Bardzo dziękuję za ten mądry, bardzo ciekawy odcinek. Niezwykle interesująca koncepcja Boga, jako Kogoś bardzo delikatnego, który tym delikatniej dotyka, im większe jest zranienie... Poza tym psychologia i duchowość idące w parze są domeną, jak się zdaje , Ojca Jacka Prusaka, i nie tylko, więc warto może odwołać się do niektórych jego książek. Niezwykle ciekawy również fragment o pamięci blizn i o tym, że one zostają, pomimo wszystko, nawet pomimo tego, że przebaczenie jako powolny, mozolny proces, w efekcie prowadzi ku wolności.
Warto aby podkreślić, że przebaczenie nie oznacza dalszej relacji ze sprawcą. Miałam podobną sytuację w realu (choć nie w seksualnej kwestii) gdzie mój oprawca/krzywdziciel uznał, że skoro mu wybaczyłam to wszystko wraca do dawnej normy wszak na tym polega wybaczenie, czyż nie? Otóż NIE. Nie muszę chyba dodawać, że usunęłam go ze swojego życia i nie zamierzam do tego wracać, pomimo wybaczenia i szczerej intencji aby wiodło mu się dobrze.
Bo przebacza się dla siebie a nie dla sprawcy. On może nigdy się nie zmienić i to nie nasze zadanie go naprawiać. Przebaczyć trzeba dla swojego dobrobytu
@@gwosc100 Nasz świat jest dualny, biegunowy stąd jeśli pozwalam sobie na bycie ofiarą automatycznie zaciągam kata, bo idzie to razem, w pakiecie. Ważne jest aby stawiać granice choć na podstawowym poziomie wszyscy jesteśmy jednym, jesteśmy zróżnicowaną jednością i jasno widzimy, że nie ma tu ofiar a sami twórcy. Choć zdaję sobie sprawę jak szokująco to brzmi. Nie niweluje to jednak "winy" czy "kary", wszak nie jest to świat absolutny, a w relatywnym wymiarze potrzebuje jasnego podziału na dobro i zło. Generalnie to temat rzeka, używam skrótów myślowych aby nie pisać długiego elaboratu, niesie to jednak ryzyko bycia źle zrozumianym. Ale cóż....życie ;-)
@@annakowalska3659 Wow, myślałem że już porzuciłaś wiarę a tu taka niespodzianka. Skoro trwasz to przedstaw proszę jakiś scenariusz według którego możliwy jest chrześcijański Bóg który jest niewinny oślepiania przedszkolaków. Niestety scenariusz katechizmowy jest całkowicie błędny, nadal nie dostosowany do naukowej wiedzy o ewolucji. Wiemy że nie było pierwszych ludzi, nie zgrzeszyli, ale nawet w tym scenariuszu Bóg jest winny bo skoro zabranie ludziom niecierpiętliwości skutkuje czymś takim jak powolne oślepianie dzieciaków to nie miał moralnego prawa tej niecierpiętliwości ludziom zabierać, zwłaszcza na zasadzie rozszerzonej odpowiedzialności zbiorowej.
Hej, czy mogłybyście zdefiniować co znaczy to często powtarzane „przepracować daną sytuację”? Co konkretnie może być przepracowaniem? Na czym to polega? Tak samo „zaopiekowanie się tą sytuacją”?
@@dominikaantosz33 Dla mnie to coś, co można porównać do kucharza gotującego nowy obiad. Kucharz posiada pewne składniki, z których tworzy potrawę. Poszukuje smaku, dającego mu satysfakcję, właściwych korzyści odżywczych dla ciała i nadaje uzyskanej potrawie jakąś nazwę. Dołącza ją do swojego menu. Tak samo my odbieramy każdą sytuację naszymi zmysłami. Obrazy, dźwięki, odczucia dotyku, smaki, zapachy - to jest nasz zestaw składników. Tworzymy z tego spójną historię, której nadajemy indywidualne znaczenie, które ma dla nas sens i wpasowuje się w ogólną historię naszego życia, zintegrowaną ze wszystkimi innymi wydarzeniami. W praktyce może to oznaczać, że musimy przemyśleć wydarzenia i poukładać je sobie w głowie. Czasem wystarczy chwila sam na sam na spokojnie ze swoimi myślami. Czasem potrzeba lat.Czasem może być potrzebna terapia, np. EMDR lub inna.
Słyszałem ciekawą i praktyczną koncepcję przebaczenia w oparciu o przypowieść o nielitościwym dłużniku (Mt 18, 23-35). Przebaczenie powinno się rozpocząć od podliczenia długu jaki druga osoba wobec nas zaciągnęła i samo w sobie polega na podjęciu decyzji o skasowaniu tego długu. Nie jest więc uczuciem, czy negacją zaistniałych konsekwencji. Nie polega na zapominaniu i udawaniu, że nic się ne stało. Zrobiłeś(aś) to, co zrobiłeś(aś) i ma to dla mnie takie, a nie inne konsekwencje. Sprawiedliwie byłoby, żebyś oddał(a), co zostało przeze mnie utracone, ale ja Ci ten dług daruję i nie musisz mi nic oddawać. Taką podejmuję decyzję. Czasami podejmuję ją raz, a czasami dzień w dzień na nowo. Jeśli ktoś pożyczy od nas samochód i go rozbije, to najpierw musimy wyliczyć koszty naprawy. Zanim przebaczymy, musimy wiedzieć co dokładnie przebaczamy. Wisisz mi 15 tys., ale wiem że Cię nie stać, więc Ci odpuszczam. To nie znaczy, że samochód się magicznie naprawił, albo że nie mam w związku z tym żadnych trudności. Nie znaczy to także, że znowu Ci zaufam i że jeszcze raz dostaniesz kluczki, dopóki ja wciąż nie mam pewności, że wyciągnąłeś(aś) wnioski. Po prostu nie musisz nic płacić. To jest przebaczenie.
@@JanJan-ub5nv Czy masz może na myśli, że chciałbyś lepiej stawać w obronie słabszych i chciałbyś zrozumienia dla frustracji jaką czujesz wobec własnej bezsilności? Osobiście właśnie z tej przyczyny unikam negatywnych wiadomości. Jeszcze zaledwie 200 lat temu nie mieliśmy takiego dostępu do informacji jaki mamy dzisiaj. Nasze ciała są tak skonstruowane, że jeśli widzimy cudze cierpienie, to dostajemy energetycznego kopa żeby reagować. Jeśli zbyt wiele razy nie możemy w żaden konkretny sposób pomóc, to może to w końcu prowadzić do głębokiej frustracji.
หลายเดือนก่อน +2
To bardzo koresponduje z treścią tego odcinka. Dzięki.
@@zalosna_artycha1 Cześć ;-) To tak z pewnością nie działa. Dysocjacja tylko pogłębia ten stan. Lekarstwem jest odczucie tego bólu w pełni, tak długo i tyle razy aż się na niego uodpornisz i przestaniesz reagować tak bardzo emocjonalnie. Oczywiście, to nigdy całkiem nie zniknie ale na tyle się zmniejszy, że będziesz w stanie normalnie funkcjonować. Swoją drogą to dziwne i nieintuicyjne, że aby wyzdrowieć musisz wciąż i od nowa wystawiać się na stresujący bodziec. Dopiero wtedy przychodzi adaptacja.
@@annam-kw2qv parafrazując: jeśli wystarczająco długo się kogoś traumatyzuje (np poprzez wykorzystanie s.) to ofiara się po pewnym czasie przyzwyczaja do negatywnych bodźców i odczuć i traktuje stan wykorzystania jako naturalny i już ją to nie boli bo się uodporniła - genialna metoda w swej prostocie - diabolicznie genialne!! 😈
@marekauk3758 Nie mam pojęcia skąd u Ciebie tak dziwne wnioski. BTW każdy psycholog Ci powie, że przykładowo fobie leczy się ekspozycją na stresujący bodziec. Oczywiście stopniowo. W przypadku spraw poważniejszych to chyba jasne, że nie chodzi o dosłowne przeżywanie tej samej sytuacji ale o przeżycie w pełni tej, która już się zdarzyła. Odcięcie emocji i nie przepuszczanie ich przez ciało blokuje proces zdrowienia, czasem na całe życie.
@@annam-kw2qv dziwne wnioski pochodzą z uważnej analizy twojej wypowiedzi (nie ma potrzeby cytować). to ja nie rozumiem po co zadręczać osobę skrzywdzoną przeżywaniem po raz kolejny tej krainy i tak wielokrotnie. Pierwotna Trauma chyba wystarczy - kolejne to według mnie zbędne tortury na które nikt nie zasługuje..
Pani Paulina odwołuje się od czasu do czasu do wezwań aby skorzystać z "dobrego specjalisty"..., to trochę takie myślenie korporacyjne, przecież są dobrzy specjaliści, no przecież nie powie Pani, że to Pani jest tym jedynym dobrym psychoterapeutą i sexuologiem, bo by się Pani zawodowo ośmieszyła a przecież jest Pani młoda i musi Pani uważać co Pani mówi bo zwodowo nie funkcjonuje Pani w próżni..., dość narzekania, chodzi mi o spojrzenie paranoika, psycholog..., psychoerapeuta itp też człowiek, a w życiu jest tak, że jak się komuś pozwoli na interwencję, to trzeba uważać , w polityce nie ma niewinnych interwencji, w życiu też niewiele niewinnych ingerencji..., rozumiem, że "dobry specjalista" jest od tego wolny, jego interwencja jest inna, jest tylko dla mojego dobra..., brzmi pięknie ale czy ja w to uwierzę? Może nie chcę w to uwierzyć? Może wolę pozostać przy swoim światopoglądzie, że "live is brutal, plugaw and full of zasadzka's" i świat specjalistów z dziedziny szeroko rozumianej ingerencji psychologicznej w moją psychikę nie jest tutaj enklawą kierującą się innymi regułami gry?
หลายเดือนก่อน +3
Diana nie sugeruje, że jest jedyną dobrą specjalistką. Zwraca raczej uwagę, że w tak delikatnej materii, potrzebujemy zatroszczyć się o to, by osoba, do której idziemy rzeczywiście miała kompetencje, by nam pomóc. Na moim - teologicznym podwórku - jest bardzo podobnie. Nie każdego wybrałabym na swojego towarzysza duchowego czy na spowiednika. To nie znaczy, że nie ma dobrych. Są. Natomiast to nie znaczy, że absolutnie każdy jest odpowiedni.
Otóż według mnie można😊. Tak jak dziecko, które przeżyje coś trudnego może mieć pretensje do rodzica, że go nie obronił, tak samo my mamy prawo robić to względem Boga. Sądzę jednak, że to jest tylko przejściowy stan. Dziecko w miarę dorastania zmienia perspektywę.
@Jola.MJW.W chyba jest różnica między byciem "dzieckiem Boga" a zdziecinnieniem, byciem infantylnym, niedojrzałym albo np rozkapryszonym.. niektóre takie cechy przypisuje się dzieciom ale nie oznacza że dzieci takie muszą być a tym bardziej nie należy utwierdzać dzieci że to jest dobre i takie mogą zostać i nie muszą się zmieniać
@@marekauk3758 e tam😄. Ja czasem lubię być rozwydrzonym bachorem😂. Myślę, że On jest na tyle silny, żeby to dźwignąć. Skoro ja znoszę moje dzieci, to On może znosić mnie😂.
Bóg kocha człowieka ale Bóg jest też wszechmocny,stąd to naturalne, że jeśli mi się coś złego dzieje, to wołanie, Boże czemu mi to zrobiłeś samo się ciśnie na usta..., bo bez woli Boga nic się nie może stać...
@tomaszgrzegorczyk7978 to co sugeruje ostatnie zdanie jest demonizowaniem Boga - a przynajmniej ukazywanie go w złym świetle - z tego zdania wynika że Bóg pragnie żeby człowiek doznawał krzywdy a czy Miłość może chcieć czyjejś krzywdy ? - zakładamy że Bóg jest Miłością. Człowiek dał człowiekowi wolność do czynienia dobra i tylko przez grzech pierworodny wszyscy ludzie mają skazę na charakterze i w wolności czynią zło - ale orzekanie bezpośrednio że Taka jest Jego Wola to zbyt duże uproszczenie. i właśnie dlatego nie można mieć pretensji do Boga. te pretensje można przekierować do pierwszych ludzi - Adama i Ewy bo to oni nas "uszczęśliwili" takim spadkiem. Bóg nie jest niczemu winny. no chyba że uznany go za Złego rodzica który niedopilnował swoich dzieci które zrobiły sobie same wielką krzywdę ..a przecież wszechwiedzący Bóg dobrze wiedział co się wydarzy i jaką też poniesie cenę tego - cenę niemałą bo poświęcenie (złożenie w ofierze samemu Sobie?) swojego Syna na ołtarzu Krzyża. jeśli tak do tego podejdziemy to uznajemy predestynację i możemy uznać że wszystko jest ukartowane i nic nie musimy robić bo cokolwiek zrobimy to możliwe że nieb jest to nasz wolny wybór tylko odgrywamy swoje zaplanowane role w tym przedstawieniu zwanym życiem
Z tym że przebaczyć można nawet po śmierci to mnie zainspirowało.
Nie wiedziałem że tak pięknie o przebaczeniu można mówić.
Dziękuję bardzo za rozmowę ❤
Jesteś super dziewczyny 🌷 dziękuję Wam za ciekawe rozkminy. Najlepszego dla Was 🌷
Bardzo dziękuję za ten mądry, bardzo ciekawy odcinek. Niezwykle interesująca koncepcja Boga, jako Kogoś bardzo delikatnego, który tym delikatniej dotyka, im większe jest zranienie... Poza tym psychologia i duchowość idące w parze są domeną, jak się zdaje , Ojca Jacka Prusaka, i nie tylko, więc warto może odwołać się do niektórych jego książek. Niezwykle ciekawy również fragment o pamięci blizn i o tym, że one zostają, pomimo wszystko, nawet pomimo tego, że przebaczenie jako powolny, mozolny proces, w efekcie prowadzi ku wolności.
Dziękuję ❤️
Dziękuję
❤❤❤
🙂
💗❤️💗
Warto aby podkreślić, że przebaczenie nie oznacza dalszej relacji ze sprawcą. Miałam podobną sytuację w realu (choć nie w seksualnej kwestii) gdzie mój oprawca/krzywdziciel uznał, że skoro mu wybaczyłam to wszystko wraca do dawnej normy wszak na tym polega wybaczenie, czyż nie? Otóż NIE. Nie muszę chyba dodawać, że usunęłam go ze swojego życia i nie zamierzam do tego wracać, pomimo wybaczenia i szczerej intencji aby wiodło mu się dobrze.
Bo przebacza się dla siebie a nie dla sprawcy. On może nigdy się nie zmienić i to nie nasze zadanie go naprawiać. Przebaczyć trzeba dla swojego dobrobytu
@@gwosc100 Nasz świat jest dualny, biegunowy stąd jeśli pozwalam sobie na bycie ofiarą automatycznie zaciągam kata, bo idzie to razem, w pakiecie. Ważne jest aby stawiać granice choć na podstawowym poziomie wszyscy jesteśmy jednym, jesteśmy zróżnicowaną jednością i jasno widzimy, że nie ma tu ofiar a sami twórcy. Choć zdaję sobie sprawę jak szokująco to brzmi. Nie niweluje to jednak "winy" czy "kary", wszak nie jest to świat absolutny, a w relatywnym wymiarze potrzebuje jasnego podziału na dobro i zło. Generalnie to temat rzeka, używam skrótów myślowych aby nie pisać długiego elaboratu, niesie to jednak ryzyko bycia źle zrozumianym. Ale cóż....życie ;-)
@@annam-kw2qv Miło Cię widzieć 😊
@annakowalska3659 Dzięki ;-)
@@annakowalska3659 Wow, myślałem że już porzuciłaś wiarę a tu taka niespodzianka. Skoro trwasz to przedstaw proszę jakiś scenariusz według którego możliwy jest chrześcijański Bóg który jest niewinny oślepiania przedszkolaków. Niestety scenariusz katechizmowy jest całkowicie błędny, nadal nie dostosowany do naukowej wiedzy o ewolucji. Wiemy że nie było pierwszych ludzi, nie zgrzeszyli, ale nawet w tym scenariuszu Bóg jest winny bo skoro zabranie ludziom niecierpiętliwości skutkuje czymś takim jak powolne oślepianie dzieciaków to nie miał moralnego prawa tej niecierpiętliwości ludziom zabierać, zwłaszcza na zasadzie rozszerzonej odpowiedzialności zbiorowej.
🙂
@@myszkamyszusia4108też cię pozdrawiam. Życząc wszystkiego co dobre. 🙂
@@myszkamyszusia4108czasem tak bywa 🙂 Bywaj.
Oglądajcie bo warto.
Dzięki!
Hej, czy mogłybyście zdefiniować co znaczy to często powtarzane „przepracować daną sytuację”? Co konkretnie może być przepracowaniem? Na czym to polega?
Tak samo „zaopiekowanie się tą sytuacją”?
@@dominikaantosz33 Dla mnie to coś, co można porównać do kucharza gotującego nowy obiad. Kucharz posiada pewne składniki, z których tworzy potrawę. Poszukuje smaku, dającego mu satysfakcję, właściwych korzyści odżywczych dla ciała i nadaje uzyskanej potrawie jakąś nazwę. Dołącza ją do swojego menu.
Tak samo my odbieramy każdą sytuację naszymi zmysłami. Obrazy, dźwięki, odczucia dotyku, smaki, zapachy - to jest nasz zestaw składników. Tworzymy z tego spójną historię, której nadajemy indywidualne znaczenie, które ma dla nas sens i wpasowuje się w ogólną historię naszego życia, zintegrowaną ze wszystkimi innymi wydarzeniami.
W praktyce może to oznaczać, że musimy przemyśleć wydarzenia i poukładać je sobie w głowie. Czasem wystarczy chwila sam na sam na spokojnie ze swoimi myślami. Czasem potrzeba lat.Czasem może być potrzebna terapia, np. EMDR lub inna.
Idealna długość odcinka, co do sekundy xD
To kiedy seria o przebaczeniu?
Ja już nic nie obiecuję, bo seria dot. Magisterium wciąż czeka na swój moment...
Słyszałem ciekawą i praktyczną koncepcję przebaczenia w oparciu o przypowieść o nielitościwym dłużniku (Mt 18, 23-35). Przebaczenie powinno się rozpocząć od podliczenia długu jaki druga osoba wobec nas zaciągnęła i samo w sobie polega na podjęciu decyzji o skasowaniu tego długu. Nie jest więc uczuciem, czy negacją zaistniałych konsekwencji. Nie polega na zapominaniu i udawaniu, że nic się ne stało. Zrobiłeś(aś) to, co zrobiłeś(aś) i ma to dla mnie takie, a nie inne konsekwencje. Sprawiedliwie byłoby, żebyś oddał(a), co zostało przeze mnie utracone, ale ja Ci ten dług daruję i nie musisz mi nic oddawać. Taką podejmuję decyzję. Czasami podejmuję ją raz, a czasami dzień w dzień na nowo.
Jeśli ktoś pożyczy od nas samochód i go rozbije, to najpierw musimy wyliczyć koszty naprawy. Zanim przebaczymy, musimy wiedzieć co dokładnie przebaczamy. Wisisz mi 15 tys., ale wiem że Cię nie stać, więc Ci odpuszczam. To nie znaczy, że samochód się magicznie naprawił, albo że nie mam w związku z tym żadnych trudności. Nie znaczy to także, że znowu Ci zaufam i że jeszcze raz dostaniesz kluczki, dopóki ja wciąż nie mam pewności, że wyciągnąłeś(aś) wnioski. Po prostu nie musisz nic płacić. To jest przebaczenie.
@@JanJan-ub5nv Czy masz może na myśli, że chciałbyś lepiej stawać w obronie słabszych i chciałbyś zrozumienia dla frustracji jaką czujesz wobec własnej bezsilności?
Osobiście właśnie z tej przyczyny unikam negatywnych wiadomości. Jeszcze zaledwie 200 lat temu nie mieliśmy takiego dostępu do informacji jaki mamy dzisiaj. Nasze ciała są tak skonstruowane, że jeśli widzimy cudze cierpienie, to dostajemy energetycznego kopa żeby reagować. Jeśli zbyt wiele razy nie możemy w żaden konkretny sposób pomóc, to może to w końcu prowadzić do głębokiej frustracji.
To bardzo koresponduje z treścią tego odcinka. Dzięki.
może dysocjacja może być pomocna. jeśli jest się znieczulonym to nie boli a jak nie boli to łatwiej przebaczyć...
To tak nie działa. Chociaż nie piszę w imieniu wszystkich.
@@zalosna_artycha1 Cześć ;-) To tak z pewnością nie działa. Dysocjacja tylko pogłębia ten stan. Lekarstwem jest odczucie tego bólu w pełni, tak długo i tyle razy aż się na niego uodpornisz i przestaniesz reagować tak bardzo emocjonalnie. Oczywiście, to nigdy całkiem nie zniknie ale na tyle się zmniejszy, że będziesz w stanie normalnie funkcjonować. Swoją drogą to dziwne i nieintuicyjne, że aby wyzdrowieć musisz wciąż i od nowa wystawiać się na stresujący bodziec. Dopiero wtedy przychodzi adaptacja.
@@annam-kw2qv parafrazując: jeśli wystarczająco długo się kogoś traumatyzuje (np poprzez wykorzystanie s.) to ofiara się po pewnym czasie przyzwyczaja do negatywnych bodźców i odczuć i traktuje stan wykorzystania jako naturalny i już ją to nie boli bo się uodporniła - genialna metoda w swej prostocie - diabolicznie genialne!! 😈
@marekauk3758 Nie mam pojęcia skąd u Ciebie tak dziwne wnioski. BTW każdy psycholog Ci powie, że przykładowo fobie leczy się ekspozycją na stresujący bodziec. Oczywiście stopniowo. W przypadku spraw poważniejszych to chyba jasne, że nie chodzi o dosłowne przeżywanie tej samej sytuacji ale o przeżycie w pełni tej, która już się zdarzyła. Odcięcie emocji i nie przepuszczanie ich przez ciało blokuje proces zdrowienia, czasem na całe życie.
@@annam-kw2qv dziwne wnioski pochodzą z uważnej analizy twojej wypowiedzi (nie ma potrzeby cytować). to ja nie rozumiem po co zadręczać osobę skrzywdzoną przeżywaniem po raz kolejny tej krainy i tak wielokrotnie. Pierwotna Trauma chyba wystarczy - kolejne to według mnie zbędne tortury na które nikt nie zasługuje..
Pani Paulina odwołuje się od czasu do czasu do wezwań aby skorzystać z "dobrego specjalisty"..., to trochę takie myślenie korporacyjne, przecież są dobrzy specjaliści, no przecież nie powie Pani, że to Pani jest tym jedynym dobrym psychoterapeutą i sexuologiem, bo by się Pani zawodowo ośmieszyła a przecież jest Pani młoda i musi Pani uważać co Pani mówi bo zwodowo nie funkcjonuje Pani w próżni..., dość narzekania, chodzi mi o spojrzenie paranoika, psycholog..., psychoerapeuta itp też człowiek, a w życiu jest tak, że jak się komuś pozwoli na interwencję, to trzeba uważać , w polityce nie ma niewinnych interwencji, w życiu też niewiele niewinnych ingerencji..., rozumiem, że "dobry specjalista" jest od tego wolny, jego interwencja jest inna, jest tylko dla mojego dobra..., brzmi pięknie ale czy ja w to uwierzę?
Może nie chcę w to uwierzyć? Może wolę pozostać przy swoim światopoglądzie, że "live is brutal, plugaw and full of zasadzka's" i świat specjalistów z dziedziny szeroko rozumianej ingerencji psychologicznej w moją psychikę nie jest tutaj enklawą kierującą się innymi regułami gry?
Diana nie sugeruje, że jest jedyną dobrą specjalistką. Zwraca raczej uwagę, że w tak delikatnej materii, potrzebujemy zatroszczyć się o to, by osoba, do której idziemy rzeczywiście miała kompetencje, by nam pomóc. Na moim - teologicznym podwórku - jest bardzo podobnie. Nie każdego wybrałabym na swojego towarzysza duchowego czy na spowiednika. To nie znaczy, że nie ma dobrych. Są. Natomiast to nie znaczy, że absolutnie każdy jest odpowiedni.
5:45 nie wolno się wkurzać na Boga bo to nie On skrzywdził. Bóg kocha człowieka - nie można kierować gniewu przeciw Bogu - przecież to grzech!
Otóż według mnie można😊. Tak jak dziecko, które przeżyje coś trudnego może mieć pretensje do rodzica, że go nie obronił, tak samo my mamy prawo robić to względem Boga. Sądzę jednak, że to jest tylko przejściowy stan. Dziecko w miarę dorastania zmienia perspektywę.
@Jola.MJW.W chyba jest różnica między byciem "dzieckiem Boga" a zdziecinnieniem, byciem infantylnym, niedojrzałym albo np rozkapryszonym.. niektóre takie cechy przypisuje się dzieciom ale nie oznacza że dzieci takie muszą być a tym bardziej nie należy utwierdzać dzieci że to jest dobre i takie mogą zostać i nie muszą się zmieniać
@@marekauk3758 e tam😄. Ja czasem lubię być rozwydrzonym bachorem😂. Myślę, że On jest na tyle silny, żeby to dźwignąć. Skoro ja znoszę moje dzieci, to On może znosić mnie😂.
Bóg kocha człowieka ale Bóg jest też wszechmocny,stąd to naturalne, że jeśli mi się coś złego dzieje, to wołanie, Boże czemu mi to zrobiłeś samo się ciśnie na usta..., bo bez woli Boga nic się nie może stać...
@tomaszgrzegorczyk7978 to co sugeruje ostatnie zdanie jest demonizowaniem Boga - a przynajmniej ukazywanie go w złym świetle - z tego zdania wynika że Bóg pragnie żeby człowiek doznawał krzywdy a czy Miłość może chcieć czyjejś krzywdy ? - zakładamy że Bóg jest Miłością. Człowiek dał człowiekowi wolność do czynienia dobra i tylko przez grzech pierworodny wszyscy ludzie mają skazę na charakterze i w wolności czynią zło - ale orzekanie bezpośrednio że Taka jest Jego Wola to zbyt duże uproszczenie. i właśnie dlatego nie można mieć pretensji do Boga. te pretensje można przekierować do pierwszych ludzi - Adama i Ewy bo to oni nas "uszczęśliwili" takim spadkiem. Bóg nie jest niczemu winny. no chyba że uznany go za Złego rodzica który niedopilnował swoich dzieci które zrobiły sobie same wielką krzywdę ..a przecież wszechwiedzący Bóg dobrze wiedział co się wydarzy i jaką też poniesie cenę tego - cenę niemałą bo poświęcenie (złożenie w ofierze samemu Sobie?) swojego Syna na ołtarzu Krzyża. jeśli tak do tego podejdziemy to uznajemy predestynację i możemy uznać że wszystko jest ukartowane i nic nie musimy robić bo cokolwiek zrobimy to możliwe że nieb jest to nasz wolny wybór tylko odgrywamy swoje zaplanowane role w tym przedstawieniu zwanym życiem