No nie wierzę....To jest akurat temat i pytanie, o których myślę od wczoraj wieczorem non stop, bo właśnie ktoś dość bliski jest w bardzo silnym kryzysie, po próbie samobójczej w szpitalu..a mysli nawet o eutanazji . W wieku 27 lat ! .Dzięki zainteresowaniu tematem depresji od dawna na szczęście wiem, że nie mówi się rzeczy w stylu " będzie dobrze" i nie daje się durnych rad w stylu " a może pójdz na jogę ?" , ale po pierwsze wśród przyjaciół padło hasło, że trzeba koniecznie do niej pisać, nawet jeśli nie odpisuje, bo na pewno tego potrzebuje, ok, ale pisać i pomagać trzeba z głową . Rozumiem że ludzie postronni w takich sytuacjach nie wiedzą co powiedzieć i jak się zachować, więc wolą milczeć niż powiedzieć coś głupiego albo niechcący dobić osobę w kryzysie. Trzeba zapewnić o swojej obecności i gotowości do pomocy, wysłuchania, spotkania, wsparcia , ale napisałam też, że głęboko wierzę, że uda jej się jeszcze odzyskać radość życia z pomocą dobrych leków. Mam nadzieję, że to nie było faux pas. Napisałam też, licząc, że może ja trochę rozbawię, cytat z Szymborskiej, że nie można kotu robić takich rzeczy i umierać. Nie chcę pisać banałów w stylu " masz bliskich ,masz dla kogo zyc", bo ta osoba to przecież wie i to najwyraźniej nie wystarcza, więc obawiam się, że tu niewiele można sensownie powiedzieć.
każdy ma własne i wszyscy jesteśmy bombardowani ... ale w takich sytuacjach ludzie wykorzystują jedni drugich nie raz nie 2... a już nie mowie o narcyzach i gaslightingu ... jedna racja = jesteśmy samotni
Dla zwierzat. Zawsze można się komuś przydać na świecie. Poza tym czy sobie nie radzi to jie wie, dopóki nie pójdzie na terapię . Nawet jeśli nie ma się bliskich to świat jest wielki i piękny i można się nim cieszyć. Albo chociażby dla przyjemności jedzenia . Ale przede wszystkim zwierzaki. Zwierzaki mają móc uzdrawiajaca duszę a schroniska są pelne takich, które potrzebują choćby spaceru. Umrzeć jeszcze będzie okazja , spokojnie. Na pewno nikogo nie ominie.
Uczyłem się Matematyki i Fizyki. Cały czas próbuję ruszyć z miejsca z przypominaniem sobie banałów z liceum takich jak siła dośrodkowa. Dwa lata temu robiłem z tego zadania. Przepisałem zadanie z przed dwóch lat i prawie je dokończyłem, wysłałem jedno CV do sklepu z komiksami. A jaka jest szansa, że przyjmie mnie do pracy kino studyjne? Chciałbym kupić bilet i zapłacić sobie za weekend w Wałbrzychu gdzie obejrzę spektakl z udziałem koleżanki. Obawiam się, że do ostatniego momentu będę musiał słuchać gadania rodziców. Staram się cokolwiek robić od początku "listy rzeczy do zrobienia codziennie", choćby łzy lały się strumieniami. Mój były znajomy, który na mnie nasrał zarabia 8000 miesięcznie. Nie mam matury, nie mam pracy, nie mam prawa jazdy oraz mieszkam z rodzicami, jestem bardzo rozczarowany swoim życiem. Od 9 lat mam psychoterapię i czwartego terapeutę na końcie. Niedawno miałem iść po raz pierwszy prywatnie do psychiatry, ale się spóźniłem bo pomyliłem tramwaje i umówiłem na za tydzień. Chciałbym studiować Fizykę na Uniwersytecie Łódzkim i mieć chociaż pokój. Marzę o tym by jak najtańszym kosztem pojechać do Danii, nauczyć się robić sitodruki i tatuaże, chociaż nie umiem rysować. Co ja mam robić? Marzę o tym aby dawać korepetycje z Matematyki i Fizyki chociaż nie umiem tych przedmiotów. Dlaczego ktoś może żyć tak jak chcę a ja nie? Nie umiem gotować, dopiero miesiąc temu wyrzuciłem z głowy to co powiedzą rodzice i postanowiłem zrobić obiad czy jajecznicę. Gdy psychoterapeutka powiedziała mi, że mam zrobić obiad do następnej sesji to Mama stwierdziła, że ją pojebało. Od słowa do słowa i dogadaliśmy się. że zrobię sobie jajko sadzone z ziemniakami. Miałem pojechać do Warszawy, ale nie miałem siły i wstałem zbyt późno. Nie miałem siły wstać z łóżka i pojechać na wolne słuchanie Fizyki na uczelnię. Nie zobaczę także prelekcji kolegi na pokazie "Na wschód od Edenu".
@@popkulturalnasciana7818 może się trochę przyzwyczaiłeś do takiego stylu życia i podświadomie sabotujesz możliwości jego zmiany ? Rozumiem, że ktoś Cie utrzymuje ? Czy byłoby podobnie,gdybyś musiał pracować na swojd utrzymanie ?
W każdym razie nic sienie zmieni, dopóki nie zadbasz o wykształcenie, pomimo , że to trudne . Nie łap teraz 100 srok za ogon i to tylko w wyobraźni tylko skup się na jednym celu i go tytanicznym wysiłkiem osiągnij. Dlaczego aż 6 te podejście? Uczysz się do egzaminu ? Matura i uniezależnienie się od rodziców, to na początek. Czuc nieodcieta pępowinę i toksyczne relacje z rodzicami, ale Twoja terapeutka na pewno lepiej jest w stanie to ocenić. U Ciebie to depresja czy coś innego?
I ile lat można tak czekać na jakąkolwiek zmianę? 80? Jak się czeka 20 lat to niech już tą ekspertka w końcu coś zrobi sama. A system opieki zdrowotnej sam nie robi nic.
Łukaszu nikt nie może wziąść odpowiedzialności za czyjeś zdrowie, nawet żaden lekarz bo tak naprawdę tylko my potrafimy sobie pomóc sami. I w tym jest całe piękno naszej natury. Problemy zawsze są, były i będą lecz nasze nastawienie do nich zawsze możemy zmienić. Bo to my sami i nikt inny może zmienić nasze życie na lepsze. Pozdrawiam
Bardzo podoba mi się Wasza rozmowa, jak reagować, gdy ktoś jest w kryzysie. Krótkie zdania, a bardzo pomocne.
Małgosiu jesteś najlepszym psychologiem
Mój najbliższy np. nie wierzy w (moją?) depresję. Próby podsuwania materiałów edu spotykają się z oporem.
No nie wierzę....To jest akurat temat i pytanie, o których myślę od wczoraj wieczorem non stop, bo właśnie ktoś dość bliski jest w bardzo silnym kryzysie, po próbie samobójczej w szpitalu..a mysli nawet o eutanazji . W wieku 27 lat ! .Dzięki zainteresowaniu tematem depresji od dawna na szczęście wiem, że nie mówi się rzeczy w stylu " będzie dobrze" i nie daje się durnych rad w stylu " a może pójdz na jogę ?" , ale po pierwsze wśród przyjaciół padło hasło, że trzeba koniecznie do niej pisać, nawet jeśli nie odpisuje, bo na pewno tego potrzebuje, ok, ale pisać i pomagać trzeba z głową . Rozumiem że ludzie postronni w takich sytuacjach nie wiedzą co powiedzieć i jak się zachować, więc wolą milczeć niż powiedzieć coś głupiego albo niechcący dobić osobę w kryzysie. Trzeba zapewnić o swojej obecności i gotowości do pomocy, wysłuchania, spotkania, wsparcia , ale napisałam też, że głęboko wierzę, że uda jej się jeszcze odzyskać radość życia z pomocą dobrych leków. Mam nadzieję, że to nie było faux pas. Napisałam też, licząc, że może ja trochę rozbawię, cytat z Szymborskiej, że nie można kotu robić takich rzeczy i umierać. Nie chcę pisać banałów w stylu " masz bliskich ,masz dla kogo zyc", bo ta osoba to przecież wie i to najwyraźniej nie wystarcza, więc obawiam się, że tu niewiele można sensownie powiedzieć.
każdy ma własne i wszyscy jesteśmy bombardowani ... ale w takich sytuacjach ludzie wykorzystują jedni drugich nie raz nie 2... a już nie mowie o narcyzach i gaslightingu ... jedna racja = jesteśmy samotni
Co jeśli ktoś naprawdę nie ma wsparcia, nikogo nie obchodzi a sobie nie radzi? Po co żyć w takiej sytuacji? Przecież to nie ma sensu.
Dla zwierzat. Zawsze można się komuś przydać na świecie. Poza tym czy sobie nie radzi to jie wie, dopóki nie pójdzie na terapię . Nawet jeśli nie ma się bliskich to świat jest wielki i piękny i można się nim cieszyć. Albo chociażby dla przyjemności jedzenia . Ale przede wszystkim zwierzaki. Zwierzaki mają móc uzdrawiajaca duszę a schroniska są pelne takich, które potrzebują choćby spaceru. Umrzeć jeszcze będzie okazja , spokojnie. Na pewno nikogo nie ominie.
Uczyłem się Matematyki i Fizyki. Cały czas próbuję ruszyć z miejsca z przypominaniem sobie banałów z liceum takich jak siła dośrodkowa. Dwa lata temu robiłem z tego zadania. Przepisałem zadanie z przed dwóch lat i prawie je dokończyłem, wysłałem jedno CV do sklepu z komiksami. A jaka jest szansa, że przyjmie mnie do pracy kino studyjne? Chciałbym kupić bilet i zapłacić sobie za weekend w Wałbrzychu gdzie obejrzę spektakl z udziałem koleżanki. Obawiam się, że do ostatniego momentu będę musiał słuchać gadania rodziców. Staram się cokolwiek robić od początku "listy rzeczy do zrobienia codziennie", choćby łzy lały się strumieniami. Mój były znajomy, który na mnie nasrał zarabia 8000 miesięcznie. Nie mam matury, nie mam pracy, nie mam prawa jazdy oraz mieszkam z rodzicami, jestem bardzo rozczarowany swoim życiem. Od 9 lat mam psychoterapię i czwartego terapeutę na końcie. Niedawno miałem iść po raz pierwszy prywatnie do psychiatry, ale się spóźniłem bo pomyliłem tramwaje i umówiłem na za tydzień. Chciałbym studiować Fizykę na Uniwersytecie Łódzkim i mieć chociaż pokój. Marzę o tym by jak najtańszym kosztem pojechać do Danii, nauczyć się robić sitodruki i tatuaże, chociaż nie umiem rysować. Co ja mam robić? Marzę o tym aby dawać korepetycje z Matematyki i Fizyki chociaż nie umiem tych przedmiotów. Dlaczego ktoś może żyć tak jak chcę a ja nie? Nie umiem gotować, dopiero miesiąc temu wyrzuciłem z głowy to co powiedzą rodzice i postanowiłem zrobić obiad czy jajecznicę. Gdy psychoterapeutka powiedziała mi, że mam zrobić obiad do następnej sesji to Mama stwierdziła, że ją pojebało. Od słowa do słowa i dogadaliśmy się. że zrobię sobie jajko sadzone z ziemniakami. Miałem pojechać do Warszawy, ale nie miałem siły i wstałem zbyt późno. Nie miałem siły wstać z łóżka i pojechać na wolne słuchanie Fizyki na uczelnię. Nie zobaczę także prelekcji kolegi na pokazie "Na wschód od Edenu".
Na początek zrobic maturę.
@@margauxkol8124 Robię już czwarty rok, szóste podejście w maju.
@@popkulturalnasciana7818 może się trochę przyzwyczaiłeś do takiego stylu życia i podświadomie sabotujesz możliwości jego zmiany ? Rozumiem, że ktoś Cie utrzymuje ? Czy byłoby podobnie,gdybyś musiał pracować na swojd utrzymanie ?
W każdym razie nic sienie zmieni, dopóki nie zadbasz o wykształcenie, pomimo , że to trudne . Nie łap teraz 100 srok za ogon i to tylko w wyobraźni tylko skup się na jednym celu i go tytanicznym wysiłkiem osiągnij. Dlaczego aż 6 te podejście? Uczysz się do egzaminu ? Matura i uniezależnienie się od rodziców, to na początek. Czuc nieodcieta pępowinę i toksyczne relacje z rodzicami, ale Twoja terapeutka na pewno lepiej jest w stanie to ocenić. U Ciebie to depresja czy coś innego?
@@margauxkol8124 To nie jest tak, że jest mi z tym dobrze. Są dni kiedy płaczę z bólu psychicznego i nie mam sily.
A co ze subskrybowali ktoś tu zapomniał 😊😊😊
I ile lat można tak czekać na jakąkolwiek zmianę? 80? Jak się czeka 20 lat to niech już tą ekspertka w końcu coś zrobi sama.
A system opieki zdrowotnej sam nie robi nic.
A moze Ty coś zrobisz zamiast czekać i pisać bezsensowne komentarze?
Bardzo zle siedzicie noga na noge Bo nie ma dobrego krozenia krwi
Niech ekspertka weźmie za kogokolwiek odpowiedzialność zamiast dawać pseudopomoc która pomocą nie jest.
Łukaszu nikt nie może wziąść odpowiedzialności za czyjeś zdrowie, nawet żaden lekarz bo tak naprawdę tylko my potrafimy sobie pomóc sami. I w tym jest całe piękno naszej natury. Problemy zawsze są, były i będą lecz nasze nastawienie do nich zawsze możemy zmienić. Bo to my sami i nikt inny może zmienić nasze życie na lepsze. Pozdrawiam