Mam ochotę zaspamować wszystkie osoby jakie znam tym filmikiem. Po prostu nie mam słów żeby wyrazić, jak bardzo jest pomocny i wartościowy. Dziękuję Jola!!!
Właśnie jestem w trakcie wysyłania linku znajomym! Zdaję sobie już w jakimś większym stopniu sprawę z treści tego filmu, ale jednak dobrze to usłyszeć! Świetny materiał, warto, żeby szedł dalej w świat :)
ja też mam takie poczucie, że bardzo wiele osob w moim otoczeniu powinno go obejrzeć, czasem nie zdaja sobie sprawy tak naprawde ze gdzies tam w tych relacjach maja problem, a taki obraz 'przecieka' z tego co mowia i opowiadają
Jestem mama doroslych dzieci I uświadomiłam sobie ile błędów wychowawczych popełniłam w naszych relacjach dlatego zapisałam się na terapie na która chodzę drugi rok i uczę się jak nawiązać dobry kontakt z moimi dziećmi akceptować i szanować ich decyzje i to jest ciężka praca również dla rodziców
Dziękuję (i jako psychoterapeutka i tak po prostu), że edukujesz na YT na temat zdrowia psychicznego, bo prawie nikt o tym nie mówi, a to takie ważne :)
Pani Moniko, może nie ma Pani czasu na przeglądanie youtuba, ale jest bardzo dużo materiałów o zdrowiu psychicznym. Podobnie w internecie artykułów, no i oczywiście książek. Miałam pewien zakres psychologii na studiach, a że interesuje mnie to, więc korzystam
Okropnie to smutne, że najwięcej ran wynosimy z własnych domów i wcale nie musi chodzić o otwartą przemoc. Brak poświęconej uwagi, bagatelizowanie rozterek dorastającego dziecka, tematy tabu, porównywanie do innych, niedowartościowanie. Każdy przypadek jest oczywiście inny. Tym bardziej kibicuję wszystkim osobom, które próbują odbudować relacje, kiedy jeszcze to ma sens. Z własnymi rodzicami wspólnie, a nie było łatwo, udało mi się na nowo zbudować bliską więź, dopiero po trzydziestce. Cieszymy się sobą zupełnie na nowo. Życzę tego każdemu, kto też się pogubił ♥️
Gdzieś przeczytałam, że rodzice prawie zawsze są rozczarowani swoimi dziećmi, a dzieci swoimi rodzicami i to pozwoliło mi odpuścić. Dzięki za ten mega potrzebny film
Mieszkam od prawie dekady w UK (panstwo akurat bez znaczenia) i mam wielu znajomych z wielu krajow. Mam takie spostrzezenia, ze moi znajomi stąd (akurat tutaj to jest ważne) mają dużo lepsze relacje ze swoimi rodzicami szczegolnie w zestawieniu w typowym Polakiem. Tutaj zwyczaj jest tak, ze 18-latek ma się wyprowadzic z domu i raczej tak się dzieje szczegolnie w tych 'zwyklych' rodzinach (nie patologicznych). Myślę, ze to bardzo pomaga przy calych tych bredniach ze rodzina jest najważniejsza i tylko ona moze zapewnic byt jednostce (cos co KK na sile sprzedaje gdyż to uzasadnia jego istnienie). Kiedy rodzice wychowują dzieci po to aby przygotować je do życia w świecie a nie po to "żeby podaly im szklankę wody na starośc" to latwiej przychodzi rodzicom zaakceptować, że dziecko ktoremu zmieniali pieluchy to teraz dorosly czlowiek ze swoim wlasnym życiem, ktory jest odpowiedzialny sam za siebie i nie mieć wobec nich oczekiwań. Do tego chyba lata komuny i traum wojennych nie pomogly typowym polskim rodzinom.
Masakra, jak nieraz rodzice mogą skrzywdzić dzieci, niektórzy nie powinni nigdy ich mieć... A najgorsza jest ironia losu, że jak ktoś bardzo chce mieć dziecko, ma idealne cechy na bycie rodzicem i kochałby swoje dzieci, to często okazuje się, że takie osoby mają problem z ciążą. A patologicznym osobom lub tym, którzy nie chcą mieć dzieci, ciąża zdarzy się mimo stosowania antykoncepcji. Taką zależność zauważyłam
Bardzo ciekawe refleksję, ogromną wartość mają sformułowania zawarte w tym filmie. Cieszę się, że ten kanał przeszedł taką ewolucję i że poruszasz takie, a nie inne tematy. Jesteś niesamowitą kobietą, że wprost mówisz o tak trudnych rzeczach i wzbogacasz nas, widzów oraz Twoich czytelników swoimi przemyśleniami, i że tworzysz fajne miejsca w internecie, gdzie można znaleźć otuchę. Pozdrawiam i trzymam kciuki za dalszy rozwój ♥️ jestem bardzo wzbogacona o treści z Twoich materiałów ✨
Mnie psychoterapia uczy asertywności względem moich rodziców, co w tej relacji zawsze było dla mnie najtrudniejsze. Trudna lekcja, ale owoce są dostrzegalne 😊
Ja miałam zaskakującą sytuację w relacjach z moją mamą. Ona jeszcze nie wiedziała, że jestem na psychoterapii, ale jakoś tak się zdarzyło, że ona zaczęła czytać książki psychologiczne. I dużo zrozumiała. Tak że cud niebiański:)
Rozmawiałam kiedyś o swoim dzieciństwie z mamą, kiedy sama urodzilam dziecko. Powiedziała mi, że ona nawet nie podejrzewała, że to ma na mnie taki wpływ i zawsze myślała, że wszystko było w porządku, bo nawet jak coś się złego działo to starała się to rekompensować. Dzieciństwo, którego w zasadzie nie miałam, pamiętam zupełnie inaczej niż moja mama, czy nawet mój starszy brat.
Może mało kto to przeczyta, ale w temacie polecę gorąco książkę Lindsay C. Gibson "Dorosłe dzieci niedojrzałych emocjonalnie rodziców". Również pojawiają się wątki, w jaki sposób pozbywać się oczekiwań wobec rodzica. Są też opisane strategie, jak prowadzić relację z rodzicem na nowym, dojrzałym poziomie, nawet jeśli rodzic sam tego poziomu nigdy nie osiągnie. Dla mnie książka zmieniająca bardzo wiele
Dziękuję za ten film. Doszedłem do tych wniosków sam lata temu przed zerwaniem z nimi kontaktu. Nie chcę od nich niczego, na nic nie czekam, kieruję moim własnym życiem i mam przyjaciół. Rodzice zepsuli budowę więzi, tak jak mówisz, byli złymi rodzicami. Drażni mnie nacisk reszty rodziny od czasu do czasu ale postawiłem jasno moje granice i będzie dobrze. Trzeba żyć własnym życiem. Dziękuję Ci za ten film! Jesteś wspaniała!
Jolu, mnie psychoterapia pokazała, ile elementów z tzw. katolickiego wychowania było dla mnie szkodzące... Każda wzmianka o wstydzie, lenistwie i o przebaczeniu też właśnie. W końcu mamy przebaczać nie 7 a 77 razy. Chcę pozostać w Kościele, ale szukam swojej własnej drogi. A dzięki psychoterapii wiem jedno - nic nie muszę. Naprawdę nic nie muszę. Ani się wstydzić, ani nie być leniwa, ani wybaczać. Pozdrawiam !
@@annas3248 Guzik prawda. To szkodliwy, powielany mit, ale nie poprze go żaden mądry psychoterapeuta. Wybaczenie nie jest potrzebne do pogodzenia się z przeszłością i bycia szczęśliwym człowiekiem.
Anna S również jestem tego zdania, ale trzeba pamiętać, że wybaczanie po wielkich traumach jest procesem, wybaczyć to nie znaczy zapomnieć. Jest świetna książka naukowca, dr Deana Ornisha, Miłość i przetrwanie. Prowadzi on badania od wielu lat, jak ostatecznie miłość i wybaczanie leczy nas samych i uzdrawia relacje ze światem. Natomiast w temacie relacji z rodzicami, to pewien francuz Tim Guenard napisał autobiografię Silniejszy od nienawisci. Był porzucony przez matkę i katowany przez ojca, będąc dorosłym wylądował na ulicy, żył na krawędzi. "Moje życie jest równie pokiereszowane kak moja twarz. Choćby mój nos. Złamany dwadzieścia siedem razy. Dwadzieścia trzy złamania to sprawa boksu; cztery- dzieło mojego ojca. Najbardziej brutalne razy dostalem od tego, który powinien wziąć mnie za rękę i powiedzieć kocham cię". Guenard pokazuje ścieżkę zmagania się z uczuciem nienawiści wobec rodziców, pełnej zakrętów i potkniec. Ostatecznie wyzwolil się z kręgu przemocy rodzinnej....i wybaczył. Jak mówi: "Może nigdy nie będę spokojny. Bedę pewnie musial rozpoczynac od nowa moje przebaczanie, jeszcze i jeszcze. Czy to jest to 77 razy, o których mówi Jezus? .... Przebaczyc to nie znaczy zapomnieć. To raczej przystac na życie, godząc się z obraza. To trudne, kiedy rana przeszyla całą istotę, pietnujac ja, jak tatuaż smierci.... Trzeba pamiętać. Nie chować swojej rany, ale wystawiać na światło dzienne, ukryte infekuja i wydzielaja trucizne....Daję świadectwo, że nie ma ran, których nie można zabliznic miłością ".
Ze wszystkim sie zgodze oprocz wybaczania. Wybaczanie jest dla Ciebie nie dla innych. Oni nie potrzebuja wybaczenia, to Ty sie meczysz z tym. Ogolnie akceptacja przeszlosci i skupianie sie na tym co teraz, wybaczenie sobie swoich bledow, to sa rzeczy ktore najlepiej na nas wplywaja. Bylo jak bylo, trudno. Teraz mamy szanse zyc jak chcemy wziac zycie w swoje rece :) Pozdrawiam.
@@lavinia_rossa - dlaczego mit? Wybaczyc, nie znaczy ze dalej masz z nimi wiez lub kontakt. To po prostu znaczy ze juz tym nie zyjesz, juz nie jestes zla, nie zamartwiasz sie, tylko zyjesz swoim zyciem. Dodam ze chyba o to odpuszczenie mi chodzi. O brak oczekiwan ze swojej strony. Przeszlosci sie nie zmieni, ja kontrolowac drugiej osoby tez nie da sie. Mozemy otworzyc sie i powiedziec co nam na sercu lezy, a nie znaczy ze oni to zaakceptuja, ze nas przeprosza, ze beda tacy jakich potrzebujemy aby byli. Dlatego odpuszczamy sobie, przestajemy sie nekac tym wszystkim. Szukamy pozytywniejszych doznan i robimy rzeczy ktore podboduwuja to kim jestesmy i chcemy byc. Jezeli patrzymy na przeszosc (np w terapii) to po to tez aby sobie samemu odpuscic, siebie zrozumiec, i wyleczyc sie. Ale nie po to aby sie dolowac jak to mi bylo zle. Bylo. Ale teraz juz nie musi byc.
@@laliday właśnie o to chodzi, że odpuszczenie a wybaczenie to dwie zupełnie różne rzeczy. Nie musisz wybaczać, żeby przestać się czymś zamęczać. Możesz kogoś po prostu wypieprzyć ze swojego życia, przestaje on dla ciebie istnieć, cokolwiek znaczyć i tyle. A wybaczenie to dar dla drugiego człowieka. Trzeba być tego wartym, żeby taki dar otrzymać. Niektórzy nie są.
Mam podobną relacje. Nie zrobiłabym konfrontacji bo rodzina by mnie zniszczyła. Mieszkam 100km od nich, odwiedzam i sporadycznie. Każda wizyta wiąże się z tym, że po powrocie do domu mam takie złe mniemanie/myślenie o sobie, że nie jestem w stanie sama ze sobą wytrzymać.
Osoba mi bliska jeżdżąc do swojego domu rodzinnego wracała odmieniona. Nagle była rozdrażniona, zamknięta w sobie, smutna. Ciężko jej było wrócić do równowagi. To coś okropnego.
Jolu, Twój filmik tylko mnie utwierdza w przekonaniu, że zajęcia z psychologii powinny być w szkole i to obowiązkowo (zamiast wielu nieprzydatnych lub nieudanych przedmiotów). Bo często dopiero jako dorośli ludzie możemy zobaczyć jak nasze domy były toksyczne (zwłaszcza jak uda się z nich w końcu wyprowadzić i spojrzeć na wszystko z dystansu i z dystansem), podczas gdy, można by sobie zaoszczędzić tyle cierpienia i łez i wcześniej udać się na terapię.
Zgadzam się! I obowiązkowe testy psychologiczne dla kadry nauczycielskiej; jakieś konkretne sito. Przecież bardzo często jest tak, że w tym zawodzie pracują ludzie bez jakichkolwiek kompetencji miękkich, bez rozwiniętej inteligencji emocjonalnej. Eh.
Żeby mieć jak najmniejszy kontakt z rodzicami wpadłam w pracoholizm. Wybaczyć nie wybaczę. Ten film potwierdził że miałam rację i słusznie broniłam swojego zdania i to kosztem awantury, nie dałam się w manipulować w szantaż emocjonalny. Z filmu wnioskuję że sporo jeszcze mam do przepracowania. Jolu dziękuję za film.
Ad. 5:20. Kiedy rozpoczęłam psychoterapię, moja mama wyraziła chęć żeby pójść ze mną żeby udowodnić pani psycholog że ona ma rację a moje uczucia się nie liczą 😂
Jolu, musiałam obejrzeć film dwa razy... Za pierwszym razem targały mną takie emocje, że nie byłam w stanie tego opanować. Drugi raz, już spokojniej, z większym zrozumieniem. Zrzuciłam z siebie mały kamyczek, zwany "to nie ja jestem temu winna". Dużo jeszcze tych kamyczków. Zadziwiające jest dla mnie, że tak wiele osób ma podobne "problemy" z relacjami z rodzicami/rodzicem... Wiele kwestii jest nadal dla mnie zadziwiających...Kiedyś człowiek myślał, ze jest jedyny na świecie w takiej sytuacji. Walczmy o siebie i swoje zdrowie. Pozdrawiam :)
Wspanialy filmik dotknelas głębokiego problemu.Bardzo wiele rodziców uważa ze należy im się miłość i szacunek tylko dlatego ze są rodzicami a nie powinni na to zapracować i nie chcą zrozumieć jak wielką krzywdę wyrządzili swoim dzieciom.
Och tak, mój ojciec wszedł już na kolejny level i próbuje wymusić na mnie i siostrze pewne przysługi, decyzje jako argument podając, że on dla nas pracuje, że mamy co jeść i gdzie mieszkać i powinnyśmy być mu za to wdzięczne.
@@agnieszkastec8339 wikt i opierunek to podstawa jak ktos decyduje sie na dziecko. Obowiazek. Dziecko nie powinno zyc w poczuciu ze ma odplacic za opieke
Nie wiem jak Ty miałaś Jolu,ale we mnie dużo takich niewłaściwych rzeczy i zachowań wypracowałam przez religię i wiarę. Przez całe moje młode lata wszystkich przepraszałam,martwiła,zmuszalam do wybaczania i spowiedzi ,chciałam zachowywać się idealnie, pomagalam. Dlatego teraz żałuję tych wszystkich straconych lat i to sprawiło,że odeszlam też od kościoła.
“Zazdroszcze” i podziwiam, ze tak mlodym wieku tyle masz madrosci i odwagi w to wszystko zagladnac. Ja w wieku dopiero 47 lat do tego tak porzadnie dojrzalam...gratuluje!
Moja relacja z rodzicami jest bardziej wspaniała niż nie :), jednak nie bez wad. Moi rodzice byli zdumiewająco mądrzy, bo bez żadnych cudownych wzorców, w wieku 20 lat, potrafili wychować dzieci tak, by zbudować przyjacielską relację pełną rozmów i empatii. Teraz mogę z nimi rozmawiać o ich doświadczeniach i błędach - co oni postrzegają jako błędy, a co my. Jest mi strasznie przykro, ile dzieci nie może tego powiedzieć o swoich rodzicach, ilu ludzi decyduje się na terapię, zrywanie kontaktów, jak to rzutuje to życie. Szczerość takich ludzi jak Ty pomaga mi zrozumieć innych, wielkie dzięki za poruszanie takich tematów. 🖤 Co do wybaczenia - totalnie się zgadzam, nie uważam, że bycie rodziną ma narzucać jakieś specjalne ulgi. Strasznie denerwują mnie argumenty 'daj spokój, rodzice to rodzice, masz ich jednych'. No nie. Szkoda życia na burzenie ścian ze stali.
Na kwarantanne wróciłem do domu rodzinnego i mieszkam tutaj dalej. No trochę tak utknąłem tu. Moje relacje z moimi rodzicami i siostrą są różne... Wydaje mi się, że wszyscy się jakoś rozwinęliśmy przez ten czas jak byliśmy daleko od siebie no i wydawało mi się, że jest dużo lepiej niż w rzeczywistości jest. Co prawda zaczęliśmy rozmawiać na takie głębsze tematy, ale im więcej jest tych rozmów tym mniej ich chcę. Zanim wróciłem, chciałem właśnie takiej szczerej, zdrowej relacji z moją najbliższą rodziną, ale teraz jestem raczej przekonany, że wolę ją zostawić żeby była serdeczna, ale płytka.
łał właśnie dotarłem do tego momentu w filmie xD w którym mówisz, że właśnie nie zawsze musimy mieć głęboką relacje z rodzicami, czyli coś do czego doszedłem sam przed startem mojej psychoterapii. Bo jakby jestem po konsultacjach i pierwszym spotkaniu.
A dla mnie już nawet płytka relacja z rodziną, ale serdeczna boli, bo mam dosyć udawania... bo w środku się we mnie gotuje ból, gniew, złość. Po co mam mieć relację z ludźmi przy których nie mogę być sobą? Którzy nie przyjmują do wiadomości, że jestem zmęczona, źle się czuję, że (uwaga!) ja też MOGĘ MIEĆ PROBLEMY (szok, co nie?) :O Też jestem na początku psychoterapii i już wiem, że to jest jedna z najważniejszych i najlepszych decyzji w moim życiu, bo przede wszystkim zaczynam myśleć o tym czego JA CHCĘ, co DLA MNIE jest dobre.
Super film! 👌 Ja jestem na psychoterapii od roku, zaczęłam ją właśnie po to aby poradzić sobie z moją relacją z rodzicami i cały czas walczę. Wiele rzeczy wspomnianych w filmie się u mnie powtórzyło, też odkryłam że mogę być na rodziców zła, że to nie oni świadczą o moim szczęściu, że nie muszę się starać o idealna relację z nimi, bo to nie moja rola, że mogę mieć własne zdanie i własne wybory i to nie moja wina jeśli rodzice twierdzą że ich zawodze bo nie jestem taką jaką by chcieli żebym była... Wiele tego jest i jeszcze wiele przede mną, ale dzięki temu filmikowi czuję, że nie jestem w tym sama, pokazuje mi on, że "nie muszę". Bardzo dla mnie ważny fragment o wybaczaniu, bo ciągle czuję na sobie ciężar tego, że właśnie muszę wybaczyć, a przecież ja nic nie muszę... Dzięki Jola! ❤️
Jola ten film to złoto 🙏🏻 Ja mając dobrą więź z rodzicami dużo miałam do przerobienia na psychoterapii, więc co dopiero w takich sytuacjach jak opisujesz 🙈 Po raz kolejny przekonuję się, że mam szczęście, że mam rodziców, którzy przyznają się do błędów i z którymi mogę przegadać wiele kwestii... Ten film otwiera oczy 😃 Dzięki 😉
Zdecydowanie masz szczęście, że Twoi rodzice przyznają się do błędów ;) I nie ukrywam, piszę to z zazdrością, bo dla mnie to jest totalny szok: "To rodzice mogą się przyznać do błędów? To oni też są ludźmi i czasem się mylą?". Bo dla mnie najgorsze w mojej rodzinie jest udawanie, którym przesiąkłam aż do szpiku kości. Latami zamiatało się problemy pod dywan. No i jak rozmawiać z rodzicami, którzy uważają, że wszystko jest w porządku i co gorsza, że są świetnymi rodzicami, podczas, gdy totalnie nawalają...?
Moi rodzice też poszli na terapię do mojego psychologa. Przed terapią byłam w takim stanie, że przez 1,5 roku nie mogłam nawet sama wyjść z domu, ale właśnie niedługo ją kończę po około czterech latach :) Moim rodzicom nie było łatwo słuchać, jak przyjeżdżałam nagle bez zapowiedzi, siadaliśmy i przez godzinę mówiłam o moich emocjach z dzieciństwa, ale dali radę i bardzo to doceniam :)
dziekuje! za kilka tygodni koncze 50 lat i jestem w terapii, gdzie ''dopiero teraz'' przerabiam schematy uruchomione w relacji z matka. Relacja od poczatku byla pelna przemocy, rowniez fizycznej, i ze byla zla- wiedzialam od zawsze, natomiast nie zdawalam sobie sprawy, jak przepotezny miala wplyw na moje relacje milosne cale zycie. Moja mama do dzis (doslownie) probuje mnie obarczac wina za cale zlo i za swoje samopoczucie i choroby, ale ucze sie tego, o czym tak trafnie mowisz w filmie!
Dziekuje za podzielenie sie i otwarcie. Ja niestety odkrylam terapie i wogole fakt ze terapia moze mi pomoc dosc pozno. Zamaist tego spedzilam 15 lat we wspolnocie neokatechumenalnej i tam robiac tak zwane skrutinium katechisci wysluchawszy mojej historii poradzili mi abym poprosila moich rodzicow o przebaczenie ze ich osadzalam (w ten sposob radzili tez inym osobom). Tak w skrocie, w mojej rodzinie byla przemoc fizyczna i emocjonalna, moj tata byl alkoholikiem a ja sama nie mialam zadnej relacji z rodzicami. Moja mama wyjechala za granice kiedy mialam 12 lat (jak pozniej nam powiedziala uciekla od problemow) a zaraz za nia moj tata, takze z siostra bylysmy wychowywane przez babcie. Pisze to wszystko po to aby moze ostrzec osoby ktorych emocje sa zachwiane poprzez rozne patologiczne historie wyniesione z domu, aby uwazaly na podobne wspolnoty. Ja przez lata myslalam ze musze prosic moich rodzicow o przebaczenie, ze jestem winna bo ich osadzalam i dopoki im nie przebacze to nie znajde spokoju. Do tego katechisci powiedzieli mi ze moj tata dobrze zrobil ze nas zostawil i wyjechal aby byc z mama poniewaz zachowal sakrament malzenski. Powiedzieli mi tez ze nigdy nie wyjde za maz jak nie przebacze bo nie bede w stanie zachowac zwiazku z druga osoba. To pradwa z zwiazkami zawsze mialam problemy, ale uwazam ze postawienie osobie ktora nie jest pewna siebie i swoich wartosci takiego wyroku jest bardzo szkodliwe. Do tej pory nie jestem w stanie wybaczyc wspolnocie neokatechumenalnej za ta manipulacje. Nie chce robic z siebie ofiary ale dziwie sie ze tak malo sie o tym mowi.
To ta grupa nie działała jak chrzescijańska tylko jak sekta. W ogóle nie rozumiejąc że przebaczenie to ma tobie pomóc, ale nie oznacza to że masz wszystko zapomnieć i udawać że porzucenie przez rodziców jest ok .
Te grupy natchniona przez "bozie" to należy omijać szerokim łukiem specjaliści od wszystkiego bylam na kilku spotkaniach dzisiaj jak sobie te kocopoly przypomnę i tym, że jesteśmy nikim że światło w Nas toJezus i to on czyni dobro to mnie mdli...
Dopiero zaczynam moją terapię a już wiem, że mogę stawiać granice, mogę postawić na intymność i nie dzielenie się informacjami z mojego życia, którymi nie mam ochoty się dzielić. Nie muszę przepraszać i czuć się winna, że nie mam ochoty ich odwiedzać czy z nimi rozmawiać. Konfrontacji podejrzewam że nie będzie, myślę że nie jestem gotowa na taki skok. I tak by nic nie zmienił ;)
Jola, co tu dużo mówić, jestem Ci ogromnie wdzięczna, dużo już rozumiem, wiele jeszcze do przepracowania, ale widzę w końcu światełko nadziei, by poczuć się prawdziwe wolną! Dziękuję, że się tym dzielisz, to jest na maksa ważne i ja podpisuję się pod tym rękami, nogami i wszystkim, czym mogę. Twoją otwartością na trudne tematy pomagasz naprawdę niejednej osobie, a wiem, że nie zawsze łatwo się tym dzielić, szacun :)
Dziekuje za ten film. Dla mnie temat relacji z rodzicami byl dlugo powodem do wstydu. Czuje, ze rodzicami sa tylko z nazywy. Jakiekolowiek proby konfrontacji zawsze konczyly sie zrzucaniem cakej winy na mnie. Od razu po studiach wyprowadzilam sie z domu i odzylam. Teraz po ponad 10 latach mysle o psychoterapi, zauwazam, ze pewne rzeczy powinnam przepracowac i uwolnic sie od mysli, ze Oni kiedys zrozumieja swoje bledy i zrozumieja mnie.
Psychoterapia pomogła mi zrozumieć, że mam prawo podejmować swoje decyzje, nawet jeśli nie podobają się one moim rodzicom i że nie jestem odpowiedzialna za problemy w ich małżeństwie. Dorastałam w poczuciu winy i czułam się niewystarczająca bo nie mogłam zadowolić mojej mamy. Po naradzie z psychologiem spróbowałam konfrontacji, ale ktoś, kto uważał się za nieomylnego przez prawie 30 lat, nie jest w stanie zrozumieć swoich błędów. Już nie walczę. Odcięłam się od mamy i żyję własnym życiem - wolnym i szczęśliwym :)
obejrzałam, posłuchałam i upewnilam sie, że -choc póxno, ale odcięcie się od rodzica było jednyną słuszną decyzją. Konfrontacja nic nie dała, wręcz przeciwnie - teatr , jaki zobaczyłam wywolał we mnie niesmak... Po latach prania mózgu w stylu : bo rodzina, bo matka, itp. - powiedzialam STOP. Dziękuję Jolu za ten film. :-)
Taka świadomość przychodzi z czasem, ale kiedy już przyjdzie jest rewelacyjnie. Okazuje się wtedy, że życie naprawdę jest piękne, że my sami jesteśmy dobrymi ludźmi, a to skąd pochodzimy etc. nie ma najmniejszego znaczenia, że opinie ludzi na nasz temat również się nie liczą. Kilka lat temu nie wierzyłam w to, że mogę być codziennie uśmiechnięta, tak zupełnie szczerze, bez cienia fałszu. Cudownie jest nie udawać. Ośmielę się stwierdzić, że remedium na złą relację z rodzicami jest zmiana, ale nie ich, a siebie, czegoś w swoim życiu, swojej codzienności. W końcu nie można wchodzić w rolę terapeuty, bohatera, rodzica... To nie jest zdrowe. 🙂 Tak się cieszę, że w końcu to pojęłam. 😀 Niestety to jest proces, który ciągle trwa, za to warto!!! Cieszę się, Jolu, że uwolniłaś się od schematów. Mnie też się to udało, bez psychoterapii, ale łatwo nie było. Życzę tego samego każdemu! 💞 Stawianie granic i skupienie się na sobie nie jest złe! 🙂 W zupełności zgadzam się ze wszystkim, co zostało powiedziane w tym filmie. Bardzo potrzebny materiał. Dziękuję Ci za to, co robisz! 😍
Bardzo mądry odcinek, dzięki :) Ja zrobiłem konfrontację z matką ale listownie. Odpowiedź była taka, że zrobiłem ją nikim, nie wspomniała nic o tym, co tam opisałem, jak źle się czułem przez nią, jak zwykle ona ma się za ofiarę, a ja jestem tym najgorszym. Cóż, widać jak bardzo jest zaburzona i jak bardzo potrzbuje terapii, na którą i tak nie pójdzie. Ale cieszę się, że to zrobiłem, bo mam takie poczucie, że ja już wykonałem ten ostatni ruch, który miał sprawić, że ona coś zrozumie. Nic to nie dało, ale nie szkodzi. Nie mamy kontaktu i tak jest dobrze, bo nie musimy go mieć. A ja mogę mimo wszystko prowadzić szczęsliwe życie, pozdrawiam
Teraz moda na krytykowanie rodziców, pewnie wielu tym krytykującym zrozumie gdy będą nieć swoje dzieci czy gdy te dzieci dorosną będą krnąbrne, pyskate a na koniec zerwą kontakt.... Wybaczyć, to nie zapomnieć, mądrzy psycholodzy i znawcy życia duchowego potwierdzają, że przebaczenie przynosi pokój serca. Ciekawa jestem czy Pani Jola i inni są idealnymi rodzicami dla swoich dzieci?. Może po latach Jej dzieci też będą publicznie krytykować ją tak jak ona swoich rodziców, czy inne osoby. Za malutkie dzieci odpowiadają rodzice, ale już dorastające, dorosłe to też odpowiadają za jakość relacji z rodzicami. A na margibesie-4 przykazanie-Czcij ojca sweo i matkę swoją(to też prawo naturalne)
Jestem na etapie kończenia relacji z tatą,a z mamą nie gadam ponad tydzień,prababcie zablokowałam na telefonie,bo wydzwaniała,pogrążając mnie w wyrzutach sumienia,że "mama to zawsze mama". Trafiłam przez przypadek,TH-cam mi Ciebie podsunął,z chęcią zaliczę wszystkie odcinki,a Tobie po prostu dziękuję ❤️
Ja mam taką płytka relacje z mamą, z tatą wcale jej nie ma (jest alkoholikiem). Już nie raz próbowałam mamie pomóc, na różne sposoby. Oczywiście jest tak jak mówisz, narzeka, płacze że jej źle że ma problemy ale nie chce tego zmienić. Nie rozumie też że ta sytuacja niszczy cała rodzinę. Trwa to już parę lat. Najgorsze jest to że nie mam w nikim wsparcia. Najmłodszy (18latek) brat, który wciąż mieszka z rodzicami, olewa sytuację i już widzę że się stacza, że ta sytuacja się odbiła na jego życiu i że przejął pewne zle wzorce zachowań po ojcu. Moje dwie siostry, dorosłe, zachowują się jakby nie widziały problemu, nie reagują, nie próbują pomóc. Z kolei babcia wygłasza mi kazania, że dlaczego nic z tym nie robię, że mój ojciec powinien się wyprowadzić i że muszę przemówić matce do rozumu. Bardzo długo się tak meczyłam, wiecznie się tłumaczyłam bo to ja byłam ta zła, wylałam morze łez, miałam nawet myśli samobójcze, czułam się po prostu najgorszym śmieciem. Nie poszłam nigdy na terapię ale na szczęście powoli sama zaczęłam rozumieć pewne rzeczy i dopuszczać do siebie pewne emocje. Sytuacja w domu się nie poprawiła, powiedziałabym nawet ze się pogorszyła ale ja sama się zmieniłam. Nauczyłam się odpuszczac, zrozumiałam że na siłę nie zmienię rodziny, że mam prawo walczyć o własne szczęście😁 bo do tego szczęścia prawo mam😁
Niestety facetom łatwiej przychodzi olewanie problemów. Łatwiej im się odciąć, bo są mniej emocjonalni. Mnie też zaskakiwało i zaskakuje jak mój brat może olewać sytuację w domu, jak on może tego nie przeżywać. A jak już reaguje to agresją słowną. Tak jak mówisz, trzeba nauczyć się odpuszczać, ale zanim to, to trzeba się pogodzić np. z tym, że rodzice się nie zmienią (dla mnie to jest na razie nie do przeskoczenia), że nie trzeba mieć z nimi idealnej więzi, a czasem, że w ogóle nie trzeba mieć z nimi więzi. Dzięki za komentarz
Nie odpowiadasz za to jaki jest Twój ojciec i nie do Ciebie należy zadanie rozwiązać problem ojca/ z ojcem w rodzinie. Często obarcza się dzieci. A to już odwrócenie ról. Mega niezdrowe i niszczące. Pozdrawiam :)
Mam dokładnie identyczną sytuację. Ciągnie się od kiedy miałam 15 lat. Teraz mam 21. Do alkoholizmu doszła jeszcze zdrada. Przez to doszło również do parentyfikacji, przez lata musiałam się opiekować, zajmować swoją mamą. Ciągle narzekała na swoje życie, a że ja jestem bardzo emocjonalną osobą, wszystko bardzo przeżywałam. Kiedy pytałam ją dlaczego mi o tym opowiada i mnie smuci, odpowiadała "A co, a ja mogę być smutna tak?" lub "Przecież ja nie mam nikogo oprócz ciebie, muszę się komuś wyżalać". Teraz po latach zaprzecza wszystkiemu, że ona tak nie robiła, nic takiego nie mówiła i mówi, żebym nie kłamała.
Twoja matka nie jest Twoja odpowiedzialnoscia, jest dorosla osoba. Przybrala Ci role w rodzinie jako pomocnika. Oderwij sie od tego, to jest manipulacja, wywolana FOG - skrot od slow po angielsku. Fog to mgla. F- fear-strach, O-obligation-obowiazek, G-guilt, poczucie winy.
Moja relacja z rodzicami jest dość specyficzna. Z jednej strony jesteśmy w dobrych kontaktach, rozmawiamy przez telefon prawie codziennie, sporo wiemy o sobie, a z drugiej strony moi rodzice nie mają jakby zahamowań na temat tego co mogą i powinni powiedzieć, a co nie. Szczególnie gdy widzimy się na żywo, dlatego od dłuższego czasu ograniczam podróże do domu bo to jest często bardzo bardzo raniące. Jak trochę przytyłam to non stop słyszałam, że jestem gruba, że mój chłopak mnie zostawi i znajdzie sobie ładniejszą, że na pewno ma dużo dziewczyn w pracy które wyglądają lepiej niż ja. Jako nastolatka mając mocny trądzik kilka razy usłyszałam od mojego taty, że moja twarz jest "czerwona jak dupa pawiana" i że jakby był chłopakiem to by się ze mną nie umówił. Wiedział, że robię absolutnie wszystko żeby to wyleczyć, ale nie było to zależne ode mnie. I to nie były nawet żadne kłótnie, tylko ot tak rzucony w przelocie komentarz, jak stwierdzenie, że dziś leje. W domu nie było prawa żeby mogła wyrazić emocje, chociaż mój tata robił awanturę o najmniejsze rzeczy, takie jak np upuszczenie łyżeczki na ziemię. Tak więc przez wiele lat moja pewność siebie była na poziomie piwnicy a umiejętność wyrażania emocji zerowa, na studiach nie wychodziłam na żadne imprezy, po zajęciach wracałam na stancję i to byłoby na tyle. Nie miałam chłopaka do 24 roku życia. Do dziś za każdym razem jak przyjeżdżam do domu to jest jakaś "afera" podczas której padają bardzo krzywdzące słowa. A to że jestem gruba. A to że jakaś moja część ubrania im się nie podoba i cały przyjazd są komentarze "no nie, ona wyglada w tym okropnie" albo "no zobacz jak to ją poszerza, że też ona tego nie widzi". Tak jakby mnie nie było obok! A to że źle dbam o mojego chłopaka, bo np nalałam sobie soku pierwsza a dopiero potem jemu i na pewno mnie zostawi (on jest w tym domu ubóstwiany i to prawda, że jest wspaniały). W dzieciństwie w domu było bardzo dużo przemocy psychicznej ze strony mojego taty, codzienny ból brzucha na ostatniej lekcji bo zaraz powrót do domu itp. Karanie za wszystko, czy trzeba czy nie trzeba, a naprawdę byłam dzieckiem prawie idealnym - świetnie się uczyłam, nie potrzebowałam żadnej pomocy, pomagałam w domu. Ale zawsze się znalazło coś co było nie tak - a to nie starłam kurzu na lampie, a to krzywo stałam przy odbieraniu nagrody w szkole (i zamiast się cieszyć z nagrody to całą drogę powrotną była dyskusja, że wyglądałam jak sierota). Jak byłam świetna z matematyki, to przy kłótni zawsze można to obrócić w coś negatywnego - na starość na pewno będę starą panną, dziwaczną matematyczką. I te komentarze "zobaczysz co z niej wyrośnie!" albo "zobaczysz co z niej będzie za 10 lat jak jej pozwolisz na XYZ" i się czułam jak taka tykająca bomba, która niby jest teraz ok ale za 10 lat totalnie wybuchnie i każdy to wie. Wszyscy moi znajomi zawsze byli nie tacy, więc początkowo słuchając rodziców zrywałam niektóre kontakty, dziś mam kontakt z pojedynczymi osobami i dopiero próbuję zbudować sobie grono znajomych. Oczywiście teraz tata każdemu mówi, jak bardzo dumny jest ze swojej córki, jak to idealne dziecko im sie trafiło itp, każdy się zachwyca jacy to wspierający rodzice, a potem wracamy do domu i słyszę kolejny stek uwag. Przez wiele lat nie umiałam się z tego uwolnić, byłam mocno związana z rodzicami ale sytuacje jak powyżej zdarzały się tak często, że szybko wymazywałam je z pamięci. Na szczęście zdecydowałam się na wyjazd na studia do innego miasta i dopiero po latach to wszystko wraca, w dorosłym życiu niestety widzę bardzo dużo swoich myśli czy zachowań, które są pokłosiem tego jak wyglądało dzieciństwo. I widząc jak częsty dłuższy kontakt z rodzicami wpływa na moje codzienne życie, wybieram częste rozmowy telefoniczne o pogodzie i planach obiadowych, zamiast odwiedzania rodziców na kilka dni (mieszkają daleko) i wracania z kolejnym dołem psychicznym :(
Dziewczyno, twoi rodzice (a przynajmniej jedno z nich) wykazuja zachowania natcystyczne. To co opowiadasz, to czysta przemoc psychiczna i dowartosciowywanie sie twoim kosztem. To zadne «dobre kontakty» tylko twoja silna emocjonalna zaleznosc. Jako pierwszy krok ograniczylabym te codzienne telefony. Na sama mysl o tym przechodza mnie ciarki (bo twoja historie znam z autopsji). Terapis to to czego bardziej potrzebujesz niz ich opinii o tobie samej.
Twoi rodzice są toksyczni. Bardzo współczuję. Na Twoim miejscu unikałabym ich. Trzeba się otaczać przyjaznymi ludźmi. A rodzicom mówić wprost co myślisz o ich okropnym zachowaniu. Pozdrawiam 🤗
To jest absolutnie chore! Twoi rodzice nie zasluguja na kontakt z Toba, sorry! Ja mialam podobnie (nie az tak zle), i to sie nie zmienia z czasem - ostatnio pokazalam tacie zdjecie mojej malej coreczki a on "ale brzydka"... mieszkam za granica i staram sie o kontakt minimum, tez polecam psychoterapie
Ja jeszcze nie doszłam do tematu rodziców na terapii (jestem po 4 konsultacji), natomiast dla mnie ważną informacją było to, że to jak nas wychowywali to nie jest wyłącznie ich wina, bo oni też mieli rodziców, którzy dawali ciała, a dziadkowie również mieli rodziców itd. Łatwiej jest wtedy na pewno im wybaczyć. Ja akurat byłam bita w domu, często szturchana itd., ale mimo wszystko i tak najgorsza była przemoc słowna. No i brak zainteresowania...
Oj, bardzo rozumiem fragment o rodzicu, który narzeka, ale mu w tym dobrze. Ciężko mi nie czuć się ciągniętym za nogę na dno w ten sposób. Pracuję powoli nad wyznaczeniem granicy i daniem "krzyża na drogę", ale jeszcze ciągle mną targają nerwy na lewo i prawo.
@@michal88gno i to właśnie niestety świadczy o pewnej manipulacji stosowanych przez rodziców, że mogą umrzeć. Przez nas. Kiedyś umrą, to fakt. Ale zwalać winę na dzieci, które chcą wyjaśnić na spokojnie i uwolnić siebie od tej właśnie manipulacji? Ja sama niedawno odkryłam to, że bardzo na mnie wpływała właśnie ta manipulacja, że skoro ich kiedyś nie będzie to muszę ich słuchać. Podzielać ich poglądy i przekonania czy polityczne, czy religijne. Może nie o to Ci chodziło, jeśli nie to przepraszam za wywód. :D Ale i tak myślę, że wiele z nas miało podobną sytuację typu "Nie porozmawiam z tatą/mamą bo boję się, jak to na nich zdrowotnie wpłynie". Uściślając nie chcę zmuszać nikogo do maltretowania swoich rodziców, którzy naprawdę mają jakąś poważną chorobę i rzeczywiście silne emocje mogą mieć negatywny wpływ. Chodzi o rzeczywiste i faktyczne podejście do sprawy.
@@AleksandraMarszaek37 Po prostu chodzi o takie podstawowe prawo, by móc powiedzieć rodzicom co się myśli :) A jeśli nie można być wobec nich szczerym, to po co mieć z nimi jakąkolwiek relację? Wiem, to okrutnie zabrzmi, ale teraz w ten sposób myślę: moi rodzice, dziadkowie mieli 21 lat (bo tyle mam), by zbudować ze mną trwałą, głęboką i zdrową relację i nie jestem im NIC WINNA- a jeśli chcę z kimś dalej budować relację, to dlatego, że JA TEGO CHCĘ, a nie dlatego, że powinnam. Wkurza mnie kult rodziny- "rodzina jest najważniejsza". Może dla kogoś jest i super. Ale dla mnie nie i czuję ulgę, że wcale nie musi dla mnie być najważniejsza :)
Dawno nie spotkałam osoby, która by miała dokładnie taką samą sytuację jak ja, oprócz mojej siostry oczywiście. O dziwo wychodzi na to ze jestem dzielną, mądrą i silną kobietą, bo mając 23 lata bez terapii i po nieciekawym dzieciństwie, osiągnęłam sporo na + w kwestii własnego stosunku do tego, jaką relacje z rodzicami miałam i mam - a uświadomiłam to sobie po obejrzeniu Twojego odcinka. To podniosło mi trochę samoocenę, która i tak jest niska w kwestii tego jaka jestem, zrozumiałam, że się nie doceniam. Może za jakiś czas odważę się iść na terapię, by jednak "oczyścić" się do końca i zaznać takiego pełnego spokoju i szczęścia, bo wiem, że jeszcze na pewno jest coś tam do przepracowania. Częściowo jestem pogodzona z tym, jaką relację mam z rodzicami i jacy oni są, ale jednak w środku też czułam smutek i zazdrość, gdy widziałam zdjęcia w internecie ludzi ze swoimi rodzicami, czy jak gdzieś czytałam o ich pięknej relacji. Jestem świadoma wielu błędów, jakie moi rodzice robili w stosunku do mnie za dzieciaka, więc kiedy będę miała mieć już swoje dzieci będę bardzo uważna, by nie robić tego samego.
To ja dodam od siebie, z perspektywy osoby również w trakcie 4,5 rocznej psychoterapii ;) i jednocześnie jako mama. A dodaje się, co następuje: psychoterapia pomaga odkryć to, że rodzic nie jest potworem. Pomimo najgorszych rzeczy, które zrobił, tam jest COŚ co można znaleźć i było dobre. To mnie nie zbudowało, nie ukształtowało, nie dało poczucia że jestem chciana i kochana. Ale trochę jest tak, że to myślenie o rodzicu jako potworze spowodowało we mnie myślenie czarno-biało o sobie samej. Teraz więc, jako mama, kiedy popełniam błąd, czuję się... jak potwór. Czaicie? Nie że jestem dobra i popełniłam błąd. Tylko jestem po prostu matka potwór. Zmorą staje się jakiekolwiek popełnianie błędów, aby nie stać się swoim rodzicem. Teraz więc pomału, (naprawdę opornie mi to idzie...) próbuję zobaczyć, że potworami nie byli. Nie mogę powiedzieć , że czuję to na 100 %, tylko że nad tym spokojnie pracuję. Jest ważny powód, dla którego jest to dla mnie istotne: zaboli mnie kiedy moja córka powie o mnie, że jestem potworem. Wiem, że jestem na takim etapie, że próbowałabym ją zrozumieć co ją najbardziej boli i przeprosić za to. I na tym chcę żeby to się skończyło ; na obrazie mnie jako człowieka, który nie jest idealny, a nie jako monstrum z kłami i pazurami, dyktatorką i tyranką. Psychoterapia uczy też więc, że popełniam te same błędy co moi rodzice (może nie w takiej skali i częstotliwości, ale popełniam) - i zaczynam ich rozumieć, tak czysto umysłowo ;) że dzieciaki naprawdę bywają męczące ... :D
To „rodzice-potwory” to faza złości, całkiem naturalna w procesie terapii, nie ma się co biczować i od niej uciekać. :) bo ta złość na rodziców może latami była tłumiona, więc teraz wychodzi w całości. Jednak gdy się ją przeżyje, możemy dojść do postrzegania rodziców po prostu jako ludzi, którzy popełniają błędy. Możliwe jednak, że wtedy nie będziemy chcieli mieć z nimi nic wspólnego (i to jest w porządku, bo nie musimy!), zależnie od tego, jaką mamy więź, przywiązanie i co to były za błędy. Bo postrzeganie rodziców jako (tylko i aż) ludzi wiąże się też z tym, że - tak jak z innych relacji - możemy się wypisać, odejść, bo nie czujemy przymusu, posłuszeństwa, zależności (od autorytetu lub potwora). Kluczem jest wychować dzieci tak, by po terapii CHCIAŁY mieć z nami kontakt, a nie czuły, że muszą. Szalone i strasznie trudne! :)
@@DWoong dziękuję. To dla mnie też ważne co mówisz. I z serca Ci gratuluję ☺️ Przykre jest dla mnie kiedy opowiada się o krzywdach tylko i wyłącznie od strony pokrzywdzonego. Ale rozumiem że czasem komuś jest to potrzebne, na jakimś etapie. Dobrze jest łapać szerszą perspektywę na każdego człowieka, również tego który krzywdzi i tego który jest krzywdzony. Pozdrawiam 🤗
Jestem osobą, która musi spróbować, aby wiedzieć. Szybko podczas terapii zrozumiałam, że moja rodzina jest toksyczna, a ja jestem rodzicem a nie dzieckiem (dla rodziców i dla rodzeństwa). Nie dziwne, że zawsze czułam się zmęczona. Mój ojciec to typ nieobecny - niby jest, ale umysłowo gdzie indziej, nigdy nie wie co się dzieje itd. Matka z kolei wzorowo manipuluje światem i nie przyjmuje żadnej pomocy, pomimo zawsze jakiegoś problemu. W związku z tym i innymi zaproponowałam terapię rodzinną. Usłyszałam, że to chyba żart i ściema. Patterny rodzinne idą już wiele lat z pokolenia na pokolenie. Stanęło na tym, że nie mówię o terapii, bo oni twierdzą, że terapeutka mną manipuluje. A ja po prostu zaczęłam wyrażać moje zdanie i uczucia (szok, mam je!) Smutno mi, że tyle osób ma identyczne problemy...
Jolu, bardzo Ci dziękuję za ten film ❤️ - uświadamia, że nie tylko ja mam 'coś nie tak' w relacjach z moimi rodzicami, a myślę, że to ważne mieć taką świadomość
Mogłabyś się bardzo zdziwić ile osób wokół Ciebie też ma pochrzanione domy ;) Rzeczywiście taka świadomość bardzo pomaga, zwłaszcza, kiedy można porozmawiać z kimś, kto wie co przechodzimy, bo sam ma trudny dom. Jedna z bliższych mi osób powiedziała jedne z najprawdziwszych słów, które kiedykolwiek słyszałam, że "największą pomyłką jest mówienie: nie mów nikomu, co się dzieje w domu".
Jolenko jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej wiedzy ; jako Mama doroslych cudownych i mądrych dzieci ,która przeszła piekło z Mama i dopiero po 40 latach i 10 letniej terapi mogą być tak swiadoma ze , To moje życie dziekuje ze ,Rodzice dali mi zycie a reszta to moja nie przymuszona Wolna Wola 💟
Dziękuje Ci za ten film, o psychoterapii myślałem od 10 lat, ale to właśnie Twój film gdzieś z listopada był dla mnie impulsem do rozpoczęcia terapii, kiedy tak patrze na to co tu mówisz, widzę siebie. Pokrzepiające to uczucie dziękuje jeszcze raz.
Dzięki terapii zrozumiałem że zawsze byłem rodzicem dla swoich rodziców. Hehe... Całe życie próbuję ich wychować, ale niestety poniosłem porażkę wychowawczą hahaha
Ja wychowałam się w rodzinie ojca alkoholika i współuzależnionej matki. Dla nich wiecznie nie byłam idealna. Nie gratulowali mi 6 z chemii na świadectwie, za to krytykowali, że z matematyki i historii tylko 4 (ojciec uważa, że tylko matematyka i historia w życiu się przydają, jak ktoś nie ma 6 na świadectwie z tych przedmiotów to jest zerem i niczego nie osiągnie). Matka nic nie robiła, nie zaproponowała wyprowadzki, rozwodu. Ja miałam myśli samobójcze, ryczałam w poduszkę co wieczór, dołki, modliłam się, żeby któregoś razu ojciec nie wrócił do domu. Zawsze wracał. Im byłam starsza tym mniej rozmawiałam z rodzicami, zamykałam się w sobie, doszło do tego, że bałam się wyjść do ludzi, a w sklepie ogarniała mnie panika. Leżałam całymi dniami w łóżku i miałam doła.Przestałam rozmawiać z ojcem, nie mówiłam mu nawet cześć, z mamą rozmawiałam rzadko. Sama zamykała się w pokoju. Narzekała wiecznie na ojca, że pije, że przez niego nie ma pieniędzy, że sama ma słabo płatną pracę. Narzekała kilka razy dziennie. Czy coś zrobiła? Nie. Przeglądałam z nią oferty pracy i nic. W wieku 22 lat (studiując jeden z cięższych kierunków medycznych, który jest jednolity, 6 lat ciągiem, więc nie można iść do pracy w zawodzie po licencjacie robiąc mgr jak np pielęgniarstwo) poszłam do stałej pracy (wcześniej pracowałam dorywczo) i w przeciągu miesiąca wyprowadziłam się z domu, wynajęliśmy mieszkanie z chłopakiem. Było ciężko, ale dałam radę. Rodzice mieszkają w tym samym mieście, mam do nich 20 min pieszo. Rodzice nie dzwonią, ja dzwonię do mamy może raz na miesiąc, może rzadziej. Mama nie chce nawet zobaczyć naszego mieszkania, zapraszałam ją nie raz na kawę. Ani razu nie zapytała jak sobie radzę. Moja relacja z rodzicami nie istnieje. Moja psychika ma się dużo lepiej, od kiedy nie mieszkam z toksycznymi rodzicami. Wiem, że potrzebuję psychoterapii.
Od roku jestem na terapii, a największe postępy robię po obejrzeniu Twoich filmów. Bardzo, bardzo Ci za nie dziękuję! Dziękuję, że się tutaj otwierasz i mówisz o tych odkryciach.
Jolu oglądam Cię od lat i obserwuje jak bardzo się rozwijasz. To fantastyczne że dzielisz się swoimi przemyśleniami, do których wielu z nas dochodzi zdecydowanie za późno.
Dla mnie ciężkim zagadnieniem jest wszystko to co opisujesz versus opieka nad rodzicami w sensie fizycznym, gdy robią się coraz starsi i schorowani. Są nadal tacy jacy byli, nic się nie zmienia a ja mam mega wyrzuty sumienia ze powinnam się nimi zająć, choć mieszkam daleko.
Ja z tego wzgledu wrocilam z rodzina zza granicy... po 2,5 miesiaca wyjezdzamy z powrotem. Doszlam do wniosku ze im nie pomoge bo sama sie tu psychicznie wykoncze. Bardziej jednak pomoge na odleglosc, bo wtedy jestem znacznie silniejsza. Powodzenia
Ja dowiedziałam się, że nie kochanie mnie przez moją matkę jest jak rana, która się nigdy do końca nie zagoi. To odrzucenie miało wielki i negatywny za razem wpływ na budowane przeze mnie relacje. Teraz uczę się budować zdrowe relacje. Jestem w terapii rok i myślę, że jeszcze sporo przede mną ;-)
Rozpoczęłam terapię kilka miesięcy temu. I tak zaczęłam rozumieć co dzieje się we mnie, jak mogą wyglądać zdrowe relacje. Przyszedł taki dzień, w którym chciałam powiedzieć co czuje, co mnie boli, co bolało. Chciałam wykrzyczeć to z siebie, powiedzieć jak bardzo mi źle. Że przecież to dorośli ludzie podejmują decyzję o związku, że nikt nie nakazuje im mieć dziecka jeśli między nimi jest coś nie tak, że jeśli dwoje dorosłych ludzi się nie dogaduje i dochodzi do przemocy psychicznej, a nawet fizycznej to nie dziecko jest od obrony rodzica. I tak mleko się wylało. Mama z jednej strony to przyjęła, z drugiej mówiła, że żyła w innych czasach, że wtedy się nie rozstawało. Więc teoretyczne przyjęcie z jednoczesnym usprawiedliwianiem. Mówiła, że nie tylko u nas w domu się tak działo, że inni mimo tego, jako dorośli mieszkają z tymi rodzicami (ja chce się wyprowadzić). Jestem na etapie tłumaczenia sobie, że mogę czuć złość, że mogę się wyprowadzić i że nie podejmę decyzji za rodzica o jego życiu. To on ma ją podjąć.
Dziękuję Ci za ten film, sama doświadczałam i doświadczam przemocy psychicznej ze strony rodziców, mam przez to bardzo dużo problemów emocjonalnych. Gdyby nie to, że zaczęłam terapię to nie byłabym w stanie w miarę "normalnie" funkcjonować.
pumpernikulus zrób ten krok, mowie to z pozycji dziecka, której mama odkładała rożne rzeczy. Ja teraz też odkładam, bo „słyszałam” to w domu. Dzieci wiecej słyszą niż się rodzicom wydaje. A potem wszystko robi się bezwarunkowo. Idź mamo na swoją terapie, ale „ dla dzieci” Powodzenia 👍🏻
Przed psychoterapia ludzie są dużo mniej świadomi swoich zachowań. Sama się ostatnio śmiałam, że przed terapią to byłam normalną osobą, a objawy chorób ukrywałam, jakieś nie zadowolenie maskowałam uśmiechem. A teraz kurczę widzę ile jest do dokoła zaburzeń. Ile ludzi sobie marnuje życie bo nie ma świadomości co się dzieje tak na prawdę. Co to idealizacja, spychanie winy na dzieci, zastrasznie i wymuszenia. Polecam terapię każdemu. Dzięki niej zmienia się totalnie twój świat, ale możesz być w końcu szczęśliwa.
W rozmowach z różnymi ludźmi na temat rodziny,bardzo często podkreślam, że mają ogromnie szczęście(i powinni to doceniać) mając dobre relacje z rodzicami. Może na co dzień nie zauważa się "dobra" czy małych radości ale zrozumie to najbardziej osoba, która nie zaznała takiej normalności :) Warto o tym pamiętać ;*
U mnie relacja wyglądała w ten sposób, że nie miałem żadnych praw, a oczekiwanie czegokolwiek było karane poczuciem winy, jak śmiem oczekiwać czegokolwiek więcej? Cytat: "Ciesz się, że masz co ŻREĆ!" Czego więc nauczyła mnie relacja z matką? Bardzo głębokiego poczucia niezasługiwania na cokolwiek.
U mnie były głównie niekończące się wymagania i wieczne niezadowolenie - skutkiem było poczucie wadliwości... W sumie tacy rodzice są poniekąd "biedni" z tym, że wiecznie tacy niezadowoleni i skrzywieni. Czasem mam wrażenie, że niektórych drażni zadowolenie własnej rodziny, a zwłaszcza potomstwa.
Jestem dopiero na początku psychoterapii i dopiero uczę się zeby słowa mojego ojca mnie nie bolały ale już dawno się nauczyłam że nie ma sensu konfrontacji z nim bo wszystko co powiem zostanie wykorzystane przeciwko mnie.
Jejku jak ja Panią rozumiem....Mój umiera, a ja tak po ludzku bardzo się z tego powodu cieszę i myślałam, że nie mogę ale okazało się że mogę,bo nie był mi nigdy ojcem a krzywdzicielem i mam prawo czuć ulgę i radość z nadchodzących wydarzeń 🙃
Sam fakt że potrafi Pani o tym mówić tak otwarcie już dużo znaczy. Ja do tych konkluzji dążę sam ale już wiem że zrozumienie przyszło za późno. Ale cieszy mnie że komuś się udało pewne sprawy poukładać w głowie.
Trafiłem tu po obejrzeniu wywiadu w imponderabiliach. Po kolei nadrabiam. Bardzo dobry film dla mnie, dla rodzica nastolatka i nieomal nastolatka. Nasze relacje nie są idealne, kto wie - może moi synowie też będą potrzebowali terapii, jednak dzięki temu i innym takim filmom będą potrzebowali tej terapii mniej. Ten film jest dla mnie jako dla rodzica pomocny.
Od dłuższego czasu regularnie opowiadam rodzicom o jakimś tajemniczym fakcie, który dla mnie był codziennością, a oni tego nie widzieli, albo dobrze to przed nimi ukrywałam. Wielu rzeczy się dowiedziałam również o nich i o ich sytuacji w tamtym czasie. Akurat u mnie takie rozmowy się sprawdziły całkiem nieźle.
Słucham Cię i uświadamiam sobie jaką szczęściarą jestem. Ja i rodzice nie byliśmy na psychoterapii , tata od kiedy pamiętam był alkoholikiem, mama współuzależniona. Lata zajęło nam zrozumienie i zbudowanie więzi. Udało się dlatego , że moi rodzice są dobrymi ludźmi , i ja i oni w podobnym momencie zrozumieliśmy siebie nawzajem. Cieszę się że rodzice nigdy nie mówili mi jak mam żyć i że potrafili przyznać się do błędów. Potrafią już powiedzieć przepraszam i kocham Cię , kiedyś było to dla nich nie do wypowiedzenia. Mój tata zmarł kilka dni temu. Cieszę się, że mogliśmy poznać się nawzajem i że mimo przeszłości stworzyliśmy ciepłą i bliską relację.
Ja nie przeprowadzałam takiej stricte konfrontacji ale zapytałam moją mamę dlaczego wysyłała nas na wakacje do babci mimo iż wiedziała że jesteśmy tam nieszczęśliwi. I mama mi wytłumaczyła dlaczego jej wydawało się to dobre i ważne i przeprosiła mnie, powiedziała że nie zdawała sobie sprawy z tego, że dziadkowie mogą tak ranić wnuki. Myślała że to już za daleka relacja.
Dziekuje bardzo a ten film! Brawa za odwagę :) ja moją konfrontacje rozłożyłam na małe rozmowy wiec to nie tak że wszystko powiedziałam na raz w jeden wieczór. Od czasu do czasu mówię szczerze w odniesieniu do konkretnej sytuacji np: że piątka z klasówki to było za mało itp i rodzice reagują na ta informacje czasem mówią ze nie mogą sobie czegoś przypomnieć a czasem że jeśli tak było to przepraszają. Dawkuje te konfrontacje i sobie i im:) pozdrawiam serdecznie
Oglądając Twój film miałam łzy w oczach. Czasem uświadomienie sobie, że inni mają podobne problemy jest oczyszczające... Nie chodze na terapię, ale wiele rzeczy o których mówiłaś uświadomiłam sobie czytając ksiązki o wychowaniu dzieci. Kiedy zostałam mamą wiedziałam, że nie mam dobrych wzorców wychowawczych i zaczęłam szukać książek, które pomogłyby mi w nawiazaniu więzi z dzieckiem. Przełomową lekturą okazała się książka Juula "Twoje komnetentne dziecko". To dzieki niej uświadomiłam sobie że złe relacje z rodzicami nie sa moja wina! Choć nawet teraz potrafię od mamy usłyszeć zarzuty pod swoim adresem, że ona ze swoja mama były najlepszymi przyjaciółkami, a ze mna to szkoda słów... Teraz wiem, że to NIE JEST MOJA WINA! Z jednej strony to pomaga rozliczyć się z przeszłościa, z drugiej jednak, jest to dla mnie, jako da matki, ogromne wyzwanie. Dla rodzica jest to ogromna odpowiedzialność, ale zdaję sobie juz z tego sprawę i wiem z czym muszę się zmierzyć.
Ten film bardzo mi pomógł. Oglądałam już 2 razy, i będę oglądać dalej. Jestem w psychoterapii od grudnia 2019 roku. Parentyfikacja jest mi znana. Ale pomału wygrzebuję się spod gruzu. Dziękuję za Twoje filmiki, pokazują mi, że nie jestem sama. (Oczywiście wolałabym żeby nikt takich rzeczy nie przeżył) Ale to uczucie, że ktoś ma podobnie do mnie jest uwalniające. Tak bardzo potrzebuję wiedzieć, że nie jestem sama z takimi problemami. Że nie jestem "odludkiem".
Temat rodzicow na terapii to mam wrazenie studnia bez dna ... Tez sie tego ucze na nowo, jako dorosla kobieta-matka-zona musze sie uczyc jak nie brac odpowiedzialnosci za swoich rodzicow, jak stawiac granice, jak nie wpadac w poczucie winy, jak zyc jako dorosla kobieta , jak nie odbierac codziennych telefonow matki, jak byc soba kiedy ktos ciagle traktuje Cie jak mala dziewczynke. To bardzo trudne ale ucze sie. Dziekuje za ten film Jolu. Podziw milion...
dzieki za filmik :) mnie nauczylo to ze pewnie mama miala podobnie i dlatego tak postepowala ze mna, a takze ze czasami mnie szantazuje emocjonalnie jesli idzie cos nie po jej mysli. Jestem rok mlodsza od Ciebie, tez jestem mezatka, ale mimo wszystko chyba nie do konca zdaje sobie sprawe ze mam wlasne zycie i nie mam obowiazku kontaktowania sie z nia codziennie i zebym nie czula sie zle jesli nie chce odbierac telefonow. Probowalam tez powiedziec rodzicom, ze zle sie czulam z tym ze wiekszosc rzeczy za mnie robili, stwierdzili, ze " to dla mojego dobra" wiec nie o konca zrozumieli. o i tez podobaja mi sie Twoje slowa, ze nie ode mnie zalezy szczescie rodzica ( tez to odkrylam ) oraz to zeby nie skupiac sie na tym co bedzie dla rodzica dobre, tylko to co dla mnie co ja chce
Fajnie ze poruszasz ten temat. Ja obecnie jestem na etapie, że nie sądziłam nigdy, że mogę mieć tak dobre relacje z rodzinami. Ale oczywiście to obie strony pracowały nad tym procesem, nic się samo nie zadziało. Mam jeszcze pewne trudne emocje w związku z relacją z nimi, ale jest ogromna różnica w tym jak sobie z nimi radzę. 😚
Jako fanka konfrontacji - nie odpuściłam. Dowiedziałam się: że to moja wina (bo coś), że to wina drugiego rodzica (bo coś), że na terapię nie pójdzie (bo coś), że się nie kontaktował (bo: "brak czasu, pieniędzy i ochoty, ale teraz nie odstawiaj mnie na boczny tor").
Jolu, Bardzo dziękuję za ten film - dzięki Tobie udało mi się nazwać proces, przez który właśnie przechodzę, czyli odczarowanie oczekiwań wobec moich rodziców i relacji z nimi. Wiem, co znaczy trudne dzieciństwo, pełne lęku i bezradności. Przytulam Cię bardzo mocno.
Dziękuję za ten film, a Wszystkim, którzy są na drodze do zdrowia życzę wszystkiego dobrego w nowym roku i powodzenia. Dzięki zwiększeniu własnej świadomości możemy sprawić, że ten świat będzie trochę lepszy 🍀💕
Jolu, poszłam na psychoterapię (TSR) w dużej mierze dzięki Tobie. Psychoterapeuta pytał mnie o to, co chcę osiągnąć dzięki terapii. Powiedziałam, że między innymi chcę popracować nad relacją z rodzicami, szczególnie z ojcem. Dzięki temu filmowi zrozumiałam, że wcale nie muszę pracować nad nią pracować (w zasadzie musiałabym ją zbudować, bo jej nie ma), jeśli to mi szkodzi. Dziękuję.
Świetny przekaz Jola. Pokazuje on, że nie zawsze zły kontakt z rodzicami opiera się na przemocy fizycznej lub wszystkim co kryje się za patologią. Czasem i te piękne rodziny na zewnątrz kryją w sobie największe źródło przemocy w różnej postaci w stosunku do dziecka. I nie jest to jego wina :) Pozdrawiam cieplutko.
Dobra, ja mam super sytuację, bo moja mama najpierw poszła ze mną na terapię, a potem sama. To było niezwykłe. Nasza realacja była beznadziejna, a po terapii poprawiła się. Ja też byłam na terapii własnej. Mimo to nadal jest mi trudno przy mamie, ale mam siłę, żeby reagować, jak coś mi się nie podoba, a mama prawie zawsze podchodzi do tego z empatią i przeprasza, jak widzi, że zrobiła mi przykrość :O No i jak jest zachowana separacja mieszkalna, to nasze spotkania sprawiają mi radość :O
Co do przebaczenia to faktycznie nie jest to kwestia powinności. Przebaczenie przychodzi kiedy jesteśmy na to gotowi. Może tak być, że nigdy nie będziemy. Warto jednak pracować nad przebaczeniem. Wydaje mi się, że przebaczenie otwiera człowieka na miłość, na współczucie, na życie. Wynika z głębokiego rozumienia, empatii i szacunku do historii swojej rodziny. Wszyscy mamy tych swoich rodziców w sobie. Przebaczyć im to też zaakceptować siebie samego w pełni. Polecam książkę „Nie zaczęło się od Ciebie”.
Boże kobieto. Jakbyś mówiła o mnie. Miałam dokładnie te same problemy z rodzicami i dzięki terapii zrozumiałam dokładnie to samo co ty. Dobrze jest wiedzieć ze są osoby które mają podobnie jak my ❤️ Twój filmik zadział na mnie wyzwalająco ❤️ Dziękuję
Nie sądziłam, że przyjacielska relacja jaką mam z rodzicami jest taką rzadkością... Widzę, że jestem mega szczęściarą, że mogę nazwać swoich rodziców moimi najlepszymi przyjaciółmi :)
Dziękuję Ci Jolu. Oglądam również Twoje filmy na temat dystansowania się od kościoła katolickiego. Bardzo się z tym wszystkim utożsamiam, o czym rozmawiasz ze swoimi gośćmi. To jest bardzo trudny czas. Dzięki tym rozmowom wiem, że nie jestem sama i są osoby, które też zmagają się z takimi "problemami". Zdecydowałaś, że nie będzie można ich komentować, szanuję to oczywiście, ale z drugiej strony często mam potrzebę, aby wyrazić swoją opinię na dany temat, o coś zapytać czy po prostu podzielić się swoimi emocjami😉 pozdrawiam serdecznie 🙂
Jola, dobrze mi się słucha kiedy mówisz "nie". Iskierki siły w oczach :) Mam podobnie jak ty, konfrontacja połowiczna. Jeden rodzic wysłuchał, trochę usłyszał, w dużej mierze jednak tkwi w swoich schematach. Dotarło do mnie też, że może być nieszczęśliwa (mama), że to jej wybory, i ze muszę to uszanować. No i w sumie przyszła wolność bo skoro ona nie musi słuchać moich sugestii jak poprawić swoje życie, to dlaczego ja mam jej rady traktować poważnie? Zwłaszcza że życie pokazało, że autorytetem nie jest. No, a z tym drugim rodzicem brak relacji jakiejkolwiek. Są naciski w rodzinie że czego ja chcę, ze się uparłam, że nie wybaczam itd, ale po co mam zabiegać o relację z obcym sobie człowiekiem/ oprawcą. Czuję opór, trzymam się oporu jak płaszcza ochronnego, ale muszę przyznać że przecieka mi poczuciem winy. Dzięki twojej opowieści trochę się tego poczucia pozbyłam. Keep up the good work!
Mi pomaga rozróżnienie pomiędzy wybaczeniem a odpuszczeniem. Do wybaczenia potrzeba drugiej strony i szczerego żalu, uznania swoich win. Odpuśćić można bez udziału winowajcy, co nie znaczy że dzieje się to ot tak. Dzięki za film. Mimo odbytej terapii, temat relacji z rodzicami zawsze wywołuje u mnie smutek, coś w rodzaju nostalgii.
Tja, całe to wmawianie, że musisz wybaczyć, bo dopóki nie wybaczysz, to tobie samej się nie poprawi, że bedziesz żyć z tym ciężarem przeszłości... (jakie to potwornie szantażujące i pozbawiające mocy, wyboru, wręcz okrutne!) Do tego jeszcze dodam wdzięczność... Powinnam być wdzięczna za życie i za to co, mimo wszystko, dostałam, bo przecież mogło być gorzej. I ja to słyszałam nie tylko w domu, ale też na terapii, od terapeutki. Brrr, zimno mi się robi, jak sobie to przypomnę, na szczęście to już dla mnie tylko mało przyjemna przeszłość. Nie miałam szczęścia trafić na dobrego terapeutę, pomimo dwóch prób (długich, bo bardzo chciałam dać sobie szansę na spotkanie dobrego terapeuty, trzeciego razu już nie chciałam i nie chce). Dużo więcej osiągnęłam dzięki samodzielnej pracy, przemyśleniom, rozmowom z bliskimi przyjaciółmi, lekturom i po prostu wzięciu spraw w swoje ręce, odważeniu się na myślenie, ze może jednak sama dam sobie radę.
Dziękuje za bardzo ciekawy materiał. Mimo ze mam >30 lat w relacji z ojcem nadal się czuje jak małe dziecko, gdzie najbardziej boli, ze on już dawno wybrał życie w którym nie ma już dla mnie miejsca, wpedzajc Mnie w poczucie winy, ze to przeze mnie. Jest tylko miejsce na manipulacje i brak szczerości. Za każdym razem słyszę ze to ojciec, nie chciał zle, on tak ‚na prawde’ nie myśli, i z każda kłótnia myśle ze miedzy nami już nawet nie ma z czego zbierać.... Dziękuje, myśle ze tez powinnam to z kimś przepracować, tak sobie uświadamiam...
Swietnie to wszystko skondensowalas. Przeszlam przez psychoterapie i dlugo bylo dobrze miedzy mna a mama,ale niestety nie wszystko zostalo widocznie przpracowane. Pojawil sie konflikt i Twoje rady podzialaly bardzo terapeutycznie,ale czeka mnie jeszcze etap pogodzenia sie z tym ,ze nigdy nie bedzie to tak bliska wiez ,jak tego bym chciala. To dalej frustruje i boli. Dziekuje za swietny vlog.
Niedawno trafiłam na ten kanał. Jesteś niesamowita! Twoje filmy są dla mnie takie... pełne wiedzy, ale w taki wyjątkowy sposób. Bardzo zmieniasz perspektywy patrzenia na niektóre kwestie. Podziwiam.
Mam ochotę zaspamować wszystkie osoby jakie znam tym filmikiem. Po prostu nie mam słów żeby wyrazić, jak bardzo jest pomocny i wartościowy. Dziękuję Jola!!!
Noooooo, ja też nie mam słów.
Właśnie jestem w trakcie wysyłania linku znajomym! Zdaję sobie już w jakimś większym stopniu sprawę z treści tego filmu, ale jednak dobrze to usłyszeć! Świetny materiał, warto, żeby szedł dalej w świat :)
ja też mam takie poczucie, że bardzo wiele osob w moim otoczeniu powinno go obejrzeć, czasem nie zdaja sobie sprawy tak naprawde ze gdzies tam w tych relacjach maja problem, a taki obraz 'przecieka' z tego co mowia i opowiadają
Jestem mama doroslych dzieci I uświadomiłam sobie ile błędów wychowawczych popełniłam w naszych relacjach dlatego zapisałam się na terapie na która chodzę drugi rok i uczę się jak nawiązać dobry kontakt z moimi dziećmi akceptować i szanować ich decyzje i to jest ciężka praca również dla rodziców
Super, że jest taka autorefleksja.
Gratuluje decyzji , otwartości i odwagi , życzę powodzenia!
Rodzic, który przyznaje się do błędów i je naprawia to rzaadkość.
Wow! Super gratuluje❤
Zazdroszczę pani dzieciom
Dziękuję (i jako psychoterapeutka i tak po prostu), że edukujesz na YT na temat zdrowia psychicznego, bo prawie nikt o tym nie mówi, a to takie ważne :)
Pani Moniko, może nie ma Pani czasu na przeglądanie youtuba, ale jest bardzo dużo materiałów o zdrowiu psychicznym. Podobnie w internecie artykułów, no i oczywiście książek. Miałam pewien zakres psychologii na studiach, a że interesuje mnie to, więc korzystam
hojciwcipe
@@sexygomez7752 , dziękujemy, wzajemnie 👃
Okropnie to smutne, że najwięcej ran wynosimy z własnych domów i wcale nie musi chodzić o otwartą przemoc. Brak poświęconej uwagi, bagatelizowanie rozterek dorastającego dziecka, tematy tabu, porównywanie do innych, niedowartościowanie. Każdy przypadek jest oczywiście inny. Tym bardziej kibicuję wszystkim osobom, które próbują odbudować relacje, kiedy jeszcze to ma sens. Z własnymi rodzicami wspólnie, a nie było łatwo, udało mi się na nowo zbudować bliską więź, dopiero po trzydziestce. Cieszymy się sobą zupełnie na nowo. Życzę tego każdemu, kto też się pogubił ♥️
Super masz :)
Gdzieś przeczytałam, że rodzice prawie zawsze są rozczarowani swoimi dziećmi, a dzieci swoimi rodzicami i to pozwoliło mi odpuścić. Dzięki za ten mega potrzebny film
Mieszkam od prawie dekady w UK (panstwo akurat bez znaczenia) i mam wielu znajomych z wielu krajow. Mam takie spostrzezenia, ze moi znajomi stąd (akurat tutaj to jest ważne) mają dużo lepsze relacje ze swoimi rodzicami szczegolnie w zestawieniu w typowym Polakiem. Tutaj zwyczaj jest tak, ze 18-latek ma się wyprowadzic z domu i raczej tak się dzieje szczegolnie w tych 'zwyklych' rodzinach (nie patologicznych). Myślę, ze to bardzo pomaga przy calych tych bredniach ze rodzina jest najważniejsza i tylko ona moze zapewnic byt jednostce (cos co KK na sile sprzedaje gdyż to uzasadnia jego istnienie). Kiedy rodzice wychowują dzieci po to aby przygotować je do życia w świecie a nie po to "żeby podaly im szklankę wody na starośc" to latwiej przychodzi rodzicom zaakceptować, że dziecko ktoremu zmieniali pieluchy to teraz dorosly czlowiek ze swoim wlasnym życiem, ktory jest odpowiedzialny sam za siebie i nie mieć wobec nich oczekiwań.
Do tego chyba lata komuny i traum wojennych nie pomogly typowym polskim rodzinom.
Kiedyś przeczytałam, że do psychologa idzie się tylko z dwoma problemami: jeden to ojciec a drugi to matka.
Nie można się nie zgodzić.
Dodalabym trzecie- z rodzeństwem 😂
@@karolinakarolina6923 też prawda
Masakra, jak nieraz rodzice mogą skrzywdzić dzieci, niektórzy nie powinni nigdy ich mieć... A najgorsza jest ironia losu, że jak ktoś bardzo chce mieć dziecko, ma idealne cechy na bycie rodzicem i kochałby swoje dzieci, to często okazuje się, że takie osoby mają problem z ciążą. A patologicznym osobom lub tym, którzy nie chcą mieć dzieci, ciąża zdarzy się mimo stosowania antykoncepcji. Taką zależność zauważyłam
a ja się mogę nie zgodzic :P moje problemy to tata i babcia o mamie praktycznie nie rozmawiam z terapeutką, moja mama jest super
Dobre :D
Bardzo ciekawe refleksję, ogromną wartość mają sformułowania zawarte w tym filmie. Cieszę się, że ten kanał przeszedł taką ewolucję i że poruszasz takie, a nie inne tematy. Jesteś niesamowitą kobietą, że wprost mówisz o tak trudnych rzeczach i wzbogacasz nas, widzów oraz Twoich czytelników swoimi przemyśleniami, i że tworzysz fajne miejsca w internecie, gdzie można znaleźć otuchę. Pozdrawiam i trzymam kciuki za dalszy rozwój ♥️ jestem bardzo wzbogacona o treści z Twoich materiałów ✨
Mnie psychoterapia uczy asertywności względem moich rodziców, co w tej relacji zawsze było dla mnie najtrudniejsze. Trudna lekcja, ale owoce są dostrzegalne 😊
Ja miałam zaskakującą sytuację w relacjach z moją mamą. Ona jeszcze nie wiedziała, że jestem na psychoterapii, ale jakoś tak się zdarzyło, że ona zaczęła czytać książki psychologiczne. I dużo zrozumiała. Tak że cud niebiański:)
Zdecydowanie cud :)
Super!
Wow
He faktycznie fart
Rozmawiałam kiedyś o swoim dzieciństwie z mamą, kiedy sama urodzilam dziecko. Powiedziała mi, że ona nawet nie podejrzewała, że to ma na mnie taki wpływ i zawsze myślała, że wszystko było w porządku, bo nawet jak coś się złego działo to starała się to rekompensować.
Dzieciństwo, którego w zasadzie nie miałam, pamiętam zupełnie inaczej niż moja mama, czy nawet mój starszy brat.
Może mało kto to przeczyta, ale w temacie polecę gorąco książkę Lindsay C. Gibson "Dorosłe dzieci niedojrzałych emocjonalnie rodziców". Również pojawiają się wątki, w jaki sposób pozbywać się oczekiwań wobec rodzica. Są też opisane strategie, jak prowadzić relację z rodzicem na nowym, dojrzałym poziomie, nawet jeśli rodzic sam tego poziomu nigdy nie osiągnie. Dla mnie książka zmieniająca bardzo wiele
Dobra książka!
Świetna książka, też polecam :)
Czytałam, również polecam. Pozwala wiele zrozumieć.
Dziękuję za ten film. Doszedłem do tych wniosków sam lata temu przed zerwaniem z nimi kontaktu. Nie chcę od nich niczego, na nic nie czekam, kieruję moim własnym życiem i mam przyjaciół. Rodzice zepsuli budowę więzi, tak jak mówisz, byli złymi rodzicami. Drażni mnie nacisk reszty rodziny od czasu do czasu ale postawiłem jasno moje granice i będzie dobrze. Trzeba żyć własnym życiem. Dziękuję Ci za ten film! Jesteś wspaniała!
Jolu, mnie psychoterapia pokazała, ile elementów z tzw. katolickiego wychowania było dla mnie szkodzące... Każda wzmianka o wstydzie, lenistwie i o przebaczeniu też właśnie. W końcu mamy przebaczać nie 7 a 77 razy. Chcę pozostać w Kościele, ale szukam swojej własnej drogi. A dzięki psychoterapii wiem jedno - nic nie muszę. Naprawdę nic nie muszę. Ani się wstydzić, ani nie być leniwa, ani wybaczać. Pozdrawiam !
@@annas3248 Guzik prawda. To szkodliwy, powielany mit, ale nie poprze go żaden mądry psychoterapeuta. Wybaczenie nie jest potrzebne do pogodzenia się z przeszłością i bycia szczęśliwym człowiekiem.
Anna S również jestem tego zdania, ale trzeba pamiętać, że wybaczanie po wielkich traumach jest procesem, wybaczyć to nie znaczy zapomnieć. Jest świetna książka naukowca, dr Deana Ornisha, Miłość i przetrwanie. Prowadzi on badania od wielu lat, jak ostatecznie miłość i wybaczanie leczy nas samych i uzdrawia relacje ze światem. Natomiast w temacie relacji z rodzicami, to pewien francuz Tim Guenard napisał autobiografię Silniejszy od nienawisci. Był porzucony przez matkę i katowany przez ojca, będąc dorosłym wylądował na ulicy, żył na krawędzi. "Moje życie jest równie pokiereszowane kak moja twarz. Choćby mój nos. Złamany dwadzieścia siedem razy. Dwadzieścia trzy złamania to sprawa boksu; cztery- dzieło mojego ojca. Najbardziej brutalne razy dostalem od tego, który powinien wziąć mnie za rękę i powiedzieć kocham cię". Guenard pokazuje ścieżkę zmagania się z uczuciem nienawiści wobec rodziców, pełnej zakrętów i potkniec. Ostatecznie wyzwolil się z kręgu przemocy rodzinnej....i wybaczył. Jak mówi: "Może nigdy nie będę spokojny. Bedę pewnie musial rozpoczynac od nowa moje przebaczanie, jeszcze i jeszcze. Czy to jest to 77 razy, o których mówi Jezus? .... Przebaczyc to nie znaczy zapomnieć. To raczej przystac na życie, godząc się z obraza. To trudne, kiedy rana przeszyla całą istotę, pietnujac ja, jak tatuaż smierci....
Trzeba pamiętać. Nie chować swojej rany, ale wystawiać na światło dzienne, ukryte infekuja i wydzielaja trucizne....Daję świadectwo, że nie ma ran, których nie można zabliznic miłością ".
Ze wszystkim sie zgodze oprocz wybaczania. Wybaczanie jest dla Ciebie nie dla innych. Oni nie potrzebuja wybaczenia, to Ty sie meczysz z tym. Ogolnie akceptacja przeszlosci i skupianie sie na tym co teraz, wybaczenie sobie swoich bledow, to sa rzeczy ktore najlepiej na nas wplywaja. Bylo jak bylo, trudno. Teraz mamy szanse zyc jak chcemy wziac zycie w swoje rece :) Pozdrawiam.
@@lavinia_rossa - dlaczego mit? Wybaczyc, nie znaczy ze dalej masz z nimi wiez lub kontakt. To po prostu znaczy ze juz tym nie zyjesz, juz nie jestes zla, nie zamartwiasz sie, tylko zyjesz swoim zyciem. Dodam ze chyba o to odpuszczenie mi chodzi. O brak oczekiwan ze swojej strony. Przeszlosci sie nie zmieni, ja kontrolowac drugiej osoby tez nie da sie. Mozemy otworzyc sie i powiedziec co nam na sercu lezy, a nie znaczy ze oni to zaakceptuja, ze nas przeprosza, ze beda tacy jakich potrzebujemy aby byli. Dlatego odpuszczamy sobie, przestajemy sie nekac tym wszystkim. Szukamy pozytywniejszych doznan i robimy rzeczy ktore podboduwuja to kim jestesmy i chcemy byc. Jezeli patrzymy na przeszosc (np w terapii) to po to tez aby sobie samemu odpuscic, siebie zrozumiec, i wyleczyc sie. Ale nie po to aby sie dolowac jak to mi bylo zle. Bylo. Ale teraz juz nie musi byc.
@@laliday właśnie o to chodzi, że odpuszczenie a wybaczenie to dwie zupełnie różne rzeczy. Nie musisz wybaczać, żeby przestać się czymś zamęczać. Możesz kogoś po prostu wypieprzyć ze swojego życia, przestaje on dla ciebie istnieć, cokolwiek znaczyć i tyle. A wybaczenie to dar dla drugiego człowieka. Trzeba być tego wartym, żeby taki dar otrzymać. Niektórzy nie są.
Mam podobną relacje. Nie zrobiłabym konfrontacji bo rodzina by mnie zniszczyła. Mieszkam 100km od nich, odwiedzam i sporadycznie. Każda wizyta wiąże się z tym, że po powrocie do domu mam takie złe mniemanie/myślenie o sobie, że nie jestem w stanie sama ze sobą wytrzymać.
Osoba mi bliska jeżdżąc do swojego domu rodzinnego wracała odmieniona. Nagle była rozdrażniona, zamknięta w sobie, smutna. Ciężko jej było wrócić do równowagi. To coś okropnego.
Oj, biedactwo 😪❤️ mam podobne trudności i wiem, że te myśli o sobie są zupełnie bezpodstawne! Trzymaj się!
Ja podobnie. Już nie jeżdżę do domu rodzinnego. Co za ulga
Aga, nie musisz ich odwiedzać. W terapii jest takie powiedzenie: gdzie jest poczucie winy, tam nie ma miłości. Nie rób sobie krzywdy, chroń siebie.
@@miszk5690 brzmi to troche jak przezucanie winy na ofiare. Manipulacja
Jolu, Twój filmik tylko mnie utwierdza w przekonaniu, że zajęcia z psychologii powinny być w szkole i to obowiązkowo (zamiast wielu nieprzydatnych lub nieudanych przedmiotów). Bo często dopiero jako dorośli ludzie możemy zobaczyć jak nasze domy były toksyczne (zwłaszcza jak uda się z nich w końcu wyprowadzić i spojrzeć na wszystko z dystansu i z dystansem), podczas gdy, można by sobie zaoszczędzić tyle cierpienia i łez i wcześniej udać się na terapię.
I to od dawna tak powinno byc.
@@szylep7122 Zgadzam się! :D
Hej. To nie psychologia a psychoterapia😉
@@justynaszukalska3777 Ale dlaczego?
Zgadzam się! I obowiązkowe testy psychologiczne dla kadry nauczycielskiej; jakieś konkretne sito. Przecież bardzo często jest tak, że w tym zawodzie pracują ludzie bez jakichkolwiek kompetencji miękkich, bez rozwiniętej inteligencji emocjonalnej. Eh.
Żeby mieć jak najmniejszy kontakt z rodzicami wpadłam w pracoholizm. Wybaczyć nie wybaczę. Ten film potwierdził że miałam rację i słusznie broniłam swojego zdania i to kosztem awantury, nie dałam się w manipulować w szantaż emocjonalny. Z filmu wnioskuję że sporo jeszcze mam do przepracowania. Jolu dziękuję za film.
Ad. 5:20. Kiedy rozpoczęłam psychoterapię, moja mama wyraziła chęć żeby pójść ze mną żeby udowodnić pani psycholog że ona ma rację a moje uczucia się nie liczą 😂
Czy ostatecznie poszła?
🙉
@@CoastalKiddo widząc jej podejście uznałam że to bez sensu i nie zgodziłam się
Spotkało mnie coś podobnego
Same here 🙋byłam z mamą na wspólnych trzech spotkaniach, każde to chęć udowodnienia racji, a brak chcecie zrozumienia siebie i mnie. Zrezygnowałam...
Jolu, musiałam obejrzeć film dwa razy... Za pierwszym razem targały mną takie emocje, że nie byłam w stanie tego opanować. Drugi raz, już spokojniej, z większym zrozumieniem. Zrzuciłam z siebie mały kamyczek, zwany "to nie ja jestem temu winna". Dużo jeszcze tych kamyczków.
Zadziwiające jest dla mnie, że tak wiele osób ma podobne "problemy" z relacjami z rodzicami/rodzicem...
Wiele kwestii jest nadal dla mnie zadziwiających...Kiedyś człowiek myślał, ze jest jedyny na świecie w takiej sytuacji.
Walczmy o siebie i swoje zdrowie. Pozdrawiam :)
Wspanialy filmik dotknelas głębokiego problemu.Bardzo wiele rodziców uważa ze należy im się miłość i szacunek tylko dlatego ze są rodzicami a nie powinni na to zapracować i nie chcą zrozumieć jak wielką krzywdę wyrządzili swoim dzieciom.
Och tak, mój ojciec wszedł już na kolejny level i próbuje wymusić na mnie i siostrze pewne przysługi, decyzje jako argument podając, że on dla nas pracuje, że mamy co jeść i gdzie mieszkać i powinnyśmy być mu za to wdzięczne.
@@agnieszkastec8339 wikt i opierunek to podstawa jak ktos decyduje sie na dziecko. Obowiazek. Dziecko nie powinno zyc w poczuciu ze ma odplacic za opieke
Nie wiem jak Ty miałaś Jolu,ale we mnie dużo takich niewłaściwych rzeczy i zachowań wypracowałam przez religię i wiarę. Przez całe moje młode lata wszystkich przepraszałam,martwiła,zmuszalam do wybaczania i spowiedzi ,chciałam zachowywać się idealnie, pomagalam. Dlatego teraz żałuję tych wszystkich straconych lat i to sprawiło,że odeszlam też od kościoła.
“Zazdroszcze” i podziwiam, ze tak mlodym wieku tyle masz madrosci i odwagi w to wszystko zagladnac. Ja w wieku dopiero 47 lat do tego tak porzadnie dojrzalam...gratuluje!
lepiej pozno niz w cale. Ja tez dopiero teraz do wielu rzeczy dochodze a mam 35 lat. Lepiej zaczac zyc pelnia zycia pozno niz nigdy :) Pozdrawiam ;)
Jestem dorosłym dzieckiem niepełnosprawnym i... Dziękuję Ci za ten materiał....
Co masz na myśli pisząc niepelnosprawny
Moja relacja z rodzicami jest bardziej wspaniała niż nie :), jednak nie bez wad. Moi rodzice byli zdumiewająco mądrzy, bo bez żadnych cudownych wzorców, w wieku 20 lat, potrafili wychować dzieci tak, by zbudować przyjacielską relację pełną rozmów i empatii. Teraz mogę z nimi rozmawiać o ich doświadczeniach i błędach - co oni postrzegają jako błędy, a co my. Jest mi strasznie przykro, ile dzieci nie może tego powiedzieć o swoich rodzicach, ilu ludzi decyduje się na terapię, zrywanie kontaktów, jak to rzutuje to życie. Szczerość takich ludzi jak Ty pomaga mi zrozumieć innych, wielkie dzięki za poruszanie takich tematów. 🖤 Co do wybaczenia - totalnie się zgadzam, nie uważam, że bycie rodziną ma narzucać jakieś specjalne ulgi. Strasznie denerwują mnie argumenty 'daj spokój, rodzice to rodzice, masz ich jednych'. No nie. Szkoda życia na burzenie ścian ze stali.
Na kwarantanne wróciłem do domu rodzinnego i mieszkam tutaj dalej. No trochę tak utknąłem tu.
Moje relacje z moimi rodzicami i siostrą są różne... Wydaje mi się, że wszyscy się jakoś rozwinęliśmy przez ten czas jak byliśmy daleko od siebie no i wydawało mi się, że jest dużo lepiej niż w rzeczywistości jest. Co prawda zaczęliśmy rozmawiać na takie głębsze tematy, ale im więcej jest tych rozmów tym mniej ich chcę. Zanim wróciłem, chciałem właśnie takiej szczerej, zdrowej relacji z moją najbliższą rodziną, ale teraz jestem raczej przekonany, że wolę ją zostawić żeby była serdeczna, ale płytka.
łał właśnie dotarłem do tego momentu w filmie xD w którym mówisz, że właśnie nie zawsze musimy mieć głęboką relacje z rodzicami, czyli coś do czego doszedłem sam przed startem mojej psychoterapii.
Bo jakby jestem po konsultacjach i pierwszym spotkaniu.
Mam dokładnie takie same odczucia po pobycie w domu rodzinnym w czasie trwania epidemii
Świetnie podsumowałem, to co sama myśle :)
A dla mnie już nawet płytka relacja z rodziną, ale serdeczna boli, bo mam dosyć udawania... bo w środku się we mnie gotuje ból, gniew, złość. Po co mam mieć relację z ludźmi przy których nie mogę być sobą? Którzy nie przyjmują do wiadomości, że jestem zmęczona, źle się czuję, że (uwaga!) ja też MOGĘ MIEĆ PROBLEMY (szok, co nie?) :O Też jestem na początku psychoterapii i już wiem, że to jest jedna z najważniejszych i najlepszych decyzji w moim życiu, bo przede wszystkim zaczynam myśleć o tym czego JA CHCĘ, co DLA MNIE jest dobre.
W sumie mnie zaciekawiłeś, dlaczego nie chcesz tej szczerej relacji? Czujesz, że się nie rozumiecie?
Super film! 👌 Ja jestem na psychoterapii od roku, zaczęłam ją właśnie po to aby poradzić sobie z moją relacją z rodzicami i cały czas walczę. Wiele rzeczy wspomnianych w filmie się u mnie powtórzyło, też odkryłam że mogę być na rodziców zła, że to nie oni świadczą o moim szczęściu, że nie muszę się starać o idealna relację z nimi, bo to nie moja rola, że mogę mieć własne zdanie i własne wybory i to nie moja wina jeśli rodzice twierdzą że ich zawodze bo nie jestem taką jaką by chcieli żebym była... Wiele tego jest i jeszcze wiele przede mną, ale dzięki temu filmikowi czuję, że nie jestem w tym sama, pokazuje mi on, że "nie muszę". Bardzo dla mnie ważny fragment o wybaczaniu, bo ciągle czuję na sobie ciężar tego, że właśnie muszę wybaczyć, a przecież ja nic nie muszę... Dzięki Jola! ❤️
Jola ten film to złoto 🙏🏻 Ja mając dobrą więź z rodzicami dużo miałam do przerobienia na psychoterapii, więc co dopiero w takich sytuacjach jak opisujesz 🙈 Po raz kolejny przekonuję się, że mam szczęście, że mam rodziców, którzy przyznają się do błędów i z którymi mogę przegadać wiele kwestii... Ten film otwiera oczy 😃 Dzięki 😉
Zdecydowanie masz szczęście, że Twoi rodzice przyznają się do błędów ;) I nie ukrywam, piszę to z zazdrością, bo dla mnie to jest totalny szok: "To rodzice mogą się przyznać do błędów? To oni też są ludźmi i czasem się mylą?". Bo dla mnie najgorsze w mojej rodzinie jest udawanie, którym przesiąkłam aż do szpiku kości. Latami zamiatało się problemy pod dywan. No i jak rozmawiać z rodzicami, którzy uważają, że wszystko jest w porządku i co gorsza, że są świetnymi rodzicami, podczas, gdy totalnie nawalają...?
Bardzo doceniam, że podzieliłaś się z nami swoim doświadczeniem ❤️
Moi rodzice też poszli na terapię do mojego psychologa. Przed terapią byłam w takim stanie, że przez 1,5 roku nie mogłam nawet sama wyjść z domu, ale właśnie niedługo ją kończę po około czterech latach :) Moim rodzicom nie było łatwo słuchać, jak przyjeżdżałam nagle bez zapowiedzi, siadaliśmy i przez godzinę mówiłam o moich emocjach z dzieciństwa, ale dali radę i bardzo to doceniam :)
dziekuje! za kilka tygodni koncze 50 lat i jestem w terapii, gdzie ''dopiero teraz'' przerabiam schematy uruchomione w relacji z matka. Relacja od poczatku byla pelna przemocy, rowniez fizycznej, i ze byla zla- wiedzialam od zawsze, natomiast nie zdawalam sobie sprawy, jak przepotezny miala wplyw na moje relacje milosne cale zycie. Moja mama do dzis (doslownie) probuje mnie obarczac wina za cale zlo i za swoje samopoczucie i choroby, ale ucze sie tego, o czym tak trafnie mowisz w filmie!
Dziekuje za podzielenie sie i otwarcie. Ja niestety odkrylam terapie i wogole fakt ze terapia moze mi pomoc dosc pozno. Zamaist tego spedzilam 15 lat we wspolnocie neokatechumenalnej i tam robiac tak zwane skrutinium katechisci wysluchawszy mojej historii poradzili mi abym poprosila moich rodzicow o przebaczenie ze ich osadzalam (w ten sposob radzili tez inym osobom). Tak w skrocie, w mojej rodzinie byla przemoc fizyczna i emocjonalna, moj tata byl alkoholikiem a ja sama nie mialam zadnej relacji z rodzicami. Moja mama wyjechala za granice kiedy mialam 12 lat (jak pozniej nam powiedziala uciekla od problemow) a zaraz za nia moj tata, takze z siostra bylysmy wychowywane przez babcie. Pisze to wszystko po to aby moze ostrzec osoby ktorych emocje sa zachwiane poprzez rozne patologiczne historie wyniesione z domu, aby uwazaly na podobne wspolnoty. Ja przez lata myslalam ze musze prosic moich rodzicow o przebaczenie, ze jestem winna bo ich osadzalam i dopoki im nie przebacze to nie znajde spokoju. Do tego katechisci powiedzieli mi ze moj tata dobrze zrobil ze nas zostawil i wyjechal aby byc z mama poniewaz zachowal sakrament malzenski. Powiedzieli mi tez ze nigdy nie wyjde za maz jak nie przebacze bo nie bede w stanie zachowac zwiazku z druga osoba. To pradwa z zwiazkami zawsze mialam problemy, ale uwazam ze postawienie osobie ktora nie jest pewna siebie i swoich wartosci takiego wyroku jest bardzo szkodliwe. Do tej pory nie jestem w stanie wybaczyc wspolnocie neokatechumenalnej za ta manipulacje. Nie chce robic z siebie ofiary ale dziwie sie ze tak malo sie o tym mowi.
Wszystkie takie grupy wyznaniowe to prawie jak sekty, trzeba uważać
To ta grupa nie działała jak chrzescijańska tylko jak sekta. W ogóle nie rozumiejąc że przebaczenie to ma tobie pomóc, ale nie oznacza to że masz wszystko zapomnieć i udawać że porzucenie przez rodziców jest ok .
Te grupy natchniona przez "bozie" to należy omijać szerokim łukiem specjaliści od wszystkiego bylam na kilku spotkaniach dzisiaj jak sobie te kocopoly przypomnę i tym, że jesteśmy nikim że światło w Nas toJezus i to on czyni dobro to mnie mdli...
Dopiero zaczynam moją terapię a już wiem, że mogę stawiać granice, mogę postawić na intymność i nie dzielenie się informacjami z mojego życia, którymi nie mam ochoty się dzielić. Nie muszę przepraszać i czuć się winna, że nie mam ochoty ich odwiedzać czy z nimi rozmawiać. Konfrontacji podejrzewam że nie będzie, myślę że nie jestem gotowa na taki skok. I tak by nic nie zmienił ;)
Jola, co tu dużo mówić, jestem Ci ogromnie wdzięczna, dużo już rozumiem, wiele jeszcze do przepracowania, ale widzę w końcu światełko nadziei, by poczuć się prawdziwe wolną! Dziękuję, że się tym dzielisz, to jest na maksa ważne i ja podpisuję się pod tym rękami, nogami i wszystkim, czym mogę. Twoją otwartością na trudne tematy pomagasz naprawdę niejednej osobie, a wiem, że nie zawsze łatwo się tym dzielić, szacun :)
Dziekuje za ten film. Dla mnie temat relacji z rodzicami byl dlugo powodem do wstydu. Czuje, ze rodzicami sa tylko z nazywy. Jakiekolowiek proby konfrontacji zawsze konczyly sie zrzucaniem cakej winy na mnie. Od razu po studiach wyprowadzilam sie z domu i odzylam. Teraz po ponad 10 latach mysle o psychoterapi, zauwazam, ze pewne rzeczy powinnam przepracowac i uwolnic sie od mysli, ze Oni kiedys zrozumieja swoje bledy i zrozumieja mnie.
Psychoterapia pomogła mi zrozumieć, że mam prawo podejmować swoje decyzje, nawet jeśli nie podobają się one moim rodzicom i że nie jestem odpowiedzialna za problemy w ich małżeństwie. Dorastałam w poczuciu winy i czułam się niewystarczająca bo nie mogłam zadowolić mojej mamy. Po naradzie z psychologiem spróbowałam konfrontacji, ale ktoś, kto uważał się za nieomylnego przez prawie 30 lat, nie jest w stanie zrozumieć swoich błędów. Już nie walczę. Odcięłam się od mamy i żyję własnym życiem - wolnym i szczęśliwym :)
obejrzałam, posłuchałam i upewnilam sie, że -choc póxno, ale odcięcie się od rodzica było jednyną słuszną decyzją. Konfrontacja nic nie dała, wręcz przeciwnie - teatr , jaki zobaczyłam wywolał we mnie niesmak... Po latach prania mózgu w stylu : bo rodzina, bo matka, itp. - powiedzialam STOP. Dziękuję Jolu za ten film. :-)
Taka świadomość przychodzi z czasem, ale kiedy już przyjdzie jest rewelacyjnie. Okazuje się wtedy, że życie naprawdę jest piękne, że my sami jesteśmy dobrymi ludźmi, a to skąd pochodzimy etc. nie ma najmniejszego znaczenia, że opinie ludzi na nasz temat również się nie liczą. Kilka lat temu nie wierzyłam w to, że mogę być codziennie uśmiechnięta, tak zupełnie szczerze, bez cienia fałszu. Cudownie jest nie udawać. Ośmielę się stwierdzić, że remedium na złą relację z rodzicami jest zmiana, ale nie ich, a siebie, czegoś w swoim życiu, swojej codzienności. W końcu nie można wchodzić w rolę terapeuty, bohatera, rodzica... To nie jest zdrowe. 🙂 Tak się cieszę, że w końcu to pojęłam. 😀 Niestety to jest proces, który ciągle trwa, za to warto!!! Cieszę się, Jolu, że uwolniłaś się od schematów. Mnie też się to udało, bez psychoterapii, ale łatwo nie było. Życzę tego samego każdemu! 💞 Stawianie granic i skupienie się na sobie nie jest złe! 🙂 W zupełności zgadzam się ze wszystkim, co zostało powiedziane w tym filmie. Bardzo potrzebny materiał. Dziękuję Ci za to, co robisz! 😍
Bardzo mądry odcinek, dzięki :) Ja zrobiłem konfrontację z matką ale listownie. Odpowiedź była taka, że zrobiłem ją nikim, nie wspomniała nic o tym, co tam opisałem, jak źle się czułem przez nią, jak zwykle ona ma się za ofiarę, a ja jestem tym najgorszym. Cóż, widać jak bardzo jest zaburzona i jak bardzo potrzbuje terapii, na którą i tak nie pójdzie. Ale cieszę się, że to zrobiłem, bo mam takie poczucie, że ja już wykonałem ten ostatni ruch, który miał sprawić, że ona coś zrozumie. Nic to nie dało, ale nie szkodzi. Nie mamy kontaktu i tak jest dobrze, bo nie musimy go mieć. A ja mogę mimo wszystko prowadzić szczęsliwe życie, pozdrawiam
U mnie jest tak samo, najważniejsze jest zawsze, że jej dzieje się ałka, spróbuj poczytać o ukrytym narcyzie - albo po angielsku 'covert narcissist'
Niektórym ego niedojrzałe nie pozwala na żadną autorefleksję.
Teraz moda na krytykowanie rodziców, pewnie wielu tym krytykującym zrozumie gdy będą nieć swoje dzieci czy gdy te dzieci dorosną będą krnąbrne, pyskate a na koniec zerwą kontakt.... Wybaczyć, to nie zapomnieć, mądrzy psycholodzy i znawcy życia duchowego potwierdzają, że przebaczenie przynosi pokój serca. Ciekawa jestem czy Pani Jola i inni są idealnymi rodzicami dla swoich dzieci?. Może po latach Jej dzieci też będą publicznie krytykować ją tak jak ona swoich rodziców, czy inne osoby. Za malutkie dzieci odpowiadają rodzice, ale już dorastające, dorosłe to też odpowiadają za jakość relacji z rodzicami. A na margibesie-4 przykazanie-Czcij ojca sweo i matkę swoją(to też prawo naturalne)
Jestem na etapie kończenia relacji z tatą,a z mamą nie gadam ponad tydzień,prababcie zablokowałam na telefonie,bo wydzwaniała,pogrążając mnie w wyrzutach sumienia,że "mama to zawsze mama". Trafiłam przez przypadek,TH-cam mi Ciebie podsunął,z chęcią zaliczę wszystkie odcinki,a Tobie po prostu dziękuję ❤️
Ja mam taką płytka relacje z mamą, z tatą wcale jej nie ma (jest alkoholikiem). Już nie raz próbowałam mamie pomóc, na różne sposoby. Oczywiście jest tak jak mówisz, narzeka, płacze że jej źle że ma problemy ale nie chce tego zmienić. Nie rozumie też że ta sytuacja niszczy cała rodzinę. Trwa to już parę lat. Najgorsze jest to że nie mam w nikim wsparcia. Najmłodszy (18latek) brat, który wciąż mieszka z rodzicami, olewa sytuację i już widzę że się stacza, że ta sytuacja się odbiła na jego życiu i że przejął pewne zle wzorce zachowań po ojcu. Moje dwie siostry, dorosłe, zachowują się jakby nie widziały problemu, nie reagują, nie próbują pomóc. Z kolei babcia wygłasza mi kazania, że dlaczego nic z tym nie robię, że mój ojciec powinien się wyprowadzić i że muszę przemówić matce do rozumu. Bardzo długo się tak meczyłam, wiecznie się tłumaczyłam bo to ja byłam ta zła, wylałam morze łez, miałam nawet myśli samobójcze, czułam się po prostu najgorszym śmieciem. Nie poszłam nigdy na terapię ale na szczęście powoli sama zaczęłam rozumieć pewne rzeczy i dopuszczać do siebie pewne emocje. Sytuacja w domu się nie poprawiła, powiedziałabym nawet ze się pogorszyła ale ja sama się zmieniłam. Nauczyłam się odpuszczac, zrozumiałam że na siłę nie zmienię rodziny, że mam prawo walczyć o własne szczęście😁 bo do tego szczęścia prawo mam😁
Niestety facetom łatwiej przychodzi olewanie problemów. Łatwiej im się odciąć, bo są mniej emocjonalni. Mnie też zaskakiwało i zaskakuje jak mój brat może olewać sytuację w domu, jak on może tego nie przeżywać. A jak już reaguje to agresją słowną. Tak jak mówisz, trzeba nauczyć się odpuszczać, ale zanim to, to trzeba się pogodzić np. z tym, że rodzice się nie zmienią (dla mnie to jest na razie nie do przeskoczenia), że nie trzeba mieć z nimi idealnej więzi, a czasem, że w ogóle nie trzeba mieć z nimi więzi. Dzięki za komentarz
Nie odpowiadasz za to jaki jest Twój ojciec i nie do Ciebie należy zadanie rozwiązać problem ojca/ z ojcem w rodzinie. Często obarcza się dzieci. A to już odwrócenie ról. Mega niezdrowe i niszczące. Pozdrawiam :)
Mam dokładnie identyczną sytuację. Ciągnie się od kiedy miałam 15 lat. Teraz mam 21. Do alkoholizmu doszła jeszcze zdrada. Przez to doszło również do parentyfikacji, przez lata musiałam się opiekować, zajmować swoją mamą. Ciągle narzekała na swoje życie, a że ja jestem bardzo emocjonalną osobą, wszystko bardzo przeżywałam. Kiedy pytałam ją dlaczego mi o tym opowiada i mnie smuci, odpowiadała "A co, a ja mogę być smutna tak?" lub "Przecież ja nie mam nikogo oprócz ciebie, muszę się komuś wyżalać". Teraz po latach zaprzecza wszystkiemu, że ona tak nie robiła, nic takiego nie mówiła i mówi, żebym nie kłamała.
narcystyczma matka i zestaw mechanizmów do manipulacji drugim człowiekiem - "gaslighting"
Twoja matka nie jest Twoja odpowiedzialnoscia, jest dorosla osoba. Przybrala Ci role w rodzinie jako pomocnika. Oderwij sie od tego, to jest manipulacja, wywolana FOG - skrot od slow po angielsku. Fog to mgla. F- fear-strach, O-obligation-obowiazek, G-guilt, poczucie winy.
Moja relacja z rodzicami jest dość specyficzna. Z jednej strony jesteśmy w dobrych kontaktach, rozmawiamy przez telefon prawie codziennie, sporo wiemy o sobie, a z drugiej strony moi rodzice nie mają jakby zahamowań na temat tego co mogą i powinni powiedzieć, a co nie. Szczególnie gdy widzimy się na żywo, dlatego od dłuższego czasu ograniczam podróże do domu bo to jest często bardzo bardzo raniące. Jak trochę przytyłam to non stop słyszałam, że jestem gruba, że mój chłopak mnie zostawi i znajdzie sobie ładniejszą, że na pewno ma dużo dziewczyn w pracy które wyglądają lepiej niż ja. Jako nastolatka mając mocny trądzik kilka razy usłyszałam od mojego taty, że moja twarz jest "czerwona jak dupa pawiana" i że jakby był chłopakiem to by się ze mną nie umówił. Wiedział, że robię absolutnie wszystko żeby to wyleczyć, ale nie było to zależne ode mnie. I to nie były nawet żadne kłótnie, tylko ot tak rzucony w przelocie komentarz, jak stwierdzenie, że dziś leje. W domu nie było prawa żeby mogła wyrazić emocje, chociaż mój tata robił awanturę o najmniejsze rzeczy, takie jak np upuszczenie łyżeczki na ziemię. Tak więc przez wiele lat moja pewność siebie była na poziomie piwnicy a umiejętność wyrażania emocji zerowa, na studiach nie wychodziłam na żadne imprezy, po zajęciach wracałam na stancję i to byłoby na tyle. Nie miałam chłopaka do 24 roku życia. Do dziś za każdym razem jak przyjeżdżam do domu to jest jakaś "afera" podczas której padają bardzo krzywdzące słowa. A to że jestem gruba. A to że jakaś moja część ubrania im się nie podoba i cały przyjazd są komentarze "no nie, ona wyglada w tym okropnie" albo "no zobacz jak to ją poszerza, że też ona tego nie widzi". Tak jakby mnie nie było obok! A to że źle dbam o mojego chłopaka, bo np nalałam sobie soku pierwsza a dopiero potem jemu i na pewno mnie zostawi (on jest w tym domu ubóstwiany i to prawda, że jest wspaniały). W dzieciństwie w domu było bardzo dużo przemocy psychicznej ze strony mojego taty, codzienny ból brzucha na ostatniej lekcji bo zaraz powrót do domu itp. Karanie za wszystko, czy trzeba czy nie trzeba, a naprawdę byłam dzieckiem prawie idealnym - świetnie się uczyłam, nie potrzebowałam żadnej pomocy, pomagałam w domu. Ale zawsze się znalazło coś co było nie tak - a to nie starłam kurzu na lampie, a to krzywo stałam przy odbieraniu nagrody w szkole (i zamiast się cieszyć z nagrody to całą drogę powrotną była dyskusja, że wyglądałam jak sierota). Jak byłam świetna z matematyki, to przy kłótni zawsze można to obrócić w coś negatywnego - na starość na pewno będę starą panną, dziwaczną matematyczką. I te komentarze "zobaczysz co z niej wyrośnie!" albo "zobaczysz co z niej będzie za 10 lat jak jej pozwolisz na XYZ" i się czułam jak taka tykająca bomba, która niby jest teraz ok ale za 10 lat totalnie wybuchnie i każdy to wie. Wszyscy moi znajomi zawsze byli nie tacy, więc początkowo słuchając rodziców zrywałam niektóre kontakty, dziś mam kontakt z pojedynczymi osobami i dopiero próbuję zbudować sobie grono znajomych. Oczywiście teraz tata każdemu mówi, jak bardzo dumny jest ze swojej córki, jak to idealne dziecko im sie trafiło itp, każdy się zachwyca jacy to wspierający rodzice, a potem wracamy do domu i słyszę kolejny stek uwag. Przez wiele lat nie umiałam się z tego uwolnić, byłam mocno związana z rodzicami ale sytuacje jak powyżej zdarzały się tak często, że szybko wymazywałam je z pamięci. Na szczęście zdecydowałam się na wyjazd na studia do innego miasta i dopiero po latach to wszystko wraca, w dorosłym życiu niestety widzę bardzo dużo swoich myśli czy zachowań, które są pokłosiem tego jak wyglądało dzieciństwo. I widząc jak częsty dłuższy kontakt z rodzicami wpływa na moje codzienne życie, wybieram częste rozmowy telefoniczne o pogodzie i planach obiadowych, zamiast odwiedzania rodziców na kilka dni (mieszkają daleko) i wracania z kolejnym dołem psychicznym :(
Dziewczyno, twoi rodzice (a przynajmniej jedno z nich) wykazuja zachowania natcystyczne. To co opowiadasz, to czysta przemoc psychiczna i dowartosciowywanie sie twoim kosztem. To zadne «dobre kontakty» tylko twoja silna emocjonalna zaleznosc. Jako pierwszy krok ograniczylabym te codzienne telefony. Na sama mysl o tym przechodza mnie ciarki (bo twoja historie znam z autopsji). Terapis to to czego bardziej potrzebujesz niz ich opinii o tobie samej.
Twoi rodzice są toksyczni. Postaw granicę. Tak jak piszesz ogranicz kontakt.
Twoi rodzice są toksyczni. Bardzo współczuję. Na Twoim miejscu unikałabym ich. Trzeba się otaczać przyjaznymi ludźmi. A rodzicom mówić wprost co myślisz o ich okropnym zachowaniu. Pozdrawiam 🤗
To jest absolutnie chore! Twoi rodzice nie zasluguja na kontakt z Toba, sorry! Ja mialam podobnie (nie az tak zle), i to sie nie zmienia z czasem - ostatnio pokazalam tacie zdjecie mojej malej coreczki a on "ale brzydka"... mieszkam za granica i staram sie o kontakt minimum, tez polecam psychoterapie
Chyba mamy tych samych rodziców!
Ja jeszcze nie doszłam do tematu rodziców na terapii (jestem po 4 konsultacji), natomiast dla mnie ważną informacją było to, że to jak nas wychowywali to nie jest wyłącznie ich wina, bo oni też mieli rodziców, którzy dawali ciała, a dziadkowie również mieli rodziców itd. Łatwiej jest wtedy na pewno im wybaczyć. Ja akurat byłam bita w domu, często szturchana itd., ale mimo wszystko i tak najgorsza była przemoc słowna. No i brak zainteresowania...
Oj, bardzo rozumiem fragment o rodzicu, który narzeka, ale mu w tym dobrze. Ciężko mi nie czuć się ciągniętym za nogę na dno w ten sposób. Pracuję powoli nad wyznaczeniem granicy i daniem "krzyża na drogę", ale jeszcze ciągle mną targają nerwy na lewo i prawo.
wzmocnisz się szybciej niż Ci się wydaje.
Nie pomagaj jak im tak źle sami się zmienia. Moja mama tak narzekała, w końcu sama ruszyła się i zmieniła to co chciała zmienić.
Mam ochotę wysłać to mojej matce, ale pewnie i tak nie zrozumie
Ja tak samo!
Same here. Trzymajcie się ciepło 😘
Myślę, że u niektórych skończyłoby się niestety na SOR:(
@@michal88gno i to właśnie niestety świadczy o pewnej manipulacji stosowanych przez rodziców, że mogą umrzeć. Przez nas. Kiedyś umrą, to fakt. Ale zwalać winę na dzieci, które chcą wyjaśnić na spokojnie i uwolnić siebie od tej właśnie manipulacji? Ja sama niedawno odkryłam to, że bardzo na mnie wpływała właśnie ta manipulacja, że skoro ich kiedyś nie będzie to muszę ich słuchać. Podzielać ich poglądy i przekonania czy polityczne, czy religijne.
Może nie o to Ci chodziło, jeśli nie to przepraszam za wywód. :D Ale i tak myślę, że wiele z nas miało podobną sytuację typu "Nie porozmawiam z tatą/mamą bo boję się, jak to na nich zdrowotnie wpłynie". Uściślając nie chcę zmuszać nikogo do maltretowania swoich rodziców, którzy naprawdę mają jakąś poważną chorobę i rzeczywiście silne emocje mogą mieć negatywny wpływ. Chodzi o rzeczywiste i faktyczne podejście do sprawy.
@@AleksandraMarszaek37 Po prostu chodzi o takie podstawowe prawo, by móc powiedzieć rodzicom co się myśli :) A jeśli nie można być wobec nich szczerym, to po co mieć z nimi jakąkolwiek relację? Wiem, to okrutnie zabrzmi, ale teraz w ten sposób myślę: moi rodzice, dziadkowie mieli 21 lat (bo tyle mam), by zbudować ze mną trwałą, głęboką i zdrową relację i nie jestem im NIC WINNA- a jeśli chcę z kimś dalej budować relację, to dlatego, że JA TEGO CHCĘ, a nie dlatego, że powinnam. Wkurza mnie kult rodziny- "rodzina jest najważniejsza". Może dla kogoś jest i super. Ale dla mnie nie i czuję ulgę, że wcale nie musi dla mnie być najważniejsza :)
Dawno nie spotkałam osoby, która by miała dokładnie taką samą sytuację jak ja, oprócz mojej siostry oczywiście. O dziwo wychodzi na to ze jestem dzielną, mądrą i silną kobietą, bo mając 23 lata bez terapii i po nieciekawym dzieciństwie, osiągnęłam sporo na + w kwestii własnego stosunku do tego, jaką relacje z rodzicami miałam i mam - a uświadomiłam to sobie po obejrzeniu Twojego odcinka. To podniosło mi trochę samoocenę, która i tak jest niska w kwestii tego jaka jestem, zrozumiałam, że się nie doceniam. Może za jakiś czas odważę się iść na terapię, by jednak "oczyścić" się do końca i zaznać takiego pełnego spokoju i szczęścia, bo wiem, że jeszcze na pewno jest coś tam do przepracowania. Częściowo jestem pogodzona z tym, jaką relację mam z rodzicami i jacy oni są, ale jednak w środku też czułam smutek i zazdrość, gdy widziałam zdjęcia w internecie ludzi ze swoimi rodzicami, czy jak gdzieś czytałam o ich pięknej relacji. Jestem świadoma wielu błędów, jakie moi rodzice robili w stosunku do mnie za dzieciaka, więc kiedy będę miała mieć już swoje dzieci będę bardzo uważna, by nie robić tego samego.
To ja dodam od siebie, z perspektywy osoby również w trakcie 4,5 rocznej psychoterapii ;) i jednocześnie jako mama. A dodaje się, co następuje: psychoterapia pomaga odkryć to, że rodzic nie jest potworem. Pomimo najgorszych rzeczy, które zrobił, tam jest COŚ co można znaleźć i było dobre. To mnie nie zbudowało, nie ukształtowało, nie dało poczucia że jestem chciana i kochana. Ale trochę jest tak, że to myślenie o rodzicu jako potworze spowodowało we mnie myślenie czarno-biało o sobie samej. Teraz więc, jako mama, kiedy popełniam błąd, czuję się... jak potwór. Czaicie? Nie że jestem dobra i popełniłam błąd. Tylko jestem po prostu matka potwór. Zmorą staje się jakiekolwiek popełnianie błędów, aby nie stać się swoim rodzicem. Teraz więc pomału, (naprawdę opornie mi to idzie...) próbuję zobaczyć, że potworami nie byli. Nie mogę powiedzieć , że czuję to na 100 %, tylko że nad tym spokojnie pracuję. Jest ważny powód, dla którego jest to dla mnie istotne: zaboli mnie kiedy moja córka powie o mnie, że jestem potworem. Wiem, że jestem na takim etapie, że próbowałabym ją zrozumieć co ją najbardziej boli i przeprosić za to. I na tym chcę żeby to się skończyło ; na obrazie mnie jako człowieka, który nie jest idealny, a nie jako monstrum z kłami i pazurami, dyktatorką i tyranką.
Psychoterapia uczy też więc, że popełniam te same błędy co moi rodzice (może nie w takiej skali i częstotliwości, ale popełniam) - i zaczynam ich rozumieć, tak czysto umysłowo ;) że dzieciaki naprawdę bywają męczące ... :D
To „rodzice-potwory” to faza złości, całkiem naturalna w procesie terapii, nie ma się co biczować i od niej uciekać. :) bo ta złość na rodziców może latami była tłumiona, więc teraz wychodzi w całości. Jednak gdy się ją przeżyje, możemy dojść do postrzegania rodziców po prostu jako ludzi, którzy popełniają błędy. Możliwe jednak, że wtedy nie będziemy chcieli mieć z nimi nic wspólnego (i to jest w porządku, bo nie musimy!), zależnie od tego, jaką mamy więź, przywiązanie i co to były za błędy.
Bo postrzeganie rodziców jako (tylko i aż) ludzi wiąże się też z tym, że - tak jak z innych relacji - możemy się wypisać, odejść, bo nie czujemy przymusu, posłuszeństwa, zależności (od autorytetu lub potwora). Kluczem jest wychować dzieci tak, by po terapii CHCIAŁY mieć z nami kontakt, a nie czuły, że muszą. Szalone i strasznie trudne! :)
Bardzo mądry głos.
@@DWoong dziękuję. To dla mnie też ważne co mówisz. I z serca Ci gratuluję ☺️
Przykre jest dla mnie kiedy opowiada się o krzywdach tylko i wyłącznie od strony pokrzywdzonego. Ale rozumiem że czasem komuś jest to potrzebne, na jakimś etapie.
Dobrze jest łapać szerszą perspektywę na każdego człowieka, również tego który krzywdzi i tego który jest krzywdzony.
Pozdrawiam 🤗
Jestem osobą, która musi spróbować, aby wiedzieć. Szybko podczas terapii zrozumiałam, że moja rodzina jest toksyczna, a ja jestem rodzicem a nie dzieckiem (dla rodziców i dla rodzeństwa). Nie dziwne, że zawsze czułam się zmęczona. Mój ojciec to typ nieobecny - niby jest, ale umysłowo gdzie indziej, nigdy nie wie co się dzieje itd. Matka z kolei wzorowo manipuluje światem i nie przyjmuje żadnej pomocy, pomimo zawsze jakiegoś problemu.
W związku z tym i innymi zaproponowałam terapię rodzinną. Usłyszałam, że to chyba żart i ściema. Patterny rodzinne idą już wiele lat z pokolenia na pokolenie. Stanęło na tym, że nie mówię o terapii, bo oni twierdzą, że terapeutka mną manipuluje. A ja po prostu zaczęłam wyrażać moje zdanie i uczucia (szok, mam je!)
Smutno mi, że tyle osób ma identyczne problemy...
jesteś na dobrej drodze :) trzymaj sie, bedzie coraz lepiej :)
Ja też ukrywam terapię :/ dla mojej mamy to strata czasu bo wyrzuce tylko kase w bloto i nic to nie pomoże
jakbym czytała o sobie :/ powodzenia damy rade! :)
Prawda, ale z drugiej strony dobrze, że jest coraz więcej osób świadomych, które chcą się uczyć i rozwijać. Możemy trochę poprawić ten świat. 👍💕
Tez u mnie jest podobnie - to ze ty również to samo przezywasz daje mi sile i poczucie ze nie jestem sama dziekuje
Jestem mamą dorosłych dzieci. Dziękuję za ten film😘
Jolu, bardzo Ci dziękuję za ten film ❤️ - uświadamia, że nie tylko ja mam 'coś nie tak' w relacjach z moimi rodzicami, a myślę, że to ważne mieć taką świadomość
Mogłabyś się bardzo zdziwić ile osób wokół Ciebie też ma pochrzanione domy ;) Rzeczywiście taka świadomość bardzo pomaga, zwłaszcza, kiedy można porozmawiać z kimś, kto wie co przechodzimy, bo sam ma trudny dom. Jedna z bliższych mi osób powiedziała jedne z najprawdziwszych słów, które kiedykolwiek słyszałam, że "największą pomyłką jest mówienie: nie mów nikomu, co się dzieje w domu".
Jolenko jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej wiedzy ; jako Mama doroslych cudownych i mądrych dzieci ,która przeszła piekło z Mama i dopiero po 40 latach i 10 letniej terapi mogą być tak swiadoma ze , To moje życie dziekuje ze ,Rodzice dali mi zycie a reszta to moja nie przymuszona Wolna Wola 💟
Dziękuje Ci za ten film, o psychoterapii myślałem od 10 lat, ale to właśnie Twój film gdzieś z listopada był dla mnie impulsem do rozpoczęcia terapii, kiedy tak patrze na to co tu mówisz, widzę siebie. Pokrzepiające to uczucie dziękuje jeszcze raz.
Dzięki terapii zrozumiałem że zawsze byłem rodzicem dla swoich rodziców. Hehe... Całe życie próbuję ich wychować, ale niestety poniosłem porażkę wychowawczą hahaha
U mnie to samo, pozdrawiam trzymaj się 🙂
No cóż, trudno coś zrobić doskonale za pierwszym razem, teraz zaopiekuj się Sobą ☀️💕
Ich wychowanie juz sie skonczylo przeciez😀
@@monikasea pracować nad sobą można całe życie, ale trzeba chcieć, jak ktoś się uważa za doskonałość to już się nic nie da
Czasem tak jest, tzw zamiana ról. Zwłaszcza jak rodzice są niedojrzali i obciążają swoimi problemami dzieci a te muszą bardzo szybko dojrzeć przez to.
Ja wychowałam się w rodzinie ojca alkoholika i współuzależnionej matki. Dla nich wiecznie nie byłam idealna. Nie gratulowali mi 6 z chemii na świadectwie, za to krytykowali, że z matematyki i historii tylko 4 (ojciec uważa, że tylko matematyka i historia w życiu się przydają, jak ktoś nie ma 6 na świadectwie z tych przedmiotów to jest zerem i niczego nie osiągnie). Matka nic nie robiła, nie zaproponowała wyprowadzki, rozwodu. Ja miałam myśli samobójcze, ryczałam w poduszkę co wieczór, dołki, modliłam się, żeby któregoś razu ojciec nie wrócił do domu. Zawsze wracał. Im byłam starsza tym mniej rozmawiałam z rodzicami, zamykałam się w sobie, doszło do tego, że bałam się wyjść do ludzi, a w sklepie ogarniała mnie panika. Leżałam całymi dniami w łóżku i miałam doła.Przestałam rozmawiać z ojcem, nie mówiłam mu nawet cześć, z mamą rozmawiałam rzadko. Sama zamykała się w pokoju. Narzekała wiecznie na ojca, że pije, że przez niego nie ma pieniędzy, że sama ma słabo płatną pracę. Narzekała kilka razy dziennie. Czy coś zrobiła? Nie. Przeglądałam z nią oferty pracy i nic. W wieku 22 lat (studiując jeden z cięższych kierunków medycznych, który jest jednolity, 6 lat ciągiem, więc nie można iść do pracy w zawodzie po licencjacie robiąc mgr jak np pielęgniarstwo) poszłam do stałej pracy (wcześniej pracowałam dorywczo) i w przeciągu miesiąca wyprowadziłam się z domu, wynajęliśmy mieszkanie z chłopakiem. Było ciężko, ale dałam radę. Rodzice mieszkają w tym samym mieście, mam do nich 20 min pieszo. Rodzice nie dzwonią, ja dzwonię do mamy może raz na miesiąc, może rzadziej. Mama nie chce nawet zobaczyć naszego mieszkania, zapraszałam ją nie raz na kawę. Ani razu nie zapytała jak sobie radzę. Moja relacja z rodzicami nie istnieje. Moja psychika ma się dużo lepiej, od kiedy nie mieszkam z toksycznymi rodzicami. Wiem, że potrzebuję psychoterapii.
Zdecydowanie tematy dobrze bedzie przepracować u psychoterapeuty, ale chce dodać że twoi rodzece też mieli cieżko.
Powodzenia
Od roku jestem na terapii, a największe postępy robię po obejrzeniu Twoich filmów. Bardzo, bardzo Ci za nie dziękuję! Dziękuję, że się tutaj otwierasz i mówisz o tych odkryciach.
Konfrontacja- odbijanie piłeczki, kto jest bardziej winny. Nie warto szkoda nerwów, czasu i energii.
Zgadzam się, do póki drogą strona nie przyzna sama przed sobą że popełniła błędy, żadna konfrontacja nic nie da.
100% racji 'jakbyś była grzeczna jak byłaś mała to bym nie musiała na ciebie krzyczeć' -.-
Jolu oglądam Cię od lat i obserwuje jak bardzo się rozwijasz. To fantastyczne że dzielisz się swoimi przemyśleniami, do których wielu z nas dochodzi zdecydowanie za późno.
Dla mnie ciężkim zagadnieniem jest wszystko to co opisujesz versus opieka nad rodzicami w sensie fizycznym, gdy robią się coraz starsi i schorowani. Są nadal tacy jacy byli, nic się nie zmienia a ja mam mega wyrzuty sumienia ze powinnam się nimi zająć, choć mieszkam daleko.
Ja z tego wzgledu wrocilam z rodzina zza granicy... po 2,5 miesiaca wyjezdzamy z powrotem. Doszlam do wniosku ze im nie pomoge bo sama sie tu psychicznie wykoncze. Bardziej jednak pomoge na odleglosc, bo wtedy jestem znacznie silniejsza. Powodzenia
Ja dowiedziałam się, że nie kochanie mnie przez moją matkę jest jak rana, która się nigdy do końca nie zagoi. To odrzucenie miało wielki i negatywny za razem wpływ na budowane przeze mnie relacje. Teraz uczę się budować zdrowe relacje. Jestem w terapii rok i myślę, że jeszcze sporo przede mną ;-)
Rozpoczęłam terapię kilka miesięcy temu. I tak zaczęłam rozumieć co dzieje się we mnie, jak mogą wyglądać zdrowe relacje. Przyszedł taki dzień, w którym chciałam powiedzieć co czuje, co mnie boli, co bolało. Chciałam wykrzyczeć to z siebie, powiedzieć jak bardzo mi źle. Że przecież to dorośli ludzie podejmują decyzję o związku, że nikt nie nakazuje im mieć dziecka jeśli między nimi jest coś nie tak, że jeśli dwoje dorosłych ludzi się nie dogaduje i dochodzi do przemocy psychicznej, a nawet fizycznej to nie dziecko jest od obrony rodzica. I tak mleko się wylało. Mama z jednej strony to przyjęła, z drugiej mówiła, że żyła w innych czasach, że wtedy się nie rozstawało. Więc teoretyczne przyjęcie z jednoczesnym usprawiedliwianiem. Mówiła, że nie tylko u nas w domu się tak działo, że inni mimo tego, jako dorośli mieszkają z tymi rodzicami (ja chce się wyprowadzić). Jestem na etapie tłumaczenia sobie, że mogę czuć złość, że mogę się wyprowadzić i że nie podejmę decyzji za rodzica o jego życiu. To on ma ją podjąć.
Niesamowicie wartościowy film, tyle wiedzy w pigułce ❤️
Absolutnie cudowny i pożyteczny materiał! Czuję się z Wami solidarna.
Dziękuję Ci za ten film, sama doświadczałam i doświadczam przemocy psychicznej ze strony rodziców, mam przez to bardzo dużo problemów emocjonalnych. Gdyby nie to, że zaczęłam terapię to nie byłabym w stanie w miarę "normalnie" funkcjonować.
Jest mi bardzo smutno oglądając ten filmik. Może kiedyś też wybiorę się na psychoterapię :)
pumpernikulus zrób ten krok, mowie to z pozycji dziecka, której mama odkładała rożne rzeczy. Ja teraz też odkładam, bo „słyszałam” to w domu. Dzieci wiecej słyszą niż się rodzicom wydaje. A potem wszystko robi się bezwarunkowo. Idź mamo na swoją terapie, ale „ dla dzieci” Powodzenia 👍🏻
Przed psychoterapia ludzie są dużo mniej świadomi swoich zachowań. Sama się ostatnio śmiałam, że przed terapią to byłam normalną osobą, a objawy chorób ukrywałam, jakieś nie zadowolenie maskowałam uśmiechem. A teraz kurczę widzę ile jest do dokoła zaburzeń. Ile ludzi sobie marnuje życie bo nie ma świadomości co się dzieje tak na prawdę. Co to idealizacja, spychanie winy na dzieci, zastrasznie i wymuszenia. Polecam terapię każdemu. Dzięki niej zmienia się totalnie twój świat, ale możesz być w końcu szczęśliwa.
W rozmowach z różnymi ludźmi na temat rodziny,bardzo często podkreślam, że mają ogromnie szczęście(i powinni to doceniać) mając dobre relacje z rodzicami. Może na co dzień nie zauważa się "dobra" czy małych radości ale zrozumie to najbardziej osoba, która nie zaznała takiej normalności :) Warto o tym pamiętać ;*
U mnie relacja wyglądała w ten sposób, że nie miałem żadnych praw, a oczekiwanie czegokolwiek było karane poczuciem winy, jak śmiem oczekiwać czegokolwiek więcej? Cytat: "Ciesz się, że masz co ŻREĆ!" Czego więc nauczyła mnie relacja z matką? Bardzo głębokiego poczucia niezasługiwania na cokolwiek.
U mnie były głównie niekończące się wymagania i wieczne niezadowolenie - skutkiem było poczucie wadliwości... W sumie tacy rodzice są poniekąd "biedni" z tym, że wiecznie tacy niezadowoleni i skrzywieni. Czasem mam wrażenie, że niektórych drażni zadowolenie własnej rodziny, a zwłaszcza potomstwa.
Jestem dopiero na początku psychoterapii i dopiero uczę się zeby słowa mojego ojca mnie nie bolały ale już dawno się nauczyłam że nie ma sensu konfrontacji z nim bo wszystko co powiem zostanie wykorzystane przeciwko mnie.
Jejku jak ja Panią rozumiem....Mój umiera, a ja tak po ludzku bardzo się z tego powodu cieszę i myślałam, że nie mogę ale okazało się że mogę,bo nie był mi nigdy ojcem a krzywdzicielem i mam prawo czuć ulgę i radość z nadchodzących wydarzeń 🙃
Jola, jak zwykle rozwaliłaś system
Sam fakt że potrafi Pani o tym mówić tak otwarcie już dużo znaczy. Ja do tych konkluzji dążę sam ale już wiem że zrozumienie przyszło za późno. Ale cieszy mnie że komuś się udało pewne sprawy poukładać w głowie.
Trafiłem tu po obejrzeniu wywiadu w imponderabiliach. Po kolei nadrabiam. Bardzo dobry film dla mnie, dla rodzica nastolatka i nieomal nastolatka. Nasze relacje nie są idealne, kto wie - może moi synowie też będą potrzebowali terapii, jednak dzięki temu i innym takim filmom będą potrzebowali tej terapii mniej. Ten film jest dla mnie jako dla rodzica pomocny.
Piękne połączenie urody, mądrości, odwagi, etc. Sposób mówienia, którego się z przyjemnością słucha 😃
Od dłuższego czasu regularnie opowiadam rodzicom o jakimś tajemniczym fakcie, który dla mnie był codziennością, a oni tego nie widzieli, albo dobrze to przed nimi ukrywałam. Wielu rzeczy się dowiedziałam również o nich i o ich sytuacji w tamtym czasie. Akurat u mnie takie rozmowy się sprawdziły całkiem nieźle.
Słucham Cię i uświadamiam sobie jaką szczęściarą jestem. Ja i rodzice nie byliśmy na psychoterapii , tata od kiedy pamiętam był alkoholikiem, mama współuzależniona. Lata zajęło nam zrozumienie i zbudowanie więzi. Udało się dlatego , że moi rodzice są dobrymi ludźmi , i ja i oni w podobnym momencie zrozumieliśmy siebie nawzajem. Cieszę się że rodzice nigdy nie mówili mi jak mam żyć i że potrafili przyznać się do błędów. Potrafią już powiedzieć przepraszam i kocham Cię , kiedyś było to dla nich nie do wypowiedzenia. Mój tata zmarł kilka dni temu. Cieszę się, że mogliśmy poznać się nawzajem i że mimo przeszłości stworzyliśmy ciepłą i bliską relację.
A ja czekam aż mój w koncu umrze.....a odchodzi w coraz większych męczarniach....i wcale mi go nie zal....
Ja nie przeprowadzałam takiej stricte konfrontacji ale zapytałam moją mamę dlaczego wysyłała nas na wakacje do babci mimo iż wiedziała że jesteśmy tam nieszczęśliwi. I mama mi wytłumaczyła dlaczego jej wydawało się to dobre i ważne i przeprosiła mnie, powiedziała że nie zdawała sobie sprawy z tego, że dziadkowie mogą tak ranić wnuki. Myślała że to już za daleka relacja.
Dziekuje bardzo a ten film! Brawa za odwagę :) ja moją konfrontacje rozłożyłam na małe rozmowy wiec to nie tak że wszystko powiedziałam na raz w jeden wieczór. Od czasu do czasu mówię szczerze w odniesieniu do konkretnej sytuacji np: że piątka z klasówki to było za mało itp i rodzice reagują na ta informacje czasem mówią ze nie mogą sobie czegoś przypomnieć a czasem że jeśli tak było to przepraszają. Dawkuje te konfrontacje i sobie i im:) pozdrawiam serdecznie
"Uwielbiam" jak rodzice zaprzeczają, że czegoś nie było, nie pamiętają. Jaki to jest silny mechanizm obronny.... :( I jak z czymś takim dyskutować?
Zajebista jesteś 🙈 Myślałaś kiedyś że twoi rodzice mogą usłyszeć/zobaczyć ten film? Te myśli też mogą dawać Ci emocje 🤔. Super że jesteś 👍.
Oglądając Twój film miałam łzy w oczach. Czasem uświadomienie sobie, że inni mają podobne problemy jest oczyszczające... Nie chodze na terapię, ale wiele rzeczy o których mówiłaś uświadomiłam sobie czytając ksiązki o wychowaniu dzieci. Kiedy zostałam mamą wiedziałam, że nie mam dobrych wzorców wychowawczych i zaczęłam szukać książek, które pomogłyby mi w nawiazaniu więzi z dzieckiem. Przełomową lekturą okazała się książka Juula "Twoje komnetentne dziecko". To dzieki niej uświadomiłam sobie że złe relacje z rodzicami nie sa moja wina! Choć nawet teraz potrafię od mamy usłyszeć zarzuty pod swoim adresem, że ona ze swoja mama były najlepszymi przyjaciółkami, a ze mna to szkoda słów... Teraz wiem, że to NIE JEST MOJA WINA!
Z jednej strony to pomaga rozliczyć się z przeszłościa, z drugiej jednak, jest to dla mnie, jako da matki, ogromne wyzwanie. Dla rodzica jest to ogromna odpowiedzialność, ale zdaję sobie juz z tego sprawę i wiem z czym muszę się zmierzyć.
Ten film bardzo mi pomógł. Oglądałam już 2 razy, i będę oglądać dalej. Jestem w psychoterapii od grudnia 2019 roku. Parentyfikacja jest mi znana. Ale pomału wygrzebuję się spod gruzu. Dziękuję za Twoje filmiki, pokazują mi, że nie jestem sama. (Oczywiście wolałabym żeby nikt takich rzeczy nie przeżył) Ale to uczucie, że ktoś ma podobnie do mnie jest uwalniające. Tak bardzo potrzebuję wiedzieć, że nie jestem sama z takimi problemami. Że nie jestem "odludkiem".
Odkad sie zrobila kwarantanna siedze w domu z mama, z ktora nie mieszkalam od 4 lat dłużej niz tydzien. Potrzebowalam tego filmiku, dziękuję
Temat rodzicow na terapii to mam wrazenie studnia bez dna ...
Tez sie tego ucze na nowo, jako dorosla kobieta-matka-zona musze sie uczyc jak nie brac odpowiedzialnosci za swoich rodzicow, jak stawiac granice, jak nie wpadac w poczucie winy, jak zyc jako dorosla kobieta , jak nie odbierac codziennych telefonow matki, jak byc soba kiedy ktos ciagle traktuje Cie jak mala dziewczynke. To bardzo trudne ale ucze sie. Dziekuje za ten film Jolu. Podziw milion...
dzieki za filmik :) mnie nauczylo to ze pewnie mama miala podobnie i dlatego tak postepowala ze mna, a takze ze czasami mnie szantazuje emocjonalnie jesli idzie cos nie po jej mysli. Jestem rok mlodsza od Ciebie, tez jestem mezatka, ale mimo wszystko chyba nie do konca zdaje sobie sprawe ze mam wlasne zycie i nie mam obowiazku kontaktowania sie z nia codziennie i zebym nie czula sie zle jesli nie chce odbierac telefonow. Probowalam tez powiedziec rodzicom, ze zle sie czulam z tym ze wiekszosc rzeczy za mnie robili, stwierdzili, ze " to dla mojego dobra" wiec nie o konca zrozumieli. o i tez podobaja mi sie Twoje slowa, ze nie ode mnie zalezy szczescie rodzica ( tez to odkrylam ) oraz to zeby nie skupiac sie na tym co bedzie dla rodzica dobre, tylko to co dla mnie co ja chce
Fajnie ze poruszasz ten temat. Ja obecnie jestem na etapie, że nie sądziłam nigdy, że mogę mieć tak dobre relacje z rodzinami. Ale oczywiście to obie strony pracowały nad tym procesem, nic się samo nie zadziało. Mam jeszcze pewne trudne emocje w związku z relacją z nimi, ale jest ogromna różnica w tym jak sobie z nimi radzę. 😚
Jako fanka konfrontacji - nie odpuściłam. Dowiedziałam się: że to moja wina (bo coś), że to wina drugiego rodzica (bo coś), że na terapię nie pójdzie (bo coś), że się nie kontaktował (bo: "brak czasu, pieniędzy i ochoty, ale teraz nie odstawiaj mnie na boczny tor").
Jolu,
Bardzo dziękuję za ten film - dzięki Tobie udało mi się nazwać proces, przez który właśnie przechodzę, czyli odczarowanie oczekiwań wobec moich rodziców i relacji z nimi. Wiem, co znaczy trudne dzieciństwo, pełne lęku i bezradności.
Przytulam Cię bardzo mocno.
Dziękuję za ten film, a Wszystkim, którzy są na drodze do zdrowia życzę wszystkiego dobrego w nowym roku i powodzenia. Dzięki zwiększeniu własnej świadomości możemy sprawić, że ten świat będzie trochę lepszy 🍀💕
Jolu, poszłam na psychoterapię (TSR) w dużej mierze dzięki Tobie. Psychoterapeuta pytał mnie o to, co chcę osiągnąć dzięki terapii. Powiedziałam, że między innymi chcę popracować nad relacją z rodzicami, szczególnie z ojcem. Dzięki temu filmowi zrozumiałam, że wcale nie muszę pracować nad nią pracować (w zasadzie musiałabym ją zbudować, bo jej nie ma), jeśli to mi szkodzi. Dziękuję.
Świetny przekaz Jola. Pokazuje on, że nie zawsze zły kontakt z rodzicami opiera się na przemocy fizycznej lub wszystkim co kryje się za patologią. Czasem i te piękne rodziny na zewnątrz kryją w sobie największe źródło przemocy w różnej postaci w stosunku do dziecka. I nie jest to jego wina :) Pozdrawiam cieplutko.
Dobra, ja mam super sytuację, bo moja mama najpierw poszła ze mną na terapię, a potem sama. To było niezwykłe. Nasza realacja była beznadziejna, a po terapii poprawiła się. Ja też byłam na terapii własnej.
Mimo to nadal jest mi trudno przy mamie, ale mam siłę, żeby reagować, jak coś mi się nie podoba, a mama prawie zawsze podchodzi do tego z empatią i przeprasza, jak widzi, że zrobiła mi przykrość :O
No i jak jest zachowana separacja mieszkalna, to nasze spotkania sprawiają mi radość :O
Co do przebaczenia to faktycznie nie jest to kwestia powinności. Przebaczenie przychodzi kiedy jesteśmy na to gotowi. Może tak być, że nigdy nie będziemy. Warto jednak pracować nad przebaczeniem. Wydaje mi się, że przebaczenie otwiera człowieka na miłość, na współczucie, na życie. Wynika z głębokiego rozumienia, empatii i szacunku do historii swojej rodziny. Wszyscy mamy tych swoich rodziców w sobie. Przebaczyć im to też zaakceptować siebie samego w pełni. Polecam książkę „Nie zaczęło się od Ciebie”.
Boże kobieto. Jakbyś mówiła o mnie. Miałam dokładnie te same problemy z rodzicami i dzięki terapii zrozumiałam dokładnie to samo co ty.
Dobrze jest wiedzieć ze są osoby które mają podobnie jak my ❤️
Twój filmik zadział na mnie wyzwalająco ❤️
Dziękuję
Nie sądziłam, że przyjacielska relacja jaką mam z rodzicami jest taką rzadkością... Widzę, że jestem mega szczęściarą, że mogę nazwać swoich rodziców moimi najlepszymi przyjaciółmi :)
Fakt jesteś. Choć ja swoich kocham nie mam relacji przyjacielskiej bo są za bardzo męczący.
Dziękuję Ci Jolu. Oglądam również Twoje filmy na temat dystansowania się od kościoła katolickiego. Bardzo się z tym wszystkim utożsamiam, o czym rozmawiasz ze swoimi gośćmi. To jest bardzo trudny czas. Dzięki tym rozmowom wiem, że nie jestem sama i są osoby, które też zmagają się z takimi "problemami". Zdecydowałaś, że nie będzie można ich komentować, szanuję to oczywiście, ale z drugiej strony często mam potrzebę, aby wyrazić swoją opinię na dany temat, o coś zapytać czy po prostu podzielić się swoimi emocjami😉 pozdrawiam serdecznie 🙂
dziekuje Ci za ten film. Dziekuje z pozycji osoby ktora sie zamknela na siebie i nie zdecydowala sie jeszcze na psychoterapie
Jola, dobrze mi się słucha kiedy mówisz "nie". Iskierki siły w oczach :) Mam podobnie jak ty, konfrontacja połowiczna. Jeden rodzic wysłuchał, trochę usłyszał, w dużej mierze jednak tkwi w swoich schematach. Dotarło do mnie też, że może być nieszczęśliwa (mama), że to jej wybory, i ze muszę to uszanować. No i w sumie przyszła wolność bo skoro ona nie musi słuchać moich sugestii jak poprawić swoje życie, to dlaczego ja mam jej rady traktować poważnie? Zwłaszcza że życie pokazało, że autorytetem nie jest. No, a z tym drugim rodzicem brak relacji jakiejkolwiek. Są naciski w rodzinie że czego ja chcę, ze się uparłam, że nie wybaczam itd, ale po co mam zabiegać o relację z obcym sobie człowiekiem/ oprawcą. Czuję opór, trzymam się oporu jak płaszcza ochronnego, ale muszę przyznać że przecieka mi poczuciem winy. Dzięki twojej opowieści trochę się tego poczucia pozbyłam. Keep up the good work!
Mi pomaga rozróżnienie pomiędzy wybaczeniem a odpuszczeniem. Do wybaczenia potrzeba drugiej strony i szczerego żalu, uznania swoich win. Odpuśćić można bez udziału winowajcy, co nie znaczy że dzieje się to ot tak. Dzięki za film. Mimo odbytej terapii, temat relacji z rodzicami zawsze wywołuje u mnie smutek, coś w rodzaju nostalgii.
Tja, całe to wmawianie, że musisz wybaczyć, bo dopóki nie wybaczysz, to tobie samej się nie poprawi, że bedziesz żyć z tym ciężarem przeszłości... (jakie to potwornie szantażujące i pozbawiające mocy, wyboru, wręcz okrutne!) Do tego jeszcze dodam wdzięczność... Powinnam być wdzięczna za życie i za to co, mimo wszystko, dostałam, bo przecież mogło być gorzej. I ja to słyszałam nie tylko w domu, ale też na terapii, od terapeutki. Brrr, zimno mi się robi, jak sobie to przypomnę, na szczęście to już dla mnie tylko mało przyjemna przeszłość. Nie miałam szczęścia trafić na dobrego terapeutę, pomimo dwóch prób (długich, bo bardzo chciałam dać sobie szansę na spotkanie dobrego terapeuty, trzeciego razu już nie chciałam i nie chce). Dużo więcej osiągnęłam dzięki samodzielnej pracy, przemyśleniom, rozmowom z bliskimi przyjaciółmi, lekturom i po prostu wzięciu spraw w swoje ręce, odważeniu się na myślenie, ze może jednak sama dam sobie radę.
Jesteś jedną z najbardziej wartościowych osób na TH-cam! Jestem Ci bardzo wdzięczna za Twoją pracę ♥️
Dziękuję za ten filmik . Jestem takim toksycznym rodzicem . Ale zrozumiałam swoje błędy . 😪😪😪
Dziękuje za bardzo ciekawy materiał. Mimo ze mam >30 lat w relacji z ojcem nadal się czuje jak małe dziecko, gdzie najbardziej boli, ze on już dawno wybrał życie w którym nie ma już dla mnie miejsca, wpedzajc
Mnie w poczucie winy, ze to przeze mnie. Jest tylko miejsce na manipulacje i brak szczerości. Za każdym razem słyszę ze to ojciec, nie chciał zle, on tak ‚na prawde’ nie myśli, i z każda kłótnia myśle ze miedzy nami już nawet nie ma z czego zbierać....
Dziękuje, myśle ze tez powinnam to z kimś przepracować, tak sobie uświadamiam...
Swietnie to wszystko skondensowalas. Przeszlam przez psychoterapie i dlugo bylo dobrze miedzy mna a mama,ale niestety nie wszystko zostalo widocznie przpracowane. Pojawil sie konflikt i Twoje rady podzialaly bardzo terapeutycznie,ale czeka mnie jeszcze etap pogodzenia sie z tym ,ze nigdy nie bedzie to tak bliska wiez ,jak tego bym chciala. To dalej frustruje i boli. Dziekuje za swietny vlog.
Niedawno trafiłam na ten kanał. Jesteś niesamowita! Twoje filmy są dla mnie takie... pełne wiedzy, ale w taki wyjątkowy sposób. Bardzo zmieniasz perspektywy patrzenia na niektóre kwestie. Podziwiam.