Dziękuję za cześć prawdziwej historii ! Warto posłuchać mimo ze nie mam chłopskiego podchodzenia od wieków ze strony ojca a mamy minimalnie ! Wiec takich opowieści nie znam ale interesuje mnie ten temat😊
A moja babcia chlopka byla bardzo przytulajaca❤. Pamiętam jak obiera górę ziemniaków a na kolanach ma kota i daje nam brylki cukru zamiast cukierków. I jej opowiadania o tym jak uciekala wieczorami na tańce po ciężkim dniu pracy w cegielni. ❤️❤️❤️
To wspaniale, że potrafiła ochronić w sobie tę czułość. Mój dziadek też był przytulający chociaż wychował się w biedzie a to dlatego, że miał kochająca rodzinę. Pradziadkowie mieli to szczęście, że pobrali się z miłości, wtedy to była rzadkość. I co najważniejsze, pradziadek szanował kobiety i nauczył tego sowich synów. To też była wielka rzadkość. Nawet zwierzęta traktowali z szacunkiem chociaż wiadomo, że wtedy każde zwierzę, które nie było kotem lub psem żyło z wyrokiem śmierci. Ale reszta tak jak w podcaście: wielka bieda, ciężka praca i ciągłe wyrzeczenia. Marzyli o tym, ze każde następne pokolenie będzie miało lepiej.
Wytrzymałem do 13 minuty i dalej nie dałem rady słuchać tych tendencyjnych głupot. Mam w pamięci z dzieciństwa opowieści mojej prababci o początkach XX wieku, o tym co dowiedziała się od swoich przodków którzy żyli w XIX wieku. Jak wtedy było, owszem była bieda ale też był większy szacunek w rodzinach i sąsiedztwach do siebie. Autorka tych bredni w ogóle nie uwzględnia etapu rozwoju gospodarczego i społecznego, ani tego że wtedy uczono dzieci to co jest najważniejsze z punktu widzenia praktycznego. Wówczas nauka dla samej nauki nie miała sensu, co nie znaczy że ludzie byli ciemni i zacofani jak się to sugeruje. Docierało do nich mniej informacji , ale też interesowali się tym co się dzieje na świecie. Ogólnie nic nie warty materiał. Tak swoją drogą autorka krytykuje konserwatywne zachowania, ale zapomina że większość małżeństw była wtedy taka że jedno bez drogiego nie potrafiło żyć. Bardzo małżonkowie się szanowali , a dziś znają się częściej z sali sądowej.
Mocne słowa, to,że usłyszałeś coś ze strony swojej rodziny nie świadczy w ogole o tym jak to wyglądało gdzieś indziej lub w większości. Twoja subiektywna opinia skreślająca całkowicie rzetelność materiału-słabe to. Podejdźmy do tematu obiektywnie, również słyszałam o przypadkach gdzie wyglądało to bardziej jak w powyższym wywiadzie.
@@asiarutka5867 Już wyjaśniam w kilku zdaniach. Książki dzielimy na literaturę i makulaturę, do jakiej kategorii zaliczam to "dzieło" łatwo przewidzieć. Aby wiedzieć jakie były relacje wewnątrz rodzinne w XIX wieku musimy dysponować pewnymi modelami statystycznymi, znajomością kultury i obyczajów. A autorka wymyśla sobie jakieś patologiczne sytuacje ludzi nie funkcjonujących prawidłowo w społeczeństwie, a potem przypisuje to jako normę ogólną rzekomo panującą niemal w całym społeczeństwie.To bzdura i podstawowy błąd logiczny nazywany w nauce błędnym uogólnieniem. Ta książka nie ma żadnej wartości w sobie, jest tylko formą szczucia. Cóż możliwe że są ludzie przekonani że "tak było". Ja rozumiem że jeśli ktoś ma przez życie tylko takie negatywne doświadczenia , to i jego patrzenie i interpretowanie świata jest efektem jego skrzywienia psychicznego. A to skrzywienie wyraża się tym że przyswaja się informacje tylko pasujące do przykrych doświadczeń a jednocześnie ignoruje te pozytywne. Te wypociny od początku zawiewają czymś co wyewoluowało od Marksistowskiej walki klas do współczesnej wojny płci. Taka forma skłócania i szczucia ludzi na siebie poprzez wywoływanie poczucia krzywdy nawet kiedy takiego zjawiska nie ma. Nie przyjmuje też zarzutu słuchania do 13 minuty, nawet przewijając dalej i wyrywkowo jest ten sam depresyjny jednostronny klimat. Mam szacunek do swojego czasu i do samego siebie. Nie zamierzam czasu tracić na rozkminianie takiego bełkotu.
Zawsze śmieszą mnie tego typu komentarze, ile dokładnie czasu poświęciłeś na badanie tematu, skoro zaprzeczasz autorce z taką pewnością siebie i nazywasz jej pracę badawczą głupotą? Bo ona naprawdę zadała sobie trud żeby badać, robić wywiady, rozmawiać z ludźmi, którzy tego doświadczyli oraz z ich rodzinami i przedstawia ten obraz takim jaki on jest. I w żaden sposób nic to nie odbiera twojej prababci, jej doświadczenie było inne i super, ale to nie znaczy, że było ono powszechne.
@@AC-jl7hb Badań nie prowadziłem bo nie mam takich możliwości .Ale autorka też nie prowadziła a powinna się bardziej o to postarać a nie pleść takich jednostronnych głupot. Tak zastanawiam się z jakich rodzin pochodzą ludzie co piszą takie artykuły i ci co się nimi zachwycają bo "tak było". Na pewno nie z normalnie funkcjonujących , bo co to za rodzina i co to za związek gdzie się nie wspierają ale tylko kłosy pod nogi rzucają. Te opowieści autorki to zwykła szczujnia człowieka na człowieka.
dziękuję bardzo za tą książkę, przeczytałam całą jednym tchem dzięki temu mogę zrozumieć kraj, w którym żyję
Dziękuję za cześć prawdziwej historii ! Warto posłuchać mimo ze nie mam chłopskiego podchodzenia od wieków ze strony ojca a mamy minimalnie ! Wiec takich opowieści nie znam ale interesuje mnie ten temat😊
A moja babcia chlopka byla bardzo przytulajaca❤. Pamiętam jak obiera górę ziemniaków a na kolanach ma kota i daje nam brylki cukru zamiast cukierków. I jej opowiadania o tym jak uciekala wieczorami na tańce po ciężkim dniu pracy w cegielni. ❤️❤️❤️
To wspaniale, że potrafiła ochronić w sobie tę czułość. Mój dziadek też był przytulający chociaż wychował się w biedzie a to dlatego, że miał kochająca rodzinę. Pradziadkowie mieli to szczęście, że pobrali się z miłości, wtedy to była rzadkość. I co najważniejsze, pradziadek szanował kobiety i nauczył tego sowich synów. To też była wielka rzadkość. Nawet zwierzęta traktowali z szacunkiem chociaż wiadomo, że wtedy każde zwierzę, które nie było kotem lub psem żyło z wyrokiem śmierci. Ale reszta tak jak w podcaście: wielka bieda, ciężka praca i ciągłe wyrzeczenia. Marzyli o tym, ze każde następne pokolenie będzie miało lepiej.
Wytrzymałem do 13 minuty i dalej nie dałem rady słuchać tych tendencyjnych głupot. Mam w pamięci z dzieciństwa opowieści mojej prababci o początkach XX wieku, o tym co dowiedziała się od swoich przodków którzy żyli w XIX wieku. Jak wtedy było, owszem była bieda ale też był większy szacunek w rodzinach i sąsiedztwach do siebie. Autorka tych bredni w ogóle nie uwzględnia etapu rozwoju gospodarczego i społecznego, ani tego że wtedy uczono dzieci to co jest najważniejsze z punktu widzenia praktycznego. Wówczas nauka dla samej nauki nie miała sensu, co nie znaczy że ludzie byli ciemni i zacofani jak się to sugeruje. Docierało do nich mniej informacji , ale też interesowali się tym co się dzieje na świecie. Ogólnie nic nie warty materiał. Tak swoją drogą autorka krytykuje konserwatywne zachowania, ale zapomina że większość małżeństw była wtedy taka że jedno bez drogiego nie potrafiło żyć. Bardzo małżonkowie się szanowali , a dziś znają się częściej z sali sądowej.
Mocne słowa, to,że usłyszałeś coś ze strony swojej rodziny nie świadczy w ogole o tym jak to wyglądało gdzieś indziej lub w większości. Twoja subiektywna opinia skreślająca całkowicie rzetelność materiału-słabe to. Podejdźmy do tematu obiektywnie, również słyszałam o przypadkach gdzie wyglądało to bardziej jak w powyższym wywiadzie.
Poza tym,jak możesz oceniać rzetelnsć materiału pisząc sam,że przesłuchałeś tylko do 13 minuty? Sam sie dyskredytowałeś na starcie.
@@asiarutka5867 Już wyjaśniam w kilku zdaniach. Książki dzielimy na literaturę i makulaturę, do jakiej kategorii zaliczam to "dzieło" łatwo przewidzieć. Aby wiedzieć jakie były relacje wewnątrz rodzinne w XIX wieku musimy dysponować pewnymi modelami statystycznymi, znajomością kultury i obyczajów. A autorka wymyśla sobie jakieś patologiczne sytuacje ludzi nie funkcjonujących prawidłowo w społeczeństwie, a potem przypisuje to jako normę ogólną rzekomo panującą niemal w całym społeczeństwie.To bzdura i podstawowy błąd logiczny nazywany w nauce błędnym uogólnieniem. Ta książka nie ma żadnej wartości w sobie, jest tylko formą szczucia. Cóż możliwe że są ludzie przekonani że "tak było". Ja rozumiem że jeśli ktoś ma przez życie tylko takie negatywne doświadczenia , to i jego patrzenie i interpretowanie świata jest efektem jego skrzywienia psychicznego. A to skrzywienie wyraża się tym że przyswaja się informacje tylko pasujące do przykrych doświadczeń a jednocześnie ignoruje te pozytywne. Te wypociny od początku zawiewają czymś co wyewoluowało od Marksistowskiej walki klas do współczesnej wojny płci. Taka forma skłócania i szczucia ludzi na siebie poprzez wywoływanie poczucia krzywdy nawet kiedy takiego zjawiska nie ma. Nie przyjmuje też zarzutu słuchania do 13 minuty, nawet przewijając dalej i wyrywkowo jest ten sam depresyjny jednostronny klimat. Mam szacunek do swojego czasu i do samego siebie. Nie zamierzam czasu tracić na rozkminianie takiego bełkotu.
Zawsze śmieszą mnie tego typu komentarze, ile dokładnie czasu poświęciłeś na badanie tematu, skoro zaprzeczasz autorce z taką pewnością siebie i nazywasz jej pracę badawczą głupotą? Bo ona naprawdę zadała sobie trud żeby badać, robić wywiady, rozmawiać z ludźmi, którzy tego doświadczyli oraz z ich rodzinami i przedstawia ten obraz takim jaki on jest. I w żaden sposób nic to nie odbiera twojej prababci, jej doświadczenie było inne i super, ale to nie znaczy, że było ono powszechne.
@@AC-jl7hb Badań nie prowadziłem bo nie mam takich możliwości .Ale autorka też nie prowadziła a powinna się bardziej o to postarać a nie pleść takich jednostronnych głupot. Tak zastanawiam się z jakich rodzin pochodzą ludzie co piszą takie artykuły i ci co się nimi zachwycają bo "tak było". Na pewno nie z normalnie funkcjonujących , bo co to za rodzina i co to za związek gdzie się nie wspierają ale tylko kłosy pod nogi rzucają. Te opowieści autorki to zwykła szczujnia człowieka na człowieka.