Jeśli chodzi o złych nauczycieli, to aż mi się przypomniała moja nauczycielka matmy z lV klasy. Wyśmiała mnie przed całą klasą, a wiedziała ze mamy całkiem sporą grupę szyderców, bo skończył mi się zeszyt i zamiast kupić nowiutki, wykorzystałam jakiś stary z ll klasy, bo miał 90 stron i tylko jakieś 15-20 zajęte. Zapytała, czy mnie nie stać na zeszyty i że ona może mi dać jak nie mam, jednocześnie śmiejąc mi się w twarz, kiedy ja powstrzymywałam łzy. Wzięła go i pokazała całej klasie zadania z drugiej klasy na poziomie „to jest kółko, a to jest plus” i wszyscy zaczęli dosłownie wyć ze śmiechu, przez następne 5 min.
Jak widać, wszędzie można natknąć się na nieszczęśliwych, niedocenionych i sfrustrowanych ludzi (żeby nie powiedzieć....kretynów), którzy nie mogąc poradzić sobie z tą sytuacją w inny sposób odgrywają się na niewinnych, "słabszych" i Bogu ducha winnych ludziach, w tym niestety również dzieciach.... Aż strach pomyśleć ilu takich "pedagogów" było i NIESTETY wciąż jest w polskich szkołach....😱
W szkole jest wstęp do mobbingu w pracy ;) W szkole jest jak w książce "Lot nad kukułczym gniazdem". Nauczycielka na lekcji to wielka oddziałowa. Jej lizydupy to czarni sanitariusze. Jak nie chcesz robić tego co chce wielka oddziałowa nauczycielka, to zostajesz złym bohaterem, któremu trzeba zrobić pranie mózgu. Pozostali pacjenci to zastraszeni uczniowie, którzy widzą swoje ale się nie wychylą, więc mają "naciągnięte na trzy"... Moja szkoła skończyła się w 2013, a do tej pory mam niesmak gdy przejeżdżam obok budynku. A szczytem jest szantażowanie przez nauczyciela, że dostaniesz dwa, ale nie wolno Ci pisać matury. Co to w ogóle ma być? To poważne nadużycie stanowiska. Tym się powinien ktoś zająć...
Ja zdecydowanie w szkole nie nauczyłem się, jak radzić sobie z wyuczoną bezradnością, wręcz przeciwnie było, później w życiu miałem tzw. gonga, czyli zderzenie z rzeczywistością zupełnie inną od tej, która była przedstawiona w szkole właśnie. Na szczęście po jakimś czasie się ogarnąłem, przyjąłem parę solidnych kopów od życia i obecnie już lepiej sobie radzę z tą bezradnością, choć niekiedy nadal mam z tym problem, ogólnie mam problem z proszeniem o pomoc, gdy jej potrzebuje, aczkolwiek przełamuję się i w tej materii.
Moja historia z nauką jest taka że jako dziecko nie uczyłem się dobrze. Podejrzewam że przez to że były ze mną dzieci które były bardziej lubiane i faworyzowane przez nauczycieli z czego miały z nimi lepszy kontakt na lekcji. Raz zdażrzyła się sytuacja kiedy nauczycielka mnie polubiła i wtedy i dobrze się czułem i dobre oceny miałem i więcej rozumiałem. Kiedy byłem w 3 klasie rodzice bardzo na mnie naskakiwali że się źle uczę że nic ze mnie nie będzie, ojciec załamywał ręce, choć byłem bardzo zdolny w technicznych manualnych i artystycznych dziedzinach. W pewnym momencie tak się załamałem tym gadaniem rodziców że postanowiłem zacząć się uczyć na siłę. Nie wiedziałem jak się uczyć kiedy w szkole mnie prawie nic nie ciekawiło więc ostro kułem. Tak ostro że po całodziennej nauce żeby opanować materiał czułem się odrealniony jakbym się czegoś naćpał. No i tak zły nawyk sobie wyrobiłem że zdołałem zrobić tylko 1.5 roku studiów bo mi bania siadła, po prostu się wypaliłem. Stres przed egzaminem urósł do poziomu kosmicznego.
@@ninko2099ppp , hmmm, zbyt duże oczekiwania rodziców niekoniecznie mają coś wspólnego ze świadomością. Przynajmniej u tych rodziców których to widziałem. Te oczekiwania to raczej chęć zapewnienia dziecku jakiejś pozycji na tym świecie. Żeby nie przepadło. Z obawą o przyszłość. Ta duża obawa napędza rodziców.
Szkoła uczy bezradności - fakt. Na szczęście moją córkę dyslektyczkę wspomagałam, wspierałam w domu. Kiedy rozpoczęła studia, powiedziała, że gdyby tak było w szkole, to zupełnie inaczej jej nauka by wyglądała. Ostatecznie skończyła studia podyplomowe i sama organizuje i prowadzi szkolenia.
Idealnym przykładem jest klasa mojej córki - tegorocznej ósmoklasistki. Nauczycielka matematyki od czterech lat powtarzała większości klasy, że są dosłownie "słabe" i że "kiepsko widzi ich przyszłość", przy każdej okazji wbijając szpilę dzieciom, że są gorsze od niej i tylko ona posiada tę wiedzę. Moja córka ambitnie siedziała, uczyła się jednocześnie nie przyznając się do takich zagrywek nauczycielki. (To jest chyba ten wątpliwy autorytet nauczyciela który dziecko przyjmuje z góry). Zdalna szkoła pozwoliła mi przypadkowo posłuchać skandalicznych wypowiedzi nauczycielki. Doszło do takiego momentu, że za idealnie rozwiązane zadania przez dziecko, ono i tak dostawało czwórkę bo "na pewno tego sama nie zrobiło". Zwyczajnie się wkurzyłam, porozmawiałam z innymi rodzicami, a ci ze swoimi dziećmi i okazało się, że inne dzieci też tak cierpią nic nie mówiąc. Dzieci w klasie opowiadały, że nie ważne jak będą pracować i starać się i tak dostaną tę trójkę, że płaczą przed tą lekcją i skupiają się tylko na tym, aby nie być zauważonym. Wręcz prosiły, żeby nie ingerować bo dostaną jeszcze gorsze oceny, a wówczas będą miały trudniej przy rekrutacji. Jak mi ich było żal, że to jest tak ważne , ważniejsze od ich samopoczucia. My usiedliśmy z córką, z pomocą innej nauczycielki, otwartej na dziecko zaczęliśmy pracować. Odbudowywanie poczucia pewności dorastającej córki trwa cały czas. Po miesiącu zauważyła, że daje radę, że nawet trudne rzeczy jest w stanie rozwiązać, że nie boi się tej osoby. Proces jej powrotu do równowagi jest delikatny i wzruszający. Od września będzie w klasie rozszerzoną matematyką, bo tak sama wybrała. To jest jej sukces z którego jest dumna i szczęśliwa a my z nią. My na szczęście w porę się zorientowaliśmy. Żałuję, że nie wcześniej. Dzieci są kruche w starciu z tak toksycznymi ludźmi jak powyższa nauczycielka.
U nas polonistka przez 3 klasy technikum nazywała nas (pośrednio) idiotami, którzy nie sa w stanie przygotować się do matury i że wszyscy ja uwalimy, w ciągu 3 lat wstawiła może z 2 piątki z odpowiedzi ustnej, tak poza tym to jak ktoś odpowiadał to często przerywała w pół zdania. W ostatniej klasie dostaliśmy panią, która potrafiła nauczyć tego przedmiotu, w pół roku przygotowała nas tak, że mieliśmy najlepsze wyniki z całego rocznika technikum, wystarczyła zmiana nauczyciela, by wyniki podniosły się o 100%. 30 lat doświadczenia zawodowego w męczeniu uczniów, marnowania ich czasu i bezwartościowym skrzeczeniu, tak określiłbym jej jedyne w życiu osiagnięcie, czyli staż w zawodzie, już Adaś Miauczyński wiecej w życiu osiągnął.
Bardzo spóźnione, acz konieczne podziekowania za Twój wkład w przyjazne przyswajanie psychologii przesyłam z Oslo! Prawie każde nagranie pochłaniam w całości, niekoniecznie każde bezkrytycznie. Każde z obowiązkową dozą rozważań. Oczywiście, chętnie zobaczę cokolwiek na temat sytuacji psychologicznej emigrantów polskich za każdą granicą, chętnie skandynawską 😊 Z serdecznymi pozdrowieniami, Daria Anna 👌
@@robertrojanek9770 przelozonych sie nie lekaj, malo pracuj duzo stekaj i nie przejmuj sie wspolpraca bo i tak ci gu...no placa. Za piec trzecia bierz kapote pjer..ol majstra i robote, nie krytykuj nie podskakuj,siedz na du..je i przytakuj. Tak rob az do rety, abys w du..e nie kopniety, glodem nie przymieral Rente swa bedziesz pobieral. Nie za duzo nie za malo aby na polewke ci przystalo, a gdy przyjdzie zycia kres, powiesz wdzystkim sr..m was pjes!
@@wojciechwareda6796Szkoła owszem powinna uczyć wiedzy ogólnej ale przede wszystkim umiejętności krytycznego myślenia, umiejętności prowadzenia dyskusji, weryfikacji otrzymywanej wiedzy, kreatywności, poszanowania innych poglądów, orientacji i ras. Powinna przede wszystkim uczyć etyki, religii tylko dodatkowo. Tak nie jest. W naszym szkolnictwie dzieje się coś złego, wiem to ponieważ większość moich znajomych to nauczyciele.
@@whatsyourstory81 krytycznie można myśleć dopiero wtedy kiedy mamy jakąś wiedzę. Inaczej stajemy się bydłem dla manipulatorów. Teraz np dzieci indoktrynuje się zmianami klimatu pomijając masę faktów jak tu myśleć krytycznie? .
@@whatsyourstory81 , krytyczne myślenie dopiero jak się człowiek nauczy czegoś np. dodawać :) Startując od krytycznego myślenia, można... zacząć krytykować szkołę, zamiast się uczyć. Owszem, to cwane i wygodne. Lenistwo. Ale konczy się źle. Dlatego pierwszych krokiem ucznia, powinien być WYSILEK. A nie krytyczne myślenie. Krytyczne myślenie dopiero potem ma przyjść. Po solidnym wysiłku. Zaczynając krytycznego myślenia, kończysz na lenistwie.
Mnie się szkoła kojarzy z nadmiarem..... wszystkiego. Nauka, sport, muzyka.... efekt końcowy? Depresja lękowa, która ujawniła się na sto procent dopiero po kilku latach. Sama musiałam dojrzeć do rozpracowania tematu. Na szczęście teraz jest dobrze. Serdecznie pozdrawiam i czekam na kolejny wykład. Bardzo mi one " przy-pasowały".
Niestety trafiłam na nauczycielkę i to moją wychowawczynie która mój pomysł że chciałabym zostać psychologiem skwitowała "tyyyy na psychologieeee???" Czym zabiła moje marzenie. Do dzisiaj jak ją widzę to przechodzę na drugą stronę ulicy bo mam chęć jej wykrzyczeć w twarz co z niej za nauczycielka. U mnie już po ptakach ale psychologia to nadal moje hobby które pielęgnuje i stosuje w życiu codziennym. Niestety wielu nauczycieli potrafi podłamać dzieciaki z niskim poczuciem wartości. Sama dojrzałam i całkiem inaczej postępuje niż moi rodzice. Staram się aby żaden nauczyciel nie podłamał moich dzieci a wręcz bronię i motywuje żeby sięgali po swoje marzenia.
Jeśli jedno zdanie nauczyciela złamało w tobie pragnienie, to znaczy... że z tobą coś było nie tak. Zbyt mało odporny jesteś na opinię innych. Powinieneś to zmienić. A dwa, na psychologię było w tym roku 15 chętnych na 1 miejsce. Dobrze się uczyłeś? Bo jeśli nie, to może nauczyciel prawdę ci powiedział, że się po prostu nie dostaniesz.
@@TrockeyTrockey jak jeszcze może nie zauważyłeś to każdy niesie za sobą "jakąś" historię. Każdy ma inny start w życiu a jeśli nie ma wsparcia najbliższych plus brak wiary w siebie to wychodzi właśnie tak jak wyszło. Jedna wypowiedź może złamać takiego nastolatka. Nie jestem załamana z tego powodu że nie wybrałam tego kierunku ale bardziej jestem zła na nauczycielkę która mogła tak powiedzieć zamiast wspierać. Pasja jest pasją i cały czas w tym siedzę.
W czasie szkoły podstawowej uczyła mnie PANI do ( muzyki y plastiki ) no i nie dostałem promocji do szóstej klasy . Z powodu tych przedmiotów . Takie historie miało wielu ludzi ( Moją wyśle na pocztę elektroniczną ) . Pozdrawiam serdecznie
Rodzice maja dbac o dzieci , zaobserwowac do czego maja predyspozycje ,talent i je wspierac . Od dziecka powinny byc uczone jak dbac o zdrowie ,higiene , zywnosc zdrowa . Poradza sobie wtedy doskonale w swoim zyciu .
Bardzo proszę o podcast dotyczący wychodzenia z traumy. Na czym polega przepracowywanie emocji (etap drugi), co zrobić by to przejść i czy to musi być bolesne? Jak sobie pomóc i się nie poddać? Czy jest szansa, że będzie się w pełni zdrowym? Jak odblokować te emocje, które się ukrywało gdy nie jest się pewnym co się czuło. Moja rodzina jest "perfekcyjnie dysfunkcyjna."
A z tym sukcesem to masz Łukaszu rację - ja co chwila powtarzam, ze chciałbym, aby mój mały kanał na YT rozwinął się do wielu tysięcy, albo i setek tysięcy widzów, ale z drugioej strony to ja chyba bardziej się tego boję, niż tego pragnę i angazuję się mocno, ale nie tak mocno, jakbym mógł i chciał, bo potencjalna sława mnie przytłacza
Co do komentarza nauczyciela... to ja przytoczę nieco inną historię, dotycząca ucznia, który rozwijał karoere sportować i nie przykładał się do matematyki. Powtarzał sobie i innym, że piłkę kopie świetnie, ale nic nie potrafi zrozumiec z tego, co tłumaczy nauczyciel i nigdy się tego nie nauczy. A z racji na to, że ja byłem najlepszym matematykiem w moim gimnazjum w tamtym czasie - to podesłano go do mnie na korepetycje i co się okazało? Z samych jedynek stał się uczniem czwórkowym tylko i wyłącznie dlatego, ze raz w życiu ktos z nim przysiadł nad zadaniami i wytłumaczył nie to, jak wyglądają te wzory, z których nalezy skorzystać, ale dlaczego tak się to oblicza. Nie był w stanie zrozumieć tego, co od niego wymaga nauczyciel, to wmówił sobie, ze tego się po prostu nie da zrozumieć. W zasadzie to od słowa do słowa - okazało się, ze miał małe braki u podstaw i nie mógł przeskoczyć pewnego kroku, który nauczycielka zakładała, ze od dawna ma w małym palcu. Po przejściu przez te podstawy w sposób rozumowy, nie pamięciowy - nadrobiliśmy do bieżącego materiału, chyba w miesiąc, czy dwa - dosłownie kilka spotkań wystarczyło - i tama puściła. W zasadzie to nawet nie tyle sprawiłem, ze zrozumiał matematyke, co zmienił nastawienie i zrozumiał, ze może.
Wyuczanie bezradności to jest standard w wielu relacjach rodzić - dziecko. Trochę oczywiste, bo rodzić chce przeważnie jak najlepiej dla dziecka, wyręczając je w czym tylko się da, a potem takie dziecko już ma te 20 lat i nawet chciałoby się uniezależnić, zrobić coś od siebie, ale jest w tym stopowane i zaczyna postrzegać siebie, jako nie potrafiące nic zrobić
Nikomu się jakoś niestety nie śpieszy żeby zmienić szkołę. Po co? "Każdy musi to przeżyć", "My też tak mieliśmy". Wszystkim to wydaje się normalne? Nie widzą jak bardzo upośledzają młodych ludzi.
Takie skrótowe przemyślenia po filmie: 1. Kamień węgielny pod moje zaburzenia psychiczne i problemy z poczuciem własnej wartości położyła prawdopodobnie nieświadomie nauczycielka języka obcego, w końcu skąd miała wiedzieć, że przez nią boję się każdej lekcji, każdej odpowiedzi ustnej, kartkówki tak bardzo, że przed lekcją zawsze bolał mnie żołądek i sprawdzałem, czy jest jej auto, bo może jej się, chociaż zepsuło i nie dojechała. Wyuczona bezradność w szkole nawiązując do banku - czyli skoro jestem zwykłym uczniem/studentem to jakie ja mam szanse z nauczycielem, jak mnie gnoi to tak musi być, to na pewno moja wina i nic tego nie zmieni. Chociaż tu też przypomniało mi się jak nokia upadła przez to, że przespała moment wejścia na rynek telefonów dotykowych, po prostu bała się zmiany. A no i jeszcze o strachu przed sukcesem: bałem się, że w życiu uda mi się zdobyć pracę i wyprowadzić się do miasta tak jak chcę, bo to oznaczałoby, że nie mógłbym pomagać moim rodzicom przy pracach w gospodarstwie.... ale czy tu nie o to chodzi ? - rodzice zawsze chcieli, żebym miał lżejszą pracę od nich więc może nie świadomie do końca, ale akceptowali taki właśnie los.
Ja w szkole podstawowej prawie nigdy nie zglaszalam sie znajac odpowiedz prawidlowa prawie zawsze ale wydawalo mi sie ze odpowiedz jest za prosta zeby mogla byc mozliwa ...wiele na tym tracilam przynajmniej w ocenach ..ale jakos nauczyciele mnie nie "dobijali"ogolnie(tylko w wiekszosci tak jakies nudne byly)...oprocz pewnej pani od matematyki i wychwawczyni kl 5-8.wszystko za sprawa ubioru gdzie jak ja slyszalam ze mamy chodzic do szkoly na bialo granatowo lub bialo czarno cos we mnie wstepowalo i dawalo sygnal ze musze sie ubrac na kolorowo lub po prostu "inaczej"tym wymienionym nauczycielkim to najwyrazniiej nie podobalo.Raczej bylam z tych ktorych szkola nie mogla za wiele nauczyc (czasem szkoda)bo ja zawsze musialam sobie cos po swojemu(czasem warto ale moze nie zawsze)szkoda bo wtedy byl czas na rozwijanie sie ...teraz juz tak latwo nie jest
Obecne czasy sa najlepsze w historii ludzkości, ale niestety ten jeden aspekt leży - bo do tej pory w historii ludzkości motywował nas głód i inne przeciwności i miałeś do wyboru dwie opcje - albo sobie poradzisz, albo po prostu umrzesz. Dlatego kazdy kombinował, jak nie tak to inaczej, jak nie cieżką pracą, to karierą w wojsku i wyprawami łupieżczymi, jak nie dorabianiem się, to żebraniem itd. Uczono się, bo tak było trzeba i to uczniowi zależało na zdobyciu edukacji, bo od tego zależało bardzo bezpośrednio jego życie. Tymczasem dzisiaj edukacja jest nastawiona na przepchnięcie ucznia przez te wszystkie klasy i w sumie tyle. Nic od tego nie zależy. Możesz skończyć podstawówkę )lub 18 lat, zeby przestał być na Tobie wymuszany obowiązek szkolny)_ i żyć na zasiłku lub znaleźć pracę dla kogoś bez kwalifikacji, choćby smażąc frytki w McDonaldzie (co wbrew pozorom nie jest pracą dla każdego i wymaga i pewnych zdolności i umiejętności, ale dość niskich). Brutalna rzeczywistość, w której nikt ci nie pomoże jest pod każdym względem zła - ale tylko taka niweluje ten negatywny skutek uboczny w postaci wyuczonej bezradności. Tylko, czy dosłownie pozbawianie życia ludzi kierujących się nią to jest rozwiązanie?
w polskim wychowaniu z pod znaku dupościsku wszystko masz wiedzieć i umieć i mówić jak należy od razu, bo tak, nigdy nie usłyszysz, że masz prawo czegoś nie wiedzieć, a jak czegoś nie rozumiesz to, że masz prawo zapytać, co więcej jak chcesz zadać pytanie to jest wieczne sapanie i zniecierpliwienie, nigdy też nie usłyszysz że jeśli masz problem to masz prawo się zwrócić z tym do kogoś, a jedynie oczekuje się że nie ma być problemów i zawracania głowy, obowiązuje klasyczne domyśl się, powinieneś był wiedzieć, przecież to oczywista oczywistość itd. itp. po za tym nie patrz się, nie ruszaj się, co stoisz, co siedzisz, zostaw to, chodź tu, idź tam, mieszkam za granicą i tam wyraźnie widać różnicę między Polską a krajami wyżej postawionymi w hierarchii światowej
Moim zdaniem jedną z przyczyn wyuczonej bezradności, jest nadopiekuńczość rodziców, zwłaszcza matek. Od maleńkości wmawia się dziecku mniej lub bardziej wyimaginowane zagrożenia, których wraz z rozwojem regularnie przybywa, kiedy taki młody człowiek osiąga "dojrzały" wiek dwudziestu lat boi się już niemal wszystkiego. W społeczeństwie pokutuje pewien stereotypowy model miłości, który często łączymy z uległością, wyręczaniem, taką nachalną formą pomocy. Prawdziwa miłość potrafi być twarda, wymagająca, właśnie dlatego że kocha, nie pozwala się gnębić i wykorzystywać bo wie, że skutki uderzą najbardziej w samego zainteresowanego. Największą przysługę jaką możemy ofiarować własnym dzieciom to realna pomoc by stanęły na własnych nogach, by samodzielnie potrafiły iść przez życie, poranią się, pobłądzą ale każdy wzrost wymaga ofiar, nie da się uczyć na cudzych błędach, trzeba przeżyć własne :)
To nie niekoniecznie wina matek, ale np. brak ojca. Matką z natury chroni, to ojciec wyznacza wyzwania. To natura męska, ojca. Wczoraj wziąłem moje dzieci na NIEBEZPIECZNĄ przygodę. Nie można tego wymagać od matki.
@@TrockeyTrockey Dokładnie ! To dramat rozbitych rodzin, ojciec jest niezbędny w prawidłowym wychowaniu dziecka. Chłopak potrzebuje poczuć się silny, męski, nawet najlepsza matka go tego nie nauczy, dziewczynka zaś powinna usłyszeć z ust ojca, że jest piękna, wartościowa, kiedy tego brak, w życiu dorosłym zaczyna szukać potwierdzenia u innych mężczyzn, często z opłakanym skutkiem.
System edukacji ma swoje cele... cele nie są widoczne... te zapisane, podane do wiadomości to kłamstwa... cele są takie jakie są osiągane efekty... sprawa jest prosta i oczywista ... budują nam "Nowy Wspanały Śiwat" ...
Bezradnosc młodych ludzi bedzie stale rosnąć. Takie mamy normy wychowawcze takie jest szkolnictwo ale tez i życie ( z własnego doświadczenia każdy ma chwilę bezradności kiedy nie wiesz, jak to zrobić) Dla czego młody człowiek kończący 18 lat ma problem z podejmowaniem decyzji ?wybieraniu , radzeniu sobie w życiu?? bo czuje się bezradny . Wina leży po stronie nauczycieli jak i rodziców. Dziecko nie nauczy się samodzielnie żyć jeśli nie będzie za siebie samo decydować podejmować decyzje i stawać przed odpowiedzialnością w młodym wieku oraz placic za nie wywiazywanie się z czasu badz pracy . Jeśli rodzic będzie podejmował za młodego człowieka decyzje i ukierunkowywal pod swoje widzi mi się to możecie być pewnym tego , że ten młody człowiek z każdym problemem będzie leciał do rodziców , mama i tato pomoże! wybiorą... podpowiedzą... zapłacą Kolejnym tragizmem i oliwą do ognia bezradności jest technologia i telefony komórkowe . Dzieciom już w wieku 7 miesięcy daje się telefon . Co to dziecko widzi ? tylko telefon i to co jest w telefonie - telefon nie przygotuje dziecka do życia i radzeniu sobie w trudnych sytuacjach , może pomoc ale do tego potrzebne sa znajomości, ktore odgrywają tu ważna rolę , środowisko oraz osoby do tzw. naśladowania : bylem bezradny , pogubiłem się siedziałem, myślałem nad kierunkiem w która stronę iść aż ruszyłem się , dostałem skrzydeł lece .
Mysle ze jak juz Polska posiada tylu psychologow(wnioskuje to tylko i wylacznie z tego ze od wielu osob ktore przyszlo mi spotkac chwalily sie ze ja studiuja)to moze powinni uczyc w szkolach podstawowych jakiegos ukierunkowywania dzieci pod wzgledem zdolnosci i checi do danego przedmiotu a juz na pewno powinni miec lekcje na ktorej uczyliby wiary we wlasne sily i mozliwosci oraz jednoczesnie nie popadania w samouwielbienie przy jednoczesnym zadowoleniu z osiagniec ...Bo nie tak trudno wejsc na szczyt jak umiec tam pozostac na dluzej...i pozostac Soba...nie popasc w roznie nalogi itp.co niestety spotyka wiele "gwiazd" a z tego wynikaloby ze nie byly przygotowane na sukces Ktory je spotkal
Jak mało wyświetleń..w twoim przypadku to jest profesja. żałować tylko braku wiedzy u nauczycieli którzy pogarszają sytuacje psychiczną uczniom ktorzy sa cisi i zle sie uczą
Człowieku absurdalny zrób kiedyś odcinek o tym, że człowieka do nauki na pewnym etapie trzeba przymusić. Ze ten najazd na tzw pruski model jest o tyle zły, że w pewnym momencie dziecko musi się pod przymusem uczyć. Oczywiście wszstko w granicach rozsądku.
@@sayo_xp2936 chodzi mi o coś innego. Chodzi mi konkretnie o zdolności kognitywne, dopasowanie materiału do wieku i ogólnie wszystko czym się zajmuje pedagogika. Uznaje się że człowiek dopiero w wieku 18 lat, po maturze jest w stanie sam skutecznie zdobywać wiedzę bazując na tym co wyniósł z poprzednich lat. Wtedy właśnie idzie na studia, gdzie wymagana jest samodzielność. Do tego 18 roku życia człowiek musi w pewien sposób zmuszać się do przyjęcia wiedzy, gdyż jest wiele atrakcyjniejszych form spędzania czasu no zabawa. U nas dochodzi do takich paradoksów jak Uniwersytet Dzieci, gdzie 10latkowie zabierają głos na tematy na o których siła rzeczą nie mają bladego pojęcia. A co z tym modelem fińskim? Jakoś model fiński nie tworzy wysokiego poziomu nauczania wyższego.
@@sayo_xp2936 To poczytaj więcej o fińskim modelu, bo coś się ostatnio wysypał. A fińska profesor, która zrobiła rzetelne badania pokazując problemy został wrogiem publicznym ew Finlandii. Jak to zwykle, gdy ktoś mówi prawdę.
Czuje się wyróżniony tym komentarzem :D Raczej w tej bezradności chodziło mi o to, że szkoła uczy podległości, brak asertywności, brak decydowania o sobie, tylko wszystkie swoje decyzje czerpać od autorytetu.
Szkoła uczy jak być pracownikiem etatowym na różnych szczeblach. Natomiast np. edukacja finansowa w szkole wogóle nie istnieje. "Idź do szkoły a dostaniesz dobra prace"
Zaczęłam studiować pedagogikę. I ciągle mówimy o tym, że system nauczania jest zły. Tylko jak go zmienić?. Sama miałam problem w szkole, bo dużo chorowałam i mimo ambicji miałam same złe oceny.
Przecież macie wiedzę. Są badania. Więc pytanie nie na jaki zmienić, ale co zrobić, żeby zmiany mogły zostać wprowadzone. A problem jest ogólnoświatowy, bo na przykład we Francji w pewnym momencie zastopowano wyrąbisty projekt pedagogiczny, bo... przynosił wyrąbiste rezultaty.
Myślę o najgorszym, ale nigdy tego nie zrobię bo nie mam na to ani siły ani odwagi. Myśl, że w wyznaczonym terminie rzucę się pod metro albo pociąg czego i tak nie zrobię jakoś dodaje mi siły i odwagi do życia. Podobno w momencie w którym chcesz się pożegnać z życiem to nagle zaczynasz robić to na co masz ochotę. Znajomy na którym bardzo mi zależało, zerwał z mną znajomość i nie potrafię tego zaakceptować, nie chcę mieć życia bez niego. On był nawet na nielegalnym ravie w pustostanie, a na początku pandemii wracał z Słowacji wcześniej będąc w Rzymie. Czemu ja tak nie miałem? Moja siostra wyszła teraz do chłopaka, a Tata nawet o tym nie wiedział. Chciałbym studiować Fizykę, ale jej nie umiem, a podyplomowo chcę zrobić produkcję filmową i reżyserię dźwięku. W tamtym roku w czerwcu też rozważałem samobójstwo, ale chcę kurwa normalnie żyć. Ostatnio nie mogłem pójść do pracy bo mam rehabilitację i psychoterapię. Wiem, że to wszystko wymówka. Poza zaburzeniami lękowo - depresyjnymi, jestem osobą niepełnosprawną. Nie chciałem go stracić, po co mi życie bez niego? Moja siostra nie wróciła wczoraj na noc do domu, a ja nawet nigdy u nikogo nie nocowałem bo rodzice nie pozwalali, nie dali by zrobić nawet omletu hiszpańskiego. Kurwa, niektórzy w wieku 22 lat mają swoje mieszkanie. Co ja mam robić? Teraz się do mnie kolejny znajomy nie odzywa i nie wiem o co chodzi i kolejny. Mam poczucie zmarnowanego dotychczasowego życia i nie mam pojęcia czy się uczyłem po 10 roku życia. Jak mam to sobie przypomnieć i jak się tego dowiedzieć? To samo z czytaniem książek. Czuję się jak nic. Tak bardzo mi przykro, że to dla wielu ludzi nie jest logiczne. Chcę dobrze zdać rozszerzenie z Biologii, Geografii i Fizyki. Co mam robić? Rozpierdalam w swoim życiu wszystko, idę jak czołg. Co ja mam robić? Czy warto kłócić się z rzeczywistością? Tak bardzo chciałbym kiedyś pojechać z znajomymi na Mazury, tak jak mój znajomy, który na mnie nasrał. Zawsze chciałem nauczyć się grać na pianinie, akordeonie, syntezatorach, miksować przy konsolecie, hobbystycznie móc kogoś tatuować, ale nie wiem jak ludzie się tego uczą, nosić się jak Depeche Mode i wejść na drzewo, na dach, ta lista nie ma końca. Co ja mam robić? Zawsze marzyłem by ładnie rysować tak jak miałem 11 lat to coś tam ćwiczyłem jakieś postacie z Disney'a, ale nie wychodziło bo wszyscy inni rysowali ładniej.
Ja mam taki problem, że nie umiem wyjść z tego kociołka. W sumie nie wiem, czy to ma związek z wyuczoną bezradnością. Całe życie nic mi nie szło, raptem skończyłam (po wielu latach, ale jednak) studia i co... i pstro. Dalej mam wrażenie, że nic mi nie pójdzie, co przekłada się na to, że faktycznie nic nie robię. Taka bezradność, bo po co cokolwiek tworzyć, robić, skoro to i tak za Chiny i USA nie idzie? Eeeh....
No dobra, to może sprawdź samą siebie w tym, że "nic!" ci nie pójdzie i dowiedź tego. Udowodnij sama sobie jak bardzo i czy na pewno jesteś tak beznadziejna jak sama o sobie piszesz. Bo moim zdaniem się mylisz.
U mnie Lenistwo to strach przed tym że ktoś mi zabierze owoce mojej pracy ja się naharuję i ktoś wymusi na mnie oddanie tego wszystkiego, a ja nie będę potrafiła tego obronić
Nie wiem jak pisać i na jakich punktach zaczepienia się skupić. Wyuczona bezradność. Szkoła w moim przypadku bardzo się do tego przyczyniła. Dosłownie czułem się niewidzialny, w końcu doszło do tego że rzuciłem szkołę kiedy ukończyłem 18 rok życia. Talenty? Chyba nie mogły się rozwinąć. Miałem problemy z czytaniem, z liczeniem i to trochę zabijało motywację. W dodatku byłem zaniedbany co dla nauczycieli mogło nie być niczym przyjemnym. Szkoda strzępić język. Projekty i fantazje. Na razie muszę wyczekać aż mi się wygojom rany na stopach bo dostałem w trochę w kość i nie wiem czy to coś poważnego czy też po prostu potrzebuje czasu żeby odżyć. Grozi mi bezdomność. Na razie czekam aż te obtarcia, i odciski mi zejdą. Wygląda to nieciekawie. Jak bym dostał grzybicy. Potem będę się rozglądać za inną pracą ale z drugiej strony mam czasem taką myśl, że jak mam się tak szarpać z życiem wegetując to chyba by mi było lepiej się już najeść trucizną na myszy i szczury
"Dosłownie czułem się niewidzialny, w końcu doszło do tego że rzuciłem szkołę kiedy ukończyłem 18 rok życia. Talenty? Chyba nie mogły się rozwinąć." Znam to uczucie. Mysle ze, wielu wczorajszych i dzisiejszych mlodych ludzi czulo i czuje sie niewidzialni, niedostrzezeni przez nauczycieli (i rodzicow rowniez), ktorzy by zobaczyli, w czym sa tak naprawde dobrzy, co ich fascynuje, inspiruje. Mysle wiec, ze mlodziez potrzebuje tego potwierdzenia tez z zewnatrz, by ktos im potwierdzil w czym sa dobrzy, pomimo ze moze sami to wiedza/przeczuwaja.
@@sowa7760 Za czasów mojej ścieżki edukacyjnej internet nie był powszechny a kreatywność była zabita. Gdyby to miało się dziać dzisiaj? Gdybym wiedział to co wiem obecnie? Szkoła zasadniczo ma wykształcić w młodych ludziach kilka wyspecjalizowanych umiejętności. To jest czytanie pamięciowe ze zrozumieniem oraz znajomość gramatyki. I liczenie które rozbija się na dwie sfery. Samodzielną zdolność do skrupulatnego łączenia kropeczek a zrozumienie samych wzorów, modeli i koncepcji matematycznych. Jest tu pewien problem bo z perspektywy świadomej nie jesteśmy w stanie dostrzec własnych progów numerycznych w radzeniu sobie z pracą umysłową. Pamięć krótkotrwała pozwala nam zapamiętać tylko siedem odrębnych detali... Tego się nie da samodzielnie spostrzec... I to na ile jesteśmy sobie w stanie poradzić z danymi zagadnieniami zależy od tego czy i jakie strategie obierzemy, a to wiele osób robi bardzo intuicyjne. Od tego są mnemotechniki, a nie intuicja... Technika i strategia... A nie że rób coś, tak jak się to robi bo przecież masz oczy i sam widzisz... Tak nigdzie się nie zajdzie. Jednak nawet najlepsze techniki i strategie nie mogą działać jeśli pozyskana wiedza w danych zagadnieniach jest uboga. Więc, gdyby to się miało dziać dzisiaj? Najpierw bym przerabiał słownik i chociaż jakąkolwiek podstawową wersję encyklopedii... Bez tego nie wychodził bym dalej. Szacuje się że istnieje jakieś 40 tysięcy słów i pojęć z jakich na co dzień korzystamy. Przewertował bym wszystkie i bym wyłuskał tylko te istotne. Potem byłaby gramatyka, i jej logiczne aspekty w języku wraz z matematyką. Na końcu byłaby technika i relacje międzyludzkie plus psychologia. Szkoła miała budować charakter i osobowość w młodych ludziach, natomiast ja się czułem kompletnie porzucony. Skutki tego jeszcze długo będą katastrofalne.
@@elwira356 Pani Izabela realizuje jeden z programów marksistowskiej agendy i nie będę słuchać jej porad mimo iż część z jej treści jest poprawa i prawidłowa
Nie zgodzę się. To jest potrzebne: zarówno uczenie się na pamięć, jak i wykonywanie zadań na jedynie słuszny sposób. Dlaczego? Bo tak będzie później, w prawdziwej pracy. A szkoła właśnie powinna nas przygotowywać do wykonywania pracy w zawodzie, do tego z czym zmierzymy się w realnej pracy. Pracodawca nie będzie pytał jak chciałbyś pracować, to ty masz się dostosować. Proste.
@@sowa7760 , kreatywność to nie w mojej branży. W mojej branży szukają tych co mają wiedzę praktyczną. Wiedza inżynierska to wiedza wyuczona. Raz, z książek, dwa, w przepracowanych godzinach przy praktycznych projektach. Kreatywność też, ale na dalszych pozycjach. Po pierwsze pracowitość i wytrwałość, inteligencja, umiejętności.
Szkoly sa zle , nauczyciele zle ucza , zdalna nauka zla ...komputery tez nie takie , sami rodzice niech ucza ...napisalam o zdalnym nauczaniu gdyz szkoly sa zle ...zdecydujmy sie na cos spokojnie a nie negujmy wszystkiego , wiedza na Ziemi jest zaklamana celowo ...gdyz lepiej sie kieruje „ gluptaskami” i spolecznoscia niewolnicza bez wiedzy ,sami musimy miec chec uczenia sie i zdobywania wiedzy w roznych zrodlach , pod warunkiem iz wiemy z jakiej dziedziny chcemy zdobyc wiedze ...
W nauczaniu zdalnym tez jest po drugiej stronie monitora nauczyciel. Nauczanie zdalne to izolacja dziecka od jego naturalnego otoczenia, która przyniesie na przyszłość więcej szkody niż pożytku. Dzieci w zamknięciu rosną na odludki, które z czasem będą się bały każdego wyzwania, wydarzenia, konieczności zrobienia czegoś na zewnątrz, a w skrajnych przypadkach nawet wyjścia poza wyznaczone granice. Już po czasie pandemii mamy zastraszające efekty siedzenia w domu na "zdalnym".
Te przykłady to są mega w wersji light... Chyba zazdroszczę braku niektórych doświadczeń w życiu... Chociaż to mega dziwne jest, biorąc pod uwagę charakter kanału...
Warto dodać, że bezradności uczy tzw. nowoczesna szkoła, w której realizowane są lewicowe pomysły "wyrażania siebie", "budowy poczucia własnej wartości" i "rozwoju osobistego" oparte o pseudonaukową psychologię, mocno obecną na tym kanale. "Stara szkoła" czyli tak do końca lat 70-tych, no może połowy 80-tych ubiegłego wieku nie nauczała bezradności. Zainteresowanym polecam dwa tomy bardzo ciekawej książki "Psychopedagogiczne mity". Ty sobie Absurdalny też poczytaj, może coś w końcu do ciebie dotrze i nie będziesz propagował popularnych mitów nie mających nic wspólnego z prawdą, które znowu pojawiły się w tym odcinku.
Stara PRL'owa szkoła, to było to! Człowiek miał być przede wszystkim "użyteczny" dla Państwa, a nie jakieś bzdety o poszukiwaniu własnej drogi, dążeniu do świadomego życia i spełnienia. Musisz czuć się w tym nowym świecie bardzo zagubiony, prawda? PS. (Czyżby PRL był prawicowy?! Skoro teraz jest lewackość)
@Robert Bzdury piszesz, zarówno w PRL jak i teraz w szkole jest ten sam pruski system, który służy zniewolenie jednostki i podporządkowaniu jej pod system
@@CzowiekAbsurdalny Oj Absurdalny, za młody jesteś żeby pamiętać PRL, więc nie wiesz , o czym piszesz. Poza tym nie rozumiesz tematu, który poruszyłeś - w tamtych szkołach nie "wyuczano bezradności", a w obecnych, po kilku reformach hodują wręcz bezradnych i niewiele potrafiących. Pracodawcy masowo narzekają, że co rok to głupsi i bardzie bezradni z tych szkół wychodzą. Poza tym pomyśl, że im bardziej "szukają własnej drogi", tym więcej ma depresję. Nie miejsce tu dłuższe dyskusje, ale przeczytaj chociaż jedną z książek, którą ci polecałem, to zrozumiesz, dlaczego im więcej pseudonaukowych psychologów takich jak ty, tym więcej ludzie mają problemów. Nie zastanawia to ciebie? Masz też problem ze zrozumieniem pojęć takich jak lewica io prawica. Wytłumaczę ci: PRL był lewicowy, ale nie zdążył zdewastować jeszcze wszystkiego. . Po 1989 praktycznie w Polsce prawica prawie nie istnieje. Mamy 90% społeczeństwa myślącego lewicowo i praktycznie wszystkie partie lewicowe. Przykładem czego jest socjalistyczny i etatystyczny PiS, nazywanie którego Zjednoczoną Prawicą jest po prostu kabaretem. P.S. Socjalizm i etatyzm mam nadzieję rozumiesz. Czy wytłumaczyć? P.S.2 - To kiedy omówisz książkę "50 wielkich mitów psychologii popularnej"? Będziesz musiał sporo nagrań jeszcze raz robić mówiąc zupełnie coś innego niż dotychczas.
@@hamradiofiles2049 Miałem coś pisać ale mi się nie chce bo widzę po twoich wpisach że masz konkretny pogląd na ten temat jesteś zamknięty na swoją perspektywę nie widzisz perspektywy drugiej osoby i to cię ogranicza tkwiąc tylko w swoich poglądach co nie jest dobre i prowadzi do zatrzymania rozwoju twego zarówno duchowego jak i mentalnego zamkneles się na swoje czasy i się nie rozwijasz jesteś jak relikt jak telefon bez aktualizacji pozostałeś w swoich latach i tkwisz a do zmieniającego się świata trzeba się bez przerwy rozwijać bo sobie robisz krzywdę mogłem dłużej ale i tak pewnie nie zrozumiesz mego komentarzu odbierzesz to jako atak na twoje poglądy .
Jeśli chodzi o złych nauczycieli, to aż mi się przypomniała moja nauczycielka matmy z lV klasy. Wyśmiała mnie przed całą klasą, a wiedziała ze mamy całkiem sporą grupę szyderców, bo skończył mi się zeszyt i zamiast kupić nowiutki, wykorzystałam jakiś stary z ll klasy, bo miał 90 stron i tylko jakieś 15-20 zajęte. Zapytała, czy mnie nie stać na zeszyty i że ona może mi dać jak nie mam, jednocześnie śmiejąc mi się w twarz, kiedy ja powstrzymywałam łzy. Wzięła go i pokazała całej klasie zadania z drugiej klasy na poziomie „to jest kółko, a to jest plus” i wszyscy zaczęli dosłownie wyć ze śmiechu, przez następne 5 min.
Właśnie za to nienawidzę szkoły!!!!
Wszystkiego dobrego dla Ciebie ♥️
Jak widać, wszędzie można natknąć się na nieszczęśliwych, niedocenionych i sfrustrowanych ludzi (żeby nie powiedzieć....kretynów), którzy nie mogąc poradzić sobie z tą sytuacją w inny sposób odgrywają się na niewinnych, "słabszych" i Bogu ducha winnych ludziach, w tym niestety również dzieciach....
Aż strach pomyśleć ilu takich "pedagogów" było i NIESTETY wciąż jest w polskich szkołach....😱
W szkole jest wstęp do mobbingu w pracy ;)
W szkole jest jak w książce "Lot nad kukułczym gniazdem".
Nauczycielka na lekcji to wielka oddziałowa. Jej lizydupy to czarni sanitariusze. Jak nie chcesz robić tego co chce wielka oddziałowa nauczycielka, to zostajesz złym bohaterem, któremu trzeba zrobić pranie mózgu. Pozostali pacjenci to zastraszeni uczniowie, którzy widzą swoje ale się nie wychylą, więc mają "naciągnięte na trzy"...
Moja szkoła skończyła się w 2013, a do tej pory mam niesmak gdy przejeżdżam obok budynku.
A szczytem jest szantażowanie przez nauczyciela, że dostaniesz dwa, ale nie wolno Ci pisać matury.
Co to w ogóle ma być?
To poważne nadużycie stanowiska. Tym się powinien ktoś zająć...
Kretynka nie pedagog
Jesteście najgorszą klasą jaką miałem! Chyba każdy to kiedyś słyszał :D
Ja zdecydowanie w szkole nie nauczyłem się, jak radzić sobie z wyuczoną bezradnością, wręcz przeciwnie było, później w życiu miałem tzw. gonga, czyli zderzenie z rzeczywistością zupełnie inną od tej, która była przedstawiona w szkole właśnie. Na szczęście po jakimś czasie się ogarnąłem, przyjąłem parę solidnych kopów od życia i obecnie już lepiej sobie radzę z tą bezradnością, choć niekiedy nadal mam z tym problem, ogólnie mam problem z proszeniem o pomoc, gdy jej potrzebuje, aczkolwiek przełamuję się i w tej materii.
Moja historia z nauką jest taka że jako dziecko nie uczyłem się dobrze. Podejrzewam że przez to że były ze mną dzieci które były bardziej lubiane i faworyzowane przez nauczycieli z czego miały z nimi lepszy kontakt na lekcji. Raz zdażrzyła się sytuacja kiedy nauczycielka mnie polubiła i wtedy i dobrze się czułem i dobre oceny miałem i więcej rozumiałem. Kiedy byłem w 3 klasie rodzice bardzo na mnie naskakiwali że się źle uczę że nic ze mnie nie będzie, ojciec załamywał ręce, choć byłem bardzo zdolny w technicznych manualnych i artystycznych dziedzinach. W pewnym momencie tak się załamałem tym gadaniem rodziców że postanowiłem zacząć się uczyć na siłę. Nie wiedziałem jak się uczyć kiedy w szkole mnie prawie nic nie ciekawiło więc ostro kułem. Tak ostro że po całodziennej nauce żeby opanować materiał czułem się odrealniony jakbym się czegoś naćpał. No i tak zły nawyk sobie wyrobiłem że zdołałem zrobić tylko 1.5 roku studiów bo mi bania siadła, po prostu się wypaliłem. Stres przed egzaminem urósł do poziomu kosmicznego.
Uhu, zgoda. Smutek. Nierealnie, kosmiczne oczekiwania rodziców to też problem.
@@TrockeyTrockey problem ale co zrobić, na szczęście świadomość ludzi się z każdym pokoleniem zmienia.
@@ninko2099ppp , hmmm, zbyt duże oczekiwania rodziców niekoniecznie mają coś wspólnego ze świadomością.
Przynajmniej u tych rodziców których to widziałem.
Te oczekiwania to raczej chęć zapewnienia dziecku jakiejś pozycji na tym świecie. Żeby nie przepadło. Z obawą o przyszłość.
Ta duża obawa napędza rodziców.
Szkoła uczy bezradności - fakt. Na szczęście moją córkę dyslektyczkę wspomagałam, wspierałam w domu. Kiedy rozpoczęła studia, powiedziała, że gdyby tak było w szkole, to zupełnie inaczej jej nauka by wyglądała. Ostatecznie skończyła studia podyplomowe i sama organizuje i prowadzi szkolenia.
Ja również uważam, że na studiach lepiej uczą i jest ciekawiej 🤩 Pozdrawiam Was 🤚
A ja dopiero na studiach odżyłem i to studia uczą ciekawych rzeczy :)
Jeżeli rodzic każe za złe oceny to tak jakby wywołuje wstręt do nauki pokazuje że nauka to coś złego, strasznie nauką
Szkoda że nie słuchałem takich rzeczy będąc w gimnazjum...
Mądry gość z Ciebie i wartościowy. Pozdrawiam :)
Idealnym przykładem jest klasa mojej córki - tegorocznej ósmoklasistki. Nauczycielka matematyki od czterech lat powtarzała większości klasy, że są dosłownie "słabe" i że "kiepsko widzi ich przyszłość", przy każdej okazji wbijając szpilę dzieciom, że są gorsze od niej i tylko ona posiada tę wiedzę. Moja córka ambitnie siedziała, uczyła się jednocześnie nie przyznając się do takich zagrywek nauczycielki. (To jest chyba ten wątpliwy autorytet nauczyciela który dziecko przyjmuje z góry). Zdalna szkoła pozwoliła mi przypadkowo posłuchać skandalicznych wypowiedzi nauczycielki. Doszło do takiego momentu, że za idealnie rozwiązane zadania przez dziecko, ono i tak dostawało czwórkę bo "na pewno tego sama nie zrobiło". Zwyczajnie się wkurzyłam, porozmawiałam z innymi rodzicami, a ci ze swoimi dziećmi i okazało się, że inne dzieci też tak cierpią nic nie mówiąc. Dzieci w klasie opowiadały, że nie ważne jak będą pracować i starać się i tak dostaną tę trójkę, że płaczą przed tą lekcją i skupiają się tylko na tym, aby nie być zauważonym. Wręcz prosiły, żeby nie ingerować bo dostaną jeszcze gorsze oceny, a wówczas będą miały trudniej przy rekrutacji. Jak mi ich było żal, że to jest tak ważne , ważniejsze od ich samopoczucia. My usiedliśmy z córką, z pomocą innej nauczycielki, otwartej na dziecko zaczęliśmy pracować. Odbudowywanie poczucia pewności dorastającej córki trwa cały czas. Po miesiącu zauważyła, że daje radę, że nawet trudne rzeczy jest w stanie rozwiązać, że nie boi się tej osoby. Proces jej powrotu do równowagi jest delikatny i wzruszający. Od września będzie w klasie rozszerzoną matematyką, bo tak sama wybrała. To jest jej sukces z którego jest dumna i szczęśliwa a my z nią. My na szczęście w porę się zorientowaliśmy. Żałuję, że nie wcześniej. Dzieci są kruche w starciu z tak toksycznymi ludźmi jak powyższa nauczycielka.
U nas polonistka przez 3 klasy technikum nazywała nas (pośrednio) idiotami, którzy nie sa w stanie przygotować się do matury i że wszyscy ja uwalimy, w ciągu 3 lat wstawiła może z 2 piątki z odpowiedzi ustnej, tak poza tym to jak ktoś odpowiadał to często przerywała w pół zdania. W ostatniej klasie dostaliśmy panią, która potrafiła nauczyć tego przedmiotu, w pół roku przygotowała nas tak, że mieliśmy najlepsze wyniki z całego rocznika technikum, wystarczyła zmiana nauczyciela, by wyniki podniosły się o 100%. 30 lat doświadczenia zawodowego w męczeniu uczniów, marnowania ich czasu i bezwartościowym skrzeczeniu, tak określiłbym jej jedyne w życiu osiagnięcie, czyli staż w zawodzie, już Adaś Miauczyński wiecej w życiu osiągnął.
Bardzo spóźnione, acz konieczne podziekowania za Twój wkład w przyjazne przyswajanie psychologii przesyłam z Oslo! Prawie każde nagranie pochłaniam w całości, niekoniecznie każde bezkrytycznie. Każde z obowiązkową dozą rozważań.
Oczywiście, chętnie zobaczę cokolwiek na temat sytuacji psychologicznej emigrantów polskich za każdą granicą, chętnie skandynawską 😊
Z serdecznymi pozdrowieniami, Daria Anna 👌
Pokorne ciele dwie krowy ssie,
to tragiczna postawa często promowana młodym
Korporacji się nie ĺękaj,
mało pracuj, dużo stękaj,
bo gdy jesteś w niskiej grupie
wolno ci mieć wszystko w du..ie.
@@robertrojanek9770 przelozonych sie nie lekaj, malo pracuj duzo stekaj i nie przejmuj sie wspolpraca bo i tak ci gu...no placa. Za piec trzecia bierz kapote pjer..ol majstra i robote, nie krytykuj nie podskakuj,siedz na du..je i przytakuj. Tak rob az do rety, abys w du..e nie kopniety, glodem nie przymieral Rente swa bedziesz pobieral. Nie za duzo nie za malo aby na polewke ci przystalo, a gdy przyjdzie zycia kres, powiesz wdzystkim sr..m was pjes!
Cytując H. Forda: "Nic nie jest szczególnie trudne do zrobienia, jeśli tylko rozłożyć to na etapy"
Jedna z nielicznych rzeczy, których uczy xd
TheMugShot
Ojj tak :) Pozdrawiam Ciebie 😉
"Szkoła przygotowuje młodzież do życia w świecie, który nie istnieje" :) albo "MPO czyli Młodzież Po Ogólniaku" :)) i wszystko jasne :))
Szkoła nie musi uczyć wbijania gwoździ czy znajomości przepisów. Szkoła średnia uczy wiedzy ogólnej, żeby człowiek cokolwiek wiedział o świecie.
@@wojciechwareda6796Szkoła owszem powinna uczyć wiedzy ogólnej ale przede wszystkim umiejętności krytycznego myślenia, umiejętności prowadzenia dyskusji, weryfikacji otrzymywanej wiedzy, kreatywności, poszanowania innych poglądów, orientacji i ras. Powinna przede wszystkim uczyć etyki, religii tylko dodatkowo. Tak nie jest. W naszym szkolnictwie dzieje się coś złego, wiem to ponieważ większość moich znajomych to nauczyciele.
@@whatsyourstory81 krytycznie można myśleć dopiero wtedy kiedy mamy jakąś wiedzę. Inaczej stajemy się bydłem dla manipulatorów. Teraz np dzieci indoktrynuje się zmianami klimatu pomijając masę faktów jak tu myśleć krytycznie? .
Ogólniak to nie koniec, dopiero początek, ma przygotować do studiów.
@@whatsyourstory81 , krytyczne myślenie dopiero jak się człowiek nauczy czegoś np. dodawać :)
Startując od krytycznego myślenia, można... zacząć krytykować szkołę, zamiast się uczyć. Owszem, to cwane i wygodne. Lenistwo. Ale konczy się źle.
Dlatego pierwszych krokiem ucznia, powinien być WYSILEK. A nie krytyczne myślenie. Krytyczne myślenie dopiero potem ma przyjść. Po solidnym wysiłku.
Zaczynając krytycznego myślenia, kończysz na lenistwie.
Mnie się szkoła kojarzy z nadmiarem..... wszystkiego. Nauka, sport, muzyka.... efekt końcowy? Depresja lękowa, która ujawniła się na sto procent dopiero po kilku latach. Sama musiałam dojrzeć do rozpracowania tematu. Na szczęście teraz jest dobrze. Serdecznie pozdrawiam i czekam na kolejny wykład. Bardzo mi one " przy-pasowały".
Niestety trafiłam na nauczycielkę i to moją wychowawczynie która mój pomysł że chciałabym zostać psychologiem skwitowała "tyyyy na psychologieeee???" Czym zabiła moje marzenie. Do dzisiaj jak ją widzę to przechodzę na drugą stronę ulicy bo mam chęć jej wykrzyczeć w twarz co z niej za nauczycielka. U mnie już po ptakach ale psychologia to nadal moje hobby które pielęgnuje i stosuje w życiu codziennym. Niestety wielu nauczycieli potrafi podłamać dzieciaki z niskim poczuciem wartości. Sama dojrzałam i całkiem inaczej postępuje niż moi rodzice. Staram się aby żaden nauczyciel nie podłamał moich dzieci a wręcz bronię i motywuje żeby sięgali po swoje marzenia.
Idź na psychologię, to nauczycielka przyczyniła się do Twojego braku wiary w siebie.
Jeśli jedno zdanie nauczyciela złamało w tobie pragnienie, to znaczy... że z tobą coś było nie tak. Zbyt mało odporny jesteś na opinię innych. Powinieneś to zmienić.
A dwa, na psychologię było w tym roku 15 chętnych na 1 miejsce.
Dobrze się uczyłeś? Bo jeśli nie, to może nauczyciel prawdę ci powiedział, że się po prostu nie dostaniesz.
@@TrockeyTrockey To jest dziewczyna
@@TrockeyTrockey Niezbyt budujacy i wspierajacy komentarz...
@@TrockeyTrockey jak jeszcze może nie zauważyłeś to każdy niesie za sobą "jakąś" historię. Każdy ma inny start w życiu a jeśli nie ma wsparcia najbliższych plus brak wiary w siebie to wychodzi właśnie tak jak wyszło. Jedna wypowiedź może złamać takiego nastolatka. Nie jestem załamana z tego powodu że nie wybrałam tego kierunku ale bardziej jestem zła na nauczycielkę która mogła tak powiedzieć zamiast wspierać. Pasja jest pasją i cały czas w tym siedzę.
W czasie szkoły podstawowej uczyła mnie PANI do ( muzyki y plastiki ) no i nie dostałem promocji do szóstej klasy . Z powodu tych przedmiotów . Takie historie miało wielu ludzi ( Moją wyśle na pocztę elektroniczną ) . Pozdrawiam serdecznie
Rodzice maja dbac o dzieci , zaobserwowac do czego maja predyspozycje ,talent i je wspierac .
Od dziecka powinny byc uczone jak dbac o zdrowie ,higiene , zywnosc zdrowa .
Poradza sobie wtedy doskonale w swoim zyciu .
Bardzo proszę o podcast dotyczący wychodzenia z traumy. Na czym polega przepracowywanie emocji (etap drugi), co zrobić by to przejść i czy to musi być bolesne? Jak sobie pomóc i się nie poddać? Czy jest szansa, że będzie się w pełni zdrowym? Jak odblokować te emocje, które się ukrywało gdy nie jest się pewnym co się czuło. Moja rodzina jest "perfekcyjnie dysfunkcyjna."
A z tym sukcesem to masz Łukaszu rację - ja co chwila powtarzam, ze chciałbym, aby mój mały kanał na YT rozwinął się do wielu tysięcy, albo i setek tysięcy widzów, ale z drugioej strony to ja chyba bardziej się tego boję, niż tego pragnę i angazuję się mocno, ale nie tak mocno, jakbym mógł i chciał, bo potencjalna sława mnie przytłacza
Co do komentarza nauczyciela... to ja przytoczę nieco inną historię, dotycząca ucznia, który rozwijał karoere sportować i nie przykładał się do matematyki. Powtarzał sobie i innym, że piłkę kopie świetnie, ale nic nie potrafi zrozumiec z tego, co tłumaczy nauczyciel i nigdy się tego nie nauczy. A z racji na to, że ja byłem najlepszym matematykiem w moim gimnazjum w tamtym czasie - to podesłano go do mnie na korepetycje i co się okazało? Z samych jedynek stał się uczniem czwórkowym tylko i wyłącznie dlatego, ze raz w życiu ktos z nim przysiadł nad zadaniami i wytłumaczył nie to, jak wyglądają te wzory, z których nalezy skorzystać, ale dlaczego tak się to oblicza.
Nie był w stanie zrozumieć tego, co od niego wymaga nauczyciel, to wmówił sobie, ze tego się po prostu nie da zrozumieć. W zasadzie to od słowa do słowa - okazało się, ze miał małe braki u podstaw i nie mógł przeskoczyć pewnego kroku, który nauczycielka zakładała, ze od dawna ma w małym palcu. Po przejściu przez te podstawy w sposób rozumowy, nie pamięciowy - nadrobiliśmy do bieżącego materiału, chyba w miesiąc, czy dwa - dosłownie kilka spotkań wystarczyło - i tama puściła. W zasadzie to nawet nie tyle sprawiłem, ze zrozumiał matematyke, co zmienił nastawienie i zrozumiał, ze może.
Wyuczanie bezradności to jest standard w wielu relacjach rodzić - dziecko. Trochę oczywiste, bo rodzić chce przeważnie jak najlepiej dla dziecka, wyręczając je w czym tylko się da, a potem takie dziecko już ma te 20 lat i nawet chciałoby się uniezależnić, zrobić coś od siebie, ale jest w tym stopowane i zaczyna postrzegać siebie, jako nie potrafiące nic zrobić
Ale taką bezradność można w sobie przełamać. Proste.
@@TrockeyTrockey taka bezradność jest wygodna, po co więc ja przełamywać.
W szkole nauczyłem się , że liczą się znajomości
I jak Ci się ta wiedza przydaje w życiu pozaszkolnym? Tak z czystej ciekawości pytam 🙂
@@OlaTalacha mam bardzo dobrą pracę, żona z resztą też. Po prostu jest łatwiej coś załatwić.
Nikomu się jakoś niestety nie śpieszy żeby zmienić szkołę. Po co? "Każdy musi to przeżyć", "My też tak mieliśmy". Wszystkim to wydaje się normalne? Nie widzą jak bardzo upośledzają młodych ludzi.
A widzisz jakaś drogę jak to zmienić? Nie mówię co wprowadzić, tylko jak w ogóle doprowadzić do zmian
@@nodell8729 To jest właśnie to że mały szary człowiek mało może zmienić, ale może z większą świadomością problemu ktoś by się w końcu zainteresował.
Takie skrótowe przemyślenia po filmie: 1. Kamień węgielny pod moje zaburzenia psychiczne i problemy z poczuciem własnej wartości położyła prawdopodobnie nieświadomie nauczycielka języka obcego, w końcu skąd miała wiedzieć, że przez nią boję się każdej lekcji, każdej odpowiedzi ustnej, kartkówki tak bardzo, że przed lekcją zawsze bolał mnie żołądek i sprawdzałem, czy jest jej auto, bo może jej się, chociaż zepsuło i nie dojechała. Wyuczona bezradność w szkole nawiązując do banku - czyli skoro jestem zwykłym uczniem/studentem to jakie ja mam szanse z nauczycielem, jak mnie gnoi to tak musi być, to na pewno moja wina i nic tego nie zmieni. Chociaż tu też przypomniało mi się jak nokia upadła przez to, że przespała moment wejścia na rynek telefonów dotykowych, po prostu bała się zmiany. A no i jeszcze o strachu przed sukcesem: bałem się, że w życiu uda mi się zdobyć pracę i wyprowadzić się do miasta tak jak chcę, bo to oznaczałoby, że nie mógłbym pomagać moim rodzicom przy pracach w gospodarstwie.... ale czy tu nie o to chodzi ? - rodzice zawsze chcieli, żebym miał lżejszą pracę od nich więc może nie świadomie do końca, ale akceptowali taki właśnie los.
Ja w szkole podstawowej prawie nigdy nie zglaszalam sie znajac odpowiedz prawidlowa prawie zawsze ale wydawalo mi sie ze odpowiedz jest za prosta zeby mogla byc mozliwa ...wiele na tym tracilam przynajmniej w ocenach ..ale jakos nauczyciele mnie nie "dobijali"ogolnie(tylko w wiekszosci tak jakies nudne byly)...oprocz pewnej pani od matematyki i wychwawczyni kl 5-8.wszystko za sprawa ubioru gdzie jak ja slyszalam ze mamy chodzic do szkoly na bialo granatowo lub bialo czarno cos we mnie wstepowalo i dawalo sygnal ze musze sie ubrac na kolorowo lub po prostu "inaczej"tym wymienionym nauczycielkim to najwyrazniiej nie podobalo.Raczej bylam z tych ktorych szkola nie mogla za wiele nauczyc (czasem szkoda)bo ja zawsze musialam sobie cos po swojemu(czasem warto ale moze nie zawsze)szkoda bo wtedy byl czas na rozwijanie sie ...teraz juz tak latwo nie jest
Obecne czasy sa najlepsze w historii ludzkości, ale niestety ten jeden aspekt leży - bo do tej pory w historii ludzkości motywował nas głód i inne przeciwności i miałeś do wyboru dwie opcje - albo sobie poradzisz, albo po prostu umrzesz. Dlatego kazdy kombinował, jak nie tak to inaczej, jak nie cieżką pracą, to karierą w wojsku i wyprawami łupieżczymi, jak nie dorabianiem się, to żebraniem itd. Uczono się, bo tak było trzeba i to uczniowi zależało na zdobyciu edukacji, bo od tego zależało bardzo bezpośrednio jego życie. Tymczasem dzisiaj edukacja jest nastawiona na przepchnięcie ucznia przez te wszystkie klasy i w sumie tyle. Nic od tego nie zależy. Możesz skończyć podstawówkę )lub 18 lat, zeby przestał być na Tobie wymuszany obowiązek szkolny)_ i żyć na zasiłku lub znaleźć pracę dla kogoś bez kwalifikacji, choćby smażąc frytki w McDonaldzie (co wbrew pozorom nie jest pracą dla każdego i wymaga i pewnych zdolności i umiejętności, ale dość niskich).
Brutalna rzeczywistość, w której nikt ci nie pomoże jest pod każdym względem zła - ale tylko taka niweluje ten negatywny skutek uboczny w postaci wyuczonej bezradności. Tylko, czy dosłownie pozbawianie życia ludzi kierujących się nią to jest rozwiązanie?
szkoła i ta cała "edukacja" i ci nauczyciele, bezwolnie narzędzia systemu, czego tam się można "naumieć"...😀
To własnie w szkole "nabawiłam" się kompleksów i poczucia beznadzielności (zwłaszcza liceum,bo w podstawówce jeszcze mi dobrze szło;)
@@monia866 dlatego zakończyłem "edukację" w podstawówce i dziś wiem, że to była dobra decyzja. 👌👍🙂
w polskim wychowaniu z pod znaku dupościsku wszystko masz wiedzieć i umieć i mówić jak należy od razu, bo tak, nigdy nie usłyszysz, że masz prawo czegoś nie wiedzieć, a jak czegoś nie rozumiesz to, że masz prawo zapytać, co więcej jak chcesz zadać pytanie to jest wieczne sapanie i zniecierpliwienie, nigdy też nie usłyszysz że jeśli masz problem to masz prawo się zwrócić z tym do kogoś, a jedynie oczekuje się że nie ma być problemów i zawracania głowy, obowiązuje klasyczne domyśl się, powinieneś był wiedzieć, przecież to oczywista oczywistość itd. itp. po za tym nie patrz się, nie ruszaj się, co stoisz, co siedzisz, zostaw to, chodź tu, idź tam, mieszkam za granicą i tam wyraźnie widać różnicę między Polską a krajami wyżej postawionymi w hierarchii światowej
Bo w szkole powinny być uczone podstawy psychologi zamiast 50 procent niepotrzebnych w życiu rzeczy
Oo super :) Fajnie, że się odniosłeś do mojego komentarza! Dzięki :)
Bardzo się zgodzę.Poza pewnymi wyjątkami indywidualność jest tępiona
Poruszyłeś bardzo ważne tematy które dalej można rozwijać
⁵
Moim zdaniem jedną z przyczyn wyuczonej bezradności, jest nadopiekuńczość rodziców, zwłaszcza matek. Od maleńkości wmawia się dziecku mniej lub bardziej wyimaginowane zagrożenia, których wraz z rozwojem regularnie przybywa, kiedy taki młody człowiek osiąga "dojrzały" wiek dwudziestu lat boi się już niemal wszystkiego. W społeczeństwie pokutuje pewien stereotypowy model miłości, który często łączymy z uległością, wyręczaniem, taką nachalną formą pomocy. Prawdziwa miłość potrafi być twarda, wymagająca, właśnie dlatego że kocha, nie pozwala się gnębić i wykorzystywać bo wie, że skutki uderzą najbardziej w samego zainteresowanego. Największą przysługę jaką możemy ofiarować własnym dzieciom to realna pomoc by stanęły na własnych nogach, by samodzielnie potrafiły iść przez życie, poranią się, pobłądzą ale każdy wzrost wymaga ofiar, nie da się uczyć na cudzych błędach, trzeba przeżyć własne :)
Albo deprecjonowanie i śmianie się z dziecka.
To nie niekoniecznie wina matek, ale np. brak ojca.
Matką z natury chroni, to ojciec wyznacza wyzwania. To natura męska, ojca.
Wczoraj wziąłem moje dzieci na NIEBEZPIECZNĄ przygodę. Nie można tego wymagać od matki.
@@TrockeyTrockey możliwe że też
@@TrockeyTrockey Dokładnie ! To dramat rozbitych rodzin, ojciec jest niezbędny w prawidłowym wychowaniu dziecka. Chłopak potrzebuje poczuć się silny, męski, nawet najlepsza matka go tego nie nauczy, dziewczynka zaś powinna usłyszeć z ust ojca, że jest piękna, wartościowa, kiedy tego brak, w życiu dorosłym zaczyna szukać potwierdzenia u innych mężczyzn, często z opłakanym skutkiem.
A mówią, że mądrzy uczą się na błędach innych.
System edukacji ma swoje cele... cele nie są widoczne... te zapisane, podane do wiadomości to kłamstwa... cele są takie jakie są osiągane efekty... sprawa jest prosta i oczywista ... budują nam "Nowy Wspanały Śiwat" ...
Idealnie jest wytłumaczone ☀️
Bezradnosc młodych ludzi bedzie stale rosnąć. Takie mamy normy wychowawcze takie jest szkolnictwo ale tez i życie ( z własnego doświadczenia każdy ma chwilę bezradności kiedy nie wiesz, jak to zrobić)
Dla czego młody człowiek kończący 18 lat ma problem z podejmowaniem decyzji ?wybieraniu , radzeniu sobie w życiu?? bo czuje się bezradny .
Wina leży po stronie nauczycieli jak i rodziców.
Dziecko nie nauczy się samodzielnie żyć jeśli nie będzie za siebie samo decydować podejmować decyzje i stawać przed odpowiedzialnością w młodym wieku oraz placic za nie wywiazywanie się z czasu badz pracy .
Jeśli rodzic będzie podejmował za młodego człowieka decyzje i ukierunkowywal pod swoje widzi mi się to możecie być pewnym tego , że ten młody człowiek z każdym problemem będzie leciał do rodziców , mama i tato pomoże! wybiorą... podpowiedzą... zapłacą
Kolejnym tragizmem i oliwą do ognia bezradności jest technologia i telefony komórkowe . Dzieciom już w wieku 7 miesięcy daje się telefon .
Co to dziecko widzi ?
tylko telefon i to co jest w telefonie - telefon nie przygotuje dziecka do życia i radzeniu sobie w trudnych sytuacjach , może pomoc ale do tego potrzebne sa
znajomości, ktore odgrywają tu ważna rolę , środowisko oraz osoby do tzw. naśladowania : bylem bezradny , pogubiłem się siedziałem, myślałem nad kierunkiem w która stronę iść
aż ruszyłem się , dostałem skrzydeł
lece .
Mysle ze jak juz Polska posiada tylu psychologow(wnioskuje to tylko i wylacznie z tego ze od wielu osob ktore przyszlo mi spotkac chwalily sie ze ja studiuja)to moze powinni uczyc w szkolach podstawowych jakiegos ukierunkowywania dzieci pod wzgledem zdolnosci i checi do danego przedmiotu a juz na pewno powinni miec lekcje na ktorej uczyliby wiary we wlasne sily i mozliwosci oraz jednoczesnie nie popadania w samouwielbienie przy jednoczesnym zadowoleniu z osiagniec ...Bo nie tak trudno wejsc na szczyt jak umiec tam pozostac na dluzej...i pozostac Soba...nie popasc w roznie nalogi itp.co niestety spotyka wiele "gwiazd" a z tego wynikaloby ze nie byly przygotowane na sukces Ktory je spotkal
19:13 aż się dzień świra przypomina i brutalność spotkania na plaży, ze swoją fantazją ;)
Jak mało wyświetleń..w twoim przypadku to jest profesja. żałować tylko braku wiedzy u nauczycieli którzy pogarszają sytuacje psychiczną uczniom ktorzy sa cisi i zle sie uczą
Człowieku absurdalny zrób kiedyś odcinek o tym, że człowieka do nauki na pewnym etapie trzeba przymusić. Ze ten najazd na tzw pruski model jest o tyle zły, że w pewnym momencie dziecko musi się pod przymusem uczyć. Oczywiście wszstko w granicach rozsądku.
Fiński model działa jakoś dużo lepiej od pruskiego. Najazd na pruski model jest zrozumiały
@@sayo_xp2936 chodzi mi o coś innego. Chodzi mi konkretnie o zdolności kognitywne, dopasowanie materiału do wieku i ogólnie wszystko czym się zajmuje pedagogika. Uznaje się że człowiek dopiero w wieku 18 lat, po maturze jest w stanie sam skutecznie zdobywać wiedzę bazując na tym co wyniósł z poprzednich lat. Wtedy właśnie idzie na studia, gdzie wymagana jest samodzielność. Do tego 18 roku życia człowiek musi w pewien sposób zmuszać się do przyjęcia wiedzy, gdyż jest wiele atrakcyjniejszych form spędzania czasu no zabawa. U nas dochodzi do takich paradoksów jak Uniwersytet Dzieci, gdzie 10latkowie zabierają głos na tematy na o których siła rzeczą nie mają bladego pojęcia. A co z tym modelem fińskim? Jakoś model fiński nie tworzy wysokiego poziomu nauczania wyższego.
@@sayo_xp2936 To poczytaj więcej o fińskim modelu, bo coś się ostatnio wysypał. A fińska profesor, która zrobiła rzetelne badania pokazując problemy został wrogiem publicznym ew Finlandii. Jak to zwykle, gdy ktoś mówi prawdę.
@@hamradiofiles2049 Gdzie to można poczytać?
@@arnaVck w takim razie podpinam się
Rodzice czasem też nie są lepsi....Ja dzieci bardzo wspieram i mówię że mają walczyć o swoje
Czuje się wyróżniony tym komentarzem :D
Raczej w tej bezradności chodziło mi o to, że szkoła uczy podległości, brak asertywności, brak decydowania o sobie, tylko wszystkie swoje decyzje czerpać od autorytetu.
Szkoła uczy jak być pracownikiem etatowym na różnych szczeblach. Natomiast np. edukacja finansowa w szkole wogóle nie istnieje. "Idź do szkoły a dostaniesz dobra prace"
Super!
Zaczęłam studiować pedagogikę. I ciągle mówimy o tym, że system nauczania jest zły. Tylko jak go zmienić?. Sama miałam problem w szkole, bo dużo chorowałam i mimo ambicji miałam same złe oceny.
Przecież macie wiedzę. Są badania. Więc pytanie nie na jaki zmienić, ale co zrobić, żeby zmiany mogły zostać wprowadzone. A problem jest ogólnoświatowy, bo na przykład we Francji w pewnym momencie zastopowano wyrąbisty projekt pedagogiczny, bo... przynosił wyrąbiste rezultaty.
Nawet to co autor miał na myśli tak jak w kościele jest jedyna słuszna wykładnia
co?
@@trashhh_ey Chodzi mi o to że nie spekuluje się w szkole co autor utworu miał naprawdę na myśli
Myślę o najgorszym, ale nigdy tego nie zrobię bo nie mam na to ani siły ani odwagi. Myśl, że w wyznaczonym terminie rzucę się pod metro albo pociąg czego i tak nie zrobię jakoś dodaje mi siły i odwagi do życia. Podobno w momencie w którym chcesz się pożegnać z życiem to nagle zaczynasz robić to na co masz ochotę. Znajomy na którym bardzo mi zależało, zerwał z mną znajomość i nie potrafię tego zaakceptować, nie chcę mieć życia bez niego. On był nawet na nielegalnym ravie w pustostanie, a na początku pandemii wracał z Słowacji wcześniej będąc w Rzymie. Czemu ja tak nie miałem? Moja siostra wyszła teraz do chłopaka, a Tata nawet o tym nie wiedział. Chciałbym studiować Fizykę, ale jej nie umiem, a podyplomowo chcę zrobić produkcję filmową i reżyserię dźwięku. W tamtym roku w czerwcu też rozważałem samobójstwo, ale chcę kurwa normalnie żyć. Ostatnio nie mogłem pójść do pracy bo mam rehabilitację i psychoterapię. Wiem, że to wszystko wymówka. Poza zaburzeniami lękowo - depresyjnymi, jestem osobą niepełnosprawną. Nie chciałem go stracić, po co mi życie bez niego? Moja siostra nie wróciła wczoraj na noc do domu, a ja nawet nigdy u nikogo nie nocowałem bo rodzice nie pozwalali, nie dali by zrobić nawet omletu hiszpańskiego. Kurwa, niektórzy w wieku 22 lat mają swoje mieszkanie. Co ja mam robić? Teraz się do mnie kolejny znajomy nie odzywa i nie wiem o co chodzi i kolejny. Mam poczucie zmarnowanego dotychczasowego życia i nie mam pojęcia czy się uczyłem po 10 roku życia. Jak mam to sobie przypomnieć i jak się tego dowiedzieć? To samo z czytaniem książek. Czuję się jak nic. Tak bardzo mi przykro, że to dla wielu ludzi nie jest logiczne. Chcę dobrze zdać rozszerzenie z Biologii, Geografii i Fizyki. Co mam robić? Rozpierdalam w swoim życiu wszystko, idę jak czołg. Co ja mam robić? Czy warto kłócić się z rzeczywistością? Tak bardzo chciałbym kiedyś pojechać z znajomymi na Mazury, tak jak mój znajomy, który na mnie nasrał.
Zawsze chciałem nauczyć się grać na pianinie, akordeonie, syntezatorach, miksować przy konsolecie, hobbystycznie móc kogoś tatuować, ale nie wiem jak ludzie się tego uczą, nosić się jak Depeche Mode i wejść na drzewo, na dach, ta lista nie ma końca. Co ja mam robić? Zawsze marzyłem by ładnie rysować tak jak miałem 11 lat to coś tam ćwiczyłem jakieś postacie z Disney'a, ale nie wychodziło bo wszyscy inni rysowali ładniej.
Tak na serio to piszesz, czy to taka ironia ?
Bo jeśli bardziej na sorio to mogę podzielić się kilkoma spostrzeżeniami co ja uważam na ten temat ?
@@matek934 Serio
Widzę, że zostawiłeś to bez odpowiedzi.
Ja mam taki problem, że nie umiem wyjść z tego kociołka. W sumie nie wiem, czy to ma związek z wyuczoną bezradnością. Całe życie nic mi nie szło, raptem skończyłam (po wielu latach, ale jednak) studia i co... i pstro. Dalej mam wrażenie, że nic mi nie pójdzie, co przekłada się na to, że faktycznie nic nie robię. Taka bezradność, bo po co cokolwiek tworzyć, robić, skoro to i tak za Chiny i USA nie idzie? Eeeh....
No dobra, to może sprawdź samą siebie w tym, że "nic!" ci nie pójdzie i dowiedź tego. Udowodnij sama sobie jak bardzo i czy na pewno jesteś tak beznadziejna jak sama o sobie piszesz. Bo moim zdaniem się mylisz.
U mnie Lenistwo to strach przed tym że ktoś mi zabierze owoce mojej pracy ja się naharuję i ktoś wymusi na mnie oddanie tego wszystkiego, a ja nie będę potrafiła tego obronić
Doświadczyłaś już czegos podobnego, nie? Bo najbardziej boimu się rzeczy które już się wydarzyły
Moze pan zrobić odcinek o f21? Bardzo mnie to zainteresowało
Czy w szkolach ucza szukania najlepszych rozwiazan ( problemow przeciez nie brakuje ) ?
Nie wiem jak pisać i na jakich punktach zaczepienia się skupić.
Wyuczona bezradność.
Szkoła w moim przypadku bardzo się do tego przyczyniła.
Dosłownie czułem się niewidzialny, w końcu doszło do tego że rzuciłem szkołę kiedy ukończyłem 18 rok życia.
Talenty?
Chyba nie mogły się rozwinąć.
Miałem problemy z czytaniem, z liczeniem i to trochę zabijało motywację.
W dodatku byłem zaniedbany co dla nauczycieli mogło nie być niczym przyjemnym.
Szkoda strzępić język.
Projekty i fantazje.
Na razie muszę wyczekać aż mi się wygojom rany na stopach bo dostałem w trochę w kość i nie wiem czy to coś poważnego czy też po prostu potrzebuje czasu żeby odżyć.
Grozi mi bezdomność.
Na razie czekam aż te obtarcia, i odciski mi zejdą.
Wygląda to nieciekawie.
Jak bym dostał grzybicy.
Potem będę się rozglądać za inną pracą ale z drugiej strony mam czasem taką myśl, że jak mam się tak szarpać z życiem wegetując to chyba by mi było lepiej się już najeść trucizną na myszy i szczury
Nie będzie inaczej
"Dosłownie czułem się niewidzialny, w końcu doszło do tego że rzuciłem szkołę kiedy ukończyłem 18 rok życia.
Talenty?
Chyba nie mogły się rozwinąć." Znam to uczucie. Mysle ze, wielu wczorajszych i dzisiejszych mlodych ludzi czulo i czuje sie niewidzialni, niedostrzezeni przez nauczycieli (i rodzicow rowniez), ktorzy by zobaczyli, w czym sa tak naprawde dobrzy, co ich fascynuje, inspiruje. Mysle wiec, ze mlodziez potrzebuje tego potwierdzenia tez z zewnatrz, by ktos im potwierdzil w czym sa dobrzy, pomimo ze moze sami to wiedza/przeczuwaja.
@@sowa7760
Za czasów mojej ścieżki edukacyjnej internet nie był powszechny a kreatywność była zabita.
Gdyby to miało się dziać dzisiaj?
Gdybym wiedział to co wiem obecnie?
Szkoła zasadniczo ma wykształcić w młodych ludziach kilka wyspecjalizowanych umiejętności.
To jest czytanie pamięciowe ze zrozumieniem oraz znajomość gramatyki.
I liczenie które rozbija się na dwie sfery. Samodzielną zdolność do skrupulatnego łączenia kropeczek a zrozumienie samych wzorów, modeli i koncepcji matematycznych.
Jest tu pewien problem bo z perspektywy świadomej nie jesteśmy w stanie dostrzec własnych progów numerycznych w radzeniu sobie z pracą umysłową.
Pamięć krótkotrwała pozwala nam zapamiętać tylko siedem odrębnych detali...
Tego się nie da samodzielnie spostrzec...
I to na ile jesteśmy sobie w stanie poradzić z danymi zagadnieniami zależy od tego czy i jakie strategie obierzemy, a to wiele osób robi bardzo intuicyjne.
Od tego są mnemotechniki, a nie intuicja...
Technika i strategia...
A nie że rób coś, tak jak się to robi bo przecież masz oczy i sam widzisz...
Tak nigdzie się nie zajdzie.
Jednak nawet najlepsze techniki i strategie nie mogą działać jeśli pozyskana wiedza w danych zagadnieniach jest uboga.
Więc, gdyby to się miało dziać dzisiaj?
Najpierw bym przerabiał słownik i chociaż jakąkolwiek podstawową wersję encyklopedii...
Bez tego nie wychodził bym dalej.
Szacuje się że istnieje jakieś 40 tysięcy słów i pojęć z jakich na co dzień korzystamy.
Przewertował bym wszystkie i bym wyłuskał tylko te istotne.
Potem byłaby gramatyka, i jej logiczne aspekty w języku wraz z matematyką.
Na końcu byłaby technika i relacje międzyludzkie plus psychologia.
Szkoła miała budować charakter i osobowość w młodych ludziach, natomiast ja się czułem kompletnie porzucony.
Skutki tego jeszcze długo będą katastrofalne.
Polecam Ci na YT ''Master Your Life''-doktor psychologii tlumaczy od podstaw . Albo innego dobrego psychologa.
@@elwira356
Pani Izabela realizuje jeden z programów marksistowskiej agendy i nie będę słuchać jej porad mimo iż część z jej treści jest poprawa i prawidłowa
Nie zgodzę się. To jest potrzebne: zarówno uczenie się na pamięć, jak i wykonywanie zadań na jedynie słuszny sposób.
Dlaczego?
Bo tak będzie później, w prawdziwej pracy.
A szkoła właśnie powinna nas przygotowywać do wykonywania pracy w zawodzie, do tego z czym zmierzymy się w realnej pracy. Pracodawca nie będzie pytał jak chciałbyś pracować, to ty masz się dostosować. Proste.
Pracodawcy dzisiaj szukaja kreatywnych inteligentynych pracownikow, ktorzy potrafia MYSLEC, szukaja wytrwale i znajduja skuteczne rozwiazania.
@@sowa7760 , kreatywność to nie w mojej branży. W mojej branży szukają tych co mają wiedzę praktyczną.
Wiedza inżynierska to wiedza wyuczona. Raz, z książek, dwa, w przepracowanych godzinach przy praktycznych projektach.
Kreatywność też, ale na dalszych pozycjach.
Po pierwsze pracowitość i wytrwałość, inteligencja, umiejętności.
Szkoly sa zle , nauczyciele zle ucza , zdalna nauka zla ...komputery tez nie takie , sami rodzice niech ucza ...napisalam o zdalnym nauczaniu gdyz szkoly sa zle ...zdecydujmy sie na cos spokojnie a nie negujmy wszystkiego , wiedza na Ziemi jest zaklamana celowo ...gdyz lepiej sie kieruje „ gluptaskami”
i spolecznoscia niewolnicza bez wiedzy ,sami musimy miec chec uczenia sie i zdobywania wiedzy w roznych zrodlach , pod warunkiem iz wiemy z jakiej dziedziny chcemy zdobyc wiedze ...
Komentarz do statystyk :)
Bledy nauczycieli to przede wszystkim poglądy lewicowe lub socjalistyczne u ludzi.
Zlikwidowac szkoly i zdalne nauczanie , po krzyku ...!
W nauczaniu zdalnym tez jest po drugiej stronie monitora nauczyciel. Nauczanie zdalne to izolacja dziecka od jego naturalnego otoczenia, która przyniesie na przyszłość więcej szkody niż pożytku. Dzieci w zamknięciu rosną na odludki, które z czasem będą się bały każdego wyzwania, wydarzenia, konieczności zrobienia czegoś na zewnątrz, a w skrajnych przypadkach nawet wyjścia poza wyznaczone granice. Już po czasie pandemii mamy zastraszające efekty siedzenia w domu na "zdalnym".
jestes kochanyy
lysy przede wszystkim szkola uczy jak byc niewolnikiem i trybikiem sytemu..
jednym słowem szkola ótrzy
Te przykłady to są mega w wersji light... Chyba zazdroszczę braku niektórych doświadczeń w życiu... Chociaż to mega dziwne jest, biorąc pod uwagę charakter kanału...
0
Pierwsza!!!
Niestety nie xD
@@satanyourlord1134 no to druga ;)
Warto dodać, że bezradności uczy tzw. nowoczesna szkoła, w której realizowane są lewicowe pomysły "wyrażania siebie", "budowy poczucia własnej wartości" i "rozwoju osobistego" oparte o pseudonaukową psychologię, mocno obecną na tym kanale. "Stara szkoła" czyli tak do końca lat 70-tych, no może połowy 80-tych ubiegłego wieku nie nauczała bezradności. Zainteresowanym polecam dwa tomy bardzo ciekawej książki "Psychopedagogiczne mity". Ty sobie Absurdalny też poczytaj, może coś w końcu do ciebie dotrze i nie będziesz propagował popularnych mitów nie mających nic wspólnego z prawdą, które znowu pojawiły się w tym odcinku.
Stara PRL'owa szkoła, to było to! Człowiek miał być przede wszystkim "użyteczny" dla Państwa, a nie jakieś bzdety o poszukiwaniu własnej drogi, dążeniu do świadomego życia i spełnienia. Musisz czuć się w tym nowym świecie bardzo zagubiony, prawda?
PS. (Czyżby PRL był prawicowy?! Skoro teraz jest lewackość)
@Robert Bzdury piszesz, zarówno w PRL jak i teraz w szkole jest ten sam pruski system, który służy zniewolenie jednostki i podporządkowaniu jej pod system
@@CzowiekAbsurdalny Oj Absurdalny, za młody jesteś żeby pamiętać PRL, więc nie wiesz , o czym piszesz. Poza tym nie rozumiesz tematu, który poruszyłeś - w tamtych szkołach nie "wyuczano bezradności", a w obecnych, po kilku reformach hodują wręcz bezradnych i niewiele potrafiących. Pracodawcy masowo narzekają, że co rok to głupsi i bardzie bezradni z tych szkół wychodzą.
Poza tym pomyśl, że im bardziej "szukają własnej drogi", tym więcej ma depresję. Nie miejsce tu dłuższe dyskusje, ale przeczytaj chociaż jedną z książek, którą ci polecałem, to zrozumiesz, dlaczego im więcej pseudonaukowych psychologów takich jak ty, tym więcej ludzie mają problemów. Nie zastanawia to ciebie?
Masz też problem ze zrozumieniem pojęć takich jak lewica io prawica. Wytłumaczę ci: PRL był lewicowy, ale nie zdążył zdewastować jeszcze wszystkiego. . Po 1989 praktycznie w Polsce prawica prawie nie istnieje. Mamy 90% społeczeństwa myślącego lewicowo i praktycznie wszystkie partie lewicowe. Przykładem czego jest socjalistyczny i etatystyczny PiS, nazywanie którego Zjednoczoną Prawicą jest po prostu kabaretem.
P.S. Socjalizm i etatyzm mam nadzieję rozumiesz. Czy wytłumaczyć?
P.S.2 - To kiedy omówisz książkę "50 wielkich mitów psychologii popularnej"? Będziesz musiał sporo nagrań jeszcze raz robić mówiąc zupełnie coś innego niż dotychczas.
XDDD co za idiota, nie ma co mu odpowiadać. Oj tak kiedyś było dobrze jak się lało dzieci i każdy był taki sam i nie mógł się rozwijać
@@hamradiofiles2049 Miałem coś pisać ale mi się nie chce bo widzę po twoich wpisach że masz konkretny pogląd na ten temat jesteś zamknięty na swoją perspektywę nie widzisz perspektywy drugiej osoby i to cię ogranicza tkwiąc tylko w swoich poglądach co nie jest dobre i prowadzi do zatrzymania rozwoju twego zarówno duchowego jak i mentalnego zamkneles się na swoje czasy i się nie rozwijasz jesteś jak relikt jak telefon bez aktualizacji pozostałeś w swoich latach i tkwisz a do zmieniającego się świata trzeba się bez przerwy rozwijać bo sobie robisz krzywdę mogłem dłużej ale i tak pewnie nie zrozumiesz mego komentarzu odbierzesz to jako atak na twoje poglądy .