzykę.
Mam męża z autyzmem. Niestety nawet ludzie którzy wiedzą że to ma, wola traktować go jako zdrowego dziwaka
Autor tekstu który Pani przytoczyła prawdopodobnie śpiewał o sobie... Bardzo ciekawy człowiek, proszę odszukać jego film "Hans: alkohol, dragi, kłamstwo, depresja, nerwica, lęki, nadzieja, prawda" Zapewne wielu hiphopowców to ludzie w spektrum.
A ja mam wrażenie że plagę to my mamy, ale etykietowania wszystkich.
Jeszcze 30 lat temu kiedy chodziłem do przedszkola dzieci były różne. Jedne nadpobudliwe, a inne takie ze nie dało się z nimi rozmawiać. Z czasem dzieci takie wyrosly z tych przypadłości, I obecnie są dorosłymi z karierami posiadającymi swoje pociechy.
Obecnie jeśli dziecko jest nadpobudliwe, to wciska mu się ADHD i leki wyciszające bo rodzicowi tak wygodniej. 2 tabletki przed szkołą żeby brzdac był spokojny i wszyscy zadowoleni. Co prawda mózg brzdąca zle się wtedy rozwija ale skoro ma stwierdzone ADHD to lekami leczymy bo tak trzeba.
Jeśli dziecko nie ma ochoty na interakcje to oczywiście autyzm. A później mówienie całej grupie że słuchajcie Kubuś ma Autyzm i trzeba do Kubusia podchodzić w sposób specjalny. A później Kubuś wymaga specjalnego traktowania od wszystkich przez resztę życia bo tak został.wychowany.
A jaki wpływ na "autyzm" I "ADHD" ma bezstresowe wychowanie i zajmowanie dziecku czasu tabletem i telefonem od najmłodszych lat ? A tego nikt pod uwagę nie bierze, bo mimo 8 godzin spędzonych przy tablecie dziennie dziecko powinno być zupełnie normalne i komunikatywne..... nie twierdzę że autyzmu nie ma, ale jest też w tym wszystkim zwykły człowiek który jest różny. Z pewnych rzeczy się wyrasta, a nad pewnymi trzeba pracować od najmłodszych lat. Ale o tym się nie myśli, bo lepsza farmakologia.
😅
L
❤❤88⁸😮
@expectanscertum przykro mi ale po "Jadowitym Jęzorze" przestałem czytać. W swoim poście nikogo nie obraziłem, tylko wyraziłem opinie. Nie dyskutuje z osobami które ja wstępie starają się mnie obrazić. Pozdrawiam i zdrówka życzę.
Prawda jest taka, że robi się patologia diagnostyczna - sporo szkół i rodziców wręcz naciska na uzyskanie orzeczenia, bo są z tego korzyści - finansowe dla szkół i większa specjalna uwaga dla dziecka.
Dziwi mnie tylko czemu nikt nie alarmuje jak bardzo środowisko się zmieniło i jaki to ma wpływ na rozwój dzieci. Rodzice zabiegani, a dzieci od małego trzymane w betonie i na miękkim dywanie uczą się świata z ekranów, karmione coraz gorszym jedzeniem. Jaka jest więc szansa na prawidłowy rozwój tych dzieci??? Minimum stymulacji sensorycznej, podwórko elektroniczne. Nawet na półkoloniach na przerwach dzieci gapią się w ekran. I naukowcy dziwią się czemu zdrowi intelektualnie mają cechy spektrum a nie mogą znaleźć biomarkerow. Może warto o tym zrobić odcinek - o cyfrowym wplywie na rozwój małych mózgów.
Niestety zly wplyw ekranow na dzieci i mowienie o tym spotyka sie z furią rodzicow, ludzie nie maja czasu, swiat jest szybki, wiec smartfon pozwala ubrac dziecko w spokoju czy nakarmic. Ludzie (sami skadinad uzaleznieni) aby zyskac troche czasu dla siebie czy zeby latwiej "ogarnąć" dziecko sadzaja je przed ekran i na informacje o zlym wplywie takich praktyk reaguja jak palacze gdy powiesz im, ze palenie podnosi ryzyko rozwoju nowotworu. Milion argumentow typu: babcia palila i zyla 100 lat, u rodzicow dajacych dzieciom smartfony wyglada to na zasadzie "dziecko od malego oglada bajki i telefon, a mowi lepiej niz syn kolezanki ktora na telefon nie pozwala". Dysonans poznawczy i proba zredukowania dyskomforfu, zazwyczaj ludzie z dysonansem wybieraja odrzucenie nowej wiedzy niz zmiane przekonan/nawykow
Trochę nietrafiona argumentacja. Owszem, pęd świata, ekrany mogą nasilać pewne rzeczy, ale ich nie powodują. Jestem osobą autystyczną, urodzoną na początku lat 80-tych, w spektrum jest mój syn, też najprawdopodobniej moja mama i dziadek, więc dość typowo występuje u wielu osób w rodzinie. Jest faktem, że funkcjonuję znacznie gorzej przy dużym czasie spędzonym przed ekranem, ale i w skupiskach ludzi, hałasie, a dużo lepiej przy przebywaniu w naturze i spokojnym otoczeniu. Cywilizowany świat często średnio działa na autystów, ot cała tajemnica.
Pozdrowienia od osoby w spektrum, syn tez i prawdopodbnie moja mama i jej ojciec. Tak to jest cos co trwa... Przez pokolenia.
@@agnieszkapilot-bambynek8025 ale nikt nie neguje tego, że autyzm czy adhd jest, ale z doświadczenia wiem, że wręcz nagina się diagnozy, bo szkoły mają z tego dodatkowe korzyści finansowe, a “trudne” dziecko może dostać nauczyciela wspomagającego, dać dziecku leki uspokajające żeby nie sprawiało problemów wychowawczych. Takie są realia. I np. masz chłopca, który jest wulkanem energii potrzebuje dużo ruchu, co jest fizjologicznie prawidłowe i naturalne, a każą dziecku siedzieć pół dnia w ławce, a że nie siedzi to odsyłają po specjalistach i “wariata” robią. Wiem coś o tym bo wyciągnęłam syna ze szkoły i teraz uczymy się w trybie edukacji domowej. Najlepsza decyzja. Dziecko odżyło, odzyskuje wiarę w siebie, a w szkole ciągle było ze wygląda jak adhd czy spektrum. Nawet szkoła leki sugerowała. Normalne energiczne dziecko, diagnozy nic nie potwierdziły, a wyszło że silny stres mimikował niektóre zachowania typowe dla spektrum. Sami mamy ASa w rodzinie więc temat nam znany. Ja mogę pozwolić na naukę w domu i poświęcić dziecku uwagę, a ile rodziców na siłę szuka papierka czy faszeruje uspokajaczami, bo nie ma czasu. O to chodzi. A ekrany mocno ryją banie, polecam “Cyfrowa demencja”. Opóźniają pewne umiejętności w życiu codziennym, np. umiejętności społeczne albo uczy dzieci zachowań, które w realnym świecie nie są akceptowalne, bo mózg dzieci do pewnego wieku nie rozróżnia rzeczywistości od wirtualnego świata. Nie rozwija się prawidłowo motoryka i zaburza postrzeganie rzeczywistości- w grze jest wszystko łatwiej i następuje natychmiastowa gratyfikacja, a potem w świecie wydaje się wszystko nudne szare i takie trudne.
@@agnieszkapilot-bambynek8025 ale potrzeba przebywania w naturze i trudność funkcjonowania w hałaśliwych zaludnionych miejscach wdg mnie nie jest zaburzeniem tylko normalnością. Świat jest dziś tak na maxa przebodzcowany przecież, że mało kto chce być w wyścigu szczurów, betonie, w jakiś spędach. Może to nie nasze dzieci są zaburzone tylko świat w którym zmuszone są funkcjonować? Nikt nie może być zdrowy w chorym środowisku.
Bardzo interesujący wywiad. Jednak trudno mi się go słucha, ponieważ wydaje mi się, że Pani Profesor często zastępuje polskie "cecha charakterystyczna" kalką z angielskiego. Doszedłem do 10:33. Pozdrowienia, włączam dalej. (Niech żyje deskryptywizm. Niektórym praktykom językowym mówimy "nie"!) 🖖
Hi.Jezyk angielski to jezyk uniwersalny.Polacy maja awersje do jezykow zachodnich.
@@mariannasobczak7930 Może i tak, ale to nie ma nic do tego, co napisałem. Sam pracuję w międzynarodowej organizacji i codziennie przez kilka godzin mam spotkania wyłącznie po angielsku. Chodzi tylko o zdawanie sobie sprawy, kiedy robimy niepotrzebne kalki i jak one brzmią w wypowiedzi w innym języku. No i oczywiście rejestr - kiedy rozmawiam ze znajomymi w swoim wieku, sięgam po angielski bardzo często, ale kiedy udzielam wypowiedzi w radiu, bardziej uważam na polszczyznę.
Jaka to kalka?
Prosimy o rozmowę z prof. Janem Talarem.
Udajcie się z tym raczej do radia antynaukowego, całą grupą.
@@nutriaquik1369dlaczego?
@@nutriaquik1369 Dlaczego - proszę o naukową odpowiedź.
👍
Zawsze nauka będzie do tył jeśli nie będzie brać to jako aspekt duchowy. Nie mylić z religią. Polecam dr Jo DYSPENZA jak zarazem Gabor Mate.
Czy ktoś słyszał o bibliotece? 😉
A może to nie zaburzenie tylko skutek uboczny przeciążenia metalami ciężkimi ?
Acha, a masz jakieś badania na to czy tak strzelasz?
@@agnieszkapilot-bambynek8025Moja znajoma ma wnuka z autyzmem ,,przebadanego w USA ,z badan wynika przeciazenie metalami ciezkimi,glownie rtecia .
Dzięki za tę audycje, bo z największym problemem z jakim się spotykam to zrozumienie społeczeństwa. Cięgle mają mnie za dziwaka. A osoby które mnie znają i tak ciągle oczekują ode mnie innego zachowania, nie wyłączając męża. Autysta ☺️
Takie ciche miejsce, gdzie nie należy głośno rozmawiać ani puszczać muzyki... nazywa się biblioteka. W liceum była jednym z moich schronień, zwłaszcza głębiny magazynu z książkami.
Tylko w niektórych bibliotekach światło jest potworne!
Co do określenia "osoba z autyzmem" - jako autystka uważam je za mocno mylące i trochę na swój sposób obraźliwe. Trochę jakby mówić np. "osoba z polskością" czy "osoba z żeńskością". Podobało by się Wam tak?
Mnie się podoba. Moje dziecko nie jest definiowane wyłącznie przez autyzm. Jest osobą z autyzmem.
@@aldonasabina314 Moje dziecko jest przede wszystkim sobą. Moje drugie dziecko, jest przede wszystkim - supełnie inną - też sobą. Ja jestem przede wszystkim sobą. Mój mąż jest przede wszystkim sobą. Moja najbliższa przyjaciółka jest przede wszystkim sobą.
I, gdy z różnych powodów i w różnym wieku, zaczęliśmy szukać diagnozy, wyszło na to, że każda z tych wersji bycia sobą zawiera sporą dawkę autyzmu. Takie geny i takie środowisko.
Bez tego specyficznego postrzegania świata, bez tego specyficznego sposobu przetwarzania informacji, bez unikalnej wyobraźni każdego z nas, bylibyśmy nieautystyczni - i każde z nas byłoby supełnie inną osobą niż w rzeczywistości jest. Pewnie mielibyśmy łatwiej w życiu społecznym, ale nie bylibyśmy tym, kim jesteśmy.
@@aldonasabina314
Hm, ale ty jako Polka i kobieta też nie jesteś definiowana tylko przez swoją polskość i żeńskość
Im bardziej rozmyjemy kryteria, im łagodniejsze objawy uznamy za "spektrym autyzmu", tym większy procent polulacji się załapie. Dzięki temu zaczną na tę diagnozę załapytać się ludzie bardzo dobrze funkcjonujący w codziennym życiu. A wszystko ze szkodą dla ludzi, którym autyzm naprawdę niszczy życie i powoduje niepełnosprawność. Nie wiem dokąd to ma zmierzać, ale nie podobami mi się to.
w jaki sposób rozszerzenie kryteriów diagnozy szkodzi ludziom z niepełnosprawnością?
@@shindianaify
W taki sam sposób w jaki 15-20 lat temu fala naciąganych rozpoznań ADHD u dzieci z problemami wychowawczymi utrudniła diagnozę i pomoc dzieciom z prawdziwym ADHD. Diagnoza ADHD zaczęła funkcjonować jako synonim "rozpuszczony g@wniarz, chroniony przed odpowiedzialnością przez rodziców dzięki fałszywej diagnozie". Do tego dzieci ze źle rozpoznanym ADHD zamiast być wychowywane bardziej konsekwentnie, były albo leczona farmakologicznie na zaburzenia, którego nie miały, albo odpuszczano sobie ich wychowywanie, bo przecież "są chore".
W tłumie dobrze funkcjonujących ludzi z pewnym kolorytem osobowościowym, którym rozpoza się "spektrum autyzmu" zaginą ludzie, których należałoby zdiagnozować i pomóc im, bo ich autyzm jest dla nich realnym problemem życiowym.
@@shindianaify może chodzi o większe rozłożenie pomocy, trudniejszy dostęp do lekarzy
To pora dofinansowac NFZ, bo w Polsce nakłady na publiczna opiekę zdrowotna jest %towo najniższy w UE@@Fodoslaw
@@LordOfTime23
Bardzo dobry pomysł, tylko komu chcesz zabrać pieniądze? Bo z budżetem państwa jest jak z za krótką kołdrą, albo marzną ci nogi, albo głowa.
1. Oczywiście, ze autyzm to choroba
2. To, ze statystyki wskazuja na wzrost zachorowan niekoniecznie wynika z lepszego diagnozowania lub "przywilejów", byc moze cos powoduje wiecej zachorowań
3. To, ze w jednym wojewodztwie jest wiecej zachorowan a w innym mniej nie znaczy, ze dane sa zle. Pamietacie studnie smierci, wokol ktorej ludzie umierali na cholere? Wtedy tez sie smiali, no jak to możliwe
4. Wszystko ma jakas przyczyne, domagam sie wyjadnienia tego zjawiska lepiej niz "eeeee, nooo, jest wiele przyczyn..."
Jestem jak najbardziej przeciw stygmatyzowaniu, ale... Jak już chcemy diagnozować to należy albo przyznać co jest typowe a co nietypowe, przynajmniej w sensie znanych, uzgodnionych norm albo... Zmienić system i nie poszczegolne osoby dostosowywać do systemu ale system do osób. Czy tak zrobimy? Nie! A przynajmniej nie na 100 procent i nie w najbliższych 100 latach. Jeśli w ogóle. Zawsze będzie jakaś norma i odstępstwa. Wiec nie róbmy z siebie hipokrytów (haha, przekręciło mi się na hipokrygow - krygujacych się hipokrytow!) i.... nie nazywajmy czarnego albo czerwonego niebieskim lub białym. Na coś trzeba się umówić albo przestać o tym w ogóle mówić. I tyle. Atypowe czy nienormatywne. Wysoki czy niski funkcjonujący. Zaburzone czy poza norma... Jakie to ma znaczenie. Naprawdę nasze społeczeństwa ostatnio za dużo czepiają się słów, a za mało chcą slyszec o istocie rzeczy. Gdyby tak wyglądała madycyna, że np. Podwyższone TSH nazywano by swoisty. Ale nie uznawane za odstępstwo od normy to byśmy nie mogli tego leczyć.a tylko stwierdzać... Bo po prostu jesteśmy różnorodni. Tak?
pani prowadzaca bardzo niekompetentna.. powiela szkodliwe stereotypy, nazwy i wprowadza nieprawdziwe informacje. nie ma czegos takiego jak grupa osob z nasilonymi objawami. co to wogole znaczy?? autyzm to spektrum - kazdy ma roznie nasilone objawy, dziecko stereotypowo z "silnymi objawami" moze umiec np mowic i na odwrot.
Proszę się zastanowić nad używaniem słów przebodźcowanie dewaluacja i inne neurologii -zmy;
Jeżeli normalnie Polak puchatego to nie znajduje odpowiednich polskich określeń i to jest tylko wymądrzać Przepraszam bardzo
Dobry hajs trzepią teraz diagności. Dwie wysoce kosztowne wizyty i już cyk diagnoza spektrum autyzmu bądź adhd. Potem taki dorosły ma wymówkę "bo ja mam autyzm/adhd, dlatego taki/taka jestem i tyle, nic z tym nie zrobię", a nastolatek może przypiąć sobie do plecaka modną przypinkę krzyczącą "mam autyzm". Kryteria diagnostyczne są luzowane bardziej i bardziej, i dotyczy to coraz większej ilości zaburzeń czy chorób, choćby dwubiegunówki. Robienie z ludzi niepełnosprawnych to dobry biznes na miarę XXI wieku.
Żaden powód nie powinien być traktowany jako usprawiedliwienie dla czynów i postaw społecznie szkodliwych. Jednak zrozumienie i świadomość problrmu może pomóc w pokonanu tego problemu. Może też pomóc w akceptacji "dzienych" ale nie szkodliwych zachować
@@justynajustyna09
Naprawdę? W szkole moich dzieci był chłopak z autymem, takim prawidłowo rozpoznanym. Był też w normie intelektualnej czyli i telektualnie mógłby ogarniać normy społeczne. W chwilach frustracji podchodził blisko jakiejś osoby i piszczał jej prosto w twarz z odległości 10 cemtymetrów. Jak myślisz czy nauczyciele mówili mu, że nie może tak robić. To inni byli karceni za to, że śmią protestować. Przecież ma autyzm, więc nie wolno mu niczego zabraniać.
Żyjesz w naprawdę cudownie wyobrażonym świecie, w którym ludzie nie nadużywają diagnoz i nie czerpią korzyści z bycia chorymi.
@@LK-of5rb nie powinno mieć to miejsca. Nauczyciel powinien wiedzieć co zrobić w takiej sytuacji. To nie jest wina diagnozy tylko braku świadomości ze strony nauczyciela. Nauczyciele to odrębny temat bo z nimi jest jak z lekarzami czyli ciężko znaleźć dobrego w swoim fachu.
Tak, kiedyś nawet moja znajoma stwierdziła że nie istnieje coś takiego jak "autyzm wysoko-funkcjonujący", po prostu wpisuje się autyzm ludziom nietypowym.
Irytują mnie słowa " co jest ze mną nie tak ".
ADHD dotyczy także dorosłych. 😉
Są szacunki, które oceniają ilość osób z ADHD w populacji na nie mniejszą niż osób z autyzmem.
Im dłużej słucham, tym mniej rozumiem dlaczego niektóre środowiska tak bardzo prą do tego by nie nazywać autyzmy zaburzeniem psychicznym.
Idąc tym tokiem rozumowania, można uznać, że człowiek, który urodził się bez ręki lub stracił ją w wypadku, też nie jest w stanie patologicznym i nie jest to niepełnosprawność, tylko rodzaj normy, a wszyscy jesteśmy w spektrum „rękizmu” od dwóch do zera. Bycie niewidomym całkowicie, częściowo to też nie choroba wzroku, tylko rodzaj spektrum „oczyzmu”, bo wszak każdy posiada mniejszą czy większą wadę wzroku.
Pani profesor podkreśla, że osoby ze spektrum autyzmu mają większe niż przeciętnie trudności w funkcjonowaniu społecznym, skłonność do przebodźcowania, gorsze możliwości regulowania emocji, szukane są farmakologiczne sposoby pomocy (unikała słowa leczenia) dla osób w spektrum autyzmu. Osoby autystyczne wymagają często specjalnego traktowania, dostosowania do nich środowiska, warunków pracy, nauczyciela wspomagającego w szkole, a nierzadko zaświadczeń o stopniu niepełnosprawności, rent chorobowych. Widać wyraźnie, że ich psychospecyfika (unikam na razie słowa zaburzenie psychiczne) odbija się bardzo negatywnie na codziennym funkcjonowaniu, wymagają specjalnego wsparcia, a czasami nawet utrzymania finansowego przez społeczeństwo. Dlaczego nie jest to zaburzenie, tylko rodzaj normy? Czy istotne odstępstwo od normy, które powoduje cierpnienie, istotne pogorszenie dobrostanu i funkcjonowania nie jest definicją zaburzenia lub choroby?
Do tego nie rozumiem dlaczego tak bardzo rozszerza się kryteria diagnostyczne (nie wiem czy w wypadku zaprzeczania, że autyzm to zaburzenie psychiczne to trafne określenie), co powoduje, że w jednym worku mamy bardzo źle funkcjonujących ludzi i osoby dla których ich „spektrum autyzmu” to jedynie pewien koloryt charakterologiczny.
Mam poczucie, że na fali unikania słowa „choroba psychiczna”, „zaburzenie psychiczne” i idące za tym rozmywanie kryteriów diagnostycznych robi się bardzo dużą krzywdę naprawdę cierpiącym ludziom z autyzmem.
To trochę jak z depresją. Smutek jako emocja jest powszechnym i zdrowym doświadczeniem, ale jednak wyróżniamy coś takiego jak chorobę psychiczną „depresję”. Nie twierdzimy, że istnieje „spektrum depresyjności” i przez to depresja jest rodzajem neuroróżnorodności.
To unikanie określenia "choroba psychiczna" czy "zaburzenie psychiczne" wynika chyba z tego że poprzednie pokolenia mają bardzo negatywne skojarzenia związane z takim nazywaniem. Chorego psychicznie wysyła się od razu do jakiegoś zakładu zamkniętego gdzie będzie sobie siedział zapomniany przez ludzi. Teraz to już zupełnie nie ma sensu bo nikt nie myśli w ten sposób i takie omijanie nazywania rzeczy i rozmywanie problemu robi więcej szkody niż pożytku
@@kubataborowski7520
Ale to jest droga donikąd. Zamiast oswajać ludzi z zaburzeniami i chorobami psychicznym, próbuje się udawać, że chorób czy zaburzeń psychicznych nie ma. Czy to sprawi, że ci ludzie chorzy będą lepiej leczeni, lepiej traktowani, bardziej szczęśliwi, kiedy zaczniemy zaprzeczać temu, że mają jakiś problem do leczenia?
Ciekawe kiedy doczekamy powrotu antypsychiatrii i twierdzenia, że schizofrenia nie jest chorobą, tylko odmianą piękna ludzkiej neuroróżnorodności.
Spektrum autyzmu jest raczej analogiczne do nieheteronormatywności. Negatywne skutki wynikają z tego, jak społeczeństwo odbiera taką osobę, a nie z tej różnorodności jako takiej.
@@LordOfTime23
Naprawdę? Za nadważliwość na bodżce odpowiada społeczeństwo? Za trudności osób autystycznych w rozumieniu komunikacji niewerbalnej odpowiada społeczeństwo? Za trudności w regulacji emocji odpowiada społeczeństwo? Za trudność z tworzenie w umyśle abstrakcyjnych reprezentacji świata otaczającego odpowiada społeczeństwo? A może też za seketywność pokarmową, stereotypie, skrajnie wąskie zainteresowania, trudności z akceptowaniem zmian w otoczeniu?
Patologizacja po prostu nie pomaga. Zniechęca społeczeństwo do odwrócenia się do drugiego człowieka i próby zrozumienia go, choć jest tuż obok. Bo ta osoba jest po prostu chora, czy niepełnosprawna. Pojawia się lęk, stres i niechęć do poznania i otwarcia się na człowieka obok.
Spektrum wspolwystepuje często z chorobami, zaburzeniami i niepełnosprawnością intelektualną, które nasilają objawy/utrudniają radzenie sobie z nimi. Warto sięgnąć po inne materialy oraz, przede wszystkim, treści tworzone przez osoby autystyczne o różnym stopniu radzenia sobie z rzeczywistością oraz od edukatorow ktorzy sami są w spektrum. I otworzyć się samemu bardziej na temat, może wtedy przyjdzie więcej zrozumienia. Ja w tych wiadomościach widzę po prostu silną niezgodę na fakt, że temat dopiero ledwo od kilkudziesięciu lat jest naprawdę badany, bo pierwsze prace były albo pomijane, albo dotyczyły bardzo zawezonej grupy badawczej. Myślę też, że cofnięcie się do początków badań nad autyzmem pomaga zrozumieć, skąd bierze się dzisiejsza potrzeba zmiany optyki. Wiele z problemów autystow, niezależnie od ich stopnia radzenia sobie z trudnościami, rozwiązałoby edukowanie społeczeństwa. Zrozumienie i życzliwość jest pomocne niezależnie, czy jeździsz na wozku, czy z powodu choroby przewleklej masz na prozadku dziennym bole takie, ze sam sie zastanawiasz jak funkcjonujesz, czy np. Masz trudności w zrozumieniu przekazów niewerbalnych i jesteś nadwrazliwy na dźwięki czy światło.
Chyba, ze chcemy cofać się do czasów, gdzie eugenika wiodła prym.