5:02 zanim wybierzecie instruktora, poszperajcie w necie, z doświadczenia własnego i kumpli: zupełnie inaczej jeździ się w piachu 125ką, jeszcze inaczej 400ką a motocykle pow 200kg to już zupełnie inna liga. Gdybym z ciężkiego moto nie przesiadł się na małą setkę do nauki to do dziś bałbym się piasku na trasie
Seta w dwupierdzie to najlepsza nauka w piachu. MUSI być kręcona - zamkniesz gaz to tracisz moc a z wolnych obrotów to nie wstanie :) Teraz mam 250 4T i niestety rozleniwia bo z dołu ma chęć jechać. Na secie trzeba być twardym i trzymac gaz do konca! :D
@@fomfel1 Oczywiście. Tylko że dobry kierowca pojedzie na każdej oponie. A kiepski nie pojedzie na najlepszej oponie. To subtelna, ale jednak różnica ;)
Czyli żadnym sposobem nie jesteś w stanie nauczyć się jazdy po piasku czy to samodzielnie, czy to korzystając z pomocy toksycznych kolegów i ich rad. Musisz skorzystać z pomocy profesjonalistów, a takich znajdziesz wyłącznie w szkołach jazdy enduro. Co za bzdura... W mojej opinii większość szkół nie posiada mandatu do uczenia ludzi (najczęściej leśnych dziodków poprzebieranych za motocyklistów), ponieważ nie legitymuje się osiągnięciami instruktorów ani na arenie sportowej, ani w pracy trenerskiej na skalę choćby krajową. Prawdziwa szkoła jazdy amatorskiej może powstać właściwie tylko przy klubie sportowym, a nie dlatego, że jednym z instruktorów jest np. były zawodnik. A jego kto nauczył? Czy nie samodzielnie doszedł do umiejętności? To dlaczego zakładacie, wróć - wmawiacie ludziom, że sami nie dadzą rady? A potem wypuszczacie (mam tu cały czas na myśli ogół powstających jak grzyby po deszczu szkółek motocyklowych) kaleków, nie mających pojęcia nawet o pozycji na motocyklu - a raczej pojęcie wypaczone niewłaściwym instruktażem. Kiedyś jeden z moich znajomych stwierdził, że po takim szkoleniu jego umiejętności dramatycznie wzrosły. Przejechaliśmy się. Rzeczywiście dramat... Nacinanie frajerstwa w warunkach, które w prawdziwym świecie nie występują. Podstawowym problemem chętnych na takie szkolenia - a tych wciąż nie brakuje - jest przekonanie że "sam nie dam rady". I ten rodzaj mentalności z góry dyskwalifikuje ich jako endurzystów. Nie nadają się na sportowców i żadne szkolenie nie sprawi, że się nimi staną.
Racja - odchylanie się do tyłu i wiszenie na kierownicy to brak sterowności i zabetonowanie rąk po minucie. To głupota powtarzania wszędzie i jest bez sensu.
Biokomponent zamocowany do motocykla made my day🤣
Swietny kolejny film, nagrywaj wiecej. Moze cos o wyciąganiu motocykla z wklejki ?
Zapraszam na rajdy.😮😮😮
Z komentarza wnosimy, że nie do końca zrozumiałeś treść przekazu :) Dlatego trudno nam się do tego odnieść ;)
5:02 zanim wybierzecie instruktora, poszperajcie w necie, z doświadczenia własnego i kumpli: zupełnie inaczej jeździ się w piachu 125ką, jeszcze inaczej 400ką a motocykle pow 200kg to już zupełnie inna liga. Gdybym z ciężkiego moto nie przesiadł się na małą setkę do nauki to do dziś bałbym się piasku na trasie
Seta w dwupierdzie to najlepsza nauka w piachu. MUSI być kręcona - zamkniesz gaz to tracisz moc a z wolnych obrotów to nie wstanie :) Teraz mam 250 4T i niestety rozleniwia bo z dołu ma chęć jechać. Na secie trzeba być twardym i trzymac gaz do konca! :D
Opony również muszą być odpowiednie a nie tylko prędkość i umiejętności!!!
Opony to sprawa wtórna. Ostatnio na naszych profilu wrzucaliśmy naszego trenera śmigającego w piachu na oponach... szosowych ;)
@@PROENDUROPL
Ale bardzo ważna!!!
@@fomfel1 Oczywiście. Tylko że dobry kierowca pojedzie na każdej oponie. A kiepski nie pojedzie na najlepszej oponie. To subtelna, ale jednak różnica ;)
@@PROENDUROPL
Hmmmm, no tutaj prawie się zgodzę ale........!
50% opony, reszta to umiejętności, taka prawda!
To moje osobiste zdanie!!🤨
trzeba było coś dać z knowhow xD
O czym ten kwadrans.. czego nie. Może to metoda?
Czyli żadnym sposobem nie jesteś w stanie nauczyć się jazdy po piasku czy to samodzielnie, czy to korzystając z pomocy toksycznych kolegów i ich rad. Musisz skorzystać z pomocy profesjonalistów, a takich znajdziesz wyłącznie w szkołach jazdy enduro. Co za bzdura... W mojej opinii większość szkół nie posiada mandatu do uczenia ludzi (najczęściej leśnych dziodków poprzebieranych za motocyklistów), ponieważ nie legitymuje się osiągnięciami instruktorów ani na arenie sportowej, ani w pracy trenerskiej na skalę choćby krajową. Prawdziwa szkoła jazdy amatorskiej może powstać właściwie tylko przy klubie sportowym, a nie dlatego, że jednym z instruktorów jest np. były zawodnik. A jego kto nauczył? Czy nie samodzielnie doszedł do umiejętności? To dlaczego zakładacie, wróć - wmawiacie ludziom, że sami nie dadzą rady? A potem wypuszczacie (mam tu cały czas na myśli ogół powstających jak grzyby po deszczu szkółek motocyklowych) kaleków, nie mających pojęcia nawet o pozycji na motocyklu - a raczej pojęcie wypaczone niewłaściwym instruktażem. Kiedyś jeden z moich znajomych stwierdził, że po takim szkoleniu jego umiejętności dramatycznie wzrosły. Przejechaliśmy się. Rzeczywiście dramat... Nacinanie frajerstwa w warunkach, które w prawdziwym świecie nie występują. Podstawowym problemem chętnych na takie szkolenia - a tych wciąż nie brakuje - jest przekonanie że "sam nie dam rady". I ten rodzaj mentalności z góry dyskwalifikuje ich jako endurzystów. Nie nadają się na sportowców i żadne szkolenie nie sprawi, że się nimi staną.
Racja - odchylanie się do tyłu i wiszenie na kierownicy to brak sterowności i zabetonowanie rąk po minucie. To głupota powtarzania wszędzie i jest bez sensu.