Je też tego Štiftera chętnie przeczytam. Ogólnie to byłem zaskoczony, ile on rzeczy napisał. A "Wyrwy" dobrze się czyta obok np. "Fabryki absolutu". Obie czeskie, obie podobne, a obie - różne.
Dzięki za inspirującą rozmowę .Z panią Anną Radwan- Żbikowską rozmawiałam w roku 2023 na Festiwalu Książek w Opolu. Towarzyszyła Alenie Mornstajnovej. Będę wyczekiwała na powieść Stiftera i tę obyczajową o ciele kobiet, chociaż po lekturze Annie Ernaux(„Ciała”) mam dość takiej literatury. Z rozmowy snuję wniosek, że będzie strawna dla naszych czytelniczek ( i dla mnie), bo to jednak mimo wszystko bliski nam krąg kulturowy. Myślałam, że „Wyrwy” to będzie powieść s-f, ale niespodziewane zjawisko pojawienie się kuli było raczej wstrząsem dla społeczności, która z kulą się spotkała. Niby była, odwiedzały ją tłumy, spodziewające się przeżycia czegoś niespotykanego, ale dla większości minutowe spotkanie było tylko zaspokojeniem ciekawości. Kula zabiła jedną osobę, ale to był rykoszet strzelającego w jej kierunku. Wykreowany świat jest straszny. Grupowe zwolnienie tylko na dwóch osobach zrobiło wrażenie. Bunt drukarek decyzji o zwolnieniu nie cofnął. Mnie przerażała bezsilność bohaterów. I chociaż nie było to napisane wprost kula musiała coś emitować, bo bohaterowie albo próbowali popełnić samobójstwo, albo ja w przypadku Kristiny decydowali się na wtargnięcie na autostradę i późniejszy sposób wyprowadzenia dziewczynki ze strachu i traumy. Mnie książka osaczała, a to niezbyt dobre przeżycie. I nie tylko dorośli mieli problemy .Dzieci bawiące się w jakimś poindriustalnym placu, zielonkawych jeziorkach i uratowanie przyjaciela kosztem własnego życia to już inny problem. A wracając do okładki wszystkie z serii Stehlik są takie futurystycznie niesamowite, trudno po ich oglądzie wyczytać, co też się w książce będzie działo. Nie zachęcają do lektury, na szczęście nie odstraszają od sięgnięcia po kolejnego Stehlika.
Bardzo ciekawa uwaga o okładkach. Nigdy tak o nich nie myślałem, ale rzeczywiście - zwracają uwagę, ale jednocześnie jest w nich coś, co powoduje, że dziwnie bierze mi się do ręki te książki. Są jakieś zbyt halucynacyjno-psychodeliczne dla mnie, tak sobie zawsze wyobrażałem, że artyściw idzą świat po LSD :) Nie odstraszają może - bo nie są groźne - ale... "Osaczenie" - dobrze powiedziane! Tak, to jest jakieś takie ogólnie mało przyjemne uczucie dyskomfortu obcowania z tą prozą. Natomiast ja nie uważam, żeby kula coś emitowała. Z mojej perspektywy jest to katalizator, który powoduje, że inne rzeczy się stają. Jeśli coś tam dziwnego się dzieje w tle, to ten sterowiec. Podobnie jak Ty, myślałem o tej książce na początku (tzn. zanim zacząłem czytać) jako o czymś w rodzaju lekkiego SF. Ale to jest raczej lekko dostopijne i w sumie właściwie współczesne.
@@literatura-ze-srodka-Europy Masz rację, była i nagle ludzie zaczęli dostrzegać problemy.I w tym sensie emitowała.Jestem ciekawa:ilu ludzi książkę kupi.Reklama w mediach żadna.I na jakim poziomie sprzedają się książki z serii Stehlik.
Lubię słuchać o pracy tłumacza. Fajnie, że p. Anna mogła opowiedzieć o "Wyrwach". Dzięki temu odcinkowi wreszcie sięgnąłem po ten tytuł i przeczytałem w trzy dni. Uważam, że świat z książki to jest nasz świat. I wcale nie jest przesadnie groteskowy. A kula lub kule - już tu są. Pomimo tematyki książkę się dobrze czytało, więc gratulacje należą się pani Annie za dobre tłumaczenie.
Tak, świat pokazany jest niebezpiecznie blisko tego naszego. Kule nie-kule też jakieś pewnie byśmy potrafili wskazać. Ale jednak groteskowość tutaj widać (na szczęście!). Witam w klubie osób chętnie słuchających Tłumaczy :)
Bardzo miła niespodzianka noworoczna, bardzo ciekawa rozmowa. Wszelkie konteksty społeczne, nowy nurt w młodej czeskiej literaturze, wydźwięk "antykapitalistyczny" - to wszystko daje do myślenia, bo sama jestem ofiarą narzuconego sobie samej pracoholizmu (natomiast jako pracodawca bardzo na to uważam, żeby pracownicy nie czuli się .... wyzyskiwani). Bardzo dziękuję pani Annie, że zechciała się podzielić z nami kulisami pracy translatorskiej i przybliżyła postać pisarki. Szkoda, że Joanna zaspoilerowała książkę, bo odbiera to zawsze część zaskoczenia... Dziękuję Marcin, że zawsze o to dbasz, żeby za dużo nie ujawnić. Z "dziwnych" książek, wydanych w serii Stehlik najbardziej dziwna, absurdalna jest (moim zdaniem) "Kacica" Pavla Kohouta. To było dla mnie nie lada wyzwanie czytelnicze, bo wahałam się pomiędzy zachwytem (pomysłem, formą) a zniesmaczeniem. "Obudzę się na Shibui" Anny Cimy nie umiem zakwalifikować do żadnej kategorii - ale dobrze się ją czytało (lubię klimaty japońskie). Będę uważnie śledzić nowości literatury czeskiej oraz czytać to, co mam już na półkach (a mam tego sporo). "Kolekcjoner śniegu" podwyższył swoją pozycję!
@@annawitarzewska4238 Aniu, to żadne spojlery, małe fakciki, bo to, co się tam działo przyprawia o dreszcze i następny ciag konsekwencji jest przerażający.Dla mnie kosmiczna kula jest pretekstem do rozważań na temat kondycji narodu, zjawisk bardzo niepokojących, do których się przyzwyczajamy i niestety nie radzimy sobie z nimi.Nie radzą sobie także rodzice.Przeczytałam, to się wypowiedziałam.Serdeczności.A za Štiftera się bierz, bo to świetna książką, a jak masz na półce, to widzisz, że niewielkich rozmiarów 🤣🤣😘
Aniu, ale spokojnie możesz czytać. To jest książka, w której raczej to "jak to jest napisane" zdecydowanie przeważa nad tym "o czym to jest". Jej istotą jest opisanie stanów psychicznych. To co Joanna napisała, w minimalnym stopniu wpłynie na lekturę, bo myślę, że nie będziesz wiedzieć po 10 stronach czego to dotyczy. Książka przytłoczy narracją. "Kacica" u mnie czeka - to wszak jedna z ważniejszych czeskich książek. Natomiast czarny humor (z gatunku tych najczarniejszych) to czeska specjalność, vide Ladislav Fuks. Jest nawet u Piotrka w podkaście dedykowany mu odcinek i tam jest więcej (i bardziej!). "Obudzę się na Shibui" czytałem kiedyś i było to ciekawe doświadczene, bo ja NIE znam się na Japonii 😅 Ale raczej klasyfkowałbym Cimę do "mili Czesi" :) Natomiast ten "antykapitalizm" to nie jest jakaś tęskonta za socjalizmem, tylko jednak myślenie o człowieku. W Polsce to zawsze od razu ładują znaczniki komunisty itp. a tymczasem chciażby wolne niedziele to jest krok w tym kierunku. Bardzo cieszymy się (bo nie wątpię, że Ania także), że rozmowa umiliła Ci niedzielę :)
@@Joanna55. Bardzo niepokojąca ta kosmiczna kula, przeraża mnie i jej konsekwencje. Pogadamy jeszcze, gdy ją przeczytam. Pozdrawiam. Idę szukać "Kolekcjonera śniegu".
Niezwykle interesująca rozmowa. Pani Anna powinna koniecznie pisać posłowia "od tłumaczki". Dobrego roku i szybkiego uporania się z tą męczącą książką życzę 🙂
Pan Marcin coraz ciekawiej to wszystko prowadzi a kolejnym przybliżeniem to byłoby coś fantastycznego gdyby to było jednak video bo być na TH-cam bez video to tak jakby nie przeczytać Škvorecieho
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Ja otóż wszystko obiecam, i mogę też obiecać, że Z PEWNOŚCIĄ video nie będzie 😂 Jeśli chodzi o formę podkastową, to obowiazuje nadal rozkaz 227!
@@literatura-ze-srodka-Europy no ale kiedy jeszcze nie obowiązywał rozkaz 227 ( Rozkaz nr 227 miał na celu zwiększenie dyscypliny i motywacji wśród żołnierzy, ale również wywołał strach i kontrowersje.) a milosnicy portalu "Literaratury ze srodka Europy "widzą ,ze strach mija przy obrazie ....a dyscyplina ....prowadzacego ? ....a podkast coraz lepszy
Ciekawa rozmowa. „Wyrwy” już sobie dopisałam do listy, a na nowego Štiftera czekam z niecierpliwością😊
Je też tego Štiftera chętnie przeczytam. Ogólnie to byłem zaskoczony, ile on rzeczy napisał. A "Wyrwy" dobrze się czyta obok np. "Fabryki absolutu". Obie czeskie, obie podobne, a obie - różne.
Dzięki za inspirującą rozmowę .Z panią Anną Radwan- Żbikowską rozmawiałam w roku 2023 na Festiwalu Książek w Opolu. Towarzyszyła Alenie Mornstajnovej. Będę wyczekiwała na powieść Stiftera i tę obyczajową o ciele kobiet, chociaż po lekturze Annie Ernaux(„Ciała”) mam dość takiej literatury. Z rozmowy snuję wniosek, że będzie strawna dla naszych czytelniczek ( i dla mnie), bo to jednak mimo wszystko bliski nam krąg kulturowy. Myślałam, że „Wyrwy” to będzie powieść s-f, ale niespodziewane zjawisko pojawienie się kuli było raczej wstrząsem dla społeczności, która z kulą się spotkała. Niby była, odwiedzały ją tłumy, spodziewające się przeżycia czegoś niespotykanego, ale dla większości minutowe spotkanie było tylko zaspokojeniem ciekawości. Kula zabiła jedną osobę, ale to był rykoszet strzelającego w jej kierunku. Wykreowany świat jest straszny. Grupowe zwolnienie tylko na dwóch osobach zrobiło wrażenie. Bunt drukarek decyzji o zwolnieniu nie cofnął. Mnie przerażała bezsilność bohaterów. I chociaż nie było to napisane wprost kula musiała coś emitować, bo bohaterowie albo próbowali popełnić samobójstwo, albo ja w przypadku Kristiny decydowali się na wtargnięcie na autostradę i późniejszy sposób wyprowadzenia dziewczynki ze strachu i traumy. Mnie książka osaczała, a to niezbyt dobre przeżycie. I nie tylko dorośli mieli problemy .Dzieci bawiące się w jakimś poindriustalnym placu, zielonkawych jeziorkach i uratowanie przyjaciela kosztem własnego życia to już inny problem. A wracając do okładki wszystkie z serii Stehlik są takie futurystycznie niesamowite, trudno po ich oglądzie wyczytać, co też się w książce będzie działo. Nie zachęcają do lektury, na szczęście nie odstraszają od sięgnięcia po kolejnego Stehlika.
Bardzo ciekawa uwaga o okładkach. Nigdy tak o nich nie myślałem, ale rzeczywiście - zwracają uwagę, ale jednocześnie jest w nich coś, co powoduje, że dziwnie bierze mi się do ręki te książki. Są jakieś zbyt halucynacyjno-psychodeliczne dla mnie, tak sobie zawsze wyobrażałem, że artyściw idzą świat po LSD :) Nie odstraszają może - bo nie są groźne - ale...
"Osaczenie" - dobrze powiedziane! Tak, to jest jakieś takie ogólnie mało przyjemne uczucie dyskomfortu obcowania z tą prozą.
Natomiast ja nie uważam, żeby kula coś emitowała. Z mojej perspektywy jest to katalizator, który powoduje, że inne rzeczy się stają. Jeśli coś tam dziwnego się dzieje w tle, to ten sterowiec.
Podobnie jak Ty, myślałem o tej książce na początku (tzn. zanim zacząłem czytać) jako o czymś w rodzaju lekkiego SF. Ale to jest raczej lekko dostopijne i w sumie właściwie współczesne.
@@literatura-ze-srodka-Europy Masz rację, była i nagle ludzie zaczęli dostrzegać problemy.I w tym sensie emitowała.Jestem ciekawa:ilu ludzi książkę kupi.Reklama w mediach żadna.I na jakim poziomie sprzedają się książki z serii Stehlik.
Na adekwatnym to aktywności promocyjnych? 🙊
Lubię słuchać o pracy tłumacza. Fajnie, że p. Anna mogła opowiedzieć o "Wyrwach". Dzięki temu odcinkowi wreszcie sięgnąłem po ten tytuł i przeczytałem w trzy dni. Uważam, że świat z książki to jest nasz świat. I wcale nie jest przesadnie groteskowy. A kula lub kule - już tu są. Pomimo tematyki książkę się dobrze czytało, więc gratulacje należą się pani Annie za dobre tłumaczenie.
Tak, świat pokazany jest niebezpiecznie blisko tego naszego. Kule nie-kule też jakieś pewnie byśmy potrafili wskazać. Ale jednak groteskowość tutaj widać (na szczęście!).
Witam w klubie osób chętnie słuchających Tłumaczy :)
Bardzo miła niespodzianka noworoczna, bardzo ciekawa rozmowa. Wszelkie konteksty społeczne, nowy nurt w młodej czeskiej literaturze, wydźwięk "antykapitalistyczny" - to wszystko daje do myślenia, bo sama jestem ofiarą narzuconego sobie samej pracoholizmu (natomiast jako pracodawca bardzo na to uważam, żeby pracownicy nie czuli się .... wyzyskiwani). Bardzo dziękuję pani Annie, że zechciała się podzielić z nami kulisami pracy translatorskiej i przybliżyła postać pisarki.
Szkoda, że Joanna zaspoilerowała książkę, bo odbiera to zawsze część zaskoczenia... Dziękuję Marcin, że zawsze o to dbasz, żeby za dużo nie ujawnić.
Z "dziwnych" książek, wydanych w serii Stehlik najbardziej dziwna, absurdalna jest (moim zdaniem) "Kacica" Pavla Kohouta. To było dla mnie nie lada wyzwanie czytelnicze, bo wahałam się pomiędzy zachwytem (pomysłem, formą) a zniesmaczeniem. "Obudzę się na Shibui" Anny Cimy nie umiem zakwalifikować do żadnej kategorii - ale dobrze się ją czytało (lubię klimaty japońskie).
Będę uważnie śledzić nowości literatury czeskiej oraz czytać to, co mam już na półkach (a mam tego sporo). "Kolekcjoner śniegu" podwyższył swoją pozycję!
@@annawitarzewska4238 Aniu, to żadne spojlery, małe fakciki, bo to, co się tam działo przyprawia o dreszcze i następny ciag konsekwencji jest przerażający.Dla mnie kosmiczna kula jest pretekstem do rozważań na temat kondycji narodu, zjawisk bardzo niepokojących, do których się przyzwyczajamy i niestety nie radzimy sobie z nimi.Nie radzą sobie także rodzice.Przeczytałam, to się wypowiedziałam.Serdeczności.A za Štiftera się bierz, bo to świetna książką, a jak masz na półce, to widzisz, że niewielkich rozmiarów 🤣🤣😘
Aniu, ale spokojnie możesz czytać. To jest książka, w której raczej to "jak to jest napisane" zdecydowanie przeważa nad tym "o czym to jest". Jej istotą jest opisanie stanów psychicznych. To co Joanna napisała, w minimalnym stopniu wpłynie na lekturę, bo myślę, że nie będziesz wiedzieć po 10 stronach czego to dotyczy. Książka przytłoczy narracją.
"Kacica" u mnie czeka - to wszak jedna z ważniejszych czeskich książek. Natomiast czarny humor (z gatunku tych najczarniejszych) to czeska specjalność, vide Ladislav Fuks. Jest nawet u Piotrka w podkaście dedykowany mu odcinek i tam jest więcej (i bardziej!).
"Obudzę się na Shibui" czytałem kiedyś i było to ciekawe doświadczene, bo ja NIE znam się na Japonii 😅 Ale raczej klasyfkowałbym Cimę do "mili Czesi" :)
Natomiast ten "antykapitalizm" to nie jest jakaś tęskonta za socjalizmem, tylko jednak myślenie o człowieku. W Polsce to zawsze od razu ładują znaczniki komunisty itp. a tymczasem chciażby wolne niedziele to jest krok w tym kierunku.
Bardzo cieszymy się (bo nie wątpię, że Ania także), że rozmowa umiliła Ci niedzielę :)
@@Joanna55. Bardzo niepokojąca ta kosmiczna kula, przeraża mnie i jej konsekwencje. Pogadamy jeszcze, gdy ją przeczytam. Pozdrawiam. Idę szukać "Kolekcjonera śniegu".
Niezwykle interesująca rozmowa. Pani Anna powinna koniecznie pisać posłowia "od tłumaczki". Dobrego roku i szybkiego uporania się z tą męczącą książką życzę 🙂
Dziękuję w imieniu Rozmówczyni :)
Pan Marcin coraz ciekawiej to wszystko prowadzi a kolejnym przybliżeniem to byłoby coś fantastycznego gdyby to było jednak video bo być na TH-cam bez video to tak jakby nie przeczytać Škvorecieho
Bardzo dziękuję za miłe słowa.
Ja otóż wszystko obiecam, i mogę też obiecać, że Z PEWNOŚCIĄ video nie będzie 😂 Jeśli chodzi o formę podkastową, to obowiazuje nadal rozkaz 227!
@@literatura-ze-srodka-Europy no ale kiedy jeszcze nie obowiązywał rozkaz 227 ( Rozkaz nr 227 miał na celu zwiększenie dyscypliny i motywacji wśród żołnierzy, ale również wywołał strach i kontrowersje.) a milosnicy portalu "Literaratury ze srodka Europy "widzą ,ze strach mija przy obrazie ....a dyscyplina ....prowadzacego ? ....a podkast coraz lepszy