Mam 35 lat i u mnie to, o czym mówisz nadal trwa i nigdy się nie skończyło. Chłopcy w szkole mnie przezywali, a w okresie licealnym i studenckim nie zwracali na mnie uwagi. Od dziecka oboje rodziców wmawiało mi, że dopóki nie schudnę, nikt mnie nie zechce. Dziś mój tata nie żyje, mama ma zakaz mówienia czegokolwiek na temat mojego wyglądu, bo kiedyś wygarnęłam jej w oczy wszystko, co leżało mi na wątrobie. Koleżanki na studiach i w pracy mówią mi, że jestem ładna, fajna, dobra. Dadzą mi swoją dietę, schudnę i na pewno kogoś znajdę (zawsze w tej kolejności, bo przecież gruba nie mam szans) lub jeszcze lepiej - próbują mnie swatać ze swoimi kolegami. Z tym, że zawsze są to panowie uzależnieni od alkoholu, z czego sobie nawet sprawy nie zdają, chamscy i traktujący kobiety jak śmieci. Przecież z moją otyłością, to wszystko, na co zasługuję. Znam wielu miłych, świetnych mężczyzn, ale są już żonaci, mają dzieci i ustabilizowane życie. Dawno już porzuciłam marzenia o założeniu rodziny. Noszę maskę niezależnej kobiety, która nikogo nie szuka, bo jest szczęśliwa sama ze sobą i tylko dzięki temu się jakoś trzymam. Mimo tego, że znam wiele kobiet, które, mimo nadwagi czy otyłości są w szczęśliwych związkach, straciłam wiarę w to, że mnie spotka coś podobnego. Cieszę się, że poruszyłaś ten temat, bo przynamniej tutaj mogę się szczerze wygadać. Pozdrawiam cieplutko ❤
Dzień dobry❤ Też mam 35lat i też nie mam rodziny chociaż do otyłych nigdy nie należałam a o piłce nożnej wiem więcej niż nie jeden facet. Samych dziwaków spotykam na swojej drodze a wszystko co fajne...żonate😔Nie martw się ❤ Wszystko się ułoży❤️ Pozdrawiam serdecznie i zdrowia życzę❤ To jest najważniejsze😊
Kurcze ten sam wiek ten sam problem....ale moja koleżanka młodsza ode mnie o 4mce tak samo jak ja długie do pasa włosy tylko szczupła 36rozmiar 172cm i tez sama i biedna pomimo ciekawych studiów zasuwa w rossmanie i co ma zrobić też już się z tym pogodziła.....
Ta historia jest w 100% o mnie, chociaż jeszcze do niedawna myślałam, że już mnie nie dotyczy bo męża już mam mimo że dalej otyła, ale jednak to nie wszystko. Jakiś czas temu byłam na rozmowie o pracę w miejscu, na którym bardzo mi zależało, rekruterka była mną oczarowana, moją kompentencją, doświadczeniem, elokwencją. A ja patrzyłam na nią jak na idiotkę bo nie zrozumiałe było dla mnie jak można tak postrzegać i tak dobrze się wypowiadać o osobie, która przecież jest grubą świnią. Ogromnie gratuluję Ci tego, że cała ta historia jest już Twoją przeszłością i dziś Cię nie dotyczy, jest to moim największym marzeniem by dożyć dnia, w którym będę na tym etapie, na którym Ty jesteś dziś. Ściskam mocno ❤
Paula to straszne co przeszłaś . Dzieci, ludzie potrafią bardzo zaszufladkować i skrzywdzić innych. Przykre jest to, że od najbliższych nie otrzymałaś odpowiedniego wsparcia i szacunku co zaburzyło Twoje spojrzenie na Samą siebie. Mam córkę nastolatkę, która w klasie wśród swoich koleżanek była "wydalona" z grupy ponieważ pozwoliła sobie mieć inne zdanie od dziewczyny która dominuje. Jesteś super z tym co robisz, mówisz co przekonuje mnie do innego spojrzenia na siebie. Pozdrawiam serdecznie 😊
Dobrze, że odważyłaś się dodać ten film! Ja pierwszego chłopaka miałam w wieku 25lat, co więcej z nim miałam nawet pierwszy pocałunek. Też już bardzo mocno się zastanawiałam co jest ze mną nie tak, że nikt się mną nie interesuje. Tak naprawdę to wcześniej flirtowałam raz w życiu, ale kontakt się jakoś urwał. Co ciekawe miałam różne okresy - od 86kg w podstawówce, przez 70-75 w gimnazjum po 100kg na początku studiów i spadek do 70kg na koniec studiów. Niezależnie od wagi nikt nie okazywał mi zainteresowania, nawet w klubach faceci podbijali zawsze do koleżanek, bardzo rzadko do mnie. Na szczęście ja byłam wychowana tak, żeby znać swoją wartość, więc dość długo szukałam okoliczności zewnętrznych - że babska klasa w LO, babskie studia, nie mam gdzie poznać facetów, że za mądra jestem a facetów to odstrasza, że kobieta będzie lepiej od nich zarabiać - co ciekawe połowa moich koleżanek na studiach nie miała chłopaka przez lata, więc coś w tej teorii chyba jest. Dopóki najbliższe kumpele były też wolne to mi to nie przeszkadzało, ale kiedy wszystkie znalazły chłopaków a ja nadal nie to już realnie zaczęłam się zastanawiać czy to nie moja wina i czuć się niekomfortowo. Pamiętam, że wielokrotnie myślałam nad założeniem Tindera ale odkładałam to na "kiedy schudnę", bo sądziłam że doda mi to więcej pewności siebie, bo choć znałam swoją wartość to relacje damsko-meskie to był kompletnie nieznany grunt, a brak jakiekolwiek zainteresowania ze strony mężczyzn zaczął mi mieszać w głowie, że może cechy, które uważam za zalety wcale nie są atrakcyjne dla przeciwnej płci. Na szczęście poznałam swojego chłopaka gdy już byłam zdeterminowana, że po sesji zakładam Tindera, więc nie musiałam ostatecznie tego robić, byłam akurat wtedy 30kg lżejsza i zaczynałam czuć się dobrze w swoim ciele, choć to nadal była nadwaga. Pamiętam jak niepewna byłam na początku zwiazku, jak się wstydziłam powiedzieć mu, że mam 24 lata i nie tylko jestem dziewicą ale nawet nigdy się nie całowałam. Na szczęście trafiłam na wspaniałego mężczyznę, który dawał mi poczucie bezpieczeństwa, żeby mimo wstydu mu to wszystko powiedzieć, sprawiał że czułam się piękna i nauczyłam się czuć pewnie ze swoim ciałem i nie wstydzić nagości. Dzisiaj jesteśmy razem bardzo szczęśliwi, nasz związek jest dojrzały i pełen bezpieczeństwa. Co zabawne mój facet bywa strasznie dojrzały, a ja potrzebuję trochę szaleństwa - nie przeżyłam nigdy całowania się gdy za ścianą są rodzice, uprawiania seksu w samochodzie z braku własnego mieszkania i mi brakuje takich doświadczeń. Ja na pewno miałam dużo szczęścia, bo mnie w domu ani w szkole nikt nie wyzywał od grubasów, może to zalety mamy nauczycielki w podstawówce i dobrych szkół później. Straszniejsze mi przykro gdy słucham twoich przeżyć w tak młodym wieku i przytulam. Dzięki, że podzieliłaś się swoją historią.
Dziękuję ci za to co tutaj dziś powiedziałaś. Przeszłam przez piekło jako osoba otyła, jako otyłe dziecko. Byłam grubą świnią, spaslakiem etc. To już na zawsze pozostanie ze mną. Nikt mnie wtedy nie ukoił nie Przytulił. Ciężko mi teraz w relacje z drugą osobą.
Jak to możliwe, że mając takie ochydne doświadczenia z rówieśnikami, i dorosłymi, wyrosłaś na tak dobrą i piękną osobę. Tak mi przykro, że musiałaś przez to przejść ❤❤❤❤
Moja historia jest podobna. Oprócz tego, że byłam rozmiar dwa większa niż inne dziewczyny to jeszcze nieatrakcyjna z wyglądu. Po osiedlowych komentarzach "odwróć się, bo jesteś brzydka" to już miałam "pozamiatane w psychice". Tak czy siak to dopiero teraz zmagam się z nadwaga i tak sobie myślę że w dzieciństwie dorośli powinni nas bardziej byli wspierać, ale lata 80 i 90 to nie były czasy takiej świadomości jak teraz. Bardzo się cieszę że jesteś, a Twoje materiały są wartościowe i wspierające. :)
Paula, przeszłaś naprawdę wiele i myślę, że takie słowa i zachowania odciskają o wiele większe piętno w psychice dziecka i nastolatka, aniżeli u osoby dorosłej. Nie wierzyłam, że kiedykolwiek tak napiszę, ale cieszę się, że na otyłość zachorowałam dopiero będąc dorosłą kobietą. Dzieci potrafią być do bólu szczere, a przez to do bólu okrutne i powiem szczerze, że w podstawówce również dokuczałam pewnej dziewczynce na podwórku i krzyczałam za nią "gruba, gruba", ale przyznaję się bez bicia, że wtedy nie rozumiałam, jak wielką krzywdę jej wyrządzam, po prostu jako mały dzieciak wtórowałam rówieśnikom. Na szczęście dostałam od niej niezłe wciry na klatce schodowej ;) i zaniechałam procederu. Nigdy więcej nikomu tak nie powiedziałam i być może tamta "gruba" rzuciła jakąś klątwę na mnie bo i ja zostałam tą grubą, a więc karma wróciła ;).
Ja po tym co przeszłam na starość ( w marcu skończę 49) mam ogromną satysfakcję kiedy spotykam znajomych z tamtych lat.Jeden wygląda jak bezdomny ,drugi stracił zęby i chyba nie chce zainwestować w protezę ,żeby chociaż któryś miał coś ze średnio przystojnego gościa -nie.Te "piękniejsze koleżanki" które zawsze miały się za lepsze chyba zapomniały że nadal są kobietami choć latka lecą.Mam ochotę im dokopać i przypomnieć stare czasy kiedy przejmowałam się
Paula, Twoja historia jest historią wielu z nas. To, że jest także moją wiem od dawna. Kiedy ktoś okazywał mi zainteresowanie, byłam pewna, że robi to dla beki, dla żartu , i jednocześnie przerażona, jak mogę się komuś podobać, przecież to niemożliwe. Chcą uniknąć kompromitacji, zawsze uciekałam. Dość późno z tego wyszłam. Takie kompleksy niestety potrafią siedzieć w głowie latami. Dobrze, że jesteś i dobrze, że tworzysz te przestrzeń ❤ #zodk / zawsze oglądam do końca 🥰
Słuchając twojej opowieści czułam, jakbyś mówiła o mnie. Kilka moich historii: Kiedy na kolonijnej dyskotece chłopak zaprosił mnie do tańca... to zapytałam go, czy się założył z kolegami, że zatańczy z grubą? Na studiach internetowa, wielomiesięczna znajomość ze świetnym chłopakiem, z którym totalnie mi "kliknęło" zakończyła się, kiedy on zaczął nalegać na zobaczenie mojego zdjęcia. Kilka lat temu, kiedy poznany przypadkiem mężczyzna poprosił o mój numer telefonu, zapytałam "ale po co?". Po kilku spotkaniach zghostowałam go, bo wstydziłam się ZA NIEGO, że ON pokazuje się publicznie z grubaską. Huczy mi w głowie taki cytat z książki "Z grubsza Wenus" Anny Fryczkowskiej: "A co najgorsze: cały czas była zakochana. Głęboko i beznadziejnie. (...). Zafascynowana kolejnym kolegą, który cieplej na nią spojrzał, nie łudziła się jednak, że ktokolwiek wypatrzy w niej coś ciekawego pod zasiekami sadła, wilczymi dołami cellulitu. Śniła o miłości, wiedziała jednak, że jej zainteresowanie może faceta tylko ośmieszyć, więc nie pozwalała sobie nawet na jedno spojrzenie w jego stronę, żeby z obojętności nie przeszedł do nienawiści. Miłość brzydkich, a przede wszystkim grubych kobiet uwłacza mężczyźnie. Tego nauczyła się wcześnie i trzymała jak pierwszego przykazania. Lepiej być niezauważaną niż godną litości - to było drugie przykazanie."
Każdy ma swoja historię, ale jedno nas wszystkich laczy - wpływ rodzicow/doroslych na nasze zycie, nasze przekonania. Niestety wiekszość z nich nie miała pojęcia o emocjach i wychowaniu w empatii i zrozumieniu - co widać po nas. Na szczęście ta świadomość jest coraz powszechniejsza i miejmy nadzieję, ze przyszle pokolenia nie będą cierpiały przez nas.
Cześć Dziękuję za Twoją historię. U mnie było inaczej. Nadwagą skutkowała nieśmiałością. Jakoś długo nie dojrzewałam w sferze uczuciowej. Emocja, którą najlepiej zapamiętałam z lat szkolnych to wstyd. Miałam tylko jedną koleżankę. Unikałam imprez. Brak towarzystwa rekompensowałam sobie sukcesami w nauce. Pozdrowionka 🪻🌻🌷
Hej dziekuje Ci za te historie❤ sluchalam jej na 3 razy bo trudno mi bylo naraz bo utozsamiam sie poniekad z tym co opowiadasz.Ja nie bylam otyła w wieku nastoletnim ale mialam nadwage tak mysle.Taka moja waga przez cale liceum to bylo 70/75 przy wzroscie 173.Cala podstawowke slyszalam w domu I od bliskiej rodziny,znajomych rodziny slyszalam ze jestem za gruba,za duza jedna cioctka jak mnie zobaczyla po kilku latach a akurat wyrosłam powiedziala "Ale jestes wielka kto cie bedzie chciał".Moja mama powiedziala ze zebym znalazla sobie męza to musialby on byc niewidomy.Od męzczyzn oprocz wujka ktory zawsze mial otylosc olbrzymia I do dzis komentuje kto jest za gruby to nie slyszalam takich uwag.Przykre to wszystko 😢.
Dziękuję za ten film. Trzeba głośno powiedzieć co funduje społeczeństwo osobom chorują tym na otyłość. Obserwuję że jednak grube dziewczyny SĄ poza nawiasem grupy społecznej. Są postrzegane jak NIE kobiety, doświadczyłam tego wiele razy. Kiedy chłopcy, mężczyźni otwierali dla koleżanek drzwi, i trzymali puki nie przeszły, puszczając i odchodząc kiedy była moja kolej aby przejść. Kiedy przy mnie wyrażali się wulgarnie, a przy koleżankach się hamowali, komentując że przy nich nie wypada, i wiele wiele innych sytuacji które świadczyło o tym, że w świadomości mężczyzn grube nie należą do grupy kobiet, tylko właśnie jakby nie wiadomo do jakiej... Dlatego niektórzy traktowali mnie też jak kumpla, lub przeciwnika. Najczęściej obchodzą się że mną grubiansko, ostro, bezdusznie, oschle a w najlepszym wypadku obojętnie.
mam podobne doswiadczenia. Niestety do tej pory walczę z sydromem wyparcia- tzn to nie ja, mnie to nie dotyczy, ja jestem gdzies indziej.. i tak zycie przeleciało miedzy palcami
Dziękuję, że podzieliłaś się z nami swoją historią. Podejrzewam jakie bitwy toczyłaś w swojej głowie w związku z tym, czy nam powiedzieć, czy nie, czy to w ogóle cokolwiek zmieni, że Ty się do tego przyznasz. Otóż zmieni. Zmieni to myślenie osób, które mają (miały) podobnie jak Ty, że nie są z tym same. Ja też jestem jedną z tych osób. W podstawówce jakoś tłumaczyłam sobie brak zainteresowania ze strony chłopaków, że oni po prostu są jeszcze dziećmi i zachowują się jak bachory, a ja potrzebuję dojrzałego chłopaka 😂😂😂 Tylko, że w gimnazjum Ci "dojrzali chłopacy" wołali do mnie "O patrz! Mięso idzie!". Jak zostawiłam gdzieś plecak, tylko na chwilę bez opieki, to znajdywałam w chlebaku obok kanapki karteczkę z napisem, że lepiej, żebym nie jadła, bo zaraz zjem cały chleb w tym mieście, czy jakieś inne głupie teksty. I takie karteczki powodowały, że po prostu bałam się ruszyć tej kanapki, żeby ktoś nie widział, że jem. W ten sposób zaczęło się moje jedzenie w toalecie, po kryjomu, na kibelku. Miałam etap z intensywnymi ćwiczeniami. Wtedy też po raz pierwszy zauważyłam różnicę w moim ciele, że jest mnie jakby mniej i tak się ucieszyłam, dało mi to taką motywację, że wpadłam w anoreksję. Pamiętam, że były momenty w tych ćwiczeniach, że ja po prostu mdlałam w trakcie ćwiczeń (bo prawie nie jadłam, byłam wycieńczona) i jak się obudziłam cofałam trening do momentu, do którego pamiętałam, że go skończyłam i ćwiczyłam dalej. Obecnie wyszłam z anoreksji, mam prawidłową wagę, ale zmagam się z ortoreksją. Każdego dnia jestem coraz bardziej świadoma swojego ciała i zdrowia psychicznego, między innymi, dzięki Tobie. Trzymaj się ❤ i do wszystkich czytających ten komentarz, wy też się trzymajcie ❤
Słuchając Ciebie, widzę nastoletnią siebie. W wieku 13-19 lat moja waga wahała się między 103-114kg przy wzroście 168 cm. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogę się w tym czasie komuś podobać. Jeśli ktoś próbował nawiązać ze mną relację, uciekałam jak najdalej. 🥲Paraliżował mnie strach przed tym, że będę musiała się do kogoś zbliżyć. Miałam też olbrzymią blokadę komunikacyjną, i kompletnie nie potrafiłam rozmawiać z mężczyznami. Byłam nie tylko gruba, ale i nie miałam nic ciekawego do powiedzenia! 😅 Podczas gdy moje przyjaciółki dawno miały to za sobą, mnie ominęły wszystkie nastoletnie miłości, pierwsze zauroczenia i bliskości. Od tego czasu przeszłam długą drogę, w wieku 23 lat ważyłam już ponad 30 kg mniej. Wtedy też dopiero zaczęłam randkować i uczyć się tego, jak budować z kimś relację. Niestety w moim życiu nastoletnim też wielokrotnie słyszałam podobne komentarze jak Ty, czułam, że powinnam się absolutnie wstydzić siebie i swojego wyglądu. To odbiło się na mnie bardzo i zbieram pokłosie tego czasu do dzisiaj, mimo że jestem już w zupełnie innym miejscu. Pozdrawiam Cię cieplutko, bardzo lubię Twoje materiały! ❤
Ja również dodaję swoje podziękowania dla Ciebie za ten film. Niełatwo o tym opowiadać, a Ty łamiesz ściany i burzysz mury dla tych, którzy dzisiaj przechodzą podobne traumy w swojej głowie. Którzy przechodzą przez ten sam destrukcyjny proces, i choć zdają sobie z niego nierzadko sprawę, trudno im to nazwać i powiedzieć na głos, że sobotują samych siebie. Brawo za odwagę i zwrócenie uwagi jak to jest być więźniem swojej psychiki w odpowiedzi na to, co serwuje nam otoczenie. Wszystko, co mówisz brzmi przerażająco prawdziwie.
❤dziękuję Paula,piękny, mega wzruszający, szczery film, ktory musial Cię wiele kosztować, bardzo potrzebny wielu osobom.Caly czas mam łzy w oczach,dziękuję za to co robisz
Nie mam takich doświadczeń jak Ty, bo jako nastolatka miałam prawidłową wagę i aż mi się włos jeży na głowie. W pewnym wieku - rówieśnicy potrafią być bardzo niemiła, ale dorośli, najbliżsi wygadujący takie rzeczy - to okropne i smutne 😢 Kompleksy ma każdy, nawet te piękności, ale żeby najbliżsi tak negatywnie odnosili się do nas, to bardzo przykre.
Bardzo się identyfikuje z tym, co mówisz o przyspieszonym dorastaniu i postrzeganiu siebie. Również bardzo szybko zauważyłam różnice w traktowaniu mnie a innych dziewczynek. Szczególnie mi zapadła w pamięć taka sytuacja, gdy na wuefie przez przypadek koleżanka naskoczyła mi na stopę i nie mogłam na niej stanąć. Potem się okazało, że to jest zwichnięcie. Okropny ból, usiadłam na boisku. Gdy podniosłam wzrok, zdałam sobie sprawę z tego, że ten mecz się dalej toczy. Nic się nie stało dla nikogo. Wuefista rzucił mi szybkie spojrzenie i zajął się sobą, nawet nie podszedł, nie zapytał. Miałam w głowie tysiące sytuacji, gdy szczupła koleżanka została gdzieś omyłkowo lekko omsknięta paznokciem i była z tego afera, płacz, przeprosiny, drama. Wuefista czy inny nauczyciel biegnący na ratunek. Nic ci nie jest? Wszystko dobrze? O Boże! Wtedy zrozumiałam ostatecznie, że nikt mnie nie uratuje i nikt mi nie będzie współczuł, bo nie jestem słodką dziewczynką, ale właśnie tym wyrośniętym dziewuszyskiem. Już zawsze udawałam, że jest ok. Cokolwiek się nie działo, jakkolwiek by nie bolało - czułam, że to wstyd, jeśli taka wielka baba będzie się "mazać". Tak się zaczęły długie lata udawania, że nic mnie nie rusza. A jest to okrutne, bo każda ośmiolatka jest tak samo krucha i dziecinna. Nieważne, ile waży. Każda zasługuje, aby uzyskać pomoc w sytuacji, gdy ta pomoc jest potrzebna.
Znam wszystkie uczucia, które Ci rowarzyszyly. Ja poszlam jeszcze glebiej i poklosie calego zycia, jako otylej kobiety ciagnie sie za mna do teraz w związkach, wyborach zyciowych i patrzeniu na sama siebie. Jesli chodzi o to, jak zaczelam sobie radzic z permanentnym odrzuceniem w sensie relacji romantycznych opowiadalam w filmie dokumentalnym dla HBO pt XXXLove reżyserii Joanny Frydrych. Poszlam po prostu w seks. Skoro nie nadaje sie do kochania, to moze chociaz przydam sie, jako materac... Do tej pory mam z tym ogromny problem, ale nie poddaje sie i kazdego dnia walcze o sama siebie ❤
Paula, dzięki za ten film i za Twoją odwagę by mówić o tak intymnych sprawach. Świetnie rozumiem twoją sytuację otyłego dziecka... odżyły wspomnienia tych szkolnych dyskotek kiedy podpierałam ściany.... Potem było trochę inaczej: w wieku 16 lat mocno schudłam i obiektywnie byłam chyba całkiem atrakcyjną dziewczyną. Moje BMI w okresie liceum i studiów oscylowało wokół 22. Mimo to ja w swojej głowie byłam zawsze za gruba i nieatrakcyjna. Nie chciałam wyjeżdżać na żadne letnie obozy żeby nie daj Boże trzeba było się rozebrać do kostiumu kąpielowego przy kolegach... Bardzo wiele lat zajęło mi zaakceptowanie swojego ciała po tym jak w dzieciństwie słyszałam tyle negatywnych komunikatów
Dlatego ja zawsze bede wdzieczna swoim rodzicom, ktorzy zawsze mi powtarzali jestes madra, piekna i wartosciowa. Ba dla nich najpiekniejsza i najlepsza we wszystkim. Tak mi sie zycie uklada, ze na razie jestem sama. Ale nigdy nie uslyszalam, ze jestem mniej wartosciowa czy ze musisz sobie kogos znalezc. To wsparcie jest dla mnie wazne...ale dorosla ja jestem mniej pewna siebie niz jako dziecko...i niestety ta pewnosc siebie.odbieraja mi czesto obcy ludzie...
Bardzo głęboko dotarły co mnie Twoje słowa. W okresie nastoletnim żyłam w jakimś takim przeświadczeniu, że jestem szara i nijaka (w porównaniu z koleżankami) i że w sumie to nic dziwnego, że „nie wzbudzam zainterwsowania„ Bardziej ekstremalnie zrobiło się jednak na studiach gdy do głowy przyazla mi myśl, ze dobrze byłoby poznać jakiegoś psychopatę, który z uwagi na swój stan umysłu sie na mnie zafiksuje niezależnie od moich cech charakteru czy wyglądu. Trudno było mi się z tej myśli wyplątać...
Bardzo ciekawe jest to co mówisz. Ja co prawda do otyłości doprowadziłam się po ślubie, wcześniej byłam mniej lub bardziej szczupłą dziewczyną, ale kompleksy mnie nie omijały przez to, że mam figurę gruszki, której nie do końca nadal akceptuję. I to Twoje myślenie z klubu jest mi bardzo znane. Ja często nawet sobie myślałam, gdy jakiś chłopak ze mną zaczynał flirtować, że przecież we mnie nie ma nic wartościowego, pewnie tylko założył się z kolegami, że mnie "wyrwie". Takie myślenie doprowadziło do zakończenia, a raczej nawet nie dopuściło do rozwinięcia się wielu, być może wartościowych relacji.
Miałam tak samo jak Ty, a jak patrze teraz na zdjęcia ze szkoły podstawowej czy gimnazjum to nie widzę tego "wieloryba, kaszalota, spaślaka, grubasa", tylko ładną dziewczynę, która wyglądała normalnie. W gimnazjum miałam wzrost ok. 164 cm, ważyłam ok. 70kg a i tak było mi widać obojczyki! Wstydziłam się ćwiczyć na wfie, bo miałam ogromne piersi w porównaniu do pozostałych dziewczyn, a radziłam sobie nieźle (patrząc z perspektywy czasu), bo potrafiłam zrobić szpagat, zwisać na drążku przez jakiś czas, robić nożyce ponad 3 minuty, deskę, nie miałam może jakoś mocno zbudowanych mięśni, ba miałam trochę odstający brzuch, ale na pewno nie byłam grubasem, spaślakiem itp. Byłam NORMALNA. No, ale głodziłam się, więcej jeździłam rowerem, uciekałam w naukę, nie tworzyłam nowych znajomości, byłam niemiła i w ogóle. U mnie też na moją pewność siebie miał wpływ gwałt, który przeżyłam w wieku 12 lat - sprawca z najbliższego otoczenia, bo ex szwagier, a nikt nie chciał mi uwierzyć, więc sprawa zamieciona pod dywan. Do dzisiaj nie potrafię nikomu zaufać, nie ufam w pełni nawet sobie, chodzę na terapię i widzę dużą poprawę. W szkole średniej zaczęłam tyć, na studiach dobiłam wagę i tym oto sposobem ważę 115kg, tylko że u mnie powodem tycia była chęć "zniszczenia samej siebie, mojego obrzydliwego ciała, które zawsze wydaje mi się brudne" i chęć odstraszenia wszystkich, przez wpojone "bo grubej nikt nie zechce", a mimo to i tak trafiały mi się jakieś relacje, które były błędem, bo nie potrafiłam wyrażać swojego zdania, totalnie nie byłam asertywna, robiłam praktycznie wszystko co chcieli partnerzy, nawet uprawiałam seks (nawet gdy w ogóle tego nie chciałam), przez co czułam się jeszcze gorzej. W międzyczasie było cięcie się, próby samobójcze, nawet trafiłam do szpitala w sierpniu 2019 r. Po wyjściu ze szpitala wzięłam się za siebie jeżeli chodzi o terapię, teraz już nawet nie biorę leków, więc psychicznie czuję się dużo lepiej, chociaż czasem jakaś myśl samobójcza się przypałęta - to już do końca życia mi zostanie. Gdybym jeszcze schudła do chociaż 70kg to byłoby idealnie i może w końcu chociaż trochę bym była szczęśliwa. I wbrew pozorom jestem zdrowa, wszystkie wyniki badań mam w normie, jedyną chorobą jest otyłość. Może kiedyś będę miała tyle siły, by się za siebie wziąć, na razie skupiam się na życiu. Chociaż nie powiem, marzę o dzieciach, dobrym mężu, w ogóle o posiadaniu rodziny, ale kto zechce taką mnie? 😢 Dziękuję wszystkim, którzy przeczytali do końca, podziwiam Was za to, bo w dzisiejszych czasach ludzie chcą tylko szybkich doznań, krótkich informacji i form, długie treści ich nudzą. A to tylko wycinek mojej historii - i pewnie, zawsze może być gorzej. Ale każdy ma własną tragedię, z którą się mierzy, to co jest łatwe dla Ciebie dla kogoś jest Himalajami. Pozdrawiam :)
💕oj tak, mimo że mam 35 lat i trochę „zmądrzałam” i wiem, że jestem wartościowym człowiekiem to zdarza mi się pomyśleć, że tylko moje lenistwo i żarłoczność zablokowało mnie przed tym by znaleźć miłość, mieć rodzinę i szczęśliwe życie ;)
Oj tak jakbym słuchała swojej historii jeżeli już ktoś się interesował to zawsze dostawałam obuchem w glowe albo nieprzychodzili na spotkania albo 2 randki i cicho beż echa i skończyłam to jestem sama chc schudłam-25 ❤❤ ale trauma z dzieciństwa potrzebuje dużo pracy
Paulina, przybijam piątkę. Opowiedziałeś mi moje życie emocjonalne od dzieciństwa do dziś, I ojej, słowo DZIEWUCHA. Jakbym dostała pięścią w brzuch. Koszmar mojego grubego dzieciństwa. Tak do mnie mówiła babcia, osoba która mnie wychowywała i która okazywała miłość wyłącznie przez dokarmianie. Do dziś nie mogę przejsc do porzadku dziennego nad tym słowem, słyszałam je głównie w konstrukcji " Ales ty gruba, dziewucho" , w towarzystwie niedowierzajacego krecenia glowa i usmieszku, i ma dla mnie bardzo bardzo pejoratywne i upokarzające znaczenie. Babci już nie ma i mimo że dziś rozumiem że jej brak taktu, gruboskórność i ciągła krytyka nie była jej winą, to rozumiem to tylko rozumowo i rozsądkowo. Ból nadal jest. Do dzis, 40+ lat później. I zwątpienie, ze w ogole mozna mnie kochać.To o najłatwiejszym celu - CALE ZYCIE W MOJEJ GŁOWIE !!!
Utożsamiam się z Twoją historią, chociaż to nie otyłość była moim problemem. Niesamowicie smutne jest to że kobieta kobiecie może bardzo zaszkodzić krytykując, oceniając na każdym kroku, wyśmiewając szyderczo. Te normy, jakie ustalono za nas, jak mamy wyglądać niszczą nas od wewnątrz, nie dając nam szans na pełne, szczęśliwe życie bez ograniczeń. To my same musimy powiedzieć temu stop i kochać siebie takimi jakimi jesteśmy, bo każda z nas jest inna, unikalna z własnym stylem i sposobem bycia, i tak ma być, w przeciwnym razie będzie nuda. Czuje Cię moja droga i wspieram ❤
Cześć Paula super, że to nie podcast dużo bardziej wolę oglądać i słuchać Mam bardzo podobnie jak Ty od podstawówki niałam nadwagę, dużo szybciej od innych dojrzałam , zawsze byłam osobą wyśmiewaną nawet w domu siostry mówiły na mnie Pucia W 7 klasie chłopak w, którym się podkochiwałam zaprosił mnie na dyskotekę i oczywiście odmówiłam bo oczywiście wkręciłam sobie, że robi sobie ze mnie żarty (do tej pory tego żałuję) potem już było tak że wybierałam sobie srodowiska gdzie były kobiety a jak trafił się chłopak to był zajęty lub poprostu nawet nie starałam sie bo jestem gruba kto by taką chciał Dziękuję za filmik pozdrawiam serdecznie i życzę sukcesów
Zatrzymała mnie jedna rzecz - powiedziałaś, że Ty, jako Ty, nigdy nie postrzegałaś osób otyłych negatywnie. Dla mnie jest to duży problem. Siebie samą, ponieważ jestem otyła, postrzegam źle, ale również inne osoby otyłe - mam zakorzenione w głowie przeświadczenie, że my (ludzie otyli) nie zasługujemy na życie, że nie powinniśmy wychodzić z domu, pokazywać się, robić rzeczy, które lubimy robić. I jest to pogląd/przeświadczenie którego nie potrafię ogrnać. Terapia i praca nad sobą trochę to złagodziła, ale still...
Tak, to wciąż temat tabu. Mam wiele z Twoich doświadczeń, otwierające jest dla mnie to, że mówisz o tym w kategoriach przemocy psychicznej czy fizycznej, której doświadczyliśmy za szybko, za wcześnie, w postaci, która potrafi dziecko ukształtować w pewnych kwestiach na długo. I pokaleczyć - zarówno przez rówieśników ale też przez bliskie osoby dorosłe. To jest konstatacja bardzo prawdziwa i brutalna. Mam nadzieję, że temat dręczenia/mobbingu między dzieciakami będzie przez szkoły i rodziców potraktowany poważnie. Już niby trochę jest zauważany na kanwie wzrostu liczby samobojstw i prób samobójczych u nieletnich, ale w kontekście wagi - mam wrażenie że to nie wybrzmiało nigdy wystarczająco mocno. To jak to może wpłynąć - i wpływa! - na rozwój psychoseksualny młodej osoby, stworzenie niebezpiecznych obszarów podatności na uleganie przemocy, nieumiejętności postawienia granic, totalnego braku pozytywnej samooceny co przekłada się na tworzenie związków. I tak potężna krzywda może się stać człowiekowi dlatego, że od dzieciaka miał wystający brzuch czy był grubszy niż inne. Kosmos. XXI wiek i takie rzeczy wciąż się dzieją
To co przeżywamy wewnątrz, z jakimi myślami się zmagamy, jak postrzegamy siebie będąc młodym człowiekiem jest bardzo podobne dla każdej zranionej osoby. Często nie mieliśmy dobrych wzorców, braki wsparcia wśród bliskich. I jak tak myślę o swojej rodzinie - dziadkach, rodzicach, wujostwo, kuzyni...to u mnie też najgorsze w relacjach były kobiety. Sama w dzieciństwie nie miałam problemu z otyłością. Ale zmagałam się przez wiele lat z innymi problemami. Nie umiałam odnajdywać się w społeczeństwie. Ciągle czułam się jakaś inna, obca, jakbym była wybrakowana. Pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej - była przemoc fizyczna, psychiczna i ekonomiczna, alkohol. Uczono i pokazywano mi tylko zalękniony świat. W efekcie stałam się ofiarą gwałtów, miałam problemy z alkoholem, próby samobójcze. Dziś jako dorosła osoba jestem pełna lęków i depresji, i zmagam się z otyłością jednocześnie chowając się przed całym światem. Były długie terapie, leki ale nie pomogły we wszystkim. Walczę o siebie, próbuje kolejny raz. Dzięki takim treściom jak Twoje jest nieco łatwiej.
Jejku, super kanał i jesteś świetną osobą. Ja nie mam nadwagi ale niepotrafie trzymać wagi, od zawsze wygląda to u mnie tak że są albo okresy tycia albo odchudzania, przy wymiarach typu 165 cm i wadze 64 kg słyszałam komentarze typu "zdrowo wyglądasz" albo "ruch to zdrowie". Niby oba komentarze miały mieć wydźwięk pozytywny, ale przez to, że słyszałam je bardzo często i kierowane były do mnie, a nie do innych do okoła to budowały kompleksy. Na szczęście miałam też dużo wsparcia, więc starałam się obiektywnie patrzeć, jednak BMI zawsze miałam w normie, mimo że na granicy nadwagi, więc starałam się racjonalizować te komentarze. No ale jednak słowa "poruszaj się trochę" i "zdrowy wygląd" będą już zawsze w mojej głowie kompleksem.
Super że o tym mówisz 🥰 dużo znam Twojego bólu, ciekawa jestem co dalej jak zmieniłaś podejście do związku,siebie, jak postrzegałas siebie później czy da się z tego wyjść myślenia przeszłości, słów innych ludzi na swój temat i dojść do 100% akceptacji siebie 💋😏 niestety mam wrażenie że już jest lepiej ale jakaś maska jest założona w moim przypadku;* pozdrawiam Cię.
Boże, wszystko co mówisz brzmi jak moje myśli kiedyś... Jak moje myśli jeszcze obecnie czasami. Od początku jak mówiłaś o tej marzycielce i potem zderzeniem z rzeczywistością. Dla mnie najgorsze było gimnazjum. Byłam obiektem wyśmiewania przez płeć przeciwna. Obiektem dziwnych zakładów, w stylu że ktoś do mnie zagada dla beki i dla żartów będzie mówił, że mu się podobam albo wkręcać mnie ze chcą się umówić, robili tak przy kolegach, którzy wyśmiewali mnie chórkami. Najgorsze jest to, że faktycznie potem wzięłam się za siebie i schudłam, ale w głowie nadal byłam ta gruba dziewczyna i nie chciałam wchodzić w żadne relacje oraz miałam problem z bliższym relacjami, pewnie w wielu aspektach temat nadal się przewija w mojej głowie, chociaż na codzień walczę. Jeśli chodzi o wzorce wpajane przez rodzinę, u mnie matka i ojciec oraz ciocie "z troski" mówiły identyczne teksty jak Tobie. Co ciekawe od rodziców właśnie słyszałam słowa, że jestem gruba świnią, której nikt nie zechce. Jak patrzę na swoje zdjęcia z dzieciństwa, to owszem, nie jestem mega chuda, ale szczerze? Nie byłam nawet otyła, miałam co najwyżej 5/ max 10 kg nadwagi. Od najmłodszych lat to słyszałam, mając nawet nie wiem 5 lat, wtedy tego nie rozumiejąc nawet, ale w głowie zostało zaprogramowane na lata... Jeśli chodzi o imprezy w klubach to jak nikt nie podchodził, nie chciał ze mną tańczyć, mówiłam sobie w głowie to dlatego że jesteś do bani, gruba i brzydka. Jeśli ktoś jednak podszedł i poprosił mnie do tańca to myślałam "zostałam ostatnia laska, tak kołem zapasowym bo typ już nie miał innego wyboru" To prawda, dramat jak siebie poatrzegalysmy kiedyś, jak ciężko po takich przejściach mieć wysokie poczucie własnej wartości. Dziękuję Ci za Twoją historie, bo na pewno nie było łatwo się nią podzielić. Dziękuję, bo pierwszy raz spotkałam kogoś kto mnie zrozumie i przeszedł dokładnie przez to samo co ja.
Przytulam, mialam to samo. Najbardziej dziś we wspomnieniach bolesne jest to, ze to w domu, ktory w koncu nas karmil! bo jako pięciolatki nie decydowałyśmy o tym, co i ile jemy, te same osoby wytykaly nam pozniej ... realnie biorąc, efekty własnych działań. Ja jeszcze jestem przed jakąkolwiek terapią, ale już jestem w kolejce oczekując na nią.... Mam nadzieję że kiedyś uda mi się to przepracować i nie mieć tyle żalu do osób, które były najprawdopodobniej po prostu nieświadome, jaką krzywdę mi robią. Ale na dziś ból tego, ze to pokiereszowało cale moje zycie, i nie mogę się z tego wygrzebać, nie pozwala mi w 100% odpuścić i wybaczyć.
Mniej więcej do liceum moja historia jest podobna do Twojej. Łącznie z wyśmiewaniem przez rówieśników i rodzinę. Potem, trochę na zasadzie żebrania o uwagę i miłość pałowałam się w bulejakie relacje. Pozwalałam sie oszukiwać zdradzać, nie szanować. Pozwalałam na przemoc, no byłam przekonana, że nie zasłużyłam na nic lepszego. Dziś jestem w troche innym miejscu, ale mimo wszystko tamta dziewczyna jest ze mną, czy we mnie. Ryczę jak bóbr.
To są naprawde bardzo indywidualne tematy. KAżdy przypadek otyłosci jest złożony. W wielu przeciez przypadkach otyłosc wykazuje mechanizmy dziedziczne, a u innych źródłem problemu są kwestie psychologiczne. Dlatego tak ważne jest diagnozowanie i szukanie przyczyny. Bo czasami pomoze dieta, a czasami potrzebne jest leczenie innymi metodami typu terapia czy nawet w szpitalu medicover operacja bariatryczna
Hej. Też od zawsze byłam większa niż rówieśnicy. Rodzice nigdy nic mi nie mówili brzydkiego natomiast miałam moment w życiu ,kiedy starsze siostry mi robiły przytyki o moim wyglądzie...Mam 35 lat. Jestem sama. I kiedy ktoś mi mówi, że jestem ładna to najzwyczajniej w świecie mu nie wierzę. Pamiętam, że w gimnazjum chcąc choć odrobinę zwrócić na siebie uwagę kolegów zaczęłam interesować się piłką nożną i ogólnie sportem. Jednak nic to nie dało. Tyle w tym dobrego, że mam fajną pasję do dzisiaj ❤ Dzisiaj jestem na etapie, że tak chyba musi być. Siostry są szczęśliwe a ja cały czas sama...Byle zdrowie było. Niczego więcej nie potrzebuje. Pozdrawiam serdecznie Wszystkich ❤
Tez mam 35lat i jestem sama,ale z tym szczęściem różnie bywa...małżeństwo mojej siostry to piekiełko, moja przyjaciółka skapła się po dwóch latach, ze jest wagonik 3mce rozwód poszla do niego bez niczego z dzieciakiem bez zbytniej pomocy ze strony bliskich...bo małżonek woli wiejska dziewuchę której kolejne hektary zapisali kolejna 35lat i sama i zasuwa w rossmanie pomimo iż powinna być gdzie indziej ale zawsze coś komuś nie pasuje....więc nie jest wbrew pozorem kolorowo na ziemii jakby się wszystkim dookoła wydawało. Sciskam mocno i życzę wszystkiego co najlepsze 🥰😍😘
Jejku to strasznie przykre… 😢 ja jako dziecko byłam szczupła, a wręcz chuda, ale mimo to też nikt się mną nie interesowal, przez co sama sobie „musiałam” szukać chłopaka, ale wybór miałam tylko w tych których „nikt nie chciał”.. całe życie miałam przez to strasznie niskie poczucie wartości z czym zresztą walczę do dziś…
Wow😮…dobrze, ze maja mama przekazała mi miłość do wszystkich:). Ja przekazałam to samo swojej córce:), aby nikogo nie krzywdziła!, nie piętnowała!, nie oceniała:). Przepraszam Cię Paulinko za innych oraz za przykrość , której musiałaś doznać z rak innego człowieka!!!.
Osobiście mi jest bardzo przykro, ponieważ byłam przezywana od podstawówki po ok. 15 r.ż. Potem wyszczuplałam bo wyrosłam i naprawdę byłam baaardzo piękna i ciekawa, ale z powodu takiego gorzkiego doświadczenia oraz nadal przezywania (już po cichu, szeptem między sobą) czułam się absolutnie brzydko. Teraz mając 22 l. mam nadwagę zmierzającą do otyłości i dopiero teraz, mimo gorszej sytuacji zdrowotnej, uświadamiam sobie że JA to nie tylko wygląd, nie „chodzący cellulit” oraz „kanibalka”. Naprawdę szkoda mi jest że trafiłam do złej klasy przez którą nawet po zakończeniu liceum nadal każdą sekundę byciu w społeczeństwie myślę o tym jak wyglądam w ich oczach (kiedyś miałam jeszcze gorszą obsesję, bo bez przerwy myślałam o tym jak np. usiąść/stać/oddychać żeby nie wyglądać na grubą). Ty miałaś babcię a ja ciocię, która zawsze powtarzała żebym schudła bo „chłopaki lubią szczuplutkich dziewczyn”.
Teraz rozumiem że w sumie w tym okresie kiedy wyrosłam to ja nie byłam gruba tylko proporcjonalnie większa niż koleżanki, bo mój wzrost był 176 i odpowiednio waga waga nie była 45 kg😅
Ja w gimnazjum ważyłam 70-80 kg i przez to, że uważałam się za najgrubszą nastolatkę świata - w liceum ważyłam już ponad 100, by przy maturze ważyć 120 kg.
Ja natomiast bardzo szukałam akceptacji w facetach i zawsze wybierała starszych od siebie bardziej dojrzałych i oczywiście było to w Internecie nigdy nie umawialam się z chłopakami w swoim wieku i z mojej okolicy
powiem tak dałem kosza sporej ilości dziewczyn w przedszkolu czy w podstawówce czy gimnazjum bo wtedy to mnie dziewczyny interesowały tak jak praca domowa jesteś na to skazany ale tego nie chcesz w połowie liceum dopiero pierwsza dziewczyna mi się spodobała
spokojnie jest taki fetysz że pociągają facetów grube kobiety z minusów jak schudną mogą przestać się podobać ps znam to tylko z słyszenia ale nie znam nikogo takiego
Mam 35 lat i u mnie to, o czym mówisz nadal trwa i nigdy się nie skończyło. Chłopcy w szkole mnie przezywali, a w okresie licealnym i studenckim nie zwracali na mnie uwagi. Od dziecka oboje rodziców wmawiało mi, że dopóki nie schudnę, nikt mnie nie zechce. Dziś mój tata nie żyje, mama ma zakaz mówienia czegokolwiek na temat mojego wyglądu, bo kiedyś wygarnęłam jej w oczy wszystko, co leżało mi na wątrobie. Koleżanki na studiach i w pracy mówią mi, że jestem ładna, fajna, dobra. Dadzą mi swoją dietę, schudnę i na pewno kogoś znajdę (zawsze w tej kolejności, bo przecież gruba nie mam szans) lub jeszcze lepiej - próbują mnie swatać ze swoimi kolegami. Z tym, że zawsze są to panowie uzależnieni od alkoholu, z czego sobie nawet sprawy nie zdają, chamscy i traktujący kobiety jak śmieci. Przecież z moją otyłością, to wszystko, na co zasługuję. Znam wielu miłych, świetnych mężczyzn, ale są już żonaci, mają dzieci i ustabilizowane życie. Dawno już porzuciłam marzenia o założeniu rodziny. Noszę maskę niezależnej kobiety, która nikogo nie szuka, bo jest szczęśliwa sama ze sobą i tylko dzięki temu się jakoś trzymam. Mimo tego, że znam wiele kobiet, które, mimo nadwagi czy otyłości są w szczęśliwych związkach, straciłam wiarę w to, że mnie spotka coś podobnego. Cieszę się, że poruszyłaś ten temat, bo przynamniej tutaj mogę się szczerze wygadać. Pozdrawiam cieplutko ❤
Dzień dobry❤ Też mam 35lat i też nie mam rodziny chociaż do otyłych nigdy nie należałam a o piłce nożnej wiem więcej niż nie jeden facet. Samych dziwaków spotykam na swojej drodze a wszystko co fajne...żonate😔Nie martw się ❤ Wszystko się ułoży❤️ Pozdrawiam serdecznie i zdrowia życzę❤ To jest najważniejsze😊
Przytulam Cię mocno, i pamiętaj, jest nas WIĘCEJ. Nie jesteś i nigdy nie będziesz SAMA 😘
Kurcze ten sam wiek ten sam problem....ale moja koleżanka młodsza ode mnie o 4mce tak samo jak ja długie do pasa włosy tylko szczupła 36rozmiar 172cm i tez sama i biedna pomimo ciekawych studiów zasuwa w rossmanie i co ma zrobić też już się z tym pogodziła.....
Ta historia jest w 100% o mnie, chociaż jeszcze do niedawna myślałam, że już mnie nie dotyczy bo męża już mam mimo że dalej otyła, ale jednak to nie wszystko. Jakiś czas temu byłam na rozmowie o pracę w miejscu, na którym bardzo mi zależało, rekruterka była mną oczarowana, moją kompentencją, doświadczeniem, elokwencją. A ja patrzyłam na nią jak na idiotkę bo nie zrozumiałe było dla mnie jak można tak postrzegać i tak dobrze się wypowiadać o osobie, która przecież jest grubą świnią. Ogromnie gratuluję Ci tego, że cała ta historia jest już Twoją przeszłością i dziś Cię nie dotyczy, jest to moim największym marzeniem by dożyć dnia, w którym będę na tym etapie, na którym Ty jesteś dziś. Ściskam mocno ❤
❤
Paula to straszne co przeszłaś . Dzieci, ludzie potrafią bardzo zaszufladkować i skrzywdzić innych. Przykre jest to, że od najbliższych nie otrzymałaś odpowiedniego wsparcia i szacunku co zaburzyło Twoje spojrzenie na Samą siebie. Mam córkę nastolatkę, która w klasie wśród swoich koleżanek była "wydalona" z grupy ponieważ pozwoliła sobie mieć inne zdanie od dziewczyny która dominuje. Jesteś super z tym co robisz, mówisz co przekonuje mnie do innego spojrzenia na siebie. Pozdrawiam serdecznie 😊
Dobrze, że odważyłaś się dodać ten film! Ja pierwszego chłopaka miałam w wieku 25lat, co więcej z nim miałam nawet pierwszy pocałunek. Też już bardzo mocno się zastanawiałam co jest ze mną nie tak, że nikt się mną nie interesuje. Tak naprawdę to wcześniej flirtowałam raz w życiu, ale kontakt się jakoś urwał. Co ciekawe miałam różne okresy - od 86kg w podstawówce, przez 70-75 w gimnazjum po 100kg na początku studiów i spadek do 70kg na koniec studiów. Niezależnie od wagi nikt nie okazywał mi zainteresowania, nawet w klubach faceci podbijali zawsze do koleżanek, bardzo rzadko do mnie. Na szczęście ja byłam wychowana tak, żeby znać swoją wartość, więc dość długo szukałam okoliczności zewnętrznych - że babska klasa w LO, babskie studia, nie mam gdzie poznać facetów, że za mądra jestem a facetów to odstrasza, że kobieta będzie lepiej od nich zarabiać - co ciekawe połowa moich koleżanek na studiach nie miała chłopaka przez lata, więc coś w tej teorii chyba jest. Dopóki najbliższe kumpele były też wolne to mi to nie przeszkadzało, ale kiedy wszystkie znalazły chłopaków a ja nadal nie to już realnie zaczęłam się zastanawiać czy to nie moja wina i czuć się niekomfortowo. Pamiętam, że wielokrotnie myślałam nad założeniem Tindera ale odkładałam to na "kiedy schudnę", bo sądziłam że doda mi to więcej pewności siebie, bo choć znałam swoją wartość to relacje damsko-meskie to był kompletnie nieznany grunt, a brak jakiekolwiek zainteresowania ze strony mężczyzn zaczął mi mieszać w głowie, że może cechy, które uważam za zalety wcale nie są atrakcyjne dla przeciwnej płci. Na szczęście poznałam swojego chłopaka gdy już byłam zdeterminowana, że po sesji zakładam Tindera, więc nie musiałam ostatecznie tego robić, byłam akurat wtedy 30kg lżejsza i zaczynałam czuć się dobrze w swoim ciele, choć to nadal była nadwaga. Pamiętam jak niepewna byłam na początku zwiazku, jak się wstydziłam powiedzieć mu, że mam 24 lata i nie tylko jestem dziewicą ale nawet nigdy się nie całowałam. Na szczęście trafiłam na wspaniałego mężczyznę, który dawał mi poczucie bezpieczeństwa, żeby mimo wstydu mu to wszystko powiedzieć, sprawiał że czułam się piękna i nauczyłam się czuć pewnie ze swoim ciałem i nie wstydzić nagości. Dzisiaj jesteśmy razem bardzo szczęśliwi, nasz związek jest dojrzały i pełen bezpieczeństwa. Co zabawne mój facet bywa strasznie dojrzały, a ja potrzebuję trochę szaleństwa - nie przeżyłam nigdy całowania się gdy za ścianą są rodzice, uprawiania seksu w samochodzie z braku własnego mieszkania i mi brakuje takich doświadczeń. Ja na pewno miałam dużo szczęścia, bo mnie w domu ani w szkole nikt nie wyzywał od grubasów, może to zalety mamy nauczycielki w podstawówce i dobrych szkół później. Straszniejsze mi przykro gdy słucham twoich przeżyć w tak młodym wieku i przytulam. Dzięki, że podzieliłaś się swoją historią.
Dziękuję ci za to co tutaj dziś powiedziałaś. Przeszłam przez piekło jako osoba otyła, jako otyłe dziecko. Byłam grubą świnią, spaslakiem etc. To już na zawsze pozostanie ze mną. Nikt mnie wtedy nie ukoił nie
Przytulił. Ciężko mi teraz w relacje z drugą osobą.
Jak to możliwe, że mając takie ochydne doświadczenia z rówieśnikami, i dorosłymi, wyrosłaś na tak dobrą i piękną osobę.
Tak mi przykro, że musiałaś przez to przejść ❤❤❤❤
Moja historia jest podobna. Oprócz tego, że byłam rozmiar dwa większa niż inne dziewczyny to jeszcze nieatrakcyjna z wyglądu. Po osiedlowych komentarzach "odwróć się, bo jesteś brzydka" to już miałam "pozamiatane w psychice". Tak czy siak to dopiero teraz zmagam się z nadwaga i tak sobie myślę że w dzieciństwie dorośli powinni nas bardziej byli wspierać, ale lata 80 i 90 to nie były czasy takiej świadomości jak teraz. Bardzo się cieszę że jesteś, a Twoje materiały są wartościowe i wspierające. :)
Oj niestety moja matka niby ogarnięta,a po wielokroć udowadnia poziom rozwielitki ....
Paula, przeszłaś naprawdę wiele i myślę, że takie słowa i zachowania odciskają o wiele większe piętno w psychice dziecka i nastolatka, aniżeli u osoby dorosłej. Nie wierzyłam, że kiedykolwiek tak napiszę, ale cieszę się, że na otyłość zachorowałam dopiero będąc dorosłą kobietą. Dzieci potrafią być do bólu szczere, a przez to do bólu okrutne i powiem szczerze, że w podstawówce również dokuczałam pewnej dziewczynce na podwórku i krzyczałam za nią "gruba, gruba", ale przyznaję się bez bicia, że wtedy nie rozumiałam, jak wielką krzywdę jej wyrządzam, po prostu jako mały dzieciak wtórowałam rówieśnikom. Na szczęście dostałam od niej niezłe wciry na klatce schodowej ;) i zaniechałam procederu. Nigdy więcej nikomu tak nie powiedziałam i być może tamta "gruba" rzuciła jakąś klątwę na mnie bo i ja zostałam tą grubą, a więc karma wróciła ;).
Ja po tym co przeszłam na starość ( w marcu skończę 49) mam ogromną satysfakcję kiedy spotykam znajomych z tamtych lat.Jeden wygląda jak bezdomny ,drugi stracił zęby i chyba nie chce zainwestować w protezę ,żeby chociaż któryś miał coś ze średnio przystojnego gościa -nie.Te "piękniejsze koleżanki" które zawsze miały się za lepsze chyba zapomniały że nadal są kobietami choć latka lecą.Mam ochotę im dokopać i przypomnieć stare czasy kiedy przejmowałam się
Paula, Twoja historia jest historią wielu z nas. To, że jest także moją wiem od dawna. Kiedy ktoś okazywał mi zainteresowanie, byłam pewna, że robi to dla beki, dla żartu , i jednocześnie przerażona, jak mogę się komuś podobać, przecież to niemożliwe. Chcą uniknąć kompromitacji, zawsze uciekałam. Dość późno z tego wyszłam. Takie kompleksy niestety potrafią siedzieć w głowie latami. Dobrze, że jesteś i dobrze, że tworzysz te przestrzeń ❤ #zodk / zawsze oglądam do końca 🥰
Słuchając twojej opowieści czułam, jakbyś mówiła o mnie. Kilka moich historii:
Kiedy na kolonijnej dyskotece chłopak zaprosił mnie do tańca... to zapytałam go, czy się założył z kolegami, że zatańczy z grubą?
Na studiach internetowa, wielomiesięczna znajomość ze świetnym chłopakiem, z którym totalnie mi "kliknęło" zakończyła się, kiedy on zaczął nalegać na zobaczenie mojego zdjęcia.
Kilka lat temu, kiedy poznany przypadkiem mężczyzna poprosił o mój numer telefonu, zapytałam "ale po co?". Po kilku spotkaniach zghostowałam go, bo wstydziłam się ZA NIEGO, że ON pokazuje się publicznie z grubaską.
Huczy mi w głowie taki cytat z książki "Z grubsza Wenus" Anny Fryczkowskiej: "A co najgorsze: cały czas była zakochana. Głęboko i beznadziejnie. (...). Zafascynowana kolejnym kolegą, który cieplej na nią spojrzał, nie łudziła się jednak, że ktokolwiek wypatrzy w niej coś ciekawego pod zasiekami sadła, wilczymi dołami cellulitu.
Śniła o miłości, wiedziała jednak, że jej zainteresowanie może faceta tylko ośmieszyć, więc nie pozwalała sobie nawet na jedno spojrzenie w jego stronę, żeby z obojętności nie przeszedł do nienawiści.
Miłość brzydkich, a przede wszystkim grubych kobiet uwłacza mężczyźnie. Tego nauczyła się wcześnie i trzymała jak pierwszego przykazania.
Lepiej być niezauważaną niż godną litości - to było drugie przykazanie."
Cytat uderzający w samo sedno 🥺
Z kaczątka- piękny łabędź, gratuluję
Każdy ma swoja historię, ale jedno nas wszystkich laczy - wpływ rodzicow/doroslych na nasze zycie, nasze przekonania. Niestety wiekszość z nich nie miała pojęcia o emocjach i wychowaniu w empatii i zrozumieniu - co widać po nas. Na szczęście ta świadomość jest coraz powszechniejsza i miejmy nadzieję, ze przyszle pokolenia nie będą cierpiały przez nas.
Oj tak
Cześć
Dziękuję za Twoją historię. U mnie było inaczej. Nadwagą skutkowała nieśmiałością. Jakoś długo nie dojrzewałam
w sferze uczuciowej. Emocja, którą najlepiej zapamiętałam z lat szkolnych to wstyd. Miałam tylko jedną koleżankę. Unikałam imprez. Brak towarzystwa rekompensowałam sobie sukcesami w nauce.
Pozdrowionka 🪻🌻🌷
Hej dziekuje Ci za te historie❤ sluchalam jej na 3 razy bo trudno mi bylo naraz bo utozsamiam sie poniekad z tym co opowiadasz.Ja nie bylam otyła w wieku nastoletnim ale mialam nadwage tak mysle.Taka moja waga przez cale liceum to bylo 70/75 przy wzroscie 173.Cala podstawowke slyszalam w domu I od bliskiej rodziny,znajomych rodziny slyszalam ze jestem za gruba,za duza jedna cioctka jak mnie zobaczyla po kilku latach a akurat wyrosłam powiedziala "Ale jestes wielka kto cie bedzie chciał".Moja mama powiedziala ze zebym znalazla sobie męza to musialby on byc niewidomy.Od męzczyzn oprocz wujka ktory zawsze mial otylosc olbrzymia I do dzis komentuje kto jest za gruby to nie slyszalam takich uwag.Przykre to wszystko 😢.
Dziękuję za ten film. Trzeba głośno powiedzieć co funduje społeczeństwo osobom chorują tym na otyłość. Obserwuję że jednak grube dziewczyny SĄ poza nawiasem grupy społecznej. Są postrzegane jak NIE kobiety, doświadczyłam tego wiele razy. Kiedy chłopcy, mężczyźni otwierali dla koleżanek drzwi, i trzymali puki nie przeszły, puszczając i odchodząc kiedy była moja kolej aby przejść. Kiedy przy mnie wyrażali się wulgarnie, a przy koleżankach się hamowali, komentując że przy nich nie wypada, i wiele wiele innych sytuacji które świadczyło o tym, że w świadomości mężczyzn grube nie należą do grupy kobiet, tylko właśnie jakby nie wiadomo do jakiej... Dlatego niektórzy traktowali mnie też jak kumpla, lub przeciwnika. Najczęściej obchodzą się że mną grubiansko, ostro, bezdusznie, oschle a w najlepszym wypadku obojętnie.
mam podobne doswiadczenia. Niestety do tej pory walczę z sydromem wyparcia- tzn to nie ja, mnie to nie dotyczy, ja jestem gdzies indziej.. i tak zycie przeleciało miedzy palcami
Dziękuję, że podzieliłaś się z nami swoją historią. Podejrzewam jakie bitwy toczyłaś w swojej głowie w związku z tym, czy nam powiedzieć, czy nie, czy to w ogóle cokolwiek zmieni, że Ty się do tego przyznasz. Otóż zmieni. Zmieni to myślenie osób, które mają (miały) podobnie jak Ty, że nie są z tym same. Ja też jestem jedną z tych osób. W podstawówce jakoś tłumaczyłam sobie brak zainteresowania ze strony chłopaków, że oni po prostu są jeszcze dziećmi i zachowują się jak bachory, a ja potrzebuję dojrzałego chłopaka 😂😂😂 Tylko, że w gimnazjum Ci "dojrzali chłopacy" wołali do mnie "O patrz! Mięso idzie!". Jak zostawiłam gdzieś plecak, tylko na chwilę bez opieki, to znajdywałam w chlebaku obok kanapki karteczkę z napisem, że lepiej, żebym nie jadła, bo zaraz zjem cały chleb w tym mieście, czy jakieś inne głupie teksty. I takie karteczki powodowały, że po prostu bałam się ruszyć tej kanapki, żeby ktoś nie widział, że jem. W ten sposób zaczęło się moje jedzenie w toalecie, po kryjomu, na kibelku. Miałam etap z intensywnymi ćwiczeniami. Wtedy też po raz pierwszy zauważyłam różnicę w moim ciele, że jest mnie jakby mniej i tak się ucieszyłam, dało mi to taką motywację, że wpadłam w anoreksję. Pamiętam, że były momenty w tych ćwiczeniach, że ja po prostu mdlałam w trakcie ćwiczeń (bo prawie nie jadłam, byłam wycieńczona) i jak się obudziłam cofałam trening do momentu, do którego pamiętałam, że go skończyłam i ćwiczyłam dalej. Obecnie wyszłam z anoreksji, mam prawidłową wagę, ale zmagam się z ortoreksją. Każdego dnia jestem coraz bardziej świadoma swojego ciała i zdrowia psychicznego, między innymi, dzięki Tobie. Trzymaj się ❤ i do wszystkich czytających ten komentarz, wy też się trzymajcie ❤
Słuchając Ciebie, widzę nastoletnią siebie. W wieku 13-19 lat moja waga wahała się między 103-114kg przy wzroście 168 cm. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogę się w tym czasie komuś podobać. Jeśli ktoś próbował nawiązać ze mną relację, uciekałam jak najdalej. 🥲Paraliżował mnie strach przed tym, że będę musiała się do kogoś zbliżyć. Miałam też olbrzymią blokadę komunikacyjną, i kompletnie nie potrafiłam rozmawiać z mężczyznami. Byłam nie tylko gruba, ale i nie miałam nic ciekawego do powiedzenia! 😅 Podczas gdy moje przyjaciółki dawno miały to za sobą, mnie ominęły wszystkie nastoletnie miłości, pierwsze zauroczenia i bliskości. Od tego czasu przeszłam długą drogę, w wieku 23 lat ważyłam już ponad 30 kg mniej. Wtedy też dopiero zaczęłam randkować i uczyć się tego, jak budować z kimś relację. Niestety w moim życiu nastoletnim też wielokrotnie słyszałam podobne komentarze jak Ty, czułam, że powinnam się absolutnie wstydzić siebie i swojego wyglądu. To odbiło się na mnie bardzo i zbieram pokłosie tego czasu do dzisiaj, mimo że jestem już w zupełnie innym miejscu. Pozdrawiam Cię cieplutko, bardzo lubię Twoje materiały! ❤
Ja również dodaję swoje podziękowania dla Ciebie za ten film. Niełatwo o tym opowiadać, a Ty łamiesz ściany i burzysz mury dla tych, którzy dzisiaj przechodzą podobne traumy w swojej głowie. Którzy przechodzą przez ten sam destrukcyjny proces, i choć zdają sobie z niego nierzadko sprawę, trudno im to nazwać i powiedzieć na głos, że sobotują samych siebie. Brawo za odwagę i zwrócenie uwagi jak to jest być więźniem swojej psychiki w odpowiedzi na to, co serwuje nam otoczenie. Wszystko, co mówisz brzmi przerażająco prawdziwie.
❤dziękuję Paula,piękny, mega wzruszający, szczery film, ktory musial Cię wiele kosztować, bardzo potrzebny wielu osobom.Caly czas mam łzy w oczach,dziękuję za to co robisz
Nie mam takich doświadczeń jak Ty, bo jako nastolatka miałam prawidłową wagę i aż mi się włos jeży na głowie. W pewnym wieku - rówieśnicy potrafią być bardzo niemiła, ale dorośli, najbliżsi wygadujący takie rzeczy - to okropne i smutne 😢 Kompleksy ma każdy, nawet te piękności, ale żeby najbliżsi tak negatywnie odnosili się do nas, to bardzo przykre.
Kolejny materiał na którym płaczę, tak mi przykro. Dziękuję za szczerość.
Bardzo się identyfikuje z tym, co mówisz o przyspieszonym dorastaniu i postrzeganiu siebie. Również bardzo szybko zauważyłam różnice w traktowaniu mnie a innych dziewczynek. Szczególnie mi zapadła w pamięć taka sytuacja, gdy na wuefie przez przypadek koleżanka naskoczyła mi na stopę i nie mogłam na niej stanąć. Potem się okazało, że to jest zwichnięcie. Okropny ból, usiadłam na boisku. Gdy podniosłam wzrok, zdałam sobie sprawę z tego, że ten mecz się dalej toczy. Nic się nie stało dla nikogo. Wuefista rzucił mi szybkie spojrzenie i zajął się sobą, nawet nie podszedł, nie zapytał. Miałam w głowie tysiące sytuacji, gdy szczupła koleżanka została gdzieś omyłkowo lekko omsknięta paznokciem i była z tego afera, płacz, przeprosiny, drama. Wuefista czy inny nauczyciel biegnący na ratunek. Nic ci nie jest? Wszystko dobrze? O Boże! Wtedy zrozumiałam ostatecznie, że nikt mnie nie uratuje i nikt mi nie będzie współczuł, bo nie jestem słodką dziewczynką, ale właśnie tym wyrośniętym dziewuszyskiem. Już zawsze udawałam, że jest ok. Cokolwiek się nie działo, jakkolwiek by nie bolało - czułam, że to wstyd, jeśli taka wielka baba będzie się "mazać". Tak się zaczęły długie lata udawania, że nic mnie nie rusza. A jest to okrutne, bo każda ośmiolatka jest tak samo krucha i dziecinna. Nieważne, ile waży. Każda zasługuje, aby uzyskać pomoc w sytuacji, gdy ta pomoc jest potrzebna.
Znam wszystkie uczucia, które Ci rowarzyszyly. Ja poszlam jeszcze glebiej i poklosie calego zycia, jako otylej kobiety ciagnie sie za mna do teraz w związkach, wyborach zyciowych i patrzeniu na sama siebie. Jesli chodzi o to, jak zaczelam sobie radzic z permanentnym odrzuceniem w sensie relacji romantycznych opowiadalam w filmie dokumentalnym dla HBO pt XXXLove reżyserii Joanny Frydrych. Poszlam po prostu w seks. Skoro nie nadaje sie do kochania, to moze chociaz przydam sie, jako materac... Do tej pory mam z tym ogromny problem, ale nie poddaje sie i kazdego dnia walcze o sama siebie ❤
Nie poddawaj. Trzymam kciuki za miłość i tą partnerską, i tą własną.
Paula, dzięki za ten film i za Twoją odwagę by mówić o tak intymnych sprawach. Świetnie rozumiem twoją sytuację otyłego dziecka... odżyły wspomnienia tych szkolnych dyskotek kiedy podpierałam ściany.... Potem było trochę inaczej: w wieku 16 lat mocno schudłam i obiektywnie byłam chyba całkiem atrakcyjną dziewczyną. Moje BMI w okresie liceum i studiów oscylowało wokół 22. Mimo to ja w swojej głowie byłam zawsze za gruba i nieatrakcyjna. Nie chciałam wyjeżdżać na żadne letnie obozy żeby nie daj Boże trzeba było się rozebrać do kostiumu kąpielowego przy kolegach... Bardzo wiele lat zajęło mi zaakceptowanie swojego ciała po tym jak w dzieciństwie słyszałam tyle negatywnych komunikatów
Dlatego ja zawsze bede wdzieczna swoim rodzicom, ktorzy zawsze mi powtarzali jestes madra, piekna i wartosciowa. Ba dla nich najpiekniejsza i najlepsza we wszystkim. Tak mi sie zycie uklada, ze na razie jestem sama. Ale nigdy nie uslyszalam, ze jestem mniej wartosciowa czy ze musisz sobie kogos znalezc. To wsparcie jest dla mnie wazne...ale dorosla ja jestem mniej pewna siebie niz jako dziecko...i niestety ta pewnosc siebie.odbieraja mi czesto obcy ludzie...
Bardzo głęboko dotarły co mnie Twoje słowa. W okresie nastoletnim żyłam w jakimś takim przeświadczeniu, że jestem szara i nijaka (w porównaniu z koleżankami) i że w sumie to nic dziwnego, że „nie wzbudzam zainterwsowania„ Bardziej ekstremalnie zrobiło się jednak na studiach gdy do głowy przyazla mi myśl, ze dobrze byłoby poznać jakiegoś psychopatę, który z uwagi na swój stan umysłu sie na mnie zafiksuje niezależnie od moich cech charakteru czy wyglądu. Trudno było mi się z tej myśli wyplątać...
Bardzo ciekawe jest to co mówisz. Ja co prawda do otyłości doprowadziłam się po ślubie, wcześniej byłam mniej lub bardziej szczupłą dziewczyną, ale kompleksy mnie nie omijały przez to, że mam figurę gruszki, której nie do końca nadal akceptuję. I to Twoje myślenie z klubu jest mi bardzo znane. Ja często nawet sobie myślałam, gdy jakiś chłopak ze mną zaczynał flirtować, że przecież we mnie nie ma nic wartościowego, pewnie tylko założył się z kolegami, że mnie "wyrwie". Takie myślenie doprowadziło do zakończenia, a raczej nawet nie dopuściło do rozwinięcia się wielu, być może wartościowych relacji.
Miałam tak samo jak Ty, a jak patrze teraz na zdjęcia ze szkoły podstawowej czy gimnazjum to nie widzę tego "wieloryba, kaszalota, spaślaka, grubasa", tylko ładną dziewczynę, która wyglądała normalnie. W gimnazjum miałam wzrost ok. 164 cm, ważyłam ok. 70kg a i tak było mi widać obojczyki! Wstydziłam się ćwiczyć na wfie, bo miałam ogromne piersi w porównaniu do pozostałych dziewczyn, a radziłam sobie nieźle (patrząc z perspektywy czasu), bo potrafiłam zrobić szpagat, zwisać na drążku przez jakiś czas, robić nożyce ponad 3 minuty, deskę, nie miałam może jakoś mocno zbudowanych mięśni, ba miałam trochę odstający brzuch, ale na pewno nie byłam grubasem, spaślakiem itp. Byłam NORMALNA. No, ale głodziłam się, więcej jeździłam rowerem, uciekałam w naukę, nie tworzyłam nowych znajomości, byłam niemiła i w ogóle. U mnie też na moją pewność siebie miał wpływ gwałt, który przeżyłam w wieku 12 lat - sprawca z najbliższego otoczenia, bo ex szwagier, a nikt nie chciał mi uwierzyć, więc sprawa zamieciona pod dywan. Do dzisiaj nie potrafię nikomu zaufać, nie ufam w pełni nawet sobie, chodzę na terapię i widzę dużą poprawę. W szkole średniej zaczęłam tyć, na studiach dobiłam wagę i tym oto sposobem ważę 115kg, tylko że u mnie powodem tycia była chęć "zniszczenia samej siebie, mojego obrzydliwego ciała, które zawsze wydaje mi się brudne" i chęć odstraszenia wszystkich, przez wpojone "bo grubej nikt nie zechce", a mimo to i tak trafiały mi się jakieś relacje, które były błędem, bo nie potrafiłam wyrażać swojego zdania, totalnie nie byłam asertywna, robiłam praktycznie wszystko co chcieli partnerzy, nawet uprawiałam seks (nawet gdy w ogóle tego nie chciałam), przez co czułam się jeszcze gorzej. W międzyczasie było cięcie się, próby samobójcze, nawet trafiłam do szpitala w sierpniu 2019 r. Po wyjściu ze szpitala wzięłam się za siebie jeżeli chodzi o terapię, teraz już nawet nie biorę leków, więc psychicznie czuję się dużo lepiej, chociaż czasem jakaś myśl samobójcza się przypałęta - to już do końca życia mi zostanie. Gdybym jeszcze schudła do chociaż 70kg to byłoby idealnie i może w końcu chociaż trochę bym była szczęśliwa. I wbrew pozorom jestem zdrowa, wszystkie wyniki badań mam w normie, jedyną chorobą jest otyłość. Może kiedyś będę miała tyle siły, by się za siebie wziąć, na razie skupiam się na życiu. Chociaż nie powiem, marzę o dzieciach, dobrym mężu, w ogóle o posiadaniu rodziny, ale kto zechce taką mnie? 😢
Dziękuję wszystkim, którzy przeczytali do końca, podziwiam Was za to, bo w dzisiejszych czasach ludzie chcą tylko szybkich doznań, krótkich informacji i form, długie treści ich nudzą. A to tylko wycinek mojej historii - i pewnie, zawsze może być gorzej. Ale każdy ma własną tragedię, z którą się mierzy, to co jest łatwe dla Ciebie dla kogoś jest Himalajami. Pozdrawiam :)
Przytulam Cię mocno ❤️ dużo siły dla Ciebie!
@@Motywatorkadziękuję bardzo ❤
Przerażające to wszystko co musiałaś przejść 😞 ale najważniejsze, że jesteś już pod dobrą opieką i napewno będzie tylko lepiej ❤ ściskam mocno
Dziękuję bardzo
Trzymam za Ciebie kciuki! Jesteś wartościową osobą💕
💕oj tak, mimo że mam 35 lat i trochę „zmądrzałam” i wiem, że jestem wartościowym człowiekiem to zdarza mi się pomyśleć, że tylko moje lenistwo i żarłoczność zablokowało mnie przed tym by znaleźć miłość, mieć rodzinę i szczęśliwe życie ;)
Oj tak jakbym słuchała swojej historii jeżeli już ktoś się interesował to zawsze dostawałam obuchem w glowe albo nieprzychodzili na spotkania albo 2 randki i cicho beż echa i skończyłam to jestem sama chc schudłam-25 ❤❤ ale trauma z dzieciństwa potrzebuje dużo pracy
Kolejna historia jakbys opowiadała o mnie...wiem dobrze co przeszłaś, czułam dokładnie to samo...
Paulina, przybijam piątkę. Opowiedziałeś mi moje życie emocjonalne od dzieciństwa do dziś, I ojej, słowo DZIEWUCHA. Jakbym dostała pięścią w brzuch. Koszmar mojego grubego dzieciństwa. Tak do mnie mówiła babcia, osoba która mnie wychowywała i która okazywała miłość wyłącznie przez dokarmianie. Do dziś nie mogę przejsc do porzadku dziennego nad tym słowem, słyszałam je głównie w konstrukcji " Ales ty gruba, dziewucho" , w towarzystwie niedowierzajacego krecenia glowa i usmieszku, i ma dla mnie bardzo bardzo pejoratywne i upokarzające znaczenie. Babci już nie ma i mimo że dziś rozumiem że jej brak taktu, gruboskórność i ciągła krytyka nie była jej winą, to rozumiem to tylko rozumowo i rozsądkowo. Ból nadal jest. Do dzis, 40+ lat później. I zwątpienie, ze w ogole mozna mnie kochać.To o najłatwiejszym celu - CALE ZYCIE W MOJEJ GŁOWIE !!!
Jak Ciebie słucham to jak o sobie. Ja nie szukam już nikogo nigdy nie miałam chłopaka a mam 44 lat to tylko zawsze byłam tylko jak kolega 😢
❤ dzięki za nagraną historię- słuchając czułam się jakby ktoś opisał moje doświadczenia..
Utożsamiam się z Twoją historią, chociaż to nie otyłość była moim problemem.
Niesamowicie smutne jest to że kobieta kobiecie może bardzo zaszkodzić krytykując, oceniając na każdym kroku, wyśmiewając szyderczo. Te normy, jakie ustalono za nas, jak mamy wyglądać niszczą nas od wewnątrz, nie dając nam szans na pełne, szczęśliwe życie bez ograniczeń.
To my same musimy powiedzieć temu stop i kochać siebie takimi jakimi jesteśmy, bo każda z nas jest inna, unikalna z własnym stylem i sposobem bycia, i tak ma być, w przeciwnym razie będzie nuda. Czuje Cię moja droga i wspieram ❤
Cześć Paula super, że to nie podcast dużo bardziej wolę oglądać i słuchać
Mam bardzo podobnie jak Ty od podstawówki niałam nadwagę, dużo szybciej od innych dojrzałam , zawsze byłam osobą wyśmiewaną nawet w domu siostry mówiły na mnie Pucia
W 7 klasie chłopak w, którym się podkochiwałam zaprosił mnie na dyskotekę i oczywiście odmówiłam bo oczywiście wkręciłam sobie, że robi sobie ze mnie żarty (do tej pory tego żałuję) potem już było tak że wybierałam sobie srodowiska gdzie były kobiety a jak trafił się chłopak to był zajęty lub poprostu nawet nie starałam sie bo jestem gruba kto by taką chciał
Dziękuję za filmik pozdrawiam serdecznie i życzę sukcesów
Dobrze, że (pamiętam wywiad z mężem) trafiłaś na tak dojrzałego, mądrego, uczuciowego mężczyznę 😊
Zatrzymała mnie jedna rzecz - powiedziałaś, że Ty, jako Ty, nigdy nie postrzegałaś osób otyłych negatywnie. Dla mnie jest to duży problem. Siebie samą, ponieważ jestem otyła, postrzegam źle, ale również inne osoby otyłe - mam zakorzenione w głowie przeświadczenie, że my (ludzie otyli) nie zasługujemy na życie, że nie powinniśmy wychodzić z domu, pokazywać się, robić rzeczy, które lubimy robić. I jest to pogląd/przeświadczenie którego nie potrafię ogrnać. Terapia i praca nad sobą trochę to złagodziła, ale still...
Tak, to wciąż temat tabu.
Mam wiele z Twoich doświadczeń, otwierające jest dla mnie to, że mówisz o tym w kategoriach przemocy psychicznej czy fizycznej, której doświadczyliśmy za szybko, za wcześnie, w postaci, która potrafi dziecko ukształtować w pewnych kwestiach na długo. I pokaleczyć - zarówno przez rówieśników ale też przez bliskie osoby dorosłe. To jest konstatacja bardzo prawdziwa i brutalna.
Mam nadzieję, że temat dręczenia/mobbingu między dzieciakami będzie przez szkoły i rodziców potraktowany poważnie. Już niby trochę jest zauważany na kanwie wzrostu liczby samobojstw i prób samobójczych u nieletnich, ale w kontekście wagi - mam wrażenie że to nie wybrzmiało nigdy wystarczająco mocno.
To jak to może wpłynąć - i wpływa! - na rozwój psychoseksualny młodej osoby, stworzenie niebezpiecznych obszarów podatności na uleganie przemocy, nieumiejętności postawienia granic, totalnego braku pozytywnej samooceny co przekłada się na tworzenie związków. I tak potężna krzywda może się stać człowiekowi dlatego, że od dzieciaka miał wystający brzuch czy był grubszy niż inne. Kosmos. XXI wiek i takie rzeczy wciąż się dzieją
To co przeżywamy wewnątrz, z jakimi myślami się zmagamy, jak postrzegamy siebie będąc młodym człowiekiem jest bardzo podobne dla każdej zranionej osoby. Często nie mieliśmy dobrych wzorców, braki wsparcia wśród bliskich. I jak tak myślę o swojej rodzinie - dziadkach, rodzicach, wujostwo, kuzyni...to u mnie też najgorsze w relacjach były kobiety.
Sama w dzieciństwie nie miałam problemu z otyłością. Ale zmagałam się przez wiele lat z innymi problemami. Nie umiałam odnajdywać się w społeczeństwie. Ciągle czułam się jakaś inna, obca, jakbym była wybrakowana. Pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej - była przemoc fizyczna, psychiczna i ekonomiczna, alkohol. Uczono i pokazywano mi tylko zalękniony świat. W efekcie stałam się ofiarą gwałtów, miałam problemy z alkoholem, próby samobójcze. Dziś jako dorosła osoba jestem pełna lęków i depresji, i zmagam się z otyłością jednocześnie chowając się przed całym światem. Były długie terapie, leki ale nie pomogły we wszystkim. Walczę o siebie, próbuje kolejny raz. Dzięki takim treściom jak Twoje jest nieco łatwiej.
Jejku, super kanał i jesteś świetną osobą. Ja nie mam nadwagi ale niepotrafie trzymać wagi, od zawsze wygląda to u mnie tak że są albo okresy tycia albo odchudzania, przy wymiarach typu 165 cm i wadze 64 kg słyszałam komentarze typu "zdrowo wyglądasz" albo "ruch to zdrowie". Niby oba komentarze miały mieć wydźwięk pozytywny, ale przez to, że słyszałam je bardzo często i kierowane były do mnie, a nie do innych do okoła to budowały kompleksy. Na szczęście miałam też dużo wsparcia, więc starałam się obiektywnie patrzeć, jednak BMI zawsze miałam w normie, mimo że na granicy nadwagi, więc starałam się racjonalizować te komentarze. No ale jednak słowa "poruszaj się trochę" i "zdrowy wygląd" będą już zawsze w mojej głowie kompleksem.
Super że o tym mówisz 🥰 dużo znam Twojego bólu, ciekawa jestem co dalej jak zmieniłaś podejście do związku,siebie, jak postrzegałas siebie później czy da się z tego wyjść myślenia przeszłości, słów innych ludzi na swój temat i dojść do 100% akceptacji siebie 💋😏 niestety mam wrażenie że już jest lepiej ale jakaś maska jest założona w moim przypadku;* pozdrawiam Cię.
Jezu Paula jak ja Cię rozumiem - niestety moja historia jest podobna.
Boże, wszystko co mówisz brzmi jak moje myśli kiedyś... Jak moje myśli jeszcze obecnie czasami. Od początku jak mówiłaś o tej marzycielce i potem zderzeniem z rzeczywistością. Dla mnie najgorsze było gimnazjum. Byłam obiektem wyśmiewania przez płeć przeciwna. Obiektem dziwnych zakładów, w stylu że ktoś do mnie zagada dla beki i dla żartów będzie mówił, że mu się podobam albo wkręcać mnie ze chcą się umówić, robili tak przy kolegach, którzy wyśmiewali mnie chórkami. Najgorsze jest to, że faktycznie potem wzięłam się za siebie i schudłam, ale w głowie nadal byłam ta gruba dziewczyna i nie chciałam wchodzić w żadne relacje oraz miałam problem z bliższym relacjami, pewnie w wielu aspektach temat nadal się przewija w mojej głowie, chociaż na codzień walczę. Jeśli chodzi o wzorce wpajane przez rodzinę, u mnie matka i ojciec oraz ciocie "z troski" mówiły identyczne teksty jak Tobie. Co ciekawe od rodziców właśnie słyszałam słowa, że jestem gruba świnią, której nikt nie zechce. Jak patrzę na swoje zdjęcia z dzieciństwa, to owszem, nie jestem mega chuda, ale szczerze? Nie byłam nawet otyła, miałam co najwyżej 5/ max 10 kg nadwagi. Od najmłodszych lat to słyszałam, mając nawet nie wiem 5 lat, wtedy tego nie rozumiejąc nawet, ale w głowie zostało zaprogramowane na lata... Jeśli chodzi o imprezy w klubach to jak nikt nie podchodził, nie chciał ze mną tańczyć, mówiłam sobie w głowie to dlatego że jesteś do bani, gruba i brzydka. Jeśli ktoś jednak podszedł i poprosił mnie do tańca to myślałam "zostałam ostatnia laska, tak kołem zapasowym bo typ już nie miał innego wyboru" To prawda, dramat jak siebie poatrzegalysmy kiedyś, jak ciężko po takich przejściach mieć wysokie poczucie własnej wartości. Dziękuję Ci za Twoją historie, bo na pewno nie było łatwo się nią podzielić. Dziękuję, bo pierwszy raz spotkałam kogoś kto mnie zrozumie i przeszedł dokładnie przez to samo co ja.
Przytulam, mialam to samo. Najbardziej dziś we wspomnieniach bolesne jest to, ze to w domu, ktory w koncu nas karmil! bo jako pięciolatki nie decydowałyśmy o tym, co i ile jemy, te same osoby wytykaly nam pozniej ... realnie biorąc, efekty własnych działań. Ja jeszcze jestem przed jakąkolwiek terapią, ale już jestem w kolejce oczekując na nią.... Mam nadzieję że kiedyś uda mi się to przepracować i nie mieć tyle żalu do osób, które były najprawdopodobniej po prostu nieświadome, jaką krzywdę mi robią. Ale na dziś ból tego, ze to pokiereszowało cale moje zycie, i nie mogę się z tego wygrzebać, nie pozwala mi w 100% odpuścić i wybaczyć.
Mniej więcej do liceum moja historia jest podobna do Twojej. Łącznie z wyśmiewaniem przez rówieśników i rodzinę. Potem, trochę na zasadzie żebrania o uwagę i miłość pałowałam się w bulejakie relacje. Pozwalałam sie oszukiwać zdradzać, nie szanować. Pozwalałam na przemoc, no byłam przekonana, że nie zasłużyłam na nic lepszego. Dziś jestem w troche innym miejscu, ale mimo wszystko tamta dziewczyna jest ze mną, czy we mnie. Ryczę jak bóbr.
To są naprawde bardzo indywidualne tematy. KAżdy przypadek otyłosci jest złożony. W wielu przeciez przypadkach otyłosc wykazuje mechanizmy dziedziczne, a u innych źródłem problemu są kwestie psychologiczne. Dlatego tak ważne jest diagnozowanie i szukanie przyczyny. Bo czasami pomoze dieta, a czasami potrzebne jest leczenie innymi metodami typu terapia czy nawet w szpitalu medicover operacja bariatryczna
❤ przytulam
Totalnie się z tym utożsamiam ❤
Przytulam ❤️
Hej. Też od zawsze byłam większa niż rówieśnicy. Rodzice nigdy nic mi nie mówili brzydkiego natomiast miałam moment w życiu ,kiedy starsze siostry mi robiły przytyki o moim wyglądzie...Mam 35 lat. Jestem sama. I kiedy ktoś mi mówi, że jestem ładna to najzwyczajniej w świecie mu nie wierzę. Pamiętam, że w gimnazjum chcąc choć odrobinę zwrócić na siebie uwagę kolegów zaczęłam interesować się piłką nożną i ogólnie sportem. Jednak nic to nie dało. Tyle w tym dobrego, że mam fajną pasję do dzisiaj ❤ Dzisiaj jestem na etapie, że tak chyba musi być. Siostry są szczęśliwe a ja cały czas sama...Byle zdrowie było. Niczego więcej nie potrzebuje. Pozdrawiam serdecznie Wszystkich ❤
Tez mam 35lat i jestem sama,ale z tym szczęściem różnie bywa...małżeństwo mojej siostry to piekiełko, moja przyjaciółka skapła się po dwóch latach, ze jest wagonik 3mce rozwód poszla do niego bez niczego z dzieciakiem bez zbytniej pomocy ze strony bliskich...bo małżonek woli wiejska dziewuchę której kolejne hektary zapisali kolejna 35lat i sama i zasuwa w rossmanie pomimo iż powinna być gdzie indziej ale zawsze coś komuś nie pasuje....więc nie jest wbrew pozorem kolorowo na ziemii jakby się wszystkim dookoła wydawało. Sciskam mocno i życzę wszystkiego co najlepsze 🥰😍😘
Jejku to strasznie przykre… 😢 ja jako dziecko byłam szczupła, a wręcz chuda, ale mimo to też nikt się mną nie interesowal, przez co sama sobie „musiałam” szukać chłopaka, ale wybór miałam tylko w tych których „nikt nie chciał”.. całe życie miałam przez to strasznie niskie poczucie wartości z czym zresztą walczę do dziś…
Wow😮…dobrze, ze maja mama przekazała mi miłość do wszystkich:). Ja przekazałam to samo swojej córce:), aby nikogo nie krzywdziła!, nie piętnowała!, nie oceniała:). Przepraszam Cię Paulinko za innych oraz za przykrość , której musiałaś doznać z rak innego człowieka!!!.
3:30 już mi to coś robi i oczy wilgotnieja.
Osobiście mi jest bardzo przykro, ponieważ byłam przezywana od podstawówki po ok. 15 r.ż. Potem wyszczuplałam bo wyrosłam i naprawdę byłam baaardzo piękna i ciekawa, ale z powodu takiego gorzkiego doświadczenia oraz nadal przezywania (już po cichu, szeptem między sobą) czułam się absolutnie brzydko. Teraz mając 22 l. mam nadwagę zmierzającą do otyłości i dopiero teraz, mimo gorszej sytuacji zdrowotnej, uświadamiam sobie że JA to nie tylko wygląd, nie „chodzący cellulit” oraz „kanibalka”. Naprawdę szkoda mi jest że trafiłam do złej klasy przez którą nawet po zakończeniu liceum nadal każdą sekundę byciu w społeczeństwie myślę o tym jak wyglądam w ich oczach (kiedyś miałam jeszcze gorszą obsesję, bo bez przerwy myślałam o tym jak np. usiąść/stać/oddychać żeby nie wyglądać na grubą).
Ty miałaś babcię a ja ciocię, która zawsze powtarzała żebym schudła bo „chłopaki lubią szczuplutkich dziewczyn”.
Teraz rozumiem że w sumie w tym okresie kiedy wyrosłam to ja nie byłam gruba tylko proporcjonalnie większa niż koleżanki, bo mój wzrost był 176 i odpowiednio waga waga nie była 45 kg😅
Hej, miałam podobnie :)
21:30 🤣🤣🤣🤣🤣🤣 umarłam
chyba na kilka razy bede to ogladac..
❤❤❤
Ja w gimnazjum ważyłam 70-80 kg i przez to, że uważałam się za najgrubszą nastolatkę świata - w liceum ważyłam już ponad 100, by przy maturze ważyć 120 kg.
Ja natomiast bardzo szukałam akceptacji w facetach i zawsze wybierała starszych od siebie bardziej dojrzałych i oczywiście było to w Internecie nigdy nie umawialam się z chłopakami w swoim wieku i z mojej okolicy
Ja miałam nieco inne doświadczenia. Nadmienię tylko, że moja mama miała rację, mówiąc mi mniej więcej to, co Twoja babcia.
Jestem otyłą żoną. Rozumiem to. BARDZO ..
❤
#oglądamdokońca
Serio wyzywali cię od grubych świń? Ja tylko to od brata slyszalam, ale nie od innych 😢
powiem tak dałem kosza sporej ilości dziewczyn w przedszkolu czy w podstawówce czy gimnazjum bo wtedy to mnie dziewczyny interesowały tak jak praca domowa jesteś na to skazany ale tego nie chcesz w połowie liceum dopiero pierwsza dziewczyna mi się spodobała
#odk ❤
spokojnie jest taki fetysz że pociągają facetów grube kobiety
z minusów jak schudną mogą przestać się podobać
ps znam to tylko z słyszenia ale nie znam nikogo takiego
Minuta 3:55 a ja już wyje
❤❤❤
❤
❤❤❤
❤
❤