Ja zaczynając Czwarte Skrzydło też nie wiedziałam, że jest to romantasy, bo dla mnie wszystkie reklamy, które widziałam, sugerowały, że to jest epic fantasy, dlatego też byłam w szoku co czytam, kiedy już się za to zabrałam. Z reguły nie biorę do ręki książek, które mogą mi się nie spodobać, bo po co i gdybym jasno miała określone, że to romantasy, to też bym tego nie czytała, więc rzeczywiście sposób reklamowania Czwartego Skrzydła nie sugerował, że to jest romantasy.
U mnie to samo. Wręcz mam wrażenie, że początkowo tę książkę zachwalały osoby, które na co dzień wyśmiewają romantasy, i nie przyszłoby mi przez myśl, o czym to naprawdę jest
Kiedy pierwszy raz usłyszałem iż w Polsce ma się ukazać "Czwarte Skrzydło" nikt z kanałów na których o tym mówiono nie wspominał (bo jeszcze nie wiedział) o "mięśniach, klatach, czarnych włosach..." Była mowa o akademii wojskowej w fantastycznym świecie, smoczych jeźdźcach, rywalizacji, brutalnym szkoleniu.... Dopiero z twojego omówienia, a potem także obszernych i bardzo dosadnych cytatów innych omawiających tę książkę zorientowałem się co tam jest faktycznie. Więc w pełni się zgadzam z twoją opinią, bo książka była reklamowana jako typowe fantazy. Tymczasem fantazy to tylko otoczka.
Jakie czarne/brązowe oczy... ? :D W romansach fantastycznych i niefantastycznych to prawie zawsze muszą być niebieskie... oczywiście nigdy nie nazwane po prostu niebieskimi! One są wprost... kobaltowe! Lazurowe! Szafirowe! Niezapominajkowe kurWcze ~~ z dodatkiem plamek, cętek... co tylko przyjdzie do głowy :D W ogóle strasznie się cieszę, że zdecydowałeś się nagrać tę pogadankę. Zgadzam się ze wszystkim, co powiedziałeś. Jestem romantyczką, ale niczego dla siebie nie odnajduję w romantasy. Relacje uczuciowe między bohaterami są powierzchowne, a panowie mało interesujący. Gdyby im odebrać ten wygląd, byliby nawet niesmaczni :D A bohaterce mówi się, że jest wyjątkowa... jedyna w swoim rodzaju! Inna niż inne~~ Tylko na czym ma polegać jej wyjątkowość, tak właściwie? Nigdy się tego nie dowiadujemy :D
Zgadzam się w 1000%. Kiedy zetknęłam się z samym terminem romantasy, to spodobała mi się koncepcja urozmaicenia romansu o uniwersum fantastyczne. Niestety okazało się, że zarówno fantasy jak i romans są tam zrobione płasko i nudno. Zamiast miłości jest po prostu seks. Zamiast fabuły są jej szczątki.
Jak w opisie jest napisane że jest niebezpieczny facet jej wróg to możesz od razu wrzucić tą książkę do romantazy. To się widzi między liniami. Ja po tym jednym zdaniu wiedziałam od razu.
Bardzo interesujący filmik. Myślę, że to duża sztuka interesująco i nie uwłaczająco mówić pół godziny o materiale za ktorym się nie przepada, analizując dość dogłębnie i oddając sprawiedliwość.
10:48 tak bardzo prawdziwe 😥 lubie książki romantasy ale odroznienie ich od siebie po okładkach to żart... 12:00 romantasy na tym polega właśnie i idealnie to określiłęś (to nie fantastyka z wątkiem romantycznym a romans z fantastyką)
Te ksiazki sa faktycznie schematyczne i sprawdzaja sie jako guilty read i sa idealne na odmóżdżenie. Czyta sie je szybko, te relacje miłosne są nierealne ale wlasciwie z wejscia wiesz jak to miedzy postaciami sie potoczy. Tak te relacje opieraja sie na pociagu fizycznym jego pieknej klacie i jej zadziornosci i odwadze mimo wszystko. To bywa glupiutkie ale jakby ja przymykam oko na to.
Romans i fantastyka to moje ulubione gatunki, ale niezbyt lubię romantasy. Mam wrażenie, że często jest to bardzo odtwórcze, tak jak wspomniałeś. Tak, romans też jest przeciez ciągle o tym samym, ale w zależności od książki mamy inne tło, inne charaktery, inny rozwój relacji, a czasem nawet inny nacisk na przedstawienie romansu. A w romantasy, przynajmniej w większości tych co kojarzę/czytalam są bardzo podobne rzeczy. No i ja polecam „Divine Rivals”, ode mnie duże polecanko!!/G.
Ale Dwory sa akurat super fabularnie tylko musisz przeczytac cz2 :) ja tam lubie no i szklany tron jest cudowny! Ale czwarte skrzydlo.. o jesu to jest zlo… mysle ze wszyscy zakochalismy sie w szklanym tronie i szukamy zastepstwa, ale wszystko co dostajemy to tak marna podrobka 😢 PRRROOOOSZE przeczytaj Szklany Tron - ja kocham Sandersona itd, a na Szklanym Tronie zdazalo mi sie uronic łezke :(
Rebecca Ross ma dobrą dylogię romantasy Zaklęta rzeka i Ogień Nieskończony. Jest romans, ale powolny i dobrze ugruntowany plus ciekawa fabuła. Polecam sprawdzić 😊 PS Lani Taylor I jej Marzyciel również może być fajną opcją 😁
Powiedziałabym nawet, że dylogia R.Ross to jest dobre fantasy, w którym występują mocne wątki romantyczne (umiejętnie poprowadzone), a nie typowe romantasy, w którym buduje się świat pod romans, niestety. Jak dla mnie ma klimat zbliżony do książek J.Marillier, a nawet "Niedźwiedzia i słowika" , choć ten mi się akurat nie podobał.
Ja jako typowa baba lubię sobie czasem poczytać fantastykę z wątkiem miłosnym i się pozachwycać, że jaka piękna para XD Ale mam wrażenie, że to ,,romantasy" stało się teraz takim wytrychem, żeby właśnie powiedzieć, że przecież to nie jest ,,pełna" fantastyka. Trochę jak z romansami historycznymi, gdzie się tłumaczy brak tła czy olewanie realiów i konwenansów tym, że przecież to romans.
A co do Rebecci Ross, to czytałam dylogię o żywiołach i mi się bardzo podobało. Ale dla mnie to jest low fantasy z wątkami romantycznymi, nie romantasy
Mnie nie denerwuje to, że romantasy ma osobną kategorię. Mnie denerwuje to, że cały czas science fiction i fantasy ma tą samą, a romantasy osobną. Łatwiej byłoby mi wykluczyć książki romantasy z fantasy, niż teraz mi się wyszukuje książki science fiction. Wrzućmy romantasy do romansu, zróbmy zamiast tego kategorię science fiction i z większych światowych problemów pozostaną tylko głód i wojny 😆.
Wydaje mi się, że nie jest latwo opisać romantyzm ze smakiem. Przylepianie łatki romantasy nie powinno byc wymówką do slabej otoczki, tak jak z Twoim przykladem ze Starfieldem. Osoboscie i tak wolę subtelny romantyzm jak miedzy Navani i Dalinarem, ale co kto lubi
Bardzo chciałbym przeczytać dobre romantasy. Niestety w tym gatunku miałam głownie styczność z twórczością Maas i Yarros . W każdym gatunku można napisać coś dobrego, każdy wątek można dobrze ograć i dlatego mam nadzieję że któregoś dnia w moje ręce wpadnie taka perełka Jak coś znacie to polećcie!
"Szczęście w mrokach" + "Na tropach ciemności" Lynn Fleweling, "Stal nie przemija" Morgan - fantasy z nieoczywistymi romansami, które mają jednak ogromny wpływ na fabułę
@@havochavo2470 czytałam Strzałę Kusziela i bardzo pozytywnie się zaskoczyłam. Oto dowód że można dobrze połączyć interesującą fabułę, intrygę, inteligentną i nieirytującą bohaterkę, wciągający romans a nawet elementy erotyczne
Ja też bardzo się cieszę, że to odkleiło się od fantasy. Ale z drugiej strony z właściwym przyporządkowaniem bywa już nie tak kolorowo, całkiem porządne fantasy potrafi wpaść do "romantasy" po prostu dlatego, że zawiera wątek romantyczny, a harlequiny dla niepoznaki przebrane w szaty fantasy trafiają do fantastyki :/
Od kiedy romantasy stało się tak popularne zauważyłem, że mam pewien opór przed sięganie po książki, których główna postać jest kobietą. Po prostu obawiam się, że wtedy trafię na kolejną słabą historię, o nastolatce, która tak bardzo nienawidzi jakiegoś faceta, że aż się w nim zakochuje. Z drugiej strony wie, że jeśli wezmę się za książkę, w której mamy protagonistę to na 98% uniknę tego typu ckliwych historii. Chciałbym czytać książki z ciekawymi protagonistkami, które myślą o czymś innym niż faceci.
Ej, czy to ja napisałam ten komentarz? xD Bo brzmi jak ja xD Wracam "kłócić się" dalej (oczywiście, że nie kłócić naprawdę! Z lekka tylko polemizować). Zacznę od tego, że właśnie to, co teraz powiedziałeś, że "romantazy toprzede wszystkim romans na tle fantasy, a nie fantasy", to dokładnie to, jak ja definiuję ten gatunek (bardzo płynny gatunek, bo kiedy romans jest "wystarczająco" romansowy, a kiedy nie? Ja np. Okrutnego księcia nie uważam za romantasy, i co próbuję przeczytać romantasy jakieś niszowe, to ludzie mi mówią "no, ale to jest za mało hot!") Nie zgadzam się natomiast z tym, jak porównujesz romantasy do wątków romansowych z fantasy i zarzucasz temu pierwszemu płytkość w relacjach między bohaterami. Po pierwsze, gdy w romansie ma być długo rozwijająca się relacja, to jest to slow burn, i ten gatunek nie wartościuje, czy lepsze są seksy na drugiej stronie czy trzymanie się za rączkę przez stron 200. Wręcz przeciwnie, często chodzi celowo o płytkie relacje. A więc uważanie za błąd czegoś, co jest typowe dla gatunku, nie trafia do mnie w ogóle. Wątki romansowe w fantastyce też raczej do czego innego w końcu służą, niż w romansie, po co innego są stworzone, a więc w inny sposób napisane itd. Wydaje mi się, że trochę wychodzisz z pozycji, że romans to taki gorszy gatunek, a więc romantasy jest gorszą wersją fantasy. Niezbyt do mnie trafia takie wartościowanie. Czytam i to, i to, każde w innych celach, i nie uważam, żeby moje gusta się wykluczały nawzajem. Nie porównujemy romansów z tłem historycznym do książek historycznych, rozumiejąc, że w tym pierwszym chodzi tylko o intrygi dworskie, suknie i pewien baardzo pobieżny, przerobiony i pokolorowany obraz świata pewnej epoki, a nie o zdanie relacji z życia ludzi i polityki historycznej. Tak samo nie porównuję budowy świata przedstawionego w romansie i romantasy.
W 100% się zgodzę. Wszytskie romanse wyglądają tak samo dla mnie. Szczerze to nawet wątki romantyczne które są w zwykłym fantasy mnie wkurzają, ale to właśnei gdy wepchnięta zostaje jakaś postać tylko po to by być partnerem innej (i najczęsciej nie posiada charakteru i zwyczajnie odczuwam, że jest zwykłym zapychaczem). Dlatego też książki staram sie brać z polecajek zaufanych źródeł, albo porządnei dopytać. Swoją drogą, siedząc ostatnio w empiku (przez 2h, polecam) zauważyłam, że pułki z fantastyką mają w większośći fantastykę taką strikte fantastyke, a wszelakie romantasy dało się znaleźć tylko w kategorii YA (gdzie z kolei mam wrażenie że też są same romanse, czy też książki gdzie i tak duże skupienie jest na relacji miłosnej :v )
Mogę ci polecić książki Grahama Mastertona. Zastrzegam, że jest pisarzem głównie horrorów (a bynajmniej głównie z nich go znam), choć pisze też inne. Jeszcze zasadzka, jest seksuologiem. Lubię jego książki głównie ze względu, że piszę coś co ja nazywam "fantastyczną nauką" (jak przeczytasz choć jedną jego książkę domyślasz się o co mi chodzi.)
Z romantasy nie byłoby żadnego problemu, gdyby było dokładnie tak opisywane i nie aspirowało do czegoś wiecej. Najczęściej rozczarowani sie ludzie, którzy nie lubia tego gatunku albo nie chcieli akurat tego w tym momencie, a zostali po prostu nabrani. Jak ja na fourth wing. Absolutnie wszystko mnie przyciągnęło. Okładka, cytaty, smoki, motyw akademii wojskowej. Dałam się okropnie nabrać i byłam niesamowicie rozczarowana. Tym bardziej, ze akurat forth wing dla mnie było jak "ej, Rebecca, romantasy strasznie trenduje na tiktoku. Będzie z tego kupa siana. Chcesz? Masz tu listę motywów z najpopularniejszych książek i jedziesz". Z kolei pozytywnie mnie zaskoczyło Królestwo mostu. Spodziewałam sie "dworów 2.0" i miałam trochę na to ochotę, a dostałam przyzwoity świat, relacje i intrygi. I motywacje bohaterów, które miały sens. Nie wybitne, ale bardzo bardzo w porządku.
A okrutny książę, Mercedes Thompson,albo powiernik miecza zaliczają się do romanfantasy bo według mnie tam było więcej fantasy i całkiem fajne postacie i mi się podobały
Po pierwsze Rebecca Ross potrafi pisać, a to już broni się samo (choć obecne polskie tłumaczenia od You&YA psuje ten obraz 🥲). Po drugie umie tworzyć zarówno ciekawe światy, jak i wielowarstwowe postaci. Nie jest to na pewno epic fantasy, ale są to przyjemne książki, których bardzo dużym atutem jest również baśniowy/magiczny klimat, który bezapelacyjnie najbardziej kojarzy mi się z twórczością Rebecci Ross. Ogólnie polecam czytać tę pisarkę w oryginale - przyjemny styl i można podszkolić swój angielski, bo autorka niezadowala się tylko podstawowym słownictwem. A jeśli miałabym polecić coś po polsku, to tylko "Narodziny królowej" w tłumaczeniu pana Ryszarda Oślizło (ale uwaga! Jest to YA low fantasy, a w zasadzie powiedziałabym nawet, że realizm magiczny tylko jakby w innym świecie - to skomplikowane, po prostu musicie przeczytać, bo to naprawdę świetna młodzieżówka 😉)
W połowie Maja przeczytałem "Four Wing. Czwarte Skrzydło" fenomen z ostatnich lat, jak dla mnie nie jest źle, piękna okładka, niezła mapa i ładna ilustracja fortu z lotu ptaka (smoka). Całość czyta się łatwo i dość szybko, choć jak dla mnie za bardzo przegadana. Bohaterowie strasznie papierowi i mało ciekawi. Inna autorka romanfasy Jennifer L. Armentrout napomina że jeszcze czegoś takiego nie czytaliście, ale niestety ta powieść to przeróbka "Niezgodnej" Veroniki Roth, te same miejsca, te same zadania, ci sami bohaterowie (choć jeszcze mniej ciekawi) tylko smoki i niby świat fantasy (choć są nawet zegarki). Smoki jakoś nie działają, nie ma tego elementu ACH!! Zresztą niewiele elementów tu działa, tylko nieliczne jakoś mnie porwały. Nawet te 4 strony seksu jakoś nie porwały. No i może końcówka, choć twist na koniec grubymi nićmi szyty. Za jakiś czas może sięgnę po kontynuację ale bez nacisku. Jak dla mnie takie 3,7/6 P.S. Najlepszy element "Dworu Cierni" to zadanie w labiryncie. Dopiero co skończyłem "Schronisko które przestało istnieć" udany debiut z fajnym rysem historycznym, a teraz zaczynam "Los pokonanych" Kel Kade.
26:44 czuję się ostrzeżony czego mogę się spodziewać po Jayu Christophie, jeśli sięgnę po „Nibynoc”, albo „Wampirze cesarstwo”. A tak jeszcze zostają w temacie scen intymnych w fantasy, zgadzam się, że bardzo ciężko jest je opisać, bo zawsze pojawi się obawa że będą wyglądały jak z filmu porno.
Lubię romanse w fantastyce, ale większość książek romantasy mnie odrzuca i nawet jak szukam książki z wątkiem romantycznym to ten gatunek staram się omijać. Głównym problemem jest dla mnie romans ponad wszystko co dzieje się wokół bohaterów. Jeśli pojawia się bezpośrednie zagrożenie życia, świat się kończy, ludzie umierają i trzeba szybko podjąć jakieś działanie to wrzucanie w sam środek tego scen erotycznych sprawia, że po prostu nie lubię tych bohaterów. Bo jak można myśleć o zrzucaniu z siebie ubrań, kiedy ktoś bliski może umrzeć w każdej chwili? Niestety w romantasy każdy moment jest dobry na zbliżenie albo chociażby podziwianie czyichś części ciała. Wolę jednak bardziej odpowiedzialnych bohaterów, którzy lepiej radzą sobie z ustalaniem priorytetów. I tutaj mam wrażenie, że autorki za bardzo starają się, żeby ta stawka była wysoka, a po co? Myślę, że takie romantasy dobrze by działało jeśli fabuła nie dotyczyłaby ratowania świata, a bardziej przyziemnych (nawet jak na fantastykę) problemów. Zauważyłam też, że sceny erotyczne w trochę starszych książkach mi nie przeszkadzają. Kiedyś sposób pisania był "poważniejszy", bardziej złożony i opisowy. I tam takie sceny pasowały. Współcześnie styl większości autorów jest lekki i mocno obrazowe sceny erotyczne w porównaniu właśnie z takim lekkim stylem strasznie się "gryzą". Bardziej pasowałyby mi do niego sceny opisywane w bardziej poetycki, romantyzowany sposób, a nie dokładny opis wykonywanych czynności.
Tyle się mówi o tym Romantazy ale czy tego typu książki nie są przeznaczone po prostu dla nastolatek które interesują się uczuciami i dorastają to czego same poniekąd pragną Czyli "Ach jesteś najseksowniejszym ciachem w szkole choć do mnie" No przecierz teksty zawarte w tych książkach wydają się idealnie dopasowane pod ten kaliber. A poza tym jest to ukłon w stronę wydawnictw które swoje wezmą a Autor wie że nie musi się starać i ślęczeć nad fabułą bo nie o to tu chodzi tylko o Romans skrojony pod nastolatki Instagramerki właśnie
Nie cierpię tego (pod)gatunku. Więcej epic fantasy, sci-fantasy, drodzy pisarze/pisarki/osoby piszące/wydawnictwa - mniej tego badziewia, Proszę Was. Bardzo.
Nienawidzę romantasy, jestem "prostym człowiekiem" i oczekuję w książkach realistycznych relacji między bohaterami. Nie lubię jak głównym motorem napędowym akcji jest wątek miłosny. Wg mnie to nie działa. Lubię natomiast jak wątek romantyczny jest pochodną działań bohaterów i ich wspólnych przeżyć/przygód, czymś co dzieje się z boku. Dlatego uwielbiam wątek miłosny Hadriana i Aristy. Jest prosty, niewinny, dzieje się powoli przez całą serię. Bohaterowie się poznają i docierają. Nie jest to nachalne, tylko naturalne, bo autor nie rzuca ich sobie w ramiona od tak, tylko sprawia, że zbliżają się do siebie poprzez różne działania na przełomie serii. Na tej samej zasadzie podoba mi się relacja Waxillium i Steris, gdzie z czysto politycznego związku z powinności zaczynają się docierać i darzyć uczuciem.
Divine Rivals jest bardzo słabe, to po prostu mało angażujący romans w realiach pierwszowojennych. Tych elementów fantastycznych jest jak na lekarstwo. Przyznam, że romantasy traktuję w charakterze guilty pleasure i na leżaku, gdy topi mi się mózg, wchodzi jak złoto :).
Ziemia Winowajców i Szczurzyca (tom2)- Anna S.Cichosz jedyne dobre (moim zdaniem) romantasy jakie czytałem. Światotwórstwo to niemal kopia świata Gothic xd. Potężne tomy bardzo długie książki.
Z romantasy jest ten sam problem co z młodzieżówkami - niestety często ani opis wydawcy ani recenzje nie wspominają o tym. Fajny opis fabuły, a potem otwierasz książkę i razi zbyt prosty styl pisania i naiwność bohaterów 😬. Nienawidzę wątków romantycznych i jedyny jaki mi się podoba to relacja Geralta i Yenn w Wiedźminie. Nawet u arcymistrza Sandersona wątek romantyczny dla jest 🤮. To o czym mówiłeś (szybkość i płatność relacji, brak światotwórstwa itd.) tylko pogłębia moją niechęć do tego gatunku.
Proponuję przeczesać bezmierza disco polo - na pewno znajdziesz tam jakiś artystów, którzy robią dobre disco polo i ci się spodobają ;) Co, że nie? No właśnie ;) Btw, ja czekam na porntasy! :P
Tylko jedna pisarka fantasy potrafiła w 100% wykreować świat przedstawiany z jego kulturą, cywilizacją, postaciami itd. I była to Ursula LeGuin. Wszystkie pozostałe "widzą" tylko to co "na wyciągnięcie ręki". Tak jak mężczyźni fatalnie opisują rozterki wewnętrzne tak kobiety nie radzą sobie z "mechaniką" przedstawianego świata. Gdy weźmiemy pod uwagę te różnice zrozumiemy dlaczego romantasy wygląda tak a nie inaczej. Logika świata jest poza zasięgiem postrzegania, natomiast symbole i hasła urastają do kluczowych elementów. I jeśli ktoś docenia tak budowane opowieści to zapewne przeżywa swój "złoty wiek".
Mam wrażenie, że dużo osób myślało, że Czwarte Skrzydło to będzie coś innego niż tandetny romans
Ja zaczynając Czwarte Skrzydło też nie wiedziałam, że jest to romantasy, bo dla mnie wszystkie reklamy, które widziałam, sugerowały, że to jest epic fantasy, dlatego też byłam w szoku co czytam, kiedy już się za to zabrałam. Z reguły nie biorę do ręki książek, które mogą mi się nie spodobać, bo po co i gdybym jasno miała określone, że to romantasy, to też bym tego nie czytała, więc rzeczywiście sposób reklamowania Czwartego Skrzydła nie sugerował, że to jest romantasy.
Miałam podobnie, na szczęście w końcu trafiłam na recenzję, w której było jasno określone jaki to gatunek 🙂
U mnie to samo. Wręcz mam wrażenie, że początkowo tę książkę zachwalały osoby, które na co dzień wyśmiewają romantasy, i nie przyszłoby mi przez myśl, o czym to naprawdę jest
Kiedy pierwszy raz usłyszałem iż w Polsce ma się ukazać "Czwarte Skrzydło" nikt z kanałów na których o tym mówiono nie wspominał (bo jeszcze nie wiedział) o "mięśniach, klatach, czarnych włosach..." Była mowa o akademii wojskowej w fantastycznym świecie, smoczych jeźdźcach, rywalizacji, brutalnym szkoleniu.... Dopiero z twojego omówienia, a potem także obszernych i bardzo dosadnych cytatów innych omawiających tę książkę zorientowałem się co tam jest faktycznie. Więc w pełni się zgadzam z twoją opinią, bo książka była reklamowana jako typowe fantazy. Tymczasem fantazy to tylko otoczka.
Jakie czarne/brązowe oczy... ? :D W romansach fantastycznych i niefantastycznych to prawie zawsze muszą być niebieskie... oczywiście nigdy nie nazwane po prostu niebieskimi! One są wprost... kobaltowe! Lazurowe! Szafirowe! Niezapominajkowe kurWcze ~~ z dodatkiem plamek, cętek... co tylko przyjdzie do głowy :D W ogóle strasznie się cieszę, że zdecydowałeś się nagrać tę pogadankę. Zgadzam się ze wszystkim, co powiedziałeś. Jestem romantyczką, ale niczego dla siebie nie odnajduję w romantasy. Relacje uczuciowe między bohaterami są powierzchowne, a panowie mało interesujący. Gdyby im odebrać ten wygląd, byliby nawet niesmaczni :D A bohaterce mówi się, że jest wyjątkowa... jedyna w swoim rodzaju! Inna niż inne~~ Tylko na czym ma polegać jej wyjątkowość, tak właściwie? Nigdy się tego nie dowiadujemy :D
Zgadzam się w 1000%. Kiedy zetknęłam się z samym terminem romantasy, to spodobała mi się koncepcja urozmaicenia romansu o uniwersum fantastyczne. Niestety okazało się, że zarówno fantasy jak i romans są tam zrobione płasko i nudno. Zamiast miłości jest po prostu seks. Zamiast fabuły są jej szczątki.
Jak w opisie jest napisane że jest niebezpieczny facet jej wróg to możesz od razu wrzucić tą książkę do romantazy. To się widzi między liniami. Ja po tym jednym zdaniu wiedziałam od razu.
Bardzo interesujący filmik. Myślę, że to duża sztuka interesująco i nie uwłaczająco mówić pół godziny o materiale za ktorym się nie przepada, analizując dość dogłębnie i oddając sprawiedliwość.
15:15 kocham, no złoto. Zajebiście się ciebie słucha.
10:48 tak bardzo prawdziwe 😥 lubie książki romantasy ale odroznienie ich od siebie po okładkach to żart...
12:00 romantasy na tym polega właśnie i idealnie to określiłęś (to nie fantastyka z wątkiem romantycznym a romans z fantastyką)
Myślałeś o tym żeby wrzucać odcinki na spotify? Chetnie bym sobie posłuchała tego jako podcast 😊
Jestem zdecydowanie za!
Te ksiazki sa faktycznie schematyczne i sprawdzaja sie jako guilty read i sa idealne na odmóżdżenie. Czyta sie je szybko, te relacje miłosne są nierealne ale wlasciwie z wejscia wiesz jak to miedzy postaciami sie potoczy. Tak te relacje opieraja sie na pociagu fizycznym jego pieknej klacie i jej zadziornosci i odwadze mimo wszystko. To bywa glupiutkie ale jakby ja przymykam oko na to.
Romans i fantastyka to moje ulubione gatunki, ale niezbyt lubię romantasy. Mam wrażenie, że często jest to bardzo odtwórcze, tak jak wspomniałeś. Tak, romans też jest przeciez ciągle o tym samym, ale w zależności od książki mamy inne tło, inne charaktery, inny rozwój relacji, a czasem nawet inny nacisk na przedstawienie romansu. A w romantasy, przynajmniej w większości tych co kojarzę/czytalam są bardzo podobne rzeczy. No i ja polecam „Divine Rivals”, ode mnie duże polecanko!!/G.
Ale Dwory sa akurat super fabularnie tylko musisz przeczytac cz2 :) ja tam lubie no i szklany tron jest cudowny! Ale czwarte skrzydlo.. o jesu to jest zlo… mysle ze wszyscy zakochalismy sie w szklanym tronie i szukamy zastepstwa, ale wszystko co dostajemy to tak marna podrobka 😢 PRRROOOOSZE przeczytaj Szklany Tron - ja kocham Sandersona itd, a na Szklanym Tronie zdazalo mi sie uronic łezke :(
Dzięki za kolejne złoto od Ciebie :)
Rebecca Ross ma dobrą dylogię romantasy Zaklęta rzeka i Ogień Nieskończony. Jest romans, ale powolny i dobrze ugruntowany plus ciekawa fabuła. Polecam sprawdzić 😊
PS Lani Taylor I jej Marzyciel również może być fajną opcją 😁
Powiedziałabym nawet, że dylogia R.Ross to jest dobre fantasy, w którym występują mocne wątki romantyczne (umiejętnie poprowadzone), a nie typowe romantasy, w którym buduje się świat pod romans, niestety. Jak dla mnie ma klimat zbliżony do książek J.Marillier, a nawet "Niedźwiedzia i słowika" , choć ten mi się akurat nie podobał.
Ja jako typowa baba lubię sobie czasem poczytać fantastykę z wątkiem miłosnym i się pozachwycać, że jaka piękna para XD Ale mam wrażenie, że to ,,romantasy" stało się teraz takim wytrychem, żeby właśnie powiedzieć, że przecież to nie jest ,,pełna" fantastyka. Trochę jak z romansami historycznymi, gdzie się tłumaczy brak tła czy olewanie realiów i konwenansów tym, że przecież to romans.
A co do Rebecci Ross, to czytałam dylogię o żywiołach i mi się bardzo podobało. Ale dla mnie to jest low fantasy z wątkami romantycznymi, nie romantasy
Mnie nie denerwuje to, że romantasy ma osobną kategorię. Mnie denerwuje to, że cały czas science fiction i fantasy ma tą samą, a romantasy osobną. Łatwiej byłoby mi wykluczyć książki romantasy z fantasy, niż teraz mi się wyszukuje książki science fiction. Wrzućmy romantasy do romansu, zróbmy zamiast tego kategorię science fiction i z większych światowych problemów pozostaną tylko głód i wojny 😆.
Czy to oznacza, że romantasy to nowe harlequiny? 😅 Jeśli nie można wymagać jakości od książek tego gatunku.
O jak ja Cię za ten film szanuję
Nie lubię romansów, nie lubię fantasy, ale Twoje bajdurzenia są naprawdę spoko :) (team s-f)
Czekałem mocno :D
Wydaje mi się, że nie jest latwo opisać romantyzm ze smakiem. Przylepianie łatki romantasy nie powinno byc wymówką do slabej otoczki, tak jak z Twoim przykladem ze Starfieldem. Osoboscie i tak wolę subtelny romantyzm jak miedzy Navani i Dalinarem, ale co kto lubi
Bardzo chciałbym przeczytać dobre romantasy. Niestety w tym gatunku miałam głownie styczność z twórczością Maas i Yarros .
W każdym gatunku można napisać coś dobrego, każdy wątek można dobrze ograć i dlatego mam nadzieję że któregoś dnia w moje ręce wpadnie taka perełka
Jak coś znacie to polećcie!
Popieram komentarz i zostawiam swoj, zeby w razie czego dostac powiadomienie jesli ktos poleci cos w miare przyzwoitego 😌
"Szczęście w mrokach" + "Na tropach ciemności" Lynn Fleweling, "Stal nie przemija" Morgan - fantasy z nieoczywistymi romansami, które mają jednak ogromny wpływ na fabułę
"Strzała kusziela" Jacqueline Carey
@@havochavo2470 czytałam Strzałę Kusziela i bardzo pozytywnie się zaskoczyłam. Oto dowód że można dobrze połączyć interesującą fabułę, intrygę, inteligentną i nieirytującą bohaterkę, wciągający romans a nawet elementy erotyczne
Ja też bardzo się cieszę, że to odkleiło się od fantasy. Ale z drugiej strony z właściwym przyporządkowaniem bywa już nie tak kolorowo, całkiem porządne fantasy potrafi wpaść do "romantasy" po prostu dlatego, że zawiera wątek romantyczny, a harlequiny dla niepoznaki przebrane w szaty fantasy trafiają do fantastyki :/
Od kiedy romantasy stało się tak popularne zauważyłem, że mam pewien opór przed sięganie po książki, których główna postać jest kobietą. Po prostu obawiam się, że wtedy trafię na kolejną słabą historię, o nastolatce, która tak bardzo nienawidzi jakiegoś faceta, że aż się w nim zakochuje. Z drugiej strony wie, że jeśli wezmę się za książkę, w której mamy protagonistę to na 98% uniknę tego typu ckliwych historii. Chciałbym czytać książki z ciekawymi protagonistkami, które myślą o czymś innym niż faceci.
Ej, czy to ja napisałam ten komentarz? xD Bo brzmi jak ja xD Wracam "kłócić się" dalej (oczywiście, że nie kłócić naprawdę! Z lekka tylko polemizować). Zacznę od tego, że właśnie to, co teraz powiedziałeś, że "romantazy toprzede wszystkim romans na tle fantasy, a nie fantasy", to dokładnie to, jak ja definiuję ten gatunek (bardzo płynny gatunek, bo kiedy romans jest "wystarczająco" romansowy, a kiedy nie? Ja np. Okrutnego księcia nie uważam za romantasy, i co próbuję przeczytać romantasy jakieś niszowe, to ludzie mi mówią "no, ale to jest za mało hot!") Nie zgadzam się natomiast z tym, jak porównujesz romantasy do wątków romansowych z fantasy i zarzucasz temu pierwszemu płytkość w relacjach między bohaterami. Po pierwsze, gdy w romansie ma być długo rozwijająca się relacja, to jest to slow burn, i ten gatunek nie wartościuje, czy lepsze są seksy na drugiej stronie czy trzymanie się za rączkę przez stron 200. Wręcz przeciwnie, często chodzi celowo o płytkie relacje. A więc uważanie za błąd czegoś, co jest typowe dla gatunku, nie trafia do mnie w ogóle. Wątki romansowe w fantastyce też raczej do czego innego w końcu służą, niż w romansie, po co innego są stworzone, a więc w inny sposób napisane itd. Wydaje mi się, że trochę wychodzisz z pozycji, że romans to taki gorszy gatunek, a więc romantasy jest gorszą wersją fantasy. Niezbyt do mnie trafia takie wartościowanie. Czytam i to, i to, każde w innych celach, i nie uważam, żeby moje gusta się wykluczały nawzajem. Nie porównujemy romansów z tłem historycznym do książek historycznych, rozumiejąc, że w tym pierwszym chodzi tylko o intrygi dworskie, suknie i pewien baardzo pobieżny, przerobiony i pokolorowany obraz świata pewnej epoki, a nie o zdanie relacji z życia ludzi i polityki historycznej. Tak samo nie porównuję budowy świata przedstawionego w romansie i romantasy.
W 100% się zgodzę. Wszytskie romanse wyglądają tak samo dla mnie. Szczerze to nawet wątki romantyczne które są w zwykłym fantasy mnie wkurzają, ale to właśnei gdy wepchnięta zostaje jakaś postać tylko po to by być partnerem innej (i najczęsciej nie posiada charakteru i zwyczajnie odczuwam, że jest zwykłym zapychaczem).
Dlatego też książki staram sie brać z polecajek zaufanych źródeł, albo porządnei dopytać.
Swoją drogą, siedząc ostatnio w empiku (przez 2h, polecam) zauważyłam, że pułki z fantastyką mają w większośći fantastykę taką strikte fantastyke, a wszelakie romantasy dało się znaleźć tylko w kategorii YA (gdzie z kolei mam wrażenie że też są same romanse, czy też książki gdzie i tak duże skupienie jest na relacji miłosnej :v )
Mogę ci polecić książki Grahama Mastertona. Zastrzegam, że jest pisarzem głównie horrorów (a bynajmniej głównie z nich go znam), choć pisze też inne. Jeszcze zasadzka, jest seksuologiem.
Lubię jego książki głównie ze względu, że piszę coś co ja nazywam "fantastyczną nauką" (jak przeczytasz choć jedną jego książkę domyślasz się o co mi chodzi.)
Ciekawa jestem jaka by byla Twoja opinia o Okno skąpane w mroku Rachel Gilling
super film wariaciku, czekam na następne 🤓
Z romantasy nie byłoby żadnego problemu, gdyby było dokładnie tak opisywane i nie aspirowało do czegoś wiecej. Najczęściej rozczarowani sie ludzie, którzy nie lubia tego gatunku albo nie chcieli akurat tego w tym momencie, a zostali po prostu nabrani. Jak ja na fourth wing. Absolutnie wszystko mnie przyciągnęło. Okładka, cytaty, smoki, motyw akademii wojskowej. Dałam się okropnie nabrać i byłam niesamowicie rozczarowana. Tym bardziej, ze akurat forth wing dla mnie było jak "ej, Rebecca, romantasy strasznie trenduje na tiktoku. Będzie z tego kupa siana. Chcesz? Masz tu listę motywów z najpopularniejszych książek i jedziesz".
Z kolei pozytywnie mnie zaskoczyło Królestwo mostu. Spodziewałam sie "dworów 2.0" i miałam trochę na to ochotę, a dostałam przyzwoity świat, relacje i intrygi. I motywacje bohaterów, które miały sens. Nie wybitne, ale bardzo bardzo w porządku.
A okrutny książę, Mercedes Thompson,albo powiernik miecza zaliczają się do romanfantasy bo według mnie tam było więcej fantasy i całkiem fajne postacie i mi się podobały
Jeszcze płoń dla mnie czytałem i było niezłe ale kolejne tomy nie wiem nie czytałem podobno gorsze
ком dla zasiegow
Po pierwsze Rebecca Ross potrafi pisać, a to już broni się samo (choć obecne polskie tłumaczenia od You&YA psuje ten obraz 🥲). Po drugie umie tworzyć zarówno ciekawe światy, jak i wielowarstwowe postaci. Nie jest to na pewno epic fantasy, ale są to przyjemne książki, których bardzo dużym atutem jest również baśniowy/magiczny klimat, który bezapelacyjnie najbardziej kojarzy mi się z twórczością Rebecci Ross. Ogólnie polecam czytać tę pisarkę w oryginale - przyjemny styl i można podszkolić swój angielski, bo autorka niezadowala się tylko podstawowym słownictwem. A jeśli miałabym polecić coś po polsku, to tylko "Narodziny królowej" w tłumaczeniu pana Ryszarda Oślizło (ale uwaga! Jest to YA low fantasy, a w zasadzie powiedziałabym nawet, że realizm magiczny tylko jakby w innym świecie - to skomplikowane, po prostu musicie przeczytać, bo to naprawdę świetna młodzieżówka 😉)
👍
Zgadzam sie ze w romantasy fabuła siada po tym jak romans sie rozkreca. Denerwuje mnie to bardzo.
W połowie Maja przeczytałem "Four Wing. Czwarte Skrzydło" fenomen z ostatnich lat, jak dla mnie nie jest źle, piękna okładka, niezła mapa i ładna ilustracja fortu z lotu ptaka (smoka). Całość czyta się łatwo i dość szybko, choć jak dla mnie za bardzo przegadana. Bohaterowie strasznie papierowi i mało ciekawi. Inna autorka romanfasy Jennifer L. Armentrout napomina że jeszcze czegoś takiego nie czytaliście, ale niestety ta powieść to przeróbka "Niezgodnej" Veroniki Roth, te same miejsca, te same zadania, ci sami bohaterowie (choć jeszcze mniej ciekawi) tylko smoki i niby świat fantasy (choć są nawet zegarki). Smoki jakoś nie działają, nie ma tego elementu ACH!! Zresztą niewiele elementów tu działa, tylko nieliczne jakoś mnie porwały. Nawet te 4 strony seksu jakoś nie porwały. No i może końcówka, choć twist na koniec grubymi nićmi szyty. Za jakiś czas może sięgnę po kontynuację ale bez nacisku.
Jak dla mnie takie 3,7/6
P.S. Najlepszy element "Dworu Cierni" to zadanie w labiryncie.
Dopiero co skończyłem "Schronisko które przestało istnieć" udany debiut z fajnym rysem historycznym, a teraz zaczynam "Los pokonanych" Kel Kade.
Podobno pierwsze zegarki na rękę powstały już w XV wieku.
26:44 czuję się ostrzeżony czego mogę się spodziewać po Jayu Christophie, jeśli sięgnę po „Nibynoc”, albo „Wampirze cesarstwo”.
A tak jeszcze zostają w temacie scen intymnych w fantasy, zgadzam się, że bardzo ciężko jest je opisać, bo zawsze pojawi się obawa że będą wyglądały jak z filmu porno.
Lubię romanse w fantastyce, ale większość książek romantasy mnie odrzuca i nawet jak szukam książki z wątkiem romantycznym to ten gatunek staram się omijać.
Głównym problemem jest dla mnie romans ponad wszystko co dzieje się wokół bohaterów. Jeśli pojawia się bezpośrednie zagrożenie życia, świat się kończy, ludzie umierają i trzeba szybko podjąć jakieś działanie to wrzucanie w sam środek tego scen erotycznych sprawia, że po prostu nie lubię tych bohaterów. Bo jak można myśleć o zrzucaniu z siebie ubrań, kiedy ktoś bliski może umrzeć w każdej chwili? Niestety w romantasy każdy moment jest dobry na zbliżenie albo chociażby podziwianie czyichś części ciała. Wolę jednak bardziej odpowiedzialnych bohaterów, którzy lepiej radzą sobie z ustalaniem priorytetów. I tutaj mam wrażenie, że autorki za bardzo starają się, żeby ta stawka była wysoka, a po co? Myślę, że takie romantasy dobrze by działało jeśli fabuła nie dotyczyłaby ratowania świata, a bardziej przyziemnych (nawet jak na fantastykę) problemów.
Zauważyłam też, że sceny erotyczne w trochę starszych książkach mi nie przeszkadzają. Kiedyś sposób pisania był "poważniejszy", bardziej złożony i opisowy. I tam takie sceny pasowały. Współcześnie styl większości autorów jest lekki i mocno obrazowe sceny erotyczne w porównaniu właśnie z takim lekkim stylem strasznie się "gryzą". Bardziej pasowałyby mi do niego sceny opisywane w bardziej poetycki, romantyzowany sposób, a nie dokładny opis wykonywanych czynności.
Czy romantasy to nowa nazwa na paranormal romans? Czy to coś innego?
Tyle się mówi o tym Romantazy ale czy tego typu książki nie są przeznaczone po prostu dla nastolatek które interesują się uczuciami i dorastają to czego same poniekąd pragną
Czyli
"Ach jesteś najseksowniejszym ciachem w szkole choć do mnie"
No przecierz teksty zawarte w tych książkach wydają się idealnie dopasowane pod ten kaliber.
A poza tym jest to ukłon w stronę wydawnictw które swoje wezmą a Autor wie że nie musi się starać i ślęczeć nad fabułą bo nie o to tu chodzi tylko o Romans skrojony pod nastolatki Instagramerki właśnie
Pomijając całą resztę problemów i płytkości tego gatunku to niestety często przemoc jest romantyzowana i większość tych Alvaro to toksyki i stalkerzy.
Nie cierpię tego (pod)gatunku. Więcej epic fantasy, sci-fantasy, drodzy pisarze/pisarki/osoby piszące/wydawnictwa - mniej tego badziewia, Proszę Was. Bardzo.
Silmarilion posiada ciekawe elementy romantyczne, czyż nie?
No chociażby historię Berena i Luthien czyli chyba jedną z najlepszych historii miłosnych w fantastyce
Nienawidzę romantasy, jestem "prostym człowiekiem" i oczekuję w książkach realistycznych relacji między bohaterami. Nie lubię jak głównym motorem napędowym akcji jest wątek miłosny. Wg mnie to nie działa. Lubię natomiast jak wątek romantyczny jest pochodną działań bohaterów i ich wspólnych przeżyć/przygód, czymś co dzieje się z boku. Dlatego uwielbiam wątek miłosny Hadriana i Aristy. Jest prosty, niewinny, dzieje się powoli przez całą serię. Bohaterowie się poznają i docierają. Nie jest to nachalne, tylko naturalne, bo autor nie rzuca ich sobie w ramiona od tak, tylko sprawia, że zbliżają się do siebie poprzez różne działania na przełomie serii. Na tej samej zasadzie podoba mi się relacja Waxillium i Steris, gdzie z czysto politycznego związku z powinności zaczynają się docierać i darzyć uczuciem.
Romans, to fajna przyprawa do książek, ale nie składnik bazowy.
Divine Rivals jest bardzo słabe, to po prostu mało angażujący romans w realiach pierwszowojennych. Tych elementów fantastycznych jest jak na lekarstwo. Przyznam, że romantasy traktuję w charakterze guilty pleasure i na leżaku, gdy topi mi się mózg, wchodzi jak złoto :).
Ziemia Winowajców i Szczurzyca (tom2)- Anna S.Cichosz jedyne dobre (moim zdaniem) romantasy jakie czytałem. Światotwórstwo to niemal kopia świata Gothic xd. Potężne tomy bardzo długie książki.
Z romantasy jest ten sam problem co z młodzieżówkami - niestety często ani opis wydawcy ani recenzje nie wspominają o tym. Fajny opis fabuły, a potem otwierasz książkę i razi zbyt prosty styl pisania i naiwność bohaterów 😬. Nienawidzę wątków romantycznych i jedyny jaki mi się podoba to relacja Geralta i Yenn w Wiedźminie. Nawet u arcymistrza Sandersona wątek romantyczny dla jest 🤮. To o czym mówiłeś (szybkość i płatność relacji, brak światotwórstwa itd.) tylko pogłębia moją niechęć do tego gatunku.
Proponuję przeczesać bezmierza disco polo - na pewno znajdziesz tam jakiś artystów, którzy robią dobre disco polo i ci się spodobają ;) Co, że nie? No właśnie ;)
Btw, ja czekam na porntasy! :P
Kiedyś były romanse i erotyki, ale kobiety chcą więcej stąd romantasy, romans w kryminale jakby rynek ksiazek to 50% romansu im nie wystarczal
Tylko jedna pisarka fantasy potrafiła w 100% wykreować świat przedstawiany z jego kulturą, cywilizacją, postaciami itd. I była to Ursula LeGuin. Wszystkie pozostałe "widzą" tylko to co "na wyciągnięcie ręki". Tak jak mężczyźni fatalnie opisują rozterki wewnętrzne tak kobiety nie radzą sobie z "mechaniką" przedstawianego świata. Gdy weźmiemy pod uwagę te różnice zrozumiemy dlaczego romantasy wygląda tak a nie inaczej. Logika świata jest poza zasięgiem postrzegania, natomiast symbole i hasła urastają do kluczowych elementów. I jeśli ktoś docenia tak budowane opowieści to zapewne przeżywa swój "złoty wiek".