To jest moja zmora życiowa, którą staram się przepracować na terapii. Mam wrażenie, że większość osób w moim wieku (23 lata) czerpie z życia dużo więcej niż ja. Przez miłosną głupotę nie dostałam się na studia dzienne, więc poszłam zaocznie na prywatną uczelnię, poszłam tez do pracy. Nie żyje studenckim życiem, mieszkam dalej w domu rodzinnym. Czuje, że przez to coś mi umknęło, jakieś ważne doświadczenie życiowe. Później przez praktycznie całe moje studia byłam w kolejnym związku i dodatkowo nie pracowałam nad swoimi lękami i swoim charakterem. Skończyło się na tym, że gdy ja żyłam nudnym życiem, które kręciło się wokół pracy, związku i studiów, moja przyjaciółka była w tym czasie w Rzymie na Erasmusie. Teraz jestem singielką na V roku studiów, bez pracy. Chciałam coś zmienić i wyjechać na Au Pair do USA, ale okazało się, że to wcale nie wygląda tak różowo jak reklamuje to agencja. Znalazłam więc Work&Travel, ale tam wyjeżdża się na wakacje i trzeba studiować, a ja będąc na V roku w okresie wakacyjnym mam niestety obronę i ostatnią sesję, później będzie już za późno. Mam wrażenie, że życie ucieka mi przez palce. Nie wiem co mam dalej z nim robić, a myśli te mnie zabijają. Jestem mieszanką strachu, braku poczucia bezpieczeństwa i zagubienia. Niektórzy myślą, że to błogosławienstwo, że obecny świat jest tak bardzo otwarty i można w tym życiu zrobić wszystko czego się zapragnie. Dla mnie to okrucieństwo. Ciągle słyszę, ile to mogę zrobić, a mnie sama ta myśl przytłacza. Za dużo opcji do wyboru.
Przechodziłam przez to i myślę, że wiele osób przez to przechodzi. Tak naprawdę mam wrażenie, że życie studenckie jak z filmów ma może 5% studentów, a reszta żyje nieustannymi marzeniami o tym. Ja żyłam w takim kołowrotku porównywania się kilkanaście lat. Dlatego teraz mogę doradzić tylko - stop, zatrzymaj się, nic nie musisz! Gdy wszystkie moje wyidealizowane plany nie wypaliły postanowiłam się zatrzymać, odetchnąć, dać sobie czas na przemyślenie. Zaczęłam dbać o swoją mentalność, uczę się żyć "normalnym" życiem bez wyrzutów sumienia i ciągłego sabotowania siebie, że wszystko ma być inaczej. Pomaga mi w tym medytacja, modlitwa i nieustanne przypominanie sobie, że nic nie muszę, że każdego dnia mogę odpoczywać i cieszyć się chociażby z dobrego jedzenia czy kubka dobrej kawy/herbaty. Daję sobie czas na uspokojenie wewnętrzne i mentalne a potem chcę spróbować spełniać swoje cele od miejsca, w którym teraz jestem. Trzymam kciuki za Ciebie i za siebie!
Nie przejmuj się tym "życiem studenckim". Jestem studentką obecnie drugiego kierunku, ponieważ pierwszy mi nie wyszedł i rzuciłam po roku. Była to matematyka. Ludzie ledwo mieli czas, aby pójść na jakąś głupią kawę po zajęciach, bo cały czas były kolokwia i zaliczenia. Teraz jestem na studiach związanych z finansami. Czasu jest zdecydowanie więcej, ale ludzie jednak mają swoje życia. Nie ma z kim się umówić w weekend bo 80% osób na roku wyjeżdża do domów rodzinnych. Przez prawie 4 miesiące byłam 2 razy gdzieś ze znajomymi poza uczelnią. Poza tym Erasmus też nie jest taki super na jaki go malują. Trzeba często samemu szukać lokum w obcym kraju, mieć własne pieniądze na przeżycie bo uczelnia sponsoruje zwykle tylko czesne na zagranicznej uczelni. Też jeszcze w liceum się mocno przejmowałam tym, że każdy jeździ na wakacje za granicę, jest bogatszy ode mnie. Ale zrozumiałam, że często ludzie wyolbrzymiają wszystko, a warto się cieszyć z każdej pierdoły w życiu. Bo "nudne" życie ma 95% ludzi w tym kraju.
Miałam lub dalej trochę mam ale w niniejszym stopniu że studenckim życiem i ogólnie kryzys życiowy. Jestem 2 rok na zaocznych i pracuje. Marzyło mi się zawsze wychodzenie z grupą studentów na jakieś spotkania, domówki, wiecie życie społeczne. Jednak ciężko jest coś takiego zorganizować kiedy każdy żyje w różnym miejscu, pracuje i jeszcze nie jest sie ze sobą na tyle blisko zeby wychodzić poza uczelnie. W sierpniu 2023 dostałam pierwszego psychicznego załamania. Codziennie wstać, zjeść, może coś poczytać i pooglądać. Dopadła mnie taka monotonia, że popłakałam sie u psycho i powiedziałam, że nie widze sensu swojego życia. Może nie mam myśli samobójczych i nie chce zakańczać życia ale po prostu zaczął dobijać brak wrażeń. Od baaardzo dawna praktykuje wdzięczność, doceniam wiele rzeczy jednak przyszedł moment gdzie to przestało wystarczać. Ostatnio miałam 3 taki zjazd, był chwilowy na szczęście ale czasem ciężko sobie z tym radzić. Uznałam, że jest to właśnie kwestia: - braku celu, który nie jest długoterminowy (kiedyś te cele dawała nawet szkoła, nauka na testy, wycieczki, w szkole miało się znajomych więc automatycznie byłam zaspokajana. teraz trzeba te cele samemu tworzyć co czasem wydaję się trudne i naprawdę trzeba sje zastanowić czego się chce od życia. dlaczego nie długoterminowy? bo cel "ukończę studia" będzie dopiero za 3 lata a efektów potrzebuje trochę szybciej żeby poczuć się lepiej) - brak kontaktu z ludzmi. Miałam grupę znajomych jednak każdy zaczął iść w swoją stronę. Żyłam ciągle wspomnieniami co nie pozwalało iść do przodu. Jednak kiedy się nad tym zastanowiłam okazało się, że oni wciąż są, trzeba tylko samemu dać trochę wysiłku i ogarnąć spotkanie nawet na planszówki. - brak wrażeń. Wiem, że jak się robi coś 1. raz to nasze życie wydaje się bardziej ekscytujące i czujemy że dużo robimy. Nowe hobby, jakiś wyjazd. Czasem nie wiadomo jak się za to zabrać a uciekanie np w seriale czy anime pomaga na chwilę bo mózg nie rozróżnia fikcji od rzeczywistości a my 8h przeżywamy nie swoję życie. I tak receptą na cały kryzys okazało się rozwiązanie powyższych punktów tzn - ustalenie małych celów, które będą mnie rozwijać na różnych płaszczyznach. nie musi to być codzienne wstawanie o 6 i dzień pełen zajęć bo idzje się zajechać. - umawianie sje na spotkania, tworzenie po prostu wspomnien, korzystanie z okolicznych atrakcji, nawet Wieczór planszówek może być jednym z zajęć gdzie brzuch boli od śmiechu. (tu mogę dodać, że zrobiłam tak we wrześniu, że codziennie z kims się widziałam i to aż za bardzo że na koniec miesiąca miałam dość XDD) - szukanie atrakcji, które dostarczą mi wrażeń niczym z gier (nie każe napadać na bank, to tak z rozsądkiem). U mnie to są escape roomy, biwaki w lesie, basen, siłownia, wspinaczka, łucznictwo i chcę znaleźć czas, chociaż na chwilę aby spróbować niektórych tych rzeczy. Ja mam 21 lat a czuje, że robię za mało, że mogłam wcześniej zaczną joge, że mogłam wcześniej zacząć siłowo ćwiczyć. Jednak zawszę się znajdzie powód dlaczego nie zaczęłam (oprócz kwesti, że sie mogło nie chcieć) I na koniec dodam, że może dobry będzie autorytet? Albo coś lub ktoś kto nas będzie motywował? Nawet postać fikcyjna. Naprawdę wyszedł oewnie długi ten komentarz, jednak może komuś coś pomorze.
Jeju, mi też bardzo pomogłaś tym komentarzem 🫶 Znajduję się w (dosłownie) identycznej sytuacji jak opisałaś, też 2 rok zaocznych, codziennie praca, brak znajomych a jak już to ciągłe dramy, oskarżenia, problemy... Przechodzę załamkę, nie widzę sensu takiego życia. Chcę coś zmienić aby zacząć żyć, naprawdę zacząć żyć i ty mnie do tego zainspirowałaś!
Nie wiem jak to robisz, ale zawsze kiedy dopadają mnie jakieś negatywne myśli związane z moim sukcesami/upadkami w skrajnie ambitnym środowisku medycznym, pojawiasz się ze swoim filmem-pogadanką dotykając dany problem. Dzięki wielkie za to co robisz, to niesamowite jak kilka minut filmiku na yt potrafi wnieść w życie i pomóc w codziennych rozterkach.
Bardzo dziękuję ci za ten materiał. Jestem teraz w trudnej sytuacji, gdyż straciłam pracę, mieszkam z rodzicami i mimo wieku 25 lat wydaje mi się że zmarnowałam parę lat życia, blizej mi do trzydziestki i że jestem za stara na cokolwiek - zwłaszcza patrząc na rówieśników z mojego otoczenia, ktorzy mają rodziny, biznesy, kariery i odnoszą sukcesy. Oczywiście życzę im jak najwięcej szczęścia i powodzenia. Zrozumialam trochę, że muszę wyluzować i na spokojnie w swoim tempie się rozwijać - bo pośpiech i presja mi szkodza niż pomagają oraz że wszystko ma swój odpowiedni czas. Dużo mnie czeka pracy nad sobą - najważniejsze, by się nie poddawać. Jeszcze raz dziękuję 😊
Cały filmik mówisz że nie można się porównywać i że każdy ma swój cel w życiu. Myślę sobie super mnie zmotywowałeś i na serio lepiej się czuje..... jeb "lecę na Sri Lankę surfować, nurkować, chodzić po dżungli" tymczasem w mojej głowie: "kurwa co źle robię w życiu że ja nie latam sobie w tropiki" Caky twój wysiłek jak krew w piach XDD
Szczerze, jakies pol godziny myslalem czy tego nie wyciąć. Xd ale w koncu uznałem, że nie, bo przeciez ekspozycje na tego typu bodźce mamy w social mediach caly czas i może nawet to bedzie dobra okazja, żeby się „przetestować w warunkach kontrolowanych” xd
Nie obejrzałam jeszcze filmu, ale moim zdaniem porównywanie się do innych jest dobre w pewnym sensie, bo widzisz ile ktoś osiągnął i zaczynasz chcieć coś więcej niż siedzieć przed telewizorem całe dnie i pracować aż do emerytury w jednej filmie.
Chciałbym nadrobić wszystkie nieprzeczytane lektury z szkoły podstawowej, gimnazjum oraz liceum. Ogromne kompleksy nie dają mi spokoju, budzę się w środku nocy, płaczę i nie mogę spać. Mój mózg przypomina i stan psychiczny przypomina raczej starte ziemniaki. Mam wrażenie, że nigdy nie przeczytałem żadnej książki. Mam dwadzieścia pięć lat i czuję się na trzynaście. Mam wrażenie, że nie uczyłem się od 11 roku życia i zmarnowałem całe dotychczasowe życie. Mam wrażenie, że 3/4 życia spędziłem przy komputerze i telefonie. Nic nie umiem i zamierzam rozwiązywać testy szóstoklasisty i testy gimnazjalne. Nigdy się nie starałem i na nic sobie nigdy w życiu nie zapracowałem. Chciałem zmontować materiał do radio, gdzie pracuję ochotniczo, lecz potwornie nie mam siły i prawie rok się męczę. Koleżanka obiecała mi pomóc. Chciałem pouczyć się Angielskiego do matury, a potem Angielskiego zawodowego który miałem w szkole policealnej, ale ledwo go zdałem. Tym razem również nie miałem siły na naukę. Od 11 roku życia czułem, że nie jestem w stanie dogonić pędzącego życia. Przede mną OGROM pracy a ja nie daję sobie rady z niczym będąc dziesięć lat w psychoterapii, najchętniej cofnąłbym się do początku narodzin. Chętnie pochodziłbym pięć razy w tygodniu do liceum. Odczuwam przepotworny ból i nie jestem w stanie sobie z tym poradzić. To ogromnie boli, wstaję o 6:00 a nie jestem w stanie wyjść z domu. Miałem dziś iść do koleżanki, która miała mi pomóc z montażem materiału do radio. Niestety nie wezmę z sobą torby i torby na laptopa, biorąc jeszcze kule. Jestem osobą z niepełnosprawnością fizyczną i zaburzeniami osobowości. Nie jestem w stanie nic zrobić. Nie pojechałem dziś na wolne słuchanie Fizyki na UW, czuję ogromny ból. Śpię jeszcze u rodziców bo nie udało mi się wynieść na studia, nie mam matury ani pracy, mama grzebie mi w torbie a tata komentuje jak się myję. Musiałem odwołać randkę bo się na nią spóźnię i przełożyłem na następny tydzień. Boli mnie to, że nigdy już nie pojadę po raz pierwszy sam zagranicę w wieku 19 lat bo mam toksycznych rodziców, później na Maltwę, na Litwę, na Malediwy, do Mediolanu. Skoro inni mogą to ja też. Niestety ja już mniej zobaczę w życiu. Nigdy nie uprawiałem seksu, ale bardzo mocno walczę o "one night stand". Poszukuję pracy, staram się o wyjazd na Europejskie Nagrody Filmowe i Berlinale, jestem dziesięć lat w psychoterapii. Nie jestem w stanie wytrzymać tego życia z powodu gigantycznego bólu egzystencjalnego. Mama każe mi sprzątać w własnej torbie wyrzucać według niej samej niepotrzebne rzeczy i doprowadza mnie do ogromnej ilości szału oraz bólu, w wszystko się wtrąca. Ja już tego wszystkiego nie wytrzymuje. Mam 25 lat i śpię u rodziców. Nie wierzę w jakąkolwiek efektywność tego co robię. Mam do oddania materiał do radio, ale od prawie roku nie mam siły go skończyć, pracuję za darmo w portalu teatralnym. Nie jestem w stanie się skupić, otwieram oczy i płaczę. Jestem osobą niepełnosprawną fizycznie oraz mam zaburzenia osobowości. Nigdy nie mogłem ubrać się tak jak chcę, byłem traktowany jak kukła, przedmiot. Kupiłem sobie koszulę raz w życiu. Czasami nie znam swoich preferencji estetycznych, ale lubię glany i Depeche Mode. Chciałbym studiować i pracować oraz mieć pokój w Łodzi, wczoraj siedzących w kawiarnii słyszałem rozmowę ludzi śmiejących się z tego, że ktoś ma 23 lata, nie ma mieszkania i studiuję na pierwszym roku. Chciałbym malować murale, studiować Fizykę i grać DJ sety, robić wizualki na koncerty, chodzę na tenisa. Nie mogę znaleźć WWF na terenie Fabryki Norblina a poszukuję pracy w przedstawicielstwie tej fundacji. Chciałbym dawać korepetycje z matematyki i fizyki, ale jej nie umiem. Odczuwam ogromny ból psychiczny, wróciłem od neurologa i nic nie zrobiłem. Mama poszła z mną do lekarza bo jej się nudziło, poczułem się okropnie. Mam masę rzeczy do zrobienia, chciałem zmontować materiał do radio i nie mam na nic siły. Codziennie wstaję z łzami w oczach bo nigdy nie chciałem mieć takiego życia. Potwornie boli mnie to, że już nie pojadę sam na Słowację w wieku 20 - lat, a mój były znajomy, który na mnie nasrał był na pierwszych samodzielnych wakacjach zagranicą w wieku 19 lat. Chciałbym studiować i pracować, nie mam siły na naukę do matury. Jestem siedem lat do tyłu z życiem jak nie dłużej, a cały okres nastoletni przechodziłem z ogromnym metaforycznym "Nie mogę" na czole, potrafię zrobić zaledwie trzy potrawy bo rodzice mnie niczego nie nauczyli a sam ogromnie bałem się ich reakcji. Powinienem teraz być na drugim stopniu Fizyki na UŁ pracując i mając pokój, nie mam siły na chodzenie na wolne słuchanie na Uniwersytet Warszawski. Leczę się psychiatrycznie dziesięć lat, mam epizod zaburzenia dysocjacyjnego. Byłem dziś u psychiatry za 350 zł, przedłużyć receptę na leki. Mam epizod zaburzenia dysocjacyjnego, przez cztery dni nie wstałem na wolne słuchanie Fizyki na UW. Nie mam nikogo w życiu, ale nie czuję się samotny tylko sam. Pani psychiatra powiedziała, że jestem uparty, że trzymam się wyidealizowanej wizji życia i że z dysocjacją mogę pożegnać się za rok bo to musi po prostu minąć. Pani powiedziała także, że nie zabiła mnie niepełnosprawność a zaburzenia osobowości i nawet spóźnień nie usprawiedliwiam niepełnosprawnością. Spóźniłem się niewiadomo czemu i zabrałem komuś 15 minut wizyty, czuję się bardzo przybity. Gdybym nie chciało mi się normalnie żyć i przejmowałbym się niepełnosprawnością to już by mnie nie było. Jestem dziesięć lat w psychoterapii, minąłem młodszych od siebie ludzi z jakiegoś biura na papierosie, potem dwie Panie mówiły o delegacjach i zebraniach. Poszukuję pracy, lecz nie mam na to wszystko siły. Marzę o zdaniu matury i pójściu na studia, zmarnowałem swoje dotychczasowe życie. Chciałbym się wynieść od rodziców do pokoju, nienawidzę siebie i swojego życia, jestem do tyłu. Gdy miałem 16 lat to nie mogłem wyjść samemu z domu, nie czuję się osobą sprawczą i odpowiedzialną. Muszę doświadczać zupełnie nowych rzeczy, takich których zawsze chciałem a nie robiłem. Muszę wyjść z swojej strefy dyskomfortu i przełamać infantylnie proste schematy w swojej codzienności. Niestety po powrocie do domu leżę i zalewam się łzami nie mając po prostu sił, kolejny tydzień. Muszę zrobić sobie taki miesiąc, spróbować po prostu przejść tę drogę. Gdy moja siostra wyniesie się od rodziców to będę rozważać próbę samobójczą bo nigdy nie chciałem mieszkać u rodziców bez niej. Nie mam matury, nie mam pracy, nie mam prawa jazdy, śpię u rodziców a mentalnie mieszkam na ulicy. Jestem osobą z niepełnosprawnością fizyczną oraz zaburzeniami osobowości. Nie stać mnie na pokój, powinienem siedzieć teraz na doktoracie z Fizyki w Łodzi i mieć normalne życie. Nigdy nie uprawiałem seksu, ale bardzo mocno walczę o "one night stand". Kiedyś bałem się, że dziewczyna zobaczy w mnie zaryczane i zalęknione dziecko. Pracuję w wolontariacie w radio i piśmie teatralnym. Bardzo boję się rynku pracy, bo życie jest krótkie a po pięćdziesiątce potencjalni pracodawcy traktują człowieka jak szmatę, szukam pracy. Nienawidzę siebie, nawet nie mam pojęcia czy się kiedykolwiek uczyłem po 11 roku życia. Żal mi zmarnowanego dotychczasowego życia i siebie oraz czasu. Znowu dziś nie pojechałem na wolne słuchanie Fizyki na Uniwersytet Warszawski. Czuję się jak gówno. Jak patrzę na Dawida Czupryńskiego to przypominam sobie, że jak miałem 20 lat to nie byłem w Bursie, nie byłem na studiach, nie chodziłem na piwo czy na imprezy. Ciężko mi odnaleźć samego siebie w życiu po toksycznych rodzicach w domu, poczuciu zmarnowanego życia. Żyję z zaburzeniami osobowości oraz niepełnosprawnością fizyczną. Mój były znajomy, który na mnie nasrał był na Malcie, na Litwie, na Malediwach, 8 razy w Amsterdamie, w Mediolanie, chodził na nielegalne ravy w samoizolacji. Ja przez swoich toksycznych rodziców nigdy nie mogłem pojechać samemu zagranicę. Teraz marzę o tym by zdać dobrze 8 przedmiotów na maturze za 400 zł, uczę się do matury i jestem w dwóch wolontariatach. Chciałbym iść na Fizykę na UŁ, przestać spać u rodziców, znaleźć pracę, nie umiem gotować bo rodzice nie traktowali mnie normalnie. Marzę o nagraniu vloga z filmami z Nowych Horyzontów 2018 i wyjeździe na festiwal w Berlinie. Chciałbym normalnie żyć, to wszystko moja wina. Chciałbym uprawiać seks, spełnić swoje marzenia, szukam pracy w PAN dla maturzystów, bo przeczytałem o takim gościu w Czwórce. Chcę żyć, pracować, studiować i podróżować. Rodzice nawet nigdy nie pukali do mojego pokoju i zawsze każdy wiedział co gdzie mam, przychodzą otwierają i zamykają okna, odsłaniają i zasłaniają rolety.
Fr, robisz filmiki idealnie pode mnie. Najpierw zobaczyłam materiały o ADHD i w końcu zdecydowałam się na rozpoczęcie diagnozy, a teraz kolejny materiał o czymś co mnie męczy na co dzień. Świetna robota stary!
Powiem Ci tak naszła mnie refleksja podczas oglądania twojego kanału a mianowicie trafiłem na niego jakieś dwa miesiące temu i przez to że pojawiają się te odcinki co tydzień i to w ciekawej tematyce to oglądając je czuje taki moment gdzie wyłączam się z otaczającego mnie świata i jest swego rodzaju takim momentem na oddech Generalnie czekam na następny materiał i powodzenia
Nie mieć oczekiwań i się nie porównywać. Mierzyć możliwości na zamiary a przede wszystkim to zaakceptować siebie i zrozumieć że każdy ma po prostu w życiu inaczej. Nikt nie ma równych szans, takich samych rodziców itd. Nasze relacje z ludzmi mają ogromny na nas wplyw i to jak wygladalo nasze dziecinstwo. Po prostu, nie porównujmy się.
Odnośnie pracy... Właśnie wróciłam z załatwiania spraw w urzędzie, gdzie Pani uprzejmie spytała, czy to już teraz osiadam w Polsce( mieszkam od 5 lat w różnych państwach)- spytała, jakby wiedziała, że odpowiem TAK. Wtedy dopiero uderzyła mnie myśl "Co? Ale że już muszę? Ale przecież tyle jeszcze przede mną"- mając to w głowie zaczęłam wyrzucać z siebie urywkowe zdania: Co z pracą na statku wycieczkowym? Co z życiem w vanie? Co z mieszkaniem w Ameryce Południowej? Gdzie w tym wszystkim byciem elfem świętego Mikołaja w Laponii? Ale ja przecież jeszcze nie prowadziłam autobusu ani ciężarówki, nie wspominając o byciu stewardessą... Gdzie praca w kawiarni w Stanach? Co z moją chatką w górach i uprawianiem swoich roślin? Pilnowaniem schroniska? Kursem instruktorskim jogi w Indiach? Jakieś work and travel w Australii? Marzę o tak prostych pracach, na chwilę. Szybko nudzę się monotonią i ciągłością wydarzeń w życiu. Przez ogrom presji od wszystkich wyrzucałam sobie, że przecież nie mogę non stop zmieniać pracy, bo do niczego w niczym nie dojdę. Jednak przez takie filmiki oraz jakiś przypadkowy kurs online powoli dociera do mnie, że mój sposób postrzegania prac jest DOBRY DLA MNIE. Nie pragnę zdobywać wielkich pieniędzy, czy wysokich stanowisk. Chcę spróbować jak najwięcej rzeczy- i odnośni się to w dużym stopniu właśnie do pracy :)
@@korneliapochec2379 hejka, dopiero na emailu zobaczyłam, że ktoś mi odpisał więc wybacz za tak późną odpowiedź. Głównie co nas łączy to to, że chcemy dużej ilości rzeczy próbować, może różnica bedzie że u mnie nie są to też rzeczy stricte zawodowe. U mnie pomogła rozmowa z 39-letnim znajomym ze studiów. Ja 21 lat czująca, że już się może marnuję, że już podjęłam zły wybór i zmarnuję kolejne lata życia na studia i edukację w jednym kierunku. On mówiący, że ma jeszcze całe życie przed sobą na różne rzeczy. Rozumiesz? Ja 21 lat ledwo weszłam w dorosłość a on z 40 na karku mówi, że ma cale zycie. Uderzył mnie tak duży kontrast. U mnie kwestia wygląda tak, że no potrzebuję mieć stałą pracę dla komfortu finansowego (tak na razie myślę haha). Więc na razie edukuje się w te jedną stronę a z pieniędzy z tej pracy postaram się spełnić marzenia. Kurs zawodowego nurka, nauka strzelania z łuku, ścianka wspinaczkowa. Wyjazd do Peru, Japoni czy Ekwadoru. Okey będę mieć pracę ale rozpocznę studia zielarskie, jak się uda to i archeologiczne czy związane z biologią morską. Marzeń ogólnie dużo. Myślę, że przede wszystkim trzeba ustalić priorytet i plan działania, który uaktualniać. W moim przypadku to jedna stała praca, z której będę zarabiać na kolejne marzenia. Mam też w kalendarzu rozpisane zadania, które chociaż pomogą mi zacząć np czytać książki o Inkach, zrozumieć jak działa certyfikowanie na nurka. Jeśli sie wyszkolę zawodowo w czymś innym to mogę zmienić zawód. Wiem jednak, że to może być czasem obciążające i czasochłonne. I tak, mam marzenia zawodowe, których nie spełnię np gimnastyczka, łyżwiarka figurowa, pływaczka bo temu trzeba baaaaardzo dużo poświęcić. Ale moim krokiem w przód jest wykonywanie ćwiczeń, chodzenie na basen, ciężary, joga. Do każdego marzenia już teraz mogę sie jakoś przybliżać samej zdobywając wiedzę lub chociaż w jakimś stopniu próbować tych rzeczy mimo braku zawodowej ścieżki w tych kierunkach. Dodatkowo mam taki sposób myślenia, może trochę dziwny ale działa. Wierzę, że w innym uniwersach jestem gimnastyczką, mam własną kawiarnię etc. Taka wiara dodaje mi otuchy, że "przecież się spełniam" haha. Nie do końca wiem, czy na pewno udało mi się odpowiedzieć i doradzić bo u Ciebie wiąże się to ze zmianą pracy bo dużo chcesz spróbować zawodowo, u mnie to trochę zakrawa też o niezawodowe rzeczy (nir mówię, że u Ciebie ich nir ma bo np wspominasz o chatce w górach).
Doceniam przekaz filmu, jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że te słowa płynące z ust człowieka, który w wieku dwudziestu paru lat osiągnął więcej niż większość ludzi przez całe życie, są jak słowa milionera o tym, że pieniądze się nie liczą lub jak słowa modelki, że wygląd się nie liczy. Łatwo jest mówić, że sukces nie jest ważny (w uproszczeniu oczywiście, wiem że przekaz filmiku jest głębszy), kiedy się już ten sukces osiągnęło, jednak czy faktycznie jest to przekonujące z perspektywy "zwykłego szarego człowieka"? Taka moja refleksja po filmie :)
Rozumiem Twoje spojrzenie, ale cały myk polega na tym, że ile byś nie osiągnął, uczucie, że jesteś „do tylu”, bo ktoś inny robi/osiąga więcej, nigdy samo nie minie. Zmienia się po prostu grono osób, do których się porównujesz.
@@sz1835 Nagrał między innymi filmik, jak przeskoczył klasę w liceum, został finalistą olimpiady, która dała mu przepustkę na studia medyczne, trafił na listę Forbes. Tego raczej nie osiąga przeciętny człowiek, którego spotkasz na ulicy.
W zyciu trzeba walczyc nawet jakbys miał mega ciezko i kryzys w zyciu.To tym bardziej musisz walczyc i nie poddawac sie i tak przez całe zycie.Zobacz film ,,Gladiator" czy inny to powinien byc punkt twojej motywacji.
Żadne zjawiska nie wpływają na nas od zewnątrz. Wszystko się dzieje w środku nas. Jest absolutnie nieważne co się dzieje na zewnątrz, liczy się tylko to jak na to zareagujemy.
Mi trochę perspektywę poprawiło patrzenie na młodych muzyków, którzy pierwszą płytą weszli wysoko. W życiu trzeba popełnić trochę błędów i poeksperymentować, a lepiej jak nam się to przytrafi jak nas to jeszcze nic nie kosztuje
Często bywa też tak, że osoby które osiągają duży sukces w młodym wieku, szybciej się wypalają lub ich czas po prostu przemija i po kilkunastu latach ślad po nich znika.
nie ma czegoś takiego jak to, że ktoś jest 'do tyłu z życiem' a porównywanie swojej wartości z pierdołami na szajsbukach to totalna głupota. każdy jest w tym momencie w którym ma być bo każdy ma inne życie. jesteś idealny taki jaki jesteś tu i teraz i rób co chcesz, na tym to życie polega, rób co chcesz a nie co ci gadają inni.
Jesczcze dodam, że mam wielką potrzebę spróbowania wielu ścieżek życiowych na raz. Zawodowe pływactwo, łyżwiarstwo, łucznictwo, seksuolożka, archeolożka, zielarka, skończyć medycynę roślin... Pewnie jest jeszcze wiele innych zawód ale przeciez sama seksuologia jeszcze trochę mi zajmie. I teraz może nie potrzebuje podjąć decyzji bo może się wszystko zmienić jednak czasem dużo trzeba poświęcić aby dojść do jakiegoś prawnego poziomu w danej dziedzinie. Może warto będzie po prostu traktować jak hobby?
OPie, chciałbym zauważyć fakt istnienia szklanego sufitu i ludzi, których można określić mianem tryharderów. To właśnie ci, co próbują i przebić się wyżej nie mogą.
Cale pierwsze pólrocze nurtuje mnie pytanie czy robie w tym momencie wystarczająco duzo czy powinnam ciezej pracowac, jak to rozpoznac. Moze cos na ten temat?
148 kontaktów, naprawdę bezużyteczne, każdy w świecie 7 miliardów a właściwie 8 miliardów, gdzie ja jestem jednym przykładem, które przeczy 148 osobom, ale wśród 8 miliardów będzie więcej osób takich jak ja. Co znaczy 148 osób w porównaniu do całej populacji? W wiosce obok mam więcej osób, czy ona świadczy o populacji?
To statystyka i jestem niemal pewien, że wcale nie jesteś zaprzeczeniem tej reguły. :) Ilość bodźców, jakie jest w stanie przyswoić Twój mózg jest ograniczona
@@michal.kurylek Otóż to! Jak dobrze, że ktoś o tym mówi zamiast w pierwszej kolejności polecać terapię. Bardzo dużo zależy od naszego zdrowia, stylu życia, jedzenia. Często ludzie obwiniają się o lenistwo i brak motywacji, podczas gdy to zdrowie kuleje.
Dosłownie byłam co chwilę senna bo jeszcze nie wiedziałam o tym że choruje na hipogklimie reaktywną. Po diagnozie zmieniłam dietę i jest super. Warto się badać 👍
@@Ang-im8wi A to są osoby, które zalecają terapie w pierwszej kolejności, bez podstawowych badań morfologicznych czy choćby zmiany trybu życia? XD Pls przecież to najgłupsze co można zrobić
W mojej szafie jest mama i kilku nauczycieli, no i może z dwóch czy trzech sąsiadów, resztę ludzi uważam z nie ważnych. Jak ja się cieszę, że nie mam portali społecznościowych
To jest moja zmora życiowa, którą staram się przepracować na terapii. Mam wrażenie, że większość osób w moim wieku (23 lata) czerpie z życia dużo więcej niż ja. Przez miłosną głupotę nie dostałam się na studia dzienne, więc poszłam zaocznie na prywatną uczelnię, poszłam tez do pracy. Nie żyje studenckim życiem, mieszkam dalej w domu rodzinnym. Czuje, że przez to coś mi umknęło, jakieś ważne doświadczenie życiowe.
Później przez praktycznie całe moje studia byłam w kolejnym związku i dodatkowo nie pracowałam nad swoimi lękami i swoim charakterem. Skończyło się na tym, że gdy ja żyłam nudnym życiem, które kręciło się wokół pracy, związku i studiów, moja przyjaciółka była w tym czasie w Rzymie na Erasmusie. Teraz jestem singielką na V roku studiów, bez pracy. Chciałam coś zmienić i wyjechać na Au Pair do USA, ale okazało się, że to wcale nie wygląda tak różowo jak reklamuje to agencja. Znalazłam więc Work&Travel, ale tam wyjeżdża się na wakacje i trzeba studiować, a ja będąc na V roku w okresie wakacyjnym mam niestety obronę i ostatnią sesję, później będzie już za późno.
Mam wrażenie, że życie ucieka mi przez palce. Nie wiem co mam dalej z nim robić, a myśli te mnie zabijają. Jestem mieszanką strachu, braku poczucia bezpieczeństwa i zagubienia. Niektórzy myślą, że to błogosławienstwo, że obecny świat jest tak bardzo otwarty i można w tym życiu zrobić wszystko czego się zapragnie. Dla mnie to okrucieństwo. Ciągle słyszę, ile to mogę zrobić, a mnie sama ta myśl przytłacza. Za dużo opcji do wyboru.
Przechodziłam przez to i myślę, że wiele osób przez to przechodzi. Tak naprawdę mam wrażenie, że życie studenckie jak z filmów ma może 5% studentów, a reszta żyje nieustannymi marzeniami o tym. Ja żyłam w takim kołowrotku porównywania się kilkanaście lat. Dlatego teraz mogę doradzić tylko - stop, zatrzymaj się, nic nie musisz! Gdy wszystkie moje wyidealizowane plany nie wypaliły postanowiłam się zatrzymać, odetchnąć, dać sobie czas na przemyślenie. Zaczęłam dbać o swoją mentalność, uczę się żyć "normalnym" życiem bez wyrzutów sumienia i ciągłego sabotowania siebie, że wszystko ma być inaczej. Pomaga mi w tym medytacja, modlitwa i nieustanne przypominanie sobie, że nic nie muszę, że każdego dnia mogę odpoczywać i cieszyć się chociażby z dobrego jedzenia czy kubka dobrej kawy/herbaty. Daję sobie czas na uspokojenie wewnętrzne i mentalne a potem chcę spróbować spełniać swoje cele od miejsca, w którym teraz jestem. Trzymam kciuki za Ciebie i za siebie!
Nie przejmuj się tym "życiem studenckim". Jestem studentką obecnie drugiego kierunku, ponieważ pierwszy mi nie wyszedł i rzuciłam po roku. Była to matematyka. Ludzie ledwo mieli czas, aby pójść na jakąś głupią kawę po zajęciach, bo cały czas były kolokwia i zaliczenia. Teraz jestem na studiach związanych z finansami. Czasu jest zdecydowanie więcej, ale ludzie jednak mają swoje życia. Nie ma z kim się umówić w weekend bo 80% osób na roku wyjeżdża do domów rodzinnych. Przez prawie 4 miesiące byłam 2 razy gdzieś ze znajomymi poza uczelnią. Poza tym Erasmus też nie jest taki super na jaki go malują. Trzeba często samemu szukać lokum w obcym kraju, mieć własne pieniądze na przeżycie bo uczelnia sponsoruje zwykle tylko czesne na zagranicznej uczelni. Też jeszcze w liceum się mocno przejmowałam tym, że każdy jeździ na wakacje za granicę, jest bogatszy ode mnie. Ale zrozumiałam, że często ludzie wyolbrzymiają wszystko, a warto się cieszyć z każdej pierdoły w życiu. Bo "nudne" życie ma 95% ludzi w tym kraju.
Wszędzie dobrze tam gdzie nas nie ma.
polecam książkę pt. "Jak praktykować stoicyzm". Dużo zmieniła mi w myśleniu i w postrzeganiu siebie w tym zawiłym świecie.
@@Ang-im8wi Dziękuję za te słowa! ❤ Staram się podobnie do tego podchodzić, ale czasami myśli są silniejsze
Miałam lub dalej trochę mam ale w niniejszym stopniu że studenckim życiem i ogólnie kryzys życiowy. Jestem 2 rok na zaocznych i pracuje. Marzyło mi się zawsze wychodzenie z grupą studentów na jakieś spotkania, domówki, wiecie życie społeczne. Jednak ciężko jest coś takiego zorganizować kiedy każdy żyje w różnym miejscu, pracuje i jeszcze nie jest sie ze sobą na tyle blisko zeby wychodzić poza uczelnie.
W sierpniu 2023 dostałam pierwszego psychicznego załamania. Codziennie wstać, zjeść, może coś poczytać i pooglądać. Dopadła mnie taka monotonia, że popłakałam sie u psycho i powiedziałam, że nie widze sensu swojego życia. Może nie mam myśli samobójczych i nie chce zakańczać życia ale po prostu zaczął dobijać brak wrażeń. Od baaardzo dawna praktykuje wdzięczność, doceniam wiele rzeczy jednak przyszedł moment gdzie to przestało wystarczać.
Ostatnio miałam 3 taki zjazd, był chwilowy na szczęście ale czasem ciężko sobie z tym radzić. Uznałam, że jest to właśnie kwestia:
- braku celu, który nie jest długoterminowy (kiedyś te cele dawała nawet szkoła, nauka na testy, wycieczki, w szkole miało się znajomych więc automatycznie byłam zaspokajana. teraz trzeba te cele samemu tworzyć co czasem wydaję się trudne i naprawdę trzeba sje zastanowić czego się chce od życia. dlaczego nie długoterminowy? bo cel "ukończę studia" będzie dopiero za 3 lata a efektów potrzebuje trochę szybciej żeby poczuć się lepiej)
- brak kontaktu z ludzmi. Miałam grupę znajomych jednak każdy zaczął iść w swoją stronę. Żyłam ciągle wspomnieniami co nie pozwalało iść do przodu. Jednak kiedy się nad tym zastanowiłam okazało się, że oni wciąż są, trzeba tylko samemu dać trochę wysiłku i ogarnąć spotkanie nawet na planszówki.
- brak wrażeń. Wiem, że jak się robi coś 1. raz to nasze życie wydaje się bardziej ekscytujące i czujemy że dużo robimy. Nowe hobby, jakiś wyjazd. Czasem nie wiadomo jak się za to zabrać a uciekanie np w seriale czy anime pomaga na chwilę bo mózg nie rozróżnia fikcji od rzeczywistości a my 8h przeżywamy nie swoję życie.
I tak receptą na cały kryzys okazało się rozwiązanie powyższych punktów tzn
- ustalenie małych celów, które będą mnie rozwijać na różnych płaszczyznach. nie musi to być codzienne wstawanie o 6 i dzień pełen zajęć bo idzje się zajechać.
- umawianie sje na spotkania, tworzenie po prostu wspomnien, korzystanie z okolicznych atrakcji, nawet Wieczór planszówek może być jednym z zajęć gdzie brzuch boli od śmiechu.
(tu mogę dodać, że zrobiłam tak we wrześniu, że codziennie z kims się widziałam i to aż za bardzo że na koniec miesiąca miałam dość XDD)
- szukanie atrakcji, które dostarczą mi wrażeń niczym z gier (nie każe napadać na bank, to tak z rozsądkiem). U mnie to są escape roomy, biwaki w lesie, basen, siłownia, wspinaczka, łucznictwo i chcę znaleźć czas, chociaż na chwilę aby spróbować niektórych tych rzeczy.
Ja mam 21 lat a czuje, że robię za mało, że mogłam wcześniej zaczną joge, że mogłam wcześniej zacząć siłowo ćwiczyć. Jednak zawszę się znajdzie powód dlaczego nie zaczęłam (oprócz kwesti, że sie mogło nie chcieć)
I na koniec dodam, że może dobry będzie autorytet? Albo coś lub ktoś kto nas będzie motywował? Nawet postać fikcyjna.
Naprawdę wyszedł oewnie długi ten komentarz, jednak może komuś coś pomorze.
komuś pomogło (mi) c:
@@KacperKwinta naprawdę nie wiesz jak mi tym dzień zrobiłeś, że mojej jakieś doświadczenie może komuś pomóc, serio♥️🥹
Jeju, mi też bardzo pomogłaś tym komentarzem 🫶 Znajduję się w (dosłownie) identycznej sytuacji jak opisałaś, też 2 rok zaocznych, codziennie praca, brak znajomych a jak już to ciągłe dramy, oskarżenia, problemy... Przechodzę załamkę, nie widzę sensu takiego życia. Chcę coś zmienić aby zacząć żyć, naprawdę zacząć żyć i ty mnie do tego zainspirowałaś!
FILM NA MOJ AKTUALNY STAN, DZIEKUJE ZA POMOC JENY
Nie wiem jak to robisz, ale zawsze kiedy dopadają mnie jakieś negatywne myśli związane z moim sukcesami/upadkami w skrajnie ambitnym środowisku medycznym, pojawiasz się ze swoim filmem-pogadanką dotykając dany problem. Dzięki wielkie za to co robisz, to niesamowite jak kilka minut filmiku na yt potrafi wnieść w życie i pomóc w codziennych rozterkach.
Bardzo dziękuję ci za ten materiał. Jestem teraz w trudnej sytuacji, gdyż straciłam pracę, mieszkam z rodzicami i mimo wieku 25 lat wydaje mi się że zmarnowałam parę lat życia, blizej mi do trzydziestki i że jestem za stara na cokolwiek - zwłaszcza patrząc na rówieśników z mojego otoczenia, ktorzy mają rodziny, biznesy, kariery i odnoszą sukcesy. Oczywiście życzę im jak najwięcej szczęścia i powodzenia.
Zrozumialam trochę, że muszę wyluzować i na spokojnie w swoim tempie się rozwijać - bo pośpiech i presja mi szkodza niż pomagają oraz że wszystko ma swój odpowiedni czas. Dużo mnie czeka pracy nad sobą - najważniejsze, by się nie poddawać.
Jeszcze raz dziękuję 😊
Cały filmik mówisz że nie można się porównywać i że każdy ma swój cel w życiu. Myślę sobie super mnie zmotywowałeś i na serio lepiej się czuje..... jeb "lecę na Sri Lankę surfować, nurkować, chodzić po dżungli" tymczasem w mojej głowie: "kurwa co źle robię w życiu że ja nie latam sobie w tropiki" Caky twój wysiłek jak krew w piach XDD
Szczerze, jakies pol godziny myslalem czy tego nie wyciąć. Xd ale w koncu uznałem, że nie, bo przeciez ekspozycje na tego typu bodźce mamy w social mediach caly czas i może nawet to bedzie dobra okazja, żeby się „przetestować w warunkach kontrolowanych” xd
Nie obejrzałam jeszcze filmu, ale moim zdaniem porównywanie się do innych jest dobre w pewnym sensie, bo widzisz ile ktoś osiągnął i zaczynasz chcieć coś więcej niż siedzieć przed telewizorem całe dnie i pracować aż do emerytury w jednej filmie.
@@xavocado9800jasne, wszystko z umiarem
Chciałbym nadrobić wszystkie nieprzeczytane lektury z szkoły podstawowej, gimnazjum oraz liceum. Ogromne kompleksy nie dają mi spokoju, budzę się w środku nocy, płaczę i nie mogę spać. Mój mózg przypomina i stan psychiczny przypomina raczej starte ziemniaki. Mam wrażenie, że nigdy nie przeczytałem żadnej książki. Mam dwadzieścia pięć lat i czuję się na trzynaście. Mam wrażenie, że nie uczyłem się od 11 roku życia i zmarnowałem całe dotychczasowe życie. Mam wrażenie, że 3/4 życia spędziłem przy komputerze i telefonie. Nic nie umiem i zamierzam rozwiązywać testy szóstoklasisty i testy gimnazjalne. Nigdy się nie starałem i na nic sobie nigdy w życiu nie zapracowałem. Chciałem zmontować materiał do radio, gdzie pracuję ochotniczo, lecz potwornie nie mam siły i prawie rok się męczę. Koleżanka obiecała mi pomóc. Chciałem pouczyć się Angielskiego do matury, a potem Angielskiego zawodowego który miałem w szkole policealnej, ale ledwo go zdałem. Tym razem również nie miałem siły na naukę. Od 11 roku życia czułem, że nie jestem w stanie dogonić pędzącego życia. Przede mną OGROM pracy a ja nie daję sobie rady z niczym będąc dziesięć lat w psychoterapii, najchętniej cofnąłbym się do początku narodzin. Chętnie pochodziłbym pięć razy w tygodniu do liceum.
Odczuwam przepotworny ból i nie jestem w stanie sobie z tym poradzić. To ogromnie boli, wstaję o 6:00 a nie jestem w stanie wyjść z domu. Miałem dziś iść do koleżanki, która miała mi pomóc z montażem materiału do radio. Niestety nie wezmę z sobą torby i torby na laptopa, biorąc jeszcze kule. Jestem osobą z niepełnosprawnością fizyczną i zaburzeniami osobowości. Nie jestem w stanie nic zrobić. Nie pojechałem dziś na wolne słuchanie Fizyki na UW, czuję ogromny ból. Śpię jeszcze u rodziców bo nie udało mi się wynieść na studia, nie mam matury ani pracy, mama grzebie mi w torbie a tata komentuje jak się myję. Musiałem odwołać randkę bo się na nią spóźnię i przełożyłem na następny tydzień. Boli mnie to, że nigdy już nie pojadę po raz pierwszy sam zagranicę w wieku 19 lat bo mam toksycznych rodziców, później na Maltwę, na Litwę, na Malediwy, do Mediolanu. Skoro inni mogą to ja też. Niestety ja już mniej zobaczę w życiu. Nigdy nie uprawiałem seksu, ale bardzo mocno walczę o "one night stand". Poszukuję pracy, staram się o wyjazd na Europejskie Nagrody Filmowe i Berlinale, jestem dziesięć lat w psychoterapii.
Nie jestem w stanie wytrzymać tego życia z powodu gigantycznego bólu egzystencjalnego. Mama każe mi sprzątać w własnej torbie wyrzucać według niej samej niepotrzebne rzeczy i doprowadza mnie do ogromnej ilości szału oraz bólu, w wszystko się wtrąca. Ja już tego wszystkiego nie wytrzymuje. Mam 25 lat i śpię u rodziców. Nie wierzę w jakąkolwiek efektywność tego co robię. Mam do oddania materiał do radio, ale od prawie roku nie mam siły go skończyć, pracuję za darmo w portalu teatralnym. Nie jestem w stanie się skupić, otwieram oczy i płaczę. Jestem osobą niepełnosprawną fizycznie oraz mam zaburzenia osobowości. Nigdy nie mogłem ubrać się tak jak chcę, byłem traktowany jak kukła, przedmiot. Kupiłem sobie koszulę raz w życiu. Czasami nie znam swoich preferencji estetycznych, ale lubię glany i Depeche Mode. Chciałbym studiować i pracować oraz mieć pokój w Łodzi, wczoraj siedzących w kawiarnii słyszałem rozmowę ludzi śmiejących się z tego, że ktoś ma 23 lata, nie ma mieszkania i studiuję na pierwszym roku. Chciałbym malować murale, studiować Fizykę i grać DJ sety, robić wizualki na koncerty, chodzę na tenisa. Nie mogę znaleźć WWF na terenie Fabryki Norblina a poszukuję pracy w przedstawicielstwie tej fundacji. Chciałbym dawać korepetycje z matematyki i fizyki, ale jej nie umiem.
Odczuwam ogromny ból psychiczny, wróciłem od neurologa i nic nie zrobiłem. Mama poszła z mną do lekarza bo jej się nudziło, poczułem się okropnie. Mam masę rzeczy do zrobienia, chciałem zmontować materiał do radio i nie mam na nic siły. Codziennie wstaję z łzami w oczach bo nigdy nie chciałem mieć takiego życia. Potwornie boli mnie to, że już nie pojadę sam na Słowację w wieku 20 - lat, a mój były znajomy, który na mnie nasrał był na pierwszych samodzielnych wakacjach zagranicą w wieku 19 lat. Chciałbym studiować i pracować, nie mam siły na naukę do matury. Jestem siedem lat do tyłu z życiem jak nie dłużej, a cały okres nastoletni przechodziłem z ogromnym metaforycznym "Nie mogę" na czole, potrafię zrobić zaledwie trzy potrawy bo rodzice mnie niczego nie nauczyli a sam ogromnie bałem się ich reakcji. Powinienem teraz być na drugim stopniu Fizyki na UŁ pracując i mając pokój, nie mam siły na chodzenie na wolne słuchanie na Uniwersytet Warszawski. Leczę się psychiatrycznie dziesięć lat, mam epizod zaburzenia dysocjacyjnego.
Byłem dziś u psychiatry za 350 zł, przedłużyć receptę na leki. Mam epizod zaburzenia dysocjacyjnego, przez cztery dni nie wstałem na wolne słuchanie Fizyki na UW. Nie mam nikogo w życiu, ale nie czuję się samotny tylko sam. Pani psychiatra powiedziała, że jestem uparty, że trzymam się wyidealizowanej wizji życia i że z dysocjacją mogę pożegnać się za rok bo to musi po prostu minąć. Pani powiedziała także, że nie zabiła mnie niepełnosprawność a zaburzenia osobowości i nawet spóźnień nie usprawiedliwiam niepełnosprawnością. Spóźniłem się niewiadomo czemu i zabrałem komuś 15 minut wizyty, czuję się bardzo przybity. Gdybym nie chciało mi się normalnie żyć i przejmowałbym się niepełnosprawnością to już by mnie nie było. Jestem dziesięć lat w psychoterapii, minąłem młodszych od siebie ludzi z jakiegoś biura na papierosie, potem dwie Panie mówiły o delegacjach i zebraniach. Poszukuję pracy, lecz nie mam na to wszystko siły. Marzę o zdaniu matury i pójściu na studia, zmarnowałem swoje dotychczasowe życie. Chciałbym się wynieść od rodziców do pokoju, nienawidzę siebie i swojego życia, jestem do tyłu. Gdy miałem 16 lat to nie mogłem wyjść samemu z domu, nie czuję się osobą sprawczą i odpowiedzialną.
Muszę doświadczać zupełnie nowych rzeczy, takich których zawsze chciałem a nie robiłem. Muszę wyjść z swojej strefy dyskomfortu i przełamać infantylnie proste schematy w swojej codzienności. Niestety po powrocie do domu leżę i zalewam się łzami nie mając po prostu sił, kolejny tydzień. Muszę zrobić sobie taki miesiąc, spróbować po prostu przejść tę drogę. Gdy moja siostra wyniesie się od rodziców to będę rozważać próbę samobójczą bo nigdy nie chciałem mieszkać u rodziców bez niej. Nie mam matury, nie mam pracy, nie mam prawa jazdy, śpię u rodziców a mentalnie mieszkam na ulicy. Jestem osobą z niepełnosprawnością fizyczną oraz zaburzeniami osobowości. Nie stać mnie na pokój, powinienem siedzieć teraz na doktoracie z Fizyki w Łodzi i mieć normalne życie. Nigdy nie uprawiałem seksu, ale bardzo mocno walczę o "one night stand". Kiedyś bałem się, że dziewczyna zobaczy w mnie zaryczane i zalęknione dziecko. Pracuję w wolontariacie w radio i piśmie teatralnym. Bardzo boję się rynku pracy, bo życie jest krótkie a po pięćdziesiątce potencjalni pracodawcy traktują człowieka jak szmatę, szukam pracy. Nienawidzę siebie, nawet nie mam pojęcia czy się kiedykolwiek uczyłem po 11 roku życia. Żal mi zmarnowanego dotychczasowego życia i siebie oraz czasu.
Znowu dziś nie pojechałem na wolne słuchanie Fizyki na Uniwersytet Warszawski. Czuję się jak gówno. Jak patrzę na Dawida Czupryńskiego to przypominam sobie, że jak miałem 20 lat to nie byłem w Bursie, nie byłem na studiach, nie chodziłem na piwo czy na imprezy. Ciężko mi odnaleźć samego siebie w życiu po toksycznych rodzicach w domu, poczuciu zmarnowanego życia. Żyję z zaburzeniami osobowości oraz niepełnosprawnością fizyczną. Mój były znajomy, który na mnie nasrał był na Malcie, na Litwie, na Malediwach, 8 razy w Amsterdamie, w Mediolanie, chodził na nielegalne ravy w samoizolacji. Ja przez swoich toksycznych rodziców nigdy nie mogłem pojechać samemu zagranicę. Teraz marzę o tym by zdać dobrze 8 przedmiotów na maturze za 400 zł, uczę się do matury i jestem w dwóch wolontariatach. Chciałbym iść na Fizykę na UŁ, przestać spać u rodziców, znaleźć pracę, nie umiem gotować bo rodzice nie traktowali mnie normalnie. Marzę o nagraniu vloga z filmami z Nowych Horyzontów 2018 i wyjeździe na festiwal w Berlinie. Chciałbym normalnie żyć, to wszystko moja wina. Chciałbym uprawiać seks, spełnić swoje marzenia, szukam pracy w PAN dla maturzystów, bo przeczytałem o takim gościu w Czwórce. Chcę żyć, pracować, studiować i podróżować. Rodzice nawet nigdy nie pukali do mojego pokoju i zawsze każdy wiedział co gdzie mam, przychodzą otwierają i zamykają okna, odsłaniają i zasłaniają rolety.
Fr, robisz filmiki idealnie pode mnie. Najpierw zobaczyłam materiały o ADHD i w końcu zdecydowałam się na rozpoczęcie diagnozy, a teraz kolejny materiał o czymś co mnie męczy na co dzień. Świetna robota stary!
Powiem Ci tak naszła mnie refleksja podczas oglądania twojego kanału a mianowicie trafiłem na niego jakieś dwa miesiące temu i przez to że pojawiają się te odcinki co tydzień i to w ciekawej tematyce to oglądając je czuje taki moment gdzie wyłączam się z otaczającego mnie świata i jest swego rodzaju takim momentem na oddech
Generalnie czekam na następny materiał i powodzenia
Właśnie kupiłem twój kurs, jest tak zajebistu że aż nie chce żeby więcej osób się o nim dowiedziało, bo poznają techniki wyjścia z "matrixu" xD
Dzięki, dobry temat poruszyłeś 🐙
najlepsza postawa to zrozumienie swoich umiejetnosci i nie stawiania pieniędzy na samej górze
Nie mieć oczekiwań i się nie porównywać. Mierzyć możliwości na zamiary a przede wszystkim to zaakceptować siebie i zrozumieć że każdy ma po prostu w życiu inaczej. Nikt nie ma równych szans, takich samych rodziców itd. Nasze relacje z ludzmi mają ogromny na nas wplyw i to jak wygladalo nasze dziecinstwo. Po prostu, nie porównujmy się.
Dzięki Michał za materiał, jak zawsze na czasie
Edit: chciałbym zaproponować temat mysiej utopi oraz poradności życiowej pokolenia Z 🐙
ooo oba tematy są mega ciekawe, dopisuję do listy
Odnośnie pracy... Właśnie wróciłam z załatwiania spraw w urzędzie, gdzie Pani uprzejmie spytała, czy to już teraz osiadam w Polsce( mieszkam od 5 lat w różnych państwach)- spytała, jakby wiedziała, że odpowiem TAK.
Wtedy dopiero uderzyła mnie myśl "Co? Ale że już muszę? Ale przecież tyle jeszcze przede mną"- mając to w głowie zaczęłam wyrzucać z siebie urywkowe zdania: Co z pracą na statku wycieczkowym? Co z życiem w vanie? Co z mieszkaniem w Ameryce Południowej? Gdzie w tym wszystkim byciem elfem świętego Mikołaja w Laponii? Ale ja przecież jeszcze nie prowadziłam autobusu ani ciężarówki, nie wspominając o byciu stewardessą... Gdzie praca w kawiarni w Stanach? Co z moją chatką w górach i uprawianiem swoich roślin? Pilnowaniem schroniska? Kursem instruktorskim jogi w Indiach? Jakieś work and travel w Australii? Marzę o tak prostych pracach, na chwilę. Szybko nudzę się monotonią i ciągłością wydarzeń w życiu.
Przez ogrom presji od wszystkich wyrzucałam sobie, że przecież nie mogę non stop zmieniać pracy, bo do niczego w niczym nie dojdę. Jednak przez takie filmiki oraz jakiś przypadkowy kurs online powoli dociera do mnie, że mój sposób postrzegania prac jest DOBRY DLA MNIE. Nie pragnę zdobywać wielkich pieniędzy, czy wysokich stanowisk. Chcę spróbować jak najwięcej rzeczy- i odnośni się to w dużym stopniu właśnie do pracy :)
o jeny totalnie. Potrzebuję być takim księdzem Robakiem z "Pana Tadeusza", dużo robić i dużej ilości rzeczy spróbować.
@@juliastrzelecka7353 Co teraz jest w Twojej głowie? Co pierwsze byś zrobiła? :D
Zarąbista analogia do księdza Robaka
@@korneliapochec2379 hejka, dopiero na emailu zobaczyłam, że ktoś mi odpisał więc wybacz za tak późną odpowiedź. Głównie co nas łączy to to, że chcemy dużej ilości rzeczy próbować, może różnica bedzie że u mnie nie są to też rzeczy stricte zawodowe. U mnie pomogła rozmowa z 39-letnim znajomym ze studiów. Ja 21 lat czująca, że już się może marnuję, że już podjęłam zły wybór i zmarnuję kolejne lata życia na studia i edukację w jednym kierunku. On mówiący, że ma jeszcze całe życie przed sobą na różne rzeczy. Rozumiesz? Ja 21 lat ledwo weszłam w dorosłość a on z 40 na karku mówi, że ma cale zycie. Uderzył mnie tak duży kontrast.
U mnie kwestia wygląda tak, że no potrzebuję mieć stałą pracę dla komfortu finansowego (tak na razie myślę haha). Więc na razie edukuje się w te jedną stronę a z pieniędzy z tej pracy postaram się spełnić marzenia. Kurs zawodowego nurka, nauka strzelania z łuku, ścianka wspinaczkowa. Wyjazd do Peru, Japoni czy Ekwadoru. Okey będę mieć pracę ale rozpocznę studia zielarskie, jak się uda to i archeologiczne czy związane z biologią morską.
Marzeń ogólnie dużo. Myślę, że przede wszystkim trzeba ustalić priorytet i plan działania, który uaktualniać. W moim przypadku to jedna stała praca, z której będę zarabiać na kolejne marzenia. Mam też w kalendarzu rozpisane zadania, które chociaż pomogą mi zacząć np czytać książki o Inkach, zrozumieć jak działa certyfikowanie na nurka. Jeśli sie wyszkolę zawodowo w czymś innym to mogę zmienić zawód. Wiem jednak, że to może być czasem obciążające i czasochłonne.
I tak, mam marzenia zawodowe, których nie spełnię np gimnastyczka, łyżwiarka figurowa, pływaczka bo temu trzeba baaaaardzo dużo poświęcić. Ale moim krokiem w przód jest wykonywanie ćwiczeń, chodzenie na basen, ciężary, joga.
Do każdego marzenia już teraz mogę sie jakoś przybliżać samej zdobywając wiedzę lub chociaż w jakimś stopniu próbować tych rzeczy mimo braku zawodowej ścieżki w tych kierunkach.
Dodatkowo mam taki sposób myślenia, może trochę dziwny ale działa. Wierzę, że w innym uniwersach jestem gimnastyczką, mam własną kawiarnię etc. Taka wiara dodaje mi otuchy, że "przecież się spełniam" haha.
Nie do końca wiem, czy na pewno udało mi się odpowiedzieć i doradzić bo u Ciebie wiąże się to ze zmianą pracy bo dużo chcesz spróbować zawodowo, u mnie to trochę zakrawa też o niezawodowe rzeczy (nir mówię, że u Ciebie ich nir ma bo np wspominasz o chatce w górach).
tego teraz bardzo potrzebowałam, dziękuję bardzo Michał
Dzięki!❤
Idealny filmik dla mnie! Dziękuję ❤🐙
Doceniam przekaz filmu, jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że te słowa płynące z ust człowieka, który w wieku dwudziestu paru lat osiągnął więcej niż większość ludzi przez całe życie, są jak słowa milionera o tym, że pieniądze się nie liczą lub jak słowa modelki, że wygląd się nie liczy. Łatwo jest mówić, że sukces nie jest ważny (w uproszczeniu oczywiście, wiem że przekaz filmiku jest głębszy), kiedy się już ten sukces osiągnęło, jednak czy faktycznie jest to przekonujące z perspektywy "zwykłego szarego człowieka"? Taka moja refleksja po filmie :)
Rozumiem Twoje spojrzenie, ale cały myk polega na tym, że ile byś nie osiągnął, uczucie, że jesteś „do tylu”, bo ktoś inny robi/osiąga więcej, nigdy samo nie minie. Zmienia się po prostu grono osób, do których się porównujesz.
co takiego osiągnął ?
@@sz1835 Nagrał między innymi filmik, jak przeskoczył klasę w liceum, został finalistą olimpiady, która dała mu przepustkę na studia medyczne, trafił na listę Forbes. Tego raczej nie osiąga przeciętny człowiek, którego spotkasz na ulicy.
@@michal.kurylek Faktycznie, coś w tym chyba jest, nie patrzyłem na to w ten sposób. Dzięki za odpowiedź :)
tez nie zastanawiam,co osiągnął,bo pierwszy raz słyszę o człowieku,po prostu mi się wyświetlił
Dobry film dla przypomnienia sobie jak należy żyć.
W zyciu trzeba walczyc nawet jakbys miał mega ciezko i kryzys w zyciu.To tym bardziej musisz walczyc i nie poddawac sie i tak przez całe zycie.Zobacz film ,,Gladiator" czy inny to powinien byc punkt twojej motywacji.
Dzieki 😊
Czekam na filmiki ze Sri Lanki ! Udanego wypoczynku, ja może za 2 lata zatakuje tamte kierunki, Pozdrowionka ;)
Genialny film, miłego wyjazdu
Żadne zjawiska nie wpływają na nas od zewnątrz. Wszystko się dzieje w środku nas. Jest absolutnie nieważne co się dzieje na zewnątrz, liczy się tylko to jak na to zareagujemy.
Dobra Robota
Mi trochę perspektywę poprawiło patrzenie na młodych muzyków, którzy pierwszą płytą weszli wysoko. W życiu trzeba popełnić trochę błędów i poeksperymentować, a lepiej jak nam się to przytrafi jak nas to jeszcze nic nie kosztuje
Często bywa też tak, że osoby które osiągają duży sukces w młodym wieku, szybciej się wypalają lub ich czas po prostu przemija i po kilkunastu latach ślad po nich znika.
Ale swoje przeżyły i zarobiły.
nie ma czegoś takiego jak to, że ktoś jest 'do tyłu z życiem' a porównywanie swojej wartości z pierdołami na szajsbukach to totalna głupota. każdy jest w tym momencie w którym ma być bo każdy ma inne życie. jesteś idealny taki jaki jesteś tu i teraz i rób co chcesz, na tym to życie polega, rób co chcesz a nie co ci gadają inni.
Exactly :> tytuł filmu jest ofc przewrotny
Udanej podróży! 🐙
Dzieki! :>
Miłego oglądania wszystkim :) 🐙
KOCHAAM ten twój vibe nigdy tak miło mi się nie oglądało takich filmów ❤❤
O kurde powodzenia
Hej Michał, super film!:) Korzystałeś z Pałacu Pamięci? Jeśli tak, opowiesz o swoich doświadczeniach?
zdarzało mi się korzystać, choć najbardziej lubię tworzyć sobie głupie, surrealistyczne historyjki :> Zrobię o tym filmik
Trzeba robić swoje!
Jesczcze dodam, że mam wielką potrzebę spróbowania wielu ścieżek życiowych na raz. Zawodowe pływactwo, łyżwiarstwo, łucznictwo, seksuolożka, archeolożka, zielarka, skończyć medycynę roślin... Pewnie jest jeszcze wiele innych zawód ale przeciez sama seksuologia jeszcze trochę mi zajmie. I teraz może nie potrzebuje podjąć decyzji bo może się wszystko zmienić jednak czasem dużo trzeba poświęcić aby dojść do jakiegoś prawnego poziomu w danej dziedzinie. Może warto będzie po prostu traktować jak hobby?
miłego wyjazdu!!!!🐙
Pozdrawiam ciebie jesteś super 💪 adhdowiec pozdrawia
OPie, chciałbym zauważyć fakt istnienia szklanego sufitu i ludzi, których można określić mianem tryharderów. To właśnie ci, co próbują i przebić się wyżej nie mogą.
Bardzo przejrzyście artykułujesz swoje treści! Pozdro :)
Brawo
🐙udanego wyjazdu
Cale pierwsze pólrocze nurtuje mnie pytanie czy robie w tym momencie wystarczająco duzo czy powinnam ciezej pracowac, jak to rozpoznac. Moze cos na ten temat?
Wróć proszę 'safe' z tego drugiego końca świata 🐙❤
miłego wyjazdy🐙🐙🐙
🐙super film
Nie wolno sie porównywac ze innymi ludzmi to mega błąd.
Odpowiadając po pierwszych sekundach filmu nie przegapiłem wszystko zależy ode mnie.
mój ulubiony terapeuta
Elo, ty jestes takim kolesiem, tu firma, tu YT, tu forbes, tu wywiadzik, tu to, tu tamto. Jak to zrobic? hhah
wciągam koks ✨
żart jbc
@@michal.kurylekNooo dobra dobra. Daj linka gdzie to kupic. Podeslij we wiad. prywatnej
Ojj po oczkach widać, że było palone 😁
XD chyba uczone do egzaminu z okulistyki
Senkiuł 😜
Tak z ciekawości , jak nagrywasz filmiki jesteś na działaniu leku ?😛
Nie xd akurat z natury tak mnie roznosi
@@michal.kurylek ja odstawiłem całkowicie ,ale wiem o czym mówisz 😂😂💪💪
148 kontaktów, naprawdę bezużyteczne, każdy w świecie 7 miliardów a właściwie 8 miliardów, gdzie ja jestem jednym przykładem, które przeczy 148 osobom, ale wśród 8 miliardów będzie więcej osób takich jak ja. Co znaczy 148 osób w porównaniu do całej populacji? W wiosce obok mam więcej osób, czy ona świadczy o populacji?
To statystyka i jestem niemal pewien, że wcale nie jesteś zaprzeczeniem tej reguły. :) Ilość bodźców, jakie jest w stanie przyswoić Twój mózg jest ograniczona
148 znajomymi? Ja jestem w stanie z 5
hmm. pewnie fajnie mieć znajomych
@@neet5439 takich tak
Jak można osiągnąć cokolwiek jak jedyne co umiem robić to spać pół dnia lol
strzelę w ciemno (może pomoże): zrób sobie morfologię, badania hormonów i krzywą cukrową. Wiem, że jest wiele różnych przyczyn, ale warto spróbować
@@michal.kurylek Otóż to! Jak dobrze, że ktoś o tym mówi zamiast w pierwszej kolejności polecać terapię. Bardzo dużo zależy od naszego zdrowia, stylu życia, jedzenia. Często ludzie obwiniają się o lenistwo i brak motywacji, podczas gdy to zdrowie kuleje.
Dosłownie byłam co chwilę senna bo jeszcze nie wiedziałam o tym że choruje na hipogklimie reaktywną. Po diagnozie zmieniłam dietę i jest super. Warto się badać 👍
@@Ang-im8wi A to są osoby, które zalecają terapie w pierwszej kolejności, bez podstawowych badań morfologicznych czy choćby zmiany trybu życia? XD Pls przecież to najgłupsze co można zrobić
No ale chciałoby się być w tym 1%
Kiedy minecraft ❤
muszę ogarnąć ten swój setup jakoś XD kamerkę przede wszystkim
wygladasz jak facet ktory kupil ode mnie the last of us 2 niedawno
XD akurat kupowalem od kogos kontroler do xboxa, ale mam nadzieje, że to nie Ty, bo okazał sie zepsuty
🐙
🐙🐙🐙
👾👾
🦑
W mojej szafie jest mama i kilku nauczycieli, no i może z dwóch czy trzech sąsiadów, resztę ludzi uważam z nie ważnych.
Jak ja się cieszę, że nie mam portali społecznościowych
🐙🐙🐙🐙
🐙
🦑
🐙
🦑
🐙
🐙
🐙
🐙
🐙
🐙
🐙