Ja jestem samotna od dziecka , tęsknię każdego dnia do drugiego człowieka , ale wszystkie relacje kończą się ogromnym rozczarowaniem i straszliwym bólem. Próbowałam milion razy i milion razy sie zawiodłam , nie mam na myśli tylko relacji romantycznej , ale tez przyjaźni, rodzina, bliscy i dalsi znajomi, praca - nie udało mi się nic . Nie będę już próbować. Ale jestem z tym głęboko do dna nieszczęśliwa
Temat bardzo na czasie. Mam poczucie, że im zawodowo jestem mniej "atrakcyjna" dla innych (stanowisko i co moge w związku z tym komuś pomóc lub załatwić), tym bardziej się to przekłada na niższe z ich strony zaangażowanie w relacje, niższe lub wręcz zerwane. Nie ważne jakie mam życiowe wartości, zasady, charakter, stopień lojalności itp. ważne na ile mogę być przydatna dla tego kogoś.
Dzisiejszy świat dużo mówi o samotności, o emocjach, o wrażliwości koncentrując się na ludziach przeżywających, mówiących o swojej rzekomej wrażliwości, czy też samotnych... Jest jednak druga strona - nas, którzy mają przesyt ludzi wokół. Dwadzieścia lat temu mieszkałem sam - i są to najszczęśliwsze chwilę mojego życia. Czasem myślę o sobie, jak o ukwiale - potrzebuję istnieć, bez nadmiaru interakcji, bo wtedy, gdy ich jest dużo, "chowam czułki", przestaję czuć siebie. Mam żonę, dzieci i... nie wiem, czy to dobra droga. Ślubna wciąż coś opowiada, ma pomysły, potrzeby a ja mam wrażenie, że jestem przyparty do muru, bez możliwości ucieczki. Że to nadmierna ekspansja, zajmowanie mojego terenu wydawaniem dźwięków, dysponowaniem mną, sięganiem do mojego talerza, piciem z mojego kubka... Wkoło wrażliwcy... Z czego większość narcystycznie wrażliwa tylko na swoim punkcie. Bo oni przeżywają, bo oni są wrażliwi, bo oni oczekują chodzenia na paluszkach wokół siebie . A ja chciałbym tego, żeby mnie był wiecznie osaczony czyimiś emocjami. Czyimś ołtarzykiem jego/jej przeżywania. Ludzie uprawiają wręcz masturbację przeżywaniem myląc egzaltację z rozumieniem własnych emocji. Tak, dawna partnerka powiedziała, że że mną była "taka samotna", żona mi mówi "ty nikogo nie potrzebujesz". Lubię ludzi, ludzie lubią mnie, ale... jak oddychania potrzebuję ciszy, samotności, braku kontaktu, braku telefonów, smsów. Nienawidzę rozmów o codzienności, tego rozdrabniania, jaki kran kupić, jaki kolor farby wybrać, co było w pracy, co brać pod uwagę przy wyjeździe itd. itp. Wiem, że jakbym się nie ożenił, to bym był z mamą, którą i tak w ciągu najbliższych lat będę się musiał zaopiekować. Dom, ogród i 70 na karku... Tak dryfuję, tak - nigdy nie wiedziałem, czego chcę. Nie mam dążeń i marzeń. Praca ok, zarobki ok. Pracę cenię głównie za to, że mogę pobyć samemu a wszelkie uzgodnienia są techniczne. I... mając prawie 50 na karku czuje się zgnieciony tym, że raczej już nigdy nie będę miał czasu na samotność. Raczej będą wyrzuty, że ktoś jest samotny że mną. Chce mi się nie rozmawiać, nie przeżywać, nie być zmuszanym do uczestnictwa w cudzym przeżywaniu. Nie chcę i nie chce mi się. Jeszcze potrafię emocjonalnie uczestniczyć w życiu moich dzieci, które mam za późno, ale to wszystko, co mogę i czego chcę. Nie jestem religijny, ale... kiedyś zafunduję sobie urlop w klasztorze.
Myślałem że tylko ja mam takie potrzeby, często w życiu codziennym brakuje tego elementarnego składnika "Świętego spokoju" uwielbiam to, czuje się wybitnie lepiej gdy w spokoju i ciszy w samotności przebywam i upajam się tym stanem. Trzeba korzystać i tworzyć jak najwięcej takich chwil bo takie osobowości jak my jesteśmy skazani na niedosyt
Minął rok od śmierci mojej mamy. Od jej odejścia jestem bardzo samotny - nie mam z żadnym człowiekiem bliskiej, rodzinnej więzi. Akceptacja samego siebie, czy inne remedium przedstawione w filmie, nie wydaje mi się, by docelowo miało wyeliminować tę pustkę. W zasadzie to nadal nie wiem jak zmienić ten stan rzeczy. Z czym mogę się zgodzić, to na pewno z kwestią jakości relacji. Mam przyjaciół, znajomych itd., ale i tak jestem samotny.
Uwielbiam samotność, jestem samotnikiem , ponieważ mam rys osobowości schizoidalnej (robiłem testy psychologiczne w gabinecie). Oczywiście mam kilku znajomych, ale jako introwertykowi jest mi z tym dobrze. Mogę wręcz powiedzieć, że ludzie mnie męczą i trudno mi ich zrozumieć. Dzięki za materiał i pozdro👋.
Czym jest ciemna noc duszy? Jakie są objawy? Ciemna noc duszy to moment, w którym głęboko tracisz siebie z powodu skrajnej traumy lub nagromadzenia negatywnych doświadczeń i wydarzeń w życiu, które powodują, że twoja tożsamość rozpada się w taki sposób, że nie wiesz już, kim jesteś. Czujesz się zdezorientowany i zagubiony we własnym ciele bez kierunku i z poczuciem głębokiej rozpaczy, ciężkiej depresji i lęku. Nie wiesz już, czego chcesz i dlaczego jesteś na tej ziemi. Życie traci głęboki sens. Czujesz się pusty i pusty. Nic zewnętrznego nie może już sprawić, że poczujesz się lepiej. To czas, kiedy jesteś zmuszony spojrzeć w głąb siebie i rozwiązać chaos i ciężar, które nosiłeś przez całe życie. Wszystkie uwięzione emocje i zniekształcone myśli zaczynają wypływać na powierzchnię i są odczuwane w nieoczekiwany sposób i czasie. Są intensywnie odczuwane, nawet jeśli czujesz, że nie ma żadnego kontekstu, dlaczego czujesz to w tym konkretnym momencie. To wybuch wewnętrznego zamętu, który niesie ze sobą skrajną rozpacz. Cierpisz w niewyobrażalny sposób. To doświadczenie nie ma nic wspólnego tylko z bólem zewnętrznej straty (pracy, bliskiej osoby itp.). Może być wyzwalaczem, ale poważne cierpienie pochodzi z tej straty plus ciężkie doświadczenia z poprzedniego życia, które popchnęły cię do całkowitego zatracenia siebie. Dosłownie tak, jakbyś umierał na poziomie psychicznym, będąc świadkiem własnej śmierci. Czujesz się głęboko okropnie i nie do zniesienia. Możesz czuć się tak, jakbyś był widzem swojego własnego życia, jednocześnie czując się odłączonym od swojego otoczenia i własnych myśli. Twoje własne wspomnienia mogą wydawać się nie twoje lub jakby były daleko od ciebie. Prawdziwa makabryczna i destrukcyjna ciemna noc duszy nie trwa dłużej niż 2 lata. Umysł głęboko walczy o odbudowę siebie za pomocą nowych wzorców myślenia, budowanie odporności emocjonalnej, wyłanianie duszy, rozpuszczanie ego i tworzenie zupełnie nowej perspektywy, która nadaje sens i znaczenie życiu. DNOTS to głęboka transformacja, która wymaga długiej podróży przełamywania wszystkich barier, które Cię blokowały, abyś mógł odbudować swoje nowe „ja” od podstaw. Nie każdy jest na to gotowy i większość pomyśli, że oszalała. Możesz czuć się tak, jakbyś oszalał, stracił rozum lub nie był w stanie myśleć prawidłowo (fragmentaryczne myślenie) z powodu głębokiego dysonansu poznawczego. Ciemna noc duszy to faza głębokiego cierpienia, której nie każdy jest gotowy znieść i która może wydawać się nie do zniesienia dość często. To wtedy nasz umysł jest wyzywany przez to, czego nie może przetworzyć. Życzę powodzenia wszystkim, którzy przechodzą przez tę ekstremalną formę cierpienia w ludzkiej egzystencji. Z pewnością jest światło na końcu tunelu, nawet jeśli jeszcze go nie widać i wydaje się beznadziejne, gdy nawiguje się przez ten intensywny koszmar...
Byłem w paru związkach w przeszłości, wszystkie były burzliwe i to bardzo, wszystkie kończyły się bardzo burzliwym rozstaniem, sytuacją biało- czarną, postawieniem sytuacji na ostrzu noża i po tych związkach wiem, że wole być sam, niż być z byle kim, byle tylko nie być samemu. Lepsza jest samotność, niż bycie z taką osobą. W moich byłych związkach niby byłem z drugą osobą, z kobietą, a mimo wszystko i tak czułem się samotny, docelowo i tak praktycznie z każdym problemem musiałem sobie radzić sam. Dziwne, niby możesz liczyć na drugą stronę, powinieneś na nią móc liczyć, a i tak docelowo z problemem bardzo często człowiek zostaję sam na sam i tylko na siebie może liczyć. Z drugiej strony znam wielu ludzi, którzy mają ogromną wręcz ilość znajomych, sam mam ich wielu, a gdy pojawi się w ich życiu kłopot, problem, czy przeszkoda, to są zdani tylko na siebie. Może ktoś mieć wielu znajomych, dużą rodzinę, w teorii udany związek, a i tak może być samotną osobą. U każdego samotność inaczej się objawia. Ja chyba robię błąd ostatnimi czasy, w kontaktach z kobietami, gdyż w tych relacjach bardziej zwracam uwagę na to, by nie być samotny, by po prostu była ta druga osoba, nie patrząc na to, czy naprawdę kocham szczerze tą drugą stronę, czy też ona mnie kocha.
Cierpie na samotność od 10 lat i pomimo moich kilkuletnich starań pomocy psychologicznej zmiany nawyków spędzania dużo czasu na dworzu spacerów jazdy na rowerze wychodzenia na miasto dbania o siebie i refleksji nad sobą nadal jestem sam 🙁
A może tak po prostu zaakceptować ten stan rzeczy? Na swoim przykładzie dodam, że bycie samemu na początku było trudne, chciałem zmienić ten stan rzeczy, ale doszedłem do wniosku, że nie ma co walczyć. Zacząłem dobrze się czuć w tej samotności, zaakceptowałem siebie przez co teraz to mi już nie doskwiera. Spojrzałem też na świat Dookoła mnie na chłodno i śmiało mogę stwierdzić, że zawsze znajdę kogoś na kogo mogę liczyć, ale nie jest mi to teraz do szczecia potrzebne
@@triengel431Można to zaakceptować ale to bardzo trudne i przykre gdy od miesięcy nie masz z kim porozmawiać człowiek jest istotom społeczną i potrzebuje drugiego człowieka ale samemu nic nasiłe nie da się nic zrobić musi być również chęć i inicjatywa ze strony drugiej osoby
@@tomasz8772 może waarto też zaczepiać kogoś randomowo? Ja tak czasami robię i dzięki temu poznałem kilka fajnych osób, nie mam z nimi kontaktu takiego mega stałego, ale zawsze mam to z kim pogadać
@@triengel431 u mnie to nigdy nie działało nawet spotkania grupowe nic nie dały będę sam nie mam wyboru może kiedyś się to zmieni dziękuje za twoje komentarze pozdrawiam serdecznie :)
Posłuchaj tego bardzo proszę, i pamiętaj czasami przychodzi taki dzień że samotność nie tyle co nas otacza a wręcz się nią oddycha, człowiek wtedy powątpiewa w siebie szuka w sobie winy zastanawia się co z nim jest nie tak ujmuje sobie wartości i tak powoli pikuje w dół.. nie znam Cię ale wiem że jesteś wyjątkową osobą nie ma drugiej takiej osoby na świecie.. I jesteś właśnie jak ten pierścień.. Który prędzej czy później trafi w dobre ręce ludzi którzy dobrze "wycenią" Ciebie Twoje wartości i serce! Tylko mi się tam nie poddawaj !💪💪 Po burzy zawsze przychodzi słońce a cierpliwy do czasu zazna cierpienia później radość dla niego zakwitnie 😎 th-cam.com/video/6K3Nz9z6AGk/w-d-xo.htmlsi=QyFzl0yeb3ht-DQ1
Sorry, ale temat potraktowany po macoszemu. W ogóle nie poruszono tematu samotności z powodu np. choroby. Mam endometriozę i będę żyć i umierać sama. Przyjaciele się wykruszyli,bo nikt nie chce się zadawać z kimś kto zazwyczaj jest chory, zmęczony albo źle się czuje. Mój poprzedni związek rozpadł się przez endometriozę. Dzieci z tego też nie było. Nie chodzę na randki, bo uważam że to bez sensu oferować tylko friedzone. Teoretycznie mogłoby się udać - znaleźć impotenta i adoptować dzieciaka. Jednak żadne apki czy biura matrymonialne nie mają ofert dla upośledzonych seksualnie
Nie zgodzę się co do tej jednoznacznie krytycznej oceny mediów społecznościowych. W moim przypadku nic tak dobrze nie wyeliminowało poczucia samotności niż właśnie one, przy czym jedno ważne rozróżnienie - mam na myśli znajomość nawiązane przez internet, ale przeniesione do życia realnego.
Najgorzej jak jesteś samotny i masz relację parasocjalną z Influerserami czy gwiazdami internetu.Oglądasz różne podcasty zabawy fajne rzeczy jest super. Potem wyłączasz komputer odstawiasz telefon i jesteś sam w czterech ścianach bo jeszcze do tego sam wynajmujesz mieszkanie.Idealny przepis na depresję nie życzę nikomu :(
Ja jestem samotna od dziecka , tęsknię każdego dnia do drugiego człowieka , ale wszystkie relacje kończą się ogromnym rozczarowaniem i straszliwym bólem. Próbowałam milion razy i milion razy sie zawiodłam , nie mam na myśli tylko relacji romantycznej , ale tez przyjaźni, rodzina, bliscy i dalsi znajomi, praca - nie udało mi się nic . Nie będę już próbować. Ale jestem z tym głęboko do dna nieszczęśliwa
Samotność z wyboru daje więcej spokoju 🫶🏾
O ile to nie jest wybór na zasadzie "obrażenia się na świat". Owo obrażenie się jest częste przy odrzuceniu.
Temat bardzo na czasie. Mam poczucie, że im zawodowo jestem mniej "atrakcyjna" dla innych (stanowisko i co moge w związku z tym komuś pomóc lub załatwić), tym bardziej się to przekłada na niższe z ich strony zaangażowanie w relacje, niższe lub wręcz zerwane. Nie ważne jakie mam życiowe wartości, zasady, charakter, stopień lojalności itp. ważne na ile mogę być przydatna dla tego kogoś.
Masz pecha jeśli chodzi o relacje 😢
Zresztą można był samotnym w domu pełnym ludzi.
No wiem coś o tym
Ja mam tablet.
@@tomaszbogucki1582 nie gadaj tak bo nie wytrzymam i będę płakał jak bóbr, gdy ty w tym czasie nprdl mnie z liścia
Wróciłem do tego kanału po kilku miesiącach i już wiem że mi tego brakowało
Dzisiejszy świat dużo mówi o samotności, o emocjach, o wrażliwości koncentrując się na ludziach przeżywających, mówiących o swojej rzekomej wrażliwości, czy też samotnych... Jest jednak druga strona - nas, którzy mają przesyt ludzi wokół. Dwadzieścia lat temu mieszkałem sam - i są to najszczęśliwsze chwilę mojego życia. Czasem myślę o sobie, jak o ukwiale - potrzebuję istnieć, bez nadmiaru interakcji, bo wtedy, gdy ich jest dużo, "chowam czułki", przestaję czuć siebie. Mam żonę, dzieci i... nie wiem, czy to dobra droga. Ślubna wciąż coś opowiada, ma pomysły, potrzeby a ja mam wrażenie, że jestem przyparty do muru, bez możliwości ucieczki. Że to nadmierna ekspansja, zajmowanie mojego terenu wydawaniem dźwięków, dysponowaniem mną, sięganiem do mojego talerza, piciem z mojego kubka...
Wkoło wrażliwcy... Z czego większość narcystycznie wrażliwa tylko na swoim punkcie. Bo oni przeżywają, bo oni są wrażliwi, bo oni oczekują chodzenia na paluszkach wokół siebie . A ja chciałbym tego, żeby mnie był wiecznie osaczony czyimiś emocjami. Czyimś ołtarzykiem jego/jej przeżywania. Ludzie uprawiają wręcz masturbację przeżywaniem myląc egzaltację z rozumieniem własnych emocji.
Tak, dawna partnerka powiedziała, że że mną była "taka samotna", żona mi mówi "ty nikogo nie potrzebujesz". Lubię ludzi, ludzie lubią mnie, ale... jak oddychania potrzebuję ciszy, samotności, braku kontaktu, braku telefonów, smsów. Nienawidzę rozmów o codzienności, tego rozdrabniania, jaki kran kupić, jaki kolor farby wybrać, co było w pracy, co brać pod uwagę przy wyjeździe itd. itp.
Wiem, że jakbym się nie ożenił, to bym był z mamą, którą i tak w ciągu najbliższych lat będę się musiał zaopiekować. Dom, ogród i 70 na karku...
Tak dryfuję, tak - nigdy nie wiedziałem, czego chcę. Nie mam dążeń i marzeń. Praca ok, zarobki ok. Pracę cenię głównie za to, że mogę pobyć samemu a wszelkie uzgodnienia są techniczne.
I... mając prawie 50 na karku czuje się zgnieciony tym, że raczej już nigdy nie będę miał czasu na samotność. Raczej będą wyrzuty, że ktoś jest samotny że mną. Chce mi się nie rozmawiać, nie przeżywać, nie być zmuszanym do uczestnictwa w cudzym przeżywaniu. Nie chcę i nie chce mi się. Jeszcze potrafię emocjonalnie uczestniczyć w życiu moich dzieci, które mam za późno, ale to wszystko, co mogę i czego chcę.
Nie jestem religijny, ale... kiedyś zafunduję sobie urlop w klasztorze.
Myślałem że tylko ja mam takie potrzeby, często w życiu codziennym brakuje tego elementarnego składnika "Świętego spokoju" uwielbiam to, czuje się wybitnie lepiej gdy w spokoju i ciszy w samotności przebywam i upajam się tym stanem. Trzeba korzystać i tworzyć jak najwięcej takich chwil bo takie osobowości jak my jesteśmy skazani na niedosyt
Głodny myśli o chlebie a syty o diecie. Jestem na przeciwległym biegunie w pewnym sensie i wcale nie jest lepiej.
Jesteś lelum polelum. Trzeba było się nie żenić i nie robić dzieci. Nie wiesz czego chcesz.
Minął rok od śmierci mojej mamy. Od jej odejścia jestem bardzo samotny - nie mam z żadnym człowiekiem bliskiej, rodzinnej więzi. Akceptacja samego siebie, czy inne remedium przedstawione w filmie, nie wydaje mi się, by docelowo miało wyeliminować tę pustkę. W zasadzie to nadal nie wiem jak zmienić ten stan rzeczy. Z czym mogę się zgodzić, to na pewno z kwestią jakości relacji. Mam przyjaciół, znajomych itd., ale i tak jestem samotny.
Uwielbiam samotność, jestem samotnikiem , ponieważ mam rys osobowości schizoidalnej (robiłem testy psychologiczne w gabinecie). Oczywiście mam kilku znajomych, ale jako introwertykowi jest mi z tym dobrze. Mogę wręcz powiedzieć, że ludzie mnie męczą i trudno mi ich zrozumieć. Dzięki za materiał i pozdro👋.
Mnie też męczą nawet najbliższe osoby
Czym jest ciemna noc duszy? Jakie są objawy?
Ciemna noc duszy to moment, w którym głęboko tracisz siebie z powodu skrajnej traumy lub nagromadzenia negatywnych doświadczeń i wydarzeń w życiu, które powodują, że twoja tożsamość rozpada się w taki sposób, że nie wiesz już, kim jesteś.
Czujesz się zdezorientowany i zagubiony we własnym ciele bez kierunku i z poczuciem głębokiej rozpaczy, ciężkiej depresji i lęku. Nie wiesz już, czego chcesz i dlaczego jesteś na tej ziemi. Życie traci głęboki sens. Czujesz się pusty i pusty. Nic zewnętrznego nie może już sprawić, że poczujesz się lepiej.
To czas, kiedy jesteś zmuszony spojrzeć w głąb siebie i rozwiązać chaos i ciężar, które nosiłeś przez całe życie. Wszystkie uwięzione emocje i zniekształcone myśli zaczynają wypływać na powierzchnię i są odczuwane w nieoczekiwany sposób i czasie. Są intensywnie odczuwane, nawet jeśli czujesz, że nie ma żadnego kontekstu, dlaczego czujesz to w tym konkretnym momencie. To wybuch wewnętrznego zamętu, który niesie ze sobą skrajną rozpacz. Cierpisz w niewyobrażalny sposób.
To doświadczenie nie ma nic wspólnego tylko z bólem zewnętrznej straty (pracy, bliskiej osoby itp.). Może być wyzwalaczem, ale poważne cierpienie pochodzi z tej straty plus ciężkie doświadczenia z poprzedniego życia, które popchnęły cię do całkowitego zatracenia siebie. Dosłownie tak, jakbyś umierał na poziomie psychicznym, będąc świadkiem własnej śmierci. Czujesz się głęboko okropnie i nie do zniesienia. Możesz czuć się tak, jakbyś był widzem swojego własnego życia, jednocześnie czując się odłączonym od swojego otoczenia i własnych myśli. Twoje własne wspomnienia mogą wydawać się nie twoje lub jakby były daleko od ciebie.
Prawdziwa makabryczna i destrukcyjna ciemna noc duszy nie trwa dłużej niż 2 lata. Umysł głęboko walczy o odbudowę siebie za pomocą nowych wzorców myślenia, budowanie odporności emocjonalnej, wyłanianie duszy, rozpuszczanie ego i tworzenie zupełnie nowej perspektywy, która nadaje sens i znaczenie życiu.
DNOTS to głęboka transformacja, która wymaga długiej podróży przełamywania wszystkich barier, które Cię blokowały, abyś mógł odbudować swoje nowe „ja” od podstaw. Nie każdy jest na to gotowy i większość pomyśli, że oszalała. Możesz czuć się tak, jakbyś oszalał, stracił rozum lub nie był w stanie myśleć prawidłowo (fragmentaryczne myślenie) z powodu głębokiego dysonansu poznawczego.
Ciemna noc duszy to faza głębokiego cierpienia, której nie każdy jest gotowy znieść i która może wydawać się nie do zniesienia dość często. To wtedy nasz umysł jest wyzywany przez to, czego nie może przetworzyć. Życzę powodzenia wszystkim, którzy przechodzą przez tę ekstremalną formę cierpienia w ludzkiej egzystencji. Z pewnością jest światło na końcu tunelu, nawet jeśli jeszcze go nie widać i wydaje się beznadziejne, gdy nawiguje się przez ten intensywny koszmar...
Byłem w paru związkach w przeszłości, wszystkie były burzliwe i to bardzo, wszystkie kończyły się bardzo burzliwym rozstaniem, sytuacją biało- czarną, postawieniem sytuacji na ostrzu noża i po tych związkach wiem, że wole być sam, niż być z byle kim, byle tylko nie być samemu. Lepsza jest samotność, niż bycie z taką osobą. W moich byłych związkach niby byłem z drugą osobą, z kobietą, a mimo wszystko i tak czułem się samotny, docelowo i tak praktycznie z każdym problemem musiałem sobie radzić sam. Dziwne, niby możesz liczyć na drugą stronę, powinieneś na nią móc liczyć, a i tak docelowo z problemem bardzo często człowiek zostaję sam na sam i tylko na siebie może liczyć. Z drugiej strony znam wielu ludzi, którzy mają ogromną wręcz ilość znajomych, sam mam ich wielu, a gdy pojawi się w ich życiu kłopot, problem, czy przeszkoda, to są zdani tylko na siebie. Może ktoś mieć wielu znajomych, dużą rodzinę, w teorii udany związek, a i tak może być samotną osobą. U każdego samotność inaczej się objawia. Ja chyba robię błąd ostatnimi czasy, w kontaktach z kobietami, gdyż w tych relacjach bardziej zwracam uwagę na to, by nie być samotny, by po prostu była ta druga osoba, nie patrząc na to, czy naprawdę kocham szczerze tą drugą stronę, czy też ona mnie kocha.
Cierpie na samotność od 10 lat i pomimo moich kilkuletnich starań pomocy psychologicznej zmiany nawyków spędzania dużo czasu na dworzu spacerów jazdy na rowerze wychodzenia na miasto dbania o siebie i refleksji nad sobą nadal jestem sam 🙁
A może tak po prostu zaakceptować ten stan rzeczy? Na swoim przykładzie dodam, że bycie samemu na początku było trudne, chciałem zmienić ten stan rzeczy, ale doszedłem do wniosku, że nie ma co walczyć. Zacząłem dobrze się czuć w tej samotności, zaakceptowałem siebie przez co teraz to mi już nie doskwiera. Spojrzałem też na świat Dookoła mnie na chłodno i śmiało mogę stwierdzić, że zawsze znajdę kogoś na kogo mogę liczyć, ale nie jest mi to teraz do szczecia potrzebne
A ja od 42 lat, szkoda gadac, nikomu nie można ufać, zawsze coś odpier....
@@triengel431Można to zaakceptować ale to bardzo trudne i przykre gdy od miesięcy nie masz z kim porozmawiać człowiek jest istotom społeczną i potrzebuje drugiego człowieka ale samemu nic nasiłe nie da się nic zrobić musi być również chęć i inicjatywa ze strony drugiej osoby
@@tomasz8772 może waarto też zaczepiać kogoś randomowo? Ja tak czasami robię i dzięki temu poznałem kilka fajnych osób, nie mam z nimi kontaktu takiego mega stałego, ale zawsze mam to z kim pogadać
@@triengel431 u mnie to nigdy nie działało nawet spotkania grupowe nic nie dały będę sam nie mam wyboru może kiedyś się to zmieni dziękuje za twoje komentarze pozdrawiam serdecznie :)
Teraz samotność jest tylko wśród ludzi. Ja wśród ludzi czułem się i czuję bardzo samotny..
Palenie 40 papierosów i bycie samotnym. Kombo z którym się zmagam i wiele więcej.
Jestem tak samotna, że mogłabym zniknąć a i tak nikt by nie zauważył…
Spokojnie. Na pewno tak źle nie jest!
@@brarord8401 jest…tak jakbym była niewidzialna
Mam tak samo 😢
Znam to
Posłuchaj tego bardzo proszę, i pamiętaj czasami przychodzi taki dzień że samotność nie tyle co nas otacza a wręcz się nią oddycha, człowiek wtedy powątpiewa w siebie szuka w sobie winy zastanawia się co z nim jest nie tak ujmuje sobie wartości i tak powoli pikuje w dół.. nie znam Cię ale wiem że jesteś wyjątkową osobą nie ma drugiej takiej osoby na świecie.. I jesteś właśnie jak ten pierścień.. Który prędzej czy później trafi w dobre ręce ludzi którzy dobrze "wycenią" Ciebie Twoje wartości i serce! Tylko mi się tam nie poddawaj !💪💪 Po burzy zawsze przychodzi słońce a cierpliwy do czasu zazna cierpienia później radość dla niego zakwitnie 😎
th-cam.com/video/6K3Nz9z6AGk/w-d-xo.htmlsi=QyFzl0yeb3ht-DQ1
Jest jak jest bierze się to co jest nie ma wyboru trzeba iść dalej
Witaj ciekawy i na czasie odcinek
no ja jestem osamotniony przez całe życie z przymusu a nie wyboru :/
współczuje.
Bardzo interesujące
Propozycja na następny odcinek 'Najlepszy sposob na S w przypadku beznadziejnego życia'
bardzo wartosciowy kanal, ogladam juz od czterach lat🤓
Sorry, ale temat potraktowany po macoszemu. W ogóle nie poruszono tematu samotności z powodu np. choroby.
Mam endometriozę i będę żyć i umierać sama. Przyjaciele się wykruszyli,bo nikt nie chce się zadawać z kimś kto zazwyczaj jest chory, zmęczony albo źle się czuje. Mój poprzedni związek rozpadł się przez endometriozę. Dzieci z tego też nie było.
Nie chodzę na randki, bo uważam że to bez sensu oferować tylko friedzone.
Teoretycznie mogłoby się udać - znaleźć impotenta i adoptować dzieciaka. Jednak żadne apki czy biura matrymonialne nie mają ofert dla upośledzonych seksualnie
a jak u osób z autyzmem 12-C ?
którzy nie czują potrzeby rozmów, integracji
Mozna czuc sie samotnym w tlumie i to chyba jest najgorsze
Samotność nie ma nic wspólnego z brakiem towarzystwa….
Przeszkadza mi ta muzyczka w tle
tragiczna
Nie przeszkadzała dopóki nie przeczytałam. 😂
Tak
Nie zgodzę się co do tej jednoznacznie krytycznej oceny mediów społecznościowych. W moim przypadku nic tak dobrze nie wyeliminowało poczucia samotności niż właśnie one, przy czym jedno ważne rozróżnienie - mam na myśli znajomość nawiązane przez internet, ale przeniesione do życia realnego.
Najgorzej jak jesteś samotny i masz relację parasocjalną z Influerserami czy gwiazdami internetu.Oglądasz różne podcasty zabawy fajne rzeczy jest super. Potem wyłączasz komputer odstawiasz telefon i jesteś sam w czterech ścianach bo jeszcze do tego sam wynajmujesz mieszkanie.Idealny przepis na depresję
nie życzę nikomu :(
Coś ci sie w głowie pomyliło! przecież podałeś 7 powodów samotności, a filmik błędnie nazywa sie 7 rodzajów samotności.
Nie czuje się,,samotnym"👽ten kto swoją rzeczywistość,,tworzy"🥷jako artysta/tka w koncepcji swojego Życia🥷
Jakieś takie słabe światło w tym odcinku. A poza tym dobry materiał, dzięki.
Takie lampy studyjne bardzo grzeją, a Absurdalny już bez lamp wyglądał jakby miał w pomieszczeniu gorąco.