Bycie żoną nie jest trad. Małżeństwem sie zostaje, a trad wife to określenie uzywane dzisiaj przez z i alfa na sama tylko kobietę ubraną w sukienkę z zary uszytą w bagladeszu... Chyba coś poszło nie tak. Małżenstwo jest potrzebne, nie tylko dla kobiety i mezczyzny wiem, że to żart, ale idol w postaci estetyki trad wife jest bolesny dla kobiet, które bez tej estetyki muszą być wciśniete w ramy, gdzie były tylko malzenstwa tradycyjne, często aranżowane, a kobieta musiała zostać w domu, zajmiwać sie domem, nie miała często praw, w praktyce jej zdanie nie miało wiekszego znaczenia. W latach 40. kobiety "żony" były często obiektem patriarchalnego seksizmu
@@instagramsci9615 spokojnie, ja się z tobą zgadzam i właśnie jako dziewczyna, która chciałaby kiedyś wyjść za odpowiedniego mężczyznę. Tak naprawdę potrzebujemy wzoru małżeństwa, które jest tworzone przez dwie osoby, które szanują się, są wobec siebie równe i są po prostu sobą, a nie tym co świat od nich oczekuje 🩷
Znam dziewczynę (29l) która w ten sposób żyje. Ma już stadko dzieci (chyba 8), piękny dom, urocze fartuszki, ma też brak wykształcenia i nie jest samodzielna finansowo, siedzi cały dzień w domu z dziećmi na edukacji domowej i nie pracuje. Mnie osobiście taki styl życia przeraża.
@@Plutos_Child69 teściowa mojej kuzynki tak miała. W wieku 16 lat urodziła syna, ojcem był 7 lat starszy facet. Po dwóch latach wzięli ślub, mieli jeszcze trójkę synów, ona nigdy nie pracowała, on prowadził firmę. Gdy zginął w wypadku, ona miała 40 lat, zero wykształcenia, zero ogarnięcia życiowego, nawet nie wiedziała czym się zajmuje firma. Jej synowie w niej pracowali, ale po śmierci ojca musieli ją zamknąć, chcieli ją otworzyć we dwójkę, ona na nich wymusiła, żeby ona została właścicielem, a chłopacy nadal byli pracownikami, więc większość kasy szła do niej. No i krótko mówiąc, odwaliło jej. Nigdy nie nauczyła się zarządzać kasą, nie wiedziała co to samodzielne życie, bo prosto spod skrzydeł rodziców poszła pod skrzydła (moim zdaniem, bo miała 14 lat gdy się poznali) groomera i żyła pod jego dyktando. Po jego śmierci obudziła się w niej z powrotem ta czternastolatka, zaczęła przewalać kasę na ubrania, 5 par butów po 500 złotych, takie same ale każdy w innym kolorze, po prostu zaczęła się zachowywać jak nastolatka, tyle że z pieniędzmi. Kilka długich lat jej zajęło ogarnięcie się, musiała najpierw przeżyć życie którego nie miała, żeby z powrotem się stać dorosła. Nikt nie planuje tego, że mąż nagle umrze albo cię zostawi, niemniej zawsze trzeba myśleć "a co jeśli".
@@Plutos_Child69 ludzie się łatwiej adaptuja do sytuacji niż nam się wszystkim wydaje. Być może nie przeszkadza jej wizja pracowania 'na kasie w żabce', być może ma wykupione takie ubezpieczenie, które w takiej sytuacji pomoże jej przeżyć. Jasne, ja bym takiego stylu życia nie wybrała, ale też nie podoba mi się takie ocenianie. Sama byłam pewnie tak oceniana przez wiele osób - siedzi w domu na finansach męża. Podczas kiedy siedziałam tak ze względu na bezrobocie i wcale nie oznaczało to, że gdyby mnie nie przycisnęło to bym nie była wtedy w stanie wstawać o 4 i jeździć chociażby na śmieciarce. BTW chodzenie do pracy okazało się być dużo łatwiejsze i przyjemniejsze niż siedzenie w domu i szukanie sobie zajęcia.
Kilka lat temu wózek inwalidzki niejako zmusił mnie do pozostania w domu, a że nie chcę być dla męża tylko kulą u nogi to pozostało mi zajęcie się domem i pieczenie tego chleba na pełen etat. Sam fakt zamknięcia w czterech ścianach jest na tyle dramatyczny dla mnie, że nie jestem w stanie pojąć jak kobiety mogą to sobie robić na własne życzenie?
Chociaż na odległość, wysyłam wsparcie ❤. Być może uda Ci się odnaleźć coś, co możesz robić z domu będąc na wózku, co da Ci satysfakcję i finansową niezależność. Życzę dużo siły i wyrozumiałości dla siebie. Trzymaj się ❤
Super, że znalazłaś swoją pasję i zajęcie, które daje ci niezależność finansową ❤ Nie zamykaj się w 4 ścianach, postaw na edukację i spotkania z ludźmi, na ile to możliwe. Życzę Ci dużo szczęścia i przesyłam uściski!
Najśmieszniejsze jest tylko to, że ten model wykształcił się w Ameryce w latach 50tych ubiegłego wieku. Nie jest on "starożytny" i nie nawiązuje do czegoś takiego jak "prawa naturalne". Po prostu mężyczyna pracował czasem po kilkanaście godzin poza domem a kobiety miały utrudniony dostęp do pracy zawodowej, poza tym nie było funduszu na gosposię domową. W XIX wieku kobiety pracowały w fabrykach ( a wcześniej po prostu w rzemiośle typu tkactwo), nauczały czy najmowały się na służbę. Na wsi na polu i przy zwierzętach pracowali wszyscy nie mówiąc już o tym że odrabiali niewolniczą pańszczyznę. Które kobiety nie pracowały? Te, które miały bogatych mężów lub dostawały fortunę w spadku. Najwyższa warstwa społeczna. Dlatego śmieszy mnie jak ludzie uważają że ten model ( kobieta pracuje w domu i zajmuje się dziećmi a mężczyzna pracuje) za wiekowy... bo on dosłownie ma trochę ponad 70 lat...
+ w tamtych czasach kobiety nie miały prawa posiadać konta bankowego w USA. Mąż był jej niezbędny do wszelkich kwestii finansowych (i nie tylko) Zależność od mężczyzn była wymuszona.
Zawsze śmieszy mnie nazywanie tych rodzin tradycyjnym modelem rodziny. W biednych rodzinach na farmie pracowali ojciec, matka i dzieci. W bogatych rodzinach matka nawet nie zajmowała się dziećmi, bo miała od tego służbę. Może te tradwives działały w latach 50 w USA, ale zapewne tylko w klasie średniej. Ciężko mi uwierzyć, że zwykły robotnik mógłby utrzymać 5 dzieci i piękną house wife jak z plakatów.
Powtórzę swój komentarz z innego filmiku: Chciałabym zauważyć, że większość trad wives nie jest trad wives. Nie znam ani jednej (a jestem bardzo blisko środowiska jako chrześcijanka i narzeczona) kobiety, która byłaby stereotypową trad wife. Jest to raczej tylko estetyka na ig. Wszystkie kobiety jakie znam mają studia, inne wykształcenie, doświadczenie zawodowe. Niektóre kobiety, które się tak określają to nawet dosłownie siedzą na macierzyńskim i dostają wypłatę co miesiąc, druga część ma własne działalności gospodarcze, które ofc nie są etatem i wypłata nie jest stała, ale zarabiają! Szczególnie te, które są takie znane w internetach. Imo prawdziwe trad wives nie istnieją, a nawet jeśli takie są, to są gdzieś ukryte w swoich domach, bo nie mają czasu na takie głupoty jak postowanie na sm;) Ps feministki wywalczyły prawo do, nie obowiązek do. Na tym polega.. na wyborze kobiety. Nie wyborze za kobietę. Mówienie, że każda kobieta musi pracować nie różni się niczym od zakazywania pracowania.
Ależ oczywiście, że jak ktoś chce zostać w domu, ma fo tego prawo. 👉Feminizm nigdy tego nie zakazywał! 👉Tu natomiast chodzi o toksyczny przekaz i kreowanie w social mediach obrazu świata, który nie istnieje. 👈Tak jak piszesz, prawdziwe "tradycyjne żony" nie mają czasu na ładowanie się w mediach i pewnie ochoty też 😂
@@monikas.442a czy wszystkie feministki w internecie dają tylko dobry przykład? Nie pokazują żadnych patologicznych zachowań? Takich szkodliwych dla młodych dziewczyn?
Bardzo niebezpieczny trend, młode dziewczyny widzą takie Hanny czy Nary Smith i jawią sobie kochającego męża, i szczęśliwą rodzinkę. Wszystko to jest iluzją, którą podane przykłady nam po prostu SPRZEDAJĄ. Bez wpływowych, bogatych mężów, możliwości takich jak prowadzenie firmy, wynajęcie nań czy innych osób do pomocy w domu/biznesie, nie byłoby ich szczęścia wcale. Dla mnie jest to przykre, wręcz szkodliwe, bo młode dziewczyny do tego aspirują, nie znając realiów: na 90% nie będziesz miała ultra bogatego męża, który będzie cię wspierał finansowo i emocjonalnie, nie wiesz ile znaczy poświęcenie ciała i duszy dla dzieci, wypadasz z rynku pracy, a social media są rzadko kiedy lukratywne. Błędne, sztuczne, szkodliwe koło.
Na szczęście w amerykańskim internecie robią się również popularne filmy kobiet, które żyły życiem tradwife i się na tym przejechały. Teraz mówią o wadach i niebezpieczeństwach takiego życia.
Jestem kobietą z dyplomem mgr inż w wąskiej specjalizacji budowlanej. Spedziłam w biurach projektowych trochę lat i bardzo dużą liczbę nadgodzin (często niepłatnych). Ta moja specjalizacja, mimo że budowlana, jest mało popularna i niedoceniana, więc z niej kokosów nie ma - tym bardziej w biurze w porównaniu do placu budowy. Zawsze byłam cięta, nastawiona na niezależność. Obecnie - jak i wiele moich koleżanek z branży i pokrewnych - czasem śmiejemy się z siebie, co nam przeszkadzało w przysłowiowym siedzeniu w domu. Niedawno zmieniłam pracę i branżę na pokrewną, nie tak wykańczającą. Nie żałuję swoich wyborów, ale niektóre zawody jak te budowlane bywają na tyle ciężkie i toksyczne, że wiele osób ląduje pózniej na leczeniu czy to depresji czy stanów lękowych (także mężczyźni!). Po takich doświadczeniach wizja zajmowania się domem i bycia zależną potrafi stać się o wiele bardziej atrakcyjna
Wyrastałam w domu, gdzie matka zarabiała a i tak pieniędzy nie było. Mam więc wbite w głowę, że kobieta też musi zarabiać, by przetrwać. Nie mówiąc o tym, że mężczyzna może odejść albo umrzeć. Część mnie zazdrości takim żonkom.
Nie ma nic tradycyjnego w tych największych kanałach tradwives na tiktoku czy insta….mąż chyba nie za bardzo jest panem i żywicielem swojej żony skoro to ona inkasuje zawrotne sumy na kontencie, w którym UDAJE zajmowanie sie mężem i domem całymi dniami podczas gdy całe dnie de facto PRACUJE…(tworzenie i planowanie filmu, set up, montaż, szykowanie się do nagrywania itp itd)
Jako w pełni niezależna kobieta, pracująca i bezdzietna lambadziara, potrzebuję namiary na Twoją sukienkę, żeby przyciągnąć faceta, który "wybawi" mnie z pracy w wymarzonym zawodzie.
Podoba mi się z jak wielu stron przedstawiłaś ten fenomen. Tej wielowymiarowości brakowało mi na filmach po angielsku, które podsuwał mi algorytm :) ja całe życie marzyłam o byciu tradwife, właśnie na zasadzie buntu w stosunku do mojej rzeczywistości - samotność, wiecznie skłóceni rodzice, poślubieni swojej pracy, mama mówiąca że mężczyźni są źli i głupi i zawsze i tak zostawiają żony... Przez to w głowie zrodziła mi się taka idylliczna wizja, że bycie żoną i mamą na pełen etat to praca wprawdzie ciężka, ale za to bezstresowa i pełna radości. Po czym okazało się że pierwsza córka jest neuroatypowa, że mnie na wychowawczym zjadała samotność i stres że wszystko nie jest piękne i radosne, męża z kolei gniotła presja bycia jedynym żywicielem rodziny. Jest nam jednak obojgu lepiej, kiedy dzielimy się wszystkim bez sztywnych podziałów 🤷🏼♀️ także rzeczywistość dość brutalnie zweryfikowała moje wyidealizowane wizje 😁 ale podziwiam wszystkich którzy dają radę być rodzicem na pełen etat bo to jest cholernie ciężka robota 😳
Nie mogłaś trochę poczytać na ten temat, popytać ludzi w takich relacjach, albo zwyczajnie samodzielnie przeanalizować plusy i minusy i punkty krytyczne, które mogą się pojawić w wyniku takiego stylu życia? Nie wskakuje się na głęboką wodę jeśli nie wie się co jest na dnie.
Osobiście uważam że taki tradycji model rodziny prowadzi do wykorzystywania prtnera i frustracji. W końcu żona będzie miała dość robienia prania i będzie czuła się osamotniona, sfrustrowana że musi sprzątać po wszystkich i tak dalej. Tak samo działa to w drugą stronę mąż będzie żył pod gigantyczną presją że jeśli zawiedzie w pracy rodzina zostane na lodzie, też będzie miał często dużo mniejszą więź z dziećmi jeśli w ogóle by się nimi nie zajmował bo w końcu "obowiązek żony". Myślę że najlepiej dogadać się z sowim partnerem w tej kwestii i nie ustawiać sztywnych ram. Czasem partner może zrobić więcej w domu a czemem partnerka zależy od pracy i indywidualnych potrzeb.
wszystko super, róbta co chceta, ale wkurza mnie, że te tradwives szczególnie na zagranicznym IG często pokazują niechęć i wyższość wobec dziewczyn, które takowymi nie są - jakie to one lepsze, a jak mąż szczęśliwy, a one to się jako kobiety nie spełniają i jacy ich mężczyźni smutni są pewnie. jakby, dobra wracaj do tego pieczenia ciasta i opiekowaniem się 244 dziećmi jedno w drodze, jak podobało się kiedy kobiety głosu nie miały, to i swojego nie udzielaj xdd
@@oreore6403 co? tak, do czasu, do śmierci, znowu jakieś negatywne wymysły? W mojej rodzinie same małżeństwa z dziećmi, wszyscy super szczęśliwi. Natomiast znam takie kobiety z twoim podejściem do związków, rodziny, szkoda czasu na opisywanie tego, szczęśliwe to one nie są ale niech se każdy żyje jak chce. Tylko po co ta toksyczna propaganda robiącą młodym dziewczynom sieczkę w głowie i potem właśnie kończą jak te wspomniane bezdzietne i bez męża znajome, które nagle zdają sobie sprawę z rzeczywistości jak już mają 40 lat. Jest sporo filmików takich kobiet, które mówią, że żałują, że słuchały tych lewicowych samodestrukcyjnych haseł i zmarnowały szansę na rodzinę, dziecko.
@@WajuWaju-kg8cv ja byłam tradwife , wiem co piszę . Gdy starsza córka miała 3 lata a młodsza 8 miesięcy wyszłam do sklepu i już nie wróciłam do tej " sielanki"
Oczywiście każdy ma prawo żyć, jak chce, ale już gdzieś napisałam, że moim zdaniem w tej rodzinie jest dużo czerwonych flag. Ten trend trad wives ogólnie jest chyba dla ludzi co najmniej nieźle sytuowanych, bo nie wyobrażam sobie, żeby te kobiety same wstawały o świcie, doiły krowy, zbierały jajka, piekły chleb itd. itp. i przy wszystkich obowiązkach miały czas wstawiać kontent na media społecznościowe, wyglądając jak milion dolców. Muszą mieć jakąś pomoc. Poza tym, widząc układ "mąż pracuje, żona w domu" zawsze z tyłu głowy mam myśl, jak taka całkowicie zależna od męża babeczka poradziłaby sobie bez własnych pieniędzy w przypadku np. przem0cy d0m0wej.
Po 20 latach pracy doszłam do wniosku, że dużo zabawniej byłoby zajmować się domem. Niestety maż przepracował 30lat i teraz oboje chcemy tym domem się zajmować i by to ta druga osoba pracowała zarobkowo.
Dla mnie te całe tradwify to po prostu skromne żony bogatych mężów które zamiast w nowe ciuszki inwestują w własną farmę swoich kopii. I prawda jest taka że gdyby ich mężowie nie zarabiali ponadprzeciętnie porządnych pieniędzy to nasze dziewczyny nie dzieliłyby się tymi ciekawostkami o wyższości pana domu z całym światem. Te kobietki ot wyszły dobrze za mąż i chcą tym samym pokazać że ich idea jest lepsza niż taki 'nasz' związek partnerski. Nie będę nawet wspominać o roli ojca w wychowaniu dzieci bo z psychologicznego punktu widzenia wynika jasno że w wychowanie młodych obywateli czynny udział powinno mieć oboje rodziców, w końcu tyle mówi się o daddy czy mommy issues spowodowanych emocjonalną lub fizyczną nieobecnością rodzica.
Zależy czy myślimy o trad wife’ach z sociali czy o mitycznej idei trad wife. W tym pierwszym wypadku są to przede wszystkim influencerki, które same zarabiają na nostalgii za czasami, których nigdy nie było. I nie potrzebują żadnych bogatych mężów, zwłaszcza, że same często przy tym prowadzą firmy.
W psychologii nie występuje taki termin, jak tozależyzm. To neologizm popularyzowany w internecie przez Szymona Pękalę. Określa postawę, nie zjawisko. Nie możesz używać tego pojęcia jako argumentu w czym kolwiek.
@@elzbietakingakozowska4245 Argumentem jest cecha wynikająca rzekomo z tego „psychologicznego tozależyzmu“. Z konstrukcji wypowiedzi wynika jednoznacznie, że w tym fragmencie próbuje się wyciągać jakieś aspekty czerpane z pojęcia jak mówiłem wyimaginowanego. Nie może być to traktowane jako argument, bo nim nie jest.
Przykre, że oni (Ballerina Fram) są bogaci i stać na nianie jak mąż chce randkę, ale jakby ona chciała coś wyjść na chwilę czy coś to nie można niani ;-;
@@marcinbudyks4222 Oglądałam anglojęzyczny filmik na yt o taki tytule "The Dark Truth About Ballerina Farm - Tiktok's Saddest Trad-Wife", jeśli dobrze pamiętam tao tam jest o tym wspomniane. Filmik ogólnie omawia wywiad przeprowadzony z tą parą
To jest poprost u biznes, i nic wiecej. Cala armia pracujacych dla niej ekipa filmowa i bardzo przemyslany scenariusze. Farma zrabia na milionach idiotek. To sa fakty
Uważam że to bardzo fajne że w tych czasach można WYBRAĆ swój styl życia i nikt cie nie prymusza do trgo tradycyjnego, to jest całkowicie twój wybór i dzieki temu będziesz się najlepiej spełniać w wybranej przez ciebie opcji
dodałabym jeszcze jedno - w Polsce takich tradycyjnych żon na masową skalę nigdy nie było bo u nas od zawsze bardzo mało kto dawał radę utrzymać rodzinę z jednej pensji. Na szerszą skalę tradwifes istniały w Holandii, Szwajcarii i (krótko) w USA. Te plakaty, które pokazujesz pochodzą z lat 50 XX w, ale z USA. U nas były traktorzystki :)
Dla mnie samej jakiś czas temu wizja bycia taką trad wife wydawała się atrakcyjna. Po przemyśleniach doszłam do wniosku, że jest to spowodowane moim lękiem przed nieznanym. Wlaśnie skończyłam studia na kierunku pielęgniarstwo, odebrałam prawo wykonywania zawodu i dalej wzbraniam się przed podjęciem pracy, bo się naprawdę mocno tego boję. Niestety pieniądze uzbierane z dorywczych praci stypendium powoli się kończą i trzeba będzie wyjść w straszny świat pracy zawodowej i to jeszcze tak odpowiedzialnej. W obliczu takiej przyszłości siedzenie cały dzień w domu z dziećmi serio wydaje się być lepszą perspektywą, bo daje poczucie bezpieczeństwa, którego mi tak bardzo teraz brakuje.. Edit: dodam jeszcze, że miałam bardzo niespokojne dzieciństwo, przemoc w domu była na porządku dziennym, ciągłe krzyki, chaos, brak poczucia bezpieczeństwa i stabilności. To spowodowało, ze jednym z moich największych marzeń stało się sprowadzenie na świat człowieka, któremu dam jak najlepsze dzieciństwo i to bezpieczeństwo, którego mi tak bardzo zawsze brakowało
13:55 ledwo jej przez gardło przeszło, że jej mąż jest od niej mądrzejszy (a w zasadzie powiedziała tylko może). Widać, że tak nie uważa 😂 specjaliści od mowy ciała na pewno wskazaliby jak zaczęła kręcić głową na znak, że NIE, a powiedziała "może". Wysłała sprzeczne informacje 😅
:)) Bo "trad wife" dba nie tylko o fizyczny dobrostan męża, ale i o dobre samopoczucie, więc nie urazi mężczyzny kierującego losem jej i dzieci, bo może by się okazało, że ta relacja wcale nie jest taka, za jaką się ją uważa. (Niektóre żony udają głupie, żeby mąż źle nie wypadł albo dla świętego spokoju).
25:40 nie wyobrażam sobie takiego życia. zero doświadczenia zawodowego, zero własnej gotówki, po prostu jesteś na czyjejś łasce. a jak potem ta osoba będzie ci wypominać, że w sumie to nic nie robisz, tylko siedzisz w domu, to już wgl super xd (taka moja opinia, boję się takiego życia)
Tylko że to nie prawda. Te babko zarabiają w social mediach, budują własne marki, są po studiach, wydają książki, właśnie linie ubrań itd. trad wives bez pracy i wykształcenia to mit
@@0valkyria02 tyle, że praktycznie takich kobiet co serio nic w życiu nigdy, tylko od razu po lo mąż i dzieci to 0.000001% społeczeństwa, a jest dyskusja jakby to był mainstremowy problem
@@Przylepek11 aha, to fajnie masz. sama znam dużo takich osób, więc nie, to nie wyjątek. nadal się znajdują takie przypadki i będą nadal się powtarzać.
@@Przylepek11 poza tym, mój pierwszy komentarz był odpowiedzią na końcowy fragment odcinka, w aspekcie tego, czy mi by pasowało takie życie, więc odpowiedziałam i nie zapraszałam do dyskusji.
Z jednej strony nic mi do tego jak ktoś żyje i pokazuje to na ig i mam świadomość, że instagram kłamie, ale mimo wszystko obowiązki domowe to w większości te niemiłe rzeczy jak mycie kibla, szorowanie garów, wyciąganie włosów z sitka i zbieranie kupy po psie, a idealne ciastka to jakieś kilka procent i byłoby ok pokazać resztę.
Zawsze mnie to dziwiło, że odbiorcy tego typu kontentu zdają sie nie zauważać, że to są bizneswoman zarabiające ogromne pieniądze, a nie schowane w czterech ścianach tradycyjne panie domu na utrzymaniu męża. Nie są zależne finansowo od nikogo , a jednocześnie namawiają kobiety do bycia kurami domowymi, bez kariery i własnych dochodów. Czysta hipokryzja. Rezygnacja z pracy zarobkowej to ryzykowna gra, nikt biorąc ślub nie zakłada rozwodu, a jednak 1/3 małżeńst się rozpada, zazwyczaj w nieprzyjemnej atmosferze.
Wychowałem się wśród tłumu tradwifes (kiedyś to nazywało się po prostu „żona”). Wszystkie odtwarzające dokładnie ten sam scenariusz/tryb życia: zaloty-narzeczeństwo-małżeństwo-macierzyństwo-wychowanie dzieci-porzucenie-samotne macierzyństwo-samotne starzenie. Drugi koniec dopuszczał pewne wariacje. A to mąż umierał wcześnie, zanim zakochał się w koleżance z pracy i odszedł. A to żona godziła się na zdrady, byle tylko utrzymać fasadę. Mąż się w końcu „wyprztykiwał” z libido i „wracał na łono”. A potem umierał. Efekt zawsze ten sam: degradacja bytowa, samotne wychowanie potomstwa, głęboki żal i samotność. Teraz patrzę, że mimo doświadczeń milionów kobiet, wzorzec wraca i zyskuje wsparcie „influencerek”. Ciekawe, nie gadają z rodziną? Parę lat pozornego bezpieczeństwa jest warte przeistoczenia się w wyposażenie domu? Nie zauważyły, że mężowie takich „czempionek domowego ogniska” w końcu zwyczajnie się nimi nudzą? Mając te sześć dych na karku, stoję i rozglądam się na tym cmentarzysku małżeństw, marzeń o „prawdziwych domach” i „wiecznej miłości”. Nie mogę uwierzyć: ktoś nadal jest gotów poświęcić swoje życie dla tych iluzji?
A mężowie kobiet, które pracują zawodowo, nie odchodzą do koleżanek z pracy? Uważam, że schemat ktory opisujesz ma wiecej wspolnego z nieodpowiedzialnością i lekkoduchostwem mężczyzn, niz z tym, czy kobieta pracuje. Te, co pracują, moim zdaniem często mają nawet gorzej, bo też ogarnianie domu jest na ich głowie, tylko jeszcze do tego harują na etacie.
@@maja-qy2rnWydaje mi się, że prawdopodobieństwo jednak zwiększa się wraz z tym ile te osoby (bo nie ukrywajmy, że to często działa w dwie strony) czują władzy w związku. Im większa władza w domu tym więcej ci wolno. Jak druga połówka jest niemal przykuta do kaloryfera, bez własnych zasobów finansowych, bez perspektyw innych niż czyszczenie klopa i wrzucenia rzeczy do gara no to o wiele łatwiej tej drugiej stronie jest sobie "pozwolić" na zdradę. Bo to właśnie ona jest na wyższej pozycji. Zarabia, utrzymuje domowników więc się należy. Rodzina odchodzi na dalszy plan kiedy czujesz, że jesteś ponad nią. Przynajmniej tak to widzę. Choć oczywiście jest to okrutne.
@@maja-qy2rn Owszem, odchodzą. Ale kobieta ma własne życie. Łatwiej znieść porzucenie i łatwiej się utrzymać. Jeśli do tego potrafi w związku podzielić obowiązki, to jej sprawczość się zwiększa. Dziś coraz częściej mężczyźni uczestniczą na równi w pracach domowych.
A mnie to nie dziwi, przecież dokładnie ten sam mechanizm objawia się tym, że im kto bardziej szalał w młodości, tym bardziej dewocieje na starość. Także rozmowy z rodziną nic nie dadzą, bo starsze pokolenie, które mogłoby przestrzec, pomóc wyrwać się z tego schematu jest już przez to bagno przerobione i ciągnie w dół kolejne pokolenie.
@@maja-qy2rn owszem odchodzą, ale w takiej sytuacji kobieta ma stabilną pracę i wykształcenie, więc żyje sobie spokojnie z poczuciem, że pomimo rozpadu małżeństwa, w życiu zawodowym dobrze jej się wiedzie. A taka tradwife? Nagle bez męża, bez pieniędzy, rozpaczliwie szuka pracy, zostaje bez niczego, nawet jej własne dzieci nie uważają ją za autorytet, no bo ona całe życie nic tylko gotowała i sprzątała. Było już mnóstwo takich tradwifes, które w wieku 50 paru lat wylądowały w pokoju studenckim i na kasie w markecie
Myślę, że jeśli małżeństwo decyduje się na większą rodzinę (powiedzmy, od 3 dzieci, chociaż to jest subiektywne), to na pewnym etapie takie tradwife'owe rozwiązanie może być najrozsądniejsze. Nie musi być rozwiązaniem na cale życie, ale przez np. 10 lat, póki dzieci są małe, albo jeśli inny członek rodziny wymaga dodatkowej opieki (np. babcia, która przestaje sobie radzić z samodzielnym prowadzeniem domu, nawet jeśli tylko mieszka niedaleko). Przy dużym zaangażowaniu w sprawy rodzinne trudno być na drugim etacie jeszcze pracownikiem, zwłaszcza jeśli ewentualne zarobki niekoniecznie pokryją z nadwyżką dodatkowe koszty związane z pracą mamy. Optymalnie byłoby, gdyby taka mama miała okazję w miarę możliwości nieco sobie dorabiać w niewielkim zakresie, chociaż w warunkach polskiego rynku pracy nie będzie to raczej 1/ czy 1/4 etetu. To właśnie robią tradwife'owe tiktokerki, chociaż skala tej pracy bywa oczywiście czasem większa. Ale znam sporo wielodzietnych mam, które zarabiają piekąc ciasta na zamówienie czy opiekując się dzieckiem sąsiadów przez trzy godziny po lekcjach albo jako animatorki podczas weekendowych kinderbalów. Znam też takie, które zainwestowały w tym okresie w zdobycie dodatkowych kwalifikacji, zwykle online albo w kilka weekendów. No i umiejętności rozwinięte podczas takiego etapu (opiekuńcze, kulinarne, organizacyjne...) mogą zaprocentować potem w życiu zawodowym, chociaż zwykle jako rozwinięcie innych, bardziej kierunkowych zawodowo. Oczywiście, taki model okresowy nie pokrywa się z tym, co pokazują wymieniane w odcinku idealne panie domu na wzór babci. Natomiast osobom, które pociąga taki styl życia, polecam do rozważenia wspomniane elementy, które mogą być na wagę złota, gdyby nagle trzeba było go zmienić. Tak na wszelki wypadek
Wyjechałam do kraju mojego męża i niestety zostałam tridewife. Ciężko o znalezienie pracy z dwójka małych dzieci i bez przedszkola z przedłużonymi godzinami otwarcia. 3 lata zajmuje sie domem i powoli mnie to przytlacza. Wydaje mi sie, ze te kobiety musza miec silna psychikę ze to wytrzumuja
Znam dziewczynę aspirującą do bycia taką żoną i matką. Pięknie jest tylko, jak przychodzą goście, za zamkniętymi drzwiami rzeczywistość jest raczej smutna. Dużo tam przemocy kamuflowanej...
Szanuję kiedy ktoś żyje diametralnie inaczej ode mnie i sobie w tym trybie radzi, a nawet jest szczęśliwy. Sama osobiście marzę o takim ognisku domowym, a w swoim życiu mam poleganie tylko na sobie i puste mieszkanie na koniec dnia. Z dwojga "złego"wolałabym się realizować w domu z dziećmi i tak być w pewnie sposób zależna niż wmawiać sobie, że realizuje się na innych polach - sama na łasce i humorkach pracodawcy.
Z tymi tradwife jest też taki myk, że kobiety w USA musiały zrobić miejsce dla mężczyzn powracających z wojny. Dlatego zaczęto marketing, który romantyzowal męża i siedzenie w domu, gotowanie oraz negatywnie postrzegał kobiety pracujące. Kobieta musiała być finansowo zależna od niego, usługiwać mu i być na każde zawołanie. Dzięki temu zwolniły sie miejsca pracy, mężczyzna czuł się męski i miał sens życia, a kobiety popadały w załamanie i łykały prozac.
Ewa jak na początku powiedziałaś, że chodzi o mormonów to było wiadomym, że tam nie jest zdrowo więc nie zaskoczył mnie fakt, że jej mąż to po prostu creep 😂
A ja dodam jeszcze jeden powód. Zmęczenie. Kobiety są zmęczone właśnie balansowaniem na linii dom praca i nawet przy najbardziej wspierającym partnerze pojawiają się myśli na temat zostania w domu. Ja jestem feministką od zawsze miałam świetny wzór do naśladowania w domu bo rodzice dzielili się obowiązkami i wspierali się ale w ostatnim czasie coraz częściej myślę o tym, że mogłabym zostać w domu i niech mąż mnie utrzymuje, bo jestem po ludzku zmęczona gonitwą za pieniądzem🙂
O jak ja to rozumiem. 10 pracuje w korpo i mimo że dalej chce się rozwijać zawodowo to z chęcią wolałabym zostać kilka lat w domu z dzieckiem. Bez tej całej logistyki i szarpaniny. Bo tak jak napisałaś, nawet kiedy oboje z rodziców angażują się tak samo to doba ma tylko 24h
Dokładnie tak samo myślę. Połączenie wszystkiego praca dom dzieci jest bardzo męczące i często jest tak że nie mamy czasu potem dla siebie oraz dla dzieci też jest go niewiele. Nie widzę by te kobiety były szczęśliwsze. Myślę że na ten czas małych dzieci tradycyjny podział obowiązków ma sens i scala to rodzinę i nie powoduje tylu frustracji co u kobiet które muszą łączyć wszystkie obowiązki naraz
Wszystkie pokazują zakłamany obraz rzeczywistości. Generują tak ogromne zasięgi i wyświetlenia, że mogą spokojnie przyjmować reklamodawców i na tym zarabiać, plus ich mężowie zawsze są bardzo bogaci. Prawdziwa tradycyjna żona nie miałaby czasu na nagrywanie takich głupot. W przypadku kiedy chłop ją porzuci, albo umrze zostanie sama, bez kasy i doświadczenia zawodowego. Każdy może żyć jak chce, ale sposób w jaki piorą mózgi młodym dziewczyną strasznie mnie irytuje, bo romantyzują coś co nigdy nie istniało
Powiem tak, nie wierzmy we wszystko co jest w internecie. To są zwykle osoby, które chcą zaistnieć wybierając jakiś tam sobie styl życia, pokazują w internecie to co ludzie chcą widzieć. Ogólnie w ameryce jest taki trend, że bardzo bogaci ludzie tworzą sobie jakieś takie wyimaginowane treści i udają, że żyją takim życiem, a tak naprawdę to bullshit.
Ja jestem juz 6lat w domu (ciaza+macierzynski+wychowawczy) i nie bardzo chce mi sie wracac do pracy, poswiecac zycia na pospiech i zmeczenie. Jednak zdaję sobie sprawę, ze trzeba byc niezależnym, gotowym w kazdej chwili do utrzymania siebie i dzieci, bo nivdy nic nie wiadomo. W zwiazku z czym mam zawod, mam wystatcaajace doświadczenie i uwazam, ze w kazdej chwili będę w stanie utrzymac się, gdybym zostala sama + odkladam sobie comiesięczną pensję na taką sytuację lub emerytue. Ponadto mam zabezpieczenie w postaci polowy majątku męża, ktory zarobil w trakcie naszego małżeństwa.
@@BlaugranaFAN wtedy mąż musiał by przejąć połowę moich obowiązków, plus dziecko siedziałoby w świetlicy po 8/9h , a i tak musielibyśmy mieć kogoś do odbierania dziecka, wszyscy wiedzielibyśmy się dopiero na kolację ( w Warszawie dojazdy do pracy w dwie strony to łącznie spokojnie 2-3h). Kolacja, kąpiel i spanko. W weekend zakupy, sprzątanie i sprawunki. Dziękujemy bardzo, ale nie chcemy z mężem takiego życia ani dla nas, ani dla naszej córeczki. Teraz do przedszkola wstaje jak się wyspi (a nie o 6), na 9 ja zaprowadzam, ogarniam chatę, obiad, zakupy życiówkę itd. o 14.30 po obiadku ją odbieram, popołudnie mamy dla siebie, w weekendy mamy czas na wycieczkę czy inne aktywności. Nikt nie jest znerwicowany. Córka ma piękne dzieciństwo. Gdybym miała wstawać do pracy przed 6, grubo po 17 być w domu. Z językiem na brodzie ogarnąć chatę i obiad, to już 19 i po życiu. Kąpiel dziecka, chwilę dla siebie, przygotowanie na jutro i 22.00 w łóżku. Byłabym wtedy zmęczona , żeby nie powiedzieć wkurwiona, nie miałbym czasu dla dziecka, dla siebie, na odpoczynek, książkę czy spacer. Nie chce takiego życia ani ja ani mój mąż ani moja córka. I na szczęście możemy sobie na to pozwolić i będziemy z tego korzystać, a jeśli noga się powinie to mam zawód o doświadczenie, wrócę do pracy, a jak mąż pójdzie w tango to też jestem jako zabezpieczona o co postarał się mój prawnik. Co do moich ambicji gdyby Pan chciał mi dopiec, to tak owszem brakuje mi trochę pracy, ale w pracy brakowało mi córki i męża, także coś za coś. Teraz chcemy być razem, a córka na pewno za jakiś czas będzie miała swoje życie nastolatki i nie będzie za mną tęsknić, wtedy wrócę do pracy zawodowej. Narazie swoje ambicje rozwijam na szkoleniach i kursach, co by ciągle być w obiegu w razie "W". Uważam, że to mądry wybór. Po to sprowadziliśmy na świat dziecko, żeby spędzać z na im czas, nie tylko kilka h w weekendy, 10 lat przestoju zawodowego (ale nie rozwoju) to nie koniec świata, a dziecko drugi raz małe nie będzie.
Ja od razu po studiach wyszłam za mąż i zaszłam w ciążę po niecałym roku znów i teraz planuje 3 dziecko 😄 niewyobrażalne byłoby dla mnie zostawić dzieci w żłobku i iść do pracy. Kocham to, że mogę z nimi być w domu i zakładam, że do typowej pracy nigdy nie pójdę 😄 i bardzo to kocham
Co ty na to, żeby zrobić odcinek o młodej studentce psychologii z kultowego serialu Ranczo -Klaudii? Ciekawie by się oglądało twoją analizę jej osoby :D
Moim guily pleasure jest oglądanie contentu tego typu. Natomiast nigdy nie traktowałam tego serio. W sensie...no nie traktuję serio tego co widzę w Internecie. A już na pewno nie zakładam, że rolka/post przygotowany na instagrama przedstawia 90% czyjegoś życia. Mam wrażenie, że trad wife budzą tyle emocji, bo pobudzają w ludziach dużo różnych polaryzujących tematów (konserwatyzm/liberalizm, wielodzietność/niechęć posiadania dzieci, perfekcjonizm/bycie ludzkim, estetyka jako dominanta życia/naturalność i brak presji, wydawanie pieniążków na wartości dla wielu błahe/oszczędność, zarabianie na pokazywaniu prywaty/prywata, równość płci/patriarchat). Co swoją drogą jest bardzo ciekawe i myślę, że spokojnie możnaby pracę naukową jak nie książkę napisać o tym, ile się mieści w takiej figurze.
Wszystko rozbija się o... życie. A w życiu nie jest słodko-różowo. I uzależnienie się finansowe od jednej osoby, rezygnacja z własnej kariery zawodowej to debilizm. Załóżmy, że facet będzie lojalny, nie kopnie żony w d (aczkolwiek statystyki mówią jasno, że w tej chwili rozpada się niemal połowa małżeństw, trend jest rosnący, nawet mamy dojść do tego, że w pewnym momencie będziemy mieć więcej rozwodów, niż ślubów). Może przyjść choroba, może zdarzyć się wypadek. Pesymizm? Dobra (choć znam takie sytuacje z własnego podwórka, u mnie w rodzinie zdarzyło się trzy razy). Ale ta jedna zarabiająca strona może stracić pracę/firmę. W dzisiejszych czasach to wcale nie takie mało prawdopodobne, tego chyba naprawdę nie trzeba tłumaczyć, ani udowadniać, co się potrafi odwalać na rynku po ostatnich przebojach pandemi...czno-wojennych. I co dalej? Macie kredyt, x dzieci, ona nie pracowała x lat, on może złapie dwie prace. Bo wciąż zarobki 10k i wyżej to ok. 10 % naszego społeczeństwa i to w dość wąskich sektorach (nie, nie każdy będzie zarabiał, wystarczy tylko chcieć). I co, jedna gó.no pensja na ratę kredytu (o ile starczy, bo jak było dobrze, to rata kredytu mogła być spora) a co z resztą? I to jest realne, to się dzieje (ostatnio było głośno o rosnących stopach kredytowych, przez które ludziom z 5 k kredytu robiło się 10 k i nagle się okazało, że jest kiepsko). Dlatego pracować muszą dwie osoby, stanowiące rodzinę, bo to nie lata 50-te w USA, gdzie facet z najniższą utrzymywał 5 osobową rodzinę, spłacał hipotekę. Naprawdę, jakie wtedy były realia, siła nabywcza waluty, a jaka jest teraz. Pominę, co w tym tradycyjnym modelu przekazujemy dzieciom (córki są wychowywane na kolejne tride wife, czy będą mogły wybrać inną drogę?). A feminizm nie jest zły. Owszem, wypaczono go (nienawiść do mężczyzn, czy fakt, że kobieta na tym samym stanowisku dźwigająca mniej niż facet na tym samym stanowisku ma zarabiać tyle co on - nie, to nie są założenia feminizmu), ale sam w sobie feminizm nie jest zły. Właśnie feminizm zakłada m.in to, że nie będę utrzymanką mojego męża.
O kurde, straszna historia. Jeszcze usłyszymy o tragicznych konsekwencjach takiej relacji i stylu życia. Sama scena z fartuchem...jej rozczarowanie i jego "nie ma za co" 😢
To jego nie ma za co było tak obleśne, że aż mnie wzdrygnęło. I ona skacząca i pajacująca na niechciany, upokarzający prezent. Wyglądała jak te laleczki na sznurkach. Zero szacunku do kobiety będącej matką jego dzieci..
W tym trendzie widzę chęć ucieczki od kieratu praca-dom i jako bezdzietna z wyboru robię coś podobnego, tylko rezygnuję z innego elementu. Ale mam problem z trendem tradwifes, bo utrwala mit "kobiety kiedyś nie pracowały", gdzie "kiedyś" jest rozumiane jako większość historii ludzkości i że dotyczyło to większości kobiet (tu się cieszę, że wyraźnie powiedziałaś o latach 50. XX w - i też nie w każdym kraju). Jednocześnie one same w SM przecież PRACUJĄ: występują na filmach, montują je, promują, przynajmniej dopóki nie zarobią więcej i ktoś ich nie odciąży w części obowiązków.
Ja sama nie pracuje zawodowo i calej rodzinie z tym dobrze. Gdybym juz wrocila do pracy (coeka ma 6lat i jest w przedszkolnej zerowce) dziecko siedziałoby w świetlicy po 8/9h , a i tak musielibyśmy mieć kogoś do odbierania dziecka, wszyscy wiedzielibyśmy się dopiero na kolację ( w Warszawie dojazdy do pracy w dwie strony to łącznie spokojnie 2-3h). Kolacja, kąpiel i spanko. W weekend zakupy, sprzątanie i sprawunki. Dziękujemy bardzo, ale nie chcemy z mężem takiego życia ani dla nas, ani dla naszej córeczki. Teraz do przedszkola wstaje jak się wyspi (a nie o 6), na 9 ja zaprowadzam, ogarniam chatę, obiad, zakupy życiówkę itd. o 14.30 po obiadku ją odbieram, popołudnie mamy dla siebie, w weekendy mamy czas na wycieczkę czy inne aktywności. Nikt nie jest znerwicowany. Córka ma piękne dzieciństwo. Gdybym miała wstawać do pracy przed 6, grubo po 17 być w domu. Z językiem na brodzie ogarnąć chatę i obiad, to już 19 i po życiu. Kąpiel dziecka, chwilę dla siebie, przygotowanie na jutro i 22.00 w łóżku. Byłabym wtedy zmęczona , sfrustrowana, żeby nie powiedzieć wkurwiona, nie miałbym czasu dla dziecka, dla siebie, na odpoczynek, książkę czy spacer. Nie chce takiego życia ani ja ani mój mąż ani moja córka. I na szczęście możemy sobie na to pozwolić i będziemy z tego korzystać, a jeśli noga się powinie to mam zawód o doświadczenie, wrócę do pracy, a jak mąż pójdzie w tango to też jestem jako zabezpieczona o co postarał się mój prawnik. Co do moich ambicji gdyby ktos chciał mi dopiec, to tak owszem brakuje mi trochę pracy, ale w pracy brakowało mi córki i męża, także coś za coś. Teraz chcemy być razem, a córka na pewno za jakiś czas będzie miała swoje życie nastolatki i nie będzie za mną tęsknić, wtedy wrócę do pracy zawodowej. Narazie swoje ambicje rozwijam na szkoleniach i kursach, co by ciągle być w obiegu w razie "W". Uważam, że to mądry wybór. Po to sprowadziliśmy na świat dziecko, żeby spędzać z na im czas, nie tylko kilka h w weekendy, 10 lat przestoju zawodowego (ale nie rozwoju) to nie koniec świata, a dziecko drugi raz małe nie będzie i doceniamy z mezem, ze mozemy sobie na to pozwolic, bo malo osob ma taki luksus, zeby nie pracowac dla pieniedzy.
Rezonuje z tym bardzo! Sama jestem w domu z dzieckiem, ja pracuję w domu (sprzątam gotuje itp) a partner w firmie. Każdy niech żyje według tego co uważa za stosowne i niech nie przejmuje się życiem innych ❤
Dobrze, że myśli pani o przyszłości, życzę pani dużo szczęścia. Najważniejsze jest to, żeby podejmować decyzje dotyczące własnego życia w zgodzie ze sobą. Chciałam tylko wtrącić jedną rzecz - jeśli obydwoje rodziców pracuje zawodowo, to obowiązki przy dziecku i prowadzeniu domu dzieli się na pół, to powinno być dla wszystkich jasne i ściśle egzekwowane przez kobiety. Jak partner się miga od obowiązków, to nie ma sensu układać sobie z nim życia.
to prawda. jeśli ma się taką możliwość dla małego dziecka zawsze będzie lepiej być przy rodzicu a nie praktycznie cały dzień w placówce. Wydaje mi się, że właśnie takie robienie wszystkiego na raz, ogarnianie domu, pracy na cały etat, dzieci itd powoduje frustracje i brak radości z tego macierzyństwa. Myślę, że tradycyjny podział jest najlepszy w pierwszych latach dzieci a potem nic nie stoi na przeszkodzie aby do pracy wrócić, zwłaszcza w dzisiejszych czasach gdy tyle ludzi się przebranżawia. ~Nie jest to model dla każdego, ale to naprawdę może się sprawdzić.
I bardzo dobrze robisz Ja miałem taką mamę bizneswoman że pracowała od 6:00 do 22:00 przychodziła do domu i od razu kładła się do łóżka przez to tak naprawdę nie poznałem mojej mamy. Najlepsze jest to że ojciec wojskowy szybciej poszedł na emeryturę i się nami zajmował to jeszcze matka go cisnęła żeby poszedł do pracy gdzie ojciec powiedział że w żadnym wypadku bo on się będzie zajmował domem i dziećmi przynajmniej ma na to czas
może nie z powodu problemów na świecie, ale czasem, kiedy np. jestem zalatana, zmęczona dzieleniem czasu między pracę, trójkę dzieci i różne obowiązki, to czasami mam chwile tęsknoty do tego, żeby siedzieć w domu, nie pracować, zajmować się tylko dziećmi i domem, mam wtedy wrażenie takiego trochę kokonu chroniącego przed problemami tego świata. Ale na dłuższą metę nie mogłabym poświęcić się tylko dzieciom, nie wyobrażam sobie życia w ten sposób, a także takiej pełnej zależności finansowej od drugiej osoby i konieczności proszenia się np. męża o pieniądze. Ale chwilami coś takiego kusi, jak za bardzo np. dokuczą problemy zawodowe
Kobieta, która ma rzekomo zajmować się domem i nie pracować, bo feminizm zły, pracuje jako influ, współpracuje z markami, prowadzi swój sklep i trzepie gruby hajs, co jej daje niezależność i przeczy byciu tradwife, korzystając ze wszystkich dobroci wywalczonym dzięki ruchom feministycznym. Te wyidealizowane wizje, romantyzowanie przemocy i kontroli drugiej osoby (zamykanie drugiej osoby w domu bez kontaktu z innymi przecież wcale nie jest znęcaniem się) to kolejne pranie mózgu widzom, żeby na nich zarobić. Jedni reklamują błyszczyki powiększające usta z filtrem powiększającym na insta, a drudzy udają, że mają wcale nie niepokojący ,,tradycyjny" model rodziny
Omniomniomniomniomloszka, a odnośnie odcinka, chętnie dałabym panowi Danielowi ten fartuszek na jajka, żeby je zbierał na śniadanko dla Hannah samodzielnie
strasznie smutne jest stwierdzenie że pracować albo dla szefa albo dla męża, nie widząc nawet opcji że można pracować dla samego siebie. wydaje mi się że to wina tego że ludzie myśląc "praca" mają na myśli jakieś biuro czy coś tego typu co raczej dla niewielu jest ciekawe i satysfakcjonujące. nigdy nie potrafiłam zrozumieć osób które decydują sie nie pracować, jeżeli partner zarabia tyle że może utrzymać całą rodzinę to tym bardziej daje możliwości na pracowanie w jakiejś super ciekawej dziedzinie z której może nie wyciąga sie wiele zarobkowo ale za to świetnie bawi i rozwija swoje pasje. może problemem jest brak zainteresowań bo wszyscy od dziecka słyszą że trzeba mieć karierę i nawet nie zastanawiają się nad tym co by ich cieszyło i kiedy pojawia się opcja na bycie utrzymanką schodzi ta cała presja związana z ciśnieniem na karierę? (może bredzę, niech ktoś mądry mi powie czy to ma sens)
@@wojbas471 toż przecież napisałam że ludzie myślą o pracy w ten sposób że chujnia, może faktycznie powinnam rozwinąć. podałam biuro jako przykład bo o tym pomyślałam w tym momencie, ale chodzi mi o to że jak ktoś cie utrzymuje to możesz robić co zechcesz a nie żabka, kopanie rowów czy korpo.
Pomimo szerokiego uśmiechu psycholoszki, jaki towarzyszył mi przez całą długość tego filmu, czułem w trakcie jego oglądania okropny dyskomfort. Przez lata obserwowałem moją "tradycyjną rodzinkę", gdzie babcia godzinami pucowała podłogi w kuchni, a dziadek harował 12h dziennie, nawet po emeryturze, żeby jakkolwiek utrzymać rodzinę. Kiedyś podobno pracowali oboje, ale ze względu na wiele "zmian" jakie przeszła Polska, babcię wywalili z roboty. Moi rodzice również żyli w dość konserwatywnych przekonaniach, które regularnie próbowali przelać na mnie i moje rodzeństwo - siostrę stary od przedszkola uczył zmywać naczynia, a mnie i brata w wieku 15 lat zagonił do pierwszej roboty. Powiem więcej, jestem homoseksualistą (XD) i wisi nade mną potencjalne zagrożenie przemocy domowej, z którą nic nie będę mógł zrobić, uzależnienia majątkowego od partnera, czy po prostu wywalenia któregoś dnia na bruk, "bo tak", bez możliwości sądowego ubiegania się o moje prawa i naprawdę, może wyjdę na ignoranta, ale nie uwierzę, że te kobiety pakują się w coś takiego w pełni racjonalnie, świadomie i bez jakiegokolwiek przymusu XD
Nie szukaj matematycznej logiki tam gdzie jej nie ma (tj. w gre wcodza uczucia / emocje ).Ludzie potrafia na na wiele "kretywnych" powodow zniszczyc sobie zycie z "10000 logicznych powodów"
Koleżanka mojej mamy była jedna z takich tradycyjnych pań domu, na bardzo wysokiej stopie życia, aż do sześćdziesiątki. Potem nagle mąż zmarł na zawał i okazało się, że mają więcej długów niż włosów na głowie. Mąż wstydził się przyznać, że mu nie poszło w biznesie i wpadł w spiralę kredytów. Kobieta zamiast odpoczywać pod palmami na starość, sprząta biura.
Mam nadzieję, że sytuacja z Hanną to "rage bait", a nie, że jej rzeczywistość wygląda tak jak wygląda dla widzów. Przy okazji chciałam pochwalić cudowny początek filmu :D Btw. bardzo cenię sobie w Twoich filmach ogromne wyczucie i ciepło, niezależnie od tematu
Trafiłam na filmik o fartuchu na jaja na kanale który uważam za dość komediowy. Pamiętam że w ogóle nie byłam przygotowana na to rozczarowanie i smutek w oczach tej kobiety :(
Tradwives i ogólnie całe te "tradycyjne rodziny" to tylko taki ładny cosplay lat pięćdziesiątych robiony przez bardzo bogatych mormonów. Pytanie czy to jest robione dla frajdy/pieniędzy, czy po to by pozyskiwać członków kościoła. Mormoni kładą mocny nacisk na działalność misyjną, a taki ładny obrazek szczęśliwych i bogatych rodzin być może przemawia do Amerykanów.
Brakuje mi w tym filmie odwołania się do polskich tradwife, na instagramie jest ich naprawde dużo i mam wrażenie, ze przedstawiają nieco inną postawe niż te zagraniczne, często mówiąc wprost o trudach np. Pani Kasia po godzinach, albo paula pogodna
Wielokrotnie myślałam, ze mogłabym na codzien zajmować sie domem i ogrodem. Lubię to i czasem zazdroszczę tym dziewczynom. Zazdrość konczy się w miejscu, gdy zaczynają opowiadać o poddaniu sie i uslugiwaniu mężowi 😂 A tak zupełnie poważnie, ja sobie zawsze znajdę zajęcie, więc ostatecznie i tak miałabym jakąś pracę, choćby wolontaryjną, bo inaczej nie usiedzę 😉
Wychodzi na to, że jestem tradwife, choć dzisiaj poznałam to słowo. Uważam, że wiele osób nie docenia tego i z wieloma |psychologicznymi" kwestiami tu poruszonymi nie zgodzę się. Zostałam w domu, żeby opiekować się dzieckiem i rozwijać pasje (głównie grafikę, tym samym mam niejako firmę freelancerską, ale raczej dorabiam niż zarabiam, w domu głównie zajmuję się dzieckiem które uczę kilku języków i różnych umiejętności np. szycia czy grania na gitarze - dziecko chodzi normalnie od szkoły, po szkole ma "mamusiowe lekcje"). Mam takie wykształcenie, że w każdej chwili mogę znaleźć pracę i to dobrą ... Rozumiem, że nie każdemu taki model odpowiada, ale nie rozumiem też ludzi, którzy po takich osobach jak ja jadą... W domu jestem sama sobie panią ,w pracy często byłam popychadłem ludzi, którzy byli albo niekompetentni, albo mieli ułamek moich zdolności, nie czułam się doceniana (np. uratowałam firmę przed bankructwem, żeby szafowa zwolniła mnie jak tylko zaszłam w ciążę (tak, za PO było to legalne). Mam skończone kilka kierunków studiów. Nie czuję, żeby cofała się, wręcz jestem wdzięczna mojemu mężowi, że jego kosztem (jego ciężkiej pracy) ja mogę sobie pozwolić na np. malowanie obrazów (fakt, że na nich też dorobię, ale jak wspominałam - dorobię, nie zarobię). Jako "kura domowa" wreszcie poczułam się spełniona.... Może też dlatego, że z mężem oboje wspieramy się jak możemy. Co ciekawe jadą po mnie najczęściej nieszczęśliwe, samotne singielki - co nieco pokazuje też pewien problem. Byłam już nazywana pasożytem, a mój mąż "tyranem" (tyle, ze żadne z nas nie wpisuje się w takie określenia bo ja w gruncie rzeczy robię co chcę, a mąż nic mi nie narzuca, cieszy się z tego, że lubię mu dogadzać). Za to zdecydowanie czuję, że jest duży hejt na tradwifey... Wybacz, Psycholoszko, ale bardzo spłyciłaś ten trend...
Mysle ze nie jest to stan faktyczny ze jego kosztem mozesz malowac albo wychowywac dziecko. Gdyby partner mial zaplacic stawke za trudy ciazy, porodu (narazanie zycia i zdrowia - poswiecenie ktore on nigdy nie musi sie podejmowac), wszechstronnego wychowania potomka to nie byloby go stac na Ciebie. Z ciekawosci zobacz ceny tych uslug. Ile kosztuje surogatka, niania, prywatna indywidualna nauczycielka itd. Kobiet sie nie docenia, a potem one same nie widza jak wiele sa warte. Moja mama prawie nie umarla w czasie porodu. Ojciec lekcewazyl zdrowie dzieci miedzy innymi palac przy dzieciach papierosy. I to jest tylko 1 przyklad. Kobiety sie poswiecaja, a wiele partnerow nie docenia a wrecz niszczy starania swoich partnerek.
@@Plutos_Child69 Nie jestem niezależna finansowo, choć taka mogę się stać. Ogarnięta ekonomicznie owszem jestem. Ale dalej uważam, że wpisuję się w schemat kury domowej i jest to świadoma decyzja głównie moja, nie męża (choć on ją popiera). (projekty graficzne robię głównie dla siebie, choć fakt, raz na jakiś czas sprzedam taki lub inny, ale jest to raczej hobby) Napatrzyłam się na dzieci "osierocone" przez pracujących rodziców (mam tu na myśli konkretnie te dzieciaki, które są zaprowadzane do szkoły, trzymane w niej na stołówce do 17:00 a potem są przyprowadzane do domu i do 20:00 trzymane przed telewizorem/PC). Powyższym wpisem właśnie chciałam pokazać inny rodzaj "kur domowych" - takich nie mających kompleksów, braków w wykształceniu, które świadomie porzucają (na jakiś czas lub na zawsze) karierę dla szczęścia rodziny, nie uważają się za "gorsze" od faceta a decyzje podejmują same, tylko są to decyzje na rzecz rodziny. Uważam, że Psycholoszka nie poruszyła tego aspektu, podobnie jak pominęła kobiety, które dzięki rzuceniu roboty i pieniądzom męża mogą rozwijać swoje pasje - piszę to, bo jak wspomniałam, doświadczyłam już ze strony ludzi bardzo dużej szykany... Moje trzy najlepsze przyjaciółki to też takie jak ja "kury domowe" - więc uważam, że trend dotyczy ZWŁASZCZA kobiet wykształconych i świadomych swojej decyzji (przyjaciółki to z wykształcenia pani farmaceutka z wyższym, podwójnym, pani biolog oraz doktor filolog, ale znam jeszcze kilka innych i każda ma co najmniej tego m-gie-era), a nie "tępych dzid" jak przedstawiono powyżej...
Też chyba warto wspomnieć o tym, jak bardzo te ,,trad wife" są uprzywilejowane. One i ich mężowie dysponują gotówką której zwykły przeciętny człowiek pewnie nie zobaczy pracując uczciwie przez dekady :/. Większość osób nie ma tyle pieniędzy/czasu/zasobów żeby się bawić w takie coś. Zwłaszcza pod kątem tej estetyki, ilości bachorów, jakości składników itd.
Nie wyobrażam sobie być finansowo zależna od partnera. Dodatkowo jako trad wife, co tak naprawę taka osoba ma do zaoferowania na rynku pracy, w razie jakby mokry sen pana w kapeluszu z lat 50tych , by padł. Trzeba sie rozwijać, trzeba dbać o siebie a niestety dla mnie te trad wife to tylko usługiwanie całej rodzinie.
@@cousindexter moja siostra ( mieszka pod Londynem ) dwa lata temu w lutym przytłoczona obowiązkami domowymi i pracą zawodową postanowiła z pracy zrezygnować ( byłam wtedy u niej z moim mezczyną) argumentowała to dobrem rodziny ,jej własnym i dodała że jak przyjedziemy do niej we wrześniu to będzie miała więcej czasu dla nas. Podczas powrotu mój Mateusz podsumował to stwierdzeniem że moz my wtedy więcej razem zrobić podczas kolejnej wizyty . Odpowiedziałam "zapomnij " do wrzesnia wróci do pracy bo nie wytrzyma finansowej zależności od męża . Miałam rację 😁
@@WojciechPoprostuWojtek-mz5ni prywatnie ( oprócz uprawnień które mam) wychowałam samodzielnie dwoje dzieci w tym jedna niepełnosprawną w stopniu znacznym . Cały czas pracując na pełen etat i w pewnym okresie zajmując się terminalnie chorymi rodzicami Jednak w CV wpisuje moje uprawnienia UDT a nie umiejętność sprzątania i gotowania dzieciom czy starszym ludziom .
Jak ktoś chce "w to" pakować wolna droga ale przez ze "klimat cenowy" mamy jaki mamy jest to fizycznie niemożliwe i obie strony "swoje dokładać musza" . No może poza wąska grupa "najbogatszych" ale to inny świat i zasady.
Trochę to zjawisko łączy mi się z coraz bardziej popularnym zachowaniem-szczególnie w pracy; w którym celowo robimy z siebie osobę nieporadną, "ofiarę losu", tak aby ktoś inny zrobił za nas dane zadanie, podjął decyzje i wziął za nią odpowiedzialność. To samo widzę w tych wypowiedziach dziewczyn w wywiadzie. Mąż mądrzejszy, mąż zdecyduje, zarobi, załatwi... Mało jest osób i układów, w których bycie trad wife, będzie faktycznie działać.
Ja kocham takie powolne życie. Oczywiscie nie każdy może sobie na nie pozwlić. Ale dla mnie czas spędzony w domu, na kawusi bez zbędnego pośpiechu, na spacerach, gotowaniu, nie ma ceny. Po latach życia w pośpiechu, pracy pod presją, ciągłymi stresie, wiem, że życie rodzinne jest dla mnie najpiękniejsze❤❤❤
byle nie dać się zamknąć na zadupiu i móc od czasu do czasu wyskoczyć z koleżanką na kawę to bajka :) \ albo praca ma etacie albo dbanie o dom wybierz jedno, bo nie po to tyram w robocie, żeby w domu drugi etat na szmacie ciągnąć...
@@xyz-r3c Przy takiej liczbie to niestety dzieci są wychowane przez niańki albo patologicznie - starsze wychowuje młodsze. Tiktoki same się nie nagrają przecież
Ogółem samej mnie ani związki, ani prowadzenie rodziny nie kręcą, nie uważam tego są swoje powołanie, ale jak najbardziej taki styl życia (prawdziwy tradycyjny, a nie bycie Instagramową tradwife) jest jak najbardziej sensowny i współgrający z kobiecą fizjologią. Sama preferuję niezależność jaką daje mi życie samemu (i tu nie mówię o niezależności finansowej, tylko generalnie życiowej, decyzyjnej, czasowej - jestem jedyną osobą z którą muszę się liczyć podejmując decyzje), ale zdaję sobie sprawę z kosztów jakie ponoszę podejmując ten wybór. Zdaję sobie sprawę, że jestem zdana na samą siebie, że czasem mimo że mój organizm krzyczy żebym przestała bo właśnie zajmuje się oczyszczaniem macicy, którą przygotowywał na dziecko, to muszę zacisnąć zęby i pracować. I myślę że tego też zabrakło w tym materiale. Że każdy wybór powinien być przemyślany pod kątem konsekwencji, również ten polegający na pracy na etat i oddawaniu dzieci do wychowania do placówek. Za tym wyborem też stoi cała masa przekonań i niezdrowych mechanizmów o których warto porozmawiać 😉
Co rozumiesz za bycie tradycyjną trade wife? To jest raczej wymysł literatury. W tradycji kobiety zawsze cięzko harowały. Chyba, że miały to szczęście i urodziły sie w szlacheckiej rodzinie. Jednakże reszta tych tzw trade wife cięzko pracowała, rodziły w polu i szły do pracy, a kiedy ojcowie/mężowie ginęli na wojnach, to kobiety stawały się jedynymi żywicielkami rodziny. Poza tym czy wy kobiety myślicie, że cieżka praca, psychiczna presja bycia jedynym żywicielem rodziny jest zgodne z męską fizjologią? Czy myślicie, że dźwiganie ciężarów, pracowanie w kopalniach, fabrykach, w których narażeni są na wdychanie trujących oparów jest kojące dla ich fizjologii? Wiecie ilu z nich potem leczy się z powodu chorób zqwodowych i cierpi? Oni też muszą zaciskać zęby i pracować choć są zmęczeni, bolą ich kręgosłupy, ale nie maja wyjścia. Pamietajmy, że panowie to też nie roboty, bo mam wrażenie, że większośc w tey dyskusji o tym zapomina.
@@aca1348 napisałam o tradycyjnym modelu rodziny. Czyli takim gdzie kobieta zajmuje się domem i dziećmi, a mężczyzna zapewnia fundusze i w nieco mniejszym stopniu angażuje się też w dom i dzieci. Nie mówię o sytuacji gdzie kobieta nie robi nic albo zajmuje się jedynie zarządzaniem służbą, bo to były rzadkie sytuacje Tak, codzienna praca na etat jest bardziej dostosowana do męskiej filologii, bo ta w przeciwieństwie do żeńskiej nie żyje cyklem miesiączkowym, który silnie wpływa na poziom energii i ogólną ilość zasobów każdego dnia. Dlatego praca na etat jest tragicznym pomysłem dla kobiety. Nie mówię tu o warunkach pracy, tylko i samym systemie, który został stworzony pod mężczyzn i powinien zostać dla mężczyzn i dla takich kobiet jak ja, które wybrały ten styl życia więc muszą się dostosować (gdzie ja osobiście zapewne szybko przejdę na działalność żeby dzięki nienormowanemu czasowi pracy żyć w zgodzie ze swoim organizmem). Współczesny Domyślny model rodziny polegający na tym, że oboje rodziców pracuje na etat a na kobietę jeszcze dodatkowo spada większość domowych obowiązków jest niesprawiedliwy i bardzo niekorzystny dla kobiet. Dlatego nie dziwi mnie też, że w tak niewspierajacym modelu kobiety nie chcą mieć dzieci a my powoli wymieramy
@@brodaczszczuroap7329co ty pier.... XDD zawsze się gdzieś muszą znaleźć takie parapety. Wszyscy- normalnie pracują, parapety - KOBIECA FIZJOLOGIA, HORMONY, CYKL. Jak ktoś jest nierobem to zawsze szuka wymówek. Można normalnie pracować i mieć normalne życie, a nie spłakiwać się o okres i wszystko ustawiać pod to... Ludzie, naprawdę dzisiaj jesteście aż tak słabi?
Niedawno obejrzałam bardzo dobry zagraniczny materiał o tej tematyce (kanał FunkyFrogBait) i uważam że ten odcinek ,,ciekawego przypadku" jest jego świetnym uzupełnieniem ze strony psychologicznej jak i estetycznej ( tutaj płynne przejście do pochwalenia ślicznego outfitu Ewy
Dodam tylko, że Hannah i jej rodzice nie są wyjątkiem u mormonów. Dziewczynki są tam uczone, że bardzo dobrze jest szybko poznać męża, wziąć ślub, urodzić dużo dzieci i całkowicie zająć się domem z rodziną jednocześnie cały czas wyglądając ładnie. Zazwyczaj nie skupiają się na edukacji i nie zaczynają zwykłej pracy przed ślubem a potem nie mają już takiej możliwości. Dość często teraz też zaczynają pokazywać w internecie, że to dobry sposób na życie tak jak jest pokazane w tym filmie. Jeśli to wszystko to są rzeczy które kobieta naprawdę lubi to oczywiście dobrze, że ma taki wybór. Jedynie problem zaczyna się kiedy ten wybór jest tylko pozornie jej. Jeśli chodzi o sharenting to niestety widzieliśmy już jak może wyglądać najgorszy scenariusz związany z tym bo jedną z takich mormońskich trad wife influencerek była Ruby Franke
Nie można mówić o lubieniu i wolnym wyborze przy tresurze która zaczyna się od pierwszego oddechu noworodka dziewczynki. Jest tresowana do roli. Skąd ma wiedzieć czy ją lubi? Niczego innego nie zna, inne jest złe i zabronione.
Prawie jak na wszelkich polskich prowincjach. Imperatywem moich koleżanek z Podkarpacia jest znaezienie bogatego faceta i to szybko. No i żeby był "przystojny" jak z Insta 😂 Ktoś musi płacić im za pazurki i wakacje.
@@Plutos_Child69 dokładnie. W takich sytuacjach może się wydawać, że kobieta jest jedną z tych które same z siebie wybierają to bo tego chcą ale tak naprawdę to ludzie w jej przeszłości sprawili, że jej się tak wydaje
Trzeba wspomnieć ze Nara Smith nie jest koniecznie wzorcem tego życia, dziewczyna jest profesjonalna modelka tak jak i jej mąż, a wiele jej kontentu pokazuje ze jej partner pomaga zajmować się domem. Dobrym kontekstem jest wiedzieć, ze ona gotuje tak jak gotuje bo jej dzieci maja dużo alergii, a Mormoni tez maja specyficzne wymagania żywieniowe. Ona akurat się wpisuje w Trad Wife bardzo żartobliwie, bo zaczęła jechać po największej granicy oporu dopiero kiedy ludzie zaczęli jej męczyć dupe więc zaczęła większe skrajności żeby ludziom utrzeć nosa
Co to za bycie tradwife, gdy od wszystkiego masz ludzi - sprzątaczka, ogrodnik, niania. Niczym w latach 50, w Stanach. Szkoda tylko, że ci mężowie zdradzali, pili, a kobieta nie miała nic do powiedzenia. A w momencie, gdy mąż umierał lub odchodził to zostawały z niczym. Romantyzowanie, niczym amerykańska komedia z lat 50. Tradwife? Nie. Partnerstwo? Tak.
z jednej strony ten uśmiech radości za fartuszek na jajka wydaje mi się bardzo sztuczny (laska wygląda na bardzo zawiedzioną tym, że jednak nie pojadą w podróż do Europy), a z drugiej sama mam koleżankę, która wyraźnie mówi, że taki stan rzeczy jej odpowiada, bo mąż jest bogaty a ona może, oprócz zajmowania się dziećmi, zajmować się swoją twórczością artystyczną, na której jej bardzo zależy. i ja jej zazdroszczę. choć pewnie nie wszystkie dziewczyny tak dobrze trafiły jak ona.
Dlatego przed narodzinami dziecka/dzieci trzeba mieć taki budżet, żeby móc sobie pozwolić, żeby kobieta nie pracowała przez dwa lata a później dziecko do żłobka a kobita do roboty. No chyba że kobieta trafi na ten promil facetów, których stać na wieczne utrzymanie no to czemu nie. Ale na takich facetów może sobie pozwolić niewielka część kobiet, więc jedni i drudzy muszą zejść na ziemię
@@copycat.freestyle dlatego trzeba szukać kobiety co ma swoje mieszkanie żeby nie brać kredytu ;D Ale trzeba z głową i zawsze trzeba mieć na tyle budżet, że jak kobieta wyjebie z chaty to żeby miało się gdzie podziać ;D
Ja na przykład bardzo dobrze odnajdywałabym się w roli "tradwive", uwielbiam robić pranie, sprzątać, gotować etc. ... Ale to nie są czasy na takie wymysły, o ile mąż nie zarabia XX tysięcy miesięcznie. Umówmy się, mamy czasy gdzie większość jest poza zasięgiem zarabiania takiej ilości pieniędzy, by być spokojnym na przyszłość... a Balerina Farm może sobie na to pozwolić, jej mąż jest pie***lonym miliarderem xD
Ewa Tradwifeolożka tak bardzo poświęciła się dla tego filmu, że aż wyszła za mąż X'D
To wszystko w ramach przygotowania do filmu, dlatego tak długo się zbierała😅
Bycie żoną nie jest trad. Małżeństwem sie zostaje, a trad wife to określenie uzywane dzisiaj przez z i alfa na sama tylko kobietę ubraną w sukienkę z zary uszytą w bagladeszu... Chyba coś poszło nie tak. Małżenstwo jest potrzebne, nie tylko dla kobiety i mezczyzny wiem, że to żart, ale idol w postaci estetyki trad wife jest bolesny dla kobiet, które bez tej estetyki muszą być wciśniete w ramy, gdzie były tylko malzenstwa tradycyjne, często aranżowane, a kobieta musiała zostać w domu, zajmiwać sie domem, nie miała często praw, w praktyce jej zdanie nie miało wiekszego znaczenia. W latach 40. kobiety "żony" były często obiektem patriarchalnego seksizmu
@@instagramsci9615 spokojnie, ja się z tobą zgadzam i właśnie jako dziewczyna, która chciałaby kiedyś wyjść za odpowiedniego mężczyznę. Tak naprawdę potrzebujemy wzoru małżeństwa, które jest tworzone przez dwie osoby, które szanują się, są wobec siebie równe i są po prostu sobą, a nie tym co świat od nich oczekuje 🩷
Też nie mogę wybaczyć Naruciakowi :P
Czego się nie robi dla kontentu 😏
trad wife ktora ma prace, zaraviaa w sieci i jest influencerka, brzmi malo trad
Co więcej, Ballerina farm ma swój własny sklep internetowy. Więc faktycznie, brzmi to jak ostre zakrzywianie rzeczywistości
Otóż to!
Bo to jest "praca" jak materiały wrzuca się z regularnością i prowadzi biznes z zyskami do kieszeni . Totalnie bez niczego nie jest
Naprawdę tradycyjny model rodziny można realizować żyjąc na drzewie, ewentualnie w jaskini.
Ale mamutów już nie ma, a polować w zoo nie za bardzo... ;)
Znam dziewczynę (29l) która w ten sposób żyje. Ma już stadko dzieci (chyba 8), piękny dom, urocze fartuszki, ma też brak wykształcenia i nie jest samodzielna finansowo, siedzi cały dzień w domu z dziećmi na edukacji domowej i nie pracuje.
Mnie osobiście taki styl życia przeraża.
Ciekawe co zrobi jak jedyne źródło dochodu pogna za młodą doopą lub zwyczajnie zejdzie do bazy. Kto i za co utrzyma ją, jej dzieci i poziom życia? 🤔
@@Plutos_Child69 dokładnie nad tym samym się zastanawiam 🙈
@@Plutos_Child69 teściowa mojej kuzynki tak miała. W wieku 16 lat urodziła syna, ojcem był 7 lat starszy facet. Po dwóch latach wzięli ślub, mieli jeszcze trójkę synów, ona nigdy nie pracowała, on prowadził firmę. Gdy zginął w wypadku, ona miała 40 lat, zero wykształcenia, zero ogarnięcia życiowego, nawet nie wiedziała czym się zajmuje firma. Jej synowie w niej pracowali, ale po śmierci ojca musieli ją zamknąć, chcieli ją otworzyć we dwójkę, ona na nich wymusiła, żeby ona została właścicielem, a chłopacy nadal byli pracownikami, więc większość kasy szła do niej. No i krótko mówiąc, odwaliło jej. Nigdy nie nauczyła się zarządzać kasą, nie wiedziała co to samodzielne życie, bo prosto spod skrzydeł rodziców poszła pod skrzydła (moim zdaniem, bo miała 14 lat gdy się poznali) groomera i żyła pod jego dyktando. Po jego śmierci obudziła się w niej z powrotem ta czternastolatka, zaczęła przewalać kasę na ubrania, 5 par butów po 500 złotych, takie same ale każdy w innym kolorze, po prostu zaczęła się zachowywać jak nastolatka, tyle że z pieniędzmi. Kilka długich lat jej zajęło ogarnięcie się, musiała najpierw przeżyć życie którego nie miała, żeby z powrotem się stać dorosła.
Nikt nie planuje tego, że mąż nagle umrze albo cię zostawi, niemniej zawsze trzeba myśleć "a co jeśli".
@@reccinto niestety trafiła na zboczeńca i tresera, straciła lata życia i możliwość rozwoju we właściwy sposób we właściwym czasie.
@@Plutos_Child69 ludzie się łatwiej adaptuja do sytuacji niż nam się wszystkim wydaje. Być może nie przeszkadza jej wizja pracowania 'na kasie w żabce', być może ma wykupione takie ubezpieczenie, które w takiej sytuacji pomoże jej przeżyć. Jasne, ja bym takiego stylu życia nie wybrała, ale też nie podoba mi się takie ocenianie. Sama byłam pewnie tak oceniana przez wiele osób - siedzi w domu na finansach męża. Podczas kiedy siedziałam tak ze względu na bezrobocie i wcale nie oznaczało to, że gdyby mnie nie przycisnęło to bym nie była wtedy w stanie wstawać o 4 i jeździć chociażby na śmieciarce. BTW chodzenie do pracy okazało się być dużo łatwiejsze i przyjemniejsze niż siedzenie w domu i szukanie sobie zajęcia.
Myślałam, ze serio zrobimy masło, jestem zawiedziona😂😂
ja ostatnio ubijałam bitą śmietanę i jak usłyszałam wcześniej niesłyszane odgłosy to się okazało, że wyszło mi masło.... było bardzo śmietankowe ;)
@@komo5609 a to ciekawe 😁
Przysnęłaś, ale pocieszam, nie Ty jedna😅😆@@komo5609
Kilka lat temu wózek inwalidzki niejako zmusił mnie do pozostania w domu, a że nie chcę być dla męża tylko kulą u nogi to pozostało mi zajęcie się domem i pieczenie tego chleba na pełen etat. Sam fakt zamknięcia w czterech ścianach jest na tyle dramatyczny dla mnie, że nie jestem w stanie pojąć jak kobiety mogą to sobie robić na własne życzenie?
Wierzę w to, że jeszcze będziesz czerpała radość z życia, znajdziesz hobby, w którym się zatracisz oraz pracę mimo ograniczeń ruchowych ❤
@@mondzisia383 dziękuję za ciepłe słowa ❤️
Przykro mi:(
Chociaż na odległość, wysyłam wsparcie ❤. Być może uda Ci się odnaleźć coś, co możesz robić z domu będąc na wózku, co da Ci satysfakcję i finansową niezależność. Życzę dużo siły i wyrozumiałości dla siebie. Trzymaj się ❤
Super, że znalazłaś swoją pasję i zajęcie, które daje ci niezależność finansową ❤ Nie zamykaj się w 4 ścianach, postaw na edukację i spotkania z ludźmi, na ile to możliwe. Życzę Ci dużo szczęścia i przesyłam uściski!
Ja mam serio wywalonez w ludzi, niech se żyją jak chcą byle by swoich poglądów nie zaczynali wciskać innym na chama do gardła.
Otóż to
Adaś w wywiadzie mówił, że wprosił się na urodziny, żeby Cię poznać xD
Uuu jaki to był wywiad? Zawsze mnie ciekawiła geneza ich związku!
@@sea_lavender8508 To wywiad od Fomo Podcast
@@sea_lavender8508 To wywiad od Fomo Podcast
@@sea_lavender8508Fomo podcast
@@sea_lavender8508 to był podcast na kanale Fomo Podcast
Najśmieszniejsze jest tylko to, że ten model wykształcił się w Ameryce w latach 50tych ubiegłego wieku. Nie jest on "starożytny" i nie nawiązuje do czegoś takiego jak "prawa naturalne". Po prostu mężyczyna pracował czasem po kilkanaście godzin poza domem a kobiety miały utrudniony dostęp do pracy zawodowej, poza tym nie było funduszu na gosposię domową. W XIX wieku kobiety pracowały w fabrykach ( a wcześniej po prostu w rzemiośle typu tkactwo), nauczały czy najmowały się na służbę. Na wsi na polu i przy zwierzętach pracowali wszyscy nie mówiąc już o tym że odrabiali niewolniczą pańszczyznę. Które kobiety nie pracowały? Te, które miały bogatych mężów lub dostawały fortunę w spadku. Najwyższa warstwa społeczna. Dlatego śmieszy mnie jak ludzie uważają że ten model ( kobieta pracuje w domu i zajmuje się dziećmi a mężczyzna pracuje) za wiekowy... bo on dosłownie ma trochę ponad 70 lat...
+ w tamtych czasach kobiety nie miały prawa posiadać konta bankowego w USA. Mąż był jej niezbędny do wszelkich kwestii finansowych (i nie tylko) Zależność od mężczyzn była wymuszona.
Zawsze śmieszy mnie nazywanie tych rodzin tradycyjnym modelem rodziny. W biednych rodzinach na farmie pracowali ojciec, matka i dzieci. W bogatych rodzinach matka nawet nie zajmowała się dziećmi, bo miała od tego służbę. Może te tradwives działały w latach 50 w USA, ale zapewne tylko w klasie średniej. Ciężko mi uwierzyć, że zwykły robotnik mógłby utrzymać 5 dzieci i piękną house wife jak z plakatów.
bo on dosłownie ma trochę ponad 70 lat...
z czego w USA skończył się już w l 60 XX w.
Jest to starożytny model rodziny masz to opisane w Księdze Rodzaju w pierwszych stronach
@@DorianGentelman XD
Powtórzę swój komentarz z innego filmiku:
Chciałabym zauważyć, że większość trad wives nie jest trad wives. Nie znam ani jednej (a jestem bardzo blisko środowiska jako chrześcijanka i narzeczona) kobiety, która byłaby stereotypową trad wife. Jest to raczej tylko estetyka na ig. Wszystkie kobiety jakie znam mają studia, inne wykształcenie, doświadczenie zawodowe. Niektóre kobiety, które się tak określają to nawet dosłownie siedzą na macierzyńskim i dostają wypłatę co miesiąc, druga część ma własne działalności gospodarcze, które ofc nie są etatem i wypłata nie jest stała, ale zarabiają! Szczególnie te, które są takie znane w internetach. Imo prawdziwe trad wives nie istnieją, a nawet jeśli takie są, to są gdzieś ukryte w swoich domach, bo nie mają czasu na takie głupoty jak postowanie na sm;)
Ps feministki wywalczyły prawo do, nie obowiązek do. Na tym polega.. na wyborze kobiety. Nie wyborze za kobietę. Mówienie, że każda kobieta musi pracować nie różni się niczym od zakazywania pracowania.
Ależ oczywiście, że jak ktoś chce zostać w domu, ma fo tego prawo. 👉Feminizm nigdy tego nie zakazywał! 👉Tu natomiast chodzi o toksyczny przekaz i kreowanie w social mediach obrazu świata, który nie istnieje. 👈Tak jak piszesz, prawdziwe "tradycyjne żony" nie mają czasu na ładowanie się w mediach i pewnie ochoty też 😂
@@monikas.442 oh social media pokazują nierealną rzeczywistość? Nowe, nie znałem
This! I co też ciekawe, moja mama np z wyboru nie pracowała przez 10 lat wychowując 5 dzieci, mając dwa tytuły magistra, wszystko z wyboru.
@@monikas.442a czy wszystkie feministki w internecie dają tylko dobry przykład? Nie pokazują żadnych patologicznych zachowań? Takich szkodliwych dla młodych dziewczyn?
@@tomb-px ale to ty dzownisz
Bardzo niebezpieczny trend, młode dziewczyny widzą takie Hanny czy Nary Smith i jawią sobie kochającego męża, i szczęśliwą rodzinkę. Wszystko to jest iluzją, którą podane przykłady nam po prostu SPRZEDAJĄ. Bez wpływowych, bogatych mężów, możliwości takich jak prowadzenie firmy, wynajęcie nań czy innych osób do pomocy w domu/biznesie, nie byłoby ich szczęścia wcale. Dla mnie jest to przykre, wręcz szkodliwe, bo młode dziewczyny do tego aspirują, nie znając realiów: na 90% nie będziesz miała ultra bogatego męża, który będzie cię wspierał finansowo i emocjonalnie, nie wiesz ile znaczy poświęcenie ciała i duszy dla dzieci, wypadasz z rynku pracy, a social media są rzadko kiedy lukratywne. Błędne, sztuczne, szkodliwe koło.
Na szczęście w amerykańskim internecie robią się również popularne filmy kobiet, które żyły życiem tradwife i się na tym przejechały. Teraz mówią o wadach i niebezpieczeństwach takiego życia.
Podasz przykłady kont?
Jestem kobietą z dyplomem mgr inż w wąskiej specjalizacji budowlanej. Spedziłam w biurach projektowych trochę lat i bardzo dużą liczbę nadgodzin (często niepłatnych). Ta moja specjalizacja, mimo że budowlana, jest mało popularna i niedoceniana, więc z niej kokosów nie ma - tym bardziej w biurze w porównaniu do placu budowy. Zawsze byłam cięta, nastawiona na niezależność. Obecnie - jak i wiele moich koleżanek z branży i pokrewnych - czasem śmiejemy się z siebie, co nam przeszkadzało w przysłowiowym siedzeniu w domu. Niedawno zmieniłam pracę i branżę na pokrewną, nie tak wykańczającą. Nie żałuję swoich wyborów, ale niektóre zawody jak te budowlane bywają na tyle ciężkie i toksyczne, że wiele osób ląduje pózniej na leczeniu czy to depresji czy stanów lękowych (także mężczyźni!). Po takich doświadczeniach wizja zajmowania się domem i bycia zależną potrafi stać się o wiele bardziej atrakcyjna
Fakt niestety straszne że w polsce większość zawodów nie jest fair kompensowana
Ale z drugiej strony wyobraź sobie co jakby taki twój facet stracił pracę a siedzisz w domu
Wyrastałam w domu, gdzie matka zarabiała a i tak pieniędzy nie było. Mam więc wbite w głowę, że kobieta też musi zarabiać, by przetrwać. Nie mówiąc o tym, że mężczyzna może odejść albo umrzeć. Część mnie zazdrości takim żonkom.
U mnie tata chciał „uziemić” mamę (miałaby być trad wife a on by jej płacił) rozwiedli się, a mnie mama zawsze uczyła że muszę mieć swoje pieniądze
Nie ma nic tradycyjnego w tych największych kanałach tradwives na tiktoku czy insta….mąż chyba nie za bardzo jest panem i żywicielem swojej żony skoro to ona inkasuje zawrotne sumy na kontencie, w którym UDAJE zajmowanie sie mężem i domem całymi dniami podczas gdy całe dnie de facto PRACUJE…(tworzenie i planowanie filmu, set up, montaż, szykowanie się do nagrywania itp itd)
Nie wspominając o tym, że ich kontekt jest głównie dla fantazji niektorych facetów xD to jest wsumie fetysz na którym one zarabiają
@@DzikiChrzannw punkt
@@DzikiChrzann LARP
Jako w pełni niezależna kobieta, pracująca i bezdzietna lambadziara, potrzebuję namiary na Twoją sukienkę, żeby przyciągnąć faceta, który "wybawi" mnie z pracy w wymarzonym zawodzie.
Ale tą z reklamy partnera? ;)
Sama suknia to za mało 🤣
@@szczurNocny raczej za dużo, ale co, kto woli ;)
Podoba mi się z jak wielu stron przedstawiłaś ten fenomen. Tej wielowymiarowości brakowało mi na filmach po angielsku, które podsuwał mi algorytm :) ja całe życie marzyłam o byciu tradwife, właśnie na zasadzie buntu w stosunku do mojej rzeczywistości - samotność, wiecznie skłóceni rodzice, poślubieni swojej pracy, mama mówiąca że mężczyźni są źli i głupi i zawsze i tak zostawiają żony... Przez to w głowie zrodziła mi się taka idylliczna wizja, że bycie żoną i mamą na pełen etat to praca wprawdzie ciężka, ale za to bezstresowa i pełna radości. Po czym okazało się że pierwsza córka jest neuroatypowa, że mnie na wychowawczym zjadała samotność i stres że wszystko nie jest piękne i radosne, męża z kolei gniotła presja bycia jedynym żywicielem rodziny. Jest nam jednak obojgu lepiej, kiedy dzielimy się wszystkim bez sztywnych podziałów 🤷🏼♀️ także rzeczywistość dość brutalnie zweryfikowała moje wyidealizowane wizje 😁 ale podziwiam wszystkich którzy dają radę być rodzicem na pełen etat bo to jest cholernie ciężka robota 😳
Nie mogłaś trochę poczytać na ten temat, popytać ludzi w takich relacjach, albo zwyczajnie samodzielnie przeanalizować plusy i minusy i punkty krytyczne, które mogą się pojawić w wyniku takiego stylu życia? Nie wskakuje się na głęboką wodę jeśli nie wie się co jest na dnie.
Osobiście uważam że taki tradycji model rodziny prowadzi do wykorzystywania prtnera i frustracji. W końcu żona będzie miała dość robienia prania i będzie czuła się osamotniona, sfrustrowana że musi sprzątać po wszystkich i tak dalej. Tak samo działa to w drugą stronę mąż będzie żył pod gigantyczną presją że jeśli zawiedzie w pracy rodzina zostane na lodzie, też będzie miał często dużo mniejszą więź z dziećmi jeśli w ogóle by się nimi nie zajmował bo w końcu "obowiązek żony". Myślę że najlepiej dogadać się z sowim partnerem w tej kwestii i nie ustawiać sztywnych ram. Czasem partner może zrobić więcej w domu a czemem partnerka zależy od pracy i indywidualnych potrzeb.
W obecnej ekonomii to nierealne życie, zacznijmy od tego
wszystko super, róbta co chceta, ale wkurza mnie, że te tradwives szczególnie na zagranicznym IG często pokazują niechęć i wyższość wobec dziewczyn, które takowymi nie są - jakie to one lepsze, a jak mąż szczęśliwy, a one to się jako kobiety nie spełniają i jacy ich mężczyźni smutni są pewnie. jakby, dobra wracaj do tego pieczenia ciasta i opiekowaniem się 244 dziećmi jedno w drodze, jak podobało się kiedy kobiety głosu nie miały, to i swojego nie udzielaj xdd
Naprawdę szczęśliwi ludzie nie czują chęci do mieszania innych z błotem.
No bo są szczęśliwsze, ty się swoim komentarzem bardzo zdenerwowałaś z tego powodu, daj im się cieszyć życiem.
@@WajuWaju-kg8cv oj znamy te " szcześliwsze " . Do czasu .
@@oreore6403 co? tak, do czasu, do śmierci, znowu jakieś negatywne wymysły? W mojej rodzinie same małżeństwa z dziećmi, wszyscy super szczęśliwi. Natomiast znam takie kobiety z twoim podejściem do związków, rodziny, szkoda czasu na opisywanie tego, szczęśliwe to one nie są ale niech se każdy żyje jak chce. Tylko po co ta toksyczna propaganda robiącą młodym dziewczynom sieczkę w głowie i potem właśnie kończą jak te wspomniane bezdzietne i bez męża znajome, które nagle zdają sobie sprawę z rzeczywistości jak już mają 40 lat. Jest sporo filmików takich kobiet, które mówią, że żałują, że słuchały tych lewicowych samodestrukcyjnych haseł i zmarnowały szansę na rodzinę, dziecko.
@@WajuWaju-kg8cv ja byłam tradwife , wiem co piszę . Gdy starsza córka miała 3 lata a młodsza 8 miesięcy wyszłam do sklepu i już nie wróciłam do tej " sielanki"
Mnie przeraza to ze mlode dziewczyny w to idą a przeciez,gołym okiem widac ze to marketing. Ja niestety bylam taka ale bez interneru koszmar.
Najgorsze jeszcze że to wsumie seksualizacja, co przeczy konserwatywnym wartością xD
Co jest w tym takiego przerażającego? Lepiej jest poświęcić się pracy i nie mieć czasu na dzieci?
najpierw trzeba mieć czas na siebie samego 🤡 nieszczęśliwi rodzice to i nieszczęśliwe dzieci
Oczywiście każdy ma prawo żyć, jak chce, ale już gdzieś napisałam, że moim zdaniem w tej rodzinie jest dużo czerwonych flag. Ten trend trad wives ogólnie jest chyba dla ludzi co najmniej nieźle sytuowanych, bo nie wyobrażam sobie, żeby te kobiety same wstawały o świcie, doiły krowy, zbierały jajka, piekły chleb itd. itp. i przy wszystkich obowiązkach miały czas wstawiać kontent na media społecznościowe, wyglądając jak milion dolców. Muszą mieć jakąś pomoc. Poza tym, widząc układ "mąż pracuje, żona w domu" zawsze z tyłu głowy mam myśl, jak taka całkowicie zależna od męża babeczka poradziłaby sobie bez własnych pieniędzy w przypadku np. przem0cy d0m0wej.
W takich sytuacjach zazwyczaj pojawią się przemoc domowa. Czy to fizyczna, czy psychiczna jak i również przede wszystkim ekonomiczna.
Tak naprawdę nagrywanie contentu jest dla wielu z tych "tradwifes" PRACĄ - to jest wyłącznie kreacja. One tak nie żyją na co dzień. 😉
@@EwaOlszewska84masz na to jakieś dane?
Najlepiej w porównaniu z procentem przemocy w związkach gdzie kobieta jest w stanie się sama utrzymać
@@brodaczszczuroap7329napglądałam się przemocy ekonomicznej mężczyzn wobec kobiet za dzieciaka tyle, że jest to dla mnie wystarczający dowód.
Po 20 latach pracy doszłam do wniosku, że dużo zabawniej byłoby zajmować się domem. Niestety maż przepracował 30lat i teraz oboje chcemy tym domem się zajmować i by to ta druga osoba pracowała zarobkowo.
Czym innym jest zajmowanie się domem w ktorym nie ma dzieci a czym innym jest zajmowanie się domem,w którym te dzieci sa
Po stroju myślałem że film nagrywany w skansenie 😂😂
Dla mnie te całe tradwify to po prostu skromne żony bogatych mężów które zamiast w nowe ciuszki inwestują w własną farmę swoich kopii. I prawda jest taka że gdyby ich mężowie nie zarabiali ponadprzeciętnie porządnych pieniędzy to nasze dziewczyny nie dzieliłyby się tymi ciekawostkami o wyższości pana domu z całym światem. Te kobietki ot wyszły dobrze za mąż i chcą tym samym pokazać że ich idea jest lepsza niż taki 'nasz' związek partnerski. Nie będę nawet wspominać o roli ojca w wychowaniu dzieci bo z psychologicznego punktu widzenia wynika jasno że w wychowanie młodych obywateli czynny udział powinno mieć oboje rodziców, w końcu tyle mówi się o daddy czy mommy issues spowodowanych emocjonalną lub fizyczną nieobecnością rodzica.
Zależy czy myślimy o trad wife’ach z sociali czy o mitycznej idei trad wife. W tym pierwszym wypadku są to przede wszystkim influencerki, które same zarabiają na nostalgii za czasami, których nigdy nie było. I nie potrzebują żadnych bogatych mężów, zwłaszcza, że same często przy tym prowadzą firmy.
W psychologii nie występuje taki termin, jak tozależyzm. To neologizm popularyzowany w internecie przez Szymona Pękalę. Określa postawę, nie zjawisko. Nie możesz używać tego pojęcia jako argumentu w czym kolwiek.
@@bartomiej4228 Przecież argumentem nie jest słowo, tylko ocena postawy - i tak, może to robić.
@@elzbietakingakozowska4245 Argumentem jest cecha wynikająca rzekomo z tego „psychologicznego tozależyzmu“. Z konstrukcji wypowiedzi wynika jednoznacznie, że w tym fragmencie próbuje się wyciągać jakieś aspekty czerpane z pojęcia jak mówiłem wyimaginowanego. Nie może być to traktowane jako argument, bo nim nie jest.
Przykre, że oni (Ballerina Fram) są bogaci i stać na nianie jak mąż chce randkę, ale jakby ona chciała coś wyjść na chwilę czy coś to nie można niani ;-;
skąd to wiesz ?
Przecież to wszystko jest bajką sprzedawaną do mediów
@@marcinbudyks4222Było to napisane w artykule w 10 minucie.
@@marcinbudyks4222 Oglądałam angielskojęzyczny film, gdzie omawiany jest wywiad z tą parą. Mąż nie wychodzi tam najlepiej. Zaraz poszukam
@@marcinbudyks4222 Oglądałam anglojęzyczny filmik na yt o taki tytule "The Dark Truth About Ballerina Farm - Tiktok's Saddest Trad-Wife", jeśli dobrze pamiętam tao tam jest o tym wspomniane. Filmik ogólnie omawia wywiad przeprowadzony z tą parą
To jest poprost u biznes, i nic wiecej. Cala armia pracujacych dla niej ekipa filmowa i bardzo przemyslany scenariusze. Farma zrabia na milionach idiotek. To sa fakty
Dokładnie
Dokladnie
Uważam że to bardzo fajne że w tych czasach można WYBRAĆ swój styl życia i nikt cie nie prymusza do trgo tradycyjnego, to jest całkowicie twój wybór i dzieki temu będziesz się najlepiej spełniać w wybranej przez ciebie opcji
takie zdobywanie serca jak ten typ to jest po prostu uprzedmiotowanie
dodałabym jeszcze jedno - w Polsce takich tradycyjnych żon na masową skalę nigdy nie było bo u nas od zawsze bardzo mało kto dawał radę utrzymać rodzinę z jednej pensji. Na szerszą skalę tradwifes istniały w Holandii, Szwajcarii i (krótko) w USA. Te plakaty, które pokazujesz pochodzą z lat 50 XX w, ale z USA. U nas były traktorzystki :)
Dla mnie samej jakiś czas temu wizja bycia taką trad wife wydawała się atrakcyjna. Po przemyśleniach doszłam do wniosku, że jest to spowodowane moim lękiem przed nieznanym. Wlaśnie skończyłam studia na kierunku pielęgniarstwo, odebrałam prawo wykonywania zawodu i dalej wzbraniam się przed podjęciem pracy, bo się naprawdę mocno tego boję. Niestety pieniądze uzbierane z dorywczych praci stypendium powoli się kończą i trzeba będzie wyjść w straszny świat pracy zawodowej i to jeszcze tak odpowiedzialnej. W obliczu takiej przyszłości siedzenie cały dzień w domu z dziećmi serio wydaje się być lepszą perspektywą, bo daje poczucie bezpieczeństwa, którego mi tak bardzo teraz brakuje..
Edit: dodam jeszcze, że miałam bardzo niespokojne dzieciństwo, przemoc w domu była na porządku dziennym, ciągłe krzyki, chaos, brak poczucia bezpieczeństwa i stabilności. To spowodowało, ze jednym z moich największych marzeń stało się sprowadzenie na świat człowieka, któremu dam jak najlepsze dzieciństwo i to bezpieczeństwo, którego mi tak bardzo zawsze brakowało
To powodzenia, niezależnie od tego, jaką drogę życiową wybierzesz i żeby spełniło się to, o czym marzysz :)
13:55 ledwo jej przez gardło przeszło, że jej mąż jest od niej mądrzejszy (a w zasadzie powiedziała tylko może). Widać, że tak nie uważa 😂 specjaliści od mowy ciała na pewno wskazaliby jak zaczęła kręcić głową na znak, że NIE, a powiedziała "może". Wysłała sprzeczne informacje 😅
:)) Bo "trad wife" dba nie tylko o fizyczny dobrostan męża, ale i o dobre samopoczucie, więc nie urazi mężczyzny kierującego losem jej i dzieci, bo może by się okazało, że ta relacja wcale nie jest taka, za jaką się ją uważa. (Niektóre żony udają głupie, żeby mąż źle nie wypadł albo dla świętego spokoju).
25:40 nie wyobrażam sobie takiego życia. zero doświadczenia zawodowego, zero własnej gotówki, po prostu jesteś na czyjejś łasce. a jak potem ta osoba będzie ci wypominać, że w sumie to nic nie robisz, tylko siedzisz w domu, to już wgl super xd
(taka moja opinia, boję się takiego życia)
Tylko że to nie prawda. Te babko zarabiają w social mediach, budują własne marki, są po studiach, wydają książki, właśnie linie ubrań itd. trad wives bez pracy i wykształcenia to mit
tyle, że mi chodziło o typowe kobiety, które nie prowadzą social mediów. nie każda "tradycyjna żona" pierwsze co robi to odpala instagrama/tiktoka xd
@@0valkyria02 tyle, że praktycznie takich kobiet co serio nic w życiu nigdy, tylko od razu po lo mąż i dzieci to 0.000001% społeczeństwa, a jest dyskusja jakby to był mainstremowy problem
@@Przylepek11 aha, to fajnie masz. sama znam dużo takich osób, więc nie, to nie wyjątek. nadal się znajdują takie przypadki i będą nadal się powtarzać.
@@Przylepek11 poza tym, mój pierwszy komentarz był odpowiedzią na końcowy fragment odcinka, w aspekcie tego, czy mi by pasowało takie życie, więc odpowiedziałam i nie zapraszałam do dyskusji.
Z jednej strony nic mi do tego jak ktoś żyje i pokazuje to na ig i mam świadomość, że instagram kłamie, ale mimo wszystko obowiązki domowe to w większości te niemiłe rzeczy jak mycie kibla, szorowanie garów, wyciąganie włosów z sitka i zbieranie kupy po psie, a idealne ciastka to jakieś kilka procent i byłoby ok pokazać resztę.
Ta ,,brzydka" reszta by się niestety nie sprzedała.
No dokładnie. Która przeciętna osoba codziennie robi wypieki? Nawet kilka razy w tyg to już dużo 😅
Zawsze mnie to dziwiło, że odbiorcy tego typu kontentu zdają sie nie zauważać, że to są bizneswoman zarabiające ogromne pieniądze, a nie schowane w czterech ścianach tradycyjne panie domu na utrzymaniu męża. Nie są zależne finansowo od nikogo , a jednocześnie namawiają kobiety do bycia kurami domowymi, bez kariery i własnych dochodów. Czysta hipokryzja. Rezygnacja z pracy zarobkowej to ryzykowna gra, nikt biorąc ślub nie zakłada rozwodu, a jednak 1/3 małżeńst się rozpada, zazwyczaj w nieprzyjemnej atmosferze.
Wychowałem się wśród tłumu tradwifes (kiedyś to nazywało się po prostu „żona”). Wszystkie odtwarzające dokładnie ten sam scenariusz/tryb życia: zaloty-narzeczeństwo-małżeństwo-macierzyństwo-wychowanie dzieci-porzucenie-samotne macierzyństwo-samotne starzenie. Drugi koniec dopuszczał pewne wariacje. A to mąż umierał wcześnie, zanim zakochał się w koleżance z pracy i odszedł. A to żona godziła się na zdrady, byle tylko utrzymać fasadę. Mąż się w końcu „wyprztykiwał” z libido i „wracał na łono”. A potem umierał. Efekt zawsze ten sam: degradacja bytowa, samotne wychowanie potomstwa, głęboki żal i samotność. Teraz patrzę, że mimo doświadczeń milionów kobiet, wzorzec wraca i zyskuje wsparcie „influencerek”. Ciekawe, nie gadają z rodziną? Parę lat pozornego bezpieczeństwa jest warte przeistoczenia się w wyposażenie domu? Nie zauważyły, że mężowie takich „czempionek domowego ogniska” w końcu zwyczajnie się nimi nudzą? Mając te sześć dych na karku, stoję i rozglądam się na tym cmentarzysku małżeństw, marzeń o „prawdziwych domach” i „wiecznej miłości”. Nie mogę uwierzyć: ktoś nadal jest gotów poświęcić swoje życie dla tych iluzji?
A mężowie kobiet, które pracują zawodowo, nie odchodzą do koleżanek z pracy? Uważam, że schemat ktory opisujesz ma wiecej wspolnego z nieodpowiedzialnością i lekkoduchostwem mężczyzn, niz z tym, czy kobieta pracuje. Te, co pracują, moim zdaniem często mają nawet gorzej, bo też ogarnianie domu jest na ich głowie, tylko jeszcze do tego harują na etacie.
@@maja-qy2rnWydaje mi się, że prawdopodobieństwo jednak zwiększa się wraz z tym ile te osoby (bo nie ukrywajmy, że to często działa w dwie strony) czują władzy w związku. Im większa władza w domu tym więcej ci wolno. Jak druga połówka jest niemal przykuta do kaloryfera, bez własnych zasobów finansowych, bez perspektyw innych niż czyszczenie klopa i wrzucenia rzeczy do gara no to o wiele łatwiej tej drugiej stronie jest sobie "pozwolić" na zdradę. Bo to właśnie ona jest na wyższej pozycji. Zarabia, utrzymuje domowników więc się należy. Rodzina odchodzi na dalszy plan kiedy czujesz, że jesteś ponad nią. Przynajmniej tak to widzę. Choć oczywiście jest to okrutne.
@@maja-qy2rn Owszem, odchodzą. Ale kobieta ma własne życie. Łatwiej znieść porzucenie i łatwiej się utrzymać. Jeśli do tego potrafi w związku podzielić obowiązki, to jej sprawczość się zwiększa. Dziś coraz częściej mężczyźni uczestniczą na równi w pracach domowych.
A mnie to nie dziwi, przecież dokładnie ten sam mechanizm objawia się tym, że im kto bardziej szalał w młodości, tym bardziej dewocieje na starość. Także rozmowy z rodziną nic nie dadzą, bo starsze pokolenie, które mogłoby przestrzec, pomóc wyrwać się z tego schematu jest już przez to bagno przerobione i ciągnie w dół kolejne pokolenie.
@@maja-qy2rn owszem odchodzą, ale w takiej sytuacji kobieta ma stabilną pracę i wykształcenie, więc żyje sobie spokojnie z poczuciem, że pomimo rozpadu małżeństwa, w życiu zawodowym dobrze jej się wiedzie. A taka tradwife? Nagle bez męża, bez pieniędzy, rozpaczliwie szuka pracy, zostaje bez niczego, nawet jej własne dzieci nie uważają ją za autorytet, no bo ona całe życie nic tylko gotowała i sprzątała. Było już mnóstwo takich tradwifes, które w wieku 50 paru lat wylądowały w pokoju studenckim i na kasie w markecie
Myślę, że jeśli małżeństwo decyduje się na większą rodzinę (powiedzmy, od 3 dzieci, chociaż to jest subiektywne), to na pewnym etapie takie tradwife'owe rozwiązanie może być najrozsądniejsze. Nie musi być rozwiązaniem na cale życie, ale przez np. 10 lat, póki dzieci są małe, albo jeśli inny członek rodziny wymaga dodatkowej opieki (np. babcia, która przestaje sobie radzić z samodzielnym prowadzeniem domu, nawet jeśli tylko mieszka niedaleko). Przy dużym zaangażowaniu w sprawy rodzinne trudno być na drugim etacie jeszcze pracownikiem, zwłaszcza jeśli ewentualne zarobki niekoniecznie pokryją z nadwyżką dodatkowe koszty związane z pracą mamy.
Optymalnie byłoby, gdyby taka mama miała okazję w miarę możliwości nieco sobie dorabiać w niewielkim zakresie, chociaż w warunkach polskiego rynku pracy nie będzie to raczej 1/ czy 1/4 etetu. To właśnie robią tradwife'owe tiktokerki, chociaż skala tej pracy bywa oczywiście czasem większa. Ale znam sporo wielodzietnych mam, które zarabiają piekąc ciasta na zamówienie czy opiekując się dzieckiem sąsiadów przez trzy godziny po lekcjach albo jako animatorki podczas weekendowych kinderbalów. Znam też takie, które zainwestowały w tym okresie w zdobycie dodatkowych kwalifikacji, zwykle online albo w kilka weekendów. No i umiejętności rozwinięte podczas takiego etapu (opiekuńcze, kulinarne, organizacyjne...) mogą zaprocentować potem w życiu zawodowym, chociaż zwykle jako rozwinięcie innych, bardziej kierunkowych zawodowo.
Oczywiście, taki model okresowy nie pokrywa się z tym, co pokazują wymieniane w odcinku idealne panie domu na wzór babci. Natomiast osobom, które pociąga taki styl życia, polecam do rozważenia wspomniane elementy, które mogą być na wagę złota, gdyby nagle trzeba było go zmienić. Tak na wszelki wypadek
Wyjechałam do kraju mojego męża i niestety zostałam tridewife. Ciężko o znalezienie pracy z dwójka małych dzieci i bez przedszkola z przedłużonymi godzinami otwarcia. 3 lata zajmuje sie domem i powoli mnie to przytlacza. Wydaje mi sie, ze te kobiety musza miec silna psychikę ze to wytrzumuja
Znam dziewczynę aspirującą do bycia taką żoną i matką. Pięknie jest tylko, jak przychodzą goście, za zamkniętymi drzwiami rzeczywistość jest raczej smutna. Dużo tam przemocy kamuflowanej...
Ale to nie jest trandwife tylko toxiclife
Szanuję kiedy ktoś żyje diametralnie inaczej ode mnie i sobie w tym trybie radzi, a nawet jest szczęśliwy. Sama osobiście marzę o takim ognisku domowym, a w swoim życiu mam poleganie tylko na sobie i puste mieszkanie na koniec dnia. Z dwojga "złego"wolałabym się realizować w domu z dziećmi i tak być w pewnie sposób zależna niż wmawiać sobie, że realizuje się na innych polach - sama na łasce i humorkach pracodawcy.
Z tymi tradwife jest też taki myk, że kobiety w USA musiały zrobić miejsce dla mężczyzn powracających z wojny. Dlatego zaczęto marketing, który romantyzowal męża i siedzenie w domu, gotowanie oraz negatywnie postrzegał kobiety pracujące. Kobieta musiała być finansowo zależna od niego, usługiwać mu i być na każde zawołanie. Dzięki temu zwolniły sie miejsca pracy, mężczyzna czuł się męski i miał sens życia, a kobiety popadały w załamanie i łykały prozac.
Ewa jak na początku powiedziałaś, że chodzi o mormonów to było wiadomym, że tam nie jest zdrowo więc nie zaskoczył mnie fakt, że jej mąż to po prostu creep 😂
A ja dodam jeszcze jeden powód.
Zmęczenie. Kobiety są zmęczone właśnie balansowaniem na linii dom praca i nawet przy najbardziej wspierającym partnerze pojawiają się myśli na temat zostania w domu.
Ja jestem feministką od zawsze miałam świetny wzór do naśladowania w domu bo rodzice dzielili się obowiązkami i wspierali się ale w ostatnim czasie coraz częściej myślę o tym, że mogłabym zostać w domu i niech mąż mnie utrzymuje, bo jestem po ludzku zmęczona gonitwą za pieniądzem🙂
O jak ja to rozumiem. 10 pracuje w korpo i mimo że dalej chce się rozwijać zawodowo to z chęcią wolałabym zostać kilka lat w domu z dzieckiem. Bez tej całej logistyki i szarpaniny. Bo tak jak napisałaś, nawet kiedy oboje z rodziców angażują się tak samo to doba ma tylko 24h
Dokładnie tak samo myślę. Połączenie wszystkiego praca dom dzieci jest bardzo męczące i często jest tak że nie mamy czasu potem dla siebie oraz dla dzieci też jest go niewiele. Nie widzę by te kobiety były szczęśliwsze. Myślę że na ten czas małych dzieci tradycyjny podział obowiązków ma sens i scala to rodzinę i nie powoduje tylu frustracji co u kobiet które muszą łączyć wszystkie obowiązki naraz
A może by tak zrobić analizę Christiane F. z "My, dzieci z dworca Zoo"???
Jestem za
Chyba troche nie tematyka kanalu, za duzo mlodszych odbiorcow
W ciul nieaktualne
@@oreore6403 Dlaczego nieaktualne?
@@user-cp9pz1qz1f jak czytałam to w latach 90 już było nieaktualne . Dlatego w ciul
nie spodziewałem się tu Kasi Babis, super materiał Ewa
Ostatnio tyle razy mi się to przewijało i miałam podobne przemyślenia kochana ❤❤❤pozdrawiam i dziękuje za świetny filmik, uderzyłaś w punkt 😜🫶🏼
Wszystkie pokazują zakłamany obraz rzeczywistości. Generują tak ogromne zasięgi i wyświetlenia, że mogą spokojnie przyjmować reklamodawców i na tym zarabiać, plus ich mężowie zawsze są bardzo bogaci. Prawdziwa tradycyjna żona nie miałaby czasu na nagrywanie takich głupot. W przypadku kiedy chłop ją porzuci, albo umrze zostanie sama, bez kasy i doświadczenia zawodowego. Każdy może żyć jak chce, ale sposób w jaki piorą mózgi młodym dziewczyną strasznie mnie irytuje, bo romantyzują coś co nigdy nie istniało
zwłaszcza w Polsce
Powiem tak, nie wierzmy we wszystko co jest w internecie. To są zwykle osoby, które chcą zaistnieć wybierając jakiś tam sobie styl życia, pokazują w internecie to co ludzie chcą widzieć. Ogólnie w ameryce jest taki trend, że bardzo bogaci ludzie tworzą sobie jakieś takie wyimaginowane treści i udają, że żyją takim życiem, a tak naprawdę to bullshit.
Ja jestem juz 6lat w domu (ciaza+macierzynski+wychowawczy) i nie bardzo chce mi sie wracac do pracy, poswiecac zycia na pospiech i zmeczenie. Jednak zdaję sobie sprawę, ze trzeba byc niezależnym, gotowym w kazdej chwili do utrzymania siebie i dzieci, bo nivdy nic nie wiadomo. W zwiazku z czym mam zawod, mam wystatcaajace doświadczenie i uwazam, ze w kazdej chwili będę w stanie utrzymac się, gdybym zostala sama + odkladam sobie comiesięczną pensję na taką sytuację lub emerytue. Ponadto mam zabezpieczenie w postaci polowy majątku męża, ktory zarobil w trakcie naszego małżeństwa.
Dokładnie tak . Własne scenariusze życia ogranicza los . Tego przemyślenia brakuje tradwife
Ile? 6 lat?! Dziecko idzie do szkoły a Ty twierdzisz, że to czas na ciążę (to nie choroba), macierzyński i wychowawczy?
@@BlaugranaFAN jak przeczytasz wolniej to lepiej zrozumiesz tekst pisany
@@BlaugranaFAN wtedy mąż musiał by przejąć połowę moich obowiązków, plus dziecko siedziałoby w świetlicy po 8/9h
, a i tak musielibyśmy mieć kogoś do odbierania dziecka, wszyscy wiedzielibyśmy się dopiero na kolację ( w Warszawie dojazdy do pracy w dwie strony to łącznie spokojnie 2-3h). Kolacja, kąpiel i spanko. W weekend zakupy, sprzątanie i sprawunki. Dziękujemy bardzo, ale nie chcemy z mężem takiego życia ani dla nas, ani dla naszej córeczki. Teraz do przedszkola wstaje jak się wyspi (a nie o 6), na 9 ja zaprowadzam, ogarniam chatę, obiad, zakupy życiówkę itd. o 14.30 po obiadku ją odbieram, popołudnie mamy dla siebie, w weekendy mamy czas na wycieczkę czy inne aktywności. Nikt nie jest znerwicowany. Córka ma piękne dzieciństwo. Gdybym miała wstawać do pracy przed 6, grubo po 17 być w domu. Z językiem na brodzie ogarnąć chatę i obiad, to już 19 i po życiu. Kąpiel dziecka, chwilę dla siebie, przygotowanie na jutro i 22.00 w łóżku. Byłabym wtedy zmęczona , żeby nie powiedzieć wkurwiona, nie miałbym czasu dla dziecka, dla siebie, na odpoczynek, książkę czy spacer. Nie chce takiego życia ani ja ani mój mąż ani moja córka. I na szczęście możemy sobie na to pozwolić i będziemy z tego korzystać, a jeśli noga się powinie to mam zawód o doświadczenie, wrócę do pracy, a jak mąż pójdzie w tango to też jestem jako zabezpieczona o co postarał się mój prawnik. Co do moich ambicji gdyby Pan chciał mi dopiec, to tak owszem brakuje mi trochę pracy, ale w pracy brakowało mi córki i męża, także coś za coś. Teraz chcemy być razem, a córka na pewno za jakiś czas będzie miała swoje życie nastolatki i nie będzie za mną tęsknić, wtedy wrócę do pracy zawodowej. Narazie swoje ambicje rozwijam na szkoleniach i kursach, co by ciągle być w obiegu w razie "W". Uważam, że to mądry wybór. Po to sprowadziliśmy na świat dziecko, żeby spędzać z na im czas, nie tylko kilka h w weekendy, 10 lat przestoju zawodowego (ale nie rozwoju) to nie koniec świata, a dziecko drugi raz małe nie będzie.
@@asiatysz strasznie niektórych boli wolny wybór.
Ja od razu po studiach wyszłam za mąż i zaszłam w ciążę po niecałym roku znów i teraz planuje 3 dziecko 😄 niewyobrażalne byłoby dla mnie zostawić dzieci w żłobku i iść do pracy. Kocham to, że mogę z nimi być w domu i zakładam, że do typowej pracy nigdy nie pójdę 😄 i bardzo to kocham
Co ty na to, żeby zrobić odcinek o młodej studentce psychologii z kultowego serialu Ranczo -Klaudii? Ciekawie by się oglądało twoją analizę jej osoby :D
Omg tak
taaaaaaak
Moim guily pleasure jest oglądanie contentu tego typu. Natomiast nigdy nie traktowałam tego serio. W sensie...no nie traktuję serio tego co widzę w Internecie. A już na pewno nie zakładam, że rolka/post przygotowany na instagrama przedstawia 90% czyjegoś życia.
Mam wrażenie, że trad wife budzą tyle emocji, bo pobudzają w ludziach dużo różnych polaryzujących tematów (konserwatyzm/liberalizm, wielodzietność/niechęć posiadania dzieci, perfekcjonizm/bycie ludzkim, estetyka jako dominanta życia/naturalność i brak presji, wydawanie pieniążków na wartości dla wielu błahe/oszczędność, zarabianie na pokazywaniu prywaty/prywata, równość płci/patriarchat). Co swoją drogą jest bardzo ciekawe i myślę, że spokojnie możnaby pracę naukową jak nie książkę napisać o tym, ile się mieści w takiej figurze.
OMG Masłolożka💜💜💜
Piramidomasłowolożka!
Dobrze, że nie margaryna 😂
Samo bycie tradwife czy osobą konserwatywną nie jest złe, ale twierdzenie że to idealne i jedyne dobre wyjście to jest złe.
Wszystko rozbija się o... życie. A w życiu nie jest słodko-różowo. I uzależnienie się finansowe od jednej osoby, rezygnacja z własnej kariery zawodowej to debilizm. Załóżmy, że facet będzie lojalny, nie kopnie żony w d (aczkolwiek statystyki mówią jasno, że w tej chwili rozpada się niemal połowa małżeństw, trend jest rosnący, nawet mamy dojść do tego, że w pewnym momencie będziemy mieć więcej rozwodów, niż ślubów). Może przyjść choroba, może zdarzyć się wypadek. Pesymizm? Dobra (choć znam takie sytuacje z własnego podwórka, u mnie w rodzinie zdarzyło się trzy razy). Ale ta jedna zarabiająca strona może stracić pracę/firmę. W dzisiejszych czasach to wcale nie takie mało prawdopodobne, tego chyba naprawdę nie trzeba tłumaczyć, ani udowadniać, co się potrafi odwalać na rynku po ostatnich przebojach pandemi...czno-wojennych. I co dalej? Macie kredyt, x dzieci, ona nie pracowała x lat, on może złapie dwie prace. Bo wciąż zarobki 10k i wyżej to ok. 10 % naszego społeczeństwa i to w dość wąskich sektorach (nie, nie każdy będzie zarabiał, wystarczy tylko chcieć). I co, jedna gó.no pensja na ratę kredytu (o ile starczy, bo jak było dobrze, to rata kredytu mogła być spora) a co z resztą? I to jest realne, to się dzieje (ostatnio było głośno o rosnących stopach kredytowych, przez które ludziom z 5 k kredytu robiło się 10 k i nagle się okazało, że jest kiepsko). Dlatego pracować muszą dwie osoby, stanowiące rodzinę, bo to nie lata 50-te w USA, gdzie facet z najniższą utrzymywał 5 osobową rodzinę, spłacał hipotekę. Naprawdę, jakie wtedy były realia, siła nabywcza waluty, a jaka jest teraz.
Pominę, co w tym tradycyjnym modelu przekazujemy dzieciom (córki są wychowywane na kolejne tride wife, czy będą mogły wybrać inną drogę?). A feminizm nie jest zły. Owszem, wypaczono go (nienawiść do mężczyzn, czy fakt, że kobieta na tym samym stanowisku dźwigająca mniej niż facet na tym samym stanowisku ma zarabiać tyle co on - nie, to nie są założenia feminizmu), ale sam w sobie feminizm nie jest zły. Właśnie feminizm zakłada m.in to, że nie będę utrzymanką mojego męża.
O kurde, straszna historia. Jeszcze usłyszymy o tragicznych konsekwencjach takiej relacji i stylu życia. Sama scena z fartuchem...jej rozczarowanie i jego "nie ma za co" 😢
To jego nie ma za co było tak obleśne, że aż mnie wzdrygnęło. I ona skacząca i pajacująca na niechciany, upokarzający prezent. Wyglądała jak te laleczki na sznurkach. Zero szacunku do kobiety będącej matką jego dzieci..
@@Plutos_Child69 wydaje mi się, że to było ustawione dla kontrowersji i większego rozgłosu xD
@@K-a-i. Śledzę ten cyrk od dawna obserwując anglojęzyczne kanały komentujące. To nie był żart.
Okres kiedy bylam na macierzyńskim i siedziałam* w domu to była dla mnie autentyczna trauma.
W tym trendzie widzę chęć ucieczki od kieratu praca-dom i jako bezdzietna z wyboru robię coś podobnego, tylko rezygnuję z innego elementu. Ale mam problem z trendem tradwifes, bo utrwala mit "kobiety kiedyś nie pracowały", gdzie "kiedyś" jest rozumiane jako większość historii ludzkości i że dotyczyło to większości kobiet (tu się cieszę, że wyraźnie powiedziałaś o latach 50. XX w - i też nie w każdym kraju). Jednocześnie one same w SM przecież PRACUJĄ: występują na filmach, montują je, promują, przynajmniej dopóki nie zarobią więcej i ktoś ich nie odciąży w części obowiązków.
Praca w domu to też praca, tylko tak przypominam.
@@monikas.442 Wiem, że w domu jest dużo roboty, ale tu miałam na myśli konkretnie pracę zarobkową.
Ja sama nie pracuje zawodowo i calej rodzinie z tym dobrze. Gdybym juz wrocila do pracy (coeka ma 6lat i jest w przedszkolnej zerowce) dziecko siedziałoby w świetlicy po 8/9h
, a i tak musielibyśmy mieć kogoś do odbierania dziecka, wszyscy wiedzielibyśmy się dopiero na kolację ( w Warszawie dojazdy do pracy w dwie strony to łącznie spokojnie 2-3h). Kolacja, kąpiel i spanko. W weekend zakupy, sprzątanie i sprawunki. Dziękujemy bardzo, ale nie chcemy z mężem takiego życia ani dla nas, ani dla naszej córeczki. Teraz do przedszkola wstaje jak się wyspi (a nie o 6), na 9 ja zaprowadzam, ogarniam chatę, obiad, zakupy życiówkę itd. o 14.30 po obiadku ją odbieram, popołudnie mamy dla siebie, w weekendy mamy czas na wycieczkę czy inne aktywności. Nikt nie jest znerwicowany. Córka ma piękne dzieciństwo. Gdybym miała wstawać do pracy przed 6, grubo po 17 być w domu. Z językiem na brodzie ogarnąć chatę i obiad, to już 19 i po życiu. Kąpiel dziecka, chwilę dla siebie, przygotowanie na jutro i 22.00 w łóżku. Byłabym wtedy zmęczona , sfrustrowana, żeby nie powiedzieć wkurwiona, nie miałbym czasu dla dziecka, dla siebie, na odpoczynek, książkę czy spacer. Nie chce takiego życia ani ja ani mój mąż ani moja córka. I na szczęście możemy sobie na to pozwolić i będziemy z tego korzystać, a jeśli noga się powinie to mam zawód o doświadczenie, wrócę do pracy, a jak mąż pójdzie w tango to też jestem jako zabezpieczona o co postarał się mój prawnik. Co do moich ambicji gdyby ktos chciał mi dopiec, to tak owszem brakuje mi trochę pracy, ale w pracy brakowało mi córki i męża, także coś za coś. Teraz chcemy być razem, a córka na pewno za jakiś czas będzie miała swoje życie nastolatki i nie będzie za mną tęsknić, wtedy wrócę do pracy zawodowej. Narazie swoje ambicje rozwijam na szkoleniach i kursach, co by ciągle być w obiegu w razie "W". Uważam, że to mądry wybór. Po to sprowadziliśmy na świat dziecko, żeby spędzać z na im czas, nie tylko kilka h w weekendy, 10 lat przestoju zawodowego (ale nie rozwoju) to nie koniec świata, a dziecko drugi raz małe nie będzie i doceniamy z mezem, ze mozemy sobie na to pozwolic, bo malo osob ma taki luksus, zeby nie pracowac dla pieniedzy.
Rezonuje z tym bardzo! Sama jestem w domu z dzieckiem, ja pracuję w domu (sprzątam gotuje itp) a partner w firmie. Każdy niech żyje według tego co uważa za stosowne i niech nie przejmuje się życiem innych ❤
Dobrze, że myśli pani o przyszłości, życzę pani dużo szczęścia. Najważniejsze jest to, żeby podejmować decyzje dotyczące własnego życia w zgodzie ze sobą.
Chciałam tylko wtrącić jedną rzecz - jeśli obydwoje rodziców pracuje zawodowo, to obowiązki przy dziecku i prowadzeniu domu dzieli się na pół, to powinno być dla wszystkich jasne i ściśle egzekwowane przez kobiety. Jak partner się miga od obowiązków, to nie ma sensu układać sobie z nim życia.
@@ewelinaskoczylas3301 dziękuję i wzajemnie :)
to prawda. jeśli ma się taką możliwość dla małego dziecka zawsze będzie lepiej być przy rodzicu a nie praktycznie cały dzień w placówce. Wydaje mi się, że właśnie takie robienie wszystkiego na raz, ogarnianie domu, pracy na cały etat, dzieci itd powoduje frustracje i brak radości z tego macierzyństwa. Myślę, że tradycyjny podział jest najlepszy w pierwszych latach dzieci a potem nic nie stoi na przeszkodzie aby do pracy wrócić, zwłaszcza w dzisiejszych czasach gdy tyle ludzi się przebranżawia. ~Nie jest to model dla każdego, ale to naprawdę może się sprawdzić.
I bardzo dobrze robisz Ja miałem taką mamę bizneswoman że pracowała od 6:00 do 22:00 przychodziła do domu i od razu kładła się do łóżka przez to tak naprawdę nie poznałem mojej mamy. Najlepsze jest to że ojciec wojskowy szybciej poszedł na emeryturę i się nami zajmował to jeszcze matka go cisnęła żeby poszedł do pracy gdzie ojciec powiedział że w żadnym wypadku bo on się będzie zajmował domem i dziećmi przynajmniej ma na to czas
może nie z powodu problemów na świecie, ale czasem, kiedy np. jestem zalatana, zmęczona dzieleniem czasu między pracę, trójkę dzieci i różne obowiązki, to czasami mam chwile tęsknoty do tego, żeby siedzieć w domu, nie pracować, zajmować się tylko dziećmi i domem, mam wtedy wrażenie takiego trochę kokonu chroniącego przed problemami tego świata. Ale na dłuższą metę nie mogłabym poświęcić się tylko dzieciom, nie wyobrażam sobie życia w ten sposób, a także takiej pełnej zależności finansowej od drugiej osoby i konieczności proszenia się np. męża o pieniądze. Ale chwilami coś takiego kusi, jak za bardzo np. dokuczą problemy zawodowe
Kobieta, która ma rzekomo zajmować się domem i nie pracować, bo feminizm zły, pracuje jako influ, współpracuje z markami, prowadzi swój sklep i trzepie gruby hajs, co jej daje niezależność i przeczy byciu tradwife, korzystając ze wszystkich dobroci wywalczonym dzięki ruchom feministycznym. Te wyidealizowane wizje, romantyzowanie przemocy i kontroli drugiej osoby (zamykanie drugiej osoby w domu bez kontaktu z innymi przecież wcale nie jest znęcaniem się) to kolejne pranie mózgu widzom, żeby na nich zarobić. Jedni reklamują błyszczyki powiększające usta z filtrem powiększającym na insta, a drudzy udają, że mają wcale nie niepokojący ,,tradycyjny" model rodziny
Omniomniomniomniomloszka, a odnośnie odcinka, chętnie dałabym panowi Danielowi ten fartuszek na jajka, żeby je zbierał na śniadanko dla Hannah samodzielnie
strasznie smutne jest stwierdzenie że pracować albo dla szefa albo dla męża, nie widząc nawet opcji że można pracować dla samego siebie. wydaje mi się że to wina tego że ludzie myśląc "praca" mają na myśli jakieś biuro czy coś tego typu co raczej dla niewielu jest ciekawe i satysfakcjonujące. nigdy nie potrafiłam zrozumieć osób które decydują sie nie pracować, jeżeli partner zarabia tyle że może utrzymać całą rodzinę to tym bardziej daje możliwości na pracowanie w jakiejś super ciekawej dziedzinie z której może nie wyciąga sie wiele zarobkowo ale za to świetnie bawi i rozwija swoje pasje. może problemem jest brak zainteresowań bo wszyscy od dziecka słyszą że trzeba mieć karierę i nawet nie zastanawiają się nad tym co by ich cieszyło i kiedy pojawia się opcja na bycie utrzymanką schodzi ta cała presja związana z ciśnieniem na karierę? (może bredzę, niech ktoś mądry mi powie czy to ma sens)
Taaa zwykły robotnik ale pani na kasie to super przyjemna praca yhyh 😂
@@wojbas471 toż przecież napisałam że ludzie myślą o pracy w ten sposób że chujnia, może faktycznie powinnam rozwinąć. podałam biuro jako przykład bo o tym pomyślałam w tym momencie, ale chodzi mi o to że jak ktoś cie utrzymuje to możesz robić co zechcesz a nie żabka, kopanie rowów czy korpo.
@@wojbas471 pracowałam na kasie po 12h i wolałabym to niż siedzenie w domu z krzyczącymi dzieciakami 24/7 i ciągłe sprzątanie i gotowanie
tęskniłem za regularnymi posiedzeniami z herbatką przy twoich filmach, miło że wróciłaś z częstszymi odcinkami :DD
Pomimo szerokiego uśmiechu psycholoszki, jaki towarzyszył mi przez całą długość tego filmu, czułem w trakcie jego oglądania okropny dyskomfort. Przez lata obserwowałem moją "tradycyjną rodzinkę", gdzie babcia godzinami pucowała podłogi w kuchni, a dziadek harował 12h dziennie, nawet po emeryturze, żeby jakkolwiek utrzymać rodzinę. Kiedyś podobno pracowali oboje, ale ze względu na wiele "zmian" jakie przeszła Polska, babcię wywalili z roboty. Moi rodzice również żyli w dość konserwatywnych przekonaniach, które regularnie próbowali przelać na mnie i moje rodzeństwo - siostrę stary od przedszkola uczył zmywać naczynia, a mnie i brata w wieku 15 lat zagonił do pierwszej roboty. Powiem więcej, jestem homoseksualistą (XD) i wisi nade mną potencjalne zagrożenie przemocy domowej, z którą nic nie będę mógł zrobić, uzależnienia majątkowego od partnera, czy po prostu wywalenia któregoś dnia na bruk, "bo tak", bez możliwości sądowego ubiegania się o moje prawa i naprawdę, może wyjdę na ignoranta, ale nie uwierzę, że te kobiety pakują się w coś takiego w pełni racjonalnie, świadomie i bez jakiegokolwiek przymusu XD
Dziękuję za ten komentarz
Nie szukaj matematycznej logiki tam gdzie jej nie ma (tj. w gre wcodza uczucia / emocje ).Ludzie potrafia na na wiele "kretywnych" powodow zniszczyc sobie zycie z "10000 logicznych powodów"
Nikt w nic się nie pakuje, to jest cosplay.
@@alicjadrazkiewicz3383 podoba mi się twój tok myślenia
Świetne podsumowanie! Dorzucam do puli ciekawych tematów bardzo bliski temu wątek "smutnych beżowych dzieci" ;)
Koleżanka mojej mamy była jedna z takich tradycyjnych pań domu, na bardzo wysokiej stopie życia, aż do sześćdziesiątki. Potem nagle mąż zmarł na zawał i okazało się, że mają więcej długów niż włosów na głowie. Mąż wstydził się przyznać, że mu nie poszło w biznesie i wpadł w spiralę kredytów. Kobieta zamiast odpoczywać pod palmami na starość, sprząta biura.
Spełnienie moich koszmarów.
Mam nadzieję, że sytuacja z Hanną to "rage bait", a nie, że jej rzeczywistość wygląda tak jak wygląda dla widzów. Przy okazji chciałam pochwalić cudowny początek filmu :D Btw. bardzo cenię sobie w Twoich filmach ogromne wyczucie i ciepło, niezależnie od tematu
akurat zaczęłam jeść obiad! Miłego oglądania !
Trafiłam na filmik o fartuchu na jaja na kanale który uważam za dość komediowy. Pamiętam że w ogóle nie byłam przygotowana na to rozczarowanie i smutek w oczach tej kobiety :(
32 dzien czekania aż Potterheadoloszka zrobi film o Voldemorcie
Ooo dawno Cię nie widziałam, ale rozkwitłaś 🫶🏻 wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia 🤗
Tradwives i ogólnie całe te "tradycyjne rodziny" to tylko taki ładny cosplay lat pięćdziesiątych robiony przez bardzo bogatych mormonów. Pytanie czy to jest robione dla frajdy/pieniędzy, czy po to by pozyskiwać członków kościoła. Mormoni kładą mocny nacisk na działalność misyjną, a taki ładny obrazek szczęśliwych i bogatych rodzin być może przemawia do Amerykanów.
Ten kadr jest taki estetic ❤ dynie idealnie pasują do koloru twoich włosów 😊
Żona? Wiele się zmieniło od mojej ostatniej wizyty
No, jakoś miesiąc(?) temu wzięła ślub
Brakuje mi w tym filmie odwołania się do polskich tradwife, na instagramie jest ich naprawde dużo i mam wrażenie, ze przedstawiają nieco inną postawe niż te zagraniczne, często mówiąc wprost o trudach np. Pani Kasia po godzinach, albo paula pogodna
Tak! Wspominała o tym, że mocno się przygotowała ale wyciągnęła tylko jeden zagraniczny przypadek, który jest mocno podmalowany pod publiczkę!
Wielokrotnie myślałam, ze mogłabym na codzien zajmować sie domem i ogrodem. Lubię to i czasem zazdroszczę tym dziewczynom. Zazdrość konczy się w miejscu, gdy zaczynają opowiadać o poddaniu sie i uslugiwaniu mężowi 😂
A tak zupełnie poważnie, ja sobie zawsze znajdę zajęcie, więc ostatecznie i tak miałabym jakąś pracę, choćby wolontaryjną, bo inaczej nie usiedzę 😉
Może następny przypadek Machała Scotta z The Office?? 🥺 Osobowość typu iconic 😂
Wychodzi na to, że jestem tradwife, choć dzisiaj poznałam to słowo. Uważam, że wiele osób nie docenia tego i z wieloma |psychologicznymi" kwestiami tu poruszonymi nie zgodzę się. Zostałam w domu, żeby opiekować się dzieckiem i rozwijać pasje (głównie grafikę, tym samym mam niejako firmę freelancerską, ale raczej dorabiam niż zarabiam, w domu głównie zajmuję się dzieckiem które uczę kilku języków i różnych umiejętności np. szycia czy grania na gitarze - dziecko chodzi normalnie od szkoły, po szkole ma "mamusiowe lekcje"). Mam takie wykształcenie, że w każdej chwili mogę znaleźć pracę i to dobrą ... Rozumiem, że nie każdemu taki model odpowiada, ale nie rozumiem też ludzi, którzy po takich osobach jak ja jadą... W domu jestem sama sobie panią ,w pracy często byłam popychadłem ludzi, którzy byli albo niekompetentni, albo mieli ułamek moich zdolności, nie czułam się doceniana (np. uratowałam firmę przed bankructwem, żeby szafowa zwolniła mnie jak tylko zaszłam w ciążę (tak, za PO było to legalne). Mam skończone kilka kierunków studiów. Nie czuję, żeby cofała się, wręcz jestem wdzięczna mojemu mężowi, że jego kosztem (jego ciężkiej pracy) ja mogę sobie pozwolić na np. malowanie obrazów (fakt, że na nich też dorobię, ale jak wspominałam - dorobię, nie zarobię). Jako "kura domowa" wreszcie poczułam się spełniona.... Może też dlatego, że z mężem oboje wspieramy się jak możemy. Co ciekawe jadą po mnie najczęściej nieszczęśliwe, samotne singielki - co nieco pokazuje też pewien problem. Byłam już nazywana pasożytem, a mój mąż "tyranem" (tyle, ze żadne z nas nie wpisuje się w takie określenia bo ja w gruncie rzeczy robię co chcę, a mąż nic mi nie narzuca, cieszy się z tego, że lubię mu dogadzać). Za to zdecydowanie czuję, że jest duży hejt na tradwifey... Wybacz, Psycholoszko, ale bardzo spłyciłaś ten trend...
Mysle ze nie jest to stan faktyczny ze jego kosztem mozesz malowac albo wychowywac dziecko. Gdyby partner mial zaplacic stawke za trudy ciazy, porodu (narazanie zycia i zdrowia - poswiecenie ktore on nigdy nie musi sie podejmowac), wszechstronnego wychowania potomka to nie byloby go stac na Ciebie. Z ciekawosci zobacz ceny tych uslug. Ile kosztuje surogatka, niania, prywatna indywidualna nauczycielka itd. Kobiet sie nie docenia, a potem one same nie widza jak wiele sa warte. Moja mama prawie nie umarla w czasie porodu. Ojciec lekcewazyl zdrowie dzieci miedzy innymi palac przy dzieciach papierosy. I to jest tylko 1 przyklad. Kobiety sie poswiecaja, a wiele partnerow nie docenia a wrecz niszczy starania swoich partnerek.
Jesteś niezależna finansowo i ogarnięta ekonomicznie i zawodowo? To nie jest realny trad wife.
@@Plutos_Child69 Nie jestem niezależna finansowo, choć taka mogę się stać. Ogarnięta ekonomicznie owszem jestem. Ale dalej uważam, że wpisuję się w schemat kury domowej i jest to świadoma decyzja głównie moja, nie męża (choć on ją popiera). (projekty graficzne robię głównie dla siebie, choć fakt, raz na jakiś czas sprzedam taki lub inny, ale jest to raczej hobby) Napatrzyłam się na dzieci "osierocone" przez pracujących rodziców (mam tu na myśli konkretnie te dzieciaki, które są zaprowadzane do szkoły, trzymane w niej na stołówce do 17:00 a potem są przyprowadzane do domu i do 20:00 trzymane przed telewizorem/PC). Powyższym wpisem właśnie chciałam pokazać inny rodzaj "kur domowych" - takich nie mających kompleksów, braków w wykształceniu, które świadomie porzucają (na jakiś czas lub na zawsze) karierę dla szczęścia rodziny, nie uważają się za "gorsze" od faceta a decyzje podejmują same, tylko są to decyzje na rzecz rodziny. Uważam, że Psycholoszka nie poruszyła tego aspektu, podobnie jak pominęła kobiety, które dzięki rzuceniu roboty i pieniądzom męża mogą rozwijać swoje pasje - piszę to, bo jak wspomniałam, doświadczyłam już ze strony ludzi bardzo dużej szykany... Moje trzy najlepsze przyjaciółki to też takie jak ja "kury domowe" - więc uważam, że trend dotyczy ZWŁASZCZA kobiet wykształconych i świadomych swojej decyzji (przyjaciółki to z wykształcenia pani farmaceutka z wyższym, podwójnym, pani biolog oraz doktor filolog, ale znam jeszcze kilka innych i każda ma co najmniej tego m-gie-era), a nie "tępych dzid" jak przedstawiono powyżej...
@@joannakowalska9247 tu jest clue całości: mój mąż mnie docenia i mogę zawsze na niego liczyć.
Ej dałbym sobie rękę uciąć, że słyszałem twój głos w reklamie chrupków Monster Munch. Nawet jeśli to nie Ty to i tak props, bo są smaczne.
Gratulacje dla Pani i Pana Małżonków ❤❤❤❤🎉🎉🎉🎉🎉🎉🎉
Też chyba warto wspomnieć o tym, jak bardzo te ,,trad wife" są uprzywilejowane. One i ich mężowie dysponują gotówką której zwykły przeciętny człowiek pewnie nie zobaczy pracując uczciwie przez dekady :/. Większość osób nie ma tyle pieniędzy/czasu/zasobów żeby się bawić w takie coś. Zwłaszcza pod kątem tej estetyki, ilości bachorów, jakości składników itd.
A te "bachory" to tylko cudze dzieci czy własne też? ;)
Nie wyobrażam sobie być finansowo zależna od partnera. Dodatkowo jako trad wife, co tak naprawę taka osoba ma do zaoferowania na rynku pracy, w razie jakby mokry sen pana w kapeluszu z lat 50tych , by padł. Trzeba sie rozwijać, trzeba dbać o siebie a niestety dla mnie te trad wife to tylko usługiwanie całej rodzinie.
@@cousindexter moja siostra ( mieszka pod Londynem ) dwa lata temu w lutym przytłoczona obowiązkami domowymi i pracą zawodową postanowiła z pracy zrezygnować ( byłam wtedy u niej z moim mezczyną) argumentowała to dobrem rodziny ,jej własnym i dodała że jak przyjedziemy do niej we wrześniu to będzie miała więcej czasu dla nas. Podczas powrotu mój Mateusz podsumował to stwierdzeniem że moz my wtedy więcej razem zrobić podczas kolejnej wizyty . Odpowiedziałam "zapomnij " do wrzesnia wróci do pracy bo nie wytrzyma finansowej zależności od męża .
Miałam rację 😁
uwazasz ,że osoba która ogarnia i dzieciaki o dom ,nie ma żadnych umiejętności 😂😂😂😂😂😂dobre
@@WojciechPoprostuWojtek-mz5ni jeżeli to wszystko co może wpisać w CV to raczej śmiech przez łzy
@@oreore6403 raczej jest to dużo więcej niż ty po 20 latach pracy 😂😂😂 dorośniesz,to zrozumiesz 😂😂😂
@@WojciechPoprostuWojtek-mz5ni prywatnie ( oprócz uprawnień które mam) wychowałam samodzielnie dwoje dzieci w tym jedna niepełnosprawną w stopniu znacznym . Cały czas pracując na pełen etat i w pewnym okresie zajmując się terminalnie chorymi rodzicami
Jednak w CV wpisuje moje uprawnienia UDT a nie umiejętność sprzątania i gotowania dzieciom czy starszym ludziom .
Jak ktoś chce "w to" pakować wolna droga ale przez ze "klimat cenowy" mamy jaki mamy jest to fizycznie niemożliwe i obie strony "swoje dokładać musza" . No może poza wąska grupa "najbogatszych" ale to inny świat i zasady.
Lata 50. w Stanach i w Polsce to dwie zupełnie różne rzeczywistości.
Trochę to zjawisko łączy mi się z coraz bardziej popularnym zachowaniem-szczególnie w pracy; w którym celowo robimy z siebie osobę nieporadną, "ofiarę losu", tak aby ktoś inny zrobił za nas dane zadanie, podjął decyzje i wziął za nią odpowiedzialność. To samo widzę w tych wypowiedziach dziewczyn w wywiadzie. Mąż mądrzejszy, mąż zdecyduje, zarobi, załatwi... Mało jest osób i układów, w których bycie trad wife, będzie faktycznie działać.
Ja kocham takie powolne życie. Oczywiscie nie każdy może sobie na nie pozwlić. Ale dla mnie czas spędzony w domu, na kawusi bez zbędnego pośpiechu, na spacerach, gotowaniu, nie ma ceny. Po latach życia w pośpiechu, pracy pod presją, ciągłymi stresie, wiem, że życie rodzinne jest dla mnie najpiękniejsze❤❤❤
byle nie dać się zamknąć na zadupiu i móc od czasu do czasu wyskoczyć z koleżanką na kawę to bajka :) \
albo praca ma etacie albo dbanie o dom wybierz jedno, bo nie po to tyram w robocie, żeby w domu drugi etat na szmacie ciągnąć...
Całe dnie z ósemka dzieci? O kawie w ciszy można zapomnieć 😂
@@xyz-r3c Przy takiej liczbie to niestety dzieci są wychowane przez niańki albo patologicznie - starsze wychowuje młodsze. Tiktoki same się nie nagrają przecież
@@Triraru też racja ;)
5:28 koniec lokowania
Dziękuję ❤
nie każdy bohater nosi pelerynę
Pięknie wyglądasz w tej fryzurze❤
I szanuje za jesienne tło😂
Ogółem samej mnie ani związki, ani prowadzenie rodziny nie kręcą, nie uważam tego są swoje powołanie, ale jak najbardziej taki styl życia (prawdziwy tradycyjny, a nie bycie Instagramową tradwife) jest jak najbardziej sensowny i współgrający z kobiecą fizjologią. Sama preferuję niezależność jaką daje mi życie samemu (i tu nie mówię o niezależności finansowej, tylko generalnie życiowej, decyzyjnej, czasowej - jestem jedyną osobą z którą muszę się liczyć podejmując decyzje), ale zdaję sobie sprawę z kosztów jakie ponoszę podejmując ten wybór. Zdaję sobie sprawę, że jestem zdana na samą siebie, że czasem mimo że mój organizm krzyczy żebym przestała bo właśnie zajmuje się oczyszczaniem macicy, którą przygotowywał na dziecko, to muszę zacisnąć zęby i pracować. I myślę że tego też zabrakło w tym materiale. Że każdy wybór powinien być przemyślany pod kątem konsekwencji, również ten polegający na pracy na etat i oddawaniu dzieci do wychowania do placówek. Za tym wyborem też stoi cała masa przekonań i niezdrowych mechanizmów o których warto porozmawiać 😉
Co rozumiesz za bycie tradycyjną trade wife? To jest raczej wymysł literatury. W tradycji kobiety zawsze cięzko harowały. Chyba, że miały to szczęście i urodziły sie w szlacheckiej rodzinie. Jednakże reszta tych tzw trade wife cięzko pracowała, rodziły w polu i szły do pracy, a kiedy ojcowie/mężowie ginęli na wojnach, to kobiety stawały się jedynymi żywicielkami rodziny. Poza tym czy wy kobiety myślicie, że cieżka praca, psychiczna presja bycia jedynym żywicielem rodziny jest zgodne z męską fizjologią? Czy myślicie, że dźwiganie ciężarów, pracowanie w kopalniach, fabrykach, w których narażeni są na wdychanie trujących oparów jest kojące dla ich fizjologii? Wiecie ilu z nich potem leczy się z powodu chorób zqwodowych i cierpi? Oni też muszą zaciskać zęby i pracować choć są zmęczeni, bolą ich kręgosłupy, ale nie maja wyjścia. Pamietajmy, że panowie to też nie roboty, bo mam wrażenie, że większośc w tey dyskusji o tym zapomina.
@@aca1348 napisałam o tradycyjnym modelu rodziny. Czyli takim gdzie kobieta zajmuje się domem i dziećmi, a mężczyzna zapewnia fundusze i w nieco mniejszym stopniu angażuje się też w dom i dzieci. Nie mówię o sytuacji gdzie kobieta nie robi nic albo zajmuje się jedynie zarządzaniem służbą, bo to były rzadkie sytuacje
Tak, codzienna praca na etat jest bardziej dostosowana do męskiej filologii, bo ta w przeciwieństwie do żeńskiej nie żyje cyklem miesiączkowym, który silnie wpływa na poziom energii i ogólną ilość zasobów każdego dnia. Dlatego praca na etat jest tragicznym pomysłem dla kobiety. Nie mówię tu o warunkach pracy, tylko i samym systemie, który został stworzony pod mężczyzn i powinien zostać dla mężczyzn i dla takich kobiet jak ja, które wybrały ten styl życia więc muszą się dostosować (gdzie ja osobiście zapewne szybko przejdę na działalność żeby dzięki nienormowanemu czasowi pracy żyć w zgodzie ze swoim organizmem). Współczesny Domyślny model rodziny polegający na tym, że oboje rodziców pracuje na etat a na kobietę jeszcze dodatkowo spada większość domowych obowiązków jest niesprawiedliwy i bardzo niekorzystny dla kobiet. Dlatego nie dziwi mnie też, że w tak niewspierajacym modelu kobiety nie chcą mieć dzieci a my powoli wymieramy
Cóż za poświęcenie, praca podczas okresu. No bohaterka xD
@@brodaczszczuroap7329co ty pier.... XDD zawsze się gdzieś muszą znaleźć takie parapety. Wszyscy- normalnie pracują, parapety - KOBIECA FIZJOLOGIA, HORMONY, CYKL. Jak ktoś jest nierobem to zawsze szuka wymówek. Można normalnie pracować i mieć normalne życie, a nie spłakiwać się o okres i wszystko ustawiać pod to... Ludzie, naprawdę dzisiaj jesteście aż tak słabi?
@@mayenna6653 smutne. Zwłaszcza jeśli jesteś kobietą
Niedawno obejrzałam bardzo dobry zagraniczny materiał o tej tematyce (kanał FunkyFrogBait) i uważam że ten odcinek ,,ciekawego przypadku" jest jego świetnym uzupełnieniem ze strony psychologicznej jak i estetycznej ( tutaj płynne przejście do pochwalenia ślicznego outfitu Ewy
Dla zasięgu!
Przyszedł złotomyślnik, dziękuję 🥰
Jak zawsze wartościowy materiał 🤍
Dodam tylko, że Hannah i jej rodzice nie są wyjątkiem u mormonów. Dziewczynki są tam uczone, że bardzo dobrze jest szybko poznać męża, wziąć ślub, urodzić dużo dzieci i całkowicie zająć się domem z rodziną jednocześnie cały czas wyglądając ładnie. Zazwyczaj nie skupiają się na edukacji i nie zaczynają zwykłej pracy przed ślubem a potem nie mają już takiej możliwości. Dość często teraz też zaczynają pokazywać w internecie, że to dobry sposób na życie tak jak jest pokazane w tym filmie.
Jeśli to wszystko to są rzeczy które kobieta naprawdę lubi to oczywiście dobrze, że ma taki wybór. Jedynie problem zaczyna się kiedy ten wybór jest tylko pozornie jej.
Jeśli chodzi o sharenting to niestety widzieliśmy już jak może wyglądać najgorszy scenariusz związany z tym bo jedną z takich mormońskich trad wife influencerek była Ruby Franke
Nie można mówić o lubieniu i wolnym wyborze przy tresurze która zaczyna się od pierwszego oddechu noworodka dziewczynki. Jest tresowana do roli. Skąd ma wiedzieć czy ją lubi? Niczego innego nie zna, inne jest złe i zabronione.
Prawie jak na wszelkich polskich prowincjach. Imperatywem moich koleżanek z Podkarpacia jest znaezienie bogatego faceta i to szybko. No i żeby był "przystojny" jak z Insta 😂 Ktoś musi płacić im za pazurki i wakacje.
@@Plutos_Child69 dokładnie. W takich sytuacjach może się wydawać, że kobieta jest jedną z tych które same z siebie wybierają to bo tego chcą ale tak naprawdę to ludzie w jej przeszłości sprawili, że jej się tak wydaje
Trzeba wspomnieć ze Nara Smith nie jest koniecznie wzorcem tego życia, dziewczyna jest profesjonalna modelka tak jak i jej mąż, a wiele jej kontentu pokazuje ze jej partner pomaga zajmować się domem. Dobrym kontekstem jest wiedzieć, ze ona gotuje tak jak gotuje bo jej dzieci maja dużo alergii, a Mormoni tez maja specyficzne wymagania żywieniowe. Ona akurat się wpisuje w Trad Wife bardzo żartobliwie, bo zaczęła jechać po największej granicy oporu dopiero kiedy ludzie zaczęli jej męczyć dupe więc zaczęła większe skrajności żeby ludziom utrzeć nosa
Co to za bycie tradwife, gdy od wszystkiego masz ludzi - sprzątaczka, ogrodnik, niania. Niczym w latach 50, w Stanach. Szkoda tylko, że ci mężowie zdradzali, pili, a kobieta nie miała nic do powiedzenia. A w momencie, gdy mąż umierał lub odchodził to zostawały z niczym.
Romantyzowanie, niczym amerykańska komedia z lat 50.
Tradwife? Nie. Partnerstwo? Tak.
z jednej strony ten uśmiech radości za fartuszek na jajka wydaje mi się bardzo sztuczny (laska wygląda na bardzo zawiedzioną tym, że jednak nie pojadą w podróż do Europy), a z drugiej sama mam koleżankę, która wyraźnie mówi, że taki stan rzeczy jej odpowiada, bo mąż jest bogaty a ona może, oprócz zajmowania się dziećmi, zajmować się swoją twórczością artystyczną, na której jej bardzo zależy. i ja jej zazdroszczę. choć pewnie nie wszystkie dziewczyny tak dobrze trafiły jak ona.
Ciekawe jaki %mężczyzn byłoby w stanie utrzymać rodzinę z dwójką dzieci i kredytem do spłaty na jednej wypłacie xd
Dlatego przed narodzinami dziecka/dzieci trzeba mieć taki budżet, żeby móc sobie pozwolić, żeby kobieta nie pracowała przez dwa lata a później dziecko do żłobka a kobita do roboty. No chyba że kobieta trafi na ten promil facetów, których stać na wieczne utrzymanie no to czemu nie. Ale na takich facetów może sobie pozwolić niewielka część kobiet, więc jedni i drudzy muszą zejść na ziemię
Żaden problem zapierdzielasz od 8 do 23 jak jesteś młody a potem po 20 latach dostajesz kopa od pani która się realizowała a ciebie nie było :)
@@Nobezjaj91 ciężko zebrać budżet, kiedy na plecach masz kredyt.
@@Nobezjaj91no właśnie
@@copycat.freestyle dlatego trzeba szukać kobiety co ma swoje mieszkanie żeby nie brać kredytu ;D Ale trzeba z głową i zawsze trzeba mieć na tyle budżet, że jak kobieta wyjebie z chaty to żeby miało się gdzie podziać ;D
Ślicznie wyglądasz wsumiem jak zawsze ❤❤❤
Ja na przykład bardzo dobrze odnajdywałabym się w roli "tradwive", uwielbiam robić pranie, sprzątać, gotować etc. ... Ale to nie są czasy na takie wymysły, o ile mąż nie zarabia XX tysięcy miesięcznie. Umówmy się, mamy czasy gdzie większość jest poza zasięgiem zarabiania takiej ilości pieniędzy, by być spokojnym na przyszłość... a Balerina Farm może sobie na to pozwolić, jej mąż jest pie***lonym miliarderem xD