Co do wypadków jestem na czasie. Sam miałem 3 miesiące temu. Godzina ok 5.40, zachmurzenie umiarkowane, bez opadów i ok 19°. Jechałem do pracy do Oliwy dołem ul. 3 maja od strony dworca PKS z prędkością ok 60km/h. Kierowca osobówki jechał Błednikiem w tym samym kierunku co ja tyle że skręcił w prawo na most w kierunku ul. Wałowej. Z jego perspektywy znaki pionowe i poziome nakazują jazdę na wprost. Nasze drogi się skrzyżowały. Niestety nie miałem czasu na jakąkolwiek reakcje, ani miejsca na ucieczkę. Pamiętam tyle, że uderzyłem całym impetem w tylne nadkole. Wyleciałem z siodła, przeleciałem tuż za tylną szybą suva i zatrzymałem się jakieś 20-25m dalej po ok 15m locie. Wystarczyłoby pół metra w jedną i bym go ominął, ale pół metra w drugą, a rodzina i znajomi by mnie odwiedzali na 🪦 lub przy dobrych wiatrach na 🦽 bym śmigał. Paradoksalnie upadłem tak, że na kasku nie ma ani jednej ryski związanej z tym wypadkiem. Niestety poza 🏍, który robi za dawcę teraz na jednym z portali to ucierpiało prawe kolano i biodro. Niestety proces leczenia i rekonwalescencji w tym kraju to wielka pomyłka i gdybym miał się tylko opierać na leczeniu na nfz to do pełni zdrowia wrociłbym najwcześniej 5 lat. Przytomności i świadomości nie straciłem. Po wstępnym badaniu wykluczono uraz głowy i kręgosłupa. Po przyjeździe do szpitala zrobiono mi rtg oraz tk kolana i biodra. U góry wyszedł krwiak (który po miesiącu okazało się, że jest przy samej kości udowej i ma wymiary 16x16x6.5 cm). Oczywiście z racji, że przytomny, kontaktowy i na nic więcej się nie skarżę to wyjazd do domu i skierowanie do ortopedy. Tydzień później pierwsza wizyta i skierowanie pilnie na rezonans kolana a krwiaczek smarować liotonem. Poszedłem zarejestrować się na rezonans i termin za 15m-cy... usg pierwszy termin za 6m-cy, ale można dzwonić może coś się zwolni wcześniej. Do gry wkroczył ortopeda z luxmed w którym mam pakiet z pracy. Zdjęcie skierowania wrzucone na portal i następnego dnia teleporada. Rezonans ostatecznie miałem dwa tygodnie później a usg po tygodniu. Na opis pierwszego czekałem blisko 8 tygodni. Opis usg od ręki więc kolejna wizyta u ortopedy w luxmed (tu wyszedł bydlak, którego wymiary podałem wcześniej). Ten mnie skierował na operacyjne usunięcie krwiaka, ale to jest poza pakietem i kosztuje ponad 830zł. Jednak niemal od ręki mogą zrobić. Nadszedł czas wizyty u ortopedy z nfz i stwierdziła, że nie ma co operować tego, bo się będzie babrać. Dostałem skierowanie na rehabilitację. Kolejne schody, bo na nfz pierwsze terminy za rok, gdzieniegdzie bez gwarancji, bo nie mają kontraktów podpisanych na 2025. Na szczęście dostałem cynk o jednym miejscu i zaczynam w listopadzie. Po 6 tygodniach i 2 nieudanych próbach wkłucia się na ślepo w tzw międzyczasie gdzie miałem wizyty, kazała mi przyjechać za 2 dni na oddział by pod usg ściągnąć. Jakimś cudem zeszło "ze mnie" prawie 600ml krwi. Nie mniej jeszcze pozostała komora i od nowa ortopeda luxmed, skierowanie i usg. Samo badanie po 3 dniach. Wyszedł każdy wymiar mniejszy o połowę od pierwotnego krwiaka. Ściągany będę miał e tym tygodniu. Przed pierwszym ściąganiem krwaliaka miałem już wynik rezonansu. Opis: zerwane więzadła krzyzowe boczne i tylne, ścięgna i mięśnie. Chwila załamki, nieprzespana noc, ale się pogodziłem. W poniedziałek wizyta wizyta o ortopedy nfz i skierowanie pilne na operację. Tu mega rozczarowanie i zderzenie ze ścianą. Termin dostępny w szpitalu do którego mnie wzięli po wypadku i w przychodni którego się leczyłem to rok 2032... podzwoniłem po innych szpitalach w okolicy i najlepszy termin kwalifikacji na operację to kwiecień 2026... na szczęście nie muszę opierać się tylko o pomorskie. Dzień po ściągnięciu krwiaka wycieczka do miasta, gdzie niegdyś brat miał rękę operowaną. Jedynie 250km do domu, ale termin za 2 miesiące mam. W innych miejscach w pomorskim terminy kwalifikacji na operację to połowa 2025... Żal oprócz do kierowcy osobówki, mam też do szpitala gdzie trafiłem po wypadku, że nie wzięli mnie na oddział i nie zrobili rezonansu "od ręki". Lekarz by miał płytkę z obrazem, więc miałby podgląd i mógł ocenić szybciej skalę zniszczenia i wtedy ewentualnie odesłać do orropedy z zaleceniem na skierowanie na operację. Może do tego czasu uniknąłbym latania tyle po lekarzach, bezsensownych wkłówań na ślepo, a może nawet byłbym już po operacji i zaczynał rehabilitację. Teraz już wiem, że wystarczyło trochę przyaktorzyć i po ustąpieniu najwiekszego bólu udawać osobę z którą nie można nawiązać kontaktu. Wtedy byłoby więcej badań od ręki. Zobaczymy co wyjdzie po operacji, jestem dobrej myśli, jednak już teraz przyszły sezon motocyklowy mogę zapomnieć. Do pracy ze wzgledu na jej charakter (potrzeba mocnych i sprawnych nóg) powrócę też nie wcześniej niż 9-10 m-cy po operacji. Także względnie październik za rok. Gdyby nie ten termin operacji to do pracy bym pewnie wrócił w 2026 lub 2027 roku dopiero. Ewentualnie szukałbym prywatnie kto to zrobi.
Powodzenia w powrocie do zdrowia, trzymaniu nerwów na wodzy i, jak sądzę, uzyskaniu solidnego odszkodowania nie tylko za wypadek, ale też za brak opieki medycznej pomimo lat płacenia składek.
Z uwagą obejrzałem ten film. Poruszyłeś właściwie wszystkie aspekty. Ze swojej strony dodam, że koniecznością jest przeczytanie książki np "Motocyklista doskonały", Opisuje wiele sytuacji zagrożeń dla nas motocyklistów. w związku z tym, że na motocykl pierwszy raz usiadłem 37 lat temu, chciałbym zwrócić uwagę na to, jak zmieniały się warunki jazdy na naszych drogach. Na początku mojej "kariery :)" motocyklowej, było na drogach bardzo mało innych pojazdów, samochody typu fiat 126, czy Polonez, były autami ociężałymi, nikt nie szalał nimi po drogach, no ok bardzo rzadko. Potem nastąpił okres dzikiego wschodu, rosła lawinowo ilość samochodów, przepisów drogowych NIKT nie respektował, jednym słowem masakra. Teraz jest trochę lepiej, ze względu na zaostrzenie sankcji, ale dalej nie jest dobrze. Chciałem zwrócić uwagę na jeden aspekt : gdy Ty młody przyjacielu jedziesz sobie motocyklem, za tobą jedzie z tępą dzidą w starej bmw Twój rówieśnik i zawsze będzie ci siedział na ogonie i wiesz głupek nie zdaje sobie sprawy, że gdy Ty zamkniesz manetkę, motocykl bardzo mocno zwalnia, hamowanie silnikiem jest bardzo duże, no i nie widzi świateł stop, najedzie na Ciebie, olej go po prostu, nawet zjedź na bok niech jedzie. To teraz największe zagrożenie dla motocyklistów i nie tylko tych młodych.
Zgadzam się z tobą. Dlatego coraz częściej jak widzę auta za mną to nie hamuje samym silnikiem, albo strzele parę razy hamulcem. Powoli wchodzi mi to i obserwacja tylu w nawyk.
oj tak zawsze naciskam lekko klamkę albo nóżkę od hamulca gdy zwalniam, zbliżam się do pojazdu skręcającego lub korka jak ruch na drodze jest szybszy niż 20kmh
100% racji, podpisuje się rękami i nogami. Z moich obserwacji wynika, że motocykliści sami się proszą o wypadki. Jeżdżą szybko tam gdzie zupełnie nie powinno się tego robić. To samo wyprzedzanie. Jak chcę odkręcić sprzęt, to jadę na Skę albo na autostradę. Chociaż tam też jest ciężko odkręcić, bo średnia prędkość pojazdów to jakieś 120km/h. Co do kosztów - ceny utrzymania motocykla w dobrym stanie rosną bardzo mocno wraz z pojemnością. Kosztów utrzymania 50 ccm, czy 125 cmm nawet nie zauważymy. Utrzymanie 600 cmm to już koszt prawie taki, jak za mały, miejski samochodzik, a koszty utrzymania sportowego litra są podobne do kosztów utrzymania niezłego samochodu. Co do prędkości maksymalnej i przyspieszenia - to jeżdżąc różnymi pojemnościami (50, 125, 300, 600, 1200) na przestrzeni lat stwierdzam, że tak naprawdę wystarczy, aby motocykl jechał te max 170 km/h. Więcej jest nam zupełnie niepotrzebne. Jadąc te 170 km/h na autostradzie w Polsce i tak jesteśmy jednymi z najszybszych na drodze. Co innego przyspieszenie motocykla - im lepsze przyspieszenie, tym jest przyjemniej.
tak, mam sv650 jest tani w utrzymaniu, mało awaryjny, mało pali, szybko się napędza i jedzie spokojnie 170, oczywiście widziałem na zagranicznych filmikach bo sam to maks 140 na autostradzie 😉
Ja gdy zacząłem jeździć motocyklem to już BARDZ byłem ŚWIADOMY tego jak BARDZO ryzykowna jest to zabawa. Nadal jeżdżę pomimo tego że się boję. Może nie samej śmierci ale ciężkiego kalectwa tak.
Wszędzie przestrzegają przed zabiciem się na motocyklu. Ale czy ktoś myśli o tym, kiedy niestety, ale przeżyjesz i pozostaniesz kaleką? Wyobraża sobie ktoś sytuację, gdy masz 2X-3X lat i nie możesz nawet się podrapać po dupie bez pomocy osób trzecich? W ten sposób zabija się nie tylko swoją radość życia, ale także osób, które już zawsze będą musiały nas "drapać po dupie".
Prawko zrobiłem i pierwszy motocykl kupiłem w wieku 40 paru lat. Często uważam, że za późno.. z drugiej strony dopiero po 30 zaczęła wyłączać mi się nieśmiertelność. Więc to chyba była dobra decyzja?..a może nie? Taka zagadka 😉 W kwestii 5 punktu. Wszystko zapisywałem łącznie z kosztem prawka. Zakup motocykla 25 tys. Cała reszta (bez oszczędzania ale i bez zbędnej rozrzutności) przez pierwszy rok 23 tys.. a i tak jeszcze muszę skompletować strój dla żonki. Oczywiście bez paliwa. ..dla własnego komfortu psychicznego, przestałem już liczyć 😉
@@ZwyczajnyFacet zawsze istnieje możliwość że ileś tam razy do egzaminu podchodziłem ;) Sam transport i serwis po zakupowych motocykla trochę kosztował. Ubezpieczenie, doposażenie.. pełny strój i pieniądze znikają. Życie ;)
Oj tam oj tam. Mam 46 lat i czekam na egzamin na kat. A. Do czerwca tego roku nawet nie myślałem, żeby wsiąść na motocykl, ale wsiadłem i spodobało mi się...
@@MaranHand Pod warunkiem, że kandydat jest wyspany: na poprzedni poszedłem po trzech godzinach snu, a dzień wcześniej jeździłem cztery godziny w deszczu. To nie był dobry pomysł...
Kiedyś nagrałeś film o tym czy jazda na motocyklu jest niebezpieczna. To był chyba jeden z Twoich pierwszych filmów. Ja wtedy zaczynałem kurs na kat. A, wiele mi tamten film dał do myślenia. Teraz, kiedy mam już za sobą kilkadziesiąt tysięcy kilometrów ponownie trafiam na Twój kanał i znowu widzę film, który po raz kolejny skłania do refleksji. Leci ode mnie sub, mam nadzieję, że będzie więcej takich materiałów, że będziesz trafiał do co raz szerszej rzeszy odbiorców. Oby tak dalej! 💪
@@ZwyczajnyFacet póki co zwiedzając nasz piękny kraj, trochę Czechy no i jeżdżąc codziennie. Dodam, że kilometry nabijam całorocznie, więc mój "sezon" ma tylko tyle przerw ile leży śnieg na drogach, a zimy ostatnio nie są zbyt ostre. 2 stopnie na plusie - można jechać 💪 w przyszłym roku planuję Dolomity i może Rumunię. Oby tylko zdrowie było to czas się znajdzie ;)
Polecam książkę "Motocyklista doskonały" dla przyszłych i obecnych kierowników. Powiedz, gdzie znalazłeś statystyki które pokazujesz, dotyczą one Polski? Którego roku? A jak wyglądają statystyki wypadków/kolizji nie z naszej winy ale z naszym udziałem?
Rekomendacja dla nowych motocyklistow, zanim zaczniesz jezdzic i kupisz sobie motocykl lub zaczniesz prawko robic... to pogladaj sobie wszystkie mozliwe zestawienia wypadkow motocyklowych i to nie raz tylko codziennie po jednym, az zobaczysz ze jezdzisz wolniej niz inni wokol Ciebie. A jak juz jezdzisz albo zdasz prawko to rozwijaj sie dalej, cwicz bezpieczna jazde, chodz na kursy, jazdy na torze, etc.
Ja uwazam ze zakup motocykla obowiazkowo powinien byc poprzedzony zakupem pelnego stroju. Dopuszczenie do egzaminu powinno byc dopiero gdy przyjdziemy w calym komplecie
Najgorsze jest to że jak jadę przepisowo motocyklem to prawie każdy pogania mnie (jak można jechać motocyklem przepisowo). Pozdrawiam LWG i do zobaczenia wszystkich na drodze.
Olej to !!! Czym bardziej będziesz się tym przejmował, to tym bardziej inni zaczną robić ci na złość .Pełna olewka ,trzymaj się swojego toru jazdy ,oczywiście nie przeginając w drugą stronę.
oczywiscie, ze można... jedziesz 50km/h przez miast, masz slizg, uderzasz w kraweznik i jestes połamany. Ja mialem to samo, ale kilka godzin po odebraniu prawka..
@@ssgym1669 o tym mówię.. :( na placu mój instruktor już na pierwszej jeździe kazał gaz odkręcać a ja siedziałam na moto pierwszy raz w życiu i mam bardzo dużo pokory do tej maszyny
@@nattie4127jedź na tyle na ile umiesz i czujesz się bezpiecznie, po placu manewrowym i tak najwięcej godzin się jeździ więc masz czas nauczyć się wykonywać zadania powtarzalnie i bezpiecznie tak żeby zaliczyć egzamin.
Wszystko fajne Stary, tylko jedno "ale"... To co tutaj próbujesz przekazać, to standardowa wiedza "doświadczonych" motocyklistów. A ty chcesz tego uczyć małolatów. Szacun za chęci, ale...sorry za szczerość... jest to rozmowa z ślepym o kolorach. Doświadczenie nabywa się praktyką, to raz. A dwa, młodzi mają gdzieś marudzenie starych.
ja kupilem pełny kombinezon, motocykl. Odebralem prawko i mialem wypadek tego samego dnia. Mineło 1,5 roku i dalej mam problem z reką, kość się nie zrosła. Prawdopodobnie czeka mnie operacja w nastepnym roku. Uwazajcie na siebie! LWG
Ja powiedziałbym sobie tylko jedną rzęcz. "Za wszelką cenę, za wszystkie pieniądze, kup BITCOINA tyle ile możesz a przez reszte życia nie będziesz musiał pracować, najlepiej minimum 1000 szt". Na całą resztę bedziesz miał tyle czasu ile będziesz chciał.
Witam .
Bardzo , bardzo mądre informacje.
Bardzo dziękuję I pozdrawiam.
Co do wypadków jestem na czasie.
Sam miałem 3 miesiące temu. Godzina ok 5.40, zachmurzenie umiarkowane, bez opadów i ok 19°. Jechałem do pracy do Oliwy dołem ul. 3 maja od strony dworca PKS z prędkością ok 60km/h. Kierowca osobówki jechał Błednikiem w tym samym kierunku co ja tyle że skręcił w prawo na most w kierunku ul. Wałowej. Z jego perspektywy znaki pionowe i poziome nakazują jazdę na wprost. Nasze drogi się skrzyżowały. Niestety nie miałem czasu na jakąkolwiek reakcje, ani miejsca na ucieczkę. Pamiętam tyle, że uderzyłem całym impetem w tylne nadkole. Wyleciałem z siodła, przeleciałem tuż za tylną szybą suva i zatrzymałem się jakieś 20-25m dalej po ok 15m locie. Wystarczyłoby pół metra w jedną i bym go ominął, ale pół metra w drugą, a rodzina i znajomi by mnie odwiedzali na 🪦 lub przy dobrych wiatrach na 🦽 bym śmigał. Paradoksalnie upadłem tak, że na kasku nie ma ani jednej ryski związanej z tym wypadkiem. Niestety poza 🏍, który robi za dawcę teraz na jednym z portali to ucierpiało prawe kolano i biodro. Niestety proces leczenia i rekonwalescencji w tym kraju to wielka pomyłka i gdybym miał się tylko opierać na leczeniu na nfz to do pełni zdrowia wrociłbym najwcześniej 5 lat. Przytomności i świadomości nie straciłem. Po wstępnym badaniu wykluczono uraz głowy i kręgosłupa. Po przyjeździe do szpitala zrobiono mi rtg oraz tk kolana i biodra. U góry wyszedł krwiak (który po miesiącu okazało się, że jest przy samej kości udowej i ma wymiary 16x16x6.5 cm). Oczywiście z racji, że przytomny, kontaktowy i na nic więcej się nie skarżę to wyjazd do domu i skierowanie do ortopedy. Tydzień później pierwsza wizyta i skierowanie pilnie na rezonans kolana a krwiaczek smarować liotonem. Poszedłem zarejestrować się na rezonans i termin za 15m-cy... usg pierwszy termin za 6m-cy, ale można dzwonić może coś się zwolni wcześniej. Do gry wkroczył ortopeda z luxmed w którym mam pakiet z pracy. Zdjęcie skierowania wrzucone na portal i następnego dnia teleporada. Rezonans ostatecznie miałem dwa tygodnie później a usg po tygodniu. Na opis pierwszego czekałem blisko 8 tygodni. Opis usg od ręki więc kolejna wizyta u ortopedy w luxmed (tu wyszedł bydlak, którego wymiary podałem wcześniej). Ten mnie skierował na operacyjne usunięcie krwiaka, ale to jest poza pakietem i kosztuje ponad 830zł. Jednak niemal od ręki mogą zrobić. Nadszedł czas wizyty u ortopedy z nfz i stwierdziła, że nie ma co operować tego, bo się będzie babrać. Dostałem skierowanie na rehabilitację. Kolejne schody, bo na nfz pierwsze terminy za rok, gdzieniegdzie bez gwarancji, bo nie mają kontraktów podpisanych na 2025. Na szczęście dostałem cynk o jednym miejscu i zaczynam w listopadzie.
Po 6 tygodniach i 2 nieudanych próbach wkłucia się na ślepo w tzw międzyczasie gdzie miałem wizyty, kazała mi przyjechać za 2 dni na oddział by pod usg ściągnąć. Jakimś cudem zeszło "ze mnie" prawie 600ml krwi. Nie mniej jeszcze pozostała komora i od nowa ortopeda luxmed, skierowanie i usg. Samo badanie po 3 dniach. Wyszedł każdy wymiar mniejszy o połowę od pierwotnego krwiaka. Ściągany będę miał e tym tygodniu. Przed pierwszym ściąganiem krwaliaka miałem już wynik rezonansu. Opis: zerwane więzadła krzyzowe boczne i tylne, ścięgna i mięśnie. Chwila załamki, nieprzespana noc, ale się pogodziłem. W poniedziałek wizyta wizyta o ortopedy nfz i skierowanie pilne na operację. Tu mega rozczarowanie i zderzenie ze ścianą. Termin dostępny w szpitalu do którego mnie wzięli po wypadku i w przychodni którego się leczyłem to rok 2032... podzwoniłem po innych szpitalach w okolicy i najlepszy termin kwalifikacji na operację to kwiecień 2026... na szczęście nie muszę opierać się tylko o pomorskie. Dzień po ściągnięciu krwiaka wycieczka do miasta, gdzie niegdyś brat miał rękę operowaną. Jedynie 250km do domu, ale termin za 2 miesiące mam. W innych miejscach w pomorskim terminy kwalifikacji na operację to połowa 2025...
Żal oprócz do kierowcy osobówki, mam też do szpitala gdzie trafiłem po wypadku, że nie wzięli mnie na oddział i nie zrobili rezonansu "od ręki". Lekarz by miał płytkę z obrazem, więc miałby podgląd i mógł ocenić szybciej skalę zniszczenia i wtedy ewentualnie odesłać do orropedy z zaleceniem na skierowanie na operację. Może do tego czasu uniknąłbym latania tyle po lekarzach, bezsensownych wkłówań na ślepo, a może nawet byłbym już po operacji i zaczynał rehabilitację. Teraz już wiem, że wystarczyło trochę przyaktorzyć i po ustąpieniu najwiekszego bólu udawać osobę z którą nie można nawiązać kontaktu. Wtedy byłoby więcej badań od ręki.
Zobaczymy co wyjdzie po operacji, jestem dobrej myśli, jednak już teraz przyszły sezon motocyklowy mogę zapomnieć. Do pracy ze wzgledu na jej charakter (potrzeba mocnych i sprawnych nóg) powrócę też nie wcześniej niż 9-10 m-cy po operacji. Także względnie październik za rok. Gdyby nie ten termin operacji to do pracy bym pewnie wrócił w 2026 lub 2027 roku dopiero. Ewentualnie szukałbym prywatnie kto to zrobi.
Powodzenia w powrocie do zdrowia, trzymaniu nerwów na wodzy i, jak sądzę, uzyskaniu solidnego odszkodowania nie tylko za wypadek, ale też za brak opieki medycznej pomimo lat płacenia składek.
Poruszyłeś ważny temat, brawo, o tym trzeba rozmawiać i pietnować wariatów, pozdrawiam,
Zasada ograniczonego zaufania to w samochodzie, na motocyklu zasada kompletnego braku zaufania :D
Z uwagą obejrzałem ten film. Poruszyłeś właściwie wszystkie aspekty. Ze swojej strony dodam, że koniecznością jest przeczytanie książki np "Motocyklista doskonały", Opisuje wiele sytuacji zagrożeń dla nas motocyklistów. w związku z tym, że na motocykl pierwszy raz usiadłem 37 lat temu, chciałbym zwrócić uwagę na to, jak zmieniały się warunki jazdy na naszych drogach. Na początku mojej "kariery :)" motocyklowej, było na drogach bardzo mało innych pojazdów, samochody typu fiat 126, czy Polonez, były autami ociężałymi, nikt nie szalał nimi po drogach, no ok bardzo rzadko. Potem nastąpił okres dzikiego wschodu, rosła lawinowo ilość samochodów, przepisów drogowych NIKT nie respektował, jednym słowem masakra. Teraz jest trochę lepiej, ze względu na zaostrzenie sankcji, ale dalej nie jest dobrze. Chciałem zwrócić uwagę na jeden aspekt : gdy Ty młody przyjacielu jedziesz sobie motocyklem, za tobą jedzie z tępą dzidą w starej bmw Twój rówieśnik i zawsze będzie ci siedział na ogonie i wiesz głupek nie zdaje sobie sprawy, że gdy Ty zamkniesz manetkę, motocykl bardzo mocno zwalnia, hamowanie silnikiem jest bardzo duże, no i nie widzi świateł stop, najedzie na Ciebie, olej go po prostu, nawet zjedź na bok niech jedzie. To teraz największe zagrożenie dla motocyklistów i nie tylko tych młodych.
Zgadzam się z tobą. Dlatego coraz częściej jak widzę auta za mną to nie hamuje samym silnikiem, albo strzele parę razy hamulcem.
Powoli wchodzi mi to i obserwacja tylu w nawyk.
oj tak zawsze naciskam lekko klamkę albo nóżkę od hamulca gdy zwalniam, zbliżam się do pojazdu skręcającego lub korka jak ruch na drodze jest szybszy niż 20kmh
Dzięki za ten film daje do myślenia.
Spoko :)
Od niedawna mam prawo jazdy A1, i twoje filmy dają dużo do myślenia, tak trzymaj!
Super materiał
Mądrego to przyjemnie posłuchać LwG .
100% racji, podpisuje się rękami i nogami. Z moich obserwacji wynika, że motocykliści sami się proszą o wypadki. Jeżdżą szybko tam gdzie zupełnie nie powinno się tego robić. To samo wyprzedzanie. Jak chcę odkręcić sprzęt, to jadę na Skę albo na autostradę. Chociaż tam też jest ciężko odkręcić, bo średnia prędkość pojazdów to jakieś 120km/h.
Co do kosztów - ceny utrzymania motocykla w dobrym stanie rosną bardzo mocno wraz z pojemnością. Kosztów utrzymania 50 ccm, czy 125 cmm nawet nie zauważymy. Utrzymanie 600 cmm to już koszt prawie taki, jak za mały, miejski samochodzik, a koszty utrzymania sportowego litra są podobne do kosztów utrzymania niezłego samochodu.
Co do prędkości maksymalnej i przyspieszenia - to jeżdżąc różnymi pojemnościami (50, 125, 300, 600, 1200) na przestrzeni lat stwierdzam, że tak naprawdę wystarczy, aby motocykl jechał te max 170 km/h. Więcej jest nam zupełnie niepotrzebne. Jadąc te 170 km/h na autostradzie w Polsce i tak jesteśmy jednymi z najszybszych na drodze.
Co innego przyspieszenie motocykla - im lepsze przyspieszenie, tym jest przyjemniej.
Prawda. Mi też prędkości 150-170km/h to w zupełności wystarczające. Nawet w aucie.
Tylko jeszcze żeby w miarę do tej prędkości się rozpędzić.
tak, mam sv650 jest tani w utrzymaniu, mało awaryjny, mało pali, szybko się napędza i jedzie spokojnie 170, oczywiście widziałem na zagranicznych filmikach bo sam to maks 140 na autostradzie 😉
Świetny materiał!
LwG
Ja gdy zacząłem jeździć motocyklem to już BARDZ byłem ŚWIADOMY tego jak BARDZO ryzykowna jest to zabawa. Nadal jeżdżę pomimo tego że się boję. Może nie samej śmierci ale ciężkiego kalectwa tak.
To chyba jest w głowie u większości motocyklistów.
Wszędzie przestrzegają przed zabiciem się na motocyklu. Ale czy ktoś myśli o tym, kiedy niestety, ale przeżyjesz i pozostaniesz kaleką? Wyobraża sobie ktoś sytuację, gdy masz 2X-3X lat i nie możesz nawet się podrapać po dupie bez pomocy osób trzecich? W ten sposób zabija się nie tylko swoją radość życia, ale także osób, które już zawsze będą musiały nas "drapać po dupie".
:(
Hej, do Twórcy, film jest super! Mam prośbę, czy miałbyś możliwość podpisywać jakie motocykle są prezentowane?
Masz rację mówiąc o tym, młodzi ludzie nie myślą, tylko adrenalina się liczy,
Super film! Komentarz piszę dla nakarmienia algorytmu yt.
Dziękuję:)
Jak dla mnie to każdy punkt odnosi się do tego samego czyli w skrócie "nie zapierdalaj".
Prawko zrobiłem i pierwszy motocykl kupiłem w wieku 40 paru lat. Często uważam, że za późno.. z drugiej strony dopiero po 30 zaczęła wyłączać mi się nieśmiertelność. Więc to chyba była dobra decyzja?..a może nie? Taka zagadka 😉
W kwestii 5 punktu. Wszystko zapisywałem łącznie z kosztem prawka. Zakup motocykla 25 tys. Cała reszta (bez oszczędzania ale i bez zbędnej rozrzutności) przez pierwszy rok 23 tys.. a i tak jeszcze muszę skompletować strój dla żonki. Oczywiście bez paliwa. ..dla własnego komfortu psychicznego, przestałem już liczyć 😉
No to były nieźle zakupy :)
@@ZwyczajnyFacet zawsze istnieje możliwość że ileś tam razy do egzaminu podchodziłem ;)
Sam transport i serwis po zakupowych motocykla trochę kosztował. Ubezpieczenie, doposażenie.. pełny strój i pieniądze znikają. Życie ;)
Oj tam oj tam. Mam 46 lat i czekam na egzamin na kat. A. Do czerwca tego roku nawet nie myślałem, żeby wsiąść na motocykl, ale wsiadłem i spodobało mi się...
@@PiotrPilinko powodzenia! Jeśli umiesz opanować stres to sam egzamin jest banalny. Serio
@@MaranHand Pod warunkiem, że kandydat jest wyspany: na poprzedni poszedłem po trzech godzinach snu, a dzień wcześniej jeździłem cztery godziny w deszczu. To nie był dobry pomysł...
Ja gdy kupię mój pierwszy motocykl (myślę za hondą shadow 600) to kupię pełne wyposażenie + ubezpieczenie + ewentualne wymiany oraz podstawowy serwis
Kiedyś nagrałeś film o tym czy jazda na motocyklu jest niebezpieczna. To był chyba jeden z Twoich pierwszych filmów. Ja wtedy zaczynałem kurs na kat. A, wiele mi tamten film dał do myślenia. Teraz, kiedy mam już za sobą kilkadziesiąt tysięcy kilometrów ponownie trafiam na Twój kanał i znowu widzę film, który po raz kolejny skłania do refleksji. Leci ode mnie sub, mam nadzieję, że będzie więcej takich materiałów, że będziesz trafiał do co raz szerszej rzeszy odbiorców. Oby tak dalej! 💪
Dzięki bardzo:)
Gdzie tyle km nabiłeś?
@@ZwyczajnyFacet póki co zwiedzając nasz piękny kraj, trochę Czechy no i jeżdżąc codziennie. Dodam, że kilometry nabijam całorocznie, więc mój "sezon" ma tylko tyle przerw ile leży śnieg na drogach, a zimy ostatnio nie są zbyt ostre. 2 stopnie na plusie - można jechać 💪 w przyszłym roku planuję Dolomity i może Rumunię. Oby tylko zdrowie było to czas się znajdzie ;)
Polecam książkę "Motocyklista doskonały" dla przyszłych i obecnych kierowników. Powiedz, gdzie znalazłeś statystyki które pokazujesz, dotyczą one Polski? Którego roku? A jak wyglądają statystyki wypadków/kolizji nie z naszej winy ale z naszym udziałem?
Rekomendacja dla nowych motocyklistow, zanim zaczniesz jezdzic i kupisz sobie motocykl lub zaczniesz prawko robic... to pogladaj sobie wszystkie mozliwe zestawienia wypadkow motocyklowych i to nie raz tylko codziennie po jednym, az zobaczysz ze jezdzisz wolniej niz inni wokol Ciebie.
A jak juz jezdzisz albo zdasz prawko to rozwijaj sie dalej, cwicz bezpieczna jazde, chodz na kursy, jazdy na torze, etc.
Ja uwazam ze zakup motocykla obowiazkowo powinien byc poprzedzony zakupem pelnego stroju.
Dopuszczenie do egzaminu powinno byc dopiero gdy przyjdziemy w calym komplecie
Powitać
Siema :)
Najgorsze jest to że jak jadę przepisowo motocyklem to prawie każdy pogania mnie (jak można jechać motocyklem przepisowo). Pozdrawiam LWG i do zobaczenia wszystkich na drodze.
nie zwracaj uwagi na buractwo to oni znajdą się pod tirem nie Ty
Nie ma co się przejmować.
Mi często zdarza się jeździć wolniej niż "zwyczajowo" jeździ się na drodze.
Zwyczajowo czyli +30 do ograniczenia :)
I jeszcze na skrzyżowaniach, to zamiast czuwać to oglądają seriale w komórkach i piszą smsy!!
@@Daynous dokładnie
Olej to !!! Czym bardziej będziesz się tym przejmował, to tym bardziej inni zaczną robić ci na złość .Pełna olewka ,trzymaj się swojego toru jazdy ,oczywiście nie przeginając w drugą stronę.
a czy na kursie kat A można sobie zrobić ał? :(
Ał?
oczywiscie, ze można... jedziesz 50km/h przez miast, masz slizg, uderzasz w kraweznik i jestes połamany. Ja mialem to samo, ale kilka godzin po odebraniu prawka..
@@ssgym1669 o tym mówię.. :( na placu mój instruktor już na pierwszej jeździe kazał gaz odkręcać a ja siedziałam na moto pierwszy raz w życiu i mam bardzo dużo pokory do tej maszyny
@@nattie4127jedź na tyle na ile umiesz i czujesz się bezpiecznie, po placu manewrowym i tak najwięcej godzin się jeździ więc masz czas nauczyć się wykonywać zadania powtarzalnie i bezpiecznie tak żeby zaliczyć egzamin.
@@ukaszc3038 dzięki :)
Wszystko fajne Stary, tylko jedno "ale"...
To co tutaj próbujesz przekazać, to standardowa wiedza "doświadczonych" motocyklistów. A ty chcesz tego uczyć małolatów. Szacun za chęci, ale...sorry za szczerość... jest to rozmowa z ślepym o kolorach.
Doświadczenie nabywa się praktyką, to raz. A dwa, młodzi mają gdzieś marudzenie starych.
A czy poza motocyklem też jesteś roztropny? :)
Ja bym powiedział sobie: rób frajerze kwity na moto! Nie czekaj do 40!
Prawda :>
19 straconych minut
Rozwiń myśl...
ja kupilem pełny kombinezon, motocykl. Odebralem prawko i mialem wypadek tego samego dnia. Mineło 1,5 roku i dalej mam problem z reką, kość się nie zrosła. Prawdopodobnie czeka mnie operacja w nastepnym roku. Uwazajcie na siebie! LWG
O losie :(
ale kombos, jaki był przebieg zdarzenia?
@@ukaszc3038 usliznelo mi się przednie koło na śliskim przejściu dla pieszych. Ręką uderzylem w krawężnik
@@ssgym1669 życze Ci szybkiego powrotu do pełni mobilności. LWG
wielu motocyklistów to narcyzi i zakompleksieni malutcy a próbują leczyć te swoje schizy na drodze
To bardzo mocne zaszufladkowanie.
Jakby powiedzieć że wszyscy kierowcy aut to furiaci. Tak nie jest, ale o takich właśnie się słyszy.
Bzdury, po pierwsze zrozum że samochód czy motocykl to środek transportu nie zabawka,a droga to nie ( twój) plac zabaw.
Ja powiedziałbym sobie tylko jedną rzęcz. "Za wszelką cenę, za wszystkie pieniądze, kup BITCOINA tyle ile możesz a przez reszte życia nie będziesz musiał pracować, najlepiej minimum 1000 szt". Na całą resztę bedziesz miał tyle czasu ile będziesz chciał.
Haha dobre :>
Pomyliłeś adresy
@@piogoral8492 ty pomyliles adresy