Ależ nostalgia... Mieliśmy w rodzinie rocznik '75. W tylnej brązowej kanapie miał podłokietnik. Nakładki na tylnych słupkach były metalowe chromowane. Nie miał już kłów na zderzakach ale znaczek na licencji fiata był. Tylne lampy też były chromowane ale już poziome a nie te starsze pionowe. Silnik był chyba jeszcze na niebieską wahe E78, paliło to to jak smok na gaźniku Webera z podciśnieniem. Może to profanacja ale wymieniłem gaźnik na polonezowski i spalanie z 15 l spadło na 7-8 l. Akurat w latach 90' benzyna nie była aż tak droga i za 5 zł można było z tydzień pojeździć do szkoły i spowrotem. U mnie ten obrotomierz był zamontowany po lewej stronie radia Safari. Gaz ręczny jak najbardziej działał. Tylko te linki potrafiły się zacinać albo urywać. Sprzęgło hydraulicznie sterowane jeszcze miałem, kiedyś mi się odkręciło i cały płyn poszedł w piz... Wtedy kląłem to rozwiązanie, bo na linkę było prostsze a czy gorsze? W poldolocie później miałem na linkę i nie cierpiałem z tego powodu. Kurcze no w tamtych czasach to i tak był komfort o wiele wyższy od tego choćby w fiacie 126p, czy Syrence. Faktycznie brakowało tego 5 biegu. A i te cienkie dźwigienki wewnętrznych klamek. Ile razy to cholerstwo mi się połamało, że w końcu założyłem szerokie od poloneza (i chyba Łady 2105) + odpowiednie osłonki. Tylko te oryginalne też o ile pamiętam były chromowane. Na grillu był właśnie znaczek coś na styl w tym z filmu. Ale czy grill był w chromie nie mogę sobie przypomnieć a zdjęć jakoś nie mam u siebie. Muszę pogrzebać w albumie rodziców. Na pewno chromowane były lampy pozycyjnych i kierunków. A grill na 100% nie był jednolity z otworami na lampy, tylko już ten nowszy. Kierownica była jeszcze ta wąska nie od poloneza. Wyloty powietrza od nagrzewnicy na pokrętełko. Fotele bez zagłówków tak się rozkładały na płask, że można było spokojnie na nich spać :D Żadne kubełki tylko porządne kanapy na sprężynach. Łatwy dostęp do nagrzewnicy, która lubiła się zamulać. Żadnych filtrów kabinowych. Rozrząd na łańcuchu, który lubił się rozciągać i trzeć o obudowę. Ten silnik do dziś mi się śni ;) Ale prostota budowy i napraw niezaprzeczalna.Jest sentyment i setki godzin w garażu na naprawach czego tylko się da, jednak do tej motoryzacji bym nie wrócił. O ile jeszcze mi się przypomniało, to chyba te stare modele miały nawet światełka w drzwiach, a później jakieś odblaski. Ponad 20 lat to sporo i już pamięć nie ta, więc niech mnie ktoś poprawi jeśli piszę bzdury. Te małe obrotowe okienka w przednich drzwiach też były spoko. Na klameczkę, chromowane, żeby całej szyby nie odsuwać do choćby ustawienia lusterka w zimie, czy awaryjnym otwarciu drzwi jak się zatrzasnęło kluczyki w stacyjce ;) Pokrętełka od szyb też w chromie. Ogólnie MR 75 wyglądał bardzo dobrze, może prócz spłowiałego koloru pomarańczowego (być może to była czerwień kiedyś), przemalowaliśmy go na oczojebną czerwień sportową :) Kolega miał nowszy model już ze skrzynią od poloneza, kolor biały, rdza go żarła... Straszne to było już dziadostwo i bida. Pozdrawiam.
Jedno życie, a spraw tyle ugryźć sam nie jesteś w stanie. Któż zastąpi cię na chwilę, solidarnie da ci zmianę? Zmniejszy trosk twych utarg dzienny lekko, łatwo i przyjemnie? Zaufania godny zmiennik i na odwrót i wzajemnie. Świat się kręci, czas nie stoi, czas ucieka. Pędzi życie, nie ma ma lekko, dobrze wiemy. A w słuchawce: "Radio Taxi, proszę czekać..." - poczekamy, przeczekamy, dojedziemy. Rzecz nazwawszy po imieniu, wszystko swój posiada cennik. Nie podołasz zamówieniu, to załatwi je twój zmiennik. Prawidłowy luz ma człowiek, choć doń części brak zamiennych. Twoje koło zapasowe to kochany, wierny zmiennik. Te zakręty, skrzyżowania dobrze znamy. Pamiętamy, szanujemy swe wspomnienia. "Radio Taxi, proszę czekać..." - zaczekamy w atmosferze wzajemnego zrozumienia. Jak na koła samochodu nawijamy życia wstęgę, gaz do dechy i do przodu ze zmiennikiem ręka w rękę. Serpentyny i pobocza wyczuwamy. Raz na ziemi, raz pod ziemią drogi kręte. "Radio Taxi, proszę czekać..." - zaczekamy, coś być musi, coś być musi, do cholery, za zakrętem.
Moje pierwsze auto to Fiut 125p z 1990 roku. Brat go zdezelował, a ja go odmalowałem pędzlem, wymieniłem bak paliwa (bo w tamtym pływał śmietnik), wszystkie hamulce i wstawiłem chińskie radio z mp3. Panie, jak pojechałem tym na Sunrise Festival do Kołobrzegu to karki z BMW zacieszały twarze i posyłali mi okejki. Zimą kręciłem nim bączki i dla ogrzania się robiłem w fotel bączki. Pierwsza jazda z kumplem, bo chciałem się pochwalić i co? Pękł plastikowy wężyk paliwowy. Kupiłem nowy za 1,5 zł i sru! Następnego dnia znowu podwiozłem kumpla i pod jego blokiem hamowałem na lodzie i ślizgiem znalazłem garb spowalniający. Żałuję, że chodziłem do technikum, bo tylna kanapa aż się prosiła, żeby podwieźć koleżankę, a nie pryszczatego informatyka. Chuj tam. I tak mam dobre wspomnienia. Opchnięty za 1500zł. Jeszcze dzień przed dealem stacyjka jebła ale udało się wymienić na czas. Plotki głoszą, że białe Ferrari 125p nadal pruje gdzieś po wioskach. Niech mu ceny paliw będą lekkie. Amen.
Miałem dużego Fiuta z 1991 r. Kupiłem go gdy na liczniku miał przebieg 83 000 km. Założyłem gaz. Wymieniałem co 10 000 km olej w silniku, świece, przewody WN, regulacja zaworów. Wszystko robiłem sam (mam kanał). Przejeździłem nim 100 000 km i żadnych awarii. Jedynie wymiany eksploatacyjne takie jak krzyżak przy moście, guma łącząca skrzynię z wałem napędowym, szczotki alternatora, czyszczenie i wymiana drobnych elementów eksploatacyjnych rozrusznika, drążki kierownicze. Zaciski hamulcowe raz przeczyściłem i spokój. Koszty groszowe. Robota własna. Blachę na bieżąco sam reanimowałem. Spód był już dobrze zakonserwowany, ale pod koniec powłoka konserwacyjna na linii kół była już przytarta i cienka. Niestety nie miałem chlapaczy z przodu. Fiut był garażowany. Jak kupiłem drugi samochód, Fiuta wstawiłem do garażu. Miałem go robić dla siebie na ideał, bo byłem z niego bardzo zadowolony. Palił mi 8 litrów PB, a LPG do 10 litrów w cyklu mieszanym. Jeździłem delikatnie z przelotową 80 km/h. Na 2 lata musiałem wystawić Fiuta z garażu na zewnątrz, bo do garażu musiałem wstawić materiały budowlane. Po 2 latach jak ruszyłem Fiuta, to z ziemi łopatą zgarniałem progi i podłogę. Przez te 2 lata stania na zewnątrz blacha posypała się bardziej niż przez 10 lat eksploatacji. Chlapacze z tyłu same odpadły. Blacha to była jedyna rzecz, której nie byłem w stanie zrobić samemu, więc Fiuta rozsprzedałem na części na allegro. Nie wiem ile uzbierałem za części Fiuta, bo równolegle sprzedawałem też części od Leopolda. Za części w sumie wziąłem 8 000 zł. Więc dużo więcej niż bym wtedy wziął za nie w całości, ale roboty ze sprzedażą też było dużo. Części rozsprzedały się szybko. Pochodziły z samochodów, którymi jeździłem, znałem ich stan. Silnik Fiura miał co najmniej 183 000 km przebiegu, a nadal był w dobrym stanie i nadawał się do dalszej eksploatacji bez remontu. Złego słowa na dużego Fiuta powiedzieć nie mogę i na pewno nikt złego słowa nie powie, kto sprawy związane z utrzymaniem miał w swoich rękach. Przy takich warunkach na pewno nie był bardziej awaryjny niż współczesne samochody. Aaaaa raz jedyny byłem z Fiutem w warsztacie, bo poszedł krzyżak przy moście zimą jak był duży mróz i nie chciało mi się tego samemu robić. W warsztacie oczywiście wyścig z czasem. Żeby wybić stary zapieczony krzyżak walili 5 kg młotem i patrząc na to żałowałem, że samemu jednak tego nie zrobiłem.
1:56 - są też głosy które sądzą, że mieliśmy dostać (świadomie z naszej strony) w "dobrych pieniądzach" licencję oraz kompletne oprzyrządowanie po remoncie do produkcji 1300/1500, ale w toku rozmów wynegocjowaliśmy "nową" karoserię, a raczej jej wygląd.
Miałem w rodzinie od nowości od 1975 r pierwszy MR - jeszcze 1300. Dostałem w spadku od dziadka na 18te urodziny. Niestety w czasach studenckich musiałem oddać na złom z powodu braku pieniędzy na remont i do dziś żałuję bo takiego się już nie trafi (jeśli już to za 30 tys!) Piękne wspomnienia chociaż często się psuł. Nie zapomnę go jednak nigdy, nim się uczyłem jeździć, jeździłem nim na randki w radio leciało coco jumbo i love message.;) ehh szkoła życia i piękne czasy.
To był fajny wóz. Miałem wersję z 78, trzecia osoba w rodzinie (dziadek -> tata -> ja). I szczerze? Wóz przez 30 lat i trzy pokolenia jeździł. Jedyna awaria to eksplozja kopułki rozdzielacza. Na skrzyżowaniu, a jakże, na "szczęście" w nocy więc mnie nie zabił. No i ostatnia chwila kiedy wyzionęła ducha skrzynia kur... na skrzyżowaniu w Łodzi, centralnie na Mickiewicza/Piotrkowska w popołudniowym szczycie. Wtedy myślałem że mnie zajebią. Ale generalnie wóz był spoko. Miał brązową tapicerkę i zielone zajefajne pokrowce (wiem, zielone z brązowym - gówno w lesie), ale nie narzekałem. Fakt, że dzisiejszy hype, zwłaszcza na polifty i późniejsze to jakaś komedia, ale takiego sprzed utraty licencji, zwłaszcza z pionowymi światłami to bym sobie przygarnął.
Jak to nie ma nic niesamowitego w tym samochodzie?! Mialem na przelomie wiekow model z 86 roku. Po zakupie mial zrobiony kapitalny remont silnika, gory i dolu. Pojechalem do Holandii w 5 osob a niesamowite bylo to, ze po drodze spierdolil sie rozrusznik (nie wylaczal sie), gaz sie zacinal (nie odbijal od podlogi), urwal sie palec pod kopulka a juz na miejscu po paru kilometrach rozpierdolil sie silnik tak, ze po wyjeciu swiecy i zakreceniu silnikem z dziury po swiecy trysnela woda jak nastolatek po tygodniowej przerwie. Rowniez niesamowite bylo to, ze chlopaki ogarneli naprawe (nowa uszczelka pod glowica) w ciagu kilku godzin przy pomocy kompletu kluczy i uszczelki dowiezionej przez mojego ojca z Polski :) Niesamowita przygoda, zwlaszcza dla grupki 18-19 latkow :)
Mialem dwa w swym krotkim zyciu. Jednym przejechałem dookoła całą Polskę na 3 garach bo sie zawór upalił. Auto jak auto. Mi bylo w nim wygodniej niz w polonezie.
miałem 125p KOMBI - miał to do siebie, że wieczorem go gasiłem jako sprawnego....rano okazywało się, że jest popsuty.....a psuł się średnio 10 razy w miesiącu...dużo by opowiadać a powiem tylko jedno...jadąc przez Warszawę na światłach dokręcałem cięgła lewarka zmiany biegów...żeby się rozpierdoliło do następnych świateł!!!! Brak słów.....
@@duzymarek9261 albo miał wyjebane i odpierdalał maniany oraz zarzynał silnik w celu przyszpanowania a później płacz że nie odpala. Cały czas jestem w posiadaniu 125 z 86r i jakoś mi nie nawala 10 razy w miesiącu. Jak ktoś nie dba o samochód to niech jeździ rowerem albo komunikacją
Jak się jeździło normalnie panie Howczyc czy panie Jaromirski to fiat służył bardzo długo a był u nas w rodzinie i to bez naprawiania żadnego.Ja bardzo mo wspominam naszego fiacika.A jedyna wada tych aut była korozją i ch.. blacha bez ocynku bo by do tej pory te fiaty sluzyly
@@Samaran-tv Od 90 do 97 roku mieliśmy 1987 r. Jeździł sporo z przyczepką dla potrzeb gospodarstwa rolnego i z towarem w sklepie spożywczym który mieliśmy 4 lata. Przejechał u nas w 7 lat 100 tys km u poprzednika z Wawy który miał sklep obuwniczy 80tys w 3 lata. W sumie 180tys . Nigdy nie wracał na lince ani na lawecie awarie zdarzały się bardzo rzadko i dość małe. Do tej pory wspominamy go jako bdb auto. Fakt ruda szalała niesamowicie ale nikt o niego specjalnie nie dbał poza umyciem.
Mieliśmy kiedyś seledynowego Fiata 125 i tata zawsze mówił, że "co prawda to duży Fiat ale ma dużo przełożonych podzespołów od Poloneza". Myślałem wtedy, że mamy naprawdę zajebiste auto :-)
mialem duzego fiata 5 lat . Nigdy nie bylo awarii . Ponad 1000 km miesiecznie robil. Niestety wlaczyl mi sie pewnego razu rajdowiec i skasowalem go na drzewie. Dla mnie zajebisty samochod
#Motobieda skąd ty jesteś? Już któryś film z serii oglądam w swojej okolicy tj Zakroczym, twierdza Modlin itp. jak nie żuk to poldki teraz fiat i coś jeszcze chyba było 😉
zajebista wstawka od właściciela :) zrecenzujesz kiedys fiuta cienqucento & seicento? tak tam tez jest obnizanie jakość :) ale słyszałem ze wersje sporting były jedynymi ,,sportowymi" ,,autami" produkowanymi w polsce
Miałem kiedyś sportinga. Jakieś 18 lat temu. Może nie było czym szaleć ale te 55 km na 750 kg wagi dawało swoje. Z piskiem sie ruszyć nie dało, ale jednak jakiegoś kopa miał. Gorzej jak miałeś pasażera i troche rzeczy w "bagażniku" to którego co najwyżej mieściła się reklamówka z zakupami. Wtedy już poważnie się dusił, a przy wjeździe pod jakieś wzniesienie obowiązkowa była redukcja. No i nie psuł się za bardzo. Może dlatego, że tam nie było co się psuć. W tym samochodzie-zabawce nie było nic. Pozdr
miałem seicento 1.1 w 5 osób dało się podróżować z tym ze przy takim przeładowaniu na łukach opony tarły o nadkola :D co do silnika przy eko jeździe bez zarzutów a przy szybkiej no cóż palił sporo oleju o wyplutym przez uszczelki nawet nie wspomnę ale pomimo tego zdrowo podawał i nie miał zamiaru klękać :D raz nawet udało mi się tym mikro vanem przewieść stół co prawda jedna noga wystawała przez drzwi ale 18 km z czymś takim to nie byle co A pisząc o jakości mam na myśli to ze przy zestawieniu z cinqucento wypada marnie zabezpieczenie blach poszło w dół oraz zastapienie gumowej maty w bagażniku szmacianą która zawsze jest podarta
a co wyśta mieli za bieda edyszyn te CC i SC.... no chyba że ja sie załapałem na poczatek produkcji to nawet to dobrze wyglądało i tak samo jeździło :-)
Można lubić Fiata, u mnie w rodzinie były dwa - jeden kombi drugi sedan, a sentyment do niego czy do Poloneza bierze się stąd że były one kiedyś nieosiągalne dla zwykłego "zjadacza chleba" ,który marzył o czymś co byłoby szybsze od roweru, a dodatkowo dałoby się tym pojechać trochę dalej niż trzy ulice od domu do kościoła czy po chleb. Pomijając fakt że ludzie o nich marzący mieli wtedy po 20/30 lat i byli młodzi a niektórzy też zdawali na nich prawo jazdy i wychowało się na tych autach pewne pokolenie kierowców - nic więc dziwnego, i tak do tych pojazdów trzeba podchodzić, w PRL-owskim wydaniu ich trwałość była fatalna a technologicznie w latach 80-tych wlokły się już 100 lat za murzynami w stosunku do innych marek i pojazdów na równi produkowanych wtedy - TAK, trzeba wreszcie przyjąć to do wiadomości choć jest to smutne i niewygodne ! Były popularne i dobre bo nic innego nie było można zobaczyć, a co dopiero dotknąć czy kupić. Jednak klepanie tego pojazdu nota bene do roku 2000 pod nazwą Daewoo FSO to jakieś nieporozumienie, bardziej można żałować masy prototypów opracowanych przez polskich inżynierów ,które zostały na etapach desek kreślarskich i nigdy nie ujrzały światła dziennego lub też w ilości pojedynczych sztuk w muzeum.
W porównaniu do bardziej współczesnych pojazdów, nawet skonstruowanych od podstaw w '81 to oczywiście archaik. Niemniej w swoich czasach, jak na lata 60/70 nie był to zły wóz i znacząco nie odbiegał od tego co wtedy produkowano na świecie. Ot po prostu taki Lanos, Siena czy Logan, bardzo przeciętny samochód osobowy bez polotu. Wszystkie samochody wtedy gniły, prawie wszystkie miały gaźnik i obleśne deski z zaślepkami. FSO 1500 od roku mniej więcej 84 wzwyż pomińmy milczeniem ponieważ to straszne ulepy. Musieli przyoszczędzić nawet na odblaskach w drzwiach. Kiedy jeszcze 10 lat temu gniły masowo na złomach nikt tego nie chciał. Od ok. 2013-2014 ceny poszybowały w górę i koneserzy PRL gotowi są płacić po kilka tysięcy za parcha do remontu MR'88. Bez sensu.
Cytując klasyka === ale za przeproszeniem g... prawda. W latach 60 i 70 było milion innych podobnych a nawet gorszych samochodów i to chociażby producentów angielskich. To z założenia nie miał być żaden super car zachwycający nowoczesnymi rozwiązaniami tylko zwykły rodzinny sedan. Daewoo w swoich czasach też bazowało na rozwiązaniach innych producentów z poprzedniej dekady. To co jest zbyt nowoczesne jest też zwykle drogie i zawodne - jeszcze dobrze nie wypróbowane. To co nazywasz "przestarzałym" - sprawdzone. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to ten słynny paliwożerny silnik na trzech podporach ale przy odpowiednim traktowaniu i on radził sobie nawet na taryfie, jeśli akurat nie trafiliśmy na felerny egzemplarz. Pierwsze mosty jugole też były w porządku a przynajmniej w egzemplarzach sprzed stanu wojennego do jakości wykonania [na tle ówczesnej konkurencji - marek z niższej półki cenowej - Opel, Fiat, Zastava, Austin, Dacia] też nie można było się przyczepić.
Fiat 125p w 1977r. zajął pierwsze miejsce w teście przeprowadzonym przez brytyjskie czasopismo "WhatCar?" jako najlepszy stosunek ceny do jakości w cenie do 3 tysięcy funtów; pokonując 24 inne samochody. Między innymi: Mazdę 818, Datsuna 120Y czy Toyotę Corollę.
3 podpory wału w latach 60 zaczęły już trącić myszką, nawet w autach budżetowych ale poza tym tak - do lat 80 Fiat 125p nie był skandalicznie złym autem, był po prostu tanim produktem którego jakość była wprost proporcjonalna do ceny.
Miałem fiata z ostatniego wypustu 1991r. - silnik poloneza i skrzynia 5 biegowa,wersja eksportowa,wspominam bardzo pozytywnie,zrobiłem 130tys. na gazie,praktycznie bez poważnych awarii.Miał swój klimat.
Do bandziora mam straaaaasznie wielki sentyment. Mój 1szy samochód to właśnie 125 p z 82 roku. Egzemplarz igiełka kupiony od wójka za tausena z przerabianym gaźnikiem pod targanie przyczep. Chlał skubany ile wlałeś ale asfalt zwijał niemiłosiernie. Szkoda tylko że skrzynia 4 ka bo przy 120 pozostawał niedosyt że bandzior chciałby więcej tylko silnik od obrotów już mało nie wyskoczy a 5 tki nima... Mój nigdy nie był garażowany ale rdzy mogłeś sobie szukać... na somsiada furze. Przez pola, przez rzeki, łąki. Nie było miejsca gdzie bym nim nie wjechał. Jakby co to kumple wypchali z mułu. Fakty są faktami, późniejsze roczniki nie były takie same. Choruje na to żeby mieć takiego znowu. Szkoda mi tamtego bo zamarzł i pękł blok silnika mimo że spusciłem wodę na zimę, kiedy kupiłem escorta. Po za tym po moim posiadaniu składał się już z 2 fiatów, bo jechałem z kumplami na balety a nasza podróż zakończyła się na pierwszym zakręcie za miastem... tak się rwał skubany by powozić jakieś panny na przekozackich sprzeżynach tylnego siedzenia 😁 Aaaa... i prędkościomierz. Pomarańczowa dzida przemieszczajaca się poziomo w prawo - przekozak. Tak samo jak autko zatopione w gałce dźwigni zmiany biegów 👌👌👌
Powrót do roboty, powrót Motobiedy na YT... Wszystko po Złombolu wraca do normy, tylko wątroba nie chce. ;/ Ps. Tak myślałem, że przyczepisz się do tylnej klapy, czekałem tylko w którym momencie 😂
Oj tam, w `91-96 miałem 125p z 73 roku (włooskiego) , jeździło się fajnie w porównaniu do syrenek, czy warszaw. Mimo że 1300, to i tak objeżdżałem wszystko co na drodze. No i kolor - błękit paryski. Wszystkie kanciaki z Polski były albo szare, albo białe. Mój był tak jak włosi nadali - ni to niebieski, ni to zielony. Sprzedałem jak objechała mnie łada 1.5 ... Potem było już multum samochodów z zachodu...
Ja akurat dotykam się w miejscach intymnych na widok 125p :) Sentyment po prostu. Dziadek miał fiaciora w kolorze "kość słoniowa". Całe dzieciństwo wszędzie z nim jeździłem i dokonywałem "rewizji codziennej" wozu. Piękne czasy...
Przepraszam, że wtrącę 3 grosze gwoli ścisłości: w 5:39 wydaje mi się, że zamiast "Andrzeja Jaromińskiego" powinien być "Andrzej Jaroszewicz". Jeżeli się mylę to zwracam honor...
Ja tam swojego kupiłem za 700, jeździłem 1,5 roku i sprzedałem za 600. Mój pierwszy samochód. Gorzko-słodkie wspomnienia, jednak zawsze mnie dowiózł, nawet jak się zagotował (zrobiłem sobie włącznik dmuchawy w kabinie, na szczęście działała i wskaźnik temp.też) czy elektryka szalała (wystarczyło dogiąć styki w skrzynce bezpieczników). Z minusów - rdza pożerająca auto szybciej niż silnik paliwo z olejem (czyli baaaardzo szybko) :)
Za łepka mieliśmy w domu fiaciora, pamiętam był niebieski z brązowym porno wnętrzem ale był genialny. Potem ojciec zamienił go na poldka z 92' i pojeździł nim roki i się poddał. Wtedy wjechał na chatę Kadet i już poszło ale od zawsze mam sentyment do fiaciora jak ojciec woził mnie do podstawówki zimą po 15 min odpalania i kolejnych 15 odśnieżania. Do szkoły miałem jakieś 8 min drogi :-) :-)
Biedny kraj to był gdzie takie gówno powodowało że najładniejszym pannom nogi się same rozkładały jak młodzieniec takim zajechał. Tak, tak, wiem, Polki najpiękniejsze i najbardziej cnotliwe są na świecie. Trochę tak jak Polski Fiat.
civic, nie tylko. Polki od lat lecą na kasę i fejm. Jak zaimponujesz pieniędzmi, to zamoczysz i to się nie zmieniło od pokoleń. Dzisiaj rozkładają nogi przed każdym obcokrajowcem.
Żałuje ze urodziłem się po 80 roku ominęły mnie czasy kultowych maszyn PRL muzyki jak skaldowie itp.. mój ojciec z opowiadań to były imprezy domówki lub ogniska gitara itp.. jak ktoś miał auto to burżuj panienki ochoczo się oddawały było inaczej , dziś mamy zagraniczne 20 letnie gruzy po pseudo przeglądzie bo bieda tak jak wtedy dziś auto za 1000 zł kupisz , co do fiata to przypomniał mi się serial zmiennicy ;)
widziałem tabliczke w środku Zjazd do garażu BRÓDNO...własciciel z Bródna czy beka z mojego osiedla???? :) piękny masz model...ja miałem czerwony z 90 kupiłem jako mój pierwszy wóz w 2008, kumple się śmiali bo mieli lepsze a wychodziło na to , że to ich moim KAZIKIEM holowałem na lince do domu. Zjeżdziłem nim pół Polski i pod Berlinem byliśmy a jak raz mi się zagotował bo ścigałem się z Poldkiem 1.4 to do chłodnicy nalałem Żywca truskawgowego bo w ś rodku lasu stanęliśmy. CUDNE LATA CUDNY WÓZ I WSPOMNIENIA niestety życie zmusiło nie do sprzedarzy...KOCHAM 125P I JESZCZE KIEDYŚ KUPIE ale fakt obecne ceny sĄ P.O.J.E.B.A.N.E
Mój dziadek posiadał wyszczerzonego "Burka" (kolorem przypominał rozwolnienie) z pionowymi światłami tylnymi i świecącym grillem + wyczesaną manetką zmiany biegów z zatopionym modelem autka w epoksydzie. Jeśli miałbym mieć typowo polskie auto, to chyba byłby to jedyny model jaki bym chciał i to ze względu na wspomnienia o człowieku, który był mi bliższy niż własny ojciec (a tępa dzida, jaką jest mój wapniak opierdolił go za bezcen, zaraz po tym jak Dziadek umarł). PS: Jak dla mnie kanał prowadzony z jajem, bezbłędne przytyki do minionego ustroju i zajebiste porównania przy których nie raz się poplułem.
Co by o tej furze nie mówić, ikona polskich dróg jeszcze nie tak dawno. Tylko obecnie życzą sobie za nią stanowczo za dużo. Jednak było to auto znaczące w porównaniu do jakichś matizów, tico czy innych espero królujących na taxi w latach 90.
Po obejrzeniu tego filmu postanowiłem sobie przypomnieć, jak nasz stary MR 75 wyglądał. Jakież było moje zdziwienie, kiedy znalazłem prawie identyczny okaz, tylko kolor nadwozia inny, coś a'la kawa z mlekiem na otomoto za 20 tyś. zł. Kuźwa ja rozumiem, klasyk że teraz moda na takie, ale serio to już wolałbym za 20 tysi swoją Asterke H doposażyć w jakieś bajery. 5 tyś może bym dał z sentymentu...
Taaa, miałem takiego sztrucla z 1978 roku, paskowy prędkościomierz oraz ssanie to był sztos. Kiedyś w wawce przydzwonił mi w kufer taksiarz chyba nawet w Passacie, tak niefortunnie wjechał, ze mu się przednie drzwi zablokowały a u mnie zgięło spód ramy kufra ale on wracał lawetą a ja jeszcze przejechałem 400 km na wioskę :D
To tylko w Polsce panuje przekonanie jakim to auto było gównem; wynika to z typowego dla krajów postkomunistycznych kompleksu niższości wobec krajów zachodnich. Fiat 125p w 1977r. zajął pierwsze miejsce w teście przeprowadzonym przez brytyjskie czasopismo "WhatCar?" jako najlepszy stosunek ceny do jakości w cenie do 3 tysięcy funtów; pokonując 24 inne samochody. Między innymi: Mazdę 818, Datsuna 120Y czy Toyotę Corollę.
@@kajwis2675 sam nie wiem to chyba kwestia gustu :) polonez był brzydki (poza Borowiczem) a 125p w dzieciństwie zawsze kojarzyło mi się z ładą sam nie wiem dlaczego ....
Dla mnie tam Polonez się podoba. Bardzo fajny rzadko występujący obecnie hatchback ze ściętym tyłem nie kojarzącym się z combi. Wszystkie te samochody to teraz takie żelazka jak Golf, Grande Punto itd. ewentualnie liftbacki udające sedana.
Łapa w górę, komentarz i coś ode mnie - chociaż było chujowo, to i tak nie aż tak chujowo jak dzisiaj, gdzie nie potrafimy k***a nawet auta z włoską licencją spierdolić, bo nie ma kurwa gdzie ;) pozdro
Fiaty 125p zawsze podobały mi się wizualnie, a to co mają pod maską czy w kabinie to już inna sprawa. Myślę że jedną z poważniejszych wad jest maska otwierana odwrotnie niż w większości samochodów przez co przy zderzeniu może się zmienić w gilotynę.
he he....merytorycznie bardzo dobry materiał. Sam miałem dwa więc wiem co piszę. gówniane czasy gówniane samochody choć łezka nostalgii jest. Troszkę w chuj przekleństw ale taki kanał...git produkcja.
Miałem jeździłem 11 lat mimo że miał jak go kupiłem 10 lat nie zawiódł mnie nigdy. Fiat był ok!, światła super lepsze niż w obecnych skrzynia biegów prawdziwa igła biegi wchodziły jednym palcem.Fiat był z 86 skrzynia 5 biegowa jestem we wszystkim za.
Zapomniałeś dodać o atrakcjach jazdy zimą. O zaparowanych szybach i o lustereczkach bocznych w których nic nie widać, kiedy pada deszcz. Ja też nie rozumiem tego hajpu, a może dlatego, że jeździłem tym przez dobre 7 lat. Duży, ciężki, spalał 12 litrów na 100km w mieście i bardzo łatwo nim dacha zaliczyć. Hamulce kiepskie, widoczność ze środa słaba, wysoki środek ciężkości i wszystko toporne. O obrotomierzu nie wiedziałem nawet , a w środku jak na krześle się siedziało. To już polonez był wygodniejszy. O tą cholerną osłonkę przeciwsłoneczną cięgle biłem czołem.
Ojciec miał takiego samego koloru z 1985. Sprzedany jako 16 latek jeszcze kilka lat jeździł w sąsiedniej gminie. Ten środek jak powstał kilka godzin na słońcu tak się nagrzewał że nie szło usiedziec
Kiedy opisywane są inne historyczne wersje to powinno to być ilustrowane zdjęciami np. z ówczesnych katalogów. Każdy wtedy zdobędzie świadomość o czym mowa. Wygląda to również bardziej profesjonalnie.
Mam dużego Fiata a właściwie FSO 1500 z 1989. Sama końcówka produkcji i faktycznie w porównaniu z wczesnymi Fiatami nie ma nic wspólnego. Na co dzień jeżdżę innym samochodem, FSO jest jedynie na letnie weekendowe przejażdżki. Jest dużo prawdy w tym co mówisz :) Zgadza się wszystko. Na tamte czasy był to samochód przestarzały, mimo to ja jestem dumny ze swojego :D Kawał polskiej historii, marzenia ludzi tamtych czasów. Uwielbiam nim jeździć, uwielbiam przy nim grzebać, naprawiać, wymieniać, doglądać. Sprawia mi to radość. Nie wiem czemu akurat 125p. Za młody jestem żeby pamiętać czasy komuny i czasy świetności tych samochodów jednak maja coś w sobie co mnie urzeka. Jestem pasjonatem 125p, ale z dystansem. Też uważam obecne ceny za śmieszne. Czasem robiło mi się przykro słysząc tyle złego o 125p ale daje ŁAPE W GÓRĘ bo masz dużo racji mimo że o swoim nigdy bym tak nie powiedział :D Pozdrawiamy Ja i mój FSO 1500 :D
Ach mój dziadek miał białego 125p z 1979 roku. Auto przez 18 lat było użytkowane na codzień. W 97 roku Fiat ucierpiał przez pamiętną powòdź. Dziadek zdecydował się kupić Poloneza Caro Plus, a Fiat poszedł w ręcę mojego chrzestnego ktòry uczył się na nim jeździć. W końcu jak chrzestny kupił nowego Lanosa Fiat został bez właściciela. Nikt nie chciał go kupić więc poszedł na złom za 500 zł. Szkoda bo teraz miałbym fajnego klasyka.
Mowisz gosciu krotko i na temat. Gdy konczylem samochodowke w Miliczu 1978 rok to na nauce jazdy przejechalem tym badziewiem tylko 4 godziny ! Na egzaminach do szkoly akurat mnie pytano jaki record bije Fiat kolo Wroclawia. Jakiz record mozna ustanowic nawet z udzialem "czerwonego ksiecia" Cwaniaczki instruktorzy nauki jazdy wpisywali godziny, a benzyna szla do zyda. Dobrze ze przed szkola jezdzilem gdzie indziej wiec spadlem na cztery lapy. Rzeczywiscie chujnia i nic na dwa razy tak jak komuna.
A tam dobre auto które przypomina mi lata 90 i dzieciństwo jak ojciec mnie woził takim do przedszkola ;) . Tak że pozdrawiam gimbusów i ludzi typu "Bo teraz to modne" ... A co do sprzęgła to wymieniono je z innych powodów niż hajs by było taniej . Po prostu wyprzęgniki były już fabrycznie z wadą fabryczną i lubiły się rosić i ciec . Pozdrawia właściciel Dużego fiata jeszcze po nie dużym zubożeniu (80 rocznik ) ;) A co do mostów nie zgodzę się w Jugolach często potrafiły paść półosie lub się krzywić (ziomek dopiero za 3 razem kupił prostą)
i pomyśleć ,że w 91roku place polmozbytów były pełne tych Fiatów i nikt tego nie chciał, kiedy w 90 roku otworzyli granice ruszył import 15 letnich Golfów i Passatów a Fiat po 25 latach produkcjii był obciachem, teraz dopiero ludzie je docenili i osiagają kosmiczne ceny, pozdrawiam MotoBiedę :)
Ależ nostalgia... Mieliśmy w rodzinie rocznik '75. W tylnej brązowej kanapie miał podłokietnik. Nakładki na tylnych słupkach były metalowe chromowane. Nie miał już kłów na zderzakach ale znaczek na licencji fiata był. Tylne lampy też były chromowane ale już poziome a nie te starsze pionowe. Silnik był chyba jeszcze na niebieską wahe E78, paliło to to jak smok na gaźniku Webera z podciśnieniem. Może to profanacja ale wymieniłem gaźnik na polonezowski i spalanie z 15 l spadło na 7-8 l. Akurat w latach 90' benzyna nie była aż tak droga i za 5 zł można było z tydzień pojeździć do szkoły i spowrotem. U mnie ten obrotomierz był zamontowany po lewej stronie radia Safari. Gaz ręczny jak najbardziej działał. Tylko te linki potrafiły się zacinać albo urywać. Sprzęgło hydraulicznie sterowane jeszcze miałem, kiedyś mi się odkręciło i cały płyn poszedł w piz... Wtedy kląłem to rozwiązanie, bo na linkę było prostsze a czy gorsze? W poldolocie później miałem na linkę i nie cierpiałem z tego powodu. Kurcze no w tamtych czasach to i tak był komfort o wiele wyższy od tego choćby w fiacie 126p, czy Syrence. Faktycznie brakowało tego 5 biegu. A i te cienkie dźwigienki wewnętrznych klamek. Ile razy to cholerstwo mi się połamało, że w końcu założyłem szerokie od poloneza (i chyba Łady 2105) + odpowiednie osłonki. Tylko te oryginalne też o ile pamiętam były chromowane. Na grillu był właśnie znaczek coś na styl w tym z filmu. Ale czy grill był w chromie nie mogę sobie przypomnieć a zdjęć jakoś nie mam u siebie. Muszę pogrzebać w albumie rodziców. Na pewno chromowane były lampy pozycyjnych i kierunków. A grill na 100% nie był jednolity z otworami na lampy, tylko już ten nowszy.
Kierownica była jeszcze ta wąska nie od poloneza. Wyloty powietrza od nagrzewnicy na pokrętełko.
Fotele bez zagłówków tak się rozkładały na płask, że można było spokojnie na nich spać :D Żadne kubełki tylko porządne kanapy na sprężynach. Łatwy dostęp do nagrzewnicy, która lubiła się zamulać. Żadnych filtrów kabinowych. Rozrząd na łańcuchu, który lubił się rozciągać i trzeć o obudowę. Ten silnik do dziś mi się śni ;) Ale prostota budowy i napraw niezaprzeczalna.Jest sentyment i setki godzin w garażu na naprawach czego tylko się da, jednak do tej motoryzacji bym nie wrócił.
O ile jeszcze mi się przypomniało, to chyba te stare modele miały nawet światełka w drzwiach, a później jakieś odblaski. Ponad 20 lat to sporo i już pamięć nie ta, więc niech mnie ktoś poprawi jeśli piszę bzdury.
Te małe obrotowe okienka w przednich drzwiach też były spoko. Na klameczkę, chromowane, żeby całej szyby nie odsuwać do choćby ustawienia lusterka w zimie, czy awaryjnym otwarciu drzwi jak się zatrzasnęło kluczyki w stacyjce ;) Pokrętełka od szyb też w chromie. Ogólnie MR 75 wyglądał bardzo dobrze, może prócz spłowiałego koloru pomarańczowego (być może to była czerwień kiedyś), przemalowaliśmy go na oczojebną czerwień sportową :) Kolega miał nowszy model już ze skrzynią od poloneza, kolor biały, rdza go żarła... Straszne to było już dziadostwo i bida.
Pozdrawiam.
Jedno życie, a spraw tyle
ugryźć sam nie jesteś w stanie.
Któż zastąpi cię na chwilę,
solidarnie da ci zmianę?
Zmniejszy trosk twych utarg dzienny
lekko, łatwo i przyjemnie?
Zaufania godny zmiennik
i na odwrót i wzajemnie.
Świat się kręci, czas nie stoi, czas ucieka.
Pędzi życie, nie ma ma lekko, dobrze wiemy.
A w słuchawce: "Radio Taxi, proszę czekać..."
- poczekamy, przeczekamy, dojedziemy.
Rzecz nazwawszy po imieniu,
wszystko swój posiada cennik.
Nie podołasz zamówieniu,
to załatwi je twój zmiennik.
Prawidłowy luz ma człowiek,
choć doń części brak zamiennych.
Twoje koło zapasowe
to kochany, wierny zmiennik.
Te zakręty, skrzyżowania dobrze znamy.
Pamiętamy, szanujemy swe wspomnienia.
"Radio Taxi, proszę czekać..." - zaczekamy
w atmosferze wzajemnego zrozumienia.
Jak na koła samochodu
nawijamy życia wstęgę,
gaz do dechy i do przodu
ze zmiennikiem ręka w rękę.
Serpentyny i pobocza wyczuwamy.
Raz na ziemi, raz pod ziemią drogi kręte.
"Radio Taxi, proszę czekać..." - zaczekamy,
coś być musi, coś być musi,
do cholery, za zakrętem.
Niezapomniana piosenka z chrypiącym Gintrosem.....
Moje pierwsze auto to Fiut 125p z 1990 roku. Brat go zdezelował, a ja go odmalowałem pędzlem, wymieniłem bak paliwa (bo w tamtym pływał śmietnik), wszystkie hamulce i wstawiłem chińskie radio z mp3. Panie, jak pojechałem tym na Sunrise Festival do Kołobrzegu to karki z BMW zacieszały twarze i posyłali mi okejki. Zimą kręciłem nim bączki i dla ogrzania się robiłem w fotel bączki. Pierwsza jazda z kumplem, bo chciałem się pochwalić i co? Pękł plastikowy wężyk paliwowy. Kupiłem nowy za 1,5 zł i sru! Następnego dnia znowu podwiozłem kumpla i pod jego blokiem hamowałem na lodzie i ślizgiem znalazłem garb spowalniający. Żałuję, że chodziłem do technikum, bo tylna kanapa aż się prosiła, żeby podwieźć koleżankę, a nie pryszczatego informatyka. Chuj tam. I tak mam dobre wspomnienia. Opchnięty za 1500zł. Jeszcze dzień przed dealem stacyjka jebła ale udało się wymienić na czas. Plotki głoszą, że białe Ferrari 125p nadal pruje gdzieś po wioskach. Niech mu ceny paliw będą lekkie. Amen.
Idealny kanał, bez żadnego bałwochwalstwa
Antidotum na Marek Drives, który najlepiej chciałby tylko Mercami i BMW jeździć.
@@Sayua-chan nie no marek jest akurat git
@@MikołajXD68 nie jest
Wreszcie ktoś z normalnym zdroworozsądkowym podejściem do kanta i Mirków handlarzy ;-)
Zobacz czy kasa jest w oparciu ;) pozdro
Przecież Kasia przełożyła w ostatnim odcinku fotel do czerwonego.
Jest papier
Kasa jest u generałów z II zarządu sztabu generalnego
Pewnie Krashan znów przyszedł, wyciągnął swoją brzytwę, rozwalił fotel, i zaszył.
oo a szybę i drzwi wymienili :O
Fajne autko. Miałem, jeżdziłem i lubiłem " dużego fiata ". I ten specyficzny zapach wnętrza.
Jak to mój znajomy powiedział... : "Jak kochasz dane auto, to wybaczasz mu WSZYSTKIE błędy" :)
Podobnie jak z kobitami.
Te gruchoty to powinieneś VHS-em nagrywać :D.
10/10 🤣 🤣 🤣 🤣 🤣 🤣
byłby klimat 80' i 90' tych xD... .
To prawda ja miałem FSO i Polski Fiat 125p a teraz ceny jak z kosmosu, przecież jeszcze 15 lat temu to normalnie jeździło po drogach
Miałem dużego Fiuta z 1991 r. Kupiłem go gdy na liczniku miał przebieg 83 000 km. Założyłem gaz. Wymieniałem co 10 000 km olej w silniku, świece, przewody WN, regulacja zaworów. Wszystko robiłem sam (mam kanał). Przejeździłem nim 100 000 km i żadnych awarii. Jedynie wymiany eksploatacyjne takie jak krzyżak przy moście, guma łącząca skrzynię z wałem napędowym, szczotki alternatora, czyszczenie i wymiana drobnych elementów eksploatacyjnych rozrusznika, drążki kierownicze. Zaciski hamulcowe raz przeczyściłem i spokój. Koszty groszowe. Robota własna. Blachę na bieżąco sam reanimowałem. Spód był już dobrze zakonserwowany, ale pod koniec powłoka konserwacyjna na linii kół była już przytarta i cienka. Niestety nie miałem chlapaczy z przodu. Fiut był garażowany. Jak kupiłem drugi samochód, Fiuta wstawiłem do garażu. Miałem go robić dla siebie na ideał, bo byłem z niego bardzo zadowolony. Palił mi 8 litrów PB, a LPG do 10 litrów w cyklu mieszanym. Jeździłem delikatnie z przelotową 80 km/h. Na 2 lata musiałem wystawić Fiuta z garażu na zewnątrz, bo do garażu musiałem wstawić materiały budowlane. Po 2 latach jak ruszyłem Fiuta, to z ziemi łopatą zgarniałem progi i podłogę. Przez te 2 lata stania na zewnątrz blacha posypała się bardziej niż przez 10 lat eksploatacji. Chlapacze z tyłu same odpadły. Blacha to była jedyna rzecz, której nie byłem w stanie zrobić samemu, więc Fiuta rozsprzedałem na części na allegro. Nie wiem ile uzbierałem za części Fiuta, bo równolegle sprzedawałem też części od Leopolda. Za części w sumie wziąłem 8 000 zł. Więc dużo więcej niż bym wtedy wziął za nie w całości, ale roboty ze sprzedażą też było dużo. Części rozsprzedały się szybko. Pochodziły z samochodów, którymi jeździłem, znałem ich stan. Silnik Fiura miał co najmniej 183 000 km przebiegu, a nadal był w dobrym stanie i nadawał się do dalszej eksploatacji bez remontu. Złego słowa na dużego Fiuta powiedzieć nie mogę i na pewno nikt złego słowa nie powie, kto sprawy związane z utrzymaniem miał w swoich rękach. Przy takich warunkach na pewno nie był bardziej awaryjny niż współczesne samochody.
Aaaaa raz jedyny byłem z Fiutem w warsztacie, bo poszedł krzyżak przy moście zimą jak był duży mróz i nie chciało mi się tego samemu robić. W warsztacie oczywiście wyścig z czasem. Żeby wybić stary zapieczony krzyżak walili 5 kg młotem i patrząc na to żałowałem, że samemu jednak tego nie zrobiłem.
1:56 - są też głosy które sądzą, że mieliśmy dostać (świadomie z naszej strony) w "dobrych pieniądzach" licencję oraz kompletne oprzyrządowanie po remoncie do produkcji 1300/1500, ale w toku rozmów wynegocjowaliśmy "nową" karoserię, a raczej jej wygląd.
Miałem w rodzinie od nowości od 1975 r pierwszy MR - jeszcze 1300. Dostałem w spadku od dziadka na 18te urodziny. Niestety w czasach studenckich musiałem oddać na złom z powodu braku pieniędzy na remont i do dziś żałuję bo takiego się już nie trafi (jeśli już to za 30 tys!) Piękne wspomnienia chociaż często się psuł. Nie zapomnę go jednak nigdy, nim się uczyłem jeździć, jeździłem nim na randki w radio leciało coco jumbo i love message.;) ehh szkoła życia i piękne czasy.
To był fajny wóz. Miałem wersję z 78, trzecia osoba w rodzinie (dziadek -> tata -> ja). I szczerze? Wóz przez 30 lat i trzy pokolenia jeździł. Jedyna awaria to eksplozja kopułki rozdzielacza. Na skrzyżowaniu, a jakże, na "szczęście" w nocy więc mnie nie zabił. No i ostatnia chwila kiedy wyzionęła ducha skrzynia kur... na skrzyżowaniu w Łodzi, centralnie na Mickiewicza/Piotrkowska w popołudniowym szczycie. Wtedy myślałem że mnie zajebią. Ale generalnie wóz był spoko. Miał brązową tapicerkę i zielone zajefajne pokrowce (wiem, zielone z brązowym - gówno w lesie), ale nie narzekałem. Fakt, że dzisiejszy hype, zwłaszcza na polifty i późniejsze to jakaś komedia, ale takiego sprzed utraty licencji, zwłaszcza z pionowymi światłami to bym sobie przygarnął.
Jak mnie denerwuje to wieczne przerabianie każdego egzemplarza na tą serialowa taksówkę. Zjebane to
To nie jest żaden muł , to nadjeżdża drogi król...
„Rozwój wsteczny na pełnej kurwie „ No kurwa JEBŁEM !!!!😂😂😂😂
Jak to nie ma nic niesamowitego w tym samochodzie?! Mialem na przelomie wiekow model z 86 roku. Po zakupie mial zrobiony kapitalny remont silnika, gory i dolu. Pojechalem do Holandii w 5 osob a niesamowite bylo to, ze po drodze spierdolil sie rozrusznik (nie wylaczal sie), gaz sie zacinal (nie odbijal od podlogi), urwal sie palec pod kopulka a juz na miejscu po paru kilometrach rozpierdolil sie silnik tak, ze po wyjeciu swiecy i zakreceniu silnikem z dziury po swiecy trysnela woda jak nastolatek po tygodniowej przerwie. Rowniez niesamowite bylo to, ze chlopaki ogarneli naprawe (nowa uszczelka pod glowica) w ciagu kilku godzin przy pomocy kompletu kluczy i uszczelki dowiezionej przez mojego ojca z Polski :) Niesamowita przygoda, zwlaszcza dla grupki 18-19 latkow :)
12:47 Kiewa jechałem kiedyś z takim dziadem pół godziny i pierdolił dokładnie tak samo, jechał passatem z za Odry
kiedy na serwis można zajechać panie?
Damian Tkaczyk Panie terminy zajęte najbliższy za 326lat XD
Pan Stasio aa pierdolisz pan!
A teraz robota w korporacji i karta z debetem to wy kurwa Polacy
Łoooo Panie kiedyś to to byłoooo. Robili takie samochody..Beczki to to były Panie Łiiiii...
serdecznie pozdrawiam filmy trzymają poziom ;) tym bardziej filmy kręcone w klimacie twierdzy he he
Mialem dwa w swym krotkim zyciu. Jednym przejechałem dookoła całą Polskę na 3 garach bo sie zawór upalił. Auto jak auto. Mi bylo w nim wygodniej niz w polonezie.
miałem 125p KOMBI - miał to do siebie, że wieczorem go gasiłem jako sprawnego....rano okazywało się, że jest popsuty.....a psuł się średnio 10 razy w miesiącu...dużo by opowiadać a powiem tylko jedno...jadąc przez Warszawę na światłach dokręcałem cięgła lewarka zmiany biegów...żeby się rozpierdoliło do następnych świateł!!!! Brak słów.....
Pewnie dlatego sie psuł bo sam bez pojęcia grzebałeś . Lepiej samemu na światłach niż do warsztatu
@@duzymarek9261 albo miał wyjebane i odpierdalał maniany oraz zarzynał silnik w celu przyszpanowania a później płacz że nie odpala. Cały czas jestem w posiadaniu 125 z 86r i jakoś mi nie nawala 10 razy w miesiącu. Jak ktoś nie dba o samochód to niech jeździ rowerem albo komunikacją
psuł się psuł ale młotkiem i śrubokrętem można było naprawić jak ktoś się znał tylko troszkę :)
Jak się jeździło normalnie panie Howczyc czy panie Jaromirski to fiat służył bardzo długo a był u nas w rodzinie i to bez naprawiania żadnego.Ja bardzo mo wspominam naszego fiacika.A jedyna wada tych aut była korozją i ch.. blacha bez ocynku bo by do tej pory te fiaty sluzyly
@@Samaran-tv Od 90 do 97 roku mieliśmy 1987 r. Jeździł sporo z przyczepką dla potrzeb gospodarstwa rolnego i z towarem w sklepie spożywczym który mieliśmy 4 lata. Przejechał u nas w 7 lat 100 tys km u poprzednika z Wawy który miał sklep obuwniczy 80tys w 3 lata. W sumie 180tys . Nigdy nie wracał na lince ani na lawecie awarie zdarzały się bardzo rzadko i dość małe. Do tej pory wspominamy go jako bdb auto. Fakt ruda szalała niesamowicie ale nikt o niego specjalnie nie dbał poza umyciem.
Mieliśmy kiedyś seledynowego Fiata 125 i tata zawsze mówił, że "co prawda to duży Fiat ale ma dużo przełożonych podzespołów od Poloneza". Myślałem wtedy, że mamy naprawdę zajebiste auto :-)
Najlepszy kanał motoryzacyjne na YT.
Wincyj Panie, wincyj !
aby tak dalej taki prowadzący powinien być w''LEGENDY PRL'' na tefałenie srurbo POZDRO
dzien jak codzień xD
około 30 sztuk pociołem na żyletki z 12-15 lat temu jak ludzie gonili te trupy po 100zł bo gniły pod ich oknami.
mialem duzego fiata 5 lat . Nigdy nie bylo awarii . Ponad 1000 km miesiecznie robil. Niestety wlaczyl mi sie pewnego razu rajdowiec i skasowalem go na drzewie. Dla mnie zajebisty samochod
Ooo WND moje okolice ;)
No i Modlin rozpoznaję :P
Kolejny zajebisty odcinek.
Jedyne jak Ci mogę podziękować, to obejrzeć wszystkie reklamy.
#Motobieda skąd ty jesteś? Już któryś film z serii oglądam w swojej okolicy tj Zakroczym, twierdza Modlin itp. jak nie żuk to poldki teraz fiat i coś jeszcze chyba było 😉
Też mam dobre wspomnienia z eksploatacji mojego Kanta, miałem tylko 5 biegów. Pozdro dla właściciela!
Te recenzje sprawiły, że jestem zadowolona że miałam,, skarpetę Bosto". Pozdrawiam 👋 😉 👍
zajebista wstawka od właściciela :)
zrecenzujesz kiedys fiuta cienqucento & seicento?
tak tam tez jest obnizanie jakość :)
ale słyszałem ze wersje sporting były jedynymi ,,sportowymi" ,,autami" produkowanymi w polsce
Miałem kiedyś sportinga. Jakieś 18 lat temu. Może nie było czym szaleć ale te 55 km na 750 kg wagi dawało swoje. Z piskiem sie ruszyć nie dało, ale jednak jakiegoś kopa miał. Gorzej jak miałeś pasażera i troche rzeczy w "bagażniku" to którego co najwyżej mieściła się reklamówka z zakupami. Wtedy już poważnie się dusił, a przy wjeździe pod jakieś wzniesienie obowiązkowa była redukcja. No i nie psuł się za bardzo. Może dlatego, że tam nie było co się psuć. W tym samochodzie-zabawce nie było nic. Pozdr
miałem seicento 1.1 w 5 osób dało się podróżować z tym ze przy takim przeładowaniu na łukach opony tarły o nadkola :D
co do silnika przy eko jeździe bez zarzutów a przy szybkiej no cóż palił sporo oleju o wyplutym przez uszczelki nawet nie wspomnę ale pomimo tego zdrowo podawał i nie miał zamiaru klękać :D
raz nawet udało mi się tym mikro vanem przewieść stół co prawda jedna noga wystawała przez drzwi ale 18 km z czymś takim to nie byle co
A pisząc o jakości mam na myśli to ze przy zestawieniu z cinqucento wypada marnie
zabezpieczenie blach poszło w dół
oraz zastapienie gumowej maty w bagażniku szmacianą która zawsze jest podarta
a co wyśta mieli za bieda edyszyn te CC i SC.... no chyba że ja sie załapałem na poczatek produkcji to nawet to dobrze wyglądało i tak samo jeździło :-)
Jeej warto było czekać
Można lubić Fiata, u mnie w rodzinie były dwa - jeden kombi drugi sedan, a sentyment do niego czy do Poloneza bierze się stąd że były one kiedyś nieosiągalne dla zwykłego "zjadacza chleba" ,który marzył o czymś co byłoby szybsze od roweru, a dodatkowo dałoby się tym pojechać trochę dalej niż trzy ulice od domu do kościoła czy po chleb. Pomijając fakt że ludzie o nich marzący mieli wtedy po 20/30 lat i byli młodzi a niektórzy też zdawali na nich prawo jazdy i wychowało się na tych autach pewne pokolenie kierowców - nic więc dziwnego, i tak do tych pojazdów trzeba podchodzić, w PRL-owskim wydaniu ich trwałość była fatalna a technologicznie w latach 80-tych wlokły się już 100 lat za murzynami w stosunku do innych marek i pojazdów na równi produkowanych wtedy - TAK, trzeba wreszcie przyjąć to do wiadomości choć jest to smutne i niewygodne ! Były popularne i dobre bo nic innego nie było można zobaczyć, a co dopiero dotknąć czy kupić. Jednak klepanie tego pojazdu nota bene do roku 2000 pod nazwą Daewoo FSO to jakieś nieporozumienie, bardziej można żałować masy prototypów opracowanych przez polskich inżynierów ,które zostały na etapach desek kreślarskich i nigdy nie ujrzały światła dziennego lub też w ilości pojedynczych sztuk w muzeum.
W porównaniu do bardziej współczesnych pojazdów, nawet skonstruowanych od podstaw w '81 to oczywiście archaik. Niemniej w swoich czasach, jak na lata 60/70 nie był to zły wóz i znacząco nie odbiegał od tego co wtedy produkowano na świecie. Ot po prostu taki Lanos, Siena czy Logan, bardzo przeciętny samochód osobowy bez polotu. Wszystkie samochody wtedy gniły, prawie wszystkie miały gaźnik i obleśne deski z zaślepkami. FSO 1500 od roku mniej więcej 84 wzwyż pomińmy milczeniem ponieważ to straszne ulepy. Musieli przyoszczędzić nawet na odblaskach w drzwiach. Kiedy jeszcze 10 lat temu gniły masowo na złomach nikt tego nie chciał. Od ok. 2013-2014 ceny poszybowały w górę i koneserzy PRL gotowi są płacić po kilka tysięcy za parcha do remontu MR'88. Bez sensu.
Chyba musisz się jeszcze troszkę doedukować. 125p to dziadostwo i już wtedy było przestarzałe.
Cytując klasyka === ale za przeproszeniem g... prawda. W latach 60 i 70 było milion innych podobnych a nawet gorszych samochodów i to chociażby producentów angielskich. To z założenia nie miał być żaden super car zachwycający nowoczesnymi rozwiązaniami tylko zwykły rodzinny sedan. Daewoo w swoich czasach też bazowało na rozwiązaniach innych producentów z poprzedniej dekady. To co jest zbyt nowoczesne jest też zwykle drogie i zawodne - jeszcze dobrze nie wypróbowane. To co nazywasz "przestarzałym" - sprawdzone. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to ten słynny paliwożerny silnik na trzech podporach ale przy odpowiednim traktowaniu i on radził sobie nawet na taryfie, jeśli akurat nie trafiliśmy na felerny egzemplarz. Pierwsze mosty jugole też były w porządku a przynajmniej w egzemplarzach sprzed stanu wojennego do jakości wykonania [na tle ówczesnej konkurencji - marek z niższej półki cenowej - Opel, Fiat, Zastava, Austin, Dacia] też nie można było się przyczepić.
Fiat 125p w 1977r. zajął pierwsze miejsce w teście przeprowadzonym przez brytyjskie czasopismo "WhatCar?" jako najlepszy stosunek ceny do jakości w cenie do 3 tysięcy funtów; pokonując 24 inne samochody. Między innymi: Mazdę 818, Datsuna 120Y czy Toyotę Corollę.
3 podpory wału w latach 60 zaczęły już trącić myszką, nawet w autach budżetowych ale poza tym tak - do lat 80 Fiat 125p nie był skandalicznie złym autem, był po prostu tanim produktem którego jakość była wprost proporcjonalna do ceny.
Miałem fiata z ostatniego wypustu 1991r. - silnik poloneza i skrzynia 5 biegowa,wersja eksportowa,wspominam bardzo pozytywnie,zrobiłem 130tys. na gazie,praktycznie bez poważnych awarii.Miał swój klimat.
Stary robisz zajebiste materiały. Oby takich więcej. 😍❤️💪
"trwałe mosty jugosławiańskie', no toś pojechał, zrobiłeś mi dzień, że tak powiem.🤣
Do bandziora mam straaaaasznie wielki sentyment. Mój 1szy samochód to właśnie 125 p z 82 roku. Egzemplarz igiełka kupiony od wójka za tausena z przerabianym gaźnikiem pod targanie przyczep. Chlał skubany ile wlałeś ale asfalt zwijał niemiłosiernie. Szkoda tylko że skrzynia 4 ka bo przy 120 pozostawał niedosyt że bandzior chciałby więcej tylko silnik od obrotów już mało nie wyskoczy a 5 tki nima... Mój nigdy nie był garażowany ale rdzy mogłeś sobie szukać... na somsiada furze. Przez pola, przez rzeki, łąki. Nie było miejsca gdzie bym nim nie wjechał. Jakby co to kumple wypchali z mułu. Fakty są faktami, późniejsze roczniki nie były takie same. Choruje na to żeby mieć takiego znowu. Szkoda mi tamtego bo zamarzł i pękł blok silnika mimo że spusciłem wodę na zimę, kiedy kupiłem escorta. Po za tym po moim posiadaniu składał się już z 2 fiatów, bo jechałem z kumplami na balety a nasza podróż zakończyła się na pierwszym zakręcie za miastem... tak się rwał skubany by powozić jakieś panny na przekozackich sprzeżynach tylnego siedzenia 😁 Aaaa... i prędkościomierz. Pomarańczowa dzida przemieszczajaca się poziomo w prawo - przekozak. Tak samo jak autko zatopione w gałce dźwigni zmiany biegów 👌👌👌
Dziekuje za wspaniały film
jak na tamte czasy nie był zły ale do 83 roku dalej FSO pozbyło z niego prawdziwego Dużego fiata
Świetny materiał. Już daję suba. Jeździłem 127 904 ccm na podzespołach seata. Nie do zajeżdżenia. Pozdro.
Filmy są super tak trzymać....
Powrót do roboty, powrót Motobiedy na YT... Wszystko po Złombolu wraca do normy, tylko wątroba nie chce. ;/
Ps. Tak myślałem, że przyczepisz się do tylnej klapy, czekałem tylko w którym momencie 😂
Oj tam, w `91-96 miałem 125p z 73 roku (włooskiego) , jeździło się fajnie w porównaniu do syrenek, czy warszaw. Mimo że 1300, to i tak objeżdżałem wszystko co na drodze. No i kolor - błękit paryski. Wszystkie kanciaki z Polski były albo szare, albo białe. Mój był tak jak włosi nadali - ni to niebieski, ni to zielony. Sprzedałem jak objechała mnie łada 1.5 ... Potem było już multum samochodów z zachodu...
włoskie to on miał co najwyżej części, ale chyba o tym wiesz...
Michał. A co za różnica ? Ważne że autobusem (ogórkobusem) nie musiałem jeździć.
Ja akurat dotykam się w miejscach intymnych na widok 125p :) Sentyment po prostu. Dziadek miał fiaciora w kolorze "kość słoniowa". Całe dzieciństwo wszędzie z nim jeździłem i dokonywałem "rewizji codziennej" wozu. Piękne czasy...
Przepraszam, że wtrącę 3 grosze gwoli ścisłości: w 5:39 wydaje mi się, że zamiast "Andrzeja Jaromińskiego" powinien być "Andrzej Jaroszewicz". Jeżeli się mylę to zwracam honor...
Super odcinek pozdrawiam.🔝🔝🔝
dobrze gada !! słucham do śniadania w formie audiobooka
Ten odcinek mi się podobał za całokształt, wyważony i rzeczowy.
Kozacki materiał jak zawsze! Ogólnie za krótki- jak zawsze😉
KIEDY COŚ O MOTORACH ?
WSK I WIEJSCY MOTOCYKLIŚCI !!!
Piękna recenzja
Początek najlepszy :D
YES Polski Fiat Power Motor
Daje kciuka w ciemno bez oglądania!
12:48 Dobry materiał.
Kurła, kiedyś to było!
Ja tam swojego kupiłem za 700, jeździłem 1,5 roku i sprzedałem za 600. Mój pierwszy samochód. Gorzko-słodkie wspomnienia, jednak zawsze mnie dowiózł, nawet jak się zagotował (zrobiłem sobie włącznik dmuchawy w kabinie, na szczęście działała i wskaźnik temp.też) czy elektryka szalała (wystarczyło dogiąć styki w skrzynce bezpieczników). Z minusów - rdza pożerająca auto szybciej niż silnik paliwo z olejem (czyli baaaardzo szybko) :)
Za łepka mieliśmy w domu fiaciora, pamiętam był niebieski z brązowym porno wnętrzem ale był genialny. Potem ojciec zamienił go na poldka z 92' i pojeździł nim roki i się poddał. Wtedy wjechał na chatę Kadet i już poszło ale od zawsze mam sentyment do fiaciora jak ojciec woził mnie do podstawówki zimą po 15 min odpalania i kolejnych 15 odśnieżania. Do szkoły miałem jakieś 8 min drogi :-) :-)
To nie zdychający silnik tylko rozjebany w trzy dupy tłumik takie dźwięki powoduje. :-)
Biedny kraj to był gdzie takie gówno powodowało że najładniejszym pannom nogi się same rozkładały jak młodzieniec takim zajechał. Tak, tak, wiem, Polki najpiękniejsze i najbardziej cnotliwe są na świecie. Trochę tak jak Polski Fiat.
mountainhobo jak to w diskopolo śpiewajo "Polskie dziewczyny, -najłatwiejsze- najładniejsze są"
jak miałeś mirafiori to wszystkie były twoje
Chyba tylko dziffki :P
civic, nie tylko. Polki od lat lecą na kasę i fejm. Jak zaimponujesz pieniędzmi, to zamoczysz i to się nie zmieniło od pokoleń. Dzisiaj rozkładają nogi przed każdym obcokrajowcem.
Ból dupy prawiczków z lat 99+ coś tam słyszeli coś tam tata opowiedział i znawcy tematu, nie mniej Fiat chujowy
Żałuje ze urodziłem się po 80 roku ominęły mnie czasy kultowych maszyn PRL muzyki jak skaldowie itp.. mój ojciec z opowiadań to były imprezy domówki lub ogniska gitara itp.. jak ktoś miał auto to burżuj panienki ochoczo się oddawały było inaczej , dziś mamy zagraniczne 20 letnie gruzy po pseudo przeglądzie bo bieda tak jak wtedy dziś auto za 1000 zł kupisz , co do fiata to przypomniał mi się serial zmiennicy ;)
widziałem tabliczke w środku Zjazd do garażu BRÓDNO...własciciel z Bródna czy beka z mojego osiedla???? :) piękny masz model...ja miałem czerwony z 90 kupiłem jako mój pierwszy wóz w 2008, kumple się śmiali bo mieli lepsze a wychodziło na to , że to ich moim KAZIKIEM holowałem na lince do domu. Zjeżdziłem nim pół Polski i pod Berlinem byliśmy
a jak raz mi się zagotował bo ścigałem się z Poldkiem 1.4 to do chłodnicy nalałem Żywca truskawgowego bo w ś rodku lasu stanęliśmy. CUDNE LATA CUDNY WÓZ I WSPOMNIENIA niestety życie zmusiło nie do sprzedarzy...KOCHAM 125P I JESZCZE KIEDYŚ KUPIE ale fakt obecne ceny sĄ P.O.J.E.B.A.N.E
Łapka w górę Masz chłopie Gadane miło słuchać 😂😂
Subscribed, zajebisty kanal :D
Szczerze powiedziawszy, masz gościu talent. Prymityw Kickster powinien się schować :)
Mój dziadek posiadał wyszczerzonego "Burka" (kolorem przypominał rozwolnienie) z pionowymi światłami tylnymi i świecącym grillem + wyczesaną manetką zmiany biegów z zatopionym modelem autka w epoksydzie. Jeśli miałbym mieć typowo polskie auto, to chyba byłby to jedyny model jaki bym chciał i to ze względu na wspomnienia o człowieku, który był mi bliższy niż własny ojciec (a tępa dzida, jaką jest mój wapniak opierdolił go za bezcen, zaraz po tym jak Dziadek umarł).
PS: Jak dla mnie kanał prowadzony z jajem, bezbłędne przytyki do minionego ustroju i zajebiste porównania przy których nie raz się poplułem.
Co by o tej furze nie mówić, ikona polskich dróg jeszcze nie tak dawno. Tylko obecnie życzą sobie za nią stanowczo za dużo. Jednak było to auto znaczące w porównaniu do jakichś matizów, tico czy innych espero królujących na taxi w latach 90.
Twierdza Modlin, piękne miejsce.
Po obejrzeniu tego filmu postanowiłem sobie przypomnieć, jak nasz stary MR 75 wyglądał. Jakież było moje zdziwienie, kiedy znalazłem prawie identyczny okaz, tylko kolor nadwozia inny, coś a'la kawa z mlekiem na otomoto za 20 tyś. zł. Kuźwa ja rozumiem, klasyk że teraz moda na takie, ale serio to już wolałbym za 20 tysi swoją Asterke H doposażyć w jakieś bajery. 5 tyś może bym dał z sentymentu...
Dobra robota. W Pieczarkowicach ci maja za to kapliczke postawić bo tam kantem jeszcze proboszcz jeździ, czarnym w LPG.
Fajny fiacior i widzę że z nowego dworu mazowieckiego więc jak wrażenia odnośnie twierdzy?
Taaa, miałem takiego sztrucla z 1978 roku, paskowy prędkościomierz oraz ssanie to był sztos. Kiedyś w wawce przydzwonił mi w kufer taksiarz chyba nawet w Passacie, tak niefortunnie wjechał, ze mu się przednie drzwi zablokowały a u mnie zgięło spód ramy kufra ale on wracał lawetą a ja jeszcze przejechałem 400 km na wioskę :D
PEWNIE BYLES KROLEM POD REMIZA
@@AVE_LUCIFERUS_666 A żeby tylko.
Wiadomo jak to było ludźmi żądzą sentymenty i tak jest z 125p co nie zmienia faktu że to tragiczne auto .... :(
Dokładnie tak przestarzały był już jak wchodził do produkcji
Ale 125 był chociaż ładny, a polonez....
To tylko w Polsce panuje przekonanie jakim to auto było gównem; wynika to z typowego dla krajów postkomunistycznych kompleksu niższości wobec krajów zachodnich. Fiat 125p w 1977r. zajął pierwsze miejsce w teście przeprowadzonym przez brytyjskie czasopismo "WhatCar?" jako najlepszy stosunek ceny do jakości w cenie do 3 tysięcy funtów; pokonując 24 inne samochody. Między innymi: Mazdę 818, Datsuna 120Y czy Toyotę Corollę.
@@kajwis2675 sam nie wiem to chyba kwestia gustu :) polonez był brzydki (poza Borowiczem) a 125p w dzieciństwie zawsze kojarzyło mi się z ładą sam nie wiem dlaczego ....
Dla mnie tam Polonez się podoba. Bardzo fajny rzadko występujący obecnie hatchback ze ściętym tyłem nie kojarzącym się z combi. Wszystkie te samochody to teraz takie żelazka jak Golf, Grande Punto itd. ewentualnie liftbacki udające sedana.
Łapa w górę, komentarz i coś ode mnie - chociaż było chujowo, to i tak nie aż tak chujowo jak dzisiaj, gdzie nie potrafimy k***a nawet auta z włoską licencją spierdolić, bo nie ma kurwa gdzie ;) pozdro
Fiaty 125p zawsze podobały mi się wizualnie, a to co mają pod maską czy w kabinie to już inna sprawa. Myślę że jedną z poważniejszych wad jest maska otwierana odwrotnie niż w większości samochodów przez co przy zderzeniu może się zmienić w gilotynę.
Taksówkarz wpisał się w klimat 😂
a gdzie nakładka pseudobursztynowa na drążek :P
Dokładnie ta gałka musiała być tak jak stożek w hondzie haha
A koraliki na siedzeniach?
o też może być :) ale mi się bardziej z borewiczem kojarzą i takie futerko z tygrysa czy z czegoś na tylnej kanapie :D
My mówiliśmy na to nawet "gałka fiatowa" prawie każdy kanciak musiał ją mieć.
I bujający łbem jamnik na tylnej półce.
he he....merytorycznie bardzo dobry materiał. Sam miałem dwa więc wiem co piszę. gówniane czasy gówniane samochody choć łezka nostalgii jest. Troszkę w chuj przekleństw ale taki kanał...git produkcja.
ooo w końcu coś nagrane w moim mieście ❤️
Miałem jeździłem 11 lat mimo że miał jak go kupiłem 10 lat nie zawiódł mnie nigdy. Fiat był ok!, światła super lepsze niż w obecnych skrzynia biegów prawdziwa igła biegi wchodziły jednym palcem.Fiat był z 86 skrzynia 5 biegowa jestem we wszystkim za.
Kurwa dzień jak co dzień i dlatego przestałem oglądać w 2 sekundzie
Zapomniałeś dodać o atrakcjach jazdy zimą. O zaparowanych szybach i o lustereczkach bocznych w których nic nie widać, kiedy pada deszcz.
Ja też nie rozumiem tego hajpu, a może dlatego, że jeździłem tym przez dobre 7 lat. Duży, ciężki, spalał 12 litrów na 100km w mieście i bardzo łatwo nim dacha zaliczyć. Hamulce kiepskie, widoczność ze środa słaba, wysoki środek ciężkości i wszystko toporne.
O obrotomierzu nie wiedziałem nawet , a w środku jak na krześle się siedziało. To już polonez był wygodniejszy. O tą cholerną osłonkę przeciwsłoneczną cięgle biłem czołem.
Ojciec miał takiego samego koloru z 1985. Sprzedany jako 16 latek jeszcze kilka lat jeździł w sąsiedniej gminie. Ten środek jak powstał kilka godzin na słońcu tak się nagrzewał że nie szło usiedziec
Kiedy opisywane są inne historyczne wersje to powinno to być ilustrowane zdjęciami np. z ówczesnych katalogów. Każdy wtedy zdobędzie świadomość o czym mowa. Wygląda to również bardziej profesjonalnie.
Mnie się marzy taki duży fiacik, Borowicz albo lada. Ehhh uwielbiam te autka. Wrzucić 2.8 z BMW i masz piękna laleczkę.
Jeżdziłem tym :D Super samochodzik :D
Mam dużego Fiata a właściwie FSO 1500 z 1989. Sama końcówka produkcji i faktycznie w porównaniu z wczesnymi Fiatami nie ma nic wspólnego. Na co dzień jeżdżę innym samochodem, FSO jest jedynie na letnie weekendowe przejażdżki. Jest dużo prawdy w tym co mówisz :) Zgadza się wszystko. Na tamte czasy był to samochód przestarzały, mimo to ja jestem dumny ze swojego :D Kawał polskiej historii, marzenia ludzi tamtych czasów. Uwielbiam nim jeździć, uwielbiam przy nim grzebać, naprawiać, wymieniać, doglądać. Sprawia mi to radość. Nie wiem czemu akurat 125p. Za młody jestem żeby pamiętać czasy komuny i czasy świetności tych samochodów jednak maja coś w sobie co mnie urzeka. Jestem pasjonatem 125p, ale z dystansem. Też uważam obecne ceny za śmieszne. Czasem robiło mi się przykro słysząc tyle złego o 125p ale daje ŁAPE W GÓRĘ bo masz dużo racji mimo że o swoim nigdy bym tak nie powiedział :D Pozdrawiamy Ja i mój FSO 1500 :D
Na eksport konsola centralna była z Poldka . Reszta zwalona jak to w kredensie. Jeździłem takim 30 lat temu
Myślę, że Fiat 125p jest konstrukcją gorszą niż Łady z tyh czasów
dobrze myślisz
@Waldemar Batura 125p tu się nie zgodzę. Miałem dłuższy czas ładę i powiem że 125p jest lepsze w prowadzeniu niż łada.
Dobrze komentujesz super prl
Ach mój dziadek miał białego 125p z 1979 roku. Auto przez 18 lat było użytkowane na codzień. W 97 roku Fiat ucierpiał przez pamiętną powòdź. Dziadek zdecydował się kupić Poloneza Caro Plus, a Fiat poszedł w ręcę mojego chrzestnego ktòry uczył się na nim jeździć. W końcu jak chrzestny kupił nowego Lanosa Fiat został bez właściciela. Nikt nie chciał go kupić więc poszedł na złom za 500 zł. Szkoda bo teraz miałbym fajnego klasyka.
Po raz pierwszy poczułem się urażony.Dużo odcinków bez spiny wytrzymałem,ale teraz na serio poczułem się urażony 😂
Nie ma brania jeńców :D
Czyżbyś coś takiego kupił za 20 000zł? Jeśli tak, to się sfrajerowałeś
@@zimnydran6156 kolego ale dowaliłeś 😂 Swój egzemplarz nabyłem za 900zł od pierwszego właściciela
Ja po prostu widziałem ceny na portalach.
No mnie trochę też już wkurwia, porównuję stare auta z? No własnie nie podał modeli które uważa za bardzo dobre. W cenie do 3 tysi.
Mówiłeś że nasz dużego fiuta!
Mam dużego Fiata
Mowisz gosciu krotko i na temat. Gdy konczylem samochodowke w Miliczu 1978 rok to na nauce jazdy przejechalem tym badziewiem tylko 4 godziny ! Na egzaminach do szkoly akurat mnie pytano jaki record bije Fiat kolo Wroclawia. Jakiz record mozna ustanowic nawet z udzialem "czerwonego ksiecia" Cwaniaczki instruktorzy nauki jazdy wpisywali godziny, a benzyna szla do zyda. Dobrze ze przed szkola jezdzilem gdzie indziej wiec spadlem na cztery lapy. Rzeczywiscie chujnia i nic na dwa razy tak jak komuna.
A tam dobre auto które przypomina mi lata 90 i dzieciństwo jak ojciec mnie woził takim do przedszkola ;) . Tak że pozdrawiam gimbusów i ludzi typu "Bo teraz to modne" ... A co do sprzęgła to wymieniono je z innych powodów niż hajs by było taniej . Po prostu wyprzęgniki były już fabrycznie z wadą fabryczną i lubiły się rosić i ciec . Pozdrawia właściciel Dużego fiata jeszcze po nie dużym zubożeniu (80 rocznik ) ;) A co do mostów nie zgodzę się w Jugolach często potrafiły paść półosie lub się krzywić (ziomek dopiero za 3 razem kupił prostą)
No ja mam inne wspomnienia, jak mnie milicja wiozła tym gównem i napierdalała na tylnej kanapie.
@@kolopoland6919 No cóż każdemu życie pisze inne scenariusze :|
i pomyśleć ,że w 91roku place polmozbytów były pełne tych Fiatów i nikt tego nie chciał, kiedy w 90 roku otworzyli granice ruszył import 15 letnich Golfów i Passatów a Fiat po 25 latach produkcjii był obciachem, teraz dopiero ludzie je docenili i osiagają kosmiczne ceny, pozdrawiam MotoBiedę :)