bardzo cieszę się że trafiłem na Twój kanał. Filozofią interesuję się hobbystycznie, wspaniała dziedzina - ciekawa i każdy znajdzie tu coś dla siebie. Twoje filmy opisują te trudne zagadnienia w przystępny sposób. Bardzo podoba mi się też kot - jest śliczny. Mam nadzieję że filmów powstanie więcej. Super robota :)
Bardzo dziękuje, stawiam na przystępność przede wszystkim by każdy mógł wchodzić w filozofię, bo póki co jest to dziedzina często niedoceniania i równie niezrozumiana
Jeszcze nigdy, ale to nigdy nie słyszałem, żeby ktoś tak wprost wytłumaczył filozofię Kanta!!!!Czy jest Pan z wykształcenia filozofem...? Jestem pod wielkim wrażeniem!
Siadło! Na pewno będę jeszcze tutaj wracał. Wszystko wyłożone w prosty i przystępny sposób. Plus kotek odbijający się od mebli to mój osobisty faworyt.
Nie wydaje mi się, że zwrócenie przez pana uwagi na fakt, że ktoś bez refleksji podaje zafałszowaną wiedzę jest hejtem. Jestem wdzięczna, że uchronił mnie pan o błędu poznawczego. Moim uniwersytetem jest książka i źródła, takie jak pan przedstawia. Nie ukończyłam studiów filozoficznych i dlatego właśnie dziękuję, że mogę tak odkrywać świat.
Ależ ciekawie Pan opowiada. Słucha się tych prelekcji z zainteresowaniem i ciekawością. A przecież nie jest łatwo przetransferować skomplikowane systemy filozoficzne do tej przyjemnej dla ucha prelekcji. Dziękuję.
Dopiero zaczynam swoją przygodę z filozofią, ale już od kilku miesięcy uważam Pana za mojego ulubionego nauczyciela, jeśli mogę tak powiedzieć. Tematy, które wcześniej wydawały mi się trudne i zawiłe, dzięki Pana wyjaśnieniom stają się zrozumiałe i naprawdę ciekawe. Widać, że zawsze jest Pan doskonale przygotowany do swoich filmów, co ogromnie doceniam.
dzis pisałem maturę z filozofii. dzięki tobie znowu zainteresowałem się filozofią, a nie tylko kułem pod wymagania, dzięki! chyba najlepsza forma na polskim youtubie
Cześć, bardzo dobry wykład i jeszcze wspanialszy sierściuch! :) Apropos Kanta 13:30 - tutaj wydaje się wysnuwać bardzo daleko idące wnioski, które są bardzo odważne. Przestrzeń jako warunek działania podmiotu? To, że nie możemy sobie wyobrazić doświadczenia bez przestrzeni nie jest dowodem na to, że jest ona w nas wbudowana. Nasz umysł potrafi łączyć kropki. Przestrzeń JEST zależna od doświadczenia, nasze zmysły odbierają przestrzeń na każdym kroku. Wzrok, słuch, zapach, smak, dotyk - absolutnie wszystkie z nich odbierają przestrzeń, natomiast nie interpretują jej jeszcze w żaden sposób, tylko nasza łebskość łączy powiązania i tworzy przestrzeń jako koncept, który pozwala nam się poruszać. Czyli generalnie ten świat naszych wyobrażeń Kanta, ten niemetafizyczny, ma jak najbardziej sens, ale to nie musi być tak, że te elementy pozwalające na działanie podmiotu są aprioryczne. Z „nie mogę sobie wyobrazić” nie wynika „więc jest to apriori”. Ciekawe, czy to co napisałem ma jakiś sens, w razie czego jest jeszcze dla mnie ratunek - w sobotę ide na zaoczne, bo za bardzo się w to wkręciłem :P
Wybitne, bardzo fajne wyjaśnienie... czytłaem Kanta i teraz dopiero widzę, że jednak nie rozumiałem :) Tak byłem wsłuchany ze nie dostrzegłem ani światełka, ani brakującego "i" :P
przyznam, interesuje się filozofią jako laik. powiedziałbym nawet, że jestem bardzo zielony i jedyne jakieś pojęcie mam jest o stoicyzmie. A ten profil dla takiej osoby jak ja wyjaśnia różne koncepcje w bardzo przyjaznej i zrozumiałej formie. Mega kanał 😁!!!
Weszlam na kanal z nadzieja, ze znajde filmy o przeszlych i pozniejszych filozofach, tak dobre jak ten o kancie. Czekam na kolejne!! Jasno wyjasnione i skompresowane, dzieki
Czapki z głów! O to właśnie chodzi zeby wyjsc z hermetycznego jezyka na rzecz ludu niezaznajomionego w zawilosciach mysli wielkich mędrców ❤😊 Gratuluję i nie moge sie doczekać sluchania kolejnych odcinków 😎
Boże jaka ja jestem wdzięczna za ten materiał, uratowałeś moją prezentację na studia. Teraz nie muszę rwać włosów z głowy nad Tatarkiewiczem i Coplestonem !!!
Trafiłam na kanał przez przypadek i zostaję na dłużej. Wszystko świetnie wytłumaczone. Idealne materiały na wieczorną herbatę, dziękuję za świetne filmy :)
Czat Bing: Jedną z myśli, która w Krytyce czystego rozumu nie jest oryginalna, lecz pochodzi od wcześniejszych filozofów, jest idea, że poznawanie polega na stosowaniu pewnych form i kategorii do danych zmysłowych. Kant nawiązywał tu do koncepcji Johna Locke'a, który twierdził, że istnieją dwa rodzaje jakości: pierwotne i wtórne. Jakości pierwotne są obiektywne i niezależne od percepcji, np. kształt, wielkość, ruch. Jakości wtórne są subiektywne i zależne od percepcji, np. kolor, zapach, smak. Locke uważał, że poznawanie polega na odbieraniu jakości pierwotnych przez zmysły i przypisywaniu im jakości wtórnych przez umysł¹. Kant poszedł dalej i stwierdził, że nie tylko jakości wtórne, ale także jakości pierwotne są formami naszego umysłu, które nadajemy danym zmysłowym. Te formy to przestrzeń i czas jako warunki możliwości doświadczenia². Ponadto Kant wprowadził pojęcie kategorii rozumu, które są niezbędne do porządkowania danych zmysłowych w spójną całość. Kategorie te to np. jedność, przyczynowość, substancja³. Kant uważał, że poznawanie polega na syntezie danych zmysłowych za pomocą form i kategorii umysłu. ¹: [John Locke - Wikipedia, wolna encyklopedia] ²: [Estetyki transcendentalnej rozdział pierwszy. O przestrzeni] ³: [Wywód transcendentalny czystych pojęć rozsądkowych] : [Wstęp. O rozwadze transcendentalnej w ogóle] Source: Conversation with Bing, 8/23/2023
42:40 😶 Cieszę się że Pan nagrał ten materiał nawet nie specjalnie prostując materiał z kanału zwierząt podtypu szczękoczułkowców. Klarownie i z dowcipem wyłożona chociaż część filozofii zakochanego w rutynie mieszkańca Królewca 😅
Wydaje mi się, że przestrzeń i czas powinny przynależec do intelektu zamiast zmysłów. Pojęcie czasu i przestrzeni pomaga, tak samo jak logika, zrozumieć to co np. Widzimy
@@FilozoficzneMamboDzambo Właśnie w tym rzecz, że bez formy czasu i przestrzeni, informacje dostarczane nam z zewnątrz były by czegoś rodzaju chaosem. Zgadza się to z Parafrazą Kanta; Z samym Intelektem bez zmysłów jesteśmy ślepi, z samymi zmysłami bez intelektu widzimy iluzje. Może zbyt dosłownie potraktowalem ten cytat
Przepraszam, to może być głupie pytanie ale próbuje zrozumieć i poukładać w głowie "sądy" . Sąd syntetyczny aposteriori - ogien parzy - to jest sąd oparty na doświadczeniu (empirycznym) - musze dotknąć żeby się tego dowiedzieć ,a łączenie przyczyny ze skutkiem inaczej niż niż przedstawiał to Hume, Kant tłumaczy, że jest wrodozone w nas - oparte, wrodzone w rozum, to taki imperatyw, że jeżeli jest skutek musi być przyczyna (sąd apriori). Sąd syntetyczny apriori jest wyciaganiem wnisoku z anlizy. Upuszczę przedmiot to spadnie - sąd syntetyczny aposteriori. Każdy upuszczony przedmiot spadnie - sąd syntetyczny apriori. Mam nadziej, że napisałem chociaż troche zrozumiale, o tym nie da sie pisać niezagmatwanie. Dobrze to rozumie? Będe wdzięczny za odpowiedź - świetny materiał, odczarowujesz Kanta, aż zaczynam go czytać. Dzięki!
Nie wiem czy dobrze zrozumiałem , kot odzwierciedla stan umysłu który to ogląda. Jest całym sobą ale już w 18 minucie coś zawodzi :) . Trzeba sobie to brać na raty :)
Niestety, nie wiem do którego momentu się odnosisz z tym kotem tak więc ciężko mi się odnieść, ale jak będzie potrzeba to mogę coś doprecyzować. Jednak nie przesadzałbym z tym, że jest „całym sobą” (chyba że jako podmiot), bo jego ugruntowane w przestrzeni i czasie futerko, łapki, pyszczek czy ogon okazują się czymś wyłącznie fenomenalnym, zjawiskowym a nie kotem samym-w-sobie. W tej chwili trwa montaż materiału o jednym samozwańczym kontynuatorze myśli Kanta, Arturze Schopenhauerze, który na bazie kantowskiej myśli dojdzie do wniosku, że kot poza iluzją zjawisk wcale nie istnieje
@@FilozoficzneMamboDzambo Heheh ja ci powiem nie do końca rozumiem jak można patrzyć na coś z daleka i być pewnym że jest to 3D skoro jak na dłoni widać że jest to 2D i nie jest bryłą. Doświadczalnie jeśli filozof uwzględnił by że może to złudzenie- fatamorgana , na pustyni - on ulega wierze .. tylko swojemu umysłowi. I z tym ciepłem też zaszalałeś na tablicy jak powiedziałeś że czujesz zimno. Coś mi się wydaje że utrata ciepła przez rękę , czyli uciekające atomy z wyższym potencjałem w stroną mniejszego potencjału nie mogą być odczuwalne jako zimno tylko nasze zmysły wyczuwają utratę energii cieplnej i na tej podstawie określają zmianę. To nie tablica jest zimna, to ty jesteś cieplejszy i nosisz więcej energii cieplnej. Więc wprowadzanie pojęć że niby my coś czujemy plus tłumaczenie innych z książki jest trudne i podlega bujanie myśli typu czy on mnie manipuluje skoro jest inaczej. A co tak naprawdę jego ręka czuła i jak to przebiega w interpretacji naszego mózgu i już byłem daleko poza tematem. Tak jak wprowadzasz już czyiś umysł w stan rozważania robi się młyn :) . Ale słucham dalej :)
Świetny materiał ale koniecznie należy podsumować: Kant bredził i zniszczył rozum a nie krytykował, jest przyczynkiem do wszystkich bajarzy legend którzy dziś się nazywają fizykami albo filozofami umysłu. Wziął prostą logikę Arystotelesa i idealizm Platona, wymieszał, powyginał, uczynił trudnym, niezrozumiałym i kompletnie niedorzecznym a następnie ogłosił się drugim Kopernikiem - wypisz wymaluj typ współczesnego uczonego akademickiego. Jego podział na a priori i a posteriori to czyste urojenie, każdy podmiot to konglomerat doświadczeń, ludzki umysł jest kształtowany przez doświadczenia, dlatego są mądrzejsi i głupsi. Jeśli matematyka czy logika jest czysta, to tylko dlatego, że nie wydaje sądów, gdyż jest to sposób pracy intelektu a nie sądzenie rozumu (a Kant podobno różnicę pomiędzy intelektem a rozumem rozpoznawał). Jego sądy a priori to właściwie definicja zmyślania, jego "rzecz sama w sobie" jest zmyślona i ludzie odrywając się od doświadczenia kreują własną rzeczywistość za pomocą intelektu do rozumu nawet się nie zbliżając. Doskonałym przykładem jest współczesna fizyka która sobie zmyśliła, że rzeczywistość jest zbudowana z cząstek elementarnych, atomów czy kwantów (choć wypaczono tutaj te pojęcia totalnie), a następnie produkuje tony bzdur o strunach, polach i innych chimerach które są tylko "w sądach syntetycznych a priori" czyli niedoświadczalne przez nikogo, bo nieistniejące rzeczywiście (tu idą niektórzy konsekwentnie za Kantem i zmyślają, że świat to hologram i "prawdziwa rzeczywistość" jest niepoznawalna). Jego etyka to także brednie, człowiek jest wolny powiada, ale moralność to powinność, a jaka to powinność, a taka która się ludziom podoba, bo mam robić to co chciałbym lub nie a by mi robiono. Moje własne super ego to u Kanta imperatyw kategoryczny.
Dobra robota. Rozumiem, że z biegiem czasu będziesz robić lepsze i lepsze programy. Tymczasem dziękuję za to co zrobiłeś. Jak tak dalej pójdzie, to jestem Twoim stałym klientem! Pozdrawiam 🫠
12:10 Prosze uzywać przymiotników - obiektywny , subiektywny - Powiedział pan to , co mozna zawrzeć w jednym zdaniu (to sensowne uproszczenie) - W obiektywnie istniejacym swiecie sa subiektywnie odbierane obiekty. To byłoby jakoś tak.
Gdyby można było tak to streścić to „Krytyka czystego rozumu” miałaby kilka stron. Zacznijmy od tego, że te dwa pojęcia nie wyjaśniłyby sensu jaki kryje się za estetyką transcendentalną; subiektywizm równie dobrze mógłby wyrażać wadliwe przyjmowanie obrazu (jak u Locke’a) a istotą kantowskiego poznania jest aktywne narzucanie pewnych form. Nie mówiąc już o tym, że „subiektywne odbieranie obiektów w obiektywnym świecie” to twierdzenie, które można by było zastosować niemal zawsze, do każdego systemu z osobna, bo zazwyczaj filozofowie akceptują fakt, że każdy z nas odbiera świat na swój subiektywny sposób. Kant przede wszystkim chciał stworzyć system, który daje jakąś pewność - co by obalało sceptycyzm Davida Hume’a oraz jego krytykę przyczynowości. Aprioryczne warunki poznania w estetyce transcendentalnej nie mają na celu zaakcentowania tego, że świat jest subiektywnie odbierany - tylko udowodnienie, że świat fenomenów w jakim się obracamy rządzi się pewnymi uniwersalnymi oraz koniecznymi zasadami za pomocą których można będzie formułować obiektywne tezy oraz prawidłowości.
@@FilozoficzneMamboDzambo 1. "Gdyby można było tak to streścić to „Krytyka czystego rozumu” miałaby kilka stron" .Wiele ważnych tekstów jest bardzo krótkich. Moja praca doktorska (nauki techniczne) , liczyła 55 stron i została obroniona. 2. "..równie dobrze mógłby wyrażać wadliwe przyjmowanie obrazu (jak u Locke’a) a istotą kantowskiego poznania jest aktywne narzucanie pewnych form. " Zawsze starałem sie formułować mysli uogólniajace, obejmujace maksymalne spektrum problemów zwiazanych z danym tematem. Niech Panowie ci sie kłóca, doceniam ich wysilek, ale nie przekonywuja mnie. 3. "Aprioryczne warunki poznania w estetyce transcendentalnej nie mają na celu zaakcentowania tego, że świat jest subiektywnie odbierany - tylko udowodnienie, że świat fenomenów w jakim się obracamy rządzi się pewnymi uniwersalnymi oraz koniecznymi zasadami za pomocą których można będzie formułować obiektywne tezy oraz prawidłowości." Kocham te "pewne" uniwersalne zasady ! Świat i tak jest subiektywnie odbierany. Newton ogłosił swoje prawa i "nauka sie skończyła", wszystko bylo jasne i w miare poznawania tych praw, proste. Przyszedł Einstein i okozalo sie, że nie jest to tak proste......
Widzę, że ma Pan raczej problem do Kanta a nie do mnie. Ja referuje i staram się najwierniej wyjaśnić to co prezentował Kant - jeśli uważa Pan że pisał za dużo lub wchodził w zbytnie szczegóły, albo że nie zgadza Pan się z jego wnioskami to propozycje korekty polecam kierować pod jego adresem.
@@FilozoficzneMamboDzambo Tak, pewnie ma Pan racje, Pan interpretuje świat , ja , wykorzystując swój skromny potencjał i możliwości , chciałbym go zmieniać. Kontakt z Kantem jest utrudniony , granice zamknięte.
Wątpię, że jakkolwiek da się przygotować na Hegla - ale w sumie zrozumienie kantowskiego rozróżnienia na fenomen i noumen wystarczy by zacząć wchodzić w niemiecki idealizm.
Wlasnie zacząłem moja przygodę z filozofia , czy mógłbyś mi podsunąć które książki powinienem przeczytać żeby jeszcze bardziej się zafascynować filozofia , bardzo ciekawie się ciebie słucha , pozdrawiam
Dziękuje za dobre słowo! Jak chodzi o polecanie lektur na początek to jest to zawsze dla mnie problematyczna kwestia, bo zapoznawałem się z tego typu lekturami względnie późno, moje początkowe poznawanie filozofii było bardzo niesystematyczne oraz chaotyczne, dlatego nie wiem w jaki sposób ktoś pierwszy raz stykający się z filozofią zareaguje na te książki. Dobry, klasyczny wstęp to "Świat Zofii" - książka skierowana dla młodzieży, dlatego miejscami infantylna, ale ogólnie w przystępny sposób opracowuje najważniejsze postacie w historii filozofii, wprowadzająca i lekka. Z bardziej mętnych i ścisłych to klasyk Olimpiad filozoficznych, "Historia filozofii" W. Tatarkiewicza w której to już jest bardziej szczegółowo omawiana cała myśl filozoficzna i jej reprezentanci. Jak chodzi o lekture bezpośrednio filozoficzne to moi osobiści faworyci to: "Powołanie człowieka" Fichtego, drobna lektura, mniej wprowadzająca, za to bardzo pobudzająca intelektualnie i inspirująca - Fichte wchodzi tam głęboko w analizę realności świata oraz naszego doświadczenia przy okazji rozpatrując różne perspektywy. "Świat jako wola i przedstawienie" Schopenhauera - książka dosyć duża, ale w niej to dosyć swobodnym językiem Schopenhauer formułuje cały swój system filozoficzny, równocześnie odnosząc się do swoich przeciwników politycznych, więc poprzez te prace Schopenhauera można względnie wygodnie wchodzić już w obszerną problematykę filozoficzną i sposoby jej rozwiązania. Książek jest wiele i to są tylko moje sugestie jednak jeśli interesuję cię ten temat to moim mottem by było "niczego się nie bać" i czytać tych myślicieli oraz te problemy, które cię interesują - by nie zabić zainteresowania filozofią podręcznikami i wykuwaniem starożytności. Jeśli np interesuję Cię Nietzsche to przejdź bezpośrednio do niego, bo mimo że przegapisz pewne nawiązania czy głębie pewnych myśli to będziesz odczuwał satysfakcję z realnego obcowania z interesującym cię tematem a jeśli ta satysfakcja z filozofowania nie zniknie to sam będziesz sprawdzał czego jeszcze nie rozumiesz, jakiego myśliciela musisz nadrobić itd. Mam nadzieję, że jakkolwiek pomogłem i życzę powodzenia w zagłębianiu się w te bardzo szeroką i wchodzącą w najważniejsze problemy dziedzinę :)
Czas i przestrzeń w kontekście Poznania? Proszę bardzo: 720 minut X 720 minut (mnożenie dni i nocy) --> 518400. Rezygnujemy z jednostek (minuty) i traktujemy liczby jak tworzywo --> 51:84:00 --> N 52°24 Mamy równoleżnik, który niewątpliwie prowadzi do Poznania :) Udowodnię to... południkiem. Tym razem wykorzystam połowę dnia/nocy wyrażoną w sekundach. 21600 X 21600 to 466560000. I ponownie liczby są tworzywem: 46656 i 0000 --> 1656+45000 i 0000 --> E 16°56.45 Mamy zatem N 52°24, E 16°56.45. Wyznaczony punkt prowadzi do słów: WARTA i POZNAŃ. Mam nadzieję, że wiedza tajemna okaże się warta wielu poznań. Pozdrawiam Maciej Grzesiak (Fizolove)
@@FilozoficzneMamboDzambo Pewne rzeczy trudno pojąć, ale są też te proste. Na przykład... rozkład liczby 666. 666=432+144+90. Istnieje matematyczny dowód na to, że lepszego podziału nie ma. 432 i 144? Wygląda znajomo? 216 i 216, 72 i 72. Rozwinięcie pozwala wskazać ten sam punkt, o którym pisałem. A czymże jest 90? To wartość kąta prostego. Cyrkiel (wskazówki zegara) i węgielnica (kąt prosty). Zazdroszczę wiedzy filozoficznej :)
chetnie bym zobaczyl zestawienie etyki kanta z pogladem schopenhauera w "o podstawie moralnosci" - schopenhauer jedzie tam po kancie, heglu (cytujac "bezmozgi szarlatan"), fichte, schellingu
Kant nie wiedział o mechanice kwantowej! Tam zależność przyczynowo-skutkowa nie działa. :) Ups. Rozumiem wywody Kanta, ale nie mogę się zgodzić. Jesteśmy w stanie budować wielkie myślowe konstrukcje na podstawie sądów syntetycznych, wzbogacane później o kolejne założenia a priori, lecz nie są one sądami syntetycznymi a priori. One są sądami syntetycznymi a posteriori, poddanymi dalszej analizie w warunkach ścisłej tautologii. Kant sam przyznał, że z liczb 5 i 7 nie da się wywnioskować liczby 12, musimy to uczynić drogą naoczności (więc doświadczenie) - a dalej dokonał ryzykownego założenia, że tę arytmetykę mamy w sobie, tylko musieliśmy ją obudzić naocznością. Taki wniosek nie ma żadnej sensownej podstawy, oprócz wiary Kanta, że tak jest.
Zgodzę się co do mechaniki kwantowej i jej niezgodności z teorią Kanta. Przykładów w fizyce można by było wyliczyć więcej m.in. postrzeganie przez Kanta przestrzeni i czasu jako odrębnych (gdy teraz mówimy o czasoprzestrzeni) czy też o podmiotowym charakterze tegoż czasu oraz przestrzeni (gdy teoria względności udowadnia, że czasoprzestrzeń nie tyle istnieje niezależne od podmiotu, ale też potrafi się zakrzywiać warunkując w ten sposób wiele zjawisk). Niestety, ale wszystkie wybitne umysły są ostatecznie produktem swoich czasów i tak Kant jak i nawet Einstein - nie byli w stanie przewidzieć zawiłości jakie zaoferują nam nauki przyrodnicze. Co do natomiast sądów syntetycznych a priori to nie mogę się zgodzić. Kant faktycznie uważał, że potencjał do operowania arytmetyką mamy w sobie wbudowany jednak oferował pewną argumentację a nie opierał się wyłącznie na wierze. Przestrzenność nie jest czymś czego się wyuczyliśmy, ani czymś czego możemy się pozbyć - jest to jeden z warunków poznania; tak więc geometria jako dziedzina zajmująca się przestrzenią znajduje swoje źródło w naszych apriorycznych warunkach poznania (jednak by te warunki mogły się okazać to musimy czegoś doświadczać). Jak chodzi z kolei o naoczność to Kant nie uważa, że konkretnie musimy doświadczyć rachunku 5+7 by móc go wytworzyć czy rozwiązać - Kant uważa, że sama przestrzenność może zostać uzmysłowiona wyłącznie z pomocą naoczności, podobnie jak czas. By móc poznawać potrzebujemy przestrzeni oraz czasu i nie wyobrazimy sobie nawet niczego bez czasu oraz przestrzeni, jest to pewien warunek, który uzmysławiam sobie w momencie, gdy z niego zacznę korzystać. Nie ma tu pierwszeństwa ani aprioryczne uwarunkowania, ani doświadczenie - to są dwie współpracujące "siły". Sądy syntetyczne a priori prowadzą nas do wniosku, że możemy docierać do wiedzy nie wymagającej danych naocznych jak wyżej wspomniane 5+7 - potrafię z pomocą tej prostej operacji dotrzeć do wniosku jaki się we mnie wcześniej nie znajdował, ani jakiego wcześniej nie doświadczyłem, a więc rozszerzyłem swoją wiedzę w sposób aprioryczny. Oczywiście, możemy powiedzieć, że ja znam liczbę 12 i ten rachunek mógł być wyuczony, jednak gdybyśmy w tym prostym dodawaniu zamienili liczby np. na 5342321 + 32131231 to na pierwszy rzut oka nie znam odpowiedzi i z pewnością nie zaczerpie jej z naoczności, dopiero jak będę rachunkował w głowie to znajdę odpowiedź. Tak więc w rozumowaniu Kanta przeprowadziłem sąd syntetyczny a priori, rozszerzyłem wiedzę bez uczestnictwa doświadczenia. Tak więc nie możemy w zgodzie z intencją kantowską powiedzieć, że nasza wiedza wynika z naoczności, wtedy bowiem nie operujemy niczym apriorycznym, nie jesteśmy zdolni do formułowania sądów syntetycznych a priori a przez to i pewnych uniwersalnych prawd - bez założenia aprioryczności cały ten system traci swój sens oraz istotę.
@@FilozoficzneMamboDzambo Cytat z Kanta: "Pojęcia dwunastu wcale jeszcze nie pomyślałem przez to, że mam na myśli tylko owo połączenie siedmiu i pięciu; i choćbym nie wiem jak długo rozkładał swe pojęcie takiej możliwej sumy, to jednak dwunastki tam nie znajdę. Musi się wyjść poza te pojęcia, przywołując na pomoc naoczność, odpowiadającą jednemu z nich, np. swoje pięć palców lub (...) pięć punktów i dołączając do pojęcia siedmiu kolejno po sobie dane w naoczności jednostki piątki" I ma w tym rację. Nie istnieje możliwość matematycznego wyprowadzenia 7+5=12. To musimy zawsze zliczyć doświadczalnie. (oczywiście tabliczkę dodawania i mnożenia znamy od dziecka, ale jako rzecz, którą trzeba było wykuć, a nie wyrozumować) Do 10 wszystko podlega doświadczeniu. Dalej matematyka już podlega myśleniu analitycznemu. Każdą liczbę da się rozłożyć na jednostki, dziesiątki, dziesiątki dziesiątek itd. Każdą liczbę można podzielić na jednostki, dziesiątki, dziesiątki dziesiątek itd. Itd. Każdą liczbę da się pomnożyć wielokrotnie (spotęgować), więc i odwrotnie (spierwiastkować) itd. itd. Od kiedy mamy tabliczkę dodawania i mnożenia (rodem z doświadczenia), możemy dokonywać dalszych analitycznych operacji (zachowując reguły działań, na które się umówiliśmy). Ważnym argumentem za tym, że nie czujemy w sobie matematyki jest fakt, że intuicyjnie ogarniamy liczby ledwie do 5. Dalej już musimy zliczać. Kiedy spytam: Ile osób było na spotkaniu? - Z łatwością ogarniamy 3, 4... Ale gdy było więcej, to na palcach zliczamy: Jurek, Heniek z dziewczyną, jola... itd. Kiedy spytam: Ile drzew tam rośnie? Do 3,4 wiem bez problemu... powyżej mówię już: kilka, kilkanaście. Nie ogarniamy więcej niż 5! Tworzenie syntetycznych modeli i rozwijanie ich analitycznie jest super umiejętnością człowieka, ale Kant w sposób nieuprawniony dopatruje się tu wrodzonych/danych przymiotów. Jasne, że nie umiemy myśleć o świecie bez czasu i przestrzeni - bo tylko taki świat znamy. Nie umieliśmy też bez przyczynowo-skutkowego myślenia - ale z mechaniką kwantową jakoś powoli to zaczynamy ogarniać - chociaż wciąż szokuje fluktuacja próżni, superpozycje cząstek, splątanie, tunelowanie cząstek. Nie nazywałbym ograniczenia (z przyzwyczajenia do takiego świata) formą czystej zmysłowości czy jakiejś przydanej intucji - nie umiemy inaczej, dopóki się nie nauczymy.
Ale jeśli dobrze rozumiem, noumen sam w sobie jest kategorią metafizyczną. Więc kant tworzy własną metafizykę, żeby obalić klasyczną metafizykę. Czy coś pomyliłem?
Kant nie wyklucza tego, że istnieje to o czym mówi problematyka metafizyczna czyli np początek świata, Bóg lub byt poza-zmysłowy - mówi tylko o tym, że nie posiadamy środków do rozstrzygania tych kwestii metafizycznych a więc, że metafizyka jako dziedzina jest niepraktyczna. "Noumen" z kolei jest różnie definiowany, nieraz jako pojęcie graniczne, czyli rzecz o której nie należy rozprawiać, ponieważ jest poza granicą naszego poznania. Czy jest to jakaś metafizyka? W moim osobistym mniemaniu jest to naturalne, logiczne założenie, że istnienie fenomenu implikuje istnienie jakiegoś noumenu - można oczywiście pójść inną drogą np takiego Fichtego, który twierdzi właśnie, że założenie istnienia noumenu jest już założeniem metafizycznym, niemożliwym do weryfikacji oraz niekonsekwencją Kanta. Podobną tezę do twojej, z tego co pamiętam, wysunął Heidegger; jakoby Kant w jakiś sposób odrestaurował Europejską metafizykę. Pole interpretacji jest szerokie i są osobne pracę poświęcone walce Kanta z metafizyką; Kant sam nie uważał swojej filozofii za założenie "nowej metafizyki" i uważał noumen za pojęcie obowiązkowe, niemożliwe do wykluczenia (oznaczałoby to powrót jego systemu do idealizmu pokroju Berkeleya czy solipsyzmu)
Przede wszystkim chciał odeprzeć sceptyzm Hume co do przyczynowości, który odebrałby filozoficzne podstawy nauce - jak chodzi o rozum praktyczny i postulaty to tu już się tak Kanta rzeczywiście nie ceni. A jak chodzi o "Historie Filozofii" Tatarkiewicza to jest dobry, popularny początek - sam tak zaczynałem wchodzić w filozofie, więc na pewno nie zniechęci. Jak chodzi o różnorakie "Historie" to polecam "Historie Filozofii" Coplestone'a - tomów jest więcej, więc ogarnięcie całej filozofii z Coplestonem może być trudne, ale gość świetnie i czytelnie opracowuje filozofów i daje ciekawe, krytyczne komentarze; jak interesuje Cię jakiś konkretny okres to Coplestone imo będzie lepszy. A jak pytanie jest ogólniejsze od rozpoczęcia przygody z filozofią - to polecam niczego się nie bać i czytać od razu to co interesuje lub autora, który się podoba; czasem może czegoś się nie zrozumie, ale jest wynagradzająca cały ten trud satysfakcja Pozdrawiam
Chciałbym być tą osobą co chodzi po antykwariatach i tam poszukuje książek, ale by znaleźć większość niszowych opracowań to musiałbym chyba spędzać tam kilka dni. Tak więc najczęściej korzystam z allegro albo olx'a.
Z Kantem jest kilka zasadniczych problemów. Przede wszystkim powiedzenie, że gdzieś na zewnątrz musi istnieć jakaś rzecz sama w sobie jest odtwarzaniem starych metafizycznych wzorców, tylko w nowym wydaniu. Powiedzenie, że kategorie istnieją realnie na zewnątrz nas, w przedmiotach, jest tak samo logicznie niesprzeczne jak powiedzenie, że kategorie istnieją w naszych umysłach. Obie te opcje są równie "prawdopodobne metafizycznie", więc Kant przyjmując jedną ze skrajności uprawia ten sam "metafizyczny bełkot" co jego poprzednicy. Kolejny problem to te tzw. "syntetyczne" sądy a priori. W przykładzie, który podałeś (5 + 7 = 12), a w sumie to bardziej w Twoim wyjaśnieniu, mamy błąd. Po lewej stronie równania nie mamy samych pojęć "5" i "7". Mamy pojęcia "5", "+" i "7", i z samych tych pojęć jesteśmy w stanie wyprowadzić "12". Pierwotnie przyjęte aksjomaty matematyczne nieodwołalnie determinują nam już całą resztę. Czy sąd "5 + 7 = 12" jest syntetyczny, czy analityczny? Jest syntetyczny tylko za pierwszym razem, kiedy odkrywamy coś nowego, a potem już analityczny, bo w sumie wszystko tam wynika samo z siebie? Bardzo grząski grunt. I znowu, jednoznaczne rozstrzygnięcie tego problemu na korzyść którejkolwiek ze stron jest właśnie zabawą w starą metafizykę. Niby taki nowy ten Kant, a jednak nadal tkwiący w starych schematach. W jego myśli rzeczywiście jest wiele głębokich znaczeń, nad którymi fajnie sobie pomedytować, jednakże w wielu miejscach idzie on zdecydowanie zbyt daleko. Wydaje się, że o wiele głębiej dotarł Wittgenstein w swej analizie rzeczywistości (w Traktacie), a przynajmniej pozostał bardziej wewnętrznie spójny w swoim dziele. "Solipsyzm całkowicie pokrywa się z realizmem" itp.
Dużo da się zarzucić Kantowi, tutaj głównie zajęliśmy się opracowaniem, bardziej krytyczny komentarz co do idealizmu transcendentalnego ma miejsce w filmie o Schopenhaurze, gdzie zwracam większą uwagę na np wspomnianą przez ciebie możliwość jaką dał Hartmann, że kategorie mogłyby równie dobrze znajdować się w podmiocie jak i obowiązywać przedmiot. Mało tego, twierdzenie Kanta, że kategorie np przyczynowości nie obowiązują rzeczy samej w sobie prowadzą do jeszcze trudniejszych do przyjęcia wniosków, ponieważ brak przyczynowości prowadzi nas do przekonania, że rzecz sama w sobie nie może być przyczyną fenomenów (znaczyłoby to bowiem, że przyczynowość jednak jest też i poza-fenomenalna). Nie zgodziłbym się, że jest to odtworzenie starego paradygmatu, ponieważ mimo dalszego uznawania istnienia przestrzeni poza-zmysłowej (co osobiście uważam za sensowne) - to Kant punkt ciężkości kładzie na świat fenomenalny i uważa za najrozsądniejsze odrzucenie spekulacji metafizycznych, jest to już znacznie odleglejsze od bardzo abstrakcyjnych rozważań takiego Leibniza, Spinozy itd. Jak chodzi o sądy syntetyczne a priori to to jest już miejsce na długą dyskusje, bo spotkało się to z wielką kontrowersją: mamy wielu skrajnych zwolenników jak i przeciwników zasadności sądów syntetycznych a priori. Jednakże nie zgodzę się z tym by równanie matematyczne uznać za sąd analityczny a nie syntetyczny ze względu na „pierwotnie przyjęte aksjomaty matematyczne”, które determinują wniosek przed samym jego odkryciem. Podobnie moglibyśmy powiedzieć, że wszystkie sądy w systemie kantowskim są nieubłaganą konsekwencją praw przyrody, logiki etc i ich „odkrycie” jest efektem działania nieodwołalnych determinant. Sądy o świecie (przynajmniej jeszcze u Kanta, bo inaczej ma się sprawa u następnych idealistów np Hegla) nie stanowią wartości dodanej do świata oraz nie przyczyniają się do rozwoju świata a są wyłącznie indywidualnym procesem podmiotu - niezależnie od tego czy sądy są już rozpoznane w świadomości masowej, czy są uprzednio już zdeterminowane etc jeśli przyczyniają się do rozwoju wiedzy człowieka o świecie, której wcześniej nie posiadał to jest to sąd syntetyczny, sąd rozwijający i integrujący nową wiedzę. Najlepiej by to zobrazowały, w moim odczuciu, wysiłki profesjonalnych matematyków czy też fizyków matematycznych albo ekonomistów matematycznych, którzy długą pracą intelektualną i dużym trudem rozwiązują różne zagadki matematyczne i obliczenia tworząc wiedzę, która, owszem, była już zdeterminowana w posiadanych przez nich danych, jednak dopiero rozwiązana pozwoliło na utworzenie nowej, przydatnej formuły poszerzającej wiedzę o świecie. Może i mogę mieć wszystkie dane do wzoru na przyspieszenie, ale dopóki nie dostanę równania to de facto nie wiem jakie to przyspieszenie jest. W taki sposób bym argumentował, iż mimo tego, że działanie zawiera w sobie niewysłowione równanie to dopiero jego wyartykułowanie w toku procesu rachunkowania daje nam nową wiedzę, z nowymi własnościami czyli nasza wiedza się rozszerzyła a skoro się rozszerzyła to jest to już sąd syntetyczny.
@@FilozoficzneMamboDzambo Argument z przyczynowością trafiony w punkt. Ideę rzeczy samej w sobie, samobytu, którego to jedną wariacją metafizyczną jest transcendentny bóg, a drugą kantowski noumen. obalali już za pomocą podobnej logiki buddyjscy madhjamikowie w II w. naszej ery. W dużym skrócie i uproszczeniu coś co jest samo w sobie, nie może istnieć w żadnym typie relacji z czymkolwiek. Ani w relacji przestrzennej, ani czasowej (np. właśnie przyczynowo-skutkowej), ani nawet logicznej, ponieważ samo to bycie w relacji z czymś sprawia, że z definicji nie mamy do czynienia z rzeczą samą w sobie, czyli samobytem, a właśnie z bytem współistniejącym jakoś z czymś. Byt współistniejący zawsze jest dookreślany przez to, z czym współistnieje, a więc nigdy nie może być autonomiczny, metafizycznie nadrzędny, metafizycznie wolny. Bóg jest niewolnikiem swojego stworzenia, tak samo jak stworzenie jest niewolnikiem boskim - ujmując rzeczy nieco poetycko. Dlatego właśnie Kanta poruszanie się do przodu jest z tej perspektywy zwykłą iluzją i w istocie kręceniem się w kółko. Natomiast oczywiście jego wielkim osiągnięciem jest świadomość ograniczoności naszych zmagań metafizycznych, którą w przyszłych pokoleniach nieuchronnie zaszczepił. Jeśli chodzi o sądy syntetyczne a priori, to zgoda, jestem w stanie przystać na propozycję, że "za pierwszym razem" odkrywamy coś w matematyce, a później już tylko powtarzamy to, co sobie skonstruowaliśmy wcześniej. Tylko, że wtedy definicje działają w ten sam sposób. "2 jest liczbą" jest dla mnie czymś nowym, gdy mój umysł spaja sobie te dwa pojęcia, zaczynając dopiero rozumieć czym są liczby oraz czym jest "2". Przecież dziecko nie potrafi z całą pewnością od samego początku stwierdzić, że "2 jest liczbą". W procesie zdobywania wiedzy, w pewnym momencie staje się to dla niego oczywiste, ale dopiero w pewnym momencie. I to jest właśnie ten problem spójności u Kanta: rozróżnienie między sądem analitycznym a priori, a syntetycznym a priori. Moim zdaniem jest ono co najmniej nieostre. Pomijając już fakt, że mamy tu do czynienia z kolejnym arbitralnie rozstrzygniętym problemem metafizycznym: matematyka jako konstrukt tworzony przez umysł, a nie jako coś istniejące odwiecznie, odkrywane tylko przez umysł.
@@FilozoficzneMamboDzambo Argument z przyczynowością trafiony w punkt. Ideę rzeczy samej w sobie, samobytu, którego to jedną wariacją metafizyczną jest transcendentny bóg, a drugą kantowski noumen. obalali już za pomocą podobnej logiki buddyjscy madhjamikowie w II w. naszej ery. W dużym skrócie i uproszczeniu coś co jest samo w sobie, nie może istnieć w żadnym typie relacji z czymkolwiek. Ani w relacji przestrzennej, ani czasowej (np. właśnie przyczynowo-skutkowej), ani nawet logicznej, ponieważ samo to bycie w relacji z czymś sprawia, że z definicji nie mamy do czynienia z rzeczą samą w sobie, czyli samobytem, a właśnie z bytem współistniejącym jakoś z czymś. Byt współistniejący zawsze jest dookreślany przez to, z czym współistnieje, a więc nigdy nie może być autonomiczny, metafizycznie nadrzędny, metafizycznie wolny. Bóg jest niewolnikiem swojego stworzenia, tak samo jak stworzenie jest niewolnikiem boskim - ujmując rzeczy nieco poetycko. Dlatego właśnie Kanta poruszanie się do przodu jest z tej perspektywy zwykłą iluzją i w istocie kręceniem się w kółko. Natomiast oczywiście jego wielkim osiągnięciem jest świadomość ograniczoności naszych zmagań metafizycznych, którą w przyszłych pokoleniach nieuchronnie zaszczepił. Jeśli chodzi o sądy syntetyczne a priori, to zgoda, jestem w stanie przystać na propozycję, że "za pierwszym razem" odkrywamy coś w matematyce, a później już tylko powtarzamy to, co sobie skonstruowaliśmy wcześniej. Tylko, że wtedy definicje działają w ten sam sposób. "2 jest liczbą" jest dla mnie czymś nowym, gdy mój umysł spaja sobie te dwa pojęcia, zaczynając dopiero rozumieć czym są liczby oraz czym jest "2". Przecież dziecko nie potrafi z całą pewnością od samego początku stwierdzić, że "2 jest liczbą". W procesie zdobywania wiedzy, w pewnym momencie staje się to dla niego oczywiste, ale dopiero w pewnym momencie. I to jest właśnie ten problem spójności u Kanta: rozróżnienie między sądem analitycznym a priori, a syntetycznym a priori. Moim zdaniem jest ono co najmniej nieostre. Pomijając już fakt, że mamy tu do czynienia z kolejnym arbitralnie rozstrzygniętym problemem metafizycznym: matematyka jako konstrukt tworzony przez umysł, a nie jako coś istniejące odwiecznie, odkrywane tylko przez umysł.
@@FilozoficzneMamboDzambo Argument z przyczynowością trafiony w punkt. Ideę rzeczy samej w sobie, samobytu, którego to jedną wariacją metafizyczną jest transcendentny bóg, a drugą kantowski noumen. obalali już za pomocą podobnej logiki buddyjscy madhjamikowie w II w. naszej ery. W dużym skrócie i uproszczeniu coś co jest samo w sobie, nie może istnieć w żadnym typie relacji z czymkolwiek. Ani w relacji przestrzennej, ani czasowej (np. właśnie przyczynowo-skutkowej), ani nawet logicznej, ponieważ samo to bycie w relacji z czymś sprawia, że z definicji nie mamy do czynienia z rzeczą samą w sobie, czyli samobytem, a właśnie z bytem współistniejącym jakoś z czymś. Byt współistniejący zawsze jest dookreślany przez to, z czym współistnieje, a więc nigdy nie może być autonomiczny, metafizycznie nadrzędny, metafizycznie wolny. Bóg jest niewolnikiem swojego stworzenia, tak samo jak stworzenie jest niewolnikiem boskim - ujmując rzeczy nieco poetycko. Dlatego właśnie Kanta poruszanie się do przodu jest z tej perspektywy zwykłą iluzją i w istocie kręceniem się w kółko. Natomiast oczywiście jego wielkim osiągnięciem jest świadomość ograniczoności naszych zmagań metafizycznych, którą w przyszłych pokoleniach nieuchronnie zaszczepił. Jeśli chodzi o sądy syntetyczne a priori, to zgoda, jestem w stanie przystać na propozycję, że "za pierwszym razem" odkrywamy coś w matematyce, a później już tylko powtarzamy to, co sobie skonstruowaliśmy wcześniej. Tylko, że wtedy definicje działają w ten sam sposób. "2 jest liczbą" jest dla mnie czymś nowym, gdy mój umysł spaja sobie te dwa pojęcia, zaczynając dopiero rozumieć czym są liczby oraz czym jest "2". Przecież dziecko nie potrafi z całą pewnością od samego początku stwierdzić, że "2 jest liczbą". W procesie zdobywania wiedzy, w pewnym momencie staje się to dla niego oczywiste, ale dopiero w pewnym momencie. I to jest właśnie ten problem spójności u Kanta: rozróżnienie między sądem analitycznym a priori, a syntetycznym a priori. Moim zdaniem jest ono co najmniej nieostre. Pomijając już fakt, że mamy tu do czynienia z kolejnym arbitralnie rozstrzygniętym problemem metafizycznym: matematyka jako konstrukt tworzony przez umysł, a nie jako coś istniejące odwiecznie, odkrywane tylko przez umysł.
Mam wątpliwości co do sądów syntetycznych apriori na przykładzie 5+7=12. Składnikami tej 'wiedzy' są już ustalone czynniki wstępne, gdyż każda liczba odpowiada swojej narzuconej 'z góry' 'określoności'( tak to nazwijmy). W zasadzie niczego nie odkrywamy i nie zachodzi skutek pozbawiony przyczyny., bowiem liczna 12 to forma zapisu, gdyby przyjęto, że 5+7 zapisujemy jako (5+7) X , efekt byłby ten sam, a liczba 12 nadal nie istniałaby w naszym doświadczeniu i w rzeczywistości.............. Należy wyodrębnić skutki umowne od naturalnych. Skutki umowne nie muszą posiadać doświadczenia. Wydaje mi się , że Kant się myli.
Mam wrażenie że ignorujesz +, czyli funkcję symetryczną dwuargumentową. Czyli utworzenie i zdefiniowanie tej funkcji musiało być a priori, ale całkiem możliwe że pierdolę
Pytanie z innej beczki. Który z filozofów, powiedzmy że tych z 1. ligi, najbardziej znanych jest "najłatwiejszy"? Przez "najłatwiejszy" mam na myśli, że jego czytelnicy są zgodni co do tego co miał na myśli, pisał w zrozumiały sposób i wyartykuował swoje poglądy w swoich dziełach w sposób jednoznaczny. Bo wiem już że na pewno nie Kant ("kantyści nie są zgodni"), ani nie Nietzsche (wiele interpretacji, poetycki styli pisania). To takie pytanie z czystej ciekawości, jestem dopiero na początku swojej przygody z filozofią.
Wydaje mi się, że Artur Schopenhauer należy do jednego z „najłatwiejszych” - jego system jest tak pełny i jasny, że uformowanie się jego „szkoły” było bardzo trudne (ponieważ brakowało miejsca już na filozofowanie i rozmyślanie w ramach tego systemu) oraz jest tak prosty, że nieraz można się spotkać z koncepcją że bliżej mu do pisarza niż filozofa (dopatrując się w jego sukcesie głównie umiejętności prezentowania myśli). Oczywiście, jest pewna komplikacja, że studiowanie Schopenhauera wymaga jakiejś minimalnej znajomości Kanta - ale to ten filozof przychodzi mi jako pierwszy na myśl jak chodzi o „najłatwiejszego” w wyżej wymienionych kryteriach filozofa
Nawet skarbonka Marksa :D Te dostałem akurat w prezencie, ale z tego co widziałem to jest dostępna na amazonie czy na innych stronach w całkiem dobrej cenie
A swoją drogą, to wielkie dzięki za ten materiał, zgrabna synteza myśli Kanta sprawiła, że jakoś bardziej poruszyła mnie jego myśl, udzielił mi się Twój podziw do tegoż jegomościa z Królewca.Niech się to trzyma, dobry przekaz leci
To nie brzmi w ogóle jak obalenie Hume'a. Po prostu to o czym mówił Hume, że nie wiemy jak jest naprawdę, to Kant wywalił sobie do tego Noumenu, którym się nie zajmuje. Czy coś tu źle rozumiem?
Jeśli przyjmiemy za Kantem, że rzeczywistość jest warunkowana przez nasze formy i kategorie to przyjmujemy też, że rzeczywiście w świecie fenomenalnym działa przyczynowość; czyli też możliwa jest nauka. Jest to jeden z bardziej przekonujących argumentów w tamtym czasie by odrzucić krytykę przyczynowości Hume’a.
@@FilozoficzneMamboDzambo No tak, w świecie fenomenalnym, czyli pomijamy ten Noumen, rajt? Pewnie Hume by powiedział, że jeśli postulujemy do życia taki twór jak ten świat fenomenalny, to tam zaiste mogą działać takie prawa, ale to nie przekłada się na to jak rzeczy działają tak naprawdę. I np przyczynowość zawsze będzie w tym świecie fenomenalnym, ale to jest trochę inny sposób powiedzenia tego samego co Hume. Więc Hume powiedział mniej więcej, że tak sobie odczuwamy, że jest przyczynowość, a Kant powiedział mniej więcej, że jeśli ograniczyć się do tego co postrzegamy i jak postrzegamy (fenomeny), to tam musi być przyczynowość, zgadza się? Dla mnie brzmi na koniec dnia trochę jak to samo.
Jest to dosyć subtelna różnica, ale musimy konsekwentnie rozwinąć Hume’a: tj. zaprzeczenia istnienia przyczynowości u Hume’a prowadzi do zanegowania sensu nauki: nawet na płaszczyznie fenomenalnej, którą dopiero rozróżni Kant. U Hume’a „świat doświadczany” nie podlega przyczynowości, to wyłącznie podmiotowa iluzja - u Kanta „świat doświadczany” podlega przyczynowości, mimo że jest wtórny wobec podmiotu. Jaka jest różnica? Np taka, że w koncepcji Hume’a nauka jako empiryczne badanie pewnych zależności jest nieprawomocna, natomiast u Kanta nauka jest już możliwa i filozoficznie uzasadniona, bo przyczynowość faktycznie znajduje się w świecie doświadczanym. Są to subtelne różnice i oczywiście Kant nie udowodnił, że przyczynowość znajduje się w istocie świata (wręcz temu zaprzeczył!), ale na płaszczyznie filozofii Kanta taka fizyka Newtona jest możliwa, gdy przy Humeowskim modelu jest to filozoficznie nieakceptowalne.
@@FilozoficzneMamboDzambo hmm, to ciekawe. Dzięki bardzo! Wątpliwość, która mi pozostaje przy samym temacie nauki to to, że nawet ograniczając się do tego świata fenomenów, zarzut Hume'a pozostaje w mocy, bo mimo tysięcy eksperymentów nie wiemy, co zaobserwujemy za 4262im razem (może łyżka zrzucona ze stołu tym razem nie upadnie czy coś). Czy Kant faktycznie jakoś adresował ten problem indukcji, uznając naukę za uzasadnioną? I czy to była jakaś motywacja Kanta dla stworzenia całego swojego systemu, by właśnie odnaleźć uzasadnienie filozoficzne nauki? Jeśli tak, to trochę podejrzane, że szuka argumentów na potrzeby wniosku, który już z góry przyjął :) I na marginesie trochę: Hume chyba by nie podważał praktycznej użyteczności nauki? Raczej by powiedział, że to zbiór rzeczy, które nam się wydają i w praktyce bardzo dobrze się sprawdzały i nadal sprawdzają, ale nie ma co stąd wnioskować, ze to zaraz jakaś prawda (czy wręcz Prawda) o świecie. Przyznaję się bez bicia, że moje intuicje idą raczej w kierunku Hume'a, pewnie nie jestem tu jakoś z większością i też rozumiem, że nadmierny sceptycyzm może się kojarzyć z jakąś destrukcyjnością. No ale nie poradzę, że pytania nasuwają się same :)
Oj tam, oj tam Może i same kategorie logiczne wziął (tak jak większość w tamtym czasie) za wyczerpane już przez Arystotelesa, ale w dalszym ciągu ich umiejscowienie i zastosowanie jest wyjątkowe. Może i Kant nie wymyślił wszystkiego na nowo (w tym nowych dziedzin filozoficznych, nowych pojęć logicznych czy też nowego przyrodoznawstwa), ale sama esencja jego myśli jest niepowtarzalna a mówienie o jej nieoryginalności to „kardynał”.
Właściwie; gdy mówię, że "zasada tożsamości to A=A" to wyłącznie przedstawiam definicje pewnego twierdzenia logicznego, zajmuje się tautologią, "analizą" - i w takim wypadku logika może być użyta do tworzenia sądu analitycznego a priori. Ale tak esencjalnie logika nie należy do sądów tylko do kategorii; jest przyrodzoną własnością umysłu, która współuczestniczy w projektowaniu świata fenomenów; jest apriorycznym warunkiem możliwości doświadczenia i jako taka nie jest wyłącznie sądem.
bardzo cieszę się że trafiłem na Twój kanał. Filozofią interesuję się hobbystycznie, wspaniała dziedzina - ciekawa i każdy znajdzie tu coś dla siebie. Twoje filmy opisują te trudne zagadnienia w przystępny sposób. Bardzo podoba mi się też kot - jest śliczny. Mam nadzieję że filmów powstanie więcej. Super robota :)
Bardzo dziękuje, stawiam na przystępność przede wszystkim by każdy mógł wchodzić w filozofię, bo póki co jest to dziedzina często niedoceniania i równie niezrozumiana
Jeszcze nigdy, ale to nigdy nie słyszałem, żeby ktoś tak wprost wytłumaczył filozofię Kanta!!!!Czy jest Pan z wykształcenia filozofem...? Jestem pod wielkim wrażeniem!
najlepszy odcinek o Kancie na polskim yt, gratulacje
Bardzo dziękuje
Siadło! Na pewno będę jeszcze tutaj wracał. Wszystko wyłożone w prosty i przystępny sposób. Plus kotek odbijający się od mebli to mój osobisty faworyt.
Mój również - dziękuje za dobre słowo
Niedoskonałości techniczne tego wykładu sprawiają, że jest on doskonały. Brawo za luz i podejście...i za to że ma kantar w tym Kancie😂
kanta nie kantar😂
Wyborny wykład.
Nie wydaje mi się, że zwrócenie przez pana uwagi na fakt, że ktoś bez refleksji podaje zafałszowaną wiedzę jest hejtem. Jestem wdzięczna, że uchronił mnie pan o błędu poznawczego. Moim uniwersytetem jest książka i źródła, takie jak pan przedstawia. Nie ukończyłam studiów filozoficznych i dlatego właśnie dziękuję, że mogę tak odkrywać świat.
Ależ ciekawie Pan opowiada.
Słucha się tych prelekcji z zainteresowaniem i ciekawością. A przecież nie jest łatwo przetransferować skomplikowane systemy filozoficzne do tej przyjemnej dla ucha prelekcji.
Dziękuję.
Bardzo mi miło, dziękuje!
Dopiero zaczynam swoją przygodę z filozofią, ale już od kilku miesięcy uważam Pana za mojego ulubionego nauczyciela, jeśli mogę tak powiedzieć. Tematy, które wcześniej wydawały mi się trudne i zawiłe, dzięki Pana wyjaśnieniom stają się zrozumiałe i naprawdę ciekawe. Widać, że zawsze jest Pan doskonale przygotowany do swoich filmów, co ogromnie doceniam.
Bardzo mi miło i dziękuje :) życzę powodzenia na filozoficznej drodze
Szanuję Cię za to co robisz, cudowny materiał
Super! Nie przebrnąłem jeszcze do końca "Krytyki czystego rozumu", po przerwie na Twój film, jadę dalej! Doceniam dystans i nastrój przekazu!
Mało kto daje radę do końca! Powodzenia!
Cnota ❤💜👅
Spędzam z tobą więcej czasu przed sesją niż z własną rodziną
Koniecznie daj znać jak poszło
@@FilozoficzneMamboDzambo zdane!
@@FilozoficzneMamboDzambozdane!
dzis pisałem maturę z filozofii. dzięki tobie znowu zainteresowałem się filozofią, a nie tylko kułem pod wymagania, dzięki! chyba najlepsza forma na polskim youtubie
Cześć, bardzo dobry wykład i jeszcze wspanialszy sierściuch! :) Apropos Kanta 13:30 - tutaj wydaje się wysnuwać bardzo daleko idące wnioski, które są bardzo odważne. Przestrzeń jako warunek działania podmiotu? To, że nie możemy sobie wyobrazić doświadczenia bez przestrzeni nie jest dowodem na to, że jest ona w nas wbudowana. Nasz umysł potrafi łączyć kropki. Przestrzeń JEST zależna od doświadczenia, nasze zmysły odbierają przestrzeń na każdym kroku. Wzrok, słuch, zapach, smak, dotyk - absolutnie wszystkie z nich odbierają przestrzeń, natomiast nie interpretują jej jeszcze w żaden sposób, tylko nasza łebskość łączy powiązania i tworzy przestrzeń jako koncept, który pozwala nam się poruszać. Czyli generalnie ten świat naszych wyobrażeń Kanta, ten niemetafizyczny, ma jak najbardziej sens, ale to nie musi być tak, że te elementy pozwalające na działanie podmiotu są aprioryczne. Z „nie mogę sobie wyobrazić” nie wynika „więc jest to apriori”. Ciekawe, czy to co napisałem ma jakiś sens, w razie czego jest jeszcze dla mnie ratunek - w sobotę ide na zaoczne, bo za bardzo się w to wkręciłem :P
Bardzo dobrze siẹ Ciebie słucha. Dziẹki za kanał.
Świetnie skondensowana i wyłożona wiedza 🥰
Świetne! Czekam na materiał o Heglu tych samych rozmiarów!
Bardzo fajny kanał, mam nadzieję na więcej materiałów - lubie takie wywody -trzymam kciuki za rozwój i czekam na więcej materiałów.
Znakomity przekaz. Merytorycznie, ciekawie oraz ujmująco.
Wybitne, bardzo fajne wyjaśnienie... czytłaem Kanta i teraz dopiero widzę, że jednak nie rozumiałem :)
Tak byłem wsłuchany ze nie dostrzegłem ani światełka, ani brakującego "i" :P
Fajnie że tłumaczysz pojęcia, super odcinek
Dzieki z materiał, wracam do niego co jakis czas z przyjemnością.
Kot zadziora. Pozdrawiam, wykład bardzo ciekawy.
Wielkie dzięki super materiał oby jak najwięcej takich.
Zainspirowałeś mnie!!! 🙏🍀
Świetnie! Długi wykład to dobry wykład.
przyznam, interesuje się filozofią jako laik. powiedziałbym nawet, że jestem bardzo zielony i jedyne jakieś pojęcie mam jest o stoicyzmie. A ten profil dla takiej osoby jak ja wyjaśnia różne koncepcje w bardzo przyjaznej i zrozumiałej formie. Mega kanał 😁!!!
Świetny wykład. Proszę o więcej. Pozdrawiam.
Bardzo dziękuje! Będzie więcej. Pozdrawiam
Ta "Krytyka czystego rozumu" to źródło Q psychologii poznawczej. Super wykład!
Prawo moralne ❤💜👅
Weszlam na kanal z nadzieja, ze znajde filmy o przeszlych i pozniejszych filozofach, tak dobre jak ten o kancie. Czekam na kolejne!! Jasno wyjasnione i skompresowane, dzieki
Bardzo dziękuje!
Czapki z głów!
O to właśnie chodzi zeby wyjsc z hermetycznego jezyka na rzecz ludu niezaznajomionego w zawilosciach mysli wielkich mędrców ❤😊
Gratuluję i nie moge sie doczekać sluchania kolejnych odcinków 😎
Bardzo mi miło, już na warsztacie następny duży film 💪
Znakomicie Pan objaśnia naturę filozofii, dzięki wielkie , jest Pan wspaniałym nayczycielem!
Bardzo mi miło, dziękuje!
Robisz naprawdę świetną robotę! Mam nadzieje, że filmy będą pojawiać się nadal, bez względu na przerwy pomiędzy nimi :)
Bardzo mi miło, dziękuje za dobre słowo
Lubie sobie co jakis czas posluchac. AHA i czekam oczywiscie na wiecej! Pozdro dla kota!
Zapomniałem oczywiście napisać, że materiał jest GENIALNY! ❤
dziekuje chlopcze
Nie ma sprawy
Wspaniały kanał i odcinek, dzieki! 🙏🏻👽
Super film dobrze się oglądało🎉
Szanuje za upór i dziękuje!
Fajnie to się Ciebie słuchało.
Świetny materiał
I jeszcze David Hume❤
Świetny materiał!
Pozdrawiam!
Boże jaka ja jestem wdzięczna za ten materiał, uratowałeś moją prezentację na studia. Teraz nie muszę rwać włosów z głowy nad Tatarkiewiczem i Coplestonem !!!
Ja jestem wdzięczny za komentarz i jestem ciekawy jak pójdzie prezentacja i czy wszystko aby na pewno dobrze przedstawiłem
Daj znać!
Pozdrawiam
@@FilozoficzneMamboDzambo Prezentacja dostała pochwałę na forum grupy i ocenę celującą 😁 Jeszcze raz dziękuję za takie solidne omówienie!
Trafiłam na kanał przez przypadek i zostaję na dłużej. Wszystko świetnie wytłumaczone. Idealne materiały na wieczorną herbatę, dziękuję za świetne filmy :)
Bardzo dziękuje :)
To czekamy na tego obiecanego Hegla ;]
Super wytłumaczone!
Bardzo dziękuje!
doskonałe!
W głowie się kręci się wszystko!
Czat Bing: Jedną z myśli, która w Krytyce czystego rozumu nie jest oryginalna, lecz pochodzi od wcześniejszych filozofów, jest idea, że poznawanie polega na stosowaniu pewnych form i kategorii do danych zmysłowych. Kant nawiązywał tu do koncepcji Johna Locke'a, który twierdził, że istnieją dwa rodzaje jakości: pierwotne i wtórne. Jakości pierwotne są obiektywne i niezależne od percepcji, np. kształt, wielkość, ruch. Jakości wtórne są subiektywne i zależne od percepcji, np. kolor, zapach, smak. Locke uważał, że poznawanie polega na odbieraniu jakości pierwotnych przez zmysły i przypisywaniu im jakości wtórnych przez umysł¹. Kant poszedł dalej i stwierdził, że nie tylko jakości wtórne, ale także jakości pierwotne są formami naszego umysłu, które nadajemy danym zmysłowym. Te formy to przestrzeń i czas jako warunki możliwości doświadczenia². Ponadto Kant wprowadził pojęcie kategorii rozumu, które są niezbędne do porządkowania danych zmysłowych w spójną całość. Kategorie te to np. jedność, przyczynowość, substancja³. Kant uważał, że poznawanie polega na syntezie danych zmysłowych za pomocą form i kategorii umysłu.
¹: [John Locke - Wikipedia, wolna encyklopedia]
²: [Estetyki transcendentalnej rozdział pierwszy. O przestrzeni]
³: [Wywód transcendentalny czystych pojęć rozsądkowych]
: [Wstęp. O rozwadze transcendentalnej w ogóle]
Source: Conversation with Bing, 8/23/2023
Jestem zajechany psychicznie po tym filmie. Idę napić się herbaty.
Metafizyka🤔♥️💜👅etyka kwant przykazaniabozemoralnosc
Epic Cat Entry😂❤🎉
Aprioryczne są również definiowane jako: konieczne i powszechne.
1:02:45 dosłownie te same wnioski co w stoicyzmie:)
42:40 😶
Cieszę się że Pan nagrał ten materiał nawet nie specjalnie prostując materiał z kanału zwierząt podtypu szczękoczułkowców. Klarownie i z dowcipem wyłożona chociaż część filozofii zakochanego w rutynie mieszkańca Królewca 😅
Cieszę się, że nawiązanie zostało przez kogoś odkryte 😉
Niestety, tylko część, ale wydaje mi się najistotniejsza
Wydaje mi się, że przestrzeń i czas powinny przynależec do intelektu zamiast zmysłów. Pojęcie czasu i przestrzeni pomaga, tak samo jak logika, zrozumieć to co np. Widzimy
Z jednej strony tak, jednak z drugiej strony; nie jesteśmy zdolni niczego widzieć bez umiejscowienia tego w czasie i przestrzeni
@@FilozoficzneMamboDzambo Właśnie w tym rzecz, że bez formy czasu i przestrzeni, informacje dostarczane nam z zewnątrz były by czegoś rodzaju chaosem. Zgadza się to z Parafrazą Kanta; Z samym Intelektem bez zmysłów jesteśmy ślepi, z samymi zmysłami bez intelektu widzimy iluzje.
Może zbyt dosłownie potraktowalem ten cytat
Dobra, chyba rozumiem tutaj swój błąd, ale mam pewien pomysł, którym możne z tego wyjść
Dusza❤💜👅
Dzieki 🍻😎SAPERE AUDE
Miniaturka top
Some people can and some people Kan't. 😎
Siema, pozdrawiam z parady równości jako pierwszy widz który Cię zlapał na mieście ❤
Kamień milowy w karierze, dzięki za zaczepkę - fajne uczucie
@@FilozoficzneMamboDzambo zapomniałem o symbolicznym zdjęciu, pierwsze miało by duże znaczenie
Pewnie by mi bardziej zależało na takim zdjęciu niż osobie która je robi xd poczekamy, w końcu może się uda
Przepraszam, to może być głupie pytanie ale próbuje zrozumieć i poukładać w głowie "sądy" . Sąd syntetyczny aposteriori - ogien parzy - to jest sąd oparty na doświadczeniu (empirycznym) - musze dotknąć żeby się tego dowiedzieć ,a łączenie przyczyny ze skutkiem inaczej niż niż przedstawiał to Hume, Kant tłumaczy, że jest wrodozone w nas - oparte, wrodzone w rozum, to taki imperatyw, że jeżeli jest skutek musi być przyczyna (sąd apriori). Sąd syntetyczny apriori jest wyciaganiem wnisoku z anlizy. Upuszczę przedmiot to spadnie - sąd syntetyczny aposteriori. Każdy upuszczony przedmiot spadnie - sąd syntetyczny apriori. Mam nadziej, że napisałem chociaż troche zrozumiale, o tym nie da sie pisać niezagmatwanie. Dobrze to rozumie? Będe wdzięczny za odpowiedź - świetny materiał, odczarowujesz Kanta, aż zaczynam go czytać. Dzięki!
Kot skradł szoł.
💜♥️♥️💜♥️💜👅🤗 Bóg 2❤💜👅
Kantyzm to jest początek teorii symulacji i knew it
Nie wiem czy dobrze zrozumiałem , kot odzwierciedla stan umysłu który to ogląda. Jest całym sobą ale już w 18 minucie coś zawodzi :) .
Trzeba sobie to brać na raty :)
Niestety, nie wiem do którego momentu się odnosisz z tym kotem tak więc ciężko mi się odnieść, ale jak będzie potrzeba to mogę coś doprecyzować.
Jednak nie przesadzałbym z tym, że jest „całym sobą” (chyba że jako podmiot), bo jego ugruntowane w przestrzeni i czasie futerko, łapki, pyszczek czy ogon okazują się czymś wyłącznie fenomenalnym, zjawiskowym a nie kotem samym-w-sobie.
W tej chwili trwa montaż materiału o jednym samozwańczym kontynuatorze myśli Kanta, Arturze Schopenhauerze, który na bazie kantowskiej myśli dojdzie do wniosku, że kot poza iluzją zjawisk wcale nie istnieje
@@FilozoficzneMamboDzambo Heheh ja ci powiem nie do końca rozumiem jak można patrzyć na coś z daleka i być pewnym że jest to 3D skoro jak na dłoni widać że jest to 2D i nie jest bryłą. Doświadczalnie jeśli filozof uwzględnił by że może to złudzenie- fatamorgana , na pustyni - on ulega wierze .. tylko swojemu umysłowi. I z tym ciepłem też zaszalałeś na tablicy jak powiedziałeś że czujesz zimno. Coś mi się wydaje że utrata ciepła przez rękę , czyli uciekające atomy z wyższym potencjałem w stroną mniejszego potencjału nie mogą być odczuwalne jako zimno tylko nasze zmysły wyczuwają utratę energii cieplnej i na tej podstawie określają zmianę. To nie tablica jest zimna, to ty jesteś cieplejszy i nosisz więcej energii cieplnej. Więc wprowadzanie pojęć że niby my coś czujemy plus tłumaczenie innych z książki jest trudne i podlega bujanie myśli typu czy on mnie manipuluje skoro jest inaczej. A co tak naprawdę jego ręka czuła i jak to przebiega w interpretacji naszego mózgu i już byłem daleko poza tematem. Tak jak wprowadzasz już czyiś umysł w stan rozważania robi się młyn :) . Ale słucham dalej :)
Świetny materiał ale koniecznie należy podsumować: Kant bredził i zniszczył rozum a nie krytykował, jest przyczynkiem do wszystkich bajarzy legend którzy dziś się nazywają fizykami albo filozofami umysłu. Wziął prostą logikę Arystotelesa i idealizm Platona, wymieszał, powyginał, uczynił trudnym, niezrozumiałym i kompletnie niedorzecznym a następnie ogłosił się drugim Kopernikiem - wypisz wymaluj typ współczesnego uczonego akademickiego.
Jego podział na a priori i a posteriori to czyste urojenie, każdy podmiot to konglomerat doświadczeń, ludzki umysł jest kształtowany przez doświadczenia, dlatego są mądrzejsi i głupsi. Jeśli matematyka czy logika jest czysta, to tylko dlatego, że nie wydaje sądów, gdyż jest to sposób pracy intelektu a nie sądzenie rozumu (a Kant podobno różnicę pomiędzy intelektem a rozumem rozpoznawał). Jego sądy a priori to właściwie definicja zmyślania, jego "rzecz sama w sobie" jest zmyślona i ludzie odrywając się od doświadczenia kreują własną rzeczywistość za pomocą intelektu do rozumu nawet się nie zbliżając. Doskonałym przykładem jest współczesna fizyka która sobie zmyśliła, że rzeczywistość jest zbudowana z cząstek elementarnych, atomów czy kwantów (choć wypaczono tutaj te pojęcia totalnie), a następnie produkuje tony bzdur o strunach, polach i innych chimerach które są tylko "w sądach syntetycznych a priori" czyli niedoświadczalne przez nikogo, bo nieistniejące rzeczywiście (tu idą niektórzy konsekwentnie za Kantem i zmyślają, że świat to hologram i "prawdziwa rzeczywistość" jest niepoznawalna).
Jego etyka to także brednie, człowiek jest wolny powiada, ale moralność to powinność, a jaka to powinność, a taka która się ludziom podoba, bo mam robić to co chciałbym lub nie a by mi robiono. Moje własne super ego to u Kanta imperatyw kategoryczny.
hej, super matierial! Przychodze z takim pytaniem czy bedziesz jeszcze dalej omawial marskizm?
Tak, z pewnością marksizm zasługuje na porządne opracowanie jednak chciałbym się nim zająć po omówieniu idealizmu niemieckiego i Hegla
41:20 "w rodzinie nic nie ginie"
Czy rzeczywistość jest przedmiotem czy podmiotem, bo czy my wpływamy na rzeczywistość, czy rzeczywistość wpływa na nas?
Dobra robota. Rozumiem, że z biegiem czasu będziesz robić lepsze i lepsze programy. Tymczasem dziękuję za to co zrobiłeś.
Jak tak dalej pójdzie, to jestem Twoim stałym klientem!
Pozdrawiam 🫠
Dotarłem do końca, po drodze było odciecie, ale od czego jest pasek przewijania.
Noumen hegel❤💜👅kant
12:10 Prosze uzywać przymiotników - obiektywny , subiektywny - Powiedział pan to , co mozna zawrzeć w jednym zdaniu (to sensowne uproszczenie) - W obiektywnie istniejacym swiecie sa subiektywnie odbierane obiekty. To byłoby jakoś tak.
Gdyby można było tak to streścić to „Krytyka czystego rozumu” miałaby kilka stron.
Zacznijmy od tego, że te dwa pojęcia nie wyjaśniłyby sensu jaki kryje się za estetyką transcendentalną; subiektywizm równie dobrze mógłby wyrażać wadliwe przyjmowanie obrazu (jak u Locke’a) a istotą kantowskiego poznania jest aktywne narzucanie pewnych form.
Nie mówiąc już o tym, że „subiektywne odbieranie obiektów w obiektywnym świecie” to twierdzenie, które można by było zastosować niemal zawsze, do każdego systemu z osobna, bo zazwyczaj filozofowie akceptują fakt, że każdy z nas odbiera świat na swój subiektywny sposób.
Kant przede wszystkim chciał stworzyć system, który daje jakąś pewność - co by obalało sceptycyzm Davida Hume’a oraz jego krytykę przyczynowości. Aprioryczne warunki poznania w estetyce transcendentalnej nie mają na celu zaakcentowania tego, że świat jest subiektywnie odbierany - tylko udowodnienie, że świat fenomenów w jakim się obracamy rządzi się pewnymi uniwersalnymi oraz koniecznymi zasadami za pomocą których można będzie formułować obiektywne tezy oraz prawidłowości.
@@FilozoficzneMamboDzambo
1. "Gdyby można było tak to streścić to „Krytyka czystego rozumu” miałaby kilka stron" .Wiele ważnych tekstów jest bardzo krótkich. Moja praca doktorska (nauki techniczne) , liczyła 55 stron i została obroniona.
2. "..równie dobrze mógłby wyrażać wadliwe przyjmowanie obrazu (jak u Locke’a) a istotą kantowskiego poznania jest aktywne narzucanie pewnych form. " Zawsze starałem sie formułować mysli uogólniajace, obejmujace maksymalne spektrum problemów zwiazanych z danym tematem. Niech Panowie ci sie kłóca, doceniam ich wysilek, ale nie przekonywuja mnie.
3. "Aprioryczne warunki poznania w estetyce transcendentalnej nie mają na celu zaakcentowania tego, że świat jest subiektywnie odbierany - tylko udowodnienie, że świat fenomenów w jakim się obracamy rządzi się pewnymi uniwersalnymi oraz koniecznymi zasadami za pomocą których można będzie formułować obiektywne tezy oraz prawidłowości." Kocham te "pewne" uniwersalne zasady ! Świat i tak jest subiektywnie odbierany. Newton ogłosił swoje prawa i "nauka sie skończyła", wszystko bylo jasne i w miare poznawania tych praw, proste. Przyszedł Einstein i okozalo sie, że nie jest to tak proste......
Widzę, że ma Pan raczej problem do Kanta a nie do mnie.
Ja referuje i staram się najwierniej wyjaśnić to co prezentował Kant - jeśli uważa Pan że pisał za dużo lub wchodził w zbytnie szczegóły, albo że nie zgadza Pan się z jego wnioskami to propozycje korekty polecam kierować pod jego adresem.
@@FilozoficzneMamboDzambo Tak, pewnie ma Pan racje, Pan interpretuje świat , ja , wykorzystując swój skromny potencjał i możliwości , chciałbym go zmieniać. Kontakt z Kantem jest utrudniony , granice zamknięte.
Czy po tym wykładzie mogę odrazu zacząć czytać Hegla?
Czytałem już Spinoze i Huma, nie chce mi się męczyć z karłem z Królewca.
Wątpię, że jakkolwiek da się przygotować na Hegla - ale w sumie zrozumienie kantowskiego rozróżnienia na fenomen i noumen wystarczy by zacząć wchodzić w niemiecki idealizm.
Wlasnie zacząłem moja przygodę z filozofia , czy mógłbyś mi podsunąć które książki powinienem przeczytać żeby jeszcze bardziej się zafascynować filozofia , bardzo ciekawie się ciebie słucha , pozdrawiam
Dziękuje za dobre słowo!
Jak chodzi o polecanie lektur na początek to jest to zawsze dla mnie problematyczna kwestia, bo zapoznawałem się z tego typu lekturami względnie późno, moje początkowe poznawanie filozofii było bardzo niesystematyczne oraz chaotyczne, dlatego nie wiem w jaki sposób ktoś pierwszy raz stykający się z filozofią zareaguje na te książki.
Dobry, klasyczny wstęp to "Świat Zofii" - książka skierowana dla młodzieży, dlatego miejscami infantylna, ale ogólnie w przystępny sposób opracowuje najważniejsze postacie w historii filozofii, wprowadzająca i lekka.
Z bardziej mętnych i ścisłych to klasyk Olimpiad filozoficznych, "Historia filozofii" W. Tatarkiewicza w której to już jest bardziej szczegółowo omawiana cała myśl filozoficzna i jej reprezentanci.
Jak chodzi o lekture bezpośrednio filozoficzne to moi osobiści faworyci to:
"Powołanie człowieka" Fichtego, drobna lektura, mniej wprowadzająca, za to bardzo pobudzająca intelektualnie i inspirująca - Fichte wchodzi tam głęboko w analizę realności świata oraz naszego doświadczenia przy okazji rozpatrując różne perspektywy.
"Świat jako wola i przedstawienie" Schopenhauera - książka dosyć duża, ale w niej to dosyć swobodnym językiem Schopenhauer formułuje cały swój system filozoficzny, równocześnie odnosząc się do swoich przeciwników politycznych, więc poprzez te prace Schopenhauera można względnie wygodnie wchodzić już w obszerną problematykę filozoficzną i sposoby jej rozwiązania.
Książek jest wiele i to są tylko moje sugestie jednak jeśli interesuję cię ten temat to moim mottem by było "niczego się nie bać" i czytać tych myślicieli oraz te problemy, które cię interesują - by nie zabić zainteresowania filozofią podręcznikami i wykuwaniem starożytności.
Jeśli np interesuję Cię Nietzsche to przejdź bezpośrednio do niego, bo mimo że przegapisz pewne nawiązania czy głębie pewnych myśli to będziesz odczuwał satysfakcję z realnego obcowania z interesującym cię tematem a jeśli ta satysfakcja z filozofowania nie zniknie to sam będziesz sprawdzał czego jeszcze nie rozumiesz, jakiego myśliciela musisz nadrobić itd.
Mam nadzieję, że jakkolwiek pomogłem i życzę powodzenia w zagłębianiu się w te bardzo szeroką i wchodzącą w najważniejsze problemy dziedzinę :)
Władysław Tatarkiewicz. 3 tomowa historia filozofii i po kolei trzeba jechać inaczej filozofii nie pojmiesz. To tak samo jak z historią jest
Muszę przyznać że bardzo mi się podoba książka “Świat Zofii”teraz jestem w trakcie czytania Historia filozofii,dziękuję serdecznie i pozdrawiam
Czas i przestrzeń w kontekście Poznania?
Proszę bardzo:
720 minut X 720 minut (mnożenie dni i nocy) --> 518400. Rezygnujemy z jednostek (minuty) i traktujemy liczby jak tworzywo --> 51:84:00 --> N 52°24
Mamy równoleżnik, który niewątpliwie prowadzi do Poznania :)
Udowodnię to... południkiem. Tym razem wykorzystam połowę dnia/nocy wyrażoną w sekundach.
21600 X 21600 to 466560000.
I ponownie liczby są tworzywem: 46656 i 0000 --> 1656+45000 i 0000 --> E 16°56.45
Mamy zatem N 52°24, E 16°56.45. Wyznaczony punkt prowadzi do słów: WARTA i POZNAŃ.
Mam nadzieję, że wiedza tajemna okaże się warta wielu poznań.
Pozdrawiam
Maciej Grzesiak (Fizolove)
Kant obalony! (zobacz jak -->)
Również pozdrawiam!
@@FilozoficzneMamboDzambo
Pewne rzeczy trudno pojąć, ale są też te proste. Na przykład... rozkład liczby 666. 666=432+144+90. Istnieje matematyczny dowód na to, że lepszego podziału nie ma.
432 i 144? Wygląda znajomo?
216 i 216, 72 i 72. Rozwinięcie pozwala wskazać ten sam punkt, o którym pisałem. A czymże jest 90? To wartość kąta prostego. Cyrkiel (wskazówki zegara) i węgielnica (kąt prosty).
Zazdroszczę wiedzy filozoficznej :)
chetnie bym zobaczyl zestawienie etyki kanta z pogladem schopenhauera w "o podstawie moralnosci" - schopenhauer jedzie tam po kancie, heglu (cytujac "bezmozgi szarlatan"), fichte, schellingu
Kant nie wiedział o mechanice kwantowej! Tam zależność przyczynowo-skutkowa nie działa. :) Ups.
Rozumiem wywody Kanta, ale nie mogę się zgodzić. Jesteśmy w stanie budować wielkie myślowe konstrukcje na podstawie sądów syntetycznych, wzbogacane później o kolejne założenia a priori, lecz nie są one sądami syntetycznymi a priori. One są sądami syntetycznymi a posteriori, poddanymi dalszej analizie w warunkach ścisłej tautologii.
Kant sam przyznał, że z liczb 5 i 7 nie da się wywnioskować liczby 12, musimy to uczynić drogą naoczności (więc doświadczenie) - a dalej dokonał ryzykownego założenia, że tę arytmetykę mamy w sobie, tylko musieliśmy ją obudzić naocznością. Taki wniosek nie ma żadnej sensownej podstawy, oprócz wiary Kanta, że tak jest.
Zgodzę się co do mechaniki kwantowej i jej niezgodności z teorią Kanta. Przykładów w fizyce można by było wyliczyć więcej m.in. postrzeganie przez Kanta przestrzeni i czasu jako odrębnych (gdy teraz mówimy o czasoprzestrzeni) czy też o podmiotowym charakterze tegoż czasu oraz przestrzeni (gdy teoria względności udowadnia, że czasoprzestrzeń nie tyle istnieje niezależne od podmiotu, ale też potrafi się zakrzywiać warunkując w ten sposób wiele zjawisk).
Niestety, ale wszystkie wybitne umysły są ostatecznie produktem swoich czasów i tak Kant jak i nawet Einstein - nie byli w stanie przewidzieć zawiłości jakie zaoferują nam nauki przyrodnicze.
Co do natomiast sądów syntetycznych a priori to nie mogę się zgodzić. Kant faktycznie uważał, że potencjał do operowania arytmetyką mamy w sobie wbudowany jednak oferował pewną argumentację a nie opierał się wyłącznie na wierze. Przestrzenność nie jest czymś czego się wyuczyliśmy, ani czymś czego możemy się pozbyć - jest to jeden z warunków poznania; tak więc geometria jako dziedzina zajmująca się przestrzenią znajduje swoje źródło w naszych apriorycznych warunkach poznania (jednak by te warunki mogły się okazać to musimy czegoś doświadczać).
Jak chodzi z kolei o naoczność to Kant nie uważa, że konkretnie musimy doświadczyć rachunku 5+7 by móc go wytworzyć czy rozwiązać - Kant uważa, że sama przestrzenność może zostać uzmysłowiona wyłącznie z pomocą naoczności, podobnie jak czas. By móc poznawać potrzebujemy przestrzeni oraz czasu i nie wyobrazimy sobie nawet niczego bez czasu oraz przestrzeni, jest to pewien warunek, który uzmysławiam sobie w momencie, gdy z niego zacznę korzystać. Nie ma tu pierwszeństwa ani aprioryczne uwarunkowania, ani doświadczenie - to są dwie współpracujące "siły".
Sądy syntetyczne a priori prowadzą nas do wniosku, że możemy docierać do wiedzy nie wymagającej danych naocznych jak wyżej wspomniane 5+7 - potrafię z pomocą tej prostej operacji dotrzeć do wniosku jaki się we mnie wcześniej nie znajdował, ani jakiego wcześniej nie doświadczyłem, a więc rozszerzyłem swoją wiedzę w sposób aprioryczny.
Oczywiście, możemy powiedzieć, że ja znam liczbę 12 i ten rachunek mógł być wyuczony, jednak gdybyśmy w tym prostym dodawaniu zamienili liczby np. na 5342321 + 32131231 to na pierwszy rzut oka nie znam odpowiedzi i z pewnością nie zaczerpie jej z naoczności, dopiero jak będę rachunkował w głowie to znajdę odpowiedź.
Tak więc w rozumowaniu Kanta przeprowadziłem sąd syntetyczny a priori, rozszerzyłem wiedzę bez uczestnictwa doświadczenia.
Tak więc nie możemy w zgodzie z intencją kantowską powiedzieć, że nasza wiedza wynika z naoczności, wtedy bowiem nie operujemy niczym apriorycznym, nie jesteśmy zdolni do formułowania sądów syntetycznych a priori a przez to i pewnych uniwersalnych prawd - bez założenia aprioryczności cały ten system traci swój sens oraz istotę.
@@FilozoficzneMamboDzambo Cytat z Kanta:
"Pojęcia dwunastu wcale jeszcze nie pomyślałem przez to, że mam na myśli tylko owo połączenie siedmiu i pięciu; i choćbym nie wiem jak długo rozkładał swe pojęcie takiej możliwej sumy, to jednak dwunastki tam nie znajdę. Musi się wyjść poza te pojęcia, przywołując na pomoc naoczność, odpowiadającą jednemu z nich, np. swoje pięć palców lub (...) pięć punktów i dołączając do pojęcia siedmiu kolejno po sobie dane w naoczności jednostki piątki"
I ma w tym rację. Nie istnieje możliwość matematycznego wyprowadzenia 7+5=12. To musimy zawsze zliczyć doświadczalnie. (oczywiście tabliczkę dodawania i mnożenia znamy od dziecka, ale jako rzecz, którą trzeba było wykuć, a nie wyrozumować)
Do 10 wszystko podlega doświadczeniu. Dalej matematyka już podlega myśleniu analitycznemu. Każdą liczbę da się rozłożyć na jednostki, dziesiątki, dziesiątki dziesiątek itd.
Każdą liczbę można podzielić na jednostki, dziesiątki, dziesiątki dziesiątek itd. Itd. Każdą liczbę da się pomnożyć wielokrotnie (spotęgować), więc i odwrotnie (spierwiastkować) itd. itd.
Od kiedy mamy tabliczkę dodawania i mnożenia (rodem z doświadczenia), możemy dokonywać dalszych analitycznych operacji (zachowując reguły działań, na które się umówiliśmy).
Ważnym argumentem za tym, że nie czujemy w sobie matematyki jest fakt, że intuicyjnie ogarniamy liczby ledwie do 5. Dalej już musimy zliczać.
Kiedy spytam: Ile osób było na spotkaniu? - Z łatwością ogarniamy 3, 4... Ale gdy było więcej, to na palcach zliczamy: Jurek, Heniek z dziewczyną, jola... itd.
Kiedy spytam: Ile drzew tam rośnie? Do 3,4 wiem bez problemu... powyżej mówię już: kilka, kilkanaście. Nie ogarniamy więcej niż 5!
Tworzenie syntetycznych modeli i rozwijanie ich analitycznie jest super umiejętnością człowieka, ale Kant w sposób nieuprawniony dopatruje się tu wrodzonych/danych przymiotów. Jasne, że nie umiemy myśleć o świecie bez czasu i przestrzeni - bo tylko taki świat znamy.
Nie umieliśmy też bez przyczynowo-skutkowego myślenia - ale z mechaniką kwantową jakoś powoli to zaczynamy ogarniać - chociaż wciąż szokuje fluktuacja próżni, superpozycje cząstek, splątanie, tunelowanie cząstek.
Nie nazywałbym ograniczenia (z przyzwyczajenia do takiego świata) formą czystej zmysłowości czy jakiejś przydanej intucji - nie umiemy inaczej, dopóki się nie nauczymy.
Jak dodam pięć majonezów do siedmiu majonezów otrzymam dwanaście majonezów. Zrozumiał mędrzec błąd Kanta?
Beef z kanałem pająki we fragmencie filmu hejtpark
Ale jeśli dobrze rozumiem, noumen sam w sobie jest kategorią metafizyczną. Więc kant tworzy własną metafizykę, żeby obalić klasyczną metafizykę. Czy coś pomyliłem?
Kant nie wyklucza tego, że istnieje to o czym mówi problematyka metafizyczna czyli np początek świata, Bóg lub byt poza-zmysłowy - mówi tylko o tym, że nie posiadamy środków do rozstrzygania tych kwestii metafizycznych a więc, że metafizyka jako dziedzina jest niepraktyczna.
"Noumen" z kolei jest różnie definiowany, nieraz jako pojęcie graniczne, czyli rzecz o której nie należy rozprawiać, ponieważ jest poza granicą naszego poznania. Czy jest to jakaś metafizyka?
W moim osobistym mniemaniu jest to naturalne, logiczne założenie, że istnienie fenomenu implikuje istnienie jakiegoś noumenu - można oczywiście pójść inną drogą np takiego Fichtego, który twierdzi właśnie, że założenie istnienia noumenu jest już założeniem metafizycznym, niemożliwym do weryfikacji oraz niekonsekwencją Kanta.
Podobną tezę do twojej, z tego co pamiętam, wysunął Heidegger; jakoby Kant w jakiś sposób odrestaurował Europejską metafizykę.
Pole interpretacji jest szerokie i są osobne pracę poświęcone walce Kanta z metafizyką; Kant sam nie uważał swojej filozofii za założenie "nowej metafizyki" i uważał noumen za pojęcie obowiązkowe, niemożliwe do wykluczenia (oznaczałoby to powrót jego systemu do idealizmu pokroju Berkeleya czy solipsyzmu)
Patrząc na koniec filmu i romans z teizmem mam poczucie, że Huma nie obalił.
Co sądzisz o rozpoczęciu przygody z filozofią od historii Tatarkiewicza?
Przede wszystkim chciał odeprzeć sceptyzm Hume co do przyczynowości, który odebrałby filozoficzne podstawy nauce - jak chodzi o rozum praktyczny i postulaty to tu już się tak Kanta rzeczywiście nie ceni.
A jak chodzi o "Historie Filozofii" Tatarkiewicza to jest dobry, popularny początek - sam tak zaczynałem wchodzić w filozofie, więc na pewno nie zniechęci. Jak chodzi o różnorakie "Historie" to polecam "Historie Filozofii" Coplestone'a - tomów jest więcej, więc ogarnięcie całej filozofii z Coplestonem może być trudne, ale gość świetnie i czytelnie opracowuje filozofów i daje ciekawe, krytyczne komentarze; jak interesuje Cię jakiś konkretny okres to Coplestone imo będzie lepszy.
A jak pytanie jest ogólniejsze od rozpoczęcia przygody z filozofią - to polecam niczego się nie bać i czytać od razu to co interesuje lub autora, który się podoba; czasem może czegoś się nie zrozumie, ale jest wynagradzająca cały ten trud satysfakcja
Pozdrawiam
Jeżeli mnie czytasz: gdzie kupic te wszystkie ksiązki by je przeczytac? a propos widzisz w 2D nie w 3D
Chciałbym być tą osobą co chodzi po antykwariatach i tam poszukuje książek, ale by znaleźć większość niszowych opracowań to musiałbym chyba spędzać tam kilka dni. Tak więc najczęściej korzystam z allegro albo olx'a.
@@FilozoficzneMamboDzambo to niezłą kasę wydajesz?
❤💜👅
jak dobrze że tu trafiłem
Ciekawe czy kicia zrozumiała Kanta
Wszystko rozumie
Z Kantem jest kilka zasadniczych problemów. Przede wszystkim powiedzenie, że gdzieś na zewnątrz musi istnieć jakaś rzecz sama w sobie jest odtwarzaniem starych metafizycznych wzorców, tylko w nowym wydaniu. Powiedzenie, że kategorie istnieją realnie na zewnątrz nas, w przedmiotach, jest tak samo logicznie niesprzeczne jak powiedzenie, że kategorie istnieją w naszych umysłach. Obie te opcje są równie "prawdopodobne metafizycznie", więc Kant przyjmując jedną ze skrajności uprawia ten sam "metafizyczny bełkot" co jego poprzednicy. Kolejny problem to te tzw. "syntetyczne" sądy a priori. W przykładzie, który podałeś (5 + 7 = 12), a w sumie to bardziej w Twoim wyjaśnieniu, mamy błąd. Po lewej stronie równania nie mamy samych pojęć "5" i "7". Mamy pojęcia "5", "+" i "7", i z samych tych pojęć jesteśmy w stanie wyprowadzić "12". Pierwotnie przyjęte aksjomaty matematyczne nieodwołalnie determinują nam już całą resztę. Czy sąd "5 + 7 = 12" jest syntetyczny, czy analityczny? Jest syntetyczny tylko za pierwszym razem, kiedy odkrywamy coś nowego, a potem już analityczny, bo w sumie wszystko tam wynika samo z siebie? Bardzo grząski grunt. I znowu, jednoznaczne rozstrzygnięcie tego problemu na korzyść którejkolwiek ze stron jest właśnie zabawą w starą metafizykę. Niby taki nowy ten Kant, a jednak nadal tkwiący w starych schematach. W jego myśli rzeczywiście jest wiele głębokich znaczeń, nad którymi fajnie sobie pomedytować, jednakże w wielu miejscach idzie on zdecydowanie zbyt daleko. Wydaje się, że o wiele głębiej dotarł Wittgenstein w swej analizie rzeczywistości (w Traktacie), a przynajmniej pozostał bardziej wewnętrznie spójny w swoim dziele. "Solipsyzm całkowicie pokrywa się z realizmem" itp.
Dużo da się zarzucić Kantowi, tutaj głównie zajęliśmy się opracowaniem, bardziej krytyczny komentarz co do idealizmu transcendentalnego ma miejsce w filmie o Schopenhaurze, gdzie zwracam większą uwagę na np wspomnianą przez ciebie możliwość jaką dał Hartmann, że kategorie mogłyby równie dobrze znajdować się w podmiocie jak i obowiązywać przedmiot. Mało tego, twierdzenie Kanta, że kategorie np przyczynowości nie obowiązują rzeczy samej w sobie prowadzą do jeszcze trudniejszych do przyjęcia wniosków, ponieważ brak przyczynowości prowadzi nas do przekonania, że rzecz sama w sobie nie może być przyczyną fenomenów (znaczyłoby to bowiem, że przyczynowość jednak jest też i poza-fenomenalna).
Nie zgodziłbym się, że jest to odtworzenie starego paradygmatu, ponieważ mimo dalszego uznawania istnienia przestrzeni poza-zmysłowej (co osobiście uważam za sensowne) - to Kant punkt ciężkości kładzie na świat fenomenalny i uważa za najrozsądniejsze odrzucenie spekulacji metafizycznych, jest to już znacznie odleglejsze od bardzo abstrakcyjnych rozważań takiego Leibniza, Spinozy itd.
Jak chodzi o sądy syntetyczne a priori to to jest już miejsce na długą dyskusje, bo spotkało się to z wielką kontrowersją: mamy wielu skrajnych zwolenników jak i przeciwników zasadności sądów syntetycznych a priori.
Jednakże nie zgodzę się z tym by równanie matematyczne uznać za sąd analityczny a nie syntetyczny ze względu na „pierwotnie przyjęte aksjomaty matematyczne”, które determinują wniosek przed samym jego odkryciem. Podobnie moglibyśmy powiedzieć, że wszystkie sądy w systemie kantowskim są nieubłaganą konsekwencją praw przyrody, logiki etc i ich „odkrycie” jest efektem działania nieodwołalnych determinant.
Sądy o świecie (przynajmniej jeszcze u Kanta, bo inaczej ma się sprawa u następnych idealistów np Hegla) nie stanowią wartości dodanej do świata oraz nie przyczyniają się do rozwoju świata a są wyłącznie indywidualnym procesem podmiotu - niezależnie od tego czy sądy są już rozpoznane w świadomości masowej, czy są uprzednio już zdeterminowane etc jeśli przyczyniają się do rozwoju wiedzy człowieka o świecie, której wcześniej nie posiadał to jest to sąd syntetyczny, sąd rozwijający i integrujący nową wiedzę. Najlepiej by to zobrazowały, w moim odczuciu, wysiłki profesjonalnych matematyków czy też fizyków matematycznych albo ekonomistów matematycznych, którzy długą pracą intelektualną i dużym trudem rozwiązują różne zagadki matematyczne i obliczenia tworząc wiedzę, która, owszem, była już zdeterminowana w posiadanych przez nich danych, jednak dopiero rozwiązana pozwoliło na utworzenie nowej, przydatnej formuły poszerzającej wiedzę o świecie.
Może i mogę mieć wszystkie dane do wzoru na przyspieszenie, ale dopóki nie dostanę równania to de facto nie wiem jakie to przyspieszenie jest. W taki sposób bym argumentował, iż mimo tego, że działanie zawiera w sobie niewysłowione równanie to dopiero jego wyartykułowanie w toku procesu rachunkowania daje nam nową wiedzę, z nowymi własnościami czyli nasza wiedza się rozszerzyła a skoro się rozszerzyła to jest to już sąd syntetyczny.
@@FilozoficzneMamboDzambo Argument z przyczynowością trafiony w punkt. Ideę rzeczy samej w sobie, samobytu, którego to jedną wariacją metafizyczną jest transcendentny bóg, a drugą kantowski noumen. obalali już za pomocą podobnej logiki buddyjscy madhjamikowie w II w. naszej ery. W dużym skrócie i uproszczeniu coś co jest samo w sobie, nie może istnieć w żadnym typie relacji z czymkolwiek. Ani w relacji przestrzennej, ani czasowej (np. właśnie przyczynowo-skutkowej), ani nawet logicznej, ponieważ samo to bycie w relacji z czymś sprawia, że z definicji nie mamy do czynienia z rzeczą samą w sobie, czyli samobytem, a właśnie z bytem współistniejącym jakoś z czymś. Byt współistniejący zawsze jest dookreślany przez to, z czym współistnieje, a więc nigdy nie może być autonomiczny, metafizycznie nadrzędny, metafizycznie wolny. Bóg jest niewolnikiem swojego stworzenia, tak samo jak stworzenie jest niewolnikiem boskim - ujmując rzeczy nieco poetycko. Dlatego właśnie Kanta poruszanie się do przodu jest z tej perspektywy zwykłą iluzją i w istocie kręceniem się w kółko. Natomiast oczywiście jego wielkim osiągnięciem jest świadomość ograniczoności naszych zmagań metafizycznych, którą w przyszłych pokoleniach nieuchronnie zaszczepił.
Jeśli chodzi o sądy syntetyczne a priori, to zgoda, jestem w stanie przystać na propozycję, że "za pierwszym razem" odkrywamy coś w matematyce, a później już tylko powtarzamy to, co sobie skonstruowaliśmy wcześniej. Tylko, że wtedy definicje działają w ten sam sposób. "2 jest liczbą" jest dla mnie czymś nowym, gdy mój umysł spaja sobie te dwa pojęcia, zaczynając dopiero rozumieć czym są liczby oraz czym jest "2". Przecież dziecko nie potrafi z całą pewnością od samego początku stwierdzić, że "2 jest liczbą". W procesie zdobywania wiedzy, w pewnym momencie staje się to dla niego oczywiste, ale dopiero w pewnym momencie. I to jest właśnie ten problem spójności u Kanta: rozróżnienie między sądem analitycznym a priori, a syntetycznym a priori. Moim zdaniem jest ono co najmniej nieostre. Pomijając już fakt, że mamy tu do czynienia z kolejnym arbitralnie rozstrzygniętym problemem metafizycznym: matematyka jako konstrukt tworzony przez umysł, a nie jako coś istniejące odwiecznie, odkrywane tylko przez umysł.
@@FilozoficzneMamboDzambo Argument z przyczynowością trafiony w punkt. Ideę rzeczy samej w sobie, samobytu, którego to jedną wariacją metafizyczną jest transcendentny bóg, a drugą kantowski noumen. obalali już za pomocą podobnej logiki buddyjscy madhjamikowie w II w. naszej ery. W dużym skrócie i uproszczeniu coś co jest samo w sobie, nie może istnieć w żadnym typie relacji z czymkolwiek. Ani w relacji przestrzennej, ani czasowej (np. właśnie przyczynowo-skutkowej), ani nawet logicznej, ponieważ samo to bycie w relacji z czymś sprawia, że z definicji nie mamy do czynienia z rzeczą samą w sobie, czyli samobytem, a właśnie z bytem współistniejącym jakoś z czymś. Byt współistniejący zawsze jest dookreślany przez to, z czym współistnieje, a więc nigdy nie może być autonomiczny, metafizycznie nadrzędny, metafizycznie wolny. Bóg jest niewolnikiem swojego stworzenia, tak samo jak stworzenie jest niewolnikiem boskim - ujmując rzeczy nieco poetycko. Dlatego właśnie Kanta poruszanie się do przodu jest z tej perspektywy zwykłą iluzją i w istocie kręceniem się w kółko. Natomiast oczywiście jego wielkim osiągnięciem jest świadomość ograniczoności naszych zmagań metafizycznych, którą w przyszłych pokoleniach nieuchronnie zaszczepił.
Jeśli chodzi o sądy syntetyczne a priori, to zgoda, jestem w stanie przystać na propozycję, że "za pierwszym razem" odkrywamy coś w matematyce, a później już tylko powtarzamy to, co sobie skonstruowaliśmy wcześniej. Tylko, że wtedy definicje działają w ten sam sposób. "2 jest liczbą" jest dla mnie czymś nowym, gdy mój umysł spaja sobie te dwa pojęcia, zaczynając dopiero rozumieć czym są liczby oraz czym jest "2". Przecież dziecko nie potrafi z całą pewnością od samego początku stwierdzić, że "2 jest liczbą". W procesie zdobywania wiedzy, w pewnym momencie staje się to dla niego oczywiste, ale dopiero w pewnym momencie. I to jest właśnie ten problem spójności u Kanta: rozróżnienie między sądem analitycznym a priori, a syntetycznym a priori. Moim zdaniem jest ono co najmniej nieostre. Pomijając już fakt, że mamy tu do czynienia z kolejnym arbitralnie rozstrzygniętym problemem metafizycznym: matematyka jako konstrukt tworzony przez umysł, a nie jako coś istniejące odwiecznie, odkrywane tylko przez umysł.
@@FilozoficzneMamboDzambo Argument z przyczynowością trafiony w punkt. Ideę rzeczy samej w sobie, samobytu, którego to jedną wariacją metafizyczną jest transcendentny bóg, a drugą kantowski noumen. obalali już za pomocą podobnej logiki buddyjscy madhjamikowie w II w. naszej ery. W dużym skrócie i uproszczeniu coś co jest samo w sobie, nie może istnieć w żadnym typie relacji z czymkolwiek. Ani w relacji przestrzennej, ani czasowej (np. właśnie przyczynowo-skutkowej), ani nawet logicznej, ponieważ samo to bycie w relacji z czymś sprawia, że z definicji nie mamy do czynienia z rzeczą samą w sobie, czyli samobytem, a właśnie z bytem współistniejącym jakoś z czymś. Byt współistniejący zawsze jest dookreślany przez to, z czym współistnieje, a więc nigdy nie może być autonomiczny, metafizycznie nadrzędny, metafizycznie wolny. Bóg jest niewolnikiem swojego stworzenia, tak samo jak stworzenie jest niewolnikiem boskim - ujmując rzeczy nieco poetycko. Dlatego właśnie Kanta poruszanie się do przodu jest z tej perspektywy zwykłą iluzją i w istocie kręceniem się w kółko. Natomiast oczywiście jego wielkim osiągnięciem jest świadomość ograniczoności naszych zmagań metafizycznych, którą w przyszłych pokoleniach nieuchronnie zaszczepił.
Jeśli chodzi o sądy syntetyczne a priori, to zgoda, jestem w stanie przystać na propozycję, że "za pierwszym razem" odkrywamy coś w matematyce, a później już tylko powtarzamy to, co sobie skonstruowaliśmy wcześniej. Tylko, że wtedy definicje działają w ten sam sposób. "2 jest liczbą" jest dla mnie czymś nowym, gdy mój umysł spaja sobie te dwa pojęcia, zaczynając dopiero rozumieć czym są liczby oraz czym jest "2". Przecież dziecko nie potrafi z całą pewnością od samego początku stwierdzić, że "2 jest liczbą". W procesie zdobywania wiedzy, w pewnym momencie staje się to dla niego oczywiste, ale dopiero w pewnym momencie. I to jest właśnie ten problem spójności u Kanta: rozróżnienie między sądem analitycznym a priori, a syntetycznym a priori. Moim zdaniem jest ono co najmniej nieostre. Pomijając już fakt, że mamy tu do czynienia z kolejnym arbitralnie rozstrzygniętym problemem metafizycznym: matematyka jako konstrukt tworzony przez umysł, a nie jako coś istniejące odwiecznie, odkrywane tylko przez umysł.
O chłopie, lecę po krafciaka do żabki i oglądam
Ostrzegam, że forma raczej wykładu niż fajerwerek
@@FilozoficzneMamboDzambo Czyli idealnie
Mam wątpliwości co do sądów syntetycznych apriori na przykładzie 5+7=12. Składnikami tej 'wiedzy' są już ustalone czynniki wstępne, gdyż każda liczba odpowiada swojej narzuconej 'z góry' 'określoności'( tak to nazwijmy). W zasadzie niczego nie odkrywamy i nie zachodzi skutek pozbawiony przyczyny., bowiem liczna 12 to forma zapisu, gdyby przyjęto, że 5+7 zapisujemy jako (5+7) X , efekt byłby ten sam, a liczba 12 nadal nie istniałaby w naszym doświadczeniu i w rzeczywistości.............. Należy wyodrębnić skutki umowne od naturalnych. Skutki umowne nie muszą posiadać doświadczenia. Wydaje mi się , że Kant się myli.
Mam wrażenie że ignorujesz +, czyli funkcję symetryczną dwuargumentową. Czyli utworzenie i zdefiniowanie tej funkcji musiało być a priori, ale całkiem możliwe że pierdolę
@@sroka_ Przypominam, że bez cyfry 0 dało się długo żyć , więc nie widzę powodu by bez + było inaczej. To tylko symbole- zdania nie zmieniam.
@@sceen7675 bez większości rzeczy dało się żyć
Pytanie z innej beczki. Który z filozofów, powiedzmy że tych z 1. ligi, najbardziej znanych jest "najłatwiejszy"? Przez "najłatwiejszy" mam na myśli, że jego czytelnicy są zgodni co do tego co miał na myśli, pisał w zrozumiały sposób i wyartykuował swoje poglądy w swoich dziełach w sposób jednoznaczny. Bo wiem już że na pewno nie Kant ("kantyści nie są zgodni"), ani nie Nietzsche (wiele interpretacji, poetycki styli pisania). To takie pytanie z czystej ciekawości, jestem dopiero na początku swojej przygody z filozofią.
Wydaje mi się, że Artur Schopenhauer należy do jednego z „najłatwiejszych” - jego system jest tak pełny i jasny, że uformowanie się jego „szkoły” było bardzo trudne (ponieważ brakowało miejsca już na filozofowanie i rozmyślanie w ramach tego systemu) oraz jest tak prosty, że nieraz można się spotkać z koncepcją że bliżej mu do pisarza niż filozofa (dopatrując się w jego sukcesie głównie umiejętności prezentowania myśli). Oczywiście, jest pewna komplikacja, że studiowanie Schopenhauera wymaga jakiejś minimalnej znajomości Kanta - ale to ten filozof przychodzi mi jako pierwszy na myśl jak chodzi o „najłatwiejszego” w wyżej wymienionych kryteriach filozofa
@@FilozoficzneMamboDzambo dzięki :) pozdro i szczęśliwego nowego roku!
@panukasz9899
Proszę bardzo i wzajemnie, szczęśliwego!
Czy to figurka Marxa z tyłu? :D Gdzie taką można znaleźć?
Nawet skarbonka Marksa :D Te dostałem akurat w prezencie, ale z tego co widziałem to jest dostępna na amazonie czy na innych stronach w całkiem dobrej cenie
Nie chciałby pan może pracować w mojej szkole? Od razu wszytko zrozumiałam. Błagam potrzebuje takiego nauczyciela
Chciałbym, ale youtuber to stabilniejszy zawód
A co myślisz o Ericu Voegelinie. ?
Nie znam twórczości tego pana za dobrze
Hejtpark dotyczy niejakiego Tarantuliana?
Nie zaprzeczam
A swoją drogą, to wielkie dzięki za ten materiał, zgrabna synteza myśli Kanta sprawiła, że jakoś bardziej poruszyła mnie jego myśl, udzielił mi się Twój podziw do tegoż jegomościa z Królewca.Niech się to trzyma, dobry przekaz leci
To nie brzmi w ogóle jak obalenie Hume'a. Po prostu to o czym mówił Hume, że nie wiemy jak jest naprawdę, to Kant wywalił sobie do tego Noumenu, którym się nie zajmuje. Czy coś tu źle rozumiem?
Jeśli przyjmiemy za Kantem, że rzeczywistość jest warunkowana przez nasze formy i kategorie to przyjmujemy też, że rzeczywiście w świecie fenomenalnym działa przyczynowość; czyli też możliwa jest nauka.
Jest to jeden z bardziej przekonujących argumentów w tamtym czasie by odrzucić krytykę przyczynowości Hume’a.
@@FilozoficzneMamboDzambo No tak, w świecie fenomenalnym, czyli pomijamy ten Noumen, rajt?
Pewnie Hume by powiedział, że jeśli postulujemy do życia taki twór jak ten świat fenomenalny, to tam zaiste mogą działać takie prawa, ale to nie przekłada się na to jak rzeczy działają tak naprawdę.
I np przyczynowość zawsze będzie w tym świecie fenomenalnym, ale to jest trochę inny sposób powiedzenia tego samego co Hume. Więc Hume powiedział mniej więcej, że tak sobie odczuwamy, że jest przyczynowość, a Kant powiedział mniej więcej, że jeśli ograniczyć się do tego co postrzegamy i jak postrzegamy (fenomeny), to tam musi być przyczynowość, zgadza się? Dla mnie brzmi na koniec dnia trochę jak to samo.
Jest to dosyć subtelna różnica, ale musimy konsekwentnie rozwinąć Hume’a: tj. zaprzeczenia istnienia przyczynowości u Hume’a prowadzi do zanegowania sensu nauki: nawet na płaszczyznie fenomenalnej, którą dopiero rozróżni Kant.
U Hume’a „świat doświadczany” nie podlega przyczynowości, to wyłącznie podmiotowa iluzja - u Kanta „świat doświadczany” podlega przyczynowości, mimo że jest wtórny wobec podmiotu.
Jaka jest różnica?
Np taka, że w koncepcji Hume’a nauka jako empiryczne badanie pewnych zależności jest nieprawomocna, natomiast u Kanta nauka jest już możliwa i filozoficznie uzasadniona, bo przyczynowość faktycznie znajduje się w świecie doświadczanym.
Są to subtelne różnice i oczywiście Kant nie udowodnił, że przyczynowość znajduje się w istocie świata (wręcz temu zaprzeczył!), ale na płaszczyznie filozofii Kanta taka fizyka Newtona jest możliwa, gdy przy Humeowskim modelu jest to filozoficznie nieakceptowalne.
@@FilozoficzneMamboDzambo hmm, to ciekawe. Dzięki bardzo!
Wątpliwość, która mi pozostaje przy samym temacie nauki to to, że nawet ograniczając się do tego świata fenomenów, zarzut Hume'a pozostaje w mocy, bo mimo tysięcy eksperymentów nie wiemy, co zaobserwujemy za 4262im razem (może łyżka zrzucona ze stołu tym razem nie upadnie czy coś). Czy Kant faktycznie jakoś adresował ten problem indukcji, uznając naukę za uzasadnioną?
I czy to była jakaś motywacja Kanta dla stworzenia całego swojego systemu, by właśnie odnaleźć uzasadnienie filozoficzne nauki? Jeśli tak, to trochę podejrzane, że szuka argumentów na potrzeby wniosku, który już z góry przyjął :)
I na marginesie trochę: Hume chyba by nie podważał praktycznej użyteczności nauki? Raczej by powiedział, że to zbiór rzeczy, które nam się wydają i w praktyce bardzo dobrze się sprawdzały i nadal sprawdzają, ale nie ma co stąd wnioskować, ze to zaraz jakaś prawda (czy wręcz Prawda) o świecie.
Przyznaję się bez bicia, że moje intuicje idą raczej w kierunku Hume'a, pewnie nie jestem tu jakoś z większością i też rozumiem, że nadmierny sceptycyzm może się kojarzyć z jakąś destrukcyjnością. No ale nie poradzę, że pytania nasuwają się same :)
Najpierw mówisz, że kategorie kant to ptaktycznie zerżnął od Arystotelesa a potem pytasz o jedną rzecz u niego nieoryginalna - podać? :)
Oj tam, oj tam
Może i same kategorie logiczne wziął (tak jak większość w tamtym czasie) za wyczerpane już przez Arystotelesa, ale w dalszym ciągu ich umiejscowienie i zastosowanie jest wyjątkowe.
Może i Kant nie wymyślił wszystkiego na nowo (w tym nowych dziedzin filozoficznych, nowych pojęć logicznych czy też nowego przyrodoznawstwa), ale sama esencja jego myśli jest niepowtarzalna a mówienie o jej nieoryginalności to „kardynał”.
22:08
Resztę obejrzę w bliżej nieokreślonym czasie po śniadanku
34:00
Aaa czy logika nie pozwala na tworzenie sądów analitycznych apriori?
Właściwie; gdy mówię, że "zasada tożsamości to A=A" to wyłącznie przedstawiam definicje pewnego twierdzenia logicznego, zajmuje się tautologią, "analizą" - i w takim wypadku logika może być użyta do tworzenia sądu analitycznego a priori. Ale tak esencjalnie logika nie należy do sądów tylko do kategorii; jest przyrodzoną własnością umysłu, która współuczestniczy w projektowaniu świata fenomenów; jest apriorycznym warunkiem możliwości doświadczenia i jako taka nie jest wyłącznie sądem.
@@FilozoficzneMamboDzambo tak rozglądając się wokół siebie i sluchajc ludzi mam wątpliwości czy logika ksst przyrodzona kategoria umysłu;)