Słucham na spotifaju, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam. Język, styl, trafianie w punkt... Słucham do poduszki, przy garach, na spacerze, w kąpieli, w samochodzie. Potem tygodniami myślę, analizuję, wracam. Przyjaciółka wysłała link podpisany "złoto". Od tej pory ni chwili spokoju...czacha dymi, styki się palą. Ludzie nie słuchajcie tego, bo już nigdy nie będziecie spać spokojnie
Aaaaa normalnie głowa mnie rozbolała....teraz będę kwartał rozkminiać co jest moje ....dzięki Marta ! Poszerzam horyzonty za sprawą Twojego niby ponurego a jakże pozytywnego gadania :)
W nawiązaniu do komentarza Beaty: mi te mroczne podcasty wlewają lekkość, nadzieję, jasność, pomagają łączyć kropki. Gdyby ktoś chciał dowiedzieć się więcej o temacie tego konkretnego odcinka i naprawdę popalić styki to polecam blog psychowiedza. Te schematy - jak tak głębiej podłubać - to jak cholerne łacińskie koniugacje i deklinacje, więc miłej zabawy!
Niesamowicie wartościowe treści, bardzo dziękuję, zawsze czekam z niecierpliwością na nowe odcinki. Oczywiście też starałam się przyporządkować klocki do siebie i najbardziej pasuje motyw braku samokontroli i nagradzanie się bezsensownym przeglądaniem Internetu za byle czynności. Nie wiem czy przekroczyłam już tę granicę w której brak samokontroli przeradza się w uzależnienie behawioralne, ale pierwszy raz usłyszałam to z zewnątrz i daje mi to pole do rozważań i ulepszeń. Pozdrawiam :)
To ja chyba jestem mistrzynią w drugą stronę😀 Dziękuję bardzo, że tylko Pani mnie uspokaja. Zgadzam się w całej rozciągłości, nieznarobiwszy się jak typowa cierpiętnica otwiera się kreatywność.
Zastanawianie się, dlaczego ktoś "daje się krzywdzić", może niestety stać się początkiem obwiniania osób doświadczających przemocy. Winna jest zawsze tylko ta osoba, która się przemocy dopuszcza. A ta druga, z różnych przyczyn, nie zawsze ma możliwość odejścia od osoby ją krzywdzącej. Chyba nikt nie chce być krzywdzonym i gdyby dana osoba miała możliwości, wsparcie ze strony otoczenia, widoki na przyszłość, wiarę w siebie - być może dawno zakończyłaby szkodliwy związek.
Pani Marto, sprawdziłam dane wspominanego badania na uczniach szkoły podstawowej. To był przeprowadzony w latach 60-tych eksperyment Roberta Rosenthala i Lenore Jacobson.🤓 Trochę mi teraz głupio, bo właśnie ten eksperyment, a raczej po prostu pojęcie "efektu Pigmaliona", zawsze służyło mi za uzasadnienie dla ciągot cokolwiek nawiedzonej polonistki, która nieustannie stawia przed swoimi uczniami wykraczające poza podstawę programową wyzwania - właśnie w przekonaniu, że jak się wierzy, wymaga i pomaga, to się stwarza stosowne rusztowanie dla dobrego wzrostu. Do tego jeszcze jestem tak perfidna, że w starszych klasach używam filmu "Cudotwórczyni" (koniecznie czarno-białej wersji) o Hellen Keller i Anne Sullivan, żeby moim uczniom wytłumaczyć na przykladzie, czemu wymaganie jest jednak dla rozwoju potrzebne i czemu to normalne i absolutnie ok, że się złoszczą i niepokoją w obliczu wyzwań - kiedy czegoś jeszcze nie umieją i dopiero muszą się tego nauczyć. Z tych wszystkich powodów bardzo uważnie (robiąc histeryczny rachunek sumienia) słuchałam tej części Zmierzchu o wychodzeniu poza sferę komfortu. No bo nie da się ukryć, że ja ciągle wypycham moich uczniów z ich wygodnych miejsc w sensie poznawczym.Taka moja rola. Ale to chyba ok, jeśli w tym samym czasie staram się im zapewnić maksymalną możliwą w warunkach szkolnych (z ocenami😩) ilosc komfortu emocjonalnego? Czy takie spojrzenie na inkryminowane "komforty" brzmi sensownie?
Trochę brzmi, a trochę czuję, że Pani wraz z uczniami zależy od systemu, który po prostu nie respektuje naturalnego tempa wzrostu. I, który ma wypychanie bardzo toksycznie poustawiane.
@@MartaNiedzwiecka Niestety, ma Pani rację 😩 Ja wiem, że wiele moich działań to jest po prostu dążenie do minimalizowania strat. Coś jak przestawianie mebli na tonącym statku. Pamiętam swoje przygnębienie po lekturze książki "Drive" Daniela H. Pinka. Stwierdziłam, że szkoła, tak jak ona dziś wygląda, na wejściu jest spalona. Z jej systemem kontroli i zewnętrznych motywatorów ma żadne albo bardzo mizerne szanse inspirować prawdziwą kreatywność i radość nauki. Po prostu za mało w niej przestrzeni na autonomię, na flow, na poszanowanie procesu (zamiast nastawienia na wynik), na - tak jak Pani zauważyła - indywidualne tempo rozwoju i pracy. Ech...
Po odsłuchaniu odniosłam wrażenie, że killka z tych klocków wpędziło mnie lub było częścią mojej depresji. W pewnym momencie bardzo mocno zrosły się we mną i w takim pryzmacie postrzegałam siebie
wow! Mam klocek "dziecka z kluczem na szyi" no i przyznaję z tymi relacjami ..hm to tak jest BTW kiedy obejrzałem twój występ na kanale Imponderabiliach doszedłem do wniosku że absolutnie jesteś showoman! Czy planujesz pogadanki z wizją ? :-)
Absolutnie nie planuję. Z wizją są tylko webinary. Ja jestem stworzeniem bardzo źle znoszącym kamerę w jakiejkolwiek postaci. I nie, nie mam zamiaru tego oswajać, dlatego robię podkast a nie video.
18 klocków to jest bardzo dużo... Rozkłada się między 262143 możliwych kombinacji w uproszczeniu. A rozwinięcie tych kombinacji zachacza się o 17403456103284420 sekwencji zdarzeń między tymi 18'ma klockami. A one mogą być skorelowane z innymi zestawieniami progów numerycznych w innych obszarach naszego życia i egzystencji. Ile jest tych zestawień? W jakich progach do tej 18'tki? 8? 18. 26? 76? Ile? Bo zdaje się że mamy tutaj sporą dowolność. I jak tutaj w tym wszystkim ma się nie rodzić dysonans poznawczy, wyparcia i błędy logiczne
Na szczęście ja słabo liczę, więc magia cyfr do mnie nie przemawia. Błędy loguiczne się do tego nie aplikują, bo nie ma czego dowodzić - najwyżej istnienia klocków lub nieistnienia. Dysonanse są ich skutkiem, więc w grę wchodzi najwyżej wyparcie.
@@MartaNiedzwiecka Ja też słabo liczę. Czasem zdarzają mi się błędy i nie dopatrzenia. Pewne rzeczy człowiek musi sobie przyswoić. Pewnych rzeczy musi się nauczyć. Nie wiem na ile to jest prawdziwe, ale szacuje się że średnio istnieje jakichś 40 tys. słów. Jest z tym pewien problem. Ociera się to o "Okno Overtona" a życie niestety nie znosi próżni. Strukturalizm miał zrobić z tym porządek ale progi numeryczne jakie by się tutaj pojawiły byłyby tak ogromne, że nie bylibyśmy w stanie tego nigdzie i na niczym zapisać. Szkoda że się pojawiają przed nami takie ograniczenia. W jaki sposób to policzyłem? Te 18 klocków. Dokładnie tak jakbym liczył hipotetyczną ilość możliwych losowań w totolotka.
Czasem jest tak, że dany tekst zawiera w sobie sporą ilość literówek. I czytając coś takiego mózg bardzo często sam je układa w taki sposób że nawet nie zauważymy większości z tych poplątańców. Ale to nie we wszystkim i nie zawsze tak musi działać jeśli chodzi o życie. To jest czasem po prostu za mało. I właśnie wtedy należy umieć dobrze liczyć... Pozdrawiam
Słucham na spotifaju, uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam. Język, styl, trafianie w punkt... Słucham do poduszki, przy garach, na spacerze, w kąpieli, w samochodzie. Potem tygodniami myślę, analizuję, wracam. Przyjaciółka wysłała link podpisany "złoto". Od tej pory ni chwili spokoju...czacha dymi, styki się palą. Ludzie nie słuchajcie tego, bo już nigdy nie będziecie spać spokojnie
Mam podobnie ♥️
podpinam sie, zaczelam sluchac i .. nie moge sie oprzec zeby nie sluchac dalej i dalej, ciagle i ciagle ... 😂 Miod! ❤
Dziękuję 🎉
Aaaaa normalnie głowa mnie rozbolała....teraz będę kwartał rozkminiać co jest moje ....dzięki Marta ! Poszerzam horyzonty za sprawą Twojego niby ponurego a jakże pozytywnego gadania :)
no to nie jesteś w tym sama. ciężkie te klocki :(
Świetny odcinek tego potrzebuję
W nawiązaniu do komentarza Beaty: mi te mroczne podcasty wlewają lekkość, nadzieję, jasność, pomagają łączyć kropki. Gdyby ktoś chciał dowiedzieć się więcej o temacie tego konkretnego odcinka i naprawdę popalić styki to polecam blog psychowiedza. Te schematy - jak tak głębiej podłubać - to jak cholerne łacińskie koniugacje i deklinacje, więc miłej zabawy!
Niesamowicie wartościowe treści, bardzo dziękuję, zawsze czekam z niecierpliwością na nowe odcinki. Oczywiście też starałam się przyporządkować klocki do siebie i najbardziej pasuje motyw braku samokontroli i nagradzanie się bezsensownym przeglądaniem Internetu za byle czynności. Nie wiem czy przekroczyłam już tę granicę w której brak samokontroli przeradza się w uzależnienie behawioralne, ale pierwszy raz usłyszałam to z zewnątrz i daje mi to pole do rozważań i ulepszeń. Pozdrawiam :)
Ciesze się z refleksji, ale proszę łagodnie ze sobą. Może potrzeba więcej nagród, dobrych rzeczy?
Bardzo dziękuję :) i proszę łagodnie z tymi schematami, bo można się wpiać we wszystko.
To ja chyba jestem mistrzynią w drugą stronę😀 Dziękuję bardzo, że tylko Pani mnie uspokaja. Zgadzam się w całej rozciągłości, nieznarobiwszy się jak typowa cierpiętnica otwiera się kreatywność.
gęsto!
Ano !
Zastanawianie się, dlaczego ktoś "daje się krzywdzić", może niestety stać się początkiem obwiniania osób doświadczających przemocy. Winna jest zawsze tylko ta osoba, która się przemocy dopuszcza. A ta druga, z różnych przyczyn, nie zawsze ma możliwość odejścia od osoby ją krzywdzącej. Chyba nikt nie chce być krzywdzonym i gdyby dana osoba miała możliwości, wsparcie ze strony otoczenia, widoki na przyszłość, wiarę w siebie - być może dawno zakończyłaby szkodliwy związek.
Pani Marto, sprawdziłam dane wspominanego badania na uczniach szkoły podstawowej. To był przeprowadzony w latach 60-tych eksperyment Roberta Rosenthala i Lenore Jacobson.🤓 Trochę mi teraz głupio, bo właśnie ten eksperyment, a raczej po prostu pojęcie "efektu Pigmaliona", zawsze służyło mi za uzasadnienie dla ciągot cokolwiek nawiedzonej polonistki, która nieustannie stawia przed swoimi uczniami wykraczające poza podstawę programową wyzwania - właśnie w przekonaniu, że jak się wierzy, wymaga i pomaga, to się stwarza stosowne rusztowanie dla dobrego wzrostu. Do tego jeszcze jestem tak perfidna, że w starszych klasach używam filmu "Cudotwórczyni" (koniecznie czarno-białej wersji) o Hellen Keller i Anne Sullivan, żeby moim uczniom wytłumaczyć na przykladzie, czemu wymaganie jest jednak dla rozwoju potrzebne i czemu to normalne i absolutnie ok, że się złoszczą i niepokoją w obliczu wyzwań - kiedy czegoś jeszcze nie umieją i dopiero muszą się tego nauczyć. Z tych wszystkich powodów bardzo uważnie (robiąc histeryczny rachunek sumienia) słuchałam tej części Zmierzchu o wychodzeniu poza sferę komfortu. No bo nie da się ukryć, że ja ciągle wypycham moich uczniów z ich wygodnych miejsc w sensie poznawczym.Taka moja rola. Ale to chyba ok, jeśli w tym samym czasie staram się im zapewnić maksymalną możliwą w warunkach szkolnych (z ocenami😩) ilosc komfortu emocjonalnego? Czy takie spojrzenie na inkryminowane "komforty" brzmi sensownie?
Trochę brzmi, a trochę czuję, że Pani wraz z uczniami zależy od systemu, który po prostu nie respektuje naturalnego tempa wzrostu. I, który ma wypychanie bardzo toksycznie poustawiane.
@@MartaNiedzwiecka Niestety, ma Pani rację 😩 Ja wiem, że wiele moich działań to jest po prostu dążenie do minimalizowania strat. Coś jak przestawianie mebli na tonącym statku. Pamiętam swoje przygnębienie po lekturze książki "Drive" Daniela H. Pinka. Stwierdziłam, że szkoła, tak jak ona dziś wygląda, na wejściu jest spalona. Z jej systemem kontroli i zewnętrznych motywatorów ma żadne albo bardzo mizerne szanse inspirować prawdziwą kreatywność i radość nauki. Po prostu za mało w niej przestrzeni na autonomię, na flow, na poszanowanie procesu (zamiast nastawienia na wynik), na - tak jak Pani zauważyła - indywidualne tempo rozwoju i pracy. Ech...
Marta, mówi
Ja: ja to mam!
Tylko nie przesadzić z autoanalizą :)
👏🏻👏🏻👏🏻
Po odsłuchaniu odniosłam wrażenie, że killka z tych klocków wpędziło mnie lub było częścią mojej depresji. W pewnym momencie bardzo mocno zrosły się we mną i w takim pryzmacie postrzegałam siebie
Tak, kilka z nich może być "budulcem" przy okazji depresji.
Musiałam wygooglować co to pierścień Arabelli 😆 jestem dzieckiem (późnego) PRL ale ta produkcja mnie ominęła
NAPRAWDĘ? To jest cudo ten film. Oczywiscie teraz jest ramotą, ale nadal - cudowną ramotą :))
wow! Mam klocek "dziecka z kluczem na szyi" no i przyznaję z tymi relacjami ..hm to tak jest BTW kiedy obejrzałem twój występ na kanale Imponderabiliach doszedłem do wniosku że absolutnie jesteś showoman! Czy planujesz pogadanki z wizją ? :-)
Absolutnie nie planuję. Z wizją są tylko webinary. Ja jestem stworzeniem bardzo źle znoszącym kamerę w jakiejkolwiek postaci. I nie, nie mam zamiaru tego oswajać, dlatego robię podkast a nie video.
Skąd to piękne kimono na miniaturce? 😍
Joanna Hawrot :)
przydałby się link do Patronite
Zapraszam - jest na wszystkich socjalach i na mojej stronie. >> patronite.pl/Zmierzchu
18 klocków to jest bardzo dużo...
Rozkłada się między 262143 możliwych kombinacji w uproszczeniu.
A rozwinięcie tych kombinacji zachacza się o 17403456103284420 sekwencji zdarzeń między tymi 18'ma klockami.
A one mogą być skorelowane z innymi zestawieniami progów numerycznych w innych obszarach naszego życia i egzystencji.
Ile jest tych zestawień?
W jakich progach do tej 18'tki?
8?
18.
26?
76?
Ile?
Bo zdaje się że mamy tutaj sporą dowolność.
I jak tutaj w tym wszystkim ma się nie rodzić dysonans poznawczy, wyparcia i błędy logiczne
Na szczęście ja słabo liczę, więc magia cyfr do mnie nie przemawia. Błędy loguiczne się do tego nie aplikują, bo nie ma czego dowodzić - najwyżej istnienia klocków lub nieistnienia. Dysonanse są ich skutkiem, więc w grę wchodzi najwyżej wyparcie.
@@MartaNiedzwiecka
Ja też słabo liczę.
Czasem zdarzają mi się błędy i nie dopatrzenia.
Pewne rzeczy człowiek musi sobie przyswoić.
Pewnych rzeczy musi się nauczyć.
Nie wiem na ile to jest prawdziwe, ale szacuje się że średnio istnieje jakichś 40 tys. słów.
Jest z tym pewien problem.
Ociera się to o "Okno Overtona" a życie niestety nie znosi próżni.
Strukturalizm miał zrobić z tym porządek ale progi numeryczne jakie by się tutaj pojawiły byłyby tak ogromne, że nie bylibyśmy w stanie tego nigdzie i na niczym zapisać.
Szkoda że się pojawiają przed nami takie ograniczenia.
W jaki sposób to policzyłem?
Te 18 klocków.
Dokładnie tak jakbym liczył hipotetyczną ilość możliwych losowań w totolotka.
Czasem jest tak, że dany tekst zawiera w sobie sporą ilość literówek.
I czytając coś takiego mózg bardzo często sam je układa w taki sposób że nawet nie zauważymy większości z tych poplątańców.
Ale to nie we wszystkim i nie zawsze tak musi działać jeśli chodzi o życie.
To jest czasem po prostu za mało.
I właśnie wtedy należy umieć dobrze liczyć...
Pozdrawiam