Zależy jak na to patrzymy. Mnie ateizm potrafi motywować.przykłady? Ależ proszę:): 1 skoro życie jest krótkie to trzeba je docenić a nie marnować 2 czuję się wolny bo nikt mnie nie kontroluje 3 nie muszę marnować życia na kościół tylko w tym czasie żyć 4 czuje się dumny z tego że nie trzeba mnie szantażować cierpieniem w piekle by zrobić ze mnie dobrego człowieka 5 mój mózg potrafi myśleć skoro wybrał ateizm
1. Dlatego mamy Dekalog, który ma za zadanie głownie chronić Twoje życie 2. Kontroluje Cię państwo, media, banki, a nawet firmy telekomunikacyjne. 3. Zazwyczaj w kościele są żywi ludzie, ale są też tacy, którzy tam nie przyszli. 4. Zakładasz, że jesteś dobrym człowiekiem, bo tak podpowiada Ci ego. 5. Skoro Twój mózg wybrał ateizm, to jest równie inteligentny jak Ty.
Odnosząc się do twoich punktów: 1. Wierzący mają dokładnie tak samo. Starasz się przeżyć życie tak by zaznać wszystkiego co ciekawe itd. Ludzie wierzący też ale muszą przy tym pamiętać że jeżeli będą tego nadużywać to nie będą mieć "lepszego życia w przyszłości". Jeśli starasz się być zaś "dobrym człowiekiem" to też tego najprawdopodobniej nie nadużywasz. 2. Na tym polega twoja wolna wola - możesz wybrać wiarę lub nie wiarę natomiast sama wiara nie odbiera ci twojej wolnej woli - nadal możesz jej używać, w każdym momencie. 3.Jeśli nie wierzysz masz dodatkowo godzinę/dwie/trzy (zależy ile czasu poświęcasz na modlitwę i na ile mszy chodzisz) w ciągu tygodnia. Jeśli wierzysz jednak - te godziny nie są stracone. W takim razie wierzący i nie wierzący dostają swoje pozytywy więc nie powinien być to argument za ateizmem. 4: Otóż nie! Jeżeli jesteś wierzący to wierzysz w piekło a co za tym idzie jest "realna" szansa że tam trafisz. Wybierasz wtedy i tak sam: możesz wybrać także piekło. Ludzie mówiący do ciebie iż "powinieneś wypełniać przykazania bo pójdziesz do piekła" raczej robią to bo się o Ciebie troszczą a niżeli po to by Cię szantażować. 5. Kontrargument może brzmieć: "Mój mózg potrafi myśleć skoro wybrał wiarę". Fakt: łatwiej jest zostać przy tym co było nam przekazywane od dziecka ale nie znaczy to że to co zostało nam przekazane w dzieciństwie musi być kłamstwem - Trudniej nie koniecznie oznacza lepiej.
Czy sama możliwość wyboru nie świadczy o wolności, a umiejętność podejmowania tych wyborów w sposób przemyślany o intelekcie jako takim? Dlaczego też patrzymy na ten problem w kwestii teizmu oraz ateizmu i tworzymy ciągłe spory? Mamy przecież także opcję neutralną, jaką jest agnostycyzm i pilnowanie własnego nosa.
Moja babcia podzieliła się ze mną ostatnio myślą, że im jest starsza, tym bardziej męczy ją religia i irytuje kler, nie ciągnąłem tego tematu, ale do kościoła nie chodzi już ładnych parę lat. Tak a propos rzekomego cudu ateizacji osób starszych.
Wyznawanie i ślepe podążanie za klerem jest zaprzeczeniem bycia osobą wierzącą. Wiara skupiona jest przede wszystkim na relacji z transtendencyjnym Bogiem - nie ważne o jakiej wierze mowa. Osoby duchowne mają zadanie jedynie tę wiarę nam przybliżać i stwarzać przestrzeń do budowania relacji z Bogiem, a nie skupiać ją na sobie. Mimo to zawsze z tyłu głowy trzeba pamiętać, że są to nadal zwykli ludzie, mający osobliwą naturę - na których wpływ środowiska i poczucie wyższości w hierarchii może różnie wpłynąć i wykreować różne zamiary - patrz Stanfordzki eksperyment więzienny. Wśród nich są tacy, którzy traktują swoją drogę tu na ziemi jako powołanie - i to powołanie w sposób prawy dopełniają, a są również tacy, którzy mają różne pomysły na wykorzystanie swojej pozycji. Nie szufladkujmy, bo sami nie chcielibyśmy być szufladkowani. Wiara wymaga bycia zawsze czujnym bo w skórze owcy zawsze może kryć się wilk. Ale z wilkiem można sobie umiejętnie poradzić. Szczególnie jak ma się jorgnętego pastrza ;) Pozdrawiam.
Dla mnie bycie niewierzącym to po prostu coś zupełnie naturalnego. Nie czuję się obciążony z tego powodu. Nigdy się nad tym nie zastanawiam. Po prostu żyję jak najlepiej potrafię. Nie pamiętam nic przed narodzinami i dokładnie tak samo będzie po śmierci. Nie trzeba się tym trapić bo po śmierci przestajemy zupełnie istnieć. Nie będziemy mieli żadnych wyrzutów sumienia itd. bo już nie istniejemy.
@Columbo Bumbo Wiesz co jest najgorsze w życiu wiecznym? Nuda. Nie ważne jak bardzo w Niebie nie byłoby zajebiście, w końcu Ci się to do jasnej cholery znudzi. A potem co? Dupa, żyj dalej. Na wieki wieków. Amen.
@Columbo Bumbo Dla mnie obie opcje są w jakiś sposób chujowe, ale bardziej komfortowa psychicznie jest dla mnie wiara w reinkarnacje( chociaż dosyć słaba) niż nieistnienie po śmierci.
Jak się żyje bez religii ?. Normalnie, a na dodatek nie musisz drżeć ze strachu przed karą boską za "grzechy" których i tak nie jesteś w stanie uniknąć, nie popełnić. A "życie wieczne" ? , co to za życie , kiedy nie będzesz mógł poszaleć w łóżku, pośmigać autem lub wypić zimne piwko w upalny dzień ?. I jeszcze ta dołująca "wieczność", już na samą myśl włos się jeży na głowie.
Zbyt łatwo być religijnym wystarczy poddać się temu dyktatowi o wiele trudniej być dobrym człowiekim naprawdę , ale jaką to daje satysfakcję i porzytek mi i tobie
Nie jest łatwo być religijnym.Nawet nie jest łatwo być sobą.Nawet nie jest łatwo w ogóle BYĆ.Nie oceniaj ani religijnych ani bezreligijnych.Gówno wiem o tobie i twoim życiu,ty zaś o mnie i o moim życiu.Najlepiej nie spekulować co łatwo a co nie łatwo gdy się samemu nie jest daną osobą i gdy nie widzi się tego od wewnątrz.Nie istnieje antynomia dobry vs religijny ani też nie ma wartości opisowej przeciwstawianie prywatnych cnót żadnemu złożonemu systemowi o charakterze wyznawczym lub o charakterze przynależności.Dobry Niemiec,zły Niemiec,dobry człowiek vs religijny..nie,to tak nie działa.Raczej w każdej podgrupie są i tacy i tacy,i dobrzy i źli.A już na pewno większość jest słaba a wielu wewnętrznie potłuczonych-każdy w swojej nocy.Należy unikać twardych sądów wartościujących o grupach wyróżnionych ze względu na inne kryteria,nie wszyscy Kanadyjczycy to hokeiści,jedno z drugim nie ma związku.
Człowiek Absurdalny Czy zna Pan książkę Y. N. Harari: "Homo Deus"? Jeśli nie, to bardzo polecam. Jest też audiobook. To jest o historii naszego tutaj świata. Niesamowita, racjonalnie przedstawiona historia bytu. Wzbudza skrajne emocje i m.in. smutna prawdę, że jesteśmy Kowalami własnego losu...
@@CzowiekAbsurdalny Harari tak,polecam jego myśli.Nie do końca się zgadzam,ale jest to powiew jakiejś myśli rzeczywiście.Rekomenduję czytać go pod warunkiem zachowania swojej głowy.Pan ma dobrą głowę i to widać-a więc czytać!
+Człowiek Absurdalny Twój filmik jest ciekawą hipotezą filozoficzną ale niestety paradoksalnie właśnie zderzenie z twardą rzeczywistością pokazuje w statystykach że narody pozbawione wiary w religijną transcendencje-(osobowego Boga lub bogów) zdychają demograficznie,kulturowo,moralnie. Lewacka niemal ateistyczna Cywilizacja Zachodnia pozbawiona twardych religijnych,obiektywnych zasad moralnych zawartych w Biblii popiera aborcje,eutanazję,związki homoseksualne,liczne rozwody,anty-patriotyzm i wiele innych tego typu rzeczy. Bez Boga narody nie przetrwają i dlatego pedofilna kultura islamska naprawdę wierząca w swojego zboczonego "Proroka" i jego bożka Allacha przetrwa i przejmie prawdopodobnie władzę w Europie. Czytałem w jednej z mądrych książek że istnieje zależność pomiędzy przyrostem naturalnym a wiarą religijną. Kraje prawdziwie religijne-(a nie na pokaz np.hinduskie,islamskie i tym podobne) mają duży przyrost naturalny i twarde zasady moralne swoich religii a kraje świeckie (szczególnie Europa Zachodnia) zdychają moralnie i demograficznie. Mam prośbę czy mógłbyś zrobić filmik próbujący obalić naukowo i filozoficznie wszystkie moje powyższe tezy? Pokaż mi niemal ateistyczny świecki kraj który jest patriotyczny i ma duży przyrost naturalny rdzennych jego mieszkańców i sprzeciwiający się politycznej poprawności oraz mający twarde zasady moralne sprzeciwiające się aborcji,adopcji dzieci przez gejów,klonowaniu ludzi? Pokazuje to dobitnie że "jak Boga nie ma to wszystko jest dozwolone" jak mawiał pewien bohater pewnej mądrej książki. ;) Serdecznie pozdrawiam i czekam na odpowiedz.
Tak nadajesz na zachodnią Europę, więc sądzę, że powinien ci Islam imponować. Ja uważam, że to wzór do naśladowania dla ludzi wierzących! To ludzie mocnej wiary, trzymający się razem, nieustraszeni wojownicy, i jeszcze rozmnażający się jak króliki! Po prostu - twierdza , monolit! A chrześcijanie co? Pizdy i tyle!
Dosłownie prosisz o pokazanie świeckiego kraju, który kieruje się chrześcijańskimi zasadami, które są właściwe tylko z Twojego punktu widzenia, a i uznanie laicyzacji jako głównego powodu spadku przyrostu naturalnego jest moim zdaniem ogromnym spłyceniem i powierzchownym potraktowaniem tematu pod tezę
Aby to stwierdzić jak łatwiej, z religią czy bez, każdy zadający sobie to pytanie musiałby przeżyć jakąś część swojego życia w obu stanach, jako wierzący i jako niewierzący. I potem porównać. To jest praca do wykonania. I nawet najmądrzejszy esej nikomu tego nie wyjaśni i nie wskaże którą drogą iść. A sam esej - jeden z najlepszych odcinków na tym kanale.
Piszę dziennikopamiętniki od lat. Czasami piszę tam, że poszłabym do kościoła. Chyba nigdy nie poszłam. Czuję, po co bym to zrobiła. Właśnie po to żeby być we wspólnocie
Mnie zastanawia inna rzecz - czy wiara jest kwestią wyboru? Bywali ludzie, z którymi rozmawiałam, którzy mówili, że wystarczy uwierzyć, życie stanie się łatwiejsze, nabierze sensu, wybory będą mniej trudne. No i okej, wierzę w to, co mówią, widzę w tym sens (właśnie z powodów, które poruszyłeś w filmie), ale czy to zmienia mój stosunek do podmiotu, w który zachęcano mnie, by wierzyć? U mnie nie. Absolutny brak wyboru. Chociaż ja ciągle nawet nie wiem, czy ja nie wierzę, czy wierzę w bardzo "swój" sposób. Cholera wie.
O tym pisałem w jednym komentarzu wyżej-wybór może być o wiele mniej wolny niż myślimy.Wielcy wierzący bywali mistykami z wizjami od dziecka i nie za bardzo mogli coś zrobić z tym,że po prostu to mają.A zabierz komuś kto miał wgląd jego poznanie to mu zabierzesz poczytalność i umysł w ogóle..a więc nie jestem pewien czy do wiary/niewiary nie jesteśmy trochę przez naszą psychikę podprowadzani a w wielu wypadkach-zmuszani na siłę.Nie tylko społeczeństwo,ale własne wrodzone jakby skłonności u niektórych religijnych zelantów...Potrzeba więcej badań naukowych na taki temat.
Żyjemy dla miłości tj żeby 1.ją praktykować wobec wszystkiego co na zewnątrz i wobec samych siebie i to jest dość oczywiste bo nikt nie chce by było gorzej więc szukamy szczęścia i je znajdziemy w byciu dobrym i 2.po to aby nawet czysto potencjalnie stawać się bardziej zdolnymi do miłości i żeby nauczyć się jak dać siebie.Nie musisz się oddawać cały każdemu,jeszcze cię za to zadeptają że jesteś za miły swoim kosztem,ale ważne abyś był na tyle wolną istotą abyś mógł dać siebie być może ten jeden jedyny raz wybranej innej istocie.Religijnie to z perspektywy katolickiej masz stać się jak Jezus(ten Ewangeliczny,wierzeniowy)a w ujęciu świeckim-będziesz żył właściwie wtedy gdy będziesz zdolny porzucić wszystko aby dać siebie,przy czym niekoniecznie każdy musi to fizycznie zrobić,chodzi o to aby stać się zdatnym do dania siebie i to jest bilet do bycia tym czym masz się stać,kimkolwiek jesteś.Nie mówię,że masz mieć komplet cnót i heroiczne samozaparcie bo to jest jakby wyższy level ale mówię,żebyś starał się tak żyć aby do tych zdolności się zbliżać.Masz być dobroczynny czyli wart zachowania tak aby przechodzący przechodzień na twój widok chwalił Boga(gdy wierzący)albo chwalił twoje postępowanie jako dobre(gdy niewierzący)-i to jest niezłe kryterium o ile ten przechodzień to ktoś obiektywny.Nie powinien zobaczyć ciebie jako zbójcę i chcieć zabić w obronie kogoś innego,którego napadłeś tylko tak jak miłosiernego samarytanina,w którym widać światło w tym co robi-opatruje rany.Masz jednak kochać też siebie samego,nie pomożesz nikomu sam będąc nieszczęśliwy i jeżeli ktoś ma tendencję do takiego poświęcania się kosztem swojego szczęścia to się pod nim załamie jak lód na rzece w swoim czasie..masz być dobry ale tak aby to obejmowało też twój stosunek do siebie samego.Dbaj o swoją wartość jako daru,który możesz dać.Egzaminowani jesteśmy z tego czy dorośliśmy do bycia dobrym darem a nie z tego czy zdążyliśmy nim być przed śmiercią-Bóg wie,a dla niewierzących-ty wewnętrznie masz odnośny wgląd,przynajmniej u ludzi zdrowych psychicznie taki wgląd powinien być obecny.W kategorii religijnej to jest "rozpoznanie stanu nawiedzenia"-Bóg przychodzi jak złodziej w nocy i na tę sekundę masz być gotowy,choćby jeden jedyny raz,nie wymagam żeby być stale napiętym ale żeby żyć tak aby być gotowym.A dla ateistów to oznacza,że nawiedza ciebie wtedy twoje własne najwyższe ja(nie mylić z superego które jest zewnętrznym cenzorem wciśniętym do środka ciebie na siłę)i sądzi ciebie z bycia po prostu tym czym masz być.I nie ma wymówek bo wewnętrznie ty wiesz kim masz być,to jest w tobie cały czas i bez przerwy.Musisz być zdolny tak po prostu oddać wszystko aby móc kochać,zdolny tzn.niekoniecznie to będzie testowane na ostro,niekoniecznie cię będą łamać kołem,to jest tylko coś co praktykowane da ci spójność wewnętrzną a nie praktykowane uczyni ciebie niezupełnym-i ty to będziesz czuł w sobie.Zintegrowany człowiek jest duchowo spakowany-na życie czy na śmierć może natychmiast,tak jak stoi,w sekundę wziąć całego siebie i wszystko swoje w garść i iść bez lęku na swój los,dobry czy zły.Nie boi się zostawić czegoś bo nie ma nic czego by nie włączył w siebie a co jeszcze byłoby mu potrzebne,nie ma zbędnych rzeczy.Taki człowiek może dać się dobru w całości i odmówić szatanowi,pokusie lub swojemu własnemu jungowskiemu cieniowi słowami Jezusa-"Nie ma on nic swojego we Mnie". Tym masz się stać-nic "swojego" nie ma mieć w tobie twój cień,szatan lub pokusa,jak nazwiesz tę rzecz nie ma znaczenia,czy zrozumiesz to w sposób świecki czy religijny też nie ma znaczenia.I wystarczy to najpierw zrobić raz i powtarzać,sytuacje wymagające odwagi są stale,nie wystarczy order za 1szą wojnę bo będzie druga i trzecia i znowu trzeba się wykazać odwagą.Najlepsze co można zrobić to zintegrować siebie do odwagi wiedząc,że to boli za każdym razem na nowo,nie da się przyzwyczaić do np wstawania pod ogniem karabinów,zrobisz to raz i to nie wystarczy bo będzie nowa wojna wiele razy...Ale możesz stać się kimś kto jest w pewien sposób wytrenowany do zachowania się właściwie i to jest to czego Bóg lub twoje najwyższe ja na pewno oczekują od ciebie-właściwe odruchy,właściwe reakcje,właściwy stopień zdolności do tego aby dać siebie i być wartościowym a nie wybrakowanym darem.Musisz też wierzyć że taki ty,z twoimi wadami możesz być darem,a kimkolwiek jesteś wiedz,że możesz.Odwagi!
super merytoryczny filmik. nie spodziewałem się że ktoś przygotuje takie treści. i zgadzam się w 100%, myśl że po śmierci po prostu zniknę jest dużo bardziej trudna od wiary że pójdę w zaświaty albo reinkarnuję, bez względu na fakt jak niedorzeczne są takie przekonania
To ciekawe bo na czym opierasz przekonanie,że trudno uznać,że się zniknie?Moim zdaniem poglądy o zmartwychwstaniu,reinkarnacji,anihilacji są równorzędnie trudne.Wierzę,że będę zawsze istniał i też po śmierci,ale gdyby się okazało,że mam zniknąć to przecież bym to uznał skoro tak jest.Tymczasem sądzę,że tak nie jest bo nasłuchałem się w rodzinie i poza nią opowieści o przychodzeniu zmarłych we snach,Moja śp matka miała sen gdzie jej zmarły zięć poprosił o opiekę nad wdową po nim,pojechała tam do tej wdowy i zastała ją rzeczywiście wymagającą opieki,chyba miała myśli samobójcze.W rodzinie znajomego krewni którzy zginęli od hitlerowców mieli się ukazać i poprosić o opiekę nad swoimi dziećmi i wszystko się zgadzało.Takich historii jest wszędzie dość sporo i tylko my mamy wbudowany jakiś ogranicznik,że je ignorujemy.Często w kontekście religijnym i może dlatego.Znany dominikanin o.Tomasz Zamorski opowiadał o księdzu ze śląska któremu ukazał się zmarły z prośbą o ratowanie wdowy po nim od głodu i ten ksiądz tam się udał i zastał ich chyba tj wdowę z dziećmi na przygotowaniach do samobójstwa,inny znajomy usłyszał wewnętrzne wezwanie aby jechać do Bielska komuś pomóc gdy był w Bieszczadach,pojechał i wszystko się zgadzało..część tego szerzą duchowni,o Zamorski to typowy służytiel kulta i może ma interes ekonomiczno-zawodowy w tym aby tak gadać,ale przypadek z mojej rodziny,matka by mnie miała okłamać?Bliski kolega byłby konfabulował gdy mi opowiadał a rozmowa zeszła na to przypadkowo?Tak intuicyjnie to uznanie,że się zniknie może być czymś przed czym organizm się broni,ale jest mnóstwo takich rzeczy..był sowiecki ateistyczny eksperyment gdy zabito miot małych króliczków w łodzi podwodnej a matka ich oddalona od tego miejsca o tym wiedziała i zachowywała się natychmiast inaczej.I co?Transmisja danych z tej łodzi do samicy królika oddalonej o tysiące km w sekundę?Nie wiemy czym jest życie a więc trudno o pogląd.Raczej nie na tym opieram mój katolicyzm tylko na wierze w Jezusa,ale są poszlaki,które moim zdaniem konfirmują hipotezę o życiu dalej po śmierci do niezerowego prawdopodobieństwa i problem w tym,że my te poszlaki często ignorujemy jako bajki starych kobiet i plotki..a s a to opowieści dość częste tylko zdarzają się starszym osobom,wdowom,wdowcom,ludziom którzy byli zżyci z danym zmarłym i mocno go kochali.To nie jest samo w sobie argumentem na rzecz żadnej rozbudowanej doktryny religijnej a tylko taki kamień do ogródka,że wiemy bardzo mało lub nic o tym czym jest życie i czym jest świadomość.W wielu kulturach są rozsiane opowieści o "duchach" i elementy wspólne to ewokowanie grozy oraz to,że te rzekome duchy są eteryczne i zwiewne.W treści natomiast dużo różnic i t jest coś czego bym się spodziewał wiedząc jak oddalone są kultury od siebie nawzajem.Te części wspólne wskazują ogólnie,że coś tutaj jest i się nam wymyka.Co to jest-nie powiem ci tego.Mam swój katolicyzm i jako taka hipoteza robocza to tego się trzymam.Brakuje badań naukowych nad tym wszystkim i nie bardzo wiadomo jak badać coś co jest tylko opowieścią kogoś.Może pod kątem częstości motywów?
Świadomość że po śmierci nas fizycznie nie będzie, skłania do wysiłku żeby żyć pełnią życia, bo tylko jedno jest nam dane. Wielu ludzi wierzących w życie po śmierci nie ma tej świadomości...
Ludzie młodzi często odchodzą od religji i część z nich wraca do praktyk w starszym wieku. I ogólnie więcej ludzi religijnych jest Starszych co wskazuje na to że mijający czas doskwiera i to mocno. Ludzi wierzących też może doskwierać bo przecież nie koniecznie zasługują na niebo i zadają sobie pytanie czy byłem dobrym człowiekiem. Jedyny kanał ateistyczny który oglądam łapka leci. Ps Drugi punkt to ja chyba mógłbym z tym żyć.
Cóż, co tu wiele mówić… Doskonały materiał. Jedyna moja uwaga: nie jestem przekonany co do tego, że po śmierci nie ma niczego. Co ważne: nie każdy, kto nie wierzy w Boga, taki pogląd musi wyznawać. Dalekie to oczywiście od katolickich (bądź religijnych w ogóle) przekonań, lecz jako agnostyk/słaby ateista wychodzę z założenia, że po prostu nie wiem. Być może podświadomie wierzę, że „coś tam jest”, bo ta wiara daje mi pewne oparcie, ulegam, łatwiej mi. Co do pytania, czy „gdybym miał wybór: wierzyć lub nie wierzyć”, myślę, że byłbym skłonny wybrać tę pierwszą opcję i „odzobaczyć”. Zależy to też od tego, jaki byłby mój priorytet: bezpieczeństwo i stabilność, czy poszukiwanie i skok na głęboką wodę. Pozdrawiam 😉
5:43 Odpowiem cytatem :D ( tak, też ten od porzygania ) "A gdyby (...) jakiś demon (...) rzekł ci : »Życie to, tak jak je teraz przeżywasz i przeżywałeś, będziesz musiał przeżywać raz jeszcze i niezliczone jeszcze razy; i nie będzie nic w niem nowego, tylko każdy ból i każda rozkosz i każda myśl i westchnienie i wszystko niewymownie małe i wielkie twego życia wrócić ci musi, i wszystko w tym samym porządku i następstwie« (...) - Czy nie padłbyś na ziemię i nie zgrzytał zębami i nie przeklął demona, któryby tak mówił ? Lub czy przeżyłeś kiedy ogromną chwilę, w którejbyś był mu rzekł : »Bogiem jesteś i nigdy nie słyszałem nic bardziej boskiego!« Gdyby myśl ta uzyskała moc nad tobą, zmieniłaby i zmiażdżyła może ciebie, jakim jesteś. Pytanie przy wszystkiem i każdym szczególe : »czy chcesz tego jeszcze raz i jeszcze niezliczone razy ?« leżałoby jak największy ciężar na postępkach twoich. Lub jakże musiałbyś kochać samego siebie i życie, by niczego więcej nie pragnąć nad to ostateczne wieczne poświadczanie i pieczętowanie?"
Ogladam twoj program z Montrealu ,gdze mieszkam juz od 48 lat.Bardzo go lubie i z niecerpliwoscia oczekuje nastepnego odcinka .Posluchalam twoich rad ,co do wyboru ksiazek ( czytam je po angielsku jest mi latwiej Lol ) ,prze okazji przepraszm za'' byki '',opuscilam Polske jako dziecko . Ogladam te programy ,ktore polecales na TH-cam i one sa rowniez dobre. Co do religi ,ja tez nie jestem juz osoba religijna , - I do not belong to any organized religion , or their places of worship . I am Spiritual , and I do believe in God .Nie jestem tak dzielna jak ty , jest mi duzo latwiej wierzac .Kiedy potrzebuje-Moral Suport - znajduje go w mojej wiarze do Boga . Pozdrowienia z Kanady ,Marzenna 💌 Cheers 🥂
Ludzie dzielą się na ludzi wierzących i ludzi wiedzących. Gdy byłem dzieckiem wierzyłem, że Żydzi to dobrzy ludzie a cywilizacja zmierza do ogólnego pokoju na Ziemi. Gdy dorosłem 11/09 zrozumiałem, że jest dokładnie odwrotnie.
Czytając kiedyś Mit Syzyfa doszedłem do wniosków, że to chyba jedyny ateizm z którym trzeba się jakoś liczyć i ciężko obalić. Tutaj też jest powiedziane, jakby to był jedyny pogląd nieteistyczny, ale przecież są jakieś materializmy itd. (nawet za bardzo się nie orientuje mimo wszystko). Dlatego choć jestem katolikiem (kręci mnie filozofia w stylu Kierkegaarda), to kanał Człowieka Absurdalnego będę śledził (i liczę na przedstawienie jakiegoś większego swojego systemu filozoficznego ;p).
Miło mi:) A ciekawie się składa bo kanał został zainspirowany własnie Mitem Syzyfa (jestem wielkim fanem Camusa) :) Za to już w najbliższy czwartek będzie troszkę o Kirkegaardzie;)
Cieszę się,że Pana odkryłam.Odtąd z ogromną ciekawościa oglądam wszystko i jeszcze nigdy się nie zawiodłam. Dugo by było mówić jak wiele mi Pan daje.Pewnie jeszcze nieraz napiszę komentarz.Jedno jest pewne - cieszę się,że mam możliwość słuchania takiego erudyty.Porusza Pan bardzo ważne i ciekawe tematy. Sama przyjemność słuchania tak potoczystej mowy i tak świetnie przygotowanego wystąpienia.
czy oni przypadkiem nie trzymają się tej wiary ze strachu? Jezus swoim uczniom mówił, że mają się nie bać, a ja jeszcze nie spotkałam takiego chrześcijanina, który by się nie bał, oni mają strach zakorzeniony w sobie. To po co mi taka religia, skoro niczego dobrego w zasadzie nie daje?
Mówił żeby się nie bać i jednocześnie straszył potępieniem. To jak mieli się nie bać skoro uważali go na tamte czasy za swego rodzaju lidera,autorytet? Religia to pranie mózgu i biznes albo inny rodzaj zysku np zysk przywódczy który daje aprobatę i korzyści materialne
Niezbyt przyjemnie jest być niewierzącą nastolatką. W okresie dojrzewania chciałabym mieć chociaż odpowiedź po co mam się starać i martwić o przyszłość.
Dwa miesiące "dochodzilem" do siebie, do normalnego stanu, po tym jak przestałem wierzyć w boga Paradoksem jest fakt, że stało się tak po 4 latach od kiedy studiowałem Biblię ze znawcą
Gratuluję, mnie wyzwolenie się z wiecznego poczucia winy zajęło o wiele dłużej. Ciekawa jestem co przelało czarę goryczy, co Cię ostatecznie przekonało do podjęcia takiej decyzji?
----------*☆Mieszkań Wiele☆*---------- *★PRAWDZIWY OPIS★* *★JEZUS: fragment.* *★Niech się nie trwoży serce wasze.* *★Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie.* *★W domu Ojca mego jest mieszkań wiele.* *★Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce.* *★A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę.* ★Odezwał się do Niego Tomasz: *★Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?* *★Odpowiedział mu Jezus:* *★Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie.* *☆Chlebem z nieba jest to, co pochodzi od Ojca i daje życie wieczne ludziom tego świata. I kiedy powiecie do mnie - daj nam chleba żywego - ja wam odpowiem:* *☆Ja jestem tym chlebem życia. Kto do mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. Widzieliście mnie, żyliście ze mną i oglądaliście moje dzieła a przecież nie wierzycie, że przyszedłem od Ojca. Ale wy, którzy wierzycie - nie bójcie się. Wszyscy, których prowadzi Ojciec, powinni przyjść do mnie a tego, który przyjdzie do mnie, nigdy nie odrzucę.* www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/przekaz-47-siedem-swiatow-mieszkan --- bigbluebook.org/pl/47/ --- bigbluebook.org/pl/47/3/
---------*★Jezus:*------- *★Wszystkich was, którzy mieli odwagę wyznać przed ludźmi wiarę w moją ewangelię, wkrótce poświadczę przed aniołami z nieba; ale tego, który świadomie przed ludźmi zaprzecza mojej prawdzie i mojej nauce, wyprze się jego opiekun przeznaczenia właśnie przed aniołami z nieba.* *★Mów co chcesz o Synu Człowieczym a będzie ci wybaczone, ale ten, kto ośmiela się bluźnić przeciw Bogu, nie znajdzie przebaczenia.* *★Kiedy ludzie posuwają się tak dalece, że świadomie przypisują czyny Boże siłom złego, tacy rozmyślni buntownicy raczej nie znajdą przebaczenia swych grzechów.* ★Kiedy nasi wrogowie zaprowadzą was przed rządców synagog i przed inne wysokie władze, nie trwóżcie się o to, co macie mówić i nie troszczcie się jak odpowiecie na ich pytania, gdyż duch, który mieszka w was, z pewnością nauczy was w tej właśnie godzinie, co macie mówić dla uświetnienia ewangelii królestwa. ★Jak długo pozostawać będziecie w dolinie decyzji? Dlaczego zatrzymaliście się między dwoma przekonaniami? ★Dlaczego Żyd czy nie-Żyd waha się przyjąć dobrą nowinę, że jest synem wiecznego Boga? ★Jak długo mamy was przekonywać, abyście radośnie wkroczyli w wasze duchowe dziedzictwo? *★Przyszedłem na ten świat, aby objawić wam Ojca i przyprowadzić was do Ojca.* *★Pierwsze zrobiłem, ale tego ostatniego nie mogę zrobić bez waszej zgody; Ojciec nigdy nikogo nie zmusza do wejścia do królestwa.* *★Zaproszenie zawsze było i zawsze będzie takie: ktokolwiek zechce, pozwólcie mu przyjść i obficie podzielcie się wodą życia.* ★Pozdrawiam. --- bigbluebook.org/pl/165/3/
*★JEZUS CHRYSTUS MICHAŁ - SYN BOŻY JEDNORODZONY, NASZ STWÓRCA, WŁADCA UWIELBIONY I ZBAWICIEL.* *★Rozprawa przed Piłatem:* www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/przekaz-185-rozprawa-przed-pilatem *★Wyświęcenie dwunastu apostołów:* www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/przekaz-140-wyswiecenie-dwunastu *★Tuż przed ukrzyżowaniem:* www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/przekaz-186-tuz-przed-ukrzyzowaniem *★Ukrzyżowanie Jezusa:* www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/przekaz-187-ukrzyzowanie *★Czas grobu:* www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/przekaz-188-czas-grobu *☆Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa☆* www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/przekaz-189-zmartwychwstanie *★Wniebowstąpienie ze szczegółami:* www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/przekaz-193-koncowe-ukazania-sie-i-wniebowstapienie *★Obdarzenie wszystkich przez Jezusa Duchem Prawdy, Pocieszycielem:* www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/przekaz-194-obdarzenie-duchem-prawdy *★Życie i nauki Jezusa★* www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/czesc-iv-zycie-i-nauki-jezusa *★Jezus Chrystus Michał:* www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/przekaz-33-administracja-wszechswiata-lokalnego *★Cześć Chwała i Uwielbienie; Naszemu Zbawicielowi Jezusowi Chrystusowi Michałowi.* --- *★Jezus; kim jest nasz Zbawiciel?* ★Księga Daniela 12 : *BIBLIA★* *★Zmartwychwstanie w czasach ostatecznych★* *★1 W owych czasach wystąpi ★MICHAŁ★(JEZUS), wielki książę, który jest opiekunem dzieci twojego narodu.★* ★Wtedy nastąpi okres ucisku, jakiego nie było, odkąd narody powstały, aż do chwili obecnej. ★W tym czasie naród twój dostąpi zbawienia: ci wszyscy, którzy zapisani są w księdze. ★2 Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie. ★3 Mądrzy będą świecić jak blask sklepienia, a ci, którzy nauczyli wielu sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze. *★4 Ty jednak, Danielu, ukryj słowa i zapieczętuj księgę aż do czasów ostatecznych. Wielu będzie dociekało, by pomnożyła się wiedza.★* *★Znaczenie zapieczętowanych słów.★* ★5 Wtedy ja, Daniel, ujrzałem, jak dwóch innych [ludzi] stało, jeden na brzegu po tej stronie rzeki, drugi na brzegu po tamtej stronie rzeki. ★6 Powiedziałem do męża ubranego w lniane szaty i znajdującego się nad wodami rzeki: Jak długo jeszcze do końca tych przedziwnych rzeczy? ★7 I usłyszałem męża ubranego w lniane szaty i znajdującego się nad wodami rzeki. Podniósł on prawą i lewą rękę do nieba i przysiągł na Wiecznie Żyjącego: Do czasu, czasów i połowy [czasu]. To wszystko dokona się, kiedy dobiegnie końca moc niszczyciela świętego narodu. ★8 Ja wprawdzie usłyszałem, lecz nie zrozumiałem; powiedziałem więc: Panie, jaki będzie ostateczny koniec tego? ★9 On zaś odpowiedział: Idź, Danielu, bo słowa zostały ukryte i obłożone pieczęciami aż do końca czasu. ★10 Wielu ulegnie oczyszczeniu, wybieleniu, wypróbowaniu, ale przewrotni będą postępować przewrotnie i żaden z przewrotnych nie zrozumie tego, lecz roztropni zrozumieją. ★11 A od czasu, gdy zostanie zniesiona codzienna ofiara, zapanuje ohyda ziejąca pustką, [upłynie] tysiąc dwieście dziewięćdziesiąt dni. ★12 Szczęśliwy ten, który wytrwa i doczeka tysiąca trzystu trzydziestu pięciu dni. ★13 Ty zaś idź i zażywaj spoczynku, a powstaniesz, by [otrzymać] swój los przy końcu dni. --- *★600 lat przed Inkarnacją, Wcieleniem Chrystusa Michała / Jezusa na Ziemi.★* biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/Ksiega-Daniela/12/1 --- *★Cześć Chwała i Uwielbienie Naszemu Zbawicielowi, Jezusowi Chrystusowi Michałowi, Synowi Bożemu Jednorodzonemu★* ★Pozdrawiam serdecznie. --- www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/czesc-iv-zycie-i-nauki-jezusa --- bigbluebook.org/pl/119/ *★Biblia mówi o Jezusie Chrystusie Michale wielokrotnie, z tym że jest to omyłkowo mylone z Archaniołem... żaden człowiek nie napisał Urantii; ludzie ją tylko wydrukowali dodając za pozwoleniem słowo wstępne.* ★Opis: members.optusnet.com.au/pmjaworski/menu.darobjawienia.html
Cześć Łukaszu Też kiedyś byłem niewierzący i myślałem podobnie. Materialnie miałem już wszystko (rodzina, dom, dobra praca, władza w domu i w pracy) i uważałem się za mędrca tego świata. Jednak w środku czułem pustke. Wtedy przyszedl do mnie Bóg i pokazał mi prawdziwą miłość. Miłość której nie da sie opisać. Wtedy pierwszy raz poczułem wypełnienie. Nie mówie tu o religiach (min. katolicka, prawosławna, muzułmańska itd.) i o organizacjach tego świata (świadkowie jehowi) , o ich naukach i niedorzecznych wymysłach (np. "komunia"). Wszystkie są stworzone przez człowieka! Mówię tu o duchowej relacji z naszym stworcą! Coś z czego okradł nas szatan. Jeśli ktoś nie poznał PRAWDZIWEGO ŻYWEGO BOGA to nie może mowić o wyborze! Jeśli ktoś z Was chce poznać prawdziwego żywego Boga i znaleźć prawdziwy sens naszego istnienia to na podstawie mojego świadectwa warto uwierzyc w Niego i poprosić Go o "znak" bo to On jest nr 1. Jedyna droga to Jezus Chrystus! Pozdrawiam Piotrek z Rzeszowa piotr.sloboda@gmail.com
Piszesz że komunia to niedorzeczny wymysł mimo że masz w Biblii że jest to ważne i masz tak robić, a z drugiej strony wspominasz o Szatanie z tej samej księgi, którego istnienia nie podważasz. Zdumiewasz mnie, może najpierw przeczytaj księgę opisującą relację twojego boga z ludźmi, bo na razie widzę tutaj srogie brednie.
Ja myślę że większość ludzi nie tyle boi się samej śmierci, ile podświadomie fizycznego bólu z nią związanego (choroba, wypadek, itp.), jak też martwi się jak sobie najbliżsi poradzą po naszym odejściu. Przynajmniej tak jest bardziej w przypadku osób niewierzących. Wierzący robią rachunek sumienia aby poczuć skruchę przed ewentualnym pójściem do nieba...
Najpierw należałoby sobie odpowiedzieć czym jest Bóg. Z pewnoscią jest niezliczoną ilość określeń i dla każdego będzie ono inne. Kiedy uswiadomimy sobie, że religie są programami służącym do kontroli to łatwiej nam będzie je porzucic by móc odczuć coś co nazwałbym ufnością. Ufnością w inteligencję Stworzenia, Wszechświata, którego jesteśmy częścią i ktore nas wspierają. Jesteśmy Bogiem, Bóg jest w nas i nie ma niczego co nie byłoby Bogiem,.... Ja Jestem to proklamacja naszego wewnętrznego Boga. Kiedy człowiek dociera do głębi swego serca jakiekolwiek "pośrednictwo" traci rację bytu. Religie i ich "wykonawcy z urzędu" uzurpują sobie pośrednictwo pomiędzy Bogiem( zazwyczaj spersonalizowanym) a człowiekiem a nam jest potrzebna wiedza o nas samych, o mocy, która w nas tkwi i sami jesteśmy naszymi zbawicielami A cel życia? Samo życie. Pozdrawiam serdecznie.
Jak żyć bez religii ? To proste, trzeba żyć i nie myśleć o religii. Wtedy bardziej się docenia dar natury jakim jest życie, samo w sobie wyjątkowe, jedyne, niepowtarzalne. Osoby religijne często życia nie doceniają, wręcz je "olewają", niszczą, przedkładając wymyślone "Życie po życiu" na to co realne, tu i teraz.
6 ปีที่แล้ว +10
Polecam przemyślenia Jordana Petersona w wykładach biblijnych :)
U Petersona za dużo determinizmu kuturowego,wierzy za bardzo w takie quasi jungowskie podejście do archetypów i że to na pewno działa zawsze tak samo na ludzi w każdym stanie i pokoleniu.Po części trochę racji ma,ale nie jest to odkrycie jak dla mnie,kolejna prywatna mitologijka stworzona przez bystrego faceta bo ludzie inteligentni tak muszą.Im jesteś bystrzejszy tym gorzej czujesz się z cudzymi odpowiedziami więc robisz sobie własne.A one często są nie lepsze a jedynie mojsze.To dotyczy też mnie samego oczywiście.Pana Jordana bardzo szanuję,lecz nie do końca za nim idę.
Bardzo ciekawe przemyślenia. Dają do myślenia. Mi jako katolikowi trochę poszarpałeś nerwy i za to Ci dziękuję. Faktem jest, że religijność katolicka często jest zaprzeczeniem wiary w Boga (który jest Miłością). Interesująco mówi o tym Tomasz Budzyński około 30 minuty: th-cam.com/video/S8DkCDeUrlY/w-d-xo.html
Twarde dane o fizjologii życia i umierania:1.śpimy po wiele godzin każdej doby 2.większość ludzi nie pamięta 2 pierwszych lat swego życia lub nawet kilku więcej a nawet jeśli pamięta to na odległą przeszłość jest taka mgła,że nie wiemy czy wspomnienia są prawdziwe czy fałszywe..3.Bardzo wielu ludzi w kilku ostatnich dobach przed śmiercią ma nagłe polepszenie w chorobie,myślą jaśniej,na kilka godzin opada gorączka,ujawniają się wspomnienia całego życia-jest to polepszenie przedśmiertne i pozorne bo taka chwila jasności poprzedza często już sam zgon-czy to nie jest ta chwila dana na nawrócenie zanim odejdziemy?Nie wiem ja tego,ale daję opis bo to jest fizjologia i medycyna to zjawisko zna.Istnieją nead death experiences,które mogą być tłumaczone różnie i są chyba tylko u niektórych ludzi podczas gdy to co piszę występuje dość masowo i chyba u większości.4.Pamięć jest zawodna,także ta autobiograficzna na sprawy najważniejsze..Powyższe nie wiem jak rozumieć,wiem tylko,że coś takiego jest.To,że nie pamiętamy kilku lat wczesnego dzieciństwa jest niesłychanie osobliwe bo niby dlaczego?Nie wyjaśniam tego bo nie umiem,jedynie stwierdzam fakty.Wnioski to każdy sobie sam musi- o ile jakieś będą.
Nie trzeba chodzić do kościółka i przestrzegać 10 przykazań Bożych. Mówią że nie pójdą do nieba jak będziemy grzeszyć. Ale prawda jest taka że jak umieramy to nie wiemy co nastąpi i powinniśmy żyć tak jak chcemy żeby być szczęśliwym i nie marnować swojego życia że względu na religię.
Aby uwierzyć w Boga wystarczy tak naprawdę tylko włączyć umysł, sam Bóg pozostawił nam po swoim pobycie na Ziemi ślad w postaci Całunu Turyńskiego. Wystarczy poczytać na ten temat, dowodów jest aż nadto. A potem jak sam Pan przyznaje życie jest łatwiejsze, proszę to sprawdzić i zrobić o tym film 😊.
Człowiek zawsze uwierzy w to w co chce wierzyć. Długo się dziwiłem, że ludzie mogą wierzyć w Boga nie widząc go, zeszły i obecny rok mi pokazały, że można nawet nie wierzyć w pandemię widząc ją. A wszystko tylko po to żeby nie zaakceptować niewygodnej prawdy.
@@CzowiekAbsurdalny Trzymamy się dowodów, proszę zainteresować tym tematem. Uczeni napisali o nim cytuje "dla nas uczonych sfałszowanie odbicia na Całunie byłoby większym cudem aniżeli Zmartwychwstanie Chrystusa oznaczałoby bowiem, cała nauka XX wieku nie dorównuje umyslowi falszerza z XV wieku, co chyba jest niedorzecznościa ". Generalnie Całun nie może być sfałszowany bo wciąż nie dysponujemy technologią, która pozwoliłaby go stworzyć.
Według mnie nawet osoby wierzacą mogą mieć taki sam lęk przed końcem jak osoby niewierzące. Bo znajdź mi katolika żyjące na prawdę według całej biblii :) wśród sowich obserwacji zauważyłam że wśród chrześcijan jest najmniej chrześcijan ;)
Dokładnie. Gdybym wierzyła w lokacje typu niebo/piekło to bym w spazmach strachu schodziła ze sceny. I tak nie jest ze mną chyba źle (tzn. to jak postępuje, stelaż moralny), ale nadal ciągle upominam siebie, że powinnam być tysiąc razy lepszą wersją. Nie mogę pojąć jak ludzie wierzący na co dzień (w dużej przewadze) i tak żyją po swojemu, potem szybka spowiedź i jazda dalej bez trzymanki z grzechem pod pachą. Nie było mi dane poznać ani jednej osoby, która trzymała by się ściśle nauk kościoła, niektórzy to nawet z dekalogiem są na bakier (nie pożądaj żony? nie cudzołóż? nie kradnij?). Skoro coś sobie wybieram, co narzuca mi pewne sztywne ramy, to wypadałoby się ich trzymać. Dla mnie wizja, że po śmierci nie ma nic przynosi ulgę. Jedyny problem to znalezienie mikro-sensu w makro-bezsensie.
@@JayJay-xi1xq Są różni ludzie wierzący według kościoła i nie ale jeśli kogoś to pociesza to nic mi do tego. Chodzi im o to że oni lubią mówić że coś jesy źle i od razu wysyłać innych z diabłem do piekła a często nie patrzą na siebie.
Wydaje się mi,że człowiek sam dla siebie jest czarnym żelaznym więzieniem.Do tego miotanym swymi zachciankami i popędami a w razie wojny-cudzą wolą.Rzadkim darem jest posiadanie duchowej zbroi,dane to tylko niektórym.A czym jest ta zbroja-nie powiem tego bo jedni mają taką,inni inną a jeszcze inni i tych jest najwięcej-żadnej.Stoicyzm życiowy albo w wersji filozofii samurajów czy ogólnie jakaś filozofia "panów" z dużą dozą unoszenia się ponad meandry losu może być taką zbroją,ale ma wady gdy zaczynasz jako prawy Rzymianin rządzący ludami sprawiedliwie według prawa a kończysz jako stróż w obozie koncentracyjnym.Stoicyzm rzymski i nazizm przeszły drogę od unoszenia się ponad los(co ma trochę może i sensu)do unoszenia się ponad innych ludzi co ma w sobie potencjał zrobienia z ciebie bestii.Możesz sobie mieć twierdzę,ale pamiętaj jesteś człowiekiem i nie rób z siebie boga-a to typowa pokusa stoików i ich zapewne największa.Jeżeli to u ciebie to nie jest stoicyzm to oczywiście te myśli nie są tylko dla ciebie,to ogólne przemyślenia takie.
Tak..ale w ważnych rzeczach jak np kim jestem albo gdzie jestem i co to wszystko w ogóle znaczy nie zdarza się pewność.Gdyby zaś ktoś ją miał to ociera się o groźny fanatyzm i zabiera temu wyznawcy tak z połowę energii psychicznej bo ją ładuje w utrzymanie swojej sztucznej "pewności" wbrew danym.Pewność dotyczy zazwyczaj rzeczy ważnych tylko w tym ciele np czy mam posiłek czy go nie mam.Mogę być pewny,ale jutro znów głodny.A pewność w sprawach tzw ostatecznych to myślę,że nie istnieje pewność lub gdy ktoś ją przeżywa to musi albo być niezupełna(częściowa-czyli w sumie co to za pewność,może chwilowy wgląd który ulotni się gdy tylko mucha zabrzęczy i przerwie ci myśl..) albo pochodzić wprost z "objawień" gdzie jest temu komuś dana z zewnątrz.To marzenie i mrzonka być pewnym czegoś w sprawach ostatecznego swego losu.Jeżeli to w ogóle jest to dane wybranym i nielicznym jako rzadka i wyjątkowa Łaska.Większość tego typu ludzi wpada w fanatyzm i uszczerbek w dostępnej swobodnej nie zagospodarowanej siły psychicznej-w jedno lub drugie albo i w jedno i w drugie...
Ja nawet gdy zmierzałem do religijnego fundamentalizmu niecierpiałem komunii. Wizja rzeczywistości ,którą proponuje religia, oczywiście prawdziwej i nie z tego świata, prostej jak budowa cepa zawsze mnie jednak smuciła.
Człowieku Absurdalny! Nie zgodzę się z Tobą w jakichś 50% - tzn. w części interpretacji większości tez. 1. Nieuniknioność śmierci Jeśli tego nie zrównałeś z „sensem życia” jakim może być zbawienie - to u ludzi wierzących też jest problemem. Powiem jako chrześcijanin - ale podejrzewam, że wierzenia, gdzie istnieje równie realna obietnica piekła, Hadesu, czy możliwości odrodzenia jako żuk gnojowy jest podobna. Powiem równie dobitnie - szanse na bycie wyjątkowym są znikome (z definicji). Obecnie, żyjąc życiem nie odbiegającym od normy nikt nam dużych szans na zbawienie nie daje - więc taki wybitny ateusz jak Ty może żyć dalej spokojny, że po śmierci czeka go błoga nicość. Niestety, *ebane chrześnijany mają w perspektywę nieco mniej wesołą. Czyli jednak, punkt na plus dla niewierzących 2. Sens życia Tutaj faktycznie, wygodne jest, że wyznając jakąś religię dostajesz taki przewodnik, guide-book’a - to tak, to nie, to być może. Niestety, cytat: th-cam.com/video/jl0hMfqNQ-g/w-d-xo.html - stąd też tyle schizm i rozłamów. W sumie dobrze - teraz można sobie dobrać to, co Ci pasuje, prawda? Ale zaraz, a zasady moralne, tradycje, zwyczaje wyniesione z domu, czy filozofie? Czy chociażby prawa i obowiązki narzucane przez obecnego okupanta terytorium, w którym żyjemy? Rozumiem, że w religii chodzi o absolut, uniwersalne prawa - ale ile ich jest? Kilka. Tak jak jest sporo bardzo wiele praw geometrii a aksjomatów klasycznych, tj. euklidesowskich, z których one wynikają, bodaj 5. Aksjomaty wiary przyjmujemy - ale nie zawsze się zgadzamy jako chrześcijanie - z wywodami logicznymi - tu niestety nie stosuje się prawideł pięknej, boskiej matematyki! Czy mógłbym uznać punkt dla wierzących - ale czy na pewno? Na pewno, mamy swoją książkę i z tym nam z jednej strony łatwiej - a z drugiej - to rodzi w nas wiele sprzeczności. Moim zdaniem - sorry, ale remis. 3. Wolność - dar czy przekleństwo? Piszę dalej z perspektywy chrześcijanina, choć może nie każdego (chyba nie kalwinisty) - może bardziej katolika. Wydaje mi się, że jednak ten dar - lub przekleństwo - to właśnie konsekwencje dla wyznawców starego testamentu - grzechu Adama. Więc nie jest tak, że my tej wolności nie mamy. Mamy i korzystamy - w każdej sekundzie, dokładnie tak jak czcigodni ateusze. Dodatkowa odpowiedzialność w sensie konsekwencji transcendentnych - jest tylko dodatkowym czynnikiem decyzyjnym. Wciąż jednak - jak łatwo zaobserwować - ludzie wierzący mocno korzystają z tej wolności, a nie działają jak bezmyślne roboty. Tutaj nie dałbym zatem punktu dla nikogo. 4. Poczucie wspólnoty - Miłość. Tutaj nic nie dodam. Przyznaję bez bicia - w tym wierzący - a na pewno chrześcijanie - wymiatają ;) Punkt dla wierzących. Dzięki za ciekawą perspektywę - ale chyba mamy raczej remis na tej płaszczyźnie.
Moi drodzy, istnienie wiary i ludzi wierzący to wynik selekcji naturalnej. Nie jest trudno uzasadnić dlaczego właśnie ludy i plemiona, które mogły się integrować wokół jakieś religii miały przewagę i to one waśnie były w stanie przetrwać. Powodów jest znaczenie, znacznie więcej bo to dotyczy nie tylko grup ale i indywiduów. Tak czy owak religia pozostanie z nami jeszcze na długo, bo jest częścią natury ludzkiej - amen.
Ateista nie powie Ci jak żyć bez ludzi. Miałam kiedyś ten sam problem, ludzie mnie tak przerażali w swoim okrucieństwie, że postanowiłam żyć bez nich, zwracalam się głównie do Boga, a do ludzi tylko gdy musiałam. Czasami modliłam się do Boga aby wysłał nam jakąś asteroidę, albo plagę, nich to się już skończy. I wiesz co, On przemienił moje serce, taraz pomimo tego że dostrzegam w ludziach tyle zła, to nie chcę żyć sama, a wielu z nich nawet polubiłam, kilku pokochałam. Dla mnie to kolejny dowód, że Bóg naprawdę istnieje.
Uważam Twoje filmy za bardzo inteligentne i z chęcią oglądam je do końca, ale czasami odczuwam lekki dyskomfort w chwilach, gdy przesadnie masturbujesz swoje ego. Nie wiem czy to narcyzm, czy gra (aktorska), ale serio czasami mógłbyś lekko przytłumić takie zachowanie.
Dziękuję za miłe słowa!:) Co do masturbacji generalnie uważam, że oglądanie jakiegokolwiek mężczyny podczas ten czynności (czego by nie brandzlował) może budzić lekki dyskomfort ;] A tak poważnie, na różnych etapach kanału, próbowałem trochę różnej ekspresji - ja osobiście lubię dynamiczną, ale wiem też, że może to być męczące dla widza;) To jeden z pierwszych odcinków, czy jak na Twoją wrażliwość później jest lepiej, czy bez zmian? PS. Narcyzm to jeszcze inna para kaloszy...
Są różne formy masturbacji. Jedna z nich to zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne... Ja tu widzę i trochę narcyzmu i trochę gry. I dlatego czasami wyłączam po kilku minutach oglądania... I dobrze że ktoś to ujął w słowa.
Możesz żyć bez religii, ale nie bez wiary. Wiara w to, że Boga nie ma, a po śmierci niczego nie ma to też wiara. Religia natomiast to usystematyzowany system wierzeń. Nie wszystko co Marks powiedział było takie głupie... znaczy oczywiście, że było... ale miał też słuszne spostrzeżenia. Takie jak: "Religia to opium dla mas" - trudno tu się nie zgodzić. Wszystkie religie są nastawione na odcinanie kuponów od swoich wyznawców. Tak właśnie kręci się ten cały biznes. Religia ma odurzyć na szeroką skalę jak największą masę ludzi, tak aby tam koło się kręciło i żeby głowy tego całego precedensu miały za co wypić i zakąsić. Słowem, jak już to kiedyś powiedziałem: "Wierzta w co chceta i nie przeszkadzajta se" - "Wierzcie w co chcecie i nie przeszkadzajcie sobie".
Prawdziwa wiara to jest coś tak głębokiego czego nie da się tak naprawdę opisać i wyjaśnić. W moim życiu Bóg działał cuda i mogłabym się tu rozpisywać, ale nie wiem czy jest sens ;P myślę że niewierzący z wierzącym nigdy się tak naprawdę nie zrozumie. Przekonają się przekonani i tyle. Moje życie bez Boga, gdzie byłam "kowalem" swojego losu w porównaniu z tym co mam teraz było jak pustynia pelna mroku. I ja to wiem. Jak ktoś czegoś takiego nie doświadczy to po prostu tego nie zrozumie. I nie wymagam od takich osób żeby to rozumiały. Natomiast jest i było wiele osób które z wiarą na ustach czyniły rzeczy straszne. Ale ja nie mam wątpliwości że ta wiara była tylko w ustach a nie w sercu albo że ta wiara to nie była żadna wiara... osoba w mojej rodzinie właśnie taka była. Codziennie jakieś głośne modlitwy, różańce z radiem a robiła mojej rodzinie każdego dnia krzywdę. I nadal nie uważa że zrobiła coś nie tak.
Chciałbym wierzyć, że Bóg się mną opiekuje i działa w moim życiu cuda. Mam nawet czasem takie wrażenie, bo generalnie "szczęście" (coś mi sprzyja). Ale myślę w takim momencie że na Ziemi, obok mnie żyje jeden miliard ludzi będących codziennie na granicy śmierci głodowej i drugi miliard, żyjący w strasznej nędzy, który regularnie niedojada. Nie mogę zrozumieć, w czym ja, w czym ty, jesteśmy od nich lepsi,że w naszym życiu Bóg czyni cuda a im co najwyżej pozwala cudownie znaleźć coś do zjedzenia w śmietniku?. To oczywiście jeden w wielu powodów mojego "powatpiewania".
Człowiek Absurdalny też miałam z tym problem. Na świecie tyle cierpienia, a Bóg co z tym robi? To co mi pomogło to świadomość że poza Bogiem jest też jego przeciwnik który działa jak lew ryczący. I głębokie studium pierwszych rozdziałów Biblii na temat upadku człowieka. Ale doskonale rozumiem tego typu wątpliwości. I faktycznie - Nowa Ziemia która w końcu nastanie jest pocieszeniem, coś na co wielu czeka... tak w ogóle to ciekawy materiał. Nowe spojrzenie na temat bycia "poza" i różnymi wyzwaniami z tym związanymi. I wychodzi na to że de facto nie ma ludzi niewierzących, bo każdy w coś wierzy. Nawet jeśli wierzy tylko w śmierć.
Pssst, bardzo wazne dla mnie, odpowiedz na ten komentarz, masz moze jakis filmik w ktorym mowisz o tym jak jak stales sie z wierzącego niewierzacym ? Chodzi mi glownie o transformacje, ewolucji psychiki i zmian
@@CzowiekAbsurdalny Lipka, piekne by bylo gdybys powiedzial co wplynelo na to ze przestales wierzyc, gdybys zrobil o tym materiał, Łukasz Wybrańczyk ma taki, pokazuje proces, pozdrowionka
Myśli mi wypuszczają gałęzie i trudno się powstrzymać od pisania.Ludzie religijni od dziecka np Dogen Zenji,typowy sierota bez ojca wychowany w klasztorze buddyjskim od 12rż.Franciszek z Asyżu i cień ojca.Freud miał tezę że to ojciec zaszczepia religijność i superego,ale ja tego nie kupuję bo np u Franciszka z Asyżu mamy silne oderwanie się od ojca.Maksymilian Kolbe to przypadek gościa z bardzo religijną matką(Marianna Kolbe)i cała rodzina po zakonach,do tego za dziecka miał sławną wizję o 2 koronach-czy to jest w ogóle zdrowe psychicznie.Ma chyba 12lat czy mniej i już wizje.Małgorzata Maria Alacoque,którą dzisiaj kanonizują miała wizje od dziecka i wręcz nakaz do zakonu i dawniej o ludziach usposobionych silnie religijnie to chyba było tak,że szli do zakonów masowo.Może zakony są takimi psychiatrykami dla tych bardzo religijnych gdzie się ich poddaje nadzorowi po to aby nie zakazili wszystkiego swoją postawą.Tolkien i jego zaszczepienie religii przez matkę a potem jako sierota wychowany przez księdza-dożywotnio był katolikiem.Przynajmniej część ludzi silnie wierzących daje się objaśnić instalacją tego w dzieciństwie i traumami z tego okresu.Część ale nie wszystko.Za dziecka przez pewien okres wierzyłem w smerfy,trudno powiedzieć co to dokładnie znaczyło bo chyba nie to,że uznawałem iż istnieją realnie,ale po prostu zachowanie tak jakby tak było-to typowe u dzieci w wieku przedszkolnym i mija.U mnie utrzymało się to bo gdy poszedłem do szkoły i zetknąłem się z niedelikatnością innych dzieci względem mojej manii to zamiast przestać w to ładować energię zrobiłem sobie z tego sztandar,prywatną religię/manię i długo się obnosiłem na zasadzie takiej przekory,że skoro oni chcą to za mnie wybić to ja na odwrót.Rezultat był taki,że byłem w wieku lat około 13tu-15 i dopiero wyrwanie się z podstawówki zakończyło okres gdy ludzie nazywali mnie smerfem i w sumie utrzymywałem tą prywatną religię siłą nawyku przez okres od 6tego do około 13roku życia a ludzie dłużej jeszcze myśleli,że mam źle w głowie i że wierzę w to naprawdę. To poznawczo rozjebuje system bo jak może chłopak lat 13-14 traktować fikcyjne istoty z kreskówki jako istniejące?Może jeżeli zrobi sobie z tego mechanizm obronny przed byciem takim jak wszyscy inni.Nie wiem sam kiedy to się stała we mnie tylko taka poza i blaga z mojej strony a kiedy przestałem rzeczywiście wierzyć w smerfy,ale najbardziej prawdopodobne jest,że już około 8mego roku życia nie myślałbym o nich gdyby nie to,że to było podsycane przez kreskówki z tv i przez mój upór aby na siłę się odróżnić od grupy rówieśników i że dość długo to było przyjemne,taki swój bzik.Od wielu lat się zastanawiam czy religia nie jest czymś podobnym tzn. ludzie sami nie wiedzą jak by się zachowali gdyby na ulicy spotkali tego swojego Jezusa,ale żyją swymi obrzędami bo daje im to wzmocnienia na poziomie przeżyć teatralnych,przynależności do grupy wierzących i otoczenia kulturowego i siłę do bycia np dumnym bo ja jestem tym czy tamtym i wokół tego buduję swoją tożsamość.W okresie gdy miałem około 10lat zakwestionowałem religię i byłem ateistą przez około 3-4lata a wróciłem do wiary w wyniku przemyśleń do wiary pod koniec podstawówki i ten okres ateizmu to był to ten sam okres gdy utrzymywałem wobec świata,że wierzę w smerfy...Chcę zwrócić uwagę jak pokręcona jest psychika względem takich rzeczy,sami nie wiemy gdzie kończy się szczere zainteresowanie a zaczyna kompleks przekory albo ulegania grupie i często sami nie wiemy jak to się zakończyło gdyby te istoty z wierzeń weszły realnie w nasze życie..część religii to tylko teatr i oparta jest o grupowe obrzędy,trzeba mocno poskrobać po powierzchni aby dobrać się do jądra i wielu niewierzących odrzuca to,że widzą hipokryzję.Z mojego punktu widzenia:kto do końca i tak zupełnie rozumie samego siebie ten niech pierwszy rzuci kamień na cudze przekonania,ja tego nie mogę uczciwie zrobić.Mało wiedzą ateiści o tym dlaczego wierzący wierzą i mało wiedzą wierzący o tym dlaczego ateiści nie wierzą.Dlatego bądźmy delikatni wzajemnie do poglądów do których jest ktoś przywiązany.Instalacja za dziecka,sugestia,autosugestia i dziedziczność przekonań i postaw na pewno odpowiadają za blisko 90% poglądów religijnych i politycznych w świecie i być może tak powinno być..???
Bez religii żyje się znakomicie :) a jak ci się żyje bez relacji z Jezusem?? Religie to codzienne wypełnianie martwych rytuałów. A relacja z Jezusem bezbłędnie prowadzi nas przez życie ;) Nie dziwię się, że katolicyzm zniechęcił cię do religii- wszak to jedna z najdziwniejszych religii, istnieją ;)
MrsMagdalenaKamila rytualy, które wypełniamy w kościele są przez wielu bezmyślnie powtarzane. Czasem mam wrazenie, ze ludzie przełączają się w jakiś automatyczny tryb. Dla wielu nie ma w tym większej refleksji, więcej przyzwyczajenia. Jeśli ktoś żyje bez religii, nie sadze aby miał problem w brakuj posiadania relacji z Jezusem. Każda religia jest na swój sposób dziwna, szczególnie dla ludzi spoza niej. Dla przykładu buddyzm nie odwołuje się do nieba i piekła, a do reinkarnacji. Dobrze jest mieć otwarty umysł i poobserwować co z ludźmi robi religia. Pozdrawiam!
@@teddy0139 problemem w katolicyźmie nie tylko jest tradycja i rytuały, ale również same dogmaty. Nie będę się tutaj nad tym rozwodził, bo to prowadzi zawsze do wojny, ale ten argument również uwzględniam przeciwko tej religii. Wracając do rytuałów i (szczególnie) tradycji. Sam Jezus powiedział o Żydach, że ich wiara jest ałuszna i nie powinno się do niej przyczepiać, ale właśnie z tradycją powinno się skończyć, bo to nie wymysł Boga, tylko ludzi. Porównaj opis faryzeuszy w Biblii z dzisiejszymi biskupami. Porównaj sposób, podejście jak wiarę traktują katolicy, a jak traktują ją Żydzi. Tak. Nic się nie zmieniło. A Jezus powiedział, aby z tą tradycją zerwać, bo to odwodzi od Boga.
Tylko parę procent może być zupełnie niewierzącym. Religia jest jednak potrzebna, pod płaszczykiem wiary są przekazane wiadomości z historii. Może warto zrobić jakiś odcinek o przekazach historycznych. Warto tez poruszyć temat czy niektóre wersety nie mówią o obcych cywilizacjach- np jest taki werset " anioł wyszedł z domostwa i coś manipulował aż wystrzelił promien i zabrał dar dla Boga"
Tło i klimat pasują do przesłania... "Co jest twoją siłą, to jest twoją słabością" Tu coś o religii th-cam.com/video/u9LhgqKM1aI/w-d-xo.html A tu coś o humanizmie: th-cam.com/video/GxpdzjvEQLs/w-d-xo.html
Gdyby kościół nie indoktrynował dzieci i nie wciskał,że ludzie są winni śmierci Jezusa to ludzie byliby zdrowsi,przecież Jezus ☧ zmartwychwstał to po co mówimy,moja wina???!
Stoję po środku. Jestem neutralny. Moim zdaniem bóg czy święci nie istnieją. Lub nawet jeżeli istnieją nie mają żadnego wpływu na nas i nasze życie co życie po śmierci. Raczej skłaniam się ku teorii że wszechświat i siły sprawcze w jakiś sposób potrafią wpływać na nas
Nie powinieneś tez tego łączyć. To, że zacząłeś szukać jest przyczyną znalezienia tylko. Sam strach nie wynika z istnienia piekła. Po prostu wcześniej o tym nie myślałeś. Takie jest moje zdanie.
Człowieku gdy masz Boga to nie jesteś samotny i nie musisz sam sobie radzić bo możesz mieć Boga i nie mów że musisz radzić sam tylko poprostu daj Jezusowi (że tak powiem) wejście do swojego serca. Ja jestem Zielonoświątkowcem i jestem na koncie mojej siostry mam 11 lat i mam większe doświadczenie niż niektóży dorośli więc polecam ci pójść do zielonoświątkowego kościoła a gdy coś będzie nieteges to nie wiem może do katolickiego Ale mówię że będę się o ciebie modlił (I na początku chciałem napisać że jesteś antychrystem)
Człowiek Absurdalny to prawda że się przyssały. Szkoda że kościół katolicki poprzez swoje fałszywe dogmaty i niewłaściwie interpretacje Pism znieksztalcil obraz Boga do tego stopnia, że ludzie będący członkami KK, przechodzą na ateizm, ponieważ jego nauki są absurdalne, szczególnie dla ludzi myślących.
zeby wyjaśnić problemy religii moim zdaniem trzeba odważyc się zniszczyć zorganizowane formy religii. to wiele wyjasni:1. wyjaśni czy wogole istnieje osobowy Bóg. jeżeli tak to stanie w obronie prawdziwej religii, jeżeli taka jest, tamci ludzie przezyja, a reszta do piachu. Ale tak czy siak i tak by umarli- jedynie pare lat krócej pozyja. 2. jeżeli Boga nie ma to nic się nie stanie, rządy państw po przejęciu kupy kasy zalataja dziury budżetowe, i znajdzie się więcej kasy dla wszystkich na całym. i wszyscy będą sobie żyli dalej, wiedząc że nie ma żadnych reguł, wygrywają silniejsi fizycznie i śmierć to naturalny pewnik z którym trzeba się pogodzić, a i będzie to historycznie i społecznie niezapomniane wydarzenie, które jeszcze połączy ludzi, jak odzyskanie niepodleglosci w jakimś narodzie- takie życzy się świętuje co rok! ... i po problemie... xD ps. chodzi mi o wszystkie duże religii, bo jak ktoś tworzy sobie swoją religię to bym się tym nie zajmował... Bóg to tytuł stanowidla, jak dyrektor czy prezydent. ktoś na takim stanowisku nie bawil by się w tworzenie niezorganizowanych instytucji
Pierwszy film, za który dałem Ci -. Podałeś ciekawe argumenty, logiczne za i przeciw wierze. Tylko, że wiara to nie tylko logika. A jeśli logicznie to jakie jest ryzyko, wiary i niewiary ... ? Sam dopiero, po wielu latach, niemal jak podróż izraelitów ;) tego doświadczyłem. Warto było ! Biblia to więcej niż książka ... Polecam th-cam.com/video/BW_UB5PaTmQ/w-d-xo.html
Ciężko porównać, po której stronie jest łatwiej. Pytanie dlaczego miałoby być łatwiej? Nie wiem jak jest u ateistów, ale Jezus nigdy nie obiecywał prostej drogi. Z resztą w przypadku wiary w Jezusa, wyboru trzeba dokonywać za każdym razem, kiedy dochodzi do dylematu moralnego. To nie jest tak, że raz się stwierdza ten wybór. Cieszy mnie, że wolisz żyć w zgodzie ze sobą niż kogoś udawać, ale jeszcze bardziej podoba mi się, że twój materiał nie jest jakąś tyralierą przeciw kościołowi.
Bo Kościół, chcący, nie chcący spełnia swoją funkcję:) Co do trudnej drogi zapowiedzianej przez Jezusa - rzeczywiście, absolutnie się z tym zgadzam, ale wydaje mi się jednak, że ludzie wolą dostać mapę absolutnie natrudniejszego szlaku niż poruszać się zupełnie bez mapy; bez odpowiedzi czy w ogóle jakiś szlak istnieje...
Człowiek nigdy tak naprawdę nie będzie szczęśliwy jeśli nie pozna Boga i Jego wielkiej miłości do nas. Jeśli ma się żywa wiarę można przeżyć życie z pokojem w sercu mimo wielu trudów życiowych. Ponieważ ma się świadomość że wszystko co nas spotyka jest dla naszego dobra i jeśli mu bezgranicznie ufamy to on nad nami czuwa. Współczuję tym którzy jeszcze nie odnaleźli Boga i życzę wam nawrócenia. Zacznijcie czytać Biblie z prośbą do Ducha Świętego o zrozumienie. Bóg odpowiada na pragnienie serca więc kto szuka ten znajdzie.
Nie chodzi o to czy to w co wierzymy jest prawdziwe jest nieistotne to czy nasza wiara ma potwierdzenie Sprawdzie wprawdzie nieważne czy Bóg istnieje czy nie nie istnieją żadne wyroki boskie nie istnieje coś takiego jak sąd ani wyrok Boży to brednie prawdą jest to że mamy wierzyć wyższy sens czynienia dobrych dobrych uczynków ponieważ nasze życie jest losowe i tylko ludzka Solidarność i wiara to że życie ma sens Ratuje nas przed zabiciem samych siebie nawzajem to czy Nasz Bóg jest prawdziwy czy nie Nie ma znaczenia ważna jest wiara i są ci którzy chcą nam wiary odebrać by zakłócić nasz porządek Porządek życia Jeżeli Bóg istnieje jest miłością jest tym co najpiękniejsze i to ma sens ale jeżeli nie istnieje to i tak musimy wierzyć że jest ponieważ bez tego nic co robimy nie miałoby sensu i nie miałoby znaczenia czy kogoś zabijemy czy nie wróg traktuje na sekundę którą się bawi Jest jak lew i tak się właśnie zachowuje lew nie ma wyrzutów sumienia że zje ofiarę ponieważ tak został stworzony Z mojego doświadczenia wynika że nie jesteśmy do końca na szczycie łańcucha pokarmowego ale to tylko zależy od nas bo ponieważ jeżeli Jesteśmy jak zwierzęta bez wiary i bez zasad to zawsze znajdzie się silniejszy który nas pożera bo tak jest w przyrodzie i zawsze znajdzie się ten który wykorzysta nasze słabości bez żadnych zasad i bez żadnych skrupułów u nas po prostu pożreć tak jak my pożera my słabszych więc tylko wiara bez znaczenia w to czy jest ona prawdziwa czy nie tylko ona powoduje to że żyjemy i Prawda jest taka że ten jeden Bóg który jest najpotężniejszy jest w nas jest na szczycie łańcucha pokarmowego a nawet nie podlega pod niego ponieważ ponieważ jest ponad tylko go jeżeli zniżam się do poziomu zwierząt Jesteśmy pożeranie jak zwierzęta wróg nie ma zasad mówię tu o istotach drapieżnych pół ludziach pół zwierzętach to przypominają a raczej pół anioł pół zwierzę oni traktują nas tak jak lew traktuje mysz i jest to dla nich naturalne i wydaje się czasami że tak zostali stworzeni jak lew i mysz Szatan tą lew a my jesteśmy myszą którą się bawi i nie posiada żadnych zasad ani skrupułów i robi z nami co chcę tylko wtedy kiedy zniżam się do poziomu zwierząt i dołączamy do łańcucha pokarmowego ale jeżeli jesteśmy tymi którymi powinniśmy być z wiarą z wiarą która powoduje to że nasze życie ma sens bez znaczenia czy jest prawdziwa czy nie Czy Bóg istnieje czy nie To nie ma znaczenia my nie mamy wyboru my musimy wierzyć dzięki temu żyjemy I nie pozabijali śmy się jeszcze marzyć Chcę każdy nieważne w co wierzymy cokolwiek dobrego z naszego serca buduje nasz świat i nasz Azyl dzięki temu żyjemy odkryłem to że człowiek musi wierzyć w dobro najwyższe dobro ponieważ wtedy buduje i żyję ale niestety i tylko jedna wiara jest słuszna jedna wiara bezwarunkową miłość kogoś kto jest tak naprawdę miłością Jeżeli ktoś wierzy w taką istota która jest bezwarunkowo dobra i miłosierna to taka osoba buduje dobre dobre relacje i dobry porządek na świecie A więc wiara jest najważniejsza dlatego nie dano nam cuda objawy jonego objawione go Boga nie dano nam ponieważ on nie pozwolił by nam żyć żyć możemy tylko dzięki wierze ponieważ to że wierzymy i nasza Solidarność pozwala nam żyć w społeczeństwie tam gdzie wszystko co złe jest nazywane złem a to co dobre jest dobre nie wolno mieszać dobra ze złem i na tym polega wiara i im bardziej wierzysz w to co czyste i bezwarunkowe najpiękniejsze rzeczy budujesz I to dajesz innym dlatego wszyscy prorocy mówili o wierzę i budowali systemy wiary które pozwalają nam żyć i tworzy społeczności w których zło jest złem a dobra jest dobra dobrem dobro jest dobrem sry za interpunkcje pisanie głosowe
Moim zdaniem wybrał Pan (poza ewentualnie może życiem po śmierci) jakieś marginane powody. Dużo trudniej konsekwentnie odpowiedzieć sobie na pytanie o początek wszechświata i życia na ziemii. Czytsty ateizm jest zjawiskiem ostatnich wieków, ludzie zawsze przeczuwali że po prosty musi być jakaś inteligencja ponad nimi, że nie jest możliwe by nawet proces ewoluowani ich cial I umysłów był zupełnie przpadkowy, wziął się z nikąd I szedł do nikąd. Sam fakt jakiegoś wewnętrznego przeczucia o jaimś "prawie naturalnym", o tym co jest dobre a co złe, świadczy o tym że istnieje jakiś standard wobec którego mierzymy to co dobre a to co złe. W Pana ironicnzej wypowiedzi da się odczuć słychać frustrację, być może jest to jakaś forma buntu, nie mówi Pan tak samo gdy mówi Pan na inne tematy. Polecam przeczytac "Wiekuistego Czlowieka" Chestertona (albo chociaż początek, w ktorym zwraca on uwagę na to, że właściwie każda rzecz na ziemii jest fanomenem i że kiedy jesteśmy zbyt blisko jakiegoś zjawiska niebwidizmy go w pełni). Zwraca on właśnie uwagę na to że postawa osoby bedacej w pelni poza religią nie może charakteryzowac sie negowaniem jakiejs religii a zwlaszcza z tej z której się wyrosło, gdyż oznaczałoby to, że ktoś nie jest ani do końca "w" ani "na zewnątrz. Nie próbuję do niczego przekonać, bo sama nie mam takiego stopnia pewności by kogokolwiek do czegokolwiek przekonywać. Gdyby mistycznie objawiło mi się że Boga nie ma lub jest pewnie mogłabym mówić z taką pewnością jak Pan, ale gdyby bylaby mozliwa pewnosc, to nie bylaby to wiara. Wiara zakłada brak pewności. Z resztą wątpienie a nawet brak wiary również. Tylko nieliczni, jesli wierzyc ich swiadectwom (np. po śmierci klinicznej czy jakieś mistyczne doświadzcenia), mieli możliwość uzyskania pewności, reszta, jak Pan zauwazyl, musi wybrac. Myślę że ominął Pan jednak jedwn bardzo wazny aspekt którym jest cierpienie. Jest Pan zdrowy, żyje Pan w kraju w którym jest pokój, więc jak Pan powiedział moze Pan być "kowalem własnego losu". Ale co z kimś kto od dziecka jest niepełnosprawny, niewidomy, kogo rodzice nie są mu w stanie zapewnić wykształcenia, kto po prostu miał mniej szans? Czy życie takiego człowieka jest według Pana zmarnowane? Gdy dziecko było bite przez wlasnych rodziców albo porwane zgwalcone i zabite - to czy też jest kowalem swojego losu I jego zycie ma sens tylko w tym co mu się przytrafiło na tym swiecie? czy już to pytanie nie obejmuje Pana filozofii? Oczywiscie, można chrześcijan "oskarżać" o to, že wiara w sens cierpienia daje pocieszenie psychiczne, ale z drugiej strony -jezeli tak w rzeczywistosci jest to co w ttm zlego ze jednoczesnie to przynosi pocieszenie? Przeciez nie ma Pan pewnosci ze tak nie jest, ze cierpienie nie ma sensu. To że ktoś sobie tak powie to nie znaczy że tak jest. On po prostu wyznaje wiare w ro ze tak jest - ze cierpienie ma sensu. Zawsze w coś wierzymy jesli nie mamy pewnosci, a pewnosc w tych speawach naprawdę ma niewielu. Chyba że Pan miał jakieś doświadczenie ktore potwierdzilo tą pewnisc, chetnie posluchamy.
Wypowiedź bohatera filmu jest ironiczna tak, jak i wypowiedź Pani. Nie wiem z czego to wynika. Porusza Pani jednak ciekawe kwestie odnośnie stworzenia świata i tego, że niektore rzeczy na nim zostały tak fenomenalnie wymyślone (szkoda tylko, że inne zostały wymyślone fatalnie). Odnośnie śmierci klinicznej to, żeby wyjaśnić to, co dzieje się wtedy z ludźmi ją przechodzącymi wystarczy poczytać jak nauka wyjaśnia te doświadczenia. Cierpienie nie ma sensu. I takie dziecko, które było bite, molestowane, gwałcone i na końcu może i zabite miało po prostu pecha. Wyciągnęło kiepski los. Nie wiem jak można się pocieszyć w tej sytuacji. Może tym, że jednak miało szansę żyć, doświadczyć życia, mimo iż w tak kiepskie formie. Marne to pocieszenie, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy. Ja też w sumie czuje wiele złości do mojej byłej religii, czyli katolicyzmu. Że dałam się oszukać, a raczej że zostałam oszukana i zmanipulowana. I do siebie też trochę, że może nie byłam gotowa na tą prawdę, o której teraz wiem, że Boga nie ma i jesteśmy zostawieni sami sobie, z danym nam losem, w różnych okolicznościach życiowych, i ze wiele rzeczy od nas nie zalezy. I jeszcze z tym, że każdy jest egoistą, ewolucyjnie dalej walczymy o przetrwanie. I że w zależności od okoliczności możemy zejść na zła drogę, nie jestem pewna czy każdy(może trzeba mieć jakieś predyspozycje jednak-nie zgłębiłam jeszcze tego tematu), ale boje się, ze tak. Odnośnie mistycyzmu to też nie mam zdania, bo nie zgłębiłam tematu. Pozdrawiam
@@magorzatamaek5134 rzeczywiście gdybym jeszcze raz pisała ten komentarz to napisałabym go mniej ironicznie. Główne zagadnienie, na które chciałam zwrócić uwagę to to, że nikt nie może mieć stuprocentowej pewności odnośnie istnienia lub nieistnienia Boga, niemniej istnieje w nas jakieś poczucie zewnętrznego standardu sprawiedliwości, dobra i zła, tu pytanie otwarte : skąd to w nas jest.
@@barbaprod Znaczna większość ludzkości nie szuka stuprocentowej pewności odnośnie istnienia lub nieistnienia Boga. Bo zdaje sobie sprawę że nie jest to możliwe. Przyjmuje to, co im przodkowie przekazali i nie ma ochoty na większe rewolucje w swoim życiu. Bo tak jest łatwiej. Jakieś poczucie zewnętrznego standardu sprawiedliwości, dobra, zła, itd., istnieje. Ale to jeszcze nie znaczy nie wszyscy postępują zgodnie z tym poczuciem. Chociażby dla ochrony swojego ego, władzy, czy korzyści finansowych, i z wielu innych powodów.
@@magorzatamaek5134 Gdyby ludzie jako gatnek biologiczny podlegali głównie zasadom ewolucji i walce o przetrwanie gatunku NIE ISTNIAŁABY POTRZEBA MIŁOŚCI. Milosć jako uczucie "bardzo przeszkadza" w realizowaniu założeń ewolucjonizmu. Wg ewolucji każdy mężczyzna powinien dążyć do zamordowania rywala samca w okresie rozrodczym, kazdy mężczyzna powinien dążyć do zapłodbienia jak największej ilosci samic i ciężko pracować do utraty sił na alimenty dla dzieci. Kazda kobieta powinna marzyć o wielkim stadzie dzieci z dorodnym silnym fizycznie i inteligentnym samcem. A rodzice na starość powinni być poddawani eutanazji lub porzucani, by nie marnować na nich zadobów, ktore możnaby przeznaczyć na operacje plastyczne i wykarmienie potomstwa.
Te rozważania należałoby zacząć od definicji słowa religia, a dopiero potem zastanawiać się czy jest nam potrzebna i jaką rolę pełni. W encyklopedii napisano że religia to stosunek ludzi i społeczeństw do różnie rozumianej sfery świętej. A więc jest to pojęcie o wiele szersze niż wiara w Boga czy Bogów, wychodzi nawet poza metafizykę.
Zgodnie z definicją, człowiek niereligijny to taki w życiu którego nie występuje żadna sfera święta. A co to jest sfera święta? To różnie rozumiana najwyższą wartość. A więc człowiek niereligijny to taki który nie ma najwyższej wartości w życiu. Żyje więc absurdalnie bez celu. Czy jednak człowiek może żyć bez celu? Moim zdaniem nie. Ktoś kto żyje bez celu, generuje chaos, a więc skutkiem jego życia jest bałagan. Wynika stąd że ktoś kto twierdzi że jest niereligijny w istocie oszukuje samego siebie, bo tak naprawdę jest czcicielem chaosu, chaos jest jego religią.
Masz rację i religia jest niezwykle złożonym tematem, dlatego na jednym odcinku w tym obszarze na pewno nie skończę. Niemniej, być może tytuł tego nie oddaje, chciałem się skupić bardziej na kwestii wyzwań egzystencjalnych, o których pisze wspominany przeze mnie Yalom (choć aboslutnie nie on pierwszy), w uporaniu się z którymi bardzo pomaga idea Boga; odcinek miał zwrócić uwagę na to, jak sobie poradzić kiedy tego Boga nie widzimy.
To dobrze, że nie masz już 10 lat. Ja osobiście do żadnego kościoła nie należę, jednak dopuszczam istnienie Boga. Jak chcesz udowodnić istnienie człowieka za 4 miliardy lat, gdy słońce będzie białym karłem? A jednak może coś istnieć, choć dowodu nie ma.
Każdy ma wybór. Wolna wola . Bóg nie jest autorytarny , kościół katolicy jest niestety nie aktualny. Oszukuje ludzi . Jest biblia cała jest ciekawa . Pomagać innym ❤ to się liczy. Nie ma wolność, jest ,, pozorna " .
O ile z odcinkiem się nie zgadzam, o tyle uważam poglądy za warte poznania. Co nie oznacza, że "wyznawany" przez autora egzystencjalizm nie może podlegać krytyce. Każdemu zainteresowanemu szerszym zapoznaniem się z tematem polecam zapoznanie się z dorobkiem filozoficznym i ewolucją poglądów dwóch polskich filozofów XX w. prof. Leszka Kołakowskiego i (szczególnie) prof. Wolniewicza który egzystencjalizmowi przeciwstawiał autorski neoaugustianizm, a irracjonalnemu spojrzeniu na świat - myślenie racjonalne oparte na logice zrewolucjonizowanej przez Wittgensteina
prosił bym abyś mi odpowiedział, na pytanie -czy tak naprawdę jesteśmy wolni- myślę że nie !!, bardzo nas ogranicza nasze perwersyjne czynniki funkcjonowania- czyli praktyki homoseksualne kazirodcze, które przechodzi każdy człowiek, one nas bardzo ograniczaja myślowo ,moralnie i egzystęncjonalnie, a czy rozwój umysłu kogokolwiek jest możliwy zaznaczam prawdziwy rozwój- bez tego typu zależności, uważam że nie, skoro zostaje nam to wczepiane w wieku niemowlęcym i funkcjonujemy jak zaprogramowane maszyny według jakiegoś schematu, kogoś lub czegoś chyba spatrzonego skoro do takich form musi sie uciekać, czyli dewiacji, a teraz czy nurty myślowe wielu filozofów są rzetelne też nie bo ich umysł i ciało zostały spatrzone w młodości i to prowadzi do czynnika tak zwanego masła maślanego, czyli dewagacje nie żetelne i nie prawdziwe, ta forma nas bardzo ogranicza, dlatego są to tylko absurdy assurdalne, przecież myśli techniczne czy filozoficzne doprowadzają nas do destrukcji, czyli samozniszczenia bo to zostało nam wczepione w dzieciństwie- żyjemy po to by umrzeć- czy to jest wolność, ja uważam że nie, żądzi nami uzależnienie od patologi i wszystkich jego form,ja uważam że bez tego jest możliwy rozwój umysłu bez czynnika destrukcji i to może doprowadzić do wyższej formy egzystencjonalnej a nawet życia wiecznego jeżeli takie jest i tu prosił bym o rzetelną odpowiedz
Prawda często jest trudniejsza i smutniejsza od fikcji .
na szczęście lub nieszczęście prawdy nie znamy
Zależy jak na to patrzymy. Mnie ateizm potrafi motywować.przykłady? Ależ proszę:):
1 skoro życie jest krótkie to trzeba je docenić a nie marnować
2 czuję się wolny bo nikt mnie nie kontroluje
3 nie muszę marnować życia na kościół tylko w tym czasie żyć
4 czuje się dumny z tego że nie trzeba mnie szantażować cierpieniem w piekle by zrobić ze mnie dobrego człowieka
5 mój mózg potrafi myśleć skoro wybrał ateizm
1. Dlatego mamy Dekalog, który ma za zadanie głownie chronić Twoje życie
2. Kontroluje Cię państwo, media, banki, a nawet firmy telekomunikacyjne.
3. Zazwyczaj w kościele są żywi ludzie, ale są też tacy, którzy tam nie przyszli.
4. Zakładasz, że jesteś dobrym człowiekiem, bo tak podpowiada Ci ego.
5. Skoro Twój mózg wybrał ateizm, to jest równie inteligentny jak Ty.
Ostatni podpunkt co ma niby sugerować panie Wojciechu?
To znaczy, że nie wiem "który z nich" jest głupszy...
Odnosząc się do twoich punktów:
1. Wierzący mają dokładnie tak samo. Starasz się przeżyć życie tak by zaznać wszystkiego co ciekawe itd. Ludzie wierzący też ale muszą przy tym pamiętać że jeżeli będą tego nadużywać to nie będą mieć "lepszego życia w przyszłości". Jeśli starasz się być zaś "dobrym człowiekiem" to też tego najprawdopodobniej nie nadużywasz.
2. Na tym polega twoja wolna wola - możesz wybrać wiarę lub nie wiarę natomiast sama wiara nie odbiera ci twojej wolnej woli - nadal możesz jej używać, w każdym momencie.
3.Jeśli nie wierzysz masz dodatkowo godzinę/dwie/trzy (zależy ile czasu poświęcasz na modlitwę i na ile mszy chodzisz) w ciągu tygodnia. Jeśli wierzysz jednak - te godziny nie są stracone. W takim razie wierzący i nie wierzący dostają swoje pozytywy więc nie powinien być to argument za ateizmem.
4: Otóż nie! Jeżeli jesteś wierzący to wierzysz w piekło a co za tym idzie jest "realna" szansa że tam trafisz. Wybierasz wtedy i tak sam: możesz wybrać także piekło. Ludzie mówiący do ciebie iż "powinieneś wypełniać przykazania bo pójdziesz do piekła" raczej robią to bo się o Ciebie troszczą a niżeli po to by Cię szantażować.
5. Kontrargument może brzmieć: "Mój mózg potrafi myśleć skoro wybrał wiarę". Fakt: łatwiej jest zostać przy tym co było nam przekazywane od dziecka ale nie znaczy to że to co zostało nam przekazane w dzieciństwie musi być kłamstwem - Trudniej nie koniecznie oznacza lepiej.
Czy sama możliwość wyboru nie świadczy o wolności, a umiejętność podejmowania tych wyborów w sposób przemyślany o intelekcie jako takim? Dlaczego też patrzymy na ten problem w kwestii teizmu oraz ateizmu i tworzymy ciągłe spory? Mamy przecież także opcję neutralną, jaką jest agnostycyzm i pilnowanie własnego nosa.
Moja babcia podzieliła się ze mną ostatnio myślą, że im jest starsza, tym bardziej męczy ją religia i irytuje kler, nie ciągnąłem tego tematu, ale do kościoła nie chodzi już ładnych parę lat. Tak a propos rzekomego cudu ateizacji osób starszych.
Pozdrowienia dla babci w takim razie!:)
To wyjątek
Wyznawanie i ślepe podążanie za klerem jest zaprzeczeniem bycia osobą wierzącą.
Wiara skupiona jest przede wszystkim na relacji z transtendencyjnym Bogiem - nie ważne o jakiej wierze mowa.
Osoby duchowne mają zadanie jedynie tę wiarę nam przybliżać i stwarzać przestrzeń do budowania relacji z Bogiem, a nie skupiać ją na sobie. Mimo to zawsze z tyłu głowy trzeba pamiętać, że są to nadal zwykli ludzie, mający osobliwą naturę - na których wpływ środowiska i poczucie wyższości w hierarchii może różnie wpłynąć i wykreować różne zamiary - patrz Stanfordzki eksperyment więzienny.
Wśród nich są tacy, którzy traktują swoją drogę tu na ziemi jako powołanie - i to powołanie w sposób prawy dopełniają, a są również tacy, którzy mają różne pomysły na wykorzystanie swojej pozycji.
Nie szufladkujmy, bo sami nie chcielibyśmy być szufladkowani.
Wiara wymaga bycia zawsze czujnym bo w skórze owcy zawsze może kryć się wilk.
Ale z wilkiem można sobie umiejętnie poradzić. Szczególnie jak ma się jorgnętego pastrza ;)
Pozdrawiam.
Mój kolega zazdrości mi, ze ja jestem wierzącym.
Dla mnie bycie niewierzącym to po prostu coś zupełnie naturalnego. Nie czuję się obciążony z tego powodu. Nigdy się nad tym nie zastanawiam. Po prostu żyję jak najlepiej potrafię. Nie pamiętam nic przed narodzinami i dokładnie tak samo będzie po śmierci. Nie trzeba się tym trapić bo po śmierci przestajemy zupełnie istnieć. Nie będziemy mieli żadnych wyrzutów sumienia itd. bo już nie istniejemy.
John 1112 Ja mam nadzieje ze jednak bedziemy istniec.
@Columbo Bumbo Wiesz co jest najgorsze w życiu wiecznym? Nuda. Nie ważne jak bardzo w Niebie nie byłoby zajebiście, w końcu Ci się to do jasnej cholery znudzi. A potem co? Dupa, żyj dalej. Na wieki wieków. Amen.
@Columbo Bumbo Dla mnie obie opcje są w jakiś sposób chujowe, ale bardziej komfortowa psychicznie jest dla mnie wiara w reinkarnacje( chociaż dosyć słaba) niż nieistnienie po śmierci.
Jak się żyje bez religii ?. Normalnie, a na dodatek nie musisz drżeć ze strachu przed karą boską za "grzechy" których i tak nie jesteś w stanie uniknąć, nie popełnić. A "życie wieczne" ? , co to za życie , kiedy nie będzesz mógł poszaleć w łóżku, pośmigać autem lub wypić zimne piwko w upalny dzień ?. I jeszcze ta dołująca "wieczność", już na samą myśl włos się jeży na głowie.
Zbyt łatwo być religijnym wystarczy poddać się temu dyktatowi o wiele trudniej być dobrym człowiekim naprawdę , ale jaką to daje satysfakcję i porzytek mi i tobie
Bycie religijnym a bycie dobrym człowiekiem nie zawsze jest tym samym
Nie jest łatwo być religijnym.Nawet nie jest łatwo być sobą.Nawet nie jest łatwo w ogóle BYĆ.Nie oceniaj ani religijnych ani bezreligijnych.Gówno wiem o tobie i twoim życiu,ty zaś o mnie i o moim życiu.Najlepiej nie spekulować co łatwo a co nie łatwo gdy się samemu nie jest daną osobą i gdy nie widzi się tego od wewnątrz.Nie istnieje antynomia dobry vs religijny ani też nie ma wartości opisowej przeciwstawianie prywatnych cnót żadnemu złożonemu systemowi o charakterze wyznawczym lub o charakterze przynależności.Dobry Niemiec,zły Niemiec,dobry człowiek vs religijny..nie,to tak nie działa.Raczej w każdej podgrupie są i tacy i tacy,i dobrzy i źli.A już na pewno większość jest słaba a wielu wewnętrznie potłuczonych-każdy w swojej nocy.Należy unikać twardych sądów wartościujących o grupach wyróżnionych ze względu na inne kryteria,nie wszyscy Kanadyjczycy to hokeiści,jedno z drugim nie ma związku.
Pożytke jak już! Niewierzący chociaż by się zabrał za słownik! ;D
Pan jest świetny! Super Pan gestykuluje i ma świetną mimike twarzy. Aktorsko. Dużo ciekawej treści w pigułce. Dziękuję
Ja również dziękuję za miłe słowa:)
Człowiek Absurdalny
Czy zna Pan książkę Y. N. Harari: "Homo Deus"? Jeśli nie, to bardzo polecam. Jest też audiobook. To jest o historii naszego tutaj świata. Niesamowita, racjonalnie przedstawiona historia bytu. Wzbudza skrajne emocje i m.in. smutna prawdę, że jesteśmy Kowalami własnego losu...
Nie czytałem, ale po takiej rekomendacji zainteresuję się nią:)
@@CzowiekAbsurdalny Harari tak,polecam jego myśli.Nie do końca się zgadzam,ale jest to powiew jakiejś myśli rzeczywiście.Rekomenduję czytać go pod warunkiem zachowania swojej głowy.Pan ma dobrą głowę i to widać-a więc czytać!
Oj, tak... :). Sporo w tym aktorstwa. Choć w dość dobrym smaku, trzeba przyznać.
Jason Statham mówi po polsku 😁
Bardzo dziękuję, pomimo że jestem zaledwie jak jedno ramię Jasona:)
+Człowiek Absurdalny Twój filmik jest ciekawą hipotezą filozoficzną ale niestety paradoksalnie właśnie zderzenie z twardą rzeczywistością pokazuje w statystykach że narody pozbawione wiary w religijną transcendencje-(osobowego Boga lub bogów) zdychają demograficznie,kulturowo,moralnie. Lewacka niemal ateistyczna Cywilizacja Zachodnia pozbawiona twardych religijnych,obiektywnych zasad moralnych zawartych w Biblii popiera aborcje,eutanazję,związki homoseksualne,liczne rozwody,anty-patriotyzm i wiele innych tego typu rzeczy. Bez Boga narody nie przetrwają i dlatego pedofilna kultura islamska naprawdę wierząca w swojego zboczonego "Proroka" i jego bożka Allacha przetrwa i przejmie prawdopodobnie władzę w Europie. Czytałem w jednej z mądrych książek że istnieje zależność pomiędzy przyrostem naturalnym a wiarą religijną. Kraje prawdziwie religijne-(a nie na pokaz np.hinduskie,islamskie i tym podobne) mają duży przyrost naturalny i twarde zasady moralne swoich religii a kraje świeckie (szczególnie Europa Zachodnia) zdychają moralnie i demograficznie. Mam prośbę czy mógłbyś zrobić filmik próbujący obalić naukowo i filozoficznie wszystkie moje powyższe tezy? Pokaż mi niemal ateistyczny świecki kraj który jest patriotyczny i ma duży przyrost naturalny rdzennych jego mieszkańców i sprzeciwiający się politycznej poprawności oraz mający twarde zasady moralne sprzeciwiające się aborcji,adopcji dzieci przez gejów,klonowaniu ludzi? Pokazuje to dobitnie że "jak Boga nie ma to wszystko jest dozwolone" jak mawiał pewien bohater pewnej mądrej książki. ;) Serdecznie pozdrawiam i czekam na odpowiedz.
Tak nadajesz na zachodnią Europę, więc sądzę, że powinien ci Islam imponować. Ja uważam, że to wzór do naśladowania dla ludzi wierzących! To ludzie mocnej wiary, trzymający się razem, nieustraszeni wojownicy, i jeszcze rozmnażający się jak króliki! Po prostu - twierdza , monolit!
A chrześcijanie co? Pizdy i tyle!
Widze gościa po raz pierwszy i to samo pomyslałem.
Dosłownie prosisz o pokazanie świeckiego kraju, który kieruje się chrześcijańskimi zasadami, które są właściwe tylko z Twojego punktu widzenia, a i uznanie laicyzacji jako głównego powodu spadku przyrostu naturalnego jest moim zdaniem ogromnym spłyceniem i powierzchownym potraktowaniem tematu pod tezę
"Jak żyć bez religii " ? Na pewno łatwiej niż z bagażem religijnych absurdów na plecach.
Aby to stwierdzić jak łatwiej, z religią czy bez, każdy zadający sobie to pytanie musiałby przeżyć jakąś część swojego życia w obu stanach, jako wierzący i jako niewierzący. I potem porównać.
To jest praca do wykonania. I nawet najmądrzejszy esej nikomu tego nie wyjaśni i nie wskaże którą drogą iść.
A sam esej - jeden z najlepszych odcinków na tym kanale.
Szukając Boga wpadałam w sidła religii.. myslalam, że tak trzeba🙄 .na szczęście juz poza ...oddycham pełną piersią! Polecam!
Jeden z lepszych materiałów, poruszających tę tematykę, jakie oglądałem ostatnimi czasy.
Piszę dziennikopamiętniki od lat. Czasami piszę tam, że poszłabym do kościoła. Chyba nigdy nie poszłam. Czuję, po co bym to zrobiła. Właśnie po to żeby być we wspólnocie
Mnie zastanawia inna rzecz - czy wiara jest kwestią wyboru?
Bywali ludzie, z którymi rozmawiałam, którzy mówili, że wystarczy uwierzyć, życie stanie się łatwiejsze, nabierze sensu, wybory będą mniej trudne. No i okej, wierzę w to, co mówią, widzę w tym sens (właśnie z powodów, które poruszyłeś w filmie), ale czy to zmienia mój stosunek do podmiotu, w który zachęcano mnie, by wierzyć? U mnie nie. Absolutny brak wyboru.
Chociaż ja ciągle nawet nie wiem, czy ja nie wierzę, czy wierzę w bardzo "swój" sposób. Cholera wie.
O tym pisałem w jednym komentarzu wyżej-wybór może być o wiele mniej wolny niż myślimy.Wielcy wierzący bywali mistykami z wizjami od dziecka i nie za bardzo mogli coś zrobić z tym,że po prostu to mają.A zabierz komuś kto miał wgląd jego poznanie to mu zabierzesz poczytalność i umysł w ogóle..a więc nie jestem pewien czy do wiary/niewiary nie jesteśmy trochę przez naszą psychikę podprowadzani a w wielu wypadkach-zmuszani na siłę.Nie tylko społeczeństwo,ale własne wrodzone jakby skłonności u niektórych religijnych zelantów...Potrzeba więcej badań naukowych na taki temat.
Bardzo rzadko coś subskrybuje, ale zasłużyłeś sobie.
Żyjemy dla miłości tj żeby 1.ją praktykować wobec wszystkiego co na zewnątrz i wobec samych siebie i to jest dość oczywiste bo nikt nie chce by było gorzej więc szukamy szczęścia i je znajdziemy w byciu dobrym i 2.po to aby nawet czysto potencjalnie stawać się bardziej zdolnymi do miłości i żeby nauczyć się jak dać siebie.Nie musisz się oddawać cały każdemu,jeszcze cię za to zadeptają że jesteś za miły swoim kosztem,ale ważne abyś był na tyle wolną istotą abyś mógł dać siebie być może ten jeden jedyny raz wybranej innej istocie.Religijnie to z perspektywy katolickiej masz stać się jak Jezus(ten Ewangeliczny,wierzeniowy)a w ujęciu świeckim-będziesz żył właściwie wtedy gdy będziesz zdolny porzucić wszystko aby dać siebie,przy czym niekoniecznie każdy musi to fizycznie zrobić,chodzi o to aby stać się zdatnym do dania siebie i to jest bilet do bycia tym czym masz się stać,kimkolwiek jesteś.Nie mówię,że masz mieć komplet cnót i heroiczne samozaparcie bo to jest jakby wyższy level ale mówię,żebyś starał się tak żyć aby do tych zdolności się zbliżać.Masz być dobroczynny czyli wart zachowania tak aby przechodzący przechodzień na twój widok chwalił Boga(gdy wierzący)albo chwalił twoje postępowanie jako dobre(gdy niewierzący)-i to jest niezłe kryterium o ile ten przechodzień to ktoś obiektywny.Nie powinien zobaczyć ciebie jako zbójcę i chcieć zabić w obronie kogoś innego,którego napadłeś tylko tak jak miłosiernego samarytanina,w którym widać światło w tym co robi-opatruje rany.Masz jednak kochać też siebie samego,nie pomożesz nikomu sam będąc nieszczęśliwy i jeżeli ktoś ma tendencję do takiego poświęcania się kosztem swojego szczęścia to się pod nim załamie jak lód na rzece w swoim czasie..masz być dobry ale tak aby to obejmowało też twój stosunek do siebie samego.Dbaj o swoją wartość jako daru,który możesz dać.Egzaminowani jesteśmy z tego czy dorośliśmy do bycia dobrym darem a nie z tego czy zdążyliśmy nim być przed śmiercią-Bóg wie,a dla niewierzących-ty wewnętrznie masz odnośny wgląd,przynajmniej u ludzi zdrowych psychicznie taki wgląd powinien być obecny.W kategorii religijnej to jest "rozpoznanie stanu nawiedzenia"-Bóg przychodzi jak złodziej w nocy i na tę sekundę masz być gotowy,choćby jeden jedyny raz,nie wymagam żeby być stale napiętym ale żeby żyć tak aby być gotowym.A dla ateistów to oznacza,że nawiedza ciebie wtedy twoje własne najwyższe ja(nie mylić z superego które jest zewnętrznym cenzorem wciśniętym do środka ciebie na siłę)i sądzi ciebie z bycia po prostu tym czym masz być.I nie ma wymówek bo wewnętrznie ty wiesz kim masz być,to jest w tobie cały czas i bez przerwy.Musisz być zdolny tak po prostu oddać wszystko aby móc kochać,zdolny tzn.niekoniecznie to będzie testowane na ostro,niekoniecznie cię będą łamać kołem,to jest tylko coś co praktykowane da ci spójność wewnętrzną a nie praktykowane uczyni ciebie niezupełnym-i ty to będziesz czuł w sobie.Zintegrowany człowiek jest duchowo spakowany-na życie czy na śmierć może natychmiast,tak jak stoi,w sekundę wziąć całego siebie i wszystko swoje w garść i iść bez lęku na swój los,dobry czy zły.Nie boi się zostawić czegoś bo nie ma nic czego by nie włączył w siebie a co jeszcze byłoby mu potrzebne,nie ma zbędnych rzeczy.Taki człowiek może dać się dobru w całości i odmówić szatanowi,pokusie lub swojemu własnemu jungowskiemu cieniowi słowami Jezusa-"Nie ma on nic swojego we Mnie". Tym masz się stać-nic "swojego" nie ma mieć w tobie twój cień,szatan lub pokusa,jak nazwiesz tę rzecz nie ma znaczenia,czy zrozumiesz to w sposób świecki czy religijny też nie ma znaczenia.I wystarczy to najpierw zrobić raz i powtarzać,sytuacje wymagające odwagi są stale,nie wystarczy order za 1szą wojnę bo będzie druga i trzecia i znowu trzeba się wykazać odwagą.Najlepsze co można zrobić to zintegrować siebie do odwagi wiedząc,że to boli za każdym razem na nowo,nie da się przyzwyczaić do np wstawania pod ogniem karabinów,zrobisz to raz i to nie wystarczy bo będzie nowa wojna wiele razy...Ale możesz stać się kimś kto jest w pewien sposób wytrenowany do zachowania się właściwie i to jest to czego Bóg lub twoje najwyższe ja na pewno oczekują od ciebie-właściwe odruchy,właściwe reakcje,właściwy stopień zdolności do tego aby dać siebie i być wartościowym a nie wybrakowanym darem.Musisz też wierzyć że taki ty,z twoimi wadami możesz być darem,a kimkolwiek jesteś wiedz,że możesz.Odwagi!
super merytoryczny filmik. nie spodziewałem się że ktoś przygotuje takie treści. i zgadzam się w 100%, myśl że po śmierci po prostu zniknę jest dużo bardziej trudna od wiary że pójdę w zaświaty albo reinkarnuję, bez względu na fakt jak niedorzeczne są takie przekonania
To ciekawe bo na czym opierasz przekonanie,że trudno uznać,że się zniknie?Moim zdaniem poglądy o zmartwychwstaniu,reinkarnacji,anihilacji są równorzędnie trudne.Wierzę,że będę zawsze istniał i też po śmierci,ale gdyby się okazało,że mam zniknąć to przecież bym to uznał skoro tak jest.Tymczasem sądzę,że tak nie jest bo nasłuchałem się w rodzinie i poza nią opowieści o przychodzeniu zmarłych we snach,Moja śp matka miała sen gdzie jej zmarły zięć poprosił o opiekę nad wdową po nim,pojechała tam do tej wdowy i zastała ją rzeczywiście wymagającą opieki,chyba miała myśli samobójcze.W rodzinie znajomego krewni którzy zginęli od hitlerowców mieli się ukazać i poprosić o opiekę nad swoimi dziećmi i wszystko się zgadzało.Takich historii jest wszędzie dość sporo i tylko my mamy wbudowany jakiś ogranicznik,że je ignorujemy.Często w kontekście religijnym i może dlatego.Znany dominikanin o.Tomasz Zamorski opowiadał o księdzu ze śląska któremu ukazał się zmarły z prośbą o ratowanie wdowy po nim od głodu i ten ksiądz tam się udał i zastał ich chyba tj wdowę z dziećmi na przygotowaniach do samobójstwa,inny znajomy usłyszał wewnętrzne wezwanie aby jechać do Bielska komuś pomóc gdy był w Bieszczadach,pojechał i wszystko się zgadzało..część tego szerzą duchowni,o Zamorski to typowy służytiel kulta i może ma interes ekonomiczno-zawodowy w tym aby tak gadać,ale przypadek z mojej rodziny,matka by mnie miała okłamać?Bliski kolega byłby konfabulował gdy mi opowiadał a rozmowa zeszła na to przypadkowo?Tak intuicyjnie to uznanie,że się zniknie może być czymś przed czym organizm się broni,ale jest mnóstwo takich rzeczy..był sowiecki ateistyczny eksperyment gdy zabito miot małych króliczków w łodzi podwodnej a matka ich oddalona od tego miejsca o tym wiedziała i zachowywała się natychmiast inaczej.I co?Transmisja danych z tej łodzi do samicy królika oddalonej o tysiące km w sekundę?Nie wiemy czym jest życie a więc trudno o pogląd.Raczej nie na tym opieram mój katolicyzm tylko na wierze w Jezusa,ale są poszlaki,które moim zdaniem konfirmują hipotezę o życiu dalej po śmierci do niezerowego prawdopodobieństwa i problem w tym,że my te poszlaki często ignorujemy jako bajki starych kobiet i plotki..a s a to opowieści dość częste tylko zdarzają się starszym osobom,wdowom,wdowcom,ludziom którzy byli zżyci z danym zmarłym i mocno go kochali.To nie jest samo w sobie argumentem na rzecz żadnej rozbudowanej doktryny religijnej a tylko taki kamień do ogródka,że wiemy bardzo mało lub nic o tym czym jest życie i czym jest świadomość.W wielu kulturach są rozsiane opowieści o "duchach" i elementy wspólne to ewokowanie grozy oraz to,że te rzekome duchy są eteryczne i zwiewne.W treści natomiast dużo różnic i t jest coś czego bym się spodziewał wiedząc jak oddalone są kultury od siebie nawzajem.Te części wspólne wskazują ogólnie,że coś tutaj jest i się nam wymyka.Co to jest-nie powiem ci tego.Mam swój katolicyzm i jako taka hipoteza robocza to tego się trzymam.Brakuje badań naukowych nad tym wszystkim i nie bardzo wiadomo jak badać coś co jest tylko opowieścią kogoś.Może pod kątem częstości motywów?
Świadomość że po śmierci nas fizycznie nie będzie, skłania do wysiłku żeby żyć pełnią życia, bo tylko jedno jest nam dane. Wielu ludzi wierzących w życie po śmierci nie ma tej świadomości...
Ludzie młodzi często odchodzą od religji i część z nich wraca do praktyk w starszym wieku. I ogólnie więcej ludzi religijnych jest Starszych co wskazuje na to że mijający czas doskwiera i to mocno. Ludzi wierzących też może doskwierać bo przecież nie koniecznie zasługują na niebo i zadają sobie pytanie czy byłem dobrym człowiekiem.
Jedyny kanał ateistyczny który oglądam łapka leci.
Ps Drugi punkt to ja chyba mógłbym z tym żyć.
Cóż, co tu wiele mówić… Doskonały materiał.
Jedyna moja uwaga: nie jestem przekonany co do tego, że po śmierci nie ma niczego. Co ważne: nie każdy, kto nie wierzy w Boga, taki pogląd musi wyznawać. Dalekie to oczywiście od katolickich (bądź religijnych w ogóle) przekonań, lecz jako agnostyk/słaby ateista wychodzę z założenia, że po prostu nie wiem. Być może podświadomie wierzę, że „coś tam jest”, bo ta wiara daje mi pewne oparcie, ulegam, łatwiej mi.
Co do pytania, czy „gdybym miał wybór: wierzyć lub nie wierzyć”, myślę, że byłbym skłonny wybrać tę pierwszą opcję i „odzobaczyć”. Zależy to też od tego, jaki byłby mój priorytet: bezpieczeństwo i stabilność, czy poszukiwanie i skok na głęboką wodę.
Pozdrawiam 😉
5:43 Odpowiem cytatem :D ( tak, też ten od porzygania )
"A gdyby (...) jakiś demon (...) rzekł ci : »Życie to, tak jak je teraz przeżywasz i przeżywałeś, będziesz musiał przeżywać raz jeszcze i niezliczone jeszcze razy; i nie będzie nic w niem nowego, tylko każdy ból i każda rozkosz i każda myśl i westchnienie i wszystko niewymownie małe i wielkie twego życia wrócić ci musi, i wszystko w tym samym porządku i następstwie« (...) - Czy nie padłbyś na ziemię i nie zgrzytał zębami i nie przeklął demona, któryby tak mówił ? Lub czy przeżyłeś kiedy ogromną chwilę, w którejbyś był mu rzekł : »Bogiem jesteś i nigdy nie słyszałem nic bardziej boskiego!« Gdyby myśl ta uzyskała moc nad tobą, zmieniłaby i zmiażdżyła może ciebie, jakim jesteś. Pytanie przy wszystkiem i każdym szczególe : »czy chcesz tego jeszcze raz i jeszcze niezliczone razy ?« leżałoby jak największy ciężar na postępkach twoich. Lub jakże musiałbyś kochać samego siebie i życie, by niczego więcej nie pragnąć nad to ostateczne wieczne poświadczanie i pieczętowanie?"
Drobny szczegół, w przyszłości śmierć nie musi być pewna
Ogladam twoj program z Montrealu ,gdze mieszkam juz od 48 lat.Bardzo go lubie i z niecerpliwoscia oczekuje nastepnego odcinka .Posluchalam twoich rad ,co do wyboru ksiazek ( czytam je po angielsku jest mi latwiej Lol ) ,prze okazji przepraszm za'' byki '',opuscilam Polske jako dziecko . Ogladam te programy ,ktore polecales na TH-cam i one sa rowniez dobre. Co do religi ,ja tez nie jestem juz osoba religijna , - I do not belong to any organized religion , or their places of worship . I am Spiritual , and I do believe in God .Nie jestem tak dzielna jak ty , jest mi duzo latwiej wierzac .Kiedy potrzebuje-Moral Suport - znajduje go w mojej wiarze do Boga . Pozdrowienia z Kanady ,Marzenna 💌 Cheers 🥂
Thank you Marzena! I really appreciate you sharing that:)
Ja też żyje dobrze. Bo nie trzeba być wierzącym by być dobrym.
Niewiara to też wiara. Jak by człowiek nie wybrał, to i tak będzie należał do innej społeczności.
Ludzie dzielą się na ludzi wierzących i ludzi wiedzących. Gdy byłem dzieckiem wierzyłem, że Żydzi to dobrzy ludzie a cywilizacja zmierza do ogólnego pokoju na Ziemi. Gdy dorosłem 11/09 zrozumiałem, że jest dokładnie odwrotnie.
Jak żyje się bez religii? tak samo jak bez hokeja na trawie - całkiem nieźle :)
Czytając kiedyś Mit Syzyfa doszedłem do wniosków, że to chyba jedyny ateizm z którym trzeba się jakoś liczyć i ciężko obalić. Tutaj też jest powiedziane, jakby to był jedyny pogląd nieteistyczny, ale przecież są jakieś materializmy itd. (nawet za bardzo się nie orientuje mimo wszystko). Dlatego choć jestem katolikiem (kręci mnie filozofia w stylu Kierkegaarda), to kanał Człowieka Absurdalnego będę śledził (i liczę na przedstawienie jakiegoś większego swojego systemu filozoficznego ;p).
Miło mi:) A ciekawie się składa bo kanał został zainspirowany własnie Mitem Syzyfa (jestem wielkim fanem Camusa) :) Za to już w najbliższy czwartek będzie troszkę o Kirkegaardzie;)
No to wiem , ze nic nie wiem Bardziej wole niewiarę . Nie chce mieć problemów po śmierci
Nie wierzę w nic.
Ani w bogów ani w pieniądze, bo na huj mi są potrzebni ?!
Głodu nie czuję jest SUPER , oby tak dalej☺
Cieszę się,że Pana odkryłam.Odtąd z ogromną ciekawościa oglądam wszystko i jeszcze nigdy się nie zawiodłam. Dugo by było mówić jak wiele mi Pan daje.Pewnie jeszcze nieraz napiszę komentarz.Jedno jest pewne - cieszę się,że mam możliwość słuchania takiego erudyty.Porusza Pan bardzo ważne i ciekawe tematy. Sama przyjemność słuchania tak potoczystej mowy i tak świetnie przygotowanego wystąpienia.
Dla mnie całą esencję idei ateizmu i wiążących się z tym faktem dylematów opisuje utwór Jacka Kaczmarskiego pt. "Śniadanie z Bogiem" gorąco polecam.
czy oni przypadkiem nie trzymają się tej wiary ze strachu? Jezus swoim uczniom mówił, że mają się nie bać, a ja jeszcze nie spotkałam takiego chrześcijanina, który by się nie bał, oni mają strach zakorzeniony w sobie. To po co mi taka religia, skoro niczego dobrego w zasadzie nie daje?
Mówił żeby się nie bać i jednocześnie straszył potępieniem.
To jak mieli się nie bać skoro uważali go na tamte czasy za swego rodzaju lidera,autorytet?
Religia to pranie mózgu i biznes albo inny rodzaj zysku np zysk przywódczy który daje aprobatę i korzyści materialne
Niezbyt przyjemnie jest być niewierzącą nastolatką. W okresie dojrzewania chciałabym mieć chociaż odpowiedź po co mam się starać i martwić o przyszłość.
Dwa miesiące "dochodzilem" do siebie, do normalnego stanu, po tym jak przestałem wierzyć w boga
Paradoksem jest fakt, że stało się tak po 4 latach od kiedy studiowałem Biblię ze znawcą
Gratuluję, mnie wyzwolenie się z wiecznego poczucia winy zajęło o wiele dłużej. Ciekawa jestem co przelało czarę goryczy, co Cię ostatecznie przekonało do podjęcia takiej decyzji?
@@jovita4302 same rozważania zajęły około 6 lat, a wcześniej już coś cos jakby się nie zgadzało
----------*☆Mieszkań Wiele☆*----------
*★PRAWDZIWY OPIS★*
*★JEZUS: fragment.*
*★Niech się nie trwoży serce wasze.*
*★Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie.*
*★W domu Ojca mego jest mieszkań wiele.*
*★Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce.*
*★A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę.*
★Odezwał się do Niego Tomasz:
*★Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?*
*★Odpowiedział mu Jezus:*
*★Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie.*
*☆Chlebem z nieba jest to, co pochodzi od Ojca i daje życie wieczne ludziom tego świata. I kiedy powiecie do mnie - daj nam chleba żywego - ja wam odpowiem:*
*☆Ja jestem tym chlebem życia. Kto do mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. Widzieliście mnie, żyliście ze mną i oglądaliście moje dzieła a przecież nie wierzycie, że przyszedłem od Ojca. Ale wy, którzy wierzycie - nie bójcie się. Wszyscy, których prowadzi Ojciec, powinni przyjść do mnie a tego, który przyjdzie do mnie, nigdy nie odrzucę.*
www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/przekaz-47-siedem-swiatow-mieszkan
---
bigbluebook.org/pl/47/
---
bigbluebook.org/pl/47/3/
---------*★Jezus:*-------
*★Wszystkich was, którzy mieli odwagę wyznać przed ludźmi wiarę w moją ewangelię, wkrótce poświadczę przed aniołami z nieba; ale tego, który świadomie przed ludźmi zaprzecza mojej prawdzie i mojej nauce, wyprze się jego opiekun przeznaczenia właśnie przed aniołami z nieba.*
*★Mów co chcesz o Synu Człowieczym a będzie ci wybaczone, ale ten, kto ośmiela się bluźnić przeciw Bogu, nie znajdzie przebaczenia.*
*★Kiedy ludzie posuwają się tak dalece, że świadomie przypisują czyny Boże siłom złego, tacy rozmyślni buntownicy raczej nie znajdą przebaczenia swych grzechów.*
★Kiedy nasi wrogowie zaprowadzą was przed rządców synagog i przed inne wysokie władze, nie trwóżcie się o to, co macie mówić i nie troszczcie się jak odpowiecie na ich pytania, gdyż duch, który mieszka w was, z pewnością nauczy was w tej właśnie godzinie, co macie mówić dla uświetnienia ewangelii królestwa.
★Jak długo pozostawać będziecie w dolinie decyzji? Dlaczego zatrzymaliście się między dwoma przekonaniami?
★Dlaczego Żyd czy nie-Żyd waha się przyjąć dobrą nowinę, że jest synem wiecznego Boga?
★Jak długo mamy was przekonywać, abyście radośnie wkroczyli w wasze duchowe dziedzictwo?
*★Przyszedłem na ten świat, aby objawić wam Ojca i przyprowadzić was do Ojca.*
*★Pierwsze zrobiłem, ale tego ostatniego nie mogę zrobić bez waszej zgody; Ojciec nigdy nikogo nie zmusza do wejścia do królestwa.*
*★Zaproszenie zawsze było i zawsze będzie takie: ktokolwiek zechce, pozwólcie mu przyjść i obficie podzielcie się wodą życia.*
★Pozdrawiam.
---
bigbluebook.org/pl/165/3/
*★JEZUS CHRYSTUS MICHAŁ - SYN BOŻY JEDNORODZONY, NASZ STWÓRCA, WŁADCA UWIELBIONY I ZBAWICIEL.*
*★Rozprawa przed Piłatem:*
www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/przekaz-185-rozprawa-przed-pilatem
*★Wyświęcenie dwunastu apostołów:*
www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/przekaz-140-wyswiecenie-dwunastu
*★Tuż przed ukrzyżowaniem:*
www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/przekaz-186-tuz-przed-ukrzyzowaniem
*★Ukrzyżowanie Jezusa:*
www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/przekaz-187-ukrzyzowanie
*★Czas grobu:*
www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/przekaz-188-czas-grobu
*☆Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa☆*
www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/przekaz-189-zmartwychwstanie
*★Wniebowstąpienie ze szczegółami:*
www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/przekaz-193-koncowe-ukazania-sie-i-wniebowstapienie
*★Obdarzenie wszystkich przez Jezusa Duchem Prawdy, Pocieszycielem:*
www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/przekaz-194-obdarzenie-duchem-prawdy
*★Życie i nauki Jezusa★*
www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/czesc-iv-zycie-i-nauki-jezusa
*★Jezus Chrystus Michał:*
www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/przekaz-33-administracja-wszechswiata-lokalnego
*★Cześć Chwała i Uwielbienie; Naszemu Zbawicielowi Jezusowi Chrystusowi Michałowi.*
---
*★Jezus; kim jest nasz Zbawiciel?*
★Księga Daniela 12 : *BIBLIA★*
*★Zmartwychwstanie w czasach ostatecznych★*
*★1 W owych czasach wystąpi ★MICHAŁ★(JEZUS), wielki książę, który jest opiekunem dzieci twojego narodu.★*
★Wtedy nastąpi okres ucisku, jakiego nie było, odkąd narody powstały, aż do chwili obecnej.
★W tym czasie naród twój dostąpi zbawienia: ci wszyscy, którzy zapisani są w księdze.
★2 Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie.
★3 Mądrzy będą świecić jak blask sklepienia, a ci, którzy nauczyli wielu sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze.
*★4 Ty jednak, Danielu, ukryj słowa i zapieczętuj księgę aż do czasów ostatecznych. Wielu będzie dociekało, by pomnożyła się wiedza.★*
*★Znaczenie zapieczętowanych słów.★*
★5 Wtedy ja, Daniel, ujrzałem, jak dwóch innych [ludzi] stało, jeden na brzegu po tej stronie rzeki, drugi na brzegu po tamtej stronie rzeki.
★6 Powiedziałem do męża ubranego w lniane szaty i znajdującego się nad wodami rzeki: Jak długo jeszcze do końca tych przedziwnych rzeczy?
★7 I usłyszałem męża ubranego w lniane szaty i znajdującego się nad wodami rzeki. Podniósł on prawą i lewą rękę do nieba i przysiągł na Wiecznie Żyjącego: Do czasu, czasów i połowy [czasu]. To wszystko dokona się, kiedy dobiegnie końca moc niszczyciela świętego narodu.
★8 Ja wprawdzie usłyszałem, lecz nie zrozumiałem; powiedziałem więc: Panie, jaki będzie ostateczny koniec tego?
★9 On zaś odpowiedział: Idź, Danielu, bo słowa zostały ukryte i obłożone pieczęciami aż do końca czasu.
★10 Wielu ulegnie oczyszczeniu, wybieleniu, wypróbowaniu, ale przewrotni będą postępować przewrotnie i żaden z przewrotnych nie zrozumie tego, lecz roztropni zrozumieją.
★11 A od czasu, gdy zostanie zniesiona codzienna ofiara, zapanuje ohyda ziejąca pustką, [upłynie] tysiąc dwieście dziewięćdziesiąt dni.
★12 Szczęśliwy ten, który wytrwa i doczeka tysiąca trzystu trzydziestu pięciu dni.
★13 Ty zaś idź i zażywaj spoczynku, a powstaniesz, by [otrzymać] swój los przy końcu dni.
---
*★600 lat przed Inkarnacją, Wcieleniem Chrystusa Michała / Jezusa na Ziemi.★*
biblia-online.pl/Biblia/Warszawska/Ksiega-Daniela/12/1
---
*★Cześć Chwała i Uwielbienie Naszemu Zbawicielowi, Jezusowi Chrystusowi Michałowi, Synowi Bożemu Jednorodzonemu★*
★Pozdrawiam serdecznie.
---
www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/czesc-iv-zycie-i-nauki-jezusa
---
bigbluebook.org/pl/119/
*★Biblia mówi o Jezusie Chrystusie Michale wielokrotnie, z tym że jest to omyłkowo mylone z Archaniołem... żaden człowiek nie napisał Urantii; ludzie ją tylko wydrukowali dodając za pozwoleniem słowo wstępne.*
★Opis:
members.optusnet.com.au/pmjaworski/menu.darobjawienia.html
Cześć Łukaszu
Też kiedyś byłem niewierzący i myślałem podobnie.
Materialnie miałem już wszystko (rodzina, dom, dobra praca, władza w domu i w pracy) i uważałem się za mędrca tego świata. Jednak w środku czułem pustke.
Wtedy przyszedl do mnie Bóg i pokazał mi prawdziwą miłość. Miłość której nie da sie opisać. Wtedy pierwszy raz poczułem wypełnienie.
Nie mówie tu o religiach (min. katolicka, prawosławna, muzułmańska itd.) i o organizacjach tego świata (świadkowie jehowi) , o ich naukach i niedorzecznych wymysłach (np. "komunia"). Wszystkie są stworzone przez człowieka!
Mówię tu o duchowej relacji z naszym stworcą! Coś z czego okradł nas szatan.
Jeśli ktoś nie poznał PRAWDZIWEGO ŻYWEGO BOGA to nie może mowić o wyborze!
Jeśli ktoś z Was chce poznać prawdziwego żywego Boga i znaleźć prawdziwy sens naszego istnienia to na podstawie mojego świadectwa warto uwierzyc w Niego i poprosić Go o "znak" bo to On jest nr 1. Jedyna droga to Jezus Chrystus!
Pozdrawiam
Piotrek z Rzeszowa
piotr.sloboda@gmail.com
Piotr Słoboda Tak samo twierdza muzułmanie, Żydzie i wiele wiele innych, ja prosiłem o znak i żadnego nie dostałem i wtedy dorosłem.
Piszesz że komunia to niedorzeczny wymysł mimo że masz w Biblii że jest to ważne i masz tak robić, a z drugiej strony wspominasz o Szatanie z tej samej księgi, którego istnienia nie podważasz. Zdumiewasz mnie, może najpierw przeczytaj księgę opisującą relację twojego boga z ludźmi, bo na razie widzę tutaj srogie brednie.
Z całej Biblii może wynikać wszystko jeśli wszystko się będzie brało za metafore
Dla mnie to ulga, że życie się kończy. Czego się tu bać?
Ja się boję, że się nie kończy 😉
Poniedziałku.Nadciąga poniedziałek.Fear of poniedziałek..
Ja myślę że większość ludzi nie tyle boi się samej śmierci, ile podświadomie fizycznego bólu z nią związanego (choroba, wypadek, itp.), jak też martwi się jak sobie najbliżsi poradzą po naszym odejściu. Przynajmniej tak jest bardziej w przypadku osób niewierzących.
Wierzący robią rachunek sumienia aby poczuć skruchę przed ewentualnym pójściem do nieba...
Najpierw należałoby sobie odpowiedzieć czym jest Bóg. Z pewnoscią jest niezliczoną ilość określeń i dla każdego będzie ono inne. Kiedy uswiadomimy sobie, że religie są programami służącym do kontroli to łatwiej nam będzie je porzucic by móc odczuć coś co nazwałbym ufnością. Ufnością w inteligencję Stworzenia, Wszechświata, którego jesteśmy częścią i ktore nas wspierają. Jesteśmy Bogiem, Bóg jest w nas i nie ma niczego co nie byłoby Bogiem,.... Ja Jestem to proklamacja naszego wewnętrznego Boga. Kiedy człowiek dociera do głębi swego serca jakiekolwiek "pośrednictwo" traci rację bytu. Religie i ich "wykonawcy z urzędu" uzurpują sobie pośrednictwo pomiędzy Bogiem( zazwyczaj spersonalizowanym) a człowiekiem a nam jest potrzebna wiedza o nas samych, o mocy, która w nas tkwi i sami jesteśmy naszymi zbawicielami A cel życia? Samo życie. Pozdrawiam serdecznie.
Jak żyć bez religii ?
To proste, trzeba żyć i nie myśleć o religii. Wtedy bardziej się docenia dar natury jakim jest życie, samo w sobie wyjątkowe, jedyne, niepowtarzalne.
Osoby religijne często życia nie doceniają, wręcz je "olewają", niszczą, przedkładając wymyślone "Życie po życiu" na to co realne, tu i teraz.
Polecam przemyślenia Jordana Petersona w wykładach biblijnych :)
U Petersona za dużo determinizmu kuturowego,wierzy za bardzo w takie quasi jungowskie podejście do archetypów i że to na pewno działa zawsze tak samo na ludzi w każdym stanie i pokoleniu.Po części trochę racji ma,ale nie jest to odkrycie jak dla mnie,kolejna prywatna mitologijka stworzona przez bystrego faceta bo ludzie inteligentni tak muszą.Im jesteś bystrzejszy tym gorzej czujesz się z cudzymi odpowiedziami więc robisz sobie własne.A one często są nie lepsze a jedynie mojsze.To dotyczy też mnie samego oczywiście.Pana Jordana bardzo szanuję,lecz nie do końca za nim idę.
Jak trzeba sie bac, by zyc w tylu urojeniach. Trzeba to kwestionowac. Gratuluję odwagi przy tworzeniu tego potrzebnego kanału ! Dzìęki.
Bez cukru.
Aktorstwo na wysokim poziomie.
Pozdro!
Bardzo ciekawe przemyślenia. Dają do myślenia. Mi jako katolikowi trochę poszarpałeś nerwy i za to Ci dziękuję.
Faktem jest, że religijność katolicka często jest zaprzeczeniem wiary w Boga (który jest Miłością).
Interesująco mówi o tym Tomasz Budzyński około 30 minuty:
th-cam.com/video/S8DkCDeUrlY/w-d-xo.html
Twarde dane o fizjologii życia i umierania:1.śpimy po wiele godzin każdej doby 2.większość ludzi nie pamięta 2 pierwszych lat swego życia lub nawet kilku więcej a nawet jeśli pamięta to na odległą przeszłość jest taka mgła,że nie wiemy czy wspomnienia są prawdziwe czy fałszywe..3.Bardzo wielu ludzi w kilku ostatnich dobach przed śmiercią ma nagłe polepszenie w chorobie,myślą jaśniej,na kilka godzin opada gorączka,ujawniają się wspomnienia całego życia-jest to polepszenie przedśmiertne i pozorne bo taka chwila jasności poprzedza często już sam zgon-czy to nie jest ta chwila dana na nawrócenie zanim odejdziemy?Nie wiem ja tego,ale daję opis bo to jest fizjologia i medycyna to zjawisko zna.Istnieją nead death experiences,które mogą być tłumaczone różnie i są chyba tylko u niektórych ludzi podczas gdy to co piszę występuje dość masowo i chyba u większości.4.Pamięć jest zawodna,także ta autobiograficzna na sprawy najważniejsze..Powyższe nie wiem jak rozumieć,wiem tylko,że coś takiego jest.To,że nie pamiętamy kilku lat wczesnego dzieciństwa jest niesłychanie osobliwe bo niby dlaczego?Nie wyjaśniam tego bo nie umiem,jedynie stwierdzam fakty.Wnioski to każdy sobie sam musi- o ile jakieś będą.
Nie trzeba chodzić do kościółka i przestrzegać 10 przykazań Bożych. Mówią że nie pójdą do nieba jak będziemy grzeszyć. Ale prawda jest taka że jak umieramy to nie wiemy co nastąpi i powinniśmy żyć tak jak chcemy żeby być szczęśliwym i nie marnować swojego życia że względu na religię.
SUPER ESEJ!
Zajebiście. Moim zdaniem każdy powinien
A WLASNIE ŻE MOJA RACJA JEST NAJMONSZA!:)
Aby uwierzyć w Boga wystarczy tak naprawdę tylko włączyć umysł, sam Bóg pozostawił nam po swoim pobycie na Ziemi ślad w postaci Całunu Turyńskiego. Wystarczy poczytać na ten temat, dowodów jest aż nadto. A potem jak sam Pan przyznaje życie jest łatwiejsze, proszę to sprawdzić i zrobić o tym film 😊.
Człowiek zawsze uwierzy w to w co chce wierzyć. Długo się dziwiłem, że ludzie mogą wierzyć w Boga nie widząc go, zeszły i obecny rok mi pokazały, że można nawet nie wierzyć w pandemię widząc ją. A wszystko tylko po to żeby nie zaakceptować niewygodnej prawdy.
@@CzowiekAbsurdalny Trzymamy się dowodów, proszę zainteresować tym tematem. Uczeni napisali o nim cytuje "dla nas uczonych sfałszowanie odbicia na Całunie byłoby większym cudem aniżeli Zmartwychwstanie Chrystusa oznaczałoby bowiem, cała nauka XX wieku nie dorównuje umyslowi falszerza z XV wieku, co chyba jest niedorzecznościa ". Generalnie Całun nie może być sfałszowany bo wciąż nie dysponujemy technologią, która pozwoliłaby go stworzyć.
@@CzowiekAbsurdalny Tak z ciekawości jako Deistka spytam czy nadal jest pan agnostykiem, czy zmienił pan zdanie od tamtego filmu ?
To wszystko tak samo dotyczy wierzących ;)
Według mnie nawet osoby wierzacą mogą mieć taki sam lęk przed końcem jak osoby niewierzące. Bo znajdź mi katolika żyjące na prawdę według całej biblii :) wśród sowich obserwacji zauważyłam że wśród chrześcijan jest najmniej chrześcijan ;)
Dokładnie. Gdybym wierzyła w lokacje typu niebo/piekło to bym w spazmach strachu schodziła ze sceny. I tak nie jest ze mną chyba źle (tzn. to jak postępuje, stelaż moralny), ale nadal ciągle upominam siebie, że powinnam być tysiąc razy lepszą wersją. Nie mogę pojąć jak ludzie wierzący na co dzień (w dużej przewadze) i tak żyją po swojemu, potem szybka spowiedź i jazda dalej bez trzymanki z grzechem pod pachą. Nie było mi dane poznać ani jednej osoby, która trzymała by się ściśle nauk kościoła, niektórzy to nawet z dekalogiem są na bakier (nie pożądaj żony? nie cudzołóż? nie kradnij?). Skoro coś sobie wybieram, co narzuca mi pewne sztywne ramy, to wypadałoby się ich trzymać. Dla mnie wizja, że po śmierci nie ma nic przynosi ulgę. Jedyny problem to znalezienie mikro-sensu w makro-bezsensie.
@@JayJay-xi1xq Są różni ludzie wierzący według kościoła i nie ale jeśli kogoś to pociesza to nic mi do tego. Chodzi im o to że oni lubią mówić że coś jesy źle i od razu wysyłać innych z diabłem do piekła a często nie patrzą na siebie.
@@annagalik9812 To chyba cecha ludzka, niekoniecznie wierzących. Ateista też może krytykować innych, sam nie będąc wzorem lub zalatywać hipokryzją.
niech człowiek będzie twierdzą sam dla siebie, tworzy swoją rzeczywistość.
Wydaje się mi,że człowiek sam dla siebie jest czarnym żelaznym więzieniem.Do tego miotanym swymi zachciankami i popędami a w razie wojny-cudzą wolą.Rzadkim darem jest posiadanie duchowej zbroi,dane to tylko niektórym.A czym jest ta zbroja-nie powiem tego bo jedni mają taką,inni inną a jeszcze inni i tych jest najwięcej-żadnej.Stoicyzm życiowy albo w wersji filozofii samurajów czy ogólnie jakaś filozofia "panów" z dużą dozą unoszenia się ponad meandry losu może być taką zbroją,ale ma wady gdy zaczynasz jako prawy Rzymianin rządzący ludami sprawiedliwie według prawa a kończysz jako stróż w obozie koncentracyjnym.Stoicyzm rzymski i nazizm przeszły drogę od unoszenia się ponad los(co ma trochę może i sensu)do unoszenia się ponad innych ludzi co ma w sobie potencjał zrobienia z ciebie bestii.Możesz sobie mieć twierdzę,ale pamiętaj jesteś człowiekiem i nie rób z siebie boga-a to typowa pokusa stoików i ich zapewne największa.Jeżeli to u ciebie to nie jest stoicyzm to oczywiście te myśli nie są tylko dla ciebie,to ogólne przemyślenia takie.
Wiara to przejecie narzuconych pojec bez mozliwosci sprawdzenia. Kredyt zaufania bez pokrycia. Przeważnie biezemy cos na wiare jesli nie ma pewnosci.
Tak..ale w ważnych rzeczach jak np kim jestem albo gdzie jestem i co to wszystko w ogóle znaczy nie zdarza się pewność.Gdyby zaś ktoś ją miał to ociera się o groźny fanatyzm i zabiera temu wyznawcy tak z połowę energii psychicznej bo ją ładuje w utrzymanie swojej sztucznej "pewności" wbrew danym.Pewność dotyczy zazwyczaj rzeczy ważnych tylko w tym ciele np czy mam posiłek czy go nie mam.Mogę być pewny,ale jutro znów głodny.A pewność w sprawach tzw ostatecznych to myślę,że nie istnieje pewność lub gdy ktoś ją przeżywa to musi albo być niezupełna(częściowa-czyli w sumie co to za pewność,może chwilowy wgląd który ulotni się gdy tylko mucha zabrzęczy i przerwie ci myśl..) albo pochodzić wprost z "objawień" gdzie jest temu komuś dana z zewnątrz.To marzenie i mrzonka być pewnym czegoś w sprawach ostatecznego swego losu.Jeżeli to w ogóle jest to dane wybranym i nielicznym jako rzadka i wyjątkowa Łaska.Większość tego typu ludzi wpada w fanatyzm i uszczerbek w dostępnej swobodnej nie zagospodarowanej siły psychicznej-w jedno lub drugie albo i w jedno i w drugie...
Ja nawet gdy zmierzałem do religijnego fundamentalizmu niecierpiałem komunii. Wizja rzeczywistości ,którą proponuje religia, oczywiście prawdziwej i nie z tego świata, prostej jak budowa cepa zawsze mnie jednak smuciła.
właśnie dowiedziałem się, że oglądałem kanał szatana. Od tylu lat
Xd
Niby ta śmierć taka nieuchronna a już w kolejnym filmiku mówisz o nieśmiertelności :)
Człowieku Absurdalny!
Nie zgodzę się z Tobą w jakichś 50% - tzn. w części interpretacji większości tez.
1. Nieuniknioność śmierci
Jeśli tego nie zrównałeś z „sensem życia” jakim może być zbawienie - to u ludzi wierzących też jest problemem. Powiem jako chrześcijanin - ale podejrzewam, że wierzenia, gdzie istnieje równie realna obietnica piekła, Hadesu, czy możliwości odrodzenia jako żuk gnojowy jest podobna.
Powiem równie dobitnie - szanse na bycie wyjątkowym są znikome (z definicji). Obecnie, żyjąc życiem nie odbiegającym od normy nikt nam dużych szans na zbawienie nie daje - więc taki wybitny ateusz jak Ty może żyć dalej spokojny, że po śmierci czeka go błoga nicość. Niestety, *ebane chrześnijany mają w perspektywę nieco mniej wesołą.
Czyli jednak, punkt na plus dla niewierzących
2. Sens życia
Tutaj faktycznie, wygodne jest, że wyznając jakąś religię dostajesz taki przewodnik, guide-book’a - to tak, to nie, to być może. Niestety, cytat: th-cam.com/video/jl0hMfqNQ-g/w-d-xo.html - stąd też tyle schizm i rozłamów. W sumie dobrze - teraz można sobie dobrać to, co Ci pasuje, prawda?
Ale zaraz, a zasady moralne, tradycje, zwyczaje wyniesione z domu, czy filozofie? Czy chociażby prawa i obowiązki narzucane przez obecnego okupanta terytorium, w którym żyjemy?
Rozumiem, że w religii chodzi o absolut, uniwersalne prawa - ale ile ich jest? Kilka. Tak jak jest sporo bardzo wiele praw geometrii a aksjomatów klasycznych, tj. euklidesowskich, z których one wynikają, bodaj 5. Aksjomaty wiary przyjmujemy - ale nie zawsze się zgadzamy jako chrześcijanie - z wywodami logicznymi - tu niestety nie stosuje się prawideł pięknej, boskiej matematyki!
Czy mógłbym uznać punkt dla wierzących - ale czy na pewno? Na pewno, mamy swoją książkę i z tym nam z jednej strony łatwiej - a z drugiej - to rodzi w nas wiele sprzeczności.
Moim zdaniem - sorry, ale remis.
3. Wolność - dar czy przekleństwo?
Piszę dalej z perspektywy chrześcijanina, choć może nie każdego (chyba nie kalwinisty) - może bardziej katolika. Wydaje mi się, że jednak ten dar - lub przekleństwo - to właśnie konsekwencje dla wyznawców starego testamentu - grzechu Adama. Więc nie jest tak, że my tej wolności nie mamy. Mamy i korzystamy - w każdej sekundzie, dokładnie tak jak czcigodni ateusze. Dodatkowa odpowiedzialność w sensie konsekwencji transcendentnych - jest tylko dodatkowym czynnikiem decyzyjnym. Wciąż jednak - jak łatwo zaobserwować - ludzie wierzący mocno korzystają z tej wolności, a nie działają jak bezmyślne roboty.
Tutaj nie dałbym zatem punktu dla nikogo.
4. Poczucie wspólnoty - Miłość.
Tutaj nic nie dodam. Przyznaję bez bicia - w tym wierzący - a na pewno chrześcijanie - wymiatają ;)
Punkt dla wierzących.
Dzięki za ciekawą perspektywę - ale chyba mamy raczej remis na tej płaszczyźnie.
Bardzo fajny materiał sam popieram poglądy Jordana Petersona w tym temacie.
Moi drodzy, istnienie wiary i ludzi wierzący to wynik selekcji naturalnej. Nie jest trudno uzasadnić dlaczego właśnie ludy i plemiona, które mogły się integrować wokół jakieś religii miały przewagę i to one waśnie były w stanie przetrwać. Powodów jest znaczenie, znacznie więcej bo to dotyczy nie tylko grup ale i indywiduów. Tak czy owak religia pozostanie z nami jeszcze na długo, bo jest częścią natury ludzkiej - amen.
Super odcinek
Genialny filmik!
Bardzo mi miło:)
Lubię być wierząca. Lubię logiczne myślenie. Lubię ten kanał;)
Jedno z dwoch: albo logiczne myślenie albo religia. Po prostu nie wierzy się w naukę, tak samo nie ma naukowych dowodów na żadnych bożków
bardzooo fajny materiał
Powiedz mi lepiej, jak żyć bez ludzi, bo niestety muszę.
Masz jeszcze siebie,ty też jesteś człowiekiem.A może jesteś wielbłądem?W internecie nikt nie widzi czy jesteś wielbłądem czy innym motylem.
Ateista nie powie Ci jak żyć bez ludzi. Miałam kiedyś ten sam problem, ludzie mnie tak przerażali w swoim okrucieństwie, że postanowiłam żyć bez nich, zwracalam się głównie do Boga, a do ludzi tylko gdy musiałam. Czasami modliłam się do Boga aby wysłał nam jakąś asteroidę, albo plagę, nich to się już skończy. I wiesz co, On przemienił moje serce, taraz pomimo tego że dostrzegam w ludziach tyle zła, to nie chcę żyć sama, a wielu z nich nawet polubiłam, kilku pokochałam. Dla mnie to kolejny dowód, że Bóg naprawdę istnieje.
Sami księża nie wierzą w boga niebo i piekło, bo znają prawdę dlatego robią wiele zbrodni
Uważam Twoje filmy za bardzo inteligentne i z chęcią oglądam je do końca, ale czasami odczuwam lekki dyskomfort w chwilach, gdy przesadnie masturbujesz swoje ego. Nie wiem czy to narcyzm, czy gra (aktorska), ale serio czasami mógłbyś lekko przytłumić takie zachowanie.
Dziękuję za miłe słowa!:) Co do masturbacji generalnie uważam, że oglądanie jakiegokolwiek mężczyny podczas ten czynności (czego by nie brandzlował) może budzić lekki dyskomfort ;] A tak poważnie, na różnych etapach kanału, próbowałem trochę różnej ekspresji - ja osobiście lubię dynamiczną, ale wiem też, że może to być męczące dla widza;) To jeden z pierwszych odcinków, czy jak na Twoją wrażliwość później jest lepiej, czy bez zmian? PS. Narcyzm to jeszcze inna para kaloszy...
@@CzowiekAbsurdalny Przyznam, że w miarę oglądania można się z tym oswoić, ale wciąż jest to zauważalne i momentami przeszkadza w odbiorze treści.
Są różne formy masturbacji. Jedna z nich to zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne...
Ja tu widzę i trochę narcyzmu i trochę gry. I dlatego czasami wyłączam po kilku minutach oglądania... I dobrze że ktoś to ujął w słowa.
Świetne oświetlenie, przywodzi mi na myśl serial Hannibal
1,2,3,to znaczy że ja się doczekam
Możesz żyć bez religii, ale nie bez wiary. Wiara w to, że Boga nie ma, a po śmierci niczego nie ma to też wiara. Religia natomiast to usystematyzowany system wierzeń. Nie wszystko co Marks powiedział było takie głupie... znaczy oczywiście, że było... ale miał też słuszne spostrzeżenia. Takie jak: "Religia to opium dla mas" - trudno tu się nie zgodzić. Wszystkie religie są nastawione na odcinanie kuponów od swoich wyznawców. Tak właśnie kręci się ten cały biznes. Religia ma odurzyć na szeroką skalę jak największą masę ludzi, tak aby tam koło się kręciło i żeby głowy tego całego precedensu miały za co wypić i zakąsić. Słowem, jak już to kiedyś powiedziałem: "Wierzta w co chceta i nie przeszkadzajta se" - "Wierzcie w co chcecie i nie przeszkadzajcie sobie".
Prawdziwa wiara to jest coś tak głębokiego czego nie da się tak naprawdę opisać i wyjaśnić. W moim życiu Bóg działał cuda i mogłabym się tu rozpisywać, ale nie wiem czy jest sens ;P myślę że niewierzący z wierzącym nigdy się tak naprawdę nie zrozumie. Przekonają się przekonani i tyle. Moje życie bez Boga, gdzie byłam "kowalem" swojego losu w porównaniu z tym co mam teraz było jak pustynia pelna mroku. I ja to wiem. Jak ktoś czegoś takiego nie doświadczy to po prostu tego nie zrozumie. I nie wymagam od takich osób żeby to rozumiały. Natomiast jest i było wiele osób które z wiarą na ustach czyniły rzeczy straszne. Ale ja nie mam wątpliwości że ta wiara była tylko w ustach a nie w sercu albo że ta wiara to nie była żadna wiara... osoba w mojej rodzinie właśnie taka była. Codziennie jakieś głośne modlitwy, różańce z radiem a robiła mojej rodzinie każdego dnia krzywdę. I nadal nie uważa że zrobiła coś nie tak.
Chciałbym wierzyć, że Bóg się mną opiekuje i działa w moim życiu cuda. Mam nawet czasem takie wrażenie, bo generalnie "szczęście" (coś mi sprzyja). Ale myślę w takim momencie że na Ziemi, obok mnie żyje jeden miliard ludzi będących codziennie na granicy śmierci głodowej i drugi miliard, żyjący w strasznej nędzy, który regularnie niedojada. Nie mogę zrozumieć, w czym ja, w czym ty, jesteśmy od nich lepsi,że w naszym życiu Bóg czyni cuda a im co najwyżej pozwala cudownie znaleźć coś do zjedzenia w śmietniku?. To oczywiście jeden w wielu powodów mojego "powatpiewania".
Człowiek Absurdalny też miałam z tym problem. Na świecie tyle cierpienia, a Bóg co z tym robi? To co mi pomogło to świadomość że poza Bogiem jest też jego przeciwnik który działa jak lew ryczący. I głębokie studium pierwszych rozdziałów Biblii na temat upadku człowieka. Ale doskonale rozumiem tego typu wątpliwości. I faktycznie - Nowa Ziemia która w końcu nastanie jest pocieszeniem, coś na co wielu czeka... tak w ogóle to ciekawy materiał. Nowe spojrzenie na temat bycia "poza" i różnymi wyzwaniami z tym związanymi. I wychodzi na to że de facto nie ma ludzi niewierzących, bo każdy w coś wierzy. Nawet jeśli wierzy tylko w śmierć.
@@CzowiekAbsurdalny Oni doświadczą większej nagrody
@@joahali5145 Zwykły efekt placebo.
Potęga podświadomości.
Ja kilka lat modliłam się o uzdrowienie córki, niestety Bóg mnie nie wysłuchał. Więc już w cuda nie wierzę. W Boga też nie...
Punkt 3 to mocne
Pssst, bardzo wazne dla mnie, odpowiedz na ten komentarz, masz moze jakis filmik w ktorym mowisz o tym jak jak stales sie z wierzącego niewierzacym ?
Chodzi mi glownie o transformacje, ewolucji psychiki i zmian
Tak dokładnie to o tym nie opowiadam ale wspominam więcej w filmie o kryzysie egzystencjalnym
@@CzowiekAbsurdalny Lipka, piekne by bylo gdybys powiedzial co wplynelo na to ze przestales wierzyc, gdybys zrobil o tym materiał, Łukasz Wybrańczyk ma taki, pokazuje proces, pozdrowionka
Myśli mi wypuszczają gałęzie i trudno się powstrzymać od pisania.Ludzie religijni od dziecka np Dogen Zenji,typowy sierota bez ojca wychowany w klasztorze buddyjskim od 12rż.Franciszek z Asyżu i cień ojca.Freud miał tezę że to ojciec zaszczepia religijność i superego,ale ja tego nie kupuję bo np u Franciszka z Asyżu mamy silne oderwanie się od ojca.Maksymilian Kolbe to przypadek gościa z bardzo religijną matką(Marianna Kolbe)i cała rodzina po zakonach,do tego za dziecka miał sławną wizję o 2 koronach-czy to jest w ogóle zdrowe psychicznie.Ma chyba 12lat czy mniej i już wizje.Małgorzata Maria Alacoque,którą dzisiaj kanonizują miała wizje od dziecka i wręcz nakaz do zakonu i dawniej o ludziach usposobionych silnie religijnie to chyba było tak,że szli do zakonów masowo.Może zakony są takimi psychiatrykami dla tych bardzo religijnych gdzie się ich poddaje nadzorowi po to aby nie zakazili wszystkiego swoją postawą.Tolkien i jego zaszczepienie religii przez matkę a potem jako sierota wychowany przez księdza-dożywotnio był katolikiem.Przynajmniej część ludzi silnie wierzących daje się objaśnić instalacją tego w dzieciństwie i traumami z tego okresu.Część ale nie wszystko.Za dziecka przez pewien okres wierzyłem w smerfy,trudno powiedzieć co to dokładnie znaczyło bo chyba nie to,że uznawałem iż istnieją realnie,ale po prostu zachowanie tak jakby tak było-to typowe u dzieci w wieku przedszkolnym i mija.U mnie utrzymało się to bo gdy poszedłem do szkoły i zetknąłem się z niedelikatnością innych dzieci względem mojej manii to zamiast przestać w to ładować energię zrobiłem sobie z tego sztandar,prywatną religię/manię i długo się obnosiłem na zasadzie takiej przekory,że skoro oni chcą to za mnie wybić to ja na odwrót.Rezultat był taki,że byłem w wieku lat około 13tu-15 i dopiero wyrwanie się z podstawówki zakończyło okres gdy ludzie nazywali mnie smerfem i w sumie utrzymywałem tą prywatną religię siłą nawyku przez okres od 6tego do około 13roku życia a ludzie dłużej jeszcze myśleli,że mam źle w głowie i że wierzę w to naprawdę. To poznawczo rozjebuje system bo jak może chłopak lat 13-14 traktować fikcyjne istoty z kreskówki jako istniejące?Może jeżeli zrobi sobie z tego mechanizm obronny przed byciem takim jak wszyscy inni.Nie wiem sam kiedy to się stała we mnie tylko taka poza i blaga z mojej strony a kiedy przestałem rzeczywiście wierzyć w smerfy,ale najbardziej prawdopodobne jest,że już około 8mego roku życia nie myślałbym o nich gdyby nie to,że to było podsycane przez kreskówki z tv i przez mój upór aby na siłę się odróżnić od grupy rówieśników i że dość długo to było przyjemne,taki swój bzik.Od wielu lat się zastanawiam czy religia nie jest czymś podobnym tzn. ludzie sami nie wiedzą jak by się zachowali gdyby na ulicy spotkali tego swojego Jezusa,ale żyją swymi obrzędami bo daje im to wzmocnienia na poziomie przeżyć teatralnych,przynależności do grupy wierzących i otoczenia kulturowego i siłę do bycia np dumnym bo ja jestem tym czy tamtym i wokół tego buduję swoją tożsamość.W okresie gdy miałem około 10lat zakwestionowałem religię i byłem ateistą przez około 3-4lata a wróciłem do wiary w wyniku przemyśleń do wiary pod koniec podstawówki i ten okres ateizmu to był to ten sam okres gdy utrzymywałem wobec świata,że wierzę w smerfy...Chcę zwrócić uwagę jak pokręcona jest psychika względem takich rzeczy,sami nie wiemy gdzie kończy się szczere zainteresowanie a zaczyna kompleks przekory albo ulegania grupie i często sami nie wiemy jak to się zakończyło gdyby te istoty z wierzeń weszły realnie w nasze życie..część religii to tylko teatr i oparta jest o grupowe obrzędy,trzeba mocno poskrobać po powierzchni aby dobrać się do jądra i wielu niewierzących odrzuca to,że widzą hipokryzję.Z mojego punktu widzenia:kto do końca i tak zupełnie rozumie samego siebie ten niech pierwszy rzuci kamień na cudze przekonania,ja tego nie mogę uczciwie zrobić.Mało wiedzą ateiści o tym dlaczego wierzący wierzą i mało wiedzą wierzący o tym dlaczego ateiści nie wierzą.Dlatego bądźmy delikatni wzajemnie do poglądów do których jest ktoś przywiązany.Instalacja za dziecka,sugestia,autosugestia i dziedziczność przekonań i postaw na pewno odpowiadają za blisko 90% poglądów religijnych i politycznych w świecie i być może tak powinno być..???
Bez religii żyje się znakomicie :) a jak ci się żyje bez relacji z Jezusem??
Religie to codzienne wypełnianie martwych rytuałów.
A relacja z Jezusem bezbłędnie prowadzi nas przez życie ;)
Nie dziwię się, że katolicyzm zniechęcił cię do religii- wszak to jedna z najdziwniejszych religii, istnieją ;)
MrsMagdalenaKamila rytualy, które wypełniamy w kościele są przez wielu bezmyślnie powtarzane. Czasem mam wrazenie, ze ludzie przełączają się w jakiś automatyczny tryb. Dla wielu nie ma w tym większej refleksji, więcej przyzwyczajenia. Jeśli ktoś żyje bez religii, nie sadze aby miał problem w brakuj posiadania relacji z Jezusem.
Każda religia jest na swój sposób dziwna, szczególnie dla ludzi spoza niej. Dla przykładu buddyzm nie odwołuje się do nieba i piekła, a do reinkarnacji. Dobrze jest mieć otwarty umysł i poobserwować co z ludźmi robi religia. Pozdrawiam!
@@teddy0139 problemem w katolicyźmie nie tylko jest tradycja i rytuały, ale również same dogmaty. Nie będę się tutaj nad tym rozwodził, bo to prowadzi zawsze do wojny, ale ten argument również uwzględniam przeciwko tej religii.
Wracając do rytuałów i (szczególnie) tradycji. Sam Jezus powiedział o Żydach, że ich wiara jest ałuszna i nie powinno się do niej przyczepiać, ale właśnie z tradycją powinno się skończyć, bo to nie wymysł Boga, tylko ludzi.
Porównaj opis faryzeuszy w Biblii z dzisiejszymi biskupami. Porównaj sposób, podejście jak wiarę traktują katolicy, a jak traktują ją Żydzi.
Tak. Nic się nie zmieniło. A Jezus powiedział, aby z tą tradycją zerwać, bo to odwodzi od Boga.
Tylko parę procent może być zupełnie niewierzącym. Religia jest jednak potrzebna, pod płaszczykiem wiary są przekazane wiadomości z historii. Może warto zrobić jakiś odcinek o przekazach historycznych. Warto tez poruszyć temat czy niektóre wersety nie mówią o obcych cywilizacjach- np jest taki werset " anioł wyszedł z domostwa i coś manipulował aż wystrzelił promien i zabrał dar dla Boga"
Tło i klimat pasują do przesłania... "Co jest twoją siłą, to jest twoją słabością"
Tu coś o religii th-cam.com/video/u9LhgqKM1aI/w-d-xo.html
A tu coś o humanizmie: th-cam.com/video/GxpdzjvEQLs/w-d-xo.html
Gdyby kościół nie indoktrynował dzieci i nie wciskał,że ludzie są winni śmierci Jezusa to ludzie byliby zdrowsi,przecież Jezus ☧ zmartwychwstał to po co mówimy,moja wina???!
Stoję po środku. Jestem neutralny. Moim zdaniem bóg czy święci nie istnieją. Lub nawet jeżeli istnieją nie mają żadnego wpływu na nas i nasze życie co życie po śmierci.
Raczej skłaniam się ku teorii że wszechświat i siły sprawcze w jakiś sposób potrafią wpływać na nas
Pokaż mi nazwę na słońcu! Wszystko odpala Myśl.... Materialne myśli otaczają cię.
Młody, jesteś sympatyczny.
Ja od momentu gdy stałem się ateistą a później ,,deistą" zacząłem bać się piekła ... każdego z każdej istniejącej religi.
Deizm to rodzaj teizmu
Nie powinieneś tez tego łączyć. To, że zacząłeś szukać jest przyczyną znalezienia tylko. Sam strach nie wynika z istnienia piekła. Po prostu wcześniej o tym nie myślałeś. Takie jest moje zdanie.
Ja powinien żyć bez religii
Człowieku gdy masz Boga to nie jesteś samotny i nie musisz sam sobie radzić bo możesz mieć Boga i nie mów że musisz radzić sam tylko poprostu daj Jezusowi (że tak powiem) wejście do swojego serca.
Ja jestem Zielonoświątkowcem i jestem na koncie mojej siostry mam 11 lat i mam większe doświadczenie niż niektóży dorośli więc polecam ci pójść do zielonoświątkowego kościoła a gdy coś będzie nieteges to nie wiem może do katolickiego
Ale mówię że będę się o ciebie modlił
(I na początku chciałem napisać że jesteś antychrystem)
Proszę nie łączyć Boga z katolicyzmem i innymi religiami
Ja bym nie łączył ale one się przyssały do niego;]
Człowiek Absurdalny to prawda że się przyssały. Szkoda że kościół katolicki poprzez swoje fałszywe dogmaty i niewłaściwie interpretacje Pism znieksztalcil obraz Boga do tego stopnia, że ludzie będący członkami KK, przechodzą na ateizm, ponieważ jego nauki są absurdalne, szczególnie dla ludzi myślących.
@@futurelight9386 Kolega chyba bibli nie czytał
@@oldak777 Kolega (czyli Ty Łukaszu) chyba nawet jezeli czytał Biblię to jej nie zrozumiał.
zeby wyjaśnić problemy religii moim zdaniem trzeba odważyc się zniszczyć zorganizowane formy religii. to wiele wyjasni:1. wyjaśni czy wogole istnieje osobowy Bóg. jeżeli tak to stanie w obronie prawdziwej religii, jeżeli taka jest, tamci ludzie przezyja, a reszta do piachu. Ale tak czy siak i tak by umarli- jedynie pare lat krócej pozyja. 2. jeżeli Boga nie ma to nic się nie stanie, rządy państw po przejęciu kupy kasy zalataja dziury budżetowe, i znajdzie się więcej kasy dla wszystkich na całym. i wszyscy będą sobie żyli dalej, wiedząc że nie ma żadnych reguł, wygrywają silniejsi fizycznie i śmierć to naturalny pewnik z którym trzeba się pogodzić, a i będzie to historycznie i społecznie niezapomniane wydarzenie, które jeszcze połączy ludzi, jak odzyskanie niepodleglosci w jakimś narodzie- takie życzy się świętuje co rok!
... i po problemie... xD
ps. chodzi mi o wszystkie duże religii, bo jak ktoś tworzy sobie swoją religię to bym się tym nie zajmował... Bóg to tytuł stanowidla, jak dyrektor czy prezydent. ktoś na takim stanowisku nie bawil by się w tworzenie niezorganizowanych instytucji
Pierwszy film, za który dałem Ci -. Podałeś ciekawe argumenty, logiczne za i przeciw wierze. Tylko, że wiara to nie tylko logika. A jeśli logicznie to jakie jest ryzyko, wiary i niewiary ... ? Sam dopiero, po wielu latach, niemal jak podróż izraelitów ;) tego doświadczyłem. Warto było ! Biblia to więcej niż książka ... Polecam th-cam.com/video/BW_UB5PaTmQ/w-d-xo.html
Czasami wiara zastępuje logikę. Bo to czego nie możemy logicznie uzasadnić, w to wierzymy.
jak nazywa się muzyka z 8:00 i 8:30 gdzieś ja słyszałem
Ciężko porównać, po której stronie jest łatwiej. Pytanie dlaczego miałoby być łatwiej? Nie wiem jak jest u ateistów, ale Jezus nigdy nie obiecywał prostej drogi. Z resztą w przypadku wiary w Jezusa, wyboru trzeba dokonywać za każdym razem, kiedy dochodzi do dylematu moralnego. To nie jest tak, że raz się stwierdza ten wybór.
Cieszy mnie, że wolisz żyć w zgodzie ze sobą niż kogoś udawać, ale jeszcze bardziej podoba mi się, że twój materiał nie jest jakąś tyralierą przeciw kościołowi.
Bo Kościół, chcący, nie chcący spełnia swoją funkcję:) Co do trudnej drogi zapowiedzianej przez Jezusa - rzeczywiście, absolutnie się z tym zgadzam, ale wydaje mi się jednak, że ludzie wolą dostać mapę absolutnie natrudniejszego szlaku niż poruszać się zupełnie bez mapy; bez odpowiedzi czy w ogóle jakiś szlak istnieje...
Człowiek nigdy tak naprawdę nie będzie szczęśliwy jeśli nie pozna Boga i Jego wielkiej miłości do nas. Jeśli ma się żywa wiarę można przeżyć życie z pokojem w sercu mimo wielu trudów życiowych. Ponieważ ma się świadomość że wszystko co nas spotyka jest dla naszego dobra i jeśli mu bezgranicznie ufamy to on nad nami czuwa. Współczuję tym którzy jeszcze nie odnaleźli Boga i życzę wam nawrócenia. Zacznijcie czytać Biblie z prośbą do Ducha Świętego o zrozumienie. Bóg odpowiada na pragnienie serca więc kto szuka ten znajdzie.
Zostawie suba jak dowiem sie jak nazywa sie nuta ktorej poczatek zapetliles
Większość ludzi jednak pozostaje wiernymi przekonaniom wpojonym im przez ich przodków...
Nie chodzi o to czy to w co wierzymy jest prawdziwe jest nieistotne to czy nasza wiara ma potwierdzenie Sprawdzie wprawdzie nieważne czy Bóg istnieje czy nie nie istnieją żadne wyroki boskie nie istnieje coś takiego jak sąd ani wyrok Boży to brednie prawdą jest to że mamy wierzyć wyższy sens czynienia dobrych dobrych uczynków ponieważ nasze życie jest losowe i tylko ludzka Solidarność i wiara to że życie ma sens Ratuje nas przed zabiciem samych siebie nawzajem to czy Nasz Bóg jest prawdziwy czy nie Nie ma znaczenia ważna jest wiara i są ci którzy chcą nam wiary odebrać by zakłócić nasz porządek Porządek życia Jeżeli Bóg istnieje jest miłością jest tym co najpiękniejsze i to ma sens ale jeżeli nie istnieje to i tak musimy wierzyć że jest ponieważ bez tego nic co robimy nie miałoby sensu i nie miałoby znaczenia czy kogoś zabijemy czy nie wróg traktuje na sekundę którą się bawi Jest jak lew i tak się właśnie zachowuje lew nie ma wyrzutów sumienia że zje ofiarę ponieważ tak został stworzony Z mojego doświadczenia wynika że nie jesteśmy do końca na szczycie łańcucha pokarmowego ale to tylko zależy od nas bo ponieważ jeżeli Jesteśmy jak zwierzęta bez wiary i bez zasad to zawsze znajdzie się silniejszy który nas pożera bo tak jest w przyrodzie i zawsze znajdzie się ten który wykorzysta nasze słabości bez żadnych zasad i bez żadnych skrupułów u nas po prostu pożreć tak jak my pożera my słabszych więc tylko wiara bez znaczenia w to czy jest ona prawdziwa czy nie tylko ona powoduje to że żyjemy i Prawda jest taka że ten jeden Bóg który jest najpotężniejszy jest w nas jest na szczycie łańcucha pokarmowego a nawet nie podlega pod niego ponieważ ponieważ jest ponad tylko go jeżeli zniżam się do poziomu zwierząt Jesteśmy pożeranie jak zwierzęta wróg nie ma zasad mówię tu o istotach drapieżnych pół ludziach pół zwierzętach to przypominają a raczej pół anioł pół zwierzę oni traktują nas tak jak lew traktuje mysz i jest to dla nich naturalne i wydaje się czasami że tak zostali stworzeni jak lew i mysz Szatan tą lew a my jesteśmy myszą którą się bawi i nie posiada żadnych zasad ani skrupułów i robi z nami co chcę tylko wtedy kiedy zniżam się do poziomu zwierząt i dołączamy do łańcucha pokarmowego ale jeżeli jesteśmy tymi którymi powinniśmy być z wiarą z wiarą która powoduje to że nasze życie ma sens bez znaczenia czy jest prawdziwa czy nie Czy Bóg istnieje czy nie To nie ma znaczenia my nie mamy wyboru my musimy wierzyć dzięki temu żyjemy I nie pozabijali śmy się jeszcze marzyć Chcę każdy nieważne w co wierzymy cokolwiek dobrego z naszego serca buduje nasz świat i nasz Azyl dzięki temu żyjemy odkryłem to że człowiek musi wierzyć w dobro najwyższe dobro ponieważ wtedy buduje i żyję ale niestety i tylko jedna wiara jest słuszna jedna wiara bezwarunkową miłość kogoś kto jest tak naprawdę miłością Jeżeli ktoś wierzy w taką istota która jest bezwarunkowo dobra i miłosierna to taka osoba buduje dobre dobre relacje i dobry porządek na świecie A więc wiara jest najważniejsza dlatego nie dano nam cuda objawy jonego objawione go Boga nie dano nam ponieważ on nie pozwolił by nam żyć żyć możemy tylko dzięki wierze ponieważ to że wierzymy i nasza Solidarność pozwala nam żyć w społeczeństwie tam gdzie wszystko co złe jest nazywane złem a to co dobre jest dobre nie wolno mieszać dobra ze złem i na tym polega wiara i im bardziej wierzysz w to co czyste i bezwarunkowe najpiękniejsze rzeczy budujesz I to dajesz innym dlatego wszyscy prorocy mówili o wierzę i budowali systemy wiary które pozwalają nam żyć i tworzy społeczności w których zło jest złem a dobra jest dobra dobrem dobro jest dobrem
sry za interpunkcje pisanie głosowe
Moim zdaniem wybrał Pan (poza ewentualnie może życiem po śmierci) jakieś marginane powody. Dużo trudniej konsekwentnie odpowiedzieć sobie na pytanie o początek wszechświata i życia na ziemii. Czytsty ateizm jest zjawiskiem ostatnich wieków, ludzie zawsze przeczuwali że po prosty musi być jakaś inteligencja ponad nimi, że nie jest możliwe by nawet proces ewoluowani ich cial I umysłów był zupełnie przpadkowy, wziął się z nikąd I szedł do nikąd. Sam fakt jakiegoś wewnętrznego przeczucia o jaimś "prawie naturalnym", o tym co jest dobre a co złe, świadczy o tym że istnieje jakiś standard wobec którego mierzymy to co dobre a to co złe. W Pana ironicnzej wypowiedzi da się odczuć słychać frustrację, być może jest to jakaś forma buntu, nie mówi Pan tak samo gdy mówi Pan na inne tematy. Polecam przeczytac "Wiekuistego Czlowieka" Chestertona (albo chociaż początek, w ktorym zwraca on uwagę na to, że właściwie każda rzecz na ziemii jest fanomenem i że kiedy jesteśmy zbyt blisko jakiegoś zjawiska niebwidizmy go w pełni). Zwraca on właśnie uwagę na to że postawa osoby bedacej w pelni poza religią nie może charakteryzowac sie negowaniem jakiejs religii a zwlaszcza z tej z której się wyrosło, gdyż oznaczałoby to, że ktoś nie jest ani do końca "w" ani "na zewnątrz. Nie próbuję do niczego przekonać, bo sama nie mam takiego stopnia pewności by kogokolwiek do czegokolwiek przekonywać. Gdyby mistycznie objawiło mi się że Boga nie ma lub jest pewnie mogłabym mówić z taką pewnością jak Pan, ale gdyby bylaby mozliwa pewnosc, to nie bylaby to wiara. Wiara zakłada brak pewności. Z resztą wątpienie a nawet brak wiary również. Tylko nieliczni, jesli wierzyc ich swiadectwom (np. po śmierci klinicznej czy jakieś mistyczne doświadzcenia), mieli możliwość uzyskania pewności, reszta, jak Pan zauwazyl, musi wybrac. Myślę że ominął Pan jednak jedwn bardzo wazny aspekt którym jest cierpienie. Jest Pan zdrowy, żyje Pan w kraju w którym jest pokój, więc jak Pan powiedział moze Pan być "kowalem własnego losu". Ale co z kimś kto od dziecka jest niepełnosprawny, niewidomy, kogo rodzice nie są mu w stanie zapewnić wykształcenia, kto po prostu miał mniej szans? Czy życie takiego człowieka jest według Pana zmarnowane? Gdy dziecko było bite przez wlasnych rodziców albo porwane zgwalcone i zabite - to czy też jest kowalem swojego losu I jego zycie ma sens tylko w tym co mu się przytrafiło na tym swiecie? czy już to pytanie nie obejmuje Pana filozofii? Oczywiscie, można chrześcijan "oskarżać" o to, že wiara w sens cierpienia daje pocieszenie psychiczne, ale z drugiej strony -jezeli tak w rzeczywistosci jest to co w ttm zlego ze jednoczesnie to przynosi pocieszenie? Przeciez nie ma Pan pewnosci ze tak nie jest, ze cierpienie nie ma sensu. To że ktoś sobie tak powie to nie znaczy że tak jest. On po prostu wyznaje wiare w ro ze tak jest - ze cierpienie ma sensu. Zawsze w coś wierzymy jesli nie mamy pewnosci, a pewnosc w tych speawach naprawdę ma niewielu. Chyba że Pan miał jakieś doświadczenie ktore potwierdzilo tą pewnisc, chetnie posluchamy.
Wypowiedź bohatera filmu jest ironiczna tak, jak i wypowiedź Pani. Nie wiem z czego to wynika. Porusza Pani jednak ciekawe kwestie odnośnie stworzenia świata i tego, że niektore rzeczy na nim zostały tak fenomenalnie wymyślone (szkoda tylko, że inne zostały wymyślone fatalnie). Odnośnie śmierci klinicznej to, żeby wyjaśnić to, co dzieje się wtedy z ludźmi ją przechodzącymi wystarczy poczytać jak nauka wyjaśnia te doświadczenia.
Cierpienie nie ma sensu. I takie dziecko, które było bite, molestowane, gwałcone i na końcu może i zabite miało po prostu pecha. Wyciągnęło kiepski los. Nie wiem jak można się pocieszyć w tej sytuacji. Może tym, że jednak miało szansę żyć, doświadczyć życia, mimo iż w tak kiepskie formie. Marne to pocieszenie, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy.
Ja też w sumie czuje wiele złości do mojej byłej religii, czyli katolicyzmu. Że dałam się oszukać, a raczej że zostałam oszukana i zmanipulowana. I do siebie też trochę, że może nie byłam gotowa na tą prawdę, o której teraz wiem, że Boga nie ma i jesteśmy zostawieni sami sobie, z danym nam losem, w różnych okolicznościach życiowych, i ze wiele rzeczy od nas nie zalezy. I jeszcze z tym, że każdy jest egoistą, ewolucyjnie dalej walczymy o przetrwanie. I że w zależności od okoliczności możemy zejść na zła drogę, nie jestem pewna czy każdy(może trzeba mieć jakieś predyspozycje jednak-nie zgłębiłam jeszcze tego tematu), ale boje się, ze tak.
Odnośnie mistycyzmu to też nie mam zdania, bo nie zgłębiłam tematu.
Pozdrawiam
@@magorzatamaek5134 rzeczywiście gdybym jeszcze raz pisała ten komentarz to napisałabym go mniej ironicznie. Główne zagadnienie, na które chciałam zwrócić uwagę to to, że nikt nie może mieć stuprocentowej pewności odnośnie istnienia lub nieistnienia Boga, niemniej istnieje w nas jakieś poczucie zewnętrznego standardu sprawiedliwości, dobra i zła, tu pytanie otwarte : skąd to w nas jest.
@@barbaprod
Znaczna większość ludzkości nie szuka stuprocentowej pewności odnośnie istnienia lub nieistnienia Boga. Bo zdaje sobie sprawę że nie jest to możliwe. Przyjmuje to, co im przodkowie przekazali i nie ma ochoty na większe rewolucje w swoim życiu. Bo tak jest łatwiej.
Jakieś poczucie zewnętrznego standardu sprawiedliwości, dobra, zła, itd., istnieje. Ale to jeszcze nie znaczy nie wszyscy postępują zgodnie z tym poczuciem. Chociażby dla ochrony swojego ego, władzy, czy korzyści finansowych, i z wielu innych powodów.
@@magorzatamaek5134 Gdyby ludzie jako gatnek biologiczny podlegali głównie zasadom ewolucji i walce o przetrwanie gatunku NIE ISTNIAŁABY POTRZEBA MIŁOŚCI. Milosć jako uczucie "bardzo przeszkadza" w realizowaniu założeń ewolucjonizmu. Wg ewolucji każdy mężczyzna powinien dążyć do zamordowania rywala samca w okresie rozrodczym, kazdy mężczyzna powinien dążyć do zapłodbienia jak największej ilosci samic i ciężko pracować do utraty sił na alimenty dla dzieci. Kazda kobieta powinna marzyć o wielkim stadzie dzieci z dorodnym silnym fizycznie i inteligentnym samcem. A rodzice na starość powinni być poddawani eutanazji lub porzucani, by nie marnować na nich zadobów, ktore możnaby przeznaczyć na operacje plastyczne i wykarmienie potomstwa.
Pozdrawiam! Bezbożnica....
Polecam znaleźć kanał Stacja Ateizm :) Bardzo kulturalne rozmowy z wierzącymi.
Te rozważania należałoby zacząć od definicji słowa religia, a dopiero potem zastanawiać się czy jest nam potrzebna i jaką rolę pełni.
W encyklopedii napisano że religia to stosunek ludzi i społeczeństw do różnie rozumianej sfery świętej.
A więc jest to pojęcie o wiele szersze niż wiara w Boga czy Bogów, wychodzi nawet poza metafizykę.
Zgodnie z definicją, człowiek niereligijny to taki w życiu którego nie występuje żadna sfera święta. A co to jest sfera święta? To różnie rozumiana najwyższą wartość. A więc człowiek niereligijny to taki który nie ma najwyższej wartości w życiu. Żyje więc absurdalnie bez celu. Czy jednak człowiek może żyć bez celu? Moim zdaniem nie.
Ktoś kto żyje bez celu, generuje chaos, a więc skutkiem jego życia jest bałagan.
Wynika stąd że ktoś kto twierdzi że jest niereligijny w istocie oszukuje samego siebie, bo tak naprawdę jest czcicielem chaosu, chaos jest jego religią.
Masz rację i religia jest niezwykle złożonym tematem, dlatego na jednym odcinku w tym obszarze na pewno nie skończę. Niemniej, być może tytuł tego nie oddaje, chciałem się skupić bardziej na kwestii wyzwań egzystencjalnych, o których pisze wspominany przeze mnie Yalom (choć aboslutnie nie on pierwszy), w uporaniu się z którymi bardzo pomaga idea Boga; odcinek miał zwrócić uwagę na to, jak sobie poradzić kiedy tego Boga nie widzimy.
To dobrze, że nie masz już 10 lat. Ja osobiście do żadnego kościoła nie należę, jednak dopuszczam istnienie Boga. Jak chcesz udowodnić istnienie człowieka za 4 miliardy lat, gdy słońce będzie białym karłem? A jednak może coś istnieć, choć dowodu nie ma.
Każdy ma wybór. Wolna wola . Bóg nie jest autorytarny , kościół katolicy jest niestety nie aktualny. Oszukuje ludzi . Jest biblia cała jest ciekawa . Pomagać innym ❤ to się liczy. Nie ma wolność, jest ,, pozorna " .
Słyszałem, że Kryśka Pawłowicz dała Ci SUBA! 😄
Na nikogo się nie zamykam!
9:44 Może jakiś zakładzik? Hmmm Pascala? ;-)
Dawno obalone :)
O ile z odcinkiem się nie zgadzam, o tyle uważam poglądy za warte poznania. Co nie oznacza, że "wyznawany" przez autora egzystencjalizm nie może podlegać krytyce. Każdemu zainteresowanemu szerszym zapoznaniem się z tematem polecam zapoznanie się z dorobkiem filozoficznym i ewolucją poglądów dwóch polskich filozofów XX w. prof. Leszka Kołakowskiego i (szczególnie) prof. Wolniewicza który egzystencjalizmowi przeciwstawiał autorski neoaugustianizm, a irracjonalnemu spojrzeniu na świat - myślenie racjonalne oparte na logice zrewolucjonizowanej przez Wittgensteina
prosił bym abyś mi odpowiedział, na pytanie -czy tak naprawdę jesteśmy wolni- myślę że nie !!, bardzo nas ogranicza nasze perwersyjne czynniki funkcjonowania- czyli praktyki homoseksualne kazirodcze, które przechodzi każdy człowiek, one nas bardzo ograniczaja myślowo ,moralnie i egzystęncjonalnie, a czy rozwój umysłu kogokolwiek jest możliwy zaznaczam prawdziwy rozwój- bez tego typu zależności, uważam że nie, skoro zostaje nam to wczepiane w wieku niemowlęcym i funkcjonujemy jak zaprogramowane maszyny według jakiegoś schematu, kogoś lub czegoś chyba spatrzonego skoro do takich form musi sie uciekać, czyli dewiacji, a teraz czy nurty myślowe wielu filozofów są rzetelne też nie bo ich umysł i ciało zostały spatrzone w młodości i to prowadzi do czynnika tak zwanego masła maślanego, czyli dewagacje nie żetelne i nie prawdziwe, ta forma nas bardzo ogranicza, dlatego są to tylko absurdy assurdalne, przecież myśli techniczne czy filozoficzne doprowadzają nas do destrukcji, czyli samozniszczenia bo to zostało nam wczepione w dzieciństwie- żyjemy po to by umrzeć- czy to jest wolność, ja uważam że nie, żądzi nami uzależnienie od patologi i wszystkich jego form,ja uważam że bez tego jest możliwy rozwój umysłu bez czynnika destrukcji i to może doprowadzić do wyższej formy egzystencjonalnej a nawet życia wiecznego jeżeli takie jest i tu prosił bym o rzetelną odpowiedz