- Harry, jesteś jak ten mój upragniony syn, który byłby o rok straszy od mojej upragnionej córki. - Mamo, ale przecież ja nim jestem... - O Jezu, Ron jak ty zawodzisz. Zawsze chciałam żeby nie był on rudy.
Zawsze było mi szkoda Rona że tak go traktowała matka. Nie dziwię się, że przez jej zachowanie Ron po otwarciu medalionu słyszał że jest najmniej wartym dzieckiem i wolała by Harry'ego jako syna zamiast Rona
Dobrze go traktowała owszem Ron obawiał się ale nie zmienił postępowania nie powiedział Harremu mam cię dość więcej do mnie nie przyjedziesz pomimo swoich obaw. To jest dopiero przyjaźń. To właśnie dlatego to Ron a nie Hermiona był najlepszym przyjacielem Harrego i kiedy się kłócili Harry nie był szczęśliwy ciągle mu go brakowało
Jestem matką dwóch synów i ja Molly jako postaci nie lubię. Cieszę się, że wspominasz o Fleur. Molly nie akceptowała jej właściwie bez powodu, oceniając po stereotypie, że ładna nie może być mądra i próbowała rozbić związek własnego syna. Nie akceptowała tez wyglądu Billa, no bo jak to dlugie włosy u faceta (i kolczyk w uchu). Mogłeś jednak też dodać, że nie akceptowała też wyboru kariery zawodowej bliźniaków. W kółko na nich krzyczała, no bo jak mogą być tak bez ambicji i chcieć prowadzić sklep, kiedy powinni chcieć pracować w Ministerstwie. Czyli mamy klasyczne wmuszanie wizji rodzica i niespełnionych ambicji, niczym rodzic zmuszający dziecko do grania na pianinie w szkole muzycznej itp. Bliźniacy mają mieć karierę, która wg ich matki jest więcej warta niż prowadzenie sklepu. Czyli Molly kategoryzowała ludzi nie tylko wg wyglądu, ale i zawodu. Liczyły sie dla niej tylko oceny i bycie prefektem i praca w ministerstwie. Nad Percym i Ronem piała z zachwytu, gdy zostali prefektami, za to pogardzała bliźniakami i Fleur. Jej obraz "cudownej matki" opiera się na tym, że dawała dzieciom dużo jedzenia, że była miła dla Harry'ego, że jej boginami była martwa rodzina i że nazwała Bellatriks w wiadomy sposób w trakcie bitwy o Hogwart. Inni mogą mówić co chcą, ale dla mnie liczy sie całokształt podejścia do dzieci i te cztery wymienione rzeczy to zdecydowanie za mało.
Ja jestem jedynakiem, dlatego u mnie nie było żadnego faworyzowania czy walki o względy rodziców, ale jak tylko pierwszy raz oglądałem Harrego Pottera to od razu nie spodobało mi się zachowanie Molly wobec Rona. Myślałem, że jestem przewrażliwiony, ale widzę, że wiele osób tak myśli.
ze ścieżką kariery freda i george'a, to chodziło tu raczej po prostu o to, że nie wierzyła że to co chcą robić, może być w jakikolwiek sposób dochodowe, aczkolwiek jak zobaczyła pierwszy raz ich sklep to zmieniła zdanie.
No ale nawet jak jej chodziło o potencjalny dochód, to wciąż brzmi jak takie "nie pójdziesz na te studia, co sobie wybrałeś, tylko masz być prawnikiem albo lekarzem, bo to kasa i prestiż"
@@OldziLevmiala rację z tym kolczykiem i długimi włosami bo mężczyzna nie powinien mieć długich włosów i kolczyka bo to jest zarezerwowane dla kobiet.
To jest temat jeszcze ze starych potterowskich grupek, gdzie porównywano Narcyzę i Molly i zawsze ludzie rozpływali się nad panią Weasley, jaka to z niej była wspaniała matka. Jasne, może dla Percy'ego i Harry'ego, ale dla Rona i bliźniaków? Ogólnie jako postać była mega irytująca, nie wykazując w "Zakonie" krztyny zrozumienia Syriuszowi, próbując zagarnąć Harry'ego dla siebie, totalnie olewając, że Syriusz nie miał żadnej rodziny i chciał uczestniczyć w wychowywaniu Harry'ego (o ile można to tak określić w przypadku 15-letniego chłopaka), abstrahując, że Syriusz w świetle czarodziejskiego prawa prawnym opiekunem (razem z Dursleyami?) Harry'ego, skoro jego zgoda na odwiedzanie Hogsmeade była respektowana. W stosunku do Hermiony w HP4 zachowywała się fatalnie, wierząc w durne plotki wypisywane przez Ritę Skeeter. O podejściu do Rona i bliźniaków już nie mówiąc, podczas gdy Narcyza stworzyła Draconowi dobry dom. I nigdy nie potrafiłam zrozumieć tych zachwytów nad Molly jako matką. Ogólnie uważam, że Malfoyowie byli dla Dracona dobrymi rodzicami - wziąwszy pod uwagę to, że pochodzili ze szlacheckich rodów brytyjskich, które cechują się raczej powściągliwością; to, że popierali Voldemorta - mimo wszystko widać było, że kochali i troszczyli się o Dracona. Można powiedzieć, że zasługują na serię "w obronie". :)
No jeśli chodzi wyjca to można jeszcze zrozumieć że bliźniaki owszem rozrabiały, ale nie przypominam sobie by któryś z ich numerów mógł się skończyć Azkabanem, przeciwieństwie do Ronne'a i Harry'ego, gdzie latali autem w środku Londynu, w białym dzień. (W końcu to za to dostali ochszan od Snape'a, że w ten sposób złamali akt o tajności). Co do grożeniem z wypisaniem że szkoły - to mogło być tylko puste groźby po to aby jej syn zrozumiał jak bardzo, tym razem przegiął pałę (albo po prostu akt utraty resztek cierpliwość i bezsilności, z powodu zaistniałej sytuacji).
akurat w przypadku tego co zrobili ron i harry to jednak prędzej im groziło wyrzucenie ze szkoły niż azkaban, jednak sam dumbledore im powiedział że jeśli zrobią coś takiego jeszcze raz, to ich wyrzuci i był wtedy śmiertelnie poważny.
@@Endev_Prime no to tym bardziej by nie pozwolił go zesłać do azkabanu za byle głupotę. Więc nadal prędzej on i Ron zostaliby za to wyrzuceni ze szkoły niż zesłani do azkabanu.
Przypominam iż owa placówka edukacyjna bardzo często nie radziła sobie zarówno z zagrażającymi zdrowiu i życiu zachowaniem przyszłych śmierciożerców jak i z trzema przypadkami tzw. bananowych młodzieńców (Lupina nie wliczam). Zgadzam się w pełni z jej bardzo negatywnym wpływem na pewność siebie Rona zwłaszcza w kwestii zakupu nowej szaty. W tym przypadku, zachowała się na zasadzie "jakoś to będzie, kij z nim to w końcu tylko najmłodszy z synów, nie ma co się przejmować".
Wreszcie ktos krytykuje Molly Weasley. Zawsze uchodzila za dobra ciocie która kocha dba ale jak trzeba to skarci. Ja jednak mam jeszcze inne zdanie o niej. Leń samolubny. Dlaczego nie poszla do pracy? Weasleyowie byli biedni a od komnaty tajemnic wszyscy byli w szkole przez 10 morsiecy. Co ona robila sama w domu? Dom sam sie sprzatal gotowanie tez pol automaryczne. Skazaka rodzinena biedote zamiast isc do roboty I poprawic I'm życie. Lezac pewnie w fotelu caly dzien narzekajac na ciężkie zycie.
No tylko Molly, jako matka, wiedziała, że właśnie tego brakuje Harry'emu - rodziny. I nie miał takiej przez całe życie, podczas gdy Ron miał ją cały czas, nawet jeśli czuł, że wszyscy inni są bardziej faworyzowani. Nie zrobiła nic złego dając Harry'emu to czego najbardziej pragnął przez cały ten czas.
@@BartekSychterz Ron miał tą miłość całe życie, nawet jeśli nie była ona okazywana tak często. A "szczur z kanałów" nie wiadomo nawet czy był z kanałów. Tak samo mógł zostać kupiony u Eeylopa czy innym sklepie zoologicznym. A poza tym Harry musiał dorastać bez rodziców, u wujostwa, które go nienawidziło, podczas gdy Ron żył w normalnym domu, z wielką rodziną, tradycjami, szczęśliwi, nawet jeśli nie mieli pieniędzy. Naprawdę chcesz porównywać kto miał lepiej w życiu?
@@BartekSychterz Jeśli uważasz, że Ron jedyne co miał to szczura, a Molly go nie kochała, to współczuję. Wróćmy do tej dyskusji, jak dorośniesz, nabierzesz więcej doświadczenia i zrozumiesz jak naprawdę wygląda życie
Nigdy jej za bardzo nie lubiłam. Straszna kwoka, wścibska do bólu i nie wszystkie dzieci traktowała równo. Poza tym uwierzyła w brednie Rity Skeeter o Hermionie, choć znała Hermionę i wiedziała, jak Skeeter łże. Paskudne traktowanie Rona to już w ogóle.
akurat w rewelacje rity skeeter to nie tylko ona uwierzyła, bo większość szkoły wtedy jechała po hermionie, choć ją znali od kilku lat. choć muszę przyznać że to że ona w to uwierzyła było dość dziwne.
Jedną z najgorszych rzeczy jakie można zrobić dziecku to faworyzacja, sama jej doświadczyłam. Mojej siostrze wiele było wybaczane, zaś mi wytykane było nawet to 'nie żartuje' że żyje. I to tak mocno, że nawet moja siostra i dziadkowie o tym wiedzą. Ale tylko siostra się matce sprzeciwia, a dziadkowie za bardzo się jej boją by się postawić. Tak mocno przez to boję się mieć dzieci, że wolała bym ich nie posiadać nawet mimo bycia zdrową psychicznie i fizycznie. Ja się faworyzacji boję nawet przy cudzych dzieciach, przez co albo je unikam a jak już muszę to żadne dziecko nie jest przeze mnie pomijane. Nawet kiedy miałam epizod dręczenia dzieci 'oczywiście wywołany brakiem uwagi i totalnym olaniem' to nawet je, dręczyłam po równo. To naprawdę trzeba przeżyć że by zrozumieć Rona w tej kwestii, ale nie życzę nikomu sytuacji gdzie rodzic wychwalał by ponad niebiosa inne dzieci a ciebie dręczył bo nie jesteś jak ktoś...to boli samo w sobie
Akurat w mojej rodzinie, to ja jestem faworyzowana ( bez przesady, tu chodzi o takie głupoty jak ilość czekoladek które dostajemy od czasu do czasu) i czasami czuję że to w sumie niesprawiedliwe. Parę razy zwróciłam rodzicom uwagę. Moje rodzeństwo też narzeka, i to bardzo mocno na tę niesprawiedliwość, że czasami się zastanawiam, jak Ron to wytrzymywał.
Mój Boże! Zabili mi syna! Tylko nie Fred!!! Nie!!! A czemu, czemu to nie był Ron... **** - Minerwo, mam 5 synów i jedną córkę więc wiem jak ich wychować i są tego dobre efakty, więc jestem dobrą matką i się na tym znam. - Ale Molly, chyba masz sześciu synów? - Aha, no. Jeszcze jest ten Orn. - Chodziło ci o Rona? - A no tak. Ten, co się pałęta po domu. **** Lecą Weasleye Fordem Anglią nad... Anglią, a tu nagle Arthur krzyczy: „O Jezu spadamy! Molly szybko wyrzuć balast!" Po czym spojrzał na walizki. Nagle samochód się znowu wzniósł do gory. A Molly mówi: - Udało się uratować nasz dobytek, mimo że pozbyłam się balastu. - Uff, to dobrze. Co nie ddzieci? Chwila, a gdzie się podział Ron?
Już nie pamiętam, bo w książkach chyba rzeczywiście sweterek Rona był bezimienny i tylko Fred i George mieli literkę na swoim - a wtedy drugi żart byłby jak najbardziej na miejscu. W firmach jednak "R" miał, więc jak już to imię trzeba by przekręcić np. na "Romuland", czy inny "Robert", żeby miało sens :D No chyba że jak robiła sweterki, to zerkała do jakiegoś swojego kajeciku i sprawdzała, jak te dzieci "na chrzcie" nazwała, żeby się nie pomylić 😂
@@ginewra - Mamo?! - Czego znowu chcesz? - Ale ja nie mam literki na swetrze... - Oj ale ty jesteś zachłanny, Ron. Matkę byś na śmierć zacharował. - Bo ty mnie nie obdarzasz miłością jak innych braci czy Ginny. - Ale za to dostałeś szczura.
Mają pitoloną MAGIĘ, dlaczego nie zaczarowała utensyliów krawieckich żeby się chociaż tych koronek pozbyć?! Nawet palcem nie musiała tego dotknąć, gary jakoś umiała zaczarować żeby same się zmywały.
Ja lubiłam Molly dopóki nie przeczytałam książek... W filmie jest po prostu matką, ktora ma raz lepszy raz gorszy dzień ale mimo wszyto kocha swije dzieci i ma ogromne serce, jednak po przeczytaniu książek zrozumiałam, że to bardzo toksyczna baba... Sympatię do niej przelałam na Rona, ktory dzielnie znosił jej dziwne zachowania
Ginny też była trochę toksyczna np w ósmej części filmy gdy harry i reszta wrócili do Hogwartu. A Ginny pierwsze co to zwraca uwagę na harrego. Ma ona w poważaniu, że Rona nie widziała od roku i, że mógł zginąć. Praktycznie jakby nie istniał. Ron dobrze to skomentował ,,Cały rok mnie nie było a ona nawet na mnie nie spojrzy''
No niespodziewałem się takiego odcinka. Jeśli chodzi o wyjca to jednak uważam go za zasłużonego. No w końcu zabrali samochód zamiast poczekać na rodziców i pozwolili by kliku mugoli ich zobaczyło. Było to również naprawdę niebezpieczne.
@@ginewra według prawa magicznego mógł mieć latający samochód pod warunkiem, że go nie używał. Sam Artur mówił w drugiej części, że jest luka w prawie, gdy kłócili się z Moly o ten samochód, zaraz po tym gdy użyli go bliźniacy, żeby wprowadzić Harry'ego.
Mnie zastanawia czemu Ron dostał obciachową szatę wyjściową a bliźniacy nie. Bo na pewno sami sobie nie kupili, gdyż wszystkie oszczędności wydali na zakład z Bagmanem. Chyba że dostali dwa lata wcześniej na swoim czwartym roku. Ale wtedy raczej nie było balu bożonarodzeniowego. Wydaje mi się, że ten bal był częścią Turnieju. Chyba że się mylę i taki bal był co roku dla wszystkich od czwartego roku wzwyż. Ale w późniejszych częściach HP już nie ma nawet wzmianki o balu...
Może dostali po starszych braciach albo na ich rozmiar udało się kupić coś lepszego a dla Rona nie? Pamiętajmy że Molly kupowała w sklepie z używanymi rzeczami.
Najbardziej rozbrajająca jest scena w insygni śmierci. Hagrid i Harry docierają do Nory. Hagrid tłumaczy się, że śmierciożercy ich zaskoczyli i nie mieli szans. A Moly co na to? Molly: Całe szczęście, że wam nic nie jest. Eee tak szczerze to brzmi jakby ona miała za przeproszeniem w dupie, że jej mąż, jej czterej synowie mogli właśnie umierać z rąk śmierciożerców. Mogła ich już nigdy więcej nie zobaczyć. Ale co z tego. Grunt, że Harry żyje to wszystko ok. Ponadto ten ochrzan Rona i bliźniaków za to, że wyrwali harrego z privet drive 4 fordem Anglia był mocno przesadzony. Sama twierdziła, że chciała to zrobić z Arturem zabrać harrego od dursleyów. Jej synowie w dobrym guście wyrwali chłopaka z niewoli. Skrócili jego męczarnie na privet drive. A molly ich za to gani. Ja rozumiem, że bała się, że artur będzie miał kłopoty jak mugole zobaczą latający samochód, ale bądźmy szczerzy, była wtedy noc. Było ciemno, wątpie, że jakiś mugol by dostrzegł samochód.
Zapominasz o jednej z wazniejszych rzeczy. Jeśli chodzi o sytuację finansową tej rodziny to była ona tak tragiczna, ponieważ ta matka była strasznie leniwa i jej się do pracy nie chciało iść. Dzieci wiekszość roku spędzały w szkole więc to rodzicielstwo zajmowało nie wiele czasu odkąd na tyle dorosły aby pójść do szkoly. Do tego sprzątanie, gotowanie itp. dzięki magii zajmowało znacznie mniej czasu i było znacznie mniej męczące niż ma to miejsce w naszych rodzinach. Więc co ona robiła? Ta postać była leniwa i tyle, ona ponosiła winę za to. A co do czepiania się jej męża, że powinien znaleźć lepszą pracę to miejcie do siebie faceci trochę szacunku. Za dzieci odpowiedzialność biorą OBAJ rodzice a nie tylko jedno. Nawet jakby ona poszla do pracy która by nie była jakoś super płatna i choćby to była tylko połowa etatu to i tak dzięki temu chociaż Ron by nie musiał wstydzić się swojej szaty na balu w 4 części. No i ogólnie by ich dzieci aż tak bardzo nie odstawały od rówieśników. Ale ona była zbyt leniwa na to. Jako dziecko sie tego nie widziało, ale w sumie ta rodzina to taka trochę patologiczna była. No i też trzeba pamiętać, że ta Molly podcinała skrzydła bliźniakom, którym zależało na założeniu sklepu.
Dokładnie to chciałam napisać! Molly byla leniwa. Dlaczego? Generalnie być może nie byla wybitna czarownicą, ale nie była też najgorsza. Jeżeli rodzinne wartości naprawdę tak bardzo sie dla niej liczyły, to i tak do pracy Molly mogłaby na spokojnie zacząć chodzić od drugiej czesci cyklu - czyli wtedy gdy jej najmłodsze dziecko zaczęło uczęszczać do Hogwartu... Tymczasem jak było, wszyscy wiemy.
Bo Ron był nieestety znowu tylko chłopakiem a ona bardzo pragnęła córki właśnie wtedy gdy urodził się Ron.To było też jej dziecko,,ale te najmniej kochane najbardziej Ginny kochana córcia i najzdolniejszy z rodziny Percy.
Ciężko powiedzieć kto był najzdolniejszy, bo każdy na swój sposób był zdolny. Jednak warto zapamiętać, że Billowi te wysokie stopnie przychodziły dużo łatwiej niż Percy'emo, który był kujonem niemalże jak Hermiona.
Skoro ona była w szkole jedną z ładniejszych dziewczyn i uważa, że ładne dziewczyny to lafiryndy... to może doskonale wie, o czym mówi, bo sama pamięta, jaka była w czasach młodości? 😂 Gdyby była przeciętna lub brzydka, to by można było jeszcze uznać, że ładniejsze dziewczyny jej dokuczały i przez to pielęgnowała sobie do nich wielką niechęć. Albo gdyby miała śliczne przyjaciółki, które lekko się prowadziły. Ale skoro sama była ładna... Ja tam widzę w tym drugie dno, a pani Wesley może i niezłe ziółko było w młodości. A jeśli tak, to czemu poślubiła faceta z wielkiej i biednej rodziny? Może to pomysł na kolejny odcinek? :D Jedno rozwiązanie - wyszumiała się i szukała statecznego, "nudnego" faceta, przy którym będzie się czuć po prostu bezpiecznie i stabilnie, a facet z doświadczeniem w dużej rodzinie mógł jej to zapewnić. Drugie - a nuż z lafiryndy zamieniła się w wierną dziewczynę, bo nagle zakochała się w Arturze? A może wydarzyła się jakaś tragedia w jej życiu (ale jeśli dobrze kojarzę, to jej bracia zginęli, kiedy już ona była z Arturem) i się okazało, że jedynym wiernym przyjacielem był Artur, a reszta wzięła nogi za pas? Ciekawa jestem ich historii miłosnej.
Widziałam teorię, że Lucjusz Malfoy zwyczajnie podkochiwał się w Molly i był wściekły, że Artur ją poślubił zamiast niego. Czyli żadne bzdury o krwi, ale urażona duma arystokraty. Przypuszczam, że Molly jako młoda dziewczyna, nie rozumiała jeszcze fascynacji Artura i myślała, że mu to minie. Nie minęło. Nie chciał rozwijać kariery. Co na pewno wywołało frustrację u niej i przelała swoje oczekiwanie na dzieci. Z czego dwaj najstarsi synowie od razu pojechali do innych krajów, Percy wolał odciąć się od rodziny... Widać tu tendencję.
No jak była młoda to zagrała w jednym mugolskim filmie „Ruda czarodziejka Molly i piętnaście olbrzymich czarnych różdżek". Nie krytykuje. Po prostu chciała sobie dorobić.
Ja uważam że Ron był rozczarowaniem dla Molly, bo znowu nie dziewczynka. Bo zauważmy że między Ronem a Ginny jest najmniejsza różnica wieku z rodzeństwa. Molly po prostu po Ronie chciała jak najszybciej kolejne dziecko. Strach pomyśleć co by było, gdyby Ginny urodziła się chłopcem. Dodam że ona nie tylko faworyzowała Harry'ego nad Rona, ale i zachowywała się jakby tylko ona miała prawo martwić się o niego. Jak kłóciła się z Syriuszem o to czy powiedzieć Harry'emu o przepowiedni, wyskoczyła z Azkabanem. Tak jakby Syriusz specjalnie dał się zamknąć, żeby nie musieć zajmować się chrześniakiem. A on po prostu jako jedyny nie traktował go jak 5-latka.
@@Pawel_Sowinski27 To nie ma nic do rzeczy akurat. Pamiętajmy że Syriusz nie dostał wiele czasu, żeby dobrze poznać Harry'ego, więc co się dziwić, że widział w nim Jamesa?
Ale w filmie w 3 części Ron wspomina, że parszywek należał do jego brata, który potem dostał sowę i najpewniej był to Percy, bo on jako jedyny ma sowę.
Ona ich nie wychowywała, po tym jak Ginny skończyła 11 lat, to zostawała na 10 miesięcy sama, mąż pracował w ministerstwie na jej utrzymanie, a magia robiła porządki w domu. Nie robi przez większość roku nie robi nic a potem narzeka, że ni ma forsy. Dwóch synów ma pomysł na siebie, który może im przynieść naprawdę dużo pieniędzy, a w dodatku będą robić to, co lubią? Będzie krytykować, bo mają pracować w korporacji.
Nie wspomniałeś, że pomimo faktu, że byli biedni nie chciało jej się iść do pracy i siedziała cały rok na kanapie obijając się. I nie, nie opiekowała się wtedy dziećmi, bo przez 10 miesięcy w roku znajdowały się one w szkole.
Zgadzam się z tym że coś z Molly było nie bo jak w innym przed rozpoczęciem roku do drugiej klasy Ron nie pomyślał że wzwiązku z awarią przejścia i niedojechanie na czas do szkoły weźmie po raz kolejny samochód rodziców. A nie poczekają na rodziców a oni zgłoszą się do dyrekcji by się przyjrzeli co się stało. A Ron oraz Harry zostaliby przez nauczyciela odebrani z Hogsmeade. Bo nie uwierzę że niezdarzały się przypadki gdzie uczniowie z powodu choroby czy innych epizodów nie mogli dotrzeć na rozpoczęcie roku.
przede wszystkim była okropną, wrzaskliwą, fałszywą babą. i jako postać fikcyjna może sobie taka być. ale śmieszą mnie ludzie którzy się rozpływają nad tym jakaż to Molly jest cudowna i opiekuńcza. ona dosłownie jak tarczą zasłania się wizerunkiem umęczonej, troskliwej matuchny, której "nie wypada" krytykować i dziw bierze że ludzie się na to nabierają. jak już inni wspominali, z czarami i dziećmi w szkole przez większość roku, nie miała aż tyle roboty w domu żeby nie iśc do pracy, a dom to była zagracona rudera, o ogrodzie nie wspominając xD myślę, że jej stosunek do Rona był spowodowany tym, że po tylu synach zachciało się mieć córeczkę, a trafił się kolejny chłopiec. Ginny urodziła się przecież po Ronie i bum, znowu kochająca mamusia xD
Myślę, że wiele postaci z uniwersum ewoluowało po prostu na bieżąco, bo sama J.K. Rowling trochę pogubiła się w wykreowanym przez siebie świecie i "szyła" niektóre osobowości na potrzeby chwili, a nie według wcześniejszego planu. Im bardziej wczytuję się teraz w książki po tych około 20 latach, tym bardziej widzę, że kolejne tomy to po prostu zbiory kolejnych pomysłów autorki uzewnętrznione na zasadzie "to będzie fajne i ciekawe" mając coraz bardziej gdzieś jakąkolwiek konsekwencję zdarzeń
A moim zdaniem obraz Pani Weasley i Rona miał być literackim przykładem, że nie każda rodzina musi mieć pieniądze i czasami trzeba iść na kompromisy i takie sytuacje mają miejsce w wielu rodzinach
8:05 parszywek był w domu Weasleyów 12 lat więc sądzę że ten szczur nie został ot tak sobie wzięty przez molly tylko po prostu wprowadził się do domu i nie chciał go opuścić
Nareszcie ktoś o tym powiedział. Mi jeszcze działało na nerwy jak Molly wchodziła na głowę mężowi. To dobra osoba, ale o takich rzeczach trzeba mówić. Super film o HP jak zawsze. Cześć, Imaginarium!
Zawsze mnie denerwowało jak krytykuje bliźniaków za ich oceny i marzenia o przyszłości. Miałam wrażenie że jak odnieśli sukces to była nagle potulna i zawsze w nich niby wierzyła i wspierała
Które stwierdzenie bardziej pasuje do Molly? "Podział na równych i równiejszych" czy "teoria mrówek, tj. piętnujesz najsłabsze osobniki, po to by te najlepsze miały pracować jeszcze ciężej"?
@@Shiromimayazumi Dziękuję. Dla zainteresowanych powiem, że to drugie określenie wziąłem z anime "Assasination Classroom". Tak bowiem pewne gimnazjum usprawiedliwiało istnienie klasy 3E, którą zlokalizowano z dala od głównego budynku szkoły i systematycznie ich poniżano, by inni lepiej się przykładali ("Byle tylko nie spaść do poziomu 3E").
Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego gdy w "Komnacie Tajemnic" Ron Fred i George wrócili z Harrym do Nory, a później pojawił się pan Weasley, to Molly z wyrzutem mówiła o tym, co nawywijali "JEGO" synowie? (nie uważała ich za swoje dzieci?)
jako osoba wywodzaca sie z toksycznej rodziny absolutnie sie zgadzam nieraz draznily mnie zachowania Pani Weasley ktore wydaja sie niewinne z zewnątrz ale jasno pokazują rodzica ktory nie ma bezwarunkowej milosci i stawiającego zalozenia ktore musisz spelnic by kochal Cię bardziej byla po prostu nie fer wobec swoich dzieci
Ja tam lubię Molly przej jej charakter, ale ona faworyzuje Pottera, kosztem Rona i reszty Bo nie było sceny w której się wydzierała na Harrego.. nawet jak polecieli samochodzem do Hogwartu "RONALDZIE WEASLEY! TWOJR STAREGO CZEKA W PRAVU DOCHODZENIE! MAM W DUPIR ŻE HARRY TEŻ TO ZROBIŁ, MASZ WPIERDOL JAK WRÓCISZ"
Mimo że Molly Weasley nie jest moją ulubioną postacią w świecie Pottera, to jednak z niektórymi przedstawionymi zarzutami nie do końca bym się zgodziła. Jest typową matką, która chce dla swoich synów jak najlepiej - stawia im pewne wymagania, tworzy wzorce, które jej zdaniem są najlepsze. I ten wzorzec w jej oczach osiągnął właśnie Percy - stabilną i mało niebezpieczną pracę w Ministerstwie. To, że jest uprzedzona do dziewczyn swoich synów? A która matka nie jest, zwłaszcza na początku? Mnie mocno razi jej nadopiekuńczość, która albo może stworzyć maminsynków albo doprowadzić do rozwalenia rodziny - dlaczego część jej synów wolała uciec z domu? No i to szarogęsienie się w nieswoim domu - musiała mieć solidne wsparcie Dumbledora, że takie zachowanie uszło jej na sucho.
Nie zgodzę się z Tobą, z Twojej wypowiedzi wychodzi, że typowi rodzice to osoby, które faworyzują jedno z dzieci i świadomie narażają te drugie na drwiny. Sama mam starszego brata i chociaż jesteśmy uzdolnieni w różnych dziedzinach, rodzice zawsze starali się nas traktować równo i to było normą w mojej szkole, gdzie większość osób miała jednak rodzeństwo. Po drugie, nie każda matka nie lubi swojej przyszłej synowej, mówię to z własnego doświadczenia. Znowu: normą nie są zaburzone osoby, które konkurują o uwagę swojego dziecka z jego partnerem / partnerką. Molly ma coś z głową
Co do Rona to wcale nie był takim dzieckiem, to on to tak odbierał. Wyjca dostał bo zagrało to jego życiu. Ba nie chciał go puścić na misję z Harrym. Szczura chyba wzięli źe sklepu pewnie parsywek się tam wkradł.
Parszywek był animagiem,ale Weasleyowie nie mieli o tym pojęcia.Dopiero na trzecim roku Ron był w szoku ze szczur jego brata okazał sie tym ktory sprzedał Potterów Voldiemu.
no, z większością argumentów się zgodzę, ale mam kilka ale: po pierwsze, właśnie patrząc na to ile występków popełniali ciągle fred i george, to ciężko mi uwierzyć że nigdy nie dostali oni od niej wyjca, nawet jeśli nie było to nigdy powiedziane. chociaż żaden ich występek raczej nie był takiego kalibru jak ten rona, gdy dostał on wyjca, bo przypominam że sam dumbledore stwierdził że jeśli on i harry jeszcze raz zrobią coś takiego to wyrzuci ich ze szkoły i raczej mówił to poważnie. po drugie, zgadzam się z tym że po tym co zrobił percy w zakonie feniksa powinna mieć go w dupie, aczkolwiek z drugiej strony, była ona jedyną z całej rodziny która próbowała nawiązać z nim kontakt. reszta prawidłowo miała go w dupie. prawdę mówiąc, to już wcześniej wszyscy poza molly i być może arturem sprawiali wrażenie jakby tylko czekali na to aż percy odwali przez swoją ambicję coś takiego że już go przez to nie zobaczą. i w sumie nic dziwnego. nawet harry go nie lubił. po trzecie, odnośnie tego że molly stwierdziła że percy to ostatni prefekt w rodzinie, to potem od razu wyjaśniła że chodziło jej tylko o freda i george'a, natomiast rona i ginny w ogóle wtedy nie wzięła pod uwagę, może dlatego że ron był wtedy w 3 klasie, a ginny w 2, aczkolwiek o ile to że nie wzięła ginny pod uwagę jest jakkolwiek dziwne, to to że nie wzięła pod uwagę rona już niekoniecznie, bo raz że jeśli chodzi o charakter i zachowanie to był jednak bardziej podobny do freda i george'a niż do percy'ego( nie wiem jak z billem, bo nie było powiedziane jaki był w szkole, ale skoro został najpierw prefektem, a potem prefektem naczelnym, to siłą rzeczy musiał mniej odwalać niż fred i george), a dwa, że jak już został tym prefektem, to po pierwsze nie tylko molly, ale nawet hermiona, fred i george, czy sam ron byli w szoku, bo uważali że to harry nim będzie, a po drugie nie był taki skory do wykonywania obowiązków prefekta jak hermiona czy wcześniej percy, ewidentnie było widać że wcale nie chciał nim zostać bo sama ta ranga kojarzyła mu się z percym. A, i odnośnie fleur, to przypominam że na początku jej związku z billem, to nie tylko molly jej nie znosiła, ale również hermiona i ginny.
Bo to zła kobieta była... Ron zawsze trafiał na złe kobitki, dominujące toxic, bo potem była Hermiona i jeszcze wszczeniej Lavender, jak mnie pamięć nie myli.
Nie wiem, jak było w książce, bo nie byłam w stanie przeczytać 6 i 7 części, ale w filmie, kiedy Ron miał zniszczyć horkruksa, padł tekst, który bardzo mocno zapadł mi w pamięć. "Najmniej kochany syn matki, która najbardziej pragnęła córki". Wtedy w głowie stanęły mi te wszystkie momenty, gdzie pani Weasley gnębiła Rona, bo był kolejnym synem, który pokrzyżował jej plany posiadania córki. Co prawda potem wyszła Ginny i spełniło się jej życzenie, ale Ron nadal pozostał tym niechcianym. Bo dla mnie to wyglądało tak, jakby ona chciała robić sobie dzieci dopóki nie wyjdzie ta upragniona córka. I może jakby Percy okazał się dziewczynką, tutaj by zakończyła chęć posiadania dzieci. Nie byłoby bliźniaków, nie byłoby Rona. Trochę jak w grze. Dostajesz coraz to nowe postacie, ale to nadal nie to. Grasz nimi, bo nie masz innych. Ale kiedy dostajesz tę jedną, upragnioną, cała reszta jest zapomniana, chyba, że do którejś wytworzył ci się sentyment. Np do pierwszej. Przykre, ale wydaje mi się adekwatne.
W ogóle Imaginarium mam pomysł na ciekawy odcinek, bo wiele razy robiłeś teorię disneya pixara itp. A może jakaś teoria co się stało z żoną goofy'ego. ? Wiemy że ma syna maxa ale co z jego żoną :D
Molly po prostu robiła błędy i dzieliła swoje dzieci, co cześć matek robi. Raz w życiu coś dzieciak źle zrobi i już go zaszufladkują jako niegrzecznego. Z drugiej strony po co on tego wyjca otworzył przy wszystkich , by mieli z niego ubaw. Nie mógł pójść w jakieś do jakiegoś spokojnego miejsca!
Ilość dzieci nie usprawiedliwia, mnie samej się wydaje, że ten dysonans w stosunku do synów był powodoany tym, że kolokwialnie mówią, Molly rodziła dzieci tak długo aż nie trafiła się córka, o której tak bardzo marzyła, a przeczytałam gdzieś, że Ginny byłą pierwszą dziewczynką w rodzinie Weasleyów od kilku pokoleń. Im dalszy w kolejności syn tym dla niego gorzej. Chyba tylko bliźniacy mieli na to wylane, bo to na czym im obu najbardziej zależało to bliźniak.
Też od tej sceny z wyjcem przestałam uważać panią Weasley za dobrą matkę, ale teraz przyszło mi do głowy: może jej nie przyszło do głowy, w chwili kiedy była wściekła, że wyjec wykrzyczy to publicznie? (ale i tak w filmie zrobili z niej w tej scenie jeszcze gorszą matkę, niż w książce).
Najbardziej zirytowała mnie scena z "Zakonu Feniksa", w której Molly na uwagę Syriusza, że "Harry nie jest jej synem" odpowiedziała "Ale tak jakby nim był, bo kogo ma poza nią"..
Siemaneczko. Porównanie otrzymania wyjca przez Rona i ośmieszenie go przed całą szkołą do wybryków bliźniaków jest nie na miejscu. Oni rozrabiali w szkole a Ron wraz z Harrym ukradli auto i latali nim ot tak sobie po mieście ku zdziwieniu mugoli co niejako wiąże się z narażeniem ujawnienia świata czarodziejów :))
2:47 Zaraz zaraz. Pamiętam, że kiedyś Pan tworzył filmik, w którym pokazywał Pan iż Weasleyowie nie byli tak naprawdę biedni. Nazywał się "Weasleyowie wcale nie byli biedni".
A czy przypadkiem tez Molly nie dala Ronowi swetra bez litery R ? kiedy Fred i Gorge i Percy mieli pierwszy litery swojego litera wydziergane na swetrach?
Ja myślę że Ronald mógł być po prostu nie do końca chcianym dzieckiem. Wiadomo wydała na świat synów którzy dobrze sobie radzili ale chciała mieć córkę więc próbowała aż do skutku. Bardzo często tak w rodzinach jest że tym pierwszym czy ostatnim przypisywane są podświadomie jakieś znaczenie. Poza tym no był to najmłodszy z braci więc na tle takiego Percyego czy Billa to wypadał blado i również Matka nie oczekiwała zbyt wiele od Rona bo w końcu wiele starszych braci spełniło jej oczekiwania
Słucham sobie ostatnio audiobooków hp i w zakonie feniksa mówią że do Hogsmeade przyszli bracia Colin i Dennis Creveyowie Jeśli dobrze kojarzę Dennis był wtedy w drugiej klasie, a wyjścia tam były legalne od klasy 3. Taka drobna nieścisłość wykryta
No hej, z wszystkim się zgadzam ale to ostatnie z możliwymi chorobami Parszywka da się wytłumaczyć np. mogła go wyleczyć za pomocą magii ponieważ czarodziejom niegroźne są niemagiczne choroby albo to że peter petigrew jakoś się zakradł do sklepu z magicznymi stworzeniami a Molly go normalnie kupiła. pozdrawiam Wszystkich🙂
Molly wielokrotnie kierowała sie wskazówkami Rona. To on poprosił ja o przesłanie jakiegokolwiek prezentu na świeta bo Harry mu sie zwierzył ze nigdy nic nie dostał. Zapraszał do domu podzielil się swoją rodziną takze matka i ojcem. To dopiero przysluga dla przyjaciela. Dał mu braci oprucz Percego traktowali Harrego jak brata. Charlie ostrzegl przed smokiem i pomogł sie go pozbyc za pomocą Rona to Ron pisał do brata. Bill także traktował Harrego jak nastepne dziecko w rodzinie. Przyjechał na turniej trojmagiczny. Bliźniacy wspierali Harrego duzo lepiej niz sam Ron który po prostu czasami miał wszystkiego dość. Nigdy nie uwierzyli ze Harry jest dziedzicem nigdy im nie przyszlo miec pretesje do Harrego w turnieju trojmagicznym. A takie pretesje miał Ron a przecież powinien lepiej znac Harrego. Harry niemal nigdy nie miał tajemnic przed Ronem i Hermioną. Molly zawsze słuchała swoje dzieci. Była na tyle pewna Rona ze gdy ten poprosil o pomoc przesłała prezent dla Harrego była gotowa jechac po Harrego gdy Harry milczał (nie ze swojej winy) dla Molly był kolejnym synem ani lepszym ani gorszym. Zauważcie ze tworca wymienia najstarsze dzieci jako te wazniejsze. Dlaczego? Dlatego ze starsze dzieci czesto są pokazywane jako wzór. I Bill i Charlie i Percy byli dla Molly dobrym wzorem dla młodych dzieci . Blizniacy wg niej byli najgorsi i wiele razy ich strofowała to nie znaczy ze ich nie kochała tylko ze byli nieznośni. Molly słuchała najmłodszego syna. No może nie w sprawie kanapek. Pomogła Harremu dla RONA i pomimo wsiekłosci w przypadku kradzieży na dzieci tylko na nich nakrzyczała skończyło sie bez kary. Molly zawsze taka była darła sie ale niemal nigdy nie karała swoich dzieci. Nie była matką pozwalajaca na wszystko. Ale matki pozwalajace na wszystko nie sa dobrymi matkami
warto dodać że w czarze ognia gdy cała gromada wróciła do nory, Molly powiedziała bliźniakom że nie potrafiłaby sobie wybaczyć gdyby ostatnie ich spotkanie zakończyło się kłótnią. Może bliźniacy nie byli dla niej wzorem do naśladowania ale to byli jej synowie i to oczywiste że ich kochała
@@Pawel_Sowinski27 Bredzisz gdyby nie Ron gdyby nie przyjaźń z Ronem Molly i Artur nie byli by tacy słonni do pomocy. Od urodzenia Harry nie zrobili nic np nie odwiedzili Harrego. To przyjaźń z Ronem była decydująca. Molly i Artur po prostu nie znali Harrego Pottera. To Ron im przedstawił w liście kumpla a potem im jęczał że mają go zaprosić bo Harry ma koszmar w domu. I oni się zgodzili. Albus nie chciał by Harry został adoptowany przez rodzinę czarodziejów. Chodź pewnie jak mówisz wiele rodzin czarodziejskich było by skłonnych adoptować Harrego być może rodzina Rona też.
@@LeokadiaJagodzianka tak ona bliźniaki kochała byli jej najbardziej wkurzający mi dziećmi ale nie darowała by sobie że się z nimi pokłóciła gdyby im coś stało do czego przecież doszło. Bardzo kochała wszystkie swoje dzieci a kiedy pojawił się Harry jak z nieba (i w przenośni i dosłownie) zaakceptowała go natychmiast. Opiepszyła ich ale od tego są rodzice. A Harrego potraktowała w większym współczuciem i taktem dlatego że był w ich domu po raz pierwszy. I nie było by dobrze z mniejsca atakować go opierdolem. Z resztą nie był winny to jej dzieci znów sprzeciwiły się swoim rodzicom. Wtedy Molly i Arturowi było żal Harrego i go pokochali a on ich za wszystko
Ja mam pewną teorię na troche inny temat. Właśnie obejrzałem film o wynajdowaniu nowych zaklęć. I tak sie zastanawiam. Bo mówi się, że w dawnych czasach założycieli Hogwartu czarodzieje byli o wiele potężniejsi i sama magia była o wiele bardziej złożona i "mistyczna" niżobecnie i pewne gałęzie magi zostały zapomniane, a niektóre po prostu wygasły bezpowrornie. Takie różdżki są takimi jakby katalizatorami wzmacniającymi i dającymi ujście magicznej mocy czarodzieja podczas gdy w czasach starożytnych różdżki nie były potrzebne. I nawet tak potężni czarodzieje jak Dumbledore i Voldemort nie są nawet w połowie tak potężni jak starożytni czarodzieje, jak Merlin czy założyciele. I moja teoria z tym związana jest taka, że im większe zastosowanie magi do błahych spraw, im więcej wymyślanych zaklęć, tym bardziej ta pierwotna siła magiczna się rozmywa i zanika i za kolejne tysiąc lat magia zaniknie zupełnie i na zawsze. Każde nowe zaklęcie, mimo że poszerza zakres możliwości wykonywanych codziennych czynności za pomocą magi to tą pierwotną siłę każde nowe zaklęcie osłabia i jest to proces nieodwracalny. Dlatego też mamy legędy o różnych dziwach i miejscach np Atlantyda, lecz nawet w świecie czarodziejów wiele różnych historii staje się jedynie legendami i bajkami, a prawda jest taka że nikt nie jest w stanie poznać czym jest pierwotna siła która stworzyła ten świat
Mnie boli, jak w 7 części jest cytat w momencie gdy Persi pojawia się w pokoju życzeń przed bitwą (teraz piszę z pamięci) "Molly Odepchnęła Freada/Georga" żeby przytulić Perceygo. Jest mi przykro jak na kartach powieści Fred i George byli źle traktowani przez nią
Wujek Rona faworyzował swojego syna, a Molly kupowała Harremu drozsze rzeczy niż synowi. Harremu to nie przeszkadzało. Chętnie z ifiary dołączył do oprawców słabszych.
Co jak co, ale za danie zegarków Ronowi i Harry'emu (odpowiednio kupiony nowiutki zegarek dla Rona i rodzinna pamiątka po jej bracie dla Harry'ego) jest jedną z moich ulubionych w całej sadze Uważam jednak, że ludzie przesadzają z tym, że była ona złą matką. Co prawda widać to po tym, że większość komentujących w ten sposób jest jeszcze młoda, więc opowiada się bardziej po stronie Rona, gdyż tylko jego potrafią zrozumieć, jednocześnie nie potrafiąc zrozumieć co to znaczy być rodzicem, a w szczególności matką (co jest zrozumiałe ze względu na ich młody wiek i brak doświadczenia, ale tyczy się to tych starszych osób, którzy nie wiedzą z czym to się je). W każdym razie nie, Molly nie była złą matką. Wręcz przeciwnie, była dobrą matką. Wyjec był w pełni zasłużony, było to ryzyko nie tylko dla Rona i Harry'ego, ale też dla Artura jak i całego społeczeństwa czarodziejów. Już pomijam to, że ta scena jest najgłupszą sceną w całej sadze, bo wystarczyło poczekać jakieś 2-3 minuty MAX zanim Artur i Molly wyszliby z peronu 9 i 3/4. I wyjec to nie było "ośmieszenie go przed cała szkołą". Jest to bardzo dziecinne myślenie. Fred i George robili zwykłe pranki, nie było to tak niebezpieczne jak decyzja Rona o wzięciu Forda. Więc nie, nie jest to niesprawiedliwe. Decyzja Percy'ego z Zakonu Feniksa również nawet nie jest bliska tego, co zrobił Ron. I to, co powiedziała w wyjcu Molly jest również normalne. Będąc rodzicem nie można zawsze stanąć za dziećmi bez względu na wszystko. Bo potem mamy takich idiotów, którzy robią coś szkodliwego, a rodzice nie kiwną palcem. Trzeba uświadomić dziecko, że zrobiło coś bardzo złego, a nie pochwalać i mówić "nic się nie stało, mój synek nie zrobił nic złego". A danie Harry'emu rodziny i lekkie faworyzowanie go również jest całkiem zrozumiałe. Chłopak nigdy nie miał kochającej rodziny, to było wszystko, czego pragnął. Ron miał to przez całe życie, więc nie potrafił tego docenić (co jest zrozumiałe bo był 12 latkiem, czyli jeszcze przez jakieś kilkanaście lat byłby zbyt głupi, żeby to zrozumieć, jak to dzieci). Więc danie tej miłości Harry'emu (nie zabranie jej Ronowi, żeby dać Harry'emu, po prostu danie Harry'emu trochę więcej, żeby nadrobić te kilkanaście lat bez rodziny) jest jak najbardziej słuszne i dobre. Musze przyznać, że ten film jest absurdalny, źle napisany i rozczarowujący. Nie dość, że został on napisany z perspektywy nastolatka, który przejmuje się tylko tym, co powiedzą jego rówieśnicy w szkole, co jest idiotyczne i dziecinne, to jeszcze dopisywane są zarzuty które są niczym niepotwierdzone, jak to że Molly wzięła Parszywka z ulicy, to że ona specjalnie robiła rzeczy tylko po to, żeby ośmieszyć Rona przed szkołą czy to, że nienawidziła Fleur przez jej wygląd. Żadna z tych rzeczy nie została wcześniej napisana, jest to wyssane z palca. Ona nie przepadała za Fleur, bo tak się zachowują matki (i ogólnie rodzice) do partnerów/partnerek ich dzieci. Nie ufają im, myślą, że chcą tylko wykorzystać ich dzieci, w przypadku Fleur mogło to być chęć zarobku (bo choć Weasleyowie byli biedni, tak jednak Bill miał porządną robotę i pewnie zarabiał bardzo dobrze) lub po prostu chęć wejścia do brytyjskiego społeczeństwa czarodziejów poprzez ślub). Nie mówię, że jest to dobre, ale to tak jak ojcowie mają z chłopakami ich córek. Jest to naturalne. Molly dopiero zrozumiała, że to prawdziwa miłość, jak zobaczyła że Fleur kocha go pomimo przekleństwa, jakim niewątpliwie było ugryzienie przez wilkołaka. Przypominam, że Bill to pierwsze dziecko, które się żeniło, więc to też było nowe doświadczenie dla Molly, szczególnie że ona nie była za bardzo doświadczona ze zwykłymi związkami ich dzieci, skoro taki Percy, Ron czy Ginny mieli związki tylko w szkole i nie kontynuowali ich w wakacje (chyba jedynie Percy miał dziewczynę w wakacje ale nie spotykali się, jedynie wysyłali do siebie listy).
Wychodzi na to, że Molly była po prostu… ludzka. I tak jak każdy rodzic popełniała błędy wychowawcze. Ronowi oberwało się najbardziej, ale nie zapominajmy, że Bogin przyjął (być może) jego postać jako pierwszą. Więc może w głębi serca czuła, że to właśnie najmłodszego syna zaniedbuje najbardziej. . . . Swoją drogą, wyobrażacie sobie reakcję Molly na więc o tym, że Harry chodzi z Ginny? :D
Zawsze mnie to zastanawiało czemu w zasadzie tylko Rona tak traktowała. Mialam swojego czasu teorię, że byla juz zmeczona tymi wszystkimi chłopakami a szczegolnie blizniakami wiec na Rona nie miala już siły. Do konca nie mamy informacji jak byli ci starsi traktowani i jak zachowywali sie jako dzieci.
Spotkałem się niedawno z teorią, że Avada Kedavra, którą Snape zabił Dumbledora była niebieska. Nie wiem czy to kwestia niedopracowanych efektów, czysty przypadek czy celowy zabieg. Mógłbyś się temu przyjrzeć? ;)
W tych książkach pobyt w Hogwarcie jest wspaniałą przygodą a jest też możliwość edukacji domowej. Właśnie dlatego wypisanie ze szkoły mogło być dla Rona karą.
Z tym szczurem to bez przesady. Szczury to też przyjazne zwierzęta domowe, które tanio można kupić. I żaden, nawet trudny rodzic nie wziąłby dzikiego szczura spod śmietnika dla swojego dziecka
O, jak miło, nie każdy się nabrał na tą czułą mamusię? Ja od początku zauważyłam, że jej podejście do Rona względem innych dzieci jest jakieś nieuczciwe i dlaczego tak faworyzowała Harre'go? Ok, sierota, no, ale robiła to na oczach syna, który tej czułości nie miał.
Bo Percy wtedy był skłócony z rodziną. Jego rodzice stali po stronie Dumbledore'a a Percy po stronie Ministerstwa, które utrzymywało, że Harry i Dumbledore kłamią na temat odrodzenia się Voldemorta.
@@ObitoUchiha-ph7ri A w szóstej części, gdy wraz z Rufusem Scrimgeourem odwiedził swoją rodzinę, miał perfekcyjną okazję, by się z nimi pogodzić. Gdyby przynajmniej przeprosił to fabuła potoczyłaby się praktycznie tak samo.
- Harry, jesteś jak ten mój upragniony syn, który byłby o rok straszy od mojej upragnionej córki.
- Mamo, ale przecież ja nim jestem...
- O Jezu, Ron jak ty zawodzisz.
Zawsze chciałam żeby nie był on rudy.
łeeeee
Zawsze było mi szkoda Rona że tak go traktowała matka. Nie dziwię się, że przez jej zachowanie Ron po otwarciu medalionu słyszał że jest najmniej wartym dzieckiem i wolała by Harry'ego jako syna zamiast Rona
Dobrze go traktowała owszem Ron obawiał się ale nie zmienił postępowania nie powiedział Harremu mam cię dość więcej do mnie nie przyjedziesz pomimo swoich obaw. To jest dopiero przyjaźń. To właśnie dlatego to Ron a nie Hermiona był najlepszym przyjacielem Harrego i kiedy się kłócili Harry nie był szczęśliwy ciągle mu go brakowało
Jestem matką dwóch synów i ja Molly jako postaci nie lubię. Cieszę się, że wspominasz o Fleur. Molly nie akceptowała jej właściwie bez powodu, oceniając po stereotypie, że ładna nie może być mądra i próbowała rozbić związek własnego syna. Nie akceptowała tez wyglądu Billa, no bo jak to dlugie włosy u faceta (i kolczyk w uchu). Mogłeś jednak też dodać, że nie akceptowała też wyboru kariery zawodowej bliźniaków. W kółko na nich krzyczała, no bo jak mogą być tak bez ambicji i chcieć prowadzić sklep, kiedy powinni chcieć pracować w Ministerstwie. Czyli mamy klasyczne wmuszanie wizji rodzica i niespełnionych ambicji, niczym rodzic zmuszający dziecko do grania na pianinie w szkole muzycznej itp. Bliźniacy mają mieć karierę, która wg ich matki jest więcej warta niż prowadzenie sklepu. Czyli Molly kategoryzowała ludzi nie tylko wg wyglądu, ale i zawodu. Liczyły sie dla niej tylko oceny i bycie prefektem i praca w ministerstwie. Nad Percym i Ronem piała z zachwytu, gdy zostali prefektami, za to pogardzała bliźniakami i Fleur. Jej obraz "cudownej matki" opiera się na tym, że dawała dzieciom dużo jedzenia, że była miła dla Harry'ego, że jej boginami była martwa rodzina i że nazwała Bellatriks w wiadomy sposób w trakcie bitwy o Hogwart. Inni mogą mówić co chcą, ale dla mnie liczy sie całokształt podejścia do dzieci i te cztery wymienione rzeczy to zdecydowanie za mało.
Ja jestem jedynakiem, dlatego u mnie nie było żadnego faworyzowania czy walki o względy rodziców, ale jak tylko pierwszy raz oglądałem Harrego Pottera to od razu nie spodobało mi się zachowanie Molly wobec Rona. Myślałem, że jestem przewrażliwiony, ale widzę, że wiele osób tak myśli.
ze ścieżką kariery freda i george'a, to chodziło tu raczej po prostu o to, że nie wierzyła że to co chcą robić, może być w jakikolwiek sposób dochodowe, aczkolwiek jak zobaczyła pierwszy raz ich sklep to zmieniła zdanie.
No ale nawet jak jej chodziło o potencjalny dochód, to wciąż brzmi jak takie "nie pójdziesz na te studia, co sobie wybrałeś, tylko masz być prawnikiem albo lekarzem, bo to kasa i prestiż"
@@OldziLev no czyli brzmi jął typowa matka zanadto martwiąca się o przyszłość dziecka
@@OldziLevmiala rację z tym kolczykiem i długimi włosami bo mężczyzna nie powinien mieć długich włosów i kolczyka bo to jest zarezerwowane dla kobiet.
To jest temat jeszcze ze starych potterowskich grupek, gdzie porównywano Narcyzę i Molly i zawsze ludzie rozpływali się nad panią Weasley, jaka to z niej była wspaniała matka. Jasne, może dla Percy'ego i Harry'ego, ale dla Rona i bliźniaków? Ogólnie jako postać była mega irytująca, nie wykazując w "Zakonie" krztyny zrozumienia Syriuszowi, próbując zagarnąć Harry'ego dla siebie, totalnie olewając, że Syriusz nie miał żadnej rodziny i chciał uczestniczyć w wychowywaniu Harry'ego (o ile można to tak określić w przypadku 15-letniego chłopaka), abstrahując, że Syriusz w świetle czarodziejskiego prawa prawnym opiekunem (razem z Dursleyami?) Harry'ego, skoro jego zgoda na odwiedzanie Hogsmeade była respektowana. W stosunku do Hermiony w HP4 zachowywała się fatalnie, wierząc w durne plotki wypisywane przez Ritę Skeeter. O podejściu do Rona i bliźniaków już nie mówiąc, podczas gdy Narcyza stworzyła Draconowi dobry dom. I nigdy nie potrafiłam zrozumieć tych zachwytów nad Molly jako matką. Ogólnie uważam, że Malfoyowie byli dla Dracona dobrymi rodzicami - wziąwszy pod uwagę to, że pochodzili ze szlacheckich rodów brytyjskich, które cechują się raczej powściągliwością; to, że popierali Voldemorta - mimo wszystko widać było, że kochali i troszczyli się o Dracona. Można powiedzieć, że zasługują na serię "w obronie". :)
No jeśli chodzi wyjca to można jeszcze zrozumieć że bliźniaki owszem rozrabiały, ale nie przypominam sobie by któryś z ich numerów mógł się skończyć Azkabanem, przeciwieństwie do Ronne'a i Harry'ego, gdzie latali autem w środku Londynu, w białym dzień. (W końcu to za to dostali ochszan od Snape'a, że w ten sposób złamali akt o tajności). Co do grożeniem z wypisaniem że szkoły - to mogło być tylko puste groźby po to aby jej syn zrozumiał jak bardzo, tym razem przegiął pałę (albo po prostu akt utraty resztek cierpliwość i bezsilności, z powodu zaistniałej sytuacji).
Dokładnie, waga wykroczenia była o wieeeeeeeele większa... myślę że nawet zsumując najgorsze wybryki bliźniaków to i tak nic w porównaniu z tym
akurat w przypadku tego co zrobili ron i harry to jednak prędzej im groziło wyrzucenie ze szkoły niż azkaban, jednak sam dumbledore im powiedział że jeśli zrobią coś takiego jeszcze raz, to ich wyrzuci i był wtedy śmiertelnie poważny.
@@abyx9217 Dumbledore nigdy by nie wyrzucił Harry'ego, to była jego tajna broń i centrum jego wielkiego planu.
@@Endev_Prime no to tym bardziej by nie pozwolił go zesłać do azkabanu za byle głupotę. Więc nadal prędzej on i Ron zostaliby za to wyrzuceni ze szkoły niż zesłani do azkabanu.
Tematy o Wesleyach są zawsze najciekawsze i najbardziej absurdalne
Przypominam iż owa placówka edukacyjna bardzo często nie radziła sobie zarówno z zagrażającymi zdrowiu i życiu zachowaniem przyszłych śmierciożerców jak i z trzema przypadkami tzw. bananowych młodzieńców (Lupina nie wliczam). Zgadzam się w pełni z jej bardzo negatywnym wpływem na pewność siebie Rona zwłaszcza w kwestii zakupu nowej szaty. W tym przypadku, zachowała się na zasadzie "jakoś to będzie, kij z nim to w końcu tylko najmłodszy z synów, nie ma co się przejmować".
Sory że to napisze ale...
#Maraudersisoverparty
Wreszcie ktos krytykuje Molly Weasley. Zawsze uchodzila za dobra ciocie która kocha dba ale jak trzeba to skarci. Ja jednak mam jeszcze inne zdanie o niej. Leń samolubny. Dlaczego nie poszla do pracy? Weasleyowie byli biedni a od komnaty tajemnic wszyscy byli w szkole przez 10 morsiecy. Co ona robila sama w domu? Dom sam sie sprzatal gotowanie tez pol automaryczne. Skazaka rodzinena biedote zamiast isc do roboty I poprawic I'm życie. Lezac pewnie w fotelu caly dzien narzekajac na ciężkie zycie.
A Weasleyowie nie mieli także w ogrodzie kurek i innych zwierząt? Mogła sprzedawać z nich mięso czy skórę (bo tak szczerze nie pamiętam dobrze)
A ty ile masz dzieci?Jak będziesz miała ich piątkę to może coś do ciebie dotrze.
Taaa bo dla kobiety, która od 20 lat siedzi w domu to takie łatwe iść do pracy
@@kamuii82 kiedy jej dzieci są biedne i cierpią? Raczej wtedy łatwo.
Ciekawe czy tak łatwo będzie jak wroci do spalonego domu bo Fred i George coś odjebali, albo Ron i Harry... a nie! Stój... Tylko Ron rozjebie samochód
Molly Wesley, czyli Matka Roku która faworyzuję Harre'go kosztem własnych dzieci, a w szczególności kosztem Rona.
No tylko Molly, jako matka, wiedziała, że właśnie tego brakuje Harry'emu - rodziny. I nie miał takiej przez całe życie, podczas gdy Ron miał ją cały czas, nawet jeśli czuł, że wszyscy inni są bardziej faworyzowani. Nie zrobiła nic złego dając Harry'emu to czego najbardziej pragnął przez cały ten czas.
Może.
Ale za to Ron dostał szczura z kanałów, a Harry tylko miłość matczyną.
Więc kto niby wyszedł na tym lepiej?
@@BartekSychterz Ron miał tą miłość całe życie, nawet jeśli nie była ona okazywana tak często. A "szczur z kanałów" nie wiadomo nawet czy był z kanałów. Tak samo mógł zostać kupiony u Eeylopa czy innym sklepie zoologicznym. A poza tym Harry musiał dorastać bez rodziców, u wujostwa, które go nienawidziło, podczas gdy Ron żył w normalnym domu, z wielką rodziną, tradycjami, szczęśliwi, nawet jeśli nie mieli pieniędzy. Naprawdę chcesz porównywać kto miał lepiej w życiu?
@@dominikstasiak4247 No Ron miał lepiej.
Bo miał szczura.
A Harrego tylko kochała jego matka, zamiast jego.
@@BartekSychterz Jeśli uważasz, że Ron jedyne co miał to szczura, a Molly go nie kochała, to współczuję. Wróćmy do tej dyskusji, jak dorośniesz, nabierzesz więcej doświadczenia i zrozumiesz jak naprawdę wygląda życie
Nigdy jej za bardzo nie lubiłam. Straszna kwoka, wścibska do bólu i nie wszystkie dzieci traktowała równo. Poza tym uwierzyła w brednie Rity Skeeter o Hermionie, choć znała Hermionę i wiedziała, jak Skeeter łże. Paskudne traktowanie Rona to już w ogóle.
akurat w rewelacje rity skeeter to nie tylko ona uwierzyła, bo większość szkoły wtedy jechała po hermionie, choć ją znali od kilku lat. choć muszę przyznać że to że ona w to uwierzyła było dość dziwne.
W takich sytuacjach cud że rudy nie dołączył do Voldemorta jako tajny agent, chociaż i o to się go podejrzewa :-D
Po to ma się dużo dzieci, żeby można było sobie robić ich ranking.
tierliste trzeba robic
Nie, takie zachowanie jest sumie patologiczne
@@Chlebaniaon żartuje xd
XDDDDDD
@@Chlebania większość matek 3 i każda matka 4+, wie które dziecko poświęci w godzinie próby.
Jedną z najgorszych rzeczy jakie można zrobić dziecku to faworyzacja, sama jej doświadczyłam. Mojej siostrze wiele było wybaczane, zaś mi wytykane było nawet to 'nie żartuje' że żyje. I to tak mocno, że nawet moja siostra i dziadkowie o tym wiedzą. Ale tylko siostra się matce sprzeciwia, a dziadkowie za bardzo się jej boją by się postawić. Tak mocno przez to boję się mieć dzieci, że wolała bym ich nie posiadać nawet mimo bycia zdrową psychicznie i fizycznie. Ja się faworyzacji boję nawet przy cudzych dzieciach, przez co albo je unikam a jak już muszę to żadne dziecko nie jest przeze mnie pomijane. Nawet kiedy miałam epizod dręczenia dzieci 'oczywiście wywołany brakiem uwagi i totalnym olaniem' to nawet je, dręczyłam po równo. To naprawdę trzeba przeżyć że by zrozumieć Rona w tej kwestii, ale nie życzę nikomu sytuacji gdzie rodzic wychwalał by ponad niebiosa inne dzieci a ciebie dręczył bo nie jesteś jak ktoś...to boli samo w sobie
Akurat w mojej rodzinie, to ja jestem faworyzowana ( bez przesady, tu chodzi o takie głupoty jak ilość czekoladek które dostajemy od czasu do czasu) i czasami czuję że to w sumie niesprawiedliwe. Parę razy zwróciłam rodzicom uwagę. Moje rodzeństwo też narzeka, i to bardzo mocno na tę niesprawiedliwość, że czasami się zastanawiam, jak Ron to wytrzymywał.
Mój Boże! Zabili mi syna! Tylko nie Fred!!! Nie!!!
A czemu, czemu to nie był Ron...
****
- Minerwo, mam 5 synów i jedną córkę więc wiem jak ich wychować i są tego dobre efakty, więc jestem dobrą matką i się na tym znam.
- Ale Molly, chyba masz sześciu synów?
- Aha, no. Jeszcze jest ten Orn.
- Chodziło ci o Rona?
- A no tak. Ten, co się pałęta po domu.
****
Lecą Weasleye Fordem Anglią nad... Anglią, a tu nagle Arthur krzyczy:
„O Jezu spadamy! Molly szybko wyrzuć balast!"
Po czym spojrzał na walizki.
Nagle samochód się znowu wzniósł do gory. A Molly mówi:
- Udało się uratować nasz dobytek, mimo że pozbyłam się balastu.
- Uff, to dobrze. Co nie ddzieci?
Chwila, a gdzie się podział Ron?
Już nie pamiętam, bo w książkach chyba rzeczywiście sweterek Rona był bezimienny i tylko Fred i George mieli literkę na swoim - a wtedy drugi żart byłby jak najbardziej na miejscu. W firmach jednak "R" miał, więc jak już to imię trzeba by przekręcić np. na "Romuland", czy inny "Robert", żeby miało sens :D No chyba że jak robiła sweterki, to zerkała do jakiegoś swojego kajeciku i sprawdzała, jak te dzieci "na chrzcie" nazwała, żeby się nie pomylić 😂
@@ginewra - Mamo?!
- Czego znowu chcesz?
- Ale ja nie mam literki na swetrze...
- Oj ale ty jesteś zachłanny, Ron. Matkę byś na śmierć zacharował.
- Bo ty mnie nie obdarzasz miłością jak innych braci czy Ginny.
- Ale za to dostałeś szczura.
Wtedy by było Ron sam Londynie hahahaha
@@BartekSychterzSzczur był Percy'ego i to on go oddał Ronowi, nie dostał go od rodziców.
Mają pitoloną MAGIĘ, dlaczego nie zaczarowała utensyliów krawieckich żeby się chociaż tych koronek pozbyć?! Nawet palcem nie musiała tego dotknąć, gary jakoś umiała zaczarować żeby same się zmywały.
Ja lubiłam Molly dopóki nie przeczytałam książek... W filmie jest po prostu matką, ktora ma raz lepszy raz gorszy dzień ale mimo wszyto kocha swije dzieci i ma ogromne serce, jednak po przeczytaniu książek zrozumiałam, że to bardzo toksyczna baba... Sympatię do niej przelałam na Rona, ktory dzielnie znosił jej dziwne zachowania
Ginny też była trochę toksyczna np w ósmej części filmy gdy harry i reszta wrócili do Hogwartu. A Ginny pierwsze co to zwraca uwagę na harrego. Ma ona w poważaniu, że Rona nie widziała od roku i, że mógł zginąć. Praktycznie jakby nie istniał. Ron dobrze to skomentował ,,Cały rok mnie nie było a ona nawet na mnie nie spojrzy''
No niespodziewałem się takiego odcinka. Jeśli chodzi o wyjca to jednak uważam go za zasłużonego. No w końcu zabrali samochód zamiast poczekać na rodziców i pozwolili by kliku mugoli ich zobaczyło. Było to również naprawdę niebezpieczne.
I zagrażające pracy Artura, który był jedynym żywicielem rodziny. Według prawa magicznego, nie mógł mieć latający samochód.
Zdecydowanie, bliźniaki tylko rozrabiali ale nie ryzykowali więzieniem dla siebie i utratą pracy dla ojca
@@ginewra według prawa magicznego mógł mieć latający samochód pod warunkiem, że go nie używał. Sam Artur mówił w drugiej części, że jest luka w prawie, gdy kłócili się z Moly o ten samochód, zaraz po tym gdy użyli go bliźniacy, żeby wprowadzić Harry'ego.
@@malwinabukaa8244 Ok, no to mógł mieć, ale nie używać, a został użyty - na jedno wyszło, ale dzięki za uściślenie.
Mnie zastanawia czemu Ron dostał obciachową szatę wyjściową a bliźniacy nie. Bo na pewno sami sobie nie kupili, gdyż wszystkie oszczędności wydali na zakład z Bagmanem. Chyba że dostali dwa lata wcześniej na swoim czwartym roku. Ale wtedy raczej nie było balu bożonarodzeniowego. Wydaje mi się, że ten bal był częścią Turnieju. Chyba że się mylę i taki bal był co roku dla wszystkich od czwartego roku wzwyż. Ale w późniejszych częściach HP już nie ma nawet wzmianki o balu...
Może dostali po starszych braciach albo na ich rozmiar udało się kupić coś lepszego a dla Rona nie? Pamiętajmy że Molly kupowała w sklepie z używanymi rzeczami.
Najbardziej rozbrajająca jest scena w insygni śmierci. Hagrid i Harry docierają do Nory. Hagrid tłumaczy się, że śmierciożercy ich zaskoczyli i nie mieli szans. A Moly co na to?
Molly: Całe szczęście, że wam nic nie jest.
Eee tak szczerze to brzmi jakby ona miała za przeproszeniem w dupie, że jej mąż, jej czterej synowie mogli właśnie umierać z rąk śmierciożerców. Mogła ich już nigdy więcej nie zobaczyć. Ale co z tego. Grunt, że Harry żyje to wszystko ok.
Ponadto ten ochrzan Rona i bliźniaków za to, że wyrwali harrego z privet drive 4 fordem Anglia był mocno przesadzony. Sama twierdziła, że chciała to zrobić z Arturem zabrać harrego od dursleyów. Jej synowie w dobrym guście wyrwali chłopaka z niewoli. Skrócili jego męczarnie na privet drive. A molly ich za to gani. Ja rozumiem, że bała się, że artur będzie miał kłopoty jak mugole zobaczą latający samochód, ale bądźmy szczerzy, była wtedy noc. Było ciemno, wątpie, że jakiś mugol by dostrzegł samochód.
no i myk, niebieska karta dla Weasleyów
Dobry film, jak zawsze
Mnie też zawsze uderzała ta niesprawiedliwość Pani Molly w traktowaniu Rona.
Zapominasz o jednej z wazniejszych rzeczy. Jeśli chodzi o sytuację finansową tej rodziny to była ona tak tragiczna, ponieważ ta matka była strasznie leniwa i jej się do pracy nie chciało iść. Dzieci wiekszość roku spędzały w szkole więc to rodzicielstwo zajmowało nie wiele czasu odkąd na tyle dorosły aby pójść do szkoly. Do tego sprzątanie, gotowanie itp. dzięki magii zajmowało znacznie mniej czasu i było znacznie mniej męczące niż ma to miejsce w naszych rodzinach. Więc co ona robiła? Ta postać była leniwa i tyle, ona ponosiła winę za to. A co do czepiania się jej męża, że powinien znaleźć lepszą pracę to miejcie do siebie faceci trochę szacunku. Za dzieci odpowiedzialność biorą OBAJ rodzice a nie tylko jedno. Nawet jakby ona poszla do pracy która by nie była jakoś super płatna i choćby to była tylko połowa etatu to i tak dzięki temu chociaż Ron by nie musiał wstydzić się swojej szaty na balu w 4 części. No i ogólnie by ich dzieci aż tak bardzo nie odstawały od rówieśników. Ale ona była zbyt leniwa na to. Jako dziecko sie tego nie widziało, ale w sumie ta rodzina to taka trochę patologiczna była. No i też trzeba pamiętać, że ta Molly podcinała skrzydła bliźniakom, którym zależało na założeniu sklepu.
+1
Dokładnie to chciałam napisać! Molly byla leniwa. Dlaczego? Generalnie być może nie byla wybitna czarownicą, ale nie była też najgorsza. Jeżeli rodzinne wartości naprawdę tak bardzo sie dla niej liczyły, to i tak do pracy Molly mogłaby na spokojnie zacząć chodzić od drugiej czesci cyklu - czyli wtedy gdy jej najmłodsze dziecko zaczęło uczęszczać do Hogwartu... Tymczasem jak było, wszyscy wiemy.
@@-nikczemna Zabiła Bellatrix więc żeby tego dokonać musiała być świetną czarownicą
Bo Ron był nieestety znowu tylko chłopakiem a ona bardzo pragnęła córki właśnie wtedy gdy urodził się Ron.To było też jej dziecko,,ale te najmniej kochane najbardziej Ginny kochana córcia i najzdolniejszy z rodziny Percy.
Ciężko powiedzieć kto był najzdolniejszy, bo każdy na swój sposób był zdolny. Jednak warto zapamiętać, że Billowi te wysokie stopnie przychodziły dużo łatwiej niż Percy'emo, który był kujonem niemalże jak Hermiona.
Skoro ona była w szkole jedną z ładniejszych dziewczyn i uważa, że ładne dziewczyny to lafiryndy... to może doskonale wie, o czym mówi, bo sama pamięta, jaka była w czasach młodości? 😂 Gdyby była przeciętna lub brzydka, to by można było jeszcze uznać, że ładniejsze dziewczyny jej dokuczały i przez to pielęgnowała sobie do nich wielką niechęć. Albo gdyby miała śliczne przyjaciółki, które lekko się prowadziły. Ale skoro sama była ładna... Ja tam widzę w tym drugie dno, a pani Wesley może i niezłe ziółko było w młodości. A jeśli tak, to czemu poślubiła faceta z wielkiej i biednej rodziny? Może to pomysł na kolejny odcinek? :D Jedno rozwiązanie - wyszumiała się i szukała statecznego, "nudnego" faceta, przy którym będzie się czuć po prostu bezpiecznie i stabilnie, a facet z doświadczeniem w dużej rodzinie mógł jej to zapewnić. Drugie - a nuż z lafiryndy zamieniła się w wierną dziewczynę, bo nagle zakochała się w Arturze? A może wydarzyła się jakaś tragedia w jej życiu (ale jeśli dobrze kojarzę, to jej bracia zginęli, kiedy już ona była z Arturem) i się okazało, że jedynym wiernym przyjacielem był Artur, a reszta wzięła nogi za pas? Ciekawa jestem ich historii miłosnej.
Widziałam teorię, że Lucjusz Malfoy zwyczajnie podkochiwał się w Molly i był wściekły, że Artur ją poślubił zamiast niego. Czyli żadne bzdury o krwi, ale urażona duma arystokraty. Przypuszczam, że Molly jako młoda dziewczyna, nie rozumiała jeszcze fascynacji Artura i myślała, że mu to minie. Nie minęło. Nie chciał rozwijać kariery. Co na pewno wywołało frustrację u niej i przelała swoje oczekiwanie na dzieci. Z czego dwaj najstarsi synowie od razu pojechali do innych krajów, Percy wolał odciąć się od rodziny... Widać tu tendencję.
No jak była młoda to zagrała w jednym mugolskim filmie „Ruda czarodziejka Molly i piętnaście olbrzymich czarnych różdżek".
Nie krytykuje. Po prostu chciała sobie dorobić.
Jak to Siara powiedział? Gdzieś była Lafiryndo.Nie przedstawisz mnie swojemu koledze? Kiler to jest moja żona Lafirynda hahahaha.
8:10
To raczej Peter przypałętał się do Weasleyów i urobił sobie rodzinę, aby takiego fajnego szczurka wzięli do siebie.
Ja uważam że Ron był rozczarowaniem dla Molly, bo znowu nie dziewczynka. Bo zauważmy że między Ronem a Ginny jest najmniejsza różnica wieku z rodzeństwa. Molly po prostu po Ronie chciała jak najszybciej kolejne dziecko. Strach pomyśleć co by było, gdyby Ginny urodziła się chłopcem. Dodam że ona nie tylko faworyzowała Harry'ego nad Rona, ale i zachowywała się jakby tylko ona miała prawo martwić się o niego. Jak kłóciła się z Syriuszem o to czy powiedzieć Harry'emu o przepowiedni, wyskoczyła z Azkabanem. Tak jakby Syriusz specjalnie dał się zamknąć, żeby nie musieć zajmować się chrześniakiem. A on po prostu jako jedyny nie traktował go jak 5-latka.
Bo Dla Syriusza Harry był jak James.
@@Pawel_Sowinski27 To nie ma nic do rzeczy akurat. Pamiętajmy że Syriusz nie dostał wiele czasu, żeby dobrze poznać Harry'ego, więc co się dziwić, że widział w nim Jamesa?
Ale w filmie w 3 części Ron wspomina, że parszywek należał do jego brata, który potem dostał sowę i najpewniej był to Percy, bo on jako jedyny ma sowę.
Też jak czytałem książkę to miałem wrażenie że źle traktowała rona. Rowling pewnie wykreowała ją na podstawie jakiejś swojej matki, babki albo ciotki.
Akurat zawsze wydawało mi się, że ulubienicą była Ginny i (żeby było śmieszniej) Harry. Później dzieci w porządku chronologicznym.
molly to poprostu matka starej daty która do potrzeb fiziologicznych dzieci podchodzi poważnie a do tych psychicznych to kompletnie je olewa
Ona ich nie wychowywała, po tym jak Ginny skończyła 11 lat, to zostawała na 10 miesięcy sama, mąż pracował w ministerstwie na jej utrzymanie, a magia robiła porządki w domu. Nie robi przez większość roku nie robi nic a potem narzeka, że ni ma forsy. Dwóch synów ma pomysł na siebie, który może im przynieść naprawdę dużo pieniędzy, a w dodatku będą robić to, co lubią? Będzie krytykować, bo mają pracować w korporacji.
Nie wspomniałeś, że pomimo faktu, że byli biedni nie chciało jej się iść do pracy i siedziała cały rok na kanapie obijając się. I nie, nie opiekowała się wtedy dziećmi, bo przez 10 miesięcy w roku znajdowały się one w szkole.
Zgadzam się z tym że coś z Molly było nie bo jak w innym przed rozpoczęciem roku do drugiej klasy Ron nie pomyślał że wzwiązku z awarią przejścia i niedojechanie na czas do szkoły weźmie po raz kolejny samochód rodziców. A nie poczekają na rodziców a oni zgłoszą się do dyrekcji by się przyjrzeli co się stało.
A Ron oraz Harry zostaliby przez nauczyciela odebrani z Hogsmeade. Bo nie uwierzę że niezdarzały się przypadki gdzie uczniowie z powodu choroby czy innych epizodów nie mogli dotrzeć na rozpoczęcie roku.
przede wszystkim była okropną, wrzaskliwą, fałszywą babą. i jako postać fikcyjna może sobie taka być. ale śmieszą mnie ludzie którzy się rozpływają nad tym jakaż to Molly jest cudowna i opiekuńcza. ona dosłownie jak tarczą zasłania się wizerunkiem umęczonej, troskliwej matuchny, której "nie wypada" krytykować i dziw bierze że ludzie się na to nabierają. jak już inni wspominali, z czarami i dziećmi w szkole przez większość roku, nie miała aż tyle roboty w domu żeby nie iśc do pracy, a dom to była zagracona rudera, o ogrodzie nie wspominając xD myślę, że jej stosunek do Rona był spowodowany tym, że po tylu synach zachciało się mieć córeczkę, a trafił się kolejny chłopiec. Ginny urodziła się przecież po Ronie i bum, znowu kochająca mamusia xD
Myślę, że wiele postaci z uniwersum ewoluowało po prostu na bieżąco, bo sama J.K. Rowling trochę pogubiła się w wykreowanym przez siebie świecie i "szyła" niektóre osobowości na potrzeby chwili, a nie według wcześniejszego planu. Im bardziej wczytuję się teraz w książki po tych około 20 latach, tym bardziej widzę, że kolejne tomy to po prostu zbiory kolejnych pomysłów autorki uzewnętrznione na zasadzie "to będzie fajne i ciekawe" mając coraz bardziej gdzieś jakąkolwiek konsekwencję zdarzeń
A moim zdaniem obraz Pani Weasley i Rona miał być literackim przykładem, że nie każda rodzina musi mieć pieniądze i czasami trzeba iść na kompromisy i takie sytuacje mają miejsce w wielu rodzinach
8:05 parszywek był w domu Weasleyów 12 lat więc sądzę że ten szczur nie został ot tak sobie wzięty przez molly tylko po prostu wprowadził się do domu i nie chciał go opuścić
Będzie w ataku na Hermionę? Bardziej jej filmową wersję tak faworyzowaną przez twórców
Oj tak. Dla mnie Hermiona to fanatyczka i zadufana w sobie postać. I lubimy ją bo rozwijała się w Gryfindorze a co by było gdyby rosła w innym domu?
Ja po przeczytaniu ksiązek najbardziej nie lubiłem Hermiony.
Nareszcie ktoś o tym powiedział. Mi jeszcze działało na nerwy jak Molly wchodziła na głowę mężowi. To dobra osoba, ale o takich rzeczach trzeba mówić.
Super film o HP jak zawsze. Cześć, Imaginarium!
Zawsze mnie denerwowało jak krytykuje bliźniaków za ich oceny i marzenia o przyszłości. Miałam wrażenie że jak odnieśli sukces to była nagle potulna i zawsze w nich niby wierzyła i wspierała
Które stwierdzenie bardziej pasuje do Molly?
"Podział na równych i równiejszych" czy "teoria mrówek, tj. piętnujesz najsłabsze osobniki, po to by te najlepsze miały pracować jeszcze ciężej"?
Raczej to pierwsze, Orwell pasuje tu idealnie XD
@@Shiromimayazumi Dziękuję. Dla zainteresowanych powiem, że to drugie określenie wziąłem z anime "Assasination Classroom". Tak bowiem pewne gimnazjum usprawiedliwiało istnienie klasy 3E, którą zlokalizowano z dala od głównego budynku szkoły i systematycznie ich poniżano, by inni lepiej się przykładali ("Byle tylko nie spaść do poziomu 3E").
Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego gdy w "Komnacie Tajemnic" Ron Fred i George wrócili z Harrym do Nory, a później pojawił się pan Weasley, to Molly z wyrzutem mówiła o tym, co nawywijali "JEGO" synowie? (nie uważała ich za swoje dzieci?)
jako osoba wywodzaca sie z toksycznej rodziny absolutnie sie zgadzam
nieraz draznily mnie zachowania Pani Weasley ktore wydaja sie niewinne z zewnątrz ale jasno pokazują rodzica ktory nie ma bezwarunkowej milosci i stawiającego zalozenia ktore musisz spelnic by kochal Cię bardziej
byla po prostu nie fer wobec swoich dzieci
Ja tam lubię Molly przej jej charakter, ale ona faworyzuje Pottera, kosztem Rona i reszty
Bo nie było sceny w której się wydzierała na Harrego.. nawet jak polecieli samochodzem do Hogwartu "RONALDZIE WEASLEY! TWOJR STAREGO CZEKA W PRAVU DOCHODZENIE! MAM W DUPIR ŻE HARRY TEŻ TO ZROBIŁ, MASZ WPIERDOL JAK WRÓCISZ"
Poproszę teraz w ataku na Jasia Fasolę bo jak się ogląda dzieła z nim to widać, że jest socjopatą idącym po trupach i nie respektującym zasad.
Autentycznie za każdym razem kiedy oglądam Harrego Pottera jest mi strasznie szkoda Rona
Ogolnie nie mam nic do Pani Weasley ale jak czytam ksiazki to nieraz nie moge jej zniesc xD
niestety Molly robiła to, co po dziś dzień wielu rodziców- ustawiała wartość dziecka na podstawie osiągnięć
Bardzo dobry materiał! Dokładnie tak było
Cóż.. przynajmniej wiemy, które wnuki będzie faworyzować 🤣
Akurat to wnuczek miała więcej niż wnuków
Mimo że Molly Weasley nie jest moją ulubioną postacią w świecie Pottera, to jednak z niektórymi przedstawionymi zarzutami nie do końca bym się zgodziła. Jest typową matką, która chce dla swoich synów jak najlepiej - stawia im pewne wymagania, tworzy wzorce, które jej zdaniem są najlepsze. I ten wzorzec w jej oczach osiągnął właśnie Percy - stabilną i mało niebezpieczną pracę w Ministerstwie. To, że jest uprzedzona do dziewczyn swoich synów? A która matka nie jest, zwłaszcza na początku? Mnie mocno razi jej nadopiekuńczość, która albo może stworzyć maminsynków albo doprowadzić do rozwalenia rodziny - dlaczego część jej synów wolała uciec z domu? No i to szarogęsienie się w nieswoim domu - musiała mieć solidne wsparcie Dumbledora, że takie zachowanie uszło jej na sucho.
Nie zgodzę się z Tobą, z Twojej wypowiedzi wychodzi, że typowi rodzice to osoby, które faworyzują jedno z dzieci i świadomie narażają te drugie na drwiny. Sama mam starszego brata i chociaż jesteśmy uzdolnieni w różnych dziedzinach, rodzice zawsze starali się nas traktować równo i to było normą w mojej szkole, gdzie większość osób miała jednak rodzeństwo. Po drugie, nie każda matka nie lubi swojej przyszłej synowej, mówię to z własnego doświadczenia. Znowu: normą nie są zaburzone osoby, które konkurują o uwagę swojego dziecka z jego partnerem / partnerką. Molly ma coś z głową
Co do Rona to wcale nie był takim dzieckiem, to on to tak odbierał. Wyjca dostał bo zagrało to jego życiu.
Ba nie chciał go puścić na misję z Harrym.
Szczura chyba wzięli źe sklepu pewnie parsywek się tam wkradł.
I życiu Harrego.
Parszywek był animagiem,ale Weasleyowie nie mieli o tym pojęcia.Dopiero na trzecim roku Ron był w szoku ze szczur jego brata okazał sie tym ktory sprzedał Potterów Voldiemu.
@@Pawel_Sowinski27 tak, i?
no, z większością argumentów się zgodzę, ale mam kilka ale:
po pierwsze, właśnie patrząc na to ile występków popełniali ciągle fred i george, to ciężko mi uwierzyć że nigdy nie dostali oni od niej wyjca, nawet jeśli nie było to nigdy powiedziane. chociaż żaden ich występek raczej nie był takiego kalibru jak ten rona, gdy dostał on wyjca, bo przypominam że sam dumbledore stwierdził że jeśli on i harry jeszcze raz zrobią coś takiego to wyrzuci ich ze szkoły i raczej mówił to poważnie.
po drugie, zgadzam się z tym że po tym co zrobił percy w zakonie feniksa powinna mieć go w dupie, aczkolwiek z drugiej strony, była ona jedyną z całej rodziny która próbowała nawiązać z nim kontakt. reszta prawidłowo miała go w dupie. prawdę mówiąc, to już wcześniej wszyscy poza molly i być może arturem sprawiali wrażenie jakby tylko czekali na to aż percy odwali przez swoją ambicję coś takiego że już go przez to nie zobaczą. i w sumie nic dziwnego. nawet harry go nie lubił.
po trzecie, odnośnie tego że molly stwierdziła że percy to ostatni prefekt w rodzinie, to potem od razu wyjaśniła że chodziło jej tylko o freda i george'a, natomiast rona i ginny w ogóle wtedy nie wzięła pod uwagę, może dlatego że ron był wtedy w 3 klasie, a ginny w 2, aczkolwiek o ile to że nie wzięła ginny pod uwagę jest jakkolwiek dziwne, to to że nie wzięła pod uwagę rona już niekoniecznie, bo raz że jeśli chodzi o charakter i zachowanie to był jednak bardziej podobny do freda i george'a niż do percy'ego( nie wiem jak z billem, bo nie było powiedziane jaki był w szkole, ale skoro został najpierw prefektem, a potem prefektem naczelnym, to siłą rzeczy musiał mniej odwalać niż fred i george), a dwa, że jak już został tym prefektem, to po pierwsze nie tylko molly, ale nawet hermiona, fred i george, czy sam ron byli w szoku, bo uważali że to harry nim będzie, a po drugie nie był taki skory do wykonywania obowiązków prefekta jak hermiona czy wcześniej percy, ewidentnie było widać że wcale nie chciał nim zostać bo sama ta ranga kojarzyła mu się z percym.
A, i odnośnie fleur, to przypominam że na początku jej związku z billem, to nie tylko molly jej nie znosiła, ale również hermiona i ginny.
Bo to zła kobieta była...
Ron zawsze trafiał na złe kobitki, dominujące toxic, bo potem była Hermiona i jeszcze wszczeniej Lavender, jak mnie pamięć nie myli.
Nie wiem, jak było w książce, bo nie byłam w stanie przeczytać 6 i 7 części, ale w filmie, kiedy Ron miał zniszczyć horkruksa, padł tekst, który bardzo mocno zapadł mi w pamięć. "Najmniej kochany syn matki, która najbardziej pragnęła córki". Wtedy w głowie stanęły mi te wszystkie momenty, gdzie pani Weasley gnębiła Rona, bo był kolejnym synem, który pokrzyżował jej plany posiadania córki. Co prawda potem wyszła Ginny i spełniło się jej życzenie, ale Ron nadal pozostał tym niechcianym. Bo dla mnie to wyglądało tak, jakby ona chciała robić sobie dzieci dopóki nie wyjdzie ta upragniona córka. I może jakby Percy okazał się dziewczynką, tutaj by zakończyła chęć posiadania dzieci. Nie byłoby bliźniaków, nie byłoby Rona. Trochę jak w grze. Dostajesz coraz to nowe postacie, ale to nadal nie to. Grasz nimi, bo nie masz innych. Ale kiedy dostajesz tę jedną, upragnioną, cała reszta jest zapomniana, chyba, że do którejś wytworzył ci się sentyment. Np do pierwszej. Przykre, ale wydaje mi się adekwatne.
W ogóle Imaginarium mam pomysł na ciekawy odcinek, bo wiele razy robiłeś teorię disneya pixara itp. A może jakaś teoria co się stało z żoną goofy'ego. ? Wiemy że ma syna maxa ale co z jego żoną :D
Spoko, ciekawe 😀
@@imaginariium to czekam na odcinek hah.
Molly po prostu robiła błędy i dzieliła swoje dzieci, co cześć matek robi. Raz w życiu coś dzieciak źle zrobi i już go zaszufladkują jako niegrzecznego. Z drugiej strony po co on tego wyjca otworzył przy wszystkich , by mieli z niego ubaw. Nie mógł pójść w jakieś do jakiegoś spokojnego miejsca!
wystraszyłam się miniaturki 😂
Ilość dzieci nie usprawiedliwia, mnie samej się wydaje, że ten dysonans w stosunku do synów był powodoany tym, że kolokwialnie mówią, Molly rodziła dzieci tak długo aż nie trafiła się córka, o której tak bardzo marzyła, a przeczytałam gdzieś, że Ginny byłą pierwszą dziewczynką w rodzinie Weasleyów od kilku pokoleń. Im dalszy w kolejności syn tym dla niego gorzej. Chyba tylko bliźniacy mieli na to wylane, bo to na czym im obu najbardziej zależało to bliźniak.
To ja proponuję: W obronie Rona
To i "Jak Hermiona została poprawiona przez twórców filmów"
Już powstał o tym odcinek, wręcz seria - "Jak filmy zepsuły postać Rona, Ginny oraz Neville'a"
Tak krótko.
To że był rudy, nie było jego winą.
Też od tej sceny z wyjcem przestałam uważać panią Weasley za dobrą matkę, ale teraz przyszło mi do głowy: może jej nie przyszło do głowy, w chwili kiedy była wściekła, że wyjec wykrzyczy to publicznie? (ale i tak w filmie zrobili z niej w tej scenie jeszcze gorszą matkę, niż w książce).
Uwielbiam twoje filmy
Jak zwykle mega filmm
Wg mnie mogło to wynikać z tego że Ron był rudy :P
7:31 nie wiem o co chodzi eleganckie wdzianko dla każdego klauna
W kategorii dzieci molly, moj osobisty ranking,wyglada tak:
-bliźniaki
-bill
-charlie
-ginny
-ron&percy
Taaak, w końcu
Najbardziej zirytowała mnie scena z "Zakonu Feniksa", w której Molly na uwagę Syriusza, że "Harry nie jest jej synem" odpowiedziała "Ale tak jakby nim był, bo kogo ma poza nią"..
Siemaneczko. Porównanie otrzymania wyjca przez Rona i ośmieszenie go przed całą szkołą do wybryków bliźniaków jest nie na miejscu. Oni rozrabiali w szkole a Ron wraz z Harrym ukradli auto i latali nim ot tak sobie po mieście ku zdziwieniu mugoli co niejako wiąże się z narażeniem ujawnienia świata czarodziejów :))
2:47 Zaraz zaraz. Pamiętam, że kiedyś Pan tworzył filmik, w którym pokazywał Pan iż Weasleyowie nie byli tak naprawdę biedni. Nazywał się "Weasleyowie wcale nie byli biedni".
Tak ale w sadze byli. On tylko mówił że było to nie logiczne, ale nadal w sadze byli
@@ikado133 W takim razie powinien był on powiedzieć "wegłud książek byli oni biedni, z czym osobiście się nie zgadzam".
@@wojtekreliga3881 no nie bo tutaj omawia główną fabułę a nie swoje opinie
to była teoria jego teoria, która nie jest potwierdzona.
A czy przypadkiem tez Molly nie dala Ronowi swetra bez litery R ? kiedy Fred i Gorge i Percy mieli pierwszy litery swojego litera wydziergane na swetrach?
Uwielbiam jak Ty że zwykłych dziur fabuły i słabości warsztatu JKR robisz potężne teorie ❤
Dziękuję że dostarczasz nam tyle kontentu
Ja myślę że Ronald mógł być po prostu nie do końca chcianym dzieckiem.
Wiadomo wydała na świat synów którzy dobrze sobie radzili ale chciała mieć córkę więc próbowała aż do skutku.
Bardzo często tak w rodzinach jest że tym pierwszym czy ostatnim przypisywane są podświadomie jakieś znaczenie.
Poza tym no był to najmłodszy z braci więc na tle takiego Percyego czy Billa to wypadał blado i również Matka nie oczekiwała zbyt wiele od Rona bo w końcu wiele starszych braci spełniło jej oczekiwania
Słucham sobie ostatnio audiobooków hp i w zakonie feniksa mówią że do Hogsmeade przyszli bracia Colin i Dennis Creveyowie
Jeśli dobrze kojarzę Dennis był wtedy w drugiej klasie, a wyjścia tam były legalne od klasy 3. Taka drobna nieścisłość wykryta
Ja jej wogóle nie lubię zawsze mnie wkurzało że faworyzowała Harrego i Percego a resztę rodziny miała w dupie
No hej, z wszystkim się zgadzam ale to ostatnie z możliwymi chorobami Parszywka da się wytłumaczyć np. mogła go wyleczyć za pomocą magii ponieważ czarodziejom niegroźne są niemagiczne choroby albo to że peter petigrew jakoś się zakradł do sklepu z magicznymi stworzeniami a Molly go normalnie kupiła.
pozdrawiam Wszystkich🙂
Molly wielokrotnie kierowała sie wskazówkami Rona. To on poprosił ja o przesłanie jakiegokolwiek prezentu na świeta bo Harry mu sie zwierzył ze nigdy nic nie dostał. Zapraszał do domu podzielil się swoją rodziną takze matka i ojcem. To dopiero przysluga dla przyjaciela. Dał mu braci oprucz Percego traktowali Harrego jak brata. Charlie ostrzegl przed smokiem i pomogł sie go pozbyc za pomocą Rona to Ron pisał do brata. Bill także traktował Harrego jak nastepne dziecko w rodzinie. Przyjechał na turniej trojmagiczny.
Bliźniacy wspierali Harrego duzo lepiej niz sam Ron który po prostu czasami miał wszystkiego dość.
Nigdy nie uwierzyli ze Harry jest dziedzicem nigdy im nie przyszlo miec pretesje do Harrego w turnieju trojmagicznym. A takie pretesje miał Ron a przecież powinien lepiej znac Harrego. Harry niemal nigdy nie miał tajemnic przed Ronem i Hermioną.
Molly zawsze słuchała swoje dzieci. Była na tyle pewna Rona ze gdy ten poprosil o pomoc przesłała prezent dla Harrego była gotowa jechac po Harrego gdy Harry milczał (nie ze swojej winy) dla Molly był kolejnym synem ani lepszym ani gorszym. Zauważcie ze tworca wymienia najstarsze dzieci jako te wazniejsze. Dlaczego? Dlatego ze starsze dzieci czesto są pokazywane jako wzór. I Bill i Charlie i Percy byli dla Molly dobrym wzorem dla młodych dzieci . Blizniacy wg niej byli najgorsi i wiele razy ich strofowała to nie znaczy ze ich nie kochała tylko ze byli nieznośni. Molly słuchała najmłodszego syna. No może nie w sprawie kanapek. Pomogła Harremu dla RONA i pomimo wsiekłosci w przypadku kradzieży na dzieci tylko na nich nakrzyczała skończyło sie bez kary. Molly zawsze taka była darła sie ale niemal nigdy nie karała swoich dzieci. Nie była matką pozwalajaca na wszystko. Ale matki pozwalajace na wszystko nie sa dobrymi matkami
Druga kwestia jest tez taka,że jak Molly i Artur usłyszeli o tragedii Potterów to normalne ze dla Harrego byli jak drudzy rodzice.
warto dodać że w czarze ognia gdy cała gromada wróciła do nory, Molly powiedziała bliźniakom że nie potrafiłaby sobie wybaczyć gdyby ostatnie ich spotkanie zakończyło się kłótnią. Może bliźniacy nie byli dla niej wzorem do naśladowania ale to byli jej synowie i to oczywiste że ich kochała
@@Pawel_Sowinski27 Bredzisz gdyby nie Ron gdyby nie przyjaźń z Ronem Molly i Artur nie byli by tacy słonni do pomocy. Od urodzenia Harry nie zrobili nic np nie odwiedzili Harrego. To przyjaźń z Ronem była decydująca. Molly i Artur po prostu nie znali Harrego Pottera. To Ron im przedstawił w liście kumpla a potem im jęczał że mają go zaprosić bo Harry ma koszmar w domu. I oni się zgodzili. Albus nie chciał by Harry został adoptowany przez rodzinę czarodziejów. Chodź pewnie jak mówisz wiele rodzin czarodziejskich było by skłonnych adoptować Harrego być może rodzina Rona też.
@@LeokadiaJagodzianka tak ona bliźniaki kochała byli jej najbardziej wkurzający mi dziećmi ale nie darowała by sobie że się z nimi pokłóciła gdyby im coś stało do czego przecież doszło. Bardzo kochała wszystkie swoje dzieci a kiedy pojawił się Harry jak z nieba (i w przenośni i dosłownie) zaakceptowała go natychmiast. Opiepszyła ich ale od tego są rodzice. A Harrego potraktowała w większym współczuciem i taktem dlatego że był w ich domu po raz pierwszy. I nie było by dobrze z mniejsca atakować go opierdolem.
Z resztą nie był winny to jej dzieci znów sprzeciwiły się swoim rodzicom. Wtedy Molly i Arturowi było żal Harrego i go pokochali a on ich za wszystko
Ja mam pewną teorię na troche inny temat.
Właśnie obejrzałem film o wynajdowaniu nowych zaklęć.
I tak sie zastanawiam.
Bo mówi się, że w dawnych czasach założycieli Hogwartu czarodzieje byli o wiele potężniejsi i sama magia była o wiele bardziej złożona i "mistyczna" niżobecnie i pewne gałęzie magi zostały zapomniane, a niektóre po prostu wygasły bezpowrornie.
Takie różdżki są takimi jakby katalizatorami wzmacniającymi i dającymi ujście magicznej mocy czarodzieja podczas gdy w czasach starożytnych różdżki nie były potrzebne.
I nawet tak potężni czarodzieje jak Dumbledore i Voldemort nie są nawet w połowie tak potężni jak starożytni czarodzieje, jak Merlin czy założyciele.
I moja teoria z tym związana jest taka, że im większe zastosowanie magi do błahych spraw, im więcej wymyślanych zaklęć, tym bardziej ta pierwotna siła magiczna się rozmywa i zanika i za kolejne tysiąc lat magia zaniknie zupełnie i na zawsze.
Każde nowe zaklęcie, mimo że poszerza zakres możliwości wykonywanych codziennych czynności za pomocą magi to tą pierwotną siłę każde nowe zaklęcie osłabia i jest to proces nieodwracalny.
Dlatego też mamy legędy o różnych dziwach i miejscach np Atlantyda, lecz nawet w świecie czarodziejów wiele różnych historii staje się jedynie legendami i bajkami, a prawda jest taka że nikt nie jest w stanie poznać czym jest pierwotna siła która stworzyła ten świat
Mnie boli, jak w 7 części jest cytat w momencie gdy Persi pojawia się w pokoju życzeń przed bitwą (teraz piszę z pamięci) "Molly Odepchnęła Freada/Georga" żeby przytulić Perceygo. Jest mi przykro jak na kartach powieści Fred i George byli źle traktowani przez nią
Panie! Następny odcinek prosze o w "obronie Fluer Delacour"! Oraz mam pytanie, jaki jest tytuł muzyki w tle?
Wujek Rona faworyzował swojego syna, a Molly kupowała Harremu drozsze rzeczy niż synowi. Harremu to nie przeszkadzało. Chętnie z ifiary dołączył do oprawców słabszych.
True, niektóre jej zachowania były... hm... no :)
To co kiedy będzie w obronie voldemorta?
Lepiej powiedzieć analiza jego okrucieństwa: czy to przez poczęcie amortencją czy poprzez horkruksy
@@pawosa1964 tzn nie narzekałbym na takie coś, ale nie o to mu chodziło. Napisałem argument niskiego lotu, bo uwielbiam Pania Weasley
Owszem Voldemort miał złe uczynki ale liczy się dobro czarodziejskiego świata 😂
Każda matka swoje dzieci kocha, tylko nie wszystkie jednakowo.
Co jak co, ale za danie zegarków Ronowi i Harry'emu (odpowiednio kupiony nowiutki zegarek dla Rona i rodzinna pamiątka po jej bracie dla Harry'ego) jest jedną z moich ulubionych w całej sadze
Uważam jednak, że ludzie przesadzają z tym, że była ona złą matką. Co prawda widać to po tym, że większość komentujących w ten sposób jest jeszcze młoda, więc opowiada się bardziej po stronie Rona, gdyż tylko jego potrafią zrozumieć, jednocześnie nie potrafiąc zrozumieć co to znaczy być rodzicem, a w szczególności matką (co jest zrozumiałe ze względu na ich młody wiek i brak doświadczenia, ale tyczy się to tych starszych osób, którzy nie wiedzą z czym to się je). W każdym razie nie, Molly nie była złą matką. Wręcz przeciwnie, była dobrą matką. Wyjec był w pełni zasłużony, było to ryzyko nie tylko dla Rona i Harry'ego, ale też dla Artura jak i całego społeczeństwa czarodziejów. Już pomijam to, że ta scena jest najgłupszą sceną w całej sadze, bo wystarczyło poczekać jakieś 2-3 minuty MAX zanim Artur i Molly wyszliby z peronu 9 i 3/4. I wyjec to nie było "ośmieszenie go przed cała szkołą". Jest to bardzo dziecinne myślenie. Fred i George robili zwykłe pranki, nie było to tak niebezpieczne jak decyzja Rona o wzięciu Forda. Więc nie, nie jest to niesprawiedliwe. Decyzja Percy'ego z Zakonu Feniksa również nawet nie jest bliska tego, co zrobił Ron. I to, co powiedziała w wyjcu Molly jest również normalne. Będąc rodzicem nie można zawsze stanąć za dziećmi bez względu na wszystko. Bo potem mamy takich idiotów, którzy robią coś szkodliwego, a rodzice nie kiwną palcem. Trzeba uświadomić dziecko, że zrobiło coś bardzo złego, a nie pochwalać i mówić "nic się nie stało, mój synek nie zrobił nic złego".
A danie Harry'emu rodziny i lekkie faworyzowanie go również jest całkiem zrozumiałe. Chłopak nigdy nie miał kochającej rodziny, to było wszystko, czego pragnął. Ron miał to przez całe życie, więc nie potrafił tego docenić (co jest zrozumiałe bo był 12 latkiem, czyli jeszcze przez jakieś kilkanaście lat byłby zbyt głupi, żeby to zrozumieć, jak to dzieci). Więc danie tej miłości Harry'emu (nie zabranie jej Ronowi, żeby dać Harry'emu, po prostu danie Harry'emu trochę więcej, żeby nadrobić te kilkanaście lat bez rodziny) jest jak najbardziej słuszne i dobre.
Musze przyznać, że ten film jest absurdalny, źle napisany i rozczarowujący. Nie dość, że został on napisany z perspektywy nastolatka, który przejmuje się tylko tym, co powiedzą jego rówieśnicy w szkole, co jest idiotyczne i dziecinne, to jeszcze dopisywane są zarzuty które są niczym niepotwierdzone, jak to że Molly wzięła Parszywka z ulicy, to że ona specjalnie robiła rzeczy tylko po to, żeby ośmieszyć Rona przed szkołą czy to, że nienawidziła Fleur przez jej wygląd. Żadna z tych rzeczy nie została wcześniej napisana, jest to wyssane z palca. Ona nie przepadała za Fleur, bo tak się zachowują matki (i ogólnie rodzice) do partnerów/partnerek ich dzieci. Nie ufają im, myślą, że chcą tylko wykorzystać ich dzieci, w przypadku Fleur mogło to być chęć zarobku (bo choć Weasleyowie byli biedni, tak jednak Bill miał porządną robotę i pewnie zarabiał bardzo dobrze) lub po prostu chęć wejścia do brytyjskiego społeczeństwa czarodziejów poprzez ślub). Nie mówię, że jest to dobre, ale to tak jak ojcowie mają z chłopakami ich córek. Jest to naturalne. Molly dopiero zrozumiała, że to prawdziwa miłość, jak zobaczyła że Fleur kocha go pomimo przekleństwa, jakim niewątpliwie było ugryzienie przez wilkołaka. Przypominam, że Bill to pierwsze dziecko, które się żeniło, więc to też było nowe doświadczenie dla Molly, szczególnie że ona nie była za bardzo doświadczona ze zwykłymi związkami ich dzieci, skoro taki Percy, Ron czy Ginny mieli związki tylko w szkole i nie kontynuowali ich w wakacje (chyba jedynie Percy miał dziewczynę w wakacje ale nie spotykali się, jedynie wysyłali do siebie listy).
Totalnie się zgadzam!
Kurde nigdy na to tak nie patrzyłem
fajnie opowiadasz tak spokojnie po pracy fajnie posłuchać
Wychodzi na to, że Molly była po prostu… ludzka. I tak jak każdy rodzic popełniała błędy wychowawcze. Ronowi oberwało się najbardziej, ale nie zapominajmy, że Bogin przyjął (być może) jego postać jako pierwszą. Więc może w głębi serca czuła, że to właśnie najmłodszego syna zaniedbuje najbardziej.
.
.
.
Swoją drogą, wyobrażacie sobie reakcję Molly na więc o tym, że Harry chodzi z Ginny? :D
Ja jej nie lubię przede wszystkim za wtrącanie się w sprawy między Harrym a Syriuszem. Wariatka
Zawsze mnie to zastanawiało czemu w zasadzie tylko Rona tak traktowała.
Mialam swojego czasu teorię, że byla juz zmeczona tymi wszystkimi chłopakami a szczegolnie blizniakami wiec na Rona nie miala już siły.
Do konca nie mamy informacji jak byli ci starsi traktowani i jak zachowywali sie jako dzieci.
Mimo, że Harry był megabogaty regularnie objadał rodzinę, która była dużo biedniejsza od niego.
Spotkałem się niedawno z teorią, że Avada Kedavra, którą Snape zabił Dumbledora była niebieska. Nie wiem czy to kwestia niedopracowanych efektów, czysty przypadek czy celowy zabieg. Mógłbyś się temu przyjrzeć? ;)
Robisz z igły widły i szukasz sensacji za wszelką cenę. Zasięgi, to się zaczyna dla ciebie liczyć. I piszę to z żalem, kiedyś było inaczej.
Jedyna krzywda która była zrobiona Ronowi przez jego Matke to, to że go urodziła przez co był rudy i nie miał duszy :D :D
Powiedzieć, że wychowywała te dzieci sama to niezwykła potwarz dla Artura.
W tych książkach pobyt w Hogwarcie jest wspaniałą przygodą a jest też możliwość edukacji domowej. Właśnie dlatego wypisanie ze szkoły mogło być dla Rona karą.
Z tym szczurem to bez przesady. Szczury to też przyjazne zwierzęta domowe, które tanio można kupić. I żaden, nawet trudny rodzic nie wziąłby dzikiego szczura spod śmietnika dla swojego dziecka
O, jak miło, nie każdy się nabrał na tą czułą mamusię? Ja od początku zauważyłam, że jej podejście do Rona względem innych dzieci jest jakieś nieuczciwe i dlaczego tak faworyzowała Harre'go? Ok, sierota, no, ale robiła to na oczach syna, który tej czułości nie miał.
Mam jedno pytanie. Dlaczego Percy odesłał prezent, który Molly mu przysłała po tym, jak wyprowadził się od rodziny?
Bo Percy wtedy był skłócony z rodziną. Jego rodzice stali po stronie Dumbledore'a a Percy po stronie Ministerstwa, które utrzymywało, że Harry i Dumbledore kłamią na temat odrodzenia się Voldemorta.
@@ObitoUchiha-ph7ri A w szóstej części, gdy wraz z Rufusem Scrimgeourem odwiedził swoją rodzinę, miał perfekcyjną okazję, by się z nimi pogodzić. Gdyby przynajmniej przeprosił to fabuła potoczyłaby się praktycznie tak samo.