Radio naukowe jak zawsze skutecznie urozmaica moją monotonną pracę, dzięki ♥️ Pan Paweł bardzo ciekawie opowiada w profesjonalny i zarazem przystępny sposób, zresztą jak większość rozmówców na tym kanale 😊
Świetny materiał! Pani Karolina po prostu petarda! Pan Doktor... No cóż, zawsze z nabożnym lękiem podchodzę do lekarzy, bo wiem, co siedem lat pamięciówki może zrobić z umysłem. Bogowie! Obserwowanie, z jaką lekkością Pan Doktor podchodzi do spójności na poziomie abstrakcyjnym przy niezaprzeczalnej sprawności na poziomie operacyjnym, było prawdziwą duchową ucztą! Ponieważ moja wiedza o genetyce jest mniejsza niż żadna, mam tylko kilka spostrzeżeń. Na początek kwestia czysto formalna- czy to mówienie o "bibliotece" w rozmowie to metafora, czy może jednak porównanie? Ja bym optował za porównaniem( genom jak biblioteka), ale skoro Pani Karolina uważa, że to metafora( genom jest biblioteką życia gatunku), to może tak jest... Rozumiem, że to jak Pan Doktor przedstawił całą problematykę, odzwierciedla nam sytuację w polskiej medycynie/ nauce. A jak sprawa wygląda w państwach Pierwszego Świata? Bo choć zupełnie nie mam pojęcia o genetyce, to coś kojarzę, że w ciągu ostatnich 20 lat dokonała się w tej dziedzinie zmiana na poziomie paradygmatu. Okazało się że geny kodujące białka są ważne, jednak jeszcze ważniejsze jest ustalany poza nimi przebieg całego procesu, że w danym procesie mogą być aktywne geny z różnych miejsc( o tym Pan Doktor mówił), że geny mogą "się" przełączać, że to przełączenie może być okresowo dziedziczne( co ociera się o lamarkizm), że jeden gen może brać udział w tworzeniu jednego białka a inny 38 tysięcy(!) wariantów, że pula genów identyfikowana z chorobą x występuje np. tylko w 20% wszystkich zachorowań na x(!), że organizmy z takim samym genomem mogą drastycznie różnić się fenotypem( pomijam różnice wynikające z różnic płci) i wiele wiele innych rzeczy, które pokazują, że biblioteka jest niczym bez- co najmniej- czytelników ...Dlatego jestem ciekawy, czy może na Zachodzie przedstawia się poruszaną problematykę przy odwołaniu do pojęcia "epigenetyki" i uwzględnia rolę takiego RNA( tu wspomnianego, zdaje się, raz...), a zamiast do biblioteki stosuje się porównanie do np. lektury hipertekstu? Opowiadanie ma swoje prawa, więc można być pewnym, że gdy mowa o mechanice kwantowej, to zostaniemy uraczeni kotem Schrödingera, a gdy ktoś opowiada o genetyce, to zabawi nas wiadomością, jak bardzo jesteśmy podobni do szympansa. Ale ta informacja była sensacją w "epoce biblioteki". Dzisiaj wiemy, że choć 98,8% genów kodujących białka jest takich samych, to ich funkcjonowanie jest zdecydowanie inne- mała różnica ilościowa na pewnym poziomie nie przekreśla możliwości zaistnienia gigantycznej różnicy jakościowej- czyli znów ilościowej jednak na innej płaszczyźnie( np. i dom, i samolot mogą być zbudowane z tego samego, ale nie są tym samym; analogiczna sytuacja ma miejsce na poziomie tkanek, czy substancji budulcowych organizmów). Fajnie, że rozprawili się Państwo z mitem "śmieciowego DNA". Nie dawało mi kiedyś spokoju, jak można stwierdzić, że tyle elementów jest niepotrzebnych, skoro nie rozumiemy funkcjonowania całości i jak można zakładać, że 98-95% genów jest niepotrzebna, a jednak przekazywana. Zwrócę tylko uwagę, że ten pomysł był usprawiedliwiany koncepcją przypadkowości mutacji. Po koniec lat 80-tych po raz pierwszy wskazano na istnienie mutacji adaptacyjnych. Obecnie godzimy je z ujęciem absolutnej przypadkowości ewolucji nieco na siłę, uznając że istnieją obszary o różnej zdolności do mutowania, a zdolność niektórych obszarów do większych zmian przetrwała jako przewaga ewolucyjna; problem w tym, że do zwiększenia aktywności mutacyjnej dochodzi w rejonach istotnych dla zaradzenia problemom powstałym w wyniku stresu oraz że skoro taka reakcja organizmu nie jest traktowana jako nieprzypadkowa, to co by nią miało być? Oczywiście w szerokim planie nie zaprzeczam bezcelowości ewolucji, jednak może należałoby mówić o tym bez nadmiernego wzniecania się( tym bardziej, że człowiek już czyni ją, na razie na mikro skalę, celową...)?
Gdy pomyślę, jak wiele różnorodnych czynników ma wpływ na tworzący się, rozwijający i funkcjonujący organizm to aż dziw bierze, że mimo wszystko większość ludzi jest w miarę zdrowa i, powiedzmy, normalna ..
Bardzo ciekawe ujęcie przez prowadzącą, " jakaś komórka umrzeć nie chce"......hmmmm, daje naprawdę dużo do myślenia, z fantazyjnymi elementami. Spodobało mi się takie określenie. :)
Kolejny dobry materiał i kontynuacja tematu genetyki. Tylko z tym bananem i jego genami to trochę jednak przesada. Ludzie nie mają aż 90% wspólnych genów z bananem (ja spotkałem się z informacjami o 50% do 60%). Trzymam kciuki za następne odcinki! ✊
Ma pan rację, Panie Piotrze. Trochę przesadziłem. 🙂 Niemniej zadziwiające jest jak wiele elementów tej układanki jest wspólnych dla tak różnych organizmów.
@@pawelszyld524 Zabrakło mi pytania (i odpowiedzi) o to, dlaczego trisomia chromosomu 21 wywołuje zespół Downa. Na chłopski rozum to się wydaje idiotyczne - dlaczego dodatkowa kopia chromosomu miałaby w czymś przeszkadzać? Jak mam na półce dodatkową książkę, to co to szkodzi? Nawet lepiej, bo mamy zapasową jak jedna z pierwszych dwóch się zniszczy.
Tak wiedzą, ale najlepiej u diagnostów na tzw prowincji. Ja od pana który robił mi Dopplera usłyszałam że za alzhaimera odpowiada palenie papierosów. Że zdumienia nie miałam nawet siły zaprotestować. Za te dwie stówy które bierze mógłby się dokształcić. Taka to ci nowoczesność w zagrodzie.
Radio naukowe jak zawsze skutecznie urozmaica moją monotonną pracę, dzięki ♥️
Pan Paweł bardzo ciekawie opowiada w profesjonalny i zarazem przystępny sposób, zresztą jak większość rozmówców na tym kanale 😊
Świetny wykład :)
Pani Karolinko, wspaniały wykład. Niesamowicie Interesujący. Kobieto uwielbiam cię!!!!!
Niezwykle interesujące!
Dziękuję I pozdrawiam
Wielkie dzień dobry z deszczowego Amsterdamu :) słuchawki i do pracy :)
To i ja dorzucę swoje pozdrowienia z Den Bosch ;)
Super człowiek. Pozdrawiam pana doktora.
Wzajemnie. 🙂
Dla zasięgu pozdrawiam serdecznie
Dużo konkretnej, prosto podanej wiedzy👍
dziekuje.
Witam i pozdrawiam 🙂
Bardzo fajny program. Polecam❤
Świetny materiał! Pani Karolina po prostu petarda! Pan Doktor... No cóż, zawsze z nabożnym lękiem podchodzę do lekarzy, bo wiem, co siedem lat pamięciówki może zrobić z umysłem. Bogowie! Obserwowanie, z jaką lekkością Pan Doktor podchodzi do spójności na poziomie abstrakcyjnym przy niezaprzeczalnej sprawności na poziomie operacyjnym, było prawdziwą duchową ucztą!
Ponieważ moja wiedza o genetyce jest mniejsza niż żadna, mam tylko kilka spostrzeżeń.
Na początek kwestia czysto formalna- czy to mówienie o "bibliotece" w rozmowie to metafora, czy może jednak porównanie? Ja bym optował za porównaniem( genom jak biblioteka), ale skoro Pani Karolina uważa, że to metafora( genom jest biblioteką życia gatunku), to może tak jest...
Rozumiem, że to jak Pan Doktor przedstawił całą problematykę, odzwierciedla nam sytuację w polskiej medycynie/ nauce. A jak sprawa wygląda w państwach Pierwszego Świata? Bo choć zupełnie nie mam pojęcia o genetyce, to coś kojarzę, że w ciągu ostatnich 20 lat dokonała się w tej dziedzinie zmiana na poziomie paradygmatu. Okazało się że geny kodujące białka są ważne, jednak jeszcze ważniejsze jest ustalany poza nimi przebieg całego procesu, że w danym procesie mogą być aktywne geny z różnych miejsc( o tym Pan Doktor mówił), że geny mogą "się" przełączać, że to przełączenie może być okresowo dziedziczne( co ociera się o lamarkizm), że jeden gen może brać udział w tworzeniu jednego białka a inny 38 tysięcy(!) wariantów, że pula genów identyfikowana z chorobą x występuje np. tylko w 20% wszystkich zachorowań na x(!), że organizmy z takim samym genomem mogą drastycznie różnić się fenotypem( pomijam różnice wynikające z różnic płci) i wiele wiele innych rzeczy, które pokazują, że biblioteka jest niczym bez- co najmniej- czytelników ...Dlatego jestem ciekawy, czy może na Zachodzie przedstawia się poruszaną problematykę przy odwołaniu do pojęcia "epigenetyki" i uwzględnia rolę takiego RNA( tu wspomnianego, zdaje się, raz...), a zamiast do biblioteki stosuje się porównanie do np. lektury hipertekstu?
Opowiadanie ma swoje prawa, więc można być pewnym, że gdy mowa o mechanice kwantowej, to zostaniemy uraczeni kotem Schrödingera, a gdy ktoś opowiada o genetyce, to zabawi nas wiadomością, jak bardzo jesteśmy podobni do szympansa. Ale ta informacja była sensacją w "epoce biblioteki". Dzisiaj wiemy, że choć 98,8% genów kodujących białka jest takich samych, to ich funkcjonowanie jest zdecydowanie inne- mała różnica ilościowa na pewnym poziomie nie przekreśla możliwości zaistnienia gigantycznej różnicy jakościowej- czyli znów ilościowej jednak na innej płaszczyźnie( np. i dom, i samolot mogą być zbudowane z tego samego, ale nie są tym samym; analogiczna sytuacja ma miejsce na poziomie tkanek, czy substancji budulcowych organizmów).
Fajnie, że rozprawili się Państwo z mitem "śmieciowego DNA". Nie dawało mi kiedyś spokoju, jak można stwierdzić, że tyle elementów jest niepotrzebnych, skoro nie rozumiemy funkcjonowania całości i jak można zakładać, że 98-95% genów jest niepotrzebna, a jednak przekazywana. Zwrócę tylko uwagę, że ten pomysł był usprawiedliwiany koncepcją przypadkowości mutacji. Po koniec lat 80-tych po raz pierwszy wskazano na istnienie mutacji adaptacyjnych. Obecnie godzimy je z ujęciem absolutnej przypadkowości ewolucji nieco na siłę, uznając że istnieją obszary o różnej zdolności do mutowania, a zdolność niektórych obszarów do większych zmian przetrwała jako przewaga ewolucyjna; problem w tym, że do zwiększenia aktywności mutacyjnej dochodzi w rejonach istotnych dla zaradzenia problemom powstałym w wyniku stresu oraz że skoro taka reakcja organizmu nie jest traktowana jako nieprzypadkowa, to co by nią miało być? Oczywiście w szerokim planie nie zaprzeczam bezcelowości ewolucji, jednak może należałoby mówić o tym bez nadmiernego wzniecania się( tym bardziej, że człowiek już czyni ją, na razie na mikro skalę, celową...)?
Te audycje powinni puszczać w szkołach zamiast nudnych lekcji.
Tak samo w TV. W każdą niedzielę do śniadania lub obiadu posłuchać audycji. Bajka!
Gdy pomyślę, jak wiele różnorodnych czynników ma wpływ na tworzący się, rozwijający i funkcjonujący organizm to aż dziw bierze, że mimo wszystko większość ludzi jest w miarę zdrowa i, powiedzmy, normalna ..
Nie wszyscy 😄,patrz PO...
@@jankos4910 Masz rację. Nie wzięłam ich pod uwagę.. Czyli można by w pełni odpowiedzialnie napisać : trochę normalnych ludzi 😉
Dzięki Bogu!!!
@@jankos4910
Ty to na pewno nie jesteś normalny 😄
S uważaniem trollu Putina udający Polaka 😄
Najmocniejsza stronu kanału jest p. Karolina i jej rozmówcy. Pozdrawiam 🙂
Bardzo ciekawe ujęcie przez prowadzącą, " jakaś komórka umrzeć nie chce"......hmmmm, daje naprawdę dużo do myślenia, z fantazyjnymi elementami. Spodobało mi się takie określenie. :)
Bardzo ciekawe.😊
sztuka dla sztuki
Kolejny dobry materiał i kontynuacja tematu genetyki. Tylko z tym bananem i jego genami to trochę jednak przesada. Ludzie nie mają aż 90% wspólnych genów z bananem (ja spotkałem się z informacjami o 50% do 60%).
Trzymam kciuki za następne odcinki!
✊
Ma pan rację, Panie Piotrze. Trochę przesadziłem. 🙂
Niemniej zadziwiające jest jak wiele elementów tej układanki jest wspólnych dla tak różnych organizmów.
@@pawelszyld524 Świetna rozmowa. Dziękuję i pozdrawiam.
Zaraz zacznę słuchać. Ciekawa jestem czy będzie omówiony wpływ kazirodztwa na defekty dziedziczne?
Jeszcze trochę i wszelkie choroby przestaną istnieć. Jak to możliwe?
👍
A co z zespołem Angelmana
Jego przyczyny mogą być różne: zaburzenia metylacji, mikrodelecje fragmentów chromosomów, rzadziej mutacje punktowe lub disomia jednorodzicielska.
@@pawelszyld524 Zabrakło mi pytania (i odpowiedzi) o to, dlaczego trisomia chromosomu 21 wywołuje zespół Downa. Na chłopski rozum to się wydaje idiotyczne - dlaczego dodatkowa kopia chromosomu miałaby w czymś przeszkadzać? Jak mam na półce dodatkową książkę, to co to szkodzi? Nawet lepiej, bo mamy zapasową jak jedna z pierwszych dwóch się zniszczy.
gdzie można zbadać gen schizofreni w Polsce?
Niby genetyk, a powiela mit o procentach wspólnych genów....
Tak wiedzą, ale najlepiej u diagnostów na tzw prowincji. Ja od pana który robił mi Dopplera usłyszałam że za alzhaimera odpowiada palenie papierosów. Że zdumienia nie miałam nawet siły zaprotestować. Za te dwie stówy które bierze mógłby się dokształcić. Taka to ci nowoczesność w zagrodzie.