Clou sprawy polega na tym, że wiele dziewczyn mając okres nadal jest ZMUSZANYCH do ćwiczeń takich jak reszta klasy, nie ma taryfy ulgowej, nauczyciel jest zafiksowany na realizacji zajęć, które z zachęcaniem do aktywności fizycznej mają niewiele wspólnego. Napisałam pod rolką komentarz o skakaniu przez kozła i jak mnie "krew zalała" - u tej samej nauczycielki byłam zmuszana do stania na rękach, nożyc, brzuszków i innych ćwiczeń, które sprawiały, że czułam się źle, przeciekało mi, czułam się obiektem kpin, a chyba mamy świadomość psychologiczną jak tego typu traktowanie wpływa na poczucie własnej wartości wśród nastolatek, zwłaszcza jeśli sytuacje te dzieją się w małej zamkniętej społeczności wiejskiej szkoły. Tak więc byłam później jedną z tych, która kombinowała ile wlezie, byle tylko nie ćwiczyć, bo sport kojarzył mi się z czymś złym, poniżającym, nie szanującym moich granic. Ostatecznie skończyło się interwencją moich rodziców u dyrektora szkoły, sprawa została naprostowana, do końca roku szkolnego ani razu nie zdarzyło się żebym nie ćwiczyła, a nauczycielka zmieniła swoje podejście nie tylko do mnie ale i do reszty dziewczyn. Było to w gimnazjum. Później poszłam do liceum, gdzie czekała mnie niesamowita zmiana w kwestii w-fu. Moja wychowawczyni uczyła tego przedmiotu i zobaczyłam, że ona faktycznie nas do tej aktywności zachęca a nie zmusza. "Czujesz się źle? Idź, pograj z koleżanką w badmintona, ping-ponga albo pochodź po bieżni. Jeśli bardzo cię boli, nie musisz. Może powinnaś iść do lekarza?" - słowa te padały nie tylko przy zgłoszeniu miesiączki, ale też ogólnego złego samopoczucia, nawet przeziębienia. To było wspaniałe i mam same dobre wspomnienia. Od czasów liceum zrozumiałam, że aktywność fizyczna nie musi oznaczać upocenia się jak knur, że aż się człowiekowi robi ciemno przed oczami. Chodziło jej tylko o to, żebyśmy się nie zasiedziały, żeby nam gnaty nie skrzypiały w wieku 25 lat, żebyśmy nie obrosły tłuszczem, bo otyłość jest chorobą i obniża jakość życia. Od tamtej pory zainteresowałam się siatkówką (pozdrawiam kibiców Asseco Resovii), robię kilometrówki z wózkiem w szybkim tempie, na placu zabaw bawię się ze swoimi dziećmi zamiast siedzieć na ławce i mieć oczy wlepione w telefon, kocham łazić po górach i czuć jak płuca przerabiają większe dawki tlenu. Po dwóch ciążach nie musiałam cisnąć nie wiadomo jakich treningów, żeby wrócić do formy, wystarczyło to co zwykle. Doceniam ruch zwłaszcza teraz, kiedy mam pracę wybitnie siedzącą. Do czego właściwie zmierzam? Ano do tego, że mając takie zasięgi może warto zrobić jakąś szerzej zakrojoną akcję na temat świadomości nie tylko wśród uczennic, ale też wśród nauczycieli. Bo wielu jest wspaniałych, ale nie brakuje też takich, którzy w poważaniu mają podmiotowe podejście do uczniów, zwłaszcza w tak delikatnym czasie jak okres dojrzewania. I najlepszym przykładem na to jestem ja, która chociaż grubo po 30-stce to wciąż pamiętam te paskudne, uwłaczające sytuacje z gimnazjum. Czekam na szerszą akcję, myślę że naprawdę warto, bo teraz jako dorosła osoba rozumiem już, że mieszczący się w granicach normy ból brzucha nie jest przeszkodą do aktywności, wręcz przeciwnie - to odpowiednio dobrana aktywność fizyczna może ten ból zmniejszyć lub nawet uśmierzyć. Ostatecznie wszystkim nam chodzi przecież o zdrowie i dobre samopoczucie.
Ja do szkoly sredniej chodzilam 38 lat temu i nasz nauczyciel wf zawsze zmienial cwiczenia dziewczynom z miesiaczka.Rzucanie pilka do kosza albo odbicia pilka w siatkowce,lub rzuty na bramke.Moze to wszystko zalezy od empatii nauczyciela.Czassmi dziewczyny bez miesiaczki mowily ,ze maja bo nie chcialo im sie biegac albo grac w reczna,czy siatkowke.
W szkołach nie ma prysznicy, a jeśli są nie ma czasu aby z nich skorzystać. To jest problem, o wiele więcej dziewczyn by ćwiczyło podczas miesiączki mogąc się po wf umyć. Może zrobicie akcję trafiającą do szkół promująca prysznice i dłuższe przerwy na skorzystanie z nich po lekcji wf ?
Każdy zawód opiera się na predyspozycjach. Oglądanie Ciebie jest męczące. To nie jest hejt, to odbior prezenterki, która jest źle odbierana i przez nią spadają wyniki.
Komentarze pod rolką: w szkołach brakuje pryszniców i czasu na odświeżenie się po wuefie, wf jest dla wszystkich taki sam i brakuje czasu i chęci na dostosowanie aktywności do możliwości i potrzeb konkretnych osób, dziewczyny rezygnują z wuefu nie dlatego, że są leniwe, tylko dlatego, że organizacja tych zajęć w wielu szkołach jest fatalna. Mama ginekolog: wylał się hejt!!!! Serio, jak można być influencerką tyle lat i nie odróżniać hejtu od normalnej krytyki?
Nie, tam nie było hejtu, przestańcie nadużywać tego słowa. I nie, nie masz racji co do ćwiczeń w trakcie okresu, na szczęście każda dziewczyna decyduje o sobie
Uważam, że nie powinno się generalizować w kwestii ćwiczenia na WF-ie w trakcie miesiączki. Większość dziewczyn/kobiet ma taką miesiączkę, która pozwala na ćwiczenia, ale są też takie, które nie są w stanie podnieść się z łóżka, a co dopiero trochę poruszać. Dodatkowo, mówi się, że ćwiczenia podczas miesiączki trzeba dostosować do aktualnego stanu zdrowia dziewczyny/kobiety. Niestety nie jest to realne w polskich szkołach, w których ćwiczenia na WF-ie są z góry narzucone, wszyscy robią to samo i nie ma możliwości zrobienia alternatywnego ćwiczenia. Konieczna jest zmiana podejścia nie dziewczyn, ale osób prowadzących zajęcia sportowe w szkołach.
![[LIVE] : ONE ลุมพินี 86 | คู่เอก "คมเพชร vs ชาติพยัคฆ์"](http://i.ytimg.com/vi/m3q_dRYDuU8/mqdefault.jpg)
Clou sprawy polega na tym, że wiele dziewczyn mając okres nadal jest ZMUSZANYCH do ćwiczeń takich jak reszta klasy, nie ma taryfy ulgowej, nauczyciel jest zafiksowany na realizacji zajęć, które z zachęcaniem do aktywności fizycznej mają niewiele wspólnego. Napisałam pod rolką komentarz o skakaniu przez kozła i jak mnie "krew zalała" - u tej samej nauczycielki byłam zmuszana do stania na rękach, nożyc, brzuszków i innych ćwiczeń, które sprawiały, że czułam się źle, przeciekało mi, czułam się obiektem kpin, a chyba mamy świadomość psychologiczną jak tego typu traktowanie wpływa na poczucie własnej wartości wśród nastolatek, zwłaszcza jeśli sytuacje te dzieją się w małej zamkniętej społeczności wiejskiej szkoły. Tak więc byłam później jedną z tych, która kombinowała ile wlezie, byle tylko nie ćwiczyć, bo sport kojarzył mi się z czymś złym, poniżającym, nie szanującym moich granic. Ostatecznie skończyło się interwencją moich rodziców u dyrektora szkoły, sprawa została naprostowana, do końca roku szkolnego ani razu nie zdarzyło się żebym nie ćwiczyła, a nauczycielka zmieniła swoje podejście nie tylko do mnie ale i do reszty dziewczyn. Było to w gimnazjum. Później poszłam do liceum, gdzie czekała mnie niesamowita zmiana w kwestii w-fu. Moja wychowawczyni uczyła tego przedmiotu i zobaczyłam, że ona faktycznie nas do tej aktywności zachęca a nie zmusza. "Czujesz się źle? Idź, pograj z koleżanką w badmintona, ping-ponga albo pochodź po bieżni. Jeśli bardzo cię boli, nie musisz. Może powinnaś iść do lekarza?" - słowa te padały nie tylko przy zgłoszeniu miesiączki, ale też ogólnego złego samopoczucia, nawet przeziębienia. To było wspaniałe i mam same dobre wspomnienia. Od czasów liceum zrozumiałam, że aktywność fizyczna nie musi oznaczać upocenia się jak knur, że aż się człowiekowi robi ciemno przed oczami. Chodziło jej tylko o to, żebyśmy się nie zasiedziały, żeby nam gnaty nie skrzypiały w wieku 25 lat, żebyśmy nie obrosły tłuszczem, bo otyłość jest chorobą i obniża jakość życia. Od tamtej pory zainteresowałam się siatkówką (pozdrawiam kibiców Asseco Resovii), robię kilometrówki z wózkiem w szybkim tempie, na placu zabaw bawię się ze swoimi dziećmi zamiast siedzieć na ławce i mieć oczy wlepione w telefon, kocham łazić po górach i czuć jak płuca przerabiają większe dawki tlenu. Po dwóch ciążach nie musiałam cisnąć nie wiadomo jakich treningów, żeby wrócić do formy, wystarczyło to co zwykle. Doceniam ruch zwłaszcza teraz, kiedy mam pracę wybitnie siedzącą.
Do czego właściwie zmierzam? Ano do tego, że mając takie zasięgi może warto zrobić jakąś szerzej zakrojoną akcję na temat świadomości nie tylko wśród uczennic, ale też wśród nauczycieli. Bo wielu jest wspaniałych, ale nie brakuje też takich, którzy w poważaniu mają podmiotowe podejście do uczniów, zwłaszcza w tak delikatnym czasie jak okres dojrzewania. I najlepszym przykładem na to jestem ja, która chociaż grubo po 30-stce to wciąż pamiętam te paskudne, uwłaczające sytuacje z gimnazjum. Czekam na szerszą akcję, myślę że naprawdę warto, bo teraz jako dorosła osoba rozumiem już, że mieszczący się w granicach normy ból brzucha nie jest przeszkodą do aktywności, wręcz przeciwnie - to odpowiednio dobrana aktywność fizyczna może ten ból zmniejszyć lub nawet uśmierzyć. Ostatecznie wszystkim nam chodzi przecież o zdrowie i dobre samopoczucie.
Ja do szkoly sredniej chodzilam 38 lat temu i nasz nauczyciel wf zawsze zmienial cwiczenia dziewczynom z miesiaczka.Rzucanie pilka do kosza albo odbicia pilka w siatkowce,lub rzuty na bramke.Moze to wszystko zalezy od empatii nauczyciela.Czassmi dziewczyny bez miesiaczki mowily ,ze maja bo nie chcialo im sie biegac albo grac w reczna,czy siatkowke.
W szkołach nie ma prysznicy, a jeśli są nie ma czasu aby z nich skorzystać. To jest problem, o wiele więcej dziewczyn by ćwiczyło podczas miesiączki mogąc się po wf umyć. Może zrobicie akcję trafiającą do szkół promująca prysznice i dłuższe przerwy na skorzystanie z nich po lekcji wf ?
Każdy zawód opiera się na predyspozycjach. Oglądanie Ciebie jest męczące. To nie jest hejt, to odbior prezenterki, która jest źle odbierana i przez nią spadają wyniki.
Super się Ciebie słucha! Bardzo to mądre!
P.S. myślałam, że tylko ja przed miesiączka muszę jechać na mc flurry😅
Hahahahaha tak… czasem trzeba!
Komentarze pod rolką: w szkołach brakuje pryszniców i czasu na odświeżenie się po wuefie, wf jest dla wszystkich taki sam i brakuje czasu i chęci na dostosowanie aktywności do możliwości i potrzeb konkretnych osób, dziewczyny rezygnują z wuefu nie dlatego, że są leniwe, tylko dlatego, że organizacja tych zajęć w wielu szkołach jest fatalna.
Mama ginekolog: wylał się hejt!!!!
Serio, jak można być influencerką tyle lat i nie odróżniać hejtu od normalnej krytyki?
Nie, tam nie było hejtu, przestańcie nadużywać tego słowa. I nie, nie masz racji co do ćwiczeń w trakcie okresu, na szczęście każda dziewczyna decyduje o sobie
Napisałaś komentarz w stylu nie bo nie... Rozwiniesz?
@@KatyG86 odpowiadam na film, którego przekaz był ćwicz, bo tak
Nie prawda. To nie był 0-1 przekaz ĆWICZ…. Proszę przesłuchać cały filmik.
@@mamaginekolognews5075 a żadna odpowiedź nie była hejtem
Uważam, że nie powinno się generalizować w kwestii ćwiczenia na WF-ie w trakcie miesiączki. Większość dziewczyn/kobiet ma taką miesiączkę, która pozwala na ćwiczenia, ale są też takie, które nie są w stanie podnieść się z łóżka, a co dopiero trochę poruszać. Dodatkowo, mówi się, że ćwiczenia podczas miesiączki trzeba dostosować do aktualnego stanu zdrowia dziewczyny/kobiety. Niestety nie jest to realne w polskich szkołach, w których ćwiczenia na WF-ie są z góry narzucone, wszyscy robią to samo i nie ma możliwości zrobienia alternatywnego ćwiczenia. Konieczna jest zmiana podejścia nie dziewczyn, ale osób prowadzących zajęcia sportowe w szkołach.
Tak! I dokładnie o tym tutaj mówię!
Pozdrawiam
Ola
Zawsze biegałam i ćwiczyłam podczas miesiączki ponieważ miałam bardzo bolesne i to mnie ratowało. Dużo osób mnie negowało że to nieprawidłowe🥲😜