Z pokojem wspólnym Ravenclaw była taka fanowska teoria, że uczniowie starszych roczników mają tak bardzo gdzieś te zagadki (bo chcą po prostu wejść do siebie, czy po coś jak mówiliście), że odpowiadają na nie na olewkę. Przykładowo: - Co ma wspólnego budzik i wiosło? - Obu tych rzeczy nie powinno się wsadzać sobie w du... - No.... w sumie racja. A pierwszoroczni patrzą wtedy na nich ze zgrozą i traktują jak bohaterów :D
A co jeśli Ravenclaw jest generalnie zawsze na ostatnim miejscu w pucharze domów bo po prostu mają wyjebkę na zbieranie punktów bo Gryffindor albo Slytherin i tak zawsze wygra (bo jeden lub drugi dom dostanie punkty z kapelusza bo Potter albo Malfoy)
+Sigurdowy Całe to zbieranie punktów było w książce od dupę rozczaść i nawet ktoś w necie robił sobie z tego jaja. Koniec 1. książki pokazuje, ile to było warte. Opiekunami domów byli nauczyciele, a wiec mogli zabierać i odbierać praktycznie dowolne liczby punktów za cokolwiek, bo nie było żadnych, odgórnych przepisów. Twój dom przegrywa? Idziesz do dormitorium i dajesz każdemu po 20 punktów, bo ładnie pościelił łóżko.
Nemo TheEight no chyba że było tak że każde przyznane punkty musiały być później zweryfikowane i zatwierdzone np przez dyrektora, chociaż on się pewnie takimi pierdołami nie zajmował, ufal swoim nauczycielom stąd też każdy cisnął swój dom jak mógł, z tym że puchoni byli uczciwi a krukoni też chyba mieli lepsze rzeczy do roboty niż pogoń za punktami
O, szczerze przyznam ze nie pamiętam tego framentu żeby Malfoy miał moc dawania i odbierania punktów. Odświeżyłbym to sobie tylko nakieruj mnie - to było gdzieś w 5 części tak ? Wiesz może w którym rozdziale ?
Najlepsze jest to, że w czasie wolnym wszyscy uczniowie ubierali się jak mugole. Ron przecież nosił normalnie jeansy i koszulkę. Miał normalną piżamę. Ciekawe gdzie to kupował...
To jest w ogóle ciekawa niekonsekwencja. Można to wyjaśnić tym, że szaty były obowiązkowymi strojami szkolnymi, ale część czarodziejów chodziła tak samo.
Ona żartowała. Jeśli chodzi o nie to zwróciłem uwagę, że o ile noszenie szat w Hogwarcie można wyjaśnić mundurkami, to część dorosłych czarodziejów nadal je nosiła, a część ubierała się jak mugole.
Mój absurd jest taki, iż w drugiej części Ronowi psuje się różdżka przez co nie może czarować. I co? Nauczyciele mają to gdzieś! Nikogo nie obchodzi to, że uczeń nie może nawet normalnie pracować na lekcji?
może to działało jak wiadomości na messengerze ? że aby wiadomość dotarła to druga osoba musi zaakceptować kontakt z wysyłającym (typu Harry zaakceptował Syriusza i dopiero odtąd mogli się komunikować) ? hmm chociaż z drugiej strony Syriusz (bez pytania Harrego o zgodę na kontakt) wysłał mu Błyskawicę i ta dotarła do Pottera... no tu mógł co prawda zadziałać czynnik że Syriusz wiedział gdzie się Potter znajduje stąd sowa wiedziała gdzie dostarczyć pakunek. Bo gdyby np Harry nie znał Syriusza (i Potter siedziałby w Norze), to Syriusz nie mógłby Harremu nic wysłać bo nie wiedziałby gdzie adresować.
Jak oni kurde pisali tam co chcieli w piatej czesci Harry adresował paczke do Syriusza per "wąchacz" a Hedwidze powiedział "wiem ze pisze wąchcacz ale to dla Łapy" czy jakos podobnie, ;) ponad to w czwórce Harry też nie wiedział gdzoe dokładnie jest Syriusz a wysyłał mu listy, a najlepszym przykładem chyba jest podróż Hedwigi do Hermiony w trzeciej części żeby upewnić sie że Harry dostanie prezent, jakby Hermiona ja myslami przyzwała normalnie xD
Ale obaj z Syriuszem zgodzili się na kontakt więc byli już niejako ,,połączeni" nicią transmisyjną, więc teraz trzeba było tylko wysłać Sowę która sama odnalazła Syriusza. może to działało na tej zasadzie że Sowa latała po świecie i wysyłała jakiś ichniejszy sygnał ,,magiczno-ultradźwiękowy" w promieniu powiedzmy 20 mil i jak ten sygnał docierał do adresata to wtedy sowa wiedziała gdzie lecieć. Jak nie - leciała dalej i wysyłała dalej sygnał. Coś jak radar tylko nastawiony na wykrycie konkretnego obiektu. Ale to już jest daleka fantazja. zapewne ,,była to po prostu magia i już !" :P
Absurdem jest udział rodziców w Hogwarcie. Czy jedynym interesującym się rodzicem był Lucjusz Malfoy? Były jakieś wywiadówki? Wzywano rodziców gdy dziecku się coś stało? Gdy spetryfikowano uczniów kogoś informowali? Czy poinformowano rodziców Katie Bell gdy miała wypadek? Bo mi się zdaje że nie.;):)
No zmarła więc poinformowano. Dziwne byłoby gdyby niepoinformowano o śmierci córki. Ale znając Hogwart niezdziwiłabym się gdyby powiedzieli że córka żyje tylko nie chce wracać do domu.;);):)
To i jeszcze fakt, że żaden rodzic nigdy nie tęsknił za swoim dzieckiem. Nikt nie deportował się do Hogsmeade gdzie przecież można było bez problemu, żeby się spotkać z synem czy córką. Ale zamiast tego nie widzieli się cały rok szkolny (prawie 10 miesięcy) a i czasem wakacje, bo wielu uczniów odwiedzało wtedy swoich znajomych, np. Hermiona cały czas praktycznie siedziała u Rona na chacie.
Co do eliksirów to mam wyjaśnienie. Księciem Półkrwi był jak wiemy Snape, który uczył Harry'ego przez pierwsze 5 lat. Zauważyłam że wtedy oni nigdy nie robili eliksirów z przepisów z książki tylko Snape wyczarowywał im przepisy na tablicy i dlatego wszystkim wszystko względnie wychodziło. A Slughorn kazał im to robić z książek, w których wiemy, były błędy i tylko Harry miał poprawioną przez Snape'a wersję 😊
Z tego wychodzi, że Slughorn był genialnym nauczycielem. Skoro sam był dobry z eliksirów, pewnie wiedział, że w podręczniku są błędne. Ale zamiast wyręczać uczniów i podawać im na tacy poprawione, zmusił ich do wykazania inicjatywy i wprowadzeniu poprawek na zasadzie prób i błędów. W ten sposób mógł sprawdzić, który uczeń faktycznie ma zdolności w tej dziedzinie. Na poziomie Owutemówów to powinno być normą na wszystkich zajęciach.
W książkach nie było błędów tylko niedoskonałości. +KArolina Zbiewska Idąc twoją logiką wszyscy powinniśmy co pokolenie dokonywać tych samych odkryć co poprzednicy zaczynając od epoki kamienia łupanego. Cała istota nauki w szkole (poza częścią nauk humanistycznych) polega na otrzymaniu wiedzy poprzednich pokoleń, żeby ją rozwijać dalej, zamiast znowu od zera dochodzić do tego samego punktu. Oczywiście można pozwolić uczniom pogłówkować, ale jeśli znają już zasadę.
Eliksiry to nie odkrycia i w niewłaściwy sposób to porównujesz. Jeżeli chodzi o Hogwart i lekcję przyrządzania mikstur, to uczniowie jak najbardziej szli do przodu tworząc coraz to nowe i lepsze. Uważam, że na poziomie owutemów - tak jak to napisała Kalina świetnym sposobem było wyłonienie uczniów z "powołaniem" właśnie dzięki tej metodzie prób i błędów.Zauważmy, że ktoś, kto planuje rozwijać się w kierunku związanym z eliksirami, nie będzie patrzył, jak w jego kociołku tworzy się katastrofa, tylko opróżni go, i będzie próbował osiągnąć wymagany rezultat aż do samego końca. To trochę tak jak z rozwiązywaniem zagadki.Postawienie tego obok wiedzy ludzkości i sposobu jej przekazywania to moim zdaniem bardzo nietrafne porównanie.
Uczniowie poznawali zasady rządzące przygotowaniem mikstur przez pierwsze pięć klas. W szóstej klasie na te lekcje szli Ci, którzy sami ten przedmiot wybrali i chcą w przyszłości tworzyć nowe eliksiry albo ulepszać znane. Zatem nauczyciel powinien na samym początku dowiedzieć się, czy ma do czynienia z osobami naprawdę uzdolnionymi, czy tylko z kujonami, którzy zaliczyli SUMy, bo umieli wstrzelić się w klucz. To tak jak na studiach chemicznych. Na etapie licencjatu mówili nam, czego absolutnie nie wolno robić i o czym koniecznie trzeba pamiętać. Jak ktoś się pomylił, miał nie zaliczone ćwiczenie i robił od początku całość. Za to na studiach magisterskich, na pierwszych zajęciach w laboratorium prowadząca kazała zrobić każdemu jeden wybrany błąd ćwiczeniu i porównać wynik z ćwiczeniem wykonanym 100% dobrze. Dzięki temu możemy na podstawie wyniku określić, co trzeba zmienić na starcie.
Mnie ciągle zastanawia jedna rzecz: Co właściwie w świecie czarodziejów można wyleczyć, a czego nie? Po np. gdy kość w ręce Harry'ego zniknęła, pani Pomfrey dała sobie z tym rade, bodajże w jedną noc. No spoko. Ale skoro potrafią od podstaw zbudować kość, to czemu nie potrafią wyleczyć wady wzroku? Pomyślcie, ilu czarodziejów nosi okulary xd
Kat Ika ja tam myślę, że do naprawy wzroku potrzebny jest eliksir. Drogi eliksir. Dlatego nie każdy sobie wzrok może naprawić. No, albo ci czarodzieje po prostu swoje bryle lubią 😅
Wątpię, żeby rodzina Potterów nie miała pieniędzy na ten eliksir dla James'a. Albo nawet Dumbledore. Przecież on musiał mieć w ciul pieniędzy za te wszystkie osiągnięcia.
Btw. Jakim cudem Hagrid czarował skoro jego różdżka została przełamana, a złamana różdżka albo działa wyjątkowo wadliwie (Ron Weasley) albo nie działa w ogóle (Różdżka Pottera w Insygniach Śmierci)
To była trwała ludzka transmutacja... do tego raczej byłaby potrzeban różdżka. no chyba że ktoś jest wyjątkowo potężnym czarodziejem który opanował technikę czarowania bezróżdżkowego... ale Hagrid był czarodziejem z kręgu cywilizacji ,,różdżkowych"
Zawsze zastanawiałam się, dlaczego Hufflepuff był zazwyczaj pomijany przez Rowling w książkach, jako Puchonka zwykle było mi smutno z tego powodu, no faktycznie był wątek z Cedrikiem w 4 części, ale poza tym? Z Ravenclaw była na przykład Luna, występująca od 5 części wzwyż
Mnie irytuje to, ze wszyscy zarzekają się, że są w Gryffindorze i Slytherinie tylko dlatego, że to są najpopularniejsze domy w Hogwarcie, a Puchoni i Krukoni to są nic nie warci XD Głupie jest też stwierdzenie, ze Puchoni to są "bezwartościowi" i w ogóle, skoro to właśnie oni są mili, pomocni itp itd Nie wiem czemu ludziom bardziej imponuje wredota ze Slytherinu XD
Raczej ambicja Slytherinu - ,,Slytherin pomoże Ci zostać kimś wielkim" - czy to wielki odkrywca, mistrz magii, dyplomata, zawodnik quidditcha - ten dom ma Ci pomóc osiągnąć twój sukces - wybić się ponad innych. Mieć lepiej od innych. Dlatego jest kuszącym domem A Puchoni są bardziej altruistycznie nastawieni do świata. Też mogą być kimś wielkim ale jak już to wolą być drudzy, wolą być w cieniu. No i są bardziej... prostolinijni tj nie będą pociągającą za sznurki i knującą szarą eminencją. Będą raczej taką esencją czarodziejskiego świata - każdym karczmarzem i sklepikarzem, każdym wytwórcą mioteł i kociołków. Każdym szeregowym pracownikiem ministerstwa Magii i uzdrowicielem. Ale już np nie ministrem magii czy aurorem (tak wiem Tonks - ale to wyjątek)
Co do tego ze bazyliszek słyszał. Wiemy ze węże nie słyszą ale tez nie zabijają wzrokiem, nie żyją sobie kilkadziesiąt lat w piwnicy prawdopodobnie bez jedzenia i nie są też ogromne jak dom, więc myślę ze bazyliszek miał prawo sobie słyszeć.
Muszę się nie zgodzić. Bazyliszek był uśpiony i obudził się dwa razy. Za czasów młodości Voldemorta i za czasów Harrego. Dodatkowo bazyliszek nie jest wężem. Wystarczy przewertować sobie Mitologie
Liseq45 Wiem, ze w mitologii bazyliszek nie był wężem ale w Harrym był przedstawiony akurat jako wąż, więc no... a z tym że był uspiony to faktycznie masz rację. Przepraszam za to. Ale napisałem 'prawdopodobnie'.
bibliusz777 W w tym filmiku powiedziane było że nie jest znany sposób zabezpieczenia pokoju wspólnego puchonów. A mi gdzieś prześwitywała informacja o tym pukaniu więc po prostu zasugerowałem to w ten sposób
ja gdzies czytalem ze trzeba bylo nie dosc, ze zapukac w odpowiednim rytmie, to w dodatku jeszcze w dobra beczke bo hylo ich kilka, a jak sie zle to zrobilo to cos wylewalo na taka osobe
Mój absurd na dziś, dotyczy książki HP i komnata tajemnic. Kiedy Harry i Ron nie potrafią dostać się na peron, postanawiają udać się do Hogwartu za pomocą zaczarowanego auta. Kiedy docierają do szkoły, na schodach czeka na nich Snape z gazetą w dłoni, w której to na pierwszej stronie widnieje artykuł o ich podróży autem i wzmiance, że paru mugoli ich widziało. Moje pytanie : Jak to możliwe, że Snape miał JUŻ gazetę z tym artykułem ? Przecież wyjechali tym autem około południa. To co trzymał on gazetę jutra czy raczej przyszłości ? A może użył czasozmieniacza i stwierdził, a wrócę i pokaże smarkaczom co narobili ?? Dziękuję za uwagę i pozdrawiam P.S Mój komentarz w Waszym odc😍💖 normalnie radość w domku Hagrida 😂😂 Dziękuję za Waszą odpowiedź😘
jowita ok ale to ile h oni lecieli tym autem, że gazeta była wydana szybciej niż oni przybyli ?? Wiemy że pociąg odjeżdża o 11 dajmy na to, że o 11.30 wyjechali autem. To co 10 h lecieli ?? I co, tak szybko napisali artykuł z opatrzonym zdjęciem ??
Prorok Wieczorny - był w Zakonie wspomniany. Pamiętaj, że to swiat czarodziejów, mogli wydrukować setki egzemplarzy w kilka godzin. Hogwart jest w szkocji a oni wylecieli z Londynu. Jest to kawał drogi.
Zastanawiam się czemu Harry na początku po prostu przywitał się z Quirellem przez dotyk ręką i nic Quirellowi się nie stało. Przecież pod koniec zabił go przez dotyk więc nie ograniam. Może to przez to że Voldemort był bardziej aktywny pod koniec niż na początku??
Drugą rzeczą jest to skoro Harrego w obecności Voldemorta nawalała blizna to dlaczego gdy podał rękę Quirellowi chociażby nie upadł na kolana łapiąc bliznę jak to miał w zwyczaju (bynajmniej w filmach)
Jak dla mnie sporym absurdem jest przydział do domów w Hogwarcie. Tiara przydziału umieszcza ucznia na podstawie jego cech, gdzie Gryffindor to przede wszystkim męstwo i odwaga, Slytherin wybiera żądnych władzy i ambitnych, plus czystość krwi, Ravenclaw - spryt, mądrość i kreatywność, a Hufflepuff mimo pierwszych wzmianek że przyjmuje wszystkich to ceni sobie pracowitych i lojalnych co wielu dyskwalifikuje. Gdzie w tym wszystkim jest sens? Harry okej wiele razy pokazał że jest odważny i to już w pierwszych książkach. Hermiona. Jakim cudem ona nie trafiła do Ravenclaw? Ron? On nie pasuje do żadnego domu więc w końcu gdzieś w zakamarkach Tiara chyba znalazła tą odwagę z 7 książki (w sumie podobnie było z Nevillem) Pozostali Weasleyowie? Bo wręcz śmieszne, że wszyscy trafili do jednego domu. Bliźniaki może nie mili super ocen ale byli bardzo zdolni. Wymyślać wszystkie przedmioty z ich sklepu to pokazuje o dużej bystrości i kreatywności, które są cechami Ravenclaw Percy? W 4 książce było mu na rękę, że wszędzie zastępuje Croucha i pokłócił się z rodziną dla ambicji. Dodatkowo jest czystej krwi, więc jak dla mnie to powinien być w Slyterinie I Ginny która chyba jako jedyna chociaż trochę do Gryfonów pasuje.
Rubi 1. Hermiona w Ravenclaw - Hermiona była zarozumiała, dlatego tiara nie zdecydowała się dać jej do domu Kruka. 2. Ginny w Gryffindorze? - Jeśli się nie mylę to bliźniacy zakładali się czy nie przydzielą do Slytherinu. To samo jest jakimś absurdem, bo jakie ona ma cechy?
Tiara zastanawiała się nad Hermioną czy nie przydzielić jej do Ravenclawu. Poza tym Granger była nie tylko mądra, ale również odważna. Ron był odważny. Już w pierwszej części postanowił się poświęcić grając w szachy, a w drugiej pójść z Harrym do Aragoga, mimo, że bał się pająków. Przełamywanie własnych lęków to dowód odwagi. Neville też w sumie był odważny, tylko nie wierzył w siebie, gdyż jego babcia, która go wychowywała była bardzo surowa i cały czas porównywała wnuka do jego ojca. A odwaga Longbottoma ujawniła się już w 5 części, ale to jest zrozumiałe. Po prostu Neville musiał dojrzeć. Bliźniacy Weasley wielokrotnie buntowali się przeciw szkolnemu systemowi. Do tego też trzeba odwagi. To, że wszyscy Weasleyowie trafiali do Gryffindoru to taki sam przypadek jak to, że wszyscy Malfoyowie trafiali do Slytherinu. Może tu chodzi o wychowanie w poszanowaniu pewnych cech. Percy nie odnalazłby się w Slytherinie. Owszem, był czystej krwi, ale Weasleyowie byli przez wielu czarodziei uznawani za zdrajców krwi z powodu ich szacunku do szlam i mugoli.
Dyrektor powiedział kiedyś Harremu coś w tę mańkę: "To nasze wybory decydują o tym kim jesteśmy". Każdy ma w sobie różne cechy i prawdopodobnie każdy w mniejszym lub większym stopniu nadawałby się do wszystkich domów, a tiara przydziału określa które cechy u danego ucznia dominują... Dream Team mógłby się nigdy nie zakolegować, ponieważ Harry dzięki uporowi i nieposłuszeństwu (i paru cechom od Voldemorta) nadawał się świetnie na Ślizgona, Hermina ze swoją inteligencją na Krukonkę a Ron przez wierność przyjaciołom na Puchona. Przynajmniej w przypadku Harrego i Hermiony (choć przypuszczam, że również w przypadku wielu innych) tiara przydziału po prostu zgadzała się na wybór testowanego ucznia jeżeli miała wątpliwości gdzie go przydzielić. Prawdopodobnie to samo było z Syriuszem, który już w pociągu opowiadał, że chce zerwać z tradycją przydzielania członków jego rodziny do Slytherinu. PS: Dlaczego dopiero od piątku?? jestem w Toruniu ale jutro mam autobus do Krakowa!!
Może książki czytałam dawno więc nie pamiętam szczegółów, ale poza 7 częścią, gdzie Hermiona przeciwstawiła się Bellatrix to gdzie jeszcze była odważna? Za to spryt i inteligencje pokazywała na każdym kroku. Czemu osoba zarozumiała mogła trafić do gryfonów a do krukonów już nie? Ron Puchonem? Nie bardzo. Tiara powiediała, że Hufflepuff nie lubi leni i ceni wiernych - a Ron jest raczej leniwy a swoją lojalność pokazał w 4 części gdzie się obraził na Harrego Bliźniaki łamali zasady szkolne chyba bardziej dla zabawy. Ale czy czasem Percy nie pokłócił się z ojcem w 5 o to że jego postawa sprawiła że nikt ich nie szanuje. Z drugiej strony Blackowie byli uznawani za ideał rodziny czystej krwi i tu nagle jest Syriusz. Plus Andromeda, która mimo tego, że była w Slyterinie wyszła za mugolaka, więc zdarzają się przypadki wyłamania się z systemu.
Moim zdaniem w podręcznikach były dobre przepisy tyko Snape był mistrzem eliksirów i wynalazł dużo łatwiejsze sposoby na warzenie eliksirów i potem dopisał podpowiedzi w swoim podręczniku. Nie zapominajmy że mowa tu o Severusie, który raczej nie był chętny by podzielić się z innymi Słyszący wąż jest jak Durmstrang, dodany po to by było.Rowling nie do końca się zna na geografii jak i zoologii Zjadłabym stek z hipogryfa :D
Durmstrang to chyba jest na pograniczu Szwecji i Norwegii w północnych rejonach obu krajów. Obstawiałbym jakieś 300 km na północny-wschód od Trondheim. Jest tam masa rozległych terenów zielonych, sporo jezior i małe lub znikome zagęszczenie ludzkie więc mugole/niemagowie/nie-czarujący etc raczej tam nie chodzą a magowie mogą spokojnie się uczyć ;)
W "Kamieniu Filozoficznym", podczas podróży do Hogwartu, Hermiona mówi Harry'emu i Ronowi, że już próbowała wykonać kilka zaklęć i się jej udało. Wcześniej, ale nie jestem tego pewna, Ron mówił, że próbował już zaczarować Parszywka, ale mu nie wyszło. I nasunęło mi się kilka pytań: Czy wyście próbowali tego na wakacjach? Czy w jakiejś czarnej dziurze która jest nienamierzalna? Czy namiar funkcjonuje dopiero po rozpoczęciu nauki, a jak masz różdżkę kilka lat wcześniej to możesz sobie czarować bez konsekwencji? Tak poza tym to świetna seria.
No tak, ale to jednocześnie trochę nielogiczne. Że póki nie zaczniesz nauki w jakiejś szkole magii, to pal licho, czaruj ile chcesz? Żadnych zasad ani nic?
Chyba dopiero jak się zostaje uczniem Hogwartu, zostaje się przydzielonym do domu i się usłyszy i zaakceptuje regulamin szkoły magii i czarodziejstwa, dopiero wtedy jest się poddanym działaniu namiaru. To tak jak z organizacjami w których dopiero będąc pełnoprawnym członkiem nabywasz prawa ale też i obowiązki i musisz przestrzegać prawa organizacji.
Chodzi mi o to, że dlaczego oni mają prawo czarować zanim rozpoczną naukę? Raczej w tym widzę absurd, że nikt jakoś nie nadzoruje, czy dzieci nie wykorzystują tego czasu na nielegalne uprawianie czarów.
Bo pewnie i tak do tego czasu nie potrafią czarować świadomie a i nikt ich tego zapewne nie uczy. ponadto nie mają różdżki. To pewnie trochę tak jak z prawem jazdy. Jak masz 16 lat nie masz prawa jeździć ale jak ukradniesz rodzicom samochód i coś nim nawywijasz to twoi rodzice za to odpowiadają (mówiąc w uproszczeniu). A gdy masz prawko to odpowiadasz sam za siebie. Pewnie podobnie jest tutaj że w momencie jak dostajesz różdżkę i przydział do Hogwartu dopiero wtedy sam odpowiadasz za siebie.
Ale w wypadku kiedy jesteś takim dzieckiem mugoli jak Hermiona, masz różdżkę, książki, jeszcze nie jedziesz do Hogwartu, ale uczysz się czarów i je ćwiczysz i ci się udają to co, potem żadnych konsekwencji? Dla nikogo? Normalnie sobie czarujesz jeśli chcesz? (Pamiętaj, że Hermiona mówiła, że te czary się jej udały)
Swoją drogą ja to się zastanawiałem jak ,,niski czarodziej" - ojciec Hagrida który był przez swojego 6 letniego syna trzymany na ramieniu (albo sadzany na szafie), mógł no... zapłodnić olbrzymkę mającą ponad 20 stóp tj ponad 6 metrów... Swoją drogą ciekawe jak to wyglądało w drugą stronę kiedy 7 metrowy olbrzym brał się za powiedzmy 1,60 m czarownicę... co oni, szli do kliniki in-vitro ? Swoją drogą jak ojciec Hagrida związał się i dogadał z Olbrzymką... przecież Olbrzymy były dość głupie i dość agresywne a przede wszystkim dość proste. Co więc kierowało (zapewne) wykształconym inteligentnym czarodziejem żeby związać się z no niezbyt inteligentną istotą
Ale wtedy czystej krwi olbrzymy musiałyby się chyba rodzić przez cesarskie cięcie albo przez jakiś magiczny sposób porodu. Hmm coś mi przyszło na myśl. Albo pan Hagrid używał zaklęcia powiększenia - na całego siebie albo wiadomą część ciała, albo może wypił eliksir wielosokowy aby osiągnąć odpowiednie rozmiary (o ile ten eliksir dało się przygotować z włosów olbrzyma), albo może były eliksiry kurczące i matka hagrida wypiła eliksir po którym się skurczyła ? Swoją drogą czy kobieta po wypiciu eliksiru wielosokowego z włosem mężczyzny zamieniwszy się na godzinkę w mężczyznę byłaby w stanie zapłodnić inną kobietę ? ... ... ... Chyba do czarodziejskich praw powinien być dopisany temat - prawo czarodziejów zabrania pytać o sprawy związane z krzyżowaniem się ludzi i olbrzymów oraz szeroko pojętej tematyki reprodukcji :D
Jak właściwie działa myślodsiewnia? Jeśli są w niej zapisy wspomnień danej osoby, to po pierwsze - osoba, która wchodzi do myślodsiewni powinna je widzieć z perspektywy pierwszoosobowej (czyli np. kiedy Harry wpada do myślodsiewni Dumbledore'a to powinien patrzeć oczami Dumbledore'a, bo to jego wspomnienia). Po drugie - powinno tam być tylko te wydarzenia, których dana osoba była naocznym świadkiem. A tymczasem w "Najgorszym wspomnieniu Snape'a" Harry łazi, gdzie chce i przysłuchuje się rozmowom swojego ojca z kumplami, których Snape nie słyszał, więc jak mogłyby się znaleźć w jego wspomnieniu?
Tylko, że problem właściwie sięga nawet dalej - jakim cudem Harry był w stanie zaobserwować wszystkie te szczegóły w trakcie egzaminu i po nim (zabawę Jamesa zniczem, zachowanie Syriusza i obserwującej go dziewczyny na egzaminie, innych przyjaciół Jamesa itd.) skoro Snape tego wszystkiego nie widział - był wpatrzony w swój pergamin na egzaminie i książki na błoniach.
Ciekawe swoją drogą jak daleko Harry mógłby odejść od Snape'a w tym wspomnieniu - czy mógłby np. pójść i połazić po zamku? Bo jeśli tak, to wtedy rodzi się inne pytanie - po co Hermionie był zmieniacz czasu, skoro mogłaby wejść w swoje wspomnienie i pójść na inną lekcję (i nikt by jej nawet nie zauważył! :D)
Jeśli chodzi o Hagrida i wiarę Harrego w jego "czarodziejstwo", to jak to wyglądało u Hermiony? Rodzice mugole, a dziecko? Poza tym samo to jak "głupi mugole" posłały swoje dziecko do szkoły, w której nauczyciele to czarodzieje? Jaki normalny człowiek wziąłby tę informację na poważnie? Napewno nie ja...
-Dzień dobry. Pańska córka jest czarodziejką, więc powinna najbliższe 7 lat na edukacje w szkole magii. -Ale jak to? Nie pójdzie do liceum, na studia, a później do normalnej pracy? -No nie. Będzie się uczyć jak nawalać światełkami kijka i robić różne rzeczy w ten sposób. -Ok. Nie ma sprawy.
Ja już w gimnazjum mówiłam że początek kamienia filozoficznego wygląda tak naprawdę tak: Mężatka bierze pod opiekę syna, swojej tragicznie zmarłej siostry. Zajmuje się nim, sprawuje opiekę... I nagle przychodzi do niego dziwny list. Rodzina to olewa, ale sytuacja się powtarza. Rodzina jest przerażona i ucieka, żeby nikomu się nic nie stało. Zaszywają się na jakimś końcu świata, ale pewnej burzowej nocy i tak przychodzi wielki, straszny gość i zabiera ich wychowanka. Jeśli odrzucimy fakt że chodzi konkretnie o Dursleyów, mamy tu materiał na nie zły horror, albo przynajmniej thriller psychologiczny.
Ravenclaw i Hufflepuff tu nie ma żadnego połączenia! Krukoni to co? Inteligentni są a Puchoni to ciepłe kluchy. - Czuję się urażona, jestem dumną hybrydą Ravenpuff
Jejj kolejny odcinek, kocham tak jak wy harrego pottera i wiem o nim chyba wszystko ale i tak wasze odcinki są ciekawe Ps. Wiedzą jak ubierają się np. Kobiety bo spojrzymy na bal bożonarodzeniowy tam każda z dziewcząt miała suknie na sobie
14:41 Snape zawsze mówi że przepis macie na tablicy a przypomnę że do 6 roku eliksirów uczy snape. Na 6 roku przychodzi slughorn i mówi róbcie z podręcznika a w podręczniku mają źle więc Snape sobie poprawił i na tablicy zapisuje dobrze 🤠
Dla mnie największym absurdem był ostatni rozdział Czary Ognia i ogólnie prawie cały Zakon Feniksa. A mianowicie: Knot nie chciał uwierzyć że Voldemort się odrodził, nie miał dowodu oprócz słowa Pottera, ponieważ jego dementor wyssał duszę z Bartiego Craucha. Wiemy też że nie wierzył Harremu ALE przecież w magicznym świecie jest wiele sposobów na udowodnienie czegoś. Mógł np. podać Harremu veritaserum ALBO wyciągnąć z niego wspomnienie ALBO w ostateczności cofnąć się) 🙂
Panda Nox Knot bał się utraty władzy, dlatego łatwiej było zamiatać sprawę pod dywan, a chyba komuś nad nim nie chciało się nic z nim robić do końca piątej części.
Po pierwsze żeby nie stracić władzy to łatwiej było mu uznać, że Harry i Dumbledore bredzą. A po drugie, veritaserum...Przyjmijmy, że Harry walczył z jakimś czarodziejem i uznal, że to Voldemort (choć w rzeczywistości byłby to ktoś inny). Skoro Harry byłby pewny, że to Tom to pod wpływem veritaserum tak by powiedział. I Knot po podaniu mu tego eliksiru pewnie właśnie w taką rzeczywistość by szybciej uwierzył niż w powrót Voldemorta.
W piątej części dowiadujemy się, że czarodzieje potrafią czytać w myślach i Snape jest jednym z największych ekspertów. W szóstej dowiadujemy się, że Dumbledore też potrafi zaglądać do umysłów. Dziwi więc, że Knot nie zatrudnił nikogo żeby prześwietlił Harryego w sprawie powrotu Voldemorta. Dziwi też czemu Snape i Dumbledore przesłuchują Bartyego Croucha za pomocą Veritaserum.
Może eliksiry w 6 i 7 klasie były na tyle potężne że instrukcje faktycznie posiadały jakiś ,,wentyl bezpieczeństwa" i miały zmienione instrukcje albo pominięte pewne czynności i były zatem swego rodzaju etiudą w przyrządzaniu magicznych wywarów. Bo jak ktoś przytomnie zasugerował, podawanie PEŁNOPRAWNEGO przepisu na wywar żywej śmierci 16 letnim młodym czarodziejom (a wiadomo że wtedy hormony buzują etc.) mogłoby się skończyć nieciekawie. To tylko wybitnie wybitny umysł był w stanie nie dość że zauważyć że te instrukcje nie prowadzą do PRAWDZIWEGO efektu, to jeszcze znaleźć POPRAWNE rozwiązanie przepisu na eliksir zawierający PEŁNOWYMIAROWE właściwości. Potter był dobry z eliksirów ale nie był intuicyjnym geniuszem. Granger była świetna w eliksirach, ale pod względem ,,odtwórczym" tj ścisłego trzymania się instrukcji więc też chyba sama by na to nie wpadła co i jak pozmieniać. Ponadto Hermiona chciała być dobra/najlepsza we wszystkim a może w przypadku poziomu jaki osiągnął Książę Półkrwi było to wybitne wręcz skoncentrowanie się na eliksirach, taka ultraspecjalizacja
W kontekście Expelliarmusa. Bodaj w 5. części, Bellatrix mówi, że żeby faktycznie sprawić ból Cruciatusem, trzeba tego bardzo chcieć. Po klątwie rzuconej w słusznym gniewie bardzo szybko się podniosła. Może jednak intencja rzucającego zaklęcie ma znaczenie?
Na jakiej zasadzie działają różdżki. W 5 tomie Harry potrzebował światła i nie mając różdżki w ręku wymówił zaklęcie po czym różdżka się zapala. Dlaczego w takim razie nie można było przywołać różdżki?
To niekonsekwencja. Można przywołać różdżkę, tak jak wszystko inne zaklęciem _Accio._ Tzn. nie każdy może, bo magia bezgłośna i magia bezróżdżkowa są trudne, ale części czarodziejów w uniwersum HP nie potrzebuje różdżek do czarowania. Prawdopodobnie zarówno wymówienie zaklęcia na głos, jak i użycie różdżki (zarówno przez samą jej obecność, jak i wykonywanie gestu) wzmacniają koncentrację i pomagają przeciętnie uzdolnionym osobom. De facto Harry powinien wywołać kulę światła w powietrzu, ale być może to zaklęcie działa konkretnie na różdżki.
Powtórzę pytanie: Dlaczego w Więźniu Azkabanu Syriusz i Remus nie przetransmutowali z powrotem Petera w szczura? Mogli go włożyć do jakiejś "wyczarowanej klatki" i byłoby mniejsze ryzyko że ucieknie, tak jak zrobiła to Hermiona z Reetą Skeeter w Czarze Ognia.
Pewnie o tym nie pomyśleli. Poza tym trzeba było się pokazać z Peterem w ludzkiej formie, bo gdyby ochrona Hogwartu/nauczyciele zobaczyli że błonaimi idzie Syriusz Black natychmiast zostałby zaatakowany bez możliwości wyjaśnienia. W końcu cały świat czarodziejów ścigał ,,groźnego mordercę Syriusza Blacka" a nie Petera Pettigrew'a.
Sigurdowy Też prawda. Przede wszystkim Remus mógł się wcześniej kapnąć o tym że jest pełnią i np. od razu zaprowadzić Petera do zamku a dopiero później wyjaśnić wszystko Harremu
Można go było spetryfikowac albo założyć mu kajdanki czy chociażby sznur żeby Glizdogon nie uciekł, ale widać w czarodziejski świecie HP najprościejsze rozwiązania nie są preferowane.
Mnie zawsze dziwił niemal całkowity brak literatury i sztuki w świecie HP. Poza podrecznikami do nauki magii, bajkami dla dzieci i książkami Lokharta z gatunku "Beata Pawlikowska" nikt niczego w tym świecie nie czyta. Hermiona jest molem książkowym, ale czyta tylko podręczniki, historię magii itp., nie fabuły. Nie istnieje coś takiego jak literatura piękna, a książki mugoli z zasady są "be", więc... prędzej czy później zaczęłabym się tam nudzić. Świat bez książek?
Dokładnie. Nie znam kujona w wieku Hermiony, który nie czytałby beletrystyki. Dopiero na i po studiach tacy się pojawiają, bo brakuje im czasu. Co do sztuki są rzeźby i obrazy, ale beletrystyki nie ma.
W „Więźniu Azkabanu” Harry spada z miotły, a ona roztrzaskuje się na kawałki. Okazuje się, że nie da się już jej naprawić, choć to tylko kawałek kija, który możnaby złożyć w całość jednym Reparo. Po jakimś czasie Harry dostaje Błyskawicę i dowiadujemy się, że zanim Harry jej dosiądzie, trzeba rozebrać ją na części i sprawdzić, czy nie jest pod wpływem złych zaklęć. Czyli co? Nimbus 2000 był zbyt kiepski, żeby go rozwalić, a Błyskawicę już da się poskładać do kupy? Poza tym, jeśli Dumbledore był posiadaczem czarnej różdżki, która wszystko jest w stanie naprawić, a on, w przeciwieństwie do nas teoretycznie wiedział, że ją posiada, to dlaczego nie pozbierał kawałków i nie scalił ich?
zuza ambroży czym innym jest rozłożenie i złożenie w całość nowego przedmiotu, a czym innym złożenie potrzaskanego. Na przykład nie ma problemu ze złożeniem nowego łóżka z Ikei ale myślę, że takiego zrzuconego z 30 metrów to już byłby problem 😊
+Joanna Bazior Nie mówimy o realnym świecie, tylko uniwersum, gdzie _Reparo_ łata wszystko bez śladu. To trochę jak _Władca Pierścieni._ gdzie Elrond walnął młotkiem w potrzaskany miecz i był jak nowy, mimo, ze z punktu widzenia kowalstwa to nie ma sensu (da się połączyć kawałki połamanego miecza, ale będzie osłabiony na łączeniach, lepiej na nowo przetopić cały)
1:45 A co odpowiecie na pytanie "Co jest początkiem, feniks czy ogień" (Wiem data) Koło nie ma początku. No właśnie, te zagadki nie są wielce oczywiste. Przeciętny gryfon, puchon czy ślizgon nie zawsze rozwiąże takie zagadki. Krukoni wyrużniają się wielką inteligncją i KREATYWNOŚCIĄ. Założe się, że inny uczeń na pytanie powyżej odpowiedziałby "ogień" lub "feniks"
Dlaczego jęcząca Marta nikomu nie powiedziała jak zginęła ? przecież była w toalecie praktycznie cały czas , a mogłoby to pomóc w znalezieniu go i komnaty tajemnic , poza tym Hogwart podobno był przeszukiwany kilka razy żeby znaleźć komnatę tajemnic , tak więc Duchy pewnie też pomagały w poszukiwaniach , jedyne wytłumaczenie to to że nikt ją o to nie pytał , ale tak właściwie dlaczego ? W Hogwarcie zginęła dziewczynka i żaden nauczyciel nie pomyślał o tym żeby zapytać jej ducha co się tak właściwie stało , a potem drogą dedukcji dojść do tego że zabił ją bazyliszek ? . ps : wysyłam ten absurd 5 raz ale nie tracę nadziei xd
no i najważniejsze nie mamy pewności czy ktoś wogóle wpadł na pomysł żeby ją zapytać ot takie przemyślenie bo pamiętajmy że była nawet zaskoczona kiedy Harry się spytal
BONUS - skoro już otwarłem "Kamień Filozoficzny" i przepisałem spory kawałek rozdziału... Odnośnie adresowania listów przez sowy. Był to chyba taki "psikus", żeby Dursleyowie nie wcisnęli Harry'emu kitu, że to pomyłka. "- Gdzie jest mój list? - zapytał Harry gdy tylko wuj Vernon przecisnął się przez drzwi. - Kto do mnie napisał? - Nikt. List zaadresowano do ciebie przez pomyłkę - oświadczył krótko wuj Vernon. - Spaliłem go. - To nie była pomyłka - powiedział ze złością Harry. - Była na nim moja komórka."
znaczy też jest tak, że wiele dzieciaków w okolicach 13tki chciałoby być bohaterem i tak dalej, ale Hagrid wygląda jakby się spod całodobowego się urwał. a też smutne jest to, że Rowling właśnie ukazała reakcję pełną wiary i naiwności za... dobrą. a reakcję "wait wait wait, jaka magia" za reakcję Riddle'a, ślizgona, postaci negatywnej. noż do cholery.
No. Jesteś z wujostwem na wakacjach. Do chaty wchodzi facet z długimi, skołtunionymi włosami długą, zaniedbaną brodą i twierdzi, żebyś poszedł z nim, to będzie fajnie. Co robisz? Idziesz! 2 dni później przypadkowy pijaczek znajduje twoje nagie od pasa w dół zwłoki w rowie przydrożnym. No można to wytłumaczyć tym, że wokół Harry'ego dzieją się dziwne rzeczy, jak znikającą szyba, czy przenoszenie się w inne miejsce, ale rany! Ok. Magia istnieje. fajnie. czy to powód, żeby ufać dziwnym, zarośniętym facetom?
McGonagall weszła do pokoju podając odpowiedź na zagadkę, a Krukonką nie była. Jeśli Krukon nie znał odpowiedzi, to czekał, aż ktoś przyjdzie i będzie ją znał, bo "będzie mógł się czegoś nauczyć". Tutaj za bardzo absurdu nie widzę :) Teoretycznie znając hasło / rozwiązanie zagadki, każda osoba mogła wejść do pokoju innego domu (przykład: Syriusz, który był niepożądany znał hasła, wszedł do pokoju Gryfonów).
wiele lat juz minelo od wstawienia tego filmu, ale co do eliksirow mam wytlumaczenie. Kiedy to sie wydazylo wazyli eliksir zywej śmierci. Chodzilo prawdopodobnie o to zeby uczniowie nie mieli mozliwosci sie pozabijać😌
13:45 Jeśli chodzi o instrukcje to raczej było przez nauczyciela, bo snape nienawidził i faworyzował ślizgonów, a slughorn, raczej tylko z 10/5 uczniów, a nie jak snape jakieś 20/30 lub mniej, wracając do slughorna to harry raczej miał średnie emocje do niego, a snape nienawidził
Harry wbrew pozorom był niezły z eliksirów, co pokazał podczas SUM - a z którego dostał Powyżej Oczekiwań. Powodem niepowodzeń na eliksirach był Snape. Nienawiść do Harry'ego powodowała, że gnębił naszego bohatera. Ośmieszanie na każdej lekcji powodowało, że Harry przestał się starać, bo wiedział, że nie da rady zrobić czegokolwiek bez kpin ze strony znienawidzonego nauczyciela. W momencie w którym na sali nie było "Nietoperza z lochów" Harry poradził sobie dobrze.
Jeśli chodzi o Turniej Trójmagiczny - Fleur nie ukończyła drugiego zadania, ale i tak mogła wejść do labiryntu i wygrać turniej. To znaczy, że jeżeli komuś nie chciałoby się nic robić podczas pierwszego i drugiego zadania to i tak może sobie wygrać. Cała czwórka mogła sobie w takim razie odpuścić te pierwsze zadania i stanąć tylko przed trzecim, wszyscy weszliby razem, mieli równe szanse, a nie narażaliby życia w poprzednich zadaniach :)
To znaczy, ok, ja rozumiem, że to decydowało o kolejności wchodzenia do labiryntu, ale przecież jak któryś z uczestników skręcił nie w tą dróżkę to i tak tracił mnóstwo czasu, więc to nie grało aż takiej roli. Tak szczerze to i tak każdy miał równe szanse :) No ja tam na ich miejscu bym wolała iść sobie spokojnie tylko na trzecie zadanie :D
Avilla to chyba nie do końca tak działa. uczestnik był związany kontraktem z czarną ognia i musiał chociażby podjąć próbę wykonania zadania. nie mógł sobie zadania tak po prostu odpuścić. a to że nie dał rady wykonać zadania cóż - obdzierało go to ze sławy i splendoru i powodowało niezadowolenie swojej szkoły. bo w turnieju chodziło też o pokazanie różnych technik radzenia sobie z sytuacją, w zależności od szkoły. To było takie porównywanie jakiej magii użyją czarodzieje z Hogwartu, jakiej magowie z Durmstrangu a jakiej adepci z Beuxbaton
Absurd, który rzucił mi się już jak byłem jeszcze gówniarzem i pierwszy raz czytałem HP i KF... Dumbledore jest proszony przez swojego ziomka o pomoc w ukryciu kamienia. Hagrid bierze go z Banku 31.07. Jest rozpoczęcie roku i dyrcio mówi "ban na korytarz na 3.piętrze". No spoko. Potem w międzyczasie trójka dzieciaków trafia tam i widzi Puszka Okruszka i ucieka, ale jedno z nich zaobserwuje, że stoi na klapie. Potem w Hallowen jest wypuszczony troll i HP podejrzewa, że przez Snape'a, bo chciał się tam zakraść. Jest Boże Narodzenie, dyrcio podsyła Potterowi pelerynę, a ten węszy i znajduje Zwierciadło. No brzmi tak sensownie... Ale zaraz? Gdzie był Kamień wtedy? Na samym końcu korytarza? No to fajnie, bo wtedy lustro go nie chroniło. W lustrze? No to po co psy, szachy i reszta wtedy? Czy może Dumbledore trzymał go na podłodze na końcu korytarza aż w końcu uznał, że przeniesie tam lustro i użyje go do ukrycia Kamienia? Czy może dumał sobie dobre pół roku, by w końcu wymyślić taki sposób? A może odkrył jakieś zagrożenie? No ale skoro Flamel zgodził się zniszczyć Kamień po próbie kradzieży to wtedy też by była taka jego wola? No i samo "odkrycie" przez HP Zwierciadła... Czy Dumbledore to zaplanował? Jeśli tak to po co? Przypuszczał, że HP będzie próbował odszukać Kamień, by zapobiec złodziejowi? No to nasyłanie 11-latka na dorosłego czarnoksiężnika (który swoją drogą włamał się do Gringotta) to dopiero nieodpowiedzialność. A może dyrcio sam chciał popatrzeć w lusterko? To też nieodpowiedzialne. No i jeszcze jedno - każdy nauczyciel dołożył coś od siebie... No ale kiedy? Zwierciadło przeniesiono długo po tym jak był tam Puszek. I co Dumbledore robił? Wchodził tam, grał na gitarze elektrycznej, potem użerał się z pnączami, potem jeszcze łapał na miotle klucz, pokonywał trolla i rozwiązywał zagadkę i to wszystko targając pod pachą lustro? Czy znał jakieś "skróty"? Jeśli tak to czy to było mądre, takie skróty robić? Skoro on je znał, to mógł to odkryć każdy... I już na sam koniec... Co Puszek jadł? No w końcu to żywy pies, więc żreć też musiał... I to tylko jeden z wątków absurdalnych z I części, a jeszcze sporo ich pozostało. I jeszcze w pozostałych 6 częściach.
no, ale z eliksirami to jest jak z przepisami na jakieś danie - np naleśniki - jedni najpierw wbijają jajka, inni mokre składniki mieszają z suchymi, inni suche z mokrymi, jedni robią na oleju, inni na maśle, jedne przepisy są super łatwe, inne zagmatwane. I to był mega ciężki eliksir, a Snape znalazł takie skróty i ułatwienia.
1. Po co Dumbledore tak bardzo chciał wspomnienie Shulghorna skoro domyslal się, że ten wyjawił Voldemortowi czym są horkruksy 2. Czy jeśli ręka z pucharem przenikała do wnętrza misy z eliksirem chroniącym horkruksa to nie mogli po prostu wyciągnąć medalionu udając ze nabierają eliksiru z dna miski? 3. Albo o prostu wylać tego eliksiru. W rodziale jest scena w której Harry przytrzymuje puchar żeby nic się nie wylało. 4. Jeśli aquamenti nie chciało zadziałać po nalaniu do pucharu mógł: albo wyczarować sobie inny puchar, a jeśli nie umiał to strzelić strumieniem wody prosto w Dumbledore'a. Może i to niezbyt kulturalne rozwiązanie, ale powinno zadziałać
1. Może Dumbledore nie wiedział jak bardzo Tom Riddle planował rozdzielić duszę i chciał być absolutnie pewny przed tym jak Harry stoczy ostateczną bitwę ? numerologia była bardzo ważna w świecie Harrego Pottera, a i do dzisiaj jest tak że np 3 jest liczbą boską 4 to liczba oznaczająca całość, 5 też jest dobrą liczbą (pentagram, silne pęta magiczne etc) 7 jest liczbą szczęśliwą itd. Więc trzeba było wyczuć na ile części się Voldemort rozszczepił - bo czemu nie na 14 ? Poza tym Dumbledore pewnie chciał wiedzieć o czym rozmawiali aby wyczuć jakiego typu przedmioty mogłyby zainteresować młodego Riddle'a aby przetransponować tam cząstkę duszy. 2. Pewnie było jakieś ograniczenie magiczne na zasadzie nie ilości cieczy znajdującej się w sadzawce, a na ilość porcji jakie musiał przyjąć pijący. Inaczej wylewana mikstura wracała by do stanu sprzed wypicia. I każda spożyta dawka miała pogłębiać rozpacz, uderzać mocniej, doprowadzać człowieka na dno mentalne. To miała być tortura ale też system zabezpieczający (żaden system zabezpieczenie nie jest nie do złamania, ale czasami trzeba dużo poświęcić aby system złamać - zresztą Voldemort miał jakiś fetysz na punkcie poświęcania czegoś stąd wchodząc do jaskini trzeba było poświęcić krew - ciało a teraz umysł - duszę) 3+4. - to jest dobre pytanie. czemu Potter nie próbował wyczarować jakiegoś kubka albo przekształcić kamień w kubek ? chyba znał się na tyle na transmutacji że mógłby po prostu zmienić kształt danego materiału i wtedy nalać tam wodę
4. Mógł też poprostu nalać wodę do rąk. Pozatym woda z brudnego, zaklętego jeziora, w którym pływają martwe ciała napewno było pyszna, świerza i nie trująca.
+Sigurdowy Nie mógł wyczarować kubka, bo po prostu nie potrafił. Przypominam, że mówimy o uniwersum, gdzie każde działanie było zaklęciem. To nie Marvel, gdzie Iceman był kriomantą i potrafił stworzyć z lodu co chciał.
1:30 Puchoni musieli wystukać konkretny rytm na konkretnej beczce 6:40 strasznie żylaste są te skrzydełka 9:50 namiar 10:45 mieli sporo kasy przeznaczonej na korespondencję, więc musieli słać do oporu 19:00 ale od bilardu i curlingu (czajniczków na lodzie) to się odtentegujcie, to fajne sporty
Uwielbiam waszą serię, ale jak słuchałem od 19:14 to aż nie dowierzałem jak dużo rzeczy wam "umknęło" - radzę przeczytać ponownie początkowe rozdziały Kamienia Filozoficznego, lub chociaż obejrzeć film, bo wyglądało to zupełnie inaczej i nie ma tu żadnego absurdu. Fragmenty rodziału czwartego "Kamienia Filozoficznego" - "Strażnik kluczy" 1. "przychodzi człowiek, mówi, że jesteś czarodziejem - idę z nim". No nie, nie, nie! "Drzwi otworzyły się tak gwałtownie, że wypadły z zawiasów i z okropnym łoskotem wylądowały na podłodze. W otworze wejściowym stał olbrzymi mężczyzna. [...] Olbrzym wcisnął się do środka garbiąc się, żeby nie zawadzić o sufit. Pochylił się, podniósł drzwi i z łatwością osadził je z powrotem w zawiasach. [...] Sięgnął ponad oparciem sofy, wyrwał wujowi Vernonowi strzelbę z rąk, zawiązał ją w supeł z taką łatwością, jakby była z gumy i cisnął w kąt." No faktycznie, gdyby faktycznie miał złe zamiary to Harry miałby dużo do gadania... 2. Dalej Hagrid przez parę akapitów ochrzania Dursleyów za to, że nie powiedzieli prawdy o jego rodzicach na co Vernon odpowiada "stop! zabraniam Ci!", zanim Hagrid wypowiedział " Harry... jesteś czarodziejem". Skoro Vernon, delikatnie powiedziawszy srał po gaciach przed Hagridem chciał mu zabronić powiedzenia o świecie magii to chyba coś było na rzeczy, nie? 3. Harry nie od razu uwierzył Hagridowi, a ten co nieco mu "zademonstrował": "- Czym jestem? - wydyszał Harry. - Czarodziejem ma się rozumieć [...] - Co to znaczy, że oczekują mojej sowy?" 4. Dursleyowie przyznają, Hagridowi rację - wiedzieli o magii i całe życie okłamywali Harry'ego: "-On nigdzie nie pójdzie. [...] Kiedy wzięliśmy go pod nasz dach, przysięgliśmy sobie, że położymy kres tym bzdurom - powiedział wuj Vernon - że wyplenimy to z niego! Czarodziej, też mi coś! - Wiedzieliście? - zapytał Harry. - Wiedzieliście, że jestem czarodziejem? - Wiedzieliście, wiedzieliście! - zaskrzeczała nagle ciotka Petunia. - Oczywiście, że wiedzieliśmy! A niby jak mógłbyś nim nie być, skoro moja przeklęta siostra była tym, kim była? Ona też kiedyś dostała taki list i zniknęła, żeby pójść do tego... do tej szkoły... i wracała w każde wakacje do domu z kieszeniami pełnymi żabiego skrzeku, zamieniając filiżanki w szczury. [...] ... a potem, proszę bardzo, wyszła i wyleciała w powietrze, a ty wylądowałeś u nas! - Wyleciała w powietrze? Mówiliście, że zginęła w wypadku samochodowym!" 5. Harry dalej nie dowierza w to co słyszy - Hagrid podaje jako argument niekontrolowane używanie magii w sytuacjach zagrożenia: "W oczach Hagrida pobłyskiwało ciepło i szacunek, kiedy patrzył na Harry;ego, ale ten, zamiast czuć się mile połechtany czuł tylko, że to wszystko jest jakąś okropną pomyłką. On czarodziejem? Niby jak? Dudley znęcał się nad nim, ciotka Petunia i wuj Vernon wrzeszczeli na niego od rana do wieczora; jeśli rzeczywiście jest czarodziejem, to dlaczego nie pozamieniali się w pokryte brodawkami ropuchy za każdym razem, kiedy zamykali go w komórce pod schodami? Jeśli kiedyś zwyciężył największego czarnoksiężnika na świecie, to dlaczego Dudley kopał go jak piłkę, kiedy tylko miał na to ochotę? - Hagridzie - powiedział cicho - chyba zaszła jakaś pomyłka. Ja nie jestem żadnym czarodziejem. Ku jego zaskoczeniu Hagrid zacmokał. - Żadnym czarodziejem, tak? I nigdy nic się nie działo, kiedy bałeś się czegoś, albo złościłeś? Harry zapatrzył się w ogień. Teraz, kiedy o tym pomyślał... przypomniał sobie o tych wszystkich dziwnych wydarzenia, które doprowadzały do szału ciotkę i wuja, a które rzeczywiście miały miejsce, kiedy był czymś przerażony lub wściekły... Kiedy ścigała go banda Dudleya, jakoś udawało mu się uciec... a kiedy bał się iść do szkoły z powodu tych okropnie obciętych włosów jakoś mu odrosły... [...] " 6. Dowód ostateczny - Hagrid rzuca czar na oczach Harry'ego: "Koniec parasola nagle znieruchomiał, wycelowany prosto w Dudleya. Błysnęło fioletowe światło, rozległ się suchy trzask, potem ostry kwik i w następnej sekundzie Dudley tańczył, trzymając się za swój tłusty zadek i wyjąc z bólu. A kiedy się odwrócił, Harry zobaczył zakręcony świński ogonek wystający z dziury w jego spodniach." Także Harry podobnie jak młody Tom Riddle potrzebował dowodów, by uwierzyć Hagridowi, a ten mu ich dostarczył. No i sami Dursleyowie przyznali Hagridowi rację! Jak gdzieś tu szukać absurdu, to na upartego rzucenie czaru na Dudleya - Hagrid powinien mieć za to problemy.
Świetna seria. Zawsze oglądam z wielkim zaciekawieniem. Co do 15:35, czyli kwestii różdżek, zawsze rozumiałam to w ten sposób - Czarna Różdżka była jedyna w swoim rodzaju i tylko i wyłącznie ona była faktycznie wierna tylko panu/właścicielowi w danym czasie. Z tego powodu Voldermort był przekonany o konieczności wyeliminowania Snape'a, wierząc, że Czarna Różdżka była wierna właśnie mistrzowi eliksirów i przez to nie działała tak, jak powinna.Logika Czarnej Różdźki jest jednak wyjątkowo zagmatwana, więc może przechodząc do rzeczy: W pozostałych przypadkach - czyli w przypadkach dowolnych innych różdżek - zaklęcie Expelliarmus jedynie wytrącało z ręki broń przeciwnika, rozbrajając go w efekcie, a tak wytrącona różdżka mogła zostać użyta przez oponenta lub też też nie. Wynika to z faktu, iż zwyczajne różdżki mogły być - teoretycznie - używane przez jakiegokolwiek czarodzieja, ale z jednymi były bardziej, a z innymi mniej kompatybilne. Mam wrażenie graniczące z przekonaniem, że w pewnych momentach książki było przedstawione, jak czarodzieje używali nieswoich różdżek, a Ron przez lata korzystał ze "spadku" swojego starszego rodzeństwa. Ten ostatni przypadek może posłużyć także jako przykład niekompatybilności różdżki z czarodziejem - różdżka ta miała bowiem zawierać rdzeń z włosa jednorożca, co nadawało różdżce cechę lojalności i niechęci do zmiany właściciela, a ponadto wykonano ją z jesionu, co stanowiło gwódź do trumny, jako że różdżki jesionowe służą tak naprawdę jedynie pierwszemu czarodziejowi, którego wybrały. Ron mógł zatem do jakiegoś tam stopnia z niej korzystać, ale co najwyżej z finezją i wdziękiem słonia w składzie porcelany. Na tym tle również można tłumaczyć stwierdzenie Olivandera, że różdżka wybiera właściciela - wiele z elementów budulcowych tak jak rodzaj rdzenia czy drewno korespondowało (lub też nie) z cechami, które czarodziej reprezentował. Na Pottermore dostępna jest rozpiska, która świetnie to obrazuje. Jeżeli coś pomyliłam, mea culpa - książki czytałam grube lata temu :) Mam jednak nadzieję, że powyższe informacje są poprawne.
19:15 a czy Hagrid przypadkiem nie udowodnił, że jest czarodziejem, dorabiając Dudley'owi świński ogonek? O ile dobrze pamiętam, Hagrid wyjawił również Harry'emu, że jego rodzice wcale nie zginęli w wypadku, co Dursley'owie w uniesieniu i pod wpływem chwili potwierdzili, "uprzejmie" wygarniając Harry'emu, jakimi to dziwolągami według nich byli i jakim to dziwolągiem jest i on sam. Mając takie dowody i wybierając między zostaniem z nienawistnymi Dursley'ami a ewentualnym ryzykiem pójściem za całkowitym obcym, nie jestem wcale zdziwiona, że Harry podążył jednak za Hagridem.
Listy mogły być tak skrupulatnie adresowane w razie pomyłki sowy. Gdyby sowa się pomyliła albo w mieszkaniu było kilku Harrych (np. ojciec i syn) wiadomo by było, do kogo owa korespondencja należy. :) P.S. fajny filmik
Ja to najbardziej nie mogę zrozumieć idei mieszkania uczniów w Hogwarcie. Uczniowie w wieku 11-17 lat przez 10 miesięcy mieszkają w szkole, wracaj tylko 2 razy do roku na święta i co? Rodzice nie maja z tym problemu? Przecież to okres, w który dziecko dorasta, kształtuj swoją osobowość, a ty wysyłasz je na 10 miesięcy do szkoły i tak na prawdę go nie znasz.
Chwila... Fred i George dali Harremu Mapę Huncwotów. Dobra, świsneli ją Filchowi, ale jak dowiedzieli się jakie ,,zaklęcie" ją uaktywnia? Nie wyglądają na takich bystrzaków jak Hermiona.
Ale nie byli skończonymi idiotami. W końcu założyli swój własny biznes, który przynosił im niemałe zyski. Według mnie to po prostu ogarnęli, że mapa jest pusta nie bez powodu, że pewne ma służyć w jakichś określonych celach. Może po prostu zaczęli do niej gadać co zamierzają z nią zrobić. To w końcu Fred i George xd
Też kiedyś poruszyłam tą kwestię - z opowieści bliźniaków wynika, że gdy znaleźli mapę w kartotece woźnego od razu wiedzieli co to jest, co jest dziwne, skoro mapa to autorski wynalazek huncwotów, z którymi bliźniacy nie mili nigdy do czynienia.
Może bliźniacy jakoś się ,,dogadali" z mapą na podobnej zasadzie jak Harry rozmawiał z dziennikiem Toma Riddle'a ? Po prostu trafił swój na swego i mapa się wygadała chłopakom ? To też mogłoby współgrać z metodą prób i błędów na zasadzie: Fred: aaa poszedłbym do miodowego królestwa po ślimaki gumiaki George: No ale jest Filch, trzeba coś wymyślić... Fred: Żeby tylko istniało jakieś przejście którym można by ominąć tego starego durnia - pojawiło się zaznaczone przejście do miodowego królestwa ;)
Skoro wystarczyło powiedzieć sowie do kogo ma dostarczyć list to czemu nie wysłano losowej sowy z jakims listem do Syriusza i nie zaczęto śliedzić tej sowy?
Skoro w świecie czarodziei wiedzieli, ze Harry mieszka w komórce pod schodami (czyli wnosimy, że był obserwowany) to dlaczego nikt się tam nie pojawił żeby poprawić jego los. CZy specjalnie im zależało żeby się nacierpiał?
A z tym przejmowaniem różdżki przez rozbrojenie jej właściciela to nie było tak, że dotyczyło to tylko Czarnej Różdżki? Bo wiecie, że to najpotężniejsza różdżka na świecie, więc nie "chciała" należeć do kogoś kto został pokonany i przechodziła w ręce tego potężniejszego?
Tak. W dodatku tylko ona była uniwersalna i dostosowywała się do każdego, kolejnego właściciela. Inne można było po prostu zabrać ze stołu i się pobawić, ale działały nieidealnie,, bo nie każde drewno, nie każdy rdzeń i nie każda długość były optymalne dla każdego użytkownika. To jak z butami. Jak moja koleżanka weźmie moje buty do chodzenia po górach to będize mogła w nich chodzić, ale są na nią za duże, w dodatku maja za miękką podeszwę dla niej,
Nemo TheEight dzięki, za potwierdzenie moich przypuszczeń 😊 I zgodzam się co do twojej teorii z porównaniem różdżek do butów, co też fajnie tłumaczy jeden z absurdów z poprzednich odcinków, że mama kupiła Draco różdżkę. Skoro rodzice znając numer buta dziecka i to w jakich butach czuje się najlepiej, mogą kupić dla niego buty to analogicznie - znając charakter dziecka - mogą wybrać dla niego różdżkę.
Gratuluję serii, obejrzałam z przyjemnością. :) dla mnie największym błędem jest poprowadzenie postaci SNAPE'A. Do rzeczy - mnie zastanawia kompletnie, w moim odczuciu, nieudana rehabilitacja tego bohatera. Harry nazwał syna Albus Severus... Serio? Snape był w pierwszych tomach kreowany na wrednego nauczyciela, potem wyrażnie widać, ze autorka zmieniła koncepcję (albo za późno, nieudolnie zaczęła dopełniać tę postać). Bo tak naprawdę kim jest Snape? Doniósł Voldemortowi na małe dziecko (!) a kiedy się zorientował, że chodzi o dzieciaka drogiej mu osoby, zmienił zdanie. Nie dlatego, że to straszne zabijać ludzi (a zwłaszcza malutkie dzieciaczki), ale że jego ukochana jest w niebezpieczeństwie. Ludzkie, ale gdzie w tym bohaterstwo? Życie w konspiracji - jakże trudno się żyło w Hogwarcie panu nauczycielowi. Ciepłe łóżko, gabinecik, kasa i splendor (podczas gdy taki Syriusz gnił w więzieniu, Lupin biedował jako wyrzutek a James... wiadomo). Gdzie w tym bohaterstwo? Raczej szczęście i umiejętność wyczucia tego, kto w danym momencie jest górą. Prześladuje dzieci - jako nauczyciel stosuje wręcz mobbing wobec niektórych uczniów (nie tylko Harry'ego). Jest nie tylko niesprawiedliwy, ale wręcz okrutny, choćby dla Neville'a. Robienie super hiper bohatera z faceta, który sprezentował traumę niejednemu dziecku, donosił mordercy na niemowlęta i zginął praktycznie zaskoczony, w wyniku zbiegu okoliczności (nawet nie to, ze się jakoś świadomie poświęcił czy coś) to dla mnie stanowczo za dużo. No i teraz biedny Albus Severus, który dostał imię po facecie, za którego czasów torturowano w szkole uczniów (tak ich chronił, a mógł zabić!), trafił do Slytherinu, wspaniałego domu, z którego nie wyszła bodaj ani jedna pozytywna postać (moźe oprócz Slughorna) a jej mieszkańcy wsławili się tym, że szybko uciekali z zamku przed bitwą o Hogwart. (!)
1) Gdy Ron, Harry i Hermiona uciekają z Banku Gringotta na smoku, wiemy, że lecą bardzo długo, jest im niewygodnie i są spragnieni. Dlaczego nie złapali się za ręce i nie deportowali? A jeśli nie mogli się złapać bo siedzieli za daleko, to dlaczego nie ustalili miejsca spotkania. na przykład skraju lasu nad którym przelatywali albo innego, charakterystycznego miejsca i tam się nie przenieśli osobno? 2) Dlaczego, po tym jak Harry wypowiedział imię tabu i przybyli szmalcownicy, Harry, Ron i Hermiona nie mogli się deportować? Może nie chcieli zostawić dobytku, ale chyba własne życie jest ważniejsze od namiotu z kuchnią, łazienką i pokojem. Tu jest takie podsumowujące kolejne pytanie, czemu grupa nie miała jakiegoś punktu zbiórki? Właśnie do takiej sytuacji jak powyżej. Wtedy każdy ucieka do miejsca o którym akurat myślał, a po 5 minutach do miejsca zbiórki, na przykład w jakimś lesie. 3) zaklęcia niewybaczalne. Wiadomo, że po ich użyciu trafia się do Azkabanu. Jak ministerstwo dowiaduje się o użyciu takich zaklęć? Śmiercożercy wyjaśniali, że służyli Czarnemu Panu tylko dlatego, że byli pod działaniem Imperiusa. Czemu tego nie sprawdzano? Nie mieli jakiś czujników czy testów? I teraz nasuwa się kolejne pytanie- jak w takim razie osądzano sprawców? Bo Avada Kedavrę można zauważyć- po prostu osoba jest martwa, ale ciała da się pozbyć. Ale jak z resztą? Imperiusa nie wykryjesz, Cruciatusa pewnie też, zwłaszcza jeśli usunie się ofiarze pamięć. 4) ministerstwo. ma chyba w nosie poszkodowanych i nie zliczymy ile razy wsadzili do Azkabanu niewinną osobę, a wypuścili winną. Dlaczego nie używali Varitaserum? To prawda, robi się je bardzo długo, ale przecież warto. Wtedy nie trzeba by było nawet korzystać z pomocy dementorów
czyli wystarczy ukraść komuś różdżkę i potem ją komuś podłożyć, umieć się ochronić przed Veritaserum i być mistrzem oklumencji. I tak oto powstają zbrodnie doskonałe
Hej! Świetny odcinek❤. Ta seria, inne również są rewelacyjne. Właśnie oglądam i coś mnie zastanowiło. Harry od mistrza eliksirów miał Felixa i była to nagroda za uważnie trudnego eliksiru. Jak wiadomo tylko Harremu się udało. Jednak to było tylko w tej klasie. A jeśli więcej osób uważało swoje eliksiry w innych klasach? Na przykład w klasach ma siódmym roku mógł zadać zrobić w 3 trzy godziny eliksir wieloosobowy 😂. Może więcej uczniów miało buteleczkę z Felixem w Hogwardzie? A idąc tym tropem to od ilu lat robił takie „przywitanie”. Chyba, ze była to Jego tradycja pierwszoroczniaków na pierwszych zajęciach z eliksirów tylko był prostszy eliksir do uważania. Pozdrawiam
Mnie zawsze ciekawiła kwestia co czyni kogoś POTĘŻNYM czarodziejem? Wiemy przecież że Albus Dumbledore jest NAJPOTĘŻNIEJSZYM czarodziejem na świecie, niektórzy powiedzą że Tom Riddle był POTĘŻNIEJSZY. Ale co o tym decyduje? Liczba znajomych zaklęć? I tak jak walczą to używają góra pięciu. Zaklęcia mają inne efekty w zależności kto je rzuca? Krzesło wyczarowane przez Dumbledora byłoby ładniejsze, trwalsze niż krzesło Hermiony? Albo jak Dumbledore chciałby się napić wody, miałby wodospad od razu? Zaklęcie uśmiercające rzucane przez Voldemorta zabijało bardziej? Jedyne co daje przewagę Voldemortowi to rzekoma nieśmiertelność. Istnieje jakaś magiczna statystyka "mocy" , definiująca POTĘGĘ czarodzieja? Aurorzy są POTĘŻNI? Bo co, bo umieją się pojedynkować lepiej? Ale dlaczego niby, przecież każdy zna te zaklęcia, ba, nawet każdy chyba potrafi je stosować. Co takiego czyni jednego czarodzieja silniejszego od innych? Czy można to jakoś ulepszyć? Jakaś magiczna siłownia gdzie czarodzieje zwiększają swoją siłę? Siłę swoich zaklęć? Czy po prostu jest tak, że rodzisz się i od razu będzie wiadomo że jesteś POTĘŻNYM CZARODZIEJEM.
Ależ tak, istniało coś takiego jak stopnie mocy. Np. krzesło wyczarowane przez Dumbledore'a było eleganckim fotelem, a te wyczarowane przez McGonagall było solidnym, ale zwyczajnym krzesłem i to jest przykład prosto z książki, a obaj używali identycznego zaklęcia. Zresztą w książce mały jasne przykłady - charłaków. Łączyło ich tylko to, że posiadali znikomą moc magiczną, która pozwalała m.in. na transmutację torebki od herbaty. Co do pojedynkowania, można wziąć pod uwagę kilka faktów, które czyniły czarodzieja lepszym. Po pierwsze, liczyła się szybkość reakcji - niektórzy po prostu mieli wrodzony dar do pojedynków, np. Grindelwald, który odbijał zaklęcia i atakował z taką szybkością, że uchodził za wybitnego w tej kwestii. Po drugie, liczy się też siła rzucanych zaklęć. Zaklęcie tarczy rzucone przez takiego czarodzieja, było wytrzymalsze, niż takie przeciętne, które można było łatwo złamać. A jeszcze do tego dochodzi właśnie kwestia znajomości czarów. Np. rzucenie zaklęcia uśmiercającego, wymagało wielu lat treningów i praktyki - nie każdy mógł je rzucić (chociaż w książce widać drobną niekonsekwencję, mianowicie Pettigrew z łatwością uśmiercił Cedryka, chociaż realnie nie miał go kto uczyć. Pamiętajmy jeszcze, że istniały zaklęcia niewerbalne, których również trzeba było się uczyć i w Hogwarcie skupiał się na tym bodajże 5 rok. I poszczególne pojedynki różniły się od siebie. Chociażby w walce z Voldemortem, Dumbledore stosował skomplikowane i potężne zaklęcia. Ale pojedynkowania w dużym stopniu można się również po prostu nauczyć. Przecież GD była w stanie pokonać kilku śmierciożerców, choć wcześniej tworzyli ją uczniowie niezbyt utalentowani i zwyczajnie przeciętni, a już dwa lata później, byli w stanie stawić czoła śmierciożercom w otwartej walce. W książce istnieje również kilka innych aspektów. Pada określenie, że np. gobliny używają znacznie potężniejszej magii niż ludzie i nie potrzebują do tego różdżki. Bo właśnie - magia to nie jest zaklęcie. Zaklęcie jest tylko sposobem jej wykorzystania z pomocą przekaźnika - różdżki. Bez niej ludzcy czarodzieje byli w większości niemal bezbronni, ale istotom magicznym była niepotrzebna. I właśnie, liczyła się również różdżka. Różdżka używana przez McGonagall została stworzona z myślą o transmutacji, więc była w tej kwestii bardzo użyteczna, a istniały różdżki przeznaczone np. do pojedynków właśnie. I w świecie czarodziejów istniała niestety w większości przypadków dyskryminacja ze względu na czystość krwi. Przedstawiciele starych i szanowanych rodów, które ją zachowywały, byli średnio o wiele potężniejsi, niż przeciętny czarodziej półkrwi. I znów, choć jest to w książce wyraźnie niepisane, to raczej nie widzimy tu konsekwencji ze strony autorki, bo czarodzieje czystej krwi nie różnią się praktycznie niczym od półkrwi.
Nosze kuźwa drugi odcinek z rzędu mnie ,,obrażacie" ostatnio było ,,sowy to najgłupsze ptaki" a teraz ,że Puchoni ( których najbardziej lubię ) są miękkimi kluchami 😐😀
uwielbiam wasze dyskusje :D Jeszcze jak meska czesc tego kanalu (sorki nie znam imion) tak sie ekscytujesz opowiadajac o tych absurdach :D Cos jak z tych slynnych memow "jak mozna" :D
absurdy absurdy absurdy ( tracę powoli nadzieję) Mam nadzieję, że omówicie te absurdy następnym odcinku ;) 1 ) Kto pochował Lilly i Jemsa - Petunia ????? 2) Kim tak naprawdę była Petunia i Dudley ( ona wiedziała kim są dementorzy a z kolei Dudleya dementor zaatakował. Od kiedy dementorzy atakują mugoli? 3) Czy Umbridge była śmierciożercą?? 4) Pierwszy został zabity James ( kazał Lilly uciekać z Harrym) czy to nie powinno zadziałać tak samo jak ofiara Lilly? 5) Po co pociąg do Hogwartu !!?? Czy uczniowie nie mogli korzystać z sieci Fiu?? 6) Albus Dumbledore w Insygniach śmierci - spotykamy go na dworcu kings cross - Harry mógł wrócić lub pójść dalej. Czy Dumbledore skoro spędził rok w tym miejscu mógł też wrócić? Dlaczego tego nie zrobił? 7) Klątwa Avada Kedavra - czy Ministerstwo Magi było tak tępe, że nikt nie wpadł na pomysł by opracować przeciw zaklęcie? 8) Czy osoba po zażyciu eliksiru wielosokowego mogłaby wziąć przepowiednię z departamentu tajemnic udając np Lorda Voldemorta? 9) Czy Ron i Hermiona widzieli po II bitwie o Hogwart testrale? 10) Dlaczego Potterowie odmówili Dumbledorowi kiedy zaoferował, że zostanie ich strażnikiem tajemnicy? 11) Czy zauważył ktoś, ze Fredowi i Georgowi złe rzeczy przydarzały się tylko wtedy kiedy byli rozdzieleni? 12) Czy spetryfikowany duch stał się cielesny? Jak można spetryfikować ducha? 13) Dlaczego nie ostrzeżono potterów o voldemorcie używając zmieniacza czasu? 14) dlaczego Dumbledore ( kiedy było już wiadomo kim stał się Tom Riddle) nie uzył zmieniacza czasu tak by Voldemort nie dowiedział się o czarodziejskiej mocy? 15) Świstoklik - czy to bylo odpowiedzielne? co by było gdyby jakiś mugol przypadkowo go dotknął? ( np czy zostałby przeniesiony w miejsce docelowe?? ) 16) Co by się stało w przypadku złamania kontraktu magicznego, którym wiązała czara ognia? 17) Pokrewieństwo - Czy Harry był spokrewniony ( ród blacków, ojciec chrzestny) z Malfoyem? 18) Dlaczego Bellatrix i inni śmierciożercy w azkabanie nie postradali zmysłow? 19) Snape przez 6 lat bezskutecznie starał się o posadę nauczyciela obrony przed czarną magią, dlaczego nagle w Księci półkrwi Dumbledore powierzył mu to stanowisko? 20) Malfoy nienawidził Pottera okazywał to przez jawnie przez 6 lat w Hogwarcie. Dlaczego nagle w dworze Malfoyów okazuje się że Draco ratuje Harremu życie? to by było tyle na dziś :)
1. Zakon Feniksa pewnie. 2. Dementor chciał zaatakować Harrego, Dudley mu się nawinął przy okazji. 5. hpkolekcja.blogspot.com/2000/07/ekspres-do-hogwartu.html 6. Zaświaty pewnie sią rządzą innymi prawami więc Dumbl nie musiał czekać specjalnie na Harrego bo dla niego mogłaby to być chwila 7. Co może być przeciwzaklęciem na klątwę która sprawia że jesteś trupem od razu? Trzeba by było ożywiać zmarłych a wyraźnie podkreślane było, że to niemożliwe 8. Podobno Voldzio nie miał włosów właśnie po to by nikt się w niego nie zmienił xd 9. Pewnie tak 17. Chyba byli daleką rodziną, jakby nie patrzeć to czarodziejów nie było zbyt wiele i chyba prawie każdy z każdym był trochę spokrewniony 18. Bellę na pewno trzymała przy życiu dogłębna miłość do Voldzia 20. Bo kto się czubi ten się lubi 😏
1) Prawdopodobnie tak. 2) Petunia wiedziała o tym, że jej siostra jest Czarownicą i wiedziała o pewnych rzeczach z jej świata. Dementorzy byli po prostu potworami na smyczy. 3) Nie, po prostu była wredna i stuknięta 4) Nie mam pojęcia. widać wg. autorki miłość mężczyzny, do jego żony jest mniej potężna niż matki do dziecka;. Bardzo to wyjaśnia przypadki zasłaniania swoich partnerek przed postrzałem podczas ataków terrorystycznych, choćby przypadek Sonny'ego Meltona 5) Bo stać ich, to szpanują. a po co wielkie konie, okręty itd.? 6) Nie mógł 7) Bo skutkiem była natychmiastowa śmierć, wiec nie dało se tego odwrócić. Jedyne przeciwzaklecie to _Protego Horriblis,_ które chroni przed większością zaklęć 8) Prawdopodobnie nie. Podejrzewam, że zaklęcie, albo zasada/prawo natury, czy cokolwiek, uniemożliwiające to było mocniejsze od eliksiru. 9) Testrale mógł zobaczyć każdy, kto był świadkiem czyjeś śmierci. 10 i 11) Nie wiem 12) Nie staje się materialny i tak, można go spetryfikować choć właściwie nie powinno być to możliwe. 13) To akurat jest brutalne. Potterowie sprawili, że Voldemort został pokonany, wię gdyby ich ostrzeżono, to moze by uciekli, ale on dalej by biegał ze swoja armią i zabijał. Po prostu ich poświecono. Czemu nie zrobiono wtedy na niego zasadzki w ich domu w ten sam sposób? Bo fabuła. 14) Bo zmieniacze czasu przed _Przeklętym Dzieckiem_ (nawiasem nie będącym autorstwa Rowling, tylko Thorne'a, Rowling pomagała) nie mogły cofać tak daleko. 15) Dlatego używano przedmiotów mało interesujących. 16) Nigdy tego nie wyjaśniono. Ot cud świata zmyślonego, że de facto akcja dzieje się w próżni i o ile autor mówi nam niektóre rzeczy z innych miejsc i czasów to innych nie. 17) Nie. Syriusz Black jest jedynym ogniwem ich łączącym, ale Black był wujkiem Draco (w drugim stopniu), a ojcem chrzestnym Harry'ego. Biologicznie nie był z Potterami spokrewniony. 18) W przypadku Bellatrix to ona chyba postradała zmysły dużo wcześniej. Dementorzy żywili się pozytywnymi uczuciami, wiec jeśli jedynymi uczuciami kogoś była chora wersja miłości do masowego mordercy i nienawiść do innych to był odporny. 19) Z braku innych kandydatów. 20) Draco został tak wychowany, ale nienawiść do Pottera była wbrew jego naturze tak jak morderstwa. Do pewnego momentu się w to bawił jak dzieciak, któremu ojciec z KuKluxKlanu, czy innego Plemienia Ka każe gardzić drugą strona, oblewać ich domy fekaliami itd. ale nie każdy taki dzieciak będzie spokojnie patrzył na morderstwa.
Większość z Twoich pytań jest tak głupia, że aż się tego czytać nie chce, ale mimo to odpowiem na nie. Otóz: 1.) Mozna śmiało stwierdzić, że na pewno nie Petunia. Najprawdopodobniej zrobił to Dumbledore lub Ministerstwo Magii. 2.) Byli mugolami. To, że dementora nie widzą to nie oznacza, że dementor nie może ich zaatakować. 3.) O tym też była mowa, aczkolwiek nie jestem teraz pewna czy w książce czy w wywiadzie - Nie była. Była po prostu zła i nie lubiła dzieci/nastolatków. W jakimś tam stopniu popierała Voldemorta, ale do śmierciożerców nie przystąpiła. 4.) Tutaj trafiłeś/aś w 100kę. O tym absurdzie pisałam komentarz do poprzedniego odcinka. 5.) W teorii mogli, ale skąd by wzięli ten proszek? No niby mogliby go na pokątnej kupić...Mi się wydaje, że chodziło o to żeby uczniowie, którzy dopiero co dowiedzieli się kim są zaznajomili się z innymi i poczuli się nieco peniej przed przybyciem do Hogwartu. 6.) Tutaj chylę czoło bo samej ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Jedyne co nasuwa mi się na myśl to to, że "wszystko działo się w głowie Harrego" i tak naprawdę nie spotkał się z Dumbledorem tylko "wyobraził" sobie jak z nim rozmawia. I w tej wyobraźni "słyszy" to co naprawdę chciał by od niego usłyszeć. 7.) Fakt głupota ze strony Ministerstwa. Rowlling pewnie tak zrobiła żeby dodać dramaturgii i strachu i żeby pokazać jaki to Harry potężny niby był. 8.) Nie. Po wypiciu tego eliksiru zmienia się jedynie wygląd zewnętrzny. "Nie machaj tak tymi łapami"-słowa Harrego do Rona po wypiciu eliksiru. Osoba dalej jest sobą i w ministerswie na pewno w sali z przepowiedniami jest czar chroniący przed eliksirem wielosokowym. 9.) Możliwe, że tak. Aczkolwiek w trakcie bitwy nie konieczne widzieli jak ktoś umiera, więc testrali mogli jednak nie widzieć. Chociaż widzieli śmierć Zgredka, więc na 99%widzieli testrale. 10.) Też jest to w książce powiedziane. Nie chce mi się teraz szukać, ale chodziło o to, że woleli kogoś ze swojego bliskiego towarzystwa (wśród przyjaciół). 11.) Myślę, że autorce chodziło o to, żeby pokazać jak wielka więź może łączyć bliźnięta szczególnie jednojajowe. 12.) W 2ej części wyraźnie jest napisane, że Nick'a musiano przetransportować wiatrakiem. To oznacza, że nie stał się cielesny. I niby dlaczego nie można by go spetryfikować? Nie widzę powodu ku temu. 13.) Ponieważ w tedy Voldemort by powrócił, a tego nikt nie chciał. Lepiej poświęcić 2 osoby i mieć spokój na długie lata, niż uratować 2 osoby i skazać na śmierć tysiące innych ludzi. 14.) Bo i tak w końcu by się domyślił. Najlepiej było by go zabić. No ale (pomijam "Przeklęte dziecko"), gdyby tak cofnął się w czasie o 30 lat i zabił małego Toma to następne 30 lat musiałby się chować (tutaj proszę sobie przypomnieć jak dokładnie Harry i Hermiona w 3części "wracali" do normalnego czasu.). 15.) To było skrajnie nieodpowiedzialne. Taki mugol by się nie przeniósł (niedokładny cytat z 4 części ->) "Proszę sobie wyobrazić co by był gdyby jakiś mugol to znalazł i zaczął się tym bawić". Z tego wynika, że mógł by mieć świstoklika w ręce, ale czarodzieje nie mieliby jak go użyć. Chyba, że by go mu zabrali. 16.) Śmierć. Tak jak w przypadku "Wieczystej Przysięgi". 17.) Harry (teoretycznie) nie był spokrewniony z Syriuszem. Jego ojciec i Black tylko się przyjaźnili. Ale mogło być dalekie pokrewieństwo. W którejś częsci Ron mówi Harremu, że wszystkie rodziny czarodzieji są ze sobą spokrewnione. A Harry w lini ojca jest czystej krwii. Łączy się z Peverellem (cz.7). Voldemort też łączy się z Peverellem (cz.6) i z Slytherynem (a więc Harry też). Malfojowie i Wesleyowie są spokrewnieni z Blackami. Z całego tego podpunktu można wnioskować, że są dalekimi krewnymi. A więc Harry i Giny popełnili kazirodztwo ;) 18.) Pewnie podobny powód jak u Syriusza z tym, że w ich przypadku nie było to przekonanie o niewinności tylko o tym, że Voldemort w końcu wróci i ich wyciągnie z więzienia a dementorzy się do niego przyłączą. 19.) Bo wiedział, że sam (Dumbledore) niedlugo umrze, a Snape dzięki temu mógł bardziej Harrego przygotować do nieuchronnej przyszlości i wali z Voldemortem. Po po drugie na pewno chciał Harremu pomóc w zostaniu aurorem i zamiast przekonywać Snape'a do pozwolenia Harremu nauki eliksirów, wolał dać mu inny przedmiot. Poza tym Slughorn naucza eliksirów a nie obrony, wię Snape'a dał na inne wolne stanowisko. No i Snape w końcu w 100% się wykazał ze swoją wiernością, więc już na sam koniec Dumbledore dał mu to stanowisko. 20.) Drako nienawidzi Harrego, ale po wydarzeniach z 6 części zaczyna się bać Voldemorta. Boi się o swoich rodziców bo widzi, że Voldemort by ich wymordował z zimną krwią. Draco nie jest już dzieckiem, które ma swoich idoli tylko mężczyzną, w którym zaczynają kształtować się priorytety. I tym priorytetem nie jest już zło, potęga i służenie "królowi czarnej magii" tylko życie i rodzina. Mam nadzieję, że udzieliłam zadowalającego wyjaśnienia na twoje pytania.
Przyhamuj dziecko. Jesteś 3. osoba, która odpowiada, wiec ój post jest zupełnie zbędny, chyba, że chcesz się jakoś odnieść do naszych odpowiedzi. Poza tym wierz mi, wywyższanie się dlatego, że z bólem i nadwyrężeniem struktur mózgu udało ci się przebrnąć przez 7 książek w życiu nie wygląda za dobrze. Nawiasem: 1) Nie ma żadnego powodu, żeby odrzucać tezę o pochowaniu Lily przez Petunię. Oczywiście, zerwała z nią kontakt, ale to nadal jej siostra. 2) Lily była Czarownicą, więc jej siostra prawdopodobnie też w jakieś części była połączona z tym światem. Wątpię, żeby Czarownicą można było zostać przez spontaniczną mutację DNA. Wiadomo też, że posiadała pewną wiedzę o nim. 3) Powtarzasz po nas 4) Pisze się "w 10-tkę" geniuszu intelektualny i znawco literatury. Są tylko 2 popularne typy tarcz. Jedna ma na środku 10, druga 50 (w drugiej środek NIE jest najwyższym wynikiem). Pozostałe to tarcze indywidualizowane, np. sylwetkowe, albo posiadające kilka kół, ale one maja i miejsca po 500. 6) To nie pisz, że chylisz czoło, bo my już odpisaliśmy. Dumbledore był w pełni martwy, Harry nie. Tyle. 7) Wielka Potterheasd, a myśli, że każde zaklęcie istnieje i każde można opracować w 5 minut... Reszty mi się nie chce czytać, bo i tak już raz nosily się do tych pytań, jechać na siłę po twoich odpowiedziach, skoro zarzut dla większości to to, że krynica mądrości i wielka znawczyni HP pisze 3. raz to samo co poprzednicy to strata czasu P.S. W 13 masz błąd w pisowni. Nie jedyny zresztą.
Jeśli chodzi o absurd z Ginny, to ja poszłam do szkoły rok wcześniej, a do tego jestem najmłodsza w klasie. No i jakimś cudem każdy traktuje mnie normalnie, a nie jak jakiegoś niedorozwoja haha.
Mam taką samą koszulkę jak ty Natalia (sorry jeśli pomyliłam imię) widzę że lubisz sinsay Ps: nawet na prof na yt mam tą koszulkę ubraną 😂 i też lubię sinsay
Dzisiaj przypadkiem natrafiłam na fragment w którym była mowa co do listu. Odnośnie adresowana - był inny przykład "dokladnego" opisania miejsca gdzie dana osoba się znajduje. Zakon feniksa, Petunia dostaje wyjca kiedy wuj Vernon chce wyrzucić Harrego - zaadresowanego do niej A dokładnie do kuchni gdzie akurat stali. Tak mnie to zaskoczyło że postanowiłam napisać, pozdrawiam !!
Puchoni aby wejść do pokoju wspólnego muszą wyszukać rytm "Helga Hufflepuff" na beczkach żeby ukazać przejście do PW.😊 Właśnie obraziłam się na czytacza. Tiara przydziału na Pottermore wahała się miedzy HUFFLEPUFFEM A RAVENCLAW. I wypraszam sobie że Puchoni to ciepłe kluchy i tylko zapełniają przestrzeń w Hogwarcie. 😣
1. O ile dobrze pamiętam puchoni WCALE NIE MAJA hasła (dlatego tiara śpiewa o tym że huflepuff przyjmie WSZYSTKICH), a krukonom [tak na oko] nieco wisi kto do nich zagląda - jeśli jest dostatecznie bystry aby odpowiedzieć na pytanie, to jest swojak, niezależnie od tego skąd by nie był (fakt faktem TYLKO gryfoni i ślizgoni mają tak silny antagonizm. Pozostałe domy są w tym zakresie normalniejsze). Powiecie- ale ktoś może im zagrażać/ich okraść - proszę was, niebiescy mają dość rozumu i umiejętności aby się zabezpieczyć* ¬_¬ , a żółtych?- kto by niby chciał?Zresztą - jest w tym nawet pewna logika, bo nawet wszędobylskim kotkom nie chciało się włóczyć na tyle aby ich dormitorium ZNALEŹĆ, a co dopiero w nim myszkować XD Za to dormitorium zielonych- inna sprawa- przecież tam były włamania**! Na nich Trolle nasyłali***!*docelowo. Marty nie liczę **Potter- kryminalista jeden***trolle, robaki... Aż dziw że na haśle poprzestali - na moje oko bez firewalla ani rusz...
2. Ależ wiedzieli. Po prostu mieli na to wywalone. Zresztą, czy moda damska nie była bardziej normalną? Źle kojarzę, czy w czwórce mężczyźni mieli mieć szatę galową, a kobietom wystarczała suknia? Nurtuje was suknia- cóż... Powiem tak- on był stary, a, wbrew pozorom, wiele zwykłych chorób dotyka również czarodziejów*- istnieje opcja że dopadło go otępienie starcze- przykładowo w chorobie Alzheimera *** takie rzeczy mogą się trafić. Istnieje też opcja że miał świadomość, ale robił to celowo, aby mugoli zaszokować i zagrać na nosie wymogom ministerstwa. Choćby na Woodstocku nie takie rzeczy się widuje**** *znajomy ojca Rona miał PODAGRĘ**!!! ** Dna moczanowa- choroba niegdyś typowa dla bogaczy, gdyż ataki nasilane są przez czerwone mięso i alkohol ***A nie jest jedyną taką jednostką ****serio. Co się widziało, tego się nie odzobaczy. A, o ile w książce można było zwalać na wiek, to TEN był młody!!!***** *****A popylał w KOSZULI NOCNEJ DAMSKIEJ szczęśliwy****** ****** podobno fajna. Nowa. Z przeceny (chiński market)******* *******tak uzasadniał po zapytaniu go******** ********no co? Naprawdę mnie to nurtowało
3. Hipogryfy czy smoki nie są na tyle powszechne ani łatwe w hodowli aby jeść je "normalnie". Mimo że Polska jest znana z żubrów***, rysi czy bocianów to nie zjadamy ich na niedzielny obiad. Można oczywiście zasłaniać się możliwością pomnażania żywności**, ale dalej pozostaje sprawa świeżości, no i pozyskania- zabijane zwierzę powinno być zdrowe i w miarę młode* etc. Pozostaje też sprawa aktywistów od praw zwierząt (byli wspomniani) i zwykłych zwyczajów czy raczej relacji wobec rzeczonych stworzeń** No i jeszcze kwestia faktu że szkoła to jednak szkoła- nie ma co oczekiwać cudów od zwykłej kantyny- im prostsza potrawa tym więcej czasu na inne zajęcia. Przecież nowe skrzaty same się nie pojawią ¬_¬ Wesleyowie proste rzeczy po prostu lubią, a kuchniom innych czarodziejów aż tyle czasu nie poświęcono. Malfoyowie zapewne zdobywali "ciekawsze" rzeczy, ale to książka o Harrym, a nie o draconie [i jego narzekaniu na mało wyszukany repertuar stołówki] A! No i w kwestii gumochłonów- są po prostu paskudne w smaku XD Naprawdę nie chcecie ich w sałatce*****- uwierzcie na słowo :D *raczej nie zjada się "przeterminowanych" ekspozycji z zoo **patrz- psy. W Polsce bardzo powszechne i łatwe do uzyskania, a mimo to nie jemy ich- dziwne, nie? ***faktycznie- można dostać, ale nie okłamujmy się - standardowy kowalski nie ma dość kasy, nie mówiąc już o całej szkole**** ****tja- pomnażanie żywności, ale weź wytłumacz radzie rodziców że ten kilogram polędwicy z hipogryfa za cenę nowego stadionu quidditcha był naprawdę niezbędnym wydatkiem XD *****może i znajdzie się "koneser", który uzna za pyszną zupę z karaluchów, ale to jest GORSZE. Dużo. Uwierzcie mi na słowo****** ****** To jest gorsze niż zupa ze stopy cukrzycowej bezdomnego, który nie zna słów takich jak "latryna" czy "prysznic", o mydle ostatnio słyszał w kontekście nazistowskich obozów, a odzież zmieniał za głębokiego Stalina, doprawionej larwami much i starymi, sztywnymi od brudu onucami z epoki caratu (stale noszonymi i niepranymi od nowości), zakiszonej w przepoconym i niezdejmowanym od lat zużytym gumofilcu, brudnym od... [tego do obrony przed czym z reguły służą gumofilce]. Tak. Gumochłony są gorsze... :/
4. Co do Ginny- czasem bywa tak że lata taki szczyl, a potem patrzysz- ej, to jednak człowiek... Chociaż na moje oko, częściej bywa odwrotnie... Druga rzecz, że mogła być nieporadna na skutek nadgorliwości rodziców- czasem obawa przed syndromem pustego gniazda i przemijaniem prowadzi do przesadnego upupiania. A ona była najmłodsza. Do tego kwestia płci- może i w jej wieku bracia robili/umieli więcej, ale to jednak CHŁOPCY. Ona nie musi :P A szkoła zweryfikowała :) Nie zmienia to faktu, że moim zdaniem połączenie HP/GW to jakaś robiona na szybko zapchaj dziura i jawna kpina. Ble
5. Zwierzęta Sowa- cóż. J.K. tłumaczyła ten problem jako "Harry nie wiedział że sowa jest samcem, więc dał jej żeńskie imię". Jak dla mnie ma to pewien sens, więc się nie czepiam (nie raz trafiały się akcje z udziałem żółwi, rybek, a nawet królików, gdy przysłowiowy Zenek nagle zaczynał dziwnie się zachowywać/puchnąć i dopiero weterynarz rozwiewał wątpliwości dając jednoznacznie znać, że do czynienia mamy z Zenobią. A nie każdy ma głowę do korygowania metryki. Z własnego podwórka mogę dać sytuację gdy znajoma zawzięcie nazywała bojownika [samca] Ariel. Zanim powiecie- "Ariel to przecież imię męskie"- zwrócę uwagę - nawiązywała do Małej Syrenki Disneya, a nie Burzy Shakespeare'a- zwłaszcza, że mówiła o NIM w rodzaju żeńskim. Z bardziej groteskowych- Tokijskie zoo przez kilka lat próbowało sparować dwie hieny. Chyba ze cztery lata zajęło im połapanie s Węże MAJĄ uszy. De facto takie same jak u sowy, wróbla czy kurczaka, więc założenie że nie słyszą wydaje się dziwne* **. Niemniej- oczywiście mogę się mylić. Bardziej nielogiczne jest to że Harry go oślepił- po raz kolejny - mogę się mylić, ale czy wąż nie ma specjalnego narządu do wykrywania ciepła położonego w okolicach policzków, który to ułatwia polowanie w ciemności? *od mojej ostatniej biologii minęło trochę czasu, więc może mi się mylić. Niemniej, dalej brzmi to trochę bezsensownie ** yyy... A wy nie myślicie ich z owadami? Owady faktycznie nie mają uszu i "słyszą" wibracje z użyciem odnóży, ale węże to gady- ewolucyjnie bliżej im do kanarka niż do modliszki
Z pokojem wspólnym Ravenclaw była taka fanowska teoria, że uczniowie starszych roczników mają tak bardzo gdzieś te zagadki (bo chcą po prostu wejść do siebie, czy po coś jak mówiliście), że odpowiadają na nie na olewkę. Przykładowo:
- Co ma wspólnego budzik i wiosło?
- Obu tych rzeczy nie powinno się wsadzać sobie w du...
- No.... w sumie racja.
A pierwszoroczni patrzą wtedy na nich ze zgrozą i traktują jak bohaterów :D
Genius ! :D
A co jeśli Ravenclaw jest generalnie zawsze na ostatnim miejscu w pucharze domów bo po prostu mają wyjebkę na zbieranie punktów bo Gryffindor albo Slytherin i tak zawsze wygra (bo jeden lub drugi dom dostanie punkty z kapelusza bo Potter albo Malfoy)
+Sigurdowy Całe to zbieranie punktów było w książce od dupę rozczaść i nawet ktoś w necie robił sobie z tego jaja. Koniec 1. książki pokazuje, ile to było warte. Opiekunami domów byli nauczyciele, a wiec mogli zabierać i odbierać praktycznie dowolne liczby punktów za cokolwiek, bo nie było żadnych, odgórnych przepisów. Twój dom przegrywa? Idziesz do dormitorium i dajesz każdemu po 20 punktów, bo ładnie pościelił łóżko.
Nemo TheEight no chyba że było tak że każde przyznane punkty musiały być później zweryfikowane i zatwierdzone np przez dyrektora, chociaż on się pewnie takimi pierdołami nie zajmował, ufal swoim nauczycielom stąd też każdy cisnął swój dom jak mógł, z tym że puchoni byli uczciwi a krukoni też chyba mieli lepsze rzeczy do roboty niż pogoń za punktami
O, szczerze przyznam ze nie pamiętam tego framentu żeby Malfoy miał moc dawania i odbierania punktów. Odświeżyłbym to sobie tylko nakieruj mnie - to było gdzieś w 5 części tak ? Wiesz może w którym rozdziale ?
Najlepsze jest to, że w czasie wolnym wszyscy uczniowie ubierali się jak mugole. Ron przecież nosił normalnie jeansy i koszulkę. Miał normalną piżamę. Ciekawe gdzie to kupował...
w sklepie wysyłkowym z ogłoszeń w proroku codziennym ;)
To jest w ogóle ciekawa niekonsekwencja. Można to wyjaśnić tym, że szaty były obowiązkowymi strojami szkolnymi, ale część czarodziejów chodziła tak samo.
W momencie osiągnięcia pełnoletności czarodzieje zapominali, jak ubierali się po szkole i w pociągu do Hogwardu. Pamiętali tylko, że nosi się szaty.
Czekaj... co ? Napisz proszę to jeszcze raz bo ciężko zrozumieć wypowiedź
Ona żartowała. Jeśli chodzi o nie to zwróciłem uwagę, że o ile noszenie szat w Hogwarcie można wyjaśnić mundurkami, to część dorosłych czarodziejów nadal je nosiła, a część ubierała się jak mugole.
Mój absurd jest taki, iż w drugiej części Ronowi psuje się różdżka przez co nie może czarować. I co? Nauczyciele mają to gdzieś! Nikogo nie obchodzi to, że uczeń nie może nawet normalnie pracować na lekcji?
Chyba jedynie opiekun ślizgonów wziął to na poważnie, był wredny ale bronił Harrego na swój sposób.
Już o tym muwili
A czy nauczyciel w normalnej szkole przejmuje się tym, że uczeń nie ma czym pracowac? ;)
Na lekcji transmutacji McGonagall zwróciła na to uwagę, ale w sumie nic z tym nie zrobiła
No ale w sumie co mieli zrobić? Zabrać go na Pokątną i kupić mu nową różdżkę?
Skoro sowy wiedziały gdzie i do kogo mają dostarczyć list to dlaczego ministerswo nie wykorzystało tego do łapania przestępców
No w sumie. Wystarczyłoby żeby auror wysłał swoją sowę, na przykład do Syriusza i potem w jakiś sposób ją śledził.
no nie... świstoklik w liście i jolo :P
może to działało jak wiadomości na messengerze ? że aby wiadomość dotarła to druga osoba musi zaakceptować kontakt z wysyłającym (typu Harry zaakceptował Syriusza i dopiero odtąd mogli się komunikować) ? hmm chociaż z drugiej strony Syriusz (bez pytania Harrego o zgodę na kontakt) wysłał mu Błyskawicę i ta dotarła do Pottera... no tu mógł co prawda zadziałać czynnik że Syriusz wiedział gdzie się Potter znajduje stąd sowa wiedziała gdzie dostarczyć pakunek. Bo gdyby np Harry nie znał Syriusza (i Potter siedziałby w Norze), to Syriusz nie mógłby Harremu nic wysłać bo nie wiedziałby gdzie adresować.
Jak oni kurde pisali tam co chcieli w piatej czesci Harry adresował paczke do Syriusza per "wąchacz" a Hedwidze powiedział "wiem ze pisze wąchcacz ale to dla Łapy" czy jakos podobnie, ;) ponad to w czwórce Harry też nie wiedział gdzoe dokładnie jest Syriusz a wysyłał mu listy, a najlepszym przykładem chyba jest podróż Hedwigi do Hermiony w trzeciej części żeby upewnić sie że Harry dostanie prezent, jakby Hermiona ja myslami przyzwała normalnie xD
Ale obaj z Syriuszem zgodzili się na kontakt więc byli już niejako ,,połączeni" nicią transmisyjną, więc teraz trzeba było tylko wysłać Sowę która sama odnalazła Syriusza. może to działało na tej zasadzie że Sowa latała po świecie i wysyłała jakiś ichniejszy sygnał ,,magiczno-ultradźwiękowy" w promieniu powiedzmy 20 mil i jak ten sygnał docierał do adresata to wtedy sowa wiedziała gdzie lecieć. Jak nie - leciała dalej i wysyłała dalej sygnał. Coś jak radar tylko nastawiony na wykrycie konkretnego obiektu.
Ale to już jest daleka fantazja. zapewne ,,była to po prostu magia i już !" :P
Absurdem jest udział rodziców w Hogwarcie. Czy jedynym interesującym się rodzicem był Lucjusz Malfoy? Były jakieś wywiadówki? Wzywano rodziców gdy dziecku się coś stało? Gdy spetryfikowano uczniów kogoś informowali? Czy poinformowano rodziców Katie Bell gdy miała wypadek? Bo mi się zdaje że nie.;):)
anna lebowska poinformowano rodziców Marty
No zmarła więc poinformowano. Dziwne byłoby gdyby niepoinformowano o śmierci córki. Ale znając Hogwart niezdziwiłabym się gdyby powiedzieli że córka żyje tylko nie chce wracać do domu.;);):)
Już to było w jednym z odcinków
W którym? Bo zapomniałam. Jeśli było to przepraszam.
To i jeszcze fakt, że żaden rodzic nigdy nie tęsknił za swoim dzieckiem. Nikt nie deportował się do Hogsmeade gdzie przecież można było bez problemu, żeby się spotkać z synem czy córką. Ale zamiast tego nie widzieli się cały rok szkolny (prawie 10 miesięcy) a i czasem wakacje, bo wielu uczniów odwiedzało wtedy swoich znajomych, np. Hermiona cały czas praktycznie siedziała u Rona na chacie.
Co do eliksirów to mam wyjaśnienie. Księciem Półkrwi był jak wiemy Snape, który uczył Harry'ego przez pierwsze 5 lat. Zauważyłam że wtedy oni nigdy nie robili eliksirów z przepisów z książki tylko Snape wyczarowywał im przepisy na tablicy i dlatego wszystkim wszystko względnie wychodziło. A Slughorn kazał im to robić z książek, w których wiemy, były błędy i tylko Harry miał poprawioną przez Snape'a wersję 😊
Kalorinka :3 hej to ma właściwie sens!! Brawo! 👍🏻
Z tego wychodzi, że Slughorn był genialnym nauczycielem. Skoro sam był dobry z eliksirów, pewnie wiedział, że w podręczniku są błędne. Ale zamiast wyręczać uczniów i podawać im na tacy poprawione, zmusił ich do wykazania inicjatywy i wprowadzeniu poprawek na zasadzie prób i błędów. W ten sposób mógł sprawdzić, który uczeń faktycznie ma zdolności w tej dziedzinie. Na poziomie Owutemówów to powinno być normą na wszystkich zajęciach.
W książkach nie było błędów tylko niedoskonałości.
+KArolina Zbiewska Idąc twoją logiką wszyscy powinniśmy co pokolenie dokonywać tych samych odkryć co poprzednicy zaczynając od epoki kamienia łupanego. Cała istota nauki w szkole (poza częścią nauk humanistycznych) polega na otrzymaniu wiedzy poprzednich pokoleń, żeby ją rozwijać dalej, zamiast znowu od zera dochodzić do tego samego punktu. Oczywiście można pozwolić uczniom pogłówkować, ale jeśli znają już zasadę.
Eliksiry to nie odkrycia i w niewłaściwy sposób to porównujesz. Jeżeli chodzi o Hogwart i lekcję przyrządzania mikstur, to uczniowie jak najbardziej szli do przodu tworząc coraz to nowe i lepsze. Uważam, że na poziomie owutemów - tak jak to napisała Kalina świetnym sposobem było wyłonienie uczniów z "powołaniem" właśnie dzięki tej metodzie prób i błędów.Zauważmy, że ktoś, kto planuje rozwijać się w kierunku związanym z eliksirami, nie będzie patrzył, jak w jego kociołku tworzy się katastrofa, tylko opróżni go, i będzie próbował osiągnąć wymagany rezultat aż do samego końca. To trochę tak jak z rozwiązywaniem zagadki.Postawienie tego obok wiedzy ludzkości i sposobu jej przekazywania to moim zdaniem bardzo nietrafne porównanie.
Uczniowie poznawali zasady rządzące przygotowaniem mikstur przez pierwsze pięć klas. W szóstej klasie na te lekcje szli Ci, którzy sami ten przedmiot wybrali i chcą w przyszłości tworzyć nowe eliksiry albo ulepszać znane. Zatem nauczyciel powinien na samym początku dowiedzieć się, czy ma do czynienia z osobami naprawdę uzdolnionymi, czy tylko z kujonami, którzy zaliczyli SUMy, bo umieli wstrzelić się w klucz.
To tak jak na studiach chemicznych. Na etapie licencjatu mówili nam, czego absolutnie nie wolno robić i o czym koniecznie trzeba pamiętać. Jak ktoś się pomylił, miał nie zaliczone ćwiczenie i robił od początku całość. Za to na studiach magisterskich, na pierwszych zajęciach w laboratorium prowadząca kazała zrobić każdemu jeden wybrany błąd ćwiczeniu i porównać wynik z ćwiczeniem wykonanym 100% dobrze. Dzięki temu możemy na podstawie wyniku określić, co trzeba zmienić na starcie.
Mnie ciągle zastanawia jedna rzecz: Co właściwie w świecie czarodziejów można wyleczyć, a czego nie?
Po np. gdy kość w ręce Harry'ego zniknęła, pani Pomfrey dała sobie z tym rade, bodajże w jedną noc. No spoko.
Ale skoro potrafią od podstaw zbudować kość, to czemu nie potrafią wyleczyć wady wzroku? Pomyślcie, ilu czarodziejów nosi okulary xd
Kat Ika ja tam myślę, że do naprawy wzroku potrzebny jest eliksir. Drogi eliksir. Dlatego nie każdy sobie wzrok może naprawić. No, albo ci czarodzieje po prostu swoje bryle lubią 😅
Wątpię, żeby rodzina Potterów nie miała pieniędzy na ten eliksir dla James'a. Albo nawet Dumbledore. Przecież on musiał mieć w ciul pieniędzy za te wszystkie osiągnięcia.
Kat Ika w takim razie zostało nam to, że albo nie da się naprawić (w co wątpię) albo to jest ich image 😂
Harry Potter bez okularów to już nie byłby ten sam Harry Potter B)
Kat Ika Całych kończyn i oczu też się nie da (Moody)
Nie no, Hagrid udowodnił że czary istnieją, bo dorobił świński ogon Dudleyowi
Dokadnie, tym samym udowodnił Harremu istnienie magii.
Btw. Jakim cudem Hagrid czarował skoro jego różdżka została przełamana, a złamana różdżka albo działa wyjątkowo wadliwie (Ron Weasley) albo nie działa w ogóle (Różdżka Pottera w Insygniach Śmierci)
Może zależało to od zaklęcia? Harry przecież potrzebował różdżki do obrony a nie do robienia głupich dowcipów i mało wymagających czarów.
Hagrid powiedział, że chciał go zmienić w świnię.
To była trwała ludzka transmutacja... do tego raczej byłaby potrzeban różdżka. no chyba że ktoś jest wyjątkowo potężnym czarodziejem który opanował technikę czarowania bezróżdżkowego... ale Hagrid był czarodziejem z kręgu cywilizacji ,,różdżkowych"
Zawsze zastanawiałam się, dlaczego Hufflepuff był zazwyczaj pomijany przez Rowling w książkach, jako Puchonka zwykle było mi smutno z tego powodu, no faktycznie był wątek z Cedrikiem w 4 części, ale poza tym? Z Ravenclaw była na przykład Luna, występująca od 5 części wzwyż
Jest jeszcze Tonks
Na jakiejś potterwiki jest napisane że Newt Scamander był w Hufflepuffie a nie był przecież jakąś popierdółką
Sigurdowy Ten wątek zobaczysz też w najnowszym filmie. Newt paraduje w szacie Hufflepuffu
Mnie irytuje to, ze wszyscy zarzekają się, że są w Gryffindorze i Slytherinie tylko dlatego, że to są najpopularniejsze domy w Hogwarcie, a Puchoni i Krukoni to są nic nie warci XD
Głupie jest też stwierdzenie, ze Puchoni to są "bezwartościowi" i w ogóle, skoro to właśnie oni są mili, pomocni itp itd
Nie wiem czemu ludziom bardziej imponuje wredota ze Slytherinu XD
Raczej ambicja Slytherinu - ,,Slytherin pomoże Ci zostać kimś wielkim" - czy to wielki odkrywca, mistrz magii, dyplomata, zawodnik quidditcha - ten dom ma Ci pomóc osiągnąć twój sukces - wybić się ponad innych. Mieć lepiej od innych. Dlatego jest kuszącym domem
A Puchoni są bardziej altruistycznie nastawieni do świata. Też mogą być kimś wielkim ale jak już to wolą być drudzy, wolą być w cieniu. No i są bardziej... prostolinijni tj nie będą pociągającą za sznurki i knującą szarą eminencją. Będą raczej taką esencją czarodziejskiego świata - każdym karczmarzem i sklepikarzem, każdym wytwórcą mioteł i kociołków. Każdym szeregowym pracownikiem ministerstwa Magii i uzdrowicielem. Ale już np nie ministrem magii czy aurorem (tak wiem Tonks - ale to wyjątek)
Co do tego ze bazyliszek słyszał. Wiemy ze węże nie słyszą ale tez nie zabijają wzrokiem, nie żyją sobie kilkadziesiąt lat w piwnicy prawdopodobnie bez jedzenia i nie są też ogromne jak dom, więc myślę ze bazyliszek miał prawo sobie słyszeć.
Muszę się nie zgodzić. Bazyliszek był uśpiony i obudził się dwa razy. Za czasów młodości Voldemorta i za czasów Harrego. Dodatkowo bazyliszek nie jest wężem. Wystarczy przewertować sobie Mitologie
Liseq45 Wiem, ze w mitologii bazyliszek nie był wężem ale w Harrym był przedstawiony akurat jako wąż, więc no... a z tym że był uspiony to faktycznie masz rację. Przepraszam za to. Ale napisałem 'prawdopodobnie'.
a co z wężem w zoo
To nie wąż tylko bazyliszek 😒😒😒
To nie wąż tylko bazyliszek 😒😒😒
Napilbym się piwa kremowego
nie jest smaczne, piłam w muzeum planu filmowego HP :( niedobre
Furude Rika smak coś przypomina?
Furude Rika jest pyszne
Uwielbiam😍
Furude Rika _Ja piłam różne wersje piwa kremowego i w większości przypadków było dobre, więc może poprostu źle trafiłaś :)_
A czasami aby dostać się do pokoju wspólnego puchonów nie trzeba zapukać w danym rytmie?
Dominik Baran czasami? to jakie są inne sposoby?
bibliusz777 W w tym filmiku powiedziane było że nie jest znany sposób zabezpieczenia pokoju wspólnego puchonów. A mi gdzieś prześwitywała informacja o tym pukaniu więc po prostu zasugerowałem to w ten sposób
ja gdzies czytalem ze trzeba bylo nie dosc, ze zapukac w odpowiednim rytmie, to w dodatku jeszcze w dobra beczke bo hylo ich kilka, a jak sie zle to zrobilo to cos wylewalo na taka osobe
+9999999
Gdzieś czytałam, że dokładnie trzeba było wystukać rytm humnu hogwartu a jak źle wystukałeś to cię oblewano octem
Mój absurd na dziś, dotyczy książki HP i komnata tajemnic.
Kiedy Harry i Ron nie potrafią dostać się na peron, postanawiają udać się do Hogwartu za pomocą zaczarowanego auta. Kiedy docierają do szkoły, na schodach czeka na nich Snape z gazetą w dłoni, w której to na pierwszej stronie widnieje artykuł o ich podróży autem i wzmiance, że paru mugoli ich widziało. Moje pytanie : Jak to możliwe, że Snape miał JUŻ gazetę z tym artykułem ? Przecież wyjechali tym autem około południa. To co trzymał on gazetę jutra czy raczej przyszłości ? A może użył czasozmieniacza i stwierdził, a wrócę i pokaże smarkaczom co narobili ??
Dziękuję za uwagę i pozdrawiam
P.S Mój komentarz w Waszym odc😍💖 normalnie radość w domku Hagrida 😂😂 Dziękuję za Waszą odpowiedź😘
jowita ok ale to ile h oni lecieli tym autem, że gazeta była wydana szybciej niż oni przybyli ?? Wiemy że pociąg odjeżdża o 11 dajmy na to, że o 11.30 wyjechali autem. To co 10 h lecieli ?? I co, tak szybko napisali artykuł z opatrzonym zdjęciem ??
Może to był jakiś breaking news dodawany na pół godziny przed wydrukiem i rozesłaniem gazet ?
+jowita Ale ty wiesz, z e gazet nie pisze się 5 minut?
+Sigurd Sam wydruk trwa.
Prorok Wieczorny - był w Zakonie wspomniany. Pamiętaj, że to swiat czarodziejów, mogli wydrukować setki egzemplarzy w kilka godzin. Hogwart jest w szkocji a oni wylecieli z Londynu. Jest to kawał drogi.
Przecież to świat czarodziejów wiec nic dziwnego,że wszystko dzieje się tak szybko w tym przypadku.
Tonks była puchonem, a nie była ciepłą kluchą
Właśnie
I cedrik (nwm czy dobrze piszę eh)
Hufflepuff najlepszy
Bycie ciepłą kluchą też nie musi być od razu czymś złym..
U mnie testy pokazują między Hufflepuff a Ravenclaw XDD
Zastanawiam się czemu Harry na początku po prostu przywitał się z Quirellem przez dotyk ręką i nic Quirellowi się nie stało. Przecież pod koniec zabił go przez dotyk więc nie ograniam. Może to przez to że Voldemort był bardziej aktywny pod koniec niż na początku??
OnbekendeMeisje OM bo Voldemort "połączył się" z Quirellem w środku roku szkolnego, dlatego zaczął reagować na dotyk, tak myślę
Drugą rzeczą jest to skoro Harrego w obecności Voldemorta nawalała blizna to dlaczego gdy podał rękę Quirellowi chociażby nie upadł na kolana łapiąc bliznę jak to miał w zwyczaju (bynajmniej w filmach)
Kto powiedział, że jedzenie było mugolskie? Może to mugole jedzą czarodziejskie jedzenie!
ฅ(๑•̀ω•́๑)ฅ
Xd
𝕏𝔻
xD
Xd
Xd zamienili się
Jak dla mnie sporym absurdem jest przydział do domów w Hogwarcie. Tiara przydziału umieszcza ucznia na podstawie jego cech, gdzie Gryffindor to przede wszystkim męstwo i odwaga, Slytherin wybiera żądnych władzy i ambitnych, plus czystość krwi, Ravenclaw - spryt, mądrość i kreatywność, a Hufflepuff mimo pierwszych wzmianek że przyjmuje wszystkich to ceni sobie pracowitych i lojalnych co wielu dyskwalifikuje.
Gdzie w tym wszystkim jest sens?
Harry okej wiele razy pokazał że jest odważny i to już w pierwszych książkach.
Hermiona. Jakim cudem ona nie trafiła do Ravenclaw?
Ron? On nie pasuje do żadnego domu więc w końcu gdzieś w zakamarkach Tiara chyba znalazła tą odwagę z 7 książki (w sumie podobnie było z Nevillem)
Pozostali Weasleyowie? Bo wręcz śmieszne, że wszyscy trafili do jednego domu.
Bliźniaki może nie mili super ocen ale byli bardzo zdolni. Wymyślać wszystkie przedmioty z ich sklepu to pokazuje o dużej bystrości i kreatywności, które są cechami Ravenclaw
Percy? W 4 książce było mu na rękę, że wszędzie zastępuje Croucha i pokłócił się z rodziną dla ambicji. Dodatkowo jest czystej krwi, więc jak dla mnie to powinien być w Slyterinie
I Ginny która chyba jako jedyna chociaż trochę do Gryfonów pasuje.
Rubi 1. Hermiona w Ravenclaw -
Hermiona była zarozumiała, dlatego tiara nie zdecydowała się dać jej do domu Kruka.
2. Ginny w Gryffindorze? -
Jeśli się nie mylę to bliźniacy zakładali się czy nie przydzielą do Slytherinu. To samo jest jakimś absurdem, bo jakie ona ma cechy?
Tiara zastanawiała się nad Hermioną czy nie przydzielić jej do Ravenclawu. Poza tym Granger była nie tylko mądra, ale również odważna.
Ron był odważny. Już w pierwszej części postanowił się poświęcić grając w szachy, a w drugiej pójść z Harrym do Aragoga, mimo, że bał się pająków. Przełamywanie własnych lęków to dowód odwagi.
Neville też w sumie był odważny, tylko nie wierzył w siebie, gdyż jego babcia, która go wychowywała była bardzo surowa i cały czas porównywała wnuka do jego ojca. A odwaga Longbottoma ujawniła się już w 5 części, ale to jest zrozumiałe. Po prostu Neville musiał dojrzeć.
Bliźniacy Weasley wielokrotnie buntowali się przeciw szkolnemu systemowi. Do tego też trzeba odwagi.
To, że wszyscy Weasleyowie trafiali do Gryffindoru to taki sam przypadek jak to, że wszyscy Malfoyowie trafiali do Slytherinu. Może tu chodzi o wychowanie w poszanowaniu pewnych cech.
Percy nie odnalazłby się w Slytherinie. Owszem, był czystej krwi, ale Weasleyowie byli przez wielu czarodziei uznawani za zdrajców krwi z powodu ich szacunku do szlam i mugoli.
W pierwszej części tiara zaśpiewała " ja jestem czara losu, co jeszcze nie jest zbadany" czy jakoś tak, więc no.
Dyrektor powiedział kiedyś Harremu coś w tę mańkę: "To nasze wybory decydują o tym kim jesteśmy". Każdy ma w sobie różne cechy i prawdopodobnie każdy w mniejszym lub większym stopniu nadawałby się do wszystkich domów, a tiara przydziału określa które cechy u danego ucznia dominują... Dream Team mógłby się nigdy nie zakolegować, ponieważ Harry dzięki uporowi i nieposłuszeństwu (i paru cechom od Voldemorta) nadawał się świetnie na Ślizgona, Hermina ze swoją inteligencją na Krukonkę a Ron przez wierność przyjaciołom na Puchona. Przynajmniej w przypadku Harrego i Hermiony (choć przypuszczam, że również w przypadku wielu innych) tiara przydziału po prostu zgadzała się na wybór testowanego ucznia jeżeli miała wątpliwości gdzie go przydzielić. Prawdopodobnie to samo było z Syriuszem, który już w pociągu opowiadał, że chce zerwać z tradycją przydzielania członków jego rodziny do Slytherinu.
PS: Dlaczego dopiero od piątku?? jestem w Toruniu ale jutro mam autobus do Krakowa!!
Może książki czytałam dawno więc nie pamiętam szczegółów, ale poza 7 częścią, gdzie Hermiona przeciwstawiła się Bellatrix to gdzie jeszcze była odważna? Za to spryt i inteligencje pokazywała na każdym kroku. Czemu osoba zarozumiała mogła trafić do gryfonów a do krukonów już nie?
Ron Puchonem? Nie bardzo. Tiara powiediała, że Hufflepuff nie lubi leni i ceni wiernych - a Ron jest raczej leniwy a swoją lojalność pokazał w 4 części gdzie się obraził na Harrego
Bliźniaki łamali zasady szkolne chyba bardziej dla zabawy.
Ale czy czasem Percy nie pokłócił się z ojcem w 5 o to że jego postawa sprawiła że nikt ich nie szanuje. Z drugiej strony Blackowie byli uznawani za ideał rodziny czystej krwi i tu nagle jest Syriusz. Plus Andromeda, która mimo tego, że była w Slyterinie wyszła za mugolaka, więc zdarzają się przypadki wyłamania się z systemu.
Moim zdaniem w podręcznikach były dobre przepisy tyko Snape był mistrzem eliksirów i wynalazł dużo łatwiejsze sposoby na warzenie eliksirów i potem dopisał podpowiedzi w swoim podręczniku. Nie zapominajmy że mowa tu o Severusie, który raczej nie był chętny by podzielić się z innymi
Słyszący wąż jest jak Durmstrang, dodany po to by było.Rowling nie do końca się zna na geografii jak i zoologii
Zjadłabym stek z hipogryfa :D
Nie chce dzielić się z innymi, więc podręcznik pełen swoich poprawek i pomysłów oddaje do dyspozycji każdej osoby, która przypadkiem na niego trafi
Dokładnie tak było. Snape łatwiej osiągał eliksiry lepszej jakości, ale tamte też były ok.
Propo Kruma przyzwyczajonego do niskich temperatur - zawsze myślałam, że w Bułgarii jest w miarę ciepło
Rowling jest po prostu kiepska z geografii i pomieszała Bułgarię z Skandynawią i krajami bałkańskimi
Ale Durmstrang sam w sobie nie był w Bułgarii tylko bardziej na północy.
Durmstrang to chyba jest na pograniczu Szwecji i Norwegii w północnych rejonach obu krajów. Obstawiałbym jakieś 300 km na północny-wschód od Trondheim. Jest tam masa rozległych terenów zielonych, sporo jezior i małe lub znikome zagęszczenie ludzkie więc mugole/niemagowie/nie-czarujący etc raczej tam nie chodzą a magowie mogą spokojnie się uczyć ;)
Jest na północy Europy. Sądząc po nazwiskach to w północnej części Rosji.
@@Petaurista13 oni wszyscy byli bulgarami i wlasnie to mnie zastanawialo, jakim cudem tak daleko ta szkola byla
W "Kamieniu Filozoficznym", podczas podróży do Hogwartu, Hermiona mówi Harry'emu i Ronowi, że już próbowała wykonać kilka zaklęć i się jej udało. Wcześniej, ale nie jestem tego pewna, Ron mówił, że próbował już zaczarować Parszywka, ale mu nie wyszło. I nasunęło mi się kilka pytań: Czy wyście próbowali tego na wakacjach? Czy w jakiejś czarnej dziurze która jest nienamierzalna? Czy namiar funkcjonuje dopiero po rozpoczęciu nauki, a jak masz różdżkę kilka lat wcześniej to możesz sobie czarować bez konsekwencji?
Tak poza tym to świetna seria.
No tak, ale to jednocześnie trochę nielogiczne. Że póki nie zaczniesz nauki w jakiejś szkole magii, to pal licho, czaruj ile chcesz? Żadnych zasad ani nic?
Chyba dopiero jak się zostaje uczniem Hogwartu, zostaje się przydzielonym do domu i się usłyszy i zaakceptuje regulamin szkoły magii i czarodziejstwa, dopiero wtedy jest się poddanym działaniu namiaru. To tak jak z organizacjami w których dopiero będąc pełnoprawnym członkiem nabywasz prawa ale też i obowiązki i musisz przestrzegać prawa organizacji.
Chodzi mi o to, że dlaczego oni mają prawo czarować zanim rozpoczną naukę? Raczej w tym widzę absurd, że nikt jakoś nie nadzoruje, czy dzieci nie wykorzystują tego czasu na nielegalne uprawianie czarów.
Bo pewnie i tak do tego czasu nie potrafią czarować świadomie a i nikt ich tego zapewne nie uczy. ponadto nie mają różdżki. To pewnie trochę tak jak z prawem jazdy. Jak masz 16 lat nie masz prawa jeździć ale jak ukradniesz rodzicom samochód i coś nim nawywijasz to twoi rodzice za to odpowiadają (mówiąc w uproszczeniu). A gdy masz prawko to odpowiadasz sam za siebie. Pewnie podobnie jest tutaj że w momencie jak dostajesz różdżkę i przydział do Hogwartu dopiero wtedy sam odpowiadasz za siebie.
Ale w wypadku kiedy jesteś takim dzieckiem mugoli jak Hermiona, masz różdżkę, książki, jeszcze nie jedziesz do Hogwartu, ale uczysz się czarów i je ćwiczysz i ci się udają to co, potem żadnych konsekwencji? Dla nikogo? Normalnie sobie czarujesz jeśli chcesz? (Pamiętaj, że Hermiona mówiła, że te czary się jej udały)
Swoją drogą ja to się zastanawiałem jak ,,niski czarodziej" - ojciec Hagrida który był przez swojego 6 letniego syna trzymany na ramieniu (albo sadzany na szafie), mógł no... zapłodnić olbrzymkę mającą ponad 20 stóp tj ponad 6 metrów...
Swoją drogą ciekawe jak to wyglądało w drugą stronę kiedy 7 metrowy olbrzym brał się za powiedzmy 1,60 m czarownicę... co oni, szli do kliniki in-vitro ?
Swoją drogą jak ojciec Hagrida związał się i dogadał z Olbrzymką... przecież Olbrzymy były dość głupie i dość agresywne a przede wszystkim dość proste. Co więc kierowało (zapewne) wykształconym inteligentnym czarodziejem żeby związać się z no niezbyt inteligentną istotą
Sigurdowy Też się nad tym zastanawiałam już, to ciekawe😁
Ale wtedy czystej krwi olbrzymy musiałyby się chyba rodzić przez cesarskie cięcie albo przez jakiś magiczny sposób porodu. Hmm coś mi przyszło na myśl. Albo pan Hagrid używał zaklęcia powiększenia - na całego siebie albo wiadomą część ciała, albo może wypił eliksir wielosokowy aby osiągnąć odpowiednie rozmiary (o ile ten eliksir dało się przygotować z włosów olbrzyma), albo może były eliksiry kurczące i matka hagrida wypiła eliksir po którym się skurczyła ?
Swoją drogą czy kobieta po wypiciu eliksiru wielosokowego z włosem mężczyzny zamieniwszy się na godzinkę w mężczyznę byłaby w stanie zapłodnić inną kobietę ?
...
...
...
Chyba do czarodziejskich praw powinien być dopisany temat - prawo czarodziejów zabrania pytać o sprawy związane z krzyżowaniem się ludzi i olbrzymów oraz szeroko pojętej tematyki reprodukcji :D
Myślę, że są opowiadania i animacje (niekoniecznie związane z HP), które odpowiadają na to pytanie.
Dwa czary - Vingardium Leviosa i Engorgio ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Czekaj czy ty sugerujesz.... .
...
...
ouuu
...
Ouuu......... I see what you did there ^^ ;)
Jak właściwie działa myślodsiewnia? Jeśli są w niej zapisy wspomnień danej osoby, to po pierwsze - osoba, która wchodzi do myślodsiewni powinna je widzieć z perspektywy pierwszoosobowej (czyli np. kiedy Harry wpada do myślodsiewni Dumbledore'a to powinien patrzeć oczami Dumbledore'a, bo to jego wspomnienia). Po drugie - powinno tam być tylko te wydarzenia, których dana osoba była naocznym świadkiem. A tymczasem w "Najgorszym wspomnieniu Snape'a" Harry łazi, gdzie chce i przysłuchuje się rozmowom swojego ojca z kumplami, których Snape nie słyszał, więc jak mogłyby się znaleźć w jego wspomnieniu?
To zupełnie jakby wchodzący do Myślodsiewni był fantomem w przeszłości, a nie w czyimś wspomnieniu z tej przeszłości :D
Nie wiadomo, może Snape miał magiczne uszy i słyszał ich rozmowę
Tylko, że problem właściwie sięga nawet dalej - jakim cudem Harry był w stanie zaobserwować wszystkie te szczegóły w trakcie egzaminu i po nim (zabawę Jamesa zniczem, zachowanie Syriusza i obserwującej go dziewczyny na egzaminie, innych przyjaciół Jamesa itd.) skoro Snape tego wszystkiego nie widział - był wpatrzony w swój pergamin na egzaminie i książki na błoniach.
To po prostu kolejny absurd, nie da się tego wytłumaczyć
Ciekawe swoją drogą jak daleko Harry mógłby odejść od Snape'a w tym wspomnieniu - czy mógłby np. pójść i połazić po zamku? Bo jeśli tak, to wtedy rodzi się inne pytanie - po co Hermionie był zmieniacz czasu, skoro mogłaby wejść w swoje wspomnienie i pójść na inną lekcję (i nikt by jej nawet nie zauważył! :D)
Jeśli chodzi o Hagrida i wiarę Harrego w jego "czarodziejstwo", to jak to wyglądało u Hermiony? Rodzice mugole, a dziecko? Poza tym samo to jak "głupi mugole" posłały swoje dziecko do szkoły, w której nauczyciele to czarodzieje? Jaki normalny człowiek wziąłby tę informację na poważnie? Napewno nie ja...
Gabriela Piątek przodek Hermiony najprawdopodobniej był harłakiem. Co do listu z Hogwardu przyniósł go jakiś nauczyciel i udowodnił istnienie magii
Kuba Wróbel aaa chyba że tak :D dzięki za odpowiedź :)
Mogła używać magii nieświadomie, tak jak było u Harrego.
Co to jest Hogward? Jakiś brat Hagrida?
-Dzień dobry. Pańska córka jest czarodziejką, więc powinna najbliższe 7 lat na edukacje w szkole magii.
-Ale jak to? Nie pójdzie do liceum, na studia, a później do normalnej pracy?
-No nie. Będzie się uczyć jak nawalać światełkami kijka i robić różne rzeczy w ten sposób.
-Ok. Nie ma sprawy.
Ja już w gimnazjum mówiłam że początek kamienia filozoficznego wygląda tak naprawdę tak:
Mężatka bierze pod opiekę syna, swojej tragicznie zmarłej siostry. Zajmuje się nim, sprawuje opiekę... I nagle przychodzi do niego dziwny list. Rodzina to olewa, ale sytuacja się powtarza. Rodzina jest przerażona i ucieka, żeby nikomu się nic nie stało. Zaszywają się na jakimś końcu świata, ale pewnej burzowej nocy i tak przychodzi wielki, straszny gość i zabiera ich wychowanka.
Jeśli odrzucimy fakt że chodzi konkretnie o Dursleyów, mamy tu materiał na nie zły horror, albo przynajmniej thriller psychologiczny.
Co do turnieju i streamów: na światowych mistrzostwach quiditcha były takie telebimy, dziwne, że ich nie wykorzystali.
Ojoj
Ravenclaw i Hufflepuff tu nie ma żadnego połączenia! Krukoni to co? Inteligentni są a Puchoni to ciepłe kluchy. - Czuję się urażona, jestem dumną hybrydą Ravenpuff
Idk może to działa na zasadzie czym bardziej inteligentny jesteś tym mniej kochasz ludzi
Jejj kolejny odcinek, kocham tak jak wy harrego pottera i wiem o nim chyba wszystko ale i tak wasze odcinki są ciekawe
Ps. Wiedzą jak ubierają się np. Kobiety bo spojrzymy na bal bożonarodzeniowy tam każda z dziewcząt miała suknie na sobie
14:41 Snape zawsze mówi że przepis macie na tablicy a przypomnę że do 6 roku eliksirów uczy snape. Na 6 roku przychodzi slughorn i mówi róbcie z podręcznika a w podręczniku mają źle więc Snape sobie poprawił i na tablicy zapisuje dobrze 🤠
Dla mnie największym absurdem był ostatni rozdział Czary Ognia i ogólnie prawie cały Zakon Feniksa. A mianowicie:
Knot nie chciał uwierzyć że Voldemort się odrodził, nie miał dowodu oprócz słowa Pottera, ponieważ jego dementor wyssał duszę z Bartiego Craucha. Wiemy też że nie wierzył Harremu ALE przecież w magicznym świecie jest wiele sposobów na udowodnienie czegoś. Mógł np. podać Harremu veritaserum ALBO wyciągnąć z niego wspomnienie ALBO w ostateczności cofnąć się) 🙂
Panda Nox Knot bał się utraty władzy, dlatego łatwiej było zamiatać sprawę pod dywan, a chyba komuś nad nim nie chciało się nic z nim robić do końca piątej części.
Candy Sweetie wiem, chodzi o to że mogli się upommieć (Harry i Dumbledor) o to że jest możliwość udowodnienia prawdy.
Po pierwsze żeby nie stracić władzy to łatwiej było mu uznać, że Harry i Dumbledore bredzą. A po drugie, veritaserum...Przyjmijmy, że Harry walczył z jakimś czarodziejem i uznal, że to Voldemort (choć w rzeczywistości byłby to ktoś inny). Skoro Harry byłby pewny, że to Tom to pod wpływem veritaserum tak by powiedział. I Knot po podaniu mu tego eliksiru pewnie właśnie w taką rzeczywistość by szybciej uwierzył niż w powrót Voldemorta.
W piątej części dowiadujemy się, że czarodzieje potrafią czytać w myślach i Snape jest jednym z największych ekspertów. W szóstej dowiadujemy się, że Dumbledore też potrafi zaglądać do umysłów.
Dziwi więc, że Knot nie zatrudnił nikogo żeby prześwietlił Harryego w sprawie powrotu Voldemorta. Dziwi też czemu Snape i Dumbledore przesłuchują Bartyego Croucha za pomocą Veritaserum.
Może eliksiry w 6 i 7 klasie były na tyle potężne że instrukcje faktycznie posiadały jakiś ,,wentyl bezpieczeństwa" i miały zmienione instrukcje albo pominięte pewne czynności i były zatem swego rodzaju etiudą w przyrządzaniu magicznych wywarów. Bo jak ktoś przytomnie zasugerował, podawanie PEŁNOPRAWNEGO przepisu na wywar żywej śmierci 16 letnim młodym czarodziejom (a wiadomo że wtedy hormony buzują etc.) mogłoby się skończyć nieciekawie. To tylko wybitnie wybitny umysł był w stanie nie dość że zauważyć że te instrukcje nie prowadzą do PRAWDZIWEGO efektu, to jeszcze znaleźć POPRAWNE rozwiązanie przepisu na eliksir zawierający PEŁNOWYMIAROWE właściwości. Potter był dobry z eliksirów ale nie był intuicyjnym geniuszem. Granger była świetna w eliksirach, ale pod względem ,,odtwórczym" tj ścisłego trzymania się instrukcji więc też chyba sama by na to nie wpadła co i jak pozmieniać. Ponadto Hermiona chciała być dobra/najlepsza we wszystkim a może w przypadku poziomu jaki osiągnął Książę Półkrwi było to wybitne wręcz skoncentrowanie się na eliksirach, taka ultraspecjalizacja
Ktoś powinien podesłać wasze odcinki z absurdami J.K.Rowling i niech się tłumaczy 😂😂⚡⚡
Ciekawe jak by ich zrozumiała XDDD 😂😂😂
@@__.cloud.___.bby.__4422 napisy by się dodało
@@teczawy No wsm XD
A skąd niby Harry umie pływać? Przecież w hogwarcie sie nie uczył...
@@gallanonim5696 harry przed hogwartem chodził do mugolskiej szkoły
W kontekście Expelliarmusa. Bodaj w 5. części, Bellatrix mówi, że żeby faktycznie sprawić ból Cruciatusem, trzeba tego bardzo chcieć. Po klątwie rzuconej w słusznym gniewie bardzo szybko się podniosła. Może jednak intencja rzucającego zaklęcie ma znaczenie?
Na jakiej zasadzie działają różdżki. W 5 tomie Harry potrzebował światła i nie mając różdżki w ręku wymówił zaklęcie po czym różdżka się zapala. Dlaczego w takim razie nie można było przywołać różdżki?
To niekonsekwencja. Można przywołać różdżkę, tak jak wszystko inne zaklęciem _Accio._ Tzn. nie każdy może, bo magia bezgłośna i magia bezróżdżkowa są trudne, ale części czarodziejów w uniwersum HP nie potrzebuje różdżek do czarowania. Prawdopodobnie zarówno wymówienie zaklęcia na głos, jak i użycie różdżki (zarówno przez samą jej obecność, jak i wykonywanie gestu) wzmacniają koncentrację i pomagają przeciętnie uzdolnionym osobom. De facto Harry powinien wywołać kulę światła w powietrzu, ale być może to zaklęcie działa konkretnie na różdżki.
Powtórzę pytanie:
Dlaczego w Więźniu Azkabanu Syriusz i Remus nie przetransmutowali z powrotem Petera w szczura? Mogli go włożyć do jakiejś "wyczarowanej klatki" i byłoby mniejsze ryzyko że ucieknie, tak jak zrobiła to Hermiona z Reetą Skeeter w Czarze Ognia.
Pewnie o tym nie pomyśleli. Poza tym trzeba było się pokazać z Peterem w ludzkiej formie, bo gdyby ochrona Hogwartu/nauczyciele zobaczyli że błonaimi idzie Syriusz Black natychmiast zostałby zaatakowany bez możliwości wyjaśnienia. W końcu cały świat czarodziejów ścigał ,,groźnego mordercę Syriusza Blacka" a nie Petera Pettigrew'a.
Sigurdowy
Też prawda. Przede wszystkim Remus mógł się wcześniej kapnąć o tym że jest pełnią i np. od razu zaprowadzić Petera do zamku a dopiero później wyjaśnić wszystko Harremu
Mogli też użyć Petrificus Totalus
Można go było spetryfikowac albo założyć mu kajdanki czy chociażby sznur żeby Glizdogon nie uciekł, ale widać w czarodziejski świecie HP najprościejsze rozwiązania nie są preferowane.
Jeśli chodzi o te różdżki to rozbrajanie działa tylko na czarną różdżke. Pozdrawiam ;)
Mnie zawsze dziwił niemal całkowity brak literatury i sztuki w świecie HP. Poza podrecznikami do nauki magii, bajkami dla dzieci i książkami Lokharta z gatunku "Beata Pawlikowska" nikt niczego w tym świecie nie czyta. Hermiona jest molem książkowym, ale czyta tylko podręczniki, historię magii itp., nie fabuły. Nie istnieje coś takiego jak literatura piękna, a książki mugoli z zasady są "be", więc... prędzej czy później zaczęłabym się tam nudzić. Świat bez książek?
Dokładnie. Nie znam kujona w wieku Hermiony, który nie czytałby beletrystyki. Dopiero na i po studiach tacy się pojawiają, bo brakuje im czasu. Co do sztuki są rzeźby i obrazy, ale beletrystyki nie ma.
W „Więźniu Azkabanu” Harry spada z miotły, a ona roztrzaskuje się na kawałki. Okazuje się, że nie da się już jej naprawić, choć to tylko kawałek kija, który możnaby złożyć w całość jednym Reparo. Po jakimś czasie Harry dostaje Błyskawicę i dowiadujemy się, że zanim Harry jej dosiądzie, trzeba rozebrać ją na części i sprawdzić, czy nie jest pod wpływem złych zaklęć.
Czyli co? Nimbus 2000 był zbyt kiepski, żeby go rozwalić, a Błyskawicę już da się poskładać do kupy?
Poza tym, jeśli Dumbledore był posiadaczem czarnej różdżki, która wszystko jest w stanie naprawić, a on, w przeciwieństwie do nas teoretycznie wiedział, że ją posiada, to dlaczego nie pozbierał kawałków i nie scalił ich?
zuza ambroży czym innym jest rozłożenie i złożenie w całość nowego przedmiotu, a czym innym złożenie potrzaskanego. Na przykład nie ma problemu ze złożeniem nowego łóżka z Ikei ale myślę, że takiego zrzuconego z 30 metrów to już byłby problem 😊
+Joanna Bazior Nie mówimy o realnym świecie, tylko uniwersum, gdzie _Reparo_ łata wszystko bez śladu. To trochę jak _Władca Pierścieni._ gdzie Elrond walnął młotkiem w potrzaskany miecz i był jak nowy, mimo, ze z punktu widzenia kowalstwa to nie ma sensu (da się połączyć kawałki połamanego miecza, ale będzie osłabiony na łączeniach, lepiej na nowo przetopić cały)
Wielkolud z brodą wali w twoje drzwi
Mówi Ci że jesteś Czarodziejem
Grozi twojemu wujowi różową paradskolą
Harry:Brzmi spoko
Xd
Zjadlabym stek z hipogryfa
Marian Marjanusz wtf
Wiemy czym Hagrid się żywi bo co się stało z tymi innymi hipogryfami
Biedny hipogryf postawmy mu znicz😥
1:45 A co odpowiecie na pytanie "Co jest początkiem, feniks czy ogień"
(Wiem data)
Koło nie ma początku.
No właśnie, te zagadki nie są wielce oczywiste. Przeciętny gryfon, puchon czy ślizgon nie zawsze rozwiąże takie zagadki. Krukoni wyrużniają się wielką inteligncją i KREATYWNOŚCIĄ. Założe się, że inny uczeń na pytanie powyżej odpowiedziałby "ogień" lub "feniks"
Dlaczego jęcząca Marta nikomu nie powiedziała jak zginęła ? przecież była w toalecie praktycznie cały czas , a mogłoby to pomóc w znalezieniu go i komnaty tajemnic , poza tym Hogwart podobno był przeszukiwany kilka razy żeby znaleźć komnatę tajemnic , tak więc Duchy pewnie też pomagały w poszukiwaniach , jedyne wytłumaczenie to to że nikt ją o to nie pytał , ale tak właściwie dlaczego ? W Hogwarcie zginęła dziewczynka i żaden nauczyciel nie pomyślał o tym żeby zapytać jej ducha co się tak właściwie stało , a potem drogą dedukcji dojść do tego że zabił ją bazyliszek ? . ps : wysyłam ten absurd 5 raz ale nie tracę nadziei xd
Z tego co kojarzę to Marta nie do końca wiedziała co ją zabiło
Mateusz Pietryga łatwo było ją rozdrażnić i zawsze jak chciała o tym opowiedzieć, coś było nie tak i uciekała wkurzona
no i najważniejsze nie mamy pewności czy ktoś wogóle wpadł na pomysł żeby ją zapytać ot takie przemyślenie bo pamiętajmy że była nawet zaskoczona kiedy Harry się spytal
Ona nie wiedziała co ją zabiło i skąd się to wzieło, bo jak wrzasneła na Harrego kiedy spytał ją o to: skąd mam wiedzieć, przecież płakałam!🤷♀️😇
BONUS - skoro już otwarłem "Kamień Filozoficzny" i przepisałem spory kawałek rozdziału... Odnośnie adresowania listów przez sowy. Był to chyba taki "psikus", żeby Dursleyowie nie wcisnęli Harry'emu kitu, że to pomyłka.
"- Gdzie jest mój list? - zapytał Harry gdy tylko wuj Vernon przecisnął się przez drzwi. - Kto do mnie napisał?
- Nikt. List zaadresowano do ciebie przez pomyłkę - oświadczył krótko wuj Vernon. - Spaliłem go.
- To nie była pomyłka - powiedział ze złością Harry. - Była na nim moja komórka."
znaczy też jest tak, że wiele dzieciaków w okolicach 13tki chciałoby być bohaterem i tak dalej, ale Hagrid wygląda jakby się spod całodobowego się urwał. a też smutne jest to, że Rowling właśnie ukazała reakcję pełną wiary i naiwności za... dobrą. a reakcję "wait wait wait, jaka magia" za reakcję Riddle'a, ślizgona, postaci negatywnej. noż do cholery.
No. Jesteś z wujostwem na wakacjach. Do chaty wchodzi facet z długimi, skołtunionymi włosami długą, zaniedbaną brodą i twierdzi, żebyś poszedł z nim, to będzie fajnie. Co robisz? Idziesz! 2 dni później przypadkowy pijaczek znajduje twoje nagie od pasa w dół zwłoki w rowie przydrożnym.
No można to wytłumaczyć tym, że wokół Harry'ego dzieją się dziwne rzeczy, jak znikającą szyba, czy przenoszenie się w inne miejsce, ale rany! Ok. Magia istnieje. fajnie. czy to powód, żeby ufać dziwnym, zarośniętym facetom?
Ponad 20 minut. O.O Nie obejrzę tego przed pracą. x'D
W końcu 10-ty odcinek!
Zamknąć go w 15 min. byłoby zapewne niewybaczalnym posunięciem! :D
Nie, żebym narzekał. To po prostu szok kliniczny.
Dla nas też! :D
3:00 na pottermore wyszło mi że jestem puchonką. Dzięki czytaczu :3
McGonagall weszła do pokoju podając odpowiedź na zagadkę, a Krukonką nie była. Jeśli Krukon nie znał odpowiedzi, to czekał, aż ktoś przyjdzie i będzie ją znał, bo "będzie mógł się czegoś nauczyć". Tutaj za bardzo absurdu nie widzę :) Teoretycznie znając hasło / rozwiązanie zagadki, każda osoba mogła wejść do pokoju innego domu (przykład: Syriusz, który był niepożądany znał hasła, wszedł do pokoju Gryfonów).
14:10 Szafka Czytaczątka ^^ Cudny argument XD
wiele lat juz minelo od wstawienia tego filmu, ale co do eliksirow mam wytlumaczenie. Kiedy to sie wydazylo wazyli eliksir zywej śmierci. Chodzilo prawdopodobnie o to zeby uczniowie nie mieli mozliwosci sie pozabijać😌
Proszę zróbcie podobną serie o Percym Jacksonie❤️
Albo o różnicach między książką a filmem, bo film jest fatalny w porównaniu do książki😕❤️
13:45 Jeśli chodzi o instrukcje to raczej było przez nauczyciela, bo snape nienawidził i faworyzował ślizgonów, a slughorn, raczej tylko z 10/5 uczniów, a nie jak snape jakieś 20/30 lub mniej, wracając do slughorna to harry raczej miał średnie emocje do niego, a snape nienawidził
Te 33 łapki w dół to od Cedrik'a i jego fanek:')
Harry wbrew pozorom był niezły z eliksirów, co pokazał podczas SUM - a z którego dostał Powyżej Oczekiwań. Powodem niepowodzeń na eliksirach był Snape. Nienawiść do Harry'ego powodowała, że gnębił naszego bohatera. Ośmieszanie na każdej lekcji powodowało, że Harry przestał się starać, bo wiedział, że nie da rady zrobić czegokolwiek bez kpin ze strony znienawidzonego nauczyciela. W momencie w którym na sali nie było "Nietoperza z lochów" Harry poradził sobie dobrze.
2:54 Data itp, ale mi się smutno zrobiło. Jestem puchonką😔
Czytaczowa też 😂
To raczej był taki żart
@@gloriagawinek4497 Nie zrozumiałam 😅
To była taka grubo-ciosana ironia, i think
Co do listów do Harry’ego w pierwszym tomie, to wystarczyło wysłać wyjca…
Krukoni łączmy się!
"Menelku brodaty"... uśmiałem się nieźle. Strasznie dużo tych absurdów wychodzi - tak prawdę mówiąc. Pozdrawiam serdecznie :)
Jeśli chodzi o Turniej Trójmagiczny - Fleur nie ukończyła drugiego zadania, ale i tak mogła wejść do labiryntu i wygrać turniej. To znaczy, że jeżeli komuś nie chciałoby się nic robić podczas pierwszego i drugiego zadania to i tak może sobie wygrać. Cała czwórka mogła sobie w takim razie odpuścić te pierwsze zadania i stanąć tylko przed trzecim, wszyscy weszliby razem, mieli równe szanse, a nie narażaliby życia w poprzednich zadaniach :)
To znaczy, ok, ja rozumiem, że to decydowało o kolejności wchodzenia do labiryntu, ale przecież jak któryś z uczestników skręcił nie w tą dróżkę to i tak tracił mnóstwo czasu, więc to nie grało aż takiej roli. Tak szczerze to i tak każdy miał równe szanse :) No ja tam na ich miejscu bym wolała iść sobie spokojnie tylko na trzecie zadanie :D
Avilla to chyba nie do końca tak działa. uczestnik był związany kontraktem z czarną ognia i musiał chociażby podjąć próbę wykonania zadania. nie mógł sobie zadania tak po prostu odpuścić. a to że nie dał rady wykonać zadania cóż - obdzierało go to ze sławy i splendoru i powodowało niezadowolenie swojej szkoły. bo w turnieju chodziło też o pokazanie różnych technik radzenia sobie z sytuacją, w zależności od szkoły. To było takie porównywanie jakiej magii użyją czarodzieje z Hogwartu, jakiej magowie z Durmstrangu a jakiej adepci z Beuxbaton
Absurd, który rzucił mi się już jak byłem jeszcze gówniarzem i pierwszy raz czytałem HP i KF... Dumbledore jest proszony przez swojego ziomka o pomoc w ukryciu kamienia. Hagrid bierze go z Banku 31.07. Jest rozpoczęcie roku i dyrcio mówi "ban na korytarz na 3.piętrze". No spoko. Potem w międzyczasie trójka dzieciaków trafia tam i widzi Puszka Okruszka i ucieka, ale jedno z nich zaobserwuje, że stoi na klapie. Potem w Hallowen jest wypuszczony troll i HP podejrzewa, że przez Snape'a, bo chciał się tam zakraść. Jest Boże Narodzenie, dyrcio podsyła Potterowi pelerynę, a ten węszy i znajduje Zwierciadło. No brzmi tak sensownie... Ale zaraz? Gdzie był Kamień wtedy? Na samym końcu korytarza? No to fajnie, bo wtedy lustro go nie chroniło. W lustrze? No to po co psy, szachy i reszta wtedy? Czy może Dumbledore trzymał go na podłodze na końcu korytarza aż w końcu uznał, że przeniesie tam lustro i użyje go do ukrycia Kamienia? Czy może dumał sobie dobre pół roku, by w końcu wymyślić taki sposób? A może odkrył jakieś zagrożenie? No ale skoro Flamel zgodził się zniszczyć Kamień po próbie kradzieży to wtedy też by była taka jego wola? No i samo "odkrycie" przez HP Zwierciadła... Czy Dumbledore to zaplanował? Jeśli tak to po co? Przypuszczał, że HP będzie próbował odszukać Kamień, by zapobiec złodziejowi? No to nasyłanie 11-latka na dorosłego czarnoksiężnika (który swoją drogą włamał się do Gringotta) to dopiero nieodpowiedzialność. A może dyrcio sam chciał popatrzeć w lusterko? To też nieodpowiedzialne.
No i jeszcze jedno - każdy nauczyciel dołożył coś od siebie... No ale kiedy? Zwierciadło przeniesiono długo po tym jak był tam Puszek. I co Dumbledore robił? Wchodził tam, grał na gitarze elektrycznej, potem użerał się z pnączami, potem jeszcze łapał na miotle klucz, pokonywał trolla i rozwiązywał zagadkę i to wszystko targając pod pachą lustro? Czy znał jakieś "skróty"? Jeśli tak to czy to było mądre, takie skróty robić? Skoro on je znał, to mógł to odkryć każdy...
I już na sam koniec... Co Puszek jadł? No w końcu to żywy pies, więc żreć też musiał...
I to tylko jeden z wątków absurdalnych z I części, a jeszcze sporo ich pozostało. I jeszcze w pozostałych 6 częściach.
Kto obraża puchonów ten jest wrogiem puchonów!!!!
😂😂😂
Dokładnie
Kim są puchoni?
@@generaminutemenow676 przeczytaj harrego pottera
@@iketeru9257... naprawdę?
Czekałam cały tydzień! Poprawiliście mi humor :) Niech ta seria szybko się nie kończy
super filmik jak zawsze
no, ale z eliksirami to jest jak z przepisami na jakieś danie - np naleśniki - jedni najpierw wbijają jajka, inni mokre składniki mieszają z suchymi, inni suche z mokrymi, jedni robią na oleju, inni na maśle, jedne przepisy są super łatwe, inne zagmatwane. I to był mega ciężki eliksir, a Snape znalazł takie skróty i ułatwienia.
1. Po co Dumbledore tak bardzo chciał wspomnienie Shulghorna skoro domyslal się, że ten wyjawił Voldemortowi czym są horkruksy
2. Czy jeśli ręka z pucharem przenikała do wnętrza misy z eliksirem chroniącym horkruksa to nie mogli po prostu wyciągnąć medalionu udając ze nabierają eliksiru z dna miski?
3. Albo o prostu wylać tego eliksiru. W rodziale jest scena w której Harry przytrzymuje puchar żeby nic się nie wylało.
4. Jeśli aquamenti nie chciało zadziałać po nalaniu do pucharu mógł: albo wyczarować sobie inny puchar, a jeśli nie umiał to strzelić strumieniem wody prosto w Dumbledore'a. Może i to niezbyt kulturalne rozwiązanie, ale powinno zadziałać
1. Nie chodziło o samo powiedzenie o horkruksach, z oryginalnej rozmowy można było wywnioskować więcej, np. ile Riddle zamierza ich stworzyć.
1. Może Dumbledore nie wiedział jak bardzo Tom Riddle planował rozdzielić duszę i chciał być absolutnie pewny przed tym jak Harry stoczy ostateczną bitwę ? numerologia była bardzo ważna w świecie Harrego Pottera, a i do dzisiaj jest tak że np 3 jest liczbą boską 4 to liczba oznaczająca całość, 5 też jest dobrą liczbą (pentagram, silne pęta magiczne etc) 7 jest liczbą szczęśliwą itd. Więc trzeba było wyczuć na ile części się Voldemort rozszczepił - bo czemu nie na 14 ? Poza tym Dumbledore pewnie chciał wiedzieć o czym rozmawiali aby wyczuć jakiego typu przedmioty mogłyby zainteresować młodego Riddle'a aby przetransponować tam cząstkę duszy.
2. Pewnie było jakieś ograniczenie magiczne na zasadzie nie ilości cieczy znajdującej się w sadzawce, a na ilość porcji jakie musiał przyjąć pijący. Inaczej wylewana mikstura wracała by do stanu sprzed wypicia. I każda spożyta dawka miała pogłębiać rozpacz, uderzać mocniej, doprowadzać człowieka na dno mentalne. To miała być tortura ale też system zabezpieczający (żaden system zabezpieczenie nie jest nie do złamania, ale czasami trzeba dużo poświęcić aby system złamać - zresztą Voldemort miał jakiś fetysz na punkcie poświęcania czegoś stąd wchodząc do jaskini trzeba było poświęcić krew - ciało a teraz umysł - duszę)
3+4. - to jest dobre pytanie. czemu Potter nie próbował wyczarować jakiegoś kubka albo przekształcić kamień w kubek ? chyba znał się na tyle na transmutacji że mógłby po prostu zmienić kształt danego materiału i wtedy nalać tam wodę
Nikola Jaśkowiec To czwarte mnie zawsze zastanawiało. Normalnie jakby pił z kranu. Ale to Pan Dyrektor musi być kulturalnie 😔
4. Mógł też poprostu nalać wodę do rąk. Pozatym woda z brudnego, zaklętego jeziora, w którym pływają martwe ciała napewno było pyszna, świerza i nie trująca.
+Sigurdowy Nie mógł wyczarować kubka, bo po prostu nie potrafił. Przypominam, że mówimy o uniwersum, gdzie każde działanie było zaklęciem. To nie Marvel, gdzie Iceman był kriomantą i potrafił stworzyć z lodu co chciał.
1:30 Puchoni musieli wystukać konkretny rytm na konkretnej beczce
6:40 strasznie żylaste są te skrzydełka
9:50 namiar
10:45 mieli sporo kasy przeznaczonej na korespondencję, więc musieli słać do oporu
19:00 ale od bilardu i curlingu (czajniczków na lodzie) to się odtentegujcie, to fajne sporty
Uwielbiam waszą serię, ale jak słuchałem od 19:14 to aż nie dowierzałem jak dużo rzeczy wam "umknęło" - radzę przeczytać ponownie początkowe rozdziały Kamienia Filozoficznego, lub chociaż obejrzeć film, bo wyglądało to zupełnie inaczej i nie ma tu żadnego absurdu.
Fragmenty rodziału czwartego "Kamienia Filozoficznego" - "Strażnik kluczy"
1. "przychodzi człowiek, mówi, że jesteś czarodziejem - idę z nim". No nie, nie, nie!
"Drzwi otworzyły się tak gwałtownie, że wypadły z zawiasów i z okropnym łoskotem wylądowały na podłodze. W otworze wejściowym stał olbrzymi mężczyzna. [...] Olbrzym wcisnął się do środka garbiąc się, żeby nie zawadzić o sufit. Pochylił się, podniósł drzwi i z łatwością osadził je z powrotem w zawiasach. [...] Sięgnął ponad oparciem sofy, wyrwał wujowi Vernonowi strzelbę z rąk, zawiązał ją w supeł z taką łatwością, jakby była z gumy i cisnął w kąt."
No faktycznie, gdyby faktycznie miał złe zamiary to Harry miałby dużo do gadania...
2. Dalej Hagrid przez parę akapitów ochrzania Dursleyów za to, że nie powiedzieli prawdy o jego rodzicach na co Vernon odpowiada "stop! zabraniam Ci!", zanim Hagrid wypowiedział " Harry... jesteś czarodziejem". Skoro Vernon, delikatnie powiedziawszy srał po gaciach przed Hagridem chciał mu zabronić powiedzenia o świecie magii to chyba coś było na rzeczy, nie?
3. Harry nie od razu uwierzył Hagridowi, a ten co nieco mu "zademonstrował":
"- Czym jestem? - wydyszał Harry.
- Czarodziejem ma się rozumieć [...]
- Co to znaczy, że oczekują mojej sowy?"
4. Dursleyowie przyznają, Hagridowi rację - wiedzieli o magii i całe życie okłamywali Harry'ego:
"-On nigdzie nie pójdzie. [...] Kiedy wzięliśmy go pod nasz dach, przysięgliśmy sobie, że położymy kres tym bzdurom - powiedział wuj Vernon - że wyplenimy to z niego! Czarodziej, też mi coś!
- Wiedzieliście? - zapytał Harry. - Wiedzieliście, że jestem czarodziejem?
- Wiedzieliście, wiedzieliście! - zaskrzeczała nagle ciotka Petunia. - Oczywiście, że wiedzieliśmy! A niby jak mógłbyś nim nie być, skoro moja przeklęta siostra była tym, kim była? Ona też kiedyś dostała taki list i zniknęła, żeby pójść do tego... do tej szkoły... i wracała w każde wakacje do domu z kieszeniami pełnymi żabiego skrzeku, zamieniając filiżanki w szczury. [...] ... a potem, proszę bardzo, wyszła i wyleciała w powietrze, a ty wylądowałeś u nas!
- Wyleciała w powietrze? Mówiliście, że zginęła w wypadku samochodowym!"
5. Harry dalej nie dowierza w to co słyszy - Hagrid podaje jako argument niekontrolowane używanie magii w sytuacjach zagrożenia:
"W oczach Hagrida pobłyskiwało ciepło i szacunek, kiedy patrzył na Harry;ego, ale ten, zamiast czuć się mile połechtany czuł tylko, że to wszystko jest jakąś okropną pomyłką. On czarodziejem? Niby jak? Dudley znęcał się nad nim, ciotka Petunia i wuj Vernon wrzeszczeli na niego od rana do wieczora; jeśli rzeczywiście jest czarodziejem, to dlaczego nie pozamieniali się w pokryte brodawkami ropuchy za każdym razem, kiedy zamykali go w komórce pod schodami? Jeśli kiedyś zwyciężył największego czarnoksiężnika na świecie, to dlaczego Dudley kopał go jak piłkę, kiedy tylko miał na to ochotę?
- Hagridzie - powiedział cicho - chyba zaszła jakaś pomyłka. Ja nie jestem żadnym czarodziejem.
Ku jego zaskoczeniu Hagrid zacmokał.
- Żadnym czarodziejem, tak? I nigdy nic się nie działo, kiedy bałeś się czegoś, albo złościłeś?
Harry zapatrzył się w ogień. Teraz, kiedy o tym pomyślał... przypomniał sobie o tych wszystkich dziwnych wydarzenia, które doprowadzały do szału ciotkę i wuja, a które rzeczywiście miały miejsce, kiedy był czymś przerażony lub wściekły... Kiedy ścigała go banda Dudleya, jakoś udawało mu się uciec... a kiedy bał się iść do szkoły z powodu tych okropnie obciętych włosów jakoś mu odrosły... [...] "
6. Dowód ostateczny - Hagrid rzuca czar na oczach Harry'ego:
"Koniec parasola nagle znieruchomiał, wycelowany prosto w Dudleya. Błysnęło fioletowe światło, rozległ się suchy trzask, potem ostry kwik i w następnej sekundzie Dudley tańczył, trzymając się za swój tłusty zadek i wyjąc z bólu. A kiedy się odwrócił, Harry zobaczył zakręcony świński ogonek wystający z dziury w jego spodniach."
Także Harry podobnie jak młody Tom Riddle potrzebował dowodów, by uwierzyć Hagridowi, a ten mu ich dostarczył. No i sami Dursleyowie przyznali Hagridowi rację! Jak gdzieś tu szukać absurdu, to na upartego rzucenie czaru na Dudleya - Hagrid powinien mieć za to problemy.
Świetna seria. Zawsze oglądam z wielkim zaciekawieniem.
Co do 15:35, czyli kwestii różdżek, zawsze rozumiałam to w ten sposób - Czarna Różdżka była jedyna w swoim rodzaju i tylko i wyłącznie ona była faktycznie wierna tylko panu/właścicielowi w danym czasie. Z tego powodu Voldermort był przekonany o konieczności wyeliminowania Snape'a, wierząc, że Czarna Różdżka była wierna właśnie mistrzowi eliksirów i przez to nie działała tak, jak powinna.Logika Czarnej Różdźki jest jednak wyjątkowo zagmatwana, więc może przechodząc do rzeczy:
W pozostałych przypadkach - czyli w przypadkach dowolnych innych różdżek - zaklęcie Expelliarmus jedynie wytrącało z ręki broń przeciwnika, rozbrajając go w efekcie, a tak wytrącona różdżka mogła zostać użyta przez oponenta lub też też nie. Wynika to z faktu, iż zwyczajne różdżki mogły być - teoretycznie - używane przez jakiegokolwiek czarodzieja, ale z jednymi były bardziej, a z innymi mniej kompatybilne. Mam wrażenie graniczące z przekonaniem, że w pewnych momentach książki było przedstawione, jak czarodzieje używali nieswoich różdżek, a Ron przez lata korzystał ze "spadku" swojego starszego rodzeństwa. Ten ostatni przypadek może posłużyć także jako przykład niekompatybilności różdżki z czarodziejem - różdżka ta miała bowiem zawierać rdzeń z włosa jednorożca, co nadawało różdżce cechę lojalności i niechęci do zmiany właściciela, a ponadto wykonano ją z jesionu, co stanowiło gwódź do trumny, jako że różdżki jesionowe służą tak naprawdę jedynie pierwszemu czarodziejowi, którego wybrały. Ron mógł zatem do jakiegoś tam stopnia z niej korzystać, ale co najwyżej z finezją i wdziękiem słonia w składzie porcelany.
Na tym tle również można tłumaczyć stwierdzenie Olivandera, że różdżka wybiera właściciela - wiele z elementów budulcowych tak jak rodzaj rdzenia czy drewno korespondowało (lub też nie) z cechami, które czarodziej reprezentował. Na Pottermore dostępna jest rozpiska, która świetnie to obrazuje.
Jeżeli coś pomyliłam, mea culpa - książki czytałam grube lata temu :) Mam jednak nadzieję, że powyższe informacje są poprawne.
19:15 a czy Hagrid przypadkiem nie udowodnił, że jest czarodziejem, dorabiając Dudley'owi świński ogonek? O ile dobrze pamiętam, Hagrid wyjawił również Harry'emu, że jego rodzice wcale nie zginęli w wypadku, co Dursley'owie w uniesieniu i pod wpływem chwili potwierdzili, "uprzejmie" wygarniając Harry'emu, jakimi to dziwolągami według nich byli i jakim to dziwolągiem jest i on sam. Mając takie dowody i wybierając między zostaniem z nienawistnymi Dursley'ami a ewentualnym ryzykiem pójściem za całkowitym obcym, nie jestem wcale zdziwiona, że Harry podążył jednak za Hagridem.
Listy mogły być tak skrupulatnie adresowane w razie pomyłki sowy. Gdyby sowa się pomyliła albo w mieszkaniu było kilku Harrych (np. ojciec i syn) wiadomo by było, do kogo owa korespondencja należy. :)
P.S. fajny filmik
Klara Śliwa przepraszam, powinnam zmienić imię. Chodzi mi o to, że w domu może być np. dwóch Michaelów.
A czy w domu Harrego jest ktokolwiek, kto nosiłby chociażby to samo nazwisko?
Ja to najbardziej nie mogę zrozumieć idei mieszkania uczniów w Hogwarcie. Uczniowie w wieku 11-17 lat przez 10 miesięcy mieszkają w szkole, wracaj tylko 2 razy do roku na święta i co? Rodzice nie maja z tym problemu? Przecież to okres, w który dziecko dorasta, kształtuj swoją osobowość, a ty wysyłasz je na 10 miesięcy do szkoły i tak na prawdę go nie znasz.
Chwila... Fred i George dali Harremu Mapę Huncwotów. Dobra, świsneli ją Filchowi, ale jak dowiedzieli się jakie ,,zaklęcie" ją uaktywnia? Nie wyglądają na takich bystrzaków jak Hermiona.
Ale nie byli skończonymi idiotami. W końcu założyli swój własny biznes, który przynosił im niemałe zyski. Według mnie to po prostu ogarnęli, że mapa jest pusta nie bez powodu, że pewne ma służyć w jakichś określonych celach. Może po prostu zaczęli do niej gadać co zamierzają z nią zrobić. To w końcu Fred i George xd
Rowling mówiła, że metodą prób i błędów
Też kiedyś poruszyłam tą kwestię - z opowieści bliźniaków wynika, że gdy znaleźli mapę w kartotece woźnego od razu wiedzieli co to jest, co jest dziwne, skoro mapa to autorski wynalazek huncwotów, z którymi bliźniacy nie mili nigdy do czynienia.
Może bliźniacy jakoś się ,,dogadali" z mapą na podobnej zasadzie jak Harry rozmawiał z dziennikiem Toma Riddle'a ? Po prostu trafił swój na swego i mapa się wygadała chłopakom ? To też mogłoby współgrać z metodą prób i błędów na zasadzie:
Fred: aaa poszedłbym do miodowego królestwa po ślimaki gumiaki
George: No ale jest Filch, trzeba coś wymyślić...
Fred: Żeby tylko istniało jakieś przejście którym można by ominąć tego starego durnia
- pojawiło się zaznaczone przejście do miodowego królestwa ;)
@@mouscedess Twórcy mapy Huncwotów, głównie James i Syriusz nie lubili Snape'a więc ich dzieło również go obrażało
Uuuu jaki długi odcinek
Skoro wystarczyło powiedzieć sowie do kogo ma dostarczyć list to czemu nie wysłano losowej sowy z jakims listem do Syriusza i nie zaczęto śliedzić tej sowy?
Skoro w świecie czarodziei wiedzieli, ze Harry mieszka w komórce pod schodami (czyli wnosimy, że był obserwowany) to dlaczego nikt się tam nie pojawił żeby poprawić jego los. CZy specjalnie im zależało żeby się nacierpiał?
A z tym przejmowaniem różdżki przez rozbrojenie jej właściciela to nie było tak, że dotyczyło to tylko Czarnej Różdżki? Bo wiecie, że to najpotężniejsza różdżka na świecie, więc nie "chciała" należeć do kogoś kto został pokonany i przechodziła w ręce tego potężniejszego?
Tak. W dodatku tylko ona była uniwersalna i dostosowywała się do każdego, kolejnego właściciela. Inne można było po prostu zabrać ze stołu i się pobawić, ale działały nieidealnie,, bo nie każde drewno, nie każdy rdzeń i nie każda długość były optymalne dla każdego użytkownika. To jak z butami. Jak moja koleżanka weźmie moje buty do chodzenia po górach to będize mogła w nich chodzić, ale są na nią za duże, w dodatku maja za miękką podeszwę dla niej,
Nemo TheEight dzięki, za potwierdzenie moich przypuszczeń 😊 I zgodzam się co do twojej teorii z porównaniem różdżek do butów, co też fajnie tłumaczy jeden z absurdów z poprzednich odcinków, że mama kupiła Draco różdżkę. Skoro rodzice znając numer buta dziecka i to w jakich butach czuje się najlepiej, mogą kupić dla niego buty to analogicznie - znając charakter dziecka - mogą wybrać dla niego różdżkę.
Gratuluję serii, obejrzałam z przyjemnością. :) dla mnie największym błędem jest poprowadzenie postaci SNAPE'A.
Do rzeczy - mnie zastanawia kompletnie, w moim odczuciu, nieudana rehabilitacja tego bohatera. Harry nazwał syna Albus Severus... Serio?
Snape był w pierwszych tomach kreowany na wrednego nauczyciela, potem wyrażnie widać, ze autorka zmieniła koncepcję (albo za późno, nieudolnie zaczęła dopełniać tę postać). Bo tak naprawdę kim jest Snape?
Doniósł Voldemortowi na małe dziecko (!) a kiedy się zorientował, że chodzi o dzieciaka drogiej mu osoby, zmienił zdanie. Nie dlatego, że to straszne zabijać ludzi (a zwłaszcza malutkie dzieciaczki), ale że jego ukochana jest w niebezpieczeństwie. Ludzkie, ale gdzie w tym bohaterstwo?
Życie w konspiracji - jakże trudno się żyło w Hogwarcie panu nauczycielowi. Ciepłe łóżko, gabinecik, kasa i splendor (podczas gdy taki Syriusz gnił w więzieniu, Lupin biedował jako wyrzutek a James... wiadomo). Gdzie w tym bohaterstwo? Raczej szczęście i umiejętność wyczucia tego, kto w danym momencie jest górą.
Prześladuje dzieci - jako nauczyciel stosuje wręcz mobbing wobec niektórych uczniów (nie tylko Harry'ego). Jest nie tylko niesprawiedliwy, ale wręcz okrutny, choćby dla Neville'a.
Robienie super hiper bohatera z faceta, który sprezentował traumę niejednemu dziecku, donosił mordercy na niemowlęta i zginął praktycznie zaskoczony, w wyniku zbiegu okoliczności (nawet nie to, ze się jakoś świadomie poświęcił czy coś) to dla mnie stanowczo za dużo.
No i teraz biedny Albus Severus, który dostał imię po facecie, za którego czasów torturowano w szkole uczniów (tak ich chronił, a mógł zabić!), trafił do Slytherinu, wspaniałego domu, z którego nie wyszła bodaj ani jedna pozytywna postać (moźe oprócz Slughorna) a jej mieszkańcy wsławili się tym, że szybko uciekali z zamku przed bitwą o Hogwart. (!)
Mnie zastanawia czemu Jemes i Lily nie zabezpieczyli domu tak jak hogwatr aby się tam nie teleportacją
#absurd
Eliza Ch czekaj co?
Uwielbiam wasz kanał , mogę was oglądać cały dzień 😊
4:09 Przecież mają jeansy i koszule pod szatami!!! Mogą zdjąć szaty i gotowe.
Superaśny filmik, jesteście najlepsi. Uwielbiam was...
1) Gdy Ron, Harry i Hermiona uciekają z Banku Gringotta na smoku, wiemy, że lecą bardzo długo, jest im niewygodnie i są spragnieni. Dlaczego nie złapali się za ręce i nie deportowali? A jeśli nie mogli się złapać bo siedzieli za daleko, to dlaczego nie ustalili miejsca spotkania. na przykład skraju lasu nad którym przelatywali albo innego, charakterystycznego miejsca i tam się nie przenieśli osobno?
2) Dlaczego, po tym jak Harry wypowiedział imię tabu i przybyli szmalcownicy, Harry, Ron i Hermiona nie mogli się deportować? Może nie chcieli zostawić dobytku, ale chyba własne życie jest ważniejsze od namiotu z kuchnią, łazienką i pokojem.
Tu jest takie podsumowujące kolejne pytanie, czemu grupa nie miała jakiegoś punktu zbiórki? Właśnie do takiej sytuacji jak powyżej. Wtedy każdy ucieka do miejsca o którym akurat myślał, a po 5 minutach do miejsca zbiórki, na przykład w jakimś lesie.
3) zaklęcia niewybaczalne. Wiadomo, że po ich użyciu trafia się do Azkabanu. Jak ministerstwo dowiaduje się o użyciu takich zaklęć?
Śmiercożercy wyjaśniali, że służyli Czarnemu Panu tylko dlatego, że byli pod działaniem Imperiusa. Czemu tego nie sprawdzano? Nie mieli jakiś czujników czy testów? I teraz nasuwa się kolejne pytanie- jak w takim razie osądzano sprawców? Bo Avada Kedavrę można zauważyć- po prostu osoba jest martwa, ale ciała da się pozbyć. Ale jak z resztą? Imperiusa nie wykryjesz, Cruciatusa pewnie też, zwłaszcza jeśli usunie się ofiarze pamięć.
4) ministerstwo. ma chyba w nosie poszkodowanych i nie zliczymy ile razy wsadzili do Azkabanu niewinną osobę, a wypuścili winną. Dlaczego nie używali Varitaserum? To prawda, robi się je bardzo długo, ale przecież warto. Wtedy nie trzeba by było nawet korzystać z pomocy dementorów
A ciekawe dlaczego jak tak długo lecieli to nie wylądowali na takiej np. Islandii. Jakoś wolne te smoki.
Można zmusić różdżkę do pokazania, jakie rzucano nią zaklęcia
Przed veritaserum też można się było ochronić. aby było skuteczne trzeba je było podać z zaskoczenia
+agusia16-188 ""Lo panie, miesiąc temu mi ukradli i dopiero 2 dni temu dostałem sową, wrobić mnie chcą pewnie"
czyli wystarczy ukraść komuś różdżkę i potem ją komuś podłożyć, umieć się ochronić przed Veritaserum i być mistrzem oklumencji.
I tak oto powstają zbrodnie doskonałe
Hej! Świetny odcinek❤. Ta seria, inne również są rewelacyjne. Właśnie oglądam i coś mnie zastanowiło. Harry od mistrza eliksirów miał Felixa i była to nagroda za uważnie trudnego eliksiru. Jak wiadomo tylko Harremu się udało. Jednak to było tylko w tej klasie. A jeśli więcej osób uważało swoje eliksiry w innych klasach? Na przykład w klasach ma siódmym roku mógł zadać zrobić w 3 trzy godziny eliksir wieloosobowy 😂. Może więcej uczniów miało buteleczkę z Felixem w Hogwardzie? A idąc tym tropem to od ilu lat robił takie „przywitanie”. Chyba, ze była to Jego tradycja pierwszoroczniaków na pierwszych zajęciach z eliksirów tylko był prostszy eliksir do uważania. Pozdrawiam
" Puchoni tylko wyptchają przestrzeń w Hogwarcie"
Puchoni:😶😓😢😭
No to było smutne 😢
W końcu nowy odcinek z harrego ❤️ Kocham tę książkę zarówno wady jak i zalety tej powieści
Taki jeden wyjątek ... Remus Lupin je czekolade 😂😉😆
Uuu dej mi Lupinie kawałek, widziałem ze ta czekolada była perfekcyjna
Sam jest słodki
Najlepsza część❤❤❤❤❤❤
Uśmiałam się 💟💟💟💟
I like the chanel :) bardzo majo jest takich nice youtuberuf jak was.
(Sorry im from germany and not so good and writing on polisch)
Ok nic się nie stalo i tak dobrze gadac
Mnie zawsze ciekawiła kwestia co czyni kogoś POTĘŻNYM czarodziejem? Wiemy przecież że Albus Dumbledore jest NAJPOTĘŻNIEJSZYM czarodziejem na świecie, niektórzy powiedzą że Tom Riddle był POTĘŻNIEJSZY. Ale co o tym decyduje? Liczba znajomych zaklęć? I tak jak walczą to używają góra pięciu. Zaklęcia mają inne efekty w zależności kto je rzuca? Krzesło wyczarowane przez Dumbledora byłoby ładniejsze, trwalsze niż krzesło Hermiony? Albo jak Dumbledore chciałby się napić wody, miałby wodospad od razu? Zaklęcie uśmiercające rzucane przez Voldemorta zabijało bardziej? Jedyne co daje przewagę Voldemortowi to rzekoma nieśmiertelność. Istnieje jakaś magiczna statystyka "mocy" , definiująca POTĘGĘ czarodzieja? Aurorzy są POTĘŻNI? Bo co, bo umieją się pojedynkować lepiej? Ale dlaczego niby, przecież każdy zna te zaklęcia, ba, nawet każdy chyba potrafi je stosować. Co takiego czyni jednego czarodzieja silniejszego od innych? Czy można to jakoś ulepszyć? Jakaś magiczna siłownia gdzie czarodzieje zwiększają swoją siłę? Siłę swoich zaklęć? Czy po prostu jest tak, że rodzisz się i od razu będzie wiadomo że jesteś POTĘŻNYM CZARODZIEJEM.
Ależ tak, istniało coś takiego jak stopnie mocy. Np. krzesło wyczarowane przez Dumbledore'a było eleganckim fotelem, a te wyczarowane przez McGonagall było solidnym, ale zwyczajnym krzesłem i to jest przykład prosto z książki, a obaj używali identycznego zaklęcia. Zresztą w książce mały jasne przykłady - charłaków. Łączyło ich tylko to, że posiadali znikomą moc magiczną, która pozwalała m.in. na transmutację torebki od herbaty. Co do pojedynkowania, można wziąć pod uwagę kilka faktów, które czyniły czarodzieja lepszym. Po pierwsze, liczyła się szybkość reakcji - niektórzy po prostu mieli wrodzony dar do pojedynków, np. Grindelwald, który odbijał zaklęcia i atakował z taką szybkością, że uchodził za wybitnego w tej kwestii. Po drugie, liczy się też siła rzucanych zaklęć. Zaklęcie tarczy rzucone przez takiego czarodzieja, było wytrzymalsze, niż takie przeciętne, które można było łatwo złamać. A jeszcze do tego dochodzi właśnie kwestia znajomości czarów. Np. rzucenie zaklęcia uśmiercającego, wymagało wielu lat treningów i praktyki - nie każdy mógł je rzucić (chociaż w książce widać drobną niekonsekwencję, mianowicie Pettigrew z łatwością uśmiercił Cedryka, chociaż realnie nie miał go kto uczyć. Pamiętajmy jeszcze, że istniały zaklęcia niewerbalne, których również trzeba było się uczyć i w Hogwarcie skupiał się na tym bodajże 5 rok. I poszczególne pojedynki różniły się od siebie. Chociażby w walce z Voldemortem, Dumbledore stosował skomplikowane i potężne zaklęcia. Ale pojedynkowania w dużym stopniu można się również po prostu nauczyć. Przecież GD była w stanie pokonać kilku śmierciożerców, choć wcześniej tworzyli ją uczniowie niezbyt utalentowani i zwyczajnie przeciętni, a już dwa lata później, byli w stanie stawić czoła śmierciożercom w otwartej walce.
W książce istnieje również kilka innych aspektów. Pada określenie, że np. gobliny używają znacznie potężniejszej magii niż ludzie i nie potrzebują do tego różdżki. Bo właśnie - magia to nie jest zaklęcie. Zaklęcie jest tylko sposobem jej wykorzystania z pomocą przekaźnika - różdżki. Bez niej ludzcy czarodzieje byli w większości niemal bezbronni, ale istotom magicznym była niepotrzebna. I właśnie, liczyła się również różdżka. Różdżka używana przez McGonagall została stworzona z myślą o transmutacji, więc była w tej kwestii bardzo użyteczna, a istniały różdżki przeznaczone np. do pojedynków właśnie. I w świecie czarodziejów istniała niestety w większości przypadków dyskryminacja ze względu na czystość krwi. Przedstawiciele starych i szanowanych rodów, które ją zachowywały, byli średnio o wiele potężniejsi, niż przeciętny czarodziej półkrwi. I znów, choć jest to w książce wyraźnie niepisane, to raczej nie widzimy tu konsekwencji ze strony autorki, bo czarodzieje czystej krwi nie różnią się praktycznie niczym od półkrwi.
7:40 a to się nie zaczyna około 11 lat właśnie?
Kocham tą serię!
Nosze kuźwa drugi odcinek z rzędu mnie ,,obrażacie" ostatnio było ,,sowy to najgłupsze ptaki" a teraz ,że Puchoni ( których najbardziej lubię ) są miękkimi kluchami 😐😀
uwielbiam wasze dyskusje :D Jeszcze jak meska czesc tego kanalu (sorki nie znam imion) tak sie ekscytujesz opowiadajac o tych absurdach :D Cos jak z tych slynnych memow "jak mozna" :D
absurdy absurdy absurdy ( tracę powoli nadzieję)
Mam nadzieję, że omówicie te absurdy następnym odcinku ;)
1 ) Kto pochował Lilly i Jemsa - Petunia ?????
2) Kim tak naprawdę była Petunia i Dudley ( ona wiedziała kim są dementorzy a z kolei Dudleya dementor zaatakował. Od kiedy dementorzy atakują mugoli?
3) Czy Umbridge była śmierciożercą??
4) Pierwszy został zabity James ( kazał Lilly uciekać z Harrym) czy to nie powinno zadziałać tak samo jak ofiara Lilly?
5) Po co pociąg do Hogwartu !!?? Czy uczniowie nie mogli korzystać z sieci Fiu??
6) Albus Dumbledore w Insygniach śmierci - spotykamy go na dworcu kings cross - Harry mógł wrócić lub pójść dalej. Czy Dumbledore skoro spędził rok w tym miejscu mógł też wrócić? Dlaczego tego nie zrobił?
7) Klątwa Avada Kedavra - czy Ministerstwo Magi było tak tępe, że nikt nie wpadł na pomysł by opracować przeciw zaklęcie?
8) Czy osoba po zażyciu eliksiru wielosokowego mogłaby wziąć przepowiednię z departamentu tajemnic udając np Lorda Voldemorta?
9) Czy Ron i Hermiona widzieli po II bitwie o Hogwart testrale?
10) Dlaczego Potterowie odmówili Dumbledorowi kiedy zaoferował, że zostanie ich strażnikiem tajemnicy?
11) Czy zauważył ktoś, ze Fredowi i Georgowi złe rzeczy przydarzały się tylko wtedy kiedy byli rozdzieleni?
12) Czy spetryfikowany duch stał się cielesny? Jak można spetryfikować ducha?
13) Dlaczego nie ostrzeżono potterów o voldemorcie używając zmieniacza czasu?
14) dlaczego Dumbledore ( kiedy było już wiadomo kim stał się Tom Riddle) nie uzył zmieniacza czasu tak by Voldemort nie dowiedział się o czarodziejskiej mocy?
15) Świstoklik - czy to bylo odpowiedzielne? co by było gdyby jakiś mugol przypadkowo go dotknął? ( np czy zostałby przeniesiony w miejsce docelowe?? )
16) Co by się stało w przypadku złamania kontraktu magicznego, którym wiązała czara ognia?
17) Pokrewieństwo - Czy Harry był spokrewniony ( ród blacków, ojciec chrzestny) z Malfoyem?
18) Dlaczego Bellatrix i inni śmierciożercy w azkabanie nie postradali zmysłow?
19) Snape przez 6 lat bezskutecznie starał się o posadę nauczyciela obrony przed czarną magią, dlaczego nagle w Księci półkrwi Dumbledore powierzył mu to stanowisko?
20) Malfoy nienawidził Pottera okazywał to przez jawnie przez 6 lat w Hogwarcie. Dlaczego nagle w dworze Malfoyów okazuje się że Draco ratuje Harremu życie?
to by było tyle na dziś :)
1. Zakon Feniksa pewnie.
2. Dementor chciał zaatakować Harrego, Dudley mu się nawinął przy okazji.
5. hpkolekcja.blogspot.com/2000/07/ekspres-do-hogwartu.html
6. Zaświaty pewnie sią rządzą innymi prawami więc Dumbl nie musiał czekać specjalnie na Harrego bo dla niego mogłaby to być chwila
7. Co może być przeciwzaklęciem na klątwę która sprawia że jesteś trupem od razu? Trzeba by było ożywiać zmarłych a wyraźnie podkreślane było, że to niemożliwe
8. Podobno Voldzio nie miał włosów właśnie po to by nikt się w niego nie zmienił xd
9. Pewnie tak
17. Chyba byli daleką rodziną, jakby nie patrzeć to czarodziejów nie było zbyt wiele i chyba prawie każdy z każdym był trochę spokrewniony
18. Bellę na pewno trzymała przy życiu dogłębna miłość do Voldzia
20. Bo kto się czubi ten się lubi 😏
1) Prawdopodobnie tak.
2) Petunia wiedziała o tym, że jej siostra jest Czarownicą i wiedziała o pewnych rzeczach z jej świata. Dementorzy byli po prostu potworami na smyczy.
3) Nie, po prostu była wredna i stuknięta
4) Nie mam pojęcia. widać wg. autorki miłość mężczyzny, do jego żony jest mniej potężna niż matki do dziecka;. Bardzo to wyjaśnia przypadki zasłaniania swoich partnerek przed postrzałem podczas ataków terrorystycznych, choćby przypadek Sonny'ego Meltona
5) Bo stać ich, to szpanują. a po co wielkie konie, okręty itd.?
6) Nie mógł
7) Bo skutkiem była natychmiastowa śmierć, wiec nie dało se tego odwrócić. Jedyne przeciwzaklecie to _Protego Horriblis,_ które chroni przed większością zaklęć
8) Prawdopodobnie nie. Podejrzewam, że zaklęcie, albo zasada/prawo natury, czy cokolwiek, uniemożliwiające to było mocniejsze od eliksiru.
9) Testrale mógł zobaczyć każdy, kto był świadkiem czyjeś śmierci.
10 i 11) Nie wiem
12) Nie staje się materialny i tak, można go spetryfikować choć właściwie nie powinno być to możliwe.
13) To akurat jest brutalne. Potterowie sprawili, że Voldemort został pokonany, wię gdyby ich ostrzeżono, to moze by uciekli, ale on dalej by biegał ze swoja armią i zabijał. Po prostu ich poświecono. Czemu nie zrobiono wtedy na niego zasadzki w ich domu w ten sam sposób? Bo fabuła.
14) Bo zmieniacze czasu przed _Przeklętym Dzieckiem_ (nawiasem nie będącym autorstwa Rowling, tylko Thorne'a, Rowling pomagała) nie mogły cofać tak daleko.
15) Dlatego używano przedmiotów mało interesujących.
16) Nigdy tego nie wyjaśniono. Ot cud świata zmyślonego, że de facto akcja dzieje się w próżni i o ile autor mówi nam niektóre rzeczy z innych miejsc i czasów to innych nie.
17) Nie. Syriusz Black jest jedynym ogniwem ich łączącym, ale Black był wujkiem Draco (w drugim stopniu), a ojcem chrzestnym Harry'ego. Biologicznie nie był z Potterami spokrewniony.
18) W przypadku Bellatrix to ona chyba postradała zmysły dużo wcześniej. Dementorzy żywili się pozytywnymi uczuciami, wiec jeśli jedynymi uczuciami kogoś była chora wersja miłości do masowego mordercy i nienawiść do innych to był odporny.
19) Z braku innych kandydatów.
20) Draco został tak wychowany, ale nienawiść do Pottera była wbrew jego naturze tak jak morderstwa. Do pewnego momentu się w to bawił jak dzieciak, któremu ojciec z KuKluxKlanu, czy innego Plemienia Ka każe gardzić drugą strona, oblewać ich domy fekaliami itd. ale nie każdy taki dzieciak będzie spokojnie patrzył na morderstwa.
Większość z Twoich pytań jest tak głupia, że aż się tego czytać nie chce, ale mimo to odpowiem na nie. Otóz:
1.) Mozna śmiało stwierdzić, że na pewno nie Petunia. Najprawdopodobniej zrobił to Dumbledore lub Ministerstwo Magii.
2.) Byli mugolami. To, że dementora nie widzą to nie oznacza, że dementor nie może ich zaatakować.
3.) O tym też była mowa, aczkolwiek nie jestem teraz pewna czy w książce czy w wywiadzie - Nie była. Była po prostu zła i nie lubiła dzieci/nastolatków. W jakimś tam stopniu popierała Voldemorta, ale do śmierciożerców nie przystąpiła.
4.) Tutaj trafiłeś/aś w 100kę. O tym absurdzie pisałam komentarz do poprzedniego odcinka.
5.) W teorii mogli, ale skąd by wzięli ten proszek? No niby mogliby go na pokątnej kupić...Mi się wydaje, że chodziło o to żeby uczniowie, którzy dopiero co dowiedzieli się kim są zaznajomili się z innymi i poczuli się nieco peniej przed przybyciem do Hogwartu.
6.) Tutaj chylę czoło bo samej ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Jedyne co nasuwa mi się na myśl to to, że "wszystko działo się w głowie Harrego" i tak naprawdę nie spotkał się z Dumbledorem tylko "wyobraził" sobie jak z nim rozmawia. I w tej wyobraźni "słyszy" to co naprawdę chciał by od niego usłyszeć.
7.) Fakt głupota ze strony Ministerstwa. Rowlling pewnie tak zrobiła żeby dodać dramaturgii i strachu i żeby pokazać jaki to Harry potężny niby był.
8.) Nie. Po wypiciu tego eliksiru zmienia się jedynie wygląd zewnętrzny. "Nie machaj tak tymi łapami"-słowa Harrego do Rona po wypiciu eliksiru. Osoba dalej jest sobą i w ministerswie na pewno w sali z przepowiedniami jest czar chroniący przed eliksirem wielosokowym.
9.) Możliwe, że tak. Aczkolwiek w trakcie bitwy nie konieczne widzieli jak ktoś umiera, więc testrali mogli jednak nie widzieć. Chociaż widzieli śmierć Zgredka, więc na 99%widzieli testrale.
10.) Też jest to w książce powiedziane. Nie chce mi się teraz szukać, ale chodziło o to, że woleli kogoś ze swojego bliskiego towarzystwa (wśród przyjaciół).
11.) Myślę, że autorce chodziło o to, żeby pokazać jak wielka więź może łączyć bliźnięta szczególnie jednojajowe.
12.) W 2ej części wyraźnie jest napisane, że Nick'a musiano przetransportować wiatrakiem. To oznacza, że nie stał się cielesny. I niby dlaczego nie można by go spetryfikować? Nie widzę powodu ku temu.
13.) Ponieważ w tedy Voldemort by powrócił, a tego nikt nie chciał. Lepiej poświęcić 2 osoby i mieć spokój na długie lata, niż uratować 2 osoby i skazać na śmierć tysiące innych ludzi.
14.) Bo i tak w końcu by się domyślił. Najlepiej było by go zabić. No ale (pomijam "Przeklęte dziecko"), gdyby tak cofnął się w czasie o 30 lat i zabił małego Toma to następne 30 lat musiałby się chować (tutaj proszę sobie przypomnieć jak dokładnie Harry i Hermiona w 3części "wracali" do normalnego czasu.).
15.) To było skrajnie nieodpowiedzialne. Taki mugol by się nie przeniósł (niedokładny cytat z 4 części ->) "Proszę sobie wyobrazić co by był gdyby jakiś mugol to znalazł i zaczął się tym bawić". Z tego wynika, że mógł by mieć świstoklika w ręce, ale czarodzieje nie mieliby jak go użyć. Chyba, że by go mu zabrali.
16.) Śmierć. Tak jak w przypadku "Wieczystej Przysięgi".
17.) Harry (teoretycznie) nie był spokrewniony z Syriuszem. Jego ojciec i Black tylko się przyjaźnili. Ale mogło być dalekie pokrewieństwo. W którejś częsci Ron mówi Harremu, że wszystkie rodziny czarodzieji są ze sobą spokrewnione. A Harry w lini ojca jest czystej krwii. Łączy się z Peverellem (cz.7). Voldemort też łączy się z Peverellem (cz.6) i z Slytherynem (a więc Harry też). Malfojowie i Wesleyowie są spokrewnieni z Blackami. Z całego tego podpunktu można wnioskować, że są dalekimi krewnymi. A więc Harry i Giny popełnili kazirodztwo ;)
18.) Pewnie podobny powód jak u Syriusza z tym, że w ich przypadku nie było to przekonanie o niewinności tylko o tym, że Voldemort w końcu wróci i ich wyciągnie z więzienia a dementorzy się do niego przyłączą.
19.) Bo wiedział, że sam (Dumbledore) niedlugo umrze, a Snape dzięki temu mógł bardziej Harrego przygotować do nieuchronnej przyszlości i wali z Voldemortem. Po po drugie na pewno chciał Harremu pomóc w zostaniu aurorem i zamiast przekonywać Snape'a do pozwolenia Harremu nauki eliksirów, wolał dać mu inny przedmiot. Poza tym Slughorn naucza eliksirów a nie obrony, wię Snape'a dał na inne wolne stanowisko. No i Snape w końcu w 100% się wykazał ze swoją wiernością, więc już na sam koniec Dumbledore dał mu to stanowisko.
20.) Drako nienawidzi Harrego, ale po wydarzeniach z 6 części zaczyna się bać Voldemorta. Boi się o swoich rodziców bo widzi, że Voldemort by ich wymordował z zimną krwią. Draco nie jest już dzieckiem, które ma swoich idoli tylko mężczyzną, w którym zaczynają kształtować się priorytety. I tym priorytetem nie jest już zło, potęga i służenie "królowi czarnej magii" tylko życie i rodzina.
Mam nadzieję, że udzieliłam zadowalającego wyjaśnienia na twoje pytania.
Przyhamuj dziecko. Jesteś 3. osoba, która odpowiada, wiec ój post jest zupełnie zbędny, chyba, że chcesz się jakoś odnieść do naszych odpowiedzi. Poza tym wierz mi, wywyższanie się dlatego, że z bólem i nadwyrężeniem struktur mózgu udało ci się przebrnąć przez 7 książek w życiu nie wygląda za dobrze. Nawiasem:
1) Nie ma żadnego powodu, żeby odrzucać tezę o pochowaniu Lily przez Petunię. Oczywiście, zerwała z nią kontakt, ale to nadal jej siostra.
2) Lily była Czarownicą, więc jej siostra prawdopodobnie też w jakieś części była połączona z tym światem. Wątpię, żeby Czarownicą można było zostać przez spontaniczną mutację DNA. Wiadomo też, że posiadała pewną wiedzę o nim.
3) Powtarzasz po nas
4) Pisze się "w 10-tkę" geniuszu intelektualny i znawco literatury. Są tylko 2 popularne typy tarcz. Jedna ma na środku 10, druga 50 (w drugiej środek NIE jest najwyższym wynikiem). Pozostałe to tarcze indywidualizowane, np. sylwetkowe, albo posiadające kilka kół, ale one maja i miejsca po 500.
6) To nie pisz, że chylisz czoło, bo my już odpisaliśmy. Dumbledore był w pełni martwy, Harry nie. Tyle.
7) Wielka Potterheasd, a myśli, że każde zaklęcie istnieje i każde można opracować w 5 minut...
Reszty mi się nie chce czytać, bo i tak już raz nosily się do tych pytań, jechać na siłę po twoich odpowiedziach, skoro zarzut dla większości to to, że krynica mądrości i wielka znawczyni HP pisze 3. raz to samo co poprzednicy to strata czasu
P.S. W 13 masz błąd w pisowni. Nie jedyny zresztą.
Po Twoim komentarzu nie wiem czy się śmiać czy Ci współczuć. Daruję sobie rozpisywanie się, bo jesteś zbyt tępy żeby coś do Ciebie dotarło.
Jeśli chodzi o absurd z Ginny, to ja poszłam do szkoły rok wcześniej, a do tego jestem najmłodsza w klasie. No i jakimś cudem każdy traktuje mnie normalnie, a nie jak jakiegoś niedorozwoja haha.
Jesteście super🖤💓💙💜❤️💓💜❤️🖤💓💙💜❤️💓💙💜❤️🖤💓💙❤️💓💙💜❤️🖤
Ja jestem puchonem!
Jak zwykle fajny i ciekawy odcinek. Pozdrawiam i czekam na kolejny absurd 😊😊😊
Mam taką samą koszulkę jak ty Natalia (sorry jeśli pomyliłam imię) widzę że lubisz sinsay
Ps: nawet na prof na yt mam tą koszulkę ubraną 😂 i też lubię sinsay
Ano lubię Sinsay! I mam wiele bluzek właśnie z tego sklepu :D
Dzisiaj przypadkiem natrafiłam na fragment w którym była mowa co do listu. Odnośnie adresowana - był inny przykład "dokladnego" opisania miejsca gdzie dana osoba się znajduje. Zakon feniksa, Petunia dostaje wyjca kiedy wuj Vernon chce wyrzucić Harrego - zaadresowanego do niej A dokładnie do kuchni gdzie akurat stali. Tak mnie to zaskoczyło że postanowiłam napisać, pozdrawiam !!
Puchoni aby wejść do pokoju wspólnego muszą wyszukać rytm "Helga Hufflepuff" na beczkach żeby ukazać przejście do PW.😊
Właśnie obraziłam się na czytacza. Tiara przydziału na Pottermore wahała się miedzy HUFFLEPUFFEM A RAVENCLAW.
I wypraszam sobie że Puchoni to ciepłe kluchy i tylko zapełniają przestrzeń w Hogwarcie. 😣
Uwielbiam was i tą serię
1. O ile dobrze pamiętam puchoni WCALE NIE MAJA hasła (dlatego tiara śpiewa o tym że huflepuff przyjmie WSZYSTKICH), a krukonom [tak na oko] nieco wisi kto do nich zagląda - jeśli jest dostatecznie bystry aby odpowiedzieć na pytanie, to jest swojak, niezależnie od tego skąd by nie był (fakt faktem TYLKO gryfoni i ślizgoni mają tak silny antagonizm. Pozostałe domy są w tym zakresie normalniejsze). Powiecie- ale ktoś może im zagrażać/ich okraść - proszę was, niebiescy mają dość rozumu i umiejętności aby się zabezpieczyć* ¬_¬ , a żółtych?- kto by niby chciał?Zresztą - jest w tym nawet pewna logika, bo nawet wszędobylskim kotkom nie chciało się włóczyć na tyle aby ich dormitorium ZNALEŹĆ, a co dopiero w nim myszkować XD Za to dormitorium zielonych- inna sprawa- przecież tam były włamania**! Na nich Trolle nasyłali***!*docelowo. Marty nie liczę **Potter- kryminalista jeden***trolle, robaki... Aż dziw że na haśle poprzestali - na moje oko bez firewalla ani rusz...
2. Ależ wiedzieli. Po prostu mieli na to wywalone.
Zresztą, czy moda damska nie była bardziej normalną? Źle kojarzę, czy w czwórce mężczyźni mieli mieć szatę galową, a kobietom wystarczała suknia?
Nurtuje was suknia- cóż... Powiem tak- on był stary, a, wbrew pozorom, wiele zwykłych chorób dotyka również czarodziejów*- istnieje opcja że dopadło go otępienie starcze- przykładowo w chorobie Alzheimera *** takie rzeczy mogą się trafić. Istnieje też opcja że miał świadomość, ale robił to celowo, aby mugoli zaszokować i zagrać na nosie wymogom ministerstwa. Choćby na Woodstocku nie takie rzeczy się widuje****
*znajomy ojca Rona miał PODAGRĘ**!!!
** Dna moczanowa- choroba niegdyś typowa dla bogaczy, gdyż ataki nasilane są przez czerwone mięso i alkohol
***A nie jest jedyną taką jednostką
****serio. Co się widziało, tego się nie odzobaczy. A, o ile w książce można było zwalać na wiek, to TEN był młody!!!*****
*****A popylał w KOSZULI NOCNEJ DAMSKIEJ szczęśliwy******
****** podobno fajna. Nowa. Z przeceny (chiński market)*******
*******tak uzasadniał po zapytaniu go********
********no co? Naprawdę mnie to nurtowało
Puchoni mają hasło wystukuja rytm w beczkach
3. Hipogryfy czy smoki nie są na tyle powszechne ani łatwe w hodowli aby jeść je "normalnie". Mimo że Polska jest znana z żubrów***, rysi czy bocianów to nie zjadamy ich na niedzielny obiad. Można oczywiście zasłaniać się możliwością pomnażania żywności**, ale dalej pozostaje sprawa świeżości, no i pozyskania- zabijane zwierzę powinno być zdrowe i w miarę młode* etc. Pozostaje też sprawa aktywistów od praw zwierząt (byli wspomniani) i zwykłych zwyczajów czy raczej relacji wobec rzeczonych stworzeń**
No i jeszcze kwestia faktu że szkoła to jednak szkoła- nie ma co oczekiwać cudów od zwykłej kantyny- im prostsza potrawa tym więcej czasu na inne zajęcia. Przecież nowe skrzaty same się nie pojawią ¬_¬
Wesleyowie proste rzeczy po prostu lubią, a kuchniom innych czarodziejów aż tyle czasu nie poświęcono. Malfoyowie zapewne zdobywali "ciekawsze" rzeczy, ale to książka o Harrym, a nie o draconie [i jego narzekaniu na mało wyszukany repertuar stołówki]
A! No i w kwestii gumochłonów- są po prostu paskudne w smaku XD
Naprawdę nie chcecie ich w sałatce*****- uwierzcie na słowo :D
*raczej nie zjada się "przeterminowanych" ekspozycji z zoo
**patrz- psy. W Polsce bardzo powszechne i łatwe do uzyskania, a mimo to nie jemy ich- dziwne, nie?
***faktycznie- można dostać, ale nie okłamujmy się - standardowy kowalski nie ma dość kasy, nie mówiąc już o całej szkole****
****tja- pomnażanie żywności, ale weź wytłumacz radzie rodziców że ten kilogram polędwicy z hipogryfa za cenę nowego stadionu quidditcha był naprawdę niezbędnym wydatkiem XD
*****może i znajdzie się "koneser", który uzna za pyszną zupę z karaluchów, ale to jest GORSZE. Dużo. Uwierzcie mi na słowo******
****** To jest gorsze niż zupa ze stopy cukrzycowej bezdomnego, który nie zna słów takich jak "latryna" czy "prysznic", o mydle ostatnio słyszał w kontekście nazistowskich obozów, a odzież zmieniał za głębokiego Stalina, doprawionej larwami much i starymi, sztywnymi od brudu onucami z epoki caratu (stale noszonymi i niepranymi od nowości), zakiszonej w przepoconym i niezdejmowanym od lat zużytym gumofilcu, brudnym od... [tego do obrony przed czym z reguły służą gumofilce]. Tak. Gumochłony są gorsze... :/
4. Co do Ginny- czasem bywa tak że lata taki szczyl, a potem patrzysz- ej, to jednak człowiek... Chociaż na moje oko, częściej bywa odwrotnie...
Druga rzecz, że mogła być nieporadna na skutek nadgorliwości rodziców- czasem obawa przed syndromem pustego gniazda i przemijaniem prowadzi do przesadnego upupiania. A ona była najmłodsza. Do tego kwestia płci- może i w jej wieku bracia robili/umieli więcej, ale to jednak CHŁOPCY. Ona nie musi :P
A szkoła zweryfikowała :)
Nie zmienia to faktu, że moim zdaniem połączenie HP/GW to jakaś robiona na szybko zapchaj dziura i jawna kpina. Ble
5. Zwierzęta
Sowa- cóż. J.K. tłumaczyła ten problem jako "Harry nie wiedział że sowa jest samcem, więc dał jej żeńskie imię".
Jak dla mnie ma to pewien sens, więc się nie czepiam (nie raz trafiały się akcje z udziałem żółwi, rybek, a nawet królików, gdy przysłowiowy Zenek nagle zaczynał dziwnie się zachowywać/puchnąć i dopiero weterynarz rozwiewał wątpliwości dając jednoznacznie znać, że do czynienia mamy z Zenobią. A nie każdy ma głowę do korygowania metryki. Z własnego podwórka mogę dać sytuację gdy znajoma zawzięcie nazywała bojownika [samca] Ariel. Zanim powiecie- "Ariel to przecież imię męskie"- zwrócę uwagę - nawiązywała do Małej Syrenki Disneya, a nie Burzy Shakespeare'a- zwłaszcza, że mówiła o NIM w rodzaju żeńskim.
Z bardziej groteskowych- Tokijskie zoo przez kilka lat próbowało sparować dwie hieny. Chyba ze cztery lata zajęło im połapanie s
Węże MAJĄ uszy. De facto takie same jak u sowy, wróbla czy kurczaka, więc założenie że nie słyszą wydaje się dziwne* **. Niemniej- oczywiście mogę się mylić.
Bardziej nielogiczne jest to że Harry go oślepił- po raz kolejny - mogę się mylić, ale czy wąż nie ma specjalnego narządu do wykrywania ciepła położonego w okolicach policzków, który to ułatwia polowanie w ciemności?
*od mojej ostatniej biologii minęło trochę czasu, więc może mi się mylić. Niemniej, dalej brzmi to trochę bezsensownie
** yyy... A wy nie myślicie ich z owadami? Owady faktycznie nie mają uszu i "słyszą" wibracje z użyciem odnóży, ale węże to gady- ewolucyjnie bliżej im do kanarka niż do modliszki
Jak zwykle fantastyczny odcinek :>
Planujecie zrobić serie z absurdami z innych książek?