Zaginięcie Uli Olszowskiej - Tajemnica 5 Stawów - Kryminalnie #24
ฝัง
- เผยแพร่เมื่อ 5 ก.พ. 2025
- Ula Olszowska, zdolna i ambitna młoda fotoreporterka "Gazety Krakowskiej" wyszła z domu 28 lipca 2010 roku spotkać sie ze znajomymi. Nigdy nie wróciła do domu.
Kręcą Cię Stany? Zasubskrybuj! Daj lajka, skomentuj!
FanPage FB: / stanowooficjalnie
Grupa FB: / stanowooficjalnie
Inne serie:
Kryminalnie: • Najdziwniejsze areszto...
Autostradowo: • Autostradowo
Emigracja do USA: • Czy warto wyjechać do ...
USA w praktyce: • ARCHIWALNE - USA w pra...
Kanada z perspektywy USA: • Playlist
Vlog Gadany: • ARCHIWALNE - Vlog Gadany
Wyjazd do USA Turystycznie: • ARCHIWALNE - Wyjazd do...
POP-kultura: • POP-kultura
Komentarz Realistyczno-Polityczny: • Zniesienie wiz do USA ...
Rozmówki przy kawie: • ARCHIWALNE - Rozmówki ...
Dwa Widelce: • Playlist
Outro:
Eyes Gone Wrong by Kevin MacLeod is licensed under a Creative Commons Attribution license (creativecommon...)
Source: incompetech.com...
Artist: incompetech.com/
Zrodla:
wyborcza.pl/1,7...
www.gazetakrako...
www.gazetakrako...
• Video
www.gazetakrako...
www.polskatimes...
www.gazetakrako...
wyborcza.pl/1,7...
krakow.wyborcza...
krakow.tvp.pl/6...
krakow.wyborcza...
krakow.naszemia...
krakow.naszemia...
krakow.naszemia...
www.papilot.pl/...
nasygnale.pl/ka...
www.tygodnikpod...
podhale24.pl/ro...
krakow.wyborcza...
krakow.wyborcza...
krakow.wyborcza...
natropiemorderc...
www.gazetawrocl...
zyciestopy.blog...
Całym sobą nienawidzę górali z ich wątpliwą moralnością - właśnie mam kolejny argument… szok…
Ja prdle , nie poszli na Siklawe doliną Roztoki bo nie byli przeszkoleni , 1650 m.n.p.m.
Gdy słyszę o działaniach tej policji i recepcjonisty w schronisku to aż nóż się w kieszeni otwiera, w życiu by się tak samo nie zachowali gdyby sprawa dotyczyła ich własnych zaginionych córek
Skoro DNA na plecaku nakeżało do policjanta a potem policja robi wszystko żeby nic nie robić w sprawie to może ów policjan dotykał plecaka przed zdarzeniem a nie dopiero w trakcie groteskowego śledztwa?
Wielki szacunek! dla taty Uli za to że wziął sprawy w swoje ręce i tam pojechał sam. Napewno włożył w to ogrom pracy żeby znaleźć to miejsce. Mega wielki człowiek.
🏵🏵🏵🏵🏵🏵🏵🏵🏵🏵🏵🏵🏵🏵🏵🏵🏵🏵🏵🏵🏵🏵🏵🏵🏵🏵
Ja natomiast przyjrzalabym sie panom policjantom... sposob ,,prowadzenia” śledztwa jest wysoce podejrzany! Ojciec idzie sam szukać śladów!
Znalazłam w internecie wzmiankę o tym, że sprawą Uli zainteresowała się pod koniec 2020 roku Prokuratura Krajowa, więc może jeszcze nie wszystko stracone...
Podobno pojawiły się "nowe" okoliczności w sprawie (piszę w cudzysłowie, bo właściwie są to fakty znane już w roku 2010, którymi nikt z tamtejszej cudownej policji nie raczył się wówczas zainteresować). W kilku źródłach trafiłam na informację, że wśród rzeczy Uli znaleziono przedmioty, które nie należały do niej, m.in. niebieską czapkę i kijek trekkingowy. Nigdy nie zostały one zbadane przez śledczych.
Obrażenia na ciele Uli też były raczej nietypowe i mogły wskazywać na to, że jej zwłoki były gdzieś ciągnięte. Możliwe więc, że zostanie wszczęte postępowanie o zabójstwo.
Mam wielką nadzieję, że sprawa się wyjaśni. Działania policji z 2010 roku naprawdę wołają o pomstę do nieba. Najbardziej szkoda mi w tym wszystkim rodziny, jaką rozpacz i bezradność musieli czuć - i być może nadal czują.
Podziwiam ojca tej biednej dziewczyny że nie rzucił się z pięściami na tych "policjantów". Gdyby mi zginęła córka a policjant by mi powiedział, że nie sprawdzi jej telefonu bo nie ma ładowarki to chyba szlag jasny by mnie trafił na miejscu...
Cornelia Sala
Chamskie zachowanie policji
No ja też raczej bym ubila dziada, co ma problem zeby sprawdzic telefon, bo nie ma ładowarki.
Ja bym kupiła dwie i jedna zaplikowala jemu
Dzieki Jasmin za dobry material
Hmmm... Udział osób trzecich chyba dosyć prawdopodobny? Dziewczyna pierwszy raz w życiu zachowuje się tak irracjonalnie, wychodzi z domu bez informacji nie na godzinę czy pięć, nie idzie na inne osiedle czy do innej dzielnicy. Jedzie 80 km, ze swojego miasta, w góry. Jest przygotowana do tego. Wysyła smsy z bramki mimo, że jej Mama nie ma możliwości odebrania ich - Urszula o tym nie wiedziała? Robiła to pierwszy raz w życiu? Akurat w takich okolicznościach? Wysyła przez jakiś czas ileś smsów i nie dziwi się, że matka w żaden sposób nie reaguje na żaden z nich? I dlaczego tylko smsy, dlaczego nie dzwoni? Czy dlatego, że sms może napisać ktokolwiek, kto chce się pod kogoś podszyć? Nie trzeba się odezwać, nikt nie pozna po głosie, że to inna osoba. Od razu przypominają się te wszystkie przypadki, gdzie ktoś, morderca, porywacz itp. wysyłał telefonu ofiary sms typu: "wyjechałem, nie szukajcie mnie".
Dla mnie to jest niepojęte wszystko. Gdyby ktoś przyniósł mi znaleziony zakrwawiony plecak, w którym znajduje się telefon itd, to pierwsze co to bym powiadomiła policję lub na własną rękę włączyła ten telefon, zadzwoniła na numer kontaktu pt "mama" czy "tata" itp i poinformowała o swoim znalezisku. A ci rzucili plecak w kąt, my mamy środek sezonu i nie czas na pierdoły? Na temat policji wcale mi się wypowiadać nie chce, bo ojciec Uli wykonał praktycznie sam całą "robotę" za nich. Proponuję, aby wynagrodzenia policjantów zostały przelane na jego konto. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co jej tata czuł w momencie, gdy szukał zaginionej córki, a jednocześnie spotykał się z taką niechęcią, brakiem zaangażowania, wręcz bezczelnością ze strony osób, których praca powinna polegać na rozwiązywaniu tego typu spraw. W głowie się nie mieści.
Sprawa jest badana przez archiwum X. Znalazła się osoba która początkowo potwierdziła że wynajęła pokój Uli (jednosobowy), po tym jak wyszło że nie żyje gospodarz uznał że jednak nie wynajmował jej pokoju. W bramkach były wiadomości że jest bezpieczna w Tatrach. Te spodenki to ponoć były opuszczone do kolan a w pobliżu plecaka była czapka i kij nie należący do dziewczyny. Wykluczono też śmierć od upadku. Biorąc pod uwagę skandaliczną postawę policji i części topru wynaje się całkiem prawdopodobne że ktoś z miejscowych jest zamieszany, może rzeczywiście poznała jakiegoś faceta stamtąd, poszli razem w góry a on okazał się..no złym człowiekiem. Nigdy nie znaleziono aparatu na którym mogło być wyjaśnienie, ubiór nie pasuje do wypadku, znaleziono DNA policjanta bo niby nie używał rękawiczek ale z drugiej strony kto wie czy to DNA nie znalazło sie tam szybciej...wiadomo że są takie ekh "góralskie tradycyjne rodziny" gdzie są problemy z pojmowanie jak kobieta mówi nie. Bardzo było to widać np przez duży opór tamtych środowisk w sprawie konwencji antyprzemocowej, potem były rozmowy z kobietami że nawet jak dzwonią tam na policje to i tak kończy się na niczym bo policjant "swój chłop" dla oprawcy...
Skąd masz takie informacje?
Nie doszukiwała teorii spiskowych. Wzięła plecak, okłamała ojca, była przygotowana na wypad w góry. Może sądziła, że wróci tego samego dnia? Najprawdopodobniej szybki spontan zakończył się tragedią, na szlaku mogła być sama, nowe śledztwo wykazało, że prawdopodobnie była śledzona przez jakiegoś mężczyznę. Rozebrane zwłoki niestety świadczą o motywie seksualnym. Być może znalazł się jakiś pacjent, który postanowił wykorzystać okazję, a kiedy stawiała opór to ją zamordował i przeniósł ciało bliżej rzeki w nadziei, że nikt zwłok nie znajdzie. Wbrew pozorom w górach nie jest tak łatwo zauważyć człowieka, zwłaszcza pośród krzaków, drzew, dodatkowo w sezonie letnim gdzie wszystko dookoła zielone i tak samo wygląda. Nie brakuje też mężczyzn szukających okazji, co jest obrzydliwe i okropne.
Nie mniej jednak sprawa dość śmierdząca za sprawą dziwnego zachowania policji.
Z tym "chłopakiem Marcinem" to pewnie był żarcik Uli ale prawie spadłam z krzesła, umawiałam się kiedyś na spacery z typem (też Marcinem) z internetu w Krakowie, mocno manipulował ludźmi i mną też, to się dało wyczuć, plus oferował wycieczki w góry co jakiś czas, z których żadna nie doszła do skutku bo bywało że się rozmyslał, do tego lekko psychiczne zachowania i teksty w stylu "nie możemy być razem Gosiaczku bo bardzo bym cię skrzywdził" o co chodziło, do dziś nie wiem i też bywałam zamyślona i smutna jak zniknął kilka razy na 2-3 tygodnie nie z tego ni z owego, a potem znowu był kontakt z nim. Gość miał rodzinę w policji i co mu pomagało unikać wielu konsekwencji, nawet chwalił mi się tym. Na fb starał się nie pokazywać twarzy na zdjęciach XD. Jestem o 4 lata młodsza od Uli i wiele mnie z nią łączy jeśli chodzi o zainteresowania. Także kto wie na kogo mogła Ula trafić w życiu.
Szczerze to brzmi tak podobnie, że aż mnie dreszcz przeszedł 😅
Powinnaś to zgłosić policji i Ojcu Ulki. Co szkodzi gościa sprawdzić! Czy mogłabyś wytłumaczyć na czym polegało to, że policja rodzina mu pomagała? Kradł czy co? Proszę odpisz!
Jak ktoś mówi, że nie jest materiałem na partnera, że może skrzywdzić- należy mu wierzyć, takie typy zawsze wysyłają sygnały i obserwują. Zgłosiłabym to, bo sytuacja niepokojąco podobna.
Koniecznie zgłoś to na policję.
aż się zaczęłam zastanawiać po przeczytaniu tego komentarza - może autorka jednak zgłosiła swoje przypuszczenia na policję i to z tego powodu śledztwo zostało wznowione z powodu nowych dowodów? ciekawa sprawa ..
Mam nieodparte wrażenie, że niektórzy policjanci nawet się by się na rozkładanie towaru na półkach nie nadawali, bo za dużo myślenia.
mieszkam w okolicy i slowa mojej nauczycielki "wszyscy moi najgorsi uczniowie poszli do policji"
Na pewno by się nie nadawali ,ale przede wszystkim dlatego ,ze tam trzeba pracować i jeszcze raz parcować i nie można tego towaru na półkę postawić za tydzień , albo za miesiąc tylko tego samego dnia co jest dostawa.
@@magorzataewa5906 To samo sobie pomyślałam!
@@leena75 moja koleżanka, egzaminując jednego z uczniów, po zadaniu kilku pytań na które w większości sobie sama odpowiedziała (on jej tylko przytaknął) dała mu 30 %, czyli zdane, powiedziała cytuję: "idź i bądź policjantem". Co zresztą uczynił. u mnie w domu się mówi, że jak już nic w życiu mi nie wyjdzie to zostanę policjantem, a potem księdzem.
@@annazmudka2967 co za bzdury, weź spróbuj dostać się do policji. Potem napisz jak było.
Ten dyżurny Topr powinien stanąć przed sądem! Skandal, zakrwawiony plecak i żadnej reakcji! Policja to jakiś dramat, nie wierzę, brak słów. Ginie człowiek, a taka znieczulica! Gdzie my żyjemy!?
Dokładnie - plecak z dokumentami, krwią i nikt nie przeszedł się w dół wodospadu spojrzeć, czy na dole nikt nie potrzebuje pomocy??? W tej sprawie mam wrażenie że wiadomo więcej, niż się podaje do publicznej wiadomości. Pytanie nr 1. czy obrażenia mogły powstać na skutek nieszczęśliwego upadku? Jeśli tak, to porozrzucane, czy nawet zaklinowane rzeczy/ubrania mogą być skutkiem wiatru, czy wezbranej wody, która te rzeczy przeniosła i nie ma tutaj więcej tajemnic, a sprawa nie zostanie nigdy wykryta....
I na takie właśnie "akcje" policji idą nasze podatki.... Bardzo współczuje rodzicom Uli że zostali z tym wszystkim sami i bez pomocy ze strony służb.
Ciekawe czy jakby policjantowi zaginęło dziecko, to też by czekał aż sprawa sama się rozwiąże....wstyd.
W polsce (takie zadupie mentalne)
pani "detektyw" wprowadza w błąd, bo plecak nie zanieśli turyści toprowcom, a jedynie do schroniska.
A mnie zastanawia to że skoro to niby był nieszczęśliwy wypadek to jakim cudem przy nieszczęśliwym wypadku krew dostałaby się do wnętrza plecaka
górale- czekali aż ojciec dopłaci do poszukiwań
Skandaliczne zaniedbania policji. Dla mnie to jest w jakiś sposób po prostu obrzydliwe, kompletny brak zaangażowania, znieczulica- a to wszystko za nasze pieniądze. I jak tu zaufać policji, kiedy oni zwyczajnie umywaja ręce- nawet w przypadku tak poważnych sytuacji. Pracownicy schroniska też się nie popisali. Współczuję rodzinie.
ŚWIETNE INTRO, Jaśmin- dobra robota :)
Nawet sobie nie wyobrażam, co muszą przeżywać bliscy, kiedy stoją w obliczu takich absurdów.
hwala wam dzielni policjanci szlak mnie trafia na tych nierobow zeby ojciec musial kupic ladowarke bo kurwa nie umia odczytac telefonu, buraki
Ala Nowak
Policja to skandal, ale również świadkowie, czyli zwykli ludzie widzący, słyszący dziwne zachowania blisko siebie i nie zgłosili natychmiast na policje.
@@ewaewa304 /no i co ?!Na jaką policję?A co z zakrwawonym plecakiem?
Pani ze schroniska uratowała całą sprawę. Ojciec Uli naprawdę dzielnie walczył o sprawiedliwość, a policja? Tragedia, ręce opadają jak słucham, co oni tam zrobili, czego oni tam nie zrobili... Policjant zatarł ślady z plecaka? Dowodu w sprawie? Skandal. Ale świetny odcinek.
Nie wiem, czy przetrzymywanie plecaka, konkretnie rzucenie go w kąt na 5 tygodni, można nazwać uratowaniem sprawy.
Pojawił się wywiad z śledczymi z archiwum X i twierdzą, że było to zabójstwo. Oczywiście nikt nie jest nieomylny, ale biorąc pod uwagę ich doświadczenie, pewnie mają rację. Przeczytałam też w jednym z artykułów teraz, że sekcja wykluczyła, że te obrażenia powstały w wyniku upadku z wysokości.
Archiwum X z Krakowa dostal ten aparat juz po paru latach. Nie pamietam co na nim znalezli, ale polecam ich wieloodcinkowy swiezy reportaz :)
Odwiedzam Dolinę Pięciu Stawów i wodospad Siklawa kilka razy w roku, i za każdym razem zastanawiam się co się stało. W sezonie wakacyjnym, a takim niewątpliwie jest lipiec-sierpień, jest tu spęd ludzi. Nad samym wodospadem trudno czasem usiąść, bo nie ma gdzie. Jeśli był to wypadek, to musiała być tam o bardzo nietypowej porze dnia żeby nikt nie zauważył ani nie usłyszał. Poza tym każda osoba chodząca samotnie po szlakach stara się choć na chwilę do kogoś przykleić, pogadać albo mieć innych turystów w polu widzenia, żeby w razie potrzeby zaalarmować. Ula nie wygląda na osobę, która by się tego nie trzymała i bez powodu poszła na szlak w najbardziej odludnym momencie... Jeśli jednak tak było, to ten wodospad ma tyle siły by kogoś dotkliwie połamać, poszarpać, rozwlec ubrania i zrobić wszystko to co tam się stało.
No to ja nie jestem każdą osobą chodzącą po szklakach. 🙂
Mam za domem sad, w którym rosną drzewa owocowe. Często się zdarza, zwłaszcza w okresie letnim, że łamie się gałąź, bo drzewo jak zaczyna owocować, to czasami ma tak dużo tych owoców, że nie wytrzymuje ich ciężaru. Jedna jablonka niemal rozjechała się na pół, tak, że trzeba było ja w całości wyciąć. A byla to papierowka a rzecz działa sie chyba w lipcu. Niemal co roku łamie się jakąś gałąź orzecha, śliwy lecz...nigdy nikt w rodzinie, wśród znajomych nie umarł. Oczywiście można tu doszukiwać się jakis wiadomości z zza światów ale bardziej bym obstawiała, że drzewo nie utrzymało ciężaru owoców, zwłaszcza, że na koniec lipca (w zależności od gatunku) zazwyczaj jabłka są już duże i ciężkie.
Jak dla mnie to najdziwniejszy jest sam wyjazd, a raczej jego powód. A rozwiązaniem tego jest głównie ten ostatni tydzień przed zaginięciem. Ja też robiłam różne szalone rzeczy, ale najczęściej jak już mnie miało nie być dłużej to wymyślałm wymówkę, żeby mama się nie martwiła. A muszę zaznaczyć, że byłam już pełnoletnia. Wychodząc z domu z plecakiem to Ula raczej wiedziała gdzie się wybiera. Może chciała coś przemyśleć w samotności jednak z doświadczenia wiem, że najbardziej szalone i nieprzewidywalne rzeczy robi się gdy się jest zakochanym.
Tak biedni policjanci zakopianscy nic nie mogą...ale za to wlepiaja mandaty za złe parkowanie turystom bo w tym "turystycznym mieście"nie ma parkingów...tam nic nie ma...raz tam byliśmy i ostatni ,tragedia..i tragedia rodziców ...tragiczna policja i lekceważenie ludzkiego życia!
ale jestem WSCIEKLA jak slucham o tej policji, no kur... az mnie nosi...... nie wyobrazam sobie co musial czuc ojciec.... ja bym na jego miejscu tam rozniosla wszystko :| boze biedny czlowiek, biedna rodzina....
Paulina Szymkowska
Obojetnie o kim sie slucha policja zawsze (przewaznie) pracuje niekompetentnie.
To prawda, serce się łamie..... Masakra
Słucha się tego i nóż w kieszeni się otwiera.
Hej, widziałem wcześniej ten film nie komentowałem go bo nie umiałem znaleźć słów i dość długo to wszystko analizowałem. Ula zachowała się bardzo nietypowo powiedziała ojcu że wychodzi na rynek spotkać się z przyjaciółmi a zrobiła coś zupełnie innego tak jak by coś ukrywała. Wniosek który mi się nasunął to taki że dziewczyna ten wypad w góry zaplanowała, świadczy o tym jak była ubrana tego dnia i co miała ze sobą, buty trekingowe i plecak goprówka który zabierała gdy chciała iść w góry to nie przypadek tak nawiasem nie wierze w takie przypadki. Zresztą na spotkanie z przyjaciółmi bierze się jakąś lekką torebkę, telefon, lekkie buty przecież miała wrócić popołudniu. Pomyślałem że być może jechała na spotkanie najprawdopodobniej z mężczyzną, ukrywali swój związek, może był żonaty, kimś rozpoznawalnym tajemnica goni tu tajemnice. Ula przez ten tydzień żyła normalnie, zeznanie tej kobiety potwierdzają że tak było, ale nie wiemy gdzie spała, gdzie się przebierała i tu tez istnieje podejrzenie że ten tajemniczy mężczyzna zarezerwował pokój na swoje nazwisko i dlatego nic nie wiadomo, Ula prawię się z nikim nie kontaktowała oprócz tych smsów z bramki nic więcej. Mogło być tak młodzi wyszli na spacer pokłócili się, po szarpali dziewczyna spadła koleś zwiał nie udzielając jej pomocy albo po prostu Ula się poślizgnęła spadła do wody i ten sam scenariusz nie udzielenie pomocy i do tego rozbiera ją choć nie mam pojęcia dlaczego. Zaniedbania policji mogą wynikać z tego że to był jeden z nich, bądź syn jednego z nich ewentualnie ktoś z kręgu takich ludzi z prawa, sprawa plecaka jest taka że dyżurny toprowiec znał tego faceta który był z Ulą, zapisał go pod fałszywym nazwiskiem bądź wcale tego nie zrobił, dodatkowo nie zapisał w książce tego plecaka żeby sprawa utknęła i żeby tego kolesia nie wkopać. Nie przeszukano miejsca zdarzenia, wymigiwano się brakiem szkolenia a wystarczyło zlecić to toprowcom ale znowu trzeba było zatuszować pewne sprawy, aparat Uli mogli znaleźć ale ukryć bo być może ten jej tajemniczy chłopak był na zdjęciach. Jeśli chodzi o złamane drzewko to gdy moja babcia zmarła w tym samym czasie u mojej cioci zapaliły się wszystkie palniki na kuchni gazowej, więc takie rzeczy są i ja w nie wierze. Zastanawia mnie jedna rzecz czy gdy turyści znaleźli plecak to Ula jeszcze żyła czy można ją było ocalić? Jeżeli tak by było to ten dyżurny powinien mieć wyrzuty sumienia do końca swojego życia że nikogo tam wtedy nie wysłał. Pozdrawiam
Tak samo mysle, ze spotkala sie z facetem i byl zonaty. Wlasnie tak pisalam pod innym komentarzem. Moim zdaniem to by tlumaczylo jej smutek chyba byla madra dziewczyna, wiec doskonale zdawala sobie sprawe, ze taki zwiazek nie ma sensu. Stad pewnie jej smutek i tym bardziej niechec do mowienia o tym komukolwiek. Mimo tego cos do niego czula, jakos tam ja moze zmanipulowal jak to bywa w zyciu i zgodzila sie z nim spotkac na jakis romantyczny wypad. Bala sie mowic rodzicom no bo wiadomo zadowoleni by pewnie nie byli (chociaz teoretycznie wiedzac, ze nie bedzie jej pewnie pare dni moglaby tez cos sklamac, ze np bedzie nocowac u kolezanki). Cos tam bylo nie tak czy facet planowal zrobienie jej krzywdy czy nie to ciezko powiedziec. Motyw seksualny tutaj sie kojarzy jak to czesto bywa, ze odmowila, a on wpadl w szal i to zrobil, ale ciezko powiedziec. Smutne w sumie ze tylko jedna pani ja kojarzy. No i faktycznie policja mogla znac kogos zamieszanego w to i go kryc wszystko jest mozliwe... Wypadek w tej sytuacji wydaje mi sie malo realny. Szkoda dziewczyny tak jak czesto w tych historiach pelna pasji i fajna, madra, wesola.
Czy została zgwałcona, jak zginęła to pozostanie tajemnicą ciało było w złym stanie żeby to wszystko określić. Pomyśleć że policja która powinna stać w literze prawa wyprawia takie rzeczy, TOPR jak pisałem wcześniej, powinno zapaść się głęboko po ziemie ze wstydu bo do końca swojego życia nie dowiedzą się czy mogli ją ocalić czy nie, niech ta myśl spędza im sen z powiek. Pozdrawiam
nawet jeśli mieli by jej nie ocalić ale chociaż znaleźć można było by zebrać więcej materiałów dowodowych bo ciało nie było by w takim stadium rozkładu. mnie się wydaje że mogło dojść do jakiejś rozbieranej sesji, nieszczęśliwy wypadek, ciało nie do odratowania a osoba która z nią była zabrała aparat. tak jak napisałam, może gdyby ciało znaleźli wcześniej...........
TheWilczek89
Zgadzam sie, ale powinni sprawdzic czy jakis policjant nazywa sie Marcin.
@@yokoono1605 wg jasnowidzki zabił ją koleś z ktorym byla umowiona. Dziwne ze nikmu nic nie pwiedziała, moze faktycznie to jakis zonaty
Nie wierzę w taką niekompetencję. Jakby się zgubili na szlaku idąc na miejsce znalezienia ciała to by była niekompetencja. To śmierdzi sabotażem. A wiem o czym mówię bo sam jestem niekompetentny
Podaje swoją hipotezę: dziewczyna poznała kogoś z Zakopanego i do niego uciekła. Koleś ją zabił. Nie zdziwię się jak ma na imię Marcin i pracuje w schronisku.
Wygląda to jakby ktoś kogoś krył. Zachowania organów nie można nazwać nawet bezczynnością, to raczej celowe unikanie podjęcia kroków mogących wskazać co się naprawdę stało
dziewczyna wyszła z domu- szkoda że nikogo nie poinformowała- to jest mega dziwne. poszła na wędrówkę samotną, i spadła albo była ofiarą czyjąś i ktoś ją popchnął. Morał taki - nie chodz sam/sama po górach, mów innym gdzie wychodzisz i zostawiaj namiary
Cóż, ilekroć słyszę o tej sprawie, coraz bardziej nie daje mi spokoju jeden trop, którego nikt (chyba) nie podjął, a być może szkoda. Czy ktoś z bliskich Uli może potwierdzić, że obiektem jej uczuć ponad wszelką wątpliwość musiał być chłopak/mężczyzna? Bo jeśli nie, to wiele klocków z miejsca i aż za dobrze wskakuje mi na właściwe miejsce układanki. Więcej pisać nie będę, bo nie chcę rozmywać tematu, jeśli miałoby to być bezprzedmiotowe. Ale nie jest wykluczone, że od początku w absolutnie zasadniczej kwestii kurczowo trzymano się kompletnie błędnego założenia.
Co do gór, trochę jednak jako osoba z Krakowa chodząca po górach muszę wyjaśnić. Do Zakopanego z Krakowa jest 100 km. Inne góry nawet bliżej to Beskidy. Ponadto Pieniny, Gorce. Poza tym Tatry Wysokie to nie jest łatwo dostępny pikuś dla każdego. Wymagają kondycji i przygotowania. Doliny, owszem, okolice Siklawy i szlaki prowadzące do Doliny 5 Stawów owszem, ale już nie np. Szczyty należące do Orlej Perci czy np. Kościelec itp.
Dyżurny Topr pewnie był pod koniec zmiany nie przekazał drugiemu dyzurnemu i plecak przepadł na ponad miesiąc.. po co się wysilać po najniższej linii oporu i już. Ciekawi mnie jedna rzecz miała iść na rynek trafiła do Zakopanego.. musiała mieć jakąś tajemnicę jakiegoś tajemniczego faceta i z jakiegoś powodu nie przedstawiła go rodzicom znajomym itp.. albo chciała być sama...
Nie 'najniższej linii oporu'. Po linii najmniejszego oporu. To opór przecież jest najmniejszy, ale nie linia.
Na początku dziwnie mi było słuchać tak często po prostu strasznych historii omawianych bardzo specyficzn typem narracji. Ale po pierwszym odsłuchanym odcinku po prostu się w nim zakochałam! Niesamowicie dziękuję za to co Pani tworzy :) co więcej, wydaje się być Pani bardzo ciepłą i inteligentną osobą. Pozdrawiam serdecznie 💕
Szacunek dla ojca dziewczyny. Niesamowite to, jak metodycznie sprawdzał, szukał. Musiał naprawdę kochać córkę. Natomiast policja do odstrzału! Co to za ludzie, którzy są powołani by szukać zaginionych, prowadzić uczciwie śledztwo. Porażka. Ciarki po plecach, wiedząc, że mamy takich cepów wśród policjantów.
Strata dziecka jest ciężarem, który nosi się do końca życia, nie ma mowy o przebytej żałobie, ona już zawsze jest obecna... Wspaniale, że mógł tak skutecznie, metodycznie działać, uparcie... Co za kuriozum, że to on szedł na miejsce tragedii zamiast policji.
Policjanci mogli iść w góry w towarzystwie TOPR-u.
Kurcze 2010 rok, facebook działał prężnie, korzystało się z kart płatniczych, dziwi mnie brak jakichkolwiek informacji z tych źródeł. A z tych namiarów z telefonu,które zdobyła policja nie szło wywnioskować czym Ula mogła się poruszać, gdzie spać albo kiedy wyjechała z Krakowa i wreszcie kiedy telefon podawał już jedną lokalizację(miejsce znalezienia plecaka), która mogłaby sugerować dzień śmierci. Z opisu tej sprawy mam wrażenie,jakby działa się z 20 lat wcześniej, kiedy tomonitoing i internet jeszcze,e nie funkcjonowały tak powszechnie.... W koncu to był Kraków,nie jakaś wioska, jakieś kamery uliczne i prywatne przy domach moglyby cos pokazac.. Zaniedbania policji też jakby niedzisiejsze. Strasznie szkoda rodziny, ojca,który spotykał się z taką ignorancją, ja bym chyba wysiadła nerwowo. Szkoda oczywiście Uli, mam.nadzieje,ze jej sprawa zostanie jeszcze rozwiązana, nie wierzę w żaden nieszczęśliwy wypadek, nie wierzę, że gdyby spala w.jakims hostelu, pensjonacie, to nikt by jej nie pamiętał. Jeśli od zagijiecia płaciła gotówką, to w jej portfelu powinny być jakieś paragony które wskazywałyby co się z nią działo,przez ostatnie dni. Bardzo mnie dziwi ten brak poszlak. Kolejna rzdcz: gdyby toprowcy szukali Uli od razu po znalezieniu plecaka to znaleźliby ciało w dobrym stanie i na pewno moznaby więcej wywnioskować na temat jej śmierci, Wielka szkoda, że tak olali temat, wierzyć się nie chce. Dzięki Jaśmin za ten materiał.
" Ula Olszowska zginęła najprawdopodobniej 29 lipca 2010 r., dzień po opuszczeniu rodzinnego domu.
Plecak Uli Olszowskiej znaleziono przy wodospadzie Siklawa. Jej ciało znajdowało się 150 m poniżej, w potoku Roztoka. Było niemal całkowicie rozebrane. Dziewczyna miała rozpięte, spuszczone poniżej kolan spodnie.
Peleryna z wywiniętymi rękawami została znaleziona 100 m od wodospadu. Oglądamy zdjęcia, które zrobił ojciec Uli. Jest potargana. Wygląda, jakby została z niej zerwana.
Kurtkę i porozrzucane rzeczy Uli znaleziono kilkanaście metrów poniżej miejsca, gdzie znajdowało się ciało dziewczyny. Wraz z nimi znaleziono kilka innych przedmiotów, m.in. niebieską czapkę i górski kij, które nie należały do dziewczyny. Śledczy nigdy nie poszli tym tropem " .......
Rano w drodze do pracy, w pracy zamiast radia, w drodze do domu i do snu. ..to chyba już uzależnienie. Jesteś fantastyczna a to co robisz to majstersztyk! !!
mrrr
U mnie podobny stan. Przyznam szczerze, że zaczyna mnie to już niepokoić. 😅
Jaśminko Twój kanał jest moim najnajulubieńszym 💜
3 lata temu były już dostępne dwie ważne informacje, których mi tutaj zabrakło. Pierwsza zbijająca poniekąd wersję o aparacie. Ula miała kilka aparatów, ojciec zeznał, że wszystkie zostały w domu. Druga to taka, że Ula przed zaginięciem czytała "Czarną Polewkę", fabuła nieszczęśliwej miłości i pary, która postanawia uciec i pobrać się w Zakopanym. Rodzina i znajomi zeznawali, że miała ona problemy z relacjami damsko-męskimi. Może została uwikłana w jakiś fatalny romans i zmanipulowana.
Kilka dni temu Prokuratura postanowiła przeanalizować akta sprawy, nie wiadomo jednak czy śledztwo zostanie wznowione. Postanowili się przyjrzeć czapce i kijkowi treningowemu, rzeczy nie należały do Uli, pojawiły się już w czasie pierwszego śledztwa, ale dowody zostały zbagatelizowane.
Ogólnie materiał, na plus. Serdecznie pozdrawiam😉
wzruszająca i piękna postawa ojca, Jasmin cudownie się Ciebie słucha :*pozdrowienia z Lublina ;)
Ula powiedziała, że ma chłopaka Marcina, na plecaku DNA policjana o imieniu Marcin. Ciekawe...
Marcin to nie jest na tyle rzadkie imię, by na tej podstawie stwierdzać, że to jedna i ta sama osoba. Zwykła zbieżność wysoce prawdopodobna.
@@janekptasznik44 ale policja wybitnie się ociągała w tej sprawie.
@@janekptasznik44 wg mnie ktoś jeśli ja zabił to musiał wiedzieć o tych przepisach, ze tam policja nie może szukać.
@@bitterredhead4197 Ociąganie się, niechlujność, ślamazarność nie musi od razu świadczyć o tym, że któryś z policjantów maczał w tym palce. O tej sprawie pierwszy raz usłyszałem kilka lat temu i już wtedy zwróciłem uwagę na to, że Uli tak naprawdę nikt nie znał. W sensie, że nikt nie wiedział o jej planach, czy miała jakąś sympatię, czy spotykała się z jakimś facetem. To jest moim zdaniem kluczowy czynnik, który może zawarzyć na tym, że ta sprawa nigdy nie zostanie rozwiązana. W urzędach, w aptekach czy na komisariatach ludzie czasem mają różne dni wynikające z życia prywatnego, co skutkuje tym, że do pracy się nie przykładają w należyty sposób, co w konsekwencji prowadzi do tego, że sprawy pozostają nie wykryte. Poza tym moim zdaniem jeśli policjant byłby w to zamieszany w jakiś sposób to wiedziałby, że będzie śledztwo, a co za tym idzie, zatarłby po sobie ślady.
Jeśli sprawca znał te przepisy, że policja nie może tam natychmiast wejść i przeszukać terenu to oznacza, że sprawca to planował akurat w tym miejscu, a więc Ulę znał, co znaczy, że kontaktowali się wcześniej, prawdopodobnie się tam umówili, więc tak jak napisałem wcześniej, była bardzo tajemniczą osobą, nikomu się nie zwierzała przez co sama ukryła swoją śmierć.
@@janekptasznik44 kiepski dzień przez kilka miesięcy... Jasne, zwlekać z rozpoczęciem działań bo w końcu dorosła osoba ale nie sprawdzić okolicy znalezienia zwłok... To śmierdzi sabotażem i to mocno. To nie jest sytuacja w której masz coś po prostu gdzieś jak aptekarz co mówi, że niema leku bo niechce mu się iść na zaplecze. Ten policjant co uświnił plecak był niekompetentny.
Nie mogę uwierzyć w to co słyszę! Każdy kto przeszkodzil w rozwiązaniu tej sprawy powinien zostać oskarżony, a pracownik gopru mam nadzieję ze juz nie pracuje! Najbardziej oburzajace, wstrząsające zachowanie policji o jakim słyszałam.
Ulo spoczywaj w pokoju 😔
O tym samym pomyślałam! Wszyscy powinni stanąć przed sądem! Za takie zaniedbanie
Specjalnie założyłam konto, żeby dodać komentarz.
Chodzę po górach, zarówno zimą po Pieninach, Beskidach jak i latem po tatrzańskich dwutysięcznikach. Latem Tatry są pełne ludzi. O ile "Piątka" nawet nie jest tak popularna jak inne schroniska (nie mamy tutaj prostej drogi) to przewija się tam tłum ludzi... Ale... tak na logikę... w lipcu późno zapada zmrok, szlaki są więc uczęszczane do wieczora. Żeby ktoś zrobił Uli krzywdę to musiało być nocą lub późnym wieczorem. Nie ma szans, żeby ktoś nie zareagował w ciągu dnia. Skoro są ślady walki, szamotaniny to nie biły się niedźwiadki tylko jej działa się krzywda. Czytałam wcześniej o tej sprawie, ale dopiero teraz przyszło mi coś takiego do głowy. Ona musiała nocować w Tatrach, albo chociaż miała taki zamiar. Sama często wchodziłam na szlak w Tatrach kiedy świtało. Szlaki są puste, kasy wejściowe zamknięte, dociera się do schroniska i głucha cisza, nikogo... Prawdopodobnie zabójca chodzi sobie po świecie, mieszka nie wiadomo gdzie i szukaj wiatru w polu.
Właśnie obejrzałem film o Uli i jestem zdania, że to był nieszczęśliwy wypadek. Spadła, złamała żebra i szczękę, była cała zakrwawiona więc zaczęła się rozbierać, żeby się wytrzeć, umyć w strumieniu. Stąd ślady krwi na plecaku i chustkach. Adrenalina jeszcze działała, ale w pewnej chwili mogła stracić przytomność, bądź całkowicie opaść z siły na skutek potwornego bólu np jak się nachyliła nad strumieniem mając na uwadze, że miała połamane żebra. Wpadła do wody i się utopiła. Co do rzeczy pod kamieniem to mogła sama je tam zostawić, żeby jej było wygodniej wchodzić na wodospad, a logiczne jest, że nie chciała ich zostawiać na środku szlaku. Jaki byłby sens, żeby osoba trzecia ukryła jedynie pelerynę, a resztę rzeczy zostawiła gdziekolwiek. Bez sensu. Reszta rzeczy została porozrzucana przez zwierzęta. Cała tajemnica.
Ok,a ślady krwi na plecaku,które nie nalezaly do ofiary?
@@marzenasokoowska5850 Badania DNA ujawniły, że krew i włos należą do jednego z zakopiańskich policjantów. Ten zaprzecza, aby miał coś wspólnego z Ulą. Potwierdza to śledztwo.
Z pisma prokuratora: „policjant dotykał przedmiotów w sposób niebezpieczny, jedynie rękami, bez rękawiczek. Nie był w stanie odnieść się kategorycznie do tego, w jaki sposób jego ślady zostały pozostawione na niektórych przedmiotach”.
@@bestia119 kolejna sprawa że Ula pojechała się tam z kimś spotkać,ten ktoś miał na imię Marcin,tak jak ten policjant...myślę że skoro sprawą zajmuje się Archiwum X to nie jest to takie proste jak Pani to przedstawia...a opieszałość,wręcz bojkot tego śledztwa sugeruje wiele .
@@marzenasokoowska5850 To czy pojechała się tam z kimś spotkać czy nie, nie jest takie oczywiste. Swojemu ojcu powiedziała, że idzie się spotkać ze znajomym na rynku i wróci po południu, po czym wyłączyła telefon i pojechała do Zakopanego. Druga sprawa to, że nawet jak się tam z kimś spotkała to nie oznacza od razu, że ten ktoś ją zabił.
@@bestia119 no oczywiście że nie jest to oczywiste,ale w tej sprawie właśnie wszystko jest tajemnicze,ona,no ukrywała ten wyjazd,to że gdzieś mieszkała w tym Poroninie i nie wiadomo gdzie, zbieżność imion,ta niby ,, nieostrożność,,w zostawieniu śladów biologicznych .Ja naprawdę nie rozumiem skąd i Pani taką pewność że to wypadek.
W tej sprawie najbardziej podejrzane jest dla mnie to, że dziewczyna wyszła z domu informując ojca że idzie na miasto i wróci za parę godzin. Według mnie coś chciała zataić. Normalne to nie jest, zwłaszcza jeśli do tej pory nie przejawiała tego typu zachowań. Po co zresztą dorosła kobieta miałaby okłamywać rodzica co do powodu swojego wyjścia, jeśli nic nie miała do ukrycia? Przecież musiała sobie zdawać sprawę, że rodzina zauważy jej zniknięcie i zacznie się denerwować. Szkoda, że nie wiadomo, co zawierały ostatnie smsy które wysłała z bramki. Jeśli chodzi o samą śmierć dziewczyny, niepokojące jest to, że i plecak i elementy ubiory leżały porozrzucane wokół miejsca tragedii. Chyba, że akurat postanowiła chwilę odpocząć na trasie i odłożyła plecak na ziemię. Ale w takim razie, jak na plecaku znalazła się jej krew, zakładając że Ula gdzieś spadła.
To nie marazm czy dziwna niechęć do pracy, to standardowe postępowanie policji w różnych pipidówach, że IQ obsady sięga 90, ale pod warunkiem, że zsumuje się IQ wszystkich zatrudnionych.
Niestety nie tylko w pipidowach, w dużych miastach jest to samo.
Strasznie szkoda dziewczyny. Po za tym wielki szacunek dla ojca Uli, na własną rękę szukał córki, a później śladów po niej- pozazdrościć takiego tatę!
Chciałabym usłyszeć od ojca, jak to jest możliwe, że córka okłamała rodzinę wychodząc.
Slyszałam sprawę ulo uli szkoda dziewczyny😢❤❤❤❤❤❤❤❤❤😢
la Olszowska uwielbiała górskie wędrówki. Ciało fotoreporterki "Gazety Krakowskiej" znaleziono w Tatrach, zdaniem prokuratury zginęła w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Dziesięć lat od tamtych wydarzeń dotarliśmy do osób i informacji, które rzucają jednak nowe światło na sprawę.
Ula Olszowska uwielbiała górskie wędrówki. Ciało fotoreporterki "Gazety Krakowskiej" znaleziono w Tatrach, zdaniem prokuratury zginęła w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Dziesięć lat od tamtych wydarzeń dotarliśmy do osób i informacji, które rzucają jednak nowe światło na sprawę.Foto: Onet
Ula w górach. Po prawej wodospad Siklawa
‹ wróć
Ula Olszowska zginęła w Tatrach 10 lat temu. Do dziś nie wiadomo, co wydarzyło się w rejonie wodospadu Siklawa
Tajemniczy świadek przypadkiem zdradził szczegóły, które mogła znać tylko osoba wiedząca, co działo się z Ulą Olszowską w ostatnich chwilach jej życia
Wśród porozrzucanych rzeczy Uli znaleziono kilka przedmiotów, m.in. niebieską czapkę i górski kij, które nie należały do dziewczyny. Śledczy nigdy nie poszli tym tropem. Dlaczego?
Obrażenia Uli były nietypowe. Zdaniem lekarzy, którzy proszą o anonimowość, takie urazy mogą powstać w wyniku ciągnięcia zwłok
Tekst powstał we współpracy Onetu z "Gazetą Krakowską"
Koniec grudnia 2011 r. Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu umarza śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci Uli Olszowskiej. Zdaniem śledczych najbardziej prawdopodobna jest wersja, że zboczyła ze szlaku, poślizgnęła się lub straciła przytomność. I wpadła do potoku.
W postanowieniu o umorzeniu śledztwa prokurator napisał, że podjęcie działań "będzie możliwe w przypadku pojawienia się (...) nowych, istotnych okoliczności". Sprawa przedawni się z końcem tego roku.
Co naprawdę wydarzyło się tamtego dnia?
1.
Jest 28 lipca 2010 r. Ula, 24-letnia studentka Uniwersytetu Pedagogicznego na stażu fotoreporterskim w “Gazecie Krakowskiej”, niespodziewanie przed godz. 9 pospiesznie się ubiera i po krótkim pożegnaniu z ojcem wychodzi z domu. Bierze z sobą plecak górski.
Tacie mówi, że idzie na Rynek Główny w Krakowie spotkać się ze znajomym. O godz. 10.40 dziewczyna wsiada jednak do autobusu linii "Szwagropol" z biletem do Bukowiny Tatrzańskiej, ale wysiada po drodze - w Poroninie. Od ok. godz. 13 jej telefon jest wyłączony.
2.
Stanisława Łukaszczyk od 44 lat prowadzi Pracownię Strojów Ludowych i Haftu w Poroninie. To ostatnia znana śledczym osoba, która widziała Ulę żywą.
Z informacji, które posiadamy, wynika, że Ula odwiedziła pracownię tego samego dnia, w którym opuściła rodzinny dom w Krakowie, 28 lipca.
Tuż przed wyjściem powiedziała, że jest z kimś umówiona.
Ula Olszowska Foto: Archiwum / Materiały prasowe
Ula Olszowska
3.
Pracownia znajduje się przy ul. Tatrzańskiej. Dziewczyna odwiedziła ją bez plecaka, z którym wyszła z domu, co może sugerować, że wynajęła gdzieś w pobliżu pokój.
Z zebranych przez nas od okolicznych mieszkańców informacji wynika, że nocowała w jednym z gospodarstw w nocy z 28 na 29 lipca 2010 r.
Rozmawiamy z gospodarzem o Uli.
- Znaleziono ją? - pyta. Po czym podpytuje nas o szczegóły sprawy i nie czekając na odpowiedź, sam zaczyna o nich mówić. Zapewnia nas jednak, że nigdy nie było u niego "tej dziewczyny".
- A są tu jeszcze gdzieś w pobliżu takie miejsca, gdzie można wynająć jednoosobowe pokoje?
- U nas jednoosobowych nie mieliśmy. Teraz mam, ale wtedy nie miałem.
O sprawę pytamy też córkę gospodarza. Ta kojarzy dużo szczegółów sprawy. Dodaje jednak, że Uli w tym miejscu nigdy nie było.
Ul. Tatrzańska w PoroninieFoto: Dawid Serafin / Onet
Ul. Tatrzańska w Poroninie
4.
Następnego dnia po wyjściu Uli z domu Adam Olszowski zgłasza zaginięcie córki. Znając jej zamiłowanie do wycieczek górskich, właśnie tam zaczyna poszukiwania. Jeździ w Bieszczady, Beskidy, Tatry. Rozwiesza zdjęcia i wypytuje napotkane osoby, zawiadamia także TOPR.
7 sierpnia w okolicy tatrzańskiego wodospadu Siklawa grupa turystów znajduje plecak, w którym są dokumenty dziewczyny. Mimo, że informacja trafia do TOPR-u, żaden z ratowników nie skojarza sprawy z zaginięciem Uli.
Miesiąc później do tego samego schroniska, w którym turyści zostawili znaleziony plecak, dociera tata dziewczyny. Pracownica, której pokazuje zdjęcie córki, kojarzy ją z dokumentami z plecaka, który miesiąc wcześniej przynieśli turyści.
Ratownicy wyruszają w góry. Niedaleko wodospadu Siklawa, w potoku Roztoka, 15 września znajdują ciało dziewczyny - z wody wystaje fragment głowy i pleców.
Lekarze z Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie szybko potwierdzają, że to Urszula Olszowska.
5.
Prokuratura Rejonowa w Zakopanem wszczyna śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. Po kilku tygodniach prowadzenie przejmuje Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu. Śledczy sprawdzają jednocześnie, czy śmierć Uli mogła być efektem samobójstwa lub nieszczęśliwego wypadku.
Adam Olszowski w październiku nad potokiem, gdzie znaleziono ciało córki, dostrzega jej pelerynę.
Śledczy jednak przez dwa miesiące od odkrycia ciała nie przeszukują okolic potoku Roztoka. W 2010 r. żaden policjant nie miał przeszkolenia wysokogórskiego, a zdaniem prokuratury bez niego żaden z funkcjonariuszy nie może iść w góry.
Okolice miejsca, gdzie znaleziono zwłoki Uli, są popularne wśród turystów. Docierają tutaj nawet kilkuletnie dzieci.
Dopiero w połowie listopada zakopiańska policja zwraca się z prośbą do naczelnika TOPR, by ratownicy przeczesali teren.
Wodpospad Siklawa. W jego okolicy znaleziono plecak UliFoto: upload.wikimedia.org © Creative Commons
Wodpospad Siklawa. W jego okolicy znaleziono plecak Uli
6.
Do laboratorium kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej w Krakowie pod koniec 2010 r. trafia plecak Uli Olszowskiej, na który natrafili turyści. Są na nim ślady krwi, a na szczotce jest męski włos.
Badania DNA ujawniają, że krew oraz włos należą do jednego z zakopiańskich policjantów. Ten zaprzecza, aby miał coś wspólnego z Ulą Olszowską, co później potwierdzają śledczy.
Z pisma prokuratora: "Policjant dotykał przedmiotów w sposób niebezpieczny, jedynie rękami, bez rękawiczek. Nie był w stanie odnieść się kategorycznie do tego, w jaki sposób jego ślady zostały pozostawione na niektórych przedmiotach".
7.
Z opowieści siostry Uli Olszowskiej wynika, że dziewczyna tuż przed zaginięciem czytała książkę "Czarna polewka".
W skrócie, to historia o dwóch zakochanych w sobie parach, które muszą stawić czoła przeciwnościom losu, jeśli chcą być razem. Jedna z par w porywie serca postanawia uciec do Zakopanego i tam się pobrać.
Ula przed zaginięciem utrzymuje bliższe relacje z Grzegorzem J. Nic nie wskazuje jednak na to, by byli ze sobą.
Zdaniem mężczyzny "ich znajomość rozwijała się w sposób harmonijny, przez cały czas pozostawali w przyjacielskich stosunkach, nie było pomiędzy nimi żadnych kłótni lub innego rodzaju nieporozumień". Dodaje, że z żadnej ze stron "nie padły deklaracje uczuciowe, w tym idące w kierunku nadania tym kontaktom bardziej wiążącego i sformalizowanego charakteru" (wypowiedzi mężczyzny pochodzą z akt sprawy).
Grzegorz J. ostatni raz spotkał się z Ulą 24 czerwca 2010 r. Z zebranych przez śledczych informacji wynika, że mężczyzna ze sprawą zaginięcia i śmierci dziewczyny nie miał nic wspólnego.
wniosek z tej tragicznej sprawy jest taki, jeżeli chcesz kogos zabic bez poniesienia konsekwencji swojeg czynu, zrob to w gorach......słucham o tej sprawie kolejny raz i szlag mnie trafia
Z tego co czytałam w ostatnich dniach, podobno pojawił się nowy świadek i śledztwo zostało wznowione, więc nadzieja na wyjaśnienie tej sprawy jest...
dziewczyno wchodz gdzie chcesz tylko gadaj, nie mam cie dosc, uwielbiam twoj sposob opowiadania😉
jejku, jak ja tęskniłam za kryminalnymi! od razu zabieram się za oglądanie :D nowe intro jest świetne :)
przeciez raz w tygodniu sa:P
Stanowo.com wydaje się jak wieczność ;)
raz w tygodniu, ale ostatnio było takie nudne nieciekawe sprawy :P czołg czy tam aresztowania
lawendowy elf
jejku jak Ty bardzo lubisz takie horrory . weźcie zgotujcie jej jaki horror .
Wspaniały Tata Uli, że wziął się za robotę. Swoją drogą, to straszne, że coś co powinni wykonać inni (płacimy na to nasze podatki), wykonywał ktoś inny, będący w fatalnym nastroju z wiadomego względu :(
To jest kretyńskie że Topr nie współpracuje z Goprem i nie ma wspolnej komunikacji. Średniowiecze. O policji nie wspomnę ...
Ten ratownik czy pracownik schroniska który zaniedbał i zaniechał tak ewidentnie sprawę powinien SIEDZIEĆ .
Mam nadzieję, że standardy policji od tego czasu uległy poprawie.
A ja zaapeluję do wszystkich czytających komentarze - jeśli byliście w Zakopanem lub Tatrach 28.07.2010-7.08.2010 to proszę, przejrzyjcie wszystkie zdjęcia i sprawdźcie, czy nie ma na nich Uli, bo nigdy nic nie wiadomo :)
th-cam.com/video/YgHRkL7DcOE/w-d-xo.html taki film znalazłem . Podobno był kręcony w tym czasie gdy doszło do zaginięcia.
Ponoć nie wzięła aparatu.Moze poszła na siusiu, spodnie do połowy zdjęte. Tak sobie pomyślałam.
Sprawa wydaje sie prosta do rozwiazania.Najprawdopodbniej zabil ja mezczyzna z ,ktorym sie spotykala.Po sprawdzeniu polaczen wychodzacych,przychodzacych,sms ow oraz maili na konto prywatne i firmowe nie powinno byc problemu z ustaleniem z kim sie spotykala.Rodzina powinna wystapic do ministra sprawiedliwosci z prosba o sprawdzenie tych danych.
Co do tej jabłonki to można się powołać na teorię synchroniczności Junga. Ludzie mają tendencję do powiązywania ze sobą dwóch zdarzeń o niskim prawdopodobieństwie. Jabłonka miała prawo się złamać, drzewo próchnieje, a że zbiegło się to ze śmiercią członka rodziny to już był impuls do powiązania tych dwóch zdarzeń :)
Coś w tym jest
Jaśmin wspaniałe intro. Już zabieram się do oglądania!
No, Kochana, ja będę bezlitosna. Może nie chronologicznie, czasem z opóźnieniem (obowiązki, etc) ale w końcu Cię znajdę. Pyskate, pewne siebie, swej wiedzy, jakże szerokiego grona odbiorców...hoho... Stuprocentowe Kobiecisko, które imponować może wielu wiedzą, błyskotliwością, dowcipem i fachem w damskiej dłoni. Naprawdę, po raz kolejny... Moja droga, Ty myślałaś o dziennikarstwie śledczym kiedyś...? Brawo. Serdecznie pozdrawiam i... do roboty..! :)
Fajnie by było jakby każdy kto był w tym samym czasie co Ula w Tatrach spojrzał na swoje zdjęcia, może gdzieś na nich znajdzie się Ula, może udałoby się ustalić z kim była wtedy na tak tragicznej dla siebie wycieczce. Ciekawi mnie też czy kiedykolwiek krakowskie Archiwum X zajmie się tą sprawą.
Super pomysł !!!
Dla mnie oczywistym jest ze dziewczyna została zamordowana, świadczy o tym złamana szczęka oraz wybite zęby. Sprawca chciał ją zgwałcić, prawie mu się to udało stąd porozrzucane rzeczy, aby dziewczynę uciszyć pobił ją i zostawił nieprzytomną w wodzie, gdzie się utopiła. Turyści go spłoszyli, być może zabrał aparat, choć podejrzewam, ze ktos go mógł "przygarnąć". Świetna robota, światna seria- oby tak dalej
Agat Katowice dokładnie
Zawsze bawią mnie takie idiotyczne teorie spiskowe. 😂👍
Do uszkodzenia zębów oraz szczęki mogło dojść podczas upadku. Tadam!
Ubrania też jej spadły podczas upadku? I kurtka z tego rozpędu aż wpadła pod kamień? ;)
@@brzezinam9792 To, że spadły, to tylko twój wymysł. ;) Po pierwsze- nie była cała rozebrana, miała ubrania częściowo zdjęte. Mogła to zrobić przed wypadkiem.
Pod kamień włożyć mógł przypadkowy turysta, który po zauważeniu płaszcza stwierdził, że tam go zostawi gdyby właściciel go szukał. Ludzie tak robią. ;)
Przyznajcie- lubicie bajeczki, byle były ciekawe. Nie interesują was fakty, jeżeli są "zwyczajne". Wolicie wymyślać teorie spiskowe. ;)
@@brzezinam9792 Nie podczas wypadku. Wtedy kiedy być może chciała ochłodzić się w strumieniu.
Jak można było stwierdzić ze to był nieszczęsliwy wypadek?! Spadła ze skały i jej zwłoki same sie rozebrały? A reszta ciuchów powędrowały sobie pozwiedzać okolicę?
Dorota Miąskowiak a peleryna wcisla się pod kamien
Psowate jak dopadną zwłoki to je rozbierają przez to bardzo często podejrzewa się zabójstwo na tle seksualnym a kiedy procesy gnilne zajmą rany po "Podjadaniu" nie da się jednoznacznie ustalić skąd co powstało.
Tak i zwierzę wcisnęło ubranie pod jakiś kamień... Jeśli już to pewnie byłoby rozerwane/uszkodzone a tego się jakby nie da przeoczyć.
Nie wiemy w jakim były stanie, a jak rozbierają psowate a nie np. niedźwiedź wcale nie muszą być rozdarte mogą być wyświechtane czy pozaciągane. Poza tym czy wizja, że sama zdjęła płaszczyk/kurkę i zwinęła pod kamień bo chciała podejść swobodniej pod wodospad by zrobić zdjęcie a resztę ciuchów poroznosiły zwierzaki jest mniej prawdopodobna niż ta w której oprawca rozebrał ją potem rozrzuca wszystkie ciuchy byle jak po okolicy a kurkę zwija i chowa pod kamieniem?
Poza tym co z tymi ludźmi z którymi Ula miała się spotkać w Zakopanem o których mówiła pani z pensjonatu? Tak by sobie pojechała na wycieczkę nie mówiąc nic rodzinie? To wszystko jest grubymi nićmi szyte. Też raczej nie wierzę w teorię wypadku, raczej ktoś w tym maczał palce.
Świetna seria: materiał rzetelnie przygotowany, ciekawie przedstawiony I do tego piękny, bogaty język. Gratulacje! Każdy odcinek połykam expresowo!
Ula pochowana jest na Rakowicach, w grobowcu gdzie leży m.in. Stanisław Pagaczewski (ten od Baltazara Gąbki).
No, no....Wszystko niesamowite!
Ta peleryna wciśnięta w kamienie ewidentnie wskazuje na udział osób trzecich
AKURAT DLA MNIE TO JEST ZNAK JS JA BARDZO WIERZŔ WIERZĘ W TAKIE RZECZY I MOO MOIM ZDANIEM TO BYŁ ZNAK ŚMIERCI ULI BIEDNA DZIEWCZYNA😢
Medal dla Taty
No bzdury.
1. Czas rozkładu zwłok określa się i szacunkowo wskazuje się ,,termin" zgonu.
2. TOPR nie jest do niczego zobowiązany bo nie jest finansowany przez państwo i nie jest organem państwowym.
3. Przy spadku z wysokości na skutek zahaczeń o skały następuje zdarcie odzieży z ciała.
4. Sprzęty spadające z wysokości natrafiają na różne przeszkody i rozrzucane są na ogromnym obszarze.
5. Odzież odnaleziona po kilku miesiącach została przeniesiona przez siły natury (deszcz, wichury, rwąca woda) i zaklinowana pod skałami.
1. Po miesiącu w wodzie raczej ciężko ocenić termin zgonu co do dnia i godziny, tak tylko mówię ;) Raczej może być spory margines błędu. Umarła między 28 lipca, a 7 sierpnia. Ciało znaleziono dopiero 15 września.
3. To nie tłumaczy dlaczego koszulka została znaleziona na górze wodospadu, a kurtka i peleryna na dole ;)
4. Tu jeszcze potencjalne uczestnictwo zwierząt zdzierających ubrania i ciągnących zwłoki. Ale zakrwawione chustki/apaszki w liczbie >1 zarówno na górze jak i na dole wodospadu? No i ta peleryna pod kamieniem... Raczej nie włożył jej tam nikt "pomocny". Prędzej znalazłby zwłoki niż pelerynę (znaleziono je w końcu jako pierwsze, a porozrzucane przedmioty poznajdywał dopiero ojciec...)
5. Przyjmijmy nawet założenie, że odzież zaklinowała się pod skałami przez rwącą wodę. Ale trzeba sobie zadać pytanie co ta odzież robiła na dole wodospadu? W końcu koszulka, czapka i plecak zostały na górze. Skąd więc kurtka i peleryna na dole?
Dwie uwagi:
- bramka SMS nie wymaga od odbiorcy oprogramowania w jego telefonie.
- wg relacji ojca Ula nie miała ze sobą aparatu fotograficznego, bo zostawiła go w domu 28.07
aby otrzymać wiadomość z bramki trzeba było mieć włączoną taką opcję u operatora
Trzeba było mieć to włączone bo pamiętam i Jaśmina ma rację
Kurcze, Zakopane i okolice to garstka ludzi nie wliczając turystów. Tam zapewno każdy każdego zna. Każdy policjant każdego toprowca... I tak od tej historii że zgłoszeniem plecaka siedzi mi w głowie, że to ktoś "swój" i wszyscy zainteresowani dobrze wiedzą kto... Dlatego tak ciężko szło im "śledztwo".
Szok, ze policja nie ma specjalistów, którzy mogliby wejść w wyższe góry (czy jakiekolwiek inne trudniej dostępne rejony) i zrobić, co do nich zależy. Najlepiej orzec wypadek albo samobójstwo i mieć sprawę z głowy. Współczuje bliskim, którzy musza z takim absurdem się mierzyć... świetny materiał, jak zawsze!
Teraz od września nie mogą znaleźć Joanny Felczak z Warszawy....
Ja byłam parę razy w Tatrach i na prawdę, małe dzieci nie mają problemu z łażeniem, a tu brak przeszkolenia 😂
Gazeta Krakowska prawdopodobnie dlatego, że z końcem 2020 roku sprawa ma się przedawnić, przypomniała o sprawie Uli. Tam wyczytałam, że Ula nie wzięła ze sobą aparatu. Wyczytałam tam kilka nowych informacji, ale niestety nie wnoszą one wiele do sprawy. :( Też skupiałabym się na nieszczęśliwym wypadku, ale jednak porozrzucane ciuchy, peleryna podobno była podarta, dodatkowo wyczytałam, że Ula w momencie odnalezienia ciała miała na sobie spodnie, ale ściągnięte do kolan... Tyle że gdyby ktoś ją dusił, bił, gwałcił, to przecież by krzyczała - ktoś musiał ją usłyszeć, tam chodzi masa ludzi. Ula jako doświadczona, jeśli chodzi o górskie wędrówki, raczej na pewno nie wybrałaby się tam nocą, wątpię też, że szwendała się tam do zmroku. Jednak właśnie te rozrzucone ubrania wzbudzają wątpliwości, podobnie jak fakt, że skoro znaleziono ślady krwi na plecaku czy chuście w miejscu ogólnodostępnym, skoro znaleźli je turyści, to jakim cudem miała zginąć od upadku? Coś musiało stać się wcześniej. Ponadto - Jaśmin sprawę podnosiła o mężczyźnie, który chodził tam z zabandażowaną ręką. Informację zgłosił jakiś facet, dzwonił w tej sprawie podobno trzykrotnie, ale nie chciał podać swoich danych, telefon miał na kartę i policji nie udało się do niego dotrzeć. Podobno ów mężczyzna z zabandażowaną ręką miał powiedzieć do dziecka, żeby wróciło samodzielnie do schroniska, a sam miał podążać za jakąś kobietą. Czy to była Ula? Tam się wiele spraw kupy nie trzyma, bo jak zabójstwo, to czemu nikt nic nie słyszał, skoro to był środek sezonu. A jak nieszczęśliwy wypadek, to skąd krew na plecaku z dala od ciała, dlaczego w ogóle jej rzeczy były wszędzie porozrzucane? Zwierzęta poroznosiły? Raczej skupiałyby się na ciele... Mnie najbardziej boli to, że być może - bo przecież nie ustalono dokładnie daty śmierci - kiedy turyści znaleźli plecak i odnieśli do schroniska, Ula jeszcze żyła. Może była nieprzytomna, może nie była w stanie się wydostać, ale być może, gdyby zareagowano od razu, udałoby się ją uratować? Tak tylko gdybam. Nie kupuję tłumaczeń TOPR-u, że "wyleciało mu z głowy" - zakrwawiony plecak i przerażeni turyści, którzy tłumaczą, że być może ktoś gdzieś tam jest i potrzebuje pomocy raczej nie zdarzają się codziennie. Strasznie szkoda dziewczyny. :( Wklejam tutaj link do najnowszego artykułu dotyczącego Uli z Gazety Krakowskiej, można sobie doczytać - chociażby o włosie mężczyzny, który okazał się policjantem i anonimowych zeznaniach funkcjonariuszy, że obrażenia pośmiertne dziewczyny mogły wskazywać na to, że jej ciało zostało gdzieś ciągnięte. plus.gazetakrakowska.pl/smierc-w-tatrach-ula-olszowska-zostala-zamordowana/ar/c1-14852963
A nawet jeśli dziewczyna już nie żyła, to policja mogłaby coś więcej się dowiedzieć. Na pewno znalibyśmy przyczynę śmierci i na tej podstawie byłyby podjęte odpowiednie czynności. Naprawdę nie wiem, co ten facet miał w głowie, skoro nawet turyści mu mówili, że być może ktoś, gdzieś tam, potrzebuje pomocy... W takiej sytuacji się rzuca wszystko i próbuje ratować człowieka, przynajmniej ja wychodzę z takiego założenia. Ogromnie szkoda, że TOPRowiec ze schroniska miał inne, "ciekawsze i ważniejsze" rzeczy do roboty niż próba ratowania ludzkiego życia...
@@NawiasemPiszac Jakiś czas temu czytałem o podobnej sprawie, akcja działa się pod koniec lat 90 w którymś z północnych krajów - nie pamiętam, czy czasem nie była to Szwecja. lub Norwegia. Młoda kobieta wyszła na spacer gdzieś w bardziej wiejskim terenie, ale uszczęszczanym przez turystów na szlakach. Trochę już zapomniałem szczegółów, ale w skrócie: w ciągu krótkiego przedziału czasu tzn. ok. 20-30 minut coś złego (z naciskiem na działanie osób trzecich) wydarzyło się wspomnianej bohaterce w miejscu, w którym niedaleko jest bardzo ruchliwa droga i szlaki uczęszczane przez innych ludzi. Ta sprawa jak i przypadek Uli pokazuje, że nawet w sytuacji, gdy wokół są inni ludzie, coś złego może się stać.
Dlaczego nie powiedziała ojcu prawdy ? Miała przeczucie ,że ktoś jej coś zrobi czy co? Byłam w Tatrach wiele razy i jest dużo ludzi ,człowiek się rozgląda patrzy na ludzi itd.Nikt nic nie widział? A co do policji to krętacze straszni.
A ja myśle, zd to jednak mógł być nieszczęśliwy wypadek.
Dlaczego nie powiedziała ojcu gdzie jedzie? Bo pewnie by jej nie pozwolił. Ja mając ponad 30lat gdybym powiedziała, ze jadę sama w Tatry wysokie to bym zebrała opierdziel ,ze jestem niepoważna i sama nigdzie nie pojadę. Czy później ich informowała ,ze wyjechała tymi smsami z bramki nie wiemy.
Brak aparatu- może gdy upadała wypadł jej z rak a niestety nie wszyscy są tak uczciwi jak ci turyści od plecaka. Jak to mówią „znalezione nie kradzione” a w sezonie nie brakuje januszy na szlakach. Ciekawe czy ktokolwiek próbował szukać aparatu na aukcjach internetowych po jakimś czasie?
Była rozebrana ale nie wiemy czy ubrania były w strzępach (może rozerwane przez zwierzęta?). Ubrania ,które porozrzucali mogły być zapasowaymi ubraniami z plecaka.
Co do olewactwa służb... oczywiście nikogo nie usprawiedliwiając ale jeśli to był środek sezonu to pewnie dużo maja dziwnych zgłoszeń, które później okazują się jakaś blacha sprawa albo co gorsza głupim żartem. Pewnie przyjęli ,ze to kolejny wypadek w górach i nie ma co drążyć na sile tematu.
Osobiście sądzę, że to faktycznie mógł być nieszczęśliwy wypadek. Zakrwawiony plecak i chustka (bez obcego DNA - nie liczę policjanta) może wskazywać na to, że Ula w jakiś sposób się zraniła na drodze. Chciała być może opłukać ranę - dlatego rzuciła plecak; pelerynę schowała pod kamień; rozebrała się częściowo (nie wiem gdzie mogłaby być ta rana, ale tu pasowałoby zeznanie, że ktoś widział biegnącego mężczyznę z zabandażowaną ręką - może to była jednak kobieta - Ula) i w tym momencie poślizgnęła się i spadła. Złamała żebra i wybiła sobie zęby. Smutne są zaniedbania policji i TOPRu, bo może dziewczyna jeszcze żyła w momencie znalezienia plecaka :( Nie wiadomo ile tak leżała. Najdziwniejszy aspekt tej sprawy to jej wyjazd praktycznie bez słowa. Okłamała przyjaciółkę; okłamała ojca w sprawie ciasta; okłamała go rowniez, że idzie się spotkać ze znajomymi (pewnie nawet nie poszła na rynek). Być może okłamała babeczkę z Zakopanego, że czekają na nią znajomi. W dodatku ciągle miała wyłączony telefon, który miała przy sobie w plecaku. Widać, że nie chciała kontaktu. Smutna historia. Oczywiście mogło być zupełnie inaczej. Oceniam tylko na podstawie tego filmu.
Iiììiiìuùù
Kiedyś złapano mordercę na podstawie telefonu ofiary, który został wystawiony na sprzedaż na allegro. Może podobnie dałoby się dotrzeć do aparatu.
Oby!
Ta ofiara nazywała się Joanna Surowiecka. Sprawa rozwiązana dzięki determinacji rodziny, która szturchała policję od czasu do czasu o sprawdzenie telefonu.
Ok, podsumowując: zaginięcie Uli nie ruszyło policji, nie spieszyło im się z niczym, prowadzący utrudniali wręcz śledztwo. A na plecaku znaleziono DNA jednego z tych policjantów. Hmmm... Może to wcale mnie było niechlujstwo.
Jak mogło być DNA policjanta plecak powinien być zabezpieczony i przed oddaniem go policji do badań policjant nie miał prawa dotknąć go bez rękawiczek ? Nawet ludzie którzy nie są funkcjonariuszami wiedzą ,że dowodów się nie dotyka no coś tu nie gra . A jeśli wyszło na badaniach ,że jest tam jego DNA oznacza ,że albo ma coś wspólnego ze sprawą albo nie dopełnił obowiązków służbowych i zanieczyścił materiał dowodowy z miejsca zbrodni bo ciężko mi uwierzyć ,że to był wypadek .
Ten szlak jest dość niebezpieczny koło Siklawy. Mialy tam miejsce poślizgnęcia sie na wilgotnych slałach
Wodospad jest doskonale widoczny z zielonego szlaku, który biegnie tuż obok niego. Nie ma więc potrzeby i nie powinno się zbaczać ze szlaku, szczególnie, że skały otaczające wodospad są śliskie i łatwo się potknąć. Zdarzały się w tym miejscu upadki, które kończyły się śmiercią.
Zielony szlak turystyczny prowadzi po orograficznie prawej stronie wodospadu przez długi pas wygładzeń polodowcowych (tzw. Danielki). Są to miejsca niebezpieczne, gdy są zlodzone. W 1924 pośliznął się tutaj i poniósł śmierć przewodnik tatrzański Jan Gąsienica Daniel (i stąd właśnie pochodzi nazwa tego miejsca).
Panie Leszku byłam dziś w tym miejscu i również uważam że bez sensu by było gdyby Urszula zboczyła z tego szlaku.Jest tam naprawdę niebezpiecznie
Nie no, pewnie. Uderzyła się rozebrała i spadła. Albo lepiej spadła wróciła na gore, spróbowała się opatrzeć zakrwawiajac plecak i ubrania, i znów spadla. 👍🏻
Mam wrażenie ze Ula faktycznie mogła poznać jakiegoś „Marcina” i poszła z nim w gory a on okazał się mordercą.
Pierwsza zasada wyjścia w góry: ZAWSZE mówić komuś na dole ze się idzie i gdzie. Ula na pewno ją znała.
Myśle ze została przekonana przez ów chłopaka żeby nikomu nie mówić lub on powiedział ze to on kogoś uprzedził.
moim zdaniem to oczywiste, że do śmierci Uli przyczynił się jakiś policjant, a reszta zwyczajnie próbowała "uciąć sprawie łeb". Nie od dziś wiadomo, że jedyne, co odróżnia policjantów od bandytów to mundur. to cud, że jeszcze nie zrzucili ojca Uli z tej samej skały
Znalazłam Twój kanał przypadkiem, oglądam Twoje filmy codziennie, są bardzo ciekawe i interesujące. Dziękuję bardzo i pozdrawiam
Witam serdecznei nowego widza i bardzo dziekuje za mile slowa!
Świetne, merytoryczne materiały, jedne z najlepszych na jakie natrafiłam na polskim yt. Dobrze się słucha, informacje ciekawe bardzo się cieszę, że mogę tego posłuchać, pozdrawiam :)
Dziekuje!
Zauważ, że w wielu sytuacjach duży wpływ na to, ze sprawa jest nierozwiazana są właśnie zaniedbania policji.
Zauwazam bardzo czesto, natomiast to nie jedyny czynnik niestety
Kurcze, właśnie dziś jest 6 sierpnia 2020. Hipotetycznie 10 rocznica śmierci i dalej nic. Niedługo sprawa się przedawni, a wszystko wciąż w tym samym miejscu, nic się nie ruszyło. Nawet nie umiem sobie wyobrazić, co czują rodzice...
Nie czytałam wszystkich komentarzy, więc nie wiem czy ktoś o tym mówił, ale doczytałam, że sekcja zwłok wykluczyła śmierć z powodu upadku, wyczytałam też, że wybite zęby i złamana szczęka mogły być spowodowane ciągnięciem zwłok. Nie wiem ile jest w tym prawdy
23:47 Własnie za to nienawidzę ludzi z Zakopca. Ta cała dziura jest pełna niemiłych i chamskich wieśniaków o ile nie mam nic do ludzi ze wsi, znam sporo z różnych małych miejscowości rolnych i są tam ludzie przemili i sympatyczni, natomiast ludzie z Zakopca to chamy i prostaki!
BigBlank Ciekawe, czy to samo powiedziałby Pan "Hakowemu", jakby go Pan spotkał...
BigBlank
Wiem o co Ci chodzi. Ludzie ze wsi, a ludzie ze wsi, to nie to samo. Sa inteligentni i sa ludzie z bardzo niskim IQ
poprostu glupi ludzie i tyle. Na takich tez jestem uczulona
Zależy na kogo się trafi. Ja mam dobre doświadczenia. Jak złapała mnie burza i stałam na przystanku bo nie widziałam lepszego miejsca na schronienie (a przystanek w środku gwałtownej burzy w górach to nie jest dobre schronienie) i pioruny waliły kilkaset metrów ode mnie to wyszedł po mnie mechanik, żebym się schroniła. Potem burza nie przechodziła i na moje pole namiotowe pod samą bramę zawiózł mnie inny pan, który odbierał auto od owego mechanika. Pani z pola namiotowego spytała, czy nie przemókł mi (i innym) namiot, bo burza trwała bardzo długo i padał mocny grad, i zaproponowała schronienie w swoim pensjonacie. Jak nie mogłam znaleźć apteki to starszy pan zaprowadził mnie pod samą aptekę a tylko spytałam o drogę. Spędziłam w tym mieście i w Tatrach trochę czasu i na prawdę nie doświadczyłam chamstwa, wręcz przeciwnie. Okazało się, że nowi sąsiedzi z działki też przeprowadzili się z Zakopca, a pomagali całą rodziną szukać mojego psa jak uciekł. Fakt, że jestem osobą przewlekle uśmiechniętą, więc może ludzie odpowiadają uśmiechem i życzliwością.
Nie rozumiem, jak można tak generalizować ludzi, to że raz w życiu doświadczyłeś niezbyt miłego traktowania od kogoś z danego obszaru to poprostu świadczy tylko o tym człowieku, a nie o całej społeczności.
Mieszkam w okolicach Zakopanego całe swoje życie, nie znam lepszych ludzi, kazdy w naszym małym otoczeniu wspiera sie nawzajem i każdy zna każdego, nie udajemy ze jesteśmy ludzmi z wielkiego miasta. Jak tylko wyjeżdżam w Polskę to niektórzy wielcy państwo z Warszawy i Krakowa patrzą się na mnie i mówią do mnie jakbym nigdy nie uczęszczała do szkoły, tylko pasła owieczki przez cale życie, sprawnie posługuję się poprawną polszczyzną, (mówię po pansku) ale też używam gwary. Co do wypowiedzi wyżej dotyczącej mojego otoczenia nie twierdze ze kazdy jest kochany, ale zabraniam Ci twierdzić ze każdy jest zły
To co mi w tej historii nie pasuje do hipotezy wypadku to 2 fakty. Po pierwsze jeśli rozebrała się żeby się umyć pośliznęła i porwał ją prąd to dlaczego na plecaku była krew i były gdzieś 2 zakrwawione chustki? Po drugie to ja nie przypominam sobie żeby w okolicy wodospadu było możliwe porwanie ciała i przeniesienie przez prąd gdzieś daleko, bo ta woda płynie raczej między skałami i kamieniami więc nawet gdyby upadła i straciła przytomność/umarła to została by w tym miejscu. Jeśli weszłaby gdzieś żeby zrobić zdjęcie i spadła to znowu nie wyjaśnia krwi w kilku miejscach ani tego że była rozebrana. Gdyby rozbierała się z własnej woli to raczej rękawy peleryny nie byłyby wywinięte na lewą stronę. Chyba że robiła to w pośpiechu/panice, a jeśli tak to dlaczego? Drugi fakt który mnie zaskakuje to wyniki DNA. Była tam jej krew i DNA policjanta (nie wiemy w jakiej formie). Wytłumaczone to zostało odbieraniem przez niego placaka od ojca. To jeśli ślady DNA przenoszą się na przedmioty tak łatwo to gdzie DNA: 1 turystów którzy go znaleźli, 2 gościa przyjmującego go w schronisku, 3 kobiety która wydała plecak ojcu, 4 ojca który musiał nieść go conajmniej kilka godzin zanim oddał policji? Zastanawiałam się czy dziewczyna się nie zraniła w czasie wędrówki. Zaopatrzyła ranę chustką, a później kolejną, a tę pierwszą włożyła do plecaka. Poszła do potoku żeby może przemyć ranę, zmniejszyć krwawienie przez chłodzenie danej kończyny etc. To tłumaczyłoby plamy krwi na i w plecaku; potencjalnie nawet to że się rozebrała żeby umyć rękę/ramię? Ale to trochę traci sens jeśli uświadomimy sobie fakt że w pobliżu jest schronisko gdzie udzielonoby jej pomocy. Tym bardziej że z tego co pamiętam żeby dojść do wodospadu trzeba zboczyć ze szlaku prowadzącego do schroniska. Jeśli zraniłaby się w górne części ciała (zgodne z teorią rozbierania się) w trakcie wędrówki to kurtka którą znaleziono i ta ukryta peleryna też nosiłyby ślady krwi i uszkodzenia, a nic o tym nie wiemy. Takie ubrania wykonyje się z syntetycznych materiałów, więc ślady nie powinny ulec zatarciu przez tych kilka miesięcy od zdarzenia. Warto byłoby jeszcze sprawdzić jaka była pogoda tamtego dnia, czy te wszystkie ubrania czyli kurta i peleryna były wyrzucone z plecaka (w ferworze poszukiwania czegoś?) czy ona je na sobie miała? W słoneczny dzień w środku lata mogły być tylko w pogotowiu na wypdek załamania pogody, a wspomniano że dobrze się do wycieczek przygotowywała. Mam nadzieję że historia zostanie wyjaśniona i przyniesie to jakąś ulgę rodzinie.
Ps. co do smsów z bramek. To świadczy o tym że gdzieś miała dostęp do komputera i internetu. Gdzie i kiedy? I dlaczego wybrała tę formę komunikacji? Fakt że nie wiedziała o tym że telefon matki i siostry i tak nie odbierze jej wiadomości świadczy o tym że raczej nie był to jej stały wybór. Czy padł jej telefon i nie miała ładowarki, czy wyłączyła go celowo? I dlaczego niosła go z sobą w góry jeśli i tak był rozładowany? Ostatecznie, czy mamy pewność że to ona tamte wiadomości wysłała?
Ale nie sprawdzili gdzie był i co robił ten policjant, którego DNA było na plecaku? Czy na plecaku było też DNA wszystkich pozostałych osób, które miały ten plecak w ręce? Bo nie wyobrażam sobie JAK niby DNA policjanta moglo się znaleźć na plecaku... Pluł na niego? Golił się nad nim i zaciął? Krwotok z nosa sobie tym plecakiem wycierał...?
Opcja nr 2 - wypadek.
Gdybym to ja tam zleciała, byłoby to całkiem zrozumiałe - nigdy nie podchodzę do krawędzi, bo natychmiast dostaję zawrotu gowu i lecę w dół. Moja imienniczka takich problemow na pewno nie miała, bo ludzie z takim problemem w wysokie góry się nie pchają, ani po skałkach nie biegają. Aw ogóle nigdy nie słyszałam jeszcze o ofierze upadku, która spadła rozbierając się podczas lotu! Nawet jeśli spadła z dużo większej wysokości. W Krakowie był kiedyś wydział zajmujący się sprawami z tzw. cold case. Ciekawe czy zajął się sprawą Uli - akurat mamy rok 2020. I co? Umorzą i zabetonują? Bo nie słuszałam, żeby się cokolwiek wyjaśniło.