W moim wypadku może to nie do końca jest definicja szczęścia, bo szczęśliwy jako tako dawno nie byłem ale staram się łapać te chwile, które mnie relaksują, odprężają i to nazywam szczęściem. Chwilą szczęścia. Kawa, dobra książka, dobry film. Coś, co pozwala mi się uśmiechnąć jest dla mnie osobiście szczęściem.
Mam podobnie 😌 łapie chwile zatrzymania, relaksu i spokoju. Duży kubek pysznej kawy, fajny film, spotkania w gronie ludzi z którym czuje się swobodnie i dobrze.
Dobry film czy książka w akompaniamencie kawy, herbaty czy yerby to jest. U mnie występuje fazami: mam okres książkowy, gzie ciągle czytam, potem okres filmowy, gdzie nadrabiam zaległości filmowe. A trochę tego zawsze jest 🙄. Telewizję dawno sobie odpuściłem, przez propagandę i narracje, którymi poslugują poszczególne stcje. Sądzę, że telewizja jest bardziej niebezpieczna niż wszystkie choroby cywilizacyjne razem wzięte. Wolę być trochę oderwany od bieżących zdarzeń, które na moje życie i tak mają minimalny wpływ niż na pozór wiedzieć wszystko, a tak naprawdę nie wiedzieć nic. Ulec manipulacji jest łatwo, wyleczyć jej następstwa bardzo trudno. Wolę zachować trzeźwy umysł 😇.
Uśiwadomiłem sobei jakiś czas temu że nie da się być wiecznie szczęśliwym, szczęście to są chwile, a permanentny to może być święty spokój, a nie szczęście.
Ja generalnie uważam się za szczęśliwą osobę (tak ok. 80% każdego dnia jestem w stanie szczęśliwości:)) Wynika to z faktu, że żyje dokładnie tak jak chce i nie przejmuje się zbytnio opiniami innych, a do tego mam dwa ukochane sierściuszki, które nieustannie wprowadzają mnie w dobry nastrój:) Choć tak po głębszych przemyśleniach to myślę, że moje szczęście wynika przede wszystkim z faktu, że jestem bardzo życzliwa wobec samej siebie. Bardzo szybko wybaczam sobie wszelkie niedoskonałości i często jak coś mi nie wyjdzie mówię do siebie, że przecież mam pełne prawo się pomylić lub zrobić coś źle bo jestem tylko człowiekiem. Wszyscy są omylni to niby dlaczego ja miałabym być inna:)
Jesteś życzliwa w stosunku do siebie i do twoich ukochanych sierściuszków. Myślę tylko czy za dużo u ciebie nie ma siebie. Wiem że ludzie są czasem tragiczni. Myślę że alternatywą jest Bóg tylko trzeba wierzyć.
@@piotrzuch4592 Każdy kto jest prawdziwie życzliwy wobec siebie jest też automatycznie życzliwy wobec innych. Tak to działa. Ja dla każdego mam miłe słowo i zawsze jak mogę to pomogę. A Boga bym w to nie mieszała bo on ma wyjeb*** na to co się dzieje tu na ziemi:)
@@marianna9253 Moja Droga jak byś w życiu trochę przeżyła, a nie opierała swoje doświadczenia jedynie na filmach to byś nie opowiadała banialuków...... Racjonalizowanie wszystkiego nawet najgorszych rzeczy jest właśnie domeną kobiet, bo nie ważne co uczynią zawsze swoje działania usprawiedliwiają stanem emocjonalnym, chwilą czy innymi czynnikami.
Praca, która zajmuje 3/4, mega pochłania, stres, mobbing, eksploatowanie ponad siły, zapieprzanie po 10 godzin dziennie… sił brakuje na relaks (nie ma go, bo żyje się w ciągłym napięciu), weekend mija na spaniu, brak czasu na aktywny odpoczynek, relacje. Problemy zdrowotne, które pozbawiają sił i odbierają chęć cieszenia się.
Hmm, ja pracuję po 8 dziennie i mimo to mogę nazywać siebie człowiekiem szczęśliwym. Mam czas na hobby i pasję, a weekendy wykorzystuję na aktywny odpoczynek (długodystansowe wycieczki rowerem). Tak więc chyba nie zależy to od długości pracy, a jej charakteru. Nie znam sytuacji, ale skoro po pracy czujesz się aż tak wykończona, to coś jest nie tak. Otoczenie, warunki pracy, może monotonia? Nie wiem, ciężko cokolwiek wywnioskować, nie mam pojęcia, jaka to praca. Ale skoro piszesz o ciągłym napięciu i stresie czy mobbingu, to może jest to praca ponad Twoje siły i powinnaś ją zmienić. Pieniądze są ważne, ale szczęście ważniejsze. Oczywiście to tylko moja opinia, każdy postrzega rzeczywistość trochę odmiennie. Pozdrawiam i życzę... szczęścia ☺
Co nam przeszkadza w byciu szczęśliwym? - nieustanne krytykanctwo, ocenianie innych ( lepiej skupić się na sobie) - sabotaż własnego szczęścia ( tworzymy to czego się boimy czyli jeśli kiedyś zostaliśmy zdradzeni w nowym związku spodziewamy się tego samego w nowym związku) - konflikty wew. , które biorą się często z wychowania w poczuciu że nie ma nic za darmo, musimy cały czas działać aby czuć że jesteśmy wartościowi bo nie zasługujemy na bezwarunkowa miłości, powiedzenia rodziców typu; nie ciesz się tak bo zaraz będziesz płakać albo zobacz jak inni mają ciężko, nie narzekaj. To moje streszczenie :)
Bardzo ładnie to ujęłaś, wiele mądrości jest w Twym komentarzu - aż miło się go czyta, patrząc, że jest coraz więcej osób świadomych - takich jak Ty (wnioskując to po Twym komentarzu). Miłego dnia, pozdrawiam :DDD
Trzeci punkt plus kompletny brak znajomości siebie. Do tego brak hobby i pasji, bo to zawsze były głupoty. Co z tego, że mam czas, skoro nie wiem, co sprawia mi radość? Marzeń też już nie mam.
@@Usurpadora89 Zgadzam się. Ludzie, którzy nie znają siebie, mają bardzo słaba znajomość swoich emocji , chociaż mogą posiadać dużo ( dużo wolnego czasu, pieniędzy, możliwości ) a tak nie potrafią być szczęśliwi lub zadowoleni. Tacy ludzie nie potrafią zbudować dobrego związku, bo jak można żyć z kimś kto nie potrafi cieszyć się z życia ? Związek to wymiana , jeśli partner jest wiecznie niezadowolony dostajemy od niego tylko ciężki bagaż. Z drugiej strony to może być przejściowy kryzys, jeśli partner chce się zmienić, pracuje nad sobą , warto dać mu szansę.
To prawda nasze życia od życia wcześniejszych pokoleń różnią się zwykle tą samotnością wynikającą zazwyczaj ze zbyt dużego egoizmu i niezdrowych miejsc w Internecie. Oraz mniejszą ilością ruchu i słońca. Wszystkie te czynniki są o ile dobrze pamiętam dość dobrze potwierdzone naukowo. Natomiast z tezami z książki nie do końca się zgadzam.
Mam ostatnio więcej czasu wolnego, a zupełnie nie potrafię się tym czasem cieszyć, odczuwam ciągły przymus robienia czegoś, jakby to, ile aktywności danego dnia się podejmę mnie definiowało. To bardzo niezdrowe przekonanie, nie służy mi i będę potrzebowała włożyć też troszkę wysiłku by zmienić ten tok myślenia ;)
Ja tam w każdym negatywie szukam pozytywu 👌 Nie katuje się problemami Tylko je rozwiązuje i do nich nie wracam 👌Nie zaśmiecam głowy nieszczerym znajomościami 🤷 Wyrzucam takie osoby z życia 👌 Nie zwierzam się Wszem i wobec innym 👌Sama ze sobą wszystko rozwiązuje i szybko trawie 👌I jestem szczęśliwa 😁 Cieszę się z pierdułek 🤷Jestem optymistką z poczuciem humoru 👌A życie mnie jak i innym dobrze już dało w kość 👌 Stawiam granice wszędzie 👌Umiem powiedzieć nie 👌Ale nie zawsze tak było 👌 Akceptuję samą siebie 👌 Jestem szczęśliwa sama ze sobą 😎A to jest najważniejsze 😊Nie przejmuje się ludźmi 😜 Nie oceniam 👌I nikumu do swojego życia nie pozwalam się wtrącać 😎
Ten film w punkt! Skłania ku refleksji i uświadomieniu sobie tego "zaprogramowania" w dzieciństwie i wewnętrznego konfliktu. Z drugiej strony bierna postawa bez aktywności a obserwowaniu siebie też możliwa jest chyba tylko chwilowo. Istotna jest równowaga pomiędzy być (szczęśliwym) i mieć (szczęście) inna dla każdej osoby. Niezwykle trudno spróbować (nawet kiedy los daje taką możliwość) przejść całkowicie na stronę samego "być" bo wewnętrzne zaprogramowanie na aktywność i poczucie obowiązku mogą uniemożliwić spokojne przyjrzenie się sobie w tym stanie (chwilowego) odpoczynku. Przechodzę to teraz, więc ten film nazwał to co niepokoi a jednocześnie przypomniał o najważniejszym celu - dążeniu do równowagi. Dziękuję autorowi za ten kanał i ten film w szczególności. Pozdrawiam serdecznie 🍀
Ludzie nie chcą być szczęśliwi. Zamiast tego wolą mieć kupę kasy, domy, samochody, przyjaciół, kochającego partnera, zdrowie, wysportowaną sylwetkę, ładną buźkę, miliony subskrybentów na youtube i ładną pogodę co niedzielę. Wszystko fajnie, tylko gdy komuś brakuje tego i owego z listy, musi mierzyć się z poważnym smuteczkiem. Szczęście jest niezależne od tych rzeczy.
My i tylko my jestesmy kreatorami , swego szczescia ...nikt nam nie pomoze w tym ...kazdy z nas wie po co tutaj przybyl , nasladujemy innych lecz to nie nasze zycie ,szczescie badzmy soba ...boskosc - ta pierwotna iskra kreacji nie ingeruje , ona pragnie nadzej radosci z zycia .
Bardzo potrzebny materiał, dzięki :) Wydaje mi się, że wiele barier oraz przeszkód w odczuciu wolnego, prawdziwego szczęścia według naszego wnętrza, są gdzieś w podświadomości zamknięte. Otwieranie tych pudełek poprzez zgłębianie tematu to bardzo istotne życiowe zadanie. W kwestii działania- to na pewno przynosi owoce jeśli rzeczywiście wynika z uświadomionej potrzeby i jest poparte nie tylko refleksją, ale też praktyką.
Dziękuję Ci za ten filmik. To co robisz jest bardzo pomocne i naprawdę tyle dobrego czynisz tworząc takie treści. Ja od bardzo dawna zmagam się z depresją, chodziłam do psychologa i nigdy mi nie uświadomił tego, co tobie się udało. Zdałam sobie sprawę, jak bardzo ja sama uniemożliwiam sobie czepianie radości z życia. Jak bardzo jestem zapętlona w swoich myślach i przekonaniach. I tu problem leży we mnie i to ja muszę pozwolić sobie na bycie szczęśliwa. Złe doświadczenia są już dawno za mną, a ja od paru lat tkwię cały czas w tym samym i to ja sama siebie blokuje, żeby pójść do przodu.
Radosc jest chwilowa. Dobre samopoczucie ma swoje granice. Trzeba zyc w zgodzie ze soba, dopiero wtedy widac ile ludzie robia wbrew sobie. Nawet wygranie w totka to inna sytuacja i nowe problemy.
Myślę, że prawdziwa radość, która jest cały czas w nas, jest możliwa do osiągnięcia, dzięki świadomości wynikającej z bycia tu i teraz, a nie utożsamianiu się z potrzebami zewnętrznymi, które mogą na chwilę poprawić nam humor.
Z tym rzeczownikiem szczęście w języku polskim jest takie fajne zdanie Artura Górskiego "szczęśliwy naprawdę bywa ten, kto szczęścia swego nie zawdzięcza szczęściu"
Największym nieszczęściem jest brak zrozumienia, brak zespojenia z otaczającym mnie światem, brak poczucia tego że ktoś mnie słucha. Tylko każdy swoje bo każdy wie lepiej. A to wiąże się też z brakiem umiejętności prawidłowego komunikowania się co przekłada się dalej na dość głęboką samotność co przerodziło się u mnie w aspołeczność. Prawdziwą aspołeczność, może nie stuprocentową, bo już mam dość nieudanych prób komunikowania się i odbijania jak od ściany. Głęboka niechęć do głębszych rozmów, przez co czuje się spłycony bo wypleniam z siebie już całe głębokie przemyślenia na rzecz trwania w nihilistycznym bycie co sprowadza się do życia aby umrzeć
Mój drogi przyjacielu. Z Twojego komentarza , wyłania się (według mojej wiedzy , co nie musi być prawdą) uzależnienie bycia szczęśliwym od innych . Tak naprawdę , ile potrzebujemy ludzi (kogo) aby być szczęśliwym ? Pozdrawiam W.
@@leszekzi a jak niby w dzisiejszym świecie być niezależnym od innych. Nawet zamawiając jedzenie na lunch w pracy, jesteś uzależniony od innej osoby. O związkach już nawet nie piszę. No chyba, że ktoś jest hiper introwertykiem, ale tak naprawdę to też bzdura (ale o tym już nie będę pisał, choć mam bardzo prawdziwe przykłady i nieco przykre dla mnie).
Szukanie szczęścia w otaczającym nas świecie prowadzi na manowce. Nawet "najlepsi" ludzie potrafią zawieść nawet siebie samych nie mówiąc już o innych. Pozytywne emocje to może nas uczynić szczęśliwymi - wiara, nadzieja, miłość, wdzięczność. Jak otoczyć się takimi emocjami - Bóg jest odpowiedzią.
@@leszekzi @Etrurianie Niestety to tak prosto nie wygląda. Mam bardzo bogaty życie wewnętrzne, ale nie mam go z kim dzielić. Myślę że nikt z was na szczęście nie doświadczył takiego stanu, które by trwało od początku do samego końca trwania. Jesteśmy istotami stadnymi, mniej lub bardziej. Nawet wyjdę ze śmiały stwierdzeniem, że taka prosta analiza jaką tutaj zaprezentowaliście jest w pewnym sensie dołująca bo przynależycie do całego szeregu ludzi z którymi mam często do czynienia. W deseń "weź się w garść".
Wydaje mi się, że clou szczęścia polega jednak na docenieniu tego, co mamy, a najlepiej widzimy to, gdy coś stracimy. Pisała o tym kiedyś Wisłocka. Ile jest osób, ktore będąc latami w małżeństwie czekają na to szczęście z drugą osobą, a w momencie jej śmierci okazywało się, ze byli razem tacy szczęśliwi..
Cieszę się, że wysłuchałam tego materiału i dziękuję za niego. Przyniósł mi odpowiedź na zadane sobie wczoraj pytanie "dlaczego wydaje mi się, że jeśli nie jestem najlepsza to nie powinno mnie być". Rozumiem, że więcej nas nosi ten program i nie jestem wyjątkiem. Proces wychowania a także doświadczenia zawodowe wpłynęły u mnie na to przekonanie
Dzięki za ten odcinek , pomógł mi w terapii. Uświadamiam sobie więcej rzeczy , ale tez upewniam się w tym ze moje przemyślenia potwierdzają się w rzeczywistości , ze nie jestem w tym sam. Dzięki
Wychodzi na to, że najważniejsze jest znaleźć balans pomiędzy nie robieniem, a robieniem za dużo. Bardzo trafiły do mnie przykłady tego, jak próbujemy racjonalizować nasze postępowanie i uciekać z jednej skrajności w drugą. Ostatni punkt również w punkt :)
O matko… Ocenianie to moje przekleństwo. Jestem względnie spokojna, potrafię być szczęśliwa, póki żyję zasadą ,,miej wyjebane a będzie ci dane”. Gdy tylko o niej zapominam, zaczyna się zazdrość, z nią idzie gniew i smutek, drastyczny spadek nastroju. To tak wyniszcza, zazdrość to najgorsza trucizna dla moich komórek, wciąż z nią walczę.
Wygląda na to, że znaczącą przeszkodą w odczuwaniu tego bardziej stałego szczęścia jest ta potrzeba miłości; że wielu ludzi przez tą potrzebę zamartwiają się, czy na pewno ,,zasłógują'' na miłość czy nie, i przez to zmuszają się do wielu różnych rzeczy. Przykre...
Oczywiście że tak,bliskie szczere relacje są priorytetem.Nie można być w relacji z samym sobą i kochać samego siebie a jedynie spełniać własne potrzeby i dbać o własne dobro.Szczescie to spotkanie bratniej duszy,szczerych i mądrych przyjaciół,przy których człowiek wzrasta.Szczescie to otwarte serce i otwarta głowa,ciekawość świata i radość życia.
Jestesmy eksploatowanymi niewolnikami spedzajacymi nasze dni w pracach za wyplaty czesto nie pozwalajace na zaspokojenie nawet podstawowych potrzeb. Mam dobra prace i dobre zycie… prawdopodobnie nigdy nie bede w stanie kupic/wybudowac sobie domu - nie ma znaczenia ile zaoszczedze i odloze na ten cel - zaoszczedze 10%? Koszt przez ten czas wzrosnie o 30%… 0.01% najbogatszych zaciera rece, bo beda na mnie zarabiac do konca mojego zycia z wynajmu. Moje pokolenie przegralo zycie w momencie urodzenia sie…
No i właśnie tutaj jest meritum sprawy.? Kto zrobił z Ciebie niewolnika, który chce za dużo.? Człowiekowi, do fajnego, wartościowego, szczęśliwego życia, dla siebie i innych dużo nie potrzeba jeżeli chodzi o dobra materialne.! Żyjemy w czasach : narcystyczno - konsumpcyjnych.! Jeżeli do końca dasz się wciągnąć, szczęścia wewn. nigdy nie znajdziesz.. Myślę że terapia, doradzą jak żyć w przebudzeniu...
Wydaje mi się że pracę nad szczęściem należy zacząć od samego siebie. Trzeba po prostu być gotowym na dostrzeganie i przyjmowanie szczęścia. Szczęście możemy dostrzec naprawdę w wielu rzeczach. Myślę że blokadą może być np nielubienie samego siebie po jakichś porażkach, zamartwianie się tzw overthinking, nierozwiązane problemy, depresje, wychowanie rodzinne itp itd. Myślę,że warto rozpocząć pracę nad sobą i jeśli jest taka możliwość to korzystać z pomocy i rad osób wykwalfikowanych w tej dziedzinie aby uporać się z "blokadami" i zrobić większą przestrzeń na dostrzeganie i tworzenie szczęścia.
Myślę, że kwestia czucia się szczęśliwym jest zdeterminowana punktem wyjścia. Jak mamy mało albo jesteśmy chorzy - jest to nasz punkt wyjscia. Wtedy każde polepszenie daje niebotyczne poczucie szczęścia. Do czasu. Aż osiągniemy nowy punkt wyjścia. I dlatego wciąż wymagania rosną a poczucie szczęścia maleje bo potrzebuje coraz większych zaspokajaczy. Smutne, zwłaszcza w tych "przebogatych" czasach. Ważne by umieć odnaleźć szczęście w małych rzeczach, bo wielkich możemy się nie doczekać, więc do dzieła, szkoda czasu na smut. Pozdrawiam.
Problem polega na tym, że nasz organizm ma ogromne zdolności adaptacyjne, więc każda nawet największa przyjemność po chwili szczęścia zaczyna nam się nudzić dlatego sami niejako podświadomie prowokujemy problemy, trudne sytuacje, by móc na nowo poczuć że żyję, poczuć ten przyjemny dreszczyk emocji. Wiara, że bezproblemowy świat przyniósłby nam szczęście jest tylko ułudą, zgrabną manipulacją naszego umysłu. Człowiek potrzebuje walki, działania, tym co prawdziwie daje nam szczęście jest progres, choćby niewielki, pewna świadomość, że mam realny wpływ na swoje życie i nie jestem tylko bezwolną ofiarą zewnętrznych okoliczności Pozdrawiam :)
W badaniu przytoczonym w książce "The How of Happiness", aż 50% szczęścia wynika z genów, 10% zależy od okoliczności, a 40% zależy od nas samych. Wnioski z tego są takie że: (1) przeceniamy wpływ okoliczności na szczęście, oraz (2) choć warto się starać, pewne osoby z powodów genetycznych całe życie będą miały pod górkę z osiągnięciem niewielkiego poczucia szczęścia.
Ahoj! :) Przyszły mi do głowy 3 wnioski. Po pierwsze, ludzie faktycznie czekają na gwiazdkę z nieba, zamiast samemu spełniać swoje marzenia. Ja 23 lata robiłam mnóstwo rzeczy, żeby spełnić moje marzenie, jakim było nurkowanie na rafie koralowej i w końcu to osiągnęłam (różne szkoły, studia, walka z chorobą, problemy z toksycznymi rodzicami, praca jedna, druga, trzecia, duże problemy finansowe). Po drugie, zauważyłam, że szczęściem brzydzą się katolicy, bo według nich należy cierpieć, tak jak cierpiał Jezus, wtedy będzie ok. Po trzecie, my, Polacy, powinniśmy brać przykład z Czechów, którzy są dużo bardziej wyluzowani, spokojni, potrafią cieszyć się życiem.
Sama religia nie zabrania bycia szczęśliwym, ale sposób jej interpretacji. Cierpienie w religii ma charakter bardziej symboliczny, a w istocie jest przeciwwagą właśnie do szczęścia. Nie da się cały czas być szczęśliwym, a bez cierpienia szczęście by nie istniało, tak jak ciepło nie istniało by bez zimna czy światło bez ciemności. Kednak w kato!icyzmie- i tu masz rację- istnieje taka tendencja ''niesienia krzyża'' przez całe życie, która z pewnością utrudnia, a może nawet wyklucza odczuwanie szczęścia. Ostatnio w jakimś kazaniu( nie wiem, radio czy tv) zasłyszałem, że zakałą współczesnego życia jest miłość do samego siebie. A przecież psychologia mówi dokładnie coś odwrotnego: jeżeli nie kochasz siebie, nie potrafisz obdarzyć tym uczuciem innych ludzi. Nota bene dekalog chyba mówi to samo: '' ..kochaj bliźniego swego jak i siebie samego...''. Czyż to nie paradoks?🤔
@@stivus1696 Nie będę się zagłębiać w kwestie teologiczne, bo jako ateistka po prostu się na tym nie znam. Generalnie zgadzam się z tym, co piszesz o równowadze między dobrem a złem. To takie trochę buddyjskie jin i jang, ale jest to też prawda uniwersalna, pozareligijna.
@@asikzoo4668 „Poznacie prawdę a prawda was wyzwoli” - Jezus Chrystus (Ew Jana 8:32). Źródłem Prawdy jest Ojciec Prawdy, ale ludzie wierzą bardziej swoim religiom niż Bogu Ojcu Prawdy.
Dla mnie szczęście to przeświadczenie, że moje życie ma sens i cel większy ode mnie samej, który wykracza poza czas trwania mnie na tym świecie i który na pewno nie będzie zaprzepaszczony. Nie muszę spełnić wszystkich pragnień (typu fajny dom, super praca) , żeby być szczęśliwa. A spełnienie wszystkich pragnień bez przeświadczenia o celowości i sensowności życia nie daje mi szczęścia.
Co przeszkadza cieszyć się życiem ? Ja myślę, że u każdego to będzie coś innego. U mnie to toksyczni rodzice. Zawsze gdy mają wolne to chcą żebym był wokół nich ( cały czas im "usługiwał" ) - nie ważne, że miałem inne plany czy coś (np. obowiązki). Jestem jedynakiem i to wydaje mi się, że ma wpływ. Są hipokrytami i to dopiero teraz widzę. Nikt z rodziny nawet ich za bardzo nie lubi. Czepiają się mnie nawet gdy idę do WC, więc...... A wyprowadzić się nie mogę, bo ktoś musi zajmować się domem. Jak ich nie ma w domu i wokół mnie to jestem szczęśliwy. Taka jest prawda. Nie dają mi wolności i czepiają się o wszystko. A potem pytają się " czemu nie masz dziewczyny ? "
Czyli jesteś niewolnikiem swoich rodziców? Na pewno wiele rzeczy miało na to wpływ i dobrze byłoby je dobrze poznać, bo trzeba znać więzienie, żeby się z niego wydostać.
@@_Emilian_ Tak to wygląda, że jestem. No właśnie to przebadałem co miało na to wpływ. Tata: zawsze po nim jego mama sprzątała ( teraz jest bałaganiarzem ), z tego co wiem to jego rodzice dużo też nim rządzili ale miał więcej wolności niż ja. Miał tatę prawnika i zawsze go słuchał - ale niestety dziadek umarł. Ma ciężki charakter. Rzadko spotykany ale w negatywnym sensie. Też był jedynakiem. Mama: niezbyt ogarnięta ale jakoś dawała sobie radę, wcześniej nie widziała w moim ojcu czegoś dziwnego. On udawał przed nią takiego dbającego o nią. Dodam, że jak moi rodzice poznali się to mama miała 29 lat, a tata 18. Obydwaj nie mają kultury ani bycia w towarzystwie ani np. w Kościele. Nie umieją rozmawiać z ludźmi. Wiecznie mają pretensje do świata i ludzi.
@@davar3851 dziękuję za odpowiedź. Zapytałam bo nie do końca rozumiem dlaczego tylko ty masz się zajmować domem, być może to tylko wymówka ponieważ boisz się wyprowadzić i postawić rodzicom. Życzę ci wszystkiego co najlepsze.
Dla mnie szczęście to właśnie te chwile gdy jestem zmęczony, tak że od potu się kleje. Gdy wstaję w weekend o 10 i mogę się wtapiać w poduszkę. O gdy słucham muzyki i spełniam swoje hobby np. u mnie to fotografia. I wtedy gdy dobrze się ubiorę. I przy wszystkich małych rzeczach które mi się przydarzają w ciągu dnia I to jest dla mnie szczęście. Uczmy się zauważać te miłe chwile gdy coś miłego od innych się nam dzieje i z powrotem, gdy to my dajemy szczęście.
Ogladam to i ciesze sie ze potrafie kierowac umyslem tak, ze moge spokojnie powiedziec ze tylko w 1/100 zycia bylam nieszczesliwa, ale szybko to minelo:)
Dzięki za ten materiał ostatnio zastanawiałam się jaka jest moja definicja szczęścia bo tego nie czuję czuje czasem np radosc i doszlam do wniosku że nie wiem czym to jest czy to szczęście jest w ogóle emocja czy co.. dla niektórych to stan albo coś czego mamy się nauczyć czyli musimy na to zapracować. Jeszcze nie odnalazłam "swojego szczęścia" 🤷♀️
Odnajdziesz szczęście , skoro tylko zdasz sobie sprawę , że wcale nie musisz go szukać.Cel osiągniesz bowiem , gdy uświadomisz sobie , że już stoisz u celu. Pozdrawiam W
myślę że nadmierna pogoń za sukcesami, brak głębokich celów w naszym życiu, zamartwianie się oraz wewnętrzne konflikty najbardziej uprzykrzają nam życie.
Czyli mamy wedlug Nitzschego akceptowac wszystko co nam daje zycie???Gdzie to wolny wybor asertywnosc ?Kompletnie sie z tym stwierdzeniem nie zgadzam ale kazdy ma prawo miec swoje zdanie
Ok, kocham moje zerwane wiązadła o czekająca mnie operacje i 9 miesięcy minimum rehabilitacji. Kocham moją niepłodność o której dowiedziałam się 5 lat temu, jak miałam 20 lat. Kocham perspektywę zwyrodnienia stawów które może czekać mnie w przyszłości oraz moją nerwicę lękową, bezsenność, a gdy już zasnę to koszmary, codzienne budzenie się z lękiem i myśli samobójcze i czekanie na operację, potem psychotropy może za rok. Kocham mój lęk przed ludźmi i lęk przed pracą, w której zerwałam wiązadło poboczne a drugie naderwalam. Kocham mój ciągły bol brzucha przez wodniaki lub endometriozę bo nadal nie jestem zdiagnozowana. Brak przyjaciół, choroba alkoholowa w rodzinie i matka wcale nie mniej chora niż ja to też przecież nie problem , by być szczęśliwą. Nietzsche miał rację co do ludzi zdrowych lub chorych tylko chwilowo i otrzymujących pomóc psychologiczną gdy jest potrzebna w trudnych chwilach a nie czekanie na próby samobójcze.
@@justynasa1295 Wiem że to jest niełatwe, ale ja mam mocne przekonanie że wszytko to co nas w życiu spotyka ma jakiś sens. Łatwiej żyć z tą myślą. Powodzenia niech Bóg będzie z tobą.
@@piotrzuch4592 tak gdzie jest sens w ciężkiej chorobie, gdzie sens wylądowania na dnie........ to nie ma sensu. Czy stajemy się lepsi przez takie doświadczenia.... nie. Duża część osób kończy wypalona i zgorzkniała.
Najgorszy był pozytywizm. Przecież jakby sobie człowiek na serio wziął te Nasza Szkapa, Kamizelka, Dobra Pani czy Anielka to w najlepszym razie alkoholizm.
@@kazimierzurbanik3913 Chłopi są neutralni, ponieważ to książka realistyczna. Poza tym ma wstawki dekadenckie. Pozytywizm mówił głównie o pracy u podstaw, pomocy najuboższym, a Młoda Polska to nieszczęsny dekadentyzm w większości (Tetmajer)
W moim przypadku radość w życiu czerpie z ciągłego doskonalenia się jako osoby i choćby to była tak mała sprawa jak nauczenie się robienia jajecznicy czy też dostanie się na studia lub lepiej płatnej pracy. Znajomi, rodzina czy współpracownicy to następne takie powody do uśmiechu, z których często nie zdajemy sobie sprawy, a właśnie takie docenianie tego gdzie stoimy i mimo tego, że nie wszystko to co byśmy chcieli mamy lub osiągnęliśmy jest życiowym szczęściem
Mieć szczęście , czy dać szczęście ? Oto jest pytanie😄 W dzisiejszych egocentrycznych czasach większość ludzi za bardzo niestety skupia się na sobie i zapomina , że " szczęście się mnożyć kiedy się je dzieli"😉
Nie możesz być szczęśliwy cały czas. Szczęście, to chwile. Jakbyś czuł szczęście bez przerwy, stałoby się ono przyzwyczajeniem, niczym naprawdę ważnym.
@@michalinarozbicka6269 Bycie szczęśliwym to stan emocji. Pozytywne emocje wiara, wdzięczność, miłość. Jak je w sobie zakorzenić na stałe? Opowiedz jest - Wiara w Boga daje to wszystko.
@@piotrzuch4592 Racja. Aczkolwiek faktem jest to, że nie ma ludzi emanujących szczęściem non stop. Nawet księża są często zmęczeni, bez życia. To zupełnie normalne, jak najbardziej ludzkie.
Dla mnie szczęście jest akurat łatwe do zdefiniowania, miłość trochę trudniejsza, ale do ogarnięcia. Problem jest ze zdefiniowaniem samej świadomości czy odczucia i tutaj właśnie pojawia się kłopot z różnicą między byciem, a posiadaniem i to w dodatku kilkuwymiarowy bo inaczej niż w przypadku pozostałych słów sama definicja w całkowicie nieproporcjonalny sposób nie odpowiada faktom już w momencie samego zdefiniowania. Podobny problem pojawia się jeszcze z materią, czasem, cząsteczką, całością, wszystkim, niczym, dobrem, złem, Bogiem i ateizmem. Żyjesz sobie czyli doświadczasz perspektywy człowieczka. Definicja cytryny lub lampy jest prosta bo formułujemy je w taki sposób żeby były dla nas intersubiektywne czyli dla każdego człowieka cytryna jest cytryną, a lampa jest lampą bo mają cechy odpowiednio cytryny oraz lampy. Świadomość jako poczucie odnosi się już do czegoś indywidualnego tylko dla Ciebie i tu pojawia się absurd bo okazuje się, że dla definicji życia wymagana jest ta indywidualna świadomość, której doświadczamy z perspektywy pierwszej osoby, ale wtedy coś takiego jak osoba jest fikcją. Czyli istnieje "ja" będące doświadczeniem i osoba, bycia którą doświadczam, czyli językowo jest wrażenie jakby "ja" było czymś co "wciela się" w daną osobę bądź przyjmuje jej postać. Tylko, że osoba też jest fikcją bo w świadomości czyli w tym "wcielającym się ja" jest osobowość czyli ego w które się "wcielam", ale nie ma żadnego elementu jak dusza niematerialna przyjmująca postać materii., a gdyby była, to byłbym tą duszą czy jeszcze świadomością, która wciela się w duszę? No bo skoro dusza jest obiektem przypisanym do mnie to tu też jest odgraniczenie jakiegoś "ja" będącego podmiotem (świadomością) i mnie będącego przedmiotem (czyli tym czego doświadcza świadomość). Będąc świadomością nie możemy stwierdzić czym jest to czego doświadczamy i nie odróżnimy symulacji od realności.
uważam, że temat bardziej będzie krążył w koło konsumpcjonizmu. Ludzie są przekonani, że szczęście ma wymiar materialny i sprowadza się do szczęścia poprzez posiadanie. Przez to podejście jedni chcą mieć zbyt dużo będąc nieszczęśliwi w tej walce tym samym szkodząc innym którzy przez ich asertywność popadają w biedę i tym samym nieszczęście. Firmy genialnie rozgrywający zakrojoną na szeroką skalę grę psychologiczną budującą tok myślenia kreujący potrzeby konsumentów, nowe auto = lepszy status społeczny, duży dom = lepszy status społeczny, markowe ubrania = lepszy status społeczny, wyjdź na imprezę w weekend - ludzie sukcesu spędzają czas w restauracjach, prawnik = klasa średnia i to jest oklaskiwane, kierowca tira piekarz pielęgniarka = klasa niska i jesteś zerem... itd itd wszystkie te mylne i zupełnie nielogiczne schematy które narzuca nam hmm chyba telewizor a my sami dajemy się wkręcić w tą grę i dać skrępować sobie ręce patrząc na świat tylko przez pryzmat tego jednego odcinka wypłaty co dostajemy co miesiąc... i teraz jest tylko jedno pytanie "czy stać Cię na szczęście w tym świecie?"
Prosze nakladac limiter na slad audio - glos bedzie dużo glosniejszy i reklamy nie beda tak dawac po uszach co spowoduje nie przełaczanie ich w poplochu. Dzieki za materiał
Witam.W takim przypadku sadze, ze jestem realistka,z przewaga pesymizmu, jakos jak wydaje sie, ze cos zlego moze Cie spotkac, to jesli juz przychodzi...myslisz,acha...ok....dam sobie rade,podejrzewalem/lam to to jedna z opcji ktora myslalem/lam, ze sie pojawi.nie z takich kryzysow wychodzilem/lam, wiec i tym razem dam rade, bo wiem kim jestem, czego chce i do czego daze...wlasnie te trzy ostatnie cechy plus kregoslup moralny to wg. Mnie szczescie. Pozdrawiam wszystkich subskrybujacych.
Nie widziałem czego tak naprawde chcę uczestniczac pogońi za zabieganiem o Miłość i króre przenikają o zabezpieczenie finansowe które nigdy się nie konczyło bieganie za kolejnymi sytłacjami które i tak nie dawały spełnienia .Ludzie chyba nie wiedzą czego chcą w pewnym momencie wyciszyłem umysł oddechem ta Miotawica zniknęła i nauczyłem się nie nudzić bendac sam .Bez uczucia nie spełnienia i samotności.
Ale jak się okazało że to co co co co co to to to to to to to to to to to to to to to get get get get get make make make make make make make make make make make make make make make make make make make make make make make make make make make make the the a this this w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w dniu wczorajszym terminie i qqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqq1qqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqq
brawo - wyciszenie umysłu to pierwszy etap, do osiągnięcia wpływania/zarządzania/kreowania w 95% grą zwaną życiem (5% to główny wątek, który trzeba przejść - nie mając wpływu). Potem jest zarządzanie ciałem i siłami życiowymi, następnie poznanie i realizacja tego do czego jesteś powołany = wybrałeś pakiet skilli podczas wchodzenia w tą grę. Po zakończeniu gry życia, są punkty, za które możesz grać w inną wersję gry/życia inny wymiar, można także zapętlić się tutaj - koło samsary lub spaść niżej. Warto pracować i rozwijać się.
@@GabrycHaTV Skillsy lubię ten wyraz .Tak chłodny spokojny umysł jest w stanie posiąść wiecej bez emocji a percepcja postrzegania się bardziej składa i wyostrza.
Dla mnie największym konfliktem wykrzyczanym do mnie z zewnętrznego świata i zinternalizowanym gdzieś "po drodze" jest to, że mogę tylko wyciągnąć rękę i "sięgnąć po szczęście" które jest "w zasięgu ręki", ale przecież "życie to nie bal" i "na wszystko muszę sobie zapracować." I tak oto z jednej strony nie sięgam po te przyziemne namiastki bo wiem, że muszę sobie to szczęście ulotne wyrobić... a z drugiej cały czas dobija mnie zewsząd, jaki to ja muszę być nieszczęśliwy.
Świetny materiał, jak i wszystkie których wysłuchałem. Razem z partnerką jesteśmy właśnie w pięknej relacji na bazie Miłości z pełną świadomością tego że oboje jesteśmy z bardzo różnych rodzin ja DDA z dysfunkcyjnej skrajnie katolickiej rodziny z ojcem w roli alkoholika sadysty a moja partnerka z rodziny hermetycznych Światków Jehowy i jesteśmy szczęśliwi, oboje też jesteśmy WWO cały czas, co dzień pracujemy ze sobą każde nad sobą. I dużo się zgadza aczkolwiek mamy świadomość wykluczenia czy odtrącenia i świadomość dalszego życia bez kontaktu z rodzicami i życia niestety bez tych ważnych relacji z „najbliższymi”. Pozdrawiam
Osobiście jestem nieszczęśliwa z powodu tego,że moi bliscy (rodzice, rodzeństwo) nie rozumieją mnie. Gdy rozmawiam z nimi na ważne dla mnie tematy, zawsze płacze. Zawsze robię za mało,nie zbyt dokładnie i prawie zawsze źle (przynajmniej ja odbieram w ten sposób ich słowa). Obecnie czuje się zamknięta w sobie. Gdy są chwile szczęścia np uda mi się zdobyć dobrą ocenę na studiach lub spotkam się z chłopakiem ,nie potrafię się tym długo cieszyć. Przeraża mnie życie i to co dalej ze mną będzie. Nie mogę sobie poradzić z tymi myślami, dlatego praktycznie codziennie jestem przygnębiona,a to prowadzi do płaczu. Pozdrawiam 👊
@Ludolfina 626 Zgadzam się, że trzy czy cztery osoby w porównaniu do cało świata to jest mało,lecz to są najbliższe mi osoby i gdy oni nie rozumieją moich decyzji, nie pozwalają mi na coś np na wyprowadzenie się z domu,bo moim zdaniem będzie mi lepiej po za domem ,to na prawdę boli. Szczególnie ,że zaplanowałam sobie w głowie już od pół roku,jeśli zaczną się studia to będę szukać pokoju lub kawalerki. Nie byli z tego zadowoleni. A teraz okazało się,że będę miała zdalne studia,więc siedzę przygnębiona w domu. Dodam,że mieszkam na wsi, więc nie mam tu znajomych i nie mam gdzie wyjść nawet samej.
@@agata552 rozumiem,że nie wyniesiesz się na pokój lub do kawalerki,bo Ci ”nie pozwalają”? Jesteś na ich utrzymaniu całkowicie,że tak się podporządkowujesz? Bo jeśli nie to wogole się nie zastanawiaj,jeśli wyprowadzka ma Ci dać szczęście,kontakt z ludźmi. Jakąś zależność tu widać od rodziny, emocjonalną zależność. Miej swoje zdanie i szanuj siebie ,bo rodzina jak widać tego nie robi.
@@Makl8 Właśnie nie wyniose się bo mi nie pozwalają.Jestem na utrzymaniu rodziców. Ale w rozmowie z nimi mówiłam,że mogę pójść do pracy,byle tylko mieszkać gdzie indziej. To zostałam podcięta słowami 'i co Ty będziesz robić,jak nie masz nic(żadnej szkoły)'. Od razu się rozpłakałam,bo są to nie miłe słowa dla mnie i nie są one prawdą. Mam maturę dobrze zdaną,mam technika ekonomii, studiuję pielęgniarstwo. Nie wiem co mogłabym zrobić więcej. Szukałam w internecie pracy, praca czeka na człowieka.
@@agata552 dobrze a twoi rodzice mają jaką szkołę? Obydwoje mają wyższe? Słuchaj, a może ich źle odbierasz, może ich słowa wynikają z troski i obaw..... Co twój chłopak robi nie możecie zamieszkać razem?
@@kiler529 Nie mają wyższego wykształcenia,co nie oznacza że są głupi bądź zacofani. Niektórzy ludzie mają wyższe wykształcenie,a nie powinni być rodzicami(znam takie osoby). Nie rzucam się na nich,nie mówię też,że są złymi rodzicami. Na prawno martwią się o mnie, ale też bez przesady,mam 20lat. Mój chłopak również studiuje, mieliśmy razem zamieszkać właśnie idąc na studia. No ale,że ja mam zdalne ,to wszystkie plany odwróciły się do góry nogami.😧😕😟
Dobija mnie ten aburd egzystencji. Opioidowanie się religią nie chce działać, od dziecka jestem ateistą. Coś w mózgu chyba. Pracuję, bo muszę jakoś się utrzymać. Uczę się, żeby polepszyć swoją sytuację socjoekonomiczną. Próbuję znaleźć swoje cele, czy szerzej, często poszukuję sensu życia. Dobija mnie to, że nie podejmujemy znacznych działań w celu zapobiegnięcia katastrofie klimatycznej. Nie chronimy należycie środowiska. W rządzie, mediach, społeczeństwie, nadal występuje ogrom antynaukowych narracji. Mamy możliwości pozbycia się głody w świecie, ale tego po prostu nie robimy. W dyskusjach, dominują przekazy dewaulujące różne grupy społeczne. To co się działo na marszu równości w Białymstoku w 2019 roku jest straszne. Przykre, że ludzie są tak traktowani przez społeczeństwo. Rynek mieszkaniowy to farsa, a młodzi chłopcy wierzą Konfederacji. :( Surowce do produkcji OZE czy atomu są pozyskiwane w niewolniczych warunkach. Nasze T-shirty szyją dzieci w Bangladeszu. Najbogatszy człowiek w świecie, wysyła ogromnego dildosa w kosmos. Podejmuje się ignoranckich projektów, a ludzie go bronią, bo "o jezu, komunizm". Nie rozmawia się o historii w zgodzie z faktami. Dominuje populizm. Rząd kradnie i wyzyskuje obywateli razem z kapitalistami. Ludzie wyzywają siebie od "pięćsetplusów". Mamy ogromny kryzys mieszkaniowy, żywnościowy (problem otyłości), bullyingu, przemocy domowej, alkoholizmu, publicznej ochrony zdrowia, gdzie postanowiono od dawna ją zaorać brakiem finansowania, żeby ludzie zaczęli mówić, że ochronę zdrowia należy sprywatyzować. Mamy ogromny problem z nierównościami społecznymi. Dobija mnie to wszystko. :(
Co przeszkadza? Mogę odpowiedzieć bez oglądania-inteligencja. „Szczęście wśród inteligentnych osób to najrzadsza rzecz, jaką znam”-Ernest Hemingway „Szczęśliwi mogą być tylko ludzie nic niemyślący, tzn. myślący tylko tyle, ile trzeba, aby żyć” - Emil Cioran
@@herminax2145 Pycha jest przekonaniem o własnej nieomylności, o tym, że jest się najlepszym od innych. Przecież wiadomo, że nikt z nas nie jest nieomylny i idealny.
Ja mam wrażenie, że cieszenie się jest paliwem do wszystkiego. Ale samo paliwo to za mało. Trzeba je w coś zaangażować (sport/praca) i wtedy jest pełnia. Bo jeśli nie połączymy tych dwóch rzeczy to mamy zwolenników ciężkiej pracy i leni, którzy myślą, że wszystko się samo zrobi i jest pięknie. Zauważmy, że jest to bardzo widoczne jak popatrzymy na mężczyzn (siłowe rozwiązania) oraz kobiety (lekkie rozwiązania, najlepiej przez diete lub miłość). Tak przypuszczam, że szczęście to równowaga, łączenie przeciwieństw umiejętnie z umarem.
Mój synek miał 5 lat jak mówił "mama człowiek żyje po to żeby był szczęśliwy" jego ojciec robił wszystko żeby nas zniszczyć. W wieku 35 lat odebrał sobie życie 'mam żyć głupio z głupimi ludźmi to wolę wcale " Szczęście to moje wnętrze, moja muzyka moja gitara moje pomaganie słabym chorym. Nie oczekuję od nikogo uszczesliwiania mnie. Kocham życie które pomimo tragedii jest dla mnie darem cudem Cieszę się każdą chwilą choć często płaczę. Moja empatia po doświadczeniach życiowych uzmysłowiła mi że zdrowy egoizm jest wskazany bo dobroć nie może szkodzić samej sobie. Pozdrawiam Pana serdecznie. Dziękuję.
Jestem mega szczęśliwy, w zasadzie przez zdecydowaną większość dnia, duży wpływ ma muzyka, mogę słuchać i bawić się do tych samych utworów non stop, to dziwne ale nie potrzebuję nowych bodźców aby stymulować produkcję endorfin w moim mózgu, totalny sztos. Czy każdy tak może? Tego nie wiem..
Rozumiem , bo mam podobnie , chociaz dodalbym do tego rowniez poezje czy sztuke ogolnie . Intensywnosc odbioru i uczucia z tym zwiazane sa niesamowite . Jezeli zauwazasz to u siebie , to moze jestes HSP ? Pzdr.
@@wysocki922 Wyszedłem z ciężkiej deprechy, niewiele brakowało i by mnie tu z Wami nie było, to dla tego tak bardzo doceniam dzisiaj najmniejsze rzeczy, każdy dzień jest wielkim darem... Pokochałem siebie i dzięki temu świat stał się piękny. Dostrzegam pozytywy, nie skupiając się totalnie na tym co złe. Bardzo ważna jest kontrola myśli, to one odpowiadają za nasz nastrój, a te negatywne wysysają z nas życiową energię :)
Mnie zastanawia od dawna takie sztampowe i stare ocenienie mojego (twojego, waszego) postępowania w stylu "przecież inni mają gorzej". Nie jestem pewien, ale to ma wzbudzić poczucie winy, że ja (bądź kto inny) dążę, dążymy do czegoś, czego inni nie mają i w gruncie rzeczy co z tego ma wynikać?? Czy pomyślenie o tym, że ktoś czegoś nie ma, ma sprawić, że powinniśmy pozbyć się ambicji i chęci zdobycia czegoś? Pytanie następne się nasuwa oczywiście- dlaczego ten ktoś ma gorzej oraz czy to jest jakiś wskaźnik poziomu szczęścia, którego nie powinniśmy przekraczać? Według mnie powinno się oczywiście mieć świadomość, że żyje się w czasie i miejscu oraz w sposób, w jaki niektórym nie było i nie jest dane, ale to powinno wyposażyć nas raczej w przekonanie, żeby nie zatracać się w swoich ambicjach, nie mieć roszczeniowego podejścia w kwestii posiadania oraz pomagać innym jak i kiedy się tylko da. Nie powinno nas to jednak pozbawiać ambicji i chęci zdobycia "czegoś więcej", a mam wrażenie, że wiele ludzi używa tego nieśmiertelnego "inni mają gorzej", aby wedle jakiejś niepisanej i starej zasady zmusić innych d0 zaakceptowania, że każdy musi mieć tak samo źle, a wszelka próba wyjścia z tego powinna być potępiana na każdym kroku. Nie można budować niczego nowego i twórczego na negatywnych emocjach i poczuciu winy. Poza tym, wzorzec dążenia powinien opierać się na wysoko postawionej poprzeczce. Jestem ciekaw zdania kogoś, kto chciałby się (sensownie) wypowiedzieć w tej sprawie...
U mnie jest tak ze nawet jak jest za dobrze i powinienem sie w pelni cieszyc to mam jakis niepokoj, ze jest zbyt dobrze. Jestem nieszczesliwy to jest jeszcze gorzej :< Da sie z tym zyć, ale nie wiem o co chodzi i czy to jest normalne.
27.05.22 Czymże jest ludzkość omamiona jałmużną? Kim jest człowiek? Z każdym dniem idący w próżność? Ceniący lśniące przedmioty jak sroka,czy idiotą się nie wydać Otacza się coraz bardziej i drożej,na kredyt da się przetrwać I cieszą się głupki,oglądając własne życie bo przecież za to płacą Przed pustym ekranem,zaprzeczają wieku istnień
Zdecydowanie mogę przyznać się, że byłem więźniem takiego sposobu myślenia o własnej wartości. Postawa, czyniąca z człowieka myślącego homo agitatus. Jeżeli jeszcze nie za bardzo orientujemy się w jaką stronę chcemy podążać, to jesteśmy na bardzo grząskim gruncie, który po kilku latach będzie świetnym podłożem dla wypalenia, depresji, uzależnień, nerwowych załamań, a w skrajnych przypadkach nawet samobójstw.
Zrób ze sobą coś takiego , żeby umieć być szczęśliwym z powodu wypicia filiżanki zielonej herbaty. Jeśli to umiesz , to możesz być szczęśliwy codziennie i to dwa razy dziennie.
Ciężko mówić o szczęściu w KAŻDYCH warunkach. Materialnych, gospodarczych, owszem. Czy nawet w różnych trudmych momentach. Ale jak może być szczęśliwą osoba, która na przykład doświadcza przemocy w związku czy rodzinie, jest w toksycznym środowisku? To blokuje w nas wszystko, co pozytywne
Bycie szczesliwym .."na rozowej chmurce"ile tak mozna dzien dwa?Ja mysle ze odczuwamy szczescie takie malutkie to pewnie czesto tylko nawet nie zwracamy na to uwagi..mozna powiedziec gdy nas nic nie boli jest nam cieplo nie odczuwamy glodu. ale kto to zauwaza? Glebokie szczescie to np.narodziny dziecka...pozniej wspolne przezywanie najwazniejszych chwil w(Jej zyciu)uczenia sie tego ze ta szczesliwa chwila to teraz ...np.bylysmy na koncercie Madonny gdzie przez wiekszosc tego wydarzenia trzymalam ja w gorze i mowilam zeby sprobowala ogarnac wzrokiem jak pieknie wyglada tak ogromny tlum ludzi przychodzacych na takie wydarzenia ...niewatpliwie mysle ze nauczylam Ja milosci do wszelakich koncertow....nie byliscie...sprobujcie ...tam "szczescie"potrafi wypelnic nas bez reszty.(bez uzywek...bo nie trzeba).I...ja wiem ze czas jest waznym elementem naszego zycia ale nieraz jak sie rzuce w wir zajec ktore lubie lub jestem z osobami z ktorymi dobrze sie czuje to na prawde...(szczesliwi czasu nie mierza )(czasem moze tylko zmeczenie daje o sobie znac)(ww.reprezentant sceniczny do samodzielnego wyboru jest wiele gatunkow😂😂😂😂tk na prawde to te doznania sa jedyna rzecza ktorej nam nikt nigdy nie odbierze...chba ze? ale nie poruszsjmy smutnych tematow
Dla każdego szczęściem jest coś innego. Owszem, autor punktuje pewne "patologie", dajmy na to, nie-szczęścia, ale niestety nie można przypisać uniwersalnych wymiarów i obrazu szczęścia. Niestety jestem przerażona tym codziennym wzbudzaniem poczucia winy w ludziach, którzy są szczęśliwi na swoich warunkach, a także próbą budowania modelów szczęścia, do którego odnoszeni są właśnie inni ludzie. Osobiście czuję się szczęśliwą osobą, ale mówiąc szczerze, bardziej ciągnie mnie do osób, którzy są bardziej smutni. Nie wiem, czy to jest logiczne i normalne. Osoba z mojego otoczenia uważa, że łączy życiowy pesymizm z realizmem, ale uwielbiam go. Może dlatego, że wyczuwam w nim bardziej jego własną filozofię życiową, nie tak modelową, jak część osób potencjalnie szczęśliwych, których widzę w życiu. Może to też efekt tego, że wolę osoby bardziej skromne, nie mówiące innym, jak powinni żyć i czym dla nich powinno być szczęście. Nawet jeśli są niesamowicie przekonani, że mają rację, bądź, co gorsza, uważają, że chcą pomóc.
Brawo. Dzisiaj istnieje toksyczny kult presji na szczęście. Niektórym w życiu udało się osiągnąć dobre okoliczności i mierzą wszystkich swoją miarą, oceniając efekty zamiast starania. "Wystarczy to" "to zmień to" "to wstań z wózka inwalidzkiego albo naucz cieszyć się ćwierkaniem ptaków".
Bardzo mi pasuje taka definicja szczęścia. Uprawiam sport (siłownia i rower, zimą narty) i tak mi się czasmi nie chce wychodzić na siłownię (bo rower i narty prawie zawsze) i napotykam taki opór, że żaden ciężar nie może się równać. Ale jak juz tam trafię, to wiem po co tam jestem 😤. To chyba właśnie ta moc 💪
W moim wypadku może to nie do końca jest definicja szczęścia, bo szczęśliwy jako tako dawno nie byłem ale staram się łapać te chwile, które mnie relaksują, odprężają i to nazywam szczęściem. Chwilą szczęścia. Kawa, dobra książka, dobry film. Coś, co pozwala mi się uśmiechnąć jest dla mnie osobiście szczęściem.
Ze mną jest podobnie. Zgadzam się z Tobą.
Mam podobnie 😌 łapie chwile zatrzymania, relaksu i spokoju. Duży kubek pysznej kawy, fajny film, spotkania w gronie ludzi z którym czuje się swobodnie i dobrze.
Ja tak samo,dobry film i juz jest dobrze.
Dobry film czy książka w akompaniamencie kawy, herbaty czy yerby to jest. U mnie występuje fazami: mam okres książkowy, gzie ciągle czytam, potem okres filmowy, gdzie nadrabiam zaległości filmowe. A trochę tego zawsze jest 🙄. Telewizję dawno sobie odpuściłem, przez propagandę i narracje, którymi poslugują poszczególne stcje. Sądzę, że telewizja jest bardziej niebezpieczna niż wszystkie choroby cywilizacyjne razem wzięte. Wolę być trochę oderwany od bieżących zdarzeń, które na moje życie i tak mają minimalny wpływ niż na pozór wiedzieć wszystko, a tak naprawdę nie wiedzieć nic. Ulec manipulacji jest łatwo, wyleczyć jej następstwa bardzo trudno. Wolę zachować trzeźwy umysł 😇.
Uśiwadomiłem sobei jakiś czas temu że nie da się być wiecznie szczęśliwym, szczęście to są chwile, a permanentny to może być święty spokój, a nie szczęście.
Ja generalnie uważam się za szczęśliwą osobę (tak ok. 80% każdego dnia jestem w stanie szczęśliwości:)) Wynika to z faktu, że żyje dokładnie tak jak chce i nie przejmuje się zbytnio opiniami innych, a do tego mam dwa ukochane sierściuszki, które nieustannie wprowadzają mnie w dobry nastrój:) Choć tak po głębszych przemyśleniach to myślę, że moje szczęście wynika przede wszystkim z faktu, że jestem bardzo życzliwa wobec samej siebie. Bardzo szybko wybaczam sobie wszelkie niedoskonałości i często jak coś mi nie wyjdzie mówię do siebie, że przecież mam pełne prawo się pomylić lub zrobić coś źle bo jestem tylko człowiekiem. Wszyscy są omylni to niby dlaczego ja miałabym być inna:)
Jesteś życzliwa w stosunku do siebie i do twoich ukochanych sierściuszków. Myślę tylko czy za dużo u ciebie nie ma siebie.
Wiem że ludzie są czasem tragiczni. Myślę że alternatywą jest Bóg tylko trzeba wierzyć.
@@piotrzuch4592 Każdy kto jest prawdziwie życzliwy wobec siebie jest też automatycznie życzliwy wobec innych. Tak to działa. Ja dla każdego mam miłe słowo i zawsze jak mogę to pomogę. A Boga bym w to nie mieszała bo on ma wyjeb*** na to co się dzieje tu na ziemi:)
@@marianna9253 Narcystyczne osoby są wobec siebie życzliwe, a do innych nie są. Więc tak to nie działa jak mówisz.
@@kiler529 Mój Drogi jak byś choć raz w życiu posłuchał jakiegoś merytorycznego filmiku o osobowości narcystycznej to byś nie plótł takich bzdur:)
@@marianna9253 Moja Droga jak byś w życiu trochę przeżyła, a nie opierała swoje doświadczenia jedynie na filmach to byś nie opowiadała banialuków......
Racjonalizowanie wszystkiego nawet najgorszych rzeczy jest właśnie domeną kobiet, bo nie ważne co uczynią zawsze swoje działania usprawiedliwiają stanem emocjonalnym, chwilą czy innymi czynnikami.
Praca, która zajmuje 3/4, mega pochłania, stres, mobbing, eksploatowanie ponad siły, zapieprzanie po 10 godzin dziennie… sił brakuje na relaks (nie ma go, bo żyje się w ciągłym napięciu), weekend mija na spaniu, brak czasu na aktywny odpoczynek, relacje. Problemy zdrowotne, które pozbawiają sił i odbierają chęć cieszenia się.
Bardzo dobrze ujęte, to się nazywa pogoń za śmiercią
Poprostu zmien lprace
@@beatabeata5670 łatwo powiedzieć
Wiem co czujesz byłam w takiej sytuacji, ale zmieniłam tą pułapkę. Postaraj się coś zmienić
Hmm, ja pracuję po 8 dziennie i mimo to mogę nazywać siebie człowiekiem szczęśliwym. Mam czas na hobby i pasję, a weekendy wykorzystuję na aktywny odpoczynek (długodystansowe wycieczki rowerem). Tak więc chyba nie zależy to od długości pracy, a jej charakteru. Nie znam sytuacji, ale skoro po pracy czujesz się aż tak wykończona, to coś jest nie tak. Otoczenie, warunki pracy, może monotonia? Nie wiem, ciężko cokolwiek wywnioskować, nie mam pojęcia, jaka to praca. Ale skoro piszesz o ciągłym napięciu i stresie czy mobbingu, to może jest to praca ponad Twoje siły i powinnaś ją zmienić. Pieniądze są ważne, ale szczęście ważniejsze. Oczywiście to tylko moja opinia, każdy postrzega rzeczywistość trochę odmiennie. Pozdrawiam i życzę... szczęścia ☺
Co nam przeszkadza w byciu szczęśliwym? - nieustanne krytykanctwo, ocenianie innych ( lepiej skupić się na sobie)
- sabotaż własnego szczęścia ( tworzymy to czego się boimy czyli jeśli kiedyś zostaliśmy zdradzeni w nowym związku spodziewamy się tego samego w nowym związku)
- konflikty wew. , które biorą się często z wychowania w poczuciu że nie ma nic za darmo, musimy cały czas działać aby czuć że jesteśmy wartościowi bo nie zasługujemy na bezwarunkowa miłości, powiedzenia rodziców typu; nie ciesz się tak bo zaraz będziesz płakać albo zobacz jak inni mają ciężko, nie narzekaj. To moje streszczenie :)
Bardzo ładnie to ujęłaś, wiele mądrości jest w Twym komentarzu - aż miło się go czyta, patrząc, że jest coraz więcej osób świadomych - takich jak Ty (wnioskując to po Twym komentarzu). Miłego dnia, pozdrawiam :DDD
Trzeci punkt plus kompletny brak znajomości siebie. Do tego brak hobby i pasji, bo to zawsze były głupoty. Co z tego, że mam czas, skoro nie wiem, co sprawia mi radość? Marzeń też już nie mam.
@@Usurpadora89 Zgadzam się. Ludzie, którzy nie znają siebie, mają bardzo słaba znajomość swoich emocji , chociaż mogą posiadać dużo ( dużo wolnego czasu, pieniędzy, możliwości ) a tak nie potrafią być szczęśliwi lub zadowoleni. Tacy ludzie nie potrafią zbudować dobrego związku, bo jak można żyć z kimś kto nie potrafi cieszyć się z życia ? Związek to wymiana , jeśli partner jest wiecznie niezadowolony dostajemy od niego tylko ciężki bagaż. Z drugiej strony to może być przejściowy kryzys, jeśli partner chce się zmienić, pracuje nad sobą , warto dać mu szansę.
„Szczęście mnie mija, bo ciagle: mnie, mi, ja!” 🙂
Tak
To prawda nasze życia od życia wcześniejszych pokoleń różnią się zwykle tą samotnością wynikającą zazwyczaj ze zbyt dużego egoizmu i niezdrowych miejsc w Internecie. Oraz mniejszą ilością ruchu i słońca. Wszystkie te czynniki są o ile dobrze pamiętam dość dobrze potwierdzone naukowo. Natomiast z tezami z książki nie do końca się zgadzam.
Mam ostatnio więcej czasu wolnego, a zupełnie nie potrafię się tym czasem cieszyć, odczuwam ciągły przymus robienia czegoś, jakby to, ile aktywności danego dnia się podejmę mnie definiowało. To bardzo niezdrowe przekonanie, nie służy mi i będę potrzebowała włożyć też troszkę wysiłku by zmienić ten tok myślenia ;)
Ludzie są na tyle szczęśliwi, na ile sobie pozwolą ~Abraham Lincoln
Głowa wybucha po tym wersie :D
Mnie wystarczy obecnie dobre samopoczucie, doceniane każdej dobrej chwili 😁👍
Ja tam w każdym negatywie szukam pozytywu 👌 Nie katuje się problemami Tylko je rozwiązuje i do nich nie wracam 👌Nie zaśmiecam głowy nieszczerym znajomościami 🤷 Wyrzucam takie osoby z życia 👌 Nie zwierzam się Wszem i wobec innym 👌Sama ze sobą wszystko rozwiązuje i szybko trawie 👌I jestem szczęśliwa 😁 Cieszę się z pierdułek 🤷Jestem optymistką z poczuciem humoru 👌A życie mnie jak i innym dobrze już dało w kość 👌 Stawiam granice wszędzie 👌Umiem powiedzieć nie 👌Ale nie zawsze tak było 👌 Akceptuję samą siebie 👌 Jestem szczęśliwa sama ze sobą 😎A to jest najważniejsze 😊Nie przejmuje się ludźmi 😜 Nie oceniam 👌I nikumu do swojego życia nie pozwalam się wtrącać 😎
To bardzo realistyczne i zdrowe podejście do życia i bycia tu i teraz.❤
Co przeszkadza cieszyć się życiem? Życie.
W punkt. Niestety
Myślę że się się mylisz przyjacielu .My sami jesteśmy największymi swoimi wrogami i to my sami sobie nie pozwalamy cieszyć się życiem .Pozdrawiam W.
Coś w tym niestety jest, nawet jak jest dobrze to trzeba mieć oczy szeroko otwarte bo licho nie śpi
matura
Popatrzcie jakie to proste xD
Ten film w punkt! Skłania ku refleksji i uświadomieniu sobie tego "zaprogramowania" w dzieciństwie i wewnętrznego konfliktu. Z drugiej strony bierna postawa bez aktywności a obserwowaniu siebie też możliwa jest chyba tylko chwilowo. Istotna jest równowaga pomiędzy być (szczęśliwym) i mieć (szczęście) inna dla każdej osoby. Niezwykle trudno spróbować (nawet kiedy los daje taką możliwość) przejść całkowicie na stronę samego "być" bo wewnętrzne zaprogramowanie na aktywność i poczucie obowiązku mogą uniemożliwić spokojne przyjrzenie się sobie w tym stanie (chwilowego) odpoczynku. Przechodzę to teraz, więc ten film nazwał to co niepokoi a jednocześnie przypomniał o najważniejszym celu - dążeniu do równowagi. Dziękuję autorowi za ten kanał i ten film w szczególności. Pozdrawiam serdecznie 🍀
Ludzie nie chcą być szczęśliwi. Zamiast tego wolą mieć kupę kasy, domy, samochody, przyjaciół, kochającego partnera, zdrowie, wysportowaną sylwetkę, ładną buźkę, miliony subskrybentów na youtube i ładną pogodę co niedzielę. Wszystko fajnie, tylko gdy komuś brakuje tego i owego z listy, musi mierzyć się z poważnym smuteczkiem. Szczęście jest niezależne od tych rzeczy.
Dokładnie tak, oboje macie rację😉
My i tylko my jestesmy kreatorami , swego szczescia ...nikt nam nie pomoze w tym ...kazdy z nas wie po co tutaj przybyl , nasladujemy innych lecz to nie nasze zycie ,szczescie badzmy soba ...boskosc - ta
pierwotna iskra kreacji nie ingeruje , ona pragnie nadzej radosci z zycia .
Bardzo potrzebny materiał, dzięki :)
Wydaje mi się, że wiele barier oraz przeszkód w odczuciu wolnego, prawdziwego szczęścia według naszego wnętrza, są gdzieś w podświadomości zamknięte. Otwieranie tych pudełek poprzez zgłębianie tematu to bardzo istotne życiowe zadanie. W kwestii działania- to na pewno przynosi owoce jeśli rzeczywiście wynika z uświadomionej potrzeby i jest poparte nie tylko refleksją, ale też praktyką.
Dziękuję Ci za ten filmik. To co robisz jest bardzo pomocne i naprawdę tyle dobrego czynisz tworząc takie treści. Ja od bardzo dawna zmagam się z depresją, chodziłam do psychologa i nigdy mi nie uświadomił tego, co tobie się udało. Zdałam sobie sprawę, jak bardzo ja sama uniemożliwiam sobie czepianie radości z życia. Jak bardzo jestem zapętlona w swoich myślach i przekonaniach. I tu problem leży we mnie i to ja muszę pozwolić sobie na bycie szczęśliwa. Złe doświadczenia są już dawno za mną, a ja od paru lat tkwię cały czas w tym samym i to ja sama siebie blokuje, żeby pójść do przodu.
Radosc jest chwilowa. Dobre samopoczucie ma swoje granice. Trzeba zyc w zgodzie ze soba, dopiero wtedy widac ile ludzie robia wbrew sobie. Nawet wygranie w totka to inna sytuacja i nowe problemy.
Myślę, że prawdziwa radość, która jest cały czas w nas, jest możliwa do osiągnięcia, dzięki świadomości wynikającej z bycia tu i teraz, a nie utożsamianiu się z potrzebami zewnętrznymi, które mogą na chwilę poprawić nam humor.
@@renooma nie jest. Bo po samorozwoju stajemy sie istotami spolecznymi.
@@pbies i co w związku z tym?
@@renooma myśl.
Czyli życie w zgodzie ze sobą nie jest równoznaczne ze szczęściem?
Z tym rzeczownikiem szczęście w języku polskim jest takie fajne zdanie Artura Górskiego "szczęśliwy naprawdę bywa ten, kto szczęścia swego nie zawdzięcza szczęściu"
Cieszymy się z małych rzeczy.Moim zdaniem to jest jeden z kluczy do szczęścia
Brawo. To jest to.
A dla mnie działanie również jest źródłem szczęścia, wykonywanie codziennych czynność daje mi poczucie satysfakcji co wiąże się ze szczęściem
Największym nieszczęściem jest brak zrozumienia, brak zespojenia z otaczającym mnie światem, brak poczucia tego że ktoś mnie słucha. Tylko każdy swoje bo każdy wie lepiej. A to wiąże się też z brakiem umiejętności prawidłowego komunikowania się co przekłada się dalej na dość głęboką samotność co przerodziło się u mnie w aspołeczność. Prawdziwą aspołeczność, może nie stuprocentową, bo już mam dość nieudanych prób komunikowania się i odbijania jak od ściany. Głęboka niechęć do głębszych rozmów, przez co czuje się spłycony bo wypleniam z siebie już całe głębokie przemyślenia na rzecz trwania w nihilistycznym bycie co sprowadza się do życia aby umrzeć
Mój drogi przyjacielu. Z Twojego komentarza , wyłania się (według mojej wiedzy , co nie musi być prawdą) uzależnienie bycia szczęśliwym od innych . Tak naprawdę , ile potrzebujemy ludzi (kogo) aby być szczęśliwym ? Pozdrawiam W.
@@leszekzi a jak niby w dzisiejszym świecie być niezależnym od innych. Nawet zamawiając jedzenie na lunch w pracy, jesteś uzależniony od innej osoby. O związkach już nawet nie piszę. No chyba, że ktoś jest hiper introwertykiem, ale tak naprawdę to też bzdura (ale o tym już nie będę pisał, choć mam bardzo prawdziwe przykłady i nieco przykre dla mnie).
Szukanie szczęścia w otaczającym nas świecie prowadzi na manowce. Nawet "najlepsi" ludzie potrafią zawieść nawet siebie samych nie mówiąc już o innych.
Pozytywne emocje to może nas uczynić szczęśliwymi - wiara, nadzieja, miłość, wdzięczność. Jak otoczyć się takimi emocjami - Bóg jest odpowiedzią.
@@leszekzi tylko jak taki stan, szczęścia i wewnętrznego spokoju osiągnąć, niezależnego od innych. Dla mnie niestety jest to poziom himalaje :(
@@leszekzi @Etrurianie Niestety to tak prosto nie wygląda. Mam bardzo bogaty życie wewnętrzne, ale nie mam go z kim dzielić. Myślę że nikt z was na szczęście nie doświadczył takiego stanu, które by trwało od początku do samego końca trwania. Jesteśmy istotami stadnymi, mniej lub bardziej. Nawet wyjdę ze śmiały stwierdzeniem, że taka prosta analiza jaką tutaj zaprezentowaliście jest w pewnym sensie dołująca bo przynależycie do całego szeregu ludzi z którymi mam często do czynienia. W deseń "weź się w garść".
Wydaje mi się, że clou szczęścia polega jednak na docenieniu tego, co mamy, a najlepiej widzimy to, gdy coś stracimy. Pisała o tym kiedyś Wisłocka. Ile jest osób, ktore będąc latami w małżeństwie czekają na to szczęście z drugą osobą, a w momencie jej śmierci okazywało się, ze byli razem tacy szczęśliwi..
Bycie szczęśliwym. Pokochać najpierw samego siebie, to piękno które w nas jest wychodzi z nas daje nam poczucie szczęścia i bycia szczęśliwym.
Cieszę się, że wysłuchałam tego materiału i dziękuję za niego. Przyniósł mi odpowiedź na zadane sobie wczoraj pytanie "dlaczego wydaje mi się, że jeśli nie jestem najlepsza to nie powinno mnie być". Rozumiem, że więcej nas nosi ten program i nie jestem wyjątkiem. Proces wychowania a także doświadczenia zawodowe wpłynęły u mnie na to przekonanie
To od nas samych zależy to jak patrzymy na świat
Dzięki za ten odcinek , pomógł mi w terapii.
Uświadamiam sobie więcej rzeczy , ale tez upewniam się w tym ze moje przemyślenia potwierdzają się w rzeczywistości , ze nie jestem w tym sam.
Dzięki
Wychodzi na to, że najważniejsze jest znaleźć balans pomiędzy nie robieniem, a robieniem za dużo. Bardzo trafiły do mnie przykłady tego, jak próbujemy racjonalizować nasze postępowanie i uciekać z jednej skrajności w drugą. Ostatni punkt również w punkt :)
O matko… Ocenianie to moje przekleństwo. Jestem względnie spokojna, potrafię być szczęśliwa, póki żyję zasadą ,,miej wyjebane a będzie ci dane”. Gdy tylko o niej zapominam, zaczyna się zazdrość, z nią idzie gniew i smutek, drastyczny spadek nastroju. To tak wyniszcza, zazdrość to najgorsza trucizna dla moich komórek, wciąż z nią walczę.
Wygląda na to, że znaczącą przeszkodą w odczuwaniu tego bardziej stałego szczęścia jest ta potrzeba miłości; że wielu ludzi przez tą potrzebę zamartwiają się, czy na pewno ,,zasłógują'' na miłość czy nie, i przez to zmuszają się do wielu różnych rzeczy. Przykre...
Oczywiście że tak,bliskie szczere relacje są priorytetem.Nie można być w relacji z samym sobą i kochać samego siebie a jedynie spełniać własne potrzeby i dbać o własne dobro.Szczescie to spotkanie bratniej duszy,szczerych i mądrych przyjaciół,przy których człowiek wzrasta.Szczescie to otwarte serce i otwarta głowa,ciekawość świata i radość życia.
Dzięki temu filmowi, jestem w stanie zrozumieć więcej, dziękuję!
Jestesmy eksploatowanymi niewolnikami spedzajacymi nasze dni w pracach za wyplaty czesto nie pozwalajace na zaspokojenie nawet podstawowych potrzeb. Mam dobra prace i dobre zycie… prawdopodobnie nigdy nie bede w stanie kupic/wybudowac sobie domu - nie ma znaczenia ile zaoszczedze i odloze na ten cel - zaoszczedze 10%? Koszt przez ten czas wzrosnie o 30%… 0.01% najbogatszych zaciera rece, bo beda na mnie zarabiac do konca mojego zycia z wynajmu. Moje pokolenie przegralo zycie w momencie urodzenia sie…
No i właśnie tutaj jest meritum sprawy.?
Kto zrobił z Ciebie niewolnika, który chce za dużo.? Człowiekowi, do fajnego, wartościowego, szczęśliwego życia, dla siebie i innych dużo nie potrzeba jeżeli chodzi o dobra materialne.!
Żyjemy w czasach :
narcystyczno - konsumpcyjnych.!
Jeżeli do końca dasz się wciągnąć, szczęścia wewn. nigdy nie znajdziesz..
Myślę że terapia, doradzą jak żyć w przebudzeniu...
@@motyl-cma mieszkasz z mama?
Wydaje mi się że pracę nad szczęściem należy zacząć od samego siebie. Trzeba po prostu być gotowym na dostrzeganie i przyjmowanie szczęścia. Szczęście możemy dostrzec naprawdę w wielu rzeczach. Myślę że blokadą może być np nielubienie samego siebie po jakichś porażkach, zamartwianie się tzw overthinking, nierozwiązane problemy, depresje, wychowanie rodzinne itp itd. Myślę,że warto rozpocząć pracę nad sobą i jeśli jest taka możliwość to korzystać z pomocy i rad osób wykwalfikowanych w tej dziedzinie aby uporać się z "blokadami" i zrobić większą przestrzeń na dostrzeganie i tworzenie szczęścia.
Szczęście jest w nas, nie na zewnątrz, szczęście to stan umysłu 😉
Głupota i ślepota jest w nas. Ta, która zapewnia spokojne życie. Z klapkami na oczach/złudzeniami żyje się lepiej.
Myślę, że kwestia czucia się szczęśliwym jest zdeterminowana punktem wyjścia. Jak mamy mało albo jesteśmy chorzy - jest to nasz punkt wyjscia. Wtedy każde polepszenie daje niebotyczne poczucie szczęścia. Do czasu. Aż osiągniemy nowy punkt wyjścia. I dlatego wciąż wymagania rosną a poczucie szczęścia maleje bo potrzebuje coraz większych zaspokajaczy. Smutne, zwłaszcza w tych "przebogatych" czasach. Ważne by umieć odnaleźć szczęście w małych rzeczach, bo wielkich możemy się nie doczekać, więc do dzieła, szkoda czasu na smut. Pozdrawiam.
Problem polega na tym, że nasz organizm ma ogromne zdolności adaptacyjne, więc każda nawet największa przyjemność po chwili szczęścia zaczyna nam się nudzić dlatego sami niejako podświadomie prowokujemy problemy, trudne sytuacje, by móc na nowo poczuć że żyję, poczuć ten przyjemny dreszczyk emocji. Wiara, że bezproblemowy świat przyniósłby nam szczęście jest tylko ułudą, zgrabną manipulacją naszego umysłu. Człowiek potrzebuje walki, działania, tym co prawdziwie daje nam szczęście jest progres, choćby niewielki, pewna świadomość, że mam realny wpływ na swoje życie i nie jestem tylko bezwolną ofiarą zewnętrznych okoliczności Pozdrawiam :)
W punkt.
@@Cass44 Dzięki :)
W badaniu przytoczonym w książce "The How of Happiness", aż 50% szczęścia wynika z genów, 10% zależy od okoliczności, a 40% zależy od nas samych.
Wnioski z tego są takie że: (1) przeceniamy wpływ okoliczności na szczęście, oraz (2) choć warto się starać, pewne osoby z powodów genetycznych całe życie będą miały pod górkę z osiągnięciem niewielkiego poczucia szczęścia.
„Więcej szczęścia wynika z dawania niż z otrzymywania”- Dzieje Apostolskie 20:35
Film jak zawsze w punkt. Dziękuję ☺
witam wszystkich
pozdrawiam tych co pracują po 17godzin .materiał godny polecenia.
Ahoj! :) Przyszły mi do głowy 3 wnioski. Po pierwsze, ludzie faktycznie czekają na gwiazdkę z nieba, zamiast samemu spełniać swoje marzenia. Ja 23 lata robiłam mnóstwo rzeczy, żeby spełnić moje marzenie, jakim było nurkowanie na rafie koralowej i w końcu to osiągnęłam (różne szkoły, studia, walka z chorobą, problemy z toksycznymi rodzicami, praca jedna, druga, trzecia, duże problemy finansowe). Po drugie, zauważyłam, że szczęściem brzydzą się katolicy, bo według nich należy cierpieć, tak jak cierpiał Jezus, wtedy będzie ok. Po trzecie, my, Polacy, powinniśmy brać przykład z Czechów, którzy są dużo bardziej wyluzowani, spokojni, potrafią cieszyć się życiem.
Sama religia nie zabrania bycia szczęśliwym, ale sposób jej interpretacji. Cierpienie w religii ma charakter bardziej symboliczny, a w istocie jest przeciwwagą właśnie do szczęścia. Nie da się cały czas być szczęśliwym, a bez cierpienia szczęście by nie istniało, tak jak ciepło nie istniało by bez zimna czy światło bez ciemności. Kednak w kato!icyzmie- i tu masz rację- istnieje taka tendencja ''niesienia krzyża'' przez całe życie, która z pewnością utrudnia, a może nawet wyklucza odczuwanie szczęścia.
Ostatnio w jakimś kazaniu( nie wiem, radio czy tv) zasłyszałem, że zakałą współczesnego życia jest miłość do samego siebie. A przecież psychologia mówi dokładnie coś odwrotnego: jeżeli nie kochasz siebie, nie potrafisz obdarzyć tym uczuciem innych ludzi. Nota bene dekalog chyba mówi to samo: '' ..kochaj bliźniego swego jak i siebie samego...''. Czyż to nie paradoks?🤔
@@stivus1696 Nie będę się zagłębiać w kwestie teologiczne, bo jako ateistka po prostu się na tym nie znam. Generalnie zgadzam się z tym, co piszesz o równowadze między dobrem a złem. To takie trochę buddyjskie jin i jang, ale jest to też prawda uniwersalna, pozareligijna.
@@asikzoo4668
„Poznacie prawdę a prawda was wyzwoli” - Jezus Chrystus (Ew Jana 8:32).
Źródłem Prawdy jest Ojciec Prawdy, ale ludzie wierzą bardziej swoim religiom niż Bogu Ojcu Prawdy.
@@wandap9520
WANDO, dlaczego pozwoliłaś na zniewolenie:)
Prosimy korporację o nie nękanie.!
ZROZUMIANO?!!!
Dla mnie szczęście to przeświadczenie, że moje życie ma sens i cel większy ode mnie samej, który wykracza poza czas trwania mnie na tym świecie i który na pewno nie będzie zaprzepaszczony. Nie muszę spełnić wszystkich pragnień (typu fajny dom, super praca) , żeby być szczęśliwa. A spełnienie wszystkich pragnień bez przeświadczenia o celowości i sensowności życia nie daje mi szczęścia.
To bardzo ważne jaką wartość przekazujemy swoim życiem.❤
Co przeszkadza cieszyć się życiem ? Ja myślę, że u każdego to będzie coś innego. U mnie to toksyczni rodzice. Zawsze gdy mają wolne to chcą żebym był wokół nich ( cały czas im "usługiwał" ) - nie ważne, że miałem inne plany czy coś (np. obowiązki). Jestem jedynakiem i to wydaje mi się, że ma wpływ. Są hipokrytami i to dopiero teraz widzę. Nikt z rodziny nawet ich za bardzo nie lubi. Czepiają się mnie nawet gdy idę do WC, więc...... A wyprowadzić się nie mogę, bo ktoś musi zajmować się domem. Jak ich nie ma w domu i wokół mnie to jestem szczęśliwy. Taka jest prawda. Nie dają mi wolności i czepiają się o wszystko. A potem pytają się " czemu nie masz dziewczyny ? "
Czyli jesteś niewolnikiem swoich rodziców? Na pewno wiele rzeczy miało na to wpływ i dobrze byłoby je dobrze poznać, bo trzeba znać więzienie, żeby się z niego wydostać.
@@_Emilian_ Tak to wygląda, że jestem. No właśnie to przebadałem co miało na to wpływ. Tata: zawsze po nim jego mama sprzątała ( teraz jest bałaganiarzem ), z tego co wiem to jego rodzice dużo też nim rządzili ale miał więcej wolności niż ja. Miał tatę prawnika i zawsze go słuchał - ale niestety dziadek umarł. Ma ciężki charakter. Rzadko spotykany ale w negatywnym sensie. Też był jedynakiem. Mama: niezbyt ogarnięta ale jakoś dawała sobie radę, wcześniej nie widziała w moim ojcu czegoś dziwnego. On udawał przed nią takiego dbającego o nią. Dodam, że jak moi rodzice poznali się to mama miała 29 lat, a tata 18. Obydwaj nie mają kultury ani bycia w towarzystwie ani np. w Kościele. Nie umieją rozmawiać z ludźmi. Wiecznie mają pretensje do świata i ludzi.
Davar ile masz lat?
@@dominika_a mam 24
@@davar3851 dziękuję za odpowiedź. Zapytałam bo nie do końca rozumiem dlaczego tylko ty masz się zajmować domem, być może to tylko wymówka ponieważ boisz się wyprowadzić i postawić rodzicom. Życzę ci wszystkiego co najlepsze.
Dla mnie szczęście to właśnie te chwile gdy jestem zmęczony, tak że od potu się kleje.
Gdy wstaję w weekend o 10 i mogę się wtapiać w poduszkę.
O gdy słucham muzyki i spełniam swoje hobby np. u mnie to fotografia.
I wtedy gdy dobrze się ubiorę.
I przy wszystkich małych rzeczach które mi się przydarzają w ciągu dnia
I to jest dla mnie szczęście.
Uczmy się zauważać te miłe chwile gdy coś miłego od innych się nam dzieje i z powrotem, gdy to my dajemy szczęście.
O boże co ludzie powiedzą?. dopiero po 40. zrozumiałem że nic dobrego czego bym nie zrobił.
Gdy chwilę jestem szczęśliwa zaraz wszystko się rozwala więc staram się być neutralna
Ogladam to i ciesze sie ze potrafie kierowac umyslem tak, ze moge spokojnie powiedziec ze tylko w 1/100 zycia bylam nieszczesliwa, ale szybko to minelo:)
13:15 nie, to nas ma zaprogramować na nieustanne porównywanie się z innymi, a nie na szczęście🙄
Dzięki za ten materiał ostatnio zastanawiałam się jaka jest moja definicja szczęścia bo tego nie czuję czuje czasem np radosc i doszlam do wniosku że nie wiem czym to jest czy to szczęście jest w ogóle emocja czy co.. dla niektórych to stan albo coś czego mamy się nauczyć czyli musimy na to zapracować. Jeszcze nie odnalazłam "swojego szczęścia" 🤷♀️
Odnajdziesz szczęście , skoro tylko zdasz sobie sprawę , że wcale nie musisz go szukać.Cel osiągniesz bowiem , gdy uświadomisz sobie , że już stoisz u celu. Pozdrawiam W
Wszystko jest w naszych głowach
myślę że nadmierna pogoń za sukcesami, brak głębokich celów w naszym życiu, zamartwianie się oraz wewnętrzne konflikty najbardziej uprzykrzają nam życie.
Nietzsche mawiał . Człowiek osiąga doskonałość w momencie kiedy nie tylko zaakceptuje to co jest, ale i pokocha.
Czyli mamy wedlug Nitzschego akceptowac wszystko co nam daje zycie???Gdzie to wolny wybor asertywnosc ?Kompletnie sie z tym stwierdzeniem nie zgadzam ale kazdy ma prawo miec swoje zdanie
Ok, kocham moje zerwane wiązadła o czekająca mnie operacje i 9 miesięcy minimum rehabilitacji. Kocham moją niepłodność o której dowiedziałam się 5 lat temu, jak miałam 20 lat. Kocham perspektywę zwyrodnienia stawów które może czekać mnie w przyszłości oraz moją nerwicę lękową, bezsenność, a gdy już zasnę to koszmary, codzienne budzenie się z lękiem i myśli samobójcze i czekanie na operację, potem psychotropy może za rok. Kocham mój lęk przed ludźmi i lęk przed pracą, w której zerwałam wiązadło poboczne a drugie naderwalam. Kocham mój ciągły bol brzucha przez wodniaki lub endometriozę bo nadal nie jestem zdiagnozowana. Brak przyjaciół, choroba alkoholowa w rodzinie i matka wcale nie mniej chora niż ja to też przecież nie problem , by być szczęśliwą.
Nietzsche miał rację co do ludzi zdrowych lub chorych tylko chwilowo i otrzymujących pomóc psychologiczną gdy jest potrzebna w trudnych chwilach a nie czekanie na próby samobójcze.
@@Cass44 Walka z wiatrakami życzę powodzenia na długiej i trudnej drodze, proszę uważać na zdrowie. Proszę się modlić to pomaga.
@@justynasa1295 Wiem że to jest niełatwe, ale ja mam mocne przekonanie że wszytko to co nas w życiu spotyka ma jakiś sens. Łatwiej żyć z tą myślą. Powodzenia niech Bóg będzie z tobą.
@@piotrzuch4592 tak gdzie jest sens w ciężkiej chorobie, gdzie sens wylądowania na dnie........ to nie ma sensu. Czy stajemy się lepsi przez takie doświadczenia.... nie. Duża część osób kończy wypalona i zgorzkniała.
Najgorszy był pozytywizm. Przecież jakby sobie człowiek na serio wziął te Nasza Szkapa, Kamizelka, Dobra Pani czy Anielka to w najlepszym razie alkoholizm.
Młoda Polska gorsza
@@nikt_podejrzany4443 masz dużo racji ale jak się za bardzo nie wczujemy w role siłaczek i Judymów to Ziemia Obiecana i Chłopi ratują sytuacje.
@@kazimierzurbanik3913 Chłopi są neutralni, ponieważ to książka realistyczna. Poza tym ma wstawki dekadenckie. Pozytywizm mówił głównie o pracy u podstaw, pomocy najuboższym, a Młoda Polska to nieszczęsny dekadentyzm w większości (Tetmajer)
Polska literatura to ogólnie dno i kupa mułu, no może poza Lemem i fantastyką.
@@michatomczyk6813 Czy ja wiem. Mamy aż trzech noblistów w literaturze
Dziękuję za ten materiał.
Za ten temat. 🌈
W moim przypadku radość w życiu czerpie z ciągłego doskonalenia się jako osoby i choćby to była tak mała sprawa jak nauczenie się robienia jajecznicy czy też dostanie się na studia lub lepiej płatnej pracy. Znajomi, rodzina czy współpracownicy to następne takie powody do uśmiechu, z których często nie zdajemy sobie sprawy, a właśnie takie docenianie tego gdzie stoimy i mimo tego, że nie wszystko to co byśmy chcieli mamy lub osiągnęliśmy jest życiowym szczęściem
W Dziesiątkę !!! Jak zawsze !! Super temat !!!pozdrawiam serdecznie 👍💪🍁🍂👍💪👍💪🍁🍂🌻
Mieć szczęście , czy dać szczęście ? Oto jest pytanie😄 W dzisiejszych egocentrycznych czasach większość ludzi za bardzo niestety skupia się na sobie i zapomina , że " szczęście się mnożyć kiedy się je dzieli"😉
Lecz najpierw musimy zacząć od siebie .
@Ludolfina 626 Dokładnie tak .Czasem cena za pomoc jest bardzo wysoka 😒 Dlatego na tego typu dobroczyńców trzeba uważać😉
Oczywiście,że tak szczęście to poczucie własnej wartości w działaniu dla własnego bezpieczeństwa i dobra i umiejętność dzielenia się tym dobrem.
@ludolfina626Szczere zainteresowanie drugą osobą polega na bezinteresowności i nie oczekiwaniu niczego w zamian.
Generalnie jak patrzę na swoje życie to mogę powiedzieć, że bywam szczęśliwy. Niestety bycie cały czas szczęśliwym pewnie udaje się nielicznym.
Nie możesz być szczęśliwy cały czas. Szczęście, to chwile. Jakbyś czuł szczęście bez przerwy, stałoby się ono przyzwyczajeniem, niczym naprawdę ważnym.
@@michalinarozbicka6269 Bycie szczęśliwym to stan emocji. Pozytywne emocje wiara, wdzięczność, miłość. Jak je w sobie zakorzenić na stałe? Opowiedz jest - Wiara w Boga daje to wszystko.
@@piotrzuch4592 Racja. Aczkolwiek faktem jest to, że nie ma ludzi emanujących szczęściem non stop. Nawet księża są często zmęczeni, bez życia. To zupełnie normalne, jak najbardziej ludzkie.
@@michalinarozbicka6269 "szczęście to stan umysłu" :DD
@@michalinarozbicka6269 ja przez szczęście rozumiem brak zmartwień i po prostu pozytywne myślenie i nastawienie do każdego dnia
Superowy sposób przekazu. Dziękujemy.
(koszula bardzo ładna)
Jakie to wszystko prawdziwe...
Dla mnie szczęście jest akurat łatwe do zdefiniowania, miłość trochę trudniejsza, ale do ogarnięcia. Problem jest ze zdefiniowaniem samej świadomości czy odczucia i tutaj właśnie pojawia się kłopot z różnicą między byciem, a posiadaniem i to w dodatku kilkuwymiarowy bo inaczej niż w przypadku pozostałych słów sama definicja w całkowicie nieproporcjonalny sposób nie odpowiada faktom już w momencie samego zdefiniowania. Podobny problem pojawia się jeszcze z materią, czasem, cząsteczką, całością, wszystkim, niczym, dobrem, złem, Bogiem i ateizmem.
Żyjesz sobie czyli doświadczasz perspektywy człowieczka. Definicja cytryny lub lampy jest prosta bo formułujemy je w taki sposób żeby były dla nas intersubiektywne czyli dla każdego człowieka cytryna jest cytryną, a lampa jest lampą bo mają cechy odpowiednio cytryny oraz lampy. Świadomość jako poczucie odnosi się już do czegoś indywidualnego tylko dla Ciebie i tu pojawia się absurd bo okazuje się, że dla definicji życia wymagana jest ta indywidualna świadomość, której doświadczamy z perspektywy pierwszej osoby, ale wtedy coś takiego jak osoba jest fikcją. Czyli istnieje "ja" będące doświadczeniem i osoba, bycia którą doświadczam, czyli językowo jest wrażenie jakby "ja" było czymś co "wciela się" w daną osobę bądź przyjmuje jej postać. Tylko, że osoba też jest fikcją bo w świadomości czyli w tym "wcielającym się ja" jest osobowość czyli ego w które się "wcielam", ale nie ma żadnego elementu jak dusza niematerialna przyjmująca postać materii., a gdyby była, to byłbym tą duszą czy jeszcze świadomością, która wciela się w duszę? No bo skoro dusza jest obiektem przypisanym do mnie to tu też jest odgraniczenie jakiegoś "ja" będącego podmiotem (świadomością) i mnie będącego przedmiotem (czyli tym czego doświadcza świadomość). Będąc świadomością nie możemy stwierdzić czym jest to czego doświadczamy i nie odróżnimy symulacji od realności.
uważam, że temat bardziej będzie krążył w koło konsumpcjonizmu. Ludzie są przekonani, że szczęście ma wymiar materialny i sprowadza się do szczęścia poprzez posiadanie. Przez to podejście jedni chcą mieć zbyt dużo będąc nieszczęśliwi w tej walce tym samym szkodząc innym którzy przez ich asertywność popadają w biedę i tym samym nieszczęście. Firmy genialnie rozgrywający zakrojoną na szeroką skalę grę psychologiczną budującą tok myślenia kreujący potrzeby konsumentów, nowe auto = lepszy status społeczny, duży dom = lepszy status społeczny, markowe ubrania = lepszy status społeczny, wyjdź na imprezę w weekend - ludzie sukcesu spędzają czas w restauracjach, prawnik = klasa średnia i to jest oklaskiwane, kierowca tira piekarz pielęgniarka = klasa niska i jesteś zerem... itd itd wszystkie te mylne i zupełnie nielogiczne schematy które narzuca nam hmm chyba telewizor a my sami dajemy się wkręcić w tą grę i dać skrępować sobie ręce patrząc na świat tylko przez pryzmat tego jednego odcinka wypłaty co dostajemy co miesiąc... i teraz jest tylko jedno pytanie "czy stać Cię na szczęście w tym świecie?"
Prosze nakladac limiter na slad audio - glos bedzie dużo glosniejszy i reklamy nie beda tak dawac po uszach co spowoduje nie przełaczanie ich w poplochu. Dzieki za materiał
Witam.W takim przypadku sadze, ze jestem realistka,z przewaga pesymizmu, jakos jak wydaje sie, ze cos zlego moze Cie spotkac, to jesli juz przychodzi...myslisz,acha...ok....dam sobie rade,podejrzewalem/lam to to jedna z opcji ktora myslalem/lam, ze sie pojawi.nie z takich kryzysow wychodzilem/lam, wiec i tym razem dam rade, bo wiem kim jestem, czego chce i do czego daze...wlasnie te trzy ostatnie cechy plus kregoslup moralny to wg. Mnie szczescie. Pozdrawiam wszystkich subskrybujacych.
Nie widziałem czego tak naprawde chcę uczestniczac pogońi za zabieganiem o Miłość i króre przenikają o zabezpieczenie finansowe które nigdy się nie konczyło bieganie za kolejnymi sytłacjami które i tak nie dawały spełnienia .Ludzie chyba nie wiedzą czego chcą w pewnym momencie wyciszyłem umysł oddechem ta Miotawica zniknęła i nauczyłem się nie nudzić bendac sam .Bez uczucia nie spełnienia i samotności.
Ale jak się okazało że to co co co co co to to to to to to to to to to to to to to to get get get get get make make make make make make make make make make make make make make make make make make make make make make make make make make make make the the a this this w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w w dniu wczorajszym terminie i qqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqq1qqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqq
brawo - wyciszenie umysłu to pierwszy etap, do osiągnięcia wpływania/zarządzania/kreowania w 95% grą zwaną życiem (5% to główny wątek, który trzeba przejść - nie mając wpływu). Potem jest zarządzanie ciałem i siłami życiowymi, następnie poznanie i realizacja tego do czego jesteś powołany = wybrałeś pakiet skilli podczas wchodzenia w tą grę. Po zakończeniu gry życia, są punkty, za które możesz grać w inną wersję gry/życia inny wymiar, można także zapętlić się tutaj - koło samsary lub spaść niżej. Warto pracować i rozwijać się.
@@GabrycHaTV Skillsy lubię ten wyraz .Tak chłodny spokojny umysł jest w stanie posiąść wiecej bez emocji a percepcja postrzegania się bardziej składa i wyostrza.
Rodzice uczynili mnie nieszczęśliwym :( jestem osobą dorosłą i wciąż nieszczęśliwy
Ja bym tych rodziców za to opierdolił.
Dla mnie największym konfliktem wykrzyczanym do mnie z zewnętrznego świata i zinternalizowanym gdzieś "po drodze" jest to, że mogę tylko wyciągnąć rękę i "sięgnąć po szczęście" które jest "w zasięgu ręki", ale przecież "życie to nie bal" i "na wszystko muszę sobie zapracować." I tak oto z jednej strony nie sięgam po te przyziemne namiastki bo wiem, że muszę sobie to szczęście ulotne wyrobić... a z drugiej cały czas dobija mnie zewsząd, jaki to ja muszę być nieszczęśliwy.
Świetny materiał, jak i wszystkie których wysłuchałem.
Razem z partnerką jesteśmy właśnie w pięknej relacji na bazie Miłości z pełną świadomością tego że oboje jesteśmy z bardzo różnych rodzin ja DDA z dysfunkcyjnej skrajnie katolickiej rodziny z ojcem w roli alkoholika sadysty a moja partnerka z rodziny hermetycznych Światków Jehowy i jesteśmy szczęśliwi, oboje też jesteśmy WWO cały czas, co dzień pracujemy ze sobą każde nad sobą. I dużo się zgadza aczkolwiek mamy świadomość wykluczenia czy odtrącenia i świadomość dalszego życia bez kontaktu z rodzicami i życia niestety bez tych ważnych relacji z „najbliższymi”.
Pozdrawiam
Dziekuje ❤
Z tąn adaktywnością zawodową i sportową to niezłe.
SUPER. DZIĘKUJE
P..S
CIEKAWA KSIĄŻKA _ T.D'A
Osobiście jestem nieszczęśliwa z powodu tego,że moi bliscy (rodzice, rodzeństwo) nie rozumieją mnie. Gdy rozmawiam z nimi na ważne dla mnie tematy, zawsze płacze. Zawsze robię za mało,nie zbyt dokładnie i prawie zawsze źle (przynajmniej ja odbieram w ten sposób ich słowa). Obecnie czuje się zamknięta w sobie. Gdy są chwile szczęścia np uda mi się zdobyć dobrą ocenę na studiach lub spotkam się z chłopakiem ,nie potrafię się tym długo cieszyć. Przeraża mnie życie i to co dalej ze mną będzie. Nie mogę sobie poradzić z tymi myślami, dlatego praktycznie codziennie jestem przygnębiona,a to prowadzi do płaczu.
Pozdrawiam 👊
@Ludolfina 626 Zgadzam się, że trzy czy cztery osoby w porównaniu do cało świata to jest mało,lecz to są najbliższe mi osoby i gdy oni nie rozumieją moich decyzji, nie pozwalają mi na coś np na wyprowadzenie się z domu,bo moim zdaniem będzie mi lepiej po za domem ,to na prawdę boli. Szczególnie ,że zaplanowałam sobie w głowie już od pół roku,jeśli zaczną się studia to będę szukać pokoju lub kawalerki. Nie byli z tego zadowoleni. A teraz okazało się,że będę miała zdalne studia,więc siedzę przygnębiona w domu. Dodam,że mieszkam na wsi, więc nie mam tu znajomych i nie mam gdzie wyjść nawet samej.
@@agata552 rozumiem,że nie wyniesiesz się na pokój lub do kawalerki,bo Ci ”nie pozwalają”? Jesteś na ich utrzymaniu całkowicie,że tak się podporządkowujesz? Bo jeśli nie to wogole się nie zastanawiaj,jeśli wyprowadzka ma Ci dać szczęście,kontakt z ludźmi. Jakąś zależność tu widać od rodziny, emocjonalną zależność. Miej swoje zdanie i szanuj siebie ,bo rodzina jak widać tego nie robi.
@@Makl8 Właśnie nie wyniose się bo mi nie pozwalają.Jestem na utrzymaniu rodziców. Ale w rozmowie z nimi mówiłam,że mogę pójść do pracy,byle tylko mieszkać gdzie indziej. To zostałam podcięta słowami 'i co Ty będziesz robić,jak nie masz nic(żadnej szkoły)'. Od razu się rozpłakałam,bo są to nie miłe słowa dla mnie i nie są one prawdą. Mam maturę dobrze zdaną,mam technika ekonomii, studiuję pielęgniarstwo. Nie wiem co mogłabym zrobić więcej. Szukałam w internecie pracy, praca czeka na człowieka.
@@agata552 dobrze a twoi rodzice mają jaką szkołę? Obydwoje mają wyższe?
Słuchaj, a może ich źle odbierasz, może ich słowa wynikają z troski i obaw.....
Co twój chłopak robi nie możecie zamieszkać razem?
@@kiler529 Nie mają wyższego wykształcenia,co nie oznacza że są głupi bądź zacofani. Niektórzy ludzie mają wyższe wykształcenie,a nie powinni być rodzicami(znam takie osoby). Nie rzucam się na nich,nie mówię też,że są złymi rodzicami. Na prawno martwią się o mnie, ale też bez przesady,mam 20lat. Mój chłopak również studiuje, mieliśmy razem zamieszkać właśnie idąc na studia. No ale,że ja mam zdalne ,to wszystkie plany odwróciły się do góry nogami.😧😕😟
Niesamowity odcinek, dziekuje❤️❤️❤️
Podzielil bys sie kiedys, procesem tworzenia twoich materialow? Jak pracujesz nad zebraniem materialow itp?
Dobija mnie ten aburd egzystencji. Opioidowanie się religią nie chce działać, od dziecka jestem ateistą. Coś w mózgu chyba. Pracuję, bo muszę jakoś się utrzymać. Uczę się, żeby polepszyć swoją sytuację socjoekonomiczną. Próbuję znaleźć swoje cele, czy szerzej, często poszukuję sensu życia. Dobija mnie to, że nie podejmujemy znacznych działań w celu zapobiegnięcia katastrofie klimatycznej. Nie chronimy należycie środowiska. W rządzie, mediach, społeczeństwie, nadal występuje ogrom antynaukowych narracji. Mamy możliwości pozbycia się głody w świecie, ale tego po prostu nie robimy. W dyskusjach, dominują przekazy dewaulujące różne grupy społeczne. To co się działo na marszu równości w Białymstoku w 2019 roku jest straszne. Przykre, że ludzie są tak traktowani przez społeczeństwo. Rynek mieszkaniowy to farsa, a młodzi chłopcy wierzą Konfederacji. :( Surowce do produkcji OZE czy atomu są pozyskiwane w niewolniczych warunkach. Nasze T-shirty szyją dzieci w Bangladeszu. Najbogatszy człowiek w świecie, wysyła ogromnego dildosa w kosmos. Podejmuje się ignoranckich projektów, a ludzie go bronią, bo "o jezu, komunizm". Nie rozmawia się o historii w zgodzie z faktami. Dominuje populizm. Rząd kradnie i wyzyskuje obywateli razem z kapitalistami. Ludzie wyzywają siebie od "pięćsetplusów". Mamy ogromny kryzys mieszkaniowy, żywnościowy (problem otyłości), bullyingu, przemocy domowej, alkoholizmu, publicznej ochrony zdrowia, gdzie postanowiono od dawna ją zaorać brakiem finansowania, żeby ludzie zaczęli mówić, że ochronę zdrowia należy sprywatyzować. Mamy ogromny problem z nierównościami społecznymi. Dobija mnie to wszystko. :(
Bo chciałbyś to zmienić ,ale nie wiesz jak
Tak, bycie to fundament, działanie powinno być dobrą zabawą, a reszta....
Dziękuję
Rozregulowany system dopaminowo-serotoninowy nie pozwoli się nawet uśmiechnąć 😤
Co przeszkadza? Mogę odpowiedzieć bez oglądania-inteligencja.
„Szczęście wśród inteligentnych osób to najrzadsza rzecz, jaką znam”-Ernest Hemingway
„Szczęśliwi mogą być tylko ludzie nic niemyślący, tzn. myślący tylko tyle, ile trzeba, aby żyć” - Emil Cioran
muszę cię zmartwić, idioci też bywają nieszczęśliwi 🙆
Czyli ludzka pycha powoduje smutek.
@@julson6787 Wcale mnie to nie martwi, bo się z tym nie zgadzam. :-p
@@damiandamian3161 Nie pycha, lecz świadomość własnego położenia.
@@herminax2145
Pycha jest przekonaniem o własnej nieomylności, o tym, że jest się najlepszym od innych. Przecież wiadomo, że nikt z nas nie jest nieomylny i idealny.
Ja mam wrażenie, że cieszenie się jest paliwem do wszystkiego. Ale samo paliwo to za mało. Trzeba je w coś zaangażować (sport/praca) i wtedy jest pełnia. Bo jeśli nie połączymy tych dwóch rzeczy to mamy zwolenników ciężkiej pracy i leni, którzy myślą, że wszystko się samo zrobi i jest pięknie. Zauważmy, że jest to bardzo widoczne jak popatrzymy na mężczyzn (siłowe rozwiązania) oraz kobiety (lekkie rozwiązania, najlepiej przez diete lub miłość). Tak przypuszczam, że szczęście to równowaga, łączenie przeciwieństw umiejętnie z umarem.
Genialny film
Mój synek miał 5 lat jak mówił "mama człowiek żyje po to żeby był szczęśliwy" jego ojciec robił wszystko żeby nas zniszczyć. W wieku 35 lat odebrał sobie życie
'mam żyć głupio z głupimi ludźmi to wolę wcale "
Szczęście to moje wnętrze, moja muzyka moja gitara moje pomaganie słabym chorym. Nie oczekuję od nikogo uszczesliwiania mnie. Kocham życie które pomimo tragedii jest dla mnie darem cudem
Cieszę się każdą chwilą choć często płaczę. Moja empatia po doświadczeniach życiowych uzmysłowiła mi że zdrowy egoizm jest wskazany bo dobroć nie może szkodzić samej sobie. Pozdrawiam Pana serdecznie. Dziękuję.
Jestem mega szczęśliwy, w zasadzie przez zdecydowaną większość dnia, duży wpływ ma muzyka, mogę słuchać i bawić się do tych samych utworów non stop, to dziwne ale nie potrzebuję nowych bodźców aby stymulować produkcję endorfin w moim mózgu, totalny sztos. Czy każdy tak może? Tego nie wiem..
Rozumiem , bo mam podobnie , chociaz dodalbym do tego rowniez poezje czy sztuke ogolnie . Intensywnosc odbioru i uczucia z tym zwiazane sa niesamowite . Jezeli zauwazasz to u siebie , to moze jestes HSP ? Pzdr.
@@wysocki922 Wyszedłem z ciężkiej deprechy, niewiele brakowało i by mnie tu z Wami nie było, to dla tego tak bardzo doceniam dzisiaj najmniejsze rzeczy, każdy dzień jest wielkim darem... Pokochałem siebie i dzięki temu świat stał się piękny. Dostrzegam pozytywy, nie skupiając się totalnie na tym co złe. Bardzo ważna jest kontrola myśli, to one odpowiadają za nasz nastrój, a te negatywne wysysają z nas życiową energię :)
Mnie zastanawia od dawna takie sztampowe i stare ocenienie mojego (twojego, waszego) postępowania w stylu "przecież inni mają gorzej". Nie jestem pewien, ale to ma wzbudzić poczucie winy, że ja (bądź kto inny) dążę, dążymy do czegoś, czego inni nie mają i w gruncie rzeczy co z tego ma wynikać?? Czy pomyślenie o tym, że ktoś czegoś nie ma, ma sprawić, że powinniśmy pozbyć się ambicji i chęci zdobycia czegoś? Pytanie następne się nasuwa oczywiście- dlaczego ten ktoś ma gorzej oraz czy to jest jakiś wskaźnik poziomu szczęścia, którego nie powinniśmy przekraczać? Według mnie powinno się oczywiście mieć świadomość, że żyje się w czasie i miejscu oraz w sposób, w jaki niektórym nie było i nie jest dane, ale to powinno wyposażyć nas raczej w przekonanie, żeby nie zatracać się w swoich ambicjach, nie mieć roszczeniowego podejścia w kwestii posiadania oraz pomagać innym jak i kiedy się tylko da. Nie powinno nas to jednak pozbawiać ambicji i chęci zdobycia "czegoś więcej", a mam wrażenie, że wiele ludzi używa tego nieśmiertelnego "inni mają gorzej", aby wedle jakiejś niepisanej i starej zasady zmusić innych d0 zaakceptowania, że każdy musi mieć tak samo źle, a wszelka próba wyjścia z tego powinna być potępiana na każdym kroku. Nie można budować niczego nowego i twórczego na negatywnych emocjach i poczuciu winy. Poza tym, wzorzec dążenia powinien opierać się na wysoko postawionej poprzeczce. Jestem ciekaw zdania kogoś, kto chciałby się (sensownie) wypowiedzieć w tej sprawie...
U mnie jest tak ze nawet jak jest za dobrze i powinienem sie w pelni cieszyc to mam jakis niepokoj, ze jest zbyt dobrze. Jestem nieszczesliwy to jest jeszcze gorzej :< Da sie z tym zyć, ale nie wiem o co chodzi i czy to jest normalne.
To jest autosabotujący lęk przed szczęściem jako czymś nieznanym.
Rodzaj mechanizmu obronnego😉
miec szczescie, a byc szczesliwym to dwa rozne stany… to fakt :))
Szczęście jest nawykiem
co masz na mysli?
27.05.22
Czymże jest ludzkość omamiona jałmużną?
Kim jest człowiek? Z każdym dniem idący w próżność?
Ceniący lśniące przedmioty jak sroka,czy idiotą się nie wydać
Otacza się coraz bardziej i drożej,na kredyt da się przetrwać
I cieszą się głupki,oglądając własne życie bo przecież za to płacą
Przed pustym ekranem,zaprzeczają wieku istnień
Zdecydowanie mogę przyznać się, że byłem więźniem takiego sposobu myślenia o własnej wartości. Postawa, czyniąca z człowieka myślącego homo agitatus. Jeżeli jeszcze nie za bardzo orientujemy się w jaką stronę chcemy podążać, to jesteśmy na bardzo grząskim gruncie, który po kilku latach będzie świetnym podłożem dla wypalenia, depresji, uzależnień, nerwowych załamań, a w skrajnych przypadkach nawet samobójstw.
Media czyli rak naszych czasow skutecznie przeszkadzaja nam w poczuciu szczescia i wyluzowaniu sie.
Bardzo ciekawy temat poruszyłeś sam się nad tym zastanawiam, im więcej myślę to dochodzę do wniosku że geny nam przeszkadzają. Cała zagadka 😄
Najlepiej znaleźć usprawiedliwienie. U ciebie to geny.
@@piotrzuch4592 Negujesz to że geny są odpowiedzialne za strukturę naszego mózgu? Oczywiście masz prawo dyskutować z faktami.
Zrób ze sobą coś takiego , żeby umieć być szczęśliwym z powodu wypicia filiżanki zielonej herbaty.
Jeśli to umiesz , to możesz być szczęśliwy codziennie i to dwa razy dziennie.
Wstałam do roboty i wypiłam filiżankę kawy i już jest git. Bo w weekendy wstanie przed 5 jest dla mnie a wykonalne. XD
dolewać do niej koniaku!:)
Ciężko mówić o szczęściu w KAŻDYCH warunkach. Materialnych, gospodarczych, owszem. Czy nawet w różnych trudmych momentach. Ale jak może być szczęśliwą osoba, która na przykład doświadcza przemocy w związku czy rodzinie, jest w toksycznym środowisku? To blokuje w nas wszystko, co pozytywne
Jest Pan na facebooku? 🙏 nie mam niestety instagrama 😉
Bycie szczesliwym .."na rozowej chmurce"ile tak mozna dzien dwa?Ja mysle ze odczuwamy szczescie takie malutkie to pewnie czesto tylko nawet nie zwracamy na to uwagi..mozna powiedziec gdy nas nic nie boli jest nam cieplo nie odczuwamy glodu. ale kto to zauwaza? Glebokie szczescie to np.narodziny dziecka...pozniej wspolne przezywanie najwazniejszych chwil w(Jej zyciu)uczenia sie tego ze ta szczesliwa chwila to teraz ...np.bylysmy na koncercie Madonny gdzie przez wiekszosc tego wydarzenia trzymalam ja w gorze i mowilam zeby sprobowala ogarnac wzrokiem jak pieknie wyglada tak ogromny tlum ludzi przychodzacych na takie wydarzenia ...niewatpliwie mysle ze nauczylam Ja milosci do wszelakich koncertow....nie byliscie...sprobujcie ...tam "szczescie"potrafi wypelnic nas bez reszty.(bez uzywek...bo nie trzeba).I...ja wiem ze czas jest waznym elementem naszego zycia ale nieraz jak sie rzuce w wir zajec ktore lubie lub jestem z osobami z ktorymi dobrze sie czuje to na prawde...(szczesliwi czasu nie mierza )(czasem moze tylko zmeczenie daje o sobie znac)(ww.reprezentant sceniczny do samodzielnego wyboru jest wiele gatunkow😂😂😂😂tk na prawde to te doznania sa jedyna rzecza ktorej nam nikt nigdy nie odbierze...chba ze? ale nie poruszsjmy smutnych tematow
Brak celu w życiu i brak sensu życia jak to mawiał Wiktor F.
Trzeba nauczyć się być szczęśliwym. Nie można tego wziąć z zewnątrz.
Dla każdego szczęściem jest coś innego. Owszem, autor punktuje pewne "patologie", dajmy na to, nie-szczęścia, ale niestety nie można przypisać uniwersalnych wymiarów i obrazu szczęścia. Niestety jestem przerażona tym codziennym wzbudzaniem poczucia winy w ludziach, którzy są szczęśliwi na swoich warunkach, a także próbą budowania modelów szczęścia, do którego odnoszeni są właśnie inni ludzie. Osobiście czuję się szczęśliwą osobą, ale mówiąc szczerze, bardziej ciągnie mnie do osób, którzy są bardziej smutni. Nie wiem, czy to jest logiczne i normalne. Osoba z mojego otoczenia uważa, że łączy życiowy pesymizm z realizmem, ale uwielbiam go. Może dlatego, że wyczuwam w nim bardziej jego własną filozofię życiową, nie tak modelową, jak część osób potencjalnie szczęśliwych, których widzę w życiu. Może to też efekt tego, że wolę osoby bardziej skromne, nie mówiące innym, jak powinni żyć i czym dla nich powinno być szczęście. Nawet jeśli są niesamowicie przekonani, że mają rację, bądź, co gorsza, uważają, że chcą pomóc.
Brawo. Dzisiaj istnieje toksyczny kult presji na szczęście. Niektórym w życiu udało się osiągnąć dobre okoliczności i mierzą wszystkich swoją miarą, oceniając efekty zamiast starania. "Wystarczy to" "to zmień to" "to wstań z wózka inwalidzkiego albo naucz cieszyć się ćwierkaniem ptaków".
Grunt to nie pomylić szczęścia z przyjemnością. Polecam książkę Abp. Fultona Sheena " Wstęp Do Religii " . Już w pierwszym rozdziale jest o tym mowa.
Dobrze gada. Dać mu wódki.
Szczęście to uczucie, że moc przezwycięża opór
Bardzo mi pasuje taka definicja szczęścia. Uprawiam sport (siłownia i rower, zimą narty) i tak mi się czasmi nie chce wychodzić na siłownię (bo rower i narty prawie zawsze) i napotykam taki opór, że żaden ciężar nie może się równać. Ale jak juz tam trafię, to wiem po co tam jestem 😤. To chyba właśnie ta moc 💪
W moim przypadku ciągu obgadywanie i utrudnie mi funkcjonowania w domu powoduje to ze nieoczuwam szczęścia.