Jak dobrze, że robisz takie mądre filmy! Moja mama, którą poprosilam o obejrzenie Twojej wypowiedzi stwierdziła, że całe nasze rodziny i bliskie nam osoby powinny wysłuchać Ciebie z tzw. zrozumieniem treści. Mama ma 83 lata i bolesne wspomnienia o swojej siostrze, która popełniła samobójstwo w latach 60-siątych. Dość często mówi, że gdyby wiedziała wtedy tyle co dziś, nie dolowala by jej jeszcze bardziej haslami "weź się w garść " i "nie wymyślaj z tą depresją, nie ma takiej choroby. Chociaż jeden człowiek w moim otoczeniu, który idzie do przodu razem ze mną w "rozkminianiu" CHADU. Dziś nawet stwierdzila, że chętnie by coś do Ciebie napisala. I to jest rozwoj człowieka, myślącego o CHADZIE i człowieku, który się z paskudztwem zmaga. Szacun mamo! Chyba jutro spróbuję jej pokazać jak się pisze komentarze, bo nie bardzo radzi sobie z pisaniem "na tym glupim ustrojstwie". Chodzi oczywiście o smartphone... Dobranoc!
Witam!!! Bardzo mądre słowa!!! : - ))))))))). Też mam identyczne wrażenia z własnego życia. Ja też tak mam, że czasem staram się coś zrobić mimo,że padam na mordę, ale zamiast docenienia jest poganianie i gadanie, że czego tak powolu coś robię, a gdy jest już całkiem źle i padam na mordę tak całkiem i mówię, że już nie dam rady i proszę mi dać święty spokój, to nagle jest wielkie zdziwienie " co Ci się stało, przecież zawsze dawałeś radę, To i teraz dasz" oraz " nie przesadzaj i szybko doroboty!!!" Pozdrawiam Janusz Blahuciak - chadowiec
Dziękuję, że normalizujesz to, że ktoś czuje się gorzej. Wiem, co czujesz. Najlepiej byłoby, gdybyśmy byli robotami i spełniali oczekiwania wszystkich wokół. Mam ciążę zagrożoną i mam zalecone leżenie. Miałam możliwość pobytu w szpitalu, ale wybrałam dom. Kiedy przyjeżdżają do mnie goście, oczekują kawy, ciasta i obiadu, znając moją sytuację. Nikogo nie obchodzi, że mam zagrożoną ciążę, infekcję, czuję się gorzej. W pracy też tak zawsze było. Najlepiej się zarobić i paść. Ostatnio stwierdziłam, że mam gdzieś zdanie innych i ważniejsze jest zdrowie. Od tamtej pory leżę i mam gdzieś, czy ktoś przyjeżdża i ode mnie czegoś oczekuje. To ja powinnam czekać na tę kawę. Wszystkiego dobrego i obyś poczuła się lepiej! ❤
Ja też miałam nie jedna ciąże zagrożona... I z doświadczenia. CI POWIEM leż, leż ile wlezie. Dbaj o siebie i maleństwo. Niech partner wszystko. Ci zorganizuje i zakupy. Jedzenie żeby było pod ręką zEbys nie. Chodziła. Ty będziesz spokojna to i maleństwo będzie ślicznie się rozwijalo ❤️a inni?! Miej ich gdzieś. Stawiaj na siebie i swoją rodzinę. Czyli męża, partnera, nawet zwierzaka ale nie przejmuj. Się. Gośćmi. Ja nikogo nie zapraszałam i nie przyjmowałam przez czas leżenia w ciąży. Tylko babcia i dziadek reszta niech się buja. Bo ja tylko urodziłam i jeszcze pełno komplikacji to komentarze w stylu no to kiedy drugie! Zawsze innym będzie mało, za brzydko, za wolno, za coś.... W d.... Ich miej. Trzymam za Ciebie kciuki kochana ❤️pozdrawia Cię Chadowiec z. Kilkunastu letnim stażem i dziećmi i zwierzakami
@@emiliak.9200 dziękuję, to prawda! ❤️ Najlepiej stawiać zawsze na siebie i na swoje zdrowie. Leżę całymi dniami, zakupy do mnie przyjeżdżają. Robię absolutne minimum. Nie zawsze da się odmówić gościom wizyty, bo są to goście męża. Ale on komunikuje im, że muszę leżeć i wychodzę się tylko przywitac, a potem wracam do swojej nory. Mąż dużo mi pomaga. Tobie życzę również zdrowia i ludzi, którzy zrozumieją Twoją chorobę. Wszystkiego dobrego 😊
Znam ten ból - ludzie się przyzwyczaili, że jestem aktywna, a kiedy leżałam sparaliżowana, nie będąc w stanie z bólu się ruszyć, nagle wielkie zdziwienie, że nie jestem w stanie nawet pójść samodzielnie do toalety... Myślę, że to się tyczy nie tylko chorób psychicznych, ale ogólnie wszelkich schorzeń
Kolejny filmik, którego teraz potrzebowałam ❤Opiszę krótko historię osoby chorującej na depresje nawracającą, która pracuje na pełen etat w korpo. Długo mi zajęło mi pogodzenie się z chorobą, zawsze starałam sie ją ukryć tylko najbliższa rodzina wiedziała, miałam też opór przez jakiś czas przed braniem leków. Pisząc tutaj też czuję, że w pewnym sensie się otwieram i, że są ludzie którzy po prostu rozumieją. Pracuje w jednej firmie już 5 rok. Lżejsze epizody depresyjne się pojawiały ale będąc na lekach byłam w stanie jakoś funkcjonować chociaż kosztowało mnie to zdecydowanie więcej sił i samozaparcia żeby rano się ogarnąć i iść na 8h do pracy. To było na zasadzie "Zacisnę zęby i dam radę". Od dłuższego czasu miałam na głowie dużo obowiązków bo przecież na mnie zawsze można liczyć i przyjmowałam kolejne zadania. W lipcu na urlopie dopadł mnie silniejszy epizod depresyjny, zwiększyłam dawkę leków i powoli wracałam do żywych. Po powrocie do pracy powiedziałam o przełożonym, że żle się czuję psychicznie (epizod został lekko zaleczony) Poprosiłam żeby narazie nie zlecali mi nowych zadań jak i zmniejszyli mi obowiązki bo mam ich najzwyczajniej w świecie za dużo nawet jak na osobe, która dobrze się czuje. Wykazali zrozumienie co mnie uspokoiło. Dla mnie był to spory krok na przód, pierwszy raz zawalczyłam o siebie, pomyślałam "źle się czuję nie biorę więcej na siebie". Wszystko wydawało się zmierzać ku lepszemu jednak nic bardziej mylnego. Z całej załogi do nowego przedsięwzięcia, które mnie maksymalnie zestresowało zostałam wybrana ja, nikt się nawet nie zapytał czy się godzę czy podołam, nie było odmowy. Nic się poza tym nie zmieniło, żadne spotkanie się nie odbyło, na którym mialy być przydzielone zadania a ja miałam być odciążona. Pracowałam dalej. Pewnego wrześniowego poranka coś we mnie pękło, miałam załamanie nerwowe, byłam totalnie przeciążona, rozwalona emocjonalnie. Zawalczyłam w końcu o siebie i wykrzyczałam rycząc "nie chcę już dawać rady, nie mam sił" Mąż widząc mój stan stwierdził, że jest ze mną bardzo źle. Wziełam zwolnienie i to było pierwsze L4 z powodu mojej choroby. Może można było temu zapobiec a może choroba i tak by się ujawniła w pełnej okazałości. Jak to przyjęli w pracy? Częśc osób z załogi w tym kierowniczka przejęła się moim stanem i przyznała, że faktycznie mam za dużo na głowie i życzą zdrowia, czułam zrozumienie z ich strony. Inni jak się mozecie domyślić ze zdziwieniem zareagowali na ten fakt bo przecież oni mają większe problemy i jakos sie nie załamują. Co będzie jak wrócę do pracy nie mam pojęcia. Zdaniem innych się nie przejmuję liczę, że w koncu obowiązki zostały podzielone co dosyć prawdopodobne bo osoby, która je wykonywała na jakiś czas zabrakło.
Dziękuję Ci za to, że się otworzyłaś. Depresja to koszmar. Długo dawałaś radę. Teraz daj sobie chwilę, żeby odpocząć. A potem wrócisz i na spokojnie zobaczysz. Na razie postaraj się na zaś nie zamartwiać.
Dziekuje za te wspaniale slowa, lecze sie na depresje od 24lat, leki przestaja dzialac i znowu wpadam w pieklo, jest mi b.ciezko w tym momencie, jestem znowu w tym gownem i jade na benzo...ratuje mi ono zycie
Ja to ciągle słyszałam że jestem leniwa... także... Dziękuję za ten filmik ❤ Ogólnie mam borderline, ale lekami prawie do grobu mnie doprowadzili.... 8 lat zycia w "jaskini" .. wycięte 8 z zyciorysu. Najlepsze co zrobiłam w swoim życiu to przestałam się przejmować idiotami i Ogólnie to mam już wyj....and... Już mi nikt nie będzie w kaszę dmuchać. Broń się. Nie tłumacz się ....mówisz nie... następnie nie i używasz tylko tego słowa...a jak ktoś dowala dlaczego nie mówisz bo nie! 😁 Powiem Ci ze mi to sporo pomogło. I z czasem jeśli zadziała , to szybciej to ogarmiesz. Spodoba Ci sie 😁 Trenuj z małym rzeczami na początku. Pozdrawiam 💚
Ja toczę inny bój, mam chore kolana, bolą strasznie. Już 1 endoproteza...Sama muszę odpuszczać różne czynności, bo ten ból jest niezrozumiały dla tych którzy nie muszą z nim walczyć caly czas, mimo leczenia...Rano nie umiem fizycznie wstać z łóżka, trudno zaskakuję... Co do CHAD: tez to roznie wygląda w czasie i nawet konkretnej sytuacji. Mąż jest chory, wiem o co biega. Natomiast całe nasze otoczenie innych ludzi,.nie ma w ogóle pojęcia, jak to jest. Świadomość nt. tej choroby jest tak niewielka! Mama mojego męża zupełnie jest ,,nie w temacie ", nie rozumie i nie chce nic wiedzieć, zainteresować się i nawet to temat tabu! Jak mąż odszedł od nas na pół roku, to nawet nie porozmawiała ze mną i z dziećmi! Więc, jak tu rozumieć mają inni codzienną walkę chorego i mieszkajacych z nim osób, bo to nawet ich dotyczy. Ja czasem słyszę, jak mój mąż mógł... coś zrobić, czegoś nie, tak się poczuć. Ludzie nie rozumieją tego! A jak jednak tak, to myślą, że to chwilowe, jednorazowe...Jako najbliższa osoba, chciałabym więcej wiedzieć, jak się mój,,chory" czuje, lecz on często ukrywa to. Wtedy rozumiałbym bardziej. Czasem może warto by było powiedzieć i wytłumaczyć innym... Jęczeć nie wszyscy potrafią. A takie poświęcanie się jest faktycznie do dupy, i to w każdym przypadku!!!!
Jestem w szpitalu od kwietnia właśnie się dowiedziałam że mam te chorobę i nie wiem jak z tym żyć dalej, chcą bym szła na terapię 3 miesięczną ale nie wiem co mi ta terapia da czy nadaje się na coś takiego . Całe życie wywróciło mi się do góry nogami.
Terapia nie nauczy Cię życia z chadem, ale może pomóc Ci pogodzić się z utratą zdrowia. Jeśli potrzebujesz psychoedukacji, to zapraszam na konsultacje. I polecam Ci mój filmik o żałobie po utracie zdrowia. Zerknij sobie. I trzymaj się tam. Domyślam się, jak może Ci być ciężko. Ale uwierz mi, po diagnozie można mieć dobre życie. To nie koniec świata.
@@DwubieguNova obserwuje twój kanał bo lekarz nic nie mówi oprócz tego że mam uważać na sen . Ogromnie ciężko jest uwierzyć w tą chorobę i jest obawa jak dalej żyć i jak teraz to wszystko poukładać.Ogromnie ci dziękuję że masz te odwagę i pomagasz jak żyć normalnie z tą chorobą 🥰
Są ludzie o cechach narcystycznych dla których najwazniejszymi osobami bez wzgledu na wszystko są i będą zawsze - oni sami. Trzeba to przyjąć i zaaakceptować a także .....uciekać od takich ludzi gdzie pieprz rośnie.
Domyślam się, że chcesz dobrze mówiąc o dbaniu o siebie. Tu się zgadzam. Ale post pachnie mi trochę stygmatuzacją osób z osobowością narcystyczną lub jej rysami, a na żadną stygmatyzację nie mam zgody.
Jak dobrze, że robisz takie mądre filmy! Moja mama, którą poprosilam o obejrzenie Twojej wypowiedzi stwierdziła, że całe nasze rodziny i bliskie nam osoby powinny wysłuchać Ciebie z tzw. zrozumieniem treści. Mama ma 83 lata i bolesne wspomnienia o swojej siostrze, która popełniła samobójstwo w latach 60-siątych. Dość często mówi, że gdyby wiedziała wtedy tyle co dziś, nie dolowala by jej jeszcze bardziej haslami "weź się w garść " i "nie wymyślaj z tą depresją, nie ma takiej choroby. Chociaż jeden człowiek w moim otoczeniu, który idzie do przodu razem ze mną w "rozkminianiu" CHADU.
Dziś nawet stwierdzila, że chętnie by coś do Ciebie napisala. I to jest rozwoj człowieka, myślącego o CHADZIE i człowieku, który się z paskudztwem zmaga. Szacun mamo!
Chyba jutro spróbuję jej pokazać jak się pisze komentarze, bo nie bardzo radzi sobie z pisaniem "na tym glupim ustrojstwie". Chodzi oczywiście o smartphone...
Dobranoc!
Dziękuję za ten komentarz. Nie wiesz nawet, jak miło mi się zrobiło 🥰 Masz świetną mamę. Pozdrów i uściskaj ją ode mnie ❤️
Dokładnie tak. Każdy dołek jest jak kolejna runda na ringu. Jesteśmy bohaterami! 🥊
Witam!!!
Bardzo mądre słowa!!! : - ))))))))).
Też mam identyczne wrażenia z
własnego życia. Ja też tak mam, że czasem staram się coś zrobić
mimo,że padam na mordę, ale zamiast docenienia jest poganianie i gadanie, że czego tak powolu coś robię, a gdy jest
już całkiem źle i padam na mordę
tak całkiem i mówię, że już nie dam rady i proszę mi dać święty spokój, to nagle jest wielkie zdziwienie " co Ci się stało, przecież zawsze dawałeś radę,
To i teraz dasz" oraz " nie przesadzaj i szybko doroboty!!!"
Pozdrawiam
Janusz Blahuciak - chadowiec
Dziękuję, że normalizujesz to, że ktoś czuje się gorzej. Wiem, co czujesz. Najlepiej byłoby, gdybyśmy byli robotami i spełniali oczekiwania wszystkich wokół. Mam ciążę zagrożoną i mam zalecone leżenie. Miałam możliwość pobytu w szpitalu, ale wybrałam dom. Kiedy przyjeżdżają do mnie goście, oczekują kawy, ciasta i obiadu, znając moją sytuację. Nikogo nie obchodzi, że mam zagrożoną ciążę, infekcję, czuję się gorzej. W pracy też tak zawsze było. Najlepiej się zarobić i paść. Ostatnio stwierdziłam, że mam gdzieś zdanie innych i ważniejsze jest zdrowie. Od tamtej pory leżę i mam gdzieś, czy ktoś przyjeżdża i ode mnie czegoś oczekuje. To ja powinnam czekać na tę kawę. Wszystkiego dobrego i obyś poczuła się lepiej! ❤
Dzięki :) I super, że zadbałaś o siebie. Trzymam za Ciebie kciuki!
Ja też miałam nie jedna ciąże zagrożona... I z doświadczenia. CI POWIEM leż, leż ile wlezie. Dbaj o siebie i maleństwo. Niech partner wszystko. Ci zorganizuje i zakupy. Jedzenie żeby było pod ręką zEbys nie. Chodziła. Ty będziesz spokojna to i maleństwo będzie ślicznie się rozwijalo ❤️a inni?! Miej ich gdzieś. Stawiaj na siebie i swoją rodzinę. Czyli męża, partnera, nawet zwierzaka ale nie przejmuj. Się. Gośćmi. Ja nikogo nie zapraszałam i nie przyjmowałam przez czas leżenia w ciąży. Tylko babcia i dziadek reszta niech się buja. Bo ja tylko urodziłam i jeszcze pełno komplikacji to komentarze w stylu no to kiedy drugie! Zawsze innym będzie mało, za brzydko, za wolno, za coś.... W d.... Ich miej. Trzymam za Ciebie kciuki kochana ❤️pozdrawia Cię Chadowiec z. Kilkunastu letnim stażem i dziećmi i zwierzakami
@@emiliak.9200 dziękuję, to prawda! ❤️ Najlepiej stawiać zawsze na siebie i na swoje zdrowie. Leżę całymi dniami, zakupy do mnie przyjeżdżają. Robię absolutne minimum. Nie zawsze da się odmówić gościom wizyty, bo są to goście męża. Ale on komunikuje im, że muszę leżeć i wychodzę się tylko przywitac, a potem wracam do swojej nory. Mąż dużo mi pomaga. Tobie życzę również zdrowia i ludzi, którzy zrozumieją Twoją chorobę. Wszystkiego dobrego 😊
Znam ten ból - ludzie się przyzwyczaili, że jestem aktywna, a kiedy leżałam sparaliżowana, nie będąc w stanie z bólu się ruszyć, nagle wielkie zdziwienie, że nie jestem w stanie nawet pójść samodzielnie do toalety... Myślę, że to się tyczy nie tylko chorób psychicznych, ale ogólnie wszelkich schorzeń
Kolejny filmik, którego teraz potrzebowałam ❤Opiszę krótko historię osoby chorującej na depresje nawracającą, która pracuje na pełen etat w korpo. Długo mi zajęło mi pogodzenie się z chorobą, zawsze starałam sie ją ukryć tylko najbliższa rodzina wiedziała, miałam też opór przez jakiś czas przed braniem leków. Pisząc tutaj też czuję, że w pewnym sensie się otwieram i, że są ludzie którzy po prostu rozumieją.
Pracuje w jednej firmie już 5 rok. Lżejsze epizody depresyjne się pojawiały ale będąc na lekach byłam w stanie jakoś funkcjonować chociaż kosztowało mnie to zdecydowanie więcej sił i samozaparcia żeby rano się ogarnąć i iść na 8h do pracy. To było na zasadzie "Zacisnę zęby i dam radę". Od dłuższego czasu miałam na głowie dużo obowiązków bo przecież na mnie zawsze można liczyć i przyjmowałam kolejne zadania. W lipcu na urlopie dopadł mnie silniejszy epizod depresyjny, zwiększyłam dawkę leków i powoli wracałam do żywych. Po powrocie do pracy powiedziałam o przełożonym, że żle się czuję psychicznie (epizod został lekko zaleczony) Poprosiłam żeby narazie nie zlecali mi nowych zadań jak i zmniejszyli mi obowiązki bo mam ich najzwyczajniej w świecie za dużo nawet jak na osobe, która dobrze się czuje. Wykazali zrozumienie co mnie uspokoiło. Dla mnie był to spory krok na przód, pierwszy raz zawalczyłam o siebie, pomyślałam "źle się czuję nie biorę więcej na siebie". Wszystko wydawało się zmierzać ku lepszemu jednak nic bardziej mylnego. Z całej załogi do nowego przedsięwzięcia, które mnie maksymalnie zestresowało zostałam wybrana ja, nikt się nawet nie zapytał czy się godzę czy podołam, nie było odmowy. Nic się poza tym nie zmieniło, żadne spotkanie się nie odbyło, na którym mialy być przydzielone zadania a ja miałam być odciążona. Pracowałam dalej.
Pewnego wrześniowego poranka coś we mnie pękło, miałam załamanie nerwowe, byłam totalnie przeciążona, rozwalona emocjonalnie. Zawalczyłam w końcu o siebie i wykrzyczałam rycząc "nie chcę już dawać rady, nie mam sił" Mąż widząc mój stan stwierdził, że jest ze mną bardzo źle. Wziełam zwolnienie i to było pierwsze L4 z powodu mojej choroby. Może można było temu zapobiec a może choroba i tak by się ujawniła w pełnej okazałości.
Jak to przyjęli w pracy? Częśc osób z załogi w tym kierowniczka przejęła się moim stanem i przyznała, że faktycznie mam za dużo na głowie i życzą zdrowia, czułam zrozumienie z ich strony. Inni jak się mozecie domyślić ze zdziwieniem zareagowali na ten fakt bo przecież oni mają większe problemy i jakos sie nie załamują. Co będzie jak wrócę do pracy nie mam pojęcia. Zdaniem innych się nie przejmuję liczę, że w koncu obowiązki zostały podzielone co dosyć prawdopodobne bo osoby, która je wykonywała na jakiś czas zabrakło.
Dziękuję Ci za to, że się otworzyłaś. Depresja to koszmar. Długo dawałaś radę. Teraz daj sobie chwilę, żeby odpocząć. A potem wrócisz i na spokojnie zobaczysz. Na razie postaraj się na zaś nie zamartwiać.
Fajnie,że opowiadasz o tym jak jest naprawdę, gdy my chorzy (CHAD) toczymy codzienną walķę o przeżycie kolejnego dnia...
Dziekuje za te wspaniale slowa, lecze sie na depresje od 24lat, leki przestaja dzialac i znowu wpadam w pieklo, jest mi b.ciezko w tym momencie, jestem znowu w tym gownem i jade na benzo...ratuje mi ono zycie
Jesteśmy bohaterami❤
Ja to ciągle słyszałam że jestem leniwa... także...
Dziękuję za ten filmik ❤
Ogólnie mam borderline, ale lekami prawie do grobu mnie doprowadzili.... 8 lat zycia w "jaskini"
.. wycięte 8 z zyciorysu.
Najlepsze co zrobiłam w swoim życiu to przestałam się przejmować idiotami i Ogólnie to mam już wyj....and...
Już mi nikt nie będzie w kaszę dmuchać. Broń się. Nie tłumacz się ....mówisz nie... następnie nie i używasz tylko tego słowa...a jak ktoś dowala dlaczego nie mówisz bo nie! 😁
Powiem Ci ze mi to sporo pomogło. I z czasem jeśli zadziała , to szybciej to ogarmiesz. Spodoba Ci sie 😁
Trenuj z małym rzeczami na początku.
Pozdrawiam 💚
Ja toczę inny bój, mam chore kolana, bolą strasznie. Już 1 endoproteza...Sama muszę odpuszczać różne czynności, bo ten ból jest niezrozumiały dla tych którzy nie muszą z nim walczyć caly czas, mimo leczenia...Rano nie umiem fizycznie wstać z łóżka, trudno zaskakuję... Co do CHAD: tez to roznie wygląda w czasie i nawet konkretnej sytuacji. Mąż jest chory, wiem o co biega. Natomiast całe nasze otoczenie innych ludzi,.nie ma w ogóle pojęcia, jak to jest. Świadomość nt. tej choroby jest tak niewielka! Mama mojego męża zupełnie jest ,,nie w temacie ", nie rozumie i nie chce nic wiedzieć, zainteresować się i nawet to temat tabu! Jak mąż odszedł od nas na pół roku, to nawet nie porozmawiała ze mną i z dziećmi! Więc, jak tu rozumieć mają inni codzienną walkę chorego i mieszkajacych z nim osób, bo to nawet ich dotyczy. Ja czasem słyszę, jak mój mąż mógł... coś zrobić, czegoś nie, tak się poczuć. Ludzie nie rozumieją tego! A jak jednak tak, to myślą, że to chwilowe, jednorazowe...Jako najbliższa osoba, chciałabym więcej wiedzieć, jak się mój,,chory" czuje, lecz on często ukrywa to. Wtedy rozumiałbym bardziej. Czasem może warto by było powiedzieć i wytłumaczyć innym... Jęczeć nie wszyscy potrafią. A takie poświęcanie się jest faktycznie do dupy, i to w każdym przypadku!!!!
to jest dosłownie pojebane że to jest akurat ten właśnie potrzebny opis tego czego teraz doświadczam ;O
Cieszę się, że się wstrzeliłam ;)
Ja coraz bardziej uważam że to nie my jesteśmy chorzy tylko cała reszta
Niektórzy naprawdę są niezdiagnozowani!😊
Tydzień jestem w dołku...Masakra!!! Robię to co muszę, obiad ,sprzątam piore ... godzina placu z dziećmi 😮
Podziwiam.
Czasem tak jest, minie. Tylko spokojnie.❤
Boje sie, ze traumy spowodowały u mnie problemy psychiczne
A co się dzieje?
@@DwubieguNova nawrót depresji, silna dezorientacja natrętne myśli, płaczliwość
Ja ukrywałam dłuuuuugo swoją chorobę aż pękłam i to było złe
Skądś to znam ale jak już nie umiem to koniec baterie się wyłączają
Czemu nie obciążać innych sobą
Może powinnaś
Bo wtedy wszyscy myślą że jest Ok ale nie jest
Mów pokaż otwórz się ❤❤❤❤
Ja mówię, co mi jest, ale nie lubię tym zalewać innych i żądać od nich atencji. Źle się z tym czuję.
Jestem w szpitalu od kwietnia właśnie się dowiedziałam że mam te chorobę i nie wiem jak z tym żyć dalej, chcą bym szła na terapię 3 miesięczną ale nie wiem co mi ta terapia da czy nadaje się na coś takiego . Całe życie wywróciło mi się do góry nogami.
Terapia nie nauczy Cię życia z chadem, ale może pomóc Ci pogodzić się z utratą zdrowia. Jeśli potrzebujesz psychoedukacji, to zapraszam na konsultacje. I polecam Ci mój filmik o żałobie po utracie zdrowia. Zerknij sobie. I trzymaj się tam. Domyślam się, jak może Ci być ciężko. Ale uwierz mi, po diagnozie można mieć dobre życie. To nie koniec świata.
@@DwubieguNova obserwuje twój kanał bo lekarz nic nie mówi oprócz tego że mam uważać na sen . Ogromnie ciężko jest uwierzyć w tą chorobę i jest obawa jak dalej żyć i jak teraz to wszystko poukładać.Ogromnie ci dziękuję że masz te odwagę i pomagasz jak żyć normalnie z tą chorobą 🥰
Chciał bym wiedzieć, co wywołuje choroby psychiczne? Czy człowiek jest już taki z natury, czy są to jakieś traumatyczne przeżycia?
Lekarze nie są co do tego zgodni. Ponoć i czynnik biologiczny i społeczny mają znaczenie.
Są ludzie o cechach narcystycznych dla których najwazniejszymi osobami bez wzgledu na wszystko są i będą zawsze - oni sami. Trzeba to przyjąć i zaaakceptować a także .....uciekać od takich ludzi gdzie pieprz rośnie.
Domyślam się, że chcesz dobrze mówiąc o dbaniu o siebie. Tu się zgadzam. Ale post pachnie mi trochę stygmatuzacją osób z osobowością narcystyczną lub jej rysami, a na żadną stygmatyzację nie mam zgody.
Czy ja jestem bohaterem?Raczej nie,jestem życiowym przegrańcem 🤮🤮🤮
Dajesz radę, jesteś, więc jesteś bohaterem.
Tak samo myślę sama o sobie
Tak czy tak mają w dupie