MISTRZOSTWO ŚWIATA💪👍 Wielu podkastów, wykładów, tekstów w temacie poznałem. Ten załatwił sprawę. Siedzę w kąciku i przerabiam własny mental. Dziękuję❤️
Ekstra odcinek. Zapachnialo.mi metodą Resonant Healing- towarzyszyć sobie z życzliwością.👍 Dużo mui zrobillo w obszarze jasności...jeśli chodzi o poczucie winy! Wybuchła mi mała supernowa!💥
Moje użalanie wynika z niespełnionych potrzeb. Braku wysłuchania, zrozumienia i wsparcia od dorosłych. Miałam "suck IT up" i być dzielna. Byłam jak Terminator. A nie chce taka być. To nie jestem JA❤️
U mnie było dokładnie tak samo. Nawet moja matka nazywała mnie "małym terminatorem", a ja uznawałam to za komplement... Dopiero po wielu latach terapii wiem, że nie moją rolą było ratowanie rodziny i załatwianie problemów rodziców.
Dziękuję za kolejne fantastyczne rozdanie mądrych treści. Jak zwykle klarowne, w punkt, ciekawie przedstawione. Uwielbiam słuchać, zawsze mi smutno jak się kończy odcinek. Cóż, czekamy dwa tygodnie na kolejny ❤
Rosnąc przy rodzicu sierotce Marysi dziecko zostaje straumatyzowane przez parentyfikację. Zabrakło mi podkreślenia tego jakie poważne skutki rodzinne, zawodowe, społeczne ma taka postawa. Pół życia spędziłam pomagając sierotkom, takim jak rodzice, chwalona przez nich za dzielność, zaradność i nadodowiedzialność. Oni tacy biedni/bezradni/słabi więc nic od siebie dawać nie muszą, bo przecież nie mogą, każdy to widzi. Grali ze mną w te gierkę przez dekady. Teraz jak tylko widzę/słyszę sierotkę to uciekam żeby nie przywalić.
Dziekuje za ten odcinek, jak zwykle w punkt. Kruche miejsca mocno mnie poruszly! No i zamordyzm - moze kiedys jakis odcinek o naduzywaniu siebie?;) Dziekuje ❤😮
@@pucia200 pytanie czy w ogólnym rozrachunku to takie wygodne? Wysłuchawszy materialu i odnosząc go do swoich prywatnych przykładów, myślę że widze ze taka taktyka staje się równo pochyłą w dół na wykresie dobrostanu
Jedna uwaga. Poczucie winy jest charakterystyczne bardziej dla pozycji depresyjnej a nie schizo- paranoidalnej i w pewnych warunkach może być konstruktywne. Pozdrawiam
Ten odcinek dobrze pokazuje, dlaczego terapeuci tak nie lubią osób w depresji (tak, tak, nie oburzajcie się) - z ich punktu widzenia są to "sierotki Marysie", które użalają się nad sobą i niweczą pracę świetnego terapeuty (a przy tym go/ją dołują), bo nie chcą (te sierotki) wziąć odpowiedzialności za siebie i wolą w nieskończoność marudzić. A przecież wystarczy "zmienić nastawienie", "dorosnąć", "wziąć się w garść", etc.
Osobiście pracuje z ludźmi w depresji, i nie zauważyłam żeby byli sierotkami. Depresja jest stanem klinicznym, jak to mówię „mózgowym”, Są to osoby które są nastawione na zmianę, i myślę że raczej sierotkowanie jest kwestia tożsamości w dużej mierze ale może to moje luźne przemyślenia.
Nie do końca zgadzam się z tymi słowami. Zaczęłam myśleć, że we sumie kto powiedział co "powinno" czuć "dorosłe" ja? Mam wrażenie (subiektywnie) że to wpisuje się w część narracji, którą niestety często spotykałam, że uczucia, czucie "więcej", bardziej są "gorsze" bardziej dziecinne. Nie zgadzam się z tym. Rozumiem, że dorosły człowiek sam sobą zarządza w tym ukierunkowuje swoje emocje czy uczucia w możliwie najbardziej konstruktywny sposób. Ale jeśli jego konstrukcja psychiczna i reaktywność wnętrza na zewnętrze nie pozwala na to tak "wykalkulowanie" jak w tym podkascie? Stąd pytam retorycznie tylko, gdyż wprost tego nie usłyszałam, czy w takim razie osoba ze stanami depresyjnymi nawracającymi regresuje się do dziecka, jeśli nie jest to depresja do hospitalizacji? Kto wyznacza regulacje jak powinien zachowywać się dorosły człowiek wobec dramatu, choroby czy śmierci? Jeśli coś takiego przeżywam czy każde opowiedzenie, że czuję się źle, bezradnie to jest "marudzenie"? dla mnie to może być krzywdząco wykorzystane jako uproszczenie. Że każde opowiedzenie czy zapłakanie przy bliskiej osobie jest "słabością czyli regresem". Moim zdaniem emocje i umiejętność ich wyrażenia to jest także pewna dojrzałość. Nie spychanie ich intelektem, że dorosły POWINIEN. Jeśli jednoczesnie czuję się odpowiedzialna np. za jakąś porażkę w swoim życiu a jednocześnie suche fakty dowodzą, że faktycznie były przeciwności czy trudności, czy to już jest marudzenie? I co tak naprawdę oznacza "użalanie" się? Rozumiem, że osoby wokół mają swoje limity i granice w towarzyszeniu i pomocy w trudnych chwilach. Ale...to temat osobny i długi, odnoszę jednak wrażenie, że to kolejna narracja około coachingowa (nie umniejszając Pani ogromnej wiedzy i to nie jest personalnie a o jedynie moim wrażeniu na te słowa) narracja jakoby emocje były czymś gorszym i czymś do zepchnięcia bo trzeba DZIAŁAĆ. Nie przeżywać. Oczywiście :) biorę pod uwagę, że mogę być teraz sierotką marysią czującą się zaatakowaną a więc w kontrataku.
Też to tak odebrałam....A przecież każdy człowiek ma prawo przeżywać to co go spotyka tak jak umie, jak czuje, jak potrzebuje (oczywiście w tym jest granica żeby nie krzywdzić w tym innych ludzi)?
Dużo słów, ale brak koherentnego wyjaśnienia, czym się różni "użalanie się nad sobą" od "zaopiekowania się sobą" - z zewnątrz postawy te są nieodróżnialne.
Nie jestem z branży a tylko pacjentem zainteresowanym takimi treściami i dla mnie jest to zbyt zawile podane, za dużo metafor, czuję duży wysiłek mówiącego jak i swój własny.Po prostu,ofiarą w trójkącie
„Człowiek dorosły emocjonalnie nie ma poczucia winy, a odpowiedzialność”. Dziękuję za te słowa.
Nic i nikt tak mnie nie sprowadza na ziemię jak Niedźwiecka 💜 dziękuję, życie jest dużo bogatsze dzięki tym treściom!
MISTRZOSTWO ŚWIATA💪👍 Wielu podkastów, wykładów, tekstów w temacie poznałem. Ten załatwił sprawę. Siedzę w kąciku i przerabiam własny mental. Dziękuję❤️
Ekstra odcinek. Zapachnialo.mi metodą Resonant Healing- towarzyszyć sobie z życzliwością.👍 Dużo mui zrobillo w obszarze jasności...jeśli chodzi o poczucie winy! Wybuchła mi mała supernowa!💥
Powiem tak, o kurwa tak bardzo o mnie. Mocno sie zregresowałam ostatnio. Potrzebowałam plaskacza. Dziękuje, mam o czym myśleć
Podkast w sam raz na dzień matki. Dobrze by było żeby umiały się soba zaopiekować i Sierotki Marysie i Panie Generałowe. Salut Pani Marto 😉
Jak zwykle rozkmina. Pieknie o kruchych miejscach, tego teraz potrzebowalam, jak zwykle dziekuje❤
Fantastyczny odcinek! Szczególna wdzięczność za opowieść o marudzącym młodym człowieku, mi się też taki trafił😅 proces robienia na to miejsca trwa
Kurcze, ależ mi się podoba Twój umysł :)
Mistrzostwo 👌✨
Ale to dobre było! Dziękuję!
Fantastyczny wyklad. Kazdego dnia widze te agresywne sierotki wsrod swoich pacjentow.
Wdzięczność. Za dzisiejszy odcinek i za sześć sezonów. Dziękuję z głębi mojego (sierotkowego) serca ❤
Genialne!!!
Serdecznie dziękuję, kolejny niezwykle mądry odcinek
Dla mnie jeden z ważniejszych odcinków. Dziękuję. Bardzo wiele zrozumiałam.
Moje użalanie wynika z niespełnionych potrzeb. Braku wysłuchania, zrozumienia i wsparcia od dorosłych. Miałam "suck IT up" i być dzielna. Byłam jak Terminator. A nie chce taka być. To nie jestem JA❤️
U mnie było dokładnie tak samo. Nawet moja matka nazywała mnie "małym terminatorem", a ja uznawałam to za komplement... Dopiero po wielu latach terapii wiem, że nie moją rolą było ratowanie rodziny i załatwianie problemów rodziców.
"zamordyzm" ❤😂 dziękuję, bardzo dobry i potrzebny odcinek.
Cieszę się że natknęłam się na ten wyklad❤
Dziękuję za kolejne fantastyczne rozdanie mądrych treści. Jak zwykle klarowne, w punkt, ciekawie przedstawione. Uwielbiam słuchać, zawsze mi smutno jak się kończy odcinek.
Cóż, czekamy dwa tygodnie na kolejny ❤
Łapka w górę jeszcze przed słuchaniem!
Dzięki za świetną analize❤
Doskonały odcinek😊
potrzebowałam to usłyszeć.
Meeega odcinek! Dziękuję ❤️
"Sierotka w natarciu" - ojj, bywa! 😻
Rosnąc przy rodzicu sierotce Marysi dziecko zostaje straumatyzowane przez parentyfikację. Zabrakło mi podkreślenia tego jakie poważne skutki rodzinne, zawodowe, społeczne ma taka postawa. Pół życia spędziłam pomagając sierotkom, takim jak rodzice, chwalona przez nich za dzielność, zaradność i nadodowiedzialność. Oni tacy biedni/bezradni/słabi więc nic od siebie dawać nie muszą, bo przecież nie mogą, każdy to widzi. Grali ze mną w te gierkę przez dekady. Teraz jak tylko widzę/słyszę sierotkę to uciekam żeby nie przywalić.
Dziekuje za ten odcinek, jak zwykle w punkt. Kruche miejsca mocno mnie poruszly! No i zamordyzm - moze kiedys jakis odcinek o naduzywaniu siebie?;) Dziekuje ❤😮
❤❤❤❤❤
👍🙏
❤
Tyle słownych perełek do koszyczka, że bardzo by się przydała transkrypcja tego odcinka!
Jak mi blisko się zrobiło, kiedy usłyszałam, że żadne leki, psychiatrzy czy psychoterapeuci nie załatwią sierotkowania
"sierotkowanie" = depresja
Różnica tkwi tylko w punkcie widzenia, czyli obiektywnie nie istnieje.
@@adamborowicz7209 jak dla mnie sierotkowania to forma manipulacji 🤷
Manipulacji swoim (nie)dojrzewaniem
@@Rothen9 nie tylko, bo można też wygodnie żyć żerując na empatii innych
@@pucia200 pytanie czy w ogólnym rozrachunku to takie wygodne? Wysłuchawszy materialu i odnosząc go do swoich prywatnych przykładów, myślę że widze ze taka taktyka staje się równo pochyłą w dół na wykresie dobrostanu
Jedna uwaga. Poczucie winy jest charakterystyczne bardziej dla pozycji depresyjnej a nie schizo- paranoidalnej i w pewnych warunkach może być konstruktywne. Pozdrawiam
Ten odcinek dobrze pokazuje, dlaczego terapeuci tak nie lubią osób w depresji (tak, tak, nie oburzajcie się) - z ich punktu widzenia są to "sierotki Marysie", które użalają się nad sobą i niweczą pracę świetnego terapeuty (a przy tym go/ją dołują), bo nie chcą (te sierotki) wziąć odpowiedzialności za siebie i wolą w nieskończoność marudzić. A przecież wystarczy "zmienić nastawienie", "dorosnąć", "wziąć się w garść", etc.
Osobiście pracuje z ludźmi w depresji, i nie zauważyłam żeby byli sierotkami. Depresja jest stanem klinicznym, jak to mówię „mózgowym”, Są to osoby które są nastawione na zmianę, i myślę że raczej sierotkowanie jest kwestia tożsamości w dużej mierze ale może to moje luźne przemyślenia.
Siostro 😁 nie znoszę jęczenia 😂
Nie do końca zgadzam się z tymi słowami. Zaczęłam myśleć, że we sumie kto powiedział co "powinno" czuć "dorosłe" ja? Mam wrażenie (subiektywnie) że to wpisuje się w część narracji, którą niestety często spotykałam, że uczucia, czucie "więcej", bardziej są "gorsze" bardziej dziecinne. Nie zgadzam się z tym. Rozumiem, że dorosły człowiek sam sobą zarządza w tym ukierunkowuje swoje emocje czy uczucia w możliwie najbardziej konstruktywny sposób. Ale jeśli jego konstrukcja psychiczna i reaktywność wnętrza na zewnętrze nie pozwala na to tak "wykalkulowanie" jak w tym podkascie? Stąd pytam retorycznie tylko, gdyż wprost tego nie usłyszałam, czy w takim razie osoba ze stanami depresyjnymi nawracającymi regresuje się do dziecka, jeśli nie jest to depresja do hospitalizacji? Kto wyznacza regulacje jak powinien zachowywać się dorosły człowiek wobec dramatu, choroby czy śmierci? Jeśli coś takiego przeżywam czy każde opowiedzenie, że czuję się źle, bezradnie to jest "marudzenie"? dla mnie to może być krzywdząco wykorzystane jako uproszczenie. Że każde opowiedzenie czy zapłakanie przy bliskiej osobie jest "słabością czyli regresem". Moim zdaniem emocje i umiejętność ich wyrażenia to jest także pewna dojrzałość. Nie spychanie ich intelektem, że dorosły POWINIEN. Jeśli jednoczesnie czuję się odpowiedzialna np. za jakąś porażkę w swoim życiu a jednocześnie suche fakty dowodzą, że faktycznie były przeciwności czy trudności, czy to już jest marudzenie? I co tak naprawdę oznacza "użalanie" się? Rozumiem, że osoby wokół mają swoje limity i granice w towarzyszeniu i pomocy w trudnych chwilach. Ale...to temat osobny i długi, odnoszę jednak wrażenie, że to kolejna narracja około coachingowa (nie umniejszając Pani ogromnej wiedzy i to nie jest personalnie a o jedynie moim wrażeniu na te słowa) narracja jakoby emocje były czymś gorszym i czymś do zepchnięcia bo trzeba DZIAŁAĆ. Nie przeżywać. Oczywiście :) biorę pod uwagę, że mogę być teraz sierotką marysią czującą się zaatakowaną a więc w kontrataku.
i wrażliwość jakby była czymś słabszym i regresem.
Też to tak odebrałam....A przecież każdy człowiek ma prawo przeżywać to co go spotyka tak jak umie, jak czuje, jak potrzebuje (oczywiście w tym jest granica żeby nie krzywdzić w tym innych ludzi)?
Przydałoby sie prościej...
Dużo słów, ale brak koherentnego wyjaśnienia, czym się różni "użalanie się nad sobą" od "zaopiekowania się sobą" - z zewnątrz postawy te są nieodróżnialne.
lol
Marudziłam w dzieciństwie bo miałam nieakceptującą mnie matke
Pani oczy są jak dwa czarne diamenty na tle Ateńskiego marmuru.:)
Nie jestem z branży a tylko pacjentem zainteresowanym takimi treściami i dla mnie jest to zbyt zawile podane, za dużo metafor, czuję duży wysiłek mówiącego jak i swój własny.Po prostu,ofiarą w trójkącie
❤
❤❤❤
❤