FSO upadło bo musiało. Jestem po szkole mechanicznej i w 1992 roku miałem tam roczne praktyki zawodowe. Pracowałem na kilku stanowiskach. Na wszystkich była tragedia. Zgrzewałem osłonę mostu napędowego w elemencie podłogi. Blacha z korozją wżerową nie oczyszczona, tłusta niedbale pomalowana farbą antykorozyjną(maźnięta). Jak zacząłem czyścić te elementy to majster mnie zjebał, że normy nie będzie - było "małolat co ty odpierdalasz "? Ja jako 18 letni chłopak byłem w szoku, że tak niedbale produkuje się mój ulubiony krajowy samochód.Szybko przestał nim być..
Cały Naród srał na robotę, miał wyjebane na jakość swoich produktów, zapewne FSO to nie był jedyny taki zakład w naszym pięknym kraju, dziwić się że jak skończył się PRL i zmienił ustrój to większość z tego umarło śmiercią naturalną, negatywny stosunek do pracy niechęć do przykładania się i bycia starannym, konsekwentnym, aby tylko odklepać zmianę i iść do domu, rozsiąść się na kanapce i opędzlować czteropak, to niestety większość polskiego społeczeństwa leniwców ,którzy marzą o tym abyśmy byli potęgą w jakiejś dziedzinie i mieli w czymś specjalizację będąc szanowanym poważnym graczem na rynku, tylko że to jak widać z nieba samo nie spada, zapewnia to jedynie wyłącznie mozolna i ciężka praca.
@@jacek4628 Autor klipu też używa w swym wywodzie "kuchennej łaciny" opisując beznadziejną sytuację od początku do końca jaką miała fabryka FSO na Żeraniu, to już ci nie przeszkadza, skoro zamieściłeś tutaj swoje "trzy grosze" - tylko akurat moje "wypociny" ...😂Idź się przewietrz bo nadmiar internetu szkodzi.
Co ciekawe, Ci sami "pracownicy" , kupowali zagraniczne używane auta, bo lepsze od tych nowych co właśnie wyprodukowali, zagraniczny sprzęt RTV, zagraniczne papierosy, zagraniczną wódkę, zagraniczne ciuszki. Każdy widział, że zagraniczne jest lepsze, nikomu nie trzeba było tego tłumaczyć, ale NIKT nie zadawał sobie pytania dlaczego polskie jest gorsze, a już tym bardziej nie upatrywał w tym swojej winy. A teraz te dziadki pieprzą coś o Balcerowiczu, że sprzedał PERŁY polskiego przemysły zagranicznym koncernom, które zlikwidowały konkurencję. Jaką ku... konkurencję ?!? Sprzedali co się da bo złom z tych fabryk był więcej wart niż ich produkcja !
@@xys007 Dokładnie, w 1989 roku kiedy otwarto granicę na zachodnie towary ktoś kto miał hajs na to aby kupić auto, byłby skończonym głąbem jeśli wybrałby nawet nowego Dużego Fiata 125p prosto z Żerania (wówczas FSO 125p) ,który technologicznie tkwił w epoce kamienia łupanego w stosunku do powiedzmy używanego 10 letniego VW Passata z 1980 roku. Polonez Caro to już w ogóle nieporozumienie ,którego przypudrowano w 1992 roku aby wyglądał na samochód będący wówczas na czasie - nic bardziej mylnego, żadne auto na świecie wyprodukowane w 92" nie miało zawieszenia z pojazdu tkwiącego w latach 50-tych ubiegłego wieku podpartego na resorach piórowych, to nie miało w ogóle żadnego startu i porównania z niczym wówczas wtedy produkowanym, pomijając gamę przedpotopowych jednostek napędowych, paliwożernych i awaryjnych ledwo wytrzymujących 30 tysięcy przebiegu. Syreny na początku lat 90-tych ludzie masowo zostawiali po lasach aby tylko się tego złomu pozbyć bo nawet skrzynki piwa to nie było warte w całości.
Może zrobisz podobny odc o Lublinie, czyli zmarnowanej szansie polskiej motoryzacji oraz o brazylijskiej telenoweli pt. "Kolejne firmy kupują prawa do produkcji i upadają"
@@StopTeoriomSpiskowym upadają bo to przestarzały projekt, którego nikt nie kupi poza tym nawet jak kupią prawa do produkcji to nie stać ich na rozpoczęcie produkcji i upadają
W zasadzie nigdy nie zastanawiałem się dlaczego upadła ta fabryka . Upadła, bo upaść musiała i tyle. Pewne jest to, że produkowano tam przestarzałe samochody i ratowanie trupa się nie powiodło. Jednak wywód z lokalizacją ma sens. Rzeczywiście koszty produkcji musiały być bardzo wysokie. Że też o tym nie pomyślałem. W tamtych czasach Warszawa chciała się wyróżniać na tle reszty Polski . W końcu to "stlyca"
Ja wiem że hasło 'rozkradziono FSO' Jest Januszowe, ale garstka prawdy w tym jest. Mój ojciec skończył tam pracę 22 lata temu a ja dalej mam tony śrub, nakrętek, części które zmieściły się w kieszeń, wiertarki, nitownice i wiele wiele innych xDD
Ja chodziłem do szkoły przyzakładowej FSO. Piękne czasy. Miałem praktyki na wszystkich działach. Pamiętam jak na zakładzie 9 było przygotowanie do sprzedaży. Tam już były gotowe samochody które miały robiony test na torze za zakładem. Najpierw instruktaż BHP. Broń Boże jeździć samochodem. Za 15 minut przydział do mechanika na stanowisku. Pytanie- masz prawo jazdy ? Mówię że nie. A on na to: to nic , lepiej bez prawka ale chociaż trzeźwy. Jedź. Pamiętam do dziś. Walczak miał na nazwisko.
Witaj !W sumie jakbym skopiował twój komentarz to u mnie było identyczne.Szkoła przyzakładowa FSO.Klasa kierunek mech.samochodowy.Lata 89-92.Pozniej praca w FSO .Daewoo FSO do 2001.Pozdro serdeczne.💪💪🤝🤝😁😁
VW był zainteresowany FSO, ale nasz kretyński rząd do spółki z kilkunastoma związkami zawodowymi domagał się zagwarantowania braku zwolnień załogi, która była przerośnięta i przy inwestycji VW sporo etatów zostałoby skróconych na rzecz robotów. Z tego co pamiętam dodatkowym wymogiem wobec VW było produkowanie poloneza przez kilka następnych lat, na co absolutnie nie było zgody, bo to konstrukcja już wówczas przestarzała o dobre 2 dekady. Takie warunki zobowiązał się zapewnić jedynie koreański Daewoo. Z jakim skutkiem wszyscy wiemy.
pracowałem na Żeraniu FSO w ostatnich 2 latach istnienia jakiejkolwiek produkcji. Pijaństwo i złodziejstwo pracowników było na porządku dziennym wśród "starych" starych pracowników, brakowało nawet kluczy czy nasadek do odkręcana kół....
Irytujący Historyk kiedyś nagrał o WSK. Tam pada anegdota (niepotwierdzona zresztą), że za upadkiem przemysłu motoryzacyjnego w postaci motocykli (podobno niezgorsze od zachodnich marek) stał radziecki oficjel z politbiura bądź armii. Wpiszcie w wyszukiwarkę "irytujący historyk wsk" i sami obejrzyjcie.
Jeszcze brakuję na liście kradzieży przez pracowników na szeroką skalę części i innych komponentów do produkcji samochodów.Kradi wszystko co się dało zajebać.
Prawda, wynosilo się wszystko, nawet rodzice i wujkowie który pracowali w FSO jak świetnie opowiadali jak to kiedyś było że jeden "DBAŁ" o drugiego i dzielili się tym co można było wynieść. Wynosili, wynosili i wynosili, a potem płacz że wynieśli i rozpierdolili wszystko.
@@Goldros i tak nie da sie ukrasc tyle aby sfinansowac dzień pracy fabryki x ilosc pracownikow energii itd. wciaż mieli z czego montować koszty samego działania fabryki są wielokrotnie większe.
Masz racje. Dokładnie tak było….a ja skończyłem szkole przy FSO i nawet tam zacząłem prace. Teraz trochę mi przykro jak patrzę na zrównana z ziemia szkole i w większości zakład, tor testowy itd. Pamietam jak wychodziłem w tłumie innych pracowników przez bramy. Łezka się w oku kręci. Pewnie to wszystko zabudują gęsto jak w wilanowie i nikt niebawem nie będzie wiedział co tu się działo.
Dopiero ci się waćpan łezka w oku zakręci, jak się Pan zastanowi, ile potencjału zmarnowano i jak wyglądałaby dzisiaj sytuacja, gdyby ludzie u władzy wykazali się przynajmniej odrobiną rozumu. Tyle możliwości poszło psu w d...
Dokładnie to była fabryka w latach osiemdziesiątych mieliśmy po fiacie najnowocześniejszą lakiernię w europie świetne pomysły dużo prototypów , i zupełnie przyzwoite rozwiązania jak na kraj zniszczony rozkradziony nie odbiegaliśmy od europy. Brakowało oczywiście pieniędzy technologii , ale fabryka dawała radę w latach siedemdziesiątych powstał pierwszy polski samochód elektryczny to był pikap w całości elektryczny już wtedy po wszystkich testach wiadomo było że to utopia takie badania prowadził wtedy amerykański Buck i Polski FSO ale wprowadzenie polski do unii europejskiej zakończyło działalność FSO przyszedł z Niemiec po nie udanych próbach przejęcia fabryki rozkaz likwidacji i sługusy , pieski Niemców zrobiły wszystko żeby fabrykę zniszczyć , okłamując Polaków zamknięto po cichu produkcję i zaczęto niszczyć infrastrukturę budynki wyprzedawać za bezcen maszyny narzędzia . A obecny sołtys sprzedał te tereny po fabryczne i powstanie tam kolejne getto wybudowane przez żydka z Ameryki czy Izraela
Historia prawie jak z Detroit i przyczyna też ta sama- niegospodarność i niekonkurencyjność które doprowadziły do wyparcia firmy z rynku przez zagraniczną konkurencję...
Wystarczy przetrzeć rozpuszczalnikiem ramki szyb drzwi w caro plusie by uzyskać pakiet chrom który jest pod spodem, czaicie? jeden pracownik chromował te ramki a żeby drugi potem je zamalowywał i to jest kwintesencja upadku FSO.
Materiał jest przekurwa kozak. Ja poproszę czegoś takiego więcej o innych zakładach, np. choć to nie motoryzacja ale co się stało dokladnie z Ursusem, Starem, Jelczem. Brawo, na prawdę. Wszystko wytłumaczone idealnie.
Marka Ursusa została odkupiona przez prywatne ręce. Produkcja przeniesiona do Lublina - składanie z części zewnętrznych, a zakłady w WWA sprzedane pod deweloperkę. Ostatnio znowu upadł. Niektórzy twierdzą, że ze względów politycznych, ale ja się nie znam. Miał całkiem zajebistą sprzedaż w Afryce - proste to to i naprawisz młotkiem i przecinakiem. Ale ktoś tam ćwierknął, ktoś tam pierdnął i wyszło na to, że firma wspiera juntę wojskową w Tanzanii i się posypało - głównie gwarancje z banku światowego. Znak towarowy niedługo będzie na sell. Zainteresowanie jest spore. Także Ursus jako niedźwiadek z trybem będą montowane, pytanie przez kogo i gdzie. Ja bym póki co nie zagłębiał się w najnowszą historię. Póki co - nie dotykać.
A abstrahując od Ursusa, o którym wyżej, to podejrzewam, że popadały z tego samego powodu co FSO i inne kuffa GS-y, Zakłady wód mineralnych w Borzęcinie Średnim i takie tam. Socjalistyczny model prowadzenia interesów nie sprawdza się w kapitalizmie. Wymiera powoli śmiercią naturalną pokolenie myślące w sowiecki sposób. Kapitalizm charakteryzuje się tym, że nierentowne firmy umierają. Ślepe reanimowanie przedsiębiorstw ze względu na sentyment mija się z ekonomią. Marka to co innego, odkupienie znaku towarowego przez przez ludzi, którzy może znają się lepiej niż dyrektorzy z partyjnego nadania. Z tym, że takie firmy też upadają, z wielu różnych względów. Wolny rynek.
@@SirMrMasyl ok, no ale mnie szczegółowo interesuje warszawski rozdział Ursusa, od powstania Ursusa C45 po właśnie wykupienie przez prywatne ręce. Bo jakby nie patrzeć, oprócz Ursusa C325 i dalszych modernizacji do C330 to mamy albo współpracę z Zetorem albo licencja MF, czyli de facto nic strikte naszego.
Tak się składa, że pracowałam w FSO w magazynie, na produkcji i wreszcie w budynku dyrekcyjnym. I powiem tak: zwykły pracownik, to co najwyżej mógł wynieść jakieś śrubki i to też pod strachem, bo na bramach była kontrola. Jeśli kradli, to kadra kierownicza, dyrektorzy. Po prostu ci co mieli układy.
@joanna3818 to tylko pół prawdy. A w rzeczywistości zwykły pracownik wynosił o wiele więcej niż by Ci się wydawało, oczywiście mieli swoje „miejscówki”, gdzie wynosili a potem po zmianie udawali się w wiadome miejsce, pakowali, wieźli pod wskazane adresy (sąsiedzi, bracia, stryjkowie, wujkowie, szwagry) i za przysłowiowe „żytko we flaszce” opychali.
Mi proponował wstąpienie do związku zaraz po rozpoczęciu pracy ... powiedziałem, popracuje rok, zobaczę jak działacie i się zdecyduje na jakiś związek... Nigdy się do tych pasożytów nie zapiszę ... Pierwsi do żebrania ,ostatni do roboty ...
Związki zawodowe są potrzebne, ale na zasadach współpracy. Wystarczy, że powiąże się w jakiś sposób pensje z dochodem firmy w danym roku. Zawsze mówię, że nawet marynarz na statku wielorybniczym w XIX w miał zakontraktowany procent od połowu statku. Niby dlaczego miałbyś się starać jak twoja pensja jest niepowiązana z efektem wspólnego wysiłku?
Mieszkam na osiedlu pl. Hallera w Warszawie które powstało jako zapiecze mieszkaniowe dla FSO. Do dziś mieszkają tam Janusze który pracowali w FSO. To Ci sami którzy byli w związkach zawodowych i na stanowiskach kierowniczych. To są trolle którzy nadal pier... głupoty że FSO by nie upadło gdyby Balcerowicz podniósł ceny na Poloneza i obniżył ceny materiałów o produkcji. Żadna lokalizacja, rozpoznawalność marki, czy zaplecze rozwojowe, nie ma znaczenia gdy decyzje są podejmowane przez debili.
pieniądze. mozes sobie decyzji napodejmować gdy przed przemianami polonez szedl w dół bo wypadal z rynku. Jeżeli weszła inflacja to dlaczego polonez mial nie podrożeć? wiesz że komuna upadła właśnie przez takie fabryki ktore trzeba było doinwestowywać nie da sie tal robić wiecznie.
W 1996 miałem tam miesięczne praktyki. Garść wspomnień. Kibel do srania na narciarza. Tenże kibel... wchodzi dwóch pracowników z alpagą, jeden kuka czy nikt nie widzi, drugi pije pół na hejnała i za chwilę się zmieniają. Zajebiście tania stołówka pracownicza. Kaszanka czy kiełbasa na gorąco były tańsze niż w sklepie. Każdy samochód wjeżdżający na taśmę miał taką książeczkę usterek. Po zjechaniu z taśmy książeczka już cała była zapisana gdzie co nie działa 😂. Moje praktyki wyglądały tak, że nikt się tam mną nie interesował. Musiałem się prosić o cokolwiek do roboty. Pomijam fakt, że były ciągłe przestoje. Nauczony pierwszym dniem w kieszeni fartucha miałem książkę. Korzystając z przestojów przeczytałem Ojca Chrzestnego siedząc w pachnącymi nowością Polonezach na KJ czy Kontroli Jakości. Do dziś jak ktoś bredzi o FSO gaszę go tym jak nędznie było już na parę lat przed zamknięciem fabryki.
Dość zabawne było, że tzw. Straż Przemysłowa upatrywała w nas praktykantach kradzieji i musieliśmy pokazywać torby przy wyjściu a normalni pracownicy po prostu przerzucali przez ogrodzenie to co ukradli i po wyjściu przez bramę szli po swoje 😂.
Jest. Obejrzyj Star tv. Tam wyjaśnione, że honekera zaprojektowali tylko i wyłącznie na zamówienie wojska. Miał przeżyć desant. Po zrzucie do szybkiego złożenia i przejechania tylko do 50.000 km. I tylko tyle. A, że jeżdżą jeszcze, to niezły zapas zrobili.
Taka sama sytuacja jest np. w Indiach. Każdego kto beczy bo Hindusi do dziś produkują np. ciągniki na licencji Ursusa uczulam, że to rozwijający się kraj z ponad 1300 milionami ludzi do wyżywienia. Tam KAŻDY ciągnik jest na wagę złota a rolnik się cieszy jak zamieni muła czy osła na JAKIKOLWIEK traktor. Jak to się ma do Polski i ww. Ursusa który miał gdzieś jakość, ludzi było ponad 30 razy mniej a po 1989 rynek się otworzył na maszyny z zachodu?? Nagle się okazało że aby zarobić trzeba się postarać. Zetor wyszedł z transformacji ustrojowej obronną ręką bo ZAWSZE dbał o eksport, choć na zachodnich rynkach konkurował głównie ceną.
Bo te Grzyby przywzyczjeni do roboty w pgr'ach, spomaszach i innych spoldzielniach, przyjsc do roboty, zaparzyć zalewajke, spalić 4 szlugi, zobaczyć co z narzędziowni podpierdolić do szafki i w sumie to już mozna do fajrantu sie przygotowywać
Jako tak chętnie wspominany przez Ciebie "Start Grzyb" poczułem się wręcz wywołany do tablicy i pojadę ostro! - to merytorycznie najlepszy Twój vlogasek szczunie! Tu wyjaśnienie, nie dość, że grzyb to jeszcze pyra! 😎
Zapomniałeś jescze dodać, że zyski fabryki były przejadane na pierdylion żłobków, przedszkoli, ośrodków wypoczynkowych dla pracowników, ośrodków zdrowia, bali jubileuszowych, premii, nagród i innych 13 pensji.
@@prkp7248 a no w tym że każda złotówka która nie szła na utrzymanie samej produkcji, szła na takie rzeczy przez co w pewnym momencie nie było kasy nawet na zakup nowych maszyn, a co dopiero jakieś poważniejsze inwestycje np. prace nad nowym modelem albo chociaż zakup licencji na coś innego niż auto na platformie z 1961 roku XD Potencjalny inwestor typu Volkswagen w chuju ma to ile żłobków dla dzieci pracowników utrzymuje fabryka. Inwestora obchodzi opłacalność inwestycji i dlatego kupili Skode nie FSO...
@@edim108 to fajnie brzmi, problem w tym że brak wsparcia pracowników nie oznacza z automatu pieniędzy na inwestycje czy B+R. Prędzej i częściej te pieniądze zamiast na to to idą na dywidende/stock buyback i w żaden sposób nie rozwijają spółki.
Jeszcze zapodaje surowy materiał jakby odpalił Ci się pomysł na Ursusa... Ursusem to nie jest takie proste. Po C-45 czyli de facto skopiowanym niemieckim Lanz Bulldogu, wprowadzono do produkcji całkowicie swojego c325. I tu były perspektywy, bo prowadzono prace nad ciągnikami opartymi o tą konstrukcję ale z silnikami 3 a nawet 4 cylindrowymi (w muzeum Ursusa stał silnik 4 cylindrowy o oznaczeniu S-314 i 6 cylindrowy z przeznaczeniem do ciężarówek) a ich zdjęcia są na necie (Ursus c342 choćby którego prototyp przetrwał do dziś). Tylko jakiś decyzyjny dzban stwierdził że bierzemy licencję od Zetora na ciągnik 4011 który był kompletnie inny "bo tak" i trochę narobił bajzlu w liniach produkcji i logistyki. Po drodze razem z Zetorem opracowano "ciężką serię" i to miało sens, ale wraz wprowadzało bajzel w logistyce (bo w takim 1970 roku produkowano de facto 3 odmienne, niespokrewnione ciągniki- c330, c355 i c385). I tu pojawił się promyk nadziei bo opracowano i to było bliskie realizacji, nowoczesną linię ciągników serii U, o oznaczeniach U310, U510, U610 i U710 (przynajmniej takie prototypy w liczbie blisko 30-tu powstały a kilka z nich nawet przetrwało szczęśliwie do dziś i zostało odkupionych przez prywatnego kolekcjonera). Nawet francuzi przyjechali bo chcieli wejść w ten biznes żeby Ursus produkował nowoczesne ciągniki a oni będą od nich kupować i pchać to na zachodzie. ALE z do końca niewiadomych przyczyn i to upadło. Dlaczego? Teorii spotkałem kilka (dlaczego konkretnie Massey Ferguson wszedł do produkcji) więc je wymienię: - ciągniki Masseya posiadały rotacyjne pompy wtryskowe. BZDURA- radziecki ciągnik HTZ T-150k wprowadzony do produkcji w 1971 roku już posiadał taką pompę (a w zasadzie jego silnik SMD-62), a więc nijak to się ma do tego że licencję z MF podpisano w 1974 roku, czyli 3 lata później jak wprowadzono ten traktor do produkcji. - technologia żeliwa sferoidialnego która była zawarta w licencji MF-a też odpada. BZDURA KOLEJNA- tą technologię ruscy też mieli od lat 60-tych... - jakieś pierdoły o związkach zawodowych MF-a i tym że trzeba było pomóc swoim, nawet tego nie rozwijam... Prawda jest jedna- Ursus miał nieszczęście opracować tą serię w momencie kiedy władza chciała zainwestować w Małego Fiata. I pojawiła się kwestia- albo wykładamy grube pieniądze na rozkręcenie produkcji ciągnika dla rolnictwa, albo na licencję i produkcję auta dla KAŻDEGO. Kalkulacja była zimna i de facto to Mały Fiat był poniekąd gwoździem do trumny w tym momencie. Oczywiście irracjonalna decyzja o zakupie licencji MF też niczego nie tłumaczy (mnie osobiście dziwi czemu nie wzięto licencji od International Harvester Company, skoro Stalowa Wola już to wzięła na spycharki serii TD a silniki do niej produkowały ZM Wola, ale to moje gdybanie). To były maszyny kompletnie oderwane od realiów PRL- zaprojektowane w systemie calowym, bazujące na technologii lat 50-tych, delikatniejsze, wymagające nowych zakładów do produkcji podzespołów i komponentów których nie było. Musiano zainwestować miliony jeśli nie MILIARDY w budowę nowych zakładów produkujących na potrzeby licencji (w tym słynna odlewnia Ursusa w Lublinie którą trudno przeboleć bo to był naprawdę nowoczesny i wielki zakład). Sam Ursus musiał postawić wiele nowych hal (z których i tak wiele było niedokończonych w 1989 roku) co naturalnie spowodowało zadłużenie przedsiębiorstwa z tytułu inwestycji w rozwój i infrastrukturę. Przy okazji pogłębiło koszmar logistyczno-produkcyjny, bo produkowano c330 i c360 na rozjebanych i przestarzałych liniach prodykcyjnych przez co były dramatycznie kiepskie jakościowo, obok "ciężką serię", a tu zamiast blisko 30 modeli Masseya plus 10 modeli silników Perkinsa wchodzących w przedmiot umowy licencyjnej, po 10 latach od podpisania licencji ledwo produkowano 2 modele ciągników i na podstawie 3-go opracowano Ursusa 4512. Ale czy sytuacja była na tyle zła żeby Ursus był w dupie kompletnej po 1989 roku? NIE. Mało kto wie i niewielu o tym chce mówić ale w 1992 roku Ursus dogadał się z Masseyem Fergusonem że produkuje modele 2812 i 3512 a te ciągniki zostają sprzedane na rynku Ameryki Północnej poprzez sieć dealerską MF-a. W ten sposób do 1997 roku wyeksportowano blisko 30 TYSIĘCY traktorów! Więc co poszło nie tak skoro było tak zajebiście? Poprzez wspomniane zadłużenie Ursus dramatycznie poszukiwał partnera strategicznego, kogoś kto zainwestuje w ten zakład. MF przez fakt że i tak dostarczał podzespoły do produkcji ciągników (z uwagi na to że nie udało się z tym co miało być produkowane na miejscu) oraz powiązania licencyjne, był blisko ważnych rozmów. Sam MF został w 1994 roku przejęty przez AGCO, które kontynuowało dalsze rozmowy. No ale jak to w przypadku FSO, gwoździem do trumny były związki zawodowe Ursusa i ich prezes w postaci Zbigniewa Wrzodaka. Bo tu cytuję z książki Zbigniewa Szydelskiego "Zarys historii polskich ciągników rolniczych"- "Agencja Rozwoju Przemysłu prowadziła działania poszukiwania inwestora strategicznego dla Ursusa, między innymi prowadziła rozmowy z koncernem AGCO. Jak podaje J. Górski [3] działanie to zostało przerwane w końcu 1997 r. przez Ministra Przemysłu Maszynowego na wniosek zakładowej Solidarności. W ten sposób AGCO jako inwestor wycofało się, zostawiając ZPC Ursus na lodzie a jak wiadomo zbankrutowało ono w 2001 roku. Potem przejęcie przez BUMAR który myślał że produkując ciągniki o 20-30 letniej konstrukcji (ciężka seria) a nawet pamiętające lata 50-60-te (Ursusy 2812-3512) wojuje rynek była kolejnym strzałem w kolano, bo po drodze weszliśmy do UE, rolnicy mogli kupić coś więcej niż krajowego Ursusa czy czeskiego Zetora, często nieporównywalnie nowocześniejszego i lepszego. Więc jeśli Ursus miał szansę to były to lata 90-te kiedy AGCO miało tylko MF-a i nie miało jeszcze Fendta (którego przejęło w 1997) a potem Valtry (przejętej w 2004 roku) i kto wie czy Ursus jako marka nie fukcjonowałby w ramach AGCO bo mimo wszystko był dość dobrze rozpoznawalny na świecie w przeciwieństwie do wyrobów samochodopodobnych z FSO.
W końcu jakiś konkretny, skondensowany materiał o sytuacji fso na przestrzeni lat, bez pudrowania i teorii spiskowych, które ciężko obronić, dobre porównanie na tle skody czy daci. Więcej takich, pozdro!
Dziękuję. Nareszcie Ktoś dobrze nazwał pustogłowych typów, którzy mądralkują nie wiedząc co plotą. Mam też nadzoeję, że w tym tonie ktoś opowie o upadku Stoczni gdańskiej.
No to właśnie autor mędrkuje, a nie ma pojęcia o niczym. A raczej ma, ale specjalnie lansuje swoją fałszywa tezę. Firma mino wszystkich porażek przetrwała 60 lat , a nie przetrwała decyzji urzędniczej o podniesieniu podatków od gruntu do absurdalnych poziomów. Gdzie tu wina firmy? Pomijając ze decyzja była absolutnie nielegalna. Jeżeli Nie można wprowadzić lex TVN bo godzi ono w prawa nabyte to również nie nożna podnieść podatków dla FSO bo godzi to w jej prawa nabyte. Fabryka była pierwsza, a cały Żerań to strefa przemysłowa od dawna. Jeszcze przed wojna . Władze Warszawy liczyły, ze powstaną tam osiedla. I co? I nie maja, ani podatków od FSO i ich pracowników z Pitu, ani nie ma podatków od gruntu od osiedli. A w 2008 roku przed decyzja władz WWA, fabryka właśnie się przeznie rozwijała i zatrudniała nowych ludzi bo zwiększano produkcje chevroleta aveo, a generał motors miał plany otwierania produkcji innych modeli.
@@eloelo8625 Dziękuję za zamieszczenie komentarza, w którym zawarł pan słuszną kwestię żerańskiej strefy przemysłowej oraz TVN. Jednakże bardzo proszę porównać wielkość nieruchomości i powierzchnie obu instytucji. Osobiście nie znam przyczyn upadku FSO. Mogę jedynie badać źródła informacji dostępnych w mass mediach i na ich podstawie oraz ich weryfikacji wysnuć własne wnioski, tyle na ile będą one obiektywne. Te, przedstawione w materiale są dla mnie przekonywujące i nie pozbawione logiki. Natomiast, jeśli chodzi o GM, to proszę zauważyć, że istniała już fabryka Opla w Gliwicach, która oferowała Astry I i Astry II, a Chevrolet, choć był spadkobiercą Daewoo nie mógł konkurować z wyrobami Opla wewnątrz grupy. Pozdrawiam
Dawno temu przestałem przeklinac kiedy to usłyszałem że jest ono oznaką słabości ... A nie jedynie przerywnikiem , ubarwiaczem zy podkreslaczem . Ale za fachowość tematu - łapka in plus . Ze o subskrybcji nie wspomnę.
Fajny odcinek, niezwykle merytoryczny z bardzo trafnymi spostrzeżeniami. Zmieniłem o Tobie zdanie, jednak Motobieda wcale nie jesteś tak głupi, na jakiego wyglądasz.
Z uno to w ogóle była pojebana sytuacja, w wiadomościach jako powód dla którego odrzucono rozmowy z fiatem na produkcje uno, ludzie z zarządu mówili że uno jest już stare, a oni nie chcą brać auta które już ma tyle lat i jest przestarzałe i w ten oto sposób wypuścili "coś nowego", czyli następną wersje poloneza z OHV, którego nadwozie było poniekąd stylizowane na ople z lat 80tych.
Świetny powód XD A serio to ciekawe dlaczego się z uno nie udało, czyżby też rządania związków zawodowych? Bo jak już rozmowy trwały to fiat musiał być świadomy lokalizacji i zaplecza technicznego. Jeszcze jedno mnie zastanawia, jestem w stanie zrozumieć rządania kontynuacji przywilejów do których związki były przyzwyczajone, ale po cholerę im było utrzymanie produkcji poloneza? Przez sentyment? Może wiązało się to liczbą zatrudnionych których trzeba było gdzieś obsadzić więc produkowali trapeza tylko dla miejsc pracy?
@@zimownik6060 z polonezem to im chyba chodziło o to aby utrzymać markę i nadal "mieć coś swojego" bo "swoje lepsze", nawet były projekty caro na częściach z Uno
@@AVE_LUCIFERUS_666 na niego było większe wzięcie bo był o około połowę tańszy niż cinquecento, i był najtańszym autem na rynku, a wtedy było na takie auta wzięcie zanim import używanych się na dobre rozkręcił
Z tym wieżowcem to w sumie beka bo w piongjangu czy jak to się pisze powstały "prestiżowe" drapacze chmur ale woda dochodzi tylko do 6 czy 12 piętra bo dalej ciśnienie nie pozwala XD, siła komunizmu okazała się za słaba hehe
@@flad9354 Dubaj z racji swojego szybkiego rozrostu nie posiada w wielu miejscach systemów kanalizacyjnych. Dopiero od niedawna są one rozbudowywane i całe miasto praktycznie jest obsługiwane przez szambiarki.
Wiesz co bałem się że spieprzysz coś opowiadajac cała prawdę o zgonie fso, ale odpisałeś wszystko w 100'/. Pracowałem na Żeraniu wiele lat i widziałem co tam się odpierdala. A związki siedziały na terenie jeszcze ponad pół roku po upadku Żerania. Pozdrawiam.
tomi, jeśli mówimy o dziwnych akcjach, które się odpierdalają w polskich firmach, to sądzę, że bydgoska PESA idzie dokładnie drogą FSO. Od dawna mam informacje o narastających problemach, które jakimś cudem rzadko przedostają się do opinii publicznej. Ale ci, co w tej firmie pracują albo z nią współpracują, to albo się śmieją albo dziwią, jak to możliwe. Ilość dyrektorów i kierowników rośnie, a załoga i jakość spadają z roku na rok. Usługi gwarancyjne świadczą zewnętrzne firmy zarabiając na tym małą fortunę, a PESA twierdzi, że im się serwis nie opłaca. Ta firma jest przeżarta problemami od góry do dołu i przyjdzie czas, że ładnie malowany paździerz przegnije.
@@xgorzki603 PESA to bydgoska polska firma produkująca tramwaje lecz nie tylko, a ja nadmienię że za PRL-u też mieliśmy markę produkującą tramwaje będące nielegalnymi kopiami (bez licencji) czechosłowackich Tatr, mowa tu o firmie Konstal w Chorzowie. Konstala przejął francuski koncer ALSTOM.
@@xgorzki603 Ale w takich państwowych molochach autentycznie nie opłaca się ani produkcja ani serwis. Oni obliczając koszt roboczogodziny jednego pracownika biorą pod uwagę całkowite koszty funkcjonowania przedsiębiorstwa, czyli między innymi pensję wszystkich na których on musi pracować. I wychodzi na to że roboczogodzina w firmie kosztuje 1500zł, a prywaciarz zrobi tą samą robotę za 100 zł za godzinę z pocałowaniem rączki ! Efekt jest taki, że zwalniają 3/4 załogi, bo prywaciarz jest tańszy, a końcowy efekt jest taki, że roboczogodzina jest jeszcze droższa, bo teraz garstka ludzi musi pracować na taką samą bandę dyrektorów i kierowników. Jakiś gość z nadania politycznego, który nigdy nie prowadził swojego biznesu, spojrzy na takie wyliczenia i stwierdzi, że nie może być, żeby zwykły robol tyle zarabiał. Trzeba zaorać produkcję i wysyłać wszystko na miasto! Ktoś mógłby stwierdzić, że takie sposób obliczania jest bez sensu. Ale nie ! Bo przecież, ktoś kto to wylicza nigdy nie policzy tak, żeby wyszło, że to on jest niepotrzebny ... nie wyliczy też tak, że mają za dużo dyrektorów, bo też by oznaczało szybki koniec kariery ... ;p Jak to mój były kierownik mawiał: "Ty nic nie rób, bo jak nic nie robisz to Twoja godzina kosztuje 30zl, a jak pracujesz to 1500zł !"
@@xys007 Ciekawe, ciekawe, chociaż nie wszystkie firmy tak działają. Na ten przykład dwa lata pracowałem w prawdziwym molochu z mnóstwem siedzib i choć była to branża spożywcza, to nie było takich akcji, że jakiś dział jest niepotrzebny. Usprawnienia w firmie jak na taką wyjebaną skalę wchodziły dosyć sprawnie, nie było czuć przerostu biura nad pracownikami robiącymi robotę. No ale to wynikało z zarządu, w którym było zero ludzi z politycznego nadania. Kolesiostwo na niższych szczeblach w stopniu minimalnym. Jeśli w firmie masz wyliczenia, że roboczogodzina pracownika kosztuje 1500 złotych, to pokazuje totalną patologię w zarządzaniu! Ewidentne działanie na szkodę firmy! No kurwa weź to przemyśl: Jeśli firma za godzinę pracy człowieka bierze 100 zł, a płaci mu 50 (co daje robolowi 4900 na rękę za 168h!) to jakim kurwa cudem może być stratna, skoro zarabia na nim 50zł na godzinę? Gdzie jest tu logika? Poszła na grzyby? Czaisz - w tym schemacie 50/50 firma zarabia na pracowniku prawie 5000 zł na czysto miesięcznie! To oznacza, że o ile są zamówienia, zwolnienie takiego pracownika to czysty debilizm. Albo ewidentne działanie na szkodę firmy. "bo teraz garstka ludzi musi pracować na taką samą bandę dyrektorów i kierowników." - Z tym się zgodzę, prosta droga do bankructwa. "Jak to mój były kierownik mawiał: "Ty nic nie rób, bo jak nic nie robisz to Twoja godzina kosztuje 30zl, a jak pracujesz to 1500zł !"" - Współczuję mieć kierownika idiotę, który nawe dwa do dwóch nie umie dodać. Przecież jego wypowiedź nie ma żadnego sensu. Przecież jak stoisz i nie robisz, a firma Ci płaci, to jest w plecy. Nic nie zrobiłeś, a generujesz koszt. Pracownik jest w firmie potrzebny tak długo, jak zyski z jego pracy są wyższe od kosztów. Logiczne, nie? Jak zarobisz dla firmy 40zł za godzinę, to firma zapłaci Ci góra 35zł, bo więcej im się nie opłaca. Nikt nie będzie dokładać do interesu. To jest proste jak szczanie, a informacje, że koszt pracownika jak robi jest wyższy niż jak nie robi to jest wyraźny wskaźnik spierdolenia firmy. Tak jeszcze dodam, że za cholerę bym nie robił w firmie, która szcza na moją robotę. Co to za satysfakcja czuć się jak piąte koło u wozu?
Z dużym zainteresowaniem obejrzałem materiał. Zarówno 125 jak i Poldek były moimi nie zrealizowanymi marzeniami, dlatego FSO zawsze wspominam z sentymentem. Pamiętam w tv audycję w której przedstawiciele FSO przekonywali telewidzów, co do jakości Polonezów w sytuacji kiedy Polonezy psuły się po wyjeździe za bramę! Polityka marketingowa kulała, bo w tamtych czasach samochodów brakowało.
Wszystko fajnie,ale czemu ten film trwa tak długo? Ten mit można obalić w 10 sekund. W ten sposób nie tylko go obaliłeś ale dosłownie rozpierdoliłeś na kawałki
@@marcinbytom5233 nie zrozumiałeś ironii, film bardzo mi się podobał, przez rozpierdolenie miałem na myśli rozpierdolenie argumentów grzybów płaczących nad fspaniałą bolzgą motoryzacją
Paradoksem jest , że w kwestii np blacharki polskie traktory przebijały wielokrotnie samochody, dbany ursus po 30 latach nie ma problemów z odpadającą farbą i korozją, ba, po wywoskowaniu nadal sie błyszczy xD
@@StopTeoriomSpiskowym dorwałem w orginale egzemplarz z francji z 84roku i nawet pod kabiną elegancko jak na te lata a jednak maszyna rolnicza dostaje wycisk w dużo gorszych warunkach od auta. A w swoim 330 z 69 roku mam maskę w ocynku orginalnie więc luz xD
@@bartomiejklucznik4296 przebieg ciągnika liczy się motogodziną a nie kilometrem,posiadam model który już dobił 20 000mth gdzie 1mth to godzina pracy z obrotami 1860obr/min. Przez godzinę ile auto może kilometrów nabić? Brak pracy zimą to mit, mam gospodarstwo hodowlane,zimą muszę dalej zapierdzielać bo krowy na majorkę nie wyjeżdżają 😆
I piękny głos prawdy. Brawo. A na otarcie łez: przez Twoje smętne filmy, ostatnio w kawałku skansenu motoryzacyjnego pieprzyłem głupoty dla mojego 4-letniego syna na temat każdego gruzu, w którym siedzieliśmy. I był zachwycony. I inni też. Szczególnie jak pierdo... opowiadałem o Maluchu i Polonezie. Tia. Dzięki.
Bardzo świetny materiał i po prostu przetłumaczony na prosty język. A jeżeli chodzi o Skodę, to byłem w Mlada Boleslav i mają tam świetne muzeum. I to na poziomie porównywalnym do muzeów Mercedesa i Porsche.
@@YankRR91 o to to. Dodałbym jeszcze że związki strasznie namieszały ludziom w głowach i miały spore poparcie wśród pracowników, a tak naprawdę ci co uczciwie pracowali nie mieli się czego bać. Przerost zatrudnienia powodował że część załogi tylko myślała jak tu poleserować, obalić flaszkę i co wynieść z zakładu by na ową flaszkę było i to tych ludzi ew. inwestorzy by się pozbyli. Druga rzecz to w latach 90 związki zawodowe były świętą krową i nikt nie ważył się ich tknąć.
Co do zaplecza technicznego, to było np. tak, że część linii do produkcji tłoczni dla Fiutona (dokumentacji) została normalnie kupiona za dewizy, ale część mieliśmy opracować sami. Więc delegacja poprosiła o wgląd w dokumentację, Włosi kulturalnie podrzucili to delegacji a sami skoczyli na pizzę (czy inne spaghetti), no więc aby przyspieszyć opracowanie i wdrożenie nie zakupionej części licencji skopiowano pożyczone plany, co .mocno przyspieszyło wprowadzenie linii w kraju. Takich perełek jest za przeproszeniem w pizdu więc teorie o tym że zniszczyli nam FSO można sobie....
W sumie komuna w pełnej okazałości, podpierdolić co się da i wdrożyć to do produkcji przy użyciu przestarzałych maszyn i "najwyższej" jakości materiału ku uciesze narodu i w chwale "nowatorskich" i "bardzo własnych" rozwiązań
@@speedy4519 Z innych historii, tuż po stanie wojennym, w FSO zrobili miniaturowe prasy (do robienia konektorów elektrycznych), wystawili to na targach (chyba poznańskich) i zainteresowali się tym Arabowie, jako sprzęt do wytwarzania biżuterii. Sprzedaż za granicę była potencjalnym źródłem dewiz. Kierownictwo jednak nie zdecydowało się na taki ruch, z powodu że FSO musiałoby zrobić to "ze swoich" zasobów, a dewizy wpłynęły by na konto "państwowe" a dopiero potem "może" coś skapnełoby FSO. W związku z tym z biznesu nic nie wyszło.
4:50 - zapomniałeś o tym, że jakiekolwiek inwestycje - np: w nowe hale z nowym sprzętem - stały się NIEMOŻLIWE. Bo zamiast kupić kilka ha gdzieś na jakiejś wiosce gdzie jest kolej i autostrada i zapłacić normalną cenę - w W-wie ułamek tej powierzchni kosztował by więcej niż cała fabryka xD
6:11 słucham o tym wszystkim będąc w Czechach jako kierowca ciężarowego i aktualnie przejeżdżający obok Mlada Boleslav. Nie wiedziałem o tym w sumie no i fajnie, że akurat trafiłem z filmem a nawet jeszcze jest mówione o głównej siedzibie Skody kiedy przejeżdżam obok niej 😉
Bo to oryginalnie miała być Fabryka Samolotów Odrzutowych ale Pan Edek na nocnej zmianie sprzedał obcemu kapitałowi patent na skrzydełka za pół kilo ciekłego złota próby 45% i tak u nich powstał Olłejs a u nas takie oto nieloty 🤔
Chyba najlepszy odcinek... taki na 73% zamiast na 30% 2:43 - lokalizacja - 200% racji - to była decyzja polityczna nie tylko by odbudować Warszawę, ale także by budować "miasto socjalistyczne" czyli by Warszawa była bardziej robotnicza czy wręcz robotniczo-chłopska, wszak mieli pracownicy dojeżdżać również pociągami podmiejskimi z różnych wiosek. Tu polecam choćby: th-cam.com/video/NGRtf_2Rylo/w-d-xo.html 5:13 - śmieci ... tak... nasze dziennikarstwo jest zarąbiste 19:10 - zapomniałeś wymienić związki zawodowe... a nie... jednak nie 19:40
? To standard kapitalista/ inwestor budował fabrykę to obok stawiał bloki dla roboli i domki dla średniej kadry i wille dla kierownictwa. To dzis się wynaturzyło że za komuny czy kapitalizmu do firmy miałeś kawałek drogi pieszo. Dziś maista w Polin powtórzyły błąd z zachodu. Wyprowadziły przemysł poza granice i efekt martwe centra bogate w banki i biura. ale sklepy padają bo konsumentom wygodniej do centrum handlowego niż specjalnie jechać na ulice handlowe. Ot kretynizm biurw
@@ggnagognagoma2462 Temat jest znacznie bardziej skomplikowany. Tu zarówno FSO jak i Huta Warszawa były w 100% podyktowane polityką i znajdowały się na mapach propagandowych planów 6-letnich (mam taką). W obu przypadkach zbudowano zakład w miejscu wybranym w niczym w filmie "Poszukiwany poszukiwana" i nie zbudowano osiedli fabrycznych
Ahh jeszcze zdążyłem się na praktykach załapać na składanie lanosów i aveo :D Mój Wujek bardzo długo tam robił i swojego czasu mój ojciec i to za chuja nie miało szansy przetrwać, człowiek uświadamiał to sobie szczególnie gdy widział jak to wszystko wygląda od środka...
Też chodziłem do szkoły przyzakładowej a potem na produkcji, pierwszy szok jak na praktykach majster miał urodziny i spiryt walili pod papierosa a potem po szkole na nockach połowa zmiany ( większość po szkole)najebana łącznie z mistrzem który spał w Lanosie a połowa naćpana i jak w dzień ciężko było normę wyrobić to w nocy 3 godziny przed czasem do domu a jeden zostawał karty odbić do tej pory zastanawiam się jak oni to składali:)
Dobrze powiedziane! Polacy mają w ogóle taka tendencje że za swoje niepowodzenia nie oskarżają siebie tylko wszystkich innych, cały świat się na nas uparl. To jest taka mega wschodnia mentalność
Nie, naszą wadą jest popadanie w skrajności. Albo samobiczujemy się dla poczucia jakiejś moralnej wyższości "Polaczki Cebulaczki" wszędzie trawa zieleńsza tylko u nas gnojowisko, albo oskarżamy wokół wszystkich innych o własne niepowodzenia, gdy sami tez mogliśmy się przyczynić do własnej niedoli.
Nie tylko na poziomie państwa. Z autopsji wiele osób oskarża o swoje niepowodzenia sąsiada pewnie służącego w MO/SB, szwagra który pewnie był w partii, czy brata który wiecznie kradł i cwaniakował.
Tylko że mamy takie szczęście że leżymy w środku Europy i każdy jak wpada na pomysł żeby obrobić sąsiadów to ma nas po drodze. Mało z tych co tak na Polsce psy wieszają to wie że nim nas Szwedzi z Ruskimi wzięli na celownik to byliśmy najzamożniejszym krajem Europejskim... Szwedzi wywieźli pół polskiego majątku, a to czego się wywieźć nie dało/chciało to zniszczyli... tak rozpoczęła się tak zwana "złota era" w historii Szwecji, a my się do tej pory nie pozbieraliśmy(wytłukli 40% obywateli czyli ponad dwa razy tyle co Ruskie z Niemcami łącznie w czasie drugiej wojny światowej). To co jest u nas problemem to fachowo nazywa się mentalność postkolonialna. Jak ktoś nie wie na czym taka mentalność polega to niech przeczyta komentarz Tomeczka jeszcze raz, "wina leży po naszej stronie bo my to jacyś niedorobieni jesteśmy i najlepiej jakby prawdziwy Europejczyk przyszedł i nami pokierował...". Nawet Tomeczek nie zauważył że Polacy nie ze wschodu i dlatego te swoje głupoty wypisuje używając alfabetu łacińskiego, a nie bukwami z rodowodem w Grecji(Cesarstwo Wschodnie/Bizantyńskie)...
@@Bialy_1 weź pod uwagę fakt, że sposób postrzegania świata wśród "władczych" zmienił się wraz z końcem IIWŚ. Ekonomiczne "podboje" dokonuje się poprzez przedsiębiorstwa, które drenują rynek. Wyjątkami są Rosja i Węgry, gdzie nadal panuje imperialny beton w świadomości zarówno polityków, jak i zwykłych ludzi.
FSO zapomniało, że jak się chce ciągle robić na 30% to trzeba zadbać co jakiś czas o dobry kontent. Żeby ludzie przynajmniej mieli szansę potraktować żenującą jakość jako prymitywny żart. Oni chcieli cisnąć na 30% ten sam kontent przez kilka dekad z pokerową miną. Przyszedł wolny rynek i skończył się blef.
Ogolnie to wiesz że nie chodzi co oni chcieli niechcieli? bo mogli chciec sobie dużo ale gdy brak pieniedzy na wdrożenie nowego produktu to nie wprowadzisz nowego produktu. Oni nie mieli pieniedzy nawet na modernizację poloneza do standardów na 10 lat wcześniej. Daewoo weszło inwestowało i dało sobie spokój.
@@StopTeoriomSpiskowym Oj nie :) na jedno miejsce przypadało średnio 1,72 pracownika. Po prostu naleciałości z komuny gdzie nie miało być bezrobocia. Nieważne że firmy przynosiły straty, ważne że były miejsca pracy. FSO wykończyło się samo przez swoje debilne zarządzanie i przeludnienie w zatrudnieniu właśnie. Koszty produkcji rosły bo trzeba było "utrzymać"(wypłata itp) nie jednego a średnio 1,72 pracownika
19:36 Nic się nie zmieniło, związki zawodowe w innych państwowych zakładach nadal mentalnie tkwią w PRL-u i ciężko pracują, żeby spierdolić co się da. ;p
Pracowałem w FSO w filli w Opolu i w 1000% procentach zgadzam się z opinią o związkach zawodowych , tam ( w Opolu) związki oczywiście Solidarność , nie zgadzała się na restrukturyzacje i przejście pracowników około produkcyjnych ( z warsztatów) na produkcję a to było warunkiem aby dostać kredyt bo mało kto wie iż w roku 2000 zainteresowanym w zleceniu produkcji w Opolu było BMW , ale związki wiedziały swoje efekt - likwidacja firmy . A wiele filli FSO weszło pod koniec w jakieś kooperacje i żyją do dziś .
Odnośnie wagonów to obok mieliśmy i mamy cargo PKP. Bródno zasilało pracownikami tak jak Wrzeciono hutę. Wszystko miało zaplecze tylko tak jak powiedziałeś myśl została zduszona w zarodku.
Super! Idealnie wskazany związek przyczynowo-skutkowy. Możesz stanowić źródło wiedzy ds. metodyki dla nauczycieli, bo z takim kozackim nauczycielem to ja bym nigdy nie spierdolił z lekcji. Moja ocena to rzecz jasna 30% :D Dzięki Twoim filmikom i zaszczepieniu we mnie chęci do motoryzacji przestałem tyle chlać. Pozdro Byku!
To ja opowiem ciekawostkę z zarządem ursusa. Pewien pan chciał kupić fabrykę. Wchodzi na magazyn, a tam nowe ursusy w kawałkach gotowe do montażu. Na hale produkcyjna nie wszedł, bo dyrektora nie wpuścił prezes związku xD A wąsate Janusze zatrudnione w ursusie w godzinach pracy szli do prywaciarza obok pracować xD Rękę dam sobie uciąć, że podobne cyrki były w FSO.
Ciekawy materiał. Dokładnie, FSO niestety musiało upaść. Ale z tymi "inżynierami w władzami" to się mylisz, nie zawsze tak było. W FSC Starachowice już w latach 70-tych pojawiały się prototypy bardzo nowoczesnych jak na tamte lata ciężarówek, ale niestety władze w Warszawie (ZPM POLMO pod które podlegało FSC) nie wyraziły zgody na produkcję. Modele takie jak Star 1142 czy 742 weszły do produkcji dużo później niż zakładano, z tego powodu już na starcie były nieco przestarzałe.
Związki zawodowe vs kopalnie węgla ; my to jednak nie uczymy się na swoich błędach, zamiast pogonić i wypalić tych szkodników nadal ochoczo sponsorujemy tych nierobów ciągnących naszą gospodarkę na łep na szyje.
A wiecie ze na slasku jest kopalnia ktora byla Polska ale zostala sprzedana Czechom ? Wiecie czemu ? Bo nie oplacalo sie wydobywac wegla. A pepik kupił i jemu sie oplacalo razem z kosztami transportu :D zwiazki zawodowe to jest rak każdej produkcji
zapomniałeś dodać że w latach 90 młody pan Jacek Kurski będąc w zarządzie miał swoje 3 grosze w kwestiach tych umów spier.... z innymi producentami, nie będę wdawać się w szczegóły, ale ten człowiek gdzie by nie był w zarządzie to wszystko padało .... polecam temat negocjacji w inwestorami i koreańskimi koncernami jakie tam wałki chcieli robić ...
W sumie dosyć ciekawy argument z tą lokalizacją. Faktycznie większość wielkich producentów aut jest zlokalizowana w stosunkowo małych miejscowościach np. Volkswagen w Wolfsburgu który ma zaledwie 100 tys ludności, tak samo i Daimler który co prawda jest położony w Stuttgarcie który ma co prawda 600 tys ludności ale jest położony na przedmieściach blisko rzeki i linii kolejowej. Podobnie jest z ich fabrykami/montowniami na świecie, jakby nie było lokalizacja ma spore znaczenie w cięciu kosztów. Francuskie PSA Group też jest zlokalizowane w totalnym wypizdowie. A produkty jakie tworzą te firmy mają nieporównywalnie większą renomę niż gównosamochody FSO, więc też stać je też na więcej a mimo to optymalizują.
Najcenniejszy material na temat FSO jaki do tej pory poznalem. Szczery i prawdziwy. Szacunek. Zasluguje na szybkiego bana od TH-cam na podstawie licznych skarg uzytkownikow. BTW fabryke moskwicza wlasnie reaktywowano i wzowiono produkcje pod sowiecka marka.
Nie wiem ile i gdzie zakłady ma BMW, ale jeden taki zestaw mają całkiem blisko centrum Monachium (tuż przy samym muzeum i głównej siedzibie). Równo o 16stej pracownicy z kombinezonach roboczych opuszczają zakład pracy ;)
po prostu bzdury ludzi którzy nie mieli z FSO nic wspólnego a samochody o których pisza widzieli na zdięciach nigdy nimi nie jeżdzili a nawet w nich nie siedzieli
Bardzo ciekawy filmik. Wszystko przedstawione konkretnie i rzeczowo. FSO upadło również z uwagi na brakoróbstwo, bylejakość i tumiwisizm pracowników, oraz „jumanie” czegokolwiek co sobie zażyczyli sąsiedzi, brat, szwagier, stryjek, wujek, zazwyczaj za „żytko w połówce” (albo 0,7-ce). Jasno i rzeczowo, łapusia w górę leci: 🙂👍🏻.
trzeżwoliczących pozdrawiam. Skoro na fabryce nie tylko sie zarabia ze sprzedazy to skąd brały się pieniadze na pokrycie kosztów pracy fabryki? od podatnika skoro to była spółka skarbu
Jak najbardziej zgadzam się ze stwierdzeniem, że promowanie marki "Polski Fiat" było poronione. Kolejnym gwoźdiem do trumny był brak etapu drugiego Poloneza czyli nowa rodzina silników i opanowania produkcji 160tyś rocznie. Właśnie dlatego tłuczono tak długo 125p bo nie było kasy by dokupić obrabiarek na robienie ponad 40tyś mostów do Poloneza uczynioo to dopiero na początku lat 90tych. Potem to już zasadniczo związki zaorały fabrykę chociaż duży udział był też rząd który rabował ją podatkami. Początek FSO jak stwierdziłeś niezbyt udany ale takie były realia. Dlaczego koncern Ifa nie przetrwał - jakość wykonania tych samochodów jednak była najlepsza i startowli w 90r z duo lepszymi silnikami. Tu jednak ludzie mieli dostęp tylko do Trabanta i Wartburga przez cały NRD praktycznie w niezmienionej formie, a miel używki z RFNu bez cła. To samo by było z FSO i Skodą, Dacią gdyby nie przetrwałyby. Łada to kategoria swojej ceny i infrastruktury której inne samochody nie wytrzymywały co idzie w parze z budżetem.
Ponieważ pracowałem przez moment w Skodzie, więc dorzucę od siebie komentarz. Byłem tam w ramach szkolnych praktyk (Technikum Samochodowe) w roku 1986 przez 3 tygodnie. W tamtym czasie zakłady w Mlada Boleslav, to była czystej wody manufaktura. Taka jaką znamy z książek od historii. Tłukliśmy tam Skody 105 i 120 i nie było tam absolutnie żadnego robota. FSO na Żeraniu w tamtych latach technologicznie było na innej półce. Swój sukces Skoda zawdzięcza jednej rzeczy: mariażowi z Volkswagenem. Oni tam przeprowadzili prawdziwą rewolucję technologiczną. Oczywiście, lokalizacja też pewnie ma swoje znaczenie. Znaczenie też pewnie miała struktura pracownicza. W tamtym czasie duża część kadry pracowniczej, to byli pracownicy kontraktowi, głównie z Kuby, przez co, podejrzewam, nie było żadnych problemów z redukcją zatrudnienia. Ale, moim zdaniem, to jednak VW zadecydował o ich sukcesie.
W dupie byłeś gówno widziałeś. Wystarczy 10 sekund googlowania żeby zobaczyć, że w latach 80 SKoda miała dużo nowocześniejszą fabrykę niż gówno, które było na Żeraniu.
To nie do końca jest tak, ogromny udzial w upadku FSO mieli różnej maści działacze, związkowi i nie tylko. Po transformacji ustrojowej oferty przejecia fabryki skladały różne firmy motoryzacyjne. Niestety wiązały to z transformacją fabryki wiążącą się z redukcją przerostów zatrudnienia - niestety dzialacze nie dawali na to zgody. Rzutem na taśmę przyjęto ofertę Daewoo i już bez dyskusji przyjęto decyzję o zwolnieniu części zalogi. Gdy upadł Koreański czebol to upadło też FSO.....
Dziadek opowiadał, jak to po wkroczeniu Daewoo do FSO, koreańcy robili miliony niepotrzebnych remontów, typu malowanie podłóg i jak to pracownicy siedzieli często w oparach niezbyt dobrej jakościowo farby, ze szkodą na ich zdrowiu. Nikt nie wiedział czemu to służyło
Realizowali potajemnie koreański program likwidacji FSO poprzez zatrucie różnymi sposobami naszego wspaniałego kwiatu światowej myśli motoryzacyjnej, prawda, ekhm.
Pamiętam te akcję malowania podłóg na hali 2.Majątek poszedł na farbę żeby pokryć kostkę drewnianą ktora na dodatek była smołowana czy coś w tym stylu😁😁😁😁😁
Bo Koreańczycy próbowali wprowadzić trochę estetyki i zachodniej jakości w tym "smutnym jak pizda kraju". Ale wtedy Polaczki pukali się w czoło. "No bo po co to komu, a komu to potrzebne?" Że tak polecę cytatami....
@@tomaszm2448 Ja sobie zapamiętałem reportaż sprzed lat o tym, jak Koreańczycy rozpoczęli zmiany w Fabryce Samochodów w Lublinie. Jedną z pierwszych decyzji było... umycie okien hali produkcyjnych ;)
To jest pomieszanie dość oczywistych faktów z bredniami. Zacznijmy od tego, czy my coś dzisiaj produkujemy. To jest jakiś absurdalny kult cargo w postaci jarania się tym, że zachód ma u nas swoje montownie, że jest VW zamiast FSR itd. Na plac składowy przy ulicy Warszawskiej 349 w Poznaniu trafiają ładniejsze samochody, ale to nie jest postęp. Lokalizacja u nas zachodnich montowni ani nie buduje naszego dobrobytu, ani nie przybliża nas nawet do zachodu, tylko stawia w pozycji do niego przeciwnej jeśli chodzi o miejsce w podziale pracy. To nawet nie buduje realnie jakichkolwiek naszych kompetencji - no bo czy po tych 30-latach składania i dostarczania za psi pieniądz podzespołów, złożyliśmy sobie jakiś własny samochód? Jakby to było proste, to ktoś by się po to schylił i kosił marżę z całego produktu, a nie grosze na sprzedawaniu prawie najtańszej w Europie prostej pracy. A nie trzeba dużo, Toyota do dziś klepie Land Cruisera sprzed 40 lat (do Afryki np.), Iveco prostego 682 itp. Ale to proste nie jest, trzeba mieć własne zdolności, bo tego nikt za darmo z dobrego serduszka nie rozdaje. Z tymi montowniami nie przychodzi know-how, nie przychodzi B+R, pod względem innowacyjności jesteśmy niezmiennie od lat prawie najgorsi w UE choć mamy duży rynek wewnętrzny. Nie ma się też co ekscytować suchymi statystykami, trzeba by zebrać szczegółowsze, rozróżniające między produkcją przemysłową, a składaniem, konfekcjonowaniem itp., czyli po prostu outsourcingiem części prostej pracy na nasze terytorium, gdzie można płacić ułamek tego, co w kraju macierzystym. Dlatego mamy to niby wysokie PKB, a nadal jesteśmy biedni, przestańmy się oszukiwać, że jest inaczej. Z tego samego powodu nie ma się co ekscytować Skodą i Dacią, które też nie są samoistnymi podmiotami, tylko stoi za nimi przecież potencjał VW i Renault. Ta pierwsza, przy tej jej wielkiej historii, zaliczyła niewątpliwie degradację. To są tylko (no dobra, głównie) marki z ich wartością marketingową i racja, że FSO nie miało nawet tego. Interesujące, że Autor jednocześnie zwraca uwagę, że trudno ruską montownie Renault uznać za fabrykę. Otóż to. Kpienie z pomstowania na Balcerowicza i jechanie po związkach zawodowych zdradza pozycje światopoglądowe Autora albo jego ignorancję. Jeśli miał szczęście przeżyć dzieciństwo w rodzinie, która była w stanie go izolować od realiów ekonomicznych tego czasu i ciemne strony transformacji nie są mu znane, niech przekartkuje np. fragment książki Zajeździmy kobyłę historii Modzelewskiego od rozdziału "Szok" - tzn. nie brakuje lepszych opisów (Ileż na ten temat pisał np. Kołodko), ale jeśli chodzi o coś strawnego na szybko, to to mi przychodzi do głowy. Myśmy w latach 90-tych przeżyli katastrofę. Bezrobocie skaczące do 20% jeszcze po 2000 roku, miliony uciekające na zmywaki, eksplozja przestępczości, to nie są zjawiska towarzyszące stabilnemu rozwojowi. I dopiero z tej perspektywy należy patrzeć na zachowanie związków zawodowych z ich histerycznym pierdolcem na punkcie zatrudnienia itp., nie tylko w FSO tak stawiały sprawę. Że to było stanowisko niezbyt koncyliacyjne - to prawda, ale mówimy o realiach dzikiej walki o biologiczne przetrwanie. Tych ludzi nie było dokąd rozpuścić. Wszyscy byli w dupie. Liczyło się tu i teraz. A przemysł, będący jednym wielkim systemem naczyń połączonych, był w dupie szczególnie. Przypomnijmy, że ustawa o uporządkowaniu stosunków kredytowych wywaliła w kosmos wszelkie długi, np. racjonalne kredyty zaciągnięte na inwestycje. Ludność miewała większe szanse się pospłacać, co jednak pozbawiało ją oszczędności, a więc zabijało chłonność rynku. Przemysł celowo drenowano podatkami. Jak nie tzw. dywidenda od majątku (którego wartość od czapy podniesiono x3), to popiwek, czyli drakońska kara za próby nadążenia z wypłatami za inflacją. Praktyczne odcięcie od kredytów, pospieszne decyzje o likwidacjach i restrukturyzacjach rozrywających łańcuchy zaopatrzenia i produkcji itd., To wszystko w realiach otwarcia gospodarki i przejścia z rzeczywistości komunistycznego planowania i nadmiernej samowystarczalności do swobodnego rynku, gdzie trzeba było się przestawić do nowych okoliczności typu inne koszty rozmaitych dostaw. Wreszcie - to wszystko w warunkach wyjątkowo nieprzyjaznej polityki państwa, gdzie doktrynersko dążono do prywatyzacji wszystkiego nie bacząc na możliwe straty, czy nawet na oczywisty fakt, że nagłe rzucenie takiej ilości własności na rynek gwarantuje jej śmieszne wyceny itd. Że FSO miało już od zarania mankamenty i poza tym wszystkim stanowiło obraz nędzy i rozpaczy to osobna sprawa. Że obudzono się w latach 90-tych w ciemnej dupie, bo w latach 80-tych zamiast się rozwijać ładowano wszelkie środki w produkcję samochodów, które poniżej kosztów sprzedawano na zachodzie za grosze jako najtańszy możliwy złom na rynku, żeby tylko zdobyć dewizy (i przez to też nie budowano marki w demoludach). Które to, tak rozpaczliwie zdobyte dewizy następnie znikały na obsługę zaciąganych u lichwiarzy (ze stopami procentowymi do 20%) długów. Szedł na to co trzeci zarobiony na eksporcie dolar, a i tak nie starczało na odsetki. Ekipa Jaruzela spartoliła sprawę dużo bardziej niż ekipa Gierka (ten to chociaż coś zbudował... np. połowę naszej energetyki), ale jakoś narracja tych pierwszych o tych drugich obowiązuje do dzisiaj.
Co do drugiego akapitu, czyli czy my coś dzisiaj produkujemy? Tak, produkujemy, musimy się tylko pogodzić z tym, że to nie są samochody. Mamy mnóstwo firm wytwarzających bardzo dobrej jakości produkty w branżach na których się znamy. Na samochodach się nie znamy i nigdy nie byliśmy w tym dobrzy.
@@janekyankes6539 Jakieś 2/3 tego, co liczymy jako nasz "eksport" to przepływy obcych podmiotów. Realnie produkujemy niewiele, w tym detale, które za Odrą dostają finalny brand i stają się dużo droższe, ale ta kasa już nie wraca. Oczywiście są i sukcesy, gdzie polskie podmioty zarabiają nie dzięki naszej biedzie (taniej pracy), a własnym pomysłom, ale nie ma się co oszukiwać co do skali tego. Posiadanie własnego produktu i zdolność do wykonywania bardziej marżowych procesów (czyli czegoś więcej niż składanie) to jest potencjał i wartość sama w sobie, nie ma powodu, by do tego nie dążyć, także w motoryzacji, gdzie przecież wiadome okoliczności nigdy nie dały nam rozwinąć skrzydeł. Przede wszystkim jednak chodzi mi o to, żebyśmy się nie oszukiwali zrównując własną produkcję z montowaniem cudzej i wmawiając sobie, że jesteśmy czymś więcej niż jesteśmy, a taki fałsz na samym początku głosi autor. Jeśli mamy coś zmienić na lepsze, co wymaga świadomej polityki, a ta społecznego oparcia, to musimy to widzieć takim jakie jest.
Przykładowo marki jak Huawei nie powstały z powietrza, że ktoś miał kapitał i wpadł na pomysł Chińskiej marki smartfonów. To był proces. Najpierw była montowania, nauka, kopiowanie, gromadzenie kapitału i w bólach powstawały tak ich rodzime marki. Polska nie ma też innej drogi, inaczej się nie da, więc nie ma co się obrażać na bycie montownią. Założę się nawet, że za 25 lat na Chińskie samochody będziemy patrzeć jak na dzisiejsze koreańskie KIA lub japońskie Toyota, bo na tym polu też już działają. Dla takiej fabryki pracują też krajowi podwykonawcy, krajowi przedsiębiorcy świadczą im też różne usługi. Potem takie firmy mają kapitał i mogą go lokować powiedźmy kupując Polski sprzęt AGD czy cokolwiek. Wszystko jest połączone. Lepiej, żeby fabryka/montownia w Polsce była, niż żeby nie było w tym miejscu nic, bo to drugie na pewno nigdzie nas nie zaprowadzi. Zresztą czy koniecznie musimy mieć tradycyjny przemysł samochodowy w ogóle? Rodzimy przemysł tego typu dogorywa nawet w największej gospodarce świata - USA. Ten pociąg dawno już nam odjechał i nie ma co próbować do niego wsiadać. Inwestować trzeba tam, gdzie jest dla nas szansa - przemysł nowych technologii, IT, czemu Polska nie może być zagłębiem krzemowym w UE? Potrzebny jest na to kapitał, który...no właśnie pochodzi też z tych wszystkich fabryk.
@@mrvistu2885 Porównanie z Chinami jest nietrafione, bo one poszły całkowicie inną drogą - tam wbrew pozorom kierownictwo polityczne nigdy nie wypuściło gospodarki z rąk i nie pozwoliło na pełną swobodę obcych inwestorów (ciekawostka: "uzasadnione" prawo własności pojawiło się w chińskim prawodawstwie dopiero w 2004 roku... tam nawet jakby ktoś chciał, to nie miał jak wszystkiego wyprzedać). Oni nie dość, że powoli, metodycznie budowali własny potencjał (tylko czy my mamy możliwość robić to tak samo, a więc kradnąc co popadnie i nie będąc za to rozjechanym przez międzynarodowe instytucje i biznes?) to jeszcze bardzo chronią własny rynek przed penetracją. Oparcie na chłonności własnego rynku i własnej klasie, powiedzmy, średniej, do której adresuje swoją produkcję biznes rodzimy, to jest jeden z filarów ich ścieżki rozwoju na obecnym etapie. My już tego nie powtórzymy. Ba, my w ogóle nie musieliśmy się odbijać od dna, wystarczyło wszystkiego nie niszczyć. Gdyby transformacja zmiotła branże nieodwracalnie nieefektywne, niepotrzebne w nowej rzeczywistości to spoko, ale straciliśmy m.in. te najbardziej perspektywiczne, typu elektroniczna, teletechniczna, maszynowa, nawet po farmaceutycznej zostały resztki robiące głównie banalne generyki itd. Wspomniałeś o Korei - świetny przykład, poczytaj o tzw. czebolach i porównaj to sobie do naszej radosnej polityki pod hasłem, że "najlepszą polityką przemysłową jest jej brak" (Syryjczyk). Podobnie z Japonią. I nie ma co sobie opowiadać, że ok, montujmy, a kiedyś będziemy produkować, bo to "kiedyś" samo nie chce nadejść, minęło 30 lat, a dalej tu nie ma żadnych wielkich firm poza KGHM i Orlenem, czyli mało wyrafinowaną działalnością surowcową. Czyli ten model jest zły. Nie bogaci nas. Ten dziadowski PRL, gdzie polityka miała prymat nad ekonomią, gdzie wszędzie było pełno marnotrawstwa i niekompetencji, a jeszcze (już po wojnie, a zwłaszcza jak się zaczęła koreańska) musieliśmy realizować drogie ruskie kaprysy zbrojeniowe, w 30 lat jako-tako podniósł kraj z gruzów, zindustrializował go i zurbanizował.
Świetny materiał. Powiem szczerze że w życiu w taki sposób bym do tego tematu nie podszedł... Bardzo merytorycznie! Słuchałem z dużym zainteresowaniem. :)
Grzybo-janusze i tak powiedzą "w dupie byłeś, gówno widziałeś" dlatego trzeba czekać aż ludzie którzy żyli w poprzednim ustroju wyginą i wtedy można rozmawiać
21:55 w fabryce łożysk tocznych w Kraśniku w porywach robiło 14tys ludzi a potrzeba była może 500, z racji że jestem z tych okolic to połowe wujków i znajomych tam robiło, pytałem kiedys czym się tam zajmowali, nikt nie jest w stanie powiedzieć co tam robili, było tak, rano odbić karte, prześlizgać się do przerwy a potem od przerwy na wolne, pamietam płacz jak szły zwolnienia. Albo drugi przykład, matka zawsze mówiła że kiedys to bylo że szkoła skonczona i zawod był i np. w lublinie jest technikum żywieniowe i był taki rok że okropnie dużo osób tam poszło, potem pokończyli i dostali prace w branzy, ambicje tych ludzi były tak niskie że mimo że chodzili do pracy nie wiedzieli czy ich zakład to wyroby cukiernicze czy mięsne, no absurd.
Wiele było takich zakładów w Polsce i w czasach prywatyzacji nagle okazało się, że 70% ludzi jest zbędnych, albo zakład jest nie rentowny i idzie pod młotek.
Gratuluję rozprawki 👍 Chyba nie wybrzmiało, to przy okazji lokalizacji fabryki, że jako nowoczesny producent FSO potrzebowało by dwa razy większego terenu. W dzisiejszych realiach fabryka samochodów, to wieczna budowa. Normą w nowoczesnych fabrykach wszak jest, że moment rozpoczęcia produkcji modelu pojazdu, jest najczęściej momentem wyburzenia i rozpoczęcia budowy hal produkcyjnych pod następny model. W nowoczesnej produkcji nie ma miejsca na upychaniu czegoś w starych halach produkcyjnych, po prostu stawia się nową fabrykę na działce obok.
Był jeszcze jeden czynnik, o którym wspomniał artykuł w "VanEkstra" ze stycznia 2008 r. na 40 lat od rozpoczęcia produkcji Fiata 125p. Mówił o rekordach produkcji modelu w latach 70. "A jakie zyski miała z tego fabryka? Nikłe. Dołożono jej z własnych środków odbudowę zamku w Krasiczynie". I gdzie tu środki na rozwój nowych modeli? Zresztą tak samo marnowała się FSC Lublin.
Pełna zgoda. W zasadzie od czasów Gomółki (wcześniej względy prestiżowe) po lata 90te FSO miało tylko zarabiać i być dojną krową nie tylko w sensie pieniężnym (twardszej waluty). Wyprowadzano materiały, sprzęt, rozdawano auta w zamian np. za przychylność jakiegoś resortu lub innego zakładu i wszystko w majestacie prawa. W latach 90 tych ludzi którzy chcieli utrzymać FSO uważano za wariatów i wyśmiewano a minister przemysłu na antenie jeszcze wtedy Dziennika Telewizyjnego mówił o Polonezie "tego ścierwa nikt nie kupi" - ciekawe czy sam taki głupi czy ktoś mu jednak zapłacił...
No a poza tym jeszcze jeden czynnik niezależny, zewnętrzny w przypadku Dacii. Rumuni mieli zawsze dobre układy z Francuzami, a francuskie marki w latach 90 rozwijały się całkiem nieźle w odróżnieniu od Fiata, co do którego czuć było, że nie jest już tak jak kiedyś. Po wielkim sukcesie Skody w roli budżetowego VW, powtórzenie tego numeru przez Renault z Dacią, (którą tam zapewne bacznie obserwowali od upadku komuny) było rzeczą naturalną.
Dobra naukowa robota z lekka tylko udająca mocne 30%. Lokacja w dedykowanym mieście, rozpoznawalna marka (co najmniej w krajach postkomunistycznych), w miarę nowoczesny model opracowany na sam koniec komuny (sprzedawalny co najmniej w krajach postkomunistycznych). W tej kolejności ważności. Podstawiamy FSM i teoria się potwierdza. A przyjmijmy na chwilę że pies trącał lokalizację, i że rozpoznawalna marka by wystarczyła, i jakiś duży koncern w końcu zechciałby przylepić lokalnie sentymentalny znaczek do taniej linii swoich modeli, w założeniu sprzedawanej na lokalne rynki. Dla Skody, Dacii, Łady to tak właśnie poszło, tyle że z różnym efektem finalnym, Fiat niczego nie musiał przylepiać. A to co było marką w przypadku FSO, i budzi jakieś sentymenty, chyba się nie nadaje do badge engineeringu. Polonez Lanos ? Polonez Nubira? Polonez Astra? Polonez Jogger? U nas nikt nie pomyślał że VAZ nikogo nie ruszy i trzeba wymyślić Ładę. Ale Amaroka z napisem TARPAN na całą tylną klapę to bym chciał zobaczyć. I Tarpana T6.
@@mirekzieklinski1909 no to miras oświeć nas bo wszędzie piszesz że ludzie sie nie znają i nie mają pojęcia, no to skoro masz pojęcie to dawaj chętnie posłucham, może uda mi się ciebie nawrócić
@@optimistischerjunge9926 Jeżeli nie wyłapałeś, że motobieda sam sobie w tym filmiku przeczy to ja nie wiem jak żeś to oglądał. FSO zostało zaorane celowo, zresztą jak wszystkie państwowe firmy.
Pozwolę się nie zgodzić... Moim zdaniem FSO zabiły wyłącznie związki. Reszta argumentów, wynika głównie z polityki wielkiego brata, a więc populistycznie odbudowujemy przemysł motoryzacyjny w PRL, ale trzymamy go cały czas lekko podduszonego, żeby przypadkiem nie wypadł lepiej od Avtovaza. To nie jest tajemnicą, że w zamysłach władz ZSRR, Polska nigdy nie miała być potęgą motoryzacyjną, bo gdyby miała być, to pieniądze na R&D i rozbudowę fabryki, w gospodarce centralnie planowanej, na pewno by się znalazły. Jednak Ruscy zawsze uważali nas za najbardziej buntowniczy naród, któremu trzeba przykręcić śrubę i upokorzyć jak tylko się da. Zadaniem PRL było dostarczanie żywności i surowców do ZSRR (sytuacja trochę podobna jak z Ukrainą), motoryzacja miała pozostać na poziomie takim, żeby ludzie mieli się w miarę czym przemieszczać i żeby morale były na akceptowalnym poziomie (czyt. będziecie produkować Pabiedę, ale zróbcie sobie plebiscyt na arcy-polską nazwę modelu, no i pyk - Warszawa). Trzeba było FSO sprzedać/przenieść kiedy tylko się dało i byśmy jeździli Polonezem, a nie Rapidem, który swoją drogą, nie ma nic wspólnego z Rapidem. Suma-summarum linia Poloneza ponoć była bardziej nowoczesna, niż Favoritki w tamtym czasie. No i umówmy się Niemcy (jak i Ruscy) mają doskonałe doświadczenie w wyrywaniu fabryk z korzeniami i przenoszeniu ich w inne miejsce, więc kwestia lokalizacji uważam, że pomijalna.
@@maciekb6646 To nie związki zawodowe były odpowiedzialne za nieodpowiednia politykę rządu względem przedsiębiorstw państwowych, rząd nie chciał inwestować w fabryki i w inteligencje w tych fabrykach i uważali ze najprościej było sprzedać kupiłem sobie nie dawno książkę o 1000 polskich prototypów i projektów i tam tez jest napisane ze gdyby po upadku komuny użyto chociażby w części te pomysły Fabryka mogła by się odbić i stać się kluczowym graczem w Europie ale wiadomo najłatwiej jest się pozbyć żeby za nic nie odpowiadać, gdyby zrobiono z tymi samochodami to co zrobiono z polonezem z 1996-2002 byśmy nie musieli się martwić o przyszłość polskiej motoryzacji.
@@krzysztofciepicha4905 A skoro "przeczytałeś w książce " to NA PEWNO tak było ! Nie trzeba być geniuszem żeby uznać żądania związków zawodowych o braku zwolnień i pudrowaniu Poloneza za IDIOTYCZNE zakład nie miał szans przy takiej obsadzie się utrzymać Polonez Caro był nieśmiesznym żartem nie było w latach 90tych innego modelu którym inwestor mógł się zainteresować . Prototypy mogły sobie być ale to trzeba wdrożyć w latach 90tych na takie akcje było już za późno a wcześniej z wiadomych względów nie było politycznej woli . Rząd jaki by nie był wtedy nie miał kasy najzwyczajniej pompować w niepewny interes z FSO które było znane z chujowej jakości wyrobu . A z drugiej strony rząd nie mógł cłami dalej blokować importu skoro chciał iść gospodarczo na zachód a ludzie też patriotycznie nie chcieli jakoś kupować tego trupa Poloneza po uwolnieniu rynku . Lanos szedł bo de facto był pod nieciekawą bryłą Oplem fakt że z lat 80tych ale Oplem lepszy Opel z lat 80tych niż polonez de facto z 60tych ( podwozie Poloneza to NADAL jest Fiat 1300/1500 . Z czym do ludzi ! W skrócie w latach 90 żadne prototypy już by tej fabryki nie uratowały bo nie było kasy nawet na testową serię choćby były najlepsze to by ich nie wdrożyli . Po drugie przez durne postulaty związków zawodowych wybrano partnera który na rynku nie liczył się wcale i niespodzianka po kilku latach padł . Olano Fiata z którym mieli dobre reakcję i GM . Dlaczego ? Bo "Hurr durr Polonez hurr durr zwolnienia " . To fajnie mieliście kilka lat pracę i tego Poloneza aż to się wszystko nie zawaliło a zawalić się musiało przy tym splocie tragicznych decyzji od lokalizacji przez brak modernizacji po wybór partnerów strategicznych w bonusie jakość do dupy i bezsensowny marketing .
@@YankRR91 A słyszałeś o tym że parę wieków temu Rzaczpospolita była bogatsza od Brytanii, Francji czy Włoch? W czasie potopu szwedzkiego ukradziono nam połowę majątku, a resztę zniszczono. Zginęło 40% ludności, w Wawie 50% z tym że jeżeli chodzi o ludzi którzy się czegoś dorobili jak np rzemieślników to w tym wypadku zginęło 80% warszawskich specjalistów... Więc opowiadanie o tym że my to sami odpowiedzialni jesteśmy za nasz los można między bajki włożyć... Motobieda to powinien sobie obejrzeć dokument "Nocna Zmiana" który był dla polskiej TW zrobiony, ale po jego opiniach widać że nie dojrzał do tego żeby zaakceptować prawdy o tym jak to ta nasza wolność była kształtowana. Czesi wywalili komunistów na zbity pysk, Nicolae Ceaușescu z żoną stanęli pod ścianą, a u nas jak Korwin zaproponował żeby ujawnić kto w sejmie ma teczkę i podpisane lojalki to się sądy oburzyły że to niekonstytucjonalne->to tak jakbyś się zastanawiał czemu Lech Wałęsa zawsze w koszulce KON-STY-TU-CJA występuje i obrazek z Matką Boską Częstochowską gdzieś zgubił...
Tak szczerze z tą lokalizacją to prawda.Zobaczcie wfm i wsk.Wfm- fabryka w Warszawie,Wysokie koszta produkcji,wysoki czynsz.WSK- niższy czynsz,niższe koszta produkcji,niższy czynsz za czym idzie niższy finalny koszt produktu,który był identyczny,do tego doszło rozwijanie drobnymi zmianami konstrukcji i udoskonalanie jej a nie stanie w miejscu i budzenie się z rękom w nocniku.Spójrzcie,że na naszym krajowym rynku bytowały jednocześnie żuk i nysa w takiej samej sytuacji i oba te twory utrzymywały się na rynku podobnie,a przy fabrykach w stolicy widać,że nie mają one racji bytu ze względu na same koszta.
podobne historie dotycza wielu innych polskich zakładów. Identycznie janusz eopowiadaja o wspaniałej polskiej elektronice, jak to sie świetnie ona rozwijała, bo takie super sprzęty grające były robione...
Polski Fiat zmienił nazwę na FSO bo w latach 80-tych wprowadzone zmiany i jakość wykonania była już tak marna, że Fiat nie udzielił dalszej licencji na nazywanie polskiego fiata Fiatem, by nie puć wizerunku marki.
To akurat jest mitem po prostu do tego czasu trwała licenca potem już wygasła i robiliśmy dalej. W 126p też w podobnym okresie skończono kłaść te znaczki.
Mój ojciec pracował w Polmozbycie w Krakowie. Ponoć jak przychodziła dostawa fiatów 125 to dla wybranych z listy były te dobrze utłuczone egzemplarze. Pozostałym nie domykały się drzwi albo miały problem z dojazdem po rozładunku :) Moi starzy pojechali też do NRD kupić Skode 105, bo Skoda w tym czasie prześcigała nas jakością a dobre auta szły na eksport.
Dobrze powiedziane. Z jednym się nie zgodzę - że nie mieli szans. Mieli, bo mieli kilka atutów - m. in. bardzo dobry silnik kupiony od upadającego Rovera. Mieli rynek, który do pewnego stopnia był i + i - bo był największy w ówczesnej Europie środkowej i miał dostęp do innych, byłego bloku wschodniego. Mieli też eksport, m. in. do Francji, za pośrednictwem której mogli wypłynąć na inne rynki (patrz afrykańskie). Zawiniły bardziej nawet od związków, które no miały swoje cele, zarządzanie. Zarządzanie i jeszcze raz zarządzanie, które było na poziomie Pana Mireczka teoretyka w koszuli z krótkim rękawem, wąsami, a to wszystko okraszone krawatem z poliestru. W tamtych czasach, gotowy był plan relokacji zakładów, w miejsca, gdzie m. in. była dostępna i tania energia elektryczna, była infrastruktura, która pozwalała zacieśniać współpracę w zakresie logistyki i produkcji części itd - czyli na Śląsk. Nie wykonano do tego. FSO na zachodzie natomiast było sprzedawane jako wozidło praktyczne, posiadające 4 koła, kierownicę, i potrafiące w miarę przewieźć 4 osoby z A do B we względnym komforcie. Problem to wyposażenie, oraz stary beznadziejny silnik, który był promowany. Np standardowo klimatyzacja, to była dla Panów Menagerow wybryk natury i zwalczali ja jak tylko mogli. 1.4 mimo że mocniejsze, silnik nowoczesny, który tylko należało dopracować pod względem elektroniki, brzmiał mniej dumnie niż 1.6. materiały wykończeniowe w środku, a kto by się tym przejmował skoro jeździ, a już wtedy FSO miało propozycje kooperacji z różnymi poddostawcami, którzy proponowali zmiany w desce, siedzeniach, nowe, lepsze tańsze rozwiązania, konstruowania kokpitu, czy doboru materiałów. Eee, nacopoco, przecież się sprzedaje. No i przestał. Daewoo to już w ten mit poloneza nie wierzyło. Także zrobili modernizację, która nie miała sensu. Reasumując, wychodzi polskie jest dobrze to po co zmieniać, czyli konserwatywne, nawet bym powiedział ultra, do wszelkich nowinek i rozwiązań usprawniających. Takie nacje mogą robić kominy, a nie sprzęt, który z natury rzeczy wiąże się z rozwojem, planowaniem, zarządzaniem i nowoczesnością. Dlatego do dziś, pomimo ogromnego rynku wewnętrznego i takiego przekonania społecznego, nie mamy żadnej marki nawet w miejsce FSO, czy projektu, pomimo że dzisiaj są marki do kupienia, jest wsparcie technologiczne i miejsce, gdzie możnaby na licencji z powodzeniem robić tani dobry samochód, czy to hybrydowy czy elektryczny, bo następuje niejako zmiana warty. I mieć nie będziemy, dopóki nie zmieni się mentalność, a na co się nie zanosi. Osobiście uważam, że FSO można było spokojnie uratować, np tworząc tanie auto, z klimatyzacją, dla Kowalskiego, napędzane tanim autogazem z silnikiem rowera, które no już po tylu latach mogłoby się w ogóle nie psuć. Z dobry fotelem i nawet niech by było to stare zawieszenie, ale żeby było niezniszczalne. Klienci by się znaleźli czy na wersję osobową czy Truck. Ale no trzeba było z uporem maniaka nic nie robić i zawracać kijem Wisłę jeżeli chodzi o trendy. Po prostu oni sami chcieli upaść. I tyle.
@@AVE_LUCIFERUS_666 a co to kosmiczna technologia? Elektryk jest 100 razy prostszą konstrukcją od auta spalinowego. Mamy też dobry patent na silnik w Polsce. Tylko to skleić w całość
FSO upadło bo musiało. Jestem po szkole mechanicznej i w 1992 roku miałem tam roczne praktyki zawodowe. Pracowałem na kilku stanowiskach. Na wszystkich była tragedia. Zgrzewałem osłonę mostu napędowego w elemencie podłogi. Blacha z korozją wżerową nie oczyszczona, tłusta niedbale pomalowana farbą antykorozyjną(maźnięta). Jak zacząłem czyścić te elementy to majster mnie zjebał, że normy nie będzie - było "małolat co ty odpierdalasz "? Ja jako 18 letni chłopak byłem w szoku, że tak niedbale produkuje się mój ulubiony krajowy samochód.Szybko przestał nim być..
Cały Naród srał na robotę, miał wyjebane na jakość swoich produktów, zapewne FSO to nie był jedyny taki zakład w naszym pięknym kraju, dziwić się że jak skończył się PRL i zmienił ustrój to większość z tego umarło śmiercią naturalną, negatywny stosunek do pracy niechęć do przykładania się i bycia starannym, konsekwentnym, aby tylko odklepać zmianę i iść do domu, rozsiąść się na kanapce i opędzlować czteropak, to niestety większość polskiego społeczeństwa leniwców ,którzy marzą o tym abyśmy byli potęgą w jakiejś dziedzinie i mieli w czymś specjalizację będąc szanowanym poważnym graczem na rynku, tylko że to jak widać z nieba samo nie spada, zapewnia to jedynie wyłącznie mozolna i ciężka praca.
@@jacek4628 Autor klipu też używa w swym wywodzie "kuchennej łaciny" opisując beznadziejną sytuację od początku do końca jaką miała fabryka FSO na Żeraniu, to już ci nie przeszkadza, skoro zamieściłeś tutaj swoje "trzy grosze" - tylko akurat moje "wypociny" ...😂Idź się przewietrz bo nadmiar internetu szkodzi.
Tak się zawsze kończy wpuszczenie chamstwa do miasta
Co ciekawe, Ci sami "pracownicy" , kupowali zagraniczne używane auta, bo lepsze od tych nowych co właśnie wyprodukowali, zagraniczny sprzęt RTV, zagraniczne papierosy, zagraniczną wódkę, zagraniczne ciuszki. Każdy widział, że zagraniczne jest lepsze, nikomu nie trzeba było tego tłumaczyć, ale NIKT nie zadawał sobie pytania dlaczego polskie jest gorsze, a już tym bardziej nie upatrywał w tym swojej winy. A teraz te dziadki pieprzą coś o Balcerowiczu, że sprzedał PERŁY polskiego przemysły zagranicznym koncernom, które zlikwidowały konkurencję. Jaką ku... konkurencję ?!? Sprzedali co się da bo złom z tych fabryk był więcej wart niż ich produkcja !
@@xys007 Dokładnie, w 1989 roku kiedy otwarto granicę na zachodnie towary ktoś kto miał hajs na to aby kupić auto, byłby skończonym głąbem jeśli wybrałby nawet nowego Dużego Fiata 125p prosto z Żerania (wówczas FSO 125p) ,który technologicznie tkwił w epoce kamienia łupanego w stosunku do powiedzmy używanego 10 letniego VW Passata z 1980 roku. Polonez Caro to już w ogóle nieporozumienie ,którego przypudrowano w 1992 roku aby wyglądał na samochód będący wówczas na czasie - nic bardziej mylnego, żadne auto na świecie wyprodukowane w 92" nie miało zawieszenia z pojazdu tkwiącego w latach 50-tych ubiegłego wieku podpartego na resorach piórowych, to nie miało w ogóle żadnego startu i porównania z niczym wówczas wtedy produkowanym, pomijając gamę przedpotopowych jednostek napędowych, paliwożernych i awaryjnych ledwo wytrzymujących 30 tysięcy przebiegu. Syreny na początku lat 90-tych ludzie masowo zostawiali po lasach aby tylko się tego złomu pozbyć bo nawet skrzynki piwa to nie było warte w całości.
Może zrobisz podobny odc o Lublinie, czyli zmarnowanej szansie polskiej motoryzacji oraz o brazylijskiej telenoweli pt. "Kolejne firmy kupują prawa do produkcji i upadają"
To było zawarte w odcinku o samym gracie
@@panDyletant ale chodzi mi bardziej o taką analizę jak w tym odcinku
myślisz, że dlaczego upadają skoro ta fabryka a później montownia (np z iveco) nie miała żadnego sensownego produktu.
@@StopTeoriomSpiskowym upadają bo to przestarzały projekt, którego nikt nie kupi poza tym nawet jak kupią prawa do produkcji to nie stać ich na rozpoczęcie produkcji i upadają
W zasadzie nigdy nie zastanawiałem się dlaczego upadła ta fabryka . Upadła, bo upaść musiała i tyle. Pewne jest to, że produkowano tam przestarzałe samochody i ratowanie trupa się nie powiodło. Jednak wywód z lokalizacją ma sens. Rzeczywiście koszty produkcji musiały być bardzo wysokie. Że też o tym nie pomyślałem. W tamtych czasach Warszawa chciała się wyróżniać na tle reszty Polski . W końcu to "stlyca"
Ja wiem że hasło 'rozkradziono FSO' Jest Januszowe, ale garstka prawdy w tym jest. Mój ojciec skończył tam pracę 22 lata temu a ja dalej mam tony śrub, nakrętek, części które zmieściły się w kieszeń, wiertarki, nitownice i wiele wiele innych xDD
Publiczne samopodjebanie to ile to punktów?
To się nazywa odprawa
@@userr04212 Rebel points +100
@@userr04212 a ty co, kolejny prawilny i charakterny ? Spierdalaj.
@@userr04212 typ jeszcze pod swoim nazwiskiem tak się uzewnętrznia
Ja chodziłem do szkoły przyzakładowej FSO. Piękne czasy. Miałem praktyki na wszystkich działach. Pamiętam jak na zakładzie 9 było przygotowanie do sprzedaży. Tam już były gotowe samochody które miały robiony test na torze za zakładem. Najpierw instruktaż BHP. Broń Boże jeździć samochodem. Za 15 minut przydział do mechanika na stanowisku. Pytanie- masz prawo jazdy ? Mówię że nie. A on na to: to nic , lepiej bez prawka ale chociaż trzeźwy. Jedź. Pamiętam do dziś. Walczak miał na nazwisko.
Witaj !W sumie jakbym skopiował twój komentarz to u mnie było identyczne.Szkoła przyzakładowa FSO.Klasa kierunek mech.samochodowy.Lata 89-92.Pozniej praca w FSO .Daewoo FSO do 2001.Pozdro serdeczne.💪💪🤝🤝😁😁
Ja też tam pracowałam i Pamiętam też pana Walczaka
Na 9 to były tzw "wymiany " na przeciwko był zakład 2
VW był zainteresowany FSO, ale nasz kretyński rząd do spółki z kilkunastoma związkami zawodowymi domagał się zagwarantowania braku zwolnień załogi, która była przerośnięta i przy inwestycji VW sporo etatów zostałoby skróconych na rzecz robotów.
Z tego co pamiętam dodatkowym wymogiem wobec VW było produkowanie poloneza przez kilka następnych lat, na co absolutnie nie było zgody, bo to konstrukcja już wówczas przestarzała o dobre 2 dekady.
Takie warunki zobowiązał się zapewnić jedynie koreański Daewoo. Z jakim skutkiem wszyscy wiemy.
pracowałem na Żeraniu FSO w ostatnich 2 latach istnienia jakiejkolwiek produkcji.
Pijaństwo i złodziejstwo pracowników było na porządku dziennym wśród "starych" starych pracowników, brakowało nawet kluczy czy nasadek do odkręcana kół....
po co odkrecaliscie koła tam gdzie je powinniscie przykrecać🤔
no i co takie braki mają do komunistycznego syfu wprowadzanego w parakapitał
@@StopTeoriomSpiskowym Pewnie odwrotnie zakładali zawieszenie przez co auta jeździły by do góry kołami. ;)
@@StopTeoriomSpiskowym czasem jak się źle przykręci, to trzeba, odkręcić
Aż się prosi o taki odcinek na temat motocykli WSK i fabryki w Świdniku.
Byłem wczoraj pierwszy raz na rozładunku w PZL Świdnik.. To jakbym się przeniósł do muzeum PRL..
Polecam film p. Piotra Kawałka o WSK.
Irytujący Historyk kiedyś nagrał o WSK. Tam pada anegdota (niepotwierdzona zresztą), że za upadkiem przemysłu motoryzacyjnego w postaci motocykli (podobno niezgorsze od zachodnich marek) stał radziecki oficjel z politbiura bądź armii. Wpiszcie w wyszukiwarkę "irytujący historyk wsk" i sami obejrzyjcie.
fabryka w swidniku istnieje. Produkuje cały czas.
@@StopTeoriomSpiskowym Ale zmieniła profil produkcji. Już nie motocykle a podzespoły lotnicze.
Jeszcze brakuję na liście kradzieży przez pracowników na szeroką skalę części i innych komponentów do produkcji samochodów.Kradi wszystko co się dało zajebać.
a słyszales o tym aby ktoś posiadal komponenty? zresztą w tamtych czasach jakie to komponenty tanie wszędzie dostępne i bylejakie
Prawda, wynosilo się wszystko, nawet rodzice i wujkowie który pracowali w FSO jak świetnie opowiadali jak to kiedyś było że jeden "DBAŁ" o drugiego i dzielili się tym co można było wynieść. Wynosili, wynosili i wynosili, a potem płacz że wynieśli i rozpierdolili wszystko.
@@StopTeoriomSpiskowym Z opowiadań wiem że prywatne warsztaty mechaniczne części miały do fiatów i polonezów.A skąd to już wiadomo.
@@Goldros i tak nie da sie ukrasc tyle aby sfinansowac dzień pracy fabryki x ilosc pracownikow energii itd. wciaż mieli z czego montować koszty samego działania fabryki są wielokrotnie większe.
@@StopTeoriomSpiskowym Oczywiście, ale jest to jeden z przyczyn, to też są koszty jak kradli co popadnie i to nie po sztucę, ani 5, ani 10, ani 30 :)
Masz racje. Dokładnie tak było….a ja skończyłem szkole przy FSO i nawet tam zacząłem prace. Teraz trochę mi przykro jak patrzę na zrównana z ziemia szkole i w większości zakład, tor testowy itd. Pamietam jak wychodziłem w tłumie innych pracowników przez bramy. Łezka się w oku kręci. Pewnie to wszystko zabudują gęsto jak w wilanowie i nikt niebawem nie będzie wiedział co tu się działo.
Dopiero ci się waćpan łezka w oku zakręci, jak się Pan zastanowi, ile potencjału zmarnowano i jak wyglądałaby dzisiaj sytuacja, gdyby ludzie u władzy wykazali się przynajmniej odrobiną rozumu.
Tyle możliwości poszło psu w d...
Dokładnie to była fabryka w latach osiemdziesiątych mieliśmy po fiacie najnowocześniejszą lakiernię w europie świetne pomysły dużo prototypów , i zupełnie przyzwoite rozwiązania jak na kraj zniszczony rozkradziony nie odbiegaliśmy od europy. Brakowało oczywiście pieniędzy technologii , ale fabryka dawała radę w latach siedemdziesiątych powstał pierwszy polski samochód elektryczny to był pikap w całości elektryczny już wtedy po wszystkich testach wiadomo było że to utopia takie badania prowadził wtedy amerykański Buck i Polski FSO ale wprowadzenie polski do unii europejskiej zakończyło działalność FSO przyszedł z Niemiec po nie udanych próbach przejęcia fabryki rozkaz likwidacji i sługusy , pieski Niemców zrobiły wszystko żeby fabrykę zniszczyć , okłamując Polaków zamknięto po cichu produkcję i zaczęto niszczyć infrastrukturę budynki wyprzedawać za bezcen maszyny narzędzia . A obecny sołtys sprzedał te tereny po fabryczne i powstanie tam kolejne getto wybudowane przez żydka z Ameryki czy Izraela
@@wojtekbloch6912 przecież material video udowadnia ze każde twoje zdanie to nieprawda
Historia prawie jak z Detroit i przyczyna też ta sama- niegospodarność i niekonkurencyjność które doprowadziły do wyparcia firmy z rynku przez zagraniczną konkurencję...
@@wojtekbloch6912 Wszystko co opisałeś to totalna i wierutna bzdura. Same kłamstwa.
No to fajnie byłoby usłyszeć dokładniejszy odcinek o tym co się stało z pozostałymi fabrykami z czasów PRLu. FSC, FSR, FSM i tak dalej.
i SHL - jebac jebac shl!
FSM po przekształceniach działa do dziś
Wystarczy przetrzeć rozpuszczalnikiem ramki szyb drzwi w caro plusie by uzyskać pakiet chrom który jest pod spodem, czaicie? jeden pracownik chromował te ramki a żeby drugi potem je zamalowywał i to jest kwintesencja upadku FSO.
To było wykonane ze stali nierdzewnej,
Ha ha po czasie same schodziły i robiły się w oryginale
Materiał jest przekurwa kozak. Ja poproszę czegoś takiego więcej o innych zakładach, np. choć to nie motoryzacja ale co się stało dokladnie z Ursusem, Starem, Jelczem. Brawo, na prawdę. Wszystko wytłumaczone idealnie.
Marka Ursusa została odkupiona przez prywatne ręce. Produkcja przeniesiona do Lublina - składanie z części zewnętrznych, a zakłady w WWA sprzedane pod deweloperkę. Ostatnio znowu upadł. Niektórzy twierdzą, że ze względów politycznych, ale ja się nie znam. Miał całkiem zajebistą sprzedaż w Afryce - proste to to i naprawisz młotkiem i przecinakiem. Ale ktoś tam ćwierknął, ktoś tam pierdnął i wyszło na to, że firma wspiera juntę wojskową w Tanzanii i się posypało - głównie gwarancje z banku światowego. Znak towarowy niedługo będzie na sell. Zainteresowanie jest spore. Także Ursus jako niedźwiadek z trybem będą montowane, pytanie przez kogo i gdzie. Ja bym póki co nie zagłębiał się w najnowszą historię. Póki co - nie dotykać.
A abstrahując od Ursusa, o którym wyżej, to podejrzewam, że popadały z tego samego powodu co FSO i inne kuffa GS-y, Zakłady wód mineralnych w Borzęcinie Średnim i takie tam. Socjalistyczny model prowadzenia interesów nie sprawdza się w kapitalizmie. Wymiera powoli śmiercią naturalną pokolenie myślące w sowiecki sposób. Kapitalizm charakteryzuje się tym, że nierentowne firmy umierają. Ślepe reanimowanie przedsiębiorstw ze względu na sentyment mija się z ekonomią. Marka to co innego, odkupienie znaku towarowego przez przez ludzi, którzy może znają się lepiej niż dyrektorzy z partyjnego nadania. Z tym, że takie firmy też upadają, z wielu różnych względów. Wolny rynek.
@@SirMrMasyl ok, no ale mnie szczegółowo interesuje warszawski rozdział Ursusa, od powstania Ursusa C45 po właśnie wykupienie przez prywatne ręce. Bo jakby nie patrzeć, oprócz Ursusa C325 i dalszych modernizacji do C330 to mamy albo współpracę z Zetorem albo licencja MF, czyli de facto nic strikte naszego.
@@SirMrMasyl to w FSO ten sentyment to podtrzymanie produkcji gruza Poloneza, który w latach 90 był totalnym dinozaurem
Chcesz dobry materiał to zapraszam do cw24tv:)
Tak się składa, że pracowałam w FSO w magazynie, na produkcji i wreszcie w budynku dyrekcyjnym. I powiem tak: zwykły pracownik, to co najwyżej mógł wynieść jakieś śrubki i to też pod strachem, bo na bramach była kontrola. Jeśli kradli, to kadra kierownicza, dyrektorzy. Po prostu ci co mieli układy.
@joanna3818 to tylko pół prawdy. A w rzeczywistości zwykły pracownik wynosił o wiele więcej niż by Ci się wydawało, oczywiście mieli swoje „miejscówki”, gdzie wynosili a potem po zmianie udawali się w wiadome miejsce, pakowali, wieźli pod wskazane adresy (sąsiedzi, bracia, stryjkowie, wujkowie, szwagry) i za przysłowiowe „żytko we flaszce” opychali.
nie zmienia to faktu, że kradli wszyscy
W końcu ktoś powiedział prawdę o związkach zawodowych w Polsce 👍
Rozłożą każdą firmę nie patrząc na ludzi tylko na swoje stołki 🤗🤗
Mi proponował wstąpienie do związku zaraz po rozpoczęciu pracy ... powiedziałem, popracuje rok, zobaczę jak działacie i się zdecyduje na jakiś związek... Nigdy się do tych pasożytów nie zapiszę ... Pierwsi do żebrania ,ostatni do roboty ...
Patrz polskie górnictwo.
Nie związki zawodowe tylko złodzieje z zarządu
Związki zawodowe są potrzebne, ale na zasadach współpracy. Wystarczy, że powiąże się w jakiś sposób pensje z dochodem firmy w danym roku. Zawsze mówię, że nawet marynarz na statku wielorybniczym w XIX w miał zakontraktowany procent od połowu statku.
Niby dlaczego miałbyś się starać jak twoja pensja jest niepowiązana z efektem wspólnego wysiłku?
Warto dodać, że w czasie negocjacji z GM doradcami załogi był Jacek Kurski i Adam Glapiński.
Ja sie zastanawiam kto im dał władze. I jak to jest możliwe że ja mają skoro z kim nie rozmawiam to na nich pluje. To kto na nich głosował?
@@kamilwasik6817 emeryci wiocha sekciarze i roszczeniowcy - czyli lekko licząc co czwarty rodak...
@@kamilwasik6817 Tak samo oni wszyscy od 1989 r
No to jeszcze tylko Sasina brakuje.W sumie moze dobrze,ze wtedy go zabrakło bo upadła by nie tylko fabryka ale cała Warszawa by jebła.
@@kamilwasik6817 serio czy joke?
Mieszkam na osiedlu pl. Hallera w Warszawie które powstało jako zapiecze mieszkaniowe dla FSO. Do dziś mieszkają tam Janusze który pracowali w FSO. To Ci sami którzy byli w związkach zawodowych i na stanowiskach kierowniczych. To są trolle którzy nadal pier... głupoty że FSO by nie upadło gdyby Balcerowicz podniósł ceny na Poloneza i obniżył ceny materiałów o produkcji. Żadna lokalizacja, rozpoznawalność marki, czy zaplecze rozwojowe, nie ma znaczenia gdy decyzje są podejmowane przez debili.
pieniądze. mozes sobie decyzji napodejmować gdy przed przemianami polonez szedl w dół bo wypadal z rynku. Jeżeli weszła inflacja to dlaczego polonez mial nie podrożeć? wiesz że komuna upadła właśnie przez takie fabryki ktore trzeba było doinwestowywać nie da sie tal robić wiecznie.
W 1996 miałem tam miesięczne praktyki. Garść wspomnień.
Kibel do srania na narciarza.
Tenże kibel... wchodzi dwóch pracowników z alpagą, jeden kuka czy nikt nie widzi, drugi pije pół na hejnała i za chwilę się zmieniają.
Zajebiście tania stołówka pracownicza. Kaszanka czy kiełbasa na gorąco były tańsze niż w sklepie.
Każdy samochód wjeżdżający na taśmę miał taką książeczkę usterek. Po zjechaniu z taśmy książeczka już cała była zapisana gdzie co nie działa 😂.
Moje praktyki wyglądały tak, że nikt się tam mną nie interesował. Musiałem się prosić o cokolwiek do roboty. Pomijam fakt, że były ciągłe przestoje. Nauczony pierwszym dniem w kieszeni fartucha miałem książkę. Korzystając z przestojów przeczytałem Ojca Chrzestnego siedząc w pachnącymi nowością Polonezach na KJ czy Kontroli Jakości.
Do dziś jak ktoś bredzi o FSO gaszę go tym jak nędznie było już na parę lat przed zamknięciem fabryki.
Dawaj jeszcze jakieś historie :D
Dość zabawne było, że tzw. Straż Przemysłowa upatrywała w nas praktykantach kradzieji i musieliśmy pokazywać torby przy wyjściu a normalni pracownicy po prostu przerzucali przez ogrodzenie to co ukradli i po wyjściu przez bramę szli po swoje 😂.
@@lukasvh7763 96 a komuna pelna geba. Nie dziwi, ze to upadlo hah
@@MrUnki Warszawa w tamtych latach była mało optymistyczna, ale samo FSO to już był wehikuł czasu do lat Gomułki 😂.
@@lukasvh7763 Jeszcze sprawdzali wykrywaczem metali
Jeszcze by się przydał taki merytoryczny film dla Honkerowców. Keep it up Mr. Bieda. Dobry materiał.
Im nic już nie pomoże...
już mieli, nawet z fragmentem poezji :P
@@opridilol pl Łódź
Dla każdej marki z PRL... Gdzie się nie spojrzy to banda takich zjebów obwiniających wszystko i wszystkich o upadek...
Jest. Obejrzyj Star tv. Tam wyjaśnione, że honekera zaprojektowali tylko i wyłącznie na zamówienie wojska. Miał przeżyć desant. Po zrzucie do szybkiego złożenia i przejechania tylko do 50.000 km. I tylko tyle. A, że jeżdżą jeszcze, to niezły zapas zrobili.
Znałem gościa który pracował w latach 90-tych na montowni. Ogromne miał wymagania i oczekiwania od swojego zakładu pracy z tego co pamiętam.
Team Biotad Plus
AvtoVAZ miał coś jeszcze: ogromny rynek zbytu, na którym był niemalże monopolistą.
Taka sama sytuacja jest np. w Indiach. Każdego kto beczy bo Hindusi do dziś produkują np. ciągniki na licencji Ursusa uczulam, że to rozwijający się kraj z ponad 1300 milionami ludzi do wyżywienia. Tam KAŻDY ciągnik jest na wagę złota a rolnik się cieszy jak zamieni muła czy osła na JAKIKOLWIEK traktor. Jak to się ma do Polski i ww. Ursusa który miał gdzieś jakość, ludzi było ponad 30 razy mniej a po 1989 rynek się otworzył na maszyny z zachodu?? Nagle się okazało że aby zarobić trzeba się postarać. Zetor wyszedł z transformacji ustrojowej obronną ręką bo ZAWSZE dbał o eksport, choć na zachodnich rynkach konkurował głównie ceną.
Bo te Grzyby przywzyczjeni do roboty w pgr'ach, spomaszach i innych spoldzielniach, przyjsc do roboty, zaparzyć zalewajke, spalić 4 szlugi, zobaczyć co z narzędziowni podpierdolić do szafki i w sumie to już mozna do fajrantu sie przygotowywać
Oj Muzeum Skarb Narodu się to nie spodoba. Upadło bo nie było marki i gówno a nie auta robili...
co to za mózełóm? Auta robili za przyzwoleniem licencji włoskich komunistów.
Jako tak chętnie wspominany przez Ciebie "Start Grzyb" poczułem się wręcz wywołany do tablicy i pojadę ostro! - to merytorycznie najlepszy Twój vlogasek szczunie! Tu wyjaśnienie, nie dość, że grzyb to jeszcze pyra! 😎
Jeden z tych filmów, które raz na pół roku miło sobie obejrzeć ponownie
Zapomniałeś jescze dodać, że zyski fabryki były przejadane na pierdylion żłobków, przedszkoli, ośrodków wypoczynkowych dla pracowników, ośrodków zdrowia, bali jubileuszowych, premii, nagród i innych 13 pensji.
Where wady xd
Bzdury 🤔
Gdzie wady lmao
@@prkp7248 a no w tym że każda złotówka która nie szła na utrzymanie samej produkcji, szła na takie rzeczy przez co w pewnym momencie nie było kasy nawet na zakup nowych maszyn, a co dopiero jakieś poważniejsze inwestycje np. prace nad nowym modelem albo chociaż zakup licencji na coś innego niż auto na platformie z 1961 roku XD
Potencjalny inwestor typu Volkswagen w chuju ma to ile żłobków dla dzieci pracowników utrzymuje fabryka. Inwestora obchodzi opłacalność inwestycji i dlatego kupili Skode nie FSO...
@@edim108 to fajnie brzmi, problem w tym że brak wsparcia pracowników nie oznacza z automatu pieniędzy na inwestycje czy B+R. Prędzej i częściej te pieniądze zamiast na to to idą na dywidende/stock buyback i w żaden sposób nie rozwijają spółki.
Jeszcze zapodaje surowy materiał jakby odpalił Ci się pomysł na Ursusa...
Ursusem to nie jest takie proste. Po C-45 czyli de facto skopiowanym niemieckim Lanz Bulldogu, wprowadzono do produkcji całkowicie swojego c325. I tu były perspektywy, bo prowadzono prace nad ciągnikami opartymi o tą konstrukcję ale z silnikami 3 a nawet 4 cylindrowymi (w muzeum Ursusa stał silnik 4 cylindrowy o oznaczeniu S-314 i 6 cylindrowy z przeznaczeniem do ciężarówek) a ich zdjęcia są na necie (Ursus c342 choćby którego prototyp przetrwał do dziś). Tylko jakiś decyzyjny dzban stwierdził że bierzemy licencję od Zetora na ciągnik 4011 który był kompletnie inny "bo tak" i trochę narobił bajzlu w liniach produkcji i logistyki.
Po drodze razem z Zetorem opracowano "ciężką serię" i to miało sens, ale wraz wprowadzało bajzel w logistyce (bo w takim 1970 roku produkowano de facto 3 odmienne, niespokrewnione ciągniki- c330, c355 i c385).
I tu pojawił się promyk nadziei bo opracowano i to było bliskie realizacji, nowoczesną linię ciągników serii U, o oznaczeniach U310, U510, U610 i U710 (przynajmniej takie prototypy w liczbie blisko 30-tu powstały a kilka z nich nawet przetrwało szczęśliwie do dziś i zostało odkupionych przez prywatnego kolekcjonera). Nawet francuzi przyjechali bo chcieli wejść w ten biznes żeby Ursus produkował nowoczesne ciągniki a oni będą od nich kupować i pchać to na zachodzie. ALE z do końca niewiadomych przyczyn i to upadło. Dlaczego? Teorii spotkałem kilka (dlaczego konkretnie Massey Ferguson wszedł do produkcji) więc je wymienię:
- ciągniki Masseya posiadały rotacyjne pompy wtryskowe. BZDURA- radziecki ciągnik HTZ T-150k wprowadzony do produkcji w 1971 roku już posiadał taką pompę (a w zasadzie jego silnik SMD-62), a więc nijak to się ma do tego że licencję z MF podpisano w 1974 roku, czyli 3 lata później jak wprowadzono ten traktor do produkcji.
- technologia żeliwa sferoidialnego która była zawarta w licencji MF-a też odpada. BZDURA KOLEJNA- tą technologię ruscy też mieli od lat 60-tych...
- jakieś pierdoły o związkach zawodowych MF-a i tym że trzeba było pomóc swoim, nawet tego nie rozwijam...
Prawda jest jedna- Ursus miał nieszczęście opracować tą serię w momencie kiedy władza chciała zainwestować w Małego Fiata. I pojawiła się kwestia- albo wykładamy grube pieniądze na rozkręcenie produkcji ciągnika dla rolnictwa, albo na licencję i produkcję auta dla KAŻDEGO. Kalkulacja była zimna i de facto to Mały Fiat był poniekąd gwoździem do trumny w tym momencie.
Oczywiście irracjonalna decyzja o zakupie licencji MF też niczego nie tłumaczy (mnie osobiście dziwi czemu nie wzięto licencji od International Harvester Company, skoro Stalowa Wola już to wzięła na spycharki serii TD a silniki do niej produkowały ZM Wola, ale to moje gdybanie). To były maszyny kompletnie oderwane od realiów PRL- zaprojektowane w systemie calowym, bazujące na technologii lat 50-tych, delikatniejsze, wymagające nowych zakładów do produkcji podzespołów i komponentów których nie było. Musiano zainwestować miliony jeśli nie MILIARDY w budowę nowych zakładów produkujących na potrzeby licencji (w tym słynna odlewnia Ursusa w Lublinie którą trudno przeboleć bo to był naprawdę nowoczesny i wielki zakład). Sam Ursus musiał postawić wiele nowych hal (z których i tak wiele było niedokończonych w 1989 roku) co naturalnie spowodowało zadłużenie przedsiębiorstwa z tytułu inwestycji w rozwój i infrastrukturę. Przy okazji pogłębiło koszmar logistyczno-produkcyjny, bo produkowano c330 i c360 na rozjebanych i przestarzałych liniach prodykcyjnych przez co były dramatycznie kiepskie jakościowo, obok "ciężką serię", a tu zamiast blisko 30 modeli Masseya plus 10 modeli silników Perkinsa wchodzących w przedmiot umowy licencyjnej, po 10 latach od podpisania licencji ledwo produkowano 2 modele ciągników i na podstawie 3-go opracowano Ursusa 4512.
Ale czy sytuacja była na tyle zła żeby Ursus był w dupie kompletnej po 1989 roku? NIE. Mało kto wie i niewielu o tym chce mówić ale w 1992 roku Ursus dogadał się z Masseyem Fergusonem że produkuje modele 2812 i 3512 a te ciągniki zostają sprzedane na rynku Ameryki Północnej poprzez sieć dealerską MF-a. W ten sposób do 1997 roku wyeksportowano blisko 30 TYSIĘCY traktorów! Więc co poszło nie tak skoro było tak zajebiście? Poprzez wspomniane zadłużenie Ursus dramatycznie poszukiwał partnera strategicznego, kogoś kto zainwestuje w ten zakład. MF przez fakt że i tak dostarczał podzespoły do produkcji ciągników (z uwagi na to że nie udało się z tym co miało być produkowane na miejscu) oraz powiązania licencyjne, był blisko ważnych rozmów. Sam MF został w 1994 roku przejęty przez AGCO, które kontynuowało dalsze rozmowy. No ale jak to w przypadku FSO, gwoździem do trumny były związki zawodowe Ursusa i ich prezes w postaci Zbigniewa Wrzodaka. Bo tu cytuję z książki Zbigniewa Szydelskiego "Zarys historii polskich ciągników rolniczych"- "Agencja Rozwoju Przemysłu prowadziła działania poszukiwania inwestora strategicznego dla Ursusa, między innymi prowadziła rozmowy z koncernem AGCO. Jak podaje J. Górski [3] działanie to zostało przerwane w końcu 1997 r. przez Ministra Przemysłu Maszynowego na wniosek zakładowej Solidarności.
W ten sposób AGCO jako inwestor wycofało się, zostawiając ZPC Ursus na lodzie a jak wiadomo zbankrutowało ono w 2001 roku. Potem przejęcie przez BUMAR który myślał że produkując ciągniki o 20-30 letniej konstrukcji (ciężka seria) a nawet pamiętające lata 50-60-te (Ursusy 2812-3512) wojuje rynek była kolejnym strzałem w kolano, bo po drodze weszliśmy do UE, rolnicy mogli kupić coś więcej niż krajowego Ursusa czy czeskiego Zetora, często nieporównywalnie nowocześniejszego i lepszego. Więc jeśli Ursus miał szansę to były to lata 90-te kiedy AGCO miało tylko MF-a i nie miało jeszcze Fendta (którego przejęło w 1997) a potem Valtry (przejętej w 2004 roku) i kto wie czy Ursus jako marka nie fukcjonowałby w ramach AGCO bo mimo wszystko był dość dobrze rozpoznawalny na świecie w przeciwieństwie do wyrobów samochodopodobnych z FSO.
Przecież to jasne upadło bo robiło tak dobre auta że się nie psuły i dlatego zbankrutowali
Ale były jakies paliwożerne LPG 300km przy 100km/h i trzeba tankować do pelna a golf 4 z 1.9tdi co 1000km tankowanie
W końcu jakiś konkretny, skondensowany materiał o sytuacji fso na przestrzeni lat, bez pudrowania i teorii spiskowych, które ciężko obronić, dobre porównanie na tle skody czy daci. Więcej takich, pozdro!
Dziękuję. Nareszcie Ktoś dobrze nazwał pustogłowych typów, którzy mądralkują nie wiedząc co plotą. Mam też nadzoeję, że w tym tonie ktoś opowie o upadku Stoczni gdańskiej.
No to właśnie autor mędrkuje, a nie ma pojęcia o niczym.
A raczej ma, ale specjalnie lansuje swoją fałszywa tezę. Firma mino wszystkich porażek przetrwała 60 lat , a nie przetrwała decyzji urzędniczej o podniesieniu podatków od gruntu do absurdalnych poziomów. Gdzie tu wina firmy?
Pomijając ze decyzja była absolutnie nielegalna. Jeżeli Nie można wprowadzić lex TVN bo godzi ono w prawa nabyte to również nie nożna podnieść podatków dla FSO bo godzi to w jej prawa nabyte. Fabryka była pierwsza, a cały Żerań to strefa przemysłowa od dawna. Jeszcze przed wojna . Władze Warszawy liczyły, ze powstaną tam osiedla. I co?
I nie maja, ani podatków od FSO i ich pracowników z Pitu, ani nie ma podatków od gruntu od osiedli.
A w 2008 roku przed decyzja władz WWA, fabryka właśnie się przeznie rozwijała i zatrudniała nowych ludzi bo zwiększano produkcje chevroleta aveo, a generał motors miał plany otwierania produkcji innych modeli.
@@eloelo8625 Dziękuję za zamieszczenie komentarza, w którym zawarł pan słuszną kwestię żerańskiej strefy przemysłowej oraz TVN. Jednakże bardzo proszę porównać wielkość nieruchomości i powierzchnie obu instytucji.
Osobiście nie znam przyczyn upadku FSO. Mogę jedynie badać źródła informacji dostępnych w mass mediach i na ich podstawie oraz ich weryfikacji wysnuć własne wnioski, tyle na ile będą one obiektywne. Te, przedstawione w materiale są dla mnie przekonywujące i nie pozbawione logiki. Natomiast, jeśli chodzi o GM, to proszę zauważyć, że istniała już fabryka Opla w Gliwicach, która oferowała Astry I i Astry II, a Chevrolet, choć był spadkobiercą Daewoo nie mógł konkurować z wyrobami Opla wewnątrz grupy. Pozdrawiam
Dawno temu przestałem przeklinac kiedy to usłyszałem że jest ono oznaką słabości ... A nie jedynie przerywnikiem , ubarwiaczem zy podkreslaczem . Ale za fachowość tematu - łapka in plus . Ze o subskrybcji nie wspomnę.
Fajny odcinek, niezwykle merytoryczny z bardzo trafnymi spostrzeżeniami. Zmieniłem o Tobie zdanie, jednak Motobieda wcale nie jesteś tak głupi, na jakiego wyglądasz.
Błąd! Jest jeszcze głupszy. Muahahha
Z uno to w ogóle była pojebana sytuacja, w wiadomościach jako powód dla którego odrzucono rozmowy z fiatem na produkcje uno, ludzie z zarządu mówili że uno jest już stare, a oni nie chcą brać auta które już ma tyle lat i jest przestarzałe i w ten oto sposób wypuścili "coś nowego", czyli następną wersje poloneza z OHV, którego nadwozie było poniekąd stylizowane na ople z lat 80tych.
Świetny powód XD A serio to ciekawe dlaczego się z uno nie udało, czyżby też rządania związków zawodowych? Bo jak już rozmowy trwały to fiat musiał być świadomy lokalizacji i zaplecza technicznego. Jeszcze jedno mnie zastanawia, jestem w stanie zrozumieć rządania kontynuacji przywilejów do których związki były przyzwyczajone, ale po cholerę im było utrzymanie produkcji poloneza? Przez sentyment? Może wiązało się to liczbą zatrudnionych których trzeba było gdzieś obsadzić więc produkowali trapeza tylko dla miejsc pracy?
@@zimownik6060 zwiazki zawodowe wiec dbały o zakład aby nie poszedł ktoś na byle chuj za pieniadze podatnika.
ALE MALUCHA TO TLUKLI DO WRZESNIA 2000 ROKU:)
@@zimownik6060 z polonezem to im chyba chodziło o to aby utrzymać markę i nadal "mieć coś swojego" bo "swoje lepsze", nawet były projekty caro na częściach z Uno
@@AVE_LUCIFERUS_666 na niego było większe wzięcie bo był o około połowę tańszy niż cinquecento, i był najtańszym autem na rynku, a wtedy było na takie auta wzięcie zanim import używanych się na dobre rozkręcił
Z tym wieżowcem to w sumie beka bo w piongjangu czy jak to się pisze powstały "prestiżowe" drapacze chmur ale woda dochodzi tylko do 6 czy 12 piętra bo dalej ciśnienie nie pozwala XD, siła komunizmu okazała się za słaba hehe
Przypomnę, że cudowne Burdż Khalifa nie ma podłączenia do systemu kanalizacji i codziennie jest obsługiwane przez flotę szambiarek, ale to szczegół ;)
@@rhrynq Burj Khalifa jest podłączone do kanalizacji, bywały szambiarki ze względu na awarie więc nie gadaj głupot
@@flad9354 Dubaj z racji swojego szybkiego rozrostu nie posiada w wielu miejscach systemów kanalizacyjnych. Dopiero od niedawna są one rozbudowywane i całe miasto praktycznie jest obsługiwane przez szambiarki.
@@KOles0KOlesPan Staś i Tomeczek lubią to.
Wiesz co bałem się że spieprzysz coś opowiadajac cała prawdę o zgonie fso, ale odpisałeś wszystko w 100'/. Pracowałem na Żeraniu wiele lat i widziałem co tam się odpierdala. A związki siedziały na terenie jeszcze ponad pół roku po upadku Żerania. Pozdrawiam.
to nie byla tylko kwestia fso . 99% polskich fabryk tychnologicznie bylo na poziomie etiopii, a pracownicy wymagali placy jak w szwajcarii
tomi, jeśli mówimy o dziwnych akcjach, które się odpierdalają w polskich firmach, to sądzę, że bydgoska PESA idzie dokładnie drogą FSO. Od dawna mam informacje o narastających problemach, które jakimś cudem rzadko przedostają się do opinii publicznej. Ale ci, co w tej firmie pracują albo z nią współpracują, to albo się śmieją albo dziwią, jak to możliwe. Ilość dyrektorów i kierowników rośnie, a załoga i jakość spadają z roku na rok. Usługi gwarancyjne świadczą zewnętrzne firmy zarabiając na tym małą fortunę, a PESA twierdzi, że im się serwis nie opłaca. Ta firma jest przeżarta problemami od góry do dołu i przyjdzie czas, że ładnie malowany paździerz przegnije.
@@xgorzki603 PESA to bydgoska polska firma produkująca tramwaje lecz nie tylko, a ja nadmienię że za PRL-u też mieliśmy markę produkującą tramwaje będące nielegalnymi kopiami (bez licencji) czechosłowackich Tatr, mowa tu o firmie Konstal w Chorzowie. Konstala przejął francuski koncer ALSTOM.
@@xgorzki603 Ale w takich państwowych molochach autentycznie nie opłaca się ani produkcja ani serwis. Oni obliczając koszt roboczogodziny jednego pracownika biorą pod uwagę całkowite koszty funkcjonowania przedsiębiorstwa, czyli między innymi pensję wszystkich na których on musi pracować. I wychodzi na to że roboczogodzina w firmie kosztuje 1500zł, a prywaciarz zrobi tą samą robotę za 100 zł za godzinę z pocałowaniem rączki ! Efekt jest taki, że zwalniają 3/4 załogi, bo prywaciarz jest tańszy, a końcowy efekt jest taki, że roboczogodzina jest jeszcze droższa, bo teraz garstka ludzi musi pracować na taką samą bandę dyrektorów i kierowników. Jakiś gość z nadania politycznego, który nigdy nie prowadził swojego biznesu, spojrzy na takie wyliczenia i stwierdzi, że nie może być, żeby zwykły robol tyle zarabiał. Trzeba zaorać produkcję i wysyłać wszystko na miasto!
Ktoś mógłby stwierdzić, że takie sposób obliczania jest bez sensu. Ale nie ! Bo przecież, ktoś kto to wylicza nigdy nie policzy tak, żeby wyszło, że to on jest niepotrzebny ... nie wyliczy też tak, że mają za dużo dyrektorów, bo też by oznaczało szybki koniec kariery ... ;p
Jak to mój były kierownik mawiał: "Ty nic nie rób, bo jak nic nie robisz to Twoja godzina kosztuje 30zl, a jak pracujesz to 1500zł !"
@@xys007 Ciekawe, ciekawe, chociaż nie wszystkie firmy tak działają. Na ten przykład dwa lata pracowałem w prawdziwym molochu z mnóstwem siedzib i choć była to branża spożywcza, to nie było takich akcji, że jakiś dział jest niepotrzebny. Usprawnienia w firmie jak na taką wyjebaną skalę wchodziły dosyć sprawnie, nie było czuć przerostu biura nad pracownikami robiącymi robotę. No ale to wynikało z zarządu, w którym było zero ludzi z politycznego nadania. Kolesiostwo na niższych szczeblach w stopniu minimalnym.
Jeśli w firmie masz wyliczenia, że roboczogodzina pracownika kosztuje 1500 złotych, to pokazuje totalną patologię w zarządzaniu! Ewidentne działanie na szkodę firmy!
No kurwa weź to przemyśl: Jeśli firma za godzinę pracy człowieka bierze 100 zł, a płaci mu 50 (co daje robolowi 4900 na rękę za 168h!) to jakim kurwa cudem może być stratna, skoro zarabia na nim 50zł na godzinę? Gdzie jest tu logika? Poszła na grzyby?
Czaisz - w tym schemacie 50/50 firma zarabia na pracowniku prawie 5000 zł na czysto miesięcznie! To oznacza, że o ile są zamówienia, zwolnienie takiego pracownika to czysty debilizm. Albo ewidentne działanie na szkodę firmy.
"bo teraz garstka ludzi musi pracować na taką samą bandę dyrektorów i kierowników."
- Z tym się zgodzę, prosta droga do bankructwa.
"Jak to mój były kierownik mawiał: "Ty nic nie rób, bo jak nic nie robisz to Twoja godzina kosztuje 30zl, a jak pracujesz to 1500zł !""
- Współczuję mieć kierownika idiotę, który nawe dwa do dwóch nie umie dodać. Przecież jego wypowiedź nie ma żadnego sensu. Przecież jak stoisz i nie robisz, a firma Ci płaci, to jest w plecy. Nic nie zrobiłeś, a generujesz koszt. Pracownik jest w firmie potrzebny tak długo, jak zyski z jego pracy są wyższe od kosztów. Logiczne, nie?
Jak zarobisz dla firmy 40zł za godzinę, to firma zapłaci Ci góra 35zł, bo więcej im się nie opłaca. Nikt nie będzie dokładać do interesu.
To jest proste jak szczanie, a informacje, że koszt pracownika jak robi jest wyższy niż jak nie robi to jest wyraźny wskaźnik spierdolenia firmy.
Tak jeszcze dodam, że za cholerę bym nie robił w firmie, która szcza na moją robotę. Co to za satysfakcja czuć się jak piąte koło u wozu?
Z dużym zainteresowaniem obejrzałem materiał. Zarówno 125 jak i Poldek były moimi nie zrealizowanymi marzeniami, dlatego FSO zawsze wspominam z sentymentem. Pamiętam w tv audycję w której przedstawiciele FSO przekonywali telewidzów, co do jakości Polonezów w sytuacji kiedy Polonezy psuły się po wyjeździe za bramę! Polityka marketingowa kulała, bo w tamtych czasach samochodów brakowało.
Po co marketing, jak zawsze był popyt. W gospodarce kapitalistycznej FSO musiało upaść i tyle.
Nie znam się na motoryzacji, ale historie FSO przedstawiłeś w taki sposób, że się zaciekawiłem, a i nie raz zaśmiałem. :D :)
Wszystko fajnie,ale czemu ten film trwa tak długo? Ten mit można obalić w 10 sekund. W ten sposób nie tylko go obaliłeś ale dosłownie rozpierdoliłeś na kawałki
Zlepki ujęć i wojsołer, czyli jak nie dobić nawet do 30%:)
Twój film ? Jak jesteś lepszy w tym czemu nie tworzysz takich filmów ?
Gdyby trwał krócej Twój komentarz byłby zbędny🤣...a tak mogłeś się uzewnętrznić😁
@@marcinbytom5233 nie zrozumiałeś ironii, film bardzo mi się podobał, przez rozpierdolenie miałem na myśli rozpierdolenie argumentów grzybów płaczących nad fspaniałą bolzgą motoryzacją
W sumie mogłem pomyśleć o tym, że nie ma sensu pisać ironicznego komentarza na yt bo tu trudno wyłapać sarkazm
Paradoksem jest , że w kwestii np blacharki polskie traktory przebijały wielokrotnie samochody, dbany ursus po 30 latach nie ma problemów z odpadającą farbą i korozją, ba, po wywoskowaniu nadal sie błyszczy xD
Jaki wosk kuwaa tylko szmatka zamoczona w ropie xd
Ile ursus ma blach weźmi powiedz🤣 akurat na ursusie mnostwo miejsc gdzie farba się przetarła.
@@StopTeoriomSpiskowym dorwałem w orginale egzemplarz z francji z 84roku i nawet pod kabiną elegancko jak na te lata a jednak maszyna rolnicza dostaje wycisk w dużo gorszych warunkach od auta. A w swoim 330 z 69 roku mam maskę w ocynku orginalnie więc luz xD
Może dlatego, że dużo mniejsze przebiegi, a prace rolnicze prowadzi się głównie latem, a nie w sezonie śnieżno-solnym?
@@bartomiejklucznik4296 przebieg ciągnika liczy się motogodziną a nie kilometrem,posiadam model który już dobił 20 000mth gdzie 1mth to godzina pracy z obrotami 1860obr/min. Przez godzinę ile auto może kilometrów nabić? Brak pracy zimą to mit, mam gospodarstwo hodowlane,zimą muszę dalej zapierdzielać bo krowy na majorkę nie wyjeżdżają 😆
Jestem taki stary, że jak FSO rozmawiało z GM to mówiłem, że związki zabiją fabrykę. Ale ja się nie znam, bo jestem z Krakowa i wychodzę na pole.
A idzze, idzze bajoku
@@eb5383 nie zesraj się.
Dziekuje za ten material. 20 lat bije ludzi argumentami ale FSOtole sa jak wyznawcy pewnej partii.
Jakie argumenty te z dupy wyjęte? Autor bredzi jak potłuczony i tylko osoba bez pojęcia o bożym świecie może to łyknąć jak pelikan.
I piękny głos prawdy. Brawo. A na otarcie łez: przez Twoje smętne filmy, ostatnio w kawałku skansenu motoryzacyjnego pieprzyłem głupoty dla mojego 4-letniego syna na temat każdego gruzu, w którym siedzieliśmy. I był zachwycony. I inni też. Szczególnie jak pierdo... opowiadałem o Maluchu i Polonezie. Tia. Dzięki.
Po co ci numer bestii i ten kozioł w nazwie?
Bardzo świetny materiał i po prostu przetłumaczony na prosty język. A jeżeli chodzi o Skodę, to byłem w Mlada Boleslav i mają tam świetne muzeum. I to na poziomie porównywalnym do muzeów Mercedesa i Porsche.
Też miałem okazję raz tam być. Muzeum Skody jest bardzo fajne i ciekawe. No i historie mają długą i ciekawą, nie to co nasze FSO 😆
Dobrze by ten jezyk byl poprawny.
Gowno nie materiał. Stek kłamstw.
Porsche był Czechem urodzonym na Słowacji albo czechosłowakiem tak myślę
@@YankRR91 o to to. Dodałbym jeszcze że związki strasznie namieszały ludziom w głowach i miały spore poparcie wśród pracowników, a tak naprawdę ci co uczciwie pracowali nie mieli się czego bać. Przerost zatrudnienia powodował że część załogi tylko myślała jak tu poleserować, obalić flaszkę i co wynieść z zakładu by na ową flaszkę było i to tych ludzi ew. inwestorzy by się pozbyli. Druga rzecz to w latach 90 związki zawodowe były świętą krową i nikt nie ważył się ich tknąć.
Co do zaplecza technicznego, to było np. tak, że część linii do produkcji tłoczni dla Fiutona (dokumentacji) została normalnie kupiona za dewizy, ale część mieliśmy opracować sami. Więc delegacja poprosiła o wgląd w dokumentację, Włosi kulturalnie podrzucili to delegacji a sami skoczyli na pizzę (czy inne spaghetti), no więc aby przyspieszyć opracowanie i wdrożenie nie zakupionej części licencji skopiowano pożyczone plany, co .mocno przyspieszyło wprowadzenie linii w kraju. Takich perełek jest za przeproszeniem w pizdu więc teorie o tym że zniszczyli nam FSO można sobie....
Oni poszli na lasagne , wiem po wujek szwagra zmienial olej zonie jednego z tych polskich inzynierow.
i byli nieświadomi że delegacja ma aparaty czy uprzejmie foto kopiarkę ustawili w sali konferencyjnej?
@@ggnagognagoma2462 aparat, i ustawiony kurs do kraju, i nie w sali konferencyjnej, tylko w hotelu.
W sumie komuna w pełnej okazałości, podpierdolić co się da i wdrożyć to do produkcji przy użyciu przestarzałych maszyn i "najwyższej" jakości materiału ku uciesze narodu i w chwale "nowatorskich" i "bardzo własnych" rozwiązań
@@speedy4519 Z innych historii, tuż po stanie wojennym, w FSO zrobili miniaturowe prasy (do robienia konektorów elektrycznych), wystawili to na targach (chyba poznańskich) i zainteresowali się tym Arabowie, jako sprzęt do wytwarzania biżuterii. Sprzedaż za granicę była potencjalnym źródłem dewiz. Kierownictwo jednak nie zdecydowało się na taki ruch, z powodu że FSO musiałoby zrobić to "ze swoich" zasobów, a dewizy wpłynęły by na konto "państwowe" a dopiero potem "może" coś skapnełoby FSO. W związku z tym z biznesu nic nie wyszło.
4:50 - zapomniałeś o tym, że jakiekolwiek inwestycje - np: w nowe hale z nowym sprzętem - stały się NIEMOŻLIWE. Bo zamiast kupić kilka ha gdzieś na jakiejś wiosce gdzie jest kolej i autostrada i zapłacić normalną cenę - w W-wie ułamek tej powierzchni kosztował by więcej niż cała fabryka xD
Bartosz, jaka autostrada? Ile już lat po wojnie? I dalej z Warszawy do Gdańska się jedzie i jedzie a to powinno być ~300 km.
6:11 słucham o tym wszystkim będąc w Czechach jako kierowca ciężarowego i aktualnie przejeżdżający obok Mlada Boleslav. Nie wiedziałem o tym w sumie no i fajnie, że akurat trafiłem z filmem a nawet jeszcze jest mówione o głównej siedzibie Skody kiedy przejeżdżam obok niej 😉
Bo to oryginalnie miała być Fabryka Samolotów Odrzutowych ale Pan Edek na nocnej zmianie sprzedał obcemu kapitałowi patent na skrzydełka za pół kilo ciekłego złota próby 45% i tak u nich powstał Olłejs a u nas takie oto nieloty 🤔
Loty to ty niezłe zaliczasz xD
Szkoda że nie miało takich fanów FSO jak Ty. Wtedy żyłoby wiecznie. Fanów zostało garstka, większość w Choroszczy.
XDDD
A co z tymi z Jarosławia i Kobierzyna
Bez przesady, nie wszystkich Choroszcz Asylum wyłapał, Oskar dalej nagrywa XD
ale to tylko na badania
Najlepszy komentarz koluniu😁👊Pozdrawiam🖐
Chyba najlepszy odcinek... taki na 73% zamiast na 30%
2:43 - lokalizacja - 200% racji - to była decyzja polityczna nie tylko by odbudować Warszawę, ale także by budować "miasto socjalistyczne" czyli by Warszawa była bardziej robotnicza czy wręcz robotniczo-chłopska, wszak mieli pracownicy dojeżdżać również pociągami podmiejskimi z różnych wiosek. Tu polecam choćby: th-cam.com/video/NGRtf_2Rylo/w-d-xo.html
5:13 - śmieci ... tak... nasze dziennikarstwo jest zarąbiste
19:10 - zapomniałeś wymienić związki zawodowe... a nie... jednak nie 19:40
? To standard kapitalista/ inwestor budował fabrykę to obok stawiał bloki dla roboli i domki dla średniej kadry i wille dla kierownictwa. To dzis się wynaturzyło że za komuny czy kapitalizmu do firmy miałeś kawałek drogi pieszo. Dziś maista w Polin powtórzyły błąd z zachodu. Wyprowadziły przemysł poza granice i efekt martwe centra bogate w banki i biura. ale sklepy padają bo konsumentom wygodniej do centrum handlowego niż specjalnie jechać na ulice handlowe. Ot kretynizm biurw
@@ggnagognagoma2462 Temat jest znacznie bardziej skomplikowany. Tu zarówno FSO jak i Huta Warszawa były w 100% podyktowane polityką i znajdowały się na mapach propagandowych planów 6-letnich (mam taką).
W obu przypadkach zbudowano zakład w miejscu wybranym w niczym w filmie "Poszukiwany poszukiwana" i nie zbudowano osiedli fabrycznych
Ahh jeszcze zdążyłem się na praktykach załapać na składanie lanosów i aveo :D Mój Wujek bardzo długo tam robił i swojego czasu mój ojciec i to za chuja nie miało szansy przetrwać, człowiek uświadamiał to sobie szczególnie gdy widział jak to wszystko wygląda od środka...
Też chodziłem do szkoły przyzakładowej a potem na produkcji, pierwszy szok jak na praktykach majster miał urodziny i spiryt walili pod papierosa a potem po szkole na nockach połowa zmiany ( większość po szkole)najebana łącznie z mistrzem który spał w Lanosie a połowa naćpana i jak w dzień ciężko było normę wyrobić to w nocy 3 godziny przed czasem do domu a jeden zostawał karty odbić do tej pory zastanawiam się jak oni to składali:)
Dobrze powiedziane! Polacy mają w ogóle taka tendencje że za swoje niepowodzenia nie oskarżają siebie tylko wszystkich innych, cały świat się na nas uparl. To jest taka mega wschodnia mentalność
Nie, naszą wadą jest popadanie w skrajności. Albo samobiczujemy się dla poczucia jakiejś moralnej wyższości "Polaczki Cebulaczki" wszędzie trawa zieleńsza tylko u nas gnojowisko, albo oskarżamy wokół wszystkich innych o własne niepowodzenia, gdy sami tez mogliśmy się przyczynić do własnej niedoli.
Nie tylko na poziomie państwa. Z autopsji wiele osób oskarża o swoje niepowodzenia sąsiada pewnie służącego w MO/SB, szwagra który pewnie był w partii, czy brata który wiecznie kradł i cwaniakował.
to debilizm katolicka ciemnota miernota. kosciól polaczków uczy tego samego.
Tylko że mamy takie szczęście że leżymy w środku Europy i każdy jak wpada na pomysł żeby obrobić sąsiadów to ma nas po drodze.
Mało z tych co tak na Polsce psy wieszają to wie że nim nas Szwedzi z Ruskimi wzięli na celownik to byliśmy najzamożniejszym krajem Europejskim...
Szwedzi wywieźli pół polskiego majątku, a to czego się wywieźć nie dało/chciało to zniszczyli... tak rozpoczęła się tak zwana "złota era" w historii Szwecji, a my się do tej pory nie pozbieraliśmy(wytłukli 40% obywateli czyli ponad dwa razy tyle co Ruskie z Niemcami łącznie w czasie drugiej wojny światowej).
To co jest u nas problemem to fachowo nazywa się mentalność postkolonialna.
Jak ktoś nie wie na czym taka mentalność polega to niech przeczyta komentarz Tomeczka jeszcze raz, "wina leży po naszej stronie bo my to jacyś niedorobieni jesteśmy i najlepiej jakby prawdziwy Europejczyk przyszedł i nami pokierował...".
Nawet Tomeczek nie zauważył że Polacy nie ze wschodu i dlatego te swoje głupoty wypisuje używając alfabetu łacińskiego, a nie bukwami z rodowodem w Grecji(Cesarstwo Wschodnie/Bizantyńskie)...
@@Bialy_1 weź pod uwagę fakt, że sposób postrzegania świata wśród "władczych" zmienił się wraz z końcem IIWŚ. Ekonomiczne "podboje" dokonuje się poprzez przedsiębiorstwa, które drenują rynek. Wyjątkami są Rosja i Węgry, gdzie nadal panuje imperialny beton w świadomości zarówno polityków, jak i zwykłych ludzi.
FSO zapomniało, że jak się chce ciągle robić na 30% to trzeba zadbać co jakiś czas o dobry kontent. Żeby ludzie przynajmniej mieli szansę potraktować żenującą jakość jako prymitywny żart.
Oni chcieli cisnąć na 30% ten sam kontent przez kilka dekad z pokerową miną. Przyszedł wolny rynek i skończył się blef.
Ogolnie to wiesz że nie chodzi co oni chcieli niechcieli? bo mogli chciec sobie dużo ale gdy brak pieniedzy na wdrożenie nowego produktu to nie wprowadzisz nowego produktu. Oni nie mieli pieniedzy nawet na modernizację poloneza do standardów na 10 lat wcześniej. Daewoo weszło inwestowało i dało sobie spokój.
@@StopTeoriomSpiskowym Ale mieli pieniądz na przerost zatrudnienia i związki zawodowe jak ich pierhdolone wczasy i widzimi się.
@@donmati1898 Jaki przerost zatrudnienia? w fabrykach zatrudnia sie tysiace osob to czasy gdy automatyka była połowiczna.
@@StopTeoriomSpiskowym
Oj nie :) na jedno miejsce przypadało średnio 1,72 pracownika. Po prostu naleciałości z komuny gdzie nie miało być bezrobocia. Nieważne że firmy przynosiły straty, ważne że były miejsca pracy. FSO wykończyło się samo przez swoje debilne zarządzanie i przeludnienie w zatrudnieniu właśnie. Koszty produkcji rosły bo trzeba było "utrzymać"(wypłata itp) nie jednego a średnio 1,72 pracownika
@@speedy4519 firma jak firma dzis fabryki przynosza straty zazwyczaj. są inwestycją.
19:36 Nic się nie zmieniło, związki zawodowe w innych państwowych zakładach nadal mentalnie tkwią w PRL-u i ciężko pracują, żeby spierdolić co się da. ;p
Kucowe bzdury to nie jest prawda.
Pracowałem w FSO w filli w Opolu i w 1000% procentach zgadzam się z opinią o związkach zawodowych , tam ( w Opolu) związki oczywiście Solidarność , nie zgadzała się na restrukturyzacje i przejście pracowników około produkcyjnych ( z warsztatów) na produkcję a to było warunkiem aby dostać kredyt bo mało kto wie iż w roku 2000 zainteresowanym w zleceniu produkcji w Opolu było BMW , ale związki wiedziały swoje efekt - likwidacja firmy . A wiele filli FSO weszło pod koniec w jakieś kooperacje i żyją do dziś .
Jak słyszę związek Solidarność do dostaję gęsiej skórki. Dobry materiał.
Od nich zaczelo sie rujnowanie kraju.!
Odnośnie wagonów to obok mieliśmy i mamy cargo PKP. Bródno zasilało pracownikami tak jak Wrzeciono hutę. Wszystko miało zaplecze tylko tak jak powiedziałeś myśl została zduszona w zarodku.
Super! Idealnie wskazany związek przyczynowo-skutkowy. Możesz stanowić źródło wiedzy ds. metodyki dla nauczycieli, bo z takim kozackim nauczycielem to ja bym nigdy nie spierdolił z lekcji. Moja ocena to rzecz jasna 30% :D Dzięki Twoim filmikom i zaszczepieniu we mnie chęci do motoryzacji przestałem tyle chlać. Pozdro Byku!
To ja opowiem ciekawostkę z zarządem ursusa. Pewien pan chciał kupić fabrykę. Wchodzi na magazyn, a tam nowe ursusy w kawałkach gotowe do montażu. Na hale produkcyjna nie wszedł, bo dyrektora nie wpuścił prezes związku xD A wąsate Janusze zatrudnione w ursusie w godzinach pracy szli do prywaciarza obok pracować xD Rękę dam sobie uciąć, że podobne cyrki były w FSO.
Ciekawy materiał. Dokładnie, FSO niestety musiało upaść. Ale z tymi "inżynierami w władzami" to się mylisz, nie zawsze tak było. W FSC Starachowice już w latach 70-tych pojawiały się prototypy bardzo nowoczesnych jak na tamte lata ciężarówek, ale niestety władze w Warszawie (ZPM POLMO pod które podlegało FSC) nie wyraziły zgody na produkcję. Modele takie jak Star 1142 czy 742 weszły do produkcji dużo później niż zakładano, z tego powodu już na starcie były nieco przestarzałe.
Super materiał, Więcej tego! Sequel o historii FSM i FSC na pewno by się przydał :D
Jak nie masz pojęcia o temacie to łykasz takie pierdy jak pelikan.
To spisek Niemców obawiających się naszych wspaniałych wyrobów;-)
Wybryków nie wyrobów.
Właśnie nie Niemcy tylko Rosja się obawiała.
Raczej obawiali się tego, że nasze wspaniałe wyroby będą powodować liczne wypadki na ich Autobahnach.
smiejecie sie a kto przejął stara ? albo bizona ?
@@skate5529 działaj ..inwestuj …ratuj…
Związki zawodowe vs kopalnie węgla ; my to jednak nie uczymy się na swoich błędach, zamiast pogonić i wypalić tych szkodników nadal ochoczo sponsorujemy tych nierobów ciągnących naszą gospodarkę na łep na szyje.
Polska w skrócie
A w Niemczech kopalnie sie otwierają a u nas zamykają bo eko Kto jest winny?
@@rafalnadolny4924 bzdury piszesz .
@@MrMessiah44 glupi jesteś!
A wiecie ze na slasku jest kopalnia ktora byla Polska ale zostala sprzedana Czechom ? Wiecie czemu ? Bo nie oplacalo sie wydobywac wegla. A pepik kupił i jemu sie oplacalo razem z kosztami transportu :D zwiazki zawodowe to jest rak każdej produkcji
Konkretny materiał, nawet Super Stable Table tego nie utrzyma!
zapomniałeś dodać że w latach 90 młody pan Jacek Kurski będąc w zarządzie miał swoje 3 grosze w kwestiach tych umów spier.... z innymi producentami, nie będę wdawać się w szczegóły, ale ten człowiek gdzie by nie był w zarządzie to wszystko padało .... polecam temat negocjacji w inwestorami i koreańskimi koncernami jakie tam wałki chcieli robić ...
W sumie dosyć ciekawy argument z tą lokalizacją. Faktycznie większość wielkich producentów aut jest zlokalizowana w stosunkowo małych miejscowościach np. Volkswagen w Wolfsburgu który ma zaledwie 100 tys ludności, tak samo i Daimler który co prawda jest położony w Stuttgarcie który ma co prawda 600 tys ludności ale jest położony na przedmieściach blisko rzeki i linii kolejowej. Podobnie jest z ich fabrykami/montowniami na świecie, jakby nie było lokalizacja ma spore znaczenie w cięciu kosztów. Francuskie PSA Group też jest zlokalizowane w totalnym wypizdowie. A produkty jakie tworzą te firmy mają nieporównywalnie większą renomę niż gównosamochody FSO, więc też stać je też na więcej a mimo to optymalizują.
''Zemsta tramwajów'' ?
Najcenniejszy material na temat FSO jaki do tej pory poznalem. Szczery i prawdziwy. Szacunek. Zasluguje na szybkiego bana od TH-cam na podstawie licznych skarg uzytkownikow. BTW fabryke moskwicza wlasnie reaktywowano i wzowiono produkcje pod sowiecka marka.
szacun za rzetelny materiał dziennikarski!
Nie wiem ile i gdzie zakłady ma BMW, ale jeden taki zestaw mają całkiem blisko centrum Monachium (tuż przy samym muzeum i głównej siedzibie). Równo o 16stej pracownicy z kombinezonach roboczych opuszczają zakład pracy ;)
Tylko BMW ze swoim rozwojem zapleczem i historią to jak porównać misia uszatka z terminatorem
Zajefajny kawałek informacji i rzeczowej analizy. Bardzo podobał mi się ten odcinek.
po prostu bzdury ludzi którzy nie mieli z FSO nic wspólnego a samochody o których pisza widzieli na zdięciach nigdy nimi nie jeżdzili a nawet w nich nie siedzieli
Bardzo ciekawy filmik. Wszystko przedstawione konkretnie i rzeczowo. FSO upadło również z uwagi na brakoróbstwo, bylejakość i tumiwisizm pracowników, oraz „jumanie” czegokolwiek co sobie zażyczyli sąsiedzi, brat, szwagier, stryjek, wujek, zazwyczaj za „żytko w połówce” (albo 0,7-ce). Jasno i rzeczowo, łapusia w górę leci: 🙂👍🏻.
Myśle, że jeszcze wiele argumentów by się znalazło. Te są kluczowe. Pozdrawiam trzeźwo myślących :)
trzeżwoliczących pozdrawiam. Skoro na fabryce nie tylko sie zarabia ze sprzedazy to skąd brały się pieniadze na pokrycie kosztów pracy fabryki? od podatnika skoro to była spółka skarbu
Jak najbardziej zgadzam się ze stwierdzeniem, że promowanie marki "Polski Fiat" było poronione. Kolejnym gwoźdiem do trumny był brak etapu drugiego Poloneza czyli nowa rodzina silników i opanowania produkcji 160tyś rocznie. Właśnie dlatego tłuczono tak długo 125p bo nie było kasy by dokupić obrabiarek na robienie ponad 40tyś mostów do Poloneza uczynioo to dopiero na początku lat 90tych. Potem to już zasadniczo związki zaorały fabrykę chociaż duży udział był też rząd który rabował ją podatkami. Początek FSO jak stwierdziłeś niezbyt udany ale takie były realia. Dlaczego koncern Ifa nie przetrwał - jakość wykonania tych samochodów jednak była najlepsza i startowli w 90r z duo lepszymi silnikami. Tu jednak ludzie mieli dostęp tylko do Trabanta i Wartburga przez cały NRD praktycznie w niezmienionej formie, a miel używki z RFNu bez cła. To samo by było z FSO i Skodą, Dacią gdyby nie przetrwałyby. Łada to kategoria swojej ceny i infrastruktury której inne samochody nie wytrzymywały co idzie w parze z budżetem.
Przezajebisty materiał. Dzięki! O IFA też byłby ciekawy - w końcu to Wartburg, Trabant, Robur, Simson, MZ...
U pop w w wx wa0 7005892
79
Ponieważ pracowałem przez moment w Skodzie, więc dorzucę od siebie komentarz. Byłem tam w ramach szkolnych praktyk (Technikum Samochodowe) w roku 1986 przez 3 tygodnie. W tamtym czasie zakłady w Mlada Boleslav, to była czystej wody manufaktura. Taka jaką znamy z książek od historii. Tłukliśmy tam Skody 105 i 120 i nie było tam absolutnie żadnego robota. FSO na Żeraniu w tamtych latach technologicznie było na innej półce. Swój sukces Skoda zawdzięcza jednej rzeczy: mariażowi z Volkswagenem. Oni tam przeprowadzili prawdziwą rewolucję technologiczną. Oczywiście, lokalizacja też pewnie ma swoje znaczenie. Znaczenie też pewnie miała struktura pracownicza. W tamtym czasie duża część kadry pracowniczej, to byli pracownicy kontraktowi, głównie z Kuby, przez co, podejrzewam, nie było żadnych problemów z redukcją zatrudnienia. Ale, moim zdaniem, to jednak VW zadecydował o ich sukcesie.
W dupie byłeś gówno widziałeś. Wystarczy 10 sekund googlowania żeby zobaczyć, że w latach 80 SKoda miała dużo nowocześniejszą fabrykę niż gówno, które było na Żeraniu.
To nie do końca jest tak, ogromny udzial w upadku FSO mieli różnej maści działacze, związkowi i nie tylko. Po transformacji ustrojowej oferty przejecia fabryki skladały różne firmy motoryzacyjne. Niestety wiązały to z transformacją fabryki wiążącą się z redukcją przerostów zatrudnienia - niestety dzialacze nie dawali na to zgody. Rzutem na taśmę przyjęto ofertę Daewoo i już bez dyskusji przyjęto decyzję o zwolnieniu części zalogi. Gdy upadł Koreański czebol to upadło też FSO.....
Dziadek opowiadał, jak to po wkroczeniu Daewoo do FSO, koreańcy robili miliony niepotrzebnych remontów, typu malowanie podłóg i jak to pracownicy siedzieli często w oparach niezbyt dobrej jakościowo farby, ze szkodą na ich zdrowiu. Nikt nie wiedział czemu to służyło
Realizowali potajemnie koreański program likwidacji FSO poprzez zatrucie różnymi sposobami naszego wspaniałego kwiatu światowej myśli motoryzacyjnej, prawda, ekhm.
Pamiętam te akcję malowania podłóg na hali 2.Majątek poszedł na farbę żeby pokryć kostkę drewnianą ktora na dodatek była smołowana czy coś w tym stylu😁😁😁😁😁
Bo Koreańczycy próbowali wprowadzić trochę estetyki i zachodniej jakości w tym "smutnym jak pizda kraju". Ale wtedy Polaczki pukali się w czoło. "No bo po co to komu, a komu to potrzebne?" Że tak polecę cytatami....
@@tomaszm2448 dokladnie. Niestety pracownicy wyrwani z prlowskich realiow za chuj nie mogli tego zrozumiec i do dzis nie rozumiejOOO :D
@@tomaszm2448 Ja sobie zapamiętałem reportaż sprzed lat o tym, jak Koreańczycy rozpoczęli zmiany w Fabryce Samochodów w Lublinie. Jedną z pierwszych decyzji było... umycie okien hali produkcyjnych ;)
Miało pecha w przejęciu. w tamtym czasie istniało jeszcze Bezrobocie wiec lokalizacja nie taka zła. Zawsze można przenieść lokaliozacje.
Tak Ursusa przenieśli i zbankrutował po raz kolejny przykład Polskiego myślenia poprostu FSO i Ursus nie miały prawa bytu.
To jest pomieszanie dość oczywistych faktów z bredniami.
Zacznijmy od tego, czy my coś dzisiaj produkujemy. To jest jakiś absurdalny kult cargo w postaci jarania się tym, że zachód ma u nas swoje montownie, że jest VW zamiast FSR itd. Na plac składowy przy ulicy Warszawskiej 349 w Poznaniu trafiają ładniejsze samochody, ale to nie jest postęp.
Lokalizacja u nas zachodnich montowni ani nie buduje naszego dobrobytu, ani nie przybliża nas nawet do zachodu, tylko stawia w pozycji do niego przeciwnej jeśli chodzi o miejsce w podziale pracy. To nawet nie buduje realnie jakichkolwiek naszych kompetencji - no bo czy po tych 30-latach składania i dostarczania za psi pieniądz podzespołów, złożyliśmy sobie jakiś własny samochód? Jakby to było proste, to ktoś by się po to schylił i kosił marżę z całego produktu, a nie grosze na sprzedawaniu prawie najtańszej w Europie prostej pracy. A nie trzeba dużo, Toyota do dziś klepie Land Cruisera sprzed 40 lat (do Afryki np.), Iveco prostego 682 itp. Ale to proste nie jest, trzeba mieć własne zdolności, bo tego nikt za darmo z dobrego serduszka nie rozdaje. Z tymi montowniami nie przychodzi know-how, nie przychodzi B+R, pod względem innowacyjności jesteśmy niezmiennie od lat prawie najgorsi w UE choć mamy duży rynek wewnętrzny.
Nie ma się też co ekscytować suchymi statystykami, trzeba by zebrać szczegółowsze, rozróżniające między produkcją przemysłową, a składaniem, konfekcjonowaniem itp., czyli po prostu outsourcingiem części prostej pracy na nasze terytorium, gdzie można płacić ułamek tego, co w kraju macierzystym. Dlatego mamy to niby wysokie PKB, a nadal jesteśmy biedni, przestańmy się oszukiwać, że jest inaczej.
Z tego samego powodu nie ma się co ekscytować Skodą i Dacią, które też nie są samoistnymi podmiotami, tylko stoi za nimi przecież potencjał VW i Renault. Ta pierwsza, przy tej jej wielkiej historii, zaliczyła niewątpliwie degradację. To są tylko (no dobra, głównie) marki z ich wartością marketingową i racja, że FSO nie miało nawet tego. Interesujące, że Autor jednocześnie zwraca uwagę, że trudno ruską montownie Renault uznać za fabrykę. Otóż to.
Kpienie z pomstowania na Balcerowicza i jechanie po związkach zawodowych zdradza pozycje światopoglądowe Autora albo jego ignorancję. Jeśli miał szczęście przeżyć dzieciństwo w rodzinie, która była w stanie go izolować od realiów ekonomicznych tego czasu i ciemne strony transformacji nie są mu znane, niech przekartkuje np. fragment książki Zajeździmy kobyłę historii Modzelewskiego od rozdziału "Szok" - tzn. nie brakuje lepszych opisów (Ileż na ten temat pisał np. Kołodko), ale jeśli chodzi o coś strawnego na szybko, to to mi przychodzi do głowy.
Myśmy w latach 90-tych przeżyli katastrofę. Bezrobocie skaczące do 20% jeszcze po 2000 roku, miliony uciekające na zmywaki, eksplozja przestępczości, to nie są zjawiska towarzyszące stabilnemu rozwojowi. I dopiero z tej perspektywy należy patrzeć na zachowanie związków zawodowych z ich histerycznym pierdolcem na punkcie zatrudnienia itp., nie tylko w FSO tak stawiały sprawę. Że to było stanowisko niezbyt koncyliacyjne - to prawda, ale mówimy o realiach dzikiej walki o biologiczne przetrwanie. Tych ludzi nie było dokąd rozpuścić. Wszyscy byli w dupie. Liczyło się tu i teraz.
A przemysł, będący jednym wielkim systemem naczyń połączonych, był w dupie szczególnie. Przypomnijmy, że ustawa o uporządkowaniu stosunków kredytowych wywaliła w kosmos wszelkie długi, np. racjonalne kredyty zaciągnięte na inwestycje. Ludność miewała większe szanse się pospłacać, co jednak pozbawiało ją oszczędności, a więc zabijało chłonność rynku. Przemysł celowo drenowano podatkami. Jak nie tzw. dywidenda od majątku (którego wartość od czapy podniesiono x3), to popiwek, czyli drakońska kara za próby nadążenia z wypłatami za inflacją. Praktyczne odcięcie od kredytów, pospieszne decyzje o likwidacjach i restrukturyzacjach rozrywających łańcuchy zaopatrzenia i produkcji itd., To wszystko w realiach otwarcia gospodarki i przejścia z rzeczywistości komunistycznego planowania i nadmiernej samowystarczalności do swobodnego rynku, gdzie trzeba było się przestawić do nowych okoliczności typu inne koszty rozmaitych dostaw. Wreszcie - to wszystko w warunkach wyjątkowo nieprzyjaznej polityki państwa, gdzie doktrynersko dążono do prywatyzacji wszystkiego nie bacząc na możliwe straty, czy nawet na oczywisty fakt, że nagłe rzucenie takiej ilości własności na rynek gwarantuje jej śmieszne wyceny itd.
Że FSO miało już od zarania mankamenty i poza tym wszystkim stanowiło obraz nędzy i rozpaczy to osobna sprawa. Że obudzono się w latach 90-tych w ciemnej dupie, bo w latach 80-tych zamiast się rozwijać ładowano wszelkie środki w produkcję samochodów, które poniżej kosztów sprzedawano na zachodzie za grosze jako najtańszy możliwy złom na rynku, żeby tylko zdobyć dewizy (i przez to też nie budowano marki w demoludach). Które to, tak rozpaczliwie zdobyte dewizy następnie znikały na obsługę zaciąganych u lichwiarzy (ze stopami procentowymi do 20%) długów. Szedł na to co trzeci zarobiony na eksporcie dolar, a i tak nie starczało na odsetki. Ekipa Jaruzela spartoliła sprawę dużo bardziej niż ekipa Gierka (ten to chociaż coś zbudował... np. połowę naszej energetyki), ale jakoś narracja tych pierwszych o tych drugich obowiązuje do dzisiaj.
Co do drugiego akapitu, czyli czy my coś dzisiaj produkujemy? Tak, produkujemy, musimy się tylko pogodzić z tym, że to nie są samochody. Mamy mnóstwo firm wytwarzających bardzo dobrej jakości produkty w branżach na których się znamy. Na samochodach się nie znamy i nigdy nie byliśmy w tym dobrzy.
@@janekyankes6539 Jakieś 2/3 tego, co liczymy jako nasz "eksport" to przepływy obcych podmiotów. Realnie produkujemy niewiele, w tym detale, które za Odrą dostają finalny brand i stają się dużo droższe, ale ta kasa już nie wraca. Oczywiście są i sukcesy, gdzie polskie podmioty zarabiają nie dzięki naszej biedzie (taniej pracy), a własnym pomysłom, ale nie ma się co oszukiwać co do skali tego. Posiadanie własnego produktu i zdolność do wykonywania bardziej marżowych procesów (czyli czegoś więcej niż składanie) to jest potencjał i wartość sama w sobie, nie ma powodu, by do tego nie dążyć, także w motoryzacji, gdzie przecież wiadome okoliczności nigdy nie dały nam rozwinąć skrzydeł. Przede wszystkim jednak chodzi mi o to, żebyśmy się nie oszukiwali zrównując własną produkcję z montowaniem cudzej i wmawiając sobie, że jesteśmy czymś więcej niż jesteśmy, a taki fałsz na samym początku głosi autor. Jeśli mamy coś zmienić na lepsze, co wymaga świadomej polityki, a ta społecznego oparcia, to musimy to widzieć takim jakie jest.
Przykładowo marki jak Huawei nie powstały z powietrza, że ktoś miał kapitał i wpadł na pomysł Chińskiej marki smartfonów. To był proces. Najpierw była montowania, nauka, kopiowanie, gromadzenie kapitału i w bólach powstawały tak ich rodzime marki. Polska nie ma też innej drogi, inaczej się nie da, więc nie ma co się obrażać na bycie montownią. Założę się nawet, że za 25 lat na Chińskie samochody będziemy patrzeć jak na dzisiejsze koreańskie KIA lub japońskie Toyota, bo na tym polu też już działają. Dla takiej fabryki pracują też krajowi podwykonawcy, krajowi przedsiębiorcy świadczą im też różne usługi. Potem takie firmy mają kapitał i mogą go lokować powiedźmy kupując Polski sprzęt AGD czy cokolwiek. Wszystko jest połączone. Lepiej, żeby fabryka/montownia w Polsce była, niż żeby nie było w tym miejscu nic, bo to drugie na pewno nigdzie nas nie zaprowadzi.
Zresztą czy koniecznie musimy mieć tradycyjny przemysł samochodowy w ogóle? Rodzimy przemysł tego typu dogorywa nawet w największej gospodarce świata - USA. Ten pociąg dawno już nam odjechał i nie ma co próbować do niego wsiadać. Inwestować trzeba tam, gdzie jest dla nas szansa - przemysł nowych technologii, IT, czemu Polska nie może być zagłębiem krzemowym w UE? Potrzebny jest na to kapitał, który...no właśnie pochodzi też z tych wszystkich fabryk.
@@mrvistu2885 Porównanie z Chinami jest nietrafione, bo one poszły całkowicie inną drogą - tam wbrew pozorom kierownictwo polityczne nigdy nie wypuściło gospodarki z rąk i nie pozwoliło na pełną swobodę obcych inwestorów (ciekawostka: "uzasadnione" prawo własności pojawiło się w chińskim prawodawstwie dopiero w 2004 roku... tam nawet jakby ktoś chciał, to nie miał jak wszystkiego wyprzedać). Oni nie dość, że powoli, metodycznie budowali własny potencjał (tylko czy my mamy możliwość robić to tak samo, a więc kradnąc co popadnie i nie będąc za to rozjechanym przez międzynarodowe instytucje i biznes?) to jeszcze bardzo chronią własny rynek przed penetracją. Oparcie na chłonności własnego rynku i własnej klasie, powiedzmy, średniej, do której adresuje swoją produkcję biznes rodzimy, to jest jeden z filarów ich ścieżki rozwoju na obecnym etapie. My już tego nie powtórzymy. Ba, my w ogóle nie musieliśmy się odbijać od dna, wystarczyło wszystkiego nie niszczyć. Gdyby transformacja zmiotła branże nieodwracalnie nieefektywne, niepotrzebne w nowej rzeczywistości to spoko, ale straciliśmy m.in. te najbardziej perspektywiczne, typu elektroniczna, teletechniczna, maszynowa, nawet po farmaceutycznej zostały resztki robiące głównie banalne generyki itd. Wspomniałeś o Korei - świetny przykład, poczytaj o tzw. czebolach i porównaj to sobie do naszej radosnej polityki pod hasłem, że "najlepszą polityką przemysłową jest jej brak" (Syryjczyk). Podobnie z Japonią. I nie ma co sobie opowiadać, że ok, montujmy, a kiedyś będziemy produkować, bo to "kiedyś" samo nie chce nadejść, minęło 30 lat, a dalej tu nie ma żadnych wielkich firm poza KGHM i Orlenem, czyli mało wyrafinowaną działalnością surowcową. Czyli ten model jest zły. Nie bogaci nas. Ten dziadowski PRL, gdzie polityka miała prymat nad ekonomią, gdzie wszędzie było pełno marnotrawstwa i niekompetencji, a jeszcze (już po wojnie, a zwłaszcza jak się zaczęła koreańska) musieliśmy realizować drogie ruskie kaprysy zbrojeniowe, w 30 lat jako-tako podniósł kraj z gruzów, zindustrializował go i zurbanizował.
DZIADU, ZACZNIJ GOLIC WASY, TO NIE SA LATA 80':)
Świetny materiał. Powiem szczerze że w życiu w taki sposób bym do tego tematu nie podszedł... Bardzo merytorycznie! Słuchałem z dużym zainteresowaniem. :)
To słabo słuchałeś bo gość nie ma pojęcia o czym mówi.
@@mirekzieklinski1909 XD
Ciekawa analiza, na pewno w dużej mierze merytoryczna. Choć z pewnością nie bezdyskusyjna.
Grzybo-janusze i tak powiedzą "w dupie byłeś, gówno widziałeś" dlatego trzeba czekać aż ludzie którzy żyli w poprzednim ustroju wyginą i wtedy można rozmawiać
FSO to jest potęga tylko że nie :>
Takie odcinki, to ja szanuje
Brednie. Gość pierdoli jak potłuczony
21:55 w fabryce łożysk tocznych w Kraśniku w porywach robiło 14tys ludzi a potrzeba była może 500, z racji że jestem z tych okolic to połowe wujków i znajomych tam robiło, pytałem kiedys czym się tam zajmowali, nikt nie jest w stanie powiedzieć co tam robili, było tak, rano odbić karte, prześlizgać się do przerwy a potem od przerwy na wolne, pamietam płacz jak szły zwolnienia. Albo drugi przykład, matka zawsze mówiła że kiedys to bylo że szkoła skonczona i zawod był i np. w lublinie jest technikum żywieniowe i był taki rok że okropnie dużo osób tam poszło, potem pokończyli i dostali prace w branzy, ambicje tych ludzi były tak niskie że mimo że chodzili do pracy nie wiedzieli czy ich zakład to wyroby cukiernicze czy mięsne, no absurd.
Wiele było takich zakładów w Polsce i w czasach prywatyzacji nagle okazało się, że 70% ludzi jest zbędnych, albo zakład jest nie rentowny i idzie pod młotek.
Pod innym filmikiem MotoBiedy koleś co pracował w FSO wspomina że stare biurwy nawet nie wiedziały jaki w sumie samochód tam się produkuje...
@@TheAgrotechnik akurat to mnie nie dziwi
Niby tak ale zwolniony fachowiec (pałający żądzą zemsty) nie wróży nic dobrego. Z Jackiem Tramielem na czele.
Gratuluję rozprawki 👍 Chyba nie wybrzmiało, to przy okazji lokalizacji fabryki, że jako nowoczesny producent FSO potrzebowało by dwa razy większego terenu. W dzisiejszych realiach fabryka samochodów, to wieczna budowa. Normą w nowoczesnych fabrykach wszak jest, że moment rozpoczęcia produkcji modelu pojazdu, jest najczęściej momentem wyburzenia i rozpoczęcia budowy hal produkcyjnych pod następny model. W nowoczesnej produkcji nie ma miejsca na upychaniu czegoś w starych halach produkcyjnych, po prostu stawia się nową fabrykę na działce obok.
Był jeszcze jeden czynnik, o którym wspomniał artykuł w "VanEkstra" ze stycznia 2008 r. na 40 lat od rozpoczęcia produkcji Fiata 125p. Mówił o rekordach produkcji modelu w latach 70.
"A jakie zyski miała z tego fabryka? Nikłe. Dołożono jej z własnych środków odbudowę zamku w Krasiczynie". I gdzie tu środki na rozwój nowych modeli? Zresztą tak samo marnowała się FSC Lublin.
Pełna zgoda. W zasadzie od czasów Gomółki (wcześniej względy prestiżowe) po lata 90te FSO miało tylko zarabiać i być dojną krową nie tylko w sensie pieniężnym (twardszej waluty). Wyprowadzano materiały, sprzęt, rozdawano auta w zamian np. za przychylność jakiegoś resortu lub innego zakładu i wszystko w majestacie prawa. W latach 90 tych ludzi którzy chcieli utrzymać FSO uważano za wariatów i wyśmiewano a minister przemysłu na antenie jeszcze wtedy Dziennika Telewizyjnego mówił o Polonezie "tego ścierwa nikt nie kupi" - ciekawe czy sam taki głupi czy ktoś mu jednak zapłacił...
Dodać bibliografię i przypisy, i można bronić tego jako doktoratu z graciarstwa ;)
Pierwszy film Twojego wykonania jaki ogladam ale musze przyznac, ze uwielbiam jezyk jakim sie poslugujesz!😂😂😂
No a poza tym jeszcze jeden czynnik niezależny, zewnętrzny w przypadku Dacii. Rumuni mieli zawsze dobre układy z Francuzami, a francuskie marki w latach 90 rozwijały się całkiem nieźle w odróżnieniu od Fiata, co do którego czuć było, że nie jest już tak jak kiedyś. Po wielkim sukcesie Skody w roli budżetowego VW, powtórzenie tego numeru przez Renault z Dacią, (którą tam zapewne bacznie obserwowali od upadku komuny) było rzeczą naturalną.
Dobra naukowa robota z lekka tylko udająca mocne 30%.
Lokacja w dedykowanym mieście, rozpoznawalna marka (co najmniej w krajach postkomunistycznych), w miarę nowoczesny model opracowany na sam koniec komuny (sprzedawalny co najmniej w krajach postkomunistycznych). W tej kolejności ważności.
Podstawiamy FSM i teoria się potwierdza.
A przyjmijmy na chwilę że pies trącał lokalizację, i że rozpoznawalna marka by wystarczyła, i jakiś duży koncern w końcu zechciałby przylepić lokalnie sentymentalny znaczek do taniej linii swoich modeli, w założeniu sprzedawanej na lokalne rynki.
Dla Skody, Dacii, Łady to tak właśnie poszło, tyle że z różnym efektem finalnym, Fiat niczego nie musiał przylepiać. A to co było marką w przypadku FSO, i budzi jakieś sentymenty, chyba się nie nadaje do badge engineeringu.
Polonez Lanos ? Polonez Nubira? Polonez Astra? Polonez Jogger?
U nas nikt nie pomyślał że VAZ nikogo nie ruszy i trzeba wymyślić Ładę.
Ale Amaroka z napisem TARPAN na całą tylną klapę to bym chciał zobaczyć. I Tarpana T6.
Brawo Panie Motobieda! Głębia refleksji i trafność ocen dorównują soczystości języka! moim zdaniem mocne sto procent!!!
Jak nie masz pojecia o temacie to łykasz takie pierdy jak pelikan.
@@mirekzieklinski1909 no to miras oświeć nas bo wszędzie piszesz że ludzie sie nie znają i nie mają pojęcia, no to skoro masz pojęcie to dawaj chętnie posłucham, może uda mi się ciebie nawrócić
@@optimistischerjunge9926 Jeżeli nie wyłapałeś, że motobieda sam sobie w tym filmiku przeczy to ja nie wiem jak żeś to oglądał.
FSO zostało zaorane celowo, zresztą jak wszystkie państwowe firmy.
@@mirekzieklinski1909 tak samo jak celowo unia europejska chce celowo zniszczyc polske
@@mirekzieklinski1909 prawdę mówisz - ale widzę że odnosi się ona do Ciebie, nie do mnie.
Pozwolę się nie zgodzić...
Moim zdaniem FSO zabiły wyłącznie związki. Reszta argumentów, wynika głównie z polityki wielkiego brata, a więc populistycznie odbudowujemy przemysł motoryzacyjny w PRL, ale trzymamy go cały czas lekko podduszonego, żeby przypadkiem nie wypadł lepiej od Avtovaza. To nie jest tajemnicą, że w zamysłach władz ZSRR, Polska nigdy nie miała być potęgą motoryzacyjną, bo gdyby miała być, to pieniądze na R&D i rozbudowę fabryki, w gospodarce centralnie planowanej, na pewno by się znalazły. Jednak Ruscy zawsze uważali nas za najbardziej buntowniczy naród, któremu trzeba przykręcić śrubę i upokorzyć jak tylko się da. Zadaniem PRL było dostarczanie żywności i surowców do ZSRR (sytuacja trochę podobna jak z Ukrainą), motoryzacja miała pozostać na poziomie takim, żeby ludzie mieli się w miarę czym przemieszczać i żeby morale były na akceptowalnym poziomie (czyt. będziecie produkować Pabiedę, ale zróbcie sobie plebiscyt na arcy-polską nazwę modelu, no i pyk - Warszawa).
Trzeba było FSO sprzedać/przenieść kiedy tylko się dało i byśmy jeździli Polonezem, a nie Rapidem, który swoją drogą, nie ma nic wspólnego z Rapidem. Suma-summarum linia Poloneza ponoć była bardziej nowoczesna, niż Favoritki w tamtym czasie. No i umówmy się Niemcy (jak i Ruscy) mają doskonałe doświadczenie w wyrywaniu fabryk z korzeniami i przenoszeniu ich w inne miejsce, więc kwestia lokalizacji uważam, że pomijalna.
FSO zniszczyli Polacy a dokładnie absurdalne wymagania związków zawodowych
Akurat to nie jest prawda teraz się zwala wszystko na związki zawodowe a jest to bzdura.
@@krzysztofciepicha4905 Wymagania związków to był gwóźdź do trumny.
@@maciekb6646
To nie związki zawodowe były odpowiedzialne za nieodpowiednia politykę rządu względem przedsiębiorstw państwowych, rząd nie chciał inwestować w fabryki i w inteligencje w tych fabrykach i uważali ze najprościej było sprzedać kupiłem sobie nie dawno książkę o 1000 polskich prototypów i projektów i tam tez jest napisane ze gdyby po upadku komuny użyto chociażby w części te pomysły Fabryka mogła by się odbić i stać się kluczowym graczem w Europie ale wiadomo najłatwiej jest się pozbyć żeby za nic nie odpowiadać, gdyby zrobiono z tymi samochodami to co zrobiono z polonezem z 1996-2002 byśmy nie musieli się martwić o przyszłość polskiej motoryzacji.
@@krzysztofciepicha4905 A skoro "przeczytałeś w książce " to NA PEWNO tak było ! Nie trzeba być geniuszem żeby uznać żądania związków zawodowych o braku zwolnień i pudrowaniu Poloneza za IDIOTYCZNE zakład nie miał szans przy takiej obsadzie się utrzymać Polonez Caro był nieśmiesznym żartem nie było w latach 90tych innego modelu którym inwestor mógł się zainteresować . Prototypy mogły sobie być ale to trzeba wdrożyć w latach 90tych na takie akcje było już za późno a wcześniej z wiadomych względów nie było politycznej woli . Rząd jaki by nie był wtedy nie miał kasy najzwyczajniej pompować w niepewny interes z FSO które było znane z chujowej jakości wyrobu . A z drugiej strony rząd nie mógł cłami dalej blokować importu skoro chciał iść gospodarczo na zachód a ludzie też patriotycznie nie chcieli jakoś kupować tego trupa Poloneza po uwolnieniu rynku . Lanos szedł bo de facto był pod nieciekawą bryłą Oplem fakt że z lat 80tych ale Oplem lepszy Opel z lat 80tych niż polonez de facto z 60tych ( podwozie Poloneza to NADAL jest Fiat 1300/1500 . Z czym do ludzi ! W skrócie w latach 90 żadne prototypy już by tej fabryki nie uratowały bo nie było kasy nawet na testową serię choćby były najlepsze to by ich nie wdrożyli . Po drugie przez durne postulaty związków zawodowych wybrano partnera który na rynku nie liczył się wcale i niespodzianka po kilku latach padł . Olano Fiata z którym mieli dobre reakcję i GM . Dlaczego ? Bo "Hurr durr Polonez hurr durr zwolnienia " . To fajnie mieliście kilka lat pracę i tego Poloneza aż to się wszystko nie zawaliło a zawalić się musiało przy tym splocie tragicznych decyzji od lokalizacji przez brak modernizacji po wybór partnerów strategicznych w bonusie jakość do dupy i bezsensowny marketing .
@@YankRR91 A słyszałeś o tym że parę wieków temu Rzaczpospolita była bogatsza od Brytanii, Francji czy Włoch?
W czasie potopu szwedzkiego ukradziono nam połowę majątku, a resztę zniszczono. Zginęło 40% ludności, w Wawie 50% z tym że jeżeli chodzi o ludzi którzy się czegoś dorobili jak np rzemieślników to w tym wypadku zginęło 80% warszawskich specjalistów... Więc opowiadanie o tym że my to sami odpowiedzialni jesteśmy za nasz los można między bajki włożyć...
Motobieda to powinien sobie obejrzeć dokument "Nocna Zmiana" który był dla polskiej TW zrobiony, ale po jego opiniach widać że nie dojrzał do tego żeby zaakceptować prawdy o tym jak to ta nasza wolność była kształtowana.
Czesi wywalili komunistów na zbity pysk, Nicolae Ceaușescu z żoną stanęli pod ścianą, a u nas jak Korwin zaproponował żeby ujawnić kto w sejmie ma teczkę i podpisane lojalki to się sądy oburzyły że to niekonstytucjonalne->to tak jakbyś się zastanawiał czemu Lech Wałęsa zawsze w koszulce KON-STY-TU-CJA występuje i obrazek z Matką Boską Częstochowską gdzieś zgubił...
Okazuje się że jednak FSO nie było tak zupełnie bez sensu.
Przy projekcie "Izera" miało ten atut że w ogóle powstało 🤪
Tak szczerze z tą lokalizacją to prawda.Zobaczcie wfm i wsk.Wfm- fabryka w Warszawie,Wysokie koszta produkcji,wysoki czynsz.WSK- niższy czynsz,niższe koszta produkcji,niższy czynsz za czym idzie niższy finalny koszt produktu,który był identyczny,do tego doszło rozwijanie drobnymi zmianami konstrukcji i udoskonalanie jej a nie stanie w miejscu i budzenie się z rękom w nocniku.Spójrzcie,że na naszym krajowym rynku bytowały jednocześnie żuk i nysa w takiej samej sytuacji i oba te twory utrzymywały się na rynku podobnie,a przy fabrykach w stolicy widać,że nie mają one racji bytu ze względu na same koszta.
podobne historie dotycza wielu innych polskich zakładów. Identycznie janusz eopowiadaja o wspaniałej polskiej elektronice, jak to sie świetnie ona rozwijała, bo takie super sprzęty grające były robione...
Świetna analiza jakże pieknej katastrofy :)
Podana z ikrą, kulturalnie i zrozumiale :)
Tak czymać!
Polski Fiat zmienił nazwę na FSO bo w latach 80-tych wprowadzone zmiany i jakość wykonania była już tak marna, że Fiat nie udzielił dalszej licencji na nazywanie polskiego fiata Fiatem, by nie puć wizerunku marki.
To akurat jest mitem po prostu do tego czasu trwała licenca potem już wygasła i robiliśmy dalej. W 126p też w podobnym okresie skończono kłaść te znaczki.
@@piotrp6229 Wygasła i z powodów opisanych powyżej jej nie przedłużyli. Nie jest to mit bo o tym opowiadał były dyrektor FSO.
Świetny merytoryczny materiał. Wszystko prawda. Janusze mają Boga w postaci B5... Pozdrawiam
Dużo nowoczesniejsze od Poloneza. co powiesz na seicento tanie gównidełko a i tak bardziej współczesne od Poloneza.
No i? Passaty chociaż jeżdżą nawet b5 łatwo spotkać na ulicy i kręcą po 700 - 800 tyś roczniki 96 - 97. Po przesiadali się z polonezów...i dobrze.
Mój ojciec pracował w Polmozbycie w Krakowie. Ponoć jak przychodziła dostawa fiatów 125 to dla wybranych z listy były te dobrze utłuczone egzemplarze. Pozostałym nie domykały się drzwi albo miały problem z dojazdem po rozładunku :) Moi starzy pojechali też do NRD kupić Skode 105, bo Skoda w tym czasie prześcigała nas jakością a dobre auta szły na eksport.
Dobrze powiedziane. Z jednym się nie zgodzę - że nie mieli szans. Mieli, bo mieli kilka atutów - m. in. bardzo dobry silnik kupiony od upadającego Rovera. Mieli rynek, który do pewnego stopnia był i + i - bo był największy w ówczesnej Europie środkowej i miał dostęp do innych, byłego bloku wschodniego. Mieli też eksport, m. in. do Francji, za pośrednictwem której mogli wypłynąć na inne rynki (patrz afrykańskie). Zawiniły bardziej nawet od związków, które no miały swoje cele, zarządzanie. Zarządzanie i jeszcze raz zarządzanie, które było na poziomie Pana Mireczka teoretyka w koszuli z krótkim rękawem, wąsami, a to wszystko okraszone krawatem z poliestru.
W tamtych czasach, gotowy był plan relokacji zakładów, w miejsca, gdzie m. in. była dostępna i tania energia elektryczna, była infrastruktura, która pozwalała zacieśniać współpracę w zakresie logistyki i produkcji części itd - czyli na Śląsk. Nie wykonano do tego.
FSO na zachodzie natomiast było sprzedawane jako wozidło praktyczne, posiadające 4 koła, kierownicę, i potrafiące w miarę przewieźć 4 osoby z A do B we względnym komforcie. Problem to wyposażenie, oraz stary beznadziejny silnik, który był promowany. Np standardowo klimatyzacja, to była dla Panów Menagerow wybryk natury i zwalczali ja jak tylko mogli. 1.4 mimo że mocniejsze, silnik nowoczesny, który tylko należało dopracować pod względem elektroniki, brzmiał mniej dumnie niż 1.6. materiały wykończeniowe w środku, a kto by się tym przejmował skoro jeździ, a już wtedy FSO miało propozycje kooperacji z różnymi poddostawcami, którzy proponowali zmiany w desce, siedzeniach, nowe, lepsze tańsze rozwiązania, konstruowania kokpitu, czy doboru materiałów. Eee, nacopoco, przecież się sprzedaje. No i przestał. Daewoo to już w ten mit poloneza nie wierzyło. Także zrobili modernizację, która nie miała sensu.
Reasumując, wychodzi polskie jest dobrze to po co zmieniać, czyli konserwatywne, nawet bym powiedział ultra, do wszelkich nowinek i rozwiązań usprawniających. Takie nacje mogą robić kominy, a nie sprzęt, który z natury rzeczy wiąże się z rozwojem, planowaniem, zarządzaniem i nowoczesnością. Dlatego do dziś, pomimo ogromnego rynku wewnętrznego i takiego przekonania społecznego, nie mamy żadnej marki nawet w miejsce FSO, czy projektu, pomimo że dzisiaj są marki do kupienia, jest wsparcie technologiczne i miejsce, gdzie możnaby na licencji z powodzeniem robić tani dobry samochód, czy to hybrydowy czy elektryczny, bo następuje niejako zmiana warty. I mieć nie będziemy, dopóki nie zmieni się mentalność, a na co się nie zanosi.
Osobiście uważam, że FSO można było spokojnie uratować, np tworząc tanie auto, z klimatyzacją, dla Kowalskiego, napędzane tanim autogazem z silnikiem rowera, które no już po tylu latach mogłoby się w ogóle nie psuć. Z dobry fotelem i nawet niech by było to stare zawieszenie, ale żeby było niezniszczalne. Klienci by się znaleźli czy na wersję osobową czy Truck. Ale no trzeba było z uporem maniaka nic nie robić i zawracać kijem Wisłę jeżeli chodzi o trendy. Po prostu oni sami chcieli upaść. I tyle.
KTO CI SPRZEDA LICENCJE NA ELEKTRYKA? BUAHAHA
@@AVE_LUCIFERUS_666 a co to kosmiczna technologia? Elektryk jest 100 razy prostszą konstrukcją od auta spalinowego. Mamy też dobry patent na silnik w Polsce. Tylko to skleić w całość