Wiele lat temu choroba zmusiła mnie do wycofania się z czynnego życia. Nie mogłam tego zaakceptować. Nie pomogła psychoterapia. Pomogła filozofia, głównie Camus, Schopenhauer, stoicy. Zgadzam się, musimy naszej egzystencji nadać własny sens szczególnie w ciężkiej przewlekłej chorobie. To pomaga żyć mimo wszystko. Gratuluję wspaniały odcinek :)
Mam podobne przemyślenia, w nieco innym kontekście, które wyglądają mniej więcej tak: Można stwierdzić, że człowiek stworzył wspaniałą cywilizację. Technologia, sztuka, filozofia, architektura etc. Jednocześnie możemy sobie wyobrazić, że tu i teraz istnieje inna cywilizacja, która wyprzedza nas w rozwoju o np. 10 mln lat ;) i my jesteśmy dla nich kopcem mrówek (wspaniała cywilizacja w mrówkowej skali), w który człowiek przypadkowo wdeptuje, idąc przez las. Zabija tym samym wiele osobników, powodując olbrzymie zniszczenia. Z perspektywy cywilizacji człowieka nikt tego nawet nie zauważył. A z perspektywy mrówek - nie mają one najmniejszego pojęcia o istnieniu cywilizacji człowieka pomimo, że własnie wlazła mu ona z buciorami do domu :D W sumie bardzo niepokojąca teoria ;)
W filmie Konrada Niewolskiego pt. „Symetria” pada stwierdzenie (parafrazując): „świat nie ma sensu, dlatego musisz sam nadać sens światu”. „Zło” i „dobro” to pojęcia abstrakcyjne, głęboko zakorzenione w kulturze. Możemy odrzucić wszelkie archetypy, które konotują powyższe pojęcia i czuć się niezależnie wobec szeroko rozumianej etyki. Prawda (kolejne abstrakcyjne pojęcie)? Otóż moim zdaniem brzmi to zaledwie jak sprawny sofizmat, który za zadanie ma usprawiedliwiać nas z popełniania tych „złych” uczynków. Ostatnio przeglądając media społecznościowe natrafiłem na zdjęcie dziecka mojej bliskiej znajomej. Dziecko ganiło psa za gryzienie pluszowej zabawki. Dodam, że wspomniany malec dopiero niedawno nauczył się mówić. W tym wieku był w stanie określić, jakie zachowanie jest „złe”. Myślę, że rozgraniczenie „dobra” i „zła” dokonuje się u nas samoistnie już na bardzo wczesnym etapie rozwoju percepcji. Pozwolę przytoczyć sobie intrygujący przykład. Intrygujący ze względu na fakt, że tym razem to człowiek (nawet dwóch) jest „ganiony” przez zwierze. W okresie wczesnego dojrzewania niejednokrotnie zdarzało mi się potykać się z moim bratem. Ilekroć pies zauważył nasze nadwyraz zawzięte bójki, natychmiast reagował - szczekał, naskakiwał, a nawet gryzł po kostkach - co skutkowało natychmiastowym przerwaniem potyczek i tym samym wprawieniem nas w stan konsternacji. No bo jak to się stało, że psiak przewyższył nas pod względem racjonalnego zachowania? „Zło” i „dobro” zdają się funkcjonować nie tylko w kulturze, ale i naturze. Bez „zła” nie ma też „dobra”. Do tego typu wniosków (i nie tylko) może was doprowadzić filozoficzna bajka „Drzewo” autorstwa Michela Piquemala lub poemat Różewicza pt. Spadanie, czyli o elementach wertykalnych i horyzontalnych w życiu współczesnego człowieka”. Oskar Czapiewski.
Sądzę, że dziecko ganiące psiaka i pies pojednujący braci w bójce, raczej nie przyswajały pojęcia Zła/Dobra, tylko kierowały się (te istoty) rachunkiem zysków i strat, czyli tym co dla mnie dobre (przyjemnie się kojarzy, albo jest przeciwne stanowi nieprzyjemnemu w odniesieniu do podświadomości podpowiadającej stany z pamięci), a nie tym co jest Dobrem. To my dorośli postrzegamy te zdarzenia jako obserwatorzy w kategoriach Zła i Dobra, te istoty w swych stadiach rozwoju nie potrafiły tego robić.
Ja to sobię tłumaczę tak: My (istoty żywe) jesteśmy nastawieni na korzyść i unikanie niekorzyści. To co nam pomaga w przeżyciu i rozpowszechnianiu się naszego gatunku jest dla nas korzystne = dobre, to co przeszkadza jest niekorzystne = złe. Lew dla zebry jest złem przeklętym, za to zebra dla lwa jest korzystym pokarmem, cieszy się z niej tak samo jak rolnik cieszy się z większych plonów, które postrzega za przejaw boskiego dobra. Pewnie ta filozofia ma jakąś swoją nazwę, której nie znam, jeżeli ktoś kojarzy o co chodzi może napisać, chętnie o tym poczytam.
@@sylwoniusz Agnostycyzm to raczej myślenie typu " nie wiem i nigdy się nie dowiem, więc nie będę określał się po żadnej stronie " Rzeczywiście możemy tylko wierzyć lub nie wierzyć, bo nie dojdziemy do całej prawdy tego świata. Raczej nie jestem agnostykiem, ale przyznaję że takie podejście jest słuszne, bo wątpię, że ludzkość znajdzie kiedyś 100% pewne dowody na istnienie lub nieistnienie Boga
Moim zdaniem, zło jest skutkiem braku wglądu w nasze wnętrze. Bierze się z bezmyślności, z braku wrażliwości czy empatii. Ale może też przyczyniać się do powstawania rzeczy istotnych w naszym życiu.
Wolny wybor powoduje, że można wybrać zło. Gdyby człowiek mógł wybierać tylko dobro, straciloby ono swoje znaczenie. Moralność, dobroć MUSI mieć wybór. A doskonały, superinteligentny i dobry Bóg tak nas kocha, że podarował nam wolność.... Choć wiedział, że ryzykuje.... Bez tego ryzyka stworzenie człowieka byłoby stworzeniem niewolnika.
Wg mnie zło wynika z: - z lęków. Najmocniejsze są leki powstałe w dzieciństwie i najtrudniej się ich pozbyć. - postrzeganie kogoś obcego jako "złego" wynika z własnych lęków (jest to jakby emocjonalny obraz innych) - z braku refleksyjności i samoświadomości. Im ktoś jest słabszy, mniej doświadczony - tym bardziej jest podatny na zło (skrzywdzenie) - bicia dzieci, krzywdzenia ich, w wyniku czego doznają ciężkich traum wręcz niemożliwych do wyleczenia - braku zdolności ludzi mniej świadomych do obrony - braku świadomości ludzi jak łatwo jest zranić kogoś kto ma mniejszą świadomość i nie potrafi się obronić - generalnie dobre społeczeństwo to społeczeństwo zdrowe psychicznie - wg mnie całe zło można wytłumaczyć i zrozumieć na gruncie analizy psychologicznej - do rozprzestrzeniania się zła przyczynia się lekkie podejście do seksu, płodzenie dzieci, których potem nikt nie kocha i nie przygotowuje odpowiednio do życia. Takie dzieci zdane same na siebie łatwo ulegają skrzywdzeniu przez społeczeństwo. Potem pełne lęków i traum, nie potrafiące wchodzić w zdrowe relacje, same krzywdzą innych, słabszych, własne dzieci.
Tak, zło w człowieku można wytłumaczyć na gruncie psychologicznym, moim zdaniem "zło" to mechanizm obronny, jest też nieuświadomiony, więc zło bierze się z braku świadomości, a nie jest np konsekwencją wolnej woli
Zgadzam się z teorią perspektywy. Dla mnie Bóg jest widzem oglądającym świat jako całość, który reaguje zanim wydarzy się coś naprawdę złego. Fakt do istnienia zła doprowadzają ludzie, czasem z pobudek osobistych, czasem z powodu wiary albo z powodów pierwotnych (np.wojna jako redukcja populacji). Wierzę w Boga(można przyjąć istotę wielowymiarową). Wiem, że dał nam wolną wolę, z którą robimy co chcemy i to stanowi przyczynę naszej niedoskonałości-w konsekwencji istnienie zła. Ludziom natomiast trudno zauważyć szerszą perspektywę, często działamy egoistycznie i dla poklasku. Pozdrawiam
Musisz nabrac szerszej perspektywy by moc odpowiedziec dobie na te pytanie. Skupienie sie na religii monoteistycznej, teorii kilku filozofow i obserwacji nieswiadomego dziecka zabijajacego mrowki to chyba troche za malo. Jezeli jestes szczerze zainteresowany tymi kwestuami to zapoznaj sie z wiedza innych ludzi , ktorzy poswiecili zycie na szukanie odpowiedzi na te najwazniejsze pytania. A pozniej znow zapytaj siebie. Np. Allan Watts, Hans Wilhelm (life explained) reprezentuja szersza perspektywe.
Film na bardzo wysokim poziomie, obiektywne rozważenie problemu, poparte wieloma przykładami, uzasadnieniami filizofów. Oby tak dalej ;) Życzę Ci szerszego grona odbiorców, uważam, że zasługujesz na większe zainteresowanie, ponieważ, tak jak wyżej wspominałem, poziom twoich filmów jest bardzo wysoki. Dałeś mi naprawdę ciekawą zagwostkę, będę miał teraz o czym rozmyślać :)
Moim zdaniem dobro i zło obiektywnie nie istnieją. To my ludzie nadaliśmy pewnym zdarzeniom pozytywne lub negatywne znaczenie, w zależności czy nam sprzyjają czy nie. Ale obiektywnie nie ma takiego rozróżnienia, rzeczy po prostu się dzieją.
To jest jakaś myśl. I w sumie ciężko jej przeczyć. Chyba jedynie na myśl przychodzi mi pytanie: co właściwie taki wniosek nam daje? (Znaczy, nie twierdzę, że nic nie daje; tak tylko pytam) No bo nawet jeśli to ludzie interpretują wydarzenia jako dobre i złe (co bardzo możliwe), to zauważmy, że wielu filozofów mimo to starało się szukać jakiejś moralności wolnej od pragmatyzmu, żeby czynić ten świat subiektywnie lepszym miejscem
Oczywiście, w ten sam sposób nie można powiedzieć o istnieniu obiektywnej moralności, o której często słyszy się w religiach na świecie. Moim zdaniem moralność najlepiej określa "Zeitgeist" i ona ewoluuje wraz z rozwojem świata. Kiedyś za homoseksualizm karano śmiercią, dziś jest to już coraz częściej akceptowane.
Religijna moralność też bywała skrajnie różna. Aztekowie wierzyli, że bogowie wymagają ofiar z ludzi, których następnie zjadano, a w chrześcijaństwie raczej podobnych nakazów religijnych już nie znajdziemy. W zależności od różnic kulturowych normy moralne są diametralnie różne. Chociażby przykład homoseksualizmu, który podałeś. W Starożytnej Grecji był on w pewnym momencie uważany za normalny, ale wraz z upadkiem cywilizacji wkroczyła rzymska, a następnie żydowska mentalność, która wywróciła mentalność ludzi żyjących na tym terenie do góry nogami. Nie możemy więc wykluczyć, że za jakiś czas jakaś rewolucja kulturowa nie przywróci nam stanu podobnego do tego sprzed kilkuset lat. Bo często widzę ten pogląd, że świat będzie coraz bardziej otwarty i tolerancyjny. Moim zdaniem takie postawienie sprawy jest bardzo naiwne.
pedagog trener rozwoju osobistego fotograf animator czasu wolnego fotograf aktor :D ksieciunio wiesz ! Młodzieżowa Druzyna Poażarnicza płetwonurek to nie jest koniec ziooooom ! przyszły dr nauki o poznaniu i komunikacji społecznej YEAH ! jazda !!!! za h mam być na UMCS oczywiście garniak i krawat ooooooo masa !
@@CzowiekAbsurdalny Polecam zapoznać się z prawdą z Biblii bardzo świetnie przedstawioną w tej serii wykładów: amazingdiscoveries.tv/categories&cid=303&c=Total_Onslaught_-_Polish&lo=detailed&s=&t=a&p=1 Drogi @Człowiek Absurdalny, po zapoznaniu się z tym nie będziesz już miał wątpliwości czy zło istnieje i jakie jest jego źródło, skąd pochodzą katastrofy i zmiany na ziemi, skąd pochodzą choroby i nieszczęście ludzkie i jaki plan na to wszystko ma Bóg oraz jak przy tym wszystkim zachowuje swoją doskonałość, miłość i sprawiedliwość. Szczerze zachęcam.
@Crohn Brak merytorycznej odpowiedzi, brak argumentów za to same słowa mające obrazić rozmówcę. Resztę dopowiedz sobie sam co w ten sposób zaprezentowałeś.
wyobraźmy sobie Boga jako istotę tak dobrą że szanuje wolny wybór człowieka - nie chce mieć w niebie niewolników, ale ludzi którzy świadomie wybrali dobro. Do tego potrzebne jest zło, aby hartować ludzi w dobrym, jak w przypadku biblijnego Hioba, który stracił całą rodzinę, majątek, zdrowie i nie wyrzekł się Boga, nie przeklinał Go. Dla nas ważne jest tu i teraz, czyli materia, dla Boga ważna jest dusza i wieczność po śmierci. Faktycznie mógłby zniszczyć Zło w jednym momencie, ale wtedy mielibyśmy raj na ziemi, a wg doktryny chrześcijańskiej, tu na ziemi jesteśmy w próbie, żyjemy krótko i mamy przygotować się do życia po śmierci. To nie Bóg daje nam zło, tylko my ludzie tworzymy zło, Bóg szanuje wybory dobrych i złych do czasu, jak w przypowieści o kąkolu, który zostawiony jest w pszenicy, aby za wcześnie nie zniszczyć pszenicy, niszcząc kąkol. Oczywiście chrześcijaństwo mówi o dopuście Bożym, czyli czasami cierpienie jest jedynym sposobem przemiany człowieka, gdyby nie cierpienie, ludzie byliby jak demony, bezwzględni, a jak doświadczymy czegoś złego, rozumiemy drugiego człowieka, który to samo przeżywa. Oczywiście są wyjątki, ale wyjątek potwierdza regułę.
Brak poznania siebie powoduje, że człowiek staje się zły. Zły dla siebie i zły dla innych. Nie wie kim jest, kieruje się potrzebami narzuconymi przez system, kulturę. Jest pogubiony. Polecam zapoznać się z kilkoma książkami np. Wojciecha Eichelberger, ,,Być tutaj" i przede wszystkim ,,Pomóż sobie, daj światu odpocząć". Życie w zakłamaniu prowadzi do wielu nieporozumień i nieszczęść. Człowiek z natury jest egoistą, więc to również może prowadzić do czynienia zła, aby coś osiągnąć.
Człeku Absurdalny, mam obiekcje! Taka luźna myśl, która wpadła mi niedawno. Właściwie łączy te argumenty broniące teistycznej wizji (teodycee), które podałeś i chyba podważa zarzuty, które przedstawiasz (chyba, bo jak na razie w mojej głowie; jeszcze jej nikomu nie prezentowałem w takiej formie, także premiera : ) Jeśli ludzie są na tym świecie za karę (co pojawia się między innymi w biblijnej wizji), to wtedy stworzenie zła przez wszechdobrego Boga wydaje się mieć sens. Świat to więzienie, a więzienie jest karą. Kara musi być dotkliwa, stąd zło. Choroby, głód i kataklizmy są częścią tej kary, jaką jest ludzka egzystencja. Natomiast łaska w postaci umożliwienia ucieczki z tego więzienia pod warunkiem szczerego żałowania za grzechy jest już i tak olbrzymią pomocą ze strony Boga. I przypominam, że łaski tej doświadcza się nie w tym planie egzystencji, tylko w planie niebiańskim -- po śmierci. Toteż to, że doświadczamy zła naturalnego i zła pochodzącego z działania innych ludzi wszyscy, niezależnie od naszego postępowania, ma wciąż sens. Przestrzeganie zasad bożej moralności nie ma nam dać wspaniałego życia doczesnego (bo życie doczesne jest domeną sił diabelskich), natomiast ma nam zagwarantować większe prawdopodobieństwo osiągnięcia bożej łaski. Nasza wolność jest zachowana -- możemy wybrać zło lub dobro, a kara wciąż jest dotkliwa -- nie wszystkim dane jest skorzystać z bożej łaski. Taki wszechdobry, wszechwiedzący i wszechmogący Bóg tworzy więzienie z taką możliwością bo może, chce ludzkiego dobra, ale nie chce zabrać człowiekowi wolnej woli, a jednocześnie zdaje sobie sprawę, że to jest najlepsze rozwiązanie. Tak, na argument: "Ale jest wszechwiedzący, to zna przyszłość i wie, kto będzie grzeszył, a kto nie" też mam odpowiedź, dokładniej kwantową odpowiedź : ) Przy czym nic to nie zmienia, bo pozostaję, jak pewnie wiele innych osób tutaj, w poznawczym impasie -- nie ma jak na razie (albo ja nie spotkałem) żadnego empirycznego dowodu, który może przekonać, że Bóg chrześcijański istnieje, a taka wizja świata jest prawdą. Z drugiej strony nie ma też dowodu na to, że idea Boga jest zupełnie wyssana z palca. Fajnie, że poruszasz ten temat. Czekam na kolejne filmy i pozdrawiam!
W myśl zasad Biblii... zło dobrem zwyciężaj. To człowiek jest nosicielem dobra lub zła, to w nas tkwią te dwa światy. Wszystko zależy od tego czy potrafimy je od siebie odróżnić?... 🤔 Na własny użytek.👍
Muszę zgodzić się w powyższym. Znajdujemy się w permanentnej sytuacji niezrozumienia stanu rzeczy i niemożności objęcia całości. Świat prawdopodobnie jest zły ze swej konstrukcji i Emilowi Cioranowi chce się piątkę przybić...
Zło, dobro, to tylko koncepty, które w mniej lu bardziej abstrakcyjny sposób próbują być objaśnianie. Paradoksalnie dla mnie one nie istnieją, a jednocześnie jako "dobry" człowiek, próbuje ich przestrzegać. Według mnie istnieje coś takiego jak moralność (zbiór zasad nałożony nam przez ewolucję i wychowanie). Powinniśmy przestrzegać wewnętrznych zasad moralnych, bo nam, jako ludziom dalekim od doskonałości, po prostu łatwiej jest żyć. A wszelkie odstępstwa, które na naszej drodze na pewno się pojawią, powinny konfrontowane być z naszym umysłem jak i opinią innych osób, by życie nie było podyktowane tylko "głupimi" zasadami.
Najprostsze wyjaśnienia są najtrafniejsze. Kiedy szukasz czegoś w domu, zastanawiasz się gdzie się podziało, wówczas nie zakładasz istnienia demiurga, który to przed tobą schwał
Jeden z najciekawszych filmów, jakie w życiu widziałam. Świetny pomysł na tematykę, dobre przedstawienie. Podoba mi się też, że pokazałeś swój tok myślenia, swoją wizję istnienia zła. Co do bilansu zła i dobra jednak, to przyznam, że warto połączyć dwie z przytoczonych teorii. Niby nic nie rekompensuje Holocaustu, żadne dobro go nie równoważy, ale jednak tylko takie tragiczne wydarzenia były w stanie ukazać też siłę ludzkiego dobra i wszystkich tych, którzy skłonili się do tego, by się poświęcić. Gdyby więc nie było aż tak wielkiego zła, nie byłoby potrzeby istnienia w odpowiedzi tak wielkiego dobra. Nie byłoby też tyle piękna i mistycznej otoczki w naszym społeczeństwie. I nasuwa się tutaj teoria całościowego spoglądania na rzeczywistość - zło jest absolutne, gdy rozpatruje się je "na świeżo" i samodzielnie. Gdy spojrzy się jednak na coś nawet z perspektywy czasu, na więcej, niż jeden aspekt, nagle okazuje się, że to nie jest tylko zło i tyle. Mimo wszystko zawsze towarzyszy mu jakieś dobro. Ba, myślę, że jest ono ogromne, tylko trudniej je dostrzec, czasami tkwi ono po prostu w głębi człowieka. Przykładowo po wielu traumatycznych przeżyciach człowiek może nagle zacząć dostrzegać piękno w najmniejszych szczegółach, osiągnąć poziom odczuwania, jakiego inni sobie nie wyobrażają. I jestem pewna, że w takim momencie sobie myśli, że jest ogromnym szczęściarzem, iż kiedyś mógł pocierpieć. Z mojej strony na ten moment tyle w temacie.
Założenia instynktu by gatunek przetrwał myślący człowiek rozszerzył na inne istoty. Prawdopodobnie na początku te z którymi współpracował jak pies a potem w raz z rozwojem cywilizacji na wszystkie.
Dobro i zło to kwestia relacyjna, a nie czysto substancjalna. Dlatego trafniej jest mówić, że dobro/zło zachodzą, niż że "istnieją". Relatywizacja dobra i zła nie jest jednak niczym odkrywczym i nie powinna być fetyszem. "Relatywne" oznacza "względne", a skoro "wszystko jest względne" (w tym dobro i zło), to nie znaczy, że "wszystko jest DOWOLNE". Przeciwnie - nadal COŚ OD CZEGOŚ ZALEŻY (patrz: relacje, względy), a w naszym interesie leży rozwikłanie tych zależności. To jasne, że dobro i zło są naszymi ludzkimi pojęciami, ale obsesyjne powtarzanie o tym do niczego nie prowadzi. Tak samo naszym "ludzkim pojęciem" jest zdrowie czy choroba. Ani dobra, ani zdrowia nie da się bardzo ściśle zdefiniować; nie ma też jednostek dobra czy zdrowia; uściślanie się tych kwestii i kształtowanie definicji odbywa się poprzez doświadczenia i dyskusje. A jednak, kontynuujemy te dyskusje, co samo w sobie świadczy o tym, że "coś jest na rzeczy". Na rzeczy. Nie gadamy od rzeczy. Innymi słowy - owszem, dobro i zło to nasze ludzkie konstrukty, ale mają więcej sensu niż "kalusampar", który to konstrukt samodzielnie stworzyłem przed chwilą. :D Dobro i zdrowie mają ze sobą więcej wspólnego - rozważając zarówno kwestie zdrowotne, jak i kwestie etyczne, spieramy się o to, co nam służy, a co nas niszczy. Po prostu. Próbujemy tego dociec i ułożyć jakiś uniwersalny wzór. Zadajemy pytania w stylu "co sprawia, że człowiek jest szczęśliwy/nieszczęśliwy", "co sprawia, że człowiek jest dla innych dobry/zły". W jaki sposób szczęście jest skorelowane z dobrocią itd. Bardzo szybko uświadamiamy sobie, że nie może być szczegółowego przepisu na te rzeczy, które po wdrożeniu przez każdego człeka przyniosłyby owo dobro wszystkim i każdemu z osobna. To dlatego, że się różnimy. Nie może być więc "przepisu", ale może być "przepis na przepis". Ten przepis na przepis musi UWZGLĘDNIAĆ zarówno naszą różnorodność, jak i fakt, że więcej nas łączy niż dzieli (co podpowiada nie tylko intuicja, ale i ludzki genom). A zatem, dobro i zło zachodzą REALNIE. Nie przeczy temu fakt indywidualności każdej ludzkiej jednostki. Na bazie coraz szerszej wiedzy możemy ustalać prawidłowości, które rządzą dobrem i złem, choć popycha nas do tego zwykła chęć. Chcemy być zdrowi, chcemy być dobrzy, szczęśliwi, chcemy widzieć dobro i szczęście wokół nas, chcemy żyć. Mamy szereg potrzeb identycznych i potrzeb analogicznych. Dobro i zło nie istnieją ani w oderwaniu od stanu ludzkiego mózgu, ani od stanu otoczenia. Dlatego myślę, że w kwestii etyki coraz więcej będzie mieć do powiedzenia nauka. Czysta filozofia bez wspomagania nauki może przyczynić się jedynie do powstania kolejnych dogmatycznych albo słabo sprecyzowanych ideologii. Nie jesteśmy skazani na postmodernizm (który, paradoksalnie, czyni założenie, iż nie ma obiektywnej prawdy, czyniąc z tego założenia... swoistą prawdę absolutną), ani też na różne totalizmy (które zamiast robić "przepis na przepis", ustalają siermiężny przepis). Trzeba założyć, że istnieje prawda uniwersalna (również w dziedzinie etyki), bo w innym przypadku wszelkie dyskusje są bezcelowe. Trzeba też jednak, co za tym idzie, uświadomić sobie, że tę prawdę trzeba stopniowo i z pokorą odkrywać, bo nikt jeszcze nie zawarł jej w pełni, uwieczniając ją w jakiejś księdze czy traktacie. Jan Paweł II napisał dla przykładu, że "różne religie mają w sobie ziarna prawdy, ale tylko katolicyzm prezentuje prawdę w pełni". Problem w tym, że wyznawcy dowolnej religii/ideologii mogą powiedzieć dokładnie to samo o swoim zestawie przekonań. Kiepskie to trochę podejście, zakładać, że tu i tu jest cała prawda, a gdzie indziej rozsiane są tylko jej wycinki, przy czym wycinki prawdziwe są dlatego, że zgadzają się z naszą ideologią, a cała reszta jest kłamstwem, bo się z naszą ideologią nie zgadza. Wystarczyłoby przyznać się do tego, że niezależnie od istnienia jakiejkolwiek Siły Wyższej, to od każdego z nas codziennie zależy, do jakiego świata się dokładamy. Lepszego czy gorszego. Czy nie prościej byłoby zacząć od życzliwości dla siebie i dla bliźniego? Skoro mamy empatię i z niej wynikają dobre intencje, to po co deprecjonować je przysłowiem o bruku piekielnym? Od tych chęci wszystko się właśnie zaczyna! Podstawowe "sterowniki" już mamy! Ktoś może to nazwać empatią, kto inny sumieniem. Intelektualne rozważania są pomocne, bo życie jest dynamiczne i złożone, ale gałęziste drzewo rozpoczyna się od pnia! Dlatego też, bez względu na szczegółowe poglądy, u źródeł musi kierować człowiekiem wiara w dobro. Człowiek nie może myśleć o sobie i innych, że ludzka natura jest z natury zła, zepsuta. Zauważyliście, jak debilne są powiedzonka w stylu "świat piękny, tylko ludzie kurwy"? Czy ich autor/propagator też czuje się kurwą? Nieee, każdy o sobie sądzi, że jest ok, podejrzliwym należy być wobec innych. Ktokolwiek przyjrzy się temu głębiej, zobaczy, jakie to absurdalne. Tak naprawdę bowiem, jeśli wierzymy, że u podstaw jest zło, wtedy podświadomie poniżamy te dobre odruchy u siebie samego. A przecież je mamy. Tak jak inni! Dlatego podstawą jest wiara w dobro - w sobie i innych. Dogłębne poczucie i przekonanie. Zarówno nacisk na zło, jak i nacisk na dobro, stanowią samospełniającą się przepowiednię.
Podstawowoym pytaniem nie powinno być "dlaczego Bóg pozwala na zło" tylko "jaka jest geneza zła" i czemu istnieje ono w ludziach, nawet w dzieciach. Wg mnie szczególnie dobrze można zaobserwować istnienie niewytłumaczalnego impulsu do zła i robienia krzywdy/zadawania cierpienia właśnie na dzieciach i/lub osobach o niskiej inteligencji... ile razy widzieliśmy dziecko bezmyślnie niszczące jakąś rzecz albo męczące małe zwierzęta/zabijające owady itp. Tutaj dorośli zwykle bronią dziecko jego niewiedzą i brakiem empatii, którą ma rzekomo nabyć z wiekiem (ale przecież nie zawsze dziecko chce "tylko nabrać mrówkę na patyk" Zwykle chce zabić mrówkę lub zobaczyć co się stanie jak ją zgniecie i jak długo może ją męczyć) ale to wciąż nie tłumaczy skąd jest w tych dzieciach skłonność do czerpania przyjemności z zadawania bólu/męczenia. Podobnie wystarczy poobserwować grupę dzieci np w szkole, żeby zauważyć że niemal zawsze wybierają sobie "kozła ofiarnego" tzn najsłabsze lub wyróżniające się czymś dziecko, które wszystcy potem szykanują, poniżają itp. Oraz przykład z królestwa zwierząt, nie tak daleko od ludzi - małpy. Jako jedyne malpy i kotowate wykazują skłonności do zadawania bólu dla zabawy, a małpy również do zachowań, które określilibyśmy poprostu jako "złośliwe". Żadne inne gatunki tego nie robią. Niech ktoś mi wyjaśni skąd to się bierze.
Zło jest najbardziej ekonomiczną formą działania, dlatego istoty o niskiej świadomości je wybierają. Dziecko rzeczywiście nie potrafi przewidzieć wszystkich konsekwencji swoich czynów ani tego co rzeczywiście one oznaczają. Jednak z nabyta wiedza i doświadczeniem prawdopodobnie wybierze inaczej w przyszłości... no chyba że podda się systemowi i uzna że lepiej się nie wychylać i być konformistą.
@@jankowalski565 Jeśli mówimy o np kradzieży to tak. Ale mnie chodzi raczej o zło jako bezcelowe okrucieństwo, np maltertowanie zwierząt, torturowanie psychiczne czy fizyczne słabszej osoby, żony, dziecka w szkole, znęcanie się itp... Tu nie ma wymiernej korzyści (może oprócz szansy "wyżycia się" na kims, poczucia silniejszym itp). Osobiście bardzo mnie ciekawi mechanizm "wściekłego tłumu" co widać np. w czasie linczu na kimś, ale też idealnie obrazuje go psychika dzieci szkolnych. W prawie każdej szkole/grupie dzieci jest wybierany "kozioł ofiarny" na którym reszta się wyżywa i maltertuje go, czasami tak bardzo, że ta osoba np odbiera sobie życie. To jest dla mnie zupełnie bezrozumne złe działanie ale widocznie jakoś uwarunkowane instynktownie a raczej "socjalnie". Nie potrafię tego wytłumaczyć.
@@antifleshnimbus4785 Choć wyraz ekonomiczny kojarzy się z finansami to chodziło mi o szersze znaczenie «wymagający niewielkiego nakładu sił i środków, oszczędny» i najczęściej dotyczy to czasu. Czy jest coś takiego jak bezcelowe okrucieństwo? Jak dokładniej zbadać sprawę to ma ono swoje przyczyny . Najczęściej jest to odreagowanie czy przeniesienie agresji. Matka krzyczy na syna a ten to powtarza na kimś słabszym od niego. Ludzie to drapieżniki stadne, czyli polują (działają) w grupie bo to daje znacznie większe możliwości niż samodzielna akcja. Jednak aby to było skuteczne musi być dowódca który tworzy plan działania i potem dba o jego skoordynowane wykonanie. Aby nie było nieporozumień i wszystko szło sprawnie w czasie akcji musi to opierać się o wcześniej ustaloną HIERARCHIĘ w której niżsi rangę słuchają poleceń przełożonych. Nikt nie chce być na dole tej konstrukcji bo tam jest dużo czasochłonnej ,często ciężkiej i nudnej, pracy za niskie albo i najniższe wynagrodzenie. Dlatego każdy człowiek chce udowodnić grupie że jego miejsce jest jak najwyżej w hierarchii. Więc próbuje pokazać jak bardzo się angażuje i jest przydatny/silny w czasie np. takiego linczu. Tak samo dzieci maltretują "kozła ofiarnego" po to by nie spaść na jego miejsce w grupie, umocnić swoją pozycję a jak się uda to i wybić wyżej poprzez jakieś spektakularne poniżenie tego na dole. Oczywiście w dzisiejszych czasach jest to jak najbardziej złe bo cywilizacja poszła do przodu. Obecnie można zweryfikować miejsce w hierarchii inaczej niż przez agresję jak to był kiedyś. A mianowicie na podstawie wyników w danej dziedzinie albo po prostu umiejętnościach. Z tym zastrzeżeniem że umiejętności organizacyjne i psychologiczne są ważniejsze od innych, bo dobry dowódca ma przede wszystkim planować działania pod konkretne osoby.
@@jankowalski565 Ok, ale w takim razie co z okrucieństwem wobec zwierząt? Bo to też bywa forma odreagowania, ale w Twojej teorii nie pasuje mi kilka rzeczy. Tzn, owszem instynkt stadny i hierarchia, w której nikt nie chce spaść nisko, więc prymitywną formą "wybicia się" byłoby maltretowanie słabszych. Ale po pierwsze, u drapieżników stadnych nawet z mocno zarysowaną hierarchią jak np. wilki nie występuje zjawisko "kozła ofiarnego". U innych zwierząt stadnych (roślinożernych) też nie. Ewentualnie ofiarą "linczu" może paść osobnik uznany za obcego, który chce dołączyć do grupy, lub niezdolny do walki i ucieczki, co czyni go słabym ogniwem i grupa go zostawia. Po drugie, ludzie nie są drapieżnikami. Budowa układu pokarmowego, zębów itd wskazuje, że ludzie są typowym gatunkiem owocożernym/wszystkożernym z przewagą pokarmu roślinnego. Tak jak np. szympansy i inne małpy z rodziny płaskonosych.
@@antifleshnimbus4785 Zwierzęta to nie ludzie nie mają religii, nauki generalnie cywilizacji a posługują się tylko instynktem. Dlatego np. kiedy samce jednego gatunku walczą o dominację czy samice to w formie zapasów by konflikt rozstrzygnąć poprzez test na siłę i wytrzymałość a śmierć. Jedynie gdy chodzi o przetrwanie czyli terytorium walka może być ostateczna. Niestety ludzie to wypaczyli poprzez arogancję, egoizm i przekonanie o własnej wyższości. W obecnych czasach nawet jeszcze bardziej niż kiedyś, za sprawą konsumpcjonizmu i temu że można tak łatwo w mediach społecznościowych chwalić się przed innymi. Wszędzie są reklamy które pobudzają ego jak "ponieważ jestem tego warta" "zasmakuj luksusu" itp. Ludzie to drapieżniki na co wskazuje wiele cech. Umieszczenie oczu do przodu a nie na bokach twarzy jak to jest u zwierząt kopytnych. A to po to by przede wszystkim dobrze oceniać odległość od ofiary a nie widzieć szeroki horyzont by wykrywać zagrożenie i uciekać. Roślinożerca nie musi być inteligentny by atakować bo rośliny nie ruszają się z miejsca, a ludzie maja tą cechę mocno rozwiniętą. Jeśli chodzi o zęby to trójki u człowieka są kłami podobnie jak i u wszystkich naczelnych. Układ pokarmowy jest dostosowany do wszystkiego wiec to żaden argument za tym że ludzie nie są drapieżnikami. Poza tym wykopaliska pokazują że od dawna było jedzone mięso. zmianynaziemi.pl/wiadomosc/zla-wiadomosc-dla-wegetarian-jedzenie-miesa-ludzie-maja-we-krwi Co do szympansa pl.wikipedia.org/wiki/Szympans_zwyczajny "Zjada głównie rośliny, od czasu do czasu owady (termity, mrówki) lub mięso. Zabija i zjada małe i średniej wielkości ssaki, w tym młode pawiany, a czasem inne małpy."
Sądzę, że dyskusję o dualiźmie (zło/dobro) postrzegania rzeczywistości przez człowieka, należałoby zacząć od zrozumienia istoty postrzegania tejże rzeczywistości. Człowiek aby móc zrozumieć świat go otaczający, potrzebuje narzędzi do analizowania i przyswajania bodźców płynących z otoczenia. Narzędzi wspólnie rozumianych przez ogół społeczeństwa w podobny sposób. Już dość wcześnie na trasie swojego rozwoju tej cywilizacji, był zmuszony wytworzyć takie pojęcia jak Zło i Dobro, aby móc konotować zjawiska jakie go bombardują. Z czasem przyzwyczaił się utożsamiać iluzję rzeczywistości, z samą rzeczywistością, czyli zaczął widzieć Wszechświat jedynie w kategoriach, jakie służyły mu do jego opisywania. Czyli uznał, że Dobro i Zło to dwie części rzeczywistości, które powstały wraz z Wszechświatem. Pewnie tuż po Wielkim Wybuchu (taki żart). To całkiem normalne zjawisko by przyznawać iluzji pierwszeństwo przed rzeczywistością. Na przykład wydaje się nam, że Wszechświat jest tak kolorowy, jak widzą to ludzkie oczy. Podobnie krowa, która widzi czarno-biało, też sądzi, że każda łąka na Ziemi jest czarno-biała. Jednakże utożsamianie iluzji z rzeczywistością grozi tym, że w dyskusjach filozoficznych, dyskutujemy nie o rzeczywistości, ale o iluzji tejże, która jest określona przez kulturę w jakiej żyjemy, przez jej normy moralne, społeczne, obyczajowość, behawioryzm, wreszcie nawet takie nieistotne rzeczy jak klimat. Tak naprawdę we Wszechświecie nie istnieje Dobro, ani Zło. Tak jak nie istnieją kolory jakie ludzkie oczy widzą, a miłość to tylko procesy chemiczne w naszych organizmach. To powoduje, że w dyskusji filozoficznej na temat tego dualizmu postrzegania świata, bardziej zbliżamy się do tematów socjo- i psychologicznych. Zadajemy pytania dlaczego Zło istnieje, a powinniśmy pytać dlaczego je wymyśliliśmy, albo dlaczego jakiś tam bóg je wymyślił naszymi rękami. Odpowiedź akurat jest prosta - bo było potrzebne do kategoryzacji otoczenia, bez tego nie moglibyśmy go zrozumieć i dzielić się z innymi ludźmi naszym zrozumieniem, bo nie mielibyśmy wspólnego mianownika postrzegania i rozumienia. Jeden człowiek odczuwałby przykrość z powodu utraty kogoś bliskiego, ale nie mógłby o tym opowiedzieć drugiemu, bo nie miałby wspólnego pojęcia - stało się coś Złego - i żyliby w niezrozmieniu. Te pojęcia (Zło i Dobro) są potrzebne do życia, ale poszukując ich istoty, tak naprawdę szukamy potrzeby ich stworzenia przez naszych praprzodków. Idąc dalej należałoby przyznać, że nic w rzeczywistości nie jest złe, ani nie jest nic dobre. Bo Zło i Dobro nie są stanami fizycznymi Wszechświata, a jedynie stanami emocjonalnymi ludzkich umysłów. Tak po buddyjsku, można by powiedzieć, że obozy koncentracyjne były i miłość bliźniego też jest, ale nie da się ich określić w kategoriach Złe/Dobre. Można jedynie opisać nasze emocje z tymi zjawiskami związane, czyli powiedzieć - obozy to Zło, a miłość to Dobro. Ale Wszechświat nasze oceny ma gdzieś. Bez kategoryzacji zjawisk otoczenia, łatwiej zrozumieć istotę ich istnienia, albo jak kto woli istotę boga. Dzieląc rzeczywistość na tą Złą i na tą Dobrą, oddalamy się od istoty rzeczywistości i toniemy w iluzji na jej temat, która wiedzie nas na pokuszenie mylnych wniosków, egocentrycznych emocji i odciąga od poczucia wolności... Więc ja postuluję aby nacodzień widzieć łąkę czarno-białą, to znaczy kategoryzować zjawiska (polityków, miłą pogodę, sąsiada, potrzebę istnienia YTblogerów) w kategoriach bliskich naszym sercom, czyli dualistycznych, a w dysputach filozoficznych raczej posługiwać się pojęciami płynącymi z rachunku zysków i strat, niż z porównania Dobra ze Złem, bo Świat kieruje się zimnym pragmatyzmem, a nie emocjami. Te nasze emocje są jedynie wtórne dla przejawów rzeczywistości.
Dopiero teraz trafiłam na ten odcinek choć oglądam cię od jakiegoś czasu. Kurcze to jest właśnie to w co nie umiem przestać wierzyć (choć może bym chciała). Nie potrafię przestać wierzyć w Boga ale nie jest on dla mnie nieskończoną miłością. Wierzę że istnieje ktoś nad nami ale jesteśmy dla niego właśnie takimi mrówkami. Człowiek może stworzyć mrowisko. Może dbać o nie ale czy to uchroni mrówki od ciężkiej pracy do śmierci, urodzenia się już z określonym miejscem w świecie? Czy ochroni go przed napaścią innego mrowiska? Niestety nie
Absurdalny, śledzę Twój kanał od miesiąca. Dla mnie bardzo wartościowy - dziękuję za Twój czas. Niektóre z Twoich nagrań inspirują mnie do spojrzenia na rzeczy z innej perspektywy. Co do dzisiejszego - chyba ugryzę z innej strony... Z racji zainteresowań zastanawiam się nad pojęciem Piękna(żeby wypowiedź się spinała przyjmuję równość Piękno=Dobro). Czy jest to właściwość obiektu(chyba najpowszechniejsze stanowisko), czy też jest ono wytwarzane w procesie interakcji obiektu z "obserwatorem", czy inaczej - adresatem. Czy istnieje jakiś platoński ideał piękna? Większości ludzi podobają się pewne obiekty, które uważają za piękne. Jednak z pewnością znajdzie się przynajmniej jeden człowiek, który będzie odstępował od większości. Myli się większość, czy ten jeden? Weźmy choćby "ideały piękna" pośród różnych kultur. Raczej jest to relatywne. Obawiam się, że jest to oczywiste. Przyjmijmy, więc, że nie ma platońskiego ideału Piękna(tzn. nie sposób człowiekowi go poznać), Piękno/Dobro jest relatywne i że jest ono drugim biegunem Zła. Tak jak wektory o tym samym kierunku, ale przeciwnym zwrocie. Czyli można powiedzieć mają jakieś wspólne właściwości. Jeżeli tak, to być może taką właściwością jest ten właśnie relatywizm. Potrzeba jest definicji. Według mnie najlepszą próbą jest Imperatyw Kategoryczny Kanta, co do moralnego postępowania, czyli czynienia Piękna/Dobra. To najprecyzyjniejsza, niemalże matematyczna definicja dobrego postępowania. Nie wytrzymuje ona jednak kontaktu z empirią. Weźmy za przykład sławnego pana z wąsem. Z pewnością chciałby, żeby maksymą każdego człowieka była eksterminacja Żydów(żeby nie powstała sprzeczność - także autodestrukcja). Albo wojujący weganin, który chciałby aby wszyscy przeszli na weganizm(co prawdopodobnie niektórym wyszłoby na zdrowie, a innych doprowadziło do różnych schorzeń). Rezultaty stosowania tej zasady przez różnych ludzi byłyby, więc często odmienne. Może jest tak, że Zło jest tylko labilnym terminem wprowadzonym przez ludzkość próbującym uporządkować chaotyczną naturę świata i to co się im przytrafia. Może nie ma tu głębszego sensu? Myślę, że warto go jednak szukać. Szczęśliwi Ci, którzy nie czują potrzeby poznania go.
Eljot79, myślę, że ten Kantowski imperatyw jest dlatego tak dobrą aproksymacją, ze względu na rozkład normalny. Zgodnie z nim większość ludzi ma podobne potrzeby, cele, marzenia etc. To samo dotyczy Piękna. Esktremizmy są marginalne i dlatego warto kierować się IK.
Ja bym nie utożsamiał Piękna z Dobrem bo Zło też może się maskować pod płaszczykiem Piękna a nawet istotnie być Piękne. To takie ogólne pojęcia że ciężko dać dobry przykład ale myślę że wielu ludzi uzna maszyny wojenne wraz z obsługą za piękne, czy to czołgi czy samoloty a przecież służą do zabijania innych. Co do tego że Piękno nie da się zupełnie określić też się nie zgodzę bo można dosyć łatwo ustalić jak wygląda piękny człowiek; liczą się proporcje, symetria i budowa zwłaszcza mięśni poza tym faktura i barwa skóry.Tak ogólnie są informacje zakodowane w mózgu głównie po to by określić czy warto konkurować z innym samcem o samicę. Ale dotyczy to też wielu innych rzeczy; proporcje i symetria do tego często połączenie kolorów to klucz do określania czy coś jest brzydkie lub piękne. Co do tego ze Zło istnieje i ma definicję też nie mam większych wątpliwości. Zło to wyrządzanie krzywdy innym świadomym istotom jako efekt końcowy czyiś działań. A jego sensem jest to że to najbardziej ekonomiczne zachowanie, niestety niemoralne i destrukcyjne dla cywilizacji.
Musisz pierw pozwolić Bogu, Twojemu Tatusiowi, żeby Ci pomógł. Możesz wybierać i odrzucać, Twoja decyzja :D Gdyby nie było zła, to nie moglibyśmy się stawać lepsi.
Dla mnie już samo wypróżnianie i związane z tą czynnością wspaniałe efekty, są dowodem na wielkość i wszechmoc wspaniałego boga. Cudowne po prostu cudowny od podstaw projekt, całego układu trawiennego.Geniusz do potęgi, by lepiej nie wymyślił. Nie mogliśmy odżywiać się tylko jego boską energią z kosmosu? Bez rzezi zakładach mięsnych, bez okrutnej natury i bez terroru drapieżników?
Wysluchalam na Twoim kanale cala wypowiedz .punkt widzenia ludzi inteligentnych o wysokim IQ czasem mnie zadziwia a czasem bulwersuje poniewaz nie ma wsrod ludzi spojnosci natomiast jest wiele rozbieznosci gdyz wiele osob interpretuje zlo lub dobro na swoj wlasny sposob .U niektorych osob zalezy to tez od okolicznosci w jakich to zlo lub dobro nastapilo. Ale sa ludzie ktorzy widza roznice miedzy dobrem a zlem ale sa tez okolicznosci ktore nie daja wyboru wowczas postepujesz tak jak nakazuje ci serce albo rozum .Tez przeczytalam w swoim zyciu mnostwo ksiazek.nie wiem jaki mam poziom IQ poniewaz nie robilam takiego badania .Wiem jednak ze w tym co wysluchalam na Twoim kanale jest duzo racji ale podsumowujac to swiat jest tak urzadzony ze ile ludzi tyle racji .generalnie nie kazdy potrafi pojsc na kompromis zeby nie postapic zle .ale czasem brakuje sil by bronic swoich racji nawet kiedy jest w czlowieku pewnosc ze postepuje dobrze ..To taki zyciowy paradoks ...
Niewielu służy prawdzie w prawdzie, ponieważ tylko nieliczni mają czystą wolę, aby być sprawiedliwymi, a nawet z tych niewielu ma siłę, by być sprawiedliwymi.”.........Nietzsche :) Aha a z mojej strony uważam naturę za priorytet dla nas istnienia..I od natury nauki ..Choć w naturze jest śmierć i życie....Ale nawet przed nami natura miała na to odpowiedz ...Pozdrawiam.:)
Kiedyś czytałam (nie pamiętam gdzie), że zło istnieje, po to aby istniało dobro. Że dobro bez zła nie miałoby takiej wagi jak przy istnieniu zła. Teraz trzeba się namęczyć, aby zrobić coś dobrego. Przy braku zła byłoby to "niewysiłkowe"
Gdyby nie człowiek, nie byłoby zła. Ale zakładając koncepcję Boga, to nie padło jedno fundamentalne stwierdzenie - dusza nieśmiertelna i życie wieczne. Za bardzo utożsamiamy się z tym światem aby zrozumieć, ze ten świat to jedynie pył marny, trochę jak katorga z której musim się wydostać. Ale to włąśnie na tym świecie udowadniamy, że zasługujemy na coś więcej. A moze na ten albo inny świat wracamy wielokrotnie. Pytań i możliwych scenaruszy wplatajacych w to Boga są pewnie setki.
Jest to prawda prosta, lecz dochodzi się do niej przez cierpienie: błogosławione są nie wojny zwycięskie, lecz przegrane! Zwycięstwa potrzebne są rządom, klęski - ludom. (...) Klęski potrzebne są ludom tak, jak cierpienia i nieszczęścia poszczególnym ludziom: zmuszają do pogłębienia życia wewnętrznego, do wzniesienia się w życiu duchowym na wyższy poziom. Ten, kto potrafi rozróżniać - uważa ludzkie szczęście za rodzaj cierpienia" (...) Szczęście nieustannych zwycięstw, szczęście triumfalnego zaspokojenia pożądań, szczęście pełnej sytości - jest c i e r p i e n i e m! To upadek duchowy, to jakby ustawiczna moralna zgaga! Aleksander Sołżenicyn.
Dusza jest nam dana od Stworcy jest poteznym bytem , skarbnica wiedzy , mamy podzial na dusze wegetatywna - zmysly , dusze mentalna - sumienie , dusze astralna polaczenie przez nadswiadomosc zStworca tam On czyta nasze decyzje i dzialanie nasze ...jesli ktoras z tych trzech dusz nie wspolpracuje z Stworca czynimy zlo / brakujacy element nie dziala dobrze / ... Cialo materia ulotna nieperfekcyjne dali nam galaktyczni genetycy , dusza dazy do innych wartosci , cialo dazy do innych wartosci jest zatem konflikt ...ponadto dusza mysli , mozg jest przekaznikiem tych mysli od Stworcy do nas i odwrotnie , / mozg - swiadomosc - swiat zewnetrzny , podswiadomosc - piwnica nszych decyzji i dzialania , naswiadomosc - polaczenie z Stworca kontakt ,pelny ,z naswiadomosci Stworca czyta wszystko , mysli decyzje , dzialanie . Wiemy co to zlo ,wiemy co to dobro , od nas zalezy jaka decyzje podejmiemy , jakie bedzie nasze dzialanie , czy w strone dobra .czy w strone zla ...mozg zatem powinien byc czysty , nie zaklocony alkoholem , narkotykiem , etc. Nasze mysli ,decyzje tworza dzialanie w strone albo dobra albo zla .Stworca pragnie dobra On nam nie pomoze w podjeciu decyzji ,musimy sami ja podjac , dobro ,czy zlo ...potrzebna jest wiedza z skarbnicy wiedzy z duszy , oraz rzeczywistosci zewnetrznej .
"... gdyby nie ruchy płyt tektonicznych.." Gdyby nie te ruchy to ludzkości i biosfery w ogóle by nie było. Należy rozważać tylko wewnętrznie spójne modele Uniwersum.. Pytanie, czy możliwe są inne wewnętrznie spójne światy ? Może to temat na kolejny odcinek..
5:40 bo zło naturalne nie istnieje. To jest po prostu natura, ona nie jest zła ani dobra, ONA JEST, po prostu, by było zło musi być zła wola a natura nie ma woli, więc nie może być zła.
@@CzowiekAbsurdalny Nie do końca rozumiem dlaczego byt wyższy musi tworzyć naturę, czyli sumę zjawisk biologiczno-chemiczno-fizycznych skoro (zakładam tutaj teologię chrześcijańską) nasze obecne życie jest przejściowe i ma być próbą a nie celem samym w sobie.
Wdl mnie. Jeżeli kiedyś do tego dojdzie ze nasza planeta będzie bliżej tego gorącego środka wszechświata gdzie cała ta materia się ze sobą zespala, to jest jakaś szansa ze będziemy zyli jak w raju na tej planecie. Ale za to gdzieś indziej dla balansu będzie musiało być wiele zła. Będą i miejsca gdzie jest samo zło, i takie gdzie jest i zło i dobro. Wszytsko musi miec swój idealny balans
@@CzowiekAbsurdalny Chodziło mi o coś innego. Być może Bóg pozwala na trzęsienia ziemi i inne kataklizmy by uświadomić nam naszą marność, słabość, bezradność.
Zło moralne istnieje przez to, że człowiek ma wolną wolę i może różnie ją wykorzystywać. Bóg będąc wszechdobry szanuje jego wolę i daje ludziom wolność w tym, co chcą czynić. Jak w takim razie wyjaśnić to, że w ogóle mamy tendencje do czynienia zła? Jeśli Bóg istnieje i zna całą przyszłość to tworząc człowieka musiał wiedzieć, że będzie on czynił zło, bo wynika to po części z jego natury - dlaczego więc miałby stworzył ludzi pełnych pożądliwości i egoizmu? Dlaczego stworzył psychopatów i socjopatów?
Porównanie Boga do osoby o mentalności małego dziecka, tyleż ryzykowne, co może i prawdziwe. Niemniej to dalej niczego nie tłumaczy, a już szczególnie w kwestii teodycei. Poza tym wciąż patrzymy na zło i wolność wyboru z punktu widzenia naszej strefy komfortu, tymczasem problem umierających z głodu dzieci jest nierozwiązywalny w inny sposób niż uznanie, że zło po prostu jest.
Nie do końca wszystko dobrze przedstawileś. Życie doczesne dla chrześcijan jest formą przygotowania do życia wiecznego dlatego im kto doznaje więcej cierpień w życiu doczesnym i tym bardziej nie traci wiary ten zdobywa zbawienie i życie wieczne. Jezus mówił, "prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne niż bogaty dostąpi królestwa niebieskiego". Wiem, nie jest to zbyt pocieszające ale myślę, że jest to jakieś wyjaśnienie. Nie znaczy to bynajmniej, że mamy się samobiczować ale raczej, że mamy się poddać przeznaczeniu. Może rzeczywiście ci, którzy teraz opiewają w luksusy tak naprawdę nie będą szczęśliwi gdy ten świat się skończy? To trochę wydaje się smutne ale skoro sam Bóg zesłał swego syna aby za nas umarł i to w męczarniach to jak my mamy wymagać aby Bóg dla nas gotował bogactwo na tym świecie. Gdyby tak było to Pan Jezus urodziłby się jako syn cesarza albo króla. Może nasza percepcja dopiero po śmierci się zmieni i będziemy się wtedy śmiać z siebie, że tak biegaliśmy za pieniędzmi.
Obiektywne zło nie istnieje. Dobro i zło to subiektywne kategorie. To, co dla jednych jest dobre, dla innych jest złe. Sami nadajemy te kategorie w zależności od tego czy nam służą, czy nie.
Wolna wola? Wszechświat działa na zasadach w których determinizm jest sprawą bezdyskusyjną. Nic nie dzieje się bez powodu, bez przyczyny, czyli bez wydarzeń które już się wydarzyły w przeszłości, również tej bardzo odległej. Nie możemy kontrolować przeszłości więc nie mamy wolnej woli. Geny plus uwarunkowania zewnętrzne determinują zachowania każdego żywego organizmu. Im bardziej złożony organizm tym bardziej skomplikowane są to procesy. Są teorie sugerujące, że świadomość wymyka się determinizmowi, jednak to oznacza że w naszym umyśle tworzą się myśli i uczucia spontanicznie bez wcześniejszej przyczyny. Gdyby to nawet była prawda, to jak na ironię, oznacza to że nie mamy nad nimi kontroli, więc jak możemy mieć wolna wolę? Świadomość to suma biochemicznych procesów zachodzących w umysłach podlegających prawom przyczyny i skutku. Nawet nasze opinie na jakiś temat wynikają z wcześniejszych doświadczeń oraz wynikających z nich emocji i myśli , których przyczyny są dla nas niepoznane. Czy wilk który zabija małego zajączka robi coś złego? Co jest gorsze, zabity i zjedzony zajączek, czy wilk umierający z głodu? Możemy mieć na ten temat różne opinie i odczucia. Jednak natura nie jest ani zła ani dobra, a od świata zwierząt odróżnia nas cały kosmos skomplikowanych funkcji poznawczych i procesów pojęciowo myślowych. Jednak im bardziej skomplikowane są to procesy, tym trudniej podlegają kontroli. Nie potrafimy jeszcze dokładnie zdefiniować wielu aspektów świadomości, więc gdzie nam do jej kontrolowania? Żeby "oczyścić" świat Bóg musiałby : a. zmienić prawa natury. b. zabić miliony złych ludzi i tak co kilka lat. c. stworzyć świat od nowa na innych zasadach. d. stale interweniować, niczym policjant. e. posłużyć się do tego ludźmi. :D
Mechanika kwantowa jeszcze nie obaliła determinizmu, pokazała tylko, że jej nie rozumiemy. Nasz sposób pojmowania może nigdy nie ogarnąć pewnych aspektów rzeczywistości, taka właśnie może być natura wszechświata. Prawa fizyki klasyczne są dla nas oczywiste, fizyka kwantowa nie , a może być i trzeci poziom, którego nigdy nie poznamy. Fizyka jest deterministyczna i nie ma żadnych najmniejszych przesłanek, że jest inaczej. Co do twojego pytania. Powód na takie, a nie inne zachowanie fotonów jakiś jest, skoro zachowuje się raz tak, a raz inaczej. My tego powodu po prostu nie znamy. Jeszcze. Prawdopodobnie jeśli jest amplituda największa to się odbija, a jak najmniejsza to przechodzi.
Wolną wolę można różnie rozumieć. Ja definiuję ją jako wolną wolę od instynktów, które u zwierząt określają ich zachowanie(przynajmniej w kluczowych decyzjach). Dlatego człowiek ma wybór bo potrafi myśleć niezależnie i logicznie, choć oczywiście jest ograniczony przez wiele czynników. Ale zawsze ma kilka opcji działania. Przecież w każdej chwili można zrobić to co uzna się za stosowne w danej sytuacji, oczywiście ma to swoje konsekwencje i trzeba się z tym liczyć, ale jakoś wolność jest. Powiem więcej często jest to wybór między Dobrem a Złem. Nie można iść na łatwiznę i wyrzekać się odpowiedzialności za swoje decyzje bo chemia czy nawet prawa wszechświata tak zadziały. Wilk jest zły gdy zabija zajączka. A to dlatego że Zło można zdefiniować jako krzywdzenie innych czujących istot. Jednak wilka nie można z to potępić bo działa instynktownie. Tak został stworzony świat że jest w nim Dobro i Zło by ŚWIADOME istoty mogły ich doświadczać. Dlatego ludzi którzy potrafią myśleć można sądzić czy to moralnie czy karnie bo poprzez wybór Zła niszczą społeczeństwo a nawet całą cywilizację. Bóg nie po to stworzył świat w którym ludzie mogą się tyle nauczyć żeby go "oczyszczać". Samo Dobro jest w innym świecie zwanym Niebem a Ziemia ma inną funkcję.
Nie ma znaczenia czy ktoś jest wierzący czy też nie.... Fakt naszego istnienia jest niepodważalny bez względu na to co kto uważa o naszym powstaniu, jakaś siła to wszystko zapoczątkowała. We wszechświecie nic nie jest constans, wszystko jest w nieustannym ruchu. Nic nie ma wartości maksymalnej ani minimalnej, a jedynie bliskie im.... więc dobro i zło są jedynie subiektywną interpretacją niezliczonych procesów zachodzących w kosmosie. Czy słońce jest dobre bo daje nam światło i ciepło, a złe będzie w momencie gdy nas spali bądź zgaśnie, wybuchnie?
We wszechświecie materia jest w ruchu natomiast prawa według których się zmienia są stałe. I właśnie do tych praw bym zaliczył Dobro i Zło które są obiektywne. Zgadza się słońce najpierw jest dobre a w kolejnych fazach swojego rozwoju złe bo większość rzeczy ma dualistyczną naturę.
Zacząłem cię subskrybować, bo widzę, ze w końcu ktoś zajmuje się ważnymi tematami, a nie tak jak inni duperelami. Mam pytanie do autora. Czy autor zna twórczość Emila Ciorana? Z góry dziękuję za odpowiedź.
Zło istnieje, ponieważ ludzie rodzą się ze skłonnością do złych uczynków. A rodzimy się tacy, ponieważ tak jesteśmy skonstruowani: hormony i nasze pierwotne instynkty sterują zachowaniem ludzi, tak, by kierowali się emocjami oraz egoizmem - konkurowaniem o przetrwanie.
Mówi się demiurg, a nie demi róg ;) Ja znajduję się gdzieś pomiędzy wersją 3 a 6. Zło to tylko nasz, ludzki sposób pojmowania pewnych aspektów rzeczywistości, które z innej perspektywy mogą być dobre - lub zupełnie moralnie nienacechowane. Jesteśmy częścią przyrody, która wiecznie się zmienia i rozwija, a do tego są potrzebne przeciwieństwa. Żeby istniała jakakolwiek moralność, musi istnieć zło i dobro; a co do dobroci Boga - zależy o jakim Bogu mówimy. O Absolucie? On zawiera w sobie wszelkie przeciwieństwa. O adresacie ludzkich modlitw? On jest z definicji dobry, a to Jego wszechmoc jest czymś, powiedzmy, nie do końca zauważalnym.
Moim skromnym zdaniem , zło istnieje dlatego , że po prostu musi , tak samo jak dobro. Problem w tym , że różnie to zło definiujemy , dla jednych zabijanie w imię wiary i swojego boga nie jest złem , tylko wykonywaniem woli "najwyższego " , a dla innych ( dla mnie -ateisty ) to zbrodnia, nie podlegająca żadnej , różnej jedna od drugiej interpretacji .
Zło na świecie to ko sekwencja a nie kara. Np. decyzji człowieka o założeniu miasta w rejonie gdzie występują huragany. (Nie zawsze konsekwencją zła ale czy ów, mogących przynieść rezultaty, oceniane przez nas jako szkodliwe dla nas (bo nie określimy ich moralnie złymi, jako, że moralność dotyczy człowieka). LO w wykonaniu ludzkim (moralne) również jest konsekwencją naszych czynów. Dziecko wyrzucone ma śmietnik jest wynikiem wolnej woli o czynów z niej wynikających,, jego matki.
Zagrożenie życia ludzkiego lawinami w górach występuje tylko wtedy, kiedy ludzie tam będą. Góry są całkowicie bezpieczne, kiedy nie ma tam ludzi. Ze złem jest nieco podobnie. W najstarszym bestsellerze świata, w jednym z pierwszych rozdziałów opisane jest jak Bóg mówi do pierwszego człowieka, żeby nie jadł owocu z tego drzewa poznania dobra i zła. Parę wersów później ludzie jednak decydują się złamać ten zakaz. Efektem jest wypędzenie z raju. Zwierząt nikt z tego raju nie wypędzał, prawda? Jeżeli więc przyjmiemy, że one tam dalej są, to Eden nigdzie geograficznie nie był zlokalizowany. Był rajem nieświadomości dobra i zła. Zwierzęta żyją w świecie idealnie sprawiedliwym. Nie potrzebują wymiaru sprawiedliwości. To nas od nich odróżnia. Właśnie różnicowanie dobra i zła, ocenianie jest domeną człowieka. Nie wynika ani z religii, ani z głębokości wiary, tylko taka nasza natura, że oceniamy, widzimy, że coś jest, albo że nie jest dobre. Nie przyjmujemy świata takim, jakim on jest, tylko chcemy zmieniać. Już tysiące lat temu ludzie mieli wiedzę o tym i nam ją przekazali :-)
Silne zwierzęta zjadają słabe, tak giną np. zwierzęta chore i stare. Młode zwierzęta, które nie są w pełni sprawne też są skazane na śmierć. Być może jest to sprawiedliwe choć jest to zimna i okrutna z ludzkiej perspektywy sprawiedliwość - czy wśród ludzi powinny zostać wdrożone podobne zasady, zeby wyeliminować zło? Co do gór zgadzam, się że wystarczy się tam nie pchać A nie zagrozi nam lawina. Ale już powodzie,susze, wichury występują wszędzie. Teorie, ze gdyby na Ziemii w ogóle nie było ludzi to nie byłoby zła jest interesująca i pokrywa się częściowo z pogladami antynatalistow niemniej już niekoniecznie pasuje do najstarszego bestselleru;]
@@CzowiekAbsurdalnyuważam, że kiedy płonie prastary las, to człowiek widząc to myśli i czuje: "źle się dzieje", albo "to jest złe", albo coś podobnego. Tymczasem rodowici mieszkańcy takiego płonącego lasu, którym calutki świat właśnie idzie z dymem myślą i czują coś w rodzaju: "muszę teraz uciekać". Wiedza na temat tej różnicy między naturą człowieka (rozróżniającego między dobrem a złem) i naturą zwierząt (nie widzących podziału na dobro i zło) najwyraźniej była dostępna ludziom wiele tysięcy lat temu (bo gdyby nie była - to w księdze rodzaju zapisano by coś zupełnie innego). Współcześnie mam wrażenie, że wielu ludzi naiwnie zakłada, że zwierzęta się od ludzi w ogóle albo prawie w ogóle nie różnią. Zło i dobro są pojęciami z naszego, ludzkiego świata. Choć od zwierząt różnimy się pod wieloma względami, to przypomniałam to jedno: rozróżnianie dobra od zła, ze względu na tytuł i treść tego filmu. Jeżeli dajmy na to psychopaci nie odczuwają różnicy między dobrem a złem (nie wiem, czy tak jest), to byli by pod tym względem bliżsi zwierzętom, niż pozostali ludzie. Inaczej: zło istnieje dla Ciebie (i mnie zresztą też i dla innych widzów także) bo masz zdolność zauważyć, że zło jest złem.
Kiedyś rozmawiałem z księdzem na ten temat. Pytam: - Dlaczego zło istnieje? - Dlatego, bo Bóg chciał żebyś miał wybór, jak chcesz postępować. Bez wyboru byłbyś niewolnikiem. - Ok, ale jaki wybór ma dziewczynka gwałcona przez pedofila? Jaki wybór mieli Żydzi paleni w piecach? Wybór ma oprawca, ofiara nie ma żadnego wyboru. - Yyyyyyyy....to nie takie proste... Druga sprawa - Bóg nie ingeruje, nie miesza się, kiedy napadną Cię i okradnę w ciemnej uliczce, nie kiwnie palcem jeśli dostaniesz kosę pod żebra, ale jakoś w Biblii nikomu nie przeszkadza, że dosłownie co chwila zsyła kary na swoich wyznawców (swoich przeciwników traktując jeszcze gorzej|) - plagi egipskie, wielki potop, etc. Nie wierzę w Boga, nie kwestionuje też jego istnienia, ale nie mam pojęcie skąd przekonanie, że jeśli istnieje, to jest to w 100% istota doskonała i dobra. To jest typowo ludzkie, stereotypowe, ograniczone myślenie życzeniowe "moja grupa i ja podejmujemy najlepsze decyzje, robimy wszystko dobrze, a tamci to złodzieje, konfidenci i zboczeńcy".
Chyba myślimy tutaj podobnie. Uderzyło mnie to kiedys: A jeśli Bóg istnieje ale wcale nie jest dobry? Albo istnieje kilka rywalizujących ze sobą bóstw (jak wierzyli np. Grecy). Patrząc na otaczający nas świat ta teoria ma więcej sensu.
@@CzowiekAbsurdalny Ja doszedłem do wniosku, że jeżeli Bóg istnieje, to wcale nie musi być ani zły, ani tym bardziej dobry (patrząc co się dzieje wokół). Może to wyrachowana istota pozbawiona emocji (zwłaszcza, że w naszym świecie uleganie emocjom uważa się za słabość, a tym samym niedoskonałość). Ludzie mają tendencje do nieobiektywnego oceniania, zwłaszcza kiedy mają mało danych (a na temat Boga mają same domysły, a nie dane). Przecież tak samo było podczas IIWŚ, gdzie wmawiano młodym Amerykanom, że idąc z Biblią na ustach służą dobru i Bogu. Naziści za to byli uosobieniem zła w czystej postaci, podczas gdy po drugiej strony lufy niejednokrotnie stał tak samo przerażony młody Niemiec, który być może wcale nie chciał się znaleźć się tam, gdzie się znalazł. Jest jeszcze kolejna kwestia, która nie daje mi spokoju. Gdy kwestionujesz istnienie Boga, to często pada kontra, że przecież tak skomplikowany świat, z tak złożonymi istotami nie mógł powstać losowo, z przypadku, bo to niemożliwe. Aaaaale już superdoskonała nadprzyrodzona istota, siłą rzeczy jeszcze bardziej złożona i skomplikowana niż świat, który stworzyła już mogła wziąć się "znikąd"?
@@vrooblo Pisząc "Ludzie mają tendencje do nieobiektywnego oceniania, zwłaszcza kiedy mają mało danych (a na temat Boga mają same domysły, a nie dane)" Ludzie to zapewne masz również na uwadze siebie. Prawdą jest, że każdy z nas ma tendencje do nieobiektywnego oceniania, tacy jesteśmy i dlatego drażni mnie gdy ktoś mówi że tylko on ma prawdę. Lepiej jest powiedzieć, że ja tak to rozumiem i ze mnie to przekonuje a niech słuchacz oceni czy dla niego jest to prawdą. Dla mnie duże zrozumienie tego tematu dała analiza przemyśleń zawarta na www.bog-wiara-religia-42.org/417296764
Nie ma czegoś takiego jak zło i dobro.Są tylko zdarzenia ,które my interpretujemy jako dobre lub złe.Owe zdarzenia to sa fakty zwiazane z przyrodą ,w tym z naszym biologizmem,
Mówisz o wszystkich religiach monoteistycznych, ale jak widać na twoje wyobrażenie o Bogu mocno rzutuje chrześcijańskie spojrzenie na byt najwyższy. Judaizm wbrew pozorom obecnie ma niewiele związków z wyznawcami Chrystusa. Ponadto bliższy ogląd jego stanowiska skłoniłby cię do cofnięcia tej rażącej generalizacji, jakiej dajesz przykład w filmiku.
Do czego prowadzi prawda ? Byle jak najdalej od kłamstw ! Do czego prowadzą kłamstwa ? Byle jak najdalej od prawdy...a pomiędzy ? Ludzie, którzy pogubili dobre ścieżki ...;
Dobrze zrobione. One question. Czy usuniecie Boga z myślenia o "un de malum", jest warunkiem wystarczającym, {może koniecznym} wytłumaczenia istnienia niezaprzeczalnego zła? Czy jedynie argumentem odwróconym by negować Jego istnienie lub przymioty np dobry? Haha. Laibnitz ze teorii o złu zanegował winę. Nitce za dużo dołożył "być może". Zaufanie Bogu który zna całość czy szaleństwo Nitcheańskiego nihilizmu nic nie rozwiązuje. Zło jest ponad muarą naszej egzysyencji, dekonstruuje ją często totalnie. Cioran czy Camus mają tu dyżo do powiedzenia, czy Recour. Ten mówi podobnie jak Kant o tajemnicy. Czy to jednak znaczy że MUSIMY na zło się zgodzić? Może jest inaczej. Myślę o nie jakimś abstrakcyjnym Bogu ale Jezusie. Mówił że JEST dotknęło go zło moralne i naturalne także. Umarł z wielką intencją serca i widziano go Zmartwychwstałym. Czyżby był inny eon tego świata i w nim życie jest pełnią. Jak zatem widzieć ten cień życia sic et nunc. Czy pytanie o zło musi założyć przedrozumuenie że pytamy myśląc jedynie o tej rzeczywistości którą widzimy. Serce chce widzieć więcej i z innej perspektywy przeżywa to co ludzkie. Jezus ti nie teoria o Bogu ale fakt =dzieło =konkret=odpowiedź Żywego na nadzieję dla tych co nie zwątpili że życie JEST. Zatem zgadzam sie na tajemnicę zła w perspektywie którą ledwie przeczuwam. Marcel o tym mówił aby nie problematyzować (intelekt) życia ale wdłuchać się z wdzięcznością.
Moja teoria jest taka: 2/3 to zło, dobro to 1/3. Rzeczywistość to wieczny taniec między nimi. Raz wygrywa zło, innym razem dobro. Dobra jest proporcjonalnie mniej, bo jest silniejsze, w ten sposób istnieje swoista równowaga - harmonia podobna jak w teatralnym dramacie, greckiej tragedii. Zło istnieje tylko dlatego, że istnieje dobro. To tak jak moneta - czy może istnieć moneta z tylko jedną stroną, albo kij z jednym końcem? To fizycznie niemożliwe. Wszystko co istnieje, istnieje tylko dlatego że jest taka możliwość. Bóg albo jest neutralny i bezosobowy, jest mechanizmem doświadczania dobra i zła, albo osobowy, a w tym przypadku ziemia to czyściec bądź wręcz piekło, gdzie jesteśmy zsyłani żeby się czegoś dowiedzieć, nauczyć, spokornieć, to ogromne ciśnienie tworzące szlachetny kamień, abyśmy mogli wejść wyżej.
Jestem ciekawy jakie masz zdanie na temat rozpatrywania zła jako braku dobra. Czyli zakładamy, ze dobro istnieje tak jak np. ciepło, ale brak ciepła określamy słowem zimno albo brak światła terminem "ciemność". Wtedy odpowiedz na pytanie w tytule "Czemu zło istnieje?" jest banalne proste. Zło nie istnieje.
Ludzie to wszystko w religii katolickiej tłumaczą tak, że Bóg dał nam wolną wolę i dlatego nie ma wpływu na nasze personalne decyzje jeśli nie posłuchamy go tylko złego ducha, którego jak głosi religia bardzo łatwo możemy wpuścić do swego życia.
Problem zła jest dla mnie związany z wolną wolą...ja myślę tak...Bóg Ojciec musiał dopóścić zło ponieważ nadał swoim stworzeniom wolną wole...jak sprawdzić, czy ktoś ciebie kocha...najpierw próbie zostały poddany byty duchowe a teraz my jesteśmy...zauważcie po śmierci już nie ma dyskusji...następuje ostateczne roździelenie na dobrych i złych.
*.zauważcie po śmierci już nie ma dyskusji...następuje ostateczne roździelenie na dobrych i złych.* Tak więc według ciebie, po śmierci zostaje nam odebrana wolna wola:) Ok
@@tgstudio85 tego nie wiemy co po śmierci zostaje nam dane i odebrane...dowiemy się po śmierci...ale wtedy nasza rozmowa już dawno będzie historią z naszego życia...napewno tu i teraz mamy wolną wole
Ks. Izajasza 45, 7 Ja czynię światło i stwarzam ciemności, sprawiam pomyślność i stwarzam niedolę. Ja, Pan, czynię to wszystko. +++9 Biada temu, kto spiera się ze swoim twórcą, dzbanowi spomiędzy dzbanów glinianych! Czyż powie glina temu, co ją kształtuje: «Co robisz?» albo jego dzieło powie mu: «Niezdara!» 10 Biada temu, kto mówi ojcu: «Co spłodziłeś?» albo niewieście mówi: «Co urodziłaś?» 11 Tak mówi Pan, Święty Izraela i jego Twórca: «Czyż wy Mnie będziecie pytać o moje dzieci i dawać Mi rozkazy co do dzieła rąk moich? 12 To Ja uczyniłem ziemię i na niej stworzyłem człowieka, Ja własnoręcznie rozpiąłem niebo i rozkazuję wszystkim jego zastępom. 13 To Ja wzbudziłem go słusznie i wygładzę wszystkie jego drogi. On moje miasto odbuduje i odeśle moich wygnańców, bez okupu i odszkodowania» - mówi Pan Zastępów.
Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak zło, tak samo jak nie ma czegoś takiego jak zimno (z fizycznego punktu widzenia). Zimnem nazywamy brak ciepła a zło jest brakiem dobra czyli (z teistycznego punktu widzenia) brakiem Boga. Nie wiem czy jest to dobre wytłumaczenie ale dla mnie ma chyba największy sens i najlepiej do mnie przemawia.
Jak najbardziej jest coś takiego jak zimno, tylko trzeba to odnieść do odpowiedniej dziedziny. Żyjące ciało bez problemu określi czy jest mu zimno czy ciepło. To może jeszcze odnieś do ciepła datę 1410 r. ... no coś tu nie gra. Pewnie dlatego że jedno to określenie historyczne a drugie fizyczne. Nie można mieszać nauk. Zło jest brakiem Dobra to najprostsza definicja z której wynika tylko tyle że są to przeciwstawne pojęcia.
Zastanawiam się czy nie warto w ogóle zrezygnować z koncepcji zła i dobra, bo są one subiektywne. Śmiertelny wypadek dla osoby uczestniczącej w nim może być postrzegany za zły, ale z drugiej strony może ta osoba nie była zadowolona z życia i właśnie ten wypadek uwolnił ją od cierpienia i to dla niej dobre. A jeśli nawet, ta osoba nie cierpiała na tyle, żeby uznać za dobre jej śmierć, to dzięki takim sytuacjom zakłady pogrzebowe mogą zarobić i dla ich właścicieli, śmierć ludzi w wypadkach jest dobra, bo zarabiają pieniądze. Z kolei dla zakładów ubezpieczeniowych jest to złe, bo muszą wypłacać odszkodowania, ale jednocześnie dobre, bo gdyby nie było takich zdarzeń to zakłady ubezpieczeniowe nie mogłyby zarabiać na ubezpieczeniach na życie. Ale z jeszcze innej strony to dla komorników też złe, bo gdyby spadła ilość wypadków śmiertelnych w ruchu samochodowym to jakiemuś właścicielowi zakładu pogrzebowego mogłoby zabraknąć pieniędzy na ratę kredytu i wtedy komornik mógłby zająć się windykacją jego majątku, zarobić na tym i dla niego byłoby to dobre. i tak dalej i tak dalej. Dlatego proponuję spojrzeć na życie po prostu jako na proces interakcji gdzie określone konteksty zaspokajają potrzeby jednych ludzi, a niezaspokajaną potrzeb innych. Proces, który bez przerwy się transformuje w obliczu nieustannych przemian. A to co możemy robić to na bieżąco próbować adaptować się do środowiska i próbować lepiej zadbać o nasze potrzeby. Natomiast system emocjonalny jest jedynie systemem informacji zwrotnej - cierpienie (czyli nieprzyjemne emocje) nie jest złe - to tylko informacja, że jakieś nasze potrzeby są niezaspokojone. Natomiast szczęście i inne przyjemne emocje nie są dobre - to tylko informacja zwrotna, że jakieś nasze potrzeby są zaspokojone.
To coś tutaj koślawisz troszkę Ty jeśli chodzi o to, że Bóg dał ludziom wolną wolę i związał sobie ręce. Bóg stworzył człowieka całkiem dobrego. I nie robili nic złego. Adam i Ewa dopiero po zjedzeniu jabłka poznali czym jest zło. Bóg nie kazał im poznawać zła. Tak mówi Księga Rodzaju i oczywiście żeby nie było niedomówień, to oczywiście nie należy tej księgi traktować bezpośrednio, jednak źródła zła i wolnej woli są inne niż to o czym mówisz w paradoksach.
@@DarthTymon Dał im wolną wolę. To oni wybrali czy chcą poznać zło, czy też nie. Gdyby nie dał im możliwości poznania zła, to nie mieli by wolnej woli. Oczywiście, że brał pod uwagę, iż mogą po ten owoc sięgnąć. Po to zrobił drzewo poznania. Ale miał nadzieję, że tego nie zrobią. Wszechwiedzący to nie oznacza możliwości kierowania funkcjonowaniem i ruchami człowieka. Po to dał człowiekowi wolną wolę, żeby ten decydował sam o sobie. Potem w biblii wielokrotnie człowiek wyprawiał głupoty.
@@Przemek-cq6pe Jeśli dał im możliwość poznania zła, to znaczy że już wtedy musiało ono istnieć albo Bóg znał jego pojęcie, wiedział, że ludzie będą czynić źle. Jeśli ludzie nie zostali stworzeni źli, to z tego wynika że zło jest dziełem Boga, bo jak mieliby je poznać, skoro w raju wszystko było dobre?
Nie chodzi o to, że ma ludźmi kierować, tylko przewiduje, jak postąpią. Jeśli jest wszechwiedzący to musi znać człowieka i tego jaki jest, więc wiedzieć, jak się zachowa.
Wolna wola? W stylu... 'Możesz robić co chcesz, daje Ci wolną wolę i jestem dobry, ale wiedz że jak zrobisz inaczej niż chcę to będziesz cierpiał przez wieczność'. Wygląda to tak, jakby 'wolną wolą' ludzie po prostu tłumaczyli sobie to, czego nie rozumieją, a ponieważ jest to ludzkie to jest nieidealne i stąd te wszystkie pytania i sprzeczności. Bo wolnej woli w rzeczywistości nie ma.
A ja sobie przypominam coś przypisywanego Albertowi Einsteinowi, szło to jakoś tak; Gdy coś oświetlamy światłem to jest jasno, ale żeby było ciemno to nie zaciemniamy tego mrokiem, tylko zabieramy światło, czyli dobro jest bogiem a zło jego brakiem. ;P
Ale dlaczego Bóg pozwala na ten brak, ma gaszenia światła? Jeżeli człowiek widzi np. Topiacego się i nie udzieli mu pomocy może zostać za to ukarany przez prawo (brak udzielenia pomocy),dlaczego Boga podobną zasadą nie dotyczy?
@@CzowiekAbsurdalny Teraz sobie jeszcze przypominam że było to bogu w ludzkich sercach, więc to może być element wolnej woli, czy go wpuścimy czy nie. Ale teraz z kolei naturalne katastrofy pozostają bez wyjaśnienia, znowu dziura ;P
To może tak Bóg stworzył piaskownicę, takiego Matrixa czy grę MMORPG w którym człowiek ma się doskonalić. Na skutek złych decyzji umiera tylko avatar bo dusza ludzka jest nieśmiertelna. Dlatego Bóg nie ingeruje a pozwala doświadczać różnych zdarzeń które rozwijają wolną wolę.
Ja jak spojrzę na swoje życie odnoszę wrażenie że Bóg mnie nienawidzi. Ostatnio zacząłem robić energie Jezusa. Ten świat to terytorium sił ciemności, jak ktoś chce do Boga, to te istoty będą chciałyzniszczyć tą osobę przez innych ludzi i co chwila będą próbowały go opętać
Witaj. Nie uwzględniłeś niezwykle ważnej i zasadniczej dla chrześcijan koncepcji grzechu pierworodnego. Mówienie o Bogu biblijnym jest nieuprawnione bez przyjęcia tej własnie koncepcji, więc to, co mówisz o Bogu dobrym, wszechmocnym itd jest niepełne i nieuczciwe.
Wiele lat temu choroba zmusiła mnie do wycofania się z czynnego życia. Nie mogłam tego zaakceptować. Nie pomogła psychoterapia. Pomogła filozofia, głównie Camus, Schopenhauer, stoicy. Zgadzam się, musimy naszej egzystencji nadać własny sens szczególnie w ciężkiej przewlekłej chorobie. To pomaga żyć mimo wszystko. Gratuluję wspaniały odcinek :)
czy mogłabyś coś konkretnego polecić?
Wazne jest ponadto zycie w prawdzie , gdyz ona daje nam blogosc, milosc , pokoj , prawidlowe dzialanie .
Lektura Pisma Świętego- od pierwszej do ostatniej Księgi- wyjaśnia skąd się wzięło zło i jak zostanie zniszczone. Bardzo logiczna argumentacja.
Mam podobne przemyślenia, w nieco innym kontekście, które wyglądają mniej więcej tak:
Można stwierdzić, że człowiek stworzył wspaniałą cywilizację. Technologia, sztuka, filozofia, architektura etc. Jednocześnie możemy sobie wyobrazić, że tu i teraz istnieje inna cywilizacja, która wyprzedza nas w rozwoju o np. 10 mln lat ;) i my jesteśmy dla nich kopcem mrówek (wspaniała cywilizacja w mrówkowej skali), w który człowiek przypadkowo wdeptuje, idąc przez las. Zabija tym samym wiele osobników, powodując olbrzymie zniszczenia. Z perspektywy cywilizacji człowieka nikt tego nawet nie zauważył. A z perspektywy mrówek - nie mają one najmniejszego pojęcia o istnieniu cywilizacji człowieka pomimo, że własnie wlazła mu ona z buciorami do domu :D W sumie bardzo niepokojąca teoria ;)
W filmie Konrada Niewolskiego pt. „Symetria” pada stwierdzenie (parafrazując): „świat nie ma sensu, dlatego musisz sam nadać sens światu”.
„Zło” i „dobro” to pojęcia abstrakcyjne, głęboko zakorzenione w kulturze. Możemy odrzucić wszelkie archetypy, które konotują powyższe pojęcia i czuć się niezależnie wobec szeroko rozumianej etyki. Prawda (kolejne abstrakcyjne pojęcie)? Otóż moim zdaniem brzmi to zaledwie jak sprawny sofizmat, który za zadanie ma usprawiedliwiać nas z popełniania tych „złych” uczynków.
Ostatnio przeglądając media społecznościowe natrafiłem na zdjęcie dziecka mojej bliskiej znajomej. Dziecko ganiło psa za gryzienie pluszowej zabawki. Dodam, że wspomniany malec dopiero niedawno nauczył się mówić. W tym wieku był w stanie określić, jakie zachowanie jest „złe”. Myślę, że rozgraniczenie „dobra” i „zła” dokonuje się u nas samoistnie już na bardzo wczesnym etapie rozwoju percepcji. Pozwolę przytoczyć sobie intrygujący przykład. Intrygujący ze względu na fakt, że tym razem to człowiek (nawet dwóch) jest „ganiony” przez zwierze. W okresie wczesnego dojrzewania niejednokrotnie zdarzało mi się potykać się z moim bratem. Ilekroć pies zauważył nasze nadwyraz zawzięte bójki, natychmiast reagował - szczekał, naskakiwał, a nawet gryzł po kostkach - co skutkowało natychmiastowym przerwaniem potyczek i tym samym wprawieniem nas w stan konsternacji. No bo jak to się stało, że psiak przewyższył nas pod względem racjonalnego zachowania? „Zło” i „dobro” zdają się funkcjonować nie tylko w kulturze, ale i naturze.
Bez „zła” nie ma też „dobra”. Do tego typu wniosków (i nie tylko) może was doprowadzić filozoficzna bajka „Drzewo” autorstwa Michela Piquemala lub poemat Różewicza pt. Spadanie, czyli o elementach wertykalnych i horyzontalnych w życiu współczesnego człowieka”.
Oskar Czapiewski.
Sądzę, że dziecko ganiące psiaka i pies pojednujący braci w bójce, raczej nie przyswajały pojęcia Zła/Dobra, tylko kierowały się (te istoty) rachunkiem zysków i strat, czyli tym co dla mnie dobre (przyjemnie się kojarzy, albo jest przeciwne stanowi nieprzyjemnemu w odniesieniu do podświadomości podpowiadającej stany z pamięci), a nie tym co jest Dobrem. To my dorośli postrzegamy te zdarzenia jako obserwatorzy w kategoriach Zła i Dobra, te istoty w swych stadiach rozwoju nie potrafiły tego robić.
Ja to sobię tłumaczę tak: My (istoty żywe) jesteśmy nastawieni na korzyść i unikanie niekorzyści. To co nam pomaga w przeżyciu i rozpowszechnianiu się naszego gatunku jest dla nas korzystne = dobre, to co przeszkadza jest niekorzystne = złe. Lew dla zebry jest złem przeklętym, za to zebra dla lwa jest korzystym pokarmem, cieszy się z niej tak samo jak rolnik cieszy się z większych plonów, które postrzega za przejaw boskiego dobra. Pewnie ta filozofia ma jakąś swoją nazwę, której nie znam, jeżeli ktoś kojarzy o co chodzi może napisać, chętnie o tym poczytam.
A na maturze jak zwykle.... lalka
Za to na chociaż rozszerzonej było o relacjach filozofii i literatury😄
lalka, misio, albo inna maskotka-talizman. Co w tym złego?...
Lalka - Martin Eden, kto przekalkował?
Hahah
Agnostycyzm to chyba najłatwiejsza z postaw tłumaczących „sens” wszechrzeczy i zarazem prawdopodobnie najbardziej trafna. Dobry materiał :)
Agnostycy - leniwi ateiści :) Pozdro
@@sylwoniusz Agnostycyzm to raczej myślenie typu " nie wiem i nigdy się nie dowiem, więc nie będę określał się po żadnej stronie " Rzeczywiście możemy tylko wierzyć lub nie wierzyć, bo nie dojdziemy do całej prawdy tego świata. Raczej nie jestem agnostykiem, ale przyznaję że takie podejście jest słuszne, bo wątpię, że ludzkość znajdzie kiedyś 100% pewne dowody na istnienie lub nieistnienie Boga
Moim zdaniem, zło jest skutkiem braku wglądu w nasze wnętrze. Bierze się z bezmyślności, z braku wrażliwości czy empatii. Ale może też przyczyniać się do powstawania rzeczy istotnych w naszym życiu.
Wolny wybor powoduje, że można wybrać zło. Gdyby człowiek mógł wybierać tylko dobro, straciloby ono swoje znaczenie. Moralność, dobroć MUSI mieć wybór.
A doskonały, superinteligentny i dobry Bóg tak nas kocha, że podarował nam wolność.... Choć wiedział, że ryzykuje.... Bez tego ryzyka stworzenie człowieka byłoby stworzeniem niewolnika.
Wg mnie zło wynika z:
- z lęków. Najmocniejsze są leki powstałe w dzieciństwie i najtrudniej się ich pozbyć.
- postrzeganie kogoś obcego jako "złego" wynika z własnych lęków (jest to jakby emocjonalny obraz innych)
- z braku refleksyjności i samoświadomości. Im ktoś jest słabszy, mniej doświadczony - tym bardziej jest podatny na zło (skrzywdzenie)
- bicia dzieci, krzywdzenia ich, w wyniku czego doznają ciężkich traum wręcz niemożliwych do wyleczenia
- braku zdolności ludzi mniej świadomych do obrony
- braku świadomości ludzi jak łatwo jest zranić kogoś kto ma mniejszą świadomość i nie potrafi się obronić
- generalnie dobre społeczeństwo to społeczeństwo zdrowe psychicznie
- wg mnie całe zło można wytłumaczyć i zrozumieć na gruncie analizy psychologicznej
- do rozprzestrzeniania się zła przyczynia się lekkie podejście do seksu, płodzenie dzieci, których potem nikt nie kocha i nie przygotowuje odpowiednio do życia. Takie dzieci zdane same na siebie łatwo ulegają skrzywdzeniu przez społeczeństwo. Potem pełne lęków i traum, nie potrafiące wchodzić w zdrowe relacje, same krzywdzą innych, słabszych, własne dzieci.
Tak, zło w człowieku można wytłumaczyć na gruncie psychologicznym, moim zdaniem "zło" to mechanizm obronny, jest też nieuświadomiony, więc zło bierze się z braku świadomości, a nie jest np konsekwencją wolnej woli
Zgadzam się z teorią perspektywy. Dla mnie Bóg jest widzem oglądającym świat jako całość, który reaguje zanim wydarzy się coś naprawdę złego. Fakt do istnienia zła doprowadzają ludzie, czasem z pobudek osobistych, czasem z powodu wiary albo z powodów pierwotnych (np.wojna jako redukcja populacji). Wierzę w Boga(można przyjąć istotę wielowymiarową). Wiem, że dał nam wolną wolę, z którą robimy co chcemy i to stanowi przyczynę naszej niedoskonałości-w konsekwencji istnienie zła. Ludziom natomiast trudno zauważyć szerszą perspektywę, często działamy egoistycznie i dla poklasku. Pozdrawiam
Musisz nabrac szerszej perspektywy by moc odpowiedziec dobie na te pytanie. Skupienie sie na religii monoteistycznej, teorii kilku filozofow i obserwacji nieswiadomego dziecka zabijajacego mrowki to chyba troche za malo. Jezeli jestes szczerze zainteresowany tymi kwestuami to zapoznaj sie z wiedza innych ludzi , ktorzy poswiecili zycie na szukanie odpowiedzi na te najwazniejsze pytania. A pozniej znow zapytaj siebie. Np. Allan Watts, Hans Wilhelm (life explained) reprezentuja szersza perspektywe.
Film na bardzo wysokim poziomie, obiektywne rozważenie problemu, poparte wieloma przykładami, uzasadnieniami filizofów. Oby tak dalej ;) Życzę Ci szerszego grona odbiorców, uważam, że zasługujesz na większe zainteresowanie, ponieważ, tak jak wyżej wspominałem, poziom twoich filmów jest bardzo wysoki. Dałeś mi naprawdę ciekawą zagwostkę, będę miał teraz o czym rozmyślać :)
Moim zdaniem dobro i zło obiektywnie nie istnieją. To my ludzie nadaliśmy pewnym zdarzeniom pozytywne lub negatywne znaczenie, w zależności czy nam sprzyjają czy nie. Ale obiektywnie nie ma takiego rozróżnienia, rzeczy po prostu się dzieją.
Myślę podobnie
To jest jakaś myśl. I w sumie ciężko jej przeczyć. Chyba jedynie na myśl przychodzi mi pytanie: co właściwie taki wniosek nam daje? (Znaczy, nie twierdzę, że nic nie daje; tak tylko pytam) No bo nawet jeśli to ludzie interpretują wydarzenia jako dobre i złe (co bardzo możliwe), to zauważmy, że wielu filozofów mimo to starało się szukać jakiejś moralności wolnej od pragmatyzmu, żeby czynić ten świat subiektywnie lepszym miejscem
Oczywiście, w ten sam sposób nie można powiedzieć o istnieniu obiektywnej moralności, o której często słyszy się w religiach na świecie. Moim zdaniem moralność najlepiej określa "Zeitgeist" i ona ewoluuje wraz z rozwojem świata. Kiedyś za homoseksualizm karano śmiercią, dziś jest to już coraz częściej akceptowane.
Religijna moralność też bywała skrajnie różna. Aztekowie wierzyli, że bogowie wymagają ofiar z ludzi, których następnie zjadano, a w chrześcijaństwie raczej podobnych nakazów religijnych już nie znajdziemy. W zależności od różnic kulturowych normy moralne są diametralnie różne. Chociażby przykład homoseksualizmu, który podałeś. W Starożytnej Grecji był on w pewnym momencie uważany za normalny, ale wraz z upadkiem cywilizacji wkroczyła rzymska, a następnie żydowska mentalność, która wywróciła mentalność ludzi żyjących na tym terenie do góry nogami. Nie możemy więc wykluczyć, że za jakiś czas jakaś rewolucja kulturowa nie przywróci nam stanu podobnego do tego sprzed kilkuset lat. Bo często widzę ten pogląd, że świat będzie coraz bardziej otwarty i tolerancyjny. Moim zdaniem takie postawienie sprawy jest bardzo naiwne.
Ale co to znaczy "obiektywnie" ? Z takiego punktu widzenia, o jakim piszesz, nie istnieje też obiektywizm.
mam dwie choroby nieuleczalne i one mnie motywują to podbijania świata, wspaniały film ziomuś!
Mam nadzieję, że jak go podbijesz to zmienisz choć trochę na lepsze;) Jeśli tak to trzymam kciuki!
pedagog trener rozwoju osobistego fotograf animator czasu wolnego fotograf aktor :D ksieciunio wiesz ! Młodzieżowa Druzyna Poażarnicza płetwonurek to nie jest koniec ziooooom ! przyszły dr nauki o poznaniu i komunikacji społecznej YEAH ! jazda !!!! za h mam być na UMCS oczywiście garniak i krawat ooooooo masa !
@@CzowiekAbsurdalny Polecam zapoznać się z prawdą z Biblii bardzo świetnie przedstawioną w tej serii wykładów: amazingdiscoveries.tv/categories&cid=303&c=Total_Onslaught_-_Polish&lo=detailed&s=&t=a&p=1
Drogi @Człowiek Absurdalny, po zapoznaniu się z tym nie będziesz już miał wątpliwości czy zło istnieje i jakie jest jego źródło, skąd pochodzą katastrofy i zmiany na ziemi, skąd pochodzą choroby i nieszczęście ludzkie i jaki plan na to wszystko ma Bóg oraz jak przy tym wszystkim zachowuje swoją doskonałość, miłość i sprawiedliwość. Szczerze zachęcam.
@Crohn Brak merytorycznej odpowiedzi, brak argumentów za to same słowa mające obrazić rozmówcę. Resztę dopowiedz sobie sam co w ten sposób zaprezentowałeś.
wyobraźmy sobie Boga jako istotę tak dobrą że szanuje wolny wybór człowieka - nie chce mieć w niebie niewolników, ale ludzi którzy świadomie wybrali dobro. Do tego potrzebne jest zło, aby hartować ludzi w dobrym, jak w przypadku biblijnego Hioba, który stracił całą rodzinę, majątek, zdrowie i nie wyrzekł się Boga, nie przeklinał Go. Dla nas ważne jest tu i teraz, czyli materia, dla Boga ważna jest dusza i wieczność po śmierci. Faktycznie mógłby zniszczyć Zło w jednym momencie, ale wtedy mielibyśmy raj na ziemi, a wg doktryny chrześcijańskiej, tu na ziemi jesteśmy w próbie, żyjemy krótko i mamy przygotować się do życia po śmierci. To nie Bóg daje nam zło, tylko my ludzie tworzymy zło, Bóg szanuje wybory dobrych i złych do czasu, jak w przypowieści o kąkolu, który zostawiony jest w pszenicy, aby za wcześnie nie zniszczyć pszenicy, niszcząc kąkol. Oczywiście chrześcijaństwo mówi o dopuście Bożym, czyli czasami cierpienie jest jedynym sposobem przemiany człowieka, gdyby nie cierpienie, ludzie byliby jak demony, bezwzględni, a jak doświadczymy czegoś złego, rozumiemy drugiego człowieka, który to samo przeżywa. Oczywiście są wyjątki, ale wyjątek potwierdza regułę.
Brak poznania siebie powoduje, że człowiek staje się zły. Zły dla siebie i zły dla innych. Nie wie kim jest, kieruje się potrzebami narzuconymi przez system, kulturę. Jest pogubiony. Polecam zapoznać się z kilkoma książkami np. Wojciecha Eichelberger, ,,Być tutaj" i przede wszystkim ,,Pomóż sobie, daj światu odpocząć". Życie w zakłamaniu prowadzi do wielu nieporozumień i nieszczęść.
Człowiek z natury jest egoistą, więc to również może prowadzić do czynienia zła, aby coś osiągnąć.
Człeku Absurdalny, mam obiekcje! Taka luźna myśl, która wpadła mi niedawno. Właściwie łączy te argumenty broniące teistycznej wizji (teodycee), które podałeś i chyba podważa zarzuty, które przedstawiasz (chyba, bo jak na razie w mojej głowie; jeszcze jej nikomu nie prezentowałem w takiej formie, także premiera : )
Jeśli ludzie są na tym świecie za karę (co pojawia się między innymi w biblijnej wizji), to wtedy stworzenie zła przez wszechdobrego Boga wydaje się mieć sens. Świat to więzienie, a więzienie jest karą. Kara musi być dotkliwa, stąd zło. Choroby, głód i kataklizmy są częścią tej kary, jaką jest ludzka egzystencja.
Natomiast łaska w postaci umożliwienia ucieczki z tego więzienia pod warunkiem szczerego żałowania za grzechy jest już i tak olbrzymią pomocą ze strony Boga. I przypominam, że łaski tej doświadcza się nie w tym planie egzystencji, tylko w planie niebiańskim -- po śmierci. Toteż to, że doświadczamy zła naturalnego i zła pochodzącego z działania innych ludzi wszyscy, niezależnie od naszego postępowania, ma wciąż sens. Przestrzeganie zasad bożej moralności nie ma nam dać wspaniałego życia doczesnego (bo życie doczesne jest domeną sił diabelskich), natomiast ma nam zagwarantować większe prawdopodobieństwo osiągnięcia bożej łaski.
Nasza wolność jest zachowana -- możemy wybrać zło lub dobro, a kara wciąż jest dotkliwa -- nie wszystkim dane jest skorzystać z bożej łaski. Taki wszechdobry, wszechwiedzący i wszechmogący Bóg tworzy więzienie z taką możliwością bo może, chce ludzkiego dobra, ale nie chce zabrać człowiekowi wolnej woli, a jednocześnie zdaje sobie sprawę, że to jest najlepsze rozwiązanie.
Tak, na argument: "Ale jest wszechwiedzący, to zna przyszłość i wie, kto będzie grzeszył, a kto nie" też mam odpowiedź, dokładniej kwantową odpowiedź : ) Przy czym nic to nie zmienia, bo pozostaję, jak pewnie wiele innych osób tutaj, w poznawczym impasie -- nie ma jak na razie (albo ja nie spotkałem) żadnego empirycznego dowodu, który może przekonać, że Bóg chrześcijański istnieje, a taka wizja świata jest prawdą. Z drugiej strony nie ma też dowodu na to, że idea Boga jest zupełnie wyssana z palca.
Fajnie, że poruszasz ten temat. Czekam na kolejne filmy i pozdrawiam!
Rozważając sens zła musimy pamiętać że to my ludzie nazwaliśmy tak nie do końca zrozumiałe dla nas zjawisko w naturze
W myśl zasad Biblii... zło dobrem zwyciężaj.
To człowiek jest nosicielem dobra lub zła, to w nas tkwią te dwa światy.
Wszystko zależy od tego czy potrafimy je od siebie odróżnić?... 🤔
Na własny użytek.👍
Muszę zgodzić się w powyższym. Znajdujemy się w permanentnej sytuacji niezrozumienia stanu rzeczy i niemożności objęcia całości. Świat prawdopodobnie jest zły ze swej konstrukcji i Emilowi Cioranowi chce się piątkę przybić...
Ja to widzę raczej tak że dobro i zło się uzupełniają i dzięki temu świat zachowuje równowagę.
Zło, dobro, to tylko koncepty, które w mniej lu bardziej abstrakcyjny sposób próbują być objaśnianie. Paradoksalnie dla mnie one nie istnieją, a jednocześnie jako "dobry" człowiek, próbuje ich przestrzegać. Według mnie istnieje coś takiego jak moralność (zbiór zasad nałożony nam przez ewolucję i wychowanie). Powinniśmy przestrzegać wewnętrznych zasad moralnych, bo nam, jako ludziom dalekim od doskonałości, po prostu łatwiej jest żyć. A wszelkie odstępstwa, które na naszej drodze na pewno się pojawią, powinny konfrontowane być z naszym umysłem jak i opinią innych osób, by życie nie było podyktowane tylko "głupimi" zasadami.
Najprostsze wyjaśnienia są najtrafniejsze. Kiedy szukasz czegoś w domu, zastanawiasz się gdzie się podziało, wówczas nie zakładasz istnienia demiurga, który to przed tobą schwał
Jeden z najciekawszych filmów, jakie w życiu widziałam. Świetny pomysł na tematykę, dobre przedstawienie. Podoba mi się też, że pokazałeś swój tok myślenia, swoją wizję istnienia zła.
Co do bilansu zła i dobra jednak, to przyznam, że warto połączyć dwie z przytoczonych teorii. Niby nic nie rekompensuje Holocaustu, żadne dobro go nie równoważy, ale jednak tylko takie tragiczne wydarzenia były w stanie ukazać też siłę ludzkiego dobra i wszystkich tych, którzy skłonili się do tego, by się poświęcić. Gdyby więc nie było aż tak wielkiego zła, nie byłoby potrzeby istnienia w odpowiedzi tak wielkiego dobra. Nie byłoby też tyle piękna i mistycznej otoczki w naszym społeczeństwie. I nasuwa się tutaj teoria całościowego spoglądania na rzeczywistość - zło jest absolutne, gdy rozpatruje się je "na świeżo" i samodzielnie. Gdy spojrzy się jednak na coś nawet z perspektywy czasu, na więcej, niż jeden aspekt, nagle okazuje się, że to nie jest tylko zło i tyle. Mimo wszystko zawsze towarzyszy mu jakieś dobro. Ba, myślę, że jest ono ogromne, tylko trudniej je dostrzec, czasami tkwi ono po prostu w głębi człowieka. Przykładowo po wielu traumatycznych przeżyciach człowiek może nagle zacząć dostrzegać piękno w najmniejszych szczegółach, osiągnąć poziom odczuwania, jakiego inni sobie nie wyobrażają. I jestem pewna, że w takim momencie sobie myśli, że jest ogromnym szczęściarzem, iż kiedyś mógł pocierpieć. Z mojej strony na ten moment tyle w temacie.
Moim zdaniem ciekawsze pytanie postawił Schopenhauer - jak w złym świecie powstało dobro
Założenia instynktu by gatunek przetrwał myślący człowiek rozszerzył na inne istoty. Prawdopodobnie na początku te z którymi współpracował jak pies a potem w raz z rozwojem cywilizacji na wszystkie.
Dobro i zło to kwestia relacyjna, a nie czysto substancjalna. Dlatego trafniej jest mówić, że dobro/zło zachodzą, niż że "istnieją". Relatywizacja dobra i zła nie jest jednak niczym odkrywczym i nie powinna być fetyszem. "Relatywne" oznacza "względne", a skoro "wszystko jest względne" (w tym dobro i zło), to nie znaczy, że "wszystko jest DOWOLNE". Przeciwnie - nadal COŚ OD CZEGOŚ ZALEŻY (patrz: relacje, względy), a w naszym interesie leży rozwikłanie tych zależności.
To jasne, że dobro i zło są naszymi ludzkimi pojęciami, ale obsesyjne powtarzanie o tym do niczego nie prowadzi. Tak samo naszym "ludzkim pojęciem" jest zdrowie czy choroba. Ani dobra, ani zdrowia nie da się bardzo ściśle zdefiniować; nie ma też jednostek dobra czy zdrowia; uściślanie się tych kwestii i kształtowanie definicji odbywa się poprzez doświadczenia i dyskusje.
A jednak, kontynuujemy te dyskusje, co samo w sobie świadczy o tym, że "coś jest na rzeczy". Na rzeczy. Nie gadamy od rzeczy. Innymi słowy - owszem, dobro i zło to nasze ludzkie konstrukty, ale mają więcej sensu niż "kalusampar", który to konstrukt samodzielnie stworzyłem przed chwilą. :D
Dobro i zdrowie mają ze sobą więcej wspólnego - rozważając zarówno kwestie zdrowotne, jak i kwestie etyczne, spieramy się o to, co nam służy, a co nas niszczy. Po prostu. Próbujemy tego dociec i ułożyć jakiś uniwersalny wzór. Zadajemy pytania w stylu "co sprawia, że człowiek jest szczęśliwy/nieszczęśliwy", "co sprawia, że człowiek jest dla innych dobry/zły". W jaki sposób szczęście jest skorelowane z dobrocią itd.
Bardzo szybko uświadamiamy sobie, że nie może być szczegółowego przepisu na te rzeczy, które po wdrożeniu przez każdego człeka przyniosłyby owo dobro wszystkim i każdemu z osobna. To dlatego, że się różnimy. Nie może być więc "przepisu", ale może być "przepis na przepis". Ten przepis na przepis musi UWZGLĘDNIAĆ zarówno naszą różnorodność, jak i fakt, że więcej nas łączy niż dzieli (co podpowiada nie tylko intuicja, ale i ludzki genom).
A zatem, dobro i zło zachodzą REALNIE. Nie przeczy temu fakt indywidualności każdej ludzkiej jednostki. Na bazie coraz szerszej wiedzy możemy ustalać prawidłowości, które rządzą dobrem i złem, choć popycha nas do tego zwykła chęć. Chcemy być zdrowi, chcemy być dobrzy, szczęśliwi, chcemy widzieć dobro i szczęście wokół nas, chcemy żyć. Mamy szereg potrzeb identycznych i potrzeb analogicznych. Dobro i zło nie istnieją ani w oderwaniu od stanu ludzkiego mózgu, ani od stanu otoczenia.
Dlatego myślę, że w kwestii etyki coraz więcej będzie mieć do powiedzenia nauka. Czysta filozofia bez wspomagania nauki może przyczynić się jedynie do powstania kolejnych dogmatycznych albo słabo sprecyzowanych ideologii. Nie jesteśmy skazani na postmodernizm (który, paradoksalnie, czyni założenie, iż nie ma obiektywnej prawdy, czyniąc z tego założenia... swoistą prawdę absolutną), ani też na różne totalizmy (które zamiast robić "przepis na przepis", ustalają siermiężny przepis).
Trzeba założyć, że istnieje prawda uniwersalna (również w dziedzinie etyki), bo w innym przypadku wszelkie dyskusje są bezcelowe. Trzeba też jednak, co za tym idzie, uświadomić sobie, że tę prawdę trzeba stopniowo i z pokorą odkrywać, bo nikt jeszcze nie zawarł jej w pełni, uwieczniając ją w jakiejś księdze czy traktacie. Jan Paweł II napisał dla przykładu, że "różne religie mają w sobie ziarna prawdy, ale tylko katolicyzm prezentuje prawdę w pełni". Problem w tym, że wyznawcy dowolnej religii/ideologii mogą powiedzieć dokładnie to samo o swoim zestawie przekonań.
Kiepskie to trochę podejście, zakładać, że tu i tu jest cała prawda, a gdzie indziej rozsiane są tylko jej wycinki, przy czym wycinki prawdziwe są dlatego, że zgadzają się z naszą ideologią, a cała reszta jest kłamstwem, bo się z naszą ideologią nie zgadza. Wystarczyłoby przyznać się do tego, że niezależnie od istnienia jakiejkolwiek Siły Wyższej, to od każdego z nas codziennie zależy, do jakiego świata się dokładamy. Lepszego czy gorszego. Czy nie prościej byłoby zacząć od życzliwości dla siebie i dla bliźniego? Skoro mamy empatię i z niej wynikają dobre intencje, to po co deprecjonować je przysłowiem o bruku piekielnym?
Od tych chęci wszystko się właśnie zaczyna! Podstawowe "sterowniki" już mamy! Ktoś może to nazwać empatią, kto inny sumieniem. Intelektualne rozważania są pomocne, bo życie jest dynamiczne i złożone, ale gałęziste drzewo rozpoczyna się od pnia! Dlatego też, bez względu na szczegółowe poglądy, u źródeł musi kierować człowiekiem wiara w dobro. Człowiek nie może myśleć o sobie i innych, że ludzka natura jest z natury zła, zepsuta. Zauważyliście, jak debilne są powiedzonka w stylu "świat piękny, tylko ludzie kurwy"? Czy ich autor/propagator też czuje się kurwą?
Nieee, każdy o sobie sądzi, że jest ok, podejrzliwym należy być wobec innych. Ktokolwiek przyjrzy się temu głębiej, zobaczy, jakie to absurdalne. Tak naprawdę bowiem, jeśli wierzymy, że u podstaw jest zło, wtedy podświadomie poniżamy te dobre odruchy u siebie samego. A przecież je mamy. Tak jak inni! Dlatego podstawą jest wiara w dobro - w sobie i innych. Dogłębne poczucie i przekonanie. Zarówno nacisk na zło, jak i nacisk na dobro, stanowią samospełniającą się przepowiednię.
Podstawowoym pytaniem nie powinno być "dlaczego Bóg pozwala na zło" tylko "jaka jest geneza zła" i czemu istnieje ono w ludziach, nawet w dzieciach. Wg mnie szczególnie dobrze można zaobserwować istnienie niewytłumaczalnego impulsu do zła i robienia krzywdy/zadawania cierpienia właśnie na dzieciach i/lub osobach o niskiej inteligencji... ile razy widzieliśmy dziecko bezmyślnie niszczące jakąś rzecz albo męczące małe zwierzęta/zabijające owady itp. Tutaj dorośli zwykle bronią dziecko jego niewiedzą i brakiem empatii, którą ma rzekomo nabyć z wiekiem (ale przecież nie zawsze dziecko chce "tylko nabrać mrówkę na patyk" Zwykle chce zabić mrówkę lub zobaczyć co się stanie jak ją zgniecie i jak długo może ją męczyć) ale to wciąż nie tłumaczy skąd jest w tych dzieciach skłonność do czerpania przyjemności z zadawania bólu/męczenia. Podobnie wystarczy poobserwować grupę dzieci np w szkole, żeby zauważyć że niemal zawsze wybierają sobie "kozła ofiarnego" tzn najsłabsze lub wyróżniające się czymś dziecko, które wszystcy potem szykanują, poniżają itp. Oraz przykład z królestwa zwierząt, nie tak daleko od ludzi - małpy. Jako jedyne malpy i kotowate wykazują skłonności do zadawania bólu dla zabawy, a małpy również do zachowań, które określilibyśmy poprostu jako "złośliwe". Żadne inne gatunki tego nie robią. Niech ktoś mi wyjaśni skąd to się bierze.
Zło jest najbardziej ekonomiczną formą działania, dlatego istoty o niskiej świadomości je wybierają. Dziecko rzeczywiście nie potrafi przewidzieć wszystkich konsekwencji swoich czynów ani tego co rzeczywiście one oznaczają. Jednak z nabyta wiedza i doświadczeniem prawdopodobnie wybierze inaczej w przyszłości... no chyba że podda się systemowi i uzna że lepiej się nie wychylać i być konformistą.
@@jankowalski565 Jeśli mówimy o np kradzieży to tak. Ale mnie chodzi raczej o zło jako bezcelowe okrucieństwo, np maltertowanie zwierząt, torturowanie psychiczne czy fizyczne słabszej osoby, żony, dziecka w szkole, znęcanie się itp... Tu nie ma wymiernej korzyści (może oprócz szansy "wyżycia się" na kims, poczucia silniejszym itp). Osobiście bardzo mnie ciekawi mechanizm "wściekłego tłumu" co widać np. w czasie linczu na kimś, ale też idealnie obrazuje go psychika dzieci szkolnych. W prawie każdej szkole/grupie dzieci jest wybierany "kozioł ofiarny" na którym reszta się wyżywa i maltertuje go, czasami tak bardzo, że ta osoba np odbiera sobie życie. To jest dla mnie zupełnie bezrozumne złe działanie ale widocznie jakoś uwarunkowane instynktownie a raczej "socjalnie". Nie potrafię tego wytłumaczyć.
@@antifleshnimbus4785 Choć wyraz ekonomiczny kojarzy się z finansami to chodziło mi o szersze znaczenie «wymagający niewielkiego nakładu sił i środków, oszczędny» i najczęściej dotyczy to czasu. Czy jest coś takiego jak bezcelowe okrucieństwo? Jak dokładniej zbadać sprawę to ma ono swoje przyczyny . Najczęściej jest to odreagowanie czy przeniesienie agresji. Matka krzyczy na syna a ten to powtarza na kimś słabszym od niego. Ludzie to drapieżniki stadne, czyli polują (działają) w grupie bo to daje znacznie większe możliwości niż samodzielna akcja. Jednak aby to było skuteczne musi być dowódca który tworzy plan działania i potem dba o jego skoordynowane wykonanie. Aby nie było nieporozumień i wszystko szło sprawnie w czasie akcji musi to opierać się o wcześniej ustaloną HIERARCHIĘ w której niżsi rangę słuchają poleceń przełożonych. Nikt nie chce być na dole tej konstrukcji bo tam jest dużo czasochłonnej ,często ciężkiej i nudnej, pracy za niskie albo i najniższe wynagrodzenie. Dlatego każdy człowiek chce udowodnić grupie że jego miejsce jest jak najwyżej w hierarchii. Więc próbuje pokazać jak bardzo się angażuje i jest przydatny/silny w czasie np. takiego linczu. Tak samo dzieci maltretują "kozła ofiarnego" po to by nie spaść na jego miejsce w grupie, umocnić swoją pozycję a jak się uda to i wybić wyżej poprzez jakieś spektakularne poniżenie tego na dole. Oczywiście w dzisiejszych czasach jest to jak najbardziej złe bo cywilizacja poszła do przodu. Obecnie można zweryfikować miejsce w hierarchii inaczej niż przez agresję jak to był kiedyś. A mianowicie na podstawie wyników w danej dziedzinie albo po prostu umiejętnościach. Z tym zastrzeżeniem że umiejętności organizacyjne i psychologiczne są ważniejsze od innych, bo dobry dowódca ma przede wszystkim planować działania pod konkretne osoby.
@@jankowalski565 Ok, ale w takim razie co z okrucieństwem wobec zwierząt? Bo to też bywa forma odreagowania, ale w Twojej teorii nie pasuje mi kilka rzeczy. Tzn, owszem instynkt stadny i hierarchia, w której nikt nie chce spaść nisko, więc prymitywną formą "wybicia się" byłoby maltretowanie słabszych. Ale po pierwsze, u drapieżników stadnych nawet z mocno zarysowaną hierarchią jak np. wilki nie występuje zjawisko "kozła ofiarnego". U innych zwierząt stadnych (roślinożernych) też nie. Ewentualnie ofiarą "linczu" może paść osobnik uznany za obcego, który chce dołączyć do grupy, lub niezdolny do walki i ucieczki, co czyni go słabym ogniwem i grupa go zostawia. Po drugie, ludzie nie są drapieżnikami. Budowa układu pokarmowego, zębów itd wskazuje, że ludzie są typowym gatunkiem owocożernym/wszystkożernym z przewagą pokarmu roślinnego. Tak jak np. szympansy i inne małpy z rodziny płaskonosych.
@@antifleshnimbus4785 Zwierzęta to nie ludzie nie mają religii, nauki generalnie cywilizacji a posługują się tylko instynktem. Dlatego np. kiedy samce jednego gatunku walczą o dominację czy samice to w formie zapasów by konflikt rozstrzygnąć poprzez test na siłę i wytrzymałość a śmierć. Jedynie gdy chodzi o przetrwanie czyli terytorium walka może być ostateczna. Niestety ludzie to wypaczyli poprzez arogancję, egoizm i przekonanie o własnej wyższości. W obecnych czasach nawet jeszcze bardziej niż kiedyś, za sprawą konsumpcjonizmu i temu że można tak łatwo w mediach społecznościowych chwalić się przed innymi. Wszędzie są reklamy które pobudzają ego jak "ponieważ jestem tego warta" "zasmakuj luksusu" itp.
Ludzie to drapieżniki na co wskazuje wiele cech. Umieszczenie oczu do przodu a nie na bokach twarzy jak to jest u zwierząt kopytnych. A to po to by przede wszystkim dobrze oceniać odległość od ofiary a nie widzieć szeroki horyzont by wykrywać zagrożenie i uciekać. Roślinożerca nie musi być inteligentny by atakować bo rośliny nie ruszają się z miejsca, a ludzie maja tą cechę mocno rozwiniętą. Jeśli chodzi o zęby to trójki u człowieka są kłami podobnie jak i u wszystkich naczelnych. Układ pokarmowy jest dostosowany do wszystkiego wiec to żaden argument za tym że ludzie nie są drapieżnikami. Poza tym wykopaliska pokazują że od dawna było jedzone mięso. zmianynaziemi.pl/wiadomosc/zla-wiadomosc-dla-wegetarian-jedzenie-miesa-ludzie-maja-we-krwi
Co do szympansa pl.wikipedia.org/wiki/Szympans_zwyczajny "Zjada głównie rośliny, od czasu do czasu owady (termity, mrówki) lub mięso. Zabija i zjada małe i średniej wielkości ssaki, w tym młode pawiany, a czasem inne małpy."
Uważam że nie ma czegoś takiego jak zło są tylko wybory ludzkie które innym sprawiają cierpienia i ślepy przypadek który może dotknąć każdego.
Sądzę, że dyskusję o dualiźmie (zło/dobro) postrzegania rzeczywistości przez człowieka, należałoby zacząć od zrozumienia istoty postrzegania tejże rzeczywistości. Człowiek aby móc zrozumieć świat go otaczający, potrzebuje narzędzi do analizowania i przyswajania bodźców płynących z otoczenia. Narzędzi wspólnie rozumianych przez ogół społeczeństwa w podobny sposób. Już dość wcześnie na trasie swojego rozwoju tej cywilizacji, był zmuszony wytworzyć takie pojęcia jak Zło i Dobro, aby móc konotować zjawiska jakie go bombardują. Z czasem przyzwyczaił się utożsamiać iluzję rzeczywistości, z samą rzeczywistością, czyli zaczął widzieć Wszechświat jedynie w kategoriach, jakie służyły mu do jego opisywania. Czyli uznał, że Dobro i Zło to dwie części rzeczywistości, które powstały wraz z Wszechświatem. Pewnie tuż po Wielkim Wybuchu (taki żart). To całkiem normalne zjawisko by przyznawać iluzji pierwszeństwo przed rzeczywistością. Na przykład wydaje się nam, że Wszechświat jest tak kolorowy, jak widzą to ludzkie oczy. Podobnie krowa, która widzi czarno-biało, też sądzi, że każda łąka na Ziemi jest czarno-biała. Jednakże utożsamianie iluzji z rzeczywistością grozi tym, że w dyskusjach filozoficznych, dyskutujemy nie o rzeczywistości, ale o iluzji tejże, która jest określona przez kulturę w jakiej żyjemy, przez jej normy moralne, społeczne, obyczajowość, behawioryzm, wreszcie nawet takie nieistotne rzeczy jak klimat. Tak naprawdę we Wszechświecie nie istnieje Dobro, ani Zło. Tak jak nie istnieją kolory jakie ludzkie oczy widzą, a miłość to tylko procesy chemiczne w naszych organizmach. To powoduje, że w dyskusji filozoficznej na temat tego dualizmu postrzegania świata, bardziej zbliżamy się do tematów socjo- i psychologicznych. Zadajemy pytania dlaczego Zło istnieje, a powinniśmy pytać dlaczego je wymyśliliśmy, albo dlaczego jakiś tam bóg je wymyślił naszymi rękami. Odpowiedź akurat jest prosta - bo było potrzebne do kategoryzacji otoczenia, bez tego nie moglibyśmy go zrozumieć i dzielić się z innymi ludźmi naszym zrozumieniem, bo nie mielibyśmy wspólnego mianownika postrzegania i rozumienia. Jeden człowiek odczuwałby przykrość z powodu utraty kogoś bliskiego, ale nie mógłby o tym opowiedzieć drugiemu, bo nie miałby wspólnego pojęcia - stało się coś Złego - i żyliby w niezrozmieniu. Te pojęcia (Zło i Dobro) są potrzebne do życia, ale poszukując ich istoty, tak naprawdę szukamy potrzeby ich stworzenia przez naszych praprzodków. Idąc dalej należałoby przyznać, że nic w rzeczywistości nie jest złe, ani nie jest nic dobre. Bo Zło i Dobro nie są stanami fizycznymi Wszechświata, a jedynie stanami emocjonalnymi ludzkich umysłów. Tak po buddyjsku, można by powiedzieć, że obozy koncentracyjne były i miłość bliźniego też jest, ale nie da się ich określić w kategoriach Złe/Dobre. Można jedynie opisać nasze emocje z tymi zjawiskami związane, czyli powiedzieć - obozy to Zło, a miłość to Dobro. Ale Wszechświat nasze oceny ma gdzieś. Bez kategoryzacji zjawisk otoczenia, łatwiej zrozumieć istotę ich istnienia, albo jak kto woli istotę boga. Dzieląc rzeczywistość na tą Złą i na tą Dobrą, oddalamy się od istoty rzeczywistości i toniemy w iluzji na jej temat, która wiedzie nas na pokuszenie mylnych wniosków, egocentrycznych emocji i odciąga od poczucia wolności... Więc ja postuluję aby nacodzień widzieć łąkę czarno-białą, to znaczy kategoryzować zjawiska (polityków, miłą pogodę, sąsiada, potrzebę istnienia YTblogerów) w kategoriach bliskich naszym sercom, czyli dualistycznych, a w dysputach filozoficznych raczej posługiwać się pojęciami płynącymi z rachunku zysków i strat, niż z porównania Dobra ze Złem, bo Świat kieruje się zimnym pragmatyzmem, a nie emocjami. Te nasze emocje są jedynie wtórne dla przejawów rzeczywistości.
Jeden z lepszych kanałów, do którego bardzo chętnie wracam, a filmik świetny!
Dopiero teraz trafiłam na ten odcinek choć oglądam cię od jakiegoś czasu. Kurcze to jest właśnie to w co nie umiem przestać wierzyć (choć może bym chciała). Nie potrafię przestać wierzyć w Boga ale nie jest on dla mnie nieskończoną miłością. Wierzę że istnieje ktoś nad nami ale jesteśmy dla niego właśnie takimi mrówkami. Człowiek może stworzyć mrowisko. Może dbać o nie ale czy to uchroni mrówki od ciężkiej pracy do śmierci, urodzenia się już z określonym miejscem w świecie? Czy ochroni go przed napaścią innego mrowiska? Niestety nie
ojj też niestety mialam cos takiego. mam nadzieje, ze juz lepieju Pani :c
Absurdalny, śledzę Twój kanał od miesiąca. Dla mnie bardzo wartościowy - dziękuję za Twój czas. Niektóre z Twoich nagrań inspirują mnie do spojrzenia na rzeczy z innej perspektywy. Co do dzisiejszego - chyba ugryzę z innej strony...
Z racji zainteresowań zastanawiam się nad pojęciem Piękna(żeby wypowiedź się spinała przyjmuję równość Piękno=Dobro). Czy jest to właściwość obiektu(chyba najpowszechniejsze stanowisko), czy też jest ono wytwarzane w procesie interakcji obiektu z "obserwatorem", czy inaczej - adresatem. Czy istnieje jakiś platoński ideał piękna?
Większości ludzi podobają się pewne obiekty, które uważają za piękne. Jednak z pewnością znajdzie się przynajmniej jeden człowiek, który będzie odstępował od większości. Myli się większość, czy ten jeden? Weźmy choćby "ideały piękna" pośród różnych kultur. Raczej jest to relatywne. Obawiam się, że jest to oczywiste.
Przyjmijmy, więc, że nie ma platońskiego ideału Piękna(tzn. nie sposób człowiekowi go poznać), Piękno/Dobro jest relatywne i że jest ono drugim biegunem Zła. Tak jak wektory o tym samym kierunku, ale przeciwnym zwrocie. Czyli można powiedzieć mają jakieś wspólne właściwości. Jeżeli tak, to być może taką właściwością jest ten właśnie relatywizm.
Potrzeba jest definicji. Według mnie najlepszą próbą jest Imperatyw Kategoryczny Kanta, co do moralnego postępowania, czyli czynienia Piękna/Dobra. To najprecyzyjniejsza, niemalże matematyczna definicja dobrego postępowania. Nie wytrzymuje ona jednak kontaktu z empirią. Weźmy za przykład sławnego pana z wąsem. Z pewnością chciałby, żeby maksymą każdego człowieka była eksterminacja Żydów(żeby nie powstała sprzeczność - także autodestrukcja). Albo wojujący weganin, który chciałby aby wszyscy przeszli na weganizm(co prawdopodobnie niektórym wyszłoby na zdrowie, a innych doprowadziło do różnych schorzeń). Rezultaty stosowania tej zasady przez różnych ludzi byłyby, więc często odmienne.
Może jest tak, że Zło jest tylko labilnym terminem wprowadzonym przez ludzkość próbującym uporządkować chaotyczną naturę świata i to co się im przytrafia. Może nie ma tu głębszego sensu? Myślę, że warto go jednak szukać. Szczęśliwi Ci, którzy nie czują potrzeby poznania go.
Eljot79, myślę, że ten Kantowski imperatyw jest dlatego tak dobrą aproksymacją, ze względu na rozkład normalny. Zgodnie z nim większość ludzi ma podobne potrzeby, cele, marzenia etc. To samo dotyczy Piękna. Esktremizmy są marginalne i dlatego warto kierować się IK.
Ja bym nie utożsamiał Piękna z Dobrem bo Zło też może się maskować pod płaszczykiem Piękna a nawet istotnie być Piękne. To takie ogólne pojęcia że ciężko dać dobry przykład ale myślę że wielu ludzi uzna maszyny wojenne wraz z obsługą za piękne, czy to czołgi czy samoloty a przecież służą do zabijania innych. Co do tego że Piękno nie da się zupełnie określić też się nie zgodzę bo można dosyć łatwo ustalić jak wygląda piękny człowiek; liczą się proporcje, symetria i budowa zwłaszcza mięśni poza tym faktura i barwa skóry.Tak ogólnie są informacje zakodowane w mózgu głównie po to by określić czy warto konkurować z innym samcem o samicę. Ale dotyczy to też wielu innych rzeczy; proporcje i symetria do tego często połączenie kolorów to klucz do określania czy coś jest brzydkie lub piękne.
Co do tego ze Zło istnieje i ma definicję też nie mam większych wątpliwości. Zło to wyrządzanie krzywdy innym świadomym istotom jako efekt końcowy czyiś działań. A jego sensem jest to że to najbardziej ekonomiczne zachowanie, niestety niemoralne i destrukcyjne dla cywilizacji.
Polecam: Poza dobrem i złem - Michael Schmidt-Salomon.
Musisz pierw pozwolić Bogu, Twojemu Tatusiowi, żeby Ci pomógł. Możesz wybierać i odrzucać, Twoja decyzja :D
Gdyby nie było zła, to nie moglibyśmy się stawać lepsi.
Gdyby nie było zła nie musielibyśmy się stawać lepsi
Dla mnie już samo wypróżnianie i związane z tą czynnością wspaniałe efekty, są dowodem na wielkość i wszechmoc wspaniałego boga. Cudowne po prostu cudowny od podstaw projekt, całego układu trawiennego.Geniusz do potęgi, by lepiej nie wymyślił.
Nie mogliśmy odżywiać się tylko jego boską energią z kosmosu? Bez rzezi zakładach mięsnych, bez okrutnej natury i bez terroru drapieżników?
Moglibyśmy, masz odpowiedź w Biblii :)
Powinien Pan przeczytać ,,Tajemniczego przybysza" Twaina. Wizja relacji Bóg-człowiek jest tam niemalże identyczna jak Pańska na końcu.
Zajebisty film CZŁOWIEKU ABSURDALNY😀😁👍👍👍👍💪👏👏
Wysluchalam na Twoim kanale cala wypowiedz .punkt widzenia ludzi inteligentnych o wysokim IQ czasem mnie zadziwia a czasem bulwersuje poniewaz nie ma wsrod ludzi spojnosci natomiast jest wiele rozbieznosci gdyz wiele osob interpretuje zlo lub dobro na swoj wlasny sposob .U niektorych osob zalezy to tez od okolicznosci w jakich to zlo lub dobro nastapilo. Ale sa ludzie ktorzy widza roznice miedzy dobrem a zlem ale sa tez okolicznosci ktore nie daja wyboru wowczas postepujesz tak jak nakazuje ci serce albo rozum .Tez przeczytalam w swoim zyciu mnostwo ksiazek.nie wiem jaki mam poziom IQ poniewaz nie robilam takiego badania .Wiem jednak ze w tym co wysluchalam na Twoim kanale jest duzo racji ale podsumowujac to swiat jest tak urzadzony ze ile ludzi tyle racji .generalnie nie kazdy potrafi pojsc na kompromis zeby nie postapic zle .ale czasem brakuje sil by bronic swoich racji nawet kiedy jest w czlowieku pewnosc ze postepuje dobrze ..To taki zyciowy paradoks ...
Też właśnie czytam Viktora Frankla "Człowiek w poszukiwaniu sensu" :)
Tylko zły człowiek jest w stanie pokonać jeszcze gorszego od siebie. Bo tylko taka konfrontacja daje wyrównanie szans.
Niewielu służy prawdzie w prawdzie, ponieważ tylko nieliczni mają czystą wolę, aby być sprawiedliwymi, a nawet z tych niewielu ma siłę, by być sprawiedliwymi.”.........Nietzsche :) Aha a z mojej strony uważam naturę za priorytet dla nas istnienia..I od natury nauki ..Choć w naturze jest śmierć i życie....Ale nawet przed nami natura miała na to odpowiedz ...Pozdrawiam.:)
Kiedyś czytałam (nie pamiętam gdzie), że zło istnieje, po to aby istniało dobro. Że dobro bez zła nie miałoby takiej wagi jak przy istnieniu zła. Teraz trzeba się namęczyć, aby zrobić coś dobrego. Przy braku zła byłoby to "niewysiłkowe"
Racja 😀
Ale po co robić to wysiłkowe dobro jak mogłoby być niewysiłkowe ?
Gdyby nie człowiek, nie byłoby zła.
Ale zakładając koncepcję Boga, to nie padło jedno fundamentalne stwierdzenie - dusza nieśmiertelna i życie wieczne. Za bardzo utożsamiamy się z tym światem aby zrozumieć, ze ten świat to jedynie pył marny, trochę jak katorga z której musim się wydostać. Ale to włąśnie na tym świecie udowadniamy, że zasługujemy na coś więcej. A moze na ten albo inny świat wracamy wielokrotnie. Pytań i możliwych scenaruszy wplatajacych w to Boga są pewnie setki.
w rzeczy samej
Jest to prawda prosta, lecz dochodzi się do niej przez cierpienie: błogosławione są nie wojny zwycięskie, lecz przegrane! Zwycięstwa potrzebne są rządom, klęski - ludom. (...) Klęski potrzebne są ludom tak, jak cierpienia i nieszczęścia poszczególnym ludziom: zmuszają do pogłębienia życia wewnętrznego, do wzniesienia się w życiu duchowym na wyższy poziom.
Ten, kto potrafi rozróżniać - uważa ludzkie szczęście za rodzaj cierpienia" (...) Szczęście nieustannych zwycięstw, szczęście triumfalnego zaspokojenia pożądań, szczęście pełnej sytości - jest c i e r p i e n i e m! To upadek duchowy, to jakby ustawiczna moralna zgaga!
Aleksander Sołżenicyn.
Wow odpowiadasz na gryzące mnie od lat pytania Dzieki:)
Taka jest idea tego kanału:) Cieszę się, że się sprawdził
Człowiek jest taki jak zostal ukształtowany przez:geny, dzieciństwo,otoczenie, odporność na stres, środowisko... inteligencję.
.. własną aktywność .
Zło jest najczęściej efektem ludzkich błędnych działań.
Dusza jest nam dana od Stworcy jest poteznym bytem , skarbnica wiedzy , mamy podzial na dusze wegetatywna - zmysly , dusze mentalna - sumienie , dusze astralna polaczenie przez nadswiadomosc zStworca tam On czyta nasze decyzje i dzialanie nasze ...jesli ktoras z tych trzech dusz nie wspolpracuje z Stworca czynimy zlo / brakujacy element nie dziala dobrze / ...
Cialo materia ulotna nieperfekcyjne dali nam galaktyczni genetycy , dusza dazy do innych wartosci , cialo dazy do innych wartosci jest zatem konflikt ...ponadto dusza mysli , mozg jest przekaznikiem tych mysli od Stworcy do nas i odwrotnie , / mozg - swiadomosc - swiat zewnetrzny , podswiadomosc - piwnica nszych decyzji i dzialania , naswiadomosc - polaczenie z Stworca kontakt ,pelny ,z naswiadomosci Stworca czyta wszystko , mysli decyzje , dzialanie .
Wiemy co to zlo ,wiemy co to dobro , od nas zalezy jaka decyzje podejmiemy , jakie bedzie nasze dzialanie , czy w strone dobra .czy w strone zla ...mozg zatem powinien byc czysty , nie zaklocony
alkoholem , narkotykiem , etc. Nasze mysli ,decyzje tworza dzialanie w strone albo dobra albo zla .Stworca pragnie dobra On nam nie pomoze w podjeciu decyzji ,musimy sami ja podjac , dobro ,czy zlo ...potrzebna jest wiedza z skarbnicy wiedzy z duszy , oraz rzeczywistosci zewnetrznej .
Nic dodać, nic ująć.
"... gdyby nie ruchy płyt tektonicznych.." Gdyby nie te ruchy to ludzkości i biosfery w ogóle by nie było. Należy rozważać tylko wewnętrznie spójne modele Uniwersum.. Pytanie, czy możliwe są inne wewnętrznie spójne światy ? Może to temat na kolejny odcinek..
nie ma zła, nie ma też dobra. jest ludzka interpretacja
5:40 bo zło naturalne nie istnieje. To jest po prostu natura, ona nie jest zła ani dobra, ONA JEST, po prostu, by było zło musi być zła wola a natura nie ma woli, więc nie może być zła.
Jeżeli żaden wyższy byt nie stoi za naturą- czyli takowego nie ma to absolutnie się z Tobą zgadzam, że ona sama ani dobra ani zła nie jest.
@@CzowiekAbsurdalny Nie do końca rozumiem dlaczego byt wyższy musi tworzyć naturę, czyli sumę zjawisk biologiczno-chemiczno-fizycznych skoro (zakładam tutaj teologię chrześcijańską) nasze obecne życie jest przejściowe i ma być próbą a nie celem samym w sobie.
A np. Doznania zwierzęcia pozeranego na żywca przez inne zwierze?
@@PAUL-ut3lb no jego doznania można określić jako "KURWA JAK BOLI" bo mózg tak odczytuje informacje.
No gościu. ...wymiatasz. Szacun!
Wymiatają to Polacy w siatkę;) Ja tylko gadam do kamery. Ale dziękuję!:)
Nie powinniśmy winić boga za zło tego świata.
Ma dobre usprawiedliwienie - nie istnieje : )
Proste odpowiedzi są czasami bardzo sensowne,np.
Pewnej nocy rozmawiają dwoje ludzi:
-Czy życie ma sens?
-Idź spać i nie pier@&l.
Wdl mnie. Jeżeli kiedyś do tego dojdzie ze nasza planeta będzie bliżej tego gorącego środka wszechświata gdzie cała ta materia się ze sobą zespala, to jest jakaś szansa ze będziemy zyli jak w raju na tej planecie. Ale za to gdzieś indziej dla balansu będzie musiało być wiele zła. Będą i miejsca gdzie jest samo zło, i takie gdzie jest i zło i dobro.
Wszytsko musi miec swój idealny balans
Zło jest brakiem dobra. Tak samo ciemność jest brakiem światła a zimno brakiem ciepła.
Co dobrego robić żeby nie było trzęsień ziemi?
@@CzowiekAbsurdalny Chodziło mi o coś innego. Być może Bóg pozwala na trzęsienia ziemi i inne kataklizmy by uświadomić nam naszą marność, słabość, bezradność.
Jakub Karolkiewicz super logiczna odpowiedź. srodek dwóch skrajności to droga do rownowagi, coś takiego jak idacy po linie z uwagą by nie spadł.
Zło moralne istnieje przez to, że człowiek ma wolną wolę i może różnie ją wykorzystywać. Bóg będąc wszechdobry szanuje jego wolę i daje ludziom wolność w tym, co chcą czynić. Jak w takim razie wyjaśnić to, że w ogóle mamy tendencje do czynienia zła? Jeśli Bóg istnieje i zna całą przyszłość to tworząc człowieka musiał wiedzieć, że będzie on czynił zło, bo wynika to po części z jego natury - dlaczego więc miałby stworzył ludzi pełnych pożądliwości i egoizmu? Dlaczego stworzył psychopatów i socjopatów?
Porównanie Boga do osoby o mentalności małego dziecka, tyleż ryzykowne, co może i prawdziwe. Niemniej to dalej niczego nie tłumaczy, a już szczególnie w kwestii teodycei. Poza tym wciąż patrzymy na zło i wolność wyboru z punktu widzenia naszej strefy komfortu, tymczasem problem umierających z głodu dzieci jest nierozwiązywalny w inny sposób niż uznanie, że zło po prostu jest.
Nie do końca wszystko dobrze przedstawileś. Życie doczesne dla chrześcijan jest formą przygotowania do życia wiecznego dlatego im kto doznaje więcej cierpień w życiu doczesnym i tym bardziej nie traci wiary ten zdobywa zbawienie i życie wieczne. Jezus mówił, "prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne niż bogaty dostąpi królestwa niebieskiego". Wiem, nie jest to zbyt pocieszające ale myślę, że jest to jakieś wyjaśnienie. Nie znaczy to bynajmniej, że mamy się samobiczować ale raczej, że mamy się poddać przeznaczeniu. Może rzeczywiście ci, którzy teraz opiewają w luksusy tak naprawdę nie będą szczęśliwi gdy ten świat się skończy? To trochę wydaje się smutne ale skoro sam Bóg zesłał swego syna aby za nas umarł i to w męczarniach to jak my mamy wymagać aby Bóg dla nas gotował bogactwo na tym świecie. Gdyby tak było to Pan Jezus urodziłby się jako syn cesarza albo króla. Może nasza percepcja dopiero po śmierci się zmieni i będziemy się wtedy śmiać z siebie, że tak biegaliśmy za pieniędzmi.
Proste bóg jest wszech zły. A nade wszystko kocha patrzeć na cierpienie dobrych ludzi.
O ile gorsze jest cierpienie ludzi dobrych niż złych. A gdyby wszech zły bóg nie stworzył dobra, to i zła było by bez tego cierpienia mniej.
,,próba zrealizowania nieba na ziemi zawsze kończy się wyprodukowaniem piekła,,
Obiektywne zło nie istnieje. Dobro i zło to subiektywne kategorie. To, co dla jednych jest dobre, dla innych jest złe. Sami nadajemy te kategorie w zależności od tego czy nam służą, czy nie.
Wolna wola? Wszechświat działa na zasadach w których determinizm jest sprawą bezdyskusyjną. Nic nie dzieje się bez powodu, bez przyczyny, czyli bez wydarzeń które już się wydarzyły w przeszłości, również tej bardzo odległej. Nie możemy kontrolować przeszłości więc nie mamy wolnej woli. Geny plus uwarunkowania zewnętrzne determinują zachowania każdego żywego organizmu. Im bardziej złożony organizm tym bardziej skomplikowane są to procesy. Są teorie sugerujące, że świadomość wymyka się determinizmowi, jednak to oznacza że w naszym umyśle tworzą się myśli i uczucia spontanicznie bez wcześniejszej przyczyny. Gdyby to nawet była prawda, to jak na ironię, oznacza to że nie mamy nad nimi kontroli, więc jak możemy mieć wolna wolę? Świadomość to suma biochemicznych procesów zachodzących w umysłach podlegających prawom przyczyny i skutku. Nawet nasze opinie na jakiś temat wynikają z wcześniejszych doświadczeń oraz wynikających z nich emocji i myśli , których przyczyny są dla nas niepoznane.
Czy wilk który zabija małego zajączka robi coś złego? Co jest gorsze, zabity i zjedzony zajączek, czy wilk umierający z głodu?
Możemy mieć na ten temat różne opinie i odczucia. Jednak natura nie jest ani zła ani dobra, a od świata zwierząt odróżnia nas cały kosmos skomplikowanych funkcji poznawczych i procesów pojęciowo myślowych. Jednak im bardziej skomplikowane są to procesy, tym trudniej podlegają kontroli. Nie potrafimy jeszcze dokładnie zdefiniować wielu aspektów świadomości, więc gdzie nam do jej kontrolowania?
Żeby "oczyścić" świat Bóg musiałby :
a. zmienić prawa natury.
b. zabić miliony złych ludzi i tak co kilka lat.
c. stworzyć świat od nowa na innych zasadach.
d. stale interweniować, niczym policjant.
e. posłużyć się do tego ludźmi. :D
No dobra, a foton który ma 50% szansy na przejście przez półprzepuszczalne zwierciadło, gdzie tu determinizm ?
Mechanika kwantowa jeszcze nie obaliła determinizmu, pokazała tylko, że jej nie rozumiemy. Nasz sposób pojmowania może nigdy nie ogarnąć pewnych aspektów rzeczywistości, taka właśnie może być natura wszechświata. Prawa fizyki klasyczne są dla nas oczywiste, fizyka kwantowa nie , a może być i trzeci poziom, którego nigdy nie poznamy. Fizyka jest deterministyczna i nie ma żadnych najmniejszych przesłanek, że jest inaczej. Co do twojego pytania. Powód na takie, a nie inne zachowanie fotonów jakiś jest, skoro zachowuje się raz tak, a raz inaczej. My tego powodu po prostu nie znamy. Jeszcze. Prawdopodobnie jeśli jest amplituda największa to się odbija, a jak najmniejsza to przechodzi.
@@thomasanderson9010 google zmienne ukryte bell's theorem
Wolną wolę można różnie rozumieć. Ja definiuję ją jako wolną wolę od instynktów, które u zwierząt określają ich zachowanie(przynajmniej w kluczowych decyzjach). Dlatego człowiek ma wybór bo potrafi myśleć niezależnie i logicznie, choć oczywiście jest ograniczony przez wiele czynników. Ale zawsze ma kilka opcji działania. Przecież w każdej chwili można zrobić to co uzna się za stosowne w danej sytuacji, oczywiście ma to swoje konsekwencje i trzeba się z tym liczyć, ale jakoś wolność jest. Powiem więcej często jest to wybór między Dobrem a Złem. Nie można iść na łatwiznę i wyrzekać się odpowiedzialności za swoje decyzje bo chemia czy nawet prawa wszechświata tak zadziały.
Wilk jest zły gdy zabija zajączka. A to dlatego że Zło można zdefiniować jako krzywdzenie innych czujących istot. Jednak wilka nie można z to potępić bo działa instynktownie. Tak został stworzony świat że jest w nim Dobro i Zło by ŚWIADOME istoty mogły ich doświadczać. Dlatego ludzi którzy potrafią myśleć można sądzić czy to moralnie czy karnie bo poprzez wybór Zła niszczą społeczeństwo a nawet całą cywilizację. Bóg nie po to stworzył świat w którym ludzie mogą się tyle nauczyć żeby go "oczyszczać". Samo Dobro jest w innym świecie zwanym Niebem a Ziemia ma inną funkcję.
Bardzo ciekawy temat . Pozdrawiam.
A ja polecam: Poza dobrem i złem - Michael Schmidt-Salomon
Nie ma znaczenia czy ktoś jest wierzący czy też nie.... Fakt naszego istnienia jest niepodważalny bez względu na to co kto uważa o naszym powstaniu, jakaś siła to wszystko zapoczątkowała. We wszechświecie nic nie jest constans, wszystko jest w nieustannym ruchu. Nic nie ma wartości maksymalnej ani minimalnej, a jedynie bliskie im.... więc dobro i zło są jedynie subiektywną interpretacją niezliczonych procesów zachodzących w kosmosie. Czy słońce jest dobre bo daje nam światło i ciepło, a złe będzie w momencie gdy nas spali bądź zgaśnie, wybuchnie?
We wszechświecie materia jest w ruchu natomiast prawa według których się zmienia są stałe. I właśnie do tych praw bym zaliczył Dobro i Zło które są obiektywne. Zgadza się słońce najpierw jest dobre a w kolejnych fazach swojego rozwoju złe bo większość rzeczy ma dualistyczną naturę.
Zacząłem cię subskrybować, bo widzę, ze w końcu ktoś zajmuje się ważnymi tematami, a nie tak jak inni duperelami. Mam pytanie do autora. Czy autor zna twórczość Emila Ciorana? Z góry dziękuję za odpowiedź.
Dobry temat. Jeżeli Bóg jest wszechmogący itd to miał jakiś cel pozwalając jednemu z aniołów być upadłym...
By ludzie poprzez doświadczanie dobra i zła mogli się rozwijać. Przecież kluczowa w tym temacie jest wolna wola.
Zło istnieje, ponieważ ludzie rodzą się ze skłonnością do złych uczynków. A rodzimy się tacy, ponieważ tak jesteśmy skonstruowani: hormony i nasze pierwotne instynkty sterują zachowaniem ludzi, tak, by kierowali się emocjami oraz egoizmem - konkurowaniem o przetrwanie.
Zło istnieje tylko świadome, jeśli klęska żywiołowa lub nieszczęśliwy wypadek jest z nim łączone znaczy to, że autor jest osobą wierzacą
Mówi się demiurg, a nie demi róg ;)
Ja znajduję się gdzieś pomiędzy wersją 3 a 6. Zło to tylko nasz, ludzki sposób pojmowania pewnych aspektów rzeczywistości, które z innej perspektywy mogą być dobre - lub zupełnie moralnie nienacechowane. Jesteśmy częścią przyrody, która wiecznie się zmienia i rozwija, a do tego są potrzebne przeciwieństwa. Żeby istniała jakakolwiek moralność, musi istnieć zło i dobro; a co do dobroci Boga - zależy o jakim Bogu mówimy. O Absolucie? On zawiera w sobie wszelkie przeciwieństwa. O adresacie ludzkich modlitw? On jest z definicji dobry, a to Jego wszechmoc jest czymś, powiedzmy, nie do końca zauważalnym.
Moim skromnym zdaniem , zło istnieje dlatego , że po prostu musi , tak samo jak dobro. Problem w tym , że różnie to zło definiujemy , dla jednych zabijanie w imię wiary i swojego boga nie jest złem , tylko wykonywaniem woli "najwyższego " , a dla innych ( dla mnie -ateisty ) to zbrodnia, nie podlegająca żadnej , różnej jedna od drugiej interpretacji .
Dla mnie bardzo logiczna zdaje się teodycea św. Augustyna z Hippony i szkoda, że ją pominąłeś, bo jest to chyba jedna z wiodących.
O sensie cierpienia fajnie wypowiedział się Mirosław Zelent, polecam :)
Zło na świecie to ko sekwencja a nie kara. Np. decyzji człowieka o założeniu miasta w rejonie gdzie występują huragany. (Nie zawsze konsekwencją zła ale czy ów, mogących przynieść rezultaty, oceniane przez nas jako szkodliwe dla nas (bo nie określimy ich moralnie złymi, jako, że moralność dotyczy człowieka). LO w wykonaniu ludzkim (moralne) również jest konsekwencją naszych czynów. Dziecko wyrzucone ma śmietnik jest wynikiem wolnej woli o czynów z niej wynikających,, jego matki.
Zagrożenie życia ludzkiego lawinami w górach występuje tylko wtedy, kiedy ludzie tam będą. Góry są całkowicie bezpieczne, kiedy nie ma tam ludzi.
Ze złem jest nieco podobnie.
W najstarszym bestsellerze świata, w jednym z pierwszych rozdziałów opisane jest jak Bóg mówi do pierwszego człowieka, żeby nie jadł owocu z tego drzewa poznania dobra i zła. Parę wersów później ludzie jednak decydują się złamać ten zakaz. Efektem jest wypędzenie z raju.
Zwierząt nikt z tego raju nie wypędzał, prawda? Jeżeli więc przyjmiemy, że one tam dalej są, to Eden nigdzie geograficznie nie był zlokalizowany. Był rajem nieświadomości dobra i zła.
Zwierzęta żyją w świecie idealnie sprawiedliwym. Nie potrzebują wymiaru sprawiedliwości. To nas od nich odróżnia. Właśnie różnicowanie dobra i zła, ocenianie jest domeną człowieka. Nie wynika ani z religii, ani z głębokości wiary, tylko taka nasza natura, że oceniamy, widzimy, że coś jest, albo że nie jest dobre. Nie przyjmujemy świata takim, jakim on jest, tylko chcemy zmieniać.
Już tysiące lat temu ludzie mieli wiedzę o tym i nam ją przekazali :-)
Silne zwierzęta zjadają słabe, tak giną np. zwierzęta chore i stare. Młode zwierzęta, które nie są w pełni sprawne też są skazane na śmierć. Być może jest to sprawiedliwe choć jest to zimna i okrutna z ludzkiej perspektywy sprawiedliwość - czy wśród ludzi powinny zostać wdrożone podobne zasady, zeby wyeliminować zło? Co do gór zgadzam, się że wystarczy się tam nie pchać A nie zagrozi nam lawina. Ale już powodzie,susze, wichury występują wszędzie. Teorie, ze gdyby na Ziemii w ogóle nie było ludzi to nie byłoby zła jest interesująca i pokrywa się częściowo z pogladami antynatalistow niemniej już niekoniecznie pasuje do najstarszego bestselleru;]
@@CzowiekAbsurdalnyuważam, że kiedy płonie prastary las, to człowiek widząc to myśli i czuje: "źle się dzieje", albo "to jest złe", albo coś podobnego.
Tymczasem rodowici mieszkańcy takiego płonącego lasu, którym calutki świat właśnie idzie z dymem myślą i czują coś w rodzaju: "muszę teraz uciekać".
Wiedza na temat tej różnicy między naturą człowieka (rozróżniającego między dobrem a złem) i naturą zwierząt (nie widzących podziału na dobro i zło) najwyraźniej była dostępna ludziom wiele tysięcy lat temu (bo gdyby nie była - to w księdze rodzaju zapisano by coś zupełnie innego). Współcześnie mam wrażenie, że wielu ludzi naiwnie zakłada, że zwierzęta się od ludzi w ogóle albo prawie w ogóle nie różnią.
Zło i dobro są pojęciami z naszego, ludzkiego świata. Choć od zwierząt różnimy się pod wieloma względami, to przypomniałam to jedno: rozróżnianie dobra od zła, ze względu na tytuł i treść tego filmu.
Jeżeli dajmy na to psychopaci nie odczuwają różnicy między dobrem a złem (nie wiem, czy tak jest), to byli by pod tym względem bliżsi zwierzętom, niż pozostali ludzie.
Inaczej: zło istnieje dla Ciebie (i mnie zresztą też i dla innych widzów także) bo masz zdolność zauważyć, że zło jest złem.
Kiedyś rozmawiałem z księdzem na ten temat. Pytam:
- Dlaczego zło istnieje?
- Dlatego, bo Bóg chciał żebyś miał wybór, jak chcesz postępować. Bez wyboru byłbyś niewolnikiem.
- Ok, ale jaki wybór ma dziewczynka gwałcona przez pedofila? Jaki wybór mieli Żydzi paleni w piecach? Wybór ma oprawca, ofiara nie ma żadnego wyboru.
- Yyyyyyyy....to nie takie proste...
Druga sprawa - Bóg nie ingeruje, nie miesza się, kiedy napadną Cię i okradnę w ciemnej uliczce, nie kiwnie palcem jeśli dostaniesz kosę pod żebra, ale jakoś w Biblii nikomu nie przeszkadza, że dosłownie co chwila zsyła kary na swoich wyznawców (swoich przeciwników traktując jeszcze gorzej|) - plagi egipskie, wielki potop, etc.
Nie wierzę w Boga, nie kwestionuje też jego istnienia, ale nie mam pojęcie skąd przekonanie, że jeśli istnieje, to jest to w 100% istota doskonała i dobra. To jest typowo ludzkie, stereotypowe, ograniczone myślenie życzeniowe "moja grupa i ja podejmujemy najlepsze decyzje, robimy wszystko dobrze, a tamci to złodzieje, konfidenci i zboczeńcy".
Chyba myślimy tutaj podobnie. Uderzyło mnie to kiedys: A jeśli Bóg istnieje ale wcale nie jest dobry? Albo istnieje kilka rywalizujących ze sobą bóstw (jak wierzyli np. Grecy). Patrząc na otaczający nas świat ta teoria ma więcej sensu.
@@CzowiekAbsurdalny Ja doszedłem do wniosku, że jeżeli Bóg istnieje, to wcale nie musi być ani zły, ani tym bardziej dobry (patrząc co się dzieje wokół). Może to wyrachowana istota pozbawiona emocji (zwłaszcza, że w naszym świecie uleganie emocjom uważa się za słabość, a tym samym niedoskonałość).
Ludzie mają tendencje do nieobiektywnego oceniania, zwłaszcza kiedy mają mało danych (a na temat Boga mają same domysły, a nie dane). Przecież tak samo było podczas IIWŚ, gdzie wmawiano młodym Amerykanom, że idąc z Biblią na ustach służą dobru i Bogu. Naziści za to byli uosobieniem zła w czystej postaci, podczas gdy po drugiej strony lufy niejednokrotnie stał tak samo przerażony młody Niemiec, który być może wcale nie chciał się znaleźć się tam, gdzie się znalazł.
Jest jeszcze kolejna kwestia, która nie daje mi spokoju. Gdy kwestionujesz istnienie Boga, to często pada kontra, że przecież tak skomplikowany świat, z tak złożonymi istotami nie mógł powstać losowo, z przypadku, bo to niemożliwe. Aaaaale już superdoskonała nadprzyrodzona istota, siłą rzeczy jeszcze bardziej złożona i skomplikowana niż świat, który stworzyła już mogła wziąć się "znikąd"?
@@vrooblo Pisząc "Ludzie mają tendencje do nieobiektywnego oceniania, zwłaszcza kiedy mają mało danych (a na temat Boga mają same domysły, a nie dane)" Ludzie to zapewne masz również na uwadze siebie. Prawdą jest, że każdy z nas ma tendencje do nieobiektywnego oceniania, tacy jesteśmy i dlatego drażni mnie gdy ktoś mówi że tylko on ma prawdę. Lepiej jest powiedzieć, że ja tak to rozumiem i ze mnie to przekonuje a niech słuchacz oceni czy dla niego jest to prawdą. Dla mnie duże zrozumienie tego tematu dała analiza przemyśleń zawarta na www.bog-wiara-religia-42.org/417296764
Nie ma czegoś takiego jak zło i dobro.Są tylko zdarzenia ,które my interpretujemy jako dobre lub złe.Owe zdarzenia to sa fakty zwiazane z przyrodą ,w tym z naszym biologizmem,
Mówisz o wszystkich religiach monoteistycznych, ale jak widać na twoje wyobrażenie o Bogu mocno rzutuje chrześcijańskie spojrzenie na byt najwyższy.
Judaizm wbrew pozorom obecnie ma niewiele związków z wyznawcami Chrystusa. Ponadto bliższy ogląd jego stanowiska skłoniłby cię do cofnięcia tej rażącej generalizacji, jakiej dajesz przykład w filmiku.
Do czego prowadzi prawda ? Byle jak najdalej od kłamstw ! Do czego prowadzą kłamstwa ? Byle jak najdalej od prawdy...a pomiędzy ?
Ludzie, którzy pogubili dobre ścieżki ...;
Dobrze zrobione.
One question. Czy usuniecie Boga z myślenia o "un de malum", jest warunkiem wystarczającym, {może koniecznym} wytłumaczenia istnienia niezaprzeczalnego zła? Czy jedynie argumentem odwróconym by negować Jego istnienie lub przymioty np dobry? Haha. Laibnitz ze teorii o złu zanegował winę. Nitce za dużo dołożył "być może". Zaufanie Bogu który zna całość czy szaleństwo Nitcheańskiego nihilizmu nic nie rozwiązuje. Zło jest ponad muarą naszej egzysyencji, dekonstruuje ją często totalnie. Cioran czy Camus mają tu dyżo do powiedzenia, czy Recour. Ten mówi podobnie jak Kant o tajemnicy. Czy to jednak znaczy że MUSIMY na zło się zgodzić? Może jest inaczej. Myślę o nie jakimś abstrakcyjnym Bogu ale Jezusie. Mówił że JEST dotknęło go zło moralne i naturalne także. Umarł z wielką intencją serca i widziano go Zmartwychwstałym. Czyżby był inny eon tego świata i w nim życie jest pełnią. Jak zatem widzieć ten cień życia sic et nunc. Czy pytanie o zło musi założyć przedrozumuenie że pytamy myśląc jedynie o tej rzeczywistości którą widzimy. Serce chce widzieć więcej i z innej perspektywy przeżywa to co ludzkie. Jezus ti nie teoria o Bogu ale fakt =dzieło =konkret=odpowiedź Żywego na nadzieję dla tych co nie zwątpili że życie JEST. Zatem zgadzam sie na tajemnicę zła w perspektywie którą ledwie przeczuwam. Marcel o tym mówił aby nie problematyzować (intelekt) życia ale wdłuchać się z wdzięcznością.
Moja teoria jest taka: 2/3 to zło, dobro to 1/3. Rzeczywistość to wieczny taniec między nimi. Raz wygrywa zło, innym razem dobro. Dobra jest proporcjonalnie mniej, bo jest silniejsze, w ten sposób istnieje swoista równowaga - harmonia podobna jak w teatralnym dramacie, greckiej tragedii. Zło istnieje tylko dlatego, że istnieje dobro. To tak jak moneta - czy może istnieć moneta z tylko jedną stroną, albo kij z jednym końcem? To fizycznie niemożliwe. Wszystko co istnieje, istnieje tylko dlatego że jest taka możliwość. Bóg albo jest neutralny i bezosobowy, jest mechanizmem doświadczania dobra i zła, albo osobowy, a w tym przypadku ziemia to czyściec bądź wręcz piekło, gdzie jesteśmy zsyłani żeby się czegoś dowiedzieć, nauczyć, spokornieć, to ogromne ciśnienie tworzące szlachetny kamień, abyśmy mogli wejść wyżej.
demirug czy demiurg? ;) Fajny odcinek, pozdrawiam!
Jestem ciekawy jakie masz zdanie na temat rozpatrywania zła jako braku dobra. Czyli zakładamy, ze dobro istnieje tak jak np. ciepło, ale brak ciepła określamy słowem zimno albo brak światła terminem "ciemność". Wtedy odpowiedz na pytanie w tytule "Czemu zło istnieje?" jest banalne proste. Zło nie istnieje.
Ludzie to wszystko w religii katolickiej tłumaczą tak, że Bóg dał nam wolną wolę i dlatego nie ma wpływu na nasze personalne decyzje jeśli nie posłuchamy go tylko złego ducha, którego jak głosi religia bardzo łatwo możemy wpuścić do swego życia.
Problem zła jest dla mnie związany z wolną wolą...ja myślę tak...Bóg Ojciec musiał dopóścić zło ponieważ nadał swoim stworzeniom wolną wole...jak sprawdzić, czy ktoś ciebie kocha...najpierw próbie zostały poddany byty duchowe a teraz my jesteśmy...zauważcie po śmierci już nie ma dyskusji...następuje ostateczne roździelenie na dobrych i złych.
*.zauważcie po śmierci już nie ma dyskusji...następuje ostateczne roździelenie na dobrych i złych.*
Tak więc według ciebie, po śmierci zostaje nam odebrana wolna wola:) Ok
@@tgstudio85 tego nie wiemy co po śmierci zostaje nam dane i odebrane...dowiemy się po śmierci...ale wtedy nasza rozmowa już dawno będzie historią z naszego życia...napewno tu i teraz mamy wolną wole
a co ze starym testamentem, tam bóg nie jest dobry, każe zabijać wrogów (innych), składać ofiary itp.
żyjemy w eksperymentalnym świecie :D
Tak, ale do czasu bo "Poznacie prawdę a prawda was wyzwoli "- Ew Jana 9:32
Ks. Izajasza 45, 7 Ja czynię światło i stwarzam ciemności,
sprawiam pomyślność i stwarzam niedolę.
Ja, Pan, czynię to wszystko.
+++9 Biada temu, kto spiera się ze swoim twórcą,
dzbanowi spomiędzy dzbanów glinianych!
Czyż powie glina temu, co ją kształtuje:
«Co robisz?»
albo jego dzieło powie mu: «Niezdara!»
10 Biada temu, kto mówi ojcu: «Co spłodziłeś?»
albo niewieście mówi: «Co urodziłaś?»
11 Tak mówi Pan,
Święty Izraela i jego Twórca:
«Czyż wy Mnie będziecie pytać o moje dzieci
i dawać Mi rozkazy co do dzieła rąk moich?
12 To Ja uczyniłem ziemię
i na niej stworzyłem człowieka,
Ja własnoręcznie rozpiąłem niebo
i rozkazuję wszystkim jego zastępom.
13 To Ja wzbudziłem go słusznie
i wygładzę wszystkie jego drogi.
On moje miasto odbuduje
i odeśle moich wygnańców,
bez okupu i odszkodowania» -
mówi Pan Zastępów.
Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak zło, tak samo jak nie ma czegoś takiego jak zimno (z fizycznego punktu widzenia). Zimnem nazywamy brak ciepła a zło jest brakiem dobra czyli (z teistycznego punktu widzenia) brakiem Boga.
Nie wiem czy jest to dobre wytłumaczenie ale dla mnie ma chyba największy sens i najlepiej do mnie przemawia.
Jak najbardziej jest coś takiego jak zimno, tylko trzeba to odnieść do odpowiedniej dziedziny. Żyjące ciało bez problemu określi czy jest mu zimno czy ciepło. To może jeszcze odnieś do ciepła datę 1410 r. ... no coś tu nie gra. Pewnie dlatego że jedno to określenie historyczne a drugie fizyczne. Nie można mieszać nauk. Zło jest brakiem Dobra to najprostsza definicja z której wynika tylko tyle że są to przeciwstawne pojęcia.
Zastanawiam się czy nie warto w ogóle zrezygnować z koncepcji zła i dobra, bo są one subiektywne. Śmiertelny wypadek dla osoby uczestniczącej w nim może być postrzegany za zły, ale z drugiej strony może ta osoba nie była zadowolona z życia i właśnie ten wypadek uwolnił ją od cierpienia i to dla niej dobre. A jeśli nawet, ta osoba nie cierpiała na tyle, żeby uznać za dobre jej śmierć, to dzięki takim sytuacjom zakłady pogrzebowe mogą zarobić i dla ich właścicieli, śmierć ludzi w wypadkach jest dobra, bo zarabiają pieniądze. Z kolei dla zakładów ubezpieczeniowych jest to złe, bo muszą wypłacać odszkodowania, ale jednocześnie dobre, bo gdyby nie było takich zdarzeń to zakłady ubezpieczeniowe nie mogłyby zarabiać na ubezpieczeniach na życie. Ale z jeszcze innej strony to dla komorników też złe, bo gdyby spadła ilość wypadków śmiertelnych w ruchu samochodowym to jakiemuś właścicielowi zakładu pogrzebowego mogłoby zabraknąć pieniędzy na ratę kredytu i wtedy komornik mógłby zająć się windykacją jego majątku, zarobić na tym i dla niego byłoby to dobre. i tak dalej i tak dalej.
Dlatego proponuję spojrzeć na życie po prostu jako na proces interakcji gdzie określone konteksty zaspokajają potrzeby jednych ludzi, a niezaspokajaną potrzeb innych. Proces, który bez przerwy się transformuje w obliczu nieustannych przemian. A to co możemy robić to na bieżąco próbować adaptować się do środowiska i próbować lepiej zadbać o nasze potrzeby. Natomiast system emocjonalny jest jedynie systemem informacji zwrotnej - cierpienie (czyli nieprzyjemne emocje) nie jest złe - to tylko informacja, że jakieś nasze potrzeby są niezaspokojone. Natomiast szczęście i inne przyjemne emocje nie są dobre - to tylko informacja zwrotna, że jakieś nasze potrzeby są zaspokojone.
Mylisz pojęcia Zła i Dobra z korzyścią lub jej brakiem, tym samym bardzo spłycasz temat.
To coś tutaj koślawisz troszkę Ty jeśli chodzi o to, że Bóg dał ludziom wolną wolę i związał sobie ręce. Bóg stworzył człowieka całkiem dobrego. I nie robili nic złego. Adam i Ewa dopiero po zjedzeniu jabłka poznali czym jest zło. Bóg nie kazał im poznawać zła. Tak mówi Księga Rodzaju i oczywiście żeby nie było niedomówień, to oczywiście nie należy tej księgi traktować bezpośrednio, jednak źródła zła i wolnej woli są inne niż to o czym mówisz w paradoksach.
Ale dał im możliwość poznania zła, za to jeśli jest wszechwiedzący to musiał przewidzieć, że po ten owoc sięgną.
@@DarthTymon Dał im wolną wolę. To oni wybrali czy chcą poznać zło, czy też nie. Gdyby nie dał im możliwości poznania zła, to nie mieli by wolnej woli. Oczywiście, że brał pod uwagę, iż mogą po ten owoc sięgnąć. Po to zrobił drzewo poznania. Ale miał nadzieję, że tego nie zrobią. Wszechwiedzący to nie oznacza możliwości kierowania funkcjonowaniem i ruchami człowieka. Po to dał człowiekowi wolną wolę, żeby ten decydował sam o sobie. Potem w biblii wielokrotnie człowiek wyprawiał głupoty.
@@Przemek-cq6pe Jeśli dał im możliwość poznania zła, to znaczy że już wtedy musiało ono istnieć albo Bóg znał jego pojęcie, wiedział, że ludzie będą czynić źle. Jeśli ludzie nie zostali stworzeni źli, to z tego wynika że zło jest dziełem Boga, bo jak mieliby je poznać, skoro w raju wszystko było dobre?
Nie chodzi o to, że ma ludźmi kierować, tylko przewiduje, jak postąpią. Jeśli jest wszechwiedzący to musi znać człowieka i tego jaki jest, więc wiedzieć, jak się zachowa.
Wolna wola? W stylu... 'Możesz robić co chcesz, daje Ci wolną wolę i jestem dobry, ale wiedz że jak zrobisz inaczej niż chcę to będziesz cierpiał przez wieczność'. Wygląda to tak, jakby 'wolną wolą' ludzie po prostu tłumaczyli sobie to, czego nie rozumieją, a ponieważ jest to ludzkie to jest nieidealne i stąd te wszystkie pytania i sprzeczności. Bo wolnej woli w rzeczywistości nie ma.
Pojęcie zła związane jest z konsekwencją niedoskonałości istoty ludzkiej.Przynależy jedynie do sfery kultury,nigdy do sfery samej natury.
A ja sobie przypominam coś przypisywanego Albertowi Einsteinowi, szło to jakoś tak; Gdy coś oświetlamy światłem to jest jasno, ale żeby było ciemno to nie zaciemniamy tego mrokiem, tylko zabieramy światło, czyli dobro jest bogiem a zło jego brakiem. ;P
Ale dlaczego Bóg pozwala na ten brak, ma gaszenia światła? Jeżeli człowiek widzi np. Topiacego się i nie udzieli mu pomocy może zostać za to ukarany przez prawo (brak udzielenia pomocy),dlaczego Boga podobną zasadą nie dotyczy?
@@CzowiekAbsurdalny Teraz sobie jeszcze przypominam że było to bogu w ludzkich sercach, więc to może być element wolnej woli, czy go wpuścimy czy nie. Ale teraz z kolei naturalne katastrofy pozostają bez wyjaśnienia, znowu dziura ;P
To może tak Bóg stworzył piaskownicę, takiego Matrixa czy grę MMORPG w którym człowiek ma się doskonalić. Na skutek złych decyzji umiera tylko avatar bo dusza ludzka jest nieśmiertelna. Dlatego Bóg nie ingeruje a pozwala doświadczać różnych zdarzeń które rozwijają wolną wolę.
A czy większość zła lub złych rzeczy bierze się z głupoty...
Nie demi-rug, a demiu-rg
Ja jak spojrzę na swoje życie odnoszę wrażenie że Bóg mnie nienawidzi. Ostatnio zacząłem robić energie Jezusa. Ten świat to terytorium sił ciemności, jak ktoś chce do Boga, to te istoty będą chciałyzniszczyć tą osobę przez innych ludzi i co chwila będą próbowały go opętać
A dlaczego tak mało tworzymy tego co ( prawdziwie ) dobre ?
Witaj. Nie uwzględniłeś niezwykle ważnej i zasadniczej dla chrześcijan koncepcji grzechu pierworodnego. Mówienie o Bogu biblijnym jest nieuprawnione bez przyjęcia tej własnie koncepcji, więc to, co mówisz o Bogu dobrym, wszechmocnym itd jest niepełne i nieuczciwe.
1) *Rupert Spira - Dlaczego Istnieje Zło? (lektor PL)*
th-cam.com/video/m0qWjEE-J10/w-d-xo.htmlsi=XP1KMzKlFRJBnoEo
2) *Dlaczego ZŁO istnieje? - 7 TEORII - Leibniz, Nietzsche, Frankl*
th-cam.com/video/3CyHFeTPRvk/w-d-xo.htmlsi=GpG9FMf0CHWcKPk9