Być może się mylę, ale wydaje mi się, że sam Gombrowicz opowiadając o pierwszym spotkaniu z Witkacym w jego mieszkaniu Warszawie mówił, że czuł się zapędzony w kozi róg, ponieważ to właśnie Witkacy swoim zachowaniem wprowadził go w zmieszanie, przejmując kontrolę nad sytuacją. Gombrowicz swoim "arystokratycznym" zachowaniem bronił się świadomie i na pewno też świadomie przesadnie przeciwko "nieprzyzwoitości" W, jak zawsze z resztą ukazując twarz arystokraty czy wykształconego ziemianina wobec "pospólstwa" i twarz chama wobec arystokratów. Ale tu jednak taki zabieg mógł spalić na panewce, bo Witkacy sam był świetnym kreatorem dziwnych, niecodziennych sytuacji, które miały szokować gości i forma Gombrowicza zderzyła się nie tyle ze zdziwieniem, oporem, co jeszcze większą maską W.
bardzo ciekawe - dziękuję !
Być może się mylę, ale wydaje mi się, że sam Gombrowicz opowiadając o pierwszym spotkaniu z Witkacym w jego mieszkaniu Warszawie mówił, że czuł się zapędzony w kozi róg, ponieważ to właśnie Witkacy swoim zachowaniem wprowadził go w zmieszanie, przejmując kontrolę nad sytuacją.
Gombrowicz swoim "arystokratycznym" zachowaniem bronił się świadomie i na pewno też świadomie przesadnie przeciwko "nieprzyzwoitości" W, jak zawsze z resztą ukazując twarz arystokraty czy wykształconego ziemianina wobec "pospólstwa" i twarz chama wobec arystokratów. Ale tu jednak taki zabieg mógł spalić na panewce, bo Witkacy sam był świetnym kreatorem dziwnych, niecodziennych sytuacji, które miały szokować gości i forma Gombrowicza zderzyła się nie tyle ze zdziwieniem, oporem, co jeszcze większą maską W.