Dziękuję za zajęcie się tematem. Gdy człowiek z pozabezpiecznym stylem przywiązania (taki jak ja) posłucha sobie czasem psychologów z instagrama ma ochotę wskoczyć do śmietnika i zamknąć za sobą klapę. Dobrze jednak usłyszeć, że po pierwsze styl bezpieczny jest jakimś białym krukiem, a po drugie możliwe modyfikacje naszego stylu są tak naprawdę nieduże i będziemy z tym okablowaniem funkcjonować już zawsze. Daje to jednak duże poczucie ulgi.
Wszystko prawda, poza możliwościami modyfikacji stylu przywiązania. Mózg jest plastyczny przez całe życie, tylko trzeba dobrać odpowiednie narzędzie, żeby się do tego dobrać. Pozdrawiam ❤
@@anmarimago Rozumiem, że pisze to Pani z własnego doświadczenia jako osoba, która po zastosowaniu właściwych narzędzi zmodyfikowała własny styl przywiązania?
No to zes Pani pozamiatala. Pierwszy raz w zyciu doswiadczam tego rollercoastera i tanca na pelnej «K». Nowa znajomosc odpalila tsunami jakie mi sie w zyciu nie snilo a kilkadziesiat lat doswiadczen i relacji z ludzmi przerobilam. Pracujac z malutkimi dziexmi widze dokladnie dno tego co mna miota i przepiekne uczucie gdy moge dac dziecku ukojenie jakbym chciala dostac to samo. Podloze tych uczuc jest organicznie identyczne mnie doroslej a i tego 1,5 roczniaka
Przesłuchałem 2 razy. Dziękuję Pani Marto, precyzyjnie, wnikliwie i poruszająco filozoficznie, z dystansem do relacji. Odcinki z tego roku pokazują jak przemyślane są pierwsze odcinki podcastu i jak budują bazę do zrozumienia bardziej złożonych zagadnień. Z przyjemnością codziennie Pani słucham od 2 lat i cały czas można znaleźć świeże, inne spojrzenie, ujmujące głębiej kolejne tematy. Szacun. 🧡👍
Ciekawiłby mnie wątek osób ze zdezorganizowanym stylem przywiązania, które uchroniły się przed zaburzeniem osobowości, opowiedziane w taki właśnie wykładowo - naukowy sposób, ponieważ sama jestem przykładem właśnie takiej osoby - w gwoli wyjaśnienia, nie postawiłam sobie autodiagnozy, było to u mnie stwierdzone przez psychoterapeutę, oczywiście jestem w tym procesie, który wydaje się być potwierdzeniem tego co psychoterapeuta powiedział, gdyż psychoterapia kończy się powodzeniem, ale jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy Pani terapeutka określiła niegdyś mój styl przywiązania jako zdezorganizowany. Czuję poprawę i komfort własnego życia, ale przyznam, że dawno nie byłam w relacji damsko - męskiej z pełnym zaangażowaniem i interesuje mnie np. temat, czy faktycznie w procesie terapeutycznym istnieje możliwość zmiany tego stylu, czy on raczej towarzyszy nam cale życie, ale umiemy sobie z nim radzić, więc nie będę ukrywać, że rozczarowało mnie pominięcie tego wątku, ale rozumiem, że w takim przypadku należę do osób z rzadkim przypadkiem ;) Jak zwykle fajny wykład.
Dziękuję za rozkminienie tego fundamentalnego tematu w profesjonalny i przystepny sposob.Wiedzialam że mam styl unikowy ale miałam średnie pojęcie o tym jak przekłada sie to na funkcjonowanie w bliskich relacjach?Po wysłuchaniu tego odcinka rzeczowo rozjaśnił mi się ten temat i już wszystko rozumiem.To ważne zanim nawiąże kolejna relacje,dzięki tej wiedzy mam szansę nie popełnić tych samych błędów. Wielkie dzięki p.Marto dla mni to niezwykle wazna i potrzebna wiedza ❤
Trochę brakuje mi konkretnych strategii na uspokojenie tej paranoi, która pojawia się w naszych umysłach. Mając styl ambiwalentny, często wpadałem z jednej skrajności w drugą. Najpierw potrzebowałem bliskości, a kiedy ktoś mi ją dawał, czułem, że jest jej za dużo i potrzebowałem przestrzeni. Najlepsze zdanie, które ktoś mi powiedział i którego się trzymam, to: ‘Proszę, bądź, ale nie za blisko.’ Kiedy to otrzymuję, mój system uspokaja się w kilka minut. Oczywiście dobrze mieć osobę, która rozumie i nie ocenia tego, że mamy taką potrzebę. Co ciekawe, większość ludzi nie ma z tym problemu, a wręcz przeciwnie, chcą pomóc.
W związku utrzymanie bezpiecznej bliskości jest ryzykowne, bo mężczyzna mający spore libido będzie się domagał częstej bliskości, a kobieta potrzebująca przestrzeni - jeśli będzie odmawiać - to on zacznie szukać kogoś chętnego na boku. Może być też odwrotna konfiguracja. Powstające spory na tle niezaspokojonych potrzeb seksualnych często prowadzą do rozpadu relacji.
Jak zwykle super się słuchało. Z jedną rzeczą się nie zgadzam. Model przywiązania można naprawiać. Nie jest to trywialne/oczywiste jednakże dorosły człowiek może zmieniać przywiązanie z zewnętrznych obiektów na siebie samego i naprawiać przy tym model który ma. Tym zajmuje się np. terapia Internal Family Systems.
Jako posiadacz lękowo ambiwalentnego stylu przywiązania, potwierdzam wszystko co zostało tu powiedziane. Wybieram osoby unikowe. Wtedy zaczyna się specyficzny taniec dwojga. Taniec mający na celu powtórzenie historii porzucenia. Nieświadomie rozsadzałem swoje małżeństwo od środka. Zachowania protestacyjne, pasywna agresja, niezasługiwanie, chorobliwa zazdrość, skraje stany dysocjacyjne oraz zaniedbanie. Niestety nie udało się, polegliśmy. Należy pamiętać o tym, że to właśnie druga osoba trigeruje w nas takie zachowania i zazwyczaj robi to nieświadomie. Pamiętaj poznaj siebie, czy będzie lepiej? Nie, ale będziesz już znał instrukcję obsługi własnego zranienia. Pozdrawiam
Dziękuję za ten temat. W roku 1975 jako 8 miesieczne niemowlę znalazłam się w szpitalu z powodu zapalenia płuc. Miesiąc pobytu na oddziale zamknietym bez rodziców. Rodzicd oddali na leczenie siedzące ,gaworzące dziecko a odebrali leżącą kukiełke patrzacą w jeden punkt i głupio sie uśmiechajace. Rodzice stali i płakali nad lóżeczkiem. Mam zaburzony schemat przywiązania.Nie winie rodziców
Jestem ten sam rocznik, w 81 trafiłam do szpitala, miałam 6 lat, wokół starsze dzieci na pediatrii, odwiedziny rodziców raz w tygodniu. Przeżyłam dzięki jednej pielęgniarce, która po prostu przychodziła, brała mnie za rękę i zabierała na oddział dla młodszych dzieci i była w pobliżu, do dziś pamiętam głównie ten spacer za rękę przez korytarz, ten co jej dyżurowy rytuał jak wybawienie.
@@simkasimka4109 Chory system ktòry w imię (chyba?)wymogów sanitarnych naraził na traume odrzucenia tysiące dzieci.Jak dobrze że trafiła sie empatyczna pielęgniarka
Coś takiego mi się porobiło, że już nie boję soe odrzucenia kogokolwiek. Może dlatego, że miałam zaprawę nako dziecko, gdyż porzucila/odrzuciła mnie matka. Nie od razu osiągnęłam ten stan, był okres kiedy zabiegałam, zależało mi itd. Obecnie jestem samotnikiem, mam męża i dorosłe dzieci. Jedyne czego się w życiu boję to ich utraty. Tzn wojny, cierpienia swojego czy innych też, utraty zdrowi, domu, bycia głodnym.
@@HedaLuiza nie nie, odrzucanie nie musi być celowe, może być poza świadomością, a śmierć, wypadki, zaginięcia czy choroby zmieniające bardzo ciało i psychikę są przykładami strat co na człowieka, który kiedyś był porzucony czy odrzucony będą podobnie oddziaływać. Czyli strach przed śmiercią bliskich nadal może być strachem przed odrzuceniem. Ale nie ma co gdybać, po prostu warto się z tym mierzyć.❤
Bardzo ciekawe, w roznych relacjach mozna "prezentowac" rozny styl? Po prostu pozabezpieczny? Czy jest mozliwe prezentowanie stylu bezpiecznego rowniez, kiedy wcześniej występowały sklonnosci do stylu pozabezpiecznego? To powszechny temat, potrzeby odcinek. Nie kazde "zlo" to od razu zaburzenia. Zlo jest w nas i warto je swiadomie okielznac 😊
@@maamiss5561właśnie będzie latał, bo kobieta odległa nie powoduje jego aktywacji unikowego stylu przywiązania, bo jest daleko. Jest fajnie, bo niezbyt blisko.
@@MartynaRowniak Ja tak zrobiłam z ostatnim partnerem, że wycofałam się, nie mieszkaliśmy razem, więc ograniczyłam spotkania, chciałam tylko kontaktu telefonicznego, ew. spotkanie raz na miesiąc, facet wcale za mną nie latał - zaczął szukać na portalu randkowym, bo stwierdził, że wprawdzie mnie kocha, ale brakuje mu seksu i nie będzie czekał na mnie tak długi czas - on jako zdrowy mężczyzna ma potrzeby seksualne kilka razy w tygodniu, więc niejako przestałam mu być potrzebna. Faceci zazwyczaj rezygnują, pomimo, że kochają, ale nie będą się uganiać. Może to tez kwestia wieku, ci starsi 50+ są zbyt leniwi, żeby bawić się w grę w uciekanie.
Jestem unikowa i to niemal czysto unikowa, olśniło mnie na terapii i tego to już kompletnie nie rozumiem, bo ja naprawdę nie widziałam tego co wyprawiam w relacjach, o ile w ogóle udaje mi się w nie wchodzić, czy je zauważać (tak, czasami nieświadomie a jednak celowo nie uznaję/nie widzę istnienia relacji - taki mechanizm obronny). Ciągle mnie szokuje jak mogłam tego nie widzieć, co jest rażąco oczywiste z zewnątrz.
Wspominała Pani o stylu zdezorganizowanym, który łączy się z zaburzeniami osobowości. Czy osoba z zaburzeniem osobowości unikająco-lękowym będzie mieć taki styl przywiązania? Dziękuję za ten odcinek.
Jakie książki poleca Pani odnośnie lepszego zrozumienia mechanizmów tu wspomnianych? Domyślam się że pewnie może to być i 50 pozycji ale gdyby mogła Pani polecić 1-3 pozycję to będę wdzięczny.
A co jeśli Lękowy zamiast zbliżania się zaczyna się zamykać i izolować co skolei nagle zaczyna u Unikowego wywoływać lek który prowadzi do ucieczki - do wyjścia z relacji ?? czy to jakaś anomalia ? czy tez złe zdefiniowane style relacji u poszczególnych postaci ??
A mnie nurtuje pytanie jak to jest z osobami, ktore jako dziecko mialy tzw. mamozę. Jest tu figura przywiazania - mama (dla tych dzieci z tzw. tatozą bedzie tata, babozą - babcia i tak dalej. Ja zostane w opisie przy mamie), ktorej nogi czy ręki, czasem doslownie dziecko nie wypuszcza z rak i nie uznaje zadnych rozstań. Zakładam ze w wypadku takich dzieci dystres spowodowany nieobecnością figury przywiazania bedzie jeszcze wiekszy niz w przypadku dzieci, ktore tzw. mamozy nie doświadczyły. Czy to determinuje wzorzec przywiazania? A idąc za ciosem, w jakim stopniu w takim razie nasze otoczenie na czele z pierwsza figurą przywiązania determinują nasz wzorzec przywiązania a na ile my sami go kreujemy?...Mam nadzieję że to nie bedzie pytanie bardzo bez sensu bo jestem zupelnym laikiem (nie mam nic wspolnego z psychoanaliza i psychologia), ale temat mnie zywo zainteresował. Mam nadzieję na jakąś odpowiedź.
przepraszam - a gdzie jest ten komentarz, w którym ktoś wskazuje błąd w założeniu dotyczącym znaczenia więzi dla ssaków stadnych...❓❓❓ chciałam go sobie skopiować - a tu nie ma... czy autorka postu usuwa komentarze, które wytykają jej błędy...⁉ ❓❓
A kiedy będzie omówienie researchu ,, women body count vs divorce rate ,, gdzie wyraźnie widać że po 10 -20 plus facetach kobieta traci tzw pair bonding i nie ma wyboru, jest sama i z reguły kupuje kota.
Pani Marta, jak myślę, jest feministką więc taki materiał będzie jej nie na rękę . Ale znajdziesz sporo anglojęzycznych materiałów na ten temat. Polskie chłopaki od czerwonej pigułki też coś tam mają, chyba Silva Verborum
@@piotr5250 dzięki ale cały amerykański red pill mam przyswojony. Ciekawe że polskie media opanowane przez feministki zamiotły pod dywan przeszłość seksualną kobiety. Ostatnio klient mówił co portugalczy mówią o polkach, że mają je na przysłowiowe gwizdnięcie.
@@jerry-mind-sky Telewizje odstawiłem 5 lat temu... skoro feministyczna narracja mówi ''moje ciało mój wybór'' to czemu się dziwić . Ja już dobiegam 50ki. W tym wieku jeszcze bardziej widać jak kobiety są konsumpcjonistycznie nastawione do relacji. W randkowaniu, bardzo pasywne. I nie spotkałem jeszcze ani jednej która przyznałaby się do tego iż jest również odpowiedzialna za rozpad relacji. Wina zawsze jest po drugiej stronie. Może mnie nawet skrytykować autorka podkastu, ale jednego jestem w tym wieku pewien, kobiety mają problem z braniem odpowiedzialności.
@@piotr5250 Doszłam do takiego wniosku jako kobieta, w relacjach nie-romantycznych z kobietami i należąc do tego samego przedziału wiekowego. Aktualnie odpowiedzialność jest dla mnie kluczowym kryterium "doboru" bez względu na płeć, charakter relacji i jej cel, w tym bycie w relacji po prostu, dla niej samej. Szkoda mi już czasu, zwłaszcza, że weryfikowanie podwójnych standardów czyli różnic między wersją demo na początkowym etapie, a tym, co się okazuje, też trochę trwa. Taki "relacyjny pragmatyzm" bardzo mi się sprawdza :)
mam problem ze zmieszczeniem się w inkluzywnym języku jakim się posługujesz. dla mnie jest to problem na tyle mały, że nie eskaluję go na zewnątrz. jednak kłuje on w moje uszy, co prowadzi do dyskomfortu. rzecz w tym, że mówisz do ogółu, również do mnie per osoba. i to z tą osobą mam problem. "Pierwotnie, zarówno po grecku, jak i po łacinie słowo to oznaczało „maskę”, którą zakładali aktorzy w teatrze starożytnym. Następnie zaczęto go używać w odniesieniu do roli, jaką jednostka odgrywa w dramacie życia[3]. We współczesnej filozofii pojęcie kluczowe dla chrześcijańskiego i niechrześcijańskiego personalizmu, mającego źródła w chrześcijańskim (zwłaszcza tomistycznym) rozumieniu człowieka jako bytu odrębnego od świata rzeczy, przyrody, w tym także zwierząt." to jest cytat z wikipedii. nie wiem tego na 100%, jednak przypuszczam, że jest to dość prawdziwa etymologia słowa - osoba. no i ja nie uważam się za osobę. co więcej, o nikim tak nie myślę. w rozmowach ze znajomymi, rzadziej z nowo poznanymi ludźmi zaznaczam, że wolę aby jednak tak o mnie nie mówiono. zdecydowanie lepiej czuję się kiedy nazywa się mnie człowiekiem. człowiekiem, który jest naturą. nawet nie, że jest jej częścią, tylko zwyczajnie nią jest. czuję, że używanie określenia osoba niesie za sobą poważne konsekwencje, takie jak poczucie odcięcia od natury, ale też ludzkiej nieautentyczności objawiającej się poprzez "zakładanie masek". to oczywiście moja opinia. zasadniczo nie oczekuję, że po jej wyrażeniu zmienisz sposób komunikacji. chciałbym jednak aby stała się ona punktem na Twojej ścieżce, ale i na ścieżce każdego człowieka, który to przeczyta do zatrzymania się i zastanowienia nad tym kim on jest i czy czasem język nie kreuje i nie determinuje rzeczywistości na choćby subtelnym poziomie. dziękuję za uwagę.
Człowiek to rodzaj męski, kolejna patriarchalna kalka. Jeżeli swój problem z osobą wywodzisz z informacji zapożyczonych z Wikipedii, to zbyt wiele nie wnosisz. Osoba jest neutralna, mamy XXI w.
Ciekawe. Dziękuję. Nigdy tak o tym nie myślałam. Z kolei zauważyłam, że nie słyszę w ogóle mówienia o jakiejś kobiecie, w rozmowie np.: "ten człowiek". Jakby człowiek było zarezerwowane dla mężczyzn.
Nurtuje mnie bardzo ważne dla mnie pytanie. Czy facet, który nigdy nie miał ojca ani żadnego wzorca męskiego, bo był wychowywany od noworodka tylko przez matkę i babcię jest zdolny w dorosłym życiu wejść w zdrową relację? Zaznaczę jeszcze, że matka była chłodna i zdystansowana a on sam ma problem żeby otworzyć się w relacji, nie jest typem który się łatwo angażuje, nie mówiąc o zakochiwaniu. Poznaje co roku nową kobietę, jest nią na początku zauroczony ale po kilku miesiącach zamiast przejść na wyższy etap (zaufanie, otwarcie się, miłość), wycofuje się w ten sposób, że skupia się na negatywach kobiety, prowadzi sabotaż tej relacji. I taki sam proces doświadcza w każdej następnej relacji. Jednocześnie nieustannie deklaruje że pragnie związku. Jednak najwidoczniej trudno jest mu go stworzyć. Stąd, zastanawiam się czy źródłem tego problemu nie jest wlaśnie brak ojca i wychowanie przez chłodną matkę. Będę wdzięczna jeśli się do tego odniesiesz ❤️
Style przywiązania w dużym uproszczeniu tworzy się z głównym opiekunem, najczęściej matka. Brak ojca nie wspiera we wzorcach ale w tym przypadku brzmi jak klasyczny, popularny schemat czy tych z ojcami czy bez
On może dalej szukać matki, tylko tym razem zastępczej, bo ta oryginalne nie dała tego, czego potrzebował, kiedy był dzieckiem. Szuka tego w kolejnej kobiecie, która jeśli jest dojrzała, to w miarę szybko zorientuje się, że jest obsadzana w roli, a jeśli jest mniej dojrzała, to szuka w nim tego samego czyli zastępczego rodzica np. ojca. Oboje będę rozczarowani. Na zewnątrz mogą znakomicie pełnić swoje dorosłe role społeczne i zawodowe. Takie scenariusz przychodzą mi do głowy.
Dziękuję ❤
Jeden z ważniejszych podcastow i poruszonych temwtow , dziekije ❤
Genialne🎉 Zwięzła zawartość, bardzo przystępnie przedstawiona a co najważniejsze dająca do myślenia o samym sobie.Dziękuje❤
Uwielbia Ciebie słuchać. Ciekawie, merytorycznie, głęboko i z "jajem"
Dziękuję za zajęcie się tematem. Gdy człowiek z pozabezpiecznym stylem przywiązania (taki jak ja) posłucha sobie czasem psychologów z instagrama ma ochotę wskoczyć do śmietnika i zamknąć za sobą klapę. Dobrze jednak usłyszeć, że po pierwsze styl bezpieczny jest jakimś białym krukiem, a po drugie możliwe modyfikacje naszego stylu są tak naprawdę nieduże i będziemy z tym okablowaniem funkcjonować już zawsze. Daje to jednak duże poczucie ulgi.
Wszystko prawda, poza możliwościami modyfikacji stylu przywiązania. Mózg jest plastyczny przez całe życie, tylko trzeba dobrać odpowiednie narzędzie, żeby się do tego dobrać. Pozdrawiam ❤
@@anmarimago Rozumiem, że pisze to Pani z własnego doświadczenia jako osoba, która po zastosowaniu właściwych narzędzi zmodyfikowała własny styl przywiązania?
@@Piotr_eM tak, piszę z własnego doświadczenia.
Styl bezpieczny można wypracować.
@@maamiss5561Np.takim narzędziem jest psychoterapia.
Tak. Nie różnimy sie potrzebami, jedynie strategiami na ich zaspokojenie (...)
No to zes Pani pozamiatala.
Pierwszy raz w zyciu doswiadczam tego rollercoastera i tanca na pelnej «K».
Nowa znajomosc odpalila tsunami jakie mi sie w zyciu nie snilo a kilkadziesiat lat doswiadczen i relacji z ludzmi przerobilam.
Pracujac z malutkimi dziexmi widze dokladnie dno tego co mna miota i przepiekne uczucie gdy moge dac dziecku ukojenie jakbym chciala dostac to samo. Podloze tych uczuc jest organicznie identyczne mnie doroslej a i tego 1,5 roczniaka
Przesłuchałem 2 razy. Dziękuję Pani Marto, precyzyjnie, wnikliwie i poruszająco filozoficznie, z dystansem do relacji. Odcinki z tego roku pokazują jak przemyślane są pierwsze odcinki podcastu i jak budują bazę do zrozumienia bardziej złożonych zagadnień. Z przyjemnością codziennie Pani słucham od 2 lat i cały czas można znaleźć świeże, inne spojrzenie, ujmujące głębiej kolejne tematy. Szacun. 🧡👍
Rewelacyjna analiza tematu. Dziękuję❤
Często czułam podskórnie, że wszystkim nam przecież chodzi o to samo, wszyscy jesteśmy "biedusiami". Sztos❤
Kapitalny odcinek, dużo mi zrobił, wyjaśnił i pomógł. Obejrzałem dwa razy i polecam innym osobom. Pozdrowienia.
super odcinek,, dla mnie jeden z najlepszych ever
Rewelacja, dziękuję! Brawo, Marta!
Perfekcyjnie wyjasnione... ❤
Cudownie Pani Marto ❤
Super temat.
I super, ze go ugryzłas z właściwym sobie wdziękiem ❤
Ciekawiłby mnie wątek osób ze zdezorganizowanym stylem przywiązania, które uchroniły się przed zaburzeniem osobowości, opowiedziane w taki właśnie wykładowo - naukowy sposób, ponieważ sama jestem przykładem właśnie takiej osoby - w gwoli wyjaśnienia, nie postawiłam sobie autodiagnozy, było to u mnie stwierdzone przez psychoterapeutę, oczywiście jestem w tym procesie, który wydaje się być potwierdzeniem tego co psychoterapeuta powiedział, gdyż psychoterapia kończy się powodzeniem, ale jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy Pani terapeutka określiła niegdyś mój styl przywiązania jako zdezorganizowany. Czuję poprawę i komfort własnego życia, ale przyznam, że dawno nie byłam w relacji damsko - męskiej z pełnym zaangażowaniem i interesuje mnie np. temat, czy faktycznie w procesie terapeutycznym istnieje możliwość zmiany tego stylu, czy on raczej towarzyszy nam cale życie, ale umiemy sobie z nim radzić, więc nie będę ukrywać, że rozczarowało mnie pominięcie tego wątku, ale rozumiem, że w takim przypadku należę do osób z rzadkim przypadkiem ;) Jak zwykle fajny wykład.
Doskonałe ujęte tematu 👌👌👌 Dziękuję Marta 💚
Dziękuję za rozkminienie tego fundamentalnego tematu w profesjonalny i przystepny sposob.Wiedzialam że mam styl unikowy ale miałam średnie pojęcie o tym jak przekłada sie to na funkcjonowanie w bliskich relacjach?Po wysłuchaniu tego odcinka rzeczowo rozjaśnił mi się ten temat i już wszystko rozumiem.To ważne zanim nawiąże kolejna relacje,dzięki tej wiedzy mam szansę nie popełnić tych samych błędów.
Wielkie dzięki p.Marto dla mni to niezwykle wazna i potrzebna wiedza ❤
Ja też bardzo dziękuję za ten odcinek. Odsłuchałam go już dwa razy. Nie wiem czy będzie lepiej ale ta wiedza pomaga.
Super odcinek 👍 Dziękuję za mega dużą dawkę wiedzy 🌷
Dziękuję, wnikliwie przedstawiony temat.👌🙏
Rewelacja ❤
Dzieki Marta, swietny material
Bardzo, bardzo ciekawe 😊
Rama i nara 😂, super fajnie że wiem jakie mam okablowanie 😉, to już dużo 😂🤣😂
Różowa okładka to rzeczywiście perwers 💪😁
Ja ostatnio perwersyjnie noszę różową koszulkę.
Trochę brakuje mi konkretnych strategii na uspokojenie tej paranoi, która pojawia się w naszych umysłach. Mając styl ambiwalentny, często wpadałem z jednej skrajności w drugą. Najpierw potrzebowałem bliskości, a kiedy ktoś mi ją dawał, czułem, że jest jej za dużo i potrzebowałem przestrzeni. Najlepsze zdanie, które ktoś mi powiedział i którego się trzymam, to: ‘Proszę, bądź, ale nie za blisko.’ Kiedy to otrzymuję, mój system uspokaja się w kilka minut. Oczywiście dobrze mieć osobę, która rozumie i nie ocenia tego, że mamy taką potrzebę. Co ciekawe, większość ludzi nie ma z tym problemu, a wręcz przeciwnie, chcą pomóc.
W związku utrzymanie bezpiecznej bliskości jest ryzykowne, bo mężczyzna mający spore libido będzie się domagał częstej bliskości, a kobieta potrzebująca przestrzeni - jeśli będzie odmawiać - to on zacznie szukać kogoś chętnego na boku. Może być też odwrotna konfiguracja. Powstające spory na tle niezaspokojonych potrzeb seksualnych często prowadzą do rozpadu relacji.
Uwielbiam koncepcję wewnętrznego ludzika ❤ jednym zdaniem rozwiązał wiele moich rozkmin. Dzieki.
Świetne!
Jak zwykle super się słuchało. Z jedną rzeczą się nie zgadzam. Model przywiązania można naprawiać. Nie jest to trywialne/oczywiste jednakże dorosły człowiek może zmieniać przywiązanie z zewnętrznych obiektów na siebie samego i naprawiać przy tym model który ma. Tym zajmuje się np. terapia Internal Family Systems.
Jako posiadacz lękowo ambiwalentnego stylu przywiązania, potwierdzam wszystko co zostało tu powiedziane. Wybieram osoby unikowe. Wtedy zaczyna się specyficzny taniec dwojga. Taniec mający na celu powtórzenie historii porzucenia. Nieświadomie rozsadzałem swoje małżeństwo od środka. Zachowania protestacyjne, pasywna agresja, niezasługiwanie, chorobliwa zazdrość, skraje stany dysocjacyjne oraz zaniedbanie. Niestety nie udało się, polegliśmy. Należy pamiętać o tym, że to właśnie druga osoba trigeruje w nas takie zachowania i zazwyczaj robi to nieświadomie. Pamiętaj poznaj siebie, czy będzie lepiej? Nie, ale będziesz już znał instrukcję obsługi własnego zranienia. Pozdrawiam
Tak się podświadomie wybieramy dopóki siebie nie poznamy i tych schematów. Norma.
Dziękuję za ten temat.
W roku 1975 jako 8 miesieczne niemowlę znalazłam się w szpitalu z powodu zapalenia płuc. Miesiąc pobytu na oddziale zamknietym bez rodziców. Rodzicd oddali na leczenie siedzące ,gaworzące dziecko a odebrali leżącą kukiełke patrzacą w jeden punkt i głupio sie uśmiechajace. Rodzice stali i płakali nad lóżeczkiem.
Mam zaburzony schemat przywiązania.Nie winie rodziców
Jestem ten sam rocznik, w 81 trafiłam do szpitala, miałam 6 lat, wokół starsze dzieci na pediatrii, odwiedziny rodziców raz w tygodniu. Przeżyłam dzięki jednej pielęgniarce, która po prostu przychodziła, brała mnie za rękę i zabierała na oddział dla młodszych dzieci i była w pobliżu, do dziś pamiętam głównie ten spacer za rękę przez korytarz, ten co jej dyżurowy rytuał jak wybawienie.
@@simkasimka4109 Chory system ktòry w imię (chyba?)wymogów sanitarnych naraził na traume odrzucenia tysiące dzieci.Jak dobrze że trafiła sie empatyczna pielęgniarka
Coś takiego mi się porobiło, że już nie boję soe odrzucenia kogokolwiek. Może dlatego, że miałam zaprawę nako dziecko, gdyż porzucila/odrzuciła mnie matka. Nie od razu osiągnęłam ten stan, był okres kiedy zabiegałam, zależało mi itd.
Obecnie jestem samotnikiem, mam męża i dorosłe dzieci. Jedyne czego się w życiu boję to ich utraty.
Tzn wojny, cierpienia swojego czy innych też, utraty zdrowi, domu, bycia głodnym.
Czyli boisz się odrzucenia/porzucenia, skoro boisz się straty męża, dzieci. Mąż też kiedyś może porzucić.
Porzucić w sensie umrzeć- tak.
Ale tu mowa o odrzuceniu. Czyli celowym, świadomym działaniu.
Śmierć to co innego.
@@HedaLuiza nie nie, odrzucanie nie musi być celowe, może być poza świadomością, a śmierć, wypadki, zaginięcia czy choroby zmieniające bardzo ciało i psychikę są przykładami strat co na człowieka, który kiedyś był porzucony czy odrzucony będą podobnie oddziaływać. Czyli strach przed śmiercią bliskich
nadal może być strachem przed odrzuceniem.
Ale nie ma co gdybać, po prostu warto się z tym mierzyć.❤
❤❤❤
Bardzo ciekawe, w roznych relacjach mozna "prezentowac" rozny styl? Po prostu pozabezpieczny? Czy jest mozliwe prezentowanie stylu bezpiecznego rowniez, kiedy wcześniej występowały sklonnosci do stylu pozabezpiecznego?
To powszechny temat, potrzeby odcinek. Nie kazde "zlo" to od razu zaburzenia. Zlo jest w nas i warto je swiadomie okielznac 😊
@@maamiss5561właśnie będzie latał, bo kobieta odległa nie powoduje jego aktywacji unikowego stylu przywiązania, bo jest daleko. Jest fajnie, bo niezbyt blisko.
@@MartynaRowniak Ja tak zrobiłam z ostatnim partnerem, że wycofałam się, nie mieszkaliśmy razem, więc ograniczyłam spotkania, chciałam tylko kontaktu telefonicznego, ew. spotkanie raz na miesiąc, facet wcale za mną nie latał - zaczął szukać na portalu randkowym, bo stwierdził, że wprawdzie mnie kocha, ale brakuje mu seksu i nie będzie czekał na mnie tak długi czas - on jako zdrowy mężczyzna ma potrzeby seksualne kilka razy w tygodniu, więc niejako przestałam mu być potrzebna. Faceci zazwyczaj rezygnują, pomimo, że kochają, ale nie będą się uganiać. Może to tez kwestia wieku, ci starsi 50+ są zbyt leniwi, żeby bawić się w grę w uciekanie.
A jak jest ze związkami 2 lękowo przywiązanych osób? 🤔
Jestem unikowa i to niemal czysto unikowa, olśniło mnie na terapii i tego to już kompletnie nie rozumiem, bo ja naprawdę nie widziałam tego co wyprawiam w relacjach, o ile w ogóle udaje mi się w nie wchodzić, czy je zauważać (tak, czasami nieświadomie a jednak celowo nie uznaję/nie widzę istnienia relacji - taki mechanizm obronny). Ciągle mnie szokuje jak mogłam tego nie widzieć, co jest rażąco oczywiste z zewnątrz.
Wspominała Pani o stylu zdezorganizowanym, który łączy się z zaburzeniami osobowości. Czy osoba z zaburzeniem osobowości unikająco-lękowym będzie mieć taki styl przywiązania?
Dziękuję za ten odcinek.
Genialna …. Taka prawda . Musi Pani być doskonałym ?😅partnerem mając taką wiedzę ,narzędzia …😊
Jakie książki poleca Pani odnośnie lepszego zrozumienia mechanizmów tu wspomnianych? Domyślam się że pewnie może to być i 50 pozycji ale gdyby mogła Pani polecić 1-3 pozycję to będę wdzięczny.
Też chętnie skorzystałabym z polecenia sensownej lektury
Ma Pani wyrobioną jakąś opinię na temat resonant healing?
O co chodzi z książkami? Na stronie w e-sklepie są tylko ebuki i lebinary
A co jeśli Lękowy zamiast zbliżania się zaczyna się zamykać i izolować co skolei nagle zaczyna u Unikowego wywoływać lek który prowadzi do ucieczki - do wyjścia z relacji ?? czy to jakaś anomalia ? czy tez złe zdefiniowane style relacji u poszczególnych postaci ??
Jak ktoś podskakuje ze strachu na każdy gwałtowny niespodziewany dźwięk, nawet cichy, to co to za choroba i czy leczy się lekami czy psychoterapią?
A mnie nurtuje pytanie jak to jest z osobami, ktore jako dziecko mialy tzw. mamozę. Jest tu figura przywiazania - mama (dla tych dzieci z tzw. tatozą bedzie tata, babozą - babcia i tak dalej. Ja zostane w opisie przy mamie), ktorej nogi czy ręki, czasem doslownie dziecko nie wypuszcza z rak i nie uznaje zadnych rozstań. Zakładam ze w wypadku takich dzieci dystres spowodowany nieobecnością figury przywiazania bedzie jeszcze wiekszy niz w przypadku dzieci, ktore tzw. mamozy nie doświadczyły. Czy to determinuje wzorzec przywiazania? A idąc za ciosem, w jakim stopniu w takim razie nasze otoczenie na czele z pierwsza figurą przywiązania determinują nasz wzorzec przywiązania a na ile my sami go kreujemy?...Mam nadzieję że to nie bedzie pytanie bardzo bez sensu bo jestem zupelnym laikiem (nie mam nic wspolnego z psychoanaliza i psychologia), ale temat mnie zywo zainteresował. Mam nadzieję na jakąś odpowiedź.
A będzie zdezorientowany? Bo to mój..
przepraszam - a gdzie jest ten komentarz, w którym ktoś wskazuje błąd w założeniu dotyczącym znaczenia więzi dla ssaków stadnych...❓❓❓
chciałam go sobie skopiować - a tu nie ma...
czy autorka postu usuwa komentarze, które wytykają jej błędy...⁉ ❓❓
Może użyła Pani słowa, których algorytmy TH-cam usuwają automatycznie itp.
Mnie zdaża się to również.
@@roseleinwolf1847 Mnie niestety coraz częściej :(
Przydałaby się alternatywa dla YT bez cenzury.
1 :*
A kiedy będzie omówienie researchu ,, women body count vs divorce rate ,, gdzie wyraźnie widać że po 10 -20 plus facetach kobieta traci tzw pair bonding i nie ma wyboru, jest sama
i z reguły kupuje kota.
Pani Marta, jak myślę, jest feministką więc taki materiał będzie jej nie na rękę . Ale znajdziesz sporo anglojęzycznych materiałów na ten temat. Polskie chłopaki od czerwonej pigułki też coś tam mają, chyba Silva Verborum
@@piotr5250 dzięki ale cały amerykański red pill mam przyswojony. Ciekawe że polskie media opanowane przez feministki zamiotły pod dywan przeszłość seksualną kobiety. Ostatnio klient mówił co portugalczy mówią o polkach, że mają je na przysłowiowe gwizdnięcie.
@@jerry-mind-sky Telewizje odstawiłem 5 lat temu... skoro feministyczna narracja mówi ''moje ciało mój wybór'' to czemu się dziwić . Ja już dobiegam 50ki. W tym wieku jeszcze bardziej widać jak kobiety są konsumpcjonistycznie nastawione do relacji. W randkowaniu, bardzo pasywne. I nie spotkałem jeszcze ani jednej która przyznałaby się do tego iż jest również odpowiedzialna za rozpad relacji. Wina zawsze jest po drugiej stronie. Może mnie nawet skrytykować autorka podkastu, ale jednego jestem w tym wieku pewien, kobiety mają problem z braniem odpowiedzialności.
@@piotr5250 Doszłam do takiego wniosku jako kobieta, w relacjach nie-romantycznych z kobietami i należąc do tego samego przedziału wiekowego. Aktualnie odpowiedzialność jest dla mnie kluczowym kryterium "doboru" bez względu na płeć, charakter relacji i jej cel, w tym bycie w relacji po prostu, dla niej samej. Szkoda mi już czasu, zwłaszcza, że weryfikowanie podwójnych standardów czyli różnic między wersją demo na początkowym etapie, a tym, co się okazuje, też trochę trwa. Taki "relacyjny pragmatyzm" bardzo mi się sprawdza :)
@@maxiamberville ''bycie w relacji, dla samej relacji''
mam problem ze zmieszczeniem się w inkluzywnym języku jakim się posługujesz. dla mnie jest to problem na tyle mały, że nie eskaluję go na zewnątrz. jednak kłuje on w moje uszy, co prowadzi do dyskomfortu. rzecz w tym, że mówisz do ogółu, również do mnie per osoba. i to z tą osobą mam problem.
"Pierwotnie, zarówno po grecku, jak i po łacinie słowo to oznaczało „maskę”, którą zakładali aktorzy w teatrze starożytnym. Następnie zaczęto go używać w odniesieniu do roli, jaką jednostka odgrywa w dramacie życia[3]. We współczesnej filozofii pojęcie kluczowe dla chrześcijańskiego i niechrześcijańskiego personalizmu, mającego źródła w chrześcijańskim (zwłaszcza tomistycznym) rozumieniu człowieka jako bytu odrębnego od świata rzeczy, przyrody, w tym także zwierząt."
to jest cytat z wikipedii. nie wiem tego na 100%, jednak przypuszczam, że jest to dość prawdziwa etymologia słowa - osoba. no i ja nie uważam się za osobę. co więcej, o nikim tak nie myślę. w rozmowach ze znajomymi, rzadziej z nowo poznanymi ludźmi zaznaczam, że wolę aby jednak tak o mnie nie mówiono. zdecydowanie lepiej czuję się kiedy nazywa się mnie człowiekiem. człowiekiem, który jest naturą. nawet nie, że jest jej częścią, tylko zwyczajnie nią jest.
czuję, że używanie określenia osoba niesie za sobą poważne konsekwencje, takie jak poczucie odcięcia od natury, ale też ludzkiej nieautentyczności objawiającej się poprzez "zakładanie masek".
to oczywiście moja opinia. zasadniczo nie oczekuję, że po jej wyrażeniu zmienisz sposób komunikacji. chciałbym jednak aby stała się ona punktem na Twojej ścieżce, ale i na ścieżce każdego człowieka, który to przeczyta do zatrzymania się i zastanowienia nad tym kim on jest i czy czasem język nie kreuje i nie determinuje rzeczywistości na choćby subtelnym poziomie.
dziękuję za uwagę.
Człowiek to rodzaj męski, kolejna patriarchalna kalka. Jeżeli swój problem z osobą wywodzisz z informacji zapożyczonych z Wikipedii, to zbyt wiele nie wnosisz. Osoba jest neutralna, mamy XXI w.
Ciekawe. Dziękuję. Nigdy tak o tym nie myślałam. Z kolei zauważyłam, że nie słyszę w ogóle mówienia o jakiejś kobiecie, w rozmowie np.: "ten człowiek". Jakby człowiek było zarezerwowane dla mężczyzn.
@@maxiamberville to dziwne, zważywszy, że człowiekiem jest zarówno kobieta jak i mężczyzna. i żaden zaimek nie zmienia tego faktu.
Myślę, że masz sporo racji. Obecna polityczna poprawność dochodzi do granic absurdu.
Dużo słów pełna abstrakcja. Rachunek różniczkowy jest mniej abstrakcyjny niż te pojęcia którymi tu manipulowano.
Nurtuje mnie bardzo ważne dla mnie pytanie. Czy facet, który nigdy nie miał ojca ani żadnego wzorca męskiego, bo był wychowywany od noworodka tylko przez matkę i babcię jest zdolny w dorosłym życiu wejść w zdrową relację? Zaznaczę jeszcze, że matka była chłodna i zdystansowana a on sam ma problem żeby otworzyć się w relacji, nie jest typem który się łatwo angażuje, nie mówiąc o zakochiwaniu. Poznaje co roku nową kobietę, jest nią na początku zauroczony ale po kilku miesiącach zamiast przejść na wyższy etap (zaufanie, otwarcie się, miłość), wycofuje się w ten sposób, że skupia się na negatywach kobiety, prowadzi sabotaż tej relacji. I taki sam proces doświadcza w każdej następnej relacji. Jednocześnie nieustannie deklaruje że pragnie związku. Jednak najwidoczniej trudno jest mu go stworzyć. Stąd, zastanawiam się czy źródłem tego problemu nie jest wlaśnie brak ojca i wychowanie przez chłodną matkę.
Będę wdzięczna jeśli się do tego odniesiesz ❤️
Przestań grać w trójkąt dramatyczny,nie bądź ratownikiem. Zajmij się Sobą.
@@Rafa-lk9qi???
Style przywiązania w dużym uproszczeniu tworzy się z głównym opiekunem, najczęściej matka. Brak ojca nie wspiera we wzorcach ale w tym przypadku brzmi jak klasyczny, popularny schemat czy tych z ojcami czy bez
On może dalej szukać matki, tylko tym razem zastępczej, bo ta oryginalne nie dała tego, czego potrzebował, kiedy był dzieckiem. Szuka tego w kolejnej kobiecie, która jeśli jest dojrzała, to w miarę szybko zorientuje się, że jest obsadzana w roli, a jeśli jest mniej dojrzała, to szuka w nim tego samego czyli zastępczego rodzica np. ojca. Oboje będę rozczarowani. Na zewnątrz mogą znakomicie pełnić swoje dorosłe role społeczne i zawodowe. Takie scenariusz przychodzą mi do głowy.
@@maxiambervilledziękuję
Aha. To chyba dobrze, że z nikim nie jestem.