Ziemie odzyskane - niedopowiedziane historie milionów polskich rodzin | dr Karolina Ćwiek-Rogalska
à¸à¸±à¸‡
- เผยà¹à¸žà¸£à¹ˆà¹€à¸¡à¸·à¹ˆà¸ 20 พ.ย. 2024
- 📖 Polecam książkę "Ziemie. Historie odzyskiwania i utraty", dr Karoliny Ćwiek-Rogalskiej radionaukowe.p...
👉 Zostań Patronem: patronite.pl/r...
👉 Wesprzyj jednorazowo: suppi.pl/radio...
🎧 Posłuchaj na streamingu: ffm.bio/radion...
🔔 Subskrybuj: / @radionaukowe
🌠Strona: radionaukowe.pl
👠Facebook: / radionaukowe
📷 Instagram: / radionaukowe
⌠Twitter: / radionaukowe
🎓 Odwiedź LAMU: / @letniaakademiamlodych...
🎬 Zobacz więcej: • Radio Naukowe poleca
📩 Kontakt: kontakt@radionaukowe.pl
My sobie wyobrażamy, że to byÅ‚o jeden do jeden: wysiedlamy Niemców i przychodzÄ… ludzie z Kresów. To nie do koÅ„ca tak. Grupa osadników byÅ‚a bardzo zróżnicowana - podkreÅ›la w Radiu Naukowym dr Karolina Ćwiek-Rogalska, kulturolożka i etnolożka z Instytutu Slawistyki Polskiej Akademii Nauk. Badaczka zajmuje siÄ™ studiami nad pamiÄ™ciÄ… i nad rzeczami, wysiedleniami ludnoÅ›ci niemieckojÄ™zycznej z Polski i CzechosÅ‚owacji po 1945 roku oraz kulturÄ… „Ziem Odzyskanychâ€. - To co próbujÄ™ rozwikÅ‚ać, to to w jaki sposób materialne elementy, które pozostaÅ‚y po Niemcach, wpÅ‚ywaÅ‚y na nowych osadników i skutkowaÅ‚y wytworzeniem siÄ™ nowej kultury tych regionów - wyjaÅ›nia.
Budynki, cmentarze, pomniki, przedmioty codziennego użytku - to wszystko otaczało nowych osadników. Niektóre, jak opowiada dr Ćwiek-Rogalska recyklingowano, niektóre wykorzystywano jako źródło dobrego materiału, a niektóre zacierano. - Jeżeli jeździmy przez ziemie odzyskane i widzimy nagle park w dziwnym miejscu albo plac zabaw, który znajduje się daleko od szkoły, to możemy domniemywać, że wcześniej był tam cmentarz - opowiada.
Ciekawy był również proces nadawania nazw. - Bardzo często widać wojownicze nastawienie. Nowe nazwy są już tak słowiańskie, że nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, że pierwotnie były niemieckie. Np. Mühlenbach w Koszalinie, to dzisiejsza Dzierżęcinka - mówi dr Ćwiek-Rogalska.
W podcaście rozmawiamy też o osobistej historii naukowczyni, wypytuję o warsztat badawczy, o wątpliwościach dotyczących nazwy „ziemie odzyskane†oraz od duchach zaklętych w przedmiotach. Bardzo polecam!
Pełen zapis rozmowy tutaj:
radionaukowe.p...
💛 Przygotowanie każdego odcinka to wiele godzin pracy. Jeśli podobał Wam się ten podcast - możecie go wesprzeć w serwisie Patronite. patronite.pl/r... Dzięki! 💛
POLECAMY INNE MATERIAÅY:
• Radio Naukowe - Wszyst...
• Fizyka
• Biologia
• Astronomia
• Psychologia
• Zwierzęta
• Religia
• Historia
• Historia życia
• Geografia
• Technologia
• Człowiek
• Kultura
• Medycyna
• Archeologia
🧠Radio Naukowe - wÅ‚Ä…cz wiedzÄ™! ðŸ§
#RadioNaukowe #KarolinaGłowacka #KarolinaĆwiek-Rogalska
📖 radionaukowe.pl/publikacje/ziemie/
Z ogromną przyjemnością ogłaszam, że dr Karolina Ćwiek-Rogalska napisała książkę dla naszego debiutującego wydawnictwa 💛Ogromnie polecam Waszej uwadze "Ziemie. Historie odzyskiwania i utraty"! 😊
Wspaniała audycja. Ja jestem z polskich Tatarów, moja rodzina to jedno wielkie wysiedlenie - najpierw po roku 1917 stracili wszystko pod Smoleńskiem, Marszałek Piłsudski nadał rodzinie ziemie w Lidzie, nadal hodowali konie najlepsze w kraju , po 17 września rodzina uciekła przed Bolszewikami i po wojnie część w Warszawie osiadła a część w raciborskim - ja z raciborskiego rzutu z Niemcami za płotem w spadku po Adolfie - na ziemiach odzyskanych - a ci co walczyli u Andersa nie wrócili do Polski, pozostali w Anglii. Na tych wojnach wszyscy wychodzimy jak Zabłocki na mydle - ludzie w elitach rządzących wszystkich krajów naszego kontynentu są niereformowalni...
Nie można powiedzieć, że wychodzimy jak Zabłocki na mydle, bo to nie my wywołaliśmy te wojny,
Widocznie taki to ma cel, ciągle ograbianie Polaków .
To rządzący prowadzą wojny, a zwykły naród, przeciętna rodzina albo maly człowiek płaci za to życiem, zdrowiem i majątkiem. Narodowość w tym wypadku nie gra żadnej roli. Oko za oko, ząb za ząb. Jedną krzywdę nie da się wyrównać przez następną krzywdę, bo takie podejście nie ma końca. Rządy chcą tylko swoją władzę uczymać i umacniać, a naród jest potrzebny na płacenie podatkow i ewentualnie jako mięso armatnie w przypadku wojny.
Wojna jest fajna, ale tylko w bajkach albo w "Czterech pancernych i psie".
​@@joker7301to nie znaczy, że trzeba żyć martyrologią, a robić wszystko by na niej nie tworzyć państwa jako biednego. Potęgi nie buduje się na ofiarze. Przez to Polska stała się ofiarą a nie potęgą. Do tej pory nie umie wybrać uczciwego człowieka, bo większość z nich to spuścizna szabrowników - ciekawa jestem, która rodzina się do tego przyzna????.....
Przypadkowo trafiłam na ten kanał- wspaniala audycja, pouczajaca- a jakie super komentarze i wymiana myśli miedzy uczestnikami- ludzie bardzo interesuja sie historia Polski
Ależ fantastyczna rozmowa, świetny gość i bardzo ciekawy temat. Chętnie posłuchałabym więcej o szczegółach tych badań, i historii związanych z przesiedleniami. Dziękuję!
Szkoda tylko że to bzdura co piszã doktorańci...
Fantazjują aby zdobyć niby prawdą tytuł lub grosz
Dziš pisać prawdę o repatriacji jak uczestnicy tej prawdy ljuż w grobach....to ssanie z palca bzdurnych teorii...sam jesten jeszczce żyjącym repatriantem..jak nas wtedy nazywano..a dziš...!!??
Mega ważny (dla mnie) temat! Często zamiatany pod dywan. Cieszę się że coraz częściej się o tym mówi.
Tym tematem zajmuję się od około 50 lat - po prostu słucham ludzi i notuję to co mi mówią. Przekonałam się też, że w oficjalnych dokumentach archiwalnych jest wiele nierzetelności , bo w nich jest to co miało być, ale nie koniecznie tak jak było na prawdę.
ale pamiec ludzka jest zawodna, dowodem moga byc dokumenty a to co robisz nie ma wartosci pracy naukowej, no chyba ze mowimy o wspomnieniach - ale to sie nadaje na cos na ksztalt pamietnika i nic wiecej
Uważam, że to piękna, potrzebna praca, zapisywanie wspomnien innych ludzi.
Jako mieszkaniec na owej "ziemi odzyskanej" słucham z totalnym zaciekawieniem :) Dzięki.
Wspanialy historyczny program. Dziekujemy!
Świetna rozmowa, genialny temat, podchodziłem jak do jeża, a nie mogłem się oderwać od słuchania :). Dzięki.
Bardzo niedawno odkrylam ten kanal. Dla mnie suuuuper. Z odzyskanymi ziemiami mialam kontakt pr-ez męża. Jego babcia przyjechała z kilkuletnim synem, sama z kujaw bo jak stwierdziła tam byla po wojnie straszna bieda i głod. W pociagu poznala kilka rodzin w ktorych byli ojcowie i synowie , gwaranci bezpieczeństwa.. wysiadla w miejscowosci w ktorej wysiadali jej nowi znajomi. Poszla z nimi do bloku mieszkalnego bo tam na kupie bylo bezpiecznie . Piekne. Wille wyposazone dostatnio zajmowaly rodziny ze starszymi i mlodszymi mężczyznami. Mieli ze soba broń i jej uzywali wobec band szabrowników. Gdy przyjechali miasto bylo puste i miała wrazenie ze zaraz wszyscy wrócą i ich pogonią. Została, znalazla prace w zakladzie odzieżowym i sama budowala swoje zycie, bez tego wszyskuego co inni wzieli i mieli lepszy start. Ja w tym muasteczku pojawiłam sie po slubie w polowie lat 80. Szczegolnye wsie byly zamrozone inwestycyjnie, wedle zasady, jak bylo tak jest i ktos moze sie upomnieć i wtedy swoje trzeba bedzie zostaeić i uciekać. Zauwazyłam ze budowanie nowych domow to ludzie urodzeni w latach 60 tych. zaczęli. Na sile w szkole pilowali slowiańska przeszlość, teierdzac ze to ziemie na ktprych panował Bolko Świdnicki, cmentarze zarośnięte dziką naturą i dobrze bo milosiernie przykryły dewastacje, zniszczenia i brak szcunku dla tamtych kiedyś zmarłych. Inność innych byla wiecznie trwała wśród pionierów. Tamci to ukraińcy i maluja bramy i furtki na niebiesko, no faktycznie, kresowiaki to pieniacze zadziory i chłopy, ktore worki ze zbożem przechowywali na strychach, bialoruscy pionierzy byli ruskami i tak skrutowo określano. Ja bylam obca , bo z centrali.Długo by mozna pisać, ja z babcią rozmawiałam a jej wnuki w ogole byly nie zainteresowane.
Jeszcze raz . Super kanał
.
Dziękuję, że mogłem tego wysłuchać i natchnęło mnie to do rozmów w rodzinie póki jeszcze można je przeprowadzić ;)
O tak. To ważne, korzystajmy z tej wiedzy i doświadczenia
U mnie już za późno
Jestem osobą, która urodziła się w Brzegu (opolskim). Dziadkowie że strony mamy przybyli pociągiem wraz z rodziną i innymi sąsiadami na teren wiosek pod Brzegiem. Mieszkali we wioskach pod Tarnopolem, tam urodziła się moja Mama i reszta rodziny. Dziadek był cenionym stolarzem, miał swój warsztat i na brak pracy nie narzekał, bo ziomkowie osiedlający się na nowym miejscu powoli chcieli mieć własne stoły, meble, okna i drzwi. Jedna ważna rzecz wyróżniała tych ludzi od reszty Polski. Ci ludzie sobie bezinteresownie pomagali. Ja do 15 roku życia mieszkałam w Brzegu i ten klimat zdążyłam pociągnąć. Gdy zamieszkałam jako nastolatka w centralnej Polsce (blisko Warszawy), tę inność naprawdę dało się zauważyć. Obecnie nikt z tamtego pokolenia już nie żyje. Zostały nieruchomości, które obecnie zajmuje mastepne pokolenie przesiedleńców. Czy w nich jest tamten Duch. Chyba już nie. Dziękuję za ciekawy program.
Dzień dobry, czy mógłbym zapytać o jaką wieś chodzi pod Brzegiem. Bo jeśli byłyby to Krzyżowice to chętnie bym o coś zapytał.
@@sotys1513 Rogalice, Raciszów
Dziękuje.
Pozdrawiam, moja Babcia pochodziła z pod Tarnopola. Wysiedlona w 1940 na Syberię, wróciła na Kresy zachodnie w 1946...
Dokladnie w punkt, tymczasowość i dopiero w odnawianie i budowanie swojego w latach 50-tych ubiegłego stulecia
Nasz wpływ na kształt granic Polski po wojnie był żaden a co najwyżej minimalny. Mocarstwa uważające się za jedynych zwycięzców same podejmowały w tej sprawie decyzje ulegając jednemu z nich czyli ZSRR, który już po ustaleniach jeszcze korygował je na krańcach wschodnich. My próbowaliśmy się w jakoś urządzać w tej rzeczywistości w różny sposób, nie zawsze chwalebny. "Umiejętność " urządzania się w sytuacji nie koniecznie nam odpowiadającej pozostała do dziś. Mówi się, że potrafimy urządzić się nawet w "czymś czarnym"
Ktoś z naszej strony jednak miał ten wpływ gdyż w przypadku Śląska zmieniono wyraźnie granicę na naszą korzyść. Pierwotnie granicą miała być Odra i Nysa Kłodzka.
​@@Gigunia77nikt nie miał w pływu, bo Polski nie było. Był tylko satelita sowiecki z marionetkowym rządem.
W kontekście tej rozmowy ciekawym jest też fakt - o czym nie zostało tutaj wspomniane, a szkoda - że na gruncie prawa międzynarodowego nasza powojenna granica z (ówcześnie) NRD została ustalona dopiero - uwaga! - w 1970 r. na mocy umowy podpisanej przez PRL i - co również ciekawe - RFN. Podobno między innymi dlatego władze wywoziły stamtąd wiele dóbr i traktowały te ziemie rabunkowo, gdyż nie będąc pewnym, że zostaną one przy Polsce starały się je wykorzystać w jak największym stopniu dopóki Polska tam ma władzę.
Jako małe dziecko jeździłem do wujostwa , które z centralnej polski przeniosło się do Wałbrzycha. Pamiętam, że w tym górniczym mieście było bardzo dużo Greków. Natomiast w latach sześćdziesiątych przebywałem jako wychowawca na koloniach pod Czaplinkiem, w koszalińskim. Zauważyłem, że jedna z miejscowych pomocy kuchennych posługuje się piękną - choć - mocno archaiczną polszczyzną. Nie było w niej, charakterystycznego dla zabużan, zaśpiewu kresowego. Jak się okazało dziewczyna, jak i cała jej rodzina , to autochtoni polskiego pochodzenia. Uwzględniając nawet fakt, że były to tereny dawnego starostwa Drahimskiego, czyli najgłębiej wbitego klina Rzeczypospolitej w ziemie Pomorza Zachodniego, to i tak teren ten został przejęty przez Prusy po pierwszym rozbiorze, prawie 200 lat wcześniej od tamtego spotkania. Język jednak przetrwał i uratował te rodzinę przed wywózką do Niemiec, co spotkało większość jej sąsiadów.
Pamięta Pan jakieś przykłady tej polszczyzny? Jestem tego ciekawy.
@@Tukoshiable Raczej niewiele, bo było to grubo ponad 50 lat temu. Często używała słowa "onegdaj" w sensie "kiedyś", pewnego razu". Funkcjonowały wtedy piece i kuchnie kaflowe na węgiel. Na pogrzebacz - używany do przegarniania popiołu z paleniska - zawsze mówiła "ożóg". Słów tych nie używali moi rodzice, a nawet babcia, więc są bardzo stare. To tyle przyszło mi do głowy.
Autochtoni używajÄ…cy jÄ™zyka sÅ‚owiaÅ„skiego ( nie koniecznie polskiego) przetrwali jako jednostki wszÄ™dzie gdzie kiedÅ›s żyli SÅ‚owianie. Nawet dziÅ› w Niemczech żyjÄ… Åużyczanie posÅ‚ugujÄ…cy siÄ™ jÄ™zykiem Å‚użyckim ( z resztÄ… najbardziej podobnym do polskiego ze wszystkich sÅ‚owiaÅ„skich).
@@iowa406 Ta. Czytajac twoje slowa, wpadla mi mysl: a wiec jak to bylo naprawde z tym niemieckim i pruskim zniemczaniem na sile, kiedy znamy mase przykladów tych slowiansko / polsko-jezycznych autochtonów, lacznie z luzyczanami / sorbami (ich tereny to mniej wiecej miedzy Berlinem a Odra......Oczywiscie, na pewno umieli po niemiecku, ale i po swojemu. I jak mówisz, ich jezyk jest bardzo podobny do polskiego. Na uniwerku w Szwecji mialem kolege Szweda, ozeniany z Sorbka, i on mówil plynnie sorbskim, który odczuwalem jako prawie poprawny polski... Swietnie go rozumialem.
@@cewu4979 Akurat onegdaj jest i w polskim, choc nieco staroswieckie i uzywane w poetyczym brzmieniu... Ale ozóg to dialektalne. Logiczne, na pewno krewny pozogi. Ale w nowczesnym polskim tego slówka nie ma.
Moją mamę (3 lata), jej rodziców i wielu innych członków rodziny, koniec wojny zastał w niemieckim obozie w okolicach Rzepina (nie pamiętam obecnej nazwy ale mama mówiła, że po wojnie nazywano to Gątkowo - tak jak gość programu mówił, tutaj też nazwę zmieniano później). Sami niemcy przywieźli tam wielu Polaków. No i temat Polskiej mniejszości też został potraktowany po macoszemu, a przecież Polacy żyli na tych ziemiach nieprzerwanie od tysiąca lat. Ignorowanie niemieckiego naporu na ziemie Słowiańskie jest bardzo smutne. Nawiasem mówiąc też mam przodków i Niemców, Tatarów, i innych, ale uważam się za szczęśliwca, że urodziłem się Polakiem :)
Moi dziadkowie przyjechali z okolic Lwowa do wsi pod Wrocławiem, z trójką dzieci - wśród nich moja mama oraz starszymi już rodzicami. Zamieszkali w okazałym gospodarstwie razem z rodziną niemiecką, która tez miła dzieci w podobnym wieku. Relacje były bardzo dobre, dziadek znał niemiecki. Niemcy tłumaczyli działanie wielu maszyn i sprzętów które mieli i wiedzieli ze będą musieli zostawić. Dzięki temu cała wieś mogła korzystać z dobrodziejstwa maszyn rolniczych których nigdy wcześniej nie używali na wschodzie. Mieszkali razem kilka lat i dzięki temu rodzina niemiecka miała czas żeby znaleść sobie docelowy dom już w Niemczech. Po ich wyjeździe kontakty były cały czas podtrzymywane, szczególnie w latach 70-90. Przyjeżdżali do nas w gości bardzo często, pomagali, przywozili nawet pieniądze bo w Niemczech narracja była taka w tamtym czasie ze w Polsce jest straszna bieda. Z czasem relacje się rozluźniły, pokolenie powojenne się zestarzało, wnuki nie podtrzymywały tej relacji, nigdy nie mieliśmy okazji poznać się lepiej.
Ostatnia wizyta najmłodszej córki z tego niemieckiego rodzeństwa u mojej mamy, która też była najmłodsza zakończyła się rozmową, że oni do tej pory mają niemiecki akt własności tego gospodarstwa w którym mieszkali dziadkowie i przekazują go swoim dzieciom - żebyśmy nie mieli złudzeń że jak przyjdzie odpowiedni czas to wyjmą go z szuflady… Na tym nasze kontakty z tą rodziną się zakończyły.
Tusk, sikorski, trzaskowski itp sa gwarantami tego, ze te roszczenia Niemcow kiedys w koncu zostana zaspokojone. Niemcy w tym wlasnie celu oplacali ich "kariery" polityczne juz od wczesnych lat 90tych
40 lat temu byłam na wycieczce w okolicach Kłodzka.Spaliśmy u gospodarzy jednego z domów poniemieckich.Cii gospodarze opowiadali że mają wizyty rodziny niemieckiej tegoż domu.Opowiadali,że ci Niemcy dawali im nawet pieniądze na remont domu bo oni albo ich potomkowie kiedyś tu wrócą.
Też mam akt własności na murowany dom pod blachą i ziemię pod Tarnopolem. Ojciec aż do śmierci mówił, że nikt nigdy się nie spodziewał, że przyjdzie im żyć na niemieckiej ziemi i jak by co to żebym wiedział gdzie moje morgi. Pojechałam zobaczyć, no ładnie ale widziałam lepsze miejsca do życia. Zdecydowanie wolę Dolny Śląsk, to byłoby dla mnie straszne gdybym musiała tam mieszkać, a syn za żadne pieniądze nie chce nawet tych morgów oglądać.
@@elas5797 no widzisz. Ziemia tarnopolska jest najpiękniejsza na świecie. Byłem, widziałem i potwierdzam. Ja aktu własności nie posiadam. Z domu dziadków nic nie zostało. Jeszcze gorzej, nie ma śladu po całej 2 tys. wsi pod Trembowlą. Nawet jeden kamień nie został. Wieś zniknęła razem z drogami, które do niej prowadziły. Dziś są tam pola kukurydzy i nic więcej. Cała wieś wymazana z historii, mapy i pamięci ludzi. Takie to porównanie i sprawiedliwość. Ile takich wsi było, które znikały w jednej chwili ????????
​@@kj4923 "najpiękniejsza na świecie" i "Dziś są tam pola kukurydzy i nic więcej" trochę sobie zaprzeczasz bo kiedyś też tam nic nie było poza polami, nędznymi chałupami i gruntowymi drogami co już zarosły. Jak nie masz aktu własności to najprawdopodobniej byli jednymi z tych co niewiele mieli prócz nędzniej chaty która z racji wieku już się rozpadła i chusteczki ziemi, a może byli też niepiśmienni co było standardem. Ta "sprawiedliwość dziejowa" to ludzie wbrew własnej woli przesiedleni z nędznych chałup do murowanych domostw. Pewnie że szkoda, moja rodzina mogła do dziś dnia żyć z pracy innych, a tak wszystko przepadło z czym dziadkowie i rodzice nie mogli się pogodzić ale ja i moje dzieci już nie. To ziemia co przez całe wieki we krwi skąpana, od jednej wojny do drugiej, trochę spokoju i od nowa dorabianie i wojna. Jak to możliwe, że ci co na przednówku nie mieli co do gara włożyć tworzą takie mity ? Znam ludzi którzy wrócili w latach 50-tych na wieś pod Tarnopol, nie chcieli poniemieckich domów bo kto chciał ten wracał ale fakt mieli do czego, a ich potomkowie żyją tam do dziś i mimo polskiego pochodzenia nie chcą mieszkać w Polsce choć różnie im się tam wiodło. Tworzysz legendę ziemi utraconej mlekiem i miodem płynącej tylko że to nieprawda.
Repatryjacja, przesiedlenie, a guzik prawda ....
moi dziadkowie z małymi dziećmi (najmłodsze nie miało dwóch miesięcy) uciekali po próbie ich wymordowania przez sąsiadów Ukraińców wiosną 1944 r. tak jak stali bez żadnych bagaży bez dokumentów, najpierw pod Rzeszów, a później w obecne lubuskie. Chcieli przeczekać i wrócić na swoje. Głodowali na tzw.ziemiach zachodnich (jeno dziecko było chore na gruźlicę, drugie omal nie umarło z niedożywienia), bo nie byli traktowani jak oficjalni "repatriacjańci" nie otrzymali żadnej pomocy z PURu. Dziadek nie pozwolił dzieciom nazywać miejsca gdzie mieszkali dom, czekali na walizkach do lat siemdziesiątych na powrót w swoje strony licząc na kolejną wojnę.... w latach siedemdziesiątych dziadkowi pozwolono na wyjazd do swojej rodzinnej miejscowości pod Lwowem. Po powrocie zrozumiał że nie ma szans powrót rodziny w te strony... Po tym coś z nim pękło z wesołego człowieka sypiącego opowiadaniami, śpiewającego stał się milczkiem.
Drudzy dziadkowie: dziadek był leśniczym z pod Równego gdzie Ukraińcy zrównali ziemią przysiółek gdzie mieszkali jego krewni mordując każdego nie wyłączając starców i kobiet w ciąży... A jego, z racji że mieszkał w lesie i miał broń, Ukraińcy "zgłosili" na roboty do Niemiec.Słowem po wojnie dziadek nie miał do czego wracać. Babcia na roboty dostała się z łapanki w Warszawie. Po wojnie w dziewiątym miesiącu ciąży na piechotę chciała wrócić z Krefeld z pod granicy niemiecko-holenderskiej do swojej ukochanej Warszawy. I wróciła mimo że dziadek mówił jej "po co będziesz wracać do kupy gruzów". Na ziemiach zachodnich cudem uniknęła gwałtu z rąk sałdata (tuż przed porodem). Musiała ze względu na poród zatrzymać się w obecnym lubuskim. Na miejsce dotarła przed przybyciem transportów ludzi zza Buga, była świadkiem rabunków sowieckich: fabryk, domów (nie oszczędzono także domu w który się zatrzymała, mimo że była tam z nowonarodzonym dzieckiem). Ciągle liczyła że wróci do Warszawy, do czasu gdy w kinie zobaczyła jak wygląda Warszawa, straciła przytomność. Zrozumiała że dziadek miał racje... Babcia w Niemczech straciła z głodu wszystkie zęby przed trzydziestką, tam też zmarło jej pierwsze dziecko, w Niemczech mieszkali w namiocie cyrkowym ze szczurami, dwa razy omal jej nie rozstrzelali Niemcy, w pewnym momencie z rozpaczy była bliska samobójstwa... Do końca życia (a dożyła prawie setki) bała się dwóch rzeczy szczurów i że Niemcy tu wrócą.
Tragiczny los ! 😢
Teraz rozumiem czemu moja matka płakała kiedy pytałam ją o wspomnienia z wojny.
Mieszkała niedaleko Wołynia...
Takich historii tragedii rodzinnych jest wiele . Są to tematy niewygodne by nie urazić Niemców , Żydów i Ukraińców . Szuka się historii i pamiątek niemieckich zapominając o Polskich . To smutne ze wciąż Polacy wychowywaniu są w poczuciu winy do najeźcow i okupantów . Zapominając o polskich grobach .
WstrzÄ…sajÄ…ce te historie.
@@bozenareckweg7280 100% racji.
Dziękuję za Twój mądry komentarz.
@@barbarapszczoa6740 tobie wielkie dziÄ™ki ðŸ’ðŸ’
Świetna rozmowa, dziękuję, bardzo miło posłuchać. Te historie są tak nam bliskie, a jednocześnie często tak nieznane. Temat ten splata się z dwoma liniami mojej rodziny:
1. Z Nowogródka przez Syberię do Lipek, a następnie Brzegu
2. Z okolic Izbicy Kujawskiej do okolic Nowogardu - to jest dla nas zupełnie nowo odkryty wątek, nie wiemy jeszcze, czym spowodowany (rodzina odnaleziona przez genealogiczne testy DNA)
Pozdrawiam ciepło, życzę sukcesów i czekam na kolejne rozmowy 🙂
Moja mama (12 lat w 1946) z Wilenszczyzny wraz ze swoja matka i siostra przyjechaly bydlecymi wagonami transportem (o jakims kolejnym numerze) na Warmie i Mazury na wioske, jej ciotki w elblaskie. Zostawili swoje chaty zamkniete na skobelek i groby swych bliskich, bo nie chcieli zyc w innym kraju niz Polska, ZSRR i litewska republika nie byly ich krajem, a po wojnie otwarte szkoly nauczaly tylko po litewsku. Czesc rodziny jednak zdecydowala sie pozostac na Wilenszczyznie; pierwsze odwiedziny byly trudne dla obu stron (ze wzgeldu na surowe zasady podrozy w bratnim panstwie), potem nieco sie rozluznilo, ale juz wiek ludzi nie sprzyjal na czeste podroze w rodzinne strony, a im bardziej w czasie, tym bardziej rosla tesknota do tamtych rodzinnych stron.
Na wioskach i w malych miasteczkach na Warmii i Mazurach grasowaly bandy, codziennoscia byly grabieze w dzien i noc z domow "po Niemcach", UNRA byla jedyna pomoca, ktora udzielala minimalna pomoc nowym mieszkancom, ci, ktorzy przywiezli ze soba swoja krowe, "zywicielke", ( nie na darmo taka nazwa) mogli jakos przetrwac. Mama pasla krowe na pobliskim polu, narrwala sobie cebuli i jadla ja na surowo, potem popila mlekiem - to bylo jej jadlo na caly dzien.
Po 70 latach mieszkania w nowym miejscu zostalo ono uznane jakos za swoje, rowniez przez pojawiajace sie groby bliskich na tym nowym miejscu, przez prace i zalozona rodzine. Powrot na Wilenszczyzne? Ten stal sie odwiedzinami, nie checia przenosin; czasu nie da sie cofnac, tam tez sie wiele pozmienialo. Jakims komfortem odnalezienia siebie byly zawsze rodzinne spotkania i rozmowy tym swoim lekko spiewnym, zaciaganym jezykiem Mickiewcza, swoistym humorem i okresleniami , ktorych obcy nie rozumieli (purkrabek, psy na ogonach poniesli, wyciagnal jak psu z gardla. I oczywiscie swoiste potrawy, zwlaszcza te swiateczne.
Nawzy wielu miejscowosci na Mazurach pozostaly (Grunwald), niektore nabraly nieco polskiego brzmienia (Olsztym -Allstein), inne zmienione (Ketrzyn, dawny Rastenburg).
Zycze wielu spotkan i ciekawych zapiskow, jesczcze sa zyjacy repatrianci, moga wyrzucic z siebie tajemnice historii i wlasne przezycia.
Film ODJAZD z 1992 roku polecam i - z wielka przyjemnoscia wielokrotnie ogladany przez cala Polske- SAMI SWOI.
PS. Naukowczyni, kulturolozka, etnolozka - potworne chore nazewnictwo, nieudolna jezykowa proteza; przeciez slychac, ze to kobieta mowi i okreslenie jej(siebie) naukowcem czy kulturologiem nie jest ujma; to jedyne moje zastrzezenie do bardzo ciekawego programu.
Żywy język to nie glista w słoju z formaliną. Czasy się zmieniają, ludzie się zminiają, środowisko się zmienia, kultura się zmienia, więc sposoby komunikacji (w tym język) też się zmienia.
@@sempermalus2674 naukowiec, który ma dużą wiedże się obroni, nie musi łykać bełkotu typu naukowczyni, czyli ukrytej germanizacji języka
@@kaes.8822
bez języka germańskich oprawców nie potrafiłbyś się wysłowić po polsku zią, a feminatywy z języka polskiego zostały wycięte w latach 50-tych za rządów wielkiego językoznawcy.
Ciekawa audycja, gdyby nie te irytujące feminatywy: psycholożka, etnografka, itp. od których aż skóra cierpnie. Niemniej wysłuchałem rozmowy z zainteresowaniem jako mieszkaniec Dolnego Śląska, urodzony w Wielkopolsce. Odkąd zamieszkalem na tych terenach, interesowało mnie skąd pochodzą moi znajomi, sąsiedzi, współpracownicy i jakie były losy ich rodzin i przodków zaraz po 1945 r. Wiele z przytoczonych tutaj przykładów i ludzkich historii znam z opowieści i literatury.
@@sempermalus2674 Naukowczyni brzmi niepoważnie.
Zajmuję się historią powojenną Dolnego Śląska od lat - tak w różnych miejscach wyglądało to inaczej. W moim mieście część Niemców zatrzymano do 1952 r - byli potrzebni do uruchomienia przemysłu. W mieście do 1939 r mieszkało około 10 - 12 000 ludzi. w momencie zakończenia wojny - mieszkańców Niemców było około 5 000 . Reszta była albo na froncie, albo uciekła. Była też bogata rodzina Conradów, którzy przekazywali swoje młyny polskim władzom - zostali dwa lata, żeby nauczyć nowych gospodarzy obsługi. Odjeżdżali ze słowami - musieliśmy zapłacić za tę wojnę. Rodzina ta jeszcze przyjeżdżała kilkakrotnie do mojego miasta - utrzymywali kontakty z moim wujem, który przejął ich młyny do końca jego życia. Byli też Niemcy i Niemki, którzy zostali - chcieli zostać za wszelką cenę wchodząc w związki małżeńskie z Polakami. Niektórzy byli moim sąsiadami.
Tak, mam właśnie takie doświadczenia życiowe. Moi rodzice pochodzili z Wileńszczyzny, ja urodziłam się już w Koszalinie. Mieszkałam w poniemieckich kamienicach, kąpałam się w Dzierżęcince, biegałam po cmentarzu żydowskim, "czytałam" niemieckie książki. Pozdrawiam
Ciekawa rozmowa. I ile wspomnień przywołuje. Moja historia jest taka, ze urodzilem sie w Gorzowie Wielkopolskim. Jest tam też park z placem zabaw, który był cmentarzem. Nie byłem w Gorzowie od prawie 20 lat więc pewnie duzo sie zmienilo, ale w mojej pamięci są ostatnie nagrobki, gdzieś w najgłębszych zakamarkach. Ale co ciekawe przy parku był od zawsze ewangelicki kościółek. Moj ojciec urodzil sie w Brzeżanach, czyli teraz to Ukraina, w czasie wojny, więc jego rodzina została przesiedlona, a babcia od strony mamy wraz z cala rodzina była wywieziona na roboty z Koła w okolice Słupska. Na ch gospodarstwie Niemcy osiedlili "wołyniaka z rodzina" -byl to Niemiec z Wolynia. Jak wrócili z robot po wojnie do domu nie było i wszystko zostało spalone. Pradziadek i jego brat pojechali na dziki zachód szukać szczęścia i spokoju. Mój drugi dziadek, ojciec mamy, był z Warszawy, byli więc osadnikami. W szkole, na muzyce, uczyliśmy się śpiewać piosenkę "Szli na zachód osadnicy" i uczono o Ziemiach Odzyskanych, były wycieczki do Cedyni, itd. W Gorzowie sie moze sie mowilo więcej o "Ziemiach Odzyskanych" przez polityczne dodanie do nazwy miasta "Wielkopolski" chociaz wszyscy sobie zdawaliśmy sprawe ze z Wielkopolska to mamy malo wspolnego. W latach 80tych, w czasach mojego dzieciństwa, było mnóstwo poniemieckich rzeczy czy budynków, gdzieniegdzie wyłaziły niemiecki napisy. Pewnie do tej pory studzienki kanalizacyjne są z niemiecka nazwa miasta. Widać było zaniedbania i strach, że trzeba to będzie kiedyś opuścić. I ludzie nic nie remontowali. Szaber przetrwał w świadomości ludzi i młodzi latach 90tych zaczeli jezdzic na szaber do Niemiec, pozniej zaczęto nazywać to juma. Rodzice Babci umarli w latach 50tych i ich życzeniem było leżeć w Kole, bo nie chcieli lezec w obcej ziemi. I do dzis moja mama tam jeździ na groby. Pozdrowienia z USA.
Pozdrawiam z Gorzowa. Park nieco się zmienił. Tego placu zabaw już nie ma. Na wejściu do parku przy zborze ewangelickim utworzono małe lapidarium z płytami dawnych niemieckich nagrobków.
Ja pochodzÄ™ z powiatu kolskiego. Pozdrawiam że Szkocji🇵🇱ðŸ´ó §ó ¢ó ³ó £ó ´ó ¿
Ja jestem drugim pokoleniem urodzonym w Gorzowie. Przybyliśmy z obecnej Białorusi i Bieszczad. Duża część rodziny mieszka w Strzelcach Krajeńskich i tam też zdaje się, że jest park, który został założony na cmentarzu. Zawsze mnie to zastanawiało, że w Gorzowie czy Strzelcach nie ma niemieckich grobów. Ciekawe też jest, że mieszkając u nas w codzienny język wplątane są słowa właśnie z kresów.
Moi przodkowie od strony matki zostali przesiedleni z Polski centralnej na Ziemie Odzyskane. Zrobili to na wlasne życzenie i była to jedna z najlepszych decyzji w ich życiu. Przeludnienie wsi powodowało że nie mieliby szans na wykrojenie z malutkiej ojcowizny takiego kawałka dla siebie który pozwalałby na coś więcej niż tylko wegetację. Na ZO nie dostali co prawda żadnej ziemi na własność bo tam królowały od początku PGR-y ale za to mogli przebierać w pustostanach. Przywieziono ich w konkretną okolicę i pozostawiono wybór miejscowego domu do zamieszkania. Mam tu na myśli dom, inne zabudowania gospodarskie, działkę ogrodniczą... generalnie całą parcelę. Chyba nigdy wcześniej ani później w majestacie prawa nie podarowano ludziom (którzy na życiowym starcie nie mieli praktycznie nic) takich parceli ziemskich które do dziś należą do tych rodzin. To było coś niesamowitego !!. A warto napisać że wielu z tych biedaków było weteranami wojennymi, walczyli w wojsku polskim oraz lokalnych oddziałach partyzanckich. Np. mój pradziadek, małorolny chłop, walczył w obu wojnach światowych a także w partyzantce. Dwukrotnie odznaczony (blaszki się nie zachowały).
Tak jak piszesz, przeludnienie... Ziemie Odzyskane były ratunkiem dla pęczniejących wiejskich chałup.
Moja mama była jedną z piątki dzieci, wyjechała na ZO, a potem ściągnęła do siebie jedną siostrę. Dzisiaj nie ma już kogo zapytać, jaka to była radość z odchudzonej chałupy od dwojga gąb do wspólnej michy. ;)
I w kwestii podarunków... Być jednym z piątki wiejskich dzieci, i przed 1939 nie mieć żadnych perspektyw życiowych w ówczesnych realiach gospodarczych, no bo jaką perspektywą był ożenek i biedowanie na morgach jak przodkowie, pójście do miasta udawało się nielicznym...
Przychodzi 1945 i pstryk, są dwa duże pokoje z kuchnią, i łazienką z wanną ! I tu nasuwa się pytanie, ile takie mieszkanie, w domu zbudowanym ok. 1930, kosztowało przed 1939 w centralnej Polsce, zaryzykuję stwierdzenie, że to była równowartość ówczesnego gospodarstwa wiejskiego z gruntem ok. 5 ha.
Mało mówi się o tym awansie mieszkaniowym na Ziemiach Odzyskanych, z czasem pewnie stanowiło to jako coś naturalnego, więc o o czym tam gadać...
To wypisz , wymaluj losy części mojej rodziny! Kuzynka mojej mamy wraz z rodzicami i rodzeństwem spod Garwolina wyjechali pod Szczecin. Mama utrzymywała z kuzynka kontakt do końca życia, lubiły się. Kiedyś , przejazdem z wczasów w Dziwnowie, zajechaliśmy do nich. Zobaczyliśmy rodzinę zadowolona z życia. Któryś krewniak był piekarzem , pokazał swoja piekarnię. Rodzina miała duży dom i ziemie, tez wcale niemało. Syn kuzynki mamy, ukończył szkolę budowlaną, był w wojsku , "załapał" sie tam do pracy w jednostce budowlanej. Z duma opowiada o swoich dokonaniach, a stawał sie już jakimś kierownikiem.
Należę do pierwszego pokolenia urodzonego na Ziemiach Odzyskanych. Znam te początkowe czasy z opowieści i rodzinnych legend. Najbardziej interesująca jest historia integracji przybyszów i jej wpływ na obecną mentalność mieszkańców tych ziem.
Nie obejdzie się bez anegdoty: kiedyś na jakiejś uroczystości rodzinnej spytałem babkę, jak trafiła akurat w te strony (miasteczko niedaleko obecnej granicy niemieckiej). Spodziewałem się odpowiedzi w rodzaju, że miasto było ładne, mało zniszczone. Tymczasem babka odpowiedziała po prostu - "bo pociąg dalej nie jechał".
U nas konie się podbiły i dalej iść nie chciały.
Cóż, ja też... Moi przodkowie pochodzili z terenów dzisiaj nie należących do Polski, prababcie i pradziadkowie, babcie i dziadkowie, wszyscy urodzili się pod zaborami .
Maciek Szymański
Nalezysz do "pierwszego pokolenia" na ziemiach odzyskanych? Przez kogo odzyskanych?
@@marcinpiast9116 przez państwo polskie.
Monika Herkoperec
Pytałem Macieja Szymańskiego ale ok..
Które "państwo polskie"? Bo to bardzo ciekawe jest 🙂
Pochodzę z rodziny wysiedlonej że Lwowa. Mama mówiła że Sowieci ogłosili że ma się 48 godzin na zgłoszenie się na dworzec, tylko z bagażem podręcznym i że będzie się wywieziony do centralnej Polski. Nie wolno było zabrać kosztowności, tylko osobiste rzeczy. Komunikat głosił że osoby, które pozostaną, automatycznie stają się obywatelami ZSRR. Smutne że ta pani tego nie powiedziała.
Dziękuję za komentarz! Skupiłyśmy się na osiedleniach na Zachodzie, ale z pewnością dobrym pomysłem jest odcinek o wysiedleniach ze wschodnich terenów II RP.
@@RadioNaukowe Karolino bardzo fajny odcinek. Jak widać historia najnowsza budzi nasze demony.
No żeby jeszcze wiekszy demon się obudził to poproszę o odcinek, którego emanacją był film "Pokłosie". Będzie się działo.
To audycja na zupełnie inny temat, smutne jest to, że nie potrafisz tego zrozumieć.
W Gdyni na opuszczenie mieszkania była godzina. Kto tego nie zrobił, zostawiając obowiązkowo klucz w drzwiach, ten był przez Niemców rozstrzeliwany.
@@arturadamski71 Na Kresach opuszczenie mieszkania było zabronione przez UPA i czerń, należało w nim spłonąć.
część historii Polski o której niby dużo się mówi, ale mi kompletnie nie znana, dziękuję za materiał, pozdrawiam
Pochodzę ze Śląska i moja rodzina jest niemiecka i cześć została przesiedlona i cześć w jakiś sposób została. Ma Pan racje, bo dopiero zaczyna się o tym mówić i dopiero teraz dowiadujemy się prawdy po tylu latach zakłamania.,
Proponuję sie spieszyć ze zbieraniem wspomnień bo pokolenie które urodziło się w czasie wojny i po ma wiadomości od rodzicow i też nie zawsze pełne. Dzici zajeci swoimi problemami odkładają na "kiedys" takie rozmowy. Sama zadała bym wiele pytań nie żyjącym już rodzicom. Pozostało wiele pytań bez odpowiedzi i żal. Moje dorosłe już dzieci dopytuja się o różne sprawy na które nie znam odpowiedzi. Pytajcie o losy dzidkow i pra dziadków może spisujcie bo czas zacira pamięć. A szkoda.
Dziękuję kolejny świetny materiał. Przypominało mi się dzieciństwo --początek lat siedemdziesiątych jak podsłuchiwałem dorosłych opowiadających swoje historie z pierwszych lat na Żuławach. To zainteresowanie zostało do dzisiaj.
Moi dziadkowie zostali przesiedleni do domu, w ktorym mieszkali z niemiecka rodzina przez kilka miesiecy. Pamietam, ze milo i ze wspolczuciem sie o nich wypowiadali. W koncu doswiadczyli podobnych przezyc. Babcia zawsze mowila, ze nie wyobrazala sobie jak Niemcy musieli sie czuc, kiedy nagle obca rodzina wchodzi do domu, a oni siedzieli jak na szpilkach czekajac na haslo do wyjazdu. Faktycznie znam rodziny niemieckie, ktore przyjezdzaly w odwiedziny do swoich dawnych domow. Moi dziakowie rowniez wracali pare razy na Kresy w "odwiedziny".
Twoi dziadkowie zagrabili mienie Niemocow wypedzonych ze swojej ojczyzny.
Tak było.
Tutaj jeszcze dodam, ze dziadkowie od strony taty odwiedzali Kresy, natomiast dziadkowie od strony mamy, zwlaszcza babcia, miala taka traume po ludobojstwie upa, ze nigdy w zyciu nie chciala tam wracac.
@@kvmalines Ukraincy do dzis maja traume po dyskryminowaniu Ukraincow przez Polockow. Terrorsci z UPA wymierzyli Polockom tylko sprawiedliwosc. Tak czy tak polscy nachodzcy zagrabili mienie Niemcow wypedzonych z ich ojczyzny. Twoi dziadkowie mogli sie przesiedlic do Polski nie grabiac czyjejs wlasnosci.
Moją rodzinę(rodzice i troje dzieci) Niemcy wypędzili z własnego domu i w zakwaterowali w piwnicy wraz z czterema innymi rodzinami.
Jest już 70 lat po wojnie i czas skoÅ„czyć z terminem „ziemie odzyskane†na rzecz zachodniej Polski. Wskazywanie na okrutne rzeczy które mogÅ‚y wystÄ™pować w czasie przesiedleÅ„ jest na pograniczu ciekawostek i szukania sensacji jeÅ›li porówna siÄ™ np zachowanie Niemców na Å»ywiecczyźnie czy Zamojszczyźnie czy tez ukraincow na WoÅ‚yniu czy Malopolsce wschodniej. Uważam ze proces przesiedlenia Niemców przeprowadzony przez polskie wÅ‚adze byÅ‚ jak najbardziej humanitarny i dążący do zniwelowana obiektywnej krzywdy ludzkiej choć subiektywna zawsze bÄ™dzie istniaÅ‚a. Nie można oceniać tamtych czasów przez pryzmat dzisiejszych istniaÅ‚ caÅ‚kiem inny rachunek krzywd i win wyrzÄ…dzonych mojemu narodowi których nie wolno zapominać ani uzależniać od tymczasowych uwarunkowaÅ„ i partykularnych gier czy interesów politycznych .â¤ï¸ðŸ‡µðŸ‡±
100/100ðŸ‘
Jeden a nielicznych rozsądnych głosów.
Nie tylko zachodniej ale i północnej Polski.Z resztą zgadzam się
konfiskat majątku bez odszkodowania to "dążenie do zniwelowania obiektywnej krzywdy"?
@@rfvvfr6666 Trza było wojny nie wywoływać, to by konfiskaty nie było. Proste. Vae victis.
kolejny gość- praktyk
fajnie byłoby pojeździć z Panią Karoliną i odkrywać tą historię, cmentarze, budownictwo, miejscowości, historia tych ludzi, super praca
Raczej gościni-praktyczka (naukowczyni przy okazji).
@@qeawah oho. Już jakiś lewus walczący z "patriarchatem" się uruchomił.
Jak zwykle super dobór tematu !
U mnie w rodzinie była historia, że mój dziadek/wujek i babka przenieśli się na teren gdzie jeszcze niemcy siedzieli.
Mieszkali z tymi niemcami, starsze małżeństwo.
Dziadek/wujek pojechał po rzeczy do rodzinnej wioski. A babka została z tymi niemcami.
I zasłyszanych historii babka mówiła, że niemiec miał to gdzieś- normalny człowiek, a niemka co chwile jej na złość robiła.
Co było możliwe to babce niszczyła. Ta rozpalała piec, to jej gasiła albo zatykała komin. Piasek do mąki itd. Wywiesiła pranie to zniszczone było.
Takie złośliwości. Musiała wszystko pilnować.
Na początku chciała się z nimi dogadać jakoś, pomóc - w końcu starsi ludzie, ale jak zobaczyła co ta niemka robi to se odpuściła.
I tylko czekała aż dziadek/wujek przyjedzie.
Pewnego dnia wstaje rano a nikogo nie ma.
Niemcy odjechali. Nic nie powiedzieli, nie widziała też żeby się gdzieś pakowali.
Podejrzewam, że bali się, że jak Polacy się dowiedzą to mogą ich okraść z tego co mieli w walizkach.
Też dużo było przekonania, że niemiec wróci. Więc domy/gospodarstwa nie były naprawiane.
Daniel Dz: to zapewne nie jedyny powód, kogo za wczesnej komuny było stać na remonty?
@@marialembing6853 zgadza się. Jak nie było nic to jak masz remontować?
@@marialembing6853 Tak, a co bylo z materialów remontowych to szlo do Warszawy na odbudowe. No i innych miast ciezko zbombardowanych, jak Wroclaw i Gdansk.
Nic dziwnego ze bali sie zostac okradzeni; bo podobno napady i obrabowywanie transportów niemieckich przesiedlenców zdarzalo sie dosc czesto. Slyszalem o tym w paru miejscach.
@@barneydenstad2148 No tak, mówimy to o ludziach, który mieli coś i ludziach którzy mieli nic.
Dodatkowo bandy grasujÄ…ce po okolicach itd.
Dziękuję Pani Doktor za fascynujący temat.Napisałam książkę o zasiedlaniu wsi "Żelazno w latach 1945-1989" i jej dziejach. Większość Pani cytowanych argumentów pokrywa się z moim opracowaniem. Pozdrawiam Magda Basińska
Pochodzę spod Kłodzka. Pamiętam te "wycieczki" Niemców, opowieści babci o podróży i tęsknota za domem pod Lwowem. Pamiętam też to jak babcia zawsze klęła, że tutaj to słabo rośnie, nie to jak "u nas".
Bo pod KÅ‚odzkiem tylko len siÄ™ pleni.
Bardzo fajny materiał. Kilka lat temu moje stowarzyszenie robiło serie wywiadów z pierwszymi repatriantami w naszym mieście. Dodając do tego wspomnienia mojego ojca, który przyjechał na Dolny Śląsk jako mały chłopiec niezwykle dokładnie pokrywają się z tym o czym mówi Pani doktor.
Pierwszy raz trafiłam na ten kanał, jestem poruszona bo po części to też moja historia i moich dziadków przesiedlonych z pod Lwowa, długo by pisać dokładnie tak było,,, d
Cudowny odcinek i jakże potrzebny! Proszę o więcej, bo tylko wiedza nas uchroni przed ciasnymi horyzontami i popełnianiem tych samych błędów.
Niestety zabrakło wyraźnego stwierdzenia, kto zdecydował o tych wszystkich przesiedleniach i przesunięciach granic. Stalin zdecydował i to wbrew Amerykanom i Anglikom. Stalin chciał jak najdalej na zachód mieć strefę wpływów, a amer i ang nie chcieli przesiedlania Niemców. Więc była opcja że Polska zostanie kadlubkiem wielkości Królestwa Kongresowego. Ja się cieszę że Polska jest bliżej zachodu a Niemcy nie otaczają nas z 3 stron
SÅ‚usznie sie cieszysz
Wiadomo, że ten pajac Churchill tak agitował ! 🤢
Narkoman amfetaminowy...
Smutna jest historia polskiej geografii - z jednej strony szkopi a zdrugiej kacapi. Pamiętajmy o poparciu zwykłych niemców dla Hitlera i NSDAP (84% przy 95% frekwencji)
@@Imislaw I co z tego? Bylo mineło!!
@@tylkopowaznie2508 powiedz to góralom z Palestyny.
świetny kanał, właśnie odkryłem! :)) dziękuję!
Na Dolnym ÅšlÄ…sku, dokÄ…d z okolic Åodzi przenieÅ›li siÄ™ moi dziadkowie i skÄ…d pochodzÄ™, dopiero teraz, w moim pokoleniu, czujemy lokalny patriotyzm, chęć poznania historii lokalnych, czujemy siÄ™ po prostu zwiÄ…zani z tymi miejscami, one sÄ… nasze. Moja mama musiaÅ‚a siÄ™ tego nauczyć, zaÅ› dziadkowie chyba nigdy nie czuli siÄ™ tu jak u siebie. Mimo że opuÅ›cili dom swoich rodziców pod ÅodziÄ… z wÅ‚asnej woli, szukajÄ…c lepszego startu dla swojej mÅ‚odej rodziny.
Wtedy nikt nie zawracał sobie głowy jakimś lokalnym patriotyzmem, głowy były zapełnione troskami życia codziennego.
Pani jest z WaÅ‚cza ja ze ZÅ‚otowa, z ojca strony u mnie w rodzinne to praktycznie Niemcy a dziadek z mamy strony to żoÅ‚nierz który otrzymaÅ‚ za zasÅ‚ugi gospodarstwo rolne, historia nasze rodziny po wojnie jest fascynujÄ…ca, serdecznie pozdrawiam Panie â¤ðŸ˜Šâ¤â¤
Nowe światło na otoczenie mojego dzieciństwa - pochodzę z Piły. Dziękuję i pozdrawiam.
Rdzenny Krajniak, czy ze wschodu czy ze środkowej Polski?
Nie wiem czy jestem w temacie ale urodziÅ‚em siÄ™ w Åodzi w 1987 i moja żona przyjechaÅ‚a z Zielonej Góry tu do pracy a ja rozmarzony postanowiÅ‚em pojechać z niÄ… do Zielonej Góry, grze żyjemy z dziećmi od dwóch lat. Jestem totalnie zdziwiony historia tych rejonów, infrastrukturÄ…, mentalnoÅ›ciÄ… i historiami ludzi których poznaje. To zakÅ‚opotanie zmusiÅ‚o mnie to zapoznania siÄ™ z ta tematykÄ… i jestem w szoku widzÄ…c skale tego przedsiÄ™wziÄ™cia! Mam masÄ™ pytaÅ„ i refleksji tak jak np: czy Niemcy chcÄ… wrócić? czy zapomnieli, jak to wyglÄ…daÅ‚o od strony prawnej? Zastanawiam siÄ™ czy nie jest to jeden z wiÄ™kszych eksperymentów spoÅ‚ecznych i geopolitycznych na Å›wicie???
Trafne są Pana spostrzeżenia.
Wałkujemy w Polsce tematy takie jak holokaust, itp, a zupełnie pominięty jest problem psychologicznych, społecznych, socjologicznych, kulturowych konsekwencji wypędzenia Polaków z ich rodzinnych ziem...... To były często tragedie tych ludzi. Oni nie mieli tak naprawdę wyboru. Wyrwani zostali na siłę, nie pogodzili się z tym, liczyli, że kiedyś wrócą.
Mam nadzieję, że psycholodzy i socjolodzy się wreszcie zajmą tym tematem
Ja tym bardziej nie jestem w temacie (będąc Białorusinem a mieszkając całe życie w Białorusi), moje zainteresowanie do kwestii jest wzbudzone przez książkę O. Tokarczuk "Dom dzienny, dom nocny" (w szczególności przez rozdiał "Panu Bogu - Polacy").
Moi dziadkowie również przyjechało że wschodu na ziemię odzyskane. Pamiętam jak babcia opowiadała mi , że jest repartiantką i przyjechali pociągiem ale nie takim osobowy lecz towarowym. A moja mama była wówczas w kołysce (ur. sierpień 1944r). I babcia mówiła wszystko wieżli pierzynę i zwierzęta gospodarskie. Pozdrawiam
Moja babka była jak kamień - bardzo mało mówiła o przeszłości. Widać ruscy nauczyli ją, że im mniej mówi, tym lepiej dla niej i dla jej rodziny. Jednak z nielicznych jej wypowiedzi dowiedziałem się, że nawet hitlerowcy byli lepsi niż ta dzicz ze wschodu.
Zwierzęta gospodarskie mozna było stracić bo Niemcy do paszy wsypywali igły. Jedyna krowa, ktora przywiezli ze soba padła. Tak było tam, gdzie przyjechali moi. Niemcow juz wtedy nie bylo.
​@@maciekszymanski8340potwierdzam, tereny Krosna
​@@maciekszymanski8340tak samo moja, tylko jakieś napomknienia
opowiem wam dwie historie. Moja mama urodzila sie w 1942 roku na ziemiach bialoruskich. Opowiesci mojej babci o wojnie mnie zaskakiwaly. W wiosce, ktorej mieszkali nie bylo bombardowan, zylo sie relatywnie spokojnie. ale od czasu do czasu przechodzili tamtedy wojska niemieckie albo radzieckie i byli glodni. Babcia chwalila zolnierzy niemieckich. Tacy byli piekni i grzeczni. Przed jedzeniem najpierw sie umyli, ogolili i dopieo usiedli do stolu, gdzie babcia podala im cos do jedzenia. Jeden z zolnierzy wzia na rece moja malutka mame, a ona mu nasikala na mundur. Babcia nie wiedziala jak zareaguje, chyba sie wystraszyla, ale on sie usmiechna i powiedzial ze tez ma KInder( dzieci). Po jedzieniu podziekowali i poszli dalej na front. Nie lubila zas armi radzieckiej, ktorzy brudni krzyczeli "kuszac" jesc. Zjedli i poszli. Po zwyciestwie Rosji krazyly pogloski po wsi, ze ruskie przyjda i wymorduja Polakow. A wiec moi dziadkowie popalili wszysktie polskie Dokumenty. Tylko mojej mamy starszy brat schowal potajemnie w stodole swoja legitymacje szkolna. Krotko potem okazalo sie ze Polacy moga wyjechac do Polski. I dzieki temu jedynemu dokumentowi mogli udowodnic polskim wladzom ze sa Polakami. jezyk polski znali tylko z niedzielnych kazan w polskim kosciele. Na co dzien mowili po bialorusku. A wiec nieposluszenstwo jednego z dzieci zmienilo losy calej rodziny, mogli zaladowac prawie caly dobytek do wagonu (chyba nawet krowe) i dojechac na ziemie odzyskane gdzies kolo Wroclawia.
Druga historia to mojego taty. Urodzil sie w 1937 na bialoruskiej wsi, gdzie w czasie wojny przechodzil prawdziwy front. Bombardowiania i strach. Razem z matka i wojkiem chowali sie w ziemiance na polu. Moj dziadek poszedl na wojne i nigdy nie wrocil. Moj tata do konca swoje zycia zastanawial sie co stalo sie z ojcem. Po wojnie z matka i wojkiem przyjechali do Polski w okolice Walcza. Tata nie znal polskiego. Jako osmioletni chlopiec poszedl do polskiej szkoly. Trudno mu bylo, dzieci smialy sie z jego polszczyzny. Ale dziekowal losowi, ze mogl wychowac sie i zyc w Polsce. W latach siedemdziesiatych bylismy na Bialorusi z cala rodzina tam gdzie sie urodzil. Po podrozy powiedzial ze tam nigdy nie powroci.
Nie było żadnej armii "radzieckiej". Powstała po wojnie na użytek propagandy sowietofilskiej. Nikt w tamtych czasach tak nie mówił bo zostałby zabity smiechem. Byli sowieci, bolszewicy albo k capy. Znałem masę starszych ludzi, którzy wojnę przeżyli i nikt nigdy nie użył PRLowskiego chwasta językowego "radziecki". Również w raportach AK nie ma tego zakalca a czytałem ich sporo. Jedynie komunistyczni kolaboranci z wiadomych względów (wazeliniarstwo) używali tego potworka aby sie podlizać. Podobnie w innych językach europejskich nie ma nic oprócz lokalnych wersji "soviets" bez usiłowań tłumaczenia. Gdyby np Anglicy spróbowali to przełożyć wyszedłby Advice Union, Counsel Union lub coś równie groteskowego, W niemieckim byłoby równie śmiesznie. Używanie go obecnie to triumf PRL post mortem.
Poza tym twoja mama nie urodziła się w 1942 "na ziemiach białoruskich" tylko na ziemiach II RP okupowanych przez III Rzeszę. Tata równiez urodził się w Polsce a nie na białoruskiej wsi, bo żadnej Białorusi wtedy nie było a w spisach tubylcy wpisywali "tutejszy". Moja matka też urodziła się na wschód od obecnej granicy Polski ale nigdy nie przyszło jej do głowy mówić że urodziła sie na Białorusi. Urodziła sie w Polsce.
Dbajmy o ścisłośc sformułowań.
Byli Polakami i nie rozmawiali w domu po polsku? Dziwne
@@mimozaiprzeciw7369 no dziwne, ale tak bylo. Cala wies mowila po bialosusku. Ci ktorzy w niedziele chodzili do cerkwi to bialorusini, a do kosciola katolickiego to polacy. Takie zwyczaje.
Moja babcia z nad Buga po polskiej stronie miała podobne wspomnienia na temat wojsk z tym, że o radzieckiej armii mówiła dużo gorzej, bała się ich, wszystkie kobiety i dziewczynki uciekały przed nimi do lasu. Opowiadała o ich biedzie i braku kultury w przeciwieństwie do wojsk niemieckich. U nich nie było spokojnie bo oprócz wojsk z lasu co jakiś czas ktoś przychodził zabrać im jedzenie i nigdy nie było wiadomo jak to się skończy, bo oprócz walczących o niepodległość z okupantem były też grupy przestępcze i nierzadko podobnie się zachowywały.
czy zdajesz sobie sprawę, że chronisz nazistów? usprawiedliwiasz ich działania? twoja nienawiść do Rosjan jest tak silna, że możesz to zrobić? Bóg ukarze cię tutaj i na tym świecie. Biedni twoi przodkowie zmarli z powodu nazistów. Nie uznaje Pan ludobójstwa Polaków na Wołyniu. Takich jak trzeba być w specjalnym szpitalu
WychowywaÅ‚em siÄ™ w województwie lubiskim. Spora część przesiedleÅ„ców lub ich potomków miaÅ‚a/ma rodziny na lubelszczyźnie. Dziwnie to brzmiaÅ‚o za dziaciaka, jak na pytanie skÄ…d pochodzÄ…, odpowiadali że z daleka, ze wschodu, zza Buga, itd. Charakterystyczne byÅ‚o również Ich przywiÄ…zanie do ziemi, niezmechanizowana uprawa roli, ale najbardziej to sposób w jaki wymawiali "Å". W opowiadanych historiaÅ› czÄ™sto kryÅ‚a siÄ™ tÄ™sknota, ale nigdy zawiść i chęć zemsty za to, co przeszli.
Pochodzę z miasteczka na Mazowszu które było przed wojną przejściem granicznym z Prusami Wschodnimy ale żonę sobie wyselekcjonowałem:) z Zielonej Góry. Mieszkamy od 18lat poza granicami Polski a moja żona jest dumną patriotką do tego stopia że na samochodzie ma naklejkę "I am Polish and I am Proud". Szok nastąpił kiedy zrobiłem żonie test DNA w my herintage i okazało się że ma tylko 5.4% polskich genów maksymalnie.Żona w szoku dzwoniliśmy do bazy DNA w Houston że to musi być pomyłka bo przecież tam też pracują tylko ludzie. Sprawa wyjaśniła się kiedy w odwiedziny przybył ojciec żony i na pytanie żony czy mamy jakieś korzenie zagranicą?
Ojciec odpowiedziaÅ‚ -"Nie!Mój ojciec i jego obydwoje rodziców pochodzili z centralnej Polski". Ale mnie coÅ› podkusiÅ‚o aby drążyć temat wiÄ™c doprecyzowaÅ‚em pytaniem -"A z Centralnej Polski to skÄ…d dokÅ‚adnie?" SpodziewajÄ…c siÄ™ że padnÄ… nazwy Åódź bÄ…dź Kalisz a ojciec żony mi odpowiada-"Z BIAÅORUSI". Zaraz,zaraz z Centralnej Polski czy BiaÅ‚orusi bo czegoÅ› tutaj nie rozumiem? A teÅ›ciu mi odpowiada - "To Ty niewiedziaÅ‚eÅ› że granice Polski byÅ‚y aż za MiÅ„sk?A BiaÅ‚oruÅ› leżaÅ‚a w centrum Polski." Tak to drogi czytelniku przebiegÅ‚a pomyÅ›lnie polonizacja kresów że wziÄ…Å‚em sobie żonÄ™ zza Odry a okazaÅ‚o siÄ™ że pochodzi zza Buga i zostaÅ‚em tatÄ… 4ki fantastycznych dzieciaków którzy sÄ… genetycznie częściowo tylko Polakami. To taka nasza zabawna historia ale żona nadal z dumÄ… jeździ z nalepkÄ… na aucie. Być Polakiem to przynależność raczej kulturowa niż genetyczna z tego co zaobserwowaÅ‚em na powyższym przykÅ‚adzie.
Ale to nic dziwnego. Dla mnie polskość to nie geny (więzy krwi kiedyś) tylko przyjęcie kodu kulturowego polskiego. Często byli bracia, jeden Polak, drugi Niemiec.
Bardzo ciekawy temat, pochodzÄ™ z Å»ar, miasta, które przed wojnÄ… należaÅ‚o do Niemiec(Brandenburgia). Podcast otworzyÅ‚ mi szufladki z pamiÄ™ciÄ… i przypomniaÅ‚ jak moi dziadkowie znaleźli siÄ™ na Ziemiach Odzyskanych. DziÄ™kujÄ™ za poruszenie tego tematu,wysÅ‚uchaÅ‚am z ogromnym zainteresowaniem ðŸ‘
Dziekuje za bardzo interesujacy material. Sama urodzilam sie i mieszkalam na tych terenach , to byl Dzierzoniow.
Troche przykro, ze pani nic nie powiedziala o Żydach. Na Dolnym Śląsku osiedlilo sie ok 100 tys. Żydów, przede wszystkim ci, co przezyli wojne w Zwiazku Radzieckim, ale nie tylko.
Åšwietny reportaż i taki przecież ważny temat. CzytaÅ‚am kiedyÅ› Å›wietnÄ… książkÄ™ na ten temat: „Dom MaÅ‚gorzaty†autorstwa Ewy KujawskiejðŸ‘polecam
Super! Trochę wody w Odrze musiało upłynąć żeby „ziemie odzyskane†w końcu zapracowały na swoją tożsamość. Jako dziecko nie rozumiałem dlaczego zabytki w moim rodzinnym Kołobrzegu zaprojektowały jakieś Wilhelmy Ulrichy i inni niemiecko brzmiący architekci. Moi dziadkowie z wyboru przyszli na te tereny. Zapłacili duża cenę, a ja dziś czuje się w pełni mieszkańcem polskiego Kołobrzegu.
Niestety błędna nazwa Kołobrzeg powinna byc zastąpiona prawidłową Kolberg.
@@peters6477 ...tak ci "śpieszno" do Niemiec?
Przecież, jesteśmy w IV Rzeszy Niemieckiej....zwanej UE
@@barbarapszczoa6740 Po prostu nie lubię zaślepionych ludzi którzy uzurpują sobie prawo do komentarzy, a nie mają należytej wiedzy co do istoty sprawy. po prostu PAJACE!!!
@@barbarapszczoa6740 Jak ci UE nie pasuje, to może już wkrótce będziesz tu miał ruski mir - ty może na tym zyskasz, ale większość straci. Polska nie jest samotną wyspą na oceanie, a Rosja nie jest spokojnym, przewidywalnym sąsiadem - poznaj trochę historię, to może przestaniesz podcinać gałąź na której póki co bezpiecznie siedzimy.
pod Kołobrzegiem są trzy wsie zasiedlone np. w większości przez Ukraińców. Moja rodzina pochodzi z Polski centralnej, spod Warszawy. Babcia przyjechała tutaj z rodziną po tym jak podczas wojny była na Pomorzu na robotach przymusowych w jakimś gospodarstwie. Widziała tę różnicę między niemiecką wsią a swoją. Bardzo ciekawy wywiad.
Które wsie pod Kołobrzegiem ? 🙂
Mieszkam w Nowej - Soli [Lubuskie] moi dziadkowie ze strony taty przyjechali na te tereny z Åódzkiego a ze strony mamy spod Brzeżan . Zamieszkanie na tych terenach stważaÅ‚o im wiÄ™cej możliwoÅ›ci jak mieli by zostać u siebie , tereny te staÅ‚y na DUÅ»O wyższym poziomie cywilizacyjnym , murowane domy , elektryka, woda , poÅ‚Ä…czenia kolejowe i drogowe . Nowa Sól byÅ‚a miastem niezniszczonym byÅ‚o wiele zakÅ‚adów pracy i mieszkaÅ„ i ludzie mogli zamieszkać i podjąć pracÄ™ . Z opowiadaÅ„ wiem że w czasie przebywania ludnoÅ›ci Niemieckiej zanim ich wysiedlono , pomiÄ™dzy Polakami a nimi realacje byÅ‚y na ogół POPRAWNE . BywaÅ‚o tak że Polacy z Niemcami razem pracowali w zakÅ‚adach mieszkali koÅ‚o siebie czy leżeli w szpitalu na jednej sali .
Ta grupa osadników była rzeczywiście bardzo zróżnicowana. Ja się urodziłam i wychowałam niespełna 10 km od takiej granicy z ziemiami tzw. odzyskanymi. Tę granicę długo było widać. Było czuć, że coś tu nie gra, że ci ludzie nie dbają o swoje domostwa. Stosowali rozwiązania o charakterze tymczasowym, jakby nie planowali tutaj zostać. Do dzisiaj jest tutaj więcej opuszczonych, zapomnianych domów. Dochodzimy do wniosku, że bardzo dużo takich negatywnych emocji wniosły audycje radia Wolna Europa, w których "straszono", że Niemcy chcą wrócić na ziemie odzyskane, co przyczyniało się do budowania atmosfery tymczasowości. Ja zauważyłam przełom na początku tego tysiąclecia. Młodzi ludzie zaczęli remontować domy, budować nowe i te granice się zacierają.
W niedużym przygranicznym miasteczku, które było polskie do rozbiorów, a w międzywojniu pozostało niemieckie - czuć obecność duchów przeszłości. Trzeba być bardzo ostrożnym przy wspominaniu znanych niemieckojęzycznych mieszkańców i nie daj Boże upamiętnianiu ich - ludziom się to bardzo nie podoba. Trzeba to robić bardzo delikatnie, bo stąpa się po grząskim gruncie.
Swietny podcast ,wielkie uznanie dla wiedzy pani doktor i pani redaktor.Przydala by sie jakas ksiazka o wysiedlaniu czy jak to mowia Niemcy i wypedzeniu z ziem zachodnich, Slaska i Mazurow.Nie robilismy takich czystek jak Czesi ale nie wszyscy Niemcy milo wspminali ten czas …
To prawda że w kwestii ukrytych depozytów czÄ™sto mówi siÄ™ że to tutaj Niemcy jak uciekali zakopali skarb ...po eksploracji za zgodÄ… Wkz okazuje siÄ™ że tym skarbem okazujÄ… siÄ™ kanki a w nich ..poszewki garnki sztućce. Depozyty zwiÄ…zane z wykonywanym zajÄ™ciem kowal szewc krawcowa ...Åšwietny materiaÅ‚ Å‚apka oczywista ðŸ‘
A ilu starych Wehrmachtowców do dziś przyjeżdża z wykrywaczami i dokładnymi mapami...
@@MIMALECKIPL Ja codziennie widze jak dziewiećdziesięcio albo i stuletni staruszkowie mówiący po niemiecku łażą z wykrywaczami po okolicy i szukają złota xD
@@Andi030592 🤣
@@Andi030592 Ta riposta wycisnęła mi łzy z oczu, gratuluję.
@@Andi030592 No to łaź za nimi i jak znajdą to w łeb i zabierz to złoto.
Wspaniały wywiad, bardzo przyjemnie się słuchało. Moi dziadkowie także byli przesiedleńcami z Kresów, dokładnie spod Grodna do Gdańska, więc tym bardziej słuchałam z ogromnym zaciekawieniem jak to wszystko wyglądało bo dziadków już nie mogę zapytać ...
Jedna z lepszych audycji na kanale. GratulujÄ™ !
Kulturolożka i etnolożka doktorka Karolina...
Ico w tym złego? Tego typu feminatywy powszechne były podczas fin-de-siecle i za Międzywojnia, teraz to wróciło. I fajnie. Tylko ideologiczne zacietrzewienie fajne nie jest. Pozdrawiam.
Naukowczyni :)
Tak to przedstawia prowadząca program - Dr.Karolina ĆWIEK - ROGALSKA , kulturolożka i etnolożka, archeolożka i naukowczyni no i ... moja gościni ! Obłęd od tych zniekształceń , czy to jakaś nowa naukowa nowomowa , czy też razem z nią przywędrowała '' zza Buga '' ?
Za dziesięć lat to przestanie drażnić .Poczekajmy.
Wszystko moze byłoby dobrze gdy słucham te wypowiedzi z psycholozki ,kulturolozki i inne lozki to aż uszy więdną od tych wyrazów dlaczego te baby zniekształcają tak piekny j.polski czy one są w Polsce na chwilę 🎉🎉
Dzien dobry, mieszkam od ponad 30 lat w Niemczech ze wzgeldu na tzw. pochodzeniei. Troche pamietam z dziecnstwa na Dolnym Slasku relacji autochtonow oraz przesiedlencow. Moja rodzina jest mieszana, mama autochtonka, tata przesiedleniec. Zintereseowalem sie tematem zmiany cmentarzy na parki. Mieszkalem jakis czas w Essen przy cmentarzu w samym centrum miasta. Na cmentarzu nie bylo juz pochowkow, bo nie bylo wiecej miejsca, natomiast byly normalne groby z pomnikami lub krzyzami, znajdowal sie nawet grob dzieci, ktore zginely w wypadku w kopalni. Od wielu lat, prawie wszystkie pomniki zostaly usuniete, zostaly zaprojektowane kwietniki, trawniki oraz alejki i dzisiaj latem, miejscowi klada koce, robia pikniki i spedzja czas rekreacyjnie. Tak ze likwidowanie starych cmentarzy, nie jest tylko domenom zmiany administracyjnej na terenie ziem odzyskanych, ale rowniez wiaze sie z decyzjami wladz miejscowych, dotyczacych zagospodarowania miasta
Dzieki za to co opowiadasz. Slusznie mówisz. No i oczywiscie. W Szwecji np dostaje sie prawo do grobu na 25 lat; choc mozna przedluzyc za oplata.. (pózniej kogos innego sie tam chowa).. A zatem, na upartego, jak juz nikt nie oplaca za grób, to moznaby grób albo i cmentarz zlikwidowac... A uwazam, ze znacznie ladniej jest zrobic park na terenie bylego cmentarza, niz np budowac domy mieszkalne.
@@barneydenstad2148 w moim miasteczku również zlikwidowano cmentarz sprzed wojny, poniemiecki.. Jako dziecko pamiętam na środku okrągła kapliczka, teraz klomb z płytą upamiętniająca cmentarz, teraz jest park ale atmosfera grobowa jest.. A że to środek miasta, alejki ładne, więc ludzie skracają sobie drogę, i jak to się mówi "idziemy przez cmentarz? Bo to dalej jest cmentarz
​@@mimozaiprzeciw7369 czy to w Trzebnicy?
@@slotemaker60 tak, w Trzebnicy, był jeszcze żydowski przy ul obornickiej , teraz jest ucięty czyli skarpa przy zjeździe z szybkiego ruchu na Oborniki... Pozdrawiam tubylca 😉
@@mimozaiprzeciw7369 Pozdrawiam również. W Trzebnicy nie mieszkam od lat osiemdziesiątych ale pracowałam kiedyś na stacji jako dyżurna ruchu i zawsze do roboty chodziłam przez cmentarz. Do szkoły jedynki na skróty swego czasu tez. Na Obornickiej to był cmentarz zydowski? Chodziłam tamtędy na działkę mojej śp. Babci. Pamiętam że był bardzo zapuszczony.
Bardzo ciekawy temat i gość doskonale o nim opowiada. Wielu wątków zabrakło (np: polscy więźniowie obozów niemieckich, które były zlokalizowane na tych ziemiach), ale ileż można omówić w niecałą godzinę. Miałem niejasne wrażenie, że prowadząca początkowo nakierowywała rozmowę na "biednych złupionych Niemców", ale w trakcie rozmowy akcenty się wyraźnie przesunęły, dzięki rzeczowemu przedstawieniu sprawy przez Panią Ćwiek-Rogalską, jak sądzę. Cieszy że autorka programu nie przeszkadza rozmówcom. Bardzo się to chwali.
Z tego co powiedziala mi moja matka, to stosunek Niemcow, ktorzy musieli opuscic swoje domostwa (w Srodzie Slaskiej, woj. Wroclaw) , nie byly przyjazne.... Grozono mojemu ojcu i matrce , ze oni jeszcze tam wroca i sie z nimi rozprawia (a wiec ich wymorduja). Te grozby wywolalo traume w glowie mojej matce (ktora wtedy byla w ciazy z moja pierwsza siostra (zreszta zmarla niedlugo po porodzie) i zaczela namawiac mojego ojca, aby wyjechac z tych ziem, i przeprowadzili sie na przedwojenne ziemie polskie, do Czestochowy. Tam ojciec zakupil pole, w granicach "miasta" i zaczal budowac pierwszy , prowizoryczny dom (drewniany), a dopiero potem , pod koniec lat 50-tych wybudowal nowy , duzy murowany dom, choc parterowy, z wysokim strychem, ktory potem podwyzszono o pietro. Potem urodzily sie tam moje 2 siostry, w 1948 i 1950 r (bo ojciec potrzebowal czas na poszukiwanie placu pod budowe domu w Czestochowie i wybudowac ten prowizoryczny dom), a ja juz urodzilem sie w Czestochowie w grudniu 1952 r.. Bylo to na ulicy, jeszcze nie utwardzonej, ale na ktorej juz bylo pare domow, zamieszkalych przez Polakow, jeszcze przed wojna....
Gdy ojciec budowal ten drewniany dom (a musial sie spieszyc, bo chcieli, abym ja juz urodzil sie w nowym domu., moja matka bardzo bala sie tam (w Srodzie Slaskiej) mieszkac, bo nikt nie wiedzial, czy te ziemie pozostana polskie, a pamietala grozby tych wysiedlonych Niemcow.i mogli wrocic...
Ze wzgledu na traume, moja matka bala sie nawet wracac na to miejsce, w Srodzie Slaskiej,- nawet by odwiedzic na cmentarzu, grob mojej najstarszej siostry, ktorej nie dane mi bylo poznac, znam tylko jej imie - Ewa.
Nie wiem czy sprzedali tamten dom, ale wiem ze ojciec w Czestochowie musial szybko znalezc prace i budowal ten prowizoryczny dom po godzinach (po poludniu i w weekend), a wiec nie mial pieniedzy zaoszczedzonych , czy ze sprzedazy tamtego domu w Srodzie Slaskiej.
Przy budowie nowego domu pomagala nawet moja matka; np przygotowala zaprawe, ponadto zajmowala sie dziecmi, gotowala dla calej rodziny i pomocnikow ojca (murarzy), a dodatkowo pracowala na II zmiane lub po nocach, pracowala w ogrodzie, bo ojciec posadzil dzrewa owocowe, a matka chciala miec tez swoje warzywa.... , a wiec na spanie nie miala zbyt duzo czasu....
Dziękuję za komentarz!
Niemcy mieli G... Do powiedzenia jak moja babcia po wojnie ok 1946 r przyjechała do mojego miasteczka na ziemie Zachodnie odzyskane. To w domu pewnej rodziny, u których na początku mieszkała też została para niemiecka. Zachowywali się grzecznie aż pewnego dnia coś im nie wiem odbiło chcieli z małym dzieckiem Odrą na jakiejś łódeczce lichej do Niemiec popłynąć. Wyłowili ich i powiedzieli, że by się potopili w tej Odrze płynąć w zimie taką łupianką.
Jeszcze na początku lat 90-tych, jak się włóczyliśmy z plecakami po Dolnym Śląsku, to oczom było trudno uwierzyć i aż żal było patrzeć, jak ci ludzie mieszkają. No ale właśnie dlatego - bo to nie ich, Niemiec przyjdzie i zabierze, to po co na to łożyć. Prawie pół wieku po wojnie!
@@yondrash Miałam podobne obserwacje.
Jak pojedziesz na starą granicę polsko- niemiecką koło Rawicza to zobaczysz, że po dawnej Polskiej stronie czysto i kwiatki, a po dawnej niemieckiej co drugi płot pochylony. Oczywiście bliżej Wroclawia już tak nie ma.
Znakomity odcinek! Dziękuję
Zasiedlanie Ziem Zachodnich przebiegało bardzo różnorodny sposób. Np. Moi rodzice przeżyli wojnę i okupację w Warszawie i pod koniec powstania zostali wywiezieni przez Niemów i doczekali końca wojny poza Warszawą. Wrócić do Warszawy nie było do czego. Ojciec został skierowany do pracy w Legnicy i tam zamieszkali. Wiele rodzin np, z kielekczyzny samowolnie i dobrowolnie wyjeżdżało z przeludnionych wsi za pracą i mieszkaniem. W Legnicy można było spotkać migrantów z Litwy, Lwowa, z terenów Czech, no i ze wschodnich terenów przedwojennej Polski.
Bardzo ciekawy materiaÅ‚ i bardzo dużo dowiedziaÅ‚am siÄ™ nowych rzeczy dziÄ™kujÄ™â¤
Najlepsze podcasty na polskim youtubie. ze tez wcześniej nie odkryłem tego kanału...
Bardzo dziękuję za audycję.mieszkam na ziemiach odzyskanych.trochę o tym rozmawiam.czytałam"Poniemieckie".ale chętnie przeczytałabym reportaż Rozmówczyni NT.temat.
Warszawa, czy Krakow? A moze Lublin?
Pani Karolino - z zapartym tchem wysłuchałem tego odcinka podcastu, który jest w moim TOP Pani rozmów.
Pani gość posiada niesamowita wiedzę i umiejętności jej przekazywania.
Jestem od urodzenia tzn. od 1991 roku z Wielgowa, takie osiedle w Szczecinie i moja rodzina mieszka tutaj w poniemieckim domu od roku 1954. Los mojej rodziny powstaÅ‚ już na ziemiach odzyskanych. Mój dziadek WÅ‚adysÅ‚aw urodzony w 1926 pochodziÅ‚ z Sójkowej w powiecie Nisko, obecnie Podkarpackie. Babcia urodzona w 1925 pochodziÅ‚a z ÅosoÅ›nik w powiecie Mogilno zatem Kujawsko-Pomorskie. Obydwoje wspominali biedÄ™ przedwojennÄ… oraz dużo lepsze życie na zachodzie. Dziadkowie mieszkali w dzieciÅ„stwie w izbach z klepskiem, pod strzechÄ…. Domy niemieckie z lat 30-tych miaÅ‚y toalety, Å‚azienki, drewniane podÅ‚ogi, nowoczesna modernistyczna architektura. Obydwoje los rzuciÅ‚ do GosÅ‚awia, w okolicy Trzebiatowa nad morzem. Tam poznali siÄ™, a byÅ‚ to chyba jeszcze rok 1945. W 1947 wziÄ™li Å›lub i urodziÅ‚ im siÄ™ syn jeszcze w tym roku. Dwa lata później córka. Obydwie ciąże przyjmowaÅ‚a niemiecka poÅ‚ożna. Chyba w 1949 opuÅ›ciÅ‚a PolskÄ™ i tym samym swoje rodzinne tereny dotychczas niemieckie. Rodzice dziadka szybko pomarli, dziadek miaÅ‚ jednÄ… siostrÄ™ której potomstwo mieszka w Trzebiatowie. Babci rodzeÅ„stwo nie przeżyÅ‚o wojny, mama i macocha zmarÅ‚y przed wojnÄ… ale ojciec babci dożyÅ‚ roku 1988 majÄ…c 88 lat. Dziadek zajmowaÅ‚ siÄ™ naprawÄ… butów, pracowaÅ‚ przy wyrÄ™bie drzew ale nie miaÅ‚ za bardzo zdrowia i znalazÅ‚ pracÄ™ na kolei, jednak byÅ‚a to praca w Szczecinie na GocÅ‚awiu. StÄ…d nie mógÅ‚ pomagać babci przy dzieciach i obowiÄ…zkach domowych. W miÄ™dzyczasie w gryfickim w szpitalu w roku 1952 urodziÅ‚ im siÄ™ trzeci syn. Trzeba byÅ‚o podjąć decyzjÄ™ o przeprowadzce i w 1954 z dobytkiem, zwierzÄ™tami trafili do Wielgowa obejmujÄ…c dom nowoczesny ale zrujnowany, ogoÅ‚ocony. Remont trwaÅ‚ przez caÅ‚e lata, z czasem pomagali synowie w tymże remoncie. Dziadkom w 1955 urodziÅ‚ siÄ™ w nowym domu wielgowskim kolejny syn. NastÄ™pne dzieci rodziÅ‚y siÄ™ w szpitalu, córka 1957, córka (moja matka) w 1960, synowie w 1962, 1963, 1965 i 1967. ÅÄ…cznie 10 dzieci. W 1974 w domu mieszkaÅ‚o już 17 osób. Dzuadkowie, ojciec babci, 10 dzieci z czego najstarsza córka (ur w 1949) już z mężem i trojgiem dzieci. Mieszkam w pokoju który należaÅ‚ do tej cioci gdzie z mężem i trojgiem dzieci musieli siÄ™ pomieÅ›cić. Na szczęście dostali mieszkanie ze Å›lepÄ… kuchniÄ… w nowym bloku w Szczecin DÄ…biu. Tutaj dodam, że wspomniana ciocia miaÅ‚a męża aż z Lipowej w okolicy Å»ywca. PrzyjechaÅ‚ z gór pracować w stoczni szczeciÅ„skiej i tak siÄ™ poznali. W 1981 doczekali czwartego dziecka, a drugiego syna. Niestety jeszcze w tym roku mąż cioci zginÄ…Å‚ w pracy i ciocia do dziÅ› pozostaÅ‚a sama muszÄ…c wychować czworo dzieci. Kolejne dzieci zaczęły siÄ™ usamodzielniać, wyprowadzać i zakÅ‚adać rodziny od drugiej poÅ‚owy lat 70-tych. Dwóch wujków zostaÅ‚o kawalerami. Obecnie w domu rodzinnym (który mamy od 1954 roku) mieszkam tylko ja i jeden wujek, najmÅ‚odszy syn babci. Dziadek zmarÅ‚ w 2003, a babcia w 2019 majÄ…c rocznikowo 94 lata. Z rodzicami nie mieszkaÅ‚em, ojca nie znam to o jego rodzinie nic nie powiem, a matka wyprowadziÅ‚a siÄ™ na SÅ‚oneczne do kogoÅ› w 2001, nie utrzymywaÅ‚em z niÄ… kontaktu do jej utopienia w 2017. To tak pokrótce historia mojej rodziny na ziemiach odzyskanych. Zapewne nie byÅ‚oby do czego wracać w okolice Niska i Mogilna, ludzie których dziadkowie znali już nie żyjÄ…. CaÅ‚y nasz dorobek to lata powojenne, szczególnie w Wielgowie.
Dziękuję za podzielenie się historią rodziny! 💛
@@RadioNaukowe Ja tylko w kwestii formalnej... Połowa komentarzy to zwykłe śmieci.
Przecież o losach Polski decydowały obcy politycy z Anglii, USA, Francji, ZSRR
.....czyli cala swiatowa LUDOWA DEMOKRACJA.....
MOJ OJCIEC OBYWATEL USA zostal zatrudniony przez "amerykanow ze wschodu""przy
zagospodarowaniu terenow polnocnych od granicy do granicy
I caly pas od SZCZECINA do ZIELONEJ GORY...
Kiedys uciekl....ale " dobrowolnie "
musial wrocic I dalej pracowac dla
"" LUDOW SWIATOWEJ DEMOKRACJI ""
Mapa Gomberga.Opracowana Przy Kongresie
A , największą kurwą był ten stary zgred ze Stanów , na wózku, a drugą wujaszek joe !
Bardzo ciekawa rozmowa. Też jestem dzieckiem osiedleńców powojennych. Mama będąc pełną sierotą opuściła Warszawę po powstaniu, tułała się po niemal całym Dolnym Śląsku (chyba nie ma miejscowości, której nie znałaby Mama) aż wreszcie znalazła swoje miejsce we Wrocławiu. Pokochała to miasto, bo jak mówiła miało charakter kosmopolityczny, zupełnie inny niż mieszczński Poznań, w którym później mieszkaliśmy. Dla mnie Wrocław to moje dzieciństwo że szkołą w stylu neogotyckim, kościołem w budynku po ewangelickim zborze, parkiem przed domem, ktòry okazał się być wcześniej niemieckim cmentarzem, co odkryliśmy jako dzieci, gdy zawalił się podziemny grobowiec i stał się obiektem naszej eksploracji. Jest tak jak apanie mòwiły: podoba mi się architektura niemieckiego neogotyku bo wiąże się beztroskim dzieciństwem. Odkryłam to będąc w Gliwicach, po których chodziłam z niekłamaną przyjemnością. Co do ludności to też mam opowieść Mamy, która przyjaźniła się z koleżanką z mieszanej polsko-niemieckiej rodziny. Jej babcia której była Niemką. Ponieważ słabo mòwiła po polsku prawie nie wychodziła z domu. Była bardzo dobrą kobietą, wiele nauczyła Mamę, nawet tego jak kąpać niemowlę, którym byłam. Przyjaciółka Mamy oczywiście stała się moją przyszywaną ciocią, ajej babcia robiła śniadanie dla swojej wnuczki i mojej Mamy, która niewiele zarabiała i musiała się utrzymać.
Moi dziadkowie byli osadnikami. I też nie zadałam w porę odpowiednich pytań. O wojnie babcia dużo opowiadała, mówiła nam też dlaczego zdecydowała się na przyjazd. Ale jak to było tuż po przyjeździe to nic nie wiem
Moja matka po obozie, powstaniu warszawskim byla pelna nienawiści do Niemców i ta nienawiść byla powszechna.Jeszcze będąc w wojsku w 1976r. rozjeżdżaliśmy poniemieckie cmentarze.
Cudowna rozmowa mógł bym słuchać godzinami 🥰🥰🥰
Bardzo ciekawy temat !!!.
Jestem zawiedziony ustawieniem tej rozmowy. Jest mowa o polskich władzach - zapomniano dodać, że narzuconych komunistów przez Moskwę. Działania ów władz - były podyktowane przez Moskwę. Niedopowiedzenie tego i kilku innych rzeczy sprawia, że znów "źli Polacy i biedni Niemcy".
Owych
ów=ten, tego=owego
Tak teraz trzeba. Kiedys przyjazn polsko-radziecka, teraz polsko-niemiecka. Pozdrawiam
Moi dziadkowie przyjechali z miejscowości Prużany, obecna Białoruś.
Wcześniej dziadek mieszkał w Słobódce. Zachowały się dokumenty ich przyjazdu, ale nie wiem, dlaczego tu przyjechali, na ziemie zachodnie. Nazywa się to: zaświadczenie na prawo ewakuacji do Polski i ma wpis, że jest wazne do 15.10 1945. (taki dokument miała babcia, dziadek zaś zwany jest w zaswiadczeniu na ulgowy przejazd repatriantem). Wybierali miejscowość, w której chcieli się osiedlić. Ostatecznie zamieszkali w piętrowym domu z ogrodem i dwoma budynkami gospodarskimi. To musiał byc dom po bogatych Niemcach, bo był kredens gdański, który po latach sprzedali. Pamiętam też ciekawe bibeloty na nim zawsze poustawiane, z czego dwie rzeczy mam ja teraz. Były tez niespotykane talerze ze scenami rodzajowymi z dawnych epok. Inne meble. Moja mama urodziła sie w byłej Polsce, oficjalnie miała wpis, że w Związku Radzieckim ( ZSRR). Moja babcia była Polką, o pięknym polskim nazwisku. Dziadek, z typowo rosyjskim nazwiskiem, ale tez Polak. Opowiadał zawsze, co pamietam, redaktorom lokalnych gazet o szlaku bojowym, pokazywał medale, który przeszedł aż do Berlina.
Szkoda, że nie wiem, dlaczego przyjechali. Czy musieli, czy chcieli. Trzy siostry babci zostaly, więc chyba mieli wybór. Moja babcia przyjechała z trójką malutkich dzieci, w tym z moja mamą, rocznik 1943. Zawsze jako dziecko dziwiłam się, czemu urodziła się w innym kraju, niż ja...Mama opowiada, że chcieli zamieszkac w górach, ale...babcia nie chciała, bo bała się burzy. Nigdy nie byłam " za Bugiem", jak zawsze mówili o swoim pochodzeniu, moja babcia z mamą były tam raz w odwiedzinach u rodziny. Teraz nie mamy już żadnych kontaktów, ale tam w 50 procentach są moje korzenie.
Napisałam ten komentarz tak, jak inni z Państwa jako świadectwo historyczne.
Dziadkowie już nie żyją, więc nic wiecej nie opowiedzą. Żałuję, że wczesniej nie pytałam i niezbyt się tym interesowałam.
Dzieki za twoja historie, to ciekawe. Ja tez modlam wiecej pytac swoich dziadkow jak bylo.
W rzeczy samej historie naszych rodzin są podobne. Mieszka Pani obecnie w Skwierzynie?? Pozdrawiam Panią serdecznie 🌹🌹🌹🌹
@@ewabrych9029 Mieszkałam z rodzicami w wyżej opisanym domu poniemieckim do 4 roku życia, więc stał się on moim domem rodzinnym. Teraz juz nie mieszka tam, ani w Skwierzynie nikt z rodziny. Został sprzedany.Tylko odwiedzamy grób wspomnianych dziadków. Ale spędzalam tam przez wiele lat wakacje.
Teraz mieszkam nadal na Ziemiach Odzyskanych, Dolny ÅšlÄ…sk.
🕊ï¸ðŸ€ðŸŒ¼
A może nawet nasze rodziny się znały...?!
Ja też zmieniÅ‚am miejsce zamieszkania aż czterokrotnie. Teraz mieszkam na Ziemi Lubuskiej. Skwierzynie uwielbiam, bo siÄ™ tam urodziÅ‚am. DziÄ™kujÄ™, że Pani mi odpisaÅ‚a. To tak, jak balsam na duszÄ™. Å»yczÄ™ Pani szczęścia w każdej dziedzinie życia 🌹â¤ï¸
@@malgorzata-7064 Nasze rodziny znaÅ‚y siÄ™ na bank. Tam siÄ™ wszyscy znali. Dodam tylko, że mój tato zajmowaÅ‚ przez 2 kadencje zaszczytne stanowisko w Ratuszu. Niestety rodzice już nie żyjÄ…. Pozdrawiam ðŸ€
Tak patrzÄ™, audycja ma prawie godzinkÄ™. Czyli do dziesiÄ…tej zejdzie mi z Karolinami.😊ðŸ‘
Od piątej z rana.😉
Twarda sztuka z Jezusa
@@RadioNaukowe I tu znów wyszÅ‚a z Karoliny "edukacja klasyczna".ðŸ˜
Dobry odcinek. Tzw trudne tematy wcale nie muszą takimi być. Chyba najbardziej podstawowym błędem w ludzkich ocenach jest to, że próbujemy rozpatrywać sprawy w sposób zero-jedynkowy, uwzględniając tylko swoją własną, często ciasną perspektywę. Kolejny dowód na to, że życie jest o wiele bardziej złożonym zespołem składającym się z miliarda przenikających się podzespołów, które z kolei składają się z kolejnych miliardów wątków.
Ojojoj! Głęboka filozofia!
No własnie, mnie bardzo zaskoczyły w filmie i komentarzach tresci, że Niemcy mieszkali z przesiedlencami jakiś czas i ze się wręcz zaprzyjaźniali! Nie przypuszczałabym. Myślałabym raczej, ze było wielkie napięcie i wrogość.
Moi dziadkowie też przyjechali zza Buga.
We Wrocławiu osiedlali dię Ślązacy ze Śląska Opolskiego. Byli i Polakami i Niemcami. Były też małżńsywa Polaków z Niemkami które dzięki tym małżeństwom pozostawały na Ziemiach Zachodnich. Znałem we Wrocławiu w dzieciństwie takie rodziny . Te kobiety mówiły po polsku z akcentem iświeynie po niemiecku. Miały imiona niemiecka jak Hilda na przykład.
Różnica między Polską i Słowacją jest też w tym, że na Słowacji ciągle jest ok 20 % mniejszości, a w Polsce ten procent nikły (choć nowa emigracja w dużych miastach jest odczuwalna). Na Słowacji mało-kto doświadczył przesiedlenia. Też trzeba pamiętać, że Węgry (do roku 1918), byli wielonarodowym państwem, a enklawy Słowackie (i innych nacji), byli porozrzucane, często daleko na południu (np Balážske Ďarmoty).
Pracowałem w Niemczech w rejonie Hof, dużo Niemców tam było przesiedlonych, rząd niemiecki nakazał miejscowym przyjmować ich pod dach . W jednym domku mieszkał 5 osobowa rodzi na plus druga przesiedlona 4 osoby , w sumie 3 izby i kuchnia.
Bardzo ciekawa audycja… Pochodząc ze Wschodniej Wielkopolski teren Ziem Odzyskanych i historie powojenną tych ziem odkryłem dopiero na studiach … Potem już byłem częściej na Ziemi Lubuskiej i dowiadywałem się coraz więcej …
Wysiedlanie Niemców z ziem odzyskanych absolutnie nie koresponduje z wyrzucaniem Polaków z domów w 1939 w Wielkopolsce,Pomorzu Żywieczczyżnie któremu towarzyszył nieporównywalny terrror !!! Pozdr
Bardzo ciekawy temat. Co kilka lat odwiedzam Dolny Śląsk, ziemię kłodzką, okolicy Nysy, głównie Otmuchowa. Co mi się rzuca w oczy to zupełny brak kultury, tak jakby ludzie, którzy tam mieszkają byli pozbawieni przeszłości. Nie ma ludowych strojów, nie ma pieśni, brak nawet lokalnej kuchni. Z drugiej strony widać, że wiele gospodarstw, właśnie tych po Niemcach, jest zaniedbanych, nie remontowanych od lat lub nawet nigdy. Czuć taką tymczasowość i wygląda to jakby ci ludzie tam mieszkający nie traktowali tego jako swoje. Mieszkam w okolicach Wejherowa na Pomorzu, gdzie jest bardzo widoczna kultura Kaszubów. Niby też jest trochę pozostałości po Niemcach ale w większości ludzie mieszkają tam gdzie mieszkali ich dziadowie i zupełnie inaczej wyglądają wsie i gospodarstwa.
Masz okazję objaśnić nam, o co chodziło w tym łączeniu rodzin ?
I jeszcze jedno przed wojną w okolicy Zielonej Góry mieszkało sporo Polaków, i generalnie wiele osób o polskich korzeniach i nazwiskach. Był też w samej Zielone Górze związek Polaków którego prezes Lisowski zmarł w niemieckim więzieniu w latach trzydziestych .... Wieś pod Zieloną Górą nazywała się do okresu przed dojściem Hitlera do władzy Polnische Kissel, przemianowana w latach trzydziestych na Alt Kissel. Polaków sekowano w Zielonej Górze miejskich cechach stąd osiedlali się w obecnym Starym Kisielinie. A generalne najliczniejszą grupą etniczną w Zielonej Górze do Hitlera byli ...Żydzi.
Ciekawe zwłaszcza ten wątek czechów i słowaków - może kiedyś wrócimy do tego tematu ?
Moi dziadkowie i rodzice przyjechali do Polski 1 transportem z Wołyniu. Musieli uciekać. Mama opowiadała nam o tej podróży
Moi też i wcale nie chcieli a niestety musieli ....nie mieli innego wyjścia... Wołyń,,,,a podróż byla straszna..Dziadek zmarł w transporcie.. Grobu niestety do dziś nie ma...Ciało trzeba było zostawić i jechać dalej. Co wszyscy ludzie przeszli wielką traumę i żyli z nią do ostatnich swoich dni.... Historio bądź prawdziwa....
Dziękuję za bardzo dobry program! Urodziłam się na ZO. Jako dziewczynkę interesowały mnie ślady niemieckości. Pamiętam że pomniki związane z hitleryzmem były niszczone ale inne np. postaci naukowych zachowały się po dzisiejszy dzień. Natomiast uważam że pokazywanie Niemców jako ofiary jest przesadą. Nie zapominajmy jak żołnierze wermachtu wchodzili do polskich miejscowości i roztrzeliwali ich mieszkańców albo zaganiali ich do stodół zabijali ich podpalając stodoły. Do dzisiejszego dnia rodziny poszukują swoich członków rodzin. A Niemcom dawano czas na wyjazd. Nie ma tu żadnych porównań.
Tematyka i wyniki "badań" zależą od tego, kto za nie płaci. Nie ma już (poza nielicznymi wyjątkami) niezależnych naukowców.
Zderzenie dwoch kultur: rozwinietej niemieckiej i ubozuchnej ze wschodniej Polski. Skutki oplakane. Celowe niszczenie pozostalosci po Niemcach czesciowo sterowanej politycznie ale tez wywolanej ogolnym zacofaniem socjalnym i gospodarczym przybyszy ze wschodu.
To prawda, przybysze ze wschodu potrafili nawet zdemontować centralne ogrzewanie, by na to miejsce postawić taki piec z miejscem do leżenia. Nie wiem jak go nazwać, coś takiego jak w "Konopielce".
Taka była propaganda wówczas, szczególnie na ścianie wschodniej, tzn Niemiec to zło, i taka jest propaganda dziś, dziewięćdziesiąt lat po wojnie, w wolnej, pokojowej Europie.
Moja mama pochodzi z Warmii (wieś w okolicach Lidzbark Warmińskiego). Mieszkała w poniemieckim domu, pamięta, że był kryty strzechą. Dziadek kładł papę na dach. Dom do dzis stoi i mieszka w nim wujek. Mama opowiadała że w prl Niemcy przyjeżdżali i przywozili słodycze. Pytali czy nie zostały pamiątki.
To samo było u mnie, też rodziny niemiecki przyjeżdżały. Pochodze z Bartoszyć koło Lidzbarka.
Do moich dziadków też kiedyś zapukali niemcy małżeństwo. Przez całe lata 80 przysyłali paczki dzięki temu jadłem rzeczy, które można było kupić u nas w pewexie. Raz do roku przyjeżdżali do dziadków woj. Lubuskie.
@@andrzejapicki8332 Gdyby Niemcy nie wywołali wojny mielibyśmy własne cukierki.Nie jest mi żal Niemców.Głosowali na hitlera ,a wiedzieli co będzie robił.
WITAM serdecznie, pochodzę z MAZUR ,CHĘTNIE BYM POROZMAWIALA Z OZDOBAMI POCHODZĄCYCH Z WOJ .OLSZTYNA, POZDRAWIAM Z NIEMIEC DZIĘKUJĘ ZA CIEKAWE WIADOMOŚCI
@@andrzejapicki8332 Ladnie. Nie kwasne miny i zawisc, a mile okazanie przyjazni. Zgaduje ze jak przyszli odwiedzic, to ladnie ich przyjeto, no to spodobalo im sie to...
W sumie moja rodzina to też przesiedleńcy - z Wołynia się wynieśli na tereny pod Chełmem - i tak samo jak pani tu opowiada - całymi wioskami
Dziękuję za ten odcinek. Urodziłam się na ziemiach "odzyskanych", na Dolnym Śląsku, i dopiero niedawno zorientowałam się, że przez całą edukację szkolną na żadnej lekcji nie było tematu przesiedleń, osiedleń i niemieckości tych terenów. Byli Piastowie śląscy, bitwa pod Legnicą, Jerzy Wilhelm ostatni Piast - generalnie wszystko, za wyjątkiem tego, co pozwoliłoby mi zrozumieć miasto, w którym żyłam. Efekt był taki, że bardzo długo "poniemieckie" oznaczało dla mnie "z czasów II wojny" albo "z okresu zaborów", jednym słowem - z czasów, kiedy "zły Niemiec " zabrał nam NA CHWILĘ ten na wskroś polski, katolicki (ignorowanie śladów religii protestanckich jest tu równie skuteczne, co samej niemieckości) region. Niemieckość Dolnego Śląska przez cały okres mojej edukacji szkolnej (lata 2000!) była przedstawiana jako chwilowa aberracja w dziejach, szczęśliwie zakończona w 1945, po którym to roku wszystko wróciło w końcu do "normalności", więc nie ma o czym gadać. O akcji Wisła dowiedziałam się ze spektaklu teatralnego, bo i o niej nauczyciele w szkołach jakoś nie znaleźli okazji, by wspomnieć. Jestem zła na ludzi, którzy tępą propagandą okradli setki tysięcy ludzi z szans na zbudowanie własnej, prawdziwej tożsamości, bo ktoś uznał, że lepiej będzie przemilczeć ten temat, a za kilka pokoleń problem sam zniknie. Otóż nie zniknął, a Dolny Śląsk dramatycznie potrzebuje rozmowy o swojej przeszłości.
i w zasadzie chwilowej niemieckości Dolnego Śląska nauczyciele mieli jednak rację, przez wieki był Piastowski, później bardziej wielonarodowy, ale z przewagą Polaków i dopiero od połowy 18 wieku zaczęła się dosyć radykalna i brutalna germanizacja tych terenów, pozostawiająca do dziś przeświadczenie, że to ziemie niemieckie - wystarczyło niespełna 200lat, żeby poprzednie 600 uległo spłaszczeniu perspektywy.
@@janan6738 piastowe śląscy przyjmowali wiarę protestancką i język niemiecki, więc trudno ich uznać za strażników polskości na tych terenach. Henryk Probus pisał poezję w języku staro wysoko niemieckim.
Diana K: od 50 lat mieszkam za granicą i za mojej szkolnej edukacji też nic nie mówiono. Co to była za akcją nad Wisłą? Tajemnica czy co?
Tożsamość buduje rodzina, do niej miej pretensje o jej brak, nie do szkoły. Szkoła to to miejsce gdzie się pracuje 18 godzin tygodniowo, 180 dni w roku, realizując plan nauczania wypracowany przez urzędników. I jedni i drudzy niezbyt lotni.
JeÅ›li ktoÅ› miaÅ‚ klapki na oczach to faktycznie nie musiaÅ‚ wszystkiego wiedzieć. Ja Jako nastolatek (rocznik 1965) z wÅ‚asnej inicjatywy zaczytywaÅ‚em siÄ™ w różnych książkach i gazetach i wszystko to wiedziaÅ‚em bo siÄ™ interesowaÅ‚em. Pewnie do dziÅ› sÄ… tacy co nic nie wiedzÄ… czy to o Katyniu, WoÅ‚yniu, akcji "WisÅ‚a" itd. A wystarczyÅ‚o poczytać "Åuny w Bieszczadach" Jana Gerharda, "Przebraże" i wiele innych książek. Kto chciaÅ‚ to wiedziaÅ‚. Lenie zawsze bÄ™dÄ… mieli pretensje, że nikt nie "podaÅ‚ im na tacy".
Jestem niezłym miksem osiedleńców: jeden dziadek z poznańskiego, drugi z kieleckiego, babcie ze Wschodu (w połowie pradziadkowie z Podkarpacia z pochodzenia, ale osiedlone w czasie międzywojnia w okolicach Stryja i Tarnopola - a w połowie w małżeństwach z miejscowymi Polakami z Galicji)😅
to jeszcze pikuÅ›, moje korzenie to dopiero koktajl: dziadek Zyd z AK z Åodzi, drugi Polak ze Lwowa, babcia z kowieÅ„szczyzny, druga Niemka lwowska. Wszyscy siÄ™ spotkali na Dolnym ÅšlÄ…sku. A ja siÄ™ wychowaÅ‚em w batiarskiej dzielnicy WrocÅ‚awia i umiem po lwowsku
​@@mariuszmonika3937co umiesz po lwowsku?wiejsku godoć?
Moja odzina pochodzi z gologor naukrainie. Potomkowie braci spotkali się dopiero w latach2000. Wcześniej sądzili, że ich zariezali
Dziwne podejście do sprawy. Dlaczego nie uwzględniła dr Karolina sytuacji najważniejszej dla zasiedlania tzw. ziem odzyskanych, a mianowicie tego, że osiedleńcy nie zostawali właścicielami a jedynie użytkownikami. Tzw. użytkowanie wieczyste to był przeważający sposób zasiedlania nieruchomości. A to dopiero w latach 90-tych można było przekształcać we własność. Przesiedleńcy wcale nie czuli siię jak u siebie. Pierwsze pokolenie nie inwestowało obawiając się następnych wysiedleń. Z własności przegnano ich na garnuszek państwa, gdzie mieli swoje pieniądze inwestować w państwową własność. Przesiedleńcy z innych rejonów Polski to raczej ludzie biedni, bez ziemi i przyszłości, którzy poszli "zdobywać" opuszczone tereny.
Opowieści o spacerowaniu po niemieckich cmentarzach to też zupełnie nieuzasadnione pretensje do ludzi. Władz proszę się czepiać, szczególnie samorządowych i to do dzisiaj.Takie same parki po cmentarzach są np. też w Poznaniu. Najsławniejszy obok Starego Browaru. Niby zwłoki przeniesiono, ale pamiętam, że w latach 70-tych nagrobki się jeszcze w nim walały. A trudno Poznań nazwać odzyskanym. A skandalem jest że w parku obok do dzisiaj leżą zwłoki zakopane przez Armię Radziecką i nawet nie do końca wiadomo kto tam leży, ale nikt tego nie tyka. Kościoły ewangelickie też w większości przekształcono w katolickie. Tak samo zniknęły cmentarze rosyjskie w Warszawie, choć tam akurat pełno zwłok nieodkrytych do dzisiaj leży z powodu działań wojennych. A cerkwie z Warszawy też zniknęły. Szaber to niestety dla ludzi prawie, że normalna sprawa. W czasie wojny i tuż po nagminny. Dzisiaj pozostałości PGR-ów też rozszabrowano, a urbex kwitnie.
Kultura materialna to też nic zadziwiającego. Po prostu w miastach i miasteczkach budowano to co było aktualnie modne. A czy gospodarstwo wybudował Polak czy Niemiec widać było od razu po posadowieniu frontu domu mieszkalnego. Front do ulicy- Polak, front do podwórka - Niemiec. Z tzw.ziem odzyskanych bogaty był tylko Dolny Śląsk .Lubuskie i Pomorze były raczej postfeudalne. W Wielkopolsce była wieksza kultura rolna niż dalej na zachód, bo i więcej ludzi i lepsza organizacja nawet przeciwko Niemcom.
Jeżeli dobrze pamiętam, dziadek opowiadał, że jak tu przyjechali to był okres żniw i pomagali Niemcom zebrać plony.
+ Jeszcze w latach 90 pamiętam, zdarzało się, że Niemcy przyjeżdżali zobaczyć jak wyglądają obecnie ich pozostawione majątki.
Z resztą, nasze wycieczki na kresy też się odbywały.
Choć sam pochodzę z rodziny, którą porozrzucały po świecie 3 wojny, nigdy nie zastanawiałem się tak wnikliwie i wieloaspektowo. Ciekawy podcast.
Moja babcia jakiś czas po wojnie trafiła do Gubina. To jedno z miast na tzw. ziemiach odzyskanych. Opowiadała mi, że pamięta jeszcze poniemiecki cmentarz, gdzie znajdowały się groby, ławki, latarnie. Pamiętała, że przyjeżdżali ludzie gdzieś z Polski i masowo szabrowali ten cmentarz za przyzwoleniem lokalnych władz. Wywożono nagrobki, ławki, latarnie. Wszystko, co miało jakąś wartość. Również lokalsi szabrowali ów cmentarz. Niektórzy rozbierali grobowce i pozyskiwali z nich cegły na budowy lub remonty domów i budynków gospodarczych. W ostatnich dniach trwania wojny miasto mocno ucierpiało wskutek działań wojennych. Po wojnie wiele budynków nie zostało odbudowanych. Cegły wywożono na odbudowę Warszawy. Podobno rozbierano również budynki nadające się do zamieszkania. Starsi mieszkańcy pamiętają, gdzie stały domy, które rozbierano, a cegły wywożono.
Co do zastępowania poniemieckich cmentarzy parkami, to również w Gubinie znajduje się takie miejsce. Pomiędzy ul. Kresową, Żołnierską i Barlickiego znajduje się mały teren z drzewami i placem zabaw. Tam przed wojną był mały cmentarz. Również przy skrzyżowaniu obecnej ul. Dębowej i Wyzwolenia znajdował się mały cmentarz północny (Nord Friedhof). Obecnie stoją tam jakieś budynki.
Wstyd , z slownika wygumowano 🤣ðŸ»