Pozorne oszczędzanie - 7 przykładów jak NIE oszczędzać
ฝัง
- เผยแพร่เมื่อ 1 ธ.ค. 2024
- W poprzednim video pokazywałem klasyczne błędy w oszczędzaniu, a tutaj poprzeczka idzie wyżej - oszczędzanie pozorne to błędy, które wcale nie wyglądają na błędy.
Zajrzyjcie do kategorii Finanse na blogu ► www.doradca.tv...
DARMOWY EBOOK o oszczędzaniu ► malypodreczniko...
Facebook ► / doradcatv
Twitter ► / tomaszjaroszek
Kontakt (Pytania/propozycje współpracy) ► kontakt@doradca.tv
Nie ma czegoś takiego jak "za dużo książek". Jest tylko "za mało półek". Musisz trafić na lepszą promocję na półki i problem z książkami znika ;) Fajnie tłumaczysz, podoba mi się!
Swietny materiał, dziękuję ❤
A zauważyliście, że końcówka szamponu wystarcza na 10 myć włosów, a nowa butelka opróżnia się do połowy po dosłownie kilku myciach. To jest chyba jakiś efekt psychologiczny, że gdy widzimy końcówkę np. pasty do zębów to nakładamy jej mniej na szczoteczkę. Też tak macie ?
Bo tak właściwie to poprawna ilość pasty to trochę większe ziarnko grochu. A z szamponem to trochę gorzej ponieważ mam dość gęste włosy.
I bardzo wolno się zużywa szampony, bez znaczenia czy jest nowy, czy przy dnie :D Ale to prawda, że tak nakładany na szybko na dłoń przy bardziej popularnej metodzie na początku zuzywa się wiecej, bo też więcej wylatuje jak butelka jest pełna i często się przesadza, a jak jest mało, to musi spłynąc i nam się wydaje, że starczy + mamy wewnętrzną potrzebę, aby zużyć do końca, żeby jak najdłużej służył
racja:)
Nie
Świetny film! Powiem Wam jak to było u mnie. Dopóki nie zacząłem prowadzić budżetu domowego, nie byłem w stanie regularnie oszczędzać. Dopiero od kiedy planuję wszystkie wydatki i przeznaczam stałą kwotę na oszczędności czuję się pewnie. Wiem ile i na co wydaję i uzbierałem już sporą kwotę oszczędności. Polecam program Fin4Family do prowadzenia budżetu domowego, dzięki któremu idzie mi to wszystko łatwiej.
Jeden z lepszych materiałów, wiarygodny nie jakaś podpucha
Z tym, że trzeba zaznaczyć, że nie zawsze kupowanie na promocji=pozorne oszczędzanie. Na promocji należy kupować wyłącznie produkty, które kupiłoby się nawet bez promocji lub te, które długo przed promocją planujemy kupić tylko kiedy ta promocja będzie. Jest wiele produktów, które kupuję wyłącznie bądź prawie wyłącznie na promocji, np karmę dla zwierząt ostatni raz w regularnej cenie kupiłam chyba 3 lata temu bo promocje na nią są co jakieś parę miesięcy i wtedy kosztuje ona 25-33% mniej, lakier do włosów kupiłam w regularnej cenie chyba raz w przeciągu ostatnich 2 lat (4 zł oszczędności na opakowaniu), a makaron to nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz kupiłam nie na promocji (2,3 oszczędności na paczce). Jest jeszcze parę innych rzeczy, które naprawdę się opłaca kupować na promocjach. Chodzi tylko o to, żeby dobrze to sobie przeliczyć, czy się to naprawdę opłaca czy nie.
Prawda. Trzeba jeszcze zwrócić uwagę, czy promocja w danym sklepie nie jest aby nadal droższa, niż regularna cena gdzie indziej (takie praktyki zdarzają się coraz częściej).
pozorne oszczędzanie kiedy coś chcemy kupić a kupujemy rzecz z dolnej półki. i tak po pol roku człowiek wkurzony kupuje droższą rzecz która działa :D. z tego się juz wyleczyłem. jak coś chce kupic, to kupuje przynajmniej z średniej półki.
Nie dotyczy zakupów na aliexpress :D
Droższe wcale nie musi znaczyć lepsze.
@@detektyw00 Dlatego warto poczytać tez opinie i charakterystykę przed zakupem i spróbować odgadnąć czy jakość jest adekwatna do ceny.
Odnośnie oszczędzania na zdrowiu: zakupy taniego jedzenia (najczęściej fast foodów) to "inwestycja" w choroby w przyszłości.
To prawda. W Polsce aż tak tego problemu nie widać, ale za każdym razem jak byłem w USA to łapałem się za głowę. Wielki burger z frytami za 5 dolarów, sałatka za 20 i całe rodziny na niedzielnych obiadach w fast foodach. Pod tym względem nie mamy co w Polsce narzekać, mamy cudowny wybór
@@DoradcaTV U nas jest jedzenie lepszej jakości, bardziej urozmaicona kuchnia krajowa (mam wrażenie, że Amerykanie bardzo bazują na schematach kulinarnych), mniej zanieczyszczeń. Co prawda, rolnicy narzekają, bo sporo żywności się importuje i może dojść do pogorszenia jakości polskiej spożywki :/ Z USA to jest tak: wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. Zalety USA to każdy widzi, a wady - niekoniecznie (polecam Izę z kanału "na kocią łapę").
Nie chodzi tu jednak tylko o USA. USA ma też genialny SubWay i pewnie niejedną sałatkarnię. W Polsce też coraz częściej się spotykam z zapiekankami za 5 złotych, hot - dogami na stacjach; w przedziale 4-10 zł (zależnie od wielkości), kebab za dychę lub kilkanaście złociszy to też standard. W czasach studenckich bazowałam na barach mlecznych - niektóre żywią bardzo przyzwoicie, choć niedrogo.
Oczywiście od czasu do czasu mam smak na coś takiego, ale w dłuższej perspektywie wpędzi mnie to w jeszcze gorsze "przygody" ze zdrowiem niż mam teraz.
Bardzo ciekawą formą oszczędzania są też... nasze polskie zioła. Właśnie nazbierałam sobie pokrzywę na łące, by zrobić z niej odwar i uzupełnić braki witaminowo - pierwiastkowe. Mieszkam na wsi, więc takie lekarstwo mam zupełnie za darmo :) Polecam. (Uwaga: uczulam; zioła nie zastępują lekarza, ale mogą być świetną profilaktyką).
Rozpisałam się, pozdrawiam :)
Hej, jestem nowy na tym kanale i widzę, że zostanę na dłużej :) Ja jako przykład pozornego oszczędzania dodałbym zakładanie nowego konta oszczędnościowego dla naszych zaskórniaków w sytuacji kiedy koszt jego prowadzenia jest droższy od zachecajacego nas oprocentowania na koncie. Koszt prowadzenia niektórych kont składa się przykładowo na opłaty za przelewy, nie spelnienie minimalnej ilosci trasakcji przy platnosci kartą, lub opłaty związane z prowadzeniem konta jeśli nie wpływa na nie określona suma miesięcznych dochodów. Po podsumowaniu może się okazać, że miesięcznie prowadzenie tego konta wynosi więcej niż zysk z "okazjonalnego oprocentowania" :)
Super porady dzięki. Więcej takich filmików 😀
wstęp o sportowcu, który po wysiłku idzie na fast food'a zapowiadał bardzo fajny materiał, ale jednak nie padł przykład pozornego oszczędzania, na który czekałem, z którym ja sam walczę. Chodzi o regularne oszczędzanie w postaci odkładania co miesiąc określonej kwoty na cele długoplanowe (np. zakup mieszkania za gotówkę w ciagu 5 lat), by potem raz do roku wybrać z tej szufladki jakąś kwotę na jednorazowy większy zakup. Zakup ten nie powoduje wyzerowania konta oszczędnościowego, ani do popadnięcia w długi, ale "cofa nas" o kilka miesięcy w dążeniu do zrealizowania pierwotnego celu.
Dlatego ważne jest by na cele długofalowe odkładać taką kwotę by zawsze starczyło na bieżące wydatki. Nie można przeholować z odkładaniem zbyt dużych pieniędzy. Trzeba odkładać mniejsze kwoty ale za to traktować te pieniądze jako nietykalne dopóki nie zrealizuje się długofalowego celu.
Amerykańskie zakupy to "good a price " .Dzięki i pozdrawiam serdecznie 👼🍀🌞
Fajny film. Z jedną kwestią się nie zgadzam. Polowanie na promocje nie jest według mnie złe. Przykład? Nie potrzebuję kawy bo w domu dopiero co otworzone opakowanie) ale w sklepie zauważyłem dużo taniej niż zwykle, co robie? oczywiście, że kupuję. Kawa ma długi termin przydatności, a zaoszczędziłem jakieś 30% ceny. Tak też bardzo łatwo o oszczędności na różnych proszkach do prania, tabletkach do zmywarki itp itd.
subject111 podobnie z makaronem. Termin przydatności ponad 2 lata, a jak jest promocja 2 w cenie 1 to grzech nie kupić:)
Dokładnie, nie widzę w tym nic złego i nie uważam za pozorne oszczędzanie skoro rocznie odłożę pewnie na ubezpiecznie do samochodu.
ale DoradcaTv nie powiedział, że kupowanie po promocyjnych cenach jest złe. Mówił, że wile osób kupuje rzeczy im nie potrzebne lub te które mogą się zepsuć.
Możliwe, że źle go w takim razie zrozumiałem.
Zgadzam się, tylko żeby się nie zapędzić, bo dużo ludzi nie zwraca uwagi na terminy ważności :) Ja np. kupuję tak artykuły typu właśnie proszki do prania, pasta do zębów itp. (o ile ma się miejsce do przechowywania). Ale z jedzeniem już wyluzowałem - nie zawsze są nawet dobre warunki żeby odpowiednio przechowywać tak długo żywność w domu. Jak zwykle wystarczy wszystko z umiarem i działa :)
Jeśli jest się świadomym tych marketingowych sztuczek to te wszystkie promocje mogą wyjść na korzyść:) Ja np. zapisuje pomysły na prezenty na święta, urodziny albo rzeczy które są potrzebne ale można odroczyć ich zakup a potem czekam na black friday i kupuje wszystko przez internet o połowe taniej:) Generalnie niczego co wiem że będzie przecenione nie kupuje za pierwotną cenę.
jeszcze dodam do tego, ze ja chetnie w ciagu roku zbieram (nie kupuje!) tematyczne "pierdoly". Jesli ktos w lipcu probuje sie pozbyc jakies swiatecznej herbaty czy przyprawy piernikowej to ja to chetnie wezme i potem na male nieprzewidziale prezenciki w swieta czy mikolajki w pracy jest w sam raz!
Proponuje inwestować w srebro i złoto. Szczerze mówiąc to oszczędzać w srebrze i złocie. Oczywiście wersja fizycznego kruszcu. Niski próg wejścia bo już od 80 zł możemy stać się posiadaczami kruszcu 🙂 Jeżeli ktoś jest zainteresowany tą formą inwestycji zapraszam na kanał.
Pieprzyć banki. Nie powinniśmy zaciągać jakichkolwiek kredytów lub pożyczek.
Niekoniecznie ;) np. kupno mieszkania na kredyt prawie na pewno wyjdzie korzystniej (czyli oszczędzisz) niż gdybyś miał wynajmować mieszkanie i odkładać w międzyczasie na własne.
@@jarlfenrir Dokładnie. Jeśli nie zarabia się bardzo dobrze to nie ma szans odłożyć na gotówkowy zakup mieszkania. Takie ciułanie kończy się tak że w momencie gdy po wielu latach wreszcie się uzbiera tą kwotę to ceny mieszkań już poszły w górę i starcza wtedy co najwyżej na wkład własny do kredytu.
Oszczędzanie bez dobrych zarobków jest oczywiście nic nie warte - można gadać o dobrych nawykach itd. Ale jak ktoś będzie tyrał za najmniejsza krajowa i będzie oszczędzał to oczywiście do niczego to nie prowadzi, ba nawet szkodzi
oczywiście, że jest sens, bo przy niskich zarobkach zaoszczędzone pieniądze możesz przeznaczyć się do szkolenia w jakiejś dziedzinie i dzięki temu zacząć kapkę więcejk
Zarabiając 2000 na rękę miesięcznie i redukując swoje wydatki do 1800zł (da się cięzko nawet we wrocławiu), można po 6 miesiącach odłożyć na solidny kurs angielskiego.
Czy mógłby nagrać odcinek n/t rozliczeń podatkowych z inwestycji - zwłaszcza tych zagranicznych. Nie chodzi mi przy tym o instrukcje krok po kroku ale bardziej o podpowiedź na czym można się złapać (np podatek w kraju z którym nie mamy umowy o unikaniu podwójnego opdatkowania, wieksze podatki od dywidendy dla nie-rezydentów)
hmm, to zdecydowanie muszę do takiego nagrania usiąść z księgowym, bo sam się nie podejmę. Ja zarówno firmę, jak i inwestycje rozliczam z księgowymi, więc może przed rozliczeniem kwietniowym udałoby się coś sensownego nagrać, tylko muszę gości ogarnąć :
WItam,- mam do cb pytanie troche z innej beczki.
Czy wiesz moze dlaczego u mnie na koncie maklerskim bossa,- na rynku zagranicznym " Średnia cena zakupu po transakcji: " jest wyzsza od zwyklego kursu ktory mi pokazuje na tej samej stronie.
Pozdrawiam Piotr
No trzeba się po prostu kontrolować, choć jest to trudne kiedy ze wszech stron jesteśmy bombardowani gazetkami promocyjnymi i wyprzedażami. W ciągu trwania Twojego filmu 3 razy włączyła się reklama z cudownymi rzeczami, które możemy kupić po promocji w różnych sklepach.
Czy ktoś jeszcze ma tak jak ja,że jak widzę tę półkę na książki to mam niepohamowaną ochotę je poukładać, najlepiej wielkością i kolorystycznie.
Książki powinno się sortować tematycznie by łatwo było znaleźć tą którą się szuka😉
Przeczytałeś wszystkie te książki ;-) ? Które z nich polecasz jako top 5 polecasz ? Które naprawdę wprowadziły zmianę w twoim życiu i zmobilizowały/zmotywowały cię do konkretnego działania ?
Giełdowe wszystkie, ale jest jeszcze sporo biznesowych, które leżą i czekają na mityczny "czas wolny". Top 5... na pewno Tim Ferriss i 4-godzinny tydzień pracy, Fastlane milionera (mam tylko ebooka, więc nie widać na nagraniach), Pułapki myślenia Kahnemana, e-platforma Michael Hyatt... i ekonomia wdzięczności Vaynerchuka. Pewnie gdybym poszperał to zrobiłoby się top 10, bo i jakieś biografie się znajdą, ale te książki realnie wpłynęły na to co dzisiaj robię :)
Czy przynoszenie do domu wody oligoceńskiej litrami to oszczędność? Na osiedlach, gdzie są studnie tłumy ludzi, szczególnie starszych z wózeczkami i biorą po kilkanaście litrów. Twierdzą, że w ten sposób oszczędzają wodę. Druga sprawa to wyłączanie światła i sprzętów, bo przez kilka minut (nie godzinami) nie będziemy w danym pomieszczeniu, czy robimy przerwę w korzystaniu z komputera (stacjonarnego) czy oglądaniu TV? Czy takie włączanie i wyłączanie (nie tzw. standby), ale takie z pstryczka ma sens?
A jak jest akurat właśnie - 30 % i jest to produkt z tego typu co mi się "przydadzą" to się opłaca?
Co w tej sytuacji:
Mam 2 pary słuchawek i w obu jedna z nich jest zepsuta. Cenowo są do siebie zbliżone. Jedne z nich powiedzmy z firmy S. wymagają po prostu kupienie nowego kabla, wyjęcia kabla ze słuchawek jak z np. telefonu i wpięcia nowego, który kosztuje prawie tyle co takie same nowe słuchawki - 70-80% ceny(bez dostawy- a w sklepie to trudno by znaleźć). Chociaż słuchawki S. wymagają jeszcze wymiany gąbek, ale dam sobie radę bez nowych.
Słuchawki firmy K. wymagają przylutowania kabla do jednej ze słuchawek i koszty tego będę wynosić może połowę ceny,albo i mniej za lutownicę i dodatki do niej oraz z 20% na gąbki, które w tym przypadku muszą być wymienione, bo są za bardzo zniszczone. Sama lutownica kosztuje, jakieś 10-15% wartości, ale to taki chwyt, bo to cena bez podatków, które są i tak wliczone do ceny i dostawy - wychodzi połowa ceny słuchawek, ale dostawę mogę mieć za darmo za wydanie pieniędzy za 2 słuchawki.
A mogę też kupić nowe, które nie wymagają naprawy i będą bezprzewodowe i nie będą wymagać kabla i się on nie popsuje. Też kosztują podobnie jak moje poprzednie. Zastanawiam się czy warto
to jest ten moment, w którym ja bym szukał kogoś, kto się zna na słuchawkach, bo pytanie mnie przerasta :)
Parę miesięcy temu stwierdziłem, że mam już dosyć debetu na koncie, wiecznych kredytów i miesięcznych wydatków conajmniej równych dochodom. Postanowiłem (prawie) NIC więcej nie kupować i się zadowolić tym co mam, szczególnie jeśli chodzi o ubrania. Ubrań już mam dużo, mimo, że moja szafa ma zaledwie metr szerokości i niewiele co mieści. Po prostu przestałem wchodzić do sklepów, także do internetowych. Sprzedałem samochód bo tylko stał pod domem a ja i tak jeździłem do pracy autobusem. Zresztą właśnie nie przeszedł przeglądu i musiałbym wsadzić w niego kupę kasy. Zaczęłem kupować mniej jedzenia, aby się nic nie marnowało. A jak już coś chciałem kupić dla swojego hobby, to raczej używane. Popsuł mi się stary iPhone4 to sobie kupiłem iPhone6-tke, który na dzień dzisiejszy jest przestarzały, mi wystarcza. Przestałem popijać piwko, winko i ogólnie pić przy każdej okazji na wyjściu. Zrezygnowałem z jednego urlopu o treści "leżę na piachu i nic nie robię", bo stwierdziłem, że to już dla mnie nie jest ciekawe i tylko niepotrzebnie kosztuje, żona pojechała sama. Zrezygnowałem z korony na ząb i żyje z cementem, który też się sprawdza. Przestałem kupować w drodzę do pracy bułek i kawy. Zrezygnowałem z balu sylwestrowego, bo jest drogi i zawsze to samo. Zaczęłem jeść w pracy tańsze lub mniejsze obiady. Przestałem kupować książki, które w większości można zastąpić treściami z internetu. Zrezygnowałem z siłowni, bo i tak mam drążek i parę ciężarków w domu. Założyłem automatyczny przelew na konto oszczędnościowe.
W ciągu 4-5 miesiący odłożyłem około 20.000 złotych.
Nawet nie wiem jak to się stało, bo nie prowadzę kalkulacji i tak naprawdę nie odczułem żadnych negatywnych efektów, po za tym, że raz pojechałem do rodziców i musiałem iść z przystanku w deszcz. Pozatym to nadal wychodzę 1-2 razy w tygodniu do jakiegoś lokalu, coś tam jednak kupuję i zapraszam żonę na weekendy na obiad lub śniadanie.
Jednak potwierdza się jedno przysłowie: "ziarnko do ziarnka i uzbiera się miarka". Mój pierwszy cel to zaoszczędzenie takiej sumy, abym mógł żyć z niej cały rok. Wtedy zdecyduję, czy założyć własną działalność czy zacząć inwestować w akcje, metale, surowce itd. Znalazłem ostanio fajnego fachowca - independenttrader, bardzo polecam.
Oczywiście także polecam oszczędzać, opłaca się. Ja przynajmniej czuję się świetnie.
Dziękuję za to że się tak rozpisałeś. Twoje wskazówki mi się przydadzą.
Co nowego w giełdowym portfelu słychać? Sprzedałeś akcje Play? Pozdrawiam.
tak, Playa już nie mam, już debiut mam zmontowany, w tym tygodniu wrzucę całość. nuda straszna w wakacje, inwestorzy pojechali na wakacje i duzi gracze bawią się akcjami :/
amerykanie nie maja pieniedzy dla nich $50k to jest duzo,wszystko idzie na biezaco czyli dom,samochody,dzieci na studiach etc.
Oj zdziwilbys się. Jest grupa osób starszych, którzy zwykłym systematycznym odkladaniem na kupke doszli do całkiem niezłego wyniku. Nie inwestowali, nie zarabiali kokosow a jedynie cale życie odkladali. Można by się jedynie zastanowić nad sensem odmawiania sobie wielu rzeczy przez większość życia, aby na starość mieć sporą kupkę kasy.
Inflacja im zeżarła lwią cześć oszczędności. Więc zamiast odkładać do skarpety lepiej inwestować w siebie i zacząć zarabiać więcej a cześć zarobionych pieniędzy przeznaczyć na dalszą inwestycję w siebie.
Przykład konkretnie o książkach jest może nie najlepszy. Jak wiem, że chcę kupić w kolejnym miesiącu kolejną książkę i w kolejnym miesiącu kolejną książkę, to sumarycznie zapłacę np za trzy książki 90zł w księgarni. Jeśli internetowa księgarnia to jeszcze trzy razy wysyłka. Zatem gdy widzę, że internetowa księgarnia daje takie opcje, to z nich korzystam. Jednak tutaj uwaga, jest gwiazdka, a mianowicie taka, że mieliśmy w planach kupić te kolejne książki jeszcze nie wiedząc o promocji. Na myśli mam, że druga książka gratis to nie jest coś co mnie zmusiło do wertowania półek, zastanawiania się, wertowania itd.
Jeśli wiem, że coś kupię, to jeśli mogę to mieć za darmo, bo zrobię to dziś, a nie w ratach, to z tego korzystam. Jak weźmiemy wówczas rozrachunek roczny, to wyjdziemy na plus.
Mój argument natomiast bardzo rzadko będzie ważny dla artykułów spożywczych. Kup dwa batony, a trzeci będzie gratis. Przyszedłem po jednego, płacę za dwa, a wychodzę z trzema. I najprawdopodobniej zjem te trzy batony np w trzy dni, a koszt tej imprezy to koszt dwóch batonów. Gdybym jednak kupił jeden, tak jak zamierzałem pierwotnie, to wówczas zjadłbym jednego i powiedzmy zapomniałbym o batonach na kolejny tydzień, a impreza kosztowałaby tylko tyle co jeden baton. Zatem jestem stratny o koszt tego drugiego batona, którego i tak nie chciałem.
Podobnie nawet z rzeczami, które mogą długo stać jak np soki. Kupię sto kartonów soku bo dziś jest promocja, a przecież i tak je kupuję. Wydaje mi się, że syndrom dobrobytu w domu może sprawić iż będziemy pić tego soku więcej. Mając pół piwnicy w sokach, będziemy go pić w pracy, wieczorem, rano, do obiadu i na treningu. Sumarycznie zatem spożyjemy go tak dużo, że mimo iż w promocji, to w rozrachunku rocznym wyjdzie więcej niż jakbyśmy jak ludzie kupili sok tylko wg bieżącej potrzeby.
Książki powinno się wypożyczać z biblioteki gdy tylko to możliwe. Kiedyś się złapałem na tym że niepotrzebnie kupiłem książkę którą mogłem wypożyczyć i od tamtego momentu wypożyczam większość książek które czytam.Jeśli chodzi o batony to lepiej odstawić słodycze i każde inne przetworzone jedzenie i picie bo to się odbije na twoim zdrowiu jeśli będziesz to dalej jeść i pić. Więcej warzyw, kaszy, wody a mniej chipsów, fast foodów, coli i wtedy poczujesz różnicę. Będziesz się lepiej czuł.
Po niższych cenach jest formą poprawną. Nie "Po tańszych cenach".
chyba się łapie na wszystkie przypadki
Uwielbiam Twoje filmiki. Prowadzisz jakieś wykłady "na żywo?"
drażniący w uszy dźwięk taki ostry i szum :(
Morza szum, ptaków śpiew, Złota plaża pośród drzew
Moim zdaniem karty lojalnościowe są dobre ale trzeba korzystać z głową np mam dwie karty lojalnościowe na punkty i zawsze biorę listę zakupów vdo tego sklepu. Nie mam soków a dużo ich piję a mam bon kupuję, kończy się proszek do prania a jest na promocji i mam bon kupuję, Jajka się kończą są na promocji termin jest w miarę długi kupuję. Tankuję na stacji gdzie zbieram punkty i aktywuję e-kupony zawsze tankuję do pełna gdy świeci się rezerwa lub na początek każdego miesiąca kupuję filmy przez Internet i tylko tam gdzie zbieram punkty ale kupuję tylko to i nic więcej. Bo po co. I biorę zawsze że odbieram w sklepie bo taniej. Ale też robię takie błędy że skuszę się na promocję.
Ustaw większą przysłonę na kamerze bo "wyskakujesz" ruszając głową z głębi ostrości (a chyba było ustawione manualnie). Dla F4 powinieneś się już spokojnie mieścić ;)
Nie warto oszczędzać na audio
szuuumi
pozorna oszczędność na mikrofonie ;)
przepraszam, zostawiłem u rodziców mikrofon krawatowy i nagrałem raz z zewnętrznego na aparacie. Już mikrofon wrócił, kolejne nagrania będzie elegancko :)
POZORNE OSZCZĘDZANIE TO KUPOWANIE HURTOWE PAPIEROSÓW PO NIŻSZEJ CENIE.......WIĘKSZE PALENIE
Będzie jakiś cross z "bez kanału?
Przeziębienie... leczone trwa tydzień a nie leczone 7 dni. Więc przykład raczej mizerny.
czyli sie wydalo a nie zaoszczedzilo
Jesli oszczedzać grosze to w przeciagu 2 lat nic to nie da, np 10 zl za miesic podczas gdy wydatkow jest milion na juz 😨
W zyciu nie kupuje gratow za punkty itp i gratisy,bo zawsze mam odliczone...😑
5 reklam w 10 min filmie. Gościu ogarnij się bo cofnę suba xd
Słuchajcie, a dlaczego w ogóle oszczędzać?
Bo wg. mnie oszczędność jest charakterystyczna dla biedy (i na dł. metę do niej prowadzi)
Bo oszczędność polega na założeniu braku, limitu (cechującym biednych).
Oszczędność wg. mnie jest życiową filozofią polegająca na samo ograniczaniu (czyli ubogim życiu,
wynikającym z idei odmawiania sobie i zwijania się, co jest ODWROTNOŚCIĄ rozwoju, czyli bogatego i ciekawego życia).
Oszczędzać można tylko do wysokości wydatków, a rozwijać się w nieskończoność.
Jeśli ludzie koncentrują się na ograniczaniu zamiast na rozwoju to żyją coraz biedniej (oszczędzając na sobie).
Mistrzem oszczędzania byłby bezdomny, który nie ma żadnych wydatków i nie potrzebne mu też pieniądze (rozwój zarobków).
Ta sama, o ile nie mniejsza koncentracja uwagi jest potrzebna do rozwoju (bo pieniądz robi pieniądz i łatwo się mnoży,
a pomysłowość, kreatywność nie zna granic).
Czyli zamiast oszczędzić 20 groszy na czymś, w tym samym czasie można zarobić 200 zł
jeśli się MYŚLI perspektywicznie, a nie naśladuje bezmyślnie całe szare stado owiec (które żyło w biedzie i wyniosło te schematy do współczesności, mimo że niewolnictwo i PRL dawno przeminęły i każdy może zwiększać swoje zarobki zamiast ograniczać wydatki).
Zwiększanie zarobków jest o wiele, wiele, wiele, wiele wydajniejsze
mając pasywny dochód odnosi się wrażenie, że wszystko jest za darmo
bo ostatecznie nie trzeba WCALE zarabiać na pieniądze, jeśli się nie oszczędza a ROZWIJA.
Jeśli się oszczędza i ogranicza wydatki, czyli skąpi sobie dobra, to chyba nie ma się potrzeby zwiększać wydatków.
Bo po co zarabiać więcej, jeśli przywykło się do oszczędności, czyli samoograniczania i nie robienia rzeczy niezbędnych?
Wg. mnie problem z oszczędnością to problem mentalności biedaka, który myśli kategoriami braku i woli nie wydawać
Przez co schładza gospodarkę i powoduje biedę, bo bogactwo polega na WYMIANIE czyli wydawaniu pieniędzy,
a nie na ich kitraniu jak ta stara babcia, która żyła bardzo skromnie, a po jej śmierci znaleziono tapczan wypchany pieniędzmi.
To moje subiektywne zdanie i chętnie odpowiem na polemikę.
Wydaje mi się że mylisz inwestowanie z oszczędzaniem i jeszcze Ci powiem, że najbogatsi ludzie świata oszczędzają i analizują swoje wydatki minimalizując straty (nawet na prozaicznych rzeczach), natomiast ludzie biedni stosują się do pewnego schematu że jeśli mają jakiś kapitał to starają się go pozbyć w jak najszybszym czasie- są bardziej rozrzutni.Napisałeś, że jeśli ktoś oszczędza to nie ma motywacji do zarabiania więcej, na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że oszczędzanie staje się uzależniające i chciałoby się odkładać więcej (wiadomo mój przykład niczego nie dowodzi, ale może być pewną przesłanką), przykład z oszczędnością 20 gr i inwestycją jest nie trafiony, ponieważ jest różnica między inwestycją, a oszczędzaniem, trzeba znaleźć złoty środek na kapitał który podzielimy na inwestowanie ( jeśli mamy wiedzę i umiejętności i świadomości poniesienia większego ryzyka) i oszczędzanie które (relatywnie!) jest bezpieczne bez większych umiejętności i wiedzy.Jeszcze trzeba pamiętać, że oszczędzanie jest długofalowe, jeśli chcemy powiększać swój kapitał to trzeba szlifować aspekty takie jak: oszczędzanie, zarabianie i inwestowanie, tylko trzeba zastanowić jak to udoskonalać i znaleźć ten złoty środek pomiędzy tymi wszystkimi aspektami.
Myślę że sposób myślenia o takich rzeczach dużo zależy od tego kto był wychowywany w jakim środowisku i jak podchodzi do pieniędzy. Oczywiście zgodze się że najlepszym sposobem na zwiększanie ilości swoich zasobów jest powiększanie przychodów a nie zmniejszanie wydatków. Ale jesli chodzi o "samoograniczanie" to się nie zgodzę. Mam inne podejście do pieniędzy tzn. twoja wypowiedz sugeruje że uważasz pieniądze za źródło szczęścia i że bez nich człowiek bieduje, nudzi się i ma mniejsze możliwości (oczywiście nie mowie tu o naprawdę biednych ludziach, ktorzy muszą liczyc kazdy grosz). Ja uważam że powinnismy na zawsze oddzielić pieniądze od naszego poczucia możliwości zrobienia czegoś. Często wydaje mi się że to pieniądze posiadają ludzi a nie odwrotnie. Zamiast zastanawiać się całe dnie na co jeszcze wydać wypłate i zagracac sobie dom ciuchami, kosmetykami i wszystim innym, wolę inne formy rozwoju które nie koniecznie wymagają wydawania pieniędzy. Szczególnie mnie dziwi Twoje zdanie że oszczędzanie jest odwrotnością ciekawego i bogatego życia, bo mam wrażenie że wielu osobom wyszłoby na dobre gdyby wyszli ze strefy materialnej i odkryli inne, które mogą ubogacić milion razy bardziej. :) Mi np.ograniczanie codziennych wydatków, małych spraw które w dłuższej perspektywie nie mają znaczenia (jak odmówienie sobie jedzenia na miescie czy nowego ciucha), daje saysfakcję. Odkładam pieniądze za które kiedyś mogłabym spełnic moje lub czyjeś nagłe marzenie, a pozatym ćwiczę się w czerpaniu radości z codzienności i samorealizacji a konsumpcjonizm zaburza tą radości.
pozdrawiam :)
jennysparrow - Racja dobrze jest udzielać pieniądze, obecne zasoby od możliwości (które zawsze są elastyczne, bo jak się czegoś naprawdę pragnie to sposób się znajduje - nawet takie marzenia jak nieśmiertelność mogą spełniać się:) Bo świat się stale rozwija i to co nie możliwe okazuje się możliwe!
Piszesz "Często wydaje mi się że to pieniądze posiadają ludzi a nie odwrotnie"
Też mam takie wrażenie i to jest straszne niewolnictwo.
Ale zwróć uwagę, że to OSZCZĘDNOŚĆ powoduje takie niezdrowe układy.
Oszczędność zaś wywodzi się z lęku przed brakiem, czyli jest podszyte BIEDĄ.
Bogactwo eliminuje oszczędność, jako coś zbędnego co za tym idzie nie żyje się dla gromadzenia,
a je chętnie wydaje (bo nie lęka się ich braku, czując na luzie). Dlatego warto dążyć do bogactwa
w sposób mądry, czyli nie na zasadzie oszczędności, czy za wszelką cenę zwiększania wydajności życia, poświęcania się dla pieniędzy. Chodzi mi o to, że pozwalając sobie na bogactwo (mentalnie, uznając je za dobre) PODŚWIADOMIE zmierza się ku nie mu, bez wysiłku, bez wyrzeczenia i nie ma w tym wspomnianej nie woli (czyli cierpienia).
Piszesz, że "Zamiast .. zagracać sobie dom ciuchami, kosmetykami i wszystkim innym, "
Także nie preferuję zagracania (jestem na etapie odgradzania, czyli wyprzedaży rzeczy kupionych nie potrzebnie /zakupoholizm to taka choroba którą zaraziłem się od sąsiadki - kto się z kim zadaje taki się staje/.Podobno S. Jobs był minimalistą i miał w domu skromne umeblowanie).
Jenak wydawanie pieniędzy nie musi być zagracaniem, a rozsądnym ułatwianiem sobie życia np.:
-krajalnica
-zmywarka
-roboty kuchenne
-filtr i jonizator wody
-rekuperacja i ew. klima
-panele solarne i ew. mały poziomy dachowy wiatrak (masz światło gdy jest awaria bez hałasu generatora i limitu paliwa)
-pralka z dozownikiem proszku i suszarką
-automatyczne bramy i furtki
-podgrzewanie schodów
-automatyczna kosiarka
-automatycznie nawadnianie
-automatyczny odkurzacz
-automatyczny karmik dla zwierząt (wymyślono na okazję wyjazdów, ale na co dzień też można)
-automatyczne powiadomienia (o stanie domu i zdalny podgląd - system inteligentnego budynku)
-w końcu pojazdy, różnego rodzaju elektryczne, w łącznie z autem autonomicznym, lub..
służba w domu i kierowca, już w formie zamawianej taksówki, lub usług typu zakupy do domu, czy katering dietetyczny na cały dzień
Tego typu wydatki to nie zagracanie, ale odejmowanie trosk i prac .
Co do rzeczy codziennego użytku, typu ubrania lub sprzęt elektroniczny
jakość a jakość oznacza tyle, że zwiększają komfort, możliwości i nie psują się (odejmują prace, kolejne zakupy wymuszone krótką żywnością np. zwykłej żarówki lub świetlówki.. wszędzie można mieć LED-y do tego z regulacją jasności i barwy światła, która oddziałuje na nastrój).
Nie uważam, aby pieniądze były problemem jeśli się nimi dobrze gospodaruje, inwestuje w to co dobre, to ułatwia to, a nie utrudnia (zagraca) życie.
Zagracanie to może być taki etap (jak zachłyśnięcie się nowymi możliwościami, a potem opamiętanie i zmiana strategii oraz porządki). Każdy uczy się na doświadczeniu.
To co ułatwia życie, odejmuje prace, wyższe jakości jedzenia, usługi i lepsza wiedza, to zwykle więcej kosztuje.
Piszesz zaraz po tym "wolę inne formy rozwoju które nie koniecznie wymagają wydawania pieniędzy."
jakie to formy rozwoju, jestem ciekawy które to być może (są przedmiotem także mich zainteresowań)
np. kursy rozwoju osobistego.. (ceny stacjonarnych wahają się od 200 zł do 200 tyś zł).
Jak można się domyślać cena zależy od jakości, od kompetencji wykładowcy (te za 200 zł robią amatorzy).
Możesz uczyć się latami, dekadami szukając odpowiednich technik, sposobów, prawd
albo pójść do takiego trenera NLP, który był na kursie za 200 tyś zł i uznał, że skoro nabył wiedzę to godzina jego pracy, osobistych konsultacji nie kosztuje już 5, a aż 7 tyś zł. Co umożliwia mu skuteczniejsze rozwiązywanie ludzkich problemow w przeciwieństwie do zwykłego psychologia, który za samo wysłuchanie i powiedzenie prostej rady, jaką usłyszał byś od znajomych - typu "wyjedź sobie na wycieczkę, pozwiedzaj świat" bierze 120 zł za godzinę). Więc wiesz.. ZAWSZE gdzie jest jakakolwiek wartość, jakakolwiek jaką sobie można wyobrazić, a jest ona w deficycie (wszystko co wartościowe, jest wartościowe dlatego że jest poszukiwane, bo jest szczególnie, deficytowe, niszowe, trudno dostępne lub nie oczywiste).. wszystko to WYCENIA SIĘ i oferuje w zamian za pieniądze. Nawet jakieś mistyczne rurowały.. bo ludzkość jest jeszcze na etapie PRACY, czyli wymiany. Jeśli nawet pójdziesz do sekty, gdzie wszystko jest za darmo, to dadzą ci jakąś pracę, bo skądś muszą prać jedzenie i remontować to coś w czym mieszkają oraz zbierać chrust i palić w piecu jeśli maja zimy).
Pieniądze to podstawa wymiany DÓBR. Wiadomo, że bez nich też można ale jest o wiele gorzej, trudniej, dłużnej, nie wygodnie.. i nie pewnie. Niż KUPIĆ gotową, usługę, wiedzę..
Miłości powiesz, że kupić się nie da.. i racja, kupić wprost się nie da, ale to jak bogato się żyje,
jaką ma się osobowość, hojność wobec świata i siebie (czyli ile się daje światu, od siebie, ceniąc się czyli zarabiając na tym co się robi i ile dobra się daje sobie, a więc i też tej drugiej osobie, rodzinie).
Jeżdżąc rowerem obrzeżach Warszawy widziałem bezdomnych w parze.. mieli namioty, i garnki w lesie,
wysprzątaną i jakby zagrodzoną przed dzikami strefę (zostawiłem im na wycieraczce pod zakryty czymś banknot, a potem spotkałem na tej samej ścieżce - wracając). Słyszałem też o starszym gościu który wybudował piętrowy wigwam, czyli coś jak indiański namiot z jakiś płyt.. i mieszkał tam z dwiema młodymi dziewczynami.. Więc wszystko jest możliwe, ale ludzie bogaci mają łatwiej dobrać sobie młodą partnerkę. Moja mama jest 16-cie lat młodsza od ojca). Bo naturalnie że chce się żyć łatwiej, nie martwiąc się o dobra.
Gdy był stan wojenny i w PRL-u ogólnie parkowało jedzenia (ocet na półkach itp) podobno ojciec kupił ciężarówkę jedzenia (czyli pewnie tyle co dostawcza, bo nie wiadomo ile to by trwało). Nie miałem też potrzeby pilnej nauki dla późniejszej pracy i mogłem robić co chce, czyli rozwijać różne pasje, czym do dziś się zajmuje.
Konieczność ciągłej pracy to rodzaj ekonomicznej niewoli, warto tak organizować życie by nie musieć pracować albo robić to co się uwielbia (tak jakby pieniądze nie istniały, nie biorąc ich pod uwagę..
i tutaj mamy wspólne zdanie. Przecenianie pieniędzy przeszkadza w swobodnej samo-ralizacji.
Tak, tu masz racje, do życia przecież nie potrzeba znowu tak wiele.. i moi rodzice skazili moje myślenie..
ale myślę, że dzięki temu, że pragnę więcej, pragnę być jak oni, bo znudziło mi się luzactwo..
chce czegoś samemu dokonać w życiu.. dlatego myślę także ich kategoriami, bo to oni mnie w końcu wychowali.. Ale przyznam, że ich podejście do pracy było nie zdrowe - mówię o nich chorzy "pracoholicy".
Sam szukam teraz czegoś więcej niż kolejnego biznesu, szukam pewnej idei rozwoju osobistego i finansowego zarazem.. Bo nie widzę innego sensu życia jak bogacić się o wiedzę, możliwości i doświadczenia..
Każde działanie w społeczeństwie jest wymieniane na pieniądze (chyba że wolontariat) ale nawet ksiądz zarabia (wiesz jakie są ceny usług kościoła.. niby co łaska.. ale mają swoje cenniki).
Jestem leniwy i wygodny, uważając że to kierunek rozwoju całej cywilizacji (niedługo pracę zastąpią roboty).
-DOKOŃCZĘ NIŻEJ, w oddzielnym poście-
jennysparrow -Piszesz:
1) "Szczególnie mnie dziwi Twoje zdanie że oszczędzanie jest odwrotnością ciekawego i bogatego życia,"
Oszczędność polega na ZANIECHANIU, a zaniechanie to wprost SAMO-OGRANICZENIE, czyli UBÓSTWO.
Bo bogactwo to zmiany, to bogate, doświadczenie. Owszem możesz zmieniać coś na coś.
Ale nie trzeba walczyć ze sobą rezygnując z czegoś co się lubi (dla oszczędności)
można dawać sobie więcej DOBRA, tworząc BOGATSZYM doświadczenie życia.
Pieniądze to narzędzie wymiany dóbr (im więcej dajesz tym więcej otrzymujesz od świata).
Oszczędność zubaża wszystkich w koło (wyobraź sobie wyspę i małą społeczność.
5 osób. Każdy jest oszczędny i zachowuje swoje złote monety, wszystko robi sam..
czyli wiedzie ubogie życie, nie wzbogacając się o pomoc innych.
robi rzecz 10x dłużej, ciągle w niewoli rutyny, gotuje, szyje, poluje, uczy się. A potem idzie spać zmęczony, spracowany..
Tym czasem gdyby był chony oddał swoją złota monetę temu co świetnie poluje, d drugą kucharce, co świetnie gotuje to byłby BOGATY o super zdobycze i posiłek, trzecią oddał by krawcowi, i miał ubrania, sam zaś umie dobrze projektować domy i organizować ludzi, więc zaczął by kierując nimi budować je jak (polski książę z UK, który jako developer zarabia miliony) i wtedy każdy robił by wydajnie szybko to co umie, WYMIENIAJĄC się z innymi.. Miałby super jakość i wiele czasu na ROZWÓJ. Tak świat się BOGACI i rozwija.
Oszczędność wynika z biedy i do biedy prowadzi.
Jak ktoś pragnie więcej dóbr, to daje z siebie więcej i wtedy CAŁY ŚWIAT jak i on się BOGACI !
Oszczędność to głupota, mentalny kot dawnego chłopstwa, które musiało oszczędzać ziarno i chrust by nie umrzeć z głodu w sroga zimę. Te czasy minęły bezpowrotnie, teraz jest obfitość dóbr i im większy obrót tym większe bogactwo.
__________________________________________________________________________________________________________________
2) "bo mam wrażenie że wielu osobom wyszłoby na dobre gdyby wyszli ze strefy materialnej i odkryli inne, które mogą ubogacić milion razy bardziej. :)"
Aby mogli z pokojem serca zaangażować się w inne dziedziny życia, to najlepiej jak byli by WOLNI
od konieczności ciągłej pracy, na utrzymanie (czyli aby się najpierw wzbogacili na tyle, by zainwestować w biznes, w działanie które SAMO będzie generowało pieniądze). Następnie całkiem, wolni i BEZ trosk, będą mogli w 100% angażować się w jakiekolwiek chcą dziedziny i to szybko się ubogacając bo posługując DŹWIGNIĄ pieniądza.. Nie czytam miliona książek, a korzystam z wiedzy osób które to zrobiły (chodzę na kursy, gdzie polecają mi książki najlepsze z najlepszych). Kupuje wiedzę, informacje i z nią łatwiej żyję (bo rozumiem, świat i siebie). Jak miałbym pracować równocześnie i było oszczędny to nie chciało mi by się uczyć i szkoda było by mi wydawać. Nie miał bym czasu czytać masy książek, a też szkoda było by mi wydawać na wiedzę, bo wolał bym wydać na coś co mnie pocieszy od znoju pracy, czyli głupie rozrywki i robienie rzeczy na pokaz (czym się zajmują współcześni ekonomiczni niewolnicy -zarzucając FB miliardem zdjęć gdzie oni to nie byli, czego nie robili).
Wydaje mi się, że ktoś kto jest WOLNY mentalnie, kto robi rzeczy dla siebie nie potrzebuje się nimi chwalić.
Więc myślę, że jak ktoś zadba o wolność finansową, o beztroskę to będzie dopiero miał czas, ochotę i pieniądze by oddać się każdej pasji (zatraceniu choćby w bibliotece, mogąc czytać do rana, bez budzika).
Ile własności (pieniędzy) tyle wolności . Pieniądz robi pieniądz (inwestycja się zwraca i przynosi plon stukrotny). Praca typowa, jak i oszczędność to głupota, czyli nie wiedza, że można żyć w wolności i bogactwie, działając w inny sposób niż ludzie. Czyli BIZNES i hojność w obce siebie (jak ma się pragnienia to się BOGACI bo je spełnia). Jak się oszczędza to się OGRANICZA. Mistrzem oszczędności jest BEZDOMNY (bo nic nie wydaje). Każdy człowiek się ROZWIJA w tym co robi. Albo w oszczędności (którą nazywam sztuką odmawiania sobie, czyli OKRADANIA się z dóbr) Albo w BOGACENIU SIĘ, czyli spełnianiu zachcianek i wymyślaniu sposobów jak łatwiej, szybciej więcej zarobić na nie.
oszczędny nie potrzebuje zarabiać, bo nie ma wydatków patrz bezdomni) albo żywe trupy (czyli osoby pogrążone w rutynie, robiące w pracy na etacie to samo co dziennie i w życiu znów to samo).
a przyzwyczajenie to druga natura człowieka (umysł kostnieje i potem nawet nie akceptuje zmian w świecie -starzy ludzie). Nie jedna oszczędna babcia chowała emeryturę pod tapczan i żyła w ubóstwie (oszczędność to czasem choroba, a jej wynikiem jest biedna. Można mieć wiele pieniędzy ale mentalność BIEDAKA - czyli być oszczędnym -znam takie osoby, co zrobili z oszczędności ideologię i kupują tylko rzeczy tanie lub okazyjnie).
Podsumowując ten punkt. Też masz swoje racje, bo najlepiej wzbogacić się robiąc to ci się lubi.
A nie to co ludzie mówią że opłaca się. Czyli rozwijaj pasje i przekuwaj je na biznesy (sprzedając to innym na czym już poznasz, znasz się).
_______________________________________________________________________________________________________________
3) "Mi np.ograniczanie codziennych wydatków, małych spraw które w dłuższej perspektywie nie mają znaczenia (jak odmówienie sobie jedzenia na mieście czy nowego ciucha), daje satysfakcję. "
Uczestnikom pochodów biczowników, oraz osobą leżącym w kościele krzyżem lub podejmującym posty,
to też daje SATYSFAKCJĘ - bo tak działa umysł ofiary danej ideologi (tworzy wrażenie, że dane WYRZECZENIE jest dobrem i nagradza się za nie. Tak działają sekty i manipulacja - nagradza się za oczekiwane, nie naturalne, działanie opierające się na nadaniu sztucznej wartości wiązanej OFIERZE, robieniu tego czego się nie chce).
Mentalni niewolnicy mają satysfakcję, że ciężko pracują,
kamikadze i żołnierze mają satysfakcję że walczą poświęcając się za daną ideologię
tak samo ofiary sekt, religii mają satysfakcję, gdy wykonują różne rytuały (przestrzegając ZAKAZÓW i nakazów). Pranie umysłu, czyli urabianie na jakieś wartości, jest wysoce wydajne i jego ofiary potrafią cierpieć lub ginąć z poczuciem satysfakcji i radości.
Sztuka odmawiania sobie prowadzi do BIEDY.
odmawianie to ograniczanie pragnień (tresura na NIEWOLNIKA, które mu się wzbrania spełniana).
Widzę jak ludzie tresują tak małe dzieci w skalpach mówią im że nie mogą tego mieć bo nie mają pieniądzu.
Potem takie dziecko idąc przez życie robią to samo wobec siebie (mówi sobie NIE i rozwija w BIEDZIE).
Bieda to kod, który jak religia przekazują jego ofiary z pokolenia na pokolenie (a jej ideologią jest oszczędność).
Naprawdę gdybym nie widział jak ludzie bogaci ograniczają się nie rozumiał bym jaka to straszna ideologia.
Może też jestem trochę z innego świata, i dla mnie ludzie są jak ze średniowiecza, jak z filmów:
"Trudno być Bogiem" albo "Przenicowany Świat" a czasem jak z filmu "Tajemnice Syriusza"
(choć tam była w sposób negatywny przedstawiona robotyzacja, bo taki trend w kinie
tak samo jak kosmitów przedstawia się jak najeźdźców z małymi wyjątkami jak np. "Dystrykt 9".
Ale filmy typu "Dzień w którym zatrzymała się Ziemia" dają do myślenia - czyja jest racja,
czy ludzkość to zaraza która szybko się mnożąc pożera planetę, a na końcu siebie walcząc o zasoby, o które nie dba.. bo nie myśli perspektywicznie i śmieje się gdy się mówi, że światu zagraża przeludnienie. W dalszej perspektywie -dodam od siebie).
Przecież ci ludzie, ich dziadkowie jeszcze niedawno nie umieli pisać i czytać.. wierząc w religijne zabobony (choć podobno wielu to do dziś zostało). Dlaczego mieli byśmy oczekiwać od ludzi mądrości, skoro są jak dzieci.. uczą się dopiero w drodze dorastania do zrozumienia istoty życia, siebie i świata (zabawa, holograficzny wszechświat, nieograniczoność i oświecenie).
_______________________________________________________________________________________________________________
-KONTYNUACJA NIŻEJ-
4)" Odkładam pieniądze za które kiedyś mogłabym spełnić moje lub czyjeś nagłe marzenie, "
Dobrze że odkładasz, ale najlepiej jest coś z nimi robić a nie marnować je.
ojciec mnie uczył, że trzymanie pieniędzy w banku to ich marnowanie
bo pieniądz musi być w obrocie aby SAM zarabiał na siebie (generując nowe pieniądze).
Tak powstają fortuny.. przez obrót pieniądzmi (re-inwestycje).
Pieniądze coraz szybciej tracą wartość, a za kilkadziesiąt lat wg. mnie stracą tę wartość CAŁKIEM.
Ci ludzie co ciężko pracowali skąpiąc sobie (oszczędzając na sobie) całe życie.
Mogą być jako ofiary hiperinflacji, sprzedać dom i kupić sobie za te same pieniądze np. nową lodówkę i TV.
NA zachodzie w bankach jest już ujemne oprocentowanie lokat (czyli musisz dopłacać bankowi za przechowywanie pieniaczy).
Pieniądze są niestabilne w czasach tak dużych zmian (a w skutek kolejnej rewolucji przemysłowej , czyli robotyzacji stracą wartość CAŁKIEM).
Wiec jeśli odkładać to aby ulokować je w czymś trwałym, a najlepiej w czymś co przynosi zyski.
Np. coś na wynajem, albo ziemia.
Można nauczyć się przedsiębiorczości, a nie być zdanym na oszczędności.
______________________________________________
Poza tym ... jak marzenia mogą być nagłe..?
Bogaci ludzie mają taki zwyczaj, że ich pieniądze czyli kapitał jest w obrocie (nie na koncie, w oszczędnościach.. oszczędzanie jest nie efektywne przy inwestycjach).
a jak czegoś potrzebują to pożyczają pieniądze na procent
znacznie mniejszy od tego ile zysku generują ich pieniądze.
Czyli nie potrzebują oszczędzać na tzw. czarną godzinę.
Jak potrzeba im dużo a nie lubią kredytów to mogą coś sprzedać.
Co kupi inny bogaty jako lokata kapitału (np. domy, działki, mieszkania..
jak szybko.. to obniżają cenę). Nieruchomości drożeją, a pieniądze tracą wartość.
Oszczędności to głupota na dłuższą metę, bo traci się na nich bardzo.
Prawdziwa inflacja ukryta we wzroście cen to podobno 18% (i stale się zwiększa).
_______________________________________________________________________________________
5) "...poza tym ćwiczę się w czerpaniu radości z codzienności i samorealizacji .
.a konsumpcjonizm zaburza tą radości."
Co to znaczy radość z codzienności..
wegetacja w ubogim schemacie - znieczulanie się i oswojenie ze stagnacją (z odmawianiem sobie)?
Jak rozumiesz konsumpcjonizm..
Czy jedzenie, konsumpcja jest zła?
Czy kupno lepszej rzeczy, jest złem?
Czy ćwiczysz się w wyrzekaniu dobra niczym ofiara jakieś dekadenckiej sekty (religii)
która uprawia kult cierpienia i ubóstwa, obiecując owczym ciemnym masą, zbawienie po śmierci w zamian za wyrzeczenie za życia?
Bo nie wiem na czym polega ta cała negatywna aura wobec konsumpcji dóbr
(sekty typu amiszowie - odrzucają dobrobyt i żyją jak w średniowieczu - to twierdzisz że jest dobre).
Ćwiczenie się w ubóstwie (i czekanie na dobro w przyszłości np. po śmierci)?
_______________________________________________________________________________________________________________
Nie rozumiem ludzi, mogli by mieć wszystko gdyby byli odrobinkę kreatywni, czuli na siebie
pozwolili sobie mieć, spełniać pragnienia zamiast ograniczać się
spowici ideologiami (religiami i kultem pracy, oraz wyrzeczeń, oszczędności i życia dobrem w przyszłości).
Czy to lęk, przywiązanie do pracy, brak miłości własnej, chęci posiadania dóbr..
co wami kieruje, że wolicie oszczędzać i ograniczać się
niż rozwijać, wydawać, spełniać i coraz bardziej prosperować.
Być może ten model pracy na etacie i limitu pieniędzy miesięcznie.
Limit nie istnieje, w biznesie, a np. taki MLM to każdy robić może (dodatkowo).
Zamiast skupiać się na oszczędzaniu (Czuli samo ograniczaniu) to można na rozwoju (prosperity i bogactwa).
Ale trzeba uznać pieniądze i konsumpcje dóbr za dobro (a nie demonizować tego jak robią to religie, sekty i wypaczona duchowość).
Każdy człowiek organizuje życie wg. tego w co wierzy,
a wierzy w to co czyta, o czym rozmawia, czym się otacza.
Jak o oszczędności to w oszczędność.
Jak o rozwoju to w rozwój.
Jak o biznesie to w biznes.
Oszczędzać można tylko do wysokości wpływów, a rozwijać się w nieskończoność!
Oszczędność to głupota, a rozwój to mądrość.
Większość jest głupia i żyje w biedzie dlatego oszczędność tej tak popularna.
Elita jest mądra i bogata, i mówi się, że 1% osób ma 98% bogactwa.
To sposób myślenia czyni bogatym człowieka.
To co niszowe jest lepsze, elitarne.
To co masowe to szare tło.
Gwiazdy jaśnieją na tle ciemnego nieba (taka jest specyfika tego świata, że większość jest ciemna).
A mądrość, jasność jak i wolność finansowa (biznes, majątek który sam zarabia) jest niszowe.
Każdy ma z życia to co sam wybiera.
Praca i oszczędność (czyli niewola i ubóstwo) to tylko opcja - cóż że masowa (większość wcale nie jest mądra - to bezmyślnie naśladujące się stado owiec, które zwykle nie ma własnego zdania tylko powtarza co jemu wmówią: rodzice, religia, szkoła, media i różni ideolodzy, sekciarze powołujący się już na te masowe kody).
Zamiast jak oszczędzać (czyli się ograniczać) uczył bym ludzi jak robić biznes..
Moja mama jest oszczędna i przez jej głupią politykę zmarnowało się już kilka milionów (od śmierci przedsiębiorczego ojca - ona pochodzi z biednej rodziny i cierpi na kult pracy i właśnie oszczędności).
Dlatego ten temat bardzo mnie boli, bo jeszcze dekadę temu oddziaływała na mnie ofiara tej masowej ideologii (oszczędności i pracy).
Ech rodziców się nie wybiera (mnie wychowali ojciec i jego siostra, bo matka na szczęście nie miała czasu..
ale mieszkanie z nią jakiś czas, wystawiało nie na manipulacje jej dziwnymi oczekiwaniami, ideami min. oszczędności.. na co cierpi teraz mój brat. Mając 2 skrajne programy - wydatki na pokaz i oszczędności).
Ja wolę być dla siebie hojny, i robić rzecz z przekory do oszczędności,
a jednocześnie nie na pokaz, by chwaląc się wzbudzać zazdrość i nieprzychylność ludzi.
Postanawiam żyć dla siebie i dla siebie bogacić się coraz bardziej,
bo w życiu nie chodzi o wegetacje, o zatrzymanie na jakimkolwiek poziomie,
a o nieskończony ROZWÓJ w górę, by wieść coraz ciekawsze, bogate życie, doświadczenie..
gdzie pieniądze są tylko narzędziem, nie bożkiem, nie celem, ale narzędziem do OBDAROWYWANIA siebie w DOBRA!!!
Tak wg. mnie życie to DÓBR konsumpcja..
jemy, używamy ubrań, chodzimy w butach (nie boso jak biedna afryka)
jeździmy coraz nowocześniejszymi pojazdami (mającymi systemy wyręczające nas coraz bardziej)
technologia odbiera nam trud, codzienne prace, troski, czyniąc nas WOLNYMI i zdrowymi, silnymi
do tego aby SPEŁNIAĆ (czyli konsumować) nasze kolejne zachcianki, cele, życzenia, fanaberie..
To filozofia BOGACTWA... rozwój dobrobytu, ekspansja, idea spełniania pragnień, kupowania..
a nie w nabywaniu dóbr się samo ograniczania..
Wszystko da się kupić i wycenić..
a jeśli nie to można nad tym pracować i to osiągnąć
Bo kto chce to może.. współcześnie technologia osiąga rzeczy do niedawna nie możliwe (np. nieśmiertelność, zapowiada się że za 20-30 lat będzie już popularna, ogólnie dostępna.. Bo w ramach rozwoju cywilizacji, wartości elitarne z czasem stają się masowe. Ogół jest oszczędny więc wymusza się nań zakupy na różne sposoby, aby świat czyli ogólne bogactwo, innowacje, postęp, mogły się rozwijać - dlatego tanie rzeczy się szybko psują. Bo ludzie oszczędni, czyli z kodami biedy, lęku przed brakiem, mówią tak:
"po co mam kupić coś nowego, skoro staje też działa".
Gdyby każdy z nich tak robił a rzeczy nie psuły się świat zatrzymał by się w ROZWOJU! ).
Wiec dla fanów oszczędności jest ten cały przymus "spisek żarówkowy" (film) by świat był bogaty i ostatecznie wyzwolił się z niewoli pracy (automatyzacja, robotyzacja).
każdy z nas ma możliwość życia w biedzie i bogactwie
jest wiele historii od zera do milionera
wystarczy chcieć pieniędzy
a nie sobie ich odmawiać
bo konsumpcjonizm
bo religie i sekty
bo .. co...
co jest złego w bogactwie?
bogacenie się wynika ze sposobu myślenia i jest łatwe (może być miłe i przyjemne)
można robić to co się lubi i zarabiać na tym wiele (jak np.blogerzy, dziesiątki tyś zł)