Chciałabym napisać coś kontrowersyjnego. Zaznaczam, że jestem fanką Justyny i jestem mega wdzięczna za to co ona robi i za ten podkast. Niemniej słucham Pani Zuzy i myślę, ooo próbowała pudełek... a ja marzę o tym, żeby było mnie stać na pudełka. Ma wsparcie psychoterapeutów - a ja nie mam dostępu do nich bo za wszysctko trzeba płacić duże pieniądze. Proszę Justyna spróbój znaleść gościa, któremu się udało bez dostępu do takiej pomocy.
Pani Zuzie się udało dzięki operacji, nie dzięki pudelkom. A terapia na zaburzenia odżywiania to chyba konieczność? I jest też na NFZ (tak, trzeba poczekać, ale jestes zapisana?) Nie da się pewnych rzeczy przeskoczyc.
Czekam jedynie na wywiad z kims nie z Warszawy, kto nie prowadzi zadnych firm, nie jezdzil na nartach, czyli slowem nie mial takiego punktu w zyciu i kasy na zabieg,czekam na wywiad z jakas laska czy kolesiem ze wsi, co jest zwyklym stolarzem, czy nauczycielem. Bo tu mamy laske, mimo wszystko zblazowana kobita jest - no wiecie jakby kupila sobie operacje, ten proces byl pod tym wzgledem przyspieszony i łatwiejszy. Oczywiście nie neguję jej przykrych przeżyć i walki z otyłością, która łatwa nie jest. Ale inaczej wygląda droga sklepowej że wsi, niż Pani co jest z Warszawy ma dostęp do lekarzy i jest przedsiebiorczynia
@@siljenka oczywiście, że są... ale dolicz chociażby koszt dojazdy z jakiegoś Pcimia do Warszawy celem konsultacji do lekarza to są często kolejne 400 zł. Dlatego chciałbym poznać perspektywę takich osób a nie tylko "majętnej warszawki"
@@mrokomaroko4429 ta seria wywiadów jest właśnie po to, żeby sklepowe z Pcimia się dowiedziały, że mają szansę na taką operację w ramach programu na NFZ. Dotychczas takie rzeczy można było tylko prywatnie. Justyna jest jedną z pierwszych osób, które się zakwalifikowały z programu NFZ i teraz promuje w ramach akcji.
@@magorzatap.4739 wiem, napisałem tylko , że chciałbym też usłyszeć perspektywę takiego człowieka, bo jak na razie taka z Pcimia , sklepiwa właśnie, wątpię że w pół roku odłoży hajs na operacje. Dziękuję ogromnie za pomysł, to na pewno ułatwi sprawę wielu ludziom, ale wiem, ze chcieliby usłyszeć perspektywę tego szarego człowieka. Ja po prostu mam już dość warszawskiej perspektywy i myślę że zwykly człowiek tez. Oczywiście Justynie należy złożyć ogromne podziękowania za te prace i na pewno kogos to pokieruje ale ludzie czekają na taką perspektyew
@@mrokomaroko4429 ja widzę dwie opcje. Pierwsza to poczekać, aż ta akcja da efekty i za jakiś czas będzie wywiad ze " sklepową z Pcimia". Druga opcja to danie sobie jeszcze jednej szansy i szukanie dalej. Na ten moment wierzę w to, co promuje Mateusz Ostręga, Ketokocur czy Bracia Rodzeń. Wierzę też, że problemy dzisiejszej gościni i samej Justyny zaczęły się w ich głowach i sercach, a mylne zalecenia żywieniowe oraz ślepe zaułki żywienia i robienie sobie krzywdy oraz błędy systemowe to już ciągnięcie na dno... Czy niesprawiedliwość wobec pcimianek tutaj jest sednem problemu? Internet dochodzi teraz i do Pcimia...
Justynka poruszasz bardzo ważny temat, jestem pielęgniarką, pracowałam wiele lat na oddziale chirurgii bariatrycznej, bardzo dobrze wiem jak to wygląda, ale nie zawsze pacjenci sa świadomi, że to ciągła praca, operacja to narzędzie, ale trzeba z niego dobrze korzystać. Dzięki za to co robisz.
Nie słuchałam tej serii wcześniej, bo jestem (a raczej byłam) zawsze tą chudą. I nie waga jest moim problemem, a i tak identyfikuję się z Wami. Przyczyna inna, efekt podobny. Choruję od lat na depresję. Wy "walczycie" z jedzeniem, ja o to, by wstać z łóżka/fotela/wyjść z domu/zrobić pranie/zapakować zmywarkę itd. I też ten brak świadomości społecznej... Dla matki nigdy nie byłam chora, tylko leniwa. Zresztą tak jest do dziś, mimo że dobiegam 50-tki i leczę się od kilkunastu lat. Ale stwierdziłam, że nie będę już jej uświadamiać, bo dobiega 90-tki i nie chcę jej mieszać w głowie na samym finiszu. Bardzo ważna rozmowa, dziewczyny. Nie tylko dla osób z zaburzeniami odżywiania, bo jak widać można ją przełożyć na inne problemy zdrowotne.
Kurde, Justa, świetny podcast. To jest koszmar - zapierdzielać na siłce, jeździć na rowerze, pływać, kochać to - ale nie chudnąć. Pozdrawiam Cię serdecznie i wszystkich słuchaczy i wszystkie słuchawki ❤❤❤❤❤
Cos o tym wiem. Hashimoto, zespol metaboliczny, rodzina od zawsze mowila, ze mam nie jesc slodyczy (uwaga, nie lubie slodyczy XD). Teraz jestem na sciezce bariatrycznej, po 30 latach dowiaduje sie, ze jadlam za malo kalorii, za malo tluszczy, antykoncepcja i inne leki dodaja mi po 10kg. Bywaja tez lekarze podwazajacy decyzje bariatry ("pani to powinna w ogole jesc tysiac kalorii, co to za dieta 2200 dla otylego?"), ale juz 9kg od lutego. Wole wolniej ale porzadnie, trzymajcie kciuki za opke :)
Hmmm...trudno mi sie ustosunkować. Historia Justyny jest autentyczna, Zuza opowiada i swojej historii w taki sposob ze nie wiadomo czy w koncu była chora na otylosc czy nie, kryteriów do operacji w pełni nie spełnila. Czy operacja za kase to leczenie czy biznes? Swoją drogą najbardzie irytuja mnie osoby bez otylosci mowiace caly czas jakie sa grube i co musza ze soba zrobić a takie mam tutaj odczucie... A swoej córce robi podobna jazde jaką sama miala w dziecinstwie.
właśnie ona niby mówi, że nie byłą nigdy gruba, później że jednak była, twierdzi, że rodzice mieli rację, że ją tak komentowali (a wg mnie było to super toksyczne, a ona to usprawiedliwia). Nigdzie nie padło ile miała przed operacją, trochę to wszystko brzmi jak fanaberia osoby lekko przy kości. I to zdanie, że teraz jako chuda ZASŁUGUJE na ciasto :(
Dokładnie. Cały czas się zastanawiałam jakbym się czuła na miejscu tej córki jakbym usłyszała jak moja matka publicznie wygaduje takie rzeczy na mój temat.
Mam to samo. Ciężko mi się połapać w tej historii. Gdzieś na początku mówi, że ona nie była gruba, a potem dochodzimy do opowieści, że z dnia na dzień zdecydowała się operację (kompletnie nie znałam tej Pani wcześniej) i że ona chce być chuda dla swojego dziecka, bo chce być sprawna itd.. ale cały czas twierdzi, że ona uprawia sport, nie miała z tym żadnych ograniczeń. Coś mi się tu nie trzyma kupy.
@@reccintoktos kto tego nie przezyl ten nie zrozumie o co chodzi z ciastkiem. Chodzi o to,ze osoba chorujaca na otylosc mysli,ze nie zasluguje na cos przyjmnego i dobrego. Wazyla 96 przed operacja. Powiedziala to w filmie
Utożsamić się z tą historią można wyłącznie przyżywając w okresie dzieciństwa/dorastania a potem dorosłości TE SAME SCHEMATY, Zuza mówi o sytuacjach, które miały miejsce w moim życiu i dopiero teraz wiem jak niewłaściwe i krzydzące były, a teraz muszę zbierać pokłosie tego, znim doprowadzę swój organizm do stanu gdzie jednym kołem ratunkowym będą radyklalne kroki. Dzięki za tę rozmowę ❤
Ciekawa rozmowa,ale wiele tu sprzecznosci,żelki, suszone owoce,racuchy to tez slodycze,nadmiar weglowodanow to zmora dzisiejszych czasow i glowna przyczyna otyłość,a uczucie glodu wprawia ludzi w histerię, a tak naprawde od czasu do czasu jest potrzebne dla regeneracji tkanek tzw autofagia ,niestety wiecej szkody przynosi nam nadmiar pokarmu niz jego mniejsza ilość
To się nam łatwo mówi, ale żeby to zrozumieć i "przełknąć", to trzeba nie mieć tych wszystkich lęków i wertepów, wmurowanych stereotypów, którymi zostały przywalone te dziewczyny. Ja to rozumiem. Nie wiem, bello, jakie są Twoje doświadczenia. Ja mam takie, że się z Tobą zgadzam, ale musiałam pokonać tylko kilka wątpliwości na dziewiczym polu lekkiego przekroczenia dobrej wagi. A tu są przypadki rozjechania równowagi psychicznej, hormonalnej i merabolicznej walcem. Wielokrotnie. Z takiego zaułka trudno wrócić, słuchając czyjegoś "kolejnego" pomysłu. A czy jest czas na przyglądanie się z boku czyimś efektom?
No.. widzę, ze zwolennik diety dąbrowskiej - autofagia wysępuje tylko u drożdży. Człowiek, żeby dobrze funkcjonować potrzebuje wszystkich składników bo mózg do pracy potrzebuje cukru
Dobrze się słucha, nawet z tymi wtrąceniami po angielsku, natomiast zabrakło mi dwóch słów. "Liczyłam kalorię" bo pani "Filolożka" twierdziła, że nie chudła pomimo diety pudełkowej a kilkanaście minut później wspomina, że potrafiła zajść na stacje benzynową po 3 marsy z karmelem 🤔🤔, więc zamiast dziennego spożycia 1,500 kcal z pudełek przyjmowała jeszcze +500 kcal, do tego cola/Energetyk i mamy 2,5 tysiąca kalorii na dobę.
Z calego serca dziękuję za ten odcinek. Nie słuchajcie krytyki, co ludzion pasuje a co nie, bo to nie jest koncert życzeń. Mnie tez nie stac na pudelka ani inne rzeczy ale nie płaczę z tego powodu i jak widac one i tak w 98% nie pomogą schudnąć. Dzięki dziewczyny, jesteście wspaniale, ja plakalam jak sluchalam, cale życie stanelo mi przed oczami ❤
Mnie zastanawia jedno, czemu nie udało się schudnąć, jedząc mniej bez operacji, a nagle udaje się po operacji zmniejszenia żołądka, kiedy po prostu nie da się jeść więcej? Logicznie mi się to nie spina, może ktoś mi to wytłumaczy, bo mi się wydaje, że panie jednak troszkę tutaj oszukują, że robiły wszystko, co trzeba, a nie chudły. Do tego mniejszy żołądek -> mniejsze wchłanianie niezbędnych substancji odżywczych, zmniejszenie ilości flory bakteryjnej, po operacji brak możliwości wykonywania ćwiczeń w obrębie brzucha i ryzyko przepukliny :/ Wolę jednak zdrowe jedzenie i codzienną aktywność fizyczną (sporty siłowe i rozwinięcie tkanki mięśniowej poprawiają metabolizm). Niestety ze swojego doświadczenia wiem, że najgorzej jest ogarnąć głowę.
Jakich ćwiczeń nie można wykonywać w obrębie brzucha? Po to operacja jest laparoskopowo wykonywana żeby po maks miesiącu wrócić do pełnej formy i robić wszystko jak przed operacją - żaden lekarz nie ogranicza wykonywania ćwiczeń po operacji bariatrycznej i nie ma mowy o przepuklinie jako następstwie operacji bariatrycznej.
W operacji bariatrycznej nie chodzi o to, że zmniejsza się żołądek, tylko usuwa się część żołądka odpowiedzialną za produkcję greliny. Osoby chorujące na otyłość nie mają większego żołądka niż osoby zdrowe. Leczenie polega na poprawie zdolności metabolicznych organizmu, np wrażliwości na insulinę itd Zaczynają wtedy zachodzić prawidłowe przemiany metaboliczne w organiźmie
Z drugiej strony na yt jest też trochę filmikow osob po operacji, którym one nie pomogły i nawet jeżeli schudły zaraz po niej, dość szybko wróciły do swojej wcześniejszsj wagi. Cała problematyka jest złożona, trudna i bolesna. Rozmówczyni odniosła ogromny sukces i naprawdę ją podziwiam. Dobrze, że ten temat jest poruszany.
Bo to problem psychiczny nie fizyczny, tak samo w drugą stronę bulimia czy anoreksja to są choroby psychiczne a to jak wygląda ciało jest skutkiem nie przyczyną.
A ja, jako osoba z zaburzeniem odżywiania, która cały czas walczy o to, żeby wieść normalne i zdrowe życie, napiszę, że odcinek jest triggerujący. Przydałoby się ostrzeżenie na początku. Rozumiem, że operacja bariatryczna może być dobrą opcją, ale mam wrażenie, że już z drugiego odcinka płynie przekaz: zrób operację, żadna inna opcja nie zadziała. A przy tym - brakuje tu wypowiedzi specjalistów i wszystkich istotnych informacji, wraz z podaniem ryzyka zabiegu, tak by odbiorcy mieli pełny obraz tego, z czym zabieg się wiąże. Mam bardzo mieszane uczucia.
Tez to zauwazylam nie ma tu nic o tym jak mozna inna droga dojsc do zdrowia. Operacja powinna byc ostatnim etapem jak juz naprawde nic nie pomaga bo to troche pojscie na latwizne.
@@AS-owa bo to opowieści o tym, że dziewczynom nie udało się pójść zdrową i prostą drogą. To opowieść o wielkiej porażce rodziców, systemu.... Wszystkiego... O tym, że na końcu zobaczyły światło w tunelu. To łamie moje serce... To, że bohaterka musiał wyciąć sobie żołądek, żeby w końubtrafić do paychodietetyka... Czy nie mogła pójść do niego bez tego wszystkiego?
Rozumiem, choć samo tego nie odczuwam w ten sposób, pomimo zaburzeń odżywiania z którymi zmagam się od trzydziestu lat blisko. Pamiętajmy, że operacja jak najbardziej może być opcją, choć oczywiście jest obarczona ryzykiem (jak każda). Być może pojawi się też kiedyś lekarz, który jakiś czas temu występował w 7 metrach pod ziemią (niesamowicie otwierający oczy wywiad, bardzo polecam, ale ostrzegam, że może być też triggerujący). Mnie otyłość nie dotknęła co prawda, ale poczułom go bardzo mocno. Natomiast mnie bardzo cieszy, że w końcu pojawia się w dyskursie cokolwiek innego poza kulturą diet (bo ta tylko napędza moje zaburzenia odżywiania, a w niczym nie pomaga). A jak w komentarzach, kultura diet bardzo skutecznie zryła ludziom psychikę do stopnia... jak sama widzisz.
@@pandorakaze4038 Dzięki za komentarz! Przybijam smutną ED-piąteczkę. To nie tak, że nie cieszę się, że temat jest poruszany i że szerzona jest świadomość, po prostu uważam, że treść, którą dostaliśmy w ciągu tych dwóch odcinków, należy skontrastować jeszcze wiedzą specjalisty. Tak, żeby osoby oglądające miały pełny obraz tego, z czym wiąże się decyzja o poddaniu się operacji bariatrycznej.
Również jestem po CHLO, tylko ze zdecydowanie dłuższym stażem. Wywiad oczywiście świetny, aczkolwiek bardzo słychać, że dziewczyny to "świeżynki" 😉 niestety ta świadomość jedzenia, o której mowa, własnego ciała, tego że organizm reaguje na to co jemy-niestey mija. Rozmowa bardzo, ale to bardzo potrzebna, jednak po komentarzach widać, że do ludzi nie bardzo dociera, ze otyłość to choroba. Szkoda, wielka szkoda. Będę śledzić serię, bo jako "chudy grubas", kibicuję każdemu, kto stara sie edukowac społeczeństwo ❤
Byłam dużym dzieckiem od którego wymagano więcej niż od tych mniej wyrośniętych. W domu odganiali mnie od lodówki, więc podjadałam po cich. Po wypadku samochodowym miałam potworne bóle głowy i pani neurolog kazała mi najpierw schudnąć a potem do niej przyjść. Badania wykazały, że w wieku 10 lat miałam zwężenie żył w mózgu i groził mi wylew. Dobrze, że mama poszukała innego neurologa. Bardzo długo byłam najwieksza w klasie i najgrubsza...mam 164 cm i jestem przeciętnej budowy. Muszę uważać na to jak jem, co jem i czy wystarczająco ruchu mam każdego dnia. Dziękuję Wam dziewczyny za ten film. Otwieracie oczy na rzeczy, które są takie oczywiste a jednak ciągle nieoczywiste dla wielu ❤❤❤
Operacja bariatryczna to bardzo duże ryzyko. Moja koleżanka podjęła się i niestety po czasie pękło jej jakieś zespolenie. Musieli wyciąć jej kawałek jelita. Stomia, kroplówki, ciągły spadek wagi. A tu już nie o to chodziło. Walczyła o każdy przybrany kilogram. W najgorszym momencie życia ważyła około 24 kg. Dziewczyna nie żyje.. Nie podjęłabym się nigdy... W tej chwili u mnie 20 kg na plusie, jem nieraz dwa posiłki dziennie, zupka i obiad. No i nie idzie nic. Do tego niedoczynność tarczycy. Moja walka trwa już 12 lat.
2 posiłki dziennie to zdecydowanie za mało. Miałam podobnie. Polecam udać się do dobrego dietetyka klinicznego. 4-5 posiłków dziennie i odpowiedni deficyt kaloryczny (ja jestem na kuracji 1600kcal i już mam -30kg w rok). Trzeba zrozumieć jak działa metabolizm i jak go pobudzić :)
Mimo bardzo ważnego dla mnie tematu nie da się słuchać. Czy my w naszym pięknym ojczystym języku nie mamy polskich odpowiedników angielskich zwrotów. Ta maniera jest męcząca i nie za bardzo wiem czemu ma służyć.
Kocham język polski i za nic nie zamieniłabym go na żaden inny mimo że po angielsku mówię płynnie. Nasz ojczysty język jest bogaty, piękny i wystarczy przestać się go wstydzić żeby używać bez tych okropnych, zupełnie niepotrzebnych wstawek angielskich.
Po 10-ciu latach w DE, razi mnie to również. Tutejsi Polacy zapominają słowa ,,dworzec,, - jest ,,Bahnhof,, 🤦♀️ też dwie sylaby, więc z oszczędnością czasu nie ma nic wspólnego... Mówię o tych ludziach i sobie : nie jesteśmy totalnie zgermanizowani, a język obcy ma jeszcze wiele braków do ideału. Problem jak z powyższą rozmową - kompleksy i chęć pokazania, że jest lepiej, niż procesy w głowie. Ciągle jesteśmy niewystarczający... 🤦♀️ Pomijając moją krytykę, świetna rozmowa 👍 Tylko nadmiar germanizmów czy ,,anglizmów,, boli uszy.
@@AS-owa okropnie razi, a szkoda bo ciekawa opowieść. Dziwią te wstawki tym bardziej że to Polka mieszkająca w Warszawie, gdzie nikt tak nie mówi przecież.
Rozmowa fantastyczna, bo szczera i wprost. Mnóstwo zyciowki w niej. Ale te wstawki po angielsku - posłuchałam i będę się bardziej pilnować, by ograniczyć swoje 😂 bo faktycznie ich nadmiar kluje w uszy
Też mnie kiedyś coś takiego irytowało. Do czasu, aż języka angielskiego zaczęłam używać na porządku dziennym w pracy w rozrywce w rozmowach ze znajomymi. Język Polski - chociaż piękny - jest niezwykle ubogi i takie wtrącenia same się cisną na usta. Chociaż faktycznie brzmią okropnie :)
@@Kittygold Może Pani język polski jest ubogi,a nie że ogólnie jest ubogi 😊To, że nie ma bezpośrednich tłumaczeń niektórych słów, nie znaczy, że nie można tego ująć innymi słowami. To w jaki sposób się wypowiadamy, dużo mówi o człowieku. Wypowiedź Pani w programie wskazuje na osobę, która ma problem z emocjami. To tak jak kompulsywne jedzenie.
Straszny ból macie, język angielski to dzień powszedni w każdym większym mieście i w prawie każdej firmie. Czas sie z nim oswoić,moim zdaniem nic nie odbiera tej rozmowie.
@@agnieszkawilk2600 co innego jest prowadzić rozmowę w języku angielskim, a co innego rozmawiać po polsku i wtrącać na siłę anglojęzyczne słowa, które mają swój polski odpowiednik. Ja mieszkam ponad połowę swojego życia w anglojęzycznym kraju, więc zapewniam, że nie jest mi on obcy, ale nie przesadzajmy, że musimy na polskim kanale słuchać tych udziwnień. Nie zapominajmy o starszych osobach, które też chciałyby posłuchać, temat ich dotyczy a nigdy z językiem angielskim nie miały styczności, i nie muszą go znać.
Czesc! Czy ktos z was mogłby podać naukowe źródła, ze tylko 5% osob z otyłośćią schudnie lub ze jedzac tyle samo jeden przytyje a drugi nie? Chcialabym sie dokształcic
Na to drugie serio potrzebujesz artykułów naukowych? Przecież to widać w obrębie jednej rodziny 😅 Ja przez kilka lat obserwowałam walkę mojej współlokatorki, która jadła mniej ode mnie (a była dużo wyższa), tyła, a ja desperacko chciałam przytyć choć trochę. Robiłyśmy wspólne zakupy i gotowalysmy razem, a jednak każda miała inny efekt na tej samej diecie.
Najszybciej będzie jak użyjesz wyszukiwarki. Sama wybierzesz wtedy interesująca Cię formę przekazu. Najnowsze badania rzadko kiedy tłumaczone są na Polski, wiec bezkonkurencyjny jest pubmed. Jeśli nie znasz angielskiego jesteś skazana na opracowania w formie artykułów ale tu już masz do czynienia nie z czysta informacja tylko z informacja w czyjejś narracji
Mam mieszane uczucia jak wielu komentujących. Otyłość to choroba, ok, ale sama bohaterka mówi, że jak jadła pożywne posiłki gotowane przez ciocię to schudła, a jak sobie "odpuściła" to kilogramy zaczęły wracać. Nie jest to fizyka kwantowa, większość ludzi musi się po się po prostu pilnować z jedzeniem. Też jestem "genetycznie obciążona", cała rodzina grubasów i ja też byłam grubym dzieckiem i grubą nastolatką. Schudłam i trzymam wagę, ale nie ma nic za darmo, jak tylko trochę sobie pofolguję to kilogramy zaczynają wracać. I też zgadzam się, że problemy z wagą/ jedzeniem są przede wszystkim w głowie. Jak się tej relacji nie poukłada to żadne operacje i drastyczne diety nie pomogą.
Dziękuję za ten cykl podkastów. Po prostu, dziękuję. Ciężko mi znaleźć odpowiednie słowa by dokładnie wyrazić co czuje, myślę że w żadnym języku ich nie ma. Tak więc po prostu dziękuję.
Troche nieprzyjemnie slucha sie gościa programu ktory musi wstawiac prawie w kazdym zdaniu angielskie slowa. Mamy tak piekny język polski, po co go psuć popisując sie znajomością innego? Te slowa jeszcze piekniej brzmią po POLSKU. 🙂
myślę, że osoba opowiadając o swoich przeżyciach i traumach nie myśli sobie "wstawie tutaj to słowo żeby się popisać", a raczej mówi jak czuje w danym momencie, reszta to mogą być nasze subiektywne odczucia co do rozmowy
Niestety tez mnie to raziło pewnie dlatego ze nie wszystkie rozumiem bo nie znam aż tak potocznego języka angielskiego i przez to pewnie poczułam się głupsza i gorsza ze nie nadążam bo pewnie trzeba. Lepiej bym się czuła gdyby rozmówczyni pozwalała sobie na przekleństwo tam gdzie czuła ze ono ma być.
@@katarzynab.3281 Absolutnie nie powinnas poczuc sie glupsza! Ta pani moim zdaniem sie osmieszyla wtracajac co chwile angielskie slowka i przeklenstwa. Na polskim podkascie powinno sie mowic po Polsku albo tlumaczyc obcojezyczne slowa ktorych juz koniecznie trzeba uzyc. Ja nie dalam rady wysluchac do konca, wylaczylam audycje.
Słucham i łzy mi lecą, bo tak jak bym słuchała swojej historii. Ja nie byłam gruba byłam większą, ale zawsze byly dla mnie ubrania w "normalnych" sklepach. Loża lordów (sąsiadki przed blokiem babci) słyszałem o schudłaś, o poprawiłaś się. Jako dziecko od jednej matek usłyszałam przy koleżankach z klasy o przytyłas. W domu wszyscy wkręceni w odchudzanie, mama całe życie na diecie, ojciec kulturysta i w tym ja 166 i waga 65 kilo😢. Dziś znam przyczyny tych problemów, zanurzania odżywiana. Rozmiar 42 to ja miałam w ciąży i nadal kuźwa w głowie jestem gruba.
Nie rozumiem ze ludzie ktorzy przeszli operacje mówią ze ograniczanie jedzenia nie pomagalo utracic zbednej wagi. Widocznie nie ograniczali w wystarczającym stopniu (nie piszę tego złośliwie). Wszakze operacja bariatryczna to nic innego jak operacja majaca sprawic ze pacjent fizycznie bedzie zmuszony jesc male porcje gdyz ma ograniczona znacznie pojemnosc zoladka. I nic innego jak drastyczne ograniczenie ilosci spozywanego jedzenia nie wplywa na utrate wagi po operacji bariatrycznej. To przeciez zaden magiczny cud sprawiajacy ze extra kg znikaja- mniejsza ilosc jedzenia=utrata wagi.
Mam dokładnie te same odczucia , wytłumaczenie ze jest się " chorym na otyłość" ma zwalniać ze zdrowego i zbilansowanego odżywiania ? Czyli osoby te chcą moc jeść " wszystko" i nie tyć? Czyli jeść ciastka, przekąski , nie gotować bo nie lubią , albo nie maja czasu , a ciało ma być piękne i szczupłe ? Tylko niewiele osób ma takie geny , najczęściej jest to nadczynność tarczycy i moga się objadać bezkarnie. Nie rozumiem tego rozwiązania problemu otyłości - rozwiązaniem ma być operacja??? Mam kuzyna który się jej poddał, i owszem najpierw schudł , a po dwóch latach waga dobiła do tej samej .... a on jest ciagle głodny i teraz jada " malutko" ale za to 6 razy dziennie . I tyje . Koszmar. Leczenie otyłości trzeba zacząć od naszej flory bakteryjnej - nasz microbiome - to on właśnie odpowiada za tycie bądź nietycie. To trzeba zbadać i leczyć w pierwszej kolejności - dołączyć brakujące dobre bakterie, uregulować florę bakteryjna jelit - a nie promować operacje, ciężko uszkadzająca cały nasz system trawienny, o skutkach niezbadanych w przyszłość ...i w dodatku takie młode osoby ..
Jaka jest różnica między chorowanie na otyłość, a byciem grubym? Ogladam wszystko co wrzuca Justyna i nie potrafię sama nadal tego stwierdzić. Czy są osoby grube, które nie chorują na otyłość? Czy osoba, która się objada jest po prostu gruba, a ta co się stara zrzucić to automatycznie choruje na otyłość?
Też mi zabrakło edukacji w tym odcinku, tzn.wytlumaczenia, dlaczego jest tak a tak. Być może w ogóle nie istnieje bycie grubym? Bo co to znaczy być grubym? Sluchając dowiedziałam się np.o mikrobiocie, która wpływa na tycie - więc niezależnie od wysiłków i tak część z nas przytyje.
Nie jestem żadną ekspertką, ale ja wiem tyle że otyłość to choroba, bo otyłość to już bardzo duża nadwaga. Otyłość to moment, gdzie do prawidłowej wagi brakuje ci 25-30 kilo i więcej. No i to już jest choroba bo to wpływa na twoje zdrowie, często myślimy o zdrowiu fizycznym ale ma to też ogromny wpływ na zdrowie psychiczne. I z otyłości nie da się "tak po prostu" wyjść, bo schudnięcie 25 kilo dietami i ruchem w tych przypadkach często już nie jest możliwe. Przymiotnik "gruby" jest czymś bardzo subiektywnym, niektóre osoby w wadze prawidłowej mówią że są grube, bo tak na nas wpływa społeczeństwo. To trochę tak jak ze słowem szalony. Co to znaczy szalony? Ktoś chory psychicznie? No już teraz się tak absolutnie nie mówi, choroby mają swoją nazwę ale te stygmatyzujące przymiotniki nadal funkcjonują
Otyłość to choroba. Tak jak cukrzyca, anoreksja itd. Ma ona własny symbol w spisie chorób, a co za tym idzie - wymaga konkretnego leczenia i pociąga za sobą konkretne objawy. "Gruby" to określenie, epitet, nie ma nic wspólnego z medycyną. To tak jakbyś porównywała osobę chorą na anoreksję z określeniem szczypior. To pierwsze odnosi się do choroby, a drugie jest po prostu okrutnym określeniem z języka polskiego. Odpowiadając więc: Czy są osoby grube, które nie chorują na otyłość? - Tak. Jeśli nazwiesz osobę z 5kg nadwagą per "GRUBA" nie będzie to automatycznie oznaczało, że jest otyła. Czy osoba, która się objada jest po prostu gruba, a ta co się stara zrzucić to automatycznie choruje na otyłość? - nie, to duże i bardzo krzywdzące uogólnienie i spłycenie problemu.
@@just---- pewnie ma na myśli konkretne objawy, które przypisuje się otyłości. Przykładowo: przyjmuje się, że otyłość pociąga za sobą objaw w postaci np. nadciśnienia tętniczego i zaburzeń metabolicznych. Te same objawy może mieć osoba szczupła, która stricte BMI ma w normie, a mimo to ma objawu choroby otyłosciowej. Ale zgaduję, że o to mogło chodzić.
Moim zdaniem słowo "gruby" jest określeniem pejoratywnym i stygmatyzującym osoby chorujące na otyłość. Ja nawet nie używałabym określenia "otyły", a "osoba chorująca na otyłość", ale na pewno jeszcze dużo czasu zajmie na przyzwyczajenie się do takich określeń. Rzeczywiście fajnie by było, gdyby jeszcze raz zostało wyjaśnione, jakie znaczenie mają te określenia. Dla porównania - nie wypada mówić o kim "kaleka", a zamiast tego mówi się "osoba z niepełnosprawnością".
Bardzo szczera i mądra rozmowa, też od zawsze zmagałam się z tymi kilkoma zbędnymi kilogramami. Mam córkę 20-letnią, "grubokościstą", zawsze te kilka kilogramów za dużo...Ja dorastając w latach 90tych bardziej walczyłam o chudą sylwetkę, moja córka wydaje się bardziej szczęśliwa w swoim ciele, nie stresuje się tak jak ja gdy byłam w jej wieku. Świetny podcast, będę śledzić❤
Trochę smutno się słucha tego ciągłego usprawiedliwiania toksycznych rodziców. Bo niestety tak to wygląda gdy się słucha tego podcastu, rodzice byli okropni, nie wiem, dlaczego Zuza wciąż powtarza, że mieli rację. Plus mówienie o tym, że na jedzenie się zasłużyło? I że dopiero jak się schudło, to można się lubić i doceniać? Błagam was. Jestem chuda, więc zapracowałam na ciasto z jabłkami? Baaardzo nieprzyjemne uczucie towarzyszy słuchaniu tych wypowiedzi, naprawdę widać wiele utartych i nieprzepracowanych jeszcze wzorców.
Obejrzałam od deski do deski,ile w tej historii jest mnie😮, Te same odczucia, zaczęłam układać w głowie jak ja opowiedzialabym swoją historię 😬 i myśl że nie tylko ja, ale dużo chudsze osoby mają takie same myśli, u mnie hardcore to było życzenie sobie tasiemca, żebym tylko była chuda jak dwie moje siostry 😢 Justyna dziękuję ci za ten kanał 💖
Bardzo wazny i potrzebny temat. Dziekuje Justyna ze sie za niego zabralas "od ludzkiej" strony. Natomiast chcialam skomentowac dwie rzeczy: rowniez, jak ktos tutaj wspomnial, mialam wrazenie ze za chwile wyciagniecie jakis kupon znizkowy na operacje, tak bardzo byla ona zachwalana, natomiast slowem nie uslyszalam o jej skutkach ubocznych. Sama ja rozwazalam ale maz - chirurg odwiodl mnie od tego pomyslu, przekonujac, ze jest to bardzo powazna operacja, ktora bardzo powazne skutki uboczne powoduje dopiero na kilka lat po zabiegu i to praktycznie w kazdym przypadku. Takze uwazam ze to nieetyczne przedstawiac operacje w takim wspanialym swietle jednoczesnie nie informujac o bardzo powaznych konsekwencjach. Ile osob sluchajacych sie na nia po tym podcascie zdecyduje w kraju czy w Turcji? Druga sprawa sa oczywiscie te angielskie wstawki. Sama mkeszkajac za granica i uzywajac jezyka angielskiego w domu i pracy mam okazje uzywac jezyka polskiego tylko podczas kontaktu z rodzina czy znajomymi z Polski. Jednak zawsze bardzo sie pilnuje zeby mowic poprawna polszczyzna, bez zadnych angielskich zwrotow (ktore przeciez sa dla mnie naturalne jesli na codzien jestem otoczona tym jezykiem, prawda?) bo jednka takie wstawki brzmia bardzo slabo, kołtuńsko, jako proba dowartowciowania sie. Naprawdę bardzo to irutujace w tym nagraniu i rzeczywiście bardzo ciezko sie sluchalo.
Myślę, że na epidemię nadwagi i otyłości w obecnych czasach bardzo wpłynął niesamowicie łatwy dostęp do wszystkiego, jedzenie jest na wyciągnięcie ręki. Nie trzeba się w żaden sposób wysilać, zwykle wszystko możemy kupić w sklepie 5 minut od domu, albo sięgamy po słuchawkę i jedzenie za chwilę jest u nas. Kiedyś ludzie sami zdobywali pożywienie, musieli się postarać, żeby mieć posiłek, dużo rzeczy wytwarzali własnoręcznie. W latach 90 przybyły do nas produkty zachodnie, z dzieciństwa pamiętam ile słodyczy można było znaleźć w sklepach, wiele oczywiście wątpliwej jakości i do tego wysyp wysokoprzetworzonej żywności. Fajnie jakby w podcastach został także poruszony temat tego, jak ważna jest edukacja i budowanie dobrych nawyków żywieniowych już na etapie dzieciństwa, bardzo tego brakuje w szkołach, ale też w wielu domach. Niestety temat często sprowadzany jest tylko do kwestii samego wyglądu, a pomija się konsekwencje zdrowotne jakie niesie za sobą wysoka masa ciała.
Justyno, ja od 3 miesięcy przyjmuje GLP1, od Ciebie się dowiedziałam że jestem chora, a nie wariatka. Moja głowa wreszcie może odpocząć, ja się nie obwiniam. Dziękuję!
To bardzo smutne ze przekaz tego filmu jest zeby za wszelka cene dazyc do utraty wagi. Zuza uwaza ze grubsze osoby sa gorzej traktowane bo od malego zostalo jej wpojone ze grubszy jest gorszy. Nie byla otyla I nie kwalifikowala sie do operacji a mimo to za wszelka cene musiala byc szczupla zeby czuc sie wartosciowa. Prawdziwie Smutna historia.
Największa krzywda jaką wyrządza ludziom współczesna dietetyka to zalecenie ograniczania tłuszczów i stawianie na piedestale węglowodanów typu owsianka i "zdrowe" pieczywo. Tłuszcze są niezbędne do funkcjonowania systemu hormonalnego a ich deficyt powoduje metaboliczne błędne koło.
Sama się nabrałam na owsiankę. Tak naprawdę po godzinie znowu jestem głodna... Teraz sporadycznie jem owsiankę i nie oglądam foodbooków, bo są do bani. Albo te smoothies. Litości... szklanka szpinaku z bananem i jogurtem to śniadanie chyba dla niemowlaka, a nie pracującej osoby.
Justyna! Przecież ten film jest antymotywacją do odchudzania. Jedynym wyjsciem jest czardziejska rożdzka, szast prast operacja i jest super. Pani Zuza mowi, ze nie "oszukiwała", a potem już w kontekscie ,ze jednak 😂trochę. Jak gotowala dla niej dietetyczka , to jednak chudła. Nie lubi gotować, sama to przyznaje i to mysle jest istotny element tej ukladanki. Proponuję wejsc na kanał Pauliny Gladysz jest niezwykle inspirujaca.
Przyszła na rozmowę fajna babka podzielić się szczerze swoimi często bardzo trudnymi doświadczeniami, a większość i tak jedyne co z tego wyniosła, to angielskie wstawki. Od razu wiadomo, że jesteśmy w płynącym empatią i życzliwością kraju nad Wisłą samych ekspertów od wszystkiego ❤
@@TheSenija może dlatego, że właśnie przez te wstawki nie można skupić się na tym jakże ważnym temacie. Poza tym jeśli chcemy być życzliwi i empatyczni, to weźmy pod uwagę, że nie każdy rozumie język angielski i np moja Mama lat 60 połowy rozmowy nie zrozumiała. Temat bardzo ważny a podcast polski.
@@Niutelka1989 można posłuchać razem z Mamą i na bieżąco objaśnić :) A myślę, że gdyby pokusić się o zliczenie tych wstawek, to pewnie by się okazało, że było ich raptem kilka (nie powtarzających się) na całą 1,5-godzinną rozmowę. Gdyby rozmówczyni sepleniła, to odbiór też mógłby być utrudniony, gdyby się jąkała, też byłoby trudno, gdyby miała piskliwy głos, tak samo. Życie niestety takie jest, że rzadko cokolwiek jest w nim w 100% komfortowe ;)
O ile wiem, to mechanizm jest taki, że przy nagłym deficycie kalorii organizm zaczyna gromadzić tkankę tłuszczową ("na zapas") i ma na to wpływ ten hormon z żołądka. Gdy on częściowo znika (bo żołądek jest mniejszy), mniejsza ilość jedzenia nie jest już dla organizmu sygnałem zagrożenia. Było o tym w rozmowie Justyny z bariatrą, która też jest na kanale, więc polecam przesłuchać, bo tam będzie dokładniej wyjaśnione.
@@MissKoletta żołądek nie jest "mniejszy" tylko ma wycięte miejsce, gdzie występuje grelina. Po wycięciu tego fragmentu grelina się nie wydziela i nie ma uczucia głodu
Czy nazwanie otyłości chorobą to nie jest troche forma wyparcia, szukanie usprawiedliwienia? Bo z jednej strony jest mowa nic nie jem, ścisła dieta, tyje od samego powietrza na dziale ze słodyczami, a chwle później 2tabliczki czekolady i 16 placków. To nie jem nic czy jem kompulsywnie? Mysle, ze kazdy zdowy człowiek bez otyłości przytlby po tej ilości. Kazda skrajność jest zła.
Choremu na przykład na raka płuc też tak Pani powie? Że to forma wyparcia i szukanie usprawiedliwienia, bo przecież wystarczyło nie palić papierosów? Nikt nie nazywa otyłości chorobą, bo takie ma widzimisię. Ona JEST chorobą i ma swój kod - E66. Nikt też sobie żadnej choroby nie wybiera i nikt nie jest winny jej wystąpieniu.
@@karolinak9028 Zastanowiłam się nad Pani wpisem i innymi tego typu i, jako osoba ze sporą nadwagą, uważam, że różnica jest taka, że jak zachoruje się na raka, to odstawienie np. papierosów raczej nie cofnie choroby, a w nadwadze czy otyłości zmniejszenie liczby kalorii i zmiana sposobu żywienia może odwrócić ten proces. Pewnie są i w jednym, i drugim przypadku zależności genetyczne (znam osoby palące większość swojego życia do późnej starości bez zachorowania na nowotwór), jednak nadwaga czy otyłość to jednak nie to samo co rak. Co innego choroby nią spowodowane, choć i one po utracie wagi mogą zniknąć (to stwierdzam po wnioskach męża mojej siostry, który schudł, ale dzięki operacji z wywiadu). Ze swoją wieloletnią i niestety już skrajną nadwagą, na pograniczu otyłości, walczę skutecznie, choć jest trudniej ze względu na wiek. Widzę, co mnie do tego doprowadziło i jakie konsekwencje zdrowotne są z tym związane. Mimo to rozumiem te kobiety i cieszy fakt, że znalazł się dla nich sposób, kiedy czuły się bezsilne. Jednak, po zastanowieniu się, porównywanie otyłosci do raka, to, wg mnie, używanie nieadekwatnego argumentu. Bałabym się urazić osoby chore na nowotwór tym stwierdzeniem. Pozdrawiam ❤️
@@kiciakociawkosmosie4991 w mojej wypowiedzi raka można zastąpić każdą inną dowolną chorobą. Po prostu bardzo bym chciała, i myślę, że to też chce osiągnąć Justyna swoim podcastem, żeby w naszym społeczeństwie zwiększyła się świadomość tego, że otyłość jest chorobą jak każda inna, ma swój przypisany kod, są metody jej leczenia, są lekarze, którzy się tym leczeniem zajmują, więc tak samo jak nie mówimy chorym na inne choroby, że sami są sobie winni, że zachorowali, tak samo nie powinniśmy tego robić również w stosunku do osób (i siebie samych) chorujących na otyłość, bo to krzywdzące. Nikt sobie sam nie wybiera choroby. Otyłość wynika ze złożonych neurohormonalnych zaburzeń organizmu, które nie są efektem nadmiarowego jedzenia. To nadmiarowe jedzenie i w efekcie otyłość jest skutkiem zaburzeń organizmu. Tak twierdzą lekarze, tak wynika z badań, a ja im wierzę :) Najwyższy czas skończyć z biczowaniem i samobiczowaniem się "grubasów" i zacząć myśleć i rozmawiać o tej chorobie jak o CHOROBIE właśnie. Którą się leczy, której nikt sobie sam nie wybiera i której nikt nie jest winny. Pozdrawiam i dziękuję bardzo za uprzejmość Pani wypowiedzi a nie atakowanie ❤️
Jak się karmi dziecko naleśnikami, i ma się w domu słodycze to nie dziwne że tyje. Huk tam z tyciem, al;e już od małego rozwala się jej cały układ hormonalny i nawyki behawioralne... Jakaś tam jej koleżanka je bitki i schabowe i nie tyje, no bo tak jest. Jak się je nieprzetworzone białkowo tłuszczowe posiłku, zwłaszcza zwierzęce, to nie ma bata żeby przytyć. Dlatego w moim pokoleniu dojrzewającym w latach przełomu lat 80/90-tych jedząc typową polską kuchnie praktycznie nie mieliśmy nadwagi a otyłość dzieci praktycznie nie istniała. Poza tym co ta kobieta opowiada. Raz mówi, że dziecko lata po domu i szuka słodyczy, a potem mówi, że u nich to w zasadzie nie ma słodyczy. Niech się zdecyduje...
Ja troche nie rozumiem, bo jest wspomniane, ze jej nikt nie wierzyl, ze malo jadla, a pozniej opowiada o marsach i kinder bueno w duzych ilosciach 🤷♂️🤷♂️🤣
@@just---- ludzie kłamią, i pół biedy że nas okłamują, okłamują sami siebie, szukają usprawiedliwień i winy wszędzie tylko nie w sobie. Kobieta opowiada, że kilka razy robiła badania, szukała czy to hormony czy jakaś choroba a ona po prostu za dużo jadła ale jak widać nie była w stanie przez to przebrnąć.
Wysłuchałam z wielką ciekawością, gdy Zuza opowiadała o tym, że wiecznie musiała liczyć kalorie, a jej koleżanki jadły co chciały. Zwróciłam uwagę już w podstawówce. Ja jadłam w szkole kanapkę z serem, piłam wodę. Nie dostawałam pieniędzy do wydania w szkolnym sklepiku. Miałam koleżanki, które jadły wielkie buły z Nutellą, codziennie kupowały sobie chipsy, batony, zapiekanki... Ja byłam "duża", a one chude. Jak przychodziłam do koleżanek w porze obiadowej, to po prostu patrzyłam im w talerze. Ile jedzą? Jadły powiedzmy schabowego, ziemniaki, surówkę z marchewki. I kurczę... ja też to jadłam w domu! To samo danie, taką samą porcję. I o ile później już jadłam więcej niż inni, pojawiły się różne problemy, tak wydaje mi się, że do etapu gimnazjum jednak nie różniłam się zbytnio dietą od innych, a ruchu też miałam sporo. Jestem bardzo ciekawa, czy mam rację, czy może czegoś nie zauważam i jednak koleżanki jadły lepiej. Do dziś aby utrzymać wagę nie mogę sobie pozwolić na takie jedzenie jak inni. U mnie w biurze wiele dziewczyn a to pączek, a to beza, a to kebab... A ja nie mogę, bo dosłownie tyję w oczach. :(
Na angielskie wtrącenia spuśćmy zasłonę milczenia, ale niezliczona liczba WIESZ i JAKBY powoduje, że mimo ważnego tematu naprawdę bardzo trudno się słucha tej rozmówczyni... :/
@@annakarwan1102 bez żadnej złośliwości: nie wszyscy nadużywają modnego obecnie JAKBY. Podobnie jak NIE albo TAK na końcu każdego zdania. Niektórzy stosują pauzy w momencie kiedy nie wiedzą, co powiedzieć lub potrzebują chwilę pomyśleć, poszukać słowa zamiast ładować tam JAKBY😊.
Przyszliśmy tu porozmawiać i posłuchać o otyłości. O problemach ludzi takich jak my. Nie zaprogramowanych robotów czy wyuczonych aktorów tylko ludzi takich jak my. To są prawdziwe emocje i prawdziwe słowa. WIESZ?
Może to prymitywne ale uważam, że w rozmowie brakuje zdjęć. Czasami ciężko sobie kogoś wyobrazić z samego opisu. Pani Zuzia mówi, że nosiła rozmiar 42 i uważała oraz jej rodzice, że jest grubsza po czym mówi, że nikt z otoczenia nie komentował jej wyglądu bo "nie była gruba" - więc jaka ? I tu jest idealny moment na pokazanie zdjęcia.
Bardzo cenie sobie twórczość Justyny. Odcinek pierwszy odsluchalam z entuzjazmem. Drugi zaczelam sluchac z podobnym nastawieniem. Najpierw mnie zaczely wkurzać wstawiane angielskie słówka, których nie było konca. Ale pewnie jestem czepialska. Natomiast w połowie odcinka mialam wrazenie, ze pod jego koniec powiecie, ze macie kupon rabatowy na operacje bariatryczna i polecacie wszystkim. W moim odbiorze brzmi to tak jak kazda osoba na jakiejs restrykcji, z ktorej zrobila poniekad religie, opisujac jako jedyny, dlugo wyczekiwany środek do celu. Duzo liczb, zdanie batoniku, ze juz by nie mogla go Pani Zuza zjeść i pare innych rzeczy - strasznie triggerujace. Chyba nie taki zamysł byl tego odcinka,tej serii. Czuje zawód
Ja się bardzo cieszę, że mówią o operacji bariatrycznej, bo do niedawna myślałam, że to jakaś ostateczność, która dotyczy tylko tych pacjentów, których trzeba wywozić z mieszkania dźwigiem. Zupełnie inaczej patrzę na to teraz.
@@MissKoletta operacja jest łatwa bo nie trzeba wysyłku, idziesz na nią i już nie możesz dużo jeść więc chudniesz. Ludsie po operacjach często wracają bo to nie rozwiązuje problemu, który jest w głowie a nie w brzuchu.
Mnie striggerowało, że dopiero o szczupłe ciało chce się dbać. Dziewczyny, poczytajcie czym jest ciałopozytywność , bo to o czym Wy mówicie to co najwyżej ciałoakceptacja a nie body positive.
@@annajurczyk3900 dla mnie ciałopozytywność to po prostu akceptacja człowieka ze wszystkimi jego naturalnymi wadami i kiedyś tak się to "reklamowało" Kobieta po ciąży z rozstępami i luźniejszą skórą - super, rozstępy na tyłu - super, masz 50 lat i nie wyglądasz jak modelka? - super. Posiadanie 30kg nadwagi nie jest super, to już proszenie się w dłuższej perspektywie o kłopoty. Najgorzej w tych rozmowach uderza mnie taki całkowity brak refleksji nad sobą bo w końcu udało się znaleźć tą wymówkę, której każdy otyły szuka - otyłość to choroba a choroba to niczyja wina! Taki jest wydźwięk tego podkastu, smutne :(
@@elementh3368 to nie chodzi o to, żeby cieszyć się z nadwagi, tylko nie czekać z życiem na "aż schudnę" - bo tego oczekuje społeczeństwo od grubych ludzi: żeby się schowali, nie pokazywali na plaży czy na basenie. A jeśli otyłość nie jest chorobą cywilizacyjną, to jak wytłumaczysz, że jest takich osób coraz więcej, szczególnie na terenach, gdzie jest trudny dostęp do nieprzetworzonej żywności? Mam w swoim otoczeniu wiele grubych osób, większość zdecydowanie bardziej aktywnych fizycznie ode mnie. To ja jem tłusto i niezdrowo, moja gruba koleżanka wybiera warzywa i nie dojada obiadu. Ale ona dostała w genach wolniejszy metabolizm, a ja szybszy. Nie jest to moją zasługą.
Wywiad interesujący. Bardzo współczuję Zuzi.Trzymam kciuki za jej zdrowie- fizyczne i psychiczne.Większość z nas przechodziła podobne sytuacje,choć nikt nie powinien.Ze swojej str staram się aby nigdy nie mówić mojej córci, że coś jest nie tak z jej wyglądem czy wagą;poniewaz boje się,że dostanie zaburzeń odżywiania
Obejrzałam kilka odcinków i nic już nie rozumiem.. Mówicie że można jeść tyle ile inni i bardzo tyć, a jednocześnie pomaga operacja zmniejszenia żołądka? Pani Zuza mowi że niewiele jadła a jednocześnie że teraz je np. Mały kawałek szarlotki zamiast 6... Na czym polega w takim razie choroba otyłości?
Chciałabym tez usłyszeć o wadach operacji. Mimo wszystko jest to wycięcie części organu. Chce tez wiedzieć jakie są skutki uboczne, problemy. A nie ze wreszcie można się pokazać w bikini na plazy, bo nie to jest najważniejsze
Ja przeszlam operacje sleeve w 2014 w Gdansku na NFZ. I ewidentnie jestem w tych 95, a moze nawet 99% procentach osob, ktore wrocily do starej wagi. Przed operacja jest szereg badan, ktore w moim przypadku musialam robic prywatnie po wiekszosci. Mialam tez obowiazkowe spotkanie z pania psycholog, ktora jak uslyszala z moich ust wyswiechtane frazesy na temat otylosci i mojej swiadomosci, ze bierze sie z zajadania emocji, to mi podpisala swistek, ze sie kwalifikuje. Przed operacja trzeba byli schudnac, zeby udowodnic swoja motywacje, wiec prawie nic nie jadlam i owijalam sie w tony ciuchow i jezdzilam na rowerku stacjonarnym, zeby jeszcze sie wypicic. Schudlam 10 kilo i sie zakwalifikowalam i operacja zostala zrobiona, mimo ze tuz przed sama operacja mialam efekt jojo. Pozniej pare wizyt kontrolnych i zostalam zapomniana przez NFZ w tej kwestii. Efekt? 10 kg orzez okolo rok (przy nadmiarowych ok.40 kg) i znowu totalne jojo. Po samej operacji oczywiscie jest sie obolalym, beka sie niemilosiernie i trzeba naprawde bardzo uwazac co sie je, bo np po smazonej rybie zoladek mnie nawalal niemilosiernie. Zolodek zmniejsza sie do rozmiaru palca wskazujacego, wiec porcje naprawde byly malutkie i to najlepiej gotowane warzywka itp. Lekkostrawnie. Taki deficyt kaloryczny u mnie np. wywolywal slabosc, krecenie w glowie i odloty. Poniewaz nie bylo mnie stac na psychodietetyka, ba, nawet zaden ze specjalistow na mojej drodze mi tego nie podpowiedzial, to zostjac sama sobie wracalam do starych nawykow krok po kroku rozciagajac spowrotem tez zoladek. Minus taki, ze do dnia dzisiejszego musze suplementowac B12 i inne witaminy. Do tej pory mi sie czesto odbija itd. Osobiscie nie polecam takiego rozwiazania. Jezeli ma ono sie zakonczyc i tak wizytami i psychodietetykow i terapia, to mysle, ze efekt mozna osiagnac bez bariatrii. Z mojego doswiadczenia wynika, ze operacja byla faktycznie aktem rozpaczy, ale nie wartym kompletnie. Nie mniej trzymam za panie kciuki, zeby byly w tym 1% !!
@@bemagda1 dziekuje Ci kochana za te historie bo u mnie jest dokładnie to samo. Zajadam wszystkie emocje i do tego mam choroby metaboliczne… trzymaj się.
Fantastyczna rozmowa, daje mi wiele do myślenia, jednak tymi angielskimi grypsami to Pani Zuza zjadła nie "półtorej placka" a chyba całą cukiernię placków! 😅 W tym temacie także wskazany umiar 😉
Wśród bliskich osób mam takie, które prawdopodobnie borykają się z tym problemem. I bardzo dziękuję za tą rozmowę. Jest jednak jedna rzecz której mi bardzo zabrakło - choć krótkiego zreferowania obecnie poznanych danych naukowych na temat tego co podejrzewa się jako przyczyny (wiem, że do końca nadal nie wiemy😉) Zuza mówi w pewnym momencie coś mniej-więcej takiego "próbowałam tych wszystkich diet, aż w końcu już nawet te które najpierw działały, też przestały działać, bo rozwaliłam sobie metabolizm". Bardzo mi brakowało doprecyzowania, co konkretnie te diety uczyniły, że stan jeszcze się pogarsza i już nic nie działa. Bo właśnie taki przypadek mam blisko siebie. Osoba ta już niemal nic nie je i Nie- na zewnątrz jej organizm nie wygląda na wyniszczony lub o słabej kondycji. Ta osoba bardzo, bardzo powoli chudnie. Ale jest to proces który w stosunku do tego, że jedzenia jest tak mało i jest ono spożywane tak rzadko, wydaje się niemal absurdalnie powolny. Aktywność fizyczna w dużej ilości i sporej intensywności też wydaje się nic nie dawać. I dla mnie ta osoba wygląda zdrowo choć nie jest chuda. A ona bardzo cierpi, bo zaczyna popadać w myślenie, że ona poprostu nie może jeść. Że jedzenie jest nie dla niej.... I tylko wprowadza coraz bardziej rystrykcyjne ograniczenia 😔. Chciałabym poznać więcej danych na temat tego co dzieje się z naszym ciałem, kiedy tak próbujemy walczyć z tym problemem? Żeby móc wyjaśnić, opowiedzieć, pozwolić zrozumieć i dodatkowo zrobić to wszystko co to spotkanie tak świetnie dało - pokazać jak wygląda świat takich osób, ich samopoczucie i problemy, żeby nie czuli się sami, ale też żeby lepiej mogli rozumieć co właściwie oznacza otyłość jako choroba, a nie tylko jako większy rozmiar czy waga.
Ja mam pytanie odnośnie jednej kwestii - co to znaczy, że tylko 5% osób z danym typem (?) otyłości ma szansę schudnąć i utrzymać wagę? Od czego to zależy?
To jest jeden z powodów, ale z rozmowy wynika, że lekarz jakby od razu wiedział, że jest dany typ otyłości, który uniemożliwia schudnięcie. Jakby to było uwarunkowane budową ciała, gospodarką hormonalną itp. a nie zewnętrznymi czynnikami jak zalecenia dietetyczne. I pytanie brzmi jakie są te czynniki, bo zapewne jest ich więcej niż 1.
@@jip8793 też mnie to ciekawi. Np. czy w obrębie tego samego systemu (NFZ) są sprzeczne koncepcje terapii leczenia otyłości? Dietetycy ani kampanie nie mówią o tym.
@@jip8793 chyba nie chodzi o uwarunkowanie budową ciala, ale o stopień otyłości. Czyli, że jak ktoś przekracza konkretną cyferkę BMI, to szanse są bardzo małe, że uda mu się to zrzucic "odchudzaniem". Tak to zrozumiałam. Prawdopodobnie potwierdza to po prostu statystyka, a i pewnie związane jest to z samym mechanizmem tycia i tzw. efektu jojo 🤔 No i tak na logikę: przy otyłości olbrzymiej człowiek może mieć już sporo chorób towarzyszących, a te również mogą utrudniać zmniejszanie wagi. Do tego duża masa ciala też utrudnia poruszanie, a bez ruchu ciężko schudnąć "tradycyjnymi" metodami.
Ewidentne brak miłości i niskie poczucie wartośći z tym związane. Taki ”zabawny” człowiek przeważnie ukrywa wewnętrzny smutek.Mówienie w języku ponglish nie dodaje Wam mądrości, tylko się ośmieszacie, co ma związek z tym, co napisałem powyżej.
A przyszło Ci do głowy, że Pani może na co dzień przebywać z obcokrajowcami, w tym języku pracować? + na niektóre rzeczy naprawdę nie ma dobrych określeń w polskim. Oczywiście powinniśmy się starać mówić po polsku, ale mnie te wtrącenia aż tak nie drażnią.
@@marzenagr3523 Przyszło mi do głowy, ponieważ żyję od 21 lat poza Polską i posługuję się czterema językami, a podstawowe rozmówki znam w siedmiu językach. Kiedy rozmawiam z dziećmi wychowanymi w obcym kraju, rozmawiamy po polsku i wtrącamy słowa z języka obcego, ponieważ, jak mówisz nie mają odpowiednika w języku polskim, albo ”grypsujemy” po naszemu.Kiedy rozmawiam z obcikrajowcem nie wyobrażam sobie, żebym wtrącał słowa polskie, ponieważ rozumiem, że ktoś może nie znać polskiego, jak w tym przypadku angielskiego.
W mojej pracy resekcja żołądka kosztuje 22 tysiące zł, nie każdego na to stać. Brakuje ludzi maluczkich w tym podcascie, sami ludzie sukcesu, których stać na takie zabiegi. Angielskie wstawki w rozmowie bolą w uszy.
Moja historia jest jak Wasza. Bujam sie z tymi kilogramami Kilka kg w gore pozniej kilka kg w dol. Schudlam do 73 teraz po pol roku znowu 80. Mam 160 wiec to otylosc, ale pierwszego stopnia wiec nie kwfikuje sie do operacji na nfz. Jaka jest pomoc dla takich osob jak ja ktorych nie stac na operacje za kilkadziesiąt tys zl prywatnie. Takie osoby sa juz bez szans? Bo te 5 % o ktorym mówicie straszliwie podcina skrzydla. Masakra. Coz ja mam robic. Jak za male bmi na nfz a otylosc i tak jest. Jak to zmienic po milionie nieudanych prob. Nigdy w zyciu jie bylam tak bardzo zdołowana
Wspaniała rozmowa! bardzo (mi) potrzebna, odnajduję tam siebie totalnie. Zastanawia mnie jedna rzecz, usuwa się część żołądka, z której wydzielany jest hormon. To uczucie głodu a co z tą chęcia - z głowy - na jedzenie? Bo przecież w tym temacie nic się nie zmienia, nie czujesz głodu - fizycznie, ale psychicznie chcesz. Czy to w jakiś sposób się zmienia czy jest to kwestia terapii?
O ile wiem, to ten sygnał w głowie pochodzi też właśnie z żołądka. Justa sporo mówi o tym (głównie na ig), że po operacji bardzo spadło jej łaknienie, a także chęć na fast food.
Żołądek jest tak mały,że jak cię pokusi na więcej,to zwrócisz,a to jest bardzo nieprzyjemne. Mój mąż to przerabiał niejednokrotnie. Szybko się nauczył jeść malutkie porcje
W dużej ilości przypadków grelina odrasta i czuje się głód ten z żołądka bardzo dotkliwie. Kwestia wyważenia i zapanowania nad tym by odczytać rzeczywisty głód od tego w naszej głowie. Żołądek jest pewną granicą, ma swoją mniejszą pojemność, ale to jest mięsień i w każdej chwili może znów się powiększyć. To jest ciężka praca nad sobą przez dalsze życie bo resekcja żołądka to tylko metoda a nie gwarancja skuteczności na całe życie.
Jako dziecko byłam grubsza, pamiętam jak dziś na jakimś mierzeniu i ważeniu w 3 klasie podstawówki wyszło że ważę 39 kg, czyli dużo. Ale potem jako nastolatka zaczełam szybko rosnąć, ciało się zmieniało i jak oglądam tamte zdjęcia to naprawdę wyglądałam, nie chudo, ale szczupło (bez problemu mini mogłam nosić), tylko w głowie już miałam tak zakorzenione że jestem gruba, że ten głos jest we mnie do dziś. Teraz mam 3,5 letnią córkę (która ma ładną figurę), ale łapię się na tym, że mam w głowie taki strach, żeby nie zaczęła tyć, żeby nie była gruba, że nie mogę jej dawać zbyt wiele słodyczy (które ona lubi, ale sama wie, kiedy już ma dość i nie obiada się nimi "na zapas"). To grube dziecko mieszka w mojej głowie tak bardzo, że sama mając złe relacje swoje z jedzeniem mega muszę się pilnować, aby nie przełożyć tego na córkę.
Fajna rozmowa. Operacja bariatryczna to jest jakaś droga, ale uważam, że nie jedyna... Mówicie o dietetykach i dietach pudełkowych (że nic nie daja, swoją drogą dieta pudełkowa każda jest beznadzieja z punktu widzenia naszej psychiki), że każdy na tym zarabia, ale dokładnie tak samo zarabiają lekarze na operacjach bariatrycznych. Nie uznawałabym ich tak ogólnie jako ekspertów i wyroczni, bo takim samym ekspertem może być jakiś dietetyk. Fajnie, że jesteście zadowolone z rezultatów, życzę Wam aby efekty były przez co najmniej 5 lat. Nie chcę generilozwać bo jeśli ktos jest zadowolony ze swojej decyzji to chyba najwazniejsze, ale nie robiłabym z operacji bariatrycznych polecanki dla wszystkich otyłych. Kiedyś wśród dzieci dziecko otyłe było 1 na 100, w tej chwili otyłe jest mysle co 5. Dramat. Przetworzona żywność, ogromna ilość węglowodanów wszędzie... Skoro otyłość jest chorobą, a na pewno jest bo to stan zapalny dość znaczny calego organizmu chcialabym aby lekarze określali jej przyczyny i działali na nie. Nie sądzę by przyczyną otyłości był zbyt duży żołądek 😑 Hormony głodu i sytości w wielu przypadkach da się ogarnąć naturalnie. Ogólnie to duży temat. Cieszę się, że dzięki operacji czujecie się lepiej i cała ta droga nauczyła Was jak postrzegać jedzenie i to co dla Was dobre, ale myślę, że są też inne, znacznie mniej inwazyjne drogi by do tego dojść.
Przy okazji tych podkastów Pogadajmy o otyłości, wiele mówi się o braku kompetencji u lekarzy. Może stwórzmy z pomocą sluchaczek listę ogólnopolską lekarzy, którzy rozumieją problem i pomagają? Pani Justyno? Być może już jest taka baza a ja o niej nie słyszałam, to myślę że warto ją nagłaśniać przy każdym kolejnym odcinku. Pozdrawiam serdecznie
Dzięki. Nie do końca rozumiem tę część 95 versus 5 procent. Skąd wiadomo, że ktoś musi mieć operację, z naciskiem na musi, bo nic innego nie pomoże? Bardzo chętnie wysłuchałabym rozmowy z kimś, komu jednak udało się to bez pomocy chirurgicznej, ciekawa moim zdaniem byłaby rozmowa z Pauliną Gładysz. Mnie te wtręty też rażą, ale wiem, że młodzież teraz tak mówi.
Też pomyślałam o Paulinie, fajnie byłoby dla kontrastu pokazać osoby którym się jednak udało samodzielnie. Zastanawiam się, czy podcasty nie są jakąś akcją promocyjną tej operacji? Czas pokaże, czy w podcastach pojawią się osoby tylko po operacji, czy będą omawiane różnorodne przypadki.
Poprawka - można mieć anoreksję bez wyniszczającego wychudzenia. Jest rozpoznawana (poza Polską) anoreksja atypowa, przy której BMI pozostaje w normie (ale inne elementy wyniszczenia głodem są, np. zanik miesiączki u kobiet).
Przesłuchałam z zainteresowaniem cała rozmowę a najważniejsze dla mnie okazało się ostatnie kilka minut. Nagle pierwszy raz uslyszlam że ktoś ma takie same dylematy odnośnie rozmowy z dzieckiem o jedzeniu jak ja. Zamiast kolejnego "ciesz się ze chce jeść" usłyszałam że rozmowa jest trudna ale ważna. Dziś bardziej czuję że robię dobrze, dziękuję.
Wypowiem się jako osoba raczej szczupła - 172cm wzrostu i obecnie około 60 kg wagi - rozmiar 36, 27 lat. Powiem szczerze - choć nie jest to fajne - że często osoby grubsze są tak właśnie postrzegane i ja sama do niedawna tak to postrzegałam - że są leniwe, że im się nie chce ruszyć dupska. Nie chcę generalizować, ale takie jest moje zdanie, bo jestem naocznym świadkiem życia takich osób - w moim najbliższym otoczeniu mam 4 takie osoby, które są grube, bardzo grube - są mojego wzrostu, a ważą 110 kg (kobieta) i 145kg (mężczyzna), moja noga to ich ręka - i są grube, bo kochają jeść, a nie cierpią ruchu. I gdy np. na imieninach ja zjem kawałek placka w bólu, bo za słodkim nie przepadam, tak oni wrąbią 4 i jeszcze dojedzą bigosem. I nie ruszają się wcale, bo się pocą, a nie lubią się pocić. No ja mimo że wielka nie jestem, to też się pocę, gdy się ruszam - to normalne. Więc ten stereotyp gruby = leniwy w tych przypadkach, które znam, nie jest stereotypem, a prawdą. Jedna z tych osób, facet, widzi swoje przyrodzenie tylko w lustrze. Nie jest w stanie na niego spojrzeć, bo ma brzuch. Ale gdy ktoś kiedyś zwrócił im uwagę (bo to małżeństwo, obydwoje strasznie grubi), że powinni coś z tym zrobić, bo są coraz więksi, padła odpowiedź - "my kochamy jeść"... No więc... ehh... Nie mówię, że wszyscy tacy są (choć i tak na pewno zaraz się ktoś na mnie rzuci, bo ja nigdy nie miałam takiego problemu), ale jest część takich, którzy mają to po prostu gdzieś. Bądź - bo to też przypadek z najbliższej rodziny - zwalają winę na inne choroby. Że przez tą chorobę są grubi, więc mają wymówkę, mogą żreć i tyć jeszcze bardziej... Przykre to. Dzięki podcastom Justyny dowiedziałam się, że to choroba i moja świadomość jest większa, dlatego może będę patrzeć inaczej na to, ale gdy dokładnie wiem, jak jest - no to sorry. Często też widzę po znajomych, którzy się ochajtali, założyli rodziny, że bardzo tyją - i jaka była odpowiedź jednego z kolegów, gdy nie poznałam go na ulicy, bo był dwa razy większy niż w szkole? - "no wiesz, żona, dzieci, już nie muszę się nikomu podobać, więc mogę być gruby". Kurde....
@@hondajanowicz8745 standardowy "obiad u rodziców" kończy się leżeniem na kanapie z brzuchami wzdętymi do góry. Sterta ziemniaków na talerzu większa niż schabowy z surówką razem wzięte. Rosół koniecznie z makaronem. Piwo do grilla musi być. Chipsy do filmu. Dla większości życie na luzie oznacza pozwalanie sobie na żarcie i pogodzenie się z tyciem, równię pochyłą. To, o czym mówiła Justyna też w pewnym momencie.
Choroba otyłościowa to zaburzenia neurohormonalne organizmu, czyli w skrócie Ty jako zdrowa osoba wiesz kiedy jesteś głodna i wiesz kiedy przestać jeść, bo jesteś najedzona. Osoba chora ma te dwa ośrodki zaburzone, dlatego zdrowa osoba się nasyci jednym kawałkiem ciasta i wie, że ma dość, a osoba chora zje ich pięć i dalej może nie poczuć, że już wystarczy. Dlatego wszystkie rady typu wystarczy się nie objadać itp. są tak bardzo nietrafione, bo chory nie czuje kiedy już jest to nieobjadanie się :)
Ja od gimnazjum liczę kalorie, w tym czasie również zaliczyłam prawie, że anoreksję na kaloryce 500 kcal, gdy jadłam 700 kcal na dzień już czułam, że to za dużo. Doszłam od wagi 40/42 kg przy 160 cm wzrostu w wieku 15/16 lat. Teraz mam 22 lata, nadal liczę kalorie ale zaczęłam też przygodę z siłownią kilka lat temu. Ale przyznam jedno, muszę jeść naprawdę mało, żeby waga szła w dół. Gdy jem 1500 kcal waga stoi albo nawet idzie w górę. Muszę zejść do 1000 kcal i dużej aktywności żeby waga szła w dół :( kilka dni na wyjeździe gdzie nie mam kontroli zawsze skutkuje wzrostem wagi nawet gdy jem mniej niż inni moi znajomi
No te amerykanskie zwroty jejku naprawde to juz po polsku sie nie da? Ja mieszkajac w stanach ponad 20 lat staram sie mowic pelne zdania po polsku jak juz zaczynam po polsku.
@@grejsikdz1903 moich dwoch synow sie tu urodzilo i mowia dosc dobrze po polsku . Ale zauwazylam ze w polsce juz coraz czesciej uzywa sie anglojezycznych zwrotow tak jak by nie bylo polskich.
cześć, zazwyczaj słucham Cię na spotify bo mogę ściągać odcinki do odsłuchu offline ale od paru dni nie działa kanał tego podkastu. Czy to moj problem, np dlatego ze mieszkam za granica? Czy wam działa ten odcinek na spotify?
Nie, istnieje leczenie farmakologiczne, nie tylko na bazie semaglutydu ale na bazie specyficznego antydepresantu połączonego z jeszcze jedna substancja. Jest wybór w leczeniu farmakologicznym.
Wspaniały podcast ❤ Bardzo mocno muszę się zgodzić z tym, że powinny zostać wprowadzone inne rozmiarowki ubrań dla dzieci. Najstarszy syn 11l waży 27kg, jest mega chudy i niestety ale obecne rozmiarowki są też problemem tak chudych dzieci jak on. Długość na 140/146, w pasie i tyłku dobre tylko 134 😢
Też myślę, że dziecięce ciuchy powinny być również zróżnicowane względem szerokości a nie tylko długości. dzieciaki są różne - również te mieszczące się gabarytami w "centylowej normie"
Uważam że chronienie dzieci i nie mówienie im że mają problem jest nie przygotowywaniem ich do problemów z jakimi się spotkają. Mama bohaterki nie robiła nic złego. Po prostu nie miała wiedzy jak sobie poradzić z tym problemem. Ruch body positive jest mega szkodliwy i pielęgnuje bycie chorym. NIe należy chwalić się otyłym ciałem i oszukiwać się że jest fantastyczne, powtarzam często że nie ma co się obrażać na rzeczywistość i tworzyć takie ruchy. Otyłość nie jest piękna i należy z nią walczyć bo to choroba, nikt kto ma raka nie chodzi i nie chwali się tym jakie to super. To prawda nie należy się ostracyzm za to że ktoś jest otyły, bo jak dobrze zaznaczono jest to choroba. Choroba stworzona przez antybiotyki, przetworzone jedzenie, sterydy, brak ruchu a co najistotniejsze i o tym się nie mówi poprzez zaburzony metabolizm po dietach redukcyjnych. Dlatego nigdy moim klientom nie polecam robić redukcji. Schudnąć można przez po prostu zwiększenie metabolizmu. Czasami trwa to kilka miesięcy, ale zawsze działa. Robi się to przez rozbudowę mięśni, odpowiednią florę bakteryjną i dobrze nawodniony organizm. To cała tajemnica :)
Zgadzam się w pełni. Otyłość to choroba, ale każda z chorób ma swoją przyczynę. Już w kolejnej historii mamy informacje o dietach cud, które rozregulowały metabolizm. Od czegoś to się zawsze zaczyna.
Ja z perspektywy takiego dziecka sądzę że powinno się chronić a jak się czegoś nie potrafi to się za to nie brać, dobrymi radami piekło jest wybrukowane. Ale ja nie jestem obiektywna ;)
@@anetafrankiewicz7628 jeśli nie powiedzą Ci to rodzice powiedzą inni, ale w mniej przyjemny sposób. Co do radzenia no cóż, warto dobrze przeanalizować temat i pójść do specjalisty. Potrafimy przy kupnie smartfona zmarnować kupę czasu, ale dla dziecka nie poświęcimy wiele godzin by znaleźć specjaliste?;)
Oczywiście inni mi dobitnie to uświadomili dlatego w rodzinie chciałabym dostać wsparcie, ważyłam np 72 kg w technikum przy 166 cm wzrostu, nosząc rozmiar L/XL i patrząc na dawną siebie wyglądałam super! To trzeba mi był powiedzieć 😊 a nie wpędzać mnie w kompleksy, bo od zawsze uważam się za brzydką i grubą co za różnica czy to 70 kg czy 100? Uważałam się za wieloryba w każdej wadze
tutaj są sprzeczne informacje, bo ona z jednej strony twierdzi, że rodzice jej mówili, że jest gruba, a z drugiej, że nikt się z niej nie śmiał, bo nigdy nie była gruba
Chciałabym napisać coś kontrowersyjnego. Zaznaczam, że jestem fanką Justyny i jestem mega wdzięczna za to co ona robi i za ten podkast. Niemniej słucham Pani Zuzy i myślę, ooo próbowała pudełek... a ja marzę o tym, żeby było mnie stać na pudełka. Ma wsparcie psychoterapeutów - a ja nie mam dostępu do nich bo za wszysctko trzeba płacić duże pieniądze. Proszę Justyna spróbój znaleść gościa, któremu się udało bez dostępu do takiej pomocy.
Właśnie
I może mówiącego "bardziej" po polsku 😜
Iwona Wierzbicka, Bartek Szemraj, Kolasińska, Bracia Rodzeń, prof. Grażyna Cichosz -Mateusz Ostręga
Pani Zuzie się udało dzięki operacji, nie dzięki pudelkom. A terapia na zaburzenia odżywiania to chyba konieczność? I jest też na NFZ (tak, trzeba poczekać, ale jestes zapisana?) Nie da się pewnych rzeczy przeskoczyc.
podpinam się 😊😊
Czekam jedynie na wywiad z kims nie z Warszawy, kto nie prowadzi zadnych firm, nie jezdzil na nartach, czyli slowem nie mial takiego punktu w zyciu i kasy na zabieg,czekam na wywiad z jakas laska czy kolesiem ze wsi, co jest zwyklym stolarzem, czy nauczycielem. Bo tu mamy laske, mimo wszystko zblazowana kobita jest - no wiecie jakby kupila sobie operacje, ten proces byl pod tym wzgledem przyspieszony i łatwiejszy. Oczywiście nie neguję jej przykrych przeżyć i walki z otyłością, która łatwa nie jest. Ale inaczej wygląda droga sklepowej że wsi, niż Pani co jest z Warszawy ma dostęp do lekarzy i jest przedsiebiorczynia
Jakby w dużych miastach nie było biednych ludzi 😅
@@siljenka oczywiście, że są... ale dolicz chociażby koszt dojazdy z jakiegoś Pcimia do Warszawy celem konsultacji do lekarza to są często kolejne 400 zł. Dlatego chciałbym poznać perspektywę takich osób a nie tylko "majętnej warszawki"
@@mrokomaroko4429 ta seria wywiadów jest właśnie po to, żeby sklepowe z Pcimia się dowiedziały, że mają szansę na taką operację w ramach programu na NFZ. Dotychczas takie rzeczy można było tylko prywatnie. Justyna jest jedną z pierwszych osób, które się zakwalifikowały z programu NFZ i teraz promuje w ramach akcji.
@@magorzatap.4739 wiem, napisałem tylko , że chciałbym też usłyszeć perspektywę takiego człowieka, bo jak na razie taka z Pcimia , sklepiwa właśnie, wątpię że w pół roku odłoży hajs na operacje. Dziękuję ogromnie za pomysł, to na pewno ułatwi sprawę wielu ludziom, ale wiem, ze chcieliby usłyszeć perspektywę tego szarego człowieka. Ja po prostu mam już dość warszawskiej perspektywy i myślę że zwykly człowiek tez. Oczywiście Justynie należy złożyć ogromne podziękowania za te prace i na pewno kogos to pokieruje ale ludzie czekają na taką perspektyew
@@mrokomaroko4429 ja widzę dwie opcje. Pierwsza to poczekać, aż ta akcja da efekty i za jakiś czas będzie wywiad ze " sklepową z Pcimia". Druga opcja to danie sobie jeszcze jednej szansy i szukanie dalej. Na ten moment wierzę w to, co promuje Mateusz Ostręga, Ketokocur czy Bracia Rodzeń. Wierzę też, że problemy dzisiejszej gościni i samej Justyny zaczęły się w ich głowach i sercach, a mylne zalecenia żywieniowe oraz ślepe zaułki żywienia i robienie sobie krzywdy oraz błędy systemowe to już ciągnięcie na dno... Czy niesprawiedliwość wobec pcimianek tutaj jest sednem problemu? Internet dochodzi teraz i do Pcimia...
Justynka poruszasz bardzo ważny temat, jestem pielęgniarką, pracowałam wiele lat na oddziale chirurgii bariatrycznej, bardzo dobrze wiem jak to wygląda, ale nie zawsze pacjenci sa świadomi, że to ciągła praca, operacja to narzędzie, ale trzeba z niego dobrze korzystać. Dzięki za to co robisz.
Nie słuchałam tej serii wcześniej, bo jestem (a raczej byłam) zawsze tą chudą. I nie waga jest moim problemem, a i tak identyfikuję się z Wami. Przyczyna inna, efekt podobny. Choruję od lat na depresję. Wy "walczycie" z jedzeniem, ja o to, by wstać z łóżka/fotela/wyjść z domu/zrobić pranie/zapakować zmywarkę itd. I też ten brak świadomości społecznej... Dla matki nigdy nie byłam chora, tylko leniwa. Zresztą tak jest do dziś, mimo że dobiegam 50-tki i leczę się od kilkunastu lat. Ale stwierdziłam, że nie będę już jej uświadamiać, bo dobiega 90-tki i nie chcę jej mieszać w głowie na samym finiszu.
Bardzo ważna rozmowa, dziewczyny. Nie tylko dla osób z zaburzeniami odżywiania, bo jak widać można ją przełożyć na inne problemy zdrowotne.
Kurde, Justa, świetny podcast. To jest koszmar - zapierdzielać na siłce, jeździć na rowerze, pływać, kochać to - ale nie chudnąć. Pozdrawiam Cię serdecznie i wszystkich słuchaczy i wszystkie słuchawki ❤❤❤❤❤
Cos o tym wiem. Hashimoto, zespol metaboliczny, rodzina od zawsze mowila, ze mam nie jesc slodyczy (uwaga, nie lubie slodyczy XD). Teraz jestem na sciezce bariatrycznej, po 30 latach dowiaduje sie, ze jadlam za malo kalorii, za malo tluszczy, antykoncepcja i inne leki dodaja mi po 10kg. Bywaja tez lekarze podwazajacy decyzje bariatry ("pani to powinna w ogole jesc tysiac kalorii, co to za dieta 2200 dla otylego?"), ale juz 9kg od lutego. Wole wolniej ale porzadnie, trzymajcie kciuki za opke :)
Hmmm...trudno mi sie ustosunkować. Historia Justyny jest autentyczna, Zuza opowiada i swojej historii w taki sposob ze nie wiadomo czy w koncu była chora na otylosc czy nie, kryteriów do operacji w pełni nie spełnila. Czy operacja za kase to leczenie czy biznes? Swoją drogą najbardzie irytuja mnie osoby bez otylosci mowiace caly czas jakie sa grube i co musza ze soba zrobić a takie mam tutaj odczucie... A swoej córce robi podobna jazde jaką sama miala w dziecinstwie.
właśnie ona niby mówi, że nie byłą nigdy gruba, później że jednak była, twierdzi, że rodzice mieli rację, że ją tak komentowali (a wg mnie było to super toksyczne, a ona to usprawiedliwia). Nigdzie nie padło ile miała przed operacją, trochę to wszystko brzmi jak fanaberia osoby lekko przy kości. I to zdanie, że teraz jako chuda ZASŁUGUJE na ciasto :(
Dokładnie. Cały czas się zastanawiałam jakbym się czuła na miejscu tej córki jakbym usłyszała jak moja matka publicznie wygaduje takie rzeczy na mój temat.
Mam to samo. Ciężko mi się połapać w tej historii. Gdzieś na początku mówi, że ona nie była gruba, a potem dochodzimy do opowieści, że z dnia na dzień zdecydowała się operację (kompletnie nie znałam tej Pani wcześniej) i że ona chce być chuda dla swojego dziecka, bo chce być sprawna itd.. ale cały czas twierdzi, że ona uprawia sport, nie miała z tym żadnych ograniczeń. Coś mi się tu nie trzyma kupy.
@@reccintoktos kto tego nie przezyl ten nie zrozumie o co chodzi z ciastkiem. Chodzi o to,ze osoba chorujaca na otylosc mysli,ze nie zasluguje na cos przyjmnego i dobrego. Wazyla 96 przed operacja. Powiedziala to w filmie
Jako dziecko nie była gruba ale w dorosłości ,przed operacją była.
Utożsamić się z tą historią można wyłącznie przyżywając w okresie dzieciństwa/dorastania a potem dorosłości TE SAME SCHEMATY, Zuza mówi o sytuacjach, które miały miejsce w moim życiu i dopiero teraz wiem jak niewłaściwe i krzydzące były, a teraz muszę zbierać pokłosie tego, znim doprowadzę swój organizm do stanu gdzie jednym kołem ratunkowym będą radyklalne kroki. Dzięki za tę rozmowę ❤
Ciekawa rozmowa,ale wiele tu sprzecznosci,żelki, suszone owoce,racuchy to tez slodycze,nadmiar weglowodanow to zmora dzisiejszych czasow i glowna przyczyna otyłość,a uczucie glodu wprawia ludzi w histerię, a tak naprawde od czasu do czasu jest potrzebne dla regeneracji tkanek tzw autofagia ,niestety wiecej szkody przynosi nam nadmiar pokarmu niz jego mniejsza ilość
To się nam łatwo mówi, ale żeby to zrozumieć i "przełknąć", to trzeba nie mieć tych wszystkich lęków i wertepów, wmurowanych stereotypów, którymi zostały przywalone te dziewczyny. Ja to rozumiem. Nie wiem, bello, jakie są Twoje doświadczenia. Ja mam takie, że się z Tobą zgadzam, ale musiałam pokonać tylko kilka wątpliwości na dziewiczym polu lekkiego przekroczenia dobrej wagi. A tu są przypadki rozjechania równowagi psychicznej, hormonalnej i merabolicznej walcem. Wielokrotnie. Z takiego zaułka trudno wrócić, słuchając czyjegoś "kolejnego" pomysłu. A czy jest czas na przyglądanie się z boku czyimś efektom?
No.. widzę, ze zwolennik diety dąbrowskiej - autofagia wysępuje tylko u drożdży. Człowiek, żeby dobrze funkcjonować potrzebuje wszystkich składników bo mózg do pracy potrzebuje cukru
Dobrze się słucha, nawet z tymi wtrąceniami po angielsku, natomiast zabrakło mi dwóch słów. "Liczyłam kalorię" bo pani "Filolożka" twierdziła, że nie chudła pomimo diety pudełkowej a kilkanaście minut później wspomina, że potrafiła zajść na stacje benzynową po 3 marsy z karmelem 🤔🤔, więc zamiast dziennego spożycia 1,500 kcal z pudełek przyjmowała jeszcze +500 kcal, do tego cola/Energetyk i mamy 2,5 tysiąca kalorii na dobę.
I to niestety jest w większości problem tych, którzy nie mogą schudnąć bo oszukują innych i samych siebie, nie potrafią zrozumieć ile jedzą.
kalorie nie są kluczowe, tylko przyjmowanie pokarmów wysokowęglowodanowych
Wszystko fajnie, fajna rozmowa ale te angielskie wstawki mnie rozpierdzielają.
Oh yeah 😂
Też się zastanawiam what the fuck.
Mega ważna seria, temat, problem. Bardzo dziękuję, że mówicie o tym głośno. Przywracacie godność, szacunek i poczucie bycia ok. Bardzo Wam dziękuję ❤
Z calego serca dziękuję za ten odcinek. Nie słuchajcie krytyki, co ludzion pasuje a co nie, bo to nie jest koncert życzeń. Mnie tez nie stac na pudelka ani inne rzeczy ale nie płaczę z tego powodu i jak widac one i tak w 98% nie pomogą schudnąć. Dzięki dziewczyny, jesteście wspaniale, ja plakalam jak sluchalam, cale życie stanelo mi przed oczami ❤
Niesamowite! Słuchając historii Zuzy to jakbym słuchała własnej historii.
Tak BARDZO się ciesze,że powstał ten podcast...Nie jestem sama...tak wiele się uczę,dowiaduję,poznaję...Dziękuję!
Mnie zastanawia jedno, czemu nie udało się schudnąć, jedząc mniej bez operacji, a nagle udaje się po operacji zmniejszenia żołądka, kiedy po prostu nie da się jeść więcej? Logicznie mi się to nie spina, może ktoś mi to wytłumaczy, bo mi się wydaje, że panie jednak troszkę tutaj oszukują, że robiły wszystko, co trzeba, a nie chudły. Do tego mniejszy żołądek -> mniejsze wchłanianie niezbędnych substancji odżywczych, zmniejszenie ilości flory bakteryjnej, po operacji brak możliwości wykonywania ćwiczeń w obrębie brzucha i ryzyko przepukliny :/ Wolę jednak zdrowe jedzenie i codzienną aktywność fizyczną (sporty siłowe i rozwinięcie tkanki mięśniowej poprawiają metabolizm). Niestety ze swojego doświadczenia wiem, że najgorzej jest ogarnąć głowę.
Poczytaj o grelinie.
Jakich ćwiczeń nie można wykonywać w obrębie brzucha? Po to operacja jest laparoskopowo wykonywana żeby po maks miesiącu wrócić do pełnej formy i robić wszystko jak przed operacją - żaden lekarz nie ogranicza wykonywania ćwiczeń po operacji bariatrycznej i nie ma mowy o przepuklinie jako następstwie operacji bariatrycznej.
W operacji bariatrycznej nie chodzi o to, że zmniejsza się żołądek, tylko usuwa się część żołądka odpowiedzialną za produkcję greliny. Osoby chorujące na otyłość nie mają większego żołądka niż osoby zdrowe. Leczenie polega na poprawie zdolności metabolicznych organizmu, np wrażliwości na insulinę itd Zaczynają wtedy zachodzić prawidłowe przemiany metaboliczne w organiźmie
Z drugiej strony na yt jest też trochę filmikow osob po operacji, którym one nie pomogły i nawet jeżeli schudły zaraz po niej, dość szybko wróciły do swojej wcześniejszsj wagi. Cała problematyka jest złożona, trudna i bolesna. Rozmówczyni odniosła ogromny sukces i naprawdę ją podziwiam. Dobrze, że ten temat jest poruszany.
Bo to problem psychiczny nie fizyczny, tak samo w drugą stronę bulimia czy anoreksja to są choroby psychiczne a to jak wygląda ciało jest skutkiem nie przyczyną.
A ja, jako osoba z zaburzeniem odżywiania, która cały czas walczy o to, żeby wieść normalne i zdrowe życie, napiszę, że odcinek jest triggerujący. Przydałoby się ostrzeżenie na początku. Rozumiem, że operacja bariatryczna może być dobrą opcją, ale mam wrażenie, że już z drugiego odcinka płynie przekaz: zrób operację, żadna inna opcja nie zadziała. A przy tym - brakuje tu wypowiedzi specjalistów i wszystkich istotnych informacji, wraz z podaniem ryzyka zabiegu, tak by odbiorcy mieli pełny obraz tego, z czym zabieg się wiąże. Mam bardzo mieszane uczucia.
Tez to zauwazylam nie ma tu nic o tym jak mozna inna droga dojsc do zdrowia. Operacja powinna byc ostatnim etapem jak juz naprawde nic nie pomaga bo to troche pojscie na latwizne.
@@AS-owa bo to opowieści o tym, że dziewczynom nie udało się pójść zdrową i prostą drogą. To opowieść o wielkiej porażce rodziców, systemu.... Wszystkiego... O tym, że na końcu zobaczyły światło w tunelu. To łamie moje serce... To, że bohaterka musiał wyciąć sobie żołądek, żeby w końubtrafić do paychodietetyka... Czy nie mogła pójść do niego bez tego wszystkiego?
@@AS-owa zdecydowanie nie nawalabym tego pójściem na łatwiznę.
Rozumiem, choć samo tego nie odczuwam w ten sposób, pomimo zaburzeń odżywiania z którymi zmagam się od trzydziestu lat blisko. Pamiętajmy, że operacja jak najbardziej może być opcją, choć oczywiście jest obarczona ryzykiem (jak każda). Być może pojawi się też kiedyś lekarz, który jakiś czas temu występował w 7 metrach pod ziemią (niesamowicie otwierający oczy wywiad, bardzo polecam, ale ostrzegam, że może być też triggerujący). Mnie otyłość nie dotknęła co prawda, ale poczułom go bardzo mocno. Natomiast mnie bardzo cieszy, że w końcu pojawia się w dyskursie cokolwiek innego poza kulturą diet (bo ta tylko napędza moje zaburzenia odżywiania, a w niczym nie pomaga). A jak w komentarzach, kultura diet bardzo skutecznie zryła ludziom psychikę do stopnia... jak sama widzisz.
@@pandorakaze4038 Dzięki za komentarz! Przybijam smutną ED-piąteczkę. To nie tak, że nie cieszę się, że temat jest poruszany i że szerzona jest świadomość, po prostu uważam, że treść, którą dostaliśmy w ciągu tych dwóch odcinków, należy skontrastować jeszcze wiedzą specjalisty. Tak, żeby osoby oglądające miały pełny obraz tego, z czym wiąże się decyzja o poddaniu się operacji bariatrycznej.
Również jestem po CHLO, tylko ze zdecydowanie dłuższym stażem. Wywiad oczywiście świetny, aczkolwiek bardzo słychać, że dziewczyny to "świeżynki" 😉 niestety ta świadomość jedzenia, o której mowa, własnego ciała, tego że organizm reaguje na to co jemy-niestey mija. Rozmowa bardzo, ale to bardzo potrzebna, jednak po komentarzach widać, że do ludzi nie bardzo dociera, ze otyłość to choroba. Szkoda, wielka szkoda. Będę śledzić serię, bo jako "chudy grubas", kibicuję każdemu, kto stara sie edukowac społeczeństwo ❤
Byłam dużym dzieckiem od którego wymagano więcej niż od tych mniej wyrośniętych. W domu odganiali mnie od lodówki, więc podjadałam po cich. Po wypadku samochodowym miałam potworne bóle głowy i pani neurolog kazała mi najpierw schudnąć a potem do niej przyjść. Badania wykazały, że w wieku 10 lat miałam zwężenie żył w mózgu i groził mi wylew. Dobrze, że mama poszukała innego neurologa. Bardzo długo byłam najwieksza w klasie i najgrubsza...mam 164 cm i jestem przeciętnej budowy. Muszę uważać na to jak jem, co jem i czy wystarczająco ruchu mam każdego dnia. Dziękuję Wam dziewczyny za ten film. Otwieracie oczy na rzeczy, które są takie oczywiste a jednak ciągle nieoczywiste dla wielu ❤❤❤
Operacja bariatryczna to bardzo duże ryzyko. Moja koleżanka podjęła się i niestety po czasie pękło jej jakieś zespolenie. Musieli wyciąć jej kawałek jelita. Stomia, kroplówki, ciągły spadek wagi. A tu już nie o to chodziło. Walczyła o każdy przybrany kilogram. W najgorszym momencie życia ważyła około 24 kg. Dziewczyna nie żyje.. Nie podjęłabym się nigdy...
W tej chwili u mnie 20 kg na plusie, jem nieraz dwa posiłki dziennie, zupka i obiad. No i nie idzie nic. Do tego niedoczynność tarczycy. Moja walka trwa już 12 lat.
2 posiłki dziennie to zdecydowanie za mało. Miałam podobnie. Polecam udać się do dobrego dietetyka klinicznego. 4-5 posiłków dziennie i odpowiedni deficyt kaloryczny (ja jestem na kuracji 1600kcal i już mam -30kg w rok). Trzeba zrozumieć jak działa metabolizm i jak go pobudzić :)
@@czorcica718 da się 2 posiłki dziennie, ale na keto, z solidną porcją mięsa i warzyw. Na przysłowiowej owsiance zapomnij...
Również jestem otyła mam niedoczynność haszimoto nie wiem więcej jak 3 razy dziennie, pilnuje się jak nikt i nic waga ami drgnie😢
Najszczersze kondolencje z powodu utraty kolezanki, bardzo mi przykro. Prosze sie nie katowac dietami Pozdrawiam Pania serdecznie.
Szok 24 kg 😢😢 współczuję
Mimo bardzo ważnego dla mnie tematu nie da się słuchać. Czy my w naszym pięknym ojczystym języku nie mamy polskich odpowiedników angielskich zwrotów. Ta maniera jest męcząca i nie za bardzo wiem czemu ma służyć.
Kocham język polski i za nic nie zamieniłabym go na żaden inny mimo że po angielsku mówię płynnie. Nasz ojczysty język jest bogaty, piękny i wystarczy przestać się go wstydzić żeby używać bez tych okropnych, zupełnie niepotrzebnych wstawek angielskich.
Po 10-ciu latach w DE, razi mnie to również. Tutejsi Polacy zapominają słowa ,,dworzec,, - jest ,,Bahnhof,, 🤦♀️ też dwie sylaby, więc z oszczędnością czasu nie ma nic wspólnego... Mówię o tych ludziach i sobie : nie jesteśmy totalnie zgermanizowani, a język obcy ma jeszcze wiele braków do ideału. Problem jak z powyższą rozmową - kompleksy i chęć pokazania, że jest lepiej, niż procesy w głowie. Ciągle jesteśmy niewystarczający... 🤦♀️ Pomijając moją krytykę, świetna rozmowa 👍 Tylko nadmiar germanizmów czy ,,anglizmów,, boli uszy.
Dokładnie. Poproszę autorko o wersję bez tych angielskich zwrotów, bo nie wszystko rozumiem
Dziękuję wam dziewczyny za bardzo ważną i... fajną, mimo tych "hamerykanckich wstawek", rozmowę ;-)
Ta Pani wiecej wplata spolszczonych angielskich slow , niz ja mieszkajaca ponad 20scia lat w USA, tragedia 😮
I niz ja będąc nauczycielką angielskiego . Teraz jest taka moda w sieci ;) Trochę razi,trochę za duże ciśnienie.
@@margauxkol8124 razi bardzo
@@AS-owa okropnie razi, a szkoda bo ciekawa opowieść. Dziwią te wstawki tym bardziej że to Polka mieszkająca w Warszawie, gdzie nikt tak nie mówi przecież.
Rozmowa fantastyczna, bo szczera i wprost. Mnóstwo zyciowki w niej. Ale te wstawki po angielsku - posłuchałam i będę się bardziej pilnować, by ograniczyć swoje 😂 bo faktycznie ich nadmiar kluje w uszy
Bardzo dobry i ważny podkast. Pani Zuzanna - świetna osoba, niestety zwroty anglojęzyczne sprawiają, że słuchałam z bólem....
Też mnie kiedyś coś takiego irytowało. Do czasu, aż języka angielskiego zaczęłam używać na porządku dziennym w pracy w rozrywce w rozmowach ze znajomymi. Język Polski - chociaż piękny - jest niezwykle ubogi i takie wtrącenia same się cisną na usta. Chociaż faktycznie brzmią okropnie :)
@@Kittygold Może Pani język polski jest ubogi,a nie że ogólnie jest ubogi 😊To, że nie ma bezpośrednich tłumaczeń niektórych słów, nie znaczy, że nie można tego ująć innymi słowami. To w jaki sposób się wypowiadamy, dużo mówi o człowieku. Wypowiedź Pani w programie wskazuje na osobę, która ma problem z emocjami. To tak jak kompulsywne jedzenie.
@@Kittygold język polski jest ubogi? Pierwsze słyszę takie stwierdzenie.
Straszny ból macie, język angielski to dzień powszedni w każdym większym mieście i w prawie każdej firmie. Czas sie z nim oswoić,moim zdaniem nic nie odbiera tej rozmowie.
@@agnieszkawilk2600 co innego jest prowadzić rozmowę w języku angielskim, a co innego rozmawiać po polsku i wtrącać na siłę anglojęzyczne słowa, które mają swój polski odpowiednik. Ja mieszkam ponad połowę swojego życia w anglojęzycznym kraju, więc zapewniam, że nie jest mi on obcy, ale nie przesadzajmy, że musimy na polskim kanale słuchać tych udziwnień. Nie zapominajmy o starszych osobach, które też chciałyby posłuchać, temat ich dotyczy a nigdy z językiem angielskim nie miały styczności, i nie muszą go znać.
Czesc! Czy ktos z was mogłby podać naukowe źródła, ze tylko 5% osob z otyłośćią schudnie lub ze jedzac tyle samo jeden przytyje a drugi nie? Chcialabym sie dokształcic
Na to drugie serio potrzebujesz artykułów naukowych? Przecież to widać w obrębie jednej rodziny 😅 Ja przez kilka lat obserwowałam walkę mojej współlokatorki, która jadła mniej ode mnie (a była dużo wyższa), tyła, a ja desperacko chciałam przytyć choć trochę. Robiłyśmy wspólne zakupy i gotowalysmy razem, a jednak każda miała inny efekt na tej samej diecie.
Najszybciej będzie jak użyjesz wyszukiwarki. Sama wybierzesz wtedy interesująca Cię formę przekazu. Najnowsze badania rzadko kiedy tłumaczone są na Polski, wiec bezkonkurencyjny jest pubmed. Jeśli nie znasz angielskiego jesteś skazana na opracowania w formie artykułów ale tu już masz do czynienia nie z czysta informacja tylko z informacja w czyjejś narracji
Mam mieszane uczucia jak wielu komentujących. Otyłość to choroba, ok, ale sama bohaterka mówi, że jak jadła pożywne posiłki gotowane przez ciocię to schudła, a jak sobie "odpuściła" to kilogramy zaczęły wracać. Nie jest to fizyka kwantowa, większość ludzi musi się po się po prostu pilnować z jedzeniem. Też jestem "genetycznie obciążona", cała rodzina grubasów i ja też byłam grubym dzieckiem i grubą nastolatką. Schudłam i trzymam wagę, ale nie ma nic za darmo, jak tylko trochę sobie pofolguję to kilogramy zaczynają wracać. I też zgadzam się, że problemy z wagą/ jedzeniem są przede wszystkim w głowie. Jak się tej relacji nie poukłada to żadne operacje i drastyczne diety nie pomogą.
Chyba nie sluchalas uważnie.
Dziękuję za ten cykl podkastów. Po prostu, dziękuję. Ciężko mi znaleźć odpowiednie słowa by dokładnie wyrazić co czuje, myślę że w żadnym języku ich nie ma. Tak więc po prostu dziękuję.
Troche nieprzyjemnie slucha sie gościa programu ktory musi wstawiac prawie w kazdym zdaniu angielskie slowa. Mamy tak piekny język polski, po co go psuć popisując sie znajomością innego? Te slowa jeszcze piekniej brzmią po POLSKU. 🙂
myślę, że osoba opowiadając o swoich przeżyciach i traumach nie myśli sobie "wstawie tutaj to słowo żeby się popisać", a raczej mówi jak czuje w danym momencie, reszta to mogą być nasze subiektywne odczucia co do rozmowy
Mam te same odczucia
Fajny temat ale te wstawki w jezyku angielskim sa bardzo irytujace 😐
Niestety tez mnie to raziło pewnie dlatego ze nie wszystkie rozumiem bo nie znam aż tak potocznego języka angielskiego i przez to pewnie poczułam się głupsza i gorsza ze nie nadążam bo pewnie trzeba. Lepiej bym się czuła gdyby rozmówczyni pozwalała sobie na przekleństwo tam gdzie czuła ze ono ma być.
@@katarzynab.3281 Absolutnie nie powinnas poczuc sie glupsza! Ta pani moim zdaniem sie osmieszyla wtracajac co chwile angielskie slowka i przeklenstwa. Na polskim podkascie powinno sie mowic po Polsku albo tlumaczyc obcojezyczne slowa ktorych juz koniecznie trzeba uzyc.
Ja nie dalam rady wysluchac do konca, wylaczylam audycje.
Słucham i łzy mi lecą, bo tak jak bym słuchała swojej historii. Ja nie byłam gruba byłam większą, ale zawsze byly dla mnie ubrania w "normalnych" sklepach. Loża lordów (sąsiadki przed blokiem babci) słyszałem o schudłaś, o poprawiłaś się. Jako dziecko od jednej matek usłyszałam przy koleżankach z klasy o przytyłas. W domu wszyscy wkręceni w odchudzanie, mama całe życie na diecie, ojciec kulturysta i w tym ja 166 i waga 65 kilo😢. Dziś znam przyczyny tych problemów, zanurzania odżywiana. Rozmiar 42 to ja miałam w ciąży i nadal kuźwa w głowie jestem gruba.
Nie rozumiem ze ludzie ktorzy przeszli operacje mówią ze ograniczanie jedzenia nie pomagalo utracic zbednej wagi. Widocznie nie ograniczali w wystarczającym stopniu (nie piszę tego złośliwie). Wszakze operacja bariatryczna to nic innego jak operacja majaca sprawic ze pacjent fizycznie bedzie zmuszony jesc male porcje gdyz ma ograniczona znacznie pojemnosc zoladka. I nic innego jak drastyczne ograniczenie ilosci spozywanego jedzenia nie wplywa na utrate wagi po operacji bariatrycznej. To przeciez zaden magiczny cud sprawiajacy ze extra kg znikaja- mniejsza ilosc jedzenia=utrata wagi.
Ale Ty mało wiesz, proszę się doedukować zanim zaczniemy głosić swoje farmazony.
To i tak wróci jak się po operacji nie pilnuje
@@mamawuk1086 to oświeć nas skoro wiesz więcej
Tak, w 100% to nie jest dieta Pani Ewy, to tak na marginesie..., dziękuję za możliwość wysłuchania szczerej rozmowy świetnych kobiet.
Słucham tego podcastu i końcówka o córkę tak bardzo mnie wzruszyła, że aż zaczekał płakać. Jezu to 1:1 ja… 😢
Tyle historii z tego wywiadu pokrywa się z moimi doświadczeniami,ze az nie dowierzam…swietna pogadanka,dziekuje❤️
Mam dokładnie te same odczucia , wytłumaczenie ze jest się " chorym na otyłość" ma zwalniać ze zdrowego i zbilansowanego odżywiania ? Czyli osoby te chcą moc jeść " wszystko" i nie tyć? Czyli jeść ciastka, przekąski , nie gotować bo nie lubią , albo nie maja czasu , a ciało ma być piękne i szczupłe ? Tylko niewiele osób ma takie geny , najczęściej jest to nadczynność tarczycy i moga się objadać bezkarnie. Nie rozumiem tego rozwiązania problemu otyłości - rozwiązaniem ma być operacja??? Mam kuzyna który się jej poddał, i owszem najpierw schudł , a po dwóch latach waga dobiła do tej samej .... a on jest ciagle głodny i teraz jada " malutko" ale za to 6 razy dziennie . I tyje . Koszmar. Leczenie otyłości trzeba zacząć od naszej flory bakteryjnej - nasz microbiome - to on właśnie odpowiada za tycie bądź nietycie. To trzeba zbadać i leczyć w pierwszej kolejności - dołączyć brakujące dobre bakterie, uregulować florę bakteryjna jelit - a nie promować operacje, ciężko uszkadzająca cały nasz system trawienny, o skutkach niezbadanych w przyszłość ...i w dodatku takie młode osoby ..
Jaka jest różnica między chorowanie na otyłość, a byciem grubym? Ogladam wszystko co wrzuca Justyna i nie potrafię sama nadal tego stwierdzić. Czy są osoby grube, które nie chorują na otyłość? Czy osoba, która się objada jest po prostu gruba, a ta co się stara zrzucić to automatycznie choruje na otyłość?
Też mi zabrakło edukacji w tym odcinku, tzn.wytlumaczenia, dlaczego jest tak a tak. Być może w ogóle nie istnieje bycie grubym? Bo co to znaczy być grubym?
Sluchając dowiedziałam się np.o mikrobiocie, która wpływa na tycie - więc niezależnie od wysiłków i tak część z nas przytyje.
Nie jestem żadną ekspertką, ale ja wiem tyle że otyłość to choroba, bo otyłość to już bardzo duża nadwaga. Otyłość to moment, gdzie do prawidłowej wagi brakuje ci 25-30 kilo i więcej. No i to już jest choroba bo to wpływa na twoje zdrowie, często myślimy o zdrowiu fizycznym ale ma to też ogromny wpływ na zdrowie psychiczne. I z otyłości nie da się "tak po prostu" wyjść, bo schudnięcie 25 kilo dietami i ruchem w tych przypadkach często już nie jest możliwe. Przymiotnik "gruby" jest czymś bardzo subiektywnym, niektóre osoby w wadze prawidłowej mówią że są grube, bo tak na nas wpływa społeczeństwo. To trochę tak jak ze słowem szalony. Co to znaczy szalony? Ktoś chory psychicznie? No już teraz się tak absolutnie nie mówi, choroby mają swoją nazwę ale te stygmatyzujące przymiotniki nadal funkcjonują
Otyłość to choroba. Tak jak cukrzyca, anoreksja itd. Ma ona własny symbol w spisie chorób, a co za tym idzie - wymaga konkretnego leczenia i pociąga za sobą konkretne objawy.
"Gruby" to określenie, epitet, nie ma nic wspólnego z medycyną.
To tak jakbyś porównywała osobę chorą na anoreksję z określeniem szczypior. To pierwsze odnosi się do choroby, a drugie jest po prostu okrutnym określeniem z języka polskiego.
Odpowiadając więc:
Czy są osoby grube, które nie chorują na otyłość? - Tak. Jeśli nazwiesz osobę z 5kg nadwagą per "GRUBA" nie będzie to automatycznie oznaczało, że jest otyła.
Czy osoba, która się objada jest po prostu gruba, a ta co się stara zrzucić to automatycznie choruje na otyłość? - nie, to duże i bardzo krzywdzące uogólnienie i spłycenie problemu.
@@just---- pewnie ma na myśli konkretne objawy, które przypisuje się otyłości.
Przykładowo: przyjmuje się, że otyłość pociąga za sobą objaw w postaci np. nadciśnienia tętniczego i zaburzeń metabolicznych. Te same objawy może mieć osoba szczupła, która stricte BMI ma w normie, a mimo to ma objawu choroby otyłosciowej.
Ale zgaduję, że o to mogło chodzić.
Moim zdaniem słowo "gruby" jest określeniem pejoratywnym i stygmatyzującym osoby chorujące na otyłość. Ja nawet nie używałabym określenia "otyły", a "osoba chorująca na otyłość", ale na pewno jeszcze dużo czasu zajmie na przyzwyczajenie się do takich określeń. Rzeczywiście fajnie by było, gdyby jeszcze raz zostało wyjaśnione, jakie znaczenie mają te określenia. Dla porównania - nie wypada mówić o kim "kaleka", a zamiast tego mówi się "osoba z niepełnosprawnością".
Bardzo szczera i mądra rozmowa, też od zawsze zmagałam się z tymi kilkoma zbędnymi kilogramami. Mam córkę 20-letnią, "grubokościstą", zawsze te kilka kilogramów za dużo...Ja dorastając w latach 90tych bardziej walczyłam o chudą sylwetkę, moja córka wydaje się bardziej szczęśliwa w swoim ciele, nie stresuje się tak jak ja gdy byłam w jej wieku. Świetny podcast, będę śledzić❤
Trochę smutno się słucha tego ciągłego usprawiedliwiania toksycznych rodziców. Bo niestety tak to wygląda gdy się słucha tego podcastu, rodzice byli okropni, nie wiem, dlaczego Zuza wciąż powtarza, że mieli rację. Plus mówienie o tym, że na jedzenie się zasłużyło? I że dopiero jak się schudło, to można się lubić i doceniać? Błagam was. Jestem chuda, więc zapracowałam na ciasto z jabłkami? Baaardzo nieprzyjemne uczucie towarzyszy słuchaniu tych wypowiedzi, naprawdę widać wiele utartych i nieprzepracowanych jeszcze wzorców.
I jeszcze ta końcówka o córce, która ma sześć lat i przytyła kilogram. I matce jest wstyd przed znajomymi, bo ma koszulkę z odkrytym brzuchem 😢
Zgadzam się, strasznie to smutne.
Obejrzałam od deski do deski,ile w tej historii jest mnie😮, Te same odczucia, zaczęłam układać w głowie jak ja opowiedzialabym swoją historię 😬 i myśl że nie tylko ja, ale dużo chudsze osoby mają takie same myśli, u mnie hardcore to było życzenie sobie tasiemca, żebym tylko była chuda jak dwie moje siostry 😢 Justyna dziękuję ci za ten kanał 💖
Bardzo wazny i potrzebny temat. Dziekuje Justyna ze sie za niego zabralas "od ludzkiej" strony. Natomiast chcialam skomentowac dwie rzeczy: rowniez, jak ktos tutaj wspomnial, mialam wrazenie ze za chwile wyciagniecie jakis kupon znizkowy na operacje, tak bardzo byla ona zachwalana, natomiast slowem nie uslyszalam o jej skutkach ubocznych. Sama ja rozwazalam ale maz - chirurg odwiodl mnie od tego pomyslu, przekonujac, ze jest to bardzo powazna operacja, ktora bardzo powazne skutki uboczne powoduje dopiero na kilka lat po zabiegu i to praktycznie w kazdym przypadku. Takze uwazam ze to nieetyczne przedstawiac operacje w takim wspanialym swietle jednoczesnie nie informujac o bardzo powaznych konsekwencjach. Ile osob sluchajacych sie na nia po tym podcascie zdecyduje w kraju czy w Turcji?
Druga sprawa sa oczywiscie te angielskie wstawki. Sama mkeszkajac za granica i uzywajac jezyka angielskiego w domu i pracy mam okazje uzywac jezyka polskiego tylko podczas kontaktu z rodzina czy znajomymi z Polski. Jednak zawsze bardzo sie pilnuje zeby mowic poprawna polszczyzna, bez zadnych angielskich zwrotow (ktore przeciez sa dla mnie naturalne jesli na codzien jestem otoczona tym jezykiem, prawda?) bo jednka takie wstawki brzmia bardzo slabo, kołtuńsko, jako proba dowartowciowania sie. Naprawdę bardzo to irutujace w tym nagraniu i rzeczywiście bardzo ciezko sie sluchalo.
Hej, czy możesz powiedzieć więcej o długoterminowych konsekwencjach?
Świetna dziewczyna. Wspaniale się słuchało. Dziękuje!
Myślę, że na epidemię nadwagi i otyłości w obecnych czasach bardzo wpłynął niesamowicie łatwy dostęp do wszystkiego, jedzenie jest na wyciągnięcie ręki. Nie trzeba się w żaden sposób wysilać, zwykle wszystko możemy kupić w sklepie 5 minut od domu, albo sięgamy po słuchawkę i jedzenie za chwilę jest u nas. Kiedyś ludzie sami zdobywali pożywienie, musieli się postarać, żeby mieć posiłek, dużo rzeczy wytwarzali własnoręcznie. W latach 90 przybyły do nas produkty zachodnie, z dzieciństwa pamiętam ile słodyczy można było znaleźć w sklepach, wiele oczywiście wątpliwej jakości i do tego wysyp wysokoprzetworzonej żywności. Fajnie jakby w podcastach został także poruszony temat tego, jak ważna jest edukacja i budowanie dobrych nawyków żywieniowych już na etapie dzieciństwa, bardzo tego brakuje w szkołach, ale też w wielu domach. Niestety temat często sprowadzany jest tylko do kwestii samego wyglądu, a pomija się konsekwencje zdrowotne jakie niesie za sobą wysoka masa ciała.
Justyno, ja od 3 miesięcy przyjmuje GLP1, od Ciebie się dowiedziałam że jestem chora, a nie wariatka. Moja głowa wreszcie może odpocząć, ja się nie obwiniam. Dziękuję!
Co to jest GLP1 ?
Analogi GLP-1 to grupa leków, których działanie polega na naśladowaniu wytwarzanego fizjologicznie glukagonopodobnego peptydu 1.
@@katarzynamazur994 no i jak? Pomagają?
Na mnie tam. Są grupy na FB.
Nie podoba mi się wplatanie sformułowań w j.angielskim, za często nawet jak zna się i rozumie. Nie mam pojecia po co tak się wypowiadać...
Tak wypowiada się pokolenie z. Choć ta pani jest millenialsem
A dla mnie jest to extra! Uwielbian jak ktos akcentuje swoja wypowiedz w jezyku angielskim! I LOVE IT!
"dla starych pan" ... bardzo mi milo
To bardzo smutne ze przekaz tego filmu jest zeby za wszelka cene dazyc do utraty wagi. Zuza uwaza ze grubsze osoby sa gorzej traktowane bo od malego zostalo jej wpojone ze grubszy jest gorszy. Nie byla otyla I nie kwalifikowala sie do operacji a mimo to za wszelka cene musiala byc szczupla zeby czuc sie wartosciowa. Prawdziwie Smutna historia.
Największa krzywda jaką wyrządza ludziom współczesna dietetyka to zalecenie ograniczania tłuszczów i stawianie na piedestale węglowodanów typu owsianka i "zdrowe" pieczywo. Tłuszcze są niezbędne do funkcjonowania systemu hormonalnego a ich deficyt powoduje metaboliczne błędne koło.
Sama się nabrałam na owsiankę. Tak naprawdę po godzinie znowu jestem głodna... Teraz sporadycznie jem owsiankę i nie oglądam foodbooków, bo są do bani. Albo te smoothies. Litości... szklanka szpinaku z bananem i jogurtem to śniadanie chyba dla niemowlaka, a nie pracującej osoby.
Tak jak tutaj - nie ma słodyczy w domu. A jest refleksja nad tym, że dziecko wciąga placki z jabłkami?
Bardzo ciekawa rozmowa. Pani Zuza to taka równa babka ;) Pozdrawiam obydwie Pani i wytrwałości życzę w walce o zdrowie!
Justyna! Przecież ten film jest antymotywacją do odchudzania. Jedynym wyjsciem jest czardziejska rożdzka, szast prast operacja i jest super. Pani Zuza mowi, ze nie "oszukiwała", a potem już w kontekscie ,ze jednak 😂trochę. Jak gotowala dla niej dietetyczka , to jednak chudła. Nie lubi gotować, sama to przyznaje i to mysle jest istotny element tej ukladanki. Proponuję wejsc na kanał Pauliny Gladysz jest niezwykle inspirujaca.
Przyszła na rozmowę fajna babka podzielić się szczerze swoimi często bardzo trudnymi doświadczeniami, a większość i tak jedyne co z tego wyniosła, to angielskie wstawki. Od razu wiadomo, że jesteśmy w płynącym empatią i życzliwością kraju nad Wisłą samych ekspertów od wszystkiego ❤
Mam dokładnie takie samo spostrzeżenie. Dziewczyny mówią o ważnych rzeczach a ludziom anglicyzmy przeszkadzają, ech.
@@TheSenija może dlatego, że właśnie przez te wstawki nie można skupić się na tym jakże ważnym temacie. Poza tym jeśli chcemy być życzliwi i empatyczni, to weźmy pod uwagę, że nie każdy rozumie język angielski i np moja Mama lat 60 połowy rozmowy nie zrozumiała. Temat bardzo ważny a podcast polski.
@@Niutelka1989 można posłuchać razem z Mamą i na bieżąco objaśnić :) A myślę, że gdyby pokusić się o zliczenie tych wstawek, to pewnie by się okazało, że było ich raptem kilka (nie powtarzających się) na całą 1,5-godzinną rozmowę. Gdyby rozmówczyni sepleniła, to odbiór też mógłby być utrudniony, gdyby się jąkała, też byłoby trudno, gdyby miała piskliwy głos, tak samo. Życie niestety takie jest, że rzadko cokolwiek jest w nim w 100% komfortowe ;)
Jezu, ja przepraszam, ale te grafiki bez oczu i nosów są tak niepokojące, że ja nie mogę 😳 czy ktoś jeszcze to czuje?
Ja nie 🙂 mnie się podobają!
Ja tez
A to jest fajne bo każdy może się z tym indentyfikować
Też odbieram je jako niepokojące…
Może i tak, ale ja mam w to wywalone, bo w sumie.liczy się treść podcastu a nie obrazeczek, nawet na to już nie zwracam uwagi
Dziękuję 🍀
Jednego nie rozumiem. Jeśli Zuza mało jadła na dietach i nie chudła, to dlaczego schudła jedząc mało po operacji?
O ile wiem, to mechanizm jest taki, że przy nagłym deficycie kalorii organizm zaczyna gromadzić tkankę tłuszczową ("na zapas") i ma na to wpływ ten hormon z żołądka. Gdy on częściowo znika (bo żołądek jest mniejszy), mniejsza ilość jedzenia nie jest już dla organizmu sygnałem zagrożenia. Było o tym w rozmowie Justyny z bariatrą, która też jest na kanale, więc polecam przesłuchać, bo tam będzie dokładniej wyjaśnione.
@@MissKoletta dzięki
Ponieważ nie mogła ukrywać się i podjadać. Lodówki swojej nie miała
Plus sama mówiła, że miała napady jedzenia - to może zniwelować deficyt kaloryczny.
@@MissKoletta żołądek nie jest "mniejszy" tylko ma wycięte miejsce, gdzie występuje grelina. Po wycięciu tego fragmentu grelina się nie wydziela i nie ma uczucia głodu
Czy nazwanie otyłości chorobą to nie jest troche forma wyparcia, szukanie usprawiedliwienia? Bo z jednej strony jest mowa nic nie jem, ścisła dieta, tyje od samego powietrza na dziale ze słodyczami, a chwle później 2tabliczki czekolady i 16 placków. To nie jem nic czy jem kompulsywnie? Mysle, ze kazdy zdowy człowiek bez otyłości przytlby po tej ilości. Kazda skrajność jest zła.
Choremu na przykład na raka płuc też tak Pani powie? Że to forma wyparcia i szukanie usprawiedliwienia, bo przecież wystarczyło nie palić papierosów? Nikt nie nazywa otyłości chorobą, bo takie ma widzimisię. Ona JEST chorobą i ma swój kod - E66. Nikt też sobie żadnej choroby nie wybiera i nikt nie jest winny jej wystąpieniu.
@@karolinak9028
Zastanowiłam się nad Pani wpisem i innymi tego typu i, jako osoba ze sporą nadwagą, uważam, że różnica jest taka, że jak zachoruje się na raka, to odstawienie np. papierosów raczej nie cofnie choroby, a w nadwadze czy otyłości zmniejszenie liczby kalorii i zmiana sposobu żywienia może odwrócić ten proces. Pewnie są i w jednym, i drugim przypadku zależności genetyczne (znam osoby palące większość swojego życia do późnej starości bez zachorowania na nowotwór), jednak nadwaga czy otyłość to jednak nie to samo co rak. Co innego choroby nią spowodowane, choć i one po utracie wagi mogą zniknąć (to stwierdzam po wnioskach męża mojej siostry, który schudł, ale dzięki operacji z wywiadu). Ze swoją wieloletnią i niestety już skrajną nadwagą, na pograniczu otyłości, walczę skutecznie, choć jest trudniej ze względu na wiek. Widzę, co mnie do tego doprowadziło i jakie konsekwencje zdrowotne są z tym związane. Mimo to rozumiem te kobiety i cieszy fakt, że znalazł się dla nich sposób, kiedy czuły się bezsilne. Jednak, po zastanowieniu się, porównywanie otyłosci do raka, to, wg mnie, używanie nieadekwatnego argumentu. Bałabym się urazić osoby chore na nowotwór tym stwierdzeniem.
Pozdrawiam ❤️
@@kiciakociawkosmosie4991 w mojej wypowiedzi raka można zastąpić każdą inną dowolną chorobą. Po prostu bardzo bym chciała, i myślę, że to też chce osiągnąć Justyna swoim podcastem, żeby w naszym społeczeństwie zwiększyła się świadomość tego, że otyłość jest chorobą jak każda inna, ma swój przypisany kod, są metody jej leczenia, są lekarze, którzy się tym leczeniem zajmują, więc tak samo jak nie mówimy chorym na inne choroby, że sami są sobie winni, że zachorowali, tak samo nie powinniśmy tego robić również w stosunku do osób (i siebie samych) chorujących na otyłość, bo to krzywdzące. Nikt sobie sam nie wybiera choroby. Otyłość wynika ze złożonych neurohormonalnych zaburzeń organizmu, które nie są efektem nadmiarowego jedzenia. To nadmiarowe jedzenie i w efekcie otyłość jest skutkiem zaburzeń organizmu. Tak twierdzą lekarze, tak wynika z badań, a ja im wierzę :) Najwyższy czas skończyć z biczowaniem i samobiczowaniem się "grubasów" i zacząć myśleć i rozmawiać o tej chorobie jak o CHOROBIE właśnie. Którą się leczy, której nikt sobie sam nie wybiera i której nikt nie jest winny. Pozdrawiam i dziękuję bardzo za uprzejmość Pani wypowiedzi a nie atakowanie ❤️
Jak się karmi dziecko naleśnikami, i ma się w domu słodycze to nie dziwne że tyje. Huk tam z tyciem, al;e już od małego rozwala się jej cały układ hormonalny i nawyki behawioralne... Jakaś tam jej koleżanka je bitki i schabowe i nie tyje, no bo tak jest. Jak się je nieprzetworzone białkowo tłuszczowe posiłku, zwłaszcza zwierzęce, to nie ma bata żeby przytyć. Dlatego w moim pokoleniu dojrzewającym w latach przełomu lat 80/90-tych jedząc typową polską kuchnie praktycznie nie mieliśmy nadwagi a otyłość dzieci praktycznie nie istniała. Poza tym co ta kobieta opowiada. Raz mówi, że dziecko lata po domu i szuka słodyczy, a potem mówi, że u nich to w zasadzie nie ma słodyczy. Niech się zdecyduje...
Jak Justyna zadała pierwsze pytanie to przypomniał mi się całkiem niezły żart. Ja to jestem na kilku dietach jednocześnie bo jedną się nie najadam :D
Ja troche nie rozumiem, bo jest wspomniane, ze jej nikt nie wierzyl, ze malo jadla, a pozniej opowiada o marsach i kinder bueno w duzych ilosciach 🤷♂️🤷♂️🤣
Może to było w innym momencie jej życia kiedy rzeczywiście mało jadła? Albo to był skrót myślowy.
@@just---- ludzie kłamią, i pół biedy że nas okłamują, okłamują sami siebie, szukają usprawiedliwień i winy wszędzie tylko nie w sobie. Kobieta opowiada, że kilka razy robiła badania, szukała czy to hormony czy jakaś choroba a ona po prostu za dużo jadła ale jak widać nie była w stanie przez to przebrnąć.
Wysłuchałam z wielką ciekawością, gdy Zuza opowiadała o tym, że wiecznie musiała liczyć kalorie, a jej koleżanki jadły co chciały. Zwróciłam uwagę już w podstawówce. Ja jadłam w szkole kanapkę z serem, piłam wodę. Nie dostawałam pieniędzy do wydania w szkolnym sklepiku. Miałam koleżanki, które jadły wielkie buły z Nutellą, codziennie kupowały sobie chipsy, batony, zapiekanki... Ja byłam "duża", a one chude. Jak przychodziłam do koleżanek w porze obiadowej, to po prostu patrzyłam im w talerze. Ile jedzą? Jadły powiedzmy schabowego, ziemniaki, surówkę z marchewki. I kurczę... ja też to jadłam w domu! To samo danie, taką samą porcję. I o ile później już jadłam więcej niż inni, pojawiły się różne problemy, tak wydaje mi się, że do etapu gimnazjum jednak nie różniłam się zbytnio dietą od innych, a ruchu też miałam sporo. Jestem bardzo ciekawa, czy mam rację, czy może czegoś nie zauważam i jednak koleżanki jadły lepiej. Do dziś aby utrzymać wagę nie mogę sobie pozwolić na takie jedzenie jak inni. U mnie w biurze wiele dziewczyn a to pączek, a to beza, a to kebab... A ja nie mogę, bo dosłownie tyję w oczach. :(
Na angielskie wtrącenia spuśćmy zasłonę milczenia, ale niezliczona liczba WIESZ i JAKBY powoduje, że mimo ważnego tematu naprawdę bardzo trudno się słucha tej rozmówczyni... :/
Spróbuj nagrać kiedyś swoją wypowiedź ale taką dłuższą, niż 5 minut :)
@@annakarwan1102 bez żadnej złośliwości: nie wszyscy nadużywają modnego obecnie JAKBY. Podobnie jak NIE albo TAK na końcu każdego zdania. Niektórzy stosują pauzy w momencie kiedy nie wiedzą, co powiedzieć lub potrzebują chwilę pomyśleć, poszukać słowa zamiast ładować tam JAKBY😊.
Przyszliśmy tu porozmawiać i posłuchać o otyłości. O problemach ludzi takich jak my. Nie zaprogramowanych robotów czy wyuczonych aktorów tylko ludzi takich jak my. To są prawdziwe emocje i prawdziwe słowa. WIESZ?
Niech zgadnę. Uczysz polskiego w szkole 😅
@@sally-og9pi a to trzeba być polonistą, żeby umieć się wysławiać troszkę lepiej niż przeciętna osoba :)?
Może to prymitywne ale uważam, że w rozmowie brakuje zdjęć. Czasami ciężko sobie kogoś wyobrazić z samego opisu. Pani Zuzia mówi, że nosiła rozmiar 42 i uważała oraz jej rodzice, że jest grubsza po czym mówi, że nikt z otoczenia nie komentował jej wyglądu bo "nie była gruba" - więc jaka ? I tu jest idealny moment na pokazanie zdjęcia.
O jeżu, potrzebowałam tego. Justyna - dziękuję Ci za tę serię.
Chętnie usiadłabym z Wami i opowiedziała moją historię… Czekam na kolejne rozmowy. Pozdrawiam ciepło 💚🌿
Genialna rozmowa, dziękuję 🙂
Jaka świetna rozmowa! Nie mogłam się oderwać. Gościni tak mądra i sympatyczna, z jak wielką empatią mówiła o swojej córce, wspaniałe ❤
Bardzo cenie sobie twórczość Justyny. Odcinek pierwszy odsluchalam z entuzjazmem. Drugi zaczelam sluchac z podobnym nastawieniem. Najpierw mnie zaczely wkurzać wstawiane angielskie słówka, których nie było konca. Ale pewnie jestem czepialska. Natomiast w połowie odcinka mialam wrazenie, ze pod jego koniec powiecie, ze macie kupon rabatowy na operacje bariatryczna i polecacie wszystkim. W moim odbiorze brzmi to tak jak kazda osoba na jakiejs restrykcji, z ktorej zrobila poniekad religie, opisujac jako jedyny, dlugo wyczekiwany środek do celu. Duzo liczb, zdanie batoniku, ze juz by nie mogla go Pani Zuza zjeść i pare innych rzeczy - strasznie triggerujace. Chyba nie taki zamysł byl tego odcinka,tej serii. Czuje zawód
Ja się bardzo cieszę, że mówią o operacji bariatrycznej, bo do niedawna myślałam, że to jakaś ostateczność, która dotyczy tylko tych pacjentów, których trzeba wywozić z mieszkania dźwigiem. Zupełnie inaczej patrzę na to teraz.
@@MissKoletta operacja jest łatwa bo nie trzeba wysyłku, idziesz na nią i już nie możesz dużo jeść więc chudniesz. Ludsie po operacjach często wracają bo to nie rozwiązuje problemu, który jest w głowie a nie w brzuchu.
Mnie striggerowało, że dopiero o szczupłe ciało chce się dbać. Dziewczyny, poczytajcie czym jest ciałopozytywność , bo to o czym Wy mówicie to co najwyżej ciałoakceptacja a nie body positive.
@@annajurczyk3900 dla mnie ciałopozytywność to po prostu akceptacja człowieka ze wszystkimi jego naturalnymi wadami i kiedyś tak się to "reklamowało" Kobieta po ciąży z rozstępami i luźniejszą skórą - super, rozstępy na tyłu - super, masz 50 lat i nie wyglądasz jak modelka? - super. Posiadanie 30kg nadwagi nie jest super, to już proszenie się w dłuższej perspektywie o kłopoty. Najgorzej w tych rozmowach uderza mnie taki całkowity brak refleksji nad sobą bo w końcu udało się znaleźć tą wymówkę, której każdy otyły szuka - otyłość to choroba a choroba to niczyja wina! Taki jest wydźwięk tego podkastu, smutne :(
@@elementh3368 to nie chodzi o to, żeby cieszyć się z nadwagi, tylko nie czekać z życiem na "aż schudnę" - bo tego oczekuje społeczeństwo od grubych ludzi: żeby się schowali, nie pokazywali na plaży czy na basenie. A jeśli otyłość nie jest chorobą cywilizacyjną, to jak wytłumaczysz, że jest takich osób coraz więcej, szczególnie na terenach, gdzie jest trudny dostęp do nieprzetworzonej żywności? Mam w swoim otoczeniu wiele grubych osób, większość zdecydowanie bardziej aktywnych fizycznie ode mnie. To ja jem tłusto i niezdrowo, moja gruba koleżanka wybiera warzywa i nie dojada obiadu. Ale ona dostała w genach wolniejszy metabolizm, a ja szybszy. Nie jest to moją zasługą.
Wywiad interesujący. Bardzo współczuję Zuzi.Trzymam kciuki za jej zdrowie- fizyczne i psychiczne.Większość z nas przechodziła podobne sytuacje,choć nikt nie powinien.Ze swojej str staram się aby nigdy nie mówić mojej córci, że coś jest nie tak z jej wyglądem czy wagą;poniewaz boje się,że dostanie zaburzeń odżywiania
Obejrzałam kilka odcinków i nic już nie rozumiem.. Mówicie że można jeść tyle ile inni i bardzo tyć, a jednocześnie pomaga operacja zmniejszenia żołądka? Pani Zuza mowi że niewiele jadła a jednocześnie że teraz je np. Mały kawałek szarlotki zamiast 6... Na czym polega w takim razie choroba otyłości?
Chciałabym tez usłyszeć o wadach operacji. Mimo wszystko jest to wycięcie części organu. Chce tez wiedzieć jakie są skutki uboczne, problemy. A nie ze wreszcie można się pokazać w bikini na plazy, bo nie to jest najważniejsze
Ja przeszlam operacje sleeve w 2014 w Gdansku na NFZ. I ewidentnie jestem w tych 95, a moze nawet 99% procentach osob, ktore wrocily do starej wagi. Przed operacja jest szereg badan, ktore w moim przypadku musialam robic prywatnie po wiekszosci. Mialam tez obowiazkowe spotkanie z pania psycholog, ktora jak uslyszala z moich ust wyswiechtane frazesy na temat otylosci i mojej swiadomosci, ze bierze sie z zajadania emocji, to mi podpisala swistek, ze sie kwalifikuje. Przed operacja trzeba byli schudnac, zeby udowodnic swoja motywacje, wiec prawie nic nie jadlam i owijalam sie w tony ciuchow i jezdzilam na rowerku stacjonarnym, zeby jeszcze sie wypicic. Schudlam 10 kilo i sie zakwalifikowalam i operacja zostala zrobiona, mimo ze tuz przed sama operacja mialam efekt jojo. Pozniej pare wizyt kontrolnych i zostalam zapomniana przez NFZ w tej kwestii. Efekt? 10 kg orzez okolo rok (przy nadmiarowych ok.40 kg) i znowu totalne jojo.
Po samej operacji oczywiscie jest sie obolalym, beka sie niemilosiernie i trzeba naprawde bardzo uwazac co sie je, bo np po smazonej rybie zoladek mnie nawalal niemilosiernie. Zolodek zmniejsza sie do rozmiaru palca wskazujacego, wiec porcje naprawde byly malutkie i to najlepiej gotowane warzywka itp. Lekkostrawnie. Taki deficyt kaloryczny u mnie np. wywolywal slabosc, krecenie w glowie i odloty. Poniewaz nie bylo mnie stac na psychodietetyka, ba, nawet zaden ze specjalistow na mojej drodze mi tego nie podpowiedzial, to zostjac sama sobie wracalam do starych nawykow krok po kroku rozciagajac spowrotem tez zoladek. Minus taki, ze do dnia dzisiejszego musze suplementowac B12 i inne witaminy. Do tej pory mi sie czesto odbija itd.
Osobiscie nie polecam takiego rozwiazania. Jezeli ma ono sie zakonczyc i tak wizytami i psychodietetykow i terapia, to mysle, ze efekt mozna osiagnac bez bariatrii. Z mojego doswiadczenia wynika, ze operacja byla faktycznie aktem rozpaczy, ale nie wartym kompletnie. Nie mniej trzymam za panie kciuki, zeby byly w tym 1% !!
@@bemagda1 dziekuje Ci kochana za te historie bo u mnie jest dokładnie to samo. Zajadam wszystkie emocje i do tego mam choroby metaboliczne… trzymaj się.
@@bemagda1dokladnie po operacjii bariatrycznej tez jest afekt jojo tylko nie tak szybko jak po normalnych dietach.
Fantastyczna rozmowa, daje mi wiele do myślenia, jednak tymi angielskimi grypsami to Pani Zuza zjadła nie "półtorej placka" a chyba całą cukiernię placków! 😅 W tym temacie także wskazany umiar 😉
Calkiem serio, bo niestety coraz częściej się to słyszy w mowie... co oznacza "naczy"?
Wśród bliskich osób mam takie, które prawdopodobnie borykają się z tym problemem. I bardzo dziękuję za tą rozmowę. Jest jednak jedna rzecz której mi bardzo zabrakło - choć krótkiego zreferowania obecnie poznanych danych naukowych na temat tego co podejrzewa się jako przyczyny (wiem, że do końca nadal nie wiemy😉) Zuza mówi w pewnym momencie coś mniej-więcej takiego "próbowałam tych wszystkich diet, aż w końcu już nawet te które najpierw działały, też przestały działać, bo rozwaliłam sobie metabolizm". Bardzo mi brakowało doprecyzowania, co konkretnie te diety uczyniły, że stan jeszcze się pogarsza i już nic nie działa. Bo właśnie taki przypadek mam blisko siebie. Osoba ta już niemal nic nie je i Nie- na zewnątrz jej organizm nie wygląda na wyniszczony lub o słabej kondycji. Ta osoba bardzo, bardzo powoli chudnie. Ale jest to proces który w stosunku do tego, że jedzenia jest tak mało i jest ono spożywane tak rzadko, wydaje się niemal absurdalnie powolny. Aktywność fizyczna w dużej ilości i sporej intensywności też wydaje się nic nie dawać. I dla mnie ta osoba wygląda zdrowo choć nie jest chuda. A ona bardzo cierpi, bo zaczyna popadać w myślenie, że ona poprostu nie może jeść. Że jedzenie jest nie dla niej.... I tylko wprowadza coraz bardziej rystrykcyjne ograniczenia 😔. Chciałabym poznać więcej danych na temat tego co dzieje się z naszym ciałem, kiedy tak próbujemy walczyć z tym problemem? Żeby móc wyjaśnić, opowiedzieć, pozwolić zrozumieć i dodatkowo zrobić to wszystko co to spotkanie tak świetnie dało - pokazać jak wygląda świat takich osób, ich samopoczucie i problemy, żeby nie czuli się sami, ale też żeby lepiej mogli rozumieć co właściwie oznacza otyłość jako choroba, a nie tylko jako większy rozmiar czy waga.
Ja mam pytanie odnośnie jednej kwestii - co to znaczy, że tylko 5% osób z danym typem (?) otyłości ma szansę schudnąć i utrzymać wagę? Od czego to zależy?
Statystyka nieskutecznych zaleceń dietetycznych?
To jest jeden z powodów, ale z rozmowy wynika, że lekarz jakby od razu wiedział, że jest dany typ otyłości, który uniemożliwia schudnięcie. Jakby to było uwarunkowane budową ciała, gospodarką hormonalną itp. a nie zewnętrznymi czynnikami jak zalecenia dietetyczne. I pytanie brzmi jakie są te czynniki, bo zapewne jest ich więcej niż 1.
@@jip8793 też mnie to ciekawi. Np. czy w obrębie tego samego systemu (NFZ) są sprzeczne koncepcje terapii leczenia otyłości? Dietetycy ani kampanie nie mówią o tym.
@@jip8793 chyba nie chodzi o uwarunkowanie budową ciala, ale o stopień otyłości. Czyli, że jak ktoś przekracza konkretną cyferkę BMI, to szanse są bardzo małe, że uda mu się to zrzucic "odchudzaniem". Tak to zrozumiałam.
Prawdopodobnie potwierdza to po prostu statystyka, a i pewnie związane jest to z samym mechanizmem tycia i tzw. efektu jojo 🤔 No i tak na logikę: przy otyłości olbrzymiej człowiek może mieć już sporo chorób towarzyszących, a te również mogą utrudniać zmniejszanie wagi. Do tego duża masa ciala też utrudnia poruszanie, a bez ruchu ciężko schudnąć "tradycyjnymi" metodami.
Te angielskie słówka mnie dobijają
Dokladnie 😖
To jest kołtuństwo taki ponglish.Tak się dowartościowują ludzie, którzy mają niskie poczucie wartości.
Mnie tez🙄
too bad
Świetna dziewczyna ale mnie też to drażni!
Dziękuję pięknie za tak prawdziwą i nie zakłamaną rozmowę. Rzadkość w dzisiejszych czasach. Pozdrawim serdecznie ❤🥰
Ewidentne brak miłości i niskie poczucie wartośći z tym związane. Taki ”zabawny” człowiek przeważnie ukrywa wewnętrzny smutek.Mówienie w języku ponglish nie dodaje Wam mądrości, tylko się ośmieszacie, co ma związek z tym, co napisałem powyżej.
Też tak uważam 👍
A przyszło Ci do głowy, że Pani może na co dzień przebywać z obcokrajowcami, w tym języku pracować? + na niektóre rzeczy naprawdę nie ma dobrych określeń w polskim. Oczywiście powinniśmy się starać mówić po polsku, ale mnie te wtrącenia aż tak nie drażnią.
@@marzenagr3523 Przyszło mi do głowy, ponieważ żyję od 21 lat poza Polską i posługuję się czterema językami, a podstawowe rozmówki znam w siedmiu językach. Kiedy rozmawiam z dziećmi wychowanymi w obcym kraju, rozmawiamy po polsku i wtrącamy słowa z języka obcego, ponieważ, jak mówisz nie mają odpowiednika w języku polskim, albo ”grypsujemy” po naszemu.Kiedy rozmawiam z obcikrajowcem nie wyobrażam sobie, żebym wtrącał słowa polskie, ponieważ rozumiem, że ktoś może nie znać polskiego, jak w tym przypadku angielskiego.
@@marzenagr3523 Jak ja voy a escribir to you и буду писать jak teraz, to как ты will be zniesmaczona, czy zachwycona moją knowlege?
@@V8____ Zachwycona :) A czy teraz ja powinnam Cię zdiagnozować tak jak Ty sobie pozwolieś na to w przypadku Gościa/ Gościni? Pozdrowienia i EOT
W mojej pracy resekcja żołądka kosztuje 22 tysiące zł, nie każdego na to stać. Brakuje ludzi maluczkich w tym podcascie, sami ludzie sukcesu, których stać na takie zabiegi. Angielskie wstawki w rozmowie bolą w uszy.
Moja historia jest jak Wasza. Bujam sie z tymi kilogramami
Kilka kg w gore pozniej kilka kg w dol. Schudlam do 73 teraz po pol roku znowu 80. Mam 160 wiec to otylosc, ale pierwszego stopnia wiec nie kwfikuje sie do operacji na nfz. Jaka jest pomoc dla takich osob jak ja ktorych nie stac na operacje za kilkadziesiąt tys zl prywatnie. Takie osoby sa juz bez szans? Bo te 5 % o ktorym mówicie straszliwie podcina skrzydla. Masakra. Coz ja mam robic. Jak za male bmi na nfz a otylosc i tak jest. Jak to zmienic po milionie nieudanych prob. Nigdy w zyciu jie bylam tak bardzo zdołowana
Kocham ten cykl!
Wspaniała rozmowa! bardzo (mi) potrzebna, odnajduję tam siebie totalnie. Zastanawia mnie jedna rzecz, usuwa się część żołądka, z której wydzielany jest hormon. To uczucie głodu a co z tą chęcia - z głowy - na jedzenie? Bo przecież w tym temacie nic się nie zmienia, nie czujesz głodu - fizycznie, ale psychicznie chcesz. Czy to w jakiś sposób się zmienia czy jest to kwestia terapii?
O ile wiem, to ten sygnał w głowie pochodzi też właśnie z żołądka. Justa sporo mówi o tym (głównie na ig), że po operacji bardzo spadło jej łaknienie, a także chęć na fast food.
Żołądek jest tak mały,że jak cię pokusi na więcej,to zwrócisz,a to jest bardzo nieprzyjemne. Mój mąż to przerabiał niejednokrotnie. Szybko się nauczył jeść malutkie porcje
Myślę, że sam szok psychiczny poddania się operacji o poczucie zrobienia tak drastycznego kroku też daje DODATKOWY efekt placebo.
W dużej ilości przypadków grelina odrasta i czuje się głód ten z żołądka bardzo dotkliwie. Kwestia wyważenia i zapanowania nad tym by odczytać rzeczywisty głód od tego w naszej głowie. Żołądek jest pewną granicą, ma swoją mniejszą pojemność, ale to jest mięsień i w każdej chwili może znów się powiększyć. To jest ciężka praca nad sobą przez dalsze życie bo resekcja żołądka to tylko metoda a nie gwarancja skuteczności na całe życie.
Jako dziecko byłam grubsza, pamiętam jak dziś na jakimś mierzeniu i ważeniu w 3 klasie podstawówki wyszło że ważę 39 kg, czyli dużo. Ale potem jako nastolatka zaczełam szybko rosnąć, ciało się zmieniało i jak oglądam tamte zdjęcia to naprawdę wyglądałam, nie chudo, ale szczupło (bez problemu mini mogłam nosić), tylko w głowie już miałam tak zakorzenione że jestem gruba, że ten głos jest we mnie do dziś. Teraz mam 3,5 letnią córkę (która ma ładną figurę), ale łapię się na tym, że mam w głowie taki strach, żeby nie zaczęła tyć, żeby nie była gruba, że nie mogę jej dawać zbyt wiele słodyczy (które ona lubi, ale sama wie, kiedy już ma dość i nie obiada się nimi "na zapas"). To grube dziecko mieszka w mojej głowie tak bardzo, że sama mając złe relacje swoje z jedzeniem mega muszę się pilnować, aby nie przełożyć tego na córkę.
Fajna rozmowa. Operacja bariatryczna to jest jakaś droga, ale uważam, że nie jedyna... Mówicie o dietetykach i dietach pudełkowych (że nic nie daja, swoją drogą dieta pudełkowa każda jest beznadzieja z punktu widzenia naszej psychiki), że każdy na tym zarabia, ale dokładnie tak samo zarabiają lekarze na operacjach bariatrycznych. Nie uznawałabym ich tak ogólnie jako ekspertów i wyroczni, bo takim samym ekspertem może być jakiś dietetyk. Fajnie, że jesteście zadowolone z rezultatów, życzę Wam aby efekty były przez co najmniej 5 lat. Nie chcę generilozwać bo jeśli ktos jest zadowolony ze swojej decyzji to chyba najwazniejsze, ale nie robiłabym z operacji bariatrycznych polecanki dla wszystkich otyłych. Kiedyś wśród dzieci dziecko otyłe było 1 na 100, w tej chwili otyłe jest mysle co 5. Dramat. Przetworzona żywność, ogromna ilość węglowodanów wszędzie... Skoro otyłość jest chorobą, a na pewno jest bo to stan zapalny dość znaczny calego organizmu chcialabym aby lekarze określali jej przyczyny i działali na nie. Nie sądzę by przyczyną otyłości był zbyt duży żołądek 😑 Hormony głodu i sytości w wielu przypadkach da się ogarnąć naturalnie. Ogólnie to duży temat. Cieszę się, że dzięki operacji czujecie się lepiej i cała ta droga nauczyła Was jak postrzegać jedzenie i to co dla Was dobre, ale myślę, że są też inne, znacznie mniej inwazyjne drogi by do tego dojść.
Fajnie ze rozmawiasz z ludźmi, którzy nie są znani w sieci 😉
Przy okazji tych podkastów Pogadajmy o otyłości, wiele mówi się o braku kompetencji u lekarzy. Może stwórzmy z pomocą sluchaczek listę ogólnopolską lekarzy, którzy rozumieją problem i pomagają? Pani Justyno? Być może już jest taka baza a ja o niej nie słyszałam, to myślę że warto ją nagłaśniać przy każdym kolejnym odcinku. Pozdrawiam serdecznie
To bardzo ciekawy wywiad. Trochę przydługi jak dla mnie, ale podzieliłem sobie na części.
Dzięki.
Nie do końca rozumiem tę część 95 versus 5 procent. Skąd wiadomo, że ktoś musi mieć operację, z naciskiem na musi, bo nic innego nie pomoże?
Bardzo chętnie wysłuchałabym rozmowy z kimś, komu jednak udało się to bez pomocy chirurgicznej, ciekawa moim zdaniem byłaby rozmowa z Pauliną Gładysz.
Mnie te wtręty też rażą, ale wiem, że młodzież teraz tak mówi.
Też pomyślałam o Paulinie, fajnie byłoby dla kontrastu pokazać osoby którym się jednak udało samodzielnie. Zastanawiam się, czy podcasty nie są jakąś akcją promocyjną tej operacji? Czas pokaże, czy w podcastach pojawią się osoby tylko po operacji, czy będą omawiane różnorodne przypadki.
Temat super, ale ciągłe "jakby", "wiesz" i angielskie wstawki skutecznie zniechęcają. Ciężko się skupić na treści, szkoda.
„Jakby” najgorzej…
Spoko podcast i ważny, tylko te ciągłe Amerykańskie wstawki Pani gościni…. No nie 😅
Super ważna rozmowa 😊dzięki Justyna ❤
Poprawka - można mieć anoreksję bez wyniszczającego wychudzenia. Jest rozpoznawana (poza Polską) anoreksja atypowa, przy której BMI pozostaje w normie (ale inne elementy wyniszczenia głodem są, np. zanik miesiączki u kobiet).
Slucham i placze. Pierwszy raz w swoim zyciu, mam poczycie, ze nie jestem sama.
Przesłuchałam z zainteresowaniem cała rozmowę a najważniejsze dla mnie okazało się ostatnie kilka minut. Nagle pierwszy raz uslyszlam że ktoś ma takie same dylematy odnośnie rozmowy z dzieckiem o jedzeniu jak ja. Zamiast kolejnego "ciesz się ze chce jeść" usłyszałam że rozmowa jest trudna ale ważna. Dziś bardziej czuję że robię dobrze, dziękuję.
Wypowiem się jako osoba raczej szczupła - 172cm wzrostu i obecnie około 60 kg wagi - rozmiar 36, 27 lat. Powiem szczerze - choć nie jest to fajne - że często osoby grubsze są tak właśnie postrzegane i ja sama do niedawna tak to postrzegałam - że są leniwe, że im się nie chce ruszyć dupska. Nie chcę generalizować, ale takie jest moje zdanie, bo jestem naocznym świadkiem życia takich osób - w moim najbliższym otoczeniu mam 4 takie osoby, które są grube, bardzo grube - są mojego wzrostu, a ważą 110 kg (kobieta) i 145kg (mężczyzna), moja noga to ich ręka - i są grube, bo kochają jeść, a nie cierpią ruchu. I gdy np. na imieninach ja zjem kawałek placka w bólu, bo za słodkim nie przepadam, tak oni wrąbią 4 i jeszcze dojedzą bigosem. I nie ruszają się wcale, bo się pocą, a nie lubią się pocić. No ja mimo że wielka nie jestem, to też się pocę, gdy się ruszam - to normalne. Więc ten stereotyp gruby = leniwy w tych przypadkach, które znam, nie jest stereotypem, a prawdą. Jedna z tych osób, facet, widzi swoje przyrodzenie tylko w lustrze. Nie jest w stanie na niego spojrzeć, bo ma brzuch. Ale gdy ktoś kiedyś zwrócił im uwagę (bo to małżeństwo, obydwoje strasznie grubi), że powinni coś z tym zrobić, bo są coraz więksi, padła odpowiedź - "my kochamy jeść"... No więc... ehh... Nie mówię, że wszyscy tacy są (choć i tak na pewno zaraz się ktoś na mnie rzuci, bo ja nigdy nie miałam takiego problemu), ale jest część takich, którzy mają to po prostu gdzieś. Bądź - bo to też przypadek z najbliższej rodziny - zwalają winę na inne choroby. Że przez tą chorobę są grubi, więc mają wymówkę, mogą żreć i tyć jeszcze bardziej... Przykre to. Dzięki podcastom Justyny dowiedziałam się, że to choroba i moja świadomość jest większa, dlatego może będę patrzeć inaczej na to, ale gdy dokładnie wiem, jak jest - no to sorry. Często też widzę po znajomych, którzy się ochajtali, założyli rodziny, że bardzo tyją - i jaka była odpowiedź jednego z kolegów, gdy nie poznałam go na ulicy, bo był dwa razy większy niż w szkole? - "no wiesz, żona, dzieci, już nie muszę się nikomu podobać, więc mogę być gruby". Kurde....
Ludzie są nauczeni takiego trybu jedzenia, żeby się żyłować tylko na specjalne okazje...
@@magorzatap.4739 takiego trybu - czyli jakiego? pochłaniania wszystkiego, co jest na stole? Bo nie bardzo rozumiem, co miałaś na myśli. :)
@@hondajanowicz8745 standardowy "obiad u rodziców" kończy się leżeniem na kanapie z brzuchami wzdętymi do góry. Sterta ziemniaków na talerzu większa niż schabowy z surówką razem wzięte. Rosół koniecznie z makaronem. Piwo do grilla musi być. Chipsy do filmu. Dla większości życie na luzie oznacza pozwalanie sobie na żarcie i pogodzenie się z tyciem, równię pochyłą. To, o czym mówiła Justyna też w pewnym momencie.
Pochłanianie wszystkiego może być zaburzeniem odżywiania
Choroba otyłościowa to zaburzenia neurohormonalne organizmu, czyli w skrócie Ty jako zdrowa osoba wiesz kiedy jesteś głodna i wiesz kiedy przestać jeść, bo jesteś najedzona. Osoba chora ma te dwa ośrodki zaburzone, dlatego zdrowa osoba się nasyci jednym kawałkiem ciasta i wie, że ma dość, a osoba chora zje ich pięć i dalej może nie poczuć, że już wystarczy. Dlatego wszystkie rady typu wystarczy się nie objadać itp. są tak bardzo nietrafione, bo chory nie czuje kiedy już jest to nieobjadanie się :)
Ja od gimnazjum liczę kalorie, w tym czasie również zaliczyłam prawie, że anoreksję na kaloryce 500 kcal, gdy jadłam 700 kcal na dzień już czułam, że to za dużo. Doszłam od wagi 40/42 kg przy 160 cm wzrostu w wieku 15/16 lat.
Teraz mam 22 lata, nadal liczę kalorie ale zaczęłam też przygodę z siłownią kilka lat temu. Ale przyznam jedno, muszę jeść naprawdę mało, żeby waga szła w dół. Gdy jem 1500 kcal waga stoi albo nawet idzie w górę. Muszę zejść do 1000 kcal i dużej aktywności żeby waga szła w dół :( kilka dni na wyjeździe gdzie nie mam kontroli zawsze skutkuje wzrostem wagi nawet gdy jem mniej niż inni moi znajomi
No te amerykanskie zwroty jejku naprawde to juz po polsku sie nie da? Ja mieszkajac w stanach ponad 20 lat staram sie mowic pelne zdania po polsku jak juz zaczynam po polsku.
Ja tak samo , nasz syn ktory prawie wychowal sie w USA lepiej mowi po polsku niz ta pani 😅😅😅
@@grejsikdz1903 moich dwoch synow sie tu urodzilo i mowia dosc dobrze po polsku . Ale zauwazylam ze w polsce juz coraz czesciej uzywa sie anglojezycznych zwrotow tak jak by nie bylo polskich.
Moja mama mialaby problemy zrozumiec te pania
Chętnie posłuchałabym o otyłości jako chorobie od eksperta, lekarza. Jak to działa że ta choroba się uaktywnia? Co zachodzi w organizmie?
Ten podkast to seria emocji, trudnych, pięknych, masa empatii ❤ dziękuję Justyna! I dziękuję Zuza, jesteś niesamowitą osobą ❤
Zuza jest przekozacka ❤
cześć, zazwyczaj słucham Cię na spotify bo mogę ściągać odcinki do odsłuchu offline ale od paru dni nie działa kanał tego podkastu. Czy to moj problem, np dlatego ze mieszkam za granica? Czy wam działa ten odcinek na spotify?
Zastanawia mnie to czy otyłość można tylko wyleczyć przez operacje ? Przydała by się rozmowa z lekarzem który wprowadziłby walor edukacyjny
Nie tylko. To o czym mówi podstaw to chirurgiczne leczenie otyłości. Natomiast otyłość leczy się na wiele sposób
Nie, istnieje leczenie farmakologiczne, nie tylko na bazie semaglutydu ale na bazie specyficznego antydepresantu połączonego z jeszcze jedna substancja. Jest wybór w leczeniu farmakologicznym.
@@papuszka8229 dzięki za odpowiedź :) jest to dla mnie jak na razie tajemniczy temat XD
Wspaniały podcast ❤
Bardzo mocno muszę się zgodzić z tym, że powinny zostać wprowadzone inne rozmiarowki ubrań dla dzieci. Najstarszy syn 11l waży 27kg, jest mega chudy i niestety ale obecne rozmiarowki są też problemem tak chudych dzieci jak on. Długość na 140/146, w pasie i tyłku dobre tylko 134 😢
Też myślę, że dziecięce ciuchy powinny być również zróżnicowane względem szerokości a nie tylko długości. dzieciaki są różne - również te mieszczące się gabarytami w "centylowej normie"
Uważam że chronienie dzieci i nie mówienie im że mają problem jest nie przygotowywaniem ich do problemów z jakimi się spotkają. Mama bohaterki nie robiła nic złego. Po prostu nie miała wiedzy jak sobie poradzić z tym problemem. Ruch body positive jest mega szkodliwy i pielęgnuje bycie chorym. NIe należy chwalić się otyłym ciałem i oszukiwać się że jest fantastyczne, powtarzam często że nie ma co się obrażać na rzeczywistość i tworzyć takie ruchy. Otyłość nie jest piękna i należy z nią walczyć bo to choroba, nikt kto ma raka nie chodzi i nie chwali się tym jakie to super. To prawda nie należy się ostracyzm za to że ktoś jest otyły, bo jak dobrze zaznaczono jest to choroba. Choroba stworzona przez antybiotyki, przetworzone jedzenie, sterydy, brak ruchu a co najistotniejsze i o tym się nie mówi poprzez zaburzony metabolizm po dietach redukcyjnych. Dlatego nigdy moim klientom nie polecam robić redukcji. Schudnąć można przez po prostu zwiększenie metabolizmu. Czasami trwa to kilka miesięcy, ale zawsze działa. Robi się to przez rozbudowę mięśni, odpowiednią florę bakteryjną i dobrze nawodniony organizm. To cała tajemnica :)
Zgadzam się w pełni. Otyłość to choroba, ale każda z chorób ma swoją przyczynę. Już w kolejnej historii mamy informacje o dietach cud, które rozregulowały metabolizm. Od czegoś to się zawsze zaczyna.
Ja z perspektywy takiego dziecka sądzę że powinno się chronić a jak się czegoś nie potrafi to się za to nie brać, dobrymi radami piekło jest wybrukowane. Ale ja nie jestem obiektywna ;)
@@anetafrankiewicz7628 jeśli nie powiedzą Ci to rodzice powiedzą inni, ale w mniej przyjemny sposób. Co do radzenia no cóż, warto dobrze przeanalizować temat i pójść do specjalisty. Potrafimy przy kupnie smartfona zmarnować kupę czasu, ale dla dziecka nie poświęcimy wiele godzin by znaleźć specjaliste?;)
Oczywiście inni mi dobitnie to uświadomili dlatego w rodzinie chciałabym dostać wsparcie, ważyłam np 72 kg w technikum przy 166 cm wzrostu, nosząc rozmiar L/XL i patrząc na dawną siebie wyglądałam super! To trzeba mi był powiedzieć 😊 a nie wpędzać mnie w kompleksy, bo od zawsze uważam się za brzydką i grubą co za różnica czy to 70 kg czy 100? Uważałam się za wieloryba w każdej wadze
tutaj są sprzeczne informacje, bo ona z jednej strony twierdzi, że rodzice jej mówili, że jest gruba, a z drugiej, że nikt się z niej nie śmiał, bo nigdy nie była gruba