Myślałem, że coś nie jest tak ze sprzętem, albo starzeją się moje uszy.... Jedyna przyjemność w kącie melomana została zagrożona. Wracam do czarnych płyt to już postanowione! Dziękuję za wspaniały materiał i pozdrawiam.
klasa sama w sobie. robicie naprawdę przepiękną robotę ukazując m.in. mi, początkującemu maniakowi prawdziwych dźwięków, co jest ważne i za czym gonić. by usłyszeć to co prawie niesłyszalne w tym całym świecie. Dziękuję i czekam na więcej!
Moim zdaniem Pan, który czyta, ma świetne predyspozycje do bycia lektorem. Przyjemnie słucha się przekazywanych w filmikach informacji. Sądzę, że czytane filmy przez tego Pana byłyby równie ciekawe.
Problem jest mi znany od dość dawna jednak wreszcie ktoś go dokładnie i sensownie omówił i pokazał wyjaśniając przy okazji takie pojęcia jak dynamika. Bardzo dobry odcinek. Zawsze mnie zastanawiało czy jest technicznie możliwy proces odwrotny - "dekompresja", ekspansja dynamiki utworu zgniecionego limiterami podczas masteringu i choć częściowe przywrócenie poprawnego brzmienia. Pozdrawiam!
Nie nie jest możliwy, gdy już zaburzysz proporcje pomiędzy cichymi i głośnymi partiami utworu, to informacja o tych proporcjach zostaje bezpowrotnie utracona, nie wiadomo jakie powinny być te proporcje i nie ma skąd takiej informacji odtworzyć...
Bardzo ciekawie i treściwie przede wszystkim. Jak by ten kanał był prowadzony jak program SONDA to bym zwariował ze szczęścia. Tak czy inaczej to brakowało takiego kanału na YT , z góry dziękuję za jeszcze niewyemitowane odcinki.
Za te płytę Metallicy ktoś powinien wiosłować na galerze. Pomyślałem o niej zanim padła jej nazwa w filmie. A propos mam sporo starych winyli i brzmią bardzo dobrze. Dostałem na urodziny Ride the Ligthning wspomnianej formacji, nówka sztuka - obstawiam Empik, nie da się jej słuchać, master jak z mp3 96 kbps. Pozdrawiam! świetny kanał!
Dobrze że pan mówi o tym i trzeba mówić bo to co się dzieje teraz na rynku jest straszne większość ludzi to tak zwane słonie nadepnięte na ucho więc oni tego nie słyszą ale ktoś kto ma słuch muzyczny to po prostu aż boli Uszy nawet w muzyce klasycznej ten chory system zaczynają stosować widziałem ma sterowane utwory Mozarta Vivaldiego i tak dalej Po prostu koszmar to nie ma nic wspólnego z oryginałem Zero dynamiki zero jakości zero oryginału tego po prostu się słuchać nie da Pozdrawiam PS. Przydałby się blog jeszcze na temat utworów dostępnych w internecie które specjalnie jest obniżona dynamika oryginału oraz głośność inne parametry które nie mają nic wspólnego z oryginałem i tych utworów też się nie da słuchać one są przepuszczane przez takie filtry które po prostu odbierają duszę utworu
Kiedyś kupiłem winyl Dark Side Of The Moon Anniversary Edition. Okazał się być cyfrowym masteringiem przegranym na winyl. Doskonale się nadaje, żeby przybić na ścianie jako ozdobę.
Nawiązując do drugiej możliwości (mowa o niej w 12:40) taką decyzję podjął Trent Reznor wypuszczając swoją płytę Hesitation Marks: Hesitation Marks was mastered in two different ways - the standard, “loud” mastering (which is what you’ll find on the CD, on iTunes, and everywhere else), and also an alternate “audiophile” mastering. On sam wiele razy wspominał o problemie poruszonym tutaj do tego stopnia że dość często wchodził w konflikty z wytwórniami płytowymi a próbę zremasterowania jednej z jego płyt przez wytwórnię sam sabotował uświadamiając fanom w jaki sposób tego dokonano.
Złapałem doła po tym filmie, autor ma rację, sam zajmuje się masteringiem płyt winylowych, a następnie osobiście wycinam je na mojej maszynie, i zawsze staram się o to żeby bas był basem, pianino pianinem a perkusja jak najlepiej potrafie perkusją, zazwyczaj korzystam z plików flac, które przygotowuje do wycięcia na płycie w taki sposób aby nie przepalić cewek głowici nacinającej w maszynie a także nie przegiąć z basem, jednak pilnuje aby te szczytowe wartości nie zostały ucięte jak mieczem samuraja, kiedyś ktoś zlecił mi przegranie CD na winyl, kiedy w programie Audacity odpaliłem jeden kawałek, wyglądało to nie jak poszarpany wykres dzwięku, ale jak klocek, praktycznie wszystko uderzało i było ucięte u samej góry i dołu. takiej płyty nie da się uratować, ten, kto spierdzielił mastering dla kasy, potem wydał to spierdzielone gó*no na CD, robi sobie niemiłe żarty z ludzi którzy kupili dobrej klasy sprzęt i wydali kase na płyte która nie potrafi grać. Próbować można, jeśli chodzi o ratunek dla takiej ścieżki dzwiękowej, można starać się ściszyć całość, następnie podbić wysokie tony, powstaną z takiego klocka znowu szczyty i poszarpany wykres. potem podbijać basy, jednak to nie zwróci oryginalnego brzmienia, jednynie je troche poprawi
Tak jak autor opisuje to w tym odcinku, akość nagrań na nośnikach cyfrowych spads na psy. Trzeba również pamiętać, że mówimy tu (nie obrażając nikogo), o słuchaniu MUZYKI, a nie "mjuzyki" jakiej słucha obecba młodzież, a to dlatego, że jakość nie ma tu znaczenia...i jak wiadomo liczy się tylko łupanie i "skomplikowane", akordy, na jednej oktawie... Ale tak jak mówię nje obrażając nikogo, każdy slucha tego co mu odpowiada, a dla miłośników dobrego brzmienia to faktycznie w obecnych czasach to winyl w domu, koncert na żywo, a najlepiej filharmonia jeśli ktoś gustuje w muzyce filmowej, np. Za odcinek, choć sprzed 8lat jak zawsze łapa w górę!!!!! Świetny temat i profesjonalne, konkretne podejście do tematu.
Niestety, to z winylami to nieprawda; miałem okazję posłuchać już paru płyt, na których zawarto dokładnie ten sam (zepsuty) mastering, który był na CD. Przykładem niech będzie winylowe wydanie Mastodon- The Hunter; na CD jest od cholery clippingu, bębny bardziej pierdzą niż wybrzmiewają, podobnie stopa perkusji. Liczyłem na to, że tak oczywistych błędów realizacji nie będzie na płycie winylowej, jako że podobno jest trochę problemów z prostokątnymi falami przy tym nośniku, ale jednak ktoś się postarał i z gramofonu dobiega dokładnie to samo trzeszczenie. Poza tym, z wielkim smutkiem stwierdzam, że ten chory trend w coraz większym stopniu pojawia się też na koncertach. Jakiś czas temu byłem na jednym dużym festiwalu rockowym (i dwóch mniejszych w mojej okolicy) i wszędzie brzmienie dobiegające ze sceny to był jeden wielki jazgot- instrumenty właziły na siebie tak bardzo, że ciężko było cokolwiek wyróżnić, a głośniki wyżyłowane do granic możliwości wyły tak mocno, że nawet z odległości parudziesięciu metrów trudno było znieść ten hałas. O nieobecności jakiegokolwiek dołu (a więc, na przykład, perkusyjnego "kopa") nawet nie chce mi się mówić.
Posiadam skromną wiedzę o elektronice w porównaniu z panem Krzysztofem, aczkolwiek pozwala mi na postawienie pewnej tezy w formie pytania. Dlaczego przemysł muzyczny nie zainteresował się odtwarzaczami muzyki, które pozwalałby " zgniatać" materiał muzyczny w locie? W dzisiejszych czasach jest to bardzo łatwo wykonywalne. Oryginalny, porządnie zrealizowany materiał muzyczny można skompresować dowolnie np. dla potrzeb odsłuchu podczas jazdy samochodem.
W przypadku bardzo głośnych albumów częściowym obejściem problemu może być normalizacja głośności (np. replaygain). Zdecydowanie ułatwia ona słuchanie takowych płyt ograniczając hałas, lecz nie przywraca dynamiki. Moim zdaniem w przypadku starszych albumów polecam szukać ich pierwszych reedycji; najczęściej z lat 80-tych, gdyż mają one największy zakres dynamiki. Jest nawet strona internetowa loudness war na której można sprawdzić DR różnych wydań poszczególnych albumów. Im wartość większa, tym lepiej.
Inną sprawą jest że kiedyś to inżynier dźwięku polegał na słuchu a programem się wspomagał. Dzisiaj bez szkół bez wiedzy wszyscy chcą produkować muzykę- efekty słychać
Ja swego czasu przed laty "nadziałem" się na wymienianiu oryginałów na remastery. Trochę potrwało zanim się zorientowałem, że coś tu "nie gra" i musiałem rozpocząć proces odzyskiwania oryginałów. do dzisiaj sie z tym męczę choć ponad 10 lat minęło. Niestety nawet płyty z przełomu lat 70-80 potrafiły STRACIĆ po remasteringu. Czasami sytuacja była cięższa bo tzw szybkość i klarowność wysokich tonów zyskiwała za to dynamika i DR ogólny tracił i to słyszalnie, a także dopuszczali się nawet przesterów. Na dodatek wydawnictwa współczesne pokazywały jak może brzmieć nagranie wykonane współczesnymi środkami bez psucia. Jednak spotkałem już i audiofilskie nagrania HiResAudio potraktowane limiterem i "splaszczone" Przez to od lat każde nagranie sprawdzam programem do określenia DR i piki każdego nagrania w zestawie (może to być plug in do Foobar'a) i wstawiam taki plik TXT do kompletu nagrań by było wiadomo z grubsza z czym ma się do czynienia. Z drugiej strony potrafią, jak chcą, zrobić tą "robotę" bez tak masakrycznych efektów ubocznych. Jak na płycie Kylie Minogue - The Abbey Road Sessions. W pomiarach wyraźnie widać ingerencje. DR nie przekracza 10 a wszystko podjechane do poziomu -0,17 dB. A jednak da się przyjemnie słuchać nawet na słuchawkach jak grają cichsze pasaże muzyczne. Nadrabia to szybkością, dynamiką i szerokim pasmem, dobrą realizacją akustyczną, Problem się zaczyna jak zaczynają grać głośno, już słychać miażdżenie i szorstkość, nieczysto. Chętnie spotkam cyfrowe wykonanie nie sprasowane, Na razie dopadłem od znajomych wydanie z 2 płytowej wersji vinyl zripowanej do 24bit 96khz. Pomiary oczywiście lepsze bo już nie ma wyrównania pod linijkę, a nawet DR trochę lepszy bo dosięga nie rewelacyjnego ale jednak - DR12. Na razie najbardziej the best nagrania wciąż mam z wydań cyfrowych Hi Res Audio porządnych wytwórni jak Chesky Records (no ale to najczęściej Jazz za czym nie przepadam) , Linn Records , Tellarc itp. Za to realizacja - rewelacja, po tym wszystko inne można wywalić do kosza bo nie da się już słuchać, Są jeszcze ci co trzymają poziom i korzystają prawidłowo ze współczesnej techniki. To na płycie wytwórni Chesky Records pierwszy raz widziałem pomiar DR - 21 choć ponoć sięga skala do 20
Masakra. Niestety coraz ciężej znaleźć "niegniota". Najbardziej mnie wkurzają kawałki puszczane przez "generatory hałasu typu R...dio Z albo R...F gdzie wszystko pompuje i nawet jak jest "cisza" to jest hałas. I po co nam technika cyfrowa dająca możliwości 95dB jak wystarczy 8dB? Dzięki za ten odcinek i pozdrawiam cieplutko.
To dzieje się wszędzie,tak samo jak dobrej jakości nagrania na CD są do roku 2000,podobnie też dobre samochody skończyły się w tym samym czasie,większość po tym okresie to cyfrowy chłam.
O loudness war już słyszałem wiele razy(i sam też na własne uszy słyszałem jak to brzmi) Czasem się zastanawiałem czy w przyszłości nie będzie tak, że będzie jeden typ zestawu do wszystkiego i będziemy odtwarzać zmasakrowane utwory.. I coraz bardziej się boję, że tak będzie. Z tego co widać już w sumie od lat, to audio idzie nie w jakość a w głośność i miliard WATTT.
Edukacja szkolna (między innymi z fizyki) pada na twarz, więc coraz łatwiej sprzedawać tzw. "gówno w złotku". Wystarczy posłuchać reklam sklepów "dla idiotów". Megapixele, ilość gniazd HDMI, przekątna ekranu. To jest to, co dla przeciętnego zjadacza chleba ma się liczyć. Na szczęście są miejsca, np. ten kanał na YT, gdzie można dowiedzieć się więcej.
MTWODZU Dokładnie, niestety jest tak już w każdej dziedzinie elekrtroniki. Sklepy oferują komputery nadające się na złom, audio z miliardem poprawiaczy dźwięku i kolumnami typu słupek parkingowy, nośniki cd mają przester i masakrę, gry z brakiem optymalizacji przez co potężne pc do grania ledwo dają radę, ogniwa li-ion nowe, które pracują rok(mam 7 letnie ogniwa sanyo z laptopa i dają radę w e-fajku). Ale najbardziej zmiażdżyły mnie pod tym względem samochody, pewnie słyszał każdy o nowym, elektrycznym romecie.. na targi elektroniki do nas przyjechali tym czymś. Auto może 4 miesiące, a maska, błotniki i podwozie już zaczyna rdzewieć... A 14 letni lanos domaga się zabezpieczenia niektórych elementów(po 14 latach zaczęło minimalnie robić się rudawe - nie odpada ani nic)
Dodajmy jeszcze do tego kompresję stratną mp3 128kbit/s i mamy potwora, a nie muzykę. Największa kompresja dynamiki jednak jest w radiu zwłaszcza duże stacje RMF, ZET uszy bolą. Pozdrawiam.
To prawda, i z roku na rok jest gorzej, najbardziej boli to, kiedy te fałszujące i ucinające dynamikę świnie, podają się w TV za znawców i co gorsza melomanów. Bo dla mnie są kłamacami. Najgorsze jest to, że mała grupa osób wgl kontaktuje co to jest jakość, bo dres słuchjący rapu na telefonie nawet nie wie czym jest muzyka. albo na imprezach domowych, jeden z drugim podłącza telefon do wierzy z chin, puszcza kawałek w formacie mp3 64kbit/s a reszta drze ryje jak zajebisty jest bas. Boli mnie też fakt, że mam 18 lat, wiem co to winyl, sam je wycinam i robie mastering, używam więcej analogu niż cyfry. a moi rówięsnicy, jak widzą winyla, to nie wiedzą czy mają to dać psu, zjeść, czy może zrobić na tym pizze, a inni widzą w tym muzeum. Jak miałem pare lat to normalne było że w szkole i przedszkolach muzyki na święta leciały z kasety, każdy wiedział czym jest kaseta. teraz, niektóre dzieci z 5 klasy podstawówki dziwią się na widok CD. Raz kolega powiedział mi jak zobaczył mój gramofon, zacznij człowieku słuchać muzyki w dobrej jakości a nie z jakiegoś czarnego kółka. Powiedziałem, to czarne kółko zawiera muzyke, a twój telefon elektroniczny szum i syf zwany mp3-jką
Oganoleptycznie i subiektywnie - polskiego radia mogę słuchac kilka godzin i nic niepokojącego z uszami i głową się nie dzieje (nie mam na mysli zawartości audyjcji ;)) , natomiast komercyjne radia jak kolega Robert wymienił powodują "lądowanie kowadła" na głowie już po 15-20min. Teraz wiem dlaczego :)
Zacznijmy od tego, że takie stacje puszczają muzykę, która obojętnie w jakiej jakości nie nadawała by się do słuchania. Michałek 18, a w zasadzie teraz masz już 19 lat to wątpię byś w ogóle pamiętał jak kasety były w sklepach sprzedawane...
Ciekawe że nie tak już dawno temu sam youtube, tidal, czy spotify wprowadziło własną normalizację na poziomie -14 LUFS. Sukcess ambientów i ASMR też stał się reakcją na tę wojnę.
Jeden z ważniejszych odcinków. Przy okazji mam pytanie... co Panowie Odszumiacze sadzą o płytach nowotłoczonych, dostępnych okazyjnie, choćby w sklepach z nakrapianym owadem w logo? Przyznam, że nie kupiłem z obawy przed tym, że są tłoczone nie z matek lecz remasterowane z… kompaktów. A sprawdzić nie mam jak.
To ja już wolę stan jaki był w latach 80-tych: szumiaca kaseta z unitrowskiej wieży z której leci nieskompresowany materiał niż to co mamy teraz, cyfrowy bezszumny dźwięk okaleczony w masteringu.
Nie wiedziałem, że jest coś takiego jak sztuczne masterowanie utworu w celu jego zgłośnienia. Sprawdziłem to i rzeczywiście dźwięki w FL studio po wymasterowaniu zdają się donioślejsze i bardziej energiczne. Utwór sprawia wrażenie jak by został wyostrzony i dźwięki o różnej tonacji zaczynają wybrzmiewać z tą samą głośnością.
DjGlosnik Tylko do czego to doprowadzi? że będziemy słuchać wyłącznie z vinyli gdyż na cd, mp3 będzie masakra? Czy większość ludzi nie ma słuchu i się na to godzi? To niedługo będę mógł wyrzucić kolumny, wzmacniacze, słuchawki i odtwarzacze, gdyż wystarczą mi głośniczki z laptopa, bo i tak różnicy słychać nie będzie, bo jak :c
Swietny odcinek! Ostatnio właśnie zakupiłem sobie dosyć dobrey sprzęt audio do mojego komputera (logitech x530 + asus xonad dx) i zastanawiałem się dlaczego niektóre piosenki "charczą" oraz "strzelają" a inne są odtwarzane bardzo czysto, początkowo myślałem, że to wada mojego sprzętu, i zalyczył on wyzite w serwisie co niestety nic nie dało. Teraz wiem, że to problem przesterowania.
@MrInc0re Chciałeś zabłysnąć ale nie wyszło :) trzaski i charczenie to wina MP3 o niskim ''bitrate'' ;) A i żadne logitechy nie są dobrym sprzętem audio :)
***** Dokładnie. Poza tym kto do muzyki używa 5.1? +MTWODZU Moje pirackie .flac (np. 100MB na 4 minuty utworu) mają się bardzo dobrze :D. Nagrania różne: od - 30 dB do -10dB.
Marcin Jasiński Niektóre płyty dają się strawić w 5.1 - przy dobrym dsp z porządnego kina. Ba! Nawet na moim pionku vsx417 koncertowe wydania płyt w przestrzeni 5cio kanałowej nabierają nowego sensu i brzmienia bo zamykam oczy i jestem na sali koncertowej. Reszta tylko stereo i to bez suba.
Pyszny materiał! Zauważ, że odnosisz się do muzyki "żywej". Tymczasem na scenie klubowej, scenie mocnej elektroniki (dubstep i dalej) celowo kompresuje się muzę. Aczkolwiek mamy podobne odczucia. :)
pamiętam jedyny sprzęt stereo z Pewexu z wyświetlaczem poziomu sygnału jaki miałem w PRL i niestety z automatyczną regulacją poziomu nagrania (nie byłem bogaty). Regułą było że nagranie z radia było maksymalnie na poziomie -7 dB (wystarczył trochę głośniejszy fragment i już wszystko było przycięte). Jaki wstyd gdy coś miałem pokazać kolegom. Oni mieli zwykłe jamniki z bazarów które nagrywały coś ok. -3 dB. Oryginalne kasety ok. -6 dB. Oczywiście dałem do serwisu (autoryzowanego). Niestety ktoś lubił że ma być "cicho" i nie naprawili i tyle. Takie były widocznie "normy". Rzeczywiście, jak ktoś słucha muzyki tanecznej, o małej dynamice, to mogło być dopuszczalne. Specjalnie wsadzałem odpowiednio śrubokręt do wnętrza wieży żeby się wyłączyła automatyczna regulacja poziomu nagrania i jeśli się nagrało (nie zawsze) to było w głośnych fragmentach ok. +3 dB. Troszeczkę skrzeczało ale przynajmniej było coś słychać. Do tej pory wolę "głośne nagrania" - słucham raczej muzyki o dużej dynamice (w pełni znaczenia tego słowa - fragmenty cichutkie i głośne). Nie słucham muzyki z lat 60, disco, bluesa, jazzu itp. Na szczęście pojawiły się tanie CD i przestałem nagrywać cokolwiek. Ktoś kiedyś się uparł żeby było nagrywane i nadawane cicho - przecież słuchanie kiedyś z radia Genesis albo Petera Gabriela to była udręka - pół utworu to były szumy i jakieś brzdąkania na cichutkiej gitarze. Niech żyje loudness war!
Wiaze sie to z tym, ze dzis slucha sie muzyki byle jak, byle gdzie i na byle czym. Tendencja idzie i tak w kierunku mono. Sluchanie muzyki dla przyjemnosci sluchania jest out, podobnie jak dobieranie i tuningowanie jakosciowe sprzetu audio. Na wszystkim trzeba sie znac, lub chciec cos poznac , i byc za to cenionym, co jest tez out . Dzis doceniani sa grzebacze palcem na telebimkach debilofonow.
A mi się wydaje, że jest bardzo dużo albumów i zespołów, których tem problem nie dotyczy. Katie Melua, Massive Attack, Aphex Twin, Pink Floyd, Chemical Brothers, cała muzyka klasyczna, The Doors, Depeche Mode no i przede wszystkim 3 najlepsze pod tym względem: Radiohead, Tool i NIN.
Nie masz racji jeśli chodzi o Radiohead. Też ich lubię ale zauważ, że pierwszy album jaki wydali po uwolnieniu się z ich 1 kontraktu ze starą wytwórnią był zrypany. Niby pojawiła się niezależność ale przy tym pokazali prawdziwą "inspirację".
Cieszę się, że w winylach to nie występuje... myślałem niedawno żeby kupić odtwarzacz cd, ale jeszcze pomyślę. Tak swoją drogą pamietam gdy słuchałem Oxygene 3 Jeana Michela Jarre’a na TIDALu to była masakra i niewiele brakowało a nie kupiłbym winyla, szczęśliwie kupiłem, ależ tam jest różnica. Płyta jest piękna, ale tylko na winylu.
Zgadzam się, bardzo lubię muzykę z lat 80 i z płyt winylowych brzmi ona o wiele lepiej niz z Tidal czy TH-cam Music. Dawny mastering miał w sobie to coś
Bardzo dobry przykladem dbania o jakość nagrań jest Steven Wilson. Odtwarzanie jego utworow/projektów, w kolejce z innymi, bardziej nowoczesnymi, to katorga. Roznica w głośnościach jest straszna. On generalnie dba o duza dynamike oraz jest w odwrotnym kierunku wojny loudness. Dlatego wszystkie jesgo remastery są ciche. Polecam.
Tak samo podniesiona jest dynamika w radiu broadcasting'owym. Procesory dźwięku masakrują dynamikę. Jak posłucha się PR2 tam można usłyszeć i ciche skrzypce i strzał z armaty. Radia typu RMF czy ZET mają tak ustawiony procesor, że nie ważne czy gra fortepian czy gość rzępoli na gitarze elektrycznej, poziom dźwięku jest taki sam.
Aktualnie normą stało się 6 a nawet 5db w zakresie dynamicznym. Dziwi mnie, że ktoś to jeszcze kupuje, Mamy ścianę dźwięku lub jak kto woli wiadro pomyj, a nie prawdziwą muzykę.
Lubię żwawe gatunki muzyczne. Niestety współczesne realizacje mogę porównać do załączania jednocześnie kilku elektronarzędzi jednocześnie. Polecam, nawet przeciwnikom gatunku odsłuchanie oryginalnego winyla amerykańskiej kapeli Metal Church " self title" z 1984 roku.
@@pkowwroc Zapodałeś Metal Church i Masz ! Mamy wydanie na CD z 1985 i 2013 dla porównania. Pierwsze USA Elektra 9 60471-2 ma zakres dynamiki (DR) = 13db. drugie Japonia WQCP-1437 ma zakres dynamiki (DR) = 7db. W czym różnica ? Skądinąd dobra realizacja dźwiękowa, z selektywnym brzmieniem poszczególnych instrumentów i vocalu wydana w 1985 - zostaje w 2013 dosłownie sprasowana, zanikają niuanse i szczegóły, wzrasta ogólna głośność. Powoduje to zmęczenie słuchaniem po 10 min,, a nawet wzrost agresji lub odruchy wymiotne. p.s. To wydanie na CD z 1985 niewiele, bądź wcale nie ustępuje wydaniu na winylu.
@@jacekhabrajski8440 Różnica 6dB parametru DR w przypadku tego gatunku muzycznego jest duża. W sieci są zamieszczone np. na forach porównawcze wykresy widma akustycznego.
Świetny odcinek . Te wszystkie re mastery to kicha nie da się słuchać hałaśliwe do szpiku kości . Dlatego przestałem kupować oryginalne CD bo nie ma jakości. Niestety w sieci też nic dobrego nie można znaleźć. Mam FLACi gdzie zastosował chyba jakiś nadepnięty na ucho audiofil z pierdzisławic tyle limitera ze słuchanie dłużej niż 15 sekund męczy . Ani nie ma gdzie kupić dobrych plików , nie ma też dobrych płyt CD bardzo często nie tylko metalica jest przesterowana , nie wiadomo co robić bo słabo mi się robi że miał bym wracać do vinyli tylko dlatego ze jakiś idiota bawi się gałkami w kompie i psuje całkowicie dzwięk
Świetny odcinek. Jednak męczy mnie jedna rzecz. A jak ma się Loundness War do kaset audio? Ja z płyt CD dawno zrezygnowałem i przesiadłem się z powrotem na kasety. Mimo, że to nie jest Vinyl, to brzmienie (w moim przekonaniu) jest o niebo lepsze od płyt CD i np. Metallica z albumem St. Anger brzmi lepiej na kasecie niż w formacie cyfrowym.
Kasety audio nie są już przedmiotem naszego zainteresowania, oczywiście w kontekście Loudness War, bo kiedy były one produkowane jako oficjalne wydawnictwa muzyczne to nie było jeszcze problemu. No a teraz to wiadomo...
Piotr Mosieniak, dzieje się tak za sprawą faktu degradacji dźwięku w momencie zapisu z CD na taśmę czyli wprowadzanie zniekształceń akceptowanych dla ucha. Podobną sytuację mamy ze wzmacniaczami lampowymi którym do wierności bardzo daleko, a mimo to jest jednym z najbardziej przyjemnych brzmień dla ucha.
***** Bardzo dziękuję za odpowiedź. Zasubskrybowałem kanał. Cieszy mnie, że jeszcze ktoś jest w stanie rzetelnie wyjaśnić zagadnienia związane z dźwiękiem, a przy tym zaciekawić. Pozdrawiam.
tomixq Od zawsze wydawało mi się, że "matką" od dawna była taśma szpulowa, z której nagrywało się na winyle, CD czy kasety. Z CD na kasety nie nagrywam, bo mija się to z celem. Jeśli chodzi o kasetę, o której wspomniałem wcześniej, to jest ona sklepowa (nie zgrywana z CD). Wiem, że teraz nie nagrywa się już na szerokie taśmy, a prosto na komputer. A szkoda, bo muzyka brzmiała by do dziś jak muzyka, a nie jak chłam.
Piotr Mosieniak Taśma szpulowa była matką dla masterów ale chyba tylko do lat 80 tych. Oczywiście nie piszę o wielośladach, tylko taśmie do zgrywania masterów, potem był DAT, a teraz jest już tylko komputer.
Panie Krzysztofie, warto chyba powrócić do obecnie zasadniczego źródła tematu - co można zrobić żeby reklamy tak nie "wrzeszczały" z ekranu. Oczywiście chodzi mi o metody poza zmianą kanału i wciskaniem przycisku "mute" na pilocie. Czy istnieje rozwiązanie, które potrafi limitować głośność na poziomie wybranym przez użytkownika sprzętu, a nie realizatora dźwięku? Pozdrawiam
Zastanawiałem się nad tym wielokrotnie i muszę powiedzieć, że nie ma prostego rozwiązania. Reklamodawcy dobrze zabezpieczają się przez takimi zabiegami. Rozporządzenie KRRiT które nie pozwala na przekroczenie poziomu głośności reklamy o 1dB w stosunku do poprzedzającego programu niby działa, ale z uwagi że reklamy są mocno skompresowane, tak jak mówiłem w blogu to i tak wydają się głośniejsze od np filmu. Zatem technicznie jest to trudne do zrealizowania bo żaden dodatkowy kompresor, czy limiter i tak nie zadziała, bo reklamy właściwie nie przekraczają poziomu zwykłych programów.
***** Też mam taki bajer, przy zmianie programów rzeczywiście głośność jest na tym samym poziomie natomiast na reklamy to nie działa i tak są głośniejsze od filmu czy jakiegokolwiek innego programu.
***** Ustawę można ominąć bardzo prosto - ostatnie minuty programu nadaje się głośno lub daje się po programie komunikaty własne nadawcy (z prawnego punktu widzenia można je pewnie uznać za osobny program), które już lecą głośniej i reklamy po nich można puścić tak samo. Druga sprawa to fakt, że większość współczesnych rozwiązań do pomiaru natężenia dźwięku jest bezsilna, bo nadawcy mogą podbijać tylko wybrane częstotliwości na które ucho jest najwrażliwsze. Stąd KRRiTV robi pomiary i jeśli przyrządy pokazują że jest OK, a subiektywne odczucie jest inne to mają związane ręce. Zastanawia mnie jednak kiedy nadawcy pójdą po rozum do głowy i zrozumieją, że jak taka reklama wyje z telewidzowi z odbiornika to traci nią zainteresowanie (bo np. zmienia kanał albo idzie zaparzyć herbaty) i w życiu produktu nie kupi. Efekt jest więc przeciwny do oczekiwanego. Wracając do tematu, być może nowoczesne telewizory mają lepsze algorytmy niż dawniej, bo automatyczna regulacja głośności była już za czasów CRT, tyle że na reklamy to zazwyczaj nie pomagało. Poza tym co producent to pewnie inny "patent" na takie rozwiązanie. Stąd więc u jednych to działa z reklamami, u drugich nie...
NerdPershing Może i pamięta, ale głównie rozdrażnienie, uczucie złości i to że go bolała głowa od nadmiaru decybeli póki nie znalazł pilota aby wyłączyć tę kakofonię. Może jestem inny niż statystyczny rodak ale jeszcze żadna charcząca reklama nie przekonała mnie do zakupu.
Z własnego doświadczenia wiem, że kompresja dynamiki w nagraniach jest w zdecydowanej większości niezbędna, aby dało się ich słuchać z normalną głośnością w domach. Jest jedno ale. Kompresji należy poddawać poszczególne ścieżki. Optymalny stopień kompresji nie jest taki sam dla różnych instrumentów. Chodzi o to, aby jedne instrumenty nie były zagłuszane przez inne nie tracąc na naturalności brzmienia. Takie nagrania brzmią żywo. Próbowałem zrobić mastering poddając kompresji (bardzo małej 2:1 pow. -6dB) cały mix, ale jak usłyszałem co z tego wyszło, to powróciłem do wersji pierwotnej. Wyjaśnię o co chodzi. W nagraniu są dźwięki długie i krótkie impulsy (perkusja). Przed masteringiem perkusja wybija się ponad średni poziom nagrania. Wskaźniki wychyłowe bujają się w rytm. Po masteringu średni poziom jest odpowiednio wyższy w zależności od stopnia kompresji, a na czas trwania impulsu perkusji jest gwałtownie obniżany i natychmiast podnoszony do poprzedniej wartości. Niby wszystko słychać, ale to już przypomina raczej hałas a nie muzykę, a wskaźniki poziomu ledwo się ruszają. Niestety większość nagrań jest tak masakrowana. Nigdy nie stosuję limiterów. Nie cierpię sprasowanego brzmienia.
Polecam www.dr.loudness-war.info jesli jestescie przed wyborem CD "remastered vs original". Czasem lepiej kupic uzywany z lat 90. Co do nowych CD tak jak juz kilka osob podalo Japonczycy wydaja lepsze wersje. btw. znacie podobne strony ?
Dzięki za info o stronie. Skorzystałem z zamieszczonego oprogramowania na kilkunastu CD z mojej kolekcji i wyszło ,że "to" zaczęło się pojawiać na niektórych płytach wydanych po 1998 roku wcześniejsze wydania są ok Sprawdziłem losowo 15CD z różnych okresów , najstarszy CD mam wydany w 1984 roku. Odnośnie płyt "remastered" są też opinie ,że niektóre są lepsze niż wydania orginalne ( "więcej słychać" ale w pozytywnym znaczeniu) te opinie wyszukane w internecie na audiostereo.pl . Z ciekawości zakupiłem też dziś 2 CD remasterowane , wydań , które już posiadam , zobaczę jaki będzie efekt. Dzięki i pozdrawiam.
@@RobertSmyka DR to Dynamic Rage, jest to punktacja bazująca na uśrednionej (per track) Peak i RMS. lepsze płyty powyżej DR14 ( mają RMS -15.17 dB) poczytaj o Dynamic Range Meter.
I tak już prawie nikt nie kupuje płyt CD nagranych,jak jest sreaming czy umieszczanie całych płyt (zawartości nagrań) na You Tube jak to ostatnio zrobił Brucee Springsthein
Do wypuszczenia dwóch wydań tego samego albumu nigdy nie dojdzie bo wersje audiofilskie nie będą się tak dobrze sprzedawać, chyba że będą kosztować 5x tyle co "limiterowana" wersja. Marketing zabija muzykę, film, a nawet sprzęt elektroniczny czy samochody. Dziwne jest to, że jeszcze żadna z ważnych osobistości nie zaprotestowała przeciw jednorazówkom typu iPhone.
Death Magnetic to świetny przykład. Sam byłem przerażony tym, jak mocno podkręcili nagrania na tej płycie. Istna patologia muzyczna. Znając chciwość wydawców, gdyby wprowadzili podział na wersje "czystą" i "podwawelską", na początku ta pierwsza byłaby dużo droższa. Z czasem jednak i ta "czysta" zaczęłaby podlegać tym samym sztuczkom, co już zrujnowane gnioty, bo przecież... głośniej znaczy lepiej. Wygląda na to, że nie ma sensu kupować niczego, co nie jest winylem.
Świetny odcinek, szkoda, że dzisiejszy mastering idzie w złym kierunku. Jak ktoś chce sobie porównać waveformy np. jakiegoś utworu z różnych wydań, to polecam darmowy program MasVis. Można sobie utworzyć gifa z waveform'ami z całego albumu. Pozdrawiam
Większość ludzi słucha muzyki w tle, stosunkowo cicho i z byle-czego. W tym kontekście to nawet zaleta, że użyto kompresji i wyrównania pasma. Nie ma się więc co dziwić, że komercja idzie w tym kierunku. Myślę, że jest bardzo niewielki odsetek osób spośród wszystkich odbiorców, którzy oczekują czegoś więcej od muzyki. Był nawet tutaj niedawno na tym kanale odcinek dotyczący jakości i tego dlaczego dla jednych jest ona ważna, a dla innych mniej.
A gdyby ocenił Pan pod względem wydania/jakości kilka współczesnych Polskich płyt z gatunku Hip Hop (przy okazji zamieniając to w odcinek) Sokół - Wojtek Sokół [2019] B.O.K. - Labirynt Babel [2014] Adi Nowak x Barvinsky - Ćvir (Instrumental) [2017] KęKę - Mr Keke [2019] Quebonafide - Egzotyka [2017]
Witam, mam pytanie. Montuję mały program muzyczny. Dostaję różne teledyski, w których dźwięk poddany jest różnej kompresji. Jedne to klocki (w małym okienku waveform jest jednolitym klockiem), z innymi jest lepiej. Dodatkowo wypowiedź lektora kompresuję nieco - by był równiejszy. I mam problem. W porównaniu do głosu prowadzącego niektóre teledyski są za głośnie. Ale także między sobą teledyski są różnej, nazwę to tak, subiektywnej głośności - zależnej właśnie od kompresji. Gdy robię przekładankę, zapowiedź prowadzącego i teledysk - i tak kilka razy na część programu, muszę ręcznie podgłaśniać i przyciszać teledyski by były mniej więcej równe. Cy jest jakiś plugin, program czy cokolwiek, które pozwoli wyrównać te - subiektywne - poziomy głośności. Słyszałem, że jest coś takiego jak adaptative compressor. Czy to coś da? Proszę o jakąś poradę :) będę bardzo wdzięczny :) Bardzo fajny kanał :) pozdrawiam :)
Laudness War w skrajnym przypadku, jak pokazano na filmiku powoduje obcinanie szczytów - przesterowanie sygnału. Moje pytanie, czy taki "przesterowany sygnał" jest równie niebezpieczny dla głośników, jak przesterowanie czystego dźwięku na wzmacniaczu, przez przestawienie pokrętła zbyt mocno? W materiale o doborze głośników i wzmacniaczy, wspomniano, że przesterowany sygnał powoduje powstawanie harmonicznych i więcej Watów trafia na "gwizdek", co może go uszkodzić. Proszę o odpowiedź, najchętniej obszerną w materiale wideo. ;-)
Panowie komentujący, za bardzo popadacie w skrajności. Mastering to nie to samo co Loudness Wars więc nie mieszajcie jednego do drugim. Mastering to proces polegający na poprawianiu brzmienia nagrania. Oglądać i słuchać trzeba z uwagą bo filmik jest świetny. Niestety czarne płyty nie przypadają mi do gustu bo zbyt kartonowo grają, a polskie wydania szczególnie.
W muzyce której słucham happy hardcore/trance od kilku lat już panuje trend dynamiki dochodzącej do 3db, nie da się tego słuchać. Dje nie widzą problemu takie nagrania wychodzą takie gramy. Różnica między gramofonem a cdkiem jest zawsze spora w głośności, ale i tak mikser pulsuje na czerwono, końcówki clippingują i wtedy dla dja jest spoko bo jest głośno, ale kto pozwolił mu decydować o poziomie głośności który dociera do uszu tych na parkiecie, a później przez 3 dni dochodzenie do siebie bo w głowie huczy a uszy bolą i wszystko denerwuje..
Jeśli ktoś robi tak jak to opisałeś, to nie jest to żaden DJ, tylko zwykły grajek-zmieniacz płyt z wiejskiej dyskoteki, który myśli, że od ilości basu i jego "czaru osobistego" pannom puszczą zwieracze.
UKHLover Taa... Robiłem kilku dj na masówkach i co - ja wajchą w dół a on w górę. Ciszej jest przez chwilę a potem tylko więcej kwadratu na limiterze. Djom trzeba stawiać liniówkę na monitorze i łoić ich 130dB wtedy nie dają głośniej niż Pan Bóg przykazał. A że on potem nic nie słyszy...
eddie24riopless cóż, nie zajmuję się tym długo i dużo, ale raz czy dwa razy ustawiałem nagłośnienie. Zastosowałem zasadę mało na mikserze więcej na końcówce. Pionek miał śrubeczkę regulacji mastera więc skręciłem po prostu.
UKHLover Tak, pnioneer od djm600 chyba zaczął montować master trim z tyłu - można było podkręcić vu meter by oszukać dj ale nie tędy droga. Na procku włączone limitery (ustawienie na 0dB i przy basie na -2dB) non stop świecą - a gdy dać debilowi monitor który rusza mu nogawkami i wierci dziurę w głowie załatwia sprawę. Oczywiście osobne eq dla dj - podbić bas i środko-górę (5khz do np 9kilo) bo to najbardziej męczy - i o to chodzi. Końcówki zawsze odkręcone na 100% bo amp rack pod sceną lub daleko i tam się nie kręci.
Niestety tylko płyty z lat 80's i z początku lat 90's są dobrze zarejstrowane na CD. Dynamike mają powyzej 14 i wiecej. Dzisiejsze ścierwo to średnio 3-7, z małymi wyjątkami na poziomie 7-9. Format CD sie po prostu zmarnował przez idiotów ktorzy to zapoczątkowali. Nawet płyty SACD nie są od tego wolne i tak samo spaprane.
Z epoki DVD audio pochodzą rewelacyjne remasteringi np. realizacji z 70'. Materiał źródłowy został odszumiony oraz oczyszczony z dropów. Jeśli ktoś lubi twórczość Deep Purpel polecam te wydawnictwa, nawet w oryginalnej wersji kwadro. Bije na głowę oryginalne winyle!
Myślałem, że coś nie jest tak ze sprzętem, albo starzeją się moje uszy.... Jedyna przyjemność w kącie melomana została zagrożona. Wracam do czarnych płyt to już postanowione! Dziękuję za wspaniały materiał i pozdrawiam.
No to teraz już wiem, dlaczego tak przyjemnie słucha się płyt kompaktowych z lat 90-tych.
Sztucznie polepszana kiełbasa, sztucznie polepszane wszystko to i muzykę dopadło. Czasy smutne. Odcinek genialny.
Płyta zaczyna się bardzo głośno, potem jest bardzo głośno, a na koniec dla odmiany jest bardzo głośno. Najlepszy kawałek 11:27.
klasa sama w sobie. robicie naprawdę przepiękną robotę ukazując m.in. mi, początkującemu maniakowi prawdziwych dźwięków, co jest ważne i za czym gonić. by usłyszeć to co prawie niesłyszalne w tym całym świecie. Dziękuję i czekam na więcej!
Moim zdaniem Pan, który czyta, ma świetne predyspozycje do bycia lektorem. Przyjemnie słucha się przekazywanych w filmikach informacji. Sądzę, że czytane filmy przez tego Pana byłyby równie ciekawe.
Problem jest mi znany od dość dawna jednak wreszcie ktoś go dokładnie i sensownie omówił i pokazał wyjaśniając przy okazji takie pojęcia jak dynamika. Bardzo dobry odcinek. Zawsze mnie zastanawiało czy jest technicznie możliwy proces odwrotny - "dekompresja", ekspansja dynamiki utworu zgniecionego limiterami podczas masteringu i choć częściowe przywrócenie poprawnego brzmienia. Pozdrawiam!
Nie nie jest możliwy, gdy już zaburzysz proporcje pomiędzy cichymi i głośnymi partiami utworu, to informacja o tych proporcjach zostaje bezpowrotnie utracona, nie wiadomo jakie powinny być te proporcje i nie ma skąd takiej informacji odtworzyć...
Można popróbować z ekspanderem, ale wiele nie da się uzyskać.
Bardzo ciekawie i treściwie przede wszystkim. Jak by ten kanał był prowadzony jak program SONDA to bym zwariował ze szczęścia. Tak czy inaczej to brakowało takiego kanału na YT , z góry dziękuję za jeszcze niewyemitowane odcinki.
Panowie bardzo dobry odcinek, od wielu lat zastanawiałem się, dlaczego niektóre nagrania są tak zmasakrowane pod kątem przesterów. Pozdrawiam!
Za te płytę Metallicy ktoś powinien wiosłować na galerze. Pomyślałem o niej zanim padła jej nazwa w filmie. A propos mam sporo starych winyli i brzmią bardzo dobrze. Dostałem na urodziny Ride the Ligthning wspomnianej formacji, nówka sztuka - obstawiam Empik, nie da się jej słuchać, master jak z mp3 96 kbps. Pozdrawiam! świetny kanał!
Dynamika czarnej płyty Metallicy to jest to. A od death magnetic już nawet st.anger jest lepsza.
Dobrze że pan mówi o tym i trzeba mówić bo to co się dzieje teraz na rynku jest straszne większość ludzi to tak zwane słonie nadepnięte na ucho więc oni tego nie słyszą ale ktoś kto ma słuch muzyczny to po prostu aż boli Uszy nawet w muzyce klasycznej ten chory system zaczynają stosować widziałem ma sterowane utwory Mozarta Vivaldiego i tak dalej Po prostu koszmar to nie ma nic wspólnego z oryginałem Zero dynamiki zero jakości zero oryginału tego po prostu się słuchać nie da Pozdrawiam
PS. Przydałby się blog jeszcze na temat utworów dostępnych w internecie które specjalnie jest obniżona dynamika oryginału oraz głośność inne parametry które nie mają nic wspólnego z oryginałem i tych utworów też się nie da słuchać one są przepuszczane przez takie filtry które po prostu odbierają duszę utworu
Podziwiam Pana, że poruszane są coraz to nowe tematy, które są zaskakujące i otwierające oczy dla osoby nie siedzącej mocno w tematyce audio! :)
Wiesz, że jesteś jednym z NIEWIELU, którzy otwiarcie mówią o tym problemie, oraz o tym na czy m on tak naprawdę polega?
Gratulacje! super odcinek!
Kiedyś kupiłem winyl Dark Side Of The Moon Anniversary Edition. Okazał się być cyfrowym masteringiem przegranym na winyl. Doskonale się nadaje, żeby przybić na ścianie jako ozdobę.
Nawiązując do drugiej możliwości (mowa o niej w 12:40) taką decyzję podjął Trent Reznor wypuszczając swoją płytę Hesitation Marks:
Hesitation Marks was mastered in two different ways - the standard, “loud” mastering (which is what you’ll find on the CD, on iTunes, and everywhere else), and also an alternate “audiophile” mastering.
On sam wiele razy wspominał o problemie poruszonym tutaj do tego stopnia że dość często wchodził w konflikty z wytwórniami płytowymi a próbę zremasterowania jednej z jego płyt przez wytwórnię sam sabotował uświadamiając fanom w jaki sposób tego dokonano.
Rzekł bym... dobra dobra...
th-cam.com/video/Rb2-F86RW9E/w-d-xo.html
Złapałem doła po tym filmie, autor ma rację, sam zajmuje się masteringiem płyt winylowych, a następnie osobiście wycinam je na mojej maszynie, i zawsze staram się o to żeby bas był basem, pianino pianinem a perkusja jak najlepiej potrafie perkusją, zazwyczaj korzystam z plików flac, które przygotowuje do wycięcia na płycie w taki sposób aby nie przepalić cewek głowici nacinającej w maszynie a także nie przegiąć z basem, jednak pilnuje aby te szczytowe wartości nie zostały ucięte jak mieczem samuraja, kiedyś ktoś zlecił mi przegranie CD na winyl, kiedy w programie Audacity odpaliłem jeden kawałek, wyglądało to nie jak poszarpany wykres dzwięku, ale jak klocek, praktycznie wszystko uderzało i było ucięte u samej góry i dołu. takiej płyty nie da się uratować, ten, kto spierdzielił mastering dla kasy, potem wydał to spierdzielone gó*no na CD, robi sobie niemiłe żarty z ludzi którzy kupili dobrej klasy sprzęt i wydali kase na płyte która nie potrafi grać. Próbować można, jeśli chodzi o ratunek dla takiej ścieżki dzwiękowej, można starać się ściszyć całość, następnie podbić wysokie tony, powstaną z takiego klocka znowu szczyty i poszarpany wykres. potem podbijać basy, jednak to nie zwróci oryginalnego brzmienia, jednynie je troche poprawi
Tak jak autor opisuje to w tym odcinku, akość nagrań na nośnikach cyfrowych spads na psy. Trzeba również pamiętać, że mówimy tu (nie obrażając nikogo), o słuchaniu MUZYKI, a nie "mjuzyki" jakiej słucha obecba młodzież, a to dlatego, że jakość nie ma tu znaczenia...i jak wiadomo liczy się tylko łupanie i "skomplikowane", akordy, na jednej oktawie... Ale tak jak mówię nje obrażając nikogo, każdy slucha tego co mu odpowiada, a dla miłośników dobrego brzmienia to faktycznie w obecnych czasach to winyl w domu, koncert na żywo, a najlepiej filharmonia jeśli ktoś gustuje w muzyce filmowej, np. Za odcinek, choć sprzed 8lat jak zawsze łapa w górę!!!!! Świetny temat i profesjonalne, konkretne podejście do tematu.
Napisze krotko:jest Pan genialny. Wielkie dzięki za dawkę wiedzy
Jak dla mnie super, oby tak dalej!
Niestety, to z winylami to nieprawda; miałem okazję posłuchać już paru płyt, na których zawarto dokładnie ten sam (zepsuty) mastering, który był na CD. Przykładem niech będzie winylowe wydanie Mastodon- The Hunter; na CD jest od cholery clippingu, bębny bardziej pierdzą niż wybrzmiewają, podobnie stopa perkusji. Liczyłem na to, że tak oczywistych błędów realizacji nie będzie na płycie winylowej, jako że podobno jest trochę problemów z prostokątnymi falami przy tym nośniku, ale jednak ktoś się postarał i z gramofonu dobiega dokładnie to samo trzeszczenie. Poza tym, z wielkim smutkiem stwierdzam, że ten chory trend w coraz większym stopniu pojawia się też na koncertach. Jakiś czas temu byłem na jednym dużym festiwalu rockowym (i dwóch mniejszych w mojej okolicy) i wszędzie brzmienie dobiegające ze sceny to był jeden wielki jazgot- instrumenty właziły na siebie tak bardzo, że ciężko było cokolwiek wyróżnić, a głośniki wyżyłowane do granic możliwości wyły tak mocno, że nawet z odległości parudziesięciu metrów trudno było znieść ten hałas. O nieobecności jakiegokolwiek dołu (a więc, na przykład, perkusyjnego "kopa") nawet nie chce mi się mówić.
Problem z koncertami dotyczy głównie Polski. Za granicą można iść bez obaw na rockowy koncert bez stoperów, w Polsce to grozi utratą paru decybeli.
Świetnie to opisałeś. Dzisiejsze CD czy inne cyfrowe formaty nie mają duszy i brzmią coraz sztuczniej.
Posiadam skromną wiedzę o elektronice w porównaniu z panem Krzysztofem, aczkolwiek pozwala mi na postawienie pewnej tezy w formie pytania. Dlaczego przemysł muzyczny nie zainteresował się odtwarzaczami muzyki, które pozwalałby " zgniatać" materiał muzyczny w locie? W dzisiejszych czasach jest to bardzo łatwo wykonywalne. Oryginalny, porządnie zrealizowany materiał muzyczny można skompresować dowolnie np. dla potrzeb odsłuchu podczas jazdy samochodem.
Pouczający film, od dawna się nad tym zastanawiałem.
Ta prosta prawda rozjebała mi serce
W przypadku bardzo głośnych albumów częściowym obejściem problemu może być normalizacja głośności (np. replaygain). Zdecydowanie ułatwia ona słuchanie takowych płyt ograniczając hałas, lecz nie przywraca dynamiki. Moim zdaniem w przypadku starszych albumów polecam szukać ich pierwszych reedycji; najczęściej z lat 80-tych, gdyż mają one największy zakres dynamiki. Jest nawet strona internetowa loudness war na której można sprawdzić DR różnych wydań poszczególnych albumów. Im wartość większa, tym lepiej.
Inną sprawą jest że kiedyś to inżynier dźwięku polegał na słuchu a programem się wspomagał. Dzisiaj bez szkół bez wiedzy wszyscy chcą produkować muzykę- efekty słychać
Zauważyłem to jakiś czas temu kupując reedycje płyt cd. Nie wiedziałem o co chodzi. Dobrze wytłumaczone :)
Ja swego czasu przed laty "nadziałem" się na wymienianiu oryginałów na remastery. Trochę potrwało zanim się zorientowałem, że coś tu "nie gra" i musiałem rozpocząć proces odzyskiwania oryginałów. do dzisiaj sie z tym męczę choć ponad 10 lat minęło. Niestety nawet płyty z przełomu lat 70-80 potrafiły STRACIĆ po remasteringu. Czasami sytuacja była cięższa bo tzw szybkość i klarowność wysokich tonów zyskiwała za to dynamika i DR ogólny tracił i to słyszalnie, a także dopuszczali się nawet przesterów. Na dodatek wydawnictwa współczesne pokazywały jak może brzmieć nagranie wykonane współczesnymi środkami bez psucia. Jednak spotkałem już i audiofilskie nagrania HiResAudio potraktowane limiterem i "splaszczone" Przez to od lat każde nagranie sprawdzam programem do określenia DR i piki każdego nagrania w zestawie (może to być plug in do Foobar'a) i wstawiam taki plik TXT do kompletu nagrań by było wiadomo z grubsza z czym ma się do czynienia. Z drugiej strony potrafią, jak chcą, zrobić tą "robotę" bez tak masakrycznych efektów ubocznych. Jak na płycie Kylie Minogue - The Abbey Road Sessions. W pomiarach wyraźnie widać ingerencje. DR nie przekracza 10 a wszystko podjechane do poziomu -0,17 dB. A jednak da się przyjemnie słuchać nawet na słuchawkach jak grają cichsze pasaże muzyczne. Nadrabia to szybkością, dynamiką i szerokim pasmem, dobrą realizacją akustyczną, Problem się zaczyna jak zaczynają grać głośno, już słychać miażdżenie i szorstkość, nieczysto. Chętnie spotkam cyfrowe wykonanie nie sprasowane, Na razie dopadłem od znajomych wydanie z 2 płytowej wersji vinyl zripowanej do 24bit 96khz. Pomiary oczywiście lepsze bo już nie ma wyrównania pod linijkę, a nawet DR trochę lepszy bo dosięga nie rewelacyjnego ale jednak - DR12. Na razie najbardziej the best nagrania wciąż mam z wydań cyfrowych Hi Res Audio porządnych wytwórni jak Chesky Records (no ale to najczęściej Jazz za czym nie przepadam) , Linn Records , Tellarc itp. Za to realizacja - rewelacja, po tym wszystko inne można wywalić do kosza bo nie da się już słuchać, Są jeszcze ci co trzymają poziom i korzystają prawidłowo ze współczesnej techniki. To na płycie wytwórni Chesky Records pierwszy raz widziałem pomiar DR - 21 choć ponoć sięga skala do 20
Masakra. Niestety coraz ciężej znaleźć "niegniota". Najbardziej mnie wkurzają kawałki puszczane przez "generatory hałasu typu R...dio Z albo R...F gdzie wszystko pompuje i nawet jak jest "cisza" to jest hałas.
I po co nam technika cyfrowa dająca możliwości 95dB jak wystarczy 8dB?
Dzięki za ten odcinek i pozdrawiam cieplutko.
Dobry odcinek.
Brawo Reduktorze Szumu.
Wow, na prawdę wartościowy odcinek!
To dzieje się wszędzie,tak samo jak dobrej jakości nagrania na CD są do roku 2000,podobnie też dobre samochody skończyły się w tym samym czasie,większość po tym okresie to cyfrowy chłam.
Kiedyś to były czasy, teraz nie ma już czasów.
@@jendorei Została nam sama przestrzeń... I cóż teraz począć? Ale jak to teraz?! Przecież nie ma czasu... :-(
Świetny odcinek, oby więcej takich.
Bardzo dziękuję za ten odcinek :)
Przychodzi mi do głowy antyprzykład loudnessingu... "Harmony corruption" płyta genialna muzycznie z totalnie skopaną produkcją i masteringiem
O loudness war już słyszałem wiele razy(i sam też na własne uszy słyszałem jak to brzmi)
Czasem się zastanawiałem czy w przyszłości nie będzie tak, że będzie jeden typ zestawu do wszystkiego i będziemy odtwarzać zmasakrowane utwory.. I coraz bardziej się boję, że tak będzie. Z tego co widać już w sumie od lat, to audio idzie nie w jakość a w głośność i miliard WATTT.
Edukacja szkolna (między innymi z fizyki) pada na twarz, więc coraz łatwiej sprzedawać tzw. "gówno w złotku". Wystarczy posłuchać reklam sklepów "dla idiotów". Megapixele, ilość gniazd HDMI, przekątna ekranu. To jest to, co dla przeciętnego zjadacza chleba ma się liczyć. Na szczęście są miejsca, np. ten kanał na YT, gdzie można dowiedzieć się więcej.
MTWODZU Dokładnie, niestety jest tak już w każdej dziedzinie elekrtroniki.
Sklepy oferują komputery nadające się na złom, audio z miliardem poprawiaczy dźwięku i kolumnami typu słupek parkingowy, nośniki cd mają przester i masakrę, gry z brakiem optymalizacji przez co potężne pc do grania ledwo dają radę, ogniwa li-ion nowe, które pracują rok(mam 7 letnie ogniwa sanyo z laptopa i dają radę w e-fajku). Ale najbardziej zmiażdżyły mnie pod tym względem samochody, pewnie słyszał każdy o nowym, elektrycznym romecie.. na targi elektroniki do nas przyjechali tym czymś. Auto może 4 miesiące, a maska, błotniki i podwozie już zaczyna rdzewieć... A 14 letni lanos domaga się zabezpieczenia niektórych elementów(po 14 latach zaczęło minimalnie robić się rudawe - nie odpada ani nic)
Metallica znalazła idealny sposób na piratów. Zaczęli grać muzykę, której nikt nie chce piracić.
Dodajmy jeszcze do tego kompresję stratną mp3 128kbit/s i mamy potwora, a nie muzykę. Największa kompresja dynamiki jednak jest w radiu zwłaszcza duże stacje RMF, ZET uszy bolą. Pozdrawiam.
To prawda, i z roku na rok jest gorzej, najbardziej boli to, kiedy te fałszujące i ucinające dynamikę świnie, podają się w TV za znawców i co gorsza melomanów. Bo dla mnie są kłamacami. Najgorsze jest to, że mała grupa osób wgl kontaktuje co to jest jakość, bo dres słuchjący rapu na telefonie nawet nie wie czym jest muzyka. albo na imprezach domowych, jeden z drugim podłącza telefon do wierzy z chin, puszcza kawałek w formacie mp3 64kbit/s a reszta drze ryje jak zajebisty jest bas. Boli mnie też fakt, że mam 18 lat, wiem co to winyl, sam je wycinam i robie mastering, używam więcej analogu niż cyfry. a moi rówięsnicy, jak widzą winyla, to nie wiedzą czy mają to dać psu, zjeść, czy może zrobić na tym pizze, a inni widzą w tym muzeum. Jak miałem pare lat to normalne było że w szkole i przedszkolach muzyki na święta leciały z kasety, każdy wiedział czym jest kaseta. teraz, niektóre dzieci z 5 klasy podstawówki dziwią się na widok CD. Raz kolega powiedział mi jak zobaczył mój gramofon, zacznij człowieku słuchać muzyki w dobrej jakości a nie z jakiegoś czarnego kółka. Powiedziałem, to czarne kółko zawiera muzyke, a twój telefon elektroniczny szum i syf zwany mp3-jką
Oganoleptycznie i subiektywnie - polskiego radia mogę słuchac kilka godzin i nic niepokojącego z uszami i głową się nie dzieje (nie mam na mysli zawartości audyjcji ;)) , natomiast komercyjne radia jak kolega Robert wymienił powodują "lądowanie kowadła" na głowie już po 15-20min. Teraz wiem dlaczego :)
Jesteś taki wyjątkowy.
Zacznijmy od tego, że takie stacje puszczają muzykę, która obojętnie w jakiej jakości nie nadawała by się do słuchania.
Michałek 18, a w zasadzie teraz masz już 19 lat to wątpię byś w ogóle pamiętał jak kasety były w sklepach sprzedawane...
Wydaje mi się że na yt jest już wyższa jakość niż w radiu
Ciekawe że nie tak już dawno temu sam youtube, tidal, czy spotify wprowadziło własną normalizację na poziomie -14 LUFS. Sukcess ambientów i ASMR też stał się reakcją na tę wojnę.
Jeden z ważniejszych odcinków.
Przy okazji mam pytanie... co Panowie Odszumiacze sadzą o płytach nowotłoczonych, dostępnych okazyjnie, choćby w sklepach z nakrapianym owadem w logo? Przyznam, że nie kupiłem z obawy przed tym, że są tłoczone nie z matek lecz remasterowane z… kompaktów. A sprawdzić nie mam jak.
Porównanie do podwawelskiej :D Mistrz! :) BTW świetny kanał, czegoś takiego brakowało. Pozdrawiam i życzę sukcesów :)
Faktycznie, nawet gdy słucham materiałów na yt i pojawia się reklama to od razu mówię "zamknij ryj" i szukam przycisku do ściszania
To ja już wolę stan jaki był w latach 80-tych: szumiaca kaseta z unitrowskiej wieży z której leci nieskompresowany materiał niż to co mamy teraz, cyfrowy bezszumny dźwięk okaleczony w masteringu.
ja mam to samo już od 25 lat gdy zespoły i piosenki stały się głośne bez basu sopranu z mnóstwem huku u
dlatego najlepiej kupować płyty tutaj www.cdjapan.co.jp/music/index.html . Nie jest najtaniej ale jakość niedostępna w Europie (o Polsce nie wspomne)
Super program
Świetny film :)
Nie wiedziałem, że jest coś takiego jak sztuczne masterowanie utworu w celu jego zgłośnienia. Sprawdziłem to i rzeczywiście dźwięki w FL studio po wymasterowaniu zdają się donioślejsze i bardziej energiczne. Utwór sprawia wrażenie jak by został wyostrzony i dźwięki o różnej tonacji zaczynają wybrzmiewać z tą samą głośnością.
Ja już zauważyłem gdy nagrywałem fragment utworu poprzez mikser do audacity - na mikserze cały czas 0db świeci i waveform w audacity jak parówka..
Nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale to prawda, większość moich mp3 na komputerze to kiełbaski.
DjGlosnik Tylko do czego to doprowadzi? że będziemy słuchać wyłącznie z vinyli gdyż na cd, mp3 będzie masakra? Czy większość ludzi nie ma słuchu i się na to godzi? To niedługo będę mógł wyrzucić kolumny, wzmacniacze, słuchawki i odtwarzacze, gdyż wystarczą mi głośniczki z laptopa, bo i tak różnicy słychać nie będzie, bo jak :c
TDA7050
Albo słuchać tylko starych dobrych nagrań, albo pisać do typa którego płytę się kupiło o zwrot pieniędzy za straty słuchowe.
UKHLover To jest dobry pomysł. Pozwy zbiorowe osób które kupiły płytę, przeciwko artystom. Może wtedy się opamiętają.
Świetny odcinek.
świetny odcinek
Świetny materiał. Tylko jedna uwaga - wymowa słowa loud to lałd, nie lołd!
lołd to load :)
Oj to drobiazg. W UK wielu anglików przekręca wyrazy i to jeszcze bardziej. Np zamiast away "ełej" nie raz słyszałem "ełi" itp.
lód robiony przez szejk remasterów
Swietny odcinek! Ostatnio właśnie zakupiłem sobie dosyć dobrey sprzęt audio do mojego komputera (logitech x530 + asus xonad dx) i zastanawiałem się dlaczego niektóre piosenki "charczą" oraz "strzelają" a inne są odtwarzane bardzo czysto, początkowo myślałem, że to wada mojego sprzętu, i zalyczył on wyzite w serwisie co niestety nic nie dało. Teraz wiem, że to problem przesterowania.
Wystarczy przestać słuchać pirackich mp3 i będzie lepiej.
MTWODZU Pirackie mp3 - może nie o takie chodzi a o te które jakiś pryszczaty gimbal ripował z oryginalnych cd albo radia.
@MrInc0re Chciałeś zabłysnąć ale nie wyszło :) trzaski i charczenie to wina MP3 o niskim ''bitrate'' ;) A i żadne logitechy nie są dobrym sprzętem audio :)
***** Dokładnie. Poza tym kto do muzyki używa 5.1?
+MTWODZU Moje pirackie .flac (np. 100MB na 4 minuty utworu) mają się bardzo dobrze :D. Nagrania różne: od - 30 dB do -10dB.
Marcin Jasiński Niektóre płyty dają się strawić w 5.1 - przy dobrym dsp z porządnego kina. Ba! Nawet na moim pionku vsx417 koncertowe wydania płyt w przestrzeni 5cio kanałowej nabierają nowego sensu i brzmienia bo zamykam oczy i jestem na sali koncertowej. Reszta tylko stereo i to bez suba.
Pyszny materiał! Zauważ, że odnosisz się do muzyki "żywej". Tymczasem na scenie klubowej, scenie mocnej elektroniki (dubstep i dalej) celowo kompresuje się muzę. Aczkolwiek mamy podobne odczucia. :)
pamiętam jedyny sprzęt stereo z Pewexu z wyświetlaczem poziomu sygnału jaki miałem w PRL i niestety z automatyczną regulacją poziomu nagrania (nie byłem bogaty). Regułą było że nagranie z radia było maksymalnie na poziomie -7 dB (wystarczył trochę głośniejszy fragment i już wszystko było przycięte). Jaki wstyd gdy coś miałem pokazać kolegom. Oni mieli zwykłe jamniki z bazarów które nagrywały coś ok. -3 dB. Oryginalne kasety ok. -6 dB. Oczywiście dałem do serwisu (autoryzowanego). Niestety ktoś lubił że ma być "cicho" i nie naprawili i tyle. Takie były widocznie "normy". Rzeczywiście, jak ktoś słucha muzyki tanecznej, o małej dynamice, to mogło być dopuszczalne. Specjalnie wsadzałem odpowiednio śrubokręt do wnętrza wieży żeby się wyłączyła automatyczna regulacja poziomu nagrania i jeśli się nagrało (nie zawsze) to było w głośnych fragmentach ok. +3 dB. Troszeczkę skrzeczało ale przynajmniej było coś słychać. Do tej pory wolę "głośne nagrania" - słucham raczej muzyki o dużej dynamice (w pełni znaczenia tego słowa - fragmenty cichutkie i głośne). Nie słucham muzyki z lat 60, disco, bluesa, jazzu itp. Na szczęście pojawiły się tanie CD i przestałem nagrywać cokolwiek. Ktoś kiedyś się uparł żeby było nagrywane i nadawane cicho - przecież słuchanie kiedyś z radia Genesis albo Petera Gabriela to była udręka - pół utworu to były szumy i jakieś brzdąkania na cichutkiej gitarze. Niech żyje loudness war!
Rynek powinien się podzielić na tych co chcą głośno i tych co wolą dynamikę.
Wiaze sie to z tym, ze dzis slucha sie muzyki byle jak, byle gdzie i na byle czym. Tendencja idzie i tak w kierunku mono. Sluchanie muzyki dla przyjemnosci sluchania jest out, podobnie jak dobieranie i tuningowanie jakosciowe sprzetu audio. Na wszystkim trzeba sie znac, lub chciec cos poznac , i byc za to cenionym, co jest tez out . Dzis doceniani sa grzebacze palcem na telebimkach debilofonow.
doskonały materiał
A mi się wydaje, że jest bardzo dużo albumów i zespołów, których tem problem nie dotyczy. Katie Melua, Massive Attack, Aphex Twin, Pink Floyd, Chemical Brothers, cała muzyka klasyczna, The Doors, Depeche Mode no i przede wszystkim 3 najlepsze pod tym względem: Radiohead, Tool i NIN.
Nie masz racji jeśli chodzi o Radiohead. Też ich lubię ale zauważ, że pierwszy album jaki wydali po uwolnieniu się z ich 1 kontraktu ze starą wytwórnią był zrypany. Niby pojawiła się niezależność ale przy tym pokazali prawdziwą "inspirację".
Ciekawy materiał :)
Dzięki za info...
Co to za utwór ten motyw muzyczny z czołówki pierwszych odcinków? Bardzo fajny kawałek, chętnie posłuchałbym więcej mu podobnych. Pozdrawiam:)
Właśnie wyświetliła mi się obok filmiku reklama programu/pluginu CLA-2A COMPRESSOR/LIMITER wymienionej w odcinku firmy waves. :D
CLA-2A to emulacja kompresora/limitera bez którego by nie powstało brzmienie lat 60-80 i tak naprawdę to nie jest limiter, ale kiedyś tak go nazywano
Proszę o odcinek o wydawnictwach MFSL, DCC, K2HD itp.
cool edit używałem do normalizacji nagrań z radia
Na scenie na żywo jest to samo - każda ścieżka idzie przez kompresor i na sumie to samo - kompresja do oporu... Cyfrowe stoły i masa fxów...
Kompresja "parówkowa" w cool edicie, doskonałe xD
Cieszę się, że w winylach to nie występuje... myślałem niedawno żeby kupić odtwarzacz cd, ale jeszcze pomyślę. Tak swoją drogą pamietam gdy słuchałem Oxygene 3 Jeana Michela Jarre’a na TIDALu to była masakra i niewiele brakowało a nie kupiłbym winyla, szczęśliwie kupiłem, ależ tam jest różnica. Płyta jest piękna, ale tylko na winylu.
Zgadzam się, bardzo lubię muzykę z lat 80 i z płyt winylowych brzmi ona o wiele lepiej niz z Tidal czy TH-cam Music. Dawny mastering miał w sobie to coś
Bardzo dobry przykladem dbania o jakość nagrań jest Steven Wilson. Odtwarzanie jego utworow/projektów, w kolejce z innymi, bardziej nowoczesnymi, to katorga. Roznica w głośnościach jest straszna. On generalnie dba o duza dynamike oraz jest w odwrotnym kierunku wojny loudness. Dlatego wszystkie jesgo remastery są ciche. Polecam.
Tak samo podniesiona jest dynamika w radiu broadcasting'owym. Procesory dźwięku masakrują dynamikę. Jak posłucha się PR2 tam można usłyszeć i ciche skrzypce i strzał z armaty. Radia typu RMF czy ZET mają tak ustawiony procesor, że nie ważne czy gra fortepian czy gość rzępoli na gitarze elektrycznej, poziom dźwięku jest taki sam.
Hehe..będzie jak z żywnością. Sklep pełen żarcia i jedna półka z opisem "Zdrowa żywność"
Sklep spożywczy obecnie powinien nazywać się Sklep Chemiczny .
Aktualnie normą stało się 6 a nawet 5db w zakresie dynamicznym. Dziwi mnie, że ktoś to jeszcze kupuje, Mamy ścianę dźwięku lub jak kto woli wiadro pomyj, a nie prawdziwą muzykę.
Lubię żwawe gatunki muzyczne. Niestety współczesne realizacje mogę porównać do załączania jednocześnie kilku elektronarzędzi jednocześnie. Polecam, nawet przeciwnikom gatunku odsłuchanie oryginalnego winyla amerykańskiej kapeli Metal Church " self title" z 1984 roku.
@@pkowwroc Zapodałeś Metal Church i Masz ! Mamy wydanie na CD z 1985 i 2013 dla porównania. Pierwsze USA Elektra 9 60471-2 ma zakres dynamiki (DR) = 13db. drugie Japonia WQCP-1437 ma zakres dynamiki (DR) = 7db. W czym różnica ? Skądinąd dobra realizacja dźwiękowa, z selektywnym brzmieniem poszczególnych instrumentów i vocalu wydana w 1985 - zostaje w 2013 dosłownie sprasowana, zanikają niuanse i szczegóły, wzrasta ogólna głośność. Powoduje to zmęczenie słuchaniem po 10 min,, a nawet wzrost agresji lub odruchy wymiotne.
p.s.
To wydanie na CD z 1985 niewiele, bądź wcale nie ustępuje wydaniu na winylu.
@@jacekhabrajski8440 Różnica 6dB parametru DR w przypadku tego gatunku muzycznego jest duża. W sieci są zamieszczone np. na forach porównawcze wykresy widma akustycznego.
Świetny odcinek . Te wszystkie re mastery to kicha nie da się słuchać hałaśliwe do szpiku kości . Dlatego przestałem kupować oryginalne CD bo nie ma jakości. Niestety w sieci też nic dobrego nie można znaleźć. Mam FLACi gdzie zastosował chyba jakiś nadepnięty na ucho audiofil z pierdzisławic tyle limitera ze słuchanie dłużej niż 15 sekund męczy . Ani nie ma gdzie kupić dobrych plików , nie ma też dobrych płyt CD bardzo często nie tylko metalica jest przesterowana , nie wiadomo co robić bo słabo mi się robi że miał bym wracać do vinyli tylko dlatego ze jakiś idiota bawi się gałkami w kompie i psuje całkowicie dzwięk
Przestałeś kupować i zacząłeś kraść z sieci?? Mógłbyś chociaż się do tego nie przyznawać bo wstyd
Świetny odcinek. Jednak męczy mnie jedna rzecz. A jak ma się Loundness War do kaset audio? Ja z płyt CD dawno zrezygnowałem i przesiadłem się z powrotem na kasety. Mimo, że to nie jest Vinyl, to brzmienie (w moim przekonaniu) jest o niebo lepsze od płyt CD i np. Metallica z albumem St. Anger brzmi lepiej na kasecie niż w formacie cyfrowym.
Kasety audio nie są już przedmiotem naszego zainteresowania, oczywiście w kontekście Loudness War, bo kiedy były one produkowane jako oficjalne wydawnictwa muzyczne to nie było jeszcze problemu. No a teraz to wiadomo...
Piotr Mosieniak, dzieje się tak za sprawą faktu degradacji dźwięku w momencie zapisu z CD na taśmę czyli wprowadzanie zniekształceń akceptowanych dla ucha. Podobną sytuację mamy ze wzmacniaczami lampowymi którym do wierności bardzo daleko, a mimo to jest jednym z najbardziej przyjemnych brzmień dla ucha.
***** Bardzo dziękuję za odpowiedź. Zasubskrybowałem kanał. Cieszy mnie, że jeszcze ktoś jest w stanie rzetelnie wyjaśnić zagadnienia związane z dźwiękiem, a przy tym zaciekawić. Pozdrawiam.
tomixq Od zawsze wydawało mi się, że "matką" od dawna była taśma szpulowa, z której nagrywało się na winyle, CD czy kasety. Z CD na kasety nie nagrywam, bo mija się to z celem. Jeśli chodzi o kasetę, o której wspomniałem wcześniej, to jest ona sklepowa (nie zgrywana z CD). Wiem, że teraz nie nagrywa się już na szerokie taśmy, a prosto na komputer. A szkoda, bo muzyka brzmiała by do dziś jak muzyka, a nie jak chłam.
Piotr Mosieniak Taśma szpulowa była matką dla masterów ale chyba tylko do lat 80 tych. Oczywiście nie piszę o wielośladach, tylko taśmie do zgrywania masterów, potem był DAT, a teraz jest już tylko komputer.
kiedy spojrzy się na analize spektrum to zespoły metalowe podbijają 666Hz ;) - często nie brzmi to najlepiej :/
w komercyjnych radiach jest lepiej? na maksa jest dźwięk ściśnięty, wystarczy nagrać na kompa i sprawdzić wykres dynamiki.
Panie Krzysztofie, warto chyba powrócić do obecnie zasadniczego źródła tematu - co można zrobić żeby reklamy tak nie "wrzeszczały" z ekranu. Oczywiście chodzi mi o metody poza zmianą kanału i wciskaniem przycisku "mute" na pilocie. Czy istnieje rozwiązanie, które potrafi limitować głośność na poziomie wybranym przez użytkownika sprzętu, a nie realizatora dźwięku? Pozdrawiam
Zastanawiałem się nad tym wielokrotnie i muszę powiedzieć, że nie ma prostego rozwiązania. Reklamodawcy dobrze zabezpieczają się przez takimi zabiegami. Rozporządzenie KRRiT które nie pozwala na przekroczenie poziomu głośności reklamy o 1dB w stosunku do poprzedzającego programu niby działa, ale z uwagi że reklamy są mocno skompresowane, tak jak mówiłem w blogu to i tak wydają się głośniejsze od np filmu. Zatem technicznie jest to trudne do zrealizowania bo żaden dodatkowy kompresor, czy limiter i tak nie zadziała, bo reklamy właściwie nie przekraczają poziomu zwykłych programów.
Bestsceneful I co? Pomogło? Bo ja też mam tę funkcję i jakoś wiele to nie zmienia...
*****
Też mam taki bajer, przy zmianie programów rzeczywiście głośność jest na tym samym poziomie natomiast na reklamy to nie działa i tak są głośniejsze od filmu czy jakiegokolwiek innego programu.
***** Ustawę można ominąć bardzo prosto - ostatnie minuty programu nadaje się głośno lub daje się po programie komunikaty własne nadawcy (z prawnego punktu widzenia można je pewnie uznać za osobny program), które już lecą głośniej i reklamy po nich można puścić tak samo. Druga sprawa to fakt, że większość współczesnych rozwiązań do pomiaru natężenia dźwięku jest bezsilna, bo nadawcy mogą podbijać tylko wybrane częstotliwości na które ucho jest najwrażliwsze. Stąd KRRiTV robi pomiary i jeśli przyrządy pokazują że jest OK, a subiektywne odczucie jest inne to mają związane ręce.
Zastanawia mnie jednak kiedy nadawcy pójdą po rozum do głowy i zrozumieją, że jak taka reklama wyje z telewidzowi z odbiornika to traci nią zainteresowanie (bo np. zmienia kanał albo idzie zaparzyć herbaty) i w życiu produktu nie kupi. Efekt jest więc przeciwny do oczekiwanego.
Wracając do tematu, być może nowoczesne telewizory mają lepsze algorytmy niż dawniej, bo automatyczna regulacja głośności była już za czasów CRT, tyle że na reklamy to zazwyczaj nie pomagało. Poza tym co producent to pewnie inny "patent" na takie rozwiązanie. Stąd więc u jednych to działa z reklamami, u drugich nie...
NerdPershing Może i pamięta, ale głównie rozdrażnienie, uczucie złości i to że go bolała głowa od nadmiaru decybeli póki nie znalazł pilota aby wyłączyć tę kakofonię. Może jestem inny niż statystyczny rodak ale jeszcze żadna charcząca reklama nie przekonała mnie do zakupu.
Nie warto kupować płyt, poza nielicznymi dla audiofilów. Jestem ciekaw, jak wygląda mastering nowych LP
Tak sobie myślę, że chyba najlepiej to na koncerty chodzić tam gdzie super akustyka:). Pozdrawiam i dzięki za kolejny świetny odcinek.
I właśnie z tego powodu przestałem kupować płyty CD.
Z własnego doświadczenia wiem, że kompresja dynamiki w nagraniach jest w zdecydowanej większości niezbędna, aby dało się ich słuchać z normalną głośnością w domach. Jest jedno ale. Kompresji należy poddawać poszczególne ścieżki. Optymalny stopień kompresji nie jest taki sam dla różnych instrumentów. Chodzi o to, aby jedne instrumenty nie były zagłuszane przez inne nie tracąc na naturalności brzmienia. Takie nagrania brzmią żywo. Próbowałem zrobić mastering poddając kompresji (bardzo małej 2:1 pow. -6dB) cały mix, ale jak usłyszałem co z tego wyszło, to powróciłem do wersji pierwotnej. Wyjaśnię o co chodzi. W nagraniu są dźwięki długie i krótkie impulsy (perkusja). Przed masteringiem perkusja wybija się ponad średni poziom nagrania. Wskaźniki wychyłowe bujają się w rytm. Po masteringu średni poziom jest odpowiednio wyższy w zależności od stopnia kompresji, a na czas trwania impulsu perkusji jest gwałtownie obniżany i natychmiast podnoszony do poprzedniej wartości. Niby wszystko słychać, ale to już przypomina raczej hałas a nie muzykę, a wskaźniki poziomu ledwo się ruszają. Niestety większość nagrań jest tak masakrowana. Nigdy nie stosuję limiterów. Nie cierpię sprasowanego brzmienia.
Z Twojego opisu wynika, że źle ustawiasz kompresor..., a konkretnie attack i
release.
Polecam www.dr.loudness-war.info jesli jestescie przed wyborem CD "remastered vs original". Czasem lepiej kupic uzywany z lat 90. Co do nowych CD tak jak juz kilka osob podalo Japonczycy wydaja lepsze wersje.
btw. znacie podobne strony ?
Dzięki za info o stronie. Skorzystałem z zamieszczonego oprogramowania na kilkunastu CD z mojej kolekcji i wyszło ,że "to" zaczęło się pojawiać na niektórych płytach wydanych po 1998 roku wcześniejsze wydania są ok Sprawdziłem losowo 15CD z różnych okresów , najstarszy CD mam wydany w 1984 roku. Odnośnie płyt "remastered" są też opinie ,że niektóre są lepsze niż wydania orginalne ( "więcej słychać" ale w pozytywnym znaczeniu) te opinie wyszukane w internecie na audiostereo.pl . Z ciekawości zakupiłem też dziś 2 CD remasterowane , wydań , które już posiadam , zobaczę jaki będzie efekt. Dzięki i pozdrawiam.
Co oznaczają liczby DR? Dlaczego wszystkie są tak niskie skoro winny się wachać od kilku do około 100 dB?
@@RobertSmyka DR to Dynamic Rage, jest to punktacja bazująca na uśrednionej (per track) Peak i RMS. lepsze płyty powyżej DR14 ( mają RMS -15.17 dB) poczytaj o Dynamic Range Meter.
@@SieIaQ Jeśli to różnica między uśrednionymi to już wiem dlaczego wartości nie są tak wysokie jak oczekiwałem.
Jak sprawdzić muzykę ze Spotify itp.? Przecież wartości tu mogą być inne niż np. na CD...
I tak już prawie nikt nie kupuje płyt CD nagranych,jak jest sreaming czy umieszczanie całych płyt (zawartości nagrań) na You Tube jak to ostatnio zrobił Brucee Springsthein
Przykro mi to mówić ale tym razem kwestie dynamiki wyjaśniła Wikipedia. Chociaż z drugiej strony nakłoniło mnie to do zagłębienia w temat
Do wypuszczenia dwóch wydań tego samego albumu nigdy nie dojdzie bo wersje audiofilskie nie będą się tak dobrze sprzedawać, chyba że będą kosztować 5x tyle co "limiterowana" wersja. Marketing zabija muzykę, film, a nawet sprzęt elektroniczny czy samochody. Dziwne jest to, że jeszcze żadna z ważnych osobistości nie zaprotestowała przeciw jednorazówkom typu iPhone.
Gdyby ludzie słuchali muzyki na dobrym sprzęcie, to nie byłoby potrzeby tak drastycznego masteringu
Death Magnetic to świetny przykład. Sam byłem przerażony tym, jak mocno podkręcili nagrania na tej płycie. Istna patologia muzyczna.
Znając chciwość wydawców, gdyby wprowadzili podział na wersje "czystą" i "podwawelską", na początku ta pierwsza byłaby dużo droższa. Z czasem jednak i ta "czysta" zaczęłaby podlegać tym samym sztuczkom, co już zrujnowane gnioty, bo przecież... głośniej znaczy lepiej.
Wygląda na to, że nie ma sensu kupować niczego, co nie jest winylem.
Świetny odcinek, szkoda, że dzisiejszy mastering idzie w złym kierunku.
Jak ktoś chce sobie porównać waveformy np. jakiegoś utworu z różnych wydań, to polecam darmowy program MasVis. Można sobie utworzyć gifa z waveform'ami z całego albumu.
Pozdrawiam
Co dziwne problem nie występuje w nagraniach wykonanych przez youtuberów
co prawdopodobnie jest związanie z brakiem umiejętności takiego kompresowania
kanał rewelka - leci sub :)
Projekt Ujawnienie na you tube.
Większość ludzi słucha muzyki w tle, stosunkowo cicho i z byle-czego. W tym kontekście to nawet zaleta, że użyto kompresji i wyrównania pasma. Nie ma się więc co dziwić, że komercja idzie w tym kierunku. Myślę, że jest bardzo niewielki odsetek osób spośród wszystkich odbiorców, którzy oczekują czegoś więcej od muzyki. Był nawet tutaj niedawno na tym kanale odcinek dotyczący jakości i tego dlaczego dla jednych jest ona ważna, a dla innych mniej.
A gdyby ocenił Pan pod względem wydania/jakości kilka współczesnych Polskich płyt z gatunku Hip Hop (przy okazji zamieniając to w odcinek)
Sokół - Wojtek Sokół [2019]
B.O.K. - Labirynt Babel [2014]
Adi Nowak x Barvinsky - Ćvir (Instrumental) [2017]
KęKę - Mr Keke [2019]
Quebonafide - Egzotyka [2017]
A da się jakos cofnac ten mastering?
nie
@@buwek ok
Nie.
Witam, mam pytanie. Montuję mały program muzyczny. Dostaję różne teledyski, w których dźwięk poddany jest różnej kompresji. Jedne to klocki (w małym okienku waveform jest jednolitym klockiem), z innymi jest lepiej. Dodatkowo wypowiedź lektora kompresuję nieco - by był równiejszy. I mam problem. W porównaniu do głosu prowadzącego niektóre teledyski są za głośnie. Ale także między sobą teledyski są różnej, nazwę to tak, subiektywnej głośności - zależnej właśnie od kompresji. Gdy robię przekładankę, zapowiedź prowadzącego i teledysk - i tak kilka razy na część programu, muszę ręcznie podgłaśniać i przyciszać teledyski by były mniej więcej równe. Cy jest jakiś plugin, program czy cokolwiek, które pozwoli wyrównać te - subiektywne - poziomy głośności. Słyszałem, że jest coś takiego jak adaptative compressor. Czy to coś da? Proszę o jakąś poradę :) będę bardzo wdzięczny :)
Bardzo fajny kanał :) pozdrawiam :)
To już wiem czemu się w dzisiejszych czasach nie da słuchać radia
Dlatego nienawidzę RMF I RMF Maxx . Ten łomot i nieustanny wrzask kaleczy uszy / rozprasza mózg.
super odcinek . Ja na szczęście słucham winyli . wole kupić czarny stary krążek niż nowe CD.
borysjaworzno batko a nie wolał być CD nagrane bez limiterów i innych dziwactw ??
Laudness War w skrajnym przypadku, jak pokazano na filmiku powoduje obcinanie szczytów - przesterowanie sygnału. Moje pytanie, czy taki "przesterowany sygnał" jest równie niebezpieczny dla głośników, jak przesterowanie czystego dźwięku na wzmacniaczu, przez przestawienie pokrętła zbyt mocno? W materiale o doborze głośników i wzmacniaczy, wspomniano, że przesterowany sygnał powoduje powstawanie harmonicznych i więcej Watów trafia na "gwizdek", co może go uszkodzić. Proszę o odpowiedź, najchętniej obszerną w materiale wideo. ;-)
equlibrium o właśnie
Przester jest szkodliwy, ale musi być równoczesny z nadmiarem mocy sygnału trafiającego do tweetera. Przy małych głośnościach nic się nie stanie.
Panowie komentujący, za bardzo popadacie w skrajności. Mastering to nie to samo co Loudness Wars więc nie mieszajcie jednego do drugim. Mastering to proces polegający na poprawianiu brzmienia nagrania. Oglądać i słuchać trzeba z uwagą bo filmik jest świetny. Niestety czarne płyty nie przypadają mi do gustu bo zbyt kartonowo grają, a polskie wydania szczególnie.
W muzyce której słucham happy hardcore/trance od kilku lat już panuje trend dynamiki dochodzącej do 3db, nie da się tego słuchać. Dje nie widzą problemu takie nagrania wychodzą takie gramy. Różnica między gramofonem a cdkiem jest zawsze spora w głośności, ale i tak mikser pulsuje na czerwono, końcówki clippingują i wtedy dla dja jest spoko bo jest głośno, ale kto pozwolił mu decydować o poziomie głośności który dociera do uszu tych na parkiecie, a później przez 3 dni dochodzenie do siebie bo w głowie huczy a uszy bolą i wszystko denerwuje..
Jeśli ktoś robi tak jak to opisałeś, to nie jest to żaden DJ, tylko zwykły grajek-zmieniacz płyt z wiejskiej dyskoteki, który myśli, że od ilości basu i jego "czaru osobistego" pannom puszczą zwieracze.
MTWODZU na dużych imprezach masowych 10+ tysięcy faktycznie jest dźwiękowiec który kontroluje poziomy, ale w klubach bardzo rzadko.
UKHLover Taa... Robiłem kilku dj na masówkach i co - ja wajchą w dół a on w górę. Ciszej jest przez chwilę a potem tylko więcej kwadratu na limiterze. Djom trzeba stawiać liniówkę na monitorze i łoić ich 130dB wtedy nie dają głośniej niż Pan Bóg przykazał. A że on potem nic nie słyszy...
eddie24riopless cóż, nie zajmuję się tym długo i dużo, ale raz czy dwa razy ustawiałem nagłośnienie. Zastosowałem zasadę mało na mikserze więcej na końcówce. Pionek miał śrubeczkę regulacji mastera więc skręciłem po prostu.
UKHLover Tak, pnioneer od djm600 chyba zaczął montować master trim z tyłu - można było podkręcić vu meter by oszukać dj ale nie tędy droga. Na procku włączone limitery (ustawienie na 0dB i przy basie na -2dB) non stop świecą - a gdy dać debilowi monitor który rusza mu nogawkami i wierci dziurę w głowie załatwia sprawę. Oczywiście osobne eq dla dj - podbić bas i środko-górę (5khz do np 9kilo) bo to najbardziej męczy - i o to chodzi. Końcówki zawsze odkręcone na 100% bo amp rack pod sceną lub daleko i tam się nie kręci.
Niestety tylko płyty z lat 80's i z początku lat 90's są dobrze zarejstrowane na CD. Dynamike mają powyzej 14 i wiecej. Dzisiejsze ścierwo to średnio 3-7, z małymi wyjątkami na poziomie 7-9. Format CD sie po prostu zmarnował przez idiotów ktorzy to zapoczątkowali.
Nawet płyty SACD nie są od tego wolne i tak samo spaprane.
Większość płyt SACD to klasyka + jazz , a tam z przesterami nie wypuszcza się przesterów...
Większość płyty SACD to klasyka + jazz , gdzie nie wydaję się płyt z przesterami....
Z epoki DVD audio pochodzą rewelacyjne remasteringi np. realizacji z 70'. Materiał źródłowy został odszumiony oraz oczyszczony z dropów. Jeśli ktoś lubi twórczość Deep Purpel polecam te wydawnictwa, nawet w oryginalnej wersji kwadro. Bije na głowę oryginalne winyle!