Bardzo pouczający wykład. Dziękuję. Ja mam schizofrenię paranoidalną od 25 lat i z lękami radzę sobie modląc się na Różańcu! Pomaga mi to bardzo. Oczywiście biorę leki i chodzę regularnie na wizyty do psychiatry.
Doświadczyłam napadu paniki czy lęku, wiem co to jest... hiperwentylację...pogotowie...nie ma naprawdę możliwości szukania kolorów w otoczeniu czy robienia ludzików w celu odwrócenia uwagi. Człowiek ratuje swoje życie. Nie życzę nikomu.
Dokładnie, najgorzej jak o tym opowiadają osoby, które tego nie doświadczyli i znają z książek, np lekarze. Ja mialam nerwicę lękową z elementami paniki, leki nie pomagały, dopiero dobry terapeuta. To było coś strasznego, wiele razy podczas ataku myślałam żeby rzucić się pod samochód, niech to się skończy. U mnie zaczynało się widzeniem za mgłą i już wiedizalm ze będzie, najgorsze były dwa pierwsze ataki. Myślałam że umieram, zaczęłam się dusić, serce zaczęło kołatać, niewyraźnie widziałam, nie mogłam się na niczym skupić, wyjęłam telefon ale nie mogłam nic na nim zrobić. Zawroty głowy i uczucie jakbym była pod wodą, nie pamiętałam żeby oddychać, jak sobie w przypomniałam myślałam, że się uduszę. Czułam się sparaliżowana. Wiedziałam, że ja to ja ale tak jakbym to oglądała z boku. Tragedia. Ludzie na ulicy zadzwonili na pogotowie, jak karetka przyjechała przeszło ale do końca dnia miałam wzrok jakbym była pod wodą. Najgorsze ze to nie zdarzało się w sytuacjach stresowych ale tak znienacka. Lekarze pchali we mnie leki niepotrzebnie
To jest paskudna choroba. Męczę się z tym problemem prawie 40 lat..Mam nerwicę depresyjno lękową.Wolałabym bym nie mieć ręki albo nogi..Miałam spokój chyba około 10 lat,a teraz od dwóch lat jest jajo..Jesteś jak na minie..Nie wisz co przyniesie kolejny dzień😢....
Przestań wiec walczyć i zaakceptuj lek ,myśli i objawy somatyczne puki wypierasz to i puki będzie to dla ciebie problemem to będziesz w tym tkwić musisz pozwolić sobie tak się czuć i polubić się z nerwica
Przechodzę to samo. To jest masakryczna "choroba" potrafię mieć ataki paniki nie kończące się przez np 12 h jeden się kończy drugi zaczyna. To jakiś koszmar. Leki trochę pomagają na ataki za to lęk jest we mnie cały dzień. Somaty złe samopoczucie przez cały dzień. Nie zamartwiam się zdrowiem czy nie wiem przewróceniem się a i tak mnie lęk trzyma po otwarciu oczu rano. Palenie żywym ogniem w klatce czasem całego ciała,ogromny ból serca i mocny ucisk ktore potrafią trwać po 5 dni całym ciągiem. Omdlewanie co np 3 min. Uczucie pijaną ale w lęku całkiem co innego niż bycie pijanym. Koszmar. Często chce umrzeć.
Sam mam zaburzenia lękowe, których nie leczę i u mnie to wygląda tak, że raz jest znośnie, a raz z atakami paniki, ale coraz częściej myślę o wizycie, żeby dostać tabletki szczęscia :D pozdrawiam!
Temat jest bardzo poważny. Nie lubie kiedy ktoś podchodzi zbyt lekko do tematu jak pan prowadzący. (Takie mam wrazenie) Nie jeden z lękami zamieniłby się na raka skory czy czegoś. Z tym nie ma żartów, ludzie się zabijają. Proszę o szacunek i powagę. Cierpienie psychiczne jest to doznanie dużo mocniejsze niż fizyczne. Autopsja..
To chyba dotyczy mnie, ale panicznie boje się wizyt u lekarzy... nie wiem jak zacząć, jest coraz gorzej... Rok temu jak byłam na sorze z rozciętą głowa, cały stres i lęki mi minęły gdy zobaczyłam lekarza ubranego w czerwony strój ratownika medycznego, a nie fartuch... Chyba coś ze mną nie tak....
Nie bać się Lekarza , spokojnie , wejść do gabinetu usiąść spokojnie gleboko sobie oddychac i powiedzieć o chodzi , co boli i opowiedzieć o swoim dyskomforcie.
Pani Aleksandra Pięta pomimo iż robi dopiero specjalizację z psychiatrii. Czyli dopiero tak na prawdę raczkuje w tej dziedzinie. Ceni siebie na tyle, żeby brać 100 zł za wypisanie recepty. Jaki to trzeba przejść proces demoralizacji aby tak kroić pacjenta. To nie oni są dla nas tylko my dla nich. Aby na nas mogli się dorobić.
Nie rozumiem czemu ludzie zaburzeni boją się tak tych psychtropów. Trzeba tylko dobrać odpowiedni lek i życie z zaburzeniami lękowymi staje wygodnirjsze i głowa odpoczywa i jest to ten moment kiedy możemy zacząć pracę nad lękami podchodząc do tego logicznie a nie pod wpływem leku(co daję fałszywy obraz)
Niestety na mnie działały odwrotnie do zamierzenia, zmahalam się z nerwicą lękową z elementami paniki i właśnie te ataki paniki były najgorsze. Chodziłam do różnych psychiatrów, wcześniej do neurologów. A ataki paniki pojawiały się nagle, byłam osobą spokojną, szczęśliwa, bez problemów i tak mi się zrobiło. Po ataku byłam chora cały dzień, niby wiedziałam że ja to ja ale tak jakbym patrzyła na to z boku, choć byłam w swoim ciele, dziwne to wszystko i czułam się jakbym była pod wodą, miałam wrażenie że za chwilę umrę i chciałam tęgi byleby się nie męczyć, długo by pisać ale trafiłam na świetną terapię i pozbyłam się choroby raz na zawsze i czasem wiem, że atak się zbliża ale nauczyłam się to zwalczać. A wcześniej dostawałam kołatania serca, źle to widziałam, gorączka, widzenie jak pod wodą, nie mogłam nic utrzymać, próbowałam zadzwonić po karetkę, wiedziałam że to jest telefon ale miałam dziurę w głowie, nie wiedziałam jak z niego skorzystać. Brałam leki, które mnie otumaniały, inne faktycznie usunęły lęki ale czułam, że zmieniają mi osobowość, a ja lubiłam swoją osobowość, nie lubiłam tych ataków, a psychoterapia mnie wyleczyła zachowując moja osobowość
@@cinkciarzpeel8116 Nie wiem czy ta terapia miała jakąś konkretną nazwę i w kilku słowach nie da się tego opisać. Trafiłam na terapię kiedy już myślałam że nie dam rady. Chodzenie od lekarza do lekarza, od neurologa do psychologa, od psychologa do psychiatry. Wypisywali leki, wizyty były krótkie, doktor słuchał, kiwał głową, zadał kilka pytań i wypisywał kolejny lek, zaliczyłam pramolan ( który działam na mnie jak witamina C, czyli w ogóle), doxepin, po którym spałam, a musiałam chodzić do pracy, buspiron, po którym było mi wszystko jedno co się ze mną dzieje, czułam że zmienia mi osobowość, nie miałam na nic ochoty, a później cieszyłam się jak głupia z byle czego, tradycyjnie hydroxyzyna i inne. To nie były dobre leki. Ja nie miałam lęków i ataków cały czas, pojawiały się w najmniej odpowiednim momencie i te ataki paniki. Straciłam nadzieję. Czasem było tak, że przez 2 tyg było normalnie i później czułam, że atak się zbliża, i 2 albo 3 dni wyjęte z życia po nim. Po jakimś czasie trafiłam na terapię, nie spodziewałam się wiele, myślałam w czym mi pomoże psychoterapeuta jeśli psychiatrzy i nie pomogli. Pomyliłam się. Kilka miesięcy rozmów, przepracowywania, rozkładania na czynniki pierwsze każdego ataku, każdej godziny, minuty przed i po, tego co się działo, w jakich momentach, godziny opowiadania o moim życiu, o tym co lubię, a czego się boję, co chce, a czego nie, rozmów o przeszłości i planach na przyszłość, tak było na początku. Później terapeuta razem ze mną próbował dotrzeć do pierwotnych przyczyn. Oczywiście wcześniej musiałam porobić badania aby wykluczyć przyczyny fizyczne, guz mózgu, cukrzycę, zapalenie błędnika, chorobę meniera, inne choroby. Kiedy okazało się że fizycznie jestem zupełnie zdrowa, rozpoczęliśmy terapię. Przez miesiące uczyłam się reakcji własnego ciała i umysłu. Zrozumiałam, że podczas ataku nie mam zawału, fizycznie nic się ze mną nie dzieje, nie umieram, atak minie, bo wszystkie poprzednie mijały, a najgorszy był wcześniej lęk przed lękiem, lęk przed atakiem. Pamiętam jak kiedyś powiedziałam, że tak strasznie się boję, że podczas ataku zemdleję i upadnę, a terapeuta powiedział "a upadłaś kiedyś?". Nawet nie wiesz jak mi to pomogło, bo wiedziałam już, że to jest w mojej głowie. Ciężko było to opanować ale nauczyłam się, że często te ataki pojawiają się w określonych momentach, kiedyś dostałam ataku na przystanku i później często kiedy miałam iść tam czułam od razu mrowienie w głowie. Nie wiem kiedy nastąpił ten moment, że nauczyłam się ten atak opanować, czasem się jeszcze pojawiały ale już wiedzialam, że nie umieram, a to podczas tych ataków było najgorsze, po prostu siadałam, wiedziałam co będzie, czekałam na kołatanie serca, które wiedziałam, że zaraz minie, zawroty też, momenty zamroczenia były coraz krótsze. Wiem, że nie opisałam wszystkiego, bo to były naprawdę miesiące spotkań, rozmów, pracy nad sobą ale dziś mogę powiedzieć, że od tamtego czasu nie miałam ani jednego ataku. Czasem nachodzi mnie moment niepokoju, tak znienacka, czasem mam zawroty głowy ale potrafię być spokojna, czekam co się stanie. Regularnie robię badania, żeby też nie przespać jakiejś choroby. Nie twierdzę, że ataki nie wrócą ale póki co mogę powiedzieć.... Udało mi się
No trzeba znaleźć odpowiedni lek. Co jest czasami bardzo trudne i trwa miesiącami. A człowiek cierpi. Z nie działającego leku też trzeba potem zejść i koło się toczy. Mi tylko jeden lek pomógł przez 13 lat. Przestał i po zdjęciu jest koszmar a dopasowanie kolejnych trwa i trwa a ja często ledwie idę.
@@MissAnma18 Leczę się i odwracanie uwagi nie pomaga tylko potęguje lek ,poprostu przyjmuje go wtedy objawy somatyczne paniki nienadilaja się.Tak pani psycholog uczy mnie.
Jak słucham tej kobiety to wydaje mi się, że nie ma pojęcia o czym w ogóle ona mówi. Im bardziej starasz się odwracac uwagę od stanu paniki tym bardziej będą się nasilały. Akceptacja jest najważniejsza Pani Doktor. Trzeba po prostu przyjąć do siebie. Poza tym zaburzenie lękowe nie jest chorobą!!!!!
Też mnie wydaje się, że odwrócenie uwagi pogarsza sytuację. W swoim życiu wczuwałam się w to, co czuję. Skupiałam się na oddychaniu nie kontrolując go. To trudna choroba, bo faktycznie iluzja jest traktowana za prawde i nie wiadomo co z tym zrobić. Na razie konsultuje się z neurologiem i obserwuje swoim organizm. Mam wstępnie wskazane tabletki. Ale ja jeszcze czekam próbując walczyć z tym naturalnie.
Bardzo pouczający wykład. Dziękuję. Ja mam schizofrenię paranoidalną od 25 lat i z lękami radzę sobie modląc się na Różańcu! Pomaga mi to bardzo. Oczywiście biorę leki i chodzę regularnie na wizyty do psychiatry.
Od pandemi unikam podstawowej służby zdrowia bo ona sama jest chora 👋Małgorzata
Ale się uśmiałem....śmiechem i chichom nie było końca....masakra
Doświadczyłam napadu paniki czy lęku, wiem co to jest... hiperwentylację...pogotowie...nie ma naprawdę możliwości szukania kolorów w otoczeniu czy robienia ludzików w celu odwrócenia uwagi. Człowiek ratuje swoje życie. Nie życzę nikomu.
Dokładnie, najgorzej jak o tym opowiadają osoby, które tego nie doświadczyli i znają z książek, np lekarze. Ja mialam nerwicę lękową z elementami paniki, leki nie pomagały, dopiero dobry terapeuta. To było coś strasznego, wiele razy podczas ataku myślałam żeby rzucić się pod samochód, niech to się skończy. U mnie zaczynało się widzeniem za mgłą i już wiedizalm ze będzie, najgorsze były dwa pierwsze ataki. Myślałam że umieram, zaczęłam się dusić, serce zaczęło kołatać, niewyraźnie widziałam, nie mogłam się na niczym skupić, wyjęłam telefon ale nie mogłam nic na nim zrobić. Zawroty głowy i uczucie jakbym była pod wodą, nie pamiętałam żeby oddychać, jak sobie w przypomniałam myślałam, że się uduszę. Czułam się sparaliżowana. Wiedziałam, że ja to ja ale tak jakbym to oglądała z boku. Tragedia. Ludzie na ulicy zadzwonili na pogotowie, jak karetka przyjechała przeszło ale do końca dnia miałam wzrok jakbym była pod wodą. Najgorsze ze to nie zdarzało się w sytuacjach stresowych ale tak znienacka. Lekarze pchali we mnie leki niepotrzebnie
@@anuskas9244Jak się teraz czujesz ?
Dziękujemy za ten materiał :)
To jest paskudna choroba.
Męczę się z tym problemem prawie 40 lat..Mam nerwicę depresyjno lękową.Wolałabym bym nie mieć ręki albo nogi..Miałam spokój chyba około 10 lat,a teraz od dwóch lat jest jajo..Jesteś jak na minie..Nie wisz co przyniesie kolejny dzień😢....
Przestań wiec walczyć i zaakceptuj lek ,myśli i objawy somatyczne puki wypierasz to i puki będzie to dla ciebie problemem to będziesz w tym tkwić musisz pozwolić sobie tak się czuć i polubić się z nerwica
No właśnie, mówią o odwracaniu uwagi , a może akurat trzeba pozwolić sobie poczuć, zaakceptować
@@maamiss5561 Tak bardzo mi pomagał.🙏🙏. TeraxGeneralnie jestem sama a raczej z córką i już do tego pomału przywykła,ale na początku była przerażona 😢
@@maamiss5561 Tak to prawda. Bardzo rozumiał moją chorobę jeżeli chodzi o to to był bardzo wyrozumiały...
Przechodzę to samo. To jest masakryczna "choroba" potrafię mieć ataki paniki nie kończące się przez np 12 h jeden się kończy drugi zaczyna. To jakiś koszmar. Leki trochę pomagają na ataki za to lęk jest we mnie cały dzień. Somaty złe samopoczucie przez cały dzień. Nie zamartwiam się zdrowiem czy nie wiem przewróceniem się a i tak mnie lęk trzyma po otwarciu oczu rano. Palenie żywym ogniem w klatce czasem całego ciała,ogromny ból serca i mocny ucisk ktore potrafią trwać po 5 dni całym ciągiem. Omdlewanie co np 3 min. Uczucie pijaną ale w lęku całkiem co innego niż bycie pijanym. Koszmar. Często chce umrzeć.
Sam mam zaburzenia lękowe, których nie leczę i u mnie to wygląda tak, że raz jest znośnie, a raz z atakami paniki, ale coraz częściej myślę o wizycie, żeby dostać tabletki szczęscia :D pozdrawiam!
Idź puki czas. Ja zmarnowałem już życie.
Polecam Różaniec 📿
Temat jest bardzo poważny. Nie lubie kiedy ktoś podchodzi zbyt lekko do tematu jak pan prowadzący. (Takie mam wrazenie)
Nie jeden z lękami zamieniłby się na raka skory czy czegoś. Z tym nie ma żartów, ludzie się zabijają. Proszę o szacunek i powagę.
Cierpienie psychiczne jest to doznanie dużo mocniejsze niż fizyczne.
Autopsja..
Moja terapeutka mi mówiła o oddychaniu na 4-2-6 4 sekundy wdech nosem 2 zatrzymanie oddechu i 6 sekund wypuszczanie powietrza ustami
Na mnie to nie działa. Jak i wiele ćwiczeń terapeutów.
Pani prowadząca co to za pytanie, czy istnieje coś takiego jak nerwica? 🤔
To chyba dotyczy mnie, ale panicznie boje się wizyt u lekarzy... nie wiem jak zacząć, jest coraz gorzej... Rok temu jak byłam na sorze z rozciętą głowa, cały stres i lęki mi minęły gdy zobaczyłam lekarza ubranego w czerwony strój ratownika medycznego, a nie fartuch... Chyba coś ze mną nie tak....
Nie bać się Lekarza , spokojnie , wejść do gabinetu usiąść spokojnie gleboko sobie oddychac i powiedzieć o chodzi , co boli i opowiedzieć o swoim dyskomforcie.
Spróbuj na początku wizyty on-line,możesz kamerę skierować na dół,a samo obserwować lekarza i porozmawiać 🙂 życzę zdrowia
Pani Aleksandra Pięta pomimo iż robi dopiero specjalizację z psychiatrii. Czyli dopiero tak na prawdę raczkuje w tej dziedzinie. Ceni siebie na tyle, żeby brać 100 zł za wypisanie recepty. Jaki to trzeba przejść proces demoralizacji aby tak kroić pacjenta. To nie oni są dla nas tylko my dla nich. Aby na nas mogli się dorobić.
Proszę wpisać na TH-cam temat :
Natychmiastowe usuwanie depresji, autyzmu
Przecież ten koleś zaleca pic swój mocz....
@@danielkopec679
Pijemy tylko raz.
Nie chodzi tu o mocz, tylko o zneutralizowane patogeny,które znajdowały się w nim.
nie jest to wesoly temat maz duszacy lek w gardle i lek bezprzyczynowy jest lekooporny obecnie 2 razy w tygodniu elektrowstrzasy
Też mam lęk bezprzyczynowy. Okropieństwo. Często nie wiem dlaczego źle się czuję.
Nie rozumiem czemu ludzie zaburzeni boją się tak tych psychtropów. Trzeba tylko dobrać odpowiedni lek i życie z zaburzeniami lękowymi staje wygodnirjsze i głowa odpoczywa i jest to ten moment kiedy możemy zacząć pracę nad lękami podchodząc do tego logicznie a nie pod wpływem leku(co daję fałszywy obraz)
Niestety na mnie działały odwrotnie do zamierzenia, zmahalam się z nerwicą lękową z elementami paniki i właśnie te ataki paniki były najgorsze. Chodziłam do różnych psychiatrów, wcześniej do neurologów. A ataki paniki pojawiały się nagle, byłam osobą spokojną, szczęśliwa, bez problemów i tak mi się zrobiło. Po ataku byłam chora cały dzień, niby wiedziałam że ja to ja ale tak jakbym patrzyła na to z boku, choć byłam w swoim ciele, dziwne to wszystko i czułam się jakbym była pod wodą, miałam wrażenie że za chwilę umrę i chciałam tęgi byleby się nie męczyć, długo by pisać ale trafiłam na świetną terapię i pozbyłam się choroby raz na zawsze i czasem wiem, że atak się zbliża ale nauczyłam się to zwalczać. A wcześniej dostawałam kołatania serca, źle to widziałam, gorączka, widzenie jak pod wodą, nie mogłam nic utrzymać, próbowałam zadzwonić po karetkę, wiedziałam że to jest telefon ale miałam dziurę w głowie, nie wiedziałam jak z niego skorzystać. Brałam leki, które mnie otumaniały, inne faktycznie usunęły lęki ale czułam, że zmieniają mi osobowość, a ja lubiłam swoją osobowość, nie lubiłam tych ataków, a psychoterapia mnie wyleczyła zachowując moja osobowość
@@anuskas9244 daj znać jaki rodzaj terapii zaliczylaś....
@@cinkciarzpeel8116 Nie wiem czy ta terapia miała jakąś konkretną nazwę i w kilku słowach nie da się tego opisać. Trafiłam na terapię kiedy już myślałam że nie dam rady. Chodzenie od lekarza do lekarza, od neurologa do psychologa, od psychologa do psychiatry. Wypisywali leki, wizyty były krótkie, doktor słuchał, kiwał głową, zadał kilka pytań i wypisywał kolejny lek, zaliczyłam pramolan ( który działam na mnie jak witamina C, czyli w ogóle), doxepin, po którym spałam, a musiałam chodzić do pracy, buspiron, po którym było mi wszystko jedno co się ze mną dzieje, czułam że zmienia mi osobowość, nie miałam na nic ochoty, a później cieszyłam się jak głupia z byle czego, tradycyjnie hydroxyzyna i inne. To nie były dobre leki. Ja nie miałam lęków i ataków cały czas, pojawiały się w najmniej odpowiednim momencie i te ataki paniki. Straciłam nadzieję. Czasem było tak, że przez 2 tyg było normalnie i później czułam, że atak się zbliża, i 2 albo 3 dni wyjęte z życia po nim. Po jakimś czasie trafiłam na terapię, nie spodziewałam się wiele, myślałam w czym mi pomoże psychoterapeuta jeśli psychiatrzy i nie pomogli. Pomyliłam się. Kilka miesięcy rozmów, przepracowywania, rozkładania na czynniki pierwsze każdego ataku, każdej godziny, minuty przed i po, tego co się działo, w jakich momentach, godziny opowiadania o moim życiu, o tym co lubię, a czego się boję, co chce, a czego nie, rozmów o przeszłości i planach na przyszłość, tak było na początku. Później terapeuta razem ze mną próbował dotrzeć do pierwotnych przyczyn. Oczywiście wcześniej musiałam porobić badania aby wykluczyć przyczyny fizyczne, guz mózgu, cukrzycę, zapalenie błędnika, chorobę meniera, inne choroby. Kiedy okazało się że fizycznie jestem zupełnie zdrowa, rozpoczęliśmy terapię. Przez miesiące uczyłam się reakcji własnego ciała i umysłu. Zrozumiałam, że podczas ataku nie mam zawału, fizycznie nic się ze mną nie dzieje, nie umieram, atak minie, bo wszystkie poprzednie mijały, a najgorszy był wcześniej lęk przed lękiem, lęk przed atakiem. Pamiętam jak kiedyś powiedziałam, że tak strasznie się boję, że podczas ataku zemdleję i upadnę, a terapeuta powiedział "a upadłaś kiedyś?". Nawet nie wiesz jak mi to pomogło, bo wiedziałam już, że to jest w mojej głowie. Ciężko było to opanować ale nauczyłam się, że często te ataki pojawiają się w określonych momentach, kiedyś dostałam ataku na przystanku i później często kiedy miałam iść tam czułam od razu mrowienie w głowie. Nie wiem kiedy nastąpił ten moment, że nauczyłam się ten atak opanować, czasem się jeszcze pojawiały ale już wiedzialam, że nie umieram, a to podczas tych ataków było najgorsze, po prostu siadałam, wiedziałam co będzie, czekałam na kołatanie serca, które wiedziałam, że zaraz minie, zawroty też, momenty zamroczenia były coraz krótsze. Wiem, że nie opisałam wszystkiego, bo to były naprawdę miesiące spotkań, rozmów, pracy nad sobą ale dziś mogę powiedzieć, że od tamtego czasu nie miałam ani jednego ataku. Czasem nachodzi mnie moment niepokoju, tak znienacka, czasem mam zawroty głowy ale potrafię być spokojna, czekam co się stanie. Regularnie robię badania, żeby też nie przespać jakiejś choroby. Nie twierdzę, że ataki nie wrócą ale póki co mogę powiedzieć.... Udało mi się
No trzeba znaleźć odpowiedni lek. Co jest czasami bardzo trudne i trwa miesiącami. A człowiek cierpi. Z nie działającego leku też trzeba potem zejść i koło się toczy. Mi tylko jeden lek pomógł przez 13 lat. Przestał i po zdjęciu jest koszmar a dopasowanie kolejnych trwa i trwa a ja często ledwie idę.
moja ciocia tez tak mz
Odwracanie uwagi potęguje lek.
Odwracanie uwagi ma pomóc w napadzie paniki(stan ostry) a nie ogólnie w zaburzeniach lękowych.
@@MissAnma18 Leczę się i odwracanie uwagi nie pomaga tylko potęguje lek ,poprostu przyjmuje go wtedy objawy somatyczne paniki nienadilaja się.Tak pani psycholog uczy mnie.
Jak słucham tej kobiety to wydaje mi się, że nie ma pojęcia o czym w ogóle ona mówi. Im bardziej starasz się odwracac uwagę od stanu paniki tym bardziej będą się nasilały. Akceptacja jest najważniejsza Pani Doktor. Trzeba po prostu przyjąć do siebie. Poza tym zaburzenie lękowe nie jest chorobą!!!!!
@@urszulakoziol5660 o to właśnie chodzi
Też mnie wydaje się, że odwrócenie uwagi pogarsza sytuację. W swoim życiu wczuwałam się w to, co czuję. Skupiałam się na oddychaniu nie kontrolując go. To trudna choroba, bo faktycznie iluzja jest traktowana za prawde i nie wiadomo co z tym zrobić. Na razie konsultuje się z neurologiem i obserwuje swoim organizm. Mam wstępnie wskazane tabletki. Ale ja jeszcze czekam próbując walczyć z tym naturalnie.
Też mam, nie polecam
Ten Baran nie nadaje się zadawać pytania o stanach lękowych. Nie da się go słuchać. Wychodzę z tąd. Baran
To jest okropna choroba🥲🥲🥲🥲🥲
Temat nerwicy to temat bardzo trudny i przykry a wy się śmiejecie i dobrze przy tym bawicie! Więcej powagi w ważnych tematach! Łapka w dół!
Jezu, co za tragiczni prowadzący, żenujące. Ta psychiatra koszmar.
To ta co proponuje sex pacjentom?