Wstydzić? Czy powinniśmy się wstydzić, że w stosunkowo krótkim czasie udało się zorganizować mieszkania dla potężnej grupy ludzi pozbawionych lokum z powodu wojny? Tym bardziej, że te bloki nadal stoją, ludzie tam mieszkają. Stropy się nie uginają, ściany nie krzywią. 😉
Te bloki często ledwo stoją. Stropy się uginają, a ściany są krzywe od początku. I te bloki nie były budowane bezpośrednio po wojnie. Apogeum ich budowy było w latach 70.
@@saga-malak No nie wiem czy ledwo stoją. Sama mieszkam w bloku z tego okresu. Przewidziano dużo terenu wolnego ze względu na wysokość budynków i by mieszkańcy mieli wystarczająco dużo miejsca (trawników, parków).
@@fanka-natury-fanka-gor7134. Faktycznie te budynki mają sporo przestrzeni wokół. To jest ich niewątpliwa zaleta. Ale na tym te zalety się kończą. Ja mieszkałam w takich blokach i wspominam to strasznie.
Mieszkałam jako dziecko w blokach z lat 70. Początki były straszne. Odwiedziłam po 30 latach- pięknie! Zielono, wielki plac zabaw dla dzieci. Szkoła, świetna komunikacja. Jest gdzie iść na pacer z psem, gdzie bawić się z dziećmi. Baaa!!! Nawet była górka do zjeżdżania na sankach. Teraz od kilkunastu lat mieszkam w blokach "późny gomułka" Super zaprojektowane osiedle. Szkoła,przedszkole, przychodnia, basen. Przestrzeń i zieleń - A TO BYTOM!!;. Tylko miejsc parkingowych brak😮Przerażają mnie te nowoczesne slamsy że ścianami z tektury.
Mieszkałem i w wieżowcu i w szeregowcu i na wsi i na osiedlu willowym, ale najwygodniej i najprzyjemniej żyło się na typowym PRL-owskim osiedlu - blokowisku. Ważnym , a pomijanym aspektem jest wpływ architektury na relacje międzyludzkie - w wielkiej płycie występują.
A w ilu krajach, w ilu klimatach, w lesie, nad morzem, w górach? Na równinie nizinnej... Wszystko ma znaczenie, wszędzie może być dobrze i źle, i to z wielu powodów z różnych sfer istnienia
Wystepowaly. Ja sie wychowywałem w domu jednorodzinnym inie byliśmy jacyś wyalienowani. Od kilkunastu lat mieszkam w bloku z lat 80ych. Ludzie którzy mieszkają tu od początku znają się, ale to tyle. Nie ma ogolnienie tu jakiejś wspólnoty już. Czasy są po prostu inne
Słusznie pomijanym, bo we wielkiej płycie nie są szczególnie inne niż w nowszych osiedlach (mieszkałem tu i tu). Koniec końców jedno i drugie to kostka z mieszkaniami, w jednych i drugich mieszkania się wynajmuje i jest rotacja lokatorów. To czy występują lub nie zależy od innych czynników. Różnica jest niespołeczna: komunistyczne osiedla mają więcej zieleni dzięki luźniejszej zabudowie (przy czym troska o ładną zieleń raczej pojawiła się po 1989 r., za komuny często była pustka) i prawdziwe kuchnie (oddzielne pomieszczenie). Z drugiej strony te obecne mają często halę garażową pod blokiem.
No właśnie wielka płyta relacje międzyludzkie zaczęła zabijać. Już dawno to zbadano, a punktem odniesienia było życie ludności wiejskiej, która migrowała do miast i do tejże wielkiej płyty. Jak na dłoni było widać, że wieśniacy zupełnie tracili swoje prospołeczne odruchy po przeniesieniu do blokowisk i wtłoczeniu w masy nieznanych sobie ludzi.
Tak w nawiązaniu do ostatnich minut tego odcinka, to przydała by się cała serią o współczesnej urbanistyce polskich miast, jak miasta są obecnie dewastowane przestrzennie, jak ruch samochodowy i konieczność pomieszczenia olbrzymiej ilości aut degraduje tkankę miejską, jak bezmyślna jest często urbanistyka nowych osiedli deweloperskich...
O tak, popieram taki pomysł. Często (w moim przekonaniu) jest tak, że ludzie, zarówno urzędnicy, jak i mieszkańcy, nie potrafią na problem tkanki miejskiej spojrzeć holistycznie. Brakuje wiedzy, wyobraźni. Brakuje też udziału mieszkańców w różnych konsultacjach, i tu też przynajmniej częściowo może to brać się stąd, że obywatel nawet wierząc w sprawczość mieszkańców, nie bierze udziału w takich zdarzeniach czy posiedzeniach rad miejskich z tego powodu, że nie ma pomysłu, czego się domagać, o co walczyć i jak to robić. Ludzie niejednokrotnie potrafią bardzo wytrwale walczyć o jakieś drzewo czy skwer, bo umieją sobie wyobrazić, co będzie, jak go nie będzie:). Umiejętność spojrzenia na osiedle jako całość, na jego rozmaite funkcje i możliwości ich zaspokajania na pewno by się przydała, więc im więcej miejsc, gdzie takiej wiedzy można nabyć, tym lepiej. W kupie siła:)
@@kambuzelazlikwidowano zawód urbanisty, jak mają powstawać sensowne osiedla, jeśli nikt ich nie projektuje? Prawo miejscowe? Bywa, że jest nieaktualizowane od lat. Nie tworzą je architekci/urbaniści (kiedyś kierunek studiów nazywał się architektura i urbanistyka, jeden kierunek, dwa zawody), a urzędnicy po nie wiadomo jakich studiach. Powstają osiedla pośrodku pola, gdzie nie ma sklepu, przystanku, szkoły, czy ośrodka zdrowia. Jak to osiedla ma zacząć działać? Nie tylko dom ma być maszyną do mieszkania, osiedle powinno być maszyną do życia
Mieszkam w wielkiej płycie i sobie chwalę. Relacja ceny i korzyści jest znakomita. Lokalizacja, zieleń, deptaki, bliskość sklepów i komunikacja jest rewelacyjna. Wady niestety też są, ale nie ma ideałów.
@@andrzejstepien598 Są dwie sprawy... technologia styków i ich stan techniczny, stopień skorodowania (wg mnie żyjemy na bombie) a druga to zieleń, parkingi, handel, komunikacja - to się naprawia, z roku na rok jest lepiej ale 40-50 lat temu była to tragedia.
@@ppkbtb wiesz budowałem to wie ( korozja więc zbrojenie lepsze z konopi , w latach 50h rosły ) tak było wszędzie i będzie ( aby nie gorzej ) porównaj samochodowy np ałdi lata 60e 😭😆😅🌏🌎🌍🐾🐶🐾
Czy budowano mądrzej. Oczywiście, że tak. Nie wszędzie infrastruktura była wysokiej jakości ale jak wchodzisz na stare blokowisko, od razu widać, że projektantom przyświecała jakaś konkretna koncepcja. Często takie osiedle zawierało w sobie usługi, przychodnię, przedszkole itp. 15 minutowe "miasta" wprowadzono u nas zanim to było modne. Nowe, zamknięte osiedla to rak na zdrowej tkance miasta. Niestety ludzie żyjący za panelowymi ogrodzeniami jak w kojcach dla królików nie znają zupełnie najbliższego sąsiedztwa. Osamotnieni dziczeją i boją się siebie nawzajem. Sam miałem nieprzyjemność pracować jakiś czas na osiedlu w Wilanowie, można to podsumować jednym słowem - okropieństwo.
Przecież te koncepcje nie sprawdziły się. Wpływ tej zabudowy na społeczny odbiór miast był aspołeczny. Ludzie nie traktowali przestrzeni blokowisk jako dobra wspólnego i mieli tendencje izolowania się w "swoich" mieszkaniach. Już dawno badania wykazały, że idea modernistycznych blokowisk ściągnęła ludzi do miast, ale nic więcej się nie spełniło. Dzisiejsza patodeweloperka to kontynuacja ówczesnych idei budowlanych.
Nie chodzi o to, że budowano mądrzej, chodzi o to, że była niemal nieograniczona przestrzeń pod budowę. Miasto zagarniało kilkaset hektarów ziemi i zaczynała się zabawa w urbanistykę. Dzisiaj jak jeden z deweloperów kupił kilkadziesiąt hektarów pod fabryce FSO na Żeraniu, to jest wielkie aj waj, że to coś niespotykanego. A on planuje budowę na kolejne 25 lat... . Większość deweloperów kupuje małe działki i wciska bloki. Niestety gęstość zabudowy sprawia, że często z okna nie tylko widać sąsiada w kuchni, ale nawet widać, że robi kanapkę z ogórkiem, albo z pomidorem. Nie wiem jak Wilanów, ale sam mieszkam na osiedlu zamkniętym na Żeraniu i chwalę sobie aspekt zamknięcia osiedla, monitoringu i ochrony. Eliminuje to problem jaki jest np. na Muranowie, że do klatek wchodzą bezdomni i oddają mocz albo stolec. Często są pijani i wymiotują. Tego na moim osiedlu nie ma, bo bezdomny musiałby pokonać furtkę, przemknąć pod monitoringiem i sforsować drzwi na klatkę z domofonem. Gdyby nawet mu się to udało, to natychmiast wzywasz ochroniarza, który go wyrzuca. Poza tym, na naszym zamkniętym osiedlu nie ma samochodów (są albo poza osiedlem, albo w halach garażowych), w efekcie tworzy się duża przestrzeń pół-prywatna. Dzieciaki ganiają po osiedlu, rodzice nie boją się, że wpadną pod samochód, sami z nimi spacerują i nawiązują sąsiedzkie relacje. Inaczej się też zachowują, bo wiedzą, że jak kto tutaj spaceruje to znaczy, że sąsiad. Do tego nie ma tych strasznych, ciemnych piwnic, które doskonale pamiętam bo sam wychowałem się w bloku z wielkiej płyty. I do tego przestronne windy, a nie małe klitki. Gdyby bloków na moim osiedlu było o 1/3 mniej, to byłoby idealnie.
@@sautterron Owszem, dzieci bawiły się na podwórkach, ale integracja pierwotna była domeną żłobków, przedszkoli i szkół. Zabawy na podwórku w przeważającej mierze były kontynuacją integracji w tych placówkach, w których dzieci były, siłą rzeczy, naprawdę blisko że sobą.
Najlepszą częścią PRLowych osiedzli jest zdecydowanie zieleń. Od niedawna mieszkam na nowym osiedlu i zdecydowanie brakuje mi tu drzew i krzewów, jedyne co tu mam to co chwile koszona, centymetrowa trawa i parking :/
Są 2 równie ważne sprawy obok zieleni. Pierwszą jest fakt, że osiedla z PRL są ogólnodostępne - nie blokują w żaden sposób możliwości przemieszczania się pomiędzy nimi czy to pieszo czy rowerem. Współczesne grodzone osiedla są tego totalnym zaprzeczeniem. Po drugie - osiedla z PRL zostały w większości zbudowane tak by było blisko z nich do różnych najbardziej potrzebnych instytucji osiedlowych sklepów, aptek, szkół, przedszkoli, lokalnych przychodni zdrowia czy choćby do osiedlowej biblioteki. Współczesne grodzone osiedla budowane są pod wzór człowieka, który wszędzie (czy tego chce czy nie) będzie się przemieszczał samochodem.
Nowe osiedla są stawiane przez Januszy biznesu maksymalizuje się zyski więc wolna przestrzeń i zieleń są tylko dodatkowym kosztem. A miasto na to pozwala
@@aqu32 grodzenie osiedli jest bardzo potrzebne i mówię to z pozycji mieszkańca Warszawy. Na zamkniętym osiedlu nie masz bezdomnych, którzy zimą koczują na klatkach schodowych. Po drugie na moim zamkniętym osiedlu stworzyła się przestrzeń pół-prywatna, bo jest zaprojektowane tak, że samochody są albo poza osiedlem, albo na dole w hali garażowej. Na samym osiedlu ganiają dzieciaki i spacerują rodzice. Jak spotykasz tu kogoś to zachowujesz się nieco inaczej, bo wiesz, że to nie jest przypadkowa osoba, tylko Twój sąsiad. W efekcie na osiedlu czujesz się trochę jak u siebie, ale też wiesz, że każda z napotkanych osób mieszka obok Ciebie. Tego poczucia na otwartych osiedlach PRLu nie ma, bo tam mógł przyjść każdy. W dzisiejszych czasach, gdy w Warszawie jest mnóstwo bezdomnych, albo imigrantów niewiadomego pochodzenia, osiedle zamknięte gdzie musisz pokonać furtkę, potem drzwi z domofonem do klatki, masz monitoring i w razie czego masz ochroniarza (a nawet dwóch!) w budce na wejściu, to podbija poczucie bezpieczeństwa. Powiem więcej, zrobiło się tak, że kurierzy jak się zgodzisz, to zostawiają paczki obok budki ochroniarza i jak przychodzisz to odbierasz. Wyobrażasz sobie, że kurier zostawi paczkę na otwartym osiedlu pod drzwiami od klatki schodowej na zewnątrz? Kolejnym krokiem byłoby stworzenie osiedlowej jadłodzielni (wystarczy zwykła lodówka) albo budki z wymianą książek. Tak tworzy się lokalna społeczność.
Miałem to szczęście mieszkać na Sadach Żoliborskich, z jednej strony powojenna architektura z początku lat 50tych, osiedla Skibniewskiej (bardzo nowoczesne i zawsze z zazdrością się patrzyło na nie) z drugiej trochę 10piętrowych bloków od Stołecznej i od Braci Załuskich, gdzie jest szkoła podstawowa, a srodkiem park (dawne sady). Zielono, cicho, spokojnie, komunikacja. Świetne miejsce!
Od zawsze mieszkam w bloku z wielkiej płyty (Nowej Huta) i to prawda że jeżeli się pierdnie to słyszy to sąsiad za ścianą. Ale... Ale, nowe osiedla budowane są tak, że owe pierdnięcie słyszy sąsiad w bloku obok.
Mieszkam w "punktowcu" gdzie klatka schodowa jest większa niż mieszkania dookoła niej :) Z lat '70 ubiegłego wieku. Widzę jak pierwsi mieszkańcy odeszli już na zwoje wieczne kwatery, teraz pomału nasza kolej. Dzieci sąsiadów mają już swoje własne. A blok stoi i przyjmuje wszystko cierpliwie. Kiedyś sąsiedzi się odwiedzali, a my jako dzieciaki bawiliśmy się całymi chmarami "na podwórku". Wróble swoim ćwierkaniem aż budziły rano, a gołębie gruchały na dzień dobry. Teraz nie ma już wróbli, gołębie przeszkadzają każdemu, a sąsiedzi nawet się nie znają.
no ale to nie kwestia budynków i architektury tylko czasów, ludzi, tym ze maja robotę od rana do wieczora i reszte czasu na jakieś swoje zainteresowania, a nie to co kiedyś jedynym zainteresowaniem było plotkowanie na klatce o tym i o tamtym sąsiedzie, bo w tv jeden kanał na którym nic nie było i tak naprawdę jedyna rozrywką były takie unplugged social media:)
Przez dziesięć lat , mieszkałam na poznańskim blokowisku, może nie do końca urodziwa architektura.Infrastruktra PRL-owskich blokowisk wygląda o niebo lepiej od obecnej,odstępy między blokami ,sporo zieleni szkoły.Obecnie zapomina się o potrzebach mieszkańców, gdzie lokum ma być jedynie miejscem noclegowym .
swieta racja zarowno gosc jak i pani Karolina nie maja pojecia o czym mowia ,opowiadajac bajki jak to przez betonowe sciany slychac kazdy ruch. to bzdury. jestem od trzech lat w takim mieszkaniu z plyty i zadnych odglosow. w mieszkaniu obok zdazylo sie urodzic i podrosnac dziecko a ja ani jednego wrzasku nie slyszalem. po drugiej stronie liczna rodzina i tez zero odglosow,zadnego trlewizora,odkurzacza itd. natomiast znajoma u dewelopera jak kupila mieszkanie to siedzi sobie na kiblu a za plecami slyszy :dzien dobry" rano-to sasiad z synem sie wital. dlatego jak morawiecki oglaszal kolejna tarcze na wygluszanie wielkiej plyty to myslalem ze chlop oszalal. teraz jestem w murowanym budynku z lat 50 i niestety kazde slowo slychac. slychac tv i zdecydowanie wielka plyta lepsza
@@authentic1997 a wiesz jakie sztuczki trzeba bylo robic i ile nakrasc materialow budowlanych i czynic wszelakiego innego koorestva,zeby w 1978 postawic sobie domek?
@@cathathonium w Szczecinie jest cała dzielnica z domami które powstały w latach 70, jest tez dzielnica gdzie z lewej strony są domy z lat 80 a z prawej stoi blokowisko… rozumiem że ci co mają domy musieli kombinować ? hmmmmm
@@cathathonium mój dziadek w 1978 miał 28 lat i wybudował dom, pracował w stolarni a później zajmował się własnym biznesem w piwnicy, robił tapicerkę na terenie całego powiatu, dorobił się a teraz ja mam ten dom.
Znowu mnie zaskoczyliście, czasem klikam w odcinek RN trochę uważając, że temat nie wydaje się ciekawy, ale chcę czegoś posłuchać w tle pracy, a później słucham rozmowy która jest naprawdę przyjemna i zaskakująco interesująca. Dokładnie tak było tym razem :) Swoją drogą, słuchając o niewyciszonych blokach z wielkiej płyty- no prawda, ale przypominam sobie swój dom rodzinny, budowany w podobnych latach, i kurde tam było (w sumie jest) tak samo, dom 3 poziomowy bo z piętrem i poddaszem, i ostatnio w odwiedzinach śpiąc na poddaszu słyszałam o czym mama rozmawia z odwiedzającą ją sąsiadką, a kiedy tam mieszkałam to i moje słyszenie telewizora babci i jej słyszenie kiedy ktoś u mnie jest było moim utrapieniem. Więc to nie tylko te wielkie budynki
Mieszkałem w wielkiej płycie w krakowskiej Nowej Hucie, w Bieńczycach w blokach przy ówczesnej ulicy Polewki (dziś Fatimska) i wszystkie owe bloki pokryte były nowymi szkłanymi płytechkami wielkości 3x3cm w 3 bodajże kolorach. Ładne to było. A spomiędzy płyt wychodziło jakieś ciemnozielone klejidło. Lubiłem to miejsce. Pozdrowienia dla Autorki i Gościa. i
Mieszkam w bloku z 1960r wspaniała lokalizacja 500 m od plaży Gdańsk Jelitkowo. Blok jest wykonany z gruzo-betonu. Całe cegły z odgruzowań po wojnie pojechały do Warszawy a ułomki zostały jako domieszka do betonu dla nowych budynków. Z okna widzę piękny „falowiec” czyli jeden z ośmiu wieżowców z lat 70-tych o długości od 443m do 1,5 km. Ten za moim oknem jest najkrótszy 😂 Moi sąsiedzi z falowców teraz jedzą kolację i podziwiają statki na Zatoce Gdańskiej, a w oddali mruga do nich latarnia Hel🥳
Zdecydowanie tak - mało tego, jak się wejdzie odrobinę głębiej w temat to może to wręcz stać się swego rodzaju hobby. Co jeszcze 10-15 lat temu raczej nikomu nie przyszłoby to do głowy. Wiele w temacie popularyzacji urbanistyki zrobiły youtube'owe kanały jak choćby Not Just Bikes (słynna pomarańczowa piguła) czy StrongTowns.
Socrealizm, socmodernizm i brutalizm ;) Mamy się czym pochwalić na skalę światową o dziwo okres PRL był niesamowity jeżeli chodzi o architekturę.Niby bieda i totalitaryzm a artyści mega się rozwijali !
Tak, tak mieszkania ciasne - mieszkam na osiedlu z 1968 - bloki 4 piętrowe, przed blokami murowane garaże (te akurat powstały w latach 80) a mieszkania? 3 pokojowe 58m i 4-pokojowe 68m każde z osobną toaletą...tak na prawdę czego brakuje to windy - oddałbym tą ubikację za windę!
Spedzilam dziecinstwo na lodzkim 'manhattanie' i samo miejsce to mile wspomnienia. Przez jakis czas byla na pierwszym pietrze galeria obrazow, pozniej biblioteka w ktorej buszowalam zanim rodzice wrocili z pracy. Na 7 byly pralnie, suszarnie - przechodzillo sie z jednego bloku do drugiego. Czasem wracam pamiecia krok po kroku jakbym wracala ze szkoly - 'rozgladam sie', przypominam sobie szczegoly jak co wygladalo... polecam :D choc bardzo latwo sie wzruszam.
Oglądanie tego molocha jest przytłaczające. Też mieszkałem w bloku, ale tam w Łodzi to dostałbym depresji. Ale może ktoś przyzwyczajony od dzieciństwa widzi to inaczej?
@@flawiuszapcik8008 w tamtych czasach przydzial takiego mieszkania byl prestizem. Rezyserzy, aktorzy, muzycy, lekarze i ci, ktorzy potrafili zalatwic. Przelom 70-80 to dzieciaki nie dostawaly depresji bo spedzaly caly swoj czas na zewnatrz. Tam zgoda bylo blokowisko ale tez duzo kolezanek i kolegow, swietlice dla dzieci, biblioteka, place zabaw i bardziej zielone okolice w poblizu. Nikt nie siedzial pod blokiem i plakal :D Juz od 30 lat tam nie mieszkam. To wartosc sentymentalna a nie przyzwyczajenie. Mlodosc jest piekniejsza od starosci ;) ;) ;)
"Każde miasto ma takie miejsca: w Krakowie to jest Nowa Huta, w Poznaniu - Wilda, w Łodzi - Łódź". Pozdrawiam z Łodzi, z bardzo fajnego późno-peerelowskiego osiedla Chojny. Duże odległości między blokami, zachowane na etapie budowy drzewa starsze niż osiedle, zielono. Szkoła, przedszkola, i sklepy zaplanowane od początku, charakterystyczne wieżowce pośrodku osiedla jako punkt orientacyjny, kolejna grupa wieżowców z usługami na parterze przy dociagniętej linii tramwajowej. Bardziej mi sie podobały te bloki w pierwotnej kolorystyce, białe, z widoczną linią wielkiej płyty, i kolorami zaznaczającymi klatki schodowe i szczyty. Kolory niby trzy na krzyż, i nie tak śliczne jak dzisiejsze, a bloki się łatwo rozróżniało. CZMP powstało trochę później i niedaleko. A właśnie, i elewacja CZMP też liczy się za "udawanie" wielkiej płyty, białe płyty elewacyjne i ciemnoczerwone akcenty nawiązywały do osiedla. Edit, jeszcze jedno: bez płytek, wanien i umywalek, ale moduł łazienki był jednym odlewem wstawianym do mieszkania, i miał od razu przewody elektryczne. Szkoda że aluminiowe (reszta mieszkania miedziane). Jak się samemu remontuje, to widać jak wiele z efektów Alternatywy 4 to dzieło Panów Budowlańców na etapie wykańczania na od****** oraz "organizowania z pracy" materiałów budowlanych. Książkę można by napisać. O skali "organizowania" z budowy CZMP, drugą.
Piękno to też funkcja ;) Osobiście nie mieszkam w Wielkiej płycie, ale do tej pory podobaja mi się te PRLowskie osiedla, jest tam dobra organizacja przestrzeni. Wszystko pragmatycznie zaplanowano. Skwery, place zabaw przedszkola szkoly, "centrum handlowe" czy rynki. Współczesne osiedla zwane "pato deweloperką" nie dorastają do pięt tych brzydkich blokowisk. Oczywiście są ładniejsze ale nic więcej.
Kiedyś było wszystko centralnie zarządzane przez państwo, wiec planując osiedle państwo planowało tam szkołę, przedszkole, sklepy. Nie robiło tego żeby na tym zarobić. Dzisiaj są inne czasy, dzisiaj patodeweloper wyciska jak najwiecej m2 z gruntu aby jak najwiecej zarobić, a chętni i tak się znajda bo teraz ludzie się rzucają na byle klite w jakimkolwiek miejscu i tylko buduje sam blok, a nie cała infrastrukturę dookoła, bo tym już się potem zajmuje samorząd jeśli widzi potrzebę. Poza tym jak juz ktos napisał, gdy powstały te bloki to nie było tak "kolroowo" jak dzisiaj, bo dookoła była pustynia, bez szkół, sklepów, z górami ziemi z fundamentów i wykopów, błoto i kilometr do przystanku... Dopiero po tych 50 latach jest ok, wiec moze za 50 lat te patodeweloperskie budynki tez będą inaczej odbierane i infrastruktura wokół nich bedzie zupełnie inna?
Trwałość ich była liczona na mniej więcej tyle, sypią się łączenia, rdzewieją zaczepy, już na początku lat 90tych były przypadki w PL i na zachodzie, gdy wypadały całe frontowe ściany, stąd siłą rzeczy poszło ocieplanie wielkiej płyty, ma to odciąć wpływ warunków atmosferycznych i erozje. Te bloki za kilkadziesiąt lat i będą się rozpadać.
@@gonzogorf7019 Tak, były budowane i projektowane by przetrwać między 50 a 80 lat, ale obecne badania ich stanu technicznego, mówią że większość z nich bez trudu dobije do 120 lat. Myślę, że osiedla z lat 70 (kiedy budowano ich najwięcej) spokojnie dotrwają do XXII wieku.
Osiedla z "komuny" są o wiele lepsze od obecnych. Ludzie nie patrzą sobie w okna, są place zabaw dla dzieci z prawdziwego zdarzenia, a nie 1 m2 piasku za siatką, są miejsca dla przestrzeni wspólnej, zieleń. Obecie to takie mikrokołchozy.
Pewnie, że nic strasznego i w swoim komentarzu bronię wielkiej płyty. Ja się wychowałem w takim bloku w Bydgoszczy w Fordonie na osiedlu Bajka i to było genialne osiedle. Było tak zaprojektowane, że w centrum była szkoła podstawowa i przedszkole a dalej bloki. Jak dziecko chciało iść do szkoły to obojętnie w jakim bloku by nie mieszkało, to nie musiało przez ulicę przechodzić. Do tego parki, ogromne place zabaw, cudo!
Na osiedlach może i nie ale oj za komuny potrafiono sprawić by ludzie patrzyli sobie w okna w bardzo obrzydliwy sposób. Przykład? Bytom między ulica Kolejową i Powstańców Warszawskich
I co mam Ci odpowiedzieć na takie pytanie? Zacząć wymieniać wszystkie powody przez które tak sądzę? Z życia, oczywiście badań naukowych na ten temat nie robiłem.
Jako dziecko mieszkałam na wsi, potem z rodzicami zamieszkaliśmy w bloku, w kawalerce. Potem przeprowadzka do bloku z ,,Wielkiej płyty,, . Powrót na wieś. Miałam nawet epizod pracy u Kestinga. Tato woził mnie do NOT-u . Oczywiście nie wiedziałam co ten skrót oznacza. Na marginesie mogę dodać, że z dużej płyty od Kestinga została wybudowana fabryka Opla w Gliwicach. Pozdrawiam
wprowadzenie - pochodzę z ,,ziem odzyskanych". Moja babcia, która została na te ziemie przywieziona, wspomina akcję wywozu ciegły do Warszawy. Oprócz uszkodzonych budynków w okolicy rozebrano całą osadę. Pozostała tylko na starych mapach.
tym którzy narzekają na jakość realizacji budowlanych PRL i tęsknie spoglądają w tym temacie na zachód, polecam jeden z nowszych odcinków kanału YT "Ruch Oporu - Elektryk w UK" pt. Dlaczego Brytyjczycy nie lubią bloków? ja po tym filmie zdecydowanie inaczej patrzę na skecz monty pythona o architektach 😐
Mieszkam w Londynie i też oglądałem RO-Elektryk w UK i potwierdzam. Począwszy od klasy średniej nie wszyscy mają salon-kuchnię, często te kuchnie są malutkie i ciasne - wiele z nich remontowałem. Mieliśmy też przypadki dzielenia pokoju i wstawiania tam mini łazienki ponieważ to podnosiło cenę lokalu, nieważne, że w zasadzie nie dało się tam spaść z łóżka (ściana i szafeczka) i trzeba było chodzić bokiem pojedynczo. Pozdrawiam.
To może cię zaskoczę ale w Łodzi mamy bardzo podobną historię ale w 4 piętrowym bloku na Retkinii. Czyli wybuch gazu i to dwu krotnie z czego jeden z nich zbużył ⅓ bloku, czyli dwie klatki schodowe wraz z mieszkaniami. Między innymi z tych zgliszczy została usypana Górka przy ul. Konstantynowskiej.
Z doświadczenia mogę tylko przestrzec, że sektor budowlany to najbardziej szemrana gałąź gospodarki każdego kraju. To szara strefa, pralnia brudnych pieniędzy, często system na wpół niewolniczy. Skrzyżowanie działań polityków, mafii i banków. Tylko dla ludzie o mocnych i szerokich plecach. Niestety
Hm. Według mnie, to porównując stare osiedla z lat siedemdziesiątych na poznańskich Winogradach z koszmarnymi postsowieckimi blokowiskami we Lwowie czy w Kijowie, bo te widziałem, to absolutnie nie mamy się czego wstydzić. Poznańskie osiedla, z dużymi przestrzeniami między blokami, pełne zieleni, parków i miejsc rekreacyjnych są wręcz przytulne przy poustawianych jeden przy drugim i jeszcze zgrupowanych w ciągłe ściany blokach w ruskich noclegowniach, gdzie między budynkami oprócz betonowych chodników jest co najwyżej klepisko.
Bloki PRLu kontra dzisiejsza patodeweloperka to ciekawy przykład tego, że niewidzialna ręka rynku sama nie rozwiąże wielu problemów. Można nawet powiedzieć, że po tym jakie mieszkania były budowane w danym okresie można ocenić jakość funkcjonowania państwa.
To, że Warszawa zrabowała i wywiozła cegły jest dalej w pamięci Szczecina i jest ważnym elementem lokalnej tożsamości bo z tą cegła zniknęło stare miasto i szansa na jego odbudowę.
Szczecina, Śląska wszystkiego co zostało określone ziemiami "odzyskanymi". Nawet to co da się odzyskać zwykle trzeba wywalczać na długiej drodze sądowej. Ile Bytom musiał walczyć o swojego lwa by go zwrócono z Warszawy
ja.. dziecko wychowane w latach 70 i 80tych na łódzkiej retkinii... dorastałam z nią... mam ją za oknem mieszkając teraz w deweloperce i kurczę.. lubię ten widok.. pewnie z sentymentu..
Wiele osób z mojej rodziny mieszka w blokach z wielkiej płyty i w ogóle nie pomyślałabym że mieszkają oni w ciasnych mieszkaniach. Są to mieszkania 4 i 5 pokojowe (licząc z kuchnią która wiadomo w tym budownictwie jest osobnym pomieszczeniem), komfortowe, PRZEWIETRZALNE, przy zielonych parkach, skwerach z prawdziwymi DRZEWAMI, blisko najpotrzebniejszych usług. Ja z kolei mieszkam w nowym mieszkaniu, w bloku oddanym rok temu i już mieliśmy zalany parking, popękane ściany i grzyba na ścianach. Nie wspominając o tym, że na terenie całego tego prestiżowego osiedla nie rośnie ani jedno drzewo. Nie mamy też obiecanego placu zabaw i wybiegu dla psów, ktoś może powiedzieć to nowa inwestycja, dopiero to powstanie. Ale ja się pytam gdzie? Nie ma na to już miejsca. W mieszkaniu w lecie nie da się wysiedzieć, zlokalizowane od południa, pergole, które są zainstalowane na balkonach to pic na wodę, ani nie oddzielają od sąsiadów, ani nie dają cienia, ani nie można na nich prania wywiesić XD. Są po nic, bo na estetykę całości szczerze mówiąc wpływają niewiele. Jedynym plusem jest zasiany wrzos i lawenda, które w sezonie przyciągają przepiękne owady, które mogę fotografować. A jak już jesteśmy przy fotografii to mam też idealną sposobność na całkiem wyraźne fotografowanie... sąsiadów z bloku obok, bo ta odległość to też śmiech na sali. :D Widzę dokładnie co oglądają w tv. Miejsc parkingowych też mało, więc nie tylko przy wielkiej płycie na to narzekają. Przy okazji wspomnę, że jestem architektem i uczono nas projektować komfortowo, to że nikt tego w rzeczywistości nie wybuduje, bo nie projektowaliśmy kawalerek o wielkości 15m2, to już szczegół, który zweryfikowała praca i klepanie takiej właśnie popularnej dziś pato-deweloperki.
Budowano wtedy dużo lepiej. W Krakowie nadal osiedla budowane z okresu PRL cieszą się największą popuarnością na rynku wtórnym bo najwięcej tam zieleni, większa odległość między budynkami i przestrzeń np. na wyjście na spacer z dziećmi czy ławeczki dla osób starszych. Na pewno powód do wstydu to to nie jest. Raczej niepotrzebnie porzucony dobry wzorzec z przeszłości. Obecnie jedyne braki takich osiedli to brak wind czy czasem brak balkonu. Jedyne co miasto Kraków teraz w niektórych z nich zmienia na prośby mieszkańców to dobudowuje balkony czy dociepla te budynki z zewnątrz.
Wielka plyta była odporniejsza na partactwo. Krzywo dało się tylko do pewnego stopnia, nie dało się ukraść cementu czy zbrojenia z już odlanych elementów, kłaść rzadziej i zbyt blisko szalunków. Szalunki systemowe rozbiera się przedwcześnie bo doba wynajmu systemu kosztuje a przecież kolejna patobudowa już czeka. To się mści spękaniami czasem jeszcze zanim ostatni zakredytowani po uszy mieszkańcy się wprowadzą. Oszczędza się na "galanterii" (elementy mocujące płyty szalunkowe), więc beton nie jest wibrowany bo zaszalowana "oszczędnie" ściana się rozrywa w trakcie lania. Oj, parę betonowych lawin widziałem a nawet miałem w butach i na sprzęcie. Normą jest zbrojenie rzadziej, słabszą klasą, betoniarz dostaje do gruchy słabszą mieszankę - odstępstwa od dokumentacji robi się tam gdzie to tylko możliwe. Pracując zarówno na dzisiejszych budowach jak i przy ekspertyzach budowli z różnych lat, widziałem jak starzeją się budynki z lat 70 i jak doganiają je te postawione 30-40 lat póżniej. Jeśli chodzi o strukturę i trwałość, zdecydowanie byłbym za powrotem płyt.
Obok mnie buduje się blok. Stropy lane zimą przy -15stC. Odwodnienia budynku nie ma, hydroizolacja fundamentów bardzo oszczędna, a zaraz obok jest rzeka. Budowa trwa w najlepsze mimo zimy, a ludzie zapłacą deweloperowi. Chodzę i robię zdjęcia. Pierwsze co zrobi nowa wspólnota to pewnie będzie się sądzić że wykonawstwo nie jest zgodne z projektem budowlanym. Ech... Patodeweloperka to choroba 21wieku
Termmodernizacja często zakrywa ciekawe detale architektoniczne, fakturę elewacji, łączenia płyt, mozajki i zmienia bryły budynków w uproszczone do kartonowego pudełka. Czy można ją zrobić mądrzej, nie szpecąc, a za razem tanio i efektywnie? Co na ten temat mówią architekci? Czemu tak trudno o specjalistów do montażu płyt rezolowych, styroduru, rozmaitych rodzajów niepalnych oddychających włuknin mineralnych, płyt ceramicznych itd. Kilka ekip nam zwiało z budowy jak się dowiedzieli, że nie będą kłaść na gładko styropianu i muszą zachować wszystkie boniowania, gzymsiki, .... czemu brakuje w budowlance porządnie wyszkolonych techników, którzy takiej pracy się nie boją....
Jeśli ktoś jest z Krakowa to polecam książkę „Modernizm, socrealizm, socmodernizm, postmodernizm. Przewodnik po architekturze Krakowa XX wieku”. Pozwoliła mi odnaleźć (często ukryte) piękno w różnych betonowych klocach :)
W Warszawie na Ursynowiw wieszając obrazek na ścianie spaliłem 4 wiertła. Na mokotowie wiertarka sama wpadła w ścianę. Nigdy złego słowa nie powiem o płycie.
W ramach oszczędności w falowcach w Gdańsku wejście do windy było co drugie piętro. Mieliśmy szczęście na 5-tym było wejście do windy, ale były problemy z ciśnieniem wody w godzinach popołudniowo-wieczornych.
Zainteresowanym tematem polecam case Wielkiej Brytanii gdzie program budowy blokowisk z wielkiej płyty zakończył się fiaskiem. W wyniku tego i innych czynników obecnie anglicy po prostu nie mają gdzie mieszkać a ceny nieruchomości są astronomiczne.
Pani Karolino, jakaż śmiała ocena jeśli chodzi o mieszkania współczesne z otwartą kuchnią. Mieszkałam w wielkiej płycie, gdzie kuchnia była osobną klitką. Mieszkam w bloku z 2016r. Zdecydowanie wolę otwartą kuchnię, gdzie mam kontakt z domownikami gotując, dzieci na oku, nie mam poczucia wykluczenia siedzenia w kuchni 😉😁 Ba! Jadamy w domu zdecydowanie częściej niż na mieście! 😁 A na bałagan jest sposób - posprzątać 😉 albo ignorować 😂
Ten kanał to złoto! Trafiłem słuchając podczas remontu mieszkania - wtedy nie miałem czasu ani możliwości polubiania postów no to teraz nadrabiam. Dla zasięgów, niechaj się niesie!
zła komuna część ludzi wyciągnęła, a część pozbawiła historii rodzin i wrzuciła w biedę. Następnie wprowadziła nowy podział klas mój ojciec skończył studia medyczne i zaliczył ogromny awans społeczny dzięki komunie za to rodzina ze strony matki straciła dworek z kilkunastoma hektarami a pradziadek spędził sporo czasu w obozie w Rosji i nie miał potem fory przez to To zbyt skomplikowany czas by oceniać zero jedynkowo bo też ciężko ocenić ile to zasługa komuny a ile zmiany czasów w końcu zły kapitalizm też zamienił ludziom drewniane chatki na bloki
Fabryki domów w Polsce mamy ze 3. Jedna na śląsku i dwie w Gdańsku. Wszystko wiezie się Skandynawii. To nie jest tania ani super wytrzymała metoda. Jednak jest bardzo szybka, co biorąc pod uwagę kosmiczne stawki, krótki sezon budowalny jest tam optymalnym rozwiązaniem
Bardzo dziękuję za ten odcinek. Uwielbiam urbanistykę, jest to temat szalenie fascynujący, ale w Polsce tak jakby elitarny, w tym sensie, że nikt się nim nie interesuje, zakłada się, że to tylko coś dla profesjonalistów. A przecież to jak są budowane miasta czy osiedla jest wypadkową mimo wszystko jakichś oczekiwań mieszkańców - mieszkańcy bez oczekiwań czy nawet wiedzy o tym jak powinni definiować swoją przestrzeń mieszkalną są po prostu dojną krową dla patodeweloperów. Żałuję, że nie poruszyliście tematu architektury brutalistycznej, a przynajmniej nie bezpośrednio (choć Spodek się pojawił, więc reprezentant jest). Dla mnie brutalizm to taki właśnie nurt który oswaja wielki, imponujący beton i szuka w nim czegoś unikalnego, wartościowego.
Zanim przesłucham do końca, czuję potrzebę na gorąco napisać komentarz co do budowy stolicy z gruzów (i nie tylko!) innych miast zachodnich. Jako lubelak od pokoleń doskonale pamiętam opowieści moich dziadków (rocznik 1920-1922), którzy z niechęcią odnosili się do Warszawy powtarzając wielokrotnie, że "na ich szczęście zabrali nasz dom" w znaczeniu rozebrania budynków, aby pozyskać cegłę na odbudowę stolicy właśnie - bardzo wryło mi się to w pamięć, stąd taka potrzeba zaznaczenia, że nie tylko z zachodu brano materiał.
Warszawę budowano z nowocześniejszych materiałów niż cegła rozbiorkowa. W samej Warszawie rozbierano zachowane budynki na cegłę, sam mieszkam pod Warszawą w domu wybudowanym z cegły rozbiórkowej z Warszawy. Warszawa była jednym wielkim składowiskiem cegieł, więc idiotyczne było sprowadzanie ich ze Śląska i innych dzielnic. W Warszawie tworzono nowoczesne procesy przerabiania gruzu na cegłę. Owszem, rozbierano całe kwartały na zachodzie na materiał, ale to nie szło do Warszawy. A Starówka, która potrzebowała tzw gotyckiej cegły, jest mniejsza niż większość tych „starówek na zachodzie rozebranych na odbudowę Warszawy”
@@Damianoss1000 to wspaniale, ja jednak odnoszę się do wspomnień z opowieści moich dziadków, którzy coś zasłyszeli i to powtarzali - nie miało to dla nich znaczenia, czy cegła z rozbiórki ich domu poszła pod Warszawę czy do samej Warszawy - pozbawiono ich domu w imię szczęścia innych, tych z centrum. Nic więc tutaj Twoja wypowiedź nie zmienia.
@@zbigniewbulka wiem, jest to po prostu głos w dyskusji, bo zbyt często słyszę jak to Warszawa budowała się cegłami z ich miast. A mało kto jest świadom, że Warszawa też była rozbierana na cegły. Ba, nawet są świadectwa, że robotnicy rozbierali zachowane mury na starówce, aby zarobić raz na rozbiórce, a potem drugi raz na budowie. Cały kraj cierpiał przez nieuczciwych przedsiębiorców i pazernych urzednikow
@@Damianoss1000 moze idiotyczne ale naprawde mialo miejsce. Śląskie familoki ucierpiałe w wyniku działań nie były odbudowywane tylko rozbierane a materiał szedł do lub w okolice Warszawy
Za pomocą bloków ustandaryzowanych, zaprojektowanych raz i powielanych wielokrotnie da się budować z krótkimi opóźnieniami i z dużą wydajnością łączną. Tak zresztą działa dowolny przemysł - jeden projekt jest produkowany wiele razy i dopiero od powstania przemysłu z takim podejściem dostępność towarów jest powszechna. To co się robi teraz jest trudno robić szybko - najpierw architekci i projektanci muszą zaprojektować coś pod konkretną działkę, co zajmue czas. Poświęcić duży czas na optymalizację powierzchni użytkowej mieszkań. W projekcie wrzucić jakieś oszustewka, żeby na czymś oszczędzić np. przez naginanie przepisów. Potem to trafia do urzędników od zgody, którzy muszą zrobić odwrotną inżynierię projektu, wykryć czy i gdzie są oszustewka, czy jakieś optymalizacja, która miała być na granicy prawa i norm tak naprawdę go nie przekroczyła. Potem bywa tak że idzie to do sądu, bo te indywidualne optymalizacje są w konflikcie z sąsiadami, np. odgradzają ich od słońca, czy są za blisko. Potem wykonawcy muszą się zapoznawać jak zrobić taki unikalny blok. Jak to wszystko było na standardowych niekontrowersyjnych projektach, robionych bez optymalizacji powodujacych spory (np. duże odległości między blokami - brak konfliktów z sąsiadami) to i opóźnienia byłyby znikome i przepustowość większa. No i jeszcze sprawa remontowania - teraz optymalizacje oznaczają bardzo głębokie hale garażowe - np. dwa lub trzy poziomy w ziemi - które w przyszłości może zalać. A rezerwy przestrzeni na remont nie ma, bo jest za blisko sąsiadów. Za komuny budowano bezpiecznie - piwnice były na niecały 1 kondygnacji w dół, czyli tego nie zaleją wody. Gdzieniegdzie w noeych blokach nie ma nawet rezerwy na jakieś dodatkowe styropiany, bo odległości między blokami już są na styku przepisów obecnych. Wewnątrz rury są w posadzkach, co oznacza wyjątkowo kosztowne remonty w przyszłości z rozkuwaniem posadzen - za komuny rury były po prostu przy ścianie. Te nowe będą też potencjalnie niebezpieczne dla przechodniów, bo chodnik jest bezpośrednio pod budynkiem (bez rezerwy przestrzeni) co oznacza, że jak coś spadnie z balkonów, to na przechodniów. Jak społeczeństwo np. się skryminalizuje w przyszłości, to takie chodniki będą nie do użycia, bo będą z nich zrzucane przedmioty przez element. Co ciekawe takie budynki jak teraz by nie przeszły w USA z powodów przeciwpożarowych - tam potrzebne są 2 klatki, 2 windy na budynek.
Ja się wychowałem Na Skarpie w Toruniu i powiem tak... brzydkie to są pozamykane osiedla wciśnięte na siłę gdzieś w środku miasta, gdzie nie ma przestrzeni, boisk, a plac zabaw jest mały, czysty, "ładny" i opustoszały
Witam serdecznie nazywam się Artur i mieszkam w miejscowości Przysucha i jeżeli chodzi o ten temat to pamiętam jak babcia wspominała i czasem jeszcze wspomina o tym że jak przyjechała no cóż z wioski Siedlec i szukała centrum miasta to jej powiedziano że była w centrum a właściwie w jednym z rynków w moim miasteczku, które wtedy odbudowywano co ją nieco zdziwiło
Osiedle przy Ursynowie -Służew nad Dolinka! Najlepsza wielka płyta, kolorowe pionowe paski na tynku, balkony kwadratowe, duze przestrzenie pomiedzy budynkami, zieleń wszędzie. W tamtym budownictwie chyba jedno z lepszych. No i muzyczne nazwy ulic 😊
W moim miasteczku ( Mazowsze) rozebrano zaraz po wojnie koszary carskie, w których przed wojna była szkoła dla podchorążych, bo była potrzebna cegła na odbudowę Warszawy.
Hehe właśnie mieszkam w Łodzi na retkini w jednym z tych dwóch bloków z mieszkaniami wielopokolenoiwych choć no osiedlu chodzą słuchy że to miał być w pewnym sęsie "dom starców" z pokojami dla pielęgniarek.
Zawsze się hejtuje PRL, ale to za komuny doprowadzono elektryczność i bieżącą wodę, nie mówiąc o innych rzeczach. Podlasie na przykład wyglądało jak średniowieczna wieś jeszcze po wojnie, wystarczy sobie poczytać reportaże Ryszarda Kapuścińskiego
Pytanie jest inne. Czy PRL to przyspieszył, czy spowolnił? Jest naturalny proces rozwoju i, moim zdaniem, PRL raczej dołożyło parę cegiełek do wolniejszego tempa skoku cywilizacyjnego.
Proces zaczął się przed wojną, bo przed wojną to ciągle były nowinki, i nawet poza Polską nie było oczywiste posiadanie wszystkich mediów. PRL albo nie - o tak to by się wydarzyło.
@@adamkluska356 jeżeli chodzi o pisanie bzdur to wiesz na jakim poziomie były niemcy przed wojną a na jakim polska. Bzdurą jest napisać że startowaliśmy z tego samego poziomu geniuszu. Rowolucja przemysłowa to najpierw Anglia i odrazu po nich niemcy. Gdzie do tego Polsza panie specjalista od BZDUR. Nie powiedziałem nigdy że komuna była lepsza od kapitalizmu. Patrz jednak z jakiego poziomu zaczynał zachód a jakiego Polska, różnica ta nie wzieła się z ostatniego stulecia lecz ciągnie się od tysięcy lat. Czasy Rzymu, Świętego CEsarstwa Rzymskiego Narodu niemieckiego itd. zawsze byliśmy z tyłu i będziemy przez kolejne tysiące lat
Wielka płyta pozwoliła milionom Polaków zamieszkać w godnych warunkach. W porównaniu z wiejskimi chatami czy kamienicami-studniami to był ogromny postęp. Suche lokale, z dużymi oknami, tereny zielone, swobodny przewiew powietrza przez osiedla to niewątpliwie zalety. Planowanie urabanistyczne na wielka skalę to przeciwieństwo obecnej patodeweloperki łanowej. Oczywiście wielka płyta miała swoje wady, dzisiaj kazdy woli mieszkać w swoim domku lub segmencie. Obecna deweloperka daje lepszy standard. Technicznie budynki z wielkiej płyty nadal trzymają się mocno i się nie rozpadają. W UK też próbowano wielkiej płyty ale z duzo gorszym skutkiem.
Mieszkam w poniemieckiej kamienicy z początku XX wieku, budowanej w myśl zasady małe dla samotnych, duże dla rodzin dzielone przez status społeczny. Mieszkania po odzyskaniu ich z rąk prlowskiej spółdzielni są funkcjonalne tak, jak tylko marzą o tym developerzy reklamując swoje wymysły z otwartymi kuchniami, itp.Świetny odcinek. Do przemyślenia dla wszystkich. Szukających i budujących.
Jak nasze bloki się komuś nie podobają to proszę jechać do Glasgow. Tam nie było komuny a wszystko jest takie szpetne że nasze bloki to arcydzieła architektury.😂
Jestem studentem planowania przestrzennego na dzien przed koncowym egzaminem. Mam nadzieje ze podcast odsluchany w ramach rekreacji miedzy nauką w jakimś stopniu przyczyni sie do zaliczenia
Dziękuję, świetny odcinek. I jak zwykle muszę wtrącić swoje trzy grosze :) Koleżanka mojej mamy mieszka w New Jersey w "bloku" na ponad dziesięć tysięcy osób. Mają tuż obok pętlę autobusową, przystanek metra, supermarkety i jakieś inne biznesy, plus coś w stylu naszych peerelowskich domów kultury - właściwie sam ten kwartał to miasto w mieście. Co do dzisiejszego projektowania... Rzeczywiście, współczesne blokowiska są zagęszczone poza wszelkie granice zdrowego rozsądku, choć w sumie to nie ma się co dziwić, gdyż ceny gruntu w mieście też przekroczyły takie granice. Natomiast wnętrza są lepiej projektowane (o wykańczaniu nie wspominam, bo w tej materii absolutnie nic się przez ostatnie osiemdziesiąt lat nie zmieniło). Kto dziś widział w nowym budownictwie pokoje przechodnie? W latach pięćdziesiątych projektowanie ich było nagminne. Albo klatki schodowe, które mają 40-50 m2 powierzchni (i nie chodzi mi o korytarz ciągnący się wzdłuż całego bloku) - obie rzeczy widziałem w Łodzi na Zachodniej. Albo komórki wewnątrz mieszkania. Remontowałem bratu mieszkanie w Warszawie na Budrysów - szeroki na 1.5m korytarz rozdzielający mieszkanie na pół, a na jego końcu komórka 1,5x1,5m, z trzech stron ogrodzona ścianami nośnymi. Zmarnowane miejsce, gdyż do mieszkania przynależy duża (jak na standardy gierkowszczyzny to dosłownie podwójna) piwnica. Na rodzinną garderobę to za mało, zresztą, nie ma połączenia z żadną sypialnią, a łazienka jest po przeciwnej stronie mieszkania. Podobnie jak kuchnia, więc spiżarnia też odpada. Nadaje się to chyba jedynie, po wstawieniu pancernych drzwi i zamontowaniu alarmu, na zgodny z UoBiA magazyn broni, ale wątpię, by w czasach Boruty... znaczy, Bieruta takie przeznaczenie pomieszczenia komuś przyszło do głowy. Też nie jestem miłośnikiem aneksów kuchennych, choć akurat tu rozumiem koncepcję - współczesne mieszkania w olbrzymiej większości kupują ludzi młodzi, którzy mają bogatsze życie socjalne i częściej stołują się poza domem (w pracy albo po pracy, spotykając się ze znajomymi), a ich dzieci (jeśli w ogóle mają) też przeważnie jedzą główny posiłek w szkole/przedszkolu, więc w domu przygotowuje się co najwyżej śniadania i kolacje. Wątpię, czy mieliby pożytek z pełnowymiarowej kuchni, która jest najdroższą częścią mieszkania. Co do kolorystyki bloków, to pamiętam, że ten, w którym zamieszkaliśmy z mamą w 1984, był od nowości szary, ale z różowo-czerwonawym odcieniem. Obrzydliwie to wyglądało, zwłaszcza w otoczeniu kilku innych, tak samo pomalowanych bloków, ale, dzięki Bogu, dwadzieścia lat temu przy docieplaniu zastosowano inną kolorystykę, pastelową. Można nie lubić takich barw, ale różnica jest tak bardzo na plus, że nie słyszałem, by ktoś to kiedykolwiek oprotestował.
Jak myśle o takic osiedlach to przychodzi mi na myśl osiedle Jana Zamoyskiego w Zamościu i jego wspaniała architektura. Jest ogromne i przestrzeń dla aut jest oddzielona od przestrzeni dla ludzi. Wielki 'labirynt' uliczek prowadzących do kolejnych bloków. Bloki są podzielone kolorami, zielone, pomarańczowe, niebieskie, brązowe, żółte i fioletowe (najnowsze). Pomiędzy blokami są sklepy, szkoły, przychodnie, basen, wszystko. Wiele bloków przeznaczonych dla osób z niepełnosprawnościami.
Ile pan Zamojski wybudował takich osiedli? PRL budował dla milionów ludzi którzy nie mieli dachu nad głowa, powojennej biedoty która przyjechała do pracy do miast. PRL szybko i najmniejszym kosztem musiał dać im schronienie prawie za darmo.
@@hanna8519 to jest nazwa osiedla, Zamoyski żył parę wieków wcześniej. Osiedle było wybudowane przez PR-5. Jest jedyne w swoim rodzaju, wybudowane jako eksperyment. Z tego powodu fajnie nagłaśniać takie projekty.
Stare blokowiska, są plusy, są minusy. A najlepsze są nowe budynki zaraz koło starych osiedli, jest nowe lepsze budownictwo i jest stara dobra infrastruktura.
W moim mieście są bloki i ludzie tak mieszkają, że okna parterowych mieszkań są na wysokości może 1,40m. , tak, że spoglądając w te okna widze wszystko, co robią mieszkańcy. Strasznie niekomfortowa sytuacja, a chodnik niemal przylega do tych okien, miejsca parkingowe zresztą też. Rano więc w mroźny dzień jak taki sąsiad odpali swego diesla, i zacznie skrobać szyby , a do tego włączy światła, to tylko żyć a nie umierać w takim mieszkanku ....
6:58 zbierali cegły na odbudowę Warszawy słyszałem kilka takich historii jedną w szkole mi opowiadała nauczycielka zamek w Sycowie który ocalał wojne w 1945 został spalony przez rusków jak "wyzwalali" były plany jego odbudowy jeszcze w latach 40-tych ale w latach 50-tych go rozebrali a cegła pojechał do Warszawy
34:25 To nic innego jak dawny wycug na wsiach. Takie jednoizbowe ciasne mieszkanko z osobnym wejściem przyklejone do glownego domu, do którego wyprowadzali się podeszli w wieku rodzice gdy syn przejmował gospodarkę i stawał się głównym gospodarzem. Boryna z "Chłopów" zarzekał się, że nie pójdzie na wycug. Oglądałem kiedyś takje gospodarstwo z wycugiem w skansenie wsi kieleckiej.
Po II wojnie światowej, gdy wszystko leżało w gruzach, architektura PRL musiała zdominować krajobraz. Budowano dużo i szybko. Gdyby architektura nie była zniszczona, jej wymiana następowała by w inny sposób. Może bardziej przemyślany i efektem byłyby bardziej wyrafinowane projekty.
Mieszkam w Lublinie na blokowisku będącym dziełem Hansenów. Jest dużo zieleni i przestrzeni, to ogromny plus. Minus to bloki są wykonane niedbale. Gdybym wiedział co znajdę pod tynkiem podczas remontu to pewnie bym tego nie kupił. Instalację aluminiową udało się wymienić na miedzianą. Pion na klatce wymienią jak się spali - kablówki i internety puszczalją kable bokiem bo kto to zepsuje to będzie remontował. W mieszkaniu nie ma dwóch równoległych ścian. Brzydota bloków mi nie przeszkadza (choć chodzą czasem wycieczki jakichś studentów i cmokają nad tym "dziełem"). Ale to już jest ponoć zabytek i spółdzielnia ma wymówkę żeby nie ocieplać bo "spadkobiercy Hansenów nie zgadzają się na zmianę bryły budynku" - a bryła jest fatalna, zwykły klocek z losowo rozmieszczonymi balkonami...
Świetny pomysł i chętnie bym tak zrobił tylko żona całkowicie go odrzuca. Wychowałem się w domu wolnostającym. W bloku najgorszy jest dla mnie ciągle rosnący czynsz, z czym NIC nie można zrobić.@@authentic1997
Jakość dzisiejszych budynków lepsza? Nie powiedziałbym. Znam przypadki, gdzie w 6 letnim budynku pękały ściany (4 oceany na Gdańskim Przymorzu). Albo że wykonawcy musieli wykonywać jakieś naprawy gwarancyjne. Wynajmowałem tam kawalerkę przez 2 lata i budynek sam w sobie ładny, ale wykonanie taki współczesny PRL. I ta "korytarzo-kuchnia"... Horror! Wchodzisz do mieszkania i od razu jesteś w kuchni. Nawet nie ma gdzie butów zostawić! Na buty przeznaczyłem jedną z szafek kuchennych co jest wg mnie absurdem. Myślę, że współcześnie "alternatywy 4" można bybyło kręcić właśnie w budynku tego typu.
Najlepsze miejsca do życia w mieście to stare osiedla lub oczywiście nowe budownictwo przytulone do parku lub rzeki ale nowe budownictwo nie ma przestrzeni i rozmachu. Czyją to wina ? Moim zdaniem pasywnie postawy miast. Zamiast skupić ziemię wybudować infrastrukturę i przekształcana ziemię sprzedać z zyskiem. Miasto czeka aż samo się zrobi i potem do tego się pociągnie media tramwaje itp miasto dostaje podatek od nieruchomości nowy ale to nie zwraca kosztu infrastruktury a największy zysk czyli z przekształcenia ziemi zostaje u dewelopera
Nie słyszałem żeby kiedyś ludzie musieli płacić cztery średnie pensje za jeden metr kwadratowy mieszkania. Kiedyś mieszkałem w czteropietrowym bloku a rodzice nauczyciele mieszkanie to dostali ze spółdzielni po pojawieniu się pierwszego dziecka.Jakie możliwości młodzi mają teraz. Skąd ten niż demograficzny i kto będzie pracował na nasze emerytury.
Dziś architektura PRL kojarzy mi się z blokowiskami pomiędzy którymi są tereny zielone. Jakieś ławeczki, jakieś drzewa, czasami boisko lub plac zabaw, dzisiaj dostawione siłownie, więcej ławeczek, czasami nawet park. Dzisiaj nowoczesne budownictwo kojarzy mi się z blok-parking a czasami dookoła jeszcze ogrodzenie. Wiem że nie ma to nic wspólnego z samym budynkiem a przede wszystkim z regulacjami pozwalającymi na patodeweloperkę. Albo ktoś kupi sobie kilka arów i postawi domek odgradzając się od świata, albo blok od którego do najbliższego miejsca spacerowego jest kilometr.
We Wrocławiu wydłużono specjalnie linię kolejową wprowadzając na starówkę przez fosę, aby szybciej ładować cegły. Marmury z Pałacu Marianny Oriańskiej w Kamieńcu Ząbkowickim zdobią salę kongresową Pałacu Kultury.
Kolejny raz wpisuję: piękne dzięki za wyprodukowanie kolejnego i niezwykle ciekawego odcinka 🥇Wiedza podana w tak "nieagresywnej" i przystępnej formie skutecznie uzupełnia wiedzę o świecie. Korzystam 🫡👍🤓
Wstydzić? Czy powinniśmy się wstydzić, że w stosunkowo krótkim czasie udało się zorganizować mieszkania dla potężnej grupy ludzi pozbawionych lokum z powodu wojny? Tym bardziej, że te bloki nadal stoją, ludzie tam mieszkają. Stropy się nie uginają, ściany nie krzywią. 😉
Te bloki często ledwo stoją. Stropy się uginają, a ściany są krzywe od początku. I te bloki nie były budowane bezpośrednio po wojnie. Apogeum ich budowy było w latach 70.
@@saga-malak No nie wiem czy ledwo stoją. Sama mieszkam w bloku z tego okresu. Przewidziano dużo terenu wolnego ze względu na wysokość budynków i by mieszkańcy mieli wystarczająco dużo miejsca (trawników, parków).
Jedne , tak drugie inaczej...
Zależy gdzie cement nie dojechał 🎉.
Niedobory były...a sztuki się zgadzały
@@michal.k.sikorski Pół Warszawy to budownictwo PRL. Nie słyszałam by coś "ledwo stało".
@@fanka-natury-fanka-gor7134. Faktycznie te budynki mają sporo przestrzeni wokół. To jest ich niewątpliwa zaleta. Ale na tym te zalety się kończą. Ja mieszkałam w takich blokach i wspominam to strasznie.
Mieszkałam jako dziecko w blokach z lat 70. Początki były straszne. Odwiedziłam po 30 latach- pięknie! Zielono, wielki plac zabaw dla dzieci. Szkoła, świetna komunikacja. Jest gdzie iść na pacer z psem, gdzie bawić się z dziećmi. Baaa!!! Nawet była górka do zjeżdżania na sankach. Teraz od kilkunastu lat mieszkam w blokach "późny gomułka" Super zaprojektowane osiedle. Szkoła,przedszkole, przychodnia, basen. Przestrzeń i zieleń - A TO BYTOM!!;. Tylko miejsc parkingowych brak😮Przerażają mnie te nowoczesne slamsy że ścianami z tektury.
Mieszkałem i w wieżowcu i w szeregowcu i na wsi i na osiedlu willowym, ale najwygodniej i najprzyjemniej żyło się na typowym PRL-owskim osiedlu - blokowisku. Ważnym , a pomijanym aspektem jest wpływ architektury na relacje międzyludzkie - w wielkiej płycie występują.
Łomatko😢
A w ilu krajach, w ilu klimatach, w lesie, nad morzem, w górach? Na równinie nizinnej...
Wszystko ma znaczenie, wszędzie może być dobrze i źle, i to z wielu powodów z różnych sfer istnienia
Wystepowaly. Ja sie wychowywałem w domu jednorodzinnym inie byliśmy jacyś wyalienowani. Od kilkunastu lat mieszkam w bloku z lat 80ych. Ludzie którzy mieszkają tu od początku znają się, ale to tyle. Nie ma ogolnienie tu jakiejś wspólnoty już. Czasy są po prostu inne
Słusznie pomijanym, bo we wielkiej płycie nie są szczególnie inne niż w nowszych osiedlach (mieszkałem tu i tu). Koniec końców jedno i drugie to kostka z mieszkaniami, w jednych i drugich mieszkania się wynajmuje i jest rotacja lokatorów. To czy występują lub nie zależy od innych czynników. Różnica jest niespołeczna: komunistyczne osiedla mają więcej zieleni dzięki luźniejszej zabudowie (przy czym troska o ładną zieleń raczej pojawiła się po 1989 r., za komuny często była pustka) i prawdziwe kuchnie (oddzielne pomieszczenie). Z drugiej strony te obecne mają często halę garażową pod blokiem.
No właśnie wielka płyta relacje międzyludzkie zaczęła zabijać. Już dawno to zbadano, a punktem odniesienia było życie ludności wiejskiej, która migrowała do miast i do tejże wielkiej płyty. Jak na dłoni było widać, że wieśniacy zupełnie tracili swoje prospołeczne odruchy po przeniesieniu do blokowisk i wtłoczeniu w masy nieznanych sobie ludzi.
Tak w nawiązaniu do ostatnich minut tego odcinka, to przydała by się cała serią o współczesnej urbanistyce polskich miast, jak miasta są obecnie dewastowane przestrzennie, jak ruch samochodowy i konieczność pomieszczenia olbrzymiej ilości aut degraduje tkankę miejską, jak bezmyślna jest często urbanistyka nowych osiedli deweloperskich...
O tak, popieram taki pomysł. Często (w moim przekonaniu) jest tak, że ludzie, zarówno urzędnicy, jak i mieszkańcy, nie potrafią na problem tkanki miejskiej spojrzeć holistycznie. Brakuje wiedzy, wyobraźni. Brakuje też udziału mieszkańców w różnych konsultacjach, i tu też przynajmniej częściowo może to brać się stąd, że obywatel nawet wierząc w sprawczość mieszkańców, nie bierze udziału w takich zdarzeniach czy posiedzeniach rad miejskich z tego powodu, że nie ma pomysłu, czego się domagać, o co walczyć i jak to robić. Ludzie niejednokrotnie potrafią bardzo wytrwale walczyć o jakieś drzewo czy skwer, bo umieją sobie wyobrazić, co będzie, jak go nie będzie:). Umiejętność spojrzenia na osiedle jako całość, na jego rozmaite funkcje i możliwości ich zaspokajania na pewno by się przydała, więc im więcej miejsc, gdzie takiej wiedzy można nabyć, tym lepiej. W kupie siła:)
@@kambuzelazlikwidowano zawód urbanisty, jak mają powstawać sensowne osiedla, jeśli nikt ich nie projektuje? Prawo miejscowe? Bywa, że jest nieaktualizowane od lat. Nie tworzą je architekci/urbaniści (kiedyś kierunek studiów nazywał się architektura i urbanistyka, jeden kierunek, dwa zawody), a urzędnicy po nie wiadomo jakich studiach. Powstają osiedla pośrodku pola, gdzie nie ma sklepu, przystanku, szkoły, czy ośrodka zdrowia. Jak to osiedla ma zacząć działać? Nie tylko dom ma być maszyną do mieszkania, osiedle powinno być maszyną do życia
Podbijam
Janusze biznesu zawsze postawią maksymalna ilość mieszkań na kupionym terenie. Do tego żadnej zieleni. To rola miasta by Januszy ograniczać.
@@pio7763 tylko po jakie kwalifikacje mają mieć ci urzędnicy? Administracja? Obojętnie jakie wykształcenie wyższe?
Mieszkam w wielkiej płycie i sobie chwalę. Relacja ceny i korzyści jest znakomita. Lokalizacja, zieleń, deptaki, bliskość sklepów i komunikacja jest rewelacyjna. Wady niestety też są, ale nie ma ideałów.
Trzeba było w niej mieszkać 40-50 lat temu. Pół wieku naprawiania
@@ppkbtb Przede wszystkim trzeba mieć pojęcie jak naprawić ( po 89 r to znikło) na grosze nie tylko u nas wszędzie ten sam ××
@@andrzejstepien598 Są dwie sprawy... technologia styków i ich stan techniczny, stopień skorodowania (wg mnie żyjemy na bombie) a druga to zieleń, parkingi, handel, komunikacja - to się naprawia, z roku na rok jest lepiej ale 40-50 lat temu była to tragedia.
@@ppkbtb wiesz budowałem to wie ( korozja więc zbrojenie lepsze z konopi , w latach 50h rosły ) tak było wszędzie i będzie ( aby nie gorzej ) porównaj samochodowy np ałdi lata 60e 😭😆😅🌏🌎🌍🐾🐶🐾
Czy budowano mądrzej. Oczywiście, że tak. Nie wszędzie infrastruktura była wysokiej jakości ale jak wchodzisz na stare blokowisko, od razu widać, że projektantom przyświecała jakaś konkretna koncepcja. Często takie osiedle zawierało w sobie usługi, przychodnię, przedszkole itp. 15 minutowe "miasta" wprowadzono u nas zanim to było modne. Nowe, zamknięte osiedla to rak na zdrowej tkance miasta. Niestety ludzie żyjący za panelowymi ogrodzeniami jak w kojcach dla królików nie znają zupełnie najbliższego sąsiedztwa. Osamotnieni dziczeją i boją się siebie nawzajem. Sam miałem nieprzyjemność pracować jakiś czas na osiedlu w Wilanowie, można to podsumować jednym słowem - okropieństwo.
Przecież te koncepcje nie sprawdziły się. Wpływ tej zabudowy na społeczny odbiór miast był aspołeczny. Ludzie nie traktowali przestrzeni blokowisk jako dobra wspólnego i mieli tendencje izolowania się w "swoich" mieszkaniach. Już dawno badania wykazały, że idea modernistycznych blokowisk ściągnęła ludzi do miast, ale nic więcej się nie spełniło. Dzisiejsza patodeweloperka to kontynuacja ówczesnych idei budowlanych.
@@flawiuszapcik8008to natura Polaków a nie wina architektury. Ty wolisz betonowe klatki bez listka zieleni stawianych przez patodeweloperow
Nie chodzi o to, że budowano mądrzej, chodzi o to, że była niemal nieograniczona przestrzeń pod budowę. Miasto zagarniało kilkaset hektarów ziemi i zaczynała się zabawa w urbanistykę.
Dzisiaj jak jeden z deweloperów kupił kilkadziesiąt hektarów pod fabryce FSO na Żeraniu, to jest wielkie aj waj, że to coś niespotykanego. A on planuje budowę na kolejne 25 lat... .
Większość deweloperów kupuje małe działki i wciska bloki. Niestety gęstość zabudowy sprawia, że często z okna nie tylko widać sąsiada w kuchni, ale nawet widać, że robi kanapkę z ogórkiem, albo z pomidorem.
Nie wiem jak Wilanów, ale sam mieszkam na osiedlu zamkniętym na Żeraniu i chwalę sobie aspekt zamknięcia osiedla, monitoringu i ochrony. Eliminuje to problem jaki jest np. na Muranowie, że do klatek wchodzą bezdomni i oddają mocz albo stolec. Często są pijani i wymiotują. Tego na moim osiedlu nie ma, bo bezdomny musiałby pokonać furtkę, przemknąć pod monitoringiem i sforsować drzwi na klatkę z domofonem. Gdyby nawet mu się to udało, to natychmiast wzywasz ochroniarza, który go wyrzuca.
Poza tym, na naszym zamkniętym osiedlu nie ma samochodów (są albo poza osiedlem, albo w halach garażowych), w efekcie tworzy się duża przestrzeń pół-prywatna. Dzieciaki ganiają po osiedlu, rodzice nie boją się, że wpadną pod samochód, sami z nimi spacerują i nawiązują sąsiedzkie relacje. Inaczej się też zachowują, bo wiedzą, że jak kto tutaj spaceruje to znaczy, że sąsiad.
Do tego nie ma tych strasznych, ciemnych piwnic, które doskonale pamiętam bo sam wychowałem się w bloku z wielkiej płyty. I do tego przestronne windy, a nie małe klitki.
Gdyby bloków na moim osiedlu było o 1/3 mniej, to byłoby idealnie.
@@flawiuszapcik8008 Za komuny dzieci bawiły się wspólnie na podwórkach. Dorośli niekoniecznie się integrowali.
@@sautterron Owszem, dzieci bawiły się na podwórkach, ale integracja pierwotna była domeną żłobków, przedszkoli i szkół. Zabawy na podwórku w przeważającej mierze były kontynuacją integracji w tych placówkach, w których dzieci były, siłą rzeczy, naprawdę blisko że sobą.
Najlepszą częścią PRLowych osiedzli jest zdecydowanie zieleń. Od niedawna mieszkam na nowym osiedlu i zdecydowanie brakuje mi tu drzew i krzewów, jedyne co tu mam to co chwile koszona, centymetrowa trawa i parking :/
Są 2 równie ważne sprawy obok zieleni. Pierwszą jest fakt, że osiedla z PRL są ogólnodostępne - nie blokują w żaden sposób możliwości przemieszczania się pomiędzy nimi czy to pieszo czy rowerem. Współczesne grodzone osiedla są tego totalnym zaprzeczeniem. Po drugie - osiedla z PRL zostały w większości zbudowane tak by było blisko z nich do różnych najbardziej potrzebnych instytucji osiedlowych sklepów, aptek, szkół, przedszkoli, lokalnych przychodni zdrowia czy choćby do osiedlowej biblioteki. Współczesne grodzone osiedla budowane są pod wzór człowieka, który wszędzie (czy tego chce czy nie) będzie się przemieszczał samochodem.
widziały gały co brały...
Dlaczego nie masz domu jednorodzinnego? widziały gały co brały.
Nowe osiedla są stawiane przez Januszy biznesu maksymalizuje się zyski więc wolna przestrzeń i zieleń są tylko dodatkowym kosztem. A miasto na to pozwala
@@aqu32 grodzenie osiedli jest bardzo potrzebne i mówię to z pozycji mieszkańca Warszawy. Na zamkniętym osiedlu nie masz bezdomnych, którzy zimą koczują na klatkach schodowych.
Po drugie na moim zamkniętym osiedlu stworzyła się przestrzeń pół-prywatna, bo jest zaprojektowane tak, że samochody są albo poza osiedlem, albo na dole w hali garażowej. Na samym osiedlu ganiają dzieciaki i spacerują rodzice. Jak spotykasz tu kogoś to zachowujesz się nieco inaczej, bo wiesz, że to nie jest przypadkowa osoba, tylko Twój sąsiad. W efekcie na osiedlu czujesz się trochę jak u siebie, ale też wiesz, że każda z napotkanych osób mieszka obok Ciebie. Tego poczucia na otwartych osiedlach PRLu nie ma, bo tam mógł przyjść każdy.
W dzisiejszych czasach, gdy w Warszawie jest mnóstwo bezdomnych, albo imigrantów niewiadomego pochodzenia, osiedle zamknięte gdzie musisz pokonać furtkę, potem drzwi z domofonem do klatki, masz monitoring i w razie czego masz ochroniarza (a nawet dwóch!) w budce na wejściu, to podbija poczucie bezpieczeństwa. Powiem więcej, zrobiło się tak, że kurierzy jak się zgodzisz, to zostawiają paczki obok budki ochroniarza i jak przychodzisz to odbierasz. Wyobrażasz sobie, że kurier zostawi paczkę na otwartym osiedlu pod drzwiami od klatki schodowej na zewnątrz?
Kolejnym krokiem byłoby stworzenie osiedlowej jadłodzielni (wystarczy zwykła lodówka) albo budki z wymianą książek. Tak tworzy się lokalna społeczność.
Ja jestem ciekawa czy osiedla budowane w ciągu ostatnich 10 lat przetrwają to co wielka płyta
Kumpel robił na budowach i mówi, że te się rozlecą a wielka płyta będzie stać dalej...
Miałem to szczęście mieszkać na Sadach Żoliborskich, z jednej strony powojenna architektura z początku lat 50tych, osiedla Skibniewskiej (bardzo nowoczesne i zawsze z zazdrością się patrzyło na nie) z drugiej trochę 10piętrowych bloków od Stołecznej i od Braci Załuskich, gdzie jest szkoła podstawowa, a srodkiem park (dawne sady). Zielono, cicho, spokojnie, komunikacja. Świetne miejsce!
Wstydzić to się będą następne pokolenie, patrząc na te wszystkie obrzydliwe szarobure budynki które teraz powstają. 🤢
@@adamkluska356Oglądając testy broni obecne bloki(silikat) są przebijane na wylot z Ak xd W przeciwieństwie do wielkiej płyty :)
Jakby te z PRLu były ładne.
@@flawiuszapcik8008 Przynajmniej były solidniejsze.
Od zawsze mieszkam w bloku z wielkiej płyty (Nowej Huta) i to prawda że jeżeli się pierdnie to słyszy to sąsiad za ścianą.
Ale...
Ale, nowe osiedla budowane są tak, że owe pierdnięcie słyszy sąsiad w bloku obok.
Mieszkam w "punktowcu" gdzie klatka schodowa jest większa niż mieszkania dookoła niej :) Z lat '70 ubiegłego wieku. Widzę jak pierwsi mieszkańcy odeszli już na zwoje wieczne kwatery, teraz pomału nasza kolej. Dzieci sąsiadów mają już swoje własne. A blok stoi i przyjmuje wszystko cierpliwie. Kiedyś sąsiedzi się odwiedzali, a my jako dzieciaki bawiliśmy się całymi chmarami "na podwórku". Wróble swoim ćwierkaniem aż budziły rano, a gołębie gruchały na dzień dobry. Teraz nie ma już wróbli, gołębie przeszkadzają każdemu, a sąsiedzi nawet się nie znają.
no ale to nie kwestia budynków i architektury tylko czasów, ludzi, tym ze maja robotę od rana do wieczora i reszte czasu na jakieś swoje zainteresowania, a nie to co kiedyś jedynym zainteresowaniem było plotkowanie na klatce o tym i o tamtym sąsiedzie, bo w tv jeden kanał na którym nic nie było i tak naprawdę jedyna rozrywką były takie unplugged social media:)
Nie po to każdy ma smartfon, żeby oglądał innych ludzi w realu.
Przez dziesięć lat , mieszkałam na poznańskim blokowisku, może nie do końca urodziwa architektura.Infrastruktra PRL-owskich blokowisk wygląda o niebo lepiej od obecnej,odstępy między blokami ,sporo zieleni szkoły.Obecnie zapomina się o potrzebach mieszkańców, gdzie lokum ma być jedynie miejscem noclegowym .
swieta racja
zarowno gosc jak i pani Karolina nie maja pojecia o czym mowia ,opowiadajac bajki jak to przez betonowe sciany slychac kazdy ruch.
to bzdury.
jestem od trzech lat w takim mieszkaniu z plyty i zadnych odglosow.
w mieszkaniu obok zdazylo sie urodzic i podrosnac dziecko a ja ani jednego wrzasku nie slyszalem.
po drugiej stronie liczna rodzina i tez zero odglosow,zadnego trlewizora,odkurzacza itd.
natomiast znajoma u dewelopera jak kupila mieszkanie to siedzi sobie na kiblu a za plecami slyszy :dzien dobry" rano-to sasiad z synem sie wital.
dlatego jak morawiecki oglaszal kolejna tarcze na wygluszanie wielkiej plyty to myslalem ze chlop oszalal.
teraz jestem w murowanym budynku z lat 50 i niestety kazde slowo slychac.
slychac tv i zdecydowanie wielka plyta lepsza
chcesz zieleń to sobie kup/wybuduj dom, w PRL też domy budowali, mój dom jest z 1978
@@authentic1997 a wiesz jakie sztuczki trzeba bylo robic i ile nakrasc materialow budowlanych i czynic wszelakiego innego koorestva,zeby w 1978 postawic sobie domek?
@@cathathonium w Szczecinie jest cała dzielnica z domami które powstały w latach 70, jest tez dzielnica gdzie z lewej strony są domy z lat 80 a z prawej stoi blokowisko… rozumiem że ci co mają domy musieli kombinować ? hmmmmm
@@cathathonium mój dziadek w 1978 miał 28 lat i wybudował dom, pracował w stolarni a później zajmował się własnym biznesem w piwnicy, robił tapicerkę na terenie całego powiatu, dorobił się a teraz ja mam ten dom.
Znowu mnie zaskoczyliście, czasem klikam w odcinek RN trochę uważając, że temat nie wydaje się ciekawy, ale chcę czegoś posłuchać w tle pracy, a później słucham rozmowy która jest naprawdę przyjemna i zaskakująco interesująca. Dokładnie tak było tym razem :)
Swoją drogą, słuchając o niewyciszonych blokach z wielkiej płyty- no prawda, ale przypominam sobie swój dom rodzinny, budowany w podobnych latach, i kurde tam było (w sumie jest) tak samo, dom 3 poziomowy bo z piętrem i poddaszem, i ostatnio w odwiedzinach śpiąc na poddaszu słyszałam o czym mama rozmawia z odwiedzającą ją sąsiadką, a kiedy tam mieszkałam to i moje słyszenie telewizora babci i jej słyszenie kiedy ktoś u mnie jest było moim utrapieniem. Więc to nie tylko te wielkie budynki
Mieszkałem w wielkiej płycie w krakowskiej Nowej Hucie, w Bieńczycach w blokach przy ówczesnej ulicy Polewki (dziś Fatimska) i wszystkie owe bloki pokryte były nowymi szkłanymi płytechkami wielkości 3x3cm w 3 bodajże kolorach. Ładne to było. A spomiędzy płyt wychodziło jakieś ciemnozielone klejidło. Lubiłem to miejsce. Pozdrowienia dla Autorki i Gościa. i
Mieszkam w bloku z 1960r wspaniała lokalizacja 500 m od plaży Gdańsk Jelitkowo. Blok jest wykonany z gruzo-betonu. Całe cegły z odgruzowań po wojnie pojechały do Warszawy a ułomki zostały jako domieszka do betonu dla nowych budynków. Z okna widzę piękny „falowiec” czyli jeden z ośmiu wieżowców z lat 70-tych o długości od 443m do 1,5 km. Ten za moim oknem jest najkrótszy 😂 Moi sąsiedzi z falowców teraz jedzą kolację i podziwiają statki na Zatoce Gdańskiej, a w oddali mruga do nich latarnia Hel🥳
architektura i urbanistyka w Polsce to strasznie ciekawy temat, chciałbym żeby powstało więcej odcinków na ten temat, np. o latach 90.
Zdecydowanie tak - mało tego, jak się wejdzie odrobinę głębiej w temat to może to wręcz stać się swego rodzaju hobby. Co jeszcze 10-15 lat temu raczej nikomu nie przyszłoby to do głowy. Wiele w temacie popularyzacji urbanistyki zrobiły youtube'owe kanały jak choćby Not Just Bikes (słynna pomarańczowa piguła) czy StrongTowns.
Socrealizm, socmodernizm i brutalizm ;) Mamy się czym pochwalić na skalę światową o dziwo okres PRL był niesamowity jeżeli chodzi o architekturę.Niby bieda i totalitaryzm a artyści mega się rozwijali !
Tak, tak mieszkania ciasne - mieszkam na osiedlu z 1968 - bloki 4 piętrowe, przed blokami murowane garaże (te akurat powstały w latach 80) a mieszkania? 3 pokojowe 58m i 4-pokojowe 68m każde z osobną toaletą...tak na prawdę czego brakuje to windy - oddałbym tą ubikację za windę!
W nowym budownictwie nie trzeba specjalnie się wychylać przez okno żeby sąsiadowi do rosołu zajrzeć. Sąsiadowi z "bloku" obok
Spedzilam dziecinstwo na lodzkim 'manhattanie' i samo miejsce to mile wspomnienia. Przez jakis czas byla na pierwszym pietrze galeria obrazow, pozniej biblioteka w ktorej buszowalam zanim rodzice wrocili z pracy. Na 7 byly pralnie, suszarnie - przechodzillo sie z jednego bloku do drugiego. Czasem wracam pamiecia krok po kroku jakbym wracala ze szkoly - 'rozgladam sie', przypominam sobie szczegoly jak co wygladalo... polecam :D choc bardzo latwo sie wzruszam.
Oglądanie tego molocha jest przytłaczające. Też mieszkałem w bloku, ale tam w Łodzi to dostałbym depresji. Ale może ktoś przyzwyczajony od dzieciństwa widzi to inaczej?
@@flawiuszapcik8008 w tamtych czasach przydzial takiego mieszkania byl prestizem. Rezyserzy, aktorzy, muzycy, lekarze i ci, ktorzy potrafili zalatwic. Przelom 70-80 to dzieciaki nie dostawaly depresji bo spedzaly caly swoj czas na zewnatrz. Tam zgoda bylo blokowisko ale tez duzo kolezanek i kolegow, swietlice dla dzieci, biblioteka, place zabaw i bardziej zielone okolice w poblizu. Nikt nie siedzial pod blokiem i plakal :D Juz od 30 lat tam nie mieszkam. To wartosc sentymentalna a nie przyzwyczajenie. Mlodosc jest piekniejsza od starosci ;) ;) ;)
"Każde miasto ma takie miejsca: w Krakowie to jest Nowa Huta, w Poznaniu - Wilda, w Łodzi - Łódź". Pozdrawiam z Łodzi, z bardzo fajnego późno-peerelowskiego osiedla Chojny.
Duże odległości między blokami, zachowane na etapie budowy drzewa starsze niż osiedle, zielono. Szkoła, przedszkola, i sklepy zaplanowane od początku, charakterystyczne wieżowce pośrodku osiedla jako punkt orientacyjny, kolejna grupa wieżowców z usługami na parterze przy dociagniętej linii tramwajowej.
Bardziej mi sie podobały te bloki w pierwotnej kolorystyce, białe, z widoczną linią wielkiej płyty, i kolorami zaznaczającymi klatki schodowe i szczyty. Kolory niby trzy na krzyż, i nie tak śliczne jak dzisiejsze, a bloki się łatwo rozróżniało.
CZMP powstało trochę później i niedaleko. A właśnie, i elewacja CZMP też liczy się za "udawanie" wielkiej płyty, białe płyty elewacyjne i ciemnoczerwone akcenty nawiązywały do osiedla.
Edit, jeszcze jedno: bez płytek, wanien i umywalek, ale moduł łazienki był jednym odlewem wstawianym do mieszkania, i miał od razu przewody elektryczne. Szkoda że aluminiowe (reszta mieszkania miedziane).
Jak się samemu remontuje, to widać jak wiele z efektów Alternatywy 4 to dzieło Panów Budowlańców na etapie wykańczania na od****** oraz "organizowania z pracy" materiałów budowlanych. Książkę można by napisać. O skali "organizowania" z budowy CZMP, drugą.
Piękno to też funkcja ;)
Osobiście nie mieszkam w Wielkiej płycie, ale do tej pory podobaja mi się te PRLowskie osiedla, jest tam dobra organizacja przestrzeni. Wszystko pragmatycznie zaplanowano. Skwery, place zabaw przedszkola szkoly, "centrum handlowe" czy rynki. Współczesne osiedla zwane "pato deweloperką" nie dorastają do pięt tych brzydkich blokowisk. Oczywiście są ładniejsze ale nic więcej.
Kiedyś było wszystko centralnie zarządzane przez państwo, wiec planując osiedle państwo planowało tam szkołę, przedszkole, sklepy. Nie robiło tego żeby na tym zarobić. Dzisiaj są inne czasy, dzisiaj patodeweloper wyciska jak najwiecej m2 z gruntu aby jak najwiecej zarobić, a chętni i tak się znajda bo teraz ludzie się rzucają na byle klite w jakimkolwiek miejscu i tylko buduje sam blok, a nie cała infrastrukturę dookoła, bo tym już się potem zajmuje samorząd jeśli widzi potrzebę. Poza tym jak juz ktos napisał, gdy powstały te bloki to nie było tak "kolroowo" jak dzisiaj, bo dookoła była pustynia, bez szkół, sklepów, z górami ziemi z fundamentów i wykopów, błoto i kilometr do przystanku... Dopiero po tych 50 latach jest ok, wiec moze za 50 lat te patodeweloperskie budynki tez będą inaczej odbierane i infrastruktura wokół nich bedzie zupełnie inna?
Kurde, z tą jakością chyba nie jest tak najgorzej. Te blokowiska stoją juz niektóre 50 lat.
Trwałość ich była liczona na mniej więcej tyle, sypią się łączenia, rdzewieją zaczepy, już na początku lat 90tych były przypadki w PL i na zachodzie, gdy wypadały całe frontowe ściany, stąd siłą rzeczy poszło ocieplanie wielkiej płyty, ma to odciąć wpływ warunków atmosferycznych i erozje. Te bloki za kilkadziesiąt lat i będą się rozpadać.
@@gonzogorf7019 Tak, były budowane i projektowane by przetrwać między 50 a 80 lat, ale obecne badania ich stanu technicznego, mówią że większość z nich bez trudu dobije do 120 lat. Myślę, że osiedla z lat 70 (kiedy budowano ich najwięcej) spokojnie dotrwają do XXII wieku.
Te blokowiska stoją już przeszło 60 lat i mają się całkiem dobrze. Też uważam że z tą jakością nie jest tak najgorzej😉
@@adamkluska356 tylko te kamienice, które poddawane są renowacji. Mało jest przypadków gdzie kamienice się sypią przechodniom na głowę?
Osiedla z "komuny" są o wiele lepsze od obecnych. Ludzie nie patrzą sobie w okna, są place zabaw dla dzieci z prawdziwego zdarzenia, a nie 1 m2 piasku za siatką, są miejsca dla przestrzeni wspólnej, zieleń. Obecie to takie mikrokołchozy.
Przecież "wielka płyta" to tzw. "bloki modułowe". 😉 Składane z części. A że technologia taka, jaka wówczas była dostępna...
Nie bardzo rozumiem komentarz szczerze mówiąc;) no wielka płyta to są bloki modułowe, ale co to ma do rzeczy?
@@TheMaciejo Że chyba budownictwo modułowe to nic strasznego. :)
Pewnie, że nic strasznego i w swoim komentarzu bronię wielkiej płyty. Ja się wychowałem w takim bloku w Bydgoszczy w Fordonie na osiedlu Bajka i to było genialne osiedle. Było tak zaprojektowane, że w centrum była szkoła podstawowa i przedszkole a dalej bloki. Jak dziecko chciało iść do szkoły to obojętnie w jakim bloku by nie mieszkało, to nie musiało przez ulicę przechodzić. Do tego parki, ogromne place zabaw, cudo!
Na osiedlach może i nie ale oj za komuny potrafiono sprawić by ludzie patrzyli sobie w okna w bardzo obrzydliwy sposób. Przykład? Bytom między ulica Kolejową i Powstańców Warszawskich
Odpowiadając na pytanie z tytułu, nie. Wielka płyta jest jakościowa lepsza niż to co teraz stawiają i nazywają nowoczesnym budownictwem
Na podstawie czego takj twierdzisz?
I co mam Ci odpowiedzieć na takie pytanie? Zacząć wymieniać wszystkie powody przez które tak sądzę? Z życia, oczywiście badań naukowych na ten temat nie robiłem.
Jako dziecko mieszkałam na wsi, potem z rodzicami zamieszkaliśmy w bloku, w kawalerce. Potem przeprowadzka do bloku z ,,Wielkiej płyty,, . Powrót na wieś. Miałam nawet epizod pracy u Kestinga. Tato woził mnie do NOT-u . Oczywiście nie wiedziałam co ten skrót oznacza. Na marginesie mogę dodać, że z dużej płyty od Kestinga została wybudowana fabryka Opla w Gliwicach. Pozdrawiam
Gdyby w latach 70-tych nie wybudowano tych blokowisk to dzisiaj mieszkalibyśmy w ziemiankach
Tak, tak. a w czym mieszkaliby ci ludzie w latach 70-tych? Tez w ziemiankach? 🤣🤣🤣🤣
wprowadzenie - pochodzę z ,,ziem odzyskanych". Moja babcia, która została na te ziemie przywieziona, wspomina akcję wywozu ciegły do Warszawy. Oprócz uszkodzonych budynków w okolicy rozebrano całą osadę. Pozostała tylko na starych mapach.
tym którzy narzekają na jakość realizacji budowlanych PRL i tęsknie spoglądają w tym temacie na zachód, polecam jeden z nowszych odcinków kanału YT "Ruch Oporu - Elektryk w UK" pt. Dlaczego Brytyjczycy nie lubią bloków?
ja po tym filmie zdecydowanie inaczej patrzę na skecz monty pythona o architektach 😐
Mieszkam w Londynie i też oglądałem RO-Elektryk w UK i potwierdzam. Począwszy od klasy średniej nie wszyscy mają salon-kuchnię, często te kuchnie są malutkie i ciasne - wiele z nich remontowałem. Mieliśmy też przypadki dzielenia pokoju i wstawiania tam mini łazienki ponieważ to podnosiło cenę lokalu, nieważne, że w zasadzie nie dało się tam spaść z łóżka (ściana i szafeczka) i trzeba było chodzić bokiem pojedynczo. Pozdrawiam.
To może cię zaskoczę ale w Łodzi mamy bardzo podobną historię ale w 4 piętrowym bloku na Retkinii. Czyli wybuch gazu i to dwu krotnie z czego jeden z nich zbużył ⅓ bloku, czyli dwie klatki schodowe wraz z mieszkaniami. Między innymi z tych zgliszczy została usypana Górka przy ul. Konstantynowskiej.
Z doświadczenia mogę tylko przestrzec, że sektor budowlany to najbardziej szemrana gałąź gospodarki każdego kraju. To szara strefa, pralnia brudnych pieniędzy, często system na wpół niewolniczy. Skrzyżowanie działań polityków, mafii i banków. Tylko dla ludzie o mocnych i szerokich plecach. Niestety
Hm. Według mnie, to porównując stare osiedla z lat siedemdziesiątych na poznańskich Winogradach z koszmarnymi postsowieckimi blokowiskami we Lwowie czy w Kijowie, bo te widziałem, to absolutnie nie mamy się czego wstydzić. Poznańskie osiedla, z dużymi przestrzeniami między blokami, pełne zieleni, parków i miejsc rekreacyjnych są wręcz przytulne przy poustawianych jeden przy drugim i jeszcze zgrupowanych w ciągłe ściany blokach w ruskich noclegowniach, gdzie między budynkami oprócz betonowych chodników jest co najwyżej klepisko.
Bloki PRLu kontra dzisiejsza patodeweloperka to ciekawy przykład tego, że niewidzialna ręka rynku sama nie rozwiąże wielu problemów. Można nawet powiedzieć, że po tym jakie mieszkania były budowane w danym okresie można ocenić jakość funkcjonowania państwa.
Świetny i zaskakujący temat ❤
To, że Warszawa zrabowała i wywiozła cegły jest dalej w pamięci Szczecina i jest ważnym elementem lokalnej tożsamości bo z tą cegła zniknęło stare miasto i szansa na jego odbudowę.
Szczecina, Śląska wszystkiego co zostało określone ziemiami "odzyskanymi". Nawet to co da się odzyskać zwykle trzeba wywalczać na długiej drodze sądowej. Ile Bytom musiał walczyć o swojego lwa by go zwrócono z Warszawy
Dajcie spokój. roSSjanie rabowali cale fabryki i tory kolejowe. Część linii kolejowych już nigdy nie zostały odtworzone.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich obecnych ❤🎉
Pani Karolino, proszę mikrofony ustawiać dalej od gości. Dużo mlaskania słychać. Odcinek jak zwykle bardzo ciekawy.
Mnie też to przeszkadza. Można to rozwiązać nawet po nagraniu, na etapie montażu.
ja.. dziecko wychowane w latach 70 i 80tych na łódzkiej retkinii... dorastałam z nią... mam ją za oknem mieszkając teraz w deweloperce i kurczę.. lubię ten widok.. pewnie z sentymentu..
Wiele osób z mojej rodziny mieszka w blokach z wielkiej płyty i w ogóle nie pomyślałabym że mieszkają oni w ciasnych mieszkaniach. Są to mieszkania 4 i 5 pokojowe (licząc z kuchnią która wiadomo w tym budownictwie jest osobnym pomieszczeniem), komfortowe, PRZEWIETRZALNE, przy zielonych parkach, skwerach z prawdziwymi DRZEWAMI, blisko najpotrzebniejszych usług. Ja z kolei mieszkam w nowym mieszkaniu, w bloku oddanym rok temu i już mieliśmy zalany parking, popękane ściany i grzyba na ścianach. Nie wspominając o tym, że na terenie całego tego prestiżowego osiedla nie rośnie ani jedno drzewo. Nie mamy też obiecanego placu zabaw i wybiegu dla psów, ktoś może powiedzieć to nowa inwestycja, dopiero to powstanie. Ale ja się pytam gdzie? Nie ma na to już miejsca. W mieszkaniu w lecie nie da się wysiedzieć, zlokalizowane od południa, pergole, które są zainstalowane na balkonach to pic na wodę, ani nie oddzielają od sąsiadów, ani nie dają cienia, ani nie można na nich prania wywiesić XD. Są po nic, bo na estetykę całości szczerze mówiąc wpływają niewiele. Jedynym plusem jest zasiany wrzos i lawenda, które w sezonie przyciągają przepiękne owady, które mogę fotografować. A jak już jesteśmy przy fotografii to mam też idealną sposobność na całkiem wyraźne fotografowanie... sąsiadów z bloku obok, bo ta odległość to też śmiech na sali. :D Widzę dokładnie co oglądają w tv. Miejsc parkingowych też mało, więc nie tylko przy wielkiej płycie na to narzekają. Przy okazji wspomnę, że jestem architektem i uczono nas projektować komfortowo, to że nikt tego w rzeczywistości nie wybuduje, bo nie projektowaliśmy kawalerek o wielkości 15m2, to już szczegół, który zweryfikowała praca i klepanie takiej właśnie popularnej dziś pato-deweloperki.
Ja mam dom 220m na działce 800m, tobie też polecam kupić/wybudować dom
Budowano wtedy dużo lepiej. W Krakowie nadal osiedla budowane z okresu PRL cieszą się największą popuarnością na rynku wtórnym bo najwięcej tam zieleni, większa odległość między budynkami i przestrzeń np. na wyjście na spacer z dziećmi czy ławeczki dla osób starszych. Na pewno powód do wstydu to to nie jest. Raczej niepotrzebnie porzucony dobry wzorzec z przeszłości. Obecnie jedyne braki takich osiedli to brak wind czy czasem brak balkonu. Jedyne co miasto Kraków teraz w niektórych z nich zmienia na prośby mieszkańców to dobudowuje balkony czy dociepla te budynki z zewnątrz.
"Budowano wtedy dużo lepiej." - tylko ze za państwowe:) chciałbys tak dzisiaj? zeby ci dowalili podatek i za to budowali bloki do rozdania?
Wielka plyta była odporniejsza na partactwo. Krzywo dało się tylko do pewnego stopnia, nie dało się ukraść cementu czy zbrojenia z już odlanych elementów, kłaść rzadziej i zbyt blisko szalunków. Szalunki systemowe rozbiera się przedwcześnie bo doba wynajmu systemu kosztuje a przecież kolejna patobudowa już czeka. To się mści spękaniami czasem jeszcze zanim ostatni zakredytowani po uszy mieszkańcy się wprowadzą. Oszczędza się na "galanterii" (elementy mocujące płyty szalunkowe), więc beton nie jest wibrowany bo zaszalowana "oszczędnie" ściana się rozrywa w trakcie lania. Oj, parę betonowych lawin widziałem a nawet miałem w butach i na sprzęcie. Normą jest zbrojenie rzadziej, słabszą klasą, betoniarz dostaje do gruchy słabszą mieszankę - odstępstwa od dokumentacji robi się tam gdzie to tylko możliwe. Pracując zarówno na dzisiejszych budowach jak i przy ekspertyzach budowli z różnych lat, widziałem jak starzeją się budynki z lat 70 i jak doganiają je te postawione 30-40 lat póżniej. Jeśli chodzi o strukturę i trwałość, zdecydowanie byłbym za powrotem płyt.
Obok mnie buduje się blok. Stropy lane zimą przy -15stC. Odwodnienia budynku nie ma, hydroizolacja fundamentów bardzo oszczędna, a zaraz obok jest rzeka. Budowa trwa w najlepsze mimo zimy, a ludzie zapłacą deweloperowi. Chodzę i robię zdjęcia. Pierwsze co zrobi nowa wspólnota to pewnie będzie się sądzić że wykonawstwo nie jest zgodne z projektem budowlanym. Ech... Patodeweloperka to choroba 21wieku
Termmodernizacja często zakrywa ciekawe detale architektoniczne, fakturę elewacji, łączenia płyt, mozajki i zmienia bryły budynków w uproszczone do kartonowego pudełka. Czy można ją zrobić mądrzej, nie szpecąc, a za razem tanio i efektywnie? Co na ten temat mówią architekci? Czemu tak trudno o specjalistów do montażu płyt rezolowych, styroduru, rozmaitych rodzajów niepalnych oddychających włuknin mineralnych, płyt ceramicznych itd. Kilka ekip nam zwiało z budowy jak się dowiedzieli, że nie będą kłaść na gładko styropianu i muszą zachować wszystkie boniowania, gzymsiki, .... czemu brakuje w budowlance porządnie wyszkolonych techników, którzy takiej pracy się nie boją....
Jeśli ktoś jest z Krakowa to polecam książkę „Modernizm, socrealizm, socmodernizm, postmodernizm. Przewodnik po architekturze Krakowa XX wieku”. Pozwoliła mi odnaleźć (często ukryte) piękno w różnych betonowych klocach :)
Posłuchałbym więcej. Aż żal, ze tak krótki odcinek!
W Warszawie na Ursynowiw wieszając obrazek na ścianie spaliłem 4 wiertła. Na mokotowie wiertarka sama wpadła w ścianę. Nigdy złego słowa nie powiem o płycie.
Przykład doskonałości architektury PRL: spodek w Katowicach.
A superjednostka ? Ewenement !
Kolejny świetny odcinek 👏. PS. Skarżyska Milica również była budowana z wrocławskiej cegły. 😊
W ramach oszczędności w falowcach w Gdańsku wejście do windy było co drugie piętro. Mieliśmy szczęście na 5-tym było wejście do windy, ale były problemy z ciśnieniem wody w godzinach popołudniowo-wieczornych.
Gratuluję tematu:)
Powodzenia w dalszym działaniu.
Zainteresowanym tematem polecam case Wielkiej Brytanii gdzie program budowy blokowisk z wielkiej płyty zakończył się fiaskiem.
W wyniku tego i innych czynników obecnie anglicy po prostu nie mają gdzie mieszkać a ceny nieruchomości są astronomiczne.
Pani Karolino, jakaż śmiała ocena jeśli chodzi o mieszkania współczesne z otwartą kuchnią. Mieszkałam w wielkiej płycie, gdzie kuchnia była osobną klitką. Mieszkam w bloku z 2016r. Zdecydowanie wolę otwartą kuchnię, gdzie mam kontakt z domownikami gotując, dzieci na oku, nie mam poczucia wykluczenia siedzenia w kuchni 😉😁 Ba! Jadamy w domu zdecydowanie częściej niż na mieście! 😁 A na bałagan jest sposób - posprzątać 😉 albo ignorować 😂
Ten kanał to złoto! Trafiłem słuchając podczas remontu mieszkania - wtedy nie miałem czasu ani możliwości polubiania postów no to teraz nadrabiam. Dla zasięgów, niechaj się niesie!
Czy to zla Komuna wyciagnela niepismienny lud z drewnianych chatek dala wyksztalcenie I awans spoleczny?
raczej bieda? wtedy ludzie ze wsi do miasta przyjeżdzali za pracą i dzisiaj to robią, a komuny nie ma
@@adrianpiex7006 tys prowda czymu u nos zawsze tako bida??
zła komuna część ludzi wyciągnęła, a część pozbawiła historii rodzin i wrzuciła w biedę. Następnie wprowadziła nowy podział klas
mój ojciec skończył studia medyczne i zaliczył ogromny awans społeczny dzięki komunie
za to rodzina ze strony matki straciła dworek z kilkunastoma hektarami a pradziadek spędził sporo czasu w obozie w Rosji i nie miał potem fory przez to
To zbyt skomplikowany czas by oceniać zero jedynkowo bo też ciężko ocenić ile to zasługa komuny a ile zmiany czasów
w końcu zły kapitalizm też zamienił ludziom drewniane chatki na bloki
@omszaek1783 a ilu było bogatych po wojnie?
@@adrianpiex7006 jest komuna ale gorsza
Jak się nie mylę, w czasie pobytu w Malmo, w Szwecji. widziałem fabrykę domów.
Fabryki domów w Polsce mamy ze 3. Jedna na śląsku i dwie w Gdańsku. Wszystko wiezie się Skandynawii. To nie jest tania ani super wytrzymała metoda. Jednak jest bardzo szybka, co biorąc pod uwagę kosmiczne stawki, krótki sezon budowalny jest tam optymalnym rozwiązaniem
Dziękuję za ciekawą wypowiedź. Pozdrawiam serdecznie autorkę.
Dziękuję. 😇🙏
To bardzo ważny materiał.
Bardzo dziękuję za ten odcinek. Uwielbiam urbanistykę, jest to temat szalenie fascynujący, ale w Polsce tak jakby elitarny, w tym sensie, że nikt się nim nie interesuje, zakłada się, że to tylko coś dla profesjonalistów. A przecież to jak są budowane miasta czy osiedla jest wypadkową mimo wszystko jakichś oczekiwań mieszkańców - mieszkańcy bez oczekiwań czy nawet wiedzy o tym jak powinni definiować swoją przestrzeń mieszkalną są po prostu dojną krową dla patodeweloperów. Żałuję, że nie poruszyliście tematu architektury brutalistycznej, a przynajmniej nie bezpośrednio (choć Spodek się pojawił, więc reprezentant jest). Dla mnie brutalizm to taki właśnie nurt który oswaja wielki, imponujący beton i szuka w nim czegoś unikalnego, wartościowego.
Obok mnie budują nowe bloki.niektore z nich też nie grzeszą urodą.ale trwałość jest na pewno gorsza.ale o gustach się nie dyskutuje.❤🇵🇱🧯
Zanim przesłucham do końca, czuję potrzebę na gorąco napisać komentarz co do budowy stolicy z gruzów (i nie tylko!) innych miast zachodnich. Jako lubelak od pokoleń doskonale pamiętam opowieści moich dziadków (rocznik 1920-1922), którzy z niechęcią odnosili się do Warszawy powtarzając wielokrotnie, że "na ich szczęście zabrali nasz dom" w znaczeniu rozebrania budynków, aby pozyskać cegłę na odbudowę stolicy właśnie - bardzo wryło mi się to w pamięć, stąd taka potrzeba zaznaczenia, że nie tylko z zachodu brano materiał.
Warszawę budowano z nowocześniejszych materiałów niż cegła rozbiorkowa. W samej Warszawie rozbierano zachowane budynki na cegłę, sam mieszkam pod Warszawą w domu wybudowanym z cegły rozbiórkowej z Warszawy.
Warszawa była jednym wielkim składowiskiem cegieł, więc idiotyczne było sprowadzanie ich ze Śląska i innych dzielnic.
W Warszawie tworzono nowoczesne procesy przerabiania gruzu na cegłę.
Owszem, rozbierano całe kwartały na zachodzie na materiał, ale to nie szło do Warszawy. A Starówka, która potrzebowała tzw gotyckiej cegły, jest mniejsza niż większość tych „starówek na zachodzie rozebranych na odbudowę Warszawy”
@@Damianoss1000 to wspaniale, ja jednak odnoszę się do wspomnień z opowieści moich dziadków, którzy coś zasłyszeli i to powtarzali - nie miało to dla nich znaczenia, czy cegła z rozbiórki ich domu poszła pod Warszawę czy do samej Warszawy - pozbawiono ich domu w imię szczęścia innych, tych z centrum. Nic więc tutaj Twoja wypowiedź nie zmienia.
@@zbigniewbulka wiem, jest to po prostu głos w dyskusji, bo zbyt często słyszę jak to Warszawa budowała się cegłami z ich miast.
A mało kto jest świadom, że Warszawa też była rozbierana na cegły. Ba, nawet są świadectwa, że robotnicy rozbierali zachowane mury na starówce, aby zarobić raz na rozbiórce, a potem drugi raz na budowie. Cały kraj cierpiał przez nieuczciwych przedsiębiorców i pazernych urzednikow
@@Damianoss1000 moze idiotyczne ale naprawde mialo miejsce. Śląskie familoki ucierpiałe w wyniku działań nie były odbudowywane tylko rozbierane a materiał szedł do lub w okolice Warszawy
@@agnieszka9592 Rozchodził się po całej Polsce, o to mi chodzi, absolutnie nie neguję faktu rozbiórek
Za pomocą bloków ustandaryzowanych, zaprojektowanych raz i powielanych wielokrotnie da się budować z krótkimi opóźnieniami i z dużą wydajnością łączną. Tak zresztą działa dowolny przemysł - jeden projekt jest produkowany wiele razy i dopiero od powstania przemysłu z takim podejściem dostępność towarów jest powszechna.
To co się robi teraz jest trudno robić szybko - najpierw architekci i projektanci muszą zaprojektować coś pod konkretną działkę, co zajmue czas. Poświęcić duży czas na optymalizację powierzchni użytkowej mieszkań. W projekcie wrzucić jakieś oszustewka, żeby na czymś oszczędzić np. przez naginanie przepisów. Potem to trafia do urzędników od zgody, którzy muszą zrobić odwrotną inżynierię projektu, wykryć czy i gdzie są oszustewka, czy jakieś optymalizacja, która miała być na granicy prawa i norm tak naprawdę go nie przekroczyła. Potem bywa tak że idzie to do sądu, bo te indywidualne optymalizacje są w konflikcie z sąsiadami, np. odgradzają ich od słońca, czy są za blisko. Potem wykonawcy muszą się zapoznawać jak zrobić taki unikalny blok.
Jak to wszystko było na standardowych niekontrowersyjnych projektach, robionych bez optymalizacji powodujacych spory (np. duże odległości między blokami - brak konfliktów z sąsiadami) to i opóźnienia byłyby znikome i przepustowość większa.
No i jeszcze sprawa remontowania - teraz optymalizacje oznaczają bardzo głębokie hale garażowe - np. dwa lub trzy poziomy w ziemi - które w przyszłości może zalać. A rezerwy przestrzeni na remont nie ma, bo jest za blisko sąsiadów. Za komuny budowano bezpiecznie - piwnice były na niecały 1 kondygnacji w dół, czyli tego nie zaleją wody. Gdzieniegdzie w noeych blokach nie ma nawet rezerwy na jakieś dodatkowe styropiany, bo odległości między blokami już są na styku przepisów obecnych. Wewnątrz rury są w posadzkach, co oznacza wyjątkowo kosztowne remonty w przyszłości z rozkuwaniem posadzen - za komuny rury były po prostu przy ścianie.
Te nowe będą też potencjalnie niebezpieczne dla przechodniów, bo chodnik jest bezpośrednio pod budynkiem (bez rezerwy przestrzeni) co oznacza, że jak coś spadnie z balkonów, to na przechodniów. Jak społeczeństwo np. się skryminalizuje w przyszłości, to takie chodniki będą nie do użycia, bo będą z nich zrzucane przedmioty przez element.
Co ciekawe takie budynki jak teraz by nie przeszły w USA z powodów przeciwpożarowych - tam potrzebne są 2 klatki, 2 windy na budynek.
Ja się wychowałem Na Skarpie w Toruniu i powiem tak... brzydkie to są pozamykane osiedla wciśnięte na siłę gdzieś w środku miasta, gdzie nie ma przestrzeni, boisk, a plac zabaw jest mały, czysty, "ładny" i opustoszały
Witam serdecznie nazywam się Artur i mieszkam w miejscowości Przysucha i jeżeli chodzi o ten temat to pamiętam jak babcia wspominała i czasem jeszcze wspomina o tym że jak przyjechała no cóż z wioski Siedlec i szukała centrum miasta to jej powiedziano że była w centrum a właściwie w jednym z rynków w moim miasteczku, które wtedy odbudowywano co ją nieco zdziwiło
Bardzo ciekawy odcinek. W końcu coś rozumiałam ;-)
Osiedle przy Ursynowie -Służew nad Dolinka! Najlepsza wielka płyta, kolorowe pionowe paski na tynku, balkony kwadratowe, duze przestrzenie pomiedzy budynkami, zieleń wszędzie. W tamtym budownictwie chyba jedno z lepszych. No i muzyczne nazwy ulic 😊
Super ciekawy wywiad, dziękuję!
W moim miasteczku ( Mazowsze) rozebrano zaraz po wojnie koszary carskie, w których przed wojna była szkoła dla podchorążych, bo była potrzebna cegła na odbudowę Warszawy.
Hehe właśnie mieszkam w Łodzi na retkini w jednym z tych dwóch bloków z mieszkaniami wielopokolenoiwych choć no osiedlu chodzą słuchy że to miał być w pewnym sęsie "dom starców" z pokojami dla pielęgniarek.
Ten odcinek powinien trafić na Best Unintentional ASMR 🙂👍👍
Zawsze się hejtuje PRL, ale to za komuny doprowadzono elektryczność i bieżącą wodę, nie mówiąc o innych rzeczach. Podlasie na przykład wyglądało jak średniowieczna wieś jeszcze po wojnie, wystarczy sobie poczytać reportaże Ryszarda Kapuścińskiego
Pytanie jest inne. Czy PRL to przyspieszył, czy spowolnił? Jest naturalny proces rozwoju i, moim zdaniem, PRL raczej dołożyło parę cegiełek do wolniejszego tempa skoku cywilizacyjnego.
Proces zaczął się przed wojną, bo przed wojną to ciągle były nowinki, i nawet poza Polską nie było oczywiste posiadanie wszystkich mediów. PRL albo nie - o tak to by się wydarzyło.
@@adamkluska356 jeżeli chodzi o pisanie bzdur to wiesz na jakim poziomie były niemcy przed wojną a na jakim polska. Bzdurą jest napisać że startowaliśmy z tego samego poziomu geniuszu. Rowolucja przemysłowa to najpierw Anglia i odrazu po nich niemcy. Gdzie do tego Polsza panie specjalista od BZDUR. Nie powiedziałem nigdy że komuna była lepsza od kapitalizmu. Patrz jednak z jakiego poziomu zaczynał zachód a jakiego Polska, różnica ta nie wzieła się z ostatniego stulecia lecz ciągnie się od tysięcy lat. Czasy Rzymu, Świętego CEsarstwa Rzymskiego Narodu niemieckiego itd. zawsze byliśmy z tyłu i będziemy przez kolejne tysiące lat
@@piotrpioter2377 A nie chodziło o to, że RFN i NRD startowały z tego samego poziomu? Ja to tak zrozumiałam 😅
@@adamkluska356bardzo dobre podsumowanie. Jeśli komuna była taka dobra to rzeczywiście wschdnie Niemcy byłyby lepsze;).
Wielka płyta pozwoliła milionom Polaków zamieszkać w godnych warunkach. W porównaniu z wiejskimi chatami czy kamienicami-studniami to był ogromny postęp. Suche lokale, z dużymi oknami, tereny zielone, swobodny przewiew powietrza przez osiedla to niewątpliwie zalety. Planowanie urabanistyczne na wielka skalę to przeciwieństwo obecnej patodeweloperki łanowej. Oczywiście wielka płyta miała swoje wady, dzisiaj kazdy woli mieszkać w swoim domku lub segmencie. Obecna deweloperka daje lepszy standard. Technicznie budynki z wielkiej płyty nadal trzymają się mocno i się nie rozpadają. W UK też próbowano wielkiej płyty ale z duzo gorszym skutkiem.
Dziękuję 😊
Osiedle Zielone Wzgórza w Murowanej Goślinie koło Poznania - REWELACJA!!!
Masz racje
Dziś przyjechałem sprawdzic co sie dzieje w mieszkaniu, a tu zaskoczenie klatkę mi nowocześnie pomalowano.
U nas we wsi ( zachodniopomorskie)była cegielnia którą można było bezproblemowo uruchomić i produkować cegły,jednak rozebrano na odbudowę Warszawy
Super temat!
Mieszkam w poniemieckiej kamienicy z początku XX wieku, budowanej w myśl zasady małe dla samotnych, duże dla rodzin dzielone przez status społeczny. Mieszkania po odzyskaniu ich z rąk prlowskiej spółdzielni są funkcjonalne tak, jak tylko marzą o tym developerzy reklamując swoje wymysły z otwartymi kuchniami, itp.Świetny odcinek. Do przemyślenia dla wszystkich. Szukających i budujących.
Jak nasze bloki się komuś nie podobają to proszę jechać do Glasgow. Tam nie było komuny a wszystko jest takie szpetne że nasze bloki to arcydzieła architektury.😂
W Szczecinie mówi się, że szczecińska starówka stoi w Warszawie
Jestem studentem planowania przestrzennego na dzien przed koncowym egzaminem. Mam nadzieje ze podcast odsluchany w ramach rekreacji miedzy nauką w jakimś stopniu przyczyni sie do zaliczenia
Powodzenia!
Świetny temat🎉
Dziękuję, świetny odcinek. I jak zwykle muszę wtrącić swoje trzy grosze :)
Koleżanka mojej mamy mieszka w New Jersey w "bloku" na ponad dziesięć tysięcy osób. Mają tuż obok pętlę autobusową, przystanek metra, supermarkety i jakieś inne biznesy, plus coś w stylu naszych peerelowskich domów kultury - właściwie sam ten kwartał to miasto w mieście.
Co do dzisiejszego projektowania... Rzeczywiście, współczesne blokowiska są zagęszczone poza wszelkie granice zdrowego rozsądku, choć w sumie to nie ma się co dziwić, gdyż ceny gruntu w mieście też przekroczyły takie granice. Natomiast wnętrza są lepiej projektowane (o wykańczaniu nie wspominam, bo w tej materii absolutnie nic się przez ostatnie osiemdziesiąt lat nie zmieniło). Kto dziś widział w nowym budownictwie pokoje przechodnie? W latach pięćdziesiątych projektowanie ich było nagminne. Albo klatki schodowe, które mają 40-50 m2 powierzchni (i nie chodzi mi o korytarz ciągnący się wzdłuż całego bloku) - obie rzeczy widziałem w Łodzi na Zachodniej. Albo komórki wewnątrz mieszkania. Remontowałem bratu mieszkanie w Warszawie na Budrysów - szeroki na 1.5m korytarz rozdzielający mieszkanie na pół, a na jego końcu komórka 1,5x1,5m, z trzech stron ogrodzona ścianami nośnymi. Zmarnowane miejsce, gdyż do mieszkania przynależy duża (jak na standardy gierkowszczyzny to dosłownie podwójna) piwnica. Na rodzinną garderobę to za mało, zresztą, nie ma połączenia z żadną sypialnią, a łazienka jest po przeciwnej stronie mieszkania. Podobnie jak kuchnia, więc spiżarnia też odpada. Nadaje się to chyba jedynie, po wstawieniu pancernych drzwi i zamontowaniu alarmu, na zgodny z UoBiA magazyn broni, ale wątpię, by w czasach Boruty... znaczy, Bieruta takie przeznaczenie pomieszczenia komuś przyszło do głowy.
Też nie jestem miłośnikiem aneksów kuchennych, choć akurat tu rozumiem koncepcję - współczesne mieszkania w olbrzymiej większości kupują ludzi młodzi, którzy mają bogatsze życie socjalne i częściej stołują się poza domem (w pracy albo po pracy, spotykając się ze znajomymi), a ich dzieci (jeśli w ogóle mają) też przeważnie jedzą główny posiłek w szkole/przedszkolu, więc w domu przygotowuje się co najwyżej śniadania i kolacje. Wątpię, czy mieliby pożytek z pełnowymiarowej kuchni, która jest najdroższą częścią mieszkania.
Co do kolorystyki bloków, to pamiętam, że ten, w którym zamieszkaliśmy z mamą w 1984, był od nowości szary, ale z różowo-czerwonawym odcieniem. Obrzydliwie to wyglądało, zwłaszcza w otoczeniu kilku innych, tak samo pomalowanych bloków, ale, dzięki Bogu, dwadzieścia lat temu przy docieplaniu zastosowano inną kolorystykę, pastelową. Można nie lubić takich barw, ale różnica jest tak bardzo na plus, że nie słyszałem, by ktoś to kiedykolwiek oprotestował.
Podobno gdy we Wrocławiu zbudowano słynne "Sedesowce", to ludzie sikali z balkonu bo nie wiedzieli co jest kiblem a co balkonem. 🤣🤣🤣
Bardzo ciekawy odcinek. Gratulacje za pomysł. Może jakiś odcinek o ówczesnym designie.
Pani Karolino, z pewnością wiele razy to Pani słyszała i czytała… ale muszę się zwierzyć, że Panią uwielbiam!
Jak myśle o takic osiedlach to przychodzi mi na myśl osiedle Jana Zamoyskiego w Zamościu i jego wspaniała architektura.
Jest ogromne i przestrzeń dla aut jest oddzielona od przestrzeni dla ludzi. Wielki 'labirynt' uliczek prowadzących do kolejnych bloków. Bloki są podzielone kolorami, zielone, pomarańczowe, niebieskie, brązowe, żółte i fioletowe (najnowsze). Pomiędzy blokami są sklepy, szkoły, przychodnie, basen, wszystko. Wiele bloków przeznaczonych dla osób z niepełnosprawnościami.
Ile pan Zamojski wybudował takich osiedli? PRL budował dla milionów ludzi którzy nie mieli dachu nad głowa, powojennej biedoty która przyjechała do pracy do miast. PRL szybko i najmniejszym kosztem musiał dać im schronienie prawie za darmo.
@@hanna8519 to jest nazwa osiedla, Zamoyski żył parę wieków wcześniej. Osiedle było wybudowane przez PR-5. Jest jedyne w swoim rodzaju, wybudowane jako eksperyment. Z tego powodu fajnie nagłaśniać takie projekty.
Na warszawskim Kole, w piwnicy budynku z lat '50, na nieotynkowanych cegłach stempel "Stettin"...
Stare blokowiska, są plusy, są minusy. A najlepsze są nowe budynki zaraz koło starych osiedli, jest nowe lepsze budownictwo i jest stara dobra infrastruktura.
W moim mieście są bloki i ludzie tak mieszkają, że okna parterowych mieszkań są na wysokości może 1,40m. , tak, że spoglądając w te okna widze wszystko, co robią mieszkańcy. Strasznie niekomfortowa sytuacja, a chodnik niemal przylega do tych okien, miejsca parkingowe zresztą też. Rano więc w mroźny dzień jak taki sąsiad odpali swego diesla, i zacznie skrobać szyby , a do tego włączy światła, to tylko żyć a nie umierać w takim mieszkanku ....
Pozdrawiam ciepło ze Szczecina :)
6:58 zbierali cegły na odbudowę Warszawy słyszałem kilka takich historii jedną w szkole mi opowiadała nauczycielka zamek w Sycowie który ocalał wojne w 1945 został spalony przez rusków jak "wyzwalali" były plany jego odbudowy jeszcze w latach 40-tych ale w latach 50-tych go rozebrali a cegła pojechał do Warszawy
34:25 To nic innego jak dawny wycug na wsiach. Takie jednoizbowe ciasne mieszkanko z osobnym wejściem przyklejone do glownego domu, do którego wyprowadzali się podeszli w wieku rodzice gdy syn przejmował gospodarkę i stawał się głównym gospodarzem. Boryna z "Chłopów" zarzekał się, że nie pójdzie na wycug. Oglądałem kiedyś takje gospodarstwo z wycugiem w skansenie wsi kieleckiej.
O rabunku cegieł z Ziem Zachodnich mowa jest w książce Odrzania.
Po II wojnie światowej, gdy wszystko leżało w gruzach, architektura PRL musiała zdominować krajobraz. Budowano dużo i szybko. Gdyby architektura nie była zniszczona, jej wymiana następowała by w inny sposób. Może bardziej przemyślany i efektem byłyby bardziej wyrafinowane projekty.
Mieszkam w Lublinie na blokowisku będącym dziełem Hansenów. Jest dużo zieleni i przestrzeni, to ogromny plus. Minus to bloki są wykonane niedbale. Gdybym wiedział co znajdę pod tynkiem podczas remontu to pewnie bym tego nie kupił. Instalację aluminiową udało się wymienić na miedzianą. Pion na klatce wymienią jak się spali - kablówki i internety puszczalją kable bokiem bo kto to zepsuje to będzie remontował. W mieszkaniu nie ma dwóch równoległych ścian. Brzydota bloków mi nie przeszkadza (choć chodzą czasem wycieczki jakichś studentów i cmokają nad tym "dziełem"). Ale to już jest ponoć zabytek i spółdzielnia ma wymówkę żeby nie ocieplać bo "spadkobiercy Hansenów nie zgadzają się na zmianę bryły budynku" - a bryła jest fatalna, zwykły klocek z losowo rozmieszczonymi balkonami...
Zieleń i przestrzeń która nie jest twoja, ty nie masz własnej ziemi, polecam dom kupić/wybudować.
Świetny pomysł i chętnie bym tak zrobił tylko żona całkowicie go odrzuca. Wychowałem się w domu wolnostającym. W bloku najgorszy jest dla mnie ciągle rosnący czynsz, z czym NIC nie można zrobić.@@authentic1997
Jakość dzisiejszych budynków lepsza? Nie powiedziałbym. Znam przypadki, gdzie w 6 letnim budynku pękały ściany (4 oceany na Gdańskim Przymorzu). Albo że wykonawcy musieli wykonywać jakieś naprawy gwarancyjne. Wynajmowałem tam kawalerkę przez 2 lata i budynek sam w sobie ładny, ale wykonanie taki współczesny PRL. I ta "korytarzo-kuchnia"... Horror! Wchodzisz do mieszkania i od razu jesteś w kuchni. Nawet nie ma gdzie butów zostawić! Na buty przeznaczyłem jedną z szafek kuchennych co jest wg mnie absurdem. Myślę, że współcześnie "alternatywy 4" można bybyło kręcić właśnie w budynku tego typu.
Najlepsze miejsca do życia w mieście to stare osiedla lub oczywiście nowe budownictwo przytulone do parku lub rzeki ale nowe budownictwo nie ma przestrzeni i rozmachu.
Czyją to wina ? Moim zdaniem pasywnie postawy miast. Zamiast skupić ziemię wybudować infrastrukturę i przekształcana ziemię sprzedać z zyskiem. Miasto czeka aż samo się zrobi i potem do tego się pociągnie media tramwaje itp miasto dostaje podatek od nieruchomości nowy ale to nie zwraca kosztu infrastruktury a największy zysk czyli z przekształcenia ziemi zostaje u dewelopera
Nie słyszałem żeby kiedyś ludzie musieli płacić cztery średnie pensje za jeden metr kwadratowy mieszkania. Kiedyś mieszkałem w czteropietrowym bloku a rodzice nauczyciele mieszkanie to dostali ze spółdzielni po pojawieniu się pierwszego dziecka.Jakie możliwości młodzi mają teraz. Skąd ten niż demograficzny i kto będzie pracował na nasze emerytury.
Dziś architektura PRL kojarzy mi się z blokowiskami pomiędzy którymi są tereny zielone. Jakieś ławeczki, jakieś drzewa, czasami boisko lub plac zabaw, dzisiaj dostawione siłownie, więcej ławeczek, czasami nawet park. Dzisiaj nowoczesne budownictwo kojarzy mi się z blok-parking a czasami dookoła jeszcze ogrodzenie. Wiem że nie ma to nic wspólnego z samym budynkiem a przede wszystkim z regulacjami pozwalającymi na patodeweloperkę. Albo ktoś kupi sobie kilka arów i postawi domek odgradzając się od świata, albo blok od którego do najbliższego miejsca spacerowego jest kilometr.
Zobaczymy jakie budownictwo będzie za kilka lat. Kiedy wezmie się za to pokolenie tiktoka.
We Wrocławiu wydłużono specjalnie linię kolejową wprowadzając na starówkę przez fosę, aby szybciej ładować cegły. Marmury z Pałacu Marianny Oriańskiej w Kamieńcu Ząbkowickim zdobią salę kongresową Pałacu Kultury.
Kolejny raz wpisuję: piękne dzięki za wyprodukowanie kolejnego i niezwykle ciekawego odcinka 🥇Wiedza podana w tak "nieagresywnej" i przystępnej formie skutecznie uzupełnia wiedzę o świecie. Korzystam 🫡👍🤓