ta strategia jest dobra na chwilę, ale na dłuższą metę w moim przypadku ( relacja córki do matki) gdy matka do mnie dzwoni i mnie atakuje swoimi pretensjami i pseudo-zarzutami. Gdy nie atakuje to to działa, ale gdy ona zdecyduje o tym, że będzie mnie za coś "łajać" i upajać się moim tłumaczeniem to albo muszę się rozłączyć albo wysłuchiwać ze zrozumieniem, albo odpowiedzieć prawdą na kłamstwo, wiedząc, że to i tak nie zostanie zrozumiane. Aby wyjść z matni musiałam matce powiedzieć, że nie uważam jej za matkę lecz za opiekunkę. Tylko tak mogłam uznać swoje zachowanie wobec niej za właściwe. Odczułam ulgę i czuję się na właściwej drodze do bycia sobą. Takie znalazłam rozwiązanie swojej sytuacji.
Świetne! Znam też jeszcze wersję: "kobieta, która mnie urodziła", "matka biologiczna", albo "matka P.O." czyli matka pełniąca obowiązki. Przychodzi mi też do głowy zastosowanie tego samego kryterium, jak w przypadku ojców - dawca nasienia. Matka - dawczyni komórki. "Urodziła" czyli "wydała na świat", ale to nie czyni jej jeszcze matką. Surogatki nie są matkami dzieci, które rodzą z komórki danej kobiety, która nie może zajść z ciążę i decyduje się na skorzystać z tej instytucji (nie wchodząc już w surogację, żeby nie rozmywać wątku). I w żadnych z tych ww określeń nie ma dehumanizowania tej matki, tylko uporządkowanie cech takiej osoby oraz roli, jaką pełniła/pełni bez romantyzowania jej.
Zgadzam sie co do metody szarej skaly, ze jest szkodliwa. Nie wiem komu pomaga, bo z wlasnego doswiadczenia wyciagam negatywne wnioski. U mnie sie sprawdza zasada, ze jak sie zamykam na jedna osobe, to automatycznie przestaje sie otwierac na ludzi i na swiat. Uwazam, ze jest to metoda na poziomie narcyza, a szkodzi bardziej osobie, ktora ja uzywa niz narcyzowi. Szary kamien, to oszukiwanie samego siebie( co robisz innym robisz sobie), zaprzeczanie uczuciom i gra, taka manipulacja. Musisz sie zaprzec samego siebie i zaczac udawac. Na poczatku jest to bolesne, a potem z czasem obojetne i tu zaczyna byc bardzo niebezpieczne. Na poczatku cieszysz sie, ze przynioslo to ulge, a potem zaczynasz byc dumny, ze jestes sprytniejszy od narcyza, ale caly czas trzeba sie trzymac na bacznosci i wycofywac emocje, udawac kogos kim sie nie jest. To nie jest metoda dla mnie. Uwazam, ze przynosi wiecej szkody niz pozytku. Taki miecz obosieczny. Juz wole byc soba i pozostac otwarta na ludzi niz miec serce z kamienia. Ciesze sie, ze Pani o tym mowi. Pozdrawiam 🍀
Szczególnie relacjach wiele zależy od nastawienia, czyli od nas zgodnie z prawem założenia. To piękne lustro w tle pasuje tu jako symbol , że to co nas otacza jest odbiciem tego co jest w nas i przede wszystkim tam należy zaglądać Pani Moniko gratuluję obnażenia destrukcyjnej techniki i pozdrawiam 🙂
A ja bym/ miał taką prośbę/ pomysł, aby Pani Monika odniosła się do przedmowy, do nowego wydania "Diagnozy Psychoanalitycznej" Nancy McWilliams, bo to co tam przeczytałem, to włos się na głowie jeży; wyszło z niej, że większość psychoterapeutów nie będzie nikogo właściwie leczyć, bo lobby farmaceutyczne tak "ułożyło świat psychoterapii", że wymusza działania wręcz przeciw skuteczne. Dodatkowo chętnie wysłuchałbym Pani opinii/ zdania/ doświadczenia jak ma się do tego (tych wytycznych) terapia "społeczeństwa pourazowego/ straumatyzowanego", czyli Polaków. Nie zajmuję się w ogóle psychoterapią (nie czuję powołania, a wiem ile lat trzeba w tym spędzić, żeby przynajmniej nie szkodzić; oczywiście primum non nocere nie jest wielkim problemem dla większości jutjuberów kreujących się na specjalistów; ot, małe oszustwo kosztem ludzi- ważne, że "wyglądają" na specjalistów czyli ktoś uwierzył w ich populizmy, a często wręcz herezje). To oczywiście tylko pomysł, ale o tyle dla mnie istotny, że moja wiedza kończy się na tym "czy wysłać kogoś do psychoterapeuty", a z tej przedmowy wynika, że należy wyjątkowo starannie wyszukać do którego dokładnie, a nie tylko posiadającego dobrą renomę i/ lub tytuły, bo nałożone na nich "kagańce systemowe" uniemożliwiają im właściwą/ skuteczną pracę z pacjentem i wychodzi na to, że tylko "heroiczni" psychoterapeuci, czyli poświęcający swój awans zawodowy/ możliwość zdobywania tytułów, a nawet zarobki, leczą tak jak się powinno. Dochodzi do sytuacji kuriozalnej, w której wybitny psychoterapeuta z powołania pozostanie...magistrem. Pozdrawiam :)
Strategia szarego kamienia jest absolutnie konieczna, jeśli trzeba kontaktować się np. z toksyczną, narcystyczną matką. Straty emocjonalne powstale w wyniku stosowania tej strategii są o wiele mniejsze niż te, które wynikalyby z bardziej otwartego kontaktu. Nie dawać żeru drapieżnikowi - to najważniejsza zasada. Wydaje mi się, że generalizuje Pani użycie tej strategii. Ona jest bardzo dobra i skuteczna, ale tylko w koniecznych, rodzinnych relacjach z np. narcyzem.
Strategia szarego kamienia ma sens, jeśli jest chwilowa, podyktowana sytuacją. Ma charakter obronny, a nie funkcjonalny, bo jeśli staje się codzienną praktyką, to faktycznie doprowadzi do tego, o czym mowa w materiale. Ma zastosowanie, żeby przetrwać np. spotkanie z osobą toksyczną, które trwa kilka godz, albo jakąś relatywnie krótką konfrontację. Skutki życia w ramach strategii szarego kamienia nie będą się zbyt bardzo różnić od następstw życia z osobą zaburzoną. To strategia powiązana ze strategią wyjścia z relacji, a nie trwania w niej. To tak, jakby korzystać z technik asertywności, jeśli jest się wewnętrznie złamaną osobą. To tylko stroszenie piór, nic za tym nie idzie.
Ciężka sprawa...kiedyś o tym sporo myślałem i zrobiłem reset znajomości widząc co się dzieje, czyli to wpadanie w bezsensowne "uwikłania emocjonalne", czy inne zależności. Teraz już idę sam i bardzo wybiórczo podchodzę do jakichkolwiek nowych relacji idąc za słowami: "Największe błędy życiowe, to te dotyczące ludzi" (również właśnie ze względu na te konotacje). Ale też uważam, że lepiej oberwać czasami, czyli pomylić się odnośnie człowieka (zaryzykować, gdy sytuacja nie jest jednoznaczna i nie da się tego określić; na chwilę wejść do tej wody, ale pozostać uważnym, bo nadal to może być głębokie bagno), niż stosować "strategię szarego kamienia", ale starać się jak najszybciej zweryfikować "kto jest kim" ("Raz mnie okłamiesz? Wstydź się. Drugi raz nie będziesz miał okazji"). Natychmiastowo określać czyjąś moralność i nie bawić się w psychoterapeutę (będzie w życiu wiele okazji, żeby pomóc najbliższym, ale z natury dobrym ludziom). Ogólnie to wszystko nie jest ta proste jak wydaje się 99% ludzi...Potrzeba ogromnej wiedzy, żeby żyć jakkolwiek rozsądnie i "końca patrzeć". Nie chować się, ale wszystko z głową i patrzeć długoterminowych następstw znajomości, uwikłań emocjonalnych, etc. Zajebiste lustro :D I fajny klimat :)
@@ewelinakli5450 ogólnie styl, ale na żyrandol też zwróciłem uwagę jednak łatwiej go dostać (w domu jako małolat miałem taki w stylu zamkowym-kryształowym, więc może dlatego mniej mnie podniecił, a takie lustro to już sztuka przez duże SZ :) No i takiego nie miałem...a cały styl w drewnie, to dla mnie bajka- często spotykane na zachodzie; wszystko naturalne- to bardzo dobrze wpływa na psychikę... Nie widzę innego rozwiązania, niż wszystko w kolorach naturalnych i z naturalnych materiałów. Ludzie często biegną za modą (montują meble IKEA ze sklejki i w połysku oraz sztuczne, plastikowe panele i kafelki) i zapominają, że to rzadko jest dobre dla nas, jako dla ludzi ;)
@@marcin3136 Tez lubie stare stylowe lampy i lustra z zachodu. Pelne drewniane stoly. Moda na plastiki trwa, bo jest tanio, ale tak jak piszesz, to naturalne rzeczy maja " dusze" i sa zdrowe. Pozdrawiam.
@@ewelinakli5450 dlatego będę się uczył sam odnawiać/ restaurować ;) Można tanio ściągnąć z zachodu i ogólnie jak się poszuka (największy targ w Holandii i większość Pchlich-targów w Niemczech). Da się to ogarnąć w rozsądnej cenie, ale trzeba pokombinować i odnowić samemu... Inaczej to idzie w grube tysiące za jedną szafę... Pa.
@@marcin3136 super pomysl. U mnie w okolicy jest taki sklep, gdzie Pan sprowadza z Niemiec takie rzeczy. Niektore sa naprawde bardzo stare, antyki. Przepiekne biurka, komody, szafy..tylko takie meble potrzebuja sporej przestrzeni.
14 min. - możemy wykorzystać ducha idei Porozumienia bez Przemocy? A czy mogłaby Pani określić, co to dla Pani znaczy? Jak Pani rozumie to określenie: duch idei PBP?
@@herbatkazpsychologiem Twórca metody nie używał słowa: asertywność, a wręcz zawłaszczył je i ukrył pod ogólną nazwą komunikacji empatycznej. Jestem zaskoczona Pani wyjaśnieniem, choć uważność jest ok, potrzebna w każdej komunikacji do wysłuchania, zrozumienia, gdy jest intencja porozumienia się. Pozdrawiam.
Bardzo dziękuję za ten bardzo wartościowy program i cały kanał
Dziękuję bardzo! Niech tu Pani będzie dobrze!☕️
Fajna czołówka :) Szczęśliwego Nowego Roku ☺️
Dziękuję!
ta strategia jest dobra na chwilę, ale na dłuższą metę w moim przypadku ( relacja córki do matki) gdy matka do mnie dzwoni i mnie atakuje swoimi pretensjami i pseudo-zarzutami. Gdy nie atakuje to to działa, ale gdy ona zdecyduje o tym, że będzie mnie za coś "łajać" i upajać się moim tłumaczeniem to albo muszę się rozłączyć albo wysłuchiwać ze zrozumieniem, albo odpowiedzieć prawdą na kłamstwo, wiedząc, że to i tak nie zostanie zrozumiane. Aby wyjść z matni musiałam matce powiedzieć, że nie uważam jej za matkę lecz za opiekunkę. Tylko tak mogłam uznać swoje zachowanie wobec niej za właściwe. Odczułam ulgę i czuję się na właściwej drodze do bycia sobą. Takie znalazłam rozwiązanie swojej sytuacji.
Świetne! Znam też jeszcze wersję: "kobieta, która mnie urodziła", "matka biologiczna", albo "matka P.O." czyli matka pełniąca obowiązki. Przychodzi mi też do głowy zastosowanie tego samego kryterium, jak w przypadku ojców - dawca nasienia. Matka - dawczyni komórki. "Urodziła" czyli "wydała na świat", ale to nie czyni jej jeszcze matką. Surogatki nie są matkami dzieci, które rodzą z komórki danej kobiety, która nie może zajść z ciążę i decyduje się na skorzystać z tej instytucji (nie wchodząc już w surogację, żeby nie rozmywać wątku). I w żadnych z tych ww określeń nie ma dehumanizowania tej matki, tylko uporządkowanie cech takiej osoby oraz roli, jaką pełniła/pełni bez romantyzowania jej.
Bardzo wartościowy wykład. Wszystko to prawda. Spokojnego roku 2024. Serdecznie pozdrawiam. 🍰🧚🍒
Bardzo dziękuję. Pozdrawiam!
Jak zwykle arcydzieło 🎉❤
Dziękuję!
Dziękuję za kolejny odcinek 😊czasem ta strategia jest niezbędna po przejściach, jako etap w życiu. Ważne,aby móc później iść dalej😊
Tak. Na krótko można, ale nie wolno w tym utknąć.
Zgadzam sie co do metody szarej skaly, ze jest szkodliwa. Nie wiem komu pomaga, bo z wlasnego doswiadczenia wyciagam negatywne wnioski. U mnie sie sprawdza zasada, ze jak sie zamykam na jedna osobe, to automatycznie przestaje sie otwierac na ludzi i na swiat. Uwazam, ze jest to metoda na poziomie narcyza, a szkodzi bardziej osobie, ktora ja uzywa niz narcyzowi. Szary kamien, to oszukiwanie samego siebie( co robisz innym robisz sobie), zaprzeczanie uczuciom i gra, taka manipulacja. Musisz sie zaprzec samego siebie i zaczac udawac. Na poczatku jest to bolesne, a potem z czasem obojetne i tu zaczyna byc bardzo niebezpieczne. Na poczatku cieszysz sie, ze przynioslo to ulge, a potem zaczynasz byc dumny, ze jestes sprytniejszy od narcyza, ale caly czas trzeba sie trzymac na bacznosci i wycofywac emocje, udawac kogos kim sie nie jest. To nie jest metoda dla mnie. Uwazam, ze przynosi wiecej szkody niz pozytku. Taki miecz obosieczny. Juz wole byc soba i pozostac otwarta na ludzi niz miec serce z kamienia.
Ciesze sie, ze Pani o tym mowi.
Pozdrawiam 🍀
Bardzo dziękuję za komentarz i za dogłębne rozumienie. 💙
Szczególnie relacjach wiele zależy od nastawienia, czyli od nas zgodnie z prawem założenia.
To piękne lustro w tle pasuje tu jako symbol , że to co nas otacza jest odbiciem tego co jest w nas i przede wszystkim tam należy zaglądać
Pani Moniko gratuluję obnażenia destrukcyjnej techniki i pozdrawiam 🙂
Bardzo dziękuję. Pozdrawiam serdecznie Panie Czarku.
A ja bym/ miał taką prośbę/ pomysł, aby Pani Monika odniosła się do przedmowy, do nowego wydania "Diagnozy Psychoanalitycznej" Nancy McWilliams, bo to co tam przeczytałem, to włos się na głowie jeży; wyszło z niej, że większość psychoterapeutów nie będzie nikogo właściwie leczyć, bo lobby farmaceutyczne tak "ułożyło świat psychoterapii", że wymusza działania wręcz przeciw skuteczne.
Dodatkowo chętnie wysłuchałbym Pani opinii/ zdania/ doświadczenia jak ma się do tego (tych wytycznych) terapia "społeczeństwa pourazowego/ straumatyzowanego", czyli Polaków. Nie zajmuję się w ogóle psychoterapią (nie czuję powołania, a wiem ile lat trzeba w tym spędzić, żeby przynajmniej nie szkodzić; oczywiście primum non nocere nie jest wielkim problemem dla większości jutjuberów kreujących się na specjalistów; ot, małe oszustwo kosztem ludzi- ważne, że "wyglądają" na specjalistów czyli ktoś uwierzył w ich populizmy, a często wręcz herezje).
To oczywiście tylko pomysł, ale o tyle dla mnie istotny, że moja wiedza kończy się na tym "czy wysłać kogoś do psychoterapeuty", a z tej przedmowy wynika, że należy wyjątkowo starannie wyszukać do którego dokładnie, a nie tylko posiadającego dobrą renomę i/ lub tytuły, bo nałożone na nich "kagańce systemowe" uniemożliwiają im właściwą/ skuteczną pracę z pacjentem i wychodzi na to, że tylko "heroiczni" psychoterapeuci, czyli poświęcający swój awans zawodowy/ możliwość zdobywania tytułów, a nawet zarobki, leczą tak jak się powinno. Dochodzi do sytuacji kuriozalnej, w której wybitny psychoterapeuta z powołania pozostanie...magistrem.
Pozdrawiam :)
Jak zawsze dowiedziałem się czegoś nowego pani Moniko
Postawa bierno-agresywna nowe słowa w moim słowniku
Pozdrawiam 👍
Serdecznie pozdrawiam w Nowym Roku!
Strategia szarego kamienia jest absolutnie konieczna, jeśli trzeba kontaktować się np. z toksyczną, narcystyczną matką. Straty emocjonalne powstale w wyniku stosowania tej strategii są o wiele mniejsze niż te, które wynikalyby z bardziej otwartego kontaktu. Nie dawać żeru drapieżnikowi - to najważniejsza zasada. Wydaje mi się, że generalizuje Pani użycie tej strategii. Ona jest bardzo dobra i skuteczna, ale tylko w koniecznych, rodzinnych relacjach z np. narcyzem.
Strategia szarego kamienia ma sens, jeśli jest chwilowa, podyktowana sytuacją. Ma charakter obronny, a nie funkcjonalny, bo jeśli staje się codzienną praktyką, to faktycznie doprowadzi do tego, o czym mowa w materiale. Ma zastosowanie, żeby przetrwać np. spotkanie z osobą toksyczną, które trwa kilka godz, albo jakąś relatywnie krótką konfrontację. Skutki życia w ramach strategii szarego kamienia nie będą się zbyt bardzo różnić od następstw życia z osobą zaburzoną. To strategia powiązana ze strategią wyjścia z relacji, a nie trwania w niej. To tak, jakby korzystać z technik asertywności, jeśli jest się wewnętrznie złamaną osobą. To tylko stroszenie piór, nic za tym nie idzie.
❤👍👍👍
❤
💙
Super to Pani wytłumaczyła Pani Moniko. To, że sami z czasem możemy być takim kamieniem mnie przekonuje.
Piękne lustro w tle. Jakiś hotel?
Ciężka sprawa...kiedyś o tym sporo myślałem i zrobiłem reset znajomości widząc co się dzieje, czyli to wpadanie w bezsensowne "uwikłania emocjonalne", czy inne zależności. Teraz już idę sam i bardzo wybiórczo podchodzę do jakichkolwiek nowych relacji idąc za słowami: "Największe błędy życiowe, to te dotyczące ludzi" (również właśnie ze względu na te konotacje).
Ale też uważam, że lepiej oberwać czasami, czyli pomylić się odnośnie człowieka (zaryzykować, gdy sytuacja nie jest jednoznaczna i nie da się tego określić; na chwilę wejść do tej wody, ale pozostać uważnym, bo nadal to może być głębokie bagno), niż stosować "strategię szarego kamienia", ale starać się jak najszybciej zweryfikować "kto jest kim" ("Raz mnie okłamiesz? Wstydź się. Drugi raz nie będziesz miał okazji"). Natychmiastowo określać czyjąś moralność i nie bawić się w psychoterapeutę (będzie w życiu wiele okazji, żeby pomóc najbliższym, ale z natury dobrym ludziom).
Ogólnie to wszystko nie jest ta proste jak wydaje się 99% ludzi...Potrzeba ogromnej wiedzy, żeby żyć jakkolwiek rozsądnie i "końca patrzeć".
Nie chować się, ale wszystko z głową i patrzeć długoterminowych następstw znajomości, uwikłań emocjonalnych, etc.
Zajebiste lustro :D I fajny klimat :)
Lustro i zyrandol👍
@@ewelinakli5450 ogólnie styl, ale na żyrandol też zwróciłem uwagę jednak łatwiej go dostać (w domu jako małolat miałem taki w stylu zamkowym-kryształowym, więc może dlatego mniej mnie podniecił, a takie lustro to już sztuka przez duże SZ :) No i takiego nie miałem...a cały styl w drewnie, to dla mnie bajka- często spotykane na zachodzie; wszystko naturalne- to bardzo dobrze wpływa na psychikę...
Nie widzę innego rozwiązania, niż wszystko w kolorach naturalnych i z naturalnych materiałów. Ludzie często biegną za modą (montują meble IKEA ze sklejki i w połysku oraz sztuczne, plastikowe panele i kafelki) i zapominają, że to rzadko jest dobre dla nas, jako dla ludzi ;)
@@marcin3136 Tez lubie stare stylowe lampy i lustra z zachodu. Pelne drewniane stoly. Moda na plastiki trwa, bo jest tanio, ale tak jak piszesz, to naturalne rzeczy maja " dusze" i sa zdrowe. Pozdrawiam.
@@ewelinakli5450 dlatego będę się uczył sam odnawiać/ restaurować ;) Można tanio ściągnąć z zachodu i ogólnie jak się poszuka (największy targ w Holandii i większość Pchlich-targów w Niemczech). Da się to ogarnąć w rozsądnej cenie, ale trzeba pokombinować i odnowić samemu...
Inaczej to idzie w grube tysiące za jedną szafę...
Pa.
@@marcin3136 super pomysl. U mnie w okolicy jest taki sklep, gdzie Pan sprowadza z Niemiec takie rzeczy. Niektore sa naprawde bardzo stare, antyki. Przepiekne biurka, komody, szafy..tylko takie meble potrzebuja sporej przestrzeni.
14 min. - możemy wykorzystać ducha idei Porozumienia bez Przemocy? A czy mogłaby Pani określić, co to dla Pani znaczy? Jak Pani rozumie to określenie: duch idei PBP?
Uważność, asertywność.
@@herbatkazpsychologiem Twórca metody nie używał słowa: asertywność, a wręcz zawłaszczył je i ukrył pod ogólną nazwą komunikacji empatycznej. Jestem zaskoczona Pani wyjaśnieniem, choć uważność jest ok, potrzebna w każdej komunikacji do wysłuchania, zrozumienia, gdy jest intencja porozumienia się. Pozdrawiam.