Jestem na początku filmu, więc nie wiem co usłyszę, ale nasuwa mi się od razu jedna mysl. Moja matka, ciotka i babcia dumnie opowiadają do dziś (😰), że jak miałam miesiac to już jadłam kasze manna z masłem z butelki! Takie zadowolone, ,że "wykarmily" swoje dzieci w ten sposób. One są przekonane, że to bylo lepsze niz piers! Dlatego nie bylo problemów z KP, bo KP trwało 2 tygodnie albo miesiac. I słyszałam to od wielu matek moich koleżanek...
Ciekawe spostrzeżenie. Kurcze, moja mama różne rady mi daje "że swoich czasów", ale o tym jeszcze nie słyszałam. Więc chyba ona tego nie stosowała, wiem że mnie karmiła do roku, podobnie 2 mojego rodzeństwa, ale już czwarta do 2,5 roku..
Moja mama dawała mi i mojemu rodzeństwu i pierś, i butelkę (nie wiem, po co, może myślała, że się nie najadamy). Tylko w butelce wcale nie mleko modyfikowane, tylko, o zgrozo, zwykłe krowie rozcieńczone pół na pół z wodą. Ja na szczęście nie chciałam jeść z butelki, jadłam tylko z piersi. Na szczęście.
Kiedyś też kobiety miały problemy z karmieniem. Babcia mówiła, że zanosiła na karmienie młodsze rodzeństwo do sąsiadki, bo jej mama nie miała mleka. Ale być może kiedyś to były tematy, o których się nie rozmawiało, albo tylko w kręgu najbliższych kobiet, dlatego się wydaje, że nie było problemów, albo było mniej. Po prostu nie docierają już do nas te historie.
Kiedyś nie było mleka modyfikowanego, więc sytuacje, gdy matki nie karmiły piersią były rzadsze, była to raczej ostateczność. Teraz czasem jest to wybór. A czasem przy nawet niewielkim problemie matka zniechęca się i sięga po łatwo dostępną butelkę. Kiedyś dziecko niekiedy było karmione przez mamkę, ale nie każdy miał taką możliwość. Wtedy niestety jedynym wyjściem było podanie mleka zwierzęcego np. koziego czy krowiego. Odbijało się to an zdrowiu i rozwoju dziecka ale pozwalało mu przeżyć.
Jak ostatnio kuzynce opowiedzialam o takich praktykach i o mamkach to zniesmaczona byla jak mozna dziecko do innej kobiety na karmienie dawac... pewnie pepiej zeby pilo MM xd szkoda tylko ze ona chyba mysli ze dawnie MM tez bylo.. juz od sredniowiecza najlepiej
Pani Mario, słowem w sedno po prostu. Bardzo doceniam to, co Pani robi i chłonę przekazywaną wiedzę! Budujące jest wsparcie i motywacja, jaką czerpią od Pani kobiety chcące karmić piersią!
Jestem mamą bliźniąt. Każdy, absolutnie każdy wtykał mi od samego początku karmienie mm. I złote rady, a żebym sobie odpoczęła od tych dzieciaków, a żebym dokarmiała, bo moje mleko jest jałowe, albo uwaga hit, że nie da się dobrze wykarmić dwójki dzieci. Przed porodem bardzo nastawiłam się na karmienie piersią uczyłam się prawidłowego przystawiania, pobudzania laktacji itd. po takich radach płakałam, że może rzeczywiście coś ze mną nie tak. Trzy tygodnie walki o pokarm, o każdą krople mleka, aż natrafiłam na wspaniałą CDL, która specjalizuje się w karmieniu bliźniąt. Powiedziała, że to co wszystko wykonuje jest ok, że dzieci super przybierają na wadze, że nie ma zaburzeń logopedycznych z ich strony i mam karmić i nie przejmować się opiniami innych osób. Cieszę się, bo uważam to za mój mały sukces, że pomimo tylu przeciwności nie poddałam się i utwierdziłam w tym, że można i że się da. Życzę tego każdej mamie ❤️ Pozdrawiam
Nie wiem jak to się dzieje, że zazwyczaj najwięcej rad chcą nam udzielać ci, którzy mają najmniejszą wiedzę w temacie. Myślę, że dyskusje na temat NASZEGO zdrowia i NASZYCH decyzji najlepiej ucinać już na samym początku informując, że nie życzymy sobie komentarzy. I rzeczywiście, najlepiej skorzystać w razie wątpliwości z profesjonalnej pomocy cdl. Super, że mimo wkurzającego otoczenia udało Wam się przetrwać i karmienie się powiodło :-)
Ja dokarmiałam pierwsze, bo uwierzyłam w te bzdury. Skończyło się tym, że dziecko mnie odstawiło po pół roku. Niemniej komentarze ludzi którzy się nie znają, ale niby się znają, bo (na przykład swoje wychowały) dramat...
Ile udalo sie Pani karmic bliznieta ja ponad 6 miesiecy ale juz wymiekam coraz czesciej chca jesc sciagam mleko i daje po rowno w nocy sciagam ale juz coraz mniej jest mleka a pija po 200ml na posilek.
Dziękuję za Pani filmy. Robi Pani świetną robotę:) podoba mi się to, że holistycznie podchodzi Pani do sprawy. Jestem neurologopedą i miło usłyszeć, że położna i CDL ma AKTUALNĄ twiedzę m.in.o wędzidełkach i innych aspektach logopedycznych. Mnie również brakuje tego, by środowiska medyczne czy paramedyczne mówiły "jednym głosem", gdyż niekiedy pacjent chodzi od specjalisty do specjalisty, a problem pozostaje nierozwiązany bo od każdego słyszy inne informacje. Co do KP, to wydawało mi się, że wiem wszystko, a po porodzie okazało się, że teoria to jedno- praktyka drugie, ale całe szczęście karmię piersią 2,5 miesiąca i długo jeszcze będę:) Pozdrawiam
Dla mnie ta moja konsultacja jest niejako punktem wyjścia. To znaczy muszę mieć pojęcie o wszystkim co może mieć wpływ na karmienie. Z czynnikami związanymi z laktacją i przystawieniem radzę sobie sama, ale dość często odsyłam także do innych specjalistów np chirurga, neurologopedy czy fizjoterapeuty. Aby wiedzieć gdzie skierować pacjentkę, muszę wiedzieć z czym jest problem.
Razem z Michałkiem podpisujemy się pod tym filmikiem rękami i nogami! Tylko dzięki Pani diagnozie odnośnie wędzidełek, szybkiej operacji, mojemu uporowi, wizytom u osteopaty i neurologopedy 1.5 msc po porodzie cc udało się z kp i karmimy się cały czas! ❤️ Dziękujemy 💐
Zgadzam się z tym co powiedziałaś 🙂 mój początek kp był trudny ale daliśmy radę. Kiedyś kobiety miały większe wsparcie, akceptację i zrozumienie otoczenia kiedy karmiły piersią swoje dzieci. Dziś patrzy się na to jako coś niepotrzebnego. Coś co uwiazuje dzieci przy matkach i matki przez to nie mogą wrócić do pracy od razu po porodzie... A dzieckiem najlepiej żeby zajmowała się opiekunka ;)
Nie zgadzam się. To 20 lat temu kobiety wracały szybciej do pracy po porodzie, wszak macierzynski był krótszy. Obecnie mało która mama, nawet ta dla której rozwój osobisty i praca są ważne, wraca do pracy przed ukończeniem roku. Kiedys też więcej mam karmiło piersią mimo to, mm było drogie i trudniej dostępne. Teraz jest to rozwiązanie proste. Większość kobiet przechodzi kryzysy w kp, ale mając łatwo dostępne wyjście od razu w nie uciekają, nie podejmując prób "przeczekania"na piersi czy szukania pomocy, rady jeśli problem trwa długo. A czy kp jest uwiązaniem? No pewnie że tak, ale albo się na to godzimy, albo nie. Nie ma co oszukiwać że to tęcza i jednorożce. Dla mnie kp ma dużo minusów i jeden, no może dwa wielkie plusy, które dzięki temu że są wielkie zwyciężają minusy🙂
Wydaje mi się, że pomijając dostępność do mleka modyfikowanego, szkoda teraz nie spróbować karmić piersią. Nasze mamy mię miały wsparcia w tym temacie i miały problemy z laktacją]- zapalemie piersi, dziecko nie chciało pić, zróznych przyczyn, których nikt nie szukał, po nie znał się, nie miał pomocy... także w przeszłości też były problemy
@@justynaka8214 to prawda była większa determinacja, by karmić piersią do czasu pojawienia się mieszanek. Potem był okres, gdy były mieszanki, ale kompletnie nie było wiedzy o laktacji i wsparcia. A teraz mamy coraz lepszy dostęp do pomocy laktacyjnej. Nawet odległość nie jest już takim problemem, wiele kobiet korzysta z mojej pomocy online. Zawsze jest rozwiazanie, by znaleźć pomoc.
Wiedza jaką Pani się dzieli jest bardzo potrzebna ,ponieważ można się zgubić w tych wszystkich "dobrych radach" ,a prawda jak słucham tutaj jest zupełnie inna. Jestem w pierwszej ciąży ,nie wiem jak będzie u nas wyglądała droga mleczna ,ale cieszę się, że moge korzystać z Pani wiedzy
Świetny kanał. Doradca laktacyjny, to skarb. Nikt przy drugim dziecku 8 lat temu nie powiedział mi, że ktoś taki istnieje. Karmiłam do 8 miesiąca, ale to co przeszłam do 4 miesiąca, to było niemiłe doświadczenie. Za 4 tygodnie spodziewam się trzeciego synka. Mam nadzieję, że teraz będzie już lepiej🙂
Mając już doświadczenie w karmieniu będzie pewnie łatwiej, A w razie czego, teraz nie ma problemu ze znalezieniem doradcy laktacyjnego. Trzymam kciuki za sukces!
Fajny temat. Mi karmienie do tej pory nie sprawiało problemów i cieszę się że mogę karmić naturalnie. Niestety moim problemem jest to, że obie moje córki wzgardziły butelką (z moim mlekiem) i smoczkiem, a to naprawdę "uwiązuje" dziecko przy matce. Obecnie karmię półroczniaczkę i nie wychodzę bez niej na dłużej niż 1,5 godziny. Nie wiem czy coś zrobiłam źle, że nie kuma butelki (oglądałam różne instruktaże jak wprowadzić butelkę, karmić kubeczkiem itd. i nic nie działa, młoda się awanturuje i płacze aż dostanie pierś, a jak nie ma mnie w domu to czeka aż wrócę). Starsza córka miała tak samo. Żartuję sobie że moje dzieciaki nie dają sobie wcisnąć byle czego ;) Na szczęście to akceptuję jako etap przejściowy w życiu i cieszę się moim macierzyństwem. Trochę czekam na więcej "swobody", a trochę już na zapas tęsknię za tym wtulonym w pierś słodkim bobaskiem. Czytałam, że obecnie często mamy z karmieniem problem (oczywiście pomijając przypadki medyczne, deficyty u dziecka itd.) z tego powodu, że nie obserwujemy tego zjawiska w życiu codziennym. Mamy coraz mniej dzieci, karmienie piersią w miejscu publicznym jest jeszcze wciąż napiętnowane, krępujące itd. Nie widzimy jak karmiła rodzeństwo nasza mama, ciotka, siostra, kuzynka, bo nie mamy już po kilkoro rodzeństwa i dużej rodziny i karmiących przyjaciółek wokół. U ssaków naczelnych nie jest to takie proste i trzeba się tego nauczyć, zaobserwować. Była taka obserwacja na małpach w zoo, które zostały matkami i ich dzieci umierały z niedożywienia. Ktoś postanowił zaprosić ludzkie mamy do zoo, żeby na oczach małpich mam karmły swoje niemowlaki. Kolejne pokolenie małpiątek było już odpowiednio nakarmione i przeżyło. Małpie mamy w niewoli po prostu nie wiedziały do końca o co z tym karmieniem chodzi... Czytam obecnie książkę "Odstawieni. Ewolucja karmienia piersią" Jennifer Grayson i jestem ciekawa czy zna ją Pani i, jeśli tak, jaka jest Pani opinia na jej temat.
Rzeczywiście nie ma już karmienia w przestrzeni publicznej. Nie ma też miejsc typowo kobiecych spotkań, w których uczestniczą kobiety w różnym wieku, w tym matki karmiące. Więc może u nas pojawił się ten problem co u małpek ;-) A co do butelki - może została wprowadzona za późno lub nieodpowiednia?
@@MariaLepucka Nie wykluczam że podałam butelkę za późno, bo skupiłam się na tym żeby karmienie piersią się udało i nie chciałam zaburzyć odruchu ssania, przez co pierwszy raz dziecko zobaczyło butelkę i smoczek po kilku tygodniach od urodzenia. Możliwe że powinnam proponować też inne modele, może któryś by lepiej podszedł (miałam Lovi i Avent). Sama średnio lubiłam się z laktatorem więc też motywacja mi spadła na myśl o sesjach odciągania pokarmu. No ale nie na co płakać nad niewypitym mlekiem z butelki ;) Dzieci szybko rosną, a taki styl życia, z maluchem przy boku, ma też dużo plusów!
Miałam nagłą cesarkę, która byla dla mnje ogromnym zaskoczoniem 🙈a z lektacją nie miałam żadnego problemu 😍a Syna nie pozwoliłam sobie zabrać ani nakarmić butelką 🙈 I zdecydowanie racja dzieci kiedyś rodziły się w domu i sama gdyby nie kiepskie wyniki badań bym tak rodziła głównie dla tego spokoju i braku medykalizacji 😑 dziękuję za ten filmik 🥰
Po cesarce też nie zawsze musi być problem z karmieniem. Na szczęście zawalczyłaś o malucha i nie pozwoliłaś go sobie zabrać ani nakarmić butelką. Niestety wciąż nie każda matka ma taką świadomość. A niekiedy brakuje sił i pomocy.
Karmie już prawie roczną córeczkę, dla mnie to coś niesamowitego ta bliskość ciepło .Ale było ciężko, pierwsze tygodnie po cc musiałam odciągać laktatorem,wydaje mi się że zbyt szybko był podany smoczek bo po wyjściu ze szpitala i później córcia nie umiała chwycić. Wreszcie po niecałym miesiącu nauczyłyśmy się karmić, nawet na leżąco . Kilka miesięcy pięknie i znowu coś,jak nie zapalenie piersi to 3 zastoje. Jak przeszło to miałam ostry stan zapalny, czerwone plamy i poranione Brodawki przez ząbki. Ściskałam zęby, łzy czasami mi poleciały ale nie miałam serca się poddać i podać butelkę. Przeszlam przez kilka lekarzy ,prosić o pomoc ,wiekszosc mnie wyśmiala twierdząc ze mam przestać karmić. Ale to nie poddałam i Nie zamieniłabym karmienia piersią niczym innym.
Karmienie piersią to niezastąpione doświadczenie, bez wątpienia. Jednak zawsze na wszelki wypadek warto mieć kontakt do dobrego doradcy laktacyjnego, który pomoże w razie problemów. Niestety mało który lekarz jest w stanie zaoferować sensowną pomoc w problemach laktacyjnych.
Na temat ,,uwiązania" dziecka do matki... Coraz częściej widzę podobne przypadki wypowiadania się o macierzyństwie, dzieciach jako o złu powszechnym. Przeraża mnie te chore podejście ludzi do małych dzieci. Nie raz słyszałam że dziecko niszczy życie prywatne czy też po prostu budzi odrazę bo robi kupki i ,,beczy cały czas". Te słowa słyszane oczywiście od osób które z maluchami nie miało nigdy styczności. Matka kiedyś kojarzona była z kimś ciepłym, domem i miłością. Dziś to ta co żydzi 500 plus i nie chce jej się pracować. Czasy faktycznie są inne. Coraz więcej ludzi w wieku zakładania rodziny (27-35 lat) okazuje się być wiecznymi dziećmi grającymi na konsolach i sama wizja dziecka ich przeraża. To smutne.
Jeśli w ten sposób mówią osoby, które nie mają dzieci, to w sumie dobrze, że ich nie mają. Dorośli ludzie też mają prawo nie chcieć dzieci i uważać, ze zmiana pieluchy jest obrzydliwa. Mają prawo grać w gry ile tylko chcą i uważać, że dzieci to "zło". Jednak w takiej sytuacji grunt to skuteczna antykoncepcja. Bo dramat zaczyna się wtedy, gdy osoba, która ma dzieci nie jest na nie gotowa. Takich osób jest mnóstwo. Znam ciężarne, które nie chcą rodzić naturalnie, bo pochwa się rozciągnie, nie chcą karmić piersią, bo uważają, że piersi obwisną, nie chcą ani karmić ani rodzić, bo uważają że odbierze im to atrakcyjność seksualną, wolność, zabierze czas i przestrzeń. Znam rodziców, którzy stosują tresurę dzieci "wypłacz się i daj mi spokój", bo w końcu będzie spał sam i przestanie krzyczeń, zrozumie, że nikt go nie słucha. I to są prawdziwie przykre sytuacje.
Tylko blagam nie demonizujcie grania na konsolach bo się we mnie gotuje jak widzę takie komentarze 😂 Sama uwielbiam grać i potrafię łączyć to z macierzyństwem bardzo sprawnie także proszę bez generalizowania :)
Mam insulinooporność, na szczęście w miarę opanowaną dzięki odpowiedniej diecie. Po okresie połogu miałam koszmarny kryzys laktacyjny, kilka dni nie rozstawałam się z laktatorem. Albo syn wisiał mi na piersi, dokarmialam go wenflonem koło brodawki, a po nakarmieniu go stymulowałam piersi schematem 7-5-3 i raz dziennie wykonywałam power pumping 20-10-10. Zajmowało mi to wszystko prawie cały dzień 🙉 ale dzięki tym kilku dniom już ponad rok karmię syna. 6 miesięcy wyłącznie piersią (poza tym wenflonem przez 3 dni). Gdyby nie CDL nie wiedziałabym, że mogę uratować nasze karmienie piersią ❤️
Mniejsze i większe kryzysy zdarzają się. Ale jeśli uda się je przetrwać, to "za rogiem" zwykle czeka spokojne dalsze karmienie. No i oczywiście to kolejny przykład, że warto korzystać z profesjonalnej pomocy i nie poddawać się.
Ja również doświadczyłam braku wsparcia od personelu w szpitalu po porodzie, pomimo prawidłowego przybierania na wadze córki dostałam zalecenie od lekarza by dokarmić mm choć pokarmu miałam bardzo dużo że aż córka ulewała, gdy postawiłam na swoim i dokarmiłam mlekiem odciągniętym laktatorem dostałam zalecenie by sprawdzić ile pokarmu mam w piersiach odciągając do butelki i w taki sposób nabawiłam się takiego nawału że później nie mogłam sobie poradzić bo personel chciał się upewnić czy na pewno pokarm mam nie kierując się wskaźnikami skutecznego karmienia, smutne. Szkoda że na cały oddział w szpitalu jest jeden doradca laktacyjny pracujący od pon-pt w godz 7-14:35 a kobieta która urodzi w piątek wieczorem może nawet nie mieć okazji zasięgnąć porady bo zostanie wcześniej wypisana do domu. Myślę też że problemem jest brak aktualizowania wiedzy personelu pracującego w szpitalu. Bo czasem personel nie pomoże a i może zaszkodzić swoimi radami. Jakie jest Pani zdanie na temat stosowania smoczków? Całkowicie należy ich unikać? Czy może od jakiegoś czasu można wprowadzić smoczek? Jakie niesie za sobą konsekwencje stosowanie smoczka? Bardzo chętnie obejrzałabym film na ten temat. Życzę powodzenia i serdecznie pozdrawiam :)
Niestety ta historia nie jest wyjątkiem. W wielu szpitalach nie ma doradcy laktacyjnego w ogóle, a matki co chwilę słyszą inne rady i to sprzeczne ze sobą. Jeśli chodzi o smoczki - lepiej ich unikać. A jeśli chcemy podać smoczek, to nie wcześniej niż po 4 tygodniu życia malucha i poda warunkiem braku problemów z karmieniem piersią.
mnie najbardziej boli to, że jak na początku kobieta ma mało pokarmu to od razu podają butle z mm. i tym sposobem moje dziecko już nie chwyci piersi bo nauczyło się butelki. nikt nie mówi o alternatywnych metodach karmienia jak softcup, łyżeczka, sns... nawet w szkole rodzenia nikt mi o tym nie powiedział . jesteśmy na etapie walki z kp, ale synek zakochany w butli.
Szpitale idą na łatwiznę, bo brakuje personelu, który mógłby poświęcić matce więcej czasu - nauczyć ją jak karmić piersią czy np łyżeczką. Za to szkoła rodzenia ma czas i możliwości, aby przekazać aktualną wiedzę. Niestety często temat traktowany jest byle jak lub osoba prowadząca zajęcia nie jest specjalistą w zakresie laktacji. Podkreślałam to w ostatnim czasie wiele razy i tu znów powtórzę - bardzo ważny jest wybór szkoły rodzenia, sprawdzenie wcześniej kto prowadzi zajęcia i jakie ma kwalifikacje.
@@MariaLepucka w ogóle mało osób też chce korzystać ze SR. U mnie w poradni na NFZ była darmowa, nie wiem czy Pani prowadząca była jakaś super specjalistka, ale kp poświęciła wiele czasu. Natomiast z rodzących w lipcu na cały powiat na szkołę chodziły 4 osoby... Żadna moja znajoma nie chodziła na SR.
@@beatamyslinska91 niestety wiedza, zwłaszcza ta od profesjonalistów nie jest teraz "w modzie". Wiele osób uważa, że to co przeczytają, znajdą w necie lub dowiedzą się od znajomych to wiedza wystarczająca i poprawna. Potem życie to weryfikuje.
Dla większości priorytetem jest by głodne, ubywające nadmiernie na wadze dziecko zostało nakarmione, jeśli piersi matki nie zaspokajają potrzeb dziecka...Więc sytuacje bywają różne....
Za te pijawki pokochałam ten filmik 🥰 teraz dostałam pijawkę.. czasami jak nie trafi w brodawke zrobi mi malinkę na skórze 😆 kp wyszło praktycznie samoistnie. Jedynie wypływ mleka mam zbyt silny (ciekawe czy to przez to że maluszek tak ciągnie.. ). Chciałam dodać, że pierwsze dziecko było kpi, później mieszanka, bo tak jak Pani mówiła "do karmienia trzeba dwojga", a maluszek nie chciał ssać. 😶 Także czekam aż ktoś walnie tekstem, że nie chciało mi się kp 🤣 swoją drogą to kp przy kpi to wakacje 😁 pozdrawiam mamy karmiące w każdy możliwy sposób
Naprwade kiedys sądziłam ze kobiety przesadzają ze szybko sie poddawaja i sa rozkaprysione ale naprawde bylam w ciazy i widzialam w roznych odstepach w szpiatalu widzialam te kobiety ktore płakały na prawde mialy problem warto wspierac pomagac zachęcać zeby zbyt szybko sie nie poddawaly udalo mi sie bez pomocy wykarmic piersią wszystkie dzieci było to na zasadzie ze to musze dac jakbym nie miala czym innym zastąpić czy dac mimo ze było oczywiście kazdy ma wybór ale wsparcie i pomoc naprawde pomaga
30-40 lat temu przede wszystkim byłą mała wiedza na temat karmienia piersią i nie było doradców laktacyjnych. Dlatego wiele matek wierzyło w teorie, które obecnie ostatecznie obalono np właśnie te, że dieta matki ma wpływ na ilość mleka. Nie ma. Mleko mają zwykle nawet skrajnie niedożywione matki w Afryce.
Ja również miałam tzw. zimna cesarkę, pokarm miałam ale problem był w spadku wagi synka. Okazało się, że musi mieć podcięte wędzidełko i to bardzo mocno. Przez ten czas bardzo pogryzł mi brodawki ... aż do krwi. W szpitalu była położna laktacyjna ale na chwilę, i nie na tak długo aby dobrze pomóc. Pierwsze co usłyszałam, to że mam płaską brodawki i, że będę miała problem z karmieniem. Wróciłam do domu i poszukałam doradcę laktacyjna, trafiłam na wspaniałą kobietę. Pomogła w leczeniu brodawki i zaproponowała nakładki, do momentu zagojenia się piersi. Dla mnie najważniejsze jest to, że karmie a że są to nakładki to mi nie przeszkadza.
Dokładnie w szpitalu nikt mi nie pomógł z laktacją pytała tylko" podać już mleczko"? Nie przyszła doradczyni lajtacyjna,a jak jej szukałam to już nie było. Każdy daje inne rady w szpitalu. Lekarze też zniesmaczeni jak mówiłam że nie mam pokarmu i karmie mm.
Obawiam się, że jakość opieki w szpitalach szybko się nie poprawi patrząc zarówno na brak finansowania szkoleń (i nędzne pensje personelu za które odechciewa się robić cokolwiek), jak i niestety często brak otwarcia na nową wiedzę ze strony medyków.
Ja miałam o tyle dobrze, że moje dziecko nie płakało. Miałam cesarkę i wg mnie w pierwszych 2-3 dniach brak pokarmu. Mała oczywiście spadała na wadze, ale nie płakała, zapewne wystarczyły jej wody płodowe, którymi była "najedzona". Miałam też płaskie brodawki więc używamy nakładek. Oczywiście co zmiana to inne rady dostawałam, dziecko przy personelu łapało pierś, ale zasypiało po minucie czego już położne nie widziały i nie wierzyły mi, że pokarm nie leci. Musiały naprawdę mocno ścianac pierś by pojawiła się mała kropelka. Marzyłam o powrocie do domu i karmieniu w spokoju. W ostatniej dobie w szpitalu pojawił się pokarm.
Pytanie czy kiedykolwiek potrafiły. W tym kontekście "Kiedyś to były czasy" chyba nie ma przełożenia bo i moja mama i moja babcia i ciocia - wszystkie karmiły mm, a potem kaszki wiadomo i raczej spotykam się z ich reakcją że teraz kobiety mają świadomość wpływu KP na dziecko, a one takiej nie miały więc im na tym nie zależało.
To były czasy PRL i kult mleka w proszku. Ale wcześniej życie wyglądało trochę inaczej, nie było wyboru. Jeśli matka nie dała rady karmić, musiała znaleźć ( i opłacić) mamkę lub karmić dziecko mlekiem zwierzęcym - niestety z marnym skutkiem dla zdrowia.
Na początku miałam problemy w szpitalu bo miałam płaska jedna brodawkę ale na położnictwie gdzie urodziłam pokazała mi położna i córeczka bez problemu chwyciła byłam przeszczęśliwa :) niestety również w szpitalu dokarmiałam ja mm które mi zostawili ponieważ byłam w izolatce przez covida musiałam podpisać żeby dziecko było ze mną żeby karmić bo chciałam bardzo :) miałam mega pogryzione brodawki zaciskałam zęby bo mi zależało na karmieniu. Było bardzo mało pokarmu że się nie najadala więc dlatego dokarmialam tym mm co mi zostawili. Wszystko się zmieniło gdy wyszliśmy do domu pokarmu przybyło więcej i lepsze to karmienie było do czasu. Bo gdy skończyła 9 msc a ma już 10 skończone nagle odpycha cyca i nie chce , już laktatorem jak sciagalam ledwie kropelka 😥 więc się poddałam ale rzadko chce to mleko mm 🙈 czasem raz na wieczór czasem dwa , jeść wszystko je to co my wszyscy ale boje się że jakiś nie dobór może mieć ...
Dałyście radę jednak długo mimo początkowych problemów. Na etapie 10mc niechęć do ssania piersi i picia mm może wynikać z tego, że dziecko je już bardzo dużo innych posiłków.
Miałam cesarkę 3 miesiące temu, w szpitalu zapytali czy mogą podać butelkę, bo mały po spędzeniu kilku h na piersi nadal jest głodny, wiec się zgodziłam. Teraz go karmie MM i KPI, piersi już prawie nie umie chwycić. Bardzo żałuję, że tak się to wszystko potoczyło i nie wybaczę sobie, że nic z tym nie zrobiłam 😢
Wiele osób się dziwi, że teraz "te baby nie potrafią karmić" nie mając zielonego pojęcia o tym, jak to było 50, 100 lat temu. Przypominam, że w dzisiejszych czasach mamy NAJMNIEJSZĄ ŚMIERTELNOŚĆ NOWORODKÓW I NIEMOWLAKÓW od wieków, a może nawet w skali tysiącleci...
Prawda jest taka, że kiedyś determinacja była wielka, bo nie było alternatywy. Jednak i tak nie zawsze się udało. Wtedy bogatym kobietom pomagały "mamki", a biedne... Cóż, karmiły mlekiem zwierzęcym. Na krowim nie dało się przeżyć, na kozim już częściej...
Ja bylam po cesarce i od początku czulam ze dziecko jakby sie nie najadalo, bylo tez duzo stresu i meczylam sie do 3 miesiace az przeszłam na karmienie mieszane i caly stres zszedl. Szkoda ze tak rzadko sie reklamuje karmienie mieszane u mnie większość mam miala problemy i wszystkie przeszły na MM, wyłącznie. Ja karmilam mieszanie do 1.5 roku. Uwazam ze to powinno sie bardziej propagowac, bo nie pozbawiany dziecka naszego mleka a sobie ulatwiamy zycie
To prawda, większość matek myśli, że jeśli podają mieszankę, to już trzeba zrezygnować z piersi. A zazwyczaj można kontynuować karmienie piersią mimo podawania mleka modyfikowanego. Nadal jest to lepsze rozwiazanie niż karmienie sztuczne.
Moja mama po cieciu cesarskim (30 lat temu) miała taki nawał pokarmu w szpitalu (w lipcu) że wykarmiła pol oddzialu. Położne przychodziły i pytały ile butelek dać do odciągnięcia. Natomiast pani która leżała obok 'nie miała' pokarmu więc jej dziecko dokarmiała moja mama. Być może ta pani karmiła by dziecko piersią gdyby byl w tamtych czasach doradca laktacyjny ale to były czasy kiedy szlo się na łatwiznę... Moja mama pomimo tego ze była pomobilna mleczarnia karmiła mnie tylko 3-4 miesiące piersią bo łatwiej bylo mnie odstawic na butle z kaszka... Uraz do kaszki mam do dzisiaj 😂 Jestem w 37 tyg ciąży i zbieram informacje dot karmienia piersią bo chciałabym karmić naturalnie. Informacje w internecie mnie uspokajają. Nie mam dużych piersi bo jestem szczupłą osobą są typowo gruczolowe, martwią mnie sutki bo nie kupilam nawet do nich laktatora bo mają tylko średnicę 13mm i odstają tylko trochę więcej wstrzymam się z tym i po porodzie o wszystko dopytam położne i doradce laktacyjnego... Ale widzę dla siebie nadzieję że się uda, tym bardziej że parę razy zdarzylo się obudzić z mokra koszulka czyli coś tam powinno być tylko to wydobyć ;) niestety srodowisko przyszłych babć jest wykanczajace. Cały czas jestem pod obserwacją a to 'brzuch juz masz nisko' 'ja miałam inny brzuch szerszy a ty jakbyś piłkę polknela ' 'ty nic nie przytylas! Ja to przytyłam 30kg' 'nic Ci piersi nie urosły w ciąży ciekawe czy będziesz miec pokarm'. Sytuacja jest tak napięta że w święta już nie wytrzymałam i wizyta moich rodziców zakończyła się dzień szybciej. To jest czas kiedy potrzebujemy wsparcia i wiedzy a nie przytkow i dokładania wątpliwości. Moim najlepszym przyjacielem jest o dziwo mąż! On rozumiem i daje mi i przestrzeń i wsparcie i czuję że dzięki niemu nie jestem z tym sama ☺️ Ps: chrzestna męża chce nam kupić kozę (mieszkamy na wsi) bo ona sama pokarmu nie miała i karmiła mlekiem kozim;) nie ma to jak wsparcie rodziny! Jeszcze nie urodziłam a okazuje się ze lepsza będzie koza niż ja ;) już nerwowo mam dosyć a po porodzie będę strzelać jadem na kilometr, oby celnie :D Ps2: przypomniało mi się jeszcze coś! Moja chrzestna urodziła 10 lat później po mojej mamie. Ile komentarzy bylo ze po co tak dlugo karmi piersią ze już rok skonczyl ze on nic innego nie chce jeść a ze jest strasznie chorowity i lepsze byłoby mleko modyfikowane... Fakt, jej syn jest chorowity i ma zaburzenia jedzenia do dzisiaj ale najłatwiej obwinić za to matkę bo karmiła cycem 👍 nie wiem ile jeszcze lat świetlnych minie zanim ludzie zaczną myśleć i pracować nad samym sobą bo ten naród jest tak skonstruowany ze czerpie przyjemność z niepowodzeń innych i tylko on ma racje i jego poglądy są właściwe i cały świat ma postępować jak on chce. Ręce opadają! Pozdrawiam 😊
Myślę, że w przypadku takiej rodziny najlepiej jest powiedzieć stanowczo na samym początku, że nie życzymy sobie nieproszonych rad i komentarzy. A kto nie zrozumie, temu warto jednak chwilowo podziękować za towarzystwo, bo spokój jest teraz najważniejszy. Kozę to wykorzystywały 200 lat temu ubogie chłopki, których nie było stać na mamki, a mieszanek nie było. Ich dzieci rozwijały się oczywiście gorzej, ale w większości przeżyły. Dziś to jest mało śmieszny żart, który ma sugerować, że nie uda Ci się karmić, więc będziesz podawać byle co. Toksycznych ludzi naprawdę warto odsunąć na bok, bo gdy dziecko się urodzi będzie już tylko gorzej.
Mój dzidziuś niestety musiał zostać w szpitalu po narodzinach i jest dokarmiany także mm..z butelki, ratuję się póki co laktatorem by miał również moje mleko ale zaczynam kiepsko widzieć przejście na karmienie piersią (spróbuję jeszcze nakładek bo niestety nie chwycił mojej piersi). Pani Mario czy karmienie malucha po 3 tygodniach przy laktatorze (staram się odciągać pokarm co 3-5h)jeszcze jest możliwe z piersi po mm i butelce? ☹️
@@MariaLepuckatroszkę się uspokoiłam, jak to przeczytałam. Bardzo chcę karmić piersią. Mój maluszek też jest w szpitalu, je z butelki moje mleko. Za 2 dni będę pierwszy raz próbowała nakarmić go naturalnie. Mam obawy, czy po butelce się uda :/
Ja to uwielbiam ludzką logike. O nie karmisz piersia? Jak tak mozna? MLEKO MATKI NAJLEPSZE!! Ale spróbuj nakarmić dziecko piersią po za domem, JAK TAK MOŻNA!? PRZECIEŻ TO NIE DOPOMYSLENIA!!
@@MariaLepucka tylko nie rozumiem dlaczego, zamiast wręcz pomagac bo wychowanie dziecka czasem byloby pewnie nawet latwiejsze gdyby w sklepie zamiast patrzec sie krzywo jak dziecko placze i sprawiać ze matka czuje sie niekomfortowo mogli by albo sami zwrocic dziecku uwage albo igronowac całkowicie. Zapomnial wol jak cieleciem byl, kazdy kiedys byl dzieckiem, kazdy kiedys plakal a krzywe patrzenie na rodziny z dziecmi gdziekolwiek jest glupota ludzką...
@@klaudiaposadzka3608 to jest skutek generalizowania, ono zawsze jest szkodliwe. Czasem jedno złe doświadczenie powoduje niechęć do całej grupy ludzi. Sama jako położna tego doświadczam - kobieta, która miała złe doświadczenie np. z położną ze szpitala, często reaguje agresją w stosunku do wszystkich położnych lub całego personelu medycznego ("nic nie robią, tylko by podwyżki chcieli", "położne są chamskie i leniwe, a lekarze pracują tylko za łapówki", podczas, gdy jednak większość pracowników ochrony zdrowia to uczciwi ludzie i starają się przyzwoicie wykonywać swoją pracę.). Tak samo jest z matkami - niekiedy raz spotkamy kogoś, kto zachowuje się źle i później długo czujemy niechęć do wszystkich dzieci dookoła i ich matek. Czasem zdarzają się rodziny z dziećmi, które przekraczają granicę - np. nie zwracają uwagi na to, co robią ich dzieci lub w niegrzeczny sposób domagają się przywilejów z racji tego, że są z dzieckiem. Dlatego mechanizm działania obcych ludzi jakkolwiek można wyjaśnić (nie mylić z akceptacją), ale w rodzinie sama nie jestem w stanie tego zrozumieć....
No też się nasłuchałam od męża, po ci doradca?(nie posłuchałam dopiero przy trzecim dziecku) Daj se spokój z karmieniem piersią.(przy każdym dziecku to słyszałam) nie Daj butelkę z mieszanką, bo płacze.( Przy pierwszym i niestety posłuchałam 😰). Obecnie przy trzecim ściągam pokarm od 1,5 miesiąca i jak nie uda się dostawić ponownie to podciągam jeszcze trochę 😉. Dlaczego nie dokształciłam się wcześniej?
Dlatego tak ogromnie ważne jest wsparcie otoczenia. To podstawa. Prawdziwym skarbem są bliscy, którzy widząc, że młoda mama ma problemy laktacyjne, sami umawiają dla niej wizytę doradcy laktacyjnego. Świetnie, że za trzecim razem udało się karmić swoim mlekiem - odciągane też jest wartościowym pokarmem. Do trzech razy sztuka ;-)
Najlepiej u doradcy laktacyjnego, którego trzeba odwiedzić z wynikami swoich badań. Zaburzenia funkcji tarczycy mogą wpływać zarówno pobudzająco jak i hamująco na produkcję pokarmu.
Miałam kiedyś stwierdzoną hiperprolaktynemię. Z biegiem lat, wyciszoną. Ponadto "leczę" niedoczynność tarczycy i hashimoto Euthryoxem. Czy jest wobec tego nadzieja,że pokarm będę miała?
Ta sytuacja wymaga bardzo precyzyjnego działania (np niezmieniania gwałtownie dawek Euthyroxu po porodzie). Jeśli wszystko będzie stabilne i unormowane, nie powinno być problemu z produkcją mleka.
To jest straszne, że większość moich znajomych, ktore w ostatnich latach rodziły świadomie zrezygnowało z karmienia piersią, właśnie przez reklamy mleka modyfikowanego i to, że wszyscy im to polecali, zamiast chociaż spróbować naturalnie 😢
Ja jeszcze nie zaczęłam karmić, bo maluszek jest w szpitalu na butelce, a mąż już przynosi nowinki od kolegów, że ich żony to po miesiącu na mm przeszły i że zaczęły się wysypiać. Mąż też ma przekonanie, że najlepiej jak najkrócej karmić, bo się będą śmiać z małego 😮 ps. Ja chcę karmić tak długo, jak się da ❤
Ej. Z tą sytuacją w szpitalach to prawda. Co położna to inne porady. Często wykluczające się. I prawda. Dwójka dzieci - były próby mm już w szpitalu! A po co? Żeby spały. 1 za dużo smółki... Więc za dużo waga spadła. Ale jadł super. To musiałam na pokaz odciągać mleko. A u 1 po CC zabronili mi jeść.... Więc z czego to mleko miało się robić ... A nikt nie uczył jak pobudzać. Także z tym karmieniem w szpitalu to często koszmar. I rada w stylu 'zeby się pani wyspała' zabierają dziecko. Najgorszy sen w życiu. Każde wycie dziecka to przebidzenie czy to moje...
Niestety, przykre jest, że najczęściej nie można ufać personelowi szpitala. Chyba jeszcze dużo czasu musi minąć, by to się zmieniło. Dlatego nadal tak ważne jest, żeby dobrze przygotować się do karmienia jeszcze będąc w ciąży.
A czy jest jakieś remedium na torze dziecko śpi przy piersi i nie dojada? Nie da się dobudzić a jak się już uda to za chwilę śpi znowu. Ja dokarmiam i boję się że moja laktacja wygaśnie.
Musi być jakaś przyczyna takiego problemu. Bardzo często ucieczka w sen jest spowodowana problemem z prawidłowym ssaniem - maluch męczy się i nie umie dalej opróżnić piersi, wiec zasypia mimo, że nie dojadł.
A jeśli samo kamienie piersią powoduje stres? Ja tak miałam w ok 3 tygodniu, kp powodowało ogromny ból, jednak bardzo chciałam wytrwać i po ok 5 dniach zaczęło ustępować. Natomiast moja kuzynka mówiła, że u niej spowodowało to stres i zanik karmienia. Czy to możliwe?
Silny ból zawsze powoduje stres i... nigdy nie powinien występować w czasie karmienia! Jeśli jest inaczej, warto skonsultować się natychmiast z doradcą laktacyjnym. Ból i stres bedą utrudniać wypływ mleka, a w efekcie zmniejszać jego produkcję.
Myślę że po prostu nie chce się kobietom na tyle poświęcać bo to za dużo . Na ogół dużo kobiet również po prostu nie jest doinformawanych jak to wygląda i dlaczego na początku jest tak malutko a to o to chodzi żeby dzidzi stopniowo ten mały żołądek się przystosowywał a z resztą do pierwszego półrocza życia ma zapasy jeszcze te które mama w ciąży dostarczała . A są też kobiety z atopowym zapaleniem skóry i lekarze mówią że nie mogą karmić piersią bo to przechodzi na dzieci . Ja jako małe dziecko nie byłam karmiona piersią , ponieważ urodziłam się w siódmym miesiącu ciąży , moi rodzice próbowali wszystkiego ale miałam problemy z brzuszkiem . Rodzice karmili mnie krowim mlekiem rozcieńczonym z wodą w odpowiednich proporcjach, ale to później bo przez dwa miesiące leżałam w szpitalu . Sama karmiłam swoje dziecko piersią nie było łatwo , ponieważ mam brodawkę wklęsła a moje dziecko cofnięta żuchwę mimo to się udało bez silikonowej osłonki mały sam zaczął łapać i dzisiaj są nierozłączni 😂 Powiedziano mi też że nie mogę jeść orzechów , jogurtów i cytrusów , ale ja nie mogłam tego odrzucić ponieważ całą ciążę miałam te produkty w diecie i nie było wcale żadnych problemów kołkowych żadnych alergii . Teraz przy drugim dziecku na pewno nie będę słuchać pielęgniarek w szpitalu bo tak jak Pani mówi w filmie każda mówi co innego , zniechęcają do karmienia piersią. Nie zrezygnowałam chociaż przysporzylo to mi mnóstwo stresu i płaczu ale na szczęście Pani laktacyjna była racjonalna i nie słuchała tych Pań , walczyła do końca . Takie kobiety się ceni . Pozdrawiam i proszę o film odnośnie tego czy jak za pierwszym porodem miało się cesarkę to czy za drugim razem można urodzić naturalnie 🙏🙏🙏😊
Ja karmie 3 tygodnie i jestem już na skraju wytrzymałości psychicznej 😩 Korzystam z rad doradcy laktacyjnego i nic. Mała sie nie najada. Niby rozmiar biustu nie ma znaczenia ale chyba jednak ma :/
Rzeczywiście rozmiar piersi nie ma większego znaczenia. Niestety jednak pojawiają się czasem problemy laktacyjne. Zazwyczaj jednak po pokonaniu początkowych trudności jest później już tylko łatwiej. Powodzenia!
U mnie 12 tydzień a laktacja to istny rollercoaster. Próbowałam juz chyba wszystkiego, miliona pozycji, pobudzania laktatorem, specyfików typu femaltiker, słód jęczmienny, herbatki itd itp w nocy jest tak rozkręcona ze mała najadą się połowa tego co jest, resztę odciagam i dokarmiam w dzień, bo w dzień jest tego pokarmu jak kot napłakał. Powoli opadam z siły, nie wspominając jak bardzo głowa przez to dostaje popalić…
@@AdriannaS-px8hn mleko w nocy ma troszkę inny skład niż w dzień, a do tego dzieci mają różny poziom aktywności w różnych porach dnia. Czy przyrosty masy ciała są prawidłowe?
Nie pisz proszę takich bzdur, bo jeszcze ktoś w to uwierzy. Znam więcej kobiet z małym biustem, które wykarmiły dzieci swoim mlekiem tylko i potrafiły tak karmić latami niż też z dużym, doucz się na czym polega laktacja. Karmienie piersią jest ciężkie, nawet bardzo więc zrozumiałe były twoje obawy i zmęczenie, mam nadzieję, że po czasie laktacja ci się ustabilizowala, tutaj potrzeba naprawdę dużo cierpliwości.
Ja uważam, że dziś doradczynie laktacyjne robią niedzwiedzia przysługę często, niestety... Mi w szpitalu certyfikowana doradczyni wmawiała, że dziecko MUSI zjeść tyle i tyle. Że muszę dokarmiać w tej dobie tyle i tyle, i że musi zjeść naraz taka wielka porcje w tej dobie dziecko. Co tam, że to był wcześniak, i nie wiem gdzie on miałby zmieścić AŻ tyle mleka. Potem po wyjściu ze szpitala taka ach I och szanowana doradczyni z Żelaznej zalała mnie masą wątów, że martwi ją czemu tak mało odciągam laktatorem. 1,5 miesiąca męki z doradczyniami odebrało mi tyle radości w tym czasie... Olałam te baby, dziecku podcięto wędzidełko (czemu te owe mądre doradczynie nie zauważyły, ze dziecko ma skrócone? Nawet nie zajrzały mu do buzi!) I po tygodniu mogłam odstawić dokarmianie mm. Dziecko przybierało prawidłowo, mimo że zawsze odciągałam mało mleka laktatorem. Po prostu sporo kobiet zawsze odciągnie mało mleka laktatorem. Po prostu dziecko może jeść nie 8 a np. 15 razy na dobę mniejsze porcje mleka z piersi i i tak będzie przybierało prawidłowo. Osobiście po swojej przygodzie z doradczyniami mam o nich niestety zdanie takie, że robią więcej szkody niż pożytku. Jasne, na pewno nie wszystkie. Takie mam doświadczenia po prostu. Wciskanie laktatora i stres od tych doradczyn to zmora z tego co słyszę od kobiet.
Dodam, że karmiłam wyłącznie piersią do rozszerzania diety. Później prawie dwa lata jeszcze. Także da się. Szkoda, że tak bardzo doradczynie podcinały mi skrzydła, czułam że coś jest nie tak. Szkoda, ze tak późno je olałam i zaufałam sobie na tyle, żeby skonsultować się z kobietą, która zajmuje się ogólnie terapia karmienia malych dzieci, która poleciła mi super lekarza do podcięcia wędzidełka i po paru dniach już mogłam wywalić te wszystkie butle i laktatory I CIESZYC SIE WRESZCIE Z TEGO CZASU Z MALUSZKIEM
Próbuję zrozumieć Twoją frustrację. Ale... wiesz to tak jakbyś powiedziała np " mam złe zdanie o lekarzach bo nie zgadzam się z diagnoza/ leczeniem tych, na których trafiłam. Pewnie nie wszyscy tacy są ale uważam, że nigdy nie należy niczego leczyć u lekarza, bo oni tylko robią krzywdę". Albo "mam złe zdanie o dentystach, uważam, że zdecydowanie lepiej nie leczyć zębów". Widzisz ten paradoks? Oczywiście można tu pokusić się np o porównanie opieki na nfz z prywatną itp... Ale komunikat, że lepiej nie korzystać w ogóle z opieki medycznej jest dość zaskakujący...
Próbuję zrozumieć Twoją frustrację. Ale... wiesz to tak jakbyś powiedziała np " mam złe zdanie o lekarzach bo nie zgadzam się z diagnoza/ leczeniem tych, na których trafiłam. Pewnie nie wszyscy tacy są ale uważam, że nigdy nie należy niczego leczyć u lekarza, bo oni tylko robią krzywdę". Albo "mam złe zdanie o dentystach, uważam, że zdecydowanie lepiej nie leczyć zębów". Widzisz ten paradoks? Oczywiście można tu pokusić się np o porównanie opieki na nfz z prywatną itp... Ale komunikat, że lepiej nie korzystać w ogóle z opieki medycznej jest dość zaskakujący...
Napisałam, że ja mam takie doświadczenie. Karmiłam raz więc nie mogę mówić o wszystkich, to oczywiste :) Niestety wiem, że nie jestem odosobnioną ofiarą laktoterroryzmu doradczyn. Jasne, że będzie dużo zadowolonych kobiet. Po prostu to szokujące, że można oceniać powodzenie laktacji na podstawie tego ile kobieta odciąga laktatorem, i nawet nie zajrzeć dziecku do buzi. Certyfikowane doradczynie, jedna prowadzi szkole rodzenia. A frustracji już nie mam, może trochę żalu za to co zrobiły. Na szczęście to już dawno za mną i wiem, że z drugim dzieckiem będę pewniejsza siebie i nie dam się tłamsić. Mówi Pani, że media społecznościowe robią dużo złego, a ja dodałam, że czasem "specjaliści" również. Pozdrawiam:)
Rodziłam w listopadzie. Po cesarskim cięciu było ciężej, ale pokarm miałam. Niestety pielęgniarka przez to, że nie mogłam się ruszyć przez znieczulenie na siłę ciągnęła pierś i sutka żeby przystawić dziecko, a ze względu na silny odruch ssania uszkodziła tym brodawki 😒 w szpitalu dostawała mm, po wyjściu i wyleczeniu jesteśmy na kpi. Niestety również uraz do kp pozostał 😔
Szkoda, że jedna zła sytuacja przekreśliła karmienie piersią. Ale na szczęście kpi to wciąż karmienie mlekiem mamy. tylko wymaga długotrwałej pracy z laktatorem, co łatwe nie jest.
A ja zamierzam karmić MM i jestem z tego dumna a wszystkim matkom przypier. sie do mnie mowię nara , to moja decyzja tak jak aborcja i szereg innych zabranych kobietom decyzji
Sposób w jaki karmisz swoje dziecko to nie jest sprawa innych matek, a wyłącznie Twoja. I Twojego dziecka oczywiście, bo to ono ponosi konsekwencje zdrowotne, ale nawet ono nie ma prawa wymagać od Ciebie poświęcenia większego niż sama chcesz zaoferować.
Karmienie piersią - łatwe czy nie zawsze? Jak Wam się udała droga mleczna i czy coś stanęło na przeszkodzie?
Jestem na początku filmu, więc nie wiem co usłyszę, ale nasuwa mi się od razu jedna mysl. Moja matka, ciotka i babcia dumnie opowiadają do dziś (😰), że jak miałam miesiac to już jadłam kasze manna z masłem z butelki! Takie zadowolone, ,że "wykarmily" swoje dzieci w ten sposób. One są przekonane, że to bylo lepsze niz piers! Dlatego nie bylo problemów z KP, bo KP trwało 2 tygodnie albo miesiac. I słyszałam to od wielu matek moich koleżanek...
Aż strach pomyśleć jaki to miało wpływ na brzuszek tak małego dziecka. W sumie dziwię się, że nie skończyło się poważnymi problemami.
Ciekawe spostrzeżenie. Kurcze, moja mama różne rady mi daje "że swoich czasów", ale o tym jeszcze nie słyszałam. Więc chyba ona tego nie stosowała, wiem że mnie karmiła do roku, podobnie 2 mojego rodzeństwa, ale już czwarta do 2,5 roku..
Beata, moja mama robila to samo🤦🏻♀️. Ciekawa jestem czy moja choroba autoimmunologiczna miala wteddy swoj poczatek....🙄
Moja mama dokładnie to samo, grysik z masłem do butli i jazda.
Moja mama dawała mi i mojemu rodzeństwu i pierś, i butelkę (nie wiem, po co, może myślała, że się nie najadamy). Tylko w butelce wcale nie mleko modyfikowane, tylko, o zgrozo, zwykłe krowie rozcieńczone pół na pół z wodą.
Ja na szczęście nie chciałam jeść z butelki, jadłam tylko z piersi. Na szczęście.
Kiedyś też kobiety miały problemy z karmieniem. Babcia mówiła, że zanosiła na karmienie młodsze rodzeństwo do sąsiadki, bo jej mama nie miała mleka. Ale być może kiedyś to były tematy, o których się nie rozmawiało, albo tylko w kręgu najbliższych kobiet, dlatego się wydaje, że nie było problemów, albo było mniej. Po prostu nie docierają już do nas te historie.
Kiedyś nie było mleka modyfikowanego, więc sytuacje, gdy matki nie karmiły piersią były rzadsze, była to raczej ostateczność. Teraz czasem jest to wybór. A czasem przy nawet niewielkim problemie matka zniechęca się i sięga po łatwo dostępną butelkę.
Kiedyś dziecko niekiedy było karmione przez mamkę, ale nie każdy miał taką możliwość. Wtedy niestety jedynym wyjściem było podanie mleka zwierzęcego np. koziego czy krowiego. Odbijało się to an zdrowiu i rozwoju dziecka ale pozwalało mu przeżyć.
Jak ostatnio kuzynce opowiedzialam o takich praktykach i o mamkach to zniesmaczona byla jak mozna dziecko do innej kobiety na karmienie dawac... pewnie pepiej zeby pilo MM xd szkoda tylko ze ona chyba mysli ze dawnie MM tez bylo.. juz od sredniowiecza najlepiej
Pani Mario, słowem w sedno po prostu. Bardzo doceniam to, co Pani robi i chłonę przekazywaną wiedzę! Budujące jest wsparcie i motywacja, jaką czerpią od Pani kobiety chcące karmić piersią!
Jestem mamą bliźniąt. Każdy, absolutnie każdy wtykał mi od samego początku karmienie mm. I złote rady, a żebym sobie odpoczęła od tych dzieciaków, a żebym dokarmiała, bo moje mleko jest jałowe, albo uwaga hit, że nie da się dobrze wykarmić dwójki dzieci. Przed porodem bardzo nastawiłam się na karmienie piersią uczyłam się prawidłowego przystawiania, pobudzania laktacji itd. po takich radach płakałam, że może rzeczywiście coś ze mną nie tak. Trzy tygodnie walki o pokarm, o każdą krople mleka, aż natrafiłam na wspaniałą CDL, która specjalizuje się w karmieniu bliźniąt. Powiedziała, że to co wszystko wykonuje jest ok, że dzieci super przybierają na wadze, że nie ma zaburzeń logopedycznych z ich strony i mam karmić i nie przejmować się opiniami innych osób. Cieszę się, bo uważam to za mój mały sukces, że pomimo tylu przeciwności nie poddałam się i utwierdziłam w tym, że można i że się da. Życzę tego każdej mamie ❤️ Pozdrawiam
Nie wiem jak to się dzieje, że zazwyczaj najwięcej rad chcą nam udzielać ci, którzy mają najmniejszą wiedzę w temacie. Myślę, że dyskusje na temat NASZEGO zdrowia i NASZYCH decyzji najlepiej ucinać już na samym początku informując, że nie życzymy sobie komentarzy.
I rzeczywiście, najlepiej skorzystać w razie wątpliwości z profesjonalnej pomocy cdl.
Super, że mimo wkurzającego otoczenia udało Wam się przetrwać i karmienie się powiodło :-)
Ja dokarmiałam pierwsze, bo uwierzyłam w te bzdury. Skończyło się tym, że dziecko mnie odstawiło po pół roku. Niemniej komentarze ludzi którzy się nie znają, ale niby się znają, bo (na przykład swoje wychowały) dramat...
Ile udalo sie Pani karmic bliznieta ja ponad 6 miesiecy ale juz wymiekam coraz czesciej chca jesc sciagam mleko i daje po rowno w nocy sciagam ale juz coraz mniej jest mleka a pija po 200ml na posilek.
Dziękuję za Pani filmy. Robi Pani świetną robotę:) podoba mi się to, że holistycznie podchodzi Pani do sprawy. Jestem neurologopedą i miło usłyszeć, że położna i CDL ma AKTUALNĄ twiedzę m.in.o wędzidełkach i innych aspektach logopedycznych. Mnie również brakuje tego, by środowiska medyczne czy paramedyczne mówiły "jednym głosem", gdyż niekiedy pacjent chodzi od specjalisty do specjalisty, a problem pozostaje nierozwiązany bo od każdego słyszy inne informacje. Co do KP, to wydawało mi się, że wiem wszystko, a po porodzie okazało się, że teoria to jedno- praktyka drugie, ale całe szczęście karmię piersią 2,5 miesiąca i długo jeszcze będę:)
Pozdrawiam
Dla mnie ta moja konsultacja jest niejako punktem wyjścia. To znaczy muszę mieć pojęcie o wszystkim co może mieć wpływ na karmienie. Z czynnikami związanymi z laktacją i przystawieniem radzę sobie sama, ale dość często odsyłam także do innych specjalistów np chirurga, neurologopedy czy fizjoterapeuty. Aby wiedzieć gdzie skierować pacjentkę, muszę wiedzieć z czym jest problem.
Razem z Michałkiem podpisujemy się pod tym filmikiem rękami i nogami! Tylko dzięki Pani diagnozie odnośnie wędzidełek, szybkiej operacji, mojemu uporowi, wizytom u osteopaty i neurologopedy 1.5 msc po porodzie cc udało się z kp i karmimy się cały czas! ❤️ Dziękujemy 💐
Świetnie widzieć, że Wasza droga mleczna trwa! Pozdrawiam 🙂
Zgadzam się z tym co powiedziałaś 🙂 mój początek kp był trudny ale daliśmy radę. Kiedyś kobiety miały większe wsparcie, akceptację i zrozumienie otoczenia kiedy karmiły piersią swoje dzieci. Dziś patrzy się na to jako coś niepotrzebnego. Coś co uwiazuje dzieci przy matkach i matki przez to nie mogą wrócić do pracy od razu po porodzie... A dzieckiem najlepiej żeby zajmowała się opiekunka ;)
Nie zgadzam się. To 20 lat temu kobiety wracały szybciej do pracy po porodzie, wszak macierzynski był krótszy. Obecnie mało która mama, nawet ta dla której rozwój osobisty i praca są ważne, wraca do pracy przed ukończeniem roku. Kiedys też więcej mam karmiło piersią mimo to, mm było drogie i trudniej dostępne. Teraz jest to rozwiązanie proste. Większość kobiet przechodzi kryzysy w kp, ale mając łatwo dostępne wyjście od razu w nie uciekają, nie podejmując prób "przeczekania"na piersi czy szukania pomocy, rady jeśli problem trwa długo. A czy kp jest uwiązaniem? No pewnie że tak, ale albo się na to godzimy, albo nie. Nie ma co oszukiwać że to tęcza i jednorożce. Dla mnie kp ma dużo minusów i jeden, no może dwa wielkie plusy, które dzięki temu że są wielkie zwyciężają minusy🙂
To ja bym znalazła co najmniej kilkadziesiąt plusów 🙃
Wydaje mi się, że pomijając dostępność do mleka modyfikowanego, szkoda teraz nie spróbować karmić piersią. Nasze mamy mię miały wsparcia w tym temacie i miały problemy z laktacją]- zapalemie piersi, dziecko nie chciało pić, zróznych przyczyn, których nikt nie szukał, po nie znał się, nie miał pomocy... także w przeszłości też były problemy
@@justynaka8214 to prawda była większa determinacja, by karmić piersią do czasu pojawienia się mieszanek. Potem był okres, gdy były mieszanki, ale kompletnie nie było wiedzy o laktacji i wsparcia. A teraz mamy coraz lepszy dostęp do pomocy laktacyjnej.
Nawet odległość nie jest już takim problemem, wiele kobiet korzysta z mojej pomocy online. Zawsze jest rozwiazanie, by znaleźć pomoc.
Wiedza jaką Pani się dzieli jest bardzo potrzebna ,ponieważ można się zgubić w tych wszystkich "dobrych radach" ,a prawda jak słucham tutaj jest zupełnie inna. Jestem w pierwszej ciąży ,nie wiem jak będzie u nas wyglądała droga mleczna ,ale cieszę się, że moge korzystać z Pani wiedzy
Dziękuję i zapraszam po kolejne dawki wiedzy.
Świetny kanał. Doradca laktacyjny, to skarb. Nikt przy drugim dziecku 8 lat temu nie powiedział mi, że ktoś taki istnieje. Karmiłam do 8 miesiąca, ale to co przeszłam do 4 miesiąca, to było niemiłe doświadczenie. Za 4 tygodnie spodziewam się trzeciego synka. Mam nadzieję, że teraz będzie już lepiej🙂
Mając już doświadczenie w karmieniu będzie pewnie łatwiej, A w razie czego, teraz nie ma problemu ze znalezieniem doradcy laktacyjnego. Trzymam kciuki za sukces!
Fajny temat. Mi karmienie do tej pory nie sprawiało problemów i cieszę się że mogę karmić naturalnie. Niestety moim problemem jest to, że obie moje córki wzgardziły butelką (z moim mlekiem) i smoczkiem, a to naprawdę "uwiązuje" dziecko przy matce. Obecnie karmię półroczniaczkę i nie wychodzę bez niej na dłużej niż 1,5 godziny. Nie wiem czy coś zrobiłam źle, że nie kuma butelki (oglądałam różne instruktaże jak wprowadzić butelkę, karmić kubeczkiem itd. i nic nie działa, młoda się awanturuje i płacze aż dostanie pierś, a jak nie ma mnie w domu to czeka aż wrócę). Starsza córka miała tak samo. Żartuję sobie że moje dzieciaki nie dają sobie wcisnąć byle czego ;) Na szczęście to akceptuję jako etap przejściowy w życiu i cieszę się moim macierzyństwem. Trochę czekam na więcej "swobody", a trochę już na zapas tęsknię za tym wtulonym w pierś słodkim bobaskiem.
Czytałam, że obecnie często mamy z karmieniem problem (oczywiście pomijając przypadki medyczne, deficyty u dziecka itd.) z tego powodu, że nie obserwujemy tego zjawiska w życiu codziennym. Mamy coraz mniej dzieci, karmienie piersią w miejscu publicznym jest jeszcze wciąż napiętnowane, krępujące itd. Nie widzimy jak karmiła rodzeństwo nasza mama, ciotka, siostra, kuzynka, bo nie mamy już po kilkoro rodzeństwa i dużej rodziny i karmiących przyjaciółek wokół. U ssaków naczelnych nie jest to takie proste i trzeba się tego nauczyć, zaobserwować. Była taka obserwacja na małpach w zoo, które zostały matkami i ich dzieci umierały z niedożywienia. Ktoś postanowił zaprosić ludzkie mamy do zoo, żeby na oczach małpich mam karmły swoje niemowlaki. Kolejne pokolenie małpiątek było już odpowiednio nakarmione i przeżyło. Małpie mamy w niewoli po prostu nie wiedziały do końca o co z tym karmieniem chodzi...
Czytam obecnie książkę "Odstawieni. Ewolucja karmienia piersią" Jennifer Grayson i jestem ciekawa czy zna ją Pani i, jeśli tak, jaka jest Pani opinia na jej temat.
Rzeczywiście nie ma już karmienia w przestrzeni publicznej. Nie ma też miejsc typowo kobiecych spotkań, w których uczestniczą kobiety w różnym wieku, w tym matki karmiące. Więc może u nas pojawił się ten problem co u małpek ;-)
A co do butelki - może została wprowadzona za późno lub nieodpowiednia?
@@MariaLepucka Nie wykluczam że podałam butelkę za późno, bo skupiłam się na tym żeby karmienie piersią się udało i nie chciałam zaburzyć odruchu ssania, przez co pierwszy raz dziecko zobaczyło butelkę i smoczek po kilku tygodniach od urodzenia. Możliwe że powinnam proponować też inne modele, może któryś by lepiej podszedł (miałam Lovi i Avent). Sama średnio lubiłam się z laktatorem więc też motywacja mi spadła na myśl o sesjach odciągania pokarmu. No ale nie na co płakać nad niewypitym mlekiem z butelki ;) Dzieci szybko rosną, a taki styl życia, z maluchem przy boku, ma też dużo plusów!
Miałam nagłą cesarkę, która byla dla mnje ogromnym zaskoczoniem 🙈a z lektacją nie miałam żadnego problemu 😍a Syna nie pozwoliłam sobie zabrać ani nakarmić butelką 🙈 I zdecydowanie racja dzieci kiedyś rodziły się w domu i sama gdyby nie kiepskie wyniki badań bym tak rodziła głównie dla tego spokoju i braku medykalizacji 😑 dziękuję za ten filmik 🥰
Po cesarce też nie zawsze musi być problem z karmieniem. Na szczęście zawalczyłaś o malucha i nie pozwoliłaś go sobie zabrać ani nakarmić butelką. Niestety wciąż nie każda matka ma taką świadomość. A niekiedy brakuje sił i pomocy.
Karmie już prawie roczną córeczkę, dla mnie to coś niesamowitego ta bliskość ciepło .Ale było ciężko, pierwsze tygodnie po cc musiałam odciągać laktatorem,wydaje mi się że zbyt szybko był podany smoczek bo po wyjściu ze szpitala i później córcia nie umiała chwycić. Wreszcie po niecałym miesiącu nauczyłyśmy się karmić, nawet na leżąco . Kilka miesięcy pięknie i znowu coś,jak nie zapalenie piersi to 3 zastoje. Jak przeszło to miałam ostry stan zapalny, czerwone plamy i poranione Brodawki przez ząbki. Ściskałam zęby, łzy czasami mi poleciały ale nie miałam serca się poddać i podać butelkę. Przeszlam przez kilka lekarzy ,prosić o pomoc ,wiekszosc mnie wyśmiala twierdząc ze mam przestać karmić. Ale to nie poddałam i Nie zamieniłabym karmienia piersią niczym innym.
Karmienie piersią to niezastąpione doświadczenie, bez wątpienia. Jednak zawsze na wszelki wypadek warto mieć kontakt do dobrego doradcy laktacyjnego, który pomoże w razie problemów. Niestety mało który lekarz jest w stanie zaoferować sensowną pomoc w problemach laktacyjnych.
A co Pani uwaza o karmieniu dziecka a jeśli jestem w ciąży?
@@ukaszdr2890 prawidłowa ciąża nie jest przeciwwskazaniem do karmienia piersią.
Mnie masochizm jest raczej obcy 😅
Na temat ,,uwiązania" dziecka do matki...
Coraz częściej widzę podobne przypadki wypowiadania się o macierzyństwie, dzieciach jako o złu powszechnym. Przeraża mnie te chore podejście ludzi do małych dzieci. Nie raz słyszałam że dziecko niszczy życie prywatne czy też po prostu budzi odrazę bo robi kupki i ,,beczy cały czas". Te słowa słyszane oczywiście od osób które z maluchami nie miało nigdy styczności.
Matka kiedyś kojarzona była z kimś ciepłym, domem i miłością. Dziś to ta co żydzi 500 plus i nie chce jej się pracować. Czasy faktycznie są inne. Coraz więcej ludzi w wieku zakładania rodziny (27-35 lat) okazuje się być wiecznymi dziećmi grającymi na konsolach i sama wizja dziecka ich przeraża. To smutne.
Jeśli w ten sposób mówią osoby, które nie mają dzieci, to w sumie dobrze, że ich nie mają. Dorośli ludzie też mają prawo nie chcieć dzieci i uważać, ze zmiana pieluchy jest obrzydliwa. Mają prawo grać w gry ile tylko chcą i uważać, że dzieci to "zło".
Jednak w takiej sytuacji grunt to skuteczna antykoncepcja.
Bo dramat zaczyna się wtedy, gdy osoba, która ma dzieci nie jest na nie gotowa. Takich osób jest mnóstwo. Znam ciężarne, które nie chcą rodzić naturalnie, bo pochwa się rozciągnie, nie chcą karmić piersią, bo uważają, że piersi obwisną, nie chcą ani karmić ani rodzić, bo uważają że odbierze im to atrakcyjność seksualną, wolność, zabierze czas i przestrzeń. Znam rodziców, którzy stosują tresurę dzieci "wypłacz się i daj mi spokój", bo w końcu będzie spał sam i przestanie krzyczeń, zrozumie, że nikt go nie słucha.
I to są prawdziwie przykre sytuacje.
Tylko blagam nie demonizujcie grania na konsolach bo się we mnie gotuje jak widzę takie komentarze 😂 Sama uwielbiam grać i potrafię łączyć to z macierzyństwem bardzo sprawnie także proszę bez generalizowania :)
Mam insulinooporność, na szczęście w miarę opanowaną dzięki odpowiedniej diecie. Po okresie połogu miałam koszmarny kryzys laktacyjny, kilka dni nie rozstawałam się z laktatorem. Albo syn wisiał mi na piersi, dokarmialam go wenflonem koło brodawki, a po nakarmieniu go stymulowałam piersi schematem 7-5-3 i raz dziennie wykonywałam power pumping 20-10-10. Zajmowało mi to wszystko prawie cały dzień 🙉 ale dzięki tym kilku dniom już ponad rok karmię syna. 6 miesięcy wyłącznie piersią (poza tym wenflonem przez 3 dni). Gdyby nie CDL nie wiedziałabym, że mogę uratować nasze karmienie piersią ❤️
Mniejsze i większe kryzysy zdarzają się. Ale jeśli uda się je przetrwać, to "za rogiem" zwykle czeka spokojne dalsze karmienie. No i oczywiście to kolejny przykład, że warto korzystać z profesjonalnej pomocy i nie poddawać się.
Uwielbiam Panią słuchać
Ja również doświadczyłam braku wsparcia od personelu w szpitalu po porodzie, pomimo prawidłowego przybierania na wadze córki dostałam zalecenie od lekarza by dokarmić mm choć pokarmu miałam bardzo dużo że aż córka ulewała, gdy postawiłam na swoim i dokarmiłam mlekiem odciągniętym laktatorem dostałam zalecenie by sprawdzić ile pokarmu mam w piersiach odciągając do butelki i w taki sposób nabawiłam się takiego nawału że później nie mogłam sobie poradzić bo personel chciał się upewnić czy na pewno pokarm mam nie kierując się wskaźnikami skutecznego karmienia, smutne. Szkoda że na cały oddział w szpitalu jest jeden doradca laktacyjny pracujący od pon-pt w godz 7-14:35 a kobieta która urodzi w piątek wieczorem może nawet nie mieć okazji zasięgnąć porady bo zostanie wcześniej wypisana do domu. Myślę też że problemem jest brak aktualizowania wiedzy personelu pracującego w szpitalu. Bo czasem personel nie pomoże a i może zaszkodzić swoimi radami. Jakie jest Pani zdanie na temat stosowania smoczków? Całkowicie należy ich unikać? Czy może od jakiegoś czasu można wprowadzić smoczek? Jakie niesie za sobą konsekwencje stosowanie smoczka? Bardzo chętnie obejrzałabym film na ten temat. Życzę powodzenia i serdecznie pozdrawiam :)
Niestety ta historia nie jest wyjątkiem. W wielu szpitalach nie ma doradcy laktacyjnego w ogóle, a matki co chwilę słyszą inne rady i to sprzeczne ze sobą.
Jeśli chodzi o smoczki - lepiej ich unikać. A jeśli chcemy podać smoczek, to nie wcześniej niż po 4 tygodniu życia malucha i poda warunkiem braku problemów z karmieniem piersią.
mnie najbardziej boli to, że jak na początku kobieta ma mało pokarmu to od razu podają butle z mm. i tym sposobem moje dziecko już nie chwyci piersi bo nauczyło się butelki. nikt nie mówi o alternatywnych metodach karmienia jak softcup, łyżeczka, sns... nawet w szkole rodzenia nikt mi o tym nie powiedział . jesteśmy na etapie walki z kp, ale synek zakochany w butli.
Szpitale idą na łatwiznę, bo brakuje personelu, który mógłby poświęcić matce więcej czasu - nauczyć ją jak karmić piersią czy np łyżeczką.
Za to szkoła rodzenia ma czas i możliwości, aby przekazać aktualną wiedzę. Niestety często temat traktowany jest byle jak lub osoba prowadząca zajęcia nie jest specjalistą w zakresie laktacji.
Podkreślałam to w ostatnim czasie wiele razy i tu znów powtórzę - bardzo ważny jest wybór szkoły rodzenia, sprawdzenie wcześniej kto prowadzi zajęcia i jakie ma kwalifikacje.
@@MariaLepucka w ogóle mało osób też chce korzystać ze SR. U mnie w poradni na NFZ była darmowa, nie wiem czy Pani prowadząca była jakaś super specjalistka, ale kp poświęciła wiele czasu. Natomiast z rodzących w lipcu na cały powiat na szkołę chodziły 4 osoby... Żadna moja znajoma nie chodziła na SR.
@@beatamyslinska91 niestety wiedza, zwłaszcza ta od profesjonalistów nie jest teraz "w modzie". Wiele osób uważa, że to co przeczytają, znajdą w necie lub dowiedzą się od znajomych to wiedza wystarczająca i poprawna. Potem życie to weryfikuje.
Dla większości priorytetem jest by głodne, ubywające nadmiernie na wadze dziecko zostało nakarmione, jeśli piersi matki nie zaspokajają potrzeb dziecka...Więc sytuacje bywają różne....
Miałam cesarskie cięcie w czerwcu walczyłam z laktacja tydzień było ciężko, ale udało się do dziś karmie córeczkę
To jest wysiłek, który się opłaca. Gratuluję!
Za te pijawki pokochałam ten filmik 🥰 teraz dostałam pijawkę.. czasami jak nie trafi w brodawke zrobi mi malinkę na skórze 😆 kp wyszło praktycznie samoistnie. Jedynie wypływ mleka mam zbyt silny (ciekawe czy to przez to że maluszek tak ciągnie.. ). Chciałam dodać, że pierwsze dziecko było kpi, później mieszanka, bo tak jak Pani mówiła "do karmienia trzeba dwojga", a maluszek nie chciał ssać. 😶 Także czekam aż ktoś walnie tekstem, że nie chciało mi się kp 🤣 swoją drogą to kp przy kpi to wakacje 😁 pozdrawiam mamy karmiące w każdy możliwy sposób
KPI nadal było karmieniem mlekiem mamy tylko "opakowanie" trochę inne ;-) No i pracy ze strony mamy przy KPI jest jednak mnóstwo.
Naprwade kiedys sądziłam ze kobiety przesadzają ze szybko sie poddawaja i sa rozkaprysione ale naprawde bylam w ciazy i widzialam w roznych odstepach w szpiatalu widzialam te kobiety ktore płakały na prawde mialy problem warto wspierac pomagac zachęcać zeby zbyt szybko sie nie poddawaly udalo mi sie bez pomocy wykarmic piersią wszystkie dzieci było to na zasadzie ze to musze dac jakbym nie miala czym innym zastąpić czy dac mimo ze było oczywiście kazdy ma wybór ale wsparcie i pomoc naprawde pomaga
W tych czasach to już naprawdę każda matka powinna mieć dostęp do opieki laktacyjnej.
A z mojej wiedzy wlasnie w dawnych czasach matki czesto przerywaly barfzo wczesniej karmienie, przez braki mleka, niedozywienie, slaba diete
30-40 lat temu przede wszystkim byłą mała wiedza na temat karmienia piersią i nie było doradców laktacyjnych. Dlatego wiele matek wierzyło w teorie, które obecnie ostatecznie obalono np właśnie te, że dieta matki ma wpływ na ilość mleka. Nie ma. Mleko mają zwykle nawet skrajnie niedożywione matki w Afryce.
Ja również miałam tzw. zimna cesarkę, pokarm miałam ale problem był w spadku wagi synka. Okazało się, że musi mieć podcięte wędzidełko i to bardzo mocno. Przez ten czas bardzo pogryzł mi brodawki ... aż do krwi. W szpitalu była położna laktacyjna ale na chwilę, i nie na tak długo aby dobrze pomóc. Pierwsze co usłyszałam, to że mam płaską brodawki i, że będę miała problem z karmieniem. Wróciłam do domu i poszukałam doradcę laktacyjna, trafiłam na wspaniałą kobietę. Pomogła w leczeniu brodawki i zaproponowała nakładki, do momentu zagojenia się piersi. Dla mnie najważniejsze jest to, że karmie a że są to nakładki to mi nie przeszkadza.
Świetnie, że się udało. Osłonki to najmniejszy problem, ale warto próbować z nich zrezygnować. Jest szansa, że za którymś razem się uda.
Mialam 3 cesarki a mleka jak na druzyne pilkarską 😄
Dokładnie w szpitalu nikt mi nie pomógł z laktacją pytała tylko" podać już mleczko"? Nie przyszła doradczyni lajtacyjna,a jak jej szukałam to już nie było. Każdy daje inne rady w szpitalu. Lekarze też zniesmaczeni jak mówiłam że nie mam pokarmu i karmie mm.
Obawiam się, że jakość opieki w szpitalach szybko się nie poprawi patrząc zarówno na brak finansowania szkoleń (i nędzne pensje personelu za które odechciewa się robić cokolwiek), jak i niestety często brak otwarcia na nową wiedzę ze strony medyków.
Ja miałam o tyle dobrze, że moje dziecko nie płakało. Miałam cesarkę i wg mnie w pierwszych 2-3 dniach brak pokarmu. Mała oczywiście spadała na wadze, ale nie płakała, zapewne wystarczyły jej wody płodowe, którymi była "najedzona". Miałam też płaskie brodawki więc używamy nakładek. Oczywiście co zmiana to inne rady dostawałam, dziecko przy personelu łapało pierś, ale zasypiało po minucie czego już położne nie widziały i nie wierzyły mi, że pokarm nie leci. Musiały naprawdę mocno ścianac pierś by pojawiła się mała kropelka. Marzyłam o powrocie do domu i karmieniu w spokoju. W ostatniej dobie w szpitalu pojawił się pokarm.
Pytanie czy kiedykolwiek potrafiły. W tym kontekście "Kiedyś to były czasy" chyba nie ma przełożenia bo i moja mama i moja babcia i ciocia - wszystkie karmiły mm, a potem kaszki wiadomo i raczej spotykam się z ich reakcją że teraz kobiety mają świadomość wpływu KP na dziecko, a one takiej nie miały więc im na tym nie zależało.
To były czasy PRL i kult mleka w proszku.
Ale wcześniej życie wyglądało trochę inaczej, nie było wyboru. Jeśli matka nie dała rady karmić, musiała znaleźć ( i opłacić) mamkę lub karmić dziecko mlekiem zwierzęcym - niestety z marnym skutkiem dla zdrowia.
Super odcinek!
Jakby ktoś opowiedział moją historię.
Na początku miałam problemy w szpitalu bo miałam płaska jedna brodawkę ale na położnictwie gdzie urodziłam pokazała mi położna i córeczka bez problemu chwyciła byłam przeszczęśliwa :) niestety również w szpitalu dokarmiałam ja mm które mi zostawili ponieważ byłam w izolatce przez covida musiałam podpisać żeby dziecko było ze mną żeby karmić bo chciałam bardzo :) miałam mega pogryzione brodawki zaciskałam zęby bo mi zależało na karmieniu. Było bardzo mało pokarmu że się nie najadala więc dlatego dokarmialam tym mm co mi zostawili. Wszystko się zmieniło gdy wyszliśmy do domu pokarmu przybyło więcej i lepsze to karmienie było do czasu. Bo gdy skończyła 9 msc a ma już 10 skończone nagle odpycha cyca i nie chce , już laktatorem jak sciagalam ledwie kropelka 😥 więc się poddałam ale rzadko chce to mleko mm 🙈 czasem raz na wieczór czasem dwa , jeść wszystko je to co my wszyscy ale boje się że jakiś nie dobór może mieć ...
Dałyście radę jednak długo mimo początkowych problemów. Na etapie 10mc niechęć do ssania piersi i picia mm może wynikać z tego, że dziecko je już bardzo dużo innych posiłków.
Jeśli boisz się o niedobory to warto zrobić badanie krwi
@@ewacph64 dziękuję na ten moment wszystko dobrze z córeczka :) pozdrawiam
Taa kiedyś to bylo, a teraz to nie ma.. Kiedyś o wielu rzeczach w ogóle się nie mówiło, więc jakby problem nie istniał.
Tak, czasy się zmieniają. Ale wiele starszych osób lubi to swoje "a za moich czasów, to...."
Miałam cesarkę 3 miesiące temu, w szpitalu zapytali czy mogą podać butelkę, bo mały po spędzeniu kilku h na piersi nadal jest głodny, wiec się zgodziłam. Teraz go karmie MM i KPI, piersi już prawie nie umie chwycić. Bardzo żałuję, że tak się to wszystko potoczyło i nie wybaczę sobie, że nic z tym nie zrobiłam 😢
Maluch dostaje odciągane mleko, więc jednak jest też karmiony mlekiem mamy. To też jest sukces.
Wiele osób się dziwi, że teraz "te baby nie potrafią karmić" nie mając zielonego pojęcia o tym, jak to było 50, 100 lat temu. Przypominam, że w dzisiejszych czasach mamy NAJMNIEJSZĄ ŚMIERTELNOŚĆ NOWORODKÓW I NIEMOWLAKÓW od wieków, a może nawet w skali tysiącleci...
Prawda jest taka, że kiedyś determinacja była wielka, bo nie było alternatywy. Jednak i tak nie zawsze się udało. Wtedy bogatym kobietom pomagały "mamki", a biedne... Cóż, karmiły mlekiem zwierzęcym. Na krowim nie dało się przeżyć, na kozim już częściej...
Ja bylam po cesarce i od początku czulam ze dziecko jakby sie nie najadalo, bylo tez duzo stresu i meczylam sie do 3 miesiace az przeszłam na karmienie mieszane i caly stres zszedl. Szkoda ze tak rzadko sie reklamuje karmienie mieszane u mnie większość mam miala problemy i wszystkie przeszły na MM, wyłącznie. Ja karmilam mieszanie do 1.5 roku. Uwazam ze to powinno sie bardziej propagowac, bo nie pozbawiany dziecka naszego mleka a sobie ulatwiamy zycie
To prawda, większość matek myśli, że jeśli podają mieszankę, to już trzeba zrezygnować z piersi. A zazwyczaj można kontynuować karmienie piersią mimo podawania mleka modyfikowanego. Nadal jest to lepsze rozwiazanie niż karmienie sztuczne.
Moja mama po cieciu cesarskim (30 lat temu) miała taki nawał pokarmu w szpitalu (w lipcu) że wykarmiła pol oddzialu. Położne przychodziły i pytały ile butelek dać do odciągnięcia. Natomiast pani która leżała obok 'nie miała' pokarmu więc jej dziecko dokarmiała moja mama. Być może ta pani karmiła by dziecko piersią gdyby byl w tamtych czasach doradca laktacyjny ale to były czasy kiedy szlo się na łatwiznę... Moja mama pomimo tego ze była pomobilna mleczarnia karmiła mnie tylko 3-4 miesiące piersią bo łatwiej bylo mnie odstawic na butle z kaszka... Uraz do kaszki mam do dzisiaj 😂
Jestem w 37 tyg ciąży i zbieram informacje dot karmienia piersią bo chciałabym karmić naturalnie. Informacje w internecie mnie uspokajają. Nie mam dużych piersi bo jestem szczupłą osobą są typowo gruczolowe, martwią mnie sutki bo nie kupilam nawet do nich laktatora bo mają tylko średnicę 13mm i odstają tylko trochę więcej wstrzymam się z tym i po porodzie o wszystko dopytam położne i doradce laktacyjnego... Ale widzę dla siebie nadzieję że się uda, tym bardziej że parę razy zdarzylo się obudzić z mokra koszulka czyli coś tam powinno być tylko to wydobyć ;) niestety srodowisko przyszłych babć jest wykanczajace. Cały czas jestem pod obserwacją a to 'brzuch juz masz nisko' 'ja miałam inny brzuch szerszy a ty jakbyś piłkę polknela ' 'ty nic nie przytylas! Ja to przytyłam 30kg' 'nic Ci piersi nie urosły w ciąży ciekawe czy będziesz miec pokarm'. Sytuacja jest tak napięta że w święta już nie wytrzymałam i wizyta moich rodziców zakończyła się dzień szybciej. To jest czas kiedy potrzebujemy wsparcia i wiedzy a nie przytkow i dokładania wątpliwości. Moim najlepszym przyjacielem jest o dziwo mąż! On rozumiem i daje mi i przestrzeń i wsparcie i czuję że dzięki niemu nie jestem z tym sama ☺️
Ps: chrzestna męża chce nam kupić kozę (mieszkamy na wsi) bo ona sama pokarmu nie miała i karmiła mlekiem kozim;) nie ma to jak wsparcie rodziny! Jeszcze nie urodziłam a okazuje się ze lepsza będzie koza niż ja ;) już nerwowo mam dosyć a po porodzie będę strzelać jadem na kilometr, oby celnie :D
Ps2: przypomniało mi się jeszcze coś! Moja chrzestna urodziła 10 lat później po mojej mamie. Ile komentarzy bylo ze po co tak dlugo karmi piersią ze już rok skonczyl ze on nic innego nie chce jeść a ze jest strasznie chorowity i lepsze byłoby mleko modyfikowane... Fakt, jej syn jest chorowity i ma zaburzenia jedzenia do dzisiaj ale najłatwiej obwinić za to matkę bo karmiła cycem 👍 nie wiem ile jeszcze lat świetlnych minie zanim ludzie zaczną myśleć i pracować nad samym sobą bo ten naród jest tak skonstruowany ze czerpie przyjemność z niepowodzeń innych i tylko on ma racje i jego poglądy są właściwe i cały świat ma postępować jak on chce. Ręce opadają! Pozdrawiam 😊
Myślę, że w przypadku takiej rodziny najlepiej jest powiedzieć stanowczo na samym początku, że nie życzymy sobie nieproszonych rad i komentarzy. A kto nie zrozumie, temu warto jednak chwilowo podziękować za towarzystwo, bo spokój jest teraz najważniejszy.
Kozę to wykorzystywały 200 lat temu ubogie chłopki, których nie było stać na mamki, a mieszanek nie było. Ich dzieci rozwijały się oczywiście gorzej, ale w większości przeżyły. Dziś to jest mało śmieszny żart, który ma sugerować, że nie uda Ci się karmić, więc będziesz podawać byle co. Toksycznych ludzi naprawdę warto odsunąć na bok, bo gdy dziecko się urodzi będzie już tylko gorzej.
Mój dzidziuś niestety musiał zostać w szpitalu po narodzinach i jest dokarmiany także mm..z butelki, ratuję się póki co laktatorem by miał również moje mleko ale zaczynam kiepsko widzieć przejście na karmienie piersią (spróbuję jeszcze nakładek bo niestety nie chwycił mojej piersi). Pani Mario czy karmienie malucha po 3 tygodniach przy laktatorze (staram się odciągać pokarm co 3-5h)jeszcze jest możliwe z piersi po mm i butelce? ☹️
Tak, wciąż jeszcze sytuacja jest do uratowania, chociaż może to wymagać nieco wysiłku.
@@MariaLepuckatroszkę się uspokoiłam, jak to przeczytałam. Bardzo chcę karmić piersią. Mój maluszek też jest w szpitalu, je z butelki moje mleko. Za 2 dni będę pierwszy raz próbowała nakarmić go naturalnie. Mam obawy, czy po butelce się uda :/
@@beatakamienska1099 to zależy od wielu czynników, na pewno jest szansa, że się uda 🙂
Ja to uwielbiam ludzką logike. O nie karmisz piersia? Jak tak mozna? MLEKO MATKI NAJLEPSZE!! Ale spróbuj nakarmić dziecko piersią po za domem, JAK TAK MOŻNA!? PRZECIEŻ TO NIE DOPOMYSLENIA!!
Po prostu wiele osób prezentuje wrogą postawę w stosunku do matek. Wiele czynników ma na to wpływ.
@@MariaLepucka tylko nie rozumiem dlaczego, zamiast wręcz pomagac bo wychowanie dziecka czasem byloby pewnie nawet latwiejsze gdyby w sklepie zamiast patrzec sie krzywo jak dziecko placze i sprawiać ze matka czuje sie niekomfortowo mogli by albo sami zwrocic dziecku uwage albo igronowac całkowicie. Zapomnial wol jak cieleciem byl, kazdy kiedys byl dzieckiem, kazdy kiedys plakal a krzywe patrzenie na rodziny z dziecmi gdziekolwiek jest glupota ludzką...
@@klaudiaposadzka3608 to jest skutek generalizowania, ono zawsze jest szkodliwe. Czasem jedno złe doświadczenie powoduje niechęć do całej grupy ludzi. Sama jako położna tego doświadczam - kobieta, która miała złe doświadczenie np. z położną ze szpitala, często reaguje agresją w stosunku do wszystkich położnych lub całego personelu medycznego ("nic nie robią, tylko by podwyżki chcieli", "położne są chamskie i leniwe, a lekarze pracują tylko za łapówki", podczas, gdy jednak większość pracowników ochrony zdrowia to uczciwi ludzie i starają się przyzwoicie wykonywać swoją pracę.).
Tak samo jest z matkami - niekiedy raz spotkamy kogoś, kto zachowuje się źle i później długo czujemy niechęć do wszystkich dzieci dookoła i ich matek. Czasem zdarzają się rodziny z dziećmi, które przekraczają granicę - np. nie zwracają uwagi na to, co robią ich dzieci lub w niegrzeczny sposób domagają się przywilejów z racji tego, że są z dzieckiem.
Dlatego mechanizm działania obcych ludzi jakkolwiek można wyjaśnić (nie mylić z akceptacją), ale w rodzinie sama nie jestem w stanie tego zrozumieć....
Czy jest jeszcze szansa podkręcić laktację 4 tygodnie od porodu? Karmię piersią i mm.
Tak, jest jeszcze szansa. Trzeba dokładnie zdiagnozować przyczynę i wtedy dobrać plan działania.
No też się nasłuchałam od męża, po ci doradca?(nie posłuchałam dopiero przy trzecim dziecku) Daj se spokój z karmieniem piersią.(przy każdym dziecku to słyszałam) nie Daj butelkę z mieszanką, bo płacze.( Przy pierwszym i niestety posłuchałam 😰). Obecnie przy trzecim ściągam pokarm od 1,5 miesiąca i jak nie uda się dostawić ponownie to podciągam jeszcze trochę 😉. Dlaczego nie dokształciłam się wcześniej?
Dlatego tak ogromnie ważne jest wsparcie otoczenia. To podstawa. Prawdziwym skarbem są bliscy, którzy widząc, że młoda mama ma problemy laktacyjne, sami umawiają dla niej wizytę doradcy laktacyjnego.
Świetnie, że za trzecim razem udało się karmić swoim mlekiem - odciągane też jest wartościowym pokarmem. Do trzech razy sztuka ;-)
Strasznie trudne, walczę 3 tydzień, jest bunt ze strony dziecka
Ten bunt na pewno ma jakąś przyczynę. Myślę, że warto spotkać się z cdl i spróbować ją znaleźć.
Gdzie można się dowiedzieć, jak hormony tarczycy wpływają na laktację?
Najlepiej u doradcy laktacyjnego, którego trzeba odwiedzić z wynikami swoich badań. Zaburzenia funkcji tarczycy mogą wpływać zarówno pobudzająco jak i hamująco na produkcję pokarmu.
Miałam kiedyś stwierdzoną hiperprolaktynemię. Z biegiem lat, wyciszoną. Ponadto "leczę" niedoczynność tarczycy i hashimoto Euthryoxem. Czy jest wobec tego nadzieja,że pokarm będę miała?
Ta sytuacja wymaga bardzo precyzyjnego działania (np niezmieniania gwałtownie dawek Euthyroxu po porodzie). Jeśli wszystko będzie stabilne i unormowane, nie powinno być problemu z produkcją mleka.
To jest straszne, że większość moich znajomych, ktore w ostatnich latach rodziły świadomie zrezygnowało z karmienia piersią, właśnie przez reklamy mleka modyfikowanego i to, że wszyscy im to polecali, zamiast chociaż spróbować naturalnie 😢
Niestety bardzo często przekaz na temat mm jest w domyśle taki, ze "to też mleko dla dziecka, co za różnica".
Ja jeszcze nie zaczęłam karmić, bo maluszek jest w szpitalu na butelce, a mąż już przynosi nowinki od kolegów, że ich żony to po miesiącu na mm przeszły i że zaczęły się wysypiać. Mąż też ma przekonanie, że najlepiej jak najkrócej karmić, bo się będą śmiać z małego 😮 ps. Ja chcę karmić tak długo, jak się da ❤
Ej. Z tą sytuacją w szpitalach to prawda. Co położna to inne porady. Często wykluczające się. I prawda. Dwójka dzieci - były próby mm już w szpitalu! A po co? Żeby spały. 1 za dużo smółki... Więc za dużo waga spadła. Ale jadł super. To musiałam na pokaz odciągać mleko. A u 1 po CC zabronili mi jeść.... Więc z czego to mleko miało się robić ... A nikt nie uczył jak pobudzać. Także z tym karmieniem w szpitalu to często koszmar. I rada w stylu 'zeby się pani wyspała' zabierają dziecko. Najgorszy sen w życiu. Każde wycie dziecka to przebidzenie czy to moje...
Niestety, przykre jest, że najczęściej nie można ufać personelowi szpitala. Chyba jeszcze dużo czasu musi minąć, by to się zmieniło. Dlatego nadal tak ważne jest, żeby dobrze przygotować się do karmienia jeszcze będąc w ciąży.
A czy jest jakieś remedium na torze dziecko śpi przy piersi i nie dojada? Nie da się dobudzić a jak się już uda to za chwilę śpi znowu. Ja dokarmiam i boję się że moja laktacja wygaśnie.
Musi być jakaś przyczyna takiego problemu. Bardzo często ucieczka w sen jest spowodowana problemem z prawidłowym ssaniem - maluch męczy się i nie umie dalej opróżnić piersi, wiec zasypia mimo, że nie dojadł.
A jeśli samo kamienie piersią powoduje stres? Ja tak miałam w ok 3 tygodniu, kp powodowało ogromny ból, jednak bardzo chciałam wytrwać i po ok 5 dniach zaczęło ustępować. Natomiast moja kuzynka mówiła, że u niej spowodowało to stres i zanik karmienia. Czy to możliwe?
Silny ból zawsze powoduje stres i... nigdy nie powinien występować w czasie karmienia! Jeśli jest inaczej, warto skonsultować się natychmiast z doradcą laktacyjnym. Ból i stres bedą utrudniać wypływ mleka, a w efekcie zmniejszać jego produkcję.
Myślę że po prostu nie chce się kobietom na tyle poświęcać bo to za dużo . Na ogół dużo kobiet również po prostu nie jest doinformawanych jak to wygląda i dlaczego na początku jest tak malutko a to o to chodzi żeby dzidzi stopniowo ten mały żołądek się przystosowywał a z resztą do pierwszego półrocza życia ma zapasy jeszcze te które mama w ciąży dostarczała . A są też kobiety z atopowym zapaleniem skóry i lekarze mówią że nie mogą karmić piersią bo to przechodzi na dzieci .
Ja jako małe dziecko nie byłam karmiona piersią , ponieważ urodziłam się w siódmym miesiącu ciąży , moi rodzice próbowali wszystkiego ale miałam problemy z brzuszkiem . Rodzice karmili mnie krowim mlekiem rozcieńczonym z wodą w odpowiednich proporcjach, ale to później bo przez dwa miesiące leżałam w szpitalu .
Sama karmiłam swoje dziecko piersią nie było łatwo , ponieważ mam brodawkę wklęsła a moje dziecko cofnięta żuchwę mimo to się udało bez silikonowej osłonki mały sam zaczął łapać i dzisiaj są nierozłączni 😂
Powiedziano mi też że nie mogę jeść orzechów , jogurtów i cytrusów , ale ja nie mogłam tego odrzucić ponieważ całą ciążę miałam te produkty w diecie i nie było wcale żadnych problemów kołkowych żadnych alergii . Teraz przy drugim dziecku na pewno nie będę słuchać pielęgniarek w szpitalu bo tak jak Pani mówi w filmie każda mówi co innego , zniechęcają do karmienia piersią. Nie zrezygnowałam chociaż przysporzylo to mi mnóstwo stresu i płaczu ale na szczęście Pani laktacyjna była racjonalna i nie słuchała tych Pań , walczyła do końca . Takie kobiety się ceni .
Pozdrawiam i proszę o film odnośnie tego czy jak za pierwszym porodem miało się cesarkę to czy za drugim razem można urodzić naturalnie 🙏🙏🙏😊
Naprawdę ktoś mówi, ze AZS przechodzi na dziecko karmione piersią? 😲
❤❤❤
A ja nienawidziłam kp, nienawidziłam tego wiszenia, tego przdbodzcowania...
Przykro mi, że miałaś takie odczucia. Dla wielu matek to piękne chwile bliskości z dzieckiem. Ale nie zawsze tak jest.
Akurat wszystkie starsze Panie, które znam nie karmiły piersią, bo dostały zalecenia żeby dokarmiać dzieci mlekiem w proszku z mąką krupczatką...
Zabawne, że nieproszone rady dotyczące karmienia dziecka najczęściej padają właśnie z ust kobiet, które same nie karmiły.
Ja karmie 3 tygodnie i jestem już na skraju wytrzymałości psychicznej 😩 Korzystam z rad doradcy laktacyjnego i nic. Mała sie nie najada. Niby rozmiar biustu nie ma znaczenia ale chyba jednak ma :/
Rzeczywiście rozmiar piersi nie ma większego znaczenia. Niestety jednak pojawiają się czasem problemy laktacyjne.
Zazwyczaj jednak po pokonaniu początkowych trudności jest później już tylko łatwiej. Powodzenia!
U mnie 12 tydzień a laktacja to istny rollercoaster. Próbowałam juz chyba wszystkiego, miliona pozycji, pobudzania laktatorem, specyfików typu femaltiker, słód jęczmienny, herbatki itd itp w nocy jest tak rozkręcona ze mała najadą się połowa tego co jest, resztę odciagam i dokarmiam w dzień, bo w dzień jest tego pokarmu jak kot napłakał. Powoli opadam z siły, nie wspominając jak bardzo głowa przez to dostaje popalić…
@@AdriannaS-px8hn mleko w nocy ma troszkę inny skład niż w dzień, a do tego dzieci mają różny poziom aktywności w różnych porach dnia. Czy przyrosty masy ciała są prawidłowe?
@@MariaLepucka wiem właśnie ze mleko z nocy ma inny skład, ale tylko to mnie ratuje przed podaniem mm i dzięki temu tez mała przybiera prawidłowo
Nie pisz proszę takich bzdur, bo jeszcze ktoś w to uwierzy. Znam więcej kobiet z małym biustem, które wykarmiły dzieci swoim mlekiem tylko i potrafiły tak karmić latami niż też z dużym, doucz się na czym polega laktacja. Karmienie piersią jest ciężkie, nawet bardzo więc zrozumiałe były twoje obawy i zmęczenie, mam nadzieję, że po czasie laktacja ci się ustabilizowala, tutaj potrzeba naprawdę dużo cierpliwości.
Coś się dzieje z wrodzonym instynktem....
Życie w aktualnych warunkach cywilizacyjnych niestety skutecznie zabija nasze naturalne instynkty.
Ja uważam, że dziś doradczynie laktacyjne robią niedzwiedzia przysługę często, niestety...
Mi w szpitalu certyfikowana doradczyni wmawiała, że dziecko MUSI zjeść tyle i tyle. Że muszę dokarmiać w tej dobie tyle i tyle, i że musi zjeść naraz taka wielka porcje w tej dobie dziecko. Co tam, że to był wcześniak, i nie wiem gdzie on miałby zmieścić AŻ tyle mleka.
Potem po wyjściu ze szpitala taka ach I och szanowana doradczyni z Żelaznej zalała mnie masą wątów, że martwi ją czemu tak mało odciągam laktatorem.
1,5 miesiąca męki z doradczyniami odebrało mi tyle radości w tym czasie...
Olałam te baby, dziecku podcięto wędzidełko (czemu te owe mądre doradczynie nie zauważyły, ze dziecko ma skrócone? Nawet nie zajrzały mu do buzi!) I po tygodniu mogłam odstawić dokarmianie mm.
Dziecko przybierało prawidłowo, mimo że zawsze odciągałam mało mleka laktatorem.
Po prostu sporo kobiet zawsze odciągnie mało mleka laktatorem. Po prostu dziecko może jeść nie 8 a np. 15 razy na dobę mniejsze porcje mleka z piersi i i tak będzie przybierało prawidłowo.
Osobiście po swojej przygodzie z doradczyniami mam o nich niestety zdanie takie, że robią więcej szkody niż pożytku. Jasne, na pewno nie wszystkie. Takie mam doświadczenia po prostu. Wciskanie laktatora i stres od tych doradczyn to zmora z tego co słyszę od kobiet.
Dodam, że karmiłam wyłącznie piersią do rozszerzania diety. Później prawie dwa lata jeszcze.
Także da się. Szkoda, że tak bardzo doradczynie podcinały mi skrzydła, czułam że coś jest nie tak. Szkoda, ze tak późno je olałam i zaufałam sobie na tyle, żeby skonsultować się z kobietą, która zajmuje się ogólnie terapia karmienia malych dzieci, która poleciła mi super lekarza do podcięcia wędzidełka i po paru dniach już mogłam wywalić te wszystkie butle i laktatory I CIESZYC SIE WRESZCIE Z TEGO CZASU Z MALUSZKIEM
Próbuję zrozumieć Twoją frustrację.
Ale... wiesz to tak jakbyś powiedziała np " mam złe zdanie o lekarzach bo nie zgadzam się z diagnoza/ leczeniem tych, na których trafiłam. Pewnie nie wszyscy tacy są ale uważam, że nigdy nie należy niczego leczyć u lekarza, bo oni tylko robią krzywdę".
Albo "mam złe zdanie o dentystach, uważam, że zdecydowanie lepiej nie leczyć zębów".
Widzisz ten paradoks?
Oczywiście można tu pokusić się np o porównanie opieki na nfz z prywatną itp... Ale komunikat, że lepiej nie korzystać w ogóle z opieki medycznej jest dość zaskakujący...
Próbuję zrozumieć Twoją frustrację.
Ale... wiesz to tak jakbyś powiedziała np " mam złe zdanie o lekarzach bo nie zgadzam się z diagnoza/ leczeniem tych, na których trafiłam. Pewnie nie wszyscy tacy są ale uważam, że nigdy nie należy niczego leczyć u lekarza, bo oni tylko robią krzywdę".
Albo "mam złe zdanie o dentystach, uważam, że zdecydowanie lepiej nie leczyć zębów".
Widzisz ten paradoks?
Oczywiście można tu pokusić się np o porównanie opieki na nfz z prywatną itp... Ale komunikat, że lepiej nie korzystać w ogóle z opieki medycznej jest dość zaskakujący...
Napisałam, że ja mam takie doświadczenie. Karmiłam raz więc nie mogę mówić o wszystkich, to oczywiste :) Niestety wiem, że nie jestem odosobnioną ofiarą laktoterroryzmu doradczyn. Jasne, że będzie dużo zadowolonych kobiet. Po prostu to szokujące, że można oceniać powodzenie laktacji na podstawie tego ile kobieta odciąga laktatorem, i nawet nie zajrzeć dziecku do buzi. Certyfikowane doradczynie, jedna prowadzi szkole rodzenia.
A frustracji już nie mam, może trochę żalu za to co zrobiły. Na szczęście to już dawno za mną i wiem, że z drugim dzieckiem będę pewniejsza siebie i nie dam się tłamsić. Mówi Pani, że media społecznościowe robią dużo złego, a ja dodałam, że czasem "specjaliści" również. Pozdrawiam:)
Pamiętaj, że jeśli były to rzeczywiście osoby z aktualnym certyfikatem cdl, nieprawidłowości w ich pracy możesz zgłaszać do Centrum Nauki o Laktacji.
Rodziłam w listopadzie. Po cesarskim cięciu było ciężej, ale pokarm miałam. Niestety pielęgniarka przez to, że nie mogłam się ruszyć przez znieczulenie na siłę ciągnęła pierś i sutka żeby przystawić dziecko, a ze względu na silny odruch ssania uszkodziła tym brodawki 😒 w szpitalu dostawała mm, po wyjściu i wyleczeniu jesteśmy na kpi. Niestety również uraz do kp pozostał 😔
Szkoda, że jedna zła sytuacja przekreśliła karmienie piersią. Ale na szczęście kpi to wciąż karmienie mlekiem mamy. tylko wymaga długotrwałej pracy z laktatorem, co łatwe nie jest.
Karmienie piersią najlepsze nie wiem dlaczego w szpitalach tak namawiają do butelki
Bo wtedy nie trzeba tyle czasu poświęcić matce - podajemy butelkę i .. "po problemie".
A ja zamierzam karmić MM i jestem z tego dumna a wszystkim matkom przypier. sie do mnie mowię nara , to moja decyzja tak jak aborcja i szereg innych zabranych kobietom decyzji
Sposób w jaki karmisz swoje dziecko to nie jest sprawa innych matek, a wyłącznie Twoja. I Twojego dziecka oczywiście, bo to ono ponosi konsekwencje zdrowotne, ale nawet ono nie ma prawa wymagać od Ciebie poświęcenia większego niż sama chcesz zaoferować.