Bo jest ignorantem który nie odrobił lekcji. Tak jak napisałem wcześniej, to nie jest film który daje Ci rozrywke na talerzu, jeśli był by puszczany w kinach studyjnych to by dostał złotą palme
Myślałem, że to będzie musicalowa psychodela. W sensie zamordują kogoś i będą w krwi tańczyć i śpiewać. Jakie to by było piękne jakby Harley pomogła Jokerowi w ucieczce z więzienia i zaczęła dwojka szaleńców przemierzać USA mordując i do tego odgrywać musical na miejscu. A zrobili z tego nudną rozprawę sądową. Meh
@@bartosztrzcinski5335 no tak, jak dla mnie mogliby dzięki temu jeszcze bardziej pogłębić jego psychikę. Zatrzymują się u jakichś ludzi i wszystko jest ok, ale z każdą minutą czuć w powietrzu, że coś się wydarzy, aż w końcu z powodu np jakiejś rozmowy, która nie idzie tak jak Joker by chciał, w końcu wybucha i zabija tych ludzi i uciekają z Harley, a za nimi kroczy policja. Co prawda również nie jest to super odkrywcze, w końcu byłoby to kino drogi z domieszką czystego szaleństwa, no ale mogłoby by być to ciekawe w kontekście Jokera. A po zbrodniach w głowie odgrywaliby wraz z Harley musical, choć w istocie tańczyliby na miejscu zbrodni. Myślę, że byłoby to ciekawsze niż jakaś rozprawa sądowa
Ok, jak to mawia mój dziadek kochany, po koleju: Zacznę od tego, że dowodem na fakt, że film ten jest idealnym komentarzem społecznym, jest to, że ludzie się na nim zawiedli. Nie tylko widzowie się nim zawiedli. "Fani" Jokera w świecie przedstawionym także. Bo obie grupy, to ci sami ludzie. Ludzie którzy oczekiwali kogoś, kto poprowadzi ich do mordu i przemocy, do nawalanki, do chaosu, a dostali chorego psychicznie człowieka, który po prostu chciał w spokoju żyć i być szczęśliwym. Cały ten film jest tak naprawdę zobrazowaniem tego, jak Artur z całych sił stara się nie zostać tym, kim widzowie (przedstawieni w filmie głównie w postaci Harley) chcą, by został - Jokerem siejącym zamęt. Zakochaliście się w Jokerze, dostaliście Artura. Wstawki śpiewane były ukazaniem stanu psychicznego, oraz marzeń bohaterów. Cała scena jak Harley śpiewała malując się, jest dokładnie tym, jak ona sobie zaplanowała ich życie. Jak ona śpiewała do publiki, gdy Artur stał z boku, pokazywało, że w sumie nie interesował ją nawet Artur, ona chciała pokazać się tłumowi. Ona nie dbała o Artura, zupełnie jak widzowie. Każdy chciał, żeby Artur zginął, przepadł, żeby pozostał jedynie Joker. Ale Artur wygrał tę batalię i to mało komu się podoba. Że żył jako on, nie jako Joker. Scena gdy typ przebrany za Jokera zabrał go do samochodu z którego uciekał wręcz krzyczała - lecz chyba nikt nie słuchał - JA NIE CHCĘ BYĆ JOKEREM! ZOSTAWCIE MNIE! TAM JEST KOBIETA Z MOIM DZIECKIEM, MUSZĘ DO NIEJ BIEC! Aspekty techniczne ludzie głównie chwalą. Praca kamery, światło, aktorstwo, to się ludziom podoba. Wizualia dostali takie, jakie chcieli. Jednak ludzie poszli do kina na Jokera, a dostali Artura Flecka, dlatego narzekają na fabułę. O czym to mówi? Że ludzie - jak wspomniany typ przebrany za Jokera, czy Harley - mieli swoją wizję, która okazała się tylko ich wizją. I niczym więcej. Zapomnieliście, że oglądaliście człowieka, który chciał wyjść z choroby psychicznej, a nawet chcieliście w ową chorobę na siłę go wcisnąć. Co to świadczy o społeczeństwie? Nie twierdzę, że Tod jest jakimś wybitnym reżyserem, to pokaże czas, czy Joker to tylko wypadek przy pracy, czy początek prawdziwej kariery, ale świetnie pokazał co myśli, tłum, czego tłum chce, jak tłum ma w dupie jednostki, bo tłum chce igrzysk. I tłum Igrzysk nie dostał, wściekł się i wylewa żale w internetach - a w Gotham zapewne pali miasto. Ten wybuch pod koniec pokazuje jeszcze świetnie uczucia widowni. Kiedy już Artur stał się wolny, uwolnił się od Jokera, kiedy był sobą, tłum/widownia pokazał co o tym myśli - yebać to, masz tu kolejną szansę, uciekaj, Joker, BĄDŹ W KOŃCU JOKEREM. Ale i tu się nie udało, Artur znów wrócił. Dla mnie film jest idealnym dopełnieniem historii Artura. Trochę gorzej zrealizowanym, jedynka bije dwójkę na głowę. Oraz zagraniem na nosie tym, którzy oczekiwali fantazji, a dostali prawdziwe życie.
Powiem ci że nieźle to sobie usprawiedliwiłeś ale 1. Chcesz robić dramat psychologiczny i komentarz społeczny? To stwórz własną postać a nie podpinasz się pod legendarnego złoczyńcę 2. Istnieje mnóstwo filmów które stanowią lepszy komentarz społeczny a przy okazji nie są nudne jak flaki z olejem
Mialem dokładnie to samoodczucie, fajnie to podsumowałeś. Od początku również pojawiały się informacje już przy pierwszej czesci- że to nie będzie Joker który później będzie walczył z Batmanem, tylko biedny gość Artur który zainspiruje Jokera do powstania lub rozpocznie samą ideę jokera, o czym świadczy zresztą sama końcówka filmu- to mu się udało. Ludzie nie mogą się pogodzić z tym że cały czas oglądali chorego człowieka tak samo jak jego poplecznicy i tak samo jak Harley. No i tak samo jak recenzenci. Moim zdaniem film był perfekcyjna klamrą
Ciesze sie ze przed recenzjami zobaczylem ten film. Mam wrazenie ze po prostu zaden z recenzentow nie skumał puenty. W Jokerowym dyptyku jak widac nigdy nie chodzilo o Artura ktory personalnie stanie sie Jokerem a o ruch ktory zapoczatkuje. I tak jak w krotkiej animacji na poczatku filmu ludzie beda zawiedzeni bo klaszcza tylko wtedy kiedy Joker robi swoje show. Pierwszy film sie podobal bo objawil nam jokera drugi zostawil nas z biednym schorowanym nic nie wartym czlowiekiem. I to jest w tym filmie najpiekniejsze i najsmutniejsze zarazem
Kiedy słyszałam, że powstanie pierwszy film, widziałam, że to będzie dobre kino, kiedy usłyszałam, że drugi ma być czymś na miarę musicalu, to wiedziałam dwie rzeczy, to będzie zły film i nikt mnie do obejrzenia nie zmusi. A szkoda, bo potencjał był i wprowadzenie Harley mogło dużo wnieść.
Mam wrażenie, że zły odbiór filmu wynika z zawodu tego czego chcieli ludzie. Ludzie chcieli kontynuacji w której wkracza joker oraz jego "przygody" niczym super złoczyńca tylko w bardziej realistycznym świecie. Ale byliśmy ostatecznie jak ci zwolennicy jokera zawarci w filmie. Chcieliśmy naszego idola, a poczuliśmy się zawiedzeni prawdziwym jokerem. Dostaliśmy historie złamanego, chorego psychicznie mordercy, tyle. Bo dokladnie taki był ten Joker
@@norbertkulesza spoiler na końcu pojawił się psychopata bez ludzkich cech, więc ci ludzie też dostali jokera tylko spodziewali się o nim całego filmu a nie jednej sceny. xd
@@ruukiopl6917 bo Arthur to nie był Joker i Phillips mówi to w filmie wyraźnie. Prawdziwy Joker pojawia się w dwóch scenach w tym filmie, drugą z nich jest ostatnia scena. Phillips zrobił widzom "joke" i jeśli tak jak zapowiadał że film będzie trylogią to w trzeciej części dostaniemy film o prawdziwym Jokerze.
Wszyscy o filmie w komentarzach, a ja docenie charakteryzacje Michała. Jesteś najlepszy, dziękuję za każdą recenzje. Rozwinąłeś u mnie, moją miłość do kina. Dziękuję za recke, przynajmniej wiem jaki film ominę. ❤
- najlepszy nie jest, choć nie jest też zły; raczej w środku stawki - fajnie, że interesujesz się kinem, a nawet deklarujesz, że je kochasz... - jeśli tak jest to idź, zobacz film, który jest wyczekiwany, głośny i budzi skrajne opinie - miej zdanie na podstawie własnego doświadczenia, a nie tego co mówią inni
@@jokdok8946 Niestety, nie mam na tyle funduszy aby obejrzeć go w kinie na ten moment. Jeśli miałby lepsze opinie pewnie bym kombinowała (biedny student). Obejrzę jak pojawi się w streamingu. Cenie sobie opinię Michała, bardzo są zbieżne z moim gustem. Nie mniej dobre kino to dobre kino, zawsze samo się obroni ^^
Nie zgodzę się (przeważnie) z opinią. Przez pierwsze 4/5 trwania filmu bawiłem się świetnie. Joaquin Phoenix znowu gra popisowo, a do tego nie jest to kopiowanie absurdalnego śmiechu z pierwszego filmu, ale też dołożenie dodatkowych elementów mimiki, ekspresji w momentach, w których Arthur zderzany jest ze wspomnieniami z przeszłości. Uwielbiam te sceny, gdy pusta twarz Arthura na moment zamiera w grymasie grozy, gdy na przykład wspominane są okrucieństwa, jakich dopuściła się na nim matka w dzieciństwie - dodatkowo spotęgowane muzyką (świetną w całym filmie), która na sekundę wzmaga się i dysonuje z wcześniejszą melodią, by za chwilę powrócić do wcześniejszego wątku. Lady Gaga również wypada świetnie - ostre rysy twarzy i znikomy makijaż tworzą znakomity, naturalistyczny duet z takimże fizis Arthura. Do tego świetnie gra głosem - uwielbiam ten uwodzący, niski tembr z lekką chrypką. Do tria wziąłbym też jak zwykle wybitnego Brendana Gleesona, który zagrał świetnie rolę dobrodusznego / brutalnego strażnika więzienia Arkham. Dualizm postaci dał możliwości do pokazania pełni aktorskiego warsztatu. Co do musicalowej strony filmu to też ma ona swoje miejsce i znaczenie w filmie. Może to oklepane i prostackie, ale działa: odpowiednio dobrane teksty piosenek pozwalają bohaterom przekazać, co im w duszy gra, jak się w danej chwili czują. Mamy piosenkę o znalezieniu prawdziwej miłości. Albo o chwiejącym się zaufaniu. Arthur śpiewa też o znalezieniu nowego celu w życiu, o który zamierza walczyć. Lady Gaga brawurowo wykonuje piosenkę o tym, że chce rozwinąć to, co zaczął Arthur w coś, co będzie pamiętane przez lata (zbudujemy górę na tym pagórku) - wykonanie bardzo w stylu Blues Brothers. W końcu Joker też ma swój wielki mroczny numer z rozbijaniem głów stołkiem czy sędziowskim młotkiem - kiedy Arthur daje ponieść się fantazji. Jednocześnie utwory nie są zbyt długie, żeby oderwać nas od fabuły, do tego są znakomicie zaaranżowane - z amatorskim fałszem, gdy płyną prosto z serca i scenicznym anturażem, gdy są wytworem fantazji. I te drapieżne, irytujące nuty wplecione w piosenkę dla zaakcentowania szaleństwa wypaczającego konkretne słowa. Jak dla mnie miód, budzący skojarzenia ze zbójecką "Operą za trzy grosze" Brechta. I nie zgodzę się, że film jest pusty, nie ma przesłania. W bardzo wielu momentach doświadczamy tego, jak bohaterowie próbują wykorzystać Arthura, jego szaleństwo, tragedię ofiar, żeby osiągnąć swój własny cel. Harley (Lee) szuka sławy; pragnie zostać partnerką Jokera, nakręcić szaleńczą spiralę przemocy, by zyskać to uwielbienie, którym mieszkańcy Gotham otaczają postać Jokera. Nie zważając na to, że uciekający w iluzję Arthur stawia na szali swoje życie. Pani adwokat chce podbudować swoją karierę przy głośnym procesie sądowym; dziennikarz prowokuje Arthura, by nakręcić dramatyczny materiał; nawet strażnik więzienny namawia Arthura do podpisania książki, którą będzie można później sprzedać. No i bezimienni fani Jokera pojawiający się pod budynkiem sądu, oczekujący, że ich idol poprowadzi ich na barykady rewolucji, do plądrowania majątku bogaczy. Wszyscy traktują biednego szaleńca instrumentalnie, nie jak człowieka, lecz jako narzędzie do osiągnięcia swoich celów - sławy, pieniędzy, władzy. A Arthur, w swym szaleństwie, daje sobą manipulować, aż do brutalnego przebudzenia. Gdy przestaje być Jokerem, a jedynie chorym, słabym Arthurem, wszyscy tracą nim zainteresowanie. Oprócz tego mamy jeszcze kilka pomniejszych wątków poruszonych w filmie. Brutalność i bezkarność instytucji penitencjarnej, traumy osób, które Joker oszczędził, patologie amerykańskiego systemu prawnego, podążanie tłuszczy za sensacją i jeszcze kilka wątków, które skłaniają do socjologicznej dysputy. Do tego film zawiera kilka znaczących odniesień do komiksowego pierwowzoru. Oczywiście jest tu Harley Quinn (z bogatego domu, po studiach medycznych i z diamentami na rajstopach), jest młody Harvey Dent (z poranioną połową twarzy), jest Arkham Asylum (na wyspie, z autentycznymi świrami). Ale też mniej oczywiste sceny z fantazji, z Jokerem i Harley tańczącymi na dachu hotelu Arkham czy biały frak Jokera. No i animowany wstęp, kopiujący wiele z kreskówkowych seriali o przygodach Batmana. I nawet jeśli filmowy Joker jest tylko pretekstem do analitycznego przedstawienia szaleństwa, to wciąż gdzieś zostawia ślady swojego pierwowzoru. I o ile większość filmu była - jak na mój gust - wspaniała, bliska ideału, tak końcówka mnie rozczarowała. Jak to się mówi: chodzimy do kina, żeby choć na chwilę zapomnieć o otaczającym nas świecie. A końcówka - niestety - była brutalnym sprowadzeniem nas do szarej rzeczywistości. Wyzbywszy się swojej szalonej fantazji Arthur staje się znowu zwykłym, smutnym, pokrzywdzonym przez okoliczności i brak zainteresowania człowiekiem. Jednym z bezimiennych, których codziennie mijamy i których los zupełnie nas nie obchodzi. Ale też realizacyjnie wyszliśmy z kolorowej, rozśpiewanej bajki tuż przed końcem seansu, żeby doświadczyć bezsensownej, brutalnej tragedii na sam koniec. Czar pryska, życie to nie film, superbohaterowie nie istnieją, a prawdziwe zło nie nosi uśmiechniętej maski, tylko twarz przypadkowego człowieka pozbawionego skrupułów. Zdołowała mnie ta końcówka, więc odejmuję punkt za popsucie świetnego nastroju, jakiego doświadczałem przez większość seansu. Zdaję sobie sprawę, że recenzje są mieszane - są ludzie zachwyceni, jak ja - i też są tacy, którym film, forma musicalu i szczątkowa narracja dramatu sądowego nie podeszła. Ale, moim zdaniem, warto dać filmowi szansę. Ze względu na mistrzowskie kreacje Phoenixa, Lady Gagi i aktorów wspierających. Ze względu na znakomite zdjęcia, obfitujące w intensywne kolory rzadko spotykane w erze cyfrowej kinematografii. I naprawdę świetną, emocjonalną muzykę, czy to w tle, czy pod postacią big-bandowych szlagierów w nowym wydaniu. Realizacyjnie - perełka, jeden z lepiej nakręconych filmów ostatnich lat. Narracyjnie może ciut powoli i niektóre decyzje mijają się z oczekiwaniami, ale to wciąż dobra i spójna historia, choć może nie taka, jakiej do końca oczekiwaliśmy. Jak dla mnie 8/10. PS. Pośmieję się z Michała, który dał Jokerowi: Folie à deux wynik 3/10, a siódmy odcinek Pierścieni Władzy ocenił na 6/10. Cóż, co kto lubi. Ja bez dwóch zdań wybieram Jokera.
Ładnie to napisałeś. Mam na myśli "chodzimy do kina, żeby choć na chwilę zapomnieć o otaczającym nas świecie." I dlatego nie pójdę do kina na ten film, ani nawet nie będę go oglądał w serwisach vod.
Zajebisty sponsor odcinka, bardzo mnie cieszy taka współpraca. A jeśli chodzi o film, to nie zgadzam się. Po pierwsze mega szanuję, że sequel filmu, który ma potężną grupę psychofanów, jest dekonstrukcją i analizą swojego poprzednika, to jest mega odważny ruch. Po drugie potrafi on nawet krytykować tych psychofanów jedynki i pokazuje,jak bardzo oni, jak samo jak Harley, mają w dupie Artura i jego dobro i chcą tylko Jokera, symbolu do swojej wojny kulturowej. Także pomysł i założenia są dla mnie genialne. Phoenix i Gaga świetni, chociaż za mało jest Harley w tym filmie. Podoba mi się też to, że całość jest tak naprawdę o tym, że Artur musi sobie ułożyć w głowie wszystko, co się wydarzyło i przyznać się do pewnych rzeczy przed samym sobą, więc mamy mocno zaburzoną psychicznie osobę, robiącą sobie burzę mózgów i walkę pomiędzy chęcią dostosowania się do fanów, a uwolnienia się od nich. Oczywiście nie mogło być za pięknie, Todd Phillips nie jest zdolny do napisania naprawdę dobrego, zniuansowanego scenariusza, więc sceny musicalowe pojawiają się znikąd i zdają się niepotrzebne, dramat sądowy jest tragicznie napisany i mamy tu też pewne dziury fabularne. Na szczęście z perspektywy wszystkiego, co się w tym filmie wydarzyło, nie mogliśmy dostać lepszego zakończenia. Dla mnie 6/10, a pierwszej części dałem 7. Był potencjał na znacznie więcej, ale musiałby to pisać ktoś bardziej kompetentny. P.S. Kompletnie się nie zgadzam z tym, co mówisz o romansie Artura i Harley. Widzimy przecież, że ona to wszystko zaplanowała, była zakochana w swoim wyobrażeniu Jokera już zanim go faktycznie poznała i zadbała o to, żeby on zakochał się w niej. Oczywiście mogło to być głębsze, jasne, ale to zdecydowanie nie jest miłość z dupy od pierwszego wejrzenia.
Pełna zgoda z jednym zastrzeżeniem, za dużo piosenek które są czesto długie, wiele z nich nie wiele niesie za sobą expresji psychologiczne głównej postaci przez co strasznie męczą po 15 piosence. Za dużo ich a szczególnie tych mniej istotnych a szczególnie są one za długie. Nw ze 2-3 może 4 powinny zostać w formie takiej jakie były. Reszta do remontażu i ponownego nagrania bo nic nie niosą za sobą tym że są tak długie. Ew film jest źle napisany do tych piosenek za słabo eksponując psychologię postaci by przenosić ją do ekspresji muzycznej. Problem z tym filmem że go jak dla mnie spaprano a najgorsze że cieżko stwierdzić czy scenariuszem czy tym że to musical aż do przesady w dramacie.... co już samo w sobie jest problemem i grozi katastrofą. Jak dla mnie po ciężkiej walce i wachania się daje 6/10
Jedna rzecz to jeszcze nie jest Harley Quinn, a Harleen Quinnzel psychiatrka, która chce zbadać case study jokera, ale do tego potrzebuje a) żywego Flecka, b) w postaci Jokera. I problem pojawia się gdy jest opinia o tym że Fleck wymyśla i odgrywa postać Jokera, a nie nim jest
@@wsad19 No właśnie wg mnie słabo, w wielu momentach momenty muzyczne byly bez sensu niczego nie oddawały były zapchajdziurami nie oddającymi nic a jedynie wytrącające ze stanu psychiki jaką widzieliśmy na ekranie. Co powodało u wielu w tym u mnie odczucie też no nie chce mi się tego ogląda bo jestem zmęczony słabością scenariusza gdzie bawimy się muzyką i nie potrafi się oddać tego co potrzeba lub były po prostu zbędna (można by je wyciąć a film by nie stracił a może i by zyskał a przynajmniej powinno się je radykalnie skrócić)
moim zdaniem cały film był wyobrażnią chorego człowieka, który przez cały film opowiadał o tym co sobie wyobraża i siedzi w jego głowie i w brew pozorom był to dobry film który zostanie w głowie jak część pierwsza, spodziewałem się fajerwrków z harley trochę się zawiodłem, napewno nie kazdemu sie spodoba
Jedynka dla mnie jest arcydziełem, do którego co jakiś czas wracam i za każdym razem wywołuje we mnie duże emocje. Tym bardziej jest mi smutno po obejrzeniu drugiej części. Nie spodziewałam się cudów, ale nie sądziłam, że to będzie aż taka szmira. Ledwo wysiedziałam do końca. Te musicalowe wstawki były koszmarnie niestrawne, a Gaga pasowała tam jak pięść do nosa. Szkoda, że nie da się tego odzobaczyć :'(
Od pierwszych minut miałem mocne skojarzenia z filmem "Lot nad kukułczym gniazdem" że aż w połowie filmu żałowałem że tracę czas siedząc w kinie na tym rozczarowaniu kiedy mogłem po prostu na spokojnie w domu odpalić to wyżej wspomniane arcydzieło
Wszędzie czytam, że tant, ale właśnie wróciłam z seansu i ... to nie jest wcale takie złe. Naprawdę udane momenty musicalowe, wybitna główna rola, mało wykorzystana Lady Gaga, ale też pokazuje swoje umiejętności. Smutny, ponury i przygnębiający świat, a raczej jak widzi go osoba w depresji vs te momenty, gdy wychodzi z dołu i wkracza w drugie ekstremum czystej ekscytacji i kolorów. Film hipnotyzuje w kolejnych ciężkich, ale też tych zupełnie przyjemnych sekwencjach zatapiając się w dźwiękach, muzyce. Radzę pójść na film bo nie jest tak zły i bez pomysłu jak krytycy i recenzenci malują. Na sali było dużo osób od dorosłych po młodzież, było zdziwienie, smutek, przygnębienie, ale też oklaski (nie wiem czemu u mnie klaszczą w kinach) i śmiech, wizualnie perełka. To nie jest musical stricte
Joker 2 trochę jak Bollywood. "Zamordowali Ci całą rodzinę, matkę, ojca, całą wioskę? A Uj.. zatańczmy..". W sumie to w Bollywood te tance mają więcej sensu..
Świeżo po seansie, powiem krótko: ten film w zasadzie nie został przez nikogo zrozumiany. To jest crowd study a nie character study. Narracja skupia się na nas a nie na protagoniście. Może warto obejrzeć drugi raz i zwrócić uwagę w co uderza.
Dokładnie. Mam wrażenie że chodziło o to że ludzie nie chcą ciamajdy Arthura ale mordercę Jokera. Trochę jak w Żywocie Briana i jak w Matriksie 4. Ludzie już wybrali sobie zbawcę i w dupie mają że on tego nie chce i ma swoje zdanie
@@paulinagabrys8874 Jest ten jeden moment na sali gdzie Arthur zaczyna się po prostu patrzeć na nas, wszyscy czekają na brutalny finał w wykonaniu jego i Harley ale go nie dostają. Totalna dekonstrukcja tej postaci. Jest jeszcze ta scena kiedy Harley wypowiada słowa: "Dajmy im to czego oczekują". Jest to też meta komentarz, że przemoc to jest to czego oczekujemy, że zobaczymy mocniejszą powtórkę z Murraya.
@@wsad19 Uważam, że głównym wątkiem tego filmu to fakt, że wszyscy jesteśmy Jokerami. Cały film to jest jedno wielkie meta do pierwszego obrazu któremu dostało się za to, że próbujemy wytłumaczyć zło, a potem w hipokryzji oczekujemy tego samego zła tylko więcej.
@@kolbe11 Ja tylko zauważam, że oprócz tego jest też jak taka presja zadzialała na Artura (gdzie podczas sceny sądowej staje się jokerem, aby zaspokoić potrzebę widzów).
Zawsze w mniejszości. Mi film się podobał. Pierwsza cześć nigdy nie była strikte o Jokerze, tylko o Arthurze, który jest zaburzony i ucieka w świat fantazji, żeby radzić sobie z otaczającym go światem. Druga część jeszcze bardziej zagłębia się w jego zaburzoną percepcje świata. Film jest swego rodzaju komentarzem do fanów pierwszej części.
Nieudanym komentarzem pokazujący że reżyser jest pizda po prostu xD idealnie pokazano w 1 części że każdemu wystarczy jeden zły dzień żeby oszalał tak jak to miało miejsce w komiksach, całkowicie zepsuty potencjał. Reżyserowi nie spodobało się to co sam stworzył, a raczej stworzył i podciągnął Phoenix
Koleś, który dźgnął Flecka w końcowej scenie, sam osuwa się po ścianie i rozcina sobie usta nożem - oto rodzi się prawdziwy Joker, którego znamy z genialnej kreacji Heath'a Ledger'a. Obydwie części Jokera w wydaniu Phillipsa są hołdem dla filmu Scorsesa z 82' roku, Król komedii. Kto nie widział tego dziełka z doskonałym Deniro, grającym właśnie kogoś na kształt Jokera z Joker: Folie à deux, ten nie pojmie tak do końca filmu Philipsa. Ciekawe, że w Jokerze Deniro wciela się w postać, do której sam starał się dotrzeć, wręcz ją stalkował w Królu komedii. Amen
Wszędzie czytam, że tant, ale właśnie wróciłam z seansu i ... to nie jest wcale takie złe. Naprawdę udane momenty musicalowe, wybitna główna rola, mało wykorzystana Lady Gaga, ale też pokazuje swoje umiejętności. Smutny, ponury i przygnębiający świat, a raczej jak widzi go osoba w depresji vs te momenty, gdy wychodzi z dołu i wkracza w drugie ekstremum czystej ekscytacji i kolorów. Film hipnotyzuje w kolejnych ciężkich, ale też tych zupełnie przyjemnych sekwencjach zatapiając się w dźwiękach, muzyce. Radzę pójść na film bo nie jest tak zły i bez pomysłu jak krytycy i recenzenci malują. Na sali było dużo osób od dorosłych po młodzież, było zdziwienie, smutek, przygnębienie, ale też oklaski (nie wiem czemu u mnie klaszczą w kinach) i śmiech, wizualnie perełka
No tak kobieta musi romantyzowac przestępcę bo było by nieważne. Koleżanko ten joker zabił tyle ludzi ze tylko chyba skrzywione baby będą bronić jokera jak choćby Harley Quinn
@@agabasia5204 no określenie tego „depresją” nie było zbyt trafne, jednak nie możesz nazwać filmu szkodliwym na podstawie komentarza w internecie… Właściwie możesz, ale to głupie.
@@agabasia5204 czyli jak powiem, że DLA MNIE film „Prosiaczek i przyjaciele” jest szkodliwy to wystarczy, że znajdę parę osób, które to potwierdzą i z automatu mam rację? XD Czy może problem leży w błędnej interpretacji dzieła, które w tym przypadku ma na celu zilustrowanie postrzeganie świata przez zaburzoną osobę, jednocześnie nie gloryfikując jej zachowań? Bo to że w filmie protagonista jest zły jeszcze nie znaczy, że jego czyny są pochwalane. No ale wiele osób twierdzi, że protagoniści z „Fight Club” czy „American Psycho” to wzory męskości. Pewnie mają rację, przecież jest ich wiele XDDD
Po negatywnych recenzjach odpuściłem sobie seans. Ten sam przypadek co sprzed roku gdzie tak jak przy Napoleonie Phoenix ze swoim ego znów przepisywał niepotrzebnie scenariusz. Wolałem pójść już na przedpremierowy seans Dzikiego Robota.
@@qdominika7253podobno to nie pierwsza taka jego akcja. McAvoy w wywiadzie potwierdził, że w Splicie zastąpił rolę Phoenixa na ostatnią chwilę, gdy ten zrezygnował
@@abzu235 Grał u Shyamalana w Znakach i Osadzie więc się nie dziwię, że go wytypował do roli. Ciekawe jakby wypadł w Splicie. Ale McAvoy'owi nic nie odbieram bo stworzył fenomenalną kreację.
A mi się podobał. To była historia Artura nie Jokera. Ten film pokazał człowieka z problemami, trudnym dziecinstwem, depresją, który nie radził sobie w świecie, a muzyka pomagała mu odciąć się od wszystkiego. Zabijał, bo ludzie go wysmiewali za to kim jest i dlatego wykreował sobie Jokera. Na sam koniec procesu pokazał siebie i zobaczył, że ludzi nie interesuje Artur tylko Joker, a on chciał być akceptowany i kochany. I koniec filmu pokazał, że Joker to nie człowiek, Joker to idea. Ludzie chcieli idei, zmiany, dlatego byli za nim. A zabicie Artura nawiązuje do Mrocznego Rycerza, kto ogaldał ten wie. 😊
W animacji Joker jakoś śpiewał. Ja uważam że musical o krwawej jatce ma jak najbardziej sens a z Jokerem już tym bardziej. Zastanawia mnie to co tam się zjebało że nie wyszło
Jeżeli chcecie się cieszyć tym filmem, to trzeba uświadomić sobie że to NIE jest i nigdy nie był Joker z komiksów. Nie wiem czego ludzie się spodziewali, od pierwszej cześć wiadomo było, że Arthur nie jest typowym złym psycholem, a straumatyzowanym człowiekiem, który dokonał zbrodni pod wpływem chwili i załamań nerwowych. Joker komisowy to zły do szpiku kości psychol mordujący z premedytacją, dla zabawy, którego kręcić cierpienie innych. Filmowa adaptacja bardziej przypomina mi postać Raskolnikowa ze Zbrodni i kary.
@@ziomalxxzwiesz co, zwiastun gladiatora wygląda całkiem fajnie, Paul Mescal i Pedro myślę że pokażą na co ich stać, antagonistą też wydaje się być ciekawy. Pytanie co z scenariuszem, cgi też może zakuć w oczy
Kto by pomyślał, że Beetlejuice Beetlejuice sprzed miesiąca też jako musicalowa kontynuacja z innym klaunem wypdnie odrobinę lepiej przy tym. Też nudny i z watą, ale były tam fragmenty gdzie czuć jakiekolwiek życie, serce oraz pomysłowość. I nie trwał ponad dwóch godzin.
Przy drugim Beetlejuice miałem dużo więcej zabawy mimo iż idealnie nie było a tu? Musical super ale gdyby to było full oddzielnie a tu gryzło się mocno.
A według mnie to będą 3 części. Pierwsza była o początku jego jak jego psycha się kształtowała . Druga jest o powstaniu jokera jako jokera a trzecia będzie o tym jak zakończy się to i joker będzie w pełni psychopata
Stary, dawaj recenzję 'Króla Lwa' (oryginalnego oczywiście)! To będzie hit na kanale! Ja osobiście uwielbiam tę 'bajkę' i jest on moim ulubionym filmem (nie tylko animacją) ever!
I tu się z tobą chyba pierwszy raz nie zgodzę, według mnie wspaniałe artystyczne sceny śpiewane w tym doskonała gra aktorska Phoenixa robi ten film, do tego ta końcówka wbiła mnie w fotel. Moim zdaniem ten film dobrze rozwija postać Jokera czy też Arthura chociaż zgodzę się, że były może 2 niepotrzebne sceny śpiewane. Moim zdaniem trochę nie zrozumiałeś tego filmu, ale cóż nie każdemu się musi podobać ;]
Spojlery Powiem tak bardzo mi się podobało zakończenie tego filmu. Happy Ending Świata ale Bad Ending Jokera. W tym świecie Joker zginął. Brakowała mi tylko scen epilogu aresztowania Harley, Denta zdobywającego władze i razem z Brucem Waynem (który nigdy nie został Batmanem) naprawia Gotham.
Michale, możesz się ogrzać w tych słowach bo ponownie Cię zasubskrybowałem. Kiedyś przestałem, bo poza humorem miałeś ogromne braki w wiedzy i rzemiośle - dziś mogę powiedzieć, że można Cię słuchać niemal jak krytyka. Gratuluję.
Byłem w kinie i chciałem wyjść w połowie seansu. Inni zapewne też chcieli ale ograniczyli się do nieustannego szwendania i łażenia do bufetu i toalet chyba.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Nie widziałem filmu ale chodzi o to że współwięzień go zabiła za to że postanowił pójść drogą że jest biednym chorym psychicznie kolesiem? Jeśli tak to aż tak źle to wyszło?
Dzięki za recenzję Michu! :D Natomiast ja bawiłem się dobrze. Chwilami arcydzieło, a raz totalna klapa. Niezwykły mix gatunków filmowych. Oszałamiające ujęcia i praca kamery. Szkoda tylko, że główni bohaterowie prowadzą widza... donikąd? Rzeczywiście można temu filmowi zarzucić brak pomysłu. Subiektywne 7/10. (Finał bomba). :D
Właśnie wróciłam z kina. Trochę nie wierzyłam w negatywne zapowiedzi, ale niestety musicalowe wstawki są nie dla mnie. Joaquin Phoenix nie zawiódł w jako aktor, ale śpiewanie nie wiem po co?
N o niestety. Niepotrzebnie się zabrali za kolejną część Wszyscy wiedzieliśmy, że druga część takiego filmu nie może być ani normalna ani zwyczajna, ale lepiej było sobie odpuścić i zostawić to tak, jak jest Jedno co dobre, to Twoja charakteryzacja
A mi się w miarę podobało. Nie jest to film idealny, jest po prostu okej, ale ma w sobie znacznie więcej stylu niż jedynka, która była dla mnie czystą wydmuszką. Ten film jest dziwny i czymś dość nietypowym i to dobrze! Taki powinien być pierwszy Joker! To nadal jest po prostu okej film, ale jest w nim 100 razy więcej stylu. I fajnie wyszedł wątek Arthura i to, jak postrzegali go ludzie. Wciąż pierwsza połowa mogła być lepsza, a warstwa musicalowa, to choć ma przebłyski (sekwencja w sądzie złoto), to było tego trochę za mało i szaleństwo można było podkręcić jeszcze bardziej, ale to wciąż dla mnie o niebo lepsze niż to, co mieliśmy w jedynce. No i finał, który mnie autentycznie zaskoczył i w ten dobry sposób. Uważam, że gdyby ten film wyszedł pierwszy, to na pewno miałby lepszy odbiór. Ja 6/10 dałbym na spokojnie.
10:37 - i mam inna interpretacje; to byl pierwszy mement w tamtym filmie gdzie Artur poczuł się wolny i pokazał jak mało obeszło go zabicie gości, którzy chcieli go pobić. Ten taniec to wyraz wyzwolenia z norm społecznych, ktore nic dobrego nie daly tytulowemu bohaterowi.
Cabaret to najlepszy film jaki widziałam w życiu. Do tego Yentl i wspomniane przez Ciebie Tick, Tick, Boom ❤ Akurat nie przepadam za My Fair Lady, ale nawet nie tak stare czy Cyrano czy In The Heights robią wrażenie
Dobra zobaczmy czy dam radę cię wypunktować, bo dla mnie ten film trzyma poziom jedynki, więc ten komentarz będę edytował :D Nie w pierdlu, a ośrodku psychiatrycznym arkham o podwyższonym rygorze. 3:00 Harleen Quinnzel to jeszcze nie jest Harley Quinn. Dzieje się mega dużo tylko że inaczej, bo głównie w głowie Flecka. Nie jest o niczym jest o Arturze Flecku (polonizuję imiona żeby było mi łatwiej) i dekonstrukcji jego postaci w sytuacji folie a deux jokera, którą mu chcą wmówić dosłownie wszyscy. I scena z psychiatrą imo ważniejsze jest to co dzieje się przed nią. Gdzie Phillips pokazuje nam Artura Flecka jako człowieka pogodzonego ze swoim losem (strażnicy mówią że nie rzuca już żartów, grzecznie je tableteczki, wynosząc zanieczyszczenia jego energia życiowa wynosi 0, spotkania z prawniczką (pewnie z urzędu) też ma lekceważące podejście, te z psychiatrką to nawet do kwadratu bo nawet nie odpowiada na pytania [Tak bardzo że te babki mówią mu dokładnie co ma powiedzieć i jak żeby wyszło że on i joker to 2 osoby zamieszkujące jedno ciało]). Ten proces to jest raczej taka droga, którą przebywa Fleck czyli pogodzenie się, ostatni sprzeciw pod wpływem Harleen) i znów wraca pogodzony z losem pod koniec. Romans to nie romans tylko raczej wyobrażenie jego ze strony Flecka (tak jak z tą będącą świadkiem, z poprzedniego filmu), i z drugiej strony manipulacja młodej psychiatrki, która naocznie chce zbadać case study jokera (zapisuje się do Arkham tylko po to). Nic nam nie mówią o Harleen Quinnzel bo to postać 2-planowa. Muzyka i Joaquin pozostali genialni. Nie no tutaj rozbieramy te cegiełki ułożone w poprzednim filmie i te dołożone przez widzów, zresztą tak jak rozbieraliśmy w poprzednim filmie cegiełki układające się w napis JOKER. Tak sceny są męczące tylko z mojej perspektywy taki był zamysł Phillipsa, który nakręcił cały film z perspektywy Flecka. 8:24 Czyli te piosenki są od czapy tak jak "żarty" Flecka What a coincidence (te inspiracje zresztą też nie są przypadkiem, bo wystarczy zobaczyć co oglądają osadzeni, gdy akurat nie leci im współczesny program telewizyjny). A ten film pokazuje że niektóre choroby psychiczne wmawiamy ludziom my jako społeczeństwo, mimo że w rzewczywistości aż tak chorzy nie są. 12:00 No to jest szpila do widzów jedynki chyba xD. Zresztą uważam, że dwie sytuacje w tym filmie są kompletnie zbędne i nie powinny się pojawić. Jedna to ta gdzie ci goście porywają Artura i go wywożą, a on ucieka. Druga to ostatnia rozmowa z Quinnzel, wg mnie jej wyjście z sądu było wystarczająco mocną sceną i ta dobitka była kompletnie zbędna. 12:35 Rzecz w tym, że ten film w całej rozciągłości miał pokazać że Joaquin nie jest jokerem i nigdy nim nie był, a jest jedynie Arturem Fleckiem. 13:00 Ci dwoje są jeszcze gorsi niż seryjny morderca Fleck, bo oni go wykorzystują dla swoich celów i niczego więcej. Prawniczka bo wie że jego obrona da jej fame na mieście, strażnik aby mieć choć trochę zabawy podczas pracy.
Podobało mi się, ale niestety ostatnie 20 minut totalnie zniesmaczyło mi seans. Potem zorientowałem się, że od rozpoczęcia procesu, fabuła stała w miejscu i tak jakoś doszedłem do wniosku, że w sumie nic ciekawego w tym filmie nie było. P.S. Za impresję głosu Marka Hamilla podczas przesłuchania karła chylę czoła, moja ulubiona scena
o tak! scena przesłuchania Garego Pudelsa najlepsza w tym całym żałosnym dramacie sądowym! jedyne "pranie brudów" z jedynki które działało na ekranie 🤔
Ha! A ja na przekór wszystkim powiem tak - film jest zajebisty, choć rozumiem krytykę. Ale tym razem Philipsowi nie chodziło o to, żeby film się podobał. Malo tego, pewnie nawet tego nie chciał przy okazji jedynki, a na pewno nie chciał, takiego odbioru, z jakim ten film się spotkał. Bo Joker nie był w nim psychopatycznym mordercą, jak twierdzą jedni. Nie był też wzorem do naśladowania, a niektórzy tak ten film odebrali (masa tik toków typu "literalnie ja"). I film bawi się tymi oczekiwaniami. Dystrybutor wypuścił trailery, które zwiastowały, coś podobnego do jedynki. Fani się w większości podjarali. Tymczasem Philips zdzielił im przez łeb i napluł w twarze. Wypuścił film, który wkurzy wielu fanów jedynki. Philips pomyślał - "jeśli mój film został odebrany tak, to zdecydowanie coś spierdoliłem". W filmie, z resztą, rzucono metakomentarzami w temacie tego, że jedynka jest słabym filmem, z którego reżyser, nie do końca był dumny. Zadaje fanom pytania: "ale czego wy oczekiwaliście? Kolejnych morderstw? Taką ikoną jest dla was psychicznie chora osoba, wy pojeby? Tak bardzo chcieliście zobaczyć jak zatraca się w szaleństwie i cierpi?". A widownia się wkurwi. Bo ten film nie ma prawie fabuły. Bo nic się w nim nie dzieje. Ale, no właśnie, co ma się dziać? Siedzimy w głowie psychicznie chorej osoby, zniszczonej, nie do końca poczytalnej, być może lekko upośledzonej, podsycanej przez "fanów" (czyż nie wpasowuje to się w trend, robienia editów z mordercami?) - co może się tu dziać? Arthur to osoba chora, która potrzebuje pomocy i miłości, której nigdy nie zaznała. To nie jest psychopata, jak twierdzą niektórzy. Nie jest to też męczennik, jak chcieliby inni. To po prostu człowiek chory, który potrzebuje pomocy. I druga część tego filmu sprawdza się jako post scriptum do jedynki. Jako największy prank w historii kina. Dla mnie to film lepszy od jedynki. Ma on swoje wady, nie mówię, że to arcydzieło. Nie pasowały mi sceny musicalowe - ale czy to też nie jest zabawa oczekiwaniami? Miał być musical, tańce, śpiewanie, Gaga, sceny musicalowe, a to czasem ktoś ponuci pod nosem. Czy interpretować to, jako cos zlego? Natomiast, dość mocno przeszkadzało mi to, że momentami ten film bije kijem po łbie. Za mało mi też Harley Quinn, bo tej postaci, mogłoby praktycznie nie być. Chciałbym, żeby miała większy wpływ na historię. Natomiast, dla mnie jest to film bardzo dobry, niezwykle odważny, radykalny i ciężko mi nie docenić tak ciekawego projektu. A Philips prowadzi z widownią taki dialog: Philips: You'll get what you fucking deserve! [Pokazuje film] Widownia: What the fuck was that supposed to mean? Can you explain this to us. Philips: You wouldn't get it.
@@wojbas471 A czy gdzieś tak napisałem, człowieku? Czy już nie można wyrazić swojej opinii bo woj bas, wyśmieje i stwierdzi, że się wywyższam? Nie trzeba być inteligentem, żeby wywnioskować, że ja wyrażam swoją opinię, a ty możesz mieć zupełnie inną i to jest okej. Ja osobiście wolę dostać coś eksperymentalnego i radykalnego, niż kolejnego odgrzewanego kotleta. A ty sobie uważaj co chcesz. Tyle w temacie.
Czyli mówisz że nie chciał pozytywnego odbioru filmu? No i właśnie to dostał. Tak więc reżyser i garstka domorosłych krytyków powinna być zadowolona. Gorzej z tymi co wyłożyli hajs na powstawanie tego dzieła.
@@komarrek1 Może i chciał, żeby jego dzieło podzieliło publiczność. To prank i sprostowanie do części pierwszej, ale też moim zdaniem bardzo dobre uzupełnienie. Co do producentów - czy i ile stracą, to nie wiem. Ja wolę, żeby studio wyłożyło kasę na projekt odważny, eksperymentalny, radykalny, idący swoją ścieżką, niż na kolejnego odgrzewanego kotleta, jakich mamy we współczesnym kinie całe mnóstwo - blockbustery w ogromnej większości są tym samym zbiorem klisz i szablonów. I nawet jeśli nowy "Joker" to nie jest filmidealny, bo nie uważam tak - mi bardzo się podoba, że ten projekt obrał taką drogę, bo dawno w kinie nie było obrazu tak ryzykownego i eksperymentalnego i ja to w 100% kupuję. I nie trzeba wyjeżdżać z "domorosłymi krytykami" - każdy ma prawo do własnej opinii, o ile uprzednio obejrzał film i bardzo infantylne jest wywyższanie się i twierdzenie, że "moja racja jest największa, a każdy inny się myli". Z resztą, przestrzeliłeś ten argument, bo wystarczy wejść na Rotten Tomatoes, żeby przekonać się, że nowy "Joker" jest oceniany raczej słabo przez krytykę.
Jak usłyszałem że wychodzi joker 2 to byłem szczęśliwy, jak się dowiedziałem że to będzie musical to postanowiłem że nie będę ogladal 😂 no nie dam temu tworowi szansy, już wolę teatr w tv 😂
UWAGA! SPOJLERY! Wyobrażam sobie kontynuację sceny z Mrocznego Rycerza XD "Chcesz wiedzieć, skąd mam te blizny? Aaaaaa, był taki gość Arthur, myślałem, że jest kozakiem i zacząłem go naśladować, ale okazał się upośledzonym pierdołą, więc go zadźgałem, a potem z jakiegoś powodu zrobiłem sobie te blizny. Fajne nie?" Niesamowity zawód...
Nie oglądałem jeszcze tego filmu i powiem szczerze, że nie zachęciłeś. Tak się zastanawiam czy iść do kina i wydać szmal na bilet, czy może lepiej będzie poczekać na streaming. Na logikę chyba poczekam. Dzięki za odcinek i pozdrawiam.
Ludzie, wyjaśnijcie mi jak to jest możliwe że taki przypadkowy kolo na YT - nazwijmy go Michał - rzuca tak z dvpy lepsze pomysły na to jak wpleść musical do tego filmu niż pan Philips. Walka policja vs Jokery no kurva genialne, kłaniam się nisko po same Jokerowisko
Te piosenki są stworzone na jedno kopyto. Przypominają coś , ale nie wiesz co. Równie dobrze mogłyby zostać wymiałczane miał miał miał,bo po seansie nie pamiętałam ani jednej melodii xddd Patrząc na to, że postać Jokera oraz Harley kojarzą mi się z takim szaleństwem, obłędem w oczach to oczekiwałam, że te piosenki będą bardziej żwawe a były wręcz usypiające. Od połowy filmu walczyłam by nie przysnąć
To są szlagiery że starych musicali. To jakby narzekać na Mamma mia że jest wtórna bo gdzieś słyszałeś te piosenki. A to są piosenki Abby, które są non stop maglowane w radiu, filmach, reklamach i na tik toku
@@paulinagabrys8874 spoko dobrze wiedzieć, ale nie porównywałam utworów z tego filmu do Abby. Każdy ma inny gust, ale w mojej ocenie te piosenki były nijakie, nudne i w jednym tempie.
Jestem świeżo po seansie Jokera 2. Mnie się film podobał, mimo kilku wad. Natomiast nie uważam go za film zły czy beznadziejny. Osobiście uważam, że jest to film poruszający ważny temat chorób psychicznych w tak sposób w jaki dawno się w kinie nie opowiadało. I cieszę się, że film powstał. Joaquin Phoenix w tym filmie jest wręcz momentami hipnotyzujący. Nie mogłam oderwać oczu od ekranu. W moim osobistym rankingu filmoterapii - top of the top.
Jako fan pierwszej części stwierdzam, że sequel nie był aż tak zły jak uważa wielu ludzi. Jednak miałam wrażenie, że film straszliwie się dłużył i czekałam aż w końcu się skończy. Brak podjazdu do jedynki niestety...
Aż mnie zaskakuje ilość osób która po recenzji twierdzi że nie pójdzie. Nie mówię że Michał nie ma racji. No ale niech każdy sobie sam wyrobi zdanie. Czemu teraz aż tak często ludzie rezygnują z wyrobienia własnego zdania
Bo w obecnych czasach zdanie odrębne to śmierć cywilna. A sztuka jak to sztuka jest subiektywna. Mi o opisie fabuły ten film się podoba. Ale jaki jest w rzeczywistości to się okarze
Dla mnie ten film nie był całościowo fatalny. Nastawiłem się na fatalny film, uwielbiam jedynkę i uznałem ze jak będę się spodziewał fatalnego filmu to się nie zawiodę. I przez 3/4 filmu nabierałem hype'u na niego. Podobało mi się większość tego co widziałem i zacząłem się nastawiać, że ten film będzie dobry... ale ostatnia część filmu nie jest, i przez to że ta pierwsza część nastawiła mnie pozytywnie, to mimo przygotowania się na fatalny film- zawiodłem się, bo film prawie mnie do siebie przekonał.
Tak jak i pusty jest nasz świat... Wszystko musi być podkolorowane, napompowane.... Zaraz, zaraz, jak to? Przecież to jest świat, w którym jest wszystko, cały Wszechświat... Ale zaraz, o którym świecie ty mówisz - tym, w telefonie, na ekranie, czy tamtym - na którym żyjemy? Moment, chwila - kim jest "ty" i kto to mówi???????.
@@wojbas471 Idźcie. A dlaczego? Bo każdy ma inną wrażliwość i nikt nie może komuś narzucać swojej narracji. Może film nie jest idealny ale warto zobaczyć w kinie za te kilka złotych seans i później oceniać.
@@madmadnessify Jesli ktoś ma 20 lat to kwestia czasu może być zestawiana ze słowem "tylko". Ale jesli ma trochę więcej to częściej może być zestawiana ze słowem "wszystko".
Ooo ciekawa współpraca. Szanuje. Tylko Jokera szkoda bardzo. Uwielbiam film z 2019 roku. Już sam pomysł zrobienia z tego musicalu trochę mi zgrzytał bo ja generalnie tego gatunku nie lubię. Do kina nie pójdę. Myślę że dopiero w streamingu może zobaczę z ciekawości. Bo jednak fakt że ktoś zmarnował taki potencjał sam z siebie jest ciekawy.
Dzięki za make up do recenzji, fajnie że wplatasz jakieś nowe elementy do swoich filmików bo tak ogólnie uważam że żeby rozwijać kanał to przydają się nowe pomysły i rozwiązania które zaskakują widzów👍 Plus za współpracę 👍 Pozdrawiam ✌️😉
Ciekawy paradoks, zgadzam się w pełni że wszystkim, mimo to bawiłem się dobrze i nie nudziłem nawet przez chwilę. Ale to chyba słabość do elektryzującej gagi i po prostu ładnych obrazków 🩵
Zwróciłeś mi uwagę na to czym można by zaciekawić widza. Artur śpiewający tańczący z więźniami, z ludźmi na ulicę uciekając z więzienia było by ciekawsze.
Warto pójść i się przekonać, film ma wady, ale naprawdę mi się podobał. W kinie sporo osób od dorosłych po młodzież, może nawet dzieci starsze i film wzbudził zainteresowanie, wszyscy oglądali w skupieniu, kilka scen w tym koniec naprawdę zaskakuje, a do tego nie jest to stricte musical
Już sam opis fabuły zniechęca-sądziłam właśnie , że on ucieknie np. przy pomocy swoich zwolenników, dołączy Harley i będzie musicalowa krwawa jatka, szaleństwo w mediach społecznościowych. Jakoś to będzie można odnieść to zaburzenia w postaci pociągu do takich przestępców/przestępczyń , była ostatnio akcja z kolesiem nazywającym się jak filmowy Deadpool. , co zamordował 2 kobiety a kobitki i tak za nim szalały. Dzieje się to też odwrotnie i tu by się Harley przydała. Biedny Phoenix w kolejnym filmie po "Napoleonie" znowu się snuje.
Byłam dzisiaj, wynudzilam sie okrutnie. Film bez sensu, niepotrzebny, niebwiadomo po co (bo chyba nie myśleli że tym czymś zarobią tak samo jak za pierwszym razem). To zawodzenie gagi nie do zniesienia, cringowe piosenki, z dupy zakonczenie. Film zatoczył koło i zepsuł to co zbudowano w pierwszej części. Mega zawód i rozczarowanie
To do kina się nie wybiorę, poczekam. A zmieniając temat widziałeś już pierwsze odcinki FROM? Moim skromnym zdaniem porównując do poprzednich sezonów to niestety trzeci wypada blado, ale no liczę że się rozkręci 🙃
Dzięki Michale. Wreszcie wyjaśniłeś mi mój stosunek do musicali! Mam podobnie 😀 Dlatego dla mnie ogólne zachwyt Lalaland wywołały mocnego zdziwieniem, bo tam i słabo tańczą i jeszcze gorszej śpiewające, a sceny nic nie wnoszą. Dla porównania stareńkie klasyki gatunku nieporównywalnie skromniejszymi cenami wnoszą więcej dzięki artyzmowi.
Dla mnie film był F A N T A S T Y C Z N Y, tak samo jak większość uważam, że pierwsza część nie potrzebowała kontunuacji, ale cieszę się niezmiernie że powstała. Rozumumiem zarzuty i się po prostu z nimi nie zgadzam, liczę że jak przy wielu filmach wahadło odbiję za pare lat i ludzię docenią piekno tej historii. Pozdrawiam serdecznie
Mnie akurat nowy Kawalarz się podobał. Film dający do myślenia, wywołujący emocje, sceny musicalowe mega mi przypadły do gustu, a rozprawa sądowa trzymała w napięciu. Przyznam, że czasem powiewało nudą, ale ogólnie film dla mnie na plus.
Uwaga spoiler! Tutaj doszło do dekonstrukcji bohatera. Druga część zaprzecza pierwszej. Nie ma rozdwojenia jaźni, nie ma Jokera. Miłość tytułowej pary nie jest toksyczna, energiczna i niebezpieczna jest nijako- rozczulająca. Sceny musicalowe sklejają coś co trudno nazwać fabułą, bo nis się tu nie dzieje, nic do niczego nie prowadzi. Podobno reżyser nie chciał robić tej części. Czy to swoisty sabotaż? Na to wygląda.
Dawno nie byłam na takiej szmirze. Pierwsza część rewelacja, ale druga totalna porażka. Nie mogłam się doczekać końca.... Niestety ta druga część zepsuła mi wrażenia z części pierwszej.... A szkoda.....
Sprawdźcie Ośrodek Psychoterapii Przestrzeń ► opprzestrzen.pl
Recenzje okiem psychoterapeuty ► facebook.com/profile.php?id=61565655583644
Może ci sie nie podobało ale przez całą recenzje uśmiech nie schodzi ci z twarzy
Bo jest ignorantem który nie odrobił lekcji. Tak jak napisałem wcześniej, to nie jest film który daje Ci rozrywke na talerzu, jeśli był by puszczany w kinach studyjnych to by dostał złotą palme
@@MechanicalChrist2 Chłopie on był puszczany na festiwalu w Wenecji i guzik dostał xd
Szacun za dobranie współpracy przy omawianiu takiego filmu. 😀
Myślałem, że to będzie musicalowa psychodela. W sensie zamordują kogoś i będą w krwi tańczyć i śpiewać. Jakie to by było piękne jakby Harley pomogła Jokerowi w ucieczce z więzienia i zaczęła dwojka szaleńców przemierzać USA mordując i do tego odgrywać musical na miejscu. A zrobili z tego nudną rozprawę sądową. Meh
@@bartosztrzcinski5335 no tak, jak dla mnie mogliby dzięki temu jeszcze bardziej pogłębić jego psychikę. Zatrzymują się u jakichś ludzi i wszystko jest ok, ale z każdą minutą czuć w powietrzu, że coś się wydarzy, aż w końcu z powodu np jakiejś rozmowy, która nie idzie tak jak Joker by chciał, w końcu wybucha i zabija tych ludzi i uciekają z Harley, a za nimi kroczy policja. Co prawda również nie jest to super odkrywcze, w końcu byłoby to kino drogi z domieszką czystego szaleństwa, no ale mogłoby by być to ciekawe w kontekście Jokera. A po zbrodniach w głowie odgrywaliby wraz z Harley musical, choć w istocie tańczyliby na miejscu zbrodni. Myślę, że byłoby to ciekawsze niż jakaś rozprawa sądowa
Czyli coś thelma i Louise
Leczcie się
To źle trafiłeś :)
Mega zmarnowany potencjał
Ok, jak to mawia mój dziadek kochany, po koleju:
Zacznę od tego, że dowodem na fakt, że film ten jest idealnym komentarzem społecznym, jest to, że ludzie się na nim zawiedli. Nie tylko widzowie się nim zawiedli. "Fani" Jokera w świecie przedstawionym także. Bo obie grupy, to ci sami ludzie. Ludzie którzy oczekiwali kogoś, kto poprowadzi ich do mordu i przemocy, do nawalanki, do chaosu, a dostali chorego psychicznie człowieka, który po prostu chciał w spokoju żyć i być szczęśliwym.
Cały ten film jest tak naprawdę zobrazowaniem tego, jak Artur z całych sił stara się nie zostać tym, kim widzowie (przedstawieni w filmie głównie w postaci Harley) chcą, by został - Jokerem siejącym zamęt. Zakochaliście się w Jokerze, dostaliście Artura.
Wstawki śpiewane były ukazaniem stanu psychicznego, oraz marzeń bohaterów. Cała scena jak Harley śpiewała malując się, jest dokładnie tym, jak ona sobie zaplanowała ich życie. Jak ona śpiewała do publiki, gdy Artur stał z boku, pokazywało, że w sumie nie interesował ją nawet Artur, ona chciała pokazać się tłumowi. Ona nie dbała o Artura, zupełnie jak widzowie. Każdy chciał, żeby Artur zginął, przepadł, żeby pozostał jedynie Joker. Ale Artur wygrał tę batalię i to mało komu się podoba. Że żył jako on, nie jako Joker.
Scena gdy typ przebrany za Jokera zabrał go do samochodu z którego uciekał wręcz krzyczała - lecz chyba nikt nie słuchał - JA NIE CHCĘ BYĆ JOKEREM! ZOSTAWCIE MNIE! TAM JEST KOBIETA Z MOIM DZIECKIEM, MUSZĘ DO NIEJ BIEC!
Aspekty techniczne ludzie głównie chwalą. Praca kamery, światło, aktorstwo, to się ludziom podoba. Wizualia dostali takie, jakie chcieli. Jednak ludzie poszli do kina na Jokera, a dostali Artura Flecka, dlatego narzekają na fabułę.
O czym to mówi? Że ludzie - jak wspomniany typ przebrany za Jokera, czy Harley - mieli swoją wizję, która okazała się tylko ich wizją. I niczym więcej. Zapomnieliście, że oglądaliście człowieka, który chciał wyjść z choroby psychicznej, a nawet chcieliście w ową chorobę na siłę go wcisnąć. Co to świadczy o społeczeństwie? Nie twierdzę, że Tod jest jakimś wybitnym reżyserem, to pokaże czas, czy Joker to tylko wypadek przy pracy, czy początek prawdziwej kariery, ale świetnie pokazał co myśli, tłum, czego tłum chce, jak tłum ma w dupie jednostki, bo tłum chce igrzysk. I tłum Igrzysk nie dostał, wściekł się i wylewa żale w internetach - a w Gotham zapewne pali miasto.
Ten wybuch pod koniec pokazuje jeszcze świetnie uczucia widowni. Kiedy już Artur stał się wolny, uwolnił się od Jokera, kiedy był sobą, tłum/widownia pokazał co o tym myśli - yebać to, masz tu kolejną szansę, uciekaj, Joker, BĄDŹ W KOŃCU JOKEREM. Ale i tu się nie udało, Artur znów wrócił.
Dla mnie film jest idealnym dopełnieniem historii Artura. Trochę gorzej zrealizowanym, jedynka bije dwójkę na głowę. Oraz zagraniem na nosie tym, którzy oczekiwali fantazji, a dostali prawdziwe życie.
Po seansie mam podobne przemyślenia. Tam jest większa głębia niż się wydaję.
Powiem ci że nieźle to sobie usprawiedliwiłeś ale
1. Chcesz robić dramat psychologiczny i komentarz społeczny? To stwórz własną postać a nie podpinasz się pod legendarnego złoczyńcę
2. Istnieje mnóstwo filmów które stanowią lepszy komentarz społeczny a przy okazji nie są nudne jak flaki z olejem
Mialem dokładnie to samoodczucie, fajnie to podsumowałeś. Od początku również pojawiały się informacje już przy pierwszej czesci- że to nie będzie Joker który później będzie walczył z Batmanem, tylko biedny gość Artur który zainspiruje Jokera do powstania lub rozpocznie samą ideę jokera, o czym świadczy zresztą sama końcówka filmu- to mu się udało. Ludzie nie mogą się pogodzić z tym że cały czas oglądali chorego człowieka tak samo jak jego poplecznicy i tak samo jak Harley. No i tak samo jak recenzenci. Moim zdaniem film był perfekcyjna klamrą
@@ruudi103o co chodziło w końcówce??
A dodatkowo w ostatniej scenie jesteśmy świadkami "narodzin" prawdziwego Jokera... 😬😬😬 Film niezwykły... 10/10 a@@ruudi103
Ciesze sie ze przed recenzjami zobaczylem ten film. Mam wrazenie ze po prostu zaden z recenzentow nie skumał puenty. W Jokerowym dyptyku jak widac nigdy nie chodzilo o Artura ktory personalnie stanie sie Jokerem a o ruch ktory zapoczatkuje. I tak jak w krotkiej animacji na poczatku filmu ludzie beda zawiedzeni bo klaszcza tylko wtedy kiedy Joker robi swoje show. Pierwszy film sie podobal bo objawil nam jokera drugi zostawil nas z biednym schorowanym nic nie wartym czlowiekiem. I to jest w tym filmie najpiekniejsze i najsmutniejsze zarazem
Kiedy słyszałam, że powstanie pierwszy film, widziałam, że to będzie dobre kino, kiedy usłyszałam, że drugi ma być czymś na miarę musicalu, to wiedziałam dwie rzeczy, to będzie zły film i nikt mnie do obejrzenia nie zmusi. A szkoda, bo potencjał był i wprowadzenie Harley mogło dużo wnieść.
Mam wrażenie, że zły odbiór filmu wynika z zawodu tego czego chcieli ludzie. Ludzie chcieli kontynuacji w której wkracza joker oraz jego "przygody" niczym super złoczyńca tylko w bardziej realistycznym świecie. Ale byliśmy ostatecznie jak ci zwolennicy jokera zawarci w filmie. Chcieliśmy naszego idola, a poczuliśmy się zawiedzeni prawdziwym jokerem. Dostaliśmy historie złamanego, chorego psychicznie mordercy, tyle. Bo dokladnie taki był ten Joker
Ludzie chcieli psychopaty walczącego z batmanem, a dostali człowieka
+100
zgadzam się całkowicie
@@norbertkulesza spoiler na końcu pojawił się psychopata bez ludzkich cech, więc ci ludzie też dostali jokera tylko spodziewali się o nim całego filmu a nie jednej sceny. xd
@@ruukiopl6917 bo Arthur to nie był Joker i Phillips mówi to w filmie wyraźnie. Prawdziwy Joker pojawia się w dwóch scenach w tym filmie, drugą z nich jest ostatnia scena. Phillips zrobił widzom "joke" i jeśli tak jak zapowiadał że film będzie trylogią to w trzeciej części dostaniemy film o prawdziwym Jokerze.
Wszyscy o filmie w komentarzach, a ja docenie charakteryzacje Michała. Jesteś najlepszy, dziękuję za każdą recenzje. Rozwinąłeś u mnie, moją miłość do kina. Dziękuję za recke, przynajmniej wiem jaki film ominę. ❤
- najlepszy nie jest, choć nie jest też zły; raczej w środku stawki
- fajnie, że interesujesz się kinem, a nawet deklarujesz, że je kochasz...
- jeśli tak jest to idź, zobacz film, który jest wyczekiwany, głośny i budzi skrajne opinie - miej zdanie na podstawie własnego doświadczenia, a nie tego co mówią inni
@@jokdok8946 Niestety, nie mam na tyle funduszy aby obejrzeć go w kinie na ten moment. Jeśli miałby lepsze opinie pewnie bym kombinowała (biedny student). Obejrzę jak pojawi się w streamingu. Cenie sobie opinię Michała, bardzo są zbieżne z moim gustem. Nie mniej dobre kino to dobre kino, zawsze samo się obroni ^^
Nie zgodzę się (przeważnie) z opinią. Przez pierwsze 4/5 trwania filmu bawiłem się świetnie. Joaquin Phoenix znowu gra popisowo, a do tego nie jest to kopiowanie absurdalnego śmiechu z pierwszego filmu, ale też dołożenie dodatkowych elementów mimiki, ekspresji w momentach, w których Arthur zderzany jest ze wspomnieniami z przeszłości. Uwielbiam te sceny, gdy pusta twarz Arthura na moment zamiera w grymasie grozy, gdy na przykład wspominane są okrucieństwa, jakich dopuściła się na nim matka w dzieciństwie - dodatkowo spotęgowane muzyką (świetną w całym filmie), która na sekundę wzmaga się i dysonuje z wcześniejszą melodią, by za chwilę powrócić do wcześniejszego wątku. Lady Gaga również wypada świetnie - ostre rysy twarzy i znikomy makijaż tworzą znakomity, naturalistyczny duet z takimże fizis Arthura. Do tego świetnie gra głosem - uwielbiam ten uwodzący, niski tembr z lekką chrypką. Do tria wziąłbym też jak zwykle wybitnego Brendana Gleesona, który zagrał świetnie rolę dobrodusznego / brutalnego strażnika więzienia Arkham. Dualizm postaci dał możliwości do pokazania pełni aktorskiego warsztatu.
Co do musicalowej strony filmu to też ma ona swoje miejsce i znaczenie w filmie. Może to oklepane i prostackie, ale działa: odpowiednio dobrane teksty piosenek pozwalają bohaterom przekazać, co im w duszy gra, jak się w danej chwili czują. Mamy piosenkę o znalezieniu prawdziwej miłości. Albo o chwiejącym się zaufaniu. Arthur śpiewa też o znalezieniu nowego celu w życiu, o który zamierza walczyć. Lady Gaga brawurowo wykonuje piosenkę o tym, że chce rozwinąć to, co zaczął Arthur w coś, co będzie pamiętane przez lata (zbudujemy górę na tym pagórku) - wykonanie bardzo w stylu Blues Brothers. W końcu Joker też ma swój wielki mroczny numer z rozbijaniem głów stołkiem czy sędziowskim młotkiem - kiedy Arthur daje ponieść się fantazji. Jednocześnie utwory nie są zbyt długie, żeby oderwać nas od fabuły, do tego są znakomicie zaaranżowane - z amatorskim fałszem, gdy płyną prosto z serca i scenicznym anturażem, gdy są wytworem fantazji. I te drapieżne, irytujące nuty wplecione w piosenkę dla zaakcentowania szaleństwa wypaczającego konkretne słowa. Jak dla mnie miód, budzący skojarzenia ze zbójecką "Operą za trzy grosze" Brechta.
I nie zgodzę się, że film jest pusty, nie ma przesłania. W bardzo wielu momentach doświadczamy tego, jak bohaterowie próbują wykorzystać Arthura, jego szaleństwo, tragedię ofiar, żeby osiągnąć swój własny cel. Harley (Lee) szuka sławy; pragnie zostać partnerką Jokera, nakręcić szaleńczą spiralę przemocy, by zyskać to uwielbienie, którym mieszkańcy Gotham otaczają postać Jokera. Nie zważając na to, że uciekający w iluzję Arthur stawia na szali swoje życie. Pani adwokat chce podbudować swoją karierę przy głośnym procesie sądowym; dziennikarz prowokuje Arthura, by nakręcić dramatyczny materiał; nawet strażnik więzienny namawia Arthura do podpisania książki, którą będzie można później sprzedać. No i bezimienni fani Jokera pojawiający się pod budynkiem sądu, oczekujący, że ich idol poprowadzi ich na barykady rewolucji, do plądrowania majątku bogaczy. Wszyscy traktują biednego szaleńca instrumentalnie, nie jak człowieka, lecz jako narzędzie do osiągnięcia swoich celów - sławy, pieniędzy, władzy. A Arthur, w swym szaleństwie, daje sobą manipulować, aż do brutalnego przebudzenia. Gdy przestaje być Jokerem, a jedynie chorym, słabym Arthurem, wszyscy tracą nim zainteresowanie. Oprócz tego mamy jeszcze kilka pomniejszych wątków poruszonych w filmie. Brutalność i bezkarność instytucji penitencjarnej, traumy osób, które Joker oszczędził, patologie amerykańskiego systemu prawnego, podążanie tłuszczy za sensacją i jeszcze kilka wątków, które skłaniają do socjologicznej dysputy.
Do tego film zawiera kilka znaczących odniesień do komiksowego pierwowzoru. Oczywiście jest tu Harley Quinn (z bogatego domu, po studiach medycznych i z diamentami na rajstopach), jest młody Harvey Dent (z poranioną połową twarzy), jest Arkham Asylum (na wyspie, z autentycznymi świrami). Ale też mniej oczywiste sceny z fantazji, z Jokerem i Harley tańczącymi na dachu hotelu Arkham czy biały frak Jokera. No i animowany wstęp, kopiujący wiele z kreskówkowych seriali o przygodach Batmana. I nawet jeśli filmowy Joker jest tylko pretekstem do analitycznego przedstawienia szaleństwa, to wciąż gdzieś zostawia ślady swojego pierwowzoru.
I o ile większość filmu była - jak na mój gust - wspaniała, bliska ideału, tak końcówka mnie rozczarowała. Jak to się mówi: chodzimy do kina, żeby choć na chwilę zapomnieć o otaczającym nas świecie. A końcówka - niestety - była brutalnym sprowadzeniem nas do szarej rzeczywistości. Wyzbywszy się swojej szalonej fantazji Arthur staje się znowu zwykłym, smutnym, pokrzywdzonym przez okoliczności i brak zainteresowania człowiekiem. Jednym z bezimiennych, których codziennie mijamy i których los zupełnie nas nie obchodzi. Ale też realizacyjnie wyszliśmy z kolorowej, rozśpiewanej bajki tuż przed końcem seansu, żeby doświadczyć bezsensownej, brutalnej tragedii na sam koniec. Czar pryska, życie to nie film, superbohaterowie nie istnieją, a prawdziwe zło nie nosi uśmiechniętej maski, tylko twarz przypadkowego człowieka pozbawionego skrupułów.
Zdołowała mnie ta końcówka, więc odejmuję punkt za popsucie świetnego nastroju, jakiego doświadczałem przez większość seansu. Zdaję sobie sprawę, że recenzje są mieszane - są ludzie zachwyceni, jak ja - i też są tacy, którym film, forma musicalu i szczątkowa narracja dramatu sądowego nie podeszła. Ale, moim zdaniem, warto dać filmowi szansę. Ze względu na mistrzowskie kreacje Phoenixa, Lady Gagi i aktorów wspierających. Ze względu na znakomite zdjęcia, obfitujące w intensywne kolory rzadko spotykane w erze cyfrowej kinematografii. I naprawdę świetną, emocjonalną muzykę, czy to w tle, czy pod postacią big-bandowych szlagierów w nowym wydaniu. Realizacyjnie - perełka, jeden z lepiej nakręconych filmów ostatnich lat. Narracyjnie może ciut powoli i niektóre decyzje mijają się z oczekiwaniami, ale to wciąż dobra i spójna historia, choć może nie taka, jakiej do końca oczekiwaliśmy. Jak dla mnie 8/10.
PS. Pośmieję się z Michała, który dał Jokerowi: Folie à deux wynik 3/10, a siódmy odcinek Pierścieni Władzy ocenił na 6/10. Cóż, co kto lubi. Ja bez dwóch zdań wybieram Jokera.
Brawo!
Ładnie to napisałeś. Mam na myśli "chodzimy do kina, żeby choć na chwilę zapomnieć o otaczającym nas świecie." I dlatego nie pójdę do kina na ten film, ani nawet nie będę go oglądał w serwisach vod.
Zajebisty sponsor odcinka, bardzo mnie cieszy taka współpraca.
A jeśli chodzi o film, to nie zgadzam się. Po pierwsze mega szanuję, że sequel filmu, który ma potężną grupę psychofanów, jest dekonstrukcją i analizą swojego poprzednika, to jest mega odważny ruch. Po drugie potrafi on nawet krytykować tych psychofanów jedynki i pokazuje,jak bardzo oni, jak samo jak Harley, mają w dupie Artura i jego dobro i chcą tylko Jokera, symbolu do swojej wojny kulturowej. Także pomysł i założenia są dla mnie genialne.
Phoenix i Gaga świetni, chociaż za mało jest Harley w tym filmie. Podoba mi się też to, że całość jest tak naprawdę o tym, że Artur musi sobie ułożyć w głowie wszystko, co się wydarzyło i przyznać się do pewnych rzeczy przed samym sobą, więc mamy mocno zaburzoną psychicznie osobę, robiącą sobie burzę mózgów i walkę pomiędzy chęcią dostosowania się do fanów, a uwolnienia się od nich.
Oczywiście nie mogło być za pięknie, Todd Phillips nie jest zdolny do napisania naprawdę dobrego, zniuansowanego scenariusza, więc sceny musicalowe pojawiają się znikąd i zdają się niepotrzebne, dramat sądowy jest tragicznie napisany i mamy tu też pewne dziury fabularne. Na szczęście z perspektywy wszystkiego, co się w tym filmie wydarzyło, nie mogliśmy dostać lepszego zakończenia. Dla mnie 6/10, a pierwszej części dałem 7. Był potencjał na znacznie więcej, ale musiałby to pisać ktoś bardziej kompetentny.
P.S. Kompletnie się nie zgadzam z tym, co mówisz o romansie Artura i Harley. Widzimy przecież, że ona to wszystko zaplanowała, była zakochana w swoim wyobrażeniu Jokera już zanim go faktycznie poznała i zadbała o to, żeby on zakochał się w niej. Oczywiście mogło to być głębsze, jasne, ale to zdecydowanie nie jest miłość z dupy od pierwszego wejrzenia.
Nic dodać nic ująć. Ludzie chcieli Jokera a dostali Arthura Flecka. I są o to źli
Pełna zgoda z jednym zastrzeżeniem, za dużo piosenek które są czesto długie, wiele z nich nie wiele niesie za sobą expresji psychologiczne głównej postaci przez co strasznie męczą po 15 piosence. Za dużo ich a szczególnie tych mniej istotnych a szczególnie są one za długie. Nw ze 2-3 może 4 powinny zostać w formie takiej jakie były. Reszta do remontażu i ponownego nagrania bo nic nie niosą za sobą tym że są tak długie. Ew film jest źle napisany do tych piosenek za słabo eksponując psychologię postaci by przenosić ją do ekspresji muzycznej. Problem z tym filmem że go jak dla mnie spaprano a najgorsze że cieżko stwierdzić czy scenariuszem czy tym że to musical aż do przesady w dramacie.... co już samo w sobie jest problemem i grozi katastrofą. Jak dla mnie po ciężkiej walce i wachania się daje 6/10
@@ziomalxxz ekspresja muzyczna oddaje chaos psychiki Flecka. I one mają męczyć imo.
Jedna rzecz to jeszcze nie jest Harley Quinn, a Harleen Quinnzel psychiatrka, która chce zbadać case study jokera, ale do tego potrzebuje a) żywego Flecka, b) w postaci Jokera. I problem pojawia się gdy jest opinia o tym że Fleck wymyśla i odgrywa postać Jokera, a nie nim jest
@@wsad19 No właśnie wg mnie słabo, w wielu momentach momenty muzyczne byly bez sensu niczego nie oddawały były zapchajdziurami nie oddającymi nic a jedynie wytrącające ze stanu psychiki jaką widzieliśmy na ekranie. Co powodało u wielu w tym u mnie odczucie też no nie chce mi się tego ogląda bo jestem zmęczony słabością scenariusza gdzie bawimy się muzyką i nie potrafi się oddać tego co potrzeba lub były po prostu zbędna (można by je wyciąć a film by nie stracił a może i by zyskał a przynajmniej powinno się je radykalnie skrócić)
moim zdaniem cały film był wyobrażnią chorego człowieka, który przez cały film opowiadał o tym co sobie wyobraża i siedzi w jego głowie i w brew pozorom był to dobry film który zostanie w głowie jak część pierwsza, spodziewałem się fajerwrków z harley trochę się zawiodłem, napewno nie kazdemu sie spodoba
Jedynka dla mnie jest arcydziełem, do którego co jakiś czas wracam i za każdym razem wywołuje we mnie duże emocje. Tym bardziej jest mi smutno po obejrzeniu drugiej części. Nie spodziewałam się cudów, ale nie sądziłam, że to będzie aż taka szmira. Ledwo wysiedziałam do końca. Te musicalowe wstawki były koszmarnie niestrawne, a Gaga pasowała tam jak pięść do nosa. Szkoda, że nie da się tego odzobaczyć :'(
Od pierwszych minut miałem mocne skojarzenia z filmem "Lot nad kukułczym gniazdem" że aż w połowie filmu żałowałem że tracę czas siedząc w kinie na tym rozczarowaniu kiedy mogłem po prostu na spokojnie w domu odpalić to wyżej wspomniane arcydzieło
Oj tak ... Milosz Forman stworzył coś ponadczasowego
Skojarzenia właściwe
Jeszcze nie oglądałem filmu ale już na kilku kanałach słyszałem że jest to zawód i jestem niezwykle smutny z tego powodu 😭😭😭
Złym pomysłem był musical ,tu mogło być tylko gorzej jedynka wszystko pokazała podobnie jak Kruk tu już się nie dało lepiej :(
Wszędzie czytam, że tant, ale właśnie wróciłam z seansu i ... to nie jest wcale takie złe. Naprawdę udane momenty musicalowe, wybitna główna rola, mało wykorzystana Lady Gaga, ale też pokazuje swoje umiejętności. Smutny, ponury i przygnębiający świat, a raczej jak widzi go osoba w depresji vs te momenty, gdy wychodzi z dołu i wkracza w drugie ekstremum czystej ekscytacji i kolorów. Film hipnotyzuje w kolejnych ciężkich, ale też tych zupełnie przyjemnych sekwencjach zatapiając się w dźwiękach, muzyce. Radzę pójść na film bo nie jest tak zły i bez pomysłu jak krytycy i recenzenci malują. Na sali było dużo osób od dorosłych po młodzież, było zdziwienie, smutek, przygnębienie, ale też oklaski (nie wiem czemu u mnie klaszczą w kinach) i śmiech, wizualnie perełka. To nie jest musical stricte
Moze obejrzyj najpierw.
@@OlaOla-ct4nu film też mi się podobał, końcówka tylko zawiodła.
Kolejny film z phoenixem który chciałem obejrzeć i kolejny którego nie obejrzę...
Joker 2 trochę jak Bollywood. "Zamordowali Ci całą rodzinę, matkę, ojca, całą wioskę? A Uj.. zatańczmy..". W sumie to w Bollywood te tance mają więcej sensu..
Jakoś nie jestem zaskoczony pierwszy film nie był bez wad i myślę że jego sukces to niestety był taki pozytywny wypadek przy pracy 😅
A jakie miał wady?
Świeżo po seansie, powiem krótko: ten film w zasadzie nie został przez nikogo zrozumiany. To jest crowd study a nie character study. Narracja skupia się na nas a nie na protagoniście. Może warto obejrzeć drugi raz i zwrócić uwagę w co uderza.
Dokładnie. Mam wrażenie że chodziło o to że ludzie nie chcą ciamajdy Arthura ale mordercę Jokera. Trochę jak w Żywocie Briana i jak w Matriksie 4. Ludzie już wybrali sobie zbawcę i w dupie mają że on tego nie chce i ma swoje zdanie
@@paulinagabrys8874 Jest ten jeden moment na sali gdzie Arthur zaczyna się po prostu patrzeć na nas, wszyscy czekają na brutalny finał w wykonaniu jego i Harley ale go nie dostają. Totalna dekonstrukcja tej postaci. Jest jeszcze ta scena kiedy Harley wypowiada słowa: "Dajmy im to czego oczekują". Jest to też meta komentarz, że przemoc to jest to czego oczekujemy, że zobaczymy mocniejszą powtórkę z Murraya.
@@kolbe11 Imo to jest z jednej strony crowd study, a z drugiej character study jak odbierze poddana temu naciskowi tłumu jednostka.
@@wsad19 Uważam, że głównym wątkiem tego filmu to fakt, że wszyscy jesteśmy Jokerami. Cały film to jest jedno wielkie meta do pierwszego obrazu któremu dostało się za to, że próbujemy wytłumaczyć zło, a potem w hipokryzji oczekujemy tego samego zła tylko więcej.
@@kolbe11 Ja tylko zauważam, że oprócz tego jest też jak taka presja zadzialała na Artura (gdzie podczas sceny sądowej staje się jokerem, aby zaspokoić potrzebę widzów).
Zawsze w mniejszości. Mi film się podobał. Pierwsza cześć nigdy nie była strikte o Jokerze, tylko o Arthurze, który jest zaburzony i ucieka w świat fantazji, żeby radzić sobie z otaczającym go światem. Druga część jeszcze bardziej zagłębia się w jego zaburzoną percepcje świata. Film jest swego rodzaju komentarzem do fanów pierwszej części.
Nieudanym komentarzem pokazujący że reżyser jest pizda po prostu xD idealnie pokazano w 1 części że każdemu wystarczy jeden zły dzień żeby oszalał tak jak to miało miejsce w komiksach, całkowicie zepsuty potencjał.
Reżyserowi nie spodobało się to co sam stworzył, a raczej stworzył i podciągnął Phoenix
To poco nazywać ten film Joker??
Mogliśmy mieć ,,Urodzonych morderców" w świecie komiksów , mamy nie wiem co.
Koleś, który dźgnął Flecka w końcowej scenie, sam osuwa się po ścianie i rozcina sobie usta nożem - oto rodzi się prawdziwy Joker, którego znamy z genialnej kreacji Heath'a Ledger'a.
Obydwie części Jokera w wydaniu Phillipsa są hołdem dla filmu Scorsesa z 82' roku, Król komedii. Kto nie widział tego dziełka z doskonałym Deniro, grającym właśnie kogoś na kształt Jokera z Joker: Folie à deux, ten nie pojmie tak do końca filmu Philipsa. Ciekawe, że w Jokerze Deniro wciela się w postać, do której sam starał się dotrzeć, wręcz ją stalkował w Królu komedii.
Amen
"To ma być joker?! To jest jakaś popierdółka, a nie Joker!" 😎 to tak a propos zakończenia...
Wszędzie czytam, że tant, ale właśnie wróciłam z seansu i ... to nie jest wcale takie złe. Naprawdę udane momenty musicalowe, wybitna główna rola, mało wykorzystana Lady Gaga, ale też pokazuje swoje umiejętności. Smutny, ponury i przygnębiający świat, a raczej jak widzi go osoba w depresji vs te momenty, gdy wychodzi z dołu i wkracza w drugie ekstremum czystej ekscytacji i kolorów. Film hipnotyzuje w kolejnych ciężkich, ale też tych zupełnie przyjemnych sekwencjach zatapiając się w dźwiękach, muzyce. Radzę pójść na film bo nie jest tak zły i bez pomysłu jak krytycy i recenzenci malują. Na sali było dużo osób od dorosłych po młodzież, było zdziwienie, smutek, przygnębienie, ale też oklaski (nie wiem czemu u mnie klaszczą w kinach) i śmiech, wizualnie perełka
No tak kobieta musi romantyzowac przestępcę bo było by nieważne. Koleżanko ten joker zabił tyle ludzi ze tylko chyba skrzywione baby będą bronić jokera jak choćby Harley Quinn
@@wojbas471ale w realu mamy fanki morderców. Także to nie jest nic nowego
@@wojbas471ale w którym miejscu autor komentarza romantyzuje przestępcę? XD
@@agabasia5204 no określenie tego „depresją” nie było zbyt trafne, jednak nie możesz nazwać filmu szkodliwym na podstawie komentarza w internecie…
Właściwie możesz, ale to głupie.
@@agabasia5204 czyli jak powiem, że DLA MNIE film „Prosiaczek i przyjaciele” jest szkodliwy to wystarczy, że znajdę parę osób, które to potwierdzą i z automatu mam rację? XD
Czy może problem leży w błędnej interpretacji dzieła, które w tym przypadku ma na celu zilustrowanie postrzeganie świata przez zaburzoną osobę, jednocześnie nie gloryfikując jej zachowań? Bo to że w filmie protagonista jest zły jeszcze nie znaczy, że jego czyny są pochwalane. No ale wiele osób twierdzi, że protagoniści z „Fight Club” czy „American Psycho” to wzory męskości. Pewnie mają rację, przecież jest ich wiele XDDD
Po negatywnych recenzjach odpuściłem sobie seans. Ten sam przypadek co sprzed roku gdzie tak jak przy Napoleonie Phoenix ze swoim ego znów przepisywał niepotrzebnie scenariusz. Wolałem pójść już na przedpremierowy seans Dzikiego Robota.
Phoenix ostatanio chyba faktycznie odpłynął, podobna sytuacja gdy 5 dni przed kręceniem nowego filmu, nie stawił się na planie i został on odwołany
@@qdominika7253podobno to nie pierwsza taka jego akcja. McAvoy w wywiadzie potwierdził, że w Splicie zastąpił rolę Phoenixa na ostatnią chwilę, gdy ten zrezygnował
@@abzu235 Grał u Shyamalana w Znakach i Osadzie więc się nie dziwię, że go wytypował do roli. Ciekawe jakby wypadł w Splicie. Ale McAvoy'owi nic nie odbieram bo stworzył fenomenalną kreację.
Za to poświęcenie...
czyli zrobienie makijażu, komentarz się należy. Za obejrzenie za nas like.
A mi się podobał. To była historia Artura nie Jokera. Ten film pokazał człowieka z problemami, trudnym dziecinstwem, depresją, który nie radził sobie w świecie, a muzyka pomagała mu odciąć się od wszystkiego. Zabijał, bo ludzie go wysmiewali za to kim jest i dlatego wykreował sobie Jokera. Na sam koniec procesu pokazał siebie i zobaczył, że ludzi nie interesuje Artur tylko Joker, a on chciał być akceptowany i kochany. I koniec filmu pokazał, że Joker to nie człowiek, Joker to idea. Ludzie chcieli idei, zmiany, dlatego byli za nim. A zabicie Artura nawiązuje do Mrocznego Rycerza, kto ogaldał ten wie. 😊
No more sequels please. We need original new projects
- Knock, knock.
- Who's there?
- Gladiator II.
- Knock, knock
- Who's there?
- Spider-Man 2
Nie ogladalem ale Joker i musical to raczej sledzie i nutella - mozna połączyć ale po co??😢
Szkoda
W animacji Joker jakoś śpiewał. Ja uważam że musical o krwawej jatce ma jak najbardziej sens a z Jokerem już tym bardziej. Zastanawia mnie to co tam się zjebało że nie wyszło
Jeżeli chcecie się cieszyć tym filmem, to trzeba uświadomić sobie że to NIE jest i nigdy nie był Joker z komiksów. Nie wiem czego ludzie się spodziewali, od pierwszej cześć wiadomo było, że Arthur nie jest typowym złym psycholem, a straumatyzowanym człowiekiem, który dokonał zbrodni pod wpływem chwili i załamań nerwowych. Joker komisowy to zły do szpiku kości psychol mordujący z premedytacją, dla zabawy, którego kręcić cierpienie innych. Filmowa adaptacja bardziej przypomina mi postać Raskolnikowa ze Zbrodni i kary.
Na Gałęzi już nagrał wcześniej i jemu się też nie podobało. Boję się że Gladiator też może nie wyjść.
Boisz sie xd ja mam oczekiwania klapy tego roku. Bo raczej niczego dobrego po nowym Gladiatorze nie ma jak oczekiwać.
@@ziomalxxzwiesz co, zwiastun gladiatora wygląda całkiem fajnie, Paul Mescal i Pedro myślę że pokażą na co ich stać, antagonistą też wydaje się być ciekawy. Pytanie co z scenariuszem, cgi też może zakuć w oczy
Kto by pomyślał, że Beetlejuice Beetlejuice sprzed miesiąca też jako musicalowa kontynuacja z innym klaunem wypdnie odrobinę lepiej przy tym. Też nudny i z watą, ale były tam fragmenty gdzie czuć jakiekolwiek życie, serce oraz pomysłowość. I nie trwał ponad dwóch godzin.
Przy drugim Beetlejuice miałem dużo więcej zabawy mimo iż idealnie nie było a tu? Musical super ale gdyby to było full oddzielnie a tu gryzło się mocno.
nie nazwałbym BB musicalem... przecie tam jest tylko jedna scena z playbackiem w tle a postacie zaledwie "kłapią dziobami" 😎
A według mnie to będą 3 części. Pierwsza była o początku jego jak jego psycha się kształtowała . Druga jest o powstaniu jokera jako jokera a trzecia będzie o tym jak zakończy się to i joker będzie w pełni psychopata
Raczej cieżko by im było zrobić trzecią cześć patrząc na to jak skońćzyła się druga xD
Stary, dawaj recenzję 'Króla Lwa' (oryginalnego oczywiście)! To będzie hit na kanale! Ja osobiście uwielbiam tę 'bajkę' i jest on moim ulubionym filmem (nie tylko animacją) ever!
Tak mi się skojarzyło jak gadałeś o musicalach. To jest świetny animowany musical.
Trzeba być szalonym żeby się ten film spodobał 🤪🤪
I tu się z tobą chyba pierwszy raz nie zgodzę, według mnie wspaniałe artystyczne sceny śpiewane w tym doskonała gra aktorska Phoenixa robi ten film, do tego ta końcówka wbiła mnie w fotel. Moim zdaniem ten film dobrze rozwija postać Jokera czy też Arthura chociaż zgodzę się, że były może 2 niepotrzebne sceny śpiewane. Moim zdaniem trochę nie zrozumiałeś tego filmu, ale cóż nie każdemu się musi podobać ;]
Spojlery
Powiem tak bardzo mi się podobało zakończenie tego filmu. Happy Ending Świata ale Bad Ending Jokera. W tym świecie Joker zginął. Brakowała mi tylko scen epilogu aresztowania Harley, Denta zdobywającego władze i razem z Brucem Waynem (który nigdy nie został Batmanem) naprawia Gotham.
Nie wiem czy zwróciłeś uwagę, ale po wybuchu jest pokazany przez chwilę Dent i chyba idzie już w stronę Dwóch Twarzy a nie naprawiania świata😉
Oj nie, Joker jest jak cień nigdy nie ginie. Obejrzyj jeszcze raz scenę ze śmierci Flecka :D
Ten dent to był słabiutki
Michale, możesz się ogrzać w tych słowach bo ponownie Cię zasubskrybowałem. Kiedyś przestałem, bo poza humorem miałeś ogromne braki w wiedzy i rzemiośle - dziś mogę powiedzieć, że można Cię słuchać niemal jak krytyka. Gratuluję.
Byłem w kinie i chciałem wyjść w połowie seansu. Inni zapewne też chcieli ale ograniczyli się do nieustannego szwendania i łażenia do bufetu i toalet chyba.
Śledzić przemianę Arthura przez cały pierwszy film tylko tylko po, aby na końcu… sami wiecie co.
nom ale ta przemiana i tak jest poprowadzona byle jak
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nie widziałem filmu ale chodzi o to że współwięzień go zabiła za to że postanowił pójść drogą że jest biednym chorym psychicznie kolesiem? Jeśli tak to aż tak źle to wyszło?
Byłam w szoku na tym zakończeniu i nie spodziewałam się takiego obrotu spraw
@@superiorvalter .
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Po prostu prawdziwy joker zabija przebierańca Flecka
@@wsad19jakiego przebierańca?!!! Przciez to fleck był tym prawdziwym jokerem A tamten bym prxebirancem. Przciez to Fleck wymyślil postać Jokera
Dzięki za recenzję Michu! :D Natomiast ja bawiłem się dobrze. Chwilami arcydzieło, a raz totalna klapa. Niezwykły mix gatunków filmowych. Oszałamiające ujęcia i praca kamery. Szkoda tylko, że główni bohaterowie prowadzą widza... donikąd? Rzeczywiście można temu filmowi zarzucić brak pomysłu. Subiektywne 7/10. (Finał bomba). :D
To oco chodziło w finale kto go zabili w końcu??
Właśnie wróciłam z kina. Trochę nie wierzyłam w negatywne zapowiedzi, ale niestety musicalowe wstawki są nie dla mnie. Joaquin Phoenix nie zawiódł w jako aktor, ale śpiewanie nie wiem po co?
N o niestety. Niepotrzebnie się zabrali za kolejną część
Wszyscy wiedzieliśmy, że druga część takiego filmu nie może być ani normalna ani zwyczajna, ale lepiej było sobie odpuścić i zostawić to tak, jak jest
Jedno co dobre, to Twoja charakteryzacja
A mi się w miarę podobało. Nie jest to film idealny, jest po prostu okej, ale ma w sobie znacznie więcej stylu niż jedynka, która była dla mnie czystą wydmuszką. Ten film jest dziwny i czymś dość nietypowym i to dobrze! Taki powinien być pierwszy Joker! To nadal jest po prostu okej film, ale jest w nim 100 razy więcej stylu. I fajnie wyszedł wątek Arthura i to, jak postrzegali go ludzie.
Wciąż pierwsza połowa mogła być lepsza, a warstwa musicalowa, to choć ma przebłyski (sekwencja w sądzie złoto), to było tego trochę za mało i szaleństwo można było podkręcić jeszcze bardziej, ale to wciąż dla mnie o niebo lepsze niż to, co mieliśmy w jedynce. No i finał, który mnie autentycznie zaskoczył i w ten dobry sposób. Uważam, że gdyby ten film wyszedł pierwszy, to na pewno miałby lepszy odbiór. Ja 6/10 dałbym na spokojnie.
10:37 - i mam inna interpretacje; to byl pierwszy mement w tamtym filmie gdzie Artur poczuł się wolny i pokazał jak mało obeszło go zabicie gości, którzy chcieli go pobić. Ten taniec to wyraz wyzwolenia z norm społecznych, ktore nic dobrego nie daly tytulowemu bohaterowi.
Też tak rozumiem
W życiu tak zawiedziony w kinie nie byłem…
Przy okazji naprawdę dobre musicale: My Fair Lady (1964), tick, tick...BOOM! (2021), Dr. Horrible's Sing-Along Blog (2008)
Cabaret to najlepszy film jaki widziałam w życiu. Do tego Yentl i wspomniane przez Ciebie Tick, Tick, Boom ❤ Akurat nie przepadam za My Fair Lady, ale nawet nie tak stare czy Cyrano czy In The Heights robią wrażenie
Joker: Foliarzy Dwoje 🤪
To ja jestem już ponad 5 lat na kanale... Nice
Dobra zobaczmy czy dam radę cię wypunktować, bo dla mnie ten film trzyma poziom jedynki, więc ten komentarz będę edytował :D
Nie w pierdlu, a ośrodku psychiatrycznym arkham o podwyższonym rygorze.
3:00 Harleen Quinnzel to jeszcze nie jest Harley Quinn. Dzieje się mega dużo tylko że inaczej, bo głównie w głowie Flecka. Nie jest o niczym jest o Arturze Flecku (polonizuję imiona żeby było mi łatwiej) i dekonstrukcji jego postaci w sytuacji folie a deux jokera, którą mu chcą wmówić dosłownie wszyscy.
I scena z psychiatrą imo ważniejsze jest to co dzieje się przed nią. Gdzie Phillips pokazuje nam Artura Flecka jako człowieka pogodzonego ze swoim losem (strażnicy mówią że nie rzuca już żartów, grzecznie je tableteczki, wynosząc zanieczyszczenia jego energia życiowa wynosi 0, spotkania z prawniczką (pewnie z urzędu) też ma lekceważące podejście, te z psychiatrką to nawet do kwadratu bo nawet nie odpowiada na pytania [Tak bardzo że te babki mówią mu dokładnie co ma powiedzieć i jak żeby wyszło że on i joker to 2 osoby zamieszkujące jedno ciało]).
Ten proces to jest raczej taka droga, którą przebywa Fleck czyli pogodzenie się, ostatni sprzeciw pod wpływem Harleen) i znów wraca pogodzony z losem pod koniec. Romans to nie romans tylko raczej wyobrażenie jego ze strony Flecka (tak jak z tą będącą świadkiem, z poprzedniego filmu), i z drugiej strony manipulacja młodej psychiatrki, która naocznie chce zbadać case study jokera (zapisuje się do Arkham tylko po to). Nic nam nie mówią o Harleen Quinnzel bo to postać 2-planowa. Muzyka i Joaquin pozostali genialni.
Nie no tutaj rozbieramy te cegiełki ułożone w poprzednim filmie i te dołożone przez widzów, zresztą tak jak rozbieraliśmy w poprzednim filmie cegiełki układające się w napis JOKER. Tak sceny są męczące tylko z mojej perspektywy taki był zamysł Phillipsa, który nakręcił cały film z perspektywy Flecka.
8:24 Czyli te piosenki są od czapy tak jak "żarty" Flecka What a coincidence (te inspiracje zresztą też nie są przypadkiem, bo wystarczy zobaczyć co oglądają osadzeni, gdy akurat nie leci im współczesny program telewizyjny). A ten film pokazuje że niektóre choroby psychiczne wmawiamy ludziom my jako społeczeństwo, mimo że w rzewczywistości aż tak chorzy nie są.
12:00 No to jest szpila do widzów jedynki chyba xD. Zresztą uważam, że dwie sytuacje w tym filmie są kompletnie zbędne i nie powinny się pojawić. Jedna to ta gdzie ci goście porywają Artura i go wywożą, a on ucieka. Druga to ostatnia rozmowa z Quinnzel, wg mnie jej wyjście z sądu było wystarczająco mocną sceną i ta dobitka była kompletnie zbędna.
12:35 Rzecz w tym, że ten film w całej rozciągłości miał pokazać że Joaquin nie jest jokerem i nigdy nim nie był, a jest jedynie Arturem Fleckiem.
13:00 Ci dwoje są jeszcze gorsi niż seryjny morderca Fleck, bo oni go wykorzystują dla swoich celów i niczego więcej. Prawniczka bo wie że jego obrona da jej fame na mieście, strażnik aby mieć choć trochę zabawy podczas pracy.
Podobało mi się, ale niestety ostatnie 20 minut totalnie zniesmaczyło mi seans. Potem zorientowałem się, że od rozpoczęcia procesu, fabuła stała w miejscu i tak jakoś doszedłem do wniosku, że w sumie nic ciekawego w tym filmie nie było.
P.S.
Za impresję głosu Marka Hamilla podczas przesłuchania karła chylę czoła, moja ulubiona scena
Świetnie się Ciebie słucha (od lat)!
Jedyny fragment dwóki,który u mnie przywołał emocje i wzruszenia z jedynki to sceny z karłem.
o tak! scena przesłuchania Garego Pudelsa najlepsza w tym całym żałosnym dramacie sądowym! jedyne "pranie brudów" z jedynki które działało na ekranie 🤔
Ha! A ja na przekór wszystkim powiem tak - film jest zajebisty, choć rozumiem krytykę. Ale tym razem Philipsowi nie chodziło o to, żeby film się podobał. Malo tego, pewnie nawet tego nie chciał przy okazji jedynki, a na pewno nie chciał, takiego odbioru, z jakim ten film się spotkał. Bo Joker nie był w nim psychopatycznym mordercą, jak twierdzą jedni. Nie był też wzorem do naśladowania, a niektórzy tak ten film odebrali (masa tik toków typu "literalnie ja"). I film bawi się tymi oczekiwaniami. Dystrybutor wypuścił trailery, które zwiastowały, coś podobnego do jedynki. Fani się w większości podjarali. Tymczasem Philips zdzielił im przez łeb i napluł w twarze. Wypuścił film, który wkurzy wielu fanów jedynki.
Philips pomyślał - "jeśli mój film został odebrany tak, to zdecydowanie coś spierdoliłem". W filmie, z resztą, rzucono metakomentarzami w temacie tego, że jedynka jest słabym filmem, z którego reżyser, nie do końca był dumny. Zadaje fanom pytania: "ale czego wy oczekiwaliście? Kolejnych morderstw? Taką ikoną jest dla was psychicznie chora osoba, wy pojeby? Tak bardzo chcieliście zobaczyć jak zatraca się w szaleństwie i cierpi?". A widownia się wkurwi. Bo ten film nie ma prawie fabuły. Bo nic się w nim nie dzieje. Ale, no właśnie, co ma się dziać? Siedzimy w głowie psychicznie chorej osoby, zniszczonej, nie do końca poczytalnej, być może lekko upośledzonej, podsycanej przez "fanów" (czyż nie wpasowuje to się w trend, robienia editów z mordercami?) - co może się tu dziać? Arthur to osoba chora, która potrzebuje pomocy i miłości, której nigdy nie zaznała. To nie jest psychopata, jak twierdzą niektórzy. Nie jest to też męczennik, jak chcieliby inni. To po prostu człowiek chory, który potrzebuje pomocy.
I druga część tego filmu sprawdza się jako post scriptum do jedynki. Jako największy prank w historii kina.
Dla mnie to film lepszy od jedynki. Ma on swoje wady, nie mówię, że to arcydzieło.
Nie pasowały mi sceny musicalowe - ale czy to też nie jest zabawa oczekiwaniami? Miał być musical, tańce, śpiewanie, Gaga, sceny musicalowe, a to czasem ktoś ponuci pod nosem. Czy interpretować to, jako cos zlego?
Natomiast, dość mocno przeszkadzało mi to, że momentami ten film bije kijem po łbie. Za mało mi też Harley Quinn, bo tej postaci, mogłoby praktycznie nie być. Chciałbym, żeby miała większy wpływ na historię.
Natomiast, dla mnie jest to film bardzo dobry, niezwykle odważny, radykalny i ciężko mi nie docenić tak ciekawego projektu. A Philips prowadzi z widownią taki dialog:
Philips: You'll get what you fucking deserve!
[Pokazuje film]
Widownia: What the fuck was that supposed to mean? Can you explain this to us.
Philips: You wouldn't get it.
Tu chodzi że ci z tego że pomysł był ok jak fabuła jest złe napisana
Tak tak każdy się myli tylko ty dobrze mówisz 😂😂😂😂
@@wojbas471 A czy gdzieś tak napisałem, człowieku? Czy już nie można wyrazić swojej opinii bo woj bas, wyśmieje i stwierdzi, że się wywyższam? Nie trzeba być inteligentem, żeby wywnioskować, że ja wyrażam swoją opinię, a ty możesz mieć zupełnie inną i to jest okej.
Ja osobiście wolę dostać coś eksperymentalnego i radykalnego, niż kolejnego odgrzewanego kotleta. A ty sobie uważaj co chcesz. Tyle w temacie.
Czyli mówisz że nie chciał pozytywnego odbioru filmu? No i właśnie to dostał. Tak więc reżyser i garstka domorosłych krytyków powinna być zadowolona. Gorzej z tymi co wyłożyli hajs na powstawanie tego dzieła.
@@komarrek1 Może i chciał, żeby jego dzieło podzieliło publiczność. To prank i sprostowanie do części pierwszej, ale też moim zdaniem bardzo dobre uzupełnienie.
Co do producentów - czy i ile stracą, to nie wiem. Ja wolę, żeby studio wyłożyło kasę na projekt odważny, eksperymentalny, radykalny, idący swoją ścieżką, niż na kolejnego odgrzewanego kotleta, jakich mamy we współczesnym kinie całe mnóstwo - blockbustery w ogromnej większości są tym samym zbiorem klisz i szablonów. I nawet jeśli nowy "Joker" to nie jest filmidealny, bo nie uważam tak - mi bardzo się podoba, że ten projekt obrał taką drogę, bo dawno w kinie nie było obrazu tak ryzykownego i eksperymentalnego i ja to w 100% kupuję.
I nie trzeba wyjeżdżać z "domorosłymi krytykami" - każdy ma prawo do własnej opinii, o ile uprzednio obejrzał film i bardzo infantylne jest wywyższanie się i twierdzenie, że "moja racja jest największa, a każdy inny się myli". Z resztą, przestrzeliłeś ten argument, bo wystarczy wejść na Rotten Tomatoes, żeby przekonać się, że nowy "Joker" jest oceniany raczej słabo przez krytykę.
Spoiler dotyczacy rol Gagi
.
.
..
.
.
.
.
.
.
..
..
..
.
.
Zauważyliście ze kazdy facet w ktorymkolwiek filmie wykitowuje XD haha
Jak usłyszałem że wychodzi joker 2 to byłem szczęśliwy, jak się dowiedziałem że to będzie musical to postanowiłem że nie będę ogladal 😂 no nie dam temu tworowi szansy, już wolę teatr w tv 😂
UWAGA! SPOJLERY!
Wyobrażam sobie kontynuację sceny z Mrocznego Rycerza XD
"Chcesz wiedzieć, skąd mam te blizny?
Aaaaaa, był taki gość Arthur, myślałem, że jest kozakiem i zacząłem go naśladować, ale okazał się upośledzonym pierdołą, więc go zadźgałem, a potem z jakiegoś powodu zrobiłem sobie te blizny. Fajne nie?"
Niesamowity zawód...
Nie oglądałem jeszcze tego filmu i powiem szczerze, że nie zachęciłeś. Tak się zastanawiam czy iść do kina i wydać szmal na bilet, czy może lepiej będzie poczekać na streaming. Na logikę chyba poczekam. Dzięki za odcinek i pozdrawiam.
Ludzie, wyjaśnijcie mi jak to jest możliwe że taki przypadkowy kolo na YT - nazwijmy go Michał - rzuca tak z dvpy lepsze pomysły na to jak wpleść musical do tego filmu niż pan Philips. Walka policja vs Jokery no kurva genialne, kłaniam się nisko po same Jokerowisko
Te piosenki są stworzone na jedno kopyto. Przypominają coś , ale nie wiesz co. Równie dobrze mogłyby zostać wymiałczane miał miał miał,bo po seansie nie pamiętałam ani jednej melodii xddd Patrząc na to, że postać Jokera oraz Harley kojarzą mi się z takim szaleństwem, obłędem w oczach to oczekiwałam, że te piosenki będą bardziej żwawe a były wręcz usypiające. Od połowy filmu walczyłam by nie przysnąć
To są szlagiery że starych musicali. To jakby narzekać na Mamma mia że jest wtórna bo gdzieś słyszałeś te piosenki. A to są piosenki Abby, które są non stop maglowane w radiu, filmach, reklamach i na tik toku
@@paulinagabrys8874 spoko dobrze wiedzieć, ale nie porównywałam utworów z tego filmu do Abby. Każdy ma inny gust, ale w mojej ocenie te piosenki były nijakie, nudne i w jednym tempie.
Sprawdźcie Ośrodek Psychoterapii Przestrzeń ► opprzestrzen.pl
Recenzje okiem psychoterapeuty ► facebook.com/profile.php?id=61565655583644
Jestem świeżo po seansie Jokera 2. Mnie się film podobał, mimo kilku wad. Natomiast nie uważam go za film zły czy beznadziejny. Osobiście uważam, że jest to film poruszający ważny temat chorób psychicznych w tak sposób w jaki dawno się w kinie nie opowiadało. I cieszę się, że film powstał. Joaquin Phoenix w tym filmie jest wręcz momentami hipnotyzujący. Nie mogłam oderwać oczu od ekranu. W moim osobistym rankingu filmoterapii - top of the top.
Jest teoria że reżyser specjalnie zrobił knota żeby się zemścić na studiu że go zmusili do nakręcenia kontynuacji.
Jest też teoria, że jedynka była tak dobra, że nie spodobalo się to hollywood i trzeba bylo te postac pogrzebać w dwójce
Jako fan pierwszej części stwierdzam, że sequel nie był aż tak zły jak uważa wielu ludzi. Jednak miałam wrażenie, że film straszliwie się dłużył i czekałam aż w końcu się skończy. Brak podjazdu do jedynki niestety...
Aż mnie zaskakuje ilość osób która po recenzji twierdzi że nie pójdzie. Nie mówię że Michał nie ma racji. No ale niech każdy sobie sam wyrobi zdanie. Czemu teraz aż tak często ludzie rezygnują z wyrobienia własnego zdania
Ciekawe prawda?
Bo w obecnych czasach zdanie odrębne to śmierć cywilna. A sztuka jak to sztuka jest subiektywna. Mi o opisie fabuły ten film się podoba. Ale jaki jest w rzeczywistości to się okarze
@@paulinagabrys8874ciekawy pomysł beznadziejne nudne wykonanie !!!
6:28 mogli zrobić że np to jego psychiatra i powoli się w nim zakochuje i pomaga uciec tak chyba było w jakiejś kreskówce
już dawno temu olałem ten film
Dostalisny recenzje Jokera. To teraz czekamy na recenzje prawdziwego Michala
Dla mnie ten film nie był całościowo fatalny.
Nastawiłem się na fatalny film, uwielbiam jedynkę i uznałem ze jak będę się spodziewał fatalnego filmu to się nie zawiodę.
I przez 3/4 filmu nabierałem hype'u na niego. Podobało mi się większość tego co widziałem i zacząłem się nastawiać, że ten film będzie dobry... ale ostatnia część filmu nie jest, i przez to że ta pierwsza część nastawiła mnie pozytywnie, to mimo przygotowania się na fatalny film- zawiodłem się, bo film prawie mnie do siebie przekonał.
ale i tak trzeba odhaczyć 🫡 dziena za recke
Arthur Fleck odpala papierosa podczas przesłuchania. Jakbym gdzieś już to widział...
Tak szczerze to po co powstała kontynuacja Jokera a za niedługo Gladiator. Niech będzie jedna część.
Tak jak i pusty jest nasz świat... Wszystko musi być podkolorowane, napompowane.... Zaraz, zaraz, jak to? Przecież to jest świat, w którym jest wszystko, cały Wszechświat... Ale zaraz, o którym świecie ty mówisz - tym, w telefonie, na ekranie, czy tamtym - na którym żyjemy? Moment, chwila - kim jest "ty" i kto to mówi???????.
Ja szedłem na film nie znając w ogóle recenzji i podobało mi się takie 8/10.
Idźcie na film i obejrzyjcie. Na pewno znajdziecie coś co Was urzeknie. Czy to jakaś scena, czy dialog. Recenzenci narzekają i będą narzekać, wiadomo.
Nie idźcie . Artyzm to za mało żeby film był dobry jak fabuła lipa
@@wojbas471 Idźcie. A dlaczego? Bo każdy ma inną wrażliwość i nikt nie może komuś narzucać swojej narracji. Może film nie jest idealny ale warto zobaczyć w kinie za te kilka złotych seans i później oceniać.
@@madmadnessify Pieniądze nie są w życiu najważniejsze, najważniejszy jest czas. Szkoda mi życia na oglądanie tego filmu.
@@komarrek1 Jeśli dla kogoś obejrzenie filmu to tylko kwestia czasu lub pieniędzy to zgodzę się, nie idźcie.
@@madmadnessify Jesli ktoś ma 20 lat to kwestia czasu może być zestawiana ze słowem "tylko". Ale jesli ma trochę więcej to częściej może być zestawiana ze słowem "wszystko".
Ooo ciekawa współpraca. Szanuje.
Tylko Jokera szkoda bardzo. Uwielbiam film z 2019 roku.
Już sam pomysł zrobienia z tego musicalu trochę mi zgrzytał bo ja generalnie tego gatunku nie lubię. Do kina nie pójdę. Myślę że dopiero w streamingu może zobaczę z ciekawości. Bo jednak fakt że ktoś zmarnował taki potencjał sam z siebie jest ciekawy.
Dzięki za make up do recenzji, fajnie że wplatasz jakieś nowe elementy do swoich filmików bo tak ogólnie uważam że żeby rozwijać kanał to przydają się nowe pomysły i rozwiązania które zaskakują widzów👍 Plus za współpracę 👍 Pozdrawiam ✌️😉
Bardzo dobra recenzja tego paździerza
Ciekawy paradoks, zgadzam się w pełni że wszystkim, mimo to bawiłem się dobrze i nie nudziłem nawet przez chwilę. Ale to chyba słabość do elektryzującej gagi i po prostu ładnych obrazków 🩵
Zwróciłeś mi uwagę na to czym można by zaciekawić widza. Artur śpiewający tańczący z więźniami, z ludźmi na ulicę uciekając z więzienia było by ciekawsze.
Okej, jeżeli już setny raz widzę negatywną recenzję tego filmu to wiem że nie ma co iść do kina tylko czekać na vod
naprawdę nie warto
Nie wiem czy na vod warto. Nikt się nie uśmiechnął na sali oprócz dialogu karła że jest za niski na to czy cos
Na VOD też nie warto. Serio. 😢
@@superiorvalter nawet piracko nie warto
Warto pójść i się przekonać, film ma wady, ale naprawdę mi się podobał. W kinie sporo osób od dorosłych po młodzież, może nawet dzieci starsze i film wzbudził zainteresowanie, wszyscy oglądali w skupieniu, kilka scen w tym koniec naprawdę zaskakuje, a do tego nie jest to stricte musical
Tak myślałem że tak się to skończy
Byłem na maratonie jokera zmarnowany potencjał średni film niesty XD
Już sam opis fabuły zniechęca-sądziłam właśnie , że on ucieknie np. przy pomocy swoich zwolenników, dołączy Harley i będzie musicalowa krwawa jatka, szaleństwo w mediach społecznościowych. Jakoś to będzie można odnieść to zaburzenia w postaci pociągu do takich przestępców/przestępczyń , była ostatnio akcja z kolesiem nazywającym się jak filmowy Deadpool. , co zamordował 2 kobiety a kobitki i tak za nim szalały. Dzieje się to też odwrotnie i tu by się Harley przydała. Biedny Phoenix w kolejnym filmie po "Napoleonie" znowu się snuje.
Też na to liczyłam 😢
Przecież to jest, znaczy ten pociąg do przestępców/czyń
Jo też
Byłam dzisiaj, wynudzilam sie okrutnie. Film bez sensu, niepotrzebny, niebwiadomo po co (bo chyba nie myśleli że tym czymś zarobią tak samo jak za pierwszym razem). To zawodzenie gagi nie do zniesienia, cringowe piosenki, z dupy zakonczenie. Film zatoczył koło i zepsuł to co zbudowano w pierwszej części.
Mega zawód i rozczarowanie
Joker'ów dwóch. Będzie jakiś spoilerowy podcaścik u Filipa?
To do kina się nie wybiorę, poczekam.
A zmieniając temat widziałeś już pierwsze odcinki FROM? Moim skromnym zdaniem porównując do poprzednich sezonów to niestety trzeci wypada blado, ale no liczę że się rozkręci 🙃
Moim też wypada blado, może srogie po trzech odcinkach filmik
Niby spodziewałam się, że ten film będzie zły się że ludzie będą wychodzić z kina to nie.
A teraz porównajcie sobie TO COŚ z Emilią Perez również musicalo-thrillerem-niewiadomoczym, który wyszedł świetnie..
to ten film z Saldaną i Seleną? bo jak tak to on chyba jeszcze nie wyszedł...
@@matt7037 tak, to ten. Achhh no tak, ja go widziałam na festiwalu. To jak wyjdzie, to zobaczcie i porównajcie ;p
Dzięki Michale. Wreszcie wyjaśniłeś mi mój stosunek do musicali! Mam podobnie 😀 Dlatego dla mnie ogólne zachwyt Lalaland wywołały mocnego zdziwieniem, bo tam i słabo tańczą i jeszcze gorszej śpiewające, a sceny nic nie wnoszą. Dla porównania stareńkie klasyki gatunku nieporównywalnie skromniejszymi cenami wnoszą więcej dzięki artyzmowi.
Zajebisty make up! może dodasz go na stałe do serii rantowej? 😂😂😂
Dla mnie film był F A N T A S T Y C Z N Y, tak samo jak większość uważam, że pierwsza część nie potrzebowała kontunuacji, ale cieszę się niezmiernie że powstała. Rozumumiem zarzuty i się po prostu z nimi nie zgadzam, liczę że jak przy wielu filmach wahadło odbiję za pare lat i ludzię docenią piekno tej historii. Pozdrawiam serdecznie
Ale serial Pingwin to jest sztos
Nie ma rozwinięcia postaci. W pierwszej częsci doszliśmy do jego przemiany w Jockera, żeby w drugiej częsci go zeszmacić. To po co to wszystko było??
Wiedziałam, że bedzie zły. Od samego pomysłu już. Tamten moim zdaniem był spoko, ale przeceniony i było widać już rzeczy, które miały zły potencjał.
Ok, chyba jednak nie idę na to...
Smutno to słyszeć 😢 w takim razie raczej nie pójdę do kina żeby nie psuć sobie wrażenia z pierwszego Jokera 🤡
W mojej opinii część II w ogóle nie ustępuje pierwszej. Doskonałe rozwinięcie. Tylko, to kino nie dla każdego. Latającego Batmana nie będzie.
Mnie akurat nowy Kawalarz się podobał. Film dający do myślenia, wywołujący emocje, sceny musicalowe mega mi przypadły do gustu, a rozprawa sądowa trzymała w napięciu. Przyznam, że czasem powiewało nudą, ale ogólnie film dla mnie na plus.
Uwaga spoiler! Tutaj doszło do dekonstrukcji bohatera. Druga część zaprzecza pierwszej. Nie ma rozdwojenia jaźni, nie ma Jokera. Miłość tytułowej pary nie jest toksyczna, energiczna i niebezpieczna jest nijako- rozczulająca. Sceny musicalowe sklejają coś co trudno nazwać fabułą, bo nis się tu nie dzieje, nic do niczego nie prowadzi. Podobno reżyser nie chciał robić tej części. Czy to swoisty sabotaż? Na to wygląda.
Niestety, imo kompletnie nie zrozumiałaś filmu. Nie zgadzam się każdym z napisanych przez Ciebie zdań. Ale każdy z nas lubi co innego...
Mialem isc na to ale im wiecej czytam jaki to zawod to mi sie odechciewa
Dawno nie byłam na takiej szmirze. Pierwsza część rewelacja, ale druga totalna porażka. Nie mogłam się doczekać końca.... Niestety ta druga część zepsuła mi wrażenia z części pierwszej.... A szkoda.....