Warkot silnika Raba oraz wyjący most,trzeszczące okna i trzask drzwi z harmonijki podczas otwierania 🙂🙂🙂 mam na myśli wersję manualną ale miałem również okazję jechać automatem
@@dziku878 Znam temat - miałem kilka lat, jeździłem z rodzicami, potem, mając lat "naście" wyjeżdzilem się Ikarusami (wtedy je doceniłem i POKOCHAŁEM) 🎉🎉🎉❤❤❤❤
@@krzysztofborowy6610 Ja jeszcze tylko dodam ze wspomnień jazdy Ikarusem zarzucanie przyczepą na zakrętach, dziury na wylot w przegubie jak padał deszcz to lało się do środka oraz że można było rękę wystawić
Miałem przyjemność jeździć ikarusem , w komunikacji miejskiej.....po "ogórku " to był przeskok do innego świata. Mój miał 6 biegów - nietypowo , ale wchodziły jak w masło.... do tego kierownica sama się kręciła , wystarczyło otrzymać dosłownie kciukiem , milimetr przesunięcia kciukiem i już reagował na skręty..... rewelacja.... nikt nie chciał tym jeździć , bo to wymagało dużej wprawy..........wcześniej miałem starszego Ikarusa , z 1977 roku , ten był toporny , ciężko się kręciło kołem , pod dużą górkę - redukcja do jedynki - inaczej stawał w miejscu.... kopcił niesamowicie , i spalanie paliwa jak w czołgu.........................pracy kierowcy wtedy - a dziś -- nie można nawet porównać.......dziś automatyka pełna , palcem w bucie naciskasz i autobus sam jedzie......taki Solaris hibrid to bajka -- jeździłem takim , ale sentyment do sprzętu z dawnych lat - zawsze zostanie......pozdrawiam starych autobusiarzy.
Z perspektywy czasu zawsze można tak oceniać. Za 40-50 lat o współczesnych czasach powiedzą, że to była epoka zacofania :). Te technologie które są zainstalowane owszem służą kierowcy, podnoszą komfort, ale przede wszystkim służą firmom. Kierowca wbrew pozorom nie jest tu najważniejszym ogniwem :)
@@kokospenamicha5966 Ja miałem podgrzewane siedzenia z przodu nawet w osobówce i ich w ogóle nie używałem. Ale fakt to z myślą o kierowcy. Co do automatycznej skrzyni biegów, to tak po połowie. Przecież w mieście jest o wiele bardziej funkcjonalna, wydajna. Wystarczy serwisować, przestrzegać interwałów. kierowca nie zniszczy, nie wrzuci biegu bez sprzęgła, ani nie przypali sprzęgła. Manualna by o wiele szybciej padła. Sprzęgło również. Klimatyzacja owszem. No ale wiesz człowiek-wół roboczy musi mieć warunki by tyrał i chciał tyrać w MPK/MZK :):):). Dzięki za komentarz :)
@@kokospenamicha5966 Podobnie masz w transporcie ciężarowym. Tam już się totalnie orze i tyra :):) Moim zdaniem, w/g mojej opinii najlepsze pojazdy ciężarowe produkowano w latach 90/2000. One był jeszcze względnie naszpikowane elektroniką, ale nie za bardzo. Jeszcze dało się to okiełznać, opanować. Ergonomia, funkcjonalność, komfort, ekonomia, wydajność była na prawdę na dobrym poziomie. Sam miałem okazję i przyjemność jeździć MAN F90/2000 a kolega IVECO EUROSTAR. To na prawdę były komfortowe woły robocze. Ja wychodzę z założenia, że jeśli coś jest, zainstalowane, to prędzej czy później się zepsuje, A im więcej tego, tym większe prawdopodobieństwo, szansa awarii. Pomijam już fakt wpływ jakości podzespołów. części, elementów elektronicznych. Tak więc ja bym nie był taki szczęśliwy. Tak jak napisałeś, że to jest wszystko opłacalne, korzystne dla koncernów i księgowych. I tego się raczej nie zmieni, mam na uwadze politykę, podejście, nastawienie, traktowanie. To już nie jest sprzęt dla kierowców, a dla koncernów/korporacji. Ale tak się teraz projektuje, buduje wszystko. Cały przemysł uległ, poddał się tym trendom/wpływom oszczędzania oraz technologiom. No na czym oni mają zarabiać. Producenci elektrotechnosieczki też naciskają, lobbują na koncerny, więc zawarli konsensus/konsorcjum. Dobre czasy dla kierowców się bezpowrotnie skończyły. Ale oni będą przekonywać, że nie, wcale nie, ze one się dopiero rozpoczęły. No muszą chwalić, promować technological time/technological productcs and epoque. To w ich interesie, by czarować, zaklinać. oni zorganizowali ten zwiastun nadchodzącego raju technologiczno-automatycznego. To jest jedna ze współczesnych ewangelii :):)
A pamiętasz, że na jałowym biegu światło przygasało? :). W dodatku w kryzysowych czasach czasem paliły się po dwie lampy na człon. A w podmiejskich, to czasem w ogóle wyłączał kierowca oświetlenie kabiny pasażerskiej. Miało to swój urok.
Przejeździłem jako kierowca 30 lat w komunikacji miejskiej WPK potem PKM w Katowicach w większości Ikarusami 280 .To była harówka nie przyjemność.Autobusy non stop przeładowane,hałas i po dniówce na warsztacie ale to już historia.
Pamiętam jak jako dzieciak (85-90~) zawsze stałem obok kierowcy i fascynowały mnie te przyciski otwierania drzwi😍. Poznań, ówczesne linie 53, 56, 58, 63, 82, 93 i 95😉
Mam te same wspomnienia, jestem 77r i pamiętam ikarusy z okrągłymi przyciskami, byłem wchuj podniecony jak kierowca naciskał na te knefle, bajka.... :)
W latach 80-tych ikarusami jeździłem codziennie do szkoły na linii U w Warszawie. To były jeszcze wozy z manualna skrzynią. Czasem w zimie ludzie wysiadali i wypychali autobus z przystanku, jak było za dużo śniegu. Generalnie autobusy, ludzie i wiele innych rzeczy było w tamtych czasach bardzo solidne.
Fajny material. Ja uwielbiałem jako dzieciak (teraz 46L) siadać z Mamą zaraz przy pierwszych drzwiach przy kierowcy przed wielką szybą i patrzeć jak kierowca otwiera i zamyka drzwi. Pod okragłymi guzikami a potem pod klawiszami (są nawet na Waszym filmiku)zapalały się czerwone światełka przy otwartych drziwach. Zielone podświetlały sie pod klawiszem drzwi gdy ktoś wybrał przystanek na rządanie z przycisku przy drzwiach z których chciał wysiąść.(Uwielbiałem patrzeć na te guziki). Sam budowałem taki kokpit z kierownicą w domu łącznie właśnie z podświetleniem klawiszy i jeździłem w wyobraźni od pętli do pętli. Pamietam tez moment przejścia z berietów gdy pojawiały sie pierwsze Ikarusy.
No kurwa, miałem tak, jak Ty! Tyle, że jestem ciut młodszy, bo mam 35 lat, ale Ikarusy pamiętam dobrze. Siadanie na przednich siedzeniach z mamą lub babcią było musowe! Jak tylko widziałem, że jest takie wolne miejsce, to oczy mi się zapalały, jak latarnie!
I ja tak miałem, rocznik 95. Zawsze pierwsze miejsce moje jeśli było wolne a przeważnie nikt tam nie siadał. Do tego liczyłem biegi wrzucane przez skrzynie automatyczną. Często zagadywałem do kierowców z dziwnymi pytaniami na temat autobusów lub jazdy nimi. Może i były toporne ale miały swój klimat. Jadąc tymi nowymi, elektrycznymi autobusami klimatu nie czuję żadnego.
Jestem kierowcą w MZA Warszawa i są to mi bardzo dobrze znane wozy.. Bardzo lubiłem Ikarusy, szkoda że ich czas się skończył.. Pozdrowienia dla "Bydgoski Ikarus"!! Tak trzymać👏👏👏
Z Ikarusa dalo się uciekać przed kanarami przez okienko z tyłu bo było szeroko rozsuwane a nawet dalo się awaryjnie otworzyć drzwi otwieraczem pod pokrywą nad nimi. W ikarusie siedzenia byly wygodniejsze niż w solarisach .Piękne czasy.
Ikarusy znam od samego poczatku odkad pojawily się w Polsce. Z perspektywy dzisiejszych czasów to siedziska, jak te w materiale, są o wiele wygodniejsze niz te w dzisiejszych autobusach czy tramwajach, które są twarde do tego stopnia, ze jadąc od petli do petli, to ma się tylki jak ubite kotlety - bo wygodniejsze dla ekip sprzątajacych a nie dla pasażerów, a wystarczy by siedziska ikaruskie przemodelować i to zrobili przewożnicy japońscy ponieważ wygodne miękkie siedziska po prostu orzyciąga klientów, a u nas jest wręcz odwrotnie. Ikarus stał się trampoliną przejścia starszych konstrukcyjnie autobusów a dzisiejszych autobusów miejskich, za wyjatkiem idiotycznych ...siedzeń twardych, niewygodnych, odpychających oraz przyczyniających iz wolę jechać wlasnyn pojazdem bo zdrowie najważniejsze, tu buodra i kręgoslup...
Mój tata jeździł takim w połowie lat 90. Obsługiwał trasę Szczecin - Pogorzelica. Trasa obsługiwana przez PKS Gryfice . Wozy były przejęte chyba z NRD, bo z tego co zapamiętałem ( dzieciak lat naście) napisy na szybach jak i pod kontrolkami na desce były po niemiecku, chyba że Węgierski zupełnie obcy od Polskiego tak mi się skojarzył. Ogólnie Ikarusy to był krótki epizod w/w PKS, ale na tyle znaczący że do dziś je pamiętam. Tak na marginesie to pragnę zachęcić do wizyty do mojego rodzinnego miasta Gryfice, swego czasu działało tu bardzo dobrze prosperujące Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej, które istnieje jako jedno z niewielu do dziś. Przypuszczam że w archiwach firmy zachowało się sporo materiałów które mogły by wzbogacić zasób kanału.
Ja bym głosował za przejęciem z NRD. U nich nie istniały inne autobusy oprócz Ikarusów, nie tylko miejskich. Mieli więc ich bardzo dużo i zapewne chętnie je przekazywali dalej, gdy już mogli przesiąść się na coś nowszego. Ponieważ bywałem tam w tych zamierzchłych czasach lat 1970-tych i 1980-tych, to zdarzało mi się podróżować Ikarusami nie tylko w wersji miejskiej. U nas na krótszych trasach dominowały wtedy Autosany H09, na liniach dalekobieżnych Sanosy. No i my mieliśmy lepiej. Ikarusy serii 250 (w wersji międzymiastowej) jeździły wolno i głośno. Tyle dobrego, że trzęsły umiarkowanie, bo jednak miały zawieszenie na miechach pneumatycznych. Wersje "niemiejskie" oprócz NRD i Węgier w naszym sąsiedztwie używane były chyba tylko w byłym ZSRR. W każdym razie pamiętam autobusy turystyczne w barwach "Sovtransavto", które czasem się tu i ówdzie u nas pojawiały. Nasz Orbis próbował takich używać, ale szybko przesiadł się na irańskiej produkcji licencyjnej autobusy Mercedes-Benz O302. Ekipa Edzia Gierka kombinowała sobie ochoczo z szachem, także w sprawie dywersyfikacji dostaw ropy, ale... Irańczycy szacha obalili. Autobusy (pod marką Irannational) jeździły jeszcze długo po obaleniu szacha. W sumie też ciekawy kawałek historii 🙂
Ale one są w mocno średnim stanie niestety. #1545 jeszcze ok ale krotki #1735 to tak średnio bym powiedział. Tzn tak było w zeszłym roku, w tym jeszcze ich nie złapałem
pamiętam jak w latach 90-00 miałem praktyki w MZK w Bydgoszczy na Inowrocławskiej..... To, że te Ikarusy jeździły pod górkę to był cud..... Tam była stacja obsługi technicznej, na której dopuszczało się codziennie autobusy do jazdy... przez technika...Luźne końcówki drążków czy wycieki oleju albo słabe hamulce to była norma przy której te złomy wyjeżdżały na ulicę i woziły ludzi. Spawało się je używając karbidu, który przynosiło się we wiadrach z magazynku znajdującego się pod budynkiem :D
Aż się łezka w oku zakręciła. Ikarusy jeździły, od kiedy pamiętam. Całe dzieciństwo nimi jeździłem. Najpierw z rodzicami, bo nie mieliśmy samochodu i to był jedyny środek transportu po mieście. Później dojeżdżałem nimi do szkoły. No i pierwsze lata dorosłego już życia, zanim się dorobiłem pierwszego samochodu. Miały swój urok. No i zdarzało się, że pomagałem kobiecie wstawić, albo wystawić wózek dziecięcy, a nawet w kilku chłopa wstawialiśmy, albo wystawialiśmy człowieka na wózku inwalidzkim. No właśnie. Taka mnie teraz refleksja naszła, że wtedy ludzie byli bardziej życzliwi i skorzy do pomagania sobie na wzajem. W każdym razie wspominam te autobusy, jako najlepsze i najbardziej niezawodne, jakie jeździły po polskich miastach. Może i były niezbyt komfortowe, niesamowicie trzęsły na wybojach, ale były po prostu niezawodne. Chyba ze względu na prostą konstrukcję, dzięki której nie było siły, żeby nie udało się go odpalić, kiedy próbowały kaprysić😁
Bo wtedy ludzie więcej czasu spędzali na interakcjach z innymi ludźmi na żywo. Teraz głównie przez internet się komunikują, zamiast się spotkać wysyłają sobie zdjęcia.
@@Dd-ft2tp Oj, chyba nie tylko internet tu zawinił. Już dawno zauważyłem, że ludzie coraz bardziej się skupiają na sobie, a coraz mniej na innych. Jeszcze w czasach, zanim się rozwinęły media społecznościowe, tak mniej więcej na początku lat 2000. Głupi przykład rozładowanego akumulatora. Oj, ciężko jest się doprosić, żeby ktoś pomógł odpalić samochód na kable rozruchowe. To samo dotyczy awarii samochodu na drodze. Kiedyś nie było problemu, żeby ktoś pomógł zepchnąć. A teraz każdy patrzy, żeby jak najszybciej ominąć zawalidrogę. Takie przykłady mógłbym mnożyć w nieskończoność...
@@jednoreki666Możesz mieć rację, ja jestem rocznik '95, także pamiętam te czasy jako dziecko ale z pewnością mogę potwierdzić przykład z pomocą na drodze czy z rozruchem zimą. Ja zawsze mam w samochodzie kable i gdy widzę, że komuś słabo idzie odpalanie podchodzę i oferuję użyczenie prądu z mojego alternatora. Również gdy mam czas a widzę na poboczu kogoś z awarią samochodu. Raz jadąc trafiłem na świeżą kolizję dwóch samochodów czołowo. Jeden z kierowców był w samochodzie nieprzytomny a z samochodu czułem mocno benzynę. Z 20 gapiów ja jedyny 19-letni dresik pobiegłem kierowcę uwolnić bo reszta zdjęcia robiła albo się drapali po głowach. Gościu nie oddychał, nie mając ukończonego kursu a znając jedynie teorię reanimacji być może uratowałem życie. Ratownicy z karetki mnie pochwalili a ja do tej pory nie rozumiem czemu reszta ludzi stała i się gapiła zamiast lecieć pomóc...
@@Dd-ft2tp To Ty młody jesteś. Ode mnie młodszy 15 lat. Ale fajnie wiedzieć, że i w młodszych pokoleniach są ludzie, którzy mają jakieś zasady i wyznają pewne wartości. Dokładnie to samo staram się wpoić mojemu synowi. Bo teraz Ty masz szansę komuś pomóc, więc ją wykorzystaj, bo nigdy nie wiadomo, kiedy Ty możesz jej potrzebować. Ja pamiętam, jak w latach 80, na które przypadło moje dzieciństwo, pomoc sąsiedzka była nie tylko na porządku dziennym, ale i czymś oczywistym. Wtedy nikt nie odmawiał, kiedy sąsiad przyszedł poprosić o pomoc. Ja dalej wyznaję tą zasadę. Tyle tylko, że teraz sąsiedzi jakoś nie mają aż tak zażyłych relacji i zdecydowanie rzadziej proszą o pomoc... Ja też mam w samochodzie kable rozruchowe. Częściej je wykorzystuję, żeby komuś pomóc odpalić samochód, niż ja z nich korzystam😁 No ale ja co roku na jesieni kontroluję akumulator u elektryka samochodowego i go wymieniam, kiedy jego parametry spadną do wartości granicznych. Wolę nie mieć takiej przykrej niespodzianki. Tym bardziej, że los bywa bardzo złośliwy i najczęściej się to dzieje, kiedy się człowiek spieszy, daleko od cywilizacji, w deszczową noc😁 A tak na marginesie z kwestii technicznych. Prądu użyczasz nie z alternatora, tylko z akumulatora. Alternator nie wytwarza aż takiej mocy, żeby napędzić rozrusznik. Krótko mówiąc, alternator nie daje prądu rozruchowego, tylko ładowania, a to, w zależności od pojemności silnika, a tym samym mocy rozrusznika, może być i kilkaset amperów różnicy. Z tego powodu dobre kable rozruchowe powinny być grube. Żeby mógł popłynąć duży prąd, kabel musi być gruby. Widywałem nieraz takie obrazki, jak ludzie spinali 2 samochody tym marketowym szmelcem, który obok kabli rozruchowych nawet nie leżał i czekali, aż się akumulator podładuje. Niby jest to jakaś opcja, która jednak wymaga poświęcenia/zmarnowania nieco czasu. Tyle tylko, że jeśli akumulator nie trzyma swoich parametrów (czego nigdy nie wiemy), to się nie naładuje... A odnośnie wypadków. Miałem "okazję" kilka razy pomagać ludziom, którzy w nich ucierpieli. Jeszcze nie musiałem nikogo reanimować, chociaż teoretycznie wiem, jak powinno się to robić. Moja pomoc ograniczyła się do założenia opatrunków i przekazania człowieka służbom ratowniczym. No ale, kiedy czytałem Twoją historię, to jakimś dziwnym trafem przypominała moją. W jednym przypadku nie przejeżdżałem, tylko pracowałem w pobliżu i natychmiast złapałem apteczkę i pobiegłem zobaczyć, co się stało, kiedy usłyszałem ten charakterystyczny huk. Dotarłem tam po ok 5 - 10 min i co widzę? 2 samochody, z czego z jednego ludzie stoją o własnych siłach, w drugim siedzi zamroczony typ z rozciętym i obficie krwawiącym czołem i stoi ok 50 osób. Byłem pierwszym i jedynym, który zajął się rannym. Tyle dobrze, że ktoś wezwał karetkę, która przyjechała, kiedy kończyłem człowiekowi zakładać opatrunek. Kiedy go przejęli, odszedłem na chwilę na bok i usłyszałem z grupki stojącej obok mniej więcej taki tekst: w sumie to mogliśmy się zająć rannym. No to się odwróciłem i spytałem: to dlaczego, w takim razie, tego nie zrobiliście? W tym momencie na chwilę się zawiesili, a później jakoś dziwnie szybko się ulotnili. W sumie to nawet nie wiem, czy ktoś robił zdjęcia, a i niespecjalnie mnie to wtedy interesowało. A swoją drogą, to u naszych zachodnich sąsiadów na robienie zdjęć, czy filmowanie akcji ratunkowej, jest paragraf i odpowiedzialność karna. Myślę, że i u nas można by było taki przepis wprowadzić. No i nie wiem, co ludźmi kieruje, że lubią się przyglądać czyjemuś nieszczęściu. Skoro już się zatrzymałeś, to udziel tej pomocy. A jak nie umiesz, albo już ktoś jej udziela, to spadaj i nie rób niepotrzebnego tłoku, jeśli twoja obecność i tak jest zbędna... No i jest to przykre, że kiedy przytrafi Ci się jakieś nieszczęście, to świadkowie prędzej złapią się za telefony, żeby porobić zdjęcia, albo nagrać film, a później zabłysnąć na fejsie, czy innym iksie, niż żeby wezwać pomoc...
Jazda z otwartymi harmonijkowymi drzwiami była notorycznie stosowana przez kierowców ZTM Warszawa, wczasie letnich upałów na liniach podmiejskich, gd,ie autobus nie zatrzymywał się co kilkaset metrów, bo było po drodze sporo przystanków na żądanie. Pasję macie chłopaki w pytę zajebistą. Sam w niedalekiej przyszłości chcę kupić Autosana H9 w wersji międzymiastowej i na kampera zrobić. Ale przede mną najpierw prawko autobusowe. 💪👍
Super, natrafiłem przypadkowo na ten film. Bardzo miło się ogląda i slucha ludzi z niecodzienną pasją. I bardzo dużo wspomnień wróciło w mgnieniu oka, oczywiście jako pasażer tych niezapomnianych autobusów.
Ja osobiście mam wspomnienie z Ikarusem. Na lini 104 między miastami Bytom Będzin zawias od drzwi harmonijkowych rozciął mi dłoń. Do tej pory mam bliznę. To było około roku 2004, jeszcze w czasach szkoły średniej. Pamiętam, że wsiadałem o 6.40 na przystanku. Trasa była bardzo wymagająca, dużo górek, zakręty. Kierowca czasami szukał biegu od przystanku do przystanku. Były już dziury w poszyciu z których bardzo wiało. Piękne czasy. Pozdrawiam.
@@mariusz55555555 czytanie ze zrozumieniem staje się w naszych czasach czymś bardzo trudnym. Napisalem o pięknych czasach, do których odnoszę się z sentymentem. Autobusy takie sobie. A ty mówisz o autobusach?...
W tych starszych z harmonijkowymi drzwiami spaliny leciały do środka i po godzinie jazdy w korku linią 723 lub 801 z Żerania do Legionowa człowiek wysiadał na miękkich nogach. Natomiast w tych nowszych, z podwójnymi drzwiami i niebieską naklejką ZF automatic na przodzie, komfort był już nieco wyższy. Czuć było cichszą pracę silnika, a jednocześnie większą moc i przyspieszenie. W codziennych dojazdach do szkoły robiło to sporą różnicę.
Ikarusy 280 we Wrocławiu pojawiły się w roku 1981, co zbiegło się z okresem nazywanym dziś "Karnawałem Solidarności". Dlatego takie mam właśnie pierwsze skojarzenie, pozytywne - było wiele nadziei. A z walorów użytkowych "zapunktowały" u pasażerów przede wszystkim pojemnością. Jelcz PR 110 nie miał wersji przegubowej, więc nie sprawdzał się na głównych liniach. Wszystkie autobusy jeździły wtedy mocno przeładowane, co "berlietom" stanowczo szkodziło i często się psuły, więc wypadały z rozkładu. Przegubowe "Ogórki" już się wykruszały, więc Ikarus nie miał konkurencji i szybko zdominował większość linii. Z zagadnień technicznych pamiętam, że te wrocławskie 280-tki z lat 1980-tych miały ręczne skrzynie biegów. Owszem, były w ofercie producenta wersje z czeską skrzynią automatyczną (producentem była firma Praga), 2 biegową. Psuły się te skrzynie namiętnie. Skrzyń ZF jeszcze nie było po wschodniej stronie żelaznej kurtyny. Z kolei wysokopodłogowość i brak ogrzewania w tylnej sekcji nam, pasażerom, jakoś specjalnie nie przeszkadzały. Zimą dogrzewaliśmy się naszym ciepłem wewnętrznym (w takim tłoku, jaki był wydzielaliśmy go dużo) 🙃
W zagłebiu miedziowym te autobisy jeździły między innymi na międzymiastowych: Legnica-Polkowice (przez Lubin) Legnica-Jawor Legnica-Złotoryja Legnica-Prochowice oraz na liniach miejskich (głównie do huty) Wszystkie kursy były obsługiwane przez ówczesne WPK, po regionalizacji i rozpadzie na mniejsze MPK - linie te po czasie zostały zastąpione przez PKS o dużo mniejszej frekwencji. Manualne skrzynie biegów i drzwi harmonijkowe były w standardzie W Ikarusach, jak się pojawiły, dość dużym zaskoczeniem był układ siedzeń 2+1, w porównaniu z Jelczowskimi 2+2. Oraz całkiem spora zwrotność takiego pojazdu.
wypowiadają się znawcy, co znają jazdy Ikarusem z opowiadań starszych. Jeździłem Ikarusem zawodowo w komunikacji miejskiej i opowieści tych znawców można miedzy bajki włożyć
Pamiętam , pierwszego Ikarusa widziałem jako dzieciak w Katowicach w 1980 lub 1981 roku . U nas we Wrocławiu pojawiły się one trochę później ( kwestia kilku miesięcy ). Te pierwsze były biało czerwone ( miały więcej bieli od tych późniejszych , gdzie praktycznie biały był od linii okien w górę ) . Tak samo poręcze ,uchwyty w tych pierwszych były białe .
Oda do Ikarusa : Ikarusie Kochany Ty jesteś jak zdrowie ile Cie trzeba cenić ten tylko się dowie kto tobą się przejechal😊 Piękność twa w całej ozdobie widze i opisuje bo tęsknię po Tobie😊
Mój Tata miał Ikarusa turystycznego, ta radość gdy wychodzisz z domu i idziesz poskakać na siedzenia do wnętrza autobusu bezcenna, zawsze uwielbiałem słuchać dźwięku silnika, taki miał głośny klank. A obok Ikarusa stał Autosan H9 do wożenia górników na kopalnie. To były piękne czasy!!!
Fantastyczne na trasie "10" Słupsk - Ustka w latach 80. Aby dostać się do niego, trzeba było gnać na koniec miasta na pętlę. Tam był już prawie pełen (albo i dwa, bo kursowały podwójnie), zatrzymywał się na 1 max 2 przystankach i już... ci co czekali w centrum musieli się obejść smakiem, autobus (często z podwójną albo i potrójną co najmniej liczbą pasażerów niż wymagały przepisy) nie zatrzymywał się i jechał całą trasę z otwartymi drzwiami (nikt nie wypadł)
W Poznaniu część ikarusów była w absolutnie podstawowej wersji wyposażenia tzn. miały tylko jedno otwierane okno w przedniej części i jedno otwierane w tylnej. Reszta - całe szyby nawet bez możliwości uchylenia.
Ikarus, fajne wspomnienia przeważnie z tym czerwonym bo po Katowicach takie jeździły i mnie też w, dzieciństwie drzwi harmonijkowe pozdrowiły przygnieceniem he 😉 pozdro
Szacun za zacięcie i kawał roboty jaki wlożyliscie Panowie w te pojazdy... Kiedyś na pulpicie były przyciski impulsowe, które wyglądały dość prymitywnie ( widać je było w starszych tzw. lewarach). Ta wersja to już lata schyłkowe, gdzie skrzynie automatyczne już były normą ... A co do takich ikarusowych extremów... Jako 3-4 latek mieszkajacy na warszawskim Ursynowie* mocno się zdziwiłem, gdy rano na środku trawnika zobaczyłem wóz pogotowia technicznego zaryty po osie (oczywiscie na bazie Ikarusa)... Okazało się, że kolega kolegę z zakładu podwoził po nocy do domu. Osiedlowa uliczka okazała się za wąska, by minąć zaparkowaną osobówkę ... Na ratunek przyjechał taki sam wóz i dali radę... Pozdr,... *) szczegóły, to trochę wspominki rodziców
Jeździłem takimi . Super auta i ta 4-ka .Za oszczędność paliwa była druga wypłata. Dostałem nówkę, jak z mechanikami się dobrze żyło to OT było zrobione jak potrzeba .
Za z punktu widzenia pasażera. Jeździłem tym przez 5 lat w Łodzi, linia pośpieszna E. W pobliżu silnika głośno, ogólnie w całym zimno. W/g mnie to nie miało w ogóle ogrzewania z ciepła odpadowego a jedynie z webasto. Oczywiście wyłączone ZAWSZE ze względów oszczędnościowych. Ponadto często zużyte amortyzatory ostatniej osi. Fajnie można było rozbujać taki autobus w 3-4 osoby a kierowca wyrażał swój niepokój wyraźnie zwalniając. do tego kopcące niemiłosiernie. W tym samym czasie i już wcześniej istniały Jelcz/Berliet PR 110. To był komfortowy autobus. Cichy, ciepły, przytulny, porządnie oświetlony w środku. dużo miejsc siedzących w odróżnieniu od Ikarusów. Z chwilą nadejścia Ikarusów cofnelismy się w rozwoju o dobre 15 lat i tak już pozostało aż do wycofania ich z ruchu. Berliety były jakby za wcześnie, bo jeździły przeładowane kilkukrotnie i narzekano że są słabe. Ale to była ekstremalna eksploatacja a mimo to dawały radę.Ikarusy już śmigały prawie puste i nie wiadomo po jaką cholerę. Ja uważam że to była zemsta Jaruzela, Berliety cukierek od Gierka.
Ikarus Och pamięta się te przeciążenia na samym tyle w zakrętach. Zwłaszcza na koniczynka w Sosnowcu albo wyjazd do Katowic 40 gdzie kierowca zmieniał biegi jakby mieszał w wiadrze, a różnicy w prędkości nie było, chyba z max 60 szedł na trasie
W latach 80 uczestniczyłem w małym incydencie z Ikarusem w roli głównej. Ledwo ruszył z przystanku i złamał się w pół :) parę osób sie poobijało, a ja musiałem iść na następny przystanek z buta. Za małolata siedziało się tam na środku i czekało na jakieś ostre manewry ze strony kierowcy:). W latach 90 były juz tak zużyte, że człowiek musiał zatykać uszy.
IKARUS-y dobrze pamiętam z czasów szkoły średniej, właśnie z Bydgoszczy (CB). Lata 89-94. Malowanie na kolor czerwony, drzwi harmonijkowe. Na liniach mocno obciążonych w godzinach szczytu (głównie kierunek Błonie) autobusu czasami były tak przepełnione, że zdarzało się, że za drzwiami wystawał przycięty plecak albo torebka.
Pamiętam błękitnego Ikarusa z Bydgoszczy, chyba z białymi reklamowymi napisami, jeszcze ze skrzydełkowymi drzwiami. A także te późniejsze jak ten niebiesko-żółty.
Jeśli było bardzo gorące lato to u nas nie raz kierowcy blokowali przejście do przodu sznurkiem lub czymś innym a drzwi z przodu były otwarte. To była częsta praktyka.
Całą podstawówkę i liceum przejżdziłem Ikarusami, które były podstawowym taborem w Warszawie w tamtym okresie. Wrażeń dużo. Takie, które zapadly mi najmocniej w pamięć: - pętla Bysławska w Falenicy. Linia C (obenie 521), 280 nie chciał odpalić. Zebrało się z 12 chłopa wśród pasażerów i przegubowiec poszedł na pych z 2 biegu. Też pchałem :) - Puławska w okolicach Dw. Południowego, korek, kierowca postanowił ominąc po trawniku. Ikarus momentalnie usiadł w grząskiej trawie na moście. Koniec jazdy. - czarne środy. Prze ok 2 miesiące z rzędu, akurat w środy, w niemiłosiernie zatłoczonych Ikarusach a to pękały opony a to siadaało zawieszenie z przodu. Zawsze koniec jazdy. - w upały jazda z otwartymi przednimi drzwiami, gdzie często przednia harmonijka była zblokowana deską. Zdarzało się jazda z odkrytą wewnątrz pokrywą silnika - huk niemiłosierny. - zimą z kolei w przyczepie zamrażalnik. Zmarźluchy okupowaly środek pierwszego członu, gdzie były nagrzewnice. - jako dzieciaki okupowaliśmy zawsze przód. Linie, którymi najczęściej jeżdziłem były obsługiwane przez Zakład Piaseczno. Mielismy swoich "faworytów" charakterystycznych kierowców, którymi nadawalismy ksywki. Np. kapral - zawsze w wulgarny ale śmieszny sposób, głośno komentował wojskowe pojazdy na ulicach. Zapałka, bo w ustach zawsze miał zapałkę, słynął ze spacerowej jazdy, rzadko osiągał 40 km/h, pasażrowie się awanturowali bo opóźnienia były zawsze. Przeciwieństwem był Torpeda. Ten na zjeżdzie z wiaduktu z Puławskiej w kierunku dzisiejszego Pileckiego potrafił wycisnąć z 280tki i 90 km/h na liczniku. W solówce na 4 biegu potrafił się rozpędzić do 60 km/h. To był faworyt :) Był jeszcze przykry typ zwany "ucho słonia". Był w dodatku kanarem. Na ostatnim przystanku przed pętlą zatrzymywał autobus, zamykał wszystkie drzwi i sprawdzał tak zamkniętym pasażerom, bilety - pod koniec liceum, czy na studiach powroty nocnymi - powszechne śpiewy, picie alkoholu i bójki z tego wynikkłe. Trochę takiej walki czasem o godność, czasem o wyjście w jednym kawałku...:) piekne czasy.
Super ! Młode chłopaki i z taką pasją!!!...Pamiętam w stanie wojennym jak na "kółku" stałem w zimę ...wiało,sople z nosa ale super było patrzeć ..stoisz a tył ucieka...!
Szczerze Wam powiem, że mimo sentymentu do starych peerelowskich gratów z okresu mojego dzieciństwa akurat Ikarus mi się źle kojarzy. Nie cierpiałem tym jeździć jako pasażer. A najeździłem się tym mnóstwo w latach 97-01 dojeżdżając do liceum z Zabrza do Gliwic na Śląsku. Jak się udało to dwoma liniami. Jak się nie udało to nawet trzema. Hałas, smród spalin i lód na szybach zimą bo nigdy ogrzewanie nie było włączone, co jadąc dziesięć minut nie miało znaczenia, ale jak się jechało z jednego miasta do drugiego to już potrafiło dokuczyć. Jedyne co pamiętam na plus to te stare skajowe, miękkie fotele. Całkiem wygodnie się na nich siedziało. O ile wogole dało się załapać bo często jechaliśmy jak śledzie stłoczeni. Gdy się trafił Jelcz to już się jechało jakoś o wiele lepiej. Ale najlepsze to było, jak pkm Gliwice wprowadził parę dabów... Jak ja się zawsze modliłem żeby na daba trafić. To był jak Mercedes do malucha przy Ikarusie. Ikarusy były wtedy wszędzie. Były już mocno umordowane i nam młodym wtedy naprawdę nie kojarzyły się dobrze. Dobrze że coś przyjechało wogole, ale szału nie było. Dlatego dziś trochę mnie dziwi widząc jak stają się obiektem kultu. Ale widocznie tak to już jest, mi też się wydaje że duży fiat czy Polonez to było cudo, bo trochę kilometrów polonezem za młodu zjeździłem i sentyment do młodych lat się odzywa, ale gdybym się dzisiaj przesiadł z moich teraźniejszych samochodów, mimo że też już nie młodych to jednak nie było by mi do śmiechu. Tak samo jak podobają mi się stare ciężarówki. Sam jeżdżę zawodowo Actrosem z 22 roku aktualnie. I to jest bajka. Ta fura sama jeździ. Ale pamiętam że kiedyś kurs robiłem na starym starze, który żeby wcisnąć sprzęgło to wymagał zaparcia się o kierownicę, a zimą ogrzewania nie było, bo woda była na noc spuszczana i potem cały dzień się odpowietrzal... Przy -10 to słabo było. Hamulce to było nic, nic i nagle dęba stawał. Ale na zdjęciu czy w muzeum taka fura fajnie wygląda. Jednak pracować na tym dziś po przesiadce z Actrosa to bym chyba nie wiedział wogole od czego zacząć ;-) A młodzi kierowcy dziś narzekają, a bo Actros to Robur... Chciałbym ich zobaczyć w takim Roburze... Co do tych drzwi w ikarusie... Bez przesady. One słabe były. Nie raz je sam rękami otwierałem gdy zaszła taka potrzeba ;-) no cóż człowiek młody to różne rzeczy robi...
@@proosee mieszkałem na Zaborzu, a do szkoły jeździłem na Kozielską w Gliwicach. Gdybym chciał pociągiem to najpierw bym musiał dostać się jakoś do centrum Zabrza na dworzec, a potem z dworca w Gliwicach na Kozielską. Nie opłacalne ani czasowo, ani finansowo, bo w przypadku autobusu czy tramwaju wystarczył jeden i ten sam bilet miesięczny. Dobrą alternatywą był tramwaj linii nr 4 bo za moich czasów jeździły tramwaje w Gliwicach. 15 minut na piechotę na Zaborzu i zawoził mnie pod samą szkołę. Jednak nie przepadałem jeździć tramwajami, wolałem autobus, ale nie raz, nie dwa wybierałem tramwaj gdy godziny autobusów się nie pokrywały z zajęciami lub gdy nie zdążyłem na autobus. O ile mnie pamięć nie myli to tramwaj jeździł co siedem minut. W tamtych czasach z reguły jeździłem 234 z Zaborza na plac Krakowski i tam biegiem na odjeżdżający już 240 który miał przystanek pod samą szkołą. Czasem zamiast 234 to 89 z Zaborza. Czasem awaryjnie 6 tka lub 840 na plac Piastów i potem jakikolwiek na Kozielską. Hehe minęło już ponad 20 lat od tego czasu, a ja wciąż numery linii pamiętam ;-) Jednak przez cztery lata to trochę się człowiek najeździł.
A nic nie mów o Roburze. Mój powrót z Łysej Polany Roburem w wersji pasażerskiej we wczesnych latach 90tych. Na Zazadnią nie dał rady podjechać nawet na jedynce. W efekkcie wszyscy pasażerowie pieszo dymali pod górkę...:) Mój teść jest emerytowanym kierowcą ciężarówek. Zaczynał jeszcze na Żubrze A80. 16 ton dmc i brak wspomagania kierownicy. Teść to był (i jeszcze jest pomimo niemal 80tki na karku) silny chłop, za młodu uprawiał zapasy. Ale żeby zakręcić załadowanym Żubrem na parkingu musial wstać i się zapierać, żeby wykonać ruch kierownicą. Bez ogrzewania szyb - smarowano je naftą by nie zamrzały. Nie mówiąc o usterkach technicznych...Porównaj to do współczesnego Actrosa...;)
Byłem młody chłopakiem jak jeździły u mnie Ikarusy i rzeczywiście pamiętam problem z drzwiami był nie zamykały się a dla nas to była zabawa której nie zdawaliśmy sobie sprawy z niebezpieczenstwa ale cóż było i fajnie się to wspomina a i oczywiście na tył autobusu się chodziło bo najlepiej tam się podskakiwało , zimy nienawidziłem zawsze zimno ale wspominam to była niezła jazda zawsze pozdrawiam
Hiehie. Ja akurat w Bydgoszczy jestem. Ikarusami przegubowymi jeździłem do szkoły. Pamiętam jak w latach 80-tych XX wieku był tak przeładowany ludźmi, że szorował przy zakrętach tą gumą przy przegubie po jezdni i ta guma się wycierała. Widać było jezdnię. Tak się przechylał z powodu przepełnienia pasażerami. Kierowcy mieli to w ...😁
komentarz nr 2 jeśli można - wy dwaj ikarusowcy jesteście mega zakręceni i mega odważni. Jak to ogarneliście finansowo? A technicznie- skąd wiedza? Szok. Tylko podziwać zapaleńców i to tak młodych ludzi!!!
Jelczy słabo pamiętam ale pod koniec sam próbowałem chodzić po mieście żeby móc się przejechać Ikarusem . Ostatnie dwie takie 280 w Płocku z tego co patrzyłem to jeździły do 2018 roku i jeden z nich trafił na części a drugi został wyremontowany i trafił chyba do Warszawy. Nieraz się widywało jak w upały kierowcy jeździli z otwartymi przednimi drzwiami. Trochę były rozklekotane , huczały i drzwi były nieszczelne oraz wibrowały całe oraz trzęsły się okna ale wygodniejszym autobusem niż 280 i PR110 w życiu nie jechałem , skajowe wypełnione czymś fotele fakt że tak jak tramwaje były pobazgrane a fotele pocięte scyzorykami i wszystko się wysypywało z foteli.
Jeździłem takim (bez przegubu) do szkoły dawno temu w małym PKSie ale dobrze tego nie wspominam. Latem gorący jak piec hutniczy, przeładowany po brzegi, warczący jak smok i śmierdzący starym olejem dymił na czarno. Jakie było moje szczęście jak z Niemiec przyjechały do nas autobusy setra.
Oj najeździłem się nimi w Warszawie, końcówka lat 90-tych i początek 2000-nych. Ale to już były automaty, kierowca nie musiał wachlować dźwignią od biegów. Nimi się najeździłem oraz tymi starymi rzęchami, Autosanami H-9.
Ledwo, ledwo co pamiętam ogórki - jeździło się koło kierowcy, i pamiętam jeszcze "magiczny" przełącznik kierunkowskazów i "słomiany" przegub. A tak potem - całe życie w Ikarusach! Powszechne wtedy Berliety akurat nie jeździły koło mnie, a z sąsiedniego dworca PKS pomykały Samosy i Autosany - tymi z kolei nie miałem dokąd jeździć. Większość - myślę - nie miała automatów do +-88 roku. Zimą buksowały pod górkę i pasażerowie musieli sami go pod nią podepchnąć, żeby ruszyć dalej. Na karuzeli siedziało się na poręczy, czasem ktoś się gniewał. Pierwsze miały białe "orurowanie", potem bywało różnie - żółte, czasem czarne. W tych pierwszych nie było osobnej kabiny kierowcy chyba, za sobą miał tylko tę wyprofilowaną szybę. Naprawdę - świetne autobusy. (Rzecz tyczy Warszawy).
Podejrzewam, że z racji umiejscowienia silnika w przednim członie i napędzie na środkową oś musicie mieć również kategorię na przyczepy, jako że tylny człon jest tu raczej takowo traktowany. Czy tak jest? Mnie, jeżdżącemu między innymi przegubowymi Citaro w UK, wystarcza zwykłe D, dlatego iż silnik jest z tyłu i napęd na tył, przez co tylna sekcja traktowana jest jako integralna część pojazdu. Jak jest z tym w Polsce?
3584 fantastyczny - ciekawostka: mój wujek Wojtek (wieloletni kierowca MZK, później instruktor) jeździł swego czasu 3585, a później 3595. Świetna robota panowie. Z bydgoskim pozdrowieniem!
W czasach szkolnych kiedy jesscze jezdzily ogorki i wprowadzali ikarusy w Krakowie czekało sie na ikarusa .Najlepsze miejsce bylo z tylu za drzwiami .Pozdrawiam
Przy spalaniu załóżmy Maksymalnym 50l na 100km.. to trasa na Węgry może być nawet ekonomiczna... Przy 10os to już tylko 5l na stówę na osobę 😁 a gdzie tam do pełnej ładowności 😂 .. przy czym jaki klimat 😉
Ikarusami jeździłem na początku swojej pracy w MZK Bydgoszcz. Były manuale jak np żółty banan 600🍌a jak trafił się automat na 69 lub 54 PKS-PIASKI to już było git. Pzdr
W latach '90 jeszcze jeździły takie w ZKG KM Olkusz. Pamiętam jak Ikarusy 280 jeździły w godzinach szczytu na liniach 471 i 477 do Rodak przez Klucze. Odjeżdżały z przystanku Olkusz Supersam, który był wysepką z wiatami na środku placu. Później stopniowo zostały zastąpione przez Jelcze, a następnie gdy przewozy realizowali podwykonawcy to już różne śmieci z importu jeździły i jednocześnie można było spotkać małe toporne Mercedesy, różne MANy a nawet sprowadzone z Katalonii Iveco, w którym skrzynia automatyczna chamsko zrzucała biegi z wielkim szarpnięciem. Ikarusy 280 były ostatnimi w Olkuszu maszynami przegubowymi. Kursy zaczęto ciąć, ludzie nie mając alternatywy kupowali stare gruzy z Niemiec, żeby było czym do roboty jeździć i zaczęło stopniowo ubywać chętnych do jazdy komunikacją miejską, bo i po co czekać czasem 3h na następny autobus.
Pkm Jaworzno czasy technikum. Ikarus przeglub z automatem psuł się 3 razy w tygodniu przez co trzeba było do szkoły z buta latać, ale tylko zima, jak było cieplej nie było problemu. Z tego co wiem był to egzemplarz po zmianie skrzyni na automat przez co psuł się jak opętany w tym samym miejscu 😅
W Jaworznie są dwa na żółtych blachach. Żółty przeglub Minionek i czerwony . Jeśli uda Ci się podjąć współpracę do filmu byłbym bardzo zaszczycony wsiąść udział w nagraniu nawet jako tło/widz 😊
Górny Śląsk bez Ikarusów byłby jak Londyn bez "piętrusów". Jeszcze dzieckiem, a później młodym człowiekiem będąc, często przejeżdżałem całą Aglomerację Śląską z zachodu na wschód i z powrotem. Już jako dzieciak wożony przez rodziców widywałem tu więcej Ikarusów niż "ogórków" i... zazdrościłem, chociaż jako mieszkaniec dolnośląskiej "ojczyzny ogórków" powinienem się gniewać 🙃 Od połowy lat 1970-tych na odcinkach łączących poszczególne miasta najwięcej było widać krótkich 260. Raczej nie widywało się "berlietów". Kawał historii.
A wy mówicie, że niebezpieczne. może to i prawda. Ale mają też swój szereg zalet, np. 1) Solidna konstrukcja, mocna budowa i prosta technika sprawdziły się wyjątkowo na polskich, dziurawych jak szwajcarski ser drogach. 2) Do Wnętrza zajrzało dużo światła, wnętrze można było szybko i sprawnie wywietrzyć. 3) Niezawodne u nas zwłaszcza latem. 4) Na zaspy i kałuże wjechały lepiej niż niskopodłogowce. 5) Brak skomplikowanej elektroniki, którą ma każdy autobus niskopodłogowy. Ona po dziurach i kałużach i zaspach (zimą) by tylko wysiadała. Co sprawia, że słusznie Ikarusy zyskały status niezniszczalnych.
Najciekawsze jest to że przegubowy ikarus z 1980 roku palił po mieście średnio 28 litrów ropy a super współczesny solaris czy inny przegubowy mercedes z 2020 roku pali 54 litry ropy na 100 kilometrów 😂😂 To się nazywa postęp 👌🤡👍
No nie wiem czy paliły one niecałe 30lna100km napewno pamiętam że jak ruszał pod obciążeniem to go mało co z boku widać było w dodatku ani chłodzenia ani sensownego grzania w nich nie było o osiągach nie wspomnę.
Pamiętam jak z kolegą uciekaliśmy z takiego przed kanarem ale koledze się zaplątał plecak o fotel więc tylko ja zwiałem. Poza tym pamiętam jakie kultowe były właśnie czerwone autobusy. Na pytanie " jakim autobusem przyjechałeś?" Odpowiadało się "czerwonym" 😉
Echh wspomnienia Warszawskiej linii 515 z lat dwutysięcznych. Kierowcy zawsze cisnęli puławską bo korki. Z ciekawszych wspomnień, chociaż mało bezpiecznych pamiętam jak w części za przegubem zawieszenie nawaliło i tył latał. Wszyscy pasażerowie siedzieli w przedniej części, a w tylnej kilku głupków głodnych wrażeń 🤣😁
One jeszcze 8,9 lat temu w Bydgoszczy jeździły do Fordonu. Ten w którym filmują jest starszy bo ma te skórzane siedzenia. Linią 64 jeździłem 35 lat temu do szkoły na Szwederko.
Z Ikarusami u ich schyłku było tak samo jak ze starymi tramwajami teraz. Niektórzy wolą poczekać na nowy tramwaj zwłaszcza osoby z wózkami lub w czasie upału (brak klimy i wysokie zawieszenie) Gdy Ikarusy były w użytku nikt się nad nimi tak nie zachwycał jak teraz 😄 Nie wiem co w nich było tak fajne. Może to że w czasie deszczu na przegubie przesiąkała woda i była mokra podłoga. Okna też nie były szczelne, albo w przypadku "turboprzyspieszenia" takiej maszyny waliło spalinami na tyle autobusu 😄 zdecydowanie wole nowoczesne autobusy mimo że pesel mnie goni :)
W Trzebini autobusy te, jak ten czerwony kursowały w latach 80-tych w ramach WPK Katowice a w latach 90-tych w ramach PKM Jaworzno kursowały tylko na liniach 309 i 315. W późniejszych czasach na moim terenie pojawiały się tylko okazjonalnie w ramach zlotu o nazwie "Trzebinia w PRL" zwykle 1 maja każdego roku (w czasie pandemii zlot nie był organizowany) wiec jak by panowie chcieli przyjechać to za rok. Sam jestem jeszcze kierowcą autobusów w ramach firmy Transgór, ale w taborze nie ma ikarusów.
Nie chce mi się pisać maila- trafiłem tutaj teraz, bo sprawdzam co mi na szrocie stoi do cięcia, bo inne niż zawsze. Jak chcesz kręcić ciekawy film mamy na szrocie do pocięcia na jutro taki autobus Bussing (nad u są dwie takie kropki w dokumentach w nazwie producenta) model to chyba 400 ZNZ. Produkcja 1941 r. W Polsce jeździł po wojnie bo ma w kwitach zapis o Wrocławiu z 1947 i 1949 i ma taki śmieszny daszek na coś- coś jak otoczony blachą szyberdach z szybami, ale zaspawane. O dziwo na kołach samo dojechało po cichu wieczorem po 28 latach postoju w zawalonej szklarni !!!!!!!!! ale mieszkał tam nie jeden zwierz, więc tapicerki nie ma i smród na kilometr! Licznika brak, a że to na gospodarstwie od PRL robiło, to przebieg nieznany ! ;)
ikarus, za moich czasów jeździły ikarusy 260, 280 jelcze pr110 no i mercedesy o405n, był rózne versje ikarusów, a to drzwi i okna inne, a to falgi, lub skrzynia biegów, to zależy na jaki export ikarusy ponoć produkowano do 2002 roku, a ciekawe czym się różniły te ostatnie modele przed zakończeniem produkcji.
Wałbrzyskie Ikarusy te nie miały lekko z górki i pod górkę. Kopciły miały, szyby drżały jak oszalałe a za przegubem w zimę było jak na biegunie. Klimatu nigdy nie zapomnę 👍💪
Pamiętam jak, za dzieciaka w latach 80tych, jeździłem z mamą na zakupy do Katowic takimi Ikarusami. Przeguby 6 biegowe na linii pospiesznej H [litery były w kolorze czerwonym] relacji Dąbrowa Górnicza Huta Katowice - Katowice. Klimat był nie z tej ziemi podczas takich przejazdów. Kierowcy nie opierdalali się w tańcu i grzali nimi na odcince. Na zakrętach trzeba się było naprawdę dobrze trzymać rurek. A już jak się udało wbić do przodu i stać przy kabinie takiego szofera - delikwenta, to był istny odlot jak na tamte czasy. Zwłaszcza jak kiero zajarzył, że dzieciak mocno zainteresowany i pozwolił naciskać guziki od otwierania drzwi.... Pamiętam i nie zapomnę.... 😍😍😍
Pamiętam powrót z meczu w takim autobusie, gdy Mistrz Polski pokonał w Lidze Mistrzów Mistrza Anglii.😢. Był tak przepełniony , że zakola tarły o gumy. Na podłodze nie było miejsca na moje stopy a maszyna jechała...
Z Ikarusem zderzył się radziecki piosenkarz Wiktor Coj który niestety zmarł w wyniku wypadku a to taka ciekawostka a tak to wgl bardzo fajne macie te autobusy szkoda że już ich nie ma na drogach
Jak na brak klimatyzacji, Ikarusy mają lepszą wentylację, niż we współczesnych autobusach, dzięki większości okien otwieranych. Klasyczny, ponadczasowy wygląd, od wprowadzenia katalizatorów w egzemplarzach z lat 90-tych zniknął uciążliwy wcześniej zapach spalin starego diesla, w tym samym czasie chyba nabrały też większej dynamiki. Ogólnie komfort jazdy pasażera był mniejszy niż w późniejszych niskopodłogowych autobusach z wydajnym ogrzewaniem wnętrza a później także klimatyzacją. Dla kierowców komfort prowadzenia również chyba był mniejszy, pamiętam widok wysiłku kierowcy przy wahlowaniu drążkiem zmiany biegów i słaby moment obrotowy silników przy wjeżdżaniu autobusem pod górę. Ciekawy odcinek, pozdrawiam!
*W latach 90-tych XX wieku, wegierskie autobusy "Ikarus" kursowaly w komunikacji miejskiej miasta Scaroborough - wowczas nie wcielonego jeszcze do aglomeracji Toronto !!!! Pamietam tylko, ze nie bylo w nich tylnych drzwi do wsiadania / wysiadania .... a tylko jedne szerokie harmonijkowe tuz za przegubem !!!! Podobno te autobusy wegierskie "Ikarus" - to nie cieszyly sie w Kanadzie zbyt dobra opinia !!!!*
Jakie macie wspomnienia z jazdy Ikarusami?
▶ Kup kultowy gadżet: www.autobusy-sklep.pl
z kodem: "IKARUS" - 10% ZNIŻKI
Warkot silnika Raba oraz wyjący most,trzeszczące okna i trzask drzwi z harmonijki podczas otwierania 🙂🙂🙂 mam na myśli wersję manualną ale miałem również okazję jechać automatem
@@dziku878 Znam temat - miałem kilka lat, jeździłem z rodzicami, potem, mając lat "naście" wyjeżdzilem się Ikarusami (wtedy je doceniłem i POKOCHAŁEM)
🎉🎉🎉❤❤❤❤
@@krzysztofborowy6610 Ja jeszcze tylko dodam ze wspomnień jazdy Ikarusem zarzucanie przyczepą na zakrętach, dziury na wylot w przegubie jak padał deszcz to lało się do środka oraz że można było rękę wystawić
Smród spalin za to latem fajnie wiało przy otwartych oknach no i bujało ale generalnie spoko
@@waflokazmierczyk924 😂😂😂
Miałem przyjemność jeździć ikarusem , w komunikacji miejskiej.....po "ogórku " to był
przeskok do innego świata. Mój miał 6 biegów - nietypowo , ale wchodziły jak w masło.... do tego kierownica sama się kręciła , wystarczyło otrzymać dosłownie kciukiem , milimetr przesunięcia kciukiem i już reagował na skręty..... rewelacja.... nikt nie chciał tym jeździć , bo to wymagało dużej wprawy..........wcześniej miałem starszego Ikarusa , z 1977 roku , ten był toporny , ciężko się kręciło kołem , pod dużą górkę - redukcja do jedynki - inaczej stawał w miejscu.... kopcił niesamowicie , i spalanie paliwa jak w czołgu.........................pracy kierowcy wtedy - a dziś -- nie można nawet porównać.......dziś automatyka pełna , palcem w bucie naciskasz i autobus sam jedzie......taki Solaris hibrid to bajka -- jeździłem takim , ale sentyment do sprzętu z dawnych lat - zawsze zostanie......pozdrawiam starych autobusiarzy.
Też jeździłem takimi Ikarusami w wpk Katowice zakład Tychy w latach 1978 do 1985
Z perspektywy czasu zawsze można tak oceniać. Za 40-50 lat o współczesnych czasach powiedzą, że to była epoka zacofania :). Te technologie które są zainstalowane owszem służą kierowcy, podnoszą komfort, ale przede wszystkim służą firmom. Kierowca wbrew pozorom nie jest tu najważniejszym ogniwem :)
@@tobiaszpasterski481 Podgrzewane siedzenie kierowcy, ogrzewanie postojowe, klimatyzacja, amortyzacja fotela, wygłuszenie, automatyczna skrzynia biegów.... możnaby wymieniać. Faktycznie tylko dla firmy 😂
@@kokospenamicha5966 Ja miałem podgrzewane siedzenia z przodu nawet w osobówce i ich w ogóle nie używałem. Ale fakt to z myślą o kierowcy. Co do automatycznej skrzyni biegów, to tak po połowie. Przecież w mieście jest o wiele bardziej funkcjonalna, wydajna. Wystarczy serwisować, przestrzegać interwałów. kierowca nie zniszczy, nie wrzuci biegu bez sprzęgła, ani nie przypali sprzęgła. Manualna by o wiele szybciej padła. Sprzęgło również. Klimatyzacja owszem. No ale wiesz człowiek-wół roboczy musi mieć warunki by tyrał i chciał tyrać w MPK/MZK :):):). Dzięki za komentarz :)
@@kokospenamicha5966 Podobnie masz w transporcie ciężarowym. Tam już się totalnie orze i tyra :):) Moim zdaniem, w/g mojej opinii najlepsze pojazdy ciężarowe produkowano w latach 90/2000. One był jeszcze względnie naszpikowane elektroniką, ale nie za bardzo. Jeszcze dało się to okiełznać, opanować. Ergonomia, funkcjonalność, komfort, ekonomia, wydajność była na prawdę na dobrym poziomie. Sam miałem okazję i przyjemność jeździć MAN F90/2000 a kolega IVECO EUROSTAR. To na prawdę były komfortowe woły robocze. Ja wychodzę z założenia, że jeśli coś jest, zainstalowane, to prędzej czy później się zepsuje, A im więcej tego, tym większe prawdopodobieństwo, szansa awarii. Pomijam już fakt wpływ jakości podzespołów. części, elementów elektronicznych. Tak więc ja bym nie był taki szczęśliwy. Tak jak napisałeś, że to jest wszystko opłacalne, korzystne dla koncernów i księgowych. I tego się raczej nie zmieni, mam na uwadze politykę, podejście, nastawienie, traktowanie. To już nie jest sprzęt dla kierowców, a dla koncernów/korporacji. Ale tak się teraz projektuje, buduje wszystko. Cały przemysł uległ, poddał się tym trendom/wpływom oszczędzania oraz technologiom. No na czym oni mają zarabiać. Producenci elektrotechnosieczki też naciskają, lobbują na koncerny, więc zawarli konsensus/konsorcjum. Dobre czasy dla kierowców się bezpowrotnie skończyły. Ale oni będą przekonywać, że nie, wcale nie, ze one się dopiero rozpoczęły. No muszą chwalić, promować technological time/technological productcs and epoque. To w ich interesie, by czarować, zaklinać. oni zorganizowali ten zwiastun nadchodzącego raju technologiczno-automatycznego. To jest jedna ze współczesnych ewangelii :):)
Tego oświetlenia nie można nazwać słabym, prędzej legendarnym! Ten charakterystyczny półmrok nocnych Ikarusów widział sporo.
A pamiętasz, że na jałowym biegu światło przygasało? :). W dodatku w kryzysowych czasach czasem paliły się po dwie lampy na człon. A w podmiejskich, to czasem w ogóle wyłączał kierowca oświetlenie kabiny pasażerskiej. Miało to swój urok.
Przejeździłem jako kierowca 30 lat w komunikacji miejskiej WPK potem PKM w Katowicach w większości Ikarusami 280 .To była harówka nie przyjemność.Autobusy non stop przeładowane,hałas i po dniówce na warsztacie ale to już historia.
Nocne w Warszawie. Powroty z imprez Ikarusami były o wiele lepsze niż same imprezy 😍😍😍
To samo Wrocław 👍👍
Oj Święte Słowa...🤣🤘🤣🤘🤣🤘... Szczególnie jazda na 607 to było coś pięknego... Nocny rajd Ikarusem i przystanki na żądanie...
ja pamiętam z dzieciństwa jak tym gównem miotało :D nie chciałbym wracać zmęczony i najebany stojąc gdzieś z tyłu... wole pieszo
Gdynia tak samo.
@@robdob5350 ...zawsze można było usiąść na schodach ( o ile nie było śnieżnej brei lub deszczówki)...
Pamiętam jak jako dzieciak (85-90~) zawsze stałem obok kierowcy i fascynowały mnie te przyciski otwierania drzwi😍. Poznań, ówczesne linie 53, 56, 58, 63, 82, 93 i 95😉
Mam te same wspomnienia, jestem 77r i pamiętam ikarusy z okrągłymi przyciskami, byłem wchuj podniecony jak kierowca naciskał na te knefle, bajka.... :)
W latach 80-tych ikarusami jeździłem codziennie do szkoły na linii U w Warszawie. To były jeszcze wozy z manualna skrzynią. Czasem w zimie ludzie wysiadali i wypychali autobus z przystanku, jak było za dużo śniegu. Generalnie autobusy, ludzie i wiele innych rzeczy było w tamtych czasach bardzo solidne.
Fajny material. Ja uwielbiałem jako dzieciak (teraz 46L) siadać z Mamą zaraz przy pierwszych drzwiach przy kierowcy przed wielką szybą i patrzeć jak kierowca otwiera i zamyka drzwi. Pod okragłymi guzikami a potem pod klawiszami (są nawet na Waszym filmiku)zapalały się czerwone światełka przy otwartych drziwach. Zielone podświetlały sie pod klawiszem drzwi gdy ktoś wybrał przystanek na rządanie z przycisku przy drzwiach z których chciał wysiąść.(Uwielbiałem patrzeć na te guziki). Sam budowałem taki kokpit z kierownicą w domu łącznie właśnie z podświetleniem klawiszy i jeździłem w wyobraźni od pętli do pętli. Pamietam tez moment przejścia z berietów gdy pojawiały sie pierwsze Ikarusy.
No kurwa, miałem tak, jak Ty! Tyle, że jestem ciut młodszy, bo mam 35 lat, ale Ikarusy pamiętam dobrze. Siadanie na przednich siedzeniach z mamą lub babcią było musowe! Jak tylko widziałem, że jest takie wolne miejsce, to oczy mi się zapalały, jak latarnie!
I ja tak miałem, rocznik 95. Zawsze pierwsze miejsce moje jeśli było wolne a przeważnie nikt tam nie siadał. Do tego liczyłem biegi wrzucane przez skrzynie automatyczną. Często zagadywałem do kierowców z dziwnymi pytaniami na temat autobusów lub jazdy nimi. Może i były toporne ale miały swój klimat. Jadąc tymi nowymi, elektrycznymi autobusami klimatu nie czuję żadnego.
Jestem kierowcą w MZA Warszawa i są to mi bardzo dobrze znane wozy..
Bardzo lubiłem Ikarusy, szkoda że ich czas się skończył..
Pozdrowienia dla "Bydgoski Ikarus"!! Tak trzymać👏👏👏
Pięknie szyby zaparowane jak za starych dobrych czasów. Piękna sprawa.
Z Ikarusa dalo się uciekać przed kanarami przez okienko z tyłu bo było szeroko rozsuwane a nawet dalo się awaryjnie otworzyć drzwi otwieraczem pod pokrywą nad nimi. W ikarusie siedzenia byly wygodniejsze niż w solarisach .Piękne czasy.
W pierwszych solarisach wystarczyło drzwi pociągnąć w odpowiedni sposób i puszczały.
Ikarusy znam od samego poczatku odkad pojawily się w Polsce. Z perspektywy dzisiejszych czasów to siedziska, jak te w materiale, są o wiele wygodniejsze niz te w dzisiejszych autobusach czy tramwajach, które są twarde do tego stopnia, ze jadąc od petli do petli, to ma się tylki jak ubite kotlety - bo wygodniejsze dla ekip sprzątajacych a nie dla pasażerów, a wystarczy by siedziska ikaruskie przemodelować i to zrobili przewożnicy japońscy ponieważ wygodne miękkie siedziska po prostu orzyciąga klientów, a u nas jest wręcz odwrotnie. Ikarus stał się trampoliną przejścia starszych konstrukcyjnie autobusów a dzisiejszych autobusów miejskich, za wyjatkiem idiotycznych ...siedzeń twardych, niewygodnych, odpychających oraz przyczyniających iz wolę jechać wlasnyn pojazdem bo zdrowie najważniejsze, tu buodra i kręgoslup...
Mój tata jeździł takim w połowie lat 90. Obsługiwał trasę Szczecin - Pogorzelica. Trasa obsługiwana przez PKS Gryfice . Wozy były przejęte chyba z NRD, bo z tego co zapamiętałem ( dzieciak lat naście) napisy na szybach jak i pod kontrolkami na desce były po niemiecku, chyba że Węgierski zupełnie obcy od Polskiego tak mi się skojarzył. Ogólnie Ikarusy to był krótki epizod w/w PKS, ale na tyle znaczący że do dziś je pamiętam. Tak na marginesie to pragnę zachęcić do wizyty do mojego rodzinnego miasta Gryfice, swego czasu działało tu bardzo dobrze prosperujące Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej, które istnieje jako jedno z niewielu do dziś. Przypuszczam że w archiwach firmy zachowało się sporo materiałów które mogły by wzbogacić zasób kanału.
Ja bym głosował za przejęciem z NRD. U nich nie istniały inne autobusy oprócz Ikarusów, nie tylko miejskich. Mieli więc ich bardzo dużo i zapewne chętnie je przekazywali dalej, gdy już mogli przesiąść się na coś nowszego. Ponieważ bywałem tam w tych zamierzchłych czasach lat 1970-tych i 1980-tych, to zdarzało mi się podróżować Ikarusami nie tylko w wersji miejskiej. U nas na krótszych trasach dominowały wtedy Autosany H09, na liniach dalekobieżnych Sanosy. No i my mieliśmy lepiej. Ikarusy serii 250 (w wersji międzymiastowej) jeździły wolno i głośno. Tyle dobrego, że trzęsły umiarkowanie, bo jednak miały zawieszenie na miechach pneumatycznych.
Wersje "niemiejskie" oprócz NRD i Węgier w naszym sąsiedztwie używane były chyba tylko w byłym ZSRR. W każdym razie pamiętam autobusy turystyczne w barwach "Sovtransavto", które czasem się tu i ówdzie u nas pojawiały. Nasz Orbis próbował takich używać, ale szybko przesiadł się na irańskiej produkcji licencyjnej autobusy Mercedes-Benz O302. Ekipa Edzia Gierka kombinowała sobie ochoczo z szachem, także w sprawie dywersyfikacji dostaw ropy, ale... Irańczycy szacha obalili. Autobusy (pod marką Irannational) jeździły jeszcze długo po obaleniu szacha. W sumie też ciekawy kawałek historii 🙂
Napisy były po węgiersku, byłem w fabryce gdzie je produkowano - kawał historii
Mój dziadek pracował w gryfickim PKS lata temu
Pozdrawiam z Gryfic
Kto szuka dziewicy niech jedzie do Pogorzelicy. Kiedyś na przystanku stanal PKS lub coś od konkurencji i "kapitan" tak naganiał klientów do autobusu 😂
W poznańskiej zajezdni też mamy takie Ikarusy, pozdrawiam chlopaków i ich wytrzymałość przy pracy z takim sprzętem
Ale one są w mocno średnim stanie niestety. #1545 jeszcze ok ale krotki #1735 to tak średnio bym powiedział. Tzn tak było w zeszłym roku, w tym jeszcze ich nie złapałem
Bardzo fajnie że są ludzie z taką pasją.Sam jeździłem takimi po Warszawie jako kierowca ale powoli były już wycofywane.
pamiętam jak w latach 90-00 miałem praktyki w MZK w Bydgoszczy na Inowrocławskiej..... To, że te Ikarusy jeździły pod górkę to był cud.....
Tam była stacja obsługi technicznej, na której dopuszczało się codziennie autobusy do jazdy... przez technika...Luźne końcówki drążków czy wycieki oleju albo słabe hamulce to była norma przy której te złomy wyjeżdżały na ulicę i woziły ludzi.
Spawało się je używając karbidu, który przynosiło się we wiadrach z magazynku znajdującego się pod budynkiem :D
Aż się łezka w oku zakręciła. Ikarusy jeździły, od kiedy pamiętam. Całe dzieciństwo nimi jeździłem. Najpierw z rodzicami, bo nie mieliśmy samochodu i to był jedyny środek transportu po mieście. Później dojeżdżałem nimi do szkoły. No i pierwsze lata dorosłego już życia, zanim się dorobiłem pierwszego samochodu. Miały swój urok. No i zdarzało się, że pomagałem kobiecie wstawić, albo wystawić wózek dziecięcy, a nawet w kilku chłopa wstawialiśmy, albo wystawialiśmy człowieka na wózku inwalidzkim. No właśnie. Taka mnie teraz refleksja naszła, że wtedy ludzie byli bardziej życzliwi i skorzy do pomagania sobie na wzajem. W każdym razie wspominam te autobusy, jako najlepsze i najbardziej niezawodne, jakie jeździły po polskich miastach. Może i były niezbyt komfortowe, niesamowicie trzęsły na wybojach, ale były po prostu niezawodne. Chyba ze względu na prostą konstrukcję, dzięki której nie było siły, żeby nie udało się go odpalić, kiedy próbowały kaprysić😁
Bo wtedy ludzie więcej czasu spędzali na interakcjach z innymi ludźmi na żywo. Teraz głównie przez internet się komunikują, zamiast się spotkać wysyłają sobie zdjęcia.
@@Dd-ft2tp Oj, chyba nie tylko internet tu zawinił. Już dawno zauważyłem, że ludzie coraz bardziej się skupiają na sobie, a coraz mniej na innych. Jeszcze w czasach, zanim się rozwinęły media społecznościowe, tak mniej więcej na początku lat 2000. Głupi przykład rozładowanego akumulatora. Oj, ciężko jest się doprosić, żeby ktoś pomógł odpalić samochód na kable rozruchowe. To samo dotyczy awarii samochodu na drodze. Kiedyś nie było problemu, żeby ktoś pomógł zepchnąć. A teraz każdy patrzy, żeby jak najszybciej ominąć zawalidrogę. Takie przykłady mógłbym mnożyć w nieskończoność...
@@jednoreki666Możesz mieć rację, ja jestem rocznik '95, także pamiętam te czasy jako dziecko ale z pewnością mogę potwierdzić przykład z pomocą na drodze czy z rozruchem zimą. Ja zawsze mam w samochodzie kable i gdy widzę, że komuś słabo idzie odpalanie podchodzę i oferuję użyczenie prądu z mojego alternatora. Również gdy mam czas a widzę na poboczu kogoś z awarią samochodu. Raz jadąc trafiłem na świeżą kolizję dwóch samochodów czołowo. Jeden z kierowców był w samochodzie nieprzytomny a z samochodu czułem mocno benzynę. Z 20 gapiów ja jedyny 19-letni dresik pobiegłem kierowcę uwolnić bo reszta zdjęcia robiła albo się drapali po głowach. Gościu nie oddychał, nie mając ukończonego kursu a znając jedynie teorię reanimacji być może uratowałem życie. Ratownicy z karetki mnie pochwalili a ja do tej pory nie rozumiem czemu reszta ludzi stała i się gapiła zamiast lecieć pomóc...
@@Dd-ft2tp To Ty młody jesteś. Ode mnie młodszy 15 lat. Ale fajnie wiedzieć, że i w młodszych pokoleniach są ludzie, którzy mają jakieś zasady i wyznają pewne wartości. Dokładnie to samo staram się wpoić mojemu synowi. Bo teraz Ty masz szansę komuś pomóc, więc ją wykorzystaj, bo nigdy nie wiadomo, kiedy Ty możesz jej potrzebować. Ja pamiętam, jak w latach 80, na które przypadło moje dzieciństwo, pomoc sąsiedzka była nie tylko na porządku dziennym, ale i czymś oczywistym. Wtedy nikt nie odmawiał, kiedy sąsiad przyszedł poprosić o pomoc. Ja dalej wyznaję tą zasadę. Tyle tylko, że teraz sąsiedzi jakoś nie mają aż tak zażyłych relacji i zdecydowanie rzadziej proszą o pomoc...
Ja też mam w samochodzie kable rozruchowe. Częściej je wykorzystuję, żeby komuś pomóc odpalić samochód, niż ja z nich korzystam😁 No ale ja co roku na jesieni kontroluję akumulator u elektryka samochodowego i go wymieniam, kiedy jego parametry spadną do wartości granicznych. Wolę nie mieć takiej przykrej niespodzianki. Tym bardziej, że los bywa bardzo złośliwy i najczęściej się to dzieje, kiedy się człowiek spieszy, daleko od cywilizacji, w deszczową noc😁 A tak na marginesie z kwestii technicznych. Prądu użyczasz nie z alternatora, tylko z akumulatora. Alternator nie wytwarza aż takiej mocy, żeby napędzić rozrusznik. Krótko mówiąc, alternator nie daje prądu rozruchowego, tylko ładowania, a to, w zależności od pojemności silnika, a tym samym mocy rozrusznika, może być i kilkaset amperów różnicy. Z tego powodu dobre kable rozruchowe powinny być grube. Żeby mógł popłynąć duży prąd, kabel musi być gruby. Widywałem nieraz takie obrazki, jak ludzie spinali 2 samochody tym marketowym szmelcem, który obok kabli rozruchowych nawet nie leżał i czekali, aż się akumulator podładuje. Niby jest to jakaś opcja, która jednak wymaga poświęcenia/zmarnowania nieco czasu. Tyle tylko, że jeśli akumulator nie trzyma swoich parametrów (czego nigdy nie wiemy), to się nie naładuje...
A odnośnie wypadków. Miałem "okazję" kilka razy pomagać ludziom, którzy w nich ucierpieli. Jeszcze nie musiałem nikogo reanimować, chociaż teoretycznie wiem, jak powinno się to robić. Moja pomoc ograniczyła się do założenia opatrunków i przekazania człowieka służbom ratowniczym. No ale, kiedy czytałem Twoją historię, to jakimś dziwnym trafem przypominała moją. W jednym przypadku nie przejeżdżałem, tylko pracowałem w pobliżu i natychmiast złapałem apteczkę i pobiegłem zobaczyć, co się stało, kiedy usłyszałem ten charakterystyczny huk. Dotarłem tam po ok 5 - 10 min i co widzę? 2 samochody, z czego z jednego ludzie stoją o własnych siłach, w drugim siedzi zamroczony typ z rozciętym i obficie krwawiącym czołem i stoi ok 50 osób. Byłem pierwszym i jedynym, który zajął się rannym. Tyle dobrze, że ktoś wezwał karetkę, która przyjechała, kiedy kończyłem człowiekowi zakładać opatrunek. Kiedy go przejęli, odszedłem na chwilę na bok i usłyszałem z grupki stojącej obok mniej więcej taki tekst: w sumie to mogliśmy się zająć rannym. No to się odwróciłem i spytałem: to dlaczego, w takim razie, tego nie zrobiliście? W tym momencie na chwilę się zawiesili, a później jakoś dziwnie szybko się ulotnili. W sumie to nawet nie wiem, czy ktoś robił zdjęcia, a i niespecjalnie mnie to wtedy interesowało. A swoją drogą, to u naszych zachodnich sąsiadów na robienie zdjęć, czy filmowanie akcji ratunkowej, jest paragraf i odpowiedzialność karna. Myślę, że i u nas można by było taki przepis wprowadzić. No i nie wiem, co ludźmi kieruje, że lubią się przyglądać czyjemuś nieszczęściu. Skoro już się zatrzymałeś, to udziel tej pomocy. A jak nie umiesz, albo już ktoś jej udziela, to spadaj i nie rób niepotrzebnego tłoku, jeśli twoja obecność i tak jest zbędna...
No i jest to przykre, że kiedy przytrafi Ci się jakieś nieszczęście, to świadkowie prędzej złapią się za telefony, żeby porobić zdjęcia, albo nagrać film, a później zabłysnąć na fejsie, czy innym iksie, niż żeby wezwać pomoc...
Jazda z otwartymi harmonijkowymi drzwiami była notorycznie stosowana przez kierowców ZTM Warszawa, wczasie letnich upałów na liniach podmiejskich, gd,ie autobus nie zatrzymywał się co kilkaset metrów, bo było po drodze sporo przystanków na żądanie. Pasję macie chłopaki w pytę zajebistą. Sam w niedalekiej przyszłości chcę kupić Autosana H9 w wersji międzymiastowej i na kampera zrobić. Ale przede mną najpierw prawko autobusowe. 💪👍
Super, natrafiłem przypadkowo na ten film.
Bardzo miło się ogląda i slucha ludzi z niecodzienną pasją.
I bardzo dużo wspomnień wróciło w mgnieniu oka, oczywiście jako pasażer tych niezapomnianych autobusów.
Świetny odcinek i super młodzi kumaci ludzie z pasją .Sam mam bzika od dziecka na punkcie Ikarusów ale jedyne jakie posiadam to w skali 1:43 😅
Ja osobiście mam wspomnienie z Ikarusem. Na lini 104 między miastami Bytom Będzin zawias od drzwi harmonijkowych rozciął mi dłoń. Do tej pory mam bliznę. To było około roku 2004, jeszcze w czasach szkoły średniej. Pamiętam, że wsiadałem o 6.40 na przystanku. Trasa była bardzo wymagająca, dużo górek, zakręty. Kierowca czasami szukał biegu od przystanku do przystanku. Były już dziury w poszyciu z których bardzo wiało. Piękne czasy. Pozdrawiam.
Piękne? No chyba nie. Jeden wielki złom.
@@mariusz55555555 czytanie ze zrozumieniem staje się w naszych czasach czymś bardzo trudnym. Napisalem o pięknych czasach, do których odnoszę się z sentymentem. Autobusy takie sobie. A ty mówisz o autobusach?...
W tych starszych z harmonijkowymi drzwiami spaliny leciały do środka i po godzinie jazdy w korku linią 723 lub 801 z Żerania do Legionowa człowiek wysiadał na miękkich nogach.
Natomiast w tych nowszych, z podwójnymi drzwiami i niebieską naklejką ZF automatic na przodzie, komfort był już nieco wyższy. Czuć było cichszą pracę silnika, a jednocześnie większą moc i przyspieszenie. W codziennych dojazdach do szkoły robiło to sporą różnicę.
Ikarusy 280 we Wrocławiu pojawiły się w roku 1981, co zbiegło się z okresem nazywanym dziś "Karnawałem Solidarności". Dlatego takie mam właśnie pierwsze skojarzenie, pozytywne - było wiele nadziei. A z walorów użytkowych "zapunktowały" u pasażerów przede wszystkim pojemnością. Jelcz PR 110 nie miał wersji przegubowej, więc nie sprawdzał się na głównych liniach. Wszystkie autobusy jeździły wtedy mocno przeładowane, co "berlietom" stanowczo szkodziło i często się psuły, więc wypadały z rozkładu. Przegubowe "Ogórki" już się wykruszały, więc Ikarus nie miał konkurencji i szybko zdominował większość linii.
Z zagadnień technicznych pamiętam, że te wrocławskie 280-tki z lat 1980-tych miały ręczne skrzynie biegów. Owszem, były w ofercie producenta wersje z czeską skrzynią automatyczną (producentem była firma Praga), 2 biegową. Psuły się te skrzynie namiętnie. Skrzyń ZF jeszcze nie było po wschodniej stronie żelaznej kurtyny. Z kolei wysokopodłogowość i brak ogrzewania w tylnej sekcji nam, pasażerom, jakoś specjalnie nie przeszkadzały. Zimą dogrzewaliśmy się naszym ciepłem wewnętrznym (w takim tłoku, jaki był wydzielaliśmy go dużo) 🙃
Dziękuję za komentarz I pozdrawiam serdecznie.
W zagłebiu miedziowym te autobisy jeździły między innymi na międzymiastowych:
Legnica-Polkowice (przez Lubin)
Legnica-Jawor
Legnica-Złotoryja
Legnica-Prochowice
oraz na liniach miejskich (głównie do huty)
Wszystkie kursy były obsługiwane przez ówczesne WPK, po regionalizacji i rozpadzie na mniejsze MPK - linie te po czasie zostały zastąpione przez PKS o dużo mniejszej frekwencji.
Manualne skrzynie biegów i drzwi harmonijkowe były w standardzie
W Ikarusach, jak się pojawiły, dość dużym zaskoczeniem był układ siedzeń 2+1, w porównaniu z Jelczowskimi 2+2. Oraz całkiem spora zwrotność takiego pojazdu.
@@stanley3647w Legnicy jeździły też Ikarusy z automatami.
Choć sercem zawsze byłem przy Jelczach to gratuluje właścicielom wytrwałości bo auta robią bardzo pozytywne wrażenie :)
Całe technikum spędziłem w ikarusach czy to krótkie czy przegluby
Mieliśmy nawet w Jaworznie piętrusy ale to były czasy 😅
I te kanary w Sce
@@liskoski najczęściej po 22 latali :)
Ale ekologiczne to one nie były Za to zamykanie zacinających się drzwi chrmonijkowych z buta gdy chciał tego kierowca to już frajda była.
wypowiadają się znawcy, co znają jazdy Ikarusem z opowiadań starszych. Jeździłem Ikarusem zawodowo w komunikacji miejskiej i opowieści tych znawców można miedzy bajki włożyć
Pamiętam , pierwszego
Ikarusa widziałem jako dzieciak w Katowicach w 1980 lub 1981 roku . U nas we Wrocławiu pojawiły się one trochę później ( kwestia kilku miesięcy ). Te pierwsze były biało czerwone ( miały więcej bieli od tych późniejszych , gdzie praktycznie biały był od linii okien w górę ) . Tak samo poręcze ,uchwyty w tych pierwszych były białe .
Pamiętam z dziecinstwa Ikarusow jeszcze za czasow Czechosłowacji, w środku zawsze pachniało naftą, ogolnie na nich mowiono Czabajka, ładne okazy !
w ČSAD na liniach międzymiastowych (n. Trzyniec - Karwina) widywałem dwudrzwiowe niebieskie przegubowce
Oda do Ikarusa : Ikarusie Kochany Ty jesteś jak zdrowie ile Cie trzeba cenić ten tylko się dowie kto tobą się przejechal😊 Piękność twa w całej ozdobie widze i opisuje bo tęsknię po Tobie😊
Mój Tata miał Ikarusa turystycznego, ta radość gdy wychodzisz z domu i idziesz poskakać na siedzenia do wnętrza autobusu bezcenna, zawsze uwielbiałem słuchać dźwięku silnika, taki miał głośny klank. A obok Ikarusa stał Autosan H9 do wożenia górników na kopalnie. To były piękne czasy!!!
Fantastyczne na trasie "10" Słupsk - Ustka w latach 80. Aby dostać się do niego, trzeba było gnać na koniec miasta na pętlę. Tam był już prawie pełen (albo i dwa, bo kursowały podwójnie), zatrzymywał się na 1 max 2 przystankach i już... ci co czekali w centrum musieli się obejść smakiem, autobus (często z podwójną albo i potrójną co najmniej liczbą pasażerów niż wymagały przepisy) nie zatrzymywał się i jechał całą trasę z otwartymi drzwiami (nikt nie wypadł)
W Poznaniu część ikarusów była w absolutnie podstawowej wersji wyposażenia tzn. miały tylko jedno otwierane okno w przedniej części i jedno otwierane w tylnej. Reszta - całe szyby nawet bez możliwości uchylenia.
Ikarus, fajne wspomnienia przeważnie z tym czerwonym bo po Katowicach takie jeździły i mnie też w, dzieciństwie drzwi harmonijkowe pozdrowiły przygnieceniem he 😉 pozdro
Dzieki za komentarz, pozdrawiam!
Szacun za zacięcie i kawał roboty jaki wlożyliscie Panowie w te pojazdy...
Kiedyś na pulpicie były przyciski impulsowe, które wyglądały dość prymitywnie ( widać je było w starszych tzw. lewarach). Ta wersja to już lata schyłkowe, gdzie skrzynie automatyczne już były normą ... A co do takich ikarusowych extremów... Jako 3-4 latek mieszkajacy na warszawskim Ursynowie* mocno się zdziwiłem, gdy rano na środku trawnika zobaczyłem wóz pogotowia technicznego zaryty po osie (oczywiscie na bazie Ikarusa)... Okazało się, że kolega kolegę z zakładu podwoził po nocy do domu. Osiedlowa uliczka okazała się za wąska, by minąć zaparkowaną osobówkę ...
Na ratunek przyjechał taki sam wóz i dali radę...
Pozdr,...
*) szczegóły, to trochę wspominki rodziców
Jeździłem takimi . Super auta i ta 4-ka .Za oszczędność paliwa była druga wypłata. Dostałem nówkę, jak z mechanikami się dobrze żyło to OT było zrobione jak potrzeba .
Miło się ogląda Ikarus to był prom kosmiczny najlepiej się jeźdźiło na kółku. Pozdrawiam
karuzeli :)
Moje ulubione miejsce 😂
Z tyłu też fajnie było, szczególnie na wybojach tył mocno podskakiwal 😄
Ale piękne. Ja dopiero jestem w trakcie kursu na D
Powodzenia!
Za z punktu widzenia pasażera. Jeździłem tym przez 5 lat w Łodzi, linia pośpieszna E. W pobliżu silnika głośno, ogólnie w całym zimno. W/g mnie to nie miało w ogóle ogrzewania z ciepła odpadowego a jedynie z webasto. Oczywiście wyłączone ZAWSZE ze względów oszczędnościowych. Ponadto często zużyte amortyzatory ostatniej osi. Fajnie można było rozbujać taki autobus w 3-4 osoby a kierowca wyrażał swój niepokój wyraźnie zwalniając. do tego kopcące niemiłosiernie. W tym samym czasie i już wcześniej istniały Jelcz/Berliet PR 110. To był komfortowy autobus. Cichy, ciepły, przytulny, porządnie oświetlony w środku. dużo miejsc siedzących w odróżnieniu od Ikarusów. Z chwilą nadejścia Ikarusów cofnelismy się w rozwoju o dobre 15 lat i tak już pozostało aż do wycofania ich z ruchu. Berliety były jakby za wcześnie, bo jeździły przeładowane kilkukrotnie i narzekano że są słabe. Ale to była ekstremalna eksploatacja a mimo to dawały radę.Ikarusy już śmigały prawie puste i nie wiadomo po jaką cholerę. Ja uważam że to była zemsta Jaruzela, Berliety cukierek od Gierka.
Ikarus
Och pamięta się te przeciążenia na samym tyle w zakrętach. Zwłaszcza na koniczynka w Sosnowcu albo wyjazd do Katowic 40 gdzie kierowca zmieniał biegi jakby mieszał w wiadrze, a różnicy w prędkości nie było, chyba z max 60 szedł na trasie
Zresztą tak się mówi na zmianę biegów w taki sposób.
Niebieskie 814 po modernizacji niezle popylaly :D
W latach 80 uczestniczyłem w małym incydencie z Ikarusem w roli głównej. Ledwo ruszył z przystanku i złamał się w pół :) parę osób sie poobijało, a ja musiałem iść na następny przystanek z buta. Za małolata siedziało się tam na środku i czekało na jakieś ostre manewry ze strony kierowcy:). W latach 90 były juz tak zużyte, że człowiek musiał zatykać uszy.
hah! dobre!
W 90 ? A wycofali je jakieś 5-6 lat temu z obiegu XD
IKARUS-y dobrze pamiętam z czasów szkoły średniej, właśnie z Bydgoszczy (CB). Lata 89-94. Malowanie na kolor czerwony, drzwi harmonijkowe. Na liniach mocno obciążonych w godzinach szczytu (głównie kierunek Błonie) autobusu czasami były tak przepełnione, że zdarzało się, że za drzwiami wystawał przycięty plecak albo torebka.
Pamiętam błękitnego Ikarusa z Bydgoszczy, chyba z białymi reklamowymi napisami, jeszcze ze skrzydełkowymi drzwiami. A także te późniejsze jak ten niebiesko-żółty.
Jeśli było bardzo gorące lato to u nas nie raz kierowcy blokowali przejście do przodu sznurkiem lub czymś innym a drzwi z przodu były otwarte. To była częsta praktyka.
To były boskie autobusy. Jazda na przegubie (kółku) to była frajda, uwielbiałem jazdę nimi. I te drzwi harmonijkowe 😊❤
Taa, i nie zaczadziły Cię? Jak ja jeździłem tymi autobusami to to był jeden wielki dramat. Śmierdziało spalinami, że to straszne.
Całą podstawówkę i liceum przejżdziłem Ikarusami, które były podstawowym taborem w Warszawie w tamtym okresie. Wrażeń dużo. Takie, które zapadly mi najmocniej w pamięć:
- pętla Bysławska w Falenicy. Linia C (obenie 521), 280 nie chciał odpalić. Zebrało się z 12 chłopa wśród pasażerów i przegubowiec poszedł na pych z 2 biegu. Też pchałem :)
- Puławska w okolicach Dw. Południowego, korek, kierowca postanowił ominąc po trawniku. Ikarus momentalnie usiadł w grząskiej trawie na moście. Koniec jazdy.
- czarne środy. Prze ok 2 miesiące z rzędu, akurat w środy, w niemiłosiernie zatłoczonych Ikarusach a to pękały opony a to siadaało zawieszenie z przodu. Zawsze koniec jazdy.
- w upały jazda z otwartymi przednimi drzwiami, gdzie często przednia harmonijka była zblokowana deską. Zdarzało się jazda z odkrytą wewnątrz pokrywą silnika - huk niemiłosierny.
- zimą z kolei w przyczepie zamrażalnik. Zmarźluchy okupowaly środek pierwszego członu, gdzie były nagrzewnice.
- jako dzieciaki okupowaliśmy zawsze przód. Linie, którymi najczęściej jeżdziłem były obsługiwane przez Zakład Piaseczno. Mielismy swoich "faworytów" charakterystycznych kierowców, którymi nadawalismy ksywki. Np. kapral - zawsze w wulgarny ale śmieszny sposób, głośno komentował wojskowe pojazdy na ulicach. Zapałka, bo w ustach zawsze miał zapałkę, słynął ze spacerowej jazdy, rzadko osiągał 40 km/h, pasażrowie się awanturowali bo opóźnienia były zawsze. Przeciwieństwem był Torpeda. Ten na zjeżdzie z wiaduktu z Puławskiej w kierunku dzisiejszego Pileckiego potrafił wycisnąć z 280tki i 90 km/h na liczniku. W solówce na 4 biegu potrafił się rozpędzić do 60 km/h. To był faworyt :)
Był jeszcze przykry typ zwany "ucho słonia". Był w dodatku kanarem. Na ostatnim przystanku przed pętlą zatrzymywał autobus, zamykał wszystkie drzwi i sprawdzał tak zamkniętym pasażerom, bilety
- pod koniec liceum, czy na studiach powroty nocnymi - powszechne śpiewy, picie alkoholu i bójki z tego wynikkłe. Trochę takiej walki czasem o godność, czasem o wyjście w jednym kawałku...:) piekne czasy.
Super ! Młode chłopaki i z taką pasją!!!...Pamiętam w stanie wojennym jak na "kółku" stałem w zimę ...wiało,sople z nosa ale super było patrzeć ..stoisz a tył ucieka...!
Szczerze Wam powiem, że mimo sentymentu do starych peerelowskich gratów z okresu mojego dzieciństwa akurat Ikarus mi się źle kojarzy. Nie cierpiałem tym jeździć jako pasażer. A najeździłem się tym mnóstwo w latach 97-01 dojeżdżając do liceum z Zabrza do Gliwic na Śląsku. Jak się udało to dwoma liniami. Jak się nie udało to nawet trzema. Hałas, smród spalin i lód na szybach zimą bo nigdy ogrzewanie nie było włączone, co jadąc dziesięć minut nie miało znaczenia, ale jak się jechało z jednego miasta do drugiego to już potrafiło dokuczyć. Jedyne co pamiętam na plus to te stare skajowe, miękkie fotele. Całkiem wygodnie się na nich siedziało. O ile wogole dało się załapać bo często jechaliśmy jak śledzie stłoczeni. Gdy się trafił Jelcz to już się jechało jakoś o wiele lepiej. Ale najlepsze to było, jak pkm Gliwice wprowadził parę dabów... Jak ja się zawsze modliłem żeby na daba trafić. To był jak Mercedes do malucha przy Ikarusie. Ikarusy były wtedy wszędzie. Były już mocno umordowane i nam młodym wtedy naprawdę nie kojarzyły się dobrze. Dobrze że coś przyjechało wogole, ale szału nie było. Dlatego dziś trochę mnie dziwi widząc jak stają się obiektem kultu. Ale widocznie tak to już jest, mi też się wydaje że duży fiat czy Polonez to było cudo, bo trochę kilometrów polonezem za młodu zjeździłem i sentyment do młodych lat się odzywa, ale gdybym się dzisiaj przesiadł z moich teraźniejszych samochodów, mimo że też już nie młodych to jednak nie było by mi do śmiechu.
Tak samo jak podobają mi się stare ciężarówki. Sam jeżdżę zawodowo Actrosem z 22 roku aktualnie. I to jest bajka. Ta fura sama jeździ. Ale pamiętam że kiedyś kurs robiłem na starym starze, który żeby wcisnąć sprzęgło to wymagał zaparcia się o kierownicę, a zimą ogrzewania nie było, bo woda była na noc spuszczana i potem cały dzień się odpowietrzal... Przy -10 to słabo było. Hamulce to było nic, nic i nagle dęba stawał. Ale na zdjęciu czy w muzeum taka fura fajnie wygląda. Jednak pracować na tym dziś po przesiadce z Actrosa to bym chyba nie wiedział wogole od czego zacząć ;-)
A młodzi kierowcy dziś narzekają, a bo Actros to Robur... Chciałbym ich zobaczyć w takim Roburze...
Co do tych drzwi w ikarusie... Bez przesady. One słabe były. Nie raz je sam rękami otwierałem gdy zaszła taka potrzeba ;-) no cóż człowiek młody to różne rzeczy robi...
Z Zabrza do Gliwic nie lepszy jest pociąg?
@@proosee mieszkałem na Zaborzu, a do szkoły jeździłem na Kozielską w Gliwicach. Gdybym chciał pociągiem to najpierw bym musiał dostać się jakoś do centrum Zabrza na dworzec, a potem z dworca w Gliwicach na Kozielską. Nie opłacalne ani czasowo, ani finansowo, bo w przypadku autobusu czy tramwaju wystarczył jeden i ten sam bilet miesięczny.
Dobrą alternatywą był tramwaj linii nr 4 bo za moich czasów jeździły tramwaje w Gliwicach. 15 minut na piechotę na Zaborzu i zawoził mnie pod samą szkołę. Jednak nie przepadałem jeździć tramwajami, wolałem autobus, ale nie raz, nie dwa wybierałem tramwaj gdy godziny autobusów się nie pokrywały z zajęciami lub gdy nie zdążyłem na autobus. O ile mnie pamięć nie myli to tramwaj jeździł co siedem minut. W tamtych czasach z reguły jeździłem 234 z Zaborza na plac Krakowski i tam biegiem na odjeżdżający już 240 który miał przystanek pod samą szkołą. Czasem zamiast 234 to 89 z Zaborza. Czasem awaryjnie 6 tka lub 840 na plac Piastów i potem jakikolwiek na Kozielską. Hehe minęło już ponad 20 lat od tego czasu, a ja wciąż numery linii pamiętam ;-) Jednak przez cztery lata to trochę się człowiek najeździł.
A nic nie mów o Roburze. Mój powrót z Łysej Polany Roburem w wersji pasażerskiej we wczesnych latach 90tych. Na Zazadnią nie dał rady podjechać nawet na jedynce. W efekkcie wszyscy pasażerowie pieszo dymali pod górkę...:)
Mój teść jest emerytowanym kierowcą ciężarówek. Zaczynał jeszcze na Żubrze A80. 16 ton dmc i brak wspomagania kierownicy. Teść to był (i jeszcze jest pomimo niemal 80tki na karku) silny chłop, za młodu uprawiał zapasy. Ale żeby zakręcić załadowanym Żubrem na parkingu musial wstać i się zapierać, żeby wykonać ruch kierownicą. Bez ogrzewania szyb - smarowano je naftą by nie zamrzały. Nie mówiąc o usterkach technicznych...Porównaj to do współczesnego Actrosa...;)
Byłem młody chłopakiem jak jeździły u mnie Ikarusy i rzeczywiście pamiętam problem z drzwiami był nie zamykały się a dla nas to była zabawa której nie zdawaliśmy sobie sprawy z niebezpieczenstwa ale cóż było i fajnie się to wspomina a i oczywiście na tył autobusu się chodziło bo najlepiej tam się podskakiwało , zimy nienawidziłem zawsze zimno ale wspominam to była niezła jazda zawsze pozdrawiam
Hiehie. Ja akurat w Bydgoszczy jestem. Ikarusami przegubowymi jeździłem do szkoły. Pamiętam jak w latach 80-tych XX wieku był tak przeładowany ludźmi, że szorował przy zakrętach tą gumą przy przegubie po jezdni i ta guma się wycierała. Widać było jezdnię. Tak się przechylał z powodu przepełnienia pasażerami. Kierowcy mieli to w ...😁
Jechałem tym żółtoniebieskim 3831, 2 lata temu na tej paradzie autobusów machałem przez okno, jak przejeżdżaliśmy przez rondo Magnuszewska/Glinki
komentarz nr 2 jeśli można - wy dwaj ikarusowcy jesteście mega zakręceni i mega odważni. Jak to ogarneliście finansowo? A technicznie- skąd wiedza? Szok. Tylko podziwać zapaleńców i to tak młodych ludzi!!!
Jeździłem takimi za młodu po Krakowie. Kopciły na potęgę. Hałas na potęgę. :)
Jelczy słabo pamiętam ale pod koniec sam próbowałem chodzić po mieście żeby móc się przejechać Ikarusem . Ostatnie dwie takie 280 w Płocku z tego co patrzyłem to jeździły do 2018 roku i jeden z nich trafił na części a drugi został wyremontowany i trafił chyba do Warszawy. Nieraz się widywało jak w upały kierowcy jeździli z otwartymi przednimi drzwiami. Trochę były rozklekotane , huczały i drzwi były nieszczelne oraz wibrowały całe oraz trzęsły się okna ale wygodniejszym autobusem niż 280 i PR110 w życiu nie jechałem , skajowe wypełnione czymś fotele fakt że tak jak tramwaje były pobazgrane a fotele pocięte scyzorykami i wszystko się wysypywało z foteli.
Jeździłem takim (bez przegubu) do szkoły dawno temu w małym PKSie ale dobrze tego nie wspominam. Latem gorący jak piec hutniczy, przeładowany po brzegi, warczący jak smok i śmierdzący starym olejem dymił na czarno. Jakie było moje szczęście jak z Niemiec przyjechały do nas autobusy setra.
Oj najeździłem się nimi w Warszawie, końcówka lat 90-tych i początek 2000-nych. Ale to już były automaty, kierowca nie musiał wachlować dźwignią od biegów. Nimi się najeździłem oraz tymi starymi rzęchami, Autosanami H-9.
Na jakiej linii latales?
Jak nie było żadnych krzywych akcji związanych z ich remontem , skoro pierwszy chłopak od prawej chciał go trzy razy sprzedać...😊
Brawo za tę pasję. Super.
Fajny material ,zawsze chcialem za kierownica takiego autobusu zasiasc,pozdrawiam
Ledwo, ledwo co pamiętam ogórki - jeździło się koło kierowcy, i pamiętam jeszcze "magiczny" przełącznik kierunkowskazów i "słomiany" przegub. A tak potem - całe życie w Ikarusach! Powszechne wtedy Berliety akurat nie jeździły koło mnie, a z sąsiedniego dworca PKS pomykały Samosy i Autosany - tymi z kolei nie miałem dokąd jeździć. Większość - myślę - nie miała automatów do +-88 roku. Zimą buksowały pod górkę i pasażerowie musieli sami go pod nią podepchnąć, żeby ruszyć dalej. Na karuzeli siedziało się na poręczy, czasem ktoś się gniewał. Pierwsze miały białe "orurowanie", potem bywało różnie - żółte, czasem czarne. W tych pierwszych nie było osobnej kabiny kierowcy chyba, za sobą miał tylko tę wyprofilowaną szybę. Naprawdę - świetne autobusy. (Rzecz tyczy Warszawy).
Podejrzewam, że z racji umiejscowienia silnika w przednim członie i napędzie na środkową oś musicie mieć również kategorię na przyczepy, jako że tylny człon jest tu raczej takowo traktowany. Czy tak jest?
Mnie, jeżdżącemu między innymi przegubowymi Citaro w UK, wystarcza zwykłe D, dlatego iż silnik jest z tyłu i napęd na tył, przez co tylna sekcja traktowana jest jako integralna część pojazdu. Jak jest z tym w Polsce?
3584 fantastyczny - ciekawostka: mój wujek Wojtek (wieloletni kierowca MZK, później instruktor) jeździł swego czasu 3585, a później 3595. Świetna robota panowie. Z bydgoskim pozdrowieniem!
W czasach szkolnych kiedy jesscze jezdzily ogorki i wprowadzali ikarusy w Krakowie czekało sie na ikarusa .Najlepsze miejsce bylo z tylu za drzwiami .Pozdrawiam
Na Rajdzie Koguta w Stegnie był piękny odrestaurowany czerwony Ikarus, coś pięknego
Przy spalaniu załóżmy Maksymalnym 50l na 100km.. to trasa na Węgry może być nawet ekonomiczna... Przy 10os to już tylko 5l na stówę na osobę 😁 a gdzie tam do pełnej ładowności 😂 .. przy czym jaki klimat 😉
Ikarusami jeździłem na początku swojej pracy w MZK Bydgoszcz. Były manuale jak np żółty banan 600🍌a jak trafił się automat na 69 lub 54 PKS-PIASKI to już było git. Pzdr
Wracaja wspomnienia z dziecinstwa
W latach '90 jeszcze jeździły takie w ZKG KM Olkusz. Pamiętam jak Ikarusy 280 jeździły w godzinach szczytu na liniach 471 i 477 do Rodak przez Klucze. Odjeżdżały z przystanku Olkusz Supersam, który był wysepką z wiatami na środku placu. Później stopniowo zostały zastąpione przez Jelcze, a następnie gdy przewozy realizowali podwykonawcy to już różne śmieci z importu jeździły i jednocześnie można było spotkać małe toporne Mercedesy, różne MANy a nawet sprowadzone z Katalonii Iveco, w którym skrzynia automatyczna chamsko zrzucała biegi z wielkim szarpnięciem. Ikarusy 280 były ostatnimi w Olkuszu maszynami przegubowymi. Kursy zaczęto ciąć, ludzie nie mając alternatywy kupowali stare gruzy z Niemiec, żeby było czym do roboty jeździć i zaczęło stopniowo ubywać chętnych do jazdy komunikacją miejską, bo i po co czekać czasem 3h na następny autobus.
Super materiał, chłopaki z pasją. Z niedoykaniem drzwi to czasami połówka się nie domykała :)
Dzięki i pozdrawiamy!
Naprawiałem ten złom w latach 1987-2013 w MZK a później w MZA w Warszawie.Nie mam dobrych wspomnień.
Na końcu autobusu był windsurfing - tak ta końcówka latała na wertepach. Nieraz sie nie trzymałem i udawałem że surfuję na ugiętych nogach.
Ikarus jadący z Zakrzówka w karowkie na centrum i ta impreza na juwenaliach epic story!
Pkm Jaworzno czasy technikum. Ikarus przeglub z automatem psuł się 3 razy w tygodniu przez co trzeba było do szkoły z buta latać, ale tylko zima, jak było cieplej nie było problemu. Z tego co wiem był to egzemplarz po zmianie skrzyni na automat przez co psuł się jak opętany w tym samym miejscu 😅
W Jaworznie są dwa na żółtych blachach. Żółty przeglub Minionek i czerwony . Jeśli uda Ci się podjąć współpracę do filmu byłbym bardzo zaszczycony wsiąść udział w nagraniu nawet jako tło/widz 😊
Górny Śląsk bez Ikarusów byłby jak Londyn bez "piętrusów". Jeszcze dzieckiem, a później młodym człowiekiem będąc, często przejeżdżałem całą Aglomerację Śląską z zachodu na wschód i z powrotem. Już jako dzieciak wożony przez rodziców widywałem tu więcej Ikarusów niż "ogórków" i... zazdrościłem, chociaż jako mieszkaniec dolnośląskiej "ojczyzny ogórków" powinienem się gniewać 🙃
Od połowy lat 1970-tych na odcinkach łączących poszczególne miasta najwięcej było widać krótkich 260. Raczej nie widywało się "berlietów". Kawał historii.
@@pmielecki
Pamiętam linię 807, zawsze przegubowy na linii Dąbrowa Górnicza, Będzin, Sosnowiec, Katowice.
Pamiętam takie w warszawie. Kurba te czasy juz nie wrocą :(
Pozdrowienia dla chłopaków.Byłem na tym urodzinowym przejeździe ;)
A wy mówicie, że niebezpieczne. może to i prawda. Ale mają też swój szereg zalet, np.
1) Solidna konstrukcja, mocna budowa i prosta technika sprawdziły się wyjątkowo na polskich, dziurawych jak szwajcarski ser drogach.
2) Do Wnętrza zajrzało dużo światła, wnętrze można było szybko i sprawnie wywietrzyć.
3) Niezawodne u nas zwłaszcza latem.
4) Na zaspy i kałuże wjechały lepiej niż niskopodłogowce.
5) Brak skomplikowanej elektroniki, którą ma każdy autobus niskopodłogowy. Ona po dziurach i kałużach i zaspach (zimą) by tylko wysiadała.
Co sprawia, że słusznie Ikarusy zyskały status niezniszczalnych.
Najciekawsze jest to że przegubowy ikarus z 1980 roku palił po mieście średnio 28 litrów ropy a super współczesny solaris czy inny przegubowy mercedes z 2020 roku pali 54 litry ropy na 100 kilometrów 😂😂 To się nazywa postęp 👌🤡👍
No nie wiem czy paliły one niecałe 30lna100km napewno pamiętam że jak ruszał pod obciążeniem to go mało co z boku widać było w dodatku ani chłodzenia ani sensownego grzania w nich nie było o osiągach nie wspomnę.
Super spalanie, zwłaszcza, że da się tam załadować ze 150 osób :)
Panowie przed wszystkim gratulacje pięknej pasji :D ale takie pytanie , gdzie wy je garażujecie ? hehe chyba nie pod blokiem
ostatnio ten autobus wrócił na ulice bydgoszczy na regularnej linii
Pamiętam jak z kolegą uciekaliśmy z takiego przed kanarem ale koledze się zaplątał plecak o fotel więc tylko ja zwiałem.
Poza tym pamiętam jakie kultowe były właśnie czerwone autobusy. Na pytanie " jakim autobusem przyjechałeś?" Odpowiadało się "czerwonym" 😉
Great job!!!
Echh wspomnienia Warszawskiej linii 515 z lat dwutysięcznych. Kierowcy zawsze cisnęli puławską bo korki.
Z ciekawszych wspomnień, chociaż mało bezpiecznych pamiętam jak w części za przegubem zawieszenie nawaliło i tył latał. Wszyscy pasażerowie siedzieli w przedniej części, a w tylnej kilku głupków głodnych wrażeń 🤣😁
Zajebiście wygodne fotele miały te Ikarusy.
One jeszcze 8,9 lat temu w Bydgoszczy jeździły do Fordonu. Ten w którym filmują jest starszy bo ma te skórzane siedzenia. Linią 64 jeździłem 35 lat temu do szkoły na Szwederko.
Ikarus kiedyś jechałem takim . A i dotarłem do końca filmu
Z Ikarusami u ich schyłku było tak samo jak ze starymi tramwajami teraz. Niektórzy wolą poczekać na nowy tramwaj zwłaszcza osoby z wózkami lub w czasie upału (brak klimy i wysokie zawieszenie) Gdy Ikarusy były w użytku nikt się nad nimi tak nie zachwycał jak teraz 😄 Nie wiem co w nich było tak fajne. Może to że w czasie deszczu na przegubie przesiąkała woda i była mokra podłoga. Okna też nie były szczelne, albo w przypadku "turboprzyspieszenia" takiej maszyny waliło spalinami na tyle autobusu 😄 zdecydowanie wole nowoczesne autobusy mimo że pesel mnie goni :)
W Trzebini autobusy te, jak ten czerwony kursowały w latach 80-tych w ramach WPK Katowice a w latach 90-tych w ramach PKM Jaworzno kursowały tylko na liniach 309 i 315. W późniejszych czasach na moim terenie pojawiały się tylko okazjonalnie w ramach zlotu o nazwie "Trzebinia w PRL" zwykle 1 maja każdego roku (w czasie pandemii zlot nie był organizowany) wiec jak by panowie chcieli przyjechać to za rok. Sam jestem jeszcze kierowcą autobusów w ramach firmy Transgór, ale w taborze nie ma ikarusów.
Jeździłem Ikarusami. Wspomnienia mam pozytywne.
"Ikarus"
Piękna legenda razem z autosanami, cieszy mnie że są jeszcze osoby które chcą zaopiekować się takimi sztukami zamiast ciąć je na "żyletki" 😎
Nie chce mi się pisać maila- trafiłem tutaj teraz, bo sprawdzam co mi na szrocie stoi do cięcia, bo inne niż zawsze. Jak chcesz kręcić ciekawy film mamy na szrocie do pocięcia na jutro taki autobus Bussing (nad u są dwie takie kropki w dokumentach w nazwie producenta) model to chyba 400 ZNZ. Produkcja 1941 r. W Polsce jeździł po wojnie bo ma w kwitach zapis o Wrocławiu z 1947 i 1949 i ma taki śmieszny daszek na coś- coś jak otoczony blachą szyberdach z szybami, ale zaspawane. O dziwo na kołach samo dojechało po cichu wieczorem po 28 latach postoju w zawalonej szklarni !!!!!!!!! ale mieszkał tam nie jeden zwierz, więc tapicerki nie ma i smród na kilometr! Licznika brak, a że to na gospodarstwie od PRL robiło, to przebieg nieznany ! ;)
ikarus, za moich czasów jeździły ikarusy 260, 280 jelcze pr110 no i mercedesy o405n, był rózne versje ikarusów, a to drzwi i okna inne, a to falgi, lub skrzynia biegów, to zależy na jaki export ikarusy ponoć produkowano do 2002 roku, a ciekawe czym się różniły te ostatnie modele przed zakończeniem produkcji.
Wałbrzyskie Ikarusy te nie miały lekko z górki i pod górkę. Kopciły miały, szyby drżały jak oszalałe a za przegubem w zimę było jak na biegunie. Klimatu nigdy nie zapomnę 👍💪
Tego czerwonego widziałem jakieś pół roku temu na Toruńskiej (dawna baza PKS)
A wiele lat temu naprawiałem tam Ikarusy ale IK160P
Pamiętam jak, za dzieciaka w latach 80tych, jeździłem z mamą na zakupy do Katowic takimi Ikarusami. Przeguby 6 biegowe na linii pospiesznej H [litery były w kolorze czerwonym] relacji Dąbrowa Górnicza Huta Katowice - Katowice. Klimat był nie z tej ziemi podczas takich przejazdów. Kierowcy nie opierdalali się w tańcu i grzali nimi na odcince. Na zakrętach trzeba się było naprawdę dobrze trzymać rurek. A już jak się udało wbić do przodu i stać przy kabinie takiego szofera - delikwenta, to był istny odlot jak na tamte czasy. Zwłaszcza jak kiero zajarzył, że dzieciak mocno zainteresowany i pozwolił naciskać guziki od otwierania drzwi.... Pamiętam i nie zapomnę.... 😍😍😍
Pamiętam powrót z meczu w takim autobusie, gdy Mistrz Polski pokonał w Lidze Mistrzów Mistrza Anglii.😢. Był tak przepełniony , że zakola tarły o gumy. Na podłodze nie było miejsca na moje stopy a maszyna jechała...
Mogłem być w tym autobusie :)
Szacun dla was 👍
Zapraszam na prezencję i przejazd autobusem marki Troliga - jedynym takim w Polsce który jest w PKS Słupsk ;)
Z Ikarusem zderzył się radziecki piosenkarz Wiktor Coj który niestety zmarł w wyniku wypadku a to taka ciekawostka a tak to wgl bardzo fajne macie te autobusy szkoda że już ich nie ma na drogach
Jak na brak klimatyzacji, Ikarusy mają lepszą wentylację, niż we współczesnych autobusach, dzięki większości okien otwieranych. Klasyczny, ponadczasowy wygląd, od wprowadzenia katalizatorów w egzemplarzach z lat 90-tych zniknął uciążliwy wcześniej zapach spalin starego diesla, w tym samym czasie chyba nabrały też większej dynamiki. Ogólnie komfort jazdy pasażera był mniejszy niż w późniejszych niskopodłogowych autobusach z wydajnym ogrzewaniem wnętrza a później także klimatyzacją. Dla kierowców komfort prowadzenia również chyba był mniejszy, pamiętam widok wysiłku kierowcy przy wahlowaniu drążkiem zmiany biegów i słaby moment obrotowy silników przy wjeżdżaniu autobusem pod górę. Ciekawy odcinek, pozdrawiam!
*W latach 90-tych XX wieku, wegierskie autobusy "Ikarus" kursowaly w komunikacji miejskiej miasta Scaroborough - wowczas nie wcielonego jeszcze do aglomeracji Toronto !!!! Pamietam tylko, ze nie bylo w nich tylnych drzwi do wsiadania / wysiadania .... a tylko jedne szerokie harmonijkowe tuz za przegubem !!!! Podobno te autobusy wegierskie "Ikarus" - to nie cieszyly sie w Kanadzie zbyt dobra opinia !!!!*